Teberia 23

Page 1

W stronę czystego węgla

Maker Space – ruch kreatywnych

W sieci, czyli gdzie?

NUMER 4 (23) KWIECIEŃ 2013

NAUKA / TECHNOLOGIE / GOSPODARKA / CZŁOWIEK

Pieniądz na czasie Gdy jedni proponują powrót do walut opartych na złocie, inni chcą zastąpić je bitami.



Spis treści: 4 6 8 9 10 12 14 16 20 23 24 28 34 42 50

EDYTORIAL

Wizje mało optymistyczne

START UP

Google wyróżniło pięć polskich startupów

NA CZASIE

Wirtualne banki

* Skąd ta nazwa –

…Otóż gdy pojawił się gotowy projekt witryny – portalu niestety nie było nazwy. Sugestie i nazwy sugerujące jednoznaczny związek ze Szkołą Eksploatacji Podziemnej typu novasep zostały odrzucone i w pierwszej chwili sięgnąłem do czasów starożytnych, a więc bóstw ziemi, podziemi i tak pojawiła się nazwa Geberia, bo bóg ziemi w starożytnym Egipcie to Geb. Pierwsza myśl to Geberia, ale pamiętałem o zaleceniach Ala i Laury Ries, autorów znakomitej książeczki „Triumf i klęska dot.comów”, którzy piszą w niej, że w dobie Internetu nazwa strony internetowej to sprawa życia i śmierci strony. I dalej piszą „nie mamy żadnych wątpliwości, co do tego, że oryginalna i niepowtarzalna nazwa przysłuży się witrynie znacznie lepiej niż jakieś ogólnikowe hasło”. Po kilku dniach zacząłem przeglądać wspaniała książkę Paula Johnsona „Cywilizacja starożytnego Egiptu”, gdzie spotkałem wiele informacji o starożytnych Tebach (obecnie Karnak i Luksor) jako jednej z największych koncentracji zabytków w Egipcie, a być może na świecie. Skoro w naszym portalu ma być skoncentrowana tak duża ilośćwiedzy i to nie tylko górniczej, to czemu nie teberia.

NA CZASIE

Jerzy Kicki Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Szkoły Eksploatacji Podziemnej

ECO

Portal teberia.pl został utworzony pod koniec 2003 roku przez grupę entuzjastów skupionych wokół Szkoły Eksploatacji Pod-ziemnej jako portal tematyczny traktujący o szeroko rozumianej branży surowców mineralnych w kraju i za granicą. Magazyn ,,te-beria” nawiązuje do tradycji i popularności portalu internetowego teberia.pl, portalu, który będzie zmieniał swoje oblicze i stawał się portalem wiedzy nie tylko górniczej, ale wiedzy o otaczającym nas świecie.

Inwestują w 3d Wzorcowy biurowiec

NAUKOWO

Biozgodne metalowe nici chirurgiczne

KREATYWNI

Międzynarodowy sukces studenta AGH

KREATYWNI

World Mining Students Meeting Kraków 2013

PREZENTACJE

KGHM zabierze polskich studentów i naukowców do zagranicznych kopalń na staże

NA CZASIE

Ranking uczelni wyższych

KREATYWNI

Maker Space – ruch kreatywnych

UWAGA

W sieci sieci

NA OKŁADCE

Pieniądz na czasie

GOSPODARKA

W stronę czystego wegla

GOSPODARKA

Nadkrytyczna szansa węgla

Wydawca:

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie

Jerzy KICKI

Prezes Fundacji dla AGH

Artur DYCZKO

Dyrektor działu wydawniczo-kongresowego Fundacji dla AGH Dyrektor Zarządzający Projektu Teberia

Jacek SROKOWSKI Redaktor naczelny

jsrokowski@teberia.pl

Biuro reklamy:

Małgorzata BOKSA reklama@teberia.pl

Studio graficzne:

Tomasz CHAMIGA tchamiga@teberia.pl

Adres redakcji:

Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, pawilon C1 p. 322 Aal. Mickiewicza 30, 30-059 Krakówtel. (012) 617 - 46 - 04, fax. (012) 617 - 46 - 05, e-mail: redakcja@teberia.pl, www.teberia.pl” www.teberia.pl f-agh@agh.edu.pl, www.fundacja.agh.edu.pl NIP: 677-228-96-47, REGON: 120471040, KRS: 0000280790

Konto Fundacji:

Bank PEKAO SA, ul. Kazimierza Wielkiego 75, 30-474 Kraków, nr rachunku: 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 SWIFT: PKO PPLPWIBAN; PL 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. © Copyright Fundacja dla AGH Wszelkie prawa zastrzeżone.Żaden fragment niniejszego wydania nie może być wykorzystywany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.


EDY TORIAL >>

Wiatraki zamiast węgla

N

o i znów przyszło nam szeroko pisać o górnictwie i węglu i ktoś pewnie pomyśli, że mamy obsesję na tym punkcie albo, że jesteśmy „ukrytą opcją górniczą”. Pamiętam, że tuż po wydaniu pierwszego numeru Teberii jeden z naszych niedoszłych Czytelników napisał komentarz w mniej więcej takim stylu: Teberia to ściema, pismo to jest praktycznie wyłącznie dla górników i pokazuje w 90% innowacje w górnictwie i pokrewnych dziedzinach. O górnictwie zapomnijmy, to skansen. Ktoś kto wnikliwie czyta każdy numer Teberii ten zapewne nie podziela takiego przekonania. Teberia jest bowiem jednym z niewielu miejsc w polskim Internecie, gdzie można znaleźć wiele ciekawych informacji i publikacji poświęconych innowacjom i nowoczesnym technologiom i ich wpływowi na gospodarkę czy inne dziedziny życia jak np. na kulturę. A co ważniejsze zwracamy szczególną uwagę na rodzime innowacje i technologie i pod tym względem nie mamy sobie konkurencji. Faktem jednak jest, że na naszych łamach poświęcamy dość sporo uwagi branży górniczej w Polsce, bo mamy świadomość ile wciąż znaczy branża górnicza dla polskiej gospodarki, także w kontekście wpływu na innowacyjność polskiej gospodarki. Szkoda jednak, że tak mało osób w Polsce podziela ten pogląd. Podczas niedawno zakończonego w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej dość jednoznacznie sprecyzował sytuację węgla w Polsce mówiąc: Świat podąża w kierunku większego wykorzystania węgla, jednak w UE i Polsce jest inaczej. Unia ewidentnie tego węgla nie chce. 4

Teberia 23/2013

Warto się zastanowić, czy pojęcie dekarbonizacji oznacza eliminację węgla z gospodarki, czy też eliminację dwutlenku węgla z gospodarki. Polska energetyka nie chce węgla, to widać. Decyzje odnośnie Opola, Rybnika czy Ostrołęki to pokazują. Polskiego węgla nie chce rząd. Nie znam dokumentów wspierających polski węgiel. Wspiera się OZE, wspiera się gaz. Tyle że nasz gaz w instalacjach przemysłowych nie ma wsparcia, a gaz z rosyjskiej rury wsparcie ma. A zatem rząd nie chce węgla, nie chcą go też niektóre samorządy. Stąd nie ma chyba w Polsce perspektyw dla rozwoju górnictwa. Nie dziwię się, że pochodząca z Danii unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard woła głośno, iż Europa powinna zrezygnować z węgla i innych paliw kopalnych, wszak duńska gospodarka to dziś w dużej mierze „zielony” przemysł. Firma Vestas (największy producent turbin wiatrowych w świecie) i jej podobne dają zatrudnienie 200 tys. Duńczykom. Znacznie mniej zrozumiałe jest to, że polskiego węgla nie chce polski rząd? A może dlatego, że z unijnego budżetu Polska powinna przeznaczyć 20 proc. na politykę klimatyczną. Oznacza to około 200 mld zł w ciągu najbliższych siedmiu lat na ten cel. Jeśli tych środków nie wykorzystamy, nie otrzymamy pieniędzy z funduszy strukturalnych, na rozbudowę choćby dróg i kolei…

Jakub Michalski zapraszamy do dyskusji napisz do nas


Teberia 23/2013

5


START UP >>

Google wyróżniło pięć polskich startupów Google dla Przedsiębiorców i Konsulat Amerykański w Krakowie wybrały pięć polskich startupów, które będą miały okazję zaprezentować się na konferencji TechWeek w Chicago. Finaliści uczestnicząc w tym wydarzeniu będą mieli okazję zaprezentować swoje pomysły szerokiemu gronu odbiorców. Akcja Google została ogłoszona przez Google 24 kwietnia. Jakie były kryteria konkursowe? Przede wszystkim startupy musiały być z Polski i działać krócej niż 3 lata. Nie mogły otrzymać wcześniej dofinansowania większego niż 2 miliony dolarów. Z wszystkich zgłoszeń wybrano 20 najciekawszych projektów, które zostały następnie poddance ocenie ekspertów podczas Demo Day, imprezy która odbyła się 6 maja w Krakowie. Do IT with Poland - tak nazywać się będzie pawilon zarezerwowany przez Google Polska dla wyróżnionych startupów. Przedstawiciele poniższych projektów będą mieli szansę wziąć udział w konkursie TechWeek Launch i wygrać dofinansowanie. W wydarzeniu, które odbędzie się pod koniec czerwca, zaprezentowane zostanie około 70 startupów. Nagrodą w TechWeek Launch ma być 100 tysięcy dolarów.

Żródło: mamstartup.pl

PressPad, jest platformą dla wydawców służącą zapraszamy do dyskusji napisz do nas

6

Teberia 23/2013

publikacji treści na tabletach i smartfonach. Każdy z użytkowników może za jego pomocą prowadzić własny magazyn, edytować go i przedstawiać w dowolnej formie. Z pomysłodawcą startupu Pawłem Nowakiem o projekcie rozmawialiśmy prawie dwa lata temu.


Zaprojektuj-Ogrod.pl to aplikacja we- Nearbox jest usługą geolokalizacyjną dla urząbowa, dzięki której można projektować ogrody. W prosty sposób pozwala na stworzenie projektu wirtualnego ogrodu, który może zostać w przyszłości przeniesiony na grunt rzeczywisty.

dzeń przenośnych, która łączy ludzi i miejsca. Aplikację możecie pobrać na smartfony z systemem iOS oraz Android. Nearbox pojawił się u nas już kilkukrotnie dlatego zachęcamy do zagłębienia się w temat korzystając z tego linku.

AceStream jest rozwiązaniem do streamingu EgzoTech to spółka zajmująca się projektowawideo w oparciu o technologie podobne do BitTorrent. W przyszłości pomysłodawcy planują zintegrować swoje działania m.in. z YouTube.

niem i wytwarzaniem egzoszkieletów wykorzystywanych w rehablitacji.

Teberia 23/2013

7


NA C Z A SIE >>

Wirtualne banki Huawei w Polsce

P

olska wzorem Chin, RPA i Hong Kongu wprowadza wirtualne oddziały banków. Trwają w tej sprawie rozmowy między Huawei a trzema instytucjami. Urządzenia mogą stanąć na polskich ulicach jeszcze w tym roku. Ma to przynieść oszczędność dla tych instytucji, a klientom, nawet z małych miejscowości, zagwarantować dostęp do wszelkich usług bankowych 24 godziny na dobę. Największy bank z Państwa Środka – Bank of China – wprowadził 30 takich maszyn w zeszłym roku. I złożył zamówienie na kolejnych 20. W RPA i Hong Kongu trwają testy urządzeń. – Kolejnym państwem będzie prawdopodobnie Polska. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z trzema bankami i tego typu maszyny mogą się pojawić w naszym kraju już w tym roku – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Marcin Gic z firmy Huawei. eSpace Virtual Teller Machine (VTM), czyli wirtualny terminal ma stać się alternatywą dla oddziałów bankowych. To nowe rozwiązanie chińskiej firmy mające umożliwić redukcję kosztów operacyjnych związanych z prowadzeniem oddziału banku o nawet 70 proc. A jednocześnie zapewnić obsługę klientów przez cała dobę. – Maszyna VTM jest w stanie zrealizować wszystkie procesy, które oferują oddziały bankowe: wypełnianie dokumentów, doradztwo dla klienta, drukowanie karty kredytowej, wydawanie kart bankowych, podpis elektroniczny – wymienia Marcin Gic. Za jej pomocą klient może komunikować się z doradcą, którym jest jeden z pracowników instytucji. Rozmowa toczy się za pomocą Video Contact Center w jakości HD. Wykorzystanie wirtualnego oddziału nie ma za zadanie zastąpienia dotychczasowych placówek bankowych, a jedynie rozszerzenie dostępu do usług. – Nie widzę tutaj zagrożenia dla osób pracujących w bankach. Może się wydarzyć, że część pracowników zostanie przesuniętych do Video Contact Center. 8

Teberia 23/2013

Jednak jest to raczej szansa dla banków, żeby rozwijać swoją sieć sprzedaży w małych miejscowościach, gdzie do tej pory nie było opłacalne otwieranie nowych oddziałów – uważa Marcin Gic. Urządzenie zajmujące 4 metry kwadratowe ma dać możliwość rozszerzenia sieci oddziałów o nowe obszary bez konieczności otwierania fizycznych filii instytucji. Dane, które klienci podają, potrzebne np. do wzięcia pożyczki czy wydania karty kredytowej, nie są przechowywane w samej maszynie, tylko przesyłane do serwerowni banków. Bezpieczeństwo ma być zapewnione również dzięki zastosowaniu technologii biometrycznej, podpisu elektronicznego oraz skanerów dokumentów w wysokiej rozdzielczości. Źródło: newseria

zapraszamy do dyskusji napisz do nas


NA C Z A SIE >>

Inwestują w druk 3D O

mni3d, startup zajmujący się drukiem 3D uzyskał finansowanie, które pomoże wprowadzić polską drukarkę przestrzenną na szeroki rynek. W spółkę zainwestowały firmy LMS Invest i SpeedUp Innovation ze SpeedUp Venture Capital Group. Omni3D - nowa spółka w portfolio LMS Invest i SpeedUp Innovation - koncentrować się będzie na dostarczaniu klientom biznesowym oraz indywidualnym komponentów (drukarki, software do obsługi druku, materiały oraz części eksploatacyjne) do druku 3D w niskim nakładzie (do 1000 sztuk). Spółka planuje w większości działać w ramach ruchu opensource, korzystając z otwartych zasobów RepRap. Założycielami Omni3D są Bartek Barłowski, właściciel brandu RapCraft, w ramach którego opracowano pierwszą polską konstrukcję drukarki o tej nazwie oraz Konrad Sierzputowski, który od 2 lat prowadzi własne projekty startupowe m.in. Evilport oraz Wink Media wraz z IQ Partners oraz Red Sky/Xevin. Omni3D będzie marką parasolową, do której aportem wniesiona została działalność marki RapCraft. Od teraz nazwa ta używana będzie do oznaczenia modelu jednej z dostępnych w ofercie drukarek. - Technologia druku 3D rozwija się w oszałamiającym tempie i ma realne szanse zrewolucjonizować świat, jaki znamy. Pozyskany kapitał pozwoli nam nie tylko dotrzymać kroku rozwijającemu się rynkowi,

ale także wprowadzić kilka autorskich rozwiązań, które - mamy nadzieję - wkrótce staną się standardem. Chcemy, aby nasza drukarka jako pierwsza i jedyna na rynku była tzw. network enabled, co pozwoli jej funkcjonować w sieci (poprzez ethernet lub wifi), a użytkownik będzie mógł ją obsłużyć choćby z iPada – mówi Konrad Sierzputowski z Omni3D. – Planujemy w większości działać w ramach ruchu opensource – zarówno korzystając z otwartych zasobów, jak również dając coś w zamian społeczności. - Druk 3D cieszy się rosnącą popularnością na całym świecie i znajduje coraz szersze zastosowanie w wielu dziedzinach. Wykorzystując ten potencjał w najbliższym czasie będziemy upowszechniać jego wykorzystanie. – Mówi Tomasz Czapliński, prezes LMS Invest. Przekazane w ramach podpisanej umowy inwestycyjnej środki przeznaczone zostaną na badania i rozwój otwartej technologii druku 3D czyli nową elektronikę, oprogramowanie i kontent. Umowa inwestycyjna została już podpisana. Teraz czeka tylko na formalną akceptację Polskiej Akademii Rozwoju Przedsiębiorczości.

jm zapraszamy do dyskusji napisz do nas

Teberia 23/2013

9


ECO >>

Wzorcowy biurowiec K

atowicki biurowiec energooszczędny Goeppert-Mayer jest bliski uzyskania najwyższego stopnia oceny środowiskowej budynków BREEAM. Jest to metoda oceny budynków pod kątem ich przyjazności dla środowiska naturalnego oraz komfortu przyszłego użytkownika, wyznaczająca jednocześnie standardy dla zrównoważonego projektowania. - Dzisiaj nie przemysł, nie transport, lecz budynki odpowiadają za najwyższe zużycie energii – są odpowiedzialne za około 40 proc. całkowitego końcowego zużycia energii w Unii Europejskiej i najwyższą emisję CO2 do atmosfery. W tym kontekście rośnie potrzeba większej świadomości projektantów, konstruktorów i decydentów, aby w nowych projektach podnieść efektywność energetyczną budynków. Szacuje się, że zaniedbania w zakresie efektywności energetycznej kosztują kraje członkowskie ok. 270 miliardów euro rocznie. Unia Europejska postawiła sobie za cel obniżenie zużycia energii w budynkach i Dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady Europy (2010/31/UE) zobowiązuje kraje członkowskie do budowy po 31 grudnia 2020 r. budynków o niemal zerowym zużyciu energii – podkreśla Mirosław Czarnik, prezes Górnośląskiego Parku Przemysłowego w Katowicach, na terenie którego zlokalizowany jest nowoczesny biurowiec. Górnośląski Park Przemysłowy zamiast czekać postanowiła działać - w 2010 r. podjęła decyzję o budowie budynku biurowego XXI wieku, budynku przyjaznego użytkownikom i taniego w eksploatacji. Jako kryterium oceny realizacji przyjętego założenia wybrano wywodzący się z Wielkiej Brytanii, międzynarodowy system oceny budynków zrównoważonych BREEAM, celując w najwyższy z możliwych do otrzymania poziomów oceny „outstanding” - tak 10 Teberia 23/2013

wysokiej oceny nie posiada dotychczas żaden budynek biurowy w Europie kontynentalnej (byłby to trzeci budynek w świecie z tak wysoką oceną; dwa znajdują się w Wielkiej Brytanii). Osiągniecie tak wysokiej oceny wymaga spełnienia ponad 85% wszystkich wymagań certyfikacji, zapewniających dbałość o środowisko naturalne oraz zdrowie i samopoczucie użytkowników obiektu. Już niebawem dowiemy się czy inwestycja stanie się pierwszym w Europie kontynentalnej budynkiem biurowym z tak wysoką oceną. Według nieoficjalnych informacji wszystko wskazuje, że tak się stanie, gdyż do przyznania najwyższej oceny pozostało wyjaśnić kilka szczegółów. Obiekt jest pionierem w zakresie energooszczędnych budynków, powstałym z zastosowaniem systemu trigeneracji. Zastosowany w biurowcu system polega na jednoczesnej produkcji energii elektrycznej, cieplnej


W

ykorzystanie energooszczędnych rozwiązań, w pełni zautomatyzowanych oraz przyjaznych dla pracowników nowoczesnych urządzeń, jest elementem zwiększającym komfort pracy w budynku, a także pozwalającym na faktyczne zmniejszenie kosztów eksploatacyjnych, tak ważnych z punktu widzenia najemców. Półroczna analiza funkcjonowania budynku potwierdza założenia, że zużycie energii w biurowcu Goeppert-Mayer jest o ok. 50 proc. niższe niż w typowych biurowcach klasy A, przy zachowaniu pełnego komfortu użytkowników. Prognozowane zapotrzebowanie całościowe na energię pierwotną w budynku, oszacowane na bazie półrocznego okresu eksploatacji budynku, wynosi poniżej 100 kWh/m2/rok. Dla porównania wielkość przyjęta dla budynku referencyjnego to 260 kWh/m2/rok. Energia pierwotna na potrzeby grzania i wentylacji budynku, określona na bazie jego półrocznego okresu eksploatacji, wynosi 28 kWh/m2/rok, przy czym w obiekcie zapewniono zwiększoną o 20% ilość świeżego powietrza (36 m3/h/osobę). Wartość ta dla budynku referencyjnego, przy normowych ilości świeżego powietrza wynosi 73 kWh/m2/rok. W efekcie łączne miesięczne koszty mediów (ogrzewanie, chłodzenie, woda, prąd i wentylacja) wynoszą ok. 1 euro dla 1 m2 wynajmowanej powierzchni przy jednozmianowej pracy. i chłodniczej. W celu ich wytworzenia stosowane są dwa główne urządzenie – moduł kogeneracyjny oraz agregat wody lodowej. W Goeppert-Mayer system ten jest głównym źródłem energii cieplnej i chłodniczej. Zaletami zastosowania trigeneracji jest m.in. ograniczenie strat związanych z transportem nośników energii, oszczędność zużycia energii oraz bardzo niska emisja zanieczyszczeń. Zainstalowany w budynku system trigeneracji jest w stanie wyprodukować rocznie ponad 1 000 MWh energii elektrycznej, co w zupełności zaspokaja potrzeby obiektu. W biurowcu zamontowano również nowoczesny system BMS, wysokosprawny system odzysku ciepła, zaawansowany system fasad, belki grzewczochłodzące, centralne nawilżanie pomieszczeń, stacje ładowania pojazdów elektrycznych, światłowodowe przyłącza do sieci teleinformatycznych oraz wiele innych energooszczędnych i proekologicznych rozwiązań.

Atuty biurowca Goeppert-Mayer dostrzegli nie tylko duzi gracze, ale również firmy poszukujące niewielkiej, ale prestiżowej powierzchni biurowej. Niemal cała powierzchnia biurowa została już skomercjalizowana. Górnośląski Park Przemysłowy przystąpił do budowy kolejnych inteligentnych, energooszczędnych i zrównoważonych budynków biurowych, w ramach kompleksu GPP BUSINESS PARK. Obiekty zostaną oddane do użytku w przyszłym roku. Kolejne budynki zyskają jako patronów – kolejnych śląskich noblistów: Otto Sterna i Kurta Aldera - uznanych naukowców z dziedzin nauk ścisłych, fizyki i chemii. jm zapraszamy do dyskusji napisz do nas

Teberia 23/2013 11


NAUKOWO >>

Biozgodne metalowe nici chirurgiczne N

aukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej opracowali technologię produkcji metalowych nici chirurgicznych, które nie tylko są niezwykle wytrzymałe, ale także całkowicie rozpuszczają się w organizmie. To bardzo ważne osiągnięcie, ponieważ dzięki tym resorbowalnym niciom pacjenci nie będą musieli być powtórnie operowani w celu usunięcia szwów. Nici chirurgiczne uzyskane przez naszych naukowców wytwarzane są z biozgodnych, nieszkodliwych dla ludzkiego organizmu stopów magnezu z wapniem. Stop ten, wynaleziony na Uniwersytecie Leibniza w Hanowerze, jest bardzo trudno odkształcalny, dlatego otrzymanie cienkich drutów (nici) z tego stopu konwencjonalnymi metodami jest praktycznie niemożliwe. Wówczas z inicjatywą skierowaną do niemieckich naukowców wystąpił prof. Andriy Milenin z Katedry Informatyki Stosowanej i Modelowania na Wydziale Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej AGH, która specjalizuje się w metodach przeróbki metali. Zaproponował on, że jego zespół zajmie się opracowaniem metody wytwarzania drutów z tego stopu. – Ustalono, że skoro strona niemiecka ma stop, a my potrafimy realizować proces ciągnienia, będziemy 12 Teberia 23/2013

pracować razem. Niemcy mają laboratoria i doświadczenie w wytwarzaniu biozgodnych stopów, my natomiast mamy modele numeryczne i potrafimy na tej podstawie stworzyć technologię, umożliwiającą tworzenie z tych stopów bardzo cienkich drutów. I właśnie w ramach tego wspólnego projektu DFGSBF powstały nici chirurgiczne – wyjaśnia dr inż. Piotr Kustra z WIMiIP. Naukowcy z Katedry Informatyki Stosowanej i Modelowania odkryli, że podgrzanie stopu wapnia i magnezu do odpowiedniej temperatury (ok. 300 st. C) powoduje, że możliwe jest nie tylko jego odkształcenie, ale - co ważniejsze - podczas tego procesu zachodzą wewnątrz materiału takie przemiany, które sprawiają, że możemy go odkształcać jeszcze wiele razy. To się nazywa rekrystalizacja, czyli odnowienie plastyczności. – Do naszego urządzenia wchodzi zimny materiał, nagrzewa się, odkształca, ulega rekrystalizacji i możemy jeszcze wiele razy poddawać go procesom ciągnienia – tłumaczy dr Kustra. Nici naukowców AGH w znaczącym stopniu różnią się od obecnie wykorzystywanych przy operacjach. Przede wszystkim są metalowe, a więc bardziej wy-


trzymałe. A ponieważ składają się ze stopu zbudowanego tylko z wapnia i magnezu, czyli pierwiastków, które występują w organizmie człowieka, są całkowicie bezpieczne. Dodatkowo ich wielką zaletą jest to, że rozpuszczają się w organizmie nie pozostawiając śladu. Materiał jest na tyle wytrzymały, że nadaje się nie tylko na cienkie nici, można z niego budować inne implanty, które na pewno będą się rozpuszczać: klamry i linki do szycia np. mostka, szpilki kostne i gwoździe. Technologia jest już opracowana i działa poprawnie - udaje się dzięki temu wytwarzać druty o średnicy 0,075 mm, czyli cienkie jak włos ludzki. Należy przy tym zwrócić uwagę na to, że technologia była budowana poprzez modele numeryczne. Prof. Milenin jest specjalistą w pisaniu kodów, które pozwalają na modelowanie odkształcenia metali, dzięki czemu nasi naukowcy mogli zaprojektować całą technologię w wirtualnym laboratorium. A więc proces badawczy nie odbywał się na zasadzie prób i błędów, poprzez budowanie kolejnych urządzeń. Wszystko sprawdzono w komputerze, a dopiero na koniec zbudowano docelowe już doskonale działające urządzenie. W 2010 r. na konferencji Interwire 2010 prof. Milenin i dr Kustra dostali nagrodę Wire Association

International (USA) za przedstawione naukowe podstawy technologii produkcji nici ze stopów magnezu. Dr Kustra za pracę doktorską na ten temat otrzymał Nagrodę Prezesa Rady Ministrów. Niestety, świetny wynalazek naukowców AGH potrzebuje jeszcze kilku lat, zanim trafi na stoły operacyjne, musi bowiem uzyskać atesty i certyfikaty jakości. Dlatego prof. Milenin i dr Kustra szukają zespołu naukowców z dziedziny biomedycznej, którzy poddadzą wapniowo-magnezowy stop niezbędnym badaniom laboratoryjnym i testom potwierdzającym biozgodność. W procedurze uzyskiwania certyfikatu niezbędne jest też przeprowadzenie bardzo kosztownych badań in vivo i in vitro, dlatego naukowcy z AGH obecnie poszukują na nie środków finansowych. Ilona Trębacz / blog naukowy AGH

Teberia 23/2013 13


KRE AT Y WNI >>

Międzynarodowy sukces studenta AGH S

tudent Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH, członek Studenckiego Koła Naukowego „KNGK Geoinformatyka”, Mateusz Ilba zajął I miejsce w Konkursie 2013 Bentley Student Design Competition w kategorii „Innovation in Rendering Using MicroStation” (Innowacje w renderingu z wykorzystaniem MicroStation). Przedmiotem animacji było złożenie wymyślonego wnętrza kościoła z otoczeniem terenu półwyspu Trinidad Head w zatoce Trinidad Bay, Kalifornia USA. Głównym celem animacji była prezentacja możliwości renderingu wolumetryczengo, dla którego najlepszym „środowiskiem prezentacji” są kościelne witraże. Natomiast fontanna posłużyła do prezentacji efektu animacji wody, która zawsze stanowi najtrudniejszy element animacji komputerowej. Całość animacji w serwisie YouTube . Warto podkreślić, że w rendering zwycięskiej animacji zostało zaangażowanych 16 komputerów (procesor i7, 8 GB RAM każdy), które pracowały przez około 23-24 godziny na dobę. W tym czasie wyrenderowały około 5400 klatek dla warstwy koloru i warstwy ambient occlusion (metoda cieniowania powierzchni obiektów przestrzennych) oraz 5400 klatek z efektem wolumetryczności światła. W sumie powstało około 10800 plików graficznych (klatek filmu). Trzy składowe jednej klatki animacji zostały następnie złożone w jeden obraz, który posłużył do wygenerowania finalnego pliku animacji. Wydział GGiIŚ otrzyma 10 rocznych licencji Bentley Select, co pozwoli zmniejszyć koszty rocznej obsługi 14 licencji Bentley Select o kwotę 5500 zł. Opiekunem pracy był dr Artur Krawczyk. Konkurs został zorganizowany przez amerykańską firmę Bentley Systems. Międzynarodowe jury składa się z profesorów uniwersyteckich oraz przedstawicieli liczących się na świecie firm i korporacji. jac zapraszamy do dyskusji napisz do nas

14 Teberia 23/2013


Teberia 23/2013 15


KRE AT Y WNI >>

World Mining Students Meeting Kraków 2013

Młodzież zmienia górnictwo

P

odczas dwudziestej drugiej Szkoły Eksploatacji Podziemnej w Krakowie odbyło się po raz pierwszy międzynarodowe spotkanie studentów kierunków górniczych - World Mining Students Meeting Kraków 2013 - nowa inicjatywa, której głównym celem jest stworzenie warunków współpracy dla młodych adeptów górnictwa, nawiązanie przyjacielskich kontaktów, wymiana doświadczeń oraz wiedzy. Szkoła Eksploatacji Podziemnej to obecnie największa w Polsce konferencja górnicza organizowana nieprzerwanie od 1992 roku. Patronują jej Instytut Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią Polskiej Akademii Nauk oraz Katedra Górnictwa 16 Teberia 23/2013

Podziemnego Akademii Górniczo – Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie. Szkoła jest ciekawym i zarazem nieszablonowym przedsięwzięciem dającym okazję do spotkania i wymiany doświadczeń pomiędzy światem nauki i szeroko rozumianego przemysłu. Intencją organizatorów jest aby World Mining Students Meeting stał się corocznym forum wymiany myśli między, jeszcze studentami a niebawem już inżynierami, działającymi w obszarze górnictwa w jednoczącej się Europie a także na innych kontynentach. Jesteśmy przekonani, że nawiązane podczas tych spotkań przyjaźnie przekształcą się już za kilka lat w owocne kontakty naukowe.


Do Krakowa jako uczestnicy World Mining Students Meeting przyjechali studenci wydziałów górniczych wyższych uczelni z różnych krajów europejskich, tj.: Ukrainy, Serbii, Czech i Polski. Ukrainę reprezentowały uczelnie z Dniepropietrowska i Doniecka, Serbię - uczelnia z Belgradu, Czechy - uczelnia z Ostrawy. Polska posiadała najliczniejszą reprezentację składającą się z trzech uczelni: Politechniki Wrocławskiej, Politechniki Śląskiej oraz Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Jednym z elementów World Mining Students Meeting Kraków 2013 był Turniej Wiedzy Górniczej zorganizowany już po raz ósmy. Uczestniczyć w nim mogli studenci z kierunków o specjalności górniczej. Turniej odbył się w podziemiach Zabytkowej Kopalni Guido w Zabrzu. Składał się z dwóch etapów. Pierwszym były pytania testowe jednokrotnego wyboru, natomiast na drugi etap złożyły się pytania otwarte. Odpowiedzi można było udzielać w trzech językach: polskim, rosyjskim i angielskim. Zakres pytań był bardzo różnorodny od BHP po działy typowo górnicze, pytania dotyczyły tematyki górnictwa światowego.

Drugi etap wyłonił zwycięzców turnieju. Zostali nimi: Marcin Drewniak z Politechniki Śląskiej - miejsce I, Velijko Lapcevic z Uniwersytetu w Belgradzie - miejsce II, i Marcin Szczurek z Politechniki Śląskiej - miejsce III. Zwycięska trójka dostała jak zwykle – od europosła Jerzego Buzka – zaproszenie do Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Dodatkowo dla tej inicjatywy udało się pozyskać mecenat dwóch liderów polskiego górnictwa tj. KGHM „Polska Miedź” SA i Kopex SA, firm od lat wspierających działania Szkoły na rzecz upowszechniania nauki i wiedzy górniczej. Obie firmy ufundowały dla najlepszych studentów ciekawe i atrakcyjne nagrody, a zarząd Grupy Kopex zaprosił laureatów na płatny miesięczny staż w jednej ze swych spółek. W trakcie pobytu studenci mieli okazję do zapoznania się z praktycznymi aspektami wydobycia węgla kamiennego w Polsce dzięki wizycie w kopalni „Ziemowit” należącej do Kompanii Węglowej SA. Równie interesujący był pobyt w Zabrzańskich Zakładach Mechanicznych należących do Grupy Kopex,

Teberia 23/2013 17


KRE AT Y WNI >>

gdzie studenci mieli okazję m.in. zapoznać się z najnowszym produktem spółki - w pełni zmechanizowanym kombajnowym kompleksem ścianowym przeznaczonym do eksploatacji cienkich pokładów.

mości, przyglądali się pracy w polskich kopalniach. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku studencka reprezentacja będzie znacznie szersza – stwierdził Jerzy Kicki.

rezentacje wyższych uczelni przygotowane przez polskich i zagranicznych studentów były elementem wieńczącym World Mining Students Meeting Kraków 2013. Każda z drużyn stanowiąca reprezentację swojej uczelni zaprezentowała dwie prezentacje. Pierwsza z nich była na temat „Górnictwo w moim kraju”, natomiast druga dotyczyła tematu „Edukacja górnicza na moim uniwersytecie”. Całość obrad była transmitowana do Internetu. - Miło było ich u nas gościć i dowiedzieć się, co też myślą o przyszłości przemysłu, z którym zamierzają związać swoje życie zawodowe. Są pełni zapału do dalszej nauki i warto otwierać przed nimi świat. Takie spotkanie służy integracji, a pomysł umiędzynarodowienia Turnieju Wiedzy Górniczej był ze wszech miar trafiony – ocenił dr hab. inż. Piotr Saługa, przewodniczący jury Turnieju Wiedzy Górniczej, który prowadził prezentacje.

Najważniejsze, że pomysł organizowania spotkań młodych podczas kolejnych edycji SEP podoba się przedstawicielom przemysłu. Przypomniał o tym zamykając pierwsze spotkanie Artur Dyczko – sekretarz generalny Komitetu Organizacyjnego XXII Szkoły Eksploatacji Podziemnej.

P

Podobną opinię wyraził dr inż. Jerzy Kicki, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego XXII SEP. - Jeżeli myślimy o promocji górnictwa, to tylko w taki właśnie sposób. Studenci zawierali znajo18 Teberia 23/2013

- Zwłaszcza KGHM i Kopex wyraziły zainteresowanie zacieśnianiem współpracy z uczelniami. W ten sposób łatwiej wybrać najlepszych i zaproponować im pracę. To jest istotny element synergii przemysłu i nauki – podkreślił Dyczko. Już dziś zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w przyszłorocznym Turnieju Wiedzy Górniczej Kraków 2014 – Naprawdę Warto. Michał Jakubowski zapraszamy do dyskusji napisz do nas


Teberia 23/2013 19


PRE ZENTAC JE >>

KGHM zabierze polskich studentów i naukowców do zagranicznych kopalń na staże i praktyki

K

GHM podpisało list intencyjny z grupą uczelni technicznych: Akademią GórniczoHutniczą, Politechniką Śląską i Politechniką Wrocławską. W ramach współpracy między koncernem a uczelniami studenci kierunków związanych z wydobyciem będą mieli okazję do praktyk w kopalniach koncernu na całym świecie. KGHM liczy również na zaangażowanie naukowców w prace badawcze. Pierwsi studenci i naukowcy będą mieli szansę na wyjazd już w tym roku.

20 Teberia 23/2013

– To daje przede wszystkim szanse młodym ludziom do tego, żeby mogli praktykować we wszystkich naszych aktywach. A już jest gdzie, bo przypomnę, że mamy w Chile dwa znaczące, w Stanach Zjednoczonych dwa, w Kanadzie cztery, jedno w Grenlandii, jedno w Niemczech, ale też w naszych jednostkach w Polsce. To jest fantastyczna paleta dla studentów, żeby mogli zapoznać się i poćwiczyć na „organizmie żywym” – mówi Herbert Wirth, prezes KGHM.


C

hociaż uczelnie od dawna stawiają na zajęcia praktyczne i współpracę z firmami, to oferty na taką skalę jeszcze nie było.

KGHM liczy, że w przyszłości program uda się rozszerzyć na inne uczelnie, także o profilu ekonomicznym.

– W tym momencie udaje nam się, że wszyscy nasi studenci odbywają praktyki zawodowe, ale jednak to jest skala dużej, globalnej firmy. Te praktyki są tym cenniejsze, że one są rzeczywiście w firmie globalnej prowadzone – wyjaśnia prof. dr hab. inż. Tadeusz Słomka, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej.

– Docelowo w przyszłości chcemy to rozszerzyć na inne uczelnie, myślę tu o SGH, Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, w Poznaniu, jak również może te uczelnie, które kształcą specjalistów np. w dziedzinie środowiskowej. Najlepszą drogą do tego, żeby mieć kompetentnych pracowników, to zacząć ich kształcić na własnym poletku – podkreśla Herbert Wirth.

– Jest to przełomowa sytuacja – dodaje prof. dr hab. inż Wojciech Ciężkowski, dziekan Wydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii Politechniki Wrocławskiej. – Uczelnie we współpracy z KGHM będą miały duże możliwości, obejmujące nie tylko praktyki w Polsce, ale zarówno studenci, jak i pracownicy będą mogli wyjeżdżać do zagranicznych kopalń KGHM w Chile, w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Program obejmie kilkadziesiąt osób. Uczelnie, które będą współpracować z KGHM, już przygotowują nowe kierunki i programy nauczania. – Tym przedmiotem jest geologia świata, która jest w tym momencie wykładana, u nas będzie w języku angielskim. Wprowadzamy dodatkowe zajęcia z języka hiszpańskiego, aby pewnym grupom umożliwić właściwy kontakt, szczególnie w tej strefie języka hiszpańskiego, co do tej pory nie było praktykowane w naszej szkole – mówi prof. dr hab. inż. Adam Piestrzyński, dziekan Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH. Jak podkreśla Olgierd Dziekoński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, tego typu współpraca między biznesem i nauka to pożądany kierunek. Tym bardziej, że o potrzebie wspólnych przedsięwzięć mówi się od dawna. – Jeżeli przemysł potrafi zaproponować swoją ofertę dla nauki, potrafi postawić oczekiwania w stosunku do sektora badań naukowych, to wówczas nauka, środowisko inżynieryjne, środowisko politechniczne w sposób naturalny potrafi takim oczekiwaniom sprostać. Ale do tego konieczne jest zaistnienie po stronie przemysłu takiej świadomości, że bez badań i rozwoju trudno jest budować konkurencyjną pozycję firmy w świecie – podkreśla prezydencki minister.

Nie ma wątpliwości, iż program cieszyć się będzie dużą popularnością zwłaszcza wśród studentów. KGHM Polska Miedź jest bowiem pożądanym pracodawcą. Spółka zwyciężyła ostatnio w trzeciej edycji badania Randstad Award, uzyskując tym samym tytuł najbardziej atrakcyjnego pracodawcy w Polsce. Najważniejszymi kryteriami oceny pracodawców było bezpieczeństwo zatrudnienia oraz stabilność finansowa. Randstad Award to największy międzynarodowy projekt badawczy dotyczący wizerunku pracodawców. W ramach badania w 18 krajach na całym świecie zbierane są opinie ponad 160 tys. osób. W Polsce najlepsi zostali wybrani głosami ponad 7 tys. respondentów – potencjalnych pracowników, którzy oceniali znaczenie różnych aspektów zatrudnienia. KGHM został tegorocznym zwycięzcą w Polsce.

Teberia 23/2013 21


PRE ZENTAC JE >>

- Najwyższe noty przyznano firmie za oferowane pracownikom bezpieczeństwo zatrudnienia, stabilną sytuację finansową firmy, a także wysokie zarobki - mówi Kajetan Słonina, dyrektor zarządzający Randstad Polska Warto również podkreślić, że wysokie noty spółka uzyskała również w pozostałych kryteriach wskazanych przez respondentów takich jak: przyjazna atmosfera w pracy oraz atrakcyjność samej pracy. - Otrzymana nagroda to potwierdzenie, że KGHM jest atrakcyjnym i odpowiedzialnym pracodawcą, dla którego troska o bezpieczeństwo pracowników w wielu wymiarach ma priorytetowe znaczenie. Realizujemy szereg działań związanych z rozwojem kompetencji i określaniem ścieżek kariery zawodowej. – mówi Bogusław Graboń, dyrektor naczelny ds. zarządzania i zrównoważonego rozwoju.

22 Teberia 23/2013

Polska Miedź wyprzedziła takie firmy jak Toyota Motor Manufacturing Polska, Volkswagen Poznań, TVN. Badanie zostało zrealizowane w październiku i listopadzie ubiegłego toku. Projekt objął 150 największych przedsiębiorstw. Badanie było przeprowadzone za pomocą ankiet on line przez międzynarodowy instytut badawczy ICMA. Żródło: KGHM, newseria

zapraszamy do dyskusji napisz do nas


NA C Z A SIE >>

Ranking uczelni wyższych Jagiellonka najwyżej

U

niwersytet Jagielloński po raz kolejny okazał się najlepszą uczelnią w Polsce. Zaraz za nim uplasował się Uniwersytet Warszawski - wynika z opublikowanego Rankingu Szkół Wyższych 2013 Perspektyw i Rzeczypospolitej. Ranking został ogłoszony po raz 13. i objął w sumie ponad 220 uczelni publicznych i niepublicznych. W pierwszej dziesiątce najlepszych uczelni akademickich oprócz UJ (w punktacji uzyskał 100 proc.) i UW (99,92 proc.) znalazły się kolejno Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (80 proc.), Politechnika Warszawska (79 proc.), krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza, Politechnika Wrocławska, Uniwersytety: Wrocławski, Medyczny w Poznaniu, Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Szkoła Główna Handlowa Warszawie. W tej części rankingu porównano 83 szkoły wyższe posiadające uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora. - Ranking zawsze wpływa mobilizująco, przy czym nie można demonizować roli. Teraz przyjdzie czas, by dokładnie go przeanalizować. Już nie pod kątem miejsca, bo to chwała i duma, ale gdzie jesteśmy słabsi, niż inne uczelnie w Polsce. Jak wyglądamy w poszczególnych grupach, działach. To nam pokaże nasze słabsze strony. Nie ma nic cenniejszego - stwierdził Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. dr hab. med. Wojciech Nowak. Wśród niepublicznych uczelni magisterskich pierwsze miejsce obroniła Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie. W tej kategorii porównano wyniki 84 niepublicznych szkół wyższych posiadających uprawnienia do kształcenia co najmniej na poziomie magistra. Wśród Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych najlepiej oceniono PWSZ w Kaliszu, a wśród niepublicznych uczelni licencjackich pierwsze miejsce przyznano Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej im. J. Zamoyskiego w Zamościu.

Najlepszym uniwersytetem okazał się UJ, uczelnią techniczną - Politechnika Warszawska, ekonomiczną - Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, rolniczą Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, medyczną - Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, pedagogiczną - Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie, a AWF-em - AWF we Wrocławiu. Autorzy rankingu przyznali nagrodę Kuźnia Kadr 2013 dla uczelni, która zanotowała największe postępy w kształceniu kadr naukowych. Trafiła ona do Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Z kolei Nagrodę Awans 2013 za najbardziej efektowny skok do grupy najlepszych uczelni przyznano Gdańskiemu Uniwersytetowi Medycznemu (z 18. na 12. miejsce w grupie uczelni akademickich), a także Wyższej Szkole Filologicznej we Wrocławiu (skok z 59. na 17. miejsce w grupie niepublicznych uczelni magisterskich). Wśród kryteriów, według których oceniano uczelnie, znalazły się: prestiż uczelni, siła naukowa (w przypadku uczelni akademickich zamiast niej liczono potencjał naukowy i efektywność naukową), warunki studiowania, umiędzynarodowienie oraz innowacyjność. W ramach rankingu porównano też 40 kierunków różnych studiów i wybrano uczelnie, na których dany kierunek prowadzony jest najlepiej. Ranking przygotowała Fundacja Edukacyjna „Perspektywy” pod nadzorem kapituły kierowanej przez prezesa Polskiej Akademii Nauk, prof. Michała Kleibera. Źródło: PAP – Nauka w Polsce / www.naukawpolsce.pap.pl, Uniwersytet Jagielloński

zapraszamy do dyskusji napisz do nas

Teberia 23/2013 23


KRE AT Y WNI >>

Maker Space – ruch kreatywnych B

ez liderów, bez regulaminów i hierarchii. Za to z pełna głową pomysłów i chęci do działania. Do Polski, przez Kraków, dotarł ruchu Maker Space. Cel: rozwiązywanie problemów. W pierwszej edycji: problemów Krakowa. - Maker Space to międzynarodowy ruch społeczny, który skupia wokół siebie makersów, czyli osoby, które chcą coś robić, mają inicjatywę, ale nie zawsze wiedzą jak przejść do jej realizacji. Jest to także przestrzeń dla tych osób, które dostrzegają problem, ale nie mają pomysłu, jak mu zaradzić w pojedynkę. Ruch jest otwarty dla wszystkich – zapewnia Joanna Zabawa, jedna z inicjatorek krakowskiego Maker Space. Maker Space działa na całym świecie, choć najwięcej grup jest w Stanach Zjednoczonych. W samym Nowym Jorku funkcjonuje już ich kilka. Ruch zawitał też wreszcie do Polski, a konkretnie do Krakowa, gdzie od trzech miesięcy trwa pierwsza edycja. Każdy Maker Space na świecie ma swoją specyfikę i rozwija się w nieco odmiennym kierunku. Filozofia rozwoju zależy od miejsca i ludzi działających w danym ruchu. Ogólna idea jest jednak taka, żeby zebrać osoby z różnych dziedzin, o różnych specjalizacjach i zaprosić ich do wspólnego działania. Każda grupa sama definiuje problemy, nad którymi chce pracować – krakowscy „makerzy” wybrali problemy miejskie. Za zainicjowaniem ruchu w Krakowie stoi kilka osób, przy czym każda z nich również ma swoją specjalizację: Karolina Perrin jest designerem, zajmuje się projektowaniem wystaw interaktywnych, Joann Zabawa jest kognitywistką i designerem, Krystian Mereziński specjalizuje się w zarządzaniu działalnością non-profit, Joanna Łasocha prowadzi własną

24 Teberia 23/2013

firmę eventową, zajmuje się marketingiem, Agnieszka Pisz jest projektantką wystaw 2D, a w Maker Space zajmuje się social media. Tak wygląda trzon krakowskiej grupy. - Działalności w Maker Space poświęcamy właściwie cały nasz wolny czas. Najbardziej czasochłonna jest organizacja prozaicznych podstaw pod spotkanie, czyli przygotowanie miejsca i narzędzi do pracy – mówi Joanna Zabawa. – Uczestnicy spotkań nie muszą już poświęcać tak wiele czasu, każdy daje z siebie tyle ile może i ile ma ochotę – dodaje. Maker Space nie ma budżetu. Wszystko organizowane jest więc na zasadzie sponsorskiej, na bazie kontaktów uczestników i inicjatorów. Nie ma też statusu, hierarchii, czy rejestracji. I jak widać na przykładzie zagranicznych Maker Space, taka forma działania sprawdza się doskonale.

Od pomysłu do prototypu Maker Space zakłada pewien cykl projektowy, podzielony na trzy części. Na początku odbywa się pierwsze spotkanie chętnych do działania, którzy definiują problemy, dyskutują nad nimi, mówią co ich interesuje, następnie rozwijają i precyzują swoje pomysły w grupach internetowych. Po etapie wspólnych rozmów i dyskusji, następuje etap projektowania właściwego. Odbywają się warsztaty kreatywne, podczas których uczestnicy prowadzeni przez wykwalifikowanych mentorów zapoznają się z metodą Design Thinking, Storytellingu oraz Gamification. Pracując nad swoimi projektami zapoznają się z podstawami metod szybkiego prototypowania, arduino i robotyki. Celem warsztatów jest stworzenie prototypów urządzeń.


@ KRAKOW

team /project team /project

@ KRAKOW

team /project team /project

team /project team /project

team /project team /project

team team /project /project

visitors visitors / users / users

team team /project /project

team team /project /project

Id Id ea ea

team team /project /project

team team /project /project

team team /project /project

I love I love science science I love I love engineering engineering I love I love design design I love I love management management

UJ UJ

AGH AGH

ASP ASP

UEK UEK

social, cognitive science social, cognitive science

find the find the

problem problem to solve to solve

rest rest

share share

choose youryour choose interdisciplinary interdisciplinary

team team

@ KRAKOW @ KRAKOW

analyze and analyze and

research research together together

your design your design

show show

choose yours problem solving choose yours problem solving

ideas ideas

and test it on users and test it on users

prototype prototype in the Digital Fabrication Lab

in the Digital Fabrication Lab

Teberia 23/2013 25


KRE AT Y WNI >>

P

rojektanci organizują nowoczesne laboratorium wyposażone w drukarki 3D, frezarki sterowane cyfrowo i warsztat elektronicznostolarski. Nad całym procesem projektowym będą czuwać mentorzy ze środowiska innowacji, technologii, biznesu i przemysłów kreatywnych. Trzeci etap to prezentacja wyników pracy i publiczna debata, a także weryfikacja prototypu w środowisku, dla którego został on zaprojektowany. Maker Space opiera się na licencji Creatvie Commons, co oznacza, że kolejne osoby mogą korzystać z projektów ruchu i budować je dalej. Dzięki temu możliwa jest także wymiana wiedzy, doświadczeń i cyklów projektowych pomiędzy lokalnymi grupami Maker Space.

drzejszy sposób. Teraz większość już rzeczy można wyprodukować w grupie wszechstronnych przyjaciół. Jeśli nie wiesz jak coś zrobić to po prostu zapytaj. Budujemy zespół ludzi, którzy chcą razem projektować i budować ciekawe rozwiązania dla Krakowa. Przygotowujemy tymczasową przestrzeń wyposażoną w sprzęt – komputery, maszyny (digital fabrication), narzędzia – która posłuży zrealizowaniu ciekawych przedsięwzięć. Do współpracy zaprosiliśmy doświadczonych mentorów, którzy wesprą nas swoją wiedzą!” – zaprasza na swojej stronie internetowej Maker Space Kraków. Z zaproszenia na pierwszym spotkaniu skorzystało blisko 30 osób. Na drugim dwa razy więcej. Na trzecim, podczas którego trzeba było podjąć ostateczną decyzję co do tematu prac, zjawiło się już około 100 osób. A inicjatywie przygląda się z uwagą dużo więcej zainteresowanych. - Trzeba wziąć pod uwagę, że osoby uczestniczące w pierwszych spotkaniach nie zawsze wchodzą w skład ostatecznych grup. Dzieje się tak często z powodów prozaicznych, np. komuś nie pasuje termin. Z drugiej strony mamy też mały budżet na projekty. Finansujemy się sami, więc musimy niestety ograniczać ilość programów – podkreśla Zabawa.

- Chcemy łączyć się z innymi ośrodkami makerskimi – mówi Joanna Zabawa. - Założenie jest takie, że wszystkie ośrodki ze sobą współpracują. Jeżeli byłyby nam potrzebne jakieś informacje od jakiegokolwiek ośrodka makerskiego na świecie, to możemy być pewni, że nam ich udzielą. Można się też wymieniać pomysłami, na przykład dwa ośrodki wymieniają się problemami i jeden pracuje nad rozwiązaniem drugiego. Podobnie może być z innymi polskimi miastami, jeśli powstaną w nich grupy Maker Space. Im nas więcej, tym łatwiej i lepiej nam funkcjonować. To wszystko działa na zasadzie siatki znajomości – dodaje.

Czy jesteś makerem?

„C

zy jako dziecko rozebrałeś grzechotkę, rozkręciłeś zegarek, lub urwałeś lalce nogę? Jeśli tak, to najprawdopodobniej jesteś Makerem, który wciąż rozgląda się dookoła, zastanawiając się, jak tu wszystko poskładać w mą26 Teberia 23/2013

Kim są krakowscy makerzy? Założenie wypracowane przez ruch Maker Space wygląda tak: w grupie znajdują się designerzy, inżynierowie, ludzie z zakresu nauk ścisłych i osoby z zakresu nauk humanistycznych (psychologowie, socjologowie) oraz osoby z zajmujące się zarządzaniem pracą. Dlaczego właśnie tak? Maker Space stawia na innowację, a kluczem do jej tworzenia jest interdyscyplinarność. - Jak się okazuje nie jest problemem zebranie właśnie takiej grupy osób, mamy zainteresowanych ze wszystkich potrzebnych dziedzin. Na naszych spotkaniach pojawiają się fizycy, osoby związane z robotyką i budową maszyn, z ochroną środowiska, z zarządzaniem kulturą, przedstawiciele różnych firm czy organizacji, kognitywiści, psycholodzy, historycy. Idea jest taka, żeby przez Maker Space skojarzyć ludzi. Najistotniejszą częścią samego makerstwa jest robienie. Nie chodzi o sam wynik, który jest też istotny, ale nie najważniejszy. Najważniejsze żeby ci ludzie zaczęli ze sobą współpracować, poznali się, żeby zobaczyli, że takich jak oni jest więcej, niekoniecznie w ich własnych środowiskach – mówi Joanna Zabawa.


Maker Space dla miasta

K

rakowski ruch postawił na problemy miejskie, choć na pierwszym spotkaniu uczestnicy proponowali szerokie spectrum pomysłów, od problemów psich odchodów i miejskiego smogu, przez pomiar hałasu i wpływu hałasu na mieszkańców, eksplorowania przestrzeni niedostępnej, po mapy dla niewidomych, protezy dla psa, wskrzeszenia pocztówki muzycznej, czy problemy z ogródkami działkowymi. Ostatecznie na trzecim spotkaniu wyklarowało się pięć problemów społecznych, dotyczących miejsca rowerów w mieście, zanieczyszczenia miasta, niepełnosprawnych a czytelności miasta, dziur w drogach oraz bezpieczeństwa dziecka w drodze szkoładom. Na warsztatach nad każdym problemem pracuje sześcioosobowa grupa. - To jest optymalna ilość osób, która jest w stanie wypracować coś kreatywnego w tak krótkim czasie. Jak pokazuje doświadczenie innych Maker Space, im większa grupa, tym większe problemy komunikacyjne i organizacyjne – dodaje Joanna Zabawa.

Cel: prototyp konkretnego urządzenia

C

elem prac grupy jest stworzenie prototypu, a zatem fizycznie istniejącego urządzenia. Każda z sześciu osób w grupie ma tu swoje konkretne zadanie do wykonania.

każdy może sobie przypiąć do roweru czy plecaka i w ten sposób na bieżąco monitorować poziom zanieczyszczenia powietrza. Dane byłyby zbierane i publikowane – tłumaczy jedna z inicjatorek krakowskiego Maker Sapce. - Żeby zrealizować ten projekt trzeba skonstruować czujniki, czym zajmuje się inżynier. Designer opracowuje funkcjonalność urządzenia i jego atrakcyjną, zewnętrzną oprawę. Specjalista od software’u musi zaprogramować to urządzenie, grafik 2D zajmie się wizualizacją danych. Rolą humanistów jest zaś stworzenie profilu osoby, która chciałaby pomagać, należy też przemyśleć sprawę od strony społecznej, tak żeby ludzie chcieli się w to zaangażować. Przyda się także filozof do rozważań zagadnień natury moralnej – dodaje. Co ważne, w grupach nie ma liderów, każdy głos jest równie ważny, a projekt ma być wspólny. Chociaż Maker Sapce nie ma na celu działania biznesowego, efekty prac czujnie obserwowane są przez startupy i inwestorów. Nie wykluczone więc, że dany projekt rozwinie się w konkretny biznes. W przypadku zagranicznych Maker Space w prace ruchu często angażują się także jednostki miejskie. Urząd Miasta Krakowa odrzucił na razie wyciągniętą przez Maker Space rękę, ale być może w przyszłości jeszcze zmieni zdanie. Aneta Żukowska

- Na przykład przy problemie smogu miejskiego, padła propozycja żeby stworzyć sieć czujników, które Teberia 23/2013 27


UWAGA >>

W sieci sieci – czyli o współczesnych granicach prywatności

‘Sieć’, a ściślej ‘być w sieci’ - to powszechne dziś określenia bycia skomunikowanym ze światem, połączonym w globalnej wiosce w jedną globalną rodzinę. Bycie na bieżąco, on-line, in touch… Brzmi dobrze. Na pewno? Pierwotnie słowo ‘sieć’ oznaczało wszak przedmiot przeznaczony do chwytania bądź pętania, przede wszystkim podczas polowania, później również rybołówstwa, w przenośni „pułapka, zasadzka”… Więc choćby podświadomie powinniśmy być czujni. A tymczasem…

Pułapka tożsamości, czyli kim jestem w sieci?

K

iedy myślimy o naszej świadomej obecności w sieci, wydaje się, że sytuacja jest przez nas opanowana. Mało tego – staramy się przechytrzyć rzeczywistość, kreując swój wizerunek w zaplanowany sposób. I tak - zamieszczamy tylko korzystne zdjęcia na facebooku, opisujemy letnie wojaże z krain odległych i atrakcyjnych (stać nas!), jesteśmy zamożni, zdrowi i szczęśliwi, choćby prawda była inna. Konstruując profil użytkownika jakichkolwiek portali, często podkreślamy zainteresowania nobilitujące nas w oczach społeczeństwa – lubimy teatr, dobre kino, topowe marki, drogie alkohole, uprawiamy sport, czytamy dobrą literaturę itd. Ile w tym prawdy, a ile zaklęć i tego, w co bardzo chcielibyśmy wierzyć, trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Ale takie zaklinanie rzeczywistości, prezentacja lepszej strony nas samych jest immanentną cechą ludzką i nic tego nie zmieni. Doskonale wiedzą o tym spece od manipulacji i marketingu, czerpiąc z naszych profili bezcenną, ale bardzo wymierną wiedzę. Jaką? 28 Teberia 23/2013


Profilowanie użytkowników – wszyscy jesteśmy konsumentami

W

szyscy jesteśmy konsumentami, targetem, podmiotem obserwacji speców od tzw. rynku. Tyle jesteśmy warci, ile możemy wydać. Może to i smutne, ale tak po prostu jest. Próbując obłaskawić, ale i trochę oszukać ten stan, skłonni jesteśmy trochę mijać się z prawdą - taka walka z systemem. Ale Internet to jak wiemy sieć, kto raz w nią wpadnie „choćby i umarł żyć będzie”, że posłużę się wielkim cytatem. Doskonale obrazuje to przykład Austriaka Maxa Schremsa, który - chcąc zmusić administratorów portalu społecznościowego, by przestrzegali europejskiego prawa ochrony danych osobowych – anonimowo zażądał od Facebooka, ujawnienia informacji na swój temat i... otrzymał tysiąc stron z danymi, nawet tymi, które usunął.(!) A baza danych w internecie to zbiór naprawdę ogromny. Szacuje się, że na całym świecie jest 2,4 miliarda internautów, którzy tylko w 2012 roku każdego dnia wysłali 144 miliardy e-maili. Szczególną aktywność wykazują użytkownicy portali społecznościowych. Na Facebooku np. codziennie pojawia się ok. 300 milionów zdjęć, a „Lubię to” odklikiwane jest w tym samym czasie 2,7 miliarda razy. A wielkie korporacje tylko liczą kasę, bo nie mają żadnych problemów z dostępem do informacji zawartych na portalach i żadnych oporów, by je sprzedawać. I tak na przykład MasterCard i Visa planują handlować profilami użytkowników w USA. Nie będą udostępniać danych osobowych, ale zachęcają reklamodawców, oferując profile tych osób, które np. kupują często perfumy, czy alkohole. Dzięki temu krystalizuje się bardzo konkretny profil konsumenta i dana firma może adresować reklamę skierowaną specjalnie, indywidualnie do niego. Takie rozwiązanie jest więcej warte dla reklamodawców, niż wyniki kosztownych badań statystycznych, dotyczących preferencji jakiegoś targetu. Teberia 23/2013 29


UWAGA >>

Casus Zuckerbergów

P

rywatność w sieci to bardzo skomplikowany i wciąż żywy temat. Użytkownicy portali społecznosciowych mają z tym kłopot szczególny, a niedoskonałości systemu dotknęły nawet rodzinę samego… Marka Zuckerberga – twórcy Facebooka! Konkretnie jego siostrę Randi, której prywatne zdjęcia, dostępne tylko dla znajomych, „wypłynęły” i stały się widoczne dla znacznie szerszego grona Internautów. Co to była za fotografia? Otóż, udostępnione przez pannę Zuckerberg zdjęcie znalazło się na Twitterze i przedstawiało kilku członków jej sławnej rodziny, zachwycających się nową aplikacją Poke na swoich smartfonach. Zdjęcie widoczne było w newsfeedzie Collie Schweitzer - dyrektor marketingu w Vox Media - ponieważ wśród jej znajomych na portalu znajduje się Randi Zuckerberg, oznaczona na jednym ze zdjęć. Oburzona Randi postanowiła wystosować list (prawie) otwarty do wszystkich Internautów, w którym zawarła definicję „cyfrowej etykiety”. Jej zdaniem, „udostępnienie czyjegoś zdjęcia bez pozwolenia jest oznaką braku przyzwoitości”, a co ważniejsze „ustawienia prywatności nie mają wtedy żadnego znaczenia”. Tymczasem, zdaniem Internautów, ciągłe zmiany zasad ustawienia prywatności na Facebooku są zbyt skomplikowane i nie służą dobrze użytkownikom. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że nawet twórcy Facebooka oraz osoby aktualnie tam pracujące nie do końca są w stanie zrozumieć, co dzieje się z udostępnianymi materiałami i jak ustawienia prywatności naprawdę działają.

Raz, dwa, trzy, RIOT patrzy!

Z

resztą, to właśnie nawet zupełnie niewinne, w sensie treści, fotografie stanowią niemałe zagrożenie dla naszej prywatności. A wszystko przez RIOT, czyli Rapid Information Overlay Technology - narzędzie stworzone przez firmę Raytheon w 2010 roku, które pozwala na śledzenie aktywności użytkowników czterech najpopularniejszych portali społecznościowych: Facebooka, Twittera, Gowalla i Foursquare. Dlaczego jest niebezpieczny? Ponieważ na podstawie przeanalizowanych danych jest w stanie przewidzieć gdzie i kiedy konkretny użytkownik będzie się znajdował. Firma zaprzeczyła, by technologia została przez kogokolwiek zakupiona, lecz potwierdziła użyczenie dostępu do niej amerykańskiemu rządowi. 30 Teberia 23/2013

Jak to działa? Wykonywane przez smartfony zdjęcia opatrzone są danymi Exif, mówiącymi między innymi o zastosowanych podczas wykonywania fotografii ustawieniach aparatu, ale także – i tu zaczyna się zabawa - o danych geolokalizacyjnych (opcję tę można wyłączyć, ale większość z nas o tym nie wie i tego nie robi). Dane te trafiają na portal wraz ze zdjęciem, a resztę robi RIOT. To oczywiście nie koniec atrakcji. Telefony już od dawna nie służą nam jedynie do porozumiewania się z innymi ludźmi, a wraz z pojawieniem się smartfonów sytuacja stała się jeszcze bardziej interesująca. Znalezienie najbliższej knajpy z muzyką na żywo? Galerii handlowej? Kina? Teatru? Bankomatu? Urzędu? Szpitala? Smartfon wskaże Ci drogę! A odpowiednie aplikacje zarejestrują gdzie byliśmy i co robiliśmy. Tak samo niechcący „wykładamy się” z naszymi preferencjami, lajkując lub hejtując co i gdzie popadnie, przeglądając prasę on-line czy .. właściwie – i to jest najstraszniejsze – robiąc za pomocą telefonu cokolwiek! A wszystko absolutnie dobrowolnie, szczęśliwi, syci i zadowoleni, że oto jesteśmy w posiadaniu najnowocześniejszych technologii. Trzydzieści lat temu zespół Dezerter, kontestując rzeczywistość tzw. komuny, wykrzykiwał:


„A ja urodziłem się 20 lat po wojnie i nie ma nadziei, nie ma wolności”. Dziś nasuwa się refleksja, że od ówczesnych realiów można było uciec, chociażby na Zachód. Dziś uciec nie ma dokąd, nowoczesne technologie są wszędzie, (o czym przekonuje nas np. Szymon Majewski, w „afrykańskim” spocie jednego z banków), a ewentualne zerwanie z nimi wiąże się z odrzuceniem dóbr współczesnych, kompletną alienacją i wykluczeniem społecznym.

ACTA ad acta?

Z

atem uciec nie ma gdzie, pozostaje jedynie obwarować się przepisami, czyli zdać się na prawo i jego rozsądek. Tu już robi się po trosze strasznie i śmiesznie, zważywszy na burzę, która rozpętała się w związku z tzw. ACTA. O co chodziło? ACTA czyli Anti-Counterfeiting Trade Agreement, ACTA (Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi) to porozumienie wielostronne, mające ustalić międzynarodowe standardy w walce z naruszeniami własności intelektualnej. Przedmiotem regulacji są kwestie obrotu fałszywymi dobrami, zasady handlu lekami generycznymi oraz

problem rozpowszechniania dzieł prawnie chronionych poprzez Internet. Właśnie zapisy w tej ostatniej kwestii budziły najwięcej emocji. Jednym z budzących kontrowersje przepisów był art. 27 ust. 4. Mówił on, że dane państwo „może (...) przewidzieć możliwość wydania (...) dostawcy usług internetowych nakazu niezwłocznego ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, co do którego istnieje podejrzenie, że jego konto zostało użyte do naruszenia”. Mimo, że właściciel praw musi to żądanie uzasadnić, i tak robi się niebezpiecznie, (i to w klimacie Orwellowskim). A to nie koniec, bo z kolei w innym punkcie zapisano możliwość pozyskiwania informacji na temat „dowolnej osoby zaangażowanej w jakikolwiek aspekt naruszenia lub podejrzewanego naruszenia”. Nie dziwi więc, że zapisy te budziły wiele wątpliwości, nie tylko zwykłych użytkowników sieci, ale także np. generalnego inspektora ochrony danych osobowych, bo zgodnie z jego argumentacją – prawo to może umożliwić, by dane osobowe były udostępniane instytucjom prywatnym lub organizacjom zwalczającym naruszenia praw autorskich, które dziś takich uprawnień nie mają. Kolejną niepokojąca kwestią jest problem, czy naruszenie prawa autorskiego będzie ścigane z urzędu. Obecnie odbywa się to na wniosek pokrzywdzonego, w tym także wniosek organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, jak ZAiKS czy ZPAV. Może na to wskazywać art. 26 – zatytułowany „Dochodzenie i egzekwowanie z urzędu praw w postępowaniu karnym”. Problem naruszania praw autorskich w Internecie związany jest z tzw. ściąganiem, czyli pobieraniem z sieci gier, filmów, muzyki itd. Można tu zaobserwować dwa stanowiska. Jedno z nich, o zabarwieniu liberalnym, powołuje się na zapisany w polskim prawie tzw. dozwolony użytek osobisty, który zezwala na nieodpłatne korzystanie z już rozpowszechnionego utworu. Z kolei stanowisko, broniące praw autorskich uważa, że taka definicja to działanie na granicy prawa, bo każde korzystanie z dzieła jest czerpaniem z praw autorskich. W praktyce dziś, na wniosek poszkodowanego, ściga się jednak tylko tych, którzy się cudzymi filmami lub utworami dzielą z innymi, czyli de facto je rozpowszechniają. >>>

Teberia 23/2013 31


UWAGA >>

N

agromadzenie wszystkich tych wątpliwości wywołało olbrzymią falę protestów, zarówno w Polsce, jak i w Europie. I pewnie tylko dzięki temu w lutym 2012 premier Donald Tusk poinformował, że podjął definitywną decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji umowy ACTA. Dodał, że nie wyklucza „braku akceptacji” dla tej umowy. Przyznał również, że konsultacje ws. umowy ACTA nie były pełne, bo środowiska reprezentujące interes i punkt widzenia internautów nie były właściwie reprezentowane, a konsultowano się głównie z organizacjami związanymi z nadawcami i twórcami. Jednak, jak zwrócili uwagę prawnicy - składając podpis pod umową międzynarodową rząd RP przyjął pewne zobowiązanie i to ono miało wpływ na to, co Polska będzie mogła lub czego nie będzie mogła w takim stanie rzeczy zrobić. Rząd po prostu zobowiązał się do działania w pewnej lojalności do tekstu podpisywanego traktatu. Oczywiście wiadomo również, że wiele zależało od Unii Europejskiej, bo jeśli w UE proces ratyfikacji by nastąpił, to Rzeczpospolita Polska albo musiałaby wystąpić z UE (co by się zapewne nie zdarzyło), albo te przepisy ACTA, które leżą w sferze wyłącznej kompetencji UE, zostałyby przyjęte. Bez ratyfikacji w Polsce mogłyby co najwyżej nie obowiązywać przepisy karne zebrane w odrębnym rozdziale. To oczywiście dobrze, że Pan Premier przyznał rację tym, „którzy od początku twierdzili, że konsultacje nie były pełne”, ale publicz32 Teberia 23/2013

ne ogłoszenie zawieszenia procesu ratyfikacji wcale nie kończyłoby jeszcze sprawy w Polsce. Wkrótce jednak okazało się, że nie ma o co kruszyć kopii sprawa ACTA odłożona została ad acta, gdyż 4 lipca 2012 r. Parlament Europejski odrzucił traktat w sesji plenarnej stosunkiem głosów 478 : 39.

Pliki Cookies, czyli jak zjeść ciastko i już go nie mieć…

K

olejnym sposobem (nierównej) walki prawa z utratą prywatności przez użytkownika sieci są regulacje prawne dotyczące plików cookies. Jeśli wcześniej, jako zwyczajni użytkownicy Internetu , o nich nie słyszeliśmy - teraz nie ma na to szans. A wszystko przez nowelizację prawa, wymuszającą na właścicielach portali informację o stosowaniu tych plików, brzmiącą zwykle tak :UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza akceptację stosowania plików cookies). Co kryje się pod tą słodką nazwą i – jak to w przypadku ciasteczek bywa - czym się to je? Ciasteczka to niewielkie pliki tekstowe, które przechowują różne informacje i parametry, dotyczące przeglądanych stron internetowych. Gromadzą między innymi dane na temat logowania, częstotliwości wizyt w danym serwisie, liczby odwiedzonych stron,


ogólnego czasu spędzonego na każdej z nich itd. Zdecydowana większość z nich przynosi wiele korzyści osobom korzystającym ze stron internetowych, bo witryna „zapamiętuje” preferencje internauty, oraz różne dane, ułatwiające np. wypełnianie różnego rodzaju formularzy. Mogą to być jednak udogodnienia pozorne. Wiadomo bowiem, że to sytuacja, do której podchodzić należy z umiarkowanym entuzjazmem, bo skutki uboczne mogą nam przyćmić korzyści. Choć pliki cookies pozwalają na korzystanie z treści multimedialnych na stronach internetowych, a także integrację m.in. z serwisami społecznościowymi, zdarzają się ciasteczka, śledzące poczynania użytkownika w sieci. Często informacje w nich zawarte są tak szczegółowe, że można na ich podstawie przeprowadzić analizę behawioralną i wyciągnąć konkretne wnioski na temat zachowań użytkowników, o czym wspominałam wyżej. To właśnie pliki cookies pozwalają na wyświetlanie użytkownikowi tylko tych reklam, które będą zbieżne z jego zainteresowaniami. Co ciekawe - możliwe jest nawet indywidualne określenie maksymalnej liczby odsłon tego samego banneru jednemu internaucie, dzięki czemu reklamodawca zyskuje pewność, że jego kampanię zobaczy więcej osób, a użytkownik nie będzie czuł się przez nią przytłoczony. Istotną informacją w tym kontekście jest na pewno ta, że od 22 marca 2013 r. czas „przydatności do spożycia” ciasteczek uległ skróceniu. Do tej pory mogły być przechowywane w komputerze użytkownika nawet przez 24 miesiące, teraz ten czas ograniczono do roku. Wprowadzono również – o czym wspominałam - obowiązek informowania o wykorzystaniu ciasteczek przez serwis lub sklep internetowy. Zmiany, które zaczęły obowiązywać budzą wiele kontrowersji i wątpliwości. Chociaż teoretycznie ich głównym celem jest ochrona prywatności oraz edukacja użytkowników z zakresu bardziej świadomego korzystania ze swoich praw w Internecie, nowelizacja ta sprawia wiele trudności, głównie dlatego, że nie precyzuje w zrozumiały sposób obowiązków dostawców usług elektronicznych, co generuje problemy z właściwym rozumieniem nowych zapisów, nawet przez specjalistów z zakresu prawa telekomunikacyjnego. W praktyce okazuje się więc, że internauci mogą jeszcze długo z tego prawa nie skorzystać, gdyż wielu usługodawców będzie miało duże trudności z implementacją nowych wymagań.

W sieci, czyli gdzie?

P

owyższe rozważania bardzo wyraźnie pokazują, że określenie ‘być w sieci’, choć rozumiemy je dziś inaczej niż w czasach zamierzchłych, bo jako – ogólnie mówiąc - bycie w gronie użytkowników Internetu - wciąż nie oderwało się od pierwotnego znaczenia ‘bycia spętanym’ i ‘w pułapce’. Mimo licznych regulacji prawnych i prób ich udoskonalenia – jako uczestnicy cyberprzestrzeni – wciąż jesteśmy łatwym łupem łowców informacji – od marketingowców różnej proweniencji, przez wszelkiego rodzaju szpiegów, na organach policji i władzy kończąc. Dzieje się tak, bo - co warto podkreślić - świat rozwija się szybciej niż refleksja nad nim. Prawo, gospodarka, a przede wszystkim kondycja moralna człowieka nie nadąża za technologią. Świat gna do przodu, a w ciągłym pędzie i przyspieszeniu łatwo pominąć detale. Nawet, gdy na te detale składają się nasza wolność, prawo do prywatności, intymności, nasza indywidualność, autonomia, a w ostatecznym rozrachunku nasze dobro. Jesteśmy w sieci sieci i, jak to z siecią bywa, wyplątać się z niej już nie sposób.

Dominika Bara

Źródła: Buzzfeed, CBSNews. TheConversation, http://wiadomosci.wp.pl, http://prawo.vagla.pl, natemat.pl, www.chip.pl, antyweb.pl

Teberia 23/2013 33


NA OKŁ ADCE >>

Pieniądz na czasie Kryzys w strefie euro, podatek solidarnościowy na Cyprze, spór o wysokość opłat transakcyjnych a także stopniowe odchodzenie od papieru tworzą dobrą atmosferę dla poszukiwania rozwiązań także w zakresie nowych postaci pieniądza. Gdy jedni proponują powrót do walut opartych na złocie, inni chcą zastąpić je bitami, a współtwórca hitu Money, Money, Money nawołuje do całkowitego porzucenia gotówki.

34 Teberia 23/2013


Masz to jak u alterglobalisty

Z

daniem dr Tomasza Smusa, współautora projektu badawczego „Pieniądz wirtualny a pieniądz alternatywny” prowadzonego przez Katedrę Finansów i Rachunkowości Uniwersytetu Opolskiego, pojawienie się walut wirtualnych jest naturalną konsekwencją zastąpienia społeczeństwa przemysłowego społeczeństwem informacyjnym. – W nowej strukturze społecznej najważniejszymi miejscami wytwarzania wartości gospodarczej i akumulacji kapitału nie są już fabryki ani praca robotników, lecz sieci telekomunikacyjno-medialne – mówi. – To właśnie w tych sieciach krążą impulsy kodujące przepływy pieniądza, wiedzy oraz informacji potrzebnych by szybko i efektywnie koordynować procesy wytwarzania dóbr i usług. Na przestrzeni wieków możemy obserwować, jak pieniądz ewoluuje i dopasowuje się do otaczającej go rzeczywistości gospodarczej. W czasach feudalizmu i industrializacji funkcjonował przeważnie pieniądz oparty na złocie, kruszcu gwarantującym zabezpieczenie wartości. Globalizacja, a wraz z nią rosnąca dynamika społeczeństw, ich współzależność, olbrzymie ruchy kapitałów i idei wymuszają dostosowywanie formy pieniądza do nowych realiów. Ten proces wzmacniany jest przez technologię, która umożliwia istnienie pieniędzy w nowych formach. Nadchodzi wiek sieci, w którym pieniądz wirtualny będzie odgrywał znaczącą rolę jako środek płatniczy.

P

rzemiany społeczno-technologiczne doprowadziły zarówno do powstania pieniądza elektronicznego, jak i walut wirtualnych, istniejących równolegle z oficjalnymi walutami. Jaka jest między nimi różnica? – Pieniądz elektroniczny jest niejako produktem „magazynujący wartość” narodowej waluty lub każdej innej, która jest wymienialna – tłumaczy dr Tomasza Smus. – Jest to zapis środków pieniężnych na urządzeniu elektronicznym pozostającym w posiadaniu klienta lub pod jego kontrolą. Elektroniczne pieniądze są kupowane i redukowane przez klienta. Każda moneta elektroniczna jest zaopatrzona w unikalny, generowany losowo numer seryjny, a także certyfikat banku-emitenta, który obciąża zwykłe konto bankowe klienta odpowiednią kwotą. Pieniądz elektroniczny posiada wiele cech zbieżnych ze zwykłym pieniądzem, a przede wszystkim tę, iż jest anonimowym i z założenia niemożliwym do śledzenia instrumentem płatniczym na okaziciela.

Teberia 23/2013 35


NA OKŁ ADCE >> Wirtualne waluty, których gwałtowny rozwój można obserwować na przestrzeni ostatnich lat, występują w całej gamie odmian i trudno objąć je wszystkie jedną definicją. Można je za to kategoryzować, na przykład wedle kryterium relacji między nimi a realną gospodarką. Europejski Bank Centralny w raporcie Virtual Currency Schemes wyróżnia trzy ich grupy. Można więc mówić o pieniądzach wirtualnych objętych systemem zamkniętym, gdzie waluta co do zasady nie wchodzi w żadną interakcję z gospodarką. Pieniądze istnieją jedynie wewnątrz zamkniętego systemu, na przykład gry komputerowej. Gracze, w zamian za zapisanie się do gry lub w zamian za opłatę abonamentu otrzymują możliwość zarabiania wirtualnych pieniędzy przez wykonywanie różnych czynności w świecie gry. Z reguły operator danej waluty nie pozwala na handel nią poza grą, jednak zakaz ten jest często łamany, co szczególnie widać w przypadku tak popularnej waluty jak World of Warcraft Gold. Mimo wyraźnego zakazu handlowania elementami gry, w Internecie można bez problemu kupić kufry napełnione po brzegi wirtualnym złotem. Drugi typ walut wirtualnych cechuje się jednokierunkową wymienialnością. Pieniądze takie można nabyć, ale nie można ich sprzedać.

Można je za to wydać w konkretnych grach lub serwisach i nabywać wirtualne lub realne dobra. Waluty takie, np. Kredyty Facebooka, przypominają w dużym stopniu karty upominkowe pre-paid, które można nabyć w niektórych sklepach i które służą przede wszystkim budowaniu lojalności klientów. Najbliższy „prawdziwym” pieniądzom jest trzeci typ: waluty, które można zarówno nabywać i sprzedawać, jak również kupować za nie różnego rodzaju towary. Zasięg niektórych z nich jest z góry ograniczony, np. waluta Linden Dollars (L$) jest obowiązującą walutą w świecie Second Life, inne mają pretensje do zasięgu ogólnoświatowego i zastąpienia lub konkurowania z prawdziwymi walutami. Alterglobalistycznymi „Bitcoinami”, „Litecoinami” czy „Ppcoinami” można płacić w niektórych sklepach internetowych, wspierać organizacje pozarządowe, a także płacić nimi w niektórych tradycyjnych sklepach czy kawiarniach.

Bity jak złoto

B

itcoin, jedna z najpopularniejszych obecnie wirtualnych walut, narodził się w 2008 roku, jako teoretyczna propozycja Satoshi Nakamoto, enigmatycznej postaci o nieznanej tożsamości. Zaproponował on wprowadzenie pieniądza konkurującego z walutami kontrolowanymi przez banki centralne, który pozwoliłby na wyeliminowanie z transakcji elektronicznych obecności zewnętrznych podmiotów je kontrolujących i podnoszących w konsekwencji ich koszty. Miałby być wolny od nacisków politycznych, uniemożliwiający „dodruk” i swobodnie przepływać ponad granicami państw, a w pewnym sensie stanowić substytut waluty opartej na złocie. Zamiast instytucji, które obecnie przechowują i strzegą pieniędzy, czerpiąc jednocześnie 36 Teberia 23/2013


zyski z ich pożyczania, zaproponował zbudowanie sieci peer-to-peer, czyli pozbawionej centralnego serwera, która kontrolowałaby poprawność transakcji i stanowiła infrastrukturę obrotu. Same „bitmonety” przechowywane są na dysku twardym komputera ich posiadacza, w formie specjalnego pliku, a w momencie ich przekazania odbiorcy nadawca przekazu informuje o tym sieć. Potwierdzone transakcje stają się częścią tzw. łańcucha bloków, czyli publicznej listy potwierdzonych transakcji. Śledzenie historii monet zapobiega fałszerstwom i ich podwójnemu wydawaniu – nie można zatem wzbogacić się po prostu metodą kopiuj-wklej. Nowe monety generowane są w procesie „wydobywania”, czyli mówiąc w skrócie, przekazywania sieci kontrolującej transakcję mocy obliczeniowej komputerów użytkowników. Obecnie istnieje ponad 11 milionów bitmonet, o wartości prawie 4,5 miliarda złotych, a ich ogólna liczba, wedle twórców, ma wynieść 21 milionów około roku 2140. – Limit ten bierze się z faktu, że nie istnieje żadna centralna władza, która mogłaby zadecydować o „dodruku” dodatkowych bicoinów. Zamiast tego monety powstają w określonym tempie, podyktowanym przez algorytm. Został on wybrany tak, by imitować tempo wydobycia surowców, takich na przykład jak złoto – mówi w wywiadzie udzielonym magazynowi Forbes Rob Banagale, prezes startupu Gliph, ułatwiającego transakcje za pomocą bitmonet. – W najbardziej optymistycznym scenariuszu, bitcoin odegra wobec innych walut cyfrowych opartych na szyfrowaniu taką rolę, jaką odegrało kiedyś złoto. Wszystkie inne waluty będą oparte na systemie bitcoin, będą korzystać z jego sprawiedliwości i praktyczności.

Za bitmonety będzie można kupić dowolne towary jeszcze długo po mojej śmierci. Z drugiej strony, w pesymistycznym scenariuszu, osoba lub grupa osób będzie mogła zniszczyć walutę, czy to kontrolując większą mocy obliczeniową niż cała sieć bitcoin razem wzięta, czy wykorzystując jakąś inną, nie znaną jeszcze słabość systemu – dodaje. Tymczasem bitcoin zwolna wkracza na finansowe salony. Według raportu agencji Reutres z 2012 roku, pracownicy takich banków inwestycyjnych jak Morgan Stanley i Goldman Sachs coraz częściej zaglądają na strony internetowe umożliwiające handel kryptowalutą, choć nie jest jasne, czy robią to w celach prywatnych, czy też traktują bitcoin jako pole potencjalnych inwestycji i zysków dla ich klientów. Obawa związana z efemerycznością bitcoinów nie bierze się tylko z tego, że bitmonety to ostatecznie tylko seria cyfr zapisana w pliku. Sceptycy wskazują na brak wsparcia czy to od rządów i „prawdziwej” ekonomii czy też surowca. Na ten sam fakt, jako na zaletę wirtualnej kryptowaluty wskazują jej zwolennicy, łącząc ostatni wzrost kursu bitmonet bezpośrednio z wprowadzeniem podatku solidarnościowego na Cyprze, którego nigdy nie udałoby się wyegzekwować w świecie wirtualnych portfeli.

Śmierć orła i reszki

C

zy zatem powinniśmy przygotować się na odejście od monet i banknotów? Nawet jeśli udział alternatywnych walut w rynku nie wyjdzie poza margines, tendencje pokazuję, że być może w niedługi czasie płacenie za pomocą gotówki z użyciem tradycyjnych walut będzie niemożliwe lub poważnie ograniczone. Na dobrej drodze w kierunku bezgotówkowści jest m.in. Szwecja, gdzie ze względu na wyjątkowo niski udział gotówki w obrocie nawet w kościołach spotkać można terminale umożliwiające wiernym bezgotówkowe przekazywanie ofiary. Wizja społeczeństwa bezgotówkowego jednych cieszy, a innych przeraża. W tej pierwszej grupie na pewno znalazłyby się banki i rządy, które w świecie bez gotówki, w którym konto bankowe stałoby się koniecznością, mogłyby jeszcze dokładniej kontrolować przepływy kapitału i zdobywać więcej informacji o obywatelach i klientach. Jasną stroną usunięcia niedających się wytropić monet i banknotów z życia miałyby być nie tylko oszczędności i wygoda dokonywania płatności, ale przede wszystkim zwalczanie Teberia 23/2013 37


NA OKŁ ADCE >> przestępczości, tak kryminalnej jak i podatkowej. Jednym z bardziej rozpoznawalnych orędowników społeczeństwa bezgotówkowego w Szwecji jest Björn Ulvaeus, były członek zespołu ABBA, którego motywacją do walki z gotówką były liczne napady rabunkowe spotykające członków jego rodziny. Choć w świecie bez wypchanych banknotami portfeli życie kieszonkowców na pewno stałoby się trudniejsze, to dla państwa ważniejsze znaczenie ma aspekt podatkowy: wirtualnych pieniędzy nie dałoby się przechowywać w materacach, a z hollywoodzkich filmów zniknęłyby anonimowe nesesery pełne banknotów. Wiele fortun stopniałoby w mgnieniu oka, gdyby trzeba było zdeponować wszystkie środki na kontach bankowych i wyspowiadać się z ich pochodzenia. Ciężar gotówki odczuł również jakiś czas temu NBP. Bank rozważał możliwość wycofania z obiegu monet jedno- i dwugroszowych, których produkcja kosztuje więcej, niż wynosi ich wartość i których miliony zalegają w szufladach, słojach i skarbonkach. Istnieją jednak poważne wątpliwości co do tego, czy przestępczość znikła by jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wraz ze zniknięciem gotówki. Ray Fisman, profesor Columbia Business School, na łamach magazynu Slate wyraził obawę, że pozbawienie przestępców dostępu do gotówki nie przemieni ich w uczciwych obywateli, a jedynie przekształci rodzaj ich działalności i spowoduje odwołanie się

38 Teberia 23/2013

do alternatyw dla papierowego pieniądza, takich jak kosztowności, złoto czy właśnie bitcoiny, którymi już dzisiaj płaci się na oferującym nielegalne towary targowisku internetowym Silk Road. Jego zdaniem, zrezygnowanie z gotówki pomogłoby zwalczać przestępczość tylko wtedy, jeśli jednocześnie odwołanie się do zastępczych metod ukrywania i prania pieniędzy byłoby zbyt drogie lub poważnie utrudnione.

Granie w pracę

W

irtualne pieniądze nie powstałyby, gdyby nie generowały realnego zysku. Zarabiają na nich nie tylko podmioty odpowiedzialne za ich emisję, właściciele portali społecznościowych i sprzedawcy produktów oferowanych w zamian za daną walutę, ale też sami użytkownicy walut. Serwis Second Life daje możliwość zarabiania Linden-dolarów poprzez wykonywaną za pośrednictwem awatarów pracę, a najbardziej spektakularna fortuna zbudowana przez Ailin Graef, funkcjonującą w świecie Second Life jako Anshe Chung, przekroczyła podobno wartość miliona USD. Bitcoin miał być w założeniu twórcy walutą, dzięki którym zarobią wszyscy, to znaczy konsumenci i przedsiębiorcy kosztem banków i podmiotów obsługujących transakcje. Jak wygląda typowy trader walut wirtualnych?-


– Prowadzone przez nas badania sugerują do tej pory, że w Polsce, z punktu widzenia kryterium poziomu wykształcenia, najwyższe korzyści ze sprzedaży pieniądza wirtualnego osiągają osoby posiadający wykształcenie gimnazjalne i wykształcenie wyższe – odpowiada dr Tomasza Smus. – Te grupy mają większe możliwości czerpania zysków ze sprzedaży pieniądza wirtualnego, a wynika to bezpośrednio z zaangażowania w gry i poświęcania na nie czasu oraz pewnych przypadkach umiejętności informatycznych i znajomości języka angielskiego. Zdobywanie pieniędzy wirtualnych i ich sprzedaż może stanowić dla pewnych osób realne źródło zarobkowania, choć osób tych jest raczej niewiele – dodaje. Wraz ze wzrostem sektora wirtualnego, państwa coraz częściej zaczynają zwracać uwagę na prawny i fiskalny charakter zarówno samych walut, jak i generowanych za ich pomocą zysków. – Wraz z wzrastającym stopniem interakcji między walutami wirtualnymi a realną gospodarką, coraz więcej rządów dąży do opodatkowania transakcji dokonywanych z udziałem pieniądza, który nie został wyemitowany przez banki narodowe – mówi dr Tomasza Smus. – Radykalne regulacje prawne w tym zakresie wprowadziła np. Korea Południowa, która ustanowiła podatek od obrotu wirtualną gotówką. Tamtejszy rząd stanął na stanowisku, że każda osoba, która odnosi korzyści majątkowe z obrotu wirtualnymi pieniędzmi powinna zostać opodatkowana, gdyż działalność taka, w świetle obowiązującego prawa, stanowi normalny biznes.

Stąd też kiedy kończy się gra, zaczyna się opodatkowanie.. Zasadniczo konsekwencje podatkowe uzależnione są od działalności, która wygenerowała korzyść oraz od natury transakcji zawartej przez uczestnika gry. Jednak niezależnie od tego, dochody uzyskiwane ze sprzedaży praw majątkowych do wirtualnych dóbr podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym oraz podatkiem PCC – dodaje.

Rybki w sieci

Z

papierowo-metalowymi, tradycyjnymi pieniędzmi wiąże się często spora doza nostalgii i obaw co do całkowitej ich eliminacji. Obawy dotyczą głównie hakerów, którzy w świecie bez gotówki mieliby bezkarnie łupić nasze konta bankowe. Wydaje się jednak, że skoro ogromna większość transakcji, zwłaszcza tych największych, przeprowadzana jest i tak za pomocą elektronicznych przelewów, to ryzyko wzrostu przestępczości internetowej nie jest duże. Jednak z pieniędzmi w sieci wiążą się i inne ryzyka. – Pieniądz elektroniczny jest wprawdzie odpowiednikiem papierowych banknotów oraz monet, ale nie jest uznany przez państwo za legalny środek spełniania świadczeń pieniężnych. Może nie zostać przyjęty – tłumaczy dr Tomasza Smus. – Z wprowadzeniem tak pieniądza elektronicznego jak i wirtualnego wiąże się ponadto szereg niebezpieczeństw związanych przede wszystkim z kwestią bezpieczeństwa danych, głównie jeśli chodzi o przechowywanie tych danych przez banki czy firmy magazynujące wartość. Teberia 23/2013 39


NA OKŁ ADCE >>

W

wyniku włamania narażone są nie tylko same pieniądze, ale i te dane – dodaje. Dodatkowe ryzyko wiąże się z tymi walutami, które nie są kontrolowane przez banki centralne i których wartości nie gwarantuje państwo i jego gospodarka. Bitcoin na przykład wielokrotnie oskarżany był o to, że jest w gruncie rzeczy piramidą finansową, wypłacającą tradycyjne waluty w zamian za bitmonety tylko dzięki nowym użytkownikom zasilającym sieć „prawdziwymi” pieniędzmi. Innym ryzykiem jest niestabilność takich walut: 20 czerwca 2011 roku wartość jednego bitcoina poszybowała w dół z 17,50 USD praktycznie do zera na skutek włamania do serwisu Mt. Gox, jednego z kantorów umożliwiającego handel bitmonetami. Nie bez znaczeni są także same rozwiązania techniczne, ciągle niedoskonałe. – W przeciwieństwie do pieniądza wirtualnego, gdzie sieć, a więc praktyka, uznaje prymat danego rozwiązania technologicznego, w kwestii pieniądza elektronicznego ujednolicenie oprogramowania stosowanego przez różne banki jest ich wewnętrzną sprawą i na razie nie znaleziono rozwiązania tego problemu na dużą skalę – tłumaczy dr Tomasza Smus. – Zastosowanie pieniądza elektronicznego zmusiło już nas do rozstrzygnięcia różnych istotnych problemów prawnych, finansowych dotyczących miedzy innymi odpowiedzialności i gwarancji banku co do wartości „wyemitowanych” pieniędzy elektronicznych czy określenie natury cywilnoprawnej i związanej z tym kwestii stosowania przepisów kodeksu cywilnego o „zwykłym” pieniądzu, jednak zanim pieniądze elektroniczne i wirtualne zaczną odgrywać dominującą rolę w gospodarce, wiele problemów musi jeszcze zostać rozwiązanych. Porównując rozwój walut wirtualnych i pieniądza elektronicznego, można dojść do wniosku, że jest napędzany przez dwie przeciwstawne siły: z jednej strony państwo i banki wprowadzające pieniądz elektroniczny, czyli lepiej nadającą się do kontroli postać tradycyjnej waluty, z drugiej grupki entuzjastów wspierane przez ludzi o różnych motywacjach, od nieufności do państwa po ułatwienia w handlu narkotykami, próbujące powołać do życia walutę ponadpaństwową, anonimową i opartą na wzajemny zaufaniu, a nie zaufaniu wobec banku centralnego. Wkrótce okaże się, czy koryfeusze pieniądza w sieci przewidzieli dla jego użytkowników rolę rybaków, czy rybek.

40 Teberia 23/2013

Piotr Pawlik zapraszamy do dyskusji napisz do nas


* Pod adresem virtualcurrency.pl można wziąć udział w pierwszych polskich badaniach użytkowników walut wirtualnych organizowanych w ramach programu Pieniądz wirtualny a pieniądz alternatywny uczestnicy badań uzyskają dostęp do ich wyników. Dnia 7 czerwca 2013 roku w ramach programu odbędzie się ogólnopolską konferencję naukowa organizowana przez Katedrę Finansów i Rachunkowości Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Opolskiego poświęcona rynkom wirtualnym i ich rozwojowi.

Teberia 23/2013 41


GOSPODARK A >>

W stronę czystego węgla Produkcja energii w Polsce w ponad 90 proc. oparta jest na węglu. Jednak Unia Europejska dąży do ograniczenia funkcjonowania tych źródeł energii ze względu na wysoki poziom emisji zanieczyszczeń i dwutlenku węgla. Od lat powtarza się, że jedyną szansą dla węgla są czyste technologie węglowe. Kosztem wiele milionów otwarto w Katowicach nowoczesne Centrum Czystych Technologii Węglowych (CCTW). Pytanie tylko, na ile instytucja ta może pomóc branży węglowej w Polsce?

-N

aszym zadaniem jest uczynić z węgla paliwo high-tech, przyjazne, czyste, nowoczesne. To centrum będzie użyteczne dla gospodarki, dla Polski i dla Europy, która - choć się do tego nie przyznaje - jest jednym z największych konsumentów węgla na świecie. Chcemy dać polskiemu węglowi szansę, by jeszcze przez wiele lat mógł być paliwem przyjaznym dla środowiska i akceptowalnym społecznie, spełniającym wyśrubowane unijne normy środowiskowe - mówił podczas otwarcia CCTW prof. Józef Dubiński, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach. Projekt Centrum Czystych Technologii Węglowych to największy projekt inwestycyjny w infrastrukturę badawczą na Śląsku – przedsięwzięcie podjęte przez Główny Instytut Górnictwa w Katowicach (GIG), oraz Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu (IChPW). CCTW finansowane jest w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, lata 2007 -2013. Wartość tego projektu, współfinansowanego przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego wynosi prawie 162 mln zł (45 mln euro), a samo dofinansowanie ze środków unijnych około 137 mln zł (38 mln euro). Na Centrum składa się zespół laboratoriów i zaplecze o łącznej powierzchni użytkowej ponad 9 tys. m kw. Ośrodek obejmuje trzy części: laboratoria stworzone w katowickim GIG oraz instalacje technologiczne w Zabrzu i Mikołowie.

42 Teberia 23/2013


W nowym budynku w Katowicach, gdzie powstały specjalistyczne laboratoria, prowadzone będą prace łączące różne dziedziny nauki. Chodzi m.in. o badania w zakresie własności ciał stałych, cieczy i gazów - w tym szczególnie paliw, a także energetyki, inżynierii procesowej oraz nanotechnologii. Efektem prowadzonych tu badań ma być zminimalizowanie skutków wykorzystania węgla dla środowiska naturalnego, ale również np. rozpoznanie potencjału składowania dwutlenku węgla, ocena jakości paliw stałych czy podniesienie efektywności wytwarzania i użytkowania energii. Budynek, gdzie znalazły się laboratoria, o ciekawej architekturze, jest również zaawansowany technologicznie.

To tzw. obiekt inteligentny, wykorzystujący systemy pozwalające na utrzymanie optymalnych dla człowieka parametrów pracy urządzeń wentylacji, klimatyzacji, ogrzewania itp. Oprócz zlokalizowanych w Katowicach laboratoriów, w należącej do GIG Kopalni Doświadczalnej „Barbara” w Mikołowie powstał podziemny poligon do badań w zakresie zgazowania węgla; przeprowadzono tam już jedną tego typu próbę. Natomiast w naziemnej części kopalni utworzono nowe stanowiska badawcze do rozmaitych badań. Powstał np. moduł oczyszczania i separacji gazów procesowych różnymi metodami, co może służyć badaniom w aspekcie usuwania dwutlenku węgla czy produkcji wodoru. >>>

Teberia 23/2013 43


GOSPODARK A >>

N

a terenie Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu powstały instalacje technologiczne do doświadczeń na większą skalę oraz stanowiska badawcze w skali wielkolaboratoryjnej, m.in. do badań z zakresu zgazowania i tzw. oxy-spalania ciśnieniowego paliw stałych. Centrum Czystych Technologii Węglowych to nie jedyne zaprojektowane w ostatnim czasie zaplecze badawcze dla rozwoju technologii czystego spalania węgla w Polsce. Kilka tygodnie wcześniej Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie rozpoczęła budowę największego w historii uczelni przedsięwzięcia Centrum Energetyki. Placówka o wartości prawie 190 mln zł będzie edukować i prowadzić badania we wszystkich obszarach energetyki. - To potrzebna inwestycja, bowiem już teraz jesteśmy najnowocześniejszym w Polsce ośrodkiem, w którym ponad 150 profesorów zajmuje się tematyką energetyczną. Możemy śmiało powiedzieć że centrum krajowej energetyki znajduje się w Krakowie - ocenił rektor AGH prof. Tadeusz Słomka. Centrum Energetyki AGH złożone będzie z dwóch połączonych ze sobą budynków zlokalizowanych przy ul. Czarnowiejskiej. Powierzchnia użytkowa obiektu wyniesie ok. 15 tys. m kw.

44 Teberia 23/2013

W kompleksie zlokalizowanych zostanie 38 specjalistycznych, nowoczesnych laboratoriów, służących zarówno badaniom komercyjnym, jak i rozwijaniu badań podstawowych w dziedzinie szeroko rozumianej energetyki. Jednym z istotnych elementów Centrum będą badania w zakresie tzw. czystych technologii węglowych, prowadzone i koordynowane przez krakowską uczelnię w ramach europejskiego Węzła Wiedzy i Innowacji (KIC InnoEnergy). Według władz AGH obiekt będzie służył nie tylko polskim naukowcom, ale też gościom z całego świata, którzy będą tam prowadzili wielokierunkowe badania nad energetyką. W całym świecie prowadzonych jest od lat co najmniej kilka wielkich programów badawczych w obszarze czystych technologii węglowych (amerykańskie programy: Clean Coal Technology Demonstration Programme, Vision21 Program, Future Gen; kanadyjski Canadian Clean Power Cooalition; niemiecki Cooretec; australijski COAL21 action plan), nie licząc dziesiątek projektów, których zadaniem było i jest uzyskanie z węgla czegoś więcej niż tylko surowca służącego do zwykłego spalania. Takim przykładem jest produkcja paliwa z węgla prowadzona od wielu lat przez południowoafrykański koncern Sasol.


Przez czyste technologie węglowe (CTW) należy rozumieć technologie zaprojektowane w celu poprawy skuteczności wydobycia, przeróbki, przetwarzania oraz utylizacji węgla i zwiększenia akceptowalności tych procesów z punktu widzenia wpływu na środowisko naturalne. Ta klasyczna definicja pochodzi z opracowań Międzynarodowej Organizacji Energetycznej. Termin „czyste technologie węglowe” odnosi się do „całego łańcucha węglowego” od wydobycia węgla do utylizacji pozostałości jego wykorzystania. Wyróżnia się cztery główne podobszary CTW: - wydobycie węgla, uwzględniające zrównoważoną gospodarkę zasobami wraz z przeróbką węgla, rozumianą, jako proces przygotowania węgla do użytkowania, najczęściej jest to tzw. mechaniczna przeróbka węgla, - transport i składowanie węgla, - wykorzystanie węgla (w energetyce oraz w przetwórstwo węgla), wraz z wszelkimi działaniami zmniejszającymi wpływ wykorzystania węgla na środowisko (poza zagadnieniem odpadów i „półproduktów”), - zagospodarowanie „pozostałości” z wykorzystania węgla, czyli różnego rodzaju odpadów, a także półproduktów, nadających się do dalszego gospodarczego wykorzystania.

Tymczasem już dzieci w szkole podstawowej dowiadywały się na lekcjach, iż węgiel kamienny znajduje również zastosowanie w przemyśle chemicznym, gdzie wykorzystywany jest np. do produkcji kosmetyków i pestycydów. Produkty przetwarzania węgla stosowane są np. do wytwarzania materiałów wybuchowych, leków, rozpuszczalników, tłuszczy, środków pielęgnacyjnych oraz aromatów do ciast. Wykorzystywany jest również amoniak, który odzyskano z węgla kamiennego.

Węgiel kamienny w Polsce stanowi przede wszystkim surowiec energetyczny, stosowany zarówno w przemyśle jak i gospodarstwach domowych. Jedynie jego wysokoenergetyczna odmiana zwana węglem koksującym służy do produkcji koksu, czyli wsadu do pieców metalurgicznych. Teberia 23/2013 45


GOSPODARK A >>

M

ożna więc rzec, że polska gospodarka wykorzystuje węgiel w najbardziej prymitywny sposób. Wiele jest w tym uwarunkowań historycznych. Pierwsze zawodowe elektrownie. które zbudowano zarówno w Zagłębiu Krakowskim jak i Zagłębiu Dąbrowskim na początku XX wieku, powstały nie dlatego, że było zapotrzebowanie na energię elektryczną, bo ta dopiero torowała sobie prawo obywatelstwa i była wówczas raczej luksusową nowinką, a dlatego by przede wszystkim zagospodarować niesprzedawalne, bardzo zanieczyszczone miały i muły węglowe. Dobrej jakości węgiel trafiał najczęściej na eksport (w zasadzie dzieje się tak po dziś dzień). - I to przeświadczenie, że w elektrowni spali się wszystko pokutuje niemal do dzisiaj. Budowane po II wojnie światowej elektrownie przystosowane były do spalania węgla nie wzbogaconego tylko tzw. surowych miałów energetycznych – przekonuje prof. Wiesław Blaschke z Polskiej Akademii Nauk. Elektrownie posiadały kotły do spalania węgla o zawartości popiołu od 20 do 35 proc. Im później budowane były elektrownie, tym wyższą zawartość popiołu w węglu przyjmowano jako paliwo gwarancyjne i do tej jakości węgla dostosowywano układy technologiczne elektrowni. Z tego też powodu, w poprzednim systemie funkcjonowania gospodarki, praktycznie nie budowano zakładów przeróbczych wzbogacających miały energetyczne. Energetyka odbierała każdy węgiel. Nie przywiązywano większego znaczenia do problemu zanieczyszczania środowiska wskutek spalania złej jakości węgla. - Obecnie mamy dziwną, niezrozumiałą dla mnie, sytuację. Można produkować lepszej jakości węgiel, a tymczasem przeprowadzone w ostatnich kilkunastu latach modernizacje elektrowni i elektrociepłowni nie zakładały dużych zmian w zakresie jakości dostarczanego do spalania węgla. W większości przypadków zakładano spalanie węgla o zawartości popiołu od 18 do 25 proc. Podczas gdy usunięcie z urobku węglowego tylko ziaren czystego kamienia pozwala na uzyskanie w ten sposób produktu zawierającego już tylko około 12-14 proc. popiołu. Energetyka stosuje więc do produkcji energii węgiel zawierający znaczne ilości kamienia. Jest to nonsens tak z technologicznego jak i ekonomicznego punktu widzenia. Spalanie złej jakości węgla powoduje 46 Teberia 23/2013

zwiększenie kosztów pozyskania energii i pogorszenie sprawności przemian energetycznych. Jeżeli w programie „Polityki energetycznej” przewiduje się radykalne działania na rzecz poprawy efektywności energetycznej oraz ograniczenia negatywnego wpływu na środowisko, niezbędne jest nowe spojrzenie na procesy wzbogacania węgla dla energetyki. Do spalania powinien być kierowany „czysty” węgiel, a nie - jak dotychczas - węgiel „brudny” – twierdzi prof. Blaschke. W efekcie duża część polskich elektrowni i elektrociepłowni jest dziś nieefektywna (pomijając fakt, iż większość z nich wykorzystuje przestarzałe technologie spalania węgla). To w pewien sposób tłumaczy (choć nie do końca) dlaczego polska energetyka odwraca się od węgla w sytuacji, gdy w świecie następują renesans tego paliwa. Nie chodzi wyłącznie o azjatyckie tygrysy jak Chiny czy Indie. Według amerykańskiego World Resources Institute na pozwolenie na budowę czeka 69 elektrowni węglowych w Europie! Pogrążona w kryzysie Europa stawia na tani węgiel kosztem drogiego gazu ziemnego. Przewagę węgla wzmacniają też wyjątkowo tanie prawa do emisji CO2 (ETS). Dziś za prawo do emisji tony dwutlenku węgla nabywca musi zapłacić 6–7 euro, trzykrotnie mniej, niż pierwotnie zakładano. Jak wylicza Reuters, gaz mógłby wrócić do łaski konsumentów, gdyby cena praw do emisji wzrosła do 35 euro za tonę. Renesans węgla na europejskim rynku nie byłby możliwy, gdyby nie rewolucja łupkowa w USA. Nadmiar gazu na amerykańskim rynku sprawił, że stał on się bardziej opłacalny przy produkcji prądu niż węgiel. W efekcie przeznaczony na rynek krajowy węgiel Amerykanie wysyłają za granicę. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2012 r. amerykański eksport tego paliwa do Europy wzrósł o 26 proc. w porównaniu z 2011 r.


Tymczasem w Polsce obserwujemy dość paradoksalną sytuację, iż kraj, który dysponuje ogromnymi zasobami własnego węgla ogranicza jego zużycie na rzecz gazu ziemnego oraz energii odnawialnej. Tylko w ostatnim czasie zostały wstrzymane trzy duże, zaawansowane projekty „węglowe”. Francuski EdF wstrzymał budowę nowego bloku energetycznego w Rybniku. Polska Grupa Energetyczna odstąpiła od budowy dwóch nowych bloków węglowych w Elektrowni Opole.

„Z

miany na rynku energetycznym oraz w otoczeniu makroekonomicznym ograniczyły efektywność ekonomiczną tej inwestycji dla PGE” - podała spółka w komunikacie. Dodała, że przeprowadzone analizy wskazują, że ze względu na moce wytwórcze PGE, oparte głównie na węglu brunatnym, oraz inne projekty inwestycyjne prowadzone w grupie, kontynuowanie projektu Opole II nie przyniosłoby wzrostu wartości dla akcjonariuszy spółki. Nowa elektrownia węglowa w Ostrołęce o mocy 1000 MW miała być największą inwestycją energetyczną na wschód od Wisły. Z niewyjaśnionych dotąd powodów, zarząd państwowej spółki Energa podjął decyzję o wstrzymaniu realizowanej już inwestycji, na którą wydano ponad 200 mln zł.

Były już minister skarbu Mikołaj Budzanowski 24 marca br. tłumaczył w Sejmie, że inwestycję w Ostrołęce przerwano, bo nie miał kto finansować energii w oparciu o węgiel. Jak stwierdził, zarząd Grupy Energa rozpoczyna prace nad alternatywnym projektem 450 MW, ale w oparciu o gaz. Jednym z istotnych czynników wpływających na finansowanie inwestycji energetycznych jest niepewność regulacji związanych z przyznawaniem nieodpłatnych uprawnień do emisji CO2 oraz cen uprawnień do emisji CO2 w następnym okresie rozliczeniowym oraz później. Jednak wspomniane trendy zachodnioeuropejskie stoją w sprzeczności z tą tezą. Jak wyliczyła niedawno agencja Bloomberg, producenci prądu w Niemczech tracą 11,70 euro na każdym megawacie prądu wytworzonego za pomocą gazu. W przypadku węgla każdy MW przynosi 14,22 euro zysku. Podobnie dzieje się w Belgii i Holandii. Po raz pierwszy od pięciu lat węgiel stał się paliwem numer jeden w produkcji prądu w Wielkiej Brytanii. W ubiegłym roku aż 42,8 proc. brytyjskiej energii elektrycznej wyprodukowano z tego surowca (30-proc. wzrost w porównaniu z 2011 r.).

Teberia 23/2013 47


GOSPODARK A >>

T

aki sam wzrost udziału węgla w swoim bilansie energetycznym zanotowała też Portugalia, gdzie odpowiada on za 24 proc. wytworzonego prądu, a udział gazu ziemnego spadł od razu o 45 proc. Zużycie węgla wzrosło też w Niemczech, np. RWE zwiększył w ubiegłym roku udział elektryczności, jaką produkuje ze spalania węgla, z 66 do 72 proc. Zdaniem Marcina Korolca, ministra środowiska, europejska energetyka podlega dziś gwałtownym przemianom. Powód – działalność tradycyjnych elektrowni zmienia dotowany i chwiejny sektor odnawialnych źródeł energii, takich jak panele słoneczne czy wiatraki. – Dziś, w dużej części przez regulacje klimatyczne i politykę oraz liberalizację, sektor energetyki w Unii Europejskiej z najbardziej stabilnej gałęzi gospodarki upodobnił się do gry w ruletkę – komentuje Marcin Korolec. Wyniki polskich siłowni w dół pociągnęło spadające zapotrzebowanie na energię i wysoka cena krajowego węgla. Uprzywilejowana energia z odnawialnych źródeł też zrobiła swoje. To powoduje, że Tauron i PGE chcą zamykać nierentowne bloki energetyczne. Nie brakuje zatem głosów, iż rząd Donalda Tuska, zgadzając się na pakiet klimatyczno-energetyczny, umożliwił unijnym urzędnikom wpływanie na kształt struktury energetycznej kraju. 48 Teberia 23/2013

Polska osiągnęła w 2011 r. 10,4 proc. udziału „zielonej” energii w konsumpcji energii ogółem, w porównaniu do 9,3 proc. w 2010 r. Celem Unii Europejskiej do 2020 r. jest 20-proc. udział energii odnawialnej. Jest to średni cel dla całej UE, ale ciężar jego realizacji jest różnie rozłożony na poszczególne kraje członkowskie. I tak Polskę obowiązuje cel 15 proc. udziału energii ze źródeł odnawialnej w konsumpcji energii ogółem. – Europa może i powinna być przewodnią siłą w walce ze zmianami klimatycznymi, powinniśmy mówić jednym głosem. I musimy być mniej zależni od paliw kopalnych – mówiła podczas niedawnej wizyty w Polsce unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard. - Mam nadzieję, że Polska, która w tym roku będzie gospodarzem konferencji klimatycznej, zgodzi się z nami, że świat ma problem z klimatem i musimy zmierzać do gospodarki niskoemisyjnej. Do tego trzeba myślenia w długiej perspektywie. Dlatego rozpoczynamy dyskusję nad celami klimatycznymi na kolejne lata, aby firmy wiedziały, dokąd zmierzamy, i mogły zaplanować inwestycje. Jest też dla nas oczywiste, że powinniśmy różnicować ambicję dla poszczególnych krajów UE. Myślę, że Polska może stopniowo zmniejszać swoją zależność od węgla, pomogą w tym innowacyjne technologie w przemyśle i transporcie oraz energooszczędne rozwiązania w domach.


Nie dyskutujmy, czy powinniśmy zapobiegać zmianom klimatycznym, tylko jak to najlepiej robić. I być może dlatego Polska Grupa Energetyczna zamiast angażować środki w budowę elektrowni węglowej robi ogromne zakupy na rynku energii odnawialnej. PGE chce np. przejąć farmy wiatrowe o mocy ponad 600 MW od duńskiej Dong Energy. - Węgiel jest generalnie rzecz biorąc wypierany w Unii Europejskiej z powodów doktrynalnej polityki. Ta polityka nie jest konsekwencją uwarunkowań rynkowych, ale oczekiwań politycznych – uważa Marek Ściążko, dyrektor IChPW. Ściążko nie ma jednak wątpliwości, iż w Polsce należy rozwijać czyste technologie węglowe. - Politycy z UE często pytają z przekąsem: a co wy zrobiliście w zakresie nowych technologii węglowych? Przeciwnicy węgla wskazują, że nie ma nawet nowych inwestycji w tym zakresie. A więc rozwój czystych technologii węglowych, inwestycje w badania - będą istotnym elementem w negocjacjach dotyczących przyszłości węgla. Temu ma służyć działalność Centrum Czystych Technologii Węglowych. W tym projekcie powstała seria instalacji o charakterze pilotażowym. W tym instalacje dotyczące usuwania dwutlenku węgla, potrafimy zademonstrować ten proces. A należy spoglądać w przyszłość. Te przyszłe rozwiązania to zdaniem Ściążko między innymi technologie oxyspalania i technologie zgazowania z zastosowaniem dwutlenku węgla.

Chodzi więc o taki swoisty recykling dwutlenku węgla. - Komisja Europejska narzuca pompowanie dwutlenku węgla pod ziemię (chodzi o technologię CCS /Carbon Capture Storage/, czyli wychwytywanie i magazynowanie podziemne CO2. Na temat CCS pisaliśmy obszernie w teberii nr 3/ numer dostępny w archiwum – red.). A my mówimy: zaraz, zaraz, niekoniecznie, bo możliwy jest recykling dwutlenku węgla. Instalacje w centrum powstały, jesteśmy w fazie rozruchu technologicznego. To nowatorskie rozwiązania, trzeba je będzie testować. Z pewnością węgiel pozostanie podstawowym surowcem energetycznym. Stanie się też surowcem dla chemii. Obecnie w Chinach 100 mln ton węgla rocznie idzie na potrzeby przemysłu chemicznego. A zatem to nie są żadne mrzonki. To się rozwija. Węgiel będzie więc przerabiany. Jeszcze w XXI w. takim samym problemem, jak obecnie utylizacja dwutlenku węgla, może stać się dla naukowców kwestia odzyskania z węgla metali, takich jak rteć itp. Dlatego rósł będzie popyt na prace badawcze i odpowiedzi naukowe a CCTW będzie coraz bardziej potrzebne. Żródła: CCTW, AGH, PAP Nauka w Polsce, ogrzewnictwo.pl Jakub Michalski zapraszamy do dyskusji napisz do nas

Teberia 23/2013 49


GOSPODARK A >>

Nadkrytyczna szansa węgla M

imo wielu sprzyjających okoliczności węgiel jest wciąż paliwem na „cenzurowanym”, przynajmniej na europejskich salonach politycznych. Węgiel wciąż bowiem jest postrzegany w wielu krajach Unii Europejskich za głównego sprawcę globalnego ocieplenia. To determinuje przemysł energetyczny do poszukiwań bardziej efektywnych sposobów jego spalania. Przyszłością energetyki węglowej, w zgodnej opinii wielu fachowców jest technologia IGCC (ang. integrated gasification combined cycle), czyli technologia bloku gazowo-parowego ze zintegrowanym zgazowaniem węgla. Specjaliści wiążą duże nadzieje z dalszym rozwojem technologii zgazowania węgla w energetyce. Szacuje się, że już za kilka lat bloki te osiągną sprawność 52%, skuteczność odsiarczania 99%, odazotowania spalin 90%, usuwanie CO2 95%. Niestety, działające obecnie w świecie instalacje gazowo-parowe zintegrowane ze zgazowaniem węgla nie mogą jeszcze konkurować z węglową technologią pyłową na parametry nadkrytyczne oraz z techniką fluidalną opartą o kotły z warstwą cyrkulacyjną, z powodu znacznie wyższych jednostkowych nakładów inwestycyjnych i niższej dyspozycyjności niż analogiczne technologie na parametry nadkrytyczne, czy parowe bloki węglowe lub fluidalne. Obecnie w technologii IGCC zrealizowane są głównie bloki do mocy 400 MW. To nie oznacza jednak, że węgiel stoi na przegranej pozycji. Zwłaszcza elektrownie osiągające parametry nadkrytyczne dają nadzieję wszystkim tym, którzy obawiają się, że w przyszłości energii elektrycznej może w Polsce zabraknąć. Stanowią też rozwiązanie problemu emisji gazów cieplarnianych, a co za tym idzie coraz surowszych norm dotyczących ciągłego obniżania limitów dwutlenku węgla emitowanego 50 Teberia 23/2013

Blok 858 MW w Elektrowni Bełchatów jest ostatnią inwestycją w polskiej energetyce wykorzystującą parametry nadkrytyczne. Foto: PGE SA

do atmosfery. Bloki nadkrytyczne są dużo bardziej wydajne, jednocześnie produkują mniej szkodliwych gazów. - Stanowią one przyszłość polskiej energetyki. Nie tylko są wydajniejsze pod względem uzyskanej mocy, lecz także bardziej ekonomiczne w eksploatacji i ekologiczne – zapewnia Wiesław Zabłocki, kierownik zespołu pracowni projektowych kotłów w Fabryce Kotłów RAFAKO S.A z Raciborza, uczestniczącej w realizacji zleceń budowy kotłów na parametry nadkrytyczne na terenie całej Europy. Aktualnie na świecie pracuje kilkaset kotłów o parametrach nadkrytycznych. Ciśnienia pary tych jednostek przekroczyły 300 bar, natomiast temperatury osiągnęły poziom 615 stopni C, co zapewniło sprawność bloków około 44%. W niedalekiej przyszłości przewiduje się podniesienie temperatury do wartości co najmniej 640 st. C,


E

uropejskie osiągnięcia w zakresie konstrukcji kotłów o parametrach nadkrytycznych najlepiej reprezentuje niemiecka elektrownia opalana węglem brunatnym Schwarze Pumpe 2 x 800 MW. Mimo bardzo zróżnicowanej i najczęściej niskiej jakości paliwa (wilgotność 20-60%, zawartość popiołu 4-50%) bloki z kotłami produkcji GEC Alstom uzyskały bardzo korzystne wyniki, które sprawiły, że z uciążliwego dla otoczenia zakładu, elektrownia - po modernizacji - awansowała do grona producentów „zielonej energii”. Niestety, w Polsce pracują jedynie trzy nowe jednostki o parametrach nadkrytycznych: blok 858 MW w Elektrowni Bełchatów (PGE), blok 460 MW w Elektrowni Łagiszy (Tauron Polska Energia) oraz Blok 464 MW w Elektrowni Pątnów (ZE PAK), które w sumie są w stanie wytworzyć 5 proc. krajowego zapotrzebowania na energię.

dzięki czemu sprawność bloku przekroczy imponujący poziom 50%. Należy zauważyć, że podnoszenie ciśnienia pary w tych kotłach nieznacznie poprawia sprawność, natomiast wskaźnik ten wyraźnie wzrasta w miarę podwyższania temperatury. Oczywiście wzrost sprawności kotła (i bloku) nie tylko zmniejsza ilość (a zatem i koszt) paliwa, lecz także przyczynia się do obniżenia emisji CO2, SO2, NOx i innych zanieczyszczeń. Na polu rozwoju tejże technologii imponujące osiągnięcia odnotowały zwłaszcza kraje azjatyckie jak Japonia i Korea Płd. Dla przykładu koreańska korporacja elektroenergetyczna KEPCO eksploatuje obecnie 20 kotłów tego typu o mocy jednostkowej 500 MW. Bloki węglowe z tymi kotłami stały się standardowymi jednostkami szybko rozwijającej się energetyki koreańskiej.

Dalszy rozwój technologii nadkrytycznej skupia się na opanowaniu parametrów supernadkrytycznych (lub inaczej ultranadkrytycznych) poprzez postęp w inżynierii materiałowej. Tyle, że na tym polu pojawiły się już pewne problemy. Dwie firmy dostarczające wyposażenie elektrowni - francuski Alstom i japoński Hitachi - obiecały koncernom energetycznym, że są w stanie tak wyśrubować parametry bloków węglowych, że wytrzymają konkurencję z gazowymi. Pomóc w tym miała m.in. stal T-24, czyli nowy rodzaj superwytrzymałej stali stosowanej w kotłach. Jednak pojawił się problem – stal pęka. Zanim odkryto defekt, w Niemczech rozpoczęto budowę dziewięciu nowoczesnych elektrowni węglowych, a w Holandii i Czechach po jednej. Problem jest bardzo istotny dla polskiej energetyki ze względu na planowaną budowę bloków energetycznych na parametry nadkrytyczne. Całe szczęście polscy inwestorzy podjęli na czas działania, aby uniknąć problemów, które mają miejsce w zachodniej Europie. Elektrownia Kozienice już usunęła kłopotliwy materiał ze specyfikacji istotnych warunków zamówienia planowanego bloku. jac

Teberia 23/2013 51



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.