Gazeta Studencka NR 99 :: LUTY 2014 Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice ::: Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary
fot. Paulina Mietłowska
MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU ::: Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego ISSN 1730-0975 Nakład 5000 ::: Gazeta bezpłatna ::: www.wZielonej.pl
UZaprasza! Studenckie oszczędności Łowca autografów Talent z księżyca
2
Zielona Góra
LUTY 2014
Zaczyna się ostra komiksowa jazda WYDARZENIE ▪ Wydawane w różnych formach, o różnej tematyce. Są wśród nich humorystyczne historyjki, opowiadania o superbohaterach i mroczne twory. Ostatnio przeżywają renesans, opanowały też Zieloną Górę za sprawą Przemysława Truścińskiego.
W
z ielonogór s k ie j Galerii BWA można oglądać wystawę Przemysława Truścińskiego zatytułowaną „Trust”. Urodzony w Siedlcach w 1970 roku, absolwent łódzkiej ASP, artysta słynący z licznych komiksów prasowych. Może pochwalić się współpracą m.in. z CDPROJEKT - narysował dla nich Wiedźmina na potrzeby gry komputerowej. Znany na świecie przez promowanie kultury polskiej, zdobywca wielu prestizowych nagród. Pasjonat fantastyki, science fiction i historii. Z Muzeum Powstania Warszawskiego organizuje konkursy dla młodych artystów - mają na celu odkrywanie talentów i uświadamianie Polaków na temat przeszłości.
Żebym nie beczał
Jak rozpoczęła się jego historia z komiksem? - Banalnie, ale nie do końca. Za tą moją przygodą z komiksem stoi moja mama – wyznaje artysta. - Pamiętam, jak mnie wywiozła na wakacje do babci, miałem wtedy 8-9 lat. Kupiła mi komiks, żebym nie beczał na rozstanie, że ona wraca do domu, a ja muszę zostać z tą
babcią nieszczęsną. No i dostałem komiks i tak mi to zostało wspomina artysta. Czy jego zdaniem w dzisiejszych czasach polscy autorzy komiksów mają szansę na odniesienie światowego sukcesu? - Stoimy w sytuacji pewnych faktów dokonanych. Już jest sporo twórców, którzy robią kariery na tzw. zachodzie. Mówimy tu o Krzyśku Gawronkiewiczu, o Piotrku Kowalskim, jeszcze jest kilku twórców, których nazwisk nawet nieszczęśnie w tym momencie nie pomnę, ale już wiem, że działają i to w wydawnictwach naprawdę dużych, mocnych, słynnych, jak DC czy Image – wylicza Truściński. Artysta uważa, że polscy twórcy wchodzą mocno na rynek komiksu autorskiego. - To jest ten rynek, który mnie najbardziej interesuje – przyznaje Truściński. - Nie jest moim szczytem marzeń rysowanie serii o superbohaterach. Chociaż jest tam coś kuszącego, co i dla mnie byłoby ciekawe do zrealizowania, może bardziej jako wybryk, pewne wyzwanie artystyczne paradoksalnie. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o polski komiks, to jeszcze sporo usłyszymy.
tem tego giganta jest Marvel. Legendarne wydawnictwo stworzyło takie sławy jak Hulk, Iron Man, Spider-man, Wolverine, Kapitan Ameryka, którego niedługo będzie można podziwiać na ekranach kin. Ilość filmów opierających się na komiksach Stana Lee, przedstawiających walkę dobra ze złem, było mnóstwo i ciągle powstają nowe. Nie zawsze są to strzały w dziesiątkę, ale nikt nie będzie się buntować, jeśli po raz kolejny w rolę Rosomaka obsadzony zostanie Hugh Jackman czy Robert Downey Jr. jako Tony Stark.
Polak też potrafi Przemysław Truściński, pseudonim Trust, wystawia się w zielonogórskim BWA. Autorskie komiksy mają to do siebie, że znane są wśród nielicznych, którzy śledzą poczynana ich twórców. Ale dzisiejsi giganci dawno temu też byli malutcy.
Bogowie komiksów
Przemysław Truściński wspomniał o jednym z największych wydawców komiksów, a mianowicie DC. Z tej kuźni wywodzą
się tacy herosi, jak Batman, Superman, Zielona Latarnia czy Wonder Woman. Najczęściej adaptowanym komiksem DC bez wątpienia jest ten o Mrocznym Rycerzu, broniącym Gotham City. Ostatnia trylogia przyniosła milionowe zyski i stała się niedoścignionym wzorem dla nowych filmów o Batmanie. Największym konkuren-
„Głos zwierciadłem JA”
Świadomość społeczeństwa na temat ojczystych komiksów najczęściej ogranicza się do takich tytułów jak „Kajko i Kokosz”, „Kapitan Żbik” czy „Tytus, Romek i A’tomek”. A jest wiele znakomitych pozycji. Niestety, są słabo promowane albo rysownicy nie chcę się dzielić swoimi pracami ze wszystkimi. W dobie mass mediów bardzo popularne stały się tzw. „paski”, czyli krótkie formy składające się z kilku kadrów, najczęściej przedstawiające zabawne historie. Młodzi twórcy wiedzą, że ludzie wolą spędzić
P
cza przede wszystkim zmianę nawyków. Poznanie mechaniki posługiwania się głosem spowoduje, że uczestnik zacznie posługiwać się nim w sposób swobodny i bezpieczny dla narządu krtani. Poprawa parametrów głosu (np. barwa, natężenie, wysokość) przyczyni się do odkrycia - poprzez dźwięk - własnej indywidualności i ekspresji, stworzy możliwość wykorzystania jego atutów w kontaktach społecznych. Świadomość mocy ukrytej w głosie będzie mogła w dużym stopniu podnieść poziom pewności siebie umożliwiający w sposób odważny wyrażanie swoich myśli i ułatwiający osiąganie swoich celów. Należy pamiętać, że głos, tak jak i oddech, jest wizytówką nas samych, jest narzędziem, które świadomie wykorzystywane i rozwijane wspiera nas w wy-
rażaniu swojej indywidualności, niepowtarzalnej cząstki ludzkiego istnienia. Każda istota ludzka jest inna, ma inne potrzeby, dlatego pierwszym krokiem jest sporządzenie „Portretu głosu” i wypracowanie propozycji kierunków jego rozwoju. Podczas zajęć będą dobierane dla każdego uczestnika ćwiczenia wynikające z jego indywidualnych potrzeb, do samodzielnej pracy. Będą one ukierunkowane na doskonalenie techniki posługiwania się głosem i wzrost świadomości operowania nim. Uczestnicy uświadomią sobie zależności pomiędzy jakością głosu a jakością oddechu, poziomem samooceny i samouznania, sposobem komunikacji ze sobą i z innymi, umiejętnością radzenia sobie z niełatwymi emocjami, czyli pogłębianiem świadomości codziennego życia
w ogóle. Równolegle, w Akademickim Radiu Index uczestnicy, w fazie początkowej i finałowej projektu będą mieli okazję nagrać próbki brzmienia swojego głosu. Będą one umieszczane anonimowo na portalu społecznościowym www.wZielonej.pl, aby umożliwić potencjalnym słuchaczom ich skomentowanie. Rozpoczyna się nabór uczestników do projektu. Po wstępnej rekrutacji – bardzo ważna jest świadomość systematycznej pracy i zaangażowanie uczestników - zostanie utworzona grupa od 9 do 12 osób. Kolejny etap to indywidualne i grupowe warsztaty, które będę odbywały się cyklicznie od 1.03.2014 do 15.06.2014. Od marca do połowy kwietnia odbędzie się 6 spotkań cotygodniowych całej grupy z dwoma trenerami odrębnie tego
▪ Maciej Skorżepo
KONKURS
WARSZTATY ▪ Od marca do czerwca w Zielonej Górze będą trwać warsztaty „Głos zwierciadłem JA”. To propozycja zarówno do studentów, jak i osób spoza środowiska akademickiego zainteresowanych poprawą brzmienia swojego głosu, dzięki czemu zyskują poprawę osobistego wizerunku, wzmocnienie poczucia własnej wartości, pewności siebie oraz skutecznej autoprezentacji. rojekt powstał jako rezultat wieloletniego doświadczenia i pracy warsztatowej prof. UZ dr hab. Jolanty Sipowicz z Instytutu Muzyki Uniwersytetu Zielonogórskiego i będzie realizowany pod jej kierunkiem przy współpracy z trenerką rozwoju osobistego Dorotą Leligdowicz. Głos jest zwierciadłem stanów fizycznych i emocjonalnych, a nieumiejętność radzenia sobie z emocjami powoduje duże napięcia i blokady w ciele, które zaburzają oddech i naturalne procesy fonacyjne. Praca nad pogłębieniem i oswobodzeniem oddechu, przyczyni się do redukcji usztywnień ciała, odblokowania głosu, zmniejszenia poziomu stresu i zwiększenia poziomu energii, a w konsekwencji wpłynie korzystnie na poprawę zdrowia i samopoczucia. Praca nad głosem ozna-
wolny czas przed komputerem, dlatego umieszczają swoje obrazkowe historyjki na autorskich blogach. Doskonałym przykładem jest „K. O. P. S”, czyli Komiks O Polskich Superbohaterach, który dzięki swojej popularności doczekał się wydania w wersji papierowej. Występujące w komiksie postacie są karykaturami znanych herosów i złoczyńców, np. Człowiek Beton, Człowiek Niewidzialny Człowiek czy Spoiler-man. Kolejna pozycja to „The Movie” - jest to seria, której bohaterami są krytycy filmowi piszący recenzje o najnowszych produkcjach wchodzących na ekrany kin. Komiksy mimo swojej kolorowej oprawy i często przerysowanego (nomen omen) spojrzeniu na ludzi i problemy, mają duży wpływ na kształtowanie światopoglądu. Przybierają formę poważnej sztuki, która jest kojarzona z wernisażami oraz burzliwą krytyką. Jak powiedział Przemysław Truściński: „Jeśli chodzi o komiksy, czeka nas ostra jazda”.
Prof. Jolanta Sipowicz, kierownik projektu „Głos zwierciadłem JA”.
samego dnia. Kolejne spotkania będę odbywać się co 2 tygodnie w 3 osobowych zespołach, wówczas wspólna praca jest z jednej strony intensywniejsza, a z drugiej tworzy okazję do przejmowania odpowiedzialności za wypracowane rezultaty. Przez cały okres trwania projektu istnieje możliwość, po wcześniejszych uzgodnieniach, konsultacji indywidualnej drogą telefoniczną, mailową lub poprzez Skype’a. Wartość inwestycji w złotych – płatność z góry: marzec 160 zł, kwiecień 140 zł, maj 120 zł, czerwiec 60 zł. Jednorazowa opłata wynosi 440 zł. ▪ Jolanta Sipowicz ▪ Dorota Leligdowicz
Jeśli chcesz otrzymać bezpłatny udział w projekcie „Głos zwierciadłem JA”, wyślij e-mail z krótkim uzasadnieniem, dlaczego akurat Ty powinieneś/ powinnaś wygrać. Odpowiedzi wysyłajcie na adres: jsipowicz@wp.pl do 15-go lutego. Chcesz wziąć udział w warsztatach? Wyślij zgłoszenie na adres: jsipowicz@wp.pl. Rekrutacja trwa!
Uniwersytet Zielonogórski
LUTY 2014
3
Student z Wall Street
OSZCZĘDNOŚCI ▪ Masz pieniądze? Jeszcze chwila, a możesz ich nie mieć. Pokażę ci pewną sztuczkę. Ta sztuczka nazywa się „rozrzutność”. To ona sprawia, że pieniądze giną nam w mgnieniu oka. Co należy zrobić, aby temperament osoby rozrzutnej nie przeważył nad jej chęcią oszczędzenia na „czarną godzinę”? Poznajcie „Szczęśliwą Siódemkę Zdrowego Oszczędzania”.
O
szczędzanie to budżetowanie, planowanie stopnia, w jakim oszczędności będą wzrastać. Obejmuje ono też umiejętne rozporządzanie kosztami, aby nie przeważyły nad przychodami. Co oszczędzamy? Powszechnie mówi się, że chcemy oszczędzić komuś nerwów, że musimy popracować nad oszczędzaniem swojego czasu, ponieważ dużo go marnujemy. Możemy też oszczędzać swoje pieniądze. One, czas i nasze emocje - tym m.in. są zasoby. Oszczędzamy je, a tym samym rozporządzamy nimi.
Twój pieniądz, Twoja decyzja
Skoro już poznaliśmy teoretyczną część oszczędności, zapoznajmy się teraz z jej praktycznym zastosowaniem. Współpraca z wykładowcą akademickim Wydziału Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Zielonogórskiego, dr Pawłem Szudrą, pozwoliła nam stworzyć „Szczęśliwą Siódemkę Zdrowego Oszczędzania”.
Pieniądz ma wiele postaci
Karta bankowa, forma elektroniczna itp. Czasy, kiedy pieniądze chowało się do skarpety, już dawno odeszły do lamusa. Teraz zabezpiecza je bank.
Poza tym, czy nie lepiej mieć lekki portfel z kartą płatniczą od wypchanego po brzegi „zbieracza banknotów”? Pieniądz w postaci karty bankowej jest trwalszy i posiada specjalistyczne zabezpieczenia.
Projekty
Jak uzupełnia dr Szudra, „niezwykle pomocna może okazać się praktyka znana z zarządzania projektami. Narzędziem znanym z tej praktyki jest harmonogramowanie lub zbudowanie własnego wykresu Gantta”. Dzięki takim narzędziom otrzymujemy graficzną prezentację naszych osiągnięć oraz tego, co pozostało nam do zrobienia. Możemy też rozpracować strategię na dłuższy okres, rozpisać dokładnie, co jaki czas jaką kwotę odkładamy i kosztem jakiej ilości pieniędzy lub zakupu jakiego dobra.
Wartość jest zmienna
W świecie finansów istnieją takie pojęcia jak inflacja, wartość aktualna i przyszła oraz siła nabywcza pieniądza. Mając 5 złotych 21 marca 2013 roku możemy nie kupić tylu dóbr, co 21 marca 2014 roku. Pokazuje to problem najbardziej dochodowego filmu w
historii. Gdyby nie skorygowano wartości pieniądza, najbardziej dochodowym filmem w historii okazałby się „Titanic” z 1997 roku, jednak po dokonanej korekcie najbardziej opłacalnym filmem okazuje się „Przeminęło z wiatrem” z 1939 roku.
NASZ EKSPERT
Dr Paweł Szudra - Trzeba wyznaczyć sobie cel, a potem wytrwale do niego dążyć - przekonuje dr Szudra. - Mieć przed oczami przedmiot oszczędzania, wizualizować sobie korzystanie z niego. Trzeba pamiętać, że oprócz przychodów we własnym budżecie istnieją także koszty - ostrzega.
Nie obędzie się bez ofiar
Mikroekonomia zna pojęcie kosztu alternatywnego, czyli kosztu utraconych szans. Można powiedzieć, że jest to ofiara podejmowanych przez nas decyzji, ponieważ dokonując wyboru, zawsze jedną z opcji trzeba odrzucić. Dobrze byłoby więc wprowadzić taką „ofiarę” do swojej taktyki codziennych zakupów, dzięki czemu bardziej przyziemnie spojrzymy na kupowane przez nas produkty. Sprawmy, aby koszt alternatywny stał się większy niż poniesiony przez nas. Stąd propozycja obliczenia kosztu przejazdu pętli MZK autobusem oraz własnym samochodem. Wnioski każdy wyciągnie sam.
Aplikacje na smartphone’a
Mobilne urządzenia też posiadają sposoby wygenerowania oszczędności. Jest to np. Wygodna Lista Zakupów Listonic. Aplikacja tworzy nasz
profil konsumenta, określa naszą inteligencję zakupową (cechy, którymi się kierujemy, kupując określone dobra, sposób podejmowania przez nas decyzji). Program informuje nas o posiadanym budżecie, pozwala stworzyć swoją listę zakupów i odpowiednio nią manipulować. Najważniejszym wydaje się opcja wyboru promocji sklepów dostosowana do naszego budżetu.
w świecie finansów – wystarczy pójść do banku, a tam specjaliści będą wiedzieli, jak zająć się naszymi oszczędnościami. Bank wpłaci je na lokatę o korzystnym oprocentowaniu, dom maklerski przyjmie taktykę dostosowaną do naszych preferencji i zainwestuje nasze pieniądze na giełdzie, inwestując w fundusze wysokiego, zrównoważonego lub niskiego ryzyka, informując nas o wadach i zaletach każdej z opcji.
Pieniądz nie śpi
Zmniejszmy status życia
Twórcy filmu „Wall Street – pieniądz nie śpi” dokładnie określili, co się dzieje z pieniądzem. On nie śpi, nie potrzebuje regeneracji, odpoczynku, wręcz może na siebie pracować. Dlatego też dobrym rozwiązaniem okażą się tu inwestycje lub lokaty oszczędnościowe. Dla osób nieobeznanych
Każdy lubi czasem poczuć się jak ważna persona z dużym dorobkiem, mieć świadomość, że jego zarobki są na takim poziomie, że „stać mnie, kto bogatemu zabroni?”. Gdyby jednak zmienić sposób myślenia i wyobrazić sobie, co się stanie, kiedy tych pieniędzy, które posiadamy, za-
braknie? Czy nasze życie straci wtedy sens, ponieważ jest uzależnione tylko od czynników materialnych (to temat na inny artykuł)? Tytułem końca i podsumowania historia warta rozważenia i do przypomnienia, kiedy znów bez zastanowienia chwycimy za portfel i będziemy chcieli coś kupić w przypływie chwili. „Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać ze sobą. Mistrz rzekł: - Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem: To nie ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz. To nie oko widzi, lecz twój umysł. To nie cyrkiel zakreśla koło, lecz kreślarz”. Dużych oszczędności w Nowym Roku! ▪ Karolina Gębska
4
Uniwersytet Zielonogórski
LUTY 2014
Dobra zajawka na zimę CO BY TU... ▪ Co robią studenci w wolnym czasie i co robią uczniowie?
C
i drudzy większą część swego dnia spędzają przy telewizji lub komputerze. Grają w strzelanki, wyścigi, strategie. Ostatnio bardzo popularne stały się gry RPG. To fabularne gry wyobraźni, w których każdy zawodnik wciela się w swoją postać. Bardzo często odwiedzane są portale społecznościowe typu Skype, Netlog czy - oczywiście - Facebook. Ten ostatni portal społecznościowy jest dla nastolatków takim wirtualnym miejscem, gdzie mogą robić wszystko to, co chcą, a rodzice nie dowiedzą się niczego, gdyż mało który opiekun używa Facebook’a. Jakie są zajęcia grzecznej młodzieży? Pierwszym przykładem niech będzie przynależność wielu młodych ludzi do harcerstwa. Ta organizacja zaczyna znowu prężnie działać i zrzeszać coraz więcej dzieci i młodzieży. Jej celem wciąż pozostaje kształtowanie mądrych i
aktywnych ludzi, na których zawsze można polegać. Wielu uczniów uczęszcza też do kółek sportowych. Grają w koszykówkę, piłkę nożną, siatkówkę, tenisa. Innych bardziej ciekawi malarstwo, więc uczęszczają do szkół plastycznych. Są tacy, których interesuje fotografia.
W wolnym czasie uwieczniają na zdjęciach przyrodę, świat zwierzęcy, technikę. Ci, którzy nie mają pieniędzy na szkołę malarską, na płatne kółka sportowe, a tym bardziej na profesjonalny fotoaparat, także mają swoje własne hobby. Czasem na podwórku z przyjaciółmi upra-
ELIZA ŻELEŹNIAK i FILIP KWIATKOWSKI Eliza – szalona licealistka (dzień bez zabawy to dzień stracony). Z zamiłowania humanistka. Pisanie ją uspokoja! Filip – roztrzepany medyk, który w życiu kieruje się własnymi przekonaniami. Z zamiłowania chemik.
wiają sport czy po prostu czytają w domu ciekawą lekturę. A co słychać u studentów? Po rozmowie z przedstawicielami braci studenckiej żadne hobby nie jest dla nas rozczarowaniem! Od chrumkania jak prosiaczki, jeżdżenia samochodem w nocy przed siebie, zbierania breloczków (kolekcja – 500 szt.) aż po łapanie ludzi za słówka, zbieranie słodyczy i papierków po czekoladzie, składowanie butelek po winie, kończąc na nalepkach z butelek. *** Warto rozważyć słowa Alberta Einsteina: „Moje zainteresowania naukowe zawsze ograniczały się głownie do poszukiwania podstawowych zasad. [...]. Dlatego właśnie opublikowałem tak niewiele, jako że to moje ogromne pragnienie poznania zasad powodowało, iż większość czasu trawiłem na bezowocnych poszukiwaniach”. Szukajmy owocnie.
Jak to ongiś z zimami bywało WRZUTA HISTORYCZNA ▪ Niegdyś kaprysy pogody warunkowały poziom egzystencji człowieka, dlatego okazywano jej respekt. Jeśli pogoda nie sprzyjała człowiekowi, uznawano, że to kara boża. Dla pozyskania łaskawości sił przyrody czczono jej groźne przejawy: burze, zaćmienia słońca, deszcze. My dzisiaj po prostu trzymamy kciuki za dobre prognozy.
N
ajwcześniejsze wzmianki o zjawiskach pogodowych z obecnych terenów polskich, znajdziemy w rocznikach Jana Długosza. Z zapisu ukazującego zimę w 974 roku dowiadujemy się, iż „była ciężka, nadzwyczaj obfitym śniegiem brzemienna, pościnawszy morza wszystkie, stawy, jeziora i błota, trwała od pierwszego listopada, aż do wiosennego zrównania dnia z nocą (czyli do 21 marca) wywołując podziw i cudowność wielką u wszystkich”. A jak było na Ziemi Lubuskiej? Rok 1338 przyniósł ciepłą i słoneczną wiosnę. Ale w czerwcu kwitnące drzewa i krzewy przykryła warstwa śniegu „gruba na dwa łokcie”. Zima w latach 1411/12 była ciepła i bezśnieżna. W lutym zieleń dominowała w okolicznym krajobrazie. W maju zakwitła latorośl, a w sierpniu urządzono wielkie winobranie. Z kolei w roku 1431 majowe mrozy zniszczyły wszelkie
kwiecie i nie było czego zbierać jesienią. Zimą 1439/40 potężne zwały śniegu leżały od połowy listopada do połowy kwietnia, a topniejąc spowodowały wielką powódź. Pierwsza połowa XV stulecia nie sprzyjała uprawie winorośli w regionie lubuskim. A i potem różnie bywało. Ostre grudniowe mrozy w 1453 roku wymroziły winne krzewy. Uprawa winogron została zniszczona i nie podejmowano jej przez trzynaście lat. *** W roku 1623 była bardzo sroga zima, a w kwietnia spadło tyle śniegu, że „nawet najstarsi ludzie nie mogli sobie nic podobnego przypomnieć”. W 1728 roku „Odra była zamarznięta od św. Andrzeja aż do Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, a na Zielone Świątki spadł spory śnieg i zima była nazywana długą zimą”. W roku 1731 drzewa zmarzły, a „zasiewy się zepsuły”. Rok 1759 przyniósł ciepłą zimę: w styczniu, lutym i marcu
DANUTA NOWAK Studiuje historię na UZ. Ma poglądy humanistyczne i pacyfistyczne.
nie było śniegu. W niedzielę Palmową przyszedł srogi mróz, potem była piękna pogoda, a w maju powrócił mróz. Z kolei w październiku roku 1769 spadło dużo śniegu i przyszedł mróz - niektórzy zielonogórscy winiarze musieli szukać winogron w śniegu. W roku 1782 przez cały długi styczeń zima nie przyszła
„aż do Matki Boskiej Gromnicznej. Wtedy zaczęły się mrozy aż do zapustów, od jedenastego do siedemnastego lutego”. Zapisy kronikarskie z kolejnych lat ukazują podobne przeplatanie się zim pomyślnych z niepomyślnymi. Skrupulatne opisy zjawisk przyrodniczych, w tym przebieg kolejnych zim lubuskich, zebranych przez zielonogórskiego przyrodnika i historyka Hugo Schmidta, doprowadzone są do roku 1911. Przedstawiony krótki przegląd historii lubuskiego klimatu uprawnia do konstatacji, że zimy sprzed wielu wieków są porównywalne z tymi, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach. Uważane obecnie za „anormalne” (sic!) zjawiska klimatyczne, takie jak choćby ciepły początek zimy 2013/14 w Polsce, nie są niczym nowym, albowiem takowe zdarzały się w minionych wiekach co kilka lat.
**IT happens! WYDARZENIA ▪ Bax i jego przegląd
wydarzeń (mniej) poważny.
D
obre to jest. Jak się boisz oddać to przychodzisz, wrzucasz i cześć”. Warto przypomnieć: jeżeli jesteś czytelnikiem miejskiej biblioteki, szczególnie ze skłonnością do przekraczania terminu zwrotu wszelakich woluminów (lub nie potrafisz wysnuć bezpośredniej paraleli między opisami przyrody w Nad Niemnem a Promethidionem, bo tak naprawdę czytałeś tylko Figlarne figle 3), nie musisz się więcej obawiać bezpośrednich konfrontacji z paniami bibliotekarkami. „No, trochę pan przetrzymał...” – dręczyć będzie już tylko w sennym koszmarze. O co chodzi? Pod koniec minionego roku przed Norwidem stanął bibliobox – blaszana, pomarańczowa skrzynka, dzięki której możemy oddać wypożyczone pozycje 24/h, siedem dni w tygodniu. Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem... Uważaj gdzie hajlujesz! Dwoje tureckich studentów otrzymało wyrok polskiego sądu za wykonywanie faszystkowskich gestów przed bramą obozu Auschwitz. Takie śmieszne foty chcieli mieć na pamiątkę. Apeluję o przestrzeganie obcokrajowców, że u nas takie numery przechodzą na sucho tylko prezesom telewizji. BTW: główną gwiazdą tegorocznej edycji Life Festival Oświęcim będzie „najlepszy” wieślarz świata – ugłaskany Eryk KlapTon. Sąd Rejonowy w Słubicach skazał mężczyznę, który latem podczas Przystanku Woodstock zaatakował dziennikarza-pupila TVN – Grzegorza Miecugowa – w trakcie prowadzenie przez niego na żywo specjalnego wydania „Szkła kontaktowego”. Powód? Telewizja kłamie. 10 miesięcy ograniczenia wolności to wprawdzie trochę niesprawiedliwy wyrok za parę mocniejszych kuksańców (bo gdzie taka kara, gdyby ofiarą był „zwykły” obywatel?), ale na pewno słuszny, choćby dlatego, że jasnym
"
być musi, że takie zachowania nie będą akceptowane. Samodzielne, krytyczne myślenie – tak! Chamstwo i przemoc – nie! Myślałem, że to już nigdy się nie stanie! Uwaga, uwaga! Polska jeden krok bliżej cywilizacji! Nareszcie, po wielu latach, wprowadzana stopniowo w życie zostaje cyfryzacja krajowych placówek zdrowia oraz ich dokumentacji. Co istotne dla nas, elektroniczną rejestrację pacjentów uruchomiła zielonogórska Poliklinika. E-rejestracja ruszyła dokładnie 7 stycznia, trwają także prace nad cyfrową kartoteką, która zastąpi tradycyjną – papierową. Jestem przekonany, że dopomoże to naszemu zdrowiu, a już na pewno psychicznemu (co tu dużo mówić). Jedna przyprawiająca o ból głowy sprawa mniej w naszym pięknym kraju, o której trza było mówić: to chore! To zabawne – czasami mogłoby się wydawać, że internet wynaleziono wczoraj...
PIOTR "BAX" BAKSELEROWICZ Student filologii polskiej na UZ. Humanista z powołania. Wariat na punkcie dźwięku i słowa, poetagrafoman, twórca muzyki. Chrześcijanin, punk, pozytywista, agnostyk, egzystencjalista i dekadent w jednym; a może i w dwóch – urodzony pod znakiem bliźniąt.
cytat na luty
Jak ćwiczyć pamięć, żeby umieć zapomnieć?
Stanisław Jerzy Lec
Zielona Góra
LUTY 2014
5
Spadła na nas, przygniotła, a później zabrała wysoko w górę. A potem nagrała singiel w Akademickim Radiu Index. Kosmos!
Talent
z księżyca GWIAZDA Z ZIELONEJ GÓRY ▪ Za sprawą Dominiki Diaków muzyczna przestrzeń złapała mocny oddech i przygotowała się na kolejne produkcje. Pierwszy utwór Dominiki „Księżyc” nagraliśmy w studiu Radia Index, niedługo zaczną się tworzyć kolejne. Dominika śpiewa: „Idź, łap spadające gwiazdy, które mogą spełnić Twe marzenia”. W drogę!
D
ominika „Dominiczka” Diaków to siedemnastoletni talent muzyczny, który wciąż dojrzewa. Od poniedziałku do piątku drugoklasistka w 1 LO w Zielonej Górze. Drobna brunetka z ciemnymi oczami i czarującym uśmiechem - największa dawka magii kryje się w jej głosie. Kiedy Dominika staje przed mikrofonem, hałas i zamęt panujący na sali znika, po prostu przestaje istnieć. Fanka grania bez nagłośnienia łamie zasady i jest słyszalna nawet w dużym pomieszczeniu. Jak to się dzieje? Każdy zwalnia oddech i czeka. Gdy Paweł Stachowiak usłyszał ją pierwszy raz, od razu skomentował: - Usłyszałem głos Anioła! Do ich spotkania doszło w sklepie muzycznym PRO-ROCK, czyli ostoi spokoju Dominiki. Wtedy postanowiono, że muszą razem zagrać koncert. Od tamtej pory można było usłyszeć ją w Teatrze Lubuskim, Galerii Pro Arte i w Piekarni Cichej Kobiety. Dominika nie sądzi, aby została odkryta. – W moim życiu po prostu pojawiają się osoby, które pomagają mi dorosnąć. Przyjaciele Dominiki oczekują na jej pierwszą płytę. Cel powoli zaczyna się zbliżać.
Razem z dyrektorem muzycznym Akademickiego Radia Index, Mateuszem Kasperczykiem, Dominka nagrała swój pierwszy singiel! Piosenka od razu została zaakceptowana przez internautów i bardzo szybko osiągnęła ponad tysiąc wyświetleń. Współpraca jest przyszłościowa i pewnie Dominiczka jeszcze nie raz zasiądzie w Indexowym studio. Póki co mała artystka ma skomponowanych ok. dziesięć kawałków, ale mówi, że ilość nie jest ważna. Cały czas tworzy i coś zapisuje w zeszytach. Wena jak wiadomo przychodzi znienacka i Dominika nawet z wypowiedzi znajomych potrafi coś wyłapać i wpleść w tekst. Kiedy jej mama zauważyła, że córka zaczęła tworzyć muzykę, postanowiła podrzucić jej swoje wiersze, o których istnieniu nikt wcześniej nie miał pojęcia. W ten sposób powstał utwór „Gdyby miłość nie istniała, byłabym wolna”. Jeżeli chcecie sprawdzić z czym to się gra i jak mocno uzależnia, to wystarczy, że wpiszecie w YouTube Dominika Diaków – Księżyc. Wszechświat czeka.
▪ Agnieszka Kowalska
6
Uniwersytet Zielonogórski
LUTY 2014
Przejmij kontrolę MANIPULACJA ▪ Ile razy zdarzyło Ci się kupić coś, mimo że naprawdę tego nie chciałeś? Ile razy bliska osoba przekonała Cię do zrobienia czegoś, na co nie miałeś ochoty? Ile razy zrobiłeś coś pod wpływem pozytywnego wizerunku osoby, która Ci to doradziła? Reklamy w umiejętny sposób wykorzystują wszelkie możliwe metody manipulacji, a większość ludzi wywiera nieustannie wpływ na innych w celu osiągnięcia zysku. Rozmawiamy o tym z Marią Miłkowską, pracownikiem Zakładu Psychologii Zarządzania na Wydziale Ekonomii i Zarządzania na Uniwersytecie Zielonogórskim.
M
anipulacja jest formą wywierania wpływu mającą na celu osiągnięcie zysku bez względu na dobro osoby, która jest manipulowana. Wywieranie wpływu w tym przypadku ma na celu najczęściej zysk własny, bez względu na konsekwencje. Manipulowani jesteśmy nieustannie przez sprzedawców, rodzinę, znajomych. Jedni robią to świadomie, inni powielają wzorce wyniesione z domu. - Od nas jednak tylko zależy, czy rozpoznamy w porę zamiary manipulanta i nie damy się złapać w jego sieć – ostrzega Maria Miłkowska.
Perswazja a manipulacja
Nie taki jednak diabeł straszny jak go malują? Każde rodzeństwo jest inne, tak samo i manipulacja nieco się różni od swojej siostry. - Perswazja jest wywieraniem wpływu na innych z uwzględnieniem uczuć i potrzeb drugiej osoby. Możemy kogoś przekonywać do swoich racji również dla obustronnej korzyści, z której nie zawsze druga osoba zdaje sobie sprawę – opowiada Maria Miłkowska. Perswazja nie jest tak szkodliwa jak manipulacja, ale obie wykorzystują techniki wywierania wpływu. Są one jednak nieco innego rodzaju. - Bardzo popularną metodą jest reguła wzajemności. Opisywana w wielu książkach mimo swojej popularności wciąż jest stosowana i skuteczna – zaznacza ekspertka. Osoba, która czegoś od nas potrzebuje, daje nam coś od siebie: próbka od sprzedawcy, kwiatek podczas zbierania datków na dworcu, słonik od niewidomego czy inne upominki. Mają one na celu skłonienie nas do odwzajemnienia tym samym: kupnem produktu w przypadku próbek czy ofiarowaniem datku w przypadku zbiórki na dworcu albo podarunku od niewidomego. - Reguła wzajemności jest szczególnie skuteczna, gdyż ma swój początek w naszej kulturze, bo czy nie od dziecka wmawiano nam że powinniśmy się komuś zrewanżować? – retorycznie pyta Maria Miłkowska.
Lubisz mnie – pewnie mi ulegniesz
Inną z metod manipulacji wykorzy-
NASZ EKSPERT
Maria Miłkowska - Perswazja jest wywieraniem wpływu na innych z uwzględnieniem uczuć i potrzeb drugiej osoby. Możemy kogoś przekonywać do swoich racji również dla obustronnej korzyści, z której nie zawsze druga osoba zdaje sobie sprawę. stywaną niezwykle często jest reguła lubienia i sympatii. Polega ona na przeniesieniu uczuć wobec danej osoby na propozycje, które ta osoba nam składa. Dużo łatwiej spełnia się prośbę tej osoby, która jest nam znana. Nawet jeśli ta prośba nie jest nam na rękę. Reguła ta sprawdza się również wtedy, kiedy nie znamy danej osoby, ale jest ona atrakcyjna fizycznie. Osobom ładnym niejednokrotnie przypisuje się pozytywne cechy na podstawie pierwszego wrażenia, tzw. efekt aureoli. Atrakcyjnego człowieka oceniamy niejednokrotnie jako miłego, serdecznego i życzliwego. Odbieramy go również jako osobę godną zaufania, tolerancyjną, a nawet szczodrą. A co za tym idzie: łatwiej spełnimy kierowaną do nas prośbę. Jak zauważa Maria Miłkowska, technika lubienia wykorzystywana jest również w handlu. - W tym przypadku sprawdza się zasada, że bardziej lubimy osoby podobne do siebie. Może być to ta sama data urodzin, podobne upodobania kulinarne czy podobny kolor koszuli – wylicza ekspertka. Sprzedawca, który nawiąże z nami tego typu relację najprawdopodobniej zyska naszą sympatię. Do zakupu towaru zapewne nie będzie nas później musiał długo namawiać.
Autorytet nie zawsze ma rację
Nasza ekspertka od technik wywierania wpływu opowiada również o regule autorytetu. Jak wiadomo, od małego uczymy się określonych zachowań: Nauczyciela powinno się słuchać, to jest przedstawiciel służb mundurowych, więc uważaj, musisz wiedzieć, że on ma rację.
Częściej ulegamy dyrektorom niż pracownikom niższego szczebla - to tylko część stereotypów, jakie utarły się w naszym społeczeństwie, a o których opowiada Maria Miłkowska. Reguła autorytetu wykorzystywana jest bardzo często podczas reklam, w których specjaliści z danej dziedziny promują określony produkt, np. stomatolog – pasta do zębów. Metod perswazji i manipulacji są setki, wiele z nich w swojej książce „Wywieranie wpływu na ludzi” przedstawił Robert Cialdini. Książka ta w drodze do pełnego zrozumienia i kontroli omówionych wyżej zjawisk będzie niczym alfabet. Znając litery, nauczyłeś się pisać. Znając techniki, nauczysz się przed nimi bronić, czy też wykorzystywać je do realizacji swoich celów. Wpływamy na innych nieustannie, jedni robią to mniej, inni bardziej świadomie. Jak świat światem, manipulacja istniała i istnieć będzie – jednak od nas tylko zależy, czy umiejętnie będziemy się z nią obchodzić. Im większa świadomość, tym mniejsza szansa na to, że ktoś nas zmanipuluje.
▪ Anita Zapolska
Słuchaj audycji „Po drugiej stronie lustra” w Akademickim Radiu Index w każdy czwartek o godz. 16:00.
Po co nam świadomość ekonomiczna? POSEŁ ADAM SZEJNFELD NA UZ ▪ Na zaproszenie dra Waldemara Sługockiego uczelnię odwiedził Adam Szejfeld. Przed wykładem „Świadomość ekonomiczna, a rozwój społeczny” udzielił nam wywiadu.
N
awiązując do Pana wystąpienia: jaki jest sposób na znalezienie z młodymi ludźmi wspólnego języka w kontekście świadomości ekonomicznej? Wiele osób ma ogromne problemy z określeniem swojej przyszłości np. w kontekście założenia rodziny lub ogólnego funkcjonowania w zbiorowości. Można sobie zatem wyobrazić, jak trudnym zadaniem jest zrozumienie mechanizmów ekonomicznych na znacznie wyższym poziomie, związanych choćby z funkcjonowaniem samorządów lub przedsiębiorstw. Najmniejszy problem ze świadomością ekonomiczną dotyczy absolwentów uczelni wyższych. Wciąż jednak reformując system oświaty powinniśmy myśleć o wyeliminowaniu luki związanej z tą wiedzą. Wszystkie przedmioty są ważne, aby budować nasze ogólne kompetencje. Z drugiej strony są jednak dyscypliny, na które należy zwrócić szczególną uwagę. Należę do osób postrzegających wiedzę ekonomiczną oraz prawną jako główne warunki skutecznego projektowania swojego przyszłego życia. Dlatego m.in. powołałem Instytut Ekonomii i Prawa. Kreowanie tej świadomość jest jednak bardzo trudne. Jakiś czas temu prezes Jarosław Kaczyński apelował, aby młodzi ludzie wrócili do kraju i na naszym wewnętrznym rynku budowali swoją przyszłość. Główną reakcją były żarty oraz, delikatnie ujmując, ironiczny ton wobec słów prezesa. Młodzi ludzie chcą realnych rozwiązań, nie zaś jałowych dyskusji np. na temat gender. To prawda. Jeżeli ktokolwiek w
XXI wieku jako priorytety będzie wywoływał sprawy różnicy poglądów jako wstęp do dyskusji na temat jakości nowoczesnego społeczeństwa, jeżeli gender ma być płachta na byka, jeżeli patriotyzm ma być kultywowany w swojej pięknej co prawda, ale archaicznej XIX-wiecznej formule, to tego typu apele i hasła będą w ocenie młodych osób puste i mało wiarygodne. Jako pełnoprawny członek Unii powinniśmy zatem przestrzegać płynnego przepływu nie tylko towarów i usług, ale także osób. Każdy z nas jest wolny, a co się z tym łączy, każdy z nas ma prawo decydować o miejscu zamieszkania i pracy. Oczywiście, rząd każdego państwa powinien robić wszystko, aby tworzyć godziwe warunki, dzięki którym społeczeństwo nie decydowałoby się na realizację zawodową poza granicami kraju. Jest do jednak proces, który w rozwiniętych państwach Europy trwał kilkaset lat. My zaś wolną i demokratyczną Polskę budujemy zaledwie od ćwierć wieku. Potrzebujemy jeszcze czasu aby dorównać np. Wielkiej Brytanii. „Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli”? To sentencja przywołana na pańskiej stronie internetowej. To dobra puenta, choć odnoszę tę myśl nie tylko do spraw ogólnych, takich jak państwo i społeczeństwo, ale także do bardziej konkretnych, takich jak każdy człowiek. Dziękuję za rozmowę. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników. ▪ Damian Łobacz
LUTY 2014
Uniwersytet Zielonogórski
w w w.u z.z g o ra.pl
UZ a p ra sz a
7
▪ Rozmowa z dr. hab. Sebastianem Saniukiem, prof. UZ i dr hab. Krzyszto-
fem Witkowskim, prof. UZ z Wydziału Ekonomii i Zarządzania, pomysłodawcami nowego kierunku na WEZ.
D
laczego zdecydowaliście się Państwo otworzyć na Wydziale Ekonomii i Zarządzania nowy kierunek – logistykę? Przecież dotychczas oferowane – bezpieczeństwo narodowe, ekonomia i zarządzanie – cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem maturzystów. Decyzja otwarcia kierunku logistyka wynikała z potrzeb regionu. Pomysł jego uruchomienia powstał kilka lat temu. Duży w tym udział miała Pani Wioleta Haręźlak, Zastępca Prezydenta Miasta Zielona Góra ds. społecznych, która doprowadziła do spotkania na naszym Wydziale z dyrekcją Zespołu Szkół Ekonomicznych. Spotkanie odbyło się w roku, kiedy otwarto klasy „logistyk” i „spedytor” w „Ekonomiku”. Rozmawialiśmy o potrzebie zapewnienia dalszego kształcenia absolwentom logistyki zielonogórskich szkół ponadgimnazjalnych. W międzyczasie powstały takie klasy w innych szkołach województwa lubuskiego. Rosło zapotrzebowanie na utworzenie studiów z logistyki w Zielonej Górze. W 2012 r. Wydział wzmocnił się kadrowo o 2 samodzielnych pracowników naukowych z dorobkiem w zakresie logistyki. Na początku 2013 r. doszło kolejnych dwóch. Staramy się śledzić potrzeby edukacyjne regionu i reagować na nie dostosowując naszą ofertę kształcenia. Dotyczy to nie tylko nowych kierunków studiów, ale również oferowanych specjalizacji na już istniejących kierunkach studiów. Do kogo ta propozycja jest adresowana? Logistyka adresowana jest do absolwentów klas „logistycznych”, ale nie tylko. Program studiów zapewnia zdobycie gruntownej wiedzy inżynierskiej z zakresu logistyki od podstaw. Student tego kierunku zdobędzie wiedzę z zakresu funkcjonowania nowoczesnych systemów logistycznych oraz podstaw nauk ekonomicznych, organizacji i zarządzania, a tak-
że nabędzie umiejętności menedżerskie. Posiądzie umiejętności rozwiązywania problemów logistycznych za pomocą metod i technik inżynierskich, w tym w zakresie: projektowania systemów oraz procesów logistycznych; zarządzania specjalistycznymi funkcjami logistycznymi oraz procesami logistycznymi; posługiwania się systemami informatycznego wspo-
tematyki, fizyki, chemii, informatyki na poziomie szkoły średniej, a także posługiwać się językiem obcym (najlepiej angielskim) na poziomie podstawowym. Jak długo będą trwały studia na logistyce? Kształcenie na tym kierunku realizowane jest w trybie 3,5 letnich studiów pierwszego
Czy logistyk nie będzie miał problemów ze znalezieniem pracy? Współpraca Wydziału Ekonomii i Zarządzania UZ z przedsiębiorstwami i instytucjami miasta oraz regionu pozwala sądzić, że absolwenci logistyki nie będą mieli problemów ze znalezieniem pracy. Cały czas uzgadniamy co, w jakim zakresie i w jakich warun-
Logistyk
– zawód przyszłości Na zdj. od lewej: dr hab. Krzysztof Witkowski, prof. UZ i dr hab. Sebastian Saniuk, prof. UZ podczas przerwy w konferencji w Bratysławie.
magania zarządzania logistycznego; zarządzania kosztami, finansami oraz kapitałem, a także doboru personelu i jego szkolenia. Które przedmioty będą szczególnie przydatne przy podjęciu studiów na tym kierunku? Z racji, że są to studia, które prowadzą do uzyskania tytułu zawodowego inżyniera to na pewno przyda się znajomość przedmiotów ścisłych. Ponadto kandydat, który chce podjąć studia na tym kierunku powinien posiadać: zdolności interpersonalne, umiejętność logicznego myślenia i wyciągania wniosków, podstawową wiedzę z ma-
stopnia inżynierskich, w systemie stacjonarnym i niestacjonarnym. Studia trwają siedem semestrów. W systemie stacjonarnym studia realizowane są w ramach siedmiu 15-tygodniowych semestrów, obejmując łącznie 2 400 godzin. Studia w systemie niestacjonarnym (obejmują łącznie 1 512 godzin) realizowane są w formie dwudniowych zjazdów (sobota, niedziela) dziewięć razy w semestrze, po 20-21 godzin zajęć dydaktycznych w ramach zjazdu – trwają również siedem semestrów. Na obu formach kształcenia oferujemy dwie specjalności: logistyka miejska oraz zarządzanie logistyczne w przedsiