Teberia 43

Page 1

Mouse-Box, czyli wyjątkowy komputer

Randka w ciemno wirtualnie

Bez metra Kraków nie rozwiąże swoich problemów...

NUMER 1 (44) STYCZEŃ 2015

NAUKA / TECHNOLOGIE / GOSPODARKA / CZŁOWIEK

Jak wydamy unijną kasę?

Innowacyjność w nowej perspektywie finansowej


3 4

EDYTORIAL

6

KREATYWNI

Żeby pieniądze trafiały tam, gdzie mają trafiać

TRENDY

2015 – rok start-upów

Mouse-Box, czyli wyjątkowy komputer

8 NA CZASIE 10 NA CZASIE

YouNick inwestuje w Smart Pharmę

Gigant otwarty na współpracę z małymi

12

NA CZASIE

14

NA CZASIE

16

SPOJRZENIA

20

TRENDY

25

NA CZASIE

27

NA OKŁADCE

36

PREZENTACJE

Wyróżnienie dla mapy prezentującej zlodowacenie Tatr Hiperszybkie wyłączania prądu Bez metra Kraków nie rozwiąże swoich problemów... Hot or not – randka w ciemno wirtualnie Polskie projekty powalczą o wielką kasę Z pamiętnika podróżującego osła, albo fundusze służące refleksji... Nowa strategia KGHM Na mocnych filarach

Wydawca:

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie

Jerzy KICKI

Prezes Fundacji dla AGH

Artur DYCZKO

Dyrektor działu wydawniczo-kongresowego Fundacji dla AGH Dyrektor Zarządzający Projektu Teberia

Jacek SROKOWSKI Redaktor naczelny jsrokowski@teberia.pl

Biuro reklamy: reklama@teberia.pl

Studio graficzne:

Tomasz CHAMIGA

tchamiga@teberia.pl

Adres redakcji:

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, pawilon C1 p. 322 A Al. Mickiewicza 30, 30-059 Kraków tel. (012) 617 46 04, fax. (012) 617 46 05 e-mail: redakcja@teberia.pl, www.teberia.pl f-agh@agh.edu.pl, www.fundacja.agh.edu.pl NIP: 677-228-96-47, REGON: 120471040, KRS: 0000280790

Konto Fundacji:

Bank PEKAO SA, ul. Kazimierza Wielkiego 75, 30-474 Kraków, nr rachunku: 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 SWIFT: PKO PPLPWIBAN; PL 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. © Copyright Fundacja dla AGH Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment niniejszego wydania nie może być wykorzystywany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.


EDYTORIAL

Żeby pieniądze trafiały tam, gdzie mają trafiać 10 mld euro - tyle pieniędzy przeznaczyła Polska na program operacyjny Innowacyjna gospodarka. Za te pieniądze nasze firmy miały się stać bardziej konkurencyjne, a cała gospodarka bardziej innowacyjna. Czy tak się stało? I tak i nie, zależy gdzie ucho przyłożyć. Przedstawiciele instytucji państwowych, jak choćby Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości prowadzącej Barometr Innowacyjności twierdzą, że tak się stało. Nie brakuje jednak opinii, że mechanizmy wydawania środków unijnych, które zbudowaliśmy w Polsce w znacznej części powodują potężne straty dla gospodarki, jeśli chodzi o zdolność do jej rozwoju w dłuższym okresie. A chodzi zwłaszcza o innowacyjność. Bo niby dlaczego w globalnym rankingu innowacyjności Światowego Forum Ekonomicznego, w 2007 roku Polska była na 44 miejscu, a w 2013 r. spadła już na 63 miejsce. Niestety, mechanizmy dystrybucji tych środków w programie Innowacyjna Gospodarka były takie, że pieniądze, które wydawano rzekomo na innowacje, przeznaczano na budowę budynków i inne

cele, które nie miały nic wspólnego z innowacyjnością. Mało tego, wiele pieniędzy poszło na projekty np. internetowe, które były klonami zagranicznych serwisów. Co to ma wspólnego z innowacyjnością? Jeśli kryteria przyznawania środków były takie, że eliminowały tych prawdziwie innowacyjnych, a środki trafiały często do tych firm, które potrafiły jedynie napisać wniosek z godnie z oczekiwaniami to trudno się dziwić krytycznemu spojrzeniu. Dziś stoimy przed perspektywą finansową programów na lata 2014–2020, w których szczególny nacisk będzie położony na innowacyjność. I będą to zapewne ostatnie tak ogromne środki, które trafią do nas z unijnej kasy. Prosi się, o to, by były one mądrzej wydane niż dotychczas. Jednak jeśli aparat biurokratyczny dalej będzie przerabiał środki tak jak dotychczas to spadek w wyżej wymienionym rankingu mamy murowany! Szerzej, może mniej krytycznie, temat środków unijnych opisuje w środku numeru Dominika Bara. Zapraszam do lektury.

Teberia 1/2015

Jacek Srokowski

3


TRENDY

2015

– rok start-upów

W tym roku w Polsce powinny pojawić się pierwsze duże międzynarodowe sukcesy krajowych start-upów. Będzie to dopiero zapowiedź większych projektów, które zostaną zrealizowane w przyszłym roku. Większy dostęp do finansowania i rozwijający się ekosystem dla start-upów powodują, że coraz więcej osób widzi w tym sposób na życie. Jeśli ta tendencja się utrzyma, do 2020 r. Polska może mieć na koncie kilka sukcesów na miarę Skype’a. – Rok 2015 będzie rokiem start-upów. Boom nastąpi jednak w 2016 roku. Spodziewam się, że do 2020 roku będziemy mieli trzy polskie Skype’y, które wykreujemy, i tysiące mniejszych firm z wielkimi sukcesami – mówi Dariusz Żuk, prezes Polski Przedsiębiorczej.

Jak podkreśla, Polska już jest liderem w regionie Europy ŚrodkowoWschodniej pod względem liczby start-upów, a także warunków do ich rozwoju, bo sieć inkubatorów jest największa w Europie. Na polskim rynku działa 50 Akademickich Inkubatorów

Teberia 1/2015

4


TRENDY Przedsiębiorczości. Od 2004 roku dzięki nim powstało 7 tys. firm, a obecnie funkcjonuje w nich ponad 1,5 tys. start-upów. – Uważam, że nie ma dziś lepszego miejsca w Europie, a myślę, że i na świecie, niż Polska do startowania z własnym pomysłem na biznes. Mamy tutaj ekosystem, kapitał i niesamowitych ludzi – podkreśla Dariusz Żuk. Młode firmy mają coraz większy dostęp do kapitału. Nowa perspektywa unijna powinna jeszcze zwiększyć te możliwości. – Co ważne, jest kapitał i jest go coraz więcej. Jest kapitał na wczesnym etapie rozwoju, są fundusze seed capital, fundusze venture capital, więc warto startować ze swoim start-upem – mówi prezes Polski Przedsiębiorczej. – Staramy się inwestować w start-upy, mamy swój fundusz AIP SeedCapital, który inwestuje 100 tys. zł w każdy projekt. Do tej pory zainwestowaliśmy w 65 projektów, m.in. w kupony.pl, łazik marsjański i kilka innych, które już są sukcesem w tej części Europy. Prognozuje, że wiele inicjatyw start-upowych w tym roku będzie dotyczyło obszaru internetu rzeczy, czyli komunikacji między urządzeniami. Pojawi się również coraz więcej projektów z branży medycznej i okołomedycznej. Dominującym trendem będzie e-commerce i jego mobilna odmiana. – M-commerce to coraz szybciej rosnący trend. Warto się temu przyglądać i startować w tym obszarze. To jest rynek, na którym chcielibyśmy inwestować najwięcej – zapowiada Dariusz Żuk. – Bardzo szybko rośnie też segment gier, również edukacyjnych. To także są projekty, w które nasz fundusz AIP Seed Capital chce inwestować.

źródło: Newseria Biznes

Teberia 1/2015

5


KREATYWNI

Mouse-Box, czyli wyjątkowy komputer Mouse-Box wygląda jak zwykła myszka do komputera. Ale czwórka młodych programistów zamknęła w niej m.in. spory procesor, moduł umożliwiający bezprzewodowe łączenie z internetem, 128 GB pamięci projektując „podręczny” komputer. Teraz szukają biznesowego partnera.

P

rocesor zastosowany w MouseBoxie jest czterordzeniowy, a pamięć póki co pomieści 128 GB danych, bo – jak przekonywał w rozmowie z PAP pomysłodawca urządzenia i lider grupy projektantów Przemysław Strzelczyk - jest też możliwość dostępu do większego dysku w tzw. chmurze. Prócz tego w myszce-komputerze jest np. żyroskop i akcelerometr, dwa wejścia typu USB oraz jedno typu micro HDMI, dzięki któremu można się podłączyć do ekranu czy telewizora. Ekran monitora, telewizora lub projektor to bowiem jedyne urządzenie, które trzeba mieć, by korzystać z Mouse-Boxa. „W myszce znajduje się tak naprawdę normalny komputer, całe jego wnętrze. Nie ma tylko CD-Romu, ale producenci w zasadzie nie umieszczają go już w nowszych typach laptopów” – wyjaśniał PAP

Strzelczyk i tłumaczył, że z zamkniętego w myszce komputera można korzystać „jak z normalnego peceta, tylko zajmuje on mniej miejsca” i „wszystko mamy w nim pod ręką”. Nad stworzeniem Mouse-Boxa Strzelczyk - mieszkający i pracujący obecnie we Wrocławiu Opolanin i doktorant Politechniki Opolskiej - pracował z czteroosobowym zespołem. Wszyscy mają po 23 i 24 lata. W zespole byli Mariusz Zoworka i Krzysztof Smykała, także doktoranci Politechniki Opolskiej, oraz absolwent Oskar Szczepaniak, obecnie studiujący na Politechnice Warszawskiej Michał Schwierc, który odpowiedzialny był za przygotowanie promującego urządzenie filmiku. Filmik o Mouse-Box, zamieszczony niedawno na profilu społecznościowym Strzelczyka, w ledwie kilka dni obiegł świat.

Teberia 1/2015

6


KREATYWNI „Dostajemy w tej sprawie setki maili od osób i firm np. ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Szwajcarii, Japonii” – mówił PAP Strzelczyk. Mouse-Box to obecnie prototyp. Jego twórcy już jednak myślą o udoskonaleniu wynalazku. Chcą m.in. powiększyć pamięć i docelowo wyeliminować wszystkie kable, np. te łączące urządzenie z ekranem czy ładowarką. Akumulator planują zastąpić podkładką indukcyjną. „Zakładamy, że w masowo produkowanym Mouse-Boxie wszystko ma być przesyłane bezprzewodowo” – zaznaczył w rozmowie z PAP Strzelczyk. Pytany o to, skąd wziął się pomysł młody wynalazca powiedział, że myszka jest w zestawie komputerowym tym, co przez całe lata ewolucji komputera nie zmieniło się. „Pomyślałem więc: czemu tego nie wykorzystać i w czasach, gdy komputery są miniaturyzowane, nie zamknąć w niej całego mechanizmu łącząc dwa elementy” – mówił. Podkreślił, że najważniejszą cechą Mouse-Boxa jest to, że nie zmienia on ludzkich przyzwyczajeń. „Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni właśnie do myszy. My chcemy to wykorzystać i oczyścić przestrzeń w otoczeniu ludzi. Wyszliśmy z założenia, że niepotrzebne nam pudełko komputera” – tłumaczył. Praca nad prototypem trwała ponad rok. Programiści swój wynalazek zrobili „po pracy” i poza studiami, realizując swoje pasje. Główna pracowania mieściła

się… w pokoju w mieszkaniu Strzelczyka. Twórcy Mouse-Boxa wszystkie potrzebne do niego podzespoły kupowali samodzielnie, także np. w USA czy Chinach. Obudowę myszy wydrukowali na drukarce 3D. Teraz – jak mówią – opowiadają o swoim urządzeniu i poszukują biznesowego partnera. Zastrzegają, że nie chodzi tylko o pieniądze, ale też doświadczenie, które może dać duża, renomowana firma branży IT przy wprowadzaniu myszki do produkcji i na rynek oraz o technologie, którymi taki gracz może dysponować. Czy prowadzą już z kimś rozmowy? „Na tym etapie nie chcę o tym mówić” – zastrzegł Strzelczyk. Tak samo odpowiedział pytany o to, czy złożyli już zgłoszenie patentowe dotyczące Mouse-Boxa. Nie mówi też o tym, ile kosztował prototyp. „To była odpowiednia ilość pieniędzy. Projekt jednak został opracowany tak, by docelowe urządzenie wprowadzone do masowej produkcji było wyjątkowo tanie” – zapewnił Strzelczyk.

źródło: PAP Nauka w Polsce / www.naukawpolsce.pap.pl foto: Politechnika Opolska

Teberia 1/2015

7


NA CZASIE

YouNick inwestuje w Smart Pharmę W parku technologicznym YouNick (dotychczas Nickel Technology Park Poznań) powstała kolejna spółka działająca w branży medyczno-farmaceutycznej. Założona pod koniec grudnia 2014 r. Smart Pharma zajmie się opracowywaniem, produkcją oraz sprzedażą innowacyjnych leków i produktów medycznych. Wartość inwestycji, współfinansowanej ze środków unijnych i prowadzonej wspólnie z funduszem inwestycyjnym SpeedUp Innovation, wynosi 1,6 mln zł. Pierwsze produkty Smart Pharmy, przeznaczone dla małych dzieci i niemowląt, pojawią się na rynku już w marcu br.

S

mart Pharma to pierwsza z 10 firm, które powstaną do końca czerwca br. w ramach kolejnego etapu działalności inwestycyjnej YouNick. Na jego realizację park technologiczny pozyskał rok temu dofinasowanie z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka w wysokości 6,7 mln zł. Założona pod koniec ubiegłego roku spółka to wspólne przedsięwzięcie YouNick oraz funduszu inwestycyjnego SpeedUp Innovation. Oba podmioty w zamian za wkład finansowy w wysokości 800 tys. zł objęły w niej po 23% udziałów. Park technologiczny zakłada dla tej inwestycji horyzont czasowy do 10 lat, natomiast fundusz zapowiada wyjście kapitałowe z projektu po 3-5 latach. Większościowym udziałowcem Smart Pharmy został jej pomysłodawca - Michał Taisner, przez kilkanaście lat odpowiedzialny za

sprzedaż leków i produktów medycznych takich firm farmaceutycznych jak Vitis Pharma, Sequoia czy Sopharma. W YouNick stworzyliśmy wyjątkowe środowisko do rozwoju innowacyjnych biznesów. Oferujemy pomysłodawcom nie tylko kapitał, ale przede wszystkim naszą wiedzę, doświadczenie w biznesie oraz coraz większą sieć kontaktów. Stawiamy na współpracę i współodpowiedzialność za sukces rynkowy nowego projektu. Jesteśmy dla naszych spółek partnerem, a nie zwierzchnikiem. Razem szukamy najlepszego modelu biznesowego i takiego zastosowania innowacyjnych technologii i pomysłów, które przyniesie klientom wymierną korzyść. Nowa jakość procesu inwestycyjnego przekłada się na niezwykle szybki rozwój powstających w parku podmiotów.

Teberia 1/2015

8


NA CZASIE Smart Pharma, poza tworzeniem i wprowadzaniem na rynek własnych leków i produktów medycznych, będzie również świadczyć usługi na rzecz innych firm z tej branży.

Michał Taisner, pomysłodawca i prezes Smart Pharmy. Produkty i usługi naszych spółek zależnych – PozLab, CEBIM, GoSell, Lab4motion czy 3R Studio Mobile – zyskują coraz większe uznanie klientów w Polsce i za granicą. Jesteśmy przekonani, że Smart Pharma w krótkim czasie dołączy do tego grona – wyjaśnia Adam Siwczyński odpowiedzialny za inwestycje kapitałowe w parku technologicznym YouNick. Poza kapitałem YouNick zapewnia nowej spółce także niezbędną w tej branży specjalistyczną infrastrukturę. Nowe leki i produkty medyczne Smart Pharmy będą mogły powstawać w BioNick (dotychczas Nickel BioCentrum) - funkcjonującym na terenie parku nowoczesnym ośrodku usług biomedycznych. Wyposażone w najnowszy sprzęt laboratoria oraz clean roomy klasy czystości B, C i D pozwolą nie tylko opracowywać nowe aktywne formuły preparatów, ale także w warunkach laboratoryjnych potwierdzać ich przydatność terapeutyczną.

– Tym, co nas wyróżnia, jest nowoczesna i ciągle udoskonalana technologia. Pozwala ona na tworzenie preparatów coraz skuteczniejszych i bezpieczniejszych dla pacjentów – mówi Michał Taisner, pomysłodawca i prezes Smart Pharmy. – Nasi specjaliści obsługują wszystkie etapy procesu powstawania i komercjalizacji nowych produktów leczniczych – począwszy od konsultacji ze środowiskiem medycznym i dogłębnej analizy potrzeb rynkowych, poprzez stworzenie idei, receptury i formuły innowacyjnego preparatu, niezbędne próby laboratoryjne i badania fizykochemiczne, aż po produkcję zgodną ze standardami GMP (Good Manufacturing Practice) oraz kompleksowe działania marketingowosprzedażowe. Każdy, kto przyjdzie do nas z pomysłem na produkt medyczny, będzie mógł skorzystać z naszych usług. Możemy przeprowadzić prace na zlecenie innych podmiotów w poszczególnych etapach tworzenia i komercjalizacji leku lub zająć się kompleksowo całym procesem. Pierwsze innowacyjne produkty opracowane przez Smart Pharmę, dedykowane małym dzieciom oraz niemowlętom, zostały już przekazane do oceny wyspecjalizowanym instytucjom.

źródło: Portal Innowacji

Teberia 1/2015

9


NA CZASIE

Gigant otwarty

na współpracę z małymi

Pfizer to jeden z największych koncernów farmaceutycznych na świecie, który rocznie na badania i rozwój wydaje ponad 7 mld dolarów. Firma jest otwarta jest na współpracę z polskimi ośrodkami naukowymi w celu opracowywania nowych leków. – Jako największe prywatne przedsiębiorstwo farmaceutyczne na świecie rocznie wydajemy 7 mld dolarów na badania kliniczne, na poszukiwanie nowych cząsteczek. W USA na sześciu bardzo dobrych uniwersytetach ośrodki terapii innowacyjnej, które skoncentrowane są tylko na poszukiwaniu nowych

leków – mówi Dorota HryniewieckaFirlej, prezes zarządu Pfizer Polska. Jak wynika ze „Strategii rozwoju krajowego przemysłu farmaceutycznego do 2030 roku”, przygotowanej przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, Pfizer jest światowym liderem w tym zakresie.

Teberia 1/2015

10


NA CZASIE W Polsce wartość nakładów na B+R w sektorze farmaceutycznym wyniosła blisko 208 mln zł, co stanowiło 9,3 procent łącznych nakładów na ten cel w przemyśle. Prezes Pfizer Polska wyjaśnia, że ośrodki uniwersyteckie zajmują się również oceną pomysłów i projektów z innych, mniejszych firm i start-upów, z którymi koncern współpracuje. Dla nich taka współpraca to często jedyna szansa na wprowadzenie tych leków na rynek, ponieważ wiąże się to z dużymi nakładami finansowymi. – Jesteśmy również bardzo otwarci na współpracę w Polsce. Udało mi się przekonać decydentów w firmie, aby inwestować w naszym kraju, w polskie start-upy i polskie molekuły – dodaje Hryniewiecka-Firlej. Zdaniem Hryniewieckiej-Firlej znalezienie odpowiednich partnerów do współpracy nie jest łatwe. Nie wszystkie projekty innowacyjne nadają się do komercjalizacji. Bardzo często świat biznesu i świat nauki rozwijają się równolegle, ale bliżej ze sobą nie współpracują. – Nie każda innowacja nadaje się do tego, by móc ją skomercjalizować i leczyć tak powstałym lekiem pacjentów. Potrzebne jest większe zrozumienie biznesu przez świat nauki i odwrotnie – mówi prezes Pfizer Polska. – Wiemy, jakie są trendy w medycynie i jakie choroby nas czekają w perspektywie 20 lat, więc możemy się na to przygotować. źródło: Newseria

Teberia 1/2015

11


NA CZASIE

Wyróżnienie dla mapy

prezentującej zlodowacenie Tatr

Opracowanie „The Tatra Mountains during the Last Glacial Maximum”, wykonane przez dr. inż. Jerzego Zasadniego z Wydziału Geologii Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH oraz dr. Piotra Kłapytę z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zostało uznane za najlepszą mapę opublikowaną w 2014 r. w czasopiśmie „Journal of Maps”. Czasopismo „Journal of Maps” to jedyne tego typu czasopismo na rynku, w któ-

rym w wersji elektronicznej publikowane są mapy prezentujące wyniki badań z różnych dziedzin nauki. Każdego roku jury ocenia blisko 60-70 opracowań. Podczas tegorocznej edycji konkursu za najlepszą spośród 11 finałowych prac uznano mapę Tatr wykonaną przez polskich naukowców. W werdykcie podkreślono, że opracowanie to w doskonałej konwencji kartograficznej integruje wyniki badań terenowych i analiz teledetekcyjnych.

Teberia 1/2015

12


NA CZASIE Mapa przedstawia topografię Tatr podczas ostatniego zlodowacenia, ponad 20 tys. lat temu, kiedy tatrzańskie lodowce osiągnęły maksymalny zasięg. Na uwagę zasługuje fakt, iż jest to pierwsze takie opracowanie, gdzie przedstawiono przestrzenny obraz lodowców w całych Tatrach. Mapa została wykonana w całości w środowisku 3D w oparciu o numeryczne modele terenu. Zasięg i geometria lodowców przedstawiona na mapie odzwierciedla układ form rzeźby terenu: moren i podciosów lodowcowych. Szczegóły widoczne na powierzchniach lodowców ukazują ich prawdopodobną topografię w odniesieniu do prawidłowości glacjologicznych i w analogii do współczesnych lodowców. źródło: AGH

Teberia 1/2015

13


NA CZASIE

Hiperszybkie wyłączania prądu

Wyłącznik chroni wszystkie obwody pojazdu w sytuacjach awaryjnych. Wyłączanie prądu zwarciowego następuje bardzo szybko, tj. w czasie ok. 20 mikrosekund, a także bezłukowo, bo nie pojawia się wówczas łuk elektryczny. W skrajnych sytuacjach może on ochronić zdrowie a nawet życie pasażerów.

Teberia 1/2015

14


NA CZASIE

O

pracowany w Katedrze Aparatów Elektrycznych Politechniki Łódzkiej, we współpracy z SESTO Sp. z o.o. w Łodzi jako przyszłym producentem, opatentowany wyłącznik DCH®-T jest nowością w skali światowej. Nie ma konstrukcyjnych odpowiedników na rynkach światowych. Wskutek hiperszybkiego i bezłukowego wyłączania prądu zwarciowego przez układ hybrydowy (bezpiecznik – zestyk pracujący w gazie SF6 – tranzystor, współpracujący z zespołem ograniczników przepięć), wyłącznik ma zwarciową trwałość łączeniową równą mechanicznej i niskie koszty eksploatacyjne, co daje bardzo duże korzyści ekonomiczne kumulujące się u użytkowników tych wyłączników. Duża niezawodność, selektywność działania i skuteczne ograniczanie rozległości zniszczeń podczas zwarć, mają zasadnicze znaczenie dla zwiększenia bezpieczeństwa pasażerów i poprawy płynności ruchu pojazdów trakcyjnych. Pracą wyłącznika DCH®-T zarządza sterownik mikroprocesorowy. Wszystkie sygnały informacyjne i robocze między sterownikiem i współpracującymi z nim zespołami wyłącznika są przesyłane siecią światłowodową. Wyłącznik może być dodatkowo sterowany za pomocą sygnałów elektrycznych. Ma także łącza rezerwowe dla ewentualnych wymagań dodatkowych. Wielofunkcyjne wyposażenie specjalne umożliwia współpracę z systemem sterowania pojazdu, zewnętrznymi przekaźnikami zabezpieczeniowymi, komputerową regulację nastaw i diagnostykę wyłącznika oraz pomiary, akwizycję, przetwarzanie, rejestrację i archiwizację danych o pracy

układu, komunikację z użytkownikami etc. Wyłącznik DCH®-T to pierwsze w historii działalności Sesto Sp. z o.o. innowacyjne urządzenie stworzone dzięki współpracy z jednostką naukową. Prezentowane na 63 Międzynarodowych Targach Wynalazczości, badań naukowych i nowych technologii BRUSSELS INNOVA w Brukseli spotkało się z ogromnym zainteresowaniem szerokiego grona jury, jak i osób odwiedzających ekspozycję. Co więcej urządzenie spełniło oczekiwania przyszłych użytkowników, czego efektem jest podjęcie współpracy zmierzającej do przeprowadzenia testów eksploatacyjnych, a w dalszej kolejności do wdrożenia na taborze zarządców infrastruktury miejskiej.

Teberia 1/2015

jm

15


SPOJRZENIA

Bez metra Kraków

nie rozwiąże swoich problemów...

N

awiązując do poprzedniego artykułu w „Blogu naukowym”, który opisuje sposób na usprawnienie ruchu drogowego, myślę, że czas pokusić się o odpowiedź na pytanie o sens budowania w Krakowie metra. Ideałem byłoby zintegrowanie różnych rozwiązań, które „odkorkują” miasto. Tymczasem po majowym referendum dyskusja o metrze jakoś ucichła. I mimo że ponad połowa krakowian biorących w nim udział opowiedziała się za budową kolei podziemnej, decyzja dotycząca tej strategicznej dla rozwoju Krakowa inwe-

stycji nadal nie zapadła, dlatego poprosiłam Kierownika Katedry Geomechaniki, Budownictwa i Geotechniki na Wydziale Górnictwa i Geoinżynierii Akademii Górniczo-Hutniczej prof. dr. hab. inż. Antoniego Tajdusia o wypowiedź w tej sprawie. Profesor Tajduś (rektor AGH w latach 2005-2012) zasiada w specjalnej komisji powołanej przez prezydenta miasta Krakowa, w skład której wchodzą urzędnicy, radni oraz eksperci z Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Krakowskiej. Mają oni zastanowić się nad zasadnością budowy metra w Krakowie.

Teberia 1/2015

16


SPOJRZENIA Panie profesorze, przeciwnicy metra w Krakowie uważają, że wszelkie problemy komunikacyjne da się i należy rozwiązać za pomocą rozbudowy linii tramwajowych. Jakie jest pańskie zdanie? Ja w to nie wierzę. Moim zdaniem bez metra Kraków nie rozwiąże swoich problemów. Myślę, że z upływem czasu będzie coraz gorzej. Metro ma być jednym z elementów transportu, a nie jedynym. Dlatego docelowo w Krakowie powinno funkcjonować kilka linii metra: północpołudnie, wschód-zachód, oczywiście z odgałęzieniami do dużych osiedli. Do tego oczywiście linie tramwajowe, odpowiednio rozmieszczone parkingi, dopasowane do linii metra stacje kolejowe. I to da się zrobić, ale takiego planu nie ma. Moim zdaniem, wśród decydentów Krakowa nie ma wielu zwolenników metra. Traktują je raczej jako bardziej odległą przyszłość. Niektórzy twierdzą, że metro nie jest szybsze niż tramwaj, bo jedno i drugie uwzględniając przystanki jeździ z podobną prędkością. Tymczasem każdemu, kto choć raz jechał metrem, wydaje się, że metro jeździ bardzo szybko. Jak to jest z tą prędkością? Rzeczywiście, słyszę głosy, że jest niewielka różnica w prędkości jazdy między tramwajami a metrem. Średnia prędkość metra to 40 km/h godzinę – wliczając w to czas postoju na stacjach. Średnia prędkość tramwaju to 18 – 20 km/h. Metro nie dojeżdża do wszystkich miejsc, ale bezkolizyjnie (bo biegnie pod ziemią)

przecina najważniejsze arterie, więc tam, gdzie na powierzchni ruch jest spowolniony z powodu korków, metrem dojedziemy bez kłopotu. A co Pan odpowie tym, którzy uważają, że Kraków jest za małym miastem na to, aby mieć metro? Jestem w stanie wyliczyć z pamięci ponad dwadzieścia miast mniejszych od Krakowa, które mają metro. Kraków ma ponad 800 tys. mieszkańców, a łącznie z osobami, które przyjeżdżają na jakiś czas (np. studentami, turystami), to o wiele więcej. Kraków się dusi. Samo ograniczanie wjazdu do centrum miasta nic nie daje, musi to być połączone ze sprawnie działającą komunikacją. Jeśli powstanie metro wraz z parkingami przy początkowych stacjach, to większość osób dojeżdżających do pracy w centrum zostawi auto na takim parkingu. Bo kto będzie wolał marnować czas i benzynę stojąc w korkach? Wsiadając do metra na obrzeżach, w ścisłym centrum znajdziemy się za parę minut. A skoro nie będziemy zużywać paliwa stojąc w korkach, to zyska na tym ekologia. Oczywiście, że tak! Przecież przyczyną złego stanu powietrza i przekroczonych norm w Krakowie nie jest tylko palenie węglem. Moim zdaniem, do przekroczonych norm głównie przyczynia się nadmierny ruch samochodowy. Sporo osób woli stać w korku siedząc we własnym aucie niż korzystać z zatłoczonego autobusu, który w wielu miejscach nie

Teberia 1/2015

17


SPOJRZENIA

mając swojego pasa i tak tkwi w tym samym korku. Najlepszym przykładem, że to auta zanieczyszczają powietrze, są miesiące wakacyjne – wtedy nikt węglem nie pali, a zdarzają się dni z przekroczeniami szkodliwej emisji gazów. To wynik ogromnego ruchu samochodowego, który przemierza centrum miasta. Gdybyśmy auta i autobusy chociaż częściowo wyłączyli z tego ruchu, to miałoby to niebagatelny, pozytywny wpływ na ekologię. A co z zabytkami kryjącymi się pod ziemią? Zabytki też są w Rzymie, Pradze, Budapeszcie, Londynie czy Wiedniu, a metro tam znakomicie funkcjonuje. A tak starych, zabytkowych miast z doskonale funkcjonującym metrem jest przecież o wiele więcej. Poza tym, my wiemy, jak głęboko sięgają pozostałości historyczne – od 10 do 20 metrów. To dziś nie jest problem, bo można drążyć tunel i na głębokości 25 metrów.

Kolejna sprawa to koszt budowy metra i późniejszej jego eksploatacji, co się wiąże z cenami biletów. Sceptycy uważają, że bilety na metro będą tak drogie, że nikt nie będzie chciał nim jeździć. Tak myślą osoby, które koszt budowy metra krakowskiego porównują do metra warszawskiego. Tymczasem takie porównanie nie ma sensu, bo budowa metra w stolicy jest znacznie droższa niż byłaby u nas, a to ze względu na różne warunki geologiczne. W Warszawie warunki geologiczne są bardzo złe, występują tam grunty niespoiste i zawodnione. To materiał, w którym się bardzo źle drąży. U nas natomiast są wapienie i mocniejsze skały, w których drąży się łatwiej, czyli taniej. A na głębokościach, o których mówimy, jest mniej wody, w związku z tym krakowskie metro będzie tańsze około 30% niż w Warszawie. Poza tym do komunikacji tramwajowej też się dopłaca, a nikt jej nie chce zamykać. Wmawianie ludziom, że metro w Krakowie będzie drogie, że nie jest potrzebne, to po prostu mijanie się z prawdą.

Teberia 1/2015

18


SPOJRZENIA Ale na jego budowę trzeba zdobyć kapitał. Miasto samo nie „uciągnie” takiej inwestycji. I nie musi. Zgłosili się inwestorzy, którzy chcą pokryć połowę kosztów. Drugą połowę, a przynajmniej znaczną część należy zdobyć z Unii Europejskiej. A proszę pamiętać, że czas na pozyskiwanie funduszy unijnych jest krótki – to ostatnie sześć lat. Jeśli teraz zmarnujemy tę szansę, to później rzeczywiście Kraków jeszcze długo nie będzie mieć metra, bo nie będzie skąd wziąć takich pieniędzy. Wydaje mi się, że niestety przeważa opinia, iż Kraków metra nie potrzebuje. Ale chyba jest to zdanie osób, które mieszkają w centrum i nie mają pojęcia, ile czasu się traci dojeżdżając z takich osiedli jak Bieżanów, Kurdwanów, o Swoszowicach czy Klinach nie wspominając. Obecnie traci się 40 minut do godziny, aby z tych miejsc dotrzeć w pobliże np. AGH, czy UJ. Jazda metrem mogłaby skrócić tę podróż do 7 - 10 minut. Różnica chyba robi wrażenie? Czy można to porównać z jazdą tramwajem? A weźmy pod uwagę to, co dzieje się z torami zimą na skutek mrozu i latem, gdy tory wybrzuszają się z powodu upałów. A wracając do ekologii, czy solenie ulic zimą jest obojętne dla środowiska? Pod ziemią temperatura jest w miarę stała, dlatego o oblodzenia czy odkształcenia torów nie trzeba się martwić.

Później, dzięki systematycznie prowadzonym badaniom geologicznym choćby podczas budowy podziemnych parprof. dr. hab. inż. kingów, wiemy, czeAntoni Tajduś go się spodziewać fot.: AGH drążąc tunele. Dlatego przy obecnej technologii wykorzystującej tarcze wiertnicze - TBM to nie budowa linii metra będzie problemem, ale budowa stacji. Niektóre z nich trzeba będzie budować metodą podziemną, która nieco dłużej trwa. Normalnie stację wykonuje się metodą z powierzchni ziemi w głąb gruntu, ale przewiduję, że w dwóch, trzech miejscach trzeba będzie robić odwrotnie – iść od dołu ku górze, bez zdejmowania wierzchnich warstw ziemi. Musi tak być tam, gdzie jest gęsta zabudowa. Dzisiejsze tarcze wiertnicze drążą tunel z prędkością ponad 40 metrów na dobę. Jeśli założyć, że będzie to tylko prędkość około 20 metrów na dzień, to łatwo policzyć, że wydrążenie 10-kilometrowego tunelu potrwa dwa lata. Stacje buduje się w międzyczasie. Moim zdaniem, w ciągu najdalej czterech lat może powstać jedna nitka metra. Trzeba jedynie, aby władze miasta podjęły decyzję o budowie metra. A tu niestety determinacji nie widzę.

A co z badaniami geologicznymi? Z pewnością nie każdy wie, że w AGH ponad 50 lat temu były prowadzone pierwsze prace na temat budowy metra w Krakowie, wykonywano również rozpoznanie geologiczne.

Rozmawiała:

Teberia 1/2015

Ilona Trębacz / blog naukowy AGH

19


TRENDY

Hot or not

– randka w ciemno wirtualnie

Żadnych skomplikowanych testów psychologicznych, żmudnego logowania i uzupełniania profili, żadnych opłat – jedynie konto na Facebooku, aplikacja i można zacząć randkowanie. Tak wygląda dziś wirtualny świat poszukiwania partnera. Najczęściej na jedną noc.

T

inder, bo o nim tu mowa, podbił serca i smartfony użytkowników sieci mniej-więcej dwa lata temu. Dziś to właśnie na tego rodzaju mobilne aplikacje przeniosło się w dużej mierze randkowe życie Polaków. I co ciekawe – nie tylko tych młodych, choć oni dominują.

Szybko i przyjemnie

Pomysł jest prosty, bo w świecie Internetu to właśnie szybkość i dostępność liczą się przede wszystkim.

Aby randkować na Tinderze, wystarczy mieć konto na Facebooku, a następnie przez nie zalogować się w aplikacji. Ustawiamy poszukiwaną płeć, przedział wiekowy (do 18 lat do 55 plus) i odległość w kilometrach od naszej lokalizacji – zakres do 161 kilometrów, choć można ustawić zaledwie 2 kilometry. Do tego przyda się krótki opis i zaczynamy przeglądanie. Jeśli ktoś przypadnie nam do gustu klikamy serduszko, jeśli nie – krzyżyk.

Teberia 1/2015

20


TRENDY Jeśli ktoś kogo zaakceptowaliśmy również i nam przyporządkował serce, jesteśmy informowani o dopasowaniu w parę i możemy zacząć konwersację. Tinder więc znacznie różni się od portali typu Sympatia, na których wie się o potencjalnym partnerze więcej niż potrzeba na tę jedną randkę, wymagane jest stworzenie pracochłonnego profilu, którego sztuczność i tak przytłacza, trzeba pisać i uwodzić długo i nie na temat. Zaletą aplikacji typu Tinder jest też pozorna anonimowość (ujawnianych jest tylko część danych z Facebooka, ale przy tym jest duże prawdopodobieństwo, że dana osoba jest taka, jak się prezentuje), a przy tym całość działa na zasadzie pozytywnego wzmocnienia – mamy kontakt tylko z tymi, którym i my się podobamy; ani inni, ani my nie wiemy ile osób nas odrzuciło.

Młodzi i chętni

Kto jest użytkownikiem tego typu aplikacji? Przede wszystkim młodzi ludzie. Choć Tinder niekoniecznie chwali się statystykami na temat swoich użytkowników, najwięcej na jego temat można znaleźć na amerykańskich serwisach, gdzie się narodził i gdzie jest najpopularniejszy. Tinder powstał w 2012 roku, a już w 2013 zgarnął kilka nagród dla start-upów. Początkowo służył jedynie do nawiązywania niezobowiązujących relacji na obszarze Los Angeles. I odniósł tam ogromny sukces. Szacuje się, że obecnie z Tindera korzysta około 20 milionów ludzi na całym świecie.

Według amerykańskich statystyk ponad połowę – 51 proc. – stanowią osoby w wieku od 18 do 24 lat, nieco starsi – od 24 do 35 – to 32 proc. użytkowników. Aplikację cenią często podróżujący, którzy mogą znaleźć przygodę podczas krótkiego pobytu za granicą, jak ci którzy szukają po prostu „koleżanki z sąsiedztwa”. Tinder oczywiście nie jest jedyny – aplikacji opartej na podobnych regułach jest co najmniej dwadzieścia. Niektóre są zupełnie nowe, inne wyewoluowały z tradycyjnych, internetowych serwisów randkowych. Są specjalne aplikacje jedynie dla osób homoseksualnych, oddzielne dla heteroseksualnych, łączące w trójkąty, a także wspólne dla wszystkich orientacji.

Teberia 1/2015

21


TRENDY Na niektórych panie proszą panów, na innych konta nie podlegają żadnej weryfikacji i można zmyślać do woli. Generalnie każdy znajdzie coś dla siebie.

Aplikacje randkowe w służbie marek i policji

Co ciekawe w świecie randkowych aplikacji mobilnych znalazły coś dla siebie także firmy marketingowe, które coraz częściej swoje kampanie kierują właśnie do tych użytkowników – niedawne badanie ankietowe firmy Gillette jest tylko jednym z licznych przykładów. Poza zwykłą reklamą promowane są także pozytywne akcje (jak np. Amnesty Internatonal) czy słuszne ostrzeżenia – np. przed AIDS. Niestety są także niebezpieczne nierandkowe sposoby wykorzystania tego typu aplikacji, z czego skorzystała egipska policja. Mowa o niezwykle popularnej aplikacji dla osób bi i homoseksualnych – Grindr, która także działa na zasadzie lokalizacji GPS. Władze Egiptu, gdzie za homoseksualizm grozi nawet 17 lat więzienia i ciężkich robót - za pomocą prostego oprogramowania mogą z dokładnością do kilkudziesięciu metrów ustalić lokalizację osób homoseksualnych. Według danych producenta, z Grindra korzysta obecnie ponad 6,5 mln mężczyzn w 192 krajach na całym świecie.

Hot or not

Aplikacje randkowe niewątpliwie zmieniają perspektywę na relacje międzyludzkie. W pierwszej kolejność – co oczywiście ma znaczenie również w świecie

realnym – ocenie jest poddawany wygląd i pomysł na autoprezentację. Danych jest niewiele więcej, jeśli chcemy dodatkowych informacji musimy zacząć konwersację. Proces autoprezentacji trwa lecz jedynie za pomocą krótkich wypowiedzi na czacie. Wreszcie dochodzi do spotkania i dylematu – rzeczywistość zawsze jest inna od tej zatrzymanej w wymyślnym facebookowym kadrze. Z forumowych komentarzy na temat tego typu aplikacji mobilnych bije też dużo rozczarowania, randki oparte jedynie na zdjęciu i czatowej dyskusji są obarczone dużym ryzykiem. Trudno też oczekiwać, by tego typu relacje miały szanse przeistoczyć się w związek – nie taki jest też zresztą cel np. Tindera. Można go raczej porównać ze „sklepem” z twarzami, wybieramy tylko te które nam się spodobają, a dalej sprawdzamy czy transakcję da się sfinalizować, towar jest dostępny i zgodny z opisem. W sieci jest już wiele poradników jak uatrakcyjnić swój tinderowy profil, a także jak korzystać z aplikacji, aby odnieść

Teberia 1/2015

22


TRENDY jak największy sukces. A co nim jest? Udana randka, a wcześniej przyjemne połechtanie, że się podobamy. Jest już także stworzona swoista etykieta tinderowego filtrowania. Eksperci zastanawiają się, czy aplikacje tego typu oznaczają śmierć randkowania, świadczą też o zbytnim rozleniwieniu użytkowników, którzy czekają aż połączy ich w parę aplikacja.

Świat internetowych relacji

Mówi się, że dziś rządzą młodzi i to oni wyznaczają trendy. A przy tym zostało przedefiniowane samo słowo „młody” – start w dorosłe życie i ustatkowywanie się przesunęły już co najmniej na trzydziestolatków. Skoro tak, to przedefiniowane także zostało to co „wypada” czterdziestolatkom, jak również pięćdziesięciolatkowie wciąż mogą ułożyć swoje życie na nowo.

A ci młodzi z metryki – czyli grupa od 18 do 24 lat narzucają nowe kanony, pytanie jednak czy odnajdą się także w tych starych. Jak wynika z badań, ponad 70 proc. nastolatków ma względnie trwałe relacje internetowe, z ludźmi których nigdy nie widzieli w rzeczywistości. Około 90 proc. jest zalogowana na co najmniej jednym portalu społecznościowym. Co czwarta młoda osoba poświęca na życie w sieci zbyt wiele czasu, zaniedbując pozostałe relacje i aktywności. Efekty? Jak zauważają socjologie, zbyt długie przebywanie wyłącznie w cyfrowym świecie zmienia sposób percepcji, odczuwania, a także komunikowania się. Dotyczy to przede wszystkim trudności z czytaniem mowy ciała, reagowaniem na bezpośrednie komunikaty, umiejętności interpretowania tonu głosu. Zmieniają się także oczekiwania wobec relacji z innymi ludźmi – te zgodnie

Teberia 1/2015

23


TRENDY z pragnieniem młodych i wychowanych na cyfrowych technologiach powinny być szybkie, łatwo nawiązywane, niekoniecznie głębokie i niewymagające zbyt wiele czasu. A łączyć może jeden aspekt – np. wspólna pasja do konkretnej gry komputerowej czy ulubionego serialu. Jeśli dołączymy do tego świat aplikacji randkowych, gdzie pojawiają się oczekiwania „gotowego produktu” – można założyć katastrofę w relacjach międzyludzkich.

Upadek obyczajów?

Na aplikacje tego typu spada wiele gromów, pytanie jednak czy na pewno słusznie. Świat internetowy stał się już pełnoprawną przestrzenią, przestał być sztucznym czy alternatywnym terytorium dla samotnych lub uzależnionych. Jest jednocześnie światem dużo większej swobody – i tak, tu niektórzy mogą znaleźć upadek obyczajów – nikt nie musi kryć się z tym, że szuka przygody tylko na jedną noc czy pary do trójkąta. Jest też miejsce dla romantycznych dusz, wyglądających za miłością swojego życia. Choć aplikacje randkowe wciąż są demonizowane, to mogą być doskonałym punktem wyjścia, właśnie dla poznania nowych osób i właśnie dlatego, że na inne sposoby zwyczajnie nie ma czasu. I być może jest to naturalna odpowiedź cyfrowego świata na naturalne potrzeby realnych ludzi.

Aneta Żukowska

Teberia 1/2015

24

Źródło: Geminus SA, geminus Profile 2011.10 oraz 2012.09


NA CZASIE

Polskie projekty

powalczą o wielką kasę Trzy polskie projekty przechodzą do kolejnego etapu konkursu Teaming for excellence w ramach programu Horyzont 2020. Wyłonione dziś przez Komisję Europejską (KE) zespoły badawcze dostaną po 500 tys. euro na przygotowanie szczegółowego biznesplanu. Te, które przejdą do kolejnego etapu, otrzymają 20 mln euro na budowę nowej jednostki badawczej lub wdrażanie zgłoszonego do konkursu pomysłu. Wśród 31 pozytywnie ocenionych przez Komisję wniosków 10 proc. stanowią polsko-niemieckie projekty z udziałem badaczy z Łodzi, Warszawy i Wrocławia. – To ogromny sukces polskiej nauki, która goni czołówkę w światowym wyścigu innowacyjności. Konkurencja w ramach sięgania po środki unijne jest dziś ogromna. Do udziału w konkursie było uprawnionych aż 16 krajów – powiedziała mini-

ster nauki prof. Lena Kolarska-Bobińska po dzisiejszym ogłoszeniu przez KE wyników konkursu. W ramach Teaming for excellence najlepsze polskie instytucje naukowe mają szansę na partnerstwo strategiczne z wiodącymi ośrodkami naukowymi w Europie. Konkurs umożliwia zarówno tworzenie nowych centrów doskonałości, jak i wzmacnianie już istniejących jednostek w słabiej rozwiniętych regionach.

Teberia 1/2015

25


NA CZASIE To także niepowtarzalna szansa dla Polaków, którzy włączając się w duże międzynarodowe konsorcja badawcze, mogą przenosić innowacyjne rozwiązania oraz wyniki prac badawczo-rozwojowych na grunt naszej rodzimej gospodarki – Nie wszystkie kraje i regiony UE mają równe szanse na korzystanie z szans i 80 mld euro dostępnych w programie Horyzont 2020. Dlatego też Polska aktywnie wspierała wprowadzenie do niego pakietu Teaming for Excellence. To ważny instrument, który przyspieszy drogę do zrównoważonego rozwoju UE. Bez tego osiąganie celów wyznaczonych w strategii Europa 2020 nie będzie możliwe – mówiła prof. Lena Kolarska-Bobińska. Łącznie na konkurs Teaming for Excellence spłynęło 169 wniosków, w tym 19 z Polski. Konkurs składa się z dwóch etapów. Pierwszy służy wyłonieniu najbardziej innowacyjnych propozycji, które dostają środki na rozwinięcie pomysłu. Zwycięzcy drugiego etapu dostają dofinansowanie na złożone w ramach konkursu projekty. Nagrodzone projekty uzyskały rekomendację Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej oraz zostały złożone formalnie przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Nagrodzone polskie projektyw ramach Teaming for excellence Międzynarodowe Centrum Badań Innowacyjnych Bioproduktów w Łodzi - international Centre for Research on Innovative Biobased Materials (ICRI-BioM) tworzone przez Politechnikę Łódzka, Łódzki Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Łódzki oraz Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych Polskiej Akademii Nauk we współpracy z dwoma instytutami Maxa Plancka z Niemiec – w obszarze nauk chemicznych i o nowoczesnych materiałach. Wrocławskie Centrum Doskonałości (Wroclaw Center for Excellence) tworzone przez Politechnikę Wrocławską oraz Instytut Fraunhofera w Dreźnie i Uniwersytet w Wuerzburgu z Niemiec – w obszarze nowych materiałów, nanofotoniki i technologii laserowych CEZAMAT Environment w Warszawie tworzony przez CEZAMAT PW Sp. z o.o., CEA-Tech z Francji oraz niemiecki Instytut Fraunhofera – w obszarze innowacyjnych, samoorganizujących się sieci czujników chemicznych i biochemicznych umożliwiających wykrywanie zagrożeń dla środowiska.

Teberia 1/2015

26


NA OKŁADCE

Z pamiętnika podróżującego osła, albo fundusze służące refleksji...

Dotacje, granty, fundusze europejskie czy - po prostu, kolokwialnie - kasa z Unii to pojęcia całkiem dobrze ugruntowane w naszej rzeczywistości i to już od ponad dekady. Coraz śmielej otaczają nas inwestycje na miarę XXI wieku, rosną biurowce, stadiony, filharmonie, kwitnie nasza Polska cała, spowita siecią autostrad, niczym wrześniowa łąka babim latem… Sielsko, anielsko, super… Aż żal nie zaczerpnąć z tego obfitości zdroju. Rzecz w tym, że nie wszyscy czerpać chcą albo... potrafią. Nie sposób nie zauważyć, że fundusze europejskie stanowią jeden z najważniejszych czynników modernizacji i wzrostu konkurencyjności polskiej gospodarki. Z perspektywy czasu widać doskonale (a przyznać to muszą, choć zapewne nie-

chętnie, nawet najwięksi malkontenci), że tzw. kasa z Unii przyczyniła się do dokonania znaczącego skoku w rozwoju cywilizacyjnym Polski w każdym niemal obszarze, wpływając wyraźnie na poziom jakości życia.

Teberia 1/2015

27


NA OKŁADCE Fundusze są bowiem jednym z głównych i jednocześnie bardzo skutecznych instrumentów, przeciwdziałających spowolnieniu gospodarczemu.

2004-2006 – pierwsze koty za płoty

Mimo to wykorzystaniu funduszy unijnych w Polsce niemal od początku towarzyszyły liczne wątpliwości. Jedną z nich była na przykład obawa, że środki płynące z UE nie zostaną w pełni wykorzystane. Takie twierdzenie odcisnęło swoje piętno na strategii wykorzystania środków unijnych, z którym można się spotkać także i dzisiaj. W latach 20042006, czyli w pierwszym okresie programowania, w którym Polska mogła korzystać ze środków unijnych, postawiono przede wszystkim na strategię – jak mówią ekonomiści - maksymalnej absorpcji kosztem efektywności wydatkowania środków. Mówiąc wprost - chodziło zatem o to, by wydać jak najwięcej, ale niekoniecznie sprawnie czy sensownie. Bo podstawowy problem sprowadzał się wówczas do braku dostatecznej wiedzy i doświadczenia z zakresu zarządzania projektami unijnymi, co w sposób oczywisty mogło zaważyć na wykorzystaniu funduszy. I rzeczywiście, w ramach skomplikowanych zasad aplikowania o środki unijne obawiano się, że może wystąpić deficyt projektów, spełniających formalne wymogi poszczególnych programów operacyjnych. Było to istotne, gdyż możliwość korzystania z instrumentów przedakcesyjnych nie zapewniała nabycia niezbędnych doświadczeń i wiedzy w obszarze stoso-

wania zasad, związanych z dzieleniem funduszy unijnych. Drugim poważnym problemem była konieczność wniesienia wkładu własnego, tak w ramach programów operacyjnych, jak i poszczególnych projektów. Obawy kierowano zwłaszcza w stronę samorządów terytorialnych, co - biorąc pod uwagę stan finansów jednostek samorządu terytorialnego - nie było pozbawione podstaw. Z wyżej wymienionych elementów, najistotniejszą barierą w latach 2004-2006 okazał się nie brak projektów, czy niewystarczające środki na wkład własny, ale niska jakość zasobów ludzkich. Oczywiście, samorządy terytorialne borykały się z problemem braku środków, ale zjawisko to nie miało charakteru kluczowego. Doświadczenia z tego okresu pokazały bowiem, że największą słabością w wykorzystaniu środków unijnych okazała się niska jakość kapitału ludzkiego.

Teberia 1/2015

28


NA OKŁADCE Wykorzystanie środków unijnych zależy przecież, przede wszystkim, od jakości kadr, rozumianych zresztą bardzo szeroko (jako instytucje udzielające dofinansowania, podmioty przygotowujące propozycje projektowe, lub jako kompetencje osób, zajmujących się wdrażaniem projektów lub programów operacyjnych). Problem polegał na tym po prostu, że wiedza na temat szczegółowych zasad pozyskiwania i rozliczania dotacji unijnych nie była szeroko rozpowszechniona, a przełożenie rozporządzeń unijnych na praktykę administracyjną systemu dystrybucji środków unijnych w Polsce stanowiło poważne wyzwanie. Wydatkowanie funduszy unijnych wiązało się wówczas z bardzo dużym scentralizowaniem i sformalizowaniem, co generowało liczne utrudnienia, jak chociażby brak dobrej komunikacji między poszczególnymi instytucjami, dużą rotację kadr, niezadowalający poziom wiedzy administracji na temat zasad rozliczania środków funduszowych, a także problemy z właściwą implementacją prawa wspólnotowego, zwłaszcza w zakresie ochrony środowiska naturalnego, pomocy publicznej czy zamówień publicznych. Dlatego nie może dziwić przyjęcie przez Polskę strategii maksymalnej absorpcji kosztem przywiązywania mniejszej wagi do efektów wydatkowanych środków. Wynikało to także z obawy przed opinią publiczną, która negatywnie przyjmowała wszelkie informacje dotyczące ewentualnego zwrotu przydzielonych środków do budżetu Unii.

Tak jednak się nie stało, gdyż Polska spełniła wymogi formalne związane z zarządzaniem tymi środkami. Problemem pozostawała jednak celowość dotacji. Celem dystrybucji środków unijnych nie był bowiem sam fakt zasilenia finansowego beneficjentów, ale osiąganie za pomocą tych transferów określonego celu - wprowadzenia trwałego impulsu rozwojowego. Tymczasem nastąpiło znaczne rozproszenie środków między wiele dziedzin i osi priorytetowych, co miało wpływ na efekty wydatkowania funduszy w wymiarze makroekonomicznym. Można zatem stwierdzić, iż pierwszy etap finansowania to okres, kiedy Polska starała się wykorzystać transfery finansowe przede wszystkim dla nadrobienia zapóźnień cywilizacyjnych. O tym, że środki te wydatkowane były w pierwszych latach bardzo powoli, świadczył umiarkowanie postępujący proces konwergencji z krajami UE-27 (dystans między krajami UE-27 a Polską w latach 2004-2008 zmniejszył się jedynie o 5 punktów procentowych). Należy zatem stwierdzić, iż efekty wydatkowania funduszy unijnych były skromne.

2007-2013 – uczymy się na własnych błędach?

W okresie programowania na lata 20072013 poczyniono już znaczne postępy - zarówno jeśli chodzi o proces programowania, jak i o samo wdrażanie projektów. Poddając analizie dotychczasowe wydatkowanie środków unijnych, z punktu widzenia elementów przesądzających o ich wykorzystaniu, a więc

Teberia 1/2015

29


NA OKŁADCE projektów, współfinansowania krajowego, czy jakości zasobów ludzkich, należy zauważyć, iż ten ostatni element nadal pozostawiał wiele do życzenia. Pomimo, iż jakość kadr, zajmujących się dystrybucją funduszy unijnych, uległa poprawie, system zarządzania nadal wykazywał wiele punktów słabości, zidentyfikowanych w latach 2004-2006. Analitycy wskazują przede wszystkim na opóźnienia w procesie programowania, znacznie zbiurokratyzowane procedury przyznawania dotacji, niewystarczający potencjał kadrowy regionów, czy opóźnienia z właściwą implementacją prawa UE do krajowego porządku prawnego. Ale lata 2007-2013 to także okres kryzysu gospodarczego - co miało silny wpływ na gospodarkę i finanse publiczne Polski i UE - i stawiało kolejne wyzwania przed rządem w zakresie planowania wydatków i efektywnego zarządzania funduszami unijnymi. Mimo to wykorzystanie funduszy europejskich w ramach polityki spójności wyraźnie się wówczas stabilizuje. W kulminacyjnym 2012 roku wykorzystano, w postaci wydatków 48,5 mld złotych UE. W 2013 roku wydatki w części z UE wyniosły 45,3 mld złotych, o ponad 3 mld złotych mniej.

2014-2020 – „inicjatywy służące refleksji”

W porównaniu do okresu 2007-2013 w obecnym budżecie priorytetowo potraktowano wzrost gospodarczy, zatrudnienie i konkurencyjność, przyznając na ten cel znacznie większe środki (udział w ogólnych nakładach UE zwiększył się z 9% do 13%). Trochę mniej środków przewidziano obecnie na spójność gospodarczą, społeczną i terytorialną oraz na zrównoważony wzrost i zasoby naturalne. Ogółem jednak przewidziane środki na lata 2014-2020 są nieznacznie mniejsze od okresu 2007-2013 (960 mld euro wobec 994 mld euro). Poza istniejącymi funduszami, UE przeznacza w ramach perspektywy finansowej 2014–2020 specjalne środki na nowe programy, dające dodatkowe wsparcie w różnych obszarach. Są to m.in. program „Horyzont 2020”, program COSME, program „Kreatywna Europa”oraz projekt „Europa dla Obywateli”. Warto przyjrzeć się bliżej tym pomysłom. Już w 2011 r. Komisja Europejska przedstawiła pakiet środków na rzecz rozwoju badań naukowych, innowacji i konkurencyjności w Europie. Komisarz ds. badań, innowacji i nauki, Máire Geo-

Teberia 1/2015

30


NA OKŁADCE ghegan-Quinn ogłosiła wówczas warty 80 mld euro program inwestowania w badania naukowe i innowacje o nazwie „Horyzont 2020”. Przedstawiając założenia programu, unijna komisarz powiedziała: „W tak radykalnie zmienionych warunkach gospodarczych potrzebujemy nowej koncepcji europejskich badań naukowych i innowacji. „Horyzont 2020” zapewnia bezpośredni bodziec dla gospodarki oraz bazę naukowo-techniczną i konkurencyjność przemysłu na przyszłość, dzięki czemu nasze społeczeństwo będzie funkcjonowało w bardziej inteligentny i zrównoważony sposób, sprzyjający również włączeniu społecznemu.” „Horyzont 2020” dotyczy przede wszystkim przekształcania odkryć naukowych w innowacyjne produkty i usługi, otwierając nowe możliwości dla przedsiębiorstw. Jednocześnie w programie znacząco ograniczono formalności, upraszczając przepisy i procedury, aby przyciągnąć większą liczbę wybitnych naukowców i innowacyjnych przedsiębiorstw. 3,5 mld euro zostanie przeznaczone na powszechniejsze stosowanie instrumentów finansowych, które pozwalają uzyskać pożyczki od instytucji finansowych z sektora prywatnego. Z kolei MŚP będą mogły skorzystać z finansowania w wysokości ok. 8,6 mld euro, ponieważ mają one decydujące znaczenie dla innowacji. Ponadto w ramach programu „Horyzont 2020” zaplanowano zainwestowanie prawie 6 mld euro w rozwój europejskiego potencjału przemysłowego w dziedzinie

kluczowych technologii wspomagających, które obejmują: fotonikę oraz mikro- i nanoelektronikę, nanotechnologie, materiały zaawansowane oraz zaawansowane systemy produkcji i przetwarzania, a także biotechnologię. Promowanie dostępu do finansowania oraz wspieranie przedsiębiorczości, w tym tworzenia nowych przedsiębiorstw, to z kolei zasadnicze punkty Programu na rzecz konkurencyjności przedsiębiorstw oraz małych i średnich przedsiębiorstw COSME. Nowy program skierowany jest zwłaszcza do przedsiębiorstw, w szczególności małych i średnich (MŚP), obywateli, którzy chcą pracować na własny rachunek i mają problemy związane z założeniem lub prowadzeniem własnej działalności gospodarczej; władz państw członkowskich, które uzyskają lepsze wsparcie dla realizacji skutecznych reform polityki. Według władz Komisji Europejskiej, ułatwienie małym i średnim przedsiębiorstwom dostępu do finansowania, rynków i działań w zakresie przedsiębiorczości stanowi klucz do wyjścia z kryzysu. Przewiduje się bowiem, że rocznie program pomoże 39 tys. firm stworzyć lub zachować 29,5 tys. miejsc pracy oraz wprowadzić na rynek 900 nowych produktów, usług lub procesów. Przedsiębiorcy, szczególnie zamierzający rozpocząć działalność transgraniczną, zyskają łatwiejszy dostęp do kredytów. Na dodatkowe kredyty i inwestycje europejskich przedsiębiorstw przeznaczono 3,5 mld euro. Pula środków finansowych na wdrożenie programu wyno-

Teberia 1/2015

31


NA OKŁADCE si 2,5 mld euro, z czego 1,4 mld euro zostanie przeznaczone na instrumenty finansowe. Pozostała część środków zostanie wykorzystana na finansowanie Europejskiej Sieci Przedsiębiorczości, międzynarodowej współpracy przemysłowej oraz na kształcenie w zakresie przedsiębiorczości. Bardzo szeroki pod względem możliwości wydaje się program Kreatywna Europa, który zapewniać ma kompleksowe wsparcie dla sektorów kultury i kreatywnych, w tym sektora audiowizualnego. Jak piszą autorzy „kształt programu ma niezwykle istotne znaczenie dla przyszłości europejskiego wsparcia dla sektorów kultury i kreatywnych, niezależnie od charakteru prowadzonej działalności twórczej, w tym dla sektora audiowizualnego w zakresie finansowania filmu i produkcji audiowizualnej, wspierania nowych, skutecznych sposobów dystrybucji i promocji filmów europejskich”. Czyli co? Dla wszystkich, którzy coś kręcą i nie tylko? Możliwości interpretacji są naprawdę nieograniczone... Ale szczególnie pojemny pod względem interpretacji jest w moim odczuciu program Europa dla Obywateli, składający się z dwóch komponentów. W ramach pierwszego z nich „Pamięć o przeszłości i obywatelstwo europejskie” udzielane ma być wsparcie na rzecz działań zachęcających do refleksji na temat szeroko rozumianych wspólnych wartości z uwzględnieniem różnorodności. Środki można udostępniać na rzecz inicjatyw służących refleksji na temat przyczyn pojawienia się totalitarnych

reżimów w historii nowożytnej Europy oraz uczczeniu pamięci ich ofiar. Inicjatywy służące refleksji... Brzmi naprawdę dobrze... Drugi komponent „Demokratyczne zaangażowanie i uczestnictwo obywatelskie” jest jeszcze ciekawszy, ponieważ będzie obejmował – jak czytamy na stronach projektu - „działania w zakresie szeroko rozumianego uczestnictwa obywatelskiego ze szczególnym uwzględnieniem strukturalnych metod w zakresie długotrwałej stabilności.” Ponieważ zapewne nawet twórca projektu nie zrozumiał do końca, co napisał, rozwija dalej tę myśl, dowodząc, że „komponent ten może obejmować projekty i inicjatywy rozwijające możliwości w zakresie solidarności, społecznego zaangażowania i wolontariatu na szczeblu Unii.” A skoro wszystko już jest jasne, przechodzi do konkretów: „Przykładowe działania mogące uzyskać dofinansowanie w ramach planowanego programu to, m. in.: spotkania obywateli, partnerstwo miast, tworzenie transnarodowych partnerstw i sieci oraz ich funkcjonowanie, rozwój społeczności i debaty dotyczące kwestii obywatelskich w oparciu o wykorzystanie ICT lub mediów społecznych,wydarzenia na szczeblu Unii, debaty/badania i interwencje dotyczące decydujących momentów w historii Europy, inicjatywy na rzecz podnoszenia świadomości w odniesieniu do instytucji UE i ich funkcjonowania, badania kwestii związanych z obywatelstwem i uczestnictwem obywatelskim...” Tak, to zdecydowanie program dla kreatywnych...

Teberia 1/2015

32


NA OKŁADCE Ale nie tylko „inicjatywy służące refleksji” mogą być finansowane przez budżet unijny. Programy, w ramach których można działać dotyczą naprawdę różnych dziedzin życia i rozmaitych aktywności człowieka, a ludzka kreatywność i pomysłowość jest tu właściwie nieograniczona - także rozsądkiem. Eksperci think tank’u „Open Europe”, najbardziej bezsensownym unijnym projektem obwołali pamiętnik osiołka, dotowany kwotą ponad 30 milionów złotych. Jak wynika z treści projektu, Unia sfinansowała internetowy pamiętnik osiołka, który podróżuje po Holandii i opisuje swoje przeżycia, by w ten sposób nauczyć dzieci tolerancji. Ale to nie jedyny przykład wydanych beztrosko pieniędzy. Szwedzkie centrum meblarskie, projektujące meble z drewna, otrzymało 3 mln dotacji celowej na podkreślanie równość płci. Za prawie 800 tys. złotych zbudowano luksusowe pole golfowe w Algrave, a 350 tys. złotych z unijnych środków wydało miasto Malmo na swoją kopię w grze Second Life. Pomysł nie okazał się zresztą zbyt udany, bo już po roku z projektu zrezygnowano. Za to 1,5 miliona złotych wydano na konkurs, w którym młodzi ludzie mieli narysować siebie i kogoś z innych kultur. We Włoszech dziesiątki tysięcy euro kosztowała winda, którą

wdowa po wysokim rangą urzędniku zbudowała w swoim domu. Wdowa była pełnosprawna, a windą podróżuje dziś wprost do... piwniczki z winami. Mats Persson z „Open Europe” komentuje to w ten sposób: „Komisja Europejska próbuje zrzucić winę na defraudację i marnotrawstwo na państwa członkowskie, ale winny jest sam budżet Wspólnoty. Zbyt często pieniądze idą na nieefektywne projekty, których nikt nie chce”. No może poza pewną wdową...

Kasa dla Kowalskiego

Także w Polsce często słychać opinie, że środki unijne wydawane są na niepotrzebne projekty. Kolejne stadiony, aqua parki, wybudowane co prawda za pieniądze Unii, ale obarczone wysokimi kosztami utrzymania, które ponosi gmina, setki bezsensownych szkoleń, z których nic nie wynika – to wszystko rzeczywiście się dzieje. Ale prawda jest i taka, że sporo funduszy lokuje się sensownie. Doskonałym przykładem jest następująca inicjatywa. „Wspierać najlepszych, aby mogli stać się jeszcze lepsi” - to dewiza Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, która od ponad dwóch dekad finansuje polską naukę, a od kilku lat korzysta przy tym z funduszy europejskich. Z ostatniej perspektywy fundacja otrzymała ponad 127 mln zł.

Teberia 1/2015

33


NA OKŁADCE

Za te pieniądze sfinansowała obiecujące badania, sprowadziła do kraju naukowców - Polaków, którzy kiedyś wyjechali, jak i obcokrajowców, którzy chcą prowadzić badania w Polsce. Właśnie z tych funduszy korzystał m. in. dr Marek Dziubiński - twórca PocketECG - urządzenia do zdalnego monitorowania rytmu serca, które umożliwia jego śledzenie na bieżąco nawet przez 30 dni. Zaczynał od pozyskania 450 tys. złotych grantu z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w programie INNOWATOR, a dziś jego firma Medicalgorythmics sprzedaje swój produkt na rynku amerykańskim i w listopadzie 2011 r. zadebiutowała na giełdowym rynku NewConnect, by później przenieść się na główny parkiet. Pieniądze spółka przeznaczyła na przejęcia spółek w Stanach Zjednoczonych. Z kolei dr hab. Joanna Łojewska z Pracowni Badań Katalizatorów na Uniwersytecie Jagiellońskim otrzymała prawie 800 tys. zł grantu w programie POMOST Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Realizuje projekt badawczy mający na celu opracowanie konwerterów katalitycznych do oczyszczania powietrza stosowanych w małych elektrowniach biogazowych. Również z grantu Fundacji korzystał prof. Maciej Wojtkowski z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który jako pierwszy na świe-

cie zaprojektował i skonstruował tomograf do nieinwazyjnego badania siatkówki oka. Podstawowym zastosowaniem nowej metody jest błyskawiczna obserwacja patologicznych zmian. Od roku 2005 badacz pracował nad wdrożeniem wynalazku z jedną z polskich firm, dzięki czemu znalazła zastosowanie w ponad 100 placówkach medycznych w Polsce. W 2010 technologię kupiła firma Canon. Dziś większość tego typu tomografów na rynku bazuje na technologii opracowanej w Toruniu. Z kolei Weronika Dębowska z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN w Warszawie otrzymała dofinansowanie w wysokości 73 tys. zł w programie VENTURES Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Pracuje nad optymalizacją działania innowacyjnego stymulatora dotykowego opartego o znaki alfabetu Braille’a. Przykłady takiego sensownego unijnego wsparcia można mnożyć i nie są one wcale mniej barwną opowieścią, niż pamiętniki podróżującego osła. Czym zatem jest owa kasa z Unii? Tajemniczym tworem, obwarowanym licznymi ograniczeniami, skomplikowanymi procedurami, dostępnym tylko dla wybranych, czy finansowym wsparciem wszystkiego i dla wszystkich? Z pobieżnej analizy dostępnych programów operacyjnych wynika, że problem jest dużo bardziej skomplikowany.

Teberia 1/2015

34


NA OKŁADCE Z jednej strony bowiem pieniądze unijne wydawane są czasem na cele, określone w sposób zabawnie ogólnikowy, jak chociażby w programie „Europa dla Obywateli”, gdzie finansuje się na przykład spotkania obywateli (?), tworzenie transnarodowych partnerstw i sieci oraz ich funkcjonowanie, rozwój społeczności i debaty dotyczące kwestii obywatelskich w oparciu o wykorzystanie ICT lub mediów społecznych... Ogólniki – jak wiadomo - mają tę zaletę, że dają olbrzymie pole interpretacji, wystarczy zatem dobrze napisany program i w miarę sensowne uzasadnienie jego potrzeby, by uzyskać środki na najbardziej nawet dziwaczne pomysły. Z drugiej strony mamy konkretne i celowe inwestycje w badania uzdolnionych naukowców, co daje bardzo wymierne efekty, jeśli chodzi na przykład o polską innowacyjność. Co zatem w ramach funduszy unijnych może zwykły Kowalski?

Laska – bohater komedii Olafa Lubaszenki „Chłopaki nie płaczą” taką miał receptę na sukces - „wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zaje..iście, ale to zaje.iście, ważne pytanie: co lubię w życiu robić? A potem zacznij to robić.” Proste? Z pewnością. Tym bardziej, jeśli przynajmniej w części sfinansuje to Unia Europejska, w myśl zasady zresztą – powiedz mi, co chcesz robić, a odpowiedni program się znajdzie... Na przykład program, służący refleksji...

Dominika Bara

źródła: www.bgk.com.pl; www.wnp.pl; http://ec.europa. eu/; www.dziennik.pl; http://www.kreatywna-europa.eu/; www.nauka.gov.pl; www.europadlaobywateli.pl; http://m.wyborcza.biz;

Teberia 1/2015

35


PREZENTACJE

Nowa strategia KGHM

Na mocnych filarach G

lobalne przedsiębiorstwo surowcowe tworzone przez ludzi z pasją i kompetencjami – taką misję kreśli nowa strategia KGHM Polska Miedź na lata 2015–2020 z perspektywą do roku 2040. Międzynarodowa ekspansja pozwoliła spółce dołączyć do globalnych producentów miedzi. Dalszy rozwój technologii oraz optymalne zarządzanie aktywami umożliwi KGHM zajęcie

miejsca wśród siedmiu największych producentów miedzi na świecie. Tym samym KGHM konsekwentnie będzie budować długoterminową wartość dla akcjonariuszy. Punktem wyjścia nowej strategii KGHM była realizacja celów z 2009 roku. Kluczowy był rozwój bazy zasobowej i wzrost potencjału produkcyjnego, zrealizowany m.in. poprzez przejęcie kanadyjskiej

Teberia 1/2015

36


PREZENTACJE

spółki Quadra FNX, zakończenie budowy kopalni Sierra Gorda, uruchomienie eksploatacji w obszarze Głogów Głęboki - Przemysłowy, odnowienie dotychczasowych koncesji w Polsce oraz eksplorację nowych złóż. Te działania oraz realizowana modernizacja Huty Miedzi Głogów stworzyły perspektywę istotnej poprawy efektywności i sprawności operacyjnej. Stabilność działalności grupy kapitałowej wspiera zabezpieczone i scentralizowane na poziomie spółki matki finansowanie średnio i długoterminowe. Dodatkowo, dzięki budowie bloków gazowo-parowych, zyskano większe bezpieczeństwo energetyczne. Jednocześnie KGHM, jako firma odpowiedzialna społecznie, stale wspierał działalność społeczną, kulturalną i charytatywną. – Rynek miedzi, z którym od 60 lat związana jest działalność KGHM, jest niezwykle perspektywiczny. Naszym strategicznym priorytetem na lata 2015–2020 jest osiągnięcie produkcji na poziomie 1 mln ton miedzi ekwiwalentnej i zajęcie miejsca wśród siedmiu największych spółek górniczych na świecie. W tym celu zrealizujemy największy program inwestycyjny w projekty górnicze miedzi w historii KGHM i najwięk-

szą kampanię eksploracyjną w historii Polski. Pozwoli nam to uzyskać dostęp do jednych z największych złóż miedzi na świecie, a towarzyszyć temu będzie wzmocnienie kompetencji górniczych i geologicznych na wszystkich szczeblach zarządzania oraz produkcji. Chcemy być też globalnym liderem w obszarze innowacji górniczych i w perspektywie 25 lat wdrożyć program inteligentnej kopalni – mówi Herbert Wirth, prezes zarządu KGHM Polska Miedź SA. Nowa strategia KGHM opiera się na trzech filarach. Pierwszym z nich jest rozwój bazy zasobowej poprzez zwiększenie zasobów, poszukiwanie niskokosztowych aktywów, a także dywersyfikację obszarów działalności. Celem KGHM jest zastąpienie każdej wydobytej tony miedzi trzema tonami udokumentowanych zasobów tego metalu, co pozwoli zabezpieczyć długookresowe perspektywy działalności. Aktywność eksploracyjna KGHM skoncentrowana będzie na obecnych obszarach działalności, a w przypadku nowych projektów górniczych – na terenach stabilnych geopolitycznie. Spółka będzie poszukiwać projektów wydobywczych mieszczących się w pierwszej połowie globalnej

Teberia 1/2015

37


PREZENTACJE krzywej kosztowej, co umożliwi poprawę konkurencyjności dzięki obniżaniu średnioważonego kosztu produkcji miedzi. Drugim filarem strategii jest rozwój posiadanych aktywów w określonych terminach i budżetach. Priorytet ten obejmuje programy rozwojowe w głównym ciągu technologicznym w Polsce oraz doprowadzenie do fazy produkcyjnej projektów zasobowych, takich jak Głogów Głęboki - Przemysłowy, Victoria, Sierra Gorda (faza druga i eksploatacja rudy tlenkowej) oraz Afton-Ajax. Celem KGHM jest osiągnięcie standaryzacji zarządzania projektami i portfelami inwestycji poprzez stworzenie Globalnego Centrum Kompetencji w zakresie realizacji projektów. Transfer nowej wiedzy do procesów produkcyjnych możliwy będzie dzięki budowie Centrum Wiedzy oraz modelu zarządzania innowacjami (wiedzą i własnością intelektualną) zapewniającego dostęp do nowych technologii i rozwiązań. Trzeci filar strategii to zapewnienie stabilnej produkcji poprzez wzrost mocy wytwórczych, możliwy do osiągnięcia dzięki implementacji nowoczesnych rozwiązań technologicznych, optymalizacji procesów produkcyjnych oraz organicznemu rozwojowi. Priorytetem będzie zapewnienie efektywności kosztowej, która opierać się będzie o stałe doskonalenie

procesów produkcyjnych i organizacji pracy, optymalizację gospodarowania remontami i maszynami dołowymi, centralizację kluczowych procesów produkcyjnych oraz automatyzację produkcji. Kluczowe będzie również zwiększenie bezpieczeństwa pracy poprzez kontynuację wdrażania nowoczesnych standardów bezpieczeństwa i prowadzenie efektywnych szkoleń. Trzy filary działalności KGHM w latach 2015–2020 oparte są o cztery strategie wspierające. Strategia globalnej organizacji i rozwoju kompetencji zakłada osiągnięcie optymalnego modelu zarządzania i nadzoru nad procesami biznesowymi realizowanymi w ramach globalnej grupy kapitałowej. Strategia finansowa obejmuje zabezpieczenie stabilności finansowania działalności grupy KGHM, oraz zwiększenie odporności na trudniejsze warunki makroekonomiczne, a także wspieranie rozwoju i zwiększanie efektywności. Celem strategii społecznej odpowiedzialności biznesu jest wzmocnienie pozycji KGHM jako stabilnego, rozwijającego się i wiarygodnego partnera , dbającego o dobro wspólne

Teberia 1/2015

38


PREZENTACJE i zrównoważoną gospodarkę zasobami. Z kolei globalna strategia energetyczna zakłada zapewnienie źródeł energii do celów produkcyjnych, w tym ze źródeł odnawialnych. Istotnym celem jest zabezpieczenie możliwości zakupu energii dla kluczowych spółek grupy kapitałowej w Polsce oraz globalnych zakupów energii po cenie niższej od rynkowej. W perspektywie po 2020 roku wartość KGHM budowana będzie w oparciu o realizację nowych projektów inwestycyjnych, pozwalających na zwiększenie wolumenu produkcji miedzi oraz dywersyfikację produktową. Możliwa jest eksploatacja m.in. złóż sól potasowych używanych do produkcji nawozów sztucznych i uranu w celu zabezpieczenia dostaw paliwa dla polskiej elektrowni jądrowej. Dokumentacja nowych zasobów geologicznych prowadzona będzie dzięki rozwojowi globalnego programu eksploracyjno-poszukiwawczego, który identyfikuje perspektywiczne projekty zasobowe we wczesnym stadium zaawansowania, przy wdrożeniu nowoczesnych i niskokosztowych technik eksploracyjnych oraz rozpoznaniu nowych obszarów złożowych w Polsce. Wyzwania związane z utrzymaniem reżimu kosztowego oraz efektywnym udostępnieniem nowych obszarów złóż wymagać będą wdrożenia innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Około roku 2020 zamierzamy wdrożyć na skalę przemysłową nowe metody udostępniania oraz eksploatacji złóż, około roku 2030 – centralne sterowanie kluczowymi procesami górniczymi, zaś około roku 2040 – możliwy będzie rozwój pierwszej na świecie kopalni opartej o sieci neuronowe.

Strategia KGHM w skrócie Produkcja ponad 1 mln ton miedzi ekwiwalentnej: TOP 7 wśród globalnych spółek górniczych. Największy program inwestycyjny w projekty górnicze miedzi w 60-letniej historii KGHM – zapewnienie stabilnego poziomu produkcji. Największa kampania eksploracyjna w historii Polski – dostęp do jednych z największych złóż miedzi na świecie – zapewnienie funkcjonowania KGHM przez kolejnych kilkadziesiąt lat. Wzmocnienie kompetencji górniczych i geologicznych na wszystkich szczeblach zarządzania. Program innowacji na poziomie globalnych liderów górniczych z unikalnym projektem inteligentnej kopalni w perspektywie kolejnych kilkunastu lat.

źródło: KGHM

Teberia 1/2015

39



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.