NR
68 czerwiec 2010
fot. Krzysztof Burda
MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego ISSN 1730-0975 ::: Nakład 10 000 ::: Gazeta bezpłatna
Studenci są ważni
wywiad z prezydentem Januszem Kubickim, s. 3 Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary
2
CZERWIEC 2010
Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” ISSN 1730-0975 al. Podgórna 50, 65–001 Zielona Góra tel./fax +48 68 328 7876, gazeta@uzetka.pl WWW.UZETKA.PL WYDAWCA: Stowarzyszenie Mediów Studenckich REDAKTOR NACZELNA: Kaja Rostkowska k.rostkowska@uzetka.pl SKŁAD: Kaja Rostkowska, Marcin Grzegorski KULTURA: red. Maciej Kancerek m.kancerek@uzetka.pl Łukasz Michalewicz, Karolina Bibik, Paula Mościcka, Michał Stachura INFORMACJE I PUBLICYSTYKA: Kornelia Kornosz, Monika Renc, Patryk Długosz, Urszula Seifert, Karina Ostapiuk SPORT red. Kamil Kwaśniak MYŚL SŁOWEM PISANA red. Iwona Turzańska i.turzanska@uzetka.pl FOTO Krzysztof Burda OGŁOSZENIA I REKLAMY: Marcin Grzegorski, 0 602 128 355 m.grzegorski@uzetka.pl DRUK: Drukarnia „AGORA” Piła. Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
www.uzetka.pl www.forum.uzetka.pl www.radio.uzetka.pl www.sport.uzetka.pl Radio Index 96 fm Gadu-Gadu 9696 Tel. 68 326 9696 --------------------------------------
96
www.on-line. uz.zgora.pl Słowo naczelne. Ponawiam pytanie... Ile znaczy student? To pytanie z poprzedniego miesiąca, w którym szukaliśmy studentów zdolnych i wyjątkowych. Kilku z Was napisało do nas maila od razu po rozkolportowaniu poprzedniego wydania, wielu już odwiedziło naszą redakcję albo na antenie Radia Index udzieliło wywiadu o swoim pasjach, talentach i marzeniach. Dziękujemy za tę szybką reakcję i prosimy o jeszcze! Ten numer znowu obfituje w Wasze nazwiska. A że sa one ważne, że Wy jesteście w tym mieście najważniejsi - potwierdza Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. Słuchając w Radiu Index jego rozmowy z naszym dziennikarzem, opadła mi szczęka przy słowach, że student dla miasta znaczy najwięcej. I prezydent nie bał się tego powiedzieć? A może to zwyczajnie element kampanii? Tak czy owak, wrażenie pozostało i na pewno włodarz miasta nabił sobie punktów u studenckiej braci, bo realnie umie ocenić rolę młodych ludzi w tym mieście. Student, opórcz tego, że ożywia Zieloną Górę poprzez swoje szalone pomysły, przeróżne inicjatywy i przedsięwzięcia, to jeszcze wydaje w tym mieście całe mnóstwo pieniędzy. Bo jak powiedział mi znajomy taksówkarz: "Teraz studenci z taksówek nie korzystają, widziałaś, ile aut stoi pod UZetem?" - student trochę tych pieniędzy ma. I zostawia je w Zielonej Górze: tutaj mieszka, tutaj się żywi, tutaj się edukuje, tutaj imprezuje. Pozostaje pytanie, co miasto z taką wiedzą uczyni? Ale o tym na pewno usłyszymy w kampanii... W każdym razie to prezydent miasta zainspirował naszą redakcję do stworzenia okładki tej "UZetki". Studenci, którzy trzymają Zieloną Górę... Co jednak winien zrobić nasz Uniwersytet i nasze miasto, aby zatrzymać tutaj maturzystę i absolwenta? Ten wątek podjęło Stowarzyszenie "Zielonogórskie Perpektywy", którego ekipa zorganizowała w maju debatą pt. "Dlaczego młodzi ludzie wyjeżdzają z zielonej Góry?". Tak, tytuł debaty miał tezę. Ryzykowną, bo przecież mogło się okazać, że debatujący uznają Zieloną Górę jako supermiasto. I niemal tak się stało! Wśród ekspertów na debacie zasiał Bartek Kubik, doktorant naszego Uniwersytetu, który jako młody biznesmen osiąga już wielkie sukcesy. Zasiedli też studenci pierwszego roku, którzy swoim młodym okiem ocenili Zieloną Górę jako wcale nie gorszą od Wrocławia czy Poznania. Cieszą takie opinie, bo oznaczają, że
w naszym średniej wielkości mieście jest co robić, jeśli tylko się chce. W debacie nie wzięli udziału jednak żadni inni studenci - rozumiem to jako znak czasu... Czasu, w którym studenta trzeba wziąć za rękę i poprowadzić w stronę jakichś nieopłcalnych finansowo przedsięwzięć, bo inaczej się nie pojawi nigdzie, zajęty dorabianiem, imprezę albo - oby! - nauką. W tym trudnym czasie, kiedy student umie wiele i ceni się, jest wielkim wyzwaniem namówić go do wolonatariatu czy udziału w akcjach non-profit. Ale tym bardziej cieszy znalezienie perły: studenta, który nie pytając o budżet, garnie się do społecznych działań, bo wie, że ambicja, plan i odwaga, z wyważoną kroplą pokory, zaprowadzą go wysoko. A mądry pracodawca czy po prostu opiekun koła albo szef organizacji szybko zauważy te cechy i jego pomoc będzie nieoceniona w osiągnięciu sukcesu, pchania studenta wyżej i wyżej, aż kiedyś ten zdolny ambitny młody człowiek otrzyma takie gratulacje i brawa jak Bartek Kubik na wspomnianej debacie, który z całą stanowczością powiedział, że w naszym mieście i na naszej uczelni osiągnąć można wszystko. Zastanawiam się tylko, co wszyscy obecni na debacie uczynią, aby duma nie kończyła się na osobie Bartka. Aby była motorem do wyedukowania, wsparcia i promowania kolejnych talentów, które są obok nas. Jestem pewna, że ci, którzy wspierają zdolnych podopiecznych, studentów czy uczniów, to jedyne właściwe osoby, które później mają prawo do dumy z ich sukcesów w tym mieście i na naszej uczelni. *** A zatem przed Wami trzydzieści dwie strony studentów, dla studentów, o studentach. Choć spora część nakładu trafia do szkół średnich i w ręce rodziców. Tym bardziej cieszy Wasz comiesięczny odzew i maile. To już ostatnia w tym roku "UZetka", ale dzięki Wam już mamy tematy i osobowości na numer październikowy. Dopóki jesteście z nami, do przygotowania "UZetki" siadamy z zapałem i pasją. Dlatego w czasie wakacji odpalcie Radio Index 96 fm - z papieru przerzucamy się na eter. A gdyby przyszła Wam ochota na pracę w Radiu, nie zastanawiajcie się ani chwili! Kaja Rostkowska Redaktor naczelna
CZERWIEC 2010
Zielona Góra
3
Student na prezydenta Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry, był gościem specjalnego wydania programu Kwadrans Zielonogórski w Radiu Index. Z włodarzem miasta rozmawialiśmy m.in. o jego studiach w Wyższej Szkole Inżynierskiej (dziś UZ). Spotykamy się w tygodniu przed Bachanaliami. Nie boi się Pan Prezydent oddać klucza studentom? Nie boję się. Pamiętam jak studiowałem na tej uczelni i mieszkałem w tym akademiku, w którym teraz jestesmy (akademik Rzepicha - przyp. red.). Wówczas władze miasta też się nie bały oddawać klucza, zatem i dzisiaj ja się nie boję.
czasu obecnego podejmować pewne decyzje, niektóre pewnie podjęlibyśmy inaczej. Ale nie ma takiego elementu, którego bym super żałował. Na studiach poznałem wielu wspaniałych ludzi, w tym osobę dla mnie najważniejszą, moją żonę. Miałem też wielu dobrych wykładowców
tor ds. Studenckich, prof. Longin Rybiński, jest to druga impreza po Winobraniu pod względem masowości... Rozmawiałem z organizatorami, przedstawili propozycję wsparcia ich, którą my zaakceptowaliśmy. Studenci są głównymi organizatorami, a miasto
A jak wspomina Pan swoje Bachanalia? W pewnym sensie oczywiście było dużo pracy związanej z organizacją Bachanaliów. Pomagałem tym, którzy tworzyli całą tę atmosferę. Wspomnienia są miłe i bardzo fajne, i zawsze wszystkich namawiam do jednego: aby spróbować poza nauką znaleźć sobie coś jeszcze, dodatkową formę prowadzenia jakiejś działalności, np. właśnie w radiu czy w sporcie, czy też poprzez organizację koncertów, bo to procentuje na przyszłość.
Zdarzyło się Panu coś takiego na studiach, czego Pan Prezydent żałuje? Każdy z nas będzie miał w życiu rzeczy, których żałuje, ale ja się staram patrzeć do przodu, a nie wstecz. Gdybyśmy mogli cofnąć czas i z perspektywy
A UZ się odwdzięcza? Wiele rzeczy, które my potrzebujemy, przygotowuje uczelnia, np. ekspertyzy, opinie, projekty. Korzystamy z wiedzy, która tutaj jest. Już nie wspominam, że UZ jest dla nas kuźnią kadr, większość naszych pracowników wywodzi się z Uniwersytetu Zielonogórskiego. A Zielona Góra z czego jest znana? Z Winobrania i z kabaretów. A skąd wyszły kabarety? Z "Gęby"! Tak i gdyby nie studenci, wiele takich rzeczy by nie było. To studenci wnoszą tutaj koloryt, wiele zespołów powstało na uczelni, ale to nie tylko życie kulturalne studenci aktywują, ale przecież np. firma ADB także wywodzi się z naszego Uniwersytetu.
fot. Krzysztof Burda
A jakie wtedy mieliście problemy? Jak to jakie? Pieniądze, tak jak teraz. Chcieliśmy, żeby były jak najlepsze zespoły, ale żeby koncerty mogły się odbywać, potrzebne były środki finansowe. Mieliśmy większe ambicje niż możliwości, ale zawsze wspierały nas władze uczelni.
gdy one są w wieku podeszłym, my jesteśmy niemowlakiem. ale jeśli jest możliwość wsparcia uczelni, należy to robić.
akademickich, którym zawsze dziękuję, bo to oni nas ukształtowali, pokierowali nami. W tym akademiku, piętro wyżej, mieszkałem z moim przyjacielem Bogusławem Wontorem. Myślę, że tej uczelni zawdzięczamy wielu wspaniałych ludzi. Teraz jest Pan z drugiej strony. Czy miasto wspiera np. Bachanalia? Jak twierdzi nasz Prorek-
i uczelnia pomagają finansowo. Ale to studenci powinni uczyć się organizowania takiej akcji. Od czasów pani prezydent Ronowicz miasto zaczęło uczelnię wspierać. Jak to wygląda teraz? Myślę, że nasz Uniwersytet to właściwie gałąź przemysłu w Zielonej Górze. Jesli porównać naszą uczelnię z tymi, które mają po kilkaset lat, to podczas
Pan także się udzielał, np. w AZS-ie. To też była ważna forma prowadzenia działalności przez studentów. To istotna sprawa, aby ruchu na uczelni było jak najwięcej. Cieszyłem się, że uczelnia dążyła do tego, aby młody człowiek umiał pływać, grać w siatkówkę, koszykówkę, tenis ziemny... Na pewno na tej uczelni jest wielu potencjalnych przedsiębiorców, kabareciarzy, posłów, prezydentów... Dziękuję za rozmowę! Karol Tokarczyk k.tokarczyk@uzetka.pl
4 Studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego Terapia, obraz, muzyka...
CZERWIEC 2010
Poezja studentów UZ
Poezja jest terapią. Spisujemy to, co myślimy i czujemy. To obraz namalowany słowem. Dzięki obserwacji świata, który nas otacza. Fascynuje bądź zniechęca. To muzyka, która jak echo trafia tam, gdzie chcemy aby trafiła. A przynajmniej mamy taką nadzieję. Słowa powstają często pod wpływem emocji, dobrych bądź złych. Każda poezja jest piękna. Unikatowa. Są chwile kiedy jesteśmy w stanie napisać tekst, który zachwyca. Bywa i tak, że chodząc kilka dni jak struci, nie jesteśmy wstanie napisać czegokolwiek. Choć myślimy o tekście. Po głowie chodzi nam milion myśli. Świat zaklęty w słowach Ręka poety jest pędzlem, a słowa barwami. Są studenci i studntki, którzy nie wstydzą się swoich uczuć, lęków. Tego jak widzą otaczający ich świat. Za pomocą pędzla – pióra, malują barwnymi słowami obraz. – Na-
leży zastanowić się, jakie są kryteria subiektywności? – mówi dr Zygmunt Kowalczuk, pracownik Uniwersytetu Zielonogórskiego. – Obiektywizm znamy doskonale. Wiemy także, że twórca kieruje się zdecydowanie subiektywizmem. Dopiero później to, co stworzy, staje się w obszarze powiedzmy konkretu społecznego, obiektywne. A sama poezja nacechowana jest przede wszystkim subiektywizmem. To mój odbiór świata – podkreśla dr Kowalczuk. Studenci odpowiednio dobierają także słowa. Niejedno-
krotnie bawiąc się nimi. Szukając drogi wyrażania tego co siedzi w środku. Od nas zależy jak bogata będzie paleta słów. Czy przeważać będą w niej kolory jaskrawe, pełne życia. A może ciemniejsze, oddające smutek. Najwspanialszy jest efekt końcowy. Kiedy białe płótno zapełnia się barwami. Słowami. Studenci piszą wiersze? - Tak! Nie tylko z filologii polskiej, także z historii, pedagogiki – potwierdza dr Kowalczuk. – Przychodzą i radzą się. Prezentują niejednokrotnie ciekawe materiały. Jest to zainteresowanie głębokie wśród studentów i studentek naszej uczelni. I to zainteresowanie widać w znajomości twórczości innych poetów. Znają również najnowsze trendy w poezji. Choć oczywiście nie jest to zjawisko powszechne. Podobnie jak sama poezja nie ma charakteru powszechnego w odbiorze. Myślę, że ma charakter elitarny – stwierdza wykładowca. – Ale chwała tym, którzy potrafią przekazać i przekroczyć barierę pauperyzacji. Barierę płytkiego odbioru rzeczywistości. Milion myśli Są miejsca, gdzie młodzi ludzie i nie tylko, prezentują swoją twórczość. Kąciki poetyckie są znane. Nawet jeśli przyjmują formę spotkań w miejskich bibliotekach czy wiejskich świetlicach. Oprawą może być muzyka, świece, lampka wina. Podobną formą, spotkań poetyc-
kich, jest audycja Milion Myśli, w Akademickim Radiu "Index”. Głównym założeniem jest zaprezentowanie twórczości studentów i studentek Uniwersytetu Zielonogórskiego. Zachęcenia do ukazania swoich tekstów poetyckich. Audycja miała już cztery wydania. W pierwszej odsłonie były erotyki, a w kolejnych: szaleństwo, moje miasto i aniołowie. Jeśli piszecie poezję, dłuższe bądź krótsze teksty, możecie wysłać je na adres: milion_mysli@ index.pl. Autorzy zapraszają także do wzięcia udziału w audycji Milion Myśli w charakterze gościa. Serdecznie zapraszamy! Ula Seifert Krzysztof Kowalczyk "Milion Myśli" - środa, godz. 19 Radio Index 96 fm „MM” Mknę przez ulic skrzyżowania tak jak czas ucieka kiedy nie liczymy minut Siedzę w autobusie Zawsze w tej samej części Miejsce obok mnie jest puste przeznaczone dla przyjaciela który odszedł Moje miasto żyje nocą A wraz z nim i ja Moc pulsuje Krew płynie Serce bije Jak w żywym organizmie Mijam przystanki Szukam straconych twarzy i oczu Bezpowrotnie odwróconych plecami Moje miasto nadaje sens Mojej cichej egzystencji Nadaje rytm moim dniom Wzbogaca smak łaskocząc wszystkie zmysły Ciesząc wzrok kiedy zwiedzam go nocom Ula Seifert
CZERWIEC 2010
Nasz region
5
6
Uniwersytet Zielonogórski
CZERWIEC 2010
Złoto dla prof. Zbigniewa Izdebskiego
Pielęgniarki z UZetu
Seksuolog profesor Zbigniew Izdebski z Uniwersytetu Zielonogórskiego dostał Złoty Medal Światowej Akademii Medycyny imienia Alberta Schweitzera za propagowanie humanizmu w medycynie.
Pierwsze pielęgniarki opuszczają Uniwersytet Zielonogórski! Dnia 5 czerwca 2010 roku o godz. 10.00 w Auli C w budynku Uniwersytetu Zielonogórskiego Campus B przy al. Wojska Polskiego 69 odbędzie się uroczystość wręczenia dyplomów licencjata pierwszym absolwentkom studiów niestacjonarnych kierunku pielęgniarstwo na Wydziale Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego. Kształcenie pielęgniarek w systemie niestacjonarnym na Uniwersytecie Zielonogórskim rozpoczęto w 2008 roku. Są to pierwsze absolwentki tego kierunku, które opuszczą zielonogórską uczelnię. UZetka.pl
Uroczystość odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie podczas 17 międzynarodowego sympozjum pod tytułem "Humanizm a medycyna przyszłości". Profesor Izdebski powiedział, że nagroda została wręczona mu między innymi za jego współpracę ze środowiskami medycznymi. Profesor Zbigniew Izdebski jest dziekanem Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jest autorem publikacji o proble-
mach zachowań seksualnych dzieci i młodzieży, zachowań w aspekcie HIV/AIDS, problemach kobiet świadczących usługi seksualne a także podręcznika do wychowania do życia w rodzinie "Kocha, lubi, szanuje". Radio Index
Lip Dub studentów Edukacji Medialnej i Informatycznej Wielkie brawa dla studentów EMI na Uniwersytecie Zielonogórskim. W ramach zaliczenia zrobili rzecz niezwykłą: LipDub! Ich dzieło możecie znaleźć na stronie www.uzetka.pl/-art5013. Twórcy zielonogórskiego LipDuba odwiedzili też Akademickie Radio Index: Urszula Wiatrowska i Agnieszka Wawszczak opowiadały o swoim projekcie. Wywiad z nimi znajdziecie tutajwww.uzetka. pl/-art5044. Warto posłuchać, jak powstaje tak niesamowite przedsięwzięcie. UZetka.pl
Minister nauki o reformie Zdaniem minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej, reforma nauki, która wejdzie w życie z nowym rokiem akademickim oznacza m.in., że młodzi naukowcy będę mieli zagwarantowane finansowanie projektów naukowych. W jej ocenie, konkursy na finansowanie badań będą bardziej obiektywne i przejrzyste. 20 maja pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski podpisał 6 ustaw reformujących system nauki w Polsce. Pakiet ten zakłada m.in. powstanie Narodowego Centrum Nauki z siedzibą w Krakowie, które ma decydować o rozdziale publicznych środków na badania podstawowe. Na specjalne wsparcie mogą liczyć młodz naukowcy. "Oznacza to, że młodzi naukowcy będą mieli gwarantowane finansowanie projektów naukowych, bowiem rezerwujemy minimum 20 proc. funduszy
na badania, tak aby były skierowane do młodych naukowców. Będą bardzo obiektywnie i transparentnie przeprowadzana konkursy na finansowanie badań, a w dodatku minister przekazał uprawnienia do realizacji tych konkursów dwóm niezależnym agencjom" - powiedziała w Łodzi PAP Kudrycka. Obecnie ministerstwo przygotowuje prawie 60 rozporządzeń wprowadzających reformę nauki. Pytana przez dziennikarzy o ewentualne wprowadzenie odpłatności za studia stacjonarne, Kudrycka zapewniała, że "nie ma mowy o tym, żebyśmy wprowadzili płatne studia". Zapewniła też, że najlepsi studenci będą mieli nadal szansę na studiowanie drugiego kierunku w systemie studiów bezpłatnych. Obecnie drugi kierunek studiuje 10 proc. studentów. "Tylko ten, kto jest naprawdę dobry na pierwszym kierunku studiów i jest w stanie zagwaranto-
wać, że rzetelnie będzie studiować na drugim kierunku, to będzie miał takie prawo. Nie mniej niż 10 proc. będzie mogło studiować na drugim kierunku" - mówiła na konferencji prasowej Kudrycka. Zaznaczyła, że dwie strategie rozwoju szkolnictwa wyższego - przyjęta przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich oraz opracowana przez ekspertów na zlecenie ministerstwa - są na razie dyskutowane przez środowisko akademickie i nie są to na razie strategie rządowe. "Każda z nich wprowadza jakieś formy, z którymi ja się do końca nie zgadzam. Strategia rektorska zakłada, że 1/4 kosztów powinni ponosić studenci, a w strategii przygotowanej dla ministerstwa jest koncepcja kontraktowania niejako studiów i, jeśli nie zostaną wypełnione kryteria jakości, to wówczas
uczelnia publiczna mogła by nie uzyskać finansowania. Chcemy pochylić się nad obiema i znaleźć rozwiązania, które będą możliwe do przyjęcia przez rząd, a potem ewentualnie do wprowadzania nowych zapisów w ustawach" - powiedziała Kudrycka. Reforma szkolnictwa wyższego zakłada m.in. wyłanianie i dodatkowe finansowanie Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących. Zdaniem minister chodzi o to, by w obecnej sytuacji kryzysu finansowego móc finansować najlepszej jakości zespoły badawcze i pokazywać, gdzie funkcjonują najlepsze. Minister Kudrycka zapewniła, że szansę będą miały wszystkie uczelnie, każda bowiem uczelnia ma bardzo mocne i trochę słabsze wydziały. Zaznaczyła, że reforma szkolnictwa wyższego nie wejdzie w życie wcześniej niż od 1 października 2011 roku. Karol Tokarczyk
Zielona Góra
CZERWIEC 2010
To był maj... :-) Bachanalia 2010
7
Pokaż, co się działo w Bachanalia!
fot. Krzysztof Burda
Akademickie Koło Fotograficzne Flesz działające na Uniwersytecie Zielonogórskim organizuje kolejną edycję konkursu The Best Foto Of Bachanalia. Rywalizacja jak zwykle skierowana się jest do studentów. – Pierwsze prace już nadeszły, ale nie mogę zdradzać szczegółów – powiedział w rozmowie z reporterami Akademickiego Radia Index Mateusz Ciepliński z Flesza. - Regulamin znajduje się na stronie koła na www.akfflesz. blogspot.com – dodaje Mateusz.
W tym roku zdjęcia można przesyłać do 4 czerwca pod adres foto@uzetka.pl. Studenci naszej uczelni mogą rywalizować w dwóch kategoriach. Pierwsza to tzw. „funny foto”, druga natomiast to fotografia reportażowa. - Ogłoszenie wyników nastąpi podczas uroczystej wystawy – wyjaśnia Krzysztof Burda, szef Flesza.
Daria Kubasiewicz
Wpadł z narkotykami W ręce policji wpadł 20-letni mężczyzna, przy którym znaleziono trzy woreczki z marihuaną i jeden z amfetaminą. W jego mieszkaniu mundurowi ujawnili również marihuanę.
fot. Krzysztof Burda
fot. Ala Tworkowska
Na ul. Stromej w Zielonej Górze policjanci z Wydziału Narkotykowego zielonogórskiej komendy zatrzymali 20-letniego mieszkańca Zielonej Góry, przy którym znaleźli narkotyki. Były to trzy woreczki z marihuaną i jeden z amfetaminą. Następnie mundurowi przeszukali jego mieszkanie. Znaleźli marihuanę. Zielonogórzanin trafił
do policyjnej izby zatrzymań. Mężczyzna odpowie za posiadanie środków odurzających oraz za ich udzielanie innym osobom. Policjanci wystąpili z wnioskiem do Sądu o jego tymczasowe aresztowanie. Sprawa jest prowadzona pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze. Zgodnie z Ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii za to przestępstwo grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. KMP ZG
fot. Paulina Mietłowska
Nie wchodźmy na wały - Nie wchodźmy na wały przeciwpowodziowe - apelują służby wojewody. - W ich utrzymanie zaangażowanych jest wielu ludzi. Wojewoda Lubuski Helena Hatka wprowadziła całkowity zakaz przebywania na wałach przeciwpowodziowych rzeki Odry w granicach administracyjnych województwa lubuskiego, a także w ich pobliżu oraz na drogach dojazdowych. Jak zdradził Wie-
sław Ciepiela, rzecznik Wojewody, służby cały czas monitorują sytuację. Celem rozporządzenia Wojewody jest ochrona wałów powodziowych oraz umożliwienie sprawnego prowadzenia prac zabezpieczających. Jak informuje Wiesław Ciepiela w zabezpieczenie wałów zaangażowanych jest wiele osób. Karol Tokarczyk
8
FESTIWAL NUKI 2010
więcej na stronie:
www.fn.uz.zgora.pl
Proces o czary Katarzyny Funcke
Szukanie szatańskiego znamienia na ciele domniemanej czarownicy - ze zbiorów multimedialnych Muzeum Ziemi Lubuskiej czymy w niedzielne popołudnie na scenie przy zielonogórskim
Teatrze, nawiązuje do autentycznych wydarzeń w historii
miasta z 1654 roku. Scenariusz został przygotowany w oparciu o autentyczne zapiski z epoki. W inscenizacji udział wezmą studenci i pracownicy Instytutu Historii UZ. Po inscenizacji mieszkańcy miasta będą mogli zrobić sobie z uczestnikami w strojach z epoki pamiątkowe zdjęcia.
13 czerwca godz. 13:30 scena przy Teatrze Lubuskim
Mit, przesąd, nauka dyskusja panelowa
DEPTAK - Al. Niepodległości
Zielonogórskie procesy czarownic, które miały miejsce w poł. XVII wieku należą do najciemniejszych kart w dziejach miasta. Treść zachowanych protokołów sądowych odzwierciedla nie tylko przebieg tych procesów, ale również niedolę oskarżonych niewiast. Były to czasy upadku gospodarczego miasta po wojnie 30. letniej i czasy prześladowań religijnych, które sprzyjały procesom o czary i wznoszonym stosom. Inscenizacja procesu zielonogórskich czarownic, którą zoba-
Moderator - dr hab. Andrzej Drzewiński, prof. UZ - Wydział Fizyki i Astronomii Uczestnicy: prof. dr hab. Janusz Gil (IA) prof. dr hab. Giorgi Melikidze (IA) prof. dr hab. Piotr Rozmej (IF) Pragnienie zrozumienia otaczającego nas świata jest nieodłączną cechą ludzkiego myślenia, czemu towarzyszy dążenie do ładu i prostoty praw rządzących światem. Nic dziwnego, gdyby przyrody nie cechowała prostota, zapewne nie moglibyśmy jej opisać; gdyby nie działały ogólne, niezmienne prawa, nie stworzylibyśmy teorii fizycznych, których przewidywania dają się zweryfikować. Ale nauka nie jest tak prosta, jakby się chciało! Słusznie. I dlatego pojawia się Sponsorzy festiwalu
pole do działania dla mitów bądź przesądów, które wcale nie muszą być prawdziwe, ale za to z pewnością dają proste odpowiedzi. W czasie naszego spotkania poruszymy wiele tematów, takich jak: − Czy astronom może wierzyć w astrologię? − Czy fizyk może uzasadnić teleportację i telepatię? − Czy istotnie nic się nie porusza prędzej od światła? − Czy zagrażają nam eksperymenty przygotowywane w Wielkim Zderzaczu Hadronów − Czy globalne ocieplenie jest mitem? − Czy w 2012 ruszą kontynenty a wulkany wybuchną?
13 czerwca godz. 14:00 - 15:30 Muzeum Wina
9
FESTIWAL NAUKI 2010
www.fn.uz.zgora.pl 14 czerwca 2010 r. (poniedziałek) Godz.
Tytuł
Miejsce
12.00
Uroczystość nadania godności Doktora Honoris Causa Profesorowi Diethardowi Pallaschke
Uniwersytet Zielonogórski, Rektorat, ul. Licealna 9, Aula nr 205
ekspozycja
Profesor Diethard Pallaschke – wystawa towarzysząca uroczystości nadania godności Doktora Honoris Causa
Rektorat, ul. Licealna 9
p r o g r a m
r a m o w y
13 czerwca 2010 r. (niedziela) Godz.
Tytuł
Miejsce
12.00
Otwarcie Festiwalu Nauki, Zielona Góra 2010
scena przy Teatrze
12.30
Otwarty Turniej Szachowy o mistrzostwo Wydziału Matematyki, Informatyki i Ekonometrii
(namiot przy Szkole Muzycznej)
13.30
Proces o czary Katarzyny Funcke - spektakl w wykonaniu pracowników i studentów Instytutu Historii Uniwersytetu Zielonogórskiego
scena przy Teatrze
13.30 –16.00
Poradnia EKSPERTÓW (m.in.: dr hab. Wojciech Strzyżewski, prof. UZ, dr Andrzej Toczewski, mgr Leszek Kania)
hol Muzeum Ziemi Lubuskiej
Koncert zespołu PALISOUNDER
scena przy Teatrze
16.00
p r o g r a m
r a m o w y
19.00
Aktualność Tischnera - Uczta Filozofów
Biuro Wystaw Artystycznych
22.00
Publiczne obserwacje nieba
Obserwatorium Astronomiczne – Wieża Braniborska
od 12.00
Bractwo Rycerskie „Etos rycerski mit a rzeczywistość”
Strefa X
program
szczegółowy Wykłady
Godz.
Tytuł
Prowadzący
Miejsce
12.30
Oświeceniowe początki współczesnej nauki – Gauss i Humbolt na tle poglądów i przesądów czasów, w których żyli - wykład inauguracyjny
dr hab. Ewa Narkiewicz – Niedbalec, prof. UZ
Sala Witrażowa Muzeum Ziemi Lubuskiej
13.00
Stworzenie i koniec świata – ile fizyki jest w mitach?
dr Joanna Borgensztajn
Muzeum Wina
13.30
Od szamanizmu do neoszamanizmu
dr Bogdan Trocha
Sala Witrażowa Muzeum Ziemi Lubuskiej
10
FESTIWAL NAUKI 2010
14.30
Zielonogórskie procesy czarownic jako symbol złej magii i przesądów
dr Jarochna DąbrowskaBurkhardt
15.30
Co z tym kwiatem paproci? Czyli prawdy i mity w biologii
dr Krystyna Walińska
Sala Witrażowa Muzeum Ziemi Lubuskiej Sala Witrażowa Muzeum Ziemi Lubuskiej
Dyskusje panelowe 14.00 15.30
dr hab. Andrzej Drzewiński, prof. UZ
Mit, przesąd, nauka
Muzeum Wina
Pokazy doświadczalne Godz..
Tytuł Przesądy kamienia – prezentacja druku litograficznego Prawdy i mity w zarządzaniu – sprawdź czy ulegasz przesądom
Promocja waluty Euro
mgr Paweł Andrzejewski prof. dr hab. inż. Janina Stankiewicz, dr inż. Patrycja Łychmus dr. hab. Ilona Politowicz, prof. UZ, dr Zbigniew Binek
Miejsce WA WEiZ
WEiZ
Pogańskie wierzenia, mity i przesądy
dr Bogdan Bobowski
WH
Magia ziół, czyli zdrowie z pól i łąk
dr Krystyna Walińska
WNB
Co w trzcinie …buczy? Czyli rozpoznaj ptaka po jego głosie
dr Marcin Bocheński
WNB
„Ptasie” domy
dr Marcin Bocheński
WNB
Oczy szeroko zamknięte: nauka a przesądy – prezentacja zbiorów Skleroza nie boli, ale trzeba się nachodzić Nie taka Baba Jaga straszna jak ją malują 12.00-17.00
Prowadzący
Pomiar składu ciała i wskaźnika BMI Sztuczna inteligencja – od zabawy do poważnych zastosowań
mgr Kamil Banaszewski mgr Monika Lato-Pawłowska dr Ewa Bochno dr Andrzej Mroczkowski
Biblioteka UZ WPSiNoZ WPSiNoZ WPSiNoZ
mgr inż. Błażej Cichy dr inż. Marek Florczyk mgr inż. Marek Kaniewski dr inż. Remigiusz Wiśniewski
WEIiT
Zdalne sterowanie – zabawa czy konieczność
dr inż. Piotr Mróz
WEIiT
Baśń, mit, zabawa – a może by tak po niemiecku?
dr Marek Biszczanik dr inż. Roman Sobczak dr inż. Tomasz Klekiel
WH
Sieci bezprzewodowe Zielona energia w Zielonej Górze Inteligentny dom widzi i słyszy
Teoria świeczki – więcej światła Nie taki robot straszny jak go malują Efekt mokrego podkoszulka Czy tata da radę dziecku?
dr inż. Roman Sobczak mgr inż. Krzysztof Kujawa
WEIiT WEIiT WEIiT
WM WM WM WM
Czy ciężkie znaczy mocne?
dr inż. Tomasz Belica
WM
Czy maszyna gryzie? Jak to sprawdzić?
dr inż. Grzegorz Dudarski
WM
Ekspozycja Muzeum Ziemi Lubuskiej
mgr Leszek Kania
Muzeum Ziemi Lubuskiej
11
FESTIWAL NAUKI 2010 Konkursy fizyczne z nagrodami
dr Stefan Jerzyniak
WFiA
Niecodzienne pomiary, niecodzienne eksperymenty
mgr Sebastian Kruk
WFiA
dr inż. arch. Piotr Sobirajewicz dr Oryna Słobodzian-Ksenicz
12.00-17.00
Czy ekologia w architekturze to żart? Pogoda na co dzień
dr inż. Marek Talaga, mgr Jarosław Gil dr inż. Abdrahman Alsabry, mgr inż. Tomasz Wiśniewski
Co to za hałas?! Jak wygląda ciepło?
WILiŚ WILiŚ WILiŚ WILiŚ
Matematyka na przestrzeni wieków
mgr Izabela Kurzydło
WMIiE
Magia liczb
dr Alina Szelecka
WMIiE
12.00-17.00
WYSTAWY Między światłem a cieniem
Jarosław Dulęba
Przesądy w obiektywie
dr Ewa Bochno
Inspiracje – pokaz prac rzeźbiarskich
II st. kw. art. Hanna Ograbisz-Krawiec, prof. UZ
Muzeum Ziemi Lubuskiej Muzeum Ziemi Lubuskiej Strefa Z
12.00-17.00
Inne Pokaz gry RPG wykorzystujący postaci, motywy i scenariusze mityczne
dr Bogdan Trocha
WH
Miedzy mitem a logosem – happening
dr Paweł Walczak
WH
MONUMENTUS – spektakl uliczny
Jarosław Dulęba
WPSiNoZ
Nasze skrawki życia
dr Ewa Szumigraj
WPSiNoZ
Od bajki do bajki – minispektakle
dr Teresa Samulczyk
WPSiNoZ
Strefa hip-hopu. Studenckie etiudy taneczne
mgr Tatiana Maciejewska
WPSiNoZ
Studio Radia INDEX 96 FM
Z wiedźmą na ty – happening
dr Jolanta Kostecka dr Alexander Azarkiewicz
Taniec z przesądami
WPSiNoZ WPSiNoZ
Komitet Programowo-Organizacyjny Festiwal Nauki, Zielona Góra 2010 Przewodniczący • prof. dr hab. inż. Tadeusz Kuczyński – Prorektor ds. Nauki i Współpracy z Zagranicą Główny Koordynator • mgr Ewa Sapeńko – Kierownik Biura Promocji Koordynator • mgr Kinga Włoch – Sekretariat Prorektora ds. Nauki i Współpracy z Zagranicą Koordynatorzy Wydziałowi • dr hab. Radosław Czarkowski - Wydział Artystyczny • dr Janusz Śnihur- Wydział Ekonomii i Zarządzania • dr inż. Rober Smoleński - Wydział Elektrotechniki Informatyki i Telekomunikacji • dr hab. Andrzej Drzewiński, prof. UZ - Wydział Fizyki i Astronomii • dr hab. Bogumiła Burda, prof. UZ- Wydział Humanistyczny • mgr inż. Paweł Błażejewski - Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska
•
dr Tomasz Małolepszy - Wydział Matematyki, Informatyki i Ekonometrii • dr inż. Tomasz Belica - Wydział Mechaniczny • dr Marcin Bocheński - Wydział Nauk Biologicznych • dr Marcin Szumigraj- Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu • Krystyna Kaszkowiak - Biblioteka Uniwersytecka Organizatorzy • inż. Henryk Michalak – Zastępca Kanclerza ds. Technicznych • mgr inż. Lucyna Andrzejewska – Biuro Promocji • Jerzy Jackowski – Biuro Promocji • mgr Mamert Janion – Biuro Promocji • mgr Patrycja Łykowska – Biuro Promocji • mgr Anna Urbańska – Biuro Promocji • dypl. ekon. Bożena Bieżańska – Dział Nauki • mgr inż. Katarzyna Janas-Subsar – Dział Nauki • mgr Justyna Magda – Dział Nauki
12
Wywiad
CZERWIEC 2010
Tajemnica zabawki Dzień Dziecka to szczegóły moment, kiedy możemy powspominać pierwsze lata swojego życia. Jakże piękne było dzieciństwo, zwłaszcza gdy towarzyszyła nam ukochana zabawka. Gdy jesteśmy już dorośli, nie doceniamy tego, ile im zawdzięczamy. Psycholog dr Marcin Florkowski, pracownik Uniwersytetu Zielonogórskiego, wyjaśnia, jak wielka jest wartość zabawek. Jaka jest geneza powstania zabawki? Ogólnie ujmując zabawa ma służyć rozrywce i przyjemności. To dlatego powstawały malowidła naścienne w jaskiniach, starożytne figurki itp. Istnieje nawet pogląd głoszący, że powstanie sztuki zawdzięczmy zabawie. Zaczyna się od dzieciństwa, kiedy młody człowiek zaczyna odkrywać możliwości drzemiące w arkuszu papieru, kawałku gliny itp. Tak też powstawały pierwsze zabawki.
A może to rodzice stworzyli zabawkę aby odpocząć na chwilę od dziecka? Faktycznie, zabawki pełniły również tą samą funkcję co dzisiejszy telewizor.
To ważne, aby zabawka aktywizowała dziecko do działania. Nie ma nic gorszego dla dziecka niż zabawka, która zamiast skłaniać do aktywności stymuluje bierność.
Czy rozwój homo sapiens mógł być wolniejszy bez zabawek? Mógłby być inny. Zabawa jest bowiem ważnym elementem w procesie rozwoju. Im bardziej zabawka jest złożona, tym bogatsza będzie wyobraźnia dziecka, ponieważ daje dziecku więcej możliwości podczas zabawy.
Czego uczy się dziecko za sprawą zabawki? Za sprawą zabawki dziecko uczy się tworzenia relacji. Wyobraża sobie co czuje zabawka dzięki rozwija w sobie empatię. Doskonali również zdolność komunikacji. Zaczyna rozumieć jak adresować swoje myśli i
uczucia w formie słów. Uczy się także znaczenia ról społecznych. Dziecko bawiąc się ma szansę wcielić się w rolę mechanika bądź lekarza. To bardzo istotne w procesie socjalizacji. Dzięki nim dzieci zaczynają myśleć, przewidywać, tworzyć relacje międzyludzkie. Nabywają nowych umiejętności - zmysłowych i manualnych. Jaki wpływ na dzieci mają zabawki? Zabawka działa na dzieci uspokajająco. Pod postacią mi-
Kultura - Wywiad wywiad
CZERWIEC 2010 sia bądź lalki widzą opiekuna. Zabawka jest symbolem rodzicielskiej opieki, zastępuje symbolicznie rodziców podczas ich nieobecności. Z ukochaną zabawką wiążą się takie emocje jak zaufanie, bezpieczeństwo, nadzieja. Często dzieci za sprawą projekcji przenoszą swoje lęki na zabawki. Dzięki temu zaczyna wierzyć, że to nie ono się boi lecz miś. Strach staje się mniejszy. W takim razie dlaczego niektóre dzieci niszczą zabawki? W tym przypadku dziecko odtwarza sytuację jaką widziało w swoim najbliższym otoczeniu. Niszczenie przedmiotów jest typowe między 1 a 3 rokiem życia. Każdy człowiek przechodzi wówczas tzw. wiek sadyzmu.
Z tym, że nie jest istotna ilość zabawek, lecz ich jakość. Bywają przecież nudne zabawki, których nie lubią dzieci. Najgorsze są zawsze skrajności. Brak zabawek bądź ich nadmiar jest szkodliwy. Jak powinnyśmy dokonywać wyboru zabawki, czym się kierować? Kupując zabawki należy liczyć się ze zdaniem dziecka. Ono wie najlepiej czego potrzebuje. Nie należy jednak wpadać
wąskiej dziedzinie również daje przewagę. Zabawki powinny uczyć tego jak się uczyć, umożliwiać nabierania nowych umiejętności. Dla przykładu, piła uczy piłować, lecz klocki są dużo lepsze. Dzięki nim dziecko uczy się tworzenia różnych rzeczy. Czy istnieją zabawki zakłócające rozwój? Oczywiście. Dla dzieci poniżej pierwszego roku życia bardzo są szkodliwe zabawki
Dlaczego dzieci wierzą, że zabawki są żywe? Można to wytłumaczyć posługując się teorią genu boga. Dzięki niemu ludzie na drodze ewolucji przystosowują się do życia w grupie. Wśród ludzi zyskuje przewagę ten, który potrafi rozpoznawać w człowieku duszę, dostrzec jego wnętrze i emocje. Są to szczególne zjawiska. Nie można ich zobaczyć, jednak ludzie są nimi obdarzeni. Przywiązanie do zabawki nie wiąże się z zabawką samą w sobie, lecz jej wyobrażeniem powstałym w psychice dziecka. To znaczy, że w kontakcie z zabawką rozwijamy swoje ludzkie odruchy? Tak. Trzeba też pamiętać, że dzieci mają mniej rozwinięte umysły. Gdy zabronimy im krzywdzić ludzi, będą stosować ten zakaz także wobec zwierząt bądź zabawek i innych przedmiotów martwych. Ile zabawek powinno posiadać dziecko? Dziecko powinno mieć tyle zabawek ile potrzebuje.
13
Ludzie wyrastają z zabawek? A może zastępujemy je innymi? Zastępujemy je, zdecydowanie. Ludzie dojrzewają a wraz z nimi zmieniają się nasze potrzeby. Najpierw uczymy się opiekować zabawką, później zwierzęciem, a następnie dzieckiem. Zabawkowe samochody zastępujemy prawdziwymi. Od lat trwają spory o szkodliwy wpływ zabawek na samoocenę dzieci. Przywołam tu dla przykładu lalkę Barbie. Co Pan o tym sądzi? Jedna lalka nie jest w stanie zaburzyć samooceny. To złożona sprawa. To co wszczepia w nas natura jest wyostrzane przez kulturę jaką tworzymy. Długość nóg lalek Barbie i jej chuda sylwetka są wyolbrzymione wręcz do absurdu. Kultura nas uczy, natomiast lalka jest tylko jej drobną częścią. Kultura z pewnością może zdeformować poczucie własnej atrakcyjności, ale nie jedna lalka. Co ciekawe od 40 lat spada wśród kobiet zadowolenie z własnej urody. Choć paradoksalnie, w tym czasie zyskały na urodzie. Jakie zabawki najbardziej kochają dzieci? Dzieci najbardziej kochają zabawki przypominające wyglądem dzieci. Takie zabawki są im bliższe i wydają się bardziej interesujące niż te, które udają dorosłych.
w monotonię. Ważne jest aby zabawki były urozmaicone. Czego powinny uczyć zabawki w XXI wieku? Wiele się zmieniło w ludzkim życiu. Nie można już funkcjonować w oparciu o jedną umiejętność. Przewagę będą mieć ci, którzy potrafią uczyć się nowych rzeczy. Z drugiej zaś strony specjalizacja w bardzo
przyciągające uwagę. Np. karuzela zawieszona na łóżeczkiem. Małe dzieci nie potrafią sterować swoją uwagą. W podobny sposób działa telewizor. Dzieci nawet kiedy mają go dosyć, nie potrafią się od niego oderwać. Szkodliwe są także zabawki uczące agresji. Miecze, karabiny, noże itp. One nie uczą – wbrew pozorom – kontroli nad agresją, lecz ją rozwijają.
Jaka była Pana ulubiona zabawka? Bardzo lubiłem małe samochodziki i kolekcjonowanie pudełek po papierosach. Razem z kolegami bawiłem się wojnę za pomocą kostki i żołnierzyków. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał Konrad Zawiślak
14
Kultura Reportaż- recenzja
CZERWIEC 2010
Studenci niezwyczajni
Godzina 8:00, zwykły poranek. Zaspany, ciemnowłosy student trzyma filiżankę kawy, leniwie siada do komputera i zabiera się do pracy. Tymczasem gdzie indziej o sielskości tej sceny można by tylko pomarzyć. Tu słychać tylko stłumione wystrzały, a jeden fałszywy ruch może sprawić, że przeciwnik dostrzeże czających się w wysokiej trawie żołnierzy. Na więcej swobody można sobie pozwolić na amatorskim planie filmowym, tylko czy reżyser będzie zadowolony? Znany jest jako „Vital”. Jak sam twierdzi, ta ksywka pochodzi jeszcze z czasów gimnazjum i przyjęła się nie tylko w sieci, ale i na co dzień. Krzysiek, bo o nim mowa, jest studentem II roku Europejskiej Wyższej Szkoły Informat yczno-Ekonomicznej w Warszawie na kierunku Informatyka i raczej nie będzie narzekać na brak zajęć w lipcu – amatorsko zajmuje się on grafiką komputerową, a obecnie pracuje w firmie Sirocco Mobile jako grafik. Właściwie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wykonywał swojej pracy w dosyć nietypowy sposób. Pixel art - to tworzenie grafiki komputerowej o małych formatach, „piksel po pikselu”, bez używania efektów programowych typu automatyczne wygładzanie czy gradienty. Narzędzie pracy? Znany i uwielbiany przez rzesze MS Paint. A efekty? Spójrzcie sami. Ale skąd w czasach Photoshopa i innych tego typu
czaj spotykamy się w Warszawie, ale w minione wakacje urządziliśmy sobie wyjazd na Mazury, gdzie w miłej atmosferze spędziliśmy prawie tydzień.. Bez chwili namysłu Vital podsumowuje: – Swoje hobby zamieniłem na świetną pracę, rozwijam się i zarabiam: czego chcieć więcej? Zabawa w wojnę
Vital pojawia się zjazdach pixelartystów. „wspomagaczy” wzięła się nietypowa pasja Krzyśka? - Wszystko zaczęło się od fascynacji automatami poustawianymi w poczekalniach kolejowych. Mają podobną grafikę do tej, jaką teraz tworzę – opowiada Krzysiek. Choć może trudno w to uwierzyć, „Vital” nie jest samotną wyspą w kwestii swojej pasji –
w sieci istnieje portal pix.art.pl, dzięki któremu podobni zapaleńcy mogą utrzymywać ze sobą kontakt i dzielić się doświadczeniami. Co jakiś czas natomiast organizowane są zjazdy pixel artystów. - Spotkania twórców zrzeszonych na tej stronie stały się dla nas swoistą tradycją – dodaje Krzysiek z dumą. – Zazwy-
Miłośnicy fantasy: czasem rezygnują ze snu na rzecz kręcenia swojego filmu.
Mateusz natomiast, student II roku Bezpieczeństwa Narodowego na UZ, w lipcu zamiast realizować się artystycznie, woli biegać po lesie z repliką broni palnej. Robi to nieodpłatnie. I tu mały paradoks, bo Mateusz więcej musiał zainwestować w swoje oporządzenie niż Krzysiek w Paint’a. Hobby Mateusza to Air Soft Gun. Sport nietani, ale jak twierdzi sam zainteresowany – daje ogromną satysfakcję, a do dobrej zabawy wystarczy właściwie kawałek lasu, starych zabudowań czy ja-
Reportaż
CZERWIEC 2010 kiejkolwiek innej ciekawej scenerii. Zasady tego sportu właściwie nie różnią się od reguł popularnego Paintballu, fundamentalne różnice natomiast znaleźć możemy w samym klimacie rozgrywek – gracze dysponują wojskowymi mundurami i replikami do złudzenia przypominającymi prawdziwą broń. Ja rekonstruuję Wojsko Polskie, dlatego też używam naszego rodzimego oporządzenia – prezentuje swój sprzęt Mateusz. – Moją repliką jest słynny AK-74 z kilkoma dodatkami typu celownik optyczny czy podwieszana latarka. Jeśli masz swój sprzęt, z pewnością nie będziesz się nudzić – ASG jest coraz popularniejszą dyscypliną, a jej maniaków nie brakuje. W samej Zielonej Górze jest kilka ekip, które regularnie idą w las na „strzelanki”, a co jakiś czas odbywają się większe zloty, nawet na kilkaset osób. Wówczas wciela się w życie scenariusze, które nieraz odnoszą się nawet do sytuacji politycznej drużyn, jako przedstawicieli krajów, które na przykład są ze sobą w stanie wojny. Dolina Noteci z innej perspektywy Nie wszystkim musi się podobać zabawa w wojnę. Do tej nieformalnej grupy należy Marcin, student z Osieka, który już od dwóch lat czas wakacyjny
Pasją Mateusza jest Air Soft Gun. mierzy na minuty, urzeczywistniając historię młodego mężczyzny z Doliny Noteci w klimatach fantasy. Właściwie nie byłaby ona niczym nadzwyczajnym, gdyby nie postać, w jakiej jest realizowana – Marcin zdecydował
się projektowi nadać formę gry video, w której wszelakie animacje komputerowe zastępuje ujęciami z członkami ekipy. - Początkowo pytałem znajomych, bałem się, że mało kto odpowie na odzew – opowiada. – Ku mo-
15
jemu zdziwieniu, niemal wszyscy zgodzili się na udział w tym eksperymencie. Obecnie ekipa liczy około dwudziestu członków i ma za sobą wiele sesji nagraniowych, co zaowocowało siedemdziesięcioma ujęciami o łącznej długości około sześciu godzin. Jako że proza życia (zwłaszcza ta akademicka) bywa okrutna, pracom na planie sprzyjają jedynie wakacyjne miesiące – dlatego też wtedy organizowane są tzw. zjazdy, podczas których trwają intensywne prace nad grą. - Więc przez tydzień kręciliśmy non stop, często rezygnując też ze snu na rzecz scen nocnych – wspomina ze śmiechem Marcin. Ich planem zdjęciowym stała się zabytkowa miejscowość i jej malownicze okolice, które w niesamowity sposób podkreślają klimat historii. Już w tym roku ujrzymy je na ekranach monitorów, zamieszkałe przez członków potężnych zakonów, wojowników, czarodziejów, smoki, i właściwie sam nie wiem, co jeszcze. A przekonamy się już po premierze. Po przeczytaniu tego artykułu należy: wejść w błogi stan relaksu i rozmarzyć się o lipcowym słońcu, leniuchowaniu na plaży lub wspinaczce po górach oraz zapomnieć o zbliżającej się sesji. Zrobione? No, to wracamy do rzeczywistości ;) Bartłomiej Mycyk
16
Styl życia studenta
CZERWIEC 2010
Pływanie z prądem
Plan na wakakcje? Wystarczy kajak i wiosło. - Rok temu siedziałem w barze i oglądałem ligę mistrzów z kumplami. Gadaliśmy też o tym, że wybierają się na spływ. Zaprosili mnie i następnego dnia pokazali mi sprzęt, zrobili krótki instruktarz. Tak się zaczęła moja przygoda z kajakiem – mówi Paweł Pikulski, student pierwszego roku politologii na UZ. - Zacząć trzeba od nauki podstawowych ruchów. Bez tego praktycznie nie możemy wypłynąć. Najlepiej robić to na zbiornikach wodnych zamknietych typu jezioro. Podstwowe manewry to: wyhamowanie, zatrzymani, promowanie, zmiana kierunku płynięcia, wiosłowanie z nierówną siłą, zagarnięcie od kajaka, kontowanie, zwrot bez predkości wyjasnia Paweł. Oswoić się z prądem Gdy już opanujemy manewrowanie kajakiem, próbujemy oswoić się z „prądem”, najlepiej na jakiejś małej rzece np. Obrze. Nie należy od razu zaczynać od dużych rzek jak Odra czy Wisła, bo możemy po prostu sobie nie poradzić. Sprzęt kajakarza Obecnie używane kajaki wykonane są z polietylenu lub poliestru, mają zróżnicowane kształty i gabaryty, wiosło typu dwupiórowego. Nie możemy zapomnieć o kapoku. Ekwipunek kompletujemy w zależności od długości wyprawy. Okazuje się, że jedną z napotrzebniejszych rzeczy jest worek na śmieci! - Bez niego praktyczie nie można sie obejść. Wrzuca sie do niego śpiwór, karimatę, jedzenie, wszystko po to, żeby nic nie zamokło-śmieje się Paweł. Bardzo istotną rolę odgrywa rozmieszczenie ekwipunku w kajaku tak, aby dziób i rufa były równomiernie obciążone. Pakując kajak zwrócić należy
uwagę, żeby wszystkie części bagażu zabezpieczone były przed wypadnięciem w razie wywrotki. - Wygodnie jest umieścić w rufie namiot i materac, w dziobie wyposażenie osobiste, a pod burtami np. zajmujące dużo miejsca śpiwory - zauważa Paweł. Żadnych glanów Ubiór musi być wygodny, nie należy ubierać się grubo, buty mogą być np. do windsurfingu, ale też sportowe. - Obuwie musi być lekkie, żeby w razie wywrotki nie przeszkadzalo w wodzie - zaleca Paweł. Kajakarstwo nie jest tanim sportem. Wynajem sprzętu waha się od 30-40 zł za dobę. Jeżeli wypożyczamy na kilka dni,
to automatyczne mamy taniej zauważa Paweł. Jeżeli zdecydujemy się na zakup własnego sprzetu, trzeba się wtedy liczyć z kosztem od 1000 zł w górę. Na poczatek Obra Gdzie pływać? - Na rzece lub jeziorze, ale najlepiej jest na Mazurach... W ubiegłym roku spędzałem tam wakacje. Praktycznie wszędzie są wypożyczalnie, które organizują spływy albo posiadają informacje o spływach w okolicy - poleca student. - Przepłynąłem kajakiem Biebrzański Park Narodowy i zobaczyłem to, czego się nie zobaczy idąc pieszo - dodaje z zachwytem Paweł. A więc taki jesteś!
Kajakarstwo, oprócz tego, że naturę ma się na wyciągnięcie ręki, ma także dodatkowy atut, jakim jest integracja z ludźmi i poznawanie się na nowo. - W środowisku kajakarzy poznałem wielu wspaniałych ludzi. Dopiero w czasie wyjazdu można zobaczyć, jak się zachowują koledzy z klasy, z roku, dziewczyna, ludzie, z którymi do tej pory spotykaliśmy się tylko przy piwku - mówi Paweł. Już niedługo wakacje. Warto zmierzyć się z wodną przygodą, a przy okazji zobaczyć nowe miejsca z perspektywy kajaka.
Damian Sucharkiewicz
Styl zycia studenta
17
fot. Krzysztof Tomicz
CZERWIEC 2010
13 czerwca... Czy tego dnia czeka na coś złego?
Piątek trzynastego
Zabobony i przesądy stały się częścią życia wielu osób. Gdy terminy egzaminów są już wyznaczone, a białe koszule wyprasowane, studenci zaczynają wątpić w zasób swojej wiedzy ulegając pewnym przekonaniom… Niestety prawdą jest fakt, że w badaniach wykonanych na społeczności katolickiej stwierdzo-no, że większe zainteresowanie wzbudzi przypadkowo spotkany kominiarz, niż idący z eucharystią ksiądz, przed którym należy przyklęknąć. Wierzenia ludowe towarzyszą człowiekowi już do początku istnienia. Czterolistna koniczyna, słonik z trąbą do góry, posążek siedzącego Buddy – to tylko kilka z długiej listy przedmiotów, mające przynieść szczęście i harmonię w naszym życiu. Lista symboli, których należy unikać jest równie długa. Szkoda mi tylko tych nieszczęsnych czarnych kotów, które niczego nieświadome wzbudzają w ludzkości tyle gniewu i niechęci. Wierzymy w takie rzeczy, bo chcemy w to wierzyć. Przesądy tego typu dają złudne poczucie przewidywalności oraz pełnej kontroli nad swoim życiem.
Większość słowników i encyklopedii opisuje to zjawisko jako wiarę w nadprzyrodzone znaki, zachodzące pomiędzy zjawiskami, a wykonywaniem określonych praktyk magicznych, celem zapobieżenia nieszczęściu lub przeciwnie, aby zapewnić sobie szczęście. Pomyśleć, że w czasach szybkiego postępu technologicznego, gdzie ceni się logiczne i racjonalne myślenie wypatrujemy znaków, których nie jesteśmy w stanie uzasadnić. My, studenci, elita naszego kraju też mamy czym się pochwalić. Już od pierwszego roku należy pamiętać, by przed pierwszą sesją pod żadnym pozorem nie zakładać okładki na indeks. Można to zrobić po wpisach, ale powinna być ona podarunkiem od przyjaciół ze starszych roczników, a najlepiej od osoby, która uzyskiwała wysoką średnią. Dzięki temu zawsze jest nadzieja, że
wiedza i dobre stopnie przejdą na nowego właściciela. Zagięcie ostatniej kartki w indeksie ma utrzymać studenta na wymarzonym kierunku, a gdy upadnie na podłogę, to należy go przydepnąć, by zaliczyć sesję egzaminacyjną w terminie. Znane powszechnie porzekadło „dobry zwyczaj nie pożyczaj” - nie sprawdza się w środowisku studenckim. Podobno cudze notatki są zawsze lepsze, a nauka z nimi jest sprawniejsza. Dzięki nauce z materiałów koleżanek czy kolegów trafiamy podobno na łatwiejszy zestaw pytań. Niedawno usłyszałem, że przed ukończeniem pierwszego roku indeks nie powinien wydostać się za granice miasta, w którym się studiuje. Powoduje to niepowodzenie i trudności w zaliczeniach. Krakowscy studenci wierzą, że pierwszorocznym zgubę przyniesie pojawienie się na
Wzgórzu Wawelskim lub przejście pod Sukiennicami na Rynku Głównym. Warszawiacy twierdzą, że szczęście w dniu egzaminu przynosi wizyta na Placu Politechniki. A jak to bywa w naszym regionie? Częściej słyszy się o miejscach, w które powinno się odwiedzić, nie ze względu na magiczną moc, ale dobrą zabawę. Najważniejsze, by nie zaśmiecać sobie głowy rzeczami, które odciągną nas od tego, co prawdzie i wartościowe. Reszta to tylko kolejny odcinek ulubionego serialu, który i tak zejdzie kiedyś z anteny.
Paweł J. Sochacki
18
Muzyka
CZERWIEC 2010
Wakacje
- czyli impreza!
Lato jest czasem odpoczynku, dobrej zabawy i radości. Niżej podpisanym wszystko to kojarzy się ze słuchaniem muzyki na żywo. Już od paru lat nie musicie wyjeżdżać za granicę, by zobaczyć największe gwiazdy muzyki na scenie. Również w wakacje roku pańskiego 2010 koncertowy rozkład jazdy zapiera dech w piersiach! Zapraszamy na subiektywny przegląd najciekawszych imprez, w jakich możecie uczestniczyć od czerwca do sierpnia.
Muzyka
CZERWIEC 2010 1.
Selector Festiwal Kiedy: 4-5 czerwca Gdzie: Kraków, Błonia Za ile: bilet jedniodniowy – 135 zł karnet – 200 zł
Druga edycja święta muzyki elektronicznej pod patronatem Alter Artu. Po wspaniałym zeszłorocznym debiucie Selector awansował do czołówki festiwali organizowanych nad Wisłą. Tegoroczny line-up obfituje w najgorętsze, obecnie, nazwiska na scenie muzyki tanecznej. Faithless, Calvin Harris, Thievery Corporation, Uffie, Boyz Noise to tylko wierzchołek góry lodowej! 2.
Peter Doherty w Warszawie Kiedy: 11 czerwca Gdzie: Amfiteatr Bemowo przy ul. Raginisa, Warszawa Za ile: miejsca stojące – 99 zł miejsca siedzące – 199 zł
Artysta od jakiegoś czasu pracuje na to, by zaczęto mówić o nim w kontekście muzyki, a nie afer w jakie wpada. Aktualnie trwają przygotowania do powrotu The Libertines, kapeli, którą najpierw założył, a potem przyczynił się do jej rozpadu, toteż na pewno usłyszymy prócz autorskich utworów Doherty’ego wiele kawałków Libertynów. 3.
Gotan Project Kiedy: 15-17 czerwca Gdzie: Szczecin, Poznań, Warszawa Za ile: 75 zł – 160 zł
Mistrzowie nastrojowego tango połączonego z delikatną elektroniką przyjeżdżają do Polski na serię koncertów promować nowe wydawnictwo. „Tango 3.0”, najnowszy krążek grupy zbiera bardzo dobre recenzje, co tylko zwiększa apetyt na wspaniały show. Koncerty grupy to magiczna fuzja muzyki i tańca, która sprawia, że widownia przenosi się do zadymionych knajpek gdzieś na argentyńskiej Pampie. 4.
Sonisphere Festiwal Kiedy: 16 czerwca Gdzie: Lotnisko Bemowo, Warszawa Za ile: miejsca stojące – 198 zł miejsca siedzące – 400 zł Golden Circle – 400 zł VIP – 880 zł
To właśnie nam przypadł zaszczyt gościć po raz pierwszy wielką czwórkę trash metalu na jednej scenie – Metallica, Slayer, Megadeth oraz Anthrax w towarzystwie Mastodont i rodzimego Behemotha już niedługo zaprezentują się na Bemowie. Co najważniejsze, muzycy również dają wyraz podekscytowaniu wystąpieniem na jednej scenie. Dla każdego fana ciężkiego grania – pozycja obowiązkowa. 5. Heineken Opener Festiwal 2010 Kiedy: 1-4 lipca Gdzie: Lotnisko Gdynia – Kosako wo, Gdynia Za ile: bilet jednodniowy – 155 zł karnet 3 dni ( 2,3,4.07.2010 ) – 290 zł karnet 4 dni ( 1,2,3,4.07.2010 ) – 350 zł karnet 3 dni z polem ( 2,3,4.07.2010 ) – 330 zł karnet 4 dni z polem ( 1,2,3,4.07.2010 ) – 390 zł Jak co roku, narzekania na line-up Openera nie mają końca. I jak co roku, Opener nic sobie z nich nie robi, po raz kolejny proponując najważniejszą imprezę roku. Massive Attack, The Dead Weather, Cypress Hill, Pearl Jam, Kasabian, The Hives, Tricky, Skunk Anansie, Pavement, Fatboy Slim… wymieniać można bez końca. Trzeba być i kropka. 6.
Jarocin Festiwal Kiedy: 16-17 lipca Gdzie: Jarocin Za ile: karnet – 99 zł (do 30 czerwca) karnet: 120zł (od 1 lipca) bilet jednodniowy – 69 zł (do 30 czerwca) bilet jednodniowy – 90 zł (od 1 lipca)
Jubileuszowa, trzydziesta już odsłona festiwalu w Jarocinie kusi masą wykonawców z najwyższej półki na skalę polską i światową: Pidżama Porno, Gossip, Ska-P, Biffy Clyro, Flogging Molly, TSA, T. Love z gośćmi (Grabaż, Kora, Brylewski, Hołdys), Dezerter, Kora, Hey czy Coma na pewno rozgrzeją fanów muzyki, którzy zjawią się w środku lipca w Jarocinie do czerwoności! 7.
Mike Patton i Mondo Cane we Wro cławiu Kiedy: 22 lipca Gdzie: Wyspa Słodowa, Wrocław
19
Za ile: miejsca stojące – 75 zł miejsca siedzące – 90 zł posiadacze karnetów festiwalu Era Nowe Horyzonty – 55 zł Szalony Mike Patton nigdy nie spocznie, jeśli chodzi o zaskakiwanie swej publiczności. Tym razem postanowił… wziąć na warsztat włoskie przeboje muzyki pop z lat 50. i 60. ubiegłego stulecia! Projekt ochrzcił nazwą Mondo Cane, a płytę, którą od maja znaleźć można na sklepowych półkach przyjedzie promować do Wrocławia w ramach festiwalu Era Nowe Horyzonty. Widocznie spodobało mu się w naszym kraju po ubiegłorocznym występie na Openerze. Oby tak dalej! 8. Przystanek Woodstock Kiedy: 30.07. - 01.08. Gdzie: Kostrzyn n/Odrą Za ile: za darmo! W zeszłym roku Jurek Owsiak sprawił wszystkim uczestnikom niesamowitą niespodziankę zapraszając do Kostrzyna gwiazdy największego formatu. W tym roku wielokrotnie podkreślał, że ma jeszcze kilka asów w rękawie. Największa darmowa impreza muzyczna w kraju nabiera rozpędu. Ludzie marudzą, że brudno, że atmosfera nie taka, że be i fuj, ale tak naprawdę mało kto z marudzących widział „polski Woodstock” na własne oczy. Trochę piachu i błotnej kąpieli przyda się każdemu szczególnie przy akompaniamencie m.in. Papa Roach, Life of Agony, Maleo Reeggae Rockers czy Lao Che! 9.
OFF Festiwal Kiedy: 5-8 sierpnia Gdzie: Dolina Trzech Stawów, Kato wice Za ile: karnety trzydniowe - 1 maja - 5 sierpnia - 120 zł od 6 sierpnia - 140 zł
Artur Rojek po raz kolejny zorganizował ucztę dla fanów alternatywnego grania. Jeśli chodzi o niezależne granie, jest to najważniejsza impreza w Polsce – w tym roku pojawią się m.in. legendarni Dinosaur Jr., The Raveonettes, The Horrors, A Place To Bury Strangers, a z „naszych” O.S.T.R., Hey i Kim Nowak. Bardzo du-
20
CZERWIEC 2010
Muzyka
żym plusem festiwalu jest też to, że jest bardzo przystępny cenowo. 10. Coke Live Music Festival Kiedy: 20-21 sierpnia Gdzie: Kraków, Lotnisko Muzeum Lotnictwa Za ile: bilet jednodniowy - 115 zł karnet z polem namiotowym – 220 zł karnet bez pola – 200 zł Kolejna impreza pod patronatem Alter Art w naszym zestawieniu odbywająca się w mieście Kraka. Tradycją stały się już wspaniałe i niezapomniane występy zaproszonych gwiazd, rozgrzewające zebraną publiczność. Nie inaczej będzie i tym razem. Muse, Chemical Brothers czy N.E.R.D. to prawdziwe legendy i kreatorzy nowych trendów w muzyce. Wspomagani będą przez szwadronych znakomitych wykonawców oraz młodych i zdolnych muzyków, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki na scenie. Kraków
powoli wyrasta na koncertowa stolicę Polski! 11.
Tauron Nowa Muzyka Kiedy: 26-29 sierpnia Gdzie: Katowice, KWK Katowice Za ile: karnet trzydniowy – 140 zł inne wejściówki – wyprzedane!
Piata edycja nowomuzycznego festiwalu na Śląsku jest niczym róg obfitości. Występy legend i debiutantów na scenie muzyki elektronicznej na długo pozostaną w pamięci uczestników. Mistrzowie
mrocznego IDM, Autechre, legenda brytyjskiego radia Bbc i wspaniała dj'ejka oraz selectorka, Mary Anne Hobbs czy niezwykle nastrojowy Bonobo sprawią, że oczy, a przede wszystkim uszy wszystkich skierowane będą na K at ow ic e. Wspaniali artyści i niesamowicie niska cena sprawiają, że głupotą byłoby nie pojechać!
Łukasz Michalewicz Michał Stachura
The Black Keys – Brothers Dwaj brzydale z The Black Keys prawdopodobnie nigdy nie przestaną być porównywani do tylko w połowie brzydkiego The White Stripes. Taka sama liczba członków, identyczny podział obowiązków, obie kapele za punkt wyjścia obrały bluesa. Na szczęście nasz dzielny zespół, miast kopiować bardziej znanych kolegę i koleżankę po fachu, od lat robi swoje, nagrywając świetne, przesiąknięte właśnie bluesem płyty. Album „Brothers” nie jest tu wyjątkiem, choć nie oznacza to, że nie zaskakuje. Po wydanej w 2008 „Attack and Release” panowie pozwolili sobie na chwilę oddechu od macierzystej formacji – wydali hip hopową płytę pod szyldem „Blakroc”, na której wspomagali ich m.in. RZA i Ol’ Dirty Bastard, wokalista i gitarzysta grupy, Dan Auerbach, nagrał własny krążek pod tytułem „Keep It Hid”. 18 maja powrócili, by znów sączyć nam do głów bluesa. A idzie im wybornie. Pierwszy kontakt z „Brothers” może zaskoczyć. Mało tu surowego, riffowego, żwawego grania, do którego jesteśmy już przyzwyczajeni. Dzię-
ki temu właśnie słyszymy, jakie wspaniałe to piosenki. The Black Keys na swoim szóstym albumie nie muszą już udowadniać swych umiejętności, dają z kolei świa-
dectwo swojej dojrzałości jako piosenkopisarze. Utwory utrzymane są oczywiście we wspomnianym stylu, jednak muzycy nie trzymają się go kurczowo, jest tylko punktem wyjścia. O zmianach świadczy już pierwszy singel, okraszony świetnym teledyskiem kawałek „Tighten Up”. Nie ma krzyków, pisków i hałasów, dostajemy za to bardzo ładną kompozycję, którą nucić będziemy pod nosem. Na tej płycie takich numerów z pewnym ładunkiem komercyjnym jest więcej, nie oznacza to na szczęście miałkości nagrań. To po prostu zestaw bardzo
melodyjnych, może troszkę bardziej stonowanych niż byśmy się spodziewali, kompozycji. Panowie zatem tanio skóry nie sprzedali (podobnie jak pewien Bardzo Silny Człowiek). Jeśli blues w swojej pierwotnej formie wydaje Wam się zbyt surowy lub monotonny, sięgnijcie po najnowszą płytę The Black Keys. Przekonacie się, że w muzyce mniej często znaczy więcej, a na trzech akordach można napisać nieskończenie wiele świetnych piosenek. Michał Stachura
CZERWIEC 2010
Studencki Styl Życia
Bąbel na policzku
21
Tak to już jest, że ten, co dyktuje warunki, ma prawo do wszystkiego, a ten, co ich słucha, może niewiele. Mama ma prawo bałaganić, dziecko nie. Pracownik musi być zawsze punktualny, dyrektor niekoniecznie. Zazwyczaj to ja jestem tym poddanym, z czego nie za bardzo się cieszę. Tym razem jednak miałam powód do radości; postawiłam siebie na miejscu przywódcy. Założyłam sobie, że ja mogę, nikt inny nie. Mogę gryźć, denerwować ludzi, krzyczeć i się złościć. Oczywiście moje zadanie potraktowałam bardzo metaforycznie, wprawdzie irytowałam się, bulwersowałam, ale nie odważyłam się gryźć ani szczypać. Pozostawiłam po sobie ślady jedynie w psychice, o ile w ogóle. Myślę, że ktoś inny wykonał moje zalecenia, które tak naprawdę miały dotyczyć tylko i wyłącznie mnie, lepiej. Wykonał je fachowiec, a w zasadzie fachowcy od pozostawiania po sobie śladów, które same w sobie są wyjątkowo denerwujące, nie trzeba nic dodawać, nic mówić.
Tym bardziej, że meszki mówić nie umieją, co zapewne wcale im nie przeszkadza. Widać, że wolą latać wokół nas i czekać, aż zwrócimy na nie uwagę, co wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne do osiągnięcia. Takie małe, a tak wnerwia! Wbrew logice, małe stworki zostają nagradzane brawami. Niby za co? Mają same wady. No, może znalazłaby się jedną zaleta, dzięki nim, każdemu wydaje się, że jest megaprzyciągający. Ja już wiem, dziękuję, nie trzeba mnie więcej o tym informować i co się z tym wiąże – atakować. Ale w sumie… Nie ma co się dziwić. My możemy denerwować się na wszystkich dookoła i pokazywać swoją wyższość
przez cały rok, one tylko latem. Może to, że powiem, że nie zamierzam nikogo już doprowadzać do czerwoności, nie sprawi, że meszki przestaną do czerwoności doprowadzać pewne części mojego ciała, ale mimo wszystko. Zrozumiawszy powiedzenia: „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” i „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom” (yyy, jak to leciało?), usiadłam spokojnie, naprawdę spokojnie, na trawie. Te muchy wcale mnie nie denerwują. Nie. W ogóle! Nie będę panikować, machać rękoma. Ani w stronę meszek, ani ludzi. Jeszcze mi oddadzą. A fioletowy wraz z czerwonym nie wyglądałby najlepiej przy mojej różowej sukience.
Od dziś nie denerwuję nikogo. Tak na wszelki wypadek. Siedziałam sobie właśnie na zielonej trawce, czytałam gazetę. Meszka pewnie też chciała sobie posiedzieć i sprawdzić, jak wygląda moje lewe oko, patrząc na nie z lewego policzka, zapewne przy okazji miała nadzieję na to, że przypatrzy się mojej cerze. Ale zanim sobie to uzmysłowiłam, klepnęłam się ręką w policzek. A tam ku pamięci meszki, wyrósł ogromny bąbel. Mam za swoje. Zachciało mi się zabijać! A miałam być grzeczna…
Karina Ostapiuk Gimnazjum nr 8 w Zielonej Górze
Przygoda Twojego życia Nie masz jeszcze planów na wakacje? Zapraszamy na Campus Akademicki w Międzyzdrojach! Warsztaty nad Bałtykiem to jest to! Campus akademicki to wakacyjny obóz integracyjny dla studentów pierwszego roku i starszych roczników. Wydarzenie odbywa się w terminie 4 - 10 września w Międzyzdrojach. Spotykają się tam studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego ale także innych miast, takich jak Wrocław, Opole, Szczecin, Lublin. Na kilka wrześniowych dni Międzyzdroje stają się miastem 800 studentów z całej Polski. W czasie pobytu nad morzem gwarantujemy wam moc codzienych rozrywek, na Campusie gościły zespoły takie jak: Big Cyc, Lech Janerka,
Ocean (w tym roku zagrają m.in. O.S.T.R., Mesajah i Natural Dread Killaz).Codziennie w namiocie zlokalizowanym na terenie ośrodka trwają do rana szalone imprezy w różnych stylach: Piana Party, Pidżama Party, Toga Party, Lata 60’, 70’ 80’, Karaoke. Każdego roku odbywa się kabareton, występowali u nas: Grzegorz Halama, Ani Mru Mru, Neonówka, Inteligentny, Limo. Hit obozu to nocny bieg na orientację oraz kino pod gwiazdami. Oprócz zabawy mamy dla Was także szereg szkoleń, na których dowiecie się wszystkiego o swoich uczelniach i proble-
mach każdego studenta. Podczas obozu przekazywane będą informacje dot. m.in. zasad funkcjonowania systemu kredytów studenckich czy udzielania stypendiów. Stałym punktem programu są warsztaty: dziennikarskie, fotograficzne, malarskie, rzeźbiarskie, taneczne, paintball, muzyczne i teatralne, które pozwolą na rozwój waszych talentów. Organizatorzy gwarantują: specjalną pamiątkową koszulkę obozową, ubezpieczenie NNW, ochronę podczas wszystkich imprez towarzyszących, opiekę medyczną, wyżywienie i zakwaterowa-
nie. Przygotowujemy specjalną książeczkę zawierającą program obozu, informacje o Waszej uczelni oraz plan ośrodka, Wszystkie dyskoteki, koncerty i kabarety obywają się w zlokalizowanym na terenie ośrodka namiocie estradowym lub w specjalnej sali. Miejsca te są przeznaczone do wyłącznej dyspozycji uczestników obozu. Wyposażone są w scenę, sprzęt nagłośnieniowy i oświetleniowy. Wszystkie imprezy są chronione przez licencjonowaną firmę ochroniarską. www.oboz.pl
22
Recenzje
CZERWIEC 2010
Typ spod ciemnej gwiazdy Od thrillera oczekujemy nieustającego napięcia, zwrotów akcji, ciarek przebiegających po plecach. Patrząc w ten sposób na ostatni film Jima Jarmuscha, który w czerwcu ukaże się na DVD, uzasadniona jest ostra krytyka, z jaką się spotkał. Jednak w każdym innym sensie film został niezrozumiany. Umówmy się – po Jarmuschu możemy się spodziewać w zasadzie wszystkiego, ale nie wartkiej akcji. Dzieła tego kultowego i jednocześnie niszowego reżysera bazują na długich scenach, w których najważniejsze są dialogi, stąd często zyskują niezasłużone miano przegadanych scen. W tym jednak tkwi siła filmów tego sympatycznego dziwaka – wystarczy przypomnieć takie tytuły, jak „Noc na ziemi”, „Nieustające wakacje”, czy „Kawa i papierosy” – historia schodzi na drugi plan (czasami wręcz trudno mówić o historii), ustępując
miejsca błyskotliwym dialogom. "Limits of Control" opowiada historię tajemnicze-
go osobnika, typa spod ciemnej gwiazdy i z tej ciemnej strony prawa. Początkowo sami nie znamy jego celów ani zamiarów, nie będę też ich zdradzać tu – podpowiem tylko, że podróż naszego bohatera należy odczytywać w więcej niż jednym wymiarze. Mistrzowska obsada – przede wszystkim Bill Murray, niesamowity Bill Murray, który z Królika Bugsa zrobiłby postać dramatyczną, natomiast jako Otello bawiłby do łez. Nie samym Murray’em jednak człowiek żyje, doskonale radzą sobie też Tilda Swinton, Gael Garcia Bernal oraz
Isaach De Bankolé. Jakim filmem jest „Limits of Control? Misternie skonstruowanym, charakterystycznym dla samego twórcy i solidnym. Nie jest to z kolei ani najlepszy, ani najważniejszy film Jarmuscha. Rzeczywiście, tym razem zachwiano nieco proporcjami formy i treści, dotychczas w zasadzie niezmiennymi dla tego reżysera, jednak minimalny wysiłek zostanie w pełni wynagrodzony, gwarantuję. Michał Stachura rocknoca@index.zgora.pl
Grają za miskę ryżu?
Gdybym miał wybierać ponownie, co obejrzeć, to zdecydowanie wybrałbym ostatnią edycję „Tańca z Gwiazdami” zamiast "Wrót do piekieł"... Twórca kultowej trylogii „Martwe Zło” ostatnimi czasy rozmieniał swój talent na drobne za sprawą produkcji o Spidermanie, które pomimo sukcesów kasowych nie zyskały zbyt wielu fanów. Być może słabe opinie na temat przygód Petera Parkera sprawiły, że Sam Raimi postanowił wrócić do korzeni i nakręcić najzabawniejszą komedię wśród horrorów i najstraszniejszy horror wśród komedii. Dzieło zatytułował „Wrota do piekieł”, jest już na dvd. Historia ukazana we „Wrotach do piekieł” opowiada o pracownicy banku, na którą zostaje rzucona straszliwa klątwa przez staruszkę, której odmówiła pomocy. W ciągu trzech dni Christine, nasza bohaterka, zostanie zabrana do piekła na
wieczne potępienie, o ile nie znajdzie sposobu na pokonanie złego czaru. „Wrota do piekieł” miały olbrzymi potencjał, by stać się „Martwym Złem” A.D. 2010, gdyby tylko ograniczyły się do trailera. W trzyminutowej zajawce filmu oglądamy praktycz-
nie wszystkie najważniejsze sceny i możemy odnieść wrażenie, że całość prezentuje się równie kusząco. Niestety to tylko pozory. Zbyt długa przygoda z infantylnym chłopaczkiem w czerwono-niebieskim kombinezonie sprawiła, że Sam Raimi stracił charakterystyczny dla siebie feeling i zmysł parodiowania. Film jest słaby i basta. Straszenie widza polega na utartym schemacie z cyklu „cicho cicho cicho bum!”. Leciwa staruszka rzucająca straszliwą klątwę jest równie przekonująca jak zwycięstwo Pudziana w walce z Kawaguchim. Jest słaba, żenująca i sprawia wrażenie, jakby grała za miskę ryżu. Sceny, które miały nas bawić i uspokajać naszą czujność bardziej nadają się na wystawę staroci, aniżeli do filmu stwórcy
„Armii Ciemności”. Więcej salw śmiechu wzbudzają komentarze znajomych, z którymi przyjdzie nam obejrzeć „Wrota...” szydzące z głupoty poszczególnych działań głównej bohaterki. Seans męczy straszliwie i sprawia, że czujemy się, jak po tygodniowym jedzeniu w szpitalnej stołówce. Słaby, słabszy, najsłabszy! Wierzyłem w legendę Sama Raimiego, który jest w stanie wskrzesić horror komediowy i ponownie wznieść go na piedestał wieczornej rozrywki w gronie znajomych. Teraz mam ochotę wierzyć, że już nigdy nie stanie za kamerą. Łukasz Michalewicz l.michalewicz@uzetka.pl
Recenzje
CZERWIEC 2010
23
„Książę Persji: Piaski czasu”
Cukier zamiast piasku Jeszcze w 1989 roku wszystko było proste. Na dzień dobry wrzucali Cię do lochu, ubranego w jakieś białe szmaty. Składałeś się głównie z kwadracików, więc od samego początku wszystko było jasne – to nie Twój dzień. Książę – zwany wówczas tylko Księciem, a nie żadnym Dastanem – pokonywał kolejne poziomy lochu, potem zwiedzał pałac sułtana, by na końcu posłać go do piachu (ale nie do „Piasków czasu”). Mijały kolejne lata, światło dzienne oglądały kolejne części sagi „Prince of Persia”. Twórcy Jordanowi Mechnerowi udało się wykreować jedną z najpopularniejszych serii w dziejach wirtualnej rozrywki. Jeśli policzyć wersje na wszystkie platformy, „Książę Persji” doczekał się czternastu wersji. Wesoła gromadka na ogół dobrych gier doczekała się kolejnego potomka. Kuzyn został spłodzony z Hollywood i pasuje do rodziny jak pięść do nosa. Film Mike’a Newella jest luźną adaptacją gry „Prince of Persia: Sands of Time” z 2003 roku. Przygarnięty z ulicy dzieciak – Dastan (Jake Gyllenhaal) – awansuje na księcia. Świetnie sprawdza się w walce łącząc zdolności taktyczne z iście nieziemską sprawnością, której pozazdrościć mogą Dastanowi wszyscy free runnerzy świata. Waleczny książę wsławi się w wyprawie na
święte miasto Alamut, zdobywając przy okazji tajemniczy sztylet, który w połączeniu ze specjalnym piaskiem potrafi cofać czas. Na skutek spisku Dastan zostaje oskarżony o zabicie przybranego ojca, musi więc uciekać i walczyć o oczyszczenie swojego imienia. Najlepiej zrobić to przy pomocy piasków czasu. Jeśli Dastan cofnie bieg historii o kilka dni, zdoła zapobiec rodzinnej tragedii. Żeby nie było nudno, księciu towarzyszyć będzie śliczna Tamina (Gemma Arterton) – księżniczka Alamutu, w zdobyciu którego Dastan miał wymierny udział. Łatwo się domyślić się, że początki ich znajomości nie będą należeć do najłatwiejszych. Nie będzie nawet specjalnie zabawnie, choć widać, że twórcom szalenie na tym zależało. Z racji na olbrzymi potencjał marketingowy adaptowanego tytułu, twórcy nie mieli żadnych problemów z pozyskaniem
środków na realizację filmu. Na każdym kroku widać przepych i tonę efektów. Na ogół bardzo sprawnie zrealizowanych, choć sztuczność w niektórych momentach kłuje w oczy. Nie aż tak, jak gra Gyllenhaala, ale jednak. Odtwórca roli Dastana jest nieste-
ty najsłabszym ogniwem filmu. Przesłodzony, zbyt disneyowski nawet jak na standardy panujące w filmach Disneya. Zamiast piaskiem, ekran ocieka cukrem powodując odruch wymiotny. Dobrze, kiedy Tamina sprowadza Dastana na ziemię, Arterton ra-
dzi sobie przed kamerą zdecydowanie lepiej niż jej partner. Jeszcze lepiej, kiedy na ekranie pojawia się Ben Kingsley, wcielający się w postać głównego nikczemnika i knuciciela Nizama. Na początku niby taki dobry i pomocny, ale – jak mawiał agent Fox Mulder – „nie ufaj nikomu”. Gdyby obedrzeć „Księcia Persji” z efektów, pozostałoby bardzo niewiele. Idiotyczny – nawet jak na adaptację gry komputerowej – scenariusz, tandetny główny bohater – to dominujące odczucia po obejrzeniu „Piasków czasu”. Newell zrobił film, który wygląda jak brzydkie kaczątko przy innych przedstawicielach serii „Prince of Persia”. Niestety, to kaczątko nie ma żadnych szans na transformację w choćby przeciętnego łabędzia. Maciek Kancerek
24
Lubuski Teatr
CZERWIEC 2010
Starość na czter Dwie starsze damy oraz dwóch starszych panów, w ich role wcielili się: Elżbieta Donimirska, Elżbieta Lisowska – Kopeć, Jerzy Kaczmarowski i Janusz Młyński. Spektakl „Kwartet” w reżyserii Roberta Czechowskiego, autorstwa Ronalda Harwooda od 15 maja na deskach Lubuskiego Teatru. Czwórka byłych śpiewaków operowych, kiedyś święcących triumfy na scenie, dziś już w podeszłym wieku. Zapomnieni przez publiczność i trochę już przez świat. Spotykają się w domu spokojnej starości dla artystów. Niedowidzą, niedosłyszą, utykają, narzekają na różnego rodzaju boleści, ale jednak wciąż trwają. Drżące ręce, umysł też już nie ten co kiedyś, a publiczność zanosi się niepohamowanym śmiechem. Początkowo trochę było mi głupio bo moje nogi są sprawne, nie garbię się i nie trzęsę nad dzbankiem z herbatą, więc jakie mam prawo do śmiechu, ale to sami bohaterowie spektaklu wręcz zabraniają, żeby się nad nimi rozczulać. Nie chcą być pytani jak się czują i jakie mają plany na przyszłość, co mam nadzieję, bez zbędnych tłumaczeń wydaje się zrozumiałe. Chcą natomiast być traktowani z godnością, nie z politowaniem, a z tym bywa znacznie gorzej. Jeden z bohaterów, określający sam siebie mianem erotomana – gawędziarza (moim zdaniem najlepsza rola w tym spektaklu Jerzego Kaczmarowskiego) wspomina swoją rozmowę z lekarką dotyczącą tabletek na potencję i jego prawa do miłości, również fizycznej, na co pani doktor wysyła go po tabletki, ale na uspokojenie. Jego kolega (Janusz Młyński) piszący swoją autobiografię i wykorzystujący emeryturę, do zgłębiania tajników literatury jest wyciszonym wydawałoby się człowiekiem, pogodzonym z losem, ale i w nim budzą się emocje. Podczas tajemniczych odwiedzin pewnej kobiety (Elżbieta Lisowska – Kopeć) i o poranku, przy śniadaniu, gdy ta „głupia pielęgniarka” znowu zapomniała podać... jego ulubionej konfitury z pomarańczy. W „Kwartecie” są tez i urokliwe starsze damy. Jedną z nich wyjątkową i wyrazistą jest
Sisi grana przez Elżbietę Donimirską. Zawsze wybiera się na przechadzki po ogrodzie, gdy tylko w pobliżu znajduje się młody ogrodnik, czasem ściągający przy pracy koszulę. Sisi wie też pod którymi drzwiami przystanąć i przyłożyć ucho, wcale nie z nudów, tylko z chęci zaczerpnięcia informacji. Jak sama mawia rozżalona: „dlaczego nikt nam nigdy niczego nie mówi?”. Spektakl trwa, a widownia się śmieje, tylko ten śmiech z czasem robi się jakby coraz słabszy, coraz bardziej stłumiony, bo człowiek jest stary tylko zewnętrznie. Bohaterowie „Kwartetu” w głębi duszy i w kulminacyjnych momentach spektaklu zupełnie trzeźwo patrzą na to, co czas i życie z nich zrobiło, oni zdają sobie sprawę, że fizyczne dolegliwości ograniczają, zabierają siły, a codzienny, nieodłączny już towarzysz życia – ból, niszczy pozostałe okruchy szczęścia. Niegdyś podziwiani i oklaskiwani na scenach światowych oper, zaczynają znikać, blednąć w zapomnieniu. Pominięci przez świat, w domu spokojnej starości. Pozostają im strzępki wspomnień, gdy byli u szczytu kariery, życia, miłości. Ostatnia scena „Kwartetu” nawet jeśli nie wyciśnie Wam delikatnie łez to zostanie w Was na dłużej, wymowna cisza bogata w dalekie dźwięki opery… Jak myślicie, kogo i co będzie można w nich usłyszeć? Karolina Bibik karolinabibik@uzetka.pl
Wasza poezja
CZERWIEC 2010
Myśl słowem pisana
25
Nim się obejrzeliśmy, kolejny rok akademicki zaczął zbliżać się ku końcowi. Znów przyszło się żegnać, a chyba mało kto lubi to robić. W całkiem niedalekiej perspektywie wakacje, jednak mam nadzieję, że nie zapomnicie o Myśli Słowem Pisanej i również w ich trakcie będziecie w dalszym ciągu dzielić się ze mną swoimi utworami. Przesyłajcie je proszę na adres: i.turzanska@uzetka.pl. Miłego wypoczynku, do października!
Iwona Turzańska Pokolenie młodych
Zapominamy w obłokach nad nami budzi się poranek zasypia noc a niemowlę w pampersie z przyjemnością oddaje się ewolucji rośnie na naszych oczach a ty i ja zapominamy że rośniemy duchem by być doskonałym na podobieństwo Jego i przyroda jako w niebie tak i na ziemi chce nam być ... Anna Maria Szwedo
Szewczuk-
poetka, pisarka, publicystka, absolwentka WSP. Tomiki poezji do wypożyczenia w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Zielonej Górze oraz do nabycia w księgarniach lubuskich.
Mam 20 lat jestem z pokolenia młodych wierze w najważniejsze wartości ludzkie jestem ufna szukam bezustannie sensu i czystości ludzkich serc. Babcia wielokrotnie opowiadała mi o pokoleniu 1920' – wierzących w ludzi i ich czyste serca ufających i patrzących złu prosto w oczy szukających drogi i mądrych rozwiązań to bardzo absurdalne – nikt już dziś nie patrzy tak na innych jak pokolenie Kolumbów - wszyscy nieufni i zmarnowani – umarło pokolenie dzisiejszych młodych
Ula Seifert
Niewinność
*** na życie powinno się patrzeć jak na morze ogarniając wszystko rozłożystymi rękami i wzrokiem można zrozumieć że choć jedna gwiazda spada reszta trzyma się na granatowym szaliku przeziębionego Boga a fala choć kropla się z niej odrywa i na śmierć rozbija o taflę unosi się rozpędza zdziera niebu skórę
delikatna gładka tafla wodzę ręką po chłodnym ideale w warunkach szklarnianych dojrzewają sztuczne różowe pelargonie zacisnąłeś w pięść mój oddech implozja i z mojego cacka zostały marne szczątki i nawet pusty śmiech nie odbija się echem
na życie powinno się patrzeć jak mrówka kto widział żeby mrówka skupiała się na jednym punkcie na sobie mrówka wierzy w wielkość choć sama mała
J.G.
M.K.
na życie nie powinno się patrzeć jak człowiek człowiek który wynalazł mikroskop gotowy rozbijać atomy rozdzielać zdania i słowa nazywać i dzielić chmury płakać nad sobą osobnym
Wasze wiersze są czytane w audycji "Milion Myśli" w Radiu Index! Piszcie do nas na adres milionmysli@index.zgora.pl Audycji możecie słuchać w każdą środę o godz. 19:00 na 96 fm albo na stronie www.index.zgora.pl
26
CZERWIEC 2010
Książka
Niezbędne w czasie sesji Z torebki Kasi, studentki I roku politologii wystaje tom trzeci „In Gremium” pod red. D. Dolańskiego i B. Nitschke, z którego przygotowuje się do zajęć. Marek, student biologii, szerzej się uśmiecha mówiąc o „Auksologii” autorstwa A. Malinowskiego. Studenci chętnie korzystają z książek napisanych przez wykładowców Uniwersytetu Zielonogórskiego. -- To są nasze lektury obowiązkowe – mówi Marek. – Dzięki nim łatwiej zabłysnąć na zajęciach, zaliczyć kolokwium i zdać egzamin.Zapraszamy do Oficyny Wydawniczej Uniwersytetu Zielonogórskiego, która mieści się w Campusie A, przy ul. Podgórnej 50 w budynku A4. Tam, w pokoju nr 4, codziennie w godzinach od 7.00 do 15.00 prowadzona jest sprzedaż publikacji naukowych w cenach o wiele niższych od tych, które spotkacie w księgarniach zielonogórskich! Anna Rudkowska, Oficyna Wydawnicza UZ, www.ow.uz.zgora.pl Ks. Paweł Prüfer, Duszpasterstwo Akademickie „wędką pastoralną” i „ulem” formacyjnym, s. 237, B5, oprawa twarda, Zielona Góra 2010, cena: 25.00 zł Książka ks. Pawła Prüfera – znanego w środowisku uniwersyteckim i akademickim Zielonej Góry wykładowcy, socjologa i duszpasterza akademickiego – to lektura do czytelników wyrafinowanych. Nie jest to bowiem spontaniczny i lekki zapis „świątobliwego nawijania” o zjawisku duszpasterstwa akademickiego w Polsce. To myśli kapłana intelektualisty, miłośnika jazzu, który w swych notatkach zawarł własną refleksję nad koncepcją katolickich wspólnot akademickich, ocenę socjologiczną i moralną współczesnych studentów, zadumę nad losem universitas. [o. dr Emilian Gołąbek (duszpasterz akademicki z Wrocławia)]. Polecamy wszystkim studentom. Szczególnie tym, którym bliskie są zielonogórskie Duszpasterstwa Akademickie „Stodoła” i „U Zbawiciela”. A. Greinert, U. Kołodziejczyk (red.), „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Zielonogórskiego”, Inżynieria środowiska, nr 16, s. 216, B5, oprawa broszurowa, Zielona Góra 2010, cena: 17.00 zł Inżynieria środowiska to nie „sztuka dla sztuki” – to nauka na usługach ludzi, chcących korzystać z podstawowych zdobyczy cywilizacyjnych: czystej wody, toalety, czystego otoczenia, konstruowanego przy tym zgodnie z zasadą ładu przestrzennego i dającego szansę kolejnym pokoleniom na lepsze życie, w stosunku do obecnego. To wielka odpowiedzialność, której zrozumieniu zawdzięczmy materiał badań, zebrany w tym zeszycie. […] [Tytułem wstępu, fragment] „Zeszyty Naukowe” z pewnością zainteresują studentów inżynierii środowiska.
L. Sałaciński, Aporie wychowawcze szkoły i nauczyciela. Złudzenia transmisji wartości w edukacji, s. 415, B5, oprawa broszurowa, Zielona Góra 2010, cena: 40.00 zł Książka zawiera wnikliwą syntezę aktualnej literatury na temat krytyki obecnych (na przełomie XX i XXI wieku) słabości wychowania szkolnego do wartości oraz obszerną i także wnikliwą diagnozę współczesnego stanu praktyki dokonaną na podstawie własnych badań porównawczych opinii nauczycieli, uczniów i studentów wybranych regionów Polski, Niemiec i Rosji. Cała treść, tak w części teoretycznej, jak i empirycznej, jest obszernie interpretowana, wzbogacona refleksją Autora i wskazaniem na potrzebę zamiany oraz konieczność uwzględniania odpowiednich prawidłowości w budowaniu wychowania na wartościach we współczesnym, głębokim, humanistycznym ujęciu z uwzględnieniem roli jednostki , jej prawa do godnego życia. [Prof. Maria Jakowicka] Książka kierowana jest przede wszystkim do studentów kierunków humanistycznych: pedagogiki, nauki o zdrowiu oraz socjologii.
27
CZERWIEC 2010 REKLAMA
Akademia fotografii Foto-Stawski Część 5. Zdjęcia z wakacji Wakacje zbliżają się wielkim krokiem. Razem z nimi wycieczki, biwaki, imprezy, po których nie trzeba wcześnie wstawać itp. Większości z nas podczas wszystkich tych czynności będzie towarzyszył „czasoutrwalacz”, czyli aparat. Zadbajmy o to, aby zdjęcia, które zrobimy w czasie wolnym, po powrocie nie cieszyły jedynie
naszego oka, ale każdego, z kim zdecydujemy się nimi podzielić. Oto kilka sztuczek na bardziej atrakcyjne zdjęcie z wakacji. Przede wszystkim pamiętajmy, że im bliżej, tym bardziej atrakcyjnie. Gdy chcemy zrobić zdjęcie koledze przy pomniku, niech on nie stoi 10 m przed nim, a my kolejne 10 m przed kolegą. Lepiej
jest podejść, dotknąć pomnika lub oprzeć się o budynek itp. Zdjęcia grupowe też powinny być atrakcyjne. Zadbajmy, aby nie były statyczne. Niech na nasz sygnał np. wszyscy podskoczą albo uszczypną osobę znajdującą się po prawej stronie, wzbogaci to też relację w grupie. W wakacje często świeci ostre słońce. Pamiętajmy
o odpowiedniej korekcie ekspozycji, co pozwoli nam się uchronić przed ciemnymi zdjęciami. I na koniec pamiętajmy o uśmiechu. Przyjemniej ogląda się zdjęcia, na których widać, że się dobrze bawiliśmy, a nie jakieś pochmurne miny. Udanych wakacyjnych zdjęć! Bocian
Niesamowity głos Piotrka
Czy pamiętasz jeszcze swojego nauczyciela muzyki? Jeśli jesteś fanem surowego, poukładanego i niedostępnego belfra z czasów komuny, to szczerze odradzam dalszą lekturę. Piotr Łopaciński, student III-go roku Edukacji Artystycznej jest jego całkowitym przeciwieństwem. Pochodzi z Lubina, a na UZ trafił z dyplomem Szkoły Muzycznej I. i II. stopnia i ogromnym talentem. Piotr prowadzi bogate życie towarzyskie (jak większość z nas), które zajmuje mu sporo czasu często do późnych godzin nocnych (jak u większości z nas), ale (i tu jego fenomen) praktycznie o każdej porze jest zwarty i gotowy do pracy. Zajęcia z nim to czysta przyjemność, bo całą masę przykładów rzuca jak z rękawa. Każda godzina praktyk w szkole to niesamowita przygoda, a urokiem osobistym nie tylko przyciąga uwagę, ale także jedna sobie serce niejednej uczennicy z podstawówki. Piotrek obdarzony jest także niesamowitym darem śpiewu.
W jednym, z licznych wywiadów powiedział: - Odkąd pamiętam, moi rodzice słuchali muzyki zagranicznej, szczególnie amerykańskiej i brytyjskiej. W ten sposób praktykował spontaniczny śpiew wielogłosowy od najmłodszych lat. Dziś z pełną świadomością stwierdza, że muzyka stanowi nieodłączną część jego życia. W wieku 18 lat jego preferencje muzyczne ukierunkowały się na muzykę gospel. Ten coraz bardziej popularny w Polsce gatunek typowy jest dla kultury ludzi czarnoskórych. Postał spontanicznie w czasach niewol-
nictwa na amerykańskich plantacjach bawełny. Paradoksalnie do sytuacji niewolników jest pełen radości, nadziei i dziękczynienia. Taki też właśnie jest Piotrek. Swoim optymizmem jest w stanie rozbroić największego ponuraka, a wyjątkowy talent wykorzystuje prowadząc warsztaty Gospel zarówno w Lubinie, jak i innych miastach. Jedne z nich odbyły się także w Zielonej Górze w 2007 r. Najlepszym potwierdzeniem jego umiejętności jest wypowiedź jednej z ich uczestniczek: - Prowadzącym był Piotr Łopaciński o niesamowitym głosie i jak widać byliśmy w stanie
w ciągu ok. 11 godzin nauczyć się 8 piosenek i dać niesamowity koncert. Na co dzień Piotrek samodzielnie prowadzi w Lubinie chór gospel. Zespół składa się z około 30 osób. Do tego dochodzą jeszcze instrumentaliści – klawisze, perkusja i gitara basowa. W niezwykły sposób Piotrek potrafi z każdego wykrzesać zalążki muzykalności. Ze skromnością mówi o sobie, że jest osobą szczęśliwą, bo robiąc to, co kocha, może uszczęśliwiać innych. Justyna B.
28
CZERWIEC 2010 Napisz do nas sms o treści: UZETKA a następnie HASŁO Z KRZYŻÓWKI na numer 72601 (napisz: uzetka + hasło). Koszt 2 zł + VAT. Na wiadomości czekamy do 20 czerwca. Spośród smsów wybierzemy jedną osobę, która otrzyma zaproszenie do Restauracji Ramzes (o wartości 50 zł).
Litery z pól ponumerowanych od 1 do 21 utworzą rozwiązanie - aforyzm Ramona Gomeza de la Serny.
▪ Przepis dla głodnego
MINIMUM WYSIŁKU Pesto alla genovese, wyśmienity przykład jedzenia przygotowanego według zasady: kilka składników, minimum wysiłku i maksimum smaku. Jest to zielony sos pochodzący z Włoch, którego głównym składnikiem jest bazylia. Pesto nie należy podgrzewać, ponieważ w wysokiej temperaturze bazylia nabiera gorzkiego smaku. Składniki: - 3 szklanki liści bazylii - ok. 70-100 ml oliwy z oliwek - 2 łyżki orzeszków pini lub ziemnych lub pistacji - sól, pieprz - 1 ząbek czosnku - 1/2 szklanki startego sera parmezan - makaron (penne - średniej wielkości rurki) Sposób przygotowania: 1. Makaron ugotować al dente, w dużej ilości osolonego
wrzątku z odrobiną tłuszczu. 2. Liście bazylii, orzechy wraz z czosnkiem i oliwą dokładnie zmiksować, aby powstała jednorodna masa. Doprawić solą i pieprzem. 3. Wymieszać z makaronem i przed podaniem posypać parmezanem.
Kornelia Kornosz Fot. Wojciech Waloch
Walka...
Klub Sportowy Brazylijskiego Jiu Jitsu “CYKLON GOLD TEAM” Zielona Góra, Żarski Klub Sportów Walki oraz KU AZS PWSZ Sulechów JUDO mają zaszczyt zaprosić Państwa na III Charytatywną Galę Sportów Walki tym razem pomagamy Martysi! Martysia urodziła się z rzadką chorobą nerek oraz dziecięcym porażeniem mózgowym. Dziewczynce nie dawali lekarze szans, że będzie chodzić i mówić. Martynka robi jednak ogromne postępy, ale aby mogła robić kolejne postępy, potrzebuje finansowej pomocy na leczenie i turnusy rehabilitacyjne. Gala Sportów Walki odbędzie się w dniu 12 czerwca w Zielonej Górze przy ul. Prof. Szafrana 6 (Hala Sportowa UZ). M.in. zobaczymy VI Mistrzostwa Ziemi Lubuskiej
w BJJ, galę MMA Gladiator 2, walki muay thai & ki, 2-gi turniej judo, walki karate. Oficjalne rozpoczęcie nastąpi o godz.15:00, a start zawodów już o godz. 10:00. Na gali oprócz walk finałowych odbędzie się licytacja "gadżetów", pokazy i koncerty. Wstępem na zawody będzie zakupienie cegiełki (10 zł). Wszystkie zebrane pieniążki przekazane zostaną na rzecz Martynki. www.stronamartysi.pl.tl
CZERWIEC 2010
Falubaz wraca do gry
Sport
29
Żużlowcy spod znaku Myszki Miki nie rozpieszczają swoich fanów jazdą na poziomie, do jakiego ich przyzwyczaili w poprzednim sezonie, kiedy to sięgnęli po złoty medal DMP. Obecny sezon rozpoczęli się od pasma porażek, często zaskakujących, jak ta z Betardem Wrocław na własnym torze. Przyczyn takiego stanu rzeczy można się doszukiwać w dwóch czynnikach. Po pierwsze w przebudowie składu, choć zmiana była niewielka, bo wymieniono zaledwie jednego zawodnika, to jakościowo to całkiem inna drużyna. Kapitana Grzegorza Walaska wymieniono na Grega Hancocka, który miał być liderem drużyny, a okazał się ligowym średniakiem, gdy tymczasem Walasek w Bydgoszczy podbija serca tamtejszych kibiców swoją fenomenalną jazdą. Drugą przyczyną jest przedłużający się remont pierwszego łuku. Kiedy rozpoczynał się remont stadionu w listopadzie zeszłego roku, kibice alarmowali, że na stadionie nic się nie dzieje. Włodarze klubu i miasto, które jest właścicielem obiektu zapewniali, że prace idą zgodnie z harmonogramem. Budowlańców zaREKLAMA
skoczyła jednak zima i utrzymujący się śnieg, który wstrzymywał rozpoczęcie prac ziemnych. Skończyło się tym, że firma co chwilę odkładała termin oddania inwestycji, a zawodnicy nie mieli możliwości przeprowadzenia treningów. Zamieszanie wokół stadionu i dezinformacja spowodowały pojawienie się plotek wśród kibiców, że jest to element walki wyborczej pomiędzy Januszem Kubickim a prezesem ZKŻ -u Robertem Dowhanem, który w następnych wyborach zamierza się starać o fotel prezydenta Zielonej Góry. Jeszcze niedawno obu łączyła wielka przyjaźń, dziś ich kontakt ogranicza się do oschłej korespondencji między urzędem miasta a siedzibą klubu. Powoli kończy się pierwsza część rundy zasadniczej a na horyzoncie widać już rundę rewnżową. Jeśli Falubaz chce myśleć o awansie do fazy playoff, to nie może już gubić punktów. Zawodnicy muszą skupić się na jeździe i wygrywać kolejne mecze, a włodarze na dobrej atmosferze w klubie. Wiktor Krajniak
fot. Wojciech Gąsiewski, "Tydzień Lubuski"
Zielonogórzanie po zdobyciu pierwszych dwóch punktów ligowych w pojedynku ze Stalą Gorzów wydają się bliscy wyjścia z dołka. Czy to zwycięstwo okaże się początkiem końca problemów?
30
CZERWIEC 2010
Sport
Majówka Lechii
Bez pieniędzy, dostatecznej bazy treningowej i z młodzieżą w składzie, ale za to z ambicją do końca. Gdyby redakcja UZetki i Radia Index wybierała drużynę miesiąca, to ten tytuł odebrałby Maciej Murawski, trener Lechii Zielona Góra. W pierwszym majowym meczu Lechia Zielona Góra wygrała 2:1 dramatyczny mecz z Nielbą Wągrowiec. Całe spotkane miało dramatyczny przebieg i zielonogórzanie pod koniec meczu mogli dziękować najlepszemu strzelcowi ligi, zawodnikowi drużyny gości – R. Leśniewskiemu, który nie trafił w bramkę z rzutu karnego. - Myślę, że będziemy kontynuować zwycięstwa, kolekcjonowanie punktów i utrzymanie jest w zasięgu naszej ręki – cieszył się Rafał Figiel, który strzelił bramkę dającą zwycięstwo Lechii. Od tego meczu zielonogórzanie zaczęli marsz w górę tabeli. W kolejnym, wyjazdowym spotkaniu w Turku Lechia ograła 1:0 Tura po golu W. Okińczyca. – Po dobrym treningu w klubie Okińczyc się odbudowuje – chwalił drugi trener zielonogórzan, M. Żelisko. Kolejny wyjazd był dla Lechii meczem o 3 punkty plus coś więcej. Rywalem była ekipa Czarnych Żagań, który w pierwszej rundzie ograła zielonogórzan na ich boisku. Boiskowa duma nie pozwalała Lechitom na kolejną porażkę w derbach Ziemi Lubuskiej. Rewanż się REKLAMA
udał. Lechia wygrała 2:1 po golach M. Kojdera i A. Małeckiego. - Obie drużyny dążyły do tego, aby strzelić bramki - oceniał trener M. Murawski - Myślę, że my stworzyliśmy trochę więcej klarownych sytuacji. Udało nam się prowadzić 2:0, mieliśmy jeszcze kilka innych
szans - . Po trzech dniach na rozpędzony zespół czekał kolejny rywal i także wyjechał z Zielonej Góry bez punktów. Tym razem była to ekipa Jaroty Jarocin, którą pognębili M. Kojder i W. Okińczyc z rzutu karnego. Lechia imponowała passą sześciu meczów bez porażki, ale REKLAMA
kibice spodziewali się, że Zagłębie Sosnowiec przerwie serię zielonogórzan. Jest to zespół walczący o awans do II ligi, ale potrzebuje punktów tak samo jak Lechia, która walczy o utrzymanie. Okazało się, że skazywani na pożarcie zielonogórzanie znowu wygrali z kolejnym rywalem. Mecz miał dramatyczny przebieg, w pierwszej połowie zdominowanej przez Zagłębie tylko słupek uratował zielonogórzan przed utratą gola. W drugiej połowie Lechia strzeliła aż 3 bramki, a R. Dobrociński zachował czyste konto! Najpierw M. Kojder wślizgiem wepchnął piłkę do bramki, a potem najlepszy w maju zawodnik Lechii – W. Okińczyc wykorzystał jedenastkę, a pod koniec meczu przelobował bramkarza z 20 metrów. Lechia nie zapewniła sobie jeszcze utrzymania, ale majową formą pokazała, że nie zamierza oddać żadnego punktu do końca sezonu.
Kamil Kwaśniak k.kwasniak@uzetka.pl
CZERWIEC 2010
Sport
31
Prezesie, zadanie wykonane Prezes Czarkowski wypalający jednego papierosa za drugim, kibice, których nerwy są napięte do granic możliwości, trener szalejący przy linii bocznej, a na parkiecie ONI – koszykarze, którzy po wielu latach przerwy są o krok od awansu do Ekstraklasy. Atmosfera w hali w trakcie ostatniego meczu była tak gęsta, że można ją było pokroić nożem. Gorący doping mieszał się z unoszącym się w powietrzu błaganiem, by tym razem szansa na awans nie wymknęła się Zastalowcom w ostatniej chwili. Nie takie rzeczy działy się bowiem w historii koszykówki, a
zielonogórzanie wielokrotnie udowadniali, że są specjalistami od dramatów. Gdy jednak Mateusz Jarmakowicz, na 10 sekund przed końcem meczu, trafił rzuty wolne, przewaga drużyny z Grodu Bachusa była już nie do stracenia. Zastal wreszcie osiągnął cel. Trener mógł zameldować prezesowi: „Zadanie
wykonane”. Ostatni finałowy mecz to jednocześnie pożegnanie z halą na ulicy Szafrana. Od nowego sezonu Ekstraklasowy Zastal grać będzie na nowym, ekskluzywnym parkiecie w nowoczesnym obiekcie. Miejmy nadzieje, że zielonogórscy koszykarze dostosują swoją grę do tej widowi-
skowo – sportowej nowoczesności. Czy hasło: „Idzie nowe” obejmie także nową jakość w grze Zastalu? Droga nie będzie łatwa, ale ponoć im trudniej się coś osiąga, tym bardziej się to docenia. Tak jak tegoroczny awans. Weronika Górnicka
Zwycięzców się nie sądzi Siatkarze bez medalu w AMP, szczypiorniści bez spadku z II ligi. Nienajgorsze wyniki, ale przytaczając bonmot trenera tysiąclecia, Kazimierza Górskiego: „Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?” - Jedziemy z marszu praktycznie. Myślę, że wszystkie zespoły tak samo się przygotowują. Nasz trening jest typowo ustawiony pod grę. Chcemy ten sezon zakończyć jakimś ciekawym akcentem, może nawet medalem – taj przed rozegranymi 8 i 9 maja Akademickimi Mistrzostwami Polski siatkarzy oceniał trener drużyny AZS-u, T. Paluch. Los jest złośliwy, w turnieju, którego wygranie mogło być pocieszeniem dla zielonogórzan wylosowano ekipę AZS-u UAM Poznań jako jednego z grupowych rywali. Wielkopolanie wygrali rywalizację o wejście do I ligi, wygrali także 2:0 w akademickich mistrzostwach. Mimo tej porażki zielonogórzanie awansowali do ćwierćfinału po ograniu ekip z Uniwersytetu Rzeszowskiego i Olsztyńskiej Szkoły Wyższej. W ćwierćfinałach na akademików z Szafrana 6 czekała już drużyna Politechniki Krakowskiej. AZS wygrał 2:0, potem niestety ponieśli
dwie porażki (z drużynami Politechniki Bydgoskiej i Uniwersytetu Łódzkiego) i skończyli mistrzostwa bez medalu, na 6 miejscu. Cały turniej wygrała drużyna z Akademii Jana Długosza w Częstochowie. – Jest to optymalne miejsce dla naszej drużyny. Trzeba podziękować chłopakom, że właśnie takim akcentem skończył się ten sezon – siatkarski rok AZS-u podsumował trener T. Paluch. Trzeba się liczyć z tym, że jeżeli przegramy, to nie będzie sekcji piłki ręcznej, bo po prostu nie ma na to pieniędzy. Nikt na drugą ligę nie będzie łożył – tak przed meczem z AZS-em AWF -em Warszawa przestrzegał trener szczypiornistów, M. Książkiewicz. AZS w wypadku przegranej mógłby już żegnać się z I ligą, ale nóż na gardle podziałał mobilizująco i w dramatycznym meczu pokonali rywala 31:30. – Zwycięzców się nie sądzi – oceniał słabo grający w tym meczu
C. Kociszewski. Osądzać nie zamierzamy, ale cieszymy się, że ciekawy, znajdujący popularność na lekcjach wychowania fizycznego sport będzie nadal obecny w Zielonej Górze. Na zakończenie sezonu AZS pojechał do wicelidera Sokoła Kościerzyny. Tak jak zwykle bywa w meczach o nic, wygrywa drużyna bardziej doświadczona. Sokół ograł zielonogórzan 33:23. Najciekawiej było po meczu, gdzie trener M. Książ-
kiewicz oceniał ostatni meczu i, puentował przy okazji, mijający sezon: - W przyszłym sezonie się chyba nie spotkamy z Michałem Półką. Podobno zapoznał jakąś dziewczynę, cały czas o niej myśli – trener kontynuował – Andrzej Wasiluk zawsze był tajemniczy i nie wiem, czy ma jakieś propozycje z innych drużyn. Kamil Kwaśniak k.kwasniak@uzetka.pl
32
REKLAMA
CZERWIEC 2010