Teberia 22

Page 1

Nanotechnologia. Nie ma i jest

Z korporacji do startupu

Inteligentny pomiar energii

NUMER 3 (22) MARZEC 2013

NAUKA / TECHNOLOGIE / GOSPODARKA / CZŁOWIEK

UCIECZKA W PRZYSZŁOŚĆ



Spis treści: 4 NA CZASIE 6 KREATYWNI 8 NA CZASIE 10 NA CZASIE 12 NA CZASIE 13 START UP 14 TECHNOLOGIE 16 KREATYWNI 18 NA CZASIE 20 TRENDY 24 NA CZASIE 27 NA OKŁADCE 28 PLUS/MINUS 36 PREZENTACJE 40 EDYTORIAL

Wizje mało optymistyczne Polscy konstruktorzy TapBoarders jadą do Petersburga Krótszy żywot ciasteczek Rozpoczęło się testowanie Hyperion – następca Magmy2 4 polskie aplikacje, na które warto czekać Alternatywa dla Androida?

* Skąd ta nazwa –

…Otóż gdy pojawił się gotowy projekt witryny – portalu niestety nie było nazwy. Sugestie i nazwy sugerujące jednoznaczny związek ze Szkołą Eksploatacji Podziemnej typu novasep zostały odrzucone i w pierwszej chwili sięgnąłem do czasów starożytnych, a więc bóstw ziemi, podziemi i tak pojawiła się nazwa Geberia, bo bóg ziemi w starożytnym Egipcie to Geb. Pierwsza myśl to Geberia, ale pamiętałem o zaleceniach Ala i Laury Ries, autorów znakomitej książeczki „Triumf i klęska dot.comów”, którzy piszą w niej, że w dobie Internetu nazwa strony internetowej to sprawa życia i śmierci strony. I dalej piszą „nie mamy żadnych wątpliwości, co do tego, że oryginalna i niepowtarzalna nazwa przysłuży się witrynie znacznie lepiej niż jakieś ogólnikowe hasło”. Po kilku dniach zacząłem przeglądać wspaniała książkę Paula Johnsona „Cywilizacja starożytnego Egiptu”, gdzie spotkałem wiele informacji o starożytnych Tebach (obecnie Karnak i Luksor) jako jednej z największych koncentracji zabytków w Egipcie, a być może na świecie. Skoro w naszym portalu ma być skoncentrowana tak duża ilośćwiedzy i to nie tylko górniczej, to czemu nie teberia. Jerzy Kicki Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Szkoły Eksploatacji Podziemnej Portal teberia.pl został utworzony pod koniec 2003 roku przez grupę entuzjastów skupionych wokół Szkoły Eksploatacji Pod-ziemnej jako portal tematyczny traktujący o szeroko rozumianej branży surowców mineralnych w kraju i za granicą. Magazyn ,,te-beria” nawiązuje do tradycji i popularności portalu internetowego teberia.pl, portalu, który będzie zmieniał swoje oblicze i stawał się portalem wiedzy nie tylko górniczej, ale wiedzy o otaczającym nas świecie.

Wydawca:

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie

Jerzy KICKI

Prezes Fundacji dla AGH

Artur DYCZKO

Dyrektor działu wydawniczo-kongresowego Fundacji dla AGH Dyrektor Zarządzający Projektu Teberia

Jacek SROKOWSKI Redaktor naczelny

jsrokowski@teberia.pl

Muzyczna cewka Tesli Inteligentne opomiarowanie energii

Małgorzata BOKSA reklama@teberia.pl

Studio graficzne:

Tomasz CHAMIGA tchamiga@teberia.pl

Adres redakcji:

Z korporacji do startupu

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, pawilon C1 p. 322 Aal. Mickiewicza 30, 30-059 Krakówtel. (012) 617 - 46 - 04, fax. (012) 617 - 46 - 05, e-mail: redakcja@teberia.pl, www.teberia.pl” www.teberia.pl

Biomateriał na medal

f-agh@agh.edu.pl, www.fundacja.agh.edu.pl NIP: 677-228-96-47, REGON: 120471040, KRS: 0000280790

Tabletem muchy nie zabijesz Nanotechnologia. Nie ma i jest Wydobycie pod kontrolą

Biuro reklamy:

Konto Fundacji:

Bank PEKAO SA, ul. Kazimierza Wielkiego 75, 30-474 Kraków, nr rachunku: 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 SWIFT: PKO PPLPWIBAN; PL 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. © Copyright Fundacja dla AGH Wszelkie prawa zastrzeżone.Żaden fragment niniejszego wydania nie może być wykorzystywany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.


EDY TORIAL >>

Wizje mało optymistyczne

N

ajbardziej oklepany temat szkolnych wypracowań, zadawany systematycznie przez nauczycieli, dotyczy wyglądu przyszłego świata? Jak będzie wyglądał za kilkadziesiąt, 100, a nawet 1000 lat? Sam pamiętam, że będąc uczniem 3 klasy szkoły podstawowej (był to początek lat 80.) pisałem wypracowanie na temat swojej wizji świata w 2000 r. W topornej i szarej rzeczywistości PRL -u temat był sympatyczną odskocznią. Nie wnikając w kwestie polityczne, bo cóż też dzieciak miał na ten temat wiedzieć, snuło się wizje świata futurystycznego, bo też wizja Millenium była czymś niewyobrażalnie odległym. Spoglądając wstecz trudno nie dostrzec wielu przeobrażeń, jakie zaszły w naszym życiu w ciągu tych kilkudziesięciu już lat, ale też – powiedzmy sobie to uczciwie – wiele dziedzin naszego życia, żywcem przypomina obrazki minionej epoki. Wystarczy choćby przejechać się starym składem kolejowym czy autobusem transportu miejskiego, gdzie stare, wysłużone Ikarusy wciąż stanowią podstawę komunikacji publicznej. Najbardziej zadziwiające jest jednak to, że w Polsce żyją wciąż ludzie pozbawieni energii elektrycznej. Od 30 lat rodzina Stolarczyków mieszkająca na wsi świętokrzyskiej nie może doprosić się, by ich domostwo zostało przyłączone do sieci energetycznej. Jak więc Stolarczykowie radzą sobie bez prądu w XXI wieku, gdy energia elektryczna jest podstawowym medium, bez której trudno jest normalnie funkcjonować nawet przez kilka godzin, gdy jej zabraknie? „Dom i stodołę wybudowaliśmy przy pomocy motoru spalinowego, zwanego potocznie „esem”. Światło mamy z lampy naftowej. Mamy też agregat prądotwórczy na olej napędowy, który wypożyczyła nam gmina Krasocin. Przyzwyczailiśmy się do tej sytuacji. Rano

nie odpalamy agregatu w ogóle, tylko w godzinach popołudniowych, kiedy dzieci odrabiają lekcje i potrzebują skorzystać z Internetu. Później wyłączamy agregat i siedzimy przy lampach naftowych. Wodę do mycia grzejemy na piecu bądź na gazie. Telewizor rzadko się ogląda – tylko wtedy, jak chodzi agregat. Nie mamy lodówki, jedzenie kupuję codziennie i na bieżąco się konsumuje – opowiada na łamach prasy pani Gabriela matka czwórki dzieci”. O tym , że na świecie bez prądu musi się obejść blisko 1,6 mld ludzi (szczególnie jest to dotkliwe w Afryce) wiemy doskonale, ale w Polsce, kraju leżącym w środku Europy rzecz wydaje się niesłychana. Otoczeni wieloma nowoczesnymi gadżetami technologicznymi zapominamy, że nasza przyszłość oparta jest na bardzo kruchych fundamentach, bo niewątpliwie fundamentem naszej cywilizacji jest energia elektryczna. Według wyliczeń ekspertów poziom dekapitalizacji technicznej polskich elektrowni wynosi już 73 proc. Ponad 40 proc. bloków pracuje od ponad 40 lat. Wśród nich zdarzają się takie – ok. 15 proc. – których wiek przekroczył już 50 lat! Czyli powinny być już dawno zatrzymane i odłączone od sieci. Ale nadal pracują. Na dodatek stan sieci energetycznych w Polsce jest przedzawałowy. Mając tę świadomość trudno dziś snuć wizję Polski za kilkadziesiąt, w której dominowałby optymizm. Dominika Bara pisząc (na dalszych stronach) o wyobrażeń ludzi na temat przyszłości m.in.: „Wizje przyszłości nigdy nie były oparte na tak racjonalnych przesłankach, jak te, snute dzisiaj”.

Jacek Srokowski zapraszamy do dyskusji napisz do nas

4

Teberia 22/2013


Teberia 22/2013

5


NA C Z A SIE >>

Polscy konstruktorzy

najlepsi w RobotChallenge

W

najważniejszych europejskich zawodach robotów po raz trzeci z rzędu triumfowali Polacy. Nasi konstruktorzy zdobyli aż dziesięć medali: cztery złote, trzy srebrne i trzy brązowe. Drugie miejsce w klasyfikacji – z sześcioma medalami – zajęli Rosjanie. W wiedeńskich zawodach – uznawanych za największe i najbardziej prestiżowe w Europie – startują mobilne, samodzielne, własnoręcznie skonstruowane roboty. Mistrzostwa RobotChallenge organizowane są od 2004 roku. Wystartowało w nich już ponad tysiąc robotów z 31 państw. W tegorocznej, dziesiątej edycji, która odbywała się 23 i 24 marca, wzięło udział kilkuset uczestników z 20 krajów. Zawodnicy z Polski zaprezentowali podczas zawodów 60 robotów. W tegorocznych zawodach konstruktorzy robotów mogli rywalizować w 15 różnych konkurencjach. Aż trzy medale (złoty, srebrny i brązowy) Polacy zdobyli w kategorii Mini Sumo. Sukcesem zakończyła się także konkurencja Humanoid Sumo, w której polscy zawodnicy zajęli pierwsze i drugie miejsce. Ponadto konstruktorzy z Polski wywalczyli złoty i brązowy medal w kategorii Line Follower, złoty medal w konkurencji Air Race Autonomous, srebrny w kategorii Freestyle oraz brązowy w Puck Collect. Szczegółowe wyniki zawodów dostępne są na stronie: http://www.robotchallenge.org/results/.

Jacek Srokowski zapraszamy do dyskusji napisz do nas

6

Teberia 22/2013


Teberia 22/2013

7


KRE AT Y WNI >>

Poznaliśmy zwycięzców polskiego finału Imagine Cup 2013

TapBoarders jadą do Petersburga „T

eraz czas na marzenia!”. Pod takim hasłem rozegrały się krajowe finały konkursu Imagine Cup 2013. Zwycięzcą rywalizacji została drużyna TapBoarders z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Zespół będzie reprezentował Polskę na światowych finałach Imagine Cup 2013. Imagine Cup organizowany przez firmę Microsoft to największy na świecie konkurs technologiczny dla studentów. W tym roku drużyny walczą o nagrody w trzech głównych dziedzinach: „Projekty Społeczne”, „Gry”, „Innowacje”. W krajowych finałach 11. edycji konkursu wybrano drużynę narodową, która reprezentuje Polskę w finałach światowych w Petersburgu (Rosja). „Konkurs wymaga od studentów poszukania problemów w środowisku wokół nich. W odpowiedzi na problem, który znaleźli, przygotować mają aplikację na PC, tablet, czy telefon komórkowy, która ten problem rozwiąże” - wyjaśnia PAP Tadeusz Golonka, przewodniczący jury. Tytuł drużyny narodowej trafił w tym roku do zespołu TapBoarders z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, który startował w kategorii „Innowacje”. Projekt zwycięzców – platforma Multiboard umożliwia korzystanie z gier planszowych... w wersji elektronicznej. Multiboard umożliwia połączenie ułożonych obok siebie kilku mobilnych urządzeń typu smartfon czy tablet, które mogą stworzyć wspólne środowisko dla gier. Za pomocą Multiboardu można grać zarówno w gry już istniejące na rynku, jak i w gry jakich do tej pory jeszcze nie było. System otwiera więc przed wielbicielami gier zupełnie nowe możliwości. 8

