Przegląd Wielkopolski 2019 3

Page 1



REDAGUJE ZESPÓŁ: Anna Weronika Brzezińska Danuta Konieczka-Śliwińska (zastępca redaktora naczelnego) Agata Łysakowska (sekretarz redakcji) Iwona Miedzińska Błażej Osowski Stanisław Słopień (redaktor naczelny) Wioletta Sytek (korekta) ADRES: ul. Św. Marcin 80/82 61-809 Poznań tel.: 512 354 740 (red. naczelny) e-mail: redakcja@wtk.poznan.pl http://www.e-pw.pl SPRZEDAŻ I PRENUMERATA: Wielkopolskie Towarzystwo Kulturalne w Poznaniu adres jak wyżej konto bankowe: 83 2490 0005 0000 4530 5828 1135 tel.: 514 012 395 e-mail: biuro@wtk.poznan.pl Ruch S.A. www.prenumerata.ruch.com.pl e-mail: prenumerata@ruch.com.pl tel. 22 693 70 00 lub 801 800 803 w dni robocze w godzinach 7:00-17:00 Cena pren. rocznej: 40,00 zł Cena egz. 10,00 zł (w tym 8% VAT) ISSN 0860-7540 Indeks 371 335 Layout i skład: JASART STUDIO tel.: 61 86 85 172; 695 531 791 www.jasartstudio.pl

SPIS TREŚCI 3 Od redakcji ARTYKUŁY

Jerzy Sierociuk 4 Gwara – nasz język, nasze dziedzictwo Błażej Osowski 13 Gwara jako źródło przyjemności Anna Piotrowicz Małgorzata Witaszek-Samborska 22 Gwara poznańska w życiu miasta dawniej i dziś Sylwia Michalak, Liza Matuszewska, Marcin Jankowiak, Małgorzata Fabiszak 29 Krajobraz językowy Poznania, czyli o znaczeniu języków obcych na znakach informacyjnych Bartosz Cemborowski 36 O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych i memów internetowych) Grażyna Wrońska 47 Radio i gwara Bogdan Walczak 52 O projekcie Verba Sacra Krzysztof Kwaśniewski 57 Pana Orzelskiego wielkopolskie makaronizmy WIELKOPOLANIE

Justyna Kobus 60 Jolenta Brzezińska i nowe wydanie Nieznajomych Lechosław Szarata 63 Moje pięć lat z Kapelą zzaWinkla DELEGACI NA POLSKI SEJM DZIELNICOWY

Władysława Stachowska-Dembecka 67 Ksiądz Julian Miśkiewicz (1846-1928)


Dofinansowano ze środków: Samorządu Województwa Wielkopolskiego i Miasta Poznania RADA PROGRAMOWA: Jerzy Babiak (Poznań, przewodniczący) Dzierżymir Jankowski (Poznań) Zbigniew Jaśkiewicz (Poznań) Bartosz Kiełbasa (Konin) Marceli Kosman (Poznań) Ryszard Kowalczyk (Poznań) Magdalena Mrugalska-Banaszak (Poznań) Witold Omieczyński (Leszno) Henryk Szopiński (Zakrzewo) Bogdan Walczak (Poznań) Iwona Wysocka (Poznań)

Z WIELKOPOLSKI

Katarzyna Zagłoba 70 „ROKowania gwar”, czyli jak promować język mieszkańców lokalnych społeczności poprzez kalendarz Michalina Jusik 73 Dialektologia poznańska nie tylko w Collegium Maius, czyli jak promować gwary w XXI wieku Paulina Michalska-Górecka 77 „Język w regionie, region w języku” – cykl konferencji naukowych odbywających się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Aneta Müller 82 Dzień Dialektologa, czyli co? Zofia Dragan 83 Naszo mowa Ewa Nowak 90 „Tej jest OK, czyli co się widzi wiarze w ty naszej gwarze” Bolesław Grobelny 93 Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi (z tomu „Listy z Kocich Gór”) Krzysztof Wodniczak 95 Don Wasyl dołącza do panteonu laureatów Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego DAJĘ SŁOWO…

Błażej Osowski 96 Pyry Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA

Okładka I. Prezentacja konkursowa z Krobi, 2017 r. Do tekstu s. 83 II. Ilustracje z wydawnictw Muzeum Śremskiego. Do tekstu s. 90 III. Ilustracje do tekstu s. 36 IV. Mapa dialektów. Do tekstu s. 4 Za: http://www.dialektologia.uw.edu.pl/ index.php?l1=opis-dialektow (dostęp: 14.08.2019.)

Katarzyna Zagłoba 99 (Gnieźnieński) słownikowy zawrót głowy Bogdan Walczak 103 Czesław Latawiec, Sandomierzanin w Poznaniu. Uniwersytet, życie literackie, szkolnictwo 1923-1945, oprac. literackie B. Latawiec, oprac. krytyczne E. Rajewska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 2018, ss. 337 Artur Kijas 105 Janina Małgorzata Halec, Pulsująca obecność. Biblioteki publiczne w dziejach Leszna 1920-2014, Miejska Biblioteka Publiczna im. Stanisława Grochowiaka w Lesznie, Leszno 2018, ss. 320 107 Noty o autorach 109 Summary


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Od redakcji Mówisz do mnie wiatrem i deszczu szelestem, śpiewem ptaków, brzękiem pszczół, kojącym szeptem. S. Nowak, Ziemia Komornicka W tym roku minęło dziesięć lat od śmierci Stanisława Nowaka (1915-2009), regionalisty i nauczyciela z Komornik koło Poznania, założyciela i pierwszego prezesa Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Komornickiej. W latach 2001-2008 staraniem przyjaciół oraz instytucji wdzięcznych za trud włożony przez niego w opracowanie i popularyzację gwary komornickiej wydano jego trzy tomy zatytułowane: Bedki, Łabuzie i Szuńdy, które zawierają ponad 600 haseł, każde opracowane w formie wierszowanej i zilustrowane rysunkiem autora. Na mojej półce sąsiaduje z nimi Słownik dawnej gwary Siedlikowa Mariana Pilota, urodzonego w tej wsi blisko Ostrzeszowa, laureata w 2011 roku Nagrody Literackiej Nike za powieść Pióropusz, w roku 2014 uhonorowanego Nagrodą Główną WTK w uznaniu między innymi faktu, że w swojej twórczości nieprzerwanie nawiązuje do tematyki swojego „matecznika […] mieszczącego się w trójkącie wyznaczonym miasteczkami: Ostrzeszów, Grabów, Mikstat”. Oddając do rąk czytelników numer naszego kwartalnika o tematyce związanej ze współczesną mową mieszkańców Poznania i Wielkopolski, kulturą języka oraz gwarami, kłaniamy się naukowcom, nauczycielom, animatorom kultury i regionalistom, dla których te kwestie są przedmiotem zainteresowania lub wręcz pasji. W wielu ośrodkach, instytucjach kultury, szkołach i stowarzyszeniach podejmuje się ciekawe inicjatywy w tym zakresie. Odbywają się liczne konferencje, sesje popularnonaukowe, konkursy, widowiska, inscenizacje, gromadzone są nagrania, opracowywane słowniki, a także biogramy osób zasłużonych w tej dziedzinie. Wydawane są publikacje naukowe i popularnonaukowe. Cieszymy się, że dzięki autorom pomieszczonych w tym zeszycie tekstów możemy zaprezentować przynajmniej część z tych cennych i ważnych inicjatyw.

Nawiązujemy w ten sposób do publikacji, jakie pojawiały się na naszych łamach w latach ubiegłych. Mam na myśli w pierwszej kolejności teksty profesora Bogdana Walczaka, który już w pierwszym numerze „Przeglądu” pisał o samej nazwie Wielkopolska, a w kolejnych latach – między innymi o najdawniejszym zabytku naszego języka, jaki powstał w Wielkopolsce, polszczyźnie Wielkiego Księstwa Poznańskiego, gwarze miejskiej w międzywojennym Poznaniu, regionalizmach językowych dzisiaj, nowym języku, jaki zjawił się w dziejach polszczyzny za sprawą Solidarności. Ten sam autor dowodził, że nasz język literacki wywodzi się z Wielkopolski i wskazywał na dzieła Sebastiana Fabiana Klonowica z Sulmierzyc jako nieocenione źródło szesnastowiecznego słownictwa środowiskowego, a także recenzował monumentalne dzieło Nazewnictwo geograficzne Poznania pod red. Zygmunta Zagórskiego. Grażyna Wrońska ukazała sylwetkę wybitnego językoznawcy i slawisty prof. Władysława Kuraszkiewicza oraz bardzo zasłużonej dla polskiej dialektologii, socjolingwistyki i kultury języka prof. Moniki Gruchmanowej. Wdzięczni jesteśmy prof. Bogdanowi Walczakowi oraz dr. Błażejowi Osowskiemu za inspirację oraz pomoc w pozyskaniu dla „Przeglądu Wielkopolskiego” nowych autorów – spośród profesorów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, a także badaczy młodszych oraz utalentowanej młodzieży. Wszystkim autorom serdecznie dziękujemy, że pomimo wakacji i wyjątkowego upału, jakiego doświadczyliśmy tego lata, projekt wydania tego numeru zmaterializował się. Pani Władysławie Stachowskiej-Dembeckiej dziękujemy za tekst do rubryki Delegaci na Polski Sejm Dzielnicowy i prosimy ją o przyjęcie najlepszych życzeń z okazji zbliżających się dziewięćdziesiątych urodzin. Stanisław Słopień 3


ARTYKUŁY Jerzy Sierociuk

Gwara – nasz język, nasze dziedzictwo Wbrew często powtarzanej opinii gwara nie jest zepsutym językiem (polskim), jest po prostu językiem innym. Biorąc pod uwagę realia polskie, można nawet powiedzieć, że jest ona praźródłem naszego języka literackiego. Język polski wywodzi się z gwar. Gwara jest mową ludności konkretnej okolicy, funkcjonującą w postaci ustnego przekazu z pokolenia na pokolenie. Zanim ukształtował się język narodowy, istniały gwary, które w swej współczesnej postaci zachowały wiele elementów archaicznych. Formą sprzed tzw. przegłosu – polegającego na wymianie niektórych samogłosek występujących przed spółgłoskami twardymi (współcześnie powszechna oboczność typu kwiecisty: kwiat; świecić: światło) – jest chociażby spotykana jeszcze w mowie starszego pokolenia mietła wobec nowopolskiej formy miotła1. W gwarach zachowały się też formy ilustrujące prawidłowość procesów rozwojowych języka, które to w polszczyźnie literackiej poświadczane są już szczątkowo – albo wcale. Każdy wykształcony polonista wie, że wyśmiewana przez niektórych (co dowodzi braku nie tylko stosownej wiedzy) wymowa typu kóń, dóm jest zgodna z prawidłami rozwoju naszego języka. To przecież tę regułę realizuje wymiana typu wóz: wozy2. Współcześnie cechy (elementy) gwarowe zachowały się głównie w sferze słow-

nictwa. Zjawiska fonetyczne poświadczane są coraz rzadziej. Niemniej jednak to fonetyka – sposób wymowy – daje podstawy do podziału polskiego obszaru językowego na dialekty współtworzone przez zespoły gwar o podobnych cechach (tzw. cechach gwarowych). Na terenie Polski występują dwa istotne zjawiska językowe dające podstawy do wykreślania granic dialektalnych. Współcześnie mówimy o czterech dialektach polskich: wielkopolskim, mazowieckim, małopolskim i śląskim. Do niedawna dialektolodzy wyodrębniali też dialekt kaszubski, ustawowo uznany już za język regionalny (ale nie narodowy). Dla wytyczenia granic dialektalnych powszechnie przyjmowane są dwa zjawiska: tzw. mazurzenie i tzw. fonetykę międzywyrazową. W języku polskim mamy następujące szeregi głosek: s, z, c, dz (sam, zamieć, cukier, dzbanek), ś, ź, ć, dź (śmieć, źdźbło, ćma, dzień) oraz zapisywane dwuznakami sz, ż (rz), cz, dż (szyna, żyto, czapka, dżokej). Wymowa tych grup głosek jest różnie realizowana; najpowszechniej spotykane jest tzw. mazurzenie przejawiające się brakiem głosek sz, ż, cz, dż. W mowie osób mazurzących w ich miejscu pojawia się s, z, c, dz – zatem i wymowa typu: syna ‘szyna’, zyto, capka, dzokej. Przy okazji należy zaznaczyć, że procesowi temu nie podlega głoska zapisywana jako rz – np. rzeka;

W niektórych gwarach polskich spotykamy jeszcze oboczność typu bierę: biorę.   Chodzi tu o tzw. pochylenia (ścieśnienia) będące konsekwencją rozwoju samogłosek długich – co w ortografii literackiej pozostało jako „kreskowanie” (współcześnie jedynie „o kreskowane”). 1 2

4


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

osoba mazurząca będzie zatem mówiła: zyto za rzeko3. Brak szeregu ś, ź, ć, dź charakteryzuje gwary północnopolskie, gdzie tzw. kaszubienie realizuje typ wymowy sedzec ‘siedzieć’. Wprawdzie w gwarach kaszubskich usłyszymy taci dłudzi dzibci cij ‘taki długi gibki kij’, jednak jest to efekt specyficznego dla tych terenów zjawiska językowego. W polskim języku literackim wyrazy zakończone na spółgłoskę dźwięczną zazwyczaj w wymowie tę cechę tracą. Wprawdzie mamy zjawisko udźwięcznienia przed głoskami dźwięcznymi, ale występuje ono w różnych częściach wyrazu. Samogłoski – oraz tzw. spółgłoski spółotwarte – w języku literackim na udźwięcznienie nie wpływają. Inaczej bywa w gwarach. Znaczna część Polski dokumentuje żywotność właśnie tzw. udźwięczniającej fonetyki międzywyrazowej, co przejawia się tym, że przed wyrazem rozpoczynającym się na samogłoskę lub na spółgłoskę spółotwartą wygłos wyrazu poprzedzającego ulega udźwięcznieniu. Daje to w konsekwencji wymowę typu: brad ojca, brad matki ‘brat ojca, brat matki’. Powyższe cechy dialektalne mają różny obszar występowania: – mazurzenie obejmuje Mazowsze, Małopolskę i północną część Śląska; – udźwięczniająca fonetyka międzywyrazowa charakteryzuje gwary wielkopolskie, małopolskie i śląskie. Ta cecha powszechnie nazywana jest też wymową poznańsko-krakowską. Krzyżowanie się wskazanych dwu zasięgów pozwala wyodrębnić kompleksy o następujących cechach podstawowych4: – dialekt wielkopolski: brak mazurzenia i udźwięczniająca fonetyka międzywyrazowa; – dialekt mazowiecki: powszechne mazurzenie i brak udźwięczniającej fonetyki międzywyrazowej;

– dialekt małopolski: powszechne mazurzenie i udźwięczniająca fonetyka międzywyrazowa; – dialekt śląski z mazurzeniem na północy i udźwięczniającą fonetyką międzywyrazową. Interesujący nas dialekt wielkopolski wyznaczają: – od wschodu z dialektem małopolskim granica mazurzenia (tzw. izofona mazurzenia) biegnąca od okolic Ostrowa Wlkp. poprzez okolice Kalisza, południowy wschód od Koła po północ od Płocka, gdzie przecina linię Wisły; – od północy linia Noteci, która powyżej Bydgoszczy przecina linię Wisły, obejmując ziemie chełmińską i dobrzyńską, żeby następnie w okolicy Płocka skrzyżować się z izofoną mazurzenia, rozgraniczając dalej dialekt małopolski i mazowiecki. Północny przebieg izofony fonetyki międzywyrazowej wyznacza granice tzw. Wielkopolski właściwej; cechy przypisywane gwarom wielkopolskim notujemy bowiem na obszarach na północ od linii Noteci. Granice dialektów ilustruje załączona mapa.

*** Gwary – jak się rzekło – funkcjonują dzięki tradycji ustnej. W przeciwieństwie do języka literackiego nie mają tekstów pisanych; nie mają też ujęć normatywnych na wzór gramatyk dla języka literackiego. Ustny charakter gwar powoduje, że o wiele szybciej niż język ogólny podlegają ewolucji; wiele elementów – zwłaszcza wyrazów – zastępowanych jest jednostkami nowymi. W konfrontacji z językiem literackim przegrywa też fonetyczna warstwa gwar. Żeby móc obserwować procesy zachodzące w tym środowisku językowym, potrzebne jest ciągłe archiwizowanie wypowiedzi jego przedstawicieli. Archiwizowanie wypowiedzi

Zjawisko to należy szczególnie podkreślić ze względu na często pojawiające się w tekstach dialektyzowanych (stylizowanych na gwarę) utożsamianie wymowy ż i rz, co przejawia się błędnym zapisem typu zyto za zeko. 4   Na mapach dialektologicznych zaznaczane są obszary o osłabionej żywotności – lub też całkowitym braku – cechy podstawowej, np. mazurzenia w pasie gwar Polski wschodniej. 3

5


Gwara – nasz język, nasze dziedzictwo

gwarowych daje podstawy nie tylko do obserwacji procesów zachodzących w języku, jest też jednym z przejawów troski o zachowanie niematerialnego dziedzictwa narodowego. Należy też zauważyć, że to przecież Wielkopolska jest kolebką państwowości polskiej, a gwary wielkopolskie mają istotny wkład w ostateczną postać naszego języka narodowego (zwanego też ogólnym lub literackim). Troska o udokumentowanie wszelkich aspektów mowy mieszkańców Wielkopolski (i nie tylko) jest motorem napędowym działań zespołu językoznawców współtworzących aktualnie Pracownię Dialektologiczną Instytutu Filologii Polskiej UAM, która jest kolejną strukturą organizacyjną uniwersyteckiej jednostki badawczej uniwersytetu w Poznaniu. Zainteresowanie codzienną mową mieszkańców wielkopolskiej wsi było rozwijane już od początku działalności Uniwersytetu Poznańskiego. W okresie międzywojennym podwaliny pod przyszłość poznańskiej dialektologii kładł urodzony w Łopiennie (północna Wielkopolska) ówczesny docent UP, dr Adam Tomaszewski5. To on właśnie jako pierwszy systematycznie przemierzał Wielkopolskę, zapisując różne osobliwości mowy jej mieszkańców. Jego autorstwa jest pierwsza obszerna monografia jednej z gwar wielkopolskich – jest to opis gwary rodzinnej wsi6 autora; z notatek Adama Tomaszewskiego pochodzi też większość poświadczeń wielkopol-

skich zdeponowanych w kartotece Słownika gwar polskich (dalej SGP), wydawanego aktualnie przez zespół pracowników Instytutu Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk w Krakowie7. Przedwojenne zapiski poznańskiego dialektologa ukazują stan gwar, które uległy głębokim przeobrażeniom; te uratowane z pożogi wojennej materiały omówiła swego czasu Monika Gruchmanowa8. Powojenne dzieje poznańskiej dialektologii związane są z dwoma profesorami: Zenonem Sobierajskim9 i Henrykiem Nowakiem10. Na okres ich działalności przypadają ważne osiągnięcia na polu dokumentacji gwar wielkopolskich11; tu należy wymienić głównie archiwum fonograficzne rejestrujące wypowiedzi mieszkańców różnych regionów Polski – przede wszystkim jednak Wielkopolski – regularnie od końca lat 40. ubiegłego wieku. Drugim osiągnięciem poznańskiej dialektologii jest opracowany wspólnie z etnologami jedenastotomowy Atlas języka i kultury ludowej Wielkopolski12 (dalej AJKLW). Prowadzone przez poznańskich dialektologów regularnie przez cały okres powojenny fonograficzne eksploracje terenowe zaowocowały bardzo bogatym archiwum, będącym największym zbiorem rejestracji mowy ludowej w Polsce; biorąc pod uwagę zaś czas pierwszych – najciekawszych – rejestracji, jest to jednocześnie unikatowy zbiór na skalę europejską. Charakterystykę naszych nagrań przedstawi-

Zob.: T. Lewaszkiewicz, Adam Tomaszewski (1895-1954) – poznański dialektolog [w:] Stulecie poznańskiej polonistyki (1919-2019), t. 1: Okres międzywojenny i lata okupacji, pod red. B. Judkowiak oraz S. Wysłouch, S. Karolak, A. Piotrowicz, Poznań 2018, s. 291-304. 6   A. Tomaszewski, Gwara Łopienna i okolicy w północnej Wielkopolsce, Kraków 1930. 7   Dotychczas ukazały się tomy: Słownik gwar polskich, t. 1, z. 1: A-Algiera – t. 10, z. 1 (32): Hepsa-Hyżki, oprac. przez Zakład Dialektologii Polskiej Instytutu Języka Polskiego PAN w Krakowie, Wrocław­–Kraków 1979-2018. 8   M. Gruchmanowa, Wielkopolskie materiały gwarowe zebrane przez A. Tomaszewskiego, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Filologia” 1959, z. 3, s. 3-10. 9   B. Walczak, Zenon Sobierajski (1917-2007) – slawista i dialektolog, znawca gwar polskich i słowiańskich [w:] Stulecie poznańskiej polonistyki (1919-2019), t. 2: Językoznawstwo (po roku 1945), pod red. A. Piotrowicz oraz S. Wysłouch, B. Judkowiak, S. Karolak, Poznań 2018, s. 191-209. 10   J. Sierociuk, Henryk Nowak (1932-2010) – cichy dialektolog [w:] Stulecie poznańskiej polonistyki (1919-2019), t. 2, op. cit., s. 237-248. 11   H. Nowak, Od Archiwum Fonograficznego do Zakładu Dialektologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu [w:] Gwary dziś, 1: Metodologia badań, pod red. J. Sierociuka, Poznań 2001, s. 201-212. 12   Atlas języka i kultury ludowej Wielkopolski, t. 1-6, pod red. Z. Sobierajskiego i J. Burszty, Wrocław [etc.] 1979-1989; t. 7-11, pod red. Z. Sobierajskiego, Wrocław–Poznań 1992-2005. 5

6


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

łem kilka lat temu na konferencji prezentującej poznańskie zasoby audiowizualne13, tu więc przytoczę tylko kilka najważniejszych danych. Pierwsze nagranie przeprowadzono już 8 sierpnia 1945 r.; w najważniejszym okresie – do roku 1969 – zarejestrowano „łącznie około 520 godzin [...] mowy ludowej”14. Współcześnie Pracownia Dialektologiczna – będąca kontynuatorką Pracowni Archiwizacji Gwar oraz późniejszego Zakładu Dialektologii Polskiej – dysponuje ponad 3700 godzinami nagrań; dodajmy, że wszystkie – także te archiwalne – dostępne są już w wersji cyfrowej. Najcenniejsze są oczywiście zarejestrowane rozmowy z najstarszymi informatorami; ponad 400 wypowiedzi pozyskano od rozmówców urodzonych przed rokiem 1900. Są to między innymi: – informator ur. w 1860 r.; Nowa Wieś Królewska k. Wrześni (71 min 10 s); – informator ur. w 1862 r.; Dąbrowa k. Wielunia (35 min 46 s); – informator ur. w 1864 r.; Mańkowice k. Nysy (4 min 38 s); – informator ur. w 1866 r.; Kawęczyn k. Szczytna (9 min 8 s); – informator ur. w 1866 r.; Drawsko k. Czarnkowa (58 min 36 s); – informator ur. w 1866 r.; Wyszyny k. Chodzieży (53 min 25 s); – informator ur. w 1866 r.; Morzewo k. Chodzieży (29 min 47 s); – informator ur. w 1867 r.; Wijewo k. Leszna (63 min 26 s); – informator ur. w 1868 r.; Królikowo k. Żnina (30 min 43 s). Najwcześniejsze rejestracje czynione były na płytach15, następne to nagrania magnetofonowe na taśmach i kasetach; współcześnie do

rejestracji całości rozmowy (różnej długości) wykorzystujemy już dyktafony cyfrowe. Orientację w rozprzestrzenieniu cech gwarowych – także ich wzajemną relację terenową – daje mapa językowa; zbiory takich odpowiednio zestawionych map przynoszą atlasy dialektalne. Specyfika badań atlasowych polega na odpytywaniu w poszczególnych punktach badawczych tego samego zestawu kwestii szczegółowych. Uzyskane w terenie odpowiedzi są konsekwentnie nanoszone na mapy (z tzw. siatką punktów); w rezultacie otrzymujemy obraz rozmieszczenia realizacji konkretnej formy w mowie mieszkańców badanego terenu. Opracowany w czwartej ćwierci ubiegłego wieku Atlas języka i kultury ludowej Wielkopolski (AJKLW) zawiera 889 map pogrupowanych w 11 tematycznych tomach. Na mapach atlasowych akcentowane jest terenowe zróżnicowanie realizacji jednostki językowej – może to być sposób wymowy konkretnego wyrazu lub też nazwy konkretnego desygnatu (przedmiotu). W zależności od złożoności zjawiska mapa dialektalna może zawierać różnego typu informacje. Jako ilustracja niech posłuży mapa ukazująca zróżnicowanie nazw klepiska (‘miejsce w stodole, na które można wjechać wozem’) [AJKLW, m. 689]. Mimo że mapy dialektalne przynoszą wiele informacji pozwalających określać specyfikę badanych gwar, to jednak nie do końca objaśniają np. znaczenie mapowanych wyrazów. Prezentacji semantyki (znaczenia) wyrazów gwarowych służy jednak słownik. W świetle powyższego wydawać by się mogło, że Wielkopolska w różnych opracowaniach jest należycie reprezentowana. Szczególny obraz bogactwa leksykalnego gwar przynosi wspomniany już krakowski SGP. W ocenach dorobku leksykografii gwarowej znajdujemy jednak wiele niezbyt przychylnych uwag; dia-

13   J. Sierociuk, Poznańskie archiwum dialektologiczne. Zasób nagrań fonograficznych, opracowanie [w:] Dziedzictwo audiowizualne w warsztacie badawczym historyka i procesie dydaktycznym, pod red. R. Reczka, Poznań 2015, s. 135-156. 14   H. Nowak, op. cit., s. 204. 15   Zob. dokumentację fotograficzną dołączoną do: J. Sierociuk, Poznańskie archiwum dialektologiczne, op. cit.

7


Gwara – nasz język, nasze dziedzictwo

8


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

lekt wielkopolski w kartotece SGP ma bardzo słabą dokumentację16. Zważywszy na to, że kartoteka krakowska gromadzi poświadczenia użyć wyrazów gwarowych także tych z XIX wieku, braki dokumentacji wielkopolskiej są szczególnie istotne. Fakt ten bowiem w wielu wypadkach zniekształca całościowy opis zjawisk gwarowych przygotowywany w oparciu o tę kartotekę. W kartotece SGP nie ma zbyt wiele wypisków z tekstów (lub opracowań) gwarowych dotyczących Wielkopolski, po prostu takowych Wielkopolska praktycznie jest pozbawiona. W tej sytuacji należy opierać się na przekazywanych materiałach rękopiśmiennych. Tu też nie jest najciekawiej. W wykazie źródeł17 podawane są informacje pozwalające nakreślić reprezentację leksykograficzną poszczególnych rejonów; obejmują one nazwę miejscowości wraz z lokalizacją, eksploratora i rok dokonanego przezeń zapisu oraz liczbę dostarczonych kartek. Podobnie postępował zespół redakcyjny, podając na początku informacje o napływających materiałach uzupełniających; od zeszytu 16 (reorganizacja prac redakcyjnych) takich danych jesteśmy pozbawieni. Zestawiając odpowiednio te materiały, uzyskujemy obraz wielce zaskakujący. Przytoczmy zestaw informacji dotyczący dokumentacji z wybranych powiatów:

RAWICZ 1. Golina Wielka – ??? [AJŚrp18] 2. Grąbkowo – Władysława Stachowska-Dembecka, 1967-1972, 15 k. 3. Konary – ??? [UAM 197719] 4. Kubeczki – Władysława Stachowska-Dembecka, 1967-1972, 7 k.

5. Sowiny – ??? [2 razy UAM 1977] 6. Szkaradowo – Władysława Stachowska-Dembecka, 1967-1972, 2 k. 7. Tarchalin – Władysława Stachowska-Dembecka, 1967-1972, 30 k. 8. Zakrzewo – Władysława Stachowska-Dembecka, 1952-1954 i 1967-1972, 1900 k. (w tym też materiał do MAGP20, punkt 46A) 9. Zielonawieś – ??? [AJŚrp]

POZNAŃ 1. Krzesinki-Poznań – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 2. Krzyżowniki-Poznań – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. Poznański pow.: 1. Ceradz Kościelny – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 2. Cerekwica – Edmund Kownacki, 19701971, 600 k. 3. Chludowo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 4. Kicin – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 5. Kiekrz – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 6. Komorniki – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 7. Konarzewo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 8. Koziegłowy – Adam Tomaszewski, 19301932, 5 k. 9. Łagiewniki – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 10. Łódź – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k.

16   „Wielkopolska jest słabo reprezentowana nie tylko w KarłSGP [J. Karłowicz, Słownik gwar polskich, t. 1-6, Kraków 1900-1911], ale nawet i we współcześnie opracowywanym SGPPAN [Słownik gwar polskich, oprac. przez Zakład Dialektologii Polskiej Instytutu Języka Polskiego PAN w Krakowie, op. cit.]” – Halina Karaś, Polska leksykografia gwarowa, Warszawa 2011, s. 58. 17   Słownik gwar polskich. Źródła, oprac. przez Zakład Dialektologii Polskiej Instytutu Języka Polskiego PAN w Krakowie pod kier. M. Karasia, Wrocław [etc.] 1977. 18   AJŚrp – materiały rękopiśmienne do Atlasu językowego Śląska, opracowanego i wydanego drukiem przez Alfreda Zarębę (A. Zaręba, Atlas językowy Śląska, t. 1-8, Kraków‒Warszawa 1969-1996). 19   UAM 1977 – materiał z prac magisterskich napisanych na UAM pod kierunkiem prof. dr. hab. Henryka Nowaka. 20   MAGP – Mały atlas gwar polskich, t. 1-13, oprac. przez Pracownię Dialektologiczną Zakładu Językoznawstwa PAN w Krakowie pod kier. K. Nitscha, M. Karasia, Wrocław-Kraków 1957-1970.

9


Gwara – nasz język, nasze dziedzictwo

11. Modrze – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 12. Mrowino – Edmund Kownacki, 19701971, 165 k. 13. Pobiedziska – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 14. Radojewo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 15. Skórzewo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 16. Słupia – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 17. Stęszew – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 250 k. 18. Swarzędz – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 19. Tomice – ??? [UAM 1977] 20. Wierzenica – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k.

GNIEZNO Gniezno (brak numeru w z. 16) – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 5 k. 1. Czerniejewo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 2. Dąbrówka Kościelna – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 3. Dębłowo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 4. Dębnica – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 5. Dziekanowice – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 6. Imiołki – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 7. Kamieniec – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 8. Kiszkowo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 9. Mielżyn – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 10. Niechanowo – Kazimierz Nitsch, 19041939, 50 k.; Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 11. Ostrowite Prymasowskie – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 12. Powidz – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 10

13. Skorzęcin – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 14. Strzyżewo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 15. Ujazd – Adam Tomaszewski, 1930-1932, 10 k. 16. Węgorzewo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 17. Wierzyce – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. 18. Witkowo – Adam Tomaszewski, 19301932, 10 k. Dla dialektologa powyższy stan sygnalizuje określone ograniczenia badawcze: jak bowiem porównywać zmiany zachodzące w strukturze gwar, mając do dyspozycji materiał badawczy pozyskiwany w różnych – bardzo odmiennych – warunkach rozwoju? Zestawianie z sobą materiałów z tak oddalonych rejestracji nie może być podstawą prawidłowego wnioskowania; jako przykład niech posłużą nam chociażby nazwy zapisane przez Adama Tomaszewskiego (przywołane w postaci mapy w artykule Moniki Gruchmanowej): topola jako nazwa pospolitego drzewa w materiałach przedwojennych pojawia się jedynie dwa razy – w pozostałych punktach jest to topól, jednak o różnej charakterystyce gramatycznej: jako forma męska (ten topól) lub żeńska (ta topól). Badania współczesne dowodzą już zdecydowanej dominacji typu topola. Funkcjonujące w formie przekazu ustnego gwary ulegają przeobrażeniom. Zestawienia powyższe uświadamiają także brak możliwości szkicowania charakterystyki bogactwa słownikowego. Rodzi się zatem konieczność intensyfikowania badań terenowych, pozwalających pozyskać materiały umożliwiające podjęcie prac kończących się edycją gwarowego słownika – słownika nawet niewielkiego kompleksu gwar. W odniesieniu do Wielkopolski jest to o tyle istotne, że o podjęcie takich działań upominają się także dialektolodzy z różnych ośrodków Polski: Ostatnio obserwuje się także natężenie badań nad leksyką polszczyzny dawnych Kresów Wschodnich (14 słowników). Jest szereg re-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

gionów, dla których pilnie należałoby sporządzić takie słowniki. Należy do nich Wielkopolska właściwa, Mazowsze właściwe, w tym Kurpie, Podlasie21.

Wybitny językoznawca polski – prof. dr hab. Witold Doroszewski – mawiał, że największym problemem dialektologii jest brak rąk do pracy. Zazwyczaj zespoły dialektologów są niewielkie, samodzielne, i pełne zebranie materiału w terenie przekracza ich możliwości. Zatem wskazane jest w tej sytuacji odwoływanie się do pomocy środowisk lokalnych. Takie działania od kilku lat podejmowane są w Pracowni Dialektologicznej Instytutu Filologii Polskiej UAM. Najczęściej partnerem lokalnym jest szkoła, której grupa uczniów angażuje się w akcję pozyskiwania materiałów językowych. W ten sposób można dotrzeć do rozmówców (w pracach dialektologicznych określa się ich mianem informatorów) używających (często już tylko pamiętających) poszczególnych nazw lub też praktykujących konkretne zwyczaje. Zaangażowani eksploratorzy (w tym wypadku uczniowie wybranej szkoły) postępują wedle otrzymanych od nas wskazówek. Staramy się zawsze zespół młodych badaczy przygotować merytorycznie – na wstępnych spotkaniach omawiamy sposób i zakres prowadzonych działań. Dostępność aparatów rejestrujących dźwięk pozwala całe rozmowy nagrywać; uczniowie najczęściej wykorzystują do tego telefony komórkowe. Nagrania te są z kolei przekazywane do Pracowni, gdzie podlegają dalszym opracowaniom – transkrypcji (spisywaniu z nagrania) oraz późniejszemu opracowaniu merytorycznemu. Podejmujący współpracę przedstawiciele środowisk lokalnych poza wskazówkami merytorycznymi otrzymują od nas zestaw pytań (tzw. kwestionariusz), w założeniu mający być podstawą do rozmowy. Ponieważ uczniowie zazwyczaj są już w mniejszym stopniu zorientowani w specyfice lokalnego nazewnictwa (a zazwyczaj są to pytania o nazwy konkretnych czynności lub przedmiotów), dostarczony kwestionariusz zawiera pytania o różnej skali dokładności. Przykładowo: w celu pozyskania

nazewnictwa związanego w wyrobem masła pytamy najpierw, jak się robi masło. W zależności od otwartości rozmówcy już na tym etapie możemy uzyskać rejestrację wypowiedzi zawierającej wyrazy, o które w konkretnym kwestionariuszu nie pytaliśmy; daje to też możliwość dokumentacji użycia określeń bardzo rzadkich, często nieznanych dialektologom. Dopiero w dalszej kolejności (kwestionariuszem) staramy się dociec np.: co to jest kierzynka, z jakich części składa się kierzynka, jak nazywa się ciecz pozostająca w kierzynce po wyjęciu masła itp. W tej części kwestionariusza wprowadzane są też pytania o znaczenie konkretnych wyrazów, np. co to jest podchlebiajek (‘wierzchnia część konstrukcyjna kierzynki’). Zdajemy sobie sprawę, że w wielu miejscowościach wyraz ten nie będzie znany – bo tam takiej nazwy nigdy nie używano lub też po prostu został już zapomniany. Odpowiedzi negatywne („nie znam”, „u nas tak nie mówili”) dla ogólnej charakterystyki lokalnej gwary mają wartość szczególną, w konfrontacji z dotychczasową wiedzą (np. porównanie z mapami AJKLW) mogą bowiem także świadczyć o tempie zmian zachodzących w lokalnej gwarze. Przy okazji staramy się pozyskiwać dokumentację fotograficzną; przy desygnatach szybko wychodzących ze zbiorowej pamięci dla wielu późniejszych czytelników (np. słownika) jest to jedyna możliwość konfrontacji swoich wyobrażeń z dokumentacją historyczną. Niekiedy udaje się dotrzeć do pasjonatów lokalnego języka i kultury. Informacje od nich pozyskane są nie do przecenienia. Jak wcześniej zaznaczyłem, Wielkopolska ma bardzo ubogą dokumentację leksykograficzną (słownikową). Przedstawione wyżej działania mają na celu chociaż częściowe zniwelowanie tej luki. Podjęte w Pracowni Dialektologicznej UAM działania zaowocowały już ukazaniem się kilku słowników z serii „Wielkopolskie Słowniki Regionalne”, której główna przesłanka odpowiada na kilka założeń; są to:

21   H. Karaś, op. cit., s. 293. Podobnie też: J. Reichan, K. Woźniak, Perspektywy polskiej leksykografii gwarowej [w:] Gwary dziś, op. cit., s. 33-42.

11


Gwara – nasz język, nasze dziedzictwo

– dokumentacja i upowszechnienie gwary niewielkiej okolicy, mające na celu podniesienie na danym terenie świadomości regionalnej; przy takim założeniu słowniki adresowane są do społeczności lokalnej, często takie działanie odbierającej wedle zasady „o nas dla nas”. Słownictwo określonego zakresu tematycznego poprzedzają informacje o terenie (np. szkic o historii) i współpracującej szkole. Niewątpliwie jest to swoisty rodzaj promocji regionu i jego kultury, zważywszy że każde hasło ilustrowane jest obfitą dokumentacją zawierającą fragmenty autentycznych wypowiedzi informatorów (w miarę możliwości także uzupełnione fotografią desygnatu); – zróżnicowanie tematyczne słowników wedle ogólnej zasady, że przedkładany zbiór (słownik tematyczny) reprezentuje konkretny zespół dialektalny (np. wschodnia Wielkopolska, środkowa Wielkopolska itp.); daje to możliwość podjęcia próby wyjaśniania złożoności struktury leksykalnej całego kompleksu gwar wielkopolskich. Tematyczne urozmaicenie słowników reprezentujących tę samą okolicę realizowane jest z myślą o chociaż częściowej prezentacji bogactwa słownikowego gwar wielkopolskich – w perspektywie mają one być podstawą słownika ogólnowielkopolskiego. Sposób prezentacji materiału leksykalnego uwzględnia jednocześnie możliwość przygotowania dwu wersji słownika – papierowej (aktualnie) i elektronicznej (internetowej) w przyszłości; – wartość naukowa sprowadza się nie tylko do bogatej dokumentacji; wzgląd na ten aspekt przesądza o umieszczeniu w słowniku także kilku wyrazów luźno powiązanych tematycznie z resztą zbioru. Chodzi o to, żeby były udostępnione informacje istotne z punktu widzenia analiz naukowych – np. historii języ-

ka polskiego lub nawet ważne przy interpretacji niektórych zjawisk (ogólno)slawistycznych. Tym sposobem słownik regionalny znajduje odbiorców daleko poza lokalną społecznością. Do tej pory opublikowanych zostało już pięć słowników22: Słownik języka mieszkańców okolic Gniezna. Święta, wierzenia i przesądy, pod red. J. Kobus i T. Gniazdowskiego, Poznań 2018; Gospodarz. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego, pod red. B. Osowskiego, Poznań 2018; Gospodyni. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego, pod red. B. Osowskiego, Poznań 2018; Słownik języka mieszkańców okolic Czerniejewa. Praca na roli i w gospodarstwie, pod red. J. Kobus i M. Stępień, Poznań 2018; Słownik języka mieszkańców ziemi łukowskiej. Praca na roli i w gospodarstwie, pod red. J. Sierociuka, Poznań 2019.

Hajek wykorzystywany przy pieleniu buraków (Węglewo, gm. Pobiedziska, pow. poznański). Fot. Jerzy Sierociuk

22   Omówienie słowników wielkopolskich przedstawiają dalej: Katarzyna Zagłoba, (Gnieźnieński) słownikowy zawrót głowy; Michalina Jusik, Jak gospodarz z gospodynią... – omówienie dwóch regionalnych słowników gwarowych. Włączenie do serii słownika ziemi łukowskiej (północna Lubelszczyzna) podyktowane było m.in. względami naukowymi – chęcią uzyskania podstawy porównania przy szkicowaniu charakterystyki zasobu słownikowego gwar wielkopolskich.

12


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Błażej Osowski

Gwara jako źródło przyjemności Impulsu do przemyśleń na temat gwary jako źródła przyjemności dostarczyła mi lektura króciutkiego tekstu Ireny Bajerowej, która ujęła w sposób niecodzienny przedmiot badań lingwistyczny – Język jako źródło pozytywnych emocji uczestników komunikacji (tj. nadawcy i odbiorcy). Badaczka skupiła się na języku nie jako wartości ludzkości czy narodu, godnej czci i opieki – którą oczywiście jest – lecz dowiodła, że może być on również innego typu wartością – uśmiechu, pogody ducha, rozbawienia. Tym samym przypisała mu nową funkcję (obok znanych, wyróżnianych przez Karla Bühlera czy Romana Jakobsona) – pobudzania pozytywnych emocji1. Czy i gwara posiada podobne wartości i funkcje? Niniejszy tekst będący wynikiem rozważań na ten temat skierowany jest do nauczycieli, uczniów, osób zainteresowanych swoim regionem i jego gwarą. Najpierw przybliżone zostaną pojęcia gwary i przyjemności, a następnie różne aspekty i przejawy ich wzajemnych powiązań.

Czym jest gwara? Na tak postawione pytanie większość z nas intuicyjnie poda skojarzenia: mowa wsi, regiony, województwa, osoby starsze, wyrazy przestarzałe, akcent2. I będą to skojarzenia trafne. Jak to jednak często bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Gwara to rzeczywiście najczęściej mowa wsi, ale i mieszkańcy niewielkich miasteczek, np. o charakterze rolniczym, często mówią w sposób podobny do mieszkańców otaczających je wsi. Co więcej, nawet w dużych miastach – np. w Poznaniu czy w Warszawie – może wystąpić tzw. gwara miejska. Wróćmy jeszcze do określenia mowa – jest ono

kluczowe, ponieważ gwara jest odmianą języka pierwotnie mówioną, a jedynie wtórnie zapisywaną. Gwary, które mają podobne cechy, składają się na dialekt. Dialekty występują na większych obszarach, ale nie można ich utożsamiać ani z województwami, ani z regionami, np. dialekt mazowiecki występuje m.in. na Mazowszu, Warmii, Mazurach, Podlasiu, Suwalszczyźnie, Kurpiach – a więc w różnych regionach i województwach, z kolei na terenie woj. łódzkiego występują dialekty małopolski, mazowiecki i wielkopolski. Czwartym niewymienionym do tej pory dialektem polskim jest – śląski. Powróćmy do wcześniej wspomnianych skojarzeń. Osoby starsze – wskazują główną grupę użytkowników gwary, choć w zależności od regionu sprawa może wyglądać nieco inaczej, np. na Śląsku i wśród Górali gwary używane są również przez młodsze pokolenia. Skojarzenie wyrazy przestarzałe możemy potraktować szerzej jako cechy archaiczne. Rzeczywiście występują one w gwarach jako pozostałość po wcześniejszych etapach rozwojowych języka ogólnopolskiego, np. nicpoty ‘niegrzeczny’ znany był dawniej w całej Polsce, a dziś przede wszystkim w Wielkopolsce. Myliłby się jednak ten, kto by twierdził, że gwara to tylko cechy archaiczne. Pojawiają się w niej również innowacje nigdy nieznane językowi ogólnopolskiemu. Należy do nich jedna z ważniejszych cech gwarowych – mazurzenie, czyli wymowa sz, ż, cz, dż jako s, z, c, dz (syba, cysty), występujące w dialekcie mazowieckim, małopolskim i częściowo śląskim. Mimo że tak rozpowszechnione na ziemiach polskich, nigdy nie weszło do języka literackiego.

1   I. Bajerowa, Język jako źródło pozytywnych emocji uczestników komunikacji (tj. nadawcy i odbiorcy), Katowice 2016, s. 7. 2   Por. Gwara [hasło w:] Encyklopedia wiedzy o języku polskim, pod red. S. Urbańczyka, Wrocław [etc.] 1978, s. 108.

13


Gwara jako źródło przyjemności

Akcent różny od ogólnopolskiego występuje tylko u Górali i Kaszubów. Można go potraktować szerzej – jako przykład występowania w gwarach odmiennej w porównaniu z językiem literackim wymowy, czego przykładem wcześniej przywołane mazurzenie czy występowanie tzw. samogłosek pochylonych (np. ptok ‘ptak’, mioł ‘miał’, kobita ‘kobieta’, chlyb ‘chleb’).

Czym jest przyjemność? W Słowniku języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego przeczytamy, że jest to miłe wrażenie wywołane dodatnimi bodźcami, uczucie zadowolenia, upodobania w czymś3. Do podobnych elementów definicyjnych odwołuje się popularna Wikipedia: pozytywne doznanie, pojęcie przeciwstawne bólowi4. O wiele szczegółowiej rzecz ujmuje Stanford Encyclopedia of Philosophy5. Przede wszystkim wskazuje na związki przyjemności z innymi pozytywnymi uczuciami, jak radość ( joy), zadowolenie (gladness), sympatia (liking), uciecha (enjoyment). Omawiane uczucie często mieszane jest z pojęciem szczęścia, z którym ma wspólny mianownik w postaci pomyślności czy powodzenia (good fortune or success). W ekstremalnej postaci hedonizm uczynił z przyjemności i bólu dwie główne zasady rządzące życiem człowieka – pierwsza skłaniać go miała do podejmowania jakichś działań, druga – do unikania ich. Takie uzasadnienie działań ludzkich zdobyło sobie popularność w psychologii, ekonomii i filozofii XVIII czy XIX wieku, ale odrzucone zostało w XX. Współcześnie powraca się do związków przyjemności, świadomości i motywacji, lecz podkreśla się równocześnie, że są one o wiele bardziej zmienne, niż do tej pory przypuszczano.

Współcześni filozofowie, podejmując debatę nad zagadnieniem, czym jest przyjemność, dopiero zaczynają kierować swoją uwagę w stronę ustaleń badaczy wpływu substancji psychoaktywnych na nastrój człowieka lub terapii farmaceutycznych w leczeniu depresji, czyli ujęcia przyjemności jako zjawiska biologicznego. Dość wspomnieć tu o endorfinach6 (nazywanych też hormonami szczęścia lub molekułami emocji), które są produkowanymi w mózgu i rdzeniu kręgowym hormonami peptydowymi wywołującymi dobre samopoczucie, zadowolenie z siebie i generalnie wszelkie inne stany euforyczne. „Najwięcej receptorów emocji znaleziono w mózgu, w obszarach uważanych za siedzibę uczuć i ośrodki odczuwania przyjemności”. Eksperymenty na szczurach z lat 60. XX wieku pokazały, że „elektryczna stymulacja tych miejsc budzi w zwierzętach doznania tak intensywnej ekstazy, że wolą paść z wyczerpania niż przerwać doświadczenia”. Co ciekawe, endorfiny wzięły swą nazwę od wyrażenia endogenne morfiny, ponieważ działają na te same receptory opioidowe co morfina – najistotniejszy składnik opium. Na szczęście istnieją bezpieczniejsze bodźce powodujące wydzielanie endorfin, np. śmiech, wysiłek fizyczny, niektóre przyprawy, opalanie, czekolada. Czy gwara może wpłynąć na zwiększenie produkcji endorfin? Nic na ten temat nie wiem, ale jestem pewien i będę dowodził w niniejszym tekście tego, że może być bezpiecznym źródłem przyjemności.

Zagadka Przede wszystkim gwara inna niż własna budzi zaciekawienie swoją odmiennością. Jeśli nie jesteśmy z Łódzkiego, to usłyszane łolama7 nic nam nie powie. Możemy sugerować

Słownik języka polskiego, t. 7, red. W. Doroszewski, Warszawa 1965.   https://pl.wikipedia.org/wiki/Przyjemno%C5%9B%C4%87 [dostęp: 12.05.2017]. 5   L.D. Katz, Pleasure [w:] The Stanford Encyclopedia of Philosophy (winter 2016 edition), ed. E.N. Zalta, https://plato.stanford.edu/archives/win2016/entries/pleasure/ [dostęp: 12.05.2017] – tłumaczenie własne. 6   Tenże akapit oraz cytat na podstawie: Endorfiny, https://pl.wikipedia.org/wiki/Endorfiny [dostęp: 15.05.2017]. 7   Przywoływane w tekście słownictwo gwarowe odnaleźć można m.in. w: Słownik gwary miejskiej Poznania, pod red. M. Gruchmanowej i B. Walczak, Warszawa–Poznań 1997; D. Bieńkowska, M. Cybulski, E. Umińska-Tytoń, Słownik dwudziestowiecznej Łodzi. Konteksty historyczne, społeczne, 3 4

14


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

się kontekstem, w jakim wystąpi wyraz, np. Wszystko mu leci z rąk, to taka łolama, ale nie zawsze to wystarczy. Dopiero kiedy dowiemy się, że to osoba niezdarna, możemy zestawić łolamę z dobrze znaną w Wielkopolsce gelejzą (też gielejza, gilejza) mającą podobne znaczenie. Im więcej trudności, tym nasze zainteresowanie rośnie i w coraz większej mierze odczytanie cudzej wypowiedzi zaczyna przypominać pracę detektywa, który krok po kroku przybliża się do rozwiązania zagadki. Weźmy taki oto przykład z pow. konińskiego: kołacze piekli na lewarbzie albo na świętojónkach. Wiele osób z powyższego zdania zrozumie tylko piekli, na, albo. Co jednak znaczą pozostałe wyrazy? Odpowiemy, zaczynając od najłatwiejszego. Kołacze – a właściwie w liczbie pojedynczej kołacz – to rodzaj ciasta drożdżowego. Świętojónki to wyraz świętojanki, z gwarową wymową a jak ó, który w Wielkopolsce i na Kujawach oznacza porzeczki. Nazwę swą wzięły od dnia św. Jana (24 czerwca), kiedy mniej więcej dojrzewają owoce tego krzewu. Możliwa jest też inna interpretacja tej nazwy odwołująca się do języka niemieckiego, w którym die Johannisbeere to porzeczka, a dosłownie ‘jagoda św. Jana’. Byłaby wtedy świętojanka tzw. kalką, czyli dosłownym przetłumaczeniem wyrazu obcego. Najtrudniejsze na koniec: czym jest na lewarbzie? Pierwsza podpowiedź zawarta jest w rozszyfrowywanym zdaniu. Skoro kołacze na świętojónkach to ciasto z porzeczkami, zatem domyślać się możemy, że i kołacze na lewarbzie zawierają jakieś owoce. Druga podpowiedź: w gwarach zdarza się, że podobne głoski są mylone, wymieniane. Przykładowo r > l, co znamy też z języka dzieci i wymowy typu lowel (rower), wymieniają się też b – w jako głoski artykułowane przy pomocy warg (b – dwóch warg, w – dolnej wargi i górnych zębów), ale nawet a – e, co obserwować można w parach powiada – powieda, wiatrzysko – wietrzysko, czarnina – czernina. Uwzględniając powyższe wskazówki, na lewarbzie odczytać można jako na rabarbzie. Niemal jak

na rabarbarze. O niego właśnie chodzi. Analizę językową potwierdza praktyka kulinarna – rabarbar dodaje się do ciast drożdżowych, tak jak i porzeczki. Odgadywanie sensu gwarowego zdania to nieraz długa i żmudna droga, ale jakaż satysfakcja, gdy rozwiązanie zagadki kończy się sukcesem. Równie przyjemne jest rozpoznawanie po wymowie, skąd kto pochodzi. Choć gwary polskie są dobrze zbadane przez dialektologów, a konkretne cechy gwarowe noszą specjalistyczne i niekiedy trudne do powtórzenia nazwy (np. asynchroniczna wymowa spółgłosek wargowych miękkich), to niemal każdy użytkownik polszczyzny i bez tej wiedzy tajemnej potrafi umiejętnie rozpoznać po sposobie mówienia Ślązaka, Małopolanina, Kurpia, Wielkopolanina czy Kaszubę. Sprawdźmy to. Mamy jedno zdanie w pięciu wariantach gwarowych: 1. Taki biało-sary koteg idzie przez łoke, 2. Taki bziało-sary kotek idzie przez łonke, 3. Taki biało-s(z)ary koteg idzie przez łonka, 4. Taki biało-szary kotyszeg idzie przez łonke, 5. Taci biało-szary kotek idze przez łonke. Spróbujmy przyporządkować je do wymienionych wcześniej członków 5 grup regionalnych. Jeśli pierwsze zdanie połączyliśmy z Małopolaninem, to brawo! Dialekt małopolski zdradza mazurzenie (sary), wymowa udźwięczniająca między wyrazami (koteg idzie) i denazalizacja, czyli brak samogłosek nosowych (łoka, ale też deby, geś – warto więc pamiętać o ogonkach przy literach). Drugie zdanie mógł wypowiedzieć Kurp, a więc reprezentant dialektu mazowieckiego. Tu również obecne jest mazurzenie (sary), ale nie ma udźwięcznień (kotek idzie), natomiast formy bziały (ale też psiasek, mówzić, phiwo, whiara, czyli z dodatkową spółgłoską) to przykład wspomnianej wcześniej asynchronicznej wymowy spółgłosek wargowych miękkich. Trze-

kulturowe, Łódź 2007; Mały słownik gwar polskich, pod red. J. Wronicz, Kraków 2010; Słownik gwary warszawskiej, http://gwara-warszawska.waw.pl/index.php/slownik [dostęp: 13.05.2017]. 15


Gwara jako źródło przyjemności

cie zdanie pochodzi ze Śląska. Na północy mazurzenie występuje (sary), ale na południu i w części centralnej dialektu już nie (szary). Choć dialekt śląski jest wewnętrznie mocno zróżnicowany, to cechą wspólną jest tu wymowa udźwięczniająca (koteg idzie). Typowa (ale nie wyłączna) dla tego dialektu jest wymowa ogólnopolskiego ę jako a nosowego (jak w wyrazie awans), które może ulec denazalizacji, stąd formy ranka (ręka) czy ja pisza, chca, robia. Dla dialektu wielkopolskiego – zdanie 4. – charakterystyczne są brak mazurzenia (szary), udźwięcznienia międzywyrazowe (kotyszeg idzie) oraz zdrobnienia z -yszek (kotyszek, kamyszek, chłopyszek, grzebyszek). Ostatnie zdanie pochodzi z Kaszub. Wskazują na to brak mazurzenia (szary) i udźwięcznień (kotek idze) oraz wymowa ki, gi jako ci, dzi (taci), dlatego popularne wśród dialektologów jest powiedzonko tacie dłudzie dzibcie nodzi. Twarda wymowa spółgłosek w idze, sedzec, głesce (idzie, siedzieć, goście) to kaszubienie. W tym miejscu należy jednak zrobić pewne zastrzeżenie teoretyczne: kaszubszczyznę od 2005 r. uznaje się za język regionalny, nie zaś dialekt języka polskiego.

Swój człowiek Choć przyjemne jest rozpoznanie w kimś Ślązaka, Kurpia lub użytkownika innej gwary, bo świadczy o naszej znajomości różnych odmian polszczyzny, to jeszcze więcej radości sprawia rozpoznanie w obcej osobie ziomka. Działa tu funkcja integrująca języka, który staje się symbolem przynależności do grupy. To z tego powodu poznaniacy wracający z Warszawy do domu w jednym przedziale pociągu są początkowo ą ę, ale już w okolicach Koła zaczynają marzyć o pyrach z gzikiem (ziemniakach ze specjalnie przyprawionym twarożkiem) lub szagówkach (kopytkach) na obiad oraz brzdącu (cieście biszkoptowym z kremem śmietanowo-kakaowym) na deser. Już od Wrześni natomiast w najlepsze trwa dyskusja, że ci warszawiacy nie wiedzą najprostszych rzeczy: czym jest junkers (ogrzewacz wody), elektroluks (odkurzacz) albo klapsztula (kanapka złożona na pół), jak wygląda koszulka na naramkach (ramiączkach) lub bułka z ob16

kładem (dodatkami typu szynka, ser, pomidor itp.), kto to jest pierdoła (osoba niezaradna życiowo, ale też plotkarz) czy brynkot (osoba denerwująca swoim płaczem lub jęczeniem), co to znaczy pozbadnąć kogoś (lekceważyć kogoś i wchodzić mu na głowę), miączeć (płakać, jęczeć, narzekać), blubrać (mówić niewyraźnie, zajmować innym czas gadaniem głupstw) albo kusić po nocy (zajmować się czymś w nocy). Warszawiacy oczywiście nie pozostają dłużni. Dziwią się więc, jak słoiki (przyjezdni) mogą nie wiedzieć, czym jest pańska skórka (tradycyjny cukierek), absztyfikant (adorator), mańka (główka), mantyka (szaleniec, wariat), co znaczyć ganc pomada (obojętnie), zacharapcić (zabrać, ukraść), zaiwanić (ukraść lub uderzyć kogoś). Działa tym samym druga potężna funkcja języka – separująca, oddzielająca naszą grupę od wszystkich mówiących inaczej od nas. Póki jednak jest to dobroduszne licytowanie się znajomością słówek gwarowych, wolne od akcentów ksenofobicznych, nic nie stoi na przeszkodzie takiej zabawie. Wystarczy więc, że Wielkopolanie usłyszą szneka (drożdżówka), a od razu dopytają: z glancem (lukrem) czy kruszanką (kruszonką). Natomiast we wschodniej Polsce szneki nie uświadczymy, ponieważ jada się tam słodką bułkę. Z kolei gdyby Wielkopolanin zamawiał w Warszawie kaczkę z pyzami i modrą kapustą, to albo nie zostałby zrozumiany, albo podano by mu do kaczki kluski ziemniaczane z mięsem, tym bowiem są w Warszawie pyzy, gdy tymczasem w Wielkopolsce określa się tak kluski drożdżowe gotowane na parze. Modra kapusta zaś to oczywiście kapusta czerwona. Zamieszanie wywołać może także prośba o kromkę chleba. Mieszkańcy Małopolski i Mazowsza zrozumieją, że chodzi o środkowy, płaski kawałek z bochenka chleba, ale już Wielkopolanie – że o boczny, półokrągły, który gdzie indziej nazywa się piętką lub dupką. Wielkopolanie ponadto kawałki środkowe nazywają skibkami lub sznytkami, dzięki czemu mogą sobie podać rękę ze Ślązakami. Małopolanie chodzą w domu w pantoflach, ale już Wielkopolanie i Ślązacy w laczkach, zaś Mazowszanie po prostu w kapciach itd., itd.


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Humor Często odmienności gwarowe wykorzystuje się dla potrzeb żartów językowych, a więc w czystej rozrywce. Przyjemność jest tu podwójna – po stronie opowiadającego, który chce u odbiorcy wywołać uśmiech, i po stronie słuchacza, który odczytując intencję nadawcy i zauważając niecodzienność przekazywanego komunikatu, czerpie z tego uciechę i zarazem satysfakcję, że dowcip zrozumiał. Sięgnijmy więc po materiał naukowy: – Chyciłach panã. – O, to będzie pani wychodzić za mąż? – A czy jŏ co gŏdōm ô jakim chopie? Jŏ żech chyciyła panã w kōłku. Humor tej historyjki rodem ze Śląska bierze się z zabawnego nieporozumienia: śląska forma panã została odebrana jako ogólnopolskie pana, gdy tymczasem po śląsku oznacza ‘oponę’, a Jŏ żech chyciyła panã w kōłku – ‘złapałam gumę w rowerze’. Źródłem żartu jest podobieństwo formy dwóch wyrazów – śląskiego i ogólnopolskiego, mamy więc do czynienia z homonimią. Z kolei wieloznaczność przyczyniła się do powstania pewnej śmiesznej anegdotki, która przydarzyła się znajomemu znajomego i jego żonie. Otóż po przeprowadzce do Poznania podejmowali oni gości, rodowitych poznaniaków. Chcąc sprawić im przyjemność, postanowili przyrządzić ich ulubione danie – pyzy. Zrobiono więc odpowiednie zakupy, przyrządzono posiłek i nici z obiadu. Danie wyglądało tragicznie. Dlaczego? Ponieważ kupiono poznańskie pyzy (a więc drożdżowe do gotowania na ściereczce na parze), ale przyrządzono je jak pyzy z mięsem (ugotowano w wodzie), tym bowiem są pyzy na Lubelszczyźnie, skąd pochodzili gospodarze niefortunnej imprezy. Kolejnym źródłem przyjemności płynącej z gwary jest obecność w niej dużej liczby

słownictwa o dodatniej ekspresji8. Mam tu na myśli przede wszystkim zdrobnienia (z łaciny zwane deminutywami) wskazujące na przedmioty mniejsze od innych, np. chlebik, miotełeczka, sukniczka, chleweczek, krówcia, oraz spieszczenia (z łaciny hipokorystyka), które przede wszystkim są wyrazem pozytywnego stosunku mówiącego do opisywanej rzeczywistości, np. wnuczuszek, matula, ojczulek, noseczek, babunia. Zdrobnienia obejmują głównie rzeczowniki, natomiast spieszczenia również pozostałe części mowy, np. przymiotniki (golusienieczki, czerwieniutki, twardaśki), zaimki (każdziutki, nikogutko), przysłówki (zaraziutko, dopiruśko), a nawet czasowniki (lulusiać, papuśkać ‘jeść’, rozbawińciać się). Dodatkowo formy takie zwracają na siebie uwagę i rozśmieszają tym, że pochodzą od wyrazów (goły, każdy, zaraz, lulać itd.), które w powszechnym odczuciu nie nadają się do spieszczenia. Hipokorystyka używane są szczególnie często w kontaktach z dziećmi, stąd duża ilość nazw relacji rodzinnych (mateczka, matuś, tatulek, stryjaszek). Deminutywa i hipokorystyka charakterystyczne są dla wszystkich gwar, gdyż cechuje je w porównaniu z językiem ogólnym tendencja do większej ekspresji. Trzeba przyznać, że Co dziś robiłeś, tateńku? brzmi o wiele czulej niż Co dziś robiłeś, tato? i nieporównywalnie lepiej od bezemocjonalnego Co dziś robiłeś, ojcze?, zaś maluśkie dzieciąteczko niesie większy ładunek pieszczotliwości niż małe dziecko. Często też zdrobnienia i spieszczenia pojawiają się w utworach ludowych, na przykład tych zanotowanych w Poznańskiem przez O. Kolberga: Chodzi Kasia po ryneczku, nosi dziecię w fartyszeczku; a jak ci ja na wojenkę pojadę, wezmę z sobą pistoletek i sablę; z tamtej strony jezioreczka jadzie Janiszek, Janiszek, czápka nowa, papiérowa, siwy koniszek, koniszek; Trzeba mi się mamulińki spytać, żeli wolno przepiórenkę chwytać. A chwytajże, mój

8   Ten i następny akapit na podstawie H. Karaś, Ekspresywne nacechowanie wypowiedzi, http://www. dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=leksykon&lid=564; eadem, Słownictwo ekspresywne, http://www. dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=leksykon&lid=701; eadem, Spieszczenia, http://www.dialektologia. uw.edu.pl/index.php?l1=leksykon&lid=707; eadem, Zdrobnienia, http://www.dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=leksykon&lid=763 [dostęp: 15.05.2017].

17


Gwara jako źródło przyjemności

syneczku, chwytaj, tylko jéj się pióreńków nie tykaj9. Co ciekawe, gwary nie mają raczej własnych środków tworzenia zdrobnień i spieszczeń, lecz wykorzystują te znane z języka ogólnego, tyle że w odmienny sposób, np. kogut-ek jak komputer-ek, płoc-ik jak wąs-ik. Lubują się natomiast gwary w nagromadzeniu, nakładaniu na siebie środków językowych o tej samej funkcji, np. drobni-usi i drobni-eńki w języku ogólnym, a w gwarze drobni-usi-eński, wszyści-usi-eńki; mat-ula i mat-usia, a w gwarze mat-ul-usia; bab-ula i bab-eńka – bab-ul-eńka; kij-ek i kij-ak – kij-acz-ek.

Dźwięki Eufonia, czyli z greki εὐφωνία ‘piękne brzmienie’, to kolejny aspekt gwary wywołujący zadowolenie u jej odbiorców. Dobór dźwięków wywołujących dodatnie wrażenia estetyczne znamy przede wszystkim z poezji, w której są działaniem celowym autora, np. w dobrze znanym Deszczu jesiennym Leopolda Staffa: O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny / I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny10. Przykłady eufonii w językach naturalnych, w tym gwarze, są dziełem przypadku. Niemniej to one odpowiadają za opinie o języku francuskim czy włoskim jako melodyjnym, a niemieckim czy szwedzkim jako twardym. Odczucia estetyczne są w dużej mierze sprawą indywidualną, zależną od epoki i kultury, w której żyjemy. Wyrazy szuszwol (osoba niechlujna, brudas), ciućmok (niezdara) i farfocle (strzępy, okruchy) wbrew swojemu znaczeniu podobają mi się ze względu na powtarzające się w nich w bliskim sąsiedztwie głoski sz, ć, f. Z kolei alament (forma utrzymania rodziców przez dzieci), rojber (niegrzeczne dziecko), fizmatynta (niepotrzebne rzeczy) brzmią dla mnie przyjemnie ze względu na dużą liczbę samogłosek (co w języku spółgłoskowym, jakim jest polszczyzna, nie zdarza się często) oraz spółgłosek sonornych (m, n, r, l). Samogłoskom zawdzięczają także moją sympatię

wyrażenia przyimkowe we wodzie, we Wielkopolsce, ze sokiem, w których samogłoska e eliminuje trudne do wymówienia połączenia fonetyczne spółgłosek o bardzo zbliżonej artykulacji (w wodzie, w Wielkopolsce, z sokiem). Zjawiska fonetyczne występujące w polskich gwarach znajdują ponadto paralele w językach obcych, choć jest to zbieżność przypadkowa. Uproszczenia typu miaa (miała), chciaa (chciała) brzmią śpiewnie niczym chorwackie napisao (napisał), pjevao (śpiewał). Z kolei udźwięcznienia międzywyrazowe (koteg idzie, liz idzie) znajdują dalekie podobieństwo we francuskim zjawisku liaison dotyczącym ostatniej spółgłoski wyrazu, która w zależności od sąsiedztwa jest lub nie jest wymawiana, np. ils ont (czytamy: ilz ą), choć ils mangent (il mąż). W tak popularnym i przydatnym współcześnie języku angielskim znajdziemy dyftongi, np. w nazwie naszego kraju Poland (wym. Połlend), które pojawiają się m.in. w gwarach wielkopolskich, np. ptołk (ptak).

Początki i historia Cechy zbieżne języków obcych i współczesnych gwar polskich są w dużej mierze dziełem przypadku, dlatego ważniejsze od nich są zbieżności między gwarami a dawnym stanem języka polskiego. Pokazują nam one bowiem, jak polszczyzna wyglądała w przeszłości, dzięki czemu rekonstruować można np. język sprzed niemal 500 lat. Gwara staje się wówczas źródłem przyjemności dostępnej dla nielicznych – przyjemności wiedzy. Przyjrzyjmy się znanemu ze szkoły Trenowi IV Jana Kochanowskiego. Samogłoski kreskowane oznaczają istniejące w polszczyźnie XVI wieku tzw. samogłoski pochylone – á wymawiano jako dźwięk pośredni między a – o lub tożsamy z o, zaś é jako dźwięk pośredni między e – i, y lub tożsamy z i, y. Zgwáłciłaś niepobożná śmierci oczy moje, Żem widziáł umiérając miłé dziecię swoje.

9   Dokładne adresy bibliograficzne oraz inne cytaty znajdzie zainteresowany Czytelnik w: L. Kaczmarek, Sposoby spieszczeń w wielkopolskiej pieśni ludowej, „Język Polski” 1936, s. 141-147. 10   L. Staff, Wybór poezji, wyboru dokonał i wstępem opatrzył M. Jastrun, przypisy oprac. M. Bojarska, wyd. 3, Wrocław [etc.] 1985, s. 14.

18


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Widziáłem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały, A rodzicom nieszczesnym serca się krajały.

Dzisiejsze formy gwarowe różnią się od ogólnopolskich, lecz bliskie są językowi literackiemu czasów Kochanowskiego; dla porównania: wiek XVI

współczesne

gwarowe

ogólnopolskie

zgwáłciła niepobożná widziáł umiérając

śzgwołciłaś niepobożno widzioł umiyrając

zgwałciłaś niepobożna widział umierając11

Z powyższego zestawienia widać, że gwarowy sposób mówienia odzwierciedla dawny stan naszego języka, ponieważ polszczyzna literacka powstała i rozwijała się na podłożu gwarowym. Pierwszy etap kształtowania się polskiego języka literackiego związany jest z Wielkopolską jako kolebką państwa polskiego. To dialektowi wielkopolskiemu zawdzięczamy brak mazurzenia w języku ogólnopolskim, zachowanie chw- na początku wyrazów oraz -ch na końcu (w Małopolsce upraszczano chw- > f-, natomiast -ch na końcu przechodziło w -k albo -f, np. o chwilach wymawiano jako o filak lub o filaf ). Następnie wraz z przeniesieniem stolicy do Krakowa (XI-XIII w.) rozpoczął się okres wpływów małopolskich, np. mówiono rano, raki, jak, jabłko, choć w Wielkopolsce i szerzej na północy – reno, reki, jek, jebłko. Z języka Małopolan weszły też do polszczyzny ogólnej ściągnięte formy+ czasowników bać się, bał, stać, stał itd., gdy tymczasem w gwarach wielkopolskich do dziś utrzymały się formy nieściągnięte: bojać się (bojeć się), bojał, stojeć, stojał itd. Po ustanowieniu Warszawy stolicą (1596) nasilają się wpływy dialektu mazowieckiego: naj- w stopniu najwyższym (w Małopolsce i głównie Wielkopolsce było na-), np. najlepszy zam. nalepszy, rozprzestrzenianie się typu cielak, szczeniak zamiast pierwotnego cielę, szczenię oraz form

czasownikowych podskakiwać, zapisywać w miejsce starszych podskakować, zapisować. Przy okazji omawiania stosunku gwary i polszczyzny literackiej w przeszłości trzeba też wspomnieć o ich zasięgu społecznym. Początki polszczyzny literackiej (używanej w piśmie) sytuuje się różnie, z pewnością można mówić, że istniała ona w XV/XVI w. Wcześniej ludność ziem polskich mówiła gwarami, których źródła widzi się w zróżnicowaniu plemiennym. Początkowo zasięg języka literackiego ograniczony był do wąskiego grona osób (duchowieństwa, dworu, wykształconej szlachty), gwarami mówili zaś chłopi, jak też niemająca dostępu do edukacji część mieszczaństwa i szlachty, czyli ok. 85% społeczeństwa. Stan ten jednak stopniowo się zmieniał, choć bardzo długo (do XVIII w.) polszczyzna literacka rywalizować musiała z łaciną jako językiem nauki, literatury, prawa. Oświecenie to czas, gdy polszczyzna zwycięża nad łaciną i zaczyna piętnować gwary w imię jednolitości języka, państwa i myślenia. Pomimo to przetrwały one jako niemal jedyny sposób komunikacji na wsi cały następny wiek, a w Wielkopolsce gwara stała się najbardziej widoczną i reprezentatywną odmianą językową polszczyzny. Dopiero okres międzywojenny zaczyna podkopywać jej pozycję i rozpoczyna się proces kontaktowania się z polszczyzną ogólną, który przybiera na sile i tempie po II wojnie światowej. Niemniej pod koniec XX w. idea małych ojczyzn czy Europy regionów przywróciła regionalnym odmianom języka zainteresowanie, a własna gwara stała się powodem do dumy.

Współczesność Jednocześnie przełom wieków XX i XXI wprowadził gwarę w nieznany wcześniej obszar – reklamy. Sprzedaje się ją i można ją wykorzystywać do sprzedaży. Reklamuje się produkty i usługi lokalne, których odbiorcy bardzo prawdopodobne, że używają danej gwary. Dlatego pewna firma planująca inwestycję na

11   M. Gruchmanowa, Gwary wielkopolskie [w:] eadem, Gwary w ojczyźnie i na obczyźnie. Studia, Poznań 2003, s. 119.

19


Gwara jako źródło przyjemności

Śląsku pisze Sztrom i hajcong bez marasu dlo Zobrzo12. Z tych samych przyczyn kibice Kolejorza mogli się zapoznać z ofertą karnetów w gwarze poznańskiej. Skorzystał z niej Jacol, który Robi na banie i od szarana jest za Kolejorzym i ma Karnet wyglancowany, Adam – Karnet akuratny czy Tomek, mechanik z Jarocina, z żoną Magdą – Karnet z knyfem i na szagę. Jedna z firm produkujących samochody rozpoczyna swoją reklamę w wersji śląskiej od pytania: Chopy, pamiyntocie som ta maszina? Gryfno była choby szmaterlok, ponieważ chciała, aby wielość sprzedawanych wariantów aut wyrażała się także w różnorodności sposobów mówienia, by każdy odbiorca mógł znaleźć swoją wersję spotu i modelu auta. Podobnie pewna firma ubezpieczeniowa kieruje swoją ofertę do Ślązaków mówiących gwarą: Momy tukej fest tonie łOC dla Hanysów [...] Łostow kontakt. Są też reklamy o zasięgu ogólnopolskim, które pomimo to wykorzystują gwarę. Celują w tym zwłaszcza producenci piw – Pasterzem byłek, tyz łowce straciłek. Sukołek i sukołek, az tu paczsze dziura, no tom wloz a tu niemałowiela śpióncego wojska snuje opowieść przy złocistym trunku stary góral, inny zaś przestrzega pechowego wędrowca: Pamiyntajcie, góry łod kazdego cłeka potęzniejse. Również inne regiony reklamują produkty lokalnych browarów za pomocą gwary, stąd np. Bździągwa, Rojber i Szczun w Wielkopolsce. Dochodzi w ten sposób do wyróżnienia jednego regionu spośród innych. Czyż nie jest to miłe uczucie, że to właśnie nasz region ma coś wyjątkowego, czym może się pochwalić? Także branża gastronomiczna nie odpuszcza i promując lokalne dania – a przy okazji siebie, wykorzystuje w tym celu gwarę. W Poznaniu można więc wybrać się do baru, którego nazwa odwołuje się do kiełbasy z drobno mielonego mięsa (metka), pewnego sprzętu kuchennego ( firlejka) czy klusek ciętych na ukos (szagówki). Inny z kolei zaprasza na pyry z gzi-

kiem lub szare kluchy z kapuchą. Odwołując się w ten sposób do poczucia swojskości, stwarza się przyjemne wrażenie domowej atmosfery. Przejawia się ona nie tylko w domowej kuchni, ale i w domowym języku. Następuje w ten sposób nobilitacja gwary. Służy jej także twórczość artystyczna. Można tu wyróżnić dwa nurty. Pierwszy to teksty inspirowane utworami powstałymi oryginalnie w odmianie ogólnej polszczyzny, jest to swego rodzaju tłumaczenie na gwarę lub parafraza jak w przypadku Póna Hilarego Marka Szymańskiego: Drze kalafe pón Hilary: „Dzie som moje okulary!” Skoko, loto, w kiejdach gmyro, nawet zajrzoł już pod wyro! Wetkoł palec do gulika,

zajrzoł potym do trzewika […]13.

Przyjemność lektury takiego tekstu bierze się z zaskoczenia, że oto znamy ten wiersz, lecz pod inną postacią, jako Okulary Juliana Tuwima. Jest to więc jednocześnie tekst znany (a lubimy to, co już znamy) i nowy (działa więc efekt świeżości, poznawania nieznanego). Z tego dysonansu rodzi się uczucie radosnego zdziwienia. Drugi nurt twórczości w gwarze to teksty oryginalne, niemające pierwowzorów w języku ogólnym. Częstym tematem jest mała ojczyzna – rodzinne strony, wieś lub miasto, gdzie wychował się autor. Np. Mirosław Kaźmiyrz Binkowski tak wspomina Downiejszy Żnin: Czy dzisiej szczuny w palanta grajom, W klipe, czy w kozła pydami? Czy na harynde sie wybiyrajom I na kanoły z wyndkami? Tero w łogródkach ni ma angrystu, Ni ma korboli i szklonek. Downo już chyba nicht ni mioł w pysku Redysków i świyntojonek […]14.

Akapit o wykorzystaniu gwary w reklamie opracowano na podstawie źródeł internetowych: http:// www.wirtualnemedia.pl/artykul/liberty-ubezpieczenia-reklamuje-sie-w-gwarze-slaskiej; http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/volkswagen-golf-variant-reklamowany-w-gwarach-regionalnych-wideo#; http:// www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/lotto-ekstraklasa,robi-na-banie-i-od-szarana-jest-za-kolejorzemczyli-gwarowy-spot-lecha,artykul,482772,1,720.html [dostęp: 13.05.2017]. 13   M. Szymański (Wuja Czechu), Pón Hilary [w:] idem, W antrejce na ryczce, Poznań 2015, s. 26. 12

20


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Widoczna jest tu nuta nostalgii, tęsknoty za minionymi czasami – motyw znany z literatury. Nie tylko tak jednak opisuje się swoje miejsce na ziemi. Przykład tego dał Stanisław Grzesiuk w piosence Nie masz cwaniaka nad warszawiaka, którą niedawno odświeżył Projekt Warszawiak: Alejami wycackany szedł se jakiś gość, Facjata niby owszem może być. Nagle potknął się o kamień, rycząc „O! psia kość! Jak oni mogą w tej stolicy żyć?” I wtedy zalała mnie zła krew Więc go na perłowo w tenże śpiew: „Nie bądź za cwany w skórkę odziany to może mieć dla ciebie skutek opłakany”15.

Wykonanie to cieszyło się tak dużą popularnością, że szybko powstały wersje lokalne, np. Montelansino Projektu Trójząb czy Projekt Olsztyniak. Gwarę jako tworzywo artystyczne wykorzystano w Poznaj tej Poznań Projektu Poznaniak16. Już w tytule pojawia się słówko charakterystyczne dla tego miasta. Ponadto w piosence przedstawiono oszczędność (każdy obliczony i skalkulowany, dlatego bejmy w kiejdzie kitramy), z której znani są poznaniacy, najważniejsze miejsca miasta (Targi, ulice,

wuchta wiary na Starym Rynku ogląda koziołki), postaci (Marych, miasto penerów, poważnych panów) i symbole (pyry, rogale świętomarcińskie, szneki). Wszystko to okraszone gwarą poznańską. O zainteresowaniu gwarą świadczą powstające jak grzyby po deszczu fanpage’e poświęcone poszczególnym odmianom regionalnym i lokalnym polszczyzny, np. wielkopolskie Blubry poznańskie (https://www. facebook.com/blubrypoznanskie/), Dawniej tutej – gwara wielkopolska (https://www.facebook.com/dawniejtutej/), Gwara Poznańska (https://www.facebook.com/gwarapoznan/), czy prezentujące słownictwo z różnych regionów, np. Dialektologia UAM (https://www. facebook.com/dialektologiauam/), Zbieracze słów (https://www.facebook.com/zbieraczeslow/). Dowiodłem, mam nadzieję, że gwara może być źródłem przyjemności. I to przyjemności różnego rodzaju: zaciekawienia odmiennością, zagadki do rozwiązania, rozpoznania ziomka, żartów językowych, słownictwa ekspresywnego, źródła wiedzy o historii polszczyzny czy twórczości artystycznej. Należy tylko podejść do niej bez uprzedzeń.

M.K. Binkowski, Downiejszy Żnin [w:] idem, Mój słownik gwary pałuckiej, Żnin 2011, s. 127.   Projekt WARSZAWIAK, Nie ma cwaniaka na warszawiaka, https://www.youtube.com/watch?v=Ty-3SDp7cb8 [dostęp: 13.05.2017]. 16   https://www.youtube.com/watch?v=4Rps_-PD9ks [dostęp: 13.05.2017]. 14

15

21


Gwara poznańska w życiu miasta dawniej i dziś

Anna Piotrowicz Małgorzata Witaszek-Samborska

Gwara poznańska w życiu miasta dawniej i dziś Wprowadzenie Wśród różnych odmian polszczyzny wyróżnia się, jak wiadomo, między innymi odmiany terytorialne, czyli zróżnicowane geograficznie. Są to dialekty (wielkopolski, małopolski, mazowiecki, śląski i nowe dialekty mieszane, czyli polszczyzna terenów Polski północno- i południowo-zachodniej) oraz mająca dziś status języka regionalnego (ustawa z 6 stycznia 2005 r.) kaszubszczyzna. W ich obrębie istnieją – obejmujące mniejsze zakresowo obszary – gwary wiejskie. Do odmian terytorialnych należą też, charakterystyczne dla mowy mieszkańców zarówno dużych miast, jak i małych miasteczek, gwary miejskie. Badaniem jednej z nich, gwary miejskiej Poznania, zajmujemy się już od wielu lat.

Badania naukowe nad gwarą miejską Poznania Pierwsze prace naukowe na temat tej gwary opublikowano na początku XX wieku. Były to artykuły z 1914 roku autorstwa Adama Danysza i Kazimierza Nitscha1. W 1922 roku Jan Biliński wydał niewielką książeczkę zatytułowaną Błędy językowe, w której wytykał poznaniakom liczne germanizmy (pozostałość po okresie zaborów) i dialektyzmy (przejęte z języka mieszkańców okolicznych wsi) w ich

mowie, jednoznacznie uznawane przez niego za niepoprawne2. Dodajmy tu od razu, że wiele z tych wyrazów i połączeń wyrazowych ma dziś status regionalizmów, co oznacza, iż nie tylko się ich nie piętnuje, ale wręcz przekazuje z pokolenia na pokolenie jako dziedzictwo kulturowe regionu. Po II wojnie światowej do naukowego opracowywania polszczyzny miejskiej Poznania przystąpiła w latach 80. XX wieku Monika Gruchmanowa, publikując – wraz ze swymi magistrantkami Małgorzatą Witaszek-Samborską i Małgorzatą Żak-Święcicką – książkę Mowa mieszkańców Poznania3. Ukoronowaniem wieloletnich badań poznańskiej uczonej i stworzonego przez nią zespołu był wydany dwukrotnie (w 1997 i 1999 roku) Słownik gwary miejskiej Poznania4, będący od lat białym krukiem na rynku księgarskim. Do dziś w czasopismach i monografiach zbiorowych opublikowano liczne artykuły poświęcone różnym aspektom języka poznaniaków5. Ukazało się też kilka książek z tego zakresu – dwie prace dotyczące nazw własnych: Nazewnictwo geograficzne Poznania pod redakcją Zygmunta Zagórskiego6 oraz wielotomowy Słownik nazwisk mieszkańców Poznania XVI-XVIII wieku pod redakcją Ireny Sarnowskiej-Giefing7, a także dwie monografie autorek niniejszego tekstu: Studia nad polszczyzną

1   A. Danysz, Odrębności słownikarskie kulturalnego języka polskiego w Wielkopolsce w stosunku do kulturalnego języka w Galicyi, „Język Polski” 1914, z. 8-10, s. 243-261; K. Nitsch, Odrębności słownikowe Poznania, Krakowa i Warszawy, „Język Polski” 1914, z. 8-10, s. 261-270. 2   J. Biliński, Błędy językowe, Poznań 1922. 3   M. Gruchmanowa, M. Witaszek-Samborska, M. Żak-Święcicka, Mowa mieszkańców Poznania, Poznań 1986; wyd. 2, Poznań 1987. 4   Słownik gwary miejskiej Poznania, pod red. M. Gruchmanowej i B. Walczaka, Warszawa–Poznań 1997; wyd. 2 z suplementem, Warszawa–Poznań 1999. 5   Ze względu na liczbę tych publikacji z jednej strony, a objętość niniejszego artykułu z drugiej pomijamy tu ich wykaz. 6   Nazewnictwo geograficzne Poznania. Zbiór studiów, red. nauk. Z. Zagórski, Poznań 2008. 7   Słownik nazwisk mieszkańców Poznania XVI-XVIII wieku, t. 1-2: A-N, pod red. I. Sarnowskiej-Giefing, Poznań 2011-2014.

22


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

miejską Poznania i Słownictwo gwary miejskiej Poznania w ujęciu tematycznym8. Z pełnym przekonaniem można zatem stwierdzić, że polszczyzna mieszkańców Poznania należy do najlepiej opracowanych gwar miejskich9.

Geneza regionalizmów poznańskich Odrębności językowe Poznania ukształtowały się przede wszystkim w wyniku następujących procesów: 1) nierównomiernego wycofywania się z użycia słownictwa dawnej polszczyzny ogólnej na terenie trzech zaborów, 2) wpływu języka niemieckiego w okresie zaboru pruskiego i 3) przenikania wyrazów gwarowych wraz z napływem okolicznej ludności wiejskiej do miasta. Skutkiem tych procesów są trzy warstwy językowe dające się wyróżnić w polszczyźnie poznaniaków: a) archaizmy (np. ból w znaczeniu ‘rana, wrzód’, kopystka ‘drewniana łyżka lub łopatka do mieszania i nakładania potraw’, latowy ‘dotyczący lata, letni’, miałki w znaczeniu ‘płytki’, sklep w znaczeniu ‘piwnica’), b) germanizmy (np. badejki (niem. die Badehose) ‘kąpielówki’, plyndz / plindz / plendz (niem. reg. die Plinse ‘racuszek, naleśnik, placek ziemniaczany’) ‘placek ziemniaczany’, szwamka (niem. der Schwamm) ‘gąbka’, świętojanka / świyntojanka (kalka niem. die Johannisbeere) ‘porzeczka’, wietrznik / wiecznik (kalka niem. der Windbeutel) ‘rodzaj ciastka – ptyś’) i c) dialektyzmy (np. bręczeć ‘marudzić, zrzędzić’, churchlać / churchać ‘kaszleć’ (zwłaszcza o uporczywym, męczącym kaszlu), ogigle / łogigle ‘gołe, pozbawione liści gałęzie lub łodygi; badyle’, szwagrocha ‘szwagier’, żgak / żgok 1. ‘kolec, drzazga, zadra’; 2. ‘zadziorny chło-

pak, wyrostek’), z wyraźną przewagą tych ostatnich (wbrew obiegowej opinii o dominacji germanizmów w słownictwie gwary miejskiej Poznania, stanowią one w nim mniej więcej jedną trzecią regionalnych odrębności). Czwartą, najmniej liczną grupę tworzą neologizmy miejskie (np. bimba ‘tramwaj’, deska ‘długi, wielopiętrowy blok mieszkalny’, odbić (bilet) ‘skasować (bilet)’). Wiele regionalnych jednostek leksykalnych reprezentuje więcej niż jedną z powyżej wymienionych kategorii, gdyż dialektyzmami mogą być liczne formy archaiczne bądź zapożyczone, archaizmami zaś – bardzo dawne zapożyczenia. Dodać tu należy, że niektóre regionalizmy z gwary poznańskiej są typowe nie tylko dla niej, ale występują też w mowie mieszkańców innych regionów (najczęściej Małopolski, Śląska i/lub Pomorza Zachodniego), jako rezultat wspólnego dziedzictwa kulturowego (utrwalonego w gwarach) oraz oddziaływania języka zaborców, nie są jednak elementami polszczyzny ogólnej (literackiej).

Gwara w przestrzeni publicznej miasta w dwudziestoleciu międzywojennym Gwara miejska Poznania od dawna wykraczała poza właściwy jej zakres użycia, czyli lokalną codzienną komunikację językową. Już w dwudziestoleciu międzywojennym można ją było spotkać w sytuacjach półoficjalnych i oficjalnych: w ogłoszeniach prasowych, na szyldach sklepowych, a nawet w urzędach i w szkole10. W „Kurierze Poznańskim” zamieszczano przykładowo takie ogłoszenia jak: „Pani z małym interesem szuka pana z dużym. Cel matrymonialny” (co w przekładzie na pol-

8   A. Piotrowicz, M. Witaszek-Samborska, Studia nad polszczyzną miejską Poznania, Poznań 2009; eaedem, Słownictwo gwary miejskiej Poznania w ujęciu tematycznym, Poznań 2018. 9   Poza prekursorskim Słownikiem gwary miejskiej Poznania ukazały się opracowania leksykograficzne dotyczące języka mieszkańców Łodzi, Bydgoszczy i Krakowa. Zob.: D. Bieńkowska, M. Cybulski, E. Umińska-Tytoń, Słownik dwudziestowiecznej Łodzi (konteksty historyczne, społeczne, kulturowe), Łódź 2007; A.S. Dyszak, Jak mówili bydgoszczanie. Mały słownik gwary bydgoskiej, Bydgoszcz 2008; idem, Gwara miejska bydgoszczan, Bydgoszcz 2015; Powiedziane po krakowsku. Słownik regionalizmów krakowskich, pod red. D. Ochmann i R. Przybylskiej, Kraków 2017. Jedyny wcześniejszy leksykon tego typu dotyczy XIX-wiecznej gwary warszawskiej (B. Wieczorkiewicz, Słownik gwary warszawskiej XIX wieku, Warszawa 1966). 10   Wojciech Ryszard Rzepka i Bogdan Walczak podają taki oto przykład zwracania się nauczyciela do ucznia w ówczesnej szkole: Tyj, w tyj siwyj jupie, puć sa du mnie (zob. W.R. Rzepka, B. Walczak, Jak się mówi po poznańsku, „Wprost”1984, nr 14, s. 19).

23


Gwara poznańska w życiu miasta dawniej i dziś

szczyznę ogólną brzmiałoby: pani posiadająca małą firmę szuka pana posiadającego dużą); „Sprzedam na gwałt mało używaną angielkę z dwoma otworami” (sprzedam na gwałt mało używany piec na węgiel (kaflowy w żelaznej ramie, na nóżkach) z dwoma otworami); „Wózik dla pupki i szata na dziewczę sześć lat stare” (wózek dla lalki i sukienka na sześcioletnią dziewczynkę). W oknach wystawowych widniały napisy typu: „Tu pręży się przodki męskie” (tu się prasuje gorsy do koszul frakowych) bądź „Tu można dostać po przystępnej cenie sztywne piersi” (tu można kupić po przystępnej cenie krochmalone półkoszulki)11.

Gwara miejska w tekstach artystycznych Od dziesięcioleci gwara miejska Poznania chętnie wykorzystywana jest również w tekstach publicystycznych i artystycznych. Popularny Wuja Ceśku (czyli wuj Czesław), bohater stworzony przez pisarza i redaktora Polskiego Radia Stanisława Strugarka – i przez niego na antenie kreowany – w latach 50. i 60. ubiegłego wieku opowiadał o swojej rodzinie, komentując przy tym często różne wydarzenia z życia miasta. Te radiowe felietony wydano na tzw. pocztówce dźwiękowej i opublikowano w książce Wuja Ceśku opowiada12, do której napisała Uwagi o języku St. Strugarka i opracowała Słowniczek Monika Gruchmanowa13. W późniejszych latach wuja Ceśka zastąpił Stary Marych (Marian), kultowa już dziś postać wymyślona przez poznańskiego pisarza i radiowca Juliusza Kubla, którą swoim głosem obdarzył aktor Marian Pogasz. Podobnie jak wcześniejsze, także te felietony wydano

w postaci książkowej14 i zarejestrowano na kasetach magnetofonowych, a później płytach CD. Stary Marych z twarzą Mariana Pogasza uwieczniony został w postaci pomnika (autorstwa Roberta Sobocińskiego) przy ul. Półwiejskiej. Kolejni bohaterowie radiowych felietonów Juliusza Kubla to kobiety: Hela, czyli Helena (Blubry Heli przy niedzieli15) i Bogusława lub Bogumiła, zwana w Poznaniu Boguchą (Mówi Bogucha, kto chce, niech słucha16). Przez wiele lat niestrudzonym propagatorem gwary poznańskiej był redaktor Jacek Hałasik, prowadzący w Radiu „Merkury” cykliczną audycję Jasny Fyrtel, czyli poznański kwadrans nie tylko dla poznaniaków! i liczne konkursy gwarowe. Z kolei w lokalnej prasie od roku 1995 do końca istnienia „Gazety Poznańskiej” (2006 rok) w jej wydaniach magazynowych publikowano felietony Waldemara Kurowskiego Na szagę bez Pyrlandię (Na przełaj przez Wielkopolskę). Gwarę poznańską wykorzystywano także w drobnych utworach literackich – fraszkach, piosenkach czy satyrach. Najbardziej znani twórcy takich tekstów to Lech Konopiński i Włodzimierz Scisłowski oraz Waldemar Kurowski17. Ten ostatni wraz z Andrzejem Niczyperowiczem stworzyli postać babci Moniki, która na łamach nieistniejącego już dziś „Expressu Poznańskiego” i w Radiu Plus podawała przepisy na typowo poznańskie smaczne i treściwe dania, np. ślepe ryby z myrdyrdą (zupę ziemniaczaną), rumpuć (gęstą zupę jarzynową), zupę korbolową (zupę dyniową) czy plyndze (placki ziemniaczane). Przepisy te zostały opublikowane w postaci książki kucharskiej 365 obiadów poznańskich babci Moniki18.

11   Zob. A. Piotrowicz, B. Walczak, M. Witaszek-Samborska, Stan i perspektywy badań nad polszczyzną miejską Poznania [w:] Miasto. Przestrzeń zróżnicowana językowo, kulturowo i społecznie, pod red. M. Święcickiej, Bydgoszcz 2006, s. 107. 12   S. Strugarek, Wuja Ceśku opowiada, Poznań 1977. 13   Ibidem, s. 262-269. 14   J. Kubel, Blubry Starego Marycha, Poznań 2006. Blubry to w gwarze miejskiej Poznania ‘brednie, bzdury’. 15   Felietony te także opublikowano w postaci książkowej: J. Kubel, Blubry Heli przy niedzieli, Poznań 2007. 16   Te felietony dotychczas nie ukazały się drukiem. 17   Zob. np.: L. Konopiński, W. Scisłowski, Żarty znad Warty. Zbiór satyr o tematyce poznańskiej i wielkopolskiej, Poznań 1983; W. Kurowski, Fraszki. 6 x oP, Kościan 1989; idem, Fraszki od A do Z, Poznań 1997. 18   W. Kurowski, A. Niczyperowicz, 365 obiadów poznańskich babci Moniki, Kraków 2004.

24


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Z kolei Eliza Piotrowska jest autorką podręcznika dla najmłodszych pokoleń poznaniaków Szneka z glancem, czyli elementarz gwary poznańskiej19.

Gwara miejska na estradzie Mowa mieszkańców naszego miasta od dawna kultywowana jest również na estradzie20. W latach 70. i 80. XX wieku działał w Poznaniu znany w całej Polsce kabaret TEY (założony przez Zenona Laskowika, Krzysztofa Jaślara i Aleksandra Gołębiowskiego), którego nazwa to powszechna w Poznaniu forma ogólnopolskiego wołacza ty! Estradowe tradycje kontynuowane są przez młodych wykonawców, z hiphopowcami włącznie. Drobne akcenty regionalne (takie jak pyra czy na winklu) usłyszeć można w utworach rapera Ryszarda Waldemara Andrzejewskiego, powszechnie znanego jako Peja. Liczniejsze przykłady gwary poznańskiej wykorzystują w swej działalności artystycznej, znani raczej tylko lokalnie, wykonawcy tacy jak: zespoły AIFAM i JAROMI ZEZ EKOM (Jaromi z paczką kumpli) oraz raper Tomasz Konys vel Koni. W ich utworach pojawiają się m.in. następujące słowa, wyrażenia i zwroty: bejmy w kiejdach (pieniądze w kieszeniach), dać se w tyte (upić się), dostać w sznupę (dostać w twarz), ejber (nieokrzesany mężczyzna silnej postury), na fyrtlu (w dzielnicy), rasowa pyra (prawdziwy poznaniak) bądź robić porutę (przynosić wstyd). Wszystkie omówione dotąd przykłady różnorodnego wyzyskiwania gwary miejskiej świadczą o wysokim stopniu świadomości komunikacyjnej poznańskich publicystów, artystów i innych twórców kultury, wykorzystujących gwarę do wzmacniania poczucia lokalnej tożsamości wśród mieszkańców miasta. Zachowaniu owego poczucia sprzyja z pewnością

zarówno dość silny konserwatyzm większości poznaniaków, jak i od dawna utrwalana duma z własnych językowych odrębności.

Gwara w przestrzeni publicznej miasta w XXI wieku W ostatnich latach wyraźna stała się tendencja do jeszcze innego sfunkcjonalizowania regionalnej leksyki w przestrzeni miejskiej – słownictwo to wykorzystuje się bowiem w różnych dziedzinach życia w celach perswazyjnych, ludycznych i ekspresywnych oraz do promocji miasta. Przykładów przybywa, zaprezentujemy tu tylko niektóre z nich. W przestrzeni konsumpcyjnej wiele lokali gastronomicznych, sklepów i punktów usługowych przyciąga klientów nazwą z komponentem gwarowym. I tak, kawę możemy wypić między innymi w takich miejscach jak: BLUBRA KAFE, CAFFE BIMBA, CAFFE RYCZKA, a posilić się w barach, bistrach i restauracjach o nazwach: BISTRO BAMBERKA, BISTRO W ANTREJCE, KWIRLEJKA BISTRO & CAFÉ, PYRA BAR, FYRTEL BAR, KNAJPKA NA FYRTLU, SZAGÓWKA, ŚLEPE RYBY NA SZAGĘ, WUCHTA SMAKÓW21. W wielu z tych nazw „lokalność” bimby, szneki czy fyrtla zderza się ze „światowością” bistra, café bądź &. W menu tych i licznych innych lokali gastronomicznych znaleźć można dania o dobrze znanych poznaniakom nazwach – przykładowo: ajntopf (gęsta zupa jarzynowa), pyry z gzikiem (ziemniaki z twarożkiem), szagówki (kopytka), kluchy szare lub z łychy (kluski ziemniaczane), szare kluchy z kapuchą, sznytka z leberką (kanapka z wątrobianką) – bądź słodkie (wyroby cukiernicze), takie jak szneki z glancem (drożdżówki z lukrem) i rogale świętomarcińskie (rogale o certyfikowanym składzie, wypiekane na dzień św. Marcina,

19   E. Piotrowska, Szneka z glancem, czyli elementarz gwary poznańskiej, Poznań 2015. Szneka z glancem to w Poznaniu ‘drożdżówka z lukrem’. 20   Wiele informacji podawanych tu i dalej pochodzi z nieopublikowanej pracy magisterskiej Darii Waszak Gwara poznańska we współczesnej przestrzeni miasta napisanej pod kierunkiem prof. dr hab. Małgorzaty Witaszek-Samborskiej w Instytucie Filologii Polskiej UAM (Poznań 2015). 21   Nieobjaśnione dotąd poznańskie gwaryzmy to: ryczka ‘niski stołeczek’, bamberka ‘kobieta w stroju bamberskim’, antrejka ‘przedpokój’, kwirlejka ‘mątewka’, pyra ‘ziemniak’, fyrtel ‘część miasta, dzielnica’, ślepe ryby ‘zupa ziemniaczana’, na szagę ‘na ukos’, szagówka ‘kluska kopytko’, wuchta ‘dużo, mnóstwo’.

25


Gwara poznańska w życiu miasta dawniej i dziś

czyli 11 listopada). Poznańskie leksemy wykorzystuje się tu czasem także w funkcji ludycznej, o czym świadczą nominacje powstałe w wyniku zabawy językiem: poTEJto czyli pyra z pieca, pyra Hungry, pyry z bzikiem lub danie niespodzianka – pyrwersja. Do zrobienia zakupów w sklepach spożywczych zachęcają ich nazwy: TYTKA. BUŁKA W MIEŚCIE czy SKŁAD KAWY. Wyjaśnić tu wypada, że skład w znaczeniu ‘sklep’ to archaizm, obecny dawniej w języku ogólnym (od XIX wieku), do dziś zachowany w gwarach ludowych Wielkopolski, Śląska i Małopolski oraz właśnie w polszczyźnie miejskiej Poznania. W handlu dostępne są produkty spożywcze typowe dla Wielkopolski i jej stolicy – przykładowo: amerykany ‘płaskie, duże ciastka biszkoptowe’, brzdące ‘ciastka z kremem czekoladowo-śmietanowym’, rogale świętomarcińskie, rury ‘ciemnobrązowe, słodkie, chrupkie ciastka z zagiętymi rogami, sprzedawane zwykle przy kościołach, np. w Boże Ciało i na odpustach’ – a także produkty znane w całej Polsce, ale o regionalnej nominacji, takie jak: galart ‘galareta mięsna’, leberka ‘pasztetowa lub wątrobianka’, gzik ‘twarożek ze śmietaną i szczypiorkiem’, kawiorek / kawiorka ‘długi pszenny chleb’, modra kapusta ‘czerwona kapusta’, pyzy ‘kluski drożdżowe gotowane na parze’, sosyski ‘parówki’. Powstał nawet rodzinny minibrowar Jana i Wojciecha Szałów „Szał Piw” produkujący różne gatunki piwa o regionalnych nazwach: JASNY i CIEMNY DYNKS, BŹDZIĄGWA, KEJTER, KOCIAMBER, ROJBER, SZCZUN i ŚRUP22. Objaśnienia tych nazw na etykietach, utrzymane w żartobliwym tonie, napisane są gwarą poznańską, np. o piwie ROJBER: To taki juchta co mo ambę z przerzutką na punkcie piwa i sznytki z leberką (to taki łobuz, co ma fioła na punkcie piwa i chleba z wątrobianką). Nie tylko branża spożywcza korzysta z perswazyjnej mocy poznańskich regio-

nalizmów. Można zatem: wynająć luksusowy apartament w agencji GLANC STUDIO (glanc ‘połysk’), skorzystać z usług salonów fryzjerskich i kosmetycznych PYRA STUDIO HAND & HAIR oraz PYRA BEAUTY STUDIO STYLIZACJI PAZNOKCI, a wypożyczyć rower lub zarezerwować wycieczkę w biurze turystycznym PYRA-BIKE. W przykładach tych widać – wspomniane już – charakterystyczne współcześnie zderzenie lokalności z globalnością: regionalizmów (glanc, pyra) z anglicyzmami (studio, hand & hair, beauty, bike). Promocji miasta służą też sprzedawane w Centrum Informacji Miejskiej oraz na straganach liczne gadżety z gwarowymi napisami, np. kubki i skarbonki (poznańska pyra, czyli prawdziwy poznaniak, niudka na bejmy, czyli świnka na pieniądze), karty do gry NIE TEJ z wyrazami: badejki (kąpielówki), bulaj (grubas), drabka (drabina), kapelinder (kapelusz), ekologiczne płócienne torby z napisami: tytka na kląkry i klamoty (torba na rupiecie), tytka na bejmy (torba na pieniądze), koszulki i czapki, m.in. firmy AIFAM GWARA WEAR z napisami: bimba czy drynda? (tramwaj czy taksówka?), lump nie do utytłania (ciuch nie do ubrudzenia), nie gadam ze szkiełami (nie rozmawiam z policjantami) itp. Spotyka się też kartki okolicznościowe z tekstami w gwarze poznańskiej, np. takie oto życzenia z okazji ślubu: By marzenia się spełniły, bejmy zawsze w kiejdzie były, klara zawsze się świeciła, wuchta wiary wokół była, na kalafie uśmiech gościł, rychtyg życzę Wam radości! (By marzenia się spełniły, pieniądze zawsze w kieszeni były, słońce zawsze się świeciło, mnóstwo ludzi [tu: przyjaciół] wokół było, na twarzy uśmiech gościł, tak właśnie życzę Wam radości!). Firma SALEOMEGA.pl, zajmująca się wynajmem sal szkoleniowych i konferencyjnych w biurowcu Omega przy ul. Dąbrowskiego 79A, wykorzystuje słownictwo regionalne (bimba, chaps, glanc, fyrtel, klara, pyra, tej, winkiel, wuchta) do nazwania tychże sal,

22   Dynks ‘jakaś rzecz, której nazwy mówiący nie zna lub w chwili mówienia nie pamięta’, bździągwa ‘coś małego, np. owoc’, kejter ‘pies’, kociamber ‘kot’, rojber ‘łobuziak’, szczun ‘chłopak’, śrup ‘stary koń lub człowiek’.

26


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

a sekretariat owej firmy nosi znaczące miano BAUER 23. W nazwach niektórych placówek oświatowych również wykorzystano poznańskie regionalizmy, by miejsca te kojarzyły się z domowym ciepłem i rodziną, np. żłobek GZUBY (malcy) bądź Szkoła Podstawowa nr 83 im. Emilii Waśniowskiej ŁEJERY (łe jery! ‘o rany!, o rety!’). Słownictwo regionalne odnajdujemy też w nazwach obiektów sportowych, np. LIGAWA (ślizgawka) – publiczne lodowisko, ROJBER (łobuziak) – sala zabaw dla dzieci w centrum handlowym. Inwencja słowotwórcza mieszkańców Poznania widoczna jest natomiast w nazwie parku linowego PYRLAND, powstałej od żartobliwej nazwy Wielkopolski – Pyrlandia. Potencjał perswazyjny tkwiący w słownictwie regionalnym dostrzegli także radni w Urzędzie Miasta Poznania. Kilka lat temu zainicjowali oni zakrojony na szeroką skalę program miejski pod nazwą KEJTER TEŻ POZNANIAK: w parkach, na skwerach i trawnikach rozstawiono tabliczki przypominające o obowiązku sprzątania po psach, wydrukowano ulotki dotyczące płacenia podatku od posiadania psa i wydano poradnik dla właścicieli psów Kejtrowy elementarz. Co roku też miasto organizuje piknik rodzinny – kejtrową majówkę, czyli KEJTRÓWKĘ. Inne instytucje metropolitalne również wykorzystują słownictwo poznańskie po to, by skrócić dystans między nadawcą a odbiorcą w oficjalnych komunikatach kierowanych do mieszkańców. Przedsiębiorstwo Poznański Rower Miejski w reklamie filmowej wyjaśniającej, jak wypożyczyć rower, stworzyło fikcyjne postaci gzuba i ejbra. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w swych ogłoszeniach i reklamach w mediach chętnie zastępuje ogólnopolski tramwaj regionalną bimbą. W okresie świąt Bożego Narodzenia jeździ po mieście przystrojony wycieczkowy tramwaj o nazwie ŚWIĄTECZNA BIMBA / BETLEJEMSKA BIMBA, a Caritas Archidiecezji Poznańskiej zbiera dary dla ubogich do dużych papierowych toreb z napisem TYTKA CHARYTA23

TYWNA. Warto zaznaczyć, że w ostatnich latach akcja o tej nazwie rozpowszechniła się w innych regionach Polski. Niektóre fundacje działające w Poznaniu perswazyjnie wzmacniają swój przekaz, używając słownictwa regionalnego już w nazwie (FUNDACJA SŁONECZNY FYRTEL) lub w treści ogłoszeń – tak na przykład na plakacie Fundacji „Psi Pazur” widzimy słowa wiaruchna (ludzie, ludziska), kociamber, kamlot (kamień) i bamber (chłop, wieśniak). W Poznaniu organizuje się też wiele wydarzeń związanych z kultywowaniem gwary miejskiej. Są to przykładowo: festyny DNI PYRLANDII i PYRA POZNAŃSKA; organizowane z okazji imienin ulicy Święty Marcin WARSZTATY KOSTIUMOWE „PAMPERLANDIA” (pamper ‘pajac’) oraz gra uliczna RATUJ EJBRA; festiwal o tematyce podróżniczej NA SZAGĘ; bieg na dystansie 10 km PYRLANDZKA DYCHA i RAJD MIEJSKI „POZNAŃSKA BIMBA”; spotkanie z okazji dnia wagarowicza BLAUKA ZE STARYM MARYCHEM (blauka ‘wagary’); konkurs fotograficzny MÓJ FYRTEL JEST TUTEJ, a także liczne akcje dla kibiców drużyny piłkarskiej Lecha Poznań, czyli Kolejorza – m.in. SZPYCNIJ NA NASZĄ MANĘ (spójrz na naszą drużynę) lub USZPORAJ NA DRYNDZIE Z KARTĄ KIBICA (zaoszczędź na taksówce z kartą kibica). Promocji miasta służą również oryginalne, nietypowe muzea, utworzone po to, by przybliżać poznaniakom i turystom historię, regionalne produkty oraz specyficzną gwarę stolicy Wielkopolski. Warto zwrócić uwagę na ROGALOWE MUZEUM POZNANIA mieszczące się przy Starym Rynku 41/2. Reklamowane jako centrum poznańskich tradycji i kultury pozwala zapoznać się z dziejami charakterystycznych rogali świętomarcińskich, ich wyrobem i smakiem, z gwarą w tle. Przy ulicy Wronieckiej 6 zwiedzić można z kolei muzeum o nazwie BLUBRY. POZNAŃSKIE LEGENDY W 6D. Na stronie internetowej muzeum czytamy:

Chaps ‘kęs’, winkiel ‘narożnik, róg’, bauer ‘gospodarz’. 27


Gwara poznańska w życiu miasta dawniej i dziś

Dzięki trójwymiarowym okularom obejrzycie malowidła naścienne wykonane w technice 3D, które na łącznej powierzchni 700 m 2 przedstawią Wam dzieje dawnego Poznania. W pomieszczeniu z multimedialnymi ekranami wysłuchacie charakterystycznej gwary poznańskiej, obejrzycie również półtorametrową makietę poznańskiego ratusza. Odbiór wrażeń wzmocnią efekty specjalne – mgła, wiatr, lasery, a także spotkanie z ruchomymi postaciami – bohaterami naszych opowieści oraz słodki, migdałowy zapach rogali świętomarcińskich. To tylko mały wycinek tego, czego u nas doświadczycie24.

W przestrzeni miejskiej Poznania gwara wykorzystywana jest nie tylko w obiegu oficjalnym, w celach promocyjnych, komercyjnych oraz – ogólnie – perswazyjnych, ale także indywidualnie, z inicjatywy mieszkańców, w funkcji ekspresywnej. I tak, w różnych punktach miasta można zauważyć graffiti na murach, np. FYRTEL PÓŁNOC – nazwa stowarzyszenia kibiców Lecha Poznań z północnych dzielnic miasta – czy napisy na ścianach, 24

28

http://blubry6d.pl/ [dostęp: 6.07.2019].

takie jak Segreguj, Tej! zachęcające do sortowania śmieci w jednej z wyższych uczelni Poznania.

Podsumowanie Wszystkie przedstawione w artykule przykłady obecności gwary poznańskiej w różnych obszarach publicznej przestrzeni miasta są świadectwem żywotności regionalnej odmiany języka w Poznaniu. Wykorzystywanie jej w owej przestrzeni publicznej wzmacnia poczucie lokalnej tożsamości poznaniaków. Gwara kojarzy nam się z przynależnością do regionalnej wspólnoty, z domem i swojskością. Jej obecność w oficjalnej komunikacji ociepla wizerunek publicznych instytucji i służy promocji miasta. Słownictwo regionalne w sferze konsumpcyjnej wzmacnia przekaz perswazyjny. W sferze nazw własnych przeciwwagą dla gwary miejskiej są łączone z nią okcydentalizmy (głównie anglicyzmy), nadające nazwom, a zatem i obiektom prestiż, walor nowoczesności i światowości.


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Sylwia Michalak, Liza Matuszewska, Marcin Jankowiak, Małgorzata Fabiszak

Krajobraz językowy Poznania, czyli o znaczeniu języków obcych na znakach informacyjnych Wprowadzenie Krajobraz językowy, inaczej zwany pejzażem językowym, to obecność napisów w rozmaitych językach w przestrzeni publicznej (z reguły miejskiej). Zgodnie z jedną z najpopularniejszych definicji, zaproponowaną w latach 90. ubiegłego stulecia przez dwóch badaczy, Rodrigue’a Landry’ego i Richarda Bourhisa1, a stosowaną później choćby przez Bogumiłę Góral czy Patryka Borowiaka2, tworzą go znaki znajdujące się w zasięgu wzroku każdej osoby poruszającej się po danym terenie, posiadające napisy w jednym lub kilku językach – szyldy sklepów, billboardy, plakaty, ogłoszenia, znaki drogowe, tablice informacyjne i tym podobne. Pejzaż językowy można analizować w dwojaki sposób: ilościowo lub jakościowo. Analizy ilościowe polegają na policzeniu liczby znaków danego typu lub liczby języków użytych w napisach na określonym obszarze, natomiast jakościowe starają się określić, jakie znaczenie ma użycie danego języka w konkretnym miejscu. Do obu rodzajów badań niezbędne jest klasyfikowanie znaków. Jeden z najczęściej wykorzystywanych podziałów opiera się na podmiocie, który jest odpowiedzialny za ustawienie bądź wywieszenie jakiegoś znaku. Znaki ustawione przez organy państwowe nazywane są oficjalnymi, natomiast te stworzone przez prywatne firmy czy osoby fizyczne – nieoficjalnymi (il. 1).

Il. 1. Znak oficjalny – informacja o peronach i nieoficjalny – automat do kawy. Dworzec Poznań Główny. Fot. L. Matuszewska, 2018

Badania nad krajobrazem językowym prowadzone są najczęściej w krajach o niejednolitej strukturze narodowościowej, na terenie większych i mniejszych miast, których mieszkańcy posługują się różnymi językami. Na przykład w Jerozolimie oficjalnymi językami są hebrajski i arabski, w powszechnym użyciu jest także angielski, a w San Sebastian współistnieją język hiszpański i baskijski. Jednak obserwacja znaków pojawiających się na ulicach miast z jednym dominującym językiem, do których zalicza się większość polskich miast, jest niemniej ciekawa. Krajobraz

R. Landry, R.Y. Bourhis, Linguistic landscape and ethnolinguistic vitality. An empirical study, „Journal of Language and Social Psychology” 1997, vol. 16, no. 1, s. 23-49. 2   B. Góral, Czym jest pejzaż językowy (linguistic landscape)? [w:] Język w poznaniu, 2, red. nauk. K. Juszczyk [et al.], Poznań 2011, s. 41-60; P. Borowiak, Nazewnictwo miejskie Poznania na tle urbonimii bułgarskiej [w:] Miasto Poznań w perspektywie badań interdyscyplinarnych, pod red. A.W. Brzezińskiej i A. Chwieduk, Wielichowo 2012, s. 55-60. 1

29


Krajobraz językowy Poznania, czyli o znaczeniu języków obcych na znakach informacyjnych

językowy spełnia bowiem nie tylko funkcję informacyjną, wyznaczającą granice obszaru zamieszkiwanego przez ludzi posługujących się danym językiem (co w Polsce mogłoby być zaobserwowane na przykład na Kaszubach, gdzie na znakach obok języka polskiego występuje również język kaszubski), ale także symboliczną, obrazującą stosunek mieszkańców do konkretnych języków, ich status w oczach społeczeństwa. Badając krajobraz językowy, można stwierdzić, z czym (na przykład z jaką branżą) kojarzą się konkretne narodowości oraz czy są to skojarzenia pozytywne, czy negatywne. Ponadto pozwala on spekulować, na jakich klientów nastawione są sklepy (wiek, status społeczny), jakie poglądy dominują wśród mieszkańców dzielnicy (graffiti), a także czy dany obszar jest nastawiony na przyjmowanie turystów lub imigrantów ekonomicznych. Co więcej, na podstawie zmian zachodzących w pejzażu językowym na przestrzeni lat, można wysnuć wnioski dotyczące zmian w strukturze ludności. Przykładowo, wzrastająca liczba nieoficjalnych znaków

w języku angielskim, szczególnie związanych z gastronomią i nowymi usługami, może sygnalizować gentryfikację – proces przemiany zaniedbanych, dawniej robotniczych osiedli w modne i bogate, otwarte na różnorodność dzielnice. W tym artykule opisujemy trzy projekty badawcze dotyczące krajobrazu językowego Poznania, przeprowadzone przez studentów Wydziału Anglistyki UAM. Pierwszy z nich, zrealizowany przez Sylwię Michalak, stanowi porównanie i analizę znaków pojawiających się w trzech historycznie podobnych dzielnicach Poznania – na Jeżycach, na Łazarzu oraz na Wildzie. Kolejny, autorstwa Lizy Matuszewskiej, skupia się na terenie dworca kolejowego Poznań Główny, natomiast trzeci, opracowany przez Marcina Jankowiaka, to analiza poznańskiego Starego Rynku. Projekty te, zebrane w całość, dają ciekawy pogląd na obecność różnych języków na terenie naszego miasta. Tabela 1 poniżej przedstawia zbiorcze informacje na temat tych badań.

Tabela 1. Krajobraz językowy Poznania. Dane liczbowe Liczba znaków oficjalnych

Liczba znaków nieoficjalnych

Procent znaków z jęz. polskim

Procent znaków z jęz. angielskim

Procent znaków w innych językach

Jeżyce (fragment ul. Dąbrowskiego)

154

722

94%

23%

6%

Łazarz (fragment ul. Głogowskiej)

93

686

92%

23%

5%

Wilda (fragment ul. Wierzbięcice)

44

305

89%

22%

5%

206

152

88%

87%

Stary Rynek

116

400

82%

37%

Oprac. własne 30

20%

dworzec kolejowy Poznań Główny

w tym 12% w jęz. niem. 12%


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Treść tabeli omówiona jest bardziej szczegółowo poniżej.

Czy napisy w języku angielskim są miarą gentryfikacji dzielnic? Jeżyce, Łazarz i Wilda to dzielnice z bardzo podobną przeszłością. W XIX wieku były podmiejskimi wsiami leżącymi na przedpolach pruskich fortyfikacji. Wszystkie stanowiły swoiste zaplecze Poznania, a ich coraz bardziej aspirujący do miejskiego stylu życia mieszkańcy podejmowali starania o włączenie ich w granice miasta. Inkorporacja wsi miała miejsce w 1900 roku. Nowe dzielnice rozkwitały, szybko rozwijał się w nich przemysł, powstawała nowoczesna zabudowa. Niestety, druga wojna światowa, a później burzliwy okres PRL spowodowały, że prosperujące zakłady upadały, pozbawiając mieszkańców zatrudnienia. Dzielnice ubożały, a lepiej sytuowani mieszkańcy przenosili się na nowo przyłączane tereny3. Dość przygnębiająca przeszłość nie była jednak tylko domeną Jeżyc, Łazarza i Wildy. Podobny los spotkał dzielnice wielu europejskich miast, w tym także Prenzlauer Berg w Berlinie. Lingwistka Uta Papen, która badała ten obszar, pisała, że od końca XIX wieku, dzięki prężnemu rozwojowi przemysłu, zachodziły w nim szybkie procesy urbanizacyjne, a dzielnica bogaciła się. Okres wojenny przyniósł jednak negatywne przemiany. W latach 80. ubiegłego stulecia Prenzlauer Berg opisywany był jako podupadłe, obskurne osiedle zamieszkałe głównie przez biedotę. Jak wskazuje Papen, obraz ten jest już jednak nieaktualny. Osiedle przeszło proces gentryfikacji, zatem zostało zmodernizowane, zmieniło się przeznaczenie części lokali i struktura mieszkańców. Zjawisko to widoczne jest w krajobrazie

językowym dzielnicy – jest on zdominowany przez znaki nieoficjalne, których znaczny procent stanowią znaki w języku angielskim4. Jednym z głównych założeń badania pejzażu językowego poznańskich dzielnic było sprawdzenie, czy podobne procesy gentryfikacji zachodzą także na naszym podwórku. W tym celu wyznaczono trzy zbliżone do siebie obszary badań – odcinek ulicy Jana Henryka Dąbrowskiego pomiędzy przystankami tramwajowymi Most Teatralny i Rynek Jeżycki, odcinek ulicy Głogowskiej pomiędzy przystankami Park Wilsona i Rynek Łazarski oraz odcinek ulicy Wierzbięcice pomiędzy przystankami Św. Czesława i Rynek Wildecki. Sfotografowano wszystkie znaki statyczne, czyli takie, które znajdują się w stałym położeniu (nie uwzględniono na przykład napisów na tramwajach), widoczne z poziomu ulicy i większe od rozmiaru kartki A5 (lub A4 dla naklejek). Pominięto ruchome wyświetlacze i słabo czytelne graffiti. Na Jeżycach sfotografowano łącznie 876, na Łazarzu 779, a na Wildzie 349 znaków. Ponadto zebrano opinie o poznańskich dzielnicach z popularnych forów internetowych, takich jak kafeteria.pl czy forum.gazeta.pl. Skupiono się na komentarzach na temat najlepszych lub najgorszych do zamieszkania, najbezpieczniejszych oraz najmniej bezpiecznych poznańskich dzielnic. Przeanalizowane posty z forów internetowych wskazują, że smutny obraz dzielnic z czasów PRL to już przeszłość. Internauci chwalą sobie szczególnie Jeżyce, które określają mianem modnych, studenckich czy hipsterskich. Poznaniacy zauważają, że na Jeżycach otwiera się wiele kawiarni i restauracji serwujących dania z różnych zakątków świata, że powstają punkty oferujące nowoczesne usługi, a także, iż stare budynki są odnawiane

Zob. S. Kowal, Społeczeństwo Łazarza w dwudziestoleciu międzywojennym, „Kronika Miasta Poznania” 1998, nr 3: Święty Łazarz, s. 108-117; J. Skuratowicz, Budownictwo spółdzielcze na Łazarzu, „Kronika Miasta Poznania” 1998, nr 3: Święty Łazarz, s. 47-55; D. Leśniewska, Ulica Jana Henryka Dąbrowskiego, „Kronika Miasta Poznania” 2000, nr 2: Jeżyce, s. 123-145; W. Karolczak, Z dziejów gminy jeżyckiej pod koniec XIX wieku, „Kronika Miasta Poznania” 2000, nr 2: Jeżyce, s. 55-79; Od redakcji, „Kronika Miasta Poznania” 2000, nr 2: Jeżyce, s. 5-7; M. Mrugalska-Banaszak, Wilda w czterech odsłonach 1235-1945, Poznań 2018. 4   U. Papen, Commercial discourses, gentrification and citizens’ protest. The linguistic landscape of Prenzlauer Berg, Berlin, „Journal of Sociolinguistics” 2012, vol. 16, no. 1, s. 56-80. 3

31


Krajobraz językowy Poznania, czyli o znaczeniu języków obcych na znakach informacyjnych

i restaurowane. Użytkownicy odnotowują podobne, aczkolwiek zakrojone na mniejszą skalę zmiany na Łazarzu. Choć nie pojawiły się komentarze mówiące o otwieraniu się nowoczesnych sklepów i punktów usługowych na Wildzie, forumowicze zauważają, że jest ona zdecydowanie bezpieczniejsza niż jeszcze kilkanaście lat temu i sugerują napływ nowych mieszkańców do dzielnicy. Na podstawie tego typu komentarzy można zatem stwierdzić, że w badanych dzielnicach ma miejsce proces gentryfikacji. Na Jeżycach wydaje się on najbardziej zaawansowany, natomiast na Wildzie jest on prawdopodobnie w początkowej fazie. Badania krajobrazu językowego Jeżyc, Łazarza i Wildy nie dają jednak tak jednoznacznego rezultatu jak w przypadku berlińskiego Prenzlauer Berg. W każdej z dzielnic procent znaków zawierających język polski i procent znaków zawierających język angielski jest bardzo podobny (odpowiednio około 90 procent i około 22-23 procent; niektóre znaki zawierają napisy w obu językach). Zatem tego typu analiza ilościowa nie potwierdza różnego stopnia gentryfikacji dzielnic. Dużą część znaków nieoficjalnych stanowią szyldy i reklamy kantorów, banków, lombardów i sklepów sieci Żabka. Pejzaż językowy jest więc raczej ubogi i mało atrakcyjny, a spora część znaków jest wyblakła bądź zniszczona. Choć jest ich jeszcze niedużo, pojawiają się też witryny sklepowe, które są spójne, zaprojektowane z namysłem i nowoczesne. Analiza jakościowa wskazuje na największą dbałość o formę estetyczną na Jeżycach. Tam najczęściej spotkać można nietanie restauracje specjalizujące się w kuchniach etnicznych z całego świata. Są to na przykład bary sushi, które pod względem reklam i wyglądu są bardzo dużym kontrastem dla barów mlecznych i stołówek z obiadami domowymi (il. 2). Również gęstość znaków (liczba znaków przypadająca na 100 metrów ulicy) jest największa na Jeżycach, a najmniejsza na Wildzie. Może to sugerować, że gentryfikacja przejawia się w polskim krajobrazie językowym inaczej niż w niemieckim. To znaczy nie poprzez liczbę znaków zawierających język angielski, ale poprzez ich gęstość oraz jakość graficzną. Z drugiej strony prawdopodobne jest, że to nie 32

główne arterie dzielnic, a boczne uliczki wykazywałyby więcej oznak gentryfikacji jako miejsca bardziej „hipsterskie”.

Il. 2. Tradycja i nowoczesność: Bar mleczny vs. Sushi bar, Jeżyce. Fot. S. Michalak, 2019

Analiza znaków na Jeżycach, Łazarzu i Wildzie daje również pogląd na symboliczną funkcję różnych języków i stosunek, jaki mają do tych języków (oraz narodowości, które się nimi posługują) poznaniacy. Przykładowo, język niemiecki pojawia się często w odniesieniu do kancelarii adwokackich, kantorów, piwa i chemii gospodarczej (w tym przypadku razem z niderlandzkim). Język francuski najczęściej spotykany jest na plakatach salonów fryzjerskich i kosmetycznych, sklepów z odzieżą, bielizną i perfumami. Turecki i japoński pojawiają się wyłącznie na restauracjach oferujących dania z tych krajów. Włoski również jest często używany w kontekście gastronomicznym, a także na banerach perfumerii. Łacinę można spotkać na kancelariach adwokackich, reklamach produktów ziołowych i tabliczkach upamiętniających wydarzenia historyczne. Angielski bardzo często pojawia się na banerach reklamujących nowinki technologiczne. Krajobraz językowy badanych dzielnic pokazuje również, jakich obcokrajowców spodziewają się poznaniacy w swoim mieście. Informacje o zabytkach, takich jak Teatr Nowy czy Dom Szachulcowy, podawane są najczę-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

ściej w trzech językach – polskim, angielskim i niemieckim. Podobnie jeśli chodzi o biletomaty, parkometry czy stacje rowerów miejskich, choć w ich przypadku do wyżej wymienionej trójki języków czasem dołącza także francuski. Poznaniacy są również nastawieni na napływ imigrantów zza wschodniej granicy, przede wszystkim Ukraińców i Rosjan. Świadczą o tym napisy w językach rosyjskim i ukraińskim, pojawiające się na agencjach pracy, mówiące o możliwościach zarobkowania w Polsce. Co ciekawe, obok takich napisów pojawiają się hasła w języku polskim, oferujące pomoc w znalezieniu zatrudnienia w Holandii czy w Niemczech.

Il. 3. Ukraińcy do Polski, Polacy do Niemiec i Holandii – Ogłoszenia o pracy, Łazarz. Fot. S. Michalak, 2019

Dla kogo są znaki oficjalne na dworcu Poznań Główny? Dworzec Kolejowy Poznań Główny, przejście podziemne prowadzące do Dworca Zachodniego i sam jego budynek były terenem badań Lizy Matuszewskiej, która zebrała tam zdjęcia 352 znaków. Ponad połowę z nich stanowiły znaki oficjalne, w większości stworzone przez Polskie Koleje Państwowe w celu informowania podróżnych o przyjazdach i odjazdach pociągów, gdzie znajdują się jakie perony itp. Na znakach dominowały języki polski i angielski, które występowały równie często. Trzecie miejsce zajął język niemiecki również występujący na znakach informacyjnych PKP.

Wskazuje to na założenie autorów znaków, że wśród zagranicznych podróżnych przyjeżdżających do Poznania najwięcej jest Niemców. I rzeczywiście tak jest, stanowią oni 32,9% z 307,6 tysięcy obcokrajowców odwiedzających nasze województwo5. Jednak kolejami podróżują również migranci ekonomiczni, którym w roku 2018 w Wielkopolsce wydano 36,5 tys. pozwoleń na pracę, z czego 80%, a więc 29 tys. stanowili Ukraińcy6. Niestety znaki na poznańskim dworcu nie biorą pod uwagę potrzeb tej grupy odbiorców. A przecież jeśli nie uczyli się oni języków obcych, to mogą mieć kłopoty z odczytaniem komunikatów napisanych alfabetem łacińskim. Na wyróżnienie zasługuje fakt, że mapka przedstawiająca położenie peronów ma również napisy w języku Braille’a. Najbardziej wielojęzyczne na dworcu okazały się informacje na koszach na śmieci, na których widnieją napisy po polsku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku i rosyjsku. Oczywiście włoski (Lavazza, espresso) i francuski (Le Crobag) pojawiają się również w kontekście gastronomicznym. Najciekawszym znakiem jest pomnik znajdujący się przy wejściu do budynku, upamiętniający współpracę Poznania i Budapesztu w 1956 roku, kiedy to poznaniacy oddali krew dla ofiar węgierskiego Października. Informacje zapisano na nim po polsku, węgiersku i angielsku.

Kreatywność językowa na Starym Rynku Inaczej niż na dworcu, na Starym Rynku przeważają znaki nieoficjalne. Ten teren badał Marcin Jankowiak, który zebrał tam zdjęcia 518 znaków. Na krajobraz lingwistyczny tego obszaru duży wpływ mają turyści oraz młodzi ludzie, którzy go często odwiedzają. Język angielski i niemiecki były często używane w celu komunikacji z obcokrajowcami, którzy posługują się tymi językami, w przeciwieństwie do języków takich jak hiszpański, włoski czy też czeski, których użycie miało

Urząd Statystyczny w Poznaniu, Turystyka w województwie wielkopolskim w 2017 r., Poznań [2018].   Urząd Statystyczny w Poznaniu, Cudzoziemcy na wielkopolskim rynku pracy w 2018 r., [Poznań 2019]. 5 6

33


Krajobraz językowy Poznania, czyli o znaczeniu języków obcych na znakach informacyjnych

głównie funkcję symboliczną, jako że języki te kojarzą się z kuchnią (w przypadku języka hiszpańskiego czy włoskiego), kawiarniami (w przypadku języka włoskiego) czy też piwem (w przypadku języka czeskiego). Jednak język angielski również bywał używany w sposób symboliczny, wzbudzając skojarzenia z nowoczesnością czy kosmopolityzmem, co zostało wcześniej zauważone przez Jeffreya Griffina7, który badał obecność języka angielskiego w krajobrazie lingwistycznym Rzymu. Do podobnych wniosków doszły Dominika Krzysztofowicz i Zofia Krupniewicz, które badały krajobraz językowy ulic Ratajczaka i Garbary w Poznaniu. Uznały one, że konsumenci kojarzą różne języki z różnymi wartościami, „np. angielski [to] nowoczesność, profesjonalizm; francuski – styl, elegancja; włoski – włoska kuchnia, smaczne jedzenie; łacina – dostojność, profesjonalizm”8. Ciekawym i często niezauważanym elementem krajobrazu lingwistycznego są różnego rodzaju wlepki, często mające związek z piłką nożną. Są one przykładem oddolnego kreowania krajobrazu lingwistycznego. Na Starym Rynku można znaleźć nie tylko wlepki polskich klubów, ale także klubów z Izraela (Hapoel Tel Awiw) czy Czech (SK Sigma Olomouc, FC Baník Ostrava), jak również wlepki nawiązujące do polityki, zarówno prawicowej, jak i lewicowej. Niektóre znaki opierają się na grze słów. Dwa najciekawsze przykłady ze Starego Rynku to nazwa restauracji oferującej potrawy kuchni czeskiej: Pyšna chalupa oraz nazwa galerii Ars-enał (il. 4). Jak widać na il. 4, nazwa restauracji odwołuje się do języka czeskiego. Chalupa to po polsku ‘chata, dom’, co nawiązuje do takich polskich nazw jak restauracja Chłopskie jadło czy sieć sklepów Chata Polska. Jednak słowo pyšný oznacza ‘dumny, wyniosły, próżny’ i odnosi się do cech charakteru człowieka,

Il. 4. Kreatywność językowa na znakach – Pyšna chalupa i Arsenał na Starym Rynku. Fot. M. Jankowiak, 2019

a nie smaku jedzenia (https://pl.glosbe.com/cs/ pl/pyšný). Pyszne jedzenie po czesku to raczej chutné, výtečné czy nádherné (https://pl.glosbe.com/pl/cs/pyszny). Można przypuszczać, że autorzy znaku zdają sobie sprawę, że te dwa podobnie brzmiące po czesku i po polsku wyrazy mają jednak inne znaczenie. Tym samym wzmacniają relację emocjonalną z tą grupą odbiorców, która zdaje sobie sprawę z żartu. Szyld galerii Arsenał to gra słów oparta na projekcie graficznym. Podział: Ars-enał to przykład tzw. derywacji wstecznej, kiedy wyraz dzieli się w sposób, który wskazuje na nieprawdziwą etymologię wyrazu. Zdarza się to dzieciom, kiedy tworzą wyrazy nieistniejące, np. mówiąc „Ale ja nie chcę niespodzianki, ja lubię spodzianki”. W przypadku Ars-enału powstaje wrażenie, że to zapożyczenie z włoskiego arsenale o początkowym znaczeniu ‘dok portowy’, później również ‘skład bro-

J.L. Griffin, The presence of written English on the streets of Rome, „English Today” 2004, vol. 20, no. 2, s. 3-8. 8   D. Krzysztofowicz, Z. Krupniewicz. Krajobraz językowy ulicy Ratajczaka oraz ulicy Garbary w Poznaniu [w:] Kreatywność językowa w przestrzeni publicznej, pod red. K. Burskiej i R. Zarębskiego, Łódź 2017, s. 63-76. 7

34


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

ni’, ma jakieś związki ze sztuką. Dzięki temu w jednym wyrazie skompresowano odniesienie do historii miejsca, które było niegdyś składem broni, oraz do jego współczesnej funkcji – galerii sztuki.

Zakończenie Podsumowując, nasze badania pokazują, że w stopniowo gentryfikujących się dzielnicach Poznania język angielski nie jest tak widoczny jak w podobnej dzielnicy Berlina – Prenzlauer Berg. Jednak gęstość znaków i staranność ich projektu wskazuje, że proces ten jest na różnych etapach zaawansowania. I tak

Jeżyce wydają się najbardziej hipsterską dzielnicą, Łazarz zajmuje drugie miejsce, a Wilda jest dopiero na początku tego procesu. Język angielski i niemiecki spełniają głównie funkcję informacyjną i skierowane są do obcokrajowców nieznających języka polskiego. Podobną rolę spełniają znaki w języku ukraińskim i rosyjskim, jednak są one nieliczne i ograniczają się do ogłoszeń o pracę. Języki romańskie: francuski, włoski, hiszpański mają funkcję głównie symboliczną, stanowią zachętę dla polskich konsumentów, ponieważ kojarzą się z wyszukaną tradycją gastronomiczną.

35


O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych…)

Bartosz Cemborowski

O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych i memów internetowych) Wstęp Gwary bywają utożsamiane z językiem osób starszych i niewykształconych. Wielu Polaków uważa, że regionalne warianty językowe uległy już lub ulegają zanikowi. Na takie postrzeganie ma wpływ wiele czynników. Jednym z nich jest panująca powszechnie opinia, że ludzie posługujący się gwarą są niewykształceni, nie mogą zajmować wysokiej pozycji społecznej i uzyskiwać związanych z nią korzyści materialnych1. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku w szkołach miały miejsce działania dyskryminujące gwary. Nauczyciele, kierując się swoiście pojmowanym dobrem uczniów, zakazywali używania gwar na terenie szkoły, za jedyną godną upowszechniania uważali polszczyznę ogólną2. W wielu rejonach kraju używanie gwar wiązało się również ze stygmatyzacją3, w związku z czym użytkownicy rezygnowali z nich na rzecz polszczyzny ogólnej lub posługiwali się gwarami tylko w relacjach prywatnych4. Niekorzystny wpływ miał także rozwój mediów, w których używany był jedynie język ogólny. Wszystkie te elementy wpływały na spadek prestiżu gwar, doprowadzając do upowszechniania się opinii o regionalnych systemach jako gorszych od polszczyzny ogólnej. W ostatnim czasie obserwujemy jednak odwrotną tendencję, która polega na wzro-

ście prestiżu regionalnych systemów językowych. Działania zmierzające ku temu wynikają przede wszystkim z coraz większego przywiązania do subregionów, tworzenia silnych więzi w grupach regionalnych i wyobrażeń na ich temat5. Mieszkańcy wielu rejonów Polski coraz częściej podejmują działania mające na celu „rozgraniczenia między Nami a Nimi”6. W tym celu szukają różnic w obrębie własnego narodu i elementów różnicujących grupy. Wyznacznikiem przynależności do swoich, a nie do obcych staje się coraz częściej język lub jego regionalna odmiana7. W skrajnych przypadkach podejmowane działania mogą doprowadzić do sytuacji, w której użytkownicy starają się o nadanie ich etnolektowi statusu języka regionalnego. Sytuacja taka miała miejsce na Kaszubach, a ku podobnemu celowi zmierzają Ślązacy. Zmiany w świadomości Polaków obserwowalne są na co dzień. Gwary przestają być piętnem, a stają się wyznacznikiem przynależności do określonej grupy. Użytkownicy języka nie kojarzą regionalnych systemów z brakiem wykształcenia, gdyż są świadomi istnienia różnych odmian polszczyzny i mają wiedzę na temat swojego regionu. Publiczna krytyka gwar już prawie nie istnieje. Przeciwnie – coraz częściej podejmuje się kroki zmierzające do promowania dziedzictwa kulturowego regionu, którego elementami są regionalne sys-

P. Bordieu, Language and symbolic power, Cambridge 1991, s. 229.   J. Tambor, Mowa Górnoślązaków oraz ich świadomość językowa i etniczna, wyd. 2, Katowice 2008, s. 100-102. 3   A. Zielińska, Mowa pogranicza. Studium o językach i tożsamościach w regionie lubuskim, Warszawa 2013, s. 81. 4   Ch.A. Ferguson, Diglossia, „Word” 1959, vol. 15, no. 2, s. 325-340. 5   A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, wyd. 2, Warszawa 2005, s. 93. 6   T.H. Eriksen, Etniczność i nacjonalizm, przekł. B. Gutowska-Nowak, Kraków 2013, s. 39. 7   H. Karaś, Zadania dialektologii w zakresie ochrony ginących gwar, „Gwary Dziś” 2015, t. 7, s. 84. 1 2

36


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

temy językowe. W szkołach otwarcie mówi się o różnorodności językowej Polaków i organizuje przedsięwzięcia mające na celu ukazanie terytorialnych różnic8. Zmianom w postrzeganiu regionalnych wariantów językowych sprzyjają również nowe media, szczególnie internet9, bez którego coraz częściej nie można wyobrazić sobie życia w dzisiejszym świecie. Użytkownicy podejmują działania mające na celu podniesienie prestiżu polszczyzny regionalnej (w tym gwary), odwrócenie istniejącej dotąd sytuacji językowej – zaniku gwar, a co z tym związane – ochronę dziedzictwa językowego. W tym celu powstają formy promocji w cyberprzestrzeni, które zostaną przedstawione w rozprawie. Internauci tworzą wybrane przestrzenie w obrębie internetu (blogi, fanpage’e na stronach internetowych, fora), gdzie komunikują się w gwarach. Do dyskusji używają również komunikatorów: tekstowych (Messenger, Gadu-Gadu, WhatsApp, tablice na portalach społecznościowych) oraz audiowizualnych (Skype czy wspomniany już Messenger). Użytkownicy, komunikując się w regionalnych systemach językowych, tworzą niespotykany dotychczas materiał badawczy. Jego znaczącą cechą jest zmienność w czasie – wciąż powstają nowe wpisy w gwarach, inne znikają w wyniku działań internautów. Dotychczas powstało kilkaset prac na temat funkcjonowania polszczyzny ogólnej w sieci internetowej oraz kilkadziesiąt tekstów nawiązujących do tej samej tematyki w odniesieniu do gwar. Najwięcej z nich dotyczyło języka kaszubskiego i etnolektu śląskiego, co wiąże się (a w przypadku kaszubszczyzny wiązało) z dążeniami do osiągnięcia statusu języka regionalnego. Nowym zagadnieniem jest natomiast funkcjonowanie gwar wielkopolskich w cyberprzestrzeni. Użytkownicy wielkopolskich odmian (ludowych i miejskich) wraz z rozwojem internetu zaczęli tworzyć obszary

w sieci, w których komunikują się w gwarach i podejmują działania mające na celu wzrost prestiżu ich regionalnej mowy. Opisane zagadnienia dotyczące gwar wielkopolskich są zjawiskami nowymi, łączącymi w sobie elementy przeszłości (gwara – język używany dawniej, w powszechnej opinii zanikający) ze współczesnością (nowe media). Połączenie to stanowi nowy i bardzo aktualny problem, który stał się przedmiotem pogłębionej analizy badawczej w mojej rozprawie doktorskiej Prestiż i funkcjonowanie gwar wielkopolskich w przestrzeni medialnej, która napisana została w Instytucie Slawistyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie pod kierownictwem dr hab. Ewy Golachowskiej, prof. IS PAN i dr. Błażeja Osowskiego. W niniejszym artykule zaprezentowany zostanie syntetyczny opis funkcjonowania gwar wielkopolskich w wybranym obszarze sieci internetowej, jakim są fanpage’e na portalach społecznościowych, i w formach komunikacji nazywanych memami internetowymi.

Fanpage’e na portalach społecznościowych – charakterystyka przestrzeni W ostatnim czasie coraz więcej osób funkcjonuje w dwóch wymiarach: rzeczywistym i wirtualnym. Jak zauważa Piotr Cichocki, „[i]nternet i nowe media od początku swego funkcjonowania tworzyły przestrzeń dla rozwoju międzyludzkich relacji”10. W sieci odnajdujemy coraz więcej form mających na celu wytworzenie więzi, o których wspomina cytowany antropolog. Twórcy stron internetowych prześcigają się w tworzeniu witryn, które mogłyby skupić osoby mające podobne poglądy czy zainteresowania, co znacznie wpływa na powstawanie omawianych relacji. Jedną z form, która zyskała w ostatnim czasie

8   Za dowód może posłużyć przykład stworzenia przez uczniów szkół ponadgimnazjalnych w Kole słowników Gospodarz i Gospodyni, które ukazują opisywane różnice. 9   W pracy termin internet rozumiany jest jako „medium, a nie system, który to medium obsługuje”, dlatego za Radą Języka Polskiego stosuję pisownię małą literą (źródło: http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1032:internet-&catid=44 [dostęp: 31.08.2019]). 10   P. Cichocki, Sieć przyjaciół. Serwis społecznościowy oczami etnografa, Warszawa 2012, s. 16.

37


O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych…)

największy sukces, stał się portal społecznościowy, „inaczej zwany serwisem społecznościowym […]. Jest to witryna będąca internetowym miejscem spotkań ludzi poszukujących nowych znajomości, w których uczestnicy wymieniają się wszelkimi informacjami na podstawie swoich indywidualnych profili, wykorzystując do tego celu specjalny interfejs”11. Na świecie funkcjonuje kilkanaście portali tego typu tworzonych zarówno przez Polaków, jak i obcokrajowców. Najpopularniejszymi serwisami społecznościowymi przeznaczonymi tylko dla mieszkańców Polski są: nasza-klasa.pl, grono.pl i fotka.pl12. W ostatnim czasie przewagę nad polskimi portalami społecznościowymi zyskują odpowiedniki zagraniczne – Twitter, Google Plus i Instagram. Najczęściej używanym obecnie serwisem społecznościowym, który pod koniec 2016 roku skupiał 1,65 miliarda13 użytkowników, jest amerykański serwis Facebook. Opisywany portal społecznościowy jest trzecią najczęściej odwiedzaną witryną na świecie. Bardziej popularną stroną jest tylko wyszukiwarka Google. Popularyzatorzy gwar wielkopolskich wykorzystują fenomen Facebooka, by promować regionalny wariant mowy w sieci internetowej. Jedną z przestrzeni, w obrębie której działają Wielkopolanie, stają się fanpage’e. W literaturze naukowej nie odnajdujemy obecnie14 definicji fanpage’ów. Można określić, że są to wirtualne przestrzenie, które „w dosłownym tłumaczeniu z języka angielskiego możemy określić […] jako strony fanów. […] Są to miejsca w sieci, gdzie wirtualnie spotykają się użytkownicy internetu, którzy mają np. podobne poglądy, zainteresowania czy są sympatykami jakiejś osoby lub grupy”15. Fanpage’e na portalu społecznościowym Facebook składają się z kilku elementów. Główną częścią są strony główne nazywane przez użytkowników tablicami, na któ-

rych moderatorzy (osoby prowadzące strony) zamieszczają treści. Nad tablicą znajduje się awatar – nazywany inaczej zdjęciem profilowym – oraz grafika w tle. Dwa wymienione elementy mają stanowić charakterystyczne i rozpoznawalne elementy fanpage’a. Oprócz tego witryny posiadają zakładkę „informacje”, w której moderatorzy informują o wybranych treściach, np. celu powstania fanpage’a lub kontakcie do osób nim zarządzających. Grafiki, które umieszczane są na tablicy, trafiają również do kolejnej zakładki, oznakowanej hasłem „zdjęcia”. Użytkownicy, którzy obserwują fanpage, mają możliwość sprawdzenia, który z ich znajomych również przypisał stronę do swojego profilu, oraz przeglądania wyłącznie postów (z pominięciem innych umieszczanych treści) przez wybranie zakładki „posty”. Użytkownicy przypisują fanpage do swoich profili poprzez wybranie opcji „lubię to” znajdującej się na górze tablicy. Po dokonaniu tego typu operacji fanpage zostaje automatycznie przypisany do konta danego użytkownika i prezentuje mu dodawane posty, które od tego momentu wyświetlane są również w jego aktualnościach.

Il. 1. Facebookowy fanpage Dawniej tutej, https:// www.facebook.com/dawniejtutej

11   E. Niewiadomska, Wpływ portali społecznościowych na rozwijanie umiejętności informatycznych, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego. Studia Informatica” 2011, nr 28, s. 66. 12   Portale wymienione zostały na podstawie największej liczby użytkowników. 13   Dane podane przez firmę Facebook Inc. pod koniec 2016 r. 14   Tj. w dniu powstawania tej pracy. W późniejszym czasie definicje takie mogły zostać stworzone. 15   B. Cemborowski, O promowaniu dialektu wielkopolskiego w Internecie. Raport z badań, „Adeptus” 2014, nr 4, s. 92.

38


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Internauci mają możliwość przeglądu wybranych treści, komentowania ich oraz wybrania hasła „lubię to”, oznaczającego aprobatę dla nich. Od 2016 roku istnieje możliwość wybrania innych opcji połączonych z emotikonami16, które pozwalają na wyrażenie uczuć odbiorcy względem umieszczonej treści. Użytkownicy opisywanego portalu mogą wybrać określone ikony, które odzwierciedlają ich nastawienie do prezentowanej przez moderatora treści. lubię to – aprobata do zamieszczonej treści super – większa aprobata niż w przypadku „lubię to” ha ha – śmiech wow – zdziwienie przykro mi – smutek wrr – złość Il. 2. Emotikony dostępne na Facebooku odwzorowujące stosunek internautów do przedstawionych treści, źródło: www.facebook.com

Funkcjonowanie gwar wielkopolskich w obrębie fanpage’ów na portalach społecznościowych Miłośnicy gwar, dostrzegając fenomen Facebooka, zaczęli wykorzystywać fanpage’e jako narzędzie promowania omawianego wariantu języka. Obecnie istnieje kilkanaście form tego typu. Skupiają one kilkadziesiąt tysięcy użytkowników gwar i osób zainteresowanych wielkopolskim systemem. Najwięcej użytkowników przypisało do swojego profilu witrynę Dawniej tutej – gwara wielkopolska (26 453). Na drugim miejscu w dniu badań17 znajdował się fanpage GWARA poznańska (22 133), a na trzecim Gwara poznańska (21 633). Ponad tysiąc subskrybentów mają również fanpage’e Poznańska Gwara (9140) i Poznanioki zes hubów i landów (1038). Obecnie wszystkie one skupiają łącznie około 80 427 użytkowników, a ich liczba wciąż rośnie. O rozwijającym się zainteresowaniu gwarami wielkopolskimi świadczy zmieniająca się liczba osób subskrybujących fanpage’e na przestrzeni trzech lat.

Tab. 1. Wzrost zainteresowania fanpage’ami dotyczącymi gwar wielkopolskich w latach 2014-2016 Nazwa fanpage’a

Liczba subskrybujących w 2014

Liczba subskrybujących w 2016

Zanotowany wzrost

GWARA poznańska

0

22 133

22 133

Dawniej tutej – gwara wielkopolska

5099

26 453

21 354

Gwara poznańska

4512

21 663

17 151

Poznańska Gwara

6341

9140

2799

Poznanioki zes hubów i landów

0

1038

1038

Emotikon – (ang. emotion ‘emocja’ + icon ‘obraz’), buźka, smiley (ang. ‘uśmieszek’) – umowny znak lub zespół znaków wyrażający stan emocjonalny osoby przekazującej informację pocztą elektroniczną lub sugerujący, w jaki sposób należy traktować poprzedzającą go wypowiedź. 17   Liczby osób subskrybujących stale zmieniają się, co wpływa na prezentowane zestawienie fanpage’ów ze względu na liczbę użytkowników. 16

39


O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych…) Il. 3. Przykład postu na fanpage’u Gwara Poznańska, www.facebook. com/gwarapoznan/

Jak wynika z powyższego zestawienia, w 2014 roku istniały zaledwie trzy fanpage’e skupiające ponad 10 000 użytkowników, obecnie jest ich pięć. Powstały dwie nowe formy tego typu: Poznanioki zes hubów i landów (liczące obecnie 1038 subskrybentów) i GWARA poznańska (22 133 obserwujących). Największy wzrost popularności z trzech istniejących dotychczas fanpage’ów zanotowała Dawniej tutej – gwara wielkopolska (21 354) oraz Gwara poznańska (17 151). W 2016 roku znacznie więcej osób obserwuje również Poznańską Gwarę – 2799 subskrybentów. Łączna suma użytkowników w 2014 roku wynosiła 15 952. W ciągu dwóch lat fanpage’e łącznie zanotowały wzrost liczby obserwujących o 64 475 osób. Sytuacja taka świadczy o znacznym wzroście zainteresowania gwarami i powstaniu mody na nie. Wzrost liczby użytkowników, którzy interesują się danym fanpage’em dotyczącym

gwar wielkopolskich, zależy od aktywności i kreatywności moderatora. Najwięcej postów dodają osoby administrujące portalem Dawniej tutej – gwara wielkopolska, co przełożyło się na największy wzrost liczby subskrybentów (z wyjątkiem fanpage’a GWARA poznańska, który powstał później). Moderatorzy stron skupiających dużą liczbę osób zainteresowanych wielkopolskimi gwarami stosują szereg czynności mających na celu promowanie regionalnego wariantu językowego. Jedną z podstawowych metod są posty, które stanowią krótkie zdania umieszczane na tablicy fanpage’a. Administratorzy kierują je zazwyczaj bezpośrednio do użytkowników, co ma na celu nawiązanie bezpośredniego kontaktu. Posty pisane najczęściej w gwarze stają się przyczynkiem do obszernych dyskusji, które zostaną opisane w dalszej części pracy. Posty moderatorów mogą być oceniane przez użytkowników za pomocą emoti-

Il. 4. Źródło wiedzy nt. fanpage’ów dotyczących gwar wielkopolskich, źródło: materiały własne

40


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

konów, które zostały przedstawione wyżej. W przeważającej większości dominują symbole oznaczające pozytywne emocje (lubię to, super, ha ha, wow), co świadczy o pozytywnym odbiorze treści przez internautów. Co więcej, użytkownicy udostępniają posty na prywatnych tablicach, co sprawia, że dzielą się nimi ze znajomymi, którzy również zaczynają interesować się fanpage’ami. W trakcie wywiadów z użytkownikami sieci zapytano ich, skąd dowiedzieli się o fanpage’ach. Wśród odpowiedzi padały takie informacje jak: spotkania z popularyzatorami gwar, rozmowy ze znajomymi w świecie rzeczywistym, posty moderatorów stron udostępnione przez znajomych na tablicy, inne media oraz pozostałe źródła. Podczas analizy wyników internetowej ankiety Google, której celem było uzyskanie informacji na temat tego, jaki element – z wymienionych w rozmowach – był najczęstszym źródłem wiedzy o fanpage’ach, otrzymano następujące odpowiedzi. Najwięcej spośród nich dowiedziało się o fanpage’ach dzięki postom udostępnianym przez znajomych na własnych tablicach. 98 internautów określiło posty jako źródło wiedzy, co stanowiło ponad 51% udzielonych odpowiedzi. Kolejno w zestawieniu pojawiły się takie źródła jak: rozmowy ze znajomymi w świecie rzeczywistym (31 osób), strony internetowe (21), inne źródła w sieci (14), inne media18 (12) i spotkania z popularyzatorami gwar (8). Posty stanowią zatem nie tylko narzędzie służące moderatorom do promowania regionalnego wariantu mowy, ale również sposób na szybkie rozprzestrzenianie informacji o istnieniu gwarowych fanpage’ów i poszerzanie grona odbiorców. Użytkownicy mają tego świadomość, co podkreślają w swoich wypowiedziach na fanpage’ach: „Wszystkiego dobrego Roczniak/u/i! Udostępniam Wasze wpisy i tym samym propaguję naszą gwarę wśród mieszkańców innych regionów Polski :)”.

W ostatnim czasie moderatorzy fanpage’ów rozwinęli umieszczane przez siebie posty poprzez wzbogacenie ich o memy, hasła słownikowe, muzykę19 i zdjęcia. Ostatnia z wymienionych form obrazuje treść postu lub nawiązuje do niego tematycznie. Użytkownicy, podobnie jak w przypadku wpisów pozbawionych grafiki, mają możliwość komentowania, udostępnienia na własnej tablicy lub wyrażenia uczuć poprzez wybranie jednego z sześciu emotikonów.

Memy internetowe – charakterystyka internetowej formy komunikacji Jedną z najczęściej wykorzystywanych form prezentacji i promocji gwar wielkopolskich na opisanych we wcześniejszej części pracy fanpage’ach stały się obrazkowe memy. Nazwa mem pochodzi z nauk biologicznych. Jako pierwszy użył jej Richard Dawkins w 1976 roku w publikacji Samolubny gen20 i w późniejszych tekstach, m.in. Viruses of the mind21. Biolog nazywał memem jednostkę pamięci, która przenoszona jest pomiędzy kolejnymi użytkownikami. Na przestrzeni lat pojęcie memu ewoluowało i stało się obiektem zainteresowania badaczy z zakresu nowych technologii. Jako pierwsi zaczęli używać go pracownicy Microsoftu, którzy przenieśli pojęcie na grunt nauk informatycznych. Jeden z nich – Richard Brodie – stworzył w ten sposób pojęcie „samolubnego memu”, który określił mianem łatwej i charakterystycznej do zapamiętania formy samoczynnie przenoszącej się w świadomości użytkowników: „Mem jest zawartą w umyśle jednostką informacji, która wpływa na przebieg określonych wydarzeń i przyczynia się do powstania swoich kopii w innych umysłach”22. Pojęcie obrazkowego memu internetowego jest dosyć nowym zjawiskiem, zaś w słownikach nie odnajdujemy jego dokładnej definicji. W elektronicznym leksykonie pojęć inter-

Wszystkie pozostałe z wyłączeniem internetu.   Memy, hasła słownikowe i muzyka staną się przedmiotem analizy w dalszej części pracy. 20   R. Dawkins, Samolubny gen, przeł. M. Skoneczny, Warszawa 1996. 21   R. Dawkins, Viruses of the mind, Oxford 1996. 22   R. Brodie, Wirus umysłu, przekł. P. Turski, Łódź, 1997, s. 27. 18

19

41


O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych…)

netowych określony jest on w tłumaczeniu na język polski jako „cytaty, obrazki lub prawdziwi ludzie – kopiowani i rozprzestrzeniani w internecie”23. Nieliczni badacze tego pojęcia stworzyli własne definicje, które oddają pojęcie memu internetowego na potrzeby swoich prac. Definicje te różnią się od siebie w wielu elementach. Jakub Sroka w pracy Obrazkowe memy internetowe określa opisywane zjawisko następująco: „przybierająca formę począwszy od obrazka, skończywszy na wiadomości e-mail lub pliku wideo, reprezentacja pojęcia lub idei, która w sposób wirusowy rozprzestrzenia się pomiędzy osobami za pomocą Internetu. Najpopularniejszą formą memu jest obraz osoby lub zjawiska opatrzony zabawnym lub uszczypliwym opisem. Większość posługuje się humorem i apeluje głównie do nastolatków i młodych dorosłych, którzy wykazują największe prawdopodobieństwo ich odkrycia, rozumienia humoru, a także dalej swoim znajomym”24. Inną definicję w pracy Niecne memy. Dwanaście wykładów o kulturze internetu prezentuje Magdalena Kamińska: Określenie „mem internetowy” jest potocznie używane przez internautów na oznaczenie popularnego semiotycznego kompleksu transmitowanego via ICT, najczęściej w funkcji tak zwanego żartu internetowego. Przez niektórych „cybermemetyków-amatorów” mem internetowy jest traktowany jako swoista metafora memu Dawkinsowskiego, czyli hipotetycznej ewolucyjnej jednostki przekazu kulturowego, zaś inni, będący równocześnie zwolennikami hipotezy socjobiologicznej, uważają mem internetowy dosłownie za sam zwizualizowany mem 25.

Definicje memów internetowych pojawiają się również w publikacjach pokonferencyj-

nych, w których badacze sami formułują charakterystykę omawianego zjawiska. Agnieszka Niekrewicz w artykule Kot jako bohater memów internetowych – między grą językową a diagnozą rzeczywistości podkreśla, że „pojęcie mem internetowy jest potocznie używane przez internautów na oznaczanie kompleksu znaków werbalnych i wizualnych, przekazywanego i modyfikowanego za pośrednictwem sieci, najczęściej pełniącego funkcję żartu”26. Niezależnie od autora – każda z przytoczonych definicji zawiera informację o memach, jako tworach powstałych w celach humorystycznych. Zasadniczą różnicą, jaka występuje pomiędzy memami w ujęciu badaczy a formami tego typu promującymi gwary wielkopolskie jest element mający na celu rozbawienie użytkowników. Jak podkreślam w artykule Funkcjonowanie gwar wielkopolskich w internecie. Przegląd wybranych form Celem większości memów internetowych jest rozśmieszenie użytkowników sieci. Połączenie nietypowego tekstu z ilustracją sprawia, że użytkownicy natychmiast identyfikują widzianą sytuację z wydarzeniami w świecie realnym, co daje efekt komiczny. Memy dotyczące regionalnych odmian języka w Wielkopolsce mają jednak inne zadanie, gdyż są tworzone, by edukować użytkowników i promować gwary. Odbiorcy wielkopolskich memów internetowych zgodnie podkreślają, że „Memy gwary czasami śmieszą. Ale tu nie chodzi o to. Dzięki nim dużo zapamiętujemy i zaś wiemy, jak na coś się mówi”27.

Na potrzeby opisu wielkopolskich memów przyjmuję definicję memu internetowego jako nietypowego połączenia obrazów z innymi elementami, np. tekstami w gwarach wielkopolskich. Formy te mogą zawierać elementy hu-

23   Chad-Syphrett, Internet memes [tłum. B.C.], https://www.urbandictionary.com/define.php? term=Internet+Memes [dostęp: 1.09.2019]. 24   J. Sroka, Obrazkowe memy internetowe, Warszawa 2014, s. 33. 25   M. Kamińska, Niecne memy. Dwanaście wykładów o kulturze internetu, Poznań 2011, s. 61. 26   A. Niekrewicz, Kot jako bohater memów internetowych. Między grą językową a diagnozą

rzeczywistości [w:] Kot w kulturach świata, red. E. Skorupska-Raczyńska, J. Rutkowska, W. Kuska, Gorzów Wielkopolski 2013, s. 157. 27   B. Cemborowski, Moda językowa na gwary wielkopolskie wśród użytkowników portalu społecznościowego Facebook [w:] Dynamika rozwoju gwar słowiańskich w kontekście dziedzictwa narodowego i kulturowego, red. D. Rembiszewska, Warszawa 2017, s. 59.

42


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

morystyczne, mające zachęcić użytkownika sieci do sięgania po nie, lecz nie zawsze. Celem ich tworzenia jest promowanie wielkopolskiej odmiany polszczyzny i podnoszenie jej prestiżu wśród internautów.

Memy internetowe dotyczące gwar wielkopolskich W przytoczonej definicji celowo podkreślono, że „formy te mogą zawierać elementy humorystyczne”, gdyż początkowe memy dotyczące gwar wielkopolskich, jakie odnajdujemy w sieci, miały na celu rozśmieszanie internautów. Ich twórcy (członkowie Fundacji Klaster) wybierali humorystyczne obrazy, które łączyli z zabawnymi – w odczuciu internautów – gwaryzmami. Pierwsze wielkopolskie memy tego typu zaczęły ukazywać się na przełomie 2012/2013 roku. Publikowano je na portalu kwejk.pl, będącym serwisem zabawnych grafik, które mają na celu rozśmieszenie internauty. Twórcy opatrzyli wszystkie memy hasłem „Mów tej”, mającym na celu wykorzystywanie regionalizmów w codziennej komunikacji. Pierwsze memy internetowe dotyczące gwar wielkopolskich okazały się wielkim sukcesem ich autorów. Coraz częściej zaczęły pojawiać się na portalach społecznościowych, co sprawiło, że regionalizmy stały się znane nie tylko wśród Wielkopolan. Rozwinęło się to do tego stopnia, że po kilku latach o wielkopolskich memach internetowych zaczęto pisać w ogólnopolskich mediach28. Popularność memów internetowych została dostrzeżona przez lokalnych sympatyków, którzy postanowili wykorzystać je, by na szeroką skalę promować gwary wielkopolskie. Szczególne znaczenie zaczęły zyskiwać na portalach społecznościowych, gdzie tworzono pierwsze fanpage’e dotyczące gwar wielkopolskich. Po kilkunastu miesiącach od pojawienia się pierwszych memów została wypracowana podstawowa forma, stosowana przez moderatorów tworzących memy w regionalnych odmianach języka.

Il. 8. Memy internetowe na portalach społecznościowych, www.facebook.com/dawniejtutej

Memy internetowe dotyczące gwar wielkopolskich zbudowane są najczęściej z: • gwarowego hasła, • odpowiednika w polszczyźnie ogólnej (zazwyczaj tworzonego na podstawie Słownika gwary miejskiej Poznania lub własnej wiedzy moderatorów, o czym wspominają w swoich wypowiedziach), • ilustracji obrazującej hasło (znajduje się ona na pierwszym planie lub w tle memu), • znaku wodnego odnoszącego się do fanpage’a lub strony, z której pochodzi mem. Opisywane memy na przestrzeni lat ewoluowały i zaczęły przybierać różne formy. Wśród tych, które odnajdujemy w sieci internetowej, znajdują się: •

memy bez obrazów – pozbawione są grafik obrazujących omawiane zagadnienie

Il. 9. Mem bez obrazu, www.facebook.com/dawniejtutej

28   F. Czekała, Tej, bździągwy i szczuny! Witajcie w Pyrlandii, https://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/ tej-bzdziagwy-i-szczuny-witajcie-w-pyrlandii,25,570 [dostęp: 1.09.2019].

43


O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych…)

memy z obrazami – zawierają najczęściej zasłyszane wypowiedzi lub fragmenty literatury stylizowanej gwarowo, w których wystąpiły opisywane regionalizmy

memy zawierające wyłącznie regionalizmy i ilustrację – obraz zastępuje tłumaczenie znaczenia prezentowanych słów

Wpływ memów na język internautów Bez względu na formę memu za każdym razem spotykają się one z pozytywnym odbiorem internautów. Jak wynika z przeprowadzonych rozmów, badani kodują w swojej świadomości gwarowe memy i często wykorzystują je później do komunikacji. O opisywanym zjawisku wspominam w artykule zamieszczonym w tomie Język w regionie, region w języku II:

Il. 10. Mem z obrazem, www.facebook.com/dawniejtutej

memy zawierające wyłącznie gwarowy tekst (ewentualnie obraz) – odnoszą się one najczęściej do aktualnych wydarzeń, zawierają często ilustrację nawiązującą do tekstu

Il. 11. Mem z gwarowym tekstem, www.facebook. com/dawniejtutej

memy z przepisami – opisany jest w nich sposób przyrządzenia potrawy; zarówno składniki, jak i instrukcja zapisane są w gwarze

Forma memów internetowych ewoluuje na przestrzeni lat, lecz ich cel pozostaje niezmienny: mają uczyć odbiorców regionalnej mowy. Internauci często zapamiętują leksemy i przenoszą je ze świata wirtualnego do realnego, co potwierdzają podczas przeprowadzonych rozmów. „Człowiek koduje w głowie i później w realu może używać. Zamiast listonosz, listowy, rosumiesz?”29.

O pozytywnym stosunku badanej społeczności do memów internetowych świadczą wypowiedzi internautów, jakie umieszczane są pod grafikami. Użytkownicy wspominają w nich o przeszłości, z którą kojarzą regionalny system językowy, zamiłowaniu do gwar, lokalnym patriotyzmie, żywotności regionalizmów w ich najbliższym otoczeniu. Prowadzone pod memami dyskusje tworzą obszerny materiał dialektologiczny, który w części stał się przedmiotem analizy w niniejszej pracy. W trakcie rozmów użytkownicy między innymi nawiązują do form gwarowych używanych w ich otoczeniu. Regionalne wyrazy i zwroty są na tyle zakorzenione w świadomości użytkowników, że niektórzy z nich nie zdają sobie sprawy z faktu używania regionalnego słownictwa. Przykładem jest reakcja użytkowniczki Marion na wyraz kwirlejka ‘mątewka’. Dzięki memom użytkownicy kodują w swojej pamięci regionalizmy i przenoszą je do codziennej komunikacji. Możliwości, jakie daje internet, sprawiają, że formy te trafiają do

29   B. Cemborowski, Funkcjonowanie gwar wielkopolskich w Internecie. Przegląd wybranych form [w:] Język w regionie, region w języku, 2, pod red. B. Osowskiego [et al.], Poznań 2017, s. 59-61.

44


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

użytkowników oddalonych od siebie setki kilometrów. Co więcej – w sieci memy stają się przyczynkiem do komunikacji pomiędzy ich odbiorcami.

Il. 14. Przykład żywotności i odmiennych form regionalizmów w języku internautów, www.facebook. com/dawniejtutej

Podsumowanie Obecnie znajdujemy się w niespotykanej dotychczas sytuacji socjolingwistycznej. Wielkopolanie, którzy dotychczas wstydzili się gwar i unikali ich używania, zaczynają się nimi szczycić. Lokalny wariant językowy nie jest już kojarzony z językiem osób niewykształconych. Na takie postrzeganie gwar wielkopolskich wpływ mają działania miłośników, które podejmowane są zarówno w świecie rzeczywistym, jak i wirtualnym.

W sieci internetowej powstaje coraz więcej przestrzeni, które umożliwiają użytkownikom gwar komunikację bez względu na oddalenie w świecie rzeczywistym. Powstają również unikalne formy umożliwiające poznawanie nowej leksyki. Najczęściej wykorzystywaną przestrzenią, w obrębie której działają użytkownicy zainteresowani gwarami, są portale społecznościowe. Wśród nich najpopularniejszym stał się Facebook z przynależącymi do niego fanpage’ami. W obrębie opisanych przestrzeni odnajdujemy memy internetowe, które stanowią źródło wiedzy na temat lokalnej leksyki dla Wielkopolan. Połączenie obrazu z tekstem pozytywnie wpływa na prestiż gwar, sprawia, że użytkownicy zapamiętują słowa i wykorzystują je później w świecie rzeczywistym. Obecnie coraz więcej osób szczyci się, że potrafi mówić w gwarach wielkopolskich. Te stają się dla Wielkopolan wyznacznikiem regionalnej identyfikacji. W swoich wypowiedziach internauci podkreślają, że gwary są wciąż żywotne – głównie regionalizmy, używane w różnych znaczeniach i odmianach fonetycznych. Niektóre słowa zakorzenione są w języku do tego stopnia, że użytkownicy nie mają świadomości, że posługują się lokalnym słownictwem. Wyjątkowa sytuacja, w której się znajdujemy, jest efektem działań w internecie, szczególnie na fanpage’ach, gdzie pomiędzy użytkownikami rozprzestrzeniane są takie formy jak memy internetowe.

Bibliografia Bordieu P., Language and symbolic power, Cambridge 1991. Brodie R., Wirus umysłu, przekł. P. Turski, Łódź, 1997. Cemborowski B., Funkcjonowanie gwar wielkopolskich w Internecie. Przegląd wybranych form [w:] Język w regionie, region w języku, 2, pod red. B. Osowskiego [et al.], Poznań 2017. Cemborowski B., Moda językowa na gwary wielkopolskie wśród użytkowników portalu społecznościowego Facebook [w:] Dynamika rozwoju gwar słowiańskich w kontekście dziedzictwa narodowego i kulturowego, red. D. Rembiszewska, Warszawa 2017. Cemborowski B., O promowaniu dialektu wielkopolskiego w Internecie. Raport z badań, „Adeptus” 2014, nr 4. Cichocki P., Sieć przyjaciół. Serwis społecznościowy oczami etnografa, Warszawa 2012. Dawkins R., Samolubny gen, przeł. M. Skoneczny, Warszawa 1996. Dawkins R., Viruses of the mind, Oxford 1996. Eriksen T.H., Etniczność i nacjonalizm, przekł. B. Gutowska-Nowak, Kraków 2013. Ferguson Ch., Diglossia, „Word” 1959, vol. 15, no. 2. 45


O funkcjonowaniu gwar wielkopolskich w sieci internetowej (na przykładzie portali społecznościowych…)

Kamińska M., Niecne memy. Dwanaście wykładów o kulturze internetu, Poznań 2011. Karaś H., Zadania dialektologii w zakresie ochrony ginących gwar, „Gwary Dziś” 2015, t. 7. Kłoskowska A., Kultura narodowa u korzeni, wyd. 2, Warszawa 2005. Niekrewicz A., Kot jako bohater memów internetowych. Między grą językową a diagnozą rzeczywistości [w:] Kot w kulturach świata, red. E. Skorupska-Raczyńska, J. Rutkowska, W. Kuska, Gorzów Wielkopolski 2013. Niewiadomska E., Wpływ portali społecznościowych na rozwijanie umiejętności informatycznych, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego. Studia Informatica” 2011, nr 28. Sroka J., Obrazkowe memy internetowe, Warszawa 2014. Tambor J., Mowa Górnoślązaków oraz ich świadomość językowa i etniczna, wyd. 2, Katowice 2008. Zielińska A., Mowa pogranicza. Studium o językach i tożsamościach w regionie lubuskim, Warszawa 2013.

46


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Grażyna Wrońska

Radio i gwara Jeśli zapytalibyśmy mieszkańców Poznania, a także Wielkopolski, z czyim nazwiskiem kojarzy im się dziś gwara, odpowiedzi byłyby chyba różne. Ale pół wieku temu, a nawet jeszcze wcześniej, palmę pierwszeństwa dzierżyłby w tej konkurencji zapewne Stanisław Strugarek. Tylko nieliczni, ci, którzy interesują się historią radiofonii w Poznaniu, powiedzieliby, że od samego początku stacja przywiązywała wagę do popularyzacji gwary, umieszczając w audycjach niektóre jej elementy, cytując powiedzenia czy charakterystyczne określenia. Ale to oczywiście domena specjalistów. Symbolem i ojcem radiowej gwary dla większości interesujących się tą sprawą jest pan Stanisław, Wuja Ceśku. Strugarek znany był z bardzo licznych występów estradowych, jeździł po całej Wielkopolsce, no i przede wszystkim radio zwielokrotniało liczbę jego wielbicieli. Wielbiciel nie jest bynajmniej określeniem na wyrost – cieszył się ogromnym powodzeniem! Dziś, choć kontynuatorzy radiowej gwary niezmiennie podkreślają jego zasługi, gwiazda Strugarka nieco przybladła, już trochę inaczej patrzymy na jego twórczość, ale to przecież nic dziwnego: zmienił się czas, ustrój, media, codzienność zarówno w mieście, jak i na wsi. W 1977 roku Wydawnictwo Poznańskie opublikowało część Strugarkowych gawęd w książce pt. Wuja Ceśku opowiada. Na okładce bardzo udana karykatura autorstwa Henryka Derwicha – wystarczy porównać z nią zdjęcia Strugarka, a żaden z poznaniaków nie będzie miał wątpliwości, kogo przedstawia. I co charakterystyczne: Derwich sportretował Strugarka przed mikrofonem! To bardzo ważne – w latach powojennych radio było niezwykle ważnym medium, przekaźnikiem wszelkich treści, nie tylko propagandowych, choć w tym okresie to one nadawały ton. Niewolne były od nich i gawędy Strugarka, ale przecież nie z tego powodu były słuchane i podziwiane. Publiczność – zarówno ta na koncertach,

Juliusz Kubel „gra” w filmie o Starym Marychu przed odsłonięciem pomnika w 2001 r.

jak i przy odbiornikach (słuchało się wtedy całymi rodzinami) – świetnie bawiła się żartobliwymi tekstami, mimo uszu puszczając polityczne treści, a ze względu na język uważała je po prostu za swoje. Gwara była wówczas językiem używanym na co dzień przez znaczną część społeczeństwa. Językoznawcy analizujący Strugarkowe teksty znaleźli w nich cechy zarówno gwary poznańskiej, miejskiej, jak i wielkopolskiej, oczywiście z przewagą tej pierwszej. Urodzony (1911 r.) na Chwaliszewie, w jej mateczniku, w robotniczym domu, znał ją od małego, a poza tym miał powiązania z rodziną z okolic Środy, władał więc 47


Radio i gwara

znakomicie i jedną, i drugą gwarą. No i umiał budować ciekawe opowieści, pełne humoru, bogate w codzienne obserwacje oraz zjednywać sympatię do swych bohaterów. Czytanie ich dzisiaj nie jest już tak atrakcyjne jak kiedyś – zmieniła się przecież nasza percepcja, wolimy krótsze formy, ponadto nie przepadamy za połączeniem języka ogólnego, literackiego z partiami gwarowymi, co jest charakterystyczne dla Strugarka. Ale czytanie tych tekstów a słuchanie ich – to dwie rzeczywistości! Oczywiście bezapelacyjnie wygrywa druga opcja. Gdyby nie radio, pan Stanisław nie odniósłby tak spektakularnego sukcesu, nie zdobył takiej popularności, nie wszedł do poznańskiej legendy. Choć nie żyje już od ponad pół wieku – zmarł nieoczekiwanie w 1965 roku w wieku zaledwie 54 lat! – pamięć o nim jednak żyje, umiejętnie podtrzymywana przez godnych jego następców. Chociaż utrwalanie audycji radiowych w czasie pracy Strugarka nie było oczywistością – problemy techniczne, z taśmami etc. – zachowało się na szczęście sporo jego gawęd wygłaszanych soczystą gwarą, wyrazistym, głębokim głosem, zróżnicowanym ze względu na przedstawianych bohaterów i odautorską narrację.

J.Kubel i J.Hałasik jako konferansjerzy na imprezie gwarowej w Boduszewie koło Murowanej Gośliny. Fot. z 2008 r.

Najstarsze nagrania pochodzą z 1951 roku – jest ich 5 (Krzyworóżka, Wróble i cebula, Pomyłka, Pijawki, Piejąca kura), dwa razy więcej – 10 – utrwalono rok później, w 1952. Rok 1953 przynosi m.in. tytuły Wyzwolenie Poznania i Bażant – podobnie jak inne, nagrane 48

w późniejszych latach, odzwierciedlały panującą wówczas propagandę. Z „bażantami”, co to nie pracują, a bumelują, są jak stonka kartoflana, unikają golorza, a chodzą do trwałej ondulacji i jeszcze ubierają się na zagraniczną modłę – rozprawił się Strugarek dowcipnie i stanowczo, wzbudzając poklask i żywy odbiór słuchaczy, co słychać na nagraniu. Nie ma się czemu dziwić – przez lata obecności na antenie i na licznych spotkaniach na wsi i na estradzie Strugarek konsekwentnie oswajał słuchaczy ze swoimi bohaterami – wujem Ceśku, Ignacem, dziadzią czy wujem Wincentym, Wojciechową, Frącką, Pietrkiem, Jacentym, punem Kaczmarkiem ect. i doprowadzał do tego, że słuchacze nie tylko ich polubili, ale w znacznej mierze utożsamiali się z nimi. W związku z tym ówczesną ideologię, obowiązujące prawa traktowali jako coś obcego, narzuconego, czemu trzeba się poddać, ale cichutko, wykorzystując różne dostępne wybiegi, jednak się przeciwstawić. Wieprzobicie kapitalnie oddaje sytuację gospodarzy nielegalnie ubijających swojego świniaka, a przy tym jeszcze podkreśla wielkie zaufanie do radia. Radiowcy, wzięci początkowo za komisję śledzącą tego typu wykroczenia, kiedy wyjawili cel swego przyjazdu – nagrania ludowych przyśpiewek i gawęd – zostali serdecznie zaproszeni do stołu i razem z gospodarzami cieszyli się wieprzobiciem. Gawędy Strugarka miały też pomagać w zwalczaniu czarów, zabobonów, znachorów (Pijawki), propagowały naukę, zdobywanie zawodu etc. i najprawdopodobniej osiągały ten cel. „Pan z radia” ze względu na swój bezpośredni, serdeczny stosunek do widzów i słuchaczy, mówiący ich językiem traktowany był po prostu jako swój. Dlatego też udało mu się utrwalić wiele zespołów ludowych, śpiewaków czy gawędziarzy z dystansem traktujących obowiązujący system. Wzruszyłam się, słuchając jednego z nich – znanego mi Stefana Skorupińskiego z Włoszakowic, znawcę nie tylko miejscowych zwyczajów, legend i obrzędów, ale i swego znakomitego ziomka Karola Kurpińskiego. Na marginesie dodam, że nie tylko Strugarek jeździł po wsiach, by dokumentować folklor. Dzięki i innym radiowcom zdołano zgroma-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

dzić w rozgłośni bezcenne świadectwa ludowej kultury. Nie muszę chyba dodawać, że i w Poznaniu Strugarek przyjmowany był bardzo gorąco. Gdy poznaniak słyszał o zrujnowanym przez Niemców „nieboszczyku ratuszu”, łza w oku z pewnością mu się zakręciła... Nieco zapomnianą bezpośrednio po śmierci pamięć ojca poznańskiej gwary przywróciła w latach 70. Irena Barełkowska, powołując w Towarzystwie Miłośników Miasta Poznania Koło im. Stanisława Strugarka. W jego ramach odbywały się ciekawe spotkania odpominające postacie zasłużonych poznaniaków nieobecnych w oficjalnym obiegu. Ma Strugarek w Poznaniu na Piątkowie swoją ulicę, a mieszkańcy Łazarza w 2003 roku „piewcy gwary poznańskiej” ufundowali tablicę, która zawisła przy Lodowej 3, w domu, w którym żył i tworzył. Ponadto wciąż dzięki jego kontynuatorom obecny jest w radiu i w przestrzeni publicznej.

Godni Mistrza Sprawę trzeba oczywiście naukowo zbadać, ale mocno mi się wydaje, że gdyby w radiu nie nastali Juliusz Kubel i Jacek Hałasik, to i o gwarze, i o Strugarku słuch by powoli zanikał. Na szczęście stało się inaczej! Najpierw Juliusz, twórca Starego Marycha, Heli, Boguchy, Binia, Frącki, ciotki z Czapur... Podobnie jak wielu jego powojennych rówieśników zaświadcza, że w szkołach zwalczano gwarę, kazano mówić i pisać poprawnie, tzn. zgodnie z zasadami języka literackiego. Podobnie było w domu – na co dzień używano gwary, a „przy gościach” trzeba było mówić „ładnie”. A on, jak chyba zresztą większość poznaniaków w tym czasie, a już z pewnością 90% chłopaków z Rataj, Żegrza, Chwaliszewa, Wildy, Łazarza czy Jeżyc, „mówił po naszymu” i jednocześnie przyswajał sobie reguły ogólnopolskiego języka. Był więc, jak i inni przedstawiciele tego pokolenia, w całym tego słowa znaczeniu dwujęzyczny. Później, jako absolwent poznańskiej polonistyki i łódzkiej filmówki wiedział, że nieutrwalona, spychana na margines i ośmieszana gwara odejdzie w zapomnienie i zginie jeden z najważniejszych wyznaczników lokalnej tożsamości. Nie

myślał jednak wówczas, że stanie się jednym z najbardziej zasłużonych jej propagatorów. Zaczynał dość nieśmiało: w słuchowisku Rozkład z 1980 roku jedną z ról napisał w gwarze i powierzył ją Marianowi Pogaszowi. Potem, w trudnych kolejnych latach, los – jak wspomina – uśmiechnął się do niego. Znając jego biegłość w gwarze – nieraz w radiu w towarzyskich rozmowach popisywał się nią – zaproponowano mu żartobliwo-satyryczne gawędy radiowe. Pierwsza ukazała się na antenie w lutym 1983 roku, nosiła tytuł Tradycja i opowiadała o wędkowaniu i przygodzie z frechownym gzubkiem. A potem już poszło! Po mistrzowsku wykonywał je Marian Pogasz, aktor obdarzony niezwykłym słuchem językowym, świetnie oddający wszystkie niuanse gwary. Blubry Starego Marycha ukazywały się na antenie 17 lat, aż do śmierci pana Mariana w 1999 roku. Poznaniacy tego konkretnego bohatera gawęd utożsamiają z postacią starszego pana z rowerem i teczką, który w 2001 roku stanął u zbiegu ulic Półwiejskiej i Strzeleckiej i jest chyba najbardziej popularnym i lubianym pomnikiem w Poznaniu. Juliusz Kubel co prawda zawsze podkreśla, że jest to pomnik gwary poznańskiej, ale przecież nie ma tu żadnej sprzeczności. Marian Pogasz, Stary Marych, gwara – to przecież jedno! Kiedy już autorowi wydawało się, że wraz ze śmiercią aktora nadszedł kres radiowych gwarowych gawęd, zaprotestowali słuchacze i Marycha zastąpiła Helcia – już nie z Łazarza, a z Piątkowa, dokąd razem z mieszkańcami nowych osiedli wyprowadziła się też gwara. Głos i energię dała Helci znakomita Daniela Popławska z Teatru Nowego, kaliszanka, która poznańskiej mowy nauczyła się od pani Jadzi, swojej garderobianej. Kubel i Popławska mają na swym koncie 532 odcinki Blubrów Heli przy niedzieli – od maja 2001 do czerwca 2012 roku! Potem Helcię, jak pamiętamy, zastąpiła Bogucha – Iwona Kotzur, aktorka, która wcześniej wystąpiła w Juliuszowym musicalu Wesele Figlary w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Gwarę znała z poznańskiego podwórka i świetnie się nią posługiwała. Ze słuchaczami radia spotykała się w każdą niedzielę ponad sto razy. 49


Radio i gwara

Juliusz Kubel oprócz humoru, satyrycznych scenek z codziennego życia, odnosił się, podobnie jak jego mistrz, do bieżącej sytuacji społecznej i politycznej, ale robił to jednak subtelniej. Inne czasy, inny słuchacz, inne media...

po Wielkopolsce, prowadząc konferansjerkę. Stanowili świetny duet. Tę swoją aktywność estradową Jacek kontynuował z wielkim powodzeniem, kiedy już zabrakło pana Mariana. Z wielką serdecznością wspominają go m.in. uczestnicy kolejnych Kaziuków.

Radio i jeszcze raz radio!

Jacek Hałasik w studiu – 2005 r.

Kolejny filar radiowej gwary Jacek Hałasik w licznych występach estradowych chyba dorównał Strugarkowi. Z radiem związany od samego początku swej zawodowej drogi, od lat 60. jako „chłopyszek” z Rynku Łazarskiego chłonął gawędy Strugarka, który był zresztą – podobnie jak Juliusz Kubel – z tego samego „fyrtla”. A nawet, czym się chwalił! – znał mistrza. Zetknął się z nim na krótko jako technik nagrywający jego programy. Jednak na swoją rolę w radiu po drugiej stronie studia Hałasik długo czekał. Prowadzenie konkursów gwarowych zaproponował mu na początku lat 90. Wojciech Biedak, szef programowy rozgłośni. Wówczas Jacek – myślę, że nie jest to określenie na wyrost – dosłownie zaczął rozkwitać. Szybko nabrał pewności siebie, dzięki m.in. dobrym recenzjom Mariana Pogasza, i z początku wspierany wiedzą Juliusza Kubla rozpoczął swój bardzo popularny cotygodniowy program. Słuchacze nie tylko dzwonili z odpowiedziami na konkretne pytania, ale najwyraźniej zaprzyjaźniali się z prowadzącym, co bardzo wyraźnie słychać było na antenie. Hałasik nie tylko prowadził konkursy, dał się też poznać jako rasowy gawędziarz, a ponadto wytrwale towarzyszył Pogaszowi w licznych podróżach artystycznych 50

Koniecznie trzeba podkreślić nobilitującą rolę radia w propagowaniu – również poza anteną – poznańskiej gwary. Od lat 90., kiedy wybiło się na samodzielność, czego widomym znakiem była nazwa – Radio Merkury, lokalne wydarzenia i imprezy zdecydowanie nabrały rumieńców. Patronatem objęto m.in. coraz liczniejsze spotkania promujące gwarę, do jury zapraszani byli radiowi twórcy, czyli Juliusz Kubel i Jacek Hałasik. Tak stało się m.in. z wymyślonym przez Jerzego Drabenta i Adama Lewandowskiego popularnym konkursem „Godejcie po naszymu”. W szacownym gronie jurorów znaleźli się również tacy autorzy jak Lech Konopiński czy Waldemar Kurowski.

Zgrany duet – Marian Pogasz i Juliusz Kubel

Nie wątpię, że kiedyś powstaną prace naukowe analizujące rolę radia w popularyzowaniu i nobilitacji gwary. Bo że moda na swojski język i zwykłe, codzienne sprawy bardzo w ostatnich latach się upowszechniła, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Wystarczy spojrzeć na liczne publikacje, mniej lub bardziej udane pod względem artystycznym, ale przecież kupowane i czytane. A już kariera Kublowego Szaranka, czyli gwarowego Małego Księcia,


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

i z wielką estymą wspominał swoją ukochaną babcię Franciszkę ze Starołęki, która oczywiście posługiwała się najczystszym poznańskim językiem. Była to najoczywiściej nobilitacja gwary. Niewątpliwie zasługi w tym względzie mają kierujący radiem, którzy dobrze odczytali zmianę społecznych oczekiwań i zdecydowali się na umieszczenie w programie stałych audycji poświęconych gwarze, co zaowocowało zwiększeniem słuchalności i popularności „Merkurego” (przede wszystkim Piotr Frydryszek i następnie Mariusz Szymyślik).

Ciąg dalszy nastąpił

Stanisław Strugarek (1911-1965)

mówi sama za siebie. Mniej natomiast słychać dziś o Ryszardzie Schubercie, autorze takich powieści jak Trenta tre czy Panna Lilianka, ale radio w 1995 roku wyemitowało świetne słuchowisko oparte na tej ostatniej powieści w opracowaniu i reżyserii Sylwestra Woronieckiego z brawurową rolą Danieli Popławskiej. A skoro mowa o słuchowiskach: trzeba też przypomnieć rolę Mariana Pogasza jako mówiącego gwarą pana Jurdeczki w 250 odcinkach nadawanej na żywo Mojej małej szarpaniny. Zwróciłabym też uwagę na często występującego w radiu i cieszącego się ogromnym autorytetem Stefana Stuligrosza, który niejeden raz popisywał się znajomością gwary

Od niedawna na antenie Radia Poznań gwarowe programy prezentują dwaj panowie – Paweł Kuleszewicz związany m.in. z Kapelą zza Winkla i Jan Strugarek. Ten pierwszy począwszy od połowy marca 2019 roku co tydzień bawi słuchaczy swymi utworami. Pierwszy z nich nosił tytuł Rodos, co znaczy: Rodzinne Ogrody Działkowe Otoczone Siatką. Inne tytuły dla przykładu: Purzundki na Hazaja, Czas nam bryknoł, Flugcojg na Lądyn i objęte wspólnym hasłem Trochę gwary dla naszej wiary. Jak podkreśla autor – wszystkie były humorystyczne, z wyjątkiem dwóch, które nawiązywały do historycznych wydarzeń – 3 maja i 28 czerwca. Ostatnio Jan Strugarek prezentuje Takie sobie klejdry. Dopiero wystartował i zbiera fanów gwary wokół siebie. Myślę, że już na początku, ze względu na nazwisko – jest bratankiem pana Stanisława – może liczyć na sympatię odbiorców.

51


O projekcie Verba Sacra

Bogdan Walczak

O projekcie Verba Sacra Jak wynika z badań Wojciecha Ryszarda Rzepki1: „Od XVII w. w polszczyźnie ogólnej nie stabilizują się właściwie żadne wielkopolskie tendencje normalizacyjne, polszczyzna tego regionu traci swoją wcześniejszą moc oddziaływania na język literacki i dynamikę rozwojową2”. Zdaniem Ireny Bajerowej: „Jest to więc język bardzo – powiedzieć można – »kulturalny«, staranny, ostrożny, ale zacofany, opóźniony w rozwoju, martwy”3. Sąd Bajerowej wiąże się z regionalizacją polskiego języka literackiego. Na zagadnienie regionalizacji polskiego języka literackiego pierwszy zwrócił uwagę Zdzisław Stieber, który też wstępnie i raczej przykładowo scharakteryzował odmiany regionalne siedemnastowiecznej polszczyzny literackiej. „Przez polszczyznę regionalną – pisał Z. Stieber – rozumiem tu nie gwary ludowe, ale mowę polskiej »inteligencji« XVII wieku, to jest wykształconej części szlachty i mieszczaństwa. Był to w zasadzie ogólnopolski język literacki, mający jednak – różne w różnych stronach Rzeczypospolitej – dość silne zabarwienie lokalne, niewątpliwie dużo silniejsze niż mowa naszej dzisiejszej inteligencji, tak intensywnie unifikowana przez szkołę, dziennik, radio etc.”4 Wojciech Ryszard Rzepka tak komentował typy polszczyzny regionalnej Stiebera:

[…] ich regionalność polegała po prostu na przenikaniu do mowy i pisma wykształconych użytkowników języka literackiego form gramatycznych i wyrazów gwarowych, charakterystycznych dla gwar danego regionu, a nieobjętych normami języka literackiego. Mówiąc po prostu, ówcześni „inteligenci” popełniali od czasu do czasu błędy językowe, używając, zapewne nieświadomie, dialektyzmów, jak zresztą zdarza się to i inteligentom współczesnym. Teksty jednak wyraźnie zaświadczają zdecydowaną przewagę form poprawnych nad owymi błędami gwarowymi, w przeciwnym wypadku mielibyśmy bowiem do czynienia nie tyle z regionalną odmianą języka literackiego, ile po prostu z gwarą5.

Od XVII wieku (a zwłaszcza od XVIII) na czoło języka literackiego wysunęło się Mazowsze i Kresy6. Regionalizacji języka literackiego sprzyjał też w XIX wieku podział polskiego obszaru językowego na trzy zabory. Spowodowało to, jak słusznie napisał W.R. Rzepka, powołując się w tym względzie na opinię Stanisława Wasylewskiego, „[…] iż u progu niepodległości (jak stwierdził S. Wasylewski) już po kilku zaledwie zdaniach można było bez trudu odróżnić byłego »Galileusza« (mieszkańca zaboru austriackiego) od mieszkańca Kongresówki czy Poznaniaka, nie mówiąc już o mieszkańcach Lwowa czy Wilna”7.

1   Zob. W.R. Rzepka, Odrębność regionalna polszczyzny literackiej w Wielkopolsce w XVI-XVII wieku [w:] Munera linguistica Ladislao Kuraszkiewicz dedicata, pod red. M. Basaja i Z. Zagórskiego, Wrocław 1993, s. 275-282 (przedruk w: W.R. Rzepka, Studia nad dawną polszczyzną ogólną i regionalną, wstęp i dobór tekstów A. Pihan-Kijasowa, J. Migdał, T. Lisowski, Poznań 2011, s. 251-264); idem, Rodowód polszczyzny Wielkopolan [w:] Słownik gwary miejskiej Poznania, pod red. M. Gruchmanowej i B. Walczaka, Warszawa‒Poznań 1997, s. 7-19 (przedruk w: W.R. Rzepka, Studia nad dawną polszczyzną…, op. cit., s. 265-288). Cytaty według przedruków. 2   Idem, Studia nad dawną polszczyzną…, op. cit., s. 263. 3   Ibidem. 4   Ibidem, s. 272-273. 5   Ibidem, s. 273-274. 6   Zob. B. Walczak, Regionalna geneza norm współczesnej polszczyzny literackiej w ujęciu ilościowym, „Studia Językoznawcze” 2002, t. 1, s. 399-410. 7   W.R. Rzepka, Studia nad dawną polszczyzną…, op. cit., s. 282.

52


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Charakterystyczna dla XX stulecia demokratyzacja języka literackiego spowodowana była w dużej mierze zmianą wpływowych wzorców językowych. Cały czas malała rola literatury pięknej, rosła natomiast niezbyt wysoko ocenianych środków masowej komunikacji. Wobec nasilającej się dzisiaj komercjalizacji teatru, wobec narastającej fali modnego dziś w teatrze brutalizmu i językowej kolokwialności (by nie rzec: prymitywizmu i wulgarności) nie jest, moim zdaniem, kwestią przypadku, że właśnie w Poznaniu, którego polszczyzna odznacza się konserwatyzmem (Wielkopolska wpływała na normę języka literackiego w okresie najwcześniejszym, najwyżej do XVII wieku), narodził się projekt Verba Sacra. Jakkolwiek na temat projektu Verba Sacra ukazało się już około 4000 publikacji (artykułów, recenzji, informacji, wywiadów prasowych, radiowych, telewizyjnych i internetowych), w skali ogólnopolskiej pozostaje on wciąż w dużej mierze nieznany. Prezentują go bowiem przede wszystkim media lokalne. Media ogólnopolskie informują o projekcie zupełnie wyjątkowo i zdawkowo. Jest on więc dobrze znany tylko lokalnie i środowiskowo. Wielokrotnie zdarzało mi się konstatować, że nic o projekcie Verba Sacra nie słyszały osoby skądinąd dobrze zorientowane i w polskim życiu kulturalnym, i w życiu polskiego Kościoła. Pomysłodawcą projektu polegającego, najzwięźlej rzecz ujmując, na tym, by najwybitniejsi aktorzy czytali w poznańskiej bazylice archikatedralnej (najstarszej polskiej katedrze) Biblię, był poznański reżyser Przemysław Basiński. Projekt powstał na zamówienie Urzędu Wojewódzkiego jako planowany element organizowanych przez Urząd obchodów tysiąclecia zjazdu gnieźnieńskiego. Gdy z niewiadomych powodów Urząd stracił zainteresowanie projektem, pomysłodawca wszczął starania o włączenie go do serii przedsięwzięć upamiętniających Wielki Jubileusz dwutysiąclecia chrześcijaństwa. Po akceptacji ze strony Rady Inicjatyw Naukowych i Kulturalnych przy arcybiskupie poznańskim Przemysław Basiński,

za radą – wtedy jeszcze księdza – prof. Tomasza Węcławskiego, ówczesnego dziekana Wydziału Teologicznego UAM, zwrócił się z prośbą o pomoc i współpracę do grupy uniwersyteckich polonistów i filologów klasycznych, a po ich niełatwej, pełnej różnego rodzaju obaw i wątpliwości aprobacie o decyzję do ówczesnego rektora UAM, prof. Stefana Jurgi. Rektor wyraził zdecydowane poparcie dla projektu i w ten sposób Uniwersytet został organizatorem przedsięwzięcia. Względy formalnoprawne zdecydowały o tym, że po kilku latach do Uniwersytetu jako organizatora dołączyła Fundacja UAM. Bezpośrednio w organizację projektu Verba Sacra były zaangażowane zrazu dwa wydziały Uniwersytetu: Filologii Polskiej i Klasycznej oraz Teologiczny, potem dołączyły jeszcze Wydział Studiów Edukacyjnych i Wydział Fizyki, który – „dobrze sytuowany” pod względem lokalowym w nowym kampusie uniwersyteckim na Morasku – udzielił projektowi pomieszczeń na Biuro Organizacyjne Verba Sacra (Collegium Physicum UAM, ul Umultowska 85, 61-614 Poznań, e-mail versac@amu.edu.pl, www.verbasacra.pl)8.

Inauguracja cyklu Biblia 3.0 w ramach Verba Sacra, 2018

W styczniu 2000 roku miało miejsce pierwsze spotkanie: Gustaw Holoubek czytał Księgę Koheleta i Pieśń nad Pieśniami. Potem

8   Obszerniej o genezie projektu Verba Sacra zob. B. Walczak, Słowo w przestrzeni sacrum. O projekcie Verba Sacra [w:] Język doświadczenia religijnego, t. 1, pod red. nauk. G. Cyrana i E. Skorupskiej-Raczyńskiej, Szczecin 2008, s. 47-60.

53


O projekcie Verba Sacra

kolejno wystąpili: Halina Łabonarska z Księgą Mądrości, Krzysztof Kolberger z Księgą Rodzaju, Tadeusz Malak z Ewangelią św. Marka, Halina Winiarska i Jerzy Kiszkis z Dziejami Apostolskimi; Anna Seniuk przedstawiła Bogurodzicę albo Pacierz staropolski, Jan Peszek – Księgę Hioba, Krzysztof Globisz – Księgę Psalmów, Maja Komorowska – Listy św. Pawła, Zbigniew Zapasiewicz – Kazania sejmowe Piotra Skargi, Teresa Budzisz-Krzyżanowska – Apokalipsę i Jerzy Zelnik – Ewangelię św. Jana. Od samego początku ustaliła się do dziś obowiązująca formuła spotkania: tekst sakralny (w wypadku krótszych ksiąg biblijnych w całości, w wypadku dłuższych (częściej) – w obszernych fragmentach) w wykonaniu wybitnego aktora, poprzedzony komentarzem teologicznym (zrazu także filologicznym) w oprawie muzycznej (stanowi ją muzyka wszystkich wieków, różnych krajów i kręgów cywilizacyjnych) harmonizującej z duchem i przesłaniem czytanej księgi, w wykonaniu chórów, zespołów, solistów (na przykład Krzysztofowi Globiszowi (Księga Psalmów) towarzyszył słynny kantor Symcha Keller). Oprócz przeważających ksiąg biblijnych już w roku Wielkiego Jubileuszu pojawiły się teksty spoza obrębu Pisma Świętego: najstarsze teksty modlitewne z Bogurodzicą na czele i Kazania sejmowe Piotra Skargi.

Wiesław Komasa czyta Pieśń o moim Chrystusie. 2015

54

W ślad za Poznaniem poszły inne stolice biskupie: poznańskie premiery równie gorąco przyjmowane były w katedrach Gdańska, Gniezna, Katowic, Lublina, Pelpina, Radomia, Torunia, Wrocławia. Padły poznańskie rekordy frekwencji. Niepodobna było wobec tego zakończyć projektu, niemożliwe było też dalsze zaangażowanie finansowe Uniwersytetu w dotychczasowym wymiarze, a nie od razu znaleźli się sponsorzy i stała dotacja miejska. Zapadła więc decyzja o kontynuacji cyklu Modlitwy Katedr Polskich w zredukowanej postaci 4 spotkań rocznie. Osobny nurt cyklu, zainaugurowany w poznańskiej katedrze w roku 2003 Biblią kaszubską w wykonaniu rodowitej Kaszubki Danuty Stenki, rozwinął się w Wejherowie, gdzie naprzód została powtórzona premiera poznańska, a następnie odbywały się corocznie nigdzie już niepowtarzane spotkania. W ten sposób kolegiata wejherowska stała się drugim, obok poznańskiej bazyliki archikatedralnej, miejscem premierowych spotkań z cyklu Modlitwy Katedr Polskich. W roku 2001 organizatorzy projektu Verba Sacra z jego pomysłodawcą i reżyserem spotkań Przemysławem Basińskim zainicjowali trzy nowe cykle: Wielka Klasyka, Modlitwy Katedr Europejskich oraz Festiwal Sztuki i Słowa wraz z konkursem na interpretację tekstu sakralnego i wielkiej klasyki polskiej i światowej, w którym biorą udział aktorzy, studenci szkół teatralnych i utalentowani amatorzy. Do katedr Wielkiego Jubileuszu dołączyły katedry i kościoły Bielska-Białej, Częstochowy, Krakowa, Legnicy, Obornik, Siemiatycz, Tarnowa, Trzebnicy, Warszawy, Wejherowa, Zakopanego. Obecnie (od 2018 roku) trwa seria spotkań Biblia 3.0. Ostatnie spotkanie miało miejsce 16 czerwca 2019 roku: Dominika Chorosińska


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

czytała fragmenty Drugiej Księgi Królewskiej. W przeciwieństwie do poprzednich serii przekład jest stały (Biblia Tysiąclecia wydawnictwa Pallottinum), stały jest też (przynajmniej w obrębie Starego Testamentu) komentator (jest nim ks. prof. Janusz Nawrot, autor wyboru fragmentów i medytacji) i kwartet instrumentalny Katarzyny Stroińskiej-Sierant. Projekt Verba Sacra od początku był (i jest) określany jako unikatowe połączenie wiary, nauki i sztuki. Jako zjawisko artystyczne najbardziej nawiązuje do tradycji Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka (czego widomym znakiem jest nazwa głównej nagrody w konkursie na interpretację tekstu biblijnego i wielkiej klasyki polskiej i światowej – Grand Prix im. Mieczysława Kotlarczyka). Urzeczywistnia ideę Teatru Rapsodycznego sformułowaną w jego manifeście z 1942 roku: „[…] a może sięgniemy tu z czasem i do Pisma Świętego? Może zdążymy wypracować artystyczną formę wygłaszania Słowa Starego i Nowego Testamentu, Apokalipsy i Listów św. Pawła?”9. Pomysłodawca projektu Verba Sacra, reżyser Przemysław Basiński stwierdził eksplicytnie w 2003 roku: „Trzy lata temu spróbowano potraktować te słowa zupełnie serio, jako nowe zadanie dla ludzi sceny. Tak narodził się projekt Verba Sacra, w którym wystąpili najwybitniejsi aktorzy polscy, tworząc jakby Teatr Narodowy dla Słowa, dla Biblii”10. Projekt odegrał także wielką rolę naukową i edukacyjną. Zostały nim zainspirowane dwa przekłady biblijne. Pierwszy z nich to nowe tłumaczenie Ewangelii św. Marka autorstwa (wówczas jeszcze księdza) Tomasza Węcławskiego. W kongenialnej interpretacji Tadeusza Malaka przekład Tomasza Węcławskiego wywarł wielkie wrażenie na uczestnikach spotkań w Poznaniu i Lublinie. Stał się też przedmiotem naukowej refleksji translatologicznej11. Również projektem Verba Sacra zostały zainspirowane ewangelijne przekłady – z greki na kaszubski – o. prof. Adama Sikory OFM.

W świetle zaleceń Soboru Watykańskiego Drugiego i instrukcji liturgicznej Liturgiam authenticam Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 2001 roku (w myśl której za przekład Biblii uważa się tylko tekst tłumaczony bezpośrednio z biblijnych języków oryginalnych) nie ulega wątpliwości, że z teologicznego i kanonicznoprawnego punktu widzenia wcześniejsze przekłady biblijne na kaszubski z polskiego i łaciny autorstwa Eugeniusza Gołąbka i ks. Franciszka Gruczy, mimo ich niezaprzeczalnej roli eklezjologicznej, kulturotwórczej i historycznojęzykowej, mają jedynie status przeróbek, parafraz czy adaptacji, a nie faktycznego przekładu. W tej sytuacji jedynym tłumaczem Pisma Świętego na kaszubski okazuje się o. prof. Adam Sikora. Jego praca przekładowa ma wielkie znaczenie dla rodzącego się kaszubskiego języka literackiego. Choć w projekcie Verba Sacra na pierwszy plan wysuwali się aktorzy (wystąpiła ich dotąd prawie setka), ogromnie ważną rolę mieli do spełnienia komentatorzy, konsultanci (na przykład śp. prof. Jerzy Treder), filologowie. Mając do powiedzenia wiele bardzo ciekawych rzeczy, pozostawali, niestety, w cieniu. Ich komentarze składają się w sumie na solidne, rzetelne wprowadzenie do Pisma Świętego i do wielu arcydzieł literatury polskiej i powszechnej. Jest to bardzo poważne dzieło edukacyjne. Każdy uczestnik spotkania ma możliwość nabycia na wstępie kilkudziesięciostronicowej broszurki, zawierającej m.in. komentarze i czytane przez aktorów teksty. Stali uczestnicy spotkań mają więc już pokaźną kolekcję (swego rodzaju minibibliotekę) wartościowych tekstów popularnonaukowych autorstwa uznanych specjalistów, nierzadko luminarzy nauki polskiej (wśród autorów komentarzy, których liczba dobiega setki, są takie postaci jak Ojciec Święty Jan Paweł II, prof. Włodzimierz Bolecki, ks. prof. Bogdan Częsz, prof. Kazimierz Ilski, prof. Zygmunt Kubiak, prof. Igna-

9   M. Kotlarczyk, K. Wojtyła, O Teatrze Rapsodycznym. 60-lecie powstania Teatru Rapsodycznego, wstęp i oprac. J. Popiel, wybór tekstów T. Malak i J. Popiel, Kraków 2001, s. 3. 10   P. Basiński, Jan Paweł II a Teatr Narodowy. Spełnione proroctwo i nowe zadania [w:] O człowieku w późnej nowoczesności. Jan Paweł II – osoba, życie, pontyfikat, red. nauk. B. Walczak, Poznań 2004, s. 129.

55


O projekcie Verba Sacra

cy Lewandowski, ks. bp prof. Bernard Szlaga, prof. Anna Świderkówna, prof. Janusz Tazbir, ks. prof. Tomasz Węcławski, ks. prof. Marian Wolniewicz, prof. Wiesław Wydra, prof. Marta Wyka i inni). Projekt Verba Sacra to przede wszystkim wydarzenie i zjawisko religijne. Zwłaszcza z perspektywy odbioru. Większość przybywających do poznańskiej bazyliki archikatedralnej, a także do innych katedr i świątyń czyni to z pobudek religijnych (szacunkowa liczba uczestników spotkań to ponad 300 tysięcy). Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że choć na polskiej ziemi święte słowo biblijne rozbrzmiewa już ponad tysiąc lat, stanowiąc istotny składnik naszej tożsamości, w polskiej kulturze religijnej nie obserwuje się tak bliskiego kontaktu z Biblią, jaki mają narody protestanckie. W szczególności dotyczy to Starego Testamentu, którego niektóre księgi pozostają dla przeciętnego polskiego katolika całkiem nieznane. Nie widać też, by młodzież wynosiła znajomość Biblii z lekcji religii, choć w szkole istnieją dobre warunki (możliwość współpracy katechety z polonistą) do rzetelnego poznania Pisma Świętego. Duchowość wierzących Polaków w dużej mierze kształtuje udział w liturgii, a poprzez liturgię poznaje się tylko niewielkie i tylko wybrane fragmenty Biblii. Tymczasem w ramach projektu Verba Sacra można było usłyszeć księgi biblijne w całości (na przykład mniejsze objętościowo księgi Starego Testamentu) lub w obszernych fragmentach. Dopiero w takiej postaci ujaw-

nia się w pełni i aktualizuje przesłanie i sens teologiczny świętych ksiąg. Dotychczasowe spotkania wyłoniły stałą grupę uczestników przekonanych do idei projektu. Jest to jednak grupa wewnętrznie bardzo zróżnicowana. Nie jest tajemnicą, że dzisiejszy Kościół polski (łącznie z jego kierownictwem, czyli Episkopatem) jest głęboko podzielony. Obserwuje się tu pełne spektrum postaw – od najbardziej otwartej, reprezentowanej przez kręgi artystów i intelektualistów katolickich, środowiska naukowe i twórcze (spośród których wywodzą się przecież twórcy i animatorzy projektu Verba Sacra), wiernej idei Soboru Watykańskiego Drugiego i nauczaniu papieży Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka – aż po postawy najbardziej fundamentalistyczne, hołdujące ideom nietolerancji, ksenofobii i antysemityzmu. W tej sytuacji za zdumiewający fenomen socjologiczny należy uznać fakt, że projekt Verba Sacra zyskał aprobatę różnych – chyba wszystkich – orientacji polskiego katolicyzmu. Że spotkania podobają się uczestnikom z kręgów inteligencji katolickiej, świadomej konsekwencji swoich wyborów światopoglądowych i moralnych, to oczywiste, przypadły one jednak do gustu także słuchaczom Radia Maryja, które wypowiadało się o projekcie w tonie aprobaty (aprobatywnie pisał o Verba Sacra także „Nasz Dziennik”). Okazuje się więc, że są możliwe przedsięwzięcia, które „ponad podziałami” integrują cały polski Kościół – integrują go w tym, co najważniejsze, gdyż sięgające jego korzeni.

11   B. Walczak, Jeszcze raz w sprawie języka współczesnych tłumaczeń Biblii (w związku z nowym przekładem Ewangelii św. Marka pióra ks. Tomasza Węcławskiego), „Poznańskie Spotkania Językoznawcze” 2002, t. 9, s. 153-160.

56


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Krzysztof Kwaśniewski

Pana Orzelskiego wielkopolskie makaronizmy Dziś już niewielu, także i ze starszego pokolenia, kojarzy łacińskie wtręty w oracjach na przykład pana Zagłoby, a zwłaszcza Jana Chryzostoma Paska z określeniem „makaronizmy”. A wtrącanie obcych słów do rodzimej mowy był to niegdyś w Polsce wyróżnik, oznaka przynależności do klasy panującej, do „narodu szlacheckiego”, który nawet językowo chciał się odróżniać od „pospólstwa”, wcześniej przy pomocy języka czeskiego (tak, tak!), potem właśnie przy pomocy łaciny, a jeszcze nieco później francuszczyzny. Dziś używanie takich wyrażeń jak event albo sale już raczej nie nobilituje – ale tylko dlatego, że stało się powszechne. Zatem fakt, że Wielkopolska wydała jednego z najznakomitszych polskich poetów makaronicznych i dziś może zainteresować. Już Aleksander Brückner1, a potem Julian Tuwim2 zachęcali do głębszego zainteresowania poematem makaronicznym Stanisława Orzelskiego „de Orle”, herbu Dryja (15811626), Wielkopolanina, właściciela włości na Pałukach i Krajnie, ukrywającego się pod pseudonimem Marfordus (Martholdus) Mądzikovius (jego stryjem był Świętosław Orzelski, starosta radziejowski i sędzia kaliski, kronikarz i pisarz polityczny3, ten który pierwszy użył, i to w mowie do króla, sformułowania „klejnot swobodnego sumienia”). Tytuł utworu nie mówi o jego tematyce, brzmi po prostu: MACARONICA MARFORDI MĄDZIKOVII POETAE APROBATI

(czyli: Makaronizmy Marforda Mądzikowskiego, uznanego poety) i trudno się w nim doczytać jakiejś ogólniejszej myśli przewodniej, ale stanowi rzeczywiście niezwykle barwny obraz ówczesnej wielkopolskiej mentalności i obyczajów. Powyższy apel o udostępnienie jego utworu podjął jednak dopiero Marian Pełczyński, w latach 1957-1964 dyrektor biblioteki ówczesnej Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu, w niezwykle skrupulatnie opracowanej książce4. Być może jednak właśnie ta naukowa „poznańska” precyzja opracowania, a może i słabnące rozpowszechnienie znajomości łaciny sprawiły, że nie odbiło się to szerszym echem. Nie wiadomo, jak tłumaczyć makaronizmy. Dla pełnej zrozumiałości przedstawiony tu krótki fragment jest przekładem nieuwzględniającym reguł skandowanych, a nie rymowanych wierszy łacińskich, ani latynizacji polskich wyrazów. Dla zachowania jednak świadomości, że jest to makaronizm, wyróżniono wtrącone do łacińskiego tekstu polskie wyrazy kursywą. Ile ziaren pieprzu rozsiewają po świecie Indie, Ile na ziemi polskiej rodzi się pszczół, Ile całych kufli wychyli rocznie Niemiec I ile rzadko kaka i rzyga ten nicpoń, Ile na Śląsku czarownic i złodziei, A ile Węgier ma gryzących gnid,

1   A. Brückner, Dzieje kultury polskiej, t. 2, Kraków 1930, s. 608-612, choć ze względu na obsceniczność uważał, że „makaron Orzelskiego (niemożliwy w druku, chyba w wyciągach)”, Encyklopedia staropolska, t. 2, oprac. A. Brückner, Warszawa 1990 [I wyd. 1939], szp. 487. Ale jednak połowę hasła „Makaron” (ibidem, t. 1, szp. 824-825) poświęca utworowi Orzelskiego. 2   J. Tuwim, Pegaz dęba, Warszawa 2008 [I wyd. 1950], s. 138. 3   Ś. Orzelski, Interregni Poloniae libri VIII (1572-1576), wydane w polskim przekładzie dopiero jako Bezkrólewia ksiąg ośmioro, Petersburg [!] 1856-1858. Dokładne biografie obu Orzelskich zawiera Wielkopolski słownik biograficzny, Warszawa‒Poznań 1981, s. 535-536. 4   M. Pełczyński, Studia macaronica. Stanisław Orzelski na tle poezji makaronicznej w Polsce, Poznań 1960.

57


Pana Orzelskiego wielkopolskie makaronizmy

Ile do wszystkich krajów stad wołów rozgania Rosja, Ilu jeburów pielęgnuje barbarzyńska Litwa, Ile Malbork dział, miłe Żuławy gomółek, A ile Prusom da sama ich ziemia, Ilu ślepych Maz urów rodzi ziemia mazowiecka, Ile pokoleń bękartów ma Turcja, Ile Tatarzy koni, a Moskwa ma pięknych soboli, A ile brodatych kóz wypasa Szwecja, Ile urodnych sławny ma Kraków panien, A ilu niespokojnych żywi Poznań studentów, Ile na szubienicach wywiesza łotrów Września, A ile z Gdańska warto przywozić śledzi, Ile pod sejmem pasie się kurew w Warszawie, A ilu przy dworze pańskim tam pasie się łgarzy i błaznów, Ile półtoraków wybija Bydgoszcz, A ilu nie bez kłopotu żywi Swarzędz Żydów, Ilu Praga złotników, ilu Norymberga ślusarzy, Ile ma sama można Genewa zegarków, Ile w Wenecji barek, ilu Rzym pysznych prałatów, I ilu dworaków i świętokupców żywi, Ile w Bressanone zbroi, w Parmie, Piacenzy serów, Ile jest kłosów na polach Kampanii, We wspaniałej Florencji skurwysynów, ladacznic w Mantui, Ile czarownic i rajfurów ma Modena, Ile pieniędzy, pięknych pałaców, zysków jest w Genui, A ilu tam możesz zliczyć rogaczy, Ile nocami uwodzą w Weronie dziewcząt, A ilu doktorów i medyków da Padwa, Ile tłustych da zacna Bolonia salcesonów I ile tam jest żywności, wina i wołów, Ilu pielgrzymów nawiedza świątynie Loreto, A w słynnym Neapolu ilu jest kochanków, Potem ilu się rodzi w Siennie rocznie bękartów, Ile w Lacjum ujrzysz wszędzie kurew, Ile się nocą pręży ku dziewkom Priapów, Ile czasem nocą i dniem wymieniamy całusów, Ile składając wiersze sam napisałem kłamstw, Tyle masz Czytelniku w tym utworze prawd. 58

Jak widać, tradycja dosadnych wyrażeń jest w polszczyźnie dawna i od dawna obejmuje też warstwy wykształcone. Wrażenia z podróży i studiów zagranicznych, choć podejmowanych nie z powodu krajowych trudności, jednak chyba nie tak bardzo odbiegają od dzisiejszej przeciętnej… W dalszym ciągu mamy i panegiryczne przypisanie wszystkich przewag militarnych ówczesnej Rzeczypospolitej królowi Zygmuntowi III (autor z wielkopolskim lojalizmem był i jego zwolennikiem, wymienił nawet z uznaniem świeżo zbudowany w świeżo kreowanej na stolicę Warszawie zamek królewski, a w bitwie z rokoszanami Mikołaja Zebrzydowskiego pod Guzowem walczył po stronie królewskiej). Wymienił więc najważniejsze ówczesne zwycięstwa Rzeczypospolitej (pod Byczyną nad austriackim pretendentem do polskiego tronu, Maksymilianem, pod Kircholmem nad Szwedami, pod Kłuszynem nad Moskwą), nie omieszkując jednak napiętnować polskie (nie tylko lisowczyków) łupiestwa i okrucieństwa w Rosji w czasach smuty, a lisowczyków jeszcze na cesarskim wówczas Śląsku, w Czechach i w Niemczech. Jest i niewybredny paszkwil na Kalwina i jego doktrynę (choć ów stryj autora, Świętosław, był wybitnym protestantem). Warto zauważyć, że te inwektywy nie są jednak nasycone kompleksami przegranych ani względami na przypodobanie się możnym sojusznikom, ale raczej lekceważeniem ze strony sytych. Także uwagi dotyczące spraw religii (a jest to przecież czas reformacji) ograniczają się do inwektyw wobec antagonistów wyznaniowych i kpin z pieczeniarstwa i rozpusty, ale nie tylko protestanckich duchownych, nie wdając się w poważniejsze roztrząsania doktryn. Myślę, że warto było przypomnieć ten fragment nie tylko dlatego, że odcinamy się dziś coraz bardziej od władzy stereotypów i przezwisk narodowościowych i regionalnych, a niektórzy (ale raczej nie politycy…) nawet potrafią już dyskutować z poglądami, nie szkalując ich głosicieli. Jawi się nam ówczesna Wielkopolska (i Europa!) tak, jak ją widzi przedstawiciel epoki, Wielkopolanin zamożny i wykształcony (aż w Padwie, zresztą kolebce poezji makaronicznej), ówczesny polski Euro-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

pejczyk, władający klasyczną łaciną (i oczywiście językiem włoskim), odwołujący się do literatury europejskiej (Tasso, Ariosto, Aretino) i polskiej (Morsztyn, Kochanowski), mający dobre rozeznanie w polskich i europejskich realiach, a znający i doceniający smaki życia. Już na wstępie, znając swych wielkopolskich ziomków skorych do uszczypliwej krytyki, zwraca się do tych zoilów z prośbą o wyrozumiałość i przedstawia… pochwałę uroków stołu zastawionego licznymi przysmakami, wśród których wymienione są już wtedy w Wielkopolsce lubiane: Pieczenie, gęsi, schaby i prosięta nadziewane, Ten z brzucha dobywa flaki, tamten odziera, Ten zalewa gorącą wodą karmne kapłony, Tamten tłucze pachnące zioła; Słychać klup, klup tłuczkami w moździerze. Inny palcami usilnie formuje kluski, Inny prócz tego gniotąc wyrabia ciasto, Rozbija jaja, które właśnie kura wysrała I dobrze nadziewa ruskim sposobem pierogi, Inny piecze cielęce i wołowe mięsiwa I każdy stara się swoją gotować potrawę. Tu wisi setka kotłów pełnych polewek Pełne polędwic, kiełbas i bigosów.

A najlepsze piwa wyrabiano wtedy, jak też pisze Orzelski, w Żninie i Wągrowcu. Znajdzie tu dla siebie coś i wielkopolski genealog, bo pisząc o owym zwycięstwie nad rokoszanami pod Guzowem, wymienia autor (może i załatwiając swe porachunki osobiste) ponad trzydzieści starych nazwisk wielkopolskiej szlachty i mieszczaństwa, mniej dziś jakoś znanych w ogólnopolskim obiegu, które

właśnie wtedy opanowywać zaczęła szlachta i arystokracja o mniej dawnym rodowodzie, ale przyznająca się do „Rurykowiczów” i „Gedyminowiczów”, a wzbogacona na Ukrainie, która po Unii Lubelskiej stała się… Małopolską; z tej racji autor chwali też zwycięstwo nad Semenem Naliwajką (obecnie uznanym w swym kraju za bohatera Ukrainy). Ale i tu ważniejsze jest „kombatanctwo” – kto w tym brał udział i po czyjej stronie – niż to, o co i dlaczego właściwie walczono (te wyliczenia to aż 1200 wersów). Ze szlachty wymienieni są np. Chodakowski, Bieganowski, Pierzchliński, Przespolewski, Tchórzewski, Zabłocki, Zagajewski, Zakrzewski, Zaleski, a z mieszczan Bolewicki, Cyran, Czosnowski, Fricius, Gorzycki, Grodzicki, Janeczek, Lasowski, Lygęza, Niedzielski, Nieradzki, Oczko, Ratajski, Razek, Red (Ridt), Szady, Sztypler, Wędzonka, Wiatrowski, Winkler i inni. Nasuwać się może pytanie: czyżby w tym łacińskim makaronizmie dostrzec można było już harmonijne przejście od renesansowego poloru do polskiego sarmatyzmu5? A wszystko to napisano, gdy na horyzoncie politycznym ukazywało się już Jana Kazimierza calamitatis regnum – królestwo klęski, początek schyłku niewczesnych ambicji Polski „od morza do morza” i – rozbiorów, inicjowanych zresztą najpierw przez węgierskich „bratanków”, a później, trzykrotnie, przez byłych pruskich lenników. Czyżby makaronizm nie umarł w (najzupełniej przecież rodzimej!) kulturze polskiej, tylko przeniósł się z języka do sposobu myślenia, nawet i w Wielkopolsce?...

5   Po mądrą charakterystykę sarmatyzmu też warto sięgnąć do A. Brücknera, Encyklopedia staropolska, t. 2, op. cit., szp. 451-454.

59


WIELKOPOLANIE Justyna Kobus

Jolenta Brzezińska i nowe wydanie Nieznajomych Jolenta Brzezińska z domu Bogaczyk jest dziś mało znaną wielkopolską pisarką i mecenasem sztuki. Urodziła się w Strzałkowie koło Wrześni 6 stycznia 1908 roku, zmarła w Poznaniu 2 października 1966 roku. Zasłynęła jako autorka nowel pisanych gwarą południowo-wielkopolską. Myślę, że warto dziś przypomnieć sylwetkę tej nietuzinkowej postaci, tym bardziej, że niebawem oddane do rąk czytelników zostanie nowe wydanie zbioru jej nowel pt. Nieznajomi (I wyd. 1938, II wyd. 1959). Badaczką dziejów rodziny Bogaczyków jest Janina Halec. Obszerny tekst tej autorki zatytułowany Brzezińscy z Czempinia1 dostarcza wielu informacji nie tylko o działalności kulturowej małżonków Jolenty i Józefa Brzezińskich, ale i na temat najbliższych krewnych Jolenty (rodziców, rodzeństwa). Biogram Jolenty Brzezińskiej autorstwa Jerzego Włodarczaka można znaleźć w „Pulsie Czempinia”2. W obydwu artykułach wiele informacji dotyczących autorki Nieznajomych pochodzi od Marcina Brzezińskiego, syna pisarki. Próbując wskazać ważniejsze miejsca z życia Jolenty Brzezińskiej, należałoby wymienić Leszno, gdzie spędziła dzieciństwo i gdzie została pochowana w rodzinnym grobie. Kolejne ważne miasto w życiorysie pisarki to Czempiń, w którym mieszkała wraz z mężem od 1929 roku; tu też wróciła bezpośrednio po wojnie. W końcu Poznań, z którym związała się jako studentka Wydziału Huma-

nistycznego Uniwersytetu Poznańskiego oraz jako autorka nowel i artykułów publikowanych w przedwojennych czasopismach, takich jak „Wici Wielkopolskie”, „Orędownik”, „Kurier Poznański”, „Prosto z Mostu”. Po wojnie opowiadanie Brzezińskiej oraz wywiad z nią opublikował „Głos Wielkopolski”. W Poznaniu także została pisarka przyjęta w 1950 roku do Związku Literatów Polskich. Niewątpliwie wśród miejsc, które odcisnęły piętno na życiu pisarki, był obóz koncentracyjny dla kobiet w Ravensbrück i Tomaszów Mazowiecki, do którego została wysiedlona z Leszna rodzina Bogaczyków. Tu też trafiła Jolenta Brzezińska po wydostaniu jej z obozu; w Tomaszowie przyszedł na świat syn Brzezińskich, Marcin. Działalność Jolenty Brzezińskiej obejmowała przede wszystkim pisarstwo i sztuki plastyczne (szczególnie umiłowała grafikę). Wraz z mężem kolekcjonowali współczesną grafikę polską i wspierali działalność lokalnych twórców, szczególnie rzeźbiarzy ludowych, cenili malarstwo współczesne i współczesną literaturę. Czynnie uczestniczyli w życiu kulturalnym regionu, odwiedzając wystawy czy biorąc udział w spotkaniach literackich. Jolenta Brzezińska pierwsze opowiadanie napisane gwarą – pt. Nieznajomi – opublikowała w 1935 roku na łamach „Wici Wielkopolskich”, zaś tom nowel o tym samym tytule wydała w 1938 roku nakładem poznańskiej Księgarni Uniwersyteckiej Jana Jachowskiego.

J.M. Halec, Brzezińscy z Czempinia, „Rocznik Leszczyński” 2018, t. 18, s. 113-128.   J. Włodarczak, Jolenta Brzezińska (1908-1966), „Puls Czempinia” 2016, nr 9, s. 14.

1 2

60


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Okładka I wydania

znawca, docent (wówczas doktor) Adam Tomaszewski z Uniwersytetu Poznańskiego (uznawany za twórcę dialektologii poznańskiej), który trafnie usytuował zastosowaną w utworach gwarę jako pochodzącą z południowo-zachodniej Wielkopolski (między Czempiniem a Wolsztynem), wypowiedział się entuzjastycznie o wprowadzeniu przez Jolentę Brzezińską języka wsi do literatury pięknej, podkreślając oryginalność i autentyczność tej przywołanej mowy ludowej4. Za źródło do Słownika gwar polskich PAN5 uznał utwory Jolenty Brzezińskiej wybitny dialektolog prof. Kazimierz Nitsch z Uniwersytetu JagielOkładka II wydania

Okładki I i II wydania Nieznajomych zaprojektował brat Jolenty Brzezińskiej – Romuald Bogaczyk. Tematyka nowel obejmuje życie prostych ludzi z małych miasteczek i wsi południowej Wielkopolski. Autorka doskonale oddała nastrój, atmosferę opisywanych miejsc, wykazała się świetną znajomością realiów życia opisywanej grupy społecznej, jak też wrażliwością na nieszczęścia, biedę, zły los, będące jej udziałem. Szczególną uwagę jednak zwraca język nowel – w większości z nich dominuje gwara jako oryginalny sposób porozumiewania się mieszkańców okolic Czempinia, Kościana, Leszna, Krobi (ziemia biskupiańska). Wartość nowel doceniły ówczesne autorytety ze świata sztuki, jak przykładowo Stanisław Helsztyński3, chwalący Jolentę Brzezińską za doskonałą znajomość ludu, jego mowy i zwyczajów, warunków bytowania itp. Forma językowa nowel zyskała uznanie w świecie nauki. Zasłużony i ceniony do dziś języko-

Początek noweli Matka (J. Brzezińska, Nieznajomi, Poznań 1938, s. 39)

3   S. Helsztyński, Opowiadania w gwarze wielkopolskiej, „Kultura. Tygodnik literacki, artystyczny i społeczny” 1938, nr 25 (113), s. 8. 4   A. Tomaszewski, Gwara wielkopolska weszła do literatury, „Kurier Poznański” 1938, nr 468, s. 8. 5   Słownik gwar polskich PAN, t. I, z. 1-3, pod red. M. Karasia, Wrocław [et al.] 1977, 1981, 1981; t. II, z. 1 (4)-3 (6), pod red. J. Reichana, S. Urbańczyka, Wrocław [et al.] 1983, 1983, 1986; t. III, z. 1 (7)-3 (9), pod red. J. Reichana, S. Urbańczyka, Wrocław [et al.] 1989, 1990, 1991; t. IV, z. 1 (10)-3 (12), pod red. J. Reichana, S. Urbańczyka, Kraków [et al.] 1992, 1992, 1993; t. V, z. 1 (13)-3 (15), pod red.

61


Jolenta Brzezińska i nowe wydanie Nieznajomych

lońskiego (co świadczy o autentyczności przywoływanej w nich gwary). Szczegółową analizę językową nowel przeprowadziła członkini zespołu PAN, przygotowującego wspomniany Słownik gwar polskich, Aleksandra Ziętkówna w artykule opublikowanym w „Języku Polskim” w dziale Uwagi językowe o książkach6. Zwracając uwagę na „terytorialność” cech fonetycznych (południowa Wielkopolska), zawęziła ich obszar do okolic na północ od Kościana; zauważyła pewne niekonsekwencje w stosowaniu gwary oraz starania autorki o jak najdokładniejsze oddanie wymowy, mimo braku możliwości edytorskich. Według niej „nie ma większych przeszkód, by uznać pisane gwarą nowelki Brzezińskiej za autentyczne, sprawdzone i pełnowartościowe teksty gwarowe z południowej Wielkopolski”7. Doceniła oryginalność cech składniowych oraz bogactwo nienotowanej wcześniej leksyki. Artykuł podsumowała stwierdzeniem, że „prosi się ona [książka Jolenty Brzezińskiej – J.K.] o nowe wydanie – jest doskonała”8. Jak wspomniałam na wstępie, zbiór nowel Jolenty Brzezińskiej doczekał się dwóch wydań. Od ostatniego upłynęło 60 lat, a zainteresowanie społeczne tego typu literaturą sprawiło, że zaistniała potrzeba nowego wydania Nieznajomych. Z inicjatywą tą wystąpił Jerzy Włodarczak, mieszkaniec Czempinia, zabiegający o zachowanie pamięci o pisarce, mieszkance tego miasta. Prace nad publikacją są aktualnie na ukończeniu. Właściwy zestaw tekstów wydania pierwszego (będącego podstawą publikacji) poprzedzony będzie wstępem merytorycznym (autorstwa prof. Jerzego Sierociuka i dr Justyny Kobus z Pracowni Dialektologicznej UAM) zawierającym omówienie osobliwości językowych potwierdzonych w nowelach; w dodanym aneksie zamieszczone będą dodatkowe utwory.

Z chęci upamiętnienia znakomitej pisarki, mieszkanki Czempinia, współwydawcą tomiku jest Gmina Czempiń (na początku książki znajdzie się słowo wstępne burmistrza Gminy Czempiń Konrada Malickiego). Biogram pisarki zawdzięczamy panu Marcinowi Brzezińskiemu. O stronę edytorską dba Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Publikacja jest współfinansowana ze środków Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, za co dziękujemy Panu Dziekanowi prof. dr. hab. Tomaszowi Mizerkiewiczowi. Punktem odniesienia tego wydania Nieznajomych jest edycja z 1938 roku. Staraliśmy się zachować zgodność zapisu tekstu z oryginałem, a także taką samą kompozycję. Podstawą jest zbiorek ówcześnie publikowanych 9 nowel: Nieznajomi, Łożynek, Matka, Pierwsze miejsca, Zaraza, Koźlorka, Licytacja, Jeja gwiozdka, Figura. Nie wszystkie teksty pisane są gwarą, część z nich zawiera jedynie partie dialogowe zapisane językiem lokalnych mieszkańców; są też i takie, które w całości cieszą oko czytelnika wspaniałą mową ludową. Nowością jest wspomniany aneks. Tu znalazły się niepublikowane wcześniej w formie zwartej, za to upowszechniane w prasie przedwojennej (jedną nowelę opublikował „Głos Wielkopolski” w 1958 roku – Ślubno kobiyta) nowele Jolenty Brzezińskiej, które miały stworzyć drugi po Nieznajomych zbiór. Ten jednak – niestety – nigdy nie powstał. Teksty te zachowały się jednak w rodzinnych pamiątkach przechowywanych przez syna pisarki; są to m.in.: Dyngus, Kasia, Do powstanio. Pan Marcin Brzeziński zadał sobie trud przepisania i zweryfikowania tekstów z przechowywanymi rękopisami i maszynopisami (niektóre publikowane dotychczas utwory – zwłaszcza drugiego wydania – miały błędy w druku). W tej właśnie formie (zweryfikowanej przez

J. Reichana, S. Urbańczyka, Kraków [et al.] 1994, 1996, 1998; t. VI, z. 1 (16)-4 (19), pod red. J. Okoniowej, J. Reichana, Kraków 2001, 2002, 2003, 2004; t. VII, z. 1 (20)-4 (23), pod red. J. Okoniowej, J. Reichana, B. Grabki, Kraków 2005, 2006, 2007, 2010, t. VIII, z. 1 (24)-4 (27), pod red. J. Okoniowej, J. Reichana, B. Grabki, Kraków 2011, 2012, 2013, 2013, t. IX, z. 1 (28)-4 (31), pod red. B. Grabki [et al.], Kraków 2014, 2015, 2016, 2017; t. X, z. 1 (32), pod red. B. Grabki, R. Kucharzyk, Kraków 2018. 6   A. Ziętkówna, Jolenta Brzezińska, „Nieznajomi”, Poznań 1938, s. 156, „Język Polski” 1957, z. 2, s. 146-151. 7   Ibidem, s. 149. 8   Ibidem, s. 151. Artykuł ten ukazał się przed II wydaniem Nieznajomych. 62


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

syna autorki) nowele mają zostać udostępnione szerokiemu gronu czytelników w aneksie trzeciego wydania Nieznajomych. By jednak nasze wydanie można było uznać za istotne dla całościowej oceny dorobku literackiego Jolenty Brzezińskiej, postanowiliśmy włączyć do aneksu utwór zamieszczony w całości w wydaniu drugim, a przed wojną opublikowany jako fragment powieści na łamach „Wici Wielkopolskich”9, zatytułowany Konarskiego Anda; także w tej części zamieścimy utwór Ślubno kobiyta oraz niepublikowaną dotychczas no-

welę napisaną po wojnie, zatytułowaną Miller. Na ostateczny kształt zbioru ma wpływ współpraca z synem autorki – panem Marcinem Brzezińskim – w którego posiadaniu jest spuścizna matki. Nowe wydanie Nieznajomych można uznać za kompletne, prezentujące dorobek pisarski z zakresu nowelistyki Jolenty Brzezińskiej, nietuzinkowej, acz zapomnianej i niedocenionej przez lata pisarki wielkopolskiej. Zbiór nowel wydanych na nowo ma się ukazać w pierwszym kwartale 2020 roku.

J. Brzezińska, Konarskiego Anda (fragmenty powieści), „Wici Wielkopolskie” 1935, nr 3 (42), s. 20.

9

Lechosław Szarata

Moje pięć lat z Kapelą zza Winkla Nazywam się Lechosław Szarata, mieszkam w Nowym Tomyślu i jestem osobą przez wielu z Państwa z pewnością znaną, ponieważ póki sił staram się udzielać w życiu kulturalnym naszego regionu i mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że w niektórych kręgach ciągle jeszcze rozpoznawalną. Chciałbym podzielić

Festiwal w Przemyślu – lata 80. XX wieku (Lechosław Szarata z gitarą i… wąsem)

się z Państwem swoimi wspomnieniami z dawnych lat – kiedy jeszcze byłem młody, przystojny i niewysoki – dotyczącymi mojej aktywności w nowotomyskiej Kapeli zza Winkla, czemu posłużą także fotografie z wojaży Kapeli po Polsce i zagranicy w połowie lat 80. ubiegłego wieku, na których i ja się znajduję. Wielu starszych mieszkańców naszego regionu, tzn. Nowego Tomyśla i jego okolic, zapewne pamięta Kapelę, która powstała w 1980 roku, jak i kojarzy z jej składem również moją osobę. Młode pokolenie natomiast często jeśli nawet jest świadome istnienia takiego zespołu, to na ogół nie zna jego przeszłości i ludzi, którzy z Kapelą byli lub są nadal związani. Dlatego myślę, że spisanie w jakiś sposób jej historii jest dobrą inicjatywą, m.in. z tego powodu, żeby utrwalić w naszej społeczności pamięć o jej początkach. Zatem w dobrej wierze chciałbym podzielić się z Państwem swoimi wspomnieniami dotyczącymi przeszłości nowotomyskiej Kapeli zza Winkla. 63


Moje pięć lat z Kapelą zza Winkla

Berlin – lata 80. (Lechosław Szarata pierwszy z lewej)

Na początek napomknę, że obecnie w najbardziej popularnych utworach Kapeli zza Winkla, które w większości krążą w Internecie, usłyszeć można nierzadko mój głos. Dla zainteresowanych mogę wskazać takie utwory jak: Znasz kierunek, ciąg do Wronek, Co to za Kapela, Kapela zza Winkla, Tango Palędzie, Z babą nie wygrosz, Chmiel i wiklina czy Szport na kiju. Konferansjerka była prowadzona przez dwóch ówczesnych członków zespołu, czyli Andrzeja Bobkiewicza i Lechosława Szaratę. W składzie samej zaś Kapeli byłem rozpoznawany przez publikę jako tzw. Sołtys, bo taki wizerunek swojej osoby na scenie wykreowałem i byłem wtedy, a piszę o początkach działalności Kapeli w latach 80., chyba najbardziej rozpoznawalnym jej członkiem. Być może ktoś z Państwa jeszcze pamięta, że w owym czasie w rubryce Galeria Ekspresu dziennika „Express Poznański” opublikowano mój wizerunek w postaci lekkiej karykatury kreski znanego artysty, Henryka Derwicha, z komentarzem: „trzydziestotrzyletni sołtys” z zapytaniem, czy zainteresowałaby się nim jakaś panna z Wielkopolski. Była też swego czasu impreza organizowana w pałacyku obok Wiepofamy w Poznaniu, gdzie otrzymałem oficjalnie glejt „Honorowego Sołtysa”. Przy tej okazji mogę wspomnieć, że mój onegdaj serdeczny przyjaciel Marek Król nie był prawdziwym inicjatorem wyjazdu Kapeli do Świebodzina na OMPP (Ogólnopolski Przegląd Piosenki Młodzieżowej) – konkurs, który dotyczył tzw. Złotej Dziesiątki do Opola, czyli 64

konkurs dla najlepszych solistów i zespołów. Tak naprawdę, czego nikt wcześniej nie wiedział, Marek Król zabrał Kapelę po tym, jak ja go do tego namówiłem (a nie dawał się łatwo przekonać). Natomiast po konkursie odbyła się konferencja prasowa, na której udzielał się znany krytyk muzyczny pan Ibis Wróblewski, ten sam, który dał „0” punktów Januszowi Laskowskiemu za Kolorowe jarmarki, a wiecie Państwo, co Maryla Rodowicz zrobiła później z tym przebojem... Natomiast co do mojej osoby, pan Ibis zwrócił się wówczas następującymi słowy: „Panie Lechosławie, świetnie Pan to zrobił, dałem Panu maksymalną ilość punktów, natomiast mój kolega Hering twierdzi, że ma Pan emisję wrodzoną i radzę Panu zająć się [tym] na poważnie, a co do poprzedniego Pańskiego występu, jeżeli chodzi o mnie, to ja nie trawię kapel podwórkowych, ale jeżeli Pan chce, to niech Pan gra”. W Świebodzinie akompaniował mi wtedy członek Kapeli Włodzimierz Ciesielczak. Przy okazji owej „Złotej Dziesiątki do Opola” mogę dodać, że podczas tego konkursu ówczesna laureatka, pani Ewa Bal, będąc pod wrażeniem mojego wystąpienia, zamieniła się wtedy ze mną na puchary.

Lechosław Szarata na tle plakatu Złota dziesiątka Toruń 1980

W Przemyślu natomiast, gdzie w latach 80. odbywał się Przegląd Kapel Podwórkowych, byłem z nowotomyską Kapelą przynajmniej dwa razy, jeżeli nie trzy. Wszystko to robiłem w dobrej wierze, żeby osiągnąć jak najlepsze wyniki, nie wspominając o Piotrkowie Trybu-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

nalskim i innych koncertach, które odbywały się w całej Polsce. W tym początkowym i ważnym dla Kapeli okresie aktywnie więc wspierałem rozwój Kapeli. Aby rozwiać ewentualne wątpliwości co do mojego talentu artystycznego, mogę napomknąć również, iż miałem zaszczyt wystąpić w Opolu wraz ze znanym wówczas w Polsce i cieszącym się popularnością kabaretem Mechaniczna Pyra. Ponadto po Ogólnopolskim Przeglądzie Recytatorskim w Płocku dostałem paszport na filologię polską, a także na Wydział Rozrywkowy Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie dziekanem była wówczas szanowna pani Krystyna Prońko. Mimo to nie miałem zamiaru korzystać z możliwości, jakie zesłał mi wtedy los. Uczciwie muszę przyznać, że nie w głowie mi była nauka. Byłem młody i uważałem wtedy, że cały świat stoi przede mną otworem. Myślałem, że ważniejsza od edukacji jest kariera i zarabianie pieniędzy. Lata jednak mijały, a życie w sposób nagły i brutalny zweryfikowało moje marzenia – kariera zakończyła się wylewem, wielomiesięcznym pobytem w szpitalu, samotnym życiem i rehabilitacją, która trwa do dnia dzisiejszego. Wracając jednak do głównego wątku, nadmienię, iż zrezygnowałem z danych mi wtedy możliwości edukacji akademickiej na rzecz kariery scenicznej, m.in. w Kapeli zza Winkla, z której jednakże pod wpływem różnych okoliczności sam zdecydowałem się odejść w połowie lat 80. Jednak lata spędzone w Kapeli zawsze dobrze wspominałem. Po dwóch tygodniach od pożegnania się z Kapelą za-

Lechosław Szarata w towarzystwie m.in. Małgorzaty Gudejko podczas występu w Estradzie Warszawskiej

cząłem występować w Zespole Wojsk Lotniczych „Eskadra”. Dwa lata pracowałem potem w Estradzie Poznańskiej i rok w warszawskiej, w towarzystwie znanej aktorki śp. Małgorzaty Gudejko. Kiedy natomiast występowałem sam w Wielkopolsce, nieraz słyszałem opinie, że Kapela bez „Sołtysa” to już nie Kapela. Nadmienię, iż w życiu przydarzyły mi się nieprawdopodobne przypadki, przeżyłem wylew, miałem przyjemność w swojej karierze odbyć trzykrotnie lot sławetnym modelem samolotu, o którym było głośno w kwietniu 2010 roku. Zauważę również, iż w czasie tzw. aktywności estradowej stwierdzono u mnie elementy słuchu absolutnego. Prawie bym zapomniał wspomnieć o pewnym istotnym epizodzie z mojego życia, który okazał się bardzo ważny, a ma on związek z Festiwalem Piosenki Radzieckiej i także piosenką rosyjską. Chciałbym, żeby mnie Państwo dobrze zrozumieli: w tamtych czasach można było zaistnieć wśród szerszej publiczności tylko w ten sposób. Andrzej Niczyperowicz (ówczesny zastępca redaktora naczelnego „Gazety Poznańskiej”) wspomniał wtedy o pozytywnej recenzji mojej osoby napisanej przez jurora Grażynę Łobaszewską, która była pod wrażeniem mojego wystąpienia w Zielonej Górze, a pan redaktor dodał: „Lechu, żeby Ci tylko nie odbiło”. Wspomnieć należy, że w owych czasach wychodziło niewiele gazet, a szczególnie w naszym regionie. Do najbardziej opiniotwórczych należała właśnie „Gazeta Poznańska” oraz „Głos Wielkopolski”. Zielona Góra to jednak nie tylko konkurs piosenki radzieckiej, ale też kolebka znanych i utalentowanych osobistości, jak na przykład szanownego pana Gerarda Nowaka, u którego miałem zaszczyt pobierać naukę wokalu. U pana Gerarda pobierały również naukę takie znane postacie jak Felicjan Andrzejczak (wykonawca piosenki Jolka, Jolka) i inni. Nawiązując do wydarzeń z Zielonej Góry, napomknę w tym miejscu, iż 17 września 2017 roku historia dla mnie zatoczyła koło, albowiem powracając ponownie do Świebodzina, a konkretnie trzy kilometry dalej, do miejscowości Wilkowo, poznałem tam zacnego człowieka mojego pokolenia, Macieja Wróblewskiego, który wygrał festiwal w Zielonej Gó65


Moje pięć lat z Kapelą zza Winkla

rze w 1971 roku i koncertując później, objechał świat co najmniej trzy razy. Od tego miłego wydarzenia jesteśmy przyjaciółmi. Otrzymałem od niego wspaniałą płytę z dedykacją „Leszku – miej cel i zdrowiej i śpiewaj!”. Los nieraz przeplatał moje ścieżki ze ścieżkami innych byłych i obecnych członków nowotomyskiej Kapeli zza Winkla. Nieraz spotykaliśmy się na scenie, jak i poza nią, a stosunki między nami określiłbym jako koleżeńskie – takie przynajmniej odnosiłem zawsze wrażenie. Przecież nie tak dawno temu, w 2015 roku,

na festynie zorganizowanym m.in. przez starostę nowotomyskiego Ireneusza Kozeckiego, w miejscowości Róża pod Nowym Tomyślem, spotkaliśmy się z Andrzejem Bobkiewiczem, zasłużonym członkiem Kapeli, który w charakterystycznym dla siebie estradowym stylu zapowiedział mój występ, przy okazji opisując moją osobę w samych superlatywach, zachwalając moje umiejętności sceniczne, jak i odwołując się do moich skromnych dokonań w życiu kulturalnym, nie zapominając również o Opolu...

Lechosław Szarata podczas koncertu w Róży w 2015 roku

66


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

DELEGACI NA POLSKI SEJM DZIELNICOWY Władysława Stachowska-Dembecka

Ksiądz Julian Miśkiewicz (1846-1928) mi byli: miejscowy kościelny Adam Miśkiewicz i Dorota z domu Sowińska. Maturę uzyskał w gimnazjum leszczyńskim 12 kwietnia 1870 roku. Studiował w Poznaniu i Gnieźnie jako jeden z ostatnich kleryków – przed zamknięciem przez zaborców Seminarium Duchownego. Święcenia kapłańskie otrzymał 12 kwietnia 1874 roku. Było to w początkowym okresie Kulturkampfu, systemu ideologicznego, politycznego i religijnego gnębienia Polaków, kierowanego przez kanclerza cesarstwa niemieckiego Ottona von Bismarcka.

Fot. 1. Ks. Julian Miśkiewicz około roku 1920

Fot. 2. Ks. Julian Miśkiewicz około roku 1874

Ksiądz Julian Miśkiewicz, poseł na Polski Sejm Dzielnicowy w dniach od trzeciego do piątego grudnia 1918 roku w Poznaniu, urodził się 9 stycznia 1846 roku w miasteczku Poniec, w powiecie gostyńskim. Jego rodzica-

Młody kapłan początkowo nie miał formalnego przydziału na wikariat. Prawdopodobnie pomagał wtedy w parafiach jako tajny, nielegalny misjonarz. Dopiero 1 października 1886 roku otrzymał nominację na proboszcza 67


Ksiądz Julian Miśkiewicz (1846-1928)

parafii w Zakrzewie, w powiecie rawickim. Wówczas był to dekanat krobski. Od władz kościelnych otrzymał też godność honorowego radcy duchownego. Pełnił również obowiązki asesora duchownego. Jako gospodarz parafii zakrzewsko-kaweckiej (wsie Zakrzewo i Kawcze) wyremontował budynki probostwa, postawił tak zwaną organistówkę, czyli budynek mieszkalny dla organisty oraz budynki gospodarskie. Do dyspozycji proboszcza należało też około 10 ha ziemi ornej. W 1905 roku wstąpił do organizacji Straż skupiającej działaczy patriotycznych w całym zaborze pruskim. Toteż w 1918 roku jako delegat powiatu rawickiego, wraz z parafianinem Janem Maćkowiakiem, brał udział w Polskim Sejmie Dzielnicowym, który obradował w Poznaniu od trzeciego do piątego grudnia. Włączał się też w działalność powstańczą w styczniu 1919 r., pomagając w organizowaniu baonu zakrzewskiego 1 pułku strzelców na powiat rawicki. Zorganizowano tylko kompanię zakrzewską i pluton w Kawczu, a przy froncie obsadzano jeszcze wieś Żołędnica. Dzięki jego staraniom już w 1907 roku powstało w Zakrzewie Kółko Rolnicze, którym kierował do 1919 roku. Następnie prezesurę Kółka Rolniczego przejął miejscowy nauczyciel – Władysław Stachowski i poszerzył w nim tematykę kształcenia rolniczego. Proboszcz ksiądz Julian Miśkiewicz zaangażował się też w budowę domu starców dla emerytowanych robotników rolnych majątku ziemskiego Kawcze-Zakrzewo, który nazywano szpitalem. Było to raczej schronisko, w którym pensjonariusze – starsze małżeństwa lub samotni starcy – otrzymywali izbę wyposażoną w niezbędne meble i piec kuchenny, gdzie gospodarzyli samodzielnie. Kościół w Zakrzewie, według zachowanych dokumentów, istniał już w połowie XV wieku. Średniowieczne mury kościoła pod wezwaniem świętego Klemensa pokrywała polichromia. Na początku XVII wieku w miejscu spalonego kościoła nieznany fundator zbudował drewniany kościół. W 1658 roku dobu-

68

dowano murowaną kaplicę. Kościół i kaplica miały kolejno kilku fundatorów. Od czasu kierowania parafią zakrzewsko-kawecką przez księdza Juliana Miśkiewicza corocznie w Zakrzewie, w niedzielę na przełomie sierpnia i września organizuje się uroczystości odpustowe Matki Boskiej Pocieszenia (święto przypada 26 sierpnia). Jest to duża uroczystość, w której uczestniczą setki parafian, nie tylko z sąsiednich, ale i odległych parafii przybywają pielgrzymki, w gwarze zwane kompaniami. Po sumie odpustowej miejscowi gospodarze goszczą w swoich domach przybyłych uczestników obrzędów odpustowych Ksiądz Julian Miśkiewicz jako duszpasterz miał ogromny wpływ na życie religijne swoich parafian, dla których był wzorem i autorytetem, szanowanym i kochanym kapłanem. Był też ojcem duchowym przyszłego księdza Jana Maćkowiaka (1905-1959), syna Jana i Jadwigi Maćkowiaków. Stąd też zachowała się fotografia księdza Juliana Miśkiewicza wśród osobistych pamiątek księdza Jana Maćkowiaka (fotografię prawdopodobnie wykonał Władysław Stachowski). Proboszcz udzielał m.in. ślubu dwu córkom państwa Maćkowiaków: Józefie z Józefem Woźniakiem (1923) oraz Zofii z Władysławem Stachowskim (1927). Także tak jak u innych parafian bawił się na ich weselu, wspólnie ze swoją siostrą. Była to starsza osoba, bardzo lubiana i szanowana, która prowadziła dom na probostwie. W aktach Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu zachowało się odręczne pismo księdza Juliana Miśkiewicza, w którym potwierdza on zamiar udziału w rekolekcjach od 22 do 26 sierpnia 1910 roku w Goruszkach (część Miejskiej Górki), w klasztorze księży obserwantów (jest to odłam zakonu benedyktynów). Zmarł w wieku osiemdziesięciu dwóch lat – 24 marca 1928 roku, po ponad trzydziestoletniej pracy duszpasterskiej w Zakrzewie (powiat Rawicz) i tam też został pochowany na cmentarzu przykościelnym.


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Bibliografia Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, Akta Konsystorza Jeneralnego Arcybiskupiego tyczące się X. Juliana Miśkiewicza, nr 119 [kaligraficzne rękopisy ks. J. Miśkiewicza w języku niemieckim pismem gotyckim, kolejne po łacinie, ostatnie po polsku]. Czapliński K.K., Madonny wielkopolskie, opieka merytoryczna ks. M. Maciołka, Katowice 2004. Dembecka R., [Stachowska-]Dembecka W., Życie i działalność Ferdynanda Dembeckiego (1927-2013), Poznań 2016. Dziennik Polskiego Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu w grudniu 1918 r., wyd. A. Gulczyński, Poznań 2018 („Wielkopolska Dawniej i Dziś” 6). Hejducki H., Bohaterowie ziemi rawickiej 1918/1919 r. Powstańcy wielkopolscy z powiatu rawickiego, Miejska Górka‒Trzebnica 2017 [szczególnie s. 101, 102]. Julian Miśkiewicz [w:] Wielkopolscy księża od XVIII do XX wieku, http://www.wtg-gniazdo. org/ksieza/main.php?akcja=opis&id=2944. Księża społecznicy w Wielkopolsce 1894-1919. Słownik biograficzny, t. 2, pod red. L. Wilczyńskiego i H. Szatkowskiego, wyd. 2, Gniezno 2009. Stachowska-Dembecka W., Jan Maćkowiak (1869-1953). Słownik delegatów Polskiego Sejmu Dzielnicowego, „Przegląd Wielkopolski” 2013, nr 4 (102), s. 43-46. Stachowska-Dembecka W., Ksiądz Jan Maćkowiak (1905-1959). Kapłan, kaznodzieja, wychowawca młodzieży, dobry duch rodziny parafialnej i własnej, Poznań 2015. Stachowska-Dembecka W., Władysław Stachowski. Życie i działalność (1899-1986), Poznań 2014. Wilczyński L., Julian Miśkiewicz, https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2006/Przewodnik-Katolicki-6-2006/Archidiecezja-Poznanska/Julian-Miskiewicz. Wspomnienia rodziców autorki, informacje potomków dawnych parafian ks. J. Miśkiewicza, m.in. Bolesława Maćkowiaka (syna) i Janiny Skorupkowej.

Fot. 3. nekrolog ks. Juliana Miśkiewicza

69


Z WIELKOPOLSKI Katarzyna Zagłoba

„ROKowania gwar”, czyli jak promować język mieszkańców lokalnych społeczności poprzez kalendarz Przez lata gwary – szczególnie wiejskie podlega stopniowej ewolucji w kierunku więk– nie cieszyły się uznaniem. Uważano je za szego nim zainteresowania i troski o jego zagorsze od języka ogólnego, kojarzono z bra- chowanie”2. Wspomniana troska przejawia się kiem wykształcenia i obycia. Z biegiem czasu w różnych działaniach. Organizowane są konprzestał im sprzyjać również postęp technolo- kursy gwarowe (np. „Mówimy gwarą” w Bugiczny – rolnicy zaczęli wykorzystywać no- kówcu Górnym k. Leszna), lekcje (np. lekwoczesne maszyny, gospodarstwa z małych, cja gwary w Rogalowym Muzeum Poznania) przydomowych, stały się dużymi przedsiębior- i dyktanda (np. dyktando gwarowe organizowastwami, co wiązało się także z koniecznością ne przez gminę Bodzentyn). Powstają zespoły odwiedzania różnych urzędów i wypełniania muzyczne i kabarety, które w swych tekstach licznych formularzy, a to sprawiło, że miesz- operują językiem z rodzinnych stron. Również kańcy wsi mieli coraz częstszą styczność z ję- w mediach społecznościowych gwary zagrzezykiem ogólnym. Duży wpływ na tej płasz- wają miejsca: powstają internetowe kursy, filczyźnie wywołał również dostęp do mediów my z lekcjami i ciekawostkami, blogi i fanpa– dziś niemal w każdym domu ge’e, na których często prezentujest telewizor, a w większości je się leksykę z poszczególnych również połączenie internetoregionów, dostępne są słowniki we. Ponadto ludzie dzięki roz(zwłaszcza amatorskie), sprzewojowi motoryzacji swobodnie daje się ubrania i gadżety z naprzemieszczają się do różnych pisami w gwarach, a na portalu miejsc, nie są już „skazani” na Facebook jako język dostępna swoją wieś1. Czy w takich wajest ślōnskŏ gŏdka. Sposobów runkach można ocalić gwarę? na promowanie gwar jest zatem Jerzy Sierociuk podkreśla, dużo, a jednym z nich może być że „współcześnie możemy mórównież… kalendarz. wić o odradzaniu się samoświaKowadło 2.0 domości regionalnej; o wzroście poczucia więzi z lokalną kulturą, Wraz z początkiem paźjęzykiem. […] stosunek mieszdziernika 2018 roku członkowie ROKowania gwar – okładka kańców wsi do swojego języka Parlamentu Samorządu Studen  J. Sierociuk, Socjologiczny kontekst badań języka mieszkańców wsi [w:] Gwary dziś, 4: Konteksty dialektologii, pod red. J. Sierociuka, Poznań 2007, s. 328-330. 2   Ibidem, s. 334. 1

70


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

tów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zorganizowali Uczelniany Konkurs na Budżet Projektowy KOWADŁO 2.0, a patronat nad przedsięwzięciem objęła prorektor ds. studenckich UAM, prof. dr hab. Bogumiła Kaniewska. W konkursie mógł wziąć udział każdy student, doktorant i pracownik naukowy. Projekt mógł być indywidualny lub grupowy (np. koła naukowe, organizacje studenckie). Tematyka pozostawała dowolna, istotne było, aby projekt miał charakter naukowy, kulturalny, projakościowy albo sportowy. Głównym celem konkursu były: aktywizacja akademickiej społeczności oraz wspieranie jej oddolnych inicjatyw. Nagrodę stanowiło dofinansowanie w kwocie do 5000 zł. Warto nadmienić, że 30 listopada 2018 roku w Krakowie KOWADŁO 2.0 zostało laureatem nagrody Laurów Uniwersyteckich w kategorii Uniwersytet Perspektyw3. Do zimowej edycji KOWADŁA 2.0 zgłoszono niemal 20 projektów. Nagrodzonych zostało siedem: „Studenci UAM bez Granic”, „Wampiriada”, „AMUliada”, „Poczuj niepełnosprawność”, „Studenckie Dni Przedsiębiorczości”, „ON SPORT” oraz „ROKowania gwar”. To właśnie ostatniemu z wymienionych projektów poświęcony został ten artykuł.

„ROKowania gwar” – cele projektu „ROKowania gwar” to projekt naukowy w formie kalendarza na 2019 rok opracowany od podstaw przez członkinie4 Studenckiego Dialektologicznego Koła Naukowego UAM5. Jego podstawowym celem było promowanie gwar wśród szerokiego grona odbiorców. Zwrócono również w ten sposób uwagę na

różnorodność i bogactwo języka polskiego, na to, jak ewoluował na przestrzeni kilkuset lat i jak dużą rolę w kształtowaniu literackiej odmiany polszczyzny odegrały gwary. Ukazano również elementy polskiej kultury i przedstawiono poszczególne regiony. Forma projektu pozwoliła w sposób przystępny dla każdego szerzyć wiedzę i świadomość na temat językoznawstwa.

Odbiorcy

Premiera kalendarza miała miejsce 12 grudnia 2018 roku w Collegium Maius w Poznaniu. Egzemplarz mógł odebrać każdy zainteresowany – studenci i pracownicy Uniwersytetu, przedstawiciele firm i organizacji oraz wszyscy inni goście. Kalendarz został wydany w nakładzie 300 sztuk. Po premierze przedstawiciele SDKN-u przekazali egzemplarze do każdego zakładu i każdej pracowni działających na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej, a ponadto władzom Wydziału, dziekanatom i sekretariatom. Dzięki temu kalendarze dotarły do bardzo szerokiej społeczności akademickiej. Egzemplarze zostały też przesłane lub wręczone przedstawicielom innych uczelni, takich jak Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Łódzki czy Instytutu Języka Polskiego PAN w Krakowie. Trafiły one również do zagranicznych ośrodków, np. na Ukrainie i w Czechach. Warto również podkreślić, że osoby, które odebrały kalendarze, pochodzą z różnych części kraju, co dodatkowo powiększyło grono odbiorców, pozwoliło dotrzeć do przedstawicieli różnorodnych środowisk i spoROKowania gwar – lipiec łeczności.

3   Poznaliśmy zwycięzców nagród Laurów Uniwersyteckich [w:] Forum Uniwersytetów Polskich, https://funip.pl/poznalismy-zwyciezcow-nagrod-laurow-uniwersyteckich/ [dostęp: 17.07.2018]. 4   Michalinę Jusik, Katarzynę Mikołajczewską-Modrzejewską, Anetę Müller, Dorotę Stürmer Si Katarzynę Zagłobę, przy wsparciu Laury Rodziewicz-Bielewicz. Opiekę nad projektem sprawowali dr Paulina Michalska-Górecka oraz dr Błażej Osowski. 5   Zwanego dalej SDKN-em.

71


„ROKowania gwar”, czyli jak promować język mieszkańców lokalnych społeczności poprzez kalendarz

Budowa kalendarza Kalendarz został wydrukowany jednostronnie w formacie A3. Pozwoliło to na zwiększenie czytelności poszczególnych elementów. W jego skład wchodzą: • strona tytułowa – zawiera nazwę projektu, logo: Uniwersytetu, Parlamentu Samorządu Studentów, 100-lecia UAM oraz SDKN-u, a także fotografię; • strona z podstawowymi informacjami o projekcie – konkursie, laureatkach, opiekunach, osobach odpowiedzialnych za poszczególne zadania, miejscu i roku wydania, a także link do fanpage’a SDKN-u na portalu Facebook i adnotację o umieszczeniu w kalendarzu kaszubskich nazw miesięcy; • 12 stron – każda poświęcona jednemu miesiącowi. Kluczowe dla promowania gwary są karty, na których widnieją poszczególne miesiące. Na każdej z nich znajdują się bowiem: • fotografia – nawiązująca do życia na wsi, kultury ludowej, kojarząca się z przyrodą (np. kwiaty, gałązki, belki słomy). Każda wiąże się z danym miesiącem. W jej rogu znajduje się logo SDKN-u; • gwarowe słownictwo – umieszczone na półprzezroczystym pasku na dole fotografii. Leksemy związane są z poszczególnymi miesiącami, nawiązują do zdjęć. Zaczerpnięte zostały z licznych gwar z całej Polski (informację o regionie, z którego się wywodzą, zostały umieszczone w nawiasie), dzięki czemu wyraźniej ukazano zróżnicowanie języka na terenie kraju; np. sniéżelc ‘bałwan’ (Kaszuby); • nazwa miesiąca – w języku polskim i kaszubskim, np. luty / gromicznik. Pozwala to zwrócić uwagę na problematykę języków regionalnych. Dodatkowo adnotacja zamieszczona na drugiej stronie kalendarza może rozbudzić zainteresowanie i sprawić, że ktoś zgłębi ten temat; • przysłowie ludowe – kultura ludowa nieodłącznie kojarzy się z przysłowiami. Może to u odbiorców przywoływać czasy dzieciństwa, gdy ich babcie czy ciocie, obserwując przyrodę, próbowały prze72

widzieć, jakie zjawiska atmosferyczne wystąpią w danym okresie. W kalendarzu umieszczono przysłowia, które dotyczą konkretnych miesięcy, np. „Grzmot w maju nie szkodzi, sad dobrze obrodzi”; • etymologia nazw miesięcy – odnotowano pochodzenie każdej nazwy miesiąca, np. dla października: „nazwa miesiąca pochodzi od słowa »paździerze« – wewnętrzne części łodygi lnu, konopi, odpadające przy międleniu”. Umieszczenie etymologii pokazuje, że język polski ewoluuje, że pochodzenie słów w polszczyźnie jest bardzo różnorodne – mogą one wywodzić się z języka prasłowiańskiego, być zapożyczone ze współczesnych języków, zostać utworzone od innych, istniejących już słów itd. Jednocześnie pozwala to uświadomić, że różne dziedziny językoznawstwa – tu historia języka i dialektologia – wzajemnie się uzupełniają; • nazwy dni tygodnia – z uwzględnieniem gwarowych cech fonetycznych (np. pióntek); • dni miesiąca – ułożone według dni tygodnia. Budowa kalendarza pozwala zatem w sposób przejrzysty pokazać istotne elementy, zwrócić uwagę na najważniejsze rzeczy, jednocześnie nie prowadząc do natłoku informacji.

Inne zagadnienia W konkursie oceniano między innymi innowacyjność projektu. „ROKowania gwar” spełniły to kryterium. Dotychczas bowiem nie powstał kalendarz dialektologiczno-historycznojęzykowy. Wprawdzie na rynku pojawiają się takie, w których zawarto przysłowia ludowe czy tradycyjne potrawy regionalne, ale żaden dotychczas nie został przygotowany wyłącznie przez polonistów: dialektologów, historyków języka oraz literaturoznawców. Daje więc to przewagę merytoryczną, pewność korzystania z wiarygodnych, naukowych opracowań. Innym kryterium przy ocenie projektów była jego użyteczność dla Uczelni. Ze względu na to, że kalendarze zostały przekazane do różnych instytucji, uczelni czy nawet osób prywatnych, pozwoliło to wypromować UAM w szerokim i różnorodnym gronie odbiorców.


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Podsumowanie Istnieje wiele sposobów na to, by promować gwary, a każdy z nich jest ważny. W czasach, gdy coraz więcej osób posługuje się w znacznym stopniu językiem ogólnym, zainteresowanie mową mieszkańców poszczególnych regionów pozostaje bardzo istotne. Jak podkreśla Renata Kucharzyk, wiele osób, które dążą do tego, by porozumiewać się wyłącznie za pomocą polszczyzny ogólnej, ma w swojej mowie zachowane cechy gwarowe, nawet jeśli nie są tego świadome6. Dlatego ważne jest zwiększanie w społeczeństwie świadomości, że gwary nie są gorszą, lecz inną odmianą pol-

szczyzny, która pozwala utożsamiać się z danym regionem i kulturą ludową niewielkiego obszaru. Promowanie gwar przez kalendarz – jak w przypadku „ROKowania gwar” – umożliwia dotarcie do każdego: studenta, ucznia, wykładowcy, polonisty, lekarza, matematyka, piekarza czy dziadków i wujków prowadzących małe, tradycyjne, przydomowe gospodarstwa. Możliwości uświadamiania ludziom, że język małych ojczyzn jest piękny, pozostaje wiele, dlatego warto je wykorzystywać, by na pytanie, czy w obecnych warunkach można ocalić gwarę, bez wahania odpowiedzieć „tak”.

6   R. Kucharzyk, Język wsi z perspektywy autochtonów [w:] Dialektologia jako dziedzina językoznawstwa i przedmiot dydaktyki. Księga jubileuszowa dedykowana profesorowi Karolowi Dejnie, pod red. S. Gali, Łódź 2002, s. 281.

Michalina Jusik

Dialektologia poznańska nie tylko w Collegium Maius, czyli jak promować gwary w XXI wieku Internet, bez którego większość nie wyobraża sobie życia, jest nie tylko ciekawym sposobem na dokumentowanie gwar, ale także możliwością utrwalenia tego, co pozostaje jedynie w pamięci najstarszych. Jednocześnie wyjście naprzeciw młodym pokoleniom, które są najczęstszymi użytkownikami Internetu, pozwala również na dotarcie z wiedzą dialektologiczną do każdego, w tym studentów i uczniów, którzy mają okazję dowiedzieć się czegoś więcej o słownictwie używanym przez swoich rodziców, babcie i dziadków. Wraz z przeobrażeniami społeczności wiejskiej, na której język wpływają postępujące zmiany społeczno-kulturowe, coraz silniej widoczna jest tendencja do zanikania tra-

dycyjnych gwar i ich mieszania się z językiem ogólnym. W tej sytuacji szczególnie istotne jest wyjście poza naukowe opracowanie języka mieszkańców wsi oraz popularyzowanie wiedzy dialektologicznej i świadomości językowej w odniesieniu do gwar i dialektów poza uniwersytetem i społecznością naukowców. By w pamięci kolejnych pokoleń przetrwał język ich babć i dziadków, współcześnie obok materiałów o charakterze naukowym tworzone są również takie, które rozpowszechniane są przy pomocy nowych mediów. Leksyce gwarowej sprzyja nie tylko odbudowująca się samoświadomość regionalna1, ale również możliwości technologiczne, wśród których ogromną rolę odgrywa Internet. Ponad

J. Sierociuk, Socjologiczny kontekst badań języka mieszkańców wsi [w:] Gwary dziś, 4: Konteksty dialektologii, pod red. J. Sierociuka, Poznań 2007, s. 328-330. 1

73


Dialektologia poznańska nie tylko w Collegium Maius, czyli jak promować gwary w XXI wieku

dekadę temu Jan Grzenia zauważał, że „zainteresowanie [...] funkcjonowaniem [Internetu i sieci komputerowej – M.J.] wzrasta również w środowisku językoznawców, ponieważ są one coraz częściej wykorzystywanymi narzędziami komunikacji językowej, narzędziami o wielkich możliwościach”2. Bartosz Cemborowski, badający promowanie dialektu wielkopolskiego, wśród form wykorzystywanych w tym celu wymienia m.in. memy internetowe, fanpage’e na portalach społecznościowych, ilustracje z hasłami słownikowymi3. Dla dialektologii poznańskiej najbardziej korzystną drogą okazały się strony na portalu Facebook, które nie tylko dają możliwość poszerzenia grona odbiorów prowadzonych w ramach Pracowni działań, ale przede wszystkim – są sposobem na popularyzację wyników badań, upowszechnianie wiedzy o gwarach w społeczeństwie polskim. Poniżej przedstawię krótki przegląd tych fanpage’ów.

Dialektologia UAM Strona prowadzona przez dr. Błażeja Osowskiego z Pracowni Dialektologicznej UAM została utworzona 22 listopada 2015 roku i dotychczas uzyskała 2557 polubień oraz posiada 2673 obserwatorów. Fanpage, który definiuje się jako „grupa dla miłośników dialektologii i ciekawostek językowych”, stanowi nadrzędną formę działalności Pracowni w Internecie i bezpośrednio odsyła do uniwersyteckiej strony internetowej jednostki. Podstawową formą popularyzacji języka mieszkańców wsi, co stanowi jeden z celów prowadzonego fanpage’a, jest prezentacja leksyki. Na post, w którego centrum stawiana jest konkretna jednostka leksykalna, najczęściej składa się zdjęcie i odautorski komentarz. Każdorazowo moderator nie tylko stara się wskazać definicję oraz wizualną prezentację desygnatu w postaci fotografii, grafiki czy memu, ale przede wszystkim osadza wyraz w kontekście kulturowym. W znacznym stopniu to właśnie wiązanie leksemu z konkretnym regionem Polski wzbudza w odwiedzających stronę reakcję.

Prezentowane słownictwo związane jest z różnymi polami tematycznymi, wśród których możemy wyróżnić m.in. żywność (makocz – makowiec, obkład – to, co kładziemy na kanapkę), rośliny (np. galarepa – kalarepa), zwierzęta (petronelka – biedronka), wyposażenie domu (np. duchówka – część pieca kuchennego przeznaczona do pieczenia produktów żywnościowych), człowiek (boroczek – biedactwo, szkolny – nauczyciel), kultura ludowa (boże rany – zwyczaj polegający na lekkim smaganiu śpiących jeszcze dzieci witkami przez rodziców w Wielki Piątek). Wybór publikowanej leksyki nie jest jednak przypadkowy – często wiąże się on z wydarzeniami wyznaczanymi kalendarzem bądź cyklem przyrody. Moderator publikuje również materiały, które inspirowane są aktualną sytuacją społeczno-kulturową, a jednocześnie odnoszą się do języka mieszkańców wsi, by wywołać jeszcze silniejszą interakcję z czytelnikami fanpage’a. Obok zdjęć o licencji otwartej wykorzystywane są również w formie udostępnienia opatrzonego komentarzem posty innych fanpage’ów promujących gwarę, m.in. Dawniej tutej – gwara wielkopolska, Wieś tańczy i śpiewa, Lurysy – rysująca ręka Pani Lu. Wśród postów pojawiają się również takie, które mają na celu wywołać dyskusję wśród obserwujących poprzez odniesienie do zwyczajów ludowych (np. zimni ogrodnicy) bądź tradycji charakterystycznych dla Wielkanocy (np. boże rany) czy Gwiazdki (np. wyglancować buty). Do prezentacji słownictwa często wykorzystywane są również mapy, stanowiące autorski materiał moderatora sporządzony na podstawie literatury przedmiotu oraz dokumentacji zgromadzonej w Pracowni Dialektologicznej UAM. Te, jednocześnie będąc interesującym materiałem z perspektywy naukowej, bardzo często wzbudzają największe dyskusje wśród czytających fanpage. Na fanpage’u Dialektologia UAM publikowane są również posty związane z bieżącą działalnością Pracowni Dialektologicznej UAM – moderator informuje o publika-

J. Grzenia, Komunikacja językowa w Internecie, Warszawa 2006, s. 7.   B. Cemborowski, O promowaniu dialektu wielkopolskiego w Internecie. Raport z badań, „Adeptus” 2014, nr 4, s. 90. 2 3

74


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

cjach pracowników, konferencjach, w których uczestniczą oraz inicjatywach współtworzonych ze Studenckim Dialektologicznym Kołem Naukowym. Przez prawie 4 lata działalności fanpage’a prowadzone były m.in. następujące cykle postów: Poznański niezbędnik językowy, cykl poświęcony nazwom miejscowości. Najpopularniejszy post stanowi natomiast pytanie o to, kto przynosi prezenty 24 grudnia, które uzyskało przy pierwszej publikacji aż 94 udostępnienia i za każdym razem wywoływało sporą dyskusję wśród komentujących.

Studenckie Dialektologiczne Koło Naukowe UAM Drugim z fanpage’ów tworzonych w ramach działalności poznańskiej dialektologii w Internecie jest profil koła naukowego. Strona powstała 27 lutego 2017 roku tuż przed pierwszym Dniem Dialektologa – wydarzeniem popularnonaukowym organizowanym przez Studenckie Dialektologiczne Koło Naukowe (dalej: SDKN) w celu promocji i popularyzacji wiedzy o języku mieszkańców wsi i jego badaniu. Administratorka – mgr Katarzyna Zagłoba, początkowo jako studentka, a teraz doktorantka, sprofilowała działalność fanpage’a tak, aby ukazać, że w centrum zainteresowania i działań prowadzonych przez Koło znajdują się dialekty polskie i innych języków słowiańskich. W informacji o profilu wskazuje ponadto, że w SDKN „szukamy śladów gwary wokół nas: nagrywamy ją, badamy i pokazujemy innym”. Fanpage posiada 211 obserwatorów oraz 199 polubień. Strona, prócz wymiaru popularyzacyjnego i edukacyjnego, w zasadniczej części informuje o bieżącej działalności SDKN – organizując w przestrzeni Internetu wydarzenia, publikując zdjęcia i relacje z kolejnych dokonań Koła, a także prezentując materiały w formie papierowej przygotowane przez członków grupy. Moderatorka fanpage’a, prócz publikowania bieżących informacji związanych z działalnością SDKN, zdecydowała się na dwa cykle tematyczne. Pierwszy z nich – Gwarowe słówko tygodnia – daje możliwość wskazania leksemów z różnych obszarów tematycznych poprzez prezentację wyrazu potwierdzonego

w literaturze przedmiotu oraz fotografii, które bez wyjątku zostały wykonane przez prowadzącą stronę. W ramach cyklu ukazało się 125 postów, wśród których pojawiły się m.in. zicherhajtka – agrafka, krepel – pączek, colog – ogród zoologiczny. W ramach drugiego cyklu Czy wiesz, że... wskazano natomiast dotychczas 56 ciekawostek związanych z dialektologią, kulturą ludową oraz historią badań nad językiem mieszkańców wsi.

Zbieracze słów Możliwość wpływania na treści publikowane w Internecie oraz ich opracowanie merytoryczne przez pracowników Pracowni Dialektologicznej UAM i środowisko studentów z nią związanych miał dać trzeci z fanpage’ów – Zbieracze słów. Strona obecnie administrowana jest przez mgr Michalinę Jusik. W swoich założeniach miała stanowić efekt interakcji ze „zbieraczami” leksyki gwarowej niebędącymi profesjonalistami – z użytkownikami języka, którzy w mowie swoich babć, dziadków czy rodziców, a nawet w swoim słownictwie dostrzegają odmienną od ogólnopolskiej leksykę. Już w pierwszym poście opublikowanym 28 kwietnia 2017 roku oraz na stronie Pracowni Dialektologicznej zachęcano do dokumentowana języka mieszkańców wsi, wskazując, że plansze z gwarowymi hasłami publikowane na fanpage’u powstaną na podstawie nagrań przesyłanych przez czytelników. W tym celu pracownicy uniwersyteccy udostępnili publicznie na stronie jednostki kwestionariusze do badania słownictwa gwarowego. Aktualnie strona ma 267 polubień i 274 obserwatorów, z których część aktywnie współtworzy publikowane materiały, przesyłając zasłyszane słówka. Posty publikowane na Zbieraczach słów miały więc walor dokumentacyjny – wspólnie z czytelnikami strony starano się uchronić od zapomnienia leksykę zasłyszaną w opowieściach starszego pokolenia. Oprócz grafik z hasłami gwarowymi publikowane były również serie: Jak to mówiom i Wiaruchna, jak to było? przypominające rzadsze leksemy; Bierzemy was na spytki i Grudniowe zbieranie słów odnoszące się do słownictwa charakterystycznego dla zwyczajów oraz Co w gwarach piszczy? nawiązujące do przestrzeni kul75


Dialektologia poznańska nie tylko w Collegium Maius, czyli jak promować gwary w XXI wieku

tury materialnej, w której widoczne jest zróżnicowanie dialektalne polszczyzny. Posty, choć nie ukazywały się regularnie, budziły ciekawość czytających – największą interakcję z odbiorcami wzbudziło pojawienie się na fanpage’u garówy – upału, skwaru; prądowego – osoby, która spisuje liczniki energii elektrycznej oraz chlabry – pluchy, deszczowej pogody.

Wielkopolskie Słowniki Regionalne Strona powstała w lipcu 2019 roku, by zaprezentować rozrastającą się serię „Wielkopolskie Słowniki Regionalne” tworzoną przez badaczy z Pracowni Dialektologicznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dotychczas ukazały się tomy: Gospodyni. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego i Gospodarz. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego, pod red. Błażeja Osowskiego; Słownik języka mieszkańców okolic Czerniejewa. Praca na roli i w gospo-

Punkty badawcze (Gospodarz)

darstwie, pod red. Justyny Kobus i Magdaleny Stępień; Słownik języka mieszkańców okolic Gniezna. Święta, wierzenia i przesądy, pod red. J. Kobus i T. Gniazdowskiego – wszystkie z 2018 roku – oraz spoza terenu Wielkopolski Słownik języka mieszkańców ziemi łukowskiej. Praca na roli i w gospodarstwie, pod red. J. Sierociuka z 2019 roku. Za pośrednictwem krótkich postów omawiana jest wartość merytoryczna publikacji, sposób gromadzenia materiałów i zasady tworzenia haseł słownikowych.

Na końcu słownika Ostatni z fanpage’ów, o którym chciałabym wspomnieć, nie wiąże się bezpośrednio z tematyką dialektologiczną. Jego powstanie jest jednak owocem współpracy pracowników naukowych ze studentami w ramach SDKN, wśród których silne było także zainteresowanie historią języka. Na końcu słownika powstał 9 października 2018, by w przestrzeni Internetu skupić się na samych słownikach i prezentowanym w nich materiale językowym, który nierzadko w historii polszczyzny nosił cechy regionalne. Fanpage, który moderuje mgr Aneta Müller, a merytorycznie wspiera dr Paulina Michalska-Górecka, zgromadził 138 polubień i 140 obserwatorów. Wśród postów znajdziemy odniesienie zarówno do etymologii słów z rejestru ogólnopolskiego (np. szampan, kac, pisanka), jak również regionalizmów (np. kutas – pompon). Moderatorka fanpage’a dopasowuje publikowane treści do roku kalendarzowego (np. but, skarpeta, w której Mikołaj zostawia podarki) oraz bieżących wydarzeń związanych z szeroko pojętym językoznawstwem (np. omówienie słowa dzban, które zwyciężyło w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku 2018).

Bibliografia Cemborowski B., O promowaniu dialektu wielkopolskiego w Internecie. Raport z badań, „Adeptus” 2014, nr 4, s. 86-103. Grzenia J., Komunikacja językowa w Internecie, Warszawa 2006. Sierociuk J., Socjologiczny kontekst badań języka mieszkańców wsi [w:] Gwary dziś, 4: Konteksty dialektologii, pod red. J. Sierociuka, Poznań 2007, s. 325-336. 76


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Paulina Michalska-Górecka

„Język w regionie, region w języku” – cykl konferencji naukowych odbywających się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Pomysł cyklu konferencji naukowych zatytułowanych „Język w regionie, region w języku” zrodził się w 2014 roku w Pracowni Dialektologicznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej, Instytut Filologii Polskiej). Jego autorem jest doktor Błażej Osowski, który do współpracy zaprosił doktor Justynę Kobus – z tej samej jednostki – oraz doktor habilitowaną Agnieszkę Piotrowską-Wojaczyk i doktor Paulinę Michalską-Górecką z Zakładu Lingwistyki Antropologicznej UAM. Założeniem organizatorów było, by cykliczna konferencja stała się forum wymiany spostrzeżeń naukowców badających te odmiany języka, które są charakterystyczne dla danego regionu, czyli są ograniczone terytorialnie – a zatem gwary wiejskie i miejskie, dialekty, języki regionalne, języki mniejszości, mikrojęzyki itp. Badania te mogą być prowadzone z różnych perspektyw: dialektologicznej, historycznojęzykowej, onomastycznej, frazeologicznej, antropolingwistycznej, socjolingwistycznej i innych. Region może być rozumiany zarówno w skali mikro, np. Wielkopolska, Kresy Wschodnie, Kaszuby, jak i makro, np. Słowiańszczyzna, z uwzględnieniem obszarów pogranicznych. Chodzi więc o uchwycenie relacji język – region: w jaki sposób dana odmiana funkcjonuje w danym regionie oraz w jaki sposób region, w postaci czynników pozajęzykowych, wpływa na tę odmianę. Konferencje odbywają się co 2 lata, zawsze w listopadzie, każdorazowo zarówno w gmachu Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej przy ul. Fredry 10, jak i w siedzibie Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk

przy ul. Mielżyńskiego 27/29, które jest ich współorganizatorem. Pierwsza edycja konferencji odbyła się w roku 2014 w dniach 26-27 listopada i stanowiła część obchodów jubileuszu 45-lecia powstania Instytutu Filologii Polskiej UAM. Ze względu na jubileusz punktem wyjścia stała się dla organizatorów Wielkopolska wraz z jej głównym miastem – Poznaniem, nie zamykano się jednakże na inne regiony, dzięki czemu chciano ukazać specyfikę lub też wspólnotę Wielopolski z pozostałymi częściami kraju. Prelegenci reprezentowali przede wszystkim Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, nie zabrakło jednak również uczestników spoza tej uczelni i spoza Poznania: z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Opolskiego oraz Polskiej Akademii Nauk, a także Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. W części naukowej udział wzięło 15 prelegentów, część popularnonaukowa odbyła się w Bibliotece Raczyńskich (pl. Wolności 19) i składała się z trzech krótkich wykładów. Lista uczestników pierwszej konferencji z cyklu „Język w regionie, region w języku” (26-27 listopada 2014 roku) wraz z tytułami wygłoszonych referatów przedstawia się następująco (zachowano kolejność alfabetyczną): I. Część naukowa – dr A. Czesak (UJ), Leksykalne porządkowanie świata w „Kiedyś tutej, czyli blubry zez Kościana” M.A. Bartkowiaka – J. Herman, Wielkopolskie materiały leksykalne do badań pola semantycznego POKARMY (komunikat) – dr J. Kobus (UAM), Zjawiska fleksyjne opublikowane w „Atlasie języka i kultury ludowej Wielkopolski” (fleksja rzeczownika) 77


„Język w regionie, region w języku” – cykl konferencji naukowych odbywających się na UAM

– dr A. Kostecka-Sadowa (IJP PAN, Kraków), Wschodniosłowiańskie zapożyczenia leksykalne w gwarach Wielkopolski – dr M. Kresa (UW), Szkieły, cinkciarze, kolejorze i Ślónzoki – stylizacja gwarowa jako narzędzie charakterystyki bohaterów kryminału (Ryszard Ćwirlej, „Ręczna robota”) – prof. T. Lewaszkiewicz (UAM), Zachodniowielkopolskie regionalizmy pochodzenia dolnołużyckiego a problem domniemanego pogranicza wielkopolsko-dolnołużyckiego – dr P. Michalska-Górecka (UAM), Drukarstwo wielkopolskie 2. poł. XVI w. w polemikach religijnych – dr hab. J. Migdał (UAM), Regionalne cechy szesnastowiecznych wydań postylli Jakuba Wujka – dr B. Osowski (UAM), O jednym z XVIII-wiecznych źródeł dialektologii historycznej z terenu Wielkopolski – prof. A. Piotrowicz, prof. M. Witaszek-Samborska (UAM), Poznań jako „miasto grzechu” w świetle rankingu „Gazety Wyborczej” i gwary poznańskiej – dr A. Piotrowska-Wojaczyk (UAM), Uwagi o regionalizmach leksykalnych w świetle normy językowej – prof. I. Sarnowska-Giefing (UAM), Odzawodowe nazwiska mieszkańców Poznania w XVI-XVIII w. – w świetle dynamiki ówczesnego życia gospodarczego w mieście i regionie – prof. A. Sieradzki (UAM), Nazwiska szamotulan z końca XVI wieku – prof. B. Wyderka (UO), Zmiany w dialektach polskich w XX w. II. Część popularnonaukowa – mgr D. Gucia, mgr J. Lubierska (PTPN), List gończy jako źródło do badań polszczyzny wielkopolskiej – prof. J. Sierociuk (UAM), Wierzenia i obrzędy poznaniaków na tle kultury ludowej Wielkopolski – prof. B. Walczak (UAM), Wielkopolska a język – z perspektywy historyka polszczyzny. Dwa lata później, w roku 2016, ukazał się tom zbierający wygłoszone referaty: Język w regionie, region w języku, red. B. Osowski, J. Kobus, P. Michalska-Górecka, A. Piotrowska-Wojaczyk, Poznań 2016, Wydawnictwo 78

Poznańskie Studia Polonistyczne, ss. 261, którego nakład został już wyczerpany. W tym samym roku w dniach 17-18 listopada odbyła się druga konferencja opisywanego cyklu. Udział w niej wzięło 41 badaczy z Polski i z zagranicy. Ze względu na liczbę uczestników obrady miały charakter zarówno plenarny, jak i odbywały się w sekcjach. Lista uczestników drugiej konferencji z cyklu „Język w regionie, region w języku” (17-18 listopada 2016 roku) wraz z tytułami wygłoszonych referatów przedstawia się następująco (zachowano kolejność alfabetyczną): – к.ф.н. И.В. Бакланова (Институт лингвистических исследований РАН, СанктПетербург), Заимствованная лексика в севернорусских говорах (на примере наименований инструментов для ювелирных работ) – dr P. Bartelik (UZ), Gramatykalizacja i inne procesy rozwojowe a kontakty językowe na przykładzie polskich i kaszubskich analitycznych form czasownikowych – dr B. Batko-Tokarz (UJ), dr P. Pałka (UJ), Polszczyzna regionalna Krakowa – zarys projektu badawczego Katedry Historii Języka i Dialektologii WP UJ – mgr B. Cemborowski (IS PAN, Warszawa), Funkcjonowanie gwar wielkopolskich w przestrzeni medialnej. Przegląd wybranych form – dr K. Czarnecka (IJP PAN, Kraków), W poszukiwaniu tożsamości językowej – internetowa społeczność „Howorymo po swojomu” – dr hab. H. Grochola-Szczepanek (IJP PAN, Kraków), Nowe badania języka mieszkańców wsi regionu polskiego Spisza – dr E. Grześkiewicz (IJP PAN, Kraków), Gwary mazurskie dziś – к.ф.н. Т.O. Ястремська (ІУ НAН України, Львів), Словотвірнамотивація: дериватизкоренем -верх- у говорах південно-західного наріччя – dr hab. L. Jocz (PWSZ w Gorzowie Wlkp.), Rozwój samogłosek nosowych w gwarze strzepskiej – mgr M. Jocz (UG), Formy grzecznościowe w kaszubszczyźnie na podstawie twórczości Aleksandra Majkowskiego


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

– mgr B. Juszczak (UWr), Brneński „hantec” a gwara warszawska (próba porównania) – prof. H. Karaś (UW), O niektórych wyznacznikach regionalnego zróżnicowania polszczyzny północnokresowej (na przykładzie Litwy) – prof. J. Kąś (UJ), Ewolucja słownictwa w gwarze – dr J. Kobus (UAM), Dokumentacja papierowa w zasobach archiwum Pracowni Dialektologicznej UAM – dr K. Konczewska (Grodno), Polszczyzna grodzieńska. Stan badań i perspektywy – dr hab. A. Kostecka-Sadowa (IJP PAN, Kraków), Najstarsze poświadczenia w kartotece „Słownika gwar polskich” IJP PAN w Krakowie i ich współczesne funkcjonowanie w świadomości użytkowników gwary – dr M. Kresa (UW), Jak postrzegamy polszczyznę kresową w filmie? – percepcja i ocena języka bohaterów filmu „Spadek” przez studentów kierunków filologicznych (na podstawie badań ankietowych) – к.ф.н. Н.О. Крылова (Институт лингвистических исследований РАН, СанктПетербург), Лексика русской традиционной народной одежды в лингвокультурологическом аспекте (на материале диалектных словарей) – prof. T. Lewaszkiewicz (UAM), Zasługi Heleny Szwejkowskiej w badaniach nad polszczyzną północnokresową – dr P. Michalska-Górecka (UAM), Językowo-kulturowy obraz innowiercy w pismach Jakuba Wujka – dr hab. J. Migdał (UAM), O polszczyźnie wydanej w Poznaniu „Postylli mniejszej” Jakuba Wujka – д.ф.н. С.А. Мызников (Институт лингвистических исследований РАН, СанктПетербург), Смоленские говоры в исторической ретроспективе: трансформация или ассимиляция? – dr hab. A. Mlekodaj (PPWSZ w Nowym Targu), Kulturowe funkcje narracji gwarowych na przykładzie dawnych i współczesnych godek z Podhala – dr B. Osowski (UAM), Inwentarze dóbr szlacheckich – między mową a pismem

– mgr R. Perkach (Націоналний університет «Львівська політехніка»), Analiza konceptu LEKARZ na materiale terminologii medycznej – prof. A. Piotrowicz (UAM), prof. M. Witaszek-Samborska (UAM), Kilka uwag o regionalnym zróżnicowaniu nazw placu targowego w mowie mieszkańców miast – dr A. Piotrowska-Wojaczyk (UAM), Nazwy ryb w polszczyźnie regionalnej (na podstawie danych słownikowych) – dr E. Popławski (IJP PAN, Kraków), Rok rolniczo-gospodarski w świetle przysłów w gwarach polskich – prof. D.K. Rembiszewska (IS PAN, Warszawa), Materiały polskie Georga Wenkera do „Niemieckiego atlasu językowego” jako źródło XIX-wiecznej polszczyzny regionalnej – prof. J. Sierociuk (UAM), Przeszłość i przyszłość dialektologii poznańskiej – dr hab. K. Sikora (UJ), Kraków spod ciemnej gwiazdy w symbolicznej przestrzeni miast – dr hab. K. Sikora (UJ), dr A. Kwaśnicka-Janowicz (UJ), Regionalność wielkich miast (przypadek polszczyzny miejskiej Krakowa) – dr K. Sobolewska (IJP PAN Kraków, Warszawa), Warmia i Mazury na styku kultur. Relacje między językiem polskim, niemieckim a gwarą w wypowiedziach autochtonów z lat 50. XX wieku – dr K.K. Szamryk (UwB), Uwagi o języku rękopisu „Roślin potrzebnych” Krzysztofa Kluka na tle normy języka polskiego II połowy XVIII wieku – prof. B. Walczak (UAM), Gwara a tożsamość poznańska – dr hab. T. Wicherkiewicz (UAM), mgr B. Chromik (Wydział Artes Liberales UW), Ożywianie świata „wymysiöeryś” – zagadnienia rewitalizacji języka wilamowskiego – K. Zagłoba (UAM), Słownictwo z zakresu pola tematycznego LAS na pograniczu dialektów małopolskiego, wielkopolskiego i mazowieckiego – K. Zagłoba (UAM), Językowo-kulturowe aspekty pogranicza w dydaktyce uniwersyteckiej. Kaszuby i Śląsk

79


„Język w regionie, region w języku” – cykl konferencji naukowych odbywających się na UAM

– dr I. Żuraszek-Ryś (UZ), Co o regionie mówią nazwy terenowe (na przykładzie mikrotoponimów z okolic Zielonej Góry)? Pokłosie drugiej edycji stanowi tom pokonferencyjny wydany w 2017 roku: Język w regionie, region w języku 2, red. B. Osowski, J. Kobus, P. Michalska-Górecka, A. Piotrowska-Wojaczyk, Poznań 2017, Wydawnictwo Poznańskie Studia Polonistyczne, ss. 358, do kupienia na stronie wydawnictwa. Trzecia konferencja z cyklu odbyła się w dniach 22-23 listopada 2018 roku. Roku szczególnym ze względu na przypadającą setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości i setną rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego. Również i tym razem udział w niej wzięli prelegenci nie tylko z Polski, ale i z zagranicy, łącznie 39 osób. Nowością trzeciej edycji był panel dyskusyjny zatytułowany „Gwary na Facebooku”. Ta część konferencji miała charakter popularny i wzięli w niej udział prowadzący fanpage’e o tematyce gwarowej (Dawniej tutej – gwara wielkopolska, Lurysy – rysująca ręka Pani Lu, Wieś tańczy i śpiewa), którzy podzielili się swoimi radami co do prowadzenia fanpage’ów, historiami spotkań z gwarą, opowieściami o źródłach językowych zainteresowań. Lista uczestników trzeciej konferencji z cyklu „Język w regionie, region w języku” (22-23 listopada 2018 roku) wraz z tytułami wygłoszonych referatów przedstawia się następująco (zachowano kolejność alfabetyczną): – dr P. Bartelik (UZ), Niemieckie zapożyczenia leksykalne w „Wielkim słowniku polsko-kaszubskim” E. Gołąbka (tom II, L-O) – mgr V. Cherniak (UW), Świadomość językowa Polaków na przykładzie wsi Wójtowce na Podolu – mgr A. Czerwińska-Trzaskoma (UW), Interferencja w nauczaniu języka polskiego jako obcego użytkowników języka białoruskiego i rosyjskiego – studium przypadku grupowego (raport z badań) – mgr K. Dulat-Lewicz (UAM), Umieranie języka – socjolingwistyczne rozważania na przykładzie śląskiej odmiany języka niemieckiego z Wałbrzycha i okolic – prof. L. Frolyak (UMCS), O języku wariantów regionalnych ukraińskiej pieśni lu80

dowej na pograniczu polsko-wschodniosłowiańskim – dr W. Gliński (IS PAN), System informatyczny „Atlasu gwar wschodniosłowiańskich Białostocczyzny” – prof. H. Grochola-Szczepanek (IJP PAN, Kraków), Rola metadanych w badaniach korpusowych na przykładzie „Korpusu spiskiego” – prof. I. Jaros (UŁ), Czy słowik śpiewa w chęchach?, czyli kilka słów o regionalizmie (nie tylko?) wielkopolskim – dr A. Jaskólski (UW), Wpływ języka rosyjskiego na system przyimkowy w polskiej gwarze mieszkańców wsi Wierszyna na Syberii – k.ф.н. Т. Ястремська (ІУ НАН України, Львів), Семантична опозиція верх – низ: прислівники в говорах української мови – dr hab. L. Jocz (AJzP w Gorzowie Wlkp.), Opozycja */u/ : */u:/ w gwarze Boru i Jastarni – lic. M. Jusik (UAM), Leksyka mikropola SWATY na podstawie materiału z wybranych wsi w Wielkopolsce – mgr B. Juszczak (UWr), Lwowski bałak a gwara warszawska (próba zestawienia) – dr J. Kobus (UAM), Ciemna strona mocy, czyli cioty, duchy, zmory jako ginący element języka i kultury ludowej okolic Gniezna – dr M. Kojder (UMCS), Historyczne pogranicze polsko-wschodniosłowiańskie w świetle antroponimii unitów chełmskich – dr K. Konczewska (badacz niezależny, Grodno), Językowy obraz szlachty grodzieńskiej – prof. A. Kostecka-Sadowa (IJP PAN, Kraków), Funkcjonowanie przysłówków odprzymiotnikowych na -o, -e w świadomości Polaków zamieszkujących dawne Kresy wschodnie w przekroju pokoleniowym (na przykładzie obwodu lwowskiego) – dr P. Kowalski (IS PAN), O derywatach i derywacji w czasopiśmie słoweńskiej mniejszości narodowej „Porabje” – prof. T. Lewaszkiewicz (UAM), Zasługi Heleny Szwejkowskiej w badaniach nad polszczyzną północnokresową – dr P. Michalska-Górecka (UAM), dr B. Osowski (UAM), Nazwy istot młodocianych w świetle współczesnej normy


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

– prof. J. Migdał (UAM), dr A. Piotrowska-Wojaczyk (UAM), Źródła współczesnego słownictwa regionalnego (na podstawie danych słownikowych) – prof. A. Mlekodaj (PPWSZ, Nowy Targ), Miejsce i rola gwary w edukacyjnym projekcie „Nasze dziedzictwo” – lic. A. Müller (UAM), Wpływ języka niemieckiego na polszczyznę na przykładzie listów gończych I połowy XIX wieku – dr J. Niewulis-Grablunas (UAM), Językowy „miszmasz” w mowie i piśmie młodzieży litewskiej w Polsce – dr B. Osowski (UAM), Gwary w Internecie – prof. B. Ostrowski (UP), Wzajemne przenikanie się żywiołu polskiego i białoruskiego (i innych) w języku mieszkańców Grodzieńszczyzny – prof. A. Piotrowicz (UAM), prof. M. Witaszek-Samborska (UAM), Pole tematyczne ZABAWA w gwarach miejskich Poznania i Krakowa – prof. D. Rembiszewska (IS PAN), dr hab. K. Sikora (UJ), Nazwiska rodowe i spisy miejscowości z Wielkopolski w materiałach Jana Karłowicza jako źródło informacji o społeczności lokalnej – prof. K. Sicińska (UŁ), Polszczyzna kresowa, regiolekt kresowy, język polski na Białorusi i Ukrainie – o nazewnictwie odmian języka polskiego na dawnych Kresach Wschodnich – prof. J. Sierociuk (UAM), Z problematyki dokumentowania leksyki gwarowej. „Baba” w stogu – м.н.с. Г. Сікора (ІУМ НАН України, Київ), Польські впливи у фонетичній системі сучасного львівського мовлення – doc., k.f.n. S. Skorwid (Rosyjski Państwowy Uniwersytet Humanistyczny, Moskwa), Rosyjskie regionalizmy syberyjskie w innosłowiańskich gwarach przesiedleńczych w azjatyckiej części Rosji – dr K. Sobolewska (IJP PAN, Warszawa), Język i kultura Warmii i Mazur w zbiorach Archiwum Fonograficznego UAM – lic. D. Stürmer (UAM), Językoznawcze ujęcie „Księcia Szaranka”, czyli o przekładzie „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego na gwarę poznańską

– mgr N. Tkaczyk (IS PAN), Pokucie jako tygiel kulturowy – mgr K. Zagłoba (UAM), Przyczynek do badań nad polem tematycznym WYPOSAŻENIE DOMU WIEJSKIEGO na pograniczu dialektalnym (Zalesie, pow. poddębicki). Pod koniec bieżącego roku ukaże się tom zbierający wygłoszone referaty. Trzy edycje konferencji „Język w regionie, region w języku” i tak liczne grono uczestników pozwalają wyciągnąć wnioski o charakterze podsumowującym. Po pierwsze zauważalne jest szerokie spektrum podejmowanych przez badaczy tematów. Odmiany terytorialne polszczyzny i innych języków są omawiane m.in. w następujących aspektach: – charakterystyka odmian ograniczonych geograficznie, takich jak np. dialekt wielkopolski, polszczyzna kresowa, gwara poznańska, lwowski bałak, gwara warszawska, w perspektywie współczesnej i historycznej, – regionalne odmiany polszczyzny wobec polskiego języka literackiego, – nazwiska mieszkańców poszczególnych regionów, – stereotypy językowe utrwalone w mowie regionu, – Internet jako sposób popularyzacji odmian terytorialnych, – ochrona i rewitalizacja, – zapożyczenia wynikające ze zmiany przynależności państwowej regionu, – rola odmian terytorialnych w kształtowaniu tożsamości, – rozmaite formy źródeł: badania terenowe, teksty dawne i współczesne, Internet, film. Po drugie konferencje stały się miejscem spotkań i wymiany spostrzeżeń badaczy z wszystkich liczących się ośrodków krajowych i wielu zagranicznych, zarówno badaczy doświadczonych, jak i początkujących, nierzadko będących jeszcze studentami, co pozwala sądzić, że badanie relacji język – region będzie kontynuowane przez kolejne pokolenia naukowców. Powtarzające się w programach konferencji nazwiska pokazują, że zainicjowany przez nas cykl wpisał się już w kalendarz językoznawczych spotkań.

81


Dzień Dialektologa, czyli co?

Aneta Müller

Dzień Dialektologa, czyli co? Dzień Dialektologa to cykliczne wydarzenie popularnonaukowe, które odbywa się w pierwszą środę marca w murach Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (ul. Fredry 10). Dotychczas odbyły się 4 edycje tego wydarzenia. Pierwszy Dzień Dialektologa miał charakter szczególny, bo… wyłącznie internetowy! Wydarzenie zorganizowała Pracownia Dialektologiczna UAM na swojej stronie internetowej (http://dialektologia.amu.edu.pl, zakładka Dzień Dialektologa) i z tej okazji udostępniła quiz „Co ty wiesz o gwarach?”. Przykładowe pytania brzmiały: Każdy wie, że na Boże Narodzenie prezenty przynosi w Wielkopolsce Gwiazdor. A w którym regionie prezenty przynosi Dzieciątko? (Śląsk / Kaszuby / Mazowsze / Lubelszczyzna); Które ze słówek jest synonimem „kalafy”? (gira / glaca / glozna / macha); „Polytyk lyczy malyny”, czyli twardą wymowę li usłyszymy: (na Śląsku / na Mazowszu / w Małopolsce / w Wielkopolsce). Quiz jest ciągle dostępny, więc zachęcam do wypełnienia go – przybliża nieco wiedzę o kulturze ludowej i różnicach między poszczególnymi regionami Polski. Wyjątkowa była też wówczas data wydarzenia – odbyło się ono 1 lutego 2016 roku, czyli dokładnie w 142. rocznicę urodzin Kazimierza Nitscha zwanego ojcem polskiej dialektologii. Kolejna edycja Dnia Dialektologa wyglądała już zupełnie inaczej i odbyła się w środę 1 marca 2017 roku. Organizatorami byli Pracownia Dialektologiczna UAM oraz Studenckie Dialektologiczne Koło Naukowe UAM. Plan był niezwykle bogaty – uczestnicy wydarzenia mieli szansę obejrzeć od kuchni (czy też raczej od piwnicy) Pracownię Dialektologiczną UAM i porozmawiać z jej pracownikami. Można było wysłuchać ciekawych wykładów: Źródła gwary przeprowadzonego przez 82

dr. Błażeja Osowskiego i dr Paulinę Michalską-Górecką oraz Niemiecki śląski z Wałbrzycha i okolic. Pochodzenie, rozwój i perspektywy przeprowadzonego przed mgr Katarzynę Dulat-Lewicz. Elementem rozrywkowym z pewnością był quiz „Fortuna toczy się Kołem. Dialektologów”. Pytania dotyczyły gwar i ogólnie wiedzy o języku, np.: W którym języku słowiańskim zachowały się samogłoski nosowe? (bułgarskim / polskim / rosyjskim / słowackim); Jeśli ktoś poda nam na deser „brzdąca”, „wietrznik” lub „sznekę z glancem”, to oznacza, że jesteśmy w: (Gdańsku / Krakowie / Poznaniu / Warszawie); Który spośród wymienionych dialektów wywarł najmniejszy wpływ na kształtowanie polskiego języka literackiego? (małopolski / mazowiecki / śląski / wielkopolski). Zorganizowano również quest „Korytarzami Collegium Maius”, a za poprawne rozwiązanie zagadek przygotowanych w queście czekała na naszym stoisku nagroda – poznańska szneka z glancem! To jednak nie koniec atrakcji – dla tych, którzy nie mogli być tego dnia na Fredry 10, przygotowaliśmy pakiet niespodzianek online: ciekawostki o gwarach Polski, gwarowe puzzle, quiz wiedzy, prezentację Ocalić od zapomnienia – badamy język mieszkańców wsi gminy Czerniejewo wraz z gwarowym słowniczkiem. Przez tydzień można było również obejrzeć w holu Collegium Maius wystawę fotografii Językowo-kulturowe aspekty pogranicza. Górny Śląsk. Zdjęcia prezentowały wyprawę naukową do Katowic, która była częścią zajęć o takiej samej nazwie. Wprawne oko z pewnością wychwyciło także kartki z ciekawostkami, które były rozwieszone w całym budynku. Trzeci Dzień Dialektologa odbył się 7 marca 2018 roku w murach Collegium Maius. Wydarzenie rozpoczęło się z przytupem – otwierał je wykład Przyszłość gwar miejskich – na przykładzie gwary poznańskiej, który przy-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

gotowały prof. dr hab. Anna Piotrowicz oraz prof. dr hab. Małgorzata Witaszek-Samborska. Przybył do nas także gość specjalny z Instytutu Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk w Krakowie – mgr Wojciech Łukasik, który wygłosił prelekcję Czy komputer widzi gwarę? Stylometryczne spojrzenie na twórczość W. Orkana. W planie znalazło się miejsce także na dyskusję o normie językowej pt. Jak dialektolog z historykiem języka, którą moderowali dr Paulina Michalska-Górecka i dr Błażej Osowski. Pomiędzy tymi wydarzeniami można było zwiedzić Pracownię Dialektologiczną UAM – tym razem wycieczka nosiła nazwę Od piwnic po strych. Dodatkowymi atrakcjami tego dnia była wystawa fotografii Językowo-kulturowe aspekty pogranicza, która czekała na widzów w holu głównym Collegium Maius, oraz quest korytarzami Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej. W facebookowym wydarzeniu pojawiały się tego dnia liczne ciekawostki dotyczące różnych regionów Polski. Ostatnia edycja Dnia Dialektologa (już czwarta!) odbyła się 6 marca 2019 roku. Stałym elementem wydarzenia jest zwiedzanie Pracowni Dialektologicznej UAM – tak było

i w tym roku. Zaprezentowany został cykl zajęć fakultatywnych Językowo-kulturowe aspekty pogranicza, a tuż po nim dr Błażej Osowski przeprowadził wykład Podróż w czasie i przestrzeni. Opowieść o gwarach i języku literackim. Elementem rozrywkowym był konkurs z nagrodami „Koło Fortuny, czyli fortuna toczy się Kołem… Dialektologów”. Gwoździem programu było czytanie Małego Księcia w kilku wersjach: ogólnopolskiej, śląskiej, wielkopolskiej i mazurskiej. Wydarzenie nosiło tytuł „Poczytej mi gwarą: Książę, Princ, Szaranek”, a współorganizatorami byli także członkowie Samorządu Studenckiego Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej. Tegoroczny Dzień Dialektologa zamykała rozmowa z mgr. Dominikiem Kaszowskim, stażystą Erasmus+ w rumuńskiej Suczawie, o Polakach w Rumunii, którą przeprowadziła dr Paulina Michalska-Górecka. Dzień Dialektologa bawi i uczy, to dzień, w którym Studenckie Dialektologiczne Koło Naukowe UAM i Pracownia Dialektologiczna UAM popularyzują badania gwar i kultury różnych regionów Polski – zapraszamy zatem na kolejny 4 marca 2020!

Zofia Dragan

Naszo mowa Górale mieli swojego Kazimierza Przerwę-Tetmajera i innych pisarzy, poetów, malarzy zafascynowanych gwarą Podhala. Ślązacy mają swojego Kazimierza Kutza i profesora Jana Miodka, niestrudzenie propagujących gwarę śląską i podnoszących ją w świecie sztuki i nauki. W Wielkopolsce nie mieliśmy szczęścia, by ktoś z autorytetów tej miary tak hołubił naszą gwarę… Zresztą my sami, Wielkopolanie, powinniśmy szczerze uderzyć się w pierś, bo kto ma dbać o popularność i przekaz pokoleniowy naszego starego języka Wielkopolan? Nie liczmy na to, że mieszkań-

cy innych regionów zrobią to za nas. To my, Wielkopolanie, lubimy robić takie prezenty (ignorancja? obojętność?), że jadąc „w świat”, by zareklamować Wielkopolskę, zabieramy serwetki z łowickimi wzorami, zespół pieśni i tańca z wiązankami tańców krzeszowskich i podhalańskich oraz kapelę grającą folklor warszawski (przykłady autentyczne). Każdy, kto zajmuje się gwarą wielkopolską, widzi, że nie mamy żadnych spójnych działań, byt gwary jest w rękach pasjonatów rozsianych w różnych stronach regionu. 83


Naszo mowa

Tacy pasjonaci są również w Bukówcu Górnym. Staramy się, by te działania były zorganizowane, celowe, kompatybilne i skierowane do różnych grup odbiorców, tak pod względem wieku, jak pod względem zamieszkania, zainteresowań itd. Bo zajmując się gwarą, dobrze jest określić sobie cel: czy robimy to dla chwilowej radochy? Czy do celów naukowych? Czy by zachować w przekazie pokoleniowym umiejętność posługiwania się nią? A potem raz po raz sprawdzać, czy jesteśmy bliżej celu. Co więc robimy w Bukówcu?

1. Konkursy „Mówimy gwarą” Organizujemy je od 22 lat, czyli od 1995 roku. Pierwsze trzy konkursy miały zasięg szkolny, na dwóch pierwszych nie było widowni, tylko uczestnicy i jurorzy. Na pierwszym dzieci same przygotowywały teksty, jednak okazało się, że są one monotematyczne, a słownictwo ubogie. Byłam zaskoczona: wydawało mi się, że dzieci wciąż mówią gwarą, słyszałam to (i w pewnym zakresie słyszę do dziś) na szkolnych przerwach. Jednak po wgłębieniu się w temat okazało się, że dzieci zachowują wciąż wymowę gwarową, zaś słownictwo dyspanseryjne i gramatyka jest przez dzieci mało znana. Od drugiego konkursu prowadzę z dziećmi zajęcia przygotowujące. Przez kilka lat były to regularne lekcje gwarowe w ramach tzw. ścieżek edukacyjnych. Zmiana przepisów oświatowych nie daje już takiej możliwości, jednak na około dwa miesiące przed konkursem spotykam się z jego uczestnikami, by ćwiczyć wymowę, intonację, interpretację tekstów, także poznawać nowe słownictwo i zwyczajnie się tym bawić.

Finaliści XXI Konkursu Gwarowego

84

Konkurs jest dwuetapowy. W pierwszym etapie szkoły i instytucje (zasięg to głównie zachodnia Wielkopolska i okolice Poznania) nadsyłają nagrania tekstów gwarowych w wykonaniu potencjalnych uczestników (zgodnie z Regulaminem). Na ich podstawie jury wyłania finalistów i do finału zaprasza najlepszych 12-13 grup (jedno- lub dwuosobowych, bo generalnie dzieci wolą dialogi niż monologi). Drugi etap ma charakter widowiska z udziałem licznej publiczności (300-350 osób). Teksty muszą być dostosowane do wieku dzieci i przygotowane scenicznie. Przesłuchania urozmaica zaproszona kapela. Na ekranie rzutnika widzowie mogą zapoznać się z tłumaczeniami trudniejszych słów i zwrotów zawartych w prezentowanych tekstach. W przerwie na obrady jury jest koncert zaproszonej kapeli i kabaretu posługującego się gwarą wielkopolską. Przerwa na obrady jury i druk dyplomów może trwać ok. 1,5 godziny. Publika jednak nie nudzi się dzięki zorganizowanym atrakcjom. 1. Konkurs rozgrywany w trzech kategoriach: Szczawiki, Szaranki, Stare Wróble 2. Ocenie podlega: • prawidłowość wymowy, prawidłowość pod względem gramatycznym i stylistycznym • zawartość treściowa oraz zawartość słów i wyrażeń gwarowych tekstu; tekst powinien być odpowiedni do wieku wykonawcy • przygotowanie sceniczne, strój, rekwizyty • znajomość użytych we własnym tekście słów. Teksty są bardzo różnorodne, najczęściej o tematyce współczesnej; są też teksty wspo-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

mnieniowe oraz adaptacje i przeróbki znanych wierszy i bajek. Pisane są często specjalnie na te konkursy. Finaliści zaproszeni do Bukówca są świetnie przygotowani, a publiczność reaguje bardzo żywo. Jury ma zawsze ciężki orzech do zgryzienia… Przez pięć lat konkurs odbywał się pod patronatem europosła Andrzeja Grzyba, a zwycięzcy zapraszani byli na kilkudniowy wyjazd do Brukseli. Od 2 lat konkurs jest współfinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Robimy wszystko, by konkurs przynosił radość i satysfakcję jego uczestnikom: kompetentne, życzliwe jury (sklasyfikowani są wszyscy uczestnicy konkursu), atrakcyjne nagrody dla wszystkich uczestników, gorący odbiór widowni, wesoła i życzliwa atmosfera. Chcemy, by dzieci czuły się docenione za swoją pracę.

wanego słowa. Przykłady użycia danego słowa (najlepiej z przeprowadzonego wywiadu) wspomagane są często zdjęciem opisywanego przedmiotu lub czynności, zamieszczonym zaraz pod tekstem (nie na końcu słownika). Tak skomponowany słownik jest przyjazny, łatwy w odbiorze, daje szerszy pogląd na opisywane słowa, zachęca do jego penetracji. Przykładowe hasło (pochodzi ze słownika Co wieś to inna pieśń):

2. Prace nad słownikiem gwarowym Prace trwają od drugiego Konkursu Gwarowego, czyli od 1996 roku; od ósmego konkursu – we współpracy z Pracownią Dialektologii UAM w Poznaniu (wcześniej Zakładem Dialektologii ), kierowaną cały czas przez prof. dr. hab. Jerzego Sierociuka. Polegają na: • zbieraniu i opisywaniu słownictwa; • przeprowadzaniu wywiadów z osobami znającymi i stosującymi miejscową gwarę. Robimy to sami i robią to pracownicy naukowi Pracowni Dialektologii. Do tej pory jest to ponad 200 godzin nagrań. Nagrania bardzo intensywnie odbywały się w latach 2012-2013, kiedy to Stowarzyszenie Bukówczan MANU przeprowadziło projekt w ramach funduszy unijnych „Tworzenie korpusu tekstów gwary bukowieckiej”. Taki korpus został stworzony i przez cały czas jest rozbudowywany. Jest też szeroko badany i wykorzystywany przez pracowników Zakładu Dialektologii UAM, powstają liczne prelekcje, artykuły, opracowania, zgromadzony materiał był wielokrotnie wykorzystywany w pracach naukowych (magisterskich i doktorskich); • wypracowaniu spójnego sposobu opisu i zapisu haseł, polegającego na stosowaniu uproszczonego zapisu fonetycznego oraz licznych przykładów użycia opisy-

3. Zbieranie i tworzenie dokumentacji zdjęciowej i filmowej – nagrania audio i wideo Dotyczy to nie tylko dokumentacji konkursów, ale też widowisk i śpiewów gwarowych, starych czynności gospodarskich i domowych itp.

4. Słownik Co wieś to inna pieśń (2014-2015) Co wieś, to inna pieśń – słownik gwary Bukówca Górnego w Wielkopolsce i regionu Spisza w Małopolsce powstał w ramach tzw. współpracy międzyregionalnej dwóch Lokalnych Grup Działania (program unijny 85


Naszo mowa

LEADER): Lokalnej Grupy Działania Stowarzyszenie Rozwoju Spisza i Okolicy oraz Wielopolskiej Lokalnej Grupy Działania Kraina Lasów i Jezior w Lesznie.

Słownik z płytą

Prace trwały ponad rok. Ze względu na ograniczone środki finansowe i czas słownik zawiera tylko część zebranego słownictwa (w części bukówieckiej około połowę), a także tylko część nagrań wideo. W książce oprócz typowej części słownikowej, zawierającej nie tylko opisy słownictwa, ale też przykłady jego użycia oraz liczne fotografie, są opisy obu regionów, cech charakterystycznych obu gwar oraz płyta wideo z nagraniami zwyczajów i dawnych prac, oczywiście w gwarach regionów. Wydawnictwo ma 280 stron, kilkaset barwnych fotografii, wiele ciekawych słów i powiedzonek gwarowych – naszych wielkopolskich oraz górali spiskich.

5. Projekt „Mómy do pogadania – gwara w sieci” (2017 – do dziś) Zainspirowany przez Dominika Maya, filmowca, pasjonata muzyki ludowej i folkowej, który widząc nasze działania, stwierdził, że „czego nie ma w sieci, to jakby nie istniało”. Dla młodych ludzi na pewno… Ubolewał też, że mnóstwo świetnych tekstów gwarowych, 86

świetnie wykonanych przez dzieci i młodzież, zaistnieje tylko raz, na konkursie, a potem milknie na zawsze. Stworzyliśmy wspólnie z fundacją Dominika Maya powyższy projekt; organizatorem było Stowarzyszenie Bukówczan MANU, działania zostały dofinansowane przez Narodowe Centrum Kultury w ramach programu KULTURA INTERWENCJE. Spośród uczestników konkursów gwarowych wybraliśmy osoby i teksty, na podstawie których powstały autorskie scenariusze. Na bazie tych scenariuszy zrealizowaliśmy 10 etiud filmowych. Filmy, z pomocą wolontariuszy, robione były nie na scenie, lecz w realiach scenariusza: w sklepie, w pociągu, ogrodzie, na polu, przez profesjonalną ekipę filmową Dominika Maya. Wszystkie te filmiki możemy oglądać w Internecie na stronie projektu www.gwarawsieci.pl, na Facebooku https://www.facebook.com/gwarawsieci/?pnref=story oraz na YouTube https://www.youtube.com/channel/ UCetbGUlCR5VC-0briNMfthw. Już na drugi dzień po umieszczeniu filmiki miały 1000 wyświetleń, po dwóch tygodniach nawet do 60 000! Dodać należy, że wszystkie etiudy filmowe wraz z edukacyjnymi materiałami dla wszystkich, którzy chcieliby się zająć gwarą, zostały też wydane na płycie i są dostępne na stronie www.gwarawsieci.pl. Chociaż projekt się skończył, nadal nagrywamy filmiki i wpuszczamy je do sieci. Robimy to jednak bezinteresownie, nie udało nam się na razie znaleźć źródła finansowania na kontynuację naszego projektu. 5. Prowadzenie działu na stronie internetowej Bukówca Górnego (www.bukowiec-gorny.pl, zakładka „Gwara”) 6. Jak najliczniejsze działania z dziećmi i młodzieżą • Pomoc osobom, które swoje prezentacje maturalne, gimnazjalne (do niedawna) oraz prace magisterskie i licencjackie chcą poświęcić właśnie naszej gwarze • Udział w konkursach i projektach, np. „Pokaż język” (filmik Nasze nowe lotko,


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

2012), konkurs PWN „Polszczyzna mojego regionu”, 2008, „Gwara w sieci” i inne) 7. Działania bukówieckich zespołów propagujących gwarę: • kabaretu DZIURA – od 1987 roku bawi publiczność niemal w całej Polsce autorskimi tekstami i piosenkami w gwarze wielkopolskiej (www.kabaretdziura.pl)

wimy gwarą”), gwary w piosenkach i zabawach propagujemy nasz stary język, a i sami się go uczymy.

Prezentacja konkursowa z Bukówca, 2016 r.

Moje osobiste refleksje Kabaret DZIURA niestrudzenie propaguje wszędzie gwarę. Konkurs Gwarowy 2017

Zespołu Regionalnego im. Anny Markiewicz (wcześniejsza nazwa: Zespół Regionalny z Bukówca Górnego), działającego od 1963 roku. Prócz autentycznych tańców i śpiewów (śpiew oczywiście w gwarze) zespół posiada w repertuarze kilkanaście widowisk obrzędowych. Scenariusze widowisk napisane są przez autorów z Bukówca w miejscowej gwarze, wszyscy członkowie zespołu znają ją bardzo dobrze Zespołu Regionalnego Nowe Lotko (wcześniejsza nazwa: Szkolny Zespół Regionalny), działającego od 1970 roku. Członkowie zespołu nie tylko tańczą i śpiewają (jak już śpiewają, to w najprawdziwszej gwarze). Przedstawiają też stare gry i zabawy dziecięce, obrzędy, jasełka… Zawsze staramy się, by gwara była jak najlepsza, co nie jest dziś takie łatwe, bo coraz mniej dzieci ją zna. Przygotowujemy też lekcje regionalne dla szkół i przedszkoli, gdzie za pomocą tekstów gwarowych (wielu członków zespołu bierze udział w bukówieckim konkursie „Mó-

Co mnie boli? • •

Traktowanie gwary przez większość społeczeństwa, władze samorządowe, edukacyjne jako „nieszkodliwe wariactwo”. Brak zainteresowania ze strony kuratorium w Poznaniu, ale i samych szkół, które nie mając profitu w postaci jakichkolwiek „plusów” przy ewaluacjach pracy szkoły, wolą skierować swoją energię na bardziej cenione w tych ocenach działania. Rzadkie, wycinkowe zainteresowanie (albo i jego brak), okazjonalne poparcie i najczęściej symboliczne dofinansowanie ze strony władz samorządowych. Ludziom, którzy w działaniach na rzecz gwary mają duże doświadczenie i liczne wymierne sukcesy, należałoby ułatwiać ścieżkę pozyskania finansów (a może i nagrodzić raz po raz?), a nie traktować na równi z nowymi, nieraz zupełnie nietrafionymi pomysłami na działanie, często niemającymi nic wspólnego z promocją Wielkopolski. Deprecjonowanie gwary – w domach, w szkołach, w towarzystwie. Ciągle żywe jest stwierdzenie, że gwara górali czy Ślązaków jest ładna, a gwara wielkopolska jest brzydka. W szkole wciąż 87


Naszo mowa

karze się uczniów za naleciałości gwarowe, zamiast je wykorzystywać (chociażby w poprawnej pisowni ortograficznej). Ani w domach, ani w szkole nie odróżnia się też mowy potocznej od gwary! Wszelkie nieliterackie wyrażenia kładzie się na karb gwary, a tak naprawdę są współczesną mową potoczną, niechlujstwem językowym, nieraz slangiem z różnych środowisk. Brak okazji do prezentacji pracowicie przygotowywanych tekstów na konkursy. Może władze powiatowe, wojewódzkie, instytucje kultury organizowałyby konkursy i widowiska, nawet w Poznaniu, by dzieci i młodzież poczuły się dowartościowane zaproszeniem na imprezę wyższej rangi? Poznański konkurs „Godejcie po naszymu” nie jest przykładem dobrych praktyk. Do jednego wora wrzucani są tam dorośli, dzieci, debiutanci, starzy wyżeracze… Jury daje tylko trzy nagrody, według sobie wiadomego klucza. Pozostali nie wiedzą, co zrobili nie tak i w rezultacie więcej się na tym konkursie nie pokazują. Stwarzanie języka, który nazwałam „nowogwarą”. Od dawna obserwuję trend, że dla wielu – tak twórców, jak odbiorców – tekst gwarowy jest tym lepszy, im gęściej naszpikowany słownictwem dyspanseryjnym. Powstaje sztuczny język, a do tego niestety autorzy – czy to przez słabą znajomość gwary, czy też by się „utrzymać w stylu” – używają słów i zwrotów gwarowych w niewłaściwych kontekstach i sytuacjach. Większość odbiorców nie dostrzega tego, gdyż słabo zna gwarę. Dla mnie, dla której gwara była pierwszym językiem i do 6 roku życia język literacki znałam tylko z książek i radia, każdy taki niuans jest dysonansem – sztucznym, a nieraz wręcz śmiesznym, bo słowo czy zwrot użyty w różnych kontekstach oznacza nieraz coś innego!

Co mnie cieszy? •

88

Zainteresowanie ze strony naukowców, konkretnie pracowników naukowych Pracowni Dialektologii UAM w Poznaniu.

Powstanie, wydanie i świetny odbiór słownika Co wieś to inna pieśń. • Świetny odbiór i ogromne zainteresowanie „Gwarą w sieci”. • Spotykanie pasjonatów gwary i współdziałanie z nimi, w szczególności są to: – prof. dr hab. Jerzy Sierociuk – przyjechał z Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, by pokazać nam, Wielkopolanom, że gwara wielkopolska jest wciąż żywym językiem. Ze swoimi współpracownikami, dr Justyną Kobus i dr. Błażejem Osowskim, zrobił tak wiele dla ocalenia naszej wielkopolskiej mowy, jak chyba nikt wcześniej; – Dominik May – bezinteresowny pasjonat, świetny filmowiec, który wyprowadził bukówiecką gwarę w wielki świat! – Magdalena Andrzejewska – nauczycielka z Krobi, wspaniała dziewczyna, która nie tylko pisze świetne teksty gwarowe (doskonała, żywa, dosadna gwara, bez wspomnianej „nowogwary”), ale także tworzy fantastyczne realizacje sceniczne, ma świetne wyczucie postaci, poczucie humoru i własny styl; – Michał Lipiecki, młody człowiek, który pisze teksty gwarowe o bardzo szerokiej tematyce, jest nieokiełznanym pasjonatem, sympatycznym człowiekiem, przywozi na bukowiecki konkurs wspaniałe dzieciaki. Jego absolutny majstersztyk to napisanie w gwarze książeczki o powstaniu wielkopolskim; – mnóstwo świetnych dzieciaków, młodzieży (a i dorosłych), którzy chcą mówić gwarą, chcą brać udział w konkursie gwarowym, chcą nagrywać filmiki w ramach projektu „Gwara w sieci” (https://www.youtube.com/ watch?v=WbGgD1uYFBY); – moi rodzice i córki, z którymi tak po prostu, na co dzień możemy sobie godać. I na koniec: cieszy mnie dostrzeganie walorów gwary przez ludzi kultury i nauki. Przykładem może być skierowana do mnie prośba o przygotowanie przekładu gwarowego i zaprezentowanie satyr prymasa Andrzeja Krzyckiego, dyplomaty i poety odrodzenia. Zostałam poproszona o to przez Towarzystwo jego imienia. Prezentacja miała miejsce w ubiegłym roku na corocznym spotkaniu tego Towarzystwa skupiającego pasjonatów, językoznaw-


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

ców, naukowców, artystów. Kropką nad „i” był też wspaniały odbiór satyr w moim przekładzie i interpretacji. Oto jedna z nich. O Łaskim

Wichłaczół, żwoł, szrajbuolół, Buoga sie nie buojoł, Chachulół i na wiyszku płaczki śtułczne mioł. Wkro u siół sie miyndzy póny, sód u óma gumłora! I terou pón tyn wyjży / srou niż dziułrke mou. Na P uolske puoru ł te r uobisz, z kojścioła so fujtousz, Śmierdułsznik żeś utrułty, co puodjułdzo wciuż. Zwu łchołś sie z piułoutami, świyncuónym hyndlyrzysz, Przefartłyniół byjś kuojściół, żeby wiyncy mieć Jyno paczysz cuo puorwać, uobiyma łapami głabiesz, zuorgujesz, garniesz chuoć jułż wułchte mousz Kr u óla wej u obkantu ł jesz, kamro u tów u oszwabisz koło dułpy jym ruobisz i z każdym sie źresz, Machly jrzynie, prześpiegi, cuo jeszczy – świat wiy! Psa wourtne twuoje radyj, buo gupka tyj wcióż rniesz. Cy jganisz i przekruncou sz, na testamynt kichousz, Łakłymisz sie na duobra, chuoć połnóm rzyjć mousz Jak tyn kłet z pacharzyjnóm loutosz dziadzie wszyndy A łyni sie tam kielczum z piyrdołów cuo żwiesz. Stalujesz sie, żejs jes fertyg, cyrkuśnik – kataniourz, że tyż cie świyntou ziymia jeszczy nojsić kce. Wyćwiyrzou sz kumedyje, za srybrników poure! Pychy mousz na dwa śtychy, cyjgónisz i żgousz. Krzy jż z Jesu łsem ci nuoszóm z wielgimi g uojździami, A tyj – dlo bejmłów je wbijousz! Gołymi łapami!

Artykuł zatytułowałam Naszo mowa. Tak moja babka Stanisława Białasik (ur. 1896) mówiła o gwarze. Gwara wielkopolska jest bogata, można w niej wyrażać nie tylko teksty humorystyczne, można nią wyrazić wszystko…

W jednej z moich piosenek dla kabaretu Dziura napisałam: Ni ma to jak naszo mowa, dur poezjou wszyjskie słowa, Można goudaż i żeguotać, prawić, brynczeć i klekuotać. Nie wspomniałam o tym, że można też żwać, glyndzić, mrugdać, czeszczeć, brawyndzić itd. Czy nie dorównujemy językowi literackiemu w niuansach znaczeniowych jednego słowa ‘mówić’? Więc mówmy w naszej mowie. Tłumaczenia do satyry O Łaskim: wichłaczół – kręcił, oszukiwał żwoł – gadał, niekoniecznie mądrze i niekoniecznie prawdę szrajbuolół – wypisywał najróżniejsze rzeczy chachulół – oszukiwał, kręcił na wiyszku płaczki śtułczne mioł – udawał płacz co po chwila (gdy tylko zaszła potrzeba); (mieć płaczki na wiyszku – łatwo się wzruszać, zw. fraz.) wkrousiół sie – wpakował się na siłę, nieproszony póny – panowie sóduóma gumłora! – zgorszenie, wstyd wyjży srou niż dziułrke mou – zw. fraz., jest dumny ponad miarę; dumny, choć nie ma do tego powodów puorułte ruobisz – wstyd przynosisz fujtać so – nic sobie nie robić, lekceważyć sobie śmierdułsznik – ktoś niedobry, złego charakteru utrułty – niedobry, namolny, dokuczający puodjułdzać – podburzać, zachęcać do złego zwułchać sie – instynktownie z kimś się odnaleźć, spotkać, poznać w zdecydowanie złych zamiarach piułouty – bardzo źli ludzie hyndlyrzyć – handlować nieuczciwie przefartłynić – przetracić, roztrwonić paczysz cuo puorwać – rozglądasz się chciwie, by coś ukraść, rozglądasz się z zamiarem kradzieży wszystkiego, co się da głabiesz – zachłannie zabierasz, również w znaczeniu kradniesz zuorgujesz – zbierasz, załatwiasz sobie wułchte mousz – bardzo dużo masz (wuchta – bardzo duża ilość) wej – oto, no popatrz, no widzisz 89


Naszo mowa

Plewiszczoki z Plewisk to kolejna świetna kapela propagująca gwarę wielkopolską

obkantułjesz – oszukasz kamroutów – kolegów u oszwabisz – oszukasz, okradniesz koło dułpy jym ruobisz – zw. fraz., wyrabiasz złą, kłamliwą opinię, donosisz źresz sie – kłócisz się, toczysz boje machlyjrzynie – krętactwo, oszustwo prześpiegi – przeszpiegi, szpiegowanie u

świat wiy! – kto wie, nie wiadomo co jeszcze psa wourtne – absolutnie nic niewarte gupka rnónć – udawać idiotę, udawać niewiniątko cyjganisz – kłamiesz przekruncousz – przekręcasz, manipulujesz na testamynt kichousz – nic sobie nie robisz z testamentu łakłymisz sie na duobra – robisz zakusy na czyjąś własność połnóm rzyjć mousz – zw. fraz., masz tak wiele, że nie jesteś w stanie tego skonsumować jak tyn kłet z pacharzyjnóm loutosz – zw. fraz., biegasz, zabiegasz nieustannie, wszędzie, jak wariat wszyndy – wszędzie kielczyć sie – śmiać się piyrdoły cuo żwiesz – głupoty, które wygadujesz stalujesz sie, żejs jes fertyg – udajesz, grasz, że nie żyjesz (lub że jesteś bardzo chory) cyrkuśnik – komediant, błazen

Ewa Nowak

„Tej jest OK, czyli co się widzi wiarze w ty naszej gwarze” Język, którym posługują się mieszkańcy regionu śremskiego, to mieszanka języka polskiego, dialektu wielkopolskiego, gwary poznańskiej, elementów słownictwa niemieckiego, słownictwa miejscowego… Czy jest to gwara śremska? Wymagałoby to specjalnych badań, ale nie o to przecież chodzi, nie chodzi o nazwę, chociaż z naukowego punktu widzenia byłoby to istotne. Ten szczególny język istnieje i ma się dobrze, mimo że dotąd niezbadany, niespisany i nienazwany. Istnieje, bo używają go ludzie, którzy tu mieszkają, wspominają i dużo pamiętają. I bardzo chętnie się nim dzielą. Trzeba tylko z nimi rozmawiać. No więc rozmawiałam, słuchałam, zapisywałam. 90

Po to, by ocalić od zapomnienia. Przypomnieć tym, którzy nie pamiętają. Pokazać tym, którzy nie znają. Po to, żeby połączyć przeszłość z teraźniejszością dla naszej wspólnej lokalnej przyszłości. Być może kiedyś to „śremskie mówienie” doczeka się prawdziwego, naukowego opracowania. Być może kiedyś… „Gwarowe” działania w Śremie trwają od ponad 9 lat. Na początku był wakacyjny konkurs zorganizowany wspólnie z lokalną telewizją Relax i „Tygodnikiem Śremskim”. Przez całe lato 2011 mieszkańcy Śremu zgłaszali swoje ulubione słówka gwarowe, wrzucając je zapisane na kartkach do specjalnie oznaczonych pudeł ustawionych w śremskiej


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

bibliotece, Księgarni przy Rynku, Śremskim Muzeum, wysyłając maile do redakcji TŚ i biorąc udział w internetowej sondzie na stronach TV Relax i „Tygodnika Śremskiego”. W zabawie wzięły udział 672 osoby, które zgłosiły ponad 700 słówek i zwrotów, spośród których wybrałam 10 najczęściej powtarzających się i na te głosowali śremianie. Podsumowaniem tej wakacyjnej zabawy była wystawa w Cafe Tej Tej jest OK, czyli co się widzi wiarze w ty naszej gwarze, podczas jej prezentacji ogłoszone zostały wyniki konkursu. Ulubionym słówkiem w Śremie okazała się pyra, która nieznacznie wyprzedziła korbola. Dalej kolejno znalazły się tej, kejter, laczki, klunkry, gelejza, sznupa, ogiglok, ostrzytko i wuja. Wybrane słówka zilustrowane zostały przez Michał Bukowego i „sfotografowane” przez Marka Nowaka. Zabawa pokazała nie tylko, jak wiele pamiętamy, ale dostarczyła też uczestnikom wiele radości. Radości związanej z odkurzaniem wspomnień i odkrywaniem nieznanych lub zupełnie zapomnianych słówek i znaczeń. A przy okazji stała się pretekstem do rozmów o kulturze regionu, jego tradycjach i odrębnościach. „Tej jest OK, czyli co się widzi wiarze w ty naszej gwarze” to też tytuł projektu zrealizowanego ze środków Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatelskich PISOP w 2015 roku. W czasie czteromiesięcznych działań odbyło się ponad 40 warsztatów dla dzieci i młodzieży ze szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, podczas których młodzież i dzieci dowiedziały się nieco o języku regionu, miały okazję poznać wiele słówek, a także włączyć się do akcji zbierania materiałów do mającego powstać słowniczka. Swoje spotkania mieli też śremscy seniorzy (10). Zebrane materiały czekały

„Gwara na talerzu”, fragment wystawy plenerowej promującej projekt, 2018. Fot. E. Nowak

(niedługo) na środki, które pozwoliłyby wydać Mały słowniczek śremskiej gwary. Pomysł sfinansowało ze swoich środków Starostwo Powiatowe. Wydawnictwo nie jest publikacją naukową, jest to słowniczek „sentymentalny”, w którym udało się zebrać ponad 1100 słówek, które używane są lub były przez mieszkańców Śremu i okolic. Słówek, które pamiętali lub przypomnieli sobie przy okazji powstawania słowniczka. W akcji zbierania słówek uczestniczyło wielu mieszkańców, którzy spisywali znane sobie słówka i dostarczali podczas zaplanowanych spotkań. Do projektu włączyli się też uczniowie śremskich szkół, którzy wypytywali w rodzinach i zapisywali usłyszane słowa. To dla wszystkich była przede wszystkim świetna zabawa. Świetna, a jednocześnie bardzo pożyteczna. Zebrane materiały zostały uporządkowane i ułożone alfabetycznie. Graficzną oprawę słowniczka zaprojektował młody śremski grafik Michał Bukowy. Z założenia słowniczek jest „książeczką do czytania i oglądania”, a nie zwykłym słownikiem. Wydrukowany w 2000 egzemplarzy rozszedł się błyskawicznie i jest od momentu wydania bardzo poszukiwaną pozycją. Może będzie kolejne wydanie, uzupełnione o nowe słówka zgłoszone już po ukazaniu się słowniczka. Przez kolejne lata dalej propagowałam w Śremie gwarę, realizując następne projekty – większe i mniejsze. W śremskim muzeum od 2011 roku prowadzone są edukacyjne warsztaty dla dzieci, młodzieży i dorosłych dotyczące śremskiego języka, które na stałe wpisały się już w program działań edukacyjno-regionalnych. Na organizowanych corocznie przez Klub „Relax” Senioradach, w których biorą udział przedstawiciele wszystkich kół emerytów działających w Śremie, dużym zainteresowaniem cieszą się konkursy dotyczące znajomości śremskiej gwary.

Wnętrze Małego słowniczka śremskiej gwary

91


„Tej jest OK, czyli co się widzi wiarze w ty naszej gwarze”

Wystawa zachęcająca do zgłaszania słówek do słowniczka, 2015. Fot. S. Majewski

W 2018 roku został zrealizowany kolejny projekt, który uzyskał dofinansowanie Funduszu Inicjatyw Obywatelskich w konkursie „Wielkopolska Wiara aktywnie działa”. Czteromiesięczny projekt „Gwara na talerzu” tym razem dotyczył kuchni i nazw regionalnych potraw. Tradycyjna śremska kuchnia to wspomnienia smaków i zapachów, czasów, które odeszły. Jednak niektóre przepisy i nazwy

Zachęcamy do współtworzenia słowniczka, fragment planszy, 2015. Fot. S. Majewski

92

przetrwały. I mają się całkiem nieźle. Nadal smakują, i to nie tylko śremianom. Szare kluchy z zasmażaną białą kapustą, pyry z gzikiem, polewka, pyzy drożdżowe z roladami i modrą kapustą, ser smażony, plyndze, placek z kruszanką to tylko niektóre z nich. Inne nie miały tyle szczęścia: snelka, pojdka, prućka, nawarka, białe-kwaśne żyją już tylko we wspomnieniach starszych śremian. Ale przypomniane odżyły, przywołały wspomnienia osób, miejsc, sytuacji – wróciły do menu. I o to właśnie chodziło – o przywrócenie pamięci. Wydany został nieduży, starannie zaprojektowany folder z nazwami potraw. Odbyło się kulinarne spotkanie przy zastawionym regionalnymi potrawami stole, w którym uczestniczyło ponad sto osób. Wspomnieniom, opowieściom i przywoływaniom przepisów nie było końca. I o to właśnie chodziło. Działania dotyczące lokalnego języka cieszą się nieustającym zainteresowaniem mieszkańców. Właśnie dzięki wspólnemu zaangażowaniu można zrobić wiele dla przypomnienia i ocalenia tradycji i lokalnego dziedzictwa. RAZEM – to w tych wszystkich działaniach jest najważniejsze. Na koniec jeszcze mała dygresja. Nie jestem rodowitą śremianką. Zamieszkałam tu 35 lat temu i moja zażyłość z tym miastem jest już naprawdę spora. Tu mam rodzinę i przyjaciół, tu czuję się u siebie. I jako przybysz z zewnątrz dostrzegam wiele rzeczy, które śremianom uchodzą uwadze jako oczywiste. A spojrzenie „obcego” jest bezcenne. I właśnie to moje „warszawskie spojrzenie na śremskie mówienie” stało się początkiem wszystkich działań. Bo zafascynowała mnie ta językowa specyfika Śremu, tak oczywista dla mieszkańców, którzy od niepamiętnych lat mówią „zrób łóżko”, „czekam za tobą”, „kupiłam to do ciebie”, w sklepie kupują kawiorki, coś do obkładu, szabelek, selerę i modrą kapustę. W ogródkach sadzą macoszki, turki i świętojanki. Omijają glajdę i chodzą na szagę. I już wiem, że piwnica to sklep, sklep to skład, a strych to góra. Już to wszystko wiem i wiem też, że „dbając o korzenie, wyrośniemy wyżej”. Mam nadzieję, że już zdajemy sobie z tego sprawę wszyscy.


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Bolesław Grobelny

Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi (z tomu Listy z Kocich Gór) Poszli do Powstania w osiemnastym roku Chłopcy z Ostrzeszowa, chłopcy z Ołoboku. Pierwsi południową flankę wyzwolili, A drudzy w sąsiedniej o Zduny się bili. Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi, śpiewali starzy i młodzi, Bo im Polska się marzyła wolna jako ptak. Rżnij, Walenty, już kapela z karabinów celnie strzela, Rżnij, Walenty, my powstańcy nie cofniemy się! Poszli do Powstania, bez fanfar, oklasków W osiemnastym roku, chłopcy z Wielkopolski. Całą wyzwolili od krańca do krańca, Krwi nie żałowali w ofierze zwycięstwu. Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi... Gdy szli do ataku na kule, bagnety, Żegnali się krzyżem w imię Trójcy Świętej: Wybacz, Jezu Chryste, jeśli kula sroga, Dosięgnie kamrata wczoraj, dzisiaj wroga. Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi... A jeśli dosięgnie nas kula w pochodzie, Przyjmij życie nasze za kraju swobodę, Za kolebkę państwa Piasta Kołodzieja, W Tobie i w nas samych wiara i nadzieja.

Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi... Niezadługo wiek przeminie, Orzeł Biały w swej krainie, Chociaż chłopcy wszyscy przeszli już na drugi brzeg. Z Ostrzeszowa, z Ołoboku, Poznania, Pleszewa, Skoków. Z Wielkopolski, serca Polski wolny płynie śpiew. Rżnij, Walenty, Bóg się zrodził, śpiewajmy starzy i młodzi, Bo Ojczyznę mamy własną, wolną jako ptak. Rżnij, Walenty, niech rozpiera Wielkopolan duma szczera, Że w krainie ich prastarej mowa polska brzmi! „Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi”1 ‒ to popularne i znane do dziś powiedzonko obrali sobie powstańcy ostrzeszowscy, a konkretnie podporucznik Stanisław Thiel, jako hasło do rozpoczęcia walki o wyzwolenie Kępna w nocy z 17 na 18 lutego 1919 roku.

Powiedzenia tego używają również bohaterowie utworu Radosława Paczochy Powstaniec Thiel, wydanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego na 100-lecie powstania. Można go pobrać w formie e-booka z portalu Kulturaupodstaw.pl. W okresie obchodów 100. rocznicy w poznańskim Teatrze Nowym im. T. Łomnickiego miała miejsce premiera spektaklu na jego podstawie – Asymilacja w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego. Jak wyjaśnia Radosław Paczocha, czytał on sporo wspomnień powstańców z różnych rejonów Wielkopolski i nie pamięta już, kto o tym zawołaniu bojowym wspominał, a ponieważ chciał jak najwięcej prawdziwych zdarzeń czy powiedzeń włączyć w tekst dramatu, skorzystał również i z „Walentego”. W jego utworze powiedzenie „Rżnij, Walenty...” pada na ulicach Poznania, a nie pod Ostrzeszowem. Tytułowy powstaniec Thiel to nie Stanisław Thiel, lecz bohater łączący kilka żywotów powstańczych w jeden. Warto przy okazji przytoczyć pewną ciekawostkę dotyczącą „Walentego”. Leszek Mazan, znany dziennikarz, publicysta oraz autor licznych książek o Krakowie, pisał w roku 1998 na łamach „Przekroju”: 1

93


Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi (z tomu Listy z Kocich Gór)

Z powodu uprzedzenia Niemców przez konfidenta, o czym doniósł sierżant K.2 z garnizonu pruskiego współpracujący z powstańcami, atak odwołano. Wszedł w życie rozejm i Kępno czekało na powrót do macierzy jeszcze 11 miesięcy, do 17 stycznia 1920 roku, kiedy to major Stanisław Thiel3 na czele 11. Pułku Strzelców Wielkopolskich wkroczył do miasta4. Ale hasło pozostało i żyło własnym życiem. Ponoć wcześniej, 15 stycznia 1919 roku użył go pod Ligotą koło Kobylej Góry (11 km od Ostrzeszowa) podporucznik Feliks Pamin, podrywając do walki na bagnety swoją kompanię pleszewską oraz skalmierzycką5. Brawurowa szarża zakończyła się zwycięstwem, choć w zabudowaniach bitwa trwała jeszcze godzinę. Poległo około sześćdziesięciu żołnierzy niemieckich, w tym jeden oficer; do niewoli wzięto jednego oficera, dwudziestu sześciu zdrowych i piętnastu rannych żołnierzy. Straty własne to trzech zabitych i dziewięciu rannych6. Miesiąc później pod Korzeniem ostrzeszowiacy mieli mniej szczęścia – zginęło dziewięciu powstańców z pięćdziesięciu, a kilku dostało się do niewoli razem z dowódcą oddziału7. Jeszcze tego samego dnia, trzy godziny po porażce, Korzeń odbito, ale smutek i gorycz zostały, podobnie jak po krwawych walkach o Zduny koło Krotoszyna. Niedaleko Ostrzeszowa, już w powiecie ostrowskim, jest licząca blisko 900 lat wieś Ołobok. Tamże, na cmentarzu, obok drewnianego kościółka natrafiłem na mogiłę powstańczą (starannie pielęgnowaną), w której spoczywają dwaj mieszkańcy Ołoboku – Jan Warga i Stanisław Rojek, szeregowcy 4. Kompanii

12. Pułku Strzelców Wielkopolskich, którzy polegli w walkach o Zduny 21 lutego 1919 roku pod Borownicą (wieś około 300 metrów od obecnych granic miasteczka). Te dwa impulsy oraz szereg wcześniejszych – powstanie żyło we mnie od dzieciństwa za sprawą dziadka Michała Wawrzynowicza z Kompanii Kobylińskiej (także uczestnika powstań śląskich) i innych powstańców – wywołały we mnie chęć opisania tamtych pamiętnych wydarzeń na nowo, inaczej. Urzeczony bowiem jestem wciąż odwagą, bohaterstwem i… fantazją powstańców. Zamiar nosiłem w sobie wiele lat, aż zupełnie niespodziewanie zmaterializował się 29 grudnia 2015 roku w formie piosenki, której tematem przewodnim jest metaforyczne hasło „Rżnij, Walenty…”, a bohaterami – powstańcy wielkopolscy i odradzająca się Ojczyzna. Dzisiaj żyjemy w kraju ich marzeń – w wolnej Polsce. Mam cichą nadzieje, że piosenka się spodoba i sprawi, że będą oni żyć pełniej w pamięci naszej i naszych następców.

„to popularne powiedzonko odnotowano po raz pierwszy w 1836 r. w wersji »Grzmij, Walenty!«, a wzięło się ono z polecenia wydawanego organiście przez proboszcza w czasie pasterki. W Krowoderskich zuchach (1910) chodzący z szopką Antek Gzymsik zwraca się do akordeonisty Walentego: »Rżnij, Walenty, Bóg się rodzi!«”. Dodatkowy komentarz – S. Słopień. 2   Z. Wieliczka, Od Prosny po Rawicz. Wspomnienia z powstania wielkopolskiego 1918-1919, Poznań 1931, s. 185. 3   11 czerwca 2018 roku w Ostrzeszowie odsłonięto tablicę pamiątkową ku czci gen. Stanisława Thiela, dowódcy frontu południowego powstania wielkopolskiego, http://www.e-pw.pl/page.php/1/0/ show/268 [dostęp: 11.09.2019]. 4   Z. Wieliczka, op. cit., s. 119 oraz J. Kurzawa, S. Nawrocki, Dzieje Kępna, wyd. 2 uzup., Kalisz‒ Kępno 1982. 5   Z. Wieliczka, op. cit., s. 144. 6   Ibidem, s. 143. 7   W. Graf, Nikt im iść nie kazał…, Ostrzeszów 1999, s. 34. 94


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Krzysztof Wodniczak

Don Wasyl dołącza do panteonu laureatów Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego „Kochani moi przyjaciele! Serdecznie wam dziękuję za to wspaniałe wyróżnienie. Ja myślę, że to nie jest tylko i wyłącznie moja zasługa, że mogę ten medal dziś przyjąć. To jest zasługa wszystkich Romów i tych wszystkich widzów, którzy przyjeżdżają na Festiwal do Ciechocinka. Niech Bóg nam zawsze pomaga” – powiedział Don Vasyl w chwili udekorowania Medalem Labor Omnia Vincit Kapituły Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego. Medal, w imieniu dr. Mariana Króla, wręczył Dominik Górny, Sekretarz Kapituły w towarzystwie Krzysztofa Wodniczaka, redaktora muzycznego, przyjaciela artystów, prezesa Towarzystwa Artystów PTAAAK. Publiczność biła brawo na stojąco. Romscy artyści z całego świata gratulowali medalu twórcy Międzynarodowego Festiwalu Piosenki i Kultury Romów, a Kapitule Towarzystwa dziękowali za docenienie środowiska romskiego. Wręczenie Medalu Labor Omnia Vincit Donowi Vasylowi było jak wykrzyknik w rozmowie dwóch kultur – polskiej i romskiej, bo jak zaznaczył w laudacji Dominik Górny – „nie przyznajemy się, że skrywamy w sobie cygańskie dusze, a przecież wierzymy instynktowi ognia, batem pragnień przyspieszamy tabory przeżyć. Chcemy oswoić wolność […] Przed powrotem obrócić sygnet słońca, zanim pewność dróg sztuczka nocy zmyli”. Po fragmencie autorskiego wiersza Romane Jyłe z tomu Poemat na Księżyc i podkowę podkreślił, że „w ten wieczór, gdy za nami są Cygańskie Gwiazdy, a na niebie prawie już widać gwiazdy, przyznanie tego Medalu jest wyrazem najwyższego uznania za to, że Don Vasyl czyni z muzyki romską księżniczkę wirującą w sukni szczęścia i spełnia wróżbę piękna

w sercach słuchaczy w kraju i na całym świecie”. Anna Popek, prowadząca koncert, podsumowała – „nie ma to jak poeta poecie dedykuje takie słowa”. Z kolei Krzysztof Wodniczak wspomniał czasy, w których pomógł Donowi wydać pierwszą profesjonalną kasetę z muzyką oraz nakręcił pierwszy jego teledysk, który w programie telewizyjnym Non Stop Kolor przedstawił Wojciech Mann. Takie wydarzenia jak to domagają się bisu – można było usłyszeć głosy wśród publiczności. I tak też było w kontekście wcześniejszych wydarzeń. Pamiętamy relacje medialne z dnia 21 maja br., gdzie Don Vasyl w Poznaniu otrzymał wyróżnienie od Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego. Pragnął jednak, aby akt wręczenia powtórzyć podczas jego festiwalu w Ciechocinku – w obecności braci Romów z różnych zakątków Europy i świata. Wzmocniło to naszą wiarę w rolę muzyki jako nośnika pojednania. W to, że mamy w Polsce swoje miejsce – mówili Romowie. Jedno jest niebo dla wszystkich, tak jak Don Vasyl jest dla Nas. Niech tak pozostanie, skoro „Labor Omnia Vincit” – „Praca wszystko zwycięża”. Nie raz po czasie, ale warto trwać w tym przekonaniu melodyjnym jak refren piosenki „Śpiew to życie, choćby w oku łza…” – jak śpiewają Cygańskie Gwiazdy. Wyróżnienia Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego przyjęły tak znakomite polskie i światowe osobistości jak Andrea Bocelli, Andrzej Wajda, Krzysztof Penderecki, Jerzy Maksymiuk, Grażyna Brodzińska, Bogusław Kaczyński, zespół Skaldowie, Seong-Jin Cho i wiele innych.

95


DAJĘ SŁOWO… Błażej Osowski

Pyry W cyklu Daję słowo... przedstawiać będziemy językowe ciekawostki związane z Wielkopolską – wyrazy gwarowe, regionalne, charakterystyczne dla tego regionu, ich pochodzenie i historię. Niektóre z nich funkcjonują po dziś dzień, po inne sięgać będziemy w przeszłość i otrzepywać z kurzu. Mamy nadzieję, że w ten sposób przyczynimy się do pogłębiania wiedzy o języku Wielkopolan. Pierwszy odcinek cyklu nie może być poświęcony niczemu innemu jak nazwom ziem-

Dawne nazwy ziemniaka

niaków. Warzywo to tak silnie kojarzy się w całym kraju z Wielkopolską, że jej mieszkańców określa się niekiedy poznańskimi pyrami. Mogłoby się zatem wydawać, że pyry znane są od zawsze. Nic bardziej mylnego; sama roślina długo nie była zbyt popularna ani w Europie, ani w Polsce. Ziemniaki pochodzą z Ameryki, a na Stary Kontynent sprowadzili je Hiszpanie dopiero w XVI wieku. Nie od razu jednak trafiły na stoły, początkowo bowiem hodowano je w ogrodach, razem z innymi roślinami wymagającymi staranniejszej opieki: lnem, konopiami, rzepakiem czy grochem. Według Władysława Ochmańskiego uprawa dla celów spożywczych zaczyna się w Polsce dopiero pod koniec XVIII wieku1. Nieco wcześniej upowszechnienie się ziemniaków sytuuje Jędrzej Kitowicz, który nazywa je jabłkami ziemnymi lub „po teraźniejszemu” kartoflami oraz stwierdza, że pojawiły się i upowszechniły za Augusta III Sasa (panował w latach 1733-1763) w ekonomiach królewskich prowadzonych przez Niemców, którzy warzywa przywieźli ze sobą. Nie przyjęły się one początkowo wśród Polaków, którzy uważali je za szkodliwe dla zdrowia i mogące służyć profanacji ofiary ołtarzowej poprzez mieszanie mąki ziemniaczanej z pszenną. Dopiero niemieccy i olęderscy osadnicy w Wielkopolsce przysłużyli się rozpowszechnieniu ziemniaków – to od nich bowiem polscy chłopi przejmowali sposób uprawy i przyrządzania2.

1   W. Ochmański, Wiedza rolnicza w Polsce od XVI do połowy XVIII wieku, Wrocław‒Warszawa‒ Kraków 1965, s. 271. 2   J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, wstęp M. Dernałowicz, Warszawa 1985, s. 295.

96


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Nazw ziemniaków w dokumentach XVIII-wiecznych nie ma zbyt wiele, a te, które występują, są zróżnicowane, co świadczyć może o tym, że nadal nie były powszechnie znane. Choć w czasach oświecenia uprawę ziemniaków propaguje literatura fachowa, kalendarze i czasopisma, konserwatyzm szlachty i chłopów przyczynił się do tego, że uprawa polowa tych roślin na większą skalę zaczyna się dopiero w XIX stuleciu3. Dzięki bogatym zapisom pochodzącym z inwentarzy dóbr szlacheckich z drugiej połowy XVIII wieku oraz materiałom Atlasu języka i kultury ludowej Wielkopolski [dalej: AJKLW] (mapa 353 Dawne nazwy ziemniaków i 354 Współczesne nazwy ziemniaków)4 możemy śledzić zmiany w zakresie wielkopolskich nazw ziemniaków na przestrzeni 200 lat. Najbardziej kojarzone z naszym regionem pyrki (też w postaci perki) oraz pyry (też pery) nie mają jasnej etymologii. W grę wchodzi staropolskie, dialektalne pyrka (coś wypukłego, bulwiastego, bulwa)5, czasownik pyrkać ‘furczeć, warczeć’ (więc ‘to, co pyrka w czasie gotowania’)6, niemieckie die Birne ‘gruszka’, a nawet wskazuje się na skojarzenia z Peru7. W XVIII wieku pyrki i pery odnotowano w 5 miejscowościach w okolicach Kalisza. Według map AJKLW nazwy te, dawniej najpowszechniejsze, zaczęły ustępować kartoflom i ziemniakom. Wpływ na to być może miało ich nacechowanie w słownikach języka polskiego od czasów Lindego (1807-1814) przez słownik wileński (1861) i warszawski (1900-1927), w których określa się je jako ludowe lub prowincjonalne, a dopiero w słownikach pod redakcją Witolda Doroszewskiego (1958-1969) i Haliny Zgółkowej (1994-2005) akceptuje się je jako warianty regionalne.

Kartofle to zapożyczenie z niemieckiego die Kartoffel. Jest to wyraz ogólnopolski, który w Wielkopolsce zdobywa sobie coraz większy zasięg. W XVIII-wiecznych inwentarzach wystąpił tylko w Kiełczewie Górnym (pow. kolski) i Górznie (pow. ostrowski), w pierwszej połowie XX wieku występował rzadko (częściej na wschodzie i Kujawach), w drugiej połowie – już niemal w całym regionie. Ziemniak to także nazwa ogólnopolska, która powstała na drodze uniwebizacji określenia ziemne jabłko, co jest kalką francuskiego pomme de terre bądź niemieckiego Erdapfel. W ciągu 200 lat ziemniak stał się z określenia nieznanego (w XVIII wieku tylko jabłka ziemne) częstym we wschodniej części ziemi wieluńskiej w pierwszej połowie XX wieku i fakultatywnym w całej Wielkopolsce w okresie powojennym.

Współczesne nazwy ziemniaka

3   B. Baranowski, Gospodarstwo chłopskie i folwarczne we wschodniej Wielkopolsce w XVIII wieku, Warszawa 1958, s. 164, 167. 4   Atlas języka i kultury ludowej Wielkopolski, t. 3: Rolnictwo, pod red. Z. Sobierajskiego i J. Burszty, Wrocław [etc.] 1982. Por. grafiki dołączone do tekstu – opracowane na podstawie przywołanych map. Uwzględniono na nich jedynie omawiane nazwy. 5   A. Bańkowski, Etymologiczny słownik języka polskiego, t. 2, Warszawa 2000, s. 529. 6   A. Basara, J. Basara, Polska gwarowa terminologia rolnicza. Przygotowanie gleby, uprawa ziemniaków, Kraków 1992, s. 42. 7   Atlas językowy kaszubszczyzny i dialektów sąsiednich, z. 3, cz. 2, oprac. zespół Zakładu Słowianoznawstwa PAN pod kier. Z. Stiebera, Wrocław 1966, s. 90.

97


Pyry

Inne nazwy ziemniaków (bulwy, pantówki, sasoki) spotkał los odwrotny – ich zasięgi kurczyły się i dziś są już niemal nieznane. Pantówka to z dolnoniemieckiego Pantüffel ‘kartofel’8. W inwentarzach z XVIII wieku odnotowano ją tylko raz w Rososzycy (pow. ostrowski). Jerzy Samuel Bandtkie, żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku, uznawał pantówki za wyraz wielkopolski9, słownik wileński i warszawski – za prowincjonalny. Choć w pierwszej połowie XX wieku nazwa ta częsta była na Kujawach i w okolicach Wyrzyska, to już w drugiej połowie stulecia prawie zanikła. Nazwę sasoki wiązać być może należy z okresem rządów Sasów, kiedy to uprawa ziemniaków coraz bardziej się upowszechniała w Polsce. W pierwszej połowie XX wieku określenie to pojawiało się w gwarach wieluńskich, w drugiej – było już nieznane. Określenie ziemniaków bulwami wiąże się oczywiście z ich kształtem. Sam wyraz jest zapożyczeniem z łaciny – bulbus (cebula)10 – i początkowo miał brzmienie bliższe oryginałowi, tj. bulba. W pierwszej połowie XX

wieku bulwy zajmowały mały, zwarty obszar w okolicach Ostrzeszowa, Kępna i Sycowa oraz na krańcach zachodnich Wielkopolski. W drugiej połowie XX wieku utrzymały się tylko w drugiej lokalizacji. Na podstawie powyższego przeglądu widać, że formy pyry, pyrki i pyruszki wyróżniały Wielkopolskę już w XVIII w. Widać jednocześnie wraz z upływem czasu ich słabnącą pozycję. W XX w. ustąpiły pierwszeństwa przede wszystkim wyrazom ogólnopolskim – kartoflom i ziemniakom. Formy gwarowe takie jak pantówki, sasoki czy bulwy dziś już prawie nie są znane. Na koniec trzeba jeszcze nadmienić, że pyry i pyrki mają nie tylko szeroką ekstensję terytorialną, ale i społeczną, tj. używane są na znacznym terenie Wielkopolski przez różne grupy społeczne. Ponadto w pewnym stopniu słowa te weszły do popkultury i stały się symbolem Wielkopolski oraz zyskały walor marketingowy (lokale gastronomiczne umieszczają je w swoich nazwach i menu), co daje nadzieję na ich dalszą obecność w mowie Wielkopolan.

Ibidem, s. 89.   F. Pepłowski, Wyrazy gwarowe w „Słowniku” J.S. Bandtkiego [w:] Wokół języka. Rozprawy i studia poświęcone pamięci profesora Mieczysława Szymczaka, Wrocław [etc.] 1988, s. 308. 10   A. Bańkowski, Etymologiczny słownik języka polskiego, t. 1, Warszawa 2000, s. 94. 8

9

98


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA Katarzyna Zagłoba

(Gnieźnieński) słownikowy zawrót głowy Wprowadzenie Na sklepowych półkach – nie tylko w księgarniach – można znaleźć różne słowniki: dwujęzyczne, poprawnej polszczyzny, ortograficzne, języka polskiego… Kierowane do wszystkich, dla specjalistów czy bogate w ilustracje – dla najmłodszych. W niektórych regionach można również kupić słowniki, w których kryją się lokalnie występujące słowa i zwroty. Przykładem jest tu chociażby Słownik gwary miejskiej Poznania pod redakcją Moniki Gruchmanowej i Bogdana Walczaka1. Publikacje te często tworzone są przez miłośników danego obszaru, głównie przez lokalnych działaczy. Współcześnie nie brak regionalnych słowniczków również w Internecie. Są to przede wszystkim niewielkie prace zawierające na ogół gwarowe słowo i jego polski odpowiednik, w przypadku przedmiotów, potraw czy zjawisk, które mogą być nieznane w innych regionach, niekiedy podawane są bardziej rozbudowane definicje. W XX wieku gwarowe słowniki tworzyli przede wszystkim dialektolodzy. Materiał do badań pozyskiwali naukowcy, czasem z przeszkolonymi odpowiednio studentami. Prowadzili oni rozmowy z mieszkańcami wybranego regionu, a następnie spisywali je, czyli sporządzali tzw. transkrypcję. Ponieważ skupiali się

na dokładnym oddaniu cech gwarowych, zwłaszcza artykulacji, do zapisu używali alfabetu fonetycznego. Choć precyzyjnie odzwierciedlał on wymowę informatorów, był nieczytelny dla osób bez polonistycznego wykształcenia. W praktyce oznaczało to, że słowniki służyły wyłącznie specjalistom, dla mieszkańców nie miały one szczególnej wartości.

Nowy model słownika regionalnego Na przekór tej metodzie wyszedł Józef Kąś, który w Słowniku gwary orawskiej2 zaproponował zastosowanie uproszczonego alfabetu fonetycznego. Dzięki temu praca stała się przystępna i czytelna dla wszystkich, mogli z niej korzystać autochtoni, osoby znające gwarę orawską. Jednocześnie nie przeszkodziło to w zachowaniu naukowego charakteru publikacji. Warto dodać, że badacz do słownika dołączył ponad 100 ilustracji oraz fotografii, co umożliwiło łatwiejszą identyfikację przedmiotów. Była to praca przełomowa dla polskiej leksykografii gwarowej3. Obecnie gwara wzbudza coraz większe zainteresowanie. Zarówno naukowcy, jak i amatorzy (zazwyczaj autochtoni) utrwalają regionalne słownictwo, zanim zostanie wyparte przez ogólnopolskie. Powstają więc ta-

Słownik gwary miejskiej Poznania, pod red. M. Gruchmanowej i B. Walczaka, Poznań 1997.   J. Kąś, Słownik gwary orawskiej, Kraków 2003. 3   Zob. H. Karaś, Polska leksykografia gwarowa, Warszawa 2011, s. 297-303. 1 2

99


(Gnieźnieński) słownikowy zawrót głowy

kie publikacje jak Co wieś, to inna pieśń, czyli słownik z Bukówca Górnego w Wielkopolsce i regionu Spisza4 oraz Bądźma ludźmi, szak! Rzecz o gwarze gnieźnieńskiej5. Przy drugiej z nich warto się zatrzymać. Została ona wydana w ramach projektu „Blubrajmy na fyrtlu” (dofinansowanego ze środków Narodowego Centrum Kultury z programu „Ojczysty – dodaj do ulubionych”), którego cel stanowi promowanie gwary poprzez lekcje, warsztaty audiowizualne i animacyjne dla uczniów, warsztaty językowe dla nauczycieli i wspomnianą publikację. Jej autorem jest prof. Włodzimierz Bulikowski, który otrzymał duże wsparcie od regionalistów: Andrzeja Malickiego i Jarosława Mikołajczyka. Opiekę naukową nad tym wydaniem objęła prof. UAM Eliza Grzelak. Premiera książki miała miejsce 17 października 2018 roku w Gnieźnie.

„Wielkopolskie Słowniki Regionalne” – informacje wstępne Metodę J. Kąsia zaczęto stosować powszechniej. Wiele z niej czerpie Pracownia Dialektologiczna działająca w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. To tutaj w ciągu ostatnich lat zrodził się projekt „Wielkopolskie Słowniki Regionalne”, który zakłada stworzenie zbioru opracowań leksykograficznych z różnych stron kraju, choć ze szczególnym naciskiem na Wielkopolskę, by w przyszłości umożliwić przygotowanie obszernego słownika ogólnoregionalnego, co jest niezwykle istotne, gdyż – jak podkreśla Kazimierz Woźniak – Mazowsze

i Wielkopolska mają najmniej publikacji leksykograficznych6. Niezwykle pomocny będzie w tym otrzymany przez Błażeja Osowskiego grant z Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki w konkursie Dziedzictwo Narodowe na projekt „Regionalne słowniki tematyczne języka mieszkańców Wielkopolski – powiaty gnieźnieński i koniński”. Istotna jest współpraca ze środowiskami lokalnymi. Szczególny nacisk kładzie się na kontakt ze szkołami. Szerzej koncepcję tę przedstawił Jerzy Sierociuk7. Dotychczas w ramach projektu „Wielkopolskie Słowniki Regionalne” powstały publikacje: z okolic Gniezna pod redakcją Justyny Kobus i Tomasza Gniazdowskiego8, okolic Czerniejewa pod redakcją Justyny Kobus i Magdaleny Stępień9, dwa słowniki języka mieszkańców powiatu kolskiego pod redakcją Błażeja Osowskiego – Gospodarz i Gospodyni10 (wszystkie te prace ukazały się w 2018 roku) oraz Słownik mieszkańców ziemi łukowskiej. Praca na roli i w gospodarstwie pod redakcją J. Sierociuka (wydany w 2019 roku)11. W dalszej części artykułu skupię się na dwóch pierwszych z nich. Słownik języka mieszkańców okolic Gniezna poświęcony został tematyce świąt, wierzeń i przesądów. Powstał przy współpracy ze Szkołą Podstawową im. ks. Leona Formanowicza w Modliszewku, z Zespołem Szkół im. ks. Jana Twardowskiego w Szczytnikach Duchownych oraz ze Szkołą Podstawową im. Obrońców Gniezna i Ziemi Gnieźnieńskiej w Goślinowie. Jego koordynatorami byli Justyna Kobus – dialektolog w Pracowni Dia-

4   Słownik podzielony jest na dwie części – jedna zawiera leksykę z Bukówca, druga – ze Spisza. Dodatkowo każda podzielona została na 12 tematów. Co wieś, to inna pieśń. Słownik gwary Bukówca Górnego w Wielkopolsce i regionu Spisza w Małopolsce, Bukówiec Górny: Z. Dragan [et al.], konsult. nauk. J. Sierociuk; Spisz: J. Budz [et al.], konsult. nauk. A. Czesak, Kraków 2014. 5   W. Bulikowski, Bądźma ludźmi, szak! Rzecz o gwarze gnieźnieńskiej, Gniezno 2018. 6   K. Woźniak, Stan polskiej leksykografii gwarowej pod koniec XX wieku [w:] Słowiańskie słowniki gwarowe, pod red. H. Popowskiej-Taborskiej, Warszawa 2000, s. 31. 7   Zob. J. Sierociuk, Założenia metodologiczne regionalnych słowników gwarowych powstających przy współudziale środowisk lokalnych, „Studia Dialektologiczne” 2010, 4, s. 135-143. 8   Słownik języka mieszkańców okolic Gniezna. Święta, wierzenia i przesądy, pod red. J. Kobus i T. Gniazdowskiego, Poznań 2018. 9   Słownik języka mieszkańców okolic Czerniejewa. Praca na roli i w gospodarstwie, pod red. J. Kobus i M. Stępień, Poznań 2018. 10   Gospodarz. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego, pod red. B. Osowskiego, Poznań 2018; Gospodyni. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego, pod red. B. Osowskiego, Poznań 2018. 11   J. Sierociuk, Słownik mieszkańców ziemi łukowskiej. Praca na roli i w gospodarstwie, Poznań 2019.

100


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

lektologicznej UAM oraz Tomasz Gniazdowski – nauczyciel historii i języka angielskiego w szkole podstawowej w Modliszewku. Projekt ten trwał dwa lata. W trakcie jego realizacji powstało ponad 19 godzin nagrań (profesjonalnych i uczniowskich) z informatorami, co przełożyło się na uzyskanie 860 haseł w słowniku. Druga publikacja to Słownik języka mieszkańców okolic Czerniejewa (powiat gnieźnieński). W tym przypadku tematyka dotyczy pracy na roli i w gospodarstwie domowym. Jest to owoc współpracy Pracowni z Uczniowskim Kołem Dialektologicznym działającym przy Gimnazjum im. ks. Onufrego Kopczyńskiego w Czerniejewie. Redaktorkami słownika były – ponownie – Justyna Kobus oraz Magdalena Stępień – opiekunka wspomnianego Koła i nauczycielka języka polskiego. Do tej publikacji w ciągu kilku miesięcy udało się zgromadzić ok. 10 godzin nagrań, a słownik zawiera 1114 haseł. Według klasyfikacji K. Woźniaka – przyjętej również przez Halinę Karaś – należą one do kategorii małych słowników (do 3000 jednostek)12. Założeniem „Wielkopolskich Słowników Regionalnych” jest bowiem utworzenie zbioru niewielkich opracowań tematycznych. Należy też podkreślić, że jest to słownik pełny, czyli zawierający ogół słów – zarówno tych gwarowych czy potocznych, jak i ogólnopolskich. Jego przeciwieństwem jest słownik dyferencyjny, w którym umieszcza się jedynie słownictwo inne niż ogólnopolskie13. Choć wydawać by się mogło, że dialektolodzy powinni skupiać się przede wszystkim na słowach gwarowych, warto mieć na uwadze, że uwzględnienie wszystkich wyrazów pozwala na pełniejsze odwzorowanie języka mieszkańców danego regionu.

O ważnej roli szkół słów kilka

pracy ze szkołami. Dialektolodzy z Pracowni Dialektologicznej UAM udostępnili uczniom specjalnie przygotowane kwestionariusze tematyczne, które były podstawą przeprowadzonych rozmów z informatorami. Oznacza to, że dzięki temu można było zebrać dużą ilość materiału w krótkim czasie – to przede wszystkim uczniowie rozmawiali na podstawie kwestionariuszy ze swoimi rodzicami, dziadkami, wujkami czy sąsiadami. Kwestionariusze – inaczej niż dawniej – są raczej przewodnikami do rozmów i zostały dostosowane do współczesnych realiów, tak by każda osoba – nawet bez odpowiednich kwalifikacji – mogła pozyskiwać materiał14. Choć w przypadku prowadzenia rozmów przez osoby niedoświadczone istnieje duże ryzyko niedopytywania o szczegóły czy niezwrócenia uwagi na różnorodne aspekty, to jednak warto podkreślić, że respondenci chętniej rozmawiają z dziećmi i młodzieżą, zwłaszcza gdy sami ich znają, niż z wykwalifikowanymi „obcymi” dialektologami. Dzięki temu rośnie prawdopodobieństwo, że zachowają swój naturalny język i nie będą próbowali wyzbyć się cech gwarowych ze swojej mowy. Ponadto niektórzy informatorzy wychodzą z założenia, że dialektolog „wszystko wie”, przez co nie opowiadają dokładnie o różnych zwyczajach, obrzędach, pracach czy przedmiotach. W związku z tym ich wypowiedzi są mniej rozbudowane i szczegółowe, może więc pojawić się mniej kontekstów i tym samym mniej cytatów w słownikach. Jeśli rozmowę przeprowadza dziecko, które w dodatku pyta o przedmioty wychodzące z użycia, respondenci dokładniej je opiszą. Dobór tej metody pozyskiwania materiału (przy udziale specjalistów w rozmowach) jest zatem najbardziej trafny w przypadku tworzenia słowników, których odbiorcami mają być nie tylko naukowcy, ale przede wszystkim mieszkańcy badanego regionu.

Jak już wspomniano wcześniej, omawiane słowniki zostały przygotowane we współ  Zob. K. Woźniak, op. cit., s. 31; H. Karaś, op. cit., s. 390.   H. Karaś, op. cit., s. 123-124. 14   J. Kobus, Kierunki i dynamika zmian w języku mieszkańców wielkopolskich wsi na przełomie wieków XX i XXI, Poznań 2015, s. 19-25. 12

13

101


(Gnieźnieński) słownikowy zawrót głowy

Zapis Redaktorzy słowników języka mieszkańców okolic Gniezna i Czerniejewa zdecydowali się na wykorzystanie – tak jak Józef Kąś – uproszczonego zapisu fonetycznego. I tak w publikacji można znaleźć cytat w takiej formie: to na ziemi sie odbywało… ona była na słomie ta… ta… ta świnia… i to polewał wrzontkiem bo to trzea było dużo tego i od razu skrobać… skrobać… skrobać… końcówka już tego czyszczenia dokładnego to była już jag on wisiał se na tym… nie… no15 zamiast zapisu fonetycznego, który wyglądałby tak: to na źeḿi śe odbyvau̯ o | ona byu̯ a na su̯ oḿi̯ e ta | ta | ta śfińa | i to polevau̯ vžontḱiem bo to ṭšea byu̯ o dužo tego i od razu skrobać | skrobać | skrobać | końcufka i̯ uš tego čyščeńa doku̯ adnego to byu̯ a i̯ už i̯ ag on v́ iśau̯ se na tym | ńe | no. Jak widać na powyższym przykładzie, zastosowanie uproszczonego zapisu pozwoliło oddać cechy gwarowe przy zachowaniu czytelności tekstu. Dzięki temu każdy może sięgnąć po takie słowniki.

Budowa artykułu hasłowego Omawiając publikację leksykograficzną, nie sposób nie wspomnieć o budowie artykułu hasłowego. Zarówno redaktorki Słownika języka mieszkańców okolic Czerniejewa, jak i redaktorzy Słownika języka mieszkańców okolic Gniezna przyjęli następujący układ: słowo [wariant wymowy] – ‘znaczenie’; cytat (skrót miejscowości); odsyłacz. Oto przykładowe hasło: koteczek – ‘kwiat wierzby’; rezurekcja była zawsze o… o szóstej rano… wszyscy musieli iś do kościoła obowionzkowo… i po kościele było śn… wielkie śniadanie… wszyscy jedli śniadanie wielkanocne… dzielili sie jajkiem… zjadali koteczka z palmy… (Mwo); zob. bazia, baźka, kocanka, kotek, palma16.

Wszystkie cytaty zamieszczone w omawianych słownikach pochodzą z rozmów z informatorami. Dzięki temu, że były one nagrywane, można dokładnie odtworzyć wymowę mieszkańców powiatu gnieźnieńskiego. Nie zniekształca to zatem rzeczywistego języka respondentów, nie prowadzi też do sztucznego wzbogacania wypowiedzi cechami gwarowy-

102

Ilustrowane słowniki? Nie tylko dla najmłodszych Na zakończenie warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element – fotografie. W Słowniku języka mieszkańców okolic Gniezna jest ich aż 60, w Słowniku języka mieszkańców okolic Czerniejewa – 36. Zamieszczenie zdjęć (wykonanych przez uczniów oraz pracowników Pracowni Dialektologicznej) pozwala pokazać niektóre z omawianych desygnatów, dzięki czemu można jeszcze lepiej zobrazować omawianą tematykę, poznać kulturę wielkopolskich wsi. Fotografie umożliwiają też pokazanie detali, np. odpowiednich elementów kosy, jak również desygnatów i tradycji spotykanych tylko na danym terenie (obrzędów, rodzajów ozdób) lub wychodzących już z użycia (np. maszyn rolniczych).

Podsumowanie Słownik języka mieszkańców okolic Czerniejewa oraz Słownik języka mieszkańców okolic Gniezna to bardzo ważne publikacje w kontekście badania (wielko)polskiej kultury. Pozwalają one nie tylko pokazać słownictwo, miejscowe zwyczaje i codzienne życie na wsi – są również wyznacznikami współczesnych tendencji w dziedzinie polskiej leksykografii gwarowej. Zastosowanie nowoczesnych metod badawczych pozwala na większą integrację naukowców ze środowiskami lokalnymi. Zatarła się między nimi pewna granica, zmniejszono dystans. A publikacje powstałe z tej współpracy nie są już tylko materiałem badawczym dla specjalistów. To także – a raczej przede wszystkim – pozycje czytelnicze dla informatorów, dla autochtonów, którzy mogą zasiąść do nich wieczorem, popijając herbatę po ciężkim dniu pracy na roli.

Słownik języka mieszkańców okolic Czerniejewa, op. cit., s. 137.   Słownik języka mieszkańców Gniezna, op. cit., s. 166.

15 16

mi. Jest pełnym i rzetelnym oddaniem wymowy oraz słownictwa.


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Bogdan Walczak

Czesław Latawiec, Sandomierzanin w Poznaniu. Uniwersytet, życie literackie, szkolnictwo 1923-1945, oprac. literackie B. Latawiec, oprac. krytyczne E. Rajewska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 2018, ss. 337 Znana poetka, prozaiczka i nauczycielka Bogusława Latawiec wydała drugi tom pracy wspomnieniowej swego ojca, Czesława Latawca. Tom pierwszy zatytułowany Sandomierz – moja młodość, Warszawa 1976, nie dotyczy Wielkopolski, Bogusława Latawiec pisze o tym następująco: „[…] te dwa światy Czesława Latawca – jego dzieciństwa szkolnego i młodzieńczego w Sandomierzu, a potem studenckiego, uniwersyteckiego, dojrzałego życia w Poznaniu, to były dwie, jakże różne przestrzenie. Sandomierszczyzna – spod zaboru rosyjskiego, Wielkopolska – spod niemieckiego. Sandomierz zakotwiczony w rzeczywistości chłopskiej, Poznań – mieszczańsko-burżuazyjny o polsko-niemieckiej społeczności. Każdy świat zanurzony w innej kulturze, folklorze, mentalności i poziomie cywilizacyjnym” (s. 14). Jeszcze jeden cytat z „opracowania literackiego” znanej poetki: „Pamiętam, że w zamyśle autora część druga wspomnień miała nosić tytuł Poznań – ja zawsze przeciw. Teraz, gdy po latach sięgnęłam ponownie do rękopisu ojca, uświadomiłam sobie, że taki tytuł buńczuczny byłby jednak nietrafny, źle zrośnięty z materią jego życia. Bohater tych memuarów nie był w życiu osobistym i społecznym aż tak wojowniczy, arbitralny i osamotniony. Przede wszystkim zaś jego żywiołem nie była destrukcja, lecz – budowa. Miał w Poznaniu długie okresy bardzo czyn-

nego, ekspansywnego współdziałania ze swoimi wielkopolskimi rówieśnikami, ściśle ukierunkowanego ideowo, naukowo i artystycznie. Zdarzały mu się ambicje wodzowskie, które w całości realizował w gronie swoich przyjaciół artystów, naukowców i działaczy społecznych” (s. 11). Ostatecznie książka otrzymała więc tytuł Sandomierzanin w Poznaniu, z podtytułem Uniwersytet, życie literackie, szkolnictwo 1923-1945. Trzeba jednak zauważyć, że chociaż nie zawsze, Latawiec nieraz był przeciw, zwłaszcza jako prezes Koła Polonistów. Koło Polonistów (którego opiekunem był pierwszy poznański profesor-literaturoznawca Tadeusz Grabowski) powstało wraz z otwarciem studiów polonistycznych na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Poznańskiego w roku 1919 (a więc w roku uruchomienia Wszechnicy Piastowskiej i pierwszej inauguracji – nazwa Uniwersytet Poznański pojawiła się w kwietniu 1920 roku). Czesław Latawiec został prezesem Koła Polonistów w roku akademickim 1925/1926. Prezesurę Latawca zdominowała sprawa trzech obiektywnie bardzo ważnych wydarzeń: śmierci Stefana Żeromskiego (20 listopada 1925 roku), Władysława Reymonta (5 grudnia tegoż roku) i Jana Kasprowicza (1 sierpnia 1926 roku). Jako prezes Koła Polonistów Latawiec przeciwstawił się opinii bardzo wpływowych w Poznaniu kręgów kościelnych i endeckich, którym nie 103


Czesław Latawiec, Sandomierzanin w Poznaniu. Uniwersytet, życie literackie, szkolnictwo 1923-1945

w smak było uczczenie śmierci Żeromskiego i Reymonta, uważanych za niedostatecznie dobrych katolików. A nie można zapominać, kim był wówczas w Poznaniu prezes Koła Polonistów. Właściwie uświadamiamy to sobie w całej rozciągłości dopiero w trakcie lektury książki Latawca. Sam autor zmuszony był przyznać: „[…] byłem jednak osobą dosyć popularną w uniwersyteckich i nauczycielskich [od rozpoczęcia działalności pedagogicznej w roku 1927 – B.W.] kręgach” (s. 185). Zaprotestował przeciw konspiracyjnej akcji wieszania krzyży na Uniwersytecie, za co dostało mu się od samego Adolfa Nowaczyńskiego, który napisał w „Myśli Narodowej”, że pomimo Latawców, Ułaszynów i Znamierowskich krzyże na Uniwersytecie powieszono i będą wisieć (s. 50). Wspomnienia Czesława Latawca dotyczą, zgodnie z podtytułem tomu, Uniwersytetu, życia literackiego (na które przemożny wpływ wywierało polonistyczne środowisko uniwersyteckie) i szkolnictwa, a zwłaszcza bardzo zasłużonego Państwowego Gimnazjum św. Marii Magdaleny, którego Latawiec został profesorem w 1930 roku (był nim do wojny, tzn. do roku 1939; incydentalnie uczył też w Państwowym Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego i w Państwowym Instytucie Sztuk Plastycznych (popularna Szkoła Zdobnicza) w Poznaniu). Czesław Latawiec szczególnie dobrze

104

żył zawsze z prefektami szkolnymi, o których dowiadujemy się z książki bardzo wiele. Sam autor zauważył: „Ciekawe, że uchodząc w opinii publicznej za co najmniej masona i ateistę, zawsze byłem w poprawnych, nawet serdecznych i przyjaznych odniesieniach z prefektami. Na ich prośby urządzałem różne widowiska o charakterze religijnym” (s. 115). Podkreślić wypada jeszcze rolę obszernych i kompetentnych przypisów autorstwa Ewy Rajewskiej. Wymagały one od autorki bardzo wiele pracy (o ile nie sprawiały zapewne kłopotu notki dotyczące profesorów Uniwersytetu, o tyle budzi niekłamany podziw przynajmniej część notek o poznańskich nauczycielach – wszystkie one podają albo tzw. daty ramowe (urodzenia i śmierci), albo przynajmniej datę urodzenia). Tego samego zdania jest autorka Wstępu, Bogusława Latawiec, która tak kończy swój tekst: „Mam nadzieję, że dzięki pracochłonnemu, krytycznemu opracowaniu tekstu Sandomierzanina w Poznaniu przez dr hab. Ewę Rajewską wspomnienia mojego ojca, uzupełnione o szereg faktów i komentarzy – na przykładzie biografii autora oraz wielu ocalonych od zapomnienia losów jednostkowych – zbliżają czytelników do oddalającej się od nas, a wciąż dla nas ważnej przeszłości, a zwłaszcza uniwersyteckiej i literackiej kultury Poznania w okresie międzywojennym” (s. 17).


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Artur Kijas

Janina Małgorzata Halec, Pulsująca obecność. Biblioteki publiczne w dziejach Leszna 1920-2014, Miejska Biblioteka Publiczna im. Stanisława Grochowiaka w Lesznie, Leszno 2018, ss. 320 Pięknie wydana książka o poetyckim tytule, omawiająca działalność bibliotek publicznych Leszna w latach 1920-2014, poświęcona została placówce, bez której trudno wyobrazić sobie życie społeczno-kulturalne miasta zarówno w aspekcie indywidualnym, jak i zbiorowym. Książka i biblioteki były bowiem i są równie ważne jak mieszkanie, odzież i pożywienie. Są strawą duchową, bez której trudno wyobrazić sobie współczesnego kulturalnego i cywilizowanego człowieka. Autorka książki dr Janina Małgorzata Halec, pełniąca szereg ważnych funkcji w życiu publicznym Leszna, jest jak mało kto obeznana nie tylko z Miejską Biblioteką Publiczną im. Stanisława Grochowiaka, ale i z życiem społecznym i kulturą Leszna. Jak w posłowiu do książki wspomina o tym prof. Marceli Kosman, od 1975 roku jej małą ojczyzną stało się Leszno. Miastu temu poświęciła wiele interesujących przyczynków, a także biogramów ludzi związanych i zasłużonych dla tego miasta. Liczne jej artykuły popularnonaukowe i publicystyczne przypomniały też ludzi spoczywających na leszczyńskich nekropoliach. Szczególne miejsce w działalności popularyzatorskiej dr Halec zajmuje postać wybitnego poety, prozaika i dramaturga, jednego z najświetniejszych polskich literatów XX wieku – Stanisława Grochowiaka, który urodził się i młodość spędził w Lesznie. Jej staraniem w podziemiach Miejskiej Biblioteki Publicz-

nej w 2001 roku otwarto pokój, w którym zgromadzono pamiątki po tym znamienitym leszczynianinie. Mimo tego, że monografia szczegółowo omawia biblioteki funkcjonujące w Lesznie od momentu włączenia miasta do II Rzeczypospolitej, sporo w niej cennych wiadomości, które poprzedziły ten przedział czasowy, poczynając od biblioteki gimnazjum leszczyńskiego, odnotowanej już w XVI wieku, poprzez biblioteki ludowe, czytelnie Towarzystwa św. Wincentego à Paulo, bibliotekę Towarzystwa Czytelni Ludowych oraz wyspecjalizowane biblioteki pedagogiczną i wojskową. Ta ostatnia, utworzona jeszcze w czasach niewoli przy Okręgu Korpusu przez Niemców, liczyła kilka tysięcy książek. Część z nich po 1920 roku włączona została w skład bibliotek polskich jednostek stacjonujących w Lesznie. Oficjalnie Leszno powróciło do macierzy 18 stycznia 1920 roku. Wcześniej wielokrotne próby zdobycia miasta podejmowali powstańcy wielkopolscy. Okres międzywojnia przyniósł organizacyjne nawiązanie do instytucji, która w Lesznie odnotowała znaczne sukcesy, czyli Towarzystwa Czytelni Ludowych. Poza aktywnością biblioteczną prowadziło ono szeroką działalność kulturalno-oświatową, organizowało kursy, wystawy i odczyty tematyczne. W okresie międzywojnia – stwierdza dr Halec – zaprocentowało to, co w czasach niewoli narodowej było czymś potrzebnym 105


Czesław Latawiec, Sandomierzanin w Poznaniu. Uniwersytet, życie literackie, szkolnictwo 1923-1945

i celowym, ale i nieodzownym – zapleczem kadrowym i rzeczowym. Z bibliotekami leszczyńskimi związało się na trwałe wielu ludzi, którzy w dziejach kulturalnych miasta odegrali ważną rolę. Druga wojna światowa przyniosła zagładę wielu inicjatyw kulturalnych. Zlikwidowano polskojęzyczną prasę, zamknięto szkoły i biblioteki, rozwiązano instytucje teatralne i muzyczne, niszczono polskie księgarnie i książki. W myśl założeń gauleitera Warthegau Arthura Greisera Wielkopolska miała się stać jednym z przodujących okręgów III Rzeszy. Polityka restrykcyjna okupanta w stosunku do Polaków prowadzona była z wyjątkową bezwzględnością. Jeśli chodzi o dobra kultury, nie wszystko, co było polskie i cenne, udało się okupantowi zniszczyć. Pewną liczbę książek i księgozbiorów uratowano, lokując je u godnych zaufania mieszkańców Leszna. Po wojnie powróciły one do odbudowanych obiektów kultury. Wyzwolenie Leszna przez wojska I Frontu Ukraińskiego 31 stycznia 1945 roku rozpoczęło czas odbudowy miasta, a także jego instytucji kulturalnych. Ocalałe z wojny i okupacji książki uznane zostały za wartość kulturową szczególnej rangi. Było to o tyle ważne, że w czasie wojny i okupacji biblioteki polskie poniosły szczególnie dotkliwe straty. Proces scalania uratowanych z pożogi wojennej książek trwał w Lesznie przez kilkanaście miesięcy. Druga połowa XX wieku to czasy wielu zmian organizacyjnych, ilościowych i jakościowych. Obok Powiatowej Biblioteki Publicznej do 1973 roku funkcjonowała Miejska Biblioteka Publiczna, które to placówki od stycznia 1974 roku połączyły się, przyj-

106

mując nazwę Powiatowa i Miejska Biblioteka. Utworzenie w 1975 roku województwa leszczyńskiego oznaczało podniesienie rangi biblioteki do roli Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Wówczas też, co zostało wcześniej zasygnalizowane, patronem jej został Stanisław Grochowiak. Monografia dr Halec w sposób ciekawy, daleki od naukowej sztampy omawia poszczególne okresy, które (poza II wojną światową) nie tylko że nie zubożyły form działalności biblioteki, ale wzbogaciły ją o cenne dokonania. Wielką zasługą Autorki jest to, że w tekście książki znalazły się nazwiska zarówno znakomitych autorów – poetów, pisarzy, plastyków, pamiętnikarzy, którzy swoimi bogatymi doświadczeniami dzielili się z czytelnikami, jak i zasłużonych bibliotekarzy, bez których biblioteki byłyby martwe. Tytuł książki, komunikatywny język sugerują jej popularnonaukowy charakter. Jest to jednak tylko wrażenie powierzchowne. Książka jest znakomitym opracowaniem naukowym. Potwierdza to logiczny podział materiału, erudycyjne przypisy, bogata bibliografia i indeks osobowy, z którego wiele publikacji w ostatnim czasie, ze względów oszczędnościowych, rezygnuje. Dzięki opracowaniu dr Halec czytelnik może się zorientować, ilu wspaniałych ludzi odwiedziło Leszno i pozostawiło swój ślad w bibliotece. Polonistyczna edukacja dr Halec spowodowała, że książkę czyta się z dużą przyjemnością. Nie tylko ze względu na bogatą treść, ale również i walory edytorskie monografia zasługuje na uwagę tych, którzy interesują się książką i bibliotekarstwem, ale też kulturą Leszna w ostatnim stuleciu.


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Noty o autorach Bartosz Cemborowski – doktor nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa, wicedyrektor Szkoły Podstawowej im. Miasta Stołecznego Warszawy w Międzychodzie, polonista. Autor wielu artykułów naukowych dotyczących wzrastającego prestiżu gwar wielkopolskich. Zofia Dragan – absolwentka pedagogiki kulturalno-oświatowej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, była wieloletnia dyrektor Zespołu Szkół im. ks. Teodora Kurpisza w Bukówcu Górnym koło Leszna. Regionalistka, animatorka licznych projektów społeczno-kulturalnych na rzecz kultywowania tradycji lokalnych i regionalnych. Małgorzata Fabiszak – profesorka na Wydziale Anglistyki, na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajmuje się zagadnieniami pamięci i tożsamości zbiorowej i jej ekspresji w języku i przestrzeni miejskiej. Bolesław Grobelny – pedagog, regionalista, poeta, artysta plastyk i samorządowiec, były wieloletni prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Ostrzeszowskiej. Marcin Jankowiak – student filologii angielskiej ze specjalizacją akademicką na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Michalina Jusik – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od pokoleń Wielkopolanka, żywo zainteresowana kulturą i językiem mieszkańców wsi wielkopolskich. Artur Kijas – prof. zw. dr hab., historyk, emerytowany profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Justyna Kobus – dr, polonistka, dialektolog, archiwistka zatrudniona w Pracowni Dialektologicznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zainteresowania naukowe: leksykologia i leksykografia gwarowa, funkcjonowanie zjawisk fleksyjnych, etnografia. Krzysztof Kwaśniewski – prof. zw. dr hab., socjolog, emerytowany profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Liza Matuszewska – studentka filologii ze specjalnością filologia angielsko-chińska na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Sylwia Michalak – studentka filologii angielskiej ze specjalizacją nauczycielską na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Paulina Michalska-Górecka – dr, historyk języka, adiunkt w Zakładzie Lingwistyki Antropologicznej (Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej) Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Aneta Müller – absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ukończyła filologię polską. Interesuje się językiem polskim, a szczególnie jego historią. 107


Noty o autorach

Ewa Nowak – etnolog-antropolog kultury; regionalistka; Warszawianka z urodzenia, od 35 lat mieszka w Śremie. Pracuje w Muzeum Śremskim; redaktor prowadzący dwumiesięcznika „Gazeta Śremska”. Błażej Osowski – dr, językoznawca, dialektolog. Adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajmuje się gwarami Wielkopolski – współczesnymi i historycznymi – na tle ogólnopolskim i słowiańskim. Anna Piotrowicz – prof. dr hab., zatrudniona w Zakładzie Frazeologii i Kultury Języka Polskiego Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zainteresowania naukowe: polszczyzna miejska Poznania, współczesna i dawna leksykologia (szczególnie słownictwo z różnych pól tematycznych, frazeologia, zjawiska językowe w polszczyźnie najnowszej), współczesna i dawna leksykografia (także praktycznie – praca w zespołach leksykograficznych), kultura języka polskiego. Jerzy Sierociuk – prof. zw. dr hab., kierownik Pracowni Dialektologicznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zainteresowania badawcze: gwary polskie (na tle słowiańskim) – szczególnie leksyka gwar Wielkopolski. Kierownik Komisji Dialektologicznej przy Międzynarodowym Komitecie Slawistów. Redaktor naczelny internetowego rocznika slawistycznego „Gwary Dziś”. Władysława Stachowska-Dembecka – dr filologii polskiej, em. nauczyciel akademicki PP, autorka ponad 200 publikacji, w tym kilkunastu książek. Lechosław Szarata (1952-2018) – artysta estradowy znany ze śpiewu i monologów w gwarze poznańskiej. Bogdan Walczak – prof. dr hab., profesor w Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, profesor-senior Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Małgorzata Witaszek-Samborska – prof. dr hab., zatrudniona w Zakładzie Frazeologii i Kultury Języka Polskiego Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; zainteresowania naukowe: polszczyzna miejska Poznania, współczesna i dawna leksykologia (szczególnie słownictwo z różnych pól tematycznych, wyrazy obcego pochodzenia w polszczyźnie, frazeologia, zjawiska językowe w polszczyźnie najnowszej), współczesna i dawna leksykografia (także praktycznie – praca w zespołach leksykograficznych), kultura języka polskiego. Krzysztof Wodniczak – człowiek mediów, przyjaciel artystów. W przeciągu pół wieku zorganizował około 1000 różnych koncertów. Jest aktywny w różnych dziedzinach szeroko pojętej kultury. Mówi, że jemu jeszcze chce się chcieć. Grażyna Wrońska – polonistka, dziennikarka związana z Rozgłośnią Polskiego Radia w Poznaniu, także autorka artykułów prasowych i programów telewizyjnych poświęconych kulturze i historii regionu. Katarzyna Zagłoba – mgr, polonistka, dialektolog, doktorantka na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajmuje się badaniem języka mieszkańców wsi (rzadziej miast), zwłaszcza z ziemi sieradzko-łęczyckiej, a także redakcją i korektą różnorodnych tekstów.

108


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

Summary Jerzy Sierociuk, Dialect – our language, our heritage Dialect is the speech of the people of the particular area, functioning in the form of oral transmission from generation to generation. Nowadays, the dialectal elements have been preserved mainly in vocabulary. Interest in the everyday speech of the inhabitants of the Greater Poland villages has been developed since the beginning of the University of Poznań activity. Currently Linguists from the Dialectological Laboratory of the Institute of Polish Philology UAM are focused on this particular research. Their research led to the publication of several dictionaries in the series „Greater Poland Regional Dictionaries”. Błażej Osowski, Dialect as a source of pleasure The popular science article shows the concept of dialect, pleasure, and various aspects and manifestations of their connections. The pleasure of the dialect is associated with: curiosity of difference, a puzzle to solve, the recognition of the countryman, language joke, expressive vocabulary, source of knowledge about the history of Polish and artistic creativity. Anna Piotrowicz, Małgorzata Witaszek-Samborska, The urban dialect of Poznań in the life of the city in the past and today The urban dialect of Poznań has been consciously and purposefully used in journalistic and artistic texts, i.a. in the media (in particular in the press and radio) and on stage, for decades. The trend for yet another functionalisation of the regional lexis in the urban space, i.e. using it in various areas of life for persuasion, ludic and expressive purposes and for promotion of the city, has become clear in the recent years. The authors of this paper quote examples of regional lexis i.a. in proper names (of restaurants, shops, service points, education establishments, sport facilities, cultural events), in names of commercially available foods, in inscriptions on city promotional gadgets, in official texts of city institutions, etc. Such examples are evidence of vitality of the regional variant of the language in Poznań. Its use in the public domain reinforces the sense of local identity of inhabitants of Poznań. Sylwia Michalak, Liza Matuszewska, Marcin Jankowiak, Małgorzata Fabiszak, Poznań linguistic landscape: Functions of foreign languages on street signs Linguistic landscape is a new area of research focusing on the visibility and role of various languages on street signs. This study investigated three historical districts of Poznań, its Main Railway Station and the Old Market Square. The results show that English and German are used to communicate with foreign tourists, Russian and Ukrainian are addressed to migrant workers and French, Italian, Spanish, Croat and Czech perform a symbolic function – they are not addressed to speakers of these languages, but rather appeal to the quality of cuisine or products from these countries. Bartosz Cemborowski, On the functioning of the Greater Poland dialects on the Internet (on the example of social networks and internet memes) The article shows an unprecedented language situation in Greater Poland. Dialect, which has been a shame over the years, now begins to be a reason of pride and an element identifying the inhabitants of Wielkopolska. The change in its perception is influenced by new media, 109


Summary

especially the Internet, which is beginning to play a role as a tool used to promote the Greater Poland dialect. Recently, special Social networking sites and internet memes have gained popularity. Forms of communication can be used by enthusiasts of the Greater Poland dialects as well as teachers or teaching staff to gradually promote the local language heritage. This effects in the increasing prestige of the dialect in the 21st century. Grażyna Wrońska, Radio and dialect The article deals with the popularization of dialect on the radio and people who contributed to the ennoblement of the dialect, including Stanisław Strugarek (who is considered the father of radio dialect in Wielkopolska) or Juliusz Kubel and Jacek Hałasik. Also mentioned are initiatives that popularize the Poznań dialect, such as publications and radio dramas. Bogdan Walczak, On the VERBA SACRA project The originator of the Verba Sacra project was the Poznań director Przemysław Basiński. This initiative consisted of actors reading the bible in The oldest Polish sanctuary – The Archsee Basilica under the invocation of St Peter and St Paul in Poznań. The first meeting took place in January 2000 – then Gustaw Holoubek read the Book of Ecclesiastes and Song of Songs. This initiative also was held in the cathedrals of Gdańsk, Gniezno, Katowice, Lublin, Pelpin, Radom, Toruń, and Wrocław. During the meetings, the sacred text is preceded by a theological commentary and musical setting. In 2001 the project has widened with three new series: The Great Classical Works; The Art of Word Festival and European Cathedral Prayers. The project also played a great scientific and educational role. Two Bible translations were inspired by this event. The last meeting took place on June 16, 2019 when Dominika Chorosińska read fragments of the Second Royal Book. Krzysztof Kwaśniewski, Mr. Orzelski’s macaronicisms of Greater Poland The author analyzes fragments of the poem Macaronica Marfordi Mądzikovii poetae aprobati written by Stanisław Orzelski (who lived in the years 1581-1626). In 1960 Marian Pełczyński shared this work in Studia macaronica. Stanisław Orzelski na tle poezji makaronicznej w Polsce. This poem is a colorful picture of the then Greater Poland mentality and customs, in which one can find, among others, the names of dishes liked, or the names of Greater Poland nobility and burghers.

110


Przegląd Wielkopolski ● 2019 ● 3(125)

W naszych poprzednich numerach:

PW 2019-2 (124) Marek Woźniak, To powstanie było wielkim triumfem solidarności społecznej ARTYKUŁY Bogusław Polak, Kim byli powstańcy wielkopolscy 1918-1919 Paweł Kuszczyński, Powstanie wielkopolskie w literaturze Henryk Krystek, Udział Archiwum Państwowego w Poznaniu w obchodach 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz wybuchu powstania wielkopolskiego Elżbieta Mania, „Wielkopolanie ku Niepodległej”, czyli słów kilka o obchodach setnej rocznicy zwycięskiego powstania 1918-1919 w perspektywie działań Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości Justyna Żarczyńska, Wydarzenia w Muzeum Historii Miasta Poznania pod znakiem „Niepodległej 2018” Danuta Podolak, Wielkopolska wygrana, czyli odzyskanie niepodległości widziane oczyma Fundacji Zakłady Kórnickie Alina Kucharska, Na powstańczym szlaku z przewodnikami PTTK Rafał Reczek, Powstanie wielkopolskie na nowoczesnej platformie naukowo-edukacyjnej EDUKACJA REGIONALNA Aneta Cierechowicz, „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie…” Przemysław Bandel, W 100. rocznicę powstania wielkopolskiego WIELKOPOLANIE Marian Purczyński, Ppłk Włodzimierz Kowalski NAGRODA GŁÓWNA WTK 2018 Wielkopolski Pegaz trafił do Gostynia Krzysztof Fekecz, ks. Jakub Przybylski COr, Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera laureatem Nagrody Głównej Wielkopolskiego Towarzystwa Kulturalnego Z WIELKOPOLSKI Piotr Wojtczak, Refleksje o obchodach 100. rocznicy powstania wielkopolskiego 1918-1919 Adam Kusz, Obchody 100. rocznicy powstania wielkopolskiego w mieście i gminie Gołańcz Witold Omieczyński, Obchody jubileuszu 100-lecia powstania wielkopolskiego 1918-1919 na Ziemi Śmigielskiej Karol Marszał, Skrzebowska jutrzenka wolności Bogdan Lach, Powstańcy wielkopolscy na krańcach regionu Arkadiusz Małyszka, Obchody stulecia wybuchu powstania wielkopolskiego w gminie Swarzędz Wiesława Grobelna, Katarzyna Gwincińska, Obchody 100-lecia powstania wielkopolskiego na Ziemi Śremskiej Lucyna Bełch, Wielkie Zwycięstwo! Danuta Wróblewska, Kargowa Jerzy Babiak, Marian Lorenz, Obchody 100-lecia odzyskania niepodległości i powstania wielkopolskiego w powiecie kępińskim Robert Czub, Gostyńskie obchody 100. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego Michał Pietrowski, Obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości i 100. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego w mieście i gminie Koźmin Wielkopolski Bogusław Polak, Filateliści o powstaniu wielkopolskim 1918-1919. Krajowa Wystawa Filatelistyczna, Koszalin 2019 Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA Danuta Konieczka-Śliwińska, Publikacje na stulecie powstania wielkopolskiego 1918-1919 NAPISALI DO NAS Kazimierz Taczanowski, Powstanie wielkopolskie w świecie lokalnej mitologii

111


PW 2019-1 (123)

ARTYKUŁY Andrzej Lesicki, Jakiego Uniwersytetu potrzebujemy dziś i jutro? Jerzy Babiak, Geneza idei uniwersyteckiej Marceli Kosman, Wielkopolan droga do uniwersytetu Stanisław Wachowiak, Morasko – perła akademickiego Poznania Danuta Konieczka-Śliwińska, Uniwersytet na łamach „Przeglądu Wielkopolskiego” Anna Weronika Brzezińska, Etnografowie w terenie. Wielkopolska jako przedmiot zainteresowań pracowników Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM WIELKOPOLANIE Stanisław Słopień, Ludzie Uniwersytetu w działalności Wielkopolskiego Towarzystwa Kulturalnego LISTY WIELKOPOLAN Michał Boksa, Jarosław Matysiak, List Adama Wrzoska (1875-1965) do Heliodora Święcickiego (1854-1923) z 1920 roku UNIWERSYTET DLA REGIONU Jagoda Haloszka, UAM – uniwersytetem zaangażowanym Witold Mazurczak, Uniwersytet Otwarty UAM i jego rola w kształceniu ustawicznym mieszkańców Poznania i regionu Anna I. Brzezińska, Alicja Dajczak, Katarzyna Półtoraczyk, Joanna Reksnis, Sandra Wilczyńska, Uniwersytet bliżej ludzi, ludzie bliżej uniwersytetu. Realizacja środowiskowego projektu edukacyjnego w Wielkopolsce Iwona Chmura-Rutkowska, Edyta Głowacka-Sobiech, Pierwsze uczone i badaczki Uniwersytetu Poznańskiego w okresie międzywojennym Piotr Józefiak, Wystawa czasowa "Studentki Uniwersytetu Poznańskiego 1919-1939" w Archiwum Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu SPACERY PO POZNAŃSKICH ULICACH Aneta Cierechowicz, Spacer ulicami uniwersyteckiego Poznania Z WIELKOPOLSKI Maciej Adamski, O związkach Trzemeszna i Uniwersytetu Poznańskiego w 100. rocznicę założenia uczelni Wiesława Grobelna, Śremska pamięć o Heliodorze Święcickim Katarzyna Rutkowska, Współpraca Pleszewa z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Bartosz Kiełbasa, Ryszard Kaszyński, O współpracy regionalistów z Wielkopolski Wschodniej z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Dominik Górny, Poznański Uniwersytet – skarbiec dziedzictwa pracy organicznej Teresa Masłowska, Jerzy Zielonka, „Wdzięczność nasza dla UAM nie ma granic” [Kościan] Bożenna Urbańska, Profesor Teresa Rabska i jej związki ze Środą Wielkopolską Marian Lorenz, Wspomnienia o działalności Fundacji „Nauka i Praca” im. prof. Heliodora Święcickiego w Laskach w powiecie kępińskim w 100-lecie Uniwersytetu Poznańskiego Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA Marceli Kosman, Dwie książki o Uniwersytecie Agata Łysakowska, Przegląd publikacji poświęconych działalności Uniwersytetu poza granicami Poznania

112




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.