4 minute read
I JAK STWORZYĆ ODPOWIEDNIĄ MIESZANKĘ
Tekst Miko Aj Buczy Ski
Praca i życie prywatne coraz częściej się mieszają. z jednej strony mówi się o zdrowym balansie i stawianiu jasnej granicy, z drugiej o przenikaniu się tych stref. Jakie podejście jest właściwe?
na pewno znasz koncepcję work-life balance. Polega ona na oddzielaniu stref – pracy i życia. Kiedy pracujesz, nie ma miejsca na załatwianie prywatnych spraw, na telefony czy przeglądanie Facebooka. Ale kiedy odpoczywasz – nie myślisz o pracy. Poświęcasz czas bliskim, regenerujesz się i cieszysz się życiem.
Koncepcja work-life balance jest coraz częściej negowana ze względu na to, że czasy, w jakich żyjemy, nie do końca jej sprzyjają. Jest przedstawiana jako sztuczna. Według jej krytyków życie powinno być traktowane jako całość, a praca i sfera prywatna współgrają.
NATURALNE PRZENIKANIE SIĘ STREF
Nawet kiedy nie posługujemy się profesjonalnymi, oczywiście anglojęzycznymi słowami, aby wyjaśniać otaczający nas świat, bez problemu zaobserwujemy, że rzeczywistość się zmieniła, a co za tym idzie – tryb pracy. Wiele zmienia internet i przystępność komunikacji. Nawet jeżeli szef nie toleruje prywatnych rozmów telefonicznych podczas godzin pracy, raczej przymknie oko na to, że ktoś odpisze znajomemu na SMS-a czy na Facebooku. Zresztą w dobie konkurowania o dobrych pracowników szefowie przymkną oko na wiele innych rzeczy, szczególnie jeżeli nie koliduje to ze skutecznością wykonywanej pracy. Z drugiej strony pracownicy, nawet jeżeli nie wyobrażają sobie zajmowania się papierkową robotą po godzinach wykonywania obowiązków, raczej nie odrzucą połączenia od ważnego klienta, nawet jeżeli są już w domu.
Łączenie się stref pracy i życia prywatnego widoczne jest także w relacjach. Z kolegą z firmy porozmawiamy w biurze na tematy prywatne, a po godzinach chętnie wyjdziemy na piwo czy pograć np. w squasha (i przy okazji porozmawiamy na tematy zawodowe).
Praca Z Domu
Przełomem okazało się home office. Ludzie zaczęli pracować z domu, ze swojej prywatnej strefy. Niekiedy trudne było zweryfikowanie przepracowanych godzin, dlatego pracodawcy szli w zarządzanie przez cele. Pracownik nie musiał siedzieć bitych ośmiu godzin przed ekranem komputera, wystarczyło, że wykonał to, co do niego należało, a czas pracy stawał się w pewien sposób nienormowany. To także sprzyjało wplataniu w pracę spraw prywatnych, więc pomiędzy mailami można było wstawić pranie czy nastawić zupę. O tym, na ile się to sprawdziło i na ile się sprawdza, przeczytasz w innym artykule, dotyczącym właśnie pracy zdalnej, który pojawia się na łamach tego wydania.
BLENDING – ZAGROŻENIA
Tak jak work-life balance wskazywał jasny podział, tak blending trochę sprawę komplikuje. Bo jeżeli miksować, to w jakich proporcjach? Do tego dojdę, ale najpierw przeanalizujmy szanse i zagrożenia płynące z najbardziej „prymitywnego” rozumienia, czyli „trochę odpocznę w pracy i trochę popracuję w domu”.
Szans na tym etapie będzie niewiele. Oto kilka z nich:
• Możliwość załatwienia spraw prywatnych w godzinach pracy bez potrzeby brania urlopu – jak wiemy, urzędy i inne instytucje działają w tych godzinach, kiedy i my pracujemy. Jeżeli szef pozwoli nam na np. załatwienie urzędowej sprawy rano i nie zakłóci to w znaczący sposób działania firmy, mamy sytuację, gdzie obie strony wygrywają. Pracownik wraca do pracy, nie ma dnia wyrwanego z życia, a jednocześnie wszystkie firmowe obowiązki są wypełnione.
• Poczucie, że praca jest bardziej ludzka, nie jest jakimś dziwnym tworem, a częścią życia. Pozwala to na zwiększenie motywacji i ogólnego zadowolenia.
• Możliwość nadrobienia pracy w domu, w innych godzinach. Jeżeli firma nie traci w ten sposób, wszyscy wygrywają.
Zagrożeń jednak będzie znacznie więcej:
• Z jednej strony pracownik może wykorzystywać sytuację i po prostu lekceważyć obowiązki, nie przykładać się do pracy.
• Z drugiej strony szef może zbytnio obarczać pracownika w czasie teoretycznie wolnym.
• Jeżeli pracownik nie potrafi zarządzać swoim czasem, może się okazać, że albo będzie w wiecznym niedoczasie, albo będzie brać na siebie zbyt dużo obowiązków. Bo zawsze jest jakiś mail, na którego można odpisać, lub klient, którego należy (lub dobrze by było) obsłużyć.
• Układ nerwowy jest cały czas pobudzony, wszelkie powiadomienie na komunikatorach czy aplikacjach do zarządzania projektami powodują wyrzut noradrenaliny, może to dodatkowo prowadzić do wypalenia zawodowego.
• Niebieskie światło, które emitują między innymi smartfony i laptopy, pobudza. Jeżeli pracujemy na nich w godzinach wieczornych, możemy mieć problem ze snem, przez co gorzej się regenerujemy.
• Brak odpowiednich norm prawnych i przestarzały Kodeks pracy powodują, że trudno jest work-life blending wrzucić w ramy umowy o pracę, co może powodować późniejsze nieporozumienia na linii pracownik – pracodawca.
KIEDY WORK-LIFE BLENDING BĘDZIE PRZYJACIELEM?
Bardzo lubię powiedzenie „wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko dla wszystkich”, które przytacza serialowa postać Stacha Japycza w „Ranczu”. Idealnie sprawdza się w tym przypadku. Przede wszystkim blending nie wszędzie jest potrzebny. Uważam, że sprawdzi się najlepiej w przypadkach, gdzie najważniejszy jest cel do wykonania. Stanowiska, które działają na tej zasadzie, to między innymi menedżerowie, handlowcy, prawnicy czy programiści.
Kiedy najważniejszy jest cel, automatycznie rozumie się, że czas, jaki poświęcimy danemu zadaniu, nie jest kluczowy. Ważne jest, aby zrealizować założenie. Dzięki temu można korzystać ze wszystkich dobrodziejstw blendingu, o których wcześniej wspomniałem. Ale jak wyeliminować zagrożenia?
Przede wszystkich należy zrozumieć, że z work-life blendingiem jest trochę jak z koncepcją złotego środka. W niej nie chodzi dosłownie o środek, a o pewien idealny punkt. W „mieszaniu” też nie chodzi o to, żeby proporcje były równe, ale właściwe. Work-life blendingiem należy zarządzać. Jak to robić? Każdy może wypracować swój własny odpowiedni zestaw, jednak z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że pomagają:
• ustalanie granic i z jednej strony (czyli np. pracuję przez dany czas i się nie odrywam, odłączam się od dystraktorów), i z drugiej (np. nie pracuję w godzinach wieczornych);
• jeżeli pracujemy w domu, ważne jest znalezienie jednego miejsca pracy z dala od przestrzeni prywatnej albo sprzątanie wszystkiego, co związane z pracą, od razu po wykonaniu obowiązków;
• ustalenie priorytetów (zarówno służbowych, jak i prywatnych);
• możliwie jak najdokładniejsze ustalenie reguł z pracodawcą, aby nie było niedomówień.
PODSUMOWANIE
Work-life balance, chociaż negowany, nie jest zły. Właściwie podąża on za filozofią zen, według której, kiedy coś robimy, to na sto procent. Jest też zgodny z tak chętnie przytaczaną w ostatnich czasach filozofią mindfullnes. I w przypadku wielu stanowisk właśnie to podejście będzie właściwe.
Są też stanowiska, gdzie sprawdzi się tylko blending. Jeżeli przedsiębiorca czy menedżer będzie wyłączał służbowy telefon po godzinach pracy, będzie to szybka droga to upadku firmy. Podobnie stanie się w przypadku handlowca relacyjnego (czyli robiącego biznes nie poprzez szybkie transakcje, a nawiązywanie długotrwałych relacji, prowadzącego sprzedaż doradczą). Ponadto jeżeli blending będzie prowadzony z głową i odpowiednio zarządzany – również może być dobry dla naszego samopoczucia.
Reasumując, w przypadku stanowisk, gdzie nie jest potrzebne mieszanie pracy i życia prywatnego, a jedynie niekiedy dobrze by było w czasie wykonywania obowiązków gdzieś zadzwonić czy pójść do urzędu, a w czasie wolnym czasem odpisać na maila – zdałbym się na zdrowy rozsądek i nazwałbym to ludzkim podejściem – i pracownika, i pracodawcy – i nie nazywałbym tego górnolotnie work-life blendingiem. W przypadku zaś mocno „biznesowych” stanowisk to jedyne słuszne rozwiązanie. Bo tu najważniejszy jest cel, a nie czas, jaki temu poświęcamy. Wiele osób idzie wręcz w work-life integrity, ale to już inny temat. ⚫