Teberia 22/2013

W skład zwycięskiej drużyny weszli Tadeusz Makuch, Aleksandra Olejniczak, Stefania Tempłowicz oraz Bartosz Matuszewski, a mentorem zespołu był Zbigniew Paszkiewicz. Jako najlepsze rozwiązanie w kategorii „Projekty Społeczne” wybrano projekt Smart Farm - system zarządzania przedsiębiorstwem rolniczym. Dzięki Smart Farm można zmniejszyć koszty produkcji żywności. Aplikacja zainstalowana w telefonie komórkowym alarmuje rolnika, kiedy podczas prac na polu zjedzie on z wyznaczonej wcześniej trasy. Aplikacja oszczędzać może czas farmera i zmniejsza koszty zużycia paliwa. W kategorii „Gry” najlepszy okazała się gra „Idea” zaprojektowana przez zespół „Ad Infinitum” z Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. System pozwala graczom zwalczać fobie i lęki. System wiąże ze sobą komputer, konsolę Xbox, sensor kontroli ruchu Kinect, platformę internetową oraz tzw. usługi w chmurze. Gra ma za zadanie zmniejszyć poziom stresu i wprawić gracza w dobry nastrój, a przez to usunąć źródło fobii. Użytkownicy w lepszy nastrój wprawiani są dzięki odpowiednio dobranym w grze ruchom – np. bazującym na tai-chi, które sterują postaciami, czy dźwiękom. Specjalne wyróżnienie otrzymał projekt z Politechniki Gdańskiej Lumi Map, który umożliwia łatwe poruszanie się po dużych obiektach takich jak lotnisko za pomocą QR kodów lub technologii zbliżeniowej. Wyróżnienie i 5 tys. zł trafiło też do zespołu APPengers z Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych w Warszawie. Projekt przeznaczony jest dla pasażerów komunikacji miejskiej, którzy


Zwycięski zespół TapBoarders z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu w składzie: Tadeusz Makuch, Stefania Tempłowicz, Aleksandra Olejniczak, Bartosz Matuszewski, Zbigniew Paszkiewicz (mentor) przedstawił projekt Multiboard w kategorii Innowacje. Fot. Microsoft

mogą np. informować innych użytkowników, jakie panują warunki na danej trasie, czy w którym miejscu jest dany autobus. Wyróżnienie i 5 tys. zł otrzymali również autorzy projektu Space Explorer z Politechniki Gdańskiej. Opracowali oni encyklopedię wiedzy na temat przestrzeni kosmicznej, po której można nawigować za pomocą ruchów rąk i gestów w technologii Kinect. Polscy studenci do tej pory w światowych finałach aż 21 razy stawali na podium, zdobywając 7 pierwszych miejsc, 8 drugich i 6 trzecich. Co roku finały organizowane są w innym miejscu, do tej pory odbyły się np. w Hiszpanii, Japonii, Indiach, Australii czy w Polsce. Jak informują organizatorzy, w ostatnich dziesięciu edycjach wzięło udział 1,65 mln studentów reprezentujących 190 krajów.

Dodaje, że polska edycja od wielu lat wyróżnia się na tle pozostałych krajów, zarówno jeżeli chodzi o jakość, jak i o ilość zgłaszanych projektów - w tym roku w krajowej edycji udział wzięły 102 drużyny z 43 uczelni. Suma nagród na etapie ogólnoświatowym wynosi 300 tys. dol. Źródło: PAP - Nauka w Polsce

zapraszamy do dyskusji napisz do nas

- W tym roku w konkursie bierze udział 300 tys. uczestników ze 150 różnych krajów” - powiedział PAP dyrektor działu nowych technologii Microsoft, Rafał Albin. Teberia 22/2013

9


NA C Z A SIE >>

Krótszy żywot ciasteczek

Pod koniec marca zaczęło obowiązywać nowe prawo dotyczące prywatności w internecie. Najwięcej zmian dotyczy tzw. plików cookies. Znowelizowane regulacje dostosują polskie przepisy do wymogów UE. Wymagają też wprowadzenia zmian w regulaminach lub w polityce prywatności e-sklepów i serwisów internetowych. Za ewentualne opóźnienia grożą przedsiębiorcom dotkliwe kary w wysokości nawet 3 proc. przychodów za zeszły rok.

O

d 22 marca 2013 r. ulegnie skróceniu czas „życia” tzw. ciasteczek, czyli plików, które zapisują informacje o poczynaniach użytkowników internetu. Do tej pory mogły być przechowywana w komputerze użytkownika nawet przez 24 miesiące. Teraz czas ich „życia” zostanie skrócony do roku. Wprowadzony zostanie również obowiązek informowania o wykorzystaniu ciasteczek przez serwis lub sklep internetowy. Niestety nowe zapisy są trudne w interpretacji, zwłaszcza jeśli chodzi o konieczność powiadamiania o instalacji plików cookies. Ustawa wymaga, by użytkownik mógł wyrazić na to zgodę jeszcze przed odwiedzeniem serwisu. Z praktycznego punktu widzenia jest to niemożliwe, bez utrudnienia korzystania z zasobów strony internetowej. Pliki cookies są przekazywane użytkownikowi jako jedne z pierwszych, tuż po wywołaniu serwisu www. Co więcej, nie można tego kontrolować z poziomu kodu programistycznego. – Zgodnie z nowymi przepisami usługodawca (e-sklep lub serwis internetowy) będzie musiał poinformować o sposobie oraz celu, w jakim przetwarza pozyskane dane. Zakazane będzie natomiast wprowadzanie jakichkolwiek zmian konfiguracyjnych w urządzeniu końcowym użytkownika lub jego oprogramowaniu za pomocą ciasteczek – tłumaczy Rafał Stępniewski z RzetelnyRegulamin.pl. 10 Teberia 22/2013

Konieczne będzie też przekazanie informacji o sposobie złożenia sprzeciwu przeciwko gromadzeniu takich danych przez serwis internetowy. Sam użytkownik nie będzie natomiast musiał wyrażać zgody na wykorzystanie ciasteczek za każdym razem, gdy odwiedzi nową stronę. Wystarczy tylko, że raz zaznaczy taką opcję w ustawieniach swojej przeglądarki.

Kontrowersje wokół ciasteczek Ciasteczka to niewielkie pliki tekstowe, które przechowują różne informacje i parametry związane z przeglądaną stroną internetową. Mogą np. gromadzić dane na temat logowania, częstotliwości wizyt w danym serwisie, liczby odwiedzonych stron, ogólnego czasu spędzonego na każdej z nich, itp. Zdecydowana większość z nich wnosi dużo korzyści i ułatwień dla osób korzystających ze stron internetowych. Dzięki nim witryna „zapamiętuje” preferencje internauty oraz może ułatwiać wypełnianie wszelkiego rodzaju formularzy. Pliki cookies pozwalają na korzystanie z treści multimedialnych na stronach internetowych, a także integrację m.in. z serwisami społecznościowymi. Zdarzają się jednak ciasteczka, śledzące poczynania użytkownika w sieci – Często informacje w nich zawarte są tak szczegółowe, że


usunąć ciasteczka?!

można na ich podstawie przeprowadzić analizę behawioralną i wyciągnąć konkretne wnioski na temat zachowań użytkowników. To natomiast budzi duże wątpliwości obrońców prywatności w sieci – wyjaśnia Rafał Stępniewski. Pliki cookies są szczególnie cenne dla reklamodawców oraz sieci reklamowych, gdyż pozwalają na wyświetlanie użytkownikowi tylko tych reklam, które będą zbieżne z jego zainteresowaniami. Możliwe jest np. określenie maksymalnej liczby odsłon tego samego banneru jednemu internaucie. Dzięki temu reklamodawca zyskuje pewność, że jego kampanię zobaczy więcej osób, a użytkownik nie będzie czuł się przez nią przytłoczony.

Nowe przepisy – nowy problem Zmiany, które zaczynają obowiązywać już od piątku budzą wiele kontrowersji i wątpliwości. Ich głównym celem ma być ochrona prywatności oraz edukacja użytkowników z zakresu bardziej świadomego korzystania ze swoich praw w internecie. Niestety nowelizacja prawa telekomunikacyjnego, a zwłaszcza art. 173., sprawia wiele trudności, gdyż nie precy-

zuje w zrozumiały sposób obowiązków dostawców usług elektronicznych (właścicieli e-sklepów i serwisów internetowych). Taka niejednoznaczność powoduje, że problemy z właściwym rozumieniem nowych zapisów mają nawet specjaliści od prawa telekomunikacyjnego, nie mówiąc już o zwykłych użytkownikach. Zmiany w założeniu mają ujednolić prawodawstwo w całej Unii Europejskiej, to natomiast powinno ułatwić użytkownikom korzystanie z serwisów internetowych we wszystkich krajach Wspólnoty. Założenia znowelizowanego prawa telekomunikacyjnego miały pomóc użytkownikom bardziej świadomie podejmować decyzje na temat danych, które udostępniają serwisom i sklepom internetowym. W praktyce okazuje się, że mogą jeszcze długo z tego prawa nie skorzystać, gdyż już teraz wiadomo, że wielu usługodawców będzie miało duże trudności z implementacją nowych wymagań. zf zapraszamy do dyskusji napisz do nas

Teberia 22/2013 11


NA C Z A SIE >> larne i pewne źródło dostaw elektryczności. Turbina integruje systemy magazynowania energii i zaawansowane algorytmy pogodowe. Jednocześnie bezpośrednio komunikuje się z sąsiednimi turbinami, technikami i operatorami. 2.5-120 to pierwsza na świecie turbina wiatrowa, która pracując w warunkach niskiej prędkości wiatru łączy światowej klasy wydajność i duże zdolności produkcyjne. W porównaniu do poprzedniego modelu, turbina notuje odpowiednio 25 i 15 procent wzrostu w obszarze wydajności i produkcji energii.

Rozpoczęło się testowanie

najbardziej wydajnej turbiny wiatrowej 28 marca w Wieringermeer w Holandii rozpoczęły się testy prototypu turbiny 2.5-120 firmy GE. Producent przekonuje, że jest to najbardziej wydajna na świecie turbina wiatrowa dużej mocy. Jak podaje producent, model 2.5-120 to „pierwsza zaprojektowana przez GE niezwykle inteligentna turbina wiatrowa, czyli tzw. brillant machine. Zastosowane w niej rozwiązania pozwalają osiągnąć wyższy poziom produkcji energii oraz produktywność, dając w efekcie dodatkowe źródła przychodu dla klientów. Testowany model turbiny wykorzystuje możliwości Internetu przemysłowego. Analiza tysięcy danych na sekundę umożliwia efektywne zarządzanie trudno przewidywalną energią wiatru czyniąc z niej regu12 Teberia 22/2013

Wyższa wydajność i zwiększona produkcja oznaczają dodatkowy zysk dla operatorów farm wiatrowych zlokalizowanych na obszarach charakteryzujących się niską prędkością wiatru. Pomimo mniej sprzyjających warunków zaawansowane systemy sterowania turbiną i wirnik o długości 120 metrów pozwalają na przechwycenie większej ilości energii i zwiększoną produkcję elektryczności. Wyższa wieża – dzięki której gondolę można umieścić nawet na wysokości 139 metrów - pozwala instalować turbiny na gęsto zalesionych obszarach Europy czy Kanady. Od dziesięciu lat GE przeprowadza walidację swoich najnowszych technologii w ścisłej współpracy z ECN, holenderskim instytutem badawczym specjalizującym się w odnawialnych źródłach energii. Do jesieni 2013 r. prototyp 2.5-120 przejdzie testy i procedury walidacyjne zgodne zarówno z najwyższymi standardami GE jak i całego sektora energetycznego. ge zapraszamy do dyskusji napisz do nas


NA C Z A SIE >>

Hyperion – następca Magmy2

Ł

azik marsjański Hyperion, który powstaje na Politechnice Białostockiej, otrzymał ponad 360 tys. zł wsparcia z resortu nauki. W maju możliwości łazika zostaną sprawdzone podczas zawodów organizowanych w bazie marsjańskiej na pustyni w stanie Utah (USA). University Rover Challenge w Utah to prestiżowe, międzynarodowe zawody łazików marsjańskich zbudowanych przez studentów. W 2011 roku reprezentanci Politechniki Białostockiej (PB) z łazikiem Magma2 wygrali te zawody. W tym roku w zawodach, wraz z 13 innymi łazikami, weźmie udział robot Hyperion budowany na wydziale mechanicznym PB - powiedział PAP opiekun grupy studentów, prodziekan ds. promocji tego wydziału Kazimierz Dzierżek. Poinformował też, że w ubiegłym tygodniu minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka przyznała 366 tys. zł na realizację projektu „Projekt robota mobilnego (łazika marsjańskiego) na zawody University Rover Challenge 2013 i 2014”. Pieniądze będą przeznaczone przede wszystkim na budowę łazika, pokryją też koszty wyjazdu studentów do Stanów Zjednoczonych.

Ciura powiedział PAP, że Hyperion będzie zbudowany z aluminium, a nie jak poprzednie łaziki z poliwęglanów. Dzięki temu ma być bardziej trwały i przystosowany do „marsjańskich warunków”, możliwe będzie m.in. poruszanie się po kamienistym terenie. Łazik wyposażony będzie też w kamery, system GPS i specjalne ramię manipulatora. Ciura dodał, że wszystkie łaziki są do siebie podobne, ale chodzi o zastosowanie odpowiednich materiałów i systemów, które czynią go wyjątkowym. Dlatego nie zdradził szczegółów technicznych przed konkursem. Zawody w Utah odbędą się w dniach 30 maja - 1 czerwca, wezmą w nich udział studenci z Polski: z Białegostoku, Rzeszowa i Wrocławia oraz innych części świata: ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Indii.

Źródło: PAP - Nauka w Polsce

zapraszamy do dyskusji napisz do nas

W projekcie bierze udział ośmiu studentów PB, ze wszystkich lat studiów. Koordynatorem jest Piotr Ciura, student studiów doktoranckich na PB, który brał udział w budowaniu wcześniejszych łazików marsjańskich tej uczelni. Teberia 22/2013 13


START UP >>

4 polskie aplikacje, na które warto czekać Rewolucja mobile trwa. Powstaje coraz więcej ciekawych aplikacji, które zachwycają swoją innowacyjnością. Czy wśród nich znajdą się polskie startupy mobilne? Wierzymy, że tak! Poniżej przedstawiamy listę czterech aplikacji, które naszym zdaniem mogą zwrócić na siebie uwagę tysięcy użytkowników.

KoalaJump to nowa aplikacja od twórców Edu- ElimiDate to grywalizacja randek mobilnych. Koala. Michał Karmiński wraz z zespołem postanowił stworzyć grę, której zadaniem jest dostarczenie rozrywki użytkownikowi, a zarazem przekazanie wiedzy w dogodny i przyjemny dla niego sposób. Gra rozpoczyna się od porwania dziewczyny Stummy’ego (bohatera poprzedniej aplikacji MyKoala) przez złowieszczą małpę, która przybyła z innej planety. Naszym zadaniem jest uwolnienie ukochanej Stummy’ego, w czym pomogą nam punkty, które zdobędziemy rozwiązując testy i zadania związane z nauką języka angielskiego. Aplikacja zapowiada się naprawdę interesująco. Prawdopodobnie ukaże się w maju w Google Play.

14 Teberia 22/2013

Jak mówi Adam Łabędzki jeden z współtwórców tego startupu, aplikacja wraca do korzeni randkowania. To panie będą sprawowały pieczę nad całym procesem szukania partnera. Użytkowniczki będą wyznaczały zadania pięciu zainteresowanym mężczyznom. Mogą to być prośby o krótkie komentarze, odpowiedzi w postaci „tak” lub „nie” bądź polecenia zrobienia zdjęcia o wyznaczonej tematyce. Zespół ElimiDate zapowiada wiele nowości i udogodnień dla korzystających z aplikacji. Aplikacja ma pojawić się w Google Play w drugiej połowie kwietnia, a w maju zawita na App Store. Chętnych do wzięcia udziału w zamkniętych testach aplikacji Łabędzki zaprasza do zapisów na www.elimidateapp.com.


Mood Up Kids to aplikacja edukacyjna dla Photom to aplikacja do szybkiego tworzenia dzieci. Wspomaga ona rodziców w prawidłowym wychowywaniu maluchów. Aplikacja została przygotowana wspólnie z psychologami i wykorzystuje sprawdzone techniki motywujące do codziennych obowiązków - mycia zębów. Paweł Masalski, CEO Mood Up Kids zapowiada, że dzięki temu narzędziu dzieciaki będą mogły wzajemnie wspierać się w codziennej rutynie i przygotować do wizyty u stomatologa. Aplikacja powstaje w ramach programu Huge Thing. Według przekazanych informacji ukaże się początkowo tylko w Google Play jeszcze w kwietniu. Już teraz można pobrać prototypową wersję Mood Up Kids ze strony http://moodupkids.com/ do czego zachęcamy.

zabawnych memów z codziennych sytuacji, które twórcy nazwali stripami. Piotr Biegun, kierownik projektu określił, że aplikację cechować będzie prostota. Robisz trzy zdjęcia lub wybierasz je z galerii, dodajesz efekty do każdego z nich i po chwili możesz podzielić się nimi na Facebooku, Twitterze lub wysłać za pomocą maila znajomym. - mówi Biegun. Aplikacja będzie dostępna z poziomu przeglądarki oraz smartfona z systemem Android. Następnym krokiem będzie stworzenie aplikacji na Windows Phone i iOS. Biegun wraz z zespołem Whalla Labs zapowiada, że pierwszą wersję Photom będziemy mogli pobrać jeszcze w kwietniu. źródło: mamstartup.pl

zapraszamy do dyskusji napisz do nas

Teberia 22/2013 15


TECHNOLOGIE >>

Alternatywa dla Androida? D

eutsche Telekom, właściciel T-Mobile Polska, zamierza już w czerwcu rozpocząć sprzedaż Alcatela One Touch Fire. To pierwszy smartfon z systemem operacyjnym Firefox, który w tym roku zadebiutuje w Europie Środkowej, w tym w Polsce, a także w Ameryce Łacińskiej. Przedstawiciele operatora zapowiadają, że trwająca od 2011 roku współpraca z Mozillą ma na celu stworzenie realnej konkurencji dla systemu Android. – Polska jest bardzo ważnym i dużym rynkiem, bardzo otwartym na innowacje. Dlatego jest dla nas tak istotny – tak René Obermann, prezes Deutsche Telekom, wyjaśnia w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria, dlaczego to właśnie w Polsce zadebiutuje nowy system operacyjny. Deutsche Telekom, właściciel Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora sieci T-Mobile, jako pierwszy operator na europejskim rynku zaproponuje urządzenie z nowym systemem firmy Mozilla, czyli Firefox. Alcatel One Touch Fire zadebiutuje w tym roku w Polsce i w innych krajach Europy ŚrodkowoWschodniej (np. na Węgrzech). – Mamy nadzieję wprowadzić go w połowie roku, planujemy w czerwcu, ale wiele zależy od postępów prac technicznych nad systemem operacyjnym – mówi Andrzej Gładki, kierownik Działu Zarządzania Produktami - Terminale, Polska Telefonia Cyfrowa S.A. W tym samym czasie hiszpańska Telefonica wprowadzi system na rynek Ameryki Łacińskiej. Współpraca Deutsche Telekom i Mozilli trwa od dwóch lat, kiedy ruszył projekt. 16 Teberia 22/2013

Jak podkreślają przedstawiciele firm, ma to na celu zwiększenie konkurencyjności na rynku oprogramowania smartfonów, a co za tym idzie, również zwiększenie wyboru dla klientów. Tym bardziej, że – zgodnie z zapowiedziami – będzie to również konkurencja cenowa. – To będzie bardzo atrakcyjny cenowo smartfon, z wieloma ciekawymi aplikacjami. Dzięki temu będzie atrakcyjny dla klientów, szczególnie dla młodych ludzi, z mniejszymi dochodami – powiedział René Obermann, prezes Deutsche Telekom podczas konferencji Mobile World Congress, która trwa w Barcelonie. – To nie jest tani telefon. Ale wypuszczamy w miarę dostępny cenowo produkt, który działa w oparciu o sieć i ta technologia spowodowała, że mogliśmy obniżyć jego cenę. Chcemy, by odniósł sukces na rynkach wschodzących, które nie mają takich samych warunków ekonomicznych jak kraje zachodnie – dodaje Gary Kovacs, prezes Mozilli. Zdaniem Andrzeja Gładkiego, w miarę wzrostu zainteresowania klientów nowym produktem możliwe będzie jeszcze zejście z tego poziomu cenowego. Wszystkie aplikacje i witryny internetowe w programie Mozilla Firefox OS dostępne są z poziomu


– Celujemy głównie w grupę klientów, którzy szukają taniego smartfona oraz w entuzjastów nowych technologii. Firefox jest bardzo rozpoznawalną marką, przeglądarka ma ponad 40 proc. udziałów w rynku spośród przeglądarek internetowych. Jest najmocniejszą w Europie i w Polsce. Brand jest rozpoznawalny i na to liczymy, że to zachęci wielu entuzjastów, by przyjrzeć się nowemu rozwiązaniu – dodaje Andrzej Gładki. Wyjaśnia, że w przyszłości system umożliwi również dokonywanie płatności zbliżeniowych. Będzie to możliwe najwcześniej w 2014 roku. – Stopień komplikacji technologii NFC (ang. Near Field Communication) jest tak wysoki, że trudno próbować zaimplementować to w I generacji systemu operacyjnego Firefox. Byłoby to karkołomnym przedsięwzięciem. System musi najpierw uzyskać dojrzałość, potem będziemy pracować nad NFC. Najwcześniej w 2014 roku będzie można to zaimplementować – wyjaśnia przedstawiciel PTC. Usługa MyWallet oparta o technologię NFC działa w T-Mobile od końca października. Korzystać z niej mogą m.in. klienci Raiffeisen Polbanku, mBanku, Getin i Noble Banku. Liczba użytkowników rośnie w szybkim tempie, w styczniu usługę tę miało aktywną ponad 5,5 tys. klientów T-Mobile. przeglądarki. Obsługiwane będą aplikacje napisane w najczęściej stosowanych językach w Internecie, także w najnowszym języku wykorzystywanym do tworzenia i przeglądania stron w internecie - HTML 5. Prace nad aplikacjami trwają.

zapraszamy do dyskusji napisz do nas

– System jest oparty na technologii HTML 5, co oznacza, że aplikacje tworzone na różnych platformach będzie można łatwo przenieść na ten system. Jest w Polsce duża społeczność deweloperów, ponad 30 tysięcy, piszących już dla Mozilii, dla przeglądarki internetowej Firefox, więc spodziewamy się bardzo szybkiego wysypu aplikacji i kontentu dla tej platformy – wyjaśnia przedstawiciel Polskiej Telefonii Cyfrowej. Równocześnie z wprowadzeniem na rynek nowego produktu dostępny będzie sklep z aplikacjami, z których duża część ma być bezpłatna.

Teberia 22/2013 17


KRE AT Y WNI >>

Muzyczna cewka

Tesli S

tudenci z Koła Naukowego Elektroenergetyków „Piorun”, które działa na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Inżynierii Biomedycznej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, w ramach Grantu Rektorskiego wykonali od podstaw transformator Tesli zasilany przez układ energoelektroniczny. Urządzanie za pomocą wyładowań może odtwarzać wybrane melodie. Prace Damiana Pali, Mateusza Krawczyka, Wojciecha Sorbiana oraz Norberta Kudera pod okiem dr hab. inż. Pawła Zydronia trwały prawie rok. Muzyczna cewka Tesli to, jak wyjaśniają twórcy, rodzaj transformatora na rdzeniu powietrznym wynaleziony pod koniec XIX wieku, dzięki któremu możliwe jest wytwarzanie w obwodzie rezonansowym napięcia o bardzo dużych wartościach. Studenci zainspirowani pracami amerykańskiego konstruktora, który kilkanaście lat temu zaproponował nowy sposób zasilania takiego transformatora, postanowili sami zastosować ten pomysł i przy użyciu elementów energoelektronicznych kontrolować wyładowania. Podłączenie instrumentu muzycznego lub komputera do urządzenia pozwala na modulację sekwencji wyładowań elektrycznych w powietrzu, a tym samym uzyskanie pożądanych dźwięków. - Cewka generuje napięcia na poziomie 650 000 V, dzięki czemu jesteśmy w stanie wytwarzać w powietrzu wyładowania o długości kilku metrów - wyjaśnia działanie dr hab. inż. Paweł Zydroń 18 Teberia 22/2013

- Każde takie wyładowanie niesie pewną energię, tworząc kanał zjonizowanego gazu, w którym ze względu na wysoką temperaturę następuje gwałtowny wzrost ciśnienia, powodujący w efekcie powstanie fali akustycznej, docierającej do naszych uszu. Powstający dźwięk to sekwencja zmodulowanych wyładowań, które jednocześnie stanowią „głośnik” urządzania.


Najbardziej widoczną częścią transformatora jest uzwojenie wtórne umieszczone na długiej pionowej rurze oraz górna, toroidalna elektroda. Ważnym elementem jest także uzwojenie pierwotne umieszczone w dolnej części transformatora Tesli oraz układ sterowania z przekształtnikiem energoelektronicznym, który odpowiada za powstawanie dźwięków i zapewnia odpowiednią pracę całego układu. - Do budowy górnej elektrody wykorzystaliśmy rurę spiro, która znajduje zastosowania w piecach łazienkowych czy klimatyzacji. Następnie nanieśliśmy na nią gips, aby wyrównać niedoskonałości powierzchni, oraz okleiliśmy aluminiową taśmą samoprzylepną - szczegóły konstrukcyjne przybliża Damian Pala. „Rusztowanie” uzwojenia wtórnego stanowi rura polipropylenowa, której naturalnym przeznaczeniem miało być doprowadzanie wody do gospodarstw domowych. - Uzwojenie pierwotne wykonaliśmy z taśmy miedzianej zwiniętej w spiralę liczącą kilkanaście zwojów. Najważniejszym elementem jest układ energoelektroniczny odpowiadający za sterowania mostkiem głównym przekształtnika, wykonanym przy zastosowaniu wysoko-napięciowych tranzystorów mocy. Podczas realizacji projektu studenci poszerzyli wiedzę nie tyko z zakresu elektroniki, sterowania mikroprocesorowego czy energoelektroniki. - Poznaliśmy także uroki pracy w grupie. Prace nad transformatorem wymagały od nas wiedzy ekonomicznej potrzebnej chociażby do skalkulowania

kosztów, zaplanowania wydatków i zmieszczenia się w założeniach kosztorysu, ale także zapewnienia odpowiedniej logistyki, testowania poszczególnych elementów i projektowania układów energoelektronicznych - wyjaśnia Damian Pala. Prace w Laboratorium Wysokich Napięć wymagają również wiedzy z zakresu bezpieczeństwa pracy przy urządzeniach wysokonapięciowych. Transformator zlokalizowany jest w wysokonapięciowym polu probierczym, a osiatkowana przestrzeń wokół niego zapewnia bezpieczeństwo osobom na zewnątrz. Studenci projektując i wykonując transformator Tesli szczególnie dbali o bezpieczeństwo, a to z pewnością zaprocentuje w ich przyszłej pracy w elektroenergetyce czy też przy urządzeniach wysokiego napięcia - podkreśla opiekun projektu dr hab. inż. Paweł Zydroń. Urządzanie jest cały czas doskonalone, a studenci pracują nad poprawą jakości generowanego dźwięku. Anna Żmuda/blog naukowy AGH

Foto: Zbigniew Sulima, Damian Pala

Teberia 22/2013 19


NA C Z A SIE >>

Inteligentne opomiarowanie energii – komu się to opłaci? Kalisz jest pierwszym miastem w Polsce w całości objętym tzw. inteligentnym opomiarowaniem. Już niebawem mieszkańcy będą mogli obserwować swoje zużycie energii w Internecie oraz korzystać z nowych usług i taryf.

N

ajwięksi dostawcy energii elektrycznej w Polsce - Energa, PGE i Tauron pracują nad ograniczeniem zużycia energii dzięki instalacji tzw. inteligentnych liczników. Dzięki nim konsumenci mieliby płacić niższe rachunki za prąd. Liczniki te mają ułatwić też przyłączanie do sieci elektroenergetycznej małych wiatraków i innych odnawialnych źródeł energii. W ciągu najbliższych siedmiu lat w każdym polskim domu powinien znaleźć się taki nowoczesny licznik. – Dyrektywy unijne zobowiązują państwa członkowskie do wdrożenia systemu inteligentnego opomiarowania końcowego zużycia energii do 2020 roku. Pozostawiają rządom decyzję o tym, jak to zrobią, w jakim tempie, w jakim zakresie, uzależniając to od przeprowadzenia analizy opłacalności takiego wdrożenia – przypomina w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Marek Woszczyk, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Dyrektywa tzw. Trzeciego pakietu energetycznego mówi, że wprowadzenie inteligentnych systemów pomiarowych w poszczególnych krajach Unii Europejskiej powinno zostać oparte na opłacalności ekonomicznej w danym państwie. W przypadku, gdy zostanie ono ocenione pozytywnie, w takie systemy pomiarowe wyposażonych powinno zostać przynajmniej 80 proc. konsumentów do 2020 r. Polski rząd w projekcie ustawy 20 Teberia 22/2013

Prawo energetyczne proponuje, by proces ten objął wszystkich odbiorców energii w kraju. W Kaliszu wymiana liczników objęła wszystkie gospodarstwa domowe. Zainstalowano blisko 50 tysięcy liczników zdalnego odczytu, czyli prawie połowę z ponad 100 tysięcy liczników, jakie spółka EnergaOperator już wymieniła na swoim terenie. Rafał Czyżewski, Prezes Energa-Operator, nie kryje zadowolenia z ukończenia instalacji liczników: - Wprowadzenie inteligentnego opomiarowania jest najważniejszym projektem modernizacyjnym dla naszej spółki, a także największym i najbardziej za-


awansowanym tego typu przedsięwzięciem w Polsce. Instalacja blisko 50 tysięcy nowych liczników wiązała się m.in. z modernizacją stacji energetycznych w mieście. Łącznie zmodernizowaliśmy blisko 300 stacji średniego i wysokiego napięcia. Pracujemy nad tym, by Kaliszanie już wkrótce odczuli korzyści płynące z instalacji. Naszym celem jest m.in. poprawa niezawodności dostaw energii oraz realizowanie naszych zadań w sposób wygodny dla mieszkańców. - Kwestie zaopatrzenia mieszkańców w energię elektryczną pozostają w gestii samorządu gminnego. Jestem przekonany, że instalacja liczników zdalnego odczytu, oprócz indywidualnych korzyści, jakie przy-

niesie mieszkańcom, przyczyni się też do podniesienia pewności i jakości dostaw prądu - podkreślił Janusz Pęcherz, prezydent Kalisza. Już teraz nowe liczniki wykorzystywane są do zdalnego odczytu zużycia energii i fakturowania, choć ciągle jeszcze w znanych mieszkańcom cyklach dwumiesięcznych. W niedalekiej przyszłości rozliczenia oparte o bieżące zużycie będą bardziej dopasowane do oczekiwań klientów. Dobiegają końca prace nad udostępnieniem klientom w Internecie portalu do obserwacji ich zużycia energii, co nastąpi w ciągu najbliższych tygodni. Teberia 22/2013 21


NA C Z A SIE >> Wówczas mieszkańcy miasta będą mogli prześledzić, ile energii zużywają w ciągu dnia, a dzięki temu korzystać z niej bardziej świadomie i ograniczać wysokość rachunków. Będą mogli m.in. porównać swoje zużycie energii ze średnim dla wybranej przez nich grupy taryfowej. W przygotowaniu jest też aplikacja pozwalająca obserwować zużycie na urządzeniach mobilnych – smartfonach i tabletach. Dzięki objęciu całego miasta inteligentnym opomiarowaniem łatwiejsze i szybsze będzie również wykrywanie i usuwanie awarii. Energa chce dopasować swoją ofertę do potrzeb klientów. Dlatego w Kaliszu właśnie rozpoczęły się roczne testy konsumenckie, prowadzone przez Pracownię Badań Społecznych na zlecenie spółki Grupy Energa. Celem projektu jest poznanie, w jaki sposób mieszkańcy korzystają z energii elektrycznej oraz sprawdzenie - czy będą gotowi zmienić swoje nawyki po wprowadzeniu nowych taryf cenowych, jeśli dzięki temu będą mogli zaoszczędzić.

Dotychczas, by wyliczyć dobowy czy godzinowy profil zużycia, operator musiał uśredniać zużytą energię wyliczając ją na podstawie całkowitego poboru z danego okresu odczytowego. Inteligentny licznik precyzyjnie rejestruje pobór energii w układzie godzinowym. Klient, mając do dyspozycji taryfy podzielone na strefy czasowe, może sobie tak sterować pracą swoich urządzeń, by zużywały jak najwięcej energii w tych porach dnia, w których jest ona tańsza. Na zdjęciu montaż inteligentnego opomiarowania energii w płockim Gimnazjum Nr 8. Fot. Energa-operator 22 Teberia 22/2013


Przedstawiciele firm energetycznych (przynajmniej niektórych) nie ukrywają jednak obaw dotyczących opłacalności ekonomicznej inwestycji w systemy inteligentnego opomiarowania energii. – Przygotowywanie programów pilotażowych jest w tej chwili na ukończeniu, pewnie zostaną wprowadzone w tym roku. Po tych programach będziemy w stanie powiedzieć, na ile rozprzestrzenienie smart meteringu będzie racjonalne z punktu widzenia efektywnościowego – mówi Wojciech Ostrowski, wiceprezes zarządu ds. finansowych Polskiej Grupy Energetycznej. - Jeśli regulator nie podwyższy taryfy, tak by zwróciły się koszty inwestycji związane z instalacją inteligentnych liczników prądu, to może okazać się ona nieopłacalna. Jeśli takiego wsparcia nie będzie, to prawdopodobnie ten system nie wejdzie, chyba że będzie wymagany przez prawo – dodaje. – Nie znam przypadku w Europie, może poza jednym, który wykazałby nieopłacalność takiego rozwiązania. Jestem przekonany, że to się będzie nam wszystkim opłacało, przede wszystkim ze względu na efektywność energetyczną – odpowiada Marek Woszczyk. Ze względu na znaczenie systemu AMI (ang. advanced metering infrastructure) dla bezpieczeństwa energetycznego prezes URE zdecydowany jest stosować dla takich projektów wyższe stopy zwrotu niż jest to przewidziane dla innych inwestycji. Regulator zamierza stworzyć mechanizm stymulujący operatorów systemów dystrybucyjnych (OSD) do realizowania takich inwestycji. Nagradzany miałby być nie tylko poniesiony wysiłek inwestycyjny, ale poszczególne działania OSD prowadzące do osiągnięcia korzyści z wdrożenia inteligentnych systemów. Wzrost wynagrodzenia związanego z projektem AMI będzie więc proporcjonalny do rzeczywiście osiągniętych korzyści związanych np. z redukcją strat handlowych, redukcją strat technicznych i obniżeniem kosztów odczytów. Nowe unijne regulacje w opinii prezesa URE mają służyć przede wszystkim konsumentom i wpłynąć na rozwój rynku energii.

nie wie, ile tego prądu czy gazu zużył i za co płaci. Musimy wierzyć, że to są rzetelne rozliczenia – wyjaśnia Marek Woszczyk. – Zdecydowanie lepiej będzie, jeżeli będziemy mieli na bieżąco informacje o rzeczywistym zużyciu energii elektrycznej czy gazu i tylko za to rzeczywiste zużycie będziemy rozliczani. Do tego potrzebne są właśnie inteligentne liczniki. Mają znacząco wpłynąć na ograniczenie zużycia energii poprzez jego dostosowanie do potrzeb i możliwości finansowych konkretnego gospodarstwa domowego. Doświadczenia krajów UE wskazują, że dzięki nim można zwiększyć efektywność energetyczną na poziomie 6-10 proc. Prezes URE wskazuje na jeszcze jeden, w jego ocenie istotniejszy, aspekt tego systemu. – Bez inteligentnych liczników, a więc bez informacji o pomiarze energii, trudno sobie wyobrazić lepsze środowisko do rozwijania tzw. energetyki rozproszonej, małej, prosumenckiej. Dziś energetyka korporacyjna, wielkoskalowa napotyka na istotne problemy inwestycyjne, zresztą zawsze napotykała, ale dzisiaj one są aż nadto jaskrawe. Najlepszą odpowiedzią w tych trudnych ekonomicznie czasach są właśnie te małe źródła energii – podkreśla Marek Woszczyk. Inteligentne liczniki obsługują już ponad 30 milionów gospodarstw domowych we Włoszech oraz setki tysięcy w takich krajach jak Szwecja, Finlandia, Holandia, USA i Kanada. Projekt Prawa energetycznego, nad którym pracuje rząd, zakłada, że tzw. inteligentne liczniki zostaną zainstalowane w Polsce do 2020 roku u wszystkich odbiorców energii elektrycznej. Resort gospodarki szacuje, że korzyści z systemu wyniosą 12 mld zł w ciągu pierwszych 15 lat jego funkcjonowania. jm Źródło: newseria, energa-operator

zapraszamy do dyskusji napisz do nas

– Dzisiaj konsument jest rozliczany za zużycie energii elektrycznej i gazu na podstawie prognoz, które później są rozliczane. Czyli tak naprawdę nikt z nas Teberia 22/2013 23


TRENDY >>

Z korporacji do startupu

Do tej pory startupy i zakładanie własnych innowacyjnych biznesów kojarzone było tylko z młodymi, rozpoczynającymi karierę ludźmi. Tymczasem tendencje i statystyki z ostatnich lat wskazują, że to właśnie doświadczeni, wzorowi pracownicy korporacji decydują się na podjęcie ryzyka. Słusznie, bo z biznesowego punktu widzenia to oni mają największe szanse na sukces.

O

tym, że rezygnacja z pracy w korporacji na rzecz własnego biznesu jest możliwa, przekonał się Tomasz Wrzesiński, Prezes Zarządu Acelis Pharma, niezależnej firmy farmaceutycznej, specjalizującej się w produkcji funkcyjnych gum do żucia. – Przez 16 lat pracowałem w międzynarodowym koncernie chemiczno-farmaceutycznym. Odpowiadałem za biznes farmaceutyczny w Polsce, Korei Południowej i na Węgrzech – tłumaczy. W tym wypadku powodem rezygnacji była choroba córek i potrzeba posiadania elastycznego czasu pracy, a sam zainteresowany skrupulatnie przygotował się do odejścia z firmy. – Szukałem pomysłu, dopracowałem go i przedstawiłem mojemu pracodawcy na Węgrzech jako potencjalnemu nabywcy. Ostateczną decyzję podjąłem, gdy miałem już tylko podpisać roczny kontrakt na swoje usługi – wspomina Tomasz Wrzesiński.

Światowe tendencje Na przestrzeni ostatnich kilku lat w Stanach Zjednoczonych odnotowano wyraźny przyrost liczby nowych firm w sektorze małych przedsiębiorstw. Kryzys, który rozpoczął się w 2008 roku i zwiększający się po nim poziom bezrobocia teoretycznie powinny były sprawić, że osoby posiadające pracę będą z całych sił zabiegały o swoje dotychczasowe stanowiska. Tendencja okazała się być przeciwna – zwiększyła się chęć odejścia z korporacji i rozpoczęcia swojego własnego biznesu. Tylko 4% z właścicieli nowopowstałych firm, zgodnie z badaniem przeprowadzonym 24 Teberia 22/2013

na Uniwersytecie w Chicago, jako powód wskazuje brak możliwości znalezienia pracy. Dodatkowo tymi, którzy nie boją się ryzykować, bardzo często okazują się być osoby na wysokich stanowiskach. – Po dwóch latach funkcjonowania funduszu i pięciu inwestycjach muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony średnią wieku prezesów spółek portfelowych. – stwierdza Łukasz Parafianowicz, ekspert ds. inwestycji Inkubatora Innowacji. Jeszcze bardziej zaskoczył mnie fakt, że większość z nich ma duże doświadczenie korporacyjne. Dotychczas wydawało mi się, że dużo łatwiej jest zaryzykować młodemu człowiekowi, dla którego własny startup to początek drogi w biznesie. Jestem jednak przekonany, że doświadczenie osób zarządzających spółkami wpłynie pozytywnie na ich rozwój i budowanie wartości biznesu

Dlaczego porzucenie pracy w korporacji przeraża? Główne tendencje na rynku polskich startupów w porównaniu z USA, nadal wyglądają zupełnie inaczej. Według statystyk prezentowanych przez portal MamStartup.pl największą grupę (66%) zakładającą swój własny biznes stanowią osoby urodzone w latach 80. Rozpoczynanie od zera i ryzyko utraty stabilnej pracy nadal przeraża doświadczonych pracowników dużych firm. Dlaczego odejście z korporacji jest tak trudne?


Nawet jeśli pracownik jest tylko trybikiem w wielkiej machinie, ma poczucie (przynajmniej na początku kariery), że uczestniczy w tworzeniu czegoś wielkiego. Wie, że firma z wieloletnim doświadczeniem jest gwarantem długiego i spokojnego zatrudnienia. Chociaż z drugiej strony ten właśnie pogląd, po wielu redukcjach w ostatnich latach, zaczyna się zmieniać. Dla przeciętnego pracownika korporacji pomysł z rzuceniem pracy i rozpoczęciem nowego, niepewnego biznesu wydaje się być szaleństwem. Perspek-

tywa zerwania z rytmem kontynuowanym przez lata jest paraliżująca. Na forach internetowych i własnych blogach wiele osób pracujących dla dużych koncernów dzieli się przemyśleniami i radami na temat tego, jak w ogóle zdecydować się na stresująca rozmowę z szefem i zerwanie z dotychczasowym miejscem pracy. – Dla osób związanych z korporacyjnym środowiskiem pracy najbardziej przerażający jest strach przed zerwaniem z dotychczasowymi przyzwyczajeniami i rutyną. Można to porównać do strachu przed opuszczeniem domu rodzinnego. 18-latek zdający Teberia 22/2013 25


TRENDY >> maturę jest przerażony, tym co nieznane, ale już po kilku miesiącach przekonuje się, że to naturalny proces i kolejny etap w życiu, po którym jeszcze bardziej rozwija skrzydła i cieszy się wolnością – obrazowo wyjaśnia Łukasz Parafianowicz z Inkubatora Innowacji.

Korporacyjne doświadczenie najlepszym podłożem dla sukcesu startupu Na polskim rynku startupów to nadal studenci i młode osoby najczęściej decydują się na wdrażanie własnych projektów. W społeczeństwie wizerunek typowego startupowca to młody chłopak w tenisówkach. Potwierdzeniem tych opinii są portrety takich gigantów jak Steve Jobs lub Mark Zuckerberg, którzy w młodości zaczęli od zera i pracy w małym biurze,

a nawet w garażu. Tymczasem światowe statystyki mówią zupełnie co innego. W 2011 roku, zgodnie z danymi Fundacji Kaufmana, w Stanach Zjednoczony 28% procent nowych firm założyły osoby między 45 a 54 rokiem życia, czyli tylko jeden procent mniej niż grupa 20-34. Nic dziwnego, że to właśnie osoby, które mają już doświadczenie zawodowe są najlepszymi kandydatami na właścicieli i pomysłodawców nowych firm i rozwiązań. Dzięki latom praktyki i obserwacjom zdobytym w dużych firmach wiedzą jak najlepiej organizować pracę lub jakich błędów unikać. Posiadają samodyscyplinę, wiedzę na temat rynku, a co najważniejsze, kontakty w branży. Podejście biznesowe doświadczonego pracownika jest diametralnie inne od spojrzenia młodego człowieka rozpoczynającego karierę. Ten pierwszy patrzy na startup jak na poważny biznes. Ten drugi chce spróbować czegoś nowego, eksperymentować i znaleźć swoje miejsce na rynku. Zdają sobie z tego sprawę przede wszystkim inwestorzy. – Jako fundusz inwestycyjny zdecydowanie preferujemy współpracę z doświadczonymi osobami. Partner, który zna rynek, ma kontakty i obycie biznesowe jest dla nas bezpieczniejszym partnerem, a przy takiej współpracy mamy większe szanse na powodzenie oraz dobry zwrot z inwestycji. Nie oznacza to oczywiście, że zamykamy się na młode i ambitne osoby. Wręcz przeciwnie, ciągle na takich pomysłodawców czekamy – ocenia Łukasz Parafianowicz z Inkubatora Innowacji.

O tym, że rezygnacja z pracy w korporacji na rzecz własnego biznesu jest możliwa, przekonał się Tomasz Wrzesiński, Prezes Zarządu Acelis Pharma, niezależnej firmy farmaceutycznej.

Ze względu na przychylność i otwartość takich podmiotów jak fundusze inwestycyjne, osoby z grupy 40+ coraz częściej decydują się na realizację własnych pomysłów. Przykładem jest Tomasz Wrzesiński, który decyzję o opuszczeniu swojej międzynarodowej korporacji podjął w wieku 43 lat. Zdobyte wcześniej doświadczenie i wiedzę przekuł w sukces swojego własnego biznesu.

Michał Majewski zapraszamy do dyskusji napisz do nas

26 Teberia 22/2013


NA C Z A SIE >>

Biomateriał na medal Z

łoty medal z XVI Moskiewskiego Salonu Wynalazków i Innowacyjnych Technologii „ARCHIMEDES – 2013” zdobyli naukowcy z Wydziału Chemicznego Politechniki Gdańskiej. Jury konkursu doceniło, opracowany przez zespół mgr. inż. Grzegorza Gorczycy, nowej generacji biomateriał, który może być wykorzystywany w medycynie, kosmetologii oraz weterynarii. Innowacyjny biomateriał będzie stosowany głównie jako opatrunek na trudno gojące się rany skórne, zwłaszcza te zainfekowane gronkowcem złocistym. Opatrunki wyglądem przypominają gąbkę lub mają postać hydrożelową, wykazują właściwości przeciwdrobnoustrojowe. – Poza opatrunkami wspomagającymi leczenie ran i blizn nasz materiał może być używany m.in. w materiałach chłodzących i rozgrzewających, maseczkach kosmetycznych, materiałach łagodzących skutki ukąszeń owadów oraz oparzeń słonecznych, a nawet jako płatki kosmetyczne – wylicza Grzegorz Gorczyca, doktorant w Katedrze Technologii Leków i Biochemii na Wydziale Chemicznym PG. Ten biopolimerowy materiał wyróżnia się właściwościami przeciwutleniającymi, dużą chłonnością a także zapewnia wilgotne środowisko gojenia rany. Posiada również wysoką zdolność absorbowania zapachów, a ze względu na dużą zawartość chitozanu może szybciej niż inne opatrunki hamować krwawienie. Opatrunki są bardzo chłonne – 1 g wiąże około 50 g wysięku z rany! Materiał został opracowany na bazie polimerów naturalnych chitozanu, kolagenu i żelatyny, dzięki czemu jego wytwarzanie jest niedrogie. Jednostkowy koszt surowcowy materiału 12x12x04cm szacuje się na ok. 0,04 USD. Warto podkreślić, iż technologia otrzymywania tych materiałów podlega ochronie z tytułu zgłoszenia patentowego, a w najbliższym czasie przewiduje się jej rozszerzenie w procedurze międzynarodowej. Sam projekt matrycy, jest zdaniem Grzegorza Gorczycy, rozwiązaniem dotychczas niespotykanym.

Unikalna jest też technologia przetwarzania chitozanu. – Jak dotąd wszystkie technologie wykorzystujące chitozan opierają się na jego roztworach w kwasach bądź na chitozanie mikrokrystalicznym. My potrafimy przygotować całkowicie wodne roztwory chitozanu bez jakichkolwiek jego modyfikacji chemicznych – podkreśla. Przy technologii wytwarzania materiału pracował zespół badawczy w składzie: mgr inż. Grzegorz Gorczyca (kierownik projektu), dr inż. Piotr Szweda, dr inż. Robert Tylingo, prof. dr hab. inż. Sławomir Milewski, prof. dr hab. inż. Maria Sadowska oraz mgr inż. Magdalena Zalewska. – Dzięki wykorzystaniu innowacyjnej technologii rozpuszczania chitozanu w wodzie udało się nam opracować szereg materiałów, w tym chitozanowych oraz chitozanowo-kolagenowych, o bardzo pożądanych cechach zarówno dla wyrobów medycznych, jak i kosmetycznych. Ponadto materiały te zapewniają długotrwałą aktywność peptydów unieruchomionych w ich matrycy, co dotychczas było pewnym ograniczeniem ze strony ich wykorzystywania. Przeprowadzone badania z wykorzystaniem lizostafyny – peptydu o właściwościach przeciwko szczepom gronkowca złocistego – wskazały na aktywność materiału nawet po półrocznym czasie ich przechowywania – tłumaczy mgr inż. Grzegorz Gorczyca. Źródło: Politechnika Gdańska

zapraszamy do dyskusji napisz do nas

Teberia 22/2013 27


NA OKŁ ADCE >>

Tabletem muchy nie zabijesz – świat w oczach naszych przodków Latające taksówki, komunikatory pozwalające na bezprzewodową i błyskawiczną wymianę myśli, roboty, komputery w powszechnym użyciu, telekinematografy… To najczęściej prezentowane wizje dorosłych i dzieci, pytanych 30 lat temu o to, jak świat będzie wyglądał w 2000 roku. Co najciekawsze – te wyobrażenia niewiele różnią się od tych, prezentowanych lat temu 100, czy 150.

I

oto jest – rok 2013, a latające maszyny, komunikatory w komputerach, roboty, wykorzystywane w najśmielszych dziedzinach życia są już naszą codziennością. Świat współczesny jest więc efektem wyobraźni naszych przodków, oczywiście wyobraźni skrojonej na miarę ich rzeczywistości. Co jeszcze chcieli nam zgotować? O tym możemy dziś dowiedzieć się ze starych rycin, książek, filmów…

W oczach pisarzy Najciekawiej i zaskakująco trafnie – czy to dzięki oczywistej w tym fachu wyobraźni, czy też dzięki umiejętności przewidywania wizje przyszłości snuli pisarze. Owe futurystyczne wyobrażenia świata bardzo często przekładają się dziś na konkretne zjawiska. I nie wiadomo, czy nie jest tak właśnie dzięki pisarskiej fantazji. Bo czy świat dziś wyglądałby tak, jak wygląda, gdyby nie projekcje literackiej wyobraźni? 28 Teberia 22/2013


Teberia 22/2013 29


NA OKŁ ADCE >>

Powstanie i rozwój literatury science-fiction wiąże się z gwałtownym rozwojem techniki. Uważa się, że pierwszą powieścią tego typu jest powieść Mary Shelley Frankenstein z 1818 roku, ale tak naprawdę prawdziwy rozkwit tego gatunku przypada na lata 60. XIX w. wraz z książkami Jules’a Verne’a, a następnie u progu XX wieku dzięki twórczości H. G. Wellsa (Wehikuł czasu). Tradycję polskiej fikcji naukowej stworzył z kolei Jerzy Żuławski w trylogii księżycowej (na srebrnym globie(1903), Zwycięzca (1910), Stara Ziemia (1911), ciekawym pisarzem był także Stefan Barszczewski, który pisał utwory o tematyce fantastyczno-naukowej, m.in. powieść Czandu, wydaną w 1925 r. Już wtedy przedstawił w niej prototypy telewizorów, komunikatorów typu Skype oraz tabletów. Świadczy o tym choćby fragment, kiedy główny bohater powieści, Adam Znicz, przemawia: jego słów nie zatrzymywały mury, śród których padały, słyszano je także w Krakowie, we Lwowie, w Poznaniu, w Gdańsku, w Wilnie, słowem, wszędzie, gdzie mowa polska rozbrzmiewa. Więcej jeszcze, widziano postać mówcy żywą, w barwach naturalnych, odbitą na ekranach, bo telekinematograf przenosił nie tylko dźwięki, lecz i obrazy na odległość dowolną. Jednak bez wątpienia najsłynniejszym polskim pisarzem s-f był Stanisław Lem. Ten filozof, wizjoner, futurolog, świetny pisarz, lekarz, wykładowca literatury, członek-założyciel Polskiego Towarzystwa Astronautycznego, człowiek o niebagatelnej wiedzy i wyśmienitym poczuciu humoru jest protoplastą wielu zjawisk i przedmio30 Teberia 22/2013

tów, bez których dziś nie wyobrażamy sobie życia. Rzeczywistość wirtualna, Internet, laptopy, rozwój nanotechnologii zachwycały na kartach jego książek już w latach 60. minionego wieku. Weźmy Summa technologiae (1964) - zbiór esejów filozoficznych, w których pod nazwą fantomologia autor opisuje coś, co nazwalibyśmy dziś rzeczywistością wirtualną. Zakłada, że skoro ludzka percepcja ograniczona jest przez biologię, trzeba będzie osiągnąć wszechmoc w sposób imitowany za pomocą technologii. I to technologii wielopoziomowej - czyli gdy kończy się pobyt w jednej sztucznej rzeczywistości, nie wraca się do realnego świata, ale przechodzi do drugiej. Takie napiętrzenie złudnych rzeczywistości może doprowadzić do tego, że realne życie może również zostać potraktowane jako ułuda. I co nam to przypomina? Czyż nie życie wirtualne - świat gier lub na portali społecznościowych – w którym spędzamy coraz więcej czasu, zacierając granice miedzy tym co tu i teraz, a tym co wirtualne i nierzeczywiste? Zresztą tworzenie wirtualnych światów i posiadanie w nich nadludzkiej władzy - tak popularne dziś w grach fabularnych typu Sims - także zawdzięczamy – być może - wyobraźni Lema. W tym większym pudle jest zasilanie, a w mniejszym świat! Takuteńki, jakim zapowiedział najjaśniejszemu panu: anizotropowy, z punktami osobliwymi, w których można przerzucać biegi, a dostęp do tych punktów jest równy i powszechny… Umyśliliśmy też, panie, wykonać kilka osób, które w przyszłości posłużą nam do próbowania następnych uniwersów… To fragment Cyberiady, gdzie bohaterowie - Trurl i Klapaucjusz, zwani Konstruktorami – tworzą liczne światy i cywilizacje, by obserwować ich rozwój. Czy nie tak funkcjonują i nie na tym polegają dzisiejsze gry komputerowe? Jeszcze bardziej swojsko robi się po lekturze Obłoku Magellana. Autor przedstawia tu świat, w którym każdy ma dostęp do wielkiej bazy danych! Informacje widoczne są na małych telewizorkach i mogą być transferowane na inne monitory. Brzmi znajomo? Dla nas dziś oczywiście tak, ale trzeba podkreślić, że książka Lema swoje pierwsze wydanie miała w 1955! Pół wieku później ten wizjoner i prześmiewca zasłynął słowami: „Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów”. Cóż, nie wszystko da się dokładnie przewidzieć…


Twórczość Lema do dziś cieszy się wielką popularnością. Ciekawe, czy wydając w 1961 roku Powrót z gwiazd wyobrażał sobie, że pół wieku później będzie dostępny na tablecie? Dlaczego o tym piszę? Bo jest tam taki fragment: Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było za pomocą optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. (…) Publiczność wolała lektany – czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację. Tylko naukowe publikacje o bardzo małym zasięgu drukowano jeszcze na plastyku imitującym papier. Tak że wszystkie moje zakupy mieściły się w jednej kieszeni, choć było tego prawie trzysta tytułów. Wizja prawie spełniona, bo – choć mamy już e-booki, tablety, audiobooki etc, wciąż dostępne są wersje papierowe książek czy gazet. Po co? Ktoś powiedział, że dopóki za pomocą wyświetlacza czy płyty nie da się zabić muchy, ludzie po papierowe gazety sięgać będą…

Miasta przyszłości i wizjonerzy PRL-u Miasto jako skupisko ludności zawsze było wdzięcznym tematem wizjonerów. Niezwykłe budowle, ciągi komunikacyjne, a wśród nich mieszkańcy – ludzie, maszyny, roboty, pojazdy… Futurystyczna wizja miasta na ogół odbywa się ‘w górę’. Pełno w niej wieżowców, latających „samochodów”, dziwnie funkcjonujących maszyn i robotów – z takim obrazowaniem świata przyszłości mamy do czynienia już w słynnym ekspresjonistycznym filmie Fritza Langa Metropolis z 1927 roku, czy kultowym Łowcy androidów Ridley’a Scotta (1982). Podobną wizję przedstawił dość syntetycznie również Luc Besson w filmie Piąty element (1997). To obrazowanie ‘góra-dół’ obecne jest w języku człowieka i prawie zawsze stanowi wartościowanie – góra - in plus (być wysoko postawionym, mieć wysokie aspiracje, nosić głowę wysoko), dół – in minus (być w dołku, pochodzić z nizin, towar z niskiej półki). Najlepszym i zarazem niemal najstarszym przykładem jest chociażby antynomia niebo – piekło. Już w Biblii, dobry świat przyszłości (niebo) usytuowany jest wysoko, w przeciwieństwie do piekła, gdzie przyszłość przedstawia się mniej optymistycznie.

Teberia 22/2013 31


NA OKŁ ADCE >> Zresztą biblijną wieżę Babel buduje się, by sięgnąć absolutu. Tak jest również w wizjach przyszłości świat pokazany jako ‘idący w górę’ jest zwykle wartościowany dodatnio – jest nowoczesny, dostatni, żyje się łatwo. I odwrotnie – świat w dole jest gorszy. Dobrym przykładem jest chociażby Sexmisja Jana Machulskiego z 1983 r. W tej futurystycznej metaforze totalitaryzmu, społeczność w wyniku katastrofy ulokowała się w podziemiu, skąd główni bohaterowie w panice uciekają. Dokąd? Oczywiście na górę. Piszę o tym, żeby pokazać, że wyobrażanie sobie świata przyszłości obrazowane jest zwykle przez utrwalone współcześnie schematy, symbolikę z której wyrastamy. I trudno się z tego układu wyzwolić, zwłaszcza jeśli chcemy być przez innych, posługujących się tą symboliką, zrozumiani. Również, przywoływany już, Stefan Barszczewski w swojej powieści nie oparł się tej praktyce. Jednym z bohaterów Czandu jest między innymi miasto Warszawa, stanowiąca jedną z najważniejszych metropolii przyszłego świata. Jak wygląda? Miasto - olbrzym, nowa Warszawa, wchłonęła w siebie starą, z początku XX wieku, tak, że tylko dawne mapy i plany dawały o niej pojęcie. Ocalał jedynie sędziwy Rynek Starego Miasta i gdzieniegdzie budowla historyczna. Były to jedyne nieme świadki romantyzmu politycznego, w którym [...] przeważało rozżalenie nad przeszłością, czułość dla dzieła ojców i praojców. (Wizja to pociągająca, niestety utopijna, bo rozżalenie nad przeszłością zdaje się być i dziś – niemal 100 lat po publikacji powieści - cechą narodową Polaków). Miasto było czyste, niemal sterylne, głównie dlatego, że wiek węgla minął bezpowrotnie. Samochody, którymi poruszali się po mieście warszawiacy, były jednocześnie helikopterami, mogącymi lądować na dachach wszystkich budynków w mieście, gdzie były lądowiska. Topografię wspomagały neonowe napisy z nazwami ulic, nad którymi przelatywali mieszkańcy. Miasto oczywiscie widziane jest tu więc najczęściej z góry. A jakie plany dla Polski roku 2000 mieli wizjonerzy PRL-u? Rzec można by – brawurowe, biorąc pod uwagę, że miejscem wydania niniejszego numeru Teberii mogło być i stałoby się w istocie Megapolis Południowe. A jak? Ano tak. Interesująco przedstawił to w filmie dokumentalnym z 1971 r. Jerzy Kaden. 32 Teberia 22/2013


Trochę tu demagogii, trochę huraoptymizmu, ale istotnie w wizerunek Polski u progu XXI w. wpisany jest gwałtowny rozwój i dużo entuzjazmu oraz, charakterystyczna dla minionej epoki, gigantomania. Cechowała ona szczególnie miasta – metropolie, gigantyczne aglomeracje i konurbacje. Takim wielkim miastem miały być – połączone z sobą Katowice i Kraków, zwane – co brzmi dziś naprawdę futurystycznie - Megapolis Południową. Centra obu dzisiejszych miast wyznaczać miały granice aglomeracji. Podobnie na północy Polski- Trójmiasto powiększyć się miało do Sześciomiasta. Warszawa miała pozostać jedna, ale za to sięgać miała od Skierniewic po Mińsk Mazowiecki i od okolic Nowego Dworu Mazowieckiego po Garwolin. Miała być przy tym doskonale skomunikowana, dzięki pięciu liniom metra.. Wielką metropolię zwaną Aglomeracją Staropolską planowano stworzyć także w Świętokrzyskiem. Miały się na nią złożyć po prostu rozrośnięte Kielce. Zresztą świetnie skomunikowana miała być cała Polska, pokryta gęstą siecią nowoczesnych autostrad. Miasta zresztą miały się ciągnąc wzdłuż linii komunikacyjnych i energetycznych. Do roku 1980 powstać miało pierwsze 600 km, w następnych dziesięciu latach jeszcze 950! Ruch na nich sterowany miał być przez fotokomórkę i komputery. Ważnym lementem nowoczesnej przestrzeni miasta miały być oczywiście budynki. Szczególnie wizjonersko traktowane były domy mieszkalne. Budynek przyszłości jako synonim nowoczesności i luksusu znany jest od dawna, w XX wiecznej historii chociażby w wizjach modernistycznego architekta Le Corbusiera, czy - na polskim gruncie - u Żeromskiego, poprzez wizjonerską projekcję szklanych domów Seweryna Baryki.

Teberia 22/2013 33


NA OKŁ ADCE >>

Jak widzieli ją wizjonerzy PRL-u? Biorąc pod uwagę ówczesne problemy na linii budownictwa, futurystyczna przyszłość rysowała się bardzo różowo. Oto jednym z wzorów miał być dom ogród, czyli wielki blok z ogródkami na balkonach. Ciekawym projektem były miasta wiszące, w których domy można by dowolnie “dowieszać”. Za przykład wykorzystania przestrzeni stawiano, oczywiście, Moskwę i tamtejszą wieżę telewizyjną. Dziś ideę miasta podwieszonego, zbudowanego z chmur, pokazuje współczesny artysta Tomás Saraceno, znany ze swoich instalacji, które łączą w sobie architekturę, rzeźbę oraz zaawansowane technologicznie materiały. Z przeźroczystych tworzyw buduje on sfery i kule, niektóre wielkości domu jednorodzinnego. Główną inspiracją dla artysty są astrofizyka, pajęcze sieci, struktura piany i baniek mydlanych. Saraceno tworzy na ich bazie własną wizję miasta zawieszonego w powietrzu, ultra lekkiego, zbudowane z komórek-kul, każda o innej funkcji. W powietrzu utrzymuje je skomplikowana sieć linii. Niektóre z kuli to wiszące ogrody, ich powierzchnię porastają kaktusy i inne sukulenty. Są także kule, do 34 Teberia 22/2013

których wnętrza można się wdrapać i poczuć się w nich zawieszonym w przestrzeni. W ten sposób artysta zaprasza do spaceru w sztucznych chmurach. Saraceno uważa, że z coraz doskonalszych tworzy będzie można budować rzeczywiste domy i miasta, które jak piana, będą mogły się organicznie rozrastać we wszystkich kierunkach. W mieście z bąbli nie zabraknie nigdy światła, bo przeźroczyste budowle nie rzucają cienia. To dzisiejsza wizja świata przyszłości, ale już dziś możliwa do wykonania.

Przyszłość to dziś, tyle że jutro (S. Mrożek) – albo…? Domy-chmury są już w zasięgu naszej ręki. A jak jeszcze wyobrażamy sobie przyszłość? Choćby tę niedaleką - za 20, 30 lat? Rozwój technologii pozwolił nam ukierunkować wyobraźnię. Mamy realne podstawy, by myśleć, że świat rozwinie się w określonym kierunku, nierozerwalnie związanym z IT. Interesująco na temat opowiada Magnus Kalkuhl z Kaspersky Lab. Przewiduje on, że przyszłość IT diametralnie zmieni się w 2030 roku.


Stanie się tak ponieważ cloud computing, rzeczywistość rozszerzona, komputery kwantowe, sztuczna inteligencja oraz nanotechnologia ewoluują, tworząc technologię informatyczną nowej generacji. W swoim artykule „Bezpieczeństwo IT w 2030” Kalkuhl wychodzi z założenia, że galopujący rozwój nowych technologii, które już teraz odgrywają ważną rolę w życiu człowieka, zmieni zupełnie postrzeganie świata w takiej formie, w jakiej odbieramy go dziś. W wyniku rozwoju sztucznej inteligencji życie i dobrobyt człowieka będą w ogromnym stopniu zależeć od technologii, a nie zdrowego rozsądku. W pełni zautomatyzowane systemy transportu na nowo zdefiniują sposób, w jaki przemieszczają się ludzie. Świat cyfrowy, utożsamiany dziś z nowoczesnością, stanie się przestarzały. Telewizory, komputery, smartfony i tablety zastąpione zostaną przez okulary rozszerzonej rzeczywistości tak, że przy pomocy półprzeźroczystych okularów obserwować będzie można np. życie toczące się na ulicach miasta jak również elementy wytworzone przez komputer nałożone na rzeczywisty świat. Oprogramowanie, filmy i muzyka będą dostępne wyłącznie w chmurze obliczeniowej, a konsole do gier zostaną zastąpione ogromnymi

wirtualnymi światami, dostępnymi w każdym miejscu na Ziemi. Z jednej strony więc będziemy od technologii zupełnie uzależnieni, wystawiając jednocześnie na zagrożenia naszą prywatność, indywidualność, anonimowość, w końcu, w związku z ewolucją cyber-zagrożeń, narażając nasze bezpieczeństwo. Co dostaniemy w zamian? Być może widoki na lepsze, łatwiejsze życie. Brzmi przerażająco? Jak napisał, przywoływany już tutaj znakomity pisarz i wizjoner, Stanisław Lem: - Jesteśmy jak na krze, która jest unoszona prądami technologii. Nie panujemy nad nią, nie wiemy dokąd nas niesie, nie wiemy jak nią sterować. Wizje przyszłości nigdy nie były oparte na tak racjonalnych przesłankach, jak te, snute dzisiaj. Na pewno nie uwolnimy się od dominacji technologii, a zaawansowane systemy komputerowe staną się dla nas dobrodziejstwem lub zagrożeniem, w zależności od ludzkiego rozsądku. Bo świat przyszłości, nie jest dziś efektem wyobraźni naszych przodków, tylko naszej. A przy tym tempie rozwoju – wbrew powiedzeniu innego wielkiego pisarza - Stanisława Mrożka - jutro to jutro, zupełnie niepodobne do dziś...

Dominika Bara

Źródła: http://www.archirama.pl http://fakty.interia.pl Marta Wawrzyn: Jak komuniści wyobrażali sobie Polskę w roku 2000. http://gadzetomania.pl Henryk Tur: Lem wiedział to przed wszystkimi. http://gadzetomania.pl http://www.kaspersky.pl

Teberia 22/2013 35


PLUS/MINUS >>

Nanotechnologia. Nie ma i jest Nanomateriały, które pojawiły się w naszych butach, rakietach tenisowych, produktach spożywczych czy nawet skarpetkach, nie mają dla nas takiego znaczenia, co słowo „nano” oraz to, co w naszym mniemaniu ono symbolizuje.

N

anotechnologia opisywana jest jako ogólny zbiór technik, sposobów lub algorytmów tworzenia dowolnych struktur o wielkościach od 0,1 do 100 nanometrów. Chodzi więc o operowanie materią na poziomie pojedynczych atomów i cząsteczek, w skali miliardowych części metra. Brzmi to niewiarygodnie i bardzo nowocześnie. Do tego stopnia, że „nano” znalazło już swoją niszę w naszej kulturze, gospodarce i wielu innych obszarach, z wyjątkiem faktycznego zainteresowania zagadnieniem. Przedrostek ten stał się już niemal wszechobecny, niezależnie od tego, czy mówimy o nauce, nazwie przenośnego odtwarzacza multimediów albo elementach wyposażenia łazienek. „Nano” dopadło już motoryzację, gry komputerowe, przemysł spożywczy, rozrywkę, budownictwo, sport czy renowacje dzieł sztuki. W zasadzie trudno wskazać dziedzinę, w której nie można by umieścić jakiegoś „nano” - synonimu postępu nauki i miniaturyzacji. A wszystko przez nanotechnologię, która jak donoszą media, świeci triumfy i rozwija się w zawrotnym tempie. 36 Teberia 22/2013

Paradoksalnie, w świadomości społecznej jest jej raczej niewiele. Z jednej strony jest to bardzo dziwne, a z drugiej typowe dla dziedzin interdyscyplinarnych. Przy okazji można pokusić się o uszczypliwość i powiedzieć, że innowacyjność w świecie nano polega na tym, że sprawą zainteresował się człowiek. Trudno bowiem zaprzeczyć, że „nanotechnologię” już od miliardów lat wykorzystują organizmy żywe i nie tylko. Wiele tworów i struktur, które możemy zaobserwować w komórkach żywych, z powodzeniem możemy uznać za niewielkie maszyny. To właśnie dzięki nim rośliny i zwierzęta mogą wpływać na strukturę kości, łodygi, skóry i wszelkiego rodzaju błon - na poziomie pojedynczych cząsteczek. Mamy więc przed sobą dział nauki o materiałach, który staje się coraz bardziej modny i z którym wiążemy olbrzymie nadzieje. Złośliwi twierdzą jednak, że jest to bardziej gra słów, którymi naukowcy próbują opisać w zasadzie wszystkie badania związane z technologią materiałową.


Jeszcze kilkanaście lat temu, w telewizyjnych programach popularno-naukowych widzowie mieli okazję zderzyć się wizją nanorobotów, czyli maleńkich urządzeń, które miały zrewolucjonizować współczesną medycynę i robić porządki w organizmie człowieka. Dziś wizja taka stała się nieco bardziej odległa i na „nano-robo-leki” przyjdzie nam jeszcze poczekać. Dlaczego? To już wiedzą naukowcy i ci, którzy interesują się tematem. Przeciętnego obywatela nie zajmuje to, co może mu zaoferować dzisiejsza nanotechnologia. I nie ważne czy chodzi o wykorzystanie materiałów i „nanosubstancji” w przemyśle spożywczym, diagnostyce medycznej i terapii raka, czy elektronice. Od czasu do czasu zdarzy się, że ktoś powiąże nanoskalę z postępem miniaturyzacji. Rzadziej zwrócimy uwagę na informacje o tym, że naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego znaleźli ciekawy sposób np. na kaca. Jaki? Wystarczy, że wspomnimy słowo „nano” i w zasadzie wszystko jasne. Reszta pozostaje już romantyczną wizją tego, co czasem pokażą nam interesujące animacje komputerowe w wiadomościach i popularnych programach o nauce.

Tymczasem o wiele łatwiej jest posłużyć się nanotechnologią, jako pojęciem, które może być pewną ideą i drogowskazem dla racjonalnych postaw i nadawania tonu różnym aspektom życia społecznego. Dobrym przykładem mogą być słowa Krzysztofa Styka, które zamieścił w swoim artykule pt. „Rozrywamy iluzję”: „Ktoś sprawił, że ludzie zasnęli. Zamknął im oczy. Ogłupił i oślepił. Pogrążył w mrokach niewiedzy. Ktoś sprawił, że w dobie nanotechnologii ludzie wciąż, niczym małe dzieci, tkwią w oparach iluzji. (...) Człowiek stworzył sobie trzy małe kłamstewka, którymi zatruł rzeczywistość: bogów, zaświaty i nieśmiertelną duszę. Stworzył je ze zwykłej zemsty i zazdrości. Ze zwykłej niewiedzy.” Jakkolwiek takie podejście może wydawać się niektórym zbyt wydumane i dostrzegą w nim chybiony kontrast, to inne przykłady z trudem przebijają się do społecznego dyskursu. Fakt, że nanotechnologia to nie tylko chwytliwy frazes, ale działania na styku nauki, biznesu i spraw społecznych, wciąż wydaje się mało przekonujący. Teberia 22/2013 37


PLUS/MINUS >> Ot, przykład ze świata medycyny. Zespoły badawcze na całym świecie pracują nad rozwiązaniami, dzięki którym możliwe będzie przeniesienie medycyny na wyższy stopień zaawansowania. Chodzi głównie o dozowanie leku dokładnie w tych miejscach, gdzie jest niezbędny. Ponadto celem jest szybsza, wygodniejsza i tańsza diagnostyka chorób. Jak podkreśla James Heath, profesor chemii prowadzący badania w amerykańskim Caltechu, test na albuminę, wykonywany przy podejrzeniu np. raka prostaty, kosztuje 50 dolarów. W chwili obecnej powstał już mikroprocesor, który wykonuje test w kilka minut - za 10 centów - a na podstawie badania zawartości albuminy generuje dużo więcej informacji, niż przy typowym badaniu. Może być także sprzężony z dozownikiem określonego „nano-leku”. Dzięki temu powoli zaciera się granica między diagnostyką a leczeniem. Co więcej, przy tego typu badaniach specjaliści starają się kreować takie modele biznesowe, w których nanotechnologia - obok dostarczania samych medykamentów i diagnozowania - ma sprawić, że chory będzie nie tylko pacjentem, ale także klientem.

38 Teberia 22/2013

Niestety, nawet taka argumentacja nie jest w stanie sprawić, że nanotechnologia zadomowi się w społecznej świadomości. Wydaje się to wielce zaskakujące, jeśli porównać problematykę nano z innymi głośnymi technologiami, jak GMO. O ile jednak w ostatnim przypadku głosy są już podzielone, o tyle w odniesieniu do pierwszej, wciąż niewiele wiadomo. Co więcej, dotychczasowe zastosowania nanoproduktów w przemyśle spożywczym, zarówno do produkcji żywności, jak i opakowań - przeszły praktycznie bez echa wśród opinii publicznej. Przypomnijmy, że w artykułach spożywczych wprowadzano odpowiednie zmiany na poziomie molekularnym, celem poprawienia ich smaku, koloru oraz wartości odżywczych. Na przykład nano-mleko o smaku coli, lub nano-majonez o obniżonej zawartości tłuszczu. Ponadto, nanomateriały wykorzystywane do produkcji tzw. inteligentnych opakowań, pozwalały na dłuższe przechowywanie określonych produktów. Nagle ktoś zauważył, że nowa żywność, którą stopniowo wprowadzano na rynek, nie jest opisana przez żadne, rzetelne badania na temat wpływu nanocząsteczek na zdrowie człowieka. Wkrótce wywołało to międzynarodowy dyskurs, głównie wśród fachowców. W końcu Parlament Europejski zmienił regulacje dotyczące wprowadzania na rynek nowej żywności. I choć w różnych krajach głośno było w tym czasie o GMO, to o nanotechnologii w naszym jedzeniu nikt głośno nie rozprawiał. Sprawę (nie)świadomości społecznej komplikuje także fakt, że nanotechnologia pojawiła się w kulturze masowej na długo przed tym, jak rzeczywiste osiągnięcia naukowe zaczęły wkradać się w medialną i biznesową rzeczywistość. Stało się tak za sprawą literatury fantastyczno-naukowej a także telewizji i kina. Dla przykładu, fani Star Trek doskonale pamiętają rasę Borg i sposób w jaki asymilowała nowe organizmy żywe i nanotechnologie. Drony Borg wstrzykiwały nanomaszyny swoim ofiarom, które dokonywały odpowiednich zmian na poziomie cząsteczkowym, ułatwiając tym samym zaadoptowanie nowego organizmu do kolektywu. Mało tego, fani do dziś spekulują na temat powstania Borg w wyniku eksperymentu nanotechnologicznego. A zatem nanotechnologia funkcjonuje od dawna w wyobraźni społecznej. Pozostaje jednak odległym, technologicznym cudem, na który trzeba jeszcze poczekać. Tymczasem wiele dzieje się na naszych oczach, a badacze z różnych dziedzin już zastanawiają się, jak nanotechnologia zmieni sposób naszego myślenia w szerszej skali.


Co więcej, pojawiają się pierwsze badania, dzięki którym nauka stara się przewidzieć, w jaki sposób społeczeństwa będą postrzegać nano w aspekcie technologicznym, zdrowotnym, sportowym czy żywieniowym. Rozważa się także, jaki będzie stosunek do osiągnięć naukowych na tym polu, w zależności od płci, wieku, rasy, uwarunkowań kulturalnych itp. Jak zauważa Barbara Herr Harthorn, feministka i profesorka antropologii i socjologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara, nanotechnologia oraz jej specyfika praktycznie nie funkcjonują w przestrzeni społecznej a tym samym nie podlegają ocenie obywatelskiej czy moralnej. Słowa profesor Harthorn zdają się także potwierdzać sondy uliczne, przeprowadzane także w Polsce. Niektóre z nich można obejrzeć w serwisie YouTube. Na pytanie „czym jest nanotechnologia?” najczęściej odpowiadamy, że nie wiemy, nie mamy pojęcia, albo że to coś, co ma nam pomóc ekonomicznie i technologiczne lepiej żyć.

Tymczasem w Europie, Stanach Zjednoczonych i Azji na badania przeznacza się już miliardy dolarów i zawczasu liczy zyski. Wydaje się także, że nanomateriały, które pojawiły się w naszych butach, rakietach tenisowych, produktach spożywczych czy nawet skarpetkach, nie mają dla nas takiego znaczenia, co słowo „nano” oraz to, co w naszym mniemaniu ono symbolizuje. Jeśli wziąć pod uwagę skomplikowaną teorię i praktykę, która wiąże się z tą wciąż nową i interdyscyplinarną gałęzią nauki - trudno się temu dziwić. Z drugiej jednak strony, postawa, która ignoruje podstawową wiedzę na ten temat, na rzecz jedynie romantycznej wizji postępu technologicznego, może budzić uzasadniony niepokój.

Wojciech Andryszek

Paradoksem pozostaje więc, że nanotechnologia, na którą często można natknąć się w największych portalach, stronach internetowych czy filmach w serwisach społecznościowych, wciąż umyka uwadze obywateli i rozwija się w zasadzie obok społeczeństw. Teberia 22/2013 39


PRE ZENTAC JE >>

Wydobycie pod kontrolą

KOPALNIA PRZYSZŁOŚCI

„One Control Room” – to projekt nowoczesnej dyspozytorni, czyli ośrodka zarządzania procesem produkcyjnym w Zakładzie Górniczym „Polkowice-Sieroszowice”. Działania podejmowane w tym zakresie mają przygotować kopalnie KGHM Polska Miedz S.A. do sprostania wyzwaniom przyszłości.

I

ntensywny rozwój systemów transmisji danych, upowszechnianie się standardu Ethernet w sieciach przemysłowych, możliwość budowy redundantnych sieci, a także coraz większa dostępność przemysłowych rozwiązań transmisji bezprzewodowej WiFi spełniających wymagania ciężkich warunków środowiskowych to elementy stymulujące szybki rozwój systemów monitoringu maszyn i urządzeń pracujących w wyrobiskach górniczych. Są to zresztą kierunki rozwoju zgodne z ogólnoświatowymi trendami obserwowanymi w przedsiębiorstwach górniczych. Fundamentem, na którym opiera się nie tylko monitoring, ale każda transmisja danych jest sieć transmisyjna o odpowiedniej przepustowości. Oddział ZG „Polkowice-Sieroszowice” od kilku lat sukcesywnie rozbudowuje infrastrukturę transmisyjną. Do niedawna rozbudowa głównie dotyczyła infrastruktury opartej na kablach miedzianych, natomiast aktualnie jako główne medium transmisyjne wykorzystuje się kable światłowodowe. Sumaryczna długość kabli światłowodowych w wyrobiskach podziemnych osiągnęła już prawie 100 km. Połączenia światłowodowe są wykorzystywane w różnych systemach transmisyjnych. Budowane trasy kablowe zapewniają redundancje połączeń co, ze względu na zagrożenie uszkodzeniami kabli w wyrobiskach, ma ogromne znaczenie z punktu widzenia bezprzerwowego działania systemów. 40 Teberia 22/2013

Oczywiście, ciężkie warunki środowiskowe narzucają bardzo wygórowane wymagania dotyczące zastosowanego sprzętu: odporność na wysoką temperaturę, wilgotność, gazy, odpowiedni poziom szczelności itp.

Monitoring maszyn mobilnych Monitorowanie pracy maszyn i urządzeń zapewnia możliwość proaktywnego działania mającego na celu ograniczenie kosztów, poprawę bezpieczeństwa i organizacji pracy oraz bardziej efektywne planowanie zasobów, jednocześnie przeciwdziałając tzw. „gaszeniu pożarów” w procesie produkcyjnym. Implementacja nowych technologii najszybciej znajduje zastosowanie tam, gdzie dotychczasowe rozwiązania nie umożliwiają osiągnięcia zakładanych celów. Intuicyjnym, pierwszym zastosowaniem technik szybkiej transmisji są układy zdalnego sterowania maszynami stacjonarnymi, wymagające przekazu do i z obiektu w czasie rzeczywistym.


Dane, Informacje Decyzje

Wy cią gi sz

yb ow e

Monitoring wizyjny

jne cy uk od pr ne Da

Kombajn ACT Monitoring maszyn

One Control Room

Sterowanie procesem produkcyjnym

wa mo aś

Przykładem takiego wykorzystania szerokopasmowego systemu transmisyjnego, opartego o standard Ethernet, jest uruchomione w 2011 roku w O/ZG „Polkowice-Sieroszowice” zdalnie sterowane urządzenie do rozbijania brył typu URB/ZS-1. Rozwój bezprzewodowych systemów transmisyjnych na czele ze standardem WiFi 802.11 oraz zwiększająca się oferta rynkowa urządzeń dostępowych w wykonaniu przemysłowym, otwierają drogę do budowy systemów monitoringu maszyn mobilnych. W KGHM Polska Miedź S. A prowadzone są intensywne prace związane z budową systemu monitoringu samojezdnych maszyn górniczych.

t wa sta Od

Systemy bezpieczeństwa

Me dia

SMG

W warunkach kopalń KGHM Polska Miedź S.A. samojezdne maszyny górnicze stanowią jeden z najważniejszych elementów procesu produkcyjnego, zarówno od strony technologii urabiania złoża, jak i pod względem finansowym. Koszty działów samojezdnych maszyn górniczych (SMG) w KGHM stanowią średnio 35% udziału w Technicznym Koszcie Wydobycia (TKW) w Oddziałach Górniczych. Jednym z zamierzeń KGHM jest dalsza poprawa efektywności produkcji, co może m.in. być realizowane poprzez optymalizację wykorzystania zasobów działów zajmujących się eksploatacją SMG.

Teberia 22/2013 41


KRE AT Y WNI >>

Business Intelligence BI

Manufacturing Execution System MES

Służby utrzymania ruchu

Sieć LAN

WiFi

metryka

Rejestrator

metryka

Rejestrator

CAN

CAN

Struktura systemu monitoringu Business Intelligence BI

Manufacturing Execution System MES

Służby utrzymania ruchu

Sieć LAN

One Control Room

WiFi

metryka

Rejestrator

metryka CAN

42 Teberia 22/2013

Rejestrator CAN


Monitoring parametrów technicznych maszyn rozszerzony będzie o przekazywanie danych produkcyjnych, rejestrowanych w maszynach górniczych takich, jak waga odstawionego urobku, ilość odwierconych otworów oraz zgodność z przyjętą metryką wiercenia, ilość zabudowanych kotew, itp. Wykorzystanie już istniejących rozwiązań jak np. magistrala CAN, po której przekazywane są najistotniejsze dane z jednostki napędowej, a także dzięki dodatkowemu oczujnikowaniu maszyny, możliwe jest uzyskanie znacznej ilości danych. Przetworzone i odpowiednio skojarzone dane będą źródłem dodatkowej wiedzy o maszynach dla służb zajmujących się ich eksploatacją.

Kolej na kompleks ścianowy Staje się standardem, że każda nowo instalowana maszyna, mająca istotny wpływ na proces produkcji, będzie objęta monitoringiem. Przykładem tego jest kompleks ścianowy, wdrażany właśnie w O/ZG „Polkowice-Sieroszowice”. Sercem kompleksu jest kombajn ścianowy, skonstruowany do urabiania skał twardych, który sprzęgnięty jest z przenośnikiem ścianowym oraz samokroczącą hydrauliczną obudową ścianową. Wszystkie elementy kompleksu będą pracowały w trybie automatycznym. Możliwe jest to dzięki zastosowaniu systemu sterowania, opartego na przemysłowych technologiach transmisji danych. Wysoki stopień niezawodności pracy systemu zapewniają czujniki, urządzenia transmisyjne oraz przewody wykonane w wersji przeznaczonej dla ciężkich warunków przemysłowych. System sterowania kombajnem ścianowym oparty jest na sieci Ethernet IP. Protokół ten gwarantuje szybką wymianę danych pomiędzy cyfrowymi modułami wejść/wyjść i sterownikiem PLC, będącym sercem systemu.

Przetworzyć i zinterpretować informacje Postęp prac wydobywczych wymaga ciągłej rozbudowy infrastruktury technicznej w wyrobiskach dołowych, co pośrednio powoduje wzrost ilości różnego rodzaju systemów monitoringu. Systemy te z założenia powinny zapewniać prostszą obsługę,

łatwiejszą diagnostykę, a także zapobiegać po-ważniejszym uszkodzeniom monitorowanych maszyn i urządzeń. Jednocześnie okazuje się, że ciągle generuje się coraz większy strumień danych i informacji, podlegających przetworzeniu i interpretacji. Celem jest podjęcie najbardziej optymalnych decyzji. Tylko właściwa korelacja danych produkcyjnych z informacjami utrzymaniowymi, dzięki integracji systemów, zapewnia dostarczanie osobom zarządzającym precyzyjnych informacji dotyczących całego procesu produkcyjnego kopalni. Cel taki ma zostać osiągnięty dzięki funkcjonalności nowej dyspozytorni „One Control Room”. Skuteczna komunikacja pomiędzy dyspozytorami poszczególnych służb kopalni dzięki pracy we wspólnym pomieszczeniu, interakcja systemów sterowania oraz wizualizacji zapewniająca prostą i intuicyjną obsługę oraz nowoczesne, odpowiadające na aktualne i przyszłe potrzeby wyposażenie sprzętowe, to tylko niektóre cechy funkcjonalne planowanej do realizacji dyspozytorni „One Control Room”. Interakcja pomiędzy poszczególnymi systemami informacyjnymi, wykorzystanie możliwości multimedialnych systemu monitoringu wizyjnego, dopasowanie formy przekazu do możliwości percepcyjnych dyspozytorów to niezbędne kierunki działań, prowadzące do zwiększenia efektywności procesu produkcyjnego. Efektywność systemów monitoringu maszyn i urządzeń zależy zatem w równej mierze od części rejestrującej dane, jak i od przetwarzającej oraz prezentującej informacje. Działania podejmowane w tym zakresie mają przygotować kopalnie KGHM Polska Miedz S.A. do sprostania wyzwaniom przyszłości.

Marek Andrzejewski, Leszek Borkowski

Autorzy publikacji są pracownikami KGHM Polska Miedź S.A. O/ZG „Polkowice-Sieroszowice” Artykuł zaprezentowany podczas XXII SEP Kraków 2013

Leszek Borkowski

Teberia 22/2013 43



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.