Wybór metody wyboru - od strony algorytmicznej
Dom autonomiczny dla niedowiarków
NUMER 12 (31) GRUDZIEŃ 2013
NAUKA / TECHNOLOGIE / GOSPODARKA / CZŁOWIEK
Dolna fermentacja, czyli ekonomia społeczna
E-prezentowe szaleństwo,
czyli o sile e-commerce
* Skąd ta nazwa – …Otóż gdy pojawił się gotowy projekt witryny – portalu niestety nie było nazwy. Sugestie i nazwy sugerujące jednoznaczny związek ze Szkołą Eksploatacji Podziemnej typu novasep zostały odrzucone i w pierwszej chwili sięgnąłem do czasów starożytnych, a więc bóstw ziemi, podziemi i tak pojawiła się nazwa Geberia, bo bóg ziemi w starożytnym Egipcie to Geb. Pierwsza myśl to Geberia, ale pamiętałem o zaleceniach Ala i Laury Ries, autorów znakomitej książeczki „Triumf i klęska dot.comów”, którzy piszą w niej, że w dobie Internetu nazwa strony internetowej to sprawa życia i śmierci strony. I dalej piszą „nie mamy żadnych wątpliwości, co do tego, że oryginalna i niepowtarzalna nazwa przysłuży się witrynie znacznie lepiej niż jakieś ogólnikowe hasło”. Po kilku dniach zacząłem przeglądać wspaniała książkę Paula Johnsona „Cywilizacja starożytnego Egiptu”, gdzie spotkałem wiele informacji o starożytnych Tebach (obecnie Karnak i Luksor) jako jednej z największych koncentracji zabytków w Egipcie, a być może na świecie. Skoro w naszym portalu ma być skoncentrowana tak duża ilośćwiedzy i to nie tylko górniczej, to czemu nie teberia. Jerzy Kicki Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Szkoły Eksploatacji Podziemnej Portal teberia.pl został utworzony pod koniec 2003 roku przez grupę entuzjastów skupionych wokół Szkoły Eksploatacji Pod-ziemnej jako portal tematyczny traktujący o szeroko rozumianej branży surowców mineralnych w kraju i za granicą. Magazyn ,,te-beria” nawiązuje do tradycji i popularności portalu internetowego teberia.pl, portalu, który będzie zmieniał swoje oblicze i stawał się portalem wiedzy nie tylko górniczej, ale wiedzy o otaczającym nas świecie.
Spis treści: 4 NA CZASIE 6 NA CZASIE 10 NA CZASIE 12 MOTOTECHNO 14 MOTOTECHNO 16 TRENDY 18 NA CZASIE 24 KREATYWNI 26 NA OKŁADCE 30 NAUKOWO 40 SOCIAL 46 SONDA 56 PREZENTACJE 58 EDYTORIAL
Obyś żył w ciekawych czasach Polski grafen - wykorzystać szansę Jądrowy superkomputer Blue Gas - Polski Gas Łupkowy Tesla S w Polsce! W oczekiwaniu na e-Golfa Pokazać niedowiarkom Drony Bezosa Hexakopter - profesjonalna zabawa Mamy kolebeczki, mamy poduszeczki Wybór metody wyboru Dolna fermentacja Mobilni bardziej efektywni? Polska Miedź rośnie i rośnie...
Wydawca:
Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie
Jerzy KICKI
Prezes Fundacji dla AGH
Artur DYCZKO
Dyrektor działu wydawniczo-kongresowego Fundacji dla AGH Dyrektor Zarządzający Projektu Teberia
Jacek SROKOWSKI Redaktor naczelny jsrokowski@teberia.pl
Biuro reklamy: reklama@teberia.pl
Studio graficzne:
Tomasz CHAMIGA
tchamiga@teberia.pl
Adres redakcji:
Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, pawilon C1 p. 322 A Al. Mickiewicza 30, 30-059 Kraków tel. (012) 617 - 46 - 04, fax. (012) 617 - 46 - 05 e-mail: redakcja@teberia.pl, www.teberia.pl f-agh@agh.edu.pl, www.fundacja.agh.edu.pl NIP: 677-228-96-47, REGON: 120471040, KRS: 0000280790
Konto Fundacji:
Bank PEKAO SA, ul. Kazimierza Wielkiego 75, 30-474 Kraków, nr rachunku: 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 SWIFT: PKO PPLPWIBAN; PL 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. © Copyright Fundacja dla AGH Wszelkie prawa zastrzeżone.Żaden fragment niniejszego wydania nie może być wykorzystywany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
EDY TORIAL >>
Obyś żył w ciekawych czasach W
ydaje się, że to starochińskie powiedzenie przestaje już być tradycyjnym „przekleństwem”, a staje się powoli maksymą dzisiejszych czasów. Od dawien dawna człowiek stawał się niewolnikiem własnych wynalazków, które poprzez liczne ułatwienia sprawiały, że stawały się one koniecznie i nie do zastąpienia. Jednak dziś technologia wydaje się jedynym sposobem na radzenie sobie we współczesnym świecie. Wierzymy w to, że technologia załatwi nam wszystko - choroby, kataklizmy, ba, uczyni nas bogatymi i szczęśliwymi ludźmi. Tak bardzo tego chcemy, że poprzez oddziaływanie rynkowe wymuszamy dalszy rozwój technologiczny, a dalej to już sama technologia w dużej mierze kształtuje rynek. Przywiązanie do sieci, technologii i portali społecznościowych to uzależnienie. Dziś zwyczajnie mało kto z młodych ludzi potrafi funkcjonować bez stale podpiętego do sieci smartfona. Facebooka, Twittera, RSS-ów. Rewolucja cyfrowa umożliwiła nam
niesamowity wybór, jeżeli chodzi o sposób naszego podejścia do standardowych, codziennych aktywności, takich jak choćby transakcje pieniężne czy też zakupy. W ten sposób narodziła się generacja connected customer, czyli człowieka połączonego – status: cały czas online. O tym, jak silnie oddziaływują na nas techniki marketingowe ciekawie pisze Dominika Bara w tekście poświęconym sile e-commerce do lektury którego zapraszamy, jak i pozostałych treści, które od teraz będzie można czytać na nowych makietach naszego cyfrowego magazynu dedykowanych tabletom. Ot, kolejna zmiana po nowym layoucie naszego serwisu. Chcemy się zmieniać na lepsze i tego Wam drodzy Czytelnicy życzymy na nowy 2014 rok, niech świat, który Was otacza będzie lepszy, mądrzejszy. A zbliżające się święta niech będą dla Was wszystkich czasem wytchnienia i prawdziwego kontaktu z bliskimi, choć na chwilę bądźmy offline.
Teberia 31/2013 4
Jacek Srokowski
Teberia 31/2013 5
NA C Z A SIE >>
Polski grafen
– wykorzystać szansę
P
otrafiliśmy spiąć potęgę wynalazku, energię finansistów i pomoc państwa – powiedział premier Donald Tusk podczas niedawnej uroczystości z okazji rozpoczęcia produkcji polskiego grafenu. To historyczne i polskie osiągnięcie – mówił. Tusk podkreślił, że tak szybkie rozpoczęcie produkcji grafenu jest czymś w rodzaju „pilotażu dla innych tego typu przedsięwzięć”. 18 grudnia 2013 r. należąca do ARP S.A. I KGHM TFI spółka Nano Carbon, której strategicznym partnerem jest Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych, oficjalnie uruchomiła produkcję grafenu oraz internetowy kanał jego sprzedaży.
Zrealizowane przedsięwzięcie jest pierwszą w Polsce udaną próbą komercjalizacji grafenu, wykorzystującą dorobek polskiej placówki naukowej. Start internetowego kanału sprzedaży grafenu w formule sklepu internetowego www.grafenshop.pl stał się możliwy po osiągnieciu przez Nano Carbon zdolności wytwarzania grafenu w zestandaryzowanym procesie i jego seryjnej produkcji na podłożach z miedzi i węglika krzemu. Polski grafen charakteryzuje się najwyższą, możliwą do udokumentowania jakością wynikającą z opanowania unikalnych technologii jego wytwarzania oraz stosowanych podłoży.
Teberia 31/2013 6
Od 2006 r. nad wytwarzaniem grafenu metodą epitaksji (na węgliku krzemu oraz podłożach metalicznych) pracuje zespół dr. Włodzimierza Strupińskiego z warszawskiego Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych. W 2011 r. polscy naukowcy z ITME wynaleźli nowatorską metodę wytwarzania warstw grafenu na podłożu z węglika krzemu. Od 2011 r. polska metoda hodowania grafenu na węgliku krzemu objęta jest międzynarodowym patentem. Grafen płatkowy, wytwarzany już obecnie w skali laboratoryjnej przez Nano Carbon, charakteryzuje się wysokimi parametrami jakościowymi oraz ich powtarzalnością. Te cechy umożliwiają na komercyjną jego produkcję i sprzedaż, zarówno dla potrzeb jednostek B+R w Polsce i na świecie (w celu analizy, jakie mogą być konkretne zastosowania przemysłowe), ale także przemysłu.
W istocie bowiem, grafen jest dopiero produktem laboratoryjnym, nad którym ok. 200 ośrodków badawczych pracuje w kierunku: doskonalenia jego cech, układania cząstek atomu węgla na różnych podłożach (w Polsce stosuje się do tego głównie miedź i węglik krzemu, także inne podłoża metaliczne) oraz równolegle – potencjalnych zastosowań. Wytwarzany w Polsce grafen zaliczany jest do najwyższej półki. Jego przewagą konkurencyjną są znane parametry, co potwierdza certyfikat. – Nasza produkcja będzie liczona w metrach kwadratowych dziennie, choć np. Samsung już wytwarza w ciągu godziny wstęgi płyt grafenowych w ilościach wielokrotnie większych – powiedział nam Zbigniew Mularzuk, prezes zarządu Nano Carbon. - Są one używane do produkcji ekranów dotykowych, gdzie duża jest tolerancja, tzn. mogą pojawiać się „dziury” mikrometrowe.
Teberia 31/2013 7
NA C Z A SIE >>
Taka wada dyskwalifikuje jednak produkt stosowany w elektronice, bowiem na 1 mikrometrze kwadratowym mieści się kilkaset tranzystorów. Dlatego mowa jest o innym produkcie polskim i innych cenach. Obecnie znane ceny grafenu oscylują od 50 do 250 tys. USD za 1 kg, co odzwierciedla zróżnicowanie jakościowe produktu. Ale obok doskonalenia produktu, trwa też wyścig, kto dostarczy tańszy wyrób. Jeszcze w 2008 roku pierwszy ułamek grafenu o wielkości równym przekrojowi ludzkiego włosa kosztował 1000 dolarów. Potencjalne, bardzo szerokie zastoso-
wanie grafenu wynika z jego unikalnych cech. Jest ok. 100 razy bardziej wytrzymały niż stal, ale zarazem bardziej elastyczny. To materiał hydrofobiczny (odpycha cząsteczki wody), przezroczysty (inne cechy mogą uzyskać panele słoneczne czy szyby samochodowe), cechujący się wysoką przewodnością elektryczną (elektrony poruszają się w nim z prędkością 100 razy większą niż w krzemie). Już rozpatrywany jest jako nowe źródło światła. – Na grafenie możemy nauczyć się, w jaki sposób swoje odkrycia przekształcać wkoło zamachowe gospodarki – przekonuje Wojciech Dąbrowski, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
Teberia 31/2013 8
Jednak jak twierdzi Dyrektor Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych Zygmunt Łuczyński, że nie można zagwarantować, że grafen będzie tematyką wiodącą w polskiej gospodarce (...), natomiast pewne jest, że jeżeli projekt nie będzie się rozwijał, to grupa kilkudziesięciu naukowców, specjalistów w dziedzinie grafenu, na których wydano już dużo pieniędzy, znajdzie sobie pracę gdzie indziej.
jac
Teberia 31/2013 9
NA C Z A SIE >>
Jądrowy superkomputer W
Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Świerku powstaje superkomputer o najwyższej mocy obliczeniowej w kraju. Zakupione na jego potrzeby procesory zapewnią mu wydajność porównywalną z ok. 20 tys. komputerów osobistych. Dzięki niej superkomputer będzie wsparciem dla polskiego programu energetyki jądrowej oraz wielu projektów naukowo-badawczych. Jego moc będzie wynosiła 500 TFLOPSów, co odpowiada wydajności na poziomie 500 bilionów operacji na sekundę. Żadna maszyna w Polsce nawet nie zbliża się do takich osiągów. Dzięki tym parametrom znajdzie się ona mniej więcej na 60.
pozycji na liście najszybszych maszyn na całym świecie. Rekordzista będzie pracował w Świerku i co najmniej 25-krotnie zwiększy możliwości przetwarzania danych w Centrum Informatycznym Narodowego Centrum Badań Jądrowych. Jak mówi kierownik projektu prof. Wojciech Wiślicki, superkomputer ma m.in. prowadzić np. obliczenia dotyczące bezpieczeństwa i optymalizacji warunków pracy reaktorów jądrowych. – Żeby zoptymalizować warunki pracy reaktora, trzeba uwzględnić rozpływ ciepła, dynamikę cieczy chłodzącej, a żeby to dobrze robić, trzeba mieć oprogramowanie.
Teberia 31/2013 10
Mamy licencje na takie oprogramowanie i zawsze staramy się weryfikować wyniki niezależnymi metodami z różnych źródeł. Stąd mamy kody amerykański i francuskie – wyjaśnia Wiślicki. CIŚ ma również prowadzić obliczenia dotyczące sieci przesyłowych energii elektrycznej. Jak powiedział prof. Wiślicki, w ośrodku jest grupa, która zajmuje się optymalizacją dystrybucji energii elektrycznej w sieciach. Ma to duże znaczenie ekonomiczne, a nawet polityczne, bo w UE toczy się dyskusja nad różnymi modelami rynku energii i towarzyszącymi im sposobami wyznaczania cen, np. dla określonej strefy czy w danym węźle sieci – podkreślił. Rozpoczął się już cykl przetargów na procesory. – Zależy nam na tym, aby nie pochodziły one z tzw. różnych rodzin ponieważ dostosowanie ich do współpracy jest kosztowne i czasochłonne. A przecież nie dysponujemy nieograniczonymi funduszami. Budowa tego giganta i tak pochłonie niemało, około 20 mln zł – wyjaśnia Robert Papliński z Centrum Informatycznego Świerk. Superkomputer rozpocznie pierwsze działania już w październiku, ale pełną moc osiągnie dopiero w 2015 roku. Zostanie umieszczony w osobnym, odpowiednio zaadaptowanym budynku, w serwerowni o powierzchni 137 mkw. Tworzona instalacja obliczeniowa została zaplanowana nie tylko z myślą o najwyższej wydajności, ale też odpowiedniej efektywności energetycznej. Powstający sprzęt wykorzystywać będzie najnowocześniejsze rozwiązania w dziedzinie chłodzenia, zasilania oraz wydajności systemów dyskowych. W NCBJ wybrano chłodzenie wodą, gdyż odprowadza ona ciepło 4 tys. razy szybciej niż powietrze. W porównaniu z tradycyjnymi rozwiązaniami wykorzystującymi wymuszony obieg powietrza zaoszczędzi to 80 proc. prądu zużywanego do chłodzenia infrastruktury. – Dzięki temu uzyskamy skokowy wzrost wydajności przypadającej na jednostkę mocy zasilającą komputer. Dzisiaj sztuką nie jest osiąganie maksymalnej wydajności bez względu na cenę, ale maksymalne wykorzystanie każdego procesora i wata energii – wyjaśnia mgr inż. Adam Padee z Centrum Informatycznego Świerk.
MJ
Teberia 31/2013 11
NA C Z A SIE >>
Blue Gas – Polski Gaz Łupkowy, czyli nauka dla przemysłu 13
stycznia 2014 r. rozpocznie się drugi nabór wniosków w programie Blue Gas – Polski Gaz Łupkowy. Na projekty badawcze i rozwojowe związane z eksploatacją gazu łupkowego Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wraz z Agencją Rozwoju Przemysłu przygotowało 160 mln zł. Program Blue Gas – Polski Gaz Łupkowy jest wynikiem porozumienia podpisanego w 2012 roku przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz Agencję Rozwoju Przemysłu S.A. Obie instytucje zobowiązały się w nim do wspólnego finansowania prac badawczo-rozwojowych, dotyczących oryginalnych technologii eksploatacji gazu łupkowego. • Program Blue Gas – Polski Gaz Łupkowy to szansa na postęp technologiczny związany z jednym z najbardziej obiecujących źródeł energii w Polsce. Innowacje w zakresie wydobycia i eksploatacji gazu łupkowego mogą nie tylko znacznie udoskonalić obecnie stosowane rozwiązania, ale także umożliwić rodzimym jednostkom naukowym i przedsiębiorstwom energetycznym możliwość dogonienia światowych liderów w tej branży – powiedział prof. Krzysztof Jan Kurzydłowski, dyrektor NCBR. Celem programu Blue Gas jest wsparcie zintegrowanych przedsięwzięć badawczo-rozwojowych, obejmujących również przetestowanie opracowanego rozwiązania w skali pilotażowej. W drugiej edycji programu finansowane będą projekty z obszaru eksploatacji gazu łupkowego, w tym aspekty technologiczne i ekologiczne wydobycia i zagospodarowania tego surowca. Teberia 31/2013 12
„Nie jest przesadą stwierdzenie, że Polska czeka na gaz łupkowy. To szansa na tańszą energię oraz na mniejszą emisję dwutlenku węgla. Oba cele osiągnięto w Stanach Zjednoczonych i chcielibyśmy ten sukces powtórzyć u nas. W projekcie, którego celem jest rozwój rodzimych technologii łupkowych, nie mogło zabraknąć Agencji Rozwoju Przemysłu” – powiedział Wojciech Dąbrowski, prezes ARP. Konkurs skierowany jest do konsorcjów naukowych z udziałem przedsiębiorców. O dofinansowanie z NCBR konsorcja starać się mogą w ramach dwóch ścieżek: gdy w konsorcjum jest obecna co najmniej jedna jednostka naukowa niebędąca przedsiębiorcą i co najmniej jeden duży przedsiębiorca oraz gdy w projekcie bierze udział co najmniej jedna jednostka naukowa niebędąca przedsiębiorcą i co najmniej jeden mikro-, mały lub średni przedsiębiorca. Łączna wartość dofinansowania NCBR w konkursie wynosi 60 mln zł i stanowi pomoc publiczną dla przedsiębiorców, przeznaczoną na badania i rozwój. Natomiast kolejne 100 mln zł przekazane zostanie przez ARP z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców w formie pożyczek dla przedsiębiorców. Oferta ARP skierowana jest do dużych przedsiębiorców zaangażowanych w program. Warunkiem przyznania pożyczki jest uzyskanie na dany projekt dofinansowania z NCBR. W drugim konkursie zniesiono minimalny oraz maksymalny budżet projektu, natomiast okres jego realizacji nie może przekroczyć 36 miesięcy. Nabór wniosków o dotacje z NCBR potrwa od 13 stycznia do 26 lutego 2014 roku. Firma San Leon poinformowała niedawno o sukcesie szczelinowania w poszukiwaniu gazu z łupków na odwiercie pionowym Lewino-1G2 na koncesji Gdańsk. Dyrektor wykonawczy firmy Oisin Fanning poinformował, że wyniki „dalece przekroczył oczekiwania”. Obecnie trwa tam test produkcyjny. Gaz z łupków wydobywa się metodą szczelinowania hydraulicznego. Polega ona na wpompowywaniu pod ziemię mieszanki wody, piasku i chemikaliów, która powoduje pęknięcia w skałach, dzięki czemu gaz wydobywa się na powierzchnię ziemi. W ostatnich latach Ministerstwo Środowiska wydało ponad 100 koncesji na poszukiwanie gazu niekonwencjonalnego w Polsce, m.in. dla firm: Chevron, PGNiG, Lotos i Orlen Upstream.
źródło: PAP - Nauka w Polsce / www.naukawpolsce.pap.pl
Teberia 31/2013 13
MOTOTECHNO >>
Tesla S w Polsce! Do Polski trafił właśnie pierwszy egzemplarz Tesli Model S, czyli sportowej limuzyna, jednego z najciekawszych modeli na rynku. Samochód należy do segmentu premium, a napędza go wyłącznie silnik elektryczny. Szczęśliwym posiadaczem elektrycznego cacka jest szczeciński przedsiębiorca Marcin Raubo. To nie pierwsza jednak jazda Tesli S po naszym kraju. Wcześniej, w czerwcu br. samochód ten przetestowała ekipa TiVi. pl (na zdjęciu).
Jednak do tej pory model S nie znalazł w Polsce chętnego do zakupu. Sprzedawany od czerwca 2012 roku w Ameryce Północnej luksusowy elektryczny samochód zyskuje coraz większa popularność. Obecnie Model S, sprzedaje się w liczbie zbliżonej do sporo tańszych elektryków jak Chevrolet Volt i Nissan Leaf. Moc 416 KM pozwala rozpędzić auto do „setki” w 4,6 sekundy i pędzić z maksymalną prędkością bliską 200 km/h, a to wszystko bez zużycia ani kropli benzyny! Na jednym ładowaniu Tesla S może przejechać nawet 430 km.
Teberia 31/2013 14
Co ciekawe, firma nie ma salonów i serwisów - auto zamawia się przez internet, a usterki diagnozowane są online przez... centralę firmy. W Polsce problemem jest wciąż brak stacji ładowania. Cena? Nie tak wysoka, jak można by przypuszczać. Tesla S jest dostępna już od 200 tys. złotych! Tesla Motors to amerykańska firma założona w 2003 roku. Producent wsławił się zbudowanym na bazie Lotusa Elise elektryczny roadsterem. Był to pierwszy sportowy, seryjnie produkowany samochód tego typu, który oferował znakomite osiągi oraz rozsądny zasięg. Produkcja Tesli roadster zakończyła się w 2012 roku. Tesla to aktualnie jedna z najgłośniejszych firm technologicznych na świecie. Technologicznych, a nie tylko motoryzacyjnych, bo technologia elektrycznych samochodów znajduje się znacznie bliżej technologii komputerowych, aniżeli silników spalinowych. Poza tym szef firmy – ekscentryczny miliarder Elon Musk to postać kojarzona głównie ze światem technologicznym.
jm
Teberia 31/2013 15
MOTOTECHNO >>
W oczekiwaniu na e-Golfa Najlepiej sprzedający się model Volkswagena – Golf – od wiosny 2014 roku będzie oferowany w wariancie elektrycznym o nazwie e-Golf. Produkcyjna wersja elektrycznego Golfa - Volkswagen e-Golf, doczekała się swojej premiery na międzynarodowym salonie samochodowym Frankfurt Motor Show 2013. Auto, tak jak życzył sobie tego niemiecki producent, bazuje na nowej płycie podłogowej Golfa, z czego najprawdopodobniej głównie wynikała zwłoka w jego wprowadzeniu na rynek. e-Golf ma trafić do sprzedaży dopiero wiosną 2014 r. W Azji i Ameryce Północnej sprzedaż planuje się odpowiednio na koniec 2014 r. oraz początek 2015 r. Podstawowe dane specyfikacji elektrycznego Golfa były znane już wcześniej, jednak przy okazji premiery, Volkswagen ujawnił szereg dodatkowych informacji. Z pewnością e-Golf nie będzie wózkiem golfowym - maksymalna moc napędu na poziomie 85 kW oraz 270 Nm momentu obrotowego pozwala rozpędzić auto od 0 do 60 km/h w 4,2 s, a od 0 do 100 km/h w 10,4 s. Niestety prędkość maksymalną, w odróżnieniu chociażby do Nissana Leaf, ograniczono do 140 km/h. Bardzo bogato prezentuje się natomiast liczba trybów jazdy i poziomów hamowania odzyskowego.
Pakiet akumulatorów litowo-jonowych, gromadzący 24,2 kWh energii, pozwala w cyklu NEDC przejechać 190 km. Typowy zasięg ma wahać się od 130 do 190 km/h, chociaż może być niższy szczególnie w niskich temperaturach, gdy włączone jest ogrzewanie. Opcjonalnie producent zamierza oferować pompę ciepła, która zimą znacznie ograniczy spadek zasięgu. Samochód waży 1510 kg. Z tego 318 kg przypada na pakiet akumulatorów, którego energia właściwa wynosi 76,1 Wh/ kg. Pakiet, podobnie jak w Leafie, nie posiada osobnego układu chłodzenia/ ogrzewania cieczą. Czas standardowego ładowania ładowarką pokładową o mocy 3,6 kW wynosi 8 godzin.
Teberia 31/2013 16
Szybkie ładowanie trwa tylko 30 minut, o ile dysponujemy szybką ładowarką o mocy co najmniej 40 kW, ze złączem CCS. Niestety wyposażenie w opcjonalny port szybkiego ładowania również ma wymagać dopłaty. Pozytywem są natomiast klimatyzacja, nawigacja oraz oświetlenie LED w standardzie. Elektryczny e-Golf osiąga wartość 12,7 kWh, przy cenie prądu 0,58 zł za kWh (Polska, stan na 23.07.2013 r.) a zatem koszt przejechania 100 km w przypadku e-Golfa to około 7,37 zł. I to chyba największy jego pozytyw. Volkswagen nie ogłosił jeszcze ceny VW e-Golf, ale spodziewamy się, że potencjalny zainteresowany będzie musiał przeznaczyć grubo ponad 100 tys. zł.
jm źródła: samochodyelektryczne.org
Teberia 31/2013 17
TRENDY >>
Pokazać niedowiarkom W Podzamczu Chęcińskim koło Kielc na terenie Regionalnego Centrum Naukowo-Technologicznego rozpoczęła się budowa pierwszego w Polsce domu autonomicznego. Ma on być samowystarczalny, jeśli chodzi o produkcję ciepła i prądu. Jedynym źródłem energii elektrycznej i cieplnej dla budynku będą słońce i wiatr. Budynek ma też odzyskiwać wodę. Teberia 31/2013 18
Eksperymentalny budynek ma pokazać, że wszystkie założenia się sprawdzają. Tak naprawdę będzie on laboratorium, w których naukowcy z Politechniki Świętokrzyskiej będą prowadzić badania, zaś zwykli ludzie zainteresowani budową podobnych domów będą mogli go zwiedzać. Dom to wspólny pomysł Zofia Wahlberg współwłaścicielki firmy Olimax New Technology i doktora Ludomira Dudy, termodynamika zafascynowanego technologiami energooszczędnymi. Razem,
już jako Instytut Budownictwa Autonomicznego Wahlberg i Spółka opracowali projekt domu. Wznoszony w Podzamczu dom ma być typowy dla 4-osobowej rodziny, na 190 metrach kwadratowych zmieszczą się trzy sypialnie, salon, gabinet, garaż, a przed domem jest niewielki staw kąpielowy. – Ten dom ma pokazać niedowiarkom, że coś czego się nie da naprawdę istnieje – mówi Ludomir Duda. >>>
Teberia 31/2013 19
TRENDY >>
Coś więcej niż pasywny Dom autonomiczny, jest to rozwinięcie idei domu pasywnego. Budynek taki nie potrzebuje zewnętrznej infrastruktury. Nie korzysta z energii dostarczanej z zewnątrz energii elektrycznej, wody i nie zdaje ścieków i nie korzysta z kanalizacji burzowej. Według zwolenników tego rozwiązania dom autonomiczny ma minimalny wpływ na środowisko. Budynek, czy też dom autonomiczny to budynek, który został zaprojektowany i zbudowany w taki sposób, aby był w stanie funkcjonować niezależnie od zewnętrznej infrastruktury. Powinien on być niezależny od dostaw energii elektrycznej i wody z zewnątrz oraz nie wymagać odbierania ścieków i kanalizacji burzowej. W praktyce uniezależnienie budynku od wszelkich dostaw z zewnątrz jest tak trudne, że prawie niemożliwe. Dotyczy to na przykład dostaw żywności. Aby taki dom nie ingerował zbytnio w życie jego mieszkańców w praktyce konieczne staje się mniej skrajne podejście do niezależności na rzecz wzrostu komfortu.
Z technicznego punktu widzenia dom autonomiczny jest podobny do domu pasywnego. Powinien zużywać jak najmniej energii do celów grzewczych i pozostałych związanych z utrzymaniem budynku. Domy autonomiczne korzystają z ogrzewania przy pomocy systemów solarnych, posiadają specjalnie skonstruowane okna i pozostałe otwory, aby zminimalizować straty energii. Poza ogrzewaniem energia słoneczna służy pozyskiwaniu energii elektrycznej, która następnie magazynowana jest w akumulatorach. W okolicach domu zlokalizowana jest przydomowa oczyszczalnia ścieków.
Deszczówka się przyda Źródłem wody dla budynku autonomicznego jest zazwyczaj studnia. Możliwe jest jednak także zbieranie i użytkowanie wody deszczowej. Wodę zanieczyszczoną myciem naczyń, praniem, kąpielami możemy z powodzeniem użyć do spłukiwania toalet, podlewania ogro-
Teberia 31/2013 20
dów czy trawników. Takie rozwiązania pozwalające na powtórne wykorzystanie wody umożliwiają redukcję zużycia wody nawet o połowę. Stosowanym również rozwiązaniem jest montowanie pisuarów i toalet, które nie wymagają spłukiwania.
Ścieki w budynkach autonomicznych są oczyszczane przy pomocy przydomowych oczyszczalni, gdzie na dnie zbiornika beztlenowo fermentują zanieczyszczenia, a następnie są rozprowadzane po działce i rozsączane na przykład pod trawnikiem.
Zbieranie wody deszczowej wymaga zastosowania odpowiedniej pojemności zbiornika (już od 10 m3, a zazwyczaj 30 m3) do magazynowania zasobów. Dla przeciętnego domu zbieranie wody z jego dachu zaspokaja potrzeby na deszczówkę.
Osady ze ścieków są następnie spalane. Pozostały po tym procesie popioły stanowią tylko 10% początkowej objętości. Kanalizacja burzowa w domach autonomicznych jest rozwiązywana poprzez rozprowadzenie nadmiaru wody a następnie roztrenowanie jej.
Teberia 31/2013 21
TRENDY >>
Jak najmniej prądu... Dużym problemem w domach autonomicznych jest pozyskanie odpowiedniej ilości energii elektrycznej. Z tego właśnie powodu należy tak zaprojektować i wyposażyć dom, aby zużycie tej energii było jak najmniejsze. Na dachach domów wbudowywać można ogniwa fotowoltaiczne.
Gdy natężenie światła w danym regionie jest niewielkie możliwe jest wykorzystanie do produkcji energii elektrycznej siły wiatru. Już niewielka turbina wiatrowa o średnicy wirnika 5 m wystarcza do zaspokojenia potrzeb energetycznych takiego domu. W Polsce dla większości lokalizacji użycie turbin wiatrowych mija się z celem. Niewykorzystaną energię elektryczną (noc) należy gromadzić w bateriach akumulatorów. Dom autonomiczny musi korzystać z ogrzewania pasywnego. Dzięki wyposażeniu w nowoczesne energooszczędne okna oraz konstrukcję i umiejscowienie, które sprzyjają nagrzewaniu przez promienie słoneczne możliwe jest zminimalizowanie energii potrzebnej do ogrzania budynku. Do ogrzewania, tak jak w domu pasywnym może służyć energia słoneczna pochodząca z kolektorów czy też pompa ciepła. Ciepła woda użytkowa jest zazwyczaj otrzymywana poprzez podgrzewanie energią słoneczną przy użyciu kolektorów. Do ogrzewania wody i wnętrz budynku wykorzystać można ko generator zasilany olejem roślinnym i gazem drzewnym lub roślin oleistych (np. produkowanych an miejscu). Poza tym może on także produkować energię elektryczną. Aby zmniejszyć roczne amplitudy temperatur wokół budynku można posadowić go pod ziemią lub w dużej części pod nią. Dodatkowo nowoczesne budynki autonomiczne wykorzystują absorpcyjne chłodziarki, które napędzane są odpadowym ciepłem z silników spalinowych czy też kolektorów słonecznych. Jest to najbardziej energooszczędny sposób na
Teberia 31/2013 22
zastosowanie klimatyzacji w budynku autonomicznym. Aby cały dom uzyskał pełną autonomiczność konieczne jest rozpoczęcie produkcji żywności dla jego mieszkańców. Intensywna produkcja żywności w ogrodzie pozwala na zapewnienie żywności dla osoby dorosłej z 15 metrów kwadratowych gruntu. Metodami intensywnego, lecz niezbyt pracochłonnego rolnictwa należą rolnictwo hydroponiczne i wielopoziomowe. Oczywiście idea domu autonomicznego jest bardzo trudna i kosztowna w realizacji. Poniesione przy budowie inwestycje nie mają szans zwrócić się w opłacalnym czasie, a dodatkowo wymagają licznych wyrzeczeń ze strony przyszłych użytkowników nieruchomości. Z tych właśnie powodów idea domów całkowicie autonomicznych nie rozwija się. Funkcjonują jednak rozwiązania opisane powyżej. Służą maksymalnemu zwiększeniu energooszczędności i są ekonomicznie uzasadnione, ale wspomagane są zewnętrznymi źródłami energii.
Bo liczy się kasa Wybudowanie takiego obiektu wiąże się z dużymi kosztami, jednak zaletami takiego rozwiązania są minimalny wpływ budynku na środowisko, niskie koszty utrzymania i większe bezpieczeństwo (niezależność od dostaw z zewnątrz, co ma znaczenie w przypadku kataklizmów wojen czy rozruchów). Szacuje się, że za taką samą kwotę, jak budynek w technologii tradycyjnej, możemy postawić dom autonomiczny o 25% mniejszy.
Szacuje się, że cena metra kwadratowego domu autonomicznego może kosztować ok. 2 tysiące złotych - takie założenia przyjęli Zofia Wahlberg i Ludomir Duda. Jednak budowa ich domu jest znacznie droższa, bo sięga blisko 1 miliona 200 tysięcy. Pieniądze na jego budowę dał jednak urząd marszałkowski województwa świętokrzyskiego. Część tej kwoty to wydatki na aparaturę pomiarową. Czy w przypadku seryjnej produkcji uda się zejść do owych 2 tysięcy złotych za metr? Ludomir Duda przekonuje, że tak. Przyszli inwestorzy chcą jednak mieć pewność, więc czekają na ocenę zalet i wad domu a o nich będzie można przekonać się dopiero po jego wybudowaniu i oddaniu do użytku.
jac Źródła: termodom.pl, regiodom.pl
Firma BUILDgreen Design w tym roku po raz drugi zbudowała przy wsparciu partnerów modelowy dom autonomiczny na potrzeby wystawy BudShow, która towarzyszyła Międzynarodowym Targom Budownictwa BUDMA 2013.
Teberia 31/2013 23
NA COKŁ Z A SIE ADCE>> >>
Drony Bezosa
F
irma Amazon pracuje nad powietrznymi dostawami w ramach usługi o nazwie Prime Air. Może ona pozwolić na dostarczenie zakupionego towaru nawet pół godziny po kliknięciu przycisku „Buy”. Generalnie dostawa powinna trwać nie więcej niż godzinę. Jeff Bezos, założyciel i dyrektor wykonawczy Amazona poinformował, że jego firma testuje drony, które miałyby dostarczać paczki. Bezzałogowe maszyny będą przenosić ładunki o wadze do 2,2 kilograma.
Takie zamówienia stanowią 86% wszystkich towarów wysyłanych przez Amazona. Drony odbierałyby paczki z centrum dystrybucyjnego i transportowały je bezpośrednio do domu klienta. Jak poinformował Bezos, taki system dostaw mógłby ruszyć w ciągu najbliższych 4-5 lat. Amerykański gigant nie jest pierwszą firmą, która chce w ten sposób dostarczać towary. Australijska firma Zookal
Teberia 31/2013 24
zapowiedziała, że już w marcu przyszłego roku drony będą latały do domów klientów. Według nieoficjalnych informacji UPS, jedna z największych na świecie firm kurierskich, również eksperymentuje
z dostawą dronami, choć oficjalnie nadal odmawia komentarza w tej sprawie. Oczywiście trzeba pokonać poważne wyzwania i chodzi nie tylko o stworzenie koniecznej technologii w postaci dronów i systemów zarządzania nimi. Jeff Bezos dostrzega, że drony muszą być naprawdę niezawodne, bo nie może się skończyć lądowaniem na czyjejś głowie. Trzeba też pokonać bariery prawne, bo drony w pewnych sytuacjach mogą być traktowane jak statki powietrzne.
Obecnie Federalna Agencja Lotnictwa Cywilnego (FAA) nie zezwala na komercyjne używanie dronów na terenie USA. Na razie tworzone są centra badawcze, w którym będą prowadzone testy takich urządzeń. Na ich podstawie FAA opracuje zasady wykorzystywania przestrzeni powietrznej przez komercyjne drony. Odpowiednie przepisy powstaną nie wcześniej niż w 2015 roku. Ich tworzeniu będą z uwagą przyglądały się organizacje chroniące praw obywatelskich, które od wielu miesięcy wyrażają obawy dotyczące dronów. Ich zdaniem drony mogą posłużyć do naruszania prywatności obywateli. Niezależnie od tego, zastanawiający jest termin podania informacji tej do opinii publicznej. Dlaczego jednak Jeff Bezos postanowił opowiedzieć o Prime Air już teraz, w jednym z najbardziej szanowanych programów telewizji amerykańskiej akurat w niedzielę po Black Friday, mimo iż ta usługa jest jeszcze bardzo odległą przyszłością? Wielu komentatorów upatruje odpowiedzi w Cyber Monday. Tak jak Czarny Piątek jest świętem przecen w amerykańskich sklepach, tak następujący po nim poniedziałek jest dniem tanich zakupów przez Internet gdzie potentatem jest Amazon. I być może, jak wskazują niektórzy komentatorzy celem ujawnionej informacji było odciąnięcie uwagi klientów od Cyber Monday.
Teberia 31/2013 25
KRE AT Y WNI >>
Hexakopter - profesjonalna zabawa studentów AGH
Studenci z Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Robotyki Akademii Górniczo-Hutniczej zbudowali platformę latającą, która ma służyć do badania trudno dostępnych miejsc takich jak turbiny wiatrowe czy wieże radiowe. Ma ona zastąpić ludzi przy konserwacji i wykrywaniu usterek wszędzie tam, gdzie życie lub zdrowie pracowników może być zagrożone. Platforma może być stosowana do monitoringu imprez masowych, do kręcenia filmów, czyli w miejscach, w których trzeba się wznieść na pewną wysokość.
Teberia 31/2013 26
M
aksymalny zasięg hexakoptera wynosi około 1 km. Urządzenie waży 2,5 kg. Może zabrać ze sobą dodatkowy osprzęt ważący do 3 kg np. kamerę i różnego rodzaju czujniki. Zbudowany jest z aluminium i laminatu poliestrowoszklanego. Pod spodem zainstalowano mu sześć wsporników, a na górze silniki wraz z bateriami. Łukasz Sarzyński, Konrad Stefański, Paweł Musiał i Adam Smoter zbudowali hexakopter od podstaw w ramach grantu rektorskiego. O szczegóły tego projektu zapytałam konstruktorów, studiujących na kierunku Automatyka i Robotyka. – Czy wasz hexakopter różni się od innych urządzeń tego typu dostępnych na rynku? Zwyczajne hexakoptery nie nadają się do zastosowania w roli, do jakiej została zbu-
dowana nasza platforma. Charakteryzują się one znacznie mniejszym udźwigiem i możliwym czasem lotu. Oczywiście można kupić gotowy sprzęt o podobnych parametrach do naszego, niestety ceny profesjonalnych platform zaczynają się od 10 000 zł. Nasz hexakopter od podstaw był budowany przez nas, w skutek czego koszty zmniejszyły się diametralnie. Dodatkowo wyposażony jest w moduły umożliwiające komunikację z komputerem w czasie rzeczywistym, transmisję obrazu na żywo oraz szereg innych, które wciąż są ulepszane. – Waszą platformą steruje się za pomocą pilota, co nie wydaje się być proste, choćby z uwagi na podmuchy wiatru. Jak długo zajęło Wam opanowanie sterowania hexakopterem?
Teberia 31/2013 27
KRE AT Y WNI >>
Naukę latania rozpoczęliśmy od opanowania sztuki sterowania małym prototypem. W późniejszym etapie przeszliśmy do operowania docelowym modelem. Do sterowania platformą niezbędne są dwie osoby: jedna steruje trajektorią lotu maszyny, a druga jest odpowiedzialna za obsługę modułów i komunikację z komputerem. Mimo wielu godzin treningów latanie ciągle niesie ze sobą ryzyko upadku. Często z przyczyn technicznych, czy warunków atmosferycznych. – Jaki ma napęd, jakie baterie? Hexakopter, jak nazwa wskazuje, wyposażony jest w sześć silników bezszczotkowych, sześć śmigieł oraz sześć regulatorów. Łączna moc silników to około 2,4 kW. Zasilany jest akumulatorami li-pol. – Jak długo trwała budowa? Budowa samej platformy wraz z fazą projektową trwała 3 miesiące, kolejne 6 miesięcy to praca nad modułami i komunikacją.
Teberia 31/2013 28
– Czy podczas budowy napotkaliście na jakieś problemy? Problemy jak w przypadku budowy każdej konstrukcji występowały. Przy platformach latających są one bardziej bolesne, gdyż w większości przypadków kończą się niekontrolowanym szybkim opadaniem i uderzeniem o ziemię. Mnóstwo czasu poświeciliśmy na zniwelowanie wpływu zakłóceń, które dawały o sobie znać w najmniej pożądanych momentach. – Dlaczego w takim razie postanowiliście zbudować właśnie platformę latającą? Każdy z nas jest pasjonatem modelarstwa. Latające platformy są bardzo ciekawe, przy tym ich sterowanie wiąże się z kierunkiem naszych studiów. Możliwości, jakie niesie ze sobą uzbrojony w odpowiednie moduły hexakopter, są naprawdę potężne. Budowa platformy połączyła dobrą zabawę, polegająca na projektowaniu latającego modelu z praktycznym rozwiązywaniem problemów inspekcji dzięki odpowiednim modułom.
– Jakie plany wiążecie z waszym hexakopterem? Czy są jakieś zawody, w których może się zmierzyć z innymi tego typu konstrukcjami? A może macie szansę zarobić na waszej platformie? Nasz hexakopter został zbudowany dzięki środkom uzyskanym w konkursie o grant rektorski. Dlatego też nie może służyć do zarabiania pieniędzy. Dzięki modułowej konstrukcji naszej platformy latającej, w przyszłości młodsi koledzy z koła naukowego będą mieli możliwość zdobywania wiedzy i nowych umiejętności projektując i wykonując dodatkowe moduły rozszerzające funkcjonalność. – Hexakopter nie jest pierwszą ciekawą konstrukcją naszych studentów. Poprzednia to Robot Storm, który brał udział w RobotChallenge 2013. Można o nim przeczytać w innym artykule Bloga naukowego. Czy następna jest już w planie? Mamy głowy pełne pomysłów. Próbujemy wybrać najrozsądniejsze, by napisać kolejny grant. Aktualnie większość czasu poświęcamy na realizację swoich prac inżynierskich.
