ISSN 1732-9000
C
O
M
I
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
E
S
I
Ę
W NUMERZE: str. 2 - Jan Paweł II nie żyje - W świetle papieskiej nauki i świadectwa życia str. 3 - A Słowo ciałem się stało... - Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity... str. 4 - Toruń składa hołd str. 5 - Zaufał do końca - Duc in altum str. 6 - Wpływ pontyfikatu Jana Pawła II na jednoczenie Europy str. 7 - Jan Paweł II i teologia wyzwolenia str. 8 - Konklawe str. 9 - Z innej beczki... str. 10 - Warsztat str. 12 - Barka - Przyjdźcie do mnie wszyscy...
C
Z
N
I
K
A
K
A
D
E
M
I
C
K
I
2
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
Jan Paweł II nie żyje. – ta informacja ukazująca się u dołu ekranu telewizora wstrząsnęła mną. Wiadomość była lakoniczna, ale czy potrzeba tu więcej słów? Nagle wszystko w jednej chwili stało się mało znaczące w porównaniu z tym, o czym informowano. Przez całą sobotę na bieżąco śledziłam doniesienia płynące z Watykanu. Mówiły one o złym stanie zdrowia Ojca Świętego i właściwie powinnam być świadoma tego, że śmierć jest tylko kwestią czasu, bardzo zresztą krótkiego czasu. Ale nie byłam, nie chciałam przyjąć do wiadomości, że tak się może stać. Może, podobnie jak wielu innych, liczyłam na cud. „Cuda się przecież zdarzają” – myślałam. Jednak nie tym razem. Jan Paweł II nie żyje. Dziś, po kilku dniach od śmierci Papieża, zrozumiałam coś bardzo ważnego. Przynajmniej dla mnie jest to ważne. Myślę jednak, że wielu się ze mną zgodzi. Odejście od nas Ojca Świętego sprawiło, że świat na chwilę stanął w miejscu. Ten świat, który nieustannie jest w biegu, zatrzymał się, pochylił nad tajemnicą życia i śmierci, pozwolił sobie na refleksję, zadumę. To dowodzi jak wielkim człowiekiem był Jan Paweł II. Wątpię, abym jeszcze kiedyś miała okazję zobaczyć takie zjednoczenie ludzi, jakie widziało i czuło się w sobotę, gdy Papież umierał i w niedzielę – pierwszy od prawie 27 lat dzień bez Niego. Ta jedność to piękny hołd oddany Ojcu Świętemu, który przecież tak bardzo zabiegał o to „byśmy byli jedno”. Wszyscy odczuwaliśmy smutek, żal. Ja również. „Nigdy Go nie zobaczę” – myślałam. Później jednak dotarło do mnie, jak bardzo egoistyczne jest moje myślenie. Jan Paweł II umarł i jest to wielki cios, szczególnie dla młodych ludzi, którzy urodzili się, wychowali i dorośli w czasie Jego pontyfikatu. Smutek jest tu naturalną sprawą, ale nie można w nim pozostawać. Kiedy uświadomiłam sobie, że Papież odszedł do Ojca, Jego śmierć zyskała w moich oczach nowy wymiar. Jan Paweł II dotarł przecież do celu swojej podróży. Teraz na pewno wstawia się za nami u Boga i tam, gdzie przebywa, może dla nas zdziałać więcej niż za życia. My, chrześcijanie, mamy przecież Nadzieję. Nie zapominajmy o tym. Pamiętajmy, że Papież nas opuścił, ale Jego nauka pozostała. Powinniśmy realizować to, co w ciągu tylu lat nam przekazywał. To nie może pójść na marne.
Kasia
W świetle papieskiej nauki i świadectwa życia Proszę was, jak to czynił kiedyś św. Paweł, o trochę miejsca w waszych sercach i w waszych modlitwach. Bóg zapłac za gościnę. Ojciec Święty przeszedł przez życie godnie. Najpiękniej i najwspanialej, jak można było życ. Jego życie wypełnione było przede wszystkim modlitwą i pracą. Nazywany był nawet mistrzem modlitwy. To odwieczny, niestrudzony pielgrzym, który niósł całemu światu Dobrą Nowinę. Tak bardzo ukochał człowieka. Odkrył jego wielkośc, pochylał się nad jego nędzą, zawsze wpatrzony w obraz Maryi. Szedł drogami świata pamiętając o Polsce. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to po prostu być z Nim i jak najlepiej spełnić Jego prośbę. Choć nie jest z nami ciałem, to na pewno obecny jest duchem i myślę, że jest bardzo szczęśliwy i dumny widząc człowieka, który mimo licznych, codziennych obowiązków zatrzymuje się, aby choć na chwilkę pomodlić się. To właśnie w tym czasie spotykam tak wielu ludzi w kaplicach, kościołach, na ulicach, którzy modlą się, wspominają, a nawet milczą…, dając świadectwo swojego życia. To niesamowite, że jeden, tak niezwykły człowiek wpłynął na bieg historii, przemienił ludzkie serca. Zrobił to z miłości. Papież bardzo cierpiał. Tak wiele razy walczył o życie, zmagał się z licznymi chorobami, ale mimo wszystko szedł wciąż do przodu. Słowa Ojca Świętego są drogowskazem jak żyć, jak mądrze poszukiwać Boga i Jego woli oraz uczą odnajdywać sens w każdym cierpieniu. Papież mówił: Dni choroby pozwalają mi jeszcze lepiej zrozumieć wartość posługi, do której zostałem powołany. Przybywam jako świadek, który na własnym ciele doświadczył, jakie znaczenie i wartość ma cierpienie, gdy przyjmuje się je z ufnością pokładaną w Bogu.
Papież Jan Paweł II uczył i nadal uczy pokładania ufności w Panu. Dobrze, że mówimy o Nim. On był siewcą, który zasiał w nas ziarno modlitwy, solidarności… W Toruniu podczas wspólnej Mszy Św., która odbywała się na Rynku Staromiejskim bardzo mocno zapadły mi w pamięć słowa biskupa, które wypowiedział podczas homilii. Mówił: Ojciec Święty zostawił nam plon swego życia, które rzucił na glebę naszych serc. Otwierajmy dalej drzwi Chrystusowi, nie lękajmy się, wypływajmy na głębię. Dzielmy się miłością, spotykajmy Chrystusa w naszych sercach i w Eucharystii. Z siewcy trzeba przejść też do ziarna. To wyborne ziarno kiedyś zaowocuje, jednak najpierw musi obumrzeć, aby potem wydało plon. To właśnie teraz przyjdą dni, kiedy zaczniemy zwracać uwagę na ziarno Boże… Ostatnie dni były czasem refleksji i zadumy, czasem jedności. Staje przed nami nowe zadanie, a mianowicie wcielenie w życie słów Papieża Jana Pawła II. Czy nam się uda, to tak naprawdę zależy od nas samych. Pamiętajmy słowa Wielkiego Rodaka, który mówi: Musicie od siebie wymagać, choćby inni od was nie wymagali… Na zakończenie pragnę przytoczyć fragment rozważania Ojca Świętego, który może posłużyć w sposób szczególny młodym w odnajdywaniu sensu swojego życia, niech one nas prowadzą: Każdy z was, młodzi przyjaciele znajduje w życiu jakieś swoje ,,Westerpla�e”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Nie można ,,zdezerterować”.
Anna Ludwiczak
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
3
A Słowo ciałem się stało... RACHUNEK SUMIENIA To było do przewidzenia… A jednak zaskoczyło… A jednak i tak bolało… Ale bardziej niż smutek w obliczu straty kogoś tak bliskiego, choć nigdy osobiście nie spotkanego, bolał fakt, że nie dajemy temu choremu Człowiekowi spokojnie rozpocząć nowego życia! My, których tak kochał … Piątek – 1 kwietnia 2005 W mediach zawrzało – niemal każda stacja telewizyjna i rozgłośnia radiowa przerywa program, by nadać specjalne wydanie programu informacyjnego. I choć komunikaty z Watykanu są bardzo zwięzłe i enigmatyczne, programy te trwają w nieskończoność wypełniane pustymi słowami dziennikarzy. Nikt nic nie wie, ale każdy przeczuwa, co może się wydarzyć i robi wszystko, by być pierwszym, który przekaże „sensacyjną wiadomość”. Niektórzy posuwają się tak daleko, że uśmiercają Cię za życia… A przecież potrzeba zaledwie ciszy… Aż ciszy w tym rozwrzeszczanym świecie… W Watykanie pojawiają się tłumy… W telewizji znane twarze… Dlaczego? Bo godzi się tam być? Bo to historyczny moment? Bo zbliżają się wybory?…
Chwała wszystkim, którzy mogą w zgodzie ze swym sumieniem powiedzieć: zrobiłem to z potrzeby serca … Ceny w rzymskich sklepach rosną… skrzynki SMS-owe zapełniają się łańcuszkami pamięci; płomykami nadziei: nie zawiedź - przekaż tę wiadomość 5 osobom; nie zabijaj nadziei …, a operatorzy zacierają ręce… Ratunku! Czy tego nas uczyłeś? Czy naprawdę nic do nas nie dotarło?
PRZEJŚCIE W tych trudnych godzinach piątkowego dnia ukojenie przynosiły nawoływania o. Knabita: pomóżmy mu przejść!, słowa o. Zięby o tragicznym optymizmie chrześcijaństwa, spokój kard. Macharskiego … I stało się coś niezwykłego – jakby Ktoś zatrzymał ten pędzący na złamanie karku świat. Szum informacji zastępowała zaduma, refleksja i cisza, którą tak umiłowałeś… Ty, który zapadałeś się w wieczność słuchając Ewangelii. Dostaliśmy od Boga czas, by się opamiętać, byś mógł Przejść z życia do życia spokojny, byś mógł nauczyć nas, jak to zrobić… Wybacz natarczywość serc kochających Ciebie!
Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity... W jak niezwykłej godzinie dziejów przyszło nam żyć! Jesteśmy pokoleniem, któremu przyszło zobaczyć największy pogrzeb w dziejach ludzkości – pogrzeb papieża Jana Pawła II. Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity. Poszedł za Chrystusem jako wierny i ofiarny sługa dając o Nim świadectwo. Jan Paweł II dał też przykład służby apostolskiej. Mówi bowiem Chrystus: kto by chciał Mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. Poszedł Karol Wojtyła za Chrystusem. Poszedł długą drogą, która prowadziła z rodzinnych Wadowic do Krakowa, z Krakowa do Rzymu skąd pielgrzymował do wielu krajów. Jednak jego misja nie dobiegła końca, a to właśnie dlatego, że jego nauczanie przynosiło,
przynosi i będzie wciąż przynosić nowe duchowe owoce. Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity. Jakże dosłownie spełniły się te słowa w życiu i śmierci Jana Pawła II. Myślę, że jego śmierć otworzy drogę dla jednoczenia się świata. Ojciec Święty jest ciągle z nami. Pozostał, ponieważ my, Lud Boży otoczyliśmy go czcią należną świętym na ziemi w przekonaniu, że cieszy się chwałą w Niebie. Przyzywajmy papieskiego pośrednictwa, prosząc go o orędownictwo za nami żyjącymi jeszcze tu na ziemi. Dziękuję Ci Ojcze Święty za to, że jesteś!!!
Tomasz Jabłoński
CUD? Nasz naród słynie z tego, że w chwilach trudnych i bolesnych potrafi się zjednoczyć. I to jest cudowne! Ale nie czekajmy na trudne chwile! Ostatni czas jest dla nas dowodem, że dni, kiedy policja na Rubinkowie nie odnotowuje żadnych zdarzeń, gdy nie chcemy oszukiwać, bo to nie wypada, gdy celem meczu nie jest bijatyka, gdy wrogowie podają sobie dłonie, gdy cichną afery… nie muszą być nierealnym marzeniem! To naprawdę się dzieje! I będzie się działo dopóty, dopóki każdy z nas będzie nie tylko tego wymagał, ale i sam tak się zachowywał. Swoim Przejściem udowodniłeś nam, Ojcze Święty, że Twoja nauka, że nauka Chrystusa, nie jest mrzonką! Człowiek potrafi być dobry, pięknie dobry, jeśli tylko chce! Tak Twoje Słowo stało się ciałem … I za to chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.
A.D.
4
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
Toruń składa hołd Toruń, podobnie jak większość polskich miast, zamanifestował swoją miłość do Jana Pawła II. Już od piątku w naszych kościołach rozpoczęły się modlitwy jeszcze za zdrowie, a od sobotniej nocy już o szybkie spotkanie z Panem dla naszego papieża. Również młodzież czynnie włączyła się w ten spontaniczny gest duchowego jednoczenia się z całym światem dla uczczenia Wielkiego Polaka. Wielu młodych uczestniczyło w mszach świętych jak również w nocnych czuwaniach i spotkaniach. Jedno z nich odbyło się nad brzegiem Wisły. Zgromadzeni zapalili symboliczne znicze i wspólnie śpiewali pieśni. Kulminacyjnym punktem w żałobnych obchodach była msza św. odprawiona na Rynku Starego Miasta. Ogromne rzesze torunian przybyły, aby w ten sposób zjednoczyć się w modlitwie za niezwykłego człowieka, honorowego obywatela miasta, kochanego Ojca narodu Polskiego, naszego Jana Pawła II. Uroczysta eucharystia rozpoczęła się o godzinie 20. Patosu całej oprawie dodała obecność pocztów sztandarowych. Wygłoszona homilia była próbą streszczenia najważniejszych treści z nauczania zmarłego papieża. W sposób szczególny podkreślona została potrzeba solidarności i wyobraźni miłosierdzia: „Nie możemy odwracać się od potrzebujących. Musimy nieść moralną pomoc dla toczących walkę ze złem; tam gdzie wołają o miłosierdzie!”. Celebrans zwró-
cił uwagę, że Jan Paweł II rzucał ziarna w glebę naszych serc, a szczególnym rodzajem Jego ziarna była modlitwa. Cytując kardynała Wyszyńskiego stwierdził, że „w przypadku Karola Wojtyły modlitwa była wypadkową wiary i miłości do ludzi”. Papież za życia apelował i czyni to teraz jeszcze bardziej przez swoje słowa, abyśmy nie zostawiali go samego właśnie w modlitwie, bo wyraża ona łączność z potęgą Stwórcy, który może dać życie po życiu. „Zasiane ziarno zaowocuje - tylko cierpliwości i czasu, bo musi obumrzeć, aby wydać owoc” wołał do zgromadzonych biskup. „Otwierajcie drzwi Chrystusowi i wypływajcie na głębię”. Jan Paweł II 2 kwietnia otworzył drzwi swego serca na oścież i spotkał w nich Oblubieńca, który wy-
szedł mu na spotkanie. Nie lękał się, gdyż wypłynął na głębię, aby łowić serca zagubionych w otchłaniach świata. Jednak ten apel, powtórzony podczas środowej eucharystii, jest skierowany do każdego człowieka. Nie ma innej drogi do Boga jak poprzez krzyż Chrystusa. Tak rozumiał to Jan Paweł II i ukazywał tą prawdę przede wszystkim swoim życiem. Jego cierpienie, tak jak cierpienie Zbawiciela, przybliżało go do nieba. Milczenie i spokój w jakim opuszczał ten rozkrzyczany i targany wojnami świat okazały się wymowniejsze niż niejeden traktat filozoficzny czy gruba księga teoretycznych mądrości. Odszedł pasterz nasz, ale my wołamy „Mane nobiscum Dominae” – Zostań z nami Panie!
Paweł Pietrowicz
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
5
Zaufał do końca Śmierć papieża wstrząsnęła światem, choć On sam był spokojny aż do końca. Zaufał i czekał, bo dobrze wiedział, że tam po drugiej stronie czeka na niego życie. Spokój cierpiącego Karola Wojtyły wynikał z wierności i całkowitej ufności wobec Boga i Matki Kościoła. Ta postawa kształtowała się w nim już od młodości. Jan Paweł II był bardzo silnie związany z polską tradycją i ziemią. Na niej się wychował i z niej czerpał również już jako następca św. Piotra. Gdyby nie polska pobożność Maryjna nie doczekalibyśmy się z pewnością słynnego Totus Tuus. Dzięki staraniom Jana Pawła II kult Bożego Miłosierdzia, który narodził się w Polsce, w krakowskich Łagiewnikach, rozpowszechnił się na cały świat. Akt zawierzenia świata tej niezgłębionej i niepojętej miłości Boga do grzeszników stał się kulminacją długoletnich starań. Pamiętam bardzo dobrze ten dzień, kiedy to 17 sierpnia 2002 r., w dzień po moich siedemnastych urodzinach, papież podczas swej krótkiej wizyty w Polsce powierzył
ludzkość Miłosierdziu naszego Stwórcy. Nie zdziwił mnie więc fakt, że papież odszedł do Pana w pierwszą sobotę miesiąca i to w wigilię Niedzieli Miłosierdzia. Można w tym wydarzeniu dostrzec znak wielkiej łaski, która jest nagrodą za wytrwałość w miłości do Boga i Maryi. Pierwsza niedziela po Wielkanocy, będąca od 30 kwietnia 2000 roku Niedzielą Miłosierdzia w całym Kościele, jest czasem niezwykłego i natężonego działania odkupieńczej mocy Chrystusa. W tym dniu niebo otwiera się na oścież, tak że prośby nasze, o ile są zgodne z wolą Boga, będą wysłuchane w sposób szczególny. Prosić możemy nie tylko o dobra duchowe, ale również doczesne. Jest to wielki dar dla Kościoła, który powinniśmy wykorzystać. W tym też dniu uzyskać można odpust zupełny na warunkach zwykłych (spowiedź, komunia eucharystyczna, modlitwa za papieża). Istotną rolę w historii obchodów święta miłosierdzia odgrywa fakt, że zostało ono ustanowione z polecenia samego Pana Jezusa, który za pośrednictwem s.
Faustyny Kowalskiej przekazał je światu. Co więcej, Chrystus sam wskazał dokładny czas w roku liturgicznym, który miał być przeznaczony na uczczenie Bożego Miłosierdzia. Misja głoszenia miłosierdzia jest zadaniem każdego z nas. Polega ona na ukazywaniu, że Bóg kocha świat miłością miłosierną. Najbardziej wyrazistym sposobem przekazywania tej prawdy innym, jest życie w ufności Bożej. Przykład godny naśladowania pozostawił nam Jan Paweł II, który nie tylko zaufał Chrystusowi, ale powierzył się też i Królowej Świata. Jego całkowite zawierzenie przyniosło owoce już za życia i będzie przynosiło po śmierci. Na mocy wezwania naszego Rodaka, wygłoszonego podczas jednej z pielgrzymek do Ojczyzny, złączmy się w duchu modlitwy i oddajmy się Opatrzności Bożej, tak jak uczynił to Karol Wojtyła.
Paweł Pietrowicz
Duc in altum… Tyle już o Nim powiedziano, napisano, szczególnie w ostatnich dniach. Tak dużo też po sobie zostawił… I każdy może w tym znaleźć coś szczególnego, pięknego, niezapomnianego, jakąś wskazówkę, dobre słowo, żart. Przyznam, że często twarda była ta mowa i wiele rzeczy nadal trudno zrozumieć, a cóż dopiero nimi żyć. Ojciec Święty upodobał sobie młodzież. Mówił, że to ona tak dużo mu pokazała, tyle go nauczyła. I do niej kierował wiele ze swoich nauk. Nigdy nie zapomnę tej jednej, chyba najważniejszej… Duc in altum… Nie lękaj się, wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus. Usłyszałam te słowa na polach lednickich i myślę, że to była najlepsza Lednica, w jakiej brałam udział. Padał wtedy deszcz. Pamiętam, jak chmury powoli zbierały się nad wzgórzem, zrobiło się ciemno, nastąpiło oberwanie, a potem przestało padać, a my już do rana musieliśmy jakoś dożyć w lepiących się do ciała ubraniach, w butach, w których chlupotała woda, na mokrej trawie, wśród mokrych plecaków, koców, śpiworów i karimat. Ale nie zapomnę tego nigdy. Bardzo długo zastanawiałam się, co to znaczy wypłynąć na głębię. Myślałam, że to zadanie dla mnie niewykonalne, bo
wiąże się z osiągnięciem jakiegoś ekstremum wiary, zaufania, oddania siebie i wszystkiego, co się posiada. Taki max, jak mówią jezuici. Żadnych granic! I tak ciągle miałam w głowie to wypłynięcie, bez żadnego mądrego kontekstu, który był przecież na wyciągnięcie ręki. Nie bój się, jest przy tobie Chrystus… Ojciec święty powiedział, że to tylko pójście za Jezusem, z całym bagażem siebie, swojego życia, przemyśleń, doświadczeń. Myślałam też długo, że tak iść za Jezusem mogą tylko niektórzy, ludzie o głębokiej wierze, święci, bo tacy zwyczajni, to raczej niewiele mogą dać światu. Cóż, każdy chyba ma w swym życiu taki czas, kiedy plecie podobne dyrdymały, zamiast się wokoło rozejrzeć i ucieszyć życiem. Wypłynięcie na głębię to zachęta do wiary, tylko tyle i aż tyle. Głębia jest w pewnym sensie pełnią, a także ogromną przestrzenią ludzkich mozliwości, gdzie realizować się może każdy, jeżeli tylko chce i…jeżeli od siebie wymaga, nawet, gdy inni od niego nie wymagają. Wypłyń na głębię, zaufaj Chrystusowi, pokonaj słabość i zniechęcenie… Odkryj głębię własnego ducha, wnikaj w głębię świata, przyjmij słowo Chrystusa, zaufaj Mu, podejmij swą życiową misję; ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa. Nie lękaj się,
wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus. Tak powiedział nam na polach lednickich Jan Paweł II. Przecież nie ma czego się bać.
puk
6
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
Wpływ pontyfikatu Jana Pawła II na jednoczenie Europy Stolica Apostolska a Unia Europejska Jan Paweł II – wspaniały człowiek, wspaniały papież, ale także wspaniały polityk i dyplomata. Różnorodne wysiłki integracyjne podejmowane w trakcie Jego pontyfikatu upoważniają do nazwania go pontyfikatem przezwyciężania podziałów. Znamienną cechę intelektualnego przesłania zawartego w nauczaniu Jana Pawła II stanowiła wizja wielkiej integracji prowadząca do przezwyciężania podziałów, które powstały w wyniku przeróżnych konfliktów. Kiedy mówimy o wzajemnych stosunkach między państwami, czy dwoma lub więcej podmiotami prawa międzynarodowego, nasuwa się pytanie kiedy zostały one nawiązane, jaki miały charakter, jak się rozwijały i na jakim znajdują się poziomie? Pytania te są uzasadnione również w odniesieniu do Stolicy Apostolskiej i Unii Europejskiej. Nie można określić, kiedy Stolica Apostolska została przyjęta do Unii Europejskiej, ponieważ nigdy formalnie nie weszła do Unii. Z jednakową słusznością można jednakże powiedzieć, że zawsze była obecna w tle całego procesu jednoczenia się Europy po II wojnie światowej, przy czym to stanowienie tła nie było tylko bierną obecnością, ale stanowiło zachętę i moralną aprobatę tendencji unifikacyjnych. Stolica Apostolska z uwagą obserwowała ten proces, dostrzegając w nim nie tylko gwarancje polityczne i ekonomiczne krajów Europy Zachodniej, ale także pożytek dla Kościoła, ponieważ pojawiające się na Wschodzie imperium, w swoich oficjalnych programach głosiło ideologię ateistyczną. Trzeba przypomnieć z naciskiem, że idea jedności Europy powstawała w gronie mężów stanu bliskich Kościołowi katolickiemu i wyrastała z troski o zachowanie i przekazywanie przyszłym pokoleniom bogatego dziedzictwa kultury europejskiej, wyrosłej na korzeniach chrześcijańskich. Wysiłkom polityków towarzyszyło wsparcie wyrażane ustami papieża Piusa XII i jego następców. Początkowo były to wypowiedzi okolicznościowe, związane z pierwszymi krokami na drodze jednoczenia. Z czasem, zwłaszcza za pontyfikatu Jana Pawła II przybrały postać zwartej wizji Europy. Dla pełniejszego obrazu sprawy trzeba jeszcze wskazać na
stanowisko papieży w sprawie jednoczenia Europy. Papież Pius XII popierał ideę jedności. Przypisywano mu nawet próbę wskrzeszenia na naszym kontynencie idei chrześcijańskiej Europy na wzór Świętego Cesarstwa. Jan XXIII zdawał się nie podzielać wizji niewielkiej ponadnarodowej Europy i zachowywał pewien dystans do rodzących się struktur europejskich. Mówił o budowaniu wspólnoty prawdziwej (…) otwartej na powszechne i wyższe potrzeby ludzkości. Papież Paweł VI wykazywał większe zainteresowanie Europą, co jest zrozumiałe, ponieważ jej jednoczenie stawało się faktem. Był on kontynuatorem myśli Piusa XII, ale pojawiły się u niego nowe, oryginalne akcenty w tej sprawie. Dotyczyły one przede wszystkim chrześcijańskiej tożsamości Europy. Pontyfikat Jana Pawła II przypadł w okresie intensyfikacji procesów unifikacyjnych Europy, ale także w czasie wielkiego przełomu związanego z rokiem 1989, który otworzył Europę Zachodnią na wielkie obszary Europy Środkowej i Wschodniej. Ta nowa perspektywa posłużyła Janowi Pawłowi II do nakreślenia nowej wizji jedności europejskiej, której wcześniej nie można było realnie brać pod uwagę. Nie sposób w krótkiej wypowie-
dzi odnotować wszystkich elementów tej wizji, ponieważ Jan Paweł II zabierał głos na ten temat bardzo często, jednak postaram się wskazać przynajmniej niektóre. Papież poczuwał się do szczególnej odpowiedzialności za duchowe i moralne oblicze Europy, a za sferę szczególnej troski Kościoła uważał kulturę europejską, która kształtowała się wraz z narodzinami chrześcijaństwa w poszczególnych narodach, czy państwach. Z tego powodu papież chętnie sięgał do historii. Kościół katolicki i Europa są, jego zdaniem, dwiema rzeczywistościami ściśle ze sobą związanymi w swoim bycie i w swoim przeznaczeniu. Przebyły one razem drogę, która trwa od wieków i pozostają obie naznaczone tą samą historią. Jan Paweł II zdawał sobie sprawę z tego, że chociaż historyczny dorobek chrześcijaństwa w Europie nie budzi wątpliwości, to należy w Europie uwzględnić także dorobek wypływający z innych źródeł, na przykład z judaizmu czy islamu. Pochodzący z tych źródeł wkład w kulturę europejską był znaczący, ale nie on ją ukształtował. Kultura europejska nie może być rozumiana bez odniesienia do chrześcijaństwa. Istotnym elementem dla Jana Pawła II było pojmowanie Europy nie tylko w sensie pewnej przestrzeni kulturo-
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE wej, ale równocześnie geograficznej i historycznej. To właśnie on przypominał, że Europa jest kontynentem bardzo złożonym, a religijnie składa się ze swoich dwóch płuc w tym sensie, że jest owocem połączenia dwóch prądów tradycji chrześcijańskiej, do których dochodzą dwie formy różnych, lecz jednocześnie głęboko uzupełniających się kultur, a mianowicie kultury łacińskiej i bizantyjskiej. Ten istniejący od wieków podział doznał dalszego, bolesnego pogłębienia przez reformę protestancką. Europa pozostała jednak nadal chrześcijańska. Jan Paweł II wyraził swój pogląd na wspólnotowy proces europejski już 5 kwietnia 1979 roku. Życzył on Wspólnocie, by proces jej jednoczenia dokonał się w taki sposób, by nie utracić niczego istotnego z tradycji właściwych każdemu krajowi, czy regionowi (…) nie pomniejszyć odpowiedzialności u podstaw lub w ciałach pośrednich (…) uwzględnić rzeczywiste potrzeby każdego partnera w celu uniknięcia tworzenia struktury teoretycznej. Należy zauważyć, że Stolica Apostolska za pontyfikatu Jana Pawła II opowiadała się konsekwentnie za społeczeństwem wielorasowym i wielokulturowym w przyszłej Europie i za jej stałym otwarciem na Trzeci Świat. Trzeba przyznać, że Ojciec Święty Jan Paweł II odegrał ogromną rolę w jednoczeniu się Europy. Robił to zawsze. W całym nauczaniu papieskim jedność Europy nie wynikała nigdy z dyplomatycznych ustaleń czy pragmatycznych rozstrzygnięć, ale z miłości, bo jak mówił papież, nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Przecież bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Modlitwa wszystkich ludzi na świecie w czasie Jego choroby i po Jego śmierci to fenomenalne zjawisko jednoczenia się nie tylko Europy, ale także całego świata. I to jest właśnie owoc Jego przesłania. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych i dlatego myślę, że drugiego tak wspaniałego i wielkiego człowieka już nie będzie. Ciekawy jestem jak poradzi sobie następca Jana Pawła II? Jakie będą dalsze relacje z Unią Europejską? Czy nowy papież będzie kontynuował wizję swojego poprzednika? Pożyjemy zobaczymy, ale uważam, że nie będzie mu łatwo.
Tomasz Jabłoński
7
Jan Paweł II i teologia wyzwolenia 16 października 1978 roku metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła został wybrany papieżem, przyjmując imię Jan Paweł II. Nowy papież, w przeszłości wykładowca katolickiej etyki społecznej oraz etyki filozoficznej, w czasie swojego pontyfikatu główny nacisk położył na problemy godności i prawa osoby ludzkiej we współczesnym świecie. Pod koniec lat 70-tych największym zagrożeniem dla jedności Kościoła była teologia wyzwolenia, która cieszyła się wielką popularnością w Ameryce Łacińskiej. Za jej twórcę uważa się peruwiańskiego ks. Gustavo Gutierez, który na początku lat 70-tych opublikował słynną książkę Teologia wyzwolenia, od której wziął nazwę cały kierunek. Teologia wyzwolenia narodziła się w Ameryce Południowej w połowie lat 60-tych XX wieku. Jej geneza jest niezwykle skomplikowana. W swych założeniach miała być religią dla ludzi odrzuconych, żyjących w biedzie i głodzie, bez szans na awans społeczny. Popularność teologii wyzwolenia w krajach latynoskich wynikała głównie stąd, że była ona bliska najbiedniejszym i w praktyce przekształciła się z ofensywnej idei zbawienia w polityczną koncepcję wyzwolenia. Stwierdzała, że zbawienie możliwe jest tu i teraz, a najlepszą okazją do niego jest walka z wszelką niesprawiedliwością, nawet, jeśli będzie to niezbędne, przy zastosowaniu przemocy. Chrystusa starano się przedstawić jako buntownika i rewolucjonistę z Nazaretu, który walczył przeciwko rzymskiej dominacji. Najprościej mówiąc, teologia wyzwolenia, to marksizm wypowiadany językiem teologicznym. Nie dziwi zatem, że pierwszą podróżą zagraniczną nowego papieża była pielgrzymka do Meksyku w 1979 roku. Podczas spotkania Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej Jan Paweł II wypowiedział się jednoznacznie przeciwko teologii wyzwolenia. Podkreślił, że Kościół zdecydowanie odrzuca stosowanie przemocy, a obraz Chrystusa jako buntownika i rewolucjonisty jest niezgodny z Ewangelią. Mimo to wielu latynoskich księży zaangażowało się czynnie po stronie teologii wyzwolenia. Niektórzy wstąpili do lewicowych ugrupowań i podjęli walkę zbrojną. Najbardziej znani to kolumbijski ksiądz Camilo Tores oraz nikaraguańscy bracia Ernesto i Fernando Cardenalowie, którzy po zwycięstwie rewolucji sandini-
stowskiej w 1979 roku objęli stanowiska ministerialne w nowym rządzie. Ernesto Cardenal stwierdził nawet, że jego zdaniem nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy rewolucyjną walką klas a chrześcijaństwem. Za te właśnie słowa, jako jedyny chyba teolog, został publicznie skarcony przez Jan Pawła II podczas pielgrzymki do Nikaragui w 1983 roku. Wszystkie te zdarzenia spowodowały, że sytuacja Kościoła w Ameryce Łacińskiej była w owym czasie bardzo napięta. Sytuacje tę świetnie obrazuje relacja przywołana przez Artura Domosławskiego w artykule Cisza! Mówi Papież, opublikowanym w Gazecie Wyborczej. Papieska msza była wielokrotnie przerywana okrzykami i hasłami politycznymi. Widoczne były ogromne plakaty z hasłami typu Między chrześcijaństwem a rewolucją nie ma sprzeczności albo Witaj Janie Pawle II w Nikaragui wolnej dzięki Bogu i rewolucji. Na mszy zapanowała atmosfera wiecu politycznego. Doszło do tego, że papież musiał krzykiem silencio! (cisza) uspokajać tłumy. Ten papieski okrzyk można potraktować symbolicznie. Watykan nigdy nie zaakceptował teologii wyzwolenia. Pochodzący z kraju komunistycznego papież doskonale zdawał sobie sprawę, jak zwodnicze są ideologiczne hasła marksizmu. Watykan wielokrotnie oficjalnie odcinał się od teologii wyzwolenia. Stanowisko Watykanu wyrażone zostało m. in. w opracowanej przez Kongregację Nauki i Wiary Instrukcji o niektórych aspektach teologii wyzwolenia. Dokument stwierdzał, że niektóre elementy teologii wyzwolenia nie są zgodne z chrześcijańską koncepcją wolności i wyzwolenia człowieka. W latach 90-tych wraz z upadkiem Związku Radzieckiego i dyktatur wojskowych w krajach Ameryki Południowej teologia wyzwolenia mocno podupadła. Większość jej zwolenników przekonała się, że ideologia marksistowska również nie rozwiąże wielkiego problemu głodu i biedy w Ameryce Łacińskiej. Wydarzenia te potwierdziły jedynie, że kierunek polityki Jana Pawła II wobec Ameryki Łacińskiej była słuszny.
Tomasz Kaźmierski
8
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
Konklawe Po śmierci papieża w Watykanie rozpoczynają się przygotowania do konklawe, czyli wyboru następcy zmarłego. Nazwa konklawe pochodzi od łacińskiego wyrażenia cum clave - co oznacza pod kluczem. Tradycja konklawe sięga drugiej połowy XIII wieku, kiedy to w 1268r. zmarł papież Klemens IV. Przez kolejne lata kardynałowie nie potrafili wybrać nowego papieża. Taka sytuacja trwałaby zapewne jeszcze długo, gdyby nie naczelnik straży watykańskiej, który postanowił zamknąć kardynałów na klucz. Ponadto kazał rozebrać dach pałacu i ograniczyć racje żywnościowe. Tym samym zmusił kardynałów do obradowania pod gołym niebem. Jak odnotowały watykańskie kroniki, po pierwszym ulewnym deszczu z łaski Ducha Świętego wybrano papieża. Wybrany w 1271r. papież Grzegorz X postanowił, aby w przyszłości kardynałowie zbierali się na konklawe w pałacu papieskim i tam byli trzymani w zamknięciu przy stale zmniejszających się racjach żywnościowych, dopóki nie wybiorą papieża. Obecne konklawe odbywać się będzie według zasad zawartych w dokumencie Universi Dominici Gregis, sporządzonym w 1996 roku. Według niego konklawe powinno rozpocząć się między piętnastym a dwudziestym dniem od śmierci Jana Pawła II. Wyboru nowego papieża dokonają kardynałowie (w liczbie nie większej, niż 120), którzy nie przekroczyli osiemdziesiątego roku życia. Powinni oni reprezentować narodowości i kulturę ze wszystkich zakątków świata. W dzień rozpoczęcia konklawe wszyscy kardynałowie koncelebrują mszę w intencji wyboru nowego papieża. Po zakończeniu nabożeństwa wszyscy zgodnie z tradycja udają się do Kaplicy Sykstyńskiej, w której odbędą się wybory. Pobyt w tej właśnie Kaplicy z licznymi freskami Michała Anioła ma sprzyjać świadomości, iż Bóg jest blisko i czuwa nad przebiegiem konklawe. Kardynałowie zobowiązani są do przestrzegania ścisłej tajemnicy dotyczącej przebiegu konklawe. Podczas jego trwania nie mogą kontaktować się ze światem zewnętrznym, stąd pozbawieni
zostają dostępu do telewizji, radia, prasy i telefonu. Jak przebiega samo głosowanie? Otóż procedura jest następująca. Najpierw siedzący przy pulpitach kardynałowie wypełniają kartki do głosowania. Zgodnie z Konstytucją Apostolską powinni je wypełnić jak najbardziej zniekształconym, choć czytelnym pismem i w taki sposób, aby nikt nie widział, jakie nazwisko wpisują. Następnie każdy kardynał składa kartkę i w podniesionej dłoni – tak, aby była widoczna – niesie ją do ołtarza. Przed ołtarzem kardynał uroczystym głosem wypowiada przysięgę: Wzywam Chrystusa, który będzie moim sędzią, że wybrałem tego, co, do którego wierzę, iż powinien zostać wybrany zgodnie z wolą Bożą i wrzuca kartę do złotego kielicha, który pełni rolę urny. Kiedy wszystkie kartki znajdą się już w kielichu, do pracy przystępuje trzech losowo wybranych kardynałów. Jeden z nich potrząsa kielichem, aby wymieszać jego zawartość. Drugi unosi po kolei kartki do głosowania i oblicza ich ilość. Gdyby okazało się, że ich liczba nie zgadza
się z liczbą obecnych kardynałów, wszystkie kartki zostałyby natychmiast spalone. Jeśli liczby te są ze sobą zgodne, wówczas pierwszy kardynał rozwija kartkę i odczytuje po cichu nazwisko kandydata, podaje drugiemu kardynałowi, który czyni to samo a ten podaje ją trzeciemu, który głośno odczytuje zapisane na kartce nazwisko i wstawia kreskę przy odpowiednim nazwisku. Następnie wszystkie głosy zostają zliczone. Papieżem zostaje ten kandydat, który uzyska co najmniej 2/3 głosów członków kolegium kardynalskiego. Gdyby okazało się, że żaden z kandydatów nie otrzymał wymaganych 2/3 głosów, wówczas wszystkie kartki zostaną spalone, a głosowanie powtórzone. Jeżeli kardynałowie nie będą w stanie wybrać papieża w ciągu trzech dni, to nastąpi dzień przerwy, który ma być poświęcony zadumie i modlitwie. Jeżeli po trzech sesjach (każda złożona z 7 głosowań) nadal nie wybrano by papieża, to wówczas głową kościoła katolickiego zostanie kandydat wybrany zwykłą większością głosów. Kiedy jeden z kandydatów zdobędzie wymaganą liczbę głosów, wówczas kardynał dziekan zadaje mu pytanie Czy przyjmujesz wybór? (jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by któryś z wybranych kardynałów odmówił).W tej sytuacji kandydat na papieża odpowiada: W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła – świadom wszelkich trudności – przyjmuję. Wtedy też nowo wybrany papież podaje imię, pod którym będzie sprawował swój urząd. W tej chwili znad komina Kaplicy Sykstyńskiej wznosi się biały dym, który obwieszcza wszystkim zgromadzonym na placu św. Piotra, że wybrano nowego papież i konklawe zakończyło się. Jak będzie tym razem? Przekonamy się naocznie. Kolegium kardynalskie zdecydowało, że konklawe po śmierci Jana Pawła II rozpocznie się 18 kwietnia. Cały świat liczy na to, że kardynałowie dokonają słusznego wyboru.
Tomasz Kaźmierski
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
9
Z innej beczki... Jak się przekonamy, nasz papież nie tylko dostojnie głosił naukę wiary, lecz również był dostojny z dowcipem na ustach. Poniżej przytaczamy anegdoty z życia Papieża Jana Pawła II. Oto niektóre z nich: Szklana klatka Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej klatce. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Janem Pawłem II w Krakowie. - Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko - tłumaczyła - Nic nie poradzimy, że się lękamy o Waszą Świątobliwość... - Ja też - uśmiechnął się Papież - niepokoję się o swoją świątobliwość.
Jakoś człapię Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi “Gazety Wyborczej” udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie. - A jakoś człapię - odpowiedział Papież.
Mów mi wujaszku Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko: - Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość. Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział: - Mów mi wujaszku.
Papieskie wagary Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: “Dano wam dziś wolne w szkole?”. “Tak” - wrzasnęła z radością dzieciarnia. “To znaczy - skomentował Jan Paweł II - że papież powinien częściej tu przyjeżdżać”.
Jak się czuje piesek Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: “Jak się czuje Papież”, rzekł: “Jak się czuje piesek?”. Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odrzekł: “Hau, hau”.
Czy protestanci wstaną wcześniej Podczas pierwszej pielgrzymki do Nie-
miec w 1980 roku jeden z dziennikarzy zagadnął Jana Pawła II, czy zgadza się z opinią, że za mało czasu poświęcił na rozmowy z protestantami. “W Moguncji mogę wstać o dwie godziny wcześniej, ażeby z nimi rozmawiać, ale czy oni też wcześniej wstaną?” - opowiedział Papież
Ja w tym wieku byłem Papieżem W 1992 roku ojciec Leon Knabit został zaproszony na kolację do Ojca Świętego w pałacu watykańskim. W pewnym momencie Papież nieoczekiwanie zapytał: “To ile ojciec ma właściwie lat?”. - “Sześćdziesiąt trzy” - odparł benedyktyn. - O to w tym wieku ja już byłem papieżem - odrzekł Jan Paweł II. - Wiem o tym. Wiem i bardzo mi wstyd powiedział ojciec Leon i obaj wybuchnęli śmiechem.
Był też nauczycielem Była sesja zimowa. Czekaliśmy na ks. prof. K. Wojtyłę, który miał egzaminować z etyki. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do domów, poza jednym kolegą księdzem, który przez cały semestr nie był na ani jednym wykładzie ks. prof. Wojtyły, gdyż w tym czasie wyjeżdżał na wystawy malarstwa do Warszawy. Ksiądz Profesor prosto z opóźnionego pociągu przyszedł pod salę egzaminacyjną. Wyglądał bardzo młodo, nie wyróżniał się wizualnie wśród księży studentów, którzy byli parę lat młodsi od niego. Ksiądz student pyta K. Wojtyłę, którego wcześniej nie widział
na oczy: – Stary, ty też na egzamin? – Tak – odpowiedział zgodnie z prawdą Ksiądz Profesor, nie dodając ważnego szczegółu, że w charakterze egzaminatora. Ksiądz student zaczął ubolewać nad spóźnieniem egzaminatora, a tenże w mig zorientował się, że czekający nie uczęszczał na wykłady. Usiadł obok niego i zaczęli godzinną rozmowę związaną z zagadnieniami etyki, które były przedmiotem wykładów. Ksiądz student z podziwem popatrzył na ks. Wojtyłę i stwierdził: – Stary, jak ty jesteś obkuty! Proszę cię, jeśli przyjdzie Ksiądz Profesor, to nie wchodź przede mną na egzamin, bo z pewnością obleję! – Dobrze – zgodził się pokornie ks. Wojtyła – ale powiedz mi szczerze, dlaczego nie byłeś na ani jednym wykładzie? – Bo wiesz, panuje powszechna opinia, że jego wykłady są bardzo trudne i wręcz abstrakcyjne, ale gdyby miał taki dar przekazywania wiedzy jak ty, to słuchałbym go z największą przyjemnością. – Dobrze, to daj indeks – powiedział Ksiądz Profesor. – Co ty, żarty sobie stroisz? – zapytał ksiądz student, na co usłyszał: – Daj indeks, jestem Wojtyła – i Ksiądz Profesor wpisał oniemiałemu z przerażenia koledze 4+, z uwagą, by jednak w przyszłym semestrze zaczął uczęszczać na wykłady, by samemu wyrobić sobie sąd o wykładowcy. Tym pozornie małym wydarzeniem zyskał taką sympatię, że bariera strachu przed Wykładowcą została pokonana na zawsze...
Komu lektykę Papież głośno rozmyśla przy licznych współpracownikach: - Co ja zrobię z tymi sedia gestatoria (lektykami papieskimi)? Kurzą się, miejsca zajmują. Paweł VI sprzedał tiarę i pieniądze rozdał ubogim, ale komu ja to sprzedam? Wiem... (i tu pada nazwisko jednego z polskich biskupów).
Najprzystojniejszy kardynał Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z wrażenia gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go “najdostojniejszym”, powiedziała “Witojcie nom najpsystojnieszy księze kardynale”. On zaś spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku i odparł: “No, coś w tym jest”.
zebrał: M.
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
10
Warsztat Witajcie! Od tego numeru Podaj Dalej w skład pisma wejdzie rubryka poetycka o nazwie Warsztat. Cały świat opłakuje śmierć Ojca Świętego, Papieża, w którego pontyfikacie ważną rolę odgrywa wrażliwość skupiona szczególnie w poezji. Poezja papieska nie należy do najłatwiejszych. Znajdziemy w niej utwory filozoficzne, w których słychać w oddali słowa wielkich myślicieli i echa poezji romantycznej. Jednak pomimo tych pogłosów nie da się jej zaszufladkować czy porównać do twórczości kogokolwiek innego. Zawiera ona również głęboką refleksję religijną, czasem modlitwę. Wymaga przygotowania kulturalnego, filozoficznego, religijnego. Nie można jej przeczytać i zrozumieć od tak. Przedstawiamy wam dzisiaj poezję, która jest reakcją na ostatnią drogę Ojca Świętego, owocem krótkiej chwili zadumy. Mamy nadzieję, że te utwory również was skłonią refleksji. Wszelkie uwagi, pytania, opinie prosimy przesyłać na adres e-mail: lukasksant@wp.pl, lukas2102@wp.pl lub slonina@stud.uni.torun.pl
cykl ZMARTWYCHWSTANIE PRAWDA Że woda wysychaTo banał ………. Przepiękny DROGA I nie ginie Lecz trwa ………. Wiecznie ZYCIE I obmywa nasze grzeszne skronie ………. Amen
Lucyna
*** słowo …........ i
słowo ……... TO JUŻ ZA GŁOŚNO
Najpiękniejsza ……… ……………………… …………….. …….. .
Lucyna
Nie jesteś sam lub przyjaciel Nie jest powiedziane: Idź! Jest powiedziane: Chodź!
Lucyna
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
11
Człowiek w bieli
Moja ostatnia msza Tego pontyfikatu
Odszedłeś w nocy W Bożym miłosierdziu W światłości
Piątek ciepłe popołudnie Sprawdzam wszystko Z dyscypliną templariusza Czy można dopełnić misterium
Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mego Twój Krzyż dla nas Najważniejszą nauką Cierpienie drogowskazem A w jego ranach jest nasze uzdrowienie Ufamy wciąż Tobie Ciągle z nami Lecz nie przy nas Wypełniło się Szedłeś z godnością Odszedłeś jak żyłeś Czuwałeś, Czuwasz, Czuwać będziesz On Eliasza woła Ja wierzę dlatego Moja dusza wątpi Chłodem ogarnia nowy świt Eli Eli lama sabachtani Nauka Twoja Ojcze Oby nie została pochowana Zmarnowana szansa jedności świata Będą patrzeć na tego którego przebodli Pamiętajmy, czcijmy, zawierzmy Człowiekowi w bieli Jedność Jego odejścia zachować Pragnę
Łukasz <<KSANT>> Chrzanowski
Hostia w patenie Vinum i aqua w ampułkach Szczegóły nie umykają Tak jak uczył Tata Służyłem z Nim tutaj Od tak wielu lat Tę mszę zapamiętam Do swojej ostatniej Tyle dusz w ławkach Choć dzień powszedni Przyjaciele, obcy, wrogowie W jednej modlitwie Głos kapłana niepewny I ja przy modlitwie wiernych Się zachwiałem Wiemy co będzie lecz trwamy Nadzieja umarła ostatnia Ostatnia moja msza w tej epoce W tym kościele Jezuitów Gdzie wszystko się zaczęło i skończy
Łukasz <<KSANT>> Chrzanowski
WIELKANOC 1 (10) 2005. WYDANIE SPECJALNE
12
Przyjdźcie do mnie wszyscy... Z krótkich refleksji
Barka Pan kiedyś stanął nad brzegiem, Szukał ludzi gotowych pójść za Nim; By łowić serca Słów Bożych prawdą. O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów. Jestem ubogim człowiekiem, Moim skarbem są ręce gotowe Do pracy z Tobą I czyste serce. Ty potrzebujesz mych dłoni, Mego serca, młodego zapałem, Mych kropli potu I samotności. Dziś wypłyniemy już razem, Łowić serca na morzach dusz ludzkich Twej prawdy siecią I słowem życia.
Zapalamy znicze. Wycieramy łzy. Tłumnie odwiedzamy kościoły i inne miejsca modlitw. Trudno jest nam się pogodzić z faktem, że Jego już nie ma, że znów obudzimy się z uczuciem nie dającej się wypełnić pustki, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. A przecież, choć sobie tego na co dzień nie uświadamiamy, odszedł, bo każdy kiedyś odchodzi. Nigdy Go nie poznałem, nie uczestniczyłem w żadnej z Jego pielgrzymek i nigdy nie czułem takiej potrzeby, był dla mnie kimś tak samo trwałym i naturalnym jak powietrze, którego nigdy nie zabraknie. Ale przyszedł w końcu ten dzień, musiał kiedyś przyjść, i nagle zrobiło się pusto... Lecz, jakby wbrew milionom wiernych na całym świecie, nie starałem się pogłębiać tej pustki płaczem, cierpieniem po stracie bliskiej osoby. Czułem jakby przystanął ostatnio obok mnie i powiedział: „Nie pochylaj głowy, nie zapalaj znicza, popatrz – za oknem wiosna”. I wiem, że jest Mu teraz lepiej, że On nie chce naszych łez, lecz radości, bo nadszedł nowy czas, przyszły nowe dni, a my powinniśmy pójść drogą, którą nam wskazał. Zapamiętam Go jako człowieka, który ukończył najcięższy życiowy ultramaraton i ukończył go najlepiej. Pokazał, że mimo przeszkód można z godnością iść przez życie, że każdą barierę można pokonać, że nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy chcieć. Patrzy teraz na nas, jest wśród nas i czeka. Szukał nas, a my przyszliśmy do Niego. On już doszedł do Mety. Teraz kolej na nas. Nie możemy Go zawieść. W drogę!!!
Mariusz ES
Wydawca: Duszpasterstwo Akademickie Ojców Jezuitów Adres: ul. Piekary 24, 87-100 Toruń
Zapraszamy wszystkich chętnych do współpracy! Poszukujemy osób chcących i mogących ubogacić naszą gazetkę (teksty, zdjęcia, grafika, pomysły, czas). Zapraszamy na spotkania redakcji, które odbywają się w środy lub czwartki. Szczegółowe informacje można uzyskać pod adresem i numerem telefonu podanym w stopce. Czekamy!
Tel.: 507 741 914 e -mail: wmikulski@jezuici.pl da@uni.torun.pl Strona WWW DA: www.da.uni.torun.pl