Gazeta Studencka NR 115 :: LISTOPAD 2015 Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice ::: Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU ::: Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego ISSN 1730-0975 Nakład 5000 ::: Gazeta bezpłatna ::: www.wZielonej.pl
Kierun
ki z pr
e n n e i s e j o k l y Zajawki nie t Planetarium
- drugie nieb
zyszło
ścią
ry u t l u k a r ó Zielona G
o nad miaste
m
Fot. coffeeteatrip.blogspot.com
2
UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI
LISTOPAD 2015
CO NAM SPRAWIA FRAJDĘ Studenci, absolwenci, uczniowie - co Was kręci? Co sprawia, że się wyróżniacie? Co sprawia Wam frajdę? Może plenerowe picie kawy, własny kanał na YT albo... bycie bohaterem? Przedstawiamy kilka Waszych pomysłów na siebie. Jeśli chcecie opowiedzieć o swoich zajawkach, piszcie do nas!
Cześć, co robisz po południu? coffeeteatrip.blogspot.com KORNELIA KORNOSZ I WOJCIECH WALOCH OPOWIADAJĄ O SWOIM PROJEKCIE COFFE TEA TRIP Kto tworzy Coffe Tea Trip? Bloga i Instagramy prowadzimy my, czyli Wojtek i Kora. Ale Coffee Tea Trip to też nasi znajomi, przyjaciele i wszyscy ci, którzy chcą dołączyć do naszych podróży i przysyłają zdjęcia ze swoich wojaży. Jesteście hipsterami? Zwał jak zwał, nie przywiązujemy wagi do nazw. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Waszego bloga, poczułam powiew skandynawskich klimatów. Niełatwo osiągnąć taki efekt – a Wam się udało. Wszystko jest spójne. Blaszany parujący kubek pasuje do lasu we mgle, czerwone kalosze do zabłoconej ścieżki, żółty balonik do pochmurnego nieba. I to wszystko miejsca wokół Zielonej Góry? Tak, to wszystko nasze miasto i okolice. Jest wiele świetnych miejsc do odkrycia. Park Poetów i stara strzelnica, bardzo ładny zamek w Broniszowie, rezerwat Bukowa Góra, Zabór. Można by długo wymieniać. Na naszym blogu znajdziecie więcej miejscówek.
Wszystkie zdjęcia do tekstu pochodzą z bloga Coffe Tea Trip.
Coffe Tea Trip to mozaika samych fajnych spraw: przyjaciele, fotografia, rower, Zielona Góra, kawa, herbata, Kierda… Do takiej listy haseł dodalibyśmy jeszcze biwakowanie, dźwięki, muzykę, spontan, jeziora, kajaki. A Kierdę – naszego dwuipółletniego teriera – rzeczywiście wozimy ze sobą, biegnie obok naszych rowerów albo podróżuje w specjalnym plecaku czy sakwie. Bardzo lubi te wypady. Wasze wypady są spontaniczne czy planowane? Trip z żółtym balonikiem musieliście wcześniej zaplanować. Wcale nie. Balonik znaleźliśmy po drodze. I tak powstała seria zdjęć. Dłuższe wyprawy planujemy, jak np. do Wschowy, gdzie pojechaliśmy obejrzeć ciekawy projekt naszego kolegi, tak zwane dźwiękodziałki. Albo do Roztoki – najpierw pociągiem jechaliśmy do Nowogrodu Bobrzańskiego, a potem już dalej rowerami. Spaliśmy pod namiotem. Ale bliskie podróże, do leśniczówki w Przytoku na przykład, są
spontaniczne, zaczynają się od zwykłego „cześć, co robisz po południu?”. Nie tylko dokumentujecie swój wolny czas, ale chcecie też pokazać innym, że warto… no właśnie, co chcecie pokazać? Do czego zachęcić? Nie chcemy do niczego namawiać. Chcemy po prostu pokazać, że aby dobrze się bawić w plenerze, nie trzeba wyjeżdżać gdzieś daleko. O co zatem chodzi najbardziej w plenerowym piciu kawy/ herbaty? Nam chodzi o spędzanie czasu ze sobą. Warto zatrzymać się na chwilę. Własnoręczne parzenie kawy sprawia nam przyjemność, taka kawa smakuje inaczej. Czy do Waszych wycieczek można dołączyć? Jak to zrobić? Co jest potrzebne? Pewnie, że można dołączyć. Wystarczy napisać do nas na fejsbuku. Jeśli zorganizujemy jakąś wyprawę, damy znać. Chętnie też się przyłączymy do innych. Ludzie chętnie dołączają do Was? Szczerze mówiąc wiele osób woli lajkować posty niż dołączyć do wyprawy. Mówią, że dla nich za wcześnie albo za zimno. Ale są i tacy, którym chce się chcieć. Wasze zdjęcia, kubki i projekt są już znane nie tylko w Zielonej Górze. Tak, jeden nasz kubek jest w Stanach Zjednoczonych, jeden w Berlinie, sporo w Zielonej Górze, inne są w Szczecinie, w Warszawie, Wrocławiu. Używają ich ludzie z podobnymi zainteresowaniami, zajawkami. Znaleźli nas w Internecie i spodobało im się to, co robimy. Nawiązaliśmy też kontakt z producentem urządzenia Cafflano z Korei – dostaliśmy od nich ekskluzywny zaparzacz do testowania. Jakie macie tripowe plany na jesień? Gdzie Was rower poniesie? Będzie spontan. Może Pstrąże? Jesień Wam nie straszna? To właśnie bardzo dobra pora roku na podróże. Przede wszystkim nie jest gorąco, a jaki klimat i widoki… Kaja Rostkowska
Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” ::: ul. Niepodległości 13, 65–001 Zielona Góra ::: Tel./fax +48 68 328 7876 Mail: gazeta@uzetka.pl ISSN 1730-0975 ::: WYDAWCA: Stowarzyszenie Mediów Studenckich REDAKTOR NACZELNA: Kaja Rostkowska, k.rostkowska@uzetka.pl ::: SKŁAD: Kaja Rostkowska, Michał Stachura ::: Wkładka UZaprasza: Ewa Tworowska-Chwalibóg, Małgorzata Ratajczak-Gulba, Katarzyna Janas-Subsar, Mamert Janion, Lucyna Andrzejewska, Patrycja Łykowska, Anna Urbańska ::: OGŁOSZENIA I REKLAMY: 0 602 128 355, reklama@uzetka.pl DRUK: Drukarnia Polskapresse Sp. z o.o. ::: Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy. ::: WWW.UZETKA.PL
UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI
LISTOPAD 2015
3
90 marzeń do spełnienia! www.superw.pl
„Chmury z waty cukrowej, ziemia z czekolady i radość na całym świecie” – tak brzmi recepta na szczęście dziewięcioletniej Julii. Studenci AKADEMII PRZYSZŁOŚCI są kreatywni i pozytywnie zakręceni na nowy rok akademicki, który uroczyście rozpoczął się 5 listopada.
COFFEE
TEA
AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI to ogólnopolski program, który przeprowadza dzieci od porażki w szkole do sukcesów w życiu opierając się na unikalnej metodologii - Systemie Motywatorów Zmiany. Wolontariusze spotykają się raz w tygodniu ze swoim podopiecznymi i pomagają w pokonywaniu codziennych problemów w szkole. Tegoroczna edycja AKADEMII PRZYSZŁOŚCI będzie wyjątkowa, ponieważ sukcesy zdobywać będzie 2000 dzieci z całej Polski, w tym 90 zielonogórskich uczniów szkół podstawowych. Udało mi się zamienić słowo z trójką przyszłych studentów Akademii, którzy chętnie podzieli się swoimi marzeniami. Krzyś ma dwanaście lat, a jego marzeniem jest zostać żołnierzem. Nasz mały bohater wie, jak ważna jest w tym zawodzie sprawność fizyczna, gdyż regularnie wspina się po drzewach i sprawdza, czy z nieba wreszcie spadły frytki. Gdyby mógł, zlikwidowałby wszystkie sklepy z alkoholem i zatrzymał czas, by mieć więcej czasu na powtórkę przed kartkówką z matematyki. Energiczna rówieśniczka Krzysia, Natalia, uwielbia śpiewać oraz tańczyć. Niech jej przyszła widownia przygotuje się na wszystko, ponieważ nasza studentka zna wiele magicznych sztuczek! Przyszły wolontariusz SuperW pomoże Natalii
okiełznać język angielski, dzięki któremu będzie mogła podbić serca słuchaczy z całego świata! Gdyby dwunastoletni Damian mógł wcielić się na jeden dzień w jednego ze swoich ulubionych Superbohaterów, zostałby... tornadem! Chłopiec już zaczął pracować nad swoją prędkością i siłą, gdyż chce w przyszłości zostać piłkarzem. Damian jest wielkim fanem książek fantastycznych i komiksów, dlatego po cichu marzy, aby swój pokój zamienić w kosmos. Krzyś, Natalia, Damian i ich koledzy już wkrótce rozpoczną swoją przygodę ze swoimi wolontariuszami. 5 listopada odbędzie się uroczysta inauguracja roku AKADEMII PRZYSZŁOŚCI, podczas której nie zabraknie uśmiechu i pozytywnej energii. Serdecznie zapraszamy! Chcesz dołączyć do Drużyny? Zarejestruj się na www.superw.pl i zostań bohaterem! Paulina Budzińska Asystentka ds. Promocji AKADEMII PRZYSZŁOŚCI w Zielonej Górze, studentka V roku filologii angielskiej. Uwielbia uczyć się języków obcych, a jeszcze bardziej uczyć innych.
O książkach na YouTube www.facebook.com/AnitaCzyta
TRIP
Pomysł, książki, wdzięk i uśmiech - z tej mieszanki powstał nowy kanał na YouTube: "Anita Czyta". Założyła go Anita Zapolska, której głos możecie kojarzyć z anteny Akademickiego Radia Index. Dzisiaj Anita pracuje w Radiu ESKA, a swoją książkową pasję realizuje na kanale YT. Co, dla kogo i dlaczego czyta Anita? Sprawdzamy! - Całe życie możemy czekać na: odpowiedni moment, okazję, szansę od losu. Często jednak odkładane w nieskończoność marzenia, plany, pomysły przykrywa kurzem codzienność i rutyna - uważa Anita. - Dlatego jeśli masz marzenie czy cel, zrób wszystko, by je zrealizować. Ja postanowiłam się obudzić i wziąć los i plany w swoje ręce. Bo jak nie teraz, to kiedy? - retorycznie pyta Anita. A my przepytujemy Anitę. wZielonej.pl: Co skłoniło Cię do pierwszego nagrania? Anita Zapolska: To był impuls. Rozmawiałam akurat ze znajomym przez telefon, a że uwielbiam czytać, postanowiłam przeczytać mu kawałek książki, która mnie zaciekawiła. Była wartościowa merytorycznie i bardzo lekko napisana. Po chwili w słuchawce usłyszałam: „Wiesz co, ty powinnaś to robić zawodowo”. Chwila konsternacji z mojej strony. Od zawsze lubiłam czytać, radio zaś to moja druga pasja. Pożegnaliśmy się, odłożyłam słuchawkę. Usiadłam do komputera i to był właśnie ten moment. W głowie miałam milion myśli. Najgłośniejsza z nich jednak mówiła: „Odpuścisz? Czy zrobisz to teraz?”. Podjęłam wyzwanie i chwilę później było już pierwsze nagranie i założony kanał na YT. Jak to się mówi, „słowo się rzekło”. Czego się uczysz dzięki swojemu projektowi? Co rozwijasz,
co przełamujesz? Kanał i projekt #AnitaCzyta to wyzwanie. By wystartować, musiałam przełamać jedną ze swoich największych obaw - tą przed oceną. Pierwsze z nagrań umieściłam na swoim profilu na Facebooku. Reakcja była niezwykle pozytywna, nie spodziewałam się tylu ciepłych słów i wsparcia ze strony przyjaciół czy dalszych znajomych, a niekiedy nawet zupełnie obcych ludzi. Projekt uczy mnie dystansu do siebie i tego co robię, budowania trwałych relacji z czytelnikami i słuchaczami. To też nauka współpracy z twórcami, czerpania inspiracji od innych. Kanał to dla mnie satysfakcja, ale i spora odpowiedzialność, dlatego każdego dnia staram się, by mój warsztat lektorski był coraz lepszy. Jakie masz ambicje, plany związane z projektem? Projekt ma na celu szerzenie czytelnictwa, które w Polsce zamiera. Codzienność i otaczające nas obowiązki często sprawiają, że nie mamy czasu, by sięgnąć po wartościową literaturę czy nawet tą czytaną dla przyjemności. W planach mam wydanie cyklu audiobooków zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Czytanych przeze mnie książek będzie można posłuchać w każdym momencie na spacerze, przed snem czy nawet na siłowni oddając się walce o lepszą sylwetkę.
4
ZIELONA GÓRA
LISTOPAD 2015
WIELOKULTUROWO Przedstawiamy Wam Katerynę z Ukrainy i Mikołaja z Malezji. Pod okiem pani Doroty Głowienki, polonistki z Gimnazjum nr 3 w Zielonej Górze, przygotowali dla Was kilka ciekawostek związanych z ich kulturą. To pierwszy odcinek naszego międzynarodowego cyklu. W następnym numerze sprawdzimy, jakie są świąteczne zwyczaje Kasi i Mikołaja, a tymczasem zaglądamy do szkoły na Ukrainie i w Malezji.
Na zdjęciu: Kateryna Bobrovnytska, Dorota Głowienka, Mikołaj Yeow
Fot. Kaja Rostkowska
Trzy rodzaje lekcji historii
Mundurek i zielony krawat
KATERYNA BOBROVNYTSKA
MIKOŁAJ YEOW
SYSTEM EDUKACJI: Na Ukrainie jest szkoła ogólnokształcąca, która trwa 11 lat. Potem uczniowie zdają egzaminy na studia. PRZEDMIOTY: Miałam więcej przedmiotów niż teraz w polskiej szkole. Na przykład zamiast jednej historii miałam trzy - historię świata, Ukrainy i Żytomierza, mojego rodzinnego miasta. Nie miałam matematyki, tylko algebrę i geometrię. Zamiast dwóch godzin nauki niemieckiego, miałam trzy godziny języka rosyjskiego. Nie było takiego przedmiotu jak godzina wychowawcza. STRÓJ SZKOLNY: Inaczej wygląda strój szkolny. Tam każdego dnia byłam ubrana na czarno-biało: biała bluzka lub koszula, czarne spodnie lub spódnica. Ponieważ strój pokazuje, że uczeń chodzi do szkoły, nie było dowolności w ubiorze. SZKOLNA STOŁÓWKA: Do czwartej klasy każdy uczeń dostawał obiady w szkole za darmo. Później trzeba było za nie płacić. Jedzenie niczym szczególnym nie różniło się od Nie miałam tego, które jest w Polsce. ZADANIA DOMOWE: Na Ukrainie miałam więcej zadań matematyki. pisemnych. Nigdy nie były zadane do domu zadania przez Była algebra Internet lub doświadczenia z nauk przyrodniczych. Każde zadanie domowe było sprawdzone na ocenę. Nikt nie mógł i geometria. zgłosić nieprzygotowania - od razu dostawał jedynkę bez szansy na poprawę. SPOSÓB NAUCZANIA: W nauczaniu najważniejsze było to, czy nauczyciel zrealizował temat, a nie to, ilu uczniów ten temat zrozumiało. Nauczyciel mógł od razu dać zadania z podręcznika, jeśli uważał, że temat jest łatwy. KOLEDZY I KOLEŻANKI: Tacy sami, jak w Polsce. Wszyscy marzą, by być dorosłymi. KARY ZA UCZNIOWSKIE PRZEWINIENA: Nauczyciele mogli postawić do kąta w każdej chwili. W przypadku złego zachowania ucznia na lekcji, nauczyciel od razu dzwonił do rodziców, ponieważ w szkołach nie ma ani pedagoga, ani psychologa.
SYSTEM EDUKACJI: W Malezji jest sześcioletnia szkoła podstawowa oraz gimnazjum i liceum, które razem trwają pięć lat. Każdego roku uczniowie zdają trzy duże egzaminy. Ostatni egzamin na zakończenie liceum jest najważniejszy, bo decyduje o przyszłości. PRZEDMIOTY: Przedmiotów jest mniej więcej tyle samo, co w Polsce, ale są inne. Np. zamiast chemii, biologii i fizyki miałem blok pod nazwą science. Nie było takiego przedmiotu jak godzina wychowawcza. STRÓJ SZKOLNY: Były mundurki – białe koszule i ciemnoszare spodnie. Do tego zielony Jeśli nie masz książki krawat. Pomocnicy w bibliotece mieli krawaty albo gadasz na lekcji czarno-niebieskie, a przewodniczący klas czarno-czerwone. Krawaty miały też dziewczyny. za dużo, to płacisz W szkole wszystko musi być formalne, dlatego dziewczyny nie mogą farbować włosów, a chłopcy 1 ringgit. muszą być krótko ostrzyżeni. SZKOLNA STOŁÓWKA: Chodziłem do szkoły w Kuala Lumpur, to duże miasto. Stołówka też była duża – może nawet 10 razy większa od tej, która jest tutaj. Większy był też wybór dań – codziennie sam mogłem decydować, co będę jadł na obiad. Z tacą podchodziłem do kasy i płaciłem, najczęściej za ryż przyprawiony curry, słodko-ostry sos z chili i krewetki. Codziennie mógłbym to jeść. W Malezji jedzenie jest…czerwone. Ma ostry smak i „ostry” kolor. ZADANIA DOMOWE: Było ich więcej niż w polskiej szkole. Pisaliśmy dużo esejów z języka angielskiego i języka malajskiego. Do tej pory lepiej rozumiem angielski niż polski. SPOSÓB NAUCZANIA: Tu nauczyciele dobrze tłumaczą. Ale dużo mniej jest eksperymentów i doświadczeń. Inny jest też plan lekcji. W Malezji codziennie miałem lekcje od 7.00 do 15.00. Trwały one po 40 minut i wszystkie były w jednej i tej samej sali. KOLEDZY I KOLEŻANKI: Bardzo mi brakuje kolegów z klasy. Są inni: grzeczni, bardziej zdyscyplinowani. W Malezji nastolatki nie koncentrują się na posiadaniu dziewczyny czy chłopaka – ważniejsze jest bycie w grupie. KARY ZA UCZNIOWSKIE PRZEWINIENA: Jeśli nie masz książki albo gadasz na lekcji za dużo, to płacisz 1 ringgit. To taka polska złotówka, tylko w banknocie. Te pieniądze później są przeznaczane na klasowe imprezy, najczęściej na pizzę. Jeśli kogoś uderzysz albo zrobisz inną krzywdę, np. kogoś przezywasz, to idziesz do dyrektora, a on może bić po ręce bamusowym patykiem.
PUBLICYSTYCZNIE
LISTOPAD 2015
Sklepiki pełne zła Pod studenckim biurkiem Paweł J. Sochacki
Ze względu na wzmożoną kampanię większości partii politycznych, afera wokół szkolnych sklepików i stołówek znacząco przygasła. A szkoda, bo dopiero teraz robi się ciekawie. Kwitnie handel cukru i soli w saszetkach, pojawiają się „dilerzy” batoników, a rodzice i tak zamiast kanapek dają kieszonkowe. Wraz z rozpoczęciem obecnego roku szkolnego wprowadzono w życie nowelizację ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zgodnie z nią zakazano w sklepikach i kawiarenkach szkolnych sprzedawania żywności, do której dodawane są cukry i substancje słodzące, sól oraz duża zawartości tłuszczu. Działania te mają na celu nauczenie dzieci i młodzieży, na czym polega zdrowe odżywianie. Sam zamysł jest oczywiście bardzo słuszny, a programów prozdrowotnych nigdy za wiele. Cała forma i sposób wprowadzenia ustawy obnaża i po raz kolejny odsłania brak profesjonalizmu polskiej polityki. Samo zarządzenie rozesłano do szkół na trzy dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, nie przeprowadzając żadnej kampanii społecznościowej czy rozmów edukacyjnych z rodzicami. W zasadzie jeśli mama przygotuje kanapkę na drugie śniadanie zamiast wręczenia paru złotych kieszonkowego, to dziecko nie musi zadawalać się szkolnymi przysmakami. Szkolne sklepiki od wielu lat wpisały się krajobraz długich kory-
tarzy i tematycznych gazetek na ścianach. Po wychowaniu fizycznym kupowało się w nim coś do picia, na dużej przerwie jakąś przekąskę, a na wolnej lekcji herbatę. Dziś, kto ma więcej kieszonkowego, przed lekcjami robi zakupy w Biedronce, a wafelki czy batoniki sprzedaje dwa razy drożej. Nie pociesza to pań sprzątających, bo w szkołach, mimo że nie sprzedaje się chipsów i paluszków, to i tak opakowania walają się po całym budynku. – Jestem wrogiem cukrów prostych. Ale ta rewolucja to przykład triumfu idei nad rzeczywistością – wypowiada się w jednym z wywiadów prof. Leszek Czupryniak z UM w Łodzi. Bardzo jasno tłumaczy, że dieta i kultura jedzenia zaczyna się w domu. Podkreśla, że nie szkodzi samo jedzenie, lecz jego nadmiar. Problemy żywieniowe dotyczą większości krajów rozwiniętych, które po latach wojen i głodu doszły do momentu, w którym jedzenia jest za dużo. Dr Katarzyna Wolnicka, kierownik Pracowni Żywienia Zbiorowego Dzieci i Młodzieży Instytutu Żywności i Żywienia, mówi dla Newsweek Polska, że trzeba się było przeciwstawić „epidemii nadwagi” u polskich dzieci. Kuriozalne to sformułowanie, skoro jeszcze niedawno mówiło się, że co trzecie dziecko w naszym kraju jest niedożywione. Czas pokaże, czy była to chęć zmiany żywieniowej młodego pokolenia, czy tylko wizerunkowa zagrywka polityczna pokazująca, że ktoś się martwi o zdrowie naszych dzieci.
Bawić się w Boga czy nie? NOVUM. Akademickie Radio Index, środa, godz. 18:00. Mateusz Jankowski
Pytanie zadane w tytule zostało w mojej głowie po antenowej rozmowie z dr. Tomaszem Turowskim, kiedy to przyglądaliśmy się tak podejrzanemu zjawisku, jak BioArt. Czas na drugą próbę refleksji nad „dialogiem sztuki z nauką”, którego podejmują się współcześni biotechnolodzy. Patrząc na zdjęcie „Worry dolls”, siedmiu laleczek wyhodowanych z mysich komórek, myślałem sobie o tym, co jest najpiękniejsze w nauce, sztuce, filozofii – słowem szeroko rozumianej kulturze. I doszedłem do wniosku, że esencją w tym kontekście będzie zadawanie pytań. Zapraszam Was zatem do postawienia siebie pod znakiem zapytania. Kim jest człowiek w obliczu technologicznych, etycznych czy estetycznych dylematów? I wreszcie – czy kierunek, w którym zmierzamy, faktycznie opatrzony jest kwestią zabawy w Boga? Czy to o to w tym wszystkim chodzi? Najwięcej kontrowersji wzbudza inżynieria genetyczna wymierzona w gatunki zwierząt – w tym człowieka. BioArt jako NOVUM naszych czasów okazuje się generatorem pytań, których do końcówki wieku XX nie zadawano. Kwestia bytu, który poza ingerencją człowieka jest niebytem, negacją istnienia, daje dzieciom współczesnej technokultury nową sekwencję pytań o potencjał naszego gatunku. Czy faktycznie bliżej nam dzisiaj do Boga? Taką formę niepokojącego ziarna sieją środowiska konserwatywne, pełne obaw o destrukcyjną gałąź postępu technologicznego. Nietrudno przecież przypomnieć sobie historyczną analogię: XV-wieczny stos i trawiona przez płomienie czarownica a XX-wieczne komory gazowe i holocaust. Chciałoby się niewzruszenie rzec, że to już wiemy od dawna. Jak się okazuje – to ledwie wierzchołek lodowej góry w morzu pytań, niepewności, dylematów i kontrower-
SIMPLY STORIES
sji. A co, gdybym powiedział Wam, że bliżej nam dzisiaj do zwierząt, ba nawet do roślin?! Nowożytni myśliciele by mnie chyba wyśmiali. Zapytajmy o to przykładowo Michała Brzezińskiego – bądź co bądź – jednego z nielicznych polskich przedstawicieli współczesnego nurtu artystycznego, który, zgodnie z klasyczną definicją sztuki, zdolny jest zachwycać, wzruszać i nade wszystko – wstrząsać. Aż nie chce się wierzyć, że po ponad stu latach reinterpretacji doczekał się tytuł powieści Kennetha Grahame'a – dzisiaj, za sprawą wspomnianego już Michała Brzezińskiego, mamy odwagę dociekać dosłownej odpowiedzi na pytanie „o czym szumią wierzby?” Takie rzeczy dzieją się na 3-dniowych warsztatach z komunikacji transgatunkowej. I znowu – wydający w 1920 roku książkę o pewnym weterynarzu Hugh Lofting mógłby się szczerze zdziwić, gdyby ktoś mu powiedział, że za niecały wiek każdy będzie mógł być dr. Dolittlem. Niepokój czy fascynacja? Czego obawiamy się tak naprawdę? Tego, że jesteśmy na poziomie komórek nieco tylko inni od świata roślin i zwierząt? A może tego, że stopniowo chyli się ku upadkowi pełne dominacji myślenie antropocentryka? Peter Singer pisze o szowinizmie gatunkowym. Zadajmy więc kolejne pytanie: czy świat żyje pod humanistycznym dyktatem? Czy to jednak my jesteśmy tak mali, że dech staje nam w piersi, gdy ktoś mówi, iż więcej prawdy kryje w sobie socjobiologia, biotechnologia, genetyka, fizyka kwantowa czy tak podejrzanie traktowany BioArt? Ja jestem zaintrygowany snuciem takiego łańcucha pytań. A cały ów ciąg zapoczątkowała refleksja nad ciekawym tematem do kolejnej audycji. Wniosek? Bądźmy ciekawi świata, pytajmy i zastanawiajmy się. Audycja Novum w każdą środę po godz. 18:00 tylko w Akademickim Radiu Index!
5
Yafud.pl Dzisiaj kiedy się kąpałam ,do łazienki przyszedł mój trzyletni synek i wymalował się moimi kosmetykami. Wyglądał tak słodko, że zrobiłam mu parę fot i rozesłałam do wszystkich znajomych i rodziny. Dopiero chwilę po wysłaniu zauważyłam, że na każdej focie odbijam się cała naga w lustrze. *** Ostatnio przeglądałem poradniki "jak używać Photoshopa"dla początkujących. Znalazłem dosyć ciekawy film zatytułowany "Jak brzydkiego mężczyznę zmienić w przystojniaka". Oczywiście wszystko za pomocą Photoshopa. Odpalam film, a gościu zaczyna od mojego zdjęcia, które wrzuciłem 1,5 roku temu na NK. *** Rodzice zrobili mi awanturę o to jak mogłam napisać w swoim pamiętniku, że naruszają moją prywatność. *** Jechałem dziś rano do pracy autobusem. Usiadła koło mnie starsza pani. Mniej więcej w połowie mojej drogi do pracy zasnęła i oparła głowę o moje ramię. Nie chciałem być nieuprzejmy, więc zacząłem ją budzić dopiero przed moim przystankiem. Nie obudziłem...
A to ciekawe... Używacie tuż przed snem smartfona? Powinniście wiedzieć, że ekrany LCD mogą być bardzo szkodliwe dla zdrowia, zaburzają bowiem sen. Wskazują na to badania przeprowadzone przez Harvard Medical School. Wszystko sprowadza się do emitowanego jasnoniebieskiego światła, które rozregulowuje nasz zegar biologiczny. Ten przez te wszystkie lata ewolucji był przyzwyczajony do odseparowanych cykli dnia i nocy. Tymczasem promienie wydobywające się z wyświetlaczu LCD działają niczym światło słoneczne, zaburzając tym samym nasze funkcjonowanie. Jak się bronić? Znacznie mniejszy wpływ na nasz sen będą miały z pewnością papierowe książki albo czytniki ebooków (oczywiście bez podświetlenia). A Facebooka odpalcie dopiero rano...
Rysuje: Weronika Dobrowolska (www.facebook.com/nigdzieland)
6
EKONOMIA
LISTOPAD 2015
STUDENCKI PORTFEL Analiza BIK: Co siódmy młody Polak korzysta z kredytów Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, 522,3 tys. osób w wieku 18 – 24 lata korzysta z różnych form kredytowania. Średnie zadłużenie młodego kredytobiorcy wynosi 11 630 zł, a terminowość spłaty zobowiązań jest porównywalna do ogółu kredytobiorców w Polsce – opóźnienia w spłacie powyżej 90 dni ma co dziesiąta osoba. Wśród 3,7 mln Polaków pomiędzy 18 a 24 rokiem życia, 14,4% posiada zadłużenie na łączną kwotę 6,1 mld zł. To niewiele na tle wszystkich dorosłych Polaków, z których 48,4% posiada zobowiązanie kredytowe średnio na kwotę 35 316 zł, a w sumie na 536,6 mld zł. Ostrożne podejście do kredytowania tej grupy wiekowej jest widoczne szczególnie wśród studentów. Z badania przeprowadzonego na zlecenie BIK* wynika, że tylko 13% studentów wzięłoby jakikolwiek kredyt lub pożyczkę. Natomiast niemalże tyle samo badanych (14%) przyznało, że ich bliscy, głównie rodzina, opiekunowie, a nawet znajomi, wzięli kredyt lub pożyczkę, z którego środki przeznaczone zostały na ich potrzeby. Patrząc na poszczególne typy kredytów, 6% studentów obecnie posiada lub miało w trakcie studiów kredyt studencki, 5% kredyt konsumpcyjny. Wśród studentów studiów zaocznych i wieczorowych 9% miało kredyt konsumpcyjny. Środki pozyskane z kredytów przeznaczają niemal w równym stopniu na naukę, codzienne wydatki oraz na opłaty związane z mieszkaniem. Nieco rzadziej finansują z nich wakacje, realizację swoich zainteresowań czy dodatkowe kursy. Wyniki badania ukazały obawy studentów związane z zaciąganiem kredytów. Jednak w sytuacji, gdy studenci staliby przed perspektywą wzięcia kredytu, zdecydowanie chętniej skorzystaliby z usług banków (70%), niż innych instytucji finansowych. Połowa badanych zadeklarowała chęć skorzystania z tradycyjnej formy kontaktu z bankiem, czyli poprzez wizytę w placówce. Natomiast jeśli chodzi o kredyt przez Internet, 60% studentów twierdzi, że nigdy nie zdecydowałaby się na taką formę kredytowania, co szczególnie podkreślają kobiety. - Z jednej strony ostrożne podejście młodych ludzi do produktów kredytowych jest oznaką
dojrzałości oraz przeświadczenia, że najpierw należy zadbać o dochody i rozpoczynanie dorosłego życia od kredytu nie jest najlepszym prognostykiem na przyszłość. Z drugiej strony ci sami młodzi ludzie nie mają świadomości tego, że dobra historia kredytowa oznacza łatwiejszy dostęp do kredytu na samochód, mieszkanie, czy nawet własną działalność. Regularnie spłacane raty nawet małego kredytu, np. za komputer czy rower, sprawią, że staną się wiarygodni dla instytucji finansowych. A jak wynika z danych BIK, prawie 90% młodych Polaków dobrze radzi sobie ze spłatą zaciągniętych zobowiązań finansowych – mówi dr Mariusz Cholewa, Prezes Biura Informacji Kredytowej S.A. Z danych BIK wynika również, że młode kobiety ostrożniej korzystają z kredytów – 12,7% zdecydowało się na skorzystanie z zewnętrznego źródła finansowania, w porównaniu do 16,1% mężczyzn. Kobiety są również bardziej rzetelnymi płatnikami – kredyt przeterminowany powyżej 90 dni posiada 8,8%, podczas gdy średnia dla mężczyzn wynosi 12,3%. Jeśli chodzi natomiast o aktywność kredytową studentów w poszczególnych rejonach kraju, częściej z tego typu produktów finansowych korzystają Polacy zamieszkujący zachodnie województwa. Również zachodnia część kraju ma większe trudności z terminową spłatą zobowiązań – 13% kredytów z tego obszaru ma opóźnienia w spłacie powyżej 90 dni, podczas gdy średnia dla całego kraju wynosi 10,8%. Mniejsze ukredytowienie oraz lepsza spłacalność w północno-zachodniej Polsce jest obserwowana nie tylko u ludzi młodych, ale również w innych grupach wiekowych. *„Finanse studentów” – raport przygotowany dla Biura Informacji Kredytowej S.A. przez MillwardBrown, lipiec 2015 r.
ZUS i FUS to nie to samo Jedna litera a tyle zmienia. Budżet ZUS-u to nie jest budżet, w którym gromadzone są nasze składki i z którego wypłacane są emerytury i renty. Nasze składki gromadzone są w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Za ich zapisanie na naszych indywidualnych kontach odpowiada właśnie ZUS, który dba także by świadczenia, które wypłacane są z FUS trafiły w terminie i właściwej wysokości do świadczeniobiorców. Powszechne jest twierdzenie, że opłacamy składki na ZUS. Nie jest to jednak prawda. Trzeba odróżnić ZUS od FUS. Choć skróty te różni tylko jedna litera ich zamienne używanie nie jest właściwe. Ten pierwszy zna większość z nas - to Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Natomiast już zdecydowanie mniej osób cokolwiek wie o Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Mówiąc w bardzo dużym uproszeniu FUS to skarbonka, do której wpływają co miesiąc składki opłacane od naszych wynagrodzeń
i z której wypłacane są świadczenia. Ta ogromna skarbonka dzieli się na kilka mniejszych. I tak emerytury wypłacane są z funduszu emerytalnego a renty – z rentowego (w sumie na kwotę 173 mld zł). Z kolei świadczenia w razie choroby i macierzyństwa (łącznie na kwotę 18,2 mld zł) pochodzą z funduszu chorobowego natomiast w przypadku wypadku przy pracy lub choroby zawodowej (5,3 mld zł) finansowane są z funduszu wypadkowego. Fundusz obsługiwany jest przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Oznacza to, znów znacznie upraszając, że ZUS pobiera składki i wypłaca świadczenia. Nie prowadzi przy tym własnej polityki finansowej – wykonuje tylko przepisy. Zatem nie ustala samodzielnie wyso-
kości składek czy zasad rządzących wysokością świadczeń, bo o tym decyduje parlament uchwalając ustawy. ZUS i FUS to dwa odrębne „ciała”. Ta rozdzielność gwarantuje, że ani jedna złotówka ze składek nie wpłynie na konto Zakładu. ZUS każdą składkę zapisuje na naszym indywidualnym koncie. Zatem nie ma możliwości by jakiekolwiek wydatki ZUS pomniejszały wypłacane obecnie lub w przyszłości świadczenia. Za obsługę FUS (m.in. prowadzenie kont dla 14,5 mln osób ubezpieczonych i 1,8 mln przedsiębiorców) Zakład otrzymuje środki z budżetu państwa. Jest to tzw. odpis, którego wysokość jest co roku ustalana przez sejm i senat.
UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI
LISTOPAD 2015
7
UZ a p ra sz a
Kierunki z przyszłością W środę 21 października br. w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego tłumnie stawili się uczniowie 8 szkół z Lubuskiego: Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 3 w Nowej Soli; Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych oraz Liceum Ogólnokształcącego im. B. Chrobrego w Gubinie; Liceum Ogólnokształcącego Nr 3 w Zielonej Górze; Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Wł. Broniewskiego w Krośnie Odrzańskim; Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Ekonomicznych w Lubsku; Liceum Ogólnokształcącego w Szprotawie oraz Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. gen. Władysława Sikorskiego w Sulechowie. Łącznie w auli uniwersyteckiej zasiadło ponad 450 uczniów wraz z nauczycielami. Z uwagi na ograniczoną ilość miejsc w auli byliśmy zmuszeni odmówić udziału w spotkaniu uczniom kolejnych 7 szkół z: Nowej Soli, Strzelec Krajeńskich, Głogowa, Kożuchowa, Zielonej Góry (dwie) i Żagania. Przybyła młodzież była zainteresowana prezentacją kierunków matematycznych, przyrodniczych i technicznych. Spotkanie zostało przeprowadzone w ramach projektu systemowego „Kampania promocyjna na rzecz kierunków matematycznych, przyrodniczych i technicznych” działania 4.1 poddziałania 4.1.3
Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Jego organizatorami byli: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz UZ. Do studiowania kierunków technicznych i przyrodniczych zachęcała Magdalena Pogonowska przedstawicielka MNiSW. Przypomniała, że polski rynek pracy cały czas cierpi na deficyt inżynierów różnych specjalności. Dlatego powstał ten projekt. Prof. dr hab. Wojciech Strzyżewski, prorektor ds. studenckich UZ podkreślił, że uczelnia oferuje bardzo szeroką gamę kierunków, od artystycznych, przez humanistyczne, kierunek lekarski i nauki o zdrowiu po ścisłe i inżynierskie. Wymienił także kierunki, które wśród tegorocznych maturzystów cieszyły się największą popularnością. Dr Maciej Niedziela z Wydziału Matematyki, Informatyki i Ekonometrii przypomniał, że w ofercie polskich uczelni wyższych kierunek inżynieria danych pojawił się po raz pierwszy 2 lata temu, właśnie na UZ. Za jego wprowadzenie Wydział otrzymał nagrodę Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w wysokości 1 mln zł. Brakuje analityków danych i ten niedobór będzie się pogłębiał na całym świecie. Dlatego warto podjąć studia w tej dziedzinie.
Dr Sylwia Kondej i dr hab. Jarosław Piskorski, prof. UZ z Wydziału Fizyki i Astronomii zachęcali do podjęcia studiów na dwóch innowacyjnych kierunkach – inżynierii kosmicznej i fizyce medycznej (obecnie fizyka medyczna jest specjalnością na kierunku fizyka techniczna). Oba niezmiernie ciekawe, dające wiele możliwości. W listopadzie 2012 r. Polska stała się członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej. Będą więc potrzebni specjaliści zajmujący się kosmosem. Ponieważ są to studia międzywydziałowe, absolwenci tego kierunku będą poszukiwani na rynku pracy przez różne instytucje, agencje rządowe i firmy działające w tym sektorze gospodarki. Natomiast absolwenci fizyki medycznej znajdą zatrudnienie w szpitalach i placówkach służby zdrowia. Wszędzie znajduje się sprzęt służący do diagnozowania pacjentów oraz do wykonywania różnego rodzaju zabiegów. Zadaniem fizyków medycznych będzie przygotowanie i obsługa sprzętu medycznego, dzięki czemu lekarze zostaną odciążeni od tego typu prac i skupią się na procesie leczenia pacjentów. Dr Krystyna Walińska z Wydziału Nauk Biologicznych opowiedziała o „Wyzwaniach biologii XXI wieku”. Przybyli na spotkanie
uczniowie usłyszeli więc o zdobywcach jednej z nagród Nobla przyznanej za odkrycie DNA, sklonowanej owieczce Dolly, biologii molekularnej i komórkach macierzystych. Dowiedzieli się także dlaczego w dzisiejszym świecie tak ważna jest ekologia. Wycinanie lasów amazońskich, rabunkowa gospodarka surowcami nieodnawialnymi, brak wody pitnej i nadmierna emisja CO2 to problemy z jakimi musi sobie obecnie poradzić ludzkość. Dr inż. Daniel Dębowski z Wydziału Mechanicznego mitom o zawodzie inżyniera mechanika przeciwstawił fakty. Zaprezentował także jak na przestrzeni lat zmieniała się rola tego zawodu. Przedstawił również kierunki, jakie obecnie można studiować na tym Wydziale. W żywiołowej dyskusji z młodzieżą skutecznie przekonywał dlaczego warto pójść tą ścieżką kariery zawodowej.
Dla szkół uczestniczących w spotkaniu Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ufundowało nagrody. Sześć szkół, które zgłosiły się najszybciej otrzymało mikroskopy LCD (warunkiem był udział co najmniej 40 uczniów z jednej placówki), a pozostałe czytniki e-booków wraz z kalkulatorami. Ewa Tworowska-Chwalibóg
Projekt współfinansowany ze środków Inii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego
8
UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI
administracja
bezpieczeństwo narodowe
dziennikarstwo i komunikacja społeczna elektrotechnika
filologia: filologia rosyjska
architektura
architektura krajobrazu
architektura wnętrz
automatyka i robotyka
biotechnologia
biznes elektroniczny
bezpieczeństwo i higiena pracy coaching i doradztwo filozoficzne
biologia
budownictwo
budownictwo
ekonomia
elektronika i telekomunikacja
edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych
edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej
europeistyka i stosunki transgraniczne
filologia polska
filologia: filologia angielska
filologia: filologia germańska
filologia: filologia francuska z drukim językiem romańskim
filozofia
fizyka
fizyka techniczna
grafika
inżynieria biomedyczna
inżynieria danych
kulturoznawstwo
literatura popularna i kreacje światów gier
filologiczna obsługa internetu i e-edytorstwo
historia informatyka
inżynieria kosmiczna
LISTOPAD 2015
inżynieria środowiska
lekarski
informatyka i ekonometria
jazz i muzyka estradowa
efektywność energetyczna
inżynieria bezpieczeństwa
komunikacja biznesowa w języku rosyjskim
malarstwo
matematyka
mechanika i budowa maszyn
ochrona i bezpieczeństwo dziedzictwa kulturowego
polityka publiczna
praca socjalna
zarządzanie
zarządzanie i inżynieria produkcji
logistyka ochrona środowiska
pedagogika
pielęgniarstwo
politologia
prawo
psychologia
socjologia
wychowanie fizyczne
LISTOPAD 2015
UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI
9
Inicjatywa godna polecenia W latach 2007-2011 Wioletta Pytka była uczennicą Zespołu Szkół Ekonomicznych w Zielonej Górze. Jak to zawsze bywa i tutaj niektórym uczniom nauka matematyki sprawiała trudności. Wówczas narodził się pomysł korepetycji. Najpierw podjęli się ich uczący tego przedmiotu nauczyciele. Jakiś czas to funkcjonowało. Potem młodzież zwróciła się do Magdaleny Olszowskiej – ówczesnej pedagog szkolnej z pytaniem, czy trudniejszych zagadnień z algebry bądź trygonometrii nie mogliby wyjaśniać rówieśnicy, którym matematyka niestraszna. Wioletta była uczennicą III klasy, kiedy zaczęła wspierać koleżanki i kolegów. Uważała bowiem, że przy okresowych problemach z nauką nie wolno się poddawać, trzeba o siebie zawalczyć. W określone dni i o określonej porze zgłaszali się do niej uczniowie, którzy czegoś z matematyki nie rozumieli. Konsultacje zawsze miały indywidualny charakter. Wioletta pomagała innym do chwili ukończenia
pedagog szkolny i doradca zawodowy w ZSE. Niektórzy codziennie pokonują kilkadziesiąt kilometrów, bo pochodzą z Babimostu, Cybinki albo z Nowogrodu Bobrzańskiego. Dlatego to dodatkowe jeżdżenie po mieście nie bardzo przypadło im do gustu. Woleli uczyć się na miejscu, w szkole. Po krótkiej przerwie konsultacje wróciły na Długą. Ich prowadzenia podjęła się kolejna studentka matematyki Asia Kuźmińska. Bardzo solidna osoba – mówi A. Czajka – poukładana, spokojna, wyważona. Chwilami uczniowie mają elementarne braki. Czasem nie rozumieją określonego zagadnienia matematycznego. Chętniej się do tego przyznają podczas indywidualnej rozmowy, aniżeli w klasie, w obecności całej grupy. Z rówieśnikiem, czy ze starszym kolegą łatwiej się rozmawia aniżeli z nauczycielem. Studenci udzielają tych konsultacji bezpłatnie. W rewanżu otrzymują referencje, które na pewno się im przydadzą podczas rozmów z potencjalnymi praco-
tematu i dogłębnego poznania. Dlatego dr A. Kisielewicz podjął próbę pokazania nowej metody nauczania matematyki, poczynając od … przedszkola. Zorganizował spotkanie naukowo – rodzinne, w które zostały zaangażowane zmysły i umysły. To nie żart. W wielkiej kuchni na Chynowie wcześniej zostały przygotowane: surowe kruche ciasto i lukier w kilku kolorach. Dzieci pod opieką dorosłych wykrawały z ciasta różne figury geometryczne. Ciasto powędrowało do pieca. Po upieczeniu zostało pokolorowane lukrem w różnych kolorach. Dzieci dostały też plansze z namalowanymi mozaikami. Kiedy ciasto wystygło mogły układać mozaiki z upieczonych kwadratów czy trójkątów. Jednym się to spodobało, inni woleli bawić się w coś innego. Taki też był plan. Chodziło o zaciekawienie dzieci. By uczyły się i rozwijały poprzez zabawę. Do udziału w „ciasteczkowych warsztatach”, o których zrobiło się głośno
II stopnia matematyki, która w tym roku szkolnym zacznie udzielać korepetycji w Ekonomiku. Studiuje na specjalności nauczycielskiej, więc praca z młodzieżą to dla niej wspaniała okazja do przedstawienia matematyki od przyjemnej strony. Chce wiedzieć, co młodym ludziom sprawia trudność i w jaki sposób najlepiej do nich dotrzeć. Jak odczarować świat skomplikowanych obliczeń i pokazać, że matematyka – królowa nauk jest piękna. To dla niej praktyczna nauka zawodu, bo dotychczas metodykę i dydaktykę znała jedynie z teorii. Na stałe z Ekonomikiem współpracują także inni studenci UZ. Od 4 lat warsztaty teatralno-kabaretowe prowadzi Adrian Kaczmarek, absolwent animacji kultury UZ, obecnie student filologii polskiej. W kabarecie o nazwie „Taka sytuacja” występują uczniowie Ekonomika, Adrian i jego koledzy studenci. Ćwiczą podczas warsztatów, próby
Ekonomika. Potem rozpoczęła studia na Wydziale Matematyki, Informatyki i Ekonomerii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jako kierunek wybrała … matematykę. Nie zapomniała też o swoich młodszych kolegach ze szkoły. Zaproponowała opiekunowi koła naukowego ,,TransMisja”, do którego należała na WMIE, dr. Andrzejowi Kisielewiczowi, by studenci podjęli się udzielania korepetycji uczniom z Ekonomika. Oczywiście na to przystał i w ten sposób studenci z UZ zaczęli współpracę z tą zielonogórską szkołą. Raz w tygodniu zjawiali się w budynku przy ul. Długiej (siedziba ZSE – dopisek mój et). Po pewnym czasie studenci zaproponowali, by to uczniowie przyjeżdżali na uczelnię. Dojazdy zajmowały nam trochę czasu. Poza tym na Wydziale czuliśmy się swobodniej – wyjaśnia W. Pytka, obecnie studentka I roku studiów II stopnia (uzupełniających, magisterskich). Na dłuższą metę ta opcja nie przypadła do gustu młodzieży z ekonomika. U nas gros uczniów dojeżdża – tłumaczy Agnieszka Czajka,
dawcami. Inną korzyścią pracy z młodzieżą jest nabycie pewnych, niezbędnych przyszłemu nauczycielowi, umiejętności. To doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości. Dzięki udzielanym korepetycjom dowiedziałam się, że do każdego ucznia należy podejść indywidualnie – wyjaśnia W. Pytka. Każdy ma inne predyspozycje, w inny sposób uczy się. Podczas tych korepetycji ja też się uczyłam – metodyki nauczania i to praktycznie, a nie z podręcznika! Kilka lat temu zabrałem studentów matematyki z koła naukowego „Trans-Misja” do Łagowa, na warsztaty … psychologiczne – opowiada dr A. Kisielewicz. Zapytałem ich wtedy, czy zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje z uczniami, kiedy słyszą: ty nic nie rozumiesz! Nie chce ci się pracować! W ogóle się nie uczysz! Jesteś beznadziejny! Chciałem im uświadomić, jak uważnie trzeba rozmawiać z dziećmi i młodzieżą, by nie zabić w nich chęci zrozumienia kolejnego zagadnienia. By wzbudzić w nich ciekawość nowego
i padają pytania, kiedy będą następne, dr A. Kisielewicz chce zaprosić uczniów z Ekonomika. Tych, którzy uczestniczą w korepetycjach, bo wówczas oni będą uczyć maluchy dostrzegać pewne zjawiska i sami staną się nauczycielami. Bierze w nich także udział Anna Cybulska, studentka II roku,
mają w Mrowisku, w salach gdzie zwykle żacy odbywają zajęcia z animacji kultury. Mają za sobą już występy, na przykład w Liceum Ogólnokształcącym w Sulechowie. Na co dzień A. Czajka współpracuje z Biurem Karier UZ. Podczas Ogólnopolskiego Tygodnia Kariery, który na
UZ miał miejsce od 19 do 25 października 2015 r. uczniowie Ekonomika uczestniczyli w spotkaniu z Anitą Sęk, attaché z Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, która przedstawiła wykład otwarty „Ścieżki rozwoju i kariery zawodowej humanistów”. Przydaliby się nam jeszcze studenci filologii angielskiej
Planetarium Wenus zaprasza W czwartek 22 października br. w Zielonej Górze zostało otwarte działające w Centrum Nauki Keplera – Planetarium Wenus (drugi obiekt wchodzący w skład CNK to Centrum Przyrodnicze). Przekształcenie byłego kina Wenus w Planetarium było możliwe dzięki dofinansowaniu zadania przez Unię Europej-
ską. Środki finansowe pochodziły z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, w ramach Programu Operacyjnego Lubuski Regionalny Program Operacyjny na lata 20072013. Całkowity koszt zadania to kwota 25,9 mln zł, z czego dofinansowanie z UE to 17,9 mln (ok. 69 proc.). Pozostałe środki zapewniło miasto Zie-
lona Góra. Planetarium działa w strukturach Zielonogórskiego Ośrodka Kultury, a Uniwersytet Zielonogórski zapewnia opiekę merytoryczną. Warto przypomnieć, że pomysłodawcą utworzenia Planetarium był zmarły przed rokiem wybitny astronom, prof. Janusz Gil, prorektor d/s nauki i współpracy zagranicznej UZ.
i germańskiej, by korepetycjami wesprzeć słabszych z tych przedmiotów uczniów – mówi A. Czajka. Moim zdaniem to najlepsza promocja Uniwersytetu, bo bardzo praktyczna i przekładająca się na konkrety. Podczas spotkań studenci przekazują młodzieży informacje, że warto studiować na tej uczelni.
et
c.d. na stronie 10
Na kondygnacji podziemnej znajduje się laboratorium optyczne „Jaskinia Światła”. Składa się z 8 stanowisk. Są to: radiometr Crookesa (wiatraczek słoneczny); krążek Newtona; zestaw demonstracyjny optyki geometrycznej; zestaw demonstracyjny optyki falowej; rozszczepienie światła białego przez pryzmat;
10
UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI
LISTOPAD 2015 sowane toalety oraz podesty transportowe. Część stanowisk oferuje krótkie komunikaty głosowe w j. polskim prezentujące dane miejsce. Są one przeznaczone dla osób niewidomych lub niedowidzących. W kompleksie działa również kawiarnia „Wenus Cafe”. Planetarium zaprasza od wtorku do piątku, w godzinach 8.30 – 20.00 oraz w soboty, niedziele i w święta w godzinach 10.30 – 20.00. Ceny biletów kształtują się od 5 do 12 zł. Przewidziane są specjalne oferty cenowe dla m.in. grup zorganizowanych. Seanse w Planetarium trwają ok. 20 – 45 minut, część z nich będzie wyświetlana w 3D. Wówczas widzowie otrzymają specjalne okulary. Filmy są wyświetlane w języku polskim, jednakże
Planetarium Wenus zaprasza c.d. ze strony 9
demonstracja zjawiska dyspersji; zwierciadło wklęsłe; spektroskop; całkowite wewnętrzne odbicie – światłowody. Na parterze, w foyer znajduje się ekspozycja astronomiczna „Układ Słoneczny”. Zobaczymy tu: system do projekcji multimedialnych na sferycznym ekranie (kuli) wraz z wyciemnieniem, stanowiska poświęcone planetom Układu Słonecznego i księżycowi oraz meteorytom, a także słynnemu astronomowi - Johannesowi Keplerowi, którego imię nosi Planetarium. Na antresoli znajduje się centrum lotów kosmicznych – multimedialna pracownia komputerowa składająca się ze stanowisk dla 30 uczestników zajęć oraz stanowiska dla prowadzącego. Absolutnym hitem Planetarium jest potężna i unikatowa na skalę światową 10-metrowa opuszczana kopuła, na której odbywają się pokazy nieba oraz projekcje filmów z różnych dziedzin nauki i sztuki. Ekspozycje mają charakter edukacyjny oraz popularnonaukowy i są adresowane do zwiedzających, którzy mają co najmniej 5 lat. Wszystkie stanowiska wystawy (z wyłączeniem Centrum Lotów Kosmicznych) mają charakter samoobsługowy, co pozwala zwiedzającym na zapoznanie się z prezentowanym zjawiskiem i przeprowadzenie zaplanowanych doświadczeń we własnym zakresie, bez udziału
przewodnika lub animatora. Część wystaw nawiązuje bezpośrednio do historii regionu lubuskiego. Tuż przy wejściu do Planetarium można zobaczyć słynny meteoryt z Wilkanowa, który spadł na tę wieś w 1841 r. oraz zapoznać się z historią obserwacji astronomicznych w Zielonej Górze, w tym związaną z ufundowaniem teleskopu i budo-
wą tzw. Wieży Braniborskiej przeznaczonej do obserwacji astronomicznych. Meteoryt z Wilkanowa jest chondrytem – obiektem starszym niż Słońce i planety Układu Słonecznego. Stanowiska zawierają również informacje o mieszkającym w latach 1628 – 1630, w pobliskim Żaganiu, patronie Centrum - Johannie Keplerze. Planetarium Wenus po-
siada łącznie 375 miejsc, przy czym 93 z nich znajduje się bezpośrednio pod kopułą projekcyjną. Dla 85 szczęśliwców przewidziano dodatkowo możliwość odchylenia się na fotelach do tyłu. Centrum jest całkowicie dostępne dla osób poruszających się na wózkach. Znajdują się w nim 4 miejsca na sali głównej, specjalnie przysto-
w przypadku niektórych filmów istnieje możliwość wypożyczenia zestawu tłumaczeniowego na j. angielski i niemiecki. Więcej informacji, w tym o repertuarze, można uzyskać wchodząc na stronę internetową: www.planetariumwenus.pl lub www.facebook.com/cnkplanetariumwenus. Można także zadzwonić pod numer 693 891 680, który również służy do
dokonania wcześniejszej rezerwacji. Wkrótce Planetarium zaoferuje także możliwość zakupu biletów z wyprzedzeniem, przez internet.
Oprac. et
Fot. Tomasz Pastyrczyk
Telewizja UZ - dobrze wiedzieć www.tv.uz.zgora.pl
Prosimy o jeszcze więcej subskrypcji
▪ Planetarium WENUS - uroczyste otwarcie
Centrum Nauki Keplera nareszcie jest dostępne dla wszystkich chcących udać się w międzygalaktyczną podróż. Planetarium WENUS otworzyło swoje podwoje. Atrakcji czeka tutaj co niemiara - coś dla siebie znajdą tu nie tylko dzieci, ale też i dorośli – taki Festiwal Nauki na co dzień – czyli spełnienie marzenia inicjatora i pomysłodawcy budowy w Zielonej Górze Planetarium, wybitnego astronoma, prof. Janusza Gila z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Niestety Profesora nie ma już z nami, odszedł dokładnie rok temu, ale powinniśmy pamiętać, że to dzięki Jego niemal dwudziestoletnim zabiegom możemy obecnie uczestniczyć w tym kosmicznym spektaklu.
▪ SPORTexpress AZS #1
http://tv.uz.zgora.pl/index.php?planetarium-wenus-uroczyste-otwarcie
W środę, 7 października br. wystartował oficjalny kanał telewizyjny KU AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego, na którym będzie można znaleźć najważniejsze aktualności ze świata zielonogórskiego sportu uczelnianego. Zapraszamy do subskrybowania i śledzenia kanału. Magazyn sportowy SPORTexpressAZS - w każdą środę o godzinie 16:00.
http://tv.uz.zgora.pl/index.php?sportexpress-azs-1
Zapraszamy do udziału w trzeciej edycji konkursu "Zgadnij gdzie?"
ZIELONA GÓRA
LISTOPAD 2015 ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Jedyny w Zielonej Górze specjał w postaci chrupiącej bułki z aromatycznym farszem.
Pyszne, gorące, pieczarkowe Punkt małej gastronomii PIECZARA oferuje nietypowy, jedyny taki w Zielonej Górze, specjał w postaci gorącej, chrupiącej bułki z aromatycznym farszem pieczarkowym, która wypiekana jest na specjalne zamówienie w piecu ceramicznym, natomiast nadzienie przygotowywane jest codziennie według autorskiego przepisu. W menu znaleźć możemy również tosty, które wyróżnia nie tylko pokaźny rozmiar, ale przede wszystkim obficie wypełnione wnętrze: pieczarki, cebulka, ser, szynka, salami, ketchup i zioła. PIECZARA w krótkim czasie zdążyła zaskarbić sobie sympatię m.in. zielonogórskich studentów. Wyjątkowy smak,
solidna porcja oraz niska cena w przedziale: 3,99 zł – 6 zł czynią lokal obowiązkowym punktem na kulinarnej mapie Zielonej Góry. Możliwość zapakowania na wynos i dowóz gratis. Centrum Zielonej Góry: Al. Niepodległości 8a/11, obok galerii RAMZES (były Piotr i Paweł). Tel.733-822-797. Więcej informacji na: www.facebook. com/PieczaraBulkiZPieczarkami
POLECAMY!
11
Z pociągu na autobus przejdziemy suchą stopą
Uratowali kolegę, zostali nagrodzeni
Wygodne przesiadki z pociągu do autobusu, nowoczesna stacja kolejowa oraz bezpieczny i wygodny tunel dla pieszych łączący dwie części miasta. To wspólne inwestycje PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. oraz miasta Zielona Góra, które zostaną zrealizowane w ciągu trzech najbliższych lat. Kolejarze i samorządowcy podpisali porozumienie o współpracy przy inwestycjach na łączną sumę 22 mln złotych. Pierwsza z inwestycji to przebudowa wiaduktu kolejowego nad ul. Stefana Batorego w Zielonej Górze, który obecnie stanowi „wąskie gardło” dla transportu autobusowego. Druga z inwestycji dotyczy kompleksowej modernizacji istniejącego przejścia podziemnego dla podróżnych na stacji Zielona Góra. Obecnie 22-metrowy tunel pod torami łączy dwa z trzech peronów. Plany PLK i miasta zakładają jego przedłużenie o dodatkowe 25 metrów aż do ulicy Towarowej i pełne dostosowanie do potrzeb osób o ograniczonej mobilności. Przejście zostanie wyposażone w dodatkową windę, a po obu jego stronach zamontowane zostaną pochylnie pieszo-rowerowe. Trzecia z inwestycji to budowa nowego, pełnego zadaszenia peronów. Prace mają zostać ukończone do 2018 roku. ■ wZielonej.pl Na zdjęciu wizualizacja Centrum Przesiadkowego
Tą historią żyła cała Zielona Góra. Na Uniwersytecie Zielonogórskim studenci uratowali swojego kolegę. U jednego z żaków doszło do zatrzymania akcji serca. Za szybka reakcję adepci sztuki lekarskiej zostali uhonorowani. Prof. dr hab. Wojciech Strzyżewski, prorektor ds. studenckich UZ, gratulował dzielnym żakom w obecności kamer "Teleekspressu". W uroczystości wziął również udział dr Jerzy Grzesiak, który koordynował całą akcję. Przypominamy, że studenci Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu udzielili pierwszej pomocy koledze z grupy, u którego w trakcie zajęć doszło do zatrzymania akcji serca. Do przybycia karetki pogotowia prowadzili reanimację krążeniowo-oddechową. Poszkodowany student został przewieziony i poddany leczeniu w Szpitalu Wojewódzkim w Zielonej Górze, gdzie powrócił do zdrowia. Szczególnie należy wyróżnić zaangażowanie pana Artura Darmstadtera, Adriana Rolli, Krystiana Czerniaka, Mateusza Łupaka i Łukasza Bazylewicza oraz koordynującego pomoc prowadzącego zajęcia doktora Jerzego Grzesiaka. BRAWO WY! ■ wZielonej.pl
I C Ś O Ł Z S E
Z R P Z A K W Ó T Z C PO
Niektórzy twierdzą, że listopad jest zbiorem poniedziałków z całego roku.
Mnie kojarzy się z nostalgią i zadumą, które towarzyszą listopadowym świętom. Dlatego ten odcinek "Pocztówki..." to prawdziwy powrót do listopadowej przeszłości, z której w Zielonej Górze zostało naprawdę niewiele. Przede wszystkim żaden przedwojenny cmentarz naszego miasta nie przetrwał do dzisiaj. Pozostały po nich tylko nieliczne - lepiej lub gorzej zachowane - ślady. Najstarsze pamiątki po dawnej nekropolii można zauważyć na ścianach konkatedry św. Jadwigi. Z najokazalszego cmentarza Zielonego Krzyża przy ul. Wazów przetrwały tylko wytyczone alejki, krematorium i niekompletny grobowiec fabrykanta Beuchelta (dawnego założyciela Zastalu). Zwróćcie na nie uwagę w czasie spacerów po parku. Pozostałości po niewielkim, zapomnianym przez wszystkich cmentarzu izraelickim odnaleźć możemy przy zbiegu ul. Chmielnej i Wrocławskiej. Powstał on na dawnym pastwisku. Od lat 30. XX wieku nie jest użytkowany, a po II wojnie światowej został zdewastowany. To właśnie na nim został pochowany największy wydawca zielonogórskiej gazety "Grünberger Wochenblatt", Wilhelm Levysohn, którego przyjacielem był berliński księgarz Hempel. Po śmierci Levysohna ku jego czci wydał on wiersz: "[…] tak przyjacielu, Ty jesteś wprawdzie martwy dla świata doczesnego, ale z tamtej strony dajesz znak jutrzenki. […] O, co za radosne spotkanie". Nie zapominajmy o tych, którzy przed laty mieszkali w Zielonej Górze tworząc charakterystyczny klimat tego miasta. Znając historię miasta jesienna Zielona Góra nabierze barw. Grzegorz Biszczanik
1) Kaplica cmentarna na dawnym cmentarz żydowskim - pocztówka datowana korespondencją na 5 czerwca 1933 roku. 2) Dawny cmentarz przy ul. Wazów w Zielonej Górze ok. 1915 rok 3) Obelisk upamiętniający Ulricha Levysohna Pocztówki ze zbiorów Grzegorza Biszczanika.
12
KULTURA
LISTOPAD 2015
ZIELONA GÓRA KULTURY Nobel dla reportażu Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury zdobyła Swiatłana Aleksijewicz, białoruska pisarka i dziennikarka, tworząca w języku rosyjskim; autorka książek, filmów i sztuk teatralnych; laureatka licznych międzynarodowych nagród. W bukmacherskich zakładach to jej nazwisko przed werdyktem Akademii było na samym czele. W swojej twórczości Aleksijewicz porusza tematykę II wojny światowej, radzieckiej interwencji w Afganistanie, katastrofy w Czarnobylu, samobójstw. Pisarka jest krytycznie nastawiona do polityki przywódcy Białorusi Alaksandra Łukaszenki. Jej książki nie są wydawane w tym kraju. Wojna nie ma w sobie nic z kobiety – znakomity reportaż Swiatłany Aleksijewicz opublikowany w 1985 roku, składa się z wywiadów z kobietami, które brały udział w II wojnie światowej, pokazujących inne niż oficjalne i heroiczne oblicze wojny. Książka została przetłumaczona na 20 języków, znajdziecie ją w bibliotekach. Autorka miała duże problemy z publikacją reportażu – książka oczekiwała na wydanie dwa lata. Ukazała się w ZSRR w 1985 roku (w odcinkach w dwóch czasopismach i w dwóch wydawnictwach książkowych i sprzedała się w dwóch milionach egzemplarzy. Opublikowano ją jednak w okrojonej wersji – niektóre fragmenty ukazały się w Rosji po raz pierwszy dopiero w nowym wydaniu w 2004 roku. Reportaż
otrzymał Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus (2011) oraz Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki (2011). Ta ostatnia nagroda jest szczególna - niektórzy uważają bowiem, że Nobel dla Aleksijewicz to pośrednio hołd dla naszego największego reportażysty. Kapuściński w 2006 roku również był wymieniany jako kandydat do Nagrody Nobla. Tegoroczny werdykt to po raz pierwszy w historii nagrody wyróżnienie dla reportażu literackiego.
Śmierć w auli. Odc. 2
Biblioteka Pedagogiczna poleca swoje zbiory! Teresa Olearczyk Pedagogia ciszy Książka podejmuje tematykę związaną z ciszą, jako zjawiskiem, które ma wpływ na wychowanie człowieka. Autorka w trakcie pisania zadawała sobie wiele pytań i próbowała udzielić na nie odpowiedzi. Wnioski płynące z tych rozważań pozwoliły na ustalenie wytycznych dla praktyki pedagogicznej. Cisza, jako metoda wychowawcza okazała się wartością, której do tej pory nie doceniano, o czym świadczy mała ilość publikacji jej poświęconych. Cisza zawsze była obecna w życiu człowieka, dopiero XXI wiek pozwala jej zginąć. Człowiek tęskni za nią, gdyż jest ona potrzebna dla zachowania równowagi wewnętrznej. To także jeden z elementów komunikacji międzyludzkiej. Dzięki niej zdolność słuchania jest możliwa. Świadome
– Mielczarek, znów wypatrujesz ładnej pogody?! - zagrzmiał głos inspektora, który jak zwykle nieoczekiwanie nawiedził biuro śledczego. – To już ostatnie dni ciepła. Muszę naładować akumulatory – opowiedział Paweł, wystawiając bladą, nieogoloną twarz na działanie słońca. – Oczekuję dziś raportu z postępów śledztwa, które prowadzisz. Mógłbyś choć udawać, że pracujesz! - krzyknął w jego kierunku przełożony i trzasnął drzwiami. Policjant uśmiechnął się do siebie, nawet nie otwierając oczu. Od rana był w dobrym nastroju i codzienna reprymenda nigdy nie wytrącała go z równowagi. Pół godziny później opuścił swoje biuro, informując dyżurnego, iż udaje się do kampusu uniwersyteckiego i zbyt szybko nie pojawi się z powrotem. W nowo wybudowanej bibliotece został przyjęty ze zdumieniem. Rozmawiają-
ca z nim kobieta o smukłej i piegowatej twarzy patrzyła na niego z ciekawością, ale po chwili rozmowy zgodziła się na jego prośbę. Mielczarek po kilku minutach oczekiwania, które spędził na poszukiwaniu automatu z kawą, dostał wydruk czytelników, którzy wypożyczali książki naukowe wykładowcy. Jego trop okazał się ślepy. Najczęstszym czytelnikiem otrutego wykładowcy nie okazała się ponętna studentka, która mogłaby być jego odrzuconą kochanką. Na samej szpicy listy znajdowały się nazwiska trzech mężczyzn. To przyprawiło go o ból głowy. Musiał jak najszybciej i jak najwięcej dowiedzieć się o ich tożsamości. Kolejnego dnia nie pojawił się rano w budynku komendy. Pracował nad podanymi danymi przez cały wieczór i dopiero po północy wrócił do swojego mieszkania. Z samego rana wykonał telefon do inspektora, zdając mu relację ze swoich poczynań. Jak zwykle nie uzyskał zbyt wielkiej aprobaty, ale przynajmniej usprawiedliwił swoją nieobecność. Mógł więc spokojnie dłużej poleżeć w łóżku, przy akompaniamencie Radia Index, które budziło go i motywowało każdego poranka.
Jadwiga Matuszczak Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Marii Grzegorzewskiej w Zielonej Górze www.pbw.zgora.pl
Co roku powraca w noblowskim rozdaniu nazwisko polskiej autorki Olgi Tokarczuk. Według szwedzkiej pisarki Caroli Hansson Tokarczuk powinna otrzymać Nobla za "magiczne kolaże, w których splata ze sobą przeszłość z teraźniejszością". "Księgi Jakubowe" Tokarczuk otrzymały Nagrodę Nike 2015. Czytaliście? Autorka pracowała nad książką aż sześć lat - niektórzy twierdzą, że tyle samo czasu potrzeba, aby przebrnąć przez trudną fabułę. Ale nie dajcie się zwieść - ta potężna powieść wciąga jak wir i skłania do myślenia nad współczesnym kształtem naszego kontynentu.
OPOWIADANIE LOKALNE I KRYMINALNE Śmierć wykładowcy w auli Uniwersytetu, która nastąpiła na skutek otrucia, spędzała „sen z oczu” śledczemu Pawłowi Mielczarkowi. Po oględzinach ciała i rozmowie z jego żoną, wpadł na pomysł, żeby tropu poszukać w uniwersyteckiej bibliotece.
milczenie ma aspekty etyczne, gdy konieczne jest dochowanie tajemnicy. W dzisiejszych czasach, kiedy postawę współczesnego człowieka cechuje nieustanne przekazywanie informacji cisza może mieć wartość relaksacyjną i terapeutyczną. Teresa Olearczyk przedstawiła różne aspekty tego zjawiska oraz dokonała wnikliwej analizy wskazując na ciszę, jako okazję do spotkania z samym sobą. Konsekwencją tego może być wewnętrzne oczyszczenie, które wniesie spokój i równowagę, tak potrzebne dla rozwoju człowieka. Książka ze względu na podjęcie unikalnej tematyki zasługuje na to, aby do niej zajrzeć. Jej przekaz będzie wartościowy dla studentów pedagogiki i psychologii oraz tych, którzy pragną przekonać się o fenomenie ciszy.
Marcin Radwański – zielonogórski pisarz, autor książek pt. „Skok w przepaść” i „Nieprzypadkowa ofiara”. Strona autora www.marcinradwanski.pl
Miał już dość sporą wiedzę o trzech nazwiskach z listy. Postanowił skupić się na numerze pierwszym, który też okazał się najbardziej podejrzany. Według zebranych informacji był to student trzeciego roku matematyki, wyróżniający się pośród rówieśników i dość ściśle współpracujący z otrutym wykładowcą. Wspólnie tworzyli koło naukowe, które miało spore osiągnięcia w tej dziedzinie. Już wczoraj wieczorem zadzwonił do niego i umówił się na rozmowę kolejnego dnia. Leżał z zamkniętymi oczami i planował po kolei swoje działania na dzisiejszy dzień. Student mieszkał w bloku, w wynajętym, dwupokojowym mieszkaniu, które nie sprawiało wrażenia przytulnego. Wybrakowane, stare meble poustawiane były w przypadkowej kolejności, a nad wszystkim górowały stosy podręczników akademickich. Zaprosił Mielczarka do dużego pokoju, gdzie znajdowała się stara sofa i jeden fotel z podartą tapicerką. Usiedli w milczeniu. Chłopak sprawiał wrażenie bardzo zdenerwowanego. Chuda postura i kędzierzawe, ciemne włosy bujały się wraz z rękoma, które przekładał z jednej nogi na drugą.
Mielczarek zaczął od rozmowy o pogodzie, chcąc uspokoić chłopaka. Po chwili zaproponował też papierosa, którym student chętnie się poczęstował. Rozmowa była dość długa, bo matematyk pomimo swojej nieśmiałości i zdenerwowania okazał się strasznym gadułą. Po pół godzinie Paweł znał już nawet numer jego buta i szafki w szkole podstawowej. Wiedział już, że i tym razem trop poprowadził go w złą stronę i trzeba szukać go gdzie indziej. Tylko gdzie? - szumiało mu w głowie, podczas słuchania monologu studenta, który właśnie zaczął mu opowiadać o swojej pierwszej miłości ze szkoły średniej. – Czy profesor miał wrogów? - zapytał w końcu studenta. – Wrogów? Raczej nie. Może tylko dość wrogo nastawionych rywali. – Kogo masz na myśli? – zdziwił się policjant. – Pewnego znakomitego profesora. Mielczarek uśmiechnął się w duchu.
KULTURA
LISTOPAD 2015
13
TEATR LUBUSKI Wszyscy znamy amerykańskie musicale dla młodzieży, których akcja toczy się w szkole. Ale czy da się zrobić musical o polskiej szkole? Nie będzie w nim brzydul w okularach, które zostają królowymi balu. Nie będzie nawet balu. Nie wystąpi żaden mięśniak z drużyny futbolowej, ani jego cheerleaderki. Nie będzie lovestory ani od zera do bohatera story. Nie pojawi się ani jeden przystojny wampir. W ogóle żaden wampir. Będą za to kicie. I głąby. I kilku bladych smutasów. Będzie jedna grzeczna. daty: I, oczywi07.11, 10.11, ście, Be14.11, 15.11, stia. Bestia 08.12, 09.12, jest tajemniczy i mil10.12 czący. Nosi kolorowe bilet: skarpetki 40 zł normalny do sandałów. Boją 35 zł ulgowy się go wszyscy, dopóki w klasie nie zjawi się Nowa… W musicalu o polskiej szkole momentami może być śmiesznie. Chwilami głupkowato. Ale czasem będzie gorzko i zupełnie na serio, bo nikt tu nie zamierza nikogo oszukiwać. A bestii być może jest dużo więcej. Istotnym atutem nowego przedstawienia są jego walory artystyczne: mocny współczesny język, znakomita młoda obsada, dużo dobrej muzyki, wpadające w ucho piosenki i atrakcyjny ruch sceniczny zadowolą widza w każdym wieku!
BESTIA
Sprawdź repertuar: teatr.zgora.pl
sztuk mistrzowie DO 15. LISTOPADA W ZIELONOGÓRSKIM BWA (NAWIASEM MÓWIĄC ZNANYM W CAŁEJ POLSCE) MOŻECIE OGLĄDAĆ WYJĄTKOWĄ WYSTAWĘ MALARSTWA MAŁGORZATY DOBRUCKIEJ "TEKSTYIJA". Malarstwo Małgorzaty Dobruckiej odtwarza świat. Jej własny, widziany z perspektywy czynności potocznych, problemów zwyczajnych, rzeczy banalnych. Artystka wprowadza lekkie odstępstwa od wiernego odtworzenia, poprzez zniekształcenie nazw, tajemniczą smugę czerwieni w wałkach wyżymaczki, „niemożliwe" teksty na tablicy ogłoszeń, wymyśloną odznakę „Wzorowej artystki", ale to tylko dodatek do decyzji o pokazywaniu zwyczajności. Małgorzata Dobrucka (ur. 1981r. w Szprotawie) - absolwentka malarstwa w Instytucie
komiks to też Książka Sztuk Wizualnych Uniwersytetu Zielonogórskiego. Dyplom w pracowni prof. Stanisława Kortyki w 2012 r. Zajmuje się głównie malarstwem olejnym. Mieszka i pracuje w Zielonej Górze.
Przypominajka z klasyki "Krzyk" to seria czterech (stworzonych różnymi technikami malaskimi) ekspresjonistycznych obrazów Edvarda Muncha, przedstawiających udręczoną postać na tle pomaranczowego nieba, przez znawców sztuki zwaną ikoną współczesnej sztuki. Według popularnej interpretacji, Krzyk przedstawia współczesnego człowieka przeszytego bólem egzystencjalnym. Jedna z wersji obrazu znajduje się w Muzeum Narodowym w Oslo, dwie kolejne w Muzeum Muncha, a ostatnia (malowana pastelami) została sprzedana w 2012 r. prywatnemu kolekcjonerowi za rekordową sumę blisko 120 mln dolarów czyniąc to dzieło jednym z 10 najdrożej nabytych obrazów na świecie.
Polski komiks wspierany przez pieniądze internautów? Brzmi jak science-fiction. „Niesłychane losy Ivana Kotowicza” dowodzą jednak, że popyt na popkulturę w narodzie jest i to spory. Michał Ambrzykowski i Kajetan Kusina – te dwa nazwiska warto zapamiętać. Ich debiut solidnie namieszał na komiksowym rynku. Pochwalne recenzje, nagrody i ogólne zadowolenie nie zatrzymały twórców i już pracują nad kontynuacją przygód Ivana. My jednak skupimy się dziś na początku. Będzie krótko, acz treściwie. Dwóch fascynatów komiksu postanowiło stworzyć coś nowego. Problemem, jak zawsze były pieniądze. Założyli zatem konto na portalu wspieram.to. Ku ich zdziwieniu udało się zebrać ponad 11 tys. złotych. Co z tego wyszło? Historia kręci się wokół młodego Ivana Kotowicza. Nie miejmy złudzeń, Ivan jest kotem. W dodatku mieszka na radzieckiej wsi. Splot wydarzeń i familijnej przeszłości rzuca naszego bohatera w wir przedziwnych wydarzeń. Znajdziemy tu sporo słowiańskiej duszy, mistyki i zjawisk paranormalnych. Wszystko podane jest w lekkiej, rozrywkowej formie, której nie sposób nie polubić. Kreska jest świetna, nieco Hellboy’owa. Mike Mignola byłby dumny. Nad całością unosi się również mentalny duch Alana Moore’a. Z takimi porównaniami już wiadomo, że autorzy trafili w dziesiątkę. Podobno aktualnie pracują nad drugą częścią. Panowie, ja czekam niecierpliwie. Niesłychane losy Ivana Kotowicza. Tom 1. Scenariusz: Kajetan Kusina. Rysunki: Michał Ambrzykowski. Kultura Gniewu. Paweł Hekman
14
KULTURA
LISTOPAD 2015
facebook.com/miastof
Marsjanin Z
Wzgórze krwi G
aczęło się. Trudno powiedzieć, czy nieco później zazwyczaj, czy może uillermo Del Toro w swym najnowszym dziele tworzy piękne kadry, fundując wio tej samej porze. Rozległ się ostatni dzwonek, aby zwrócić na siebie uwagę dzowi wycieczkę po zapewne najpiękniejszych lokacjach, jakie dziś można obejrzeć gremium rozdające Oscary. A to oznacza falę filmów ważnych, opartych na w kinie. Maluje wspaniałe, filmowe obrazy, a konwencja gotyckiego horroru Co warto obejrzeć faktach lub z wyrazistą rolą i niewiele więcej. OK, może i „Marsjanin” pozwala mu wycisnąć z tego przepychu, ile się da. Wielka szkoda, że wizualne w listopadzie? Michał nie zasługuje na zniżanie do miana obrazu totalnie pretekstowego. Ale bogactwo to wszystko, co Del Toro ma do zaoferowania. Mamy przełom wieków Stachura, czyli nasz uderza też w dźwięki, które Oscary bardzo lubią. Mark Watney. Botanik zielonogórski pół-Kałużyń- XIX i XX. „Crimson Peak” opowiada historię młodej pisarki, Edith Cushing, której z wykształcenia, optymista z natury, kolonizator z upodobania. Kiedy zozawrócił w głowie brytyjski wynalazca – Thomas Sharpe. Zanim Sharpe poczuł ski, pół-Raczek, ma dla staje odłączony od swojej załogi, która uznaje go za zmarłego i w ucieczce miętę do Edith, uprawiał zaloty głównie za pieniędzmi jej ojca, którego chciał zainWas dwie wiadomości. teresować inwestycją w swoją maszynę do wydobywania gliny. Aby osiągnąć swój przed marsjańską burzą ewakuuje się z Czerwonej Planety, zmuszony jest Dobrą i złą. do walki o życie. Wielu filmowców eksplorujących kino sci-fi skupiłoby się cel, Thomas i jego siostra, Lucille, są jednak w stanie pójść dużo dalej, niż wystąpić na samotności i szaleństwie trawiącym człowieka. Scott postanowił natomiast w odcinku „Dragon’s Den”. Tak na dobrą sprawę streszczanie fabuły nie ma w tym opowiedzieć przypowieść o niezłomności ludzkiego ducha i instynkcie przetrwaprzypadku żadnego sensu. Wszystko bowiem w „Crimson Peak” jest pretekstowe nia. Optymizm płynący z radosnych nagrań Watneya (Matt Damon) z łatwością udziela się i ma tylko jedno zadanie – tworzyć piękny obraz. Każdy wybór podejmowany przez bohaterów widzowi. Dzięki temu „Marsjanina” bardziej niż kino science fiction ogląda się jak rasowy oraz każda ich cecha charakteru i wygląd dostosowane są wizji Guillermo. To, że plastyczny film przygodowy. Bohater bez zastanowienia bierze się za bary z kolejnymi przeciwnościami wymiar filmu jest dla niego niezmiernie ważny, wiemy od dawna. Po raz pierwszy jednak tylko losu, ani przez chwilę nie poddając się rozpaczy i nie tracąc z oczu misji głównej – przeżyć. strona wizualna jest godna pochwały. Szalejący pustostan fabularny to choroba, która toczy Ta lekkość stanowi o sile filmu, ale też stanowi problem. Chwilami dzieło Scotta ze swoim prawie każdą ze 120 minut seansu „Crimson Peak”. Reżyser, autor tak przeróżnych rzeczy, jak beztroskim podejściem do trudności bardziej niż na rasowy, kosmiczny sci-fi, nadaje się na „Labirynt Fauna”, „Kręgosłup diabła”, „Hellboy” i „Pacific Rim”, chyba po raz pierwszy aż tak wieczorynkę. „Marsjanin” to bardzo dobre kino, świetnie zrealizowane i przyzwoicie zagrane. zawodzi. „Wzgórze krwi” wygląda wspaniale, ale nie wynagradza to męczarni, przez jakie widz Ma oczywiście parę problemów, ale z kina wychodzimy z szerokim uśmiechem. Dobra rzecz przechodzi, walcząc z atakami senności. Szkoda. ■ Michał Stachura nie tylko dla fanów kina w kosmosie. ■ Michał Stachura
LISTOPAD 2015
KULTURA
15
Medialne nowości na UZ - studenci w oku kamery TVP Niektórzy mówią nam, że on nie istnieje. Albo przynajmniej, że nie wypada o nim głośno mówić. Mimo to, wszyscy i tak wiedzą czym jest... kwadrans akademicki. Czyli zwyczaj, który pozwala na spóźnienie się na zajęcia 15 minut, bez konsekwencji. Dzisiaj korzystają z niego zarówno studenci, jak i wykładowcy. A my dzisiaj przedstawiamy Wam nową definicję tego pojęcia - medialną! Kwadrans Akademicki to nowy program na antenie TVP Gorzów Wielkopolski. Dlaczego piszemy o nim w "UZetce"? To proste. Program tworzą studenci naszej uczelni. Co więcej, Kwadrans Akademicki w stu procentach poświęcony jest Uniwersytetowi Zielonogórskiemu! W pierwszych odcinkach Kwadransa poznaliśmy Olę, studentkę nowego kierunku lekarskiego, która podzieliła się swoimi wrażeniami po pierwszych zajęciach z biofizyki. Oprócz tego, każdy widz mógł zobaczyć jak mieszka się we Wcześniaku. A jeśli ktoś nie był na imprezie integracyjnej... mógł ją zobaczyć w naszym programie. Reporterzy Kwadransa opowiedzieli też historię studentów zaocznych, którzy uratowali życie swojemu koledze. Ciekawe wydarzenia z życia uczelni to nie wszystko, co mieści się w Kwadransie Akademickim. Każdy odcinek zawiera luźną rozmowę z profesorami UZ, a także tzw. Niezbędnik Studenta, czyli rady dla pierwszorocznych. A co na temat projektu sądzą współtworzący program studenci? Dla Krystiana Jaśkiewicz z filologii angielskiej, przygoda z telewizją to: „oderwanie od rzeczywistości i bardzo duży rozwój, w końcu mogę zobaczyć, co dzieje się po drugiej stronie ekranu i spełnić swoje marzenia”. Daniel Niemyt, student
psychologii, mówi: „Bardzo podoba mi się to, co robimy, a telewizja od środka jest dla mnie czymś niesamowitym. Świetne doświadczenie”. Program powstał dzięki podpisanemu porozumieniu pomiędzy UZ a TVP Gorzów Wielkopolski (telewizja ma też siedzibę w Zielonej Górze). Jak podkreśla sekretarz programu TVP Gorzów Andrzej Loch, "współpracę pomiędzy uczelnią a TVP widać od lat, a program
to nowa płaszczyzna tej współpracy. Osoby z telewizyjnym doKwadrans Akademicki świadczeniem mogą podzielić się swoją w stu procentach wiedzą ze studentami poświęcony jest chcącymi się rozwijać”. Kwadrans AkadeUniwersytetowi micki emitowany jest Zielonogórskiemu. w piątek co dwa tygodnie o godz. 18.00 na antenie TVP Gorzów, a później na internetowej stronie telewizji, a także na fanpage'u Kwadransa Akademickiego. Dla spóźnialskich, którzy przegapili casting do programu, mamy dobrą wiadomość! Ekipa Kwadransa Akademickiego cały czas przyjmuje tych studentów, którzy chcą się rozwijać! Wystarczy wysłać e-mail pod adres kwadransakademicki@tvp. pl i napisać, dlaczego chciałbyś współtworzyć z nami program. Natalia Krysik
16
WOJEWÓDZTWO LUBUSKIE
LISTOPAD 2015