14 minute read

Puchar Narodów Afryki a kluby Premier League

świadczony Morton czy już nie tak mobilny Milner. Miejmy nadzieję, że zdrowie będzie każdemu już dopisywać, a wraz z nim powróci lepsza forma każdego pomocnika, bo teraz, bez Mané i Salaha w ataku, jeszcze bardziej potrzeba niezawodnego środka pola.

Damian Święcicki

Advertisement

autor tekstów

dswiecicki@polishreds.pl

Problemy The Reds w ostatnim czasie można sprowadzić do jednego słowa: koronawirus. Absencje Fabinho, VVD, czy Curtisa Jonesa mocno ograniczyły pole manewru, jakim dysponował nasz niemiecki szkoleniowiec. Baliśmy się jak ognia nieszczęsnego Pucharu Narodów Afryki, a mimo wyjazdu Mané, Salaha oraz Keity, udało nam się awansować do finału Carabao Cup oraz odrobiliśmy w niewielkim stopniu stratę do Manchesteru City. Do treningów z grupą powrócił Harvey Elliott, Diogo Jota wyrósł na jednego z najlepszych napastników Premier League, a o swoją pozycję w drużynie mocno walczy Ox. Klopp pierwszy raz od dłuższego czasu będzie mógł z uśmiechem na twarzy spoglądać w stronę ławki rezerwowych. Czy uda nam się dogonić The Citizens? Tylko pod warunkiem, że wygramy z nimi mecz na wyjeździe. Musimy pamiętać, że mimo dość korzystnego terminarza zawodnicy Pepa Guardioli nie są nieśmiertelni. W zespole nie ma już Ferrana Torresa. Za atak odpowiadają niemrawy Gabriel Jesus oraz chimeryczny Raheem Sterling, a Jack Grealish jest cieniem piłkarza, który zachwycał wszystkich, gdy grał jeszcze w barwach Aston Villi. Każda drużyna ma swoje problemy, my jednak musimy patrzeć tylko i wyłącznie na siebie. Przed nami 16 kolejek, które zaważą o losach mistrzostwa. Jeśli będziemy bezbłędni, zostaniemy po raz dwudziesty Mistrzami Anglii. Kamerun jako gospodarz prezentuje się bardzo dobrze. Jako jedna z nielicznych drużyn strzela sporo bramek, bo aż 7 w 3 meczach. Mają na koncie 2 zwycięstwa i remis. Z tym, że zremisowali w ostatnim meczu, kiedy awans mieli już zapewniony. Oprócz Kamerunu do fazy pucharowej weszło Burkina Faso oraz Wyspy Zielonego Przylądka. Obie drużyny zdobyły 4 punkty w grupie, ale wyżej znalazła się ekipa z Burkiny ze względu na więcej strzelonych bramek.

GRUPA B

Bardzo interesująca grupa. Senegal wygrał ją z 5 oczkami na koncie. Z bilansem 1:0! Tak, strzelili jedną bramkę i nie stracili żadnej. W 3 meczach. Do tego ten gol padł w 97 minucie pierwszego meczu z Zimbabwe. Z karnego. Senegalczycy chyba celują w minimalizm. Ciekawe, jaki bilans będą mieli na koniec turnieju. Za ich plecami Gwinea oraz Malawi, oba zespoły po 4 punkty, z bilansem 2:2, ale drugie miejsce zajęła ostatecznie Gwinea, ponieważ wygrali z Malawi bezpośredni pojedynek. Na końcu z trzema punktami Zimbabwe. Nie wystarczyło to jednak do awansu.

GRUPA C

Tutaj pierwsza większa niespodzianka. Ghana odpada z turnieju już na etapie grupy. Z bilansem 3:5 i jednym punktem zajęli ostatnie miejsce. A ich kosztem dalej gra reprezentacja Komorów. Na pewno nie spodziewaliśmy się tego. Nie zawiodło za to Maroko. Pewny awans z pierwszego miejsca z 7 oczkami i bilansem bramkowym 5:2. Tutaj, podobnie jak w przypadku Kamerunu, Marokańczycy zremisowali w ostatnim meczu z Gabonem przy pewnym awansie z grupy. Dzięki temu to właśnie Gabończycy zajęli drugie miejsce, a Komory trzecie.

GRUPA D

Tutaj faworyci nie zawiedli. Nigeria i Egipt grają dalej. Lekkim rozczarowaniem może być reprezentacja, której gwiazdą jest Mo Salah, ponieważ nie strzelają praktycznie bramek. Każdy ich mecz kończył się wynikiem 1:0. Dwa razy wygrali, raz przegrali, z Nigerią, dlatego też zajęli drugie miejsce. Nigeryjczycy za to 3 mecze, 3 zwycięstwa, 6:1 w bramkach. Wyglądają na jednego z głównych faworytów tego turnieju. Miejsca 3 i 4 w tej grupie przypadły dla Sudanu i Gwinei-Bissau. Obie drużyny zdobyły po punkcie, w bezpośrednim meczu.

PUCHAR NARODÓW AFRYKI

A KLUBY PREMIER LEAGUE

Za nami już faza grupowa Pucharu Narodów Afryki. Na razie można uznać, że jest to turniej niespodzianek. Ciężko cokolwiek przewidzieć w kwestii wyników. Faworyci przegrywają i remisują. Drużyna, która na rozgrywki dostała się łodziami, ugrywa 2 punkty w grupie i ociera się o awans do 1/8 finału. Do tego fantastyczna atmosfera na trybunach, dziwne zachowania sędziów oraz piłkarzy i mamy naprawdę barwny turniej. No, tylko bramek czasem brakuje.

BARTEK GÓRA

GRUPA E

W grupie E mamy chyba największą niespodziankę. Algieria odpada z turnieju, zdobywając 1 punkt w 3 meczach. Tragiczny występ naszpikowanych gwiazdami i broniących tytułu Algierczyków. Wyżej od nich uplasowała się reprezentacja Sierra Leone, która, jak już wspominałem, przypłynęła na Puchar Narodów Afryki łodziami. Z grupy wyszły drużyny Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Gwinei Równikowej. Ci pierwsi też wyglądają na mocnych. Na pewno mają szansę powalczyć o triumf w całych rozgrywkach.

GRUPA F

W ostatniej grupie z turniejem pożegnała się Mauretania. Jako jedyna drużyna nie zdobyła żadnego punktu, 0:7 w bramkach. Występ bez historii. Na trzecim miejscu skończyła Tunezja. To akurat dla mnie mała niespodzianka. Myślałem raczej, że awansują z pierwszej pozycji. A tymczasem zdobyli oni tylko 3 oczka, wygrywając z wspomnianą wyżej Mauretanią. Pierwsze miejsce dla Mali, drugie dla Gambii. Obie drużyny skończyły z 7 punktami, ale ci pierwsi wygrali bilansem bramek.

Artur Budziak

DTP

abudziak@polishreds.pl

Manchester City poza zasięgiem, pozostała walka o TOP4 i to już w grudniu. Dlaczego? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta – brak szerokiej ławki. W obronie w tym sezonie raczej narzekać nie możemy, ale pozostałe formacje kuleją. Mamy niby najlepszego strzelca ligi i najlepszego asystenta, ale to wszystko za mało, jeśli elementy układanki przestają działać. Prawda jest taka, że kiedy podstawowa „11” jest w optymalnej formie, to możemy wygrywać wszystko i z każdym, ale jak wypada z niej chociaż jeden gracz, zaczynają się kłopoty. Nie mamy wartościowych zmienników, którzy byliby w stanie odmienić losy meczu. Ale co ważniejsze, moim zdaniem, nie mamy zawodników, którzy pozwoliliby nieco zmienić schematy gry w środku pola i w ataku. Jesteśmy przewidywalni do bólu i dlatego mamy problemy z wyraźnym wygrywaniem w perspektywie całego sezonu. Salah, Jota, Arnold czy Robertson zawsze zaliczą kilka słabych meczów w sezonie i potrzebny jest ktoś, kto ich zastąpi. Przestaniemy wtedy tracić głupie punkty i o mistrzostwo będziemy walczyć do końca sezonu.

Igor Borkowski

redaktor naczelny

iborkowski@polishreds.pl

„Nam liga ucieka (...), k*rwa, przepraszam za wyrażenie, ale obudźmy się w końcu, bo nam wszystko ucieknie!”. Jeszcze kilka głupawych remisów i nie zdziwię się, jeśli Alisson Becker wcieli się w

Mecze w Pucharze Narodów Afryki nie należą do nałjatwiejszych. Na zdjęciu sytuacja z 57 min. meczu Senegal - Wyspy Zielonego Przylądka. Bramkarz z wysp, Vozinha, obejrzał za ten faul na Mané czerwony kartonik. 6 minut później Senegalczyk otworzył wynik spotkania. Niestety w 70. minucie Mané opuścił murawę. Na szczęście wydaje się, że uraz głowy nie jest groźny i zobaczymy go w kolejnym spotkaniu. fot.: goal.com Ghana odpadła, więc do swoich klubów wracają Amartey i Partey. Ten drugi w dzień powrotu do Anglii, zdążył nawet rozegrać 15 minut w półfinale Carabao Cup. W tym czasie obejrzał 2 żółte kartki i końcówkę Arsenal rozgrywał w 10. Oba te powroty na pewno ucieszą kluby, bo zarówno Arsenal, jak i Leicester nie mają zbyt optymistycznej sytuacji kadrowej. Tak samo przedwcześnie Manchester City odzyskał Mahreza, a West Ham Benrahmę. Wielkich strat te drużyny nie poniosły. Młoty co prawda przegrały swój ostatni mecz z Leeds, ale to nie ze względu na brak Saïda, a fatalną postawę w defensywie. Tutaj miało być dopowiedzenie o tym, że City idzie jak walec i nie wiadomo, kiedy się zatrzymają, ale stracili punkty z Southampton.

To by było na tyle, jeśli chodzi o powroty zawodników do klubów Premier League. Zdecydowana większość graczy wciąż jest w grze o końcowe trofeum. Przeanalizujmy teraz sytuację poszczególnych klubów pod kątem nieobecności afrykańskich zawodników.

Arsenal

Brak Aubameyanga, Elneny’ego i Pépé na pewno nie ułatwia sprawy Mikelowi Artecie. Nie są to co prawda podstawowi zawodnicy The Gunners, ale zawsze lepiej byłoby mieć ich na ławce, zamiast uzupełniać ją zawodnikami z drugiej drużyny.

Aston Villa

Brak Yvesa Bissoumy na pewno dotyka ekipę Pottera, bo to zdecydowanie podstawowy zawodnik Mew. Na pewno nie będzie go w meczu z Leicester, a jeśli Mali dojdzie do dalszych faz turnieju, może również opuścić pucharowe spotkanie z Tottenhamem.

Burnley

Tutaj oczywiście Maxwel Cornet. Bez tego zawodnika Burnley będzie bardzo ciężko stworzyć cokolwiek w ofensywie. Tym bardziej teraz, gdy w klubie nie ma już Chrisa Wooda. Cornet ominie mecz z Arsenalem, ale możliwy jest też jego brak w arcyważnym meczu przeciwko Watfordowi. Takie mecze są szczególnie ważne w walce o utrzymanie.

Chelsea

Édouard Mendy wróci do drużyny najprawdopodobniej na mecze w Klubowych Mistrzostwach Świata. Nie będzie go więc przeciwko Arsenalowi oraz Plymouth Argyle w FA Cup.

Crystal Palace

Brak Cheikhou Kouyaté i Wilfrieda Zahy nie powinien być jakiś kluczowy. W starciu z Liverpoolem i tak raczej byłoby ciężko o jakiekolwiek punkty, a potem Puchar Anglii z Hartlepool United. Na mecz z Norwich obaj powinni być już gotowi.

Everton

Nie ma Alexa Iwobiego, który ominie mecz z Aston Villą, możliwe też, że zabraknie go z Brentfordem. Powinien wrócić najpóźniej na bardzo ważne spotkanie z Newcastle United.

Bertrand Traoré i Mahmoud Hassan. Raczej nie jest to wielka strata dla drużyny Gerrarda. Z Evertonem nie będą obecni, ale na mecz z Leeds mogą się wyrobić.

Brentford

Absencji brak.

Leeds

Leicester

Tutaj nieobecny jest tylko Frank Onyeka. Ominie na pewno mecz z Wolves, być może również pucharowe starcie z Evertonem. Gra dla Nigerii, więc istnieje spora szansa, że szybko z turnieju nie wróci. Potencjalnie może nawet ominąć mecz z Manchesterem City, który będzie miał miejsce 3 dni po finale PNA. Mendy, Ndidi oraz Iheanacho to na pewno ważni zawodnicy dla Rodgersa. Ominą starcia z Brighton oraz Notthingham Forest. Szkoleniowiec Lisów na pewno liczy, że cała trójka będzie gotowa na mecz z Liverpoolem 10 lutego.

rolę Arka Malarza. Sześć lat po słynnym wywiadzie byłego bramkarza Legii, piłkarze Liverpoolu mają 11-punktową stratę do Manchesteru City. Co powinni umieścić na liście postanowień noworocznych? Z pewnością hasła pokroju: więcej kreatywności, więcej koncentracji, więcej motywacji. W ośmiu meczach tego sezonu, w których straciliśmy punkty, zdawało się brakować właśnie cech ambicjonalnych. Wprawdzie nie notujemy już kiepskich wyników z outsiderami (oprócz remisu 3:3 z Brendtford), ale tylko dwa punkty zdobyte w meczach z Chelsea, w których Londyńczycy najpierw grali w “dziesiątkę”, a potem odrobili dwubramkową stratę, można traktować jako spore niepowodzenie. Również porażki z West Hamem i przede wszystkim z Leicester nie powinny mieć miejsca. Pozycja w tabeli nie sugeruje “kryzysu totalnego”, który obserwujemy chociażby w Leicester, czy Manchesterze United, ale nasze oczekiwania są znacznie wyższe od reszty drużyn. Wiele wskazuje jednak, że będziemy musieli je obniżyć i pogodzić się z walką o podium, bo takiej przewagi “The Citizens” już najprawdopodobniej nie wypuszczą.

Bartek Góra

autor tekstów

bgora@polishreds.pl

Liverpool w dołku. Trzeba to otwarcie powiedzieć. Wyrobienie sobie zaliczki przed rewanżem, grając przeciwko 10 zawodnikom Arsenalu było obowiązkiem w tym spotkaniu. Poza tym strata do City w lidze staje się coraz większa. Nie chcę mówić, że odpadliśmy już z walki o tytuł, ale na pewno ciężko będzie dogonić ekipę Guardioli. Znowu słabsza forma zespołu zbiega się z gorszą dyspozycją u naszych atakujących. Martwi mnie to, że żaden z pomocników nie potrafi wziąć na siebie ciężaru liderowania w grze LFC. Mam nadzieję, że to się u nich poprawi + powrót do klubu oraz formy naszych skrzydłowych i powinien polepszyć nastroje w drużynie. Myślę, że na koniec sezonu będziemy mieć jakieś trofeum w gablocie. Warto grać z nami! Marcin to zwycięzca konkursu organizowanego przez nas w social mediach. Jego tekst spodobał się nam najbardziej, ale pozostałe były na podobnie wysokim poziomie. Dziękujemy za udział i gratulujemy autorom najlepszych prac - dostaną oni szansę dołączenia do naszej redakcji. Jeśli również chcielibyście spróbować swoich sił, zapraszamy do kontaktu!

Marcin Kupiec

Z grą Liverpoolu w tym sezonie Premier League kojarzy mi się CZWARTY WYMIAR PIŁKARSKIEJ PERCEPCJI-czyli coś, co potencjalnie nie istnieje, nie ma racji bytu lub nie powinno jej mieć, wymyka się poza tradycyjny schemat postrzegania rzeczywistości. Jednocześnie wg wielu psychologów CZWARTY WYMIAR PERCEPCJI jednak istnieje i jest to po prostu czas. Czas, w którym mamy do czynienia z wahaniami formy graczy Liverpoolu, swoistą sinusoidą i bardzo słabą stroną mentalną drużyny prowadzonej przez Jürgena Kloppa. Sam próbuje się doszukać genezy słabszej formy zespołu, a przecież nie jest tajemnicą, iż z zawodnikami współpracuje cały sztab specjalistów: trener, trenerzy przygotowania fizycznego, analitycy, dietetycy, fizjoterapeuci, fizjolodzy, kucharze, lekarze, psychologowie, a zatem tutaj szukałbym genezy tego, iż „The Reds” w tym sezonie zawodzą, grają w kratkę, piękne występy potrafią przeplatać z co najwyżej przeciętnymi, bo przecież „na papierze” mamy zespół potrafiący walczyć o najwyższe cele – i to nie tylko w Premier League, ale i na wielu, wielu frontach. W obecnej kampanii Mistrzostwo Anglii jest już raczej w rękach The Citizens, którzy najprawdopodobniej nie roztrwonią tak dużej przewagi w tabeli, dlatego należy się skupić na tym, by ten sezon dograć do końca, wycisnąć z niego tak dużo, jak się da, a po sezonie cały sztab specjalistów, których wymieniłem powyżej będzie miał sporo pracy do wykonania. To dopiero będzie dla nich wyzwanie, by przywrócić The Reds na właściwe, pożądane przez nas wszystkich tory. To nie lada odpowiedzialność, ale liczę na to, iż nie są to ludzie „z łapanki”, znają swój fach i finalnie doprowadzą do tego, iż po raz kolejny The Reds będą nas rozpieszczali swoją grą i wrócą na należne im, pierwsze miejsce w tabeli Premier League, a na europejskim podwórku również będą w stanie wiele namieszać!

Nicola Pépé wrócił już do Londynu po przegranym meczu 1/16 z Egiptem (po rzutach karnych). fot.:onet.pl

Liverpool

Crystal Palace i Cardiff City w FA Cup. W teorii absencja Salaha, Mané i Keïty nie powinna więc przeszkodzić The Reds w wygraniu obu spotkań. Mam nadzieję, że żadnych problemów w tych meczach nie będzie, a cała trójka wróci na starcie z Leicester.

Norwich

Pusto.

Southampton

Djenepo za dużo nie gra, ale z dziennikarskiego obowiązku nie mogę go pominąć. Zabraknie go w meczu przeciwko Manchesterowi City w lidze oraz Coventry City w FA Cup.

Manchester City Tottenham

Riyad Mahrez już wrócił do klubu.

Manchester United

Wszyscy gracze na terenie Anglii.

Watford

Nie ma Érica Bailly’ego, jednak nie odgrywa on praktycznie żadnej roli w klubie w tym sezonie. Nie będzie go w kadrze przeciwko West Hamowi oraz Middlesborough.

Newcastle

Tutaj dość hardkorowa sytuacja. Ismaila Sarr, Adam Masina, Imrân Louza, William Ekong. Ci gracze wciąż są w Afryce i dalej będą grali na PNA. Biorąc pod uwagę, że są to reprezentanci Senegalu, Maroka (2) i Nigerii to prędko mogą nie wrócić do klubu. A 5 lutego grają arcyważny mecz z Burnley. Być może już pod wodzą nowego szkoleniowca. Półfinały tur-

Do „domu” wrócił też już Iheanacho. Nigeria przegrała w 1/16 finały z Tunezją. Zawodnik Leicester rozegrał w tym meczu 59 min. i niczym szczególnym nie zachwycił. fot.:onet.pl

nieju są rozgrywane 2 i 3 lutego. Istnieje więc bardzo realna szansa, że aż 3 z tych 4 zawodników weźmie w nich udział. W takim wypadku spotkanie z Burnley będzie z pewnością dużo większym wyzwaniem. Trzy dni później mają mecz z West Hamem, w którym i tak ciężko byłoby powalczyć o punkty.

West Ham

Benrahma wrócił, więc tutaj też bez braków.

Wolverhampton

Wilkom brakuje Romain Saïssa i Willy’ego Boly’ego, którzy reprezentują odpowiednio Maroko i Wybrzeże Kości Słoniowej. Te reprezentacje też mają predyspozycje, żeby zajść daleko, więc zawodnicy ominą starcie z Brentfordem i prawdopodobnie również mecz FA Cup przeciwko Norwich. 10 lutego Wolves podejmie na Molineaux zespół Arsenalu i myślę, że w powrót na właśnie to spotkanie będą celować obrońcy Wilków. Puchar Narodów Afryki wkracza w decydującą fazę. Przed nami cała mecze pucharowe. Większość „delegatów” z Premier League wciąż jest w grze, co odbija się na ich klubach. Jest kilka drużyn, którym te absencje w ogóle nie przeszkadzają. Niektórzy tego nie odczuli i notowali dobre występy mimo braków. Są też kluby, które ucierpiały mocniej jak na przykład Watford. Drużynę Szerszeni ze względu na PNA opuściło 4 zawodników, ale co ważniejsze, na ten okres przypadły 2 spotkania z bezpośrednimi rywalami o utrzymanie w lidze – Norwich i Burnley. Leicester, Arsenal oraz Liverpool również wyczekują powrotu swoich zawodników, a reszta raczej nie odniosła większych strat. Poza tym w większości są to pojedyncze braki, które da się bez większych trudności załatać. Organizacja Pucharu Narodów Afryki na pewno jest problematyczna. Dla klubów, dla zawodników, dla lig, z których wyjeżdża dużo zawodników. Z drugiej jednak strony ten turniej na pewno jest bardzo ważny zarówno dla graczy, jak i kibiców. Termin też ciężko dobrać lepszy, biorąc pod uwagę temperatury w Afryce. PNA na pewno ma swój unikalny klimat, różni się od innych kontynentalnych rozgrywek i to czyni go wyjątkowym. Zawodnicy zaraz wrócą do swoich drużyn i wszystko będzie tak jak wcześniej. A kto zwycięży? Ja kibicuje reprezentacjom naszych zawodników, ale do końcowego triumfu typuję Nigerię.

This article is from: