| ROZMOWA STYL ŻYCIAMIESIĄCA | |
Pisanie książek jak lekcja pokory - Aneta Kozińska o swoim literackim debiucie. Dopiero co wydała swoją pierwszą powieść „Sploty”, a już szykuje kolejne książki. Pochodząca ze Szczecinka Aneta Kozińska nie ukrywa radości ze swojej rozwijającej się kariery pisarskiej, jednak, jak mówi, ceną za nią jest cierpliwość i pokora. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE
Ile książek czyta Pani w ciągu roku? - Wszystko zależy od wolnego czasu, ale powiedziałabym, że około dwudziestu. To chyba nie jest imponująca liczba (śmiech). Ale rodzina jest dla mnie najważniejsza i to ona skupia najwięcej mojej uwagi. Książka jest dla mnie sposobem na relaks i inspiracją twórczą. W takim razie, którzy autorzy i jakie historie Panią inspirują? - Od wielu lat jestem zakochana w twórczości Janusza Wiśniewskiego, autora „Samotności w sieci”. Zresztą jest to jedna z moich ulubionych książek. Cenię sobie styl, w jakim jest napisana, ale i samą historię. Bardzo lubię też Camilę Lackberg i jej skandynawskie kryminały. Do tego pomału odkrywam twórczość Sidneya Sheldona. Po nowe tytuły często sięgam po obejrzeniu filmów bazujących na książkach.
26
Lubię porównywać wersje. Zwykle ta literacka podoba mi się bardziej, choć są wyjątki, jak w przypadku „Wyznań gejszy”, w których książka i film są sobie równe. Mam otwartą głowę. Jest tylko jeden typ filmu i literatury, do którego się nie przekonam. To science fiction (uśmiech). Teraz Pani dołączyła do grona pisarzy i osób, które mogą stać się czyjąś inspiracją. Jakie były Pani oczekiwania względem publikacji pierwszej książki i na ile się sprawdziły? - Wydanie książki zawsze było moim wielkim marzeniem. Dzięki sumiennej pracy i cierpliwości udało mi się je spełnić. Obecnie wraz z wydawnictwem pracuję nad jej promocją. Co przyniesie jutro? - Tego nie wiem. Przyznam, że nie miałam większych planów i oczekiwań. Po prostu cieszę się, że mi się udało. Dowiedziałam się, że najpierw napisała Pani powieść, a dopiero później pojawiła się możliwość publikacji. Jak znalazła Pani właściwe wydawnictwo? - Znalezienie właściwego wydawnictwa dla debiutującego pisarza jest chyba trudniejsze niż napisanie książki (uśmiech). Ja zrobiłam to w dość tradycyjny sposób. Rozesłałam moją powieść do pokaźnej liczby wydawnictw i czekałam na odpowiedź. Jedne firmy grzecznie odmawiały, inne milczały. Taka metoda kosztuje dużo cierpliwości, której mi brak. Dlatego przelałam całe litry łez i musiałam zmierzyć się z falą frustracji. Na szczęście było warto. Po pół roku znalazłam Białe Pióro, wydawcę, który zainteresował się moją powieścią. Myśli Pani, że gdyby w Polsce, tak jak np. w Stanach, były dostępne kursy literackie dla przyszłych pisarzy, to byłoby łatwiej? - Myślę, że tak. Wielu pisarzy w naszym kraju nie ukończyło żadnego kierunku związanego z literaturą. Sama do