4 minute read

Nowa siła w drugiej linii

fot.: facebook.com/liverpoolfc

NOWA SIŁA

Advertisement

DRUGIEJ LINII

Jako kibic The Reds przeżyłem już różne etapy w historii klubu. Genialny czas pod wodzą Rafaela Beníteza, gdy w środku pomocy mogliśmy oglądać Xabiego Alonso oraz Stevena Gerrarda, później nastały rządy Roya Hodgsona i występy takich zawodników jak: Christian Poulsen, Jonjo Shelvey, Alberto Aquilani, czy Jay Spearing. Później normalność starał się przywrócić Brendan Rodgers, który miał do dyspozycji takich pomocników jak: Joe Allen, Jordan Henderson, Lucas Leva, Emre Can, czy Charlie Adam.

DAMIAN ŚWIĘCICKI

Mimo niezliczonej ilości zawodników oraz wydanych na nich pieniędzy, w klubie nigdy nie udało się odbudować środka pola, który miał do dyspozycji Rafael Benítez. Nadzieje rozgorzały w fanach The Reds, gdy kontrakt z klubem podpisał Jürgen Klopp.

Odbudował on Jordana Hendersona, sprowadził Giniego Wijnalduma, Fabinho oraz Naby’ego Keïtę. Mimo zdobycia Ligi Mistrzów oraz Mistrzostwa Anglii, kibicom ciąglę czegoś w środkowej linii brakowało. Słusznie wytykano Kloppowi, że Roberto Firmino zbyt mocno angażuję się w konstruowanie akcji, co mocno wpłynęło na jego dorobek strzelecki.

Domagano się transferów takich piłkarzy jak: Nabil Fekir, Bruno Fernandes, czy Kai Havertz, którzy mieli zająć się konstruowanie akcji i sprawić, by Bobby mógł skupić się na grze bliżej bramki przeciwnika.

Przez kilka okien transferowych Michael Edwards i Jürgen Klopp wzmacniali każdą inną pozycję, tylko nie tą, której najmocniej domagali się kibice. Wszystko zmieniło się zaledwie kilka dni temu, gdy na Anfield przybył Thiago Alcântara. Pozyskanie tego zawodnika przekroczyło najśmielsze oczekiwania każdego kibica, który pamiętał czasy Jaya Spearinga, czy Charliego Adama. Od dawna w hrabstwie Merseyside nie pojawił się piłkarz, który uznawany jest za jednego z najlepszych na świecie na swojej pozycji.

Salah, Alisson, Fabinho, czy Van Dijk byli piłkarzami doświadczonymi, ale brakowało im gry dla lepszego klubu, aniżeli Roma, Monaco, czy Southampton. Klopp namawiając Thiago na przybycie do klubu, pozyskał piłkarza, który w poprzednim sezonie zdobył potrójną koronę z maszyną Hansiego Flicka. Hiszpan na Allianz Arena był kochany, a trener Die Roten uważał go za pomocnika, którego nie da się zastąpić. 30 milionów euro zapłacone za niego tylko potwierdza sens wcześniejszej opieszałości na rynku transferowym. Klopp i Edwards to para, która nie bierze jeńców. Dla nich nie ma planu “B”, liczy się tylko zawodnik, który jest na szczycie listy życzeń. Przekonaliśmy się o tym, gdy klub czekał na VVD oraz w momencie, gdy zrobiono wszystko, by Alisson wybrał ekipę z Anfield, przekonaliśmy się również teraz, gdy Thiago z miejsca stał się najlepiej zarabiającym zawodnikiem w hrabstwie Merseyside. W całym poprzednim sezonie tylko w rozgrywkach Champions League Tiago wykonał 768 spotkań z czego 714 doszło do celu. Daje to w przybliżeniu 93 % skuteczność. Swoją umiejętność prowadzenia gry potwierdził w meczu z Chelsea, gdzie w 45 minut wykonał więcej podań, aniżeli każdy inny zawodnik The Blues, który grał przez całe spotkanie. Mimo sprokurowania rzutu karnego, cały świat zachwycił się tym, co zwycięzca Ligi Mistrzów zaprezentował na Stamford Bridge. Oczywiście na zmianę obrazu gry wpłynęła również czerwona kartka obejrzana przez Andreasa Christensena, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że Thiago jest zawodnikiem, który jednym podaniem potrafi zaskoczyć nawet najbardziej szczelną defensywę. Takiego zawodnika jak on brakowało w pamiętnym dwumeczu z Atlético Madryt, gdzie Renan Lodi, Fe

lipe, Trippier, Savić, Thomas i Koke stworzyli mur, którego nie mogli- śmy przebić swoimi niemrawy- mi atakami. Nikt z naszych pomoc- ników nie potrafił wykonać poda- nia, którego blok defensywny Cho- lo Simeone, by się nie spodziwał.

Trzeba pamiętać, że Hiszpan jest wychowankiem słynnej La Masii. Gry uczył się od Andrésa Iniesty oraz Xa- viego. Przez większość swojej kariery grał pod skrzydłami Pepa Guardioli, dla którego gra kombinacyjna i niezliczona ilość podań są klu- czem do sukcesu. Żaden piłkarz urodzony w An- glii czy Holandii nie będzie w stanie mieć tego cze- goś, co mają zawodnicy urodzeni na Półwyspie Ibe- ryjskim. Wyżej wymienieni Iniesta i Xavi oraz Ca- zorla, Silva, Mata, Parejo, Guti, Fàbregas, czy Thia- go to najlepsze przykłady powtarzalności szkole- niowej oraz posiadania naturalnych predyspozycji.

Ani ukochany przez nas Henderson, ani niespeł- niony Keita, ani gasnący Wijnaldum, ani kontuzjo- wany Ox, ani defensywnie usposobiony Fabinho na- wet w najlepszej formie nie są w stanie dać nam tego co Thiago. Kłopot bogactwa to coś z czym dawno nie mieliśmy do czynienia na Anfield.

Po przyjściu do miasta Beatlesów Thiago, Dio- go Joty oraz Kostasa Tsimikasa nie ma już wymó- wek. Trzeba zaatakować każdy front. W tym sezo- nie nikt z nas nie zaakceptuje odpadnięcia w po- czątkowych rundach FA Cup, czy Carabao Cup.

Nadal nie mogę uwierzyć, że ani Uni- ted, ani Barcelona nie próbowali przeli- cytować The Reds. Albo Thiago tak moc- no chciał grać w drużynie Kloppa, albo klub obiecał mu coś o czym nie mamy pojęcia.

Liverpool jest wielki, ale z Thiago będzie jeszcze większy. Jestem niesamowicie pod- ekscytowany każdym kolejnym spotka- niem, w które ma zagrać Hisz- pan. Nie czułem czegoś podobnego od czasu, gdy ogłoszono trans- fer Fernando Torresa w 2007 roku. Mam na- dzieję, że Klopp znaj- dzie złoty środek mię- dzy skłonnością do kontuzji piłkarza, a ilością spotkań, któ- re musi rozegrać ekipa The Reds.

Thiago Alcântara Data i miejsce urodzenia: 11 kwietnia 1991 San Pietro Vernotico, Włochy Wzrost: 1,74 m Waga: 71 kg w zeszłym sezonie, w lidze, rozegrał w Bayernie 24 mecze, spędzając 1770 minut na boisku, strzelił 3 bramki

This article is from: