MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
Cała kampania na www.byczdrowym.info
Walka z rakiem
NIE PRZEGAP: Sprawdź Co zmieniła pandemia i jakie wyzwania czekają onkologię? Strona 2
Ekspert Konieczność dostępu do innowacyjnych terapii w nowotworze płuca
Strona 4
Wyzwania Rak prostaty bez przerzutów – z czym mierzą się pacjenci w Polsce? Strona 8
2 | Czytaj więcej na byczdrowym.info W WYDANIU
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
WYZWANIA
06
Aktualna sytuacja pacjentów onkologicznych w dobie COVID-19
Prof. dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski Opieka nad pacjentami z wczesnym rakiem piersi HER2+
07
To, co powinniśmy zrobić, to jak najszybciej przywrócić normalne działanie onkologii i zainwestować w profilaktykę onkologiczną i kompleksową opiekę onkologiczną.
Dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld Wytrwałość i systematyczność w terapii kluczem do sukcesu
11 Anna Długołęcka Jak mądrze wspierać naszego bliskiego, kiedy dowiaduje się, że ma raka?
Jak wygląda działalność szpitali i placówek onkologicznych w pandemii?
Dr hab. n. med. Adam Maciejczyk Prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego
Project Manager: Wiktoria Lachowska +48 570 849 500, wiktoria.lachowska@mediaplanet.com Business Developer: Weronika Izmajłowicz Content and Production Manager: Izabela Krawczyk Head of Business Development: Karolina Kukiełka Managing Director: Adam Jabłoński Skład: Graphics & Design Studio Michał Ziółkowski Michał Ziółkowski, www.gdstudio.pl Web Editor: Tatiana Anusik Opracowanie redakcyjne: Sonia Młodzianowska Fotografie: istockphoto.com, zasoby własne Kontakt: e-mail: pl.info@mediaplanet.com MEDIAPLANET PUBLISHING HOUSE SP Z O.O. ul. Przyokopowa 31, 01-208 Warszawa
Jak wygląda sytuacja pacjenta onkologicznego w pandemii? Czy dostęp do możliwości terapeutycznych dla pacjentów onkologicznych bardzo się zmienił?
facebook.com/byczdrowymPL mediaplanetpl @Mediaplanet_Pol Please Recycle
Leczenia onkologicznego nie można odwlekać ani przerywać, dlatego szpitale onkologiczne jako jedne z nielicznych nie wstrzymały przyjęć pacjentów po wybuchu pandemii COVID-19. Wprowadzono nowe zasady organizacji w ścisłym reżimie sanitarnym, przed szpitalami postawiono specjalne śluzy do wstępnej weryfikacji stanu zdrowia pacjentów, wprowadzono całkowity zakaz odwiedzin. U personelu medycznego i pacjentów regularnie wykonuje się testy na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Wprowadzono również zmianowy tryb pracy, który ma zapobiegać ewentualnemu zakażeniu wszystkich pracowników. W sytuacji niedoborów kadrowych jest to szczególnie niebezpieczne. Wszystkie zmiany związane z pandemią oznaczają wzrost kosztów stałych opieki onkologicznej, co dla szpitali onkologicznych jest ogromnym wyzwaniem finansowym. Niektóre z nich już straciły płynność finansową, a pozostałe z obawą patrzą na koniec roku.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Najgorsza sytuacja dotyczy pacjentów z podejrzeniem nowotworu. Pomimo wielu wysiłków szpitali onkologicznych, kampanii medialnych i innych niekonwencjonalnych działań nastąpił spadek liczby leczonych pacjentów onkologicznych. Dostajemy sygnały od pacjentów, że lekarze nie chcą wystawiać kart
DiLO (Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego) lub nie widzą takiej potrzeby. Warto przypomnieć, że karta DiLO nie jest wystawiana wyłącznie w celach sprawozdawczych dla NFZ. Jest to „zielony paszport” pacjenta z podejrzeniem nowotworu, jest to jego przywilej, dzięki któremu trafia na szybką ścieżkę onkologiczną. Każdy, kto ma podejrzenie nowotworu, powinien wymagać od swojego lekarza wystawienia takiej karty, a następnie udać się z nią do najbliższego centrum onkologii. Wszystkie niezbędne informacje o tym, jak się zarejestrować, są na stronach internetowych centrów. W Dolnośląskim Centrum Onkologii pacjent może zadzwonić na infolinię, podać numer karty DiLO i umówić się na wizytę u specjalisty. Może też skorzystać z narzędzia o nazwie „Oncoskop” – systemu informatycznego, gdzie wystarczy podać numer karty oraz numer telefonu, a rejestracja sama kontaktuje się z pacjentem i umawia go na wizytę pierwszorazową w najbliższym możliwym terminie. W tym trudnym dla nas wszystkich czasie bardzo ważne jest uruchomienie wojewódzkich infolinii przeznaczonych dla pacjentów onkologicznych, gdzie uzyskają wszystkie niezbędne informacje. Istotna jest również koordynacja opieki onkologicznej – do tej pory Krajowa Sieć Onkologiczna, której głównym celem jest skoordynowanie ścieżki pacjenta onkologicznego, objęła tylko cztery województwa. Jeśli chodzi o duże ośrodki onkologiczne, dostęp do możliwości diagnostycznych i terapeutycznych dla pacjentów onkologicznych nie zmienił się. Są to procedury ratujące życie i muszą być cały czas realizowane.
Partnerzy
Program Rozwoju Polskiej Transplantologii i Wsparcia Pacjentów, czyli jak Fundacja DKMS wspiera chorych na nowotwory krwi Misją Fundacji DKMS jest znalezienie Dawcy dla każdego Pacjenta na świecie potrzebującego przeszczepienia komórek macierzystych szpiku, promowanie nauki i badań w dziedzinie przeszczepiania komórek macierzystych oraz wspieranie osób zmagających się z nowotworami krwi. Ale to nie wszystko, bowiem poza prowadzeniem Ośrodka Dawców Szpiku w 2018 r. Fundacja rozpoczęła realizację Programu Rozwoju Polskiej Transplantologii i Wsparcia Pacjentów. Jest to pierwszy tak kompleksowy i zaawansowany projekt, który obejmuje wszystkie istotne obszary wsparcia chorych. Celem działań jest pomoc Pacjentom na każdym etapie choroby – od momentu diagnozy, w trakcie leczenia, jak również niesienie pomocy tym chorym, którzy opuścili już szpitalną salę, ale nadal zmagają się z problemami zdrowotnymi. PROGRAM SZYTY NA MIARĘ POTRZEB Program Rozwoju Polskiej Transplantologii i Wsparcia Pacjentów Fundacji DKMS oparty jest na czterech filarach i obejmuje:
WSPARCIE PACJENTÓW w obszarach diety, pomocy psychologicznej oraz rehabilitacji
WSPARCIE SZPITALI w zakupie urządzeń medycznych oraz budowy/rozbudowy oddziałów (Dar Fundacji DKMS)
WSPÓŁPRACĘ Z ORGANIZACJAMI w zakresie edukacji Pacjentów – organizacja warsztatów dla chorych, opracowywanie poradników
WIEDZĘ I EDUKACJĘ w zakresie rozwoju polskiej transplantologii i wsparcia personelu medycznego
POMOC W CZASACH PANDEMII Wielu chorych, przygotowywanych do przeszczepienia szpiku, zostaje poddanych chemioterapii i radioterapii, które powodują u nich niemal całkowity brak odporności, dlatego też Pacjenci onkohematologiczni znajdują się w grupie najwyższego ryzyka zachorowania na COVID-19. Oddziały przeszczepowe to miejsca, w których warunki sanitarne muszą być utrzymane na najwyższym poziomie. W ramach Programu Fundacja DKMS do tej pory zakupiła oraz przekazała do 16 Klinik Transplantacji Szpiku w całej Polsce środki ochrony osobistej na łączną kwotę 338 099,92 zł. Wśród środków niezbędnych do zapewnienia Pacjentom onkohematologicznym bezpiecznych warunków leczenia znalazły się: gogle, przyłbice, okulary ochronne, jednorazowe rękawiczki nitrylowe, mydła oraz kremy do rąk, płyny do dezynfekcji, a także certyfikowane maski FFP3 i FFP2 do ochrony dróg oddechowych przed szkodliwym oddziaływaniem zanieczyszczeń powietrza występujących w postaci cząstek stałych i ciekłych. Ale to niejedyna pomoc udzielona przez Fundację DKMS – w marcu br. Fundacja przekazała ponad 110 tys. pałeczek wymazówek służących do przeprowadzania testów na obecność wirusa SARS-CoV-2 (do dyspozycji Ministerstwa Zdrowia). Więcej informacji na stronie www.dkms.pl
Czytaj więcej na byczdrowym.info | 3
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
PROBLEM
Podczas terapii onkologicznej odczuwasz suchość pochwy? Możesz to zmienić Dzięki właściwej terapii onkologicznej nowotwory mogą być całkowicie wyleczalne i stać się chorobami przewlekłymi. Czasami jednak leczenie onkologiczne powoduje skutki uboczne. Jak poradzić sobie z suchością pochwy podczas chemioterapii lub radioterapii? Dyskomfort, jakiego doświadcza wiele kobiet…
Suchość pochwy może dotyczyć kobiet na każdym etapie życia, bez względu na wiek. Objaw ten pojawia się już u co piątej młodej kobiety, wraz z upływem lat zauważa go u siebie coraz więcej pań, a w okresie menopauzy występuje już u co drugiej z nich. Suchość pochwy jest zwykle związana ze zmianami hormonalnymi, w wyniku których okresowo zmniejsza się produkcja estrogenów – ma to miejsce np. w czasie ciąży, menopauzy lub podczas stosowania antykoncepcji hormonalnej. Czasami jednak brak odpowiedniego nawilżenia może być skutkiem ubocznym leczenia przeciwnowotworowego. Suchość pochwy, utrata jej napięcia i sprężystości – to najczęstsze intymne problemy, na jakie skarżą się lekarzom ginekologom pacjentki onkologiczne. Powodują dyskomfort psychiczny i fizyczny, mogą powodować ból w czasie stosunku albo prowadzą wręcz do rezygnacji ze współżycia seksualnego i depresji – podkreśla prof. dr hab. n. med. Artur Jakimiuk1. Dlatego też kobiety poddawane metodom leczenia, takim jak chemioterapia i/lub radioterapia, powinny wiedzieć, że w zależności od rodzaju nowotworu mogą z różną częstotliwością doświadczać tymczasowej lub trwałej suchości pochwy, którą należy leczyć, by zadbać o swój komfort w trakcie terapii onkologicznej.
Dlaczego nie można bagatelizować suchości pochwy?
Suchość pochwy znacznie pogarsza jakość życia kobiet, szczególnie w trudnym czasie leczenia nowotworu. Brak odpowiedniego nawilżenia może się przyczyniać do pojawienia się problemów seksualnych. Pacjentka onkologiczna może odczuwać ból podczas stosunku, spadek libido i zmniejszoną satysfakcję seksualną. Bagatelizowana i nieleczona suchość pochwy może także skutkować trudnościami w życiu codziennym, np. w uprawianiu aktywności fizycznej, a jeśli jest zaawansowana – nawet w chodzeniu. Ponadto, jeśli niedobór estrogenów w organizmie jest znaczny, suchość może prowadzić do atrofii pochwy, czyli zaniku nabłonka błony śluzowej pochwy.
Jak zadbać o komfort w trakcie terapii onkologicznej? Oto sposoby
Aby w trakcie terapii onkologicznej złagodzić problemy z suchością pochwy, konieczne jest zadbanie o przywrócenie prawidłowego nawilżenia. Skutecznym sposobem na zniwelowanie problemu są miejscowo stosowane preparaty z drobnocząsteczkowym kwasem hialuronowym, który szybko nawilża i skutecznie regeneruje błonę śluzową pochwy. Drobnocząsteczkowy kwas hialuronowy dzięki niskiej masie cząsteczkowej łatwo się wchłania, wiążąc
1 Prof. dr hab. n. med. Artur Jakimiuk Klinika Położnictwa, Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej, Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie 2 Prof. dr hab. n. med. Agnieszka Drosdzol-Cop Kierownik Zakładu Patologii Ciąży, Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Źródła: Skałba P., Guz M., Zanikowe zapalenie pochwy, Ann. Acad. Med. Siles. 2012, 66, 2, 74–78. Jakimiuk A., Szul M., Drosdzol-Cop A., Czech I., Zięba K., Wąsowski G., Chemio- i radioterapia a suchość pochwy – wskazanie roli kwasu hialuronowego, Forum Położnictwa i Ginekologii, nr 51, 2020.
się z wilgotną wydzieliną błony śluzowej pochwy i tworzy na jej powierzchni żelową powłokę. Stanowi ona barierę ochronną zabezpieczającą błonę śluzową, jednocześnie stwarzając odpowiednie warunki do aktywacji naturalnych mechanizmów regeneracyjnych i obronnych. W ten sposób utworzony film ochronny zapobiega rozwojowi flory patogennej, przywraca naturalną wilgotność, wspiera regenerację oraz ułatwia procesy gojenia – dodaje prof. dr hab. n. med. Agnieszka Drosdzol-Cop2. Aby skutecznie zadbać o okolice intymne, warto wybierać preparaty, które w składzie nie posiadają substancji dodatkowych, takich jak hormony, parabeny, wyciągi roślinne, olejki i środki zapachowe, gdyż mogą podrażniać okolice intymne. Tym samym regularne stosowanie preparatów, takich jak globulki dopochwowe z drobnocząsteczkowym kwasem hialuronowym, sprzyja nawilżeniu i wspomaganiu regeneracji nabłonka pochwy, zmniejszając przy tym dyskomfort spowodowany suchością, łagodząc stany zapalne oraz ułatwiając leczenie dystrofii będącej następstwem chemioterapii lub radioterapii. Gdy pacjentka chce ułatwić kontakty intymne, warto, by skorzystała z żelu z drobnocząsteczkowym kwasem hialuronowym, który ma właściwości nawilżające i poślizgowe (lubrykujące). Żel można stosować dopochwowo i na zewnętrzne okolice intymne, a także gdy stosowanie preparatu w formie globulek jest niekomfortowe. Do codziennej higieny intymnej warto zastosować nawilżające emulsje z drobnocząsteczkowym kwasem hialuronowym bez konserwantów, które w tak szczególnym okresie pozwolą utrzymać właściwe pH skóry oraz będą sprzyjać odbudowie naturalnej flory bakteryjnej okolic intymnych. W trakcie leczenia przeciwnowotworowego istotne jest, by pacjentka czuła komfort, satysfakcję ze zbliżeń, a także dobre samopoczucie i pewność siebie.
NAWILŻENIE I REGENERACJA OKOLIC INTYMNYCH
MUCOVAGIN®
MUCOVAGIN® fizjoemulsja
Nawilżenie i skuteczność w regeneracji dzięki formule drobnocząsteczkowego kwasu hialuronowego Nie zawiera* hormonów, parabenów, olejków i wyciągów roślinnych oraz środków zapachowych. * Mucovagin globulki i żel
MUC/P/KP/50/052020
Produkt kosmetyczny
Wyrób medyczny
globulki i żel
4 | Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
PANEL EKSPERTÓW WAŻNE
Rak płuca – rola diagnostyki w podjęciu właściwych decyzji terapeutycznych
Prof. dr hab. n. med. Maciej Krzakowski Onkolog kliniczny, radioterapeuta, kierownik Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej, Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowy Instytut Badawczy, Konsultant krajowy ds. onkologii klinicznej
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Podział raka niedrobnokomórkowego na typy histologiczne (np. rak gruczołowy lub rak płaskonabłonkowy) ma ogromne znaczenie podczas podejmowania decyzji dotyczącej wyboru metody leczenia, natomiast podtypy histologiczne nie są obecnie czynnikami predykcyjnymi (wybór metody leczenia nie zależy od podtypu histologicznego).
W
ostatnich latach bardzo ważne jest również – oprócz ustalenia typu histologicznego – określenie charakterystyki molekularnej w raku niedrobnokomórkowym, co oznacza konieczność oceny stanu genów EGFR oraz ALK i ROS1 w rakach niepłaskonabłonkowych w związku z możliwością stosowania leków ukierunkowanych w przypadku stwierdzenia zaburzeń wymienionych genów. Istotne jest również określenie ekspresji PD-L1 w odniesieniu do możliwości stosowania immunoterapii. Najważniejszym czynnikiem podczas kwalifikowania do leczenia chorych na raka płuca jest stopień zaawansowania nowotworu. Obecnie wszystkie raki płuca (niedrobnokomórkowy i drobnokomórkowy) należy klasyfikować na podstawie systemu TNM (T – stan guza pierwotnego, N – stan regionalnych węzłów chłonnych, M – stan narządów odległych). Każda z wymienionych cech dzieli się na
Jaką rolę w podjęciu właściwej formy leczenia dla konkretnego typu nowotworu odgrywa nowoczesna diagnostyka i jak ona wygląda? Prof. dr hab. n. med. Joanna Chorostowska-Wynimko Kierownik Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
P
odejrzenie choroby nowotworowej w obrębie klatki piersiowej wymaga weryfikacji, najlepiej w ośrodku specjalistycznym, który dysponuje odpowiednim wyposażeniem i doświadczeniem. Najczęściej wykonywana jest tomografia komputerowa i bronchoskopia, zwykle dążymy też do biopsji, czyli pobrania próbki z podejrzanej zmiany do oceny patomorfologicznej. Na tym etapie potwierdzane jest rozpoznanie nowotworu. Kolejne badania służą ocenie stopnia zaawansowania raka płuca i stanu zdrowia pacjenta, w tym chorób współistniejących. Konieczna jest również szczegółowa charakterystyka nowotworu, w tym określenie typu i podtypu raka płuca, oraz analiza jego cech molekularnych. Badania genetyczne identyfikują specyficzne zmiany molekularne, które odpowiadają za rozwój cho-
kilka kategorii i łączna ocena warunkuje określenie stopnia zaawansowania (I-IV). Zaawansowanie w stopniach I i II oznacza tzw. wczesne stadium choroby, nowotwór w III stopniu ma charakter regionalny (stopień zaawansowania miejscowego), a stopień IV oznacza uogólnienie (obecność przerzutów w odległych narządach). Nowotwory w wymienionych stopniach zaawansowania są w Polsce pierwotnie rozpoznawane – odpowiednio – u około 20 proc. (stadium wczesne), 30 proc. (stadium regionalne) i 50 proc. (stadium uogólnione) chorych. Prawidłowość diagnostyki, która obejmuje określenie charakterystyki histologicznej i molekularnej oraz zaawansowania choroby, warunkuje wybranie odpowiedniego leczenia. Obecne możliwości diagnostyki umożliwiają indywidualizowanie postępowania, co dotyczy szczególnie chorych na niedrobnokomórkowego raka płuca w stadium uogólnienia (np. wybranie odpowiedniego schematu chemioterapii oraz zastosowanie leczenia ukierunkowanego lub immunoterapii). Zastosowanie właściwego – zgodnego z charakterystyką morfologiczną i molekularną – leczenia, umożliwia uzyskanie znacznie dłuższego przeżycia chorych w stadium uogólnienia. Perspektywy leczenia chorych na raka płuca zależą od ewolucji wiedzy na temat molekularnych uwarunkowań i identyfikowania nowych celów dla leczenia ukierunkowanego. Chorzy na niedrobnokomórkowego raka płuca w stopniach zaawansowania I i II są kandydatami do leczenia chirurgicznego. U większości chorych w stopniu III należy rozważyć zastosowanie radykalnej radiochemioterapii lub wyłącznego napromieniania o założeniu radykalnym, a większość chorych w stopniu IV powinna być poddawana chemioterapii lub leczeniu ukierunkowanemu na cele molekularne oraz immunoterapii (część – jedynie paliatywna radioterapia lub postępowanie objawowe).
roby, a jednocześnie poddają się leczeniu nowoczesnymi terapiami. Dlatego właśnie standardem diagnostycznym nie jest tylko określenie typu histopatologicznego raka płuca. Badania muszą obejmować również określenie pełnego profilu molekularnego, odpowiedniego dla danego podtypu raka płuca i stopnia zaawansowania choroby. W przypadku zaawansowanego niepłaskonabłonkowego raka płuca obejmuje on analizę mutacji aktywujących w genie EGFR i BRAF, rearanżacji genu ALK i ROS-1. Dalsze pogłębienie badań molekularnych jest możliwe przy zastosowaniu nowoczesnych metod sekwencjonowania nowych generacji (NGS), które na świecie staje się obecnie standardem postępowania. Mając na uwadze coraz szersze wskazania do leczenia immunokompetentnego, u chorych z zaawansowanym niedrobnokomórkowym rakiem płuca należy również ocenić status ekspresji białka PD-L1 (receptor programowanej śmierci typu 1 ligand) na komórkach nowotworowych. Tylko pełna wiedza na temat morfologii guza i analiza kompletnego zestawu biomarkerów pozwala odpowiednio dobrać i zaplanować leczenie raka płuca, tak aby było ono dostosowane do indywidualnych potrzeb chorego.
Sytuacja chorych na raka płuca w dobie pandemii Rak płuca zwykle diagnozowany jest w zaawansowanym stadium choroby. Uniemożliwia to wdrożenie najlepszego leczenia dla chorych. Jak powszechną chorobą jest rak płuca – jak ważne w określeniu skali problemu jest poprawne działanie rejestru chorób nowotworowych?
Prof. dr hab. n. med. Paweł Śliwiński Kierownik II Kliniki Chorób Płuc Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc (PTChP)
Co roku u około 23 tys. osób rozpoznawany jest rak płuca. Dane te pochodzą z Krajowego Rejestru Nowotworów prowadzonego przez Narodowy Instytut Onkologii. W rejestrze znajdują się statystyki dotyczące wszystkich nowotworów w Polsce, w tym również raka płuca, które od wielu lat obrazują sytuację onkologiczną Polaków. Jest to bardzo istotne, gdyż pomaga ocenić, ilu chorych będzie potrzebowało konkretnych działań diagnostycznych i leczniczych. Oczywiście należy pamiętać, że tak jak w każdym rejestrze, tak również w tym nie ma 100 proc. zgłaszalności.
Dlaczego pacjenci diagnozowani są tak późno i jakie konsekwencje w nowotworze płuca może mieć diagnoza podwójnie opóźniona związana z obecną sytuacją epidemiologiczną?
Późne diagnozowanie tego nowotworu jest jego odwieczną bolączką. Jest to jeden z niewielu nowotworów, gdzie zdecydowana większość rozpoznań stawiana jest w zaawansowanym okresie choroby, co jest związane z tym, że zwykle pacjenci długo nie mają niepokojących objawów lub jeśli nawet są już objawowi i zaniepokojeni występującymi symptomami, zwlekają z wizytą u specjalisty. Niestety sytuację pogarsza dodatkowo pandemia COVID-19. Obecnie wszystkie siły i środki zostały skierowane na pomoc pacjentom covidowym, przez co zmniejszyła się m.in. liczba łóżek na oddziałach chorób płuc i liczba lekarzy pneumonologów, którzy – o czym należy pamiętać – są główną siłą zajmującą się diagnostyką raka płuca, a nierzadko także leczeniem. To sprawiło, że pacjenci onkologiczni zostali pozostawieni z problemem nieco na uboczu. Ponadto zauważalne jest, że w związku z COVID-19 chorzy unikają kontaktu z lekarzem i chociaż dokładnych statystyk nie znamy, to obecnie rzadziej widujemy chorych z postaciami choroby, które kwalifikowałyby się do leczenia zabiegowego.
Dlaczego tak ważne jest wykrycie nowotworu płuca na jak najwcześniejszym etapie, gdy leczenie radykalne daje szansę na usunięcie wszystkich zmian?
W tej chwili osób kwalifikujących się do leczenia chirurgicznego, które stanowi pierwszy wybór i etap leczenia wyłącznie przy pierwszym i drugim stopniu zaawansowania, jest około 20 proc. Cała reszta, czyli 80 proc. pacjentów z nowotworem płuca, diagnozowana jest w bardziej zaawansowanych stadiach, gdy chorym nie można już zaproponować leczenia chirurgicznego. Na świecie te proporcje kształtują się inaczej, na korzyść większego odsetka rozpoznań w postaci łagodnej. Trzeba podkreślić, że wykrycie nowotworu na wczesnym etapie choroby gwarantuje najskuteczniejsze leczenie, gdyż podczas zabiegu wycina się guza z segmentem czy płatem płuca z tzw. bezpiecznym marginesem, czyli z usunięciem w zakresie tkanek zdrowych, niezajętych jeszcze procesem nowotworowym. Takie leczenie jest najskuteczniejsze i pozwala usunąć wszystkie zmiany, a tym samym wyleczyć chorego.
Jak przedstawia się aktualny dostęp do diagnostyki tego nowotworu?
W diagnostyce raka płuca kluczowe są badania obrazowe klatki piersiowej, czyli zdjęcie RTG klatki piersiowej, a potem tomografia komputerowa, w kolejnym etapie zwykle wykonywana jest biopsja zmiany, którą można przeprowadzić na kilka sposobów, najczęściej jednak wykonuje się ją z wykorzystaniem fiberobronchoskopii. Niestety, w obecnej sytuacji przeprowadzenie diagnostyki raka płuca jest mocno utrudnione.
Czytaj więcej na byczdrowym.info | 5
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
EKSPERT
Zaawansowany rak płuca – czy chorzy na tę chorobę mają szanse na nowoczesne terapie? Polscy chorzy na raka płuca nadal nie mają pełnego dostępu do nowoczesnego leczenia. Czy wiadomo, kiedy uzyskają dostęp do immunochemioterapii? Na czym polega postęp w leczeniu zaawansowanego i miejscowo zaawansowanego raka płuca i jak przedstawia się realny dostęp naszych chorych do ukierunkowanych terapii?
Chociaż nowe metody leczenia dotyczą chorych na zarówno niedrobnokomórkowego, jak i na drobnokomórkowego raka płuca, to bardziej skuteczne są one w tej pierwszej i bardziej licznej grupie chorych. W ostatnich latach doszło do powstania wielu nowych terapii, z których kilka jest dostępnych także dla polskich chorych. W wielu krajach europejskich w I linii leczenia można zastosować np. różne kombinacje immunoterapii oraz nowe terapie ukierunkowane molekularnie. Niestety w Polsce refundowany jest tylko pembrolizumab w monoterapii u chorych z ekspresją PD-L1 na ponad 50 proc. komórek nowotworowych oraz terapie ukierunkowane starszych generacji. Oznacza to, że dla wielu chorych taki rodzaj terapii nie jest dostępny. Na przykład wspomniana ekspresja PD-L1 występuje tylko u co czwartego chorego na niedrobnokomórkowego raka płuca. Jednak na świecie powstało wiele różnych, skojarzonych metod immunoterapii,
WYZWANIA
które mogą być stosowane niezależnie od ekspresji PD-L1. Istnieje możliwość zastosowania chemioimmunoterapii, która stanowi opcję łączenia chemioterapii, immunoterapii, a nawet terapii antyangiogennych. Pojawiają się metody skojarzenia dwóch różnych metod immunoterapii i chemioterapii. Przełomem w leczeniu są też terapie ukierunkowane molekularne z wykorzystaniem spersonalizowanych leków dla chorych z rzadkimi nieprawidłowościami genetycznymi w takich genach jak NTRK, MET czy RET.
Jak obecnie leczeni są chorzy, u których stwierdza się mniej niż 50 proc. komórek nowotworowych z ekspresją PD-L1?
Jeżeli u tych chorych nie wykryjemy mutacji w genach EGFR, ALK lub ROS-1, to niestety ci pacjenci są leczeni za pomocą chemioterapii i dopiero w drugiej linii można zastosować u nich immunoterapię.
Prof. dr hab. n. med. Paweł Krawczyk Katedra i Klinika Pneumonologii, Onkologii i Alergologii, Uniwersytet Medyczny w Lublinie
Dlaczego chorzy na zaawansowany nowotwór płuca mierzą się z ograniczeniem dostępu do immunochemioterapii i immunoterapii?
Immunoterapia na całym świecie wykorzystywana jest w I linii leczenia zaawansowanego raka płuca. Z kolei w Polsce z powodu braku refundacji metod skojarzonych (refundowany jest tylko pembrolizumab w monoterapii) dla 75 proc. pacjentów nie ma możliwości zastosowania immunoterapii w I linii leczenia. Jest jednak szansa, że w styczniu 2021 r. refundacja zostanie w końcu rozszerzona o immunochemioterapię i wreszcie pojawią się nowe schematy leczenia w programie lekowym dla
chorych na raka płuca. Oprócz braku refundacji jest też drugi problem – brak dostępności do testów w celu kwalifikacji do terapii już refundowanych. Nie wszystkie ośrodki w Polsce mają dostęp do odpowiedniej diagnostyki, co w efekcie opóźnia leczenie i zamiast spersonalizowanej terapii chorzy otrzymują chemioterapię.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Z jakimi skutkami wiąże się dodanie immunoterapii do leczenia chemioterapią w tej grupie pacjentów? Dlaczego tak ważna jest dostępność do innowacyjnych terapii w I linii leczenia?
Stosowanie w tej grupie chorych tylko klasycznej chemioterapii nie jest optymalną metodą leczenia. Najważniejszą kwestią jest to, że zastosowanie immunochemioterapii lub też terapii ukierunkowanej molekularnie powoduje ponadtrzykrotne wydłużenie przeżycia, co oznacza, że życie chorego wydłuży się do ponad 30 miesięcy. Jeżeli jednak otrzyma tylko chemioterapię, to według polskich danych przeżyje przeciętnie dziesięć miesięcy. Przy tym warto pamiętać, że są chorzy poddani spersonalizowanemu leczeniu, którzy żyją dużo dłużej niż 30 miesięcy – niektórymi opiekujemy się np. pięć lat i nadal są leczeni. To jest olbrzymi przełom. Dzięki dostępności do innowacyjnych terapii w I linii leczenia rak płuca dla niektórych chorych staje się chorobą przewlekłą. Niestety w Polsce nadal w I linii stosuje się głównie chemioterapię, co sprawia, że chory w tym czasie nie otrzymuje najlepszego leczenia i ostatecznie może nie dotrwać do II linii leczenia.
Konieczność wdrożenia innowacyjnych terapii dla większej grupy pacjentów z NDRP Immunoterapia w leczeniu chorych na raka NDRP jest zupełnie nowym rewolucyjnym podejściem. Stosowane w niej leki oddziałują na układ immunologiczny w taki sposób, że organizm pacjenta sam zwalcza chorobę nowotworową. Obecnie w Polsce zarejestrowana jest jedna klasa tych leków – są to przeciwciała monoklonalne działające na szlak receptora programowanej śmierci typu 1, czyli szlak PD-1 lub jego liganda – PD-L1.
Prof. dr hab. n. med. Dariusz Kowalski Klinika Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej, Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowy Instytut Badawczy
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Obecnie w immunoterapii chorych z NDRP stosowane mogą być dwa preparaty – przeciwciała anty-PD-1 (pembrolizumab i niwolumab) i przeciwciała anty-PD-L1 (atezolizumab i durwalumab). Immunoterapia może być stosowana samodzielnie albo w skojarzeniu z innymi metodami leczenia onkologicznego. Po pierwsze, może być elementem leczenia radykalnego po zastosowaniu radiochemioterapii, jeśli chory jest w stopniu zaawansowania nowotworu IIIA albo IIIB – są to z reguły przypadki nieoperacyjne. Po tej metodzie szansa na pięcioletnie przeżycie wynosi około 20 proc. Na podstawie badania klinicznego PACYFIK wiemy, że w grupie chorych, którzy otrzymali radiochemioterapię, a następnie w leczeniu konsolidującym, stosowany był durwalumab (lek anty-PD-L1) jako element leczenia radykalnego, znamiennie zwiększyły się szanse wyleczenia trwałego, wydłużył się całkowity czas przeżycia oraz nawet trzykrotnie czas wolny od progresji. Immunoterapia może być też stosowana u chorych w stadium rozsiewu oraz u tych, którzy nie kwalifikują się do leczenia radykalnego, czyli
w leczeniu paliatywnym (stanowią oni nawet 60 proc. wszystkich pacjentów z rozpoznanym NDRP). Możemy u nich oznaczyć status czynnika predykcyjnego, czyli przewidującego odpowiedź na leczenie, jakim jest ekspresja PD-L1, i gdy jest go dużo (co najmniej 50 proc. komórek nowotworowych ją wykazuje), można zastosować immunoterapię zamiast zwykłej konwencjonalnej chemioterapii. Dotyczy to około 30 proc. grupy chorych, gdzie stosowany jest pembrolizumab, dzięki czemu leczenie przebiega bardziej efektywnie od chemioterapii. Dodatkowo taka terapia ma ponaddwukrotnie większą efektywność wobec całkowitego czasu przeżycia niż chemioterapia, jest mniej toksyczna, a chorzy deklarują także dużo lepszą jakość życia.
Dlaczego chorzy z mniejszą ekspresją PD-L1 nie mogą skorzystać z rewolucyjnej terapii?
Takich chorych na dzień dzisiejszy kwalifikujemy do zwykłej chemioterapii. Jednak z badań klinicznych trzeciej fazy wiemy już, że jest to
idealna populacja do leczenia skojarzonego. W takiej sytuacji pacjenci powinni otrzymywać immunochemioterapię, czyli chemioterapię połączoną z immunoterapią. W badaniach wykazano, że immunochemioterapia wykazuje znamienną przewagę nad zwykłą chemioterapią. I tak np. w badaniu KEYNOTE 189, które przeznaczone było dla chorych z rozpoznanym NDRP o typie niepłaskonabłonkowym, różnica w całkowitym czasie przeżycia wyniosła aż 12 miesięcy! Tego typu postępowanie jest już dostępne na świecie i dotyczy NDRP płasko- i niepłaskonabłonkowego, jednak w Polsce nadal nie ma statusu refundowanego. Sytuacja jest dynamiczna i nowe leki pojawiają się bardzo szybko, ale obecnie, zaczynając od immunoterapii, brakuje nam dostępu do immunochemioterapii z pembrolizumabem dla chorych, u których odsetek komórek nowotworowych z ekspresją PD-L1 wynosi mniej niż 50 proc. Należy bezwzględnie podkreślić, że postęp w leczeniu raka płuca (NDRP) ma i będzie miał miejsce tylko po wdrożeniu nowoczesnych leków immunokompetentnych i ukierunkowanych molekularnie.
6 | Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
PROBLEM
Konieczna jest spersonalizowana opieka nad pacjentami z wczesnym rakiem piersi z nadmierną ekspresją receptora HER2+ W celu poprawy sytuacji chorych na raka piersi i uzyskania poprawy wyników leczenia należy jak najszybciej wznowić wykonywanie badań przesiowowych zgodnie z międzynarodowymi standardami. Rak piersi jest nadal najczęściej rozpoznawanym nowotworem złośliwym u kobiet w Polsce. Z czego wynika tak duża liczba zachorowań na ten nowotwór?
To prawda, rak piersi jest najczęstszym nowotworem złośliwym u kobiet w Polsce i na świecie. Obecnie w kraju rocznie diagnozujemy nawet 18-19 tys. nowych przypadków zachorowań na raka piersi, co gorsza, liczba ta stale rośnie. Także współczynnik umieralności z powodu raka piersi w naszym kraju jest na wysokim poziomie i z każdym rokiem się powiększa, czego nie obserwuje się w innych krajach europejskich. Należy tutaj zwrócić szczególną uwagę na bardzo ważny w Polsce problem badań profilaktycznych. Jeszcze przed kilkoma laty każda Polka w wieku 50-70 lat otrzymywała zaproszenie na badania profilaktyczne. Regularnie wykonywane mammograficzne badania przesiewowe umożliwiają częste wykrycie i rozpoznanie raka o bardzo małym zaawansowaniu. Obecnie program badań przesiewowych nie działa tak, jak byśmy sobie tego życzyli. W dobie pandemii COVID-19 badania profilaktyczne w kierunku wykrywania raka piersi zostały praktycznie zatrzymane. W celu poprawy sytuacji chorych na raka piersi i uzyskania poprawy wyników leczenia należy jak najszybciej wznowić wykonywanie badań przesiowowych zgodnie z międzynarodowymi standardami. Bezwzględnie należy przywrócić wysyłanie indywidualnych zaproszeń. Drugim niezwykle ważnym posunięciem musi być ustanowienie działających zgodnie
z międzynarodowymi wymogami sieci ośrodków leczenia raka piersi (Breast Units).
Jak obecnie wygląda rozpoznawalność raka piersi w Polsce, czy kobiety nadal mogą korzystać z programu badań przesiewowych?
Pandemia nie tylko spowodowała zatrzymanie badań profilaktycznych, ale także zmieniła pracę ośrodków onkologicznych. W szpitalach brakuje personelu, lekarze i pielęgniarki chorują na COVID-19, część z nich trafia na kwarantannę. Wszystkim trudno jest określić, co przyniosą kolejne dni. Wszystkie te czynniki wpływają negatywnie na aktualne możliwości leczenia chorób nowotworowych i na jakość opieki. Znacznie trudniej jest przeprowadzić badania diagnostyczne, trudniej dostać się do szpitala i rozpocząć leczenie. Zawsze, a szczególnie w okresie pandemii, każda kobieta powinna pamiętać o przeprowadzaniu autobadania piersi – to bardzo ważne w momencie, kiedy możliwość kontaktu ze specjalistą jest ograniczona. Kobieta musi znać swoje piersi, być w stanie zauważyć każdą zmianę pojawiającą się w ich wyglądzie, wielkości, strukturze. W momencie pojawienia się niepokojących, budzących wątpliwości zmian, nawet w trudnym czasie pandemii, musi dążyć do jak najszybszego skontaktowania się ze specjalistą. System opieki zdrowotnej nad pacjentami chorującymi na raka piersi musi przejść w Polsce transformację. Obecnie kobiety nie wiedzą, do jakiego
Prof. dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski Klinika Onkologii i Chorób Piersi CMKP, Oddział Radioterapii i Onkologii CSK – MSWiA w Warszawie, Polskie Towarzystwo do Badań nad Rakiem Piersi
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
lekarza należy się zgłosić w przypadku wystąpienia zmiany, nie wiedzą, jak wygląda ścieżka diagnostyczna, jakie są możliwości leczenia. Kobiety w Polsce wciąż wiedzą, że nowotwór wcześnie wykryty jest chorobą o lepszym rokowaniu. Problem, przed którym stają, to uzyskanie w możliwie najkrótszym czasie leczenia zgodnego z aktualnym stanem wiedzy.
Jakich terapii zdecydowanie brakuje w programie lekowym? Na które pacjenci i eksperci najbardziej czekają?
Rak piersi to choroba, której nie można w skali populacyjnej skutecznie zapobiegać. Oczywiście kobiety mogą wpływać na pewne czynniki, ale najsilniejszymi czynnikami ryzyka są wiek i płeć. Szczyt zachorowań na raka piersi następuje u kobiet po 50. roku życia, choć musimy pamiętać, że na ten nowotwór może zachorować każda kobieta. Ze względu na to, że rak piersi jest chorobą, której nie możemy zapobiegać, powinniśmy zatem podejmować działania zmierzające do tego, aby liczba osób, które zachorowały na raka piersi i nadal żyje, była jak największa. Podczas tegorocznego kongresu ESMO 2020 udowodniono możliwości rozszerzenia zasięgu spersonalizowanej opieki w przypadku raka piersi HER2-dodatniego. Było to badanie dotyczące stosowania nertynibu u chorych z wczesną postacią raka piersi z nadmierną ekspresją receptora HER2, które zakończyły leczenie uzupełniające oparte na trastuzumabie. Celem badania było sprawdzenie czy podawanie terapii uzupełniającej po leczeniu trastuzumabem powoduje wydłużenie życia bez nawrotu. Zastosowanie neratynibu powoduje wydłużenie czasu do wystąpienia kolejnego rzutu choroby. Udowodniono, że neratynib powoduje 30-proc. redukcję ryzyka nawrotu inwazyjnego raka piersi. Neratynib okazał się szczególnie skuteczny u chorych z nadmierną ekspresją receptora HER2 i ze współistnieniem ekspresji receptorów estrogenowych lub z przerzutami w regionalnych węzłach chłonnych. Obecnie w Polsce trwają prace nad włączeniem neratynibu do programu lekowego.
Jesteś w trakcie diagnozy albo już wiesz, że masz zaawansowanego raka piersi? Choruje bliska Ci kobieta: mama, siostra, córka, przyjaciółka? Chcesz dowiedzieć się więcej? To miejsce tworzymy specjalnie dla Ciebie. Znajdziesz tutaj wskazówki dotyczące różnych aspektów życia z przerzutowym rakiem piersi. Rozgość się, dołącz do nas. Dziękujemy, że nas znalazłaś i cieszymy się, że jesteś z nami. Dowiedz się więcej na zaawansowanyrakpiersi.pl Inicjatorem kampanii jest Novartis
PL2011027720
Czytaj więcej na byczdrowym.info | 7
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
WAŻNE
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Wytrwałość i systematyczność w terapii kluczem do sukcesu Wieloletnia terapia w leczeniu hormonalnym raka piersi skłania pacjentki do przerywania leczenia bez konsultacji z lekarzem, co może prowadzić do zwiększenia ryzyka nawrotu choroby, a nawet zgonu. Dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld Onkolog kliniczny, kieruje Oddziałem Zachowawczym w Klinice Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Narodowym Instytucie Onkologii, członek SIOG (International Society of Geriatric Oncology), PTO, PTOK, ESMO, ASCO
Rak piersi jest nowotworem wyleczalnym w większości przypadków, o ile zostanie wystarczająco wcześnie wykryty. W bardzo wczesnych stadiach jedynym koniecznym leczeniem jest leczenie operacyjne. Obecnie w takich sytuacjach najczęściej wykonuje się operacje z zaoszczędzeniem piersi w skojarzeniu z napromienianiem uzupełniającym, czyli radioterapią. W przypadkach bardziej zaawansowanych konieczne jest zastosowanie leczenia systemowego, które w zależności od konkretnej sytuacji może poprzedzać operację lub zostać zlecone dopiero po jej wykonaniu. W zależności od podtypu biologicznego, czyli inaczej mówiąc: od rodzaju raka piersi, jako leczenie systemowe można zastosować chemioterapię, leki celowane antyHER2 lub hormonoterapię. Hormonoterapia jest jedną z najbardziej skutecznych opcji w leczeniu raka
piersi. Wynika to z tego, że 60-70 proc. przypadków raka piersi jest wrażliwe na leczenie hormonalne (w jądrze komórki raka obecne są receptory estrogenowe i/lub progesteronowe). Stosowanie leków hormonalnych na ogół nie wiąże się z poważnymi działaniami niepożądanymi. Uciążliwość polega na tym, że w tak długim okresie nawet niewielkie objawy niepożądane mogą się stać problematyczne. Według obecnie obowiązujących zaleceń uzupełniające leczenie hormonalne pacjentek z rakiem piersi w zależności od stopnia zaawansowania i ryzyka nawrotu powinno trwać od pięciu do dziesięciu lat. Tymczasem nawet połowa pacjentek przerywa leczenie przed zaplanowanym terminem. Od wielu lat w literaturze medycznej, a także podczas konferencji dotyczących raka piersi omawiany jest temat zachowania systematyczności i utrzymania pra-
widłowego czasu trwania leczenia onkologicznego. Okazuje się, że najczęściej przedwcześnie rezygnują z terapii kobiety poniżej 35.-40. roku życia oraz panie w wieku 70+. W wielu ośrodkach opracowano programy wsparcia psychologicznego dla kobiet w trakcie uzupełniającej hormonoterapii. Często dostępne są telefony zaufania, gdzie można porozmawiać z psychoonkologiem lub skorzystać z pacjenckich grup wsparcia. Podkreśla się, że bardzo ważna jest możliwość kontaktu z lekarzem onkologiem w celu omówienia ewentualnych problemów, które mogą się pojawić w trakcie przedłużonej hormonoterapii.
Hormonoterapia jest jedną z najbardziej skutecznych opcji w leczeniu raka piersi.
Pobierz z: Obawiasz się, że zapomnisz o przyjęciu leku o czasie?
Aplikacja uwolni Twoją pamięć
NPS/LINIA4/REK/20/09/001
Dołącz do nas na FB www.facebook.com/egisczasnalek Masz pytania? Napisz do nas: egisczasnalek@egis.pl
8 | Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
Chcesz być leczony? Najpierw musisz mieć przerzuty Niedorzeczność polskiego systemu ochrony zdrowia
Rak gruczołu krokowego jest najczęstszym nowotworem u mężczyzn. Według szacunkowych danych w Polsce w tym roku możemy mieć nawet ponad 20 tysięcy nowych pacjentów.
Chorzy na raka prostaty nie mają w Polsce dostępu do terapii, które są już powszechnie realizowane na świecie. W naszym kraju pacjenci muszą czekać na rozwój nowotworu prostaty i dopiero, gdy pojawią się przerzuty, wdrażane są nowoczesne leki antyandrogenowe, takie jak enzalutamid, apalutamid czy darolutamid. Tym samym pacjenci regularnie wykonują badania obrazowe, aby wreszcie nadszedł ten czas i pojawiły się długo wyczekiwane przerzuty. – To niedorzeczne – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia „UroConti”. – Chorzy z innych państw UE mają dostęp do leczenia na każdym etapie choroby, także tym wczesnym. My musimy czekać, aż nam się pogorszy! Dopiero, gdy pojawią się
Bogusław Olawski Prezes Zarządu Sekcji Prostaty Stowarzyszenia Osób z NTM „UroConti”
przerzuty, możemy się starać o leczenie, które nie tylko opóźnia o dwa lata wystąpienie przerzutów, ale także wpływa na wydłużenie całkowitego przeżycia nawet o kilkanaście miesięcy – dodaje Olawski.
Szybko wdrożone leczenie pozwala żyć aktywnie
Zwykle nowotwór gruczołu krokowego diagnozowany jest u mężczyzn pomiędzy 60. a 70. rokiem życia, jednak coraz częściej ujawnia się również u młodszych mężczyzn i obniża jakość życia nawet czterdziestolatków. Jeśli jednak w takich przypadkach zostanie wprowadzone właściwe leczenie, bez czekania, aż pojawią się przerzuty, chory będzie mógł nadal prowadzić aktywne życie zawodowe i osobiste. – Nowoczesne terapie hormonalne nie tylko wydłużają życie, ale także znacząco poprawiają jego jakość – tłumaczy Bogusław Olawski. – W naszym Stowarzyszeniu znane są przypadki panów, którzy już praktycznie byli na wózkach, a enzalutamid pozwolił im nie tylko z tych wózków wstać i wrócić do pracy, ale też do tej pracy dojeżdżać na rowerze! Zamiast więc obciążać państwo kosztami rent i zwolnień lekarskich, mogą korzystać z życia, pracować i wytwarzać PKB – dodaje.
INSPIRACJE
Leczenie nowoczesnymi antyandrogenami we wczesnym stadium raka prostaty – kto na tym zyskuje? Rak prostaty to jeden z najczęściej występujących nowotworów u mężczyzn, plasuje się on również na pierwszym miejscu w onkologii urologicznej. Jednakże odsetek osób, które będą wymagały zaawansowanego leczenia, nie jest wysoki, co wynika z faktu, że jest to nowotwór późnych dekad życia, który może rozwijać się nawet 10-20 lat.
P
acjenci piątej bądź szóstej dekady życia, u których w rodzinie w bliskim pokrewieństwie wykryto raka stercza przed 55. rokiem życia, powinni podlegać screeningowi – regularnie wykonywać PSA, czyli badanie przesiewowe antygenu gruczołu krokowego. Takie osoby z powodu obciążenia genetycznego są narażone na 7-krotnie większe ryzyko zachorowania. Nowotwór gruczołu krokowego wykrywa się u coraz młodszych mężczyzn, co wynika z rozwoju metod diagnostycznych, które pozwalają zdiagnozować coraz więcej nowotworów na wczesnym etapie. Prowadzi to do wprowadzenia odpowiedniego leczenia we wcześniejszej fazie rozwoju. Niestety w obecnej sytuacji pacjenci nadal trafiają do szpitali z opóźnionym rozpoznaniem zaawansowanego stadium. Inni, u których nowotwór został już zdiagnozowany, często spotykają się z zamkniętymi oddziałami, które zostały przekształcone w oddziały jednoimienne. Pomimo że jest to najczęściej wykrywany nowotwór i zachorowalność jest bardzo wysoka, to
w większości przypadków rak prostaty wykrywany jest jako nieznaczący klinicznie i często nie wymaga żadnego leczenia. Należy zwrócić uwagę, że tylko 20 proc. wymaga leczenia operacyjnego bądź z wykorzystaniem radioterapii, a jeszcze mniejszy odsetek (około 8-10 proc.) będzie wymagał leczenia systemowego drogimi i nowoczesnymi lekami.
Leczenie nowoczesnymi antyandrogenami we wczesnym etapie choroby zdecydowanie wydłuża czas wystąpienia przerzutów, a więc przedłuża i poprawia jakość życia pacjentów W Polsce nadal nie są refundowane nowoczesne terapie, które według badań klinicznych mogłyby przynieść korzyść dla pacjentów, u których nie zostały jeszcze wykryte przerzuty, a podwyższone PSA wskazuje na wystąpienie rozsiewu w przyszłości. Udowodniono również, że przed chemioterapią dużo bardziej korzystne jest zastosowanie leczenia nowoczesnymi antyandrogenami, co
Dr hab. n. med. Anna Kołodziej Sekretarz Polskiego Towarzystwa Urologicznego, Klinika Urologii i Onkologii Urologicznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu
umożliwia osiągnięcie o wiele lepszych wyników. Programy lekowe w Polsce nadal odbiegają od standardów światowych i nie obejmują pacjentów chorujących na raka prostaty opornego na kastrację, niemających jeszcze przerzutów. Niestety ta grupa pacjentów nadal czeka na leczenie do czasu, aż wystąpią przerzuty, a takie zwlekanie znacząco zmniejsza szanse na wyleczenie. Dlatego też proces terapeutyczny powinien być wdrożony jak najszybciej. Pomimo że rak stercza jest na drugim miejscu pod względem występowania, to odsetek ludzi, którzy będą potrzebowali takiego leczenia jest niewielki. W stosunku do wszystkich nakładów na służbę zdrowia jest to naprawdę niewielki nakład, który pozwoli na przedłużenie życia pacjentów i przede wszystkim zapewni im wysoki komfort życia. Pacjent, który nie będzie leczony tymi lekami będzie wymagał dużo większych wydatków systemowych, hospitalizacji, a nawet leczenia paliatywnego. Na tej zmianie skorzystać mogą nie tylko pacjenci, ale i cały system opieki zdrowotnej.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
Czytaj więcej na byczdrowym.info | 9
PANEL EKSPERTÓW PARTNER SEKCJI
Zaparcie poopioidowe – trudny problem wymagający leczenia
Dr n. med. Tomasz Dzierżanowski Kierownik Pracowni Medycyny Paliatywnej, Zakład Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego, Warszawski Uniwersytet Medyczny
Stosowanie opioidów może wywoływać działania niepożądane ze strony układu pokarmowego. U pacjentów często występuje zaparcie stolca, które stanowi najpoważniejszy problem, prowadzący nawet do niedrożności przewodu pokarmowego. W jakim celu stosuje się u pacjentów leki opioidowe?
Opioidy to leki przeciwbólowe stosowane do walki z umiarkowanym i silnym bólem, często przewlekłym. Niestety, nawet krótkotrwałe ich stosowanie wiąże się z ryzykiem wystąpienia zaparcia stolca.
Kiedy konkretnie stwierdza się zaparcie stolca u pacjentów stosujących opioidy, a także czy zmienia się ono w czasie długotrwałego leczenia i np. zmniejsza się lub ustępuje?
Zaparcie stolca rozpoznajemy na podstawie objawów zarówno obiektywnych, takich jak zwiększona częstość wypróżnień na tydzień oraz zmniejszona ilość oddawanego stolca, jak i subiektywnych, w tym m.in.: trudność wypróżnienia, ból podczas wypróżnienia, ból odbytu lub poczucie niepełnego wypróżnienia. Aby stwierdzić zaparcie stolca, wystarczy objaw subiektywny, przy prawidłowej często-
ści. Trzeba także podkreślić, że u pacjentów stosujących opioidy zaparcie nasila się wraz z długością stosowania terapii i nie ustępuje samoczynnie.
Istnieje wiele działań niepożądanych podczas stosowania opioidów. Czy jednak zaparcie to najpoważniejszy problem podczas tego leczenia?
U pacjentów stosujących opioidy często stwierdza się tak zwany zespół zaburzeń jelitowych wywołanych opioidami, obejmujący oprócz zaparcia stolca także objawy, takie jak bóle brzucha, wzdęcia, zgaga, refluks żołądkowo-przełykowy i suchość jamy ustnej, z tym że zaparcie jest najpoważniejszym objawem, którego rzeczywiście się obawiamy. Brak leczenia zaparcia stolca prowadzi do wytworzenia się kamieni kałowych i zaczopowania przewodu pokarmowego, co z kolei może spowodować jego niedrożność, stanowiącą bezpośrednią przyczynę zagrożenia życia.
Jak pacjenci mogą sobie radzić z zaparciem w trakcie tego leczenia? Zwykłe leki przeczyszczające zazwyczaj są mało skuteczne.
Wraz z rozpoczęciem leczenia opioidami, oprócz zastosowania modyfikacji behawioralnych i dietetycznych, włącza się także środki przeczyszczające. Niestety, działanie tych najpopularniejszych środków pochodzenia roślinnego polega na podrażnianiu ściany przewodu pokarmowego, co u pacjentów stosujących opioidy jest bezskuteczne, gdyż ich przewód
jest jakby „porażony” i przez to niewrażliwy na takie działanie. Stosuje się także tzw. makrogole, czyli preparaty rozpuszczalne w szklance wody, które można stosować przewlekle. U wielu osób mogą być jednak nieskuteczne i w takich sytuacjach należy sięgnąć po leki przyczynowe będące antagonistą opioidowym.
Jak działa antagonista receptora opioidowego?
Jest to lek będący antagonistą opioidowym, który zabezpiecza przewód pokarmowy przed działaniem leku opioidowego i jednocześnie ogranicza swoje działanie do działania obwodowego, nie znosząc przy tym działania przeciwbólowego analgetyku. Tym samym spełnia swoje zadanie, zabezpieczając przewód pokarmowy przed szkodliwym działaniem opioidów. Wskazaniem do jego zastosowania jest nieskuteczność zwykłych środków przeczyszczających w podjętym leczeniu zaparcia poopioidowego. Tutaj przestrzegam przed długotrwałym stosowaniem zwykłych środków przeczyszczających, które często są mało skuteczne, zwlekaniem z włączeniem antagonisty. Oczywiście należy podjąć próbę leczenia zwykłym środkiem przeczyszczającym, jednak powinna trwać rozsądnie krótko, w przeciwnym razie może dojść do niedrożności przewodu pokarmowego, możliwej do leczenia jedynie chirurgicznie. Warto podkreślić, że po zastosowaniu antagonisty opioidowego i uzyskaniu wypróżnienia należy stosować profilaktykę wtórną, która polega na regularnym podawaniu go codziennie lub co drugi dzień.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Zaparcie u pacjenta leczonego opioidami – czy można z nim walczyć?
Dr n. med. Aleksandra Ciałkowska-Rysz Kierownik Zakładu Medycyny Paliatywnej Katedry Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz Oddziału Medycyny Paliatywnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM w Łodzi
Zaparcie stolca u chorych na nowotwory może być spowodowane różnymi przyczynami. Najczęściej patomechanizm powstawania zaparcia jest złożony. Oprócz opioidów działanie hamujące na przewód pokarmowy może wywierać także wiele innych leków przyjmowanych przez pacjenta. Jak opioidy działają na motorykę układu pokarmowego?
Opioidy wywierają hamujący wpływ na przewód pokarmowy, co oznacza, że zmniejszają wydzielanie wszystkich soków trawiennych, zwiększają ich wchłanianie oraz spowalniają perystaltykę przewodu pokarmowego, co w konsekwencji wydłuża pasaż treści pokarmowej przez przewód pokarmowy. Wskutek tych mechanizmów dochodzi do tworzenia się odwodnionych mas kałowych, czasami nawet kamieni kałowych, które zapychają przewód pokarmowy i dodatkowo uniemożliwiają przemieszczenie ich dalej oraz wydalenie. Dodatkowo w trakcie terapii opioidowych występuje zwiększenie napięcia zwieraczy, w tym zwieracza odbytu, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację.
Czy każdy pacjent stosujący leczenie opioidami cierpi na zaparcie stolca?
Niestety, każdy opioid ma wpływ na przewód pokarmowy i każdy niesie ryzyko wystąpienia zaparcia stolca. Objaw ten występuje u 60-80 procent chorych stosujących terapie opioidowe.
Czy ze względu na to, że opioidami leczeni są głównie pacjenci w terapii paliatywnej oraz pacjenci onkologiczni, którzy bardzo często są przykuci do łóżka, zaparcie stolca pogłębiają także brak aktywności fizycznej (lub niewielka aktywność) oraz czynniki psychologiczne związane np. z frustracją załatwiania tych potrzeb do basenu lub z pomocą innych osób?
Zaparcie stolca u chorych na nowotwory może być spowodowane różnymi przyczynami. Najczęściej patomechanizm powstawania zaparcia jest złożony, co oznacza, że u jednego pacjenta występuje wiele przyczyn. Oprócz opioidów działanie hamujące na przewód pokarmowy może wywierać także wiele innych leków przyjmowanych przez pacjenta. Oczywiście wśród innych przyczyn zaparcia wyróżnia się m.in.: unieruchomienie, wypróżnienia w warunkach leżących, uzależnienie od opiekunów, brak intymnych warunków defekacji, a także nieodpowiednią dietę oraz małą ilość przyjmowanych płynów.
Czy tym pacjentom może pomóc modyfikacja diety i wdrożenie m.in. produktów bogatych w błonnik?
Postępowanie dietetyczne można rozważyć u chorych w dobrym stanie ogólnym, którzy przyjmują pokarmy i płyny drogą doustną. W ich sytuacji dieta może stanowić element profilaktyki zaparcia, jednak warto pamiętać, że nie jest elementem terapii. Można wtedy stosować pokarmy wzbogacone o owoce suszone zawierające pektyny, które gromadzą płyny w świetle przewodu pokarmowego, i są to m.in. suszone morele, rodzynki, śliwki, siemię lniane, orzechy, a dodatkowo dobry efekt da
wdrożenie do jadłospisu produktów takich jak maślanka, jogurt lub kefir oraz zapewnienie odpowiedniej ilości płynów. Należy zwrócić uwagę, że u części pacjentów, ze względu na stan ogólny oraz ograniczenia w zakresie wykorzystania drogi doustnej, zalecenia dietetyczne nie mają wpływu na częstość wypróżnień. Dodatkowo warto pamiętać, że profilaktyka przeciwzaparciowa nie opiera się tylko na modyfikacji diety, ale jest kompleksowa i o ile to możliwe, powinna zawierać także ćwiczenia fizyczne, a u pacjentów leżących – bierną fizjoterapię i masaż brzucha.
Jak wygląda leczenie zaparć poopioidowych? Czy znane są skuteczne, zadowalające metody?
Postępowanie lecznicze u chorych z zaparciem stolca wywołanym opioidami polega na zalecaniu leków przeczyszczających. Najczęściej podawane są pochodne senesu, laktuloza oraz makrogole. U chorych, u których wyczerpano inne możliwości skutecznego leczenia zaparcia stolca, należy stosować postępowanie inwazyjne, pod postacią wlewek doodbytniczych, lewatyw czy ręcznego wydobycia mas kałowych. Alternatywną możliwością terapeutyczną jest zastosowanie antagonisty receptora opioidowego. Leki te występują w postaci zarówno tabletek, jak i iniekcji.
Czy w Polsce pacjenci mają dostęp do nowoczesnych, skutecznych terapii umożliwiających niwelowanie zaparć spowodowanych przyjmowaniem opioidów?
Takimi lekami są antagoniści receptorów opioidowych o działaniu wyłącznie obwodowym – występują one pod postacią tabletek i iniekcji podskórnych.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
10 | Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
EKSPERT
Rak jelita grubego już nie musi być wyrokiem! Rak jelita grubego jest trzecim najczęściej występującym nowotworem złośliwym. W 2010 roku w Polsce stwierdzono prawie 16 tys. zachorowań i 11 tys. zgonów z tego powodu. Liczba zachorowań na ten nowotwór zwiększa się szczególnie w krajach rozwiniętych, co związane jest przede wszystkim ze stylem życia i odżywiania się – wysokoprzetworzone pokarmy, brak wysiłku fizycznego, otyłość. Skuteczność leczenia tego nowotworu stale rośnie. W pierwszej dekadzie tego stulecia odsetek pięcioletnich przeżyć zwiększył się w naszym kraju z 43,3 do 47,6 proc. u mężczyzn oraz z 44,1 proc. do 49 proc. u kobiet. Podstawowym badaniem pozwalającym na wczesne wykrycie raka jelita grubego jest endoskopowa ocena jelita (kolonoskopia). Dzisiaj wiadomo już, że kolonoskopia wykonywana co pięć lat (od 50. roku życia) pozwala na zmniejszenie umieralności z powodu raka jelita grubego, ponieważ wcześnie wykryte zmiany nowotworowe są całkowicie wyleczalne. Coraz lepsze metody chirurgiczne oraz zastosowanie po operacji tzw. leczenia uzupełniającego, polegającego na stosowaniu chemioterapii, pozwalają wyleczyć znaczny odsetek chorych nawet z miejscowo zaawansowanym procesem nowotworowym. Niestety, u ponad połowy chorych, u których zdiagnozowano raka jelita grubego, pojawiają się przerzuty (ogniska raka w innych narządach, np. płuca, wątroba). Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku średnie przeżycie chorych z przerzutowym rakiem jelita grubego nie przekraczało 6-7 miesięcy. Nie dysponowano
wtedy efektywnymi lekami, które pozwoliłyby na zatrzymanie postępu choroby. W ciągu ostatnich 20 lat dokonał się jednak ogromny postęp w leczeniu tego nowotworu. Przede wszystkim pojawiło się wiele nowych, bardzo aktywnych leków, które umożliwiły długotrwałe kontrolowanie choroby. Okazało się, że zastosowanie agresywnej chemioterapii połączonej z leczeniem chirurgicznym prowadzi u części chorych z przerzutami do wątroby do całkowitego wyleczenia. W przypadku innych pacjentów sekwencyjne stosowanie po sobie różnych leków pozwala na wiele lat spowolnić postęp choroby, umożliwiając chorym nawet wieloletnie przeżycie w bardzo dobrym komforcie. Ostatnia dekada w onkologii to okres tzw. terapii celowanych. Dzięki odkryciu mechanizmów molekularnych napędzających komórki nowotworowe do podziałów i rozprzestrzeniania się po organizmie udało się w wybiórczy sposób mechanizmy te zahamować. Takie postępowanie umożliwia uzyskanie kontroli nad chorobą nowotworową, a jednocześnie pozwala na uniknięcie nasilonych działań ubocznych, typowych dla klasycznej chemioterapii. Najnowsze rozwiązania terapeutyczne,
Prof. dr hab. n. med. Piotr Wysocki MD, PhD Prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, Kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii, Szpital Uniwersytecki w Krakowie
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
które można łączyć z klasyczną terapią, pozwoliły na wyraźne wydłużenie przeżycia chorych na przerzutowego raka jelita grubego. Jeszcze 20 lat temu tacy chorzy żyli średnio pół roku, dzisiaj zbliżamy się już do trzech lat. W onkologii to ogromny postęp. – podkreśla prof. Piotr Wysocki. Zastosowanie nowoczesnych terapii w I linii leczenia w skojarzeniu z chemioterapią wykazało w dwóch niezależnych badaniach klinicznych III fazy zwiększenie mediany czasu przeżycia całkowitego o ponad osiem miesięcy i względną redukcję ryzyka zgonu o ponad 30 proc. Szacuje się, że przynajmniej u co piątej osoby w momencie wykrycia nowotworu obecne są przerzuty odległe. Również chorzy leczeni radykalnie cechują się znacznym ryzykiem wznowy choroby, rosnącym wraz z wyjściowym zaawansowaniem procesu. Rocznie liczba chorych na nieoperacyjnego, miejscowo zaawansowanego lub przerzutowego raka jelita grubego w przybliżeniu odpowiada liczbie zgonów spowodowanych tym nowotworem. Standardem postępowania u chorych w dobrym stanie sprawności ogólnej, niekwalifikujących się do leczenia radykalnego (metastazektomii) jest paliatywne leczenie systemowe. Wykorzystanie cytostatyków oraz leków ukierunkowanych molekularnie wpłynęło na znaczne wydłużenie życia. Mediany czasu całkowitego przeżycia chorych uczestniczących w badaniach klinicznych III fazy współcześnie przekraczają 30 miesięcy. Cytostatyki od dawna są w Polsce refundowane ze środków publicznych. Ograniczenia stosowania chemioterapii wynikają wyłącznie z przesłanek klinicznych: stanu sprawności, wydolności narządów, toksyczności leczenia lub preferencji chorych. Z kolei leki ukierunkowane molekularnie, zarówno przeciwciała anty-EGFR, jak i leki antyangiogenne, są finansowane w ograniczonym zakresie w ramach programów lekowych Ministerstwa Zdrowia (MZ). To ważne, by pacjenci znali wszystkie możliwości terapeutyczne, także te, które niosą ze sobą dodatkowe koszty.
Jednym z najczęściej występujących nowotworów złośliwych jest rak jelita grubego, a zachorowalność na niego stale wzrasta. Czynnikami ryzyka tej choroby są m.in.: wiek, dieta, nadwaga i otyłość oraz brak aktywności fizycznej. W grupie ryzyka są również osoby, których krewni chorowali lub chorują na raka jelita grubego. Zasadniczą rolę w leczeniu tego nowotworu odgrywa operacja chirurgiczna. Aktualnie ten zabieg można przeprowadzić również nowoczesną metodą – z użyciem robota da Vinci. Ultraprecyzyjne zabiegi chirurgii kolorektalnej (jelita grubego) w asyście robota da Vinci pozwalają na operowanie nawet wyjątkowo trudnych przypadków onkologicznych. W Szpitalu Medicover wykonuje je jeden z głównych w Europie ekspertów dr n. med. Jerzy Draus. Dzięki kompleksowemu wykształceniu oraz doświadczeniu zdobytemu w czołowych ośrodkach chirurgicznych na świecie dr Draus stworzył program pełnej opieki nad pacjentem z wykorzystaniem systemu szybkiej ścieżki chirurgicznej (Fast Track Surgery). System pozwala zmniejszyć stres towarzyszący operacjom, ograniczyć możliwości powikłań, a także skrócić czas rehabilitacji pooperacyjnej. Operacje w asyście da Vinci charakteryzują się precyzją oraz małą inwazyjnością zabiegów. Zastosowanie robota podnosi efektywność operacji i znacząco zmniejsza ryzyko powikłań. Dzięki wykorzystaniu tej metody w chirurgii kolorektalnej ograniczamy uraz pooperacyjny, a w efekcie – istotnie skraca się okres rekonwalescencji po zabiegu. Ponadto uzyskujemy mniejsze krwawienie śródoperacyjne oraz zapobiegamy powstawaniu zrostów w jamie brzusznej. To niezwykle istotne, ponieważ pozwala pacjentom uniknąć niedrożności jelit w przyszłości – mówi dr n. med. Jerzy Draus, który w asyście robota da Vinci wykonał ponad 1000 operacji nowotworów jelita grubego i odbytnicy oraz ponad 200 operacji przepuklin brzusznych.
Placówka przeprowadzająca tego rodzaju zabiegi powinna dysponować oddziałami wyposażonymi w nowoczesny sprzęt diagnostyczny oraz operacyjny. Warto zwrócić uwagę również na fakt posiadania własnego Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej, a także całodobowy ostry dyżur. Istotne jest, by standard leczenia potwierdzała akredytacja Ministerstwa Zdrowia oraz certyfikat ISO 9001:2015.
Dr n. med. Jerzy Draus Chirurg, Szpital Medicover
Więcej informacji: 500 900 900
Czytaj więcej na byczdrowym.info | 11
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
NOWOŚCI
Gdy twój bliski dowiaduje się, że jest chory Wykrycie choroby nowotworowej jest zazwyczaj olbrzymim wstrząsem psychicznym, nie tylko dla chorego, ale także dla jego bliskich. Mimo że medycyna coraz lepiej sobie radzi z leczeniem raka i coraz częściej w gronie naszych znajomych są osoby, które zostały wyleczone lub żyją długo pomimo choroby, nadal często taka diagnoza postrzegana jest jak wyrok. Diagnoza przewlekłej choroby kojarzy się z wycieńczającym procesem leczenia. Zarówno dla osób, które otrzymują tego typu informację, jak i dla ich bliskich jest to niezwykle trudna sytuacja, której niełatwo stawić czoła. Chorzy, którzy słyszą diagnozę, doświadczają wielu silnych i nieprzyjemnych emocji – lęku, przerażenia, poczucia dezorientacji, beznadziei, a czasem nawet paniki. Bliscy osób zmagających się z chorobą nowotworową również odczuwają w początkowej fazie ogromne trudności. To czas zmagania się z całym wachlarzem różnych emocji oraz z poczuciem bezradności. Czasami chcieliby coś zrobić… ale nie wiedzą co. Chcieliby coś powiedzieć... ale obawiają się, że powiedzą coś, co zaszkodzi, lub po prostu brakuje im słów.
Nie mów: „Wiem, co czujesz”. Nawet jeśli doświadczyłeś kiedyś choroby, tak naprawdę nie wiesz, co czuje druga osoba.
Co zatem można robić, a czego unikać w początkowym okresie, w sytuacji, kiedy nasz bliski dowiaduje się, że ma raka? » Bądź w kontakcie. Jeśli osoba chora mieszka z tobą, po prostu zapewniaj, że jesteś blisko, że przejdziecie przez
»
»
»
»
»
to razem, że choroba to kolejny etap, przez który trzeba przejść. Zadzwoń do bliskiego chorego i powiedz: „Wiem, że jesteś chory, chcę, abyś wiedział, że jestem i że możesz na mnie liczyć”. Nastaw się na słuchanie. Dla chorego sam fakt, że może się wygadać, że jest ktoś, kto wysłucha tego wszystkiego, co mu siedzi w głowie, może być bardzo cennym wsparciem. Ważne, by nie przerywać, nie pouczać. Chodzi o stworzenie bezpiecznej przestrzeni do wyrażenia uczuć i myśli, z którymi mierzy się chory. Jeśli czujesz, że rozmowa i wsparcie emocjonalne są dla ciebie zbyt trudnym zadaniem, skup się na działaniu. Zrób herbatę, przynieś ciekawą książkę, zaproponuj, że zawieziesz bliskiego na wizytę do lekarza itp. Wyrażaj wsparcie bez słów. Czasami dotyk, przytulenie, wspólne milczenie wyrażają więcej niż tysiąc słów. Nie mów: „Wiem, co czujesz”. Nawet jeśli doświadczyłeś kiedyś choroby, tak naprawdę nie wiesz, co czuje druga osoba. Uważaj na pocieszenia i sformułowania typu: „Wszystko będzie dobrze”. Dla wielu pacjentów jest to bardzo irytujący zwrot, który zamyka możliwość szczerej rozmowy. Nikt nie zna
przyszłości, nikt nie wie, jak będzie. Lepiej powiedzieć: „Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy”, „Chciałabym, abyś wyzdrowiał”. » Nie strasz, nie przenoś na bliskiego swoich lęków i przekonań. Nie opowiadaj o ludziach, którzy z powodu raka zmarli. Nie opowiadaj strasznych historii, które słyszałeś na temat leczenia. » Nie podejmuj decyzji za chorego. Jeśli chcesz coś zrobić, upewnij się, że chory wyraża na to zgodę. Raczej proponuj… i bądź gotów na to, że chory może nie zechcieć przyjąć tego, co masz do zaoferowania. » Nie narzucaj się z obecnością i chęcią pomocy. Czasem bywa tak, że chory potrzebuje pobyć sam. Uszanuj tę potrzebę. Sygnalizuj delikatnie, że jesteś obok, ale pozwól bliskiemu, by przeżywał ten czas tak, jak chce. Jeśli tylko chcemy, znajdziemy sposób na to, aby mądrze wspierać naszego przyjaciela lub członka rodziny. To tylko niektóre podpowiedzi. W wielu miastach istnieją ośrodki, fundacje, stowarzyszenia pacjentów, gdzie można znaleźć wsparcie psychoonkologów oraz dodatkowe informacje, które mogą pomóc przejść przez chorobę. Warto skorzystać z takiej pomocy.
Anna Długołęcka Psycholog, współzałożycielka i prezes fundacji Warszawskie Centrum Psychoonkologii
Więcej informacji na stronach: byczdrowym.info wcp.org.pl
Aukcja obrazów namalowanych przez dzieci chore onkologicznie
Co jest dla Ciebie ważne?
Jestem chora na raka. Dla mnie ważne jest to, by świat znów był kolorowy. I żeby była ze mną mama.
27.11-6.12.2020 r.
www.urticadzieciom.pl/mala-aukcja