Rozmawiała: Ilona Trębacz /blog naukowy AGH
Zdjęcia: Radio Kraków
Teberia 31/2013 29
NA OKŁ ADCE >>
Mamy kolebeczki, mamy poduszeczki… - X-mas for sale oraz o sile e-commerce Świąteczne dekoracje, migoczące światełka i Jingle bells brzmiące wesoło w każdym kącie to oznaki zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Jest ładnie, przyjemnie, ciepło, miło, a wszystko to właściwie tylko po to, by obywatele-konsumenci wydali, w miarę bezboleśnie, jak najwięcej pieniędzy. I choć przed tą zakupową gorączką trudno uciec, coraz częściej atmosferę przystrojonych sklepów zamieniamy na domowe zacisze i… Kupujemy mniej? Skądże znowu!
Teberia 31/2013 30
Z
tegorocznych badań firmy doradczej Deloitte wynika, że na święta Bożego Narodzenia statystyczna polska rodzina planuje wydać średnio 1126 zł, czyli o 5 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Aż 30 proc. tej kwoty stanowią prezenty, 33 proc. - żywność, a pozostałe 37 proc. przeznaczone zostanie na spędzenie czasu ze znajomymi i rodziną, w tym na podróże. Jaką część tych wydatków poczynimy przez Internet?
Mędrcy świata obliczyli… Według danych spółki Polskie Badania Internetu e-commerce w naszym kraju w 2012 roku wygenerował 21,5 mld zł, co daje mu udział 3,8 proc. w całym handlu. Całkowita wartość dodana polskiego ecommerce wynosiła w ub. roku 7,3 mld zł. Według ekspertów Deloitte, autorów raportu Digital Trends 2013, przygotowanego z okazji konferencji e-nnovation 2013, handel elektroniczny w Polsce będzie jedną z najszybciej rozwijających się
gałęzi. To istotne, bo jest on barometrem dla całej gospodarki, stanowiąc korelację między e-commerce a inwestycjami, inflacją, konsumpcją i bezrobociem. Cieszyć powinien zatem fakt, że wielkość gospodarki internetowej w Polsce w ciągu ostatnich sześciu lat podwoiła się i odpowiada już za 5,8 proc. PKB wypracowanego w 2012 roku. Dla porównania w krajach G7 i BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) ten odsetek waha się od 0,8 do 6,3 proc. PKB. A jak wyróżniamy się pod tym względem w naszym regionie? Z najnowszego badania wynika, że najwięcej e-klientów jest w... Polsce. Tak wynika z analiz przeprowadzonych przez firmę Gemius, monitorującą korzystanie ze stron związanych z e-commerce (tj. sklepy www, aukcje internetowe, porównywarki cenowe, serwisy z opiniami, zakupy grupowe czy pasaże handlowe) w Czechach, Polsce, na Słowacji i na Węgrzech. >>>
Teberia 31/2013 31
NA OKŁ ADCE >>
S
pośród wszystkich polskich internautów aż 80 proc. weszło na strony związane z e-commerce, podczas gdy Czechach uczyniło to 54 proc., na Słowacji 51 proc., a na Węgrzech 44 proc. użytkowników sieci. Tak dobre wyniki cieszą prof. Grzegorza Mazurka z Akademii Leona Koźmińskiego, który uważa, że jest to ważny miernik atrakcyjności naszego kraju dla nowych graczy w tej branży, którzy chcieliby zaistnieć na otwierających się rynkach. Z kolei Mateusz Gordon, ekspert firmy Gemius, twierdzi, że mimo takich wyników, boom na rynkach e-commerce jeszcze przed nami, a to głównie dlatego, że wciąż jeszcze niewiele sklepów internetowych ma wersje mobilne, dzięki którym posiadacze tabletów i smartfonów mogliby w łatwy sposób dokonywać transakcji Jednocześnie, w wyniku analizy okazało się, że Polacy byli najmłodszą grupą klientów e-commerce - aż co piąty internauta kupujący w sieci, ma tu mniej niż 25 lat. Na Słowacji najwięcej e-zakupowiczów, bo prawie jedna trzecia, jest w grupie osób w wieku 25-34 lata. Z kolei największym zainteresowaniem starszych internautów e-sklepy cieszą
się na Węgrzech i w Czechach. W lipcu 2013 roku strony oferujące zakupy w sieci przeglądało około 15 proc. internautów powyżej 55 roku życia. Natomiast najmniejszą grupę klientów w tej grupie wiekowej, bo tylko 10%, stanowią Słowacy i Polacy. Przyszłość zakupów leży więc po stronie młodych i to oni kształtować będą nowe formy kupowania. Czy to, co oferują nowoczesne technologie zmienia w jakiś sposób nasze przyzwyczajenia i mechanizmy nabywania dóbr? Jak zmieniamy się my – konsumenci?
Gdy śliczna panna w sieci kupowała…
Jeszcze 10 lat temu klientami sklepów internetowych byli głównie mężczyźni - nowocześni, przebojowi, przed trzydziestką, kupujący płyty z ciężkim rockiem, gry komputerowe i elektronikę oraz niemal wszystko, co ma związek z motoryzacją.
Teberia 31/2013 32
Te preferencje widoczne są również dziś, choć jak na prawdziwych macho przystało, zainteresowaniem cieszy się także broń (sic!) i akcesoria erotyczne. Różnica między „wtedy” a „dziś” polega również na tym, że obecnie ehandel zdobywa także względy kobiet, które coraz śmielej dokonują zakupów przez sieć. W oczywisty sposób wpływa to na rozszerzenie oferty e-commerce i tzw. ruch w interesie. Najdynamiczniej rozwinęły się więc internetowe drogerie, sklepy z ubraniami, bielizną, produktami dla dzieci. To właśnie dla wymagających i wiecznie niezdecydowanych kobiet wprowadzono udogodnienia w postaci filmów i trójwymiarowych animacji, przedstawiających produkty w sposób bardziej przyjazny. W niektórych e-sklepach z odzieżą już spotkać można wirtualne manekiny, imitujące na ekranie sylwetkę klientki. A przyszłość wygląda jeszcze ciekawiej, bo od niedawna testowana jest aplikacja, dzięki której możliwe będzie ładowanie do systemu sklepu własnego zdjęcia, na podstawie którego powstanie cyfrowy avatar, przymierzający na ekranie ubrania. Wszystko po to, by poczuć się jak w realnej przymierzalni. Kobiety są też głównymi klientkami zakupów grupowych. Marcin Szałek z warszawskiego biura Grupon twierdzi, że w Polsce to 60 proc. odbiorców. Bierze się to głównie stąd, że oferta grupowa dotyczy głównie usług – i to tych upiększających - fryzjerskich, kosmetycznych, karnetów na masaż, czy siłownię – a ich podstawowym odbiorcą są właśnie kobiety.
To one również odpowiadają za wykorzystanie czasu wolnego, za wyjścia do teatru, kina, czy atrakcyjne wycieczki, co także jest tu oferowane.
Pastuszkowie przybywajcie... No i przybywa nas, internetowych klientów, ale czy e-commerce jakoś nas-konsumentów zmienia? Czy i jak zmieniają się nasze nawyki, preferencje, oczekiwania? Anna Jasińska z porównywarki ofert Ceneo uważa, że na pewno stajemy się bardziej świadomi. Większość użytkowników Internetu samodzielnie wyszukuje informacje o produktach, porównuje nie tylko ceny z wielu sklepów, ale i parametry techniczne, ogląda testy produktów na YouTube, czyta opinie użytkowników na forach. Potwierdza to Artur Kurasiński, bloger, który od lat komentuje rozwój polskiego Internetu – Zdarza się, że konfrontacja z uświadomionym klientem obnaża żałosną niekompetencję sprzedawcy, który dziś zajmuje się telewizorami, ale jeszcze w zeszłym tygodniu sprzedawał ubezpieczenia. I to jeden z powodów, dla których spora część klientów odmawia płacenia wyższej ceny za „profesjonalne doradztwo” w tradycyjnych sklepach. Zresztą tradycyjna opozycja sprzedającykupujący także się zmienia, bo zmienia się konsument jako taki. Dziś każdy z nas, w ciągu jednego tylko dnia, uczestniczy w dyskusjach na temat różnych towarów, komentuje i ocenia je, poleca, przesyła innym linki, niemal automatycznie tworząc treści na temat produktów i marek, a nawet niekiedy je współtworząc.
Teberia 31/2013 33
NA OKŁ ADCE >>
M
iejsce tradycyjnych konsumentów, w znanej nam dotychczas formie zajmują aktywni użytkownicy, entuzjaści, wnikliwi słuchacze, dociekliwi widzowie, przyjaciele oraz naśladowcy. Ta wymiana zdań na temat produktów i marek, to nic innego, jak dobrze nam znany tzw. marketing szeptany, najbardziej skuteczny, jaki znamy. Dlatego w najbliższej przyszłości coraz więcej firm będzie oferować zaawansowane narzędzia, pozwalające na monitorowanie sieci społecznościowych i konstruowanie rankingów społecznego zaufania oraz wiarygodności osób i firm. Ważnym aspektem e-commerce jest internacjonalizm, swoiste konsumenckie e-Schengen. Świat niedostępnych dotąd marek, unikalnych kolekcji, które oficjalnie są poza polskimi granicami, otworzył się i zdemokratyzował. W sieci znaleźć można najnowsze hity amerykańskich producentów odzieży Abercrombie&Fitch, American Eagle czy Gap.
Bielizna Victoria’s Secret, którą sprzedaje tylko jeden sklep stacjonarny w Warszawie znajduje się w sieci w ponad 5 tys. dostępnych egzemplarzy. Internetowa popularność sprowadziła do realnych sklepów takie marki jak Tommy Hilfiger i Ralph Lauren czy francuski Lacoste. Polski konsument nie musi już mieć kompleksów, jeśli chodzi o najnowsze technologie. Telefony BlackBerry, iPhone i iPady dostępne były w sieci długo przedtem, zanim miały oficjalną polska premierę.
Bo uboga była… Choć e-klienci należą do zamożniejszej części naszego społeczeństwa, to właśnie cena pozostaje jednym z głównych kryteriów, jakimi się kierują. Dlaczego? Chodzi o świadomość zrobienia dobrego interesu, czyli poczucia, że nie przepłaciliśmy. Skąd wiemy, że cena jest atrakcyjna? Internetowi spece od handlu pomyśleli i o tym, fundując cenowe porównywarki - Ceneo, Skąpiec czy Nokaut. Zdarza się oczywiście, i to wcale nierzadko, że internauci porównują ceny w Sieci, aby potem kupić towar w tradycyjnym sklepie, ale bez wątpienia świadczy to o wpływie e-commerce na zakupy realizowane poza Siecią. Zresztą tradycyjny handel powoli coraz mniej różni się od tego w Internecie. W bliskiej przyszłości nie ma alternatywy – sieć będzie tak powszechna, że handel nie będzie bez niej funkcjonował – dodaje Kurasiński.
Teberia 31/2013 34
Internet sprzyja także rozwojowi e-płatności. Właściwie posiadanie tzw. żywej gotówki jest coraz mniej konieczne. Zdecydowanie częściej posługujemy się kartą, telefonem czy po prostu robimy przelewy on-line. Nie powstrzymuje nas przed tym nawet fakt, że nasze operacje finansowe stają się monitorowane, a przez to widoczne nie tylko dla sklepów, banków, urzędu skarbowego i innych instytucji, ale chociażby zbyt wścibskiego współmałżonka. A informacja, zwłaszcza ta o naszych preferencjach konsumenckich, staje się obecnie towarem znacznie cenniejszym, niż wszystkie nasze zakupy on-line razem wzięte. Mimo to (a może właśnie dlatego) rozwój nowych sposobów płatności jest nieunikniony. Ostatnio dużą popularnością cieszy się metoda zbliżeniowa. Chipy RFID wbudowane w telefony komórkowe mogą pełnić rolę portfela, a zapłata za towar odbywa się poprzez przesunięcie telefonu nad czytnikiem. Ale już wkrótce czytnik biometryczny może zupełnie zlikwidować potrzebę noszenia portfela, czy nawet smartfona z technologią RFID. Wystarczy dotknąć specjalny panel, by uruchomić połączenie z naszym bankiem i zrealizować błyskawiczny przelew.
E-mannuel przyszłości...
Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami prawdziwej zakupowej rewolucji. Ale czy to znaczy, że prędzej czy później tradycyjne sklepy znikną z naszych miast? Kevin Sterneckert, analityk z firmy Gartner uważa, że już w ciągu najbliższych 10 lat wielkie skle-
py ograniczą się do placówek wysyłkowych obsługujących tylko klientów online. Pozostałe tradycyjne sklepy będą służyć jedynie oglądaniu towaru, a nie właściwym zakupom. Wszak wszystko wydaje się zmierzać ku skróceniu drogi między wyborem produktu, a zapłatą. Jednak innego zdania jest Steve Yankovich, szef działu mobilnych zakupów eBay, twierdząc, że – paradoksalnie - nowoczesne technologie mogą uratować betonowe świątynie zakupowe i tchnąć w nie ducha interakcji. Już w ciągu najbliższych lat bowiem, mogą się pojawić się pierwsze usługi finansowe ściśle połączone z naszymi profilami społecznościowymi. A tu sprawa wygląda tak, że aż 55% facebookowiczów chwali się na portalu swoimi zakupami, obserwując średnio 7 profili producentów znanych marek. W efekcie czego aż 33% użytkowników podjęło decyzje o dokonaniu zakupu. Ponadto portale społecznościowe pozwalają zaprzyjaźnić się z osobami o podobnym guście, czy zrecenzować produkt. I to właściwie wystarczy by w przyszłości wejść do sklepu i być z miejsca obsłużonym przez dobrze poinformowanego ekspedienta. Jedną z usług tego typu jest na przykład Facedeals. Wisząca nad drzwiami sklepu kamera, rejestruje każdą wchodzącą osobę, a system rozpoznawania twarzy przyporządkowuje ją do konkretnego profilu. W następnej kolejności odbywa się pobranie informacji i spersonalizowanie oferty, z którą za chwilkę podejdzie sprzedawca. >>>
Teberia 31/2013 35
NA OKŁ ADCE >>
Teberia 31/2013 36
Teberia 31/2013 37
NA OKŁ ADCE >> Decyzję o zakupie przesyła się do kasy, a rekomendację… na Facebook. Ciekawym rozwiązaniem dla tradycyjnych sklepów przyszłości są także Google Glass, czyli tzw. okulary rozszerzonej rzeczywistości, których wersje testowe trafiły do wybranych deweloperów na początku 2013 roku. Posiadają one m.in. funkcję nawigacji wewnątrz pomieszczeń, która skieruje nas do odpowiedniego działu, gdzie zaopatrzymy się w - upatrzone w okularowych wyświetlaczach - produkty.
T
radycyjne sklepy wykorzystują także inne nowoczesne technologie. Jedną z nich jest tzw. augmented reality w postaci Magic Mirror firmy Intel. Jest to duży ekran LCD, który w czasie rzeczywistym wyświetla naszą sylwetkę odzianą w wybrane przez nas części garderoby. Sensory parametryczne symulują budowę naszego ciała i wiernie oddają ułożenie przymierzanej bluzki czy spodni. Ta cyfrowa przymierzalnia to wyjątkowo kuszące narzędzie dla klienta. Już dziś wykorzystuje ją dom towarowy Selfridges w Birmingham. W sklepie tym zamontowane są ekrany dotykowe i kamery, które pełnią rolę przymierzalni. Za pomocą ekranu dotykowego można wybrać ubranie, następnie kamery rejestrują parametry klienta i „ubierają go” oraz ewentualnie dobierają dodatki. Co ciekawe - zanim klient zdecyduje się na zakup, może swoją stylizację udostępnić w sieci, aby znajomi wyrazili swoją opinię.
Do nawigacji i selekcji produktów przyda się także nasz dobry znajomy – smartfon. Aplikacja, która ucieszy zwłaszcza niechętnych wielogodzinnym zakupom – mężczyzn, polega na zeskanowaniu kodu QR danego produktu i umieszczeniu go w wirtualnym koszyku. Po wysłaniu zamówienia przez sieć Wi-Fi do centrum obsługi klienta sklepu, torby z zakupami błyskawicznie pojawią się przy kasie, lub – jeśli wybierzemy odpowiednią opcję – trafią do domu. I ten cud przyszłości ma już swojego realnego odpowiednika. Przykładem jest bowiem w pełni zrobotyzowany sklep Hointer, otwarty w galerii handlowej Pacific Place w Seattle w Stanach Zjednoczonych, oferujący jeansy. Do każdego prezentowanego modelu spodni przymocowana jest metka z kodem QR. Za pomocą specjalnej aplikacji na smartfonie, klient zeskanowuje kod i zaznacza kolor i rozmiar spodni. Następnie wybiera przycisk przymierzalnia i otrzymuje numer kabiny, do której ma się udać. Na miejscu czekają już na złożone w kostkę jeansy, gotowe
Teberia 31/2013 38
do przymierzenia. Wszystko odbywa się w ciągu 30 sekund od zeskanowania kodu QR i określenia parametrów. Jeżeli wybrany model pasuje, klient podchodzi do terminala dotykowego, wprowadza numer przymierzalni, przeciąga kartą płatniczą i oddala się wesół z nową parą spodni w garści. A wszystko to sprawnie, szybko i w miłej atmosferze. A co ze sprzedawcą? Czy takie zakupy nie staną się odhumanizowane? Wręcz przeciwnie! Jak czytamy w „Harvard Business Review Polska” to jakość kontaktu, poprzedzająca zakup staje się dla klientów coraz ważniejsza. Wielu z nich kupno towaru będzie uzależniać wręcz od relacji z firmą, dostawcą lub marką. Oznacza to, że najważniejszą walutą w walce o klienta będzie gotowość poświęcenia mu wystarczającej uwagi. Istotnym elementem tej relacji sprzedawca-klient jest proces decentralizacji i fragmentaryzacji handlu. Widoczne jest to zwłaszcza w przypadku wielu produktów z obszaru szeroko rozumianej kultury, np. książek i filmów, ale w przyszłości bezpośrednie dotarcie do odbiorców, z pominięciem pośredników, stanie się nowym standardem również w innych dziedzinach.
Marry Christmas everyone! Świat prze do przodu, nowe technologie wciąż udoskonalają metody kupowania, ale na „niekupowanie” recepty wciąż nie ma. Szaleństwo zakupów zaostrza się jeszcze w okresie przedświątecznym i żaden kryzys gospodarczy nikogo przed nim nie powstrzyma.
Może dlatego, że - jak uważa francuski filozof Guy Debord - naczelną zasadą współczesnego życia w społeczeństwie jest jego utowarowienie. Jakby to źle nie brzmiało – to właśnie posiadane przedmioty - ich klasa, wartość, prestiż decydują w ogromnej większości o tym, jak postrzegani jesteśmy przez otoczenie. A żeby posiadać, trzeba kupować. Tak było, jest i będzie zawsze, rzecz w tym tylko, jak proces ten będzie się odbywał - ekscentrycznie, w przepięknych salonach, choćby i wirtualnych, czy spokojnie w domowym zaciszu z lampką wina przy laptopie… A póki co i nas ogarnął przedświąteczny szał. Mariah Carey z głośników w galeriach handlowych już przekonuje nas, że All I Want for Christmas It’s You… A my i tak – jak co roku – kupimy (i wydamy!) więcej niż chcieliśmy. Mimo to, życzę wszystkim zdrowych, wesołych, pogodnych i niekomercyjnych świąt oraz dobrego 2014 roku.
Dominika Bara
P.S. Inspirowane tekstami kolęd, podtytuły artykułu zostały poddane obróbce komercyjnej w pełni świadomie, bez zamiaru ewentualnego obrażenia uczuć religijnych Czytelników, a nawet wręcz przeciwnie. Źródła: www.deloitte.com; http://biznes.interia.pl; www. interaktywnie.com; www.gadzetomania.pl; www. foch.pl; www.polityka.pl; http://www.hbrp.pl
Teberia 31/2013 39
NAUKOWO >>
Wybór metody wyboru - od strony algorytmicznej Wybory parlamentarne, czy prezydenckie dotychczas przywoływały jedynie problem wyboru odpowiedniego kandydata. A gdybyśmy mieli do tego jeszcze wybór metody głosowania? I gdyby okazało się, że wynik wyborów zależałby od danej metody? Najogólniej rzecz ujmując tym właśnie zajmuje się Piotr Faliszewski, adiunkt na Wydziale Informatyki, Elektroniki i Telekomunikacji w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Laureat Nagrody Naukowej Polityki 2013 w kategorii Nauki Techniczne.
Algorytmiczne aspekty zbiorowego podejmowania decyzji Piotr Faliszewski skupia się nad badaniem algorytmicznych aspektów zbiorowego podejmowania decyzji, ze szczególnym naciskiem na systemy wyborcze. Jeśli jeszcze o tym nie słyszeliście – nie ma się
Teberia 31/2013 40
czym martwić. Dziedzina ta jest relatywnie młoda, a naprawdę intensywne i przełomowe badania nad tym zagadnieniem trwają zaledwie od dziesięciu lat. Piotr Faliszewski skupił się przede wszystkim na narzędziach ułatwiających organizację wyborów. Obecnie najpowszechniejsza metoda większościowa ma wiele wad, a główną jest to, że zachęca wyborców do głosowania nie na najlepszego kandydata, lecz na tego akceptowalnego kandydata, który ma największą szansę wygrać. Zadaniem naukowców jest więc opracowanie takiej metody głosowania, która nie skłaniałaby wyborców do takiego strategicznego głosowania (czyli głosowania inaczej niż mówią nasze poglądy, po to by uzyskać bardziej korzystny wynik). Wyzwaniem,
które postawił przed sobą dr Faliszewski, jest opracowanie algorytmów ułatwiających ich stosowanie.
Odrobina historii: czasem wyborcy chcą kłamać Sama nowoczesna teoria wyborów ma swoje początki w latach 50. Wtedy kilku ekonomistów na czele z Kennethem Arrow’em (późniejszym noblistą) stworzyło model, za pomocą którego w sposób matematyczny można było mówić o wyborach. Wówczas powstało jedno z kluczowych twierdzeń tej teorii, które mówiło że, po przyjęciu pewnych założeń co do oczekiwanej racjonalności decyzji grupowych, skonstruowanie satysfakcjonującej, czyli spełniającej te założenia metody po-
Teberia 31/2013 41
NAUKOWO >> dejmowania grupowych decyzji jest niemożliwe. Innymi słowy, żaden rozsądny system wyborczy nie będzie idealny. Przez kolejne dwadzieścia lat tematyka ta rozwijała się, by w latach 70. pojawiło się kolejne intrygujące twierdzenie, tym razem Gibbarda-Saterthwaite’a, które ogólnie rzecz ujmując mówiło, że każdy system wyborczy, z którego będziemy kiedykolwiek chcieli korzystać w praktyce (a co to znaczy jest oczywiście formalnie zdefiniowane) tworzy sytuacje, w których wyborcy chcą kłamać. - Czyli zawsze możliwa jest taka sytuacja, w której wyborca nie odda takiego głosu jaki uczciwie reprezentuje jego poglądy – tłumaczy dr Piotr Faliszewski. - Można powiedzieć, że nie ma wielkiego problemu gdy pojedyncza osoba zagłosuje inaczej niż myśli, jednak pojawia się duży kłopot gdy zrobi tak osób wiele. Wtedy nagle wynik wyborów będzie zupełni inny niż ten, którego byśmy oczekiwali. Jednym z wielkich wyzwań teorii wyborów jest obejście twierdzenie Gibbarda-Satterthwaite’a. Oczywiście, skoro jest to twierdzenie matematyczne to zachodzi zawsze gdy spełnione są jego założenia... W efekcie, przez kolejne lata ekonomiści szukali różnych sposobów na zaburzenie owych założeń. Wreszcie na początku lat 90. kilku naukowców (John J. Bartholdi, Craig A. Tovey i Michael A. Trick) zapytało: czemu nam przeszkadza to, że ktoś może zagłosować nieuczciwie? Być może jest tak, że mimo że ktoś mógłby zagłosować nieuczciwie, to się nie zorientuje, że mógłby? Innymi słowy, stwierdzili, że
jeśli problem rozpoznania sytuacji, w której dany wyborca może chcieć głosować strategicznie jest trudny, to nie musimy się martwić przekłamanymi wynikami wyborów. - Teoria złożoności obliczeniowej definiuje co to znaczy, że zorientowanie się, że dana sytuacja zaszła, jest trudne – wyjaśnia Faliszewski. - Formalnie jest to teoria NP-trudności, która mówi o tym, jakich problemów nie da się efektywnie, szybko rozwiązywać na komputerach. Bartholdi, Tovey i Trick doszli do wniosku, że jeśli komputer czegoś nie policzy, to człowiek także będzie miał z tym kłopot. Oczywiście tak do końca nie jest, ludzie mają intuicję, do tego mogą zgadywać, ale mimo wszystko spróbowano zastosować tę teorię. Przez kolejne dziesięć lat pomysł Bartholdiego, Tovey’a i Tricka nie wzbudził większego zainteresowania, aż nagle na początku XXI wieku problematyka wyborcza rozpaliła głowy informatyków zajmujących się systemami wieloagentowymi. Marzenia o stworzeniu idealnego algorytmu systemu wyborczego podsyca także rozwój i popularność Internetu – dzięki niemu można testować systemy wyborcze. I to już się dzieje. W ostatnich latach liczne organizacje (np. Free Software Foundation Europe, czy Debian Project, trzorząca jedną z dystrybucji Linuxa) zaczynają stosować zaawansowane systemy wyborcze, dzięki czemu uzyskiwane wyniki teoretyczne mają dużą szansę okazać się bardzo praktycznymi w przyszłości.
>>>
Teberia 31/2013 42
Od teorii do praktyki… daleka droga Od lat 2002-2003 nastąpiła eksplozja algorytmicznych prac na temat zbiorowego podejmowania decyzji – przede wszystkim zastanawiano się jakie typy oszustw są trudno obliczeniowe, jakie łatwo i od czego to zależy. - W ciągu ostatnich paru lat zorientowaliśmy się, że to rozwiązanie, które zaproponowali Bartholdi, Tovey i Trick nie daje nam w całości odpowiedzi na problem głosowania strategicznego, ale w międzyczasie pojawiło się mnóstwo innych pytań, które możemy rozwiązywać za pomocą właśnie takich metod, jakie wypracowali – komentuje Piotr Faliszewski. Choć teorie te mają docelowo służyć życiu praktycznemu, wiele z nich na razie budzi zainteresowanie naukowców, lecz wciąż daleko im do praktycznego zastosowania. O przykłady nie trudno, także z dawnych teorii. Jak mówi Piotr Faliszewski ciekawy system stworzył np. Charles Dodgson, autor około 250 prac naukowych z zakresu matematyki, logiki i kryptografii oraz kilku powieści, w tym „Alicja w krainie czarów”, którą napisał pod pseudonimem Lewis Carroll. Dodgson wymyślił system wybroczy, w którym po głosowaniu obliczenie zwycięzcy może trwać nawet tysiąc lat. W praktyce jest to więc niekoniecznie przydatne, ale na gruncie teorii stworzonej przez Bartholdi’ego, Tovey’a i Trick’a rozwija wiele ciekawych problemów, związanych np. z teorią złożoności obliczeniowej jako taką. Zatem, choć sam system nie może być zastosowany w praktyce, prace nad nim rozwijają samą dziedzinę i przybliżają do upragnionego celu. - Pamiętajmy, że dopiero tworzymy podstawy, zręby tej teorii matematycznej. Nasze badania mówią „gdzie szukać” – dodaje Faliszewski. - Teoria z praktyką gdzieś się musi spotkać. Rzeczy praktycznych jeszcze wciąż modelować teoretycznie nie potrafimy, a z kolei sama wiedza praktyczna to za mało by wyciągać ogólne wnioski. Możemy jednak próbować. Załóżmy, że mamy przygotować kampanię wyborczą i jedyne co możemy zrobić to spotkać się z wyborcami i namówić ich, żeby naszego kandydaTeberia 31/2013 43
NAUKOWO >> ta oceniali nieco lepiej niż oceniają. Przy bardzo silnych założeniach, np. że tylko my prowadzimy kampanię, że wiemy co ludzie myślą i jak na nich wpłynąć - okazuje się, że nasz problem kampanii wyborczej też jest NP-trudny, czyli że jest trudny obliczeniowo, ale umiemy go rozwiązać w przybliżeniu. I oto tu chodzi – przyznaje – zaczynamy od jak najprostszego, mało realistycznego modelu, który jednak umiemy analizować, a potem coraz bardziej go komplikujemy. A co to jest głos w tej teorii? - Głos to porządek liniowy, czyli że mamy ulubionego kandydata na miejscu pierwszym, potem na drugim nieco mniej ulubionego, i tak dalej. Każdy porządek liniowy może się zdarzyć, a my musimy stworzyć rozwiązanie, które zadziała zawsze – mówi Faliszewski. - To jest pewien problem tej
teorii; na przykład dowodząc trudności obliczeniowej problemu wyborczego często definiujemy sytuacje, które nigdy nie wydarzyłyby się w praktyce. Na przykład jeśli dowód NP-trudności wymaga stworzenia głosu, w którym numer jeden, to kandydat skrajnej prawicy, numer dwa do kandydat skrajnej lewicy, numer trzy to znowu skrajnie prawicowy kandydat, i tak dalej, to możemy podejrzewać, że taki dowód trudności ma ograniczone znaczenie praktyczne. Ale jak to już wiemy, to próbujemy bardziej realistycznych scenariuszy.
Metoda większościowa i jej wady Piotr Faliszewski zwraca uwagę na to, że najpowszechniej używana metoda większościowa ma wiele wad, jednak nie ma woli ku temu, by ją zmienić na inną. - Powiedzmy, że chcę zagłosować na kogoś, ale wiem że on ma bardzo małe poparcie – wyjaśnia badacz. - Więc jeśli na niego zagłosuję, to stracę swój głos, choć mogę mieć satysfakcję i mogę teraz narzekać, że wygrał nie mój reprezentant. Ale satysfakcja moralna to może być za mała rekompensata i jednak zagłosuję na mniejsze zło. Oczywiście twierdzenie Gibbarda-Saterthwaite’a mówi, że zawsze mogę mieć motywację by zadziałać inaczej niż uczciwie, ale to jeszcze nie powód by nie szukać systemów, które mogą nam dać mniej manipulacji. I takie systemy są, ale bardzo niewiele z nich jest używanych w praktyce. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat robiono eksperymenty we Francji na syste-
Teberia 31/2013 44
mie approval, w którym wyborca podaje nazwiska wszystkich kandydatów, których akceptuje jako zwycięzców. Podczas niedawnych wyborów prezydenckich wyborcy oddawali prawdziwy głos, a potem eksperymentalny. Okazało się, że wyniki w systemie approval znacznie różniły się od tych uzyskanych za pomocą metody większościowej. Nowa metoda wykazała, że kandydaci, którzy wydawałoby się, że mają bardzo małe poparcie - mają tak naprawdę duży elektorat, tylko wyborcy bali się na nich głosować żeby nie stracić głosu. Co ciekawe, podobne eksperymenty - choć z innymi wynikami - przeprowadzano także w Polsce. Jak przyznaje Faliszewski, zadaniem informatyków nie jest jednak powiedzenie, która z metod jest lepsza; mogą jednak dostarczyć narzędzi, dzięki którym będzie można łatwo różne metody stosować. - Dopiero gdyby się spotkali razem informatyk, ekonomista, socjolog i psycholog, to wtedy moglibyśmy się pokusić o próby przedstawienia rozsądnych alternatyw dla obowiązującego systemu. Póki co moim celem jest konstruowanie odpowiednich narzędzi – komentuje.
Romans polityki z nauką Dr Faliszewski zajmuje się m.in. algorytmami próbującymi przewidzieć zwycięzców wyborów, algorytmami wskazującymi jak kierować kampanią wyborczą oraz algorytmami obliczania zwycięzców. Jeśli więc wreszcie uda się zbliżyć do praktyki, informatycy mogą być najlepszymi przyjaciółmi polityków.
Do tego jednak daleka jeszcze droga nie tylko ze względu na rozwój samej dziedziny, ale również dlatego, że nie ma woli politycznej by zmienić wyborczy system. I nie tylko. - Po pierwsze chodzi o wolę polityczną, a po drugie o chęci głosujących ludzi. Był niedawno pomysł by w Anglii wprowadzić jeden z nielicznych bardziej zaawansowanych systemów używanych w praktyce, nazywany alternative vote, także znany jako single transferable vote. W zorganizowanym referendum społeczeństwo powiedziało „nie” zmianom. Wolą stary system. Przede wszystkim trzeba by więc przekonać ludzi, że w ogóle jest jakiś wybór, a dopiero potem, która opcja jest najlepsza. Dziedzina ma wielki potencjał, jest jeszcze wiele rzeczy do odkrycia. I to nie tylko na „podwórku” informatyków – ci już współpracują z przedstawicielami innych dziedzin, w tym przede wszystkim z ekonomistami. - Ekonomiści tworzą nowe pojęcie, a my szukamy algorytmów, które pozwalają je wykorzystać. Nie wiemy co nam to da choć często powstają w efekcie ciekawe nowe rozwiązania - ale na tym to polega, na szukaniu. To interakcja, wymiana pojęć. Takie przeplatanie się pojęć między różnymi dziedzinami wiedzy jest bardzo twórcze i prowadzi do bardzo ciekawych efektów naukowych.
Teberia 31/2013 45
Aneta Żukowska
SOCIAL >>
Dolna
fermentacja
Kiedy kilka lat temu kryzys nabierał tempa niektórzy porównywali go do epidemii dżumy, która przetoczyła się przez Europę w XIV wieku. Miał ostatecznie powalić kapitalizm i tak jak czarna śmierć utorować drogę nowemu, równiejszemu społeczeństwu. I choć do żadnego przesilenia ostatecznie nie doszło, dyskusja nad kształtem kapitalizmu wywołała pozytywny ferment i dała początek wielu nowym, oddolnym inicjatywom.
Kapitalizm z ludzką twarzą Według danych zgromadzonych przez ekonomistę Emmanuela Saeza w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich 30 lat średni dochód realny (uwzględniający inflację) najbogatszych 10% społeczeństwa wzrósł o 68%, podczas gdy dochód pozostałej części społeczeństwa... spadł o 5%. Do podobnych wniosków można dojść porównując dwa popularne wskaźniki ekonomiczne: PKB i współczynnik Giniego. Oba od lat właściwie nieprzerwanie rosną i o ile wzrost pierwszego jest pożądany, bo świadczy o wzroście całej gospodarki, to wzrost drugiego oznacza, że nasilają się nierówności społeczne.
Teberia 31/2013 46
Teberia 31/2013 47
SOCIAL >>
O
znacza to, że owoce wzrostu, wypracowywane przecież przez wszystkich, trafiają przede wszystkim do kieszeni najbogatszych i zjawisko to zachodzi nie tylko w czasie dobrej koniunktury, ale również podczas kryzysu i recesji. W dobie kryzysu, kiedy wady i niedoskonałości kapitalizmu szczególnie dają się we znaki, do narracji ekonomicznej wracają pojęcia ekonomii społecznej, spółdzielczości i alternatywnych form współpracy gospodarczej. I choć wiele osób w wyniku kryzysu znalazło się w dramatycznej sytuacji, to w niektórych przypadkach bezrobocie i spadająca stopa życiowa wyzwoliły nową energię, która w innych warunkach być może by się nie pojawiła.
Epoksydowe eldorado Sprawy we własne ręce postanowili wziąć mieszkańcy niewielkiego Bałtowa, położonego nieopodal Ostrowca Świętokrzyskiego. Jeszcze dziesięć lat temu w gminie szalało bezrobocie – kto mógł, wyjeżdżał szukać pracy w Warszawie. Przedsiębiorczy mieszkańcy, zamiast czekać na pomoc z zewnątrz, postanowili działać. W 2001 roku powołali do życia Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Gminy Bałtów „Bałt” i własnymi siłami udrożnili koryto Kamiennej, przecinającej miejscowość rzeki. Kupili tratwy, zatrudnili profesjonalnych flisaków i zaczęli organizować spływy. Przedsięwzięcie entuzjastycznie przyjęte przez turystów, nie spotkało się z akceptacją
sąsiadów, którzy podczas spływu ciskali w intruzów kamieniami. Tratwy to był jednak dopiero początek - po odnalezieniu w 2003 roku przez Gerarda Gierlińskiego z Państwowego Instytutu Geologicznego w okolicy Bałtowa śladów allozaura, dużego drapieżnika z okresu późnej jury, Bałtowiacy postanowili rozszerzyć ofertę turystyczną. Znalezisko było impulsem do stworzenia parku jurajskiego i choć Bałtów zaczął skromnie, z jednym tylko egzemplarzem allozaura zakupionym w Niemczech ze środków pochodzących ze „zrzutki” członków stowarzyszenia, to Bałtowski Jurapark zapoczątkowało niezwykłą modę na epoksydowe jaszczury: w Polsce mamy już kilkanaście parków (w tym największy park w Europie) w których można podziwiać blisko tysiąc egzemplarzy prehistorycznych gadów. Prowadzona przez Stowarzyszenie „Bałt” działalność ciągle się rozwija. Poza stopniowym rozszerzaniem asortymentu dinozaurów prezentowanych zwiedzającym, w okolicy powstała „Szwajcaria Bałtowska” - kompleks narciarski z bazą noclegową a w samym parku: kino 5D, prehistoryczne oceanarium, rollercoaster, a także pszczeli skansen. Sukces parku w Bałtowie zachęcił jego twórców do ekspansji terytorialnej: w 2008 roku otworzyli JuraPark Solec w Solcu Kujawskim a w 2010 kolejny obiekt w Krasiejowie koło Opola. Obecnie ich ambicje sięgają poza ocean: trwają pracę nad otwarciem parku „Paleosafarii” w stanie Utah w USA. – Energia drzemała w ludziach przez lata i nagle eks-
Teberia 31/2013 48
plodowała. Zaczęli pracować dla siebie samych, dla przyjaciół i nieprzyjaciół, sąsiadów, dla swojej „małej ojczyzny” – mówi portalowi ekonomiaspołeczna.pl Jarosław Kuba, dyrektor generalny stowarzyszenia. – Zacząłem pracować dla Bałtowa, bo zafascynowała mnie determinacja mieszkańców, którzy potrafili wyjść z beznadziei, poczucia niższości i sami zaczęli zmieniać gminę, poczynając od drobnych spraw, jak upiększenie własnego otoczenia, a kończąc na całkiem sporych – uprzątnięciu terenu gminy, wyremontowaniu budynku dawnego Wiejskiego Domu Kultury. Coraz więcej ludzi patrzy na otoczenie, myśląc, jak je wykorzystać gospodarczo, ale jednocześnie jak je ochronić, nie zdegradować. Widać wielką troskę o zieleń, nie ma budek z hamburgerami i agresywnej reklamy – dodaje.
Mimo prężnego rozwoju, Stowarzyszenie „Bałt” zachowuje swój społeczny charakter. Do dziś zatrudnia przede wszystkim osoby pochodzące z gminy, a wianuszek pobocznych działalności, straganów, imprez i warsztatów rękodzieła otaczających Park Jurajski pomaga znaleźć zatrudnienie osobom długotrwale bezrobotnym oraz tym, którzy posiadają niskie lub nieprzydatne na dzisiejszym rynku pracy umiejętności. Stowarzyszenie wspiera lokalny zespół ludowy, a także Kamila Walusia, miejscowego zawodnika MMA, zwanego „Bałtowskim T-Rex’em”. Prowadzi również działalność edukacyjną i naukową. Park zorganizowany jest w formie „ścieżek edukacyjnych”, przy czym niektóre z nich mają formę interaktywnego „questingu”, gdzie uczestnicy zostają zaangażowani w „odkrywanie” śladów dinozaurów.
Teberia 31/2013 49
SOCIAL >>
Stowarzyszenie zajmuje się również działalność paleontologiczną na poważnie – prowadzi badania w Polsce, USA, Maroku czy w Chinach. Poza wymiernymi korzyściami finansowymi dla gminy i jej mieszkańców wspólna praca na rzecz społeczności miała pozytywny wpływ na ich samoocenę i poczucie wartości. – Rozwój lokalny i tworzenie miejsc pracy stały się celem i ambicją wielu ludzi – mówi portalowi ekonomiaspołeczna.pl Marek Rej, przewodnik, emerytowany nauczyciel historii i geografii w zespole szkół, członek zarządu stowarzyszenia „Bałt”. – Aby tego typu przedsięwzięcie się udało, musi się znaleźć grupa „wariatów”, którzy zgodzą się zaryzykować i wiele poświęcić dla idei, a o takich ludzi nie jest łatwo. Na początku naszej działalności odkładaliśmy na bok swoje własne interesy i przez 2-3 lata pracowaliśmy za darmo: ktoś zajął się nadzo-
rem porządkowania rzeki Kamiennej, ktoś inny księgowością itd. Trzeba też pamiętać, że gdy zaczynaliśmy, trudniej niż dziś było o unijne wsparcie finansowe. Odnieśliśmy sukces w warunkach rosnącej konkurencji, bo zachowaliśmy ciągłość przedsięwzięć turystycznych i ciągle się rozwijamy – jeden pomysł rodzi drugi. Rynek turystyczny jest trudny, nie można się zatrzymać wpół drogi, trzeba ciągle ten rynek obserwować, wymyślać coś nowego. Dla mnie rozwój bałtowskiej przedsiębiorczości społecznej to także osobista radość: co trzeci pracownik Parku Jurajskiego to mój uczeń! A przecież gdyby nie ta praca, część z nich stałaby pod sklepem i piła piwo. Niektórzy z pracowników założyli rodziny, bywa, że ich żony też pracują w parku – wszyscy żyją na przyzwoitym poziomie. – dodaje.
Katechizm i technologia Podobny sukces, jednak na skalę międzynarodową udało się osiągnąć spółdzielcom z Kraju Basków. Mondragon, siódmy przedsiębiorca w Hiszpanii i jedna z największych spółdzielni na świecie zaczynał skromnie. W roku 1941, kiedy kraj lizał jeszcze rany po krwawej wojnie domowej, do miasteczka Mondragon, leżącego nieopodal uwiecznionej przez Picassa Geurniki, przybył katolicki ksiądz José María Arizmendiarrieta. Założył szkołę techniczną i prowadził ewangelizację w duchu katolickiej nauki społecznej i solidarności. Kiedy zasiane przez niego ziarno humanizmu i wiedzy technicznej zaczęło kiełkować, pięciu ab-
Teberia 31/2013 50
solwentów założonej przez niego szkoły dało początek pierwszej spółdzielni, która przyjęła później nazwę Fagor Electrodomésticos, a w Polsce znana jest głównie ze swoich związków z Mastercook’iem. Obecnie wielobranżowa spółdzielnia Mondragon skupia ponad sto mniejszych podmiotów i jest jednym z największych przedsiębiorców w Hiszpanii. Zatrudnia ponad 80 tysięcy pracowników, z czego jedna trzecia ma status członków – każdy z nich ma jeden głos i może bezpośrednio wpływać na decyzje spółdzielni. Stosunek spółdzielców do pracowników ma docelowo osiągnąć 75%, kiedy stworzy się warunki i uda się namówić obecnych pracowników do zostania współwłaścicielami. Jak twierdzi dyrekcja spółdzielni, takie wysiłki są podejmowane, jednak zwłaszcza poza granicami Hiszpanii idea spółdzielczości nie spotyka się z szerszym zrozumieniem. To, co zdecydowanie wyróżnia spółdzielnię Mondragon na tle „kapitalistycznych” przedsiębiorstw to wyjątkowo płaska struktura płacowa. Najwyższa pensja nie może przekraczać sześciokrotności najniższej, podczas gdy w londyńskim City pensja menadżera może być nawet kilkaset razy większa niż szeregowego pracownika. Pracownicy-właściciele Mondragona sami podejmują najważniejsze decyzje, głosując na walnych zgromadzeniach – każdy z nich, niezależnie od miejsca zatrudnienia ma jeden głos. Spółdzielcy są również zobowiązani do wnoszenia wkładu finansowego do spółdzielni. Dzięki tym rozwiąza-
niom i więzom solidarności istniejącym między spółdzielcami, w Mondragonie, mimo szalejącego kryzysu udało się ocalić miejsca pracy. Zasadą jest, że kiedy jednej ze spółdzielni-córek grozi upadek, pozostałe udzielają jej pomocy finansowej, a także starają się zatrudnić jej pracowników, jeśli zwolnienia okażą się konieczne. – Największym wyzwaniem jest utrzymanie spółdzielczych wartości przy jednoczesnej ekspansji do innych krajów – mówi Mikel Lezamiz, jeden z dyrektorów odpowiedzialnych za rozwój idei spółdzielczości w Mondragonie. – Ani w Meksyku, ani w Brazylii nie udało się nam przemienić naszych pracowników w członków spółdzielni. Podstawą działania Mondragona jest zaangażowanie płynące z solidarności i stosowania metod demokratycznych. Utrzymanie tego zaangażowania poza Hiszpanią jest poważnym wyzwaniem – dodaje. Relatywnie niskie płace managementu utrudniają zatrudnianie kadry zarządzającej z najwyższej półki. Mimo to, spółdzielnie z grupy Mondragon radzą sobie w kryzysie lepiej niż niejedna firma zarządzana przez suto opłacanych profesjonalistów. Zarobki spółdzielni są przeznaczane na wypłatę dywidend spółdzielcom, działalność społeczną oraz na badania i rozwój Ze względu na fakt, że przy taśmie produkcyjnej stoją nie pracownicy, a właściciele przedsiębiorstwa, Mondragon ma bardzo ograniczone możliwości przenoszenia produkcji do krajów, gdzie siła robocza jest tańsza – musi więc inwestować na miejscu. to jako osobny kawałek:
Teberia 31/2013 51
SOCIAL >> Bieżąca działalność kooperatywy polega na zakupie sezonowych warzyw i owoców prosto od producentów rolnych, zakupie innych produktów spożywczych (m.in. tofu, miodu, roślin strączkowych) od producentów i hurtowników, organizowaniu zebrań dla członków i członkiń spółdzielni i innych spotkań, takich jak Klub Dyskusyjny, pokazy filmów, imprezy towarzyskie. Udzielamy także wsparcia merytorycznego innym kooperatywom spożywczym. W jaki sposób dokonujecie zakupów?
Zakochać się w spółdzielni Drugą stroną spółdzielczości przedsiębiorców jest samoorganiozwanie się konsumentów. Kupując w grupie korzysta się z efektu skali i łatwiej jest negocjować z dostawcami korzystne warunki. Próbę takiej odgórnej organizacji rynku konsumentów podjęły firmy proponujące zakupy grupowe, które jednak nie budują „zdrowej” relacji między konsumentem a usługodawcą – zdarza się, że klienci zmuszają przedsiębiorców do utrzymywania promocyjnych cen na stałe: bo dlaczego właściwie płacić za usługę pełną stawkę, skoro na pewno na jednym z niemal stu portali oferujących w Polsce zakupy grupowe pojawi się podobna, dwa razy tańsza? O trochę innej formie współpracy konsumentów opowiadają Aleksandra Bilewicz, Tomek Sikora i Gosia Marczak z Warszawskiej Kooperatywy Spożywczej. Na czym polega działalność kooperatywy?
Zakupy robimy raz na dwa tygodnie, w piątki. Członkowie i członkinie składają zamówienia przez internet, za pomocą specjalnego systemu. Właściwe zakupy zaczynają się wczesnym popołudniem, kiedy rolnik przyjeżdża z zamówionymi wcześniej produktami. O godzinie szesnastej rozpoczyna się z reguły rozważanie i rozdzielanie produktów, a od osiemnastej można już je odbierać. Po odbiorze zakupów odbywa się spotkanie pozakupowe, na którym oceniamy przebieg zakupów, planujemy następne i omawiamy bieżące sprawy. Po spotkaniu pozakupowym sprzątamy przestrzeń. Kolejne zakupy odbędą się już trzeciego stycznia! Jaką ewolucję przeszła kooperatywa od momentu jej założenia w 2010 roku? W tym roku wprowadziliśmy szereg zmian, ciągle eksperymentując z nowymi formami współpracy i organizacji. Wprowadziliśmy długofalową koordynację poprzez powołanie grupy koordynu-
Teberia 31/2013 52
jącej, która pełni swoje obowiązki przez trzy miesiące. To znacznie usprawnia funkcjonowanie kooperatywy i zapewnia ciągłość jej działań. Zdecydowaliśmy się też wprowadzić system paczkowy. Polega on na tym, że każda osoba w kooperatywie dostaje taką samą paczkę warzyw i owoców. Skład paczki zmienia się nieznacznie w każdej turze, tak by nie znudzić odbiorców. Do tego można zamawiać inne produkty np. lawasz czy tofu. Korzystamy też z nowego systemu zamówień, który bardzo usprawnia nam proces składania zamówień i rozliczenia. Jeszcze inną nowością jest to, że przestaliśmy sami jeździć po towar. Od kilku miesięcy rolnicy przywożą nam swoje produkty do naszej siedziby w skłocie Syrena przy ulicy Wilczej 30 w Warszawie. Dopracowujemy procedury działania, stworzyliśmy statut organizacji, dzięki czemu funkcjonowanie w kooperatywie i jej zasady są czytelniejsze i łatwo dostępne. Jak przebiega współpraca z rolnikami i dostawcami produktów?
Współpraca z rolnikami nie jest prostą sprawą, wymaga wiedzy i doświadczenia, które dopiero zdobywamy. Wbrew pozorom niełatwo jest trafić do drobnych, lokalnych producentów rolnych. Na początku Kooperatywa zaopatrywała się u rolników sprzedających swoje produkty na giełdzie warzywnej na warszawskich Broniszach, gdzie do dziś od czasu do czasu kupujemy bakalie i rośliny strączkowe. Chcieliśmy jednak nawiązać ściślejszą i bardziej bezpośrednią współpracę z rolnikami i mieć większą kontrolę nad sposobem uprawy. Współpracowaliśmy z kilkoma gospodarstwami, z którymi relacje układały się różnie. Kluczowa okazała się nasza siła nabywcza, która sprawia, że rolnikowi opłaca się dowieźć produkty do naszej siedziby. Mieliśmy z tym jednak problemy, gdyż osób regularnie robiących zakupy wciąż nie jest tak wiele, Przy mniejszych zamówieniach nasz poprzedni dostawca podnosił znacznie ceny produktów. Żeby zaradzić tej sytuacji szukaliśmy nowych rolników w internecie, ale najbardziej efektywnym sposobem okazały się po prostu wędrówki po warszawskich
Teberia 31/2013 53
SOCIAL >>
bazarach i nagabywanie sprzedających tam swoje produkty gospodarzy. Obecnie udało się nawiązać obiecującą współpracę z rolniczką posiadającą gospodarstwo w okolicach Garwolina, która, choć nie posiada certyfikatu ekologicznego, stosuje naturalne metody nawożenia i ochrony roślin, dowozi nam też produkty do naszej siedziby. Chcielibyśmy lepiej poznać naszą dostawczynię i jej gospodarstwo, dlatego na wiosnę planujemy w nim wizytę. Jak rozwija się ruch kooperatyw spożywczych w Polsce? Istnieje kilka innych kooperatyw, z którymi staramy się utrzymywać kontakty, zarówno w Warszawie, jak i w całej Polsce. Okazją do poznania się i wymiany doświadczeń są doroczne zjazdy kooperatyw spożywczych, które dotychczas odbyły się dwukrotnie - w 2012 roku w Warszawie - organizowała je wówczas Warszawska Kooperatywa Spożywcza - oraz w Łodzi w 2013, stara-
niem Kooperatywy Spożywczej w Łodzi. Na pierwszym zjeździe odwiedzili nas także przedstawiciele kooperatyw z zagranicy – z Pragi, Freiburga, Lyonu, Kopenhagi. Polskie kooperatywy wymieniają się wiedzą, a także praktycznymi narzędziami, jak np. systemem zamówień, dotąd nie nawiązały jednak systematycznej, ścisłej współpracy - to dopiero, miejmy nadzieję, przed nami. Od czasu do czasu współpracujemy bezpośrednio z innymi kooperatywami warszawskimi - np. realizując wspólne zamówienia z Mokotowską Kooperatywą Spożywczą czy też z Kooperatywą Dobrze. Od czasu do czasu urządzamy spotkania i imprezy, starając się zintegrować warszawskie środowisko spółdzielcze. W jaki sposób można przystąpić do kooperatywy? Do kooperatywy można przystąpić, wysyłając maila na adres wks.coop@gmail. com.
Teberia 31/2013 54
Aby stać się członkiem kooperatywy, trzeba zaakceptować jej statut. Członkiem kooperatywy może zostać każdy, stąd też jej członkami są zarówno ludzie powiązani z przestrzenią Syrena, jak i inni, którzy słyszeli wcześniej o kooperatywie albo gdzieś o niej wyczytali. Czy Kooperatywa pozwala zaoszczędzić na zakupach? Trudno jest oszacować oszczędności, to bardzo indywidualna sprawa. Natomiast z członkostwa w Kooperatywie płynie na pewno wiele korzyści poza finansowych. Przede wszystkim włączając się do Kooperatywy wstępuje się do niezwykłej społeczności ciekawych i życzliwych osób, które chcą współdziałać i są otwarte na innych ludzi. Kontakt z dziesiątkami nowych osób często owocuje zawiązaniem nowych znajomości, przyjaźni, a nawet miłości, bo i takie przypadki mieliśmy. Nowe znajomości to nowe możliwości - kiedy włączamy się do Kooperatyw, otwiera się przed nami szereg nowych sposobów działania, realizowania pomysłów, wsparcia. Społeczność dba też o swoich członków i o swoje członkinie. Wyrazem tego jest fundusz gromadzki, do
którego trafia 10% wartości zakupów, doliczanych do ceny każdego produktu. Z tego funduszu finansujemy wydatki rozwojowe np. nowe wagi, ale również wspieramy członków i członkinie, które tego potrzebują. Opłacamy na przykład paczki dla osób, które potrzebują takiego wsparcia, albo dofinansowujemy wizytę u dentysty. Działając w kooperatywie spożywczej jest się też częścią pewnego szerszego ruchu społecznego – samo to jest ekscytujące i ciekawe. Zależy nam na kształtowaniu rzeczywistości w sposób, który będzie dla nas wszystkich korzystniejszy, bo ekologiczny i wspólnotowy. Jakie macie plany na przyszłość? Chcemy rozwinąć system zamówień oraz stworzyć nową stronę internetową. Szukamy też nowej siedziby. Być może uda nam się otworzyć dzielnicowe filie, tak by nasi członkowie mieli bliżej do swoich lokalnych kooperatyw. Ciągle też potrzebujemy większej liczby członków i członkiń, co pozwoli nam negocjować lepsze ceny i zwiększać asortyment. Dziękuję za rozmowę!
Teberia 31/2013 55
Piotr Pawlik
SONDA >>
Mobilni bardziej efektywni? C
o siódma firma w Polsce decyduje się na zatrudnienie pracowników w trybie zdalnym lub stwarza warunki do takiej pracy. Najczęściej są to firmy IT, zajmujące się finansami i księgowością. Często ze stacjonarnego zatrudnienia rezygnują także graficy oraz programiści. Jak pokazują statystki, coraz więcej osób uważa, że praca w domu może być równie efektywna co praca w firmie. Coraz więcej polskich pracodawców przekonuje się do efektywności pracy z domu. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez IPSOS Mori na zlecenie Microsoftu, 73 proc. małych i średnich firm przywiązuje uwagę do mobilności oraz pracy zdalnej.
Praca na odległość i możliwości stwarzane przez tzw. usługi w chmurze mają, według ankietowanych, pozytywne przełożenie na wyniki pracy. Uważa tak aż 77 proc. respondentów. Chmura obliczeniowa jest to model przetwarzania danych, pozwalający na wygodny dostęp do informacji, za pośrednictwem internetu. Zasoby te w błyskawiczny sposób mogą być dostarczane i dowolnie zmieniane przez innych, upoważnionych do tego, użytkowników usługi. – Pracownicy chcą pracować mobilnie oraz mieć dostęp do swoich danych niezależnie od tego, w jakim miejscu się znajdują lub z jakiego urządzenia korzystają.
Teberia 31/2013 56
Na tzw. „mobility” składają się dwa elementy. Jednym z nich jest mnogość urządzeń, z których mogę wykonywać pracę – komputery, smartfony i tablety. Drugim jest możliwość wykonywania pracy z dowolnego miejsca. Pracownik może to robić przy biurku, ale również będąc w drodze do domu, czy też w trakcie podróży w pociągu lub w jeszcze innym miejscu – mówi Jarosław Sokolnicki z Microsoftu. Przedsiębiorstwa coraz częściej rozpoczynają budowę swojej infrastruktury właśnie od stworzenia odpowiedniego systemu dla pracy mobilnej. 65 proc. firm deklaruje używanie chmur obliczeniowych. Taki system przynosi sporo korzyści dla nowych przedsiębiorstw i pozwala pracownikom na swobodne kształtowanie swoich godzin pracy. – Jest mnóstwo dedykowanych systemów, do których musimy mieć dostęp niezależnie od miejsca, w jakim się znajdujemy, gdyż są one związane z naszą pracą. Na co dzień potrzebne nam jest odpowiednie oprogramowanie do pracy z dokumentami na dowolnym urządzeniu. Tego typu rozwiązania ułatwiają także komunikowanie w obrębie spotkań większych zespołów. Chmura pozwala na uczestniczenie w konferencjach i spotkaniach bez względu na to, gdzie się znajdujemy. Takie rozwiązania dają nam elastyczność i możliwość wyboru. Możemy pracę wykonywać w godzinach, które nam najbardziej pasują – stwierdza Sokolnicki. Pracodawcy, którzy nie są przekonani do systemu pracy zdalnej, często narzekają, że system ten uniemożliwia im bezpośrednią kontrolę nad pracownikami w miejscu pracy. Jak się jednak okazuje, minusy, które
mogą wynikać z pracy na odległość, nie są w stanie przyćmić korzyści, wynikających z tego rozwiązania. – Dzięki mobilności możemy być bardziej produktywni niż w trakcie pracy przy biurku. Często zdarza się, iż w nietypowych miejscach wpadamy na świetne pomysły i możemy się tymi pomysłami dzielić z innymi. Z drugiej strony, mobilność to pewien model pracy i funkcjonowania przedsiębiorstwa. Jeżeli pracodawca przykładowo chciałby wdrożyć jakiś program, w którym zatrudnia pracujące mamy, technologia przychodzi mu z pomocą. Osoby pracujące zdalnie mogą dzięki najnowszym rozwiązaniom spełniać się zawodowo i normalnie wypełniać swoje obowiązki – mówi przedstawiciel Microsoftu. Niezwykle ważny wydaje się także aspekt finansowy. Z badań przeprowadzonych wśród firm przez IDC wynika, iż korzystanie z chmur obliczeniowych generuje oszczędności rzędu 20 procent. – Jednym z głównych czynników jest redukcja kosztów oraz zupełnie nowy sposób współpracy. Wymaga to odpowiednich narzędzi, wspierających użytkowników, aby mogli wspólnie pracować nad dokumentem lub się widzieć, słyszeć i udostępniać prezentacje multimedialne – dodaje Sokolnicki. Szacuje się, iż w Polsce około 3 proc. wszystkich zatrudnionych pracuje zdalnie. Dla porównania w Europie współczynnik ten wynosi 15 proc.
źródło: newseria
Teberia 31/2013 57
PRE ZENTAC JE >>
Polska Miedź rośnie i rośnie... KGHM Polska Miedź prowadzi prace rozpoznawcze w najbardziej perspektywicznych obszarach w Polsce i na świecie. Przyszły rok pod tym względem może być dla firmy przełomowy. - KGHM ma dwa główne napędy rozwoju. Jednym z nich jest rozwój orga-
niczny- czyli inwestycje w kapitał ludzki, modernizacje i nowe technologie. Drugim jest nabywanie aktywów, poprzez własne prace poszukiwawcze oraz przejęcia nowych gotowych już i udokumentowanych zasobów – mówił Herbert Wirth, prezes zarządu KGHM Polska Miedź S.A.
Teberia 31/2013 58
W kraju... Szyb GG-1 to strategiczna inwestycja KGHM i najgłębszy szyb w zagłębiu miedziowym. Pierwszy kubeł z głębionego szybu GG – 1 wydobyto uroczyście w środę, 11 grudnia 2013 roku. GG-1 umożliwi dostęp do pokładów rud miedzi występujących w strefie poniżej poziomu 1200 m, w obszarze Głogowa Głębokiego Przemysłowego. To 31 szyb KGHM. Zlokalizowany jest, w Kwielicach w gminie Grębocice. Przygotowania do głębienia szybu, rozpoczęte w 2010 roku, prowadzone są etapami i potrwają do 2019 roku. Szyb GG-1 będzie miał głębokość 1 340 metrów oraz średnicę 7,5 m w świetle obudowy. Wieża do szczytu mierzy 45,5 m. - Szyb GG-1 to strategiczna inwestycja KGHM. Będzie to szyb wentylacyjny, wdechowy. Pozwoli na dostarczenie powietrza, które umożliwi eksploatację złoża Głogów Głęboki Przemysłowy na głębokościach, które jeszcze kilkanaście lat temu były dla nas niedostępne – mówi Herbert Wirth, prezes KGHM. – Już dawno przekroczyliśmy psychologiczną barierę 1000 metrów, teraz mówimy o głębokości 1400, a nawet 1600 metrów. Głębienie szybu wymagało zastosowania techniki mrożenia górotworu – to zaawansowana technologicznie i pionierska metoda udoskonalana od dziesięcioleci przez Przedsiębiorstwo Budowy Kopalń PeBeKa, generalnego wykonawcy inwestycji. Prace związane z uruchomieniem procesu mrożenia górotworu wykonywa-
ne były latem 2012 roku. Przygotowano wówczas stację agregatów mrożeniowych o mocy chłodniczej ponad 3 900 kW. W lutym 2013 roku rozpoczął się jeden z kluczowych etapów budowy: mrożenie górotworu poprzedzające głębienie szybu. Do agregatów mrożeniowych trafiło 1,8 tony amoniaku (czynnika chłodniczego). Najpierw tłoczona solanka miała temperaturę minus 15 stopni Celsjusza, po około dwóch miesiącach wynosiła już minus 30 stopni Instalowanie konstrukcji wieży szybowej ruszyło w sierpniu 2012. Równolegle do stawiania stalowej konstrukcji montowano urządzenia niezbędne do głębienia szybu, m.in. urządzenia do wysypu i rozładunku kubłów do transportu urobku. Do przenoszenia wielkich stalowych elementów służył 55-metrowy żuraw o udźwigu 10 ton, a przy transporcie jeszcze cięższych części, do pomocy wykorzystywano potężny, 200-tonowy dźwig. Proces montażu urządzeń bezpośrednio wykorzystywanych przy głębieniu szybu rozpoczął się pod koniec lipca tego roku. Będzie to najgłębszy, z 31 szybów w Zagłębiu Miedziowym. Z kolei w sierpniu tego roku, po 5 latach budowy uzyskano połączenie szybu SW-4 z poziomymi chodnikami kopalni Polkowice-Sieroszowice. Zakończenie budowy szybu, na które składa się m.in. montaż zbrojenia i obiekty nadszybia, planowane jest na rok 2015, docelowa głębokość to 1216 m. Szyb o średnicy 7,5 metra pełnić będzie podobną funkcję – wentylacyjną, wdechową. Docelowo będzie dostarczał pod ziemię 72 tys. m3 powietrza na minutę.
Teberia 31/2013 59
PRE ZENTAC JE >>
Potencjalne lokalizacje nowych inwestycji
UE + BAŁKANY KAZACHSTAN KANADA
Obszary wsparcia fundacji
USA
TURCJA
FILIPINY
PANAMA
MEKSYK
BRAZYLIA
EKWADOR PERU
NAMIBIA AUSTRALIA
BOTSWANA CHILE
RPA ARGENTYNA
Preferowane lokalizacje
(65% światowej produkcji miedzi)
Kraje podwyższonego ryzyka
(7% światowej produkcji miedzi) 19
KGHM jest firmą globalną Kanada McCreedy (Cu, Ni, TPM*) Morrison (Cu, Ni, TPM) Podolsky (Cu, Ni, TPM) Victoria (Cu, Ni, TPM)
Projekty wydobywcze KGHM Kopalnie KGHM Huty
Grenlandia Malmbjerg (Mo)
Niemcy Weisswasser (Cu, Ag)
Kanada Afton-Ajax (Cu, Au)
USA Robinson (Cu, Au, Mo) Carlota (Cu)
Polska Kopalnia Polkowice-Sieroszowice (Cu, Ag) Kopalnia Lubin (Cu, Ag) Kopalnia Rudna (Cu, Ag) Huta Miedzi Głogów Huta Miedzi Legnica Eksploracja w regionie
Chile Franke (Cu) Sierra Gorda (Cu, Mo, Au) * TPM – metale szlachetne
51
Teberia 31/2013 60
Grupa KGHM w liczbach
1
7
producent srebra na świecie
producent miedzi na świecie*
4
pod względem posiadanych zasobów rud miedzi
7
stref czasowych
4
projekty w budowie
26,837,000,000 PLN rocznych przychodów**
* 2012 rok ** 2012 rok, KGHMI konsolidowane od 6 marca
52
ŹRÓDŁO: CRU
Dzięki temu KGHM może realizować plany eksploatacji zasobów z Obszaru Górniczego „Głogów Głęboki-Przemysłowy”, będących kontynuacją złoża rud miedzi obecnie zagospodarowywanego przez KGHM. – Dla życia kopalni zbicie szybu jest jednym z ważniejszych elementów. Ten szyb to realizacja tego, co obiecaliśmy akcjonariuszom, czyli gwarancja naszego rozwoju. SW-4 daje potencjał naszej firmie, mamy dostęp do złoża na następne dziesiątki lat. To także większe bezpieczeństwo naszych pracowników – wyjaśnia Herbert Wirth, prezes KGHM Polska Miedź S.A.
...i za granicą
Jednak dziś KGHM Polska Miedź to już firma globalna dlatego równie ważne są dla niej inwestycje zagraniczne. Chilijski projekt Sierra Gorda i kanadyj-
ski Victoria to największe przedsięwzięcia zagraniczne, na których koncentruje się obecnie KGHM. Kopalnia w Chile ma ruszyć w II kwartale przyszłego roku. Jest to obecnie pierwszy pod względem szybkości przekształcania w kopalnię, projekt górniczy na świecie. Jeszcze w 2012 roku to był praktycznie kawałek pustyni, a dziś pracuje tam prawie 9 tysięcy osób, stoi zakład energetyczny, a linie energetyczne są na ukończeniu. Na początek będzie tam produkowane 110 tys. ton miedzi w koncentracie. Kopalnia będzie też jednym z wiodących producentów molibdenu – planowana na początek produkcja to 11 tys. ton, co odpowiada 10 proc. światowej produkcji.
Teberia 31/2013 61
PRE ZENTAC JE >>
– W pierwszej fazie realizacji projektu Sierra Gorda myślimy o produkcji 110 tys. ton miedzi w koncentracie oraz około 11 tys. ton molibdenu – mówi Jarosław Romanowski wiceprezes zarządu ds. finansowych KGHM Polska Miedź S.A. – Produkcja molibdenu ulegnie obniżeniu po pięciu latach, jednak poziom przychodów nie powinien zmienić się znacząco. Ze względu na skalę produkcji molibdenu i kwestie ulokowania jej na rynku, KGHM zamierza opóźnić realizację projektu Malmbjerg na Grenlandii, gdzie znajduje się jedno z największych światowych złóż tego metalu. Wydobycie
tu rozpocznie się prawdopodobnie po planowanym zmniejszeniu produkcji molibdenu w Sierra Gorda. – Projekt Sierra Gorda zwiększy znacząco także nasze wydobycie miedzi. Ta produkcja będzie przez okres około 5 lat w miarę stabilna, natomiast w kolejnym okresie zamierzamy zwiększyć produkcje miedzi w Sierra Gorda do ponad 200 tys. ton. Biorąc pod uwagę 55 proc. udział KGHM w kopalni Sierra Gorda to będzie to około 30 proc. wzrost wydobycia miedzi przez KGHM w porównaniu z wydobyciem w Polsce – wyjaśnia Jarosław Romanowski.
Teberia 31/2013 62
Oczekujemy, że surowców będzie zdecydowanie więcej, głównie tych, na których nam szczególnie zależy, czyli platyny i palladu – wyjaśnia Herbert Wirth. Również w Kanadzie KGHM International realizować będzie projekt Afton Ajax, w ramach którego prowadzone będą wiercenia w obszarach Rainbow i Ajax North, a także poszukiwanie – przez badania geofizyczne i wiercenia poszukiwawcze – nowych surowców w rejonach, które sąsiadują ze złożem Ajax North.
Nie tylko Sierra Gorda Kolejnym istotnym dla KGHM projektem jest Victoria w kanadyjskiej prowincji Ontario. Projekt ruszy w przyszłym roku. – Pod względem wartości, która będzie stworzona w grupie KGHM Polska Miedź S.A. w kolejnych latach, jest to bez wątpienia projekt numer dwa, po Sierra Gorda – twierdzi wiceprezes spółki. – Będzie to kopalnia głębinowa produkująca nie tylko miedź, ale również nikiel i platynowce, dzięki czemu znacząco spadną koszty wydobycia. Rozpoczęcie produkcji planowane jest na rok 2018, ale pełną produkcję osiągnie w 2023 roku. W sierpniu tego roku, KGHM International zawarł porozumienie z globalnym potentatem górniczym, firmą Vale, dotyczące rozwoju projektu Victoria oraz sprzedaży rudy zakładom Vale w Sudbury w Kanadzie. – Dzięki temu, że będziemy mogli budować szyb, lepiej rozpoznamy to złoże.
– W ostatnim okresie dzięki pracom eksploracyjnym odkryliśmy nowe możliwości jeżeli chodzi o udokumentowanie złoża. W związku z tym podjęliśmy decyzję, aby opóźnić proces starania się o pozwolenia środowiskowe, a skupić się na tym, aby w miarę możliwości udokumentować więcej złóż niż pierwotnie zakładaliśmy – wyjaśnia Romanowski. – Zakład przeróbczy, który będziemy tam budować, będzie wymagał podobnej wielkości nakładów inwestycyjnych, natomiast potencjalna wielkość produkcji i długość życia kopalni może ulec istotnemu przedłużeniu. Jeśli plan zostanie zrealizowany i zgromadzone zostaną wystarczające środki, KGHM zacznie myśleć o kolejnych inwestycjach za granicą. – Taka firma górnicza jak KGHM musi poszukiwać, musi nabywać, więc rozglądamy się – mówi Wirth. – Taką decyzję podejmiemy wtedy, gdy pokażemy, że Sierra Gorda jest rzeczywiście dobrze zrealizowanym projektem – dla uwiarygodnienia siebie i źródeł finansowania w przyszłości.
Teberia 31/2013 63
PRE ZENTAC JE >>
W grę wchodzą zarówno potencjalne akwizycje w Ameryce Południowej, jak i w Afryce. – Mamy klucz krajów stabilnych politycznie. Na pewno nie będziemy wchodzili do państw o wysokim ryzyku politycznym. Mamy już partnera, który sam się zadeklarował, że chętnie z nami wejdzie w inne kraje ze względu na ich potencjał złożowy i to niekoniecznie w Ameryce Łacińskiej – zdradza Wirth. Zagraniczne aktywa górnicze pełnią dziś istotną rolę z punktu widzenia dalszego rozwoju Grupy Kapitałowej KGHM. Jednocześnie spółka rozwija swój potencjał w Polsce prowadząc prace poszukiwawczo-rozpoznawcze na obszarach koncesyjnych - Synklina Grodziecka oraz Gaworzyce-Radwanice. W najbliższym czasie spółka rozpocznie działania eksploracyjne na obszarze Retków-Ścinawa.
KGHM stara się także o uzyskanie koncesji na poszukiwanie i rozpoznanie złóż miedzi na terenach bezpośrednio sąsiadujących z obszarem, na którym obecnie prowadzona jest działalność eksploatacyjna - Głogów, Bytom Odrzański i Kulów-Luboszyce.
jac Źródła: KGHM, newseria
Teberia 31/2013 64
Teberia 31/2013 65