Stimulus nr 7

Page 1

Stimulus

czasopismo studentรณw psychologii UJ

(Re)medium zmiany. Czynniki leczฤ ce w psychoterapii Zakazana (psycho) terapia Psychoterapia w ruchu Rewizja psychoanalizy Dwa oblicza traumy Wyzwanie psychoterapeuty, czyli trudna sztuka prowadzenia terapii

VII

2016

ISSN 2300 - 2972


Spis treści 3 Słowo wstępne 4 (Re)medium zmiany. Czynniki leczące w psychoterapii Justyna Wilkowska 9 Zakazana (psycho)terapia Alicja Wydra 12 Psychoterapia w ruchu Dominika Główka 17 Wyzwanie psychoterapeuty, czyli trudna sztuka prowa dzenia terapii Emilia Latała 22 Dwa oblicza traumy Michał Stachera 24 Rewizja psychoanalizy Michał Stachera 26 Z życia Koła

Natalia Jurys 28 Dowcipy 29 Wywiad z Katarzyną Kowarą Olga Badura i Kinga Dudzik 33 Doniesienia z badań Kinga Dudzik 34 „Co dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem’ Karolina Janur 35 Istoty ulotne Zuzanna Stępień 37 Nabór do Stimulusa

Redaktorzy naczelni: Olga Biłas, Michał Stachera Zespół Redakcyjny: Olga Badura, Kinga Dudzik, Zuzanna Stępień, Natalia Jurys, Katarzyna Świątkowska, Sylwia Zając Korekta: Koło Naukowe Edytorów UJ: Magdalena Merchut, Wojciech Zielonka, Urszula Żupnik, Paulina Sochacka, Mariola Panna, Dominika Janiszewska, Paulina Zajdel Korekta merytoryczna: mgr Aleksandra Krogulska, mgr Olga Mironiuk, mgr Marta Riess, mgr Zuzanna Skóra, mgr Anna Ochał, dr Krystian Barzykowski Skład: Weronika Panecka Opiekun naukowy: dr Krystian Barzykowski


S

Słowo wstępne Zanim przyjdzie nam rozpocząć dyskusję o psychoterapii, warto zastanowić się: czym właściwie ona jest? Częstokroć słyszy się prozaiczny przytyk, iż psychoterapia jest dla osób, które nie mają przyjaciół. Czy rozmowę z psychoterapeutą naprawdę można zastąpić rozmową z koleżanką? Na czym polega fenomen terapeutycznej relacji? Jak w ogóle wygląda psychoterapia? Jak silny jest stereotyp wycofanego i posępnego terapeuty à la Freud i nas, klientów leżących na kozetce w kolorze ciemnej skóry? Ilu z naszych bliskich czy znajomych korzystało z pomocy terapeuty? Ilu znalazło się w takim momencie życia, w którym powinno zwrócić się po profesjonalną pomoc? Ilu się bało? A ilu nam o tym nie powiedziało? Ponad dwa lata temu, jeszcze jako studentki Uniwersytetu SWPS w Warszawie, zapoczątkowałyśmy kampanię społeczną Mam Terapeutę mającą na celu walkę ze stygmatyzacją osób korzystających z psychoterapii. Akcja została zainspirowana amerykańską edycją kampanii organizowanej przez fundację Charidy pod nazwą „I have therapist”. Postanowiłyśmy sprawdzić, czy Polacy będą gotowi, by zamieścić na naszym portalu zdjęcie z napisem „Mam Terapeutę” i krótkim opisem swoich przeżyć związanych z psychoterapią. Myślałyśmy, że w ten sposób obalimy wiele stereotypów związanych z pomocą psychologiczną i troską o zdrowie psychiczne. Byłyśmy szczerze przekonane, że nadsyłanym zdjęciom nie będzie końca – jednak ku naszemu zdziwieniu nie nadchodziły prawie wcale. Zachęcając znajomych do wzięcia udziału w akcji, słyszałyśmy, że obawiają się oni oceny ze strony innych osób, reakcji znajomych czy przełożonych, którzy nie wiedzieli o przebytym przez nich procesie terapeutycznym. Dopiero wtedy zrozumiałyśmy, jak rozległym problemem jest stygmatyzacja osób korzystających z psychoterapii. Wiele wskazywało na to, że akcja może zakończyć się niepowodzeniem – bo jak przekonać ludzi, że korzystanie z tego rodzaju pomocy nie jest powodem do wstydu, mało tego! – jak powiedziała jedna z uczestniczek naszej akcji – to świetna inwestycja w siebie, takie studia podyplomowe z własnych emocji i reakcji? Postanowiłyśmy przeformułować naszą akcję. Skupiłyśmy się nie tylko na walce ze stygmatyzacją, ale przede wszystkim na psychoedukacji. Zaczęłyśmy od wyjaśniania różnic pomiędzy psychiatrą, psychologiem a psychotera-

3

Słowo wstępne

peutą. Jakież było zdziwienie naszych czytelników, kiedy nagle dowiedzieli się, że w psychoterapii istnieje tyle różnych podejść! Od tego momentu napływa do nas coraz więcej pytań, na które do dziś odpowiadamy wraz z naszymi ekspertami i terapeutami praktykami. Dotyczą one m.in. zagadnień związanych z prawami klienta, obowiązkami terapeuty, tego, jak powinna wyglądać psychoterapia, gdzie i wedle jakich kryteriów szukać terapeuty oraz jak wspierać rodziny osób przeżywających kryzys. Niepewność rodzi strach, a psychoterapia i zdrowie psychiczne były do tej pory w Polsce tematem tabu. Zanim uda się nam go oswoić, potrzebujemy porcji pewnych i potwierdzonych informacji. Tymczasem zasady prowadzenia psychoterapii są wciąż nieuregulowane prawnie, a sam dostęp do pomocy psychologicznej pozostawia wiele do życzenia. By móc szerzej informować i psychoedukować, powstał portal Zdrowa Głowa (www.zdrowaglowa.pl), którego częścią jest akcja Mam Terapeutę. Znajdą tam Państwo szereg terapeutycznych comming outów, wyznań osób, które wpłynęły na jakość swojego życia i relacji dzięki psychoterapii. Efektem naszej akcji jest to, że około stu osób publicznie przyznało się do korzystania z pomocy psychoterapeutycznej oraz to, że wybrzmiało wiele pięknych i mocnych słów dowodzących, jak kompleksowym, profesjonalnym i specyficznym oddziaływaniem jest relacja terapeutyczna. Psychoterapia jako dynamicznie rozwijająca się dziedzina nie tylko pomaga osobom chorym czy doświadczającym kryzysu, ale jednocześnie może stanowić poznawczy i odkrywczy aspekt rozwoju. Nasze doświadczenie zdobyte dzięki pracy nad akcją Mam Terapeutę i portalem Zdrowa Głowa pokazuje, że ludzie coraz częściej decydują się na taką formę pomocy. Jednakże warto dostarczać jak najbardziej rzetelnych informacji, by ów temat oswoić, a tym samym zaprzestać stygmatyzacji osób korzystających z terapii. Zachęcamy Państwa do odwiedzenia naszej strony! Redaktorki portalu Zdrowa Głowa i inicjatorki akcji Mam Terapeutę Joanna Gutral Marta Sarnecka Arletta Szulwic


R

(Re)medium zmiany. Czynniki leczące w psychoterapii Justyna Wilkowska

„Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.” Carl Gustav Jung Zmiana, jako jedyna pewna i nieodłączna część naszego życia, w psychoterapii staje się mitycznym El Dorado dla pacjentów oraz ich psychoterapeutów. To okupiona ogromnym wysiłkiem i pracą wspólna podróż w głąb siebie… Po jakim terenie się poruszamy i dzięki czemu wspólnie dokonujemy tej zmiany? Każda z wiodących szkół psychoterapeutycznych przedstawia własne remedium – „zbawczy” czynnik leczący, będący odpowiedzią na utrapienia psychiki człowieka współczesnego. W nurcie terapii psychodynamicznej będzie to wgląd oraz praca w sferze emocjonalnej, w terapii behawioralnej zmiana zachowania poprzez uczenie się: warunkowanie sprawcze i instrumentalne, w terapii poznawczo-behawioralnej zmiana sposobu myślenia, natomiast w terapii humanistyczno-egzystencjalnej samorealizacja, rozwój oraz odnalezienie sensu poprzez doświadczanie empatycznej, autentycznej oraz bezwarunkowo akceptującej relacji z terapeutą. Monoterapia, czyli sposób pracy terapeutycznej polegający na przyjęciu jednej teorii leczenia zaburzeń psychicznych (Grzesiuk, Suszek, 2010), wydaje się drogą utartą i przestarzałą. Terapeuta porusza się po bezpiecznym gruncie, opowiadając się za jedną wizją psychicznego funkcjonowania człowieka. Szkoli się w określonym podejściu, by dzięki poświęconemu na studia czasowi oraz nabytej biegłości stać się mistrzem jednej szkoły psychoterapeutycznej. Monoterapia niewątpliwie zaspokaja uniwersalną potrzebę bezpieczeństwa i spójności u terapeuty (Grzesiuk, Suszek, 2010). Czy jednak jest to jedyna droga?

Wiele dróg. Ucząc się od niejednego mistrza Problem pojawia się, gdy w trakcie praktyki klinicznej psychoterapeuta umacnia się w przekonaniu, iż jeden model terapeutyczny wyjaśnia jedynie fragment

4

Stimulus VII


rzeczywistości i nie umożliwia skutecznej pomocy pacjentom cierpiącym na różne zaburzenia psychiczne. Badania wykazały, że w leczeniu zaburzeń lękowych terapia behawioralna (Chambless, 1993, za: Bąbel, Ziółkowska, 2014) oraz poznawczo-behawioralna (Tolin, DiMauro, Domingues, Fernandez, 2013) mogą poszczycić się najwyższą skutecznością. Model psychoterapii poznawczej opracowanej przez Becka (1979) najlepiej sprawdza się w terapii zaburzeń depresyjnych (Dobson, 1989, za: Rakowska, 2005), efektywna jest również terapia interpersonalna (de Mello, Verdeli, Bacaltchuk, 2005; Weissman, 2007, za: APA, 2000). W przypadku zaburzeń osobowości terapia psychodynamiczna wydaje się skuteczną metodą (Bateman, Fonagy, 1999, za: APA, 2001). Dobre rezultaty w pracy z rodzinami osiągają terapeuci pra-

skuteczność terapii w odniesieniu do odmiennych grup pacjentów oraz ich specyficznych problemów. Są to czynniki specyficzne, odpowiadające potrzebom danego człowieka ze względu na naturę jego trudności psychicznych.

Czynniki wspólne Jakie elementy procesu psychoterapii mogą nas zmienić? Czabała (2012) opisał cztery czynniki: związek terapeutyczny, okazję do przeżywania emocji, uczenie się i ćwiczenie nowych zachowań. Relacja terapeutyczna jest wyróżniana przez większość modalności psychoterapeutycznych jako istotny czynnik leczący, działający pośrednio lub bezpośrednio, stanowiący środek do osiągnięcia celu, zmiany lub cel sam w sobie, ma-

„Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.”

cujący w nurcie systemowym (De Barbaro, 1999), natomiast w przypadkach terminalnych u osób doświadczających trwałej utraty zdrowia lub antycypowanej utraty życia terapia egzystencjalna może przynosić pozytywne efekty (Grzesiuk, 2006). Dlaczego jednak metaanalizy obejmujące ogromne ilości badań wskazują na niewielkie różnice w skuteczności pomiędzy głównymi szkołami psychoterapeutycznymi (Wampold, 1997; Lambert, Bergin, 1994; Miller, Berman, 1983; Shapiro, Shapiro 1982, za: Grzesiuk, Suszek, 2010)? Zjawisko to w literaturze określane jest jako efekt ptaka Dodo. Jego nazwa pochodzi od bohatera książki Alicja w Krainy Czarów, sędziego w wyścigu zwierząt. W tym utworze orzekł on zadziwiający werdykt: wszyscy startujący wygrywają. Zgodnie z tą analogią każda z modalności psychoterapeutycznych sprawdza się w dążeniu do pożądanej i upragnionej dla naszych pacjentów zmiany. Warto się jednak zastanowić, co te pozornie sprzeczne wyniki mówią nam o naturze psychoterapii. Niektórzy autorzy sugerują (Grzesiuk, Suszek, 2010) istnienie u podłoża tego procesu mechanizmów o podobnym działaniu – wspólnych czynników leczących, uniwersalnych i obecnych we wszystkich podejściach terapeutycznych, m.in. jest to relacja terapeutyczna lub możliwość emocjonalnego odreagowania. Być może jednak liczne czynniki i metody, np. ekspozycja w terapii behawioralnej, konfrontacja i interpretacja w terapii psychodynamicznej, wywodzące się z różnych modalności psychoterapeutycznych, różnicują

5

jący charakter rzeczywisty lub przeniesieniowy oraz różniący się wymiarem władzy (Gelso, Hayes, 2005). W psychoanalizie relacja terapeutyczna jest elementem zasadniczym, ale o nierzeczywistym, przeniesieniowym wymiarze. Choć przeniesienie nie jest samo w sobie czynnikiem leczącym, to dostarcza materiału wykorzystywanego do klaryfikacji i interpretacji, służy takim terapeutycznym procesom jak odreagowanie emocji i wgląd. Terapeuta posiada umiarkowaną władzę. W terapii poznawczo-behawioralnej kładzie się większy nacisk na techniki terapeutyczne, a relacja terapeutyczna nie ma kluczowego charakteru. Jest środkiem do osiągnięcia celu, umożliwia zebranie informacji i efektywne dostosowanie technik oraz skuteczne motywowanie pacjenta. Stanowi warunek wstępny, umożliwiający działanie terapeutyczne i cechuje się znaczną dyrektywnością. W terapii humanistycznej mechanizmem umożliwiającym zmianę jest emocjonalne doświadczenie w ramach teraźniejszej, rzeczywistej relacji z terapeutą. Relacja staje się celem samym w sobie, jest to niezbędny proces wywołujący zmianę. Klient i terapeuta są równorzędnymi partnerami, a odpowiedzialność jest rozłożona proporcjonalnie. Ważny składnik relacji terapeutycznej to sojusz roboczy zwany inaczej przymierzem terapeutycznym. Stanowi nie tylko związek pomiędzy terapeutą a klientem, ale i wspólną zgodę co do wyznaczonych celów terapii, zaangażowania pacjenta w zadania realizowane w trakcie wspólnej pracy oraz postrzegania ich jako ważnych i pomocnych, a także więzi emocjonalnej. Według badań (Gelso, Hayes, 2005) siła

Justyna Wilkowska (Re)medium zmiany. Czynniki leczące w psychoterapii


sojuszu roboczego przekłada się znacząco na pozytywne wyniki psychoterapii. Popatrzmy teraz na perspektywę pacjentów. Jakie elementy relacji postrzegają oni jako

Uczenie się i ćwiczenie nowych zachowań z perspektywy czynników wspólnych pojawia się we wszystkich modelach terapeutycznych (Czabała, 2012). Oczywistym jest, że

„Monoterapia, czyli sposób pracy terapeutycznej polegający na przyjęciu jednej teorii leczenia zaburzeń psychicznych, wydaje się drogą utartą i przestarzałą.”

pomocne w osiągnięciu sukcesu w psychoterapii? Lambert (1991, za: Czabała, 2012) zebrał opinie wśród dużej grupy pacjentów i wyróżnił powtarzające się, najważniejsze elementy: poczucie wsparcia i bycia rozumianym, pobudzanie do rozumienia swoich problemów oraz uczciwość terapeuty, jego troska i zaangażowanie. Podsumowując, kluczowym elementem leczącym dla pacjentów w psychoterapii są nowe doświadczenia w relacji z inną osobą, w tym przypadku terapeutą, wzbudzenie nadziei na pozytywne rozwiązanie trudności oraz zachęcanie do aktywności i współpracy. Korektywne doświadczenia emocjonalne są drugim ważnym czynnikiem wymienionym przez Czabałę (2012), określanym jako nośnik zmiany. W czasie trwania większości sesji terapeutycznych pacjent przeżywa wiele ambiwalentnych uczuć. Są one związane zarówno ze specyfiką relacji, jak

większość technik behawioralnych oraz technik terapii poznawczych opiera się na teorii i metodach uczenia się. Jednak nawet w psychoanalizie podstawowy czynnik terapeutyczny – wgląd – wiąże się ze zdobywaniem nowej wiedzy o funkcjonowaniu własnej psychiki i naturze konfliktów intrapsychicznych, urealnieniem postrzegania relacji z otoczeniem oraz nauczeniem się nowych sposobów radzenia sobie w sytuacjach problemowych. W nurcie psychodynamicznym ta zmiana ma również miejsce podczas sprawdzania rzeczywistości, tj. podejmowania nowych działań mających na celu odróżnienie fantazji pacjenta od realności (Czabała, 2012). Terapia systemowa jest dla rodziny okazją do przyswojenia nowych wzorców wewnątrzrodzinnych, metod prawidłowej komunikacji oraz rozwiązywania problemów. Jak możemy zauważyć, większość szkół psychoterapeutycznych daje pacjentowi narzędzia w postaci

”Zgodnie z tą analogią każda z modalności psychoterapeutycznych sprawdza się w dążeniu do pożądanej i upragnionej dla naszych pacjentów zmiany.” i omawianiem osobistych doświadczeń życiowych pacjenta oraz z reakcjami na interwencje terapeuty. Najczęstszym procesem zachodzącym w trakcie psychoterapii jest odreagowanie emocjonalne – wyrażenie w bezpiecznym otoczeniu silnych emocji związanych z lękiem, złością, smutkiem lub napięciem psychicznym, a także poczuciem bezradności w obliczu różnych sytuacji życiowych. Terapeuta, wyrażając empatyczną postawę i akceptację oraz reagując na wyrażane przez pacjenta uczucia w odmienny sposób niż dotychczas reagowali jego najbliżsi, dostarcza choremu korektywnych doświadczeń. Uczy go regulacji emocjonalnej, rozpoznawania własnych stanów emocjonalnych, nadawania nowych znaczeń negatywnym stanom oraz adekwatnego ich wykorzystywania w rozwiązywaniu problemów (Stiles, 1990; za: Czabała, 2012).

6

Stimulus VII

nowej wiedzy i umiejętności, aby umożliwić mu poprawę funkcjonowania psychicznego. Wspólne czynniki terapeutyczne w psychoterapii opisują również inni autorzy. Prochaska i Norcross (2006) wspominają o relacji terapeutycznej, pozytywnym nastawieniu pacjenta, uznając, że jego motywacja oraz aktywność są niezbędnym wkładem jego odpowiedzialności w proces psychoterapii. Mówią także o poświęceniu uwagi i pełnym skupieniu się terapeuty na efektywnej pomocy. Frank (1961) za podstawowe elemety procesu psychoterapii uważa: naładowanie emocjonalne (ekspresja emocjonalna oraz jej zrozumienie), zbiór założeń wiarygodnie tłumaczących objawy pacjenta i wynikające z nich procedury (mające na celu likwidację objawów), warunki zapewniające poczucie bezpieczeństwa oraz akceptację, zachęcanie pacjenta do


„Jak możemy zauważyć, większość szkół psychoterapeutycznych daje pacjentowi narzędzia w postaci nowej wiedzy i umiejętności, aby umożliwić mu poprawę funkcjonowania psychicznego.”

poszukiwania nowych sposobów rozumienia siebie i swoich problemów, zachęcanie do pracy poza sesjami, jak również przeżywanie korektywnych doświadczeń emocjonalnych. Jerzy Aleksandrowicz (1994) jako istotny czynnik uniwersalny wymienia wzbudzanie w pacjencie nadziei na pozytywną zmianę oraz uaktywnianie realnych i pozytywnych oczekiwań wobec procesu psychoterapii. Jego zdaniem również rytuały i mity związane z psychoterapią, tj. bezpieczne otoczenie, stałe godziny spotkań, elementy wzmacniające autorytet psychoterapeuty, wpływają na terapeutyczny wymiar tego procesu.

Czynniki specyficzne: idąc w wyparte – wgląd W psychoanalizie i teoriach psychodynamicznych wgląd jest uświadomieniem sobie prawdziwych potrzeb, pragnień oraz fantazji klienta, a także przekonaniem się, że nie są one zagrażające, a zatem nie wymagają stosowania mechanizmów obronnych. To poznanie ukrytych motywów, przyczyn i mechanizmów kryjących się za objawami, emocjami oraz impulsami (Grzesiuk, 2010). Ujawnienie stłumionych treści wzbudza intensywne przeżycia, pojawia się reakcja przeniesieniowa, którą pacjent uświadamia sobie w toku psychoterapii dzięki klaryfikacjom i konfrontacjom. Interpretacje formułowane przez terapeutę pomagają w zrozumieniu przeszłych doświadczeń determinujących obecne życie klienta, a przepracowanie oporu oraz mechanizmów obronnych umożliwia dostęp do nieświadomych treści.

Zmieniając myślenie Zgodnie z założeniami psychoterapii poznawczo-behawioralnej to, w jaki sposób postrzegamy i interpretujemy wydarzenia, wpływa na nasze emocje oraz zachowania. Nieadaptacyjne przekonania mogą być jedną z przyczyn lub czynników podtrzymujących zaburzenia psychiczne (Beck i in., 1979). Specyficznym czynnikiem leczącym w terapii poznawczo-behawioralnej jest więc zmiana nieadaptacyjnego sposobu myślenia oraz wyposażenie klienta w niezbędne umiejętności, pozwalające na samodzielne radzenie sobie z różnymi problemami. Metodą dialogu sokratejskiego (Beck i in., 1979) albo ukierunkowanego odkrywania według Padesky (2003, za: Grzesiuk, 2012) terapeuta uwrażliwia pacjenta na przyjmowanie alternatywnych perspektyw interpretacji określonych wydarzeń. Pomaga klientowi w zwróceniu uwagi na wszystkie dostępne fakty i wspiera w weryfikowa-

7

niu hipotez po uwzględnieniu nowych informacji. Zgodnie z podejściem poznawczym myśli i przekonania są jedynie opiniami, nie faktami. W toku terapii razem z pacjentem zbieramy nowe informacje, m.in. poprzez ćwiczenia oraz eksperymenty behawioralne, umożliwiając mu samodzielne i aktywne konstruowanie nowej wiedzy w bezpiecznych ramach psychoterapii. ABC zachowania

Terapia behawioralna wraz ze stosowaną analizą zachowania to podejście terapeutyczne wykorzystujące podstawowe prawa i procesy uczenia się (czyli specyficzne czynniki leczące): warunkowanie klasyczne, warunkowanie sprawcze oraz uczenie się przez obserwację. Zaburzenia psychiczne, a także ich objawy, traktowane są jako zachowania układające się w pewien wzorzec, mający swoją przyczynę w środowisku (Bąbel, Ziółkowska, 2014). Celem terapii behawioralnej jest osiągnięcie zmiany poprzez rozwój zachowań pożądanych i redukcję niepożądanych oraz generalizację i utrzymanie się efektów (Bąbel, 2011). Kluczem do każdej zmiany w procesie terapii w tym nurcie jest zmiana zachowania, która analizowana jest w trzech obszarach jako trójelementowa zależność: bodziec poprzedzający, zachowanie i jego konsekwencje. Jest to tzw. ABC zachowania. Bodziec poprzedzający to kontekst środowiskowy danego zachowania, okoliczności zmieniające wartość konsekwencji zachowania, sytuacja, na którą możemy wpływać, by później zmieniać zachowanie problemowe. Natomiast konsekwencjami zachowania są wzmocnienia powodujące zwiększenie się prawdopodobieństwa pojawienia się danego działania lub kary zmniejszające prawdopodobieństwo jego wystąpienia. Istotnym jest podkreślenie faktu, że terapia behawioralna opiera się w przeważającej mierze na wzmacnianiu pozytywnym, co stopniowo zmniejsza głosy krytyczne środowiska terapeutycznego reprezentującego inne nurty. Terapia behawioralna ze względu na dużą ingerencję w konkretne zachowania znajduje zastosowanie głównie w terapii zaburzeń lękowych oraz rozwojowych, szczególnie ze spektrum autyzmu (Bąbel, 2011).

W stronę zmian Tendencje integracyjne w psychoterapii otwierają nowe drogi do pracy z pacjentami cierpiącymi na różne zaburzenia psychiczne. Ciekawą propozycją wydaje się również

Justyna Wilkowska (Re)medium zmiany. Czynniki leczące w psychoterapii


Transteoretyczny Model Zmiany zaproponowany przez Prochaskę i DiClemente’a (2008), opisujący uniwersalny cykl zmiany oraz integrujący opisane czynniki terapeutyczne wspólne i wywodzące się z różnych szkół terapeutycznych. Jak widzimy, dróg do zmiany w procesie psychoterapii jest wiele, wystarczy rozważnie wybrać, którą z nich podążymy z naszym pacjentem.

Literatura cytowana: Aleksandrowicz, J. W. (1994). Psychoterapia medyczna. Warszawa: Wydawnictwo Lekarskie PZWL. American Psychiatric Association (2001). Treatment of patients with borderline personality disorder. Washington, DC. American Psychiatric Association (2000). Treatment of patients with major depressive disorder. Washington, DC. Bąbel, P., Ziółkowska, A. (2014). Terapia behawioralna zaburzeń lękowych. Postępy Psychiatrii i Neurologii, 23(1), 3–9.

Grzesiuk, L. (2006). Psychoterapia. Badania i szkolenie. Warszawa: Wydawnictwo Eneteia. Heyes, J., Gelso, C. (2005). Relacja terapeutyczna. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Jędrasik-Styła, M., Styła, R. (2009). Psychoterapia integracyjna: podejście eklektyczne, asymilatywne, integracji oraz czynniki wspólne. Psychoterapia, 2(149). Namysłowska, I., Pawlik, J. (1995). Tendencje integracyjne w psychoterapii. Psychoterapia, 3(94).

Bąbel, P. (2011). Terapia behawioralna zaburzeń rozwoju z perspektywy Prochaska, J. O., Norcross, J. C. (2006). Systemy psychoterapeutyczne. analizy zachowania. Psychologia Rozwojowa, 16(3).

Analiza transteoretyczna. Warszawa: IPZ PTP.

Beck, A. T., Rush, A. J., Shaw, B. F., Emery, G. (1979). Cognitive Therapy of Prochaska, J. O., Norcross, J. C., DiClemente, C. C. (2008). Zmiana na Depression. New York: The Guilford Press. Czabała, J. (2006). Czynniki leczące w psychoterapii. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

dobre. Warszawa: Instytut Amity. Rakowska, J. M. (2005). Skuteczność psychoterapii. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.

De Barbaro, B. (red.). (1999). Wprowadzenie do systemowego rozumie-

Tolin, D., DiMauro, J., Domingues, J. Fernandez, G. (2013). Long-term

nia rodziny. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

effectiveness of CBT for anxiety disorders in an adult outpatient

Grzesiuk, L., Suszek, H. (2010). Psychoterapia – Integracja. Warszawa: Wydawnictwo Eneteia.

8

Stimulus VII

clinic sample: a follow-up study. Behavioral therapy, 51(2).


Z

Zakazana (psycho)terapia Alicja Wydra

„Psychoterapia, jakiegokolwiek rodzaju, jest zła. Każda w swojej istocie jest nadużyciem władzy a wiara pacjentów w wiedzę psychoguru, w rzeczywistości bezradnych, jest nieuzasadniona” pisze Masson w książce Przeciw terapii (2004, s. 24). To skrajne stanowisko wzbudzać może równie skrajne emocje: od śmiechu, poprzez rozczarowanie, aż po gniew. Warto jednak zastanowić się, czym w założeniu powinna być dobra terapia, a z czym w rzeczywistości spotyka się laik szukający pomocy psychologicznej. Od końca lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to Robert Harper (w 1959 roku) wskazał 36 istniejących nurtów terapii, ilość dostępnych metod i systemów pomocy psychologicznej gwałtownie wzrosła. Daniel Goleman w 1986 roku wspomina już o 460 odmianach. Zgodnie z tą tendencją możemy się spodziewać, że ich liczba współcześnie nadal znacząco się zwiększa. Globalny wymiar dyskusji pomiędzy psychologami reprezentującymi różne nurty można dostrzec w ramach działalności licznych organizacji bądź na kongresach, gdzie teoretycy i praktycy mają szanse

pomocy pacjent, zagubiony w gąszczu propozycji terapeutycznych, wybiera tę, która nie ma podstaw naukowych lub praktycznych, jest nieskuteczna, a w najgorszym przypadku – szkodliwa. W niniejszym artykule zwraca się uwagę na te problemy, pokrótce pochylając się nad kilkoma nurtami budzącymi ostatnio najwięcej emocji oraz wątpliwości.

Psychoanaliza Wydawać by się mogło, że obecnie nurt ten nie powinien znajdować się wśród innych odmian psychoterapii. Ilość publikacji krytycznie odnoszących się do freudowskiej metody, a także jej późniejszych wariantów przytłacza swoim ogromem (zob. Dryjski, 1929; Gellner, 1997; Grünbaum, 2004). Mimo to wielu terapeutów wciąż próbuje odnaleźć nowe drogi dla tego nurtu. Polskie Towarzystwo Psychoanalityczne na swojej stronie internetowej podaje następujące informacje: „Psychoanaliza umożliwia osobom, które się jej poddają, poznanie niektórych nieświadomych mechanizmów i konfliktów, i uzyskanie większego wpływu na własne życie. […] Psychoanaliza jako metoda leczenia jest wskazana dla osób, które mają w życiu poważne problemy” (Polskie Towarzystwo Psychoanalityczne, 2015, akapity 1, 16). Już Eysenck w latach pięćdziesiątych próbował zbadać rzeczywistą skuteczność psychoanalizy poprzez porówna-

„[...]nader często zdarza się, że szukający pomocy pacjent, zagubiony w gąszczu propozycji terapeutycznych, wybiera tę, która nie ma podstaw naukowych lub praktycznych, jest nieskuteczna, a w najgorszym przypadku – szkodliwa.”

na wymianę doświadczeń oraz wniosków. Przykładami takiej aktywności są: American Psychotherapy Association, European Association for Psychotherapy czy World Congress of Behavourial and Cognitive Therapies. Mimo to współczesna psychoterapia nie jest wolna od szarlatanizmu i nader często zdarza się, że szukający

9

Alicja Wydra Zakazana (psycho)terapia

nie jej do powszechnie wówczas dostępnej formy terapii mówionej, czyli rozmowy z pastorem na tematy religijne (Eyesenck, 1991, za: Shorter, 1996). Badacz wykazał, że wśród pacjentów ze stanami lękowymi lub depresyjnymi poprawę zaobserwowano u 44% poddanych psychoanalizie, u 64% poddanych innym formom terapii oraz u 60% niepoddawa-


nych żadnym oddziaływaniom terapeutycznym (Eyesenck, 1991, za: Shorter, 1996). Badań nad skutecznością psychoanalizy podejmowanych przez American Psychoanalytic Association nie upubliczniono i określono je jako poufne, można więc się domyślać, że ich rezultaty nie były najkorzystniejsze dla praktyków freudowskiej metody (Witkowski, 2009). Przysłano do nich trzy tysiące raportów sporządzonych przez

może główną rolę w leczniczym aspekcie terapii, jest znaczące, o tyle trzeba by poddać w wątpliwość metodologię czy metodykę tego kierunku (Witkowski, 2009). Można odnieść wrażenie, że praktycy tej metody nie są zainteresowani badaniami naukowymi nad jej skutecznością, gdyż pragną skupić się na kliencie, a nie na udowadnianiu efektywności prowadzonych działań. Powołują się oni niejednokrotnie na swój Kodeks Etyczny (Polskie Towarzystwo Terapii Gestalt,

„Badań nad skutecznością psychoanalizy podejmowanych przez American Psychoanalytic Association nie upubliczniono i określono je jako poufne, można więc się domyślać, że ich rezultaty nie były najkorzystniejsze dla praktyków freudowskiej metody.”

psychoanalityków. Ponadto wybór przypadków zgłaszanych do APA przez terapeutów był kwestią dowolną, co traktować można jako błąd reprezentatywności próby, kwestionujący wyniki całego raportu (Witkowski, 2009). We współczesnych badaniach nie udowodniono skuteczności psychoanalizy w porównaniu do terapii placebo (Witkowski, 2009). Można więc zastanawiać się, dlaczego duch Freuda wciąż jest żywy? Czy psychoanaliza powinna stanowić formę psychoterapii, skoro zarówno jej fundamenty teoretyczne, jak i praktyczne przypominają bardziej gruzy niż kamienie węgielne?

Gestalt „Gestalt najsilniej kojarzony jest z nurtem humanistycznym, egzystencjalnym, mocno zakotwiczony w filozofii Wschodu, inspirowany holizmem, i w końcu jak większość podejść współczesnej psychoterapii «jakoś» związany z psychoanalizą – w wypadku Gestaltu wyrosły w opozycji do jej determinizmu i metodyki” (Instytut Terapii Gestalt, 2015).

2015), który w rzeczywistości nie wywołuje poważniejszych zastrzeżeń. Jednak szkolenie Certyfikowanych Terapeutów Gestalt i stosowanie tej metody powinno wzbudzać wątpliwości, gdyż bez rzetelnej ewaluacji działań terapeutycznych nie da się stwierdzić, czy przynoszą one realne wsparcie. Statystyczne zbadanie skuteczności byłoby tu zresztą zadaniem trudnym, ponieważ terapeuta od pierwszego spotkania nie zakłada żadnej konkretnej modyfikacji zachowania klienta (Witkowski, 2009). Unikanie konfrontacji z badaniem skuteczności terapii samo w sobie może rodzić swego rodzaju sceptycyzm. Mała ilość krytycznych artykułów naukowych również się do tego przyczynia (choć, oczywiście, duża ilość materiałów także mogłaby budzić nieufność). Połączenie powyższych czynników z faktem, że osoby prowadzące terapię w tym nurcie niejednokrotnie nie posiadają wyższego wykształcenia psychologicznego, co oczywiście, wedle regulacji prawnych, nie jest w żadnym stopniu wykroczeniem, każe poddać w wątpliwość metody stosowane przez praktyków Gestalt.

”Można odnieść wrażenie, że praktycy tej metody nie są zainteresowani badaniami naukowymi nad jej skutecznością, gdyż pragną skupić się na kliencie, a nie na udowadnianiu efektywności prowadzonych działań.”

W ten sposób opisują swoje działania polscy terapeuci Gestalt. Ten krótki fragment pozwala zorientować się, na czym opierają swoje działania praktycy tego nurtu. O ile docenienie wagi kontaktu terapeutycznego, który odgrywać

10 Stimulus VII

Placebo Pośród różnych rodzajów psychoterapii terapia placebo zasługuje na miejsce szczególne. Nie jest to w istocie psychoterapia rozumiana jako zamierzone, oparte na rzeczywistych


dowodach czy poparte teorią oddziaływanie na pacjenta. Sama w sobie nie ma racjonalnych podstaw, jej celem nie jest poprawa stanu cierpiącej osoby. W rzeczywistości to terapia mówiona, stosowana w formie swoistej grupy kontrolnej dla innych rodzajów terapii (lub jej braku) (Eysenck, 2002). Wspomniane wcześniej zestawienie psychoanalizy i terapii placebo ukazało słabości tej pierwszej. Korzystając z tej metody, wykazano również, że opieka psychiatryczna prowadzona w sposób właściwy przynosi większe korzyści oraz jest mniej kosztowna niż psychoanaliza i jest niewiele mniej skuteczna niż terapia poznawczo-behawioralna (Andrews, 1993). Zastanawiać może, co w takim razie stanowi czynnik wpływający na poprawę stanu pacjentów? Porównując terapie o wątpliwej skuteczności z metodą placebo, Stuart wnioskuje o względnym braku znaczenia uczestnictwa w terapii dla poprawy stanu pacjentów, natomiast zauważa, że może ona być przyczyną pogorszenia się ich stanu (Stuart, 1970).

Czy wobec tego istnieje „dobra” psychoterapia? Jak zauważa Bartczuk w recenzji monografii Rakowskiej pt. Skuteczność psychoterapii, czytelnik ma do dyspozycji stosunkowo niewielki wybór literatury dostępnej w języku polskim, która, tak jak owa publikacja, analitycznie podchodziłaby do problemu skuteczności terapii (Rakowska, 2005). Autorka przytacza w niej wyniki badań nad formami psychoterapii w różnorakich zaburzeniach, które m.in. wykazują, że najbardziej efektywne podejścia w przypadku zaburzeń depresyjnych to trening umiejętności radzenia sobie i terapia

interpersonalna; dla zachowań antyspołecznych i przestępczych – terapia systemowa oraz trening umiejętności rodzicielskich; w otyłości – modelowanie odpowiednich nawyków; przy zaburzeniach ze spektrum autyzmu – trening umiejętności opartych na warunkowaniu itd. Istnieją więc profesjonalne formy pomocy cierpiącym osobom, choć w niniejszym artykule skupiono się raczej na tych, które do tej grupy nie należą. Można więc zastanawiać się, dlaczego te skuteczne metody nie są propagowane, a zamiast tego liczba pseudoterapeutów wciąż rośnie? Być może wynika to z braku odpowiedniej psychoedukacji społeczeństwa, wskutek czego nieświadomi, często przytłoczeni ciężarem problemów laicy trafiają na szarlatanów psychologii. Witkowski (2009), wskazując na przyczyny obecnego stanu psychoterapii, podkreśla szczególną rolę podejścia samych terapeutów do praktyki zawodowej. Autor zaznacza, że unikanie precyzowania celów terapii, brak badań o wysokiej trafności zewnętrznej, powszechna akceptacja subiektywnych kryteriów oceny skuteczności i ogólna niechęć do badania procesu terapii stanowią czynniki znacznie utrudniające zmianę obecnego stanu rzeczy. Wobec powyższego oczywistym wydaje się wniosek, że warto prowadzić kolejne badania nad skutecznością psychoterapii, przyczyniając się do tego, by „terapie zakazane” były zastępowane przez te efektywne. Istotna byłaby również zmiana mentalności w środowisku psychoterapeutycznym, otwarcie na dialog interdyscyplinarny, wyzbycie się subiektywizmu – zgodnie z założeniami o oddziaływaniu psychoterapeutycznym. Wszystko to powinno być dokonywane ze względu na dobrostan pacjenta czy klienta.

Literatura cytowana:

Instytut Terapii Gestalt, (2015). Czym jest Gestalt?, Pozyskano z:

„Dobre” psychoterapie

Andrews, G. (1993). The essential psychotherapies. The British Journal of Psychiatry. Dryjski, A. (1929). Rozbiór i krytyka głównych założeń psychoanalizy. Kwartalnik Filozoficzny, 7(4). Gellner, E. (1997). Uwodzicielski urok psychoanalizy czyli chytrość antyrozumu. Warszawa: Książka i Wiedza. Goleman, D. (1986). Psychiatry: First guide to therapy is fiercely opposed. New York Times, Cl. Grünbaum, A. (2004). Podstawy psychoanalizy: krytyka filozoficzna. Kraków: Universitas. Harper, R. (1959). Psychoanalysis and psychotheraphy: Thirty–six systems. Prentice-Hall: Englewood Cliffs.

11 Alicja Wydra Zakazana (psycho)terapia

http://www.gestalt.pl/o_instytucie_czym_jest_gestalt.html. Masson, J. (2004). Przeciw terapii, Kraków: Impuls. Polskie Towarzystwo Psychoanalityczne, (2015). Pozyskano z: http:// psychoanaliza.org.pl/?page_id=4. Rakowska, J. M. (2005). Skuteczność psychoterapii. Warszawa: Scholar. Shorter, E. (1996). A History of Psychiatry: From the Era of the Asylum to the Age of Prozac. New York: John Wiley & Sons. Stuart, R. B. (1970). Trick or treatment: How and when psychotherapy fails. Champaign: Research Press (IL). Witkowski, T. (2009). Zakazana psychologia. Taszów: Biblioteka Moderatora.


P

Psychoterapia w ruchu Dominika Główka

Czym jest psychoterapia? Co decyduje o tym, że coś tak właśnie nazywamy? Próba odpowiedzi na te pytania może przysporzyć wielu problemów nawet tym, którzy posiadają wykształcenie psychologiczne, bowiem rozumień psychoterapii jest sporo. Historyczna definicja Pierre’a Janeta, jednego z prekursorów psychoterapii w Europie, brzmi: „psychoterapia jest nazwą wszystkich metod leczenia, które działają zarówno na ciało, jak i psyche za pomocą środków działających via psyche” (Kokoszka, Drozdowski, 1990). Nie istnieje jednolita teoria psychoterapii. Specjaliści sięgają do rozmaitych koncepcji, a każda z nich posiada własny zbiór technik i metod oddziaływania na pacjenta. Różne rozumienia psychoterapii pozwoliły na powstanie

humanistyczne, gdzie za cel obiera się uzyskiwanie przez ludzi z zaburzeniami i z problemami egzystencjalnymi samodzielnej, niepowtarzalnej egzystencji, swobodnego rozwoju i samorealizacji. W ostatnim wyróżnionym w klasyfikacji Heleny Sęk podejściu, systemowo-interakcyjnym, terapeuta skupia się na analizie i usunięciu patogennych interakcji rodzinnych, społecznych oraz indywidualnych barier. Szeroki wybór technik leczenia daje większe prawdopodobieństwo, że każdy problem może zostać rozwiązany poprzez odpowiednio dobraną psychoterapię. Początki współczesnej psychoterapii odnajdujemy w starożytności oraz kulturach zwanych przez antropologów tradycyjnymi. Jak pisze w swojej pracy Dąbrowski

„Psychoterapia Tańcem i Ruchem jako osobna profesja powstała w 1940 roku na terenie Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Należy do nurtu terapii poprzez sztukę.” wielu podejść psychoterapeutycznych. Zostały stworzone klasyfikacje porządkujące podejścia, które różnią się od siebie pod wieloma względami, ale posiadają wspólny cel – pomoc klientowi/pacjentowi. Dla przykładu – Helena Sęk (1991) w swojej klasyfikacji podejść wyróżniła: podejście dynamiczne, poznawczo-behawioralne, humanistyczne oraz systemowo-interakcyjne. I tak w podejściu dynamicznym źródeł zaburzeń upatruje się w czynnikach intrapsychicznych, a celem terapii jest pomoc pacjentowi poprzez wzmocnienie funkcji ego, a także uzyskanie przez niego korektywnego doświadczenia emocjonalnego. Natomiast w podejściu poznawczo-behawioralnym stosuje się zasady uczenia się w celu zmiany reakcji nieprzystosowawczych, zmiany dotychczasowych scenariuszy zachowań, wyuczenia nowych twierdzeń pomocnych w kontrolowaniu własnych

(1958), klasyczne kultury tradycyjne występowały u tzw. społeczeństw prymitywnych, nieznających pisma, które nie podległy istotnym wpływom kultur europejskich lub innych, wyżej rozwiniętych, dysponujących mechanicznymi środkami przekazywania doświadczeń. Starożytne koncepcje leczenia chorób zawierały elementy, które możemy określić jako „psychoterapeutyczne”. Dotyczy to np. analizy snów chorego w celu ustalenia koniecznych środków leczniczych. Praktyki takie stosowano w ramach medycyny sakralnej, szeroko wykorzystywanej w starożytnej Grecji (Janus, 2007, za: Bednarczyk, 1999). Wśród wielu rodzajów leczenia i podejść terapeutycznych, z których część została już wymieniona powyżej, można też wyróżnić psychoterapię tańcem oraz ruchem. Polskie Stowarzyszenie Psychoterapii Tańcem i Ruchem

działań. Jeszcze inne założenia niesie ze sobą podejście

mówi o nich następująco:

12 Stimulus VII


Psychoterapia Tańcem i Ruchem jako osobna profesja powstała w 1940 roku na terenie Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Należy do nurtu terapii poprzez sztukę. Obejmuje teorię, metody i wiedzę o jednostce, grupie oraz prace w obszarach komunikacji niewerbalnej, psychologii rozwojowej i analizy ruchu. Jest to rodzaj psychoterapii przeznaczony zarówno dla dzieci i dorosłych, jak też dla osób starszych. Terapię można prowadzić indywidualnie lub grupowo. W szerokim gronie odbiorców znajdują się również (lub przede wszystkim) osoby z zaburzeniami takimi jak: • zaburzenia lękowe i depresyjne, • nerwice, • zaburzenia jedzenia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się), • choroby psychiatryczne (schizofrenia, mania, depresja), • uzależnienia, • choroba Parkinsona, choroba Alzhaimera, • epilepsja, • autyzm, • nadpobudliwość psychoruchowa. Ten rodzaj psychoterapii ma na celu: • bardziej satysfakcjonujące radzenie sobie z emocjami, • świadome kształtowanie relacji z sobą i innymi ludźmi, • pełniejsze wykorzystywanie swojego potencjału. Wymienione zaburzenia leczone są także za pomocą innych podejść, cele również nie odbiegają od tych wyznaczanych w innych rodzajach terapii, ale znaczna różnica pojawia się w procesie dążenia do ich osiągnięcia. Sesja terapeutyczna w psychoterapii tańcem i ruchem według danych Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapii Tańcem i Ruchem jest odmienna od innych ze względu na język, jakim się posługujemy: jest to język ciała, a ruchy

mogłoby być niewyrażalne. Postawa ciała i ruch pacjenta mogą nieść metaforyczny przekaz i wiele mówić o jego reakcjach emocjonalnych. W terapii proponowanej przez Polskie Stowarzyszenie Tańcem i Ruchem sesja zazwyczaj: […] zaczyna się fizyczną rozgrzewką, podczas której pojawiają się tematy do dalszej pracy. Pracuje się z nimi (pacjentami) poprzez różne doświadczenia ruchowe proponowane przez terapeutę (samodzielne, w parach, w grupie). Można pracować z muzyką lub w ciszy, która pozwala na odnalezienie własnego rytmu. Podczas sesji jest również miejsce na komunikację słowną. Po doświadczeniu ruchowym terapeuta zaprasza pacjenta do refleksji nad sobą, nad tym, co się wydarzyło podczas ruchu, i zastanowienia się, jak można przełożyć to doświadczenie na codzienne życie.

Co takiego jest w poruszaniu się w rytm muzyki, że możemy nazwać je formą terapii? Już w czasach antycznych taniec spełniał wiele funkcji: „[…] był on dyscypliną naukową, był wykładnikiem kultu, ogólnym i społecznym przejawem życia, powszechnym obyczajem; traktowany był jako czynnik oczyszczający, umoralniający, jako lekarstwo dla duszy i ciała” (Drejer, 2015, za: Szczuka, 1970). Według Polskiego Towarzystwa Choreoterapii „terapia tańcem nie opiera się na nauce zasad technicznych, kroków czy kombinacji, można natomiast odnaleźć własny rytm i uwolnić się od codziennych napieć”. Na tej podstawie możliwe jest twierdzenie, że jedną z funkcji, jakie pełni taniec, jest funkcja relaksacyjna, rozluźniająca. Terapia tańcem i ruchem ma też na celu stworzenie akceptowalnych sposobów uwalniania fizycznego napięcia, niepokoju, stresu i stłumionych uczuć. Zajęcia ruchowe podnoszą sprawność psychofizyczną. Podczas tańca wyzwalane są czynniki hormonalne, stymulujące uwalnianie energii i pozwalające na uzyskanie zadowolenia (Kolb, Whishaw, 1985). Zmniejsza się niepokój, przychodzi odprężenie.

„Sesja terapeutyczna w psychoterapii tańcem i ruchem (…) jest odmienna od innych ze względu na język, jakim się posługujemy: jest to język ciała, a ruchy wykonywane przez pacjentów odzwierciedlają ich wewnętrzny stan, emocje i przeżycia.” wykonywane przez pacjentów odzwierciedlają ich wewnętrzny stan, emocje i przeżycia. Ważnym narzędziem terapeutycznym jest metafora ruchowa, która pozwala na wyrażenie tego, co za pomocą innej metody

13 Dominika Główka Psychoterapia w ruchu

Pionierka terapii tańcem Marian Chace stwierdziła, że „taniec jest komunikowaniem się i przez to zaspokaja ludzkie potrzeby”. Według niej w trakcie tańca pacjent doznaje relaksacji i stymulacji, co pozwala na ekspresję samego


siebie. Dzięki ruchom wykonywanym w trakcie tańca możemy wyrazić swoje emocje, które czasem zalegają gdzieś bardzo głęboko. Mogą to być silne uczucia negatywne, takie jak złość, które często najlepiej wyrzucać z siebie poprzez wysiłek fizyczny, pełniący funkcję oczyszczającą. Taniec pozwala nam na zwiększenie świadomości

się rozwijają. Ruch taneczny kształtuje u dziecka wiele cech składających się na jego osobowość, m.in.: spostrzegawczość, pamięć, koncentrację uwagi, szybką reakcję, koordynację wzrokowo-ruchową, wyobraźnię, orientację w przestrzeni. Celem takiej terapii dziecięcej jest przede wszystkim złagodzenie posiadanych kompleksów, wyzbycie

„Kinezjologia Edukacyjna wyróżnia się na tle innych form terapii, ponieważ jest oparta w głównej mierze na ćwiczeniach psychomotorycznych usprawniających ciało, aktywizujących system nerwowy, rozładowujących napięcia.”

siebie i świadomości relacji w grupie. Poprzez tę formę ruchu człowiek może wyrazić się bez słów. Rodzaj tańca, jaki wybieramy, wykonywane ruchy, dobierany przez nas strój mogą idealnie odzwierciedlić nasz stan psychiczny,

ujawnić naszą osobowość, temperament. Zajęcia taneczne najczęściej prowadzone są w grupach, dzięki czemu posiadają wyjątkową właściwość terapeutyczną, wpływają na integrację społeczną jednostki. Taniec w obecności grupy ludzi pozwala nam otworzyć się na innych uczestników zajęć, przezwyciężyć nieśmiałość, poczuć się częścią wspólnoty, uczy współpracy i cierpliwości. Terapia tańcem i ruchem spełnia też funkcję wychowawczą; uczy właściwych stosunków interpersonalnych, samokontroli, porozumiewania się z innymi (Sack, Zdybicka, 2005). Taniec może być aktywnością, która spaja grupę, zwłaszcza w momencie, gdy ta ma jakiś wspólny cel, np. występ przed publicznością czy udział w konkursie – wtedy relacje wewnątrzgrupowe mocno się zacieśniają. W obliczu takiego wyzwania, jakim jest turniej, członkowie nie tańczą już osobno, dla własnej przyjemności lub własnego rozwoju, lecz dla zasady: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Pojawia się współpraca, wsparcie, praca nad elementami, które poszczególnym tancerzom wychodzą słabiej. Gdy jedna osoba czegoś nie umie, cały zespół ćwiczy, by nadrobiła ona zaległości. Terapia tańcem zwana jest inaczej choreoterapią i zaliczamy ją do nurtu działań w obszarze sztuki wspomagającej rozwój dzieci i młodzieży. Celem jest uzyskanie harmonii ciała i umysłu w oparciu o podstawowe elementy tej sztuki, jakimi są rytm i ruch. Szczególnego znaczenia nabiera terapia taneczna w odniesieniu do dzieci. Manewry wykonywane podczas pląsów i układy taneczne zaspokajają ich potrzebę ruchu. Dzieci traktują to jako rozrywkę, nie zdając sobie sprawy, że dzięki tej zabawie tak intensywnie

14 Stimulus VII

się nieśmiałości i lęków, a tym samym – nabycie śmiałości współdziałania w grupie rówieśniczej (Drejer, 2015). Idealnie pasują tutaj słowa wypowiedziane przez Paula E. Dennisona, który jest twórcą Kinezjologii Edukacyjnej: „Ruch jest drzwiami do uczenia się” (za: Dzionek, Gmosińska, Kościelniak, Szwajkajzer, 2010, s. 7). Powstała w latach 1976–1980 metoda terapii i twórczej pracy z dziećmi oparta jest na znajomości wpływu wzorców ruchu na obszary mózgu odpowiedzialne za pamięć i zdolność uczenia się. Założenia Kinezjologii Edukacyjnej postulują, że ciało odgrywa integralną rolę w całej naszej aktywności intelektualnej, a zmysły karmią mózg informacjami z otoczenia, które są potrzebne do zrozumienia świata i z których korzysta się, aby otworzyć się na nowe możliwości. Ruch zaś zwiększa predyspozycje poznawcze, stymuluje procesy myślowe oraz wspomaga rozwój (Kalinowska). Kinezjologia Edukacyjna wyróżnia się na tle innych form terapii, ponieważ jest oparta w głównej mierze na ćwiczeniach psychomotorycznych usprawniających ciało, aktywizujących system nerwowy, rozładowujących napięcia. Stosowana jest zarówno w pedagogice specjalnej (dysleksja, dysgrafia, ADHD itp.), jak i w pracy z dziećmi wybitnie zdolnymi (aby wspomóc ich intelekt). Technika ta zwana jest także Gimnastyką mózgu (Zieja, 2015). Dzieci wykonują podczas takiej terapii serię ćwiczeń, które wpływają na pobudzenie mózgu i układu nerwowego. Cele metody to m.in. ożywienie mechanizmów swobodnego rozwoju, wykorzystanie naturalnych sposobności uczenia się (koordynacji i nawyków), integracja funkcji półkul mózgowych, połączenie funkcji poziomów rozwoju mózgu, rozwój ruchowy, emocjonalny i intelektualny (Zieja, 2015, za: Olesiak, 2014). Jest czymś fenomenalnym to, ile dzieci mogą zyskać, jak bardzo mogą usprawnić swoje, często zaburzone, działanie zmysłów (wzrok, słuch), koncentracji, pamięci oraz abstrakcyjnego myślenia w naturalny, bezinwazyjny farma-


kologicznie sposób – poprzez proste ćwiczenia ruchowe. (Zieja, 2015, za: Dennison, Dennison, 2004). Jednak ta metoda wzbudza także wiele kontrowersji. Jak pisze Renata Borowiecka (pedagog korekcyjny, terapeuta SI, terapeuta neurorozwoju INPP w Centrum Edukacji, Diagnozy i Terapii Psychologiczno-Pedagogicznej), metoda Dennisona opiera się w istocie na ciągle niepotwierdzonej naukowo ideologii. Dodatkowo autorka zadaje pytanie: „Czy uprawniona jest ingerencja w duchową sferę rozwoju dziecka?”, która jest zawarta w definicji: „Kinezjologia to nauka i praktyka związana z rozwojem osobowości dziecka i jego potencjału intelektualnego, emocjonalnego i duchowego”, a także: „Czy rodzice dzieci, które uczęszczają na zajęcia kinezjologii edukacyjnej, mają wystarczającą świadomość ingerencji w duchowe obszary życia ich dziecka?”. Ekspertyzy naukowe wielu autorytetów z różnych dziedzin (medycyny, socjologii, psychologii, teologii) oraz terapeutów i pedagogów specjalnych wykazują pseudonaukowy charakter kinezjologii edukacyjnej. Opracowana przez prof. dr hab. Annę Grabowską opinia dotycząca podstaw naukowych metody kinezjologii edukacyjnej oraz konsekwencji jej stosowania zawiera m.in. postulaty, że „założenia metody Dennisona nie są zgodne ze współczesną wiedzą dotyczącą funkcjonowania mózgu” czy „większość tez dotyczących wyników rzekomych badań naukowych, na których opiera się metoda, jest fałszywa”. Wśród tej krytyki występuje też postulat o pozytywnym znaczeniu, który brzmi: „Niektóre proponowane przez niego ćwiczenia ruchowe mogą przynosić pozytywne skutki, zwłaszcza w zakresie poprawy funkcji ruchowych i wzrokowo-motorycznych”. Należy zatem (ze względu na przywołaną krytykę) bardzo ostrożnie korzystać z metody Dennisona; nie oznacza to jednak, że jest ona kompletnie bezużyteczna. Metodą Dennisona i efektami, jakie przynosi, zainteresowała się Carla Hannaford, pedagog i jednocześnie neurofizjolog. Prowadzone przez nią badania naukowe potwierdziły skuteczność ćwiczeń (Kalinowska). Zatem zdania co do oceny tej metody są podzielone. Z pewnością ma ona swoje pozytywy, ale jednocześnie trzeba korzystać z niej ze wzmożoną ostrożnością, bez nadmiernej ingerencji w sferę duchową pacjenta/klienta. Metoda Dennisona stosowana jest przede wszystkim w zajęciach terapeutycznych z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, ale również z uczniami posiadającymi deficyty uwagi, zaburzenia zachowania (lęk, agresja), zaburzenia psychiczne i emocjonalne. Ćwiczenia zaproponowane przez Paula i współpracujacą z nim żonę zostały podzielone na cztery części. Pierwsza z nich to ćwiczenia wprowadzające; następnie gimnastyka rozciągająca mięśnie ciała; kolejne są ćwiczenia energetyzujące; na koniec zaś

15 Dominika Główka Psychoterapia w ruchu

trening pogłębiający (Zieja, 2015, za: Dennison, Dennison, 2003a). Podstawowy schemat zajęć wprowadzających ma za zadanie stworzyć właściwy rytm pomiędzy ciałem a mózgiem. Stan ten nazywany jest rytmizacją. Czynności proponowane w ramach Kinezjologi Edukacyjnej są bardzo różnorodne, mają interesujące nazwy, np. „Sowa” lub „Kapturek myśliciela”, i pobudzają do działania niemal wszystkie części ciała. Przedstawione zostaną dwa z nich, które wzbudziły we mnie szczególnie zainteresowanie:

Energetyczne ziewanie (Zieja, 2015, za: Olesiak, 2014). Rysunek 23.

Punkty pozytywu (Zieja, 2015, za: Olesiak, 2014).


Rysunek 24. Energetyczne ziewanie: ćwiczenie wykonuje się poprzez położenie obu rąk na połączeniu żuchwy i szczęki. Polega ono na masowaniu tych obszarów przy równoczesnym szerokim otwieraniu, a następnie zamykaniu ust (Rysunek 23). Najlepiej w trakcie zadania głęboko oddychać i wydawać dźwięki zbliżone do ziewania. Ćwiczenie wykonuje się przynajmniej przez 30 sekund. Ten prosty trening usprawnia komunikację, skupienie, ekspresję mowy, wpływa odprężająco, oddziałuje na percepcję sensoryczną, motoryczne funkcje oczu i mięśni oraz umiejętność wybierania potrzebnej informacji. Działa pozytywnie także na głośne czytanie, twórcze pisanie i wystąpienia publiczne (Zieja, 2015, za: Dennison, Dennison, 2004). Punkty pozytywu: to ćwiczenie polega na delikatnym dotykaniu punktów, które znajdują się na czole w połowie odległości między brwiami a linią włosów (Rysunek 24). Oczy powinny być zamknięte. Należy pomyśleć o sytuacji stresowej. Czoło powinno być tak długo masowane, aż emocje towarzyszące złym wspomnieniom opadną. Wykonanie tego zadania działa pozytywnie na myślenie, rozluźnia, poprawia komunikację, wspomaga pamięć, dodaje pewności siebie, wzmacnia czołowe części mózgu, wpływa na procesy nauki pisania, matematyki oraz pamięci długotrwałej (Zieja, 2015, za: Dennison, Dennison, 2004). Kinezjologia edukacyjna jest bardzo nowoczesnym, ale sprawdzonym już w praktyce systemem rehabilitacji ruchowej, wspomagającym także funkcje pamięci i sprawności mózgu. Od dzieci pięcio- i sześcioletnich wymaga się na zajęciach edukacyjnych ogromnej pracy umysłowej przy jednoczesnej silnej samokontroli, co może przyczyniać się u niektórych do pewnych zaburzeń. Powoduje to frustrację, lęk i strach, blokuje radość ze zdobywania nowej wiedzy, hamuje rozwój, spontaniczność i twórcze myślenie. W sytuacji stresu ciało napina się, a w wyniku tego włączają odruchy „ochronne”. W takiej sytuacji aktywizowane są przede wszystkim tylne partie mózgu, w których zaczynają działać mechanizmy przetrwania. Blokowany jest przepływ informacji do przednich części mózgu, gdzie mogą być one przetwarzane w jego przyczynowo-warunkujących obszarach. Stres, włączony „odruch ochronny”, powoduje zawężenie pola uwagi, a więc w konsekwencji ograniczenie możliwości poznawczych. Wiele z tych zachowań automatycznie przenosimy w dorosłość (Zieja, 2015). W dzisiejszych czasach, gdy nauka i rozwój są niemożliwe bez używania komputera i Internetu, dzieci przeznaczają mnóstwo czasu na gry, oglądanie filmów, odwiedzanie portali społecznościowych. Większość powyższych czynności wykonywanych jest w pozycji siedzącej, bez ruchu mającego zbawienny wpływ na ich rozwój.

16 Stimulus VII

Podsumowując, należy stwierdzić, że warto w swoim codziennym życiu wykonać chociaż kilka ćwiczeń, bo jak mówi Dennison: „Aby myśleć, tworzyć i uczyć się – ludzie muszą się ruszać. Uczenie się, myślenie, twórczość i inteligencja to procesy nie tylko mózgu, ale całego ciała” (Zieja, 2015, s. 46).

Literatura cytowana: Dobrowolski, K. (1958). Chłopska kultura tradycyjna. Próba zarysu na podstawie materiałów źródłowych XIX i XX w. z południowej Małopolski. Etnografia Polska. Drejer, F. (2015). Ekspresja ruchowa jako regulator stanów emocjonalnych u dzieci i młodzieży. W: L. Albański (red.), Terapia w pracy z uczniem ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (t. 1, s. 53–59). Jelenia Góra: Karkonoska Państowa Szkoła Wyższa w Jeleniej Górze. Dzionek, E., Gmosińska, M., Kościelniak, A., Szwajkajzer, M. (2010). Kinezjologia edukacyjna. Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls”. Janus, D. (2007). Historyczne początki psychoterapii. Pozyskano z: http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=269. Kalinowska, M., Kinezjologia edukacyjna Dennisona. Pozyskano z: http://sp275.waw.pl/wp-content/uploads/2011/11/Kinezjologia -edukacyjna-Dennisona-mgr-M.Kalinowska.pdf. Kokoszka, A., Drozdowski, P. (red.). (1990). Wprowadzenie do psychoterapii. Kraków: Akademia Medyczna im. M. Kopernika w Krakowie. Kolb, B., Wishaw, I. Q. (1985). Fundamentals of human neuropsychology. New York: W.H. Freeman and Company. Koziełło, D. (2002). Taniec i psychoterapia. Poznań: KMK Promotions. Porczyk, S., Czym jest psychoterapia?. Pozyskano z: http://stanislaw. porczyk.eu/czym_jest_psychoterapia/. Sack, B., Zdybicka, M. (2005). Taniec w rewalidacji dziecka niepełnosprawnego. Pozyskano z: http://www.edukacyjne.dyskursy.univ. szczecin.pl/taniec.htm. Szczuka, W. (1970). Gest sceniczny. Warszawa: Wyd. CPARA. Zieja, E. (2015). Kinezjologia edukacyjna jako metoda terapii w pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. W: L. Albański (red.), Terapia w pracy z uczniem ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Jelenia Góra: Karkonoska Państowa Szkoła Wyższa w Jeleniej Górze.


W

Wyzwanie psychoterapeuty, czyli trudna sztuka prowadzenia terapii Emilia Latała Fotografia: Ashton Doyle

Praca z pacjentami klinicznymi stawia terapeutę w obliczu wyzwania, stanowi ona swoisty test kompetencji i umiejętności. Poznanie pacjenta potrzebującego pomocy, ustalenie kontraktu, przeprowadzenie szeregu badań czy w końcu właściwa diagnoza mogą nastręczać wiele – większych lub mniejszych – trudności. Jednak w kontekście pracy z pacjentem na szczególną uwagę zasługuje psychoterapia, która ze względu na swoją złożoność, długi czas trwania i spoczywającą na terapeucie odpowiedzialność wydaje się szczególnym wyzwaniem. Jedna z najogólniejszych definicji psychoterapii określa ją jako metodę leczenia polegającą na intencjonalnym stosowaniu zaprogramowanych oddziaływań psychologicznych. W tym procesie niesienia pomocy ludziom z zaburzeniami psychogennymi oraz osobom, których problemy mają psychologiczne konsekwencje, wykorzystywana jest zarówno wiedza teoretyczna, jak i umiejętności psychoterapeuty. Za zasadniczy cel psychoterapii uważa się rozwój osobowości, przywrócenie zdrowia psychicznego oraz usunięcie chorobowych objawów pacjenta (Grzesiuk, 2005). Oddziaływania psychoterapeutyczne różnią się znacznie nie tylko w zakresie różnych orientacji teoretycznych, ale także w zależności od leczonego zaburzenia. W publikacji Carra (2009) odnaleźć można przegląd badań dotyczących efektywności rozmaitych rodzajów terapii w leczeniu zaburzeń różnego typu – znalazły się tam m.in. informacje o dużych sukcesach terapii poznawczej w leczeniu depresji, terapii behawioralnej w przypadku zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych czy behawioralnej terapii małżeństw przy problemach w relacjach partnerskich. Każde oddziaływanie tego rodzaju, jeśli ma być skuteczne, musi zostać dostosowane do specyfiki zarówno chorego – a więc jego rozpoznania chorobowego – jak i kontekstu psychospołecz-

nego, w którym funkcjonuje. Wobec tego, w zależności od symptomów choroby psychicznej, psychoterapeuta staje przed innego rodzaju wyzwaniem. Utalentowany specjalista, posługując się zręcznie swoją wiedzą oraz umiejętnościami, dobiera odpowiednie metody i modele pracy z pacjentem tak, by podjąć z nim jak najefektywniejszy rodzaj współpracy. Problemy pojawiają się, gdy pomimo podejmowanego wysiłku specyfika zaburzenia pacjenta istotnie wpływa na prowadzenie psychoterapii. W niniejszej pracy zaprezentowane zostaną trzy schorzenia, które z wyżej wskazanej przyczyny mogą okazać się dla terapeuty szczególnym wyzwaniem – na tyle ambitnym, by z przymrużeniem oka móc je nazwać próbą sił. Wybór właśnie tych zaburzeń spośród wielu możliwych podyktowany został ich szczególną ilustratywnością – każde z nich ze względu na swoje specyficzne objawy pokazuje nieco inne oblicze trudności, które mogą się pojawić podczas prowadzenia psychoterapii chorujących na nie osób. Uważam, że wspomniana właściwość podanych poniżej przykładów sprawia, że stają się one obiecującym obiektem rozważań.

Szał aktywności, czyli próby okiełznania manii Pierwszym z prezentowanych zaburzeń będących niewątpliwym wyzwaniem dla psychoterapeuty jest zaburzenie afektywne dwubiegunowe (ChAD). DSM-IV określa je jako przewlekłe schorzenie objawiające się naprzemiennym występowaniem zróżnicowanych pod względem intensywności faz manii i depresji. Dla stanu depresji typowy jest smutek oraz marazm, natomiast dla stanu manii – euforia i nadaktywność. W przebiegu obu faz obserwuje się u pacjentów także inne objawy, zwłaszcza rozdrażnienie oraz niepokój (Jakuszkowiak-Wojten, Gałuszko-Węgielnik, Wojtas, 2012). Opisana specyfika choroby, oparta na ogromnej ambiwalencji stanów emocjonalnych pacjenta, a także zasobów

17 Emilia Latała Wyzwanie psychoterapeuty, czyli trudna sztuka prowadzenia terapii


energetycznych czy motywacji, stanowi o wyjątkowości oraz trudności leczenia tego zaburzenia.

związane z nim i wymieniane jako jeden z objawów tego stanu zaburzenia realistycznego myślenia (Carson i in., 2005).

„Za zasadniczy cel psychoterapii uważa się rozwój osobowości, przywrócenie zdrowia psychicznego oraz usunięcie chorobowych objawów pacjenta (Grzesiuk, 2005).”

Psychoterapia zaburzeń dwubiegunowych polega na leczeniu aktywnej fazy choroby (głównie depresji). Stosowana jest także na etapie remisji objawów, kiedy spełnia ważną rolę w zapobieganiu nawrotom choroby (Jakuszkowiak-Wojten i in., 2012). Tu pojawia się trudność, na którą chciałabym zwrócić szczególną uwagę, mianowicie występowanie psychoterapii tego zaburzenia głównie podczas fazy depresji, a nie w czasie trwania manii. Powody tego stanu rzeczy w rewelacyjnej książce pt. Niespokojny umysł – pamiętnik nastrojów i szaleństwa opisała Kay Jamison – znana profesor psychiatrii i autorka licznych prac na temat zaburzeń dwubiegunowych, a prywatnie osoba zmagająca się z ChAD. Jedną z ważnych składowych tej książki są relacje autorki, które poświadczają, że pacjentom w fazie manii trudno zrezygnować z korzyści związanych z jej objawami, dlatego zaprzestają w tym czasie uczestnictwa w leczeniu. Jakkolwiek paradoksalnie zabrzmieć mogłyby te słowa, warto poddać je analizie. Symptomy, takie jak wzmożone poczucie własnej wartości, zmniejszona potrzeba snu, wrażenie przyśpieszenia myśli, nasilenie aktywności ukierunkowanej na cel, pobudzenie psychoruchowe (któremu nie towarzyszy poczucie zmęczenia) oraz zaabsorbowanie przyjemnościami (Carson, Mineka, Buther, 2003) mogą okazać się po jałowym czasie depresji okresem niezwykle płodnym intelektualnie, a także stymulującym społecznie i emocjonalnie. Przykładów tej zależności nie trzeba daleko szukać – twórcy, o których wiemy, że zmagali się z ChAD to m.in. Vincent van Gogh czy Ernest Hemingway. Jamison wielokrotnie podkreślała w swojej książce, że pomimo świadomości krótkotrwałości manii oraz licznych, niekorzystnych konsekwencji często w trakcie jej trwania rezygnowała z regularnego przyjmowania stabilizatorów nastroju i wizyt u psychoterapeuty, by móc w pełni wykorzystać oferowane przez chorobę możliwości. Okresy manii owocowały wzmożoną aktywnością akademicką autorki. To wtedy powstawały artykuły, rozdziały w książkach i projekty badań. Rezygnacja z korzystania z leczenia ChAD wiąże się jednak nie tylko z odczuwanymi przez pacjenta korzyściami płynącymi ze stanu manii. Znaczenie mogą mieć także

18 Stimulus VII

Trudno wykluczyć możliwość, że to one w dużym stopniu wpływają na podejmowane przez chorych decyzje. W jednej ze swoich publikacji Jamison (1970) wskazała także na „brak współpracy w leczeniu” jako istotny element niepowodzeń terapeutycznych. Czynnik ten według zaproponowanej przez Jamison klasyfikacji może być wywołany przez pierwiastki specyficzne dla choroby, zmienne związane z leczeniem (wprowadzenie reżimu terapeutycznego, wystąpienie objawów niepożądanych), kwestie dotyczące samego pacjenta (postawy wobec leczenia i przekonań na temat choroby np. niskiej szkodliwości fazy manii), a także zmienne powiązane z lekarzem/terapeutą (przekonania na temat choroby oraz jej leczenia). Wszystkie opisane elementy – a więc swego rodzaju korzyści płynące z przeżywania stanu manii oraz zaburzenia realistycznego myślenia, a także „brak współpracy w leczeniu” – mogą w znaczący sposób oddziaływać na motywację pacjenta do uczestniczenia w psychoterapii.

Pogranicze choroby, czyli osobowość do wymiany Kolejnym testem dla psychoterapeuty może stać się praca z osobą o zdiagnozowanym zaburzeniu osobowości z pogranicza (borderline), dla którego charakterystyczne jest przejawianie zachowań impulsywnych, demonstrowanie labilności emocjonalnej, a także skłonności do zachowań autoagresywnych (Wrońska, 2007). Rozważając trudności związane z pracą z pacjentami cierpiącymi na to schorzenie, warto zwrócić uwagę na to, że osoby z tego typu problemami – a według badań znacznie częściej są to kobiety (Kaplan, Sadock, 2004) dysponują zaburzonym obrazem samego siebie oraz nie potrafią nawiązywać głębokich relacji uczuciowych. Budowanie relacji poważnie zakłócane jest przez problemy z kontrolą gniewu, chwiejne nastroje, a także niestabilne postrzeganie otaczających pacjenta osób, wahające się od ich idealizacji do skrajnej dewaluacji (Oldham i in., 2010). Oprócz tego osoby te cechuje ambiwalencja w zakresie poszukiwania bliskości (której pragną ze względu na poczucie samotności) i jednoczesne jej odrzucanie, wynikające z będącego symptomem tego zaburzenia strachu przed porzuceniem (Mandal, Kocur, 2013). Wspomniana zawiłość


jest pierwszym przyczynkiem do kłopotów w psychoterapii pacjentów z tym schorzeniem: gorące pragnienie bliskości połączone z usilnym jej unikaniem poważnie utrudnia funkcjonowanie społeczne zwłaszcza w kontekście relacji interpersonalnych. Te trudności znajdują odzwierciedlenie w nawiązywanej z pacjentem interakcji terapeutycznej – tak jak i inne budowane przez osobę cierpiącą na BPD relacje może cechować ją powierzchowność oraz nastawienie na zaspokojenie przez pacjenta swoich potrzeb. Dodatkowym wyzwaniem dla terapeuty mogą okazać się agresywne postawy pacjentów z borderline, a także ich nierealne oczekiwania oraz przejawiana ekscentryczność. Praktykom znany jest też niezwykły „talent” przejawiających to zaburzenie

wyzwaniem w psychoterapii, jest zaburzenie dysocjacyjne tożsamości. To schorzenie – oznaczane skrótem DID – charakteryzuje obecność dwóch lub więcej osobnych tożsamości i stanów osobowości, które okresowo przejmują kontrolę nad zachowaniem, poznaniem oraz emocjami jednostki (Ringrose, 2011). Pacjentów cierpiących na tę chorobę charakteryzuje również niepamięć ważnych i obszernych informacji ze swojego życia, która wiąże się z tym, że współistniejące odrębne tożsamości posiadają niezależne od siebie wspomnienia. Zaskakujący może być też fakt, że poszczególne „osobowości” mogą różnić się w zakresie inteligencji, ciśnienia krwi, alergii czy preferencji seksualnych (Rosenhan, Seligman, 1994). Niezwykle

„Jamison wielokrotnie podkreślała w swojej książce, że pomimo świadomości krótkotrwałości manii oraz licznych, niekorzystnych konsekwencji często w trakcie jej trwania rezygnowała z regularnego przyjmowania stabilizatorów nastroju i wizyt u psychoterapeuty, by móc w pełni wykorzystać oferowane przez chorobę możliwości.”

osób, tj. umiejętność prowokowania konfliktów w swoim otoczeniu, a więc także wśród personelu medycznego (Mandal, Kocur, 2013). Innym zagrożeniem w prowadzeniu psychoterapii pacjentów z osobowością z pogranicza jest fakt doświadczania przez nich intensywnych i niestabilnych stanów emocjonalnych, które, cechując się dramatyzmem, nierzadko doprowadzają do samookaleczeń oraz targania się na swoje życie, będącego w pewnych wypadkach zakamuflowaną próbą manipulacji. Udokumentowana w licznych badaniach gotowość oraz sprawność w wywieraniu wpływu na innych ludzi połączona z dążeniem do realizacji własnych celów stanowi kolejny czynnik –wyzwanie dla psychoterapeuty. Badania pokazują, że manipulacje stosowane przez pacjentów z BPD mają charakter obronny: wynikają raczej ze strachu, desperacji i bezsilności, aniżeli ze złośliwości czy premedytacji (Mandal, Kocur, 2013). Niezależnie od ich genezy w połączeniu z impulsywnością oraz ambiwalencją w zakresie potrzeby bliskości, stanowią syndrom znacznie utrudniający prowadzenie efektywnej psychoterapii.

Pojedynczy pacjent, choć może jest ich wielu – czyli dylematy dysocjacyjne Ostatnim zaburzeniem, na jakie pragnę zwrócić uwagę w kontekście chorób psychicznych będących szczególnym

ciekawym doniesieniem jest w tym kontekście przypadek niewidomej pacjentki chorującej na DID, która po 15 latach życia z błędną diagnozą ślepoty korowej w toku psychoterapii dysocjacyjnego zaburzenia osobowości odzyskała wzrok. Co ciekawe, możliwość widzenia odzyskiwały stopniowo jej kolejne tożsamości (Strasburger, Waldvogel, 2015). Trudności i wyzwania dotyczące pracy z tego rodzaju zaburzeniem – opisane zarówno ze strony pacjenta cierpiącego na DID, jak i jego psychiatry oraz psychoterapeuty – zostały doskonale przedstawione w książce 11 x ja – moje życie z osobowością mnogą1 autorstwa Roberta Oxnama. Ta niewiarygodna opowieść unaocznia skalę problemów związanych z wyżej wymienionymi objawami chorobowymi. Podstawowy problem dla wielu psychoterapeutów stanowić może już nieprawdopodobnie sztywna konsekwentność w postrzeganiu pacjenta w ściśle określony sposób – nie jako zbioru odrębnych osób mających to samo ciało, ale jako jednej osoby z tożsamościami dzielącymi się odpowiedzialnością za codzienną aktywność. Uzmysłowienie sobie potrzeby traktowania chorego niczym całości stanowi punkt wyjścia prowadzenia efektywnej psychoterapii, o ile towarzyszy mu świadomość związanych 1

„Osobowość mnoga” to przestarzała już nazwa DID.

19 Emilia Latała Wyzwanie psychoterapeuty, czyli trudna sztuka prowadzenia terapii


z tym konsekwencji, m.in. konieczności uznawania odpowiedzialności pacjenta za całość prezentowanych przez niego zachowań, także tych, o których informacje przesłania amnezja czy tych związanych z deficytami kontroli nad samym sobą. Przedstawiony sposób ujmowania takiej osoby jest niezbędny w obliczu konieczności stopniowej

miały na celu zademonstrowanie czytelnikom skali oraz wagi związanych z podjętymi w artykule zaburzeniami wyzwań psychoterapeutycznych. W tym miejscu chciałabym także zaznaczyć, że w mojej opinii każda psychoterapia ze względu na swój indywidualny charakter oraz specyfikę objawów, w zmaganiu z którymi pomaga pacjentowi, wiąże

„Innym zagrożeniem w prowadzeniu psychoterapii pacjentów z osobowością z pogranicza jest fakt doświadczania przez nich intensywnych i niestabilnych stanów emocjonalnych, które, cechując się dramatyzmem, nierzadko doprowadzają do samookaleczeń oraz targania się na swoje życie, będącego w pewnych wypadkach zakamuflowaną próbą manipulacji.”

integracji funkcjonujących tożsamości – niezwykła czujność i konsekwentność w realizowaniu opisanego podejścia przejawiana przez psychoterapeutę może z czasem doprowadzić do realnej poprawy komunikacji i koordynacji pomiędzy funkcjonującymi dotychczas odrębnie tożsamościami (International Society for the Study of Trauma and Dissociation, 2011). Inną wartą rozważenia trudnością jest pojawiająca się w związku z postawieniem diagnozy DID oraz wyjaśnieniem etiologii choroby niepewność pacjenta dotycząca realności oraz nierealności swoich doświadczeń. Jako genezę dysocjacyjnych zaburzeń tożsamości wskazuje się przebytą w dzieciństwie traumę lub kryzys. Najczęściej ma to podłoże seksualne bądź wiąże się z tematyką śmierci (Rosenhan, Seligman, 1994). Konfrontacja z przebytą i dotychczas zagłuszaną krzywdą, epizody amnezji czy relacje terapeuty dotyczące objawiających się symptomów choroby sprzyjają wystąpieniu poczucia zagubienia oraz nierealności przeżywanych przez pacjenta problemów (Ringrose, 2011). Skutkiem tego rodzaju niepewności może być zarówno chęć przerwania terapii, jak i tendencje autoagresywne czy samobójcze. Zaradzenie tego rodzaju skłonnościom oraz wsparcie pacjenta podczas oswajania się z chorobą niewątpliwie należy uznać za duże osiągnięcie zawodowe. Podsumowując przedstawione problemy w prowadzeniu psychoterapii opisanych zaburzeń, warto zauważyć, że są to jedynie przykłady trudności, z jakimi borykają się pacjenci i pracujący z nimi psychoterapeuci. Wybrałam je spośród wielu możliwości ze względu na ich złożoność i wspominaną we wstępie ilustratywność. Podane przykłady

20 Stimulus VII

się z innymi, równie ciekawymi, co ambitnymi wyzwaniami. Wystarczy wspomnieć prowadzenie psychoterapii zaburzeń psychotycznych, uzależnień czy choćby psychoterapię dzieci. W tym kontekście należy raz jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że praca psychoterapeuty z pacjentami, u których zdiagnozowano tak poważne zaburzenia, jest niewątpliwym sprawdzianem kompetencji, ale także fascynującą szansą zgłębiania ludzkiej natury i nieporównywalną do żadnej innej możliwością niesienia chorym realnej pomocy. W trosce o zdrowie pacjentów, a także w związku z potrzebą przestrzegania zasad etyki zawodu psychoterapeuty warto podjąć refleksję nad fundamentalnymi kwestiami związanymi z prowadzeniem psychoterapii. Pierwszym krokiem ku osiągnięciu sukcesu terapeutycznego, oraz komfortu pracy jest bez wątpienia zawarcie dobrego i starannie przestrzeganego kontraktu terapeutycznego. Dobrego, a więc opartego na dokładnym wywiadzie oraz analizie sytuacji i potrzeb pacjenta, a także możliwości psychoterapeuty. Starannie przestrzeganego, czyli konsekwentnie i precyzyjnie realizowanego. Kolejnym krokiem jest nieustanne rozwijanie przez psychoterapeutę swojej wiedzy z zakresu najnowszych odkryć w dziedzinie psychoterapii, nowości dotyczących pojawiających się metod czy sposobów pracy z pacjentem. Ustawiczny rozwój zawodowy musi pozostać niejako wpisany w specyfikę pracy psychoterapeuty ze względu na rozkwit badań psychologicznych i związanych z nimi, często przełomowych, odkryć. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że tak doskonalona wiedza oraz podnoszone kompetencje są najlepszą gwarancją owocnej pracy z pacjentem.


Rozważając komfort pracy psychoterapeuty i standardy relacji z pacjentem, nie można pominąć wątku regularnego korzystania z superwizji. Jej rola zdaje się wprost nieoceniona, zwłaszcza w przypadku zmagania się w psychoterapii z wyjątkowo „opornymi” zaburzeniami. Skorzystanie z tego rodzaju „doradztwa”, wypływające z chęci zapewnienia swoim pacjentom usług najwyższej jakości, pomaga terapeucie rozwinąć tkwiące w nim zasoby, a także stanowi czynnik wsparcia – wpływa korzystnie na regenerację sił, uzyskiwanie świeżego spojrzenia na prowadzoną terapię, a także motywowanie do dalszej pracy.

Literatura cytowana: Dobrowolski, K. (1958). Chłopska kultura tradycyjna. Próba zarysu na podstawie materiałów źródłowych XIX i XX w. z południowej Małopolski. Etnografia Polska. Drejer, F. (2015). Ekspresja ruchowa jako regulator stanów emocjonalnych u dzieci i młodzieży. W: L. Albański (red.), Terapia w pracy z uczniem ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (t. 1, s. 53–59). Jelenia Góra: Karkonoska Państowa Szkoła Wyższa w Jeleniej Górze. Dzionek, E., Gmosińska, M., Kościelniak, A., Szwajkajzer, M. (2010). Kinezjologia edukacyjna. Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls”. Janus, D. (2007). Historyczne początki psychoterapii. Pozyskano z: http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=269.

Czy istnieje zatem uniwersalny przepis na prowadzenie efektywnej terapii nawet tak trudnych zaburzeń? Wydaje się, że można wskazać jeden, prawdopodobnie intuicyjnie znany: dostosowanie ustawicznie zdobywanej wiedzy i umiejętności do indywidualnej specyfiki przypadku każdej osoby połączone ze sporą dawką uważności, konsekwentności oraz dbałości o komfort pracy daje nadzieję – zarówno klinicystom, jak i ich pacjentom – na przezwyciężenie każdej pojawiającej się trudności.

psychoterapii. Kraków: Akademia Medyczna im. M. Kopernika w Krakowie. Kolb, B., Wishaw, I. Q. (1985). Fundamentals of human neuropsychology. New York: W.H. Freeman and Company. Koziełło, D. (2002). Taniec i psychoterapia. Poznań: KMK Promotions. Porczyk, S., Czym jest psychoterapia?. Pozyskano z: http://stanislaw. porczyk.eu/czym_jest_psychoterapia/. Sack, B., Zdybicka, M. (2005). Taniec w rewalidacji dziecka niepełnosprawnego. Pozyskano z: http://www.edukacyjne.dyskursy.univ. szczecin.pl/taniec.htm. Szczuka, W. (1970). Gest sceniczny. Warszawa: Wyd. CPARA. Zieja, E. (2015). Kinezjologia edukacyjna jako metoda terapii w pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Kalinowska, M., Kinezjologia edukacyjna Dennisona. Pozyskano z:

W: L. Albański (red.), Terapia w pracy z uczniem ze specjalnymi

http://sp275.waw.pl/wp-content/uploads/2011/11/Kinezjologia

potrzebami edukacyjnymi. Jelenia Góra: Karkonoska Państowa

-edukacyjna-Dennisona-mgr-M.Kalinowska.pdf.

Szkoła Wyższa w Jeleniej Górze.

Kokoszka, A., Drozdowski, P. (red.). (1990). Wprowadzenie do

21 Emilia Latała Wyzwanie psychoterapeuty, czyli trudna sztuka prowadzenia terapii


D

Dwa oblicza traumy Michał Stachera

Gdy pyta się małe dzieci o to, kim chciałyby zostać w przyszłości, można uzyskać wielorakie odpowiedzi. Ja sam miałem różne fazy pomysły – od weterynarza, przez lekarza, aż do muzyka. Skończyłem jako student psychologii. Gdzie popełniłem błąd? Pomimo tych wielu wizji przyszłości przyznaję, że widmo bycia policjantem lub strażakiem migotało mi gdzieś z tyłu głowy. Wtedy liczyła się pomoc ludziom oraz sprawianie przyjemności dorosłym, którzy na wieść, iż ten oto stojący przed nimi młody, pełen perspektyw człowiek chce poświęcić swoje życie i czas dla innych, okazywali aprobatę oraz uznanie. Uśmiech politowania czy głosy sprowadzające na ziemię były wtedy, naprawdę, frakcją mniejszościową. Zastanawiające, dlaczego wszyscy mieli takie dobre zdanie o tych zawodach. Po pierwsze, samo dostanie się do tego typu służb jest obecnie dość trudne. Przykładowo, aby zostać strażakiem, trzeba posiadać znajomość chemii, fizyki i biologii, oczywiście odpowiednio udokumentowane – liczy się głównie matura. Następnie należy wykazać się nieprzeciętną sprawnością fizyczną – odpowiedni czas w biegach, podciąganie nachwytem i tym podobne ćwiczenia trzeba robić niemalże od niechcenia, najlepiej wyklaskując w międzyczasie rytm, według którego wykonuje się te wszystkie czynności, jakich nie powstydziliby się greccy tytani. Ważna jest nie tylko szybkość i siła, ale również technika. Po drugie, taka praca jest bardzo obciążająca i wymaga stalowych nerwów. Samo przejście testów psychologicznych na szeregowego policjanta jest kłopotliwe, bo po 124. pytaniu kwestionariusza połowa zainteresowanych nie wie już, jak się nazywa, a co dopiero, czy ich odpowiedź jest pożądana. A takiej przecież chcą udzielić, skoro zależy im na zakwalifikowaniu się. Po trzecie, kokosów z tej pracy nie ma. Co prawda w niektórych służbach dobre emerytury czy inne świadczenia mogą rekompensować straty psychiczne, ale nie stanowi to wcale reguły. A pensja zwykle szału nie robi.

22 Stimulus VII

Nina Ogińska-Bulik, Dwa oblicza traumy. Negatywne i pozytywne skutki zdarzeń traumatycznych u pracowników służb ratowniczych, Wydawnictwo Difin, Warszawa 2015.


Do tych wszystkich czynników dochodzi kolejny, który właściwie zawsze towarzyszy zawodom zaufania publicznego – stres. Chociaż jest na niego narażony w naszym wiecznie zabieganym społeczeństwie prawie każdy, to u służb mundurowych ma on zupełnie inny wymiar. Oprócz zwykłego, ciągłego stresu pracownicy ci są również narażeni na sytuacje traumatyczne. Policjanci niejednokrotnie muszą oglądać sceny rodem z najgorszych thrillerów, strażacy spalone zwłoki widzą zapewne częściej niż reklamy w telewizji, a ratownicy medyczni toczą ciągłą, bardzo nierówną walkę z kostuchą o kady pojedynczy wdech i wydech pacjentów, do których są wzywani. Zaburzenia związane ze stresem zostały zbadane i opisane w kategoriach medycznych przez amerykański system klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, DSM-IV) oraz Międzynarodową klasyfikację chorób i procedur medycznych (International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems, ICD). Można tam odnaleźć zarówno zaburzenia związane ze stresem przewlekłym, jak i wywołane konkretną sytuacją, np. Post Traumatic Stress Disorder (PTSD). To właśnie o jego wpływie traktuje książka prof. dr hab. Niny Ogińskiej-Bulik pt. Dwa oblicza traumy. Negatywne i pozytywne skutki zdarzeń traumatycznych u pracowników służb ratowniczych (2015). Oprócz tej konkretnej pozycji na liście publikacji napisanych przez Panią Kierownik Zakładu Psychologii Zdrowia Uniwersytetu Łódzkiego znajdują się również: Pozytywne skutki wydarzeń traumatycznych, czyli kiedy łzy zamieniają się w perły (2013), Osobowość. Stres a zdrowie (2010) oraz Stres zawodowy w zawodach usług społecznych (2006). Tak bogaty dorobek pozwala przypuszczać, że jego autorka doskonale zna temat, który porusza. Zwłaszcza, że recenzowana przeze mnie książka bada go w sposób naprawdę kompleksowy. Książka pt. Dwa oblicza traumy rozpoczyna się od ogólnego opisu popularnych koncepcji stresu i jego konsekwencji w pracy służb ratowniczych, by potem poruszyć zagadnienie stresu traumatycznego. Zarówno jeden, jak i drugi temat w moim odczuciu został wyczerpująco opracowany – ilość przytoczonych koncepcji oraz ich omówienie są prężne jak muskuły młodego strażaka. Pada większość znaczących nazwisk, których właściciele wnieśli nieoceniony wkład do próby zrozumienia tych zjawisk. Opisano dosłownie wszystko – historię klarowania i ugruntowywania się pojęcia stresu traumatycznego jako wiarygodnego konstruktu psychologicznego, rozpowszechnionego i występującego w służbach ratowniczych, czynniki warunkujące jego występowanie, a także mechanizmy rozwoju, terapie oraz sposoby zapobiegania mu. Z lektury

23 Michał Stachera Dwa oblicza

nie można wywnioskować, jaka jest orientacja autorki, która zachowuje obiektywizm; uwagę zwraca ona w równym stopniu na kwestie środowiskowe, jak i predyspozycje biologiczne. Szczególnie podkreślone jest znaczenie poznawczej interpretacji traumatycznych zdarzeń i zasobów osobistych jednostki. Zauważyłem lekką niekonsekwencję profesor Ogińskiej -Bulik – negatywne skutki traumy są opisane w tym samym rozdziale co całość zjawiska, pozytywnym zaś poświęcony został osobny rozdział. Być może jest to spowodowane chęcią podkreślenia faktu, że wbrew powszechnej opinii nawet z najgorszej traumy mogą wyniknąć pozytywne konsekwencje dla jednostki, a nieprzyjemne wydarzenia dają szansę na wystąpienie ciekawego zjawiska potraumatycznego wzrostu. Ostatni rozdział opisuje własne badania autorki. Przeprowadziła je na trzech grupach badawczych: policjantach, strażakach i ratownikach medycznych. Można się z nich dowiedzieć, która grupa jest najbardziej narażona na PTSD, jakie zasoby osobiste pomagają poradzić sobie z potraumatycznym stresem oraz jaki jest związek między negatywnymi a pozytywnymi skutkami traumy. Wszystko przedstawiono jasno i przejrzyście. Mówią, że ból uszlachetnia. Moim zdaniem to nieprawda – każdy chciałby być szlachetny, a mimo to większość zdrowych na umyśle ludzi unika bólu, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Dlatego motywacje ludzi, którzy z własnej woli się na niego narażają, są dla mnie niejasne. Masochiści? Psychopaci szukający emocji? A może po prostu to satysfakcja i profity z pracy rekompensują im zabawę w kotka i myszkę ze śmiercią? W każdym razie – o ile ich motywacje pozostają niesprecyzowane, to jasne jak słońce w dzień polarny jest jedno – żeby przetrwać w tej pracy, trzeba mieć predyspozycje i pomoc z zewnątrz, bo niełatwo patrzeć na czyjąś śmierć, wiedząc, że choć walczyło się dzielnie, to czas skapitulować. Czyli ostatecznie, jak prawie zawsze (zawsze?) w psychologii, z połączenia natury i środowiska otrzymujemy to, kim jesteśmy.


R

Rewizja psychoanalizy Michał Stachera Erich Fromm, Rewizja psychoanalizy, Wydawnictwo Vis-à-vis/Etiuda, Kraków 2015. Bohaterowie: A.P. – Andrzej Pytalski S. – Sekretarka E.F. – Erich Fromm Andrzej Pytalski siedział w swoim biurze. Jako redaktor naczelny miał je duże i przytulne. Od dawna nie robił wywiadów, ponieważ wolał to zostawić młodszym, a sam zajął się zarządzaniem redakcją. Tym razem postanowił osobiście przeprowadzić rozmowę, ponieważ długo czekał na ten moment. Po trudnych poszukiwaniach, paru zwątpieniach i wielu, wielu nieudanych podchodach dostał od świętego Piotra tak bardzo wyczekiwany numer do Olam ha-by – zaprzyjaźnionego nieba przeznaczonego dla Żydów. Podniósł słuchawkę telefonu tak starego, że już nawet nie był vintage, i okrągłym pokrętłem wykręcił numer z kartki. (sygnał) S.: Dzień dobry, Olam ha-ba. W czym mogę służyć? A.P.: Dzień dobry, Andrzej Pytalski z dziennika Psychologia to potęga. Chciałem zapytać, czy rezyduje u państwa Erich Fromm, znany socjolog, psychoanalityk i filozof? S.: A tak, mamy takiego, chyba ze 35 lat temu wpadł z wizytą i został na dłużej. Teraz gra w karty z Mojżeszem, Stanleyem Kubrickiem i Abrahamem Maslowem. W jakiej sprawie pan dzwoni? A.P.: Ostatnio ukazało się nowe wydanie Rewizji psychoanalizy, jednego z największych dzieł Fromma. Z tej okazji chciałbym z nim porozmawiać na temat książki i jego poglądów. S.: Zawołam go do telefonu. (dłuuuuuuugie czekanie) E.F.: Kto to się dobija?! Już fulla miałem i chciałem sprawdzić tego starucha z laską, aż tu nagle Miriam coś mówi, że wywiad, że psychoanaliza, że wołają. No ale dobra, jestem. Z kim mam przyjemność? A.P.: Dzień dobry, Andrzej Pytalski z dziennika Psychologia to potęga. Na początku chciałem podziękować za oderwanie się od swoich obowiązków i powiedzieć, że to zaszczyt rozmawiać z takim tuzem… E.F.: Dobra, synu, tę wazelinkę to dla swojego chłoptasia

24 Stimulus VII

zachowaj. Do rzeczy, bo Salinger czeka na górze z posypanym koksem, a panienki do drzwi pukają. A.P.: Dobrze więc. Z okazji nowego wydania Rewizji psychoanalizy chciałbym chwilę z panem porozmawiać o tej książce, pańskich poglądach i różnych aspektach specyficznego nurtu, który pan reprezentuje. E.F.: Bardzo mi miło, zwłaszcza że siedzę tu już od jakiegoś czasu i myślałem, że psychoanaliza umarła. Nawet reprezentowany przeze mnie nurt humanistyczny, który nie jest tak pesymistyczny jak wersja Zygusia. A.P.: Dokładnie. Jestem świeżo po lekturze i pozostaję pod dużym wrażeniem pana poglądów. Psychoanaliza Freuda skupia się raczej na indywidualności jednostki, a jego podejście do psychiki jest mechanistyczne oraz bliskie fizjologii, biologii czy nawet fizyce. Te poglądy zmieniły oczywiście dużo i wytyczyły nowe ścieżki w psychologii, ale wydają się pomijać pewne aspekty funkcjonowania psychicznego. E.F.: Oczywiście, ma pan rację. Zygi był ogólnie w porządku, tylko taki trochę narcyzek. Jeżeli ktoś chciał wprowadzić zmiany do jego teorii, to albo odprawiał go z kwitkiem, twierdząc, że to już nie jest psychoanaliza, albo powoli trawił w sobie te poglądy, dodając je, często po wielu latach, do swojej wizji psychiki. Poza tym z pewnych źródeł


wynika, że był nałogowym kokainistą i cierpiał na depresję. Mogło być tak, że ze swoich największych lęków związanych z seksualnością ukuł teorię, którą zgeneralizował na całą ludzkość. To jest tylko sfera domysłów, niekoniecznie chcę się nią zajmować. Natomiast pragnę zwrócić uwagę na jeden fakt – Freud wychował się w społeczeństwie wiktoriańskim, które charakteryzowała między innymi seksualna pruderia. Jako że socjologia to mój konik i coś tam o niej wiem, wydaje mi się, że społeczeństwo jest bardzo ważnym aspektem naszego życia. Nie tylko społeczność rodzinna, jak u Zygusia, ale cały background jednostki. Oczywiście nie mogłem zanegować pewnych biologicznych determinantów, dlatego zsyntetyzowałem wszystko w socjobiologiczną orientację. Ważną rolę odgrywa w niej ewolucja w ujęciu historycznym – zmiany ewolucyjne nie są fizyczne czy fizjologiczne wewnątrz organizmu, lecz w psychice, i mają na celu dostosowanie go do życia w społeczności, w której się urodził. A.P.: Tak, taki wniosek wysnułem z pańskiego dzieła. E.F.: Powiedziałbym, że szacun, gdyby nie to, że napisałem go wprost w pierwszym rozdziale. A.P.: Przejdźmy może do innego zagadnienia. Cały drugi rozdział poświęcił pan dialektycznej rewizji psychoanalizy. Na czym ona polega? E.F.: Twierdzi pan, że przeczytał moją książkę, a tego nie wie? A.P.: Ja wiem, ale ten wywiad przeznaczony jest również dla laików tudzież ludzi niezaznajomionych z Pana poglądami, więc dobrze by było ogólnie powiedzieć, na czym polega ta koncepcja. Wtedy być może zainteresowalibyśmy odbiorców na tyle, że sami zechcą sięgnąć po książkę. E.F.: Niby powinno mi to być lotto, bo i tak jestem martwy, ale dobrze, niech słuszne idee nadal będą doceniane i niech krążą po świecie. We wspominanym przez pana rozdziale opisuję różne aspekty rewizji. Jeśli chodzi o przedmiot i metodę, to twierdzę, że rewizja nurtu freudowskiego powinna być dokonana w sześciu dziedzinach – teorii popędów, teorii nieświadomego, teorii społeczeństwa, teorii seksualności, teorii ciała oraz psychoanalitycznej terapii. Opisuję szczegółowo te aspekty, zwracając uwagę na fiksację na idolach, popędy nieświadome związane z seksualnością oraz wywołane przez nie mechanizmy obronne, na przykład tłumienie społeczne. Omawiam też seksualność w świetle społecznym. Dużo tego „społecznego” u mnie, ale cóż, tak postrzegam te sprawy. Jeśli chodzi o psychoterapię, to prawie w całości zgadzam się z podejściem Lainga i jego skrajnie humanistycznym poglądem, że musi ona „stać się wytrwałym dążeniem dwojga ludzi do odzyskania całościowego poczucia człowieczeństwa na drodze stworzenia wzajemnej między nimi więzi”. Popieram również jego

25 Michał Stachera Rewizja psychoanalizy

widzenie nieświadomości. Myślę, że obecne wspomnienie o tych kwestiach wystarczy, po resztę informacji proszę sięgnąć do Rewizji psychoanalizy, może mi tu doślą jakieś tantiemy ze sprzedaży. A.P.: Dobrze powiedziane. Rozdział trzeci traktuje o seksualności i perwersjach. Przybliżyłby pan krótko czytelnikom swoje poglądy na ten temat? E.F.: A tak, wielu ludzi chwaliło ten rozdział, ponieważ jest zarówno o zjawiskach ciekawych, takich jak fetysze typu koprofilia i sadyzm, jak również o współczesnych trendach, na przykład konsumpcjonizmie czy hipisach. Ich powiązanie z seksualnością jest co najmniej fascynujące. Poddaję te zjawiska analizie psychoanalitycznej, zwracając uwagę na kontekst historyczny fetyszy oraz, na przykładzie sadyzmu, ich społeczne determinanty. A.P.: Jakżeby inaczej. Kończy pan książkę dość rozległą krytyką poglądu Herberta Marcusego i jego interpretacji koncepcji Freuda. E.F.: Tak, uważam, że Zygi chciał powiedzieć zupełnie coś innego, niż Herbi z jego słów wyciągnął pomimo całej swojej inteligencji i erudycji. Te cechy nawet trochę mu szkodzą, bo upiększenia zaciemniają sedno. Poza tym to, co Marcuse uważa za rozwój, według Freuda byłoby regresem. Zygi widział seksualne zahamowania jako konieczne i pożyteczne, natomiast Herbert jest w tym względzie totalnym anarchistą. Przy okazji, jego poglądy na tematy sadyzmu i narcyzmu nie trzymają się ku…, no, niespójne są. Zresztą on sam po pewnym czasie zaprzeczył swoim wcześniejszym tezom, ale nigdy do końca ich nie sprostował. Niepoważny typ. A.P.: W porządku, wydaje mi się, że czytelnicy będą usatysfakcjonowani. Chce pan jakoś podsumować swoje dzieło? E.F.: Niekoniecznie. Natomiast zależy mi, żeby zapamiętano myśl przyświecającą mi w mojej filosocjopsychologii. Uwaga, autocytat: „Większość z tego, co dzisiaj jest nieświadome, było nieświadome i we wczesnym dzieciństwie, a wiele stało się nieświadomym grubo później. Nie przeszłość jako taka stanowi centrum zainteresowania psychoanalizy, lecz tylko ta przeszłość, która jest teraźniejszością”. A.P.: O, proszę, te słowa wydawca umieścił z tyłu nowego wydania. E.F.: Przypadek? Nie sądzę. A.P.: Dziękuję serdecznie za wywiad, pozdrawiam i życzę udanego życia po życiu. E.F.: Dziękuję, idę się oddać uciechom w postaci białego proszku i kobiet, skoro już wygląd mojego nieba nie jest sprecyzowany. Do widzenia. (Andrzej odłożył słuchawkę i rozpoczął transkrypcję wywiadu. A wiedział on, że będzie dobry.)


I

Istoty ulotne

Zuzanna Stępień

Irvin Yalom, Istoty ulotne, Czarna Owca, Warszawa 2015. Irvin Yalom, psychiatra oraz terapeuta, przedstawiciel nurtu egzystencjalnego, profesor Uniwersytetu Stanforda i pisarz, skończył w 2016 roku 84 lata. Choć przeszedł już na emeryturę, wciąż przyjmuje pacjentów i opisuje sesje. Ze względu na podeszły wiek są to sesje indywidualne, mimo że Yalom to jeden z najlepszych specjalistów w zakresie terapii grupowej, w szczególności terapii osób chorych terminalnie. Książki Yaloma pokazują, jak wyglądają sesje, w których terapeuta w każdej kwestii potrafi odnaleźć złoty środek. Z jednej strony Yalom potrafi nawiązać niezwykle intymną relację ze swoimi klientami, dzieląc się własnymi wspomnieniami, przemyśleniami i uczuciami, a także nawiązując wręcz przyjacielskie stosunki. Z drugiej jednak – gdy wybije godzina oznaczająca koniec sesji, to choćby terapia była w najbardziej „rozgrzebanym” punkcie, a sam klient w największej rozterce czy dopiero zacząłby się otwierać – profesor dziękuje za rozmowę i grzecznie pokazuje drzwi. Wydaje się to okropne. Oto przychodzi do Yaloma starszy mężczyzna cierpiący na niemoc twórczą i prosi, by terapeuta przeczytał listy, które wymieniał ze swoim promotorem. Yalom przypomina mu, że mają tylko jedną sesję, a mężczyzny nie stać na więcej. Chciałoby się podarować owemu pacjentowi dodatkową godzinę za darmo. Z czystej sympatii, z empatii, z faktu, że tak mało uda się przedyskutować, szczególnie że sesja została zajęta przez czytanie listów. Ale nie. Dzięki temu pacjenci wiedzą, ile czasu mają i nie marnują go na milczenie czy rozmowy

26 Stimulus VII Zuzanna Stępień Istoty ulotne

o niczym. Zanim przyjdą do terapeuty, przygotowują się sami. Choć nie wiedzą, jak sobie pomóc, wiedzą już, że mają problem i potrafią o nim rozmawiać; starają się więc wraz z terapeutą aktywnie szukać wyjścia ze swojej sytuacji. W Istotach ulotnych Yalom zajmuje się głównie osobami w mniej więcej swoim wieku, choć nie tylko. Poruszana jest tematyka przemijania, śmierci i choroby, utraty osób bliskich. Nie są to problemy jedynie pacjentów. Sam Yalom jako osoba starsza uczestniczy w pogrzebach znajomych, ważnych dla niego osób, obawia się bliskiej śmierci żony, myśli o swoim odejściu z tego świata. Wciąż aktywny zawodowo, musi się czasami tłumaczyć, dlaczego nie chce przejść na spokojną emeryturę: – Właśnie, dlaczego nadal pracujesz? Czy to naprawdę jest na miejscu w t w o i m wieku? – pyta na jednej z sesji Rick, który nie może pogodzić się ze skończeniem kariery zawodowej ze względu na swój podeszły wiek. – Chwileczkę. Pozwól, że spróbuję odpowiedzieć. Każdy z nas stawia czoło starości na własny sposób. Wiem, że jestem bardzo stary. Nie da się zaprzeczyć, że osiemdziesiątka to podeszły wiek. […] Powiem ci prawdę: kocham swoją pracę. Jestem szczęśliwy, że mogę pomagać innym, zwłaszcza tym, którzy mają problemy podobne do moich: starość, emerytura, śmierć współmałżonka lub przyjaciół, myśli o własnej śmierci.

Innym razem wraz ze swoją klientką – pielęgniarką Justine – przeżywa śmierć ich wspólnej pacjentki – Astrid. Dla Justine Astrid była chorującą na żółtaczkę kobietą, dla Yaloma terapeutką, której udzielał superwizji. Justine,


wspominając Astrid, mówi: „Mój dylemat polega na tym, że jeśli zachowuję dystans, jestem marną pielęgniarką. Jeśli zaś dobrze wypełniam swój obowiązek, to się spalam”. A Yalom odpowiada: „Znam to, Justine. […] Tamtego dnia, kiedy mnie poklepałaś po ramieniu po ceremonii pożegnalnej Astrid, nie byłem zbyt rozmowny, ponieważ pogrążyłem się w takich właśnie rozmyślaniach […]. Tyle pracy, mojej pracy, pracy Astrid, także twojej, a potem nagle ona odchodzi”. Ciekawe u Yaloma jest to, że przykłada on w swoich sesjach dużą wagę do snów. Nie interpretuje ich jednak w nurcie psychoanalitycznym. Nie ma jednego klucza, do którego należy dostosować dane elementy snu. Ponadto jego interpretacją i omówieniem zajmują się tak naprawdę pacjenci. W snach ukazują się nurtujące ich w bieżącym momencie problemy. Opowiadając o nich, klienci otrzymują punkt zaczepienia, by odkryć swój problem świadomie lub opowiedzieć o nim otwarcie swojemu terapeucie. Yalom nie pracuje więc ze snami swych pacjentów, to oni sami z nimi pracują. Ich zadaniem jest zrozumienie, dlaczego przyśniła się im konkretnie ta rzecz, to zdarzenie. Yalom zadaje im pytania typu: „Czy coś ci się kojarzy z tym snem?” albo „Proszę, żebyś się zastanowiła nad pewnymi fragmentami tego snu i popuściła wodze wyobraźni”, „Myśl głośno i pozwól sobie na swobodne skojarzenia”, „Czy coś ci to mówi?”. Dzięki temu pacjent sam odkrywa znaczenie snu, nie ulega sugestiom terapeuty, jest autentyczny w swoich przemyśleniach. Podczas analizowania snu przez klienta

27 Zuzanna Stępień Istoty ulotne

na wierzch wychodzi ogromna liczba kwestii, których bez tego nie dałoby się poruszyć: osobowość pacjenta, jego lęki, stosunek do terapeuty, do siebie samego i bliskich osób. Budzą się głęboko ukrywane emocje. Można zobaczyć, jak potężnym narzędziem są sny, gdy odpowiednio się z nimi pracuje. Każda z dziesięciu opisanych przez Yaloma sesji jest terapeutyczną perełką. Dla psychologów to odpowiedzi na pytania, jak można pracować z pacjentem, jak do niego podejść, jakich użyć „chwytów”. Przekonują, że zawieranie kontraktów i trzymanie się właściwego czasu sesji nie jest wymysłem mającym na celu wymuszenie pieniędzy, ale stanowi warunek udanej terapii, a także że otwarcie się przed pacjentem i zawarcie z nim wręcz przyjacielskiej relacji jest czymś, co tym pacjentom pomaga odsłonić się przed terapeutą. Z drugiej strony – dla osób niebędących psychologami – te krótkie opisy sesji również są niezwykle wartościowe. Pokazują uniwersalne problemy każdego człowieka, nawet zdrowego i niepotrzebującego pomocy psychologicznej. W Istotach ulotnych najczęściej poruszana jest kwestia śmierci (thanathos), która obok miłości (eros) stanowi motywację najsilniej wpływającą na życie człowieka. Dlatego warto sięgać do twórczości Yaloma – i nie tylko do tej niedawno przetłumaczonej pozycji. Jego książki napisane są pięknym językiem, dzięki czemu oprócz wartości praktycznych nabierają również walorów literackich.


Kto wymyślił pożegnania? Do zobaczenia! - okulista Do usłyszenia! - laryngolog Jeszcze do ciebie zajrzę! - chirurg Jeszcze się policzymy! - matematyk Jak będziesz mieć problem, to dzwoń! - psycholog Rozmawia psycholog z psychologiem: -Wiesz może, która godzina? -Chcesz o tym porozmawiać?

Dwóch prawników wchodzi do restauracji. Siadają, wyciągają swoje kanapki i zaczynają je jeść. Podchodzi do nich kelner i mówi: „Bez przesady panowie, tutaj nie wolno jeść swoich kanapek” Prawnicy spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami i zamienili się kanapkami.

Rozmawiają dwaj psychiatrzy: -Mam wyjątkowy przypadek! Psychoza! -I co z tego? Prowadzę dziesięciu psychotyków. -Rozdwojenie osobowości! -Ja też mam kilku. -Ale u mnie płacą obaj!

28 Stimulus VII

Doktorant, doktor i profesor psychologii złapali złotą rybkę, która obiecała spełnić po jednym ich życzeniu w zamian za wolność. Doktorant: -Chcę być na Bahama i jeździć superszybką łodzią z fantastyczną dziewczyną. Puff! Zniknął. Doktor: -Chcę być na Hawajach otoczony tancerkami hula. Puff! Zniknął. Profesor: -Ci dwaj mają być po obiedzie w laboratorium.

U psychiatry: -Trochę się pogubiłem w pańskiej historii. Czy mógłby pan zacząć od początku? -No dobrze. A więc, na początku stworzyłem Ziemię...

Fotografia: Matt Cornock


Z

Z życia Koła Natalia Jurys

Marzy Ci się wielka przygoda? Chcesz poczuć dreszczyk emocji i zyskać nowych przyjaciół? A może masz dość przewijania demotywatorów i chcesz się zaktywizować. Przestań „gwiazdorzyć” i przyłącz się do jednej z sekcji naszego KNSP! :) Naprawdę jest w czym wybierać. Zapraszamy! Sekcja Neuropsychologii Dominika Radziun, Maksymilian Korczyk neuropsychologia.uj@gmail.com https://www.facebook.com/neuropsychologiaknspuj Sekcja Trenerska Flow Sabina Hajdas sekcja.trenerska@gmail.com https://www.facebook.com/SekcjaTrenerskaFLOW

Sekcja Eksperymentalna Dominika Zaremba eksperymentalnauj@gmail.com Sekcja Kliniczna Łukasz Sztandur sekcja.kliniczna@gmail.com https://www.facebook.com/ujklips Sekcja zdrowia Monika Halicka, Paulina Rybak paulina.anna.rybak@o2.pl https://www.facebook.com/psycho.zdrowie.knspuj/ Sekcja Psychologii Sądowej Katarzyna Jamróz psychologiasadowa.sps.uj@gmail.com https://www.facebook.com/psychologia.sadowa Sekcja Psychoanalityczna Monika Gzyl, Antoni Grzybowski https://www.facebook.com/psychokapliczka Sekcja Psychologii Humanistycznych Krzysztof Czekaj krzysztof.a.a.czekaj@gmail.com https://www.facebook.com/SensPonadPrzyczyna Sekcja Trenerska Flow – w tym roku zgodnie z nową nazwą – płynie na pełnym Flow. Realizujemy dwa duże projekty. Jednym z nich jest Akademia Trenera, czyli cykl szkoleń z trenerami praktykami pozwalający członkom sekcji na zaglądnięcie do trenerskiej

kuchni i poznanie specyfiki tego zawodu. Do tej pory odbyły się spotkania z: Iloną Dąbrową (psycholog, prowadzi terapię grupową dla pacjentów ośrodka opieki długoterminowej, a także szkolenia i warsztaty psychoedukacyjne dla seniorów, wolontariuszy i rodziców), oraz patronem merytorycznym Akademii Trenera - Tomaszem Wojciechowskim (psycholog, trener rekomendowany przez Polskie Towarzystwo

40 posterów oraz 33 wystąpienia w ramach poszczególnych sesji panelowych. Do udziału w ósmej edycji Krakowskiej Konferencji Psychologii Sądowej zaproszonych zostało trzech wysokiej rangi gości zagranicznych, którzy zaszczycili słuchaczy swymi gościnnymi wystąpieniami: prof. Graham Towl (Durham University), Nichola Tyler (Kent University) oraz dr

Psychologiczne (PTP), specjalista ds. profilaktyki, superwizor Ośrodka Profilaktyki Edukacyjnej przy OTE Kangur, właściciel firmy szkoleniowej Perspektywy). Drugim ważnym projektem jest współpraca z Biblioteką Jagiellońską „Rozwijaj się z BJ” w ramach tygodnia bibliotek. W dniach od 8 do 15 maja ośmiu trenerów przeprowadzi sześć warsztatów dla bibliotekarzy, studentów i seniorów. Zachęcamy do zapoznania się z działalnością ST Flow na blog: http://sekcja-trenerska-uj.blogspot.com/

Emma Palmer (Leicester University). Dodatkowo program konferencji został uświetniony za sprawą debaty eksperckiej zatytułowanej „Rola biegłego w procesie kontradyktoryjnym”, której gośćmi byli prof. dr hab. Józef K. Gierowski (CM UJ Kraków), prof. dr hab. Katarzyna Dudka (UMCS Lublin), sędzia Wojciech Domański (KSSiP Kraków) oraz dr Maciej Bocheński (UJ Kraków). Kierunek debacie energicznie nadawał prof. dr hab. Janusz Heitzman (IPiN Warszawa). Wielu uczestników oraz (co organizatorów niezwykle cieszy i przynosi dumę) wszyscy zaproszeni goście wyrazili nadzieję oraz wielką chęć do ponownego spotkania podczas kolejnej edycji CCPL, niewykluczone więc, iż rok 2016 przyniesie psychologom, psychiatrom oraz prawnikom kolejną wspaniałą okazję do wymiany poglądów w mniej lub bardziej zgodny sposób w postaci niepowtarzalnej konferencji psychologiczno – psychiatryczno – prawniczej, jaką jest Cracow Conference of Psychology and Law. Aneta Gawełek

Sekcja Psychologii Sądowej KNSP UJ zajmuje się organizacją jednej z największych konferencji w Polsce – międzynarodowej Krakowskiej Konferencji Psychologii Sądowej (Cracow Conference of Psychology and Law; CCPL), poświęconej zagadnieniom na styku prawa, psychologii oraz psychiatrii. Głównym celem wydarzenia jest stworzenie płaszczyzny porozumienia pomiędzy praktykami i naukowcami zajmującymi się zagadnieniami mieszczącymi się na styku prawa, psychiatrii oraz psychologii. Przy wsparciu Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie oraz Katedry Psychiatrii CM UJ rokrocznie członkom Sekcji udaje się zapraszać szanowanych specjalistów z całego świata oraz tworzyć profesjonalne wydarzenie o dużej renomie w środowisku psychologiczno – prawniczym. Dotychczas zorganizowanych zostało osiem edycji Krakowskiej Konferencji Psychologii Sądowej, z których ostatnia odbyła się w ubiegły weekend (28 – 29 listopada). Tegoroczna odsłona Cracow Conference of Psychology and Law spotkała się z ogromnym zainteresowaniem ze strony środowiska psychologicznego, prawniczego, psychiatrycznego oraz medycznego. W tegorocznej konferencji bowiem uczestniczyło aż 360 uczestników, zaprezentowanych zostało

29 Natalia Jurys Z życia Koła

Działalność Sekcji Psychologii Humanistycznych W tym roku klasycznie wróciło, po raz czwarty, seminarium poświęcone myśli Carla Gustava Junga, podczas którego co dwa tygodnie spotykaliśmy się omawiając różne jego teksty. Ze względu na obecność dwójki zainteresowanych tematyką terapeutów na spotkaniach, dyskusje w tym roku były wyjątkowo żywe i (psycho)dynamiczne. Odbywało się również seminarium psychologii humanistycznych, podczas którego sięgaliśmy m. in. po teksty Frankla, Bugentala czy Jamesa Hillmana. Głównym wydarzeniem sekcji w drugim semestrze była „W stronę człowieka” –II Ogólnopolska Konferencja Psychologii i Psychoterapii w Paradygmacie Humanistycznym. Przyniosła


ona wiele interesujących wystąpień, w tym o mindfulness zarówno z perspektywy poznawczej jak i integralnej, o popędzie śmierci, autentyczności, współczesnych terapeutycznych zastosowaniach Gabriela Marcela, postpsychiatrycznym wymiarze antyinstytucjonalizmu Foucaulta, tudzież porażająco zgodnych z tezami antypsychiatrii wynikach licznych współczesnych badań nad czynnikami aktywnymi w psychoterapiach (tak, dalej wychodzi, że niespecyficzne). Pobiliśmy również rekord nadprogramowego czasu referatu, gdy jedno z wystąpień zamiast 20 minut, trwało półtora godziny(!). Z uwagi na to, że jednak i tak trwała przerwa obiadowa, a nikt z sali na nią nie wyszedł, wybierając słuchanie referatu, zapewne nie było konieczności przerywania go. Podczas wystąpień eksperckich Pani dr hab. Opoczyńska-Morasiewicz mówiła o Lwie Szestowie i jego modelu dwóch porządków myślenia i dwóch prawd, zaś Pan dr Zadęcki opowiadał o doświadczeniach chorych we wczesnej schizofrenii, a także pokazał krótkie filmy, na których wraz z grupą pacjentów psychotycznych, a później grupą psychoterapeutów, omawiał przypadek jednej ze swoich dawnych pacjentek. Okiem Prezesa Z inicjatyw ogólnokołowych, nadspodziewanie dobrze w tym roku udał się KAMP. Druga edycja Kongresu Młodej Psychologii przyciągnęła licznych referentów, jak i studentów pierwszego roku zainteresowanych integracją na wyjeździe.

30 Stimulus VII

Dodatkowa obecność na miejscu, zajmujących wyższe piętra ośrodka, studentów psychologii stosowanej, którzy również przyjechali na integrację, jeszcze bardziej powiększyła i tak już spore w swoich rozmiarach wydarzenie. W tym roku, łącznie ze stosowanymi, było nas łącznie dwustu psychologów in spe w Murzasichlu. Ile będzie w przyszłym roku? Wielkim sukcesem była również akcja Szlachetnej Paczki. Tutaj szczególne podziękowania należą się Sabinie Hajdas, bez której szczerego uśmiechu podczas kwesty z pewnością nie zebralibyśmy tak licznej sumy ani tylu akcesoriów, jak również nie opakowalibyśmy ich tak ładnie. Prezes tymczasem skupił się na pozostaniu w cieniu, by jego skwaszona mina nie odstraszyła potencjalnych darczyńców i koordynował. ; ) Łącznie zebraliśmy ponad 1150 zł, co pozwoliło m. in. na kupno rodzinie wymarzonego łóżka. Koło zyskuje coraz większą rolę i zaczyna czynnie brać udział w życiu instytutu. W samym letnim semestrze zabierało ono osobną petycją głos w głośnej ostatnio sprawie seminariów prowadzonych przez doktorów niehabilitowanych, jak również jego przedstawiciele brali udział w instytutowej jak i wydziałowej naradzie poświęconej ankietowaniu jakości kształcenia. Korzystając z miejsca prasowego, przypominam również, że z uwagi iż KNSP założono w 1986tym, w tym roku świętujemy nasze trzydziestolecie! Wciąż nie ma dobrego pomysłu jak tę szczególną rocznicę uczcić (poza, dość trudnym w realizacji projektem, „30 konferencji na 30lecie!” (choć,

osobiście, staram się – planując już czwartą koordynowaną przeze mnie konferencję w tym roku ; ) )), zatem serdecznie zapraszam z pomysłami na jubileuszowe obchody do mnie. Krzysztof Czekaj Sekcja Eksperymentalna swoją działalność prowadzi w formie projektów, dotyczących różnych obszarów tematycznych. W ramach projektu MEDYTACJA prowadzi badania nad wpływem długotrwałej praktyki medytacyjnej na funkcjonowanie poznawcze i emocjonalne oraz właśnie zamyka prace nad artykułem podsumowującym najnowszą literaturę na temat związków medytacji i pamięci roboczej. Prace koordynuje Leszek Szklarczyk. Niedawno w Sekcji ruszył kolejny projekt – do tej pory owiany tajemnicą – dotyczący psychologicznych aspektów funkcjonowania osób zainteresowanych alternatywnymi ruchami religijnymi. Pastafarian i neopogan badać będzie zespół koordynowany przez Karolinę Front. Kolejne badanie, w którego realizację można się zaangażować, to ciekawy projekt dotyczący związku rozwoju tożsamości z podatnością na efekt Forera, zwany także efektem horoskopowym. Koordynatorem prac jest Aleksandra Rendak. Jesteś zainteresowany naszymi badaniami? Skontaktuj się z nami!


W Wywiad

Olga Badura i Kinga Dudzik

Katarzyna Kowara – absolwentka psychologii ogólnej* na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracuje na Oddziale Klinicznym Psychiatrii Dorosłych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, w Oddziale Dziennym Leczenia Nerwic w CZP Feniks w Katowicach oraz w prywatnym gabinecie psychoterapii. Współprowadzi Fundację „Bez Klamek”. REDAKCJA: Dlaczego zdecydowałaś się na rozpoczęcie kursu psychoterapii? KATARZYNA KOWARA: Rozpoczynając studia psychologiczne, nie bardzo wiedziałam, co chcę robić potem. Miałam „zwiewne” myśli, że mogłabym pracować z pacjentami, lecz szybko stwierdziłam, że chciałabym być terapeutką, więc zdecydowałam się rozpocząć szkolenie.

Trochę byłam zawiedziona, że psychoanaliza jest przedstawiana jako nienaukowy, archaiczny twór nawiązujący do straszliwych konsekwencji traum dziecięcych… Terapeuci, których uznawałam za wartościowych, bardzo polecali mi tę szkołę, jednak ja miałam duży dylemat.

RED.: Wahałaś się między tą a jakąś inną?

K.K.: Zastanawiałam się, czy nie pracować w bardziej integratywnym podejściu, a później szkolić się w psychoanalizie. Nie było wahania pomiędzy konkretnymi szkołami, raczej pomiędzy szybkością podjęcia tego, co mnie interesuje.

RED.: Powiedz coś więcej o Kole w Szpitalu im. dr. Babińskiego. RED.: Jaki nurt terapeutyczny wybrałaś i czym się

kierowałaś, podejmując decyzję? K.K.: Wybrałam szkołę psychoterapii psychoanalitycznej. Wybór był bardzo trudny, bo uważam, że właściwie każde podejście może zaoferować pacjentowi czy klientowi wiele wartościowych rzeczy. Jednym z niespecyficznych czynników leczących w psychoterapii jest to, że terapeuta zna się na swojej „robocie”. Mnie akurat przekonuje teoria psychoanalityczna. Nie mam potrzeby mówienia, że jest ona lepsza niż inne, bo prawdopodobnie nie jest, są na to badania. Próbowałam wielu różnych mniejszych kursów, warsztatów, spotkań, aż któregoś razu trafiłam na Koło Studenckie w Szpitalu im. dr. Babińskiego działające przy Oddziale 7F, czyli Oddziale Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic. Prowadzący dali nam możliwość rozmawiania z pacjentami i opowiadania o nich w psychoanalitycznej konceptualizacji. Miałam szansę zrozumieć, o co tak naprawdę chodziło w opisach, z którymi zetknęłam się na studiach. * Chodzi o psychologię w Instytucie Psychologii na Wydziale Filozoficznym UJ [przyp. red.].

31 Wywiad z Katarzyną Kowarą

K.K.: Koło jest dla wszystkich studentów zainteresowanych zawodem psychoterapeuty. Można tam przychodzić już od pierwszego roku studiów. Spotkania odbywają się na terenie Szpitala, po więcej informacji warto zajrzeć na stronę Krakowskiej Szkoły Psychoterapii Psychoanalitycznej. Na spotkaniu Koła jedna osoba opowiada o swoim pacjencie, a potem razem z uczestnikami oraz prowadzącą Koła próbuje się robić taką superwizję-dyskusję na temat jego sytuacji. Można też zapisać się na rozmowę z pacjentami aktualnie będącymi na oddziale. Zazwyczaj są to dwie rozmowy, po których można podczas spotkań w Kole podzielić się refleksjami, opowiedzieć o swoim pacjencie, trochę nauczyć się o tym, co mu dolega, jak to rozumieć i nazwać, nauczyć się kontaktu z nim. Gdy specjalista-praktyk o czymś opowiada – to coś zupełnie innego od wiedzy z książek.

RED.: Czyli wiemy, jak podjęłaś decyzję o byciu psychoterapeutką. A jak wygląda procedura certyfikacyjna od strony formalnej? Od czego zacząć? Najpierw trzeba chyba skończyć studia.


K.K.: Istnieje kilka głównych towarzystw, które przyznają certyfikaty psychoterapeutom. Towarzystwa rekomendują ośrodki szkolące. Ja podlegam pod Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, jestem jego członkiem i wybrałam szkołę, którą ono akredytuje. Niektóre szkoły przyjmują już od ostatniego roku studiów – tak było w moim przypadku. Studenci, zwłaszcza psychologii i medycyny, na ostatnim roku mogą ubiegać się o zapis na szkolenie pod warunkiem,

własną. I tak przez cztery lata.

RED.: Jak wygląda psychoterapia własna, na czym to polega?

K.K.: Każdy, kto chce się ubiegać o certyfikat, musi przejść 250 godzin doświadczenia własnego. Może ono być odbywane indywidualnie lub grupowo, co zazwyczaj zapewniają

„Niektóre szkoły przyjmują już od ostatniego roku studiów – tak było w moim przypadku. Studenci, zwłaszcza psychologii i medycyny, na ostatnim roku mogą ubiegać się o zapis na szkolenie.”

że obronią pracę magisterską w terminie. Do większości szkół trzeba jednak mieć dyplom – najczęściej psychologa lub lekarza. Są też tryby nadzwyczajne dla osób, które nie skończyły ani medycyny, ani psychologii, np. pedagogów czy socjologów. Psychoterapia to nie zawód zarezerwowany tylko dla nas.

RED.: Pewnie kurs to spora inwestycja finansowa, więc daje motywację, by obronić się w terminie. A propos finansów – jak to wygląda? Rzuć jakąś kwotą.

K.K.: Najczęściej za kurs trzeba zapłacić od pięciu do dziesięciu tysięcy złotych rocznie, a trwa on co najmniej cztery lata. Do tego trzeba doliczyć dodatkowe zjazdy trenerskie, bo większość szkół wymaga tzw. doświadczenia własnego w postaci treningu interpersonalnego – często osobno płatnego. Taki trening to około dwóch, dwóch i pół tysiąca złotych. Ponadto niektóre szkoły nie zapewniają kompletu superwizji. Jej koszt, tak indywidualnej, jak i grupowej, to od stu do dwustu złotych za sesję. Jednak większość szkół, moja też, daje możliwość płatności w ratach.

RED.: Powiedziałaś, że kurs trwa cztery lata. Co się

przez ten czas robi? K.K.: Bierze się udział w zjazdach szkoleniowych. W mojej szkole odbywają się one najczęściej raz w miesiącu i trwają cały weekend. Program czteroletni zawiera przede wszystkim wykłady na temat różnych nurtów, ponieważ do certyfikatu konieczne jest szkolenie ze wszystkich głównych modalności psychoterapii. Zjazdy zawierają również warsztaty praktycznej nauki psychoterapii, grupy Balinta, superwizje i – co jest chyba najciekawsze – psychoterapię

32 Stimulus VII

szkoły psychoterapeutyczne. Na czym to polega? Trudno powiedzieć, po prostu trzeba się tam znaleźć. To specyficzna sytuacja: wglądowa terapia, ale też i rodzaj treningu.

RED.: Pewnie trzeba mieć wszystko ze sobą „w porządku”, zanim zacznie się pomagać innym.

K.K.: Trzeba wiedzieć, które obszary nie są „w porządku”, żeby się nie zlewały z problemami pacjentów. Trzeba też trochę wczuć się w rolę pacjenta i uświadomić sobie, że nie jest się wszechmocnym bogiem, który w przeciwieństwie do niego „wie”, bo jest taki wspaniały i wyszkolony.

RED.: Oprócz wymienionych już elementów szkolenia dochodzi jeszcze kwestia stażu – trzeba praktykować, żeby otrzymać certyfikat?

K.K.: Aby dostać certyfikat, trzeba mieć 360 godzin stażu w akredytowanym ośrodku bądź – jeżeli już się w takim pracuje – 120 godzin, które trzeba zrealizować w innym nurcie niż ten, w którym pracuje się na co dzień. Trzeba odbyć też 150 godzin superwizji, w tym co najmniej 50 superwizji grupowej i co najmniej 50 superwizji indywidualnej. Większość realizuje się z certyfikowanym superwizorem, który pełni rolę dydaktyczną i rekomenduje kandydata do certyfikatu psychoterapeuty.

RED.: A skąd wziąć

superwizora? Jak wygląda proces stawania się nim?

K.K.: Superwizor to osoba, która ma certyfikat psychoterapeuty i pracuje w tym zawodzie oraz przeszła kurs superwizorski zakończony egzaminem. Superwizora bierze


się z różnych doświadczeń psychoterapeutycznych i szkoleniowych. Dużo osób znajduje ich w ramach kursu, niektórzy biorą z polecenia albo szukają w Internecie. Polskie Towarzystwo Psychiatryczne udostępnia na swojej stronie listę superwizorów. Warto zwrócić uwagę na to, że do certyfikatu trzeba superwizora rekomendującego, który prowadzi cię przez cykl szkoleń i zna cię jako terapeutę. To ważna relacja, toteż warto sobie znaleźć takiego superwizora, który nam odpowiada. Ma on za zadanie uczyć w praktyce procesu terapeutycznego i jednocześnie czuwać nad terapeutą, który się szkoli. Po certyfikacie też się oczywiście superwizujemy, ale do certyfikatu jest to formalnie wymagane. Na egzamin certyfikacyjny jedzie się ze swoim superwizorem, z nagraniem jednej sesji psychoterapeutycznej i z opisem przypadku całej jednej skończonej terapii. W konsekwencji proces zdobywania certyfikatu zajmuje więcej czasu niż cztery lata szkolenia. Dodatkowo w przypadku psychologów, żeby otrzymać certyfikat, trzeba mieć rozpoczętą specjalizację z psychologii klinicznej.

RED.: A czym różni się specjalizacja z psychologii

klinicznej od kursu psychoterapii?

K.K.: Psychoterapia to przede wszystkim metoda leczenia zaburzeń, a psychologia kliniczna to specjalizacja pozwala-

RED.: A jak pogodzić szkolenie psychoterapeutyczne

i pracę? K.K.: Aby szkolić się jako terapeuta, trzeba pracować jako terapeuta. Na początku można nie mieć pacjentów, potem jest to konieczne w celu przedstawienia ich do superwizji, grup Balinta, które ma się w szkole, a także do certyfikatu. Trzeba pokazać swą gotowość do pracy w zawodzie, starać się o części etatu w różnych miejscach, nie tylko w szpitalach, ale i w ośrodkach jakkolwiek związanych z pracą kliniczną, terapeutyczną. Sporo osób podejmuje decyzję o zostaniu psychoterapeutą w wieku 40–50 lat. To także dobre rozwiązanie – można sobie na kurs zarobić wcześniej, posługiwać się bogatym doświadczeniem życiowym w późniejszej pracy. Niektórzy pracują na część etatu w innym charakterze, w korporacjach lub w zawodzie niezwiązanym z psychologią, a przykładowo dwa dni w tygodniu spędzają w gabinecie. Moim zdaniem łatwo wpaść w ponuractwo i mówić: „Nie ma pracy w naszym zawodzie, nie zdobędę doświadczenia, bo jest tyle osób na miejsce”, a tak naprawdę te trudności da się pokonać. Stażyści są mile widziani w większości miejsc i bardzo często psychologowie chcą uczyć tych „młodszych”, nie wszyscy patrzą na nas jak na potencjalną konkurencję. Da się znaleźć osoby, które z chęcią podzielą się swoim doświadczeniem.

„Trudne jest dla mnie to, że psychoterapia nie jest jeszcze uważana za równorzędną metodę leczenia, ale jedyne, co mogę zrobić, to pokazać, że jej prowadzenie ma sens.” jąca psychologowi samodzielnie diagnozować w kontekście klinicznym. Psycholog bez specjalizacji klinicznej nie może tego robić, choć może stosować metody diagnostyczne czy pisać opinie. Specjalizację kliniczną można zrealizować w trzech ośrodkach w Krakowie: w Szpitalu im. Rydygiera, w Szpitalu im. dr. Babińskiego i w Szpitalu Uniwersyteckim. W tym roku był nabór, następny będzie za cztery lata, tyle też trwa specjalizacja. Polega na weekendowych zjazdach szkoleniowych i odbyciu szeregu różnych staży. Absorbujące, ale myślę, że warto, jeżeli ktoś planuje pracować z pacjentami. Za specjalizację też się płaci – trochę mniej niż za kurs psychoterapii, bo około 3500 złotych rocznie. Aby robić specjalizację, trzeba mieć udokumentowany rok doświadczenia w zawodzie po ukończeniu studiów.

33 Wywiad z Katarzyną Kowarą

RED.: Czy na stażach się zarabia?

K.K.: Nie. Staże studenckie mają ten plus, że są bezpłatne, natomiast za te po ukończeniu dyplomu często trzeba zapłacić i to jest moim zdaniem coś, co warto dobitnie podkreślić – to skandal, że za darmową pracę mamy jeszcze dopłacać. Alternatywę może stanowić staż z urzędu pracy – wówczas to urząd za niego płaci.

RED.:

Znasz jakiś sprawdzony sposób na to, by dostać się na praktyki czy staż tam, gdzie się chce? K.K.: Trzeba pójść do miejsca, które nas interesuje, i pytać psychologa, który tam pracuje – aż do skutku. Podobnie z wolontariatem. Przy podpisywaniu umowy wolontaryjnej warto ustalić zakres obowiązków i wiedzieć, jakie ma się prawa. Wolontariat to praca darmowa – zawsze


może nam się coś w międzyczasie trafić i dobrze jest mieć możliwość negocjowania takiej umowy, by równocześnie nie palić za sobą mostów. Wolontariaty mogą być ustalane na liczbę godzin, co umożliwia ich późniejsze wypracowywanie zgodnie ze swoim zmieniającym się grafikiem.

„Trzeba też trochę wczuć się w rolę pacjenta i uświadomić sobie, że nie jest się wszechmocnym bogiem, który w przeciwień-

stwie do niego „wie”, bo jest taki

wspaniały i wyszkolony.”

RED.: Wspominałaś wcześniej o grupach Balinta – mo-

żesz powiedzieć o nich coś więcej? K.K.: Grupy Balinta to trening empatii, wczuwania się w emocje pacjenta czy klienta, w relacje, w których on funkcjonuje. Regularny trening balintowski pomaga uniknąć frustracji i wypalenia zawodowego, o które bardzo łatwo w pracy psychoterapeuty. Nie polega on na podawaniu gotowego, cudownego lekarstwa usuwającego wszystkie objawy, to znacznie bardziej skomplikowane. Warto poszukać takich treningów balintowskich. Często są dostępne przy różnych ośrodkach, niekiedy nieodpłatnie.

RED.: Była

już mowa o godzeniu kursu psychoterapeutycznego z pracą, jednak ty sama zaczęłaś swój kurs wcześniej, bo na piątym roku studiów. Jak odnalazłaś się w tej sytuacji? K.K.: Rzeczywiście, kurs zaczęłam na piątym roku studiów, przy czym nie nastawiałam się, że mi się to uda. Kierowniczka kursu zaznaczyła, że powinnam się zastanowić, skąd wziąć pacjentów, bo to wcale nie jest łatwe… W trakcie studiów zrobiłam bardzo dużo różnych staży, dzięki którym miałam możliwość nauczyć się jak rozmawiać z pacjentami i poprowadzić psychoterapię. Gdy zaczęłam kurs, mogłam poprowadzić kontakt terapeutyczny sama, oczywiście pod bardzo gęstą opieką superwizora. Chyba najważniejszą rzeczą, którą chciałabym wam powiedzieć, jest to, że doświadczenie zawodowe związane z psychoterapią trzeba

34 Stimulus VII

zdobywać samodzielnie na studiach. Już od trzeciego roku dobrze jest szukać staży w różnych miejscach, stykać się z różnymi terapeutami i grupami terapeutycznymi. Dzięki temu zorientujemy się, co najbardziej sprawdza się w naszym sposobie myślenia. Wcześniejsze zdobycie tego typu doświadczeń umożliwiło mi szybsze rozpoczęcie kursu i zmniejszyło moje obawy związane z otwarciem gabinetu.

RED.: W takim razie chciałybyśmy zapytać cię o trudności, które napotkałaś na samym początku pracy jako terapeutka – zarówno te związane z pacjentami, jak również z administracyjnymi sprawami, z jakimi musiałaś się zmierzyć, gdy otwierałaś gabinet.

K.K.: Trudne jest dla mnie to, że psychoterapia nie jest jeszcze uważana za równorzędną metodę leczenia, ale jedyne, co mogę zrobić, to pokazać, że jej prowadzenie ma sens. Jeśli chodzi o gabinet, najwięcej trudności miałam z podjęciem decyzji o jego założeniu. Oprócz mnie na kursie jest ponad dwadzieścia osób, które opowiadają o swoich trudnościach, co stanowi swego rodzaju wsparcie. Co do trudności administracyjnych – właściwie nie ma żadnych. Psychoterapia to wolny zawód, a każdy człowiek, który założy własną działalność i nazwie ją gabinetem psychoterapeutycznym, może pracować jako psychoterapeuta. W praktyce jednak, żeby rozpocząć taką działalność w medycznym sensie, należy być przedstawicielem określonej szkoły. Trzeba mieć działalność gospodarczą albo być zatrudnionym u osoby, która taką działalność prowadzi; zorganizować sobie komfortowy pokój. Wreszcie trzeba znaleźć pacjentów, co jest najtrudniejsze, bo Kraków jest zapełniony psychoterapeutami. Obawy, że pacjentów nie będzie lub że jest jeszcze za wcześnie na próbę zmierzenia się z własną praktyką psychoterapeutyczną, są realne i ważne do rozważenia. Tak naprawdę pacjenci stopniowo się pojawiają, a jeśli ktoś chce być terapeutą, to trzeba spróbować. Inaczej nie dowiemy się, czy to praca dla nas.

RED.: Czy masz

jakiś ideał terapeuty, do którego dążysz, albo wiesz, za ile lat będziesz gotowa, ostatecznie ukształtowana? K.K.: Myślę, że nigdy nie jest się gotowym ani do końca ukształtowanym. Ja sama nie mam ideału, ale to nie dlatego, że gardzę autorytetami, tylko dlatego, że ciągle się uczę i poznaję wielu różnych terapeutów. Tak naprawdę najbardziej podziwiam moich superwizorów: Irka Dziaska i Teresę Żuchowicz. Mam wrażenie, że w moich relacjach


D

Doniesienia z badań Kinga Dudzik

Schizofrenia pod lupą

Choroba dwubiegunowa i samobójstwo

Lily Martin wraz ze współpracownikami donoszą, że terapia ruchem okazuje się pomocna w niwelowaniu negatywnych objawów schizofrenii. W badaniu wzięło udział 68 osób zmagających się z tą chorobą. Grupa eksperymentalna uczestniczyła w dwudziestu sesjach BPT/DMT (Body Psychotherapy/Dance and Movement Therapy), podczas gdy grupa kontrolna została poddana tradycyjnym metodom leczenia. Wyniki, jakie uzyskano, pozwalają przypuszczać, że terapia ruchem istotnie polepsza funkcjonowanie osób chorych, znacznie obniżając nasilenie negatywnych objawów schizofrenii. Autorzy postulują zatem włączenie terapii BPT/ DMT do rutynowego stosowania.

Symptoms in Schizophrenia – A Multicenter Randomized

Choroba afektywna dwubiegunowa stanowi czynnik sprzyjający wysokiemu ryzyku samobójstwa i samookaleczania się. Inder wraz z zespołem postanowili przyjrzeć się grupie 100 młodych osób w wieku 15–36 lat z ChAD. Uczestnicy badania zostali poddani leczeniu psychoterapeutycznemu, które trwało 78 tygodni. Następnie obserwowano ich przez kolejne 78 tygodni. Odnotowano zmniejszenie poziomu ryzyka popełnienia samobójstwa (z 11% do 1%), jak również spadek intensywności samookaleczania się (z 15% do 7%). Wykazano także, że ChAD pojawia się w młodszym wieku częściej u osób mających zarówno tendencje do samookaleczania się, jak i popełniania samobójstw, niż wśród chorych, u których występuje tylko jedna z tych skłonności. W związku z tym autorzy badania proponują zwracać szczególną uwagę na osoby z wczesnym wystąpieniem ChAD.

Controlled Trial. Frontiers in Psychology, 7, DOI: 10.3389/

Inder, M. L., Crowe, M. T., Luty, S. E., Carter, J. D., Moor, S., Frampton,

Martin, L. A. L., Koch, S. C., Hirjak, D., Fuchs, T. (2016). Overcoming Disembodiment: The Effect of Movement Therapy on Negative

fpsyg.2016.00483.

C. M., Joyce, P. R. (2016). Prospective rates of suicide attempts and nonsuicidal self-injury by young people with bipolar disorder participating in a psychotherapy study. The Australian and New Zealand Journal of Psychiatry, 50, 167–73.

35 Kinga Dudzik Doniesienia z badań


C

„Co dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem”. Karolina Janur

Dzisiejszy świat przepełniony jest konsumpcjonizmem. Czy jest ktoś, kto nie zgodzi się z tą tezą? Ciągle za czymś biegamy. Zabawnym jest, gdy zza ruszającej się firanki wypatrujemy, co nowego u sąsiadów, czy aby przypadkiem nie zakupili nowego samochodu, nowej kosiarki czy huśtawki do ogrodu… Słyszymy wtedy: „Marian – Kowalscy mają nową trampolinę! My nigdy takiej nie mieliśmy! Kuuuupisz mi taką?” Wątpiącym jest jednak, aby taki styl życia przynosił satysfakcję z istnienia i współistnienia z drugim człowiekiem. Czy My, istoty rozumne, posiadające duszę nie potrzebujemy czegoś więcej? Sens istnienia rodzi się przecież dzięki umiejętności dostrzegania drugiego człowieka… O ironio… W tym momencie wyłania się kolejne pytanie, czy w tym wszystkim potrafimy zachować odrobinę rozsądku, a zarazem serca, by pomóc drugiemu człowiekowi? Zapewne niejednokrotnie nawet wśród ludzi poczuliście się samotnie… Nic dziwnego – ja również. Jaką rolę w kontekście przywołanych tutaj problemów, przyjmuje więc dzisiejsza psychoterapia? Czy jest to nadal temat tabu, a ludzie, którzy potrzebują pomocy, czy też rozmowy z drugim człowiekiem ukrywają wizytę u specjalisty przed innymi? Przecież „co powie sąsiad?” Szczypta trywializacji, pozwalająca jednak stwierdzić, że największym problemem psychoterapii, jest dotarcie do społeczeństwa i przekonanie ludzi, że taka forma pomocy drugiemu człowiekowi jest absolutnie naturalna, a proces odnowy osobowości nie powinien być uznawany za coś wstydliwego. Wstydliwym raczej jest ruszająca się firanka i wypatrywanie tego, co posiadają inni – a my nie. Porównywanie społeczne nie przynosi korzyści – przynajmniej tego nauczyło mnie krótkie, życiowe doświadczenie. Dodatkowe kontrowersje, jakie mogą zrodzić się wokół tego tematu, to pomoc psychologiczna niesiona drogą internetową. Czyż nie umniejsza

36 Stimulus VII

to roli człowieka i nie sprowadza go do zwykłego pionka w grze? Nic tak nie wypływa na relacje interpersonalne i samopoczucie człowieka, jak kontakt twarzą w twarz, spojrzenie w oczy, dostrzeżenie mimiki i innych sygnałów niewerbalnych, w reakcji na to, co przekazujemy drugiej osobie. Są to umiejętności, których nigdy nie nabędziemy przez „rozmowę”, przeprowadzaną za pomocą klawiatury i monitora. Nie dajmy się zwariować i otwórzmy oczy na prawdziwy świat – nie tylko ten wirtualny. Każdy przyjmuje inną hierarchizację problemów. Dla jednych dany problem staje się przysłowiowym końcem świata, dla innych jest on w zasadzie niezauważalny. Różnice indywidualne wpływające na odmienne podejście do problemów, pozwalają w tym miejscu zacytować za Zofią Nałkowską, iż „co dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem”. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, iż należy wykształcić w sobie umiejętność przyjęcia cudzej perspektywy i empatycznego spojrzenia na drugiego człowieka. Postarajmy się, spojrzeć na problem oczami osoby doświadczającej kryzysu – dzięki temu znajdziemy odpowiedni sposób reakcji. Unikniemy tym samym sztywnych, schematycznych ocen oraz kategoryzacji danej jednostki. Staram się więc działać zgodnie z zasadą – nie oceniaj, gdyż nigdy nie wiesz, co spotkało tę osobę przed południem, wczoraj, czy miesiąc temu. Aby na zakończenie nie pozostawić wrażenia, że ten tekst jest „czegoś smutny”, to pamiętajcie, że zbieżność nazwisk i faktów tutaj przywołanych jest zupełnie przypadkowa!  Miała tylko na celu dosadne zaprezentowanie spojrzenia na świat niektórych ludzi oraz ukazanie problemów w tym tkwiących. Otwórzcie oczy, zobaczcie drugiego człowieka i sens niesienia pomocy!


D

Droga Studentko, Drogi Studencie!

Studiujesz psychologię? Masz lekkie pióro? Czerpiesz radość z tworzenia? Jeśli na powyższe pytania odpowiedziałeś/aś twierdząco, koniecznie przeczytaj to ogłoszenie do końca! Ogłaszamy nabór do redakcji „Stimulusa”! Nie musisz mieć doświadczenia. Wystarczy, że jesteś osobą obowiązkową i potrafisz pracować w zespole. „Stimulus” umożliwi Ci udoskonalenie warsztatu literackiego w stałych rubrykach oraz zdobycie profesjonalnej praktyki: współpracujemy z Kołem Naukowym Edytorów UJ, a publikacje artykułów są punktowane do stypendium naukowego. Nie zwlekaj i wyślij zgłoszenie na adres stimulus.redakcja@gmail.com. Przedstaw się w kilku zdaniach i napisz, dlaczego chcesz z nami współpracować. Czekamy na Twój stimulus! Polub nas na www.facebook.com/StimulusUJ i odwiedź na www.issuu.com/ stimulusuj

37 Nabór do Stimulusa



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.