Gazeta Studencka MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego ISSN 1730-0975 Nakład 10 000 Gazeta bezpłatna
NR
83 marzec 2012
Zwrot Akcji na wiosnę str. 22-23
Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary
2
MARZEC 2012
Na dobry początek!
►►►
www.pani-halinka.pl
CASTING NA RADIOWE GŁOSY 28.03.12.
28 marca o godz. 17:00 w siedzibie Akademickiego Radia Index organizujemy CASTING NA RADIOWE GŁOSY. ► Dla kogo jest CASTING? Dla tych z Was, którzy mogą pochwalić się bardzo dobrą dykcją, mają przynajmniej podstawową wiedzę o sprawach lokalnych (władze miasta, zadania urzędów, miejsca kultury, wydarzenia w mieście) i łatwo nawiązują kontakt z innymi.
► Jaki jest cel CASTINGU? Organizujemy CASTING po to, aby dać Wam możliwość sprawdzenia się w dziennikarstwie. Wybierzemy do współpracy te osoby, które zaprezentują się najlepiej. Chcielibyśmy wziąć wszystkich, ale potrzebujemy najlepszych z Was, bo to oni z Indexu przejdą do większych redakcji w Zielonej Górze czy w Polsce.
formularza, zostaniecie poproszeni np. o autoprezentację, o zredagowanie informacji, o przygotowanie kilku wejść dj'skich. Porozmawiamy też o tym, co dzieje się w naszym mieście i kraju. Bądźcie przygotowani na to, że jeśli powiecie, że interesuje Was muzyka czy film, będziemy dopytywać o szczegóły Waszych zainteresowań! :)
► Co będzie na CASTINGU? Po wypełnieniu krótkiego
► Przeszliście CASTING, co dalej? Czeka Was dużo frajdy, ale i pracy :) Dostaniecie swojego "mentora", który będzie Wam na początku pomagać. Będziecie pracować w jednym z działów Akademickiego Radia Index (np. newsroom, redakcja muzyczna, realizacja techniczna etc.). Zdobędziecie mnó-
Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” ul. Podgórna 50, 65–001 Zielona Góra Tel./fax +48 68 328 7876 Mail: gazeta@uzetka.pl ISSN 1730-0975 WYDAWCA: Stowarzyszenie Mediów Studenckich REDAKTOR NACZELNA/SKŁAD: Kaja Rostkowska, k.rostkowska@uzetka.pl OGŁOSZENIA I REKLAMY: 0 602 128 355, reklama@uzetka.pl DRUK: Drukarnia „AGORA” Piła. Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy. WWW.UZETKA.PL
stwo nowych umiejętności, poznacie wiele osób, wykonacie pierwsze dziennikarskie zadania. Jeśli pójdzie Wam dobrze i odnajdziecie pasję w Radiu, nauczymy Was wszystkiego, co jest potrzebne, aby pójść dalej... ► Co Index zyskuje dzięki CASTINGOWI? Wasze zaangażowanie. W Radiu Index panuje ciągła rotacja, jedni przychodzą, inni idą dalej albo rezygnują, jeśli okazuje się, że radio to nie jest to. Dlatego często organizujemy akcje rekrutacyjne, aby znaleźć ciekawe osobowości, które zaangażują się w tworzenie naszego radia. Serdecznie zapraszamy! Szczegóły: www.UZetka.pl/casting
MARZEC 2012
Uniwersytet Zielonogórski
3
Najpiękniejsze studentki Już 21 marca odbędzie się casting do wyborów Miss Studentek 2012! Wybory, zaplanowane na okres tegorocznych Bachanaliów, wyłonią najpiękniejszą studentkę Uniwersytetu Zielonogórskiego! Każda studentka może wziąć udział w konkursie piękności, wystarczy pojawić się na castingu albo wysłać swoje zgłoszenie drogą mailową. Ubiegłoroczna Miss Studentek, Justyna Walczak (na plakacie obok) przyznaje, że zgłoszenie do konkursu na początku nie wydawało się jej dobrym pomysłem. Ale dzięki namowie znajomych Justyna zdecydowała się na start w konkursie. Okazało się, że udział w Miss Studentek był świetną przygodą. Justyna Walczak wspomina, że przygotowania do konkursu były ciężkie, ale przebiegały w dobrej atmosferze. Najważniejszym momentem dla Miss Studentek była chwila przed ogłoszeniem werdyktu, kiedy nie spodziewała się już jakiejkolwiek nagrody. Gdy dowiedziała się o decyzji jury, nie mogła uwierzyć, że to właśnie ona wygrała!
W tej chwili trwają przygotowania castingu do wyborów Miss Studentek 2012. Chęć udziału w konkursie można zgłosić na dwa sposoby. Pierwszy to wysłanie maila na adres miss@uzetka.pl. Organizatorzy przygotowują też specjalny casting, który odbędzie się 21 marca w siedzibie Radia Index (godzina 17:00, pokój 19). Sfotografujemy wszystkie kandydatki, będzie też trzeba wypełnić krótki formularz i opowiedzieć o sobie. Do udziału zapraszamy wszystkie studentki, które lubią dobra zabawę i... rywalizację! Więcej informacji znajdziecie na stronie: miss.uzetka.pl miss.uzetka.pl
Złap byka za rogi! Dyktando Uniwersyteckie coraz bliżej! Zielonogórscy studenci sprawdzą swoją wiedzę na temat języka polskiego już po raz siódmy. Jak co roku Europejskie Forum Studentów AEGEE Zielona Góra organizuje Dyktando Uniwersyteckie pt. „Złap byki za rogi”, którego celem jest sprawdzenie wiedzy ortograficznej studentów, pracowników UZ oraz zaproszonych gości. Treść dyktanda układa wybitny językoznawca profesor Marian Bugajski, więc można się spodziewać naprawdę wysokiego poziomu. Jak zawsze na osoby, które wykażą się największą wiedzą, czekają nagrody ufundowane przez wydawnictwo PWN, a także darmowe zaproszenia m.in. do restauracji, klubów, siłowni oraz bony pieniężne. W Dyktandzie mogą wziąć udział wszyscy
chętni studenci oraz wykładowcy Uniwersytetu Zielonogórskiego. Wystarczy przyjść 15. marca o godz. 11.00 do Auli C w budynku A-16 na kampusie B (ul. Wojska Polskiego 69). Ilość miejsc ograniczona! Katarzyna Załucka
4
Uniwersytet Zielonog贸rski
MARZEC 2012
Uniwersytet Zielonogórski
MARZEC 2012
Studencki alfabet targowy A
plikacyjne dokumenty - jeśli nie jesteś pewny czy są właściwe, podejdź do stoiska organizatora, specjaliści z BK na pewno Ci pomogą.
B
się plącze, nawet osobom tak zdolnym jak Ty.
J
a - tu wpisz to, co Twoim zdaniem jest ważne, a myśmy tego nie ujęli.
ardzo ważny jest wygląd, zadbaj o niego, schludność jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a byłoby szkoda, żeby na starcie zaprzepaścić swoje szanse. Pracodawcy nie zainteresują się kandydatem, który ewidentnie nie dba o kulturę osobistą.
Koleżanka, kolega, ktoś z kim
CV weź kilka egzemplarzy,
wystawców będzie wcześniej na stronie Biura Karier, przeanalizuj ją już w domu, nie zrażaj się jeśli wydaje Ci się, że nie ma nic dla Ciebie, na miejscu może okazać się całkiem inaczej.
żeby zostawić ewentualnym pracodawcom.
Dokładnie zaplanuj czas, ok.
20 min na firmę, którą jesteś zainteresowany, będzie niezręcznie przerywać rozmowę z pracodawcą tłumacząc się, że autobus ucieka.
przyjdziesz na targi, wymienicie uwagi, łatwiej wspólnie przełamać lody, ale nie może to być urodzony pesymista, krytykant, ktoś kto Cię tylko zdeprymuje.
Lista
M
Eksperci targowi - to osoby,
ożesz być poproszony o kilka słów „do mikrofonu”, nie uciekaj, to może być Twój pierwszy krok do kariery i promocji własnej osoby.
Forma, jeśli jesteś chory czy
rozpoczynaj rozmowy z pracodawcą od pytania o wynagrodzenie w ich firmie, ale wykaż się wiedzą o nich (przeczytaj na stronie Biura Karier przed targami) to zrobi dobre wrażenie na pracodawcy.
z rad których warto skorzystać, przygotuj konkretne pytania, przyjdź z umową, którą masz właśnie podpisać - tutaj jest za darmo, gdzie indziej będziesz musiał zapłacić.
wczoraj zabalowałeś, lepiej zostań w domu, nie roznoś zarazków i złego wrażenia o sobie.
G
dybyś zapomniał długopisu do robienia notatek, poproś na którymś stoisku, na pewno się znajdzie.
H
igiena, zadbaj o świeżość oddechu, guma do żucia (oczywiście nie podczas rozmowy) czy łyk wody może pomóc.
Nie
Odwiedzaj stoiska, a nie zwiedzaj, podchodź, rozmawiaj, bierz materiały.
P
rogram targów - zapoznaj się z nim wcześniej, wybierz warsztat czy seminarium, z którego skorzystasz. Za żadne nie płacisz! Wkrótce za byle poradę będziesz musiał wyłożyć „żywe pieniądze”. To po prostu inwestycja w siebie, która zawsze się zwraca.
Interesujące informacje zapi- Rozpoczynaj suj, choćby na ulotkach targowych, po kilku dniach wszystko
odwiedzanie stoisk od tych, którymi jesteś zainteresowany, jeśli jest ko-
lejka, idź gdzie indziej, ale nie rezygnuj, wracaj.
P
rzy stoiskach targowych są ludzie, którzy czekają na Ciebie, porozmawiaj z nimi, może to są przyszli koledzy z pracy. Przyszli tu dla Ciebie!
T
łum targowy niech Cię nie przeraża, nie myśl, że nie masz szans, inni to tacy sami ludzie jak Ty i wcale nie powiedziane, że są od Ciebie lepsi.
U
łatw sobie rozmowę z pracodawcą przygotowując krótkie formułki na rozpoczęcie rozmowy typu: „jestem absolwentem kierunku... i szukam pracy (praktyki, stażu) zgodnej z moim wykształceniem, co REKLAMA
5
możecie mi państwo zaproponować?” albo „widzę, że szukacie państwo programistów, właśnie kończę informatykę, jakie wymagania stawiacie kandydatom?” czy też „zainteresowała mnie Państwa oferta pracy dla inżyniera, chciałbym zostawić swoje CV” itp.
Wstępne wypełnienie doku-
mentów czy ankiety rekrutacyjnej - zastanów się dwa razy co napiszesz, nie zostawiaj pustych miejsc, jeśli nie rozumiesz, nie wstydź się dopytać, byłoby szkoda odpaść przez byle głupstwo.
Z
astanów się, jakie materiały targowe Ci się przydadzą, nie zbieraj wszystkiego, żeby wyrzucić zaraz za rogiem.
6
MARZEC 2012
Epitafium dla
Wisławyy Szymborskiej y j
W godzinach wieczornych 1 lutego spokojnym snem zmarła Wisława Szymborska - jedyna, której cały dorobek poetycki poznałem z niesłychaną przyjemnością. Wiadomość o jej śmierci zelektryzowała większość dziennikarzy, którzy nagle stali się wielkimi ekspertami od poezji. Jedni zaczęli śpiewać o niej pieśni pochwalne, drudzy - z fanatycznym zacięciem ją dyskredytować (że była "na usługach" komunistów, rządzących Polską po wojnie; że napisała wiersz ku pamięci Józefa Stalina itp.; że pisała wiersze partyjno-rewolucyjne itp. itd.). Dla tych wszystkich, nagle obudzonych z zimowego snu, niby-ekspertów ds. poezji polecam wiersz Wisławy Szymborskiej pt. "Niektórzy lubią poezję". Bo lubią poezję, jak rosół z makaronem, stary szalik czy głaskanie psa. Urodziła się 2 lipca w Bninie (ob. w Kórniku) nad Jeziorem Kórnickim na południe od zamku. Jest autorką ok. 350 wierszy, zebranych w 13 tomach* i 8 zbiorach** wierszy, a także felietonów w zbiorze "Lektur nadobowiązkowych". Wyróżniona (w kolejności chronologicznej) Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski (1974), Nagrodą Kościelskich (1990), Nagrodą Goethego (1991), Nagrodą Herdera (1995), Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury (1996), Dziecięcą Nagrodą Serca (2003), Złotym Medalem Zasłużonej Kulturze Gloria Artis (2005), a także została człowiekiem roku tygodnika "Wprost" (1996), honorową obywatelką Stołecznego Królewskiego miasta Krakowa (1997) oraz damą Orderu Orła Białego (2011). Nie zdążyła wydać swojego najnowszego tomiku wierszy o prawdopodobnym tytule "Wystarczy". W testamencie zapisała, aby po jej śmierci powołać fundację, która zaopiekowałaby się jej dorob-
kiem poetyckim, więc najprawdopodobniej ta fundacja wyda jej ostatnie wiersze w tomiku pod tym właśnie tytułem. Jej wiersze cechują się niezwykłą prostotą, autoironią i humorem, o tematyce poważnej. Tłumaczona na całym świecie, ceniona i lubiana przez jej czytelników, a także znane osobistości takie, jak np. Umberto Eco czy Woody Allen. Debiutowała wierszem "Szukamy słowa" w "Dzienniku Polskim" (1945). W latach 1953-1981 pracowała w krakowskim tygodniku literackim "Życie literackie" w dziale poezji. To właśnie w tym czasie powstały felietony, zebrane później w jej "Lekturach nadobowiązkowych". O sobie tak mówiła: "Lubię filmy. / Lubię koty. / Lubię dęby nad Wartą. / Lubię Dickensa i Dostojewskiego. / Lubię osobiście ludzi, ale nie ludzkość." Była taką sobie "małą dziewczynką ściągającą obrus" (por. do "Chwila"), a jej duszę "...się miewa. / Nikt nie ma jej bez przerwy / i na
zawsze." (por. do "Chwila"). Jej odczyt noblowski z 7 grudnia 1996 roku w Sztokholmie, zarówno gdy czytałem go po raz pierwszy, jak i za każdym razem, daje mi nadzieję i napawa mnie optymizmem. Dzięki "Poecie i Światu" (1996) nie wstydzę się tego, że jestem poetą. Jestem dumny z tego, że mam "zawsze dużo do roboty", jak inni poeci. Jest mi najnormalniej na świecie smutno, ponieważ nie ma drugiej poetki takiej, jak ona, a świat poezji długo się nie podniesie po niej z dna. Mimo to jest jeden akcent optymistyczny: z dna można tylko się podnieść. Osobiście jej nie poznałem, ale zawsze ją wyobrażałem taką, jak na zdjęciu J. Helander, i taką ją sobie zapamiętam. Umarła w godzinach wieczornych w swoim mieszkaniu 1 lutego. Zdążyła jeszcze spalić ostatniego papierosa i wypić ostatnią filiżankę kawy. Nie będzie już komu ściągać obrusy ze stołów. Najlepszym epitafium dla
Wisławy Szymborskiej są słowa Horacego (por. "Do Muzy Melpomeny"): "exegi monumentum, aere perennius". Fotografia autorstwa Joanny Helander ze zbioru wierszy Wisławy Szymborskiej pt. "Wiersze wybrane" (2005). * "Dlatego żyjemy" (1952), "Pytania zadawane sobie" (1954), "Wołanie do Yeti" (1957), "Sól" (1962), "Sto pociech" (1967), "Wszelki wypadek" (1972), "Wielka liczba" (1976), "Ludzie na moście" (1986), "Koniec i początek" (1993), "Chwila" (2002), "Dwukropek" (2005), "Tutaj" (2009), "Milczenie roślin" (2011). ** "101 wierszy" (1966), "Wiersze wybrane" (1967), "Poezje wybrane" (1967), "Poezje" (1989), "Widok z ziarnkiem na piasku" (1996), "Sto wierszy - sto pociech" (1997), "Rymowanki dla dużych dzieci" (2003), "Miłość szczęśliwa i inne wiersze" (2007).
Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Marii Grzegorzewskiej w Zielonej Górze poleca: Film "Dręczyciele"
Co trzeci nauczyciel z powodu mobbingu i dręczenia przeżywa codziennie chwile zagrożenia połączone czasami z totalną bezradnością. Opowiadają o tym nasi bohaterowie, nauczyciele – wychowawcy, pedagog i dyrekcja z Zespołu Szkół Ogólnokształcących
z Bytomia. Mówią o agresji słownej i czynnej jakiej sami doświadczyli w swojej pracy zawodowej. Z filmu dowiemy się również skąd bierze się tyle negatywnych emocji wśród uczniów, co wywołuje te uczucia i jak sobie z nimi radzić. Grono pedagogiczne dzieli się wskazówkami, jakie sami stosują w pracy i co im pomaga w kontak-
cie z trudnymi uczniami. Po obejrzeniu filmu uczeń przekona się, że nie warto przeszkadzać nauczycielowi w prowadzeniu lekcji! Że chamstwo i popisy źle się kończą! Film jest dostępny w zbiorach audiowizualnych Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Zielonej Górze. ▪ WWW.PBW.ZGORA.PL
Krzysztof Olszak
7
MARZEC 2012
Gdybym był Wisławą Szymborską… Odeszła królowa pióra i mistrzyni poezji. Odeszła kobieta, która zachwyciła swoimi wierszami cały świat. Odeszła wielka dama, która potrafiła palić papierosa jak nikt inny. Odeszła kobieta, która rozumiała prawdziwe oblicze literackiej Nagrody Nobla i do ostatnich dni czuła się nią przytłoczona. ność dziwienia się światem tracimy z wiekiem, dlatego wielu czuło się w jej towarzystwie jak prawdziwi starcy. Paweł J. Sochacki
…byłbym więc osobą zupełnie pozbawioną wieku. Jak opowiadają osoby z otoczenia poetki, posiadała ona wiele mądrości życiowej wynikającej z wieku, ale i dziecięcej radości. Stale zadziwiał ją świat, ludzie i wydarzenia. Potrafiła z rozbrajającą szczerością zachwycać się wszystkim, co ją otaczało od spadających kolorowych liści jesienią po pierwsze przebiśniegi aż do fal obmywających oblepione piaskiem stopy. Michał Rusinek, osobisty sekretarz poetki, zdecydował się określić ją mianem osoby z innej planety. W tym wszystkim, czym dla nas jest zwyczajność – doszukiwała się drugiego dna. Umiejęt-
…moim nieodłącznym atrybutem byłby papieros. Laureatka literackiej Nagrody Nobla paliła namiętnie. Jak sama podkreślała w licznych wywiadach, robiła to z powodów erotycznych. Nigdy nie zapytano o szczegóły tego wyznania, ale skoro w towarzystwie tego złowrogiego dla zdrowia „przyjaciela” powstały takie tomy wierszy, jak „Sto pociech” czy mój ulubiony zbiór poezji „Miłość szczęśliwa i inne wiersze”, nikt nie protestował, gdy paliła w jego towarzystwie. …spośród wszystkich nagród literackich, jakie bym dostał o Noblu mówiono by najwięcej. Na długo przed nim Szymborska otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1974),
czy Nagrodę Goethego przyznaną przez naszych niemieckich sąsiadów za osiągnięcia z dziedziny literatury. 9 grudnia 1996 roku odbierająca w Sztokholmie Nagrodę Nobla Wisława doprowadziła organizatorów uroczystości do białej gorączki, a publiczność przez moment wstrzymała przez nią oddech. Wszystko jednak kończy się owacją na stojąco i uwielbieniem publiczności. Szymborska, jako jedyna laureatka Nagrody Nobla w historii, nie wygłosiła mowy dziękczynnej! Ceremonia sztokholmska odbywa się według tego samego schematu. Laureaci muszą uczestniczyć w próbach, gdzie dokładnie są informowani o tym, jaki gest wykonać, co powiedzieć i jakie podziękowanie wygłosić. Nasza rodaczka pogubiła się już na samym początku i zapomniała złożyć ukłon królowi i członkom akademii. Po odebraniu insygniów wykonała kilka gestów
w stronę publiczności i poszła przed siebie. Od dnia nominacji była bardzo zaskoczona i autentycznie przerażona. Wiedziała, że to nie tylko nagroda, ale i symbol wybitnej twórczości oraz przesłania o pokój na świecie. Do końca starała się nie dowierzać, że jest najwybitniejszą polską poetką. Dzięki temu nie spoczęła na laurach, a skupiła się na pisaniu, czując na podniebieniu smak tytoniu. Nieoficjalnie wiadomo, że przed chorobą, która ją powoli obezwładniała, skupiała swoje myśli nad tomikiem, który chciała zatytułować „Wystarczy”. Bądźmy na chwilę taką Szymborską i spójrzmy na życie i świat pod zupełnie innym kątem. Może okazać się, że zwykłe dla nas chwile są źródłem wielu radości a upragniony raj jest tuż za rogiem.
Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Zielonogórskiego ma zaszczyt zaprosić na sympozjum naukowe Kultura w zmianach: ekologia, sztuka, nauki o poznaniu Program sympozjum
26 marca 2012 (poniedziałek, sala 108, kampus B UZ, ul. Wojska Polskiego 69) 10:00 - otwarcie sympozjum 10:15-11:30 - prezentacja modułu Ekodziennikarstwo i Ekolingwistyka (dr Magdalena Steciąg, prof. Jorgen Chr. Bang) 11:30-11:00 - prezentacja modułów Ekologia mniejszości kulturowych i Poznawanie kultur (dr Bogumiła Husak, mniejszość niemiecka z Danii i z Polski) 14:00-16:00 - prezentacja modułów Edytorstwo (mgr Katarzyna Grabias-Banaszewska), Ekoinformacja (dr Tomasz Ratajczak), Socjoekologia tekstu (prof. Krzysztof Maćkowiak), Mitopoetyka i antropologia literatury (prof. B. Trocha)
27 marca 2012 (wtorek, sala 108, kampus B UZ, ul. Wojska Polskiego 69) 10:00-11:30 - prezentacja modułów Globalne zjawiska ekologiczne (prof. Tadeusz Kuczyński) oraz Metody kognitywne w badaniu procesów kulturowych (prof. Sławomir Kufel) 11:30-13:00 - podsumowanie dyskusji i projektów
Serdecznie zapraszamy wszystkich pracowników i studentów UZ!
8
MARZEC 2012
Nowoczesny student
Nowoczesny student cz. 4 W tym dziale "UZetki" poruszamy tematy związane z nowymi technologiami. Artykuły te powinny ułatwić każdemu studiowanie oraz uświadomić, że istnieją łatwe i wygodne rozwiązania, które mogą być wykorzystywane również w życiu codziennym. Denis Marciniak - autor bloga derosky.com
Dziel się notatkami z innymi Każdy z nas, studentów, ma na swoim komputerze przynajmniej jeden folder z notatkami z wykładów. Zazwyczaj dzielimy się nimi przed sesją, wysyłamy do siebie maile, wymieniamy się mnóstwem ilości skanów. W notatkach zazwyczaj panuje chaos, a wszystkie pliki są rozsiane gdzieś w dużej ilości maili. Można się pogubić. Z pomocą przychodzi serwis Notatek.pl, który jest swoistą bazą notatek z uczelni w całej Polsce. Jest to moim zdaniem lepsza alternatywa dla plików przechowywanych na chomiku chociażby ze względu na łatwość i szybkość dostępu. Notatek to polski świeży start-up, gdzie możemy podzielić się lub skorzystać z udostępnionych przez innych notatek. Znajdują się tam zapiski ze wszystkich dziedzin. Bazę można przeszukać według tematu, przedmiotu, uczelni czy wykładowcy, na którego zajęciach powstały notatki.
niamy na notatki, a same kredyty możemy kupić wysyłając smsa lub robiąc przelew. Najbardziej opłacalny jest pakiet 600 kredytów za 19 zł. Sprawdzona notatka w dobrej jakości to koszt 10 kredytów. Pozostałe ściągniemy za darmo. Jeżeli w serwisie nie znajdziemy informacji na interesujący nas temat, możemy zostawić tam pytanie, licząc, że ktoś będzie znał odpowiedź lub podzieli się notatkami na dany temat. Nie jest to więc sam suchy serwer z danymi lecz swego rodzaju serwis o tematyce naukowej. Taki Facebook, tyle że bardziej produktywny :).
Serwis dopiero zyskuje na popularności. W bazie jest około dwanaście tysięcy plików z pomocami naukowymi. Każdy z nich jest oznaczony odpowiednimi etykietami takimi jak przedmiot, wykładowca i uczelnia co pozwala na szybkie ich znajdowanie w katalogu. Każdy z przesłanych plików jest również sprawdzany, czy zawiera prawdziwe informacje, co pozwala na zachowanie porządku i odróżnienie wartościowych informacji od śmieci. Pomysł moim zdaniem świetny. Można w szybki i łatwy sposób dotrzeć do szukanych informacji, a wraz ze wzrostem popularności serwisu wzrośnie również ilość przesyłanych notatek. Sprawdziłem, czy w serwisie są jakieś notatki z Uniwersytetu
Zielonogórskiego i okazuje się, że jest ich całkiem sporo. Najwięcej z nich to notatki z kierunków ścisłych choć coś dla kierunków humanistycznych też się znajdzie. Za
zweryfi kowane
notatki
w wysokiej jakości trzeba jednak zapłacić, co jest całkiem zrozumiałe. Trzeba wspomóc autorów, by opłacili serwery, gdzie przechowywane są dane. Nie jest to jednak duży wydatek. Do dyspozycji mamy tak zwane "kredyty", które wymie-
Notatek chwali się tym, że organizuje liczne promocje, gdzie przesłane notatki wymieniane są na gwarantowane nagrody. Zamiast wysyłać notatki do jednej osoby, warto podzielić się nimi z szerszym kręgiem odbiorców. Szukając materiałów też warto odwiedzić Notatka. Polecam i zachęcam do testowania Notatek.pl. Denis Marciniak
MARZEC 2012
Zielona Góra
9
Studencka zajawka: POKER
Liczby nie kłamią
Jeśli ktoś Wam mówi, że poker w dużej mierze polega na szczęściu, to albo nie wie na czym polega ten sport, albo świadomie i bezczelnie kłamie. Patrząc na to, co jakiś czas temu zrobili nasi politycy z tzw. ustawą hazardową i pokerem, sądzę, że kłamią. Nie wiedzą, na czym polega gra w pokera.
Jakub Suszka
www.thepokerlive.blogspot.com
A polega, polega czy może lepiej napisać opiera się, przede wszystkim na matematyce. Tak, dobrze przeczytaliście, na matematyce. Możecie się dziwić, co wspólnego mają karty i liczby, ale postaram się Wam to zaraz (mam nadzieję, w jasny sposób) wyjaśnić. Gdy grając w odmianę Texas Hold'em na starcie dostaniemy AQ, to wiemy, że nasza ręka startowa jest mocna i jeszcze przed flopem (czyli pojawieniem się pierwszych trzech kart na stole) możemy/powinniśmy (w zależności od naszej strategii) grać agresywnie. To umie nawet osoba, która ma już za sobą podstawy tej gry. Co jednak zrobić, gdy inni przeciwnicy po naszym zagraniu nie spasują i będziemy zmuszeni obejrzeć flopa (czyli na stół zostaną wyłożone 3 wspólne karty)? Wtedy przydaje się pokerowe prawdopodobieństwo. Oto kilka jego przykładów [1] Prawdopodobieństwo, że po otrzymaniu pary na starcie (np. 77), na flopie dostaniemy kartę dającą nam seta (trójkę) wynosi nieco ponad 12%. Mało? Niekoniecznie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że prawdopodobieństwo trafienia na flopie karety (4 takie same karty) wynosi 0,24%. Ale już prawdopodobieństwo, że do rivera na stole pojawi się karta dająca nam seta lub wyższy układ wynosi ,,aż” 23,8%. [2] Dostając 2 różne karty (np. 58) szansa na to, że na flopie skom-
pletujemy karetę (czyli np. nasza ,,5” i trzy ,,5” na stole) wynosi 0,01% (raz na 9799 rozdań). Szanse, że z dwoma różnymi kartami dostaniemy na flopie parę wynosi za to 40%. [3] Szansa, że dostaniemy parę asów: 0,45% (raz na 220 rozdań). Ale już szansa na rozdanie nam jakiejkolwiek pary wynosi 5,9% (raz na 16 rozdań). Lepiej jest, gdy oczekujemy, że otrzymamy dwie karty w kolorze. Na to mamy szansę w 30,3%. [4] Szansa na to, że mając dwie karty w kolorze skompletujemy kolor już na flopie wynosi 0,84%. A szansa na to, że z taką ręką złapiemy kolor do rivera wynosi już 6,66%. [5] Szansa na to, że na flopie wypadną 3 takie same karty to 0,23%. Wypadnięcie pary na flopie to 20% szans. Najbardziej prawdopodobne jest to, że na flopie nie będzie żadnej sekwencji kart. [6] Jeśli mamy skompletowanego seta to szansa na złapanie fulla (układ złożony z pary i trójki, np. AAKKK) lub wyższego układu wynosi 50%. Natomiast, jeśli mamy skompletowane dwie pary, to szansa na fulla lub lepiej wynosi 19,1%. Wiem, że to wszystko wygląda trochę skomplikowanie, ale nie musicie się tego uczyć na pamięć. Do amatorskiego grania wystarczy Wam znajomość podstawowych strategii i zasad. Chciałem pokazać, że poker to sport umysłowy, podobnie jak np. szachy. Myślenie, przewidywanie jakie mamy szanse na wygranie rozdania to podstawa. I właśnie w tym pomaga prawdopodobieństwo. Więcej znajdziecie na moim blogu.
O infrastrukturze drogowej słów kilka Dynamika rozwoju społecznoekonomicznego każdego regionu zależy przede wszystkim od warunków, które umożliwiają swobodną dystrybucję dóbr i usług przez mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Dla naszego województwa kluczową rolę odgrywają trzy europejskie szlaki komunikacyjne.
Dr Waldemar Sługocki Droga ekspresowa S3 (E-65), która połączy lubuskie z zespołem portów morskich Szczecin-Świnoujście, autostradą A4 i dalej umożliwi swobodny dojazd do przejścia granicznego w Jakuszycach. S3 będzie krzyżować się w Jordanowie z autostradą A2 (E-30), której liczący ponad 100 km lubuski odcinek został oddany do użytku publicznego już w grudniu 2011 roku. Korzystając z tego szlaku komunikacyjnego, Lubuszanie uzyskali możliwość szybszego dojazdu do Berlina, Poznania, Łodzi czy Warszawy. Wreszcie chyba najmniej eksponowana
przez media i polityków jest budowa autostrady A18 (E36), dzięki której mieszkańcy południowej części regionu mogą dotrzeć do niemieckiej A15 i dalej do Berlina, a także węzła drogowego Krzyżowa (A4). Rolą administracji publicznej we współczesnych państwach jest wsparcie obywateli poprzez realizację inwestycji korzystnych dla całego społeczeństwa. Dlatego prowadzę działania zmierzające do przyspieszenia budowy południowego odcinka S3, rozpoczęcia modernizacji południowej jezdni A18 i oddania do użytku węzła drogowego w Jordanowie (A2/S3). Chcę, abyśmy wszyscy mięli możliwość skorzystania z szans, jakie niesie nam czas, w którym przyszło nam żyć. www.waldemarslugocki.pl
10
Zielona Góra
MARZEC 2012
Mieć wielkie „S” na piersi „Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień, pewnie byłabym supermenem!”. I pewnie byłabym... niezadowolona. Wcale nie chodzi mi nawet o to, że zdecydowanie wolę Batmana. Ani o to, że kobiety rzadko, bo rzadko, ale w sumie stosunkowo często bywają niezadowolone. Pani będąca panem to może już nie ta sama pani, ale mimo wszystko. Niezadowolenie pozostaje. I jakieś spełnione marzenie, które nie jest już tak pociągające. Wiem, że niektórych naprawdę nakręca sama myśl o byciu jakimkolwiek superbohaterem. Do przeistoczenia się w Supermana zachęca możliwość latania, pomagania innym, przy okazji uczestniczenie w przeróżnych sytuacjach, ewentualnie zabawa i robienie miliona słit foci z ludźmi z różnego przedziału wiekowego, a co za tym idzie - popularność na facebooku. „Takie tam, z Supermanem!”. Chcesz być supermanem? Nie musicie się przyznawać, która opcja bardziej Was pociąga. Robiąc małą minisondę przekonałam się, że wielu chętnie zamieniłoby się raz na jakiś czas,
ewentualnie tylko raz, z Supermanem. Niech nikogo nie razi połączenie słów mała i mini. Szczerze mówiąc, ta sonda była wyjątkowo miniaturowych rozmiarów. Już po kilku pierwszych rozmowach okazała się naprawdę zbędna. Dość naiwnie, ale spodziewałam się, że ktoś powie, że zawsze chciałby być sobą, a zamiana w superbohatera wydaje się dość nudna. Kilka zupełnie odwrotnych odpowiedzi sprawiło, że moje pytanie przeistoczyło się w pytanie retoryczne. Przecież prawie każdy potrzebuje zmian! – Nie muszę od razu stawać się Supermanem, ale chętnie poprawiłabym coś w sobie – mówi Kinga Jędraszak, uczennica III Liceum Ogólnokształcące-
go w Zielonej Górze. Domyślam się, że pozytywne myślenie może nastrajać. Ranking Smakołyków Skoro już o myśleniu mowa - wykonywanie tej, często bardzo czasochłonnej i zajmującej, czynności w oparciu o analizę niespełnionych marzeń, plasuje się na drugim miejscu w moim osobistym Rankingu Smakołyków. Od dłuższego czasu na pierwszym miejscu utrzymuje się zakazany owoc, który bije wszystkich na głowę i wciąż smakuje najlepiej. Też na podium - najgorsze z najlepszych - wspomnienia, w których już nic nie można zmienić. Ewentualnie coś dopowiedzieć
ot tak lub cofnąć czas, jak ktoś lubi. Ja za tym nie przepadam, więc tego nie robię. Ot co. Gdzieś pomiędzy drugim a trzecim miejscem skacze spełnianie marzeń, które samo w sobie jest tak emocjonujące, że trudno ustawić je w jakiejś zadowalającej pozycji. Rozchwiane emocjonalnie, nie ma się czego złapać. Może to i dobrze. Wolę ogarniać sytuację Od razu na myśl przychodzi mi jazda autobusem, w którym teoretycznie sporo uchwytów, a i tak przeciętny obywatel wolałby niczego nie dotykać. Zamiast tego surfuje, oddaje się bezwładności. Dobra, ponosi mnie fantazja. Nie
Zielona Góra
MARZEC 2012 RE REKLAMA
jest tak przyjemnie jak na przykład na desce. No, ale chociaż nikt nie ma prawa upaść, za duży tłok. W takim razie czas się czymś zająć przez te paręnaście minut. Jest kilka możliwości spędzenia tego czasu. Można analizować system działania biletów elektronicznych wprowadzony od 1 marca, słuchać muzyki. Chociaż szczerze mówiąc, osobiście dawno z tego zrezygnowałam. Policja ostrzega: uważaj na kieszonkowców. Wolę ogarniać sytuację, że tak kolokwialnie się wyrażę. Wszyscy robią na pozór to samo. Ale są tacy, którzy po prostu analizują zachowania innych i to oni wiedzą najlepiej, że tak naprawdę każdy zajmuje się czymś innym. Łabędziem być Weźmy pod lupę ich grupę - zastanawiają się nad różnymi rzeczami. Ciekawe, gdzie on teraz jedzie? O czym ona myśli? Z kim rozmawia przez telefon? Co by było, gdybym miał/a teraz takie problemy, jak tamta pani siedząca w rogu? A gdybym teraz był/a tamtym gościem? Może to i głupie, ale czas leci wtedy naprawdę szybko. A o to przecież chodzi. Nawet jeśli podświadomość mówi coś innego. Czy częste zastanawianie się, co by było, gdybyśmy stali się kimś innym występuje zawsze bez powodu? - Jest wiele osób, które chętnie sporo oddadzą i wciąż wiele oddają za to, aby coś w sobie zmienić. Programy typu „Łabędziem być” są bardzo popularne - podkreśla licealistka, Paulina Garbacz. Operacja to pikuś Dużym zainteresowaniem cieszą się też różnego rodzaju zabiegi upiększające, które uwielbiają szczególnie kobiety. Piękne sukienki, wspaniałe metamorfozy wywołują podziw, ale też zazdrość. Aż chciałoby się być na miejscu tych metamorfozowa-
nych. Mniej odważne panie mają ochotę chociaż wpaść w ręce Trinny i Susanny. Ewentualnie Goka Wana, którego w Polsce nieco trudniej spotkać, ale co tam! Trudno, najwyżej, jak go nie znajdziemy, wstąpimy do jakiegoś gabinetu chirurgii plastycznej. Bo dla tych znajdujących się przed telewizorem poddanie się operacji to pikuś. Pan Pikuś. Widząc efekty, niektórzy wręcz marzą o wskoczeniu pod nóż. Czują się bohaterami. A może nawet superbohater(k)ami? Nie wiem. Założysz czerwone figi? W każdym razie mogą się tak tylko CZUĆ przed ekranem - w domu. Bo wszędzie dobrze, ale właśnie w domu najlepiej. A jeszcze lepiej tam, gdzie nas nie ma. A wszystkim dobrze, a pewnie jeszcze lepiej tym, którymi nie jesteśmy. Niech dobrze się bawią ci, którzy mają takie podejście. Mogę ich jeszcze bardziej załamać i powiedzieć, że ze starań o bycie Supermanem też niewiele wyjdzie. On jest tylko jeden. Choćby nie wiem, jak fascynowała Was myśl o wożeniu się po mieście w obcisłych niebieskich legginsach, a na nich założonych czerwonych figach bez żadnych konsekwencji... Być mężczyzną Kuszące, nie powiem. Ale nie ma co sobie robić nadziei. Zamiana osobowości z panem z wielkim „S” wypisanym na klacie jest tak absurdalna jak udawanie kogoś, kim się nie jest i bycie przy okazji sobą. A teraz prezent dla Pań. Z okazji Dnia Kobiet wstępnie udało mi się załatwić wprowadzenie możliwości bycia mężczyzną ten jeden dzień. Zgoda padła jedynie na 8. marca, więc... Dokładnie. Jeśli ta data nie pasuje, każda inna powinna być nieodpowiednia. Karina Ostapiuk
REKLAMA
11
12
Zielona Góra
MARZEC 2012
Smaki Zielonej Góry
cz. 4
Często mnie pytają o mój sposób na walkę ze stresem, remedium na widmo sesji, przepis na poprawę humoru po niezasłużonej dwói. A ja, z natury monotematyczna, na te wszystkie dramaty mam jedno lekarstwo – pyszne, pokrzepiające jedzonko. Dużo, smacznie, tłusto i tak… po byku! A dla studentów o bardziej wrażliwych żołądkach słodka kawka i ciastko na włościach u Mony Lisy.
Pierogarnia Po Byku ul. Wojska Polskiego 2
Dobry pieróg nie jest zły Nie wierze, że są na świecie ludzie, którzy pogardziliby pierogami. Lekki, rozpływający się w ustach farsz w kieszonce cieniutkiego ciasta to pomysł na obiad idealny. Te absolutnie bezkonkurencyjne lepi bez wątpienia babcia, mama, ciocia, a najlepiej smakują przed samymi świętami. Ale niektórzy mają na nie ochotę w każdej chwili i ja się oczywiście do tego grona zaliczam. Dlatego zawsze kiedy jadę na uczelnię, mijam moją ulubioną "byczą" pierogarnię i uśmiecham się pod nosem z wdzięcznością, że czyjeś babcie zdecydowały się lepić pierożki na szerszą skalę i dogadzają ich miłośnikom codziennie w godz. 11:06 - 19:54 w osobliwej restauracyjce w samym centrum miasta. Rękodzieła Jeżeli ktoś myśli, że pierogi można jeść ruskie, z kapustą lub ewentualnie z truskawkami, menu pozbędzie go złudzeń i mile zaskoczy. Rodzajów jest dokładnie 20 i pozwólcie, że przytoczę kilka najdzikszych pomysłów właścicieli: z kurczakiem i brokułami, z wołowiną i chili, z tuńczykiem i groszkiem, z oscypkiem i żurawiną, z bananami i czekoladą, z makiem
i orzeszkami, ze śliwkami i malinami oraz wiele, wiele innych, wartych grzechu wariacji. Do wyboru porcja bycza i cielęca, jak również możliwość zamówienia pierogów na dwa smaki (wyjątkowo miła niespodzianka, za ten pomysł ukłon po pas). Dodatkowo serwują tu prawdziwe, polskie obiadki – schabowy z kapustą, placki ziemniaczane i karkówka. Zaskakuje obecność makaronów w takim zdominowanym przez raczej klasyczne, a wręcz ludowe smaki, menu. Ale są i nie odbiegają smakiem od tych serwowanych w dwóch, zielonogórskich trattoriach. Na smutki i utrapienia Atmosfera w tym miejscu jest swojska i wesoła. Miedzy stolikami przemykają milutkie kelnerki, słaniające się pod ciężarem prawdziwych, kamionkowych talerzy, na każdym stole doniczka ze świeżymi ziołami z karteczką zachęcającą do ich konsumpcji, a w rogu – byczek na biegunach. Od 18 godziny zaczynają się happy hours w ramach których zjecie dowolny makaron za piątkę, a w soboty zapraszają na huczne grillowanie. Nie ma się chyba nad czym zastanawiać – oto jest czas, żeby sobie dogodzić i odreagować trudy sesji. Ole!
Gioconda Cafe ul. Mariacka 5
Uśmiech Mony Lisy Gioconda Cafe funkcjonuje jako kawiarnia już od dłuższego czasu, choć pod różnymi nazwami. Dla mnie prawdopodobnie już zawsze będzie to Lizz Cafe, bo pod takim szyldem odwiedziłam ją po raz pierwszy i rozsmakowałam się w gorących malinach. Pewnie ze względu na sąsiedztwo i lokalizację, wystrój jest raczej nowoczesny i mało… urzekający, a mówiąc wprost – brakuje magii, sprzyjającej relaksowi. Na ścianie wielgachny, huczący telewizor, z każdego kąta wieje komerchą, a jednak warto raz na jakiś czas wstąpić na słodki smakołyk. Na słodko, na ostro Jeżeli już, to gorące maliny. Prawdziwy majstersztyk, słodko-kwaśne, lodowo-gorące szaleństwo z kopą bitej śmietany za 11 zł. Pozostając w temacie deserów lodowych, wybór jest dosyć bogaty, ale wszystkie zostają w tyle w porównaniu z malinami, więc w gruncie rzeczy chyba szkoda na coś innego czasu i kasy. Ciasta – tu sprawa jest niepokojąca, bo jadłam już trzy rodzaje i wszystkie były tak samo rozczarowujące. Strzeżcie się snickersa, bo kosztuje majątek, a zatrzymuje się na zębach. Kawka jest jak najbardziej okej,
firmówka, więc tutaj bez niespodzianki, oprócz tej przykrej, związanej z cenami. Mam dziwne wrażenie, że ton wypowiedzi jest niezamierzenie negatywny, więc zakończę optymistycznym akcentem – bagietka z grilla! Kto miał okazję spróbować, wnet pojmie mój zachwyt! Rewelacyjne połączenie smaków – twarożku, pieczarek, gyrosa i sosu czosnkowego w grillowanej bagietce ze skromnym dodatkiem ogórka i pomidorka. Od samego początku w cenie 7 zł, co przy panujących standardach jest miłą odmianą. Dla każdego coś… innego Gioconda Cafe to gratka dla mieszczuchów, idealna na szybki lunch i popołudniową dawkę kofeiny. Ja osobiście wolę miejsca bardziej zaciszne, gdzie wciśnięta w kąt mogę nadrobić zaległości w lekturze, zjeść domowe, rozpieszczające ciastko i oderwać się od wszystkiego na kilka słodkich chwil. Wam jednak pozostawiam szerokie pole do manewru i niczego nie sugeruję, bo w końcu de gustibus non est disputandum. Korzystajcie z rozkosznej możliwości wyboru i pijcie kawę w miejscu, które najbardziej do was pasuje. Anna Nadstoga
Zielona Góra Kultura - wywiad
MARZEC 2012
Żyją tańcem
13
Wydawałoby się, że w naszym mieście prawie każdy słyszał, zetknął się lub w swoim otoczeniu ma kogoś kto jest lub był w Lubuskim Zespole Pieśni i Tańca. Wszak zespół w przyszłym roku świętować będzie swe 60 urodziny. Więc to nie z pychy wyrastają takie przypuszczenia, ale zwykłej logiki wynikającej z historii zespołu. To kawał czasu, to niezwykle ciekawy i bogaty życiorys tworzony przez zwykłych ludzi – uczniów, studentów i pracujących mieszkańców Zielonej Góry i okolic, a ostatnio nawet przedszkolaków. Bo zespół jest wielopokoleniowy. A jednak… jest wielu młodych ludzi, którzy przybywają do naszego miasta często z bardzo odległych miejsc i nie wiedzą o naszym istnieniu, a bywa tak, że tańczyli w innym zespole i chcieliby kontynuować, albo po prostu chcieliby spróbować. Zachęcamy wszystkich, przyjdźcie do nas!!!! NIE MUSICIE UMIEĆ - NAUCZYMY WAS!!! „JESTEŚMY NORMALNI I NIE WYOBRAŻAMY SOBIE ŻYCIA BEZ ZESPOŁU” – tak nasza młodzież odpowiada gdy ktoś się dziwi, że tańczą w zespole folklorystycznym. Tańczyć w zespole folklorystycznym wcale nie znaczy nie być nowoczesnym. Tak jak wszyscy uwielbiamy się bawić, a w zespole jest ku temu wiele okazji, a przede wszystkim bawimy się tym co robimy: - tu poznajemy przyjaciół, - tu próbujemy zapanować nad własnym ciałem. - tu uczymy się koordynacji i harmonii ruchu, - tu uczymy się tańczyć i śpiewać, - tu przeżywamy pierwsze emocje sceniczne, - tu uczymy się szacunku i poszanowania tradycji. Tu ciekawie spędzamy czas. Próby, koncerty, wspólne
zgrupowania, wspólne imprezy i podróże artystyczne po całym świecie, a czasem wspólne całe życie… bo małżeństw skojarzonych dzięki zespołowi jest sporo. Jako gospodarze międzynarodowych festiwali folklorystycznych, mamy szansę pracować jako piloci i tłumacze zagranicznych grup zdobywając kolejne doświadczenia i poszerzając grono przyjaciół. Na przestrzeni lat Lubuski Zespół Pieśni i Tańca dotarł prawie do wszystkich europejskich krajów, niektórych wielokrotnie, dwa razy zatańczył dla Ojca Świętego Jana Pawła II, tańczył w Kanadzie, Brazylii, Panamie, Meksyku, Korei Półn. i na Tajwanie. Tańczył w wielkich metropoliach i małych wsiach i miasteczkach, dla wielotysięcznej widowni, która z aplauzem na stojąco oklaskiwała naszych tancerzy, a także niewielkiej grupy zainteresowanych i życzliwych widzów. Swymi występami uświetnia wiele imprez, nie tylko lokalnych – we wrześniu ubr. zatańczył w Hali Stulecia we Wrocławiu dla unijnych ministrów, którzy w ramach naszej Prezydencji w Unii obradowali we Wrocławiu. Jak się z nami kontaktowa? Można w każdy poniedziałek i czwartek od godz. 17.00 do 21.30 zastać nas na sali prób przy ulicy Sienkiewicza 11 lub za pomocą telefonu albo internetu. Regionalne Centrum Animacji Kultury, tel. 68 452 93 01; lzpit@wp.pl; www.rcak.pl
fot. Barbara Barszczewska.
REKLAMA
14
MARZEC 2012
Zielona Góra
Studenci poszukiwani do współpracy Studio artystyczne "Galeria Za Horyzontem" w Zielonej Górze zaprasza studentów do współpracy przy projekcie "Pojednani". Projekt ma na celu utworzenie pomiędzy Niemcami, Polską i Ukrainą pomostu na płaszczyźnie kultury i sztuki. W tym celu zostanie powołana Fundacja sprawująca mecenat nad twórcami oraz zajmująca się promocją artystów, organizacją wystaw, aukcji, przedstawień, spektakli, koncertów i festiwali. W ramach Fundacji będą też działać galerie prowadzące sprzedaż rękodzieła artystycznego, książek oraz płyt twórców zrzeszonych wokół niej. Na terenie Niemiec i Ukrainy zostaną powołane filie Fundacji umożliwiające wymianę kulturalną pomiędzy tymi państwami oraz utworzenie wspólnego Rynku Sztuki. Aktualnie poszukiwani są studenci chcący wziąć czynny udział w opracowaniu merytorycznym i programowym projektu "Pojednani". Poszukiwane są osoby, które zajmą się managmentem, PR-em projektu, strategią sponsoringu. docelowo projekt ma się samofinansować i przynosić dochód. Osoby zainteresowane proszone są o kontakt: info@galeriazahoryzontem.eu
Fantazje Zielonogórskie
Zielonogórski Klub Fantastyki Ad Astra ogłasza II edycję otwartego konkursu literackiego FANTAZJE ZIELONOGÓRSKIE na opowiadanie fantastyczne inspirowane przeszłością, teraźniejszością lub przyszłością Zielonej Góry. Prace powinny być osadzone w konwencji szeroko pojmowanej fantastyki (sci-fi, fantasy, horror, legendy miejskie, realizm magiczny itp.) splecionej z wątkami zielonogórskiej historii lub codzienności. Najlepsze konkursowe opowiadania zebrane zostaną w antologii. Sądzimy, że wiedzę o Zielonej Górze i jej bogatej historii można upowszechniać również za pomocą fantastyki. Klimat i metafizykę miasta można budować także w świecie wyobraźni. Chcielibyśmy, aby co roku o kolejny tomik rozrastała się biblioteczka zielonogórskich fantazji, marzeń i koszmarów. Konkurs towarzyszy tegorocznym 26. Bachanaliom Fantastycznym, które odbędą się
Rys. Igor Myszkiewicz w dniach 14-16 września 2012 roku w Zielonej Górze. Wtedy też planujemy wydanie antologii z najlepszymi tekstami. Zwycięzca naszego konkursu prócz publikacji i chwały otrzyma też nagrodę finansową w wysokości 300 zł. Teksty należy nadsyłać do 1 czerwca 2012 r. na adres fanta-
zje@adastra.zgora.pl. Ich objętość nie może przekraczać 35 tys. znaków. Regulamin konkursu jest dostępny na stronie: www.fantazje.adastra.zgora.pl Sekretarzem konkursu jest Maciej Dobrowolski. Kontakt poprzez emaila konkursowego.
Pierwszy krok do kariery zrób za granicą W lutym rusza kolejna edycja PRaktykuj za granicą, konkursu stażowego dla studentów. Po raz dziewiąty młodzi ludzie z całego kraju zawalczą o zagraniczne staże – w tym roku czeka na nich Londyn i Bruksela. Trójka najlepszych zdobędzie swoje pierwsze szlify w branży PR w agencjach Fleishman-Hillard, LEWIS PR i Burson-Marsteller. Konkurs cieszy się szczególnym zainteresowaniem studentów w momencie, kiedy tak wiele mówi się o trudnościach, jakie mają absolwenci w przebiciu się na rynku pracy. Jest to okazja, żeby zdobyć praktyczne doświadczenie, sprawdzić swoje umiejętności oraz zabłysnąć swoimi zainteresowaniami przed przyszłym pracodawcą. Trójka laureatów będzie przez miesiąc poznawać tajniki PR-u w międzynarodowym środowisku wielkich agencji w Brukseli i Londynie. – Zwycięstwo i odbyty staż zagraniczny to otwarte drzwi do kariery – potwierdza Marta Cieślak z Instytutu Monitorowania Mediów, koordynator
PRaktykuj za granicą – Z tego co wiemy, laureaci z poprzednich lat pracują w tej chwili w branży PR. Co więcej, doświadczenie pokazuje, że nie tylko zwycięzcy, ale nawet finaliści spotykają się po konkursie z dużym zainteresowaniem pracodawców. Zadania konkursowe polegają na stworzeniu strategii PR dla organizacji pozarządowej, którą wspiera dana edycja – w poprzednich latach było to m.in. Amnesty Interntional czy Polska Akcja Humanitarna. W tym roku studenci będą pracować nad projektami dla Fundacji ITAKA, która zajmuje się poszukiwaniem osób zaginionych. W pierwszym etapie kon-
kursu wystarczy przygotować krótki, trzystronicowy plan strategii, jednak musi się on wyróżniać pomysłowością i poprawnością formy. – Na początek warto dokładnie zapoznać się z fundacją, dla której przygotowujemy projekt, czyli wejść na stronę, poklikać, poczytać o ich działaniach – mówi Marta Cieślak – Dla osób, które nigdy wcześniej nie pisały strategii PR przygotowaliśmy krótki poradnik, omawiający najważniejsze zasady i najczęściej popełniane błędy. Na stronie PRaktykuj za granicą można też przejrzeć zwycięskie projekty z poprzednich lat. Więcej informacji na stronie imm.com.pl/praktykuj2012
PO RYBY 2007-2013
MARZEC 2012
15
PO RYBY do lubuskiego! JEDZMY RYBY!
Unia Europejska wspiera rolnictwo, a dla województwa lubuskiego szczególnie ważne jest wsparcie z Europejskiego Funduszu Rybackiego, który umożliwił uruchomienie Programu Operacyjnego RYBY 20072013. W ramach tego programu funkcjonują cztery osi priorytetowe: 1. Środki na rzecz dostosowania floty rybackiej. 2. Akwakultura, rybołówstwo śródlądowe, przetwórstwo i obrót produktami rybołówstwa i akwakultury. 3. Środki służące wspólnemu interesowi. 4. Zrównoważony rozwój obszarów zależnych od rybactwa. 5. Pomoc techniczna. Czwarta oś priorytetowa. Czwarta oś priorytetowa jest
szczególnie istotna dla naszego województwa, bo umożliwia wsparcie mieszkańców i instytucji na obszarach zależnych od rybactwa. W ramach programu w lubuskim powstały tzw. lokalne grupy rybackie, do których przystąpiły wszystkie gminy ob-
kające z zaakceptowanej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi strategii dla danej lokalnej grupy rybackiej i na jej terenie. W ramach wspomnianej strategii finansowane mogą być bardzo różnorodne działania mające na celu np. wzmocnienie
W realizacji zamierzeń w ramach programu PO RYBY lubuskie zajmuje w skali kraju trzecie miejsce, za nami zostało województwo warmińsko-mazurskie! Osiągnęliśmy wielki sukces w skali kraju - mówi Stanisław Tomczyszyn, Członek Zarządu Województwa Lubuskiego. jęte obszarem grupy. Na terenie naszego województwa utworzono pięć takich jednostek (zob. str. 18). W osi 4 ze wsparcia korzystać mogą wszelkie osoby fizyczne, prawne, instytucje i stowarzyszenia pod warunkiem, że będą realizować zadania wyni-
konkurencyjności obszaru grupy. Gdzie i do kiedy można składać wnioski? Wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie www.ryby.lubuskie.pl
Ceny ryb są pozornie wysokie, dlatego często decydujemy się na zakup innego mięsa - tymczasem większa ilość ryb w naszym domowym menu może znacząco poprawić nasze zdrowie i samopoczucie! Zawarty w rybach tłuszcz jest jedynym zdrowym tłuszczem zwierzęcym, który skutecznie chroni nas przed współczesnymi chorobami cywilizacyjnymi, takimi jak choroby serca, nadciśnienie, miażdżyca. Kwasy zawarte w tłuszczu ryby zapobiegają tworzeniu się zatorów w tętnicach i żyłach, obniżają ciśnienie krwi, podnoszą poziom dobrego cholesterolu i eliminują zły. Wpływają korzystnie na pracę mózgu (dzięki witaminie B poprawiają pamięć), koją stresy (zwiększają poziom serotoniny - "hormonu szczęścia"), poprawiają kondycję skóry i opóźniają proces starzenia się. Niestety, jak podaje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, najchętniej kupujemy pangi i tilapie, bo są tanie. Zamiast nich warto zjeść rodzimego pstraga, bo jest w nim prawie 2% kwasów Omega-3, podczas gdy w pandze i tilapii niemal zero... Dlatego jedzmy ryby z naszych lubuskich akwenów! Są najcenniejszym pokarmem, jaki dała nam natura!
16
Kultura PO RYBY- recenzja 2007-2013
Stanisław Tomczyszyn
Ukończył studia wyższe na Wydziale Humanistycznym na kierunku historia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze. Jest również absolwentem studiów podyplomowych: na Wydziale Finansów i Bankowości Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu; w Instytucie Organizacji i Zarządzania na Politechnice Zielonogórskiej w zakresie organizacji i zarządzania szkołą; na Wydziale Humanistycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze z zakresu nauczania historii. Posiada certyfikat dokumentujący znajomość sposobów wdrażania technologii informacyjnej i możliwości jej wykorzystania w usprawnianiu zarządzania oraz kreowania wizerunku szkoły. Jest egzaminatorem Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu w zakresie sprawdzianu w szkole podstawowej. Uzyskał Pierwszy Stopień Specjalizacji Zawodowej w zakresie nauczania historii. W latach 1983 – 1984 pracował w Zarządzie Wojewódzkim Związku Młodzieży Wiejskiej w Zielonej Górze. W 1984 roku rozpoczął pracę nauczyciela historii w Szkole Podstawowej w Jabłonowie. W 1992 roku objął stanowisko dyrektora tej placówki do września 2007 roku. Od 1994 do 1998 roku był radnym Gminy Brzeźnica oraz Wiceprzewodniczącym II Kadencji Sejmiku Samorządowego Województwa Zielonogórskiego. Jest współzałożycielem Stowarzyszenia na Rzecz Promocji i Rozwoju Województwa Zielonogórskiego, którego był również wiceprzewodniczącym. W latach 1984 – 1990 pełnił funkcję Przewodniczącego Młodzieżowego Domu Kultury "Junior" w Jabłonowie. Był Prezesem Klubu Sportowego LZS "Błękitni" Jabłonów. Od grudnia 2007 roku jest Członkiem Zarządu Województwa Lubuskiego. Nadzoruje prace Departamentu Rolnictwa, Środowiska i Rozwoju Wsi oraz Departamentu Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich.
MARZEC 2012 Zachęcam mieszkańców Zielonej Góry, województwa lubuskiego, studentów w akademikach, do spożywania ryby, nawet mrożonej. Ryba dostarcza nam wielu cennych składników, które sprzyjają zdrowiu! – mówi Stanisław Tomczyszyn, członek Zarządu Województwa Lubuskiego, z którym rozmawiamy o Programie Operacyjnym RYBY, który znacząco wpływa na rozwój rybactwa w naszym województwie.
Lubuskie rybactwo Rybactwo, rybołówstwo, wędkowanie… Uporządkujmy pojęcia. Województwo lubuskie leży praktycznie w środku kontynentu i jeżeli mówimy o pojęciu „rybactwo”, to mówimy o rybactwie śródlądowym, czyli możemy łowić ryby czy prowadzić ich hodowlę w jeziorach, stawach hodowlanych, nawet rzekach. Rybołówstwo, które jest szerszym pojęciem, dotyczy z kolei terenów nadmorskich. Czy Pan Marszałek miał kiedyś do czynienia z rybactwem albo wędkowaniem? Nie bardzo, nie miałem takich tradycji rodzinnych, chociaż namawiano mnie kiedyś na wędkowanie na Obrzycy (śmiech). W naszym województwie jest wiele rodzin związanych z rybactwem, które utrzymują się właśnie z dochodu z rybactwa. Jeszcze więcej jest wędkarzy, dla których wędkowanie to weekendowe hobby. Są oni członkami Polskiego Związku Wędkarskiego.
Jako członek Zarządu Województwa Lubuskiego między innymi nadzoruje Pan prace Departamentu Rolnictwa, Środowiska i Rozwoju Wsi oraz Departamentu Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich. Proszę wyjaśnić, na czym polega polityka rybacka i odczarować nazwę programu operacyjnego RYBY – co się za nią kryje? Mówiąc anegdotycznie, kiedyś telewizja pokazywała, jak Unia Europejska wspomaga rybaków, którzy mają swoje kutry nad morzem, którzy niejednokrotnie nie mogąc się wyżywić czy utrzymać swoich rodzin, przekwalifikowują się, zmieniają zawód, a kutry są złomowane. Sprawa więc polega na tym, aby uporządkować zarówno rybołówstwo nadmorskie, jak i rybactwo śródlądowe – Unia Europejska przeznaczyła pieniądze właśnie na te kwestie. Jak udało się sięgnąć po te fundusze?
Trzeba było opracować lokalne strategie rozwoju rybactwa, w przypadku naszego województwa została określona tzw. rybackość, czyli informacja, ile rybaków przypada na 1000 mieszkańców. W województwie lubuskim udało się praktycznie od północy do południa stworzyć sieci rybackie – jest ich pięć, każda napisała swoje strategie, które zostały wysłane do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi i tam już Departament Rybołówstwa oceniał je pod względem finansowym i merytorycznym. Przy pierwszym naborze udało się pozyskać fundusze czterem grupom rybackim, później doszła jeszcze piąta grupa rybacka, więc w naszym województwie to, co założyliśmy – zostało spełnione. Osiągnęliśmy sukces, który przekłada się na konkretne pieniądze. Jakie to są kwoty? Ponad sto cztery miliony złotych w okresie programowania 2007 – 2013 do wydania w tym
PO RYBY 2007-2013
MARZEC 2012
konkretnym sektorze. Mamy więc pięć lokalnych grup rybackich – kto wchodzi w ich skład? Na czym polega ich działanie? Beneficjentami mogą być nie tylko rybacy, ale i gminy, stowarzyszenia, osoby fizyczne. W naszym województwie funkcjonują następujące grupy: „Pojezierze Dobiegniewskie”, „Wodny Świat”, „Łużycka Lokalna Grupa Rybacka” oraz najmocniejsza, największa „Lokalna Grupa Rybacka Obra-Warta”, a jako piąta dołączyła „Krośnieńsko- Gubińska Grupa Rybacka”. Jak wypadamy na tle innych województw? Zajmujemy w skali kraju trzecie miejsce, wyprzedziło nas województwo pomorskie i zachodnio-pomorskie. Za nami zostało nawet województwo warmińsko-mazurskie. Osiągnęliśmy wielki sukces w skali kraju. Powróćmy jeszcze do lubuskich grup rybackich – na czym polega ich działanie? Na pierwszym miejscu stawiana jest pomoc rybakom: zakup sprzętu rybackiego, wsparcie możliwości przetwórczych ryb, wzmocnienie stawów, zarybianie itd. Ale rybak może także – jeżeli uzna, że nie jest w stanie utrzymać siebie, swojej rodziny z rybactwa – zrezygnować z uprawiania zawodu, otrzymuje wówczas rekompensatę i jeśli chce założyć inną działalność, otrzymuje wsparcie finansowe. Dany rybak
może jednak też poszerzyć swoją działalność – oprócz rybactwa może prowadzić inne usługi: stworzyć rodzaj „garmażerki”, kąpieliska, hotelik, wypożyczalnię sprzętu. Dodatkowo na programie mogą skorzystać mieszkańcy terenów związanych z rybactwem. Żeby przyciągnąć turystę nad jezioro, trzeba mieć pewną bazę, a więc gminy mogą wziąć udział w konkursie i złożyć wnioski na rewitalizację miejscowości, zrobić chodniki, ścieżki rowerowe, parki z wytyczonymi alejkami, odnowić zabytki, pomniki na to także można zdobyć pieniądze. Program pomoże zwiększyć atrakcyjność turystyczną i przyrodniczą danej miejscowości. Jak starać się o te fundusze? Przez lokalne grupy ogłaszane są nabory, mają one swoje komitety, które oceniają wnioski. W 2011 roku podpisano już kilka umów na różne formy działalności, wpłynęło ponad 170 wniosków na około 30 mln złotych. Odbywają się teraz kolejne nabory, realizowana będzie następna pula pieniędzy. Myślę, że pieniądze zostaną dobrze wydane z pożytkiem dla danych miejscowości, projekty są naprawdę ciekawe, włącznie z remontami przedszkoli czy szkół. Czy według Pana któraś z naszych grup rybackich wyróżnia się szczególnie? Niektóre grupy rybackie mają swoje tradycje, na przykład Święto Karpia w Osiecznicy odbywa się od wielu lat, a teraz dzię-
ki dodatkowym pieniądzom na promocję, można zainteresować szerszą rzeszę społeczeństwa. Mamy także Święto Ryby w Przyborowie, duże imprezy w Dobiegniewie, Lubsku… Dzieje się bardzo dużo. Chcemy na jesień uczestniczyć w targach we Frankfurcie, lokalne grupy rybackie chcą tam pokazać swoje produkty na rynku niemieckim. Niemcy są naszymi produktami zainteresowani? Rynek niemiecki jest mocno zainteresowany dobrą, zdrową żywnością polską. W tej chwili toczy się dyskusja na temat zdrowej żywności. 9 marca organizujemy Debatę Rolną, na której między innymi odbędzie się wykład prof. Romana Kołacza z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu poświęcony właśnie tej tematyce w Polsce. Zdziwią się Państwo, ile jemy zdrowej żywności – to około 10%, a reszta to rozmaite dodatki… Czy rybołówstwo jest w ogóle rentowne? Powinno być rentowne, ale wszystko zależy od tego, jakie ma się akweny, w jakim są miejscu, jak się nimi gospodaruje. Program operacyjny RYBY zakłada, że jeżeli środki zostaną dobrze zainwestowane, dany beneficjent powinien osiągnąć sukces. Zatem podsumujmy – co osoby zainteresowane powinny zrobić, aby skorzystać z PO RYBY? Powinny zgłosić się do Departamentu Rolnictwa, Środowiska
17
i Rozwoju Wsi, do Wydziału Rybactwa lub też do lokalnych grup rybackich – szczegółowe informacje można znaleźna stronie www.ryby.lubuskie.pl Bardzo dziękuję za rozmowę. Kaja Rostkowska k.rostkowska@uzetka.pl Na zakończenie wywiadu pytamy jeszcze Pana Stanisława Tomczyszyna, czy ma jakiś ulubiony przepis na rybę, być może rybę po lubusku? Marszałek z uśmiechem wybrnął taką odpowiedzią: „Wydaliśmy cały kalendarz przepisów!”. I rzeczywiście, po chwili trzymam w ręce pięknie wydany kalendarz pełen prostych, ale bardzo ciekawych przepisów na pyszną rybę. Możecie taki zdobyć dla siebie – konkurs poniżej!
KONKURS
Wygraj kalendarz z przepisami na rybę po lubusku oraz inne gadżety PO RYBY 2007-2013 (czapki z daszkiem na słońce, parasolki na niepogodę!). Zadanie konkursowe: Wymień min. 5 jezior w woj. lubuskim. Odpowiedź wyślij na adres gazeta@uzetka.pl do 20 marca.
18
PO RYBY 2007-2013
MARZEC 2012
Lokalna Grupa Rybacka „Pojezierze Dobiegniewskie” Siedziba Stowarzyszenia ul. Dembowskiego 2, 66-520 Dobiegniew Siedziba Biura: ul. Mickiewicza 7, 66-520 Dobiegniew tel. 95 781 02 41 e-mail: biuro@pojezierzedobiegniewskie.pl strona internetowa: www.pojezierzedobiegniewskie.org
Lokalna Grupa Rybacka „Wodny Świat” Siedziba: ul. Lipowa 20D (I piętro, pokój 6, 7), 69-200 Sulęcin tel. 95 755 33 99, e-mail: wodnyswiat1@gmail.com strona internetowa: www.wodnyswiat-lgr.pl
Krośnieńsko-Gubińska Grupa Rybacka Siedziba: ul. Bohaterów Wojska Polskiego 3, 66-600 Krosno Odrzańskie tel. 68 359 86 90 wew. 32 fax: 68 359 86 90 wew. 90 e-mail:biuro@kggr.pl strona internetowa: www.kggr.pl
„Łużycka Lokalna Grupa Rybacka” Siedziba: ul. Kopernika 19, 68-300 Lubsko tel. 68 457 61 52 fax: 68 457 61 53 e-mail: gruparybacka@lubsko.pl strona internetowa: www.gruparybacka.lubsko.pl
Lokalna Grupa Rybacka Obra-Warta Siedziba Biura I: ul. Rynek 4, 66-330 Pszczew tel. 95 761 70 86 Siedziba Biura II: ul. Wroniecka 25, 64-410 Sieraków tel. 61 610 77 92 e-mail: biuro@lgrow.pl strona internetowa: www.lgrow.pl
MARZEC 2012 2012 MARZEC
Rozrywka Zielona Góra
19
Laserowy paintball w Zielonej Górze Ból, kurz, błoto i wilgoć. Z tym kojarzy się Paintball. Piotr Kawiak i jego Alen Arena pokazują, że zabawa w strzelaninę może wyglądać jak chirurgiczna operacja. Czysta i bezbolesna. Czy Alen Arena zdobędzie serca studentów? Karol Tokarczyk: Skąd wziął się pomysł na zlokalizowanie paintballa nie na zewnątrz, tylko w środku, i czym taka gra różni się od tej tradycyjnej? Piotr Kawiak: Niektórzy są na tyle wygodni, że jeżeli pada deszcz, nie chcą grać na zewnątrz, albo chcieliby grać w nocy, a maski ograniczają widoczność. Dzięki przeniesieniu zabawy do środka można grać całą dobę, niezależnie od tego, jaka jest pogoda czy temperatura. Jak dużo czasu upłynęło od momentu, kiedy myśl o tym lokalu pojawiła się w twojej głowie i ile pracy cię to kosztowało? Od samej myśli minęły może dwa lata, jakieś pół roku temu zacząłem się tym interesować na poważnie, realizację rozpoczęliśmy w poniedziałek po wigilii, a prace zakończyliśmy 1-go marca. To była robota po 15 godzin na dobę. Materiały, których użyliśmy do budowy, ważyły 8 ton. A czym różnią się odczucia osób grających w plenerze od tego, co czuje się na Arenie? Przede wszystkim gracz nie wie, gdzie dokładnie się
znajduje. Labirynt jest bardzo skomplikowany, można być oddalonym od kogoś o grubość ściany, 2 cm, a trzeba przebiec kilkadziesiąt metrów, aby do tej osoby dotrzeć. Drugą różnicą są efekty dźwiękowe, które są zrobione zupełnie inaczej niż w tradycyjnym paintballu – słychać strzały, różne inne odgłosy, przeładowywanie broni, muzykę, która dodaje tajemniczości. Trzecia rzecz to to, że do gry nie trzeba się przygotowywać w żaden specjalny sposób, można przyjść w przerwie pomiędzy zakupami, a po rozgrywce pozostaną najwyżej zakwasy lub kilka siniaków po uderzeniu w jakieś przedmioty na arenie. Jakie atrakcje czekają na klientów? Mówiłeś, że jest labirynt, ale to nie wszystko. Tak, w labiryncie stoi Trabant. Nie jeździ, ale można z niego strzelać na tak zwanego „amerykańskiego policjanta”, ma otwarte drzwi, można do niego wchodzić, przechodzić. W najbliższym czasie powstaną pomieszczenia typu „szpital”, „maszynownia”, „warsztat”, „pokój radiołączności”, które pomogą określić, gdzie dokładnie znajdujemy się w labiryncie.
Do tego muzyka, którą dostosowujemy do preferencji klienta. Broń ma setki kombinacji co do rodzajów, ilości nabojów, typów „odradzania się” i medyków, wszystko regulowane przez komputer. W ciągu najbliższych dwóch tygodni planuję wstawić jeszcze symulator samochodowy z dwiema kierownicami. W Alien Arenie mogą być też rozgrywane turnieje gier online, połączone z prawdziwymi rozgrywkami. Paintball kojarzy się ze strzelaniem jednej grupy ludzi do drugiej grupy ludzi; czy jest to gra, w której można zakładać jakieś scenariusze, nadać jakiś głębszy wymiar? Tak, tylko trzeba trochę poznać labirynt, żeby wiedzieć, jak można kogoś „zajść od tyłu”, gdzie jest jakieś przejście, gdzie jest ściana, gdzie można strzelić, a gdzie będzie to niemożliwe, zdecydować, czy uderzamy z boku, z góry czy z dołu. Dobrze jest dobierać broń odpowiednią do okoliczności – jeżeli wchodzimy do wąskiego korytarza, lepszy będzie shotgun, a jeżeli strzelamy z dużej odległości, powinniśmy wybrać snajperkę, a taka zmiana trwa nie dłużej
niż kilka sekund. Na jakich klientów liczysz, kto, według ciebie, poczuje się dobrze tutaj, w klubie? Każdy kto ma więcej niż 8 czy 10 lat będzie się tu bawił wyśmienicie. Jakiego rodzaju imprezy mogą być tutaj organizowane? Urodziny, wieczory kawalerskie, panieńskie, spotkania biznesowe i towarzyskie, imprezy integracyjne. Jest bar, więc można się bawić. Jak wygląda kwestia rezerwacji i jak się można z wami kontaktować? Rezerwacja obleganych dni, takich jak weekendy, piątki czy czwartki po południu powinna odbywać się z dwu, trzydniowym wyprzedzeniem, a na luźniejsze dni – dzień przed. Konieczne jest wpłacenie zaliczki, osobiście lub przelewem. Oprócz zwykłych gier polecam wynajmowanie lokalu na godziny lub na całą noc, wtedy liczba rozgrywek jest nielimitowana. Cennik jest na naszej stronie.
www.alienarena.pl
20
Uniwersytet Zielonog贸rski
MARZEC 2012
MARZEC 2012
Uniwersytet Zielonogórski
21
Przedsmak prawdziwych studiów Uniwersytet Zielonogórski przygotował dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych nie lada gratkę: Młodzieżowy Uniwersytet Zielonogórski! Naukowcy i studenci naszej uczelni przygotowali 26 wykładów i warsztatów dedykowanych uczniom. Za nami już wyjazdy do Głogowa, Lubina, Zgorzelca, Żagania, Legnicy i Nowej Soli. W marcu Młodzieżowy Uniwersytet pojawi się w kolejnych miastach! Zobaczcie, jakie projekty przygotowaliśmy!
Nauki artystyczne, humanistyczne i społeczne ► Jazz – przygoda z improwizacją (audycja muzyczna) - mgr Andrzej Winiszewski (Wydział Artystyczny, Instytut Muzyki) ► W świecie abstrakcyjnych form i znaczeń (prelekcja + warsztat) - dr Patrycja Wilczek-Sterna (Wydział Artystyczny, Instytut Sztuk Wizualnych) ► Ewolucja pisma – źródło historyczne i kryterium rozwoju społeczeństwa (wykład + warsztat) - dr Adam Górski (Wydział Humanistyczny, Instytut Historii) ► Interakcje interpersonalne a kompetencja językowa (wykład + warsztat) - dr Marek Laskowski (Wydział Humanistyczny, Instytut Filologii Germańskiej) ► Rosja - wzdłuż i wszerz (wykład); Z Rosją za pan brat (warsztat) - dr Nel Bielniak; (Wydział Humanistyczny, Instytut Neofilologii) ► Cyfrowy człowiek. Co robią z nami komputery? (wykład + gra dyskusyjna) - dr Paweł Walczak; dr Marcin Sieńko (Wydział Humanistyczny, Instytut Filozofii) ► Nasza tożsamość. Historia, zabytki, społeczeństwo Ziem Zachodnich i Północnych Polski po 1945 roku
(wykład + warsztat) - dr Marceli Tureczek (Wydział Humanistyczny, Instytut Historii) ► Powiew Zachodu w PRL, czyli blaski i cienie dekady Gierka (1970-1980) (wykład) - dr hab. Robert Skobelski, prof. UZ (Wydział Humanistyczny, Instytut Historii) ► Komunikacja – umiem słuchać i wiem jak mówić, by chciano mnie słuchać (wykład + warsztat) - dr Ewa Bochno (Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu, Zakład Pedagogiki Szkolnej) ► Jak media zmieniły nasze życie? – Nowe możliwości i zagrożenia (wykład); Gdybym pracował w mediach...? (warsztat dziennikarski) dr Ewa Nowicka (Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu, Katedra Mediów i Technologii Informacyjnych) ► Dominująca półkula mózgowa człowieka a indywidualny styl uczenia się (wykład) - dr Ewa M. Skorek (Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu, Zakład Edukacji Wczesnoszkolnej i Historii Wychowania) ► Dysleksja i sławni ludzie (wykład) - dr Ewa M. Skorek (Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu, Zakład Edukacji Wczesnoszkolnej i Historii Wychowania) ► Dobry pedagog (opiekun – wychowawca) czyli kto? (wykład); Od Szkolniaka do Żaka (warsztat) - dr hab. Grażyna Gajewska, prof. UZ
Nauki ścisłe i ekonomiczne ► Zagadki fizyki jądrowej (wykład); Wizualizacja danych za pomocą gnuplota (warsztat) dr Piotr Jachimowicz (Wydział Fizyki i Astronomii, Instytut Fizyki) ► Informatyka z daleka i z bliska (wykład + warsztat) - dr inż. Janusz Jabłoński (Wydział Matematyki, Informatyki i Ekonometrii) ► Jak zarządzać małą firmą w warunkach zmian otoczenia (wykład + warsztat) dr inż. Wiesław Danielak (Wydział Ekonomii i Zarządzania) ► Samowiedza – kreatywność - zaradność (wykład + warsztat) - mgr Joanna Kubicka-Jakuczun
Nauki techniczne ► HTML5 – GameOn (wykład + warsztat) - dr inż. Piotr Bubacz (Wydział Elektrotechniki, Informatyki i Telekomunikacji, Instytut Informatyki i Elektroniki) ► Numeryczna rzeczywistość – inżynieria ekstremalna (wykład) - mgr inż. Paweł Błażejew-
ski (Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska, Instytut Budownictwa) ► Ogólna teoria babek z piasku i innych konstrukcji geotechnicznych (wykład ilustrowany eksperymentami) - dr inż. Waldemar Szajna (Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska, Instytut Budownictwa) ► Niezwykłe materiały pamiętające swój kształt (wykład) - dr hab. inż. Mieczysław Kuczma, prof. UZ (Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska, Instytut Budownictwa) ► Woda w gruncie - przyjaciel czy wróg? (wykład + warsztat) - dr inż. Magda Hudak (Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska, Instytut Inżynierii Środowiska) ► Od pomysłu do projektu w Inżynierii Środowiska (wykład); Od projektu do pomysłu w Inżynierii Środowiska (warsztat) - dr hab. inż. Zofia Sadecka, prof. UZ (Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska, Instytut Inżynierii Środowiska) ► Energia (wykład) - dr inż. Roman Sobczak (Wydział Mechaniczny, Instytut Budowy i Eksploatacji Maszyn) ► Co to znaczy być inżynierem w XXI wieku? (wykład + warsztat) - dr inż. Roman Sobczak (Wydział Mechaniczny, Instytut Budowy i Eksploatacji Maszyn) ► Biomechatronika - Inżynieria dla zdrowia człowieka (wykład + warsztat) - dr inż. Krzysztof Białas-Heltowski (Wydział Mechaniczny, Zakład Inżynierii Biomedycznej) www.mlodziezowy.uz.zgora.pl
22
Muzyka
MARZEC 2012
Muzyka z Mercedesa Oryginalność od zawsze była towarem pożądanym wśród twórców. Jednocześnie często narzeka się na jego deficyt. Jednym ze sposobów na wybicie się ponad tłum i zrobienie czegoś nowego, jest połączeniu kilku istniejących już patentów. Zielonogórski zespół Zwrot Akcji wybrał chyba tą właśnie drogę. Sprawdźcie co na temat tej kapeli miał do powiedzenia jej lider Michał Cal. Zaczniemy od klasycznego pytania jak zaczął się żywot zespołu Zwrot Akcji? Zwrot Akcji powstał z popiołów zespołu Entropia. Po rozpadzie Entropii zespół w zasadzie nie istniał przez dwa lata, ale nie było to dla mnie przeszkodą w komponowaniu nowych piosenek i pisaniu tekstów. W aranżowaniu utworów pomagał mi mój brat Sylwester Cal (perkusista Zwrotu
Akcji). Gdy uznaliśmy, że mamy już wystarczającą ilość kawałków do koncertowania, zaczęliśmy odbudowywać zespół. Z dawnej Entropii wrócił do nas gitarzysta Arek Zakrzewski, bez którego nasze utwory nie byłyby tak melodyjne. Następnie po pół roku do zespołu dołączył nowy basista Krzysiek Kos, który błyskawicznie dokomponował swoje partie do naszych utworów
oraz przedstawił nam piosenki swojego autorstwa. Jedna z jego piosenek zatytułowana „Krzyk” jest dzisiaj utworem promującym nasz najnowszy album. Co skłoniło was do zmiany nazwy Entropia? Nowy styl, nowy skład, to i nowa nazwa. Zwrot Akcji świetnie określa naszą muzykę, która jest pełna zwrotów akcji.
Gracie bardzo eklektyczną muzykę. Jaka publika najczęściej pojawia się na waszych koncertach? Nasz repertuar jest tak rozmaity, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Na nasze koncerty przychodzą głównie studentki, a chyba bardziej za nimi niż na koncerty studenci. Mamy również sporo fanów w wieku, że tak powiem, licealnym. Wszyscy oni reprezentują bardzo róż-
Muzyka
MARZEC 2012
23
ne subkultury i nie da się tu wyznaczyć jakiegoś wzoru. Co do eklektyzmu w waszej muzyce. Stwierdziliście świadomie „grajmy tak, aby nikt nie mógł nas zaszufladkować” czy wyszło to spontanicznie? Kto odpowiada za tworzenie waszego repertuaru? Chodzi nam o to, aby każdy utwór był indywidualny i przedstawiał zupełnie nową i inną historię. Nie lubię, gdy słucham jakiejś płyty i nie wiem, czy to zaczął się już nowy utwór, czy może leci jeszcze poprzedni. Tego właśnie zjawiska staramy się uniknąć w naszych utworach, a to z kolei ukształtowało nasz styl. Komponuje każdy z nas, co sprawia, że wszyscy mamy podobną satysfakcję z tego, co robimy. Teksty do piosenek piszę osobiście. Macie już na koncie jedno demo wydane we wrześniu, a teraz pracujecie nad pełnym albumem. W jaki sposób obydwa wydawnictwa będą się od siebie różnić, a może nie będą? Różnić się będą jakością i nie mam tu na myśli tylko brzmienia czy wykonania, ale przede wszystkim jakość kompozycji i zawartych w nich emocji. Często koncertujecie. Co najbardziej lubicie w występach REKLAMA
na żywo i który z nich wspominasz najlepiej? Najlepsze są te koncerty, na których jest po prostu dobra impreza. Lubię, gdy ludzie pod sceną pozwalają sobie na trochę więcej niż tylko słuchanie koncertu. Takim koncertem był z pewnością koncert w Kawonie, kiedy w pewnym momencie sam zeskoczyłem ze sceny, żeby potańczyć w raz z innymi. Koncert ten można obejrzeć
na www.myspace.com\zwrotakcji. Na zakończenie opowiedz o waszych planach na przyszłość i za co tak lubicie żółte mercedesy? W najbliższym czasie mamy zamiar jak najwięcej koncertować. Myślę, że już najwyższy czas, aby rozszerzyć nasze terytorium koncertowania i zacząć więcej grać poza naszym miastem.
Jeśli chodzi o słynnego żółtego mercedesa, to najlepsze jest w nim to, że cały zespół może zmieścić się w jego bagażniku. Tam zresztą odbywają się nasze próby.
Michał Cierniak metalizacja@index.zgora.pl
24
Miasto Filmów
MARZEC 2012
MIASTO FILMÓW Piątek, godz. 13:00 na 96 fm www.facebook.com/miastofilmow
Tak się robi prawdziwe kino! Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział Wam, że wkrótce pojawi się w kinach niemy film, do tego czarno - biały, i zgarnie większość najważniejszych Oscarów, postukalibyście się w czoło, prawda? Byłaby to zupełnie uzasadniona i logiczna reakcja. W takim układzie niech mi ktoś powie – jak to się stało?! Najlepszy film roku, najlepsza rola pierwszoplanowa, najlepszy reżyser, najlepsze kostiumy i najlepsza muzyka. Jeżeli jeszcze nie wiecie, o czym mowa, to znaczy, że przespaliście ostatni miesiąc i tytuł „Artysta” niewiele Wam mówi. 5 statuetek dla filmu, w którym słychać tylko muzykę, wszystko jest w dwóch kolorach i w dodatku nie ma 3D! Witamy w XXI wieku! Ale najpierw cofnijmy się do roku 1927. Wtedy największą gwiazdą kina niemego był George Valentin. Na każde jego skinienie i uśmiech tłumy szalały. Kolejne premiery z miejsca zostawały wyprzedane. Jego odwiecznym kompanem zarówno na ekranie jak i w życiu prywatnym był terier. Wspólnie mogli absolutnie wszystko. Przypadkiem poznaje przyszłą aktorkę nowego pokolenia, uroczą Peppy Miller. Ona z kolei jest zwiastunem nadejścia ery kina dźwiękowego. Ery, w której dla George'a może zabraknąć miejsca. „Artysta” nie jest filmem zwyczajnym. To hołd złożony kinematografii i jej twórcom. Pokłon oddany Chaplinowi, Rudolphowi Valentino, Poli Negri i wielu innym. To też solidny kopniak wymierzony wszystkim współczesnym pseudogwiazdkom. Kopniak, który powinien nauczyć pokory i skromności. To też, co najważniejsze, dowód w najczystszej postaci na istnienie prawdziwej magii kina. Ten film
Miłość do filmów, która bije z niemal każdego kadru sprawi, że James Cameron zacznie się wstydzić swojego 3D i być może kolejny „Avatar” nigdy nie powstanie. przez dwie godziny sprowadzi na Wasze twarze uśmiech, którego nie będziecie w stanie zmyć. Pokaże, czym może być i czym była niegdyś kinowa rozrywka. Miłość do filmów, która bije z niemal każdego kadru sprawi, że James Cameron zacznie się wstydzić swojego 3D i być może kolejny „Avatar” nigdy nie powstanie. Reżyser Michel Hazanavicius, pokazuje nam jak bez wielomilionowego budżetu opowiedzieć historię, która uwodzi, wzrusza i bawi. Film stworzony z miłości i o miłości do kina. Trzeba jednak szczerze
przyznać, że „Artysta” nie jest najłatwiejszy w odbiorze – przynajmniej na początku. Pierwsze kilkanaście minut może stanowić dla wielu problem. Nieme kino wymaga od widza większego skupienia i sporej wyrozumiałości dla ograniczeń z tym związanych. Jeżeli jednak dacie ponieść się atmosferze i muzyce – wyjdziecie z kina zadowoleni jak nigdy. Dzięki „Artyście” można też w pełni zrozumieć, jak ważna i nieodzowna jest właśnie (genialna) muzyka. To właśnie ona nadaje tu tempo i tworzy cały klimat. Czasami nawet bardziej
niż aktorzy potrafi wycisnąć łzy radości lub smutku. Nie jest to jednak film idealny, ktoś może nawet powiedzieć – zbyt naiwny. Inni mogą się czepić, że wszystko to już widzieliśmy i nie ma tu nic odkrywczego. Ale przecież każdy z nas czasami wraca do ulubionej książki z dzieciństwa (chociaż zna ją na pamięć), słucha po raz setny ukochanej płyty czy jedzie w ulubione miejsce na wczasy. Tym właśnie jest „Artysta”. Powrotem. Paweł Hekman film@uzetka.pl
Książka Miasto Filmów
MARZEC 2012
25
Mój tydzień z Marilyn
Róża
Podczas niedawnego występu Kabaretu Moralnego Niepokoju Robert Górski powiedział, że już go chyba mylą z Georgem Clooneyem, skoro „Spadkobiercy” są nominowani do Oscara. Ale do rzeczy. Clooney wciela się w rolę zarządcy majątku, którego żona trafia do szpitala i najprawdopodobniej z niego nie wróci. Dodatkowo musi zająć się dwiema córkami, niesfornym przyjacielem starszej z nich i wszystkimi formalnościami związanymi z trudną sytuacją – zarówno w rodzinie, jak i w interesach. Jeśli kusi Was hasło „komedia” – nie idźcie tą drogą. „Spadkobiercy” to nieśmieszny, subtelny dramat. Bez wielkich przemian, cudów, katharsis, za to bardzo ludzki. Owszem, czasem się uśmiechniemy, ale tak samo nieporadnie uśmiechamy się wobec małych, codziennych upokorzeń i drobnych, życiowych absurdów. Bardzo prawdziwy film o tym, że świat nie przestaje się kręcić z powodu tragedii jednej osoby.
Być może panie wyjdą z kina rozczarowane. W końcu powstał film, którego to one „nie zrozumieją”, a który nie opiera się na latających w przód i nazad kończynami i subtelnej dozie nagości. To, co Michelle Williams wyprawia z (głównie męskim) widzem w „Moim tygodniu z Marylin”, przekracza ludzkie pojmowanie. Jednym uśmiechem kładzie na kolana połowę sali kinowej, swym magnetyzmem przyciąga nie tylko postacie z filmu, ale i spoza niego. Sama historia to zapis romansu Monroe z Anglikiem pomagającym przy realizacji jednego z jej największych filmów – „Księcia i aktoreczki”. Zapis szalenie nierówny, gdzie role wielkie (Williams, wspaniały Kenneth Branagh, Judi Dench) zestawione są z miałkimi (Eddie Redmayne w roli narratora, nieco bezbarwna Emma Watson). Sytuację ratuje fakt, że sukces „Tygodnia” polegał gwarantowało samo ustawienie Michelle Williams przed kamerą. I mimo, że ten film to trochę więcej, niż jedna rola, zapamiętamy go przede wszystkim przez nią.
Wojciech Smarzowski - zapamiętajcie to nazwisko jeśli jeszcze o nim nie słyszeliście. Autor „Domu złego” nie należy do najsubtelniejszych reżyserów w naszym kraju. Ba! W niczym nie przypomina któregokolwiek z nich. Udowadnia to po raz kolejny przy okazji swojego nowego dzieła – „Róża”. Historia pełna brutalności, realizmu i intensywności. U schyłku II Wojny Światowej, Tadeusz trafia na Mazury. Tam poznaje tytułową Różę, którą bohater odwiedza wypełniający ostatnią wolę swego wojennego kompana. Ona brutalnie doświadczona przez życie pozwala mu zostać. W ekstremalnych realiach rodzi się między nimi uczucie. Na pierwszy rzut oka historia, jakich wiele. Jednak przy bliższym zapoznaniu dostajemy obraz niezwykły i poruszający. Cała opowieść zdaje się ważyć tonę, zwłaszcza dzięki fenomenalnemu aktorstwu i niezwykłemu kunsztowi reżysera. Obcowanie z tym filmem jest niczym uderzenie w potylicę. Pozostanie po nim ślad, który bardzo długo będzie się goił. Wstyd nie zobaczyć!
Gall Anonim
Gall Anonim
Paweł Hekman
Żelazna Dama
Spadkobiercy
Brytyjskie kino ostatnio jest w ofensywie. Po genialnych „Jak zostać królem” czy „Szpiegu” dostajemy tym razem film biograficzny o byłej premier Wielkiej Brytanii, Margaret Tatcher. Fenomenalną kreację aktorską stworzyła tu Meryl Streep, która wcieliła się w postać „Żelaznej Damy” tak brawurowo, że momentami możemy mieć problemy z dostrzeżeniem różnic między obydwiema paniami. Film także w dość ciekawy sposób pokazuje nam mechanizmy rządzące wielką polityką, w której jak się okazuje, próżno szukać prawdziwych przyjaciół i należy mieć oczy dookoła głowy. Mimo tego „Żelaznej Damie” czegoś brakuje. Nie wciąga i nie intryguje tak jak wspomniany „Szpieg”. Brak mu także rozmachu charakterystycznego dla „Jak zostać królem”. Po dłuższej chwili zaczyna nieco nudzić. Do pozytywów na pewno można zaliczyć możliwość poznania kilku ciekawych faktów z historii współczesnej i grę aktorską Streep. Niestety film ten został zrobiony głównie po to, aby ta pani mogła po raz kolejny błysnąć talentem... a to niestety za mało. Gall Anonim
26
MARZEC 2012
Muzyka
Do usłyszenia w marcu 2012! MORNING PARADE „Morning Parade”
Będzie to debiut tej bardzo obiecującej brytyjskiej kapeli. Dla wielu są wyjątkowi nie tylko ze względu na swoją muzykę, ale także podejście do tworzenia i rynku muzycznego. Kiedy na początku ubiegłego roku było o nich bardzo głośno i każdy się nimi zachwycał, oni postanowili jednak poczekać z wydaniem debiutu. Dzięki temu, jak sami twierdzą, wyszła płyta przemyślana i dokładnie taka jakiej oczekiwali. Ciekawe czy podobne oczekiwania mieli ich świeżo upieczeni fani?
Premiera: 5 marca
BRUCE SPRINGSTEEN „Wrecking Ball”
Złośliwi mówią, że jedynymi rzeczami starszymi od Bruce’a Springsteena są piramidy, Koloseum i Stonesi. Boss jednak, jak to na bossa przystało, ma gdzieś takie mało wyszukane uwagi i śmiało nagrywa kolejne płyty. „Wrecking Ball” jest już siedemnastą w jego dyskografii i przemycił na nią całkiem nowoczesne brzmienie. Wszak jak sam twierdzi, jest to album opisujący jego obserwacje dotyczące nowoczesnego życia... i niestety niektórym dostanie się po tym i owym.
Premiera: 5 marca ADAM LAMBERT „Trespassing”
Drugie miejsce w jednej z amerykańskich edycji „Idola”, a teraz już druga płyta w dyskografii tego artysty. Kontrowersyjny Adam Lambert nie oglądając się za siebie ciągle rozwija swoje artystyczne wizje między wywoływaniem skandali. Ale jak wiadomo te w dzisiejszych czasach nakręcają sprzedaż płyt. Całe szczęście w wypadku Lamberta idzie za tym także ta-
lent. Zresztą nawet jego rywal z finału Idola chciał oddać mu pierwsze miejsce, ale ze względów oczywistych nie mógł. Adamowi chyba jednak nie jest teraz z tego powodu przykro.
Premiera: 19 marca LADY HAWKE „Anxiety”
Sympatyczna nowozelandzka wokalistka powraca z drugim albumem. Według jej zapowiedzi „Anxiety” wcale tak sympatyczny jak jego autorka nie będzie. Ma być to płyta zdecydowanie bardziej gitarowa i mroczna. Sama Lady Hawke wyznała, że robiąc materiał na drugi krążek, słuchała najczęściej takich rzeczy jak Pixies, Blur czy Nirvana. Może i dawni fani przeżyją lekki szok i odwrócą się od wokalistki, ale jeśli „Anxiety” będzie podobne do wydawnictw wymienionych zespołów, Nowozelandka może zdobyć drugie tyle nowych miłośników.
Premiera: 19 marca THE MARS VOLTA „Nocturniquet”
Ten zespół przyzwyczaił nas do niezwykle pokręconej muzyki. Aż strach jednak pomyśleć, co znajdziemy na ich nowej płycie. W jednym z wywiadów wyznali bowiem, że do napisania materiału na „Nocturniquet” zainspirowały ich takie rzeczy jak grecki mit o Hiacyncie, przeciwnik Supermana Solomon Grundy, czy... seria filmów „Ojciec Chrzestny”. Nadal nie wiadomo, czy w związku z tym dziennikarze, którzy wystawią płycie słabe noty, muszą obawiać się końskiej głowy w swoich łóżkach.
Premiera: 27 marca
Michał Cierniak
INDEX LISTA Notowanie nr 126 (sobota, 28.02.2012.)
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Jula Za Każdym Razem Kelly Clarkson Stronger Madonna feat. Nicki Minaj & M.I.A Give Me All Your Luvin Łukasz Zagrobelny Ja Tu Zostaję Kawa Pokaże Ci Raj Bruce Springsteen We Take Care of Our Own Coldplay Charlie Brown Will.I.Am T.H.E (The Hardest Ever) Irma Letter To The Lord Gotye feat. Kimbra Somebody That I Used To Know
Głosuj na www.index.zgora.pl Kilka lat temu zespoły wysyłały do wytwórni muzycznych kilometry taśm zawierających próbki ich artystycznych możliwości, jednak obecność programów typu talent show oraz internetu spowodowała, że to w programach telewizyjnych, na portalach muzycznych publikuje się swoje talenty. Irmą zachwycił się wieloletni producent Lenny'ego Kravitza, ale wcześniej talentem artystki zauroczonych zostało wiele tysięcy użytkowników YouTube'a. Dała się poznać świetnie przyjętym singlem "I Know". My też mamy swoją Irmę. Jula jest objawieniem ostatnich dni. Jej klipy w Internecie obejrzało już 2,5 miliona widzów. Sylwia Grzeszczak i Ewa Farna mogą się jej obawiać zwłaszcza, że singiel „Za każdym Razem” plasuje się coraz wyżej na polskich listach przebojów. Głosuj na www.index.zgora.pl facebook.com/lista96fm
Mateusz Kasperczyk, Audycja "Index Lista", sobota, godz. 20:00
REKLAMA
Muzyka
MARZEC 2012
27
Drobne nieporozumienia Autostradą do piekła, i wielkie porażki schodami do nieba Na pewno dostaliście kiedyś w dzieciństwie prezent zapakowany w olbrzymie pudło. Zastanawiacie się więc: cóż to? Rakieta? Robot? Samochód? Ogromny zestaw klocków Lego? Następnie pakunek okazywał się czymś równie ekscytującym, co zapas kalesonów na dekadę wprzód. Zapewne teraz myślicie, że to mało wyszukana metafora rozczarowania, jakie spotkało mnie po odsłuchaniu płyty Lany Del Rey. I macie cholerną rację. Zaczyna się dokładnie tak, jak zaczęło się całe to szaleństwo. Piękne, wyciszone „Video Games” otwiera najbardziej wyczekiwaną płytę początku roku. Co ciekawe, ballada pozostała w formie niezmienionej do tej znanej z demówki, może jest tylko trochę podrasowana brzmieniowo. Niestety, zamiast iść tym tropem, krążek wypełniają na zmianę: drobne nieporozumienia i wielkie porażki. Chwilami tej płyty da się słuchać. „Born To Die”, czy „Blue Jeans” to niezłe, radiowe piosenki. Nie wyjątkowe, ale w niczym nie przeszkadzają. Za to już takie „Diet Mtn Dew” to jakiś koszmar. Piosenka również znana z wersji demo. Wtedy – osadzona w hip hopie, mroczna kompozycja z rewelacyjnym tekstem. Teraz – bezsensownie przyspieszona, pocięta szmira, pozbawiona najlepszej części oryginału. Lana Del Rey narobiła zamieszania niedopowiedzeniami. Na tych można jednak jechać przed wydaniem płyty. Po wydaniu „Born To Die” nie mamy już wątpliwości, że alter ego Elizabeth Grant to dzieło zdolnych managerów, który według jakiegoś matematycznego
wzoru wyliczyli, co najlepiej się sprzeda. Szkoda tylko, że zmarnował się wielki potencjał, który tkwi w tym głosie. Bo ten Lana ma rewelacyjny – charakterystyczny, niski, zmysłowy. Wielka szkoda, że zamiast obiecanych mrocznych utworów o ciemnej stronie miłości dostaliśmy zestaw przeprodukowanych kawałków o niczym. Jeśli o mnie chodzi, Lana Del Rey zaczyna się i kończy na poziomie kilku utworów z Youtube, których na „Born To Die” nie uświadczymy. Wam polecam to samo. Michał Stachura
Słuchaj audycji "Covered" we wtorek o godz. 22:00 w Radiu Index!
Poprzedni album Air został przez prasę zrównany z ziemią. Również u nas. Ale nikt już o koszmarku zatytułowanym „Love 2” nie pamięta. Air mają tyle urokliwych piosenek umieszczonych na paru dobrych płytach, że nie ma sensu zaprzątać sobie uszu niewypałami. Tym bardziej, że najnowsza płyta duetu żabojadów na pewno takim nie jest. „Le Voyage Dans La Lune” to w zamierzeniu ścieżka dźwiękowa, a tak naprawdę muzyka inspirowana filmem “Podróż na księżyc”, wizjonerskim filmem science-fiction, liczącym sobie 110 lat. To bardzo ważne w przypadku zespołu Air, który był od zawsze nazywany projektem tworzącym soundtracki, do których nie stworzono filmów. Trafność tego opisu dowiodła piękna ścieżka dźwiękowa do „Przekleństw niewinności”. Potwierdza ją też ten krążek. Na swojej siódmej płycie duet wypiął się na piosenki i to paradoksalnie do piosenek go przybliżyło. Całość skąpana jest w psychodelicznej atmosferze improwizacji, czasem przywodząc nawet na myśl eksperymenty Floydów z ich pierwszych płyt. Ale właśnie pomiędzy tymi brzmieniowymi pejzażami umieszczone są ich najlepsze kawałki od „Pocket Symphony”, a może nawet od „Talkie Walkie”. W przypadku tego materiału brzmi to trywialnie, ale te piosenki naprawdę są kosmiczne. „Seven Stars”, instrumentalne „Parade”, czy „Sonic Armada” utrzymująca się w klimatach wspomnianych Pink Floyd. Oczywiście, to nie jest tak, że nagle Air wywaliło
płytę życia. „Le Voyage Dans La Lune” to udany eksperyment, jednak mnogość utworów instrumentalnych, brzmiących bardzo dobrze – fakt - ale nie mających zbyt wiele wspólnego z chwytliwością, skazują go na zapomnienie. Ewentualnie, kiedyś znajdziemy zakurzone CD na półce i przyjemnością wspomnimy podróż na księżyc z Air.
A właśnie. Jako przedłużenie żywota albumu polecam podłożenie go pod filmowy oryginał. Co prawda półgodzinna płyta trwa ponad dwa razy tyle, co obraz Mélièsa, ale tym bardziej warto – próbować, podkładać, wymieniać i w końcu podłożyć pod „Podróż na księżyc” soundtrack idealny. Wyzwanie przyjęte? Michał Stachura
Słuchaj audycji "Rock nocą" w piątek o godz. 22:00 w Radiu Index!
28
MARZEC 2012
Lubuski Teatr
Rosyjska prekursorka emo
Marika: Długo zastanawialiśmy się jak zacząć i chyba najbardziej odpowiednie będzie po prostu „Anna Karenina”! I tutaj powinna nastąpić wrzawa… Michał: Jeeeeeeeeej! Ot tak po prostu Anna Karenina. Generalnie jak się idzie na sztukę o takim tytule, opartą na takiej powieści to wyobrażamy sobie, że będziemy oglądali barwne kostiumy, grę aktorską z pogranicza XIX i XX wieku, wielkie peruki, suknie ze stelażami, żaboty. Ale w adaptacji Radosława Paczochy to właśnie nie kostiumy są główną osią „Anny Kareniny”, a to, że ta sztuka jest dosyć awangardowa.
Marika Adamska i Michał Cierniak - audycja "Za kurtyną" w każdy piątek o godz. 12:00 w Akademickim Radiu Index Marika: Lubuski Teatr wyszedł poza ramy standardowego, klasycznego teatru. Michał: Tutaj możemy znaleźć elementy kina offowego, kiedy np. jeden z aktorów wybiega ze sceny i śledzi go kamera. Jest bardzo dużo projekcji, które pokazywały otoczenie w którym znajdowali się bohaterowie. Na przykład gdy akcja rozgrywa się na dworcu widzimy jadące pociągi, akcja ma miejsce na wyścigach konnych - widzimy biegnące konie. Gra aktorska również jest tutaj bardzo ważna. Wyróżnić możemy kilka postaci. Tobie się bardzo podobała gra Dawida Rafalskiego… Marika: Ja generalnie jestem jego wielką fanką i w roli Levina absolutnie mnie nie zawiódł. Pokazał prawdziwą stronę swojego bohatera. Był romantyczny, zabawny, niespokojny. Bardzo dobrze się go ogląda na deskach teatru. Natomiast nie do końca przekonuje mnie postać Anny Kareniny. W tej roli mogliśmy zobaczyć Martę Frąckowiak. Zagrała dobrze, ale czegoś mi brakowało. Michał: A mi się rola Anny Kareniny podobała. Ona musiała grac irytującą postać i bardzo dobrze jej to wyszło. Oglądając sztukę chciałem w pewnym momencie wejść na scenę, podejść do niej i zapytać „no o co tobie chodzi, kobieto?!” Marta do-
brze odegrała swoją rolę. Również jej partner Ernest Nita, który gra Wrońskiego pokazał kunszt aktorski. Wyróżnić można również Joannę Koc za rolę Kiti. Mimo, że rzadko się pojawiała, to kiedy już była na scenie było sympatycznie. Marika: Tak. I Wroński i Kiti to postaci zagrane od początku do końca. Kiti to taka dobra osoba, nie mająca pretensji i żalu do nikogo przede wszystkim o to, że żyje. Michał: Tak mnie teraz naszło, że Anna Karenina była chyba prekursorką Emo w Rosji… Zadziwiające jest przede wszystkim to, jak zgrabnie udało się twórcom zawrzeć tych kilka tomów w trzech godzinach. I inną fajną sprawa jest to, że tych trzech godzin wcale się nie odczuwa. Marika: Dokładnie. O tym jeszcze nie wspomnieliśmy. Wybierając się na ten spektakl pojawia się lekki grymas, że lubię teatr, ale jednak trzy godziny to trochę długo i jak ja wysiedzę? A tutaj niespodzianka, wcale nie dało się tego odczuć. Niektóre spektakle trwające niecałe pół godziny są bardziej męczące. W wypadku „Anny Kareniny” ja wcale nie chciałam, żeby ten spektakl się skończył. .I.. Michał: A ja chciałem, bo druga część.., ale zaraz do tego przejdziemy.
Marika: Chciałam poruszyć kwestię Pana Karenina… w tej roli Marcin Wiśniewski.. Michał: No był sobie. On jakoś specjalnie na mnie wrażenia nie zrobił, poza tym , że miał fajną monoklę.. Marika: A na mnie zrobił wrażenie. Ja go widziałam już w niejednym spektaklu i on za każdym razem pokazuje inną stronę siebie. W Annie Kareninie grał surowego, twardego, statecznego człowieka, natomiast później pojawiają się emocje. Zaczyna ustępować swojej żonie i wpada jak większość osób w wir, który wytworzyła wokół siebie Anna Karenina. Michał: Dla mnie była to przeciętna gra. Może jestem niesprawiedliwy, ale nie zrobił na mnie takiego wrażenie jak Nita czy Rafalski. Ale zacząłem mówić, że chciałem jednak w pewnym momencie, by sztuka się już skończyła. Jest ona podzielona na dwie części. Pierwsza jest bardzo dynamiczna, wciąga, druga natomiast trochę się rozłazi. Za dużo czasu twórcy poświęcili na psychikę Anny Kareniny, która nie dość, że jest skomplikowana to także irytująca. Marika: Ale mimo wszystko ta druga część jest bardzo ważna jak i również bardzo ciekawa. Jednak mniej porywająca niż pierwsza. Mimo tego, że prze-
padam za tym klasycznym teatrem, to jednak unowocześnienie Anny Kareniny zrobiło na mnie ogromne wrażenie i nadało życia tej powieści. Michał: Po prostu bardzo fajnie zrobiona powieść obyczajowa. Wydawałoby się, że dla pań... Marika: Właśnie ona jest tak zrobiona, że dociera do widza nie tylko z jednego kręgu, a raczej do szerokiej gamy odbiorców. Nie każdy spektakl jest „dla każdego”, ten natomiast zdecydowanie tak. Michał: Tak, dokładnie… ale jeszcze zapomniałem o jednej ważnej postaci, mianowicie rola Mikołaja, która odegrał Marek Sitarski - również świetna kreacja. Podsumowując, naprawdę warto wybrać się na „Annę Kareninę” przede wszystkim jeżeli spodziewacie się czegoś więcej niż kolejna sztuka kostiumowa, bo tu absolutnie rozczarowania nie będzie. Dostaniecie coś nowego, świeżego aczkolwiek nasyconego klasycznym klimatem teatru. Marika: „Anna Karenina” może być sposobem na spędzenie miłego wieczoru. Naprawdę warto zarezerwować sobie ponad trzy godziny, spędzić je w teatrze, a później usiąść i przemyśleć, bo jak już wspomnieliśmy mimo, że to sztuka obyczajowa to skłania do myślenia.
Kultura
MARZEC 2012
29
Wywalić scenę w kosmos
Kabaret Moralnego Niepokoju to już firma. Dziś są już na etapie porównywalnym chyba tylko z Ani Mru-Mru - nie muszą się już starać o widza, warunki zatem idealne, by tworzyć bez presji otoczenia. Nic, tylko pisać nowe skecze? Przed swym pierwszym z dwóch występów tego dnia w Zielonej Górze, Rafał Zbieć i Przemek Borkowski wyjawili, że czasem i z tym miewają problemy. Przy kim z KMN nie można rozmawiać? Czy da się zastąpić Kasię Pakosińską? Czy w Polsce stand up ma rację bytu? Przed Wami Kabaret Moralnego Niepokoju.
- To jest mój debiut w Lubuskim Teatrze i pierwsza premiera, właściwie to pierwsza premiera od lat w Polsce, ponieważ Anna Karenina przez 35 lat nie była wystawiana. (…) Jest to spektakl epicki i jest to opowiadanie historii, bardzo specyficzna sztuka. (…) Postać Kiti, którą gram jest czymś świeżym i czystym, co nie znaczy, że jest ona pusta i głupiutka (…). Spotkanie z reżyserem Michałem Kotańskim było dla mnie bardzo istotne, dało mi to, jak trzeba myśleć o postaci w kontekście całego dużego dzieła, gdzie jesteśmy jednym z elementów. (…) Na drugim roku w szkole robiliśmy monologi z literatury rosyjskiej kobiece i ja bardzo chciałam zagrać Kiti… Joanna Koc, która w spektaklu „Anna Karenina” gra postać Kiti
Śmiejecie się z własnych dowcipów? Rafał: Dobre pytanie. Gdybyśmy się z nich nie śmiali, to nie pokazywalibyśmy ich na scenie. Ja świetnie się bawię występując z Robertem „Wieś”, bo on za każdym razem dorzuca coś na scenie. Ale też uczciwie trzeba przyznać, że parę razy myśleliśmy, że skecze będą totalnie beznadziejne, a nagle się okazało, że ludzie to kupowali. Nie wiadomo, jak to do końca jest. Coraz większe zamieszanie robi u nas stand up, który z początku polegał głównie na obrażaniu wszystkich dookoła. Przemek: Stand up w Polsce nie jest wcale zjawiskiem nowym, to nazwa jest nowa… Jarema Stępowski był stand-upperem, Piotr Bałtroczyk był nim już 20 lat temu. Z obrażaniem jest u nas już trochę lepiej, ale Polacy to uprzejmy naród. A Polacy mają do siebie tyle dystansu, by wytrzymać taki oryginalny stand up? Przemek: Ja nie mam! Rafał: Ja absolutnie też nie mam. Patrząc na to, co dzieje się na tym naszym stand-upperskim rynku, to jednak oni próbują obrażać tych ludzi, ale nie cieszy się to taką popularnością, jak na przykład występu pana Kryszaka, który nie odnosi się do publiczności. Występy Bałtroczyka, pana Andrusa, Cezarego Pazury… ludzie, którzy są solistami, monolo-
gowcami, lepiej sobie radzą niż ci stand-upperzy, którzy chcieliby na siłę obrażać ludzi. Może to się po prostu u nas nie przyjmie i właściwie nie ma obowiązku się przyjąć. Jesteście wykształconymi ludźmi, a jednak bohaterami waszych skeczów są głównie ludzie… niewydedukowani. Przemek: Ja powiem teraz rzecz być może dla wielu zaskakującą, ale ludzie inteligentni, dobrze wychowani, mówiący świetną polszczyzną, nie są śmieszni. W zeszłym roku pożegnaliście się z Kasią Pakosińską. Było o tym dość głośno; ona mówiła o sobie jako o niewygodnym i nieprzewidywalnym elemencie grupy, wy o zmęczeniu materiału... Przemek: Przeczytaliśmy wszystkie wywiady Kasi i zgadzamy się ze wszystkim, co w nich mówiła i nie mamy nic do dodania. Agata Załęcka to zastępstwo Kasi Pakosińskiej czy nowy, autonomiczny element Kabaretu Moralnego Niepokoju? Przemek: Nie da się podrobić drugiej osoby, więc nie próbujemy Agacie narzucać, żeby była drugą Kasią Pakosińską, to oczywiste. Rafał: Niech po prostu będzie pierwszą Agatą, tak będzie najlepiej. [W tym momencie do pomieszczenia wszedł Mikołaj Cieślak, wyłożył się wygodnie na podło-
dze i zaczął coś dłubać na swoim tablecie.] Przemek: Ucichliśmy, bo Mikołaj kapuje. Lepiej o pewnych rzeczach przy nim nie mówić. Jakie Kabaret Moralnego Niepokoju ma plany na przyszłość? Przemek: Nie możemy mówić, bo Mikołaj tu jest. Rafał: Nie no, sporo rzeczy jest do zrobienia. Balet, opera, wielkie widowisko multimedialne, granie przez parę kontynentów… No cóż, jak zawsze chcemy zrobić nowy program, lepszy od poprzedniego , lepszy od wszystkich innych poprzednich, którym wywalimy w kosmos całą scenę kabaretową i będziemy najlepsi na świecie. I taki plan mamy zawsze. Tych kabaretów jest u nas coraz więcej. Macie przepis na utrzymywanie się na powierzchni? Przemek: Robimy swoje i to się udaje. Rafał: Generalnie tak. Choć jeśli widzimy, że wszyscy mają skecze na jakiś temat, to my go po prostu nie podejmujemy. Przemek: Poza tym wiadomo, normalne sprawy. Robimy sobie liposukcję, przeszczepy włosów, Rafał naciągnął sobie skórę na twarzy… Rafał: …to prawda… Przemek: …staramy się wyglądać młodziej, atrakcyjniej i sprężyściej. Michał Stachura
30
MARZEC 2012
Fashion Victim
Irytują Cię rubryki “ Ubierz się za grosze” w pismach o modzie, które tak naprawdę pokazują stylizacje warte kilkaset złotych? Znudziły Ci się popularne sieciówki, które powodują, że wszyscy wyglądają tak samo? Ta strona została stworzona właśnie dla Ciebie! Stylizacje z second-handu sa niepowtarzalne, a przede wszystkim tanie. A Fashion Victim zadba także o to, by były modne.
LOVE PASTELOWE
/f.victim
Ciepło, cieplej…wiosna! Czuć ją w powietrzu, widać na ulicach. A to oznacza, że czas zrzucić szarobure okrycia zimowe i pobawić się kolorami. Po jesiennym ataku neonowych barw czas na szturm pasteli. Pastelowe barwy lubią proste stylizacje i najlepiej czują się we własnym towarzystwie. Zatem możemy wybrać look monochromatyczny lub zmieszać ze sobą kilka delikatnych kolorów. Pastle nie wymagają takiej odwagi jak w przypadku neonowego color blocking. Nie rzucają się tak bardzo w oczy, co nie oznacza, że nie potrafią przykuć uwagi. Wystarczy tylko spojrzeć na wiosenne kolekcje Louis Vuitton, Chanel, Prada czy Diane von Furstenberg. Mięta, łosoś, pudrowy, błękitny i delikatna żółć przywodzą na myśl kolorową watę cukrową lub gumę balonową. To nie tylko moje skojarzenie. Wiosenna kampania Louis Vuitton została zaaranżowana w pastelowej cukierni. Jak zatem sięgnąć po pastele i nie stracić fortuny? Zajrzeć do second handu. Nasz ulubiony „Butik u Agnieszki” ma ich pod dostatkiem.
Chustka: 8 zł Sweterek: 24 zł Łańcuch: 7 zł
Blazer: 34 zł
T-shirt: ?
Pasek: ?
Spódniczka: 17 zł
Szorty: ?
Stylizacja jest typowo casualowa. Białe szorty nie muszą wyglądać tandetnie. Wystarczy dorzucić do nich popularny od kilku sezonów luźny boyfriend blazer w neutralnym kolorze. Prosty, pastelowy T-shirt uzupełniają dodatki w mocniejszym kolorze: bordowy pasek ze złotą sprzączką (świetne połączenie kolorów) i koralowa chustka.
KONKURS
Drugi look można wybrać na imprezę. Projektanci od jakiegoś czasu kochają się w połączeniach materiałów typu: grube - cienkie, zwiewne - ciężkie, dlatego nasz miętowy sweterek zestawiliśmy z delikatną spódnicą. Według zasady „tej wiosny wzory wypierają kolory” fantazyjne mazy są hot. Do tego wciąż modna podwyższona talia i podkręcający całość metaliczny łańcuch.
Marzą Wam się ubrania pokazane w stylizacjach, a może po prostu zasilić swoją wiosenną garderobę? Mamy dla Was konkurs. Do wygrania 200 złotych na zakupy w „Butik u Agnieszki” (Zielona góra, ul. Grottgera naprzeciwko złotników). Wystarczy oszacować całkowity koszt pierwszego zestawu. Wyślij SMS na numer 71601 (1,23 zł) o treści ZG liczba (przykład: ZG 50). Wygra odpowiedź najbliższa prawidłowej kwocie. Regulamin pod adresem: www.uzetka.pl/regulamin Opracowanie: Daria Kubasiewicz Zdjęcia: paulinamietlowska.blogspot.com
MARZEC 2012
Rozrywka
31
32
MARZEC 2012
HORROROSKOP marzec 2012 Baran (19.IV – 13.V)
To, czego się tak obawiasz, stanie się szybciej, niż Ci się wydaje. 25 marca Księżyc znajdzie się w znaku Bliźniąt, co otworzy przed tobą szereg możliwości, których i tak nie wykorzystasz, a jeśli nawet, to już na starcie zadziała Twój wrodzony dar i wszystko zepsujesz. Puść się w sentymentalną podróż nieznanymi ulicami miasta, a ukradną Ci torebkę. Znajdziesz dychę na ulicy, ale się nie ciesz, bo zgubisz stówę.
Byk (14.V – 19.VI)
Przestań myśleć magicznie – nie otrzymuje się w życiu czegoś nie robiąc nic! Zacznij dietę i gimnastykę, bo Ci niezdrowe jedzenie raczej w biceps nie pójdzie. W marcu będziesz przyciągał Bliźnięta i Strzelca z literami T, Y, D, U, R, N, I, U w imionach. Najesz się w mac'u po rabacie, w drodze powrotnej napuszczasz bąków w autobusie i zemdlejesz.
Bliźnięta (20.VI – 20.VII)
Tak, daj się zepchnąć na margines. Ty naprawdę nie rozróżniasz bycia życzliwym od bycia wykorzystywanym? Twoje nadzieje i marzenia legną w gruzach. Umiesz liczyć? To licz na siebie, ale słuchaj Byka, bo to kumaty ziom! Zatrudnisz się w telemarketingu. Zwolnią Cię po 2 dniach, bo nie podpiszesz żadnej umowy. Wielbiciel na horyzoncie! Szkoda, że ma nierówno pod sufitem.
Rak (21.VII – 9.VIII)
W tym miesiącu będziesz ciągle w ruchu i w drodze. Rodzina wygarnie Ci jak
nigdy. Ustaw na GG opis aktualnej pogody, znajomi na pewno nie mają termometru. Niewinny z pozoru flirt okaże się gwoździem do trumny dla Twojego obecnego związku, a dla Ciebie bramą do leczenia schorzeń wenerycznych. Zamarzną Ci smarki. Będziesz pośmiewiskiem grupy.
Lew (10.VII – 15.IX)
Twoje zainteresowania skierują się ku sztukom mantycznym oraz klasycznym praktykom nudziarstwa. Wszystko dookoła straci sens. Staniesz się bardziej wrażliwy na dźwięki, śpiew, gderanie matki i nieopuszczoną klapę w toalecie. Osoba, u której się zapożyczyłeś, przypomni sobie o długu strasząc mordobiciem. Oberwiesz śnieżką w łeb. Za dwa tygodnie spadną Ci spodnie.
Panna (16.IX – 30.X)
Wszystkie swoje opinie na temat zwierzchników opublikujesz na fejsie, przez co nabawisz się sporych kłopotów w miejscu pracy. Dyscyplinarka puka do Twoich drzwi. Zakablujesz najlepszego kumpla, by ochronić własny tyłek. Tak przymrozi, że auto Ci nie odpali. Spóźnisz się na zajęcia i wywalą Cię z UZetu. Czas gra na Twoją niekorzyść. Dalej otaczaj się natrętnymi ludźmi.
Waga (31.X – 22.XI)
Zapomnisz uregulować rachunki. US zaczyna interesować się Twoim kontem na allegro. Ludzie narzekają na Ciebie, ale jak są w tarapatach, to biegną prosto właśnie do Ciebie. Użyteczny przyda się wtedy środkowy
palec. Wynoś się na fitnes, bo zaczynasz nie mieścić się w swoje ubrania. Dzień przed ważnym spotkaniem kupisz przeterminowany krem do twarzy i wyskoczą Ci syfy.
Skorpion (23.XI – 29.XI)
Na horyzoncie same niekorzystne propozycje, w które wleziesz i będziesz brodzić po szyję. Poszczęści Ci się w Alko-chińczyku. Bądź gotowa na nowe ekscytujące wydarzenia w dziekanacie. Zyskasz popularność wśród dworcowych żuli. Wszyscy śmieją się za plecami z Twoich skarpetek. Nie szukaj przyjaciół, i tak Cię nikt nie lubi, bo śmierdzi Ci z buzi.
Wężownik (30.XI – 17 XII)
W Twoim życiu mnóstwo niedomówień i przykrości. Zaczniesz zawodowo tańczyć do dubstepu. Znajomi usuną Cię z n-k i fejsa. Od wchłaniania dużej ilości mlecznego startu nabawisz się rewolucji w żołądku. Kot Filemon jest zażenowany Twoim podejściem do zwiększenia wieku emerytalnego. Przy odbiorze kurtki z szatni osunie się na Ciebie szkielet żyrafy.
Strzelec (18.XII – 18.I)
Udoskonalisz swoje zdolności telepatyczne. Po wysłuchaniu zrzędzenia koleżanki pochłoniesz garść psychotropów. W okolicach 6 marca szansa zastrzyku gotówki, ale i tak wszystko wydasz na dentystę. Zjesz zepsutą parówkę i się potrujesz. Twój promotor szczerze żałuje, że wziął Cię na magisterkę. Spodziewaj się obiadu u teściowej – zażyj Ranigast!
Koziorożec (19.I – 15.II)
Podróż służbowa w pierwszym tygodniu miesiąca okaże się bardzo przykra. W autobusie dasz się okraść, nie uważasz na kieszonkowców. Ludzie, których widujesz codziennie, przeszkodzą Ci w osiągnięciu celów. Budzisz podziw i uznanie wśród rodziny i u ciecia z akademika. Z Wodnikiem się dogadasz jak nigdy, ale uwaga, to pierdoła!
Wodnik (16.II – 11.III)
Oszczędności zmaleją, a nabyta wiedza wcale się nie utrwali. Odkryjesz drugą naturę Bliźniaka i Strzelca: natręctwo. Z tym, że ten drugi buja się w Tobie. Zgłosisz do reklamacji plombę. Teraz dużo ruchu w Twoim życiu i zawirowań, koło 29 marca chwila wytchnienia: padniesz z wycieńczenia. Zgubisz indeks i odpadną Ci tipsy. Wydasz stypendium na mrożone pyzy.
Ryby (12.III – 18.IV)
Z wielkim wysiłkiem przekonasz zwierzchników, że Twoje ambicje i aspiracje są poważne. Przez cały miesiąc będziesz liczyć na korzystny zwrot finansowy i się przeliczysz. Dawni znajomi zazdroszczą Ci obecnych kontaktów. Współlokator podkrada Ci mleko z lodówki i wędliny. Kupuj pasztet. Pasztetu nie ruszy! Pamiętaj, że jest osoba, która stale Cię kocha.
Wróżbita Eryk