128
biznes
Jak inwestować w nowej rzeczywistości? Autorka: Paulina Błaszkiewicz
-Od czasu, gdy na jesieni 2019 roku wybuchła pandemii zaczął się totalny dodruk pieniądza a większość rządów rozpoczęła dość specyficzną walkę z zarazą. To ma swoje konsekwencje oraz swój koszt. Stad się bierze m.in. inflacja. Jakby poprzednich wyzwań było mało w lutym 2022 rozpoczęła się faza walk zbrojnych w Ukrainie - mówi Gedymin Radziszewski w rozmowie z Prestiżem.
Warto dziś pytać o inwestycje długoterminowe? Przede wszystkim warto pytać o to, w jakim świecie żyjemy. Na pewno nie w tym cudownie beztroskim, w jakim żyliśmy przez ostatnie 30 lat. Niektórzy mówią, że jesteśmy świadkami właśnie rozpoczętej trzeciej wojny światowej a to co obecnie obserwujemy za nasza wschodnią granicą zostanie kiedyś określone mianem kampanii ukraińskiej. Czy to początek koszmaru? Może niekoniecznie. Być może imperialne zapędy Rosji rozsypią się, Polska „odwojuje” Białoruś i powstanie piękny blok państw międzymorza, przez Litwę, Łotwę, Estonię, Białoruś, Ukrainę z Polską jako jego centrum, Polską która łączy drogi ze wschodu na zachód i z północy na południe. Myśli Pan optymistycznie Możemy mnożyć scenariusze i wykreować wiele hipotez a każda z nich ma swoje konsekwencje. Mam ten problem, że widzę różne hipotezy i nadaję im pewnego rodzaju prawdopodobieństwo, ale nie może być mowy o pewności. Jestem w tej samej sytuacji, w jakiej są moi klienci. Oczywiście, oni dysponują majątkiem o wiele większym od mojego. Natomiast to zawsze są te same wyzwania, dylematy i sposoby mierzenia się z ryzykiem gospodarczym. Czego dotyczą? Co zrobić z ruchomościami, nieruchomościami, inwestycjami? Nie ma dobrej (w rozumieniu gwarantowanej) odpowiedzi, bo gdy jesteśmy w stanie postawić na jakąś hipotezę więcej procent, to szykujemy się na jej wydarzenie. To rodzi konsekwencje, bo musimy wziąć pod uwagę, w co i gdzie inwestować lub nie inwestować. Czy polskie firmy były przygotowane na sytuację, jaka miała miejsce 24 lutego br.? Myślę, że niektóre tak, a niektóre nie. Walki w Ukrainie trwały już od kilku lat. Gdy ktoś patrzył na to z geopolitycznego punktu widzenia, śledził wypowiedzi Putina oraz głównych aktorów po stronie rosyjskiej to można było dojść do wniosku, że tak się stanie. Rosja ma swoje ambicje. Do tego obserwacja rywalizacji Stanów Zjednoczonych i Chin nie napawała specjalnym optymizmem i dalej nie napawa. Tak czy inaczej to nie było totalne zaskoczenie a wybuch tego gorącego konfliktu stał się rzeczą nadpisująca nasz polski świat. My nie jesteśmy jakąś wyspą, odseparowanym krajem. To, co się u nas dzieje jest pochodną tego, co dzieje się na świecie. Obecnie żyjemy w bardzo wzajemnie połączonej rzeczywistości. Nieważne co się stanie i gdzie, to i tak będzie miało na nas wpływ, większy lub mniejszy. Konflikt militarny, o którym rozmawiamy to jeden z aktualnych problemów. Drugim jest inflacja.
Owszem. W co inwestować, gdy mamy galopującą inflację? Patrząc na jednowymiarowy model ekonomiczny można stwierdzić, że po jednej stronie poziomej osi mamy inflację, a po drugiej recesję. No i mamy rząd, który steruje sytuacją, podnosząc lub opuszczając stopy procentowe – jak suwakiem na w/w osi.. Byłoby idealnie, gdyby nie było recesji, więc lepiej mieć inflację, ale niewielką. Wtedy sytuacja jest pod kontrolą i wszystko jest w porządku. Kupujemy telewizory, wyjeżdżamy na zagraniczne wycieczki i jesteśmy szczęśliwi, bo spokojnie konsumujemy, a jeśli coś nam zostanie to możemy odłożyć kilka złotych i nie martwić się, że drastycznie szybko stracą swoją wartość nabywczą. Ale może się zdarzyć, że oba czynniki wystąpią jednocześnie i będzie stagflacja, czyli zarówno inflacja jak i recesja w tym samym czasie. Na domiar złego ktoś może postawić hipotezę, że w Polsce nie będzie dobrze, gdyż za chwilę załamie się obrona Ukrainy. Może być przecież różnie. Konsekwencją tej hipotezy jest scenariusz, w którym na prawo od Wisły będzie kolokwialnie mówiąc „zaorane”, co oznacza, że czeka nas dramatyczny okres stagnacji i recesji, a jakiekolwiek inwestycje w Polsce nie będą miały sensu i nikt nie będzie chciał wyłożyć tu nawet złotówki. Ale jak nie Polska, to co? Oczywiście można gdybać. Może Niemcy? Czy to wystarczająco daleko od Rosji? Rosjanie kiedyś doszli do Łaby i na niej stanęli. Przyjęło się, że za Łabą jest bezpiecznie. Może Francja, Hiszpania albo Portugalia? Ale proszę sobie wyobrazić, co się dzieje na tamtejszych rynkach. Wartość nieruchomości w Hiszpanii czy w Portugalii szybuje w górę. Portugalia to w sumie socjalistyczny i zarazem katolicki biedny kraj! Czy to jest spirala tego, że tam też jest inflacja, choć mniejsza niż w Polsce? A może koniunkturę nakręca popyt na to, by stworzyć sobie w tych krajach bezpieczny brzeg na wypadek konieczności migracji z Europy środkowo-wschodniej? Można tam pojechać, jesteśmy przecież w Unii. Ale ktoś może wysnuć hipotezę, że w Europie jesteśmy skończeni, a czas dynamicznej akumulacji kapitału w tym obszarze już minął i teraz liczy się tylko świat BRICS. Co to jest świat BRICS? To kraje, które będą się bardzo dynamicznie rozwijały. Brazylia, Rosja (przynajmniej według tej teorii…), Indie, Chiny, Republika Południowej Afryki. W tym obszarze ma nastąpić najlepsza akumulacja kapitału i podobno najlepsze warunki do prowadzenia biznesu oraz lokowania inwestycji. A jak będzie to zobaczymy… Nie uważa Pan, że robienie dziś jakichkolwiek interesów z Rosją jest niemoralne? W interesach nie chodzi o moralność, tylko o akumulację kapitału. Np.: Niemcy i Francja chcą jak najszybciej zakończyć toczący się