Jesteśmy ciekawi, dokąd ostatecznie dojdziemy...
P
Oczami młodych 4
W ywi a d
Homo Internetus 6 Narkotykowa ściema 8
Po d p rą d
Otwórz uszy! 10 Warsztat 12
K a wa r a z ?
A Słowo... 14 Boże Narodze...? Nie, dziękuję 16
S tu d n i a
Polisz jor inglisz 17
F e l- j e - t ą
Kłopotliwa szopka 18
F o t o re la c j a
odaj Dalej ujrzało światło dzienne i wita społeczność akademicką Torunia! (...) Nakład jest skromny, ale jeżeli przeczytacie przynajmniej sam tytuł, możecie nam pomóc... Nie chcemy zamykać się we własnym kręgu i deklarujemy otwartość na tematykę ogólniejszą, na współpracę z każdym kto ma pomysły na tematy i chciałby podzielić się opinią, bolączką, poczuciem humoru i inwencją z innymi. Aktualna forma skromnego biuletynu to początek. Sami jesteśmy ciekawi, dokąd ostatecznie dojdziemy... Te słowa z wstępniaka z pierwszego numeru, który ukazał się wiosną 2004 roku, przypominają nam jak długa jeszcze droga przed nami i są zarazem dla nas powodem do wzruszenia (aż łezka kręci się w oku, gdy spojrzeć na fotkę obok). Czy ktokolwiek z założycieli pisma spodziewał się takiego obrotu rzeczy? A przeszliśmy długą drogę – od pojedynczej kartki A4 złożonej na pół do pisma elektronicznego. Od początku swojego istnienia jesteśmy miejscem, gdzie można sprawdzić i promować swoje umiejętności literackie, graficzne, fotograficzne, czy też techniczne. To, co robimy, chcemy robić jak najlepiej i nie boimy się wyzwań. I zapraszamy również i Ciebie, tak, właśnie Ciebie! do wspólnej wędrówki. Wciąż jesteśmy ciekawi, dokąd ostatecznie dojdziemy, ale z pewnością ta gra jest warta świeczki. Wahasz się? Pytasz: dlaczego? ...Bo warto! Tej wiosny Podaj Dalej obchodzi piąte urodziny. Szczegóły i więcej informacji już wkrótce na naszej stronie internetowej, www.podaj-dalej.info.
...bo warto!
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
Jedynka
I Podaj Dalej Okazjonalnik Akademicki DA Studnia, ISSN 1 732 – 9000 Miasto [29], luty 2009 Wydawca:
Duszpasterstwo Akademickie Ojców Jezuitów
Adres:
ul. Piekary 24, 87-1 00 Toruń tel. 056 6554862 wew. 25 e-mail: redakcja@podaj-dalej.info www.podaj-dalej.info
Redakcja:
Katarzyna Wiśniewska (redaktor naczelna), o. Krzysztof Dorosz (opiekun), Alicja Kaczmarek (korekta), Anna Wosiak (korekta), Aleksandra Zimmer (korekta), Anna Caban (grafika), Mariusz Słonina (grafika, skład)
Stale współpracują:
Olga Mądrowska, Magdalena Jóźwiak, Marta Lis, Paweł Lubrański, Tomasz Kulicki, Mateusz Łapiński, o. Grzegorz Dobroczyński SJ
Logo/Koncepcja graficzna/Okładka:
Mariusz Słonina, Anna Caban Pytania, propozycje i uwagi prosimy kierować na adres: dtp@podaj-dalej.info
Reklama:
Pytania i oferty prosimy kierować na adres: reklama@podaj-dalej.info Aktualny cennik: www.podaj-dalej.info/reklama Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany tytułów. Wykorzystane materiały są własnością ich autorów.
stnieje tylko jedno takie miejsce. Jak labirynt, w którym błądzisz. Szukasz drogi z mapą, lecz nie patrzysz na znaki. Musi upłynąć sporo czasu, byś pokochał tylko to jedno miejsce, które istnieje właśnie dla ciebie. Byś zaczął doceniać drogowskazy. Byś nauczył się milczeć. I słuchać. Byś nauczył się myśleć. I czuć. Z czasem staje się ono labiryntem, z którego już nie chcesz uciekać – które pragniesz odkrywać wciąż na nowo, dzień za dniem, z każdą chwilą. Kochasz tę pułapkę. Coraz bardziej. Starasz się uchwycić jej zapach, złapać rytm, poczuć smak. Bywa gorzka. Wtedy przystajesz jak zmęczony wędrowiec gdzieś na rozstajach dróg. Jak obserwator. Turysta we własnym M4. Czy na pewno tu jest mój Dom, moje Miasto?
Piskliwe światła wygwizdują czas odjazdu. Twoje stopy przyklejone do tej świętej ziemi. Kamienie, twarda i zimna ławka, ulice, które kiedyś przemierzałeś, wzbudzają niezapomniane emocje. Dotknięcie ciepłych rąk pośród monstrualnego ścisku ciał. Czyjeś słowa dwa, co w jego zgiełku brzmią jak wiersz. I tylko brzmią? Latający język puścił je z wiatrem... Wzrok aż po horyzont stawia pytania wybiegające znacznie dalej. O sens niemówionych słów, dźwięk niezagranych nut, blask niezapalonych jeszcze gwiazd, ślady nieodkrytych dotąd dróg... Tulisz je mocno. A przecież – drogowskazy stoją na miejscu. Dziś brudny poranek oznajmił ci: Oto dni, których jeszcze nie znasz – te dni, które jeszcze przed tobą, a których treść w ciszy śpiącego miasta cierpliwie kiełkuje i dojrzewa w twoim sercu. To ona dopełni czarujący nastrój tego miejsca. Bez ciebie nie byłoby magiczne! I wiesz już. Wpadłeś. I wiesz już. To twoja sieć. To twoje Miasto.
Miasto Katarzyna Wiśniewska, red. naczelna
Podaj Dalej jest składane w Scribusie (www.scribus.net), z pomocą Gimp'a (www.gimp.org) i Inkscape'a (www.inkscape.org) Ikonki: Liquidicity, Go Squared Ltd., www.gosquared.com
Archiwalne numery:
www.podaj-dalej.info/archiwum
Czytaj i komentuj numer w Sieci: www.podaj-dalej.info
3
fot. Magdalena Jóźwiak
4
Oczami Młodych
W dniach 5-7 września 2008 roku w Jarosławiu, znanym między innymi z malowniczej architektury i międzynarodowego festiwalu „Pieśń Naszych Korzeni”, odbyła się już III edycja projektu fotograficznego „Jarosław Oczami Młodych”. Magdalena Jóźwiak
P
rzedsięwzięcie to zasługuje na szczególną uwagę dlatego, że sam jego pomysł i realizacja to, przede wszystkim, zasługa dwóch bardzo młodych, ale zdecydowanych i ambitnych osób: Oli Jachimskiej i Irka Kowala. Oboje są pasjonatami fotografii i mają już niemałe osiągnięcia na tym polu. Prowadzą autorskie warsztaty na Forum Młodzieży Dominikańskiej na Jamnej, w swoim dorobku mają m.in. warsztaty dla osób niesłyszących, pracowali również z dziećmi z domów dziecka i szkół podstawowych oraz z osobami niepełnosprawnymi. Swoją pasją i wiedzą chętnie dzielą się z innymi. Przez własną pracę i konsekwencję udowadniają, że można stworzyć imprezę cykliczną, skierowaną do ludzi młodych, a równocześnie wspaniale promującą miasto. W oczekiwaniu na Ogólnopolski Festiwal Fotografii przedstawiamy rozmowę z organizatorami warsztatów fotograficznych „Jarosław Oczami Młodych”.
W
M.J.: Jak zrodził się pomysł projektu? Ola:
Pomysł zrodził się bardzo spontanicznie.
Rozmawialiśmy któregoś dnia z o. Marcinem Barańskim w jarosławskim klasztorze oo. Dominikanów podczas warsztatów liturgiczno-muzycznych i stwierdziliśmy, że warto zorganizować warsztaty fotograficzne. Uznaliśmy, że świetnie by było, gdybyśmy mogli fotografować i dowiedzieć się czegoś więcej. Nie mieliśmy takiej możliwości, ale postanowiliśmy ją dać innym. I tak to się zaczęło. Jest to przedsięwzięcie adresowane do osób bardzo młodych, uczniów gimnazjów i liceów oraz studentów. Dlaczego akurat ta grupa wiekowa?
Jest to projekt dla młodych ludzi, bo oni nie do końca znają swoje pasje lub dopiero je rozwijają. Chcemy dać im szansę pogłębienia swoich zainteresowań. Warsztatów fotograficznych w Jarosławiu nie było. Fotografujemy i chcemy się tym podzielić z innymi. Fotografia to nie zamknięcie się w swoim środowisku, ale otwarcie na drugiego człowieka. Ola: Sami jesteśmy młodzi i stąd adresujemy Irek:
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
Wywiad, Fotografia
tę imprezę do rówieśników. Wiemy, że jest to też organizacja ich czasu wolnego. W ten sposób ludzie ci mają co robić, a nie siedzą przed komputerem, na przystankach czy pod trzepakiem.
Od pierwszej edycji projektu nie narzekacie na brak zainteresowania wśród uczestników. Zgłasza się sporo osób.
Tak. Co roku mamy dużą rotację. Przychodzi wiele nowych osób. Nie jest to środowisko zamknięte. Jest duże zainteresowanie Warsztaty, które prowadzicie są bezpłat- projektem. W tym roku nawet studenci fotone. Zorganizowanie ich pociąga za sobą grafii z Wrocławia pytali, czy mogą przyjechać. jednak spore koszty (sala, wykładowcy, Projekt się rozrasta i bardzo się z tego cieszymy. Ola:
sprzęt, akcja reklamowa i informacyjna). Skąd zdobywacie fundusze i jakie trudności napotykacie przy realizacji projektu od strony finansowej?
A czy macie też kontakt z osobami z poprzednich edycji? Czy są osoby, które przychodzą po raz kolejny?
Irek:
Ola:
Kwestia funduszy jest ważna. Jak ktoś ma większe fundusze, to może organizować imprezę skierowaną do szerszego grona. Zdobycie środków na prowadzenie warsztatów to ogrom pracy i niewielu osobom chce się tym zajmować. Normalnie ludzie w większych miastach na organizację takiej imprezy jak nasza dostają przykładowo 2000zł, bo to jest ich pracą. A my tak naprawdę pracujemy przy organizacji tej imprezy za darmo. Ola: Projekt został stworzony przy bardzo małym wkładzie finansowym. Irek: Plakaty wydrukował nam Urząd Miasta. Materiały biurowe też tam dostaliśmy. Z każdym kolejnym rokiem jest trochę łatwiej, bo potencjalny sponsor po raz kolejny dostaje nasze pismo z prośbą o dofinansowanie i już wie, czym się zajmujemy. Ola: Bardzo pomocni są też wykładowcy. Żaden z nich nie bierze od nas pieniędzy. Sprzęt studyjny jest nasz, prywatny. Mamy też swoje ramy. Ogólnie w tym projekcie wykorzystujemy bardzo dużo materiałów własnych. Nasi ojcowie pożyczają samochody. Ktoś pożycza laptopa. Od strony organizacyjnej to naprawdę ogrom pracy. Irek: Myślę, że realny koszt takich warsztatów to około 5000 złotych.
Czy, organizując te warsztaty, na początku występowaliście w imieniu jakiejś instytucji, czy udawaliście się do urzędów jako osoby zupełnie prywatne?
W dwóch pierwszych latach organizacji warsztatów działaliśmy przy Dominikańskim Duszpasterstwie Młodzieżowym. Od tego roku mamy własne stowarzyszenie „Klub Młodych Fotografów” przy Miejskim Ośrodku Kultury. Z założeniem stowarzyszenia nie ma problemu. Każde stowarzyszenie zrzesza grupę osób, które chcą wspólnie działać na jakimś konkretnym polu. Jeśli zbierze się minimum piętnaście osób, które chcą się spotykać i należeć do klubu, Dom Kultury powinien taką grupę przyjąć, a na opiekę nad nią dostaje środki finansowe. Ola:
Tak. Jak najbardziej. Są osoby, które chcą dalej rozwijać swoje zainteresowania fotografią. Działają u nas przy „Klubie Młodych Fotografów”. Mamy cały czas z nimi kontakt, chcemy wystawiać ich prace i dalej ich kształcić w kierunku fotografii. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ludzie, którzy teraz są u nas na warsztatach za dwa lata będą lepsi od nas i będą „ciągnąć” do góry. I o to chodzi. My się bardzo chętnie czegoś nauczymy.
Czy planujecie nagłośnić imprezę na tyle, by stała się przedsięwzięciem ogólnopolskim?
Nie. Absolutnie nie. W przyszłym roku organizujemy festiwal, który będzie ogólnopolski, a ta impreza pozostanie lokalna. Ola: Zresztą „Jarosław Oczami Młodych” chcemy pokazywać oczami tych, którzy są tutaj. Myślę, że tak jest dobrze, że ta formuła pozostanie, a festiwal będzie ogólnopolski. Irek:
Czego najbardziej potrzeba, by pomyślnie przebyć drogę od pomysłu do realizacji? Irek: Ola:
Chęci. Motywacja i niepoddawanie się.
Macie może motto życiowe, którym chcielibyście się podzielić z czytelnikami „Podaj Dalej”?
Jedno to: „Luzik”, drugie: „Nie ma rzeczy niemożliwych”, a trzecie: „Będzie dobrze”. Ola: Tak. Kiedy w tym roku, na krótko przed warsztatami, dowiedzieliśmy się, że główny wykładowca nie może przyjechać, mieliśmy półtora dnia na cud i… poradziliśmy sobie. Irek:
Dziękuję za rozmowę.
Wypowiedz się!
Czytaj i komentuj artykuł w Sieci: www.podaj-dalej.info/node/492
Fotografia to nie zamknięcie się w swoim środowisku, ale otwarcie na drugiego człowieka
Zajrzyj i tu!
Zdjęcia uczestników warsztatów dostępne są na stronie www.fotojaroslaw.pl
5
6
Homo Internetus
Science-fiction stało się faktem. Jesteśmy Siecią. Second life nie jest już tylko odległym, wirtualnym światem. Wirtualny świat mamy tu. I teraz. Mariusz Słonina
N
ie ma co się oszukiwać. Choćbyśmy nie wiem, jak się starali, nie mamy szans na ucieczkę z wirtualnego świata. Ewolucja cybernetycznego społeczeństwa poszła w kierunku, którego chyba nikt się nie spodziewał. Choć wydaje nam się, że nas to nie dotyczy, bo myślimy, że potrafimy się odłączyć od Sieci, jesteśmy jej członkami, a nasze dzieci będą doskonałymi jej przedstawicielami. I nie ma sensu dzielić świata na prawdziwy i wirtualny – przenikają się one wystarczająco mocno. Granica między tym, co rzeczywiste a tym, co wirtualne, już dawno została zatarta. Czujesz, że nie pasujesz do tej epoki? Przygotuj się. To ostatni gwizdek. Inaczej odejdziesz razem z precybernetyczną rzeczywistością.
Na początku było E-słowo Informacja. Od niej wszystko się zaczęło i na niej się skończy. Jest ona naszą wodą i naszym ogniem. Naszą ziemią i powietrzem. Jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania organizmów i giną one od jej nadmiaru. Tak, to my chcieliśmy ją tworzyć, rozpowszechniać i dzielić się nią. I to właśnie my uginamy się pod jej ciężarem. Ale to nie wszystko. Pośpiech codziennego życia sprawia, że na zdobywanie coraz większej ilości informacji możemy poświęcić coraz mniej czasu (póki co biologiczna część naszych cyberorganizmów działa w trybie 24/7/365 i na zmiany raczej się nie zanosi). Parafrazując nieco manifesty poetyckie znanych z lekcji polskiego Futurystów, można powiedzieć, że na informację człowiek może dziś poświęcić nie więcej jak piętnaście minut dziennie. A przy okazji, dobrze by było, gdyby dostarczyła mu ona nie tylko pełnego obrazu współczesności, ale również i rozrywki. Jednak głównym problemem, z którym przychodzi nam się coraz częściej borykać, nie jest właściwie nadmiar informacji, a raczej jej filtrowanie – tak, by z cybersłowotoku wybrać tylko tę najcenniejszą czy najtrafniejszą treść
(ilekroć wspominam o słowie, mam na myśli również inne formy przekazu treści, jak np. dźwięk czy obraz). I im bardziej Sieć przypomina gęstą dżunglę, tym częściej umiejętności przesiewania jej pod kątem potrzebnej w danym momencie wiedzy (i skutecznego odsiewania spamu) i szybkiego jej przyswajania będą stanowić o naszym być albo nie być. Trafnym porównaniem jest tu polowanie na zwierzynę, bo w gruncie rzeczy my się nie zmieniliśmy. Mamy takie same problemy, a jedynie świat wygląda trochę inaczej. Smutną prawdą Globalnej Wioski jest jednak to, że wielu perełek, niestety, nigdy nie odkryjemy, tak jak nigdy nie przesłuchamy wszystkich albumów z Jamendo, bo jest tego po prostu za dużo. Podobnie możemy mieć spory problem z zaistnieniem wśród milionów blogów czy przebiciem się przez gąszcz kanałów RSS. Dla naszego wewnętrznego spokoju warto jednak odnaleźć swój kawałek Sieci, miejsce, w którym znajdziemy interesujące nas informacje i zatrzymamy się w nim na dłużej niż tylko na poranną kawę i wafelka, na owe piętnaście minut.
I widział, że było dobre
Wchodząc do domu Adam przypomniał sobie, że miał zrobić zakupy. „Ewa znowu będzie zła” – pomyślał. Wszedł więc do kuchni, poinstruował lodówkę, co ma zamówić i nie dalej jak za dwadzieścia minut pod domem czekał kurier z zakupami.
Myślicie, że to fragment powieści fantastyczno-naukowej? Nic bardziej mylnego. Zakupy przez Internet to powszechność, może jeszcze w naszym małym polskim ogródku nie są one tak bardzo popularne, ale wystarczy tylko pobieżne spojrzenie na trendy i wygodę, by zrozumieć, że to nie fikcja. Podobnie daleko nam jeszcze do pełnoetatowej pracy w domu za pośrednictwem Sieci, ale kto wie – w dobie kryzysu ta forma taśmy produkcyjnej może i u nas na stałe się zadomowić. Telewi-
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
7
Pod prąd, Internet
Ja E-Abel, Ty E-Kain W czym tkwi atrakcyjność cyberświata? Odpowiedź na to pytanie jest tak samo prosta jak dla pierwszych europejskich kolonistów Ameryki. Tak, Internet jest właśnie naszym Nowym Światem, w którym pod maską adresów IP i anonimowych loginów możemy stać się kimś innym, może lepszym, gdzie potrafimy radzić sobie ze sobą, z naszymi problemami, gdzie, niczym w Second Life, możemy rozpocząć nasze życie na nowo. Dla niektórych jest to obszar niewyczerpanej rozrywki, dla innych – ogromnych intelektualnych czy finansowych możliwości. W końcu znajdą się i tacy, dla których kontrola wolnej wymiany myśli jest sprawą priorytetową. Nie skłamię, jeśli powiem, że aktualnie stoimy u progu wojny o Internet i od tego, kto ją wygra, będzie zależał kształt świata i nas samych. Dotyczy to tak samo mnie, jak i Ciebie, i musimy opowiedzieć się po którejś ze stron. Ja jestem przeciwko cenzurze Sieci (podpowiedź: zapytajcie Wujka Google o cenzura + Internet). A Ty? Nasze codzienne problemy przeniosły się do cyberświata razem z nami. Ale o wiele bardziej martwiące są, bliżej dotąd nieokreślone, elektroniczna tożsamość i prywatność, które tak samo łatwo można stworzyć, jak i wymazać. Czy, im głębiej zanurzając się w zerojedynkową rzekę, nie odcinamy siebie od wolności, o którą zawsze walczyliśmy? Czy wskutek dostępności Sieci dla jednych i jej braku dla drugich nie powielamy znanych wcześniej schematów biedny – bogaty? Czy przedrostek „E” znaczy coś zupełnie innego, czy też po prostu próbujemy inaczej nazwać coś, co już przecież doskonale znamy? Sieć może nie być dla nas jedynie Nowym Światem. Walczmy o to, by nie stała się ona orwellowskim światem osiemdziesiątego czwartego roku.
Wypowiedz się!
Czytaj i komentuj artykuł w Sieci: www.podaj-dalej.info/node/493
Czy, im głębiej zanurzając się w zerojedynkową rzekę, nie odcinamy siebie od wolności, o którą walczyliśmy? Czy nie powielamy znanych wcześniej schematów biedny – bogaty?
Homo Internetus nie jest Homo Gadżetusem i odróżnia go od niego nie tyle pogoń za wszelkimi technologicznymi nowinkami, co korzystanie z nich w codziennej pracy. Dla przykładu, tak jak kiedyś kartka i długopis stanowiły główne narzędzie pisania, tak dziś można spokojnie pozdrawiać piszących słowami: „Niech Ci klawiatura lekką będzie”. Spędzanie lwiej części doby w Sieci, przy komputerze, nie oznacza wcale nieuleczalnego nałogu. Przeciwnie, świadczy bardziej o pracoholizmie jednostki. Jeśli do zestawu dorzucimy niedopasowane biurko i krzesło, osobnik z gatunku Homo Internetus charakteryzować się będzie również postępującym garbem. Szczęśliwi Ci, którzy w młodym wieku zaczęli uprawiać jakikolwiek ruchomy sport, tym garb grozi nieco później. Wcale się nie zdziwię, gdy na medycynie zaczną kształcić cyberologów, leczących wszelkie zwyrodnienia powstające w wyniku długotrwałych kontaktów ze sprzętami elektronicznymi. Ale błędem byłoby zakładanie, że codzienny interfejs Homo Internetusa nie ulegnie ewolucji. Co prawda, niby nic w tej materii przez ostatnie trzydzieści lat się nie zmieniło, ale już wraz z przyjściem wiosny pierwsze elektroniczne wróbelki ćwierkają, że poruszanie się w Cyberświecie będzie wyglądać zupełnie inaczej niż dotychczas. Być może niektórzy z Was mieli okazję przeżyć prawdziwy akademikowy dramat. Brak Sieci, zwykle powodowany awarią instalacji elektrycznych i odcięciem serwerów od życiodajnego prądu. Najciekawszym jednak zjawiskiem, które bezpośrednio się z tym wiąże, jest nagłe zapełnianie korytarzy studentami. Ot co! Nagle poznajemy naszych sąsiadów, nawet ktoś przyniesie ze sobą gitarę, coś ciekawego się może rozkręci. Jeśli w takich chwilach czujecie olbrzymi brak Sieci i nie bardzo potraficie sobie z tym poradzić, bezapelacyjnie należycie do opisywanego wyżej gatunku. Jeśli pytacie o ratunek, to słyszałem, że być może leczą takie przypadki za siedmioma serwerami, w krainie, gdzie Web2.0 jeszcze (na szczęście) nie dotarło.
fot. Wikimedia Commons
zja? Cóż to takiego? Czy potrzebny wam jest telewizor, skoro wszystko można obejrzeć w formacie FullHD w Sieci? Nie? To tylko kwestia czasu i łączy. Cyberświat nosimy przy sobie, w kieszeniach i już niedługo zamiast tradycyjnego portfela będziemy nosić mały terminal kart kredytowych. Czy telefon komórkowy służy do dzwonienia? Nie. To przede wszystkim terminal Sieci. Jej istnienie jest dla nas tak naturalne, że zapomnieliśmy, jak sobie bez niej radzić . Czy to źle? Nieunikniony jest postęp techniczny i byłoby wbrew naszej naturze go ograniczać. Sieć jest dobra, ale niczym w biblijnej opowieści w końcu musi pojawić się E-Kain.
8
Narkotykowa ściema
Ludziom musi czegoś brakować, skoro uciekają się do dopalaczy. Co sprawia, że oszukują siebie i innych, zażywając takie substancje? Brak poczucia bezpieczeństwa? Moda? Wciąż bardziej głodni zapominają, że uciekając w doznania, nie doznają szczęścia. Tomasz Kulicki
P
od koniec 2008 roku w wielu polskich miastach pojawiły się sklepy z dopalaczami – używkami wprawdzie dozwolonymi przez prawo, ale działającymi tak jak narkotyki. Próby ukrócenia sprzedaży dopalaczy spalają na panewce, bowiem w miejsce zabronionej substancji chemicy są w stanie bardzo szybko wyprodukować kolejną, mającą identyczne właściwości, ale – przynajmniej przez pewien czas – dozwoloną. Przypomina to więc walkę z wiatrakami. Na dodatek właściciele sieci tych sklepów, w obawie przed roszczeniami ofiar dopalaczy i innymi działaniami zagrażającymi ich interesom, utrzymują, że sprzedawane przez nich substancje nie są przeznaczone do spożycia, lecz... kolekcjonowania. Ta kpina w żywe oczy tym bardziej usposabia nieprzychylnie do tego przedsięwzięcia.
W oparach hedonizmu Medialna burza, jaka przetoczyła się po otwarciu sklepów z dopalaczami, chociaż pełna słusznego oburzenia, tak naprawdę nie pozwoliła wyjaśnić fenomenu „legalnych narkotyków”. Raczej nie dociekano, jakie są przyczyny ich popularności. A te musiałyby świadczyć bardzo źle o zachodnich społeczeństwach. Ludziom czegoś musi brakować, skoro uciekają się (dosłownie – to przecież forma eskapizmu) do dopalaczy. Co sprawia, że oszukują siebie i innych, zażywając takie substancje? Odpowiedź na to pytanie musiałaby pokazać kruchą kondycję psychiczną współczesnego człowieka, poszukującego w oparach hedonizmu szczęśliwego życia. Zasmucające. Brak poczucia bezpieczeństwa w niepewnym, stale zmieniającym się świecie wymusza nieustanne poszukiwanie kolejnych, coraz silniejszych
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
9
Pod prąd
Popyt na miękkie narkotyki nie zniknie, będą sprzedawane po prostu nielegalnie czy też wyrabiane chałupniczo według instrukcji, które można znaleźć w Internecie.
W celach kolekcjonerskich Inne próby usprawiedliwiania miękkich narkotyków są nader żałosne. Być może nieuzasadnione jest demonizowanie prochów i jednoczesne przechodzenie do porządku dziennego nad nadużywaniem alkoholu, ale z całą pewnością nie jest to argument przemawiający za łagodniejszym traktowaniem tych pierwszych. Przeciwnie – powinno to raczej skłaniać do wprowadzania kolejnych restrykcji związanych ze spożywaniem napojów wyskokowych. Poza tym istnienie sklepów z do-
palaczami sprzedawanymi „w celach kolekcjonerskich” wywiera zgubne skutki wychowawcze. Podważa zaufanie do państwa, bezradnego w obliczu tak perfidnego oszustwa. Sankcjonuje jawną hipokryzję, co grozi rozpowszechnieniem się tego typu postaw w innych obszarach życia. A co ma powiedzieć rodzic, zapytany przez dziecko, co w tych sklepach się sprzedaje i czy on mógłby to kolekcjonować?
W majestacie prawa Czy warto więc protestować, słać petycje, urządzać demonstracje, rzucać jajkami, za wszelką cenę nie dopuszczać do powstania kolejnych tego typu sklepów? Wydaje się, że nie. Rezultaty będą znikome, a właściciele tego interesu staną się męczennikami swobody działalności gospodarczej, zaś ich klienci – wolności osobistej. Nawet jeśli, w wyniku obywatelskiej akcji protestacyjnej, udałoby się zdelegalizować obrót takimi substancjami lub doprowadzić do zamknięcia istniejących czy nieotwierania kolejnych tego typu sklepów, zwycięstwo okaże się pyrrusowe. Popyt na miękkie narkotyki nie zniknie, będą sprzedawane po prostu nielegalnie czy też wyrabiane chałupniczo według instrukcji, które można znaleźć w Internecie. Drogi moralności i legalności nigdy się w pełni nie pokrywały. Możliwość ćpania w majestacie prawa pokazuje, że coraz bardziej się od siebie oddalają. Cywilizacja śmierci? Zbliżamy się do niej coraz szybciej.
Wypowiedz się!
Czytaj i komentuj artykuł w Sieci: www.podaj-dalej.info/node/494
fot. Wikimedia Commons
podniet. Z tej perspektywy pogoń za nowymi, atrakcyjnymi, ale kompletnie nieprzydatnymi towarami, obsesyjna potrzeba wzbogacania życia erotycznego i „wypróbowywania” wielu partnerów, a także eksperymenty związane z doświadczaniem odmiennych stanów świadomości są przejawami tego samego zjawiska – konsumpcjonizmu. To najłatwiejszy, ale jednocześnie najbardziej powierzchowny i obarczony sporym ryzykiem sposób radzenia sobie z nieprzewidywalnym, płynnym otoczeniem, w jakim przyszło nam żyć. A przytaczany często fakt, że przedstawiciele szanowanych zawodów – lekarze, prawnicy – także sięgają po dopalacze, wcale nie dowodzi ich nieszkodliwości. Pod względem moralnym górne warstwy drabiny społecznej już dawno przestały być wzorem do naśladowania, co tylko świadczy o prawdziwości powiedzenia, że ryba psuje się od głowy. W przedrewolucyjnej Francji do rzadkości należał arystokrata nie chorujący na syfilis, zależność zaś pomiędzy wykształceniem a skłonnością do rozwiązłości została potwierdzona naukowo.
10 Do-Up
Acoust
Otwórz uszy! Mariusz Słonina
Serwis Jamendo. com skupia artystów i słuchaczy chcących propagować ideę Wolnej Kultury. Jest on platformą wymiany muzyki, którą każdy może tworzyć, udostępnić, ściągnąć, przesłuchać i ocenić. W chwili druku tego numeru w serwisie zarejestrowanych jest ponad 1 5 tys. albumów z różnych gatunków muzyki, pochodzących ze wszystkich stron świata. Prezentuję Wam pięć wartych, moim zdaniem, przesłuchania albumów. Miłego słuchania! Spine
Nowe uderzenie „Nowe uderzenie, eŁ-De-Zet podziemie” – tak przedstawia siebie łódzki, nu-metalowy zespół Spine. Na pierwszy rzut uszu dźwięki wydają się znajome, gdzieś jakby w tle brzmi Linkin Park albo Nickelback. Mimo to chłopaki wychodzą obronną nutą z połączenia rockowych brzmień z hip-hopem. „Nowe uderzenie” to krótki album z pięcioma utworami, w którym zespół stara się pokazać, że można tworzyć muzykę ponad podziałami, mieszać gatunki, bo tak naprawdę muzyka jest jedna. Ta niespełna dwudziestominutowa mieszanka energetycznych, przyjemnych dla ucha utworów, którą z każdym kolejnym odsłuchaniem oceniałem coraz wyżej, pokazuje, że nasze kapele mogą grać na dobrym, światowym poziomie. Zarówno fani numetalowych brzmień, jak i wszelkich rockowo-hip-hopowych mieszanek nie powinni czuć się zawiedzeni.
Orchid
takk!_soundsampler Zaczynali od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 2006 w Poznaniu. Mówią o sobie, że po prostu grają rock'n'rolla, a efekty specjalne są wliczone w koszta. Efekty te można usłyszeć na ich debiutanckiej EP-ce „takk!_soundsampler”, płycie, którą od pierwszej piosenki chce się słuchać na okrągło. Chwytające, proste melodie, miły wokal i ciekawe, dalekie od komercyjnych, aranżacje sprawiły, że już zarezerwowałem sobie miejsce na półce na nadchodzący longplay grupy. Zdecydowanym numerem jeden płyty jest „Call to the past”, przy którym grzechem jest nie tańczyć i „Secret life of words”, przy którym wskazane jest bujanie się. Zainteresowani odkryją pewnie profil MySpace grupy i trzy inne piosenki, z których najbardziej wpadło mi w ucho „Drag”. Gorąco polecam!
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
11
Wolna Kultura, Jamendo
Jeśli lubicie leniwie przeciągać się w wytartych kanapach, sącząc złociste lub kolorowe napoje bogów, istnieje spora szansa, że spodoba Wam się płyta rosyjskiej grupy Do-Up. Acoustic Lounge wprowadza w klimat klubowych wieczorów, pełnych ciekawych, niedokończonych nigdy rozmów, rodzących się spontanicznie pomysłów czy pisanych na kolanie wierszy. Spokojne, leniwie przelewające się między sobą dźwięki i melodyjny wokal są źródłem pozytywnej, uspokajającej energii. W sam raz na ukojenie skołatanych codziennością nerwów i naładowanie baterii.
Luminous Flesh Gigants
Duma i Upadek
Mówią, że na Słońcu nie ma zimy. Ale gdyby była, uważam, że brzmiałaby podobnie jak z płyty „Duma i upadek” bydgoskiego trio Luminous Flesh Gigants. Ta spokojna, melodyjna kompozycja szczególnie wyróżnia się na tle pozostałych dziesięciu progresywnych utworów albumu i w moim przekonaniu jest jego numerem jeden. Album zachęca do słuchania czystością brzmienia i kompozycji, niebanalnym muzycznym przekazem i energią, która z pewnością poruszyłaby tłumy na koncertach. Jest daleki od chaosu, grzmotów i gitarowego łupania. Przeciwnie, bardzo spójny, niczym dobrze skonstruowana fabuła, wciąga jak świetna książka – książka bez słów. „Duma i upadek” zabiera słuchacza w rockową, instrumentalną podróż, niemal za horyzont zdarzeń. Miejscami ta podróż może wydawać się przydługa (prawie siedemdziesiąt minut), może warto byłoby zrezygnować z niektórych partii. Mimo wszystko, jest warta poświęconego czasu i, jak powiedział mój znajomy po usłyszeniu pierwszych taktów, fajna.
Ant on Wax feat. Noar
Information
Już sam nie pamiętam, jak odkryłem ten album. Pamiętam za to, że towarzyszył mi on długo w miejskich przechadzkach, podczas jazdy na rowerze, w autobusach, tramwajach, pociągach. A moi znajomi, że ich zarzuciłem linkami do niego. Jest to świetnie skomponowana elektroniczna dawka pozytywnej energii z miłym wokalem i przemyślanymi tekstami, która z powodzeniem mogłaby stać się dyskotekowym hitem, a z pewnością jest jednym z najlepszych albumów dostępnych na Jamendo. Wbrew powszechnej opinii na temat tego rodzaju muzyki, słuchając tej EP-ki nie natrafimy na monotonię czy męczące uderzenia. Wręcz przeciwnie – płyta pełna jest różnorodnych dźwięków i naprawdę ciężko jednoznacznie ją sklasyfikować. Tytułowe „Information” to dynamiczny utwór, wyraźnie inspirowany współczesnością, Internetem i komputeryzacją społeczeństwa, a jednocześnie należy do tych piosenek, przy których nie tylko dobrze się tańczy, ale i pracuje. „Loser” to kompozycja, która potrafi cały dzień chodzić po głowie i przyprawiać nie tyle o jej ból, co o gwizd lub nucenie. Klimat wypełnia mniej przebojowy „Mühold”, a całość zamyka spokojny „I do what I like”, świetnie wpisujący się w loungową, leniwą atmosferę.
Pobierz albumy z Jamendo.com! Spine: http://www.jamendo.com/pl/album/10664 Orchid: http://www.jamendo.com/pl/album/5175 Do-Up: http://www.jamendo.com/pl/album/5589 Ant on Wax feat. Noar: http://www.jamendo.com/pl/album/22391 LFG: http://www.jamendo.com/pl/album/4029 lub posłuchaj i skomentuj na naszej stronie internetowej! www.podaj-dalej.info/node/495
fot. pulpolux, http://www.flickr.com/photos/pulpolux/193361621/, licencja CC-BY-NC
tic Lounge (Live)
12
Step by step naucz mnie chodzenia po ziemi
Refleksje znad blatu Za oknem słoneczna, jesienna aura i tak by się poszło łowić obrazy w obiektyw aparatu. Niestety, to niewskazane. Choroba nie wybiera. Może z wyjątkiem sytuacji, gdy „na złość babci odmrożę sobie uszy”. Nie wybiera się choroby. Śmierci. Rodziny. Chyba, że tej przyszłej. Czasu i miejsca narodzin. Miłości? Czy wybiera się miłość? Postanawia się, że swe serce skieruje się siłą woli w kierunku konkretnej osoby? Miłość jest, jak mówią, ślepa i niekoniecznie ciągnie serce w tym kierunku, gdzie będzie nam dobrze, wygodnie, majowo i romantycznie. Często powielamy schemat wpadania w relacje, wyuczone w dzieciństwie, gdzie np. powtarza się obraz dominacji jednego z partnerów, przy braku lub szczątkowej formie partnerstwa; wchodzenie w rolę matki swego męża lub ofiary jego nałogu; powielanie postawy nadmiernej uległości lub też ogromnej chęci do rządzenia drugą osobą. Czy wybiera się więc miłość i sposób jej realizowania w relacji? Nie miało być tak. Nie miało być o tym. Zaczęło się od refleksji nad przypadkowością, dopadających znienacka grypopodobnych dolegliwości. Miniatura strumienia świadomości, która może cię dopaść krótko po śniadaniu, na chwilę przed wstaniem od stołu, gdy pod ręką nie ma kartki ani długopisu. Biegnij wtedy do pokoju po papier, pióro i pisz. Może tak rodzi się mądrość? Magdalena Jóźwiak
ale tak by głowa wciąż opierała się sile grawitacji i zadzierała do góry próbując wedrzeć się przez otwarte okno nieba niczym przez dziurkę od klucza podglądając to, co nie tak oczywiste a tak możliwe nie w nibylandii a tu i teraz [viki]
za 10 dwunasta przychodzisz w ciszy po białej dworcowej linii w kropli jeziora rozbitej o mur krętymi uliczkami sumienia Mariusz Słonina
Lozanna, 31 grudnia 2007
Cisza Cisza dookoła a w środku nie-pokój, nie-kuchnia nie-posprzątana nie-warto tak czekać może z rana coś się odmieni się tymczasem zasypiam w nie-pokoju, nie-sypalni nie-ważne gdzie byle mattanJah
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
Warsztat
3M to ja – miasto twoje maszyna to ja – ulica twoja kombinat mrugam – zerem – ci mrugam – jeden – ci to ja – Q-w.a.s-ZX światło twoje – to ja myśli twoje – to ja droga twoja – to ja woda twoja – to ja mrugasz – zero – mi mrugasz – jeden – mi to ty – Q.werty-ZX Mariusz Słonina
W i-Mię Ojca Więc i-Ty nie pozwolisz się znaleźć, bo przecież... przecież to Ty Istotnie To Ty wszystko widzisz, nie można Cię zajść od tyłu Przyłapać na czymś, na czymkolwiek Więć i-Ty... bo przecież wiem po sobie Istonie na Twoje podobieństwo stworzone „sobie” i sobie myślę... w pole mnie wywiedziesz i zgubisz bym płakał i wołał żebyś mnie znalazł, zupełnie jak ja bym zrobił na Twoim miejscu, bo przecież... przecież to ja Istotnie dumny jak Ty będę się starał Cie obejść i-Ty, Nieskończony, wiesz wiesz, że sobie nie dam rady
Że co? Myślisz, że warto pisać. Myśl. Warto pisać, że myślisz. Pisz. Piszesz, że warto myśleć. Warto. Warto myśleć, że piszesz. Że co? MattanJah
i-Ty sobie nie powiesz „Dosyć” i ja sobie nie powiem i-Twoje będzie na wierzchu a moje umrze sobie Amen Nevander
13
fot. archiwum redakcji
14
A Słowo do drzwi puka
Żyjemy w czasach wszechogarniającej konsumpcji i politycznej poprawności. Komercjalizacja przenika coraz częściej sferę sacrum . Zjawisko to niepokoi każdego, kto określa się mianem chrześcijanina. Chrześcijański wymiar bożonarodzeniowych świąt zdaje się nie przystawać do obrazu dzisiejszego świata. Justyna Majewska
Ś
więta Bożego Narodzenia dla katolików, protestantów czy wyznawców prawosławia to czas radości z przyjścia na świat Dzieciątka Jezus. Dla niechrześcijan, agnostyków i ateistów stanowią one okazję do wypoczynku od obowiązków dnia codziennego, od nauki i pracy. Jednak dla jednych, jak i dla drugich to czas, który skłania do refleksji nad sensem ludzkiego życia i cudem narodzin.
Jezus? Nie, dziękuję Mamy coraz mniej czasu dla siebie i bliskich, nawet w okresie świątecznym. Częstym zjawiskiem jest spędzanie świąt poza granicami kraju, z dala od rodziny, daleko od Boga. Udajemy szczęśliwych, podczas gdy czujemy w sercu smutek, przygnębienie i nieopisaną pustkę. Obchodzimy kolejne Boże Narodzenie bądź Gwiazdkę, ale nie czujemy klimatu świąt. Godziny spędzone z rodziną zdają się już nas nie cieszyć. Nie odczuwamy prawdziwej radości i świątecznego nastroju, gdyż Chrystus nie jest obecny w naszym sercu, w naszym domu, pośród nas w tę szczególną noc w roku, kiedy ustają wszystkie kłótnie i spory. Dzieci, jak i dorośli coraz rzadziej oczekują narodzenia Dzieciątka, wyczekując Gwiazdora, obdarzającego prezentami. Boże Narodzenie bez religijnych elementów staje się
normą i polityczną poprawnością. Mówienie o Chrystusie w tych dniach uchodzi za nieeleganckie i niestosowne. Wszelkie przejawy religijności traktuje się jako akty nietolerancji. Chrześcijańskie bożonarodzeniowe tradycje i obrzędy nie przystają do współczesnych czasów. Dla człowieka XXI wieku Boże Narodzenie przestaje wiązać się z osobą Jezusa. Chrystus nie jest konieczny, aby móc świętować. Wydaje się, że Bóg, który stał się człowiekiem jest zbędny, niepotrzebny. Chrystus kolejny raz został opuszczony przez tych, do których przyszedł. Miejsce Dzieciątka zajął Gwiazdor, przynoszący upominki. W tym wyjątkowym czasie coraz częściej zapomina się o Tym, ku chwale którego obchodzone są grudniowe święta.
W supermarkecie wiary Święta Bożego Narodzenia dla wielu są Boże tylko z nazwy. Zapomina się o sensie i źródle tychże świąt. Liczy się miło spędzony czas w gronie rodzinnym, smaczne jedzenie, satysfakcja z prezentów. O Bogu się zapomina. Nie pasuje do obrazu dzisiejszego świata, tak bardzo zlaicyzowanego. Obserwuje się z trwogą, iż święta Bożego Narodzenia tracą chrześcijański wymiar. Wyrazem tego są m.in. zeświecczone kartki świąteczne, pozbawione religij-
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
Studnia
nych elementów czy laickie bożonarodzeniowe życzenia. Bóg schodzi na dalszy plan, jest prawie niedostrzegalny. Boże Narodzenie traci swój pierwotny charakter. Wiarę wykorzystuje się w celach marketingowych. Jest to sposób na pomnażanie dochodów wielu firm i marketów. To po prostu doskonały biznes, który rozpoczyna się tuż po Wszystkich Świętych, po listopadowej zadumie. Piękne dekoracje w okresie przedświątecznym są elementem taktyki, która ma wprowadzić potencjalnych klientów w świąteczną atmosferę, sprzyjającą manii zakupów. Bóg jest przykrywką, swego rodzaju przynętą, służącą robieniu interesów. Chrystus jest na tyle obecny, na ile można Go wyeksploatować. Żyjemy w świecie, w którym Bóg coraz mniej się liczy. Osobom, które chcą uchodzić za postępowe nie wypada obnosić się ze swoimi religijnymi przekonaniami i światopoglądem, który uwzględnia to, co Boże. Z obawy przed posądzeniem o zaściankowość dzisiaj nie jest łatwo przyznać się do Chrystusa. Dzieje się tak szczególnie w okresie Bożego Narodzenia. Bezpieczniej mówić, że obchodzimy Gwiazdkę i oczekujemy Gwiazdora.
Ile waży Słowo? Adwent, który ma być czasem przygotowania chrześcijan na przyjście Pana, staje się okresem oczekiwania na dni wolne od pracy i na prezenty. Ten błogosławiony czas dany człowiekowi jest bezpowrotnie marnowany. Dzieje się to także w krajach, które uchodzą za bastion katolicyzmu. Niemodne zdaje się przeżywanie świąt w duchu chrześcijańskim. Dlatego tym usilniej winniśmy być znakiem sprzeciwu wobec tego świata, który hołduje przyjemnościom i tak dalece głosi tolerancję oraz poszanowanie uczuć wyznawców innych religii. Bóg, który narodził się bez rozgłosu w ubogiej stajence pragnie każdego roku rodzić się w naszych sercach. A my, zapatrzeni w Gwiazdkę i w samych siebie, tracimy z oczu to, co najważniejsze. Minęły kolejne święta Bożego Narodzenia. Dla niektórych z nas była to kolejna świecka Gwiazdka, bez Boga, bez Pasterki, ale w obfitości smakołyków i upominków. Do wielu dzieci przyszedł Gwiazdor, pozostawiając na uboczu Dzieciątko Jezus, które samo w sobie jest darem, coraz rzadziej atrakcyjnym i godnym uwagi. Zmieniają się czasy, zmieniają się ludzie, zmienia się nastawienie do wiary i tradycji. Żyjemy, jakby Boga nie było, gdyż można go zastąpić choćby Mikołajem. Przyszło po raz kolejny na świat Słowo, ale czy zostało Ono przez nas przyjęte?
Biblioteka Duszpasterstwa Akademickiego Odczuwasz brak dobrego słowa? Szukasz dobrej lektury na wekeend? Przyjdź do naszej biblioteki! Poezja, filozofia, teologia i nie tylko! W każdy wtorek, czwartek i piątek, między 1 6. 30 a 1 8 i w środy między 1 0 a 1 2. Do poczytania!
Którędy Droga? Rozmawiamy o tym, co najważniejsze. W każdą środę na antenie Radia Sfera o 1 9. Audycję prowadzą: Dorota Kołodzicka, Natalia Tetkowska oraz duszpasterz akademicki o. Lesław Ptak SJ.
www.sfera.umk.pl/sfera.m3u Do usłyszenia!
Jedź z nami! a zobaczysz najpiękniejsze widoki na ŚWIECIE!
Kiedy? 1 4 lutego Dokąd? Na Walentynki Chełmińskie 2009 I Historyczna Pielgrzymka Studencka z Torunia do relikwii św. Walentego w Chełmnie Zapewniamy transport i pakiet radości! Zgłoszenia i szczegóły: O. Grzegorz Dobroczyński SJ tel. 0691 . 044. 983 e-mail: grzeg_d@yahoo. com Wyznajemy równouprawnienie. . . par i singli/singielek : )
Wypowiedz się!
Czytaj i komentuj artykuły w Sieci: www.podaj-dalej.info/node/498
www. da. umk. pl
15
16 Studnia
Boże Narodze...? Nie, dziękuję Czy popkultura przemieni się w popdyktaturę? Przenika nas do szpiku, czy tylko smaga raz po raz?
Mateusz Łapiński
P
ewnego razu, nieopatrznie zstępując z zaczarowanego świata idei, ideałów, i, wydawać by się mogło, tym podobnych idiotyzmów, znalazłem się na Świecie. Trafiłem na ów moment, kiedy Polacy, porzuciwszy na ulicach resztki dyń (Boże, odpuść to bezmyślne małpowanie!), postawiwszy, zwyczajowo plastikowe lub szklane, znicze na grobach bliższych czy dalszych, przesunąwszy się delikatnie nad 11 listopada, popadają w amok. I to bynajmniej nie wiosna powoduje tę sezonową burzę hormonów. Zwłaszcza jednego – adrenaliny.
„Szał, ogarnie Cię dziki szał...” Słowa Edyty B., w kontekście przygotowań do Kristmesu, wydają się być prorocze. Otóż, jeżeli Twój umysł funkcjonuje tylko w kategoriach zakupów, a czas Adwentu to czas oczekiwania na nadchodzące promocje, to nie zdziw się, jak kiedyś stwierdzisz, że Święta to najgłupszy okres w całym roku, że „chrzanisz” tradycję i wyjeżdżasz na Kamczatkę. Nie zdziw się również, jeśli spotkasz tam sąsiada. Jest to smutna, ale całkiem realna w niedalekiej przyszłości wizja. Wizja, która dotyczy tych, dla których popkultura, zamiast być kwiatkiem do kożucha, staje się wyznacznikiem stylu życia w całej rozciągłości. Jeżeli mówi ona iż, dajmy na to, w tym roku posiadanie książki autorstwa Ixa Ygrekowskiego jest wyznacznikiem wysokiego poziomu kultury, bycia „na czasie” w „towarzystwie” itd., a Ty weźmiesz to na poważnie, to wpadłeś/aś. Zapytasz: taka głupota może coś zrobić? Jedna nie, ale ona ciągnie często za sobą masę innych. Zaczynamy za nimi gonić i... gonimy często w piętkę, Gonimy, zamiast spróbować zbliżyć się do Tego, który czeka. Na Ciebie. Nie cierpię handlowego Adwentu przeżywanego w galeriach, domach towarowych czy innych punktach usługowych. Po prostu masakra. Świętami Bożego Narodzenia chce zawładnąć każdy, kto wietrzy w tym lukratywny zysk. Epatujące kiczem dekoracje miejskie, kampanie reklamowe itd. Co więcej, niektóre stosują jawne nadużycia. Przykładem może być jedna z telefonii komórkowych, która oferuje świąteczne promocje, posługując się
wizerunkiem Ernesto Guevary, ubranego w fikuśną czapkę św. Mikołaja. Nie ma to jak połączenie mordercy ze świętym. Dobrze, że chociaż ktoś napisał o tym na stopie billboardu. Tylko ile osób ma szanse to przeczytać? Inny przykład? Proszę. Już nagminne stało się wykorzystywanie w reklamie wizerunku atrakcyjnych dziewczyn, ubranych w skromne (w ilości) stroje w kolorze czerwonym z białymi obszyciami, do złudzenia przypominające św. Mikołaja, ale jakby nie do końca. Stara zasada: „Sex sells” nadal działa, np. w reklamie pewnego internetowego sklepu, gdzie zdublowana postać takiej „mikołajki” zachęca do zakupów podpisem: „Na Święta dajemy dwa razy”... Jako podsumowanie tego paragrafu wspomnę tylko o mojej wizycie w jednym z domów towarowych, gdzie przechodząc obok reklamy umieszczonego tam sklepu z bielizną (czytaj: bardziej erotyczną niż stricte osobistą) słyszę w głośnikach, „że Panna czysta porodziła Syna”...
Dyktatura czy nie? Na pytanie postawione w lidzie nie ma prostej odpowiedzi. Zależy od nas, od naszych indywidualnych wyborów i poziomu świadomości im towarzyszących. Jedno jest pewne: popkultura jest jak gaz bezwonny: możesz uważać, że Cię nie dotyczy, ale i tak Cię dosięgnie. Prosty test: skończyła się kolacja wigilijna, siedzicie z domownikami przy stole. Co robicie? (a) śpiewamy kolędy, (b) kolędy są śpiewane za nas z płyty lub z radia, (c) świetnie bawimy się przy zawsze świeżym „Kevinie samym w domu”. Osobiście życzę PT Czytelnikom odpowiedzi (a) – jako symbolu postawy pewnej odporności na wpływy popkultury. Bo choć poszukiwania prezentów ciężko uniknąć, to można jeszcze zrobić coś na rzecz tradycji. A z Kevinem na pewno spotkamy się w okresie Wielkiej Nocy. PS. Udając się wieczorem na Pasterkę, zauważyłem na klatce schodowej zwierzątko, które chyba urwało się z żywego żłóbka. Był to paw. Przejaw alternatywnego sposobu świętowania? Nonkonformizmu? Czy może absolutnej pogardy i dekadencji?
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
Fel-je-tą From: <Mateusz.Lapinski > To: redakcja@podaj-dalej.info Date: Sun, Jan 25, 2009 at 11:01 PM Subject: Polisz jor inglisz Jakiś czas temu, poszukuj ąc pracy zgodnej z moimi aspiracj ami i talentami, miałem okazj ę poznać szerokie spectrum ogłoszeń, dotyczących rekrutacj i nowych pracowników. Podczas przedzierania się przez internetowe zasoby tychże anonsów, moj ą uwagę zwrócił j ęzyk. I nie chodzi mi tyle o sposób ich formułowania, co o j ęzyk angielski, który, j ak łatwo można zauważyć, na dobre zadomowił się w terminologii stanowisk pracowniczych. Wynika to zapewne z ogólnej tendencj i do standardyzacj i i tak j ak posługuj emy się w życiu j ednostkami SI, tak j ęzyk Albionu staj e się w naszym kraj u, w powyższym aspekcie, j ęzykiem wehikularnym. Roi się więc wśród tych ogłoszeń od Account Managerów, Key Account Managerów, Brand Managerów ( w wersj i Junior i Senior) , Sales Operations Managerów, Directorów różnych specj alności itp. Człowiek czyta i myśli: – Account Manager??? Nie, to nie dla mnie, tam nie aplikuj ę. . . Ale dlaczego? No właśnie: Account Manager – to brzmi dumnie, a zarazem może speszyć co mniej śmiałe j ednostki. W końcu, co Manager to Manager. A tu do tego j eszcze: Account. Onieśmielonym takimi zwrotami, którzy często nawet j uż nie czytaj ą tego, co należałoby do obowiązków na tym stanowisku, radzę spoj rzeć, np. do Internetu, gdzie czytamy, m. in. , iż „( . . . ) osoba na tym stanowisku j est odpowiedzialna za utrzymywanie kontaktów z klientami firmy, za przekazywanie zleceń i uwag do odpowiednich działów firmy lub zamówień od klienta. Account manager to j edno z niższych stanowisk kierowniczych w usługach i handlu”. Zdziwieni? Myśleliście, że to człowiek, który przeprowadza fuzj e międzynarodowych koncernów, a j ego kichnięcie powoduj e załamanie na giełdzie i spadek cen wydobycia ropy? Nic podobnego. Co naj wyżej spotka się raz czy drugi z klientem osobiście, resztę załatwiaj ąc przez telefon. Nie twierdzę, że większość angielskobrzmiących nazw miej sc pracy to posady nudne i mało zaj muj ące. Ale po j akiego Accounta ten angielski? Nie można stosować istniej ących w j ęzyku polskim terminów tj . Opiekun Klienta ( tak właśnie można przetłumaczyć opisywane wyżej stanowisko) , Kierownik, Dyrektor itd. ? Oj , pewno imć Rej się w grobie przewraca, gdy słyszy te makaronizmy ( może stosowniej by było: puddingizmy) . . . Ktoś powie: – No, ale to normalny proces – wchodzi nowa rzeczywistość, a j ęzyk j ą utrwala, asymiluj e w zastanych „okolicznościach przyrody”. Tak, ale zasadniczo te stanowiska istniały, a stosowany j ęzyk, moim zdaniem, kreuj e nową j akość. Cel: modernizacj a społeczeństwa? Jego „europeizacj a”? Nie wiem. Są, poza stanowiskami w firmach, inne słowa, zwłaszcza techniczne, które, j ak dotąd, nie doczekały się tłumaczenia na j ęzyk polski, ale zostały przyswoj one. Naj banalniej szym przykładem j est „komputer”. Ale, np. Francuzi maj ą swój odpowiednik: „l' ordinateur”. A my? Wszak „Polacy nie gęsi. . . ”. Ogłaszam zatem konkurs – na naj bardziej pomysłowe tłumaczenie tego słowa. Propozycj e proszę składać do dnia 15. 02. na adres: redakcj a@podaj - dalej . info. Naj ciekawsza będzie nagrodzona, a zwycięzcę oraz j ego propozycj ę ogłosimy w naj bliższym numerze „PD”, oczywiście w Fel- j e- tą. Zgadzam się, że czasem coś trudno wyrazić „po polskiemu” i przyswaj amy sobie zwroty takie j ak Internet czy laptop wraz z całą ich deklinacj ą. Ale znów zapytam: czy potrzeba, aby pewna polska firma, która w swej terminologii używa tylko angielskiego ( mianowicie „management” ma tylko „meetingi” itp. ) , mieniła sekretarkę „Traffic Managerem”? Inna ciekawostka: popularne w kraj u Kluby Międzynarodowej Prasy i Książki, przeszły ostatnio restrukturyzacj ę nazewnictwa stanowisk. Otóż, z dobrze poinformowanych źródeł, wiadomo mi, iż niegdysiej szy Dyrektor Salonu przeistoczony został w Store Managera. Czy to oznacza, że biedak, zamiast kierować sklepem, opuszcza i podciąga w nim rolety? W obliczu zachodzących zmian j ęzykowych życzę P. T. Czytelnikom „PD”, aby nie zapomnieli swoj ego j ęzyka. W gębie. Oraz w mowie i piśmie. Na ironię losu, zostałem zatrudniony w firmie ( ale nie polskiej ) , gdzie nie tylko angielski j est j ęzykiem oficj alnym, ale, co gorsza, nagminnie używanym j ęzykiem j est tzw. polglish. Przykładowe zdanie w owej środkowoeuropej skiej odmianie Pidgin English brzmi: forłordnij mej la do Bek Ofisu, żeby zrobili Menedżment Owerraj da, a j ak nie będzie Serwis Agrimentu to wyślij drafta do Saplaj era i zdanuj to. I tak powiem. Best regards, ________________________________________ Mateusz Łapiński Maintenance BD Global Welcome Center Warsaw Front Office Analyst
Wypowiedz się! Czytaj i komentuj artykuły w Sieci:
www.podaj-dalej.info /node/497 www.podaj-dalej.info /node/500
17
18
Kłopotliwa szopka Bożonarodzeniowa szopka w Kościele Akademickim w Toruniu wyłamuje się z tradycyjnej konwencji. Ma swój styl, jest niepowtarzalna i oryginalna; godna podziwu pomysłowość i wyobraźnia Twórców. Budziła u wiernych mieszane uczucia, a nawet kontrowersje, ale była również całkowicie niezauważona. Czy to miejsce sporu estetycznego, czy też próba zrozumienia ludzkich kłopotów i tajemnicy Wcielenia?
Paweł Lubrański
N
a pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia (zdjęcia na stronie obok). Surowa i prosta! Adekwatnie do fragmentu jednej z polskich kolęd: Mizerna, cicha, stajenka licha... Oto są nieobecni: śpiewający Aniołowie, szczęśliwi przybiegający pastuszkowie, kłaniający się królowie; a gdzie wół i osioł? nie ma sianka! W ogóle nie przypomina żłóbeczka. Obecna jest Święta Rodzina: piękna Maryja Panna, przystojny Święty Józef i Bóg – Człowiek tu wcielony – Jezus Chrystus. W tle rozwinięty i spuszczony z góry materiał, kolorystycznie symbolizujący noc, a na nim napis: Ludzkie kłopoty, kłopoty małego Boga (cytat z ks. Jana Twardowskiego). Teraz możemy zaśpiewać: Oto leżący, przed nami czytający Jezus mały. Bo oto wyeksponowany jest zlepek gazet w formie pasów tapety, na których umieszczono dość kontrowersyjne hasła, dotykające wielu obszarów życia: szkoły, pracy, Kościoła, emigracji... Zwracają uwagę na sferę publiczną (Polityczna ruletka, Sieć na cenzurowanym), interesujące debaty (Bez PLanu na powrót, Woda na wagę złota), spory moralne (Z głową na karabinie – dzieci wojny, Teczki – niekończąca się historia), polityczne (Czołgi u Dalajlamy, Kaszmir – o krok od wojny... ); wiele zagadnień związanych z istnieniem Boga, ideą wolności czy totalnego obłędu moralno-religijnego (Jeden Bóg, jedna wojna, Ciemna strona wiary, Betlejem umiera ostatnie... ). Istny ambaras: Brak autorytetów. Brak perspektyw?
Temat przewodni: ludzkie kłopoty Seweryn Krajewski śpiewał: Nie rozmawiajmy o tym, kto jakie ma kłopoty... nie mówmy o marzeniach – to niebezpieczny temat... Twórcy szopki
Wypowiedz się! Czytaj i komentuj artykuł w Sieci:
www.podaj-dalej.info /node/499
(A. Sobczak, A. Reiter, M. Słonina) mówią o zmartwieniach – i to jest dobry temat! Współczesny świat oferuje mnóstwo niebezpiecznych tematów i ekstremalnych sytuacji. Można nie szukać kłopotów, ale one i tak nas znajdą. Może Autorzy szopki chcą nas zapytać: w jaki sposób rozwiązujesz swoje kłopoty? Czy przynosisz je Bogu, czy chcesz je zawierzyć Bogu? Gdzie szukasz pomocy, gdy masz jakiś problem albo jesteś w wielkim strapieniu?
Nawet jej nie zauważyłam... Zapytałem wiele osób, co myślą o szopce, jak
ją odbierają. Opinie miały często charakter epitetów czy eufemizmów: w porządku, dobra, ładna! Inny: okropna! I spojrzenie mówiące: Be! Fuj! Były też wypowiedzi: Surowa w przekazie czy też świetny projekt. Pewien kapłan rzekł: Nadaje się na wystawę, nawet by mogła wygrać, ale nie w kościele; nie pobudza do modlitwy. Idąca
w tym kierunku wypowiedź młodego człowieka: Za mało święta! Był głos: Nietrafiony pomysł. Wiele osób podkreślało: Wyróżnia się, inspiruje; wstrząsająca, wyzywająca, ale również: robi wrażenie, ale nie nastraja... bez głębszych refleksji. Pewna Znajoma szczerze wyznała: Ze wstydem mogę powiedzieć, że spojrzałam na nią, ale nie napatrzyłam się. Na pewno jest w niej wiele elementów, które mogą skłonić do refleksji. Mnie osobiście nie poruszyła... ale to jest bardzo indywidualne... do kogoś innego właśnie ten przekaz może przemówi. I rzeczywiście przemówił: Dla mnie ważna, zmuszająca do refleksji. Jeżeli ktoś chce mieć cukierkowatą, w tradycyjnym stylu, to niech się uda do innego kościoła. I słowa zachwytu i docenienia: Uderzająca prostota i podkreślenie tego, że Bóg jest obecny w codzienności. Świetna koncepcja i realizacja. I jeszcze ktoś: Do przemyślenia. Coś należy dać Bogu! To jest forma modlitwy. I najbardziej dosadne i otwarte stwierdzenie: Nawet jej nie zauważyłam... Jeden z kapłanów zwrócił uwagę, że jest tu głębokie zrozumienie tajemnicy Bożego Wcielenia...
Realizm Wcielenia Szopka przypomina mi o naszym zagubieniu, zbłądzeniu, o zmęczonym świecie uwikłanym w spory polityczne, religijne... w propagandę o różnych odcieniach, a zarazem odsłania realizm Wcielenia, że Słowo ciałem się stało. Jaka jest recepta na zagubienie, kryzysy, zwątpienie? Boża niezmienność! Wcielenie! Światłość niosąca pokój... maluchny świata kwiateczek, którego winniśmy szczerze poszukiwać i do Niego zmierzać. Czasem szukamy Go po omacku, powracamy do swoich kłopotliwych spraw, oddzielających nas od maleńkiej Miłości! Przygniata nas poczucie krzywdy, stosowanie przemocy, diabelski egoizm, własna słabość. Kroczenie w ciemnościach, a może błądzenie w świetle? I oto dobra nowina: Bóg nas prowadzi, a nasze trudności – to dla Niego mały kłopot!
Podaj Dalej 29: Miasto, www.podaj-dalej.info
Studnia, Fotografia
19