Polski Przemysł 21 1/2014

Page 1

prezentujemy ciekawe rozwiązania ze stajni Alfa Laval 44

Coś więcej niż inkubator

www.polskiprzemysl.com.pl

NUMER 21 1/2014

Stalowa Wola to doskonałe miejsce dla stawiających pierwsze kroki w przemyśle. Dlaczego? 38

ISSN: 2082-8918

KONSTRUKCJE STALOWE GÓRNICTWO PRZEMYSŁ ELEKTROMASZYNOWY OBRÓBKA METALU SPAWALNICTWO ENERGETYKA

Innowacje dają spore oszczędności

Stara miłość

60

firmy świadczące usługi dla górnictwa rozwijają się błyskawicznie

NIE rdzewieje 10 Rewolucja czy ewolucja? Ważne zmiany w prawie zamówień publicznych 12 Skarb masonów pomaga realizować projekty w Volvo 28 O węgiel trzeba walczyć w UE Polski Przemysł – marzec 2014 | 1


2 | Polski Przemysł – marzec 2014


reklama wydawcy

Czytam i polecam

PAWEŁ GOS prezes zarządu Exact Systems (grupa Work Service SA) Paweł Gos (35 lat) – absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu (Wydział Inżynieryjno-Ekonomiczny; kierunek - zarządzanie przedsiębiorstwem). Posiada również tytuł Master of Business and Administration Franklin University w Columbus, Ohio. Współzałożyciel i współwłaściciel Exact Systems, firmy zajmującej się outsourcingiem usług związanych z kontrolą jakości. Od 8 lat pełni funkcję prezesa zarządu spółki, która obecnie poza Polską ma swoje przedstawicielstwa w siedmiu państwach, m.in. w Niemczech, Rosji, Czechach i Turcji. Jest twórcą i jedną z osób odpowiedzialnych za rozwój w Polsce specjalistycznych usług związanych z kontrolą jakości, określanej mianem outsourcingu funkcji. Paweł Gos jest także członkiem Polskiej Izby Motoryzacji. Prywatnie ojciec dwóch córek i mąż. Biegle włada językiem angielskim i niemieckim. W wolnych chwilach oddaje się pasji, jaką są rajdy samochodowe. Jako kibic zaliczył rajdy w Meksyku, Szwecji, Portugalii i Wielkiej Brytanii. Jego marzeniem jest spróbować własnych sił jako kierowca i być może już w przyszłym roku to marzenie się spełni. Lubi grę na gitarze, muzykę rockową, jest fanem sportów zimowych, a w szczególności jazdy na nartach. Polski Przemysł – marzec 2014 | 1


wydanie 21 1/2014

44

artykuły 4

Polska motoryzacja częściami stoi O polskim rynku motoryzacyjnym rozmawiamy z Pawłem Gosem, prezesem zarządu Exact Systems.

17

Indie krajem partnerskim ITM POLSKA

22

Czy sekcja H skorzysta na ożywieniu?

26

Tymczasowe będzie modne

28

O węgiel trzeba walczyć w UE

30

Z łódeczki łódź

34

Wschodni klaster obróbki metali W Lublinie założyli Wschodni Klaster Obróbki Metali. Przykład wzięli z Doliny Krzemowej w Stanach Zjednoczonych.

38

Coś więcej niż inkubator Nietuzinkowość inicjatyw i projektów w Stalowej Woli zwraca coraz większą uwagę innych ośrodków innowacji i potencjalnych partnerów. Dlaczego?

44

Innowacje dają spore oszczędności Pokazujemy na konkretnych przykładach, w jaki sposób rozwiązania Alfa Laval pomagają przedsiębiorstwom z całej Europy.

52

Meble, które nie zawiodą Metalowe meble są bardzo użyteczne w wielu gałęziach przemysłu. Henryk Owsiejew opowie nam, jak zrobił na nich biznes.

58

Jak okiełznać kwaśny gaz

38

O tym, jak ABB poradziło sobie z kontraktem dla PGNiG.

60

Stara miłość nie rdzewieje Paweł Spława–Neyman z firmy RAMB opowiada nam o tym, w jaki sposób wykonywać konstrukcje stalowe dla górnictwa.

65

Lider w branży projektów PROZAP jest w stanie własnymi siłami wykonać dokumentację projektową we wszystkich branżach: technologicznej, budowlanej, konstrukcyjnej.

68

Bez spawania ani rusz… Z Tadeuszem Proszowskim, dyrektorem Biura Klastra Spawalniczego Klastal w Stalowej Woli rozmawiamy o jego funkcjonowaniu.

71

Emerytalne zrób to sam

52

65


stałe działy efektywna organizacja Strategia nie istnieje bez zarządzania projektami

6

biblioteczka menedżera Zbuduj swój dream team. Relacje z pracownikami

7

prawo w firmie 8

Do czego w firmie przyda się prawnik

10

Rewolucja czy ewolucja? Ważne zmiany w Prawie zamówień publicznych

marketing i pr 12

Skarb masonów pomaga realizować projekty w Volvo

relacje inwestorskie 14

Wykorzystaj techniki marketingu narracyjnego w relacjach inwestorskich

raport 16

Elgor 2013

technologie 18

Pomiar temperatury w przemyśle

transport i logistyka 20

Kolejowe inwestycje będą większe

felieton 24

Strachy na lachy

Od redaktora naczelnego Wiadomości o Ukrainie zalały media. Zakręcą gaz czy nie zakręcą? Będzie wojna czy jej nie będzie? Na inne sprawy nie ma miejsca, toteż prawie nikt nie zauważył przygotowań do kolejnej podwyżki podatków. Skala jest ponad 9-krotna! Za garaż, od nieruchomości. Pocieszające jest to, że prognozy mówią o kwocie lekko ponad stówę. Przeżyjemy… tylko nie wiadomo jak długo. No ale z czegoś trzeba budować infrastrukturę. Tym razem podobno kolejową. Tak wynika z raportu firmy PMR, którego wyniki prezentujemy na naszych łamach. Dodatkowo moja ulubiona historia ruszyła z kopyta. Otóż wreszcie inwestować będą w Opolu! „Największa inwestycja wolnej Polski” – jak mówi nasz premier – czyli budowa bloków energetycznych w elektrowni Opole została rozpoczęta. Zaczynała się chyba trzy razy, więc kiedy i za którym razem się zakończy, też ciężko przewidzieć. Wiadomo, że jest dużo do zrobienia. Zarówno w energetyce, jak i przemyśle wydobywczym. Szansę widzi w tym Alfa Laval, którego rozwiązania technologiczne, wykorzystując przykłady zastosowań, prezentujemy na łamach tego wydania. Pod koniec 2014 r. weszła też w życie nowelizacja w prawie zamówień publicznych. Co z niej wynika, analizują eksperci Deloitte. Zapraszam do lektury i oby nam tego gazu nie zakręcili. Mariusz Krysiak redaktor naczelny magazynu „Polski Przemysł“

REDAKCJA WYDAWCA AF Media ul. 6 Sierpnia 14, 90-416 Łódź, www.afmedia.com.pl, NIP 7251753870, REGON 473258344, ISSN: 2082-8918

18

REDAKCJA Mariusz Krysiak / redaktor naczelny / +48 606 742 051/ mariusz.krysiak@polskiprzemysl.com.pl Wojciech Stepaniuk / dziennikarz / wojciech.stepaniuk@polskiprzemysl.com.pl Adam Sieroń / dziennikarz / adam.sieron@polskiprzemysl.com.pl Adam Bukowski / dziennikarz / adam.bukowski@polskiprzemysl.com.pl PROJEKTY WYDAWNICZE Norbert Fraszczyński / dyrektor ds. sprzedaży i rozwoju / + 48 507 174 348 / norbert.fraszczynski@polskiprzemysl.com.pl Wojciech Stepaniuk / dziennikarz / wojciech.stepaniuk@polskiprzemysl.com.pl Agnieszka Koźba / menedżer projektów / agnieszka.kozba@polskiprzemysl.com.pl Ewelina Gajda / menedżer projektów / ewelina.gajda@polskiprzemysl.com.pl MARKETING marketing@polskiprzemysl.com.pl KOREKTA BLURB Pracownia edytorska 92-780 Łódź, ul. Grabińska 10 B m. 4, www.pracownia-edytorska.pl, kom: +48 781 999 96, biuro@pracownia-edytorska.pl PROJEKT I SKŁAD Quality Pixels s.c. 90-416 Łódź, ul. 6 Sierpnia 14, www.qualitypixels.pl, kom.: +48 517 446 864, grafik@polskiprzemysl.com.pl © Polski Przemysł 2014 Żadna część ani całość tej publikacji nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie i dla jakiegokolwiek celu bez uprzedniej zgody wydawcy. Materiały zdjęciowe zawarte w artykułach są udostępnione przez firmy posiadające prezentacje. Tym samym firmy wyrażają zgodę na publikowanie i rozpowszechnianie zdjęć w zakresie niezbędnym do realizacji publikacji w magazynie „Polski Przemysł”.


Jak w tej chwili wygląda rynek samochodowy na świecie? Z najnowszych danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA) wynika, że w całym 2013 r. w Europie zostało zarejestrowanych 11,85 mln samochodów osobowych, czyli o 1,7% mniej niż rok temu. To szósty z kolei rok zakończony spadkiem. Pierwszy miesiąc 2014 r. europejski rynek samochodowy zakończył już na 5,5-procentowym plusie, jednak wolumenowo był to jeden z najsłabszych wyników styczniowych w ciągu ostatniej dekady. A w Polsce? Miniony rok zakończyliśmy przyzwoitym wynikiem. Co prawda o takim urodzaju jak w amerykańskich i chińskich salonach nie ma mowy, jednak na tle pozostałych członków UE, jeśli spojrzymy na dynamikę rok do roku, wypadamy nieźle. Nasz kraj pierwszy raz od trzech lat zanotował ponad 6-procentowy wzrost rok do roku (prawie 290 tys. sprzedanych aut osobowych). Tego samego nie mogę powiedzieć o wolumenie rejestracji nowych samochodów osobowych, który, choć i tak zawyżony przez zjawisko reeksportu, w porównaniu z Włochami, Francją czy Wielką Brytanią jest wciąż bardzo niski. Na odbicie sprzedaży osobówek zapracowała przede wszystkim druga część roku. Natomiast w styczniu tego roku z salonów wyjechało o 11% osobówek więcej niż rok temu i wolumenowo jest to najlepszy miesięczny wynik od prawie dwóch lat. A wszystko to za sprawą krótkiego powrotu do kratek, dzięki któremu polskie firmy korzystają z możliwości odliczenia całego podatku VAT.

Polska motoryzacja częściami stoi o polskim rynku motoryzacyjnym rozmawiamy z Pawłem Gosem, prezesem zarządu Exact Systems

Mariusz Krysiak redaktor naczelny Polski Przemysł

Porozmawiajmy o konkretnych samochodach. Jak wygląda sprzedaż poszczególnych modeli? Jak podaje IBRM Samar, najchętniej kupowanym samochodem w 2013 r. w segmencie osobówek w Polsce była marka Škoda (ponad 36 tys. sprzedanych modeli), tuż za nią uplasowały się Volkswagen i Toyota. Polacy najchętniej kupowali škodę octavię. Nieco inaczej prezentuje się europejska mapa producentów. W ciągu minionych dwunastu miesięcy, pomimo kilkuprocentowego spadku, liderem sprzedaży pozostaje marka Volkswagen z liczbą 1,5 mln sprzedanych aut. Najpopularniejszym modelem był – podobnie jak przed rokiem – VW golf. Jesteście firmą, która specjalizuje się w kontroli jakości produkcji. Jak ta jakość wygląda na liniach produkcyjnych zlokalizowanych w Polsce? W 2013 r. 13% części było wadliwych i nie nadawało się do montażu w samochodach. To więcej niż wynosi średnia europejska. Samochód składa się przeciętnie z mniej więcej 8 tys. części i wada choćby jednej z nich może przyczynić się do poważnej awarii – potencjalnie niebezpiecznej i kosztownej dla właściciela. Z jednej strony rośnie udział wadliwych części, a z drugiej strony spada ogólny wolumen produkcji samochodów. W ubiegłym roku z taśm polskich fabryk zjechało tylko 575 tys. samochodów, czyli o prawie 10% mniej niż w roku 2012 r. Rok 2013 jest piątym z kolei, w którym w Polsce notujemy spadki produkcji. Kiedy możemy liczyć na odwrócenie tego trendu? Koncerny motoryzacyjne zlokalizowane w naszym kraju, by powrócić do poziomu zamówień sprzed kilku lat, muszą postawić na wprowadzenie nowych standardów jakości i wymogów wobec dostawców. W innym wypadku stracimy pozycję konkurencyjną głównie na rzecz innych krajów rozwijających się, takich jak Czechy, Rumunia czy Turcja.

JAKOŚĆ POLSKIEGO RYNKU MOTORYZACYJNEGO BYŁA DOTĄD NAJWIĘKSZYM ORĘŻEM W WALCE Z KONKURUJĄCYMI Z NAMI RYNKAMI


Warto podkreślić, że jakość polskiego rynku motoryzacyjnego była dotąd największym orężem w walce z konkurującymi z nami rynkami. Utrzymanie Top Quality własnej produkcji nie jest jednak łatwe, jeśli weźmiemy pod uwagę takie czynniki jak krótszy cykl życia modelu i związaną z tym konieczność modyfikacji starego produktu lub wprowadzenia nowego. Dodatkowo producenci samochodów chcą wprowadzać na rynek nowe modele, bardziej zaawansowane technologicznie, bezpieczniejsze, a zarazem tańsze od modelu poprzedniego. W konsekwencji wymuszają na swoich poddostawcach redukcję kosztów, a ci szukają oszczędności między innymi w elementach wykorzystywanych do złożenia samochodu oraz zwiększają normy wydajnościowe samej produkcji. To się, niestety, odbija na jakości. Dlatego sektor poddostawczy w Polsce musi zrobić wszystko, aby mimo nacisków ze strony producentów utrzymać ją na jak najwyższym poziomie. W innym wypadku zagraniczne koncerny będą chciały produkować tu coraz mniej. Ale przecież niedawno Volkswagen ogłosił, że będzie budował u nas. Czyżby jednak diabeł nie był taki straszny, jak go malują? Inwestorów zagranicznych przyciąga do nas wykwalifikowana kadra pracownicza, której koszty zatrudnienia są relatywnie niższe niż w Europie Zachodniej. Nie możemy jednak powiedzieć, że Polska jest low-cost country, dużo lepiej do naszego kraju odnosi się określenie best-cost country. Potwierdzają to wyniki przeprowadzonego przez nas badania, które dowodzą, że zdaniem przedstawicieli zakładów motoryzacyjnych zlokalizowanych w Polsce najlepszymi partnerami pod kątem jakości są polskie firmy i to pewnie jedna z przewag, która wpłynęła na decyzję Volkswagena. Nie mniej ważnym aspektem są strefy ekonomiczne, w których ramach inwestorzy mogą uzyskać atrakcyjniejsze warunki pod uruchomienie zakładu produkcyjnego lub centrum badawczego. No i to położenie – w sercu Europy… Położenie geograficzne to w środowisku motoryzacyjnym jedna z najważniejszych przewag. Polska stanowi dogodne miejsce zarówno dla producentów europejskich, jak i azjatyckich. Dojazd do większości OEM, czyli producentów samochodów, zajmuje maksymalnie pięć godzin, a wszystkie europejskie zakłady z sektora poddostawczego są dostępne w ciągu jednej doby. Ponadto bardzo istotna jest także gęsta sieć firm z sektora – około 850 zakładów – pozytywnie przekładająca się na współpracę producentów z dostawcami i poddostawcami. Polska to kraj, w którym duże koncerny – Volkswagen czy Toyota – decydują się na produkcję nie tyle całych aut, ile komponentów takich jak silniki czy skrzynie biegów. Proszę sobie wyobrazić, że w 2013 r. wartość produkcji sprzedanej części i akcesoriów samochodowych wyniosła w naszym kraju 60 mld zł. To aż o jedną trzeciej więcej niż wartość wyprodukowanych i sprzedanych samochodów (22,8 mld zł). Także więcej części niż „czterech kółek” eksportujemy, co tylko potwierdza, że Polska częściami stoi. Ale samochodu stricte polskiego nie mamy… Motoryzacja, zdaniem większości, to przede wszystkim własna marka samochodowa oraz liczne fabryki produkujące różne modele aut. Czesi mają Škodę, Rumunii – Dacię, a my, jako kraj posiadający ogromną bazę motoryzacyjną, nie mamy polskiej marki samochodowej produkującej auta osobowe. Jeżeli chodzi o sektor autobusowy, to tutaj wyróżnia się podpoznański Solaris. Bardzo źle wyglądają także wskaźniki produkcji samochodów w Polsce. W 2008 r. z taśm polskich zakładów zjechało blisko milion aut, ale w ubiegłym roku ta liczba zmalała o blisko połowę (575 tys.). Jeśli do tego dodamy sprzedaż nowych samochodów osobowych na poziomie 290 tys. rocznie przy imporcie aut używanych na poziomie ponad 700 tys. (dane za 2013 r.), motoryzacyjna gałąź polskiego przemysłu prezentuje się naprawdę krucho. Albo staro… Średnia wieku samochodu poruszającego się po polskich drogach wynosi 14 lat i mocno odbiega od średniej europejskiej. W związku z tym widać potencjał wzrostu sprzedaży nowych aut w Polsce w najbliższym czasie. Na większą dynamikę sprzedaży pojazdów z pewnością wpłynie w tym roku okienko derogacyjne, które umożliwia firmom odliczenie całego VAT-u od zakupionej floty. Mało kto o tym mówi, ale przy odrobinie wysiłków – zarówno ze strony sektora prywatnego, jak i rządowego –

nasza motoryzacja ma szansę przyczynić się do popularyzacji napędów hybrydowego i elektrycznego. We Wrocławiu, gdzie na co dzień pracuję, uczyniono pewien gest dla kierowców takich pojazdów. Mogą parkować praktycznie za darmo, podczas gdy za pozostawienie na parkingu auta z tradycyjnym napędem trzeba płacić. W Europie nie ma jeszcze wyraźnych liderów w tym obszarze, co przy wykorzystaniu naszych doświadczeń i umiejętności dostosowywania się do rygorystycznych przepisów UE stwarza możliwość rozwoju polskim przedsiębiorstwom. Warto także podkreślić, że przedstawiciele sektora automotive – zapytani przez Exact Systems o to, w czym upatrują możliwości rozwoju polskiej branży motoryzacyjnej – wskazali na jakość produktów (42% odpowiedzi) oraz niższe koszty pracy (34%). Jakie zagrożenia czekają branżę motoryzacyjną w nadchodzącej przyszłości? Każdy przedstawiciel branży motoryzacyjnej liczy na powrót do wolumenu produkcji samochodów w Polsce z roku 2008. Jednak w związku z tym, że nasza produkcja niemal w całości nastawiona jest na eksport, ogromne znaczenie ma koniunktura na rynkach zagranicznych, przede wszystkim zachodnioeuropejskich. A tutaj, jeśli pod lupę weźmiemy dane ACEA, widzimy, że większość głównych rynków takich jak Niemcy, Włochy czy Francja w 2013 r. odnotowała spadek sprzedaży nowych samochodów osobowych. Z jednej strony wykwalifikowana kadra jest atutem Polski, z drugiej zaś mamy do czynienia z problemem likwidacji szkół zawodowych, który w przyszłości przyczyni się do pogłębiającego się rozdźwięku między wykształceniem a oczekiwaniami rynku pracy. Zagrożeniem, o którym nie możemy zapomnieć, jest dynamiczny rozwój krajów BRIC. Brazylia, Rosja, Indie i Chiny są obecnie postrzegane jako liderzy wzrostu światowej branży motoryzacyjnej i będą tak postrzegane jeszcze w ciągu najbliższych dziesięciu lat. To dla Polski poważna konkurencja. A jakie są szanse naszej motoryzacji? Szans upatrywałbym również w rozwoju krajów BRIC. Na przykład Chiny otwierające się powoli na import w celu nadążenia za popytem swojego rynku mogą być dla polskich dostawców części i podzespołów samochodowych doskonałym rynkiem zbytu. Ostatnie dane makroekonomiczne skłaniają mnie do optymistycznego przypuszczenia, że obecny rok dla Polski będzie lepszy od minionego. Liczba 310–320 tys. nowych rejestracji w tym roku, co dałoby nam 5–10-procentowy wzrost rok do roku, jest – moim zdaniem – realna. Jeśli informacje o uruchomieniu produkcji nowego modelu samochodu użytkowego się potwierdzą, liczę także na lekki, mniej więcej 5-procentowy wzrost liczby produkowanych u nas samochodów. ■ Polska Słowacja

13% 3%

Niemcy

6%

Czechy Turcja

8% 2%

Rosja

Rosja

39%

Produkcja i eksport branży motoryzacyjnej (IH2013) Segment Produkcja (mld zł) Eksport (mld zł)

IH2013 samochodów

22,83

części i akcesoriów

30,05

samochodów

13,54

części i akcesoriów

17,42

Źródło: GUS, IBRM Samar, Automotivesuppliers.pl Polski Przemysł – marzec 2014 | 5


efektywna organizacja

Strategia nie istnieje bez zarządzania projektami It must be boring…”). Mrugnął okiem: to miał być oczywiście żart, ale niezwykle symptomatyczny. Pokazał bowiem schematyczne myślenie o zarządzaniu projektami – nudy, biurokracja i same problemy.

Michał Kopczewski założyciel firmy Processum, specjalizującej się w poprawie efektywności organizacji. Od kilkunastu lat doradza zarządom jako konsultant. Autor książek „Praktyczne lekcje zarządzania projektami” oraz „Alfabet zarządzania projektami”

To

dobrze, gdy uczymy się zarządzania projektami, doskonalimy swoje umiejętności w byciu coraz doskonalszym kierownikiem projektu. Powierzone przedsięwzięcia realizujemy jak najskuteczniej i jak najefektywniej. Temu właśnie służą metodyki zarządzania projektami. Ale żadna z metodyk nie chroni skutecznie przed rozpoczęciem realizacji… niewłaściwego projektu. Po cóż mielibyśmy kierować swoich najlepszych ludzi do realizacji nie tego, co trzeba? A jednak z moich obserwacji wynika, że firmy mają nie lada kłopot, by umieć skutecznie wyznaczać priorytety i należycie selekcjonować pomysły na projekty. Dużą trudnością dla wielu organizacji jest połączenie dwóch światów: zarządzania strategicznego i zarządzania projektami. Kiedyś brałem udział w dużej konferencji, na której prelegentem był zagraniczny ekspert od strategii. Gdy przedstawialiśmy się sobie nawzajem, skrzywił się nieco, słysząc, że zajmuję się zarządzaniem projektami („Project management?

Od prelegentów konferencji należałoby się spodziewać szerokich horyzontów. Tym bardziej przykro że nawet dużego kalibru eksperci (w tym wypadku zajmujący się strategią firm) nie zawsze dostrzegają bardzo ważną prawdę zawartą w tytule tego felietonu: strategia nie istnieje bez zarządzania projektami. Jeśli w twojej firmie nie ma kultury i umiejętności skutecznego prowadzenia projektów, to wdrożyć jakąkolwiek strategię będzie niezwykle trudno.

WDROŻENIE STRATEGII TO ZBIÓR PROJEKTÓW Umiejętność wyznaczenia strategicznego kierunku, w którym ma podążać firma, jest bez wątpienia ogromną sztuką. Całe tomy napisano o tym, jaki dobrać skuteczną strategię rozwoju przedsiębiorstwa i jakie na tym polu mamy możliwości wyboru. Podstawowym wyzwaniem dla zarządu jest zatem wymyślenie wygrywającej strategii. Ale to dopiero początek drogi. Po drugie, trzeba umieć ją należycie sformułować i zakomunikować. Nawet jeśli w tle mamy liczne analizy, raporty czy dokumenty, to kwintesencja strategii musi być wyrażona krótko i przejrzyście. Każdy pracownik powinien ją rozumieć, pamiętać o niej i oczywiście się z nią utożsamiać. Zatem skuteczna komunikacja strategii wewnątrz firmy jest kolejnym wyzwaniem dla zarządu. To wciąż nie wszystko. Nadal poruszamy się w sferze ogólnych deklaracji. Strategia opisuje bowiem, dokąd chcemy dojść w określonym czasie, jakie metody przyjmiemy, jak się wyróżnimy na rynku, czym pokonamy konkurencję itp. To jest generalny drogowskaz, kierujący wszystkich pracowników w stronę określonej wizji. Ale jak ta strategiczna wizja miałaby zostać zrealizowana? Przecież zwykle jest to jakaś ambicja, aspiracja zarządu. A dziś nasza firma jeszcze jej nie spełnia. Czeka nas dużo zmian i działań, aby rzeczona strategia ziściła się za rok, dwa czy pięć. I tu dochodzimy do najtrudniejszego elementu we wdrażaniu każdej strategii: trzeba umieć ją przetłumaczyć na serię przedsięwzięć i zadań, których zrealizowanie pozwoli tę strategię wdrożyć. Należy przejść od ogólnych deklaracji strategicznych do niższego poziomu – konkretów do zrobienia. Zwykle wprowadzanie takich zmian będzie realizowane w formie projektów. Oznacza to, że wdrożenie strategii będzie wymagało m.in. za-

planowania serii projektów, które – jeśli zostaną skutecznie przeprowadzone – w sumie złożą się na wdrożenie strategii. Jeśli firma – dla przykładu – zakłada strategię intensywnej ekspansji na rynki Unii Europejskiej w latach 2014–2016, to za tym z pewnością stać będzie kilka poważnych projektów (i wiele mniejszych zadań) do zrealizowania. Np. otworzenie przedstawicielstw w wybranych krajach Europy Zachodniej, uruchomienie nowej strony internetowej w kilku językach, wdrożenie systemu CRM (do tej pory firma radziła sobie bez niego), wzięcie udziału w dużych targach we Frankfurcie, uruchomienie drugiej fabryki w Portugalii, wynajęcie nowej powierzchni magazynowej w Holandii itd. Każde z tych zadań będzie odrębnym projektem – z kierownikiem, zespołem, wyznaczonymi celami, harmonogramem, budżetem itp. Najważniejsze jednak, że one wszystkie mają wspólny mianownik, a jest nim nowa strategia firmy, o której wspomnieliśmy.

KOORDYNACJA PORTFELA PROJEKTÓW W tej sytuacji istotne będzie ścisłe koordynowanie działań pomiędzy projektami. Powołaliśmy kilka odrębnych zespołów projektowych, ale przecież ich prace muszą być ze sobą skorelowane. Chodzi z jednej strony o koordynację działań w czasie (czy już teraz wynajmować nowy magazyn, skoro przedłużają się rozmowy w Niemczech i we Francji?), ale z drugiej strony także o reagowanie na większe niespodzianki. Rozwój wypadków w jednym z projektów może przecież wpłynąć – pozytywnie lub negatywnie – na inne projekty (zapadła decyzja o rezygnacji z otwierania nowej fabryki w Portugalii – jak to wpłynie na pozostałe działania strategiczne?). Być może niektóre projekty staną się nieaktualne, przestaną mieć sens? A może trzeba je na nowo zdefiniować lub zmienić ich zakres? Śledzenie wszystkich tych zależności należy często do komórki zwanej biurem projektów. Może też zostać powołany komitet sterujący, który ma pod swymi skrzydłami wszystkie te strategiczne projekty. Rozwiązania organizacyjne mogą być różne, ale zwykle sprowadzają się do tego, by mieć grupę osób decyzyjnych, które regularnie śledzą sytuację w projektach strategicznych i podejmują odpowiednie decyzje kierunkowe, reagując na zmienną sytuację w otoczeniu. Są zatem strażnikami strategii, pilnując, aby kluczowe projekty były należycie realizowane.

CZEGO NIE ROBIMY Dobra strategia mówi, co firma chce robić, ale też – pośrednio – czego na pewno robić nie chce i nie będzie. To ma również wpływ na projekty. Nierzadko obserwuję, jak uruchamia się projekty,


biblioteczka menedżera nie mając pogłębionej refleksji, czy na pewno dany pomysł przyczynia się do realizacji strategii. Pytani przeze mnie pracownicy różnych firm przyznają nader często, że projektów w ich firmach jest po prostu zdecydowanie za dużo. Jeśli chcemy zrobić wszystko naraz, to zapewne niczego nie zrobimy dobrze. Przypominam sobie firmę z sektora finansowego, która pracowała jednocześnie nad kilkudziesięcioma (!) nowymi produktami/usługami. Zespoły projektowe nie miały nawet czasu się spotykać – tyle ich uruchomiono. W pracownikach stopniowo narastała frustracja, bo byli przydzielani do wielu zespołów projektowych i tym samym brakowało im czasu na codzienne obowiązki. Nietrudno się domyślić, że przez to prace każdego zespołu przedłużały się ponad miarę. Harmonogramów nie udawało się dotrzymać, bo np. wciąż zachodziła potrzeba przekładania spotkań na późniejsze terminy, żeby dopasować kalendarze członków zespołu. Analizując we wspomnianej firmie długaśną listę projektów, szybko spostrzegliśmy – a z nami również sam zarząd – że część tych inicjatyw wcale nie wspierała strategii firmy, część w ogóle nie wynikała ze strategii, a nawet można było mieć wątpliwości tu i ówdzie, czy niektóre projekty nie są wręcz sprzeczne ze strategią. To był zbiór rozmaitych pomysłów dyrektorów i menedżerów. Czasem chodziło o to, by skopiować działania konkurencji. Innym razem ktoś „przywiózł” pomysł

Grzegorz Szczerba

Zbuduj swój dream team. Relacje z pracownikami

One Press 2014

„J

eśli czujesz, że jako menedżer osiągnąłeś już pewien poziom skuteczności, ale wciąż brakuje Ci umiejętności inspirowania ludzi i prowadzenia ich do zdobywania kolejnych, pozornie tylko niebosiężnych celów, koniecznie sięgnij po tę książkę. Znajdziesz w niej praktyczne i sprawdzone informacje dotyczące budowania więzi, włączania pracowników w swoje projekty i wywoływania w nich entuzjazmu, a także wyzwalania ich kreatywności i pomysłowości. Nauczysz się wdrażać strategie, dzięki którym podwładni uznają Cię za wspaniałego szefa i z pełnym przekonaniem będą dla Ciebie pracować, ponadto dowiesz się nieco więcej o unikaniu konfliktów. Sam się przekonaj!” To tyle tytułem wstępu i informacji od Autora i Wydawnictwa. Czy rzeczywiście książka daje czytelnikowi to wszystko?

ZAZWYCZAJ TYLKO NIEWIELKA CZĘŚĆ PERSONELU BIERZE UDZIAŁ W PRACACH ZESPOŁÓW PROJEKTOWYCH. TO SĄ NAJLEPSI SPECJALIŚCI, EKSPERCI, DOŚWIADCZENI PRACOWNICY O DŁUGIM STAŻU

W czterech głównych rozdziałach autor pisze o roli szefa, znaczeniu komunikacji w tworzeniu relacji, budowaniu relacji w praktyce, unikaniu konfliktów i rozwiązywaniu tych, do których już doszło. W tekście autor zamieszcza porady, które same w sobie są zbiorem wskazówek dla menedżera – jak budować i zarządzać zespołem. Czy książka pomoże czytelnikowi stać się szefem „wspaniałym”? Z pewnością pozwoli na odrobinę autorefleksji i ułatwi zweryfikowanie własnych metod, co jest dobre na początku kariery młodego menedżera. ■ K.F.

z zagranicy. Jeszcze inny projekt został uruchomiony tylko dlatego, że kończył się termin występowania po środki unijne itp. Ponad połowa trwających projektów nie była wprost powiązana ze strategią firmy. Zabrakło zatem ścisłego filtra, który powinien być obowiązkowo stosowany do każdej nowej inicjatywy projektowej: czy ten projekt jest zgodny z naszą strategią? Jeśli nie, to nawet go nie zaczynajmy.

OGRANICZONE ZASOBY Czy naprawdę musimy ograniczać się tylko do takich projektów, które wprost można powiązać ze strategią? Czy nie można rozwinąć skrzydeł nieco szerzej? Zrobić więcej? Odpowiedź znów tkwi w obserwacjach praktycznych. Zazwyczaj tylko niewielka część personelu bierze udział w pracach zespołów projektowych. To są najlepsi specjaliści, eksperci, doświadczeni pracownicy o długim stażu. Nie jest ich zbyt wielu i trudno ich zastąpić. Z konieczności zatem mamy niemal „etatowych projektowców”. Przeciążanie ich ponad miarę może być szkodliwe dla nich samych, a przez to i dla firmy. Lepiej zatem przyjąć taktykę mądrej koncentracji i naprawdę poważnie podchodzić do filtrowania pomysłów. Mówiono wam, że od przybytku głowa nie boli? Jeśli chodzi o nadmiar projektów, to nieprawda. Jest dokładnie odwrotnie. Uruchamianie zbyt wielu inicjatyw jednocześnie niemal na pewno przyniesie kłopoty. Niech zatem strategia firmy stanie się orężem w wewnętrznej walce o priorytety i ułatwia zawsze wybór tych przedsięwzięć, które tej strategii służą. Inne inicjatywy muszą poczekać na lepsze czasy albo… na zmianę strategii! ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 7


prawo w firmie

Do czego w firmie przyda się prawnik Z badań przeprowadzonych przez największe ośrodki badawcze wynika, że ponad 80% dużych firm (zatrudniających co najmniej 250 pracowników) nie korzysta z pomocy prawnej. Co więcej, w blisko 40% dużych firm, które wzięły udział w badaniu, pracownicy samodzielnie przygotowują pozwy sądowe.

Katarzyna Lewicka Wrocławska Firma Prawnicza

8 | Polski Przemysł – marzec 2014


D

laczego tak się dzieje? Ponad 72% badanych stwierdziło, że w ich wypadkach problemów prawnych jest zbyt mało, by tworzyć dział prawny, zatrudniać prawnika czy nawiązywać współpracę z kancelarią. 23% przedsiębiorców uważa, że ich pracownicy w wystarczającym stopniu mogą podołać temu wyzwaniu. Poza tym większość przedsiębiorców uważa, iż stała obsługa prawna, a nawet doraźna pomoc prawna są zbyt dużym obciążeniem finansowym dla firmy.

MOŻE JEDNAK WARTO? Po pierwsze, obsługa prawna firmy ma przede wszystkim charakter prewencyjny (ochronny). Podstawowym dokumentem

BIORĄC POD UWAGĘ FAKT, ŻE WERYFIKACJA STANDARDOWEJ UMOWY PRZEZ PRAWNIKA ZAJMUJE PRZECIĘTNIE OD 3 DO 5 GODZIN, TO KOSZT, JAKI PONIESIE FIRMA, WYNIÓSŁBY OD 500 ZŁ DO 800 ZŁ w relacjach handlowych między przedsiębiorcami jest umowa. W praktyce prawniczej funkcjonuje powiedzenie, że umowa powinna być przygotowywana z uwzględnieniem ryzyka powstania ewentualnego sporu między stronami. Gdyby wszystko układało się zgodnie z intencją stron, prawie w ogóle niepotrzebne byłoby zawieranie umowy w formie pisemnej.

uwagę fakt, że weryfikacja standardowej umowy przez prawnika zajmuje przeciętnie od 3 do 5 godzin, to koszt, jaki poniesie firma, wyniósłby od 500 zł do 800 zł. Nie ma zatem żadnych wątpliwości, że koszt weryfikacji umowy na etapie negocjacji w porównaniu z kosztami, jakie przedsiębiorca poniósłby w wypadku konieczności wytoczenia powództwa za granicą, jest „symboliczny”.

NIE KARA, ALE MOŻLIWOŚĆ JEJ EGZEKUCJI Prawnicy przypominają, że nie wystarczy przewidzieć w umowie, że stronie należy się np. kara umowna, odszkodowanie czy inne zabezpieczenie. Musi istnieć jeszcze możliwość ich wyegzekwowania, a do tego potrzebne są stosowne klauzule. Prawnik zadba o prawidłowe zabezpieczenie interesu strony, stosownie do sytuacji oraz oczekiwań swojego klienta. Doświadczony specjalista z prawniczym wykształceniem przygotuje umowę lub pismo procesowe na miarę danej firmy, uwzględniając uwarunkowania biznesowe. Zwróci uwagę na zagadnienia, które tylko pozornie mogą wydawać się mniej ważne, i wskaże na potencjalne zagrożenia, które w związku z planowanymi działaniami biznesowymi mogą spotkać przedsiębiorcę.

DORADCA PODATKOWO-BIZNESOWY Po drugie, obsługa prawna ma również charakter doradczy. Innymi słowy: korzystanie z pomocy prawnej nie tylko ochroni firmę przed problemami, lecz także może podsunąć rozwojowe, nowatorskie pomysły, korzystne zarówno z punktu widzenia finansowego, ekonomicznego, podatkowego, jak i organizacyjnego. Prawnicy to osoby wszechstronne, umiejętnie łączące wiedzę teoretyczną z praktyką zawodową, które każde zagadnienie prawne oceniają kompleksowo, tj. nie ograniczają się tylko do jednej dziedziny prawa, ale wskazują firmom możliwe skutki działań w różnych aspektach. Mowa tutaj przede wszystkim o doradztwie w zakresie przekształceń spółek lub zmiany formy prowadzenia działalności gospodarczej. Prawnik, znający specyfikę biznesu klienta, na podstawie wywiadu z przedsiębiorcą jest w sta-

ŚCIĄGANIE DŁUGÓW Po trzecie, stała obsługa prawna lub doraźne korzystanie z pomocy prawnej wpływa na zwiększenie skuteczność procedury windykacyjnej w firmie. Bez wątpienia skuteczność egzekwowania należności przy udziale prawnika jest zdecydowanie wyższa. Wezwanie do zapłaty skierowane z samej firmy jest bardzo często ignorowane przez dłużników, natomiast w wielu wypadkach po skierowaniu wezwania do zapłaty z kancelarii prawnej dłużnicy kontaktują się w sprawie spłaty zadłużenia i wyrażają chęć polubownego załatwienia sporu. Nawet jeżeli nie uda się zażegnać sporu na etapie przedsądowym, wyegzekwowanie należności z pomocą prawnika na etapie sądowym jest zdecydowanie efektywniejsze. Należy podkreślić, że dochodzenie należności na drodze sądowej wymaga wiedzy profesjonalnego pełnomocnika. Z badań ankieterów wynika, że przedsiębiorcy bronią się przed powierzaniem sprawy prawnikowi, gdyż obawiają się nadmiernych kosztów. Zupełnie niepotrzebnie. Obecna sytuacja na rynku usług prawnych powoduje, że często kancelarie za poprowadzenie sprawy o zapłatę ustalają wynagrodzenie według stawek minimalnych wynikających z rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 lutego 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu, tj. przy wartości przedmiotu sprawy: 1. do 500 zł – 60 zł; 2. powyżej 500 zł do 1 500 zł – 180 zł;

Powierzenie przygotowania tego dokumentu specjaliście może zaoszczędzić wielu problemów.

3. powyżej 1 500 zł do 5 000 zł – 600 zł;

WARTO: UMOWY ZAGRANICZNE I tak na przykład w sytuacji, w której strony zawierają umowę kupna-sprzedaży towaru (przy czym jedna ze strona ma siedzibę za granicą, na terenie Unii Europejskiej) i nie wskazują sądu właściwego dla rozstrzygnięcia sporu, zastosowanie będą miały regulacje unijne, które stanowią, że sądem właściwym dla rozstrzygnięcia sporu jest sąd miejsca dostarczenia towaru. Przyjmując, że do dostawy towaru doszło np. w Czechach, sądem miejscowo właściwym do rozpoznania sprawy będzie sąd czeski. Nie będzie miał znaczenia fakt, że sprzedawca (wierzyciel) jest przedsiębiorcą polskim. W takiej sytuacji koszty prowadzenia sprawy są kilka razy wyższe, a prawdopodobieństwo wyegzekwowania należności – znikome. Biorąc pod

nie dobrać najbardziej optymalną formę prawną prowadzenia działalności gospodarczej. Dokonanie analizy potrzeb firmy, a następnie np. proces przekształcenia spółki z o.o. w spółkę komandytową, która proponuje znacznie korzystniejsze rozliczenia podatkowe, to koszt w granicach 3000–5000 zł. W obliczu oszczędności, jakie niesie za sobą takie przekształcenie, wynagrodzenie prawnika jest znikome i w dłuższej perspektywie zostanie zwrócone przedsiębiorcy z nadwyżką.

4. powyżej 5 000 zł do 10 000 zł – 1 200 zł;

Z BADAŃ ANKIETERÓW WYNIKA, ŻE PRZEDSIĘBIORCY BRONIĄ SIĘ PRZED POWIERZANIEM SPRAWY PRAWNIKOWI, GDYŻ OBAWIAJĄ SIĘ NADMIERNYCH KOSZTÓW. ZUPEŁNIE NIEPOTRZEBNIE

5. powyżej 10 000 zł do 50 000 zł – 2 400 zł; 6. powyżej 50 000 zł do 200 000 zł – 3 600 zł; 7. powyżej 200 000 zł – 7 200 zł. Należy podkreślić, że w wypadku wygranej sprawy wszystkie koszty postępowania wraz z kosztami zastępstwa procesowego ponosi strona przegrywająca. W sprawach o zapłatę (z faktur) ryzyko przegranej jest minimalne, dlatego zazwyczaj klienci nie ponoszą żadnych kosztów związanych z pomocą prawną. ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 9


prawo w firmie

Rewolucja czy ewolucja? Ważne zmiany w Prawie zamówień publicznych W końcu się pojawiła, ale czy nie za późno? 24 grudnia 2013 r. weszła w życie Ustawa z dnia 8 listopada 2013 r. o zmianie ustawy – Prawo zamówień publicznych1, która dla przedsiębiorców z wielu branż stanowi kluczowy akt prawny w prowadzonej działalności. Modyfikacje dotyczą w głównej mierze podwykonawców i wynikają z chęci ustawodawcy, by zmaksymalizować bezpieczeństwo w realizacji zamówień o charakterze publicznym. Próbę przedstawienia wybranych nowo przyjętych rozwiązań i ocenę regulacji podejmują prawnicy z kancelarii Deloitte Legal. Karol Ciszak Senior Associate Deloitte Legal Pasternak, Korba i Wspólnicy Kancelaria Prawnicza sp.k.

Marta Jóźwiak Senior Associate Deloitte Legal Pasternak, Korba i Wspólnicy Kancelaria Prawnicza sp.k.

I. Z uzasadnienia do noweli W polskich realiach gospodarczo-rynkowych podwykonawcy1 stanowią ważne ogniwo w realizacji zamówień publicznych. Dotychczasowy stan prawny i regulacje zawarte w Prawie zamówień publicznych nie były wystarczające, by zabezpieczyć podwykonawców przed coraz częstszymi przypadkami braku terminowych płatności na rzecz podwykonawców przez głównych wykonawców zamówienia. Problemy zatorów płatniczych dotyczą – zdaniem ustawodawcy – głównie robót budowlanych, a w dłuższej perspektywie mogą negatywnie wpłynąć na konkurencyjność z uwagi na rosnącą niechęć małych i średnich przedsiębiorstw do przyjmowania roli podwykonawców w realizacji zamówień publicznych. 1

Dz. U. 2013.1473.

10 | Polski Przemysł – marzec 2014

Według uzasadnienia do omawianej ustawy ma ona służyć między innymi wzmocnieniu ochrony praw podwykonawców w procesie realizacji zamówień publicznych. Taka dodatkowa ochrona ma w szczególności polegać na zapewnieniu im terminowej wypłaty należnego wynagrodzenia. Spełnieniu tego celu ma służyć wprowadzenie do Prawa zamówień publicznych efektywnych instrumentów nadzoru, dzięki którym instytucje publiczne będą w stanie wspierać wszystkich uczestników projektów, w tym także podwykonawców. Nowe przepisy należy stosować do wszystkich postępowań o udzielenie zamówienia publicznego wszczętych po 24 grudnia 2013 r. II. Co nowego w „starej” ustawie? Co do zasady Prawo zamówień publicznych w nowym kształcie zachowało swobodę wykonawcy w powierzeniu wykonania części zamówień podwykonawcy, wprowadzono jednak możliwość

zastrzeżenia przez zamawiającego osobistego wykonania przez wykonawcę kluczowych części zamówienia na roboty budowlane lub usługi czy też prac związanych z rozmieszczeniem i instalacją w ramach zamówienia na dostawy. Komentatorzy zgodnie jednak podkreślają, że największe znaczenie z punktu widzenia podmiotów biorących udział w realizacji zamówienia mają scharakteryzowane poniżej wybrane elementy noweli, które najogólniej można określić mianem: zapewnienia podwykonawcom gwarancji wynagrodzenia. A. Umowa o podwykonawstwo – definicja Nowelizacja przyniosła definicję legalną umowy o podwykonawstwo2, którą należy rozumieć jako umowę w formie pisemnej o charakterze odpłatnym, której przedmiotem są usługi, dostawy lub roboty budowlane stanowiące część zamówienia   Dodany w Ustawie z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych art. 2 pkt 9b.

2


publicznego, zawartą między wybranym przez zamawiającego wykonawcą, a innym podmiotem (podwykonawcą), a w przypadku zamówień publicznych na roboty budowlane także między podwykonawcą a dalszym podwykonawcą lub pomiędzy dalszymi podwykonawcami. Kluczowym elementem wprowadzonej definicji jest konieczny element odpłatności umowy o podwykonawstwo oraz rozszerzenie kręgu chronionych podmiotów poprzez objęcie definicją również podwykonawców dostaw i usług biorących udział w realizacji zamówienia publicznego oraz tzw. dalszych podwykonawców. Zgodnie z wyjaśnieniami Urzędu Zamówień Publicznych w obecnym stanie prawnym podwykonawcy usług i dostaw zyskali możliwość egzekwowania swoich roszczeń bezpośrednio od zamawiającego, w przypadku gdy generalny wykonawca nie uregulował względem nich swoich zobowiązań. B. Wymóg osobistego wykonania zamówienia przez wykonawcę W świetle nowych przepisów pojawiła się możliwość zobowiązania wykonawcy do osobistego wykonania kluczowych części zamówienia na roboty budowlane lub usługi bądź prac związanych z rozmieszczeniem i instalacją w ramach zamówienia na dostawy. W ten sposób wprowadzono możliwość wyłączenia posłużenia się podwykonawstwem. Ponadto, zgodnie ze znowelizowanymi przepisami, zamawiający może żądać wskazania przez wykonawcę części zamówienia, której wykonanie zamierza powierzyć podwykonawcy, lub podania przez wykonawcę nazw (firm) podwykonawców, na których zasoby wykonawca powołuje się w celu wykazanie spełnienia warunków udziału w danym postępowaniu. C. Rozliczenia z podwykonawcami Kolejnym rozwiązaniem, które przynosi nowelizacja, jest wprowadzenie nowych zasad rozliczania z podwykonawcami w przypadku zamówień na roboty budowlane, których termin wykonywania jest dłuższy niż 12 miesięcy. W takich wypadkach, jeśli umowa przewiduje zapłatę wynagrodzenia należnego wykonawcy w częściach, warunkiem zapłaty przez zamawiającego drugiej i następnych części należnego wynagrodzenia za odebrane roboty budowlane jest przedstawienie dowodów zapłaty wymagalnego wynagrodzenia podwykonawcom i dalszym podwykonawcom biorącym udział w realizacji odebranych robót budowlanych. Z kolei gdy umowa przewiduje zapłatę całości wynagrodzenia należnego wykonawcy po wykonaniu całości robót budowlanych – zamawiający jest obowiązany przewidzieć udzielanie zaliczek. Udzielanie kolejnych zaliczek przez zamawiającego wymaga przedstawienia dowodów zapłaty wymagalnego wynagrodzenia podwykonawcom i dalszym podwykonawcom biorącym udział w realizacji części zamówienia, za którą zaliczka została wypłacona. W świetle przyjętych przepisów wykonawca za wypełnianie swoich zobowiązań w stosunku do podwykonawców ma zatem odpowiadać bezpośrednio przed zamawiającym. Niewywiązywanie się z tych zobowiązań może dać podstawę do nałożenia na

wykonawcę sankcji. W przypadku nieprzedstawienia przez wykonawcę wszystkich wymaganych dowodów zapłaty, wstrzymuje się wypłatę należnego wykonawcy wynagrodzenia za odebrane roboty budowlane albo odpowiednio udzielenie kolejnej zaliczki w części równej sumie kwot wynikających z nieprzedstawionych dowodów zapłaty. D. Termin zapłaty Rozwiązaniem mającym na celu zapewnienie podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy przewidzianemu w umowie o podwykonawstwo gwarancji terminowej płatności wynagrodzenia jest wprowadzenie terminu zapłaty wynagrodzenia, który nie może być dłuższy niż 30 dni od dnia doręczenia wykonawcy, podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy faktury lub rachunku potwierdzających wykonanie zleconej podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy dostawy, usługi lub roboty budowlanej. E. Bezpośrednia zapłata podwykonawcy Jak już wspomniano, jednym z celów omawianej nowelizacji było zapewnienie podwykonawcom gwarancji zapłaty wynagrodzenia, co stanowiło (i zapewne nadal stanowi) w wielu wypadkach trudności w relacjach pomiędzy drobniejszymi przedsiębiorcami współpracującymi z większymi podmiotami jako podwykonawcy. Z tego też powodu wprowadzono swoisty mechanizm, zgodnie z którym zamawiający ma dokonywać bezpośredniej zapłaty wymagalnego wynagrodzenia przysługującego podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy3 w wypadku uchylenia się od obowiązku zapłaty przez wykonawcę lub podwykonawcę4. Należy zaznaczyć, iż taka ww. bezpośrednia zapłata wynagrodzenia obejmuje wyłącznie należne wynagrodzenie, bez odsetek należnych podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy. Przed dokonaniem bezpośredniej zapłaty zamawiający jest obowiązany umożliwić wykonawcy zgłoszenie pisemnych uwag dotyczących zasadności bezpośredniej zapłaty wynagrodzenia podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy. Co istotne, w przypadku dokonania bezpośredniej zapłaty podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy zamawiający potrąca kwotę wypłaconego wynagrodzenia należnego wykonawcy.

średniej zapłaty podwykonawcy lub dalszemu podwykonawcy lub konieczność dokonania bezpośrednich zapłat na sumę większą niż 5% wartości umowy przez zamawiającego może stanowić dla niego podstawę do odstąpienia od umowy. III. Podsumowanie Z uzasadnienia do omawianej nowelizacji wynika, że Prezes Urzędu Zamówień Publicznych ma monitorować realizację nowych rozwiązań i po dwóch latach od dnia jej wejścia w życie – w porozumieniu z Ministrem Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej – przedstawić raport w sprawie efektów jej funkcjonowania. Biorąc pod uwagę specyfikę projektów budowlanych, a przede wszystkim czas ich

PRZED DOKONANIEM BEZPOŚREDNIEJ ZAPŁATY ZAMAWIAJĄCY JEST OBOWIĄZANY UMOŻLIWIĆ WYKONAWCY ZGŁOSZENIE PISEMNYCH UWAG DOTYCZĄCYCH ZASADNOŚCI BEZPOŚREDNIEJ ZAPŁATY WYNAGRODZENIA PODWYKONAWCY LUB DALSZEMU PODWYKONAWCY

W nowelizacji pojawił się również przepis5 mający w swym założeniu „dyscyplinować” wykonawców w kwestii dokonywania terminowych płatności wobec podwykonawcy lub dalszego podwykonawcy. Zgodnie z nim konieczność wielokrotnego dokonywania bezpo-

realizacji, wydaje się, że jest to najwcześniejszy z możliwych terminów na pierwszą ocenę tego, czy i jak wprowadzone zmiany wpływają w praktyce na stabilność finansową podwykonawców i czy przekładają się na ożywienie wśród mniejszych, lokalnych przedsiębiorców w zakresie chęci podejmowania współpracy z wykonawcami zamówień publicznych przy jednoczesnej gwarancji zachowania bezpieczeństwa, jakości i ciągłości inwestycji.

Dotyczy to podwykonawcy lub dalszego podwykonawcy, który zawarł zaakceptowaną przez zamawiającego umowę o podwykonawstwo, której przedmiotem są roboty budowlane, lub który zawarł przedłożoną zamawiającemu umowę o podwykonawstwo, której przedmiotem są dostawy lub usługi. 4   Wynagrodzenie dotyczy wyłącznie należności powstałych po zaakceptowaniu przez zamawiającego umowy o podwykonawstwo, której przedmiotem są roboty budowlane, lub po przedłożeniu zamawiającemu poświadczonej za zgodność z oryginałem kopii umowy o podwykonawstwo, której przedmiotem są dostawy lub usługi. 5   Dodany w Ustawie z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych art. 143 c ust.7.

Można pokusić się o stwierdzenie, że proponowane zmiany są formą uzasadnionej reakcji ustawodawcy na pojawiające się coraz liczniej przypadki upadłości i likwidacji podmiotów będących podwykonawcami przy dużych projektach infrastrukturalnych w okresie nasilonych inwestycji związanych z przygotowywaniami do EURO 2012 w Polsce. Rozwiązania te należy uznać za słuszne z założenia, ale nasuwa się pytanie, czy nie zostały wprowadzone zbyt późno. ■

3

Polski Przemysł – marzec 2014 | 11


marketing i pr Integracja – dlaczego jest tak ważna w pracy zespołowej?

Skarb masonów pomaga realizować projekty w Volvo W pracy zespołowej ważne są zarówno umiejętności poszczególnych członków zespołu, jak i zdolności całego zespołu, a dokładność i czas wykonania zadania mają ogromne znaczenie dla realizacji całego projektu.

Michał Twardowski www.iogame.pl

OGNIWO W ŁAŃCUCHU

STADO

Bardzo często pracownicy firm są przekonani, że muszą się skupić tylko i wyłącznie na swoich zadaniach, zatracają się w natłoku spraw, które muszą załatwić, co powoduje, że zupełnie nie dostrzegają dobra ogółu. Są również tacy, co przez cały czas oglądają się za siebie i porównują z innymi. Mało jest natomiast pracowników, którzy rozumieją cele postawione zespołowi, wiedzą, jaką rolę odgrywają w zespole oni i ich koledzy, mają świadomość, że stanowią „ogniwo w łańcuchu”. Podobnie jest z menedżerami. Najczęstszym błędem, jaki popełniają, jest brak proporcjonalnego podziału swojej uwagi pomiędzy cele i zadania swoich podwładnych, założenia ogólne zespołu oraz koordynację z działaniami innych zespołów.

Aby człowiek zrozumiał, że to, co robi, jest ważne nie tylko dla niego, lecz także dla innych, musi sobie uświadomić, że jest członkiem zespołu, przynależy do grupy mającej do zrealizowania jakiś cel. Musi mieć świadomość skutków własnych działań oraz ich konsekwencji. Musi wiedzieć, że jego najmniejszy błąd lub drobne opóźnienie może mieć wielkie znaczenie dla całej grupy. Musi być przekonany, że inne osoby z jego grupy zrealizują swoje zadania nie gorzej niż on sam. Musi mieć pewność, że inni postrzegają współpracę tak samo jak on.

12 | Polski Przemysł – marzec 2014

CZY MOŻLIWE JEST ZBUDOWANIE TAKIEGO ZESPOŁU? Odpowiedź na to pytanie jest prosta – tak, jest to możliwe. Aby ludzie mogli poczuć, że przynależą do grupy, mogli sobie zaufać i zaczęli polegać


Gra integracyjna ze scenariuszem dla Volvo

ROZWIĄZANIA POSZCZEGÓLNYCH ZADAŃ SKŁADAJĄ SIĘ NA ROZWIĄZANIE ZADANIA POSTAWIONEGO PRZED CAŁĄ GRUPĄ. GRACZE IOGAME MUSZĄ DZIAŁAĆ POD PRESJĄ CZASU I W ODPOWIEDNICH MOMENTACH WYMIENIAĆ SIĘ INFORMACJAMI. WSZYSTKO OPARTE JEST NA DOBREJ ZABAWIE I CIEKAWYCH FORMACH

Główne cele: - integracja 80 pracowników z trzech działów wrocławskiej fabryki, - wzmocnienie lojalności pracowników wobec firmy, - zmniejszenie ryzyka rotacji pracowników, - polepszenie relacji między pracownikami, - budowane świadomości przynależności do grupy, - trening współpracy i komunikacji wewnątrzdziałowej i międzydziałowej, - zwiększenie skuteczności realizacji projektów,

na sobie nawzajem, należy pozwolić im się poznać, zbliżyć się do siebie. Pierwszą myślą, jaka zwykle przychodzi do głowy, jest zorganizowanie imprezy integracyjnej. Niewątpliwie jest to dobre rozwiązanie, aby ludzie się do siebie zbliżyli, ale czy tylko o to chodzi? Czy w ten sposób uda nam się uświadomić pracownikom, że ich praca ma bardzo duże znaczenie dla całej grupy, a nawet firmy?

ioGAME IoGame to gra scenariuszowa, która pomaga uświadomić pracownikom znaczenie ich pracy. Uczestnicy ioGame wchodzą do gry w nieoczekiwanym momencie, a element zaskoczenia jest tu bardzo istotny. Tematyka gry ioGame jest w zasadzie dowolna – ważne, że zawsze toczy się w realnym świecie, a scenariusze za każdym razem powstają na nowo i nigdy się nie powtarzają. Gra obsadzona jest zarówno statystami, jak i ludźmi na co dzień pełniącymi różne funkcje (kwiaciarka, ksiądz, kierowca autobusu, sprzedawca, kelner, itd.). „W zależności od budżetu naszego klienta w grze osadzamy różne atrakcje dostępne na rynku, tak aby gra na zawsze została w pamięci” – mówi Michał Twardowski, prezes zarządu ioGame sp. z o.o. Graczom ioGame przydziela się różne zadania. Rozwiązania poszczególnych zadań składają się na rozwiązanie zadania postawionego przed całą grupą. Gracze ioGame muszą działać pod presją czasu i w odpowiednich momentach wymieniać się informacjami. Wszystko oparte jest na dobrej zabawie i ciekawych formach. W jednej z ostatnich gier ioGame uczestnicy byli podzieleni na 7 12-osobowych grup niezależnych od siebie. Kolejne wskazówki do rozwikłania zagadki zdobywali, przemieszczając się po Wrocławiu, pływając łódkami po Odrze, odwiedzając przeróżne ciekawe miejsca. Byli wplątani w kryminalną intrygę na terenie jednego z wrocławskich hoteli. Najważniejszym punktem tej gry było przekazanie sobie informacji. Zadanie było o tyle trudne, że grupy w tym samym czasie musiały wejść na konkretne wieże w okolicach wrocławskiego rynku, nie wiedząc, po co to robią ani że pozostałe grupy też wchodzą na inne wieże. Na szczycie, wyposażeni w kompas i lornetkę, jednocześnie nadawali zaszyfrowaną informację innej grupie i odczytywali informację dla siebie. Czuli się, jakby byli bohaterami powieści Dana Browna.

RYWALIZACJA JEST ZŁA Gry ioGame wciągają do zabawy, są przygodą, dzięki czemu uczestnicy zachowują się naturalnie, a to z kolei powoduje, że zawiązują się między nimi pozytywne i trwałe relacje. W grach ioGame nigdy nie ma rywalizacji. Od początku do samego końca uczestnicy mają jeden cel, a w trakcie gry z czasem uświadamiają sobie, jak bardzo realizacja głównego zadania uzależniona jest od ich współpracy i podziału zadań. Gra ioGame pokazuje, kto jest zdeterminowany do działania, kto jest kreatywny, kto skrupulatnie trzyma się zasad i dąży do celu, kto ma otwarty umysł na otaczającą rzeczywistość. Rywalizacja i integracja nie pasują do siebie – jedno wyklucza drugie. Gra buduje świadomość wśród uczestników, że w projektach zespołowych ważne są zarówno umiejętności i doświadczenie jednostki, jak i grupy. Gracze dostrzegają również konsekwencje upływu czasu. Stracony czas jest nie do odzyskania, a skutki mogą być nieodwracalne. ■

- trening realizacji zadań pod presją czasu. Scenariusze ioGame są za każdym razem tworzone na nowo, co zapewnia niepowtarzalność i oryginalność. Zanim powstanie scenariusz, zbiera się informacje o uczestnikach gry, co pozwala wykorzystać ich zainteresowania, upodobania, silne i słabe strony. Scenariusz ioGame dla Volvo oparty był na legendzie skarbu masonów, który został ukryty gdzieś we Wrocławiu. Na trzy dni przed rozpoczęciem gry każdy z uczestników otrzymał tajemniczą kopertę, przeznaczoną tylko i wyłącznie dla niego. Wskazówki zawarte w kopercie miały zaprowadzić uczestników gry w siedem nieprzypadkowych miejsc powiązanych z wrocławską masonerią. Grupy musiały rozszyfrować kolejno przypisane dla niej elementy gry i zdobywać informacje, rozwiązywać zadania, dzięki którym kolejne elementy układanki tworzyły całość. Zdobyte wskazówki mogły się przyczynić do zakończenia gry dopiero w połączeniu z informacjami od pozostałych grup. Gra była tak zaplanowana, że poszczególne grupy musiały się wymieniać zdobytymi informacjami. Dzięki wspólnym działaniom gracze na koniec otrzymali nagrodę. Specjalnie wynajęty dawny tramwaj zebrał wszystkich uczestników z różnych przystanków, o których gracze dowiedzieli się, rozszyfrowując informacje zbierane podczas gry, i zawiózł w miejsce, gdzie odbył się piknik. Gra zawierała elementy kartografii, należało się wykazać ogólną wiedzą z historii, geografii, chemii, matematyki i literatury. W rozgrywce wzięli udział aktorzy i statyści, wykorzystano elementy specjalne takie jak: pojazdy, lokale, pomieszczenia, instytucje, kostiumy, rekwizyty, bilety wstępu. Postawione cele prowadziły do zintegrowania wszystkich uczestników gry, tak aby w przyszłości mogli wspólnie pracować nad jednym projektem. Ukończenie gry wymagało współpracy pomiędzy uczestnikami, a zadania postawione przed pracownikom firmy Volvo podczas ioGame uwypukliły ważność pracy w zespole na każdej płaszczyźnie, uświadomiły każdemu z uczestników, że to, czego nie można zrobić samemu, można zrobić z kolegą, co w efekcie znacząco zwiększa powodzenie realizacji projektu. Gra pokazała również, że poszczególne zespoły są od siebie zależne, a ich wspólna praca daje wymierne efekty.

Polski Przemysł – marzec 2014 | 13


relacje inwestorskie

Wykorzystaj techniki marketingu narracyjnego w relacjach inwestorskich Budowanie equity story jest ważnym etapem przygotowywania IPO (debiutu giełdowego) spółki, jednakże nie należy o tym zapominać także w trakcie prowadzenia regularnych działań IR (szczególnie w wypadku braku aktywnej polityki/strategii spółki w tej dziedzinie). Przypuśćmy, że po okresie prowadzenia IR jedynie w wariancie minimum – wypełniania wyłącznie obligatoryjnych obowiązków informacyjnych – zarząd w końcu akceptuje plan bardziej aktywnej polityki relacji inwestorskich. Błogosławieństwo „góry” otrzymaliśmy, mamy carte blanche od zarządu i zaakceptowany budżet. Co robić dalej? Od czego powinniśmy zacząć? Wykorzystać siłę marketingu narracyjnego i opowieści – skutecznej techniki, którą wykorzystuje się od tysięcy lat.

Grzegorz Surma redaktor naczelny wortalu branżowego www.relacjeinwestorskie.org.pl

PRZYCIĄGAJĄCA UWAGĘ OPOWIEŚĆ KLUCZEM DO ZBUDOWANIA ZAINTERESOWANIA W szumie informacyjnym towarzyszącym człowiekowi XXI w. kluczowe jest przyciągnięcie uwagi klienta, konsumenta, odbiorcy, widza – każdego, komu chcemy coś zaoferować, coś sprzedać. Również dla specjalisty od IR. Marketing akcji, jedna z definicji relacji inwestorskich, sprawdza się w tym wypadku w stu procentach. Owe zagadnienie świetnie opisał Eryk Mistewicz w swojej książce „Marketing narracyjny” (jeżeli interesują Państwa nowoczesne metody komunikacji i PR, szczerze tę książkę polecam). Mistewicz pisze wiele o sile opowieści – fascynującej historii, narracji przyciągającej uwagę otoczenia i interesariuszy. Dlaczego nie odnieść tego również do budowaniu potencjału IR w spółce giełdowej, budowaniu equity story – opowieści o konkretnych bohaterach przezwyciężających trudności i zmagających się z prawdziwymi problemami w konkretnych sytuacjach? Wiarygodność takich osób jest przecież budowana przez zdobyte doświadczenie. Jak w każdej dobrej opowieści bohaterowie muszą mieć sukcesy i porażki, oponentów, wrogów, przeciwników, którzy stają 14 | Polski Przemysł – marzec 2014

na drodze ich sukcesu. W końcu wygrywają – dzięki talentowi, pracowitości i odrobinie szczęścia, trzymając się wyznaczonego wcześniej planu. Czy tego rodzaju opisu nie można odnieść do konkretnych ludzi, którzy zbudowali sukces polskich spółek z giełdowego parkietu? Moim zdaniem – jak najbardziej. Za cyframi, wynikami, raportami stoją przecież konkretni ludzie! Ludzie, którzy dzięki swojej pracy, kreatywności, odpowiedniemu dobraniu współpracowników odnieśli sukces i zbudowali potęgę przedsiębiorstwa, które w końcu trafiło na giełdę. Opowiedzmy o nich w fascynujący sposób, przyciągający uwagę interesariuszy rynku kapitałowego. Łatwiej będzie wówczas pozyskać ich kapitał czy przyciągnąć zainteresowanie w wypadku planowania nowej emisji akcji. Budowanie equity story to proces, który jest długofalowy i rozłożony w czasie. Nie da się go przeprowadzić w miesiąc. Od czego więc zacząć?

SUKCES BUDUJĄ KONKRETNE JEDNOSTKI – PRZEDSTAW ICH HISTORIĘ Jak wspomniałem, za sukcesem konkretnego przedsiębiorstwa stoją jednostki. Ludzie, którzy

często zaczynali swoją działalność w przysłowiowym garażu, by w końcu zbudować wielkie przedsiębiorstwo bądź giełdową grupę kapitałową. Warto, by inwestorzy o nich wiedzieli i znali ich historię. Najważniejsza jest wiarygodność. W procesie equity story nie ma jednak miejsca na naginanie faktów i koloryzowanie rzeczywistości. Biznesmeni, którzy pamiętają wiele szczegółów z początkowych lat działalności, są wyjątkowo cenni. Jeżeli sami są niemedialni, nie czują się dobrze w wystąpieniach publicznych i na spotkaniach – nic straconego. Czasami może im pomóc wyjazd na szkolenie z wystąpień publicznych, ale to naszym zadaniem jest odpowiednie „przełożenie” ich opowieści na historię, która jest interesująca i ciekawa, wykrzesanie potencjału z danej osoby. Najważniejsza jest jednak wola – jeżeli zarządzający popierają tę inicjatywę, chcą opowiedzieć o historii firmy – jesteśmy w połowie drogi. Na sukcesy wielu spółek złożyła się ciężka praca sporej liczby osób. Inwestorzy często nie znają przedsiębiorstwa od tej strony, a te kwestie ich interesują, o czym świadczą pytania zadawane na spotkaniach. Co było najważniejsze w tworzeniu biznesu na po-


czątku? Jakie przeszkody stawały na drodze? Dlaczego w danym roku zdywersyfikowano działalność? Co skłoniło zarząd do rozszerzenia oferty firmy albo do przebranżowienia? Kto wówczas był największą konkurencją? Jacy ludzie zbudowali potęgę spółki i dlaczego właśnie oni? Co ich skłoniło do związania swojej kariery zawodowej z tą a nie inną firmą? To materiał do zbudowania fascynujących opowieści o prezesie, akcjonariuszu i jednocześnie właścicielu, który wielokrotnie ryzykował własnym majątkiem, podejmując decyzje wtedy niezrozumiałe dla innych. Mógł wszystko stracić, ale dzięki inteligencji, kreatywności i odrobinie szczęścia „rozbił bank”, stawiając w pewnym momencie wszystko na jedną kartę. To opowieść o jego wspólniku, „prawej ręce”, który mimo że nie był takim wizjonerem jak główny założyciel, to bez jego pracowitości, zdolności logistycznych i koordynacji całej papierowo-finansowej strony firmy wspólny sukces nie byłby możliwy. To opowieść o walce: z przeciwnościami losu, niejasnym i często zmieniającym się prawodawstwem, konkurentami, którzy z radością przyjęliby każdy kłopot i porażkę oraz zniknięcie firmy z rynku. To opowieść o sukcesach: przejęciu pierwszej spółki zależnej, zrealizowaniu dużego zlecenia, które postawiło młodą firmę na nogi i po raz pierwszy ustabilizowało ją finansowo na pewien okres. To historia młodego pracownika, który tuż po ukończeniu studiów został zatrudniony w przedsiębiorstwie na jednym z szeregowych stanowisk. Firma doceniła jego zapał i potencjał, inwestowała w niego – pracownik odwdzięczył się kreatywnością i intensywną pracą. Kilka jego pomysłów znacząco usprawniło pracę przedsiębiorstwa. Kończył kolejne kursy, szkolenia, studia, wreszcie awansował, trafił na wysokie stanowisko menedżerskie, a teraz przekazuje swoją wiedzę młodym pracownikom i tłumaczy

im, że wszystko jest możliwe, jeżeli jest się pracowitym i ma się otwarty umysł. Każda spółka ma swoją specyfikę. Możliwe jest wykreowanie dziesiątek ciekawych opowieści. Która spółka przyciągnie uwagę inwestora (zakładając w miarę porównywalne wyniki finansowe i sytuację)? Ta, która jest transparentna

WARTO PRZEPROWADZIĆ BURZĘ MÓZGÓW Z ZARZĄDEM I ZASTANOWIĆ SIĘ NAD WIZJĄ FIRMY W PERSPEKTYWIE NAWET KILKUNASTU LAT i potrafi opowiedzieć o swoim biznesie, założycielach, planach, sukcesach i konkurentach, czy może ta, która nie oferuje inwestorom wiele więcej niż suche prezentacje wyników (albo, co gorsza, zbywa ich i odsyła do obszernych raportów okresowych bez słowa komentarza)? Myślę, że to pytanie retoryczne.

na spółkę długofalowo. Nie tylko w perspektywie standardowego roku i pięciu lat. Warto przeprowadzić burzę mózgów z zarządem i zastanowić się nad wizją firmy w perspektywie nawet kilkunastu lat. Jak w ciągu dekady może wyglądać popyt na usługi oferowane przez spółkę? Czy za kilka lat w ogóle będzie istniał popyt na core business spółki? To ważne pytania, które należy zadać, by przeanalizować sytuację. Oczywiście, oznacza to poruszanie się w obszarze pewnych hipotez, ale i tak warto to zrobić. Pytanie, gdzie spółka chce się znaleźć za kilka lat, jest ważne, ale nie najważniejsze. Najistotniejsza jest kwestia, jak to osiągnąć. Jakimi działaniami, inwestycjami? Ile środków finansowych będziemy potrzebować do zrealizowania naszego celu? To ważny element equity story. Należy również pamiętać o opisaniu konkurencji. Opowiedzmy, co nas od niej odróżnia, w czym jesteśmy lepsi. Podobnie należy postąpić przy opisywaniu rynku. Jak wyglądają segmenty, jaki jest zasięg geograficzny? Należy powołać się na twarde dane statystyczne oraz materiały analityków, firm zewnętrznych, wszelkiego rodzaju ekspertów niezwiązanych bezpośrednio ze spółką. To element stałego procesu budowania wiarygodności przedsiębiorstwa.

STRATEGIA I WIZJA – O KORZYŚCIACH Z PRZEDSTAWIANIA DŁUGOFALOWEJ PERSPEKTYWY

Eryk Mistewicz w swojej przywołanej na początku tego tekstu książce przytacza starą mądrość Indian Hopi „Kto opowie świat – ten nim rządzi”. W naszej sytuacji sprawdzi się lepiej: „Kto dobrze opowie spółkę giełdową – ma duże szanse na dobry IR i PR, zainteresowanie interesariuszy rynku kapitałowego, łatwiejsze pozyskanie kapitału i przyciągnięcie rynkowej uwagi”.

W trakcie tworzenia equity story nie możemy zapominać o roli strategii. Ważne, by spojrzeć

Wszystko zaczyna się od opowieści… ■ reklama

Polski Przemysł – marzec 2014 | 15


reklama

raporty

Elgor 2013: konstruktywne dyskusje ekspertów branży górnictwa odkrywkowego Prawie 140 uczestników, blisko 15 wystąpień, trzy panele dyskusyjne oraz 11 sesji warsztatowych dla inżynierów – oto bilans zeszłorocznej konferencji ELGOR, która odbyła się w dniach 9–11 października w Busku-Zdroju. Uczestnicy wysoko ocenili poziom merytoryczny prelekcji, uznając referaty za wartościowe ze względu na możliwość wykorzystania pozyskanej wiedzy w praktyce.

Z

a najciekawszą prezentację uznano wykład Jana Stasska z firmy BEA-Polska: „Wykrywanie kamieni w procesie wydobywczym kopalń odkrywkowych węgla brunatnego”. Goście docenili także referaty: „Zmiany w sterowaniu przenośnikami, dające wymierne korzyści” Leszka Hertla i Henryka Nowackiego z PGE KWB Bełchatów oraz „Energooszczędne silniki synchroniczne z magnesami trwałymi o rozruchu bezpośrednim” prof. Jana Zawilaka z Politechniki Wrocławskiej. „Konferencja przynosi nową jakość dla branży górnictwa odkrywkowego – mówi Robert Wojniak z firmy Siemens, pomysłodawca konferencji. – Uczestnicy (przedstawiciele kopalń oraz reprezentanci środowiska naukowego) wnieśli ogromny wkład merytoryczny do dyskusji, dzięki któremu wypracowano koncepcję nowych standardów technik regulacji i sterowania. Panelowa formuła spotkania pozwoliła na przedyskutowanie oraz diagnozę rzeczywistych problemów, z którymi zarówno paneliści, jak i uczestnicy spotykają się na co dzień. Rezultatem stało się opracowanie wspólnych konstruktywnych wniosków”. Od ośmiu lat Konferencja ELGOR jest jednym z najważniejszych wydarzeń branży górnictwa odkrywkowego w Polsce. Przyciąga istotne instytucje tej branży oraz osoby odpowiedzialne za jej współczesny kształt. Jest ponadto płaszczyzną prezentacji innowacyjnych osiągnięć naukowo-badawczych i wdrożeniowych. Uczestnictwo w konferencji pozwala poznać najnowsze techniki i światowe technologie w branży górnictwa

16 | Polski Przemysł – marzec 2014

odkrywkowego, a także nawiązać kontakt z najważniejszymi jej przedstawicielami w Polsce. „Ustalenia konferencji ELGOR potwierdzają konieczność i możliwości dalszego rozwoju branży węgla brunatnego w zakresie wdrażania nowych systemów sterujących i napędowych w maszynach i urządzeniach górnictwa odkrywkowego – mówi Norbert Wocka z SKW Biura Projektowo-Technicznego, autor referatu otwierającego tegoroczną konferencję. – Działalność modernizacyjna i innowacyjna, realizowana na tych maszynach, jest kluczowa dla efektywności całej branży”. Partnerami honorowymi ubiegłorocznej konferencji ELGOR były Politechnika Wrocławska oraz Wyższy Urząd Górniczy, merytorycznym – Poltegor Instytut, patronami branżowymi – PGE GiEK SA oraz SITG Oddział Bełchatów, sponsorem strategicznym – Siemens sp. z o.o., partnerami głównymi – CE „Ania” i Lapp Kabel. Konferencję, w roli partnerów, wsparły także firmy: Bea, Elektromontaż Lublin, Fugo Projekt, Merrid Controls, Prysmian Group, Sternet, Technokabel oraz Zakłady Kablowe BITNER. „Przygotowujemy się do organizacji 10. – jubileuszowej – edycji konferencji. Naturalnym kierunkiem rozwoju byłoby rozszerzenie grona uczestników o kolejnych ekspertów z zagranicy – mówi Cezary Mychlewicz z Siemens. W tym roku zaproponujemy uczestnikom jeszcze większą liczbę analiz konkretnych przypadków, ponieważ zależy nam na praktycznym wymiarze konferencji”. ■


Indie krajem partnerskim

ITM Polska

Targi ITM Polska, odbywające się od wielu lat w Poznaniu, są jedynym wydarzeniem w Polsce, które skupia uwagę branży na tak dużą skalę. Największą grupę odwiedzających targi ITM Polska stanowi kadra zarządzająca, technolodzy oraz konstruktorzy z branż takich jak: wyroby metalowe, przemysł maszynowy, motoryzacyjny czy konstrukcje stalowe. Zróżnicowana ekspozycja, ciekawe tematy i dobra współpraca z partnerami przestrzeni specjalnych i konferencji sprawiają, że z roku na rok powiększa się grono zadowolonych uczestników. Dzięki przeglądowi europejskich i światowych nowości targi te odgrywają znaczącą rolę w wyznaczaniu kierunku rozwoju branży. Pozwalają skutecznie promować innowacyjne produkty, a także najbardziej kompleksowo prezentować przemysłowe technologie jutra.

Z

ainteresowanie najnowszymi produktami i technologiami dla przemysłu wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Widoczne było to m.in. podczas ubiegłorocznych targów ITM Polska – z ekspozycją blisko 1000 wystawców i firm reprezentowanych zapoznało się 16 017 zwiedzających. Prognozy na rok 2014 są jeszcze lepsze.

Z AZJI DO POZNANIA W ramach tegorocznej edycji targów (3–6 czerwca) po raz pierwszy zaprezentują się wystawcy z Indii – kraju partnerskiego ITM Polska 2014. Przemysł indyjski, a zwłaszcza maszynowy, w ostatnim czasie notuje tendencję wzrostową. W Indiach produkuje się m.in. różne typy obrabiarek, wyposażenie elektrowni, maszyny górnicze, włókiennicze i sprzęt elektroniczny. Dobrze rozwijają się tam również przemysł stoczniowy, produkcja środków transportu, taboru kolejowego i samochodów. Wystąpienie indyjskie na ITM Polska będzie więc stanowiło szansę do podjęcia dobrze rokujących biznesowo rozmów. W ramach tegorocznej edycji ITM Polska organizatorzy zapowiadają kilka zmian. Uruchomiono już po modernizacji pawilon 8a. Dzięki inwestycjom został on przystosowany do budowy nowoczesnych stoisk piętrowych – dopuszczalna wysokość zabudowy wzrośnie aż do 10 m. To oznacza, że tzw. „czteropak”, w którym wystawcy targów ITM Polska prezentowali ofertę z zakresu obróbki skrawaniem (salon Mach-Tool), zwiększył swoją powierzchnię wystawienniczą do 12 tys. metrów kwadratowych brutto. „Modernizacja znacznie poprawiła atrakcyjność czterech pawilonów – twierdzi Joanna Kucharska, dyrektor ITM Polska. – W ramach salonu Mach-Tool zostały dla wystawców już ostatnie wolne miejsca”. Ekspozycję salonu mają wzbogacić także przestrzenie specjalne: utrzymanie ruchu, Cax Innovation oraz CAD/CAM.

Z NOWYM WYDARZENIEM Tegorocznym targom przemysłowym w Poznaniu towarzyszyć będzie nowe wydarzenie – Forum Odlewnicze FOCAST. Jest ono dedykowane odlewniom, producentom maszyn i urządzeń, dostawcom komponentów, usługodawcom oraz przedstawicielom nauki. W ramach tego projektu planowana jest prezentacja odlewów, komponentów i technologii, m.in. odlewów żeliwnych, staliwnych i ze stopów metali nieżelaznych, odkuwek, materiały formierskie, odlewy artystyczne, piece i materiały w ramach obróbki cieplnej odlewów, a także projektowanie i wytwarzanie maszyn, urządzeń i całych linii dla odlewnictwa, techniki pomiarowe i metody badania materiałów czy też automatyzacja procesów.

stanych w maszynach i urządzeniach, a te obejrzeć z bliska można na targach ITM Polska. W Poznaniu wystawcy prezentują ofertę dla takich branż jak maszynowa, motoryzacyjna, zbrojeniowa, energetyka czy kolejnictwo. Część urządzeń oraz narzędzi da się przetestować już na samych targach – taką możliwość stwarzają przestrzenie interaktywne: Poligon Umiejętności (w ramach salonu Technologii Obróbki Powierzchni Surfex) oraz Akademia Spawania (w ramach salonu Welding).

NOWY ROK – NOWE MOŻLIWOŚCI

INNOWACJE DLA OPTYMALIZACJI PRODUKCJI

Ekspozycję ITM Polska uatrakcyjni, oprócz cyklicznych wydarzeń takich jak Forum Inżynierskie, seminarium Stowarzyszenia Stal Nierdzewna czy seminarium Instytutu Mechaniki Precyzyjniej, także II Powszechna Wystawa Krajowa „Konkurencyjna Polska” 1989–2014. Unikatowe w skali kraju wydarzenie, które jest formą podsumowania i uczczenia 25 lat wolnej Polski, odbędzie się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich między 2 a 15 czerwca 2014 r. Patronat nad wystawą objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski.

Wzrost wydajności pracy o 20–30%? Zmniejszenie kosztu wytworzenia o 10–15%? Jest to możliwe z udziałem najnowszych technologii wykorzy-

Więcej informacji na www.machtool.mtp.pl. ■

Forum FOCAST wspierają m.in. firmy: BiTech, DISA Industries, HÜTTENES-ALBERTUS, Swan Shephard, Guss-ex, Metal Minerale, Silsop, Technical, Frech Polska, FerroTerm, Odlewnia Drawski.

Polski Przemysł – marzec 2014 | 17


artykuł sponsorowany

Pomiar temperatury w przemyśle Jednym z głównych parametrów określających procesy przemysłowe jest pomiar temperatury realizowany za pomocą przemysłowych czujników temperatury. Firma Limatherm Sensor od 45 lat doskonali proces produkcyjny czujników, prowadząc liczne badania ukierunkowane na rozwój, precyzję i stabilność wszystkich dostępnych elementów pomiarowych. Produkowane czujniki opierają się głównie na elementach: • rezystancyjnych – rezystory pomiarowe typu Pt100, Pt500, Pt1000, Pt25, Ni100, Cu…;

chemicznego osłony, aby zapewnić dokładny i długotrwały pomiar. W ofercie znajduje się szeroka gama osłon z materiałów ceramicznych, stali żaroodpornych i żarowytrzymałych oraz specjalnych stopów chemicznych.

PRZEMYSŁ CHEMICZNY

Czujniki temperatury stosowane są w większości aplikacji pomiarowych we wszystkich głównych gałęziach przemysłu.

Rodzaj otoczenia i medium pomiarowego ma znaczący wpływ na dobór czujników spełniających wymagania trudnych warunków chemicznych. Czujniki dedykowane do pomiarów temperatury kwasów, zasad i soli są wykonane ze specjalistycznych materiałów odpowiednich dla danego medium. Każdy element czujnika jest dobierany do założonych warunków (osłona czujnika, element pomiarowy, głowica przyłączeniowa itp.).

PRZEMYSŁ PALIWOWO-ENERGETYCZNY

PRZEMYSŁ SZKLARSKI I CERAMICZNY

W segmencie paliwowo-energetycznym pomiar temperatury jest kluczowym elementem diagnostycznym, w którym zastosowanie znajduje szeroka gama czujników głowicowych w różnych wersjach konstrukcyjnych. Charakteryzują się one głównie wysoką odpornością na trudne warunki pracy, niezawodnością i wysoką klasą dokładności pomiaru. Wszelkie parametry konstrukcyjne wykazują zgodność z wymaganiami aplikacji pomiarowych.

Specyfika branży szklarskiej i ceramicznej wymaga zastosowania czujników termoelektrycznych wysokotemperaturowych, opartych na termoele-

• termoelektrycznych – termopary typu J, K, T, N, S, R, B, E, A, C, D; • półprzewodnikowych o określonych charakterystykach.

PRZEMYSŁ ELEKTROMASZYNOWY Większość czujników dedykowanych maszynom i urządzeniom elektromechanicznym to konstrukcje przewodowe. Charakteryzują się użyciem wysokiej klasy materiałów gwarantujących długą i niezawodną pracę w niesprzyjających warunkach pomiarowych: dużej wilgotności, zapyleniu, wibracjach itp.

PRZEMYSŁ METALURGICZNY Spotykane aplikacje pomiarowe wymagają użycia specjalnych materiałów w osłonach czujników. Każde medium wymaga analizy oraz dobrania składu

18 | Polski Przemysł – marzec 2014


PRZEMYSŁ SPOŻYWCZY Czujniki temperatury dla przemysłu spożywczego wymagają wykonania potwierdzonego odpowiednim Świadectwem PZH. Konstrukcje wykonywane są z wysokogatunkowej stali nierdzewnej z dużą dbałością o aspekty higieniczne umożliwiające zastosowanie w warunkach wysokiej sterylności procesu. Każdy czujnik może być sprawdzony dodatkowo, co zostanie potwierdzone odpowiednią dokumentacją. Czujniki temperatury pracujące w strefach zagrożonych wybuchem wymagają wykonania w wersji Exi (iskrobezpiecznej) lub Exd (ognioszczelnej). Obie wersje potwierdzone są stosownymi dopuszczeniami typów gwarantującymi pełne bezpieczeństwo eksploatacji również w warunkach największego ryzyka (górnictwo podziemne, petrochemia).

CZUJNIKI TEMPERATURY PRACUJĄCE W STREFACH ZAGROŻONYCH WYBUCHEM WYMAGAJĄ WYKONANIA W WERSJI EXI (ISKROBEZPIECZNEJ) LUB EXD (OGNIOSZCZELNEJ) Firma Limatherm Sensor przykłada ogromną wagę do jakości swoich produktów na każdym etapie konstruowania, produkcji oraz kontroli jakości produktu, aby wyrób był w pełni zgodny z wymaganiami klienta. Mamy wykwalifikowaną kadrę techniczną w centrali firmy oraz inżynierów terenowych gotowych zdiagnozować każdą aplikację pomiarową i dobrać odpowiednie rozwiązanie. Rozbudowany dział konstrukcyjny firmy pracuje nad projektowaniem wyrobów na podstawie dostarczonych wymagań, mając na uwadze wszelkie ustalenia z użytkownikiem oraz z zachowaniem walorów metrologicznych uzasadnionych ekonomicznie. Firma posiada własne Akredytowane Laboratorium Pomiarów Temperatury czuwające nad własnościami metrologicznymi produktów oraz świadczy usługi w zakresie wzorcowania i kalibracji czujników temperatury i innych urządzeń pomiarowych. W ofercie firmy Limatherm Sensor znajduje się cała gama urządzeń specjalistycznych (kalibratory, pirometry, rejestratory itp.) wspomagających pomiary wielkości fizycznych, np. temperatury, ciśnienia, wilgotności. Aparatura oferowana przez firmę pochodzi wyłącznie od renomowanych producentów od lat istniejących na rynku automatyki. Zapraszamy do skorzystania z naszej oferty dostępnej na stronie internetowej www.limathermsensor.pl. Kontakt z firmą: telefon 18 337 99 00 lub mail info@limathermsensor.pl. ■

reklama

mentach platynowych o wytrzymałości do 1600°C typu S, R, B. Czujniki dobierane są na podstawie indywidualnych wymagań oraz panujących warunków pracy. Zastosowanie znajdują osłony ceramiczne (mulit 610, korund 799) oraz stalowe żaroodporne (1.4841, 1.4762, H25T).


transport i logistyka Polski rynek budownictwa kolejowego w 2014 r. wart 5 mld zł

Kolejowe inwestycje będą większe

Katarzyna Bednarz analityk rynku budowlanego PMR

W 2014 r. wartość rynku budownictwa kolejowego wzrośnie o mniej więcej jedną trzecią i wyniesie 5,1 mld zł. W nowej perspektywie unijnej sektor kolejowy do wykorzystania będzie miał ponad 10 mld euro, a w puli planowanych inwestycji większego znaczenia nabiorą budowy nowych linii kolejowych, wyceniane na 15 mld zł. Jednakże nie wszystkie z nowych połączeń kolejowych ostatecznie zostaną zrealizowane.

J

ak wynika z raportu „Budownictwo kolejowe w Polsce 2014: prognozy na lata 2014–2019”, przygotowanego przez firmę badawczą PMR, po niespełnionych zapowiedziach kolejowego przyśpieszenia inwestycyjnego w latach minionych w 2014 r. dynamika rynku budownictwa kolejowego wyraźnie przyśpieszy, a w efekcie wartość produkcji budowlanej z tytułu budowy dróg szynowych po raz pierwszy przekroczy 5 mld zł. Wysokie przeroby rynek utrzyma także w roku 2015, na co wpłynie intensywne domykanie inwestycji współfinansowanych minionej perspektywy unijnej. 20 | Polski Przemysł – marzec 2014

W związku z budżetem unijnym na lata 2014– –2020 polskie kolejnictwo może liczyć na dofinansowanie przekraczające 10 mld euro. Duża część z tej puli trafi na stosunkowo małoinwazyjne projekty rewitalizacyjne, jednak rządowa lista inwestycji wskazuje także na bardziej zaawansowane, finansowo i czasowo, projekty polegające na budowie nowych odcinków i łącznic kolejowych. Największe szanse na realizację mają najkrótsze z nowych planowanych odcinków. Do 2020 r. Łódź ma realne szanse na wzbogacenie swojej podziemnej sieci połączeń o dodatkowe 6 km.

Rozbudowa stanowi kolejny element przyszłych Kolei Dużych Prędkości, a przy okazji stanowi element spinający łódzki węzeł kolejowy. Na początku lutego 2014 r. PLK ogłosiły przetarg na uzupełnienie studium wykonalności, które obejmuje także opracowanie programu funkcjonalno-użytkowego. Projektem o dużych szansach powodzenia jest także połączenie kolejowe pomiędzy Katowicami a portem lotniczym w Pyrzowicach. Przedsięwzięcie jest w trakcie projektowania, które z racji dofinansowania unijnego powinno mieć finał najpóźniej z końcem roku 2015.


Dokumentacja powstaje już także dla budowy łącznicy kolejowej w Krakowie, która ma zostać zaprojektowana przez firmy BBF i Safege, które za niespełna 10 mln zł zobowiązały się do przygotowania dokumentacji przedprojektowej i projektowej oraz sporządzenie materiałów przetargowych niezbędnych do wyłonienia wykonawców robót budowlanych. Zakładany okres realizacji całej inwestycji planuje się na lata 2016–2020, a koszt budowy ma wynieść 1,7 mld zł. Najnowszym projektem, który trafił na listę rządowego Dokumentu Implementacyjnego, jest budowa nowej linii pomiędzy Łowiczem a Jaktorowem, która ma stanowić usprawnienie jednej z najbardziej eksploatowanych relacji z Warszawy w kierunku zachodniej części kraju. Projekt ma pochłonąć mniej więcej 1,7 mld zł, jednakże jak dotąd znajduje się w fazie koncepcyjnej i terminowe zrealizowanie go może przysporzyć wielu trudności.

założonym koszcie wynoszącym mniej więcej 1,8 mld zł stanowi słaby argument.

JAK TO BYŁO DO TEJ PORY? Wartość produkcji budowlano-montażowej z tytułu budownictwa kolejowego według ostatecznych danych GUS-u wyniosła

Kolejnym projektem, który mimo kilkunastoletniej fazy planowania wciąż nie ruszył, jest plan zbudowania szybszego połączenia kolejowego z Zakopanem. Trwa obecnie aktualizacja studium wykonalności dla tego projektu ocenianego na 6 mld zł. Co ważne, w odróżnieniu od połączenia Jaktorów–Łowicz sensowności tej inwestycji się nie neguje, a środowiska kolejowe chciałyby, by projekt kontynuowano.

NIEPOKÓJ BUDZI FAKT, ŻE WIELE PRAC PRZEPROWADZANYCH BĘDZIE W OBLICZU NIEPRZEKRACZALNEGO JUŻ TERMINU REALIZACYJNEGO, TJ. DO GRUDNIA 2015 R., CO NA BUDOWACH O TEJ WIELKOŚCI I TAK WYSOKIM STOPNIU SKOMPLIKOWANIA MOŻE SIĘ OKAZAĆ NIEWYKONALNE

Większego poparcia ekonomicznego nie ma natomiast kolejny projekt na Mazowszu, tj. budowa ponad 70-kilometrowego odcinka pomiędzy Modlinem a Płockiem. Inwestycja miałaby stanowić połączenie nowo otwartego portu lotniczego z zaledwie 100-tysięcznym miastem, co z ekonomicznego punktu widzenia przy

w 2012 r. niespełna 3,1 mld zł. Szacunki dotyczące zakończonego właśnie roku 2013 są dużo lepsze (ok. 3,8 mld zł), jednak i tak stanowią zaledwie namiastkę tego, czego spodziewał się rynek.

W poprzednich latach niejako główną przyczyną fatalnego stanu polskich torów był odwieczny problem finansowy, tj. brak środków. Dzięki znacznemu dofinansowaniu ze środków unijnych liczne roboty na torach faktycznie ruszyły, choć ich realizacja przebiega nie tak szybko, jak zakładano. Niepokój budzi także fakt, że wiele prac przeprowadzanych będzie w obliczu nieprzekraczalnego już terminu realizacyjnego, tj. do grudnia 2015 r., co na budowach o tej wielkości i tak wysokim stopniu skomplikowania może się okazać niewykonalne. PKP wykorzystało już wszelkie dopuszczalne możliwości przesunięć terminowych i na więcej nie może już sobie pozwolić. Gracze rynkowi z pewnym niepokojem spoglądają na sytuację w zakresie realizacji inwestycji, obawiając się konieczności zwrotu części dofinansowania należnego PLK, co w ogólnym rozrachunku pogłębi i tak już niekorzystną sytuację finansową spółki. Należy jednak przyznać, że obecna sytuacja na kolei jest przez rząd dobrze monitorowana. Widoczne jest to m.in. w efektach negocjacji z Komisją Europejską, która raz za razem zgadza się na ustępstwa w kwestii polskich kolei. W przyszłości – by sprawniej wykorzystać środki unijne – konieczna jest poprawa koordynacji procesów inwestycyjnych na kolei. Wraz z początkiem roku 2014 rozpoczął się kolejny okres finansowy, kiedy to PLK otrzyma jeszcze więcej środków na infrastrukturę, i niedopuszczalne byłoby powtarzanie po raz kolejny tych samych błędów. Wystawianie tym samym cierpliwości unijnych urzędników na kolejną próbę może już zakończyć się dla inwestora mniej korzystnie. ■

Planowane nowe odcinki sieci kolejowej w Polsce do 2022 r. Długość (km)

Wartość (mld zł)

Planowany przetarg

Tunel kolejowy od stacji Łódź Fabryczna do lini nr 15

5,7

2,3

2016

Odcinek Port Lotniczy Pyrzowice-Katowice

35

1,6

2016

Odcinek Podłęże–Szczyrc–Tymbark/Mszana Dolna oraz modernizacja istniejącej linii kolejowej nr 104 Chabówka–Nowy Sącz

133

6,0

2016

Prace na lini kolejowej E 30 na odcinku Kraków Główny Towarowy–Rudzice wraz z dobudową torów lini aglomeracyjnej na odciknku Kraków Główny–Kraków Płaszów–Kraków Bieżanów

19,8

1,7

2016

Poprawa przepustowości lini kolejowej E 20 na odcinku Warszawa–Kutno, etap II: Budowa nowej lini kolejowej łączącej Jaktorów (linia nr 4) z linią nr 3

29,2

1,7

2017

72

1,6

2017

Inwestycje

Odcinek Modlin–Płock Źródło: Dokument Implementacyjny, 2013, www.pmrpublications.com

Polski Przemysł – marzec 2014 | 21


Czy sekcja H skorzysta na ożywieniu? Perspektywy branżowe dla przedsiębiorstw na rok 2014

Zdaniem ekonomistów obserwowane właśnie procesy makroekonomiczne będą sprzyjać przedsiębiorstwom specjalizującym się w transporcie i gospodarce magazynowej. Ożywieniu gospodarczemu i wzrostowi popytu krajowego towarzyszyć będzie większy obrót realizowany przez przewóz towarów, co wpłynie na poprawę kondycji branży. Jednak ożywienie gospodarcze nie przełoży się na podobną poprawę we wszystkich działach PKD skupionych w sekcji H.

J

eśli firmy logistyczne i transportowe mają skorzystać na ożywieniu gospodarczym, to czy faktycznie będziemy mieć podstawy do jego obserwowania, a nie tylko wyczekiwania? W najnowszym z kwartalnych raportów przygotowywanych w ramach projektu Instrument Szybkiego Reagowania (ISR) przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości we współpracy z Małopolską Szkołą Administracji Publicznej (UEK) ekonomiści pod kierownictwem prof. Jerzego Hausnera wskazali, że będziemy obserwować wyższe tempo zmian PKB, które w I kwartale 2014 r. może wynieść 3,49%, 4,49% w II kwartale, a w kolejnych kwartałach ma szansę zbliżyć się nawet do 5%. Także prognozy z wyłączonym czynnikiem cyklicznym, mimo że trochę mniej optymistyczne (wskazują 4%), nadal zakładają ożywienie. Najświeższe analizy stały się także podstawą do przedstawienia pozytywnego scenariusza prognostycznego dla naszej gospodarki. Zdaniem ekonomistów ISR w nadchodzących kwartałach należy się spodziewać ożywienia wzrostu gospodarczego, zintensyfikowania produkcji i rozwoju handlu. Jednocześnie wyniki ostatniego raportu ISR potwierdzają, że w okresie wchodzenia w ożywienie, a w szczególności jego intensyfikacji, sytuacja przedsiębiorstw będzie się mocno różnicowała. Korzystne impulsy koniunkturalne nie docierają do przedsiębiorstw w tym samym czasie i w równym stopniu. Wyniki dotyczące poszczególnych branż potwierdzają, że 3/4 z nich odczuwa poprawę, ale już pozostała 1/4 – nie. Czy sekcja H znajdzie się wśród 3/4 firm, których sytuacja się polepszy?

22 | Polski Przemysł – marzec 2014

Michał Bonin główny specjalista w PARP, koordynator projektu ISR


Skąd optymizm w ocenie kondycji tej sekcji? Zapewne w największym stopniu na poprawę kondycji branży przełoży się odczuwalny już wzrost produkcji przemysłowej. Również prognozowany wzrost w wymianie handlowej Polski będzie miał odzwierciedlenie w potencjale do rozwoju firm specjalizujących się w transporcie i gospodarce magazynowej. Czynnikiem sprzyjającym będzie też dokonana i trwająca poprawa jakości infrastruktury drogowej. Dr Stanisław Kluza, ekspert BCC do spraw rynków finansowych oraz recenzent raportów IRS, pytany o kondycję branży transportowej, podkreśla, że polskie firmy transportowe osiągają coraz większe sukcesy na arenie europejskiej. Skutecznie konkurują ceną przy zachowaniu wysokich standardów jakości. Jego zdaniem procesy koniunkturalne pozwalają nawet prognozować możliwość wzrostu zatrudniania w tym segmencie rynku. Co może być zagrożeniem? Na pewno powiązanie tych działów PKD z koniunkturą gospodarczą, a ich rentowności, szczególnie w wypadku transportu, z cenami paliw. Również niepewność zleceń i wysoka konkurencja sprawiają, że ryzyko nieefektywności lub upadłości pojedynczych podmiotów pozostaje wysokie. Zdaniem dr Kluzy dla przyszłego sukcesu firm transportowych kluczowy będzie rozwój rozwiązań w zakresie zintegrowanego i inteligentnego zarządzania flotą czyli faktyczny czynnik ograniczania kosztów. „W przypadku firm transportowych efektywność rozwiązań będzie narastać wraz z wielkością podmiotów. Coraz większego znaczenia będzie nabierało osiągnięcie minimalnego poziomu wielkości firm transportowych. Będzie to dodatkowym bodźcem oddziałującym na rzecz konsolidacji w sektorze” – podkreśla Kluza. Skoro poprawa nie będzie odczuwana w podobnym stopniu we wszystkich działach PKD sekcji H – jakie są szczegółowe prognozy? Raporty ISR opisują nie tylko bieżącą sytuację i perspektywy dla polskiej gospodarki, lecz także prognozy zagrożenia upadłością. Eksperci ISR, analizując sytuację przedsiębiorstw, wyróżniają trzy przedziały stopnia zagrożenia upadłością: poziom niski (akceptowalny), określony miarą liczbową >160, poziom ostrzegawczy, określony miarą liczbową <160>200, oraz poziom wysoki zagrożenia dla przedsiębiorstw, w których stopień zagrożenia upadłością jest większy niż 200. Aby możliwe było określenie poziomu zagrożenia w sektorach, autorzy raportów dokonują oceny stopnia zagrożenia upadłością przedsiębiorstw w podziale na usługi, produkcję i działalność handlową. Szczegółowe analizy schodzą też na poziom oceny sytuacji firm według działów PKD. Najświeższy Raport ISR opiera się na danych finansowych z pierwszej połowy roku 2013. Ich analiza potwierdza, że sytuacja w produkcji oraz handlu jest w ostatnich okresach stabilna i takie są również przewidywania analityków dla nadchodzących kwartałów. Niestety,

nadal najtrudniejszą sytuacją charakteryzują się przedsiębiorstwa prowadzące działalność usługową. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że usługi mają wysoki udział w liczbie pracujących – 31,3%. Dla tego rodzaju działalności prognozy do końca I połowy 2014 r. wskazują na dalszy wzrost stopnia zagrożenia upadłością.

WŚRÓD PRZEDSIĘBIORSTW USŁUGOWYCH SPECJALIZUJĄCYCH SIĘ W TRANSPORCIE I GOSPODARCE MAGAZYNOWEJ ŚREDNIA WARTOŚĆ STOPNIA ZAGROŻENIA UPADŁOŚCIĄ W I PÓŁROCZU 2013 WYNIOSŁA 233 I WZROSŁA WZGLĘDEM POPRZEDNIEGO ROKU O 53,3% Wśród przedsiębiorstw usługowych specjalizujących się w transporcie i gospodarce magazynowej średnia wartość stopnia zagrożenia upadłością w I półroczu 2013 wyniosła 233 i wzrosła względem poprzedniego roku o 53,3%. Jest to jeden z największych zaobserwowanych wzrostów w badanych grupach rodzajowych i sekcjach PKD przedsiębiorstw. Trzeba jednak zauważyć, że jest to branża zróżnicowana rodzajowo – zawiera transport lądowy (PKD 49), wodny (50) i lotniczy (51) oraz magazynowanie i działalność wspomagającą transport (52), a także działalność pocztową i kurierską (53). Bardzo różne są też stopnie zagrożenia upadłością w wymienionych działach. Wśród przedsiębiorstw transportowych o najwyższej średniej wartości stopnia zagrożenia upadłością znalazły się podmioty zajmujące się transportem wodnym i transportem lotniczym. Krytyczny i zarazem najwyższy w polskiej gospodarce poziom zagrożenia zanotowany został w transporcie lotniczym (1022). Jednak z punktu widzenia wpływu na ogólnopolski rynek pracy działy te mają minimalne znaczenie, gdyż pracuje w nich odpowiednio 4 i 2 tys. osób. Z perspektywy rynku pracy niepokojący jest natomiast poziom zagrożenia w działach pocztowo-kurierskim i magazynowym.

Dla tych działów ogólny poziom zagrożenia wyniósł odpowiednio 398 i 317. Co istotne, te działy dają pracę ponad 200 tys. osób. Zdaniem doktora Andrzeja Kondratowicza, recenzenta Raportów ISR, do zmiany tej sytuacji potrzebny byłby znaczniejszy wzrost konsumpcji krajowej, a ta – w świetle raportu – nadal nie będzie głównym czynnikiem przewidywanego wzrostu PKB. O dużym zróżnicowaniu kondycji przedsiębiorstw branży H świadczy niski, bo wynoszący 108, poziom zagrożenia upadłością w transporcie lądowym. Ważne jest również to, że sektor ten zatrudnia 215 tys. osób. Dr Andrzej Kondratowicz zaznacza, że o ile dane o zagrożeniu upadłością za drugą połowę 2013 r. powinny być wciąż niekorzystne, o tyle w większości wariantów prognozy pierwsza (a na pewno druga) połowa 2014 r. powinna przynieść niewielką, ale widoczną poprawę i w efekcie spadek zagrożenia upadłością poniżej poziomu z I połowy 2013 r. Jedynie w wariancie pesymistycznym prognoza ISR zakłada pozostawanie branży w obszarze wysokiego zagrożenia. Jednocześnie dr Kondratowicz uważa, iż właśnie ten wariant jest wysoce prawdopodobny. „Świadczą o tym dane z barometrów koniunktury branżowej za druga połowę 2013 r., które nadal są generalnie niekorzystne, choć w mniejszym stopniu niż w okresach poprzednich. Negatywne sentymenty przedsiębiorców znajdują poparcie m.in. w danych mówiących o wzroście przeterminowanych wierzytelności, które w wielu wypadkach będą zapewne niemożliwe do odzyskania: w branży transportowej okres ich przedawnienia wynosi tylko jeden rok. Zatem, nawet jeśli sytuacja makroekonomiczna polskiej gospodarki w roku 2014 rysuje się nie najgorzej, to brak płynności – zwłaszcza wśród mniejszych firm transportu drogowego – może nie pozwolić na przełożenie się tej nieco lepszej koniunktury na lepszą sytuację w branży” – podkreśla dr Kondratowicz. Pomimo bieżącej ogólnej oceny negatywnej prognoza ISR na kolejne kwartały sygnalizuje poprawę i stabilizację w sekcji H. W największym stopniu będzie ona uzależniona od pozytywnych sygnałów z produkcji przemysłowej. Budowanie strategii firmy na podstawie wyłącznie rynku krajowego może zatem, wbrew pozorom, dać mniejszą stabilność niż jej umiędzynarodowienie. Dla liderów branży transportowo-magazynowej nie jest to nic nowego, jednak muszą to również wziąć pod uwagę firmy relatywnie mniejsze. Tekst opracowany na podstawie recenzji doktora Stanisława Kluzy oraz doktora Andrzeja Kondratowicza do wyników 11 edycji badań w projekcie ISR oraz analiz opublikowanych w Raportach z oceny stopnia zagrożenia przedsiębiorstw upadłością – komponent mikroekonomiczny i komponent makroekonomiczny – raporty 11. Raporty dostępne są do pobrania na stronie <www.isr.parp.gov.pl>. ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 23


felieton

STRACHY NA LACHY W minionym roku regularnie dochodziły do nas wieści związane z budżetem Stanów Zjednoczonych, ponieważ członkowie Kongresu nie mogli porozumieć się co do kształtu przyszłych wydatków państwa. Jeżeli limit zadłużenia nie zostałby podniesiony, to wydatki federalne nie mogłyby być większe od dochodów. Praktycznie jedynym wyjściem dla administracji Obamy byłoby zmniejszenie wydatków o jakieś 4% PKB. Czy rzeczywiście skutkiem tego byłaby recesja?

Mateusz Benedyk Instytut Misesa

PAŃSTWO A PKB Gdy mówimy o rozwoju gospodarczym lub recesji, to zwykle wskazujemy na zmiany w poziomie PKB. Na Produkt Krajowy Brutto składają się wydatki na finalne dobra i usługi. Jeśli więc kupimy samochód, to taki wydatek jest wliczany do PKB. Jeśli z kolei fabryka samochodów kupi blachę, którą będzie wykorzystywać do dalszej produkcji, to wydatek ten nie będzie częścią PKB. Podobnie transfery socjalne, jakich dokonuje rząd (emerytury, zasiłki), nie wliczają się do PKB. Dopiero kiedy emeryt pójdzie do sklepu i kupi sobie coś do jedzenia, dochodzi do powiększenia PKB. Jednak część wydatków rządu do PKB się wlicza. Jest tak np. z wydatkami na budowę dróg, zbrojenie czy zakup produktów niezbędnych do funkcjonowania administracji (komputery, papier, samochody itp.). Czy jednak wydatki rządu powinny być wliczane do PKB? Jeśli rząd dokonuje jakichś wydatków, to jednocześnie musi wyłączyć część zasobów spod rygoru kalkulacji ekonomicznej panującego w sektorze prywatnym. Rachunek zysków i strat pomaga przedsiębiorcom zorientować się, jakich dóbr i usług potrzebują konsumenci, dlatego też można dość rozsądnie zakładać, że dobrowolne, rynkowe transakcje podnoszą dobrobyt i dlatego zalicza się je do PKB. Z kolei rząd nie dostaje informacji zwrotnej porównywalnej z kalkulacją ekonomiczną. Zdrowy rozsądek często podpowiada, że konkretne wydatki rządowe nie podnoszą dobrobytu. Ostatnio np. dolnośląski Urząd Marszałkowski zarządził wydanie 66 mln zł na stworzenie portalu internetowego o Dolnym Śląsku. Wydatki te powiększą PKB, choć 24 | Polski Przemysł – marzec 2014

dla wielu obywateli są raczej przykładem marnotrawstwa, a nie lepszego życia. Spory wokół wydatków rządowych istniały już od samych początków liczenia PKB. Sam ojciec chrzestny statystyk dochodu narodowego Simon Kuznets miał spore wątpliwości co do tego, czy wydatki rządu należy uwzględniać we wskaźnikach dobrobytu. Niestety, dyskusje te przypadły na lata II wojny światowej. Administracja Roosevelta nie mogła sobie pozwolić na to, by pokazywać opłakany stan prywatnej części gospodarki podczas wojny, więc wydatki państwa przyjęło się wliczać do PKB.

LICZBOWY FETYSZ Z zakończeniem II wojny światowej wiąże się ciekawy epizod, który dobrze pokazuje, jak mylne mogą być statystyki dochodu narodowego. W Stanach Zjednoczonych podczas wojny trudno było o dostęp do wielu artykułów konsumpcyjnych, do których Amerykanie się przyzwyczaili. Mobilizacja gospodarki na potrzeby wojny spowodowała, że poziom życia przeciętnego Amerykanina wyraźnie spadł. Kiedy wojna dobiegła końca i do kraju zaczęły wracać miliony żołnierzy, keynesowscy ekonomiści wieszczyli gospodarczą katastrofę związaną z przewidywanym zmniejszeniem wydatków publicznych. I rzeczywiście, wydatki rządu federalnego spadły prawie o połowę w ciągu dwóch lat – z 73,6 mld dol. w 1945 r. do 40,4 mln dol. w roku 1947. Jeśli spojrzymy na statystyki gospodarcze, to dowiemy się, że w latach 1945–1947 PKB spadł o prawie 15%. Brzmi to jak kryzys gospodarczy ogromnych rozmiarów. Zdziwić może zatem fakt, że przeciętni Amerykanie o żadnym kryzysie wówczas nie słyszeli. Sektor prywatny sukcesywnie przejmował żołnierzy i pracowników zwalnianych przez rząd – stopa bezrobocia oscylowała w tych latach wokół 4%. Ludzie mogli nareszcie kupić dobra konsumpcyjne, których brakowało im wcześniej. Zamiast czołgów produkowano samochody osobowe,

zamiast mundurów szyto ubrania dla zwykłych ludzi, błyskawicznie rozwijało się budownictwo mieszkaniowe. Rok 1946 był najlepszy, jeśli chodzi o wzrost prywatnej produkcji w historii USA. Recesja lat 1945–1947 jest tylko statystycznym artefaktem. Statystycy błędnie przyjęli, że wydatki publiczne można traktować tak samo jak prywatne. Tymczasem brak konkurencyjnej wyceny czynników produkcji i końcowych towarów w sferze rządowej uniemożliwia dokonanie realistycznych szacunków co do użyteczności produkcji rządowej. W podobną pułapkę ekonomiści wpadali w latach 1945–1990, kiedy próbowali liczyć zmiany PKB dla krajów bloku komunistycznego. Jako że w systemie socjalistycznym nie istnieje wolny system cenowy, to zliczanie wydatków w takiej gospodarce nie mówi nam nic o dobrobycie ludzi. Nie zrozumiał tego m.in. Paul Samuelson, autor najpopularniejszego podręcznika do ekonomii po roku 1945. Samuelson brał na poważnie dane liczbowe o PKB Związku Sowieckiego i w swoim podręczniku regularnie umieszczał prognozy mówiące o tym, że ZSRS wkrótce prześcignie gospodarczo Stany Zjednoczone.

TNIJMY WYDATKI Szybki rozwój gospodarczy Stanów Zjednoczonych po II wojnie światowej i nagłym obcięciu wydatków rządowych nie powinien nas dziwić. Jeśli rząd przestaje wydawać pieniądze, to jednocześnie zgłasza mniejszy popyt na konkretne dobra. Z tego powodu ceny tych dóbr spadają. Im niższe ceny czynników produkcji, tym przedsiębiorcy widzą więcej szans na ich produktywne zatrudnienie. Przykładowo, jeśli państwo zacznie wydawać mniej na budowę stadionów czy autostrad, to spadnie cena materiałów budowlanych i płace w tym sektorze. Dzięki temu przedsiębiorcy będą mogli budować tańsze domy czy biurowce,


na które bez problemu znajdą klientów. Dlatego też po spadku wydatków rządowych obserwujemy zwykle szybki wzrost inwestycji w prywatnym sektorze.

reklama

felieton

Podobną sytuację można zaobserwować dziś w Europie. Te państwa, które na kryzys zareagowały obniżeniem wydatków publicznych, się rozwijają. Dobrym przykładem mogą dla nas być Łotwa, Litwa czy Estonia. Państwa te doświadczyły ogromnego boomu kredytowego przed rokiem 2008, który doprowadził do dużych nierównowag w tych gospodarkach. Dało to sobie znać w latach 2008 i 2009, kiedy gospodarki tych państw wyraźnie się skurczyły. Rządy państw bałtyckich nie poszły jednak drogą zwiększania wy-

DOBRYM PRZYKŁADEM MOGĄ DLA NAS BYĆ ŁOTWA, LITWA CZY ESTONIA. PAŃSTWA TE DOŚWIADCZYŁY OGROMNEGO BOOMU KREDYTOWEGO PRZED ROKIEM 2008, KTÓRY DOPROWADZIŁ DO DUŻYCH NIERÓWNOWAG W TYCH GOSPODARKACH datków rządowych celem stymulacji gospodarek. Zamiast tego drastycznie obniżyły swoje wydatki. I tak np. na Litwie wydatki publiczne stanowiły 44,9% PKB w 2009 r., a w 2012 r. – już tylko 36,1%. Podobnie sytuacja wyglądała na Łotwie – 43,7% PKB w 2009 r. i 36,5% w 2012 r. Dzięki temu kraje te szybko wyszły z kryzysu i obecnie są najlepiej rozwijającymi się gospodarkami Unii Europejskiej. Przeciwną politykę wybrały takie państwa jak Hiszpania czy Francja. W tych krajach wydatki publiczne uznano za ważny instrument stymulacji gospodarki. Hiszpania, podobnie jak kraje bałtyckie, doświadczyła na początku XXI w. silnej ekspansji kredytowej, która doprowadziła do powstania ogromnej bańki na hiszpańskim rynku nieruchomości. Odpowiedzią Hiszpanii na kryzys nie było jednak wycofanie się państwa z gospodarki i pozwolenie przedsiębiorcom na swobodne działanie. Zamiast tego rząd Zapatero spróbował klasycznego programu stymulacyjnego, zwiększającego wydatki publiczne. Z tego wstrząsu Hiszpania nie może wyjść do dziś. Dopiero w ostatnich latach hiszpański rząd przestał zwiększać wydatki. Poprawę sytuacji gospodarczej blokują jednak ciągłe podwyżki podatków, mające załatać dziurę budżetową. Z podobnym scenariuszem mamy do czynienia we Włoszech czy we Francji. Wbrew temu, co często słyszymy z ust naszych ministrów finansów, większe wydatki publiczne wcale nie mają zbawiennego wpływu na gospodarkę. W krótkim okresie mogą one sztucznie napompować statystyki PKB, jednak trwale paraliżują one inwestycyjne wysiłki przedsiębiorców. Amerykanie podnieśli tymczasowo limit zadłużenia i zapewne w najbliższych latach nie doświadczą zdecydowanego spadku wydatków rządu federalnego. A szkoda, bo odważne obcięcie wydatków nie tylko nie doprowadziłoby do żadnej katastrofy, lecz także zapoczątkowałoby silny wzrostu prywatnego sektora, tak jak to się stało po II wojnie światowej lub jak to dziś możemy obserwować na Łotwie czy na Litwie. ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 25


Tymczasowe będzie modne Mariusz Krysiak rozmawia z Marcinem Wolakiem z Adecco o tym, że pracownicy zatrudnieni czasowo nie muszą mieć małych kompetencji.

Marcin Wolak Adecco

być zatrudniony pracownik niemal na każdym stanowisku. Nie można natomiast w charakterze takiego pracownika zatrudniać m.in. osób, których praca wiążę się np. ze szczególnym zagrożeniem zdrowia i życia (co regulują przepisy Kodeksu pracy). Ramy prawne dają więc spore możliwości. Również ta wspomniana przepaść wskazuje na to, że nasz rynek pracy tymczasowej ma ogromny potencjał do dalszego wzrostu. Posługując się terminologią z życia codziennego, moda na pracę tymczasową wzrasta (i będzie nadal rosnąć) wraz z dojrzałością rynku i otoczenia biznesowego.

Mariusz Krysiak redaktor naczelny Polski Przemysł

Praca tymczasowa w Polsce jest… …w porównaniu do naszych zachodnich sąsiadów wciąż mało popularna. W Niemczech już nawet mikroprzedsiębiorstwa korzystają z tego rodzaju formy zatrudnienia. Wystarczy podać kilka liczb. W Polsce pracownicy czasowi stanowią wciąż niecały 1% całości zatrudnienia (stosunek liczby pełnych etatów FTE do wszystkich osób zatrudnionych), podczas gdy np. w Wielkiej Brytanii są okresy, gdzie co dziesiąty pracownik jest tymczasowy. To kilkanaście razy więcej niż w naszym kraju. A może po prostu nie wszędzie taki pracownik tymczasowy pasuje? Jest zupełnie inaczej. Prawo w Polsce określa, że w charakterze pracownika tymczasowego może

A jak to wygląda w praktyce? Nasze doświadczenia wskazują, że to nie są już tylko szeregowi pracownicy zatrudniani na stanowiskach niewymagających kwalifikacji. Prawdę mówiąc, nigdy tak nie było, że praca tymczasowa dedykowana jest wyłącznie takim stanowiskom, jednakże rynek musi do tego dojrzeć, poznać i docenić szereg korzyści płynących z tej formy zatrudnienia. Coraz częściej zatrudniamy więc specjalistów najróżniejszych obszarów na różnych szczeblach w hierarchii zarówno wśród tzw. niebieskich, jak i białych kołnierzyków (m.in. wykwalifikowani robotnicy, kadra inżynierska, administracja, specjaliści IT, kadra zarządzająca etc.). Dzięki pracy tymczasowej pracownik nie jest przypisany do konkretnej firmy, ale do zadania, jakie ma

wykonać. To niepowtarzalna szansa dla nawet niewielkich firm na zatrudnienie najlepszych specjalistów. No dobrze, a koszty? Każdy przedsiębiorca zatrudniający na umowę o pracę wie, jak bardzo w naszym kraju opodatkowana jest praca. Outsourcing pracowniczy przekłada się na korzyści finansowe, brak konieczności podnoszenia liczby etatów czy zbędnej papirologii. Firma staje się przez to bardziej elastyczna, a szybkość reagowania na zmieniające się warunki i zamówienia rośnie. Oczywiście, jeśli jakiś pracownik tymczasowy spełnia nasze oczekiwania, nic nie stoi na przeszkodzie, by zatrudnić go na stałe. Bezpieczeństwo jest też argumentem często powtarzanym przez naszych klientów. Agencja pracy zapewnia przedsiębiorstwom swego rodzaju polisę na wypadek nagłych tąpnięć na rynkach w obszarze zatrudnienia. Kolejną zaletą jest odciążenie wewnętrznych działów personalnych. Agencja przejmuje odpowiedzialność za całość prac związanych z procesem rekrutacyjnym czy obsługą kadrowo-płacową, a to także są spore koszty. Ponadto prawo w Polsce bardzo często się zmienia, a szkolenia też kosztują. Mówiąc więc o kosztach, można śmiało powiedzieć, że korzyści je zwyczajnie przewyższają. Bilans jest dodatni, a to jest przecież w biznesie najważniejsze.

Wzrost przychodów niemieckich firm w latach 2009–2010

Wielkość firmy

Sektor

Działalność eksportowa

Wydatki na badania i rozwój (B+R)

Niekorzystające z pracy tymczasowej

Korzystające z pracy tymczasowej

Różnica

6,2%

11,2%

+ 5,0%

średnie i duże > 50

6,8%

11,3%

+ 4,5%

przemysł

10,1%

13,2%

+ 3,1%

usługi (łącznie z budownictwem)

4,9%

9,5%

+ 4,6%

bez działalności eksportowej

5,3%

6,6%

+ 1,3%

z działalnością eksportową

8,3%

15,0%

+ 6,7%

bez budżetów na B+R

4,9%

8,2%

+ 3,3%

<5% dochodu

10,2%

15,5%

+ 5,3%

>5% dochodu

6,2%

12,5%

+ 6,3%

6,3%

11,3%

+ 5,0%

małe <50

Źródło: IW Consult GmbH, 2011, „Zeitarbeit in Deutschland”

26 | Polski Przemysł – marzec 2014


Obroty z zakresu pracy tymczasowej w poszczególnych branżach. Dane Polskie Forum HR 2012

motoryzacja

12,03%

architektura/ budownictwo

branża spożywcza

bankowość/finanse/ ubezpieczenia

pozostałe branże

turystyka

przemysł lekki

inżynieria/elektryka

sprzęt AGD, meble, urządzenie ogrodu

telekomunikacja

transport/logistyka

farmacja

20,83%

0,13%

14,24% 0,43%

9,19% 1,89% 1,97% 2,07% 2,65%

przemysł maszynowy, elektryczny, paliwowy

hotele/restauracje/ kawiarnie

handel hurtowy i detaliczny

sektor publiczny/ ochrona zdrowia/edukacja

To gdzie znaleźć takiego tymczasowego pracownika? Właśnie! To kandydaci stanowią największą wartość firmy rekrutacyjnej. Gdy przejdą przez odpowiednio wymodelowane procesy, do których wykorzystujemy nowoczesne narzędzia, jesteśmy w stanie z dużym prawdopodobieństwem sukcesu wskazać pracodawcy kandydata i powiedzieć – to właściwa osoba na to stanowisko. Wieloletnie doświadczenie owocuje bogatym know-how, które wykorzystujemy także podczas rekrutacji i selekcji kandydatów zatrudnianych już bezpośrednio przez naszych klientów. Tutaj pojawiają się również takie zagadnienia jak np. poszukiwania bezpośrednie, czyli tzw. headhunting. Wrócę jednak do poprzedniej myśli i dodam, że pracownicy tymczasowi w naszym kraju to wciąż niemal w połowie osoby do 26 roku życia. Korzystając z okazji, warto również wspomnieć o specjalistach w wieku 50 plus, którzy z różnych przyczyn aktualnie nie pracują. Oni są ze względu na swój wiek często w procesie rekrutacji zupełnie pomijani. Tymczasem współpraca z agencjami pracy tymczasowej to dla nich szansa nie tylko na znalezienie pracy przy zbieraniu truskawek, lecz także przy konstrukcji maszyn czy całych procesów produkcyjnych z olbrzymią korzyścią dla pracodawców, którzy zyskują doświadczoną i przede wszystkim zaangażowaną kadrę.

8,06%

2,73% 4,47% 4,48%

8,03% 6,79%

Przyczyny korzystania z pracy tymczasowej:

WARTO WSPOMNIEĆ O SPECJALISTACH W WIEKU 50 PLUS, KTÓRZY Z RÓŻNYCH PRZYCZYN AKTUALNIE NIE PRACUJĄ

- możliwość szybkiej reakcji na zmieniające się potrzeby firmy, - zwiększenie elastyczności zatrudnienia, - sprawdzenie pracowników, którzy mogą zostać w późniejszym czasie zatrudnieni na stałe, - obniżenie kosztów stałych funkcjonowania firmy,

A po czym poznać dobrą firmę rekrutacyjną oferującą usługę pracy tymczasowej? Polskie Forum HR, którego Adecco Poland jest członkiem i jednym z założycieli, dba o to, aby firmy w nim zrzeszone postępowały zgodnie z literą prawa, przestrzegając zasad odpowiedzialnego biznesu oraz działając tak, jak wskazują najwyższe standardy etyczne. Daje to gwarancję partnerom biznesowym, że odpowiednio dobrany dostawca usługi będzie godnie reprezentował swojego klienta na rynku pracy – bo przecież do tego się to właśnie sprowadza.

- odciążenie administracji,

Dziękuję za rozmowę. A ponieważ Adecco obchodzi w tym roku 20-lecie działalności na polskim rynku, chciałbym życzyć dalszych sukcesów! Dziękuję w imieniu wszystkich pracowników. ■

- trudności w oszacowaniu długoterminowego zapotrzebowania na pracowników.

- wydzielenie procesów rekrutacji na zewnątrz i zmniejszenie jej kosztów, - redukcja kosztów i ryzyka przedsiębiorstwa związanego z rotacją pracowników, - optymalizacja kosztów pracy, - dostęp do szerokiej bazy kandydatów,

Polski Przemysł – marzec 2014 | 27


O węgiel trzeba walczyć w UE „Dla rozwoju branży górnictwa węgla brunatnego i energetyki opartej na tym paliwie istotne znaczenie będą mieć uregulowania prawne, ostateczny kształt, jaki przyjmie polska polityka energetyczna, oraz – nie ma co ukrywać – działania podejmowane na szczeblu europejskim w KE. Nasza w tym rola, aby kierunki tych działań były dla branży oraz dla odbiorców energii elektrycznej korzystne” – mówi Jacek Kaczorowski, prezes zarządu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA w rozmowie z Mariuszem Krysiakiem przy okazji VIII Międzynarodowego Kongresu Węgla Brunatnego.

Mariusz Krysiak redaktor naczelny Polski Przemysł

Dlaczego warto spotykać się na takim kongresie i rozmawiać o węglu brunatnym? Dzisiaj branżę węgla brunatnego cechuje niepewność o jej przyszły kształt. Nie wynika to z braku zasobów węgla czy możliwości zagospodarowania nowych złóż, ale z nieuzasadnionej negatywnej opinii różnych środowisk, działań lobbystycznych oraz polityki Unii Europejskiej. Dlatego właśnie celem kongresu jest pokazanie, jak dużą wartość dla gospodarki, społeczeństwa oraz bezpieczeństwa energetycznego ma nasza branża. Mamy w Polsce spore zasoby węgla brunatnego. Czy w niedalekiej przyszłości powinniśmy myśleć o rozszerzeniu wydobycia o nowe złoża? Potrzeba eksploatacji nowych złóż jest rzeczą bezsporną. Zasoby węgla brunatnego z obecnie eksploatowanych odkrywek oraz posiadane zdolności wydobywcze pozwolą na utrzymanie poziomu produkcji energii elektrycznej do roku 2020. Po tym okresie będzie następował stopniowy spadek, aż do wyczerpania zasobów w roku 2040. W celu utrzymania poziomu produkcji energii elektrycznej opartej na węglu brunatnym musimy już dzisiaj podejmować aktywne działania w celu zagospodarowania nowych złóż. Jak dużych inwestycji obniżających koszty wydobycia na chwilę obecną wymaga polska energetyka węgla brunatnego? Węgiel brunatny jest dzisiaj najtańszym (wśród paliw kopalnych) nośnikiem energii pierwotnej dla produkcji energii elektrycznej. Zmiany, jakie zaszły w sektorze energetyki opartej na węglu brunatnym (procesy konsolidacji pionowej, procesy restrukturyzacyjne i optymalizacyjne), dodatkowo korzystnie wpłynęły na obniżenie kosztów wydobycia węgla. Oczywiście, nigdy nie jest tak dobrze, aby nie można było jeszcze czegoś w tym zakresie poprawić. Dzisiaj istniejące kopalnie nie wymagają dużych nakładów inwestycyjnych w celu obniżenia kosztów wydobycia, ale na pewno wymagają optymalizacji w zakresie organizacji procesów podstawowych oraz procesów wsparcia w działalności kopalni. 28 | Polski Przemysł – marzec 2014

Jacek Kaczorowski prezes zarządu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA

A jakich inwestycji wymagają polskie elektrownie działające na węgiel brunatny? Które z nich są pilne, a które to melodia przyszłości? Węgiel brunatny będzie w długiej perspektywie czasowej podstawowym paliwem wykorzystywanym przez PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA, dlatego też istotne jest utrzymywanie zdolności wytwórczych w elektrowniach, w kompleksach bełchatowskim i turoszowskim. W roku 2011 w Elektrowni Bełchatów oddano do eksploatacji blok o mocy 858 MW. Obecnie prowadzona jest kompleksowa modernizacja istniejących bloków w zakresie wydłużenia czasu ich pracy, poprawy sprawności, dyspozycyjności i wzrostu mocy zainstalowanej, jak również redukcji emisji NOx i pyłu. Równolegle realizowany jest program modernizacji istniejących instalacji odsiarczania spalin, który w szczególności ma na celu wzrost sprawności wychwytywania SO2. W Elektrowni Turów prowadzone jest postępowanie przetargowe związane z wyborem wykonawcy budowy bloku o mocy 450 MW, który ma zastąpić wycofane z eksploatacji bloki 7–10. Jednocześnie na blokach 4–6 realizowana jest instalacja odsiarczania spalin w technologii mokrej wapienno-gipsowej. Ponadto na blokach 1–3 wykonano instalację redukcji NOx oraz podpisano umowę na realizację tego typu instalacji na blokach 4–6. Dzięki wymienionym modernizacjom bloki w Elektrowni Bełchatów i Turów będą wypełniały wymagania wynikające z dyrektywy IED.


Proszę o wskazanie szans dla tej branży. Naszą szansą są posiadane zasoby, jedne z największych w Europie, oraz doświadczenie, które budujemy przez dziesięciolecia. Proszę zauważyć, że energetyka konwencjonalna zapewnia w sposób niezawodny dostawy energii zarówno dla przemysłu, jak i odbiorców detalicznych, a przy tym ponosi najniższe koszty jej wytworzenia. Jest to bezsprzecznie czynnik determinujący rozwój gospodarczy kraju, który musimy wykorzystać. A zagrożenia? To przede wszystkim brak stabilności regulacyjnej w zakresie wymagań środowiskowych, w tym polityka klimatyczna Unii Europejskiej, brak ochrony udokumentowanych złóż oraz brak zrozumienia faktu, że decyzje inwestycyjne dotyczące budowy nowych kompleksów górniczo-energetycznych muszą być podejmowane z co najmniej 10–15-letnim wyprzedzeniem, w zależności od warunków zalegania złoża. Znaczącą rolę w tych procesach musi odgrywać polityka energetyczna oraz państwo jako prawny właściciel złóż oraz gwarant bezpieczeństwa energetycznego. Wróćmy do polityki unijnej… Pakiet klimatyczno-energetyczny, przyjęty przez państwa członkowskie, w tym Polskę, kładzie nacisk na konieczność rozwoju i promowania technologii niskoemisyjnych. Obok rozwoju odnawialnych źródeł energii oraz czystych technologii węglowych ważną technologią jest wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla, tzw. technologia CCS (Carbon Capture and Storage). Temat redukcji gazów cieplarnianych powraca nieustannie nie tylko w dokumentach opracowywanych przez Komisję Europejską, ale także przez Organizację Narodów Zjednoczonych, Międzynarodową Agencję Energii i wiele innych organizacji o zasięgu światowym. Technologia CCS jest obecnie jedną z metod redukcji emisji dwutlenku węgla, o której na forum międzynarodowym dyskutuje się najwięcej. Może ona wnieść istotny wkład w łagodzenie emisji gazów cieplarnianych. Wprowadzenie technologii CCS w Polsce i osiągnięcie przez nią wymiernego sukcesu wymaga rozwiązania szeregu problemów. Najważniejszym jest obniżenie nakładów inwestycyjnych i kosztów eksploatacji instalacji CCS – technologia negatywnie wpłynie na ceny energii elektrycznej, przez co osłabi konkurencyjność gospodarki. Ponadto muszą zostać ustalone zasady i sposoby jej finansowania, zarówno w zakresie CAPEX, jak i OPEX, a także przeprowadzone konsultacje społeczne dla akceptacji tej technologii na poszczególnych etapach jej realizacji. CCS to technologia, której przyszły sukces ekonomiczny oparty jest na przypuszczeniach, że za kilka lat wychwycenie i magazynowanie CO2 będzie tańsze od wykupu pozwoleń na jego emitowanie do atmosfery. Unijny system handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych ma wspierać ich redukcję w sposób ekonomicznie uzasadniony. Do momentu, kiedy cena uprawnień do emisji pozostanie poniżej progu opłacalności wdrożenia technologii CCS, niemożliwe będzie zaimplementowanie jej w polskim przemyśle energetycznym bez zewnętrznego wsparcia finansowego. Reasumując, bez jasnej strategii w zakresie polityki klimatycznej i systemu ETS, przejrzystych ram i wsparcia zewnętrznego dziś nie jest możliwe wdrożenie tej technologii w sektorze energetycznym na skalę przemysłową. Jaki wpływ na wydobycie węgla brunatnego będzie miał coraz większy import węgla kamiennego i budowa bloków w elektrowni Opole? Jak dotąd importowany węgiel kamienny jest droższy od krajowego. A nawet gdy jego cena stanie się konkurencyjna, to będzie taka wyłącznie dla krajowego węgla kamiennego. Węgiel brunatny ma swoich stałych odbiorców i nie można go łatwo zastąpić innym paliwem. Oczywiście, w dłuższej perspektywie węgiel kamienny może zacząć konkurować z węglem brunatnym ze względu na znacznie wyższe sprawności nowych jednostek wytwórczych na węgiel kamienny. A to przy wysokich cenach uprawnień do emisji CO2 może powodować mniejsze zapotrzebowanie na energię elektryczną z węgla brunatnego. Jeśli jednak dojdzie do eksploatacji nowych złóż węgla brunatnego w Polsce, będzie on nadal konkurencyjny dla kamiennego z tej racji,

że i tu możemy stosować sprawniejsze technologie produkcji energii elektrycznej. Pytanie tylko, czy w ogóle w dłuższej perspektywie da się obronić technologie węglowe bez względu na to, o jakim paliwie węglowym mówimy. Należy pamiętać, że istotną rolę, większą niż obecnie, zaczną odgrywać OZE, energetyka oparta na gazie, głównie produkująca energię elektryczną i ciepło w skojarzeniu, a także energetyka rozproszona.

PRAWDĄ JEST, ŻE KOMPLEKSY GÓRNICZO-ENERGETYCZNE ZMIENIAJĄ OTACZAJĄCY KRAJOBRAZ NA DZIESIĘCIOLECIA, ALE TYLKO W GRANICACH ICH DZIAŁALNOŚCI Pamiętajmy że dzisiaj dostarczamy 38% krajowej energii i nie sądzę, by w perspektywie 20 lat można było ten udział zastąpić innym nośnikiem niż węgiel brunatny. Jaki wpływ na krajobraz i środowisko mają tandemy elektrownia–kopalnia przy zastosowaniu nowoczesnych technologii? Pytam w kontekście przekonania ludzi do eksploatacji bodaj największego złoża węgla brunatnego w Europie, które znajduje się niedaleko Legnicy. Patrząc krótkowzrocznie, prawdą jest, że kompleksy górniczo-energetyczne zmieniają otaczający krajobraz na dziesięciolecia, ale tylko w granicach ich działalności. Obserwując już dzisiaj efekty zrekultywowanych terenów odkrywek Morzysław, Pątnów, Kazimierz Południe, a także zwałowiska zewnętrznego Kopalni Bełchatów, nikt nie może zarzucać przedsiębiorstwom górniczym braku odpowiedzialności za środowisko na terenach pogórniczych. Zrekultywowane obszary zawsze przyczyniają się do urozmaicenia regionu pod względem rekreacyjnym oraz krajobrazowym. Proszę o kilka konkretnych przykładów. Najbliższe mojemu sercu są zrekultywowane tereny zwałowiska zewnętrznego Kopalni Bełchatów, które stały się ośrodkiem wypoczynkowo-sportowym. Od kilkunastu lat na północnym zboczu zwałowiska zewnętrznego funkcjonuje trasa narciarska, z której mogą korzystać miłośnicy sportów zimowych. W celu jej uruchomienia wykonano niezbędną infrastrukturę w postaci wyciągów narciarskich czy zaplecza gastronomiczno-hotelarskiego. Powierzchnia trasy narciarskiej wraz z jej infrastrukturą wynosi około 10 ha, a długość – 760 m. Doskonała lokalizacja – 6 km od trasy szybkiego ruchu Warszawa– Katowice i 18 km od Bełchatowa – sprawia, że w sezonie zimowym na stok przyjeżdżają tłumy. Oprócz tego na zboczu działa tor saneczkowy, a u podnóża zwałowiska zainstalowano obiekty służące do zabawy: huśtawki, trampoliny i ściankę wspinaczkową. Dodatkowo dla rowerzystów przygotowano trzy kilkunastokilometrowe trasy rowerowe o charakterze rekreacyjnym. Łączna długość tras rowerowych wynosi ok. 40 km. W celu optymalnego wykorzystania zwałowiska, na jego wierzchowinie zbudowano elektrownię wiatrową o mocy 30 MW, której roczna produkcja energii elektrycznej stanowi mniej więcej 75 tys. MWh, co wystarczy na pokrycie zapotrzebowania miasta średniej wielkości. Jak będzie wyglądała branża za 20 lat? Wszystko zależy od tego, czy w perspektywie najbliższych 20 lat pojawi się realna alternatywa dla węgla brunatnego. Przecież krajowe zasoby tego surowca są w stanie zabezpieczyć znaczną część naszych potrzeb w zakresie zaopatrzenia w energię elektryczną na kolejne kilkadziesiąt lat. W tej skali może to być tylko energetyka jądrowa, ale to melodia przyszłości i kwestia horrendalnych nakładów inwestycyjnych. Węgiel w tym kontekście może się znów okazać konkurencyjny. ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 29


Z ŁÓDECZKI

ŁÓDŹ Adam Bukowski

Budowa Dworca Łódź Fabryczna


Ex navicula navis – z łódeczki łódź. Taki napis znajduje się na herbach

i pieczęciach Łodzi. Wygląda na to, że po wielu latach sentencja ta zaczyna z powrotem mieć swoje znaczenie. Szeroko zakrojonymi inwestycjami Łódź próbuje odzyskać impet, utracony wskutek przemian gospodarczych sprzed ćwierćwiecza.

C

zy jakikolwiek tekst o Łodzi mógłby się obyć bez odwołania do Reymontowsko-Wajdowskiej „Ziemi obiecanej”? A zwłaszcza bez pełnej namiętności deklaracji Dawida Halperna, który swoją biedę przykrywał uczuciem do ukochanego miasta? „Ja bym chciał, żeby moja Łódź rosła, żeby miała wspaniałe pałace, zielone, piękne ogrody, i w ogóle, żeby był wielki ruch, wielki handel, wielki pieniądz!” – wołał. Któż by nie chciał! Ten ruch, ten handel, ten pieniądz – wszystko to, zdawało się, czasy dawno minione. Gdy umilkły maszyny w halach wielkich fabryk włókienniczych, a miasto zaczęło popadać w marazm, obietnice polityków brzmiały jak szyderstwo. „Łódź jest jak jedna ze swoich licznych kamienic: nieremontowana od lat, piękna, zabytkowa fasada, zapuszczone podwórko, żuleria w bramie, w środku cały przekrój społeczny – pracownicy fizyczni, naukowcy i artyści obok siebie, w chaotycznie wydzielonych mieszkaniach”, pisał w grudniowej „Polityce” Leszek Jażdżewski. Wreszcie ta kamienica odzyskuje dawny blask; dosłownie i w przenośni.

MIA100 KAMIENIC Przewrotnie odejdę od dziennikarskiej rutyny ostatnich miesięcy nakazującej rozwodzić się nad dworcem Łódź Fabryczna oraz budową trasy W-Z; dość już wypowiedziano słów na ten temat. Dość też o korkach, które są przez te ogromne inwestycje spowodowane. Łódź to nie tylko te dwie budowy, są one jedynie częścią szerszego projektu odnowy miasta. Przykładem niech będzie program „Mia100 Kamienic”, wzorowany na wrocławskim. Tytułowa setka pęknie wiosną tego roku wraz z kompleksową odnową tzw. famuł Poznańskiego przy ul. Ogrodowej. Domy mieszkalne budowane niegdyś przez fabrykanta dla jego własnych robotników straszyły klientów położonej naprzeciw Manufaktury, gigantycznego centrum handlowego wpisanego w zrewitalizowaną tkankę fabryki Izraela Poznańskiego. Teraz władze miasta zapowiadają koniec straszenia, a jednocześnie także zakończenie programu. Ostatnie przetargi zostaną ogłoszone w kwietniu. Potem program zmieni nazwę na „Miasto


KOSTKĘ BETONOWĄ ZAMIENIONO NA PŁYTY GRANITOWE, WYMIENIONO ELEMENTY MAŁEJ ARCHITEKTURY, ZWĘŻONO TEŻ JEZDNIĘ, A POSZERZONO CZĘŚĆ PRZEZNACZONĄ WYŁĄCZNIE DLA RUCHU PIESZEGO kamienic”, a rewitalizacja zacznie odbywać się nie punktowo, jak dotąd, lecz w całych kwartałach. Nowością jest poszerzenie projektu o kwestie społeczne oraz infrastruktury towarzyszącej, w tym chodników czy zieleni miejskiej. Koszt tego ambitnego przedsięwzięcia, rozłożonego na siedem lat, szacuje się na 2 mld zł, z czego Unia Europejska dołoży 440 mln zł. Resztę władze miasta planują zdobyć, startując w kolejnych konkursach.

NOWY CZAS DLA ŁODZI Bolączką miasta jest brak wyrazistego, historycznego serca w postaci rynku z ratuszem, będącego chlubą takich metropolii jak Wrocław czy Kraków. Zawdzięcza to Łódź dynamicznemu rozwojowi z końca XIX w. Nie było wtedy czasu na organiczny wzrost miasta; nowe budynki stawiano prędko, wpuszczając je w wykreśloną na wzór amerykański siatkę prostopadłych ulic. Historię zepchnięto na boczny tor tak dalece, że mało kto dziś wie o tym, że Łódź posiada swój Stary Rynek, a jeszcze mniej osób tam zagląda, mimo że znajduje się on nieopodal tłumnie odwiedzanej Manufaktury. Z tej zaszłości wzięło się przekonanie, że Łódź to jedynie otulina Piotrkowskiej – najdłuższej ulicy handlowej Europy, obecnie nieco zapomnianej. Renowacja ulicy w latach 1992–1997 nie zdołała zapobiec jej upadkowi; wyrastające jak grzyby po deszczu centra handlowe, w szczególności Galeria Łódzka, a potem Manufaktura, umieszczone na przeciwległych krańcach Piotrkowskiej, wyssały z niej życie, zamieniając ją w siedlisko pubów, ciucholandów i nielicznych walczących o przetrwanie księgarń i antykwariatów. Przed dwoma laty władze miasta rozpoczęły więc kolejną rewitalizację. Kostkę betonową zamieniono na płyty granitowe, wymieniono elementy małej architektury, zwężono też jezdnię, a poszerzono część przeznaczoną wyłącznie dla ruchu pieszego (choć Piotrkowska oficjalnie ma status deptaku, wciąż odbywa się tam ożywiony ruch kołowy). Pojawiła się również inicjatywa uspokojenia krzykliwych szyldów i reklam. Koszt prowadzonego przez Strabag remontu, który ma się zakończyć w czerwcu, to 48,5 mln zł. Czy na Piotrkowską powróci życie? Mimo że kibicuję tej ulicy, obawiam się, że jej odnowiony blask zostanie przyćmiony przez Nowe Centrum Łodzi (NCŁ). Już sama nazwa tego projektu oddaje ambicję jego twórców. I faktycznie, jest to największa tego typu inwestycja w Europie Środkowej; tak przynajmniej zachwala ją łódzki magistrat. Trzeba przyznać, że plan przebudowy stuhektarowego obszaru położonego w samym sercu miasta wymaga rozmachu i… pieniędzy. Centralnym jej punktem jest Dworzec Łódź Fabryczna, nowoczesne cacko o wartości niemal 2 mld zł, ukryte 16,5 m pod ziemią, z piękną ażurową konstrukcją wejściową na powierzchni. W miejscu dawnego dworca oraz powierzchniowej linii kolejowej, która długim sztychem wbijała się w miasto, pojawi się wolna przestrzeń przeznaczona na biurowce, restauracje, obiekty kultury i rozrywki – w istocie nowe centrum Łodzi. Koniec robót przewidziano na wrzesień przyszłego roku. Pozostaje tylko trzymać kciuki, by udało się przeprowadzić również plan budowy tunelu średnicowego, spinającego obydwa główne dworce miejskie – Fabryczny i Kaliski – oraz pełniącego funkcję quasi-metra, domykającego kolejowy ring wokół Łodzi, bo bez tego Łódź Fabryczna pozostanie dworcem czołowym, co w oczywisty sposób znacznie ograniczy jego funkcjonalność. 32 | Polski Przemysł – marzec 2014


Sześciokilometrowy tunel ze stacjami pośrednimi Łódź Centrum (Zachodnia–Zielona) oraz Łódź Ogrodowa (Manufaktura) włączono do starań o dofinansowanie z Unii Europejskiej w latach 2014–2020, z planowanym budżetem 1,5 mld zł, na liście zajmuje on jednak dopiero 25. miejsce spośród 58 inwestycji kolejowych. Znalazł się też na zaktualizowanym niedawno studium systemu transportowego dla miasta Łodzi, w którym zawarto koncepcję rozwoju na rok 2025. Koncepcje mają to do siebie, że do ich realizacji jest długa droga, jednak pochyliłem się nad tym planem z zainteresowaniem, bo po raz pierwszy całościowo ukazuje on kierunek, jaki wytyczono przed Łodzią w zakresie sieci komunikacyjnej. Gdy NCŁ wraz z dworcem uznać za nowe serce miasta, ulice staną się jego arteriami. I podobnie jak arterie muszą być drożne, by obsłużyć wzmożony ruch. Planując budowę nowego dworca, ustalono liczbę pasażerów na 200 tys. dziennie, by potem ściąć ją o połowę, lecz to i tak niemal dwa razy tyle, ile odwiedza… Warszawę Centralną. Mimo to obsłudze dworca i NCŁ podporządkowany jest nowy układ ulic. Część zostanie prawdopodobnie tylko poszerzona, jak ul. Strykowska, wyprowadzająca ruch z miasta w kierunku północnym, do autostrady A1, część powstanie od zera, jak ul. Nowotargowa, o której przebieg trwa obecnie spór radnych z ekspertami. Rada miejska postanowiła zakończyć arterię będącą przedłużeniem ul. Uniwersyteckiej na ul. Tuwima, aby zaoszczędzić 8,5 mln zł. Tymczasem niezależne analizy wykonane przez łódzki oddział Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP, Politechnikę Warszawską oraz Instytut Badawczy Dróg i Mostów jednomyślnie wskazały, że Nowotargową należy przedłużyć wprost do Piłsudskiego, gdzie połączy się z trasą W-Z – i tylko wówczas jej budowa będzie miała sens z punktu widzenia zarówno ekonomii, jak i urbanistyki. Co więcej, dyrektor łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu Grzegorz Nita ostrzega, że jeśli kontrola unijna wykaże, że nie wypełniono określonych parametrów przepustowości dróg prowadzących do dworca, Łódź będzie musiała zwrócić kolei, czyli inwestorowi, 25% dofinansowania, czyli ok. 250 mln zł. Oszczędności będą więc wówczas iluzoryczne.

ŻYCIODAJNY RUCH W koncepcji znalazły się także dwie drogi już niemal mityczne, ponieważ obydwie miały powstać przeszło 30 lat temu. Autostrada A1, będąca zarazem wschodnią obwodnicą Łodzi, powstaje w wielkich bólach. Wydaje się wręcz, że ciąży na niej jakieś fatum. W połowie stycznia GDDKiA rozwiązała umowę z dotychczasowym, kolejnym już, wykonawcą, konsorcjum Polimex-Mostostal. Konsorcjum stwierdza zresztą, że zerwało umowę pierwsze – kto ma rację, rozstrzygnie sąd, lecz tak czy inaczej Łódź długo jeszcze pozostanie bez tej drogi. Na przeciwległym krańcu Łodzi znajduje się z kolei planowana droga S14, mająca pełnić funkcję zachodniej obwodnicy miasta łączącej S8 biegnącą do Wrocławia z autostradami A2 i (pośrednio) A1. Decyzja o budowie wciąż jest zawieszona w próżni, mimo że dla tej inwestycji w 2011 r. została już wydana decyzja środowiskowa. Decyzja taka jest ważna cztery lata, w szczególnych warunkach sześć lat; najpóźniej budowa S14 powinna więc się rozpocząć w 2017 r. Tymczasem w ubiegłym roku inwestycję szacowaną na 1,7 mld zł wykreślono z ministerialnej listy inwestycji priorytetowych na lata 2014–2020. Mimo nacisku lokalnych polityków jej losy wciąż pozostają nieznane. Jest to o tyle ciekawe, że zagrożonej S14 rok temu bronił ówczesny poseł, a obecnie minister sportu Andrzej Biernat, pochodzący z Konstantynowa Łódzkiego. Jej budowa pozytywnie wpłynęłaby na rozwój pobliskiej Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, łódzkiego lotniska oraz ościennych miasteczek, które zyskałyby niejako „przy okazji” obwodnicę uwalniającą je od ciężkiego ruchu przetaczającego się przez DK71. Widać, że Łódź zaczyna wreszcie doceniać transport – pytanie, czy rząd będzie jej w tym sekundował. Miasto, które chwaliło się dotąd, że „kreuje”, teraz skupia się na prozaicznych, ale bezsprzecznych przecież atutach swego centralnego położenia: węzłach autostradowym i kolejowym czy lotnisku. Na Olechowie, ledwie 13 km od centrum miasta, znajduje się wielki węzeł przeładunkowy służący PKP Cargo, dysponujący obecnie

Katarzyna Rumowska Rzecznik Generalnego Wykonawcy NLF Torpol-Astaldi s.c.

Źródło: www.nlf-b2.pl

SERCE I JEGO ARTERIE

Łódź się zmienia. Kiedy zaczynała się budowa nowego węzła multimodalnego w miejscu dawnego dworca Łódź Fabryczna w samym centrum miasta widać było ogromne przestrzenie pokolejowe, przekazane Generalnemu Wykonawcy pod realizację tej inwestycji. Ponieważ projekt powstaje w formule „Projektuj i Buduj”, przez pewien czas zmiany nie były widoczne na zewnątrz. Prace odbywały się w biurze – przy kompletowaniu dokumentów, tworzeniu różnorodnych wniosków, przygotowaniach do realizacji pierwszych rozbiórek czy powstawaniu koncepcji nowego budynku. Dziś w tym miejscu spektakularne zmiany dzieją się niemal z dnia na dzień: nieustannie pogłębia się wykop do poziomu –16,5 m, powstają kolejne słupy na płycie stropowej na poziomie –8, intensywnie budowany jest tunel, którym pociągi dojadą do stacji, wkrótce będzie widać pierwsze prace przy konstrukcji dachu. Pracują setki ludzi, widać dziesiątki maszyn, pojazdów, wysokie dźwigi. Wiele osób, mieszkańców Łodzi, obserwuje te zmiany, w Internecie dyskutują o nich na forach i portalach społecznościowych, dokumentują postępy z godnym podziwu kronikarskim zacięciem. Widać w tym energię, która kieruje się w stronę miasta – ci ludzie chcą zmian, chcą czegoś nowego, dobrego dla Łodzi. To ważne, bo nowa infrastruktura będzie niczym bez ludzi. Ten kapitał społeczny, mentalny jest teraz dla miasta ważny. Miasto żyje, jeśli są w nim ludzie, którzy chcą w nim działać. Nowe estetyczne przestrzenie, infrastruktura, ludzie z pomysłami i korzystne dla rozwoju przedsiębiorczości warunki stworzone przez władze – to już się dzieje i to jest szansa dla miasta. Łódź to dobry kierunek – nie tylko dla pociągów, lecz także dla przedsiębiorców.

bezpośrednim połączeniem z Chinami. W okolicach strykowskiego węzła autostradowego swoje centra rozdzielcze mają wielkie firmy logistyczne. Trzeba to wykorzystać. Łódź kreuje atmosferę artystyczną, ale to przyziemna logistyka kreuje miejsca pracy. Dobrze, że władze zaczynają mieć tego świadomość.

PODSUMOWANIE Gdy wielka Łódź zatonęła, jej mieszkańcy schronili się w szalupie ratunkowej, by przetrwać do lepszych czasów. Jedni uciekli, innych tonący statek pociągnął na dno, lecz wielu wciąż czeka, by z ich mała łódeczka ponownie stała się wielką Łodzią. Po raz pierwszy od lat poza uszczelnianiem dziur coś się na tej naszej łajbie dzieje. W najbliższych latach w łódzkie i okoliczne inwestycje wpompowanych zostanie blisko 5 mld zł. Jeśli wszystko się uda, a impet nie zostanie zmarnotrawiony na przepychanki, będziemy mogli się przekonać, czy do naszego miasta powrócą wielki ruch, wielki handel i wielki pieniądz. ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 33


Wojciech Stepaniuk

WSCHODNI KLASTER OBRÓBKI METALI

– przykład łamania stereotypu Polski B


Przykład wzięli z Doliny Krzemowej w Stanach Zjednoczonych. W Lublinie założyli Wschodni Klaster Obróbki Metali. To inicjatywa firm z terenu województwa lubelskiego oraz świętokrzyskiego zajmujących się obróbką metali. Powstała w 2009 r. już na bazie istniejących kontaktów między poszczególnymi firmami, bo warto wspomnieć, że klaster to twór działającego od ponad 50 lat Wojewódzkiego Klubu Techniki i Racjonalizacji w Lublinie, zrzeszającego wielu producentów z Lubelszczyzny. Klaster z Lublina to już ponad 60 podmiotów, które zajmują się obróbką metali, zarówno w formie usług, jak i szerokiej działalności produkcyjnej.

D

o klastra należą firmy zarówno niewielkie, jak i duże, zatrudniające ponad 300 pracowników. Łączy ich wspólny cel – współpraca i chęć pozyskiwania nowych rozwiązań oraz środków na rozszerzanie działalności. I choć na razie klaster nastawiony jest głównie na zrzeszanie firm z terenu województwa lubelskiego, to nie wyklucza współpracy z firmami z terenu innych województw Polski Wschodniej. „Korzystamy z dobrodziejstw Programu Rozwoju Polski Wschodniej i siłą rzeczy nastawieni jesteśmy na działalność w tym obszarze – wyjaśnia Tomasz Biedacha, zastępca dyrektora ds. rozwoju Wojewódzkiego Klubu Techniki i Racjonalizacji w Lublinie. – Oznacza to, że korzyści z bycia członkiem klastra mogą odczuć też firmy z pozostałych województw” – dodaje. Inicjatorem powołania Wschodniego Klastra Obróbki Metali był właśnie Wojewódzki Klub Techniki i Racjonalizacji w Lublinie, który od dawna zajmuje się wspieraniem wynalazczości. Wcześniej WKTiR współpracował z rzecznikami patentowymi w różnych zakładach przemysłowych. „Później czasy się zmieniły, ale kontakty pozostały i ci wynalazcy oraz inżynierowie, odpowiedzialni za różne projekty, przeszli w inny świat, znaleźli się nagle w zakładach, które należały głównie do prywatnych właścicieli – wyjaśnia Tomasz Biedacha. – Ci ludzie potrafili się odnaleźć w nowej rzeczywistości, ale chcieli dalej się rozwijać, więc postanowili otworzyć się na nowe kontakty, by wspólnie wypracowywać korzyści dla swoich firm” – dodaje. Początkowo do klastra zaproszono kilkanaście firm, Politechnikę Lubelską oraz Lubelski Park Naukowo-Technologiczny. To miało na celu budowę potencjał dla współpracy biznesu z jednostkami naukowymi. „Ma to bardzo wiele korzyści, bo naukowcy dysponują zapleczem badawczym do realizowania projektów, a dla firmy jest to możliwość wdrażania pomysłów świata nauki” – dodaje Biedacha.

REALNIE DZIAŁAJĄCYCH KLASTRÓW JEST NIESPEŁNA OSIEM, NATOMIAST INTENSYWNIE DZIAŁAJĄ ZALEDWIE CZTERY KLASTRY BĘDĄ POPULARNE Tomasz Biedacha widzi w klastrach przyszłość. Chodzi głównie o to, że idea powstawania klastrów ma integrować firmy i jednocześnie wspiera ich działalność. „To może się stać m.in. za sprawą nowego okresu programowania, jeśli chodzi o środki unijne – mówi. – Byłem mocno zdumiony, kiedy dowiedziałem się, że na terenie Lubelszczyzny działa już około 20 klastrów. Myślę, że realnie działających klastrów jest niespełna osiem, natomiast intensywnie działają zaledwie cztery” – dodaje. To niezbyt dużo, ale widać potencjał do dalszego rozwoju. Branża obróbki metali w Polsce Wschodniej jest obecnie rozdrobniona. Jednak tradycja tej dziedziny przemysłu, szczególnie na Lubelszczyźnie, jest bardzo bogata. I choć wiele firm, działających w poprzednim systemie dawno przestało funkcjonować, to na ich bazie powstają wciąż nowe. I te firmy, zdaniem Tomasza Biedachy, są stosunkowo odporne na kryzys, bo pracują chociażby na swoim sprzęcie. „Majątek firm działających w branży obróbki metali opiera się w dużym stopniu na ich parku maszynowym. To powoduje, że firmy te postrzegane są poważnie w różnych instytucjach, chociażby w bankach – mówi. – Wprawdzie wielu właścicieli firm narzeka, że w biznesie panuje zastój, przyznają jednocześnie, że coś się rusza. Wielu z tych przedsiębiorców prowadzi różne inwestycje i to cieszy” – dodaje. Szanse na przyszłe przedsięwzięcia może zwiększyć współpraca w klastrze.


Zdaniem Tomasza Biedachy najbliższe trzy lata zweryfikują, które inicjatywy klastrowe mają szansę na przetrwanie. Te lata pokażą, które powiązania powstały po to, by rzeczywiście pomagać firmom, a które powołano tylko po to, by móc zrealizować jeden konkretny, krótkoterminowy cel. Wielu przedsiębiorców, zarówno tych zrzeszonych w klastrach, jak i spoza nich, widzi wielką szansę we współpracy z Białorusią bądź Ukrainą. I wiele firm ma spore doświadczenie w takiej współpracy. „Jednak, niestety, prawda jest taka, że obecnie współpraca gospodarcza z tymi państwami jest bardzo trudna – wyjaśnia Tomasz Biedacha. – Standardy prowadzenia biznesu na Ukrainie są dalekie od standardów przyjętych na świecie. Sprzedaż towarów produkowanych w Polsce jest najczęściej bezpieczna tylko wtedy, kiedy kupujący z Ukrainy czy Białorusi przyjedzie do Polski, zapłaci gotówką i sam weźmie na siebie ryzyko przewozu tego towaru przez granicę” – wyjaśnia. Idea współpracy jest warta realizacji, pod warunkiem że biznesmeni z obu stron granicy zaczną prowadzić biznes na tych samych zasadach.

KLASTER TO KORZYŚCI Członkowie klastra mogą skorzystać z wielu dobrodziejstw, jakie daje kooperacja. Najważniejsza jest możliwość kontaktu między firmami. „Życie pokazuje, że firmy działające w tym samym sektorze przemysłu mogą się nie znać, a funkcjonują całkiem niedaleko od siebie – wyjaśnia Biedacha. – Jednak dzięki spotkaniom, jakie odbywają się w obrębie klastra, nawiązują znajomości, co przekłada się na podjęcie współpracy, a co za tym idzie, pieniądze, jakie są przelewane między firmami, nie wypływają poza Lubelszczynę” – dodaje. Drugi kluczowy obszar to możliwość zyskania kontaktów ze światem nauki. Te kontakty, mówiąc kolokwialnie, leżą. Klaster jest świetną platformą do inicjowania współpracy pomiędzy biznesem a nauką. „Firmy zaczynają wierzyć w korzyści wynikające z takiej współpracy i o to w tym wszystkim chodzi” – kwituje Biedacha. Trzecia korzyść to możliwość budowania wiedzy na temat tego, jak funkcjonuje rynek szerszy niż lokalny, np. poprzez udział w targach branżowych, a grupowe wyjazdy są o wiele korzystniejsze niż indywidualne. „Zorganizowane grupy przedsiębiorców mogą zobaczyć więcej – mówi Tomasz Biedacha. – Ponadto otwieramy się na rynki zagraniczne, organizując różnego rodzaju wyjazdy, które mogą dać wiedzę potrzebną do wejścia na nowe rynki” – dodaje.

WKTIR PROTOPLASTĄ KLASTRA? Koordynatorem Wschodniego Klastra Obróbki Metali jest Wojewódzki Klub Techniki i Racjonalizacji w Lublinie. Klub powstał w 1962 r. i działa na podstawie ustawy Prawo o stowarzyszeniach. Jest organizacją naukowo-techniczną, działającą na podstawie statutu i innych dokumentów wewnętrznych. WKTiR współpracuje między innymi z Politechniką Lubelską, Uniwersytetem Przyrodniczym, Uniwersytetem Marii Curie-

FIRMY OTWARTE NA WSPÓŁPRACĘ ŁATWIEJ ROZWIĄZUJĄ PROBLEMY NIŻ TE, KTÓRE DZIAŁAJĄ NA WŁASNĄ RĘKĘ -Skłodowskiej, Uniwersytetem Medycznym, Państwową Inspekcją Pracy, Urzędem Patentowym RP oraz przedsiębiorcami różnych branż, a także z gronem dwustu specjalistów z różnych dziedzin. Zatrudnia wykwalifikowaną kadrę umożliwiającą profesjonalną obsługę. Od 1999 r. przy WKTiR działa Komisja Kwalifikacyjna nr 472, powołana przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki w Warszawie do nadawania uprawnień eksploatacyjnych i dozorowych w zakresie obsługi i konserwacji urządzeń oraz instalacji i sieci energetycznych. Od września 2005 r. WKTiR jest członkiem Międzynarodowego Klubu Innowacji „Archimedes”. „Te doświadczenia Klubu procentują podczas współpracy z członkami klastra” – mówi Biedacha.

BIZNES NA WSCHODZIE POLSKI TO WYZWANIE Mówi się, że ściana wschodnia nie należy do terenów, gdzie łatwo prowadzić jakikolwiek biznes. Jak z tym problemem radzą sobie członkowie klastra? „Obszar Polski Wschodniej jest trochę mniej zaawansowany technicznie, jeśli chodzi o park maszynowy i technologie – mówi Tomasz Biedacha. – Przekłada się to, oczywiście, na wiele czynników związanych z prowadzeniem biznesu. Jednak, obserwując firmy zrzeszone w klastrze, widzę ich stabilizację. Firmy otwarte na współpracę łatwiej rozwiązują problemy niż te, które działają na własną rękę. Oczywiście, obecny kryzys dopadł wszystkich, więc ponosimy jego konsekwencje” – dodaje. Tomasz Biedacha twierdzi też, że na powstanie stereotypu biedniejszej Polski Wschodniej wpływają również inne czynniki. To przede wszystkim zła infrastruktura drogowa i kolejowa. Jednak – jego zdaniem – ruch biznesowy na wschodzie Polski ożywia się po tym, jak niedawno oddano do użytku port lotniczy w podlubelskim Świdniku. Minusy stereotypu Polski Wschodniej mogą być niwelowane poprzez nawiązanie współpracy Wschodniego Klastra Obróbki Metali z innymi podobnymi inicjatywami. Takim polskim przykładem klastra, porównywalnym do słynnej Doliny Krzemowej, jest działająca w południowo-wschodniej części Polski Dolina Lotnicza. „Nasz klaster jest formą na tyle luźną i niezobowiązującą, że nie ma przeciwwskazań, by firmy zrzeszone u nas były członkami również innych klastrów – mówi Tomasz Biedacha. – Niektóre firmy z naszego klastra są jednocześnie członkami Doliny Lotniczej lub innych organizacji” – dodaje. Współpraca polega głównie na wymianie informacji.

PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ Oczekiwania ze strony firm co do klastra są bardzo konkretne. Firmy wiedzą, że dzięki klastrowi, łatwiej będą mogły pozyskiwać kolejne środki z Unii Europejskiej na poszerzanie inicjatyw badawczo-rozwojowych. „Polega to przede wszystkim na współpracy firm zrzeszonych w klastrze z jednostkami naukowymi opracowującymi pomysły, dzięki którym współpraca ta będzie skutkowała nowymi technologiami, pozyskaniem nowych parków maszynowych do prowadzenia lepszej produkcji” – mówi Tomasz Biedacha. Klaster wysoko postawił poprzeczkę firmom, które chciałyby zostać jego członkiem. Zresztą liczba członków jest już wystarczającą, by realizować ciekawe projekty. „Stopniowo zmniejszamy intensywność działań, których celem jest poszerzanie klastra – tłumaczy Tomasz Biedacha. – Skupiamy się natomiast na konkretnym działaniu dla obecnych członków klastra, bo będziemy z tego rozliczani przez firmy” – dodaje. ■ 36 | Polski Przemysł – marzec 2014



Coś więcej niż

inkubator

Wojciech Stepaniuk


Inkubator Technologiczny w Stalowej Woli jest bardzo młodym podmiotem. Działa zaledwie od trzech lat. W tak krótkim czasie zdołał zaistnieć nie tylko w regionie stalowowolskim, lecz także na całym Podkarpaciu. Burząc stereotypy inkubatorowych działań, poszerzając definicyjny ich zakres, zaistniał na gospodarczej mapie kraju niekonwencjonalnymi przedsięwzięciami. Nietuzinkowość inicjatyw i projektów ITSTW zwraca coraz większą uwagę innych ośrodków innowacji i potencjalnych partnerów.

B

ranża polskich instytucji otoczenia biznesu, tzw. ośrodków innowacji obejmuje już blisko 280 podmiotów. Jeszcze w 2006 r. mieliśmy w kraju bardzo niewiele parków naukowo-technologicznych, inkubatorów przedsiębiorczości i inkubatorów technologicznych czy też centrów transferu technologii. Tak duży skok ilościowy wynikał z dostępności do środków unijnych, preferencji stworzonych w centralnych programach operacyjnych i programach regionalnych dla wszelkich działań związanych z tworzeniem w naszym kraju innowacyjnej infrastruktury. Zadaniem na dziś i na najbliższe lata jest optymalne wykorzystanie powstałej bazy dla potrzeb rozwoju polskiej gospodarki, w szczególności dla oparcia jej na wiedzy, przedsiębiorczości, nowych technologiach. Od przedstawicieli różnych środowisk eksperckich i decyzyjnych, z ministerialnymi włącznie, słyszy się, że jest to zadanie bardzo trudne do zrealizowania w Polsce – w kraju, który wedle wszelkich statystyk jest z innowacyjnością na bakier. Jednak innej drogi do zmniejszenia dystansu dzielącego polską gospodarkę od gospodarek bardziej zaawansowanych w innowacjach i nowych technologiach po prostu nie ma. „Może właśnie dlatego wcale nam nie przeszkadza, że mówi się o nas jako o inkubatorze nie do końca przystającym do reguł, definicji ośrodków innowacji czy też instytucji otoczenia biznesu. Gdyby Kamil Stoch był dokładnie taki sam jak inni, to nie zostałby supergwiazdą zimowych igrzysk w Soczi. Poza tym przecieranie ścieżek, stosowanie innowacyjnych form i metod funkcjonowania powinno być wręcz obowiązkiem twórców i menedżerów tak licznych już w Polsce reprezentantów branży parkowo-inkubatorowej. Tylko wtedy stworzony w Polsce potencjał zostanie racjonalnie wykorzystany, a cele związane z jego powstaniem w pełni osiągnięte” – mówi Cezary Kubicki, prezes zarządu Inkubatora Technologicznego w Stalowej Woli.

JAKĄ PÓJŚĆ DROGĄ? DLACZEGO INKUBATOR? Idea utworzenia w Stalowej Woli Inkubatora Technologicznego zrodziła się w 2006 r. w kręgach lokalnego samorządu gospodarczego, skupionego w miejscowej Regionalnej Izbie Gospodarczej. Podyktowana była różnymi przesłankami, m.in. potrzebą lepszego wykorzystania lokalnego potencjału gospodarczego i społecznego tego miasta, jego gospodarczych tradycji; chęcią stworzenia warunków dla bardziej skutecznego kształtowania w Stalowej Woli i regionie nowej struktury ekonomicznej, opartej na firmach nowoczesnych, zaawansowanych technologicznie, zdolnych do kooperacji i konkurencji na rynku krajowym i międzynarodowym; potrzebą zapewnienia warunków dla rynkowo skutecznego przepływu wiedzy ze sfery nauki do firm nastawionych na innowacyjność; zamiarem stworzenia atrakcyjnego i efektywnego ośrodka otoczenia biznesu i centrum innowacji promieniującego na Stalową Wolę, region i nie tylko, a także zapewPolski Przemysł – marzec 2014 | 39


niającego maksimum korzyści dla społeczności i gospodarki tego regionu; umożliwieniem powstawania mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw z daleko posuniętymi formami pomocy i doradztwa dla tychże – w celu zmniejszenia bezrobocia, lepszego wykorzystania miejscowych zasobów i podniesienia atrakcyjności gospodarczej, technologicznej oraz turystycznej i wizerunkowej miasta, regionu i samych firm. „Uczestnicząc od samego niemal początku w budowaniu koncepcji przyszłego ośrodka innowacji, szybko dostrzegłem, że nad wszystkimi przesłankami i celami jego utworzenia góruje w sposób zdecydowany jedna. Była nią chęć osiągnięcia w naszym mieście i regionie czegoś więcej niźli tylko przejścia suchą nogą przez mocno już zaawansowaną strukturalną, ustrojową transformację miejscowej gospodarki. Stalowa Wola, centrum niegdysiejszego Centralnego Okręgu Przemysłowego, serce późniejszego Kombinatu Przemysłowego HSW i Huty Stalowa Wola SA rzeczywiście nieźle sobie poradziła z konsekwencjami utraty wschodnich rynków zbytu czy postzadłużeniową restrukturyzacją. HSW zachowała w tym procesie swoją rynkową tożsamość, zwłaszcza w przemyśle zbrojeniowym, co na tle innych polskich przykładów było i jest wielkim osiągnięciem – wspomina tamten początkowy okres Antoni Kopyto, obecny dyrektor organizacyjny ITSTW. I dodaje: – Z drugiej strony powstały wokół HSW liczne nowe firmy. Oparte zarówno na kapitale krajowym, jak i zagranicznym. To był sukces. Ale tylko «na dziś». Stalowej Woli potrzebne było coś więcej niż tylko pomyślne przetrwanie. Dlatego zdecydowaliśmy się na Inkubator. Powiem szczerze: gdy uczestniczyłem w licznych spotkaniach i rozmowach z Ryszardem Kapustą – prezesem naszej Regionalnej Izby Gospodarczej, i Andrzejem Szlęzakiem – prezydentem Stalowej Woli, dostrzegłem u nich obu wielką determinację do stworzenia trwałych podstaw dla rozwoju miasta. Dlatego już wówczas założyliśmy, że ten Inkubator Technologiczny będzie nietypowy, że stanie się ośrodkiem stymulującym przedsiębiorczość, ale także – ośrodkiem inkubującym w środowisku wszelkie inicjatywy rozwojowe oparte na nowych technologiach. Dlatego pozostaliśmy przy inkubatorze technologicznym jako podstawowej definicji tworzonego

DZISIAJ CIĄGNĄ DO INKUBATORA ZARÓWNO POJEDYNCZE OSOBY, W RÓŻNYM WIEKU, ZAINTERESOWANE URUCHOMIENIEM WŁASNEJ FIRMY, JAK TEŻ BARDZO LICZNE PRZEDSIĘBIORSTWA Z SEKTORA MSP u nas ośrodka. Wspólny zamysł Regionalnej Izby Gospodarczej i Prezydenta Stalowej Woli zyskał akceptację miejscowego samorządu lokalnego. Przy aktywnej współpracy wielu podmiotów i częściowym zaangażowaniu środków unijnych Inkubator rozpoczął pełną działalność w roku 2011. Kosztował ok. 40 mln zł, na które złożyły się znaczne nakłady z budżetu Gminy Stalowa Wola, Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej i ARP SA” – kończy Antoni Kopyto.

PRZECIĘCIE WSTĘGI I… BARDZO TRUDNE POCZĄTKI Uroczystość inicjująca uruchomienie inkubatora po blisko dwuletnim procesie inwestycyjnym odbyła się w kwietniu 2011 r. Wzniesiono toast, przecięto wstęgę i… zaczęły się schody. Przede wszystkim trzeba było kontynuować już wcześniej zainicjowaną akcję przekonywania środowiska miejskiego do nowego podmiotu. To dość typowe dla wszystkich ośrodków innowacji. Wyjaśnianie wszystkim wokół tego, czym i dla kogo jest Inkubator, pochłaniało wiele energii, wymagało od kierownictwa ośrodka determinacji, a od jego otoczenia – przyjaznego współdziałania. Tych przyjaciół Inkubatorowi nie brakowało, ale dał o sobie znać kryzys. Miało to wpływ na kondycję współpracujących z ITSTW firm, zlecających mu usługi innowacyjnej kooperacji czy badań laboratoryjnych. Kryzys wpływał także na zasobność miejskiego budżetu, co szybko przełożyło się na ostrożność samorządu w dofinansowaniu działalności Inkubatora, co na początku było niezbędne. „Ten bardzo trudny okres chyba już za nami. Pozwolił nam okrzepnąć i wypracować formy działań, które pozwalają nam na realizacje podstawowych celów funkcjonowania Inkubatora, a przy okazji zainicjować w środowisku większe zainteresowanie rozwojem i nowymi technologiami. Zdobyliśmy także w czasie tych trudnych, ale pomyślnych trzech lat doświadczenie, które jest wartością nie do przecenienia w perspektywie finansowej lat 2014–2020” – ocenia inauguracyjną „trzylatkę” ITSTW prezes Kubicki. Dzisiaj ciągną do Inkubatora zarówno pojedyncze osoby, w różnym wieku, zainteresowane uruchomieniem własnej firmy, jak też bardzo liczne przedsiębiorstwa z sektora MSP (a nawet duże firmy), uważając Inkubator za dobrego partnera dla swych planów rozwojowych i innowacyjnych. Inkubator Technologiczny w Stalowej Woli to dziś ośrodek innowacji zwracający w kraju uwagę dzięki niecodziennej strukturze i formom działania. Obok pobudzania zaawansowanej technologicznie przedsiębiorczości dostrzegalny jest w środowisku gospodarczym tego miasta i regionu udział ITSTW w kooperacji przemysłowej, wdrożeniach nowych produktów i metalograficznych badaniach laboratoryjnych i pomiarowych. Jest to możliwe dzięki bardzo nowoczesnym urządzeniom obróbki maszynowej i laboratoriów. To również szeroki front oddziaływania na firmy i społeczność regionu w postaci tzw. edukacji technologicznej, szkoleń, inicjatyw technologicznych i społecznych (Inkubator jest m.in. współorganizatorem Innowacyjnej Spółdzielni Socjalnej Sami Sobie), aktywności tego ośrodka w uczestnictwie lub tworzeniu powiązań networkingowych o szerokiej skali oddziaływania. Inkubator jest dziś aktywnym członkiem: Klastra Spawalniczego Klastal, Klastra Kuźniczego Hefajstos, SGPPL Dolina Lotnicza. Inicjuje także współdziałanie samych ośrodków innowacji oraz Instytucji Otoczenia Biznesu. Uczestniczył aktywnie w Inicjatywie PARP Skuteczne

40 | Polski Przemysł – marzec 2014



Za czyje pieniądze ITSTW zbudowano Obiekty ITSTW zbudowano za kwotę ponad 20 mln zł ze środków własnych Gminy Stalowa Wola i Agencji Rozwoju Przemysłu SA. Wyposażenie tego ośrodka zakupiono i zabudowano ze środków UE i funduszy własnych Gminy Stalowa Wola, która była wnioskodawcą i beneficjentem projektu „Od COP-u do innowacji i rozwoju” – Inkubator Technologiczny w Stalowej Woli jako narzędzie rozwoju gospodarki i innowacji Polski Wschodniej, w ramach Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej 2007–2013. Wartość projektu: 18 057 600 zł. Wartość dofinansowania z EFRR: 16 251 840 zł.

Otoczenie Innowacyjnego Biznesu czy tworząc niedawno Trójkąt Zaawansowanych Technologii i Innowacji Stalowa Wola–Mielec–Rzeszów.

BEZ WSPÓŁPRACY… NIE MA KOŁACZY Ten ostatni z wymienionych wątków jest dla stalowowolskiego Inkubatora bodaj najważniejszy. „Od dawna uważam, że brak współpracy jest jedną z największych bolączek i barier dla polskiej gospodarki. Dlatego inicjowanie różnych form i metod współpracy w dziedzinie innowacyjności, projektów B+R uważam za naszą powinność. Bariery niemocy, zbyt wysokich kosztów i ryzyka można w ten właśnie sposób przełamywać. Znane powiedzenie o braku kołaczy bez intensywnej pracy w polskich warunkach powinno brzmieć: «Bez współpracy nie ma kołaczy». To w kilku wymienionych przedsięwzięciach zdecydowanie się sprawdza” – mówi dyrektor Kopyto. "Ma to sens szczególnie w przypadku budowania powiązań nauki z przemysłem. Obie strony zwykle mówią innymi językami, pełnimy tu funkcję tłumacza. Mamy na tym polu spore osiągnięcia, gdyż stale współpracujemy

42 | Polski Przemysł – marzec 2014

z blisko setką firm produkcyjnych, nie stroniąc jednocześnie od współdziałania z uczelniami. Z licznymi instytutami naukowo-badawczymi, jednostkami samorządu gospodarczego wiążą nas praktycznie realizowane umowy o współpracy. Wśród tych partnerów są Regionalna Izba Gospodarcza w Stalowej Woli, Politechnika Rzeszowska im. Ignacego Łukasiewicza, a w szczególności jej Katedra Odlewnictwa i Spawalnictwa oraz stalowowolski Zamiejscowy Ośrodek Dydaktyczny Wydziału Budowy Maszyn i Lotnictwa tej uczelni. Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie” – reasumuje prezes Kubicki.

DLA KOGO TEN INKUBATOR? Inkubator Technologiczny w Stalowej Woli jest atrakcyjną propozycją dla: osób szukających pomysłu i sposobu na utworzenie własnej firmy; osób, firm i instytucji, które potrzebują wiedzy niezbędnej do wdrożenia w swojej działalności innowacyjnych i atrakcyjnych rynkowo produktów i usług; osób i firm chcących oprzeć swą ofertę produkcyjną lub usługową na dostępnych tu atrakcyjnych pomieszczeniach oraz nowoczesnych


i zaawansowanych technologicznie urządzeniach obróbki metali, urządzeniach pomiarowych, laboratoriach metalograficznych, stanowiskach badawczych i treningowych (np. trenażer spawalniczy); studentów wyższych uczelni zamierzających już w czasie studiów przygotować przyszłą własną działalność gospodarczą w ramach Akademickiego Preinkubatora Przedsiębiorczości; pracowników naukowych wyższych uczelni i doktorantów podejmujących we współdziałaniu z tym ośrodkiem prace badawcze i naukowe oraz pragnących skutecznie spożytkować swą wiedzę i pomysły we własnej działalności gospodarczej; wykwalifikowanych specjalistów różnych dziedzin i specjalności, którzy po zakończeniu okresu aktywności zawodowej zechcą wykorzystać swe umiejętności w różnych formach doradztwa i konsultacji; instytucji prowadzących i realizujących, w partnerstwie z ITSTW projekty i przedsięwzięcia szkoleniowe adresowane do kadr i pracowników firm oraz do osób chcących firmę utworzyć, bezrobotnych; kadry kierowniczej (menedżerów) poszukujących atrakcyjnych propozycji i form pozyskiwania wiedzy, szczególnie związanej z wdrażaniem pomysłów i projektów tyczących nowoczesnych technologii, produktów i usług; dla menedżerów aktywnie poszukujących rynkowych nisz dla własnej oferty produkcyjno-usługowej, także związanych z jej komercjalizacją na rynkach zagranicznych; firm high-tech, zaawansowanych technologicznie, ustabilizowanych ekonomicznie i rynkowo, poszukujących atrakcyjnej lokalizacji w prestiżowym miejscu i obiekcie; przedsiębiorstw chcących zlecić Inkubatorowi wykonanie zaawansowanych technologicznie usług kooperacyjnych, pomiarów, prób i badań; firm aktywnie poszukujących możliwości innowacyjnego rozwoju lub „internacjonalizacji” swej oferty rynkowej, dotarcia z nią do odbiorców zagranicznych; szkół i wyższych uczelni zainteresowanych przeprowadzaniem tu zajęć dydaktycznych, szkoleniowych i ćwiczebnych; wszystkich osób, firm i instytucji, które w licznie organizowanych przez Inkubator konferencjach, seminariach, spotkaniach i dyskusjach znajdą skuteczne narzędzie dla doskonalenia własnej wiedzy, a jednocześnie – zechcą wykorzystać tak nawiązywane kontakty i pozyskiwane umiejętności w swoim działaniu.

NIEKTÓRE FORMY USŁUG DLA FIRM Inkubator Technologiczny dysponuje bardzo nowoczesnym parkiem maszynowym i wysokiej klasy sprzętem laboratoryjno-pomiarowym. Z wyposażenia korzystać mogą zarówno lokatorzy Inkubatora, jak i klienci zewnętrzni, firmy z miasta i regionu. Możliwe jest zlecanie Inkubatorowi usług obróbczych przy wykorzystaniu urządzeń CNC: tokarki dwuwrzecionowej, pionowych i poziomych centrów tokarsko-frezarskich Yamazaki Mazak, maszyny do cięcia strumieniem wody Eckert, urządzenia do spawania wiązką elektronów CVE, półautomatów spawalniczych pracujących metodą MIG/MAG, TIG oraz elektrodrążarki wgłębnej Exeron. Usługi pomiarowe świadczone są przy wykorzystaniu współrzędnościowej maszyny pomiarowej Zeiss Accura. Inkubator świadczy usługi badawcze w swoim laboratorium metalograficznym z nowoczesną aparaturą do przygotowania i preparatyki próbek metalograficznych, mikroskopem optycznym, skaningowym mikroskopem elektronowym i optycznym, spektrometrem emisyjnym, oraz laboratorium badań wytrzymałościowych i pomiarów (także w odniesieniu do badań nieniszczących NDT). Ten zakres w najbliższym czasie ulegnie znacznemu poszerzeniu. Z końcem marca ruszy w obiekcie Inkubatora supernowoczesne Laboratorium Międzyuczelniane z bodaj najlepszym w kraju wyposażeniem do badań materiałowych. To wyposażenie umożliwi samodzielne lub wspólne z przemysłem prowadzenie przez uczelnie i naukowców badań struktur każdego materiału badawczego, z komórkami macierzystymi oraz nowotworowymi włącznie.

CEL: ZMIANA JAKOŚCI „Jesteśmy przekonani, że czeka nas w najbliższych latach sporo pracy. Im więcej, tym lepiej. Pretendując do roli renomowanego ośrodka innowacji i skutecznej instytucji otoczenia biznesu, chcemy spowodować jakościowe zmiany w gospodarce otaczającego nas regionu” – słyszymy w finale naszej wizyty w stalowowolskim Inkubatorze Technologicznym. ■

Polski Przemysł – marzec 2014 | 43


Innowacje dają spore oszczędności Firma Alfa Laval zaczynała swoją działalność w Polsce 90 lat temu od branży mleczarskiej. Dzisiaj rozwiązania inżynierów wywodzącej się ze Szwecji firmy są wykorzystywane właściwie w każdej gałęzi przemysłu na świecie.

W

ymiana ciepła, oddzielanie i filtracja oraz zarządzanie przepływem mediów to technologie, w których Alfa Laval jest światowym liderem. Oferowane urządzenia, takie jak: wirówki, dekantery, wymienniki ciepła, chłodnice, pompy, zawory i armatura kwasoodporna mają zastosowanie niemalże we wszystkich gałęziach przemysłu. Odbiorcami produktów firmy są branże: spożywcza, chemiczna, farmaceutyczna, petrochemiczna, kosmetyczna, morska, naftowa i energetyczna.

Dzięki umiejętnemu połączeniu ogromnego zaplecza produkcyjnego i badawczo-rozwojowego z doświadczeniem nabytym w ciągu tak długiej obecności na polskim rynku oraz elastycznemu reagowaniu na jego potrzeby Alfa Laval Polska zapewnia swoim klientom możliwość nieustannego optymalizowania procesów produkcyjnych, wdrażania rozwiązań proekologicznych oraz podwyższania wydajności, zgodnie z najnowszymi standardami przemysłowymi.

Małgorzata Moczyńska Dyrektor Generalny Alfa Laval Polska

możliwość zastosowania produktów i rozwiązań, które mogłyby poprawić ogólną efektywność produkcji. Dowiedziawszy się o potencjalnych oszczędnościach w zużyciu energii, osiąganych przy zastosowaniu pomp LKH-PF Alfa Laval, postanowił je wypożyczyć. Aby zapewnić rzetelne porównanie działania obu pomp, przed zamontowaniem pompy testowej (LKH), użytkownik dokonywał przez jeden tydzień dokładnych pomiarów poboru mocy przez istniejącą pompę. Następnie w miejsce istniejącej pompy zamontowano model LKH-PF60 Alfa Laval, który działał dokładnie w tej samej linii i w takich samych warunkach. Zużycie energii było mierzone przez tydzień. W efekcie porównania wyników obu pomp okazało się, że pompa LKH-PF60 zużywa prawie 15% mniej energii (4,3 kW mniej). Dla użytkownika oznaczało to oszczędności o wartości 1 800 dol. w ciągu roku przy zastosowaniu jednej pompy.

Energooszczędne pompy - zysk 15%

Produkty i doświadczenie firmy przyczyniają się do poprawy jakości życia codziennego. Chodzi o wprowadzone na rynek rozwiązania przydatne do uzdatniania wody, redukcji emisji dwutlenku węgla, zmniejszenia zużycia wody i energii oraz do ogrzewania, chłodzenia, segregowania i sterowania przepływami produktów w szeroko rozumianym przemyśle. Alfa Laval uznała, że dla przyszłego rozwoju najważniejsze są cztery obszary: energia, żywność, globalizacja (handel międzynarodowy) i ochrona środowiska. Poniżej prezentujemy przykłady ciekawych rozwiązania, zrealizowanych przez Alfa Laval na całym świecie, które z powodzeniem można zastosować w Polsce. I mieć z tego spore korzyści.

PRZYKŁAD 1. ENERGOOSZCZĘDNE POMPY – ZYSK 15% Główny producent sera w zachodniej części Stanów Zjednoczonych był zainteresowany wymianą pompy do procesu filtracji metodą odwróconej osmozy. Jednocześnie jako zakład produkujący na wielką skalę rozważał 44 | Polski Przemysł – marzec 2014

Biorąc pod uwagę typowy system odwróconej osmozy oraz fakt, że koszty energii w Stanach Zjednoczonych wynoszą tylko 4,5 centa za kilowatogodzinę (0,15 zł), zamiana pomp przyniosłaby zmniejszenie kosztów zużytej energii o 30 tys. dol. rocznie. Dla firm działających na rynkach, gdzie cena za kWh jest wyższa, oszczędności te mogą być jeszcze większe. Dodatkowo okazało się, że pompy LKH są tak efektywne, że można było zastosować mniej pomp niż do tej pory. Zmniejszyła się więc również przestrzeń niezbędna do ich montażu co w procesach filtracji ma ogromne znaczenie.

PRZYKŁAD 2. ODZYSK CIEPŁA ODPADOWEGO – INWESTYCJA I ENERGIA ZA DARMO Kocioł Aalborg do odzysku ciepła odpadowego z gorących gazów umożliwia odzysk energii z różnych źródeł w procesach przemysłowych oraz


Kotły Aalborg AV-8N do odzysku ciepła ze spalin z pieców pokrocznych

silnikach wysokoprężnych lub gazowych do produkcji pary i/lub gorącej wody. Zastosowała go firma Outokumpu z Finlandi – producent stali kwasoodpornej. Jak to się stało? Otóż w 2004 r. firma świadcząca usługi energetyczne INESCO OY szukała doświadczonego i wiarygodnego partnera do rozwiązania problemu odzysku ciepła ze spalin wytwarzanych przez piece w fabryce stali kwasoodpornej Outokumpu w Tornio. Co ważne, projekt miał być finansowany zgodnie z koncepcją ESCO, która zakładała brak kosztów inwestycyjnych (płatność ze środków wygenerowanych przez oszczędności energii w okresie około 4 lat).

Porównanie liczby i wielkości wymienników ciepła oraz wymaganej przestrzeni dla tego samego procesu (wymienniki płaszczowo-rurowe po lewej, wymienniki płytowe po prawej). W porównaniu z płaszczowo-rurowymi wymiennikami ciepła płytowe wymienniki ciepła wymagają znacznie mniej przestrzeni zarówno dla instalacji, jak i konserwacji. Przerywaną linią zaznaczono wymaganą przestrzeń dla prac serwisowych.

ODZYSK CIEPŁA W ELEKTROCIEPŁOWNIACH I RAFINERIACH Zdaniem pani dyrektor na tym polu w Polsce jest jeszcze sporo do zrobienia, szczególnie w przemyśle energetycznym, gdzie urządzenia mają często po kilkadziesiąt lat i są mało efektywne, a w wielu wypadkach energia cieplna jest po prostu marnowana, podczas gdy mogłaby być lepiej wykorzystywana.

Podłączenia do istniejących kanałów spalin zostały wykonane podczas planowanego corocznego okresu remontowego. Dzięki temu udało się uniknąć dodatkowych przerw w produkcji. Efekty, jakie udało się osiągnąć, spowodowały, że fińska firma zdecydowała się na zainstalowanie kolejnego kotła do odzysku ciepła ze spalin pochodzących z drugiego pieca. Anne Karki – kierownik techniczny w Outkumpu – uważa zrealizowany projekt za rewelacyjny pod względem opłacalności w zakresie oszczędności enegii. Pozwala on zapewnić około 20% energii dla zakładu i zredukować emisję CO2 o 25% na tonę produkcji w ciągu ostatniej dekady. Urządzenia do odzysku ciepła ze spalin Aalborg AV-8N odegrały znaczącą rolę poprzez odzysk do 10 MW energii cieplnej z gazów spalinowych, które w przeciwnym wypadku byłyby tracone przez komin.

W POLSCE RYNEK NA OSZCZĘDZANIE DOPIERO SIĘ TWORZY Przytoczone przykłady doskonale pokazują, że liczą się nie tylko koszty instalacji, lecz także koszty eksploatacji urządzeń. Ten powszechny na zachodzie trend nieśmiało i powoli wkracza również do Polski. „Mimo że czas zwrotu z wielu naszych rozwiązań jest bardzo krótki, a produkty charakteryzują się wysoką sprawnością oraz budową kompaktową, to inwestorzy dopiero od niedawna zaczęli zwracać na to większą uwagę. Wcześniej szukali tanich instalacji i nie interesowali się zbytnio kosztami eksploatacji – tłumaczy nam Małgorzata Moczyńska, dyrektor generalny Alfa Laval w Polsce, i przekonuje: „W Polsce coraz częściej szuka się sposobów na efektywne zagospodarowanie odpadów. I tak na przykład dzięki technologii Alfa Laval wykorzystywanej przy produkcji biopaliw z tłuszczów zwierzęcych oraz olejów roślinnych pochodzących z recyklingu otrzymujemy substytut oleju napędowego, czyli popularny biodiesel. Kolejnym przykładem jest przemysł energetyczny, który w Polsce coraz częściej zwraca się ku technologiom odzysku ciepła nadającego się do wykorzystania w wielu procesach”.

Odzysk ciepła

„Po zebraniu i przeanalizowaniu danych, zaproponowaliśmy firmie Outokumpu dostawę kompletnego systemu. Kocioł Aalborg AV-8N do odzysku ciepła ze spalin miał zostać umieszczony na zewnątrz fabryki, bezpośrednio za piecem. Odzyskiwałby ciepło z gazów spalinowych pochodzących z pieca. Odzyskane ciepło byłoby następnie wykorzystane w systemie ciepłowniczym fabryki” – wyjaśniają pracownicy Alfa Laval.

Koszt jednostkowy

Porównanie poziomu odzysku ciepła w zależności od kosztów inwestycyjnych dla kompaktowych i płaszczowo-rurowych wymienników ciepła. Przy tych samych kosztach inwestycyjnych odzysk ciepła na kompaktowych wymiennikach ciepła Alfa Laval może być o 25% wyższy niż na wymiennikach płaszczowo-rurowych. Aby osiągnąć odzysk ciepła na poziomie 95%, koszty inwestycji z wymiennikami płaszczowo-rurowymi byłyby 5- lub 6-krotnie wyższe niż przy wykorzystaniu kompaktowych wymienników ciepła Alfa Laval.

„Rafinerie ropy naftowej wymagają ogromnych nakładów kapitału i mają wysokie koszty operacyjne, w których największą część stanowią koszty ogrzewania i schładzania. Nowoczesna technologia płytowych i spiralnych wymienników ciepła umożliwia znaczną poprawę kosztów. Nawet niewielkie zwiększenie wydajności wymiennika ciepła oznacza spore oszczędności i poprawę efektywności i ekonomiczności procesu” – tłumaczy Małgorzata Moczyńska. Małe rozmiary płytowych wymienników ciepła Alfa Laval znacząco obniżają koszty inwestycyjne i instalacyjne. Wynika to między innymi z mniejszej przestrzeni zabudowy i łatwości montażu tych urządzeń na znacznie mniejszych fundamentach. Niewielkie rozmiary to również zaleta wszędzie tam, gdzie konieczne jest zastosowanie egzotycznych metali z powodu korozyjnych warunków roboczych. Polski Przemysł – marzec 2014 | 45


mogli rozmawiać jako o fakcie, i to na skalę komercyjną. Wówczas wykażemy się naszą wiedzą w zakresie rozwiązań technologicznych”. Alfa Laval dostarcza kompaniom naftowym, firmom wiertniczym oraz serwisowym na całym świecie rozwiązania, które z powodzeniem odpowiadają na wyzwania rynku i spełniają wszelkie wymagania pod kątem ochrony środowiska. Wirówki Alfa Laval są niezastąpione w procesie efektywnej kontroli cząstek stałych, biorąc pod uwagę optymalizację płynów wiertniczych. Jest to ważne, zwłaszcza gdy koszt rozcieńczania płuczki – by

Alfa Laval – kilka faktów Płytowe, spiralne czy spawane wymienniki ciepła coraz częściej stają się standardowym wyposażeniem w wielu procesach i instalacjach rafineryjnych czy elektrociepłowniach, zastępując tradycyjne technologie, m.in: ogromne wymienniki płaszczowo-rurowe lub chłodnice powietrzne. Spawane płytowe, jak np. Compabloc, i spiralne wymienniki ciepła Alfa Laval umożliwiają osiągnięcie wyższej wydajności procesu produkcyjnego, oszczędność energii poprzez odzysk ciepła, redukcję emisji gazów, niższy CAPEX i OPEX, krótsze przestoje i ograniczenie prac serwisowych. Produkowane przez Alfa Laval wymienniki typu Compabloc są przeznaczone do wielu zastosowań w różnych gałęziach przemysłu. Charakteryzują się wysoką sprawnością, budową kompaktową i łatwą obsługą serwisową. Wynika to z prostego dostępu do wnętrza urządzenia w celu dokonania prac serwisowych i konserwacyjnych, mycia w systemie CIP, mycia pod wysokim ciśnieniem lub usunięcia osadu węglowego poprzez kontrolowane spalanie.

ANGAŻUJEMY SIĘ W ROZWIĄZANIA DLA PRZEMYSŁU NAFTOWO-GAZOWNICZEGO Małgorzata Moczyńska duże nadzieje wiąże z powstaniem rynku wydobycia gazu niekonwencjonalnego. „Mało kto wie, ale w Kanadzie nasze rozwiązania są obecnie powszechnie stosowane przy wydobyciu gazu z łupków, stanowią 95% rynku. Mamy nadzieję, że w Polsce nastąpi przełom i o gazie z łupków będziemy

16 000 pracowników w ponad 100 krajach. 37 ośrodków badawczo-rozwojowych na całym świecie. 2,4% wartości sprzedaży netto przeznaczane jest na prace badawczo-rozwojowe. Laureat prestiżowego Reuters TOP 100 Global Innovator.

utrzymać ją w doskonałych warunkach – bezpośrednio zależy od ilości cząstek stałych pozostałych po wirowaniu. Wirówki dekantacyjne Alfa Laval są dostosowane do ciężkich prac i mogą przetwarzać zarówno bardzo duże ilości nadawy, jak i cząstek ściernych i szorstkich. „Nasze wirówki pracują na całym świecie, ostatnio otrzymaliśmy duże zamówienie na dekantery dla jednej z największych firm wiertniczych w Indiach, teraz czas na Polskę – dodaje Małgorzata Moczyńska. – Nasze urządzenia dostępne są w szerokim zakresie modułów, dzięki czemu są odpowiednim sprzętem dla każdej operacji separacyjnej występującej w trakcie wiercenia. Poza rynkiem wierceń koncentrujemy się także na rozwiązaniach technologicznych, instalacjach stosowanych w kluczowych procesach produkcji ropy naftowej i gazu. Możemy się pochwalić długą listą referencyjną, gdzie nasze rozwiązania są stosowane

90-lecie firmy w Polsce Historia Alfa Laval w Polsce sięga października 1924 r., kiedy to zostało założone Towarzystwo z ograniczoną poręką Szwedzkie Wirówki Pumpsep, z kapitałem zakładowym wynoszącym 20 tys. zł. Udziałowcem było Towarzystwo Akcyjne Aktiebolaget Pump Separator w Sztokholmie. Pierwsza siedziba firmy została zlokalizowana w Poznaniu, przy ul. Wielkiej. Niedługo potem otwarto pierwszy oddział w Warszawie, przy ul. Królewskiej. Działalność ówczesnej firmy opierała się na sprzedaży wirówek systemu Pumpsep i innych przedmiotów związanych z przetwarzaniem mleka oraz służących do urządzeń mleczarskich. W 1928 r. doszło do zmiany nazwy firmy na Diabolo–Separator, a rok później nastąpiło przeniesienie siedziby do Warszawy, najpierw na ul. Królewską 23, a potem na Tamkę 3, do zespołu biurowo-magazynowego zrealizowanego według projektu architektów Teodora Łapińskiego i Józefa Krupy, który stanowił własność firmy. W czasie powstania warszawskiego w obiektach Alfa Laval mieściły się szpital polowy oraz wytwórnia granatów i materiałów wybuchowych. Po wojnie firma reaktywowała swoją działalność na rynku polskim. W roku 1964 powstało Biuro Techniczne Alfa Laval z siedzibą na Nowym Świecie. W 1991 r. firma zmieniła swoją osobowość prawną na Alfa Laval Polska sp. z o.o., pod którą funkcjonuje do dziś.

46 | Polski Przemysł – marzec 2014



Płytowe wymienniki ciepła z płytami Gemini, stosowane w mleczarniach wpływają na utrzymanie jakości produktu.

do oczyszczania czy osuszania węglowodorów. Ciekawostką może być fakt, że m.in. do Estonii dostarczamy do separacji piasków bitumicznych, dzięki temu jesteśmy obecni z naszymi rozwiązaniami także dla shale oil”.

W SAMYM CENTRUM MLECZARSTWA „Inną dziedziną, w której działamy od wielu lat, ale uważamy, że warto o tym przypomnieć, jest przemysł mleczarski – mówi Małgorzata Moczyńska. – To właśnie tutaj pojawiają się wyzwania, ale i szanse dla tych, którzy potrafią elastycznie i wydajnie reagować na zmiany rynku. Wraz ze wzrostem dobrobytu pojawia się większy popyt na produkty o większej wartości dodanej, takie jak: mleko smakowe i jogurty do picia. Szybkie tempo życia związane z urbanizacją generują popyt na produkty o dłuższym okresie przydatności do spożycia, zaś trend, by zdrowo się odżywiać, zwiększa sprzedaż takich produktów jak jogurt czy witaminizowane mleko. Wykorzystanie szans, jakie tworzy rynek, wymaga szerokiego portfolio produktów, a także dostosowania strategii działania do warunków regionalnych”. Wiadomo też, że w 2015 r. Unia Europejska zrezygnuje z ustalania kwot mlecznych, co dla eksporterów mleka i przetworów mlecznych jest szansą na rozwój. Alfa Laval posiada pełen asortyment komponentów do produkcji higienicznej, które zapewniają najlepsze wsparcie aplikacji mleczarskich. Alfa Laval gwarantuje aseptyczną produkcję produktów i przetworów mlecznych od 1883 r., gdy opracowana przez Gustafa de Laval wirówka do mleka, pracująca w sposób ciągły, pozwoliła na szybki rozwój w przemyśle mleczarskim. Szeroka gama Alfa Laval innowacyjnych komponentów higienicznych (m.in.

Klaster zaworów z główkami sterującymi.

pomp, zaworów, wymienników ciepła, mieszadeł i oprzyrządowania do zbiorników) odgrywa kluczową rolę w procesach mleczarskich takich jak odbiór i przechowywania mleka, pasteryzacja, fermentacja, separacja i zagęszczanie oraz mycie w systemie CIP. Wysoko wydajne, dostosowane do konkretnego procesu wymienniki ciepła Alfa Laval pozwalają zmniejszyć koszty eksploatacyjne zakładu i koszty energetyczne oraz ograniczyć wpływ na środowisko. Niezależnie od tego, czy wytwarza się mleko, produkty o długim terminie przydatności do spożycia czy produkty serwatkowe, płytowe wymienniki ciepła Alfa Laval przekładają się na oszczędności w zakresie powierzchni instalacyjnej, gwarantują wyższą niezawodność aseptyczną oraz możliwość mycia w systemie CIP. Dzięki bogatemu asortymentowi energooszczędnych mieszadeł Alfa Laval użytkownik otrzymuje najlepsze rozwiązanie procesu mieszania, dopasowane do określonych potrzeb. Oferta obejmuje mieszadła śmigłowe, hydrodynamiczne i magnetyczne. Każde mieszadło zaprojektowane zostało pod kątem oszczędności energii i obsługi produktów wrażliwych, co umożliwia delikatne przetwarzanie produktów mlecznych z zachowaniem ich konsystencji, smaku i koloru. Z kolei filtry membranowe pozwalają odzyskać znaczną ilość wody z serwatki – wystarczająco dużo, aby pokryć istotną część zapotrzebowania na wodę w procesie technologicznym lub czyszczeniu. Alfa Laval do przemysłu mleczarskiego i spożywczego dociera przez swoich partnerów handlowych. Należy tutaj wymienić globalnego partnera, firmę Tetra Pak, oraz autoryzowanych dystrybutorów: PePe Paulina Nawra, Piotr Pakulski sp. j., Optiflow Jakub Stobiecki, Valmark sp. z o.o., Investa sp. z o.o. i Spedycja Rentrans sp. z o.o. „Dzięki firmom współpracującym z nami jesteśmy w stanie realizować misję naszej firmy – dodaje Małgorzata Moczyńska – czyli optymalizować procesy przemysłowe w zakładach produkcyjnych w zakresie zmniejszenia zużycia energii, oszczędności mediów procesowych i zmniejszenia negatywnego wpływu na środowisko naturalne oraz zachowania bezpieczeństwa produkcji. Jesteśmy firmą z ogromnymi możliwościami. Wprowadzane na rynek technologie i rozwiązania procesów przetwórczych i produkcyjnych nieustannie prowadzą do wyznaczenia nowych standardów. Nasi klienci mogą zawsze liczyć na współpracę z nami w opracowaniu indywidualnych rozwiązań technologicznych lub podwyższaniu parametrów procesowych”. ■

48 | Polski Przemysł – marzec 2014



Najnowsze produkty Alfa Laval

2013 r. AquaEfficiency – system przygotowania ciepłej wody, zaprojektowany pod kątem niskiego zużycia energii elektrycznej przez pompy stosowane w układach ciepłej wody (pompy o zmiennej prędkości). Możliwe do osiągnięcia korzyści to oszczędności w zużyciu energii elektrycznej do 2500 euro rocznie, zmniejszenie strat energii cieplnej, zwiększenie wydajności kotła, redukcja emisji CO2 do 18 tys. kg rocznie.

2010 r. FusionLine – wymiennik wykonany w technologii AlfaFusion. Unikalna konstrukcja FusionLine charakteryzuje się otwartym kanałem przepływu i brakiem punktów styku. Wymiennik zapewnia wysoką energooszczędność, dostępność do powierzchni wymiany ciepła i możliwość rozbudowy. Dostosowany jest do obsługi produktów lepkich i zawierających cząstki stałe. Zastosowanie: przemysł spożywczy. 2011 r. Magnetic Mixer – mieszadło magnetyczne z lewitującym wirnikiem. Opatentowana konstrukcja zapewnia mieszanie bez efektu tarcia, niezrównaną łatwość czyszczenia i zdolność mieszania nawet na sucho, a w rezultacie maksymalną wydajność. Zastosowanie: przemysł kosmetyczny, farmaceutyczny, spożywczy. 2011 r. ALDEC G3 – najwyższej klasy rozwiązanie w zakresie odwadniania osadów. Innowacyjna konstrukcja pozwala osiągnąć najwyższe parametry pracy przy jednoczesnej redukcji całkowitego zużycia energii nawet do 40% w zależności od natężenia przepływu i większej, nawet do 10%, ilości przetwarzania osadów ściekowych.

Zastosowanie: ciepłownictwo. 2013 r. Zawór Unique Diaphragm Premium DV-P – zawór membranowy nowej generacji. Zapewnia bezpieczeństwo przy zmniejszonych oporach przepływu, niższe koszty użytkowania, łatwość serwisowania, wysoką niezawodność oraz bezpieczeństwo produkcji. Zastosowanie: przemysł kosmetyczny i farmaceutyczny, spożywczy. 2013 r.

Zastosowanie: przemysłowe i komunalne oczyszczalnie ścieków.

Hybrid Powder Mixer – jedyne mieszadło przeznaczone dla proszków. Poprzez połączenie mieszadła i pompy oferuje możliwość utrzymania wysokiego tempa podawania proszku przy ciśnieniu wylotowym do 4 bar.

2011 r.

Zastosowanie: przemysł spożywczy.

HPSHE – wysokociśnieniowe spiralne wymienniki ciepła, które są konkurencyjnym rozwiązaniem dla płaszczowo-rurowych wymienników ciepła. Umożliwiają ograniczenie zużycia paliw, a tym samym podwyższenie efektywności energetycznej procesów i redukcję emisji CO2, obniżenie kosztów instalacyjnych, eksploatacyjnych i prac serwisowych. Zastosowanie: przemysł rafineryjny, chemiczny, petrochemiczny, papierniczy, koksowniczy. 2012 r. PureDry – system oczyszczania wód zaolejonych. Zastosowanie: przemysł morski. 2012 r. PureCooler – parownik płaszczowo-rurowy. Innowacyjny sposób dystrybucji czynnika chłodniczego; jednobiegowy, przeciwprądowy przepływ gwarantuje maksymalną efektywność oraz niskie koszty operacyjne. Zastosowanie: chłodnictwo. 2013 r. Diabon® – nowy wymiennik typu Diabon S15 jest odpowiednim rozwiązaniem do pracy z silnie korozyjnymi mediami do temperatury 200°C. Szybkość przepływu w tym wymienniku jest ponad dwukrotnie większa, dzięki czemu może on z powodzeniem zastąpić płytowo-rurowe wymienniki ciepła lub bloki wymienników ciepła. Zastosowanie: przemysł chemiczny, petrochemiczny, rafineryjny, samochodowy, hutnictwo, instalacje trawienia. 50 | Polski Przemysł – marzec 2014

2014 r. Płytowe wymienniki ciepła lutowane miedzią, w których płyty ze stali kwasoodpornej i lut miedziany po jednej stronie pokryte są warstwą tantalu. Tantal zapewnia wyjątkowo wysoką odporność chemiczną wymiennika ciepła przy bardzo niskich kosztach inwestycyjnych. Zastosowanie: przemysł chemiczny, petrochemiczny, produkcja nawozów sztucznych.



Meble, które nie zawiodą Wojciech Stepaniuk


Malow sp. z o.o. na suwalskim rynku działa od 16 lat. Przez ten czas w rozbudowę zakładu i nowoczesny park maszynowy zainwestowała prawie 70 mln zł. Początkowo spółka zatrudniała 80 osób. W chwili obecnej to jeden z największych pracodawców działających w Podstrefie Suwałki Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, zatrudniający prawie pół tysiąca osób, głównie z Suwałk i okolicy. Zakład jest rozlokowany na terenie o powierzchni 4 ha, z czego 1,5 ha zajmuje produkcja i część logistyczna, magazyny i biura. Co roku prawie 60% produkcji trafia na eksport. O firmie rozmawiamy z jej właścicielem i przewodniczącym rady nadzorczej Henrykiem Owsiejewem.

Choć Malow sp. z o. o. istnieje od 1997 r., to jednak historia firmy jest o wiele dłuższa. Zacznijmy może od tego, jak doszło do powstania firmy. Rzeczywiście, nasza historia to już 35 lat. Zaczynaliśmy jako firma Polam, która była związana z przemysłem oświetleniowym i instalacyjnym w ramach Polam-Farel Kętrzyn. Potem dołączony został zakład metalowy. Chcieliśmy produkować oświetlenie dla szpitali i górnictwa, bo w tym czasie planowano na Suwalszczyźnie budowę kopalni ród polimetalicznych. Do tej budowy na szczęście nie doszło, bo region byłby zdewastowany. W latach 80. XX w. doszło do podziału firmy. Skupiliśmy się na produkcji oświetlenia do mebli i listew elektroinstalacyjnych, natomiast w zakładzie metalowym produkowaliśmy szafy metalowe dla wojska. Zresztą bardzo poważnie zastanawialiśmy się nad zlikwidowaniem produkcji metalowej. Problem polegał na tym, że musieliśmy transportować stal z południa Polski i potem tam wysyłać nasze produkty. Ale po wielu analizach doszliśmy do wniosku, że współpraca z wojskiem w latach głębokiego PRL-u może nam tylko pomóc. W tamtych czasach niełatwo było o materiały niezbędne do produkcji, a współpraca z Wojskiem Ludowym pozwoliła te dostawy utrzymać na płynnym poziomie. W roku 1989 zostaliśmy zmuszeni, by pomyśleć przyszłościowo. Nawiązaliśmy współpracę z francuską firmą sprzedającą meble metalowe. Powstała spółka Litpol. Kilka lat później, w roku 1993 sprywatyzowaliśmy firmę Polam i do roku 1996 prowadziliśmy dwie spółki. Polam przeszedł w ręce Amerykanów.

KIEDY POWOŁANO DO ŻYCIA SUWALSKĄ SPECJALNĄ STREFĘ EKONOMICZNĄ UTWORZYLIŚMY SPÓŁKĘ MALOW. FIRMA ZACZĘŁA SIĘ PŁYNNIE ROZWIJAĆ, BO ZAPOTRZEBOWANIE NA MEBLE METALOWE WZRASTAŁO Polski Przemysł – marzec 2014 | 53


Kiedy powołano do życia Suwalską Specjalną Strefę Ekonomiczną, utworzyliśmy spółkę Malow. Firma zaczęła się płynnie rozwijać, bo zapotrzebowanie na meble metalowe wzrastało. Zaczęliśmy powoli wygaszać firmę Litpol i skupiać się na działalności firmy Malow. Litpol wprawdzie prawnie istnieje nadal, ale nie prowadzi już produkcji. Następnym etapem w naszym rozwoju było podjęcie certyfikacji jakościowej w systemie ISO 9001 – ten certyfikat posiadamy od roku 1998. Następnie wprowadziliśmy system pracy Kaizen, który doprowadził do poprawy pracy zespołowej praktycznie na wszystkich szczeblach. W 2005 r. odkupiłem od francuskich partnerów 70% udziałów, które posiadali w spółce Litpol. Tym samym firma stała się w stu procentach firmą polską.

54 | Polski Przemysł – marzec 2014

W początkowej fazie swojej działalności spółka zatrudniała 80 osób. W chwili obecnej jesteście jednym z największych pracodawców działających w Podstrefie Suwałki Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zatrudniacie prawie pół tysiąca osób. Zatem Malow sp. z o.o. to żadna tam malutka firma, tylko potężny zakład. Jesteśmy dużą firmą, co wcale nie ułatwia nam funkcjonowania w obecnych czasach. Chodzi mi głównie o dostęp do środków unijnych. Te przyznawane są firmom małym bądź średnim. Kiedy nasza firma zaczęła się dynamicznie rozwijać i wraz z jej rozwojem wzrastało zapotrzebowanie na naszą produkcję – a co za tym idzie, rosło zatrudnienie pracowników – dużo inwestowaliśmy w rozwój firmy i bardzo pomógł nam fakt, że funkcjonujemy w ramach Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jesteśmy firmą innowacyjną i nowoczesną pod każdym względem.


Czym powinny się charakteryzować dobre meble przemysłowe? Na co zwracać szczególną uwagę przy ich doborze? Meble muszą być przede wszystkim funkcjonalne. Druga cecha to dobra jakość wykonania, a trzecią cechą naprawdę ważną jest ich trwałość. Powinny być też skonstruowane tak, by łatwo w nich było utrzymać czystość. Ważna jest ponadto estetyka mebli oraz ich wygląd. Każdy szanujący się producent będzie robił wszystko, by jego marka była rozpoznawalna jako solidna. Tak też jest z firmą Malow. A gdy do tego dojdzie jeszcze atrakcyjna cena, wtedy klient będzie zadowolony. Jednak by wyprodukować solidny mebel i jednocześnie zaproponować atrakcyjną cenę, trzeba inwestować w zaplecze techniczne firmy, które pozwoli obniżyć koszty produkcyjne. Ale firma słynie nie tylko z produkcji mebli. Oddział firmy – Malow Digital – to całkiem inny asortyment. Czym są totemy reklamowe? Totem multimedialny – bo taka jest nazwa handlowa infokiosku – to urządzenie przeznaczone głównie do wyświetlania reklam i informacji wizualnych. Stawiane jest ono wszędzie tam, gdzie przemieszcza się wiele osób (np. w centrach handlowych czy na dworcach). Jednak spośród wielu podobnych konstrukcji na rynku wyróżnia go ogromna liczba funkcji, jakie może pełnić. Wyposażony został w dotykowy ekran, który może stać się dla użytkownika interaktywnym urządzeniem, na którym samemu będzie można przeglądać informacje albo zajrzeć do internetu. Jeśli zamontuje się w nim moduł Wi-Fi, infokiosk stanie się hotspotem, wokół którego będzie można korzystać z dostępu z sieci. Obserwowaliśmy rynek, przeprowadziliśmy badania i jesteśmy zdania, że warto w tę branżę zainwestować. Firma do zadania podeszła kompleksowo. Ze swojej struktury wyodrębniła spółkę, która się tym zajmuje – Malow Digital. Ta nie tylko produkuje urządzenia, lecz także je serwisuje, tworzy reklamy, które są w nich wyświetlane, oraz nimi zarządza. Urządzenie może mieć różne kształty i kolory. Infokioski mogą być pionowe, ale też poziome. Mogą stać na specjalnym postumencie, ale też da się je zawiesić na ścianie. Wielkość ekranu też można zmieniać w zależności od Scharakteryzujmy produkcję Malow sp. z o.o. Jak wspomniałem wcześniej, zaczynaliśmy od produkcji szaf metalowych dla wojska. W tej chwili produkujemy meble metalowe dla wszystkich, począwszy od przeciętnego Kowalskiego, a skończywszy na dużych zakładach przemysłowych. Oczywiście, są to meble biurowe, meble socjalne, szkolne, sportowe, warsztatowe, meble dla medycyny, dla gastronomii, więc śmiało możemy powiedzieć, że staramy się zaspokoić każde zapotrzebowanie na meble metalowe. Ciągle też rozwijamy naszą ofertę. W tej chwili proponujemy ponad pięć tysięcy różnych wzorów mebli. Tego wszystkiego nie da się opisać szczegółowo, oferta jest naprawdę imponująca. Meble, które nie zawiodą – tak brzmi slogan reklamowy państwa firmy. Pomówmy więc o produkowanych przez was meblach. Czym się charakteryzują? Slogan oparty jest na dwóch założeniach. Robimy meble funkcjonalne i dobrej jakości. Gdyby tak nie było, nie kupowano by ich od nas. Jesteśmy liderem na rynku. Zatrudniamy ponad 30 inżynierów. Warto zauważyć, że ponad połowa naszych zamówień to zamówienia specjalne, zatem trzeba je najpierw opracować, wprowadzić do produkcji i przetestować. Przyjęliśmy za standard, że dostarczamy wyroby do klienta w ciągu siedmiu dni, natomiast wyroby specjalne – w ciągu 24 dni. Meble są trwałe i na pewno nie zawiodą naszych klientów Produkcję mebli podzieliliście na kilka podkategorii. W ofercie znajdziemy też meble szkolne, medyczne, sportowe czy gastronomiczne. Staramy się sprostać zapotrzebowaniu na rynku. Na przykład jeśli chodzi o meble medyczne, produkujemy te podstawowe do przechowywania dokumentów czy leków, stanowiące wyposażenie gabinetów lekarskich czy sal chorych. Nie wykonujemy mebli specjalistycznych takich jak chirurgiczne stoły operacyjne, choć jesteśmy w stanie podjąć się takiego zadania we współpracy z firmami, które specjalizują się w tego typu produkcji. Mamy kontakty z takimi firmami.

Firma Malow stawia na niemieckie systemy zabezpieczeń BURG Już od dwóch lat firma Malow stawia w obszarze zabezpieczeń na produkty BURG F.W. Lüling KG. Ten niemiecki producent projektuje i produkuje systemy zabezpieczeń na potrzeby przemysłowe. Do jego produktów należą wysokiej jakości zamki cylindryczne, uchwyty/gałki, produkty z odlewanych ciśnieniowo stopów cynku oraz rozwiązania specjalne. Oprócz siedziby firmy i nowej hali produkcyjnej, znajdujących się w Westfalii, przedsiębiorstwo posiada zakłady produkcyjne w Czechach i Chinach. Założona w 1890 roku i już od 4 pokoleń rodzinna firma, zatrudnia obecnie 350 pracowników. Polski rynek ma dla BURGa bardzo duże znaczenie: podczas gdy firma Malow stosuje już w swoich produktach zamki szyfrowe oraz krzywkowe, BURG chce razem ze swoim partnerem wdrażać nowe trendy w zakresie zamków elektronicznych z rodziny B-Smart-Lock. Dane kontaktowe w Polsce: Maciej Krzyżanowski Area Sales Manager na Polskę Tel.: 535 587 007 E-Mail: m.krzyzanowski@burg.de

BURG F.W. Lüling KG Hegestraße 6-16 58300 Wetter Niemcy Tel: +49 (0) 2335. 63 08-0 Fax: +49 (0) 2335. 63 08-999 E-Mail: info@burg.de, www.burg.de

Polski Przemysł – marzec 2014 | 55


potrzeb. Największe mają po 46 cali i wyświetlają obraz w technologii Full HD. Może być w nich zainstalowane oprogramowanie Windows, ale też popularny Android. A gdyby urządzenie trzeba było szybko gdzieś przetransportować, to można je w prosty sposób rozłożyć na mniejsze moduły. Na rynku chcemy wygrywać jakością, elastycznością w produkcji i krótkim czasem realizacji zamówień. Nie boimy się konkurencji z Chin.

produkujemy totemy do wykorzystania zarówno wewnątrz budynków, jak i na wolnym powietrzu. Są one odporne na zmienne warunki atmosferyczne.

Ze swoimi urządzeniami pokazaliśmy się na prestiżowych niemieckich targach branży reklamowej Viscom. Zrobiliśmy tam furorę. Nawet firmy z Chin chcą współpracować z nami na rynku europejskim.

Co do spięcia tych urządzeń w sieć: chodzi o to, by łatwo móc zarządzać obrazami, jakie te modemy będą wyświetlały. Na przykład agencja reklamowa, która będzie posiadała określoną liczbę totemów i za ich pomocą będzie wyświetlała reklamy, może obsługiwać je zdalnie, drogą radiową. Czyli jej pracownicy nie będą musieli jeździć do każdego urządzenia osobno, by wgrać nowe treści do wyświetlenia, tylko do wszystkich urządzeń zostaną one wysłane drogą radiową.

Totemy reklamowe można spiąć w jedną sieć. Czym się to charakteryzuje i na czym polega? Zacznijmy od tego, że nie produkujemy elektroniki wykorzystywanej podczas procesu wytwarzania modemów. Elektronikę dostarczają firmy zewnętrzne. My wytwarzamy obudowę i łączymy wszystko w całość. Na chwilę obecną

Proszę pochwalić się waszymi możliwościami produkcyjnymi. Malow sp. z o.o. posiada nowoczesną linię produkcyjną pozwalającą na stworzenie korpusu szafy w 90 s. Jeśli chodzi o przetwórstwo blach, posiadamy najnowocześniejszą technologię na świecie. Poczynając od centrów montażowych, poprzez linię

Wojtech s.c. | ul. Morgowa 9 | 91-223 Łódź Tel.: 42 652 11 89 | wojtech@wojtech.com.pl

Euro-Locks Sp. z o.o.

ul. Pawła 29, 41-708 Ruda Śląska tel: 32/344-78-70÷89; fax: 32/344-78-74; kom: +48 694-430-494; e-mail: sekretariat@euro-locks.pl

www.wojtech.com.pl

www.euro-locks.pl

n i t y • n i t o n a k r ę t k i • n i t ow n i c e

Centrum Zaopatrzenia Meblarskiego „RACZ” od 15 lat oferuje najlepsze komponenty do produkcji Państwa mebli w atrakcyjnych cenach. Jesteśmy partnerami handlowymi renomowanych firm: PFLEIDERER, BLUM, AMIX, REJS, GTV, MAAG Zapraszamy do współpracy Suwałki, ul. Szkolna 8 Tel.: 87 5630103, Fax: 87 5631963 www.racz.pl

56 | Polski Przemysł – marzec 2014

Euro-Locks (Polska) powstała w roku 1997 jako samodzielny zakład produkcyjny grupy Lowe&Fletcher. Stanowimy światową czołówkę w zakresie projektowania i wytwarzania zamków oraz urządzeń zamykających dla przemysłu. Naszymi klientami są zarówno polscy jak i zagraniczni liderzy w produkcji mebli metalowych i płytowych, skrzynek pocztowych, sejfów, obudów stosowanych w energetyce i telekomunikacji oraz wielu innych wyrobów. Sztandarowymi produktami naszej firmy są zamki: krzywkowe, szyfrowe, elektroniczne, sejfowe, maszynowe oraz gałki i rączki. Zapraszamy na stronę www.euro-locks.pl gdzie prezentujemy szerszą gamę produktów.


Wracam do czasu stworzenia korpusu danej szafki. Rzeczywiście, dzieje się to w 90 s. Maszyna pobiera arkusz blachy i zgodnie z projektem wykrawa go, wygina, zgrzewa i robi szereg innych czynności. Na końcu linii pracownicy otrzymują gotowe korpusy, które trzeba złączyć w całość, czyli zamontować drzwi, zamki i wiele innych drobnych elementów. Ciekawostką jest fakt, że linia ta pozwala na pracę z różnymi grubościami blach. Porozmawiajmy o rynkach zbytu. Gdzie na świecie można zobaczyć charakterystyczne logo firmy Malow? Nasze logo można zobaczyć zarówno w całym kraju, jak i w całej Europie. W 2013 r. wartość sprzedaży osięgnęła 110 mln zł. 60% produkcji to eksport. W poprzednich latach rozkładało się to mniej więcej po połowie. Obecnie zaczęliśmy sprzedaż w krajach arabskich, kilka transportów mebli wysłaliśmy do Afryki. Myślimy o podbiciu dalekiego wschodu Europy, w tym Kazachstanu.

Henryk Owsiejew właściciel i przewodniczący rady nadzorczej Malow

produkcyjną, obróbkę laserową, po automatyczne lakierowanie. Bardzo nowoczesna linią produkcyjna, wdrażana w ramach projektu Malow 3, przygotowana przez holenderską firmę Vemo, która – montując u nas tę linię – spełniła wszelkie warunki, jakie jej postawiliśmy. Linia jest praktycznie bezawaryjna, pracuje z dobrym skutkiem i pozwala zmniejszyć koszty. Obsługuje ją dwóch pracowników. Gdybyśmy chcieli osiągnąć takie same wyniki produkcyjne przy zastosowaniu starszych technologii, tę samą pracę musia-

NASZE LOGO MOŻNA ZOBACZYĆ ZARÓWNO W CAŁYM KRAJU, JAK I W CAŁEJ EUROPIE łoby wykonywać minimum 25 pracowników. Tutaj może się pojawić pytanie o miejsca pracy. Działając na terenie Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej dostaliśmy warunek, że mamy zatrudnić dodatkowe sześć osób i nie zmniejszać dotychczasowego zatrudnienia. Tak się stało. Jest nam to na rękę, bo planujemy zwiększanie produkcji i sprzedaży. Od razu dopowiem, że jesteśmy w trakcie zamykania projektu Malow 4 na kolejną nowoczesną linię produkcyjną. Linia będzie podobna do obecnej, tylko bardziej uniwersalna.

Gryzę się w język, ale muszę zapytać. Chiny to kraj, którego przemysł stale się rozwija i zalewa rynki Europy, w tym Polski. Boicie się Chin? Chiny i Turcja to nasi najwięksi konkurenci. Chińskie meble są tanie, ale niestety składane, bo wymaga tego transport. Poza tym są niskiej jakości. Bardzo dobrze rozwinięty rynek mebli metalowych ma Turcja. Z Turkami konkurujemy obecnie na rynkach niemieckim i francuskim. Ten fakt zaważył nad decyzją, by zautomatyzować naszą produkcję. Suwałki, bo tutaj znajduje się siedziba firmy, to miasto leżące na północno-wschodnim krańcu Polski. Biorąc pod uwagę odległość od dużych polskich miast, które są jednocześnie skupiskiem różnych dziedzin przemysłu, jest to zaleta czy wada? Jak by na to nie patrzeć i tego nie kalkulować, ekonomia jest bezlitosna i pojawiają się koszty transportu. Gdybyśmy mieli zakład w centrum kraju, te koszty byłyby znacznie niższe. Ale są też i zalety. Przede wszystkim niższe koszty pracy. Ponadto naszymi odbiorcami są również Litwa, Łotwa, Estonia oraz obwód kaliningradzki i w tych przypadkach lokalizacja zakładu w Suwałkach skraca odległości do tych krajów. W każdym razie nie rozpatrujemy tego faktu w kategorii jakiegoś przekleństwa. Pracujemy w Suwałkach, trzeba sobie jakoś radzić i nie stanowi to większego problemu. Jakie macie plany na przyszłość? Chcemy przede wszystkim stać się najlepszą firmą w Europie. Do 2017 r. zamierzamy zwiększyć naszą sprzedaż do 180 mln zł. Jest na to szansa, bo mamy niższe koszty produkcji. Kolejny temat to rozwój technologiczny zakładu. Ciągle inwestujemy i nadal będziemy to robić. Plusem jest fakt, że przedłużono termin funkcjonowania stref ekonomicznych do roku 2026, więc z powodzeniem możemy realizować kolejne projekty inwestycyjne. ■

Polski Przemysł – marzec 2014 | 57


Jak okiełznać kwaśny gaz Wygrany kontrakt na dostawy systemu sprężania gazu okazał się dla ABB potrójnym zwycięstwem. W 2010 r., gdy podpisywano stosowne umowy, było to dla spółki drugie co do wielkości zlecenie. Zakończone w 2013 roku sukcesem potwierdziło pozycję spółki na rynku ropy i gazu, a poza tym zaowocowało doskonałymi referencjami, które pozwoliły pozyskać kolejne kontrakty.

ziomu miliona ton rocznie. Towarzyszące ropie pokłady gazu ziemnego szacuje się na ponad 5,5 mld m3. Da to roczne wydobycie ropy na poziomie 400 tys. t oraz 150 mln m3 gazu ziemnego. To jedno z największych złóż w Polsce.

Sławomir Dolecki

W

lutym 2013 roku Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo uruchomiło nową kopalnię ropy naftowej i gazu. Wśród kluczowych poddostawców urządzeń znalazła się firma ABB, która zadbała o system sprężania gazu. Potężne złoża ropy naftowej w rejonie Lubiatowa, Międzychodu i Grotowa – szacowane na mniej więcej 7,25 mln t – pozwolą podwoić polskie wydobycie ropy i dojść do po-

58 | Polski Przemysł – marzec 2014

WYZWANIE DLA DOŚWIADCZONYCH Kopalnia Lubiatów–Międzychód–Grotów to jedna z największych i najnowocześniejszych inwestycji PGNiG w ostatnich latach. Rozruch technologiczny nowego obiektu rozpoczął się w połowie października 2012 r. W lutym 2013 r. produkcja z kopalni LMG osiągnęła poziom 1000 t dziennie. Pod koniec marca 2013 r. podpisany został oficjalnie protokół odbioru końcowego, potwierdzający zgodność z zapisami umowy wszystkich wybudowanych obiektów. Generalnym wykonawcą inwestycji było konsorcjum w składzie: PBG Polska, Technip KTI S.P.A.

Włochy oraz Thermo Design Engineering Ltd. Kanada, natomiast jednym z kluczowych podwykonawców – firma ABB. Biorąc pod uwagę wartościową część wykonanych prac, ABB była jednym z najważniejszych dostawców zaangażowanych w projekt. Firmie ABB zlecono przygotowanie systemu sprężania gazu oraz zasilania energetycznego rozdzielnic średniego i niskiego napięcia wraz z transformatorami. I mimo że spółka takich projektów zrealizowała już wiele, między innymi dla PGNiG czy EuRoPol Gaz do tłoczni gazu na gazociągu jamalskim, to spełnienie oczekiwań inwestora było sporym wyzwaniem.

ZABÓJCZY SIARKOWODÓR Zgodnie z umową ABB zaprojektowała, zbudowała, dostarczyła, zmontowała i uruchomiła siedem agregatów sprężających o mocy łącznej ok. 4,7 MW wraz z instalacjami pomocniczymi. Jednocześnie urządzenia – składające się ze sprężarki tłokowej, silnika elektrycznego oraz falownika


Infrastruktura energetyczna Do projektu LMG firma ABB dostarczyła, zainstalowała i uruchomiła transformatory oraz rozdzielnice średniego i niskiego napięcia. Przedmiotem kontraktu było 60 pól rozdzielnic SN UniGear typu ZS-1, wyposażonych w terminale zabezpieczeniowe Relion, 7 transformatorów suchych żywicznych typu Cast-Coil, w tym największy o mocy 11 MVA z podnapięciowym przełącznikiem zaczepów oraz rozdzielnic nN nowej generacji typu MNSiS na prądy do 6300 A. Do stref przyodwiertowych firma ABB dostarczyła rozdzielnice SN typu SafeRing i nN typu MNSiS.

Kompresory gazu kwaśnego – zaprojektowane i zbudowane przez ABB – stanowią jeden z najważniejszych elementów całej instalacji. Gaz ten, zawierający kilkanaście procent siarkowodoru, pozwala bowiem na odzyskanie lekkich węglowodorów niezbędnych w technologii związanej z przeróbką ropy naftowej. (Fot. Sławomir Cieślak)

– zostały wyposażone w autorski system sterowania oraz systemy: elektroenergetyczny, orurowania technologicznego, olejowy oraz ogrzewania kondensatu gazowego z lekkimi węglowodorami. Przygotowane i zainstalowane kompresory pracują w trzech modułach. Pierwszy jest odpowiedzialny za obsługę instalacji frakcjonowania i odzysku LPG – to tak zwany kompresor deetanizacji. Trzy kolejne urządzenia zajmują się sprężaniem gazu handlowego, który jest tłoczony do gazociągów tranzytowych, gdzie ciśnienie jest dostosowane do ciśnienia panującego w rurociągach przesyłowych. Najciekawszym rozwiązaniem są jednak trzy pozostałe kompresory, przygotowane dla modułu gazu kwaśnego. Ten rodzaj gazu – często towarzyszący złożom ropy naftowej – jest silnie zanieczyszczony związkami siarki. W rejonie LMG gaz ziemny zawiera kilka procent siarkowodoru, co dla każdej „normalnej” instalacji jest zabójcze. Korozja siarkowodorowa potrafi błyskawicznie zniszczyć nieprzystosowane urządzenia i infrastrukturę. A przeróbka gazu kwaśnego ma niebagatelne znaczenie dla całego procesu przeróbki ropy naftowej. Z gazu separowane są bowiem lekkie węglowodory, wykorzystywane później w technologii związanej z ropą naftową.

„ODPRĘŻANIE” INSTALACJI Choć wyzwanie było spore, to inżynierowie z ABB dali sobie z nim radę, ponieważ mają duże doświadczenie w projektowaniu i dostarczaniu urządzeń pod indywidualne wymagania odbiorcy. Od podstaw dobrali materiały i opracowali technologię wykonania kompresorów, które musiały być zgodne z amerykańską normą NACE.

Wszystkie elementy systemu – wliczając w to całe urządzenia ciśnieniowe, ale także rurociągi, kształtki czy armaturę – musiały spełniać wymogi dotyczące pracy w środowisku zawierającym siarkowodór. Dodatkowym wyzwaniem była konieczność stosowania specjalnej obróbki cieplnej, która „odpręża” materiał i powoduje, że w przyszłości nie będzie kłopotów z pękaniem rurociągów i zagrożeniem korozją siarkowodorową. Urządzenia dostarczane do kopalni LMG różnią się od dotychczas wytwarzanych jeszcze pod innym względem. Do ich zasilania wykorzystane są bowiem silniki elektrycz-

WYZWANIEM BYŁA KONIECZNOŚĆ STOSOWANIA SPECJALNEJ OBRÓBKI CIEPLNEJ, KTÓRA „ODPRĘŻA” MATERIAŁ I POWODUJE, ŻE W PRZYSZŁOŚCI NIE BĘDZIE KŁOPOTÓW Z PĘKANIEM RUROCIĄGÓW I ZAGROŻENIEM KOROZJĄ SIARKOWODOROWĄ

ne, a nie – jak zazwyczaj bywa w podobnej sytuacji – silniki gazowe lub turbiny gazowe. Nie są to także – podobnie jak na gazociągu jamalskim – kompresory odśrodkowe, ale tłokowe. Silniki te współpracują z przemiennikami częstotliwości ABB, co pozwala płynnie i z mocą zależną od rzeczywistych potrzeb sterować mocami sprężarek. Inwestor zdecydował się na silniki elektryczne również z tego względu, że na terenie kopalni powstała elektrociepłownia gazowa, która zapewnia całemu obiektowi i wszystkim instalacjom potrzebną energię elektryczną. I jest to doskonałe rozwiązanie, ponieważ z punktu widzenia eksploatacji agregaty sprężające z silnikami elektrycznymi są bardziej ekonomiczne i mniej awaryjne.

TYM RAZEM CO2

Kontrakt na dostawy agregatów sprężających dla kopalni ropy i gazu w rejonie Lubiatowa, Międzychodu i Grotowa był dla ABB niezwykle ważny. W 2010 r., gdy podpisywano stosowne umowy, było to dla spółki drugie co do wielkości zlecenie. Jak się niedawno okazało, miało ono także konsekwencje dla przyszłości firmy, ponieważ niezwykle cenne referencje, które uzyskali inżynierowie i projektanci z ABB, zaowocowały kolejnymi kontraktami. Spółka wygrała bowiem przetarg na dostawy kolejnych kompresorów gazu do kopalni i magazynów zarządzanych przez PGNiG. Tym razem zlecenie pochodzi bezpośrednio od inwestora, a dotyczy PMG Brzeźnica oraz KRNiGZ Zielin. I po raz kolejny – mimo ogromnego doświadczenia – firma będzie musiała opracować nowatorskie rozwiązania, ponieważ w jednym ze złóż Kopalni Zielin jest nie tylko znacznie większa zawartość siarkowodoru, lecz także występuje tam dwutlenek węgla. A więc mimo wielu wartościowych referencji i zrealizowanych z powodzeniem projektów będzie to kolejne innowacyjne i indywidualne rozwiązanie. Źródło: Magazyn dla klientów ABB w Polsce „Dzisiaj” 2/13 ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 59


Trwałe powłoki antykorozyjne na konstrukcjach stalowych

Stara miłość

nie rdzewieje Założona w grudniu 2000 r. spółka RAMB to jedno z największych przedsiębiorstw w województwie łódzkim. Pierwotną działalnością, a zarazem specjalnością spółki są zabezpieczenia antykorozyjne, konstrukcje stalowe zarówno nowe, jak i regenerowane oraz ich montaż. Od czasu powstania RAMB znacząco poszerzył swoją działalność i wysunął się na pozycję lidera branży.

Adam Bukowski

M

ająca siedzibę w pobliżu Bełchatowa spółka RAMB należy do Grupy Kapitałowej PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA. Jej strategicznym zleceniodawcą jest PGE GiEK SA Oddział Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów, a ostatnio także Oddział Kopalnia Węgla Brunatnego Turów.

Mawia się, że „stara miłość nie rdzewieje” – powiedzenie to jest bardzo adekwatne do spółki RAMB, gdyż przed 14 laty jej działalność rozpoczęła się od wykonawstwa zabezpieczeń antykorozyjnych. Zrealizowane w tym zakresie prace były na tyle perfekcyjne, że rdza nie pojawia się na zabezpieczonych powierzchniach do dziś, a spółka gwarantuje skuteczność zabezpieczenia niektórych elementów nawet przez 25 lat. I to jest właśnie ta stara miłość, która nie rdzewieje. Obecnie firma z powodzeniem działa również w branżach: budowlanej, elektrycznej, produkcji filtrów, remontów pomp głębinowych, inżynierii wodno-lądowej, obróbki skrawaniem oraz w utrzymaniu i eksploatacji obiektów (sieci wodno-kanalizacyjne, sanitarne i ciepłownicze). Zajmuje się także produkcją i regeneracją czerpaków i członów gąsienicowych. 60 | Polski Przemysł – marzec 2014

O firmie RAMB, zrealizowanym zakresie prac, jej osiągnięciach i planach „Polskiemu Przemysłowi” opowiada dyrektor ds. restrukturyzacji i konsolidacji Paweł Spława–Neyman. Państwa oferta jest bardzo szeroka. Co tak naprawdę jest państwa specjalnością? Przez 14 lat działalności wypracowaliśmy szeroki wachlarz usług, jednak to nasze pierwsze zadania – roboty antykorozyjne oraz montaż konstrukcji stalowych nowych i regenerowanych – stały się naszą główną specjalnością. Nie zmienia to faktu, że świetnie radzimy sobie również w branży budowlanej, elektrycznej czy inżynierii wodno-lądowej. Większość państwa zleceń pochodzi z PGE GiEK SA Oddział Kopalnia Bełchatów – czy to państwa główny klient? Naszą misją jest realizacja specjalistycznych usług na najwyższym poziomie, a priorytetem – zaspokojenie potrzeb podmiotów z Grupy Kapitałowej PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA w Bełchatowie. Cały proces funkcjonowania naszej firmy jako spółki córki był i jest ściśle powiązany z działalnością założyciela. Większość zleceń pochodzi z PGE GiEK SA Od-


Zużycie czerpaków – miejsce na innowacje Nieustającym problemem firm działających w górnictwie i kopalnictwie jest szybkie zużywanie się elementów maszyn pracujących w najtrudniejszych warunkach, takich jak czerpaki koparek wielonaczyniowych w kopalniach odkrywkowych. Konieczność ich częstej wymiany i regeneracji powoduje przestoje, pociągając za sobą wymierne koszty. Eksploatowane w Bełchatowie koparki wielonaczyniowe osiągają wydajność od 650 do 1100 m3 urobku na godzinę. Choć jest to wydajność teoretyczna, w praktyce nieosiągalna, pozwala w pewnym stopniu zorientować się, na jakie obciążenie narażone są czerpaki. Wymaga to zastosowania rozwiązań gwarantujących jak największą odporność na zużycie ścierne oraz wysoką udarność. Proces zużycia czerpaków jest wieloczynnikowy. Do najistotniejszych przyczyn należą: klasa urabialności nadkładu, wytrzymałość materiału czerpaka, odporność krawędzi tnących naroży i noży na ścieranie, jak również ich twardość, udarność i geometria. Zużycie czerpaka wpływa nie tylko na spadek jego efektywności, a więc na ilość uzyskiwanego nadkładu, lecz także przekłada się na wzrost obciążeń dynamicznych oddziałujących na koło czerpakowe i konstrukcję koparki. Dlatego tak istotną, a zarazem trudną do rozstrzygnięcia kwestią jest ustalenie optymalnego kształtu czerpaków, sprzyjającego wydłużeniu ich trwałości i sprawności.

dział Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów, ale to nie jest nasz jedyny klient. Wykonujemy również zlecenia dla oddziałów takich jak: Elektrownia Bełchatów, Kopalnia Węgla Brunatnego Turów i Elektrociepłownia Zgierz. Staramy się też pozyskiwać zlecenia z rynku zewnętrznego, zwłaszcza na rzecz dużych firm z szeroko pojętego sektora energetyki oraz jednostek samorządowych. Jakich rozmiarów konstrukcje są państwo w stanie wykonać w całości w swoich zakładach? Nasza firma korzysta z bogatego parku maszynowego i to właśnie tutaj powstają imponujące konstrukcje stalowe. Nasza wytwórnia konstrukcji stalowych posiada halę trójnawową o powierzchni ponad 11 tys. m², wyposażoną w sześć suwnic i estakadę zewnętrzną o powierzchni 4800 m². Maksymalne gabaryty elementów, jakie możemy wykonać w warunkach warsztatowych, to 5x5x30 m, a ich masa osiąga nawet 60 t. W jaki sposób na państwa możliwości wpłynęło uruchomienie przed kilkoma laty nowego ciągu czyszcząco-malarskiego? Ciąg czyszcząco-malarski został zorganizowany przy hali wytwórni konstrukcji stalowych i ma za zadanie stworzenie optymalnych warunków do

TRWAŁOŚĆ ANTYKOROZYJNEGO ZABEZPIECZENIA CIĄGU TRANSPORTOWEGO WYKORZYSTYWANEGO W BEŁCHATOWSKIEJ KOPALNI TO 15–20 LAT wytworzenia zabezpieczeń antykorozyjnych konstrukcji stalowych i elementów maszynowych. Dzięki niemu uzyskaliśmy możliwość wykonania gotowego produktu o wysokiej jakości, kompletnego i gwarantującego bezproblemową eksploatację. Wykonywane powłoki antykorozyjne cechują się dużą trwałością. Jest to wynikiem wykorzystywania na każdym etapie prac, możliwości i parametrów zainstalowanych urządzeń. Warto Polski Przemysł – marzec 2014 | 61


podkreślić, że proces realizowany w komorze jest bardziej przyjazny środowisku niż tradycyjne metody wykonywania zabezpieczeń. Jak są zabezpieczane i konserwowane państwa konstrukcje stalowe? Jaką technologię się przy tym wykorzystuje? Zabezpieczenie naszych konstrukcji odbywa się przez malowanie systemem malarskim powłokowym, epoksydowo-poliuretanowym. Oczywiście, wcześniej taką konstrukcję musimy dokładnie oczyścić, na początku z użyciem wody i detergentu, a następnie za pomocą śrutu staliwnego łamanego lub żużla pomiedziowego. Trwałość takiego systemu malarskiego jest uzależniona od tego, jaki element lub konstrukcję zabezpieczamy, oraz od warunków ich użytkowania. Przykładowo, trwałość antykorozyjnego zabezpieczenia ciągu transportowego wykorzystywanego w bełchatowskiej kopalni to 15–20 lat, a trwałość systemu malarskiego zastosowanego w bełchatowskiej elektrowni na wieży kotła wynosi 20–25 lat. W jaki sposób zabezpieczane są urządzenia przeznaczone do pracy w trudnych warunkach (np. koparki, zwałowarki)? Maszyny podstawowe, takie jak koparki i zwałowarki, poddawane są zabezpieczeniu renowacyjnemu, które wykonywane jest podczas postojów remontowych. Zabezpieczeniu poddaje się fragmenty najbardziej uszkodzone i system malarski jest taki sam jak na przenośnikach taśmowych. Powierzchnie, które da się naprawić, poddaje się renowacji polegającej na

usunięciu produktów korozji i uzupełnieniu powłoki barierowej oraz przemalowaniu warstwą nawierzchniową dla uzyskania jednolitej powierzchni, a zarazem koloru. Czy to prawda, że opracowali państwo technologię regeneracji czerpaków koparek wielonaczyniowych, która wydłuża czas ich eksploatacji pomiędzy jedną wymianą a drugą? Bardzo ciekawe pytanie. To, czego nauczyliśmy się do tej pory, znacznie wydłuża ten czas poprzez stosowanie najnowszych technologii, najwyższej jakości materiałów oraz zatrudnienie wysokiej klasy specjalistów spawaczy. W naszych planach jest uruchomienie innowacyjnego projektu dotyczącego regeneracji starych i udoskonalenia nowych czerpaków, a także zwiększenia wolumenu ich produkcji. Nie da się ukryć, że ze względu na specyfikę branży i szybkie zużywanie się tych elementów zależy nam, aby wydłużyć czas ich pracy. Nie jest to łatwe zadanie, chociaż muszę przyznać, że kilka pomysłów już mamy i nad nimi pracujemy. Na razie nic więcej na ten temat nie możemy jednak powiedzieć. W państwa portfolio znajduje się budowa ciągów przenośników T1. Proszę opowiedzieć więcej o tej inwestycji: jaki był zakres robót, jakich technologii wymagał, dla kogo zostały zrealizowane… Budowa ciągu przenośników łączących odkrywkę Szczerców z odkrywką Bełchatów T1 (litera T oznacza przenośniki transportowe) została zrealizowana na zlecenie PGE GiEK SA Oddział Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów. Prace trwały od końca 2012 r. do końca roku 2013. W sumie zostało zrealizowanych pięć stacji napędowych, pięć stacji zwrotnych, trzy mosty przęsłowe oraz mniej więcej 20 km tras przenośników. Było to duże przedsięwzięcie, które obejmowało wykonanie konstrukcji stalowych, montaż, zabezpieczenie antykorozyjne, prace elektryczne i prace rozruchowe. Praca przy budowie ciągów przenośników jest nam bardzo dobrze znana i bez obaw mogę powiedzieć, że świetnie sobie z tym poradziliśmy. W ramach państwa działalności mieści się także produkcja filtrów żwirowych i siatkowych. Skąd się wzięła potrzeba tak dużej dywersyfikacji działalności? W odwodnieniu wgłębnym PGE GiEK SA Oddział Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów stosowane były różnego rodzaju filtry studzienne. W latach 1974–1986 stosowano głównie filtry stalowo-siatkowe, a w latach 1983–1986 – filtry osłonowe (mostkowe).

62 | Polski Przemysł – marzec 2014


WYKONUJEMY TRZY RODZAJE FILTRÓW: ŻWIROWE, SIATKOWE I PIEZOMETRYCZNE żej wydajności, które dla zwiększenia wytrzymałości na ściskanie radialne mają okładzinę zbrojoną w siatkę cięto-ciągnioną. Filtry siatkowe stosuje się w studniach płytkich o krótkiej żywotności. Czynnikiem filtrującym jest siatka odpowiednio dobrana do warunków hydrologicznych. Natomiast filtry piezometryczne stosujemy w kolumnach piezometrycznych do badania poziomu lustra wody w górotworze. Czynnikiem filtrującym jest, tak jak w filtrach siatkowych, siatka.

Paweł Spława–Neyman Z uwagi na pojawiające się problemy wynikające z eksploatacji studni z filtrami siatkowymi i mostkowymi (piaszczenie, elektrokorozja, kolmatacja) od roku 1987 rozpoczęto stosowanie okładzinowych filtrów żwirowych. W związku z koniecznością restrukturyzacji kopalni postanowiono przekazać produkcję filtrów do naszej spółki. Jak do tej pory obie strony są bardzo zadowolone z tej współpracy.

Poza konstrukcjami stalowymi wykonują państwo m.in. obiekty hydrotechniczne, zbiorniki, kanały. Proszę podać przykłady takich realizacji. Aktualnie większość prac realizujemy na terenie odkrywki Szczerców, która jest intensywnie rozbudowywana. Zajmujemy się między innymi odwodnieniem powierzchniowym wyrobiska wraz z odwodnieniem pochylni, wykonaniem osadnika nr 2-Sz, wykonaniem pompowni S1 i spągowego stanowiska pompowego. Stale rozbudowujemy też sieć kanałów, rowów i rurociągów.

Jakie typy filtrów państwo wykonują i regenerują? Jakie jest ich zastosowanie? Wykonujemy trzy rodzaje filtrów: żwirowe, siatkowe i piezometryczne. Filtry żwirowe z nasuwaną okładziną żwirową są wykorzystywane do ujmowania wód pitnych i przemysłowych oraz do odwadniania wyrobisk górniczych studniami o głębokości do 350 m. Są to filtry do studni o du-

Czy w wypadku jakiegokolwiek zlecenia natrafili państwo na problem wymagający opracowania innowacyjnej technologii, metody czy podejścia? Oczywiście, zmiany służące poprawie i innowacje są zawsze konieczne. Kierujemy się zasadą, że nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogłoby być lepiej. Zatrudniamy wykwalifikowany zespół inżynierów, który ustawicznie

dyrektor ds. restrukturyzacji i konsolidacji

WIODĄCY PRODUCENT ODLEWÓW ŻELIWNYCH I STALIWNYCH Oferujemy odlewy staliwne i żeliwne o masie od 5 do 5000 kg:

• ze staliwa węglowego konstrukcyjnego; • ze staliwa stopowego konstrukcyjnego, odpornego na ścieranie (w tym wysokomanganowego i wysokochromowego), żaroodpornego, żarowytrzymałego i niskowęglowego; • z żeliwa szarego, stopowego (odpornego na ścieranie, żaroodpornego) oraz sferoidalnego.

Dostarczamy odlewy dla:

przemysłu maszyn górniczych węgla kamiennego i brunatnego, urządzeń i maszyn dla surowców mineralnych, producentów armatury wodno-kanalizacyjnej, przemysłu maszyn rolniczych, przemysłu maszyn budowlanych, przemysłu maszyn chemicznych, hutnictwa i energetyki, przemysłu stoczniowego, przemysłu wydobycia ropy i gazu. Z firmą Ramb współpracujemy od 2011 roku i dostarczamy różnego rodzaju ogniwa i kołnierze. Pioma-Odlewnia Sp.z o.o. ul. Romana Dmowskiego 38, 97-300 Piotrków Trybunalski, tel.: 44 648 95 78 www.pioma-odlewnia.com.pl

Co możemy dla Ciebie zrobić?

Polski Przemysł – marzec 2014 | 63


www.elbudowa.com.pl

ELEKTROBUDOWA SA: ■ jest liderem wśród polskich firm elektroenergetycznych, ■ brała udział w budowie niemal wszystkich elektrowni i elektrociepłowni w Polsce oraz wielu na świecie, ■ świadczy kompleksowe usługi budowlano-montażowe realizując inwestycje związane z przemysłem energetycznym, petrochemicznym, wydobywczym oraz budownictwem obiektów użyteczności publicznej w systemie pod klucz, ■ jest producentem urządzeń elektroenergetycznych rozdzielnic i aparatury rozdzielczej wysokich, średnich i niskich napięć oraz stacji i systemów elektroenergetycznych.

FUGO-ODLEW

ELEKTROBUDOWA SA 40-246 Katowice; ul. Porcelanowa 12 Tel. +48 32 25 90 100, Fax +48 32 20 52 760 e-mail: elbudowa@elbudowa.com.pl Producent urządzeń: ELEKTROBUDOWA SA Oddział Spółki RYNEK DYSTRYBUCJI ENERGII 62-505 Konin; ul. Przemysłowa 156 tel. +48 63 24 66 214, fax +48 63 24 27 162 e-mail: dystrybucja@elbudowa.com.pl

Sp. z o. o.

FUGO-ODLEW Sp. z o. o. producent odlewów staliwnych. Wytwarzamy szeroką gamę gatunków staliw, w tym staliwa węglowe, niskostopowe, manganowe. Zaopatrujemy branżę górniczą, hutniczą, energetyczną, przemysł maszynowy, chemiczny i spożywczy. Ciężar jednostkowy odlewów mieści się w granicach od 5 do 3500 kg. Świadczymy w szerokim zakresie usługi obróbki cieplnej i mechanicznej odlewów, odkuwek i konstrukcji spawanych. Posiadamy certyfikat ISO oraz uznania GLV, DNV, PRS, LR, UDT.

"FUGO-ODLEW" Sp. z o. o. 62-510 Konin, ul. Przemysłowa 85 www.fugo-odlew.pl Biuro Spółki: sekretariat@fugo-odlew.pl tel. +48 (63) 211 33 14 fax +48 (63) 211 32 99

rów roboty na składowisku popiołów Lubień (nadbudowa i rurociągi), zajmujemy się budową i przebudową przenośników ciągów G1 i G3, budową przenośnika G501 (litera G oznacza przenośniki odkrywkowe) układu KTZ Pola Bełchatów i Pola Szczerców oraz zabezpieczaniem antykorozyjnym konstrukcji stalowej kotłowni budynku głównego bloku 12 w PGE GiEK SA Oddział Elektrownia Bełchatów. Są to obecnie nasze największe przedsięwzięcia. Poza tym realizujemy mniejsze zlecenia, takie jak modernizacja zwałowarki Z99, modernizacja koparki SchRs 4000 (K-45) czy regeneracja członów gąsienicowych oraz odpowiadamy za utrzymanie i eksploatację obiektów, sieci wodno-kanalizacyjnych i oczyszczalni ścieków.

Komora śrutownicza

dba o unowocześnianie produkcji. Dbałość o innowacje jest dużym wyzwaniem, gdyż rozwój spółki RAMB jest związany w głównej mierze z przejmowaniem działalności od bełchatowskiej kopalni. Można powiedzieć, że jest to bardzo młoda kopalnia i stosowane tam technologie są dość nowoczesne. Do tej pory, przejmując produkcję, wprowadzaliśmy drobne usprawnienia, których celem było np. obniżenie kosztów produkcji, bez uszczerbku dla jakości. Obecnie planowane przez nas zmiany polegają na zupełnie nowym podejściu do problemu. Jak już wspomniałem, planujemy opracowanie innowacyjnej technologii za pomocą jednostki badawczej, ale projekt ten jest dopiero w fazie przygotowawczej. Jeżeli uda się zrealizować nasze założenia, będzie to pierwsza zupełnie innowacyjna technologia opracowana przez naszą spółkę. Jakie najważniejsze zlecenia realizują państwo obecnie? Specyfika branży górniczej ma to do siebie, że prace są sukcesywnie realizowane przez cały rok. Obecnie wykonujemy znacznych rozmia64 | Polski Przemysł – marzec 2014

Zatrudnienie w firmie wzrasta. Czy oznacza to, że nie narzekają państwo na brak zamówień? Zaczynaliśmy jako przedsiębiorstwo stuosobowe, a obecnie zatrudniamy prawie 1,5 tys. osób. Przytoczenie tych danych doskonale pokazuje, jak prężnie RAMB się rozwija. Zawdzięczamy to w dużej mierze wysokiej specjalizacji. Realizacja zadań, których faktycznie jest coraz więcej, nie byłaby możliwa bez doświadczonej i wykwalifikowanej kadry. Buduje ona jakość i rzetelność naszej firmy, co jest jej mocną stroną. Konsekwencją tego są duże zamówienia. Czy są przedsięwzięcia, których realizacja przyniosła państwu szczególną satysfakcję? Wytwarzanie konstrukcji stalowych, ich montaż i działania związane z antykorozją to nasza specjalność. Bez obaw mogę powiedzieć, że to właśnie w tym jesteśmy najlepsi. Mimo wszystko są oczywiście inne przedsięwzięcia, które również ukazują nasz potencjał. Wykonanie zabudowy korony i zadaszenia trybun piłkarskiego stadionu PGE GKS Bełchatów oraz budowa siedziby PGE GiEK SA – budynku, który zdobył drugie miejsce w rankingu poświęconym architekturze serwisu internetowego ArchDaily w kategorii „Budynek Roku 2014” – to sukcesy, którymi warto się pochwalić. ■


Lider

Wojciech Stepaniuk

w branży projektów

PROZAP to wielobranżowe biuro projektowe, działające jednak głównie w branży chemicznej. Swoją siedzibę ma w Puławach, na Lubelszczyźnie. Oprócz projektowania, które stanowi trzon działalności, PROZAP zajmuje się również organizacją dostaw oraz wykonuje realizacje pod klucz. Już od ponad 40 lat świadczy kompleksowe usługi projektowe dla przemysłu w kraju i za granicą. Dysponując wysokiej klasy specjalistami wszystkich branż projektowych oraz wykorzystując najnowsze techniki projektowania, jest w stanie sprostać rosnącym wymaganiom rynku.

Polski Przemysł – marzec 2014 | 65


N

arodziny firmy przypadły na rok 1970, kiedy to w Puławach powstało Biuro Projektów Zakładów Azotowych. Był to okres rozbudowy polskiej chemii i powstania nowych instalacji. Przez pierwszych 18 lat biuro działało w strukturach Zakładów Azotowych Puławy. Po tym czasie podjęto decyzję o rozszerzeniu działalności i biuro przekształcono w spółkę prawa handlowego – jedną z pierwszych w województwie lubelskim. Od momentu sformowania spółki PROZAP działa na rynku bardzo odważnie. „Można śmiało powiedzieć, że jesteśmy jedną z nielicznych firm naszego pokroju, prowadzącą tak aktywną działalność na zewnątrz: dla klientów krajowych i zagranicznych, praktycznie na całym świecie. Osiągnięcie dzisiejszego poziomu wymagało oczywiście odwagi w przekraczaniu kolejnych granic wytyczonych przez własny zakład, miasto i kraj. Przede wszystkim musieliśmy wykazać się dużymi kompetencjami, być nastawieni na ciągły rozwój i rozszerzanie zakresu naszej działalności. PROZAP wywodzi się z branży nawozowej, ale w tej chwili działa w wielu innych, wcześniej nieznanych sobie sektorach rynku. Rozwijamy się intensywnie na przykład w branży ochrony środowiska. Mamy w ofercie różne rozwiązania mające na celu ograniczenie emisji szkodliwych substancji do atmosfery, przeznaczone dla instalacji przemysłowych oraz energetycznych. Na swej liście referencyjnej – oprócz projektów z branży chemicznej i nawozowej – mamy również wiele innych, związanych z doraźnymi potrzebami naszych klientów spoza branży chemicznej, na przykład spalarnie śmieci czy stacje uzdatniania wody. Generalnie jesteśmy elastyczni i wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom klienta” – mówi Marek Zatorski, prezes PROZAP.

OD PROJEKTU DO PRZECIĘCIA WSTĘGI

PROZAP jest firmą, która w roku 1993 – jako pierwsza w Polsce – wprowadziła system PDS do komputerowego wspomagania projektowania. „Po-

PROZAP jest w stanie zaoferować usługi na każdym etapie projektu – od stadium poprzedzającego inwestycję, kiedy to powstają na przykład studia wykonalności techniczno-ekonomicznej, lokalizacyjne, następuje

66 | Polski Przemysł – marzec 2014

PROZAP JEST W STANIE WŁASNYMI SIŁAMI WYKONAĆ DOKUMENTACJĘ PROJEKTOWĄ WE WSZYSTKICH BRANŻACH: TECHNOLOGICZNEJ, BUDOWLANEJ, KONSTRUKCYJNEJ, MONTAŻOWEJ, APARATUROWEJ, KONTROLNO-POMIAROWEJ, ELEKTRYCZNEJ I INSTALACYJNO-SANITARNEJ zwoliło to na efektywniejszą działalność firmy, a tradycyjne stoły kreślarskie odeszły do lamusa. Obecnie do realizacji różnych projektów wprowadzamy coraz to nowsze programy znacznie ułatwiające pracę. Wymusza to na nas rynek, który jest coraz bardziej wymagający” – mówi prezes Zatorski.


planowanie realizacji inwestycji, transfer technologii, oceny stanu technicznego, dochodzi do uzgodnień z władzami lokalnymi, sporządza się wnioski o wydanie pozwoleń zintegrowanych oraz specyfikacje techniczne do kontraktów. Na etapie projektowania najwyraźniej uwidoczniają się zalety dużego biura wielobranżowego. PROZAP jest w stanie własnymi siłami wykonać dokumentację projektową we wszystkich branżach: technologicznej, budowlanej, konstrukcyjnej, montażowej, aparaturowej, kontrolno-pomiarowej, elektrycznej i instalacyjno-sanitarnej. Dzięki bezpośredniej komunikacji pomiędzy projektantami wszystkich specjalności można łatwo zidentyfikować i wyeliminować ewentualne problemy. Obsługa projektu inwestycyjnego przez PROZAP nie kończy się w momencie finalizowania projektowania. W czasie budowy projektanci sprawują nadzory autorskie, aby zapewnić zgodność z dokumentacją i wspierać w tym zakresie firmę wykonawczą. Po zakończeniu budowy PROZAP oferuje usługi przeprowadzania odbiorów poszczególnych elementów instalacji i całości inwestycji oraz rozruch mechaniczny i technologiczny. Biuro może nadal towarzyszyć inwestorowi, przygotowując instrukcje obsługi, szkoląc personel oraz wykonując dokumentację powykonawczą. „W ostatnim czasie firma zrealizowała szereg ciekawych kontraktów dla dużych klientów krajowych i zagranicznych, na przykład instalację odsiarczania spalin metodą mokrą, amoniakalną oraz część magazynową nowego kompleksu nawozowego na terenie Grupy Azoty Zakłady Azotowe «Puławy» SA. Oprócz prac, które przebiegały w Polsce, realizowano zlecenia projektowe poza granicami kraju, a nawet kontynentu. Chodzi o światowego potentata z branży chemicznej i nawozowej, firmę SABIC z Arabii Saudyjskiej. Należy podkreślić, że jest to już drugie zamówienie od tej firmy w ciągu ostatnich kilku lat, co wobec faktu, że konkurujemy tam z najsilniejszymi światowymi firmami projektowymi, świadczy o wysokiej ocenie jakości naszych usług przez tego strategicznego dla nas klienta” – dodaje prezes Zatorski.

REALIZACJE JESZCZE BARDZIEJ KOMPLEKSOWE Niedawno PROZAP sp. z o.o. i Grupa Azoty Polskie Konsorcjum Chemiczne sp. z o.o. podpisały porozumienie o współpracy. Jeszcze bliższe współdziałanie dwóch znaczących podmiotów inżynierskich z Grupy Azoty umożliwi bardziej kompleksową realizację inwestycji w ramach grupy kapitałowej oraz poza nią, w kraju i za granicą. „Dzięki zawarciu porozumienia będziemy mogli pełniej wykorzystać możliwości projektowe PROZAP-u i kompetencje projektantów z PKCh. Potencjał obu organizacji – a mam tu na myśli dwustu projektantów posiadających wieloletnie doświadczenie w projektowaniu dla inwestycji w przemyśle chemicznym (ale nie tylko), pracujących na najwyższej klasy oprogramowaniu projektowym – stawia nasze firmy w pozycji jednego z największych i najlepszych biur projektowych w Polsce. Cennym wsparciem jest dla nas również firma projektowa Koncept sp. z o.o. z Polic, która będzie mogła dodatkowo wzmocnić nasz zespół przy realizacji większych projektów” – mówi Marek Zatorski. PROZAP specjalizuje się też w projektach ochrony środowiska i redukcji emisji spalin. Do takich sztandarowych projektów należy zaliczyć wspomnianą już Instalację Odsiarczania Spalin w Puławach. W ramach tej realizacji PROZAP pełnił funkcje kierującego biura projektów. Zadaniem biura było dostarczenie wszelkiej koniecznej dokumentacji dla realizacji inwestycji i uzyskanie zgód przewidzianych prawem, nadzór nad realizacją kontraktów związanych z dostawą urządzeń, koordynacja i niezbędne uzgodnienia projektowe oraz sprawowanie kontroli nad kompletnością dokumentacji. Ponadto PROZAP wykonał koncepcję programowo-przestrzenną, projekt budowlany i wykonawczy we wszystkich branżach jak również dokumentację eksploatacyjną i powykonawczą – wylicza prezes Marek Zatorski. Kolejną ciekawą technologią jest oczyszczanie powietrza z wież granulacyjnych i granulatorów. PROZAP oferuje instalacje wykorzystujące mokry

MARKA PROZAP JEST DOSKONALE ROZPOZNAWALNA DLA WIĘKSZOŚCI KLIENTÓW. NA JEJ SILNĄ POZYCJĘ ZAPRACOWALIŚMY ZARÓWNO WYSOKĄ JAKOŚCIĄ SPORZĄDZANEJ DOKUMENTACJI, JAK I ELASTYCZNYM PODEJŚCIEM DO POTRZEB KLIENTA proces usuwania pyłu i amoniaku z gazów odlotowych z wież granulacyjnych i instalacji granulacji. Posiadają one wysoką sprawność oczyszczania (ponad 90%), cechują się niezawodną pracą, są przyjazne dla środowiska, a rezultat procesu oczyszczania można uzyskać w formie ciekłej, stałej i krystalicznej jako produkt handlowy. To właśnie tego typu instalację zaprojektowaliśmy dla wspomnianej już firmy SABIC. Firma wykonuje również projekty instalacji i systemów magazynowania i konfekcjonowania, budownictwa ogólnego oraz instalacji dla przemysłów spożywczego i farmaceutycznego. Wciąż rozwijamy nasz zakres usług. Poszukujemy nowych obszarów działalności oraz technologii, które możemy oferować naszym klientom. Podpisaliśmy porozumienia m.in. z firmą Weyer Polska sp. z o.o., która umożliwi wymianę wieloletnich doświadczeń uzyskanych w trakcie realizacji projektów nie tylko dla klientów z branży nawozowej i chemicznej, lecz także rafineryjnej, petrochemicznej i energetycznej w Polsce i Europie oraz renomowanym Instytutem Ciężkiej Syntezy Organicznej z Kędzierzyna-Koźla dotyczące współpracy przy komercjalizacji technologii opracowanych przez tę placówkę naukową. Marka PROZAP jest doskonale rozpoznawalna dla większości klientów. Na jej silną pozycję zapracowaliśmy zarówno wysoką jakością sporządzanej dokumentacji, jak i elastycznym podejściem do potrzeb klienta. Wierzymy, że PROZAP wciąż będzie synonimem wysokiej jakości usług.

NAGRODY TEŻ WAŻNE Bardzo istotne dla nas jest posiadanie referencji wiarygodności technicznej, nadawanych przez renomowaną instytucję, jaką jest Izba Projektowania Budowlanego. Dokument ten pozwala na uwiarygodnienie naszego poziomu usług przy wykonywaniu projektów w kraju i za granicą – honorowany jest nawet w krajach Zatoki Perskiej. Nasza praca doceniona została także przez jury różnych konkursów branżowych. Ponownie zajęliśmy pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Konkursie „Modernizacja Roku 2011”. Tym razem w kategorii Obiekty Przemysłowo-Inżynieryjne za Inwestycję Modernizacji Instalacji Mocznika w Zakładach Azotowych „Puławy” SA, w której PROZAP pełnił funkcję prowadzącej jednostki projektowej. Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbyło się 29 sierpnia 2012 r. na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół projektantów PROZAP-u musiał wykazać się nie lada kunsztem technicznym i organizacyjnym, gdyż prowadzenie prac modernizacyjnych nie mogło zakłócić działania istniejących instalacji. „Sukces całego przedsięwzięcia, obejmującego także modernizację instalacji amoniakalnych, osiągnęliśmy dzięki bliskiemu współdziałaniu z inwestorem i dostawcami technologii, takimi jak puławski Instytut Nawozów Sztucznych czy szwajcarską firmą Urea Casale oraz z wykonawcami. PROZAP kontynuuje dobrą passę – w zeszłym roku znów otrzymaliśmy nagrodę w konkursie «Modernizacja Roku 2012», tym razem za instalację odsiarczania spalin w Puławach. W 2013 r. świętowaliśmy 25-lecie działalności spółki PROZAP. Za rok przypada 45. rocznica istnienia biura projektów. Te «Oscary budownictwa» trafiają więc do firmy z długą tradycją, będącej miejscem pracy ludzi, dla których projektowanie jest życiową pasją” – kończy prezes Zatorski. ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 67


Bez spawania

ani rusz… Wojciech Stepaniuk

Koordynatorem klastra jest Regionalna Izba Gospodarcza w Stalowej Woli. Jednostka koncentruje się na wspieraniu członków klastra w zakresie efektywnego gospodarowania. Regionalna Izba Gospodarcza świadczy usługi informacyjne dotyczące prawa, źródeł finansowania, podatków, zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej, doradcze dotyczące usług specjalistycznych, zasad finansowania i prowadzenia księgowości małej firmy, przygotowywania umów cywilno-prawnych, szkoleniowe dotyczące marketingu, prawa, finansowe dotyczące udzielania pożyczek dla mikro-, małych i średnich firm. Największym zainteresowaniem wśród członków klastra cieszą się usługi informacyjne i finansowe. Tym samym Klaster Spawalniczy Klastal cieszy się dużym zainteresowaniem firm. Rozmawiamy o tym z Tadeuszem Proszowskim, dyrektorem Biura Klastra Spawalniczego Klastal w Stalowej Woli. Mówi się, że spawalnictwo jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się branż. Zacznijmy od tego, że spawalnictwo rzadko występuje w roli branży określanej wyłącznie przez uczestnictwo w niej zakładów spajających części, zespoły, komponenty metalowe i maszynowe. Mówienie więc o branży może być nieprecyzyjne, mylące. Raczej powinniśmy mówić o technologii,

która dominuje bądź jest szczególnie ważna we współczesnym przemyśle działającym w różnych branżach: maszynowej, lotniczej, motoryzacyjnej i innych. I tak rozumiejąc pana pytanie, potwierdzam, że dynamiczny rozwój technologii spawalniczych jest bezsprzecznym faktem, związanym nieodłącznie z rozwojem licznych branż przemysłu, innowacyjnym postępem i zmianami na rynku. Myślę, że globalizacja gospodarki światowej zupełnie


nieoczekiwanie, dla wielu wręcz niespodziewanie, uczyniła z technologii spawalniczych jeden z ważniejszych – po informatyce, nanotechnologiach, medycynie – instrumentów postępu. Precyzja wielu technik i narzędzi niezbędnych do cywilizacyjnych zmian w tych dziedzinach nie byłaby możliwa do osiągnięcia przy zastoju w technologiach spawalniczych. Czyli tradycyjne narzędzia spawalnicze – palnik, elektroda, gaz – pomału przechodzą do historii? Nie jest to wcale takie oczywiste, jak by się mogło wydawać. Po pierwsze, dlatego, że na technologiczną supernowoczesność nie wszystkich albo nie od razu wszystkich stać. Spawalnicze roboty, automaty i półautomaty stosuje się w firmach dużych, zasobnych, w korporacjach, w których potokowa organizacja produkcji jest możliwa i konieczna. Bez tych urządzeń firmy

AUTOMATYZACJA PROCESÓW SPAWALNICZYCH JEST OBECNA W WIELU POLSKICH FIRMACH, CHOĆ RACZEJ RZADKO W PRZEDSIĘBIORSTWACH Z SEKTORA MSP te nie byłyby w stanie sprostać współczesnym wymaganiom w zakresie jakościowych i ilościowych potrzeb rynku. Oglądaliśmy niedawno „w akcji” blisko 3 tys. automatów i robotów w fabryce SEAT-a koło Barcelony. Wrażenia i emocje były duże, ale… jakoś nie wpadliśmy w kompleksy, nie poczuliśmy się ubogimi krewnymi. Mamy świadomość, jakie i czyje technologie, kapitał i know-how są w tak zorganizowanych dużych firmach zaangażowane. Ponadto nie możemy się porównywać ze skalą seryjności produkcji. Czy oznacza to, że polskie branże produkcji metalowo-maszynowej i firmy w nich zgrupowane mogą o najnowszych technologiach spawalniczych zaledwie pomarzyć, że muszą się godzić z ograniczonym dostępem do nowoczesności? W żadnym wypadku! Automatyzacja procesów spawalniczych jest obecna w wielu polskich firmach, choć raczej rzadko w przedsiębiorstwach z sektora MSP. W takich jak nasze także wprowadzamy nowe programy i technologie, oczywiście, na miarę naszych potrzeb i możliwości. W dużej mierze sprzyjają temu inicjatywy klastrowe, takie jak nasza. W grupie – i to dobrze ze sobą współpracującej – zawsze łatwiej się wkracza na ścieżkę postępu. Przypominam także, że największe sukcesy w gospodarce światowej są udziałem „maluchów” i „średniaków”. Warto o tym pamiętać. Tak więc przejdźmy do Klastalu. Jak i dlaczego powstał, jakie firmy grupuje i jakie sobie stawia cele? Wspomniałem już, że zyskujące w Polsce na popularności porozumienia klastrowe są lub mogą być czynnikiem sprawczym postępu technologicznego w przedsiębiorstwach. Firmy dochodzą do wniosku, że tą drogą można osiągnąć znacznie więcej niż w pojedynkę. Zakupy drogiego sprzętu, specjalistycznego oprogramowania są dla większości firm nieosiągalne. Nasz klaster powstał m.in. w tym celu, aby poradzić sobie z tym problemem. Idea powołania klastra zakiełkowała w Regionalnej Izbie Gospodarczej w Stalowej Woli już 7 lat temu. Formalnie jednak rozpoczęliśmy działalność po uruchomieniu projektu „Klaster Spawalniczy Klastal – integracja i wzrost konkurencyjności branży spawalniczej w Polsce Wschodniej”, współfinansowanego z Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej. Polski Przemysł – marzec 2014 | 69


i restrukturyzacji radzi sobie doskonale w sektorze zbrojeniowym, a firmy, które w regionie i Stalowej Woli powstały w wyniku tych procesów, tworzą wraz z Hutą znaczącą dla Podkarpacia i kraju dolinę metalowo-maszynową. Warto o tym przypominać, bo co prawda COP-u i dawnego Kombinatu Przemysłowego HSW już nie ma, ale to, co jest, stanowi dziś dużą siłę w skali krajowej gospodarki. Zresztą – nie tylko krajowej. Niektóre nasze firmy mają już wiele do powiedzenia na rynkach zagranicznych. Chcę przy tej okazji wyraźnie podkreślić: nasz region, stalowowolski i podkarpacki, w ogóle nie może być traktowany jako peryferyjny – chyba że oprzemy się wyłącznie na kryterium geograficznym. Stalowa Wola i Podkarpacie „wychodzą z dołka” po kłopotach transformacyjnych i chcemy być jednym z ważnych przyczynków do takich ocen. Jakie są klastrowe plany na przyszłość? Z sukcesem zakończyć projekt i… działać dalej. Grzechem byłoby na samym projekcie działalność zakończyć.

Tadeusz Proszowski dyrektor Biura Klastra Spawalniczego Klastal w Stalowej Woli

Jego podstawowym założeniem jest opracowanie technologii spawania konstrukcji ze stali różnoimiennych na przykładzie stali w gatunku 42CrMo4 z zastosowaniem obróbki cieplnej oraz z zastosowaniem oprogramowania do symulacji procesu spawania. Uzyskane wyniki badań są podstawą do opracowania technologii spawania stali w tym gatunku ze stalą w gatunku S355J2+N różnymi metodami. Cel jest oczywisty: firmy zgrupowane w klastrze chcą w ten sposób zwiększyć swoją konkurencyjność na rynku, pozyskać nowe zamówienia. Aby badania przeprowadzić, niezbędne jest specjalistyczne i drogie oprogramowanie. Wyposażyliśmy więc członków Klastalu w rozbudowany program do projektowania złączy, symulacji spawania i rozkładu temperatury SYSWELD, Solid Edge – do tworzenia parametrycznych modeli 3D elementów i zespołów oraz sporządzania kompletnej dokumentacji rysunkowej, a także program SigmaNest do optymalizacji cięcia plazmowego, tlenowego, laserowego, strumieniem wody oraz wykrawania na prasach rewolwerowych. Sprzęt informatyczny: laptopy i serwer – także przez nas zakupiony – pozwoli firmom na wykorzystanie w pełni tych programów i wdrożenie wyników prac badawczo-rozwojowych, o których wcześniej wspomniałem. Oczywiście – w ramach projektu realizujemy także zadania „miękkie”: wypracowujemy mechanizmy współpracy między firmami, szkolimy się, integrujemy, oferujemy specjalistyczne doradztwo, uczestniczymy w zagranicznych misjach (Niemcy, Hiszpania, Skandynawia). Jakie firmy wchodzą w skład klastra i dlaczego działacie w regionie Stalowej Woli? Czy współpracujecie z ośrodkami naukowymi? Klastal zrzesza aktualnie 13 firm działających w Stalowej Woli i jej regionie. Są to przedsiębiorstwa głównie z sektora MSP, ale nie tylko. Te firmy to w większości producenci detali, komponentów i wyrobów finalnych w branży metalowo-maszynowej, stosujący spawalnicze technologie oraz dostawcy narzędzi i oprzyrządowania, np. PPUH Intermech, Mista sp. z o.o., TSA, Weldment, Zakład Artykułów Ściernych Armes, Stawosan. Są wśród nas także instytucje otoczenia biznesu: Regionalna Izba Gospodarcza w Stalowej Woli oraz stalowowolski Inkubator Technologiczny, które zwracają coraz większą uwagę swym niekonwencjonalnym profilem i rezultatami działań na rzecz przedsiębiorczości i innowacji. Codziennością w naszych klastrowych działaniach jest ścisła współpraca z Politechniką Rzeszowską im. I. Łukasiewicza oraz Instytutem Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego w Warszawie. Dlaczego Stalowa Wola? Nam odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. To miasto jest sercem dawnego Centralnego Okręgu Przemysłowego. Huta Stalowa Wola SA po długim i bolesnym okresie transformacji 70 | Polski Przemysł – marzec 2014

Spawanie migomatem Spawanie metodą MIG/MAG wykonujemy łukiem elektrycznym, który tworzy się pomiędzy drutem (elektrodą) a materiałem spawanym. Całość ochraniana jest przez gaz osłonowy: MIG – gaz obojętny, MAG – gaz aktywny. Do spawania tą metodą służy m.in. urządzenie nazywane migomatem. Migomat używany jest do spawania automatycznego i półautomatycznego. Oferuje możliwość pracy w osłonie gazu lub drutem samoosłonowym. Urządzenia te są szczególnie zalecane osobom, które właśnie rozpoczynają swoją przygodę ze spawaniem, jako że nie sprawiają żadnych kłopotów w obsłudze. Jest to jedna z wielu zalet tego urządzenia. Kolejną jest to, że osoba spawająca ma sposobność obserwacji procesu

NADZWYCZAJ ISTOTNY JEST FAKT, IŻ WYTRZYMAŁOŚĆ I JAKOŚĆ SPAWÓW STWORZONYCH MIGOMATEM JEST DUŻO LEPSZA NIŻ W POZOSTAŁYCH METODACH ORAZ TO, ŻE KOSZT ZAKUPU MATERIAŁÓW SPAWALNICZYCH JEST DOSYĆ NISKI spawalniczego, co pozwala mieć większą kontrolę nad wynikiem pracy. Nadzwyczaj istotny jest fakt, iż wytrzymałość i jakość spawów stworzonych migomatem jest dużo lepsza niż w pozostałych metodach oraz to, że koszt zakupu materiałów spawalniczych jest dosyć niski. Również możliwość spawania rozmaitych metali oraz elementów o bardzo szerokim zakresie grubości jest w tym przypadku w szczególności warta uwagi. Migomaty wykonuje się z odpowiednich solidnych materiałów. Nowoczesne, najlepszej klasy urządzenia osiągają dość wysoką cenę, jednakże mamy pewność, że zrobimy doskonałe spoiny. Urządzenia te posiadają dużą moc, a także wiele pożytecznych funkcji: cykl pracy, możliwość spawania prądem pulsacyjnym, możliwość regulowania napięcia łuku oraz prędkości podawania drutu. Ostatnio migomaty są coraz bardziej popularne i teraz spotkać je możemy niemal w każdym warsztacie spawalniczym. Jest to urządzenie zarówno dla amatorów, jak i dla zawodowców. Ma naprawdę wiele plusów i nawet wysoka cena nie powinna być traktowana jako wada, ponieważ taki sprzęt pozwala osiągać świetne efekty pracy i z pewnością będzie towarzyszył właścicielowi przez długie lata. ■


Emerytalne zrób to sam

Piotr Suchodolski dyrektor w Wealth Solutions

Czy to dobrze, że część środków z OFE trafiła do ZUS-u? Czy dalej powinniśmy powierzać pieniądze OFE? Te pytania tak naprawdę nie są najważniejsze, ponieważ liczy się przede wszystkim konieczność dodatkowego oszczędzania na emeryturę.

W

tym roku na Prima Aprilis rząd przygotował dla nas świetny dowcip. Począwszy od 1 kwietnia, przez trzy miesiące będzie można wybrać, czy chcemy mieć śmiesznie niską emeryturę z ZUS-u, czy może niewiele większą, ale przyrządzoną ze szczyptą OFE. Oczywiście, o ile fundusze emerytalne przetrwają najbliższe kilkadziesiąt lat i nie zostaną ostatecznie zlikwidowane przy kolejnej fali problemów budżetowych. Niezależnie od wyboru, jakiego dokonamy – czy zostaniemy z OFE i zgodzimy się, by trafiało tam 2,92% naszej pensji, czy też postawimy wyłącznie na ZUS – wysokość emerytury nie będzie imponująca. Szacuje się, że stopa zastąpienia, czyli stosunek emerytury do ostatniej pensji, może wynieść zaledwie 30 proc., a optymistyczne warianty mówią o maksymalnie 50%. Tak czy inaczej po przejściu na emeryturę z dnia na dzień nasze dochody diametralnie się skurczą. Trzeba zatem wziąć sprawy w swoje ręce i samemu odłożyć pieniądze na zabezpieczenie starości. Jest na to kilka sposobów.

PODATKOWE OSZCZĘDNOŚCI Państwo zachęca nas, oczywiście, do dodatkowego odkładania pieniędzy na emeryturę. W ramach tzw. trzeciego filaru proponuje nam dwa rodzaje produktów: Indywidualne Konto Emerytalne i Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego. W obu wypadkach wabikiem są podatkowe oszczędności. IKE pozwala uniknąć podatku Belki, bo wypłacając pieniądze po latach, nie będziemy musieli oddać fiskusowi 19-proc. zysków, a mogą to być znaczące kwoty. Gdybyśmy odkładali przez 30 lat co miesiąc po 300 zł, i zarobili na inwestycji średnio 5% w skali roku, to uzbieramy 245,6 tys. zł. Jeśli jednak przyszłoby nam od tego zapłacić podatek od zysków kapitałowych, to nasze oszczędności skurczyłyby się do 219,5 tys. zł. Gra jest więc warta świeczki, ale okazało się, że niewielu Polaków zachęcają oszczędności, których efekt widać będzie dopiero za kilkadziesiąt lat. Stąd pomysł na nowy produkt, czyli IKZE. W ich wypadku można liczyć na bezpośrednie korzyści podatkowe, bo wpłaty można sobie co roku odliczyć

Co ciekawe, z wyliczeń przygotowanych przez Izbę Zarządzających Aktywami i Funduszami wynika, że z punktu widzenia opłacalności podatkowej oba produkty zbytnio się nie różnią. Ważniejsze będzie raczej to, ile środków rocznie chcemy odłożyć na emeryturę, a w tym przypadku IKE daje nam większe możliwości, i czy zależy nam na bezpośrednich korzyściach podatkowych. Zarówno w przypadku IKE, jak i IKZE pozostaje jeszcze kwestia wyboru strategii. Możemy oszczędzać m.in. na lokacie bankowej, z funduszem inwestycyjnym, domem maklerskim czy ubezpieczycielem.

ZOSTAŃ KONESEREM Oszczędności podatkowe mogą być atrakcyjne, ale część klientów po rewolucji, jaką zafundował nam rząd w sprawie OFE, ma dość ograniczone zaufanie do produktów w jakimkolwiek stopniu firmowanych przez państwo. Poza tym IKE i IKZE dają nam ograniczony zasób możliwości inwestycyjnych. Gdyby ktoś chciał zadbać o swoją przyszłą emeryturę, np. korzystając z rynku nieruchomości czy inwestycji alternatywnych, musi szukać innych rozwiązań. Argumentem, który może za tym przemawiać, jest dywersyfikacja. Oszczędności dobrze jest dzielić pomiędzy różne klasy finansowych aktywów, tak by zmniejszyć ryzyko, że kryzys na jakimś rynku pogrąży nas całkowicie i zniweczy wysiłki inwestycyjne. Wśród alternatywnych rozwiązań warto zwrócić uwagę m.in. na rynek sztuki. To stary i sprawdzony od wieków sposób lokowania swoich środków w przedmioty, które potrafią nie tylko przynosić zysk, lecz także dostarczać wrażeń estetycznych. Obrazy, rzeźby, fotografie mogą więc być ciekawą alternatywą dla produktów czysto finansowych. Tym bardziej że naprawdę można na nich nieźle zarobić. Wystarczy spojrzeć na globalny indeks sztuki Mei Moses, który pokazuje, że przez ostatnie 60 lat ktoś, kto inwestował w sztukę na okres sześciu lat, mógł zyskać przeciętnie 112%. Dla porównania złoto przynosiło zwrot na poziomie 64%, a akcje z indeksu S&P 500 – 73%. Co ważne, tak jak w wypadku IKE i IKZE, tu też możemy liczyć na podatkowe korzyści, bo jeśli dzieło sztuki sprzedajemy później niż pół roku od daty zakupy, to nie płacimy podatku dochodowego.

WŚRÓD ALTERNATYWNYCH ROZWIĄZAŃ WARTO ZWRÓCIĆ UWAGĘ M.IN. NA RYNEK SZTUKI

Kolekcjonować w celach finansowych można nie tylko dzieła artystów, lecz także gorzelników. Jako lokata kapitału świetnie sprawdzają się bowiem butelki starej whisky. I jak przystało na wysokoprocentowy alkohol przynosi on wysokoprocentowe zyski. Wystarczy spojrzeć na Whisky Highland Index IGS 1000 śledzący ceny tysiąca butelek o największym potencjale inwestycyjnym. Tylko w ciągu trzech pierwszych kwartałów ubiegłego roku wzrósł on o 18%, a od końca 2008 r. już o 163%. Z kolei wskaźnik pokazujący ceny 100 najciekawszych butelek w tym czasie zyskał 353%.

od podstawy opodatkowania. Oba konta różnią się jeszcze limitem wpłat, bo na IKE można w tym roku przeznaczyć 11 238 zł, zaś na IKZE wolno przekazać 4% rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. To zaś daje w 2014 r. kwotę maksymalnie 4 495,20 zł.

Zresztą możliwości takich alternatywnych inwestycji są niemal nieograniczone, bo świetną lokatą kapitału mogą się okazać autografy, a nawet… włosy znanych osób. Najważniejsze to zdecydować się na jakąś formę zabezpieczenia przyszłości, tak by w momencie, kiedy sami będziemy mieli siwe włosy, nie musieć się martwić o pieniądze. ■ Polski Przemysł – marzec 2014 | 71




l at mag a z Ynu P ol s k i Pr z e mys ł 21

papierowych wydań

ponad

1500 stron artykułów ponad

5 milionów znaków

hdhrjfksjdkw rpyidjshmdsh dhrjfksjdkw rpyidjshmdsh dhrjfksjdkw rpyidjshmdsh dhrjfksjdkw r p y i d j s h m d s.....

długość wszystkich stron to wysokość prawie

2 pałaców kultury www.polskiprzemysl.com.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.