Teberia 41

Page 1

Fizyka na tropie tajemnic dzieł sztuki

Kosmiczna wiertnica

Niemieckie spojrzenie na polskie start-upy

NUMER 11 (42) LISTOPAD 2014

NAUKA / TECHNOLOGIE / GOSPODARKA / CZŁOWIEK

Gimby nie znajo*...?

- albo być jak Doogie Howser Rzecz o młodych polskich geniuszach


3 TRENDY 5 NA CZASIE 7 NA CZASIE 8 NA CZASIE 11 NA CZASIE 13 TAK NAS WIDZĄ 16 NAUKOWO 19 NAUKOWO 25 NAUKOWO 28 NAUKOWO 30 NA OKŁADCE 35 PREZENTACJE 47 EDYTORIAL

No i poczta się zmienia Najbardziej innowacyjne firmy świata wg BCG

Jerzy KICKI

Prezes Fundacji dla AGH

Artur DYCZKO

Onet bierze NK

Dyrektor działu wydawniczo-kongresowego Fundacji dla AGH Dyrektor Zarządzający Projektu Teberia

Wirtualne awizo

Jacek SROKOWSKI

Najlepsza mobilna aplikacja medyczna pochodzi z Polski Agencja na rzecz innowacyjności Niemieckie spojrzenie na polskie start-upy Kosmiczna wiertnica Energia przyszłości Tanie ciepło z ziemi Fizyka na tropie tajemnic dzieł sztuki Gimby nie znajo*...? - albo być jak Doogie Howser KGHM stawia na niezależność energetyczną

Wydawca:

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie

Redaktor naczelny jsrokowski@teberia.pl

Biuro reklamy: reklama@teberia.pl

Studio graficzne:

Tomasz CHAMIGA

tchamiga@teberia.pl

Adres redakcji:

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, pawilon C1 p. 322 A Al. Mickiewicza 30, 30-059 Kraków tel. (012) 617 46 04, fax. (012) 617 46 05 e-mail: redakcja@teberia.pl, www.teberia.pl f-agh@agh.edu.pl, www.fundacja.agh.edu.pl NIP: 677-228-96-47, REGON: 120471040, KRS: 0000280790

Konto Fundacji:

Bank PEKAO SA, ul. Kazimierza Wielkiego 75, 30-474 Kraków, nr rachunku: 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 SWIFT: PKO PPLPWIBAN; PL 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. © Copyright Fundacja dla AGH Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment niniejszego wydania nie może być wykorzystywany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.


EDYTORIAL

No i poczta się zmienia Wydając ponad 5 lat temu pierwszą teberię swój komentarz redakcyjny poświęciłem - pamiętam to, nie sięgając nawet do archiwum - Poczcie Polskiej. Nie mogłem się wówczas nadziwić, że w zmieniającym się dynamicznie naszym kraju są jeszcze takie instytucje jak wspomniana Poczta, gdzie nie można było uświadczyć nowinek technologicznych ułatwiających pracę personelowi, a przede wszystkim dających ulgę poirytowanym klientom. Po pięciu latach jednak wspomniana instytucja doczekała się zmian. Zmieniło się nie tylko logo i wystrój placówek, ale przede wszystkim coraz większą rolę odgrywają na poczcie nowe technologie. Dzięki platformie internetowej Envelo znaczek, także na list polecony, można wydrukować w biurze lub w domu, podobnie jak potwierdzenie nadania lub

książkę nadawczą. Technologie zmieniają obraz rynku usług pocztowych i kurierskich - dziś przesyłki coraz częściej odbieramy z paczkomatów, ale kto wie, może już w niedalekiej przyszłości korespondencja dostarczana nam będzie przez samodzielne drony. Ostatnie działania Poczty Polskiej wskazują, że jednak zdaje sobie ona sprawę z zagrożenia, jakie stanowi dla niej tkwienie w miejscu, gdy konkurencja napędzana nowinkami technologicznymi posuwa się naprzód. Coś się w tej materii wreszcie na Poczcie Polskiej zmienia i bardzo tym zmianom kibicujemy, bo co by nie powiedzieć, nasza poczta to jedna z najstarszych polskich marek.

Teberia 11/2014

Jacek Srokowski

3


Teberia 11/2014

4


TECHNOLOGIE TRENDY

Najbardziej innowacyjne firmy świata wg BCG

R

aport pt. „50 najbardziej innowacyjnych korporacji świata” jest publikowany przez Boston Consulting Group (BCG) od 2005 roku. Badanie realizowane jest na podstawie rozmów z 1500 menedżerami wysokiego szczebla z całego świata, odpowiedzialnymi za innowacje. Dodatkowo pod uwagę brane są wskaźniki finansowe porównywanych firm. Za najbardziej innowacyjną firmę na świecie uznano Apple, podobnie jak w ubiegłym roku. Kolejne miejsca w pierwszej dziesiątce zajęły takie firmy jak Google, Samsung, Microsoft, IBM,

Amazon, Tesla, Toyota, Facebook oraz Sony. Blisko połowa korporacji z rankingu wywodzi się z USA (24), natomiast wśród nich największą grupę stanowią spółki technologiczne (12). Zaskoczeniem może być obecność tylko 13 firm z Europy, z czego 7 pochodzi z Niemiec (5 z nich działa w branży motoryzacyjnej). Z kolei azjatyckie koncerny na liście wywodzą się z Chin, Japonii, Korei Południowej i Indii. Eksperci Boston Consulting Group wskazują, że w przyszłości możliwa jest obecność polskich firm w gronie naj-

Teberia 11/2014

5


TECHNOLOGIE TRENDY

50 Najbardziej Innowacyjnych Firm Roku 2014

bardziej innowacyjnych. Warunkiem koniecznym jest jednak konieczność zrozumienia ich szefów, że inwestycje w innowacyjne koncepcje nie zawsze muszą oznaczać natychmiastowe efekty finansowe. Istotne jest także posiadanie opracowanych przejrzystych strategii, które zakładałyby szerokie podejście do szukania innowacyjnych pomysłów, a nie skupiały się na rozwiązaniu jednego problemu, a także zakładałyby m.in. wydzielenie z firmy zespołu zajmującego się szukaniem innowacyjnych pomysłów. Niestety, polskie firmy nadal nie doceniają, że nieudane projekty mogą stanowić źródło wiedzy i inspiracji, tworząc kolejny etap w dążeniu do rozwoju innowacyjności. Aby było to możliwe, konieczne jest stworzenie przestrzeni na niepowodzenia. Przejawia się to akceptacją ryzyka związanego z szukaniem i testowaniem innowacyjnych pomysłów. Kierownictwo powinno mieć świadomość, że część pieniędzy prze-

znaczonych na innowacje nie zwróci się, bo część pomysłów okaże się chybiona. Można to porównać do ogrodnika, który dużo sieje i nie boi się wycinać tych roślin, które nie rokują, a pielęgnować te, które rokują. Szukanie innowacyjnych pomysłów powinno także opierać się na ścisłej współpracy z uczelniami, śledzeniu tego, co robią liderzy w danej branży. Dobrą praktyką jest współpraca kilku firm nad realizacją danego pomysłu. Ważna jest także współpraca z klientami na wczesnych etapach tworzenia innowacyjnych rozwiązań czy produktów i uwzględnianie ich potrzeb i uwag. Raport oraz dodatkowe informacje dostępne są na stronie firmy BCG.

jm źródło: portal innowacji

Teberia 11/2014

6


NA CZASIE

Onet bierze NK Grupa Onet.pl przejmie serwis społecznościowy NK.pl, dawniej znany jako Nasza Klasa. Spółka Excolimp Investments Limited, właściciel 73% udziałów Naszej Klasy, kilka miesięcy temu wystawiła na sprzedaż serwis nk.pl. O przejęciu spółki przez Grupę Onet spekulował już Antyweb i Biztok. Informacje się potwierdziły, choć transakcja musi zostać jeszcze zaakceptowana przez UOKiK.

– Przejęcie NK.pl to świetna szansa, żeby poszerzyć nasze portfolio i czerpać korzyści z obecnego potencjału serwisu w kontekście gier i aplikacji rozrywkowych – komentuje newsa Robert Bednarski, CEO Grupy Onet.pl. Zwraca więc uwagę na aspekt rozrywkowy znanego portalu społecznościowego, który ostatnimi latami głównie skupiał się na rozwoju gier. Bednarski uważa, że właśnie takie treści są poszukiwane przez polskich internautów. Jak radził sobie portal społecznościowy? Wprowadził

zmiany i integrację z innymi serwisami, m.in. udostępnił możliwość oglądania filmów na żądanie. Zmienił też podejście do zarabiania na użytkownikach, co miało przynieść wymierne efekty. – Przychody od użytkowników już w tej chwili stanowią więcej niż 50% przychodów NK – mówił w rozmowie z lutego Marcin Biłos, Dyrektor Finansowy i Operacyjny w Nasza Klasa Sp. z o.o. W lutym bieżącego roku statystyki potwierdziły spadek liczby użytkowników NK.pl. Zainteresowanie serwisem zmalało o 40 proc. Portal gromadził wcześniej 12 milionów użytkowników miesięcznie, a w lutym o pięć mniej. W 2011 roku spółka Nasza Klasa zanotowała 75,3 mln zł przychodów i 17,3 mln zł zysku netto. Jak podaje serwis WirtualneMedia2, aż 47 proc. wpływów firmy pochodziło ze źródeł pozareklamowych.

Teberia 11/2014

jm

7


NA CZASIE

Wirtualne awizo List polecony wysyłany z internetu to nowa usługa, którą Poczta Polska udostępni na platformie Envelo.

E

nvelo, platforma internetowa należąca do spółki Poczta Polska Usługi Cyfrowe, ma już ponad 50 tys. użytkowników, a jej aplikacja mobilna 30 tys. Dzięki Envelo bez wychodzenia z domu można kupić znaczek, wysłać list, kartkę oraz przesyłać kontrahentom faktury. Nową funkcjonalnością platformy jest zakup znaczka na list polecony. Znaczek można wydrukować w biurze

lub w domu, podobnie jak potwierdzenie nadania lub książkę nadawczą. – Obecnie mamy ponad 50 tys. użytkowników, prawie 30 tys. instalacji aplikacji mobilnych i blisko 20 tys. klientów na platformie – informuje Grzegorz Świdwiński, prezes zarządu spółki Poczta Polska Usługi Cyfrowe, należącej do grupy kapitałowej Poczty Polskiej.

Teberia 11/2014

8


NA CZASIE

– Cały czas obserwujemy wzrost liczby osób i firm korzystających z cyfrowych rozwiązań. Ponad rok temu spółka udostępniła platformę Envelo służącą do bezpiecznej wysyłki elektronicznej korespondencji cyfrowej. Za jej pośrednictwem klienci kupują neoznaczki, a także wysyłają neolisty oraz neokartki. Od kwietnia br. użytkownicy w podobny sposób mogą wysyłać faktury (neofaktura) oraz otrzymywać je w formie elektronicznej, trafiają one do specjalnego miejsca na platformie, czyli skrzynki Neorachunki. W ostatnich dniach spółka uruchomiła możliwość kupowania neoznaczków na listy polecone. Pozwala to na wcześniejsze przygotowanie przesyłek

przed nadaniem ich na poczcie. Klient może, jak informuje Świdwiński, zakupić dowolną liczbę znaczków oraz dokonać ich personalizacji. Na platformie można także wygenerować książkę nadawczą lub pojedyncze potwierdzenie nadania. – Użytkownik wybiera rodzaj przesyłki rejestrowanej, czyli przesyłka zwykła, przesyłka z potwierdzeniem nadania, a także potwierdzeniem odbioru. Jeżeli jest to firma, czyli użytkownik, który nadaje więcej niż jedną przesyłkę, może skorzystać z książki nadawczej, czyli możliwości wysłania kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu przesyłek za jednym zamachem – mówi prezes PPUC. Na platformie Envelo oferowane są też opcje dodatkowe – potwierdzenie od-

Teberia 11/2014

9


NA CZASIE bioru dla przesyłek rejestrowanych oraz elektroniczne potwierdzenie doręczenia lub zwrotu przesyłek. Do tej pory były one dostępne jedynie w placówce pocztowej. Za pośrednictwem platformy klient może przygotować sobie cały pakiet dokumentacji potrzebnej do wysłania dowolnej liczby listów poleconych. – W przypadku znaczka na przesyłki zwykłe kopertę wystarczy wrzucić do skrzynki, natomiast przesyłkę rejestrowaną, opatrzoną takim znaczkiem, trzeba zanieść do placówki pocztowej, czego wciąż wymaga prawo pocztowe – wskazuje Świdwiński. – Pracujemy nad możliwością wrzucania także listów poleconych do skrzynki. Proces zakupu neoznaczków na list polecone jest równie prosty, co zwykłych. Nominał można wybrać z listy lub obliczyć za pomocą kalkulatora. Neoznaczek na listy rejestrowane (do każdego dołączany jest kod QR) występuje w wersjach bez grafiki, z grafiką lub z grafiką spersonalizowaną. Można go wydrukować na etykietach samoprzylepnych, kartce, kopercie zwykłej lub do samodzielnego złożenia. Sporą popularnością, jak przekonuje

Świdwiński, cieszą się możliwości, jakie dają neoznaczki. – Personalizacja jest pomysłem, który istnieje na platformie właściwie od samego początku, była odpowiedzią na sugestie naszych klientów – podkreśla Świdwiński. – Nasza platforma w polu obrazu pozwala na umieszczenie dowolnej grafiki, którą klient może wykorzystać na przykład jako swoje logo lub w celach reklamowych. W przyszłym roku, jak zapowiada szef cyfrowej spółki pocztowej, firma planuje przede wszystkim wprowadzenie usług z zakresu skanowania, czyli tzw. odwróconą hybrydę, oraz skrzynkę i konto zaufane dla klientów indywidualnych. – Jesteśmy przekonani, że cyfrowe usługi pocztowe już niebawem staną się czymś powszechnym, ponieważ zmiany na rynku są nieuniknione – przewiduje Grzegorz Świdwiński. – Cyfryzujemy się, digitalizujemy, każdy chce mieć te wszystkie usługi dostępne pod ręką, w komórce albo na komputerze.

jm źródło: Newseria Biznes

Teberia 11/2014 10


NA CZASIE

Najlepsza mobilna aplikacja medyczna pochodzi z Polski

FunApp należący do giełdowej Grupy Colomedica znalazł się wśród 10 najlepszych na świecie deweloperów mobilnego oprogramowania medycznego. Stworzone przez FunApp oprogramowanie ECG PRO zakwalifikowało się do finału międzynarodowego konkursu MEDICA App COMPETITION.

O

głoszenie finalistów MEDICA App COMPETITON konkursu na najlepszą mobilną aplikację medyczną przeznaczoną do użytku lekarzy w ich codziennej pracy w gabinetach i szpitalach odbyło się podczas MEDICA 2014 – największych targów branży medycznej na świecie w Düsseldorfie w dniach 12 - 15 listopada.

– To dla nas ogromne wyróżnienie. Nasze oprogramowanie zostało dostrzeżone przez zespół ekspertów MEDICA. Oprócz nas, do konkursu zakwalifikowały się projekty wspierane przez takich gigantów jak Intel, IBM, Bayer czy instytucje rządowe jak NHS. To absolutna światowa czołówka nowoczesnych technologii medycznych. – mówi Mateusz Kierepka, CEO FunApp.

Teberia 11/2014 11


NA CZASIE ECG Pro i Lite to oprogramowanie z dziedziny mHealth (czyli mobilnych rozwiązań medycznych dla służby zdrowia i osób prywatnych). ECG Pro i Lite łączy tablety i smartfony z urządzeniami medycznymi EKG (elektrokardiografami) oraz dostępnymi na rynku systemami przechowywania danych medycznych (EDM / EHR) takich jak Microsoft HealthVault, a w przyszłości OSOZ (Otwarty System Ochrony Zdrowia), systemów udostępnianych przez CSIOZ (Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia) oraz innych (np. OpenEHR). Aplikacja pozwala na pełne obrazowanie przebiegów EKG, stosowanie zaawansowanych filtrów, oraz zapisywanie danych lokalnie w chmurze (EDM/EHR). Zapisane dane mogą być udostępniane lekarzom i opiekunom drogą elektroniczną, bądź tradycyjnie w formie wydruków. – Naszym oprogramowaniem zainteresowali się najwięksi gracze światowego rynku technologii medycznych. Tworząc przez ostatnie 3 lata ECG Pro udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie dostarczać rozwiązania na światowym poziomie na wszystkie platformy mobilne, co potwierdza wyróżnienie nas przez ekspertów targów MEDICA. – mówi Mateusz Kierepka. – Oprogramowanie klasy mHealth to przyszłość i najbardziej dynamiczny sektor branży medycznej. Takie też były wnioski płynące z tegorocznych targów MEDICA – dodaje. Prace nad projektem ECG Pro i jego wersji do użytku domowego, ECG Lite rozpoczęły się w 2011 roku. W prace nad oprogramowaniem, oprócz

zespołu FunApp zaangażowanych było wielu specjalistów, m.in. wydziału bioinżynierii Politechniki Śląskiej, którzy wspomogli odczytywanie impulsów EKG przez smartfony i naukowców z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi. – Głęboko wierzymy w rozwój tego sektora branży medycznej. Wnioski płynące z opinii największych autorytetów branży obecnych na tegorocznych targach potwierdzają słuszność naszej strategii – mówi Ewelina Straszewicz, prezes zarządu Colomedica S.A. W ofercie spółek z grupy Colomedica znajdują się zarówno rozwiązania IT, takie jak ECG Pro, jak i urządzenia medyczne. W lipcu spółka zależna ThinkMedica wprowadziła do sprzedaży automatyczny analizator biochemiczny DoctorScreen. Urządzenie jest w stanie przeprowadzić do 16 różnych testów wykonywanych bezpośrednio jeden po drugim. Oferuje blisko 60 badań wykonywanych zarówno z krwi pełnej, jak i włośniczkowej, moczu oraz osocza. Wyniki są dostępne w czasie zaledwie 8 do 15 minut, co pozwala przeprowadzić badanie i analizować wyniki w ciągu jednej wizyty w gabinecie lekarskim. jm

jm źródło: mamstartup.pl

Teberia 11/2014 12


NA CZASIE

Agencja na rzecz innowacyjności Ponad 3 mld zł do 2020 r. chce przeznaczyć Agencja Rozwoju Przemysłu na wsparcie innowacji, restrukturyzacji i inwestycji w ramach ogłoszonej dziś nowej strategii. Wsparcie innowacyjności kwotą 1,3 mld zł to pierwszy tak duży krok tej spółki w tym obszarze. Dzięki temu polski przemysł ma poprawić swoją konkurencyjność względem innych państw UE. – Polska gospodarka potrzebuje dynamicznego rozwoju przemysłu, dlatego innowacje są tak ważne. Agencja Rozwoju Przemysłu ma do odegrania ważną rolę w efektywnym wspieraniu komercjalizacji i wdrożeniu innowacyjnych rozwiązań. Planujemy do 2020 roku przeznaczyć około 1,3 mld zł na innowacyjne projekty – zapowiada w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Aleksandra Magaczewska, prezes zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu.

W ramach ogłoszonej dziś nowej strategii ARP do 2020 r. planuje przeznaczyć także 1,8 mld zł na finansowanie procesów restrukturyzacyjnych i rozwojowych firm. W ramach strategii inwestycyjnej nakłady na rozwój dwóch specjalnych stref ekonomicznych należących do ARP (mieleckiej i tarnobrzeskiej), a także wydatki na nowo stworzonych Funduszy Inwestycyjnych Zamkniętych Aktywów Niepublicznych (FIZAN) wyniosą ponad 160 mln zł.

Teberia 11/2014 13


NA CZASIE

Magaczewska podkreśla, że wsparcie innowacyjności nie oznacza całkowitej zmiany priorytetów ARP, ale dodaje do nich nowy filar. Zaznacza, że ARP nie zaniecha wspierania dużych przedsiębiorstw w procesie transformacji. Od 1991 r. do połowy br. spółka udzieliła pożyczek na łącznie niemal 5 mld zł. Teraz znacznie większy niż do tej pory nacisk będzie położony na promocję nowych rozwiązań,

komunikację zaangażowanych w rozwój innowacji środowisk oraz wprowadzanie do przemysłu nowoczesnych technologii. – Bez innowacji nie będzie rozwoju przemysłu. Polska pozostaje w ogonie Europy, jeżeli chodzi o wydatki na innowacje, dlatego chcemy koncentrować się na wdrażaniu i komercjalizacji innowacyjnych rozwiązań – zapowiada Magaczewska.

Teberia 11/2014 14


NA CZASIE Trzy filary strategii spółki mają stworzyć Ekosystem ARP, czyli środowisko wspierające efektywne działania na rzecz wzrostu innowacyjności polskiego przemysłu. W ramach I filaru „Innowacje”, na pomoc mogą liczyć zarówno małe i średnie przedsiębiorstwa, jak i duże spółki. W zależności od wielkości przedsiębiorstwa otrzymującego wsparcie ARP będzie dysponować różnymi narzędziami. Dla wsparcia małych i średnich przedsiębiorstw powołana została nowa spółka ARP Venture. – To przede wszystkim oferta dla małych i średnich firm, ale takich, które już są zaawansowane w swoich pracach i nie są to start-upy, które dopiero rozpoczęły swoją działalność. W spółce ARP Venture planujemy finansowanie projektów innowacyjnych w przedziale 5-15 mln zł, przy zaangażowaniu na około 5 lat – zdradza Magaczewska. ARP Venture zakłada wyjście z inwestycji (w której może objąć do 30 proc. akcji) po osiągnięciu przez spółki dojrzałości. Takie działanie z jednej strony umożliwia rozwój spółek wdrażających innowacyjny projekt, z drugiej strony gwarantuje dobry zwrot z inwestycji. Duże przedsiębiorstwa mogą liczyć na wsparcie bezpośrednio z ARP

w wysokości od 1 mln do 100 mln zł. Okres finansowania będzie dłuższy i może trwać maksymalnie do 10 lat. ARP planuje wspierać spółki m.in. poprzez pożyczki i inne instrumenty finansowe dostosowane do indywidualnej sytuacji przedsiębiorcy wdrażającego innowacje oraz wsparcie w pozyskiwaniu funduszy europejskich (w konsorcjach dużych przedsiębiorców z MŚP). Aleksandra Magaczewska dodaje, że w ramach nowej strategii bardzo ważna będzie komunikacja pomiędzy firmami oraz środowiskami naukowymi. Zwraca też uwagę na to, że wsparcie innowacji i restrukturyzacji często będzie się przeplatać. – Czasami będzie to restrukturyzacja ratunkowa. Ale jeżeli będziemy realizować restrukturyzację rozwojową, to niejednokrotnie bardzo istotnym elementem może być właśnie restrukturyzacja przez innowacje. Nie ograniczamy branż, którymi się interesujemy, natomiast powinny być to przede wszystkim firmy przemysłowe – mówi Aleksandra Magaczewska.

jm źródło: Newseria Biznes

Teberia 11/2014 15


TAK NAS WIDZĄ

Niemieckie spojrzenie na polskie start-upy

T

o, że Niemcy docenili pracujących na emigracji polskich informatyków, to nie nowość. Ale teraz poszli krok dalej i zaczęli inwestować w tej branży w Polsce. Zdaniem Jaromira Działo z Satus Venture, spółki wspierającej rozwój nowych technologii poprzez kojarzenie innowacyjnych pomysłodawców z inwestorami prywatnymi, polskie firmy budzą zainteresowanie inwestorów zagranicznych, ze względu na zaawansowaną technologię oprogramowania i wysoką jakość produkcji. - Możemy konkurować z najlepszymi na świecie – mówi zajmujący się technologiami od 20 lat ekspert. A jest się czym pochwalić. Po pierwsze – niemiecka firma Deutsche Telekom otworzyła w zeszłym roku w Krakowie tzw. Hubraum, czyli inkuba-

tor innowacji, oferujący wsparcie młodym przedsiębiorcom z Europy Środkowo-Wschodniej, poprzez doradztwo i dofinansowanie. Po drugie – niemieccy użytkownicy Internetu już docenili aplikacje i projekty polskich autorów, jak sher.ly czy gry dla dzieci Duckie Duck.

Hubraum – epicentrum innowacji

Polska to drugi kraj (po Niemczech) w którym Deutsche Telekom, do którego należy sieć T-Mobile, nawiązuje współpracę ze startupami, czyli firmami zajmującymi się głównie nowoczesnymi technologiami na wstępnym etapie rozwoju . - Otworzenie Hubraumu w Krakowie było świadomą decyzją, Kraków posiada silne środowisko internetowe.

Teberia 11/2014 16


TAK NAS WIDZĄ

To miasto studenckie i międzynarodowe – podkreśla Peter Borchers, szef berlińskiego Hubraumu. Oddział krakowski tworzy międzynarodowy zespół. Oprócz Polaków są także specjaliści z Rumunii czy z Chorwacji. - Zajmujemy się analizą zgłaszanych do nas projektów, szukamy na rynku interesujących przedsięwzięć oraz kompletujemy zespoły do realizacji poszczególnych zadań – tłumaczy Jakub Probola, menedżer z krakowskiego oddziału. Obecnie w Hubraumie realizowanych jest pięć projektów. Jednym z nich jest projekt krakowskiej spółki Tail, który ma zoptymalizować opiekę nad psem. Dołączony do aplikacji czujnik umieszczony na smyczy zwierzęcia bada jego parametry, takie jak temperatura, lokalizacja, rytm

bicia serca i aktywność. Obecnie projekt jest w fazie testów. A w jaki sposób rozwój projektu wspiera Deutsche Telekom? - Oferujemy wsparcie mentorów, współfinansujemy projekt, ale przede wszystkim dajemy platformę czyli dostęp do rynku – wyjaśnia Peter Borchers. Dzięki nowym aplikacjom oferta T-Mobile staje się bardziej atrakcyjna. W przypadku projektów w Krakowie najwięcej powstaje aplikacji na telefon komórkowy.

Krakowska Dolina Krzemowa

Dlaczego polskie środowisko internetowe jest coraz bardziej atrakcyjne dla Niemców tłumaczy Krzysztof Bełech: Korporacje nie są w stanie szybko rozwijać kolejnych produktów, bo technologia za szybko się zmienia. Poszukują więc startupów. Korzystanie ze środowiska, które się w tym specjalizuje jest efektywniejsze, niż gdyby sami mieli realizować nowe projekty. Zjawisko to nasila się od dwóch lat. Zdaniem eksperta wcześniej Niemcy byli zainteresowani tylko ściąganiem taniej siły roboczej z Polski, teraz kupują już polskie pomysły.

Teberia 11/2014 17


TAK NAS WIDZĄ Zachodni sąsiedzi cenią obecnie Polaków za myśl techniczną, rzemiosło i duże pokłady przedsiębiorczości. - Polacy szybko znajdują niekonwencjonalne rozwiązania, czasami słyszę komentarze „tak się nie robi”. Potrafimy dostrzec luki, które można wykorzystać – dodaje szef Venture Polska.

Sher.ly& Dackie Duck

I to właśnie zrobili dwaj startupowcy z Krakowa, których projekty już znalazły uznanie niemieckich użytkowników Internetu. Jednym z nich jest Błażej Marciniak, którego projekt sherl.y podbija obecnie globalny rynek. Platforma sher.ly umożliwia bezpieczny transfer plików bez ograniczeń pojemności, gdyż dane ściągane są bezpośrednio z serwera użytkownika, a nie z „chmury”, jak to jest np. w wypadku dropboxa, czy wetransfer. – Sher.ly celuje przede wszystkim w kraje, które mają wysoką świadomość zagrożeń i ochrony danych w Internecie. Ta świadomość jest w Niemczech bardzo wysoka, dlatego tutejszy rynek jest dla nas bardzo atrakcyjny – stwierdza kreator projektu Błażej Marciniak. I choć produkt nie posiada niemieckiej wersji językowej, jest wśród użytkowników w Niemczech coraz bardziej popularny. Drugi sukces należy do aplikacji Dackie Duck, gry dla najmłodszych, której autorem jest Marek Przystaś. Z gier krakowskiego studia Dackie Duck skorzystało już ponad 8 milionów dzieci na całym

świecie. Wielu użytkowników ma także w Niemczech. - Stworzyliśmy aplikacje o uniwersalnych wartościach edukacyjnych, dlatego każde dziecko może się nią bawić, bez względu na swój kod kulturowy – przyznaje Marek Przystać. Jego zdaniem, Niemcy docenili jakość i dizajn gry, który może być zrozumiany już przez 2-letnie dzieci. Dodatkowo gra jest bardzo bezpieczna – nie zawiera reklam i nie pobiera danych osobowych.

Szukamy inwestorów

– Żeby dogonić Niemcy w rozwiniętych sektorach przemysłowych potrzeba dziesiątek lat, w sektorze startupów jesteśmy konkurencyjni. Nie mamy kompleksów – przyznaje dumnie Krzysztof Bełech z Venture Polska. I dodaje, że poszukiwania inwestorów zagranicznych trwają cały czas. Celem jest wejście na rynki globalne. Oprócz Niemców, którzy są najbardziej aktywnymi inwestorami, polskimi startupami interesują też Izraelczycy i Amerykanie, ale jak dodaje Bełech – Niemcy są najbliżej, a Kraków to jedno z najbardziej dynamicznie rozwijających się ośrodków nowych technologii. Dlaczego by tego nie wykorzystać?

Anna Macioł źródło: Deutsche Welle

Teberia 11/2014 18


NAUKOWO

Kosmiczna wiertnica

Wizualizacja wiertnicy

G

dy Neil Armstrong w 1969 roku pobierał z Księżyca próbki gruntu, nie mógł przypuszczać, że pół wieku później przywieziony przez niego materiał pomoże polskim naukowcom w badaniach, których efekty mogą mieć wielkie znaczenie dla ludzi na całym świecie. To, że zasoby Ziemi niezbędne do rozwoju naszej cywilizacji nie są nieograniczone, to wiedza oczywista, ale przez wielu ignorowana. Jednakże naukowcy już teraz obmyślają sposoby wykorzystania planet bliskich Ziemi jako miejsc, z których w przyszłości można będzie czerpać deficytowe surowce. Nad metodami ich poszukiwania w tak niewyobrażalnie trudnych warunkach pracują wspólnie inżynierowie z Akademii Górniczo-Hutniczej i Centrum Badań Kosmicznych PAN. Teberia 11/2014 19


NAUKOWO

AGK w hołdzie uczelni

„Kosmiczne” prace uczonych z Krakowa i Warszawy prowadzone są przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, a także wydziały Wiertnictwa, Nafty i Gazu (Katedra Wiertnictwa i Geoinżynierii) oraz Inżynierii Mechanicznej i Robotyki (Katedra Robotyki i Mechatroniki) AGH. Projekt pod nazwą „Opracowanie modelu automatycznej wiertnicy rdzeniowej do pracy w ekstremalnych warunkach, w szczególności w środowisku kosmicznym” jest kontynuacją współpracy, która trwa już pięć lat. Pierwszy etap poświęcono wytworzeniu analogu gruntu księżycowego, nazwanego „AGK” (pierwsze dwie litery skrótu mają podkreślić, że analog powstał w Akademii GórniczoHutniczej; litera K oznacza Księżyc). Substancja ta, uzyskana przez prof. Andrzeja Goneta, dr. inż. Mirosława Rzyczniaka, dr. inż. Stanisława Bednarza z Katedry Wiertnictwa i Geoinżynierii we współpracy z dr. inż. Karolem Sewerynem z CBK PAN na podstawie dokładnych danych granulometrycznych i geomechanicznych analogu gruntu księżycowego wyprodukowanego w USA, jest wierną kopią próbek gruntu, które Neil Armstrong pobrał na Srebrnym Globie. Drobny szary proszek wyglądem przypomina cement, ale – jak zapewniają naukowcy – pod względem składu chemicznego nie ma z nim nic wspólnego. Wyprodukowanie AGK było trudne i zajęło wiele czasu, ale było konieczne, aby

Schemat modułu wiercącego umożliwić prowadzenie badań wiertniczych w warunkach zbliżonych do księżycowych. AGK został już zgłoszony do Urzędu Patentowego. – Chodziło nam o to, aby zrobić w miarę możliwości tani produkt, który będzie w swoich właściwościach podobny do gruntu księżycowego, i spróbować przetestować w nim zachowanie urządzeń i narzędzi mających tam pracować. Nasz analog to nie jest analog samego gruntu księżycowego, to jest analog analogu.

Teberia 11/2014 20


NAUKOWO Podczas misji Apollo 11 Amerykanie pobrali próbki tego gruntu, którego nikt poza nimi nie ma. Ale wyprodukowali pierwsze analogi na podstawie przywiezionych rzeczywistych próbek gruntu księżycowego. Takie analogi zostały zakupione przez Centrum Badań Kosmicznych w Warszawie i po nawiązaniu współpracy z CBK przez prof. Andrzeja Goneta, dziekana Wydziału WNiG, przywieziono do nas te próbki. Ze względu na ich niezwykle wysoką cenę zakupiono kilkadziesiąt kilogramów, a my do badań potrzebujemy kilku ton, w związku z tym poszukiwano kogoś, kto podejmie się opracowania polskiego analogu. To się udało zrobić w AGH. To jest pierwszy polski analog gruntu księżycowego. Na potrzeby badań laboratoryjnych wyprodukowano go ponad 6 ton – podkreśla dr inż. M. Rzyczniak.

Robot i kosmiczna wiertnica

Projekt mobilnej wiertnicy jest podzielony na trzy części: Katedra Wiertnic-

twa i Geoinżynierii ma skonstruować system rdzeniujący, który bez udziału człowieka będzie mógł wiercić otwór i pobierać próbki gruntu w warunkach ekstremalnych. Zadaniem Katedry Robotyki i Mechatroniki jest opracowanie mobilnego robota, który będzie miał za zadanie autonomicznie dostarczyć system w wybrane miejsce, gdzie ma być wiercony otwór. Do Centrum Badań Kosmicznych PAN należy opracowanie systemu zapewniającego dostarczenie systemu rdzeniującego na odpowiednią głębokość oraz układu magazynowania pobranej próbki. – Temat naszych badań wydaje się abstrakcyjny, ale mimo to zainteresowanie na świecie tego typu urządzeniami stale rośnie, ponieważ plany wykorzystania planet bliskich Ziemi wymagają rozpoznania składu gruntu na niewielkich głębokościach – mówi dr inż. A. Zwierzyński z Wydziału WNiG. Coraz większe zainteresowanie tą tematyką wykazują Europejska Agencja Kosmiczna i amerykańska NASA. Naukowcy z AGH, którzy

Analog gruntu księżycowego AGK

Teberia 11/2014 21


NAUKOWO

Frakcje ziarnowe analogu gruntu księżycowego

już od kilku lat współpracują z Centrum Badań Kosmicznych PAN, zaproponowali, aby wspólną wiedzę i umiejętności połączyć w jeden projekt i skonstruować urządzenie, które pozwoliłoby zrealizować wiercenia na sąsiednich planetach, a także mogłoby być wykorzystane w ekstremalnych warunkach na Ziemi – w miejscach, do których człowiek nie ma dostępu bądź dostęp byłby zagrożeniem dla jego zdrowia i życia. – Projektowana wiertnica jest samonośna, posiada autonomiczny układ jezdny przygotowany do pracy w kosmosie, jak i trudnych warunkach ziemskich. Zastosowano bardzo innowacyjne rozwiązania układów zasilania w konieczną, zarówno do poruszania się, jak i do realizacji procesu wiercenia, energię. Tak skonstruowana platforma ma wbudowane układy komunikacji i sterowania umożliwiające zdalne sterowanie lub autonomiczną pracę nawet w kosmosie. Zbudowany prototyp urządzenia będzie testowany w warunkach zbliżonych do kosmosu w laboratoriach Centrum Badań Kosmicznych PAN. Mam nadzieję, że wyniki projektu przybliżą możliwość sprowadzania rzadkich, a często

potrzebnych, pierwiastków z planet Układu Słonecznego na Ziemię. W tej chwili świat patrzy z nadzieją na Księżyc, że tam znajdziemy pierwiastki zaspakajające potrzeby energetyczne świata – mówi prof. Tadeusz Uhl z Wydziału IMiR AGH.

Minerały i ślady życia

Naukowcom chodzi o stworzenie urządzenia potrafiącego poruszać się, robić otwory w celu pobrania próbek z różnych miejsc i z głębokości nawet paru metrów. – Stworzony przez nas analog pozwala prowadzić próby wierceń w materiale imitującym grunt księżycowy posiadający bardzo specyficzne własności fizyczne. Materiał taki cechuje m.in. duża abrazyjność spowodowana nieregularnym kształtem ziaren, niespotykanym w warunkach ziemskich. Niewielka wielkość ziaren powoduje, że materiał z łatwością dostaje się do najdrobniejszych mechanizmów. Zaprojektowanie poprawnie działających mechanizmów w opisanym środowisku stanowi wyzwanie i nie jest możliwe bez testów z użyciem analogów gruntu księżycowego i marsjańskich.

Teberia 11/2014 22


NAUKOWO

Otwór testowy

Nową wiertnicę cechuje wielofunkcyjność. Posiada ona m.in. możliwość pobrania kilkunastu niewielkiej długości rdzeni, wszystko przy niskim zapotrzebowaniu energetycznym. Pobrane rdzenie mogą zostać przebadane na pokładzie lądownika lub zostać przemieszczone do zasobnika, który powróci na Ziemię. Następnie zostaną przetransportowane do laboratorium – mówi prof. A. Gonet. – Chcemy wiercić do kilku metrów, bo tych kilka metrów w warunkach marsjańskich jest bardzo istotnych. Dlaczego? W gruncie marsjańskim w pewnych obszarach na takiej głębokości może znajdować się zamarznięta woda, a wykrycie jej wskazuje nam obszar do potencjalnego umieszczenia bazy – wyjaśnia dr inż. A. Zwierzyński z Katedry Wiertnictwa i Geoinżynierii. W gruncie marsjańskim mogą się przecież znajdować minerały, które w przyszłości będzie można eksploatować. Istnieją też przypuszczenia, że kilka metrów w głąb

mogą znajdować się ślady prymitywnych form życia. – Badanie warstw podpowierzchniowych asteroidów i księżyców planet pozwalają nam lepiej zrozumieć ewolucję Wszechświata i procesy zachodzące na przestrzeni miliardów lat. Dla przykładu planowane misje do Phobosa, księżyca Marsa mają odpowiedzieć na kluczowe pytanie dzielące planetologów, mianowicie czy Phobos został przechwycony przez Marsa czy podobnie jak nasz Księżyc pochodzi z planety matki. W ten sposób łączą się nauki podstawowe z technicznymi – podkreśla kierownik projektu dr. inż. K. Seweryn z Centrum Badań Kosmicznych PAN.

Pierwsze testy i już powodzenie

Ponieważ warunki ziemskie znacznie różnią się od panujących na innych planetach, testy wierceń należało przeprowadzać w próżni (komorą próżniową dysponuje Centrum Badań Kosmicznych).

Teberia 11/2014 23


NAUKOWO Uczeni z AGH są zadowoleni z wyników testów wiertnicy, gdyż wypadły korzystnie zarówno pod kątem energetycznym, jak i efektywności uzyskania rdzeni w skałach. Na podstawie tych testów zaprojektowano prototypy łazika, do którego wiertnica będzie mocowana, prototyp wiertnicy oraz systemu obsługi wiertnicy. – Obecnie wykonujemy poszczególne części wiertnicy, a po złożeniu ich w całość zostaną przeprowadzone testy, po których nastąpi rewizja założeń konstrukcyjnych. Następnie przeprowadzimy kolejne testy, a po nich nastąpi opracowanie wersji finalnej robota z wiertnicą – dodaje Wojciech Teper z Katedry Wiertnictwa i Geoinżynierii. Uczeni mają jeszcze rok do zakończenia projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Zastosowanie na Księżycu i na Ziemi

Naukowcy z AGH myślą też o ziemskim zastosowaniu wiertnicy, np. na terenach skażonych. Polskie uczelnie i instytuty badawcze dysponują różnego rodzaju zdalnymi robotami, które mogą wjechać w niebezpieczny rejon, ale póki co nie było jeszcze w Polsce urządzenia, które potrafiłoby pobrać próbki gruntu do-

konując wiercenia na niewielką głębokość, aby np. sprawdzić skażenie gleby. – Nasze rozwiązanie będzie w pewien sposób unikatowe poprzez możliwość współpracy z autonomicznie sterowanym helikopterem UAV, który jest w posiadaniu Katedry Robotyki i Mechatroniki. Planujemy to rozwiązać tak, że łazik zostanie podpięty do helikoptera, który po wylądowaniu go odczepi, a następnie łazik już sam będzie się poruszał w terenie – podkreślają naukowcy. Obecnie ESA i NASA inwestują duże sumy pieniędzy w badania nad budową robotów potrafiących wwiercać się i pobierać próbki z głębi gruntu. Wydaje się więc, że dla przyszłych misji kosmicznych takie rozwiązania, jak opracowane w CBK PAN i AGH, będą bardzo cenne. Tym bardziej, że projektując urządzenia kosmiczne, naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej myślą o wykorzystaniu ich także na Ziemi. Scenariuszy zastosowania mobilnych robotów pobierających próbki z terenów niebezpiecznych nie trzeba wszak wymyślać – pisze je samo życie. Przykładem jest choćby katastrofa w Fukushimie w 2011 roku.

Teberia 11/2014 24

Ilona Trębacz / blog naukowy AGH


NAUKOWO

Energia przyszłości Naukowcy Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) zaprojektowali i zbudowali ciągłe źródło neutronów prędkich o energii 14 MeV. Właściwości nowego urządzenia w połączeniu z parametrami polskiego reaktora „Maria” pozwolą przeprowadzić badania materiałów niezbędnych do budowy źródeł „energii przyszłości” – reaktorów IV generacji i elektrowni termojądrowych. To jedyna tego typu pracująca instalacja na świecie.

D

uże źródła neutronów prędkich są obecnie na wczesnym etapie budowy (ESS) lub w fazie projektowania (IFMIF). Do czasu ich uruchomienia jedną z najbardziej opłacalnych metod uzyskiwania względnie wysokich gęstości strumienia neutronów prędkich o energii 14 MeV (powyżej 109 cm-2 s-1) może okazać się konwerter neutronów termicznych instalowany w reaktorze jądrowym. Takie właśnie urządzenie zostało zaprojektowane i wy-

budowane przez naukowców NCBJ. Pozytywne wyniki uzyskane podczas 135 ciągłej pracy konwertera w badawczym reaktorze „Maria” potwierdzają, że obecnie jest to jedyna na świecie pracująca tego typu instalacja będąca jednocześnie jednym z najsilniejszych na świecie ciągłych źródeł neutronów 14 MeV. Posłuży ona do napromieniania materiałów na potrzeby badań elementów niezbędnych do budowy reaktorów IV generacji i urządzeń termojądrowych.

Teberia 11/2014 25


NAUKOWO

– Zaproponowany przez nas konwerter litowo-deuterowy, dostosowany jest do konstrukcji reaktora jądrowego „Maria”, który w tym przypadku wykorzystywany jest jako źródło neutronów termicznych – tłumaczy dr inż. Rafał Prokopowicz z Zakładu Techniki Reaktorów Badawczych NCBJ. – To właśnie one zapoczątkowują w związkach litu-6 i deuteru dwuetapową reakcję jądrową, w wyniku której powstają neutrony o energii 14 MeV, wykorzystywane do dalszych badań materiałowych. W konwerterze zainstalowanym w reaktorze Maria uzyskaliśmy ponad 109 cm-2 s-1 neutronów 14 MeV, w objętości ok. 60 cm3. Biorąc pod uwagę możliwość ciągłej pracy konwertera przez wiele miesięcy, możemy stwierdzić, że dysponujemy jednym z najbardziej wydajnych na świecie źródeł neutronów 14 MeV.

Badania odporności radiacyjnej nowych materiałów, takich jak elementy konstrukcyjne reaktorów IV generacji, czy przyszłych elektrowni termojądrowych wykorzystujących neutrony o energiach 14 MeV muszą odbywać się w widmie neutronów zbliżonym do docelowego. Niezbędne jest więc pozyskanie niezawodnego ich źródła, mogącego pracować w sposób ciągły, najlepiej usytuowanego tuż obok należycie wyposażonych laboratoriów badawczych z odpowiednią kadrą naukową. Jedynym takim miejscem w Polsce i jednym z nielicznych na świecie jest instytut w Świerku. – Nasz konwerter jest właśnie rezultatem efektywnego połączenia kompetencji polskich naukowców z unikalną infrastrukturą badawczą – podkreśla prof. dr hab. Grzegorz Wrochna, dyrektor NCBJ. – Dziś, kiedy Europa cierpi na

Teberia 11/2014 26


NAUKOWO brak wystarczającej liczby reaktorów badawczych, przed naszym instytutem otwierają się zupełnie nowe perspektywy. Mamy nadzieję, że unowocześnianie wyposażenia reaktora Maria i doposażanie Laboratorium Badań Materiałowych ze środków krajowych i europejskich pozwolą nam stworzyć w Świerku unikatowe zaplecze badawcze na skalę światową m.in. dla rozwoju nowych materiałów niezbędnych nie tylko dla przyszłych generacji reaktorów czy energetyki termojądrowej. Energetyka termojądrowa opiera się na reakcji syntezy (fuzji) jądrowej. To zjawisko fizyczne polegające na połączeniu dwóch lekkich jąder atomowych w jedno cięższe z jednoczesną emisją energii. Najczęściej wykorzystuje izotopy wodoru (deuteru z trytem) zamieniając je w jądro helu. W wyniku takiej reakcji 80% całkowitej uwolnionej energii unoszą neutrony o energii 14 MeV, które wykorzystywane są również do produkcji paliwa (trytu). Pomimo swych niewątpliwych zalet stanowią jednak zagrożenie dla obecnie stosowanych materiałów konstrukcyjnych reaktora. Istnieje więc konieczność opracowania nowych odpornych przede wszystkim na wysokoenergetyczne neutrony o znacznym natężeniu czy erozję w wysokiej temperaturze i nie ulegających aktywacji neutronowej. Badania nad syntezą jądrową prowadzone są obecnie na tokamaku JET, a wkrótce będą również realizowane m.in. w stelleratorze W7-X. Polscy naukowcy biorą aktywnie udział w tych pracach, m.in.

20 maja br. przekazali w Greifswaldzie urządzenia o wartości 6,5 mln euro będące realizacją wkładu własnego. Instytut Fizyki Jądrowej PAN zaangażowany był w montaż nadprzewodzących kabli i szyn zbiorczych, Politechnika Warszawska, Instytut Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy (IFPiLM) oraz Uniwersytet Opolski dostarczyły m.in. strukturalne i mechaniczne analizy systemu magnetycznego oraz systemów diagnostycznych miękkiego promieniowania rentgenowskiego. NCBJ, obecne w projekcie od stycznia 2011 r. z wkładem wynoszącym 4,5 miliona euro, odpowiadało za budowę elementów iniektora wiązki neutralnej; magnesów refleksyjnych, podstaw komór iniektorów wiązki neutralnej wraz z hydraulicznym układem poziomowania, wykonanie zaworów bramowych wraz z układami wygrzewania, wykonanie i uruchomienie układu chłodzenia. Prowadzone na świecie badania nad fuzją termojądrową mają wykazać, że może być ona wykorzystana na Ziemi jako opłacalne źródło energii. Ich rezultatem będzie prototyp pierwszej elektrowni termojądrowej na świecie DEMO a dopiero na tej podstawie zostanie podjęta decyzja o pierwszej na świecie elektrowni komercyjnej wykorzystującej reakcję syntezy jądrowej.

jm źródło: NCBJ

Teberia 11/2014 27


NAUKOWO

Tanie ciepło z ziemi O

ryginalny i tani system, pozwalający ogrzewać zimą budynki dzięki ciepłu zgromadzonemu latem w ziemi, opracował dr hab. inż. Marek Krzaczek z Politechniki Gdańskiej. Metodą zainteresowane są firmy budowlane. Na Kaszubach powstaje dom, w którym system będzie testowany. Pomysł dr hab. inż. Krzaczka – pracownika Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska PG, oparty jest na wykorzystaniu rurek polipropylenowych, które będą montowane w połaci dachu, wewnątrz ścian zewnętrznych domu oraz w ziemi wokół niego. Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP Krzaczek, w rurkach znajdzie się woda, której przepływ będzie sterowny dzięki zasilanym prądem pompom. System rurek na dachu – odpowiednio zamaskowany, tak by nie rzucał się w oczy – ma pełnić rolę kolektora słonecznego. Przewody w ścianach mają spełniać funkcję „kaloryferów” ogrzewających dom, z kolei rurki umieszczone pod ziemią będą latem przekazywać glebie ciepło, które

zimą ma być wykorzystane do ogrzewania domu. „Rurki w ziemi ułożone będą w obrysie budynku, na poziomie fundamentów, czyli około dwóch, trzech metrów pod poziomem gruntu, gdzie dzięki ciepłu pochodzącemu z jądra Ziemi panuje wyższa temperatura niż na powierzchni. Ziemia ma dobre właściwości akumulacyjne i choć oczywiście część energii cieplnej rozproszy się, to ta, którą uda się zmagazynować, wystarczy do ogrzania domu za pomocą systemu rurek ułożonych w jego zewnętrznych murach tworzącego coś, co nazwaliśmy Ścienną Barierą Termiczną” – powiedział PAP Krzaczek. Dodał, że cały projekt opracowano tak, by – w razie potrzeby – np. w czasie bardzo ciepłego lata, system schładzał zewnętrzne mury domu. Naukowiec zaznaczył, że niemal wszystkie elementy, które będą służyły do budowy systemu są ogólnodostępne, świetnie znane i szeroko wykorzystywane w budownictwie. „Oryginalność

Teberia 11/2014 28


NAUKOWO pomysłu polega tu na użyciu unikatowego systemu sterowania, który potrafi tak zarządzać przepływem wody, by utrzymać stałą temperaturę wytworzoną przez rurki w ścianach. Tajemnica tkwi też w sposobie ułożenia rurek” – powiedział PAP Krzaczek. Nie chciał zdradzić zbyt dużo szczegółów dotyczących systemu, w tym pomysłu na rozkład rurek w murach. Wyjaśnił, że niektóre elementy projektu są unikatowe i trwają właśnie starania o objęcie ich europejskim patentem. Zdaniem Krzaczka zaletą jego systemu jest nie tylko uniwersalność, ale też nieduży koszt montażu stanowiący około 4-5 proc. całkowitych wydatków na budowę domu. „Poza tym system skonstruowany jest tak, że powinien działać bez jakichkolwiek wymiany części itp. przez około 50 lat” – powiedział dodając, że znane dotąd systemy służące ogrzewaniu budynków dzięki odnawialnym źródłom energii są droższe, a niektóre części użyte do ich budowy wymagają wymiany już po 10 latach. Jak poinformował naukowiec, w położonej na Kaszubach miejscowości Warzno kończy się właśnie budowa domu testowego, w którym zastosowano wymyślony przez niego i opracowywany od 2009 r. system. Budynek ma około 300 metrów kw. Powierzchni – trwają w nim właśnie ostatnie prace, a zainstalowany w nim nowatorski system grzewczy ma zostać uruchomiony wczesną wiosną. Krzaczek wyjaśnił, że już w tej chwili na terenie działki w Warznie prowadzone są różnego rodzaju pomiary, w tym np. temperatury w gruncie. Wyniki pomiarów posłużą jako dane porównaw-

cze w czasie testowania domu. Próba, która pokaże, jak system sprawdzi się w praktyce, ma trwać dwa lata. Ale – jak zaznaczył naukowiec – zainteresowanie jego projektem jest tak duże, że jest bardzo prawdopodobne, iż jeszcze przed zakończeniem testów jego system zostanie wykorzystany w budownictwie komercyjnym. Budowa domu i badania na terenie działki w Warznie były możliwe dzięki grantowi, jaki w 2013 r. – współpracująca z naukowcem z Politechniki firma Sewaco, uzyskała z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Projekt wsparło też Centrum Transferu Wiedzy i Technologii Politechniki Gdańskiej. System opracowany przez Krzaczka zdobył wiele nagród na konkursach związanych z innowacyjnością. Choćby w 2011 r. projekt otrzymał drugą nagrodę w międzynarodowym konkursie „Lafarge Invention Awards”. Został także wyróżniony przez europejskie konsorcjum KIC InnoEnergy w ramach inicjatywy Call for Proposals 2014.

źródło: PAP – Nauka w Polsce / www.papnaukawpolsce.pl

Teberia 11/2014 29


NAUKOWO

Fizyka na tropie tajemnic dzieł sztuki „Dama z gronostajem” Leonardo da Vinci czy „Modlitwa Św. Franciszka” Caravaggia nie mają przed nami tajemnic? Nic bardziej mylnego, jak się okazuje nawet największe dzieła sztuki wciąż jeszcze pozostają do odkrycia. Z pomocą w tropieniu ich sekretów przychodzi fizyka. Pierwszą i podstawowa kwestią, z jaką mierzą się konserwatorzy dzieł sztuki i muzealnicy, jest odpowiedź na pytanie, czy mają do czynienia z autentycznym obrazem danego malarza, czy też z prawie doskonałą kopią. Kolejna – co kryje się pod powierzchnią obrazu, być może inny, równie ciekawy? A także – jak wy-

glądały prace nad konkretnym dziełem? Czy były przeróbki, domalowania, jak wyglądał proces malowania? Z jakiego okresu pochodzi obraz? Pytań może być naprawdę wiele, jednak szukanie na nie odpowiedzi jest czasochłonne i angażujące finansowo, a w niektórych przypadkach wciąż niewykonalne.

Teberia 11/2014 30


NAUKOWO re wzbudza i mierzy promieniowanie fluorescencyjne o energiach specyficznych dla poszczególnych pierwiastków, naukowcy mogą je zobaczyć, a dzięki temu możemy dowiedzieć się, czy pod „Damą z gronostajem” znajduje się inny obraz.

Dlatego w odszyfrowywaniu dzieł sztuki mają pomóc naukowcy z Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie. Razem z Muzeum Narodowym w Krakowie, pracują nad nową metodą obrazowania rozkładu pierwiastków zawartych w pigmentach, tworzących dzieła sztuki. Najpierw jednak trzeba skonstruować specjalne urządzenie.

Prześwietlamy obraz

- Celem naszych działań jest identyfikacja pigmentów, które zostały użyte do malowania obrazu. Wierzchnia warstwa jest widoczna, natomiast spodnie warstwy są ukryte. Typowy problem, który interesuje historyków sztuki dotyczy tego, czy obraz został przemalowany, namalowany na innym obrazie, do tego oczywiście dochodzi sprawa fałszerstw – potwierdza prof. Władysław Dąbrowski z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Pigmenty używane przez malarzy, mają charakterystyczny dla nich skład pierwiastkowy. Dzięki badaniom, któ-

- Widzimy wierzchnią warstwę, obrazu możemy ją bez problemu zbadać. To co poniżej niej, możemy zbadać metodami podczerwieni, tu się jednak kończą metody optyczne. Do tego co znajduje się najgłębiej musimy zastosować metodę fluorescencji rentgenowskiej. Naświetlamy obraz promieniowaniem rentgenowskim, dzięki czemu wzbudzane są fale o długościach charakterystycznych dla danych pierwiastków. Rentgenowskie promieniowanie jest przenikliwe, więc nasz obraz wychodzi spod zewnętrznej warstwy i możemy to zmierzyć naszymi detektorami, a na tej podstawie odtworzyć mapy, czy wręcz kolory obrazu, które są ukryte – mówi prof. Dąbrowski. - Sama technika nie jest nowa, jest znana i stosowana w innych dziedzinach m.in. do badań materiałów biologicznych czy geologicznych. W zastosowaniu do dzieł sztuki – a mogą to być obrazy, ceramika, rzeźby – także jest stosowana, obecnie ma jednak poważne ograniczenia – dodaje.

Czas to pieniądz

Naczelną zasadą, jaką kierują się historycy sztuki i konserwatorzy, jest jak najmniejsza ingerencja w obraz, a najlepiej żadna. Dlatego tak bardzo potrzebne są metody badań, które są zupełnie bezpieczne dla dzieł sztuki.

Teberia 11/2014 31


NAUKOWO Każde duże muzeum posiada wyspecjalizowane laboratorium, w którym przeprowadzane są prace nad zbiorami (paryski Luwr ma nawet w swoim laboratorium akcelerator cząstek). Metod jest wiele, m.in. analizy chemiczne, jednak żeby je wykonać, należy pobrać próbkę z obrazu, a to już jest poważna ingerencja w jego powierzchnię. - Metody z zastosowaniem promieniowania rentgenowskiego są właściwie zupełnie nieniszczące, nieinwazyjne, nie dotykają obrazu – wyjaśnia prof. Dąbrowski. - Dawki promieniowania są tak niskie, że również nie wpływają na obraz. Techniki, które są do tej pory stosowane i urządzenia komercyjne, które są dostępne do tych celów, polegają z grubsza rzecz biorąc na tym, że wykorzystuje się skolimowaną wiązkę promieniowania, o średnicy około milimetra i punkt po punkcie skanuje się powierzchnię obrazu. Mierzymy wzbudzane promieniowanie z danego punku, a potem następny, kolejny, i tak dalej. W literaturze są doniesienia o tym, że taką metodą obrazy mierzony były przez tydzień, czy przez dziesięć dni.

może nawet kilkaset dzieł sztuki. Przy tak długotrwałym badaniu jednego obrazu, oznaczałoby to, że całość kolekcji została by „prześwietlona” dopiero po kilku latach, przy czym potrzebne by było do tego zaangażowanie wielu osób, to zaś przekłada się nie tylko na długi czas pracy, ale i ogromne koszty. Naukowcy szukają więc lepszego rozwiązania. - Nasza metoda opiera się na takiej samej zasadzie fizycznej, natomiast chcemy wykorzystać innego typu detektor, który został opracowany dla celów fizyki wysokich energii, czyli eksperymentów,

W Muzeum Narodowym w Krakowie na przebadanie tą metodą czekać Teberia 11/2014 32


NAUKOWO które są prowadzone w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN. Jest to detektor pozycjoczuły. Ma on powierzchnię dziesięć na dziesięć centymetrów, czyli możemy nim mierzyć właśnie taki obszar. Takie wymiary nie są sztywnie ograniczone, detektora może być większy lub mniejszy, ale akurat detektor o takich wymiarach jest dość szeroko rozpowszechniony w środowisku fizyki wysokich energii i pasuje znakomicie do naszego zastosowania. W każdym razie, daje on znakomite skrócenie czasu pomiaru, który zajmie już nie dni, ale godziny.

Kluczowe bezpieczeństwo

Jeśli więc chodzi o czas pracy, detektor naukowców z AGH jest z pewnością konkurencyjny wobec technologii, które już znajdują się na rynku. Jest jeszcze jednak kilka kwestii do rozwiązania. Jak mówi prof. Dąbrowski: Nasz detektor ma swoje ograniczenia w postaci trochę gorszej energetycznej zdolności rozdzielczej, która potrzebna jest do tego, by rozróżnić dwa pierwiastki położone blisko siebie. Musimy tę kwestię ulepszyć. Kolejna sprawa, której początkowo nie doceniałem, to pewien bardzo praktyczny aspekt. Nasi koledzy z muzeum uświadomili nam, że urządzenia komercyjne składają się m.in. z głowicy pomiarowej, która musi być w odległości kilku milimetrów od obrazu. Głowica się automatycznie przesuwa, jedna automatyka zawsze może zawieść, czego oni bardzo się obawiają. Nasze urządzenie mierzy stacjonarnie, z dużego obszaru, jest więc

dużo bezpieczniejsze, co niewątpliwie podnosi atrakcyjność naszego produktu. Do tego, docelowo marzy nam się, by naszym urządzeniem można było zbadać obraz bez konieczności transportowania go do laboratorium. Transport jakichkolwiek obrazów to jest ogromny koszt i ryzyko. Są oczywiście takie pomiary wykonywane na synchrotronach, oparte na tej samej zasadzie, jednak wiąże się to z nieprawdopodobnym przedsięwzięciem logistycznym. Projekt AGH przewidziany jest na trzy lata, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w tym okresie będzie można

Teberia 11/2014 33


NAUKOWO

zacząć już pierwsze testy. Obecnie naukowcy już współpracują z muzealnikami. Ci przygotowali dla nich fantomy obrazów, na podstawie których badano skuteczność i możliwości promieniowania fluorescencyjnego. Fantomy były przygotowane zgodnie z historycznie używanymi pigmentami. Jak przyznaje prof. Dąbrowski, efekty tych eksperymentów były zadowalające. Co jednak ważne, nowa metoda jest tylko jedną z wielu, którą stosują konserwatorzy sztuki – dopiero zestaw metod daje nam pełną odpowiedź. Do tego poza wynikami, potrzebna jest także ich szczegółowa analiza.

grubsza czy cieńsza warstwa. Nie daje jednak informacji o składzie chemicznym obrazu. To wszystko jest ważne do interpretacji, grubość warstwy determinuje ilość promieniowania, które dociera do naszego detektora. Szczegółowa interpretacja każdego obiektu wymaga indywidualnego podejścia, niewątpliwie jednak dołożenie nowej metody, ujawni do tej pory niewidoczne aspekty dzieł sztuki – dodaje.

- Istotne jest, jak nasze wyniki badań można połączyć z innymi – tłumaczy prof. Dąbrowski. – Choćby ze zwykłą radiografią, która także może być opcją w naszym urządzeniu. Ona mówi nam o tym, czy w danym obszarze mamy cięższe czy lżejsze pierwiastki, czy jest Teberia 11/2014 34

Aneta Żukowska


NA OKŁADCE

Gimby nie znajo*...?

- albo być jak Doogie Howser Na początku lat 90. XX w. dużą popularnością - nie tylko wśród młodzieży - cieszył się amerykański serial telewizyjny „Doogie Howser, lekarz medycyny” (Doogie Howser, M.D.), opowiadający o genialnym chłopcu, który mając ledwie czternaście lat zdobywa dyplom Uniwersytetu Princeton i zostaje najmłodszym lekarzem w historii Stanów Zjednoczonych. Serial to oczywiście fikcja, ale nastoletni geniusze trafiają się naprawdę – i to czasem w najbliższym sąsiedztwie. Tylko czy w polskich warunkach mają szansę być jak ów Doogie Howser?

Teberia 11/2014 35


NA OKŁADCE

Z

acznijmy od faktów, a te mówią same za siebie - w prestiżowym raporcie konkurencyjności Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) „The Global Competitiveness Report 2013-2014” Polska zajęła miejsce 119 na 148 możliwych w kategorii „zdolność kraju do zatrzymania talentu” natomiast w dziedzinie „jakości systemu edukacji” przypadła nam lokata 87. A przecież z roku na rok przybywa polskich laureatów międzynarodowych olimpiad przedmiotowych – ostatnio przywieźli do kraju sześć złotych medali, sześć srebrnych i jedenaście brązowych. Nie zawiedli też reprezentanci Polski na Międzynarodowych Mistrzostwach w Grach Matematycznych i Logicznych, którzy zdobyli w tym roku w Paryżu siedem medali, w tym trzy złote. A przecież nie tylko imprezy tej miary są wyznacznikiem wyjątkowych zdolności młodych ludzi. Co prawda mówiąc o geniuszu ma się zwykle na myśli wszelkie wybitne osiągnięcia w nauce i sztuce, niekoniecznie

jednorazowe i przełomowe. W filozofii nauki i psychologii geniuszem nazywana jest osoba, posiadająca bardzo wysoki poziom ogólnych zdolności poznawczych, zdolna do tworzenia oryginalnych koncepcji naukowych, nowych form organizacji społecznej, nowych dzieł artystycznych, rewolucyjnych wynalazków technicznych itp. Jak twierdzi dr Michał Chruszczewski, pracownik naukowy Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, osoby o wyjątkowych zdolnościach intelektualnych mogą posiadać odmienny sposób przetwarzania informacji w mózgu, który sprawia, że odbywa się ono nie tylko szybciej ale także wydajniej. Oznacza to, że geniusze szybciej niż przeciętni ludzie rozwiązują zadania i jednocześnie rozwiązywanie zadań wymaga od ich mózgu mniejszych nakładów energetycznych, przez co wolniej się męczą. Inteligencję często utożsamia się z kreatywnością. Klasyczna definicja mówi, że jest to wymyślanie czegoś nowego, oryginalnego. Natomiast w powszechnym rozumieniu

Teberia 11/2014 36


NA OKŁADCE kreatywność jest łączona z twórczością artystyczną. Odwołując się do podstawowego rozumienia kreatywności - jako zdolności do tworzenia nowych idei, wymyślania nowych rzeczy - jest to domena osób wybitnie inteligentnych. W opozycji znajduje się aktywność twórcza - artyści są rzadkością wśród osób wybitnie inteligentnych. Prawdziwie kreatywne osoby, które wymyślają coś absolutnie nowego, to jeszcze mniejszy procent osób inteligentnych. W przeważającej mierze osoby inteligentne nie wymyślają niczego nowego, ale umiejętnie korzystają z wiedzy, którą posiadają i są w stanie połączyć to wszystko w efektywne rozwiązania trudnych problemów. To jest właśnie domena ludzi wybitnie zdolnych. Mówimy więc o zdolnościach wrodzonych, które - obdarzony nimi człowiek, nosi w sobie i które - w sprzyjających okolicznościach - zostają ujawnione i wykorzystane. Rzecz jednak w tym, by te sprzyjające okoliczności w ogóle miały miejsce.

Self-made man from the USA

Bardzo przychylne warunki dla rozwoju jednostek wybitnych i wyjątkowych stwarzają Stany Zjednoczone. Szczególną uwagę zwraca się tam bowiem na kwestie, w jaki sposób geniusz może przyczynić się do wzbogacenia wspólnego dorobku społeczeństwa, a ludzie obdarzeni niezwykłym umysłem budzą powszechny podziw, stając się często bohaterami wytworów kultury popularnej. Filmy „Rain Man” „Forrest Gump”, czy „Piękny umysł”, a także seriale (Wzór,

Dr House, czy wspomniany już Doogie Howser lekarz medycyny), odniosły ogromny sukces, nie tylko w Ameryce, ale i na całym świecie. Zainteresowanie amerykańskiej publiczności podobną tematyką potwierdza silne przywiązanie do kultu jednostki i związane z tym szanse dla licznych utalentowanych ludzi z całego świata. Z pewnością związane jest to z filozofią, dominującą w USA, a obejmującą dwa główne nurty - indywidualizm i transcendentalizm. Jest to istotne o tyle, że właśnie one określały jednostkę celem samym w sobie oraz traktowały o tym, jak powinien wyglądać jej rozwój, także w kwestii intelektualnej. Jak powszechnie wiadomo to w Stanach Zjednoczonych wykształcił się i utrwalił wizerunek self-made man’a, propagowano ideał rozwoju jednostki„od pucybuta do milionera”i fenomen american dream. Dlatego ponadprzeciętne umiejętności oraz wiedza stały się tam wymiernymi wartościami. W rezultacie, dziś nietuzinkowy umysł made in the USA w znakomitej większości skazany jest na sukces. Istotną rolę w wynajdywaniu osób, mających predyspozycje, by w przyszłości zostać wybitnymi uczonymi, pełni amerykański system szkolnictwa, notabene często krytykowany w Europie za niski poziom kształcenia. Mimo, że uczniowie na tle swoich europejskich kolegów wypadają bardzo słabo podczas sprawdzających wiedzę egzaminów, to właśnie tamtejszy system wykształcił wielu znakomitych naukowców.

Teberia 11/2014 37


NA OKŁADCE Nie bez znaczenia są tu liczne stypendia federalne i prywatne dla szczególnie uzdolnionych (np. Gates Millenium Scholars Program, Merit–based Scholarship). Jednak – co ważniejsze - system stypendialny w USA wychodzi naprzeciw zdolnym jednostkom z całego niemal świata. Dla wybitnie uzdolnionych w dziedzinie nauki, biznesu czy sztuki stworzona została nawet specjalna wiza - O-1. Dlatego właśnie, obecnie prawie każdy słynny wynalazca i szanowany uczony ma amerykańskie obywatelstwo, mimo że urodzili się poza USA, a pośród laureatów Nagrody Nobla do roku 2004 w dziedzinach takich jak fizyka, chemia, medycyna, najwięcej - aż 225, jest obywateli amerykańskich. Dla porównania Wielka Brytania, plasująca się na drugiej pozycji poszczycić się może 76 noblistami w tych dziedzinach. Widać zatem wyraźnie, że inne kraje pod tym względem dzieli od USA przepaść... Promowanie wybitnych umysłów wynika również z faktu, że rozwój nauki ściśle powiązany jest z rozwojem cywilizacyjnym oraz technologicznym.

Dlatego Amerykanie kładą nacisk na rozwój zainteresowań, talentów oraz umiejętności nawet u najmłodszych obywateli, wiedząc doskonale, że przyniesie to nie tylko satysfakcję, ale i przeliczalny i bardzo konkretny zysk.

Joanna Jurek

Jerzy Szuniewicz

Geniusz made in Poland

Ponieważ osoby o wyjątkowych zdolnościach rodzą się w każdej części świata – statystycznie oczywiste jest, że w Polsce również. I choć w ilości przyznanych Nagród Nobla z fizyki, chemii czy medycyny jesteśmy na razie daleko, daleko za USA – międzynarodowe sukcesy młodych polskich naukowców są coraz liczniejsze. Na początek warto przywołać postaci Joanny Jurek i Jerzego Szuniewicza - laureatów konkursu E(x)plory i festiwalu młodych naukowców Intel ISEF w Los Angeles. Joanna Jurek jest siedemnastolatką i zajmuje się… nanotechnologią w medycynie, a ściślej badaniem, jak nanomateriały mogą pomóc w transporcie leków wewnątrz organizmu. Jej badania skupiły się na doksorubicynie,

Teberia 11/2014 38


NA OKŁADCE stosowanej przy leczeniu nowotworów, której zadaniem jest zwalczać komórki - oczywiście głównie nowotworowe. Ale ponieważ doksorubicyna nie jest selektywna - niszczy wszystko wokół. Ideałem byłoby więc dostarczyć lek prosto do nowotworu. Dzięki pracy tej młodej badaczki dziś można już, korzystając z nanorurek, dostarczać lek wprost w miejsce objęte nowotworem i dopiero tam go uwalniać. Z kolei Jerzy Szuniewicz – rówieśnik Joanny - pracuje nad przesyłaniem informacji tak, by transfer był bezpieczny. W związku z tym opracował metodę, pozwalającą łatwiej wykorzystywać praktycznie tzw. splątanie fotonowe między innymi dzięki wykorzystaniu algorytmów genetycznych. O swojej pracy opowiada tak: - „Przyjrzałem się pojedynczym fotonom, które są ze sobą splątane. Jeśli określi się stan jednego z nich, to natychmiast pozna się też stan drugiego. I to niezależnie od odległości, w jakiej się znajduje. Połączenie między nimi jest szybsze niż prędkość światła. Dzięki temu możemy sprawdzić zdalnie, czy nikt nie ingerował w nasz klucz, który przy pomocy takich splątanych fotonów został zabezpieczony. Daje nam to całkowitą pewność, że transfer jest bezpieczny. Jednak proces zabezpieczania odbywa się bardzo wolno, głównie dlatego, że trudno jest zmusić pojedyncze fotony, by weszły do światłowodu, którym mają pokonać dużą odległość. I ja, w moim projekcie, skupiłem się właśnie na zwiększeniu wydajności tego wprowadzania elektronów do światłowodu. Wykorzystałem do tego algorytmy genetyczne i osiągnąłem potężny sukces.

Moja metoda jest o 250 procent lepsza od stosowanej powszechnie ręcznej optymalizacji...” Ale niezaprzeczalny talent Jerzego Szuniewicza, choć jest zjawiskiem wyjątkowym, to jednak nie odosobnionym. Kolejnym ciekawym przykładem nietuzinkowego umysłu jest także Kasia Chrapko - wszechstronnie uzdolniona 14-letnia gimnazjalistka z Niska na Podkarpaciu. Ta młoda osoba skonstruowała sprzęt, dzięki któremu można usłyszeć ludzkie organy. Użyła do tego znane już od lat wynalazki: oscyloskop, mikrofon i lekarski stetoskop. Urządzenie pozwala wychwycić falę dźwiękową wydawaną np. przez trzustkę czy wątrobę. – Każdy z tych organów pracuje na określonej częstotliwości. Jeśli jest chory, będzie wysyłał inny sygnał – wyjaśnia Kasia. Jak zaznacza, maszyna może go pobudzić do właściwej pracy i w ten sposób wspomagać leczenie. To dopiero pomysł i wstęp do wieloletnich badań. – Dla mnie to cel, bo marzę aby zostać w przyszłości lekarzem – opowiada Kasia Chrapko.

Teberia 11/2014 39

Kasia Chrapko


NA OKŁADCE Bartłomiej Błeszyński siedemnastoletni wynalazca ze Szczecina skonstruował sterowane sygnałami z mięśni szkieletowych mechaniczne ramię, wzmacniające siłę operatora. Tego rodzaju ramię mogłoby być częścią egzoszkieletu czyniącego ze zwykłego człowieka kogoś na kształt Iron Mana. O swoim wynalazku mówi po prostu: - Postanowiłem, że moje urządzenie będzie alternatywą dla urządzeń, które kosztują dziesiątki tysięcy złotych. Udało mi się skonstruować analogiczną rzecz, której koszt wynosi około 50 złotych. Ciekawym eksperymentem wykazali się Estera Jurczyk i Jakub Pal – uczniowie II LO w Słupsku – którzy zaprojektowali i zbudowali tanią i dostępną dla amatorów sondę stratosferyczną, wyposażoną w aparat cyfrowy. Sonda osiągnęła wysokość 26 kilometrów, cały czas robiąc zdjęcia, po czym na sygnał z ziemi kapsuła sondy z aparatem oddzieliła się i wylądowała na spadochronie. Już w trzy minuty później udało się ją odnaleźć. Autorzy planują dalsze badania.

Bartłomiej Błeszyński

Dominik Madej z Grabowa nad Pilicą – uczeń II LO w Warszawie - usprawnił reakcje karbonylowania aniliny. Dzięki zastosowaniu palladowego katalizatora udało się nie tylko znacznie obniżyć niezbędną do zajścia reakcji temperaturę oraz ciśnienie, ale także kilkakrotnie skrócić jej czas. Powstające aromatyczne moczniki mają szerokie zastosowanie w przemyśle chemicznym - na przykład do produkcji żywic syntetycznych i lekarstw. Z kolei Wrocław może poszczycić się nastoletnimi mistrzami matematyki na międzynarodowym poziomie. 19-letni Maciej Dulęba, wielokrotny uczestnik mistrzostw w Paryżu i ich tegoroczny zwycięzca, od najmłodszych lat przejawiał zdolności matematyczne, rozwiązując zadania na wyższym poziomie niż jego koledzy. Rodzice zapisali go także na szachy, by rozwijać u niego zdolność logicznego myślenia.18-letni Tomek Skalski w świat matematyki został wciągnięty przez rodziców. Obaj przyznają, że mają niezwykły talent. Podkreślają jednak, że połączyli go z wytrwałym samodoskonaleniem. Ale choć obaj mają na swoich kontach sukcesy krajowe i międzynarodowe, podkreślają, że zwycięstwo nie jest najważniejsze. Obaj krzywią się na pytanie, czy nazwaliby siebie geniuszami. Kreatywność młodych ludzi przejawia się w naprawdę różnych, czasem zupełnie niezwykłych, aspektach. Joanna Olszewska z Korzybia i Adrianna Wąsińska ze Słupska opracowały... tzw. „torbę bezpieczeństwa” – Lucidus saccus v.1.2 - która wyposażona jest w - ładowaną energią słoneczną z zewnętrznej baterii -

Teberia 11/2014 40


NA OKŁADCE latarkę oświetlającą wnętrze, lokalizator GPS, alarm przeciwkradzieżowy oraz kieszonkę - klatkę Faradaya, chroniącą zbliżeniowe karty kredytowe czy paszporty biometryczne. Dzięki zaczepom z samozwijaczami maleje ryzyko zagubienia drobnych przedmiotów. Podczas przeprowadzonego w macierzystym liceum oraz na ulicy sondażu torebka spotkała się z dobrym przyjęciem. Podobnie oprzyrządowaną, choć większą i mniej kolorową torbę proponują także mężczyznom. Równie egzotyczną, ale całkiem odmienną problematyką zajmował się Andrzej Żak z Warszawy, finalista Konkursu Prac Młodych Naukowców UE (EUCYS 2014). To prestiżowy i bardzo trudny konkurs organizowany przez Komisję Europejską dla uczniów, którzy zajmują się nauką naprawdę na poważnie. Ten młody badacz zajmował się wpływem języka polskiego na - zagrożony wymarciem – zachodniogermański etnolekt „wymysioeryś” - czyli tzw. język wilamowski, używany w jedynej miejscowości na świecie - w Wilamowicach - przez około 50 osób. Po II wojnie zakazano posługiwania się tym językiem, co doprowadziło do przerwania przekazu międzypokoleniowego. Dziś Andrzej Żak, dzięki swojej pracy, usiłuje odkryć ten etnolekt na nowo. W zacnym gronie młodych polskich geniuszy i wynalazców nie może zabraknąć muzyka. To dwunastoletni dziś Igor Falecki, który zasłynął już jako czteroletni genialny perkusista. Wystąpił w wielu telewizjach świata – m.in. w CNN, ABC, CBS, MTV, czy CANAL+, obecny jest także w mediach internetowych, dzięki

czemu jego talent mogło podziwiać dotychczas ok. 200 milionów ludzi na całym świecie. Igor zdobył także uznanie środowiska perkusistów. Jego popularność zaowocowała kontraktami z producentami sprzętu muzycznego, a jedna z firm wydała limitowaną wersję pałek do perkusji z autografem Igora. W latach 2006 - 2008 czytelnicy magazynu „Top Drummer” wybierali go Perkusistą Roku w kategorii Nowa Nadzieja. Miarą sukcesów polskich nastolatków są oczywiście międzynarodowe olimpiady, w których udział biorą reprezentacje z całego świata. W tym roku jeden z Polaków okazał się w swojej dyscyplinie najlepszym z najlepszych. Był to Miłosz Mazurkiewicz-Dubieński, który nie miał sobie równych w olimpiadzie z lingwistyki matematycznej (dział językoznawstwa, który do swoich badań wykorzystuje metody matematyczne). Inni uczestnicy międzynarodowych olimpiad też dają powody do dumy w medalowej klasyfikacji wszech czasów młodzi Polacy znajdują się obecnie

Teberia 11/2014 41

Igor Falecki


NA OKŁADCE w ścisłej czołówce - w chemii zajmują już piąte miejsce na świecie, a w informatyce znajdują się w pierwszej czwórce - tuż za plecami Chin, Rosji i USA. Wszystko to brzmi i wygląda świetnie genialny umysł, ciekawe pomysły, pasja i zaangażowanie. Co łączy ich wszystkich? Często indywidualny tok nauczania, czasem opieka fundacji... A co na to polska szkoła? Czy system edukacyjny jest gotowy dziś poprowadzić tych utalentowanych młodych ludzi, czy też zdani są na samych siebie?

Szkoła made in Poland

Już kilkadziesiąt lat temu swoją opinię na temat skuteczności edukacji wygłosił Albert Camus, twierdząc że „szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje”. Mamy XXI wiek, a to samo można powiedzieć o systemie szkolnictwa w Polsce. Trafnie ujęła to prof. dr hab Dorota Klus-Stańska – specjalistka, zajmująca się badaniem procesów i mechanizmów kształcenia w szkołach podstawowych oraz generowanych przez nie barier w rozwoju uczniów - “szkoła jest skansenem, nie tylko nie zapewniającym nabywania kompetencji do radzenia sobie we współczesności, a wręcz pielęgnującym kompetencje bezużyteczne, autodestrukcyjne wobec jednostki i społeczeństwa.” Istotnie, obecny system edukacji powstał na potrzeby gospodarki industrialnej ubiegłych wieków i zdaje się zupełnie nie zauważać, że świat zmienił się diametralnie i to na wielu płaszczyznach. Michał Pasterski – znany trener rozwoju osobistego – wskazu-

je liczne błędy w założeniach systemu szkolnictwa, powielane przez kolejne pokolenia pedagogów. Jednym z nich jest niszczenie kreatywności młodego człowieka. Działania te przejawiają się między innymi w odbieraniu uczniom prawa do popełniania błędów, w myśl zasady – kto popełnia błędy jest złym uczniem, podczas gdy to właśnie błądzenie jest głównym motorem odkrywania świata. Tymczasem piętnowanie błędów – według Pasterskiego - paraliżuje dzieci przed jakimkolwiek działaniem. Wiąże się z tym oczywiście system oceniania. Staje się ono celem samym w sobie, ucząc dzieci nie współpracy, lecz rywalizacji między sobą. Uczeń wie zatem, że nie może popełniać błędów, bo zostanie źle oceniony. Dlatego, zamiast samodzielnie myśleć, stara się spełniać oczekiwania innych. Najlepszym przykładem jest matura, podczas której uczeń musi idealnie wpasować się w określony klucz, który określa jaka interpretacja zadania jest prawidłowa, a jaka nie. Twórcze pomysły uczniów są więc krytykowane przez nauczycieli, którzy - w sporej większości – sami od dawna tkwią bezpiecznie w ścisłych schematach. Co oczywiste - takie podejście upośledza umiejętność poszukiwania kreatywnych i oryginalnych rozwiązań, zabija innowacyjność i zdolność do twórczego rozwiązywania codziennych problemów. Zresztą głosy, że polski system edukacji wymaga gruntownej reformy, jeśli nie rewolucji, słychać już od dawna. O tym, że dzieci faszeruje się zbyt dużą

Teberia 11/2014 42


NA OKŁADCE dawką zupełnie niepotrzebnej wiedzy, nieprzydatnymi regułkami, że kanon lektur szkolnych jest nudny i przestarzały, a matematyka za trudna, słyszymy od dekad. Co zabawne - nie brakuje też głosów, że kiedyś to były prawdziwe wymagania, a teraz programy nauczania równa się w dół i dostosowuje do najsłabszych, a absolwenci i maturzyści wychodzą ze szkoły niedouczeni. Faktem jest, że szkoła pomija kompetencje, które przyszłym dorosłym będą niezbędne do funkcjonowania we współczesnym świecie. Zdaniem Michała Pasterskiego, w obrębie nauczania powinny znaleźć się takie przedmioty jak : inteligencja emocjonalna, inteligencja finansowa, budowanie relacji i związków, komunikacja międzyludzka, przedsiębiorczość, rozwiązywanie problemów, dbanie o ciało, dbanie o zdrowie, medytacja, planowanie przyszłości, zarządzanie czasem i wiele, wiele innych. Być może to słuszna koncepcja, ale trudno poprzeć się wrażeniu, że i w tej propozycji wciąż nie ma miejsca na odkrywanie i szlifowanie przez system wyjątkowych talentów. Bo, co warto zauważyć przede wszystkim, współczesna szkoła zdaje się nie dostrzegać, że każde dziecko – podobnie jak dorosły - ma swój własny sposób uczenia się, rozumienia świata, zapamiętywania informacji, a w związku z tym każdy uczeń powinien mieć indywidualną ścieżkę rozwoju, zaprojektowaną tak, aby pozwalała ona rozwijać talenty i najważniejsze umiejętności. Ale zmiana systemu – o ile w ogóle jest możliwa – jest działaniem żmudnym i długotrwałym. Tymczasem wybitne

jednostki funkcjonują obok nas - tu i teraz. Czy w kraju nad Wisłą mają szansę być jak Doogie Howser? Według prof. Krzysztofa Diksa z Uniwersytetu Warszawskiego, to państwo powinno zwracać szczególną uwagę na najzdolniejszych olimpijczyków, bo jego zdaniem to właśnie oni będą odpowiadać za budowanie polskiej przyszłości. Świetnie powiedziane. Ale doświadczenie uczy, że zwrot ‘państwo powinno...’, często pozostaje po prostu semantycznie pusty. Zwłaszcza, że choć Ustawa o szkolnictwie przedszkolnym przewiduje kilka rozwiązań dla uzdolnionych uczniów (konkursy i olimpiady, indywidualny tok nauczania i indywidualny program nauczania), z tych rozwiązań korzysta bardzo mało osób, głównie dlatego, że nie ma o nich żadnej szerszej informacji. Miast liczyć na owo „państwo” warto przyjrzeć się działalności instytucji powołanych do opieki nad wybitnymi jednostkami. Do takich należy bez wątpienia Stowarzyszenie Mensa Polska, które zainicjowało ogólnopolski program „Zdolne dzieci w szkole”. Alina Rybałtowska – członkini Mensa Polska i koordynatorka tego programu opowiada, że obejmuje on trzy działania. Pierwszym, najbardziej rozwijanym, jest „Akademia Mensy”. Są to zajęcia dla dzieci w piątej klasie szkoły podstawowej. Ten wiek został wybrany ze względu na to, że 80% zdolności ludzi kształtuje się do 12. roku życia. „Akademia Mensy” to cykl ponad 10 zajęć z różnych dziedzin, nie tylko nauki, ale także rozwoju osobistego. Mają one na celu przede wszystkim poszerza-

Teberia 11/2014 43


NA OKŁADCE nie horyzontów i rozwijanie intelektu, więc skupiają się głównie na inteligencji, a nie na rozwijaniu konkretnych zainteresowań czy wspieraniu uczniów, którzy się dobrze uczą. Drugim działaniem jest wsparcie nauczycieli, polegające na dostarczeniu prostych i efektywnych rozwiązań, które można stosować na lekcji, bez względu na przedmiot czy poziom nauczania. Trzecim działaniem jest prowadzenie strony internetowej, która w przyszłości ma zostać centrum wiedzy o inteligencji i zdolnych dzieciach. Są tam artykuły i książki o zdolnych dzieciach oraz instytucje, które zajmują się dofinansowywaniem i wspieraniem różnych zdolności na poziomach regionalnym i ogólnopolskim. Program Mensy obejmuje także dzieci, które niekoniecznie osiągają bardzo dobre wyniki w nauce, ale w jakiś sposób wyróżniają się konkretnymi cechami. Program działa, pracują również liczne fundacje, spośród których warto wymienić chociażby Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci – działający od ponad 30 lat. Jego hasłem jest przewrotne „Najlepiej pomagać najlepszym!” Przez program przeszło ponad 5000 młodych utalentowanych Polaków, dziś znakomitych naukowców, lekarzy, malarzy, muzyków, pisarzy, poetów. Jego podopiecznymi są także niektórzy bohaterowie niniejszego artykułu. Program pomocy wybitnie zdolnym to całoroczny cykl bezpłatnych zajęć z różnych dziedzin i różnorakie dodatkowe formy pomocy merytorycznej. To zarówno dostęp do laboratorium, jak i pieniądze w postaci grantu, ale przede

wszystkim możliwość dostania się do grupy badawczej i pracować pod nadzorem specjalisty.

Primum non nocere

Bo prawda jest taka, że w dzisiejszym świecie nawet geniusz niewiele wskóra sam. Jan Gmurczyk - ekonomista, analityk Instytutu Obywatelskiego – wskazuje, że gospodarka innowacyjna to mechanizm nadzwyczaj złożony, a wysoki poziom kapitału ludzkiego to tylko jeden element skomplikowanej układanki. Ważnym spoiwem jest kapitał społeczny, którego w Polsce brakuje. Można spytać, czy w polskich szkołach kształtuje się w zadowalającym stopniu umiejętność współpracy? Bo przecież stworzenie innowacyjnego produktu wymaga połączonego wysiłku wielu osób – inżynierów, marketingowców, menedżerów, logistyków, specjalistów od promocji. Ważnym problemem jest także to, na ile polska gospodarka jest w ogóle gotowa, by stworzyć miejsca pracy dla osób utalentowanych lub dobrze wykształconych. Skala emigracji młodzieży pośrednio sugeruje, że nie wszyscy mogą znaleźć w Polsce przestrzeń, która odpowiadałaby ich ambicjom lub umiejętnościom. Tymczasem w erze gospodarki opartej na wiedzy oraz w świetle zmian demograficznych, każda decyzja o wyjeździe na stałe jest dla kraju niepowetowaną stratą. Nasi młodzi geniusze nie mają co do tego złudzeń, ale ich odpowiedzi na pytanie o wybór miejsca studiów i przyszłej pracy wcale nie są jednoznaczne.

Teberia 11/2014 44


NA OKŁADCE Joanna Jurek myśli co prawda o wyjeździe do Szkocji, gdzie znalazła kierunek biomedical science - studia medyczne, ale ustawione pod kątem badań klinicznych. Ale rozważa także Warszawę lub Kraków. Jak twierdzi – „wybór będzie trudny. Dla mnie to nie jest kwestia prestiżu miejsca, tylko tego, czego się mogę nauczyć. Jeśli ktoś od dawna myśli o wyjeździe - wyjdzie. Ale w Polsce już otwiera się instytuty, które są lepsze niż te w Stanach. Więc bez problemu można tu zostać i pracować”. Z kolei Jerzy Szuniewicz swój wybór uzależnia od kierunku studiów. „Medycyna jest tu jedną z najlepszych na świecie. Ale w mojej dziedzinie w innych krajach, na przykład w Niemczech i USA, są lepsze metody kształcenia. Większy nacisk kładzie się praktyczną stronę uczenia, jeszcze w czasie studiów można mieć konkretne wyniki naukowe. Więc nie wiem, jak będzie”. Ale zaraz dodaje „Dziś nauka nie jest lokalna. Nie odbywa się w jednym kraju. Wszystko działa wspólnie, mogę zacząć badania na jednym kontynencie i kontynuować na innym. A potem wrócić tam, gdzie zacząłem”. Co zatem zrobić, aby rzeczywiście było do czego wracać? Co zrobić, by nie trzeba było wyjeżdżać? Konieczne wydają się reformy zmierzające do większego uwolnienia potencjału obywateli – ich kreatywności, przedsiębiorczości, umiejętności wspólnego działania itp.

Trudno o lepszą zachętę do podobnych działań niż znakomite wyniki polskich uczniów na tle zagranicznych rówieśników. Jaka powinna być więc rola szkoły? Alina Rybałtowska z Mensy Polska, podkreśla że szkoła nie tyle powinna pomagać, co nie przeszkadzać. Niestandardowe zachowania dziecka, które realizuje coś ponad program nauczania albo zadaje dużo pytań, są odbierane jako nieposłuszeństwo, podważanie autorytetu oraz zaburzanie biegu lekcji. Nauczyciele błędnie uważają, że niepedagogiczne byłoby, gdyby jakiś uczeń był traktowany inaczej niż pozostali. Ale prawda jest taka, że jesteśmy różni i niwelowanie tych różnic jest krzywdzeniem. Zatem należy postulować, aby wymagania względem uczniów uzdolnionych były adekwatne do ich możliwości oraz nie powstrzymywały ich twórczego potencjału. Czy to wystarczy? Z pewnością nie za szkodzi. Ale każdy sukces wymaga dużych nakładów pracy własnej, odwagi, uporu i wielu, wielu cech, które warunkują powodzenie nie tylko rozwoju geniuszu, ale każdego przedsięwzięcia. Jeszcze do niedawna pokutowało powiedzenie „siedź w kącie, a znajdą cię.” To właśnie postawa, przez którą oczekujemy, że to szkoła czy system edukacji, ma obowiązek wyłowić talent i wesprzeć dalszy rozwój. Pewnie tak jest. Ale gdyby nie odwaga i upór, z którymi bohaterowie naszego artykułu walczyli o swoje,

Teberia 11/2014 45


NA OKŁADCE nic by nie osiągnęli. Dla Joanny Jurek poszukiwania na własną rękę były podstawą. „Kiedy szukałam recenzji tego, co robię i pomocy u naukowców z zagranicy, potrafiłam wysłać codziennie ponad 20 e-maili do ludzi, których kompletnie nie znałam, ale których profil naukowy odpowiadał moim badaniom. Na drugi dzień zdarzało się, że miałam jedną lub dwie odpowiedzi i byłam bardzo szczęśliwa, bo nie zawsze ktokolwiek odpowiadał. A ci, którzy to zrobili, byli często bardzo zaskoczeni - pracują po 20 czy 30 lat w tym zawodzie i po raz pierwszy zdarzyło się im, by ktoś taki do nich napisał. Czyli trzeba dużo pomysłowości i tego, by zamiast widzieć problemy dostrzegać okazje” - podsumowuje. A szkoła? No cóż – „Nigdy nie pozwoliłem mojej szkole stanąć na drodze mojej edukacji” powiedział Mark Twain. I – między nami mówiąc - bardzo dobrze na tym wyszedł.

Dominika Bara

*

Gimby nie znajo – hasło popularnych memów internetowych, sugerujące, że gimnazjaliści (gimby) są zbyt młodzi, by móc o czymś wiedzieć lub czegoś doświadczyć. Źródła: http://nauka.newsweek.pl; http://www.mojestany.pl; http://weekend.gazeta.pl; http://michalpasterski.pl/ Teberia 11/2014 46


PREZENTACJE

KGHM stawia na

niezależność energetyczną

Oddane do użytku bloki gazowo-parowe w Polkowicach i Głogowie pozwolą KGHM na zabezpieczenie około 25% zapotrzebowania na energię elektryczną. Działania te pozwolą na stopniowe uniezależnianie się od rosnących na rynku cen energii elektrycznej oraz zapewnienie gwarancji dostaw.

W

poniedziałek, 3 listopada 2014, nastąpiło oficjalne uruchomienie produkcji energii elektrycznej i ciepła w wysokosprawnej kogeneracji w blokach gazowo-parowych w Polkowicach i Głogowie. Praca bloków pokryje około jednej czwartej zapotrzebowania KGHM na energię elektryczną i pozwoli zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych do atmosfery o 40 proc. w stosunku do emisji z konwencjonal-

nych źródeł opalanych węglem. Bliźniacze bloki w Polkowicach i Głogowie opalane są gazem ziemnym zaazotowanym, pochodzącym z lokalnego złoża w Kościanie. Blok w Polkowicach będzie produkował około 300 tys. MWh energii elektrycznej i około 1 mln GJ ciepła rocznie, natomiast blok w Głogowie – około 250 tys. MWh energii elektrycznej i około 800 tys. GJ ciepła. Bloki pracują w wysokosprawnej kogeneracji, co ozna-

Teberia 11/2014 47


PREZENTACJE

cza, że energia elektryczna i ciepło wytwarzane są w ramach jednego procesu technologicznego. Pozwala to znacząco zmniejszyć zużycie paliw, a tym samym obniżyć koszty pozyskania energii oraz ograniczyć oddziaływanie na środowisko naturalne. – Produkcja energii elektrycznej na własne potrzeby jest z punktu widzenia KGHM jednym z kluczowych priorytetów biznesowych. Rocznie KGHM zużywa ok. 2,5 TWh energii elektrycznej, co stanowi 2 proc. zapotrzebowania Polski na energię. Naszym celem jest zabezpieczenie dostaw energii elektrycznej z własnej produkcji dla głównego ciągu technologicznego KGHM. Produkcja energii z własnych źródeł pozwala ograniczyć koszty jej pozyskania m.in. poprzez dywersyfikację dostaw, a tym samym częściowo uniezależnić się od cen rynkowych energii. Co ważne, przyjęty przez KGHM kierunek działań w obszarze energetycznym wspiera realizację celów polskiej polityki energetycznej – powiedział Herbert Wirth, prezes KGHM.

Bloki w Polkowicach i Głogowie to kolejne elektrociepłownie KGHM podłączone do systemu ciepłowniczego Energetyka Sp. z o.o. Ciepło wytwarzane w należących do Energetyki elektrociepłowniach Lubin, Polkowice, Głogów i Legnica ma łączną osiągalną moc 559,4 MWt, zaś energia elektryczna ma łączną zainstalowaną moc 100,3 MWe. Nowe bloki gazowo-parowe zwiększą moc cieplną Energetyki o ponad 7 proc., zaś moc elektryczną – aż o 42 proc. Wytworzone w nich ciepło będzie zużywane zarówno na potrzeby KGHM, jak i komunalnych systemów ciepłowniczych Polkowic, Lubina i Głogo-wa. Oba bloki zwiększą także bezpieczeństwo systemów energetycznych oddziałów ZG Polkowice-Sieroszowice, ZG Rudna oraz HM Głogów poprzez zapewnienie możliwości zasilania wyspowego. W przypadku przerwy w dostawach energii z Krajowego Systemu Energetycznego, KGHM będzie mógł samodzielnie uruchomić własne zasilanie. – Ta inwestycja to nie tylko dywersyfikacja działalności spółki, ale

Teberia 11/2014 48


PREZENTACJE

przede wszystkim podniesienie jej bezpieczeństwa. Możliwość wykorzystania elektrociepłowni jako awaryjnego źródła zasilania dla obiektów podstawowych KGHM jest nie do przecenienia z punktu widzenia bezpieczeństwa górników i podtrzymania pracy głównych procesów technologicznych. Jednak oprócz korzyści dla spółki i jej pracowników nowe bloki wpisują się także w działalność państwa jako gwaranta bezpieczeństwa energetycznego kraju. Dzieje się tak dzięki zastosowaniu rodzimego paliwa gazowego, co przekłada się na tak ważną dla Polski dywersyfikację struktury wytwarzania energii finalnej – powiedział Włodzimierz Karpiński, Minister Skarbu Państwa. Energetyka Sp. z.o.o. pełni funkcję operatora bloków należących do KGHM. Spółka, będąca częścią Grupy Kapitałowej KGHM Polska Miedź S.A., jest jednym z największych przedsiębiorstw ciepłowniczych na Dolnym Śląsku. Zajmuje się produkcją, przesyłem oraz dystrybucją ciepła i energii elektrycznej; produkuje również oraz dystrybuuje wodę pitną i przemysłową, odprowadza i oczyszcza ścieki, unieszkodliwia odpady oraz uprawia rośliny energetyczne. Energetyka obejmuje swoim zasięgiem duże miasta,

takie jak Legnica, Lubin, Głogów i Polkowice, a także gminy Rudna, Warta Bolesławiecka, Złotoryja, Chocianów, Jerzmanowa i Żukowice. – Nasza spółka zaopatruje w media energetyczne oraz zarządza gospodarką wodno-ściekową KGHM. Zabezpiecza także potrzeby ciepłownicze większej części regionu Zagłębia Miedziowego. Każdego dnia z naszych usług korzystają tysiące odbiorców biznesowych, indywidualnych oraz instytucjonalnych. Włączenie nowych bloków do systemu ciepłowniczego Energetyki jest potwierdzeniem naszych wysokich kompetencji w produkcji energii i zaufania w partnerskiej współpracy z KGHM – powiedział Adam Witek, prezes Energetyki. Generalnym wykonawcą bloków było Konsorcjum firm Energoinstal S.A. i Elektrobudowa S.A. Każdy blok składa się z dwóch turbozespołów gazowych, dwóch kotłów odzyskowych oraz turbozespołu parowego wykorzystującego energię cieplną w parze do wytworzenia energii elektrycznej. Nakłady poniesione przez KGHM na budowę bloków, wraz z konieczną modernizacją infrastruktury oddziałów, wyniosły 523 mln zł. Zwrot z inwestycji dla tego typu instalacji jest wspierany przez gwarantowany do roku 2018 system wsparcia skierowany do podmiotów wytwarzających energię elektryczną w wysoko-sprawnej kogeneracji spalających paliwa gazowe.

Teberia 11/2014 49

źródło: KGHM



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.