
6 minute read
W młodości siła
BILLY KOUMETIO W MŁODOŚCI SIŁA
Młody Francuz już przed sezonem był przymierzany do wcielenia się w rolę 4. stopera. Jürgen Klopp widział w tym chłopaku niesamowity potencjał i dlatego ochoczo stawiał na niego w przedsezonowych sparingach. 21 minut ze Stuttgartem, 27 z Salzburgiem i 45 z Blackpool to naprawdę pokaźna suma zważywszy na to, że „Billy The Kid”, jak nazwał go niemiecki szkoleniowiec, w momencie rozgrywania tych meczów miał raptem 17 lat. Jednak ostatni sparing z trzecioligowcem zachwiał bardzo mocno jego pozycją w hierarchii środkowych obrońców. Kardynalne, nawet jak na nastolatka, błędy sprawiły, że do grudnia nie pojawił się nawet na sekundę w barwach pierwszej drużyny, bo Klopp wolał postawić na Phillipsa i Williamsa. No, ale wreszcie dostał szansę na oficjalny debiut w dorosłym zespole, ponieważ wszedł na murawę w przerwie ostatniego meczu grupowego z FC Midtylland w Lidze Mistrzów. Mimo, iż nic wielkiego na boisku nie pokazał, zagrał poprawnie, to już zapisał się w historii klubu, ponieważ został on najmłodszym piłkarzem Liverpoolu w historii Ligi Mistrzów. Z ciekawych smaczków warto nadmienić, że Francuz był chłopcem od podawania piłek w meczu z Barceloną na Anfield (4-0). Ten sezon wygląda jak wygląda, każdy dobrze zna problemy kadrowe Liverpoolu. Co dla jednych jest katastrofą, dla drugich jednak życiową szansą. Nie da się ukryć, że liczne absencje mają wpływ na ilość występów naszej młodzieży, która skrzętnie je wykorzystuje. Zapraszam na podsumowanie występów w pierwszej części sezonu najmłodszych zawodników The Reds.
Advertisement
W MŁODOŚCI SIŁA
Ten sezon wygląda jak wygląda, każdy dobrze zna problemy kadrowe Liverpoolu. Co dla jednych jest katastrofą, dla drugich jednak życiową szansą. Nie da się ukryć, że liczne absencje mają wpływ na ilość występów naszej młodzieży, która skrzętnie je wykorzystuje. Zapraszam na podsumowanie występów w pierwszej części sezonu najmłodszych zawodników The Reds. MIKOŁAJ SARNOWSKI Niewiele więcej minut w tym sezonie w barwach pierwszej drużyny Liverpoolu ma Leighton Clarkson. Anglik również zagrał tylko w meczu z Duńczykami, jednak o jego grze w tamtym spotkaniu można powiedzieć więcej dobrego. Clarkson, zwłaszcza w pierwszej połowie, imponował przeglądem pola i spokojem w grze. Bezproblemowo kontrolował tempo akcji całego zespołu, był aktywny, schodził do rozegrania, naprawdę imponował swoimi poczynaniami. Druga połowa już wypadła gorzej, ale to cały zespół wyraźnie siadł i ciężko było cokolwiek zrobić. LEIGHTON CLARKSON

NECO WILLIAMS
Walijczyk już w zeszłym sezonie zaskarbił sobie sympatię wielu kibiców swoją przebojowością i brakiem jakichkolwiek kompleksów. Widać, że na Kloppie wywarł również spore wrażenie, ponieważ nie sięgnięto po żadne wzmocnienie na pozycji prawego obrońcy względem rozgrywek 19/20, a zatem jedynym naturalnym zastępstwem dla Alexandra-Arnolda został właśnie Neco. Godzina gry w meczu o
Tarczę Wspólnoty, 2 pełne spotkania w EFL Cup, 172 minuty w Premier League w 4 występach oraz 188 minut w 3 meczach w Lidze Mistrzów, tak prezentuje się dorobek Williamsa w tym sezonie. Wobec absencji Trenta i Milnera w pewnym momencie miał monopol na granie i trzeba powiedzieć, że sytuację wykorzystał. W większości spotkań prezentował się naprawdę nieźle, in minus jedynie należy zaliczyć rewanżowy mecz z Atalantą (0-2) oraz pojedyDawno nie było nek z Brighton (1-1). W tych takiego okresu, meczach wyraźniej było wi- żeby wychowankowie dać jego braki w ustawia niu się w obronie i skłon - mieli tyle szans na granie ność do atakowania rywa- i tak dobrze la „na raz”. To on sprokurował chociażby pierwszego je wykorzystywali karnego dla Mew, którego szczęśliwie spudłował Neil Maupay. W ofensywie prezentował się znacznie lepiej. To po jego wrzutce padła zwycięska bramka na Anfield przeciwko Ajaxowi. Bardzo często wykorzystywał swój duży atut, czyli naturalną umiejętność celnego dośrodkowania w pełnym biegu. W jego grze jest sporo do poprawy, zwłaszcza w aspektach czysto obronnych, aczkolwiek widać, że ten chłopak ma naprawdę wielki talent i jeśli dalej będzie się tak rozwijać, to Trentowi wyrośnie godny rywal do gry po prawej stronie formacji defensywnej.

Powiem szczerze, że dla mnie ten chłopak pojawił się kompletnie znikąd. Nasze drużyny młodzieżowe nie są dla mnie kompletnie czymś nieznanym, ale o tym chłopaku nie pojawiła mi się żadna informacja, póki nie znalazł się w wyjściowym składzie na mecz z Lincoln City w Pucharze Ligii. W tych rozgrywkach wystąpił dwa razy w pełnym wymiarze czasowym, w Lidze Mistrzów pojawiał się na boisku w każdym z 6 spotkań, w tym 4 razy od początku, a trzykrotnie zagrał pełne 90 minut. Na czas pisania tego artykułu, tj. 20.12.2020r., zgromadził jeszcze jeden mecz w Premier League. Jeśli miałbym wybierać największego wygranego tego sezonu dotychczas
Dawno nie było to Rhys znajdowałby się w zdecydowanej czotakiego okresu, łówce. Młody Anglik żeby wychowankowie naprawdę imponuje mieli tyle szans na granie swoją dyspozycją, jedyny mecz, w którym widocznie i tak dobrze zawiódł to porażka z Atalantą, kiedy to zguje wykorzystywali bił krycie przy jednej z bramek dla Włochów. Poza tym to gra niezwykle pewnie. Oprócz skutecznych interwencji w obronie, nie boi się brać odpowiedzialności za wyprowadzanie piłki i idzie mu to naprawdę nieźle, co widać po zaufaniu jakim obdarzają go koledzy z drużyny, nie bojąc się przegrać akcji właśnie przez niego. W defensywie przede wszystkim imponuje w pojedynkach powietrznych, główki przegrywa od wielkiego dzwonu. Jego debiut w Premier League z Tottenhamem zakończył nie przegrywając ŻADNEGO starcia powietrznego w obronie, a mierzył się z nie byle kim, bo z Harrym Kane'm. Posturą bardzo przypomina Jöela Matipa, niczym Kameruńczyk jest on wysoki i szczupły, ale miejmy nadzieję, że zdrowia jak były zawodnik Schalke mieć nie będzie, bo rośnie nam naprawdę poważny stoper.

RHYS WILLIAMS
O Angliku miałem okazję już nieraz pisać. W swoim pierwszym tekście o jego osobie pozwoliłem postawić sobie odważne pytanie „Czy rośnie nam nowy Gerrard?” i trzeba przyznać, że nie zestarzało się to źle, a wręcz przeciwnie. Dorobek Curtisa w tym sezonie to 1022 minuty we wszystkich rozgrywkach, 3 gole i 1 asysta. Może i te statystyki nie powalają, ale ktokolwiek widział jakiś mecz Jonesa w tym sezonie ten wie, jak bardzo dojrzał ten chłopak piłkarsko i jak dobrze prezentuje się na boisku. Najbardziej imponująca w jego grze jest technika użytkowa. Curtis nie wykonuje miliarda niepotrzebnych zwodów, nie mija 6 rywali w jednej akcji, ale w każdej chwili wie co zrobić z piłką, a futbolówka się go słucha. Na palcach jednej ręki zapewne można sobie wyliczyć błędy w przyjęciu u Anglika. Dokładność podań również stoi na wysokim poziomie, bo chociażby w Premier League wynosi 93%, a Jones nie jest typem pomocnika, który gra głównie do tyłu, jak niegdyś Henderson. Ten chłopak jest bardzo kreatywną „ósemką”, stąd też jest niesamowicie przydatny na boisku, gdy obok niego biegają znacznie bardziej nastawieni na bronienie Henderson i Wijnaldum. Curtis ma ciąg na bramkę oraz dobre uderzenie z dystansu, co niejednokrotnie już w barwach The Reds pokazywał. Fakt, iż wobec kontuzji Thiago i Keity w pomocy mógł występować jakościowy pomocnik ze zmysłem kreacji był naprawdę zbawienny dla Liverpoolu w wielu meczach, bo nieraz jedno przeszywające podanie może zmienić oblicze całego meczu. Zobaczymy, jak Jones poradzi sobie z utrzymaniem wysokiej formy, gdy do zdrowia wrócą wszyscy rywale do gry w środkowej części boiska, ale miejmy nadzieję, że Klopp ponownie odpowiednio zarządzi zasobami ludzkimi, tak by każdy był zadowolony, a Jones mógł dalej piąć się szybko w górę ze swoimi umiejętnościami. Dawno nie było takiego okresu, żeby wychowankowie mieli tyle szans na granie i tak dobrze je wykorzystywali. Zawsze to jakiś pozytyw przy tylu urazach i oby wysoka dyspozycja młodzików utrzymywała się jak najdłużej. A Wam, który z młodych graczy The Reds imponuje najbardziej w tym sezonie?

CURTIS JONES
