3 minute read

Tu i teraz / Gdzie szukać przyjaciela

Tu i teraz

Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! (Kpł 19,2)

Advertisement

KAŻDY Z NAS POWOŁANY JEST DO ŻYCIA W NIEBIE. ABY SIĘ TAM DOSTAĆ, TRZEBA BYĆ ŚWIĘTYM. CZY ZATEM UŚWIADAMIAM SOBIE, ŻE MAM NIM BYĆ JUŻ TU I TERAZ? ŻE NIE MOGĘ MOJEGO NAWRÓCENIA ODKŁADAĆ DO JUTRA? ŻE MUSZĘ STALE TRWAĆ W NAWRÓCENIU? ZATWARDZIAŁE ODSUWANIE POKUTY NA PÓŹNIEJ TO JEDEN Z GRZECHÓW PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU. CZŁOWIEK MÓWI SOBIE: JESZCZE ZDĄŻĘ SIĘ NAWRÓCIĆ PRZED ŚMIERCIĄ, ALE PRZECIEŻ ONA MOŻE PRZYJŚĆ JAK ZŁODZIEJ, BARDZO NIESPODZIEWANIE.

Jeśli nie zdecyduję się na święte życie już tu i teraz, aby po śmierci iść prosto do Nieba, to zostają mi dwa wyjścia: piekło albo czyściec. Katechizm naucza, że dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego – nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga – bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki i ogień wieczny (zob. KKK 1033, 1035). A jaki jest czyściec? Święta Faustyna Kowalska pisze o n i m w s wo i m D z i e n n i cz k u : W j e d n e j c h w i l i znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. I dodaje: Nie mam wyrazów ani porównań na wypo‐wiedzenie rzeczy tak strasznych, a chociaż zdaje się, że dusza [cierpiąca w czyśćcu] nie jest potępiona, to jednak męki jej nie różnią się niczym od mąk piekiel‐nych, tylko jest ta różnica, [że] się kiedyś skończą.

Jak zatem widać, nie powinienem pocieszać się czyśćcem, lecz ze wszystkich sił dążyć do życia w Niebie. Święty Paweł mobilizuje mnie do tego słowami: każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą (1Kor 9,25).

A jak mam trwać w nieustannym nawróceniu? Do tego potrzebne są trzy rzeczy. Rozwijanie wiedzy o Bogu i o tym, jak należy święcie żyć – wszystko to mogę znaleźć przede wszystkim w Ewangelii i Katechizmie Kościoła Katolickiego. Dobra wola, abym zawsze pragnął postępować właściwie. Moc Boża, która ze mną współpracuje, gdy tr wam w z j e d n o c z e n i u z P a n e m p r z e z m o d l i t w ę i sakramenty święte.

BR. ADAM SZCZYGIEŁ – PAULISTA

Gdzie szukać przyjaciela?

Któregoś sierpniowego dnia, już dobrych kilka, a może nawet kilkanaście lat temu, jadąc pociągiem, przeglądałam jeden z katolickich tygodników. Moją uwagę przykuł artykuł o św. Maksymilianie Kolbe. Zawsze jakoś bliski był mi ten święty, choć nie do końca wiedziałam dlaczego. Jego życiorys znałam dość pobieżnie, nie zgłębiałam też tego, co napisał. Ale gdzieś tam w sercu był… Zaczęłam czytać. I nagle szok – 10.10.1982 r.! To data kanonizacji Maksymilia‐na. Pewnie kompletnie nie zwróciłabym na nią uwagi, gdyby nie drobny fakt, że… była to także data mojego chrztu. Dokładnie ten sam dzień, miesiąc i rok. Zbieg okoliczności? Być może, ale ja już nie potrafiłam obok tej informacji przejść obojętnie. Z a c z ę ł a m s z u k a ć i n n yc h ś l a d ów o b e c n o ś c i Maksymiliana w moim życiu. Okazało się, że nie jest to wcale trudne. Szkoła średnia, a obok niej kościół pod jego wezwaniem, do którego często wstępowa‐łam przed lekcjami… Wzór na świętość (w=W, czyli moja wola ma się zrównać z wolą Bożą) poznany podczas jednej z pielgrzymek na Jasną Górę, który pomógł mi bardzo przy rozeznawaniu powołania… A w dzieciństwie opowieści mojej mamy o Franciszku Gajowniczku i o tym, co stało się w Auschwitz… Jego dyskretnej obecności nie brakło także wtedy, kiedy byłam już w zgromadzeniu zakonnym. To od niego u c z y ł a m s i ę r ów n owa g i m i ę d z y u b ó s t we m a korzystaniem z dóbr materialnych ze względu na podejmowany apostolat. To z nim przyjaźnił się założyciel mojego zgromadzenia, o. Ignacy Posadzy, a wiele z tego, co przekazywał nam, swoim ducho‐wym córkom, powstawało dzięki inspiracji świętego z Niepokalanowa. I tak dalej, i tak dalej… Trochę dużo tych „zbiegów okoliczności”, nieprawdaż? Ja w każ‐dym razie uświadomiłam sobie, że nie muszę szukać świętego, z którym mogłabym się zaprzyjaźnić i od którego czerpać inspiracje dla siebie, bo już go znalazłam. A właściwie on mnie znalazł, czy raczej Pan Bóg nas ze sobą w tak niesamowity, a zarazem dyskretny sposób spotkał… Jeśli więc szukasz wśród mieszkańców Nieba jakiejś swojej bratniej duszy, to może warto prześledzić historię swego życia. Kto wie, może on/ ona już w niej na Ciebie czeka…

S. MAGDALENA WIELGUS MISJONARKA CHRYSTUSA KRÓLA

This article is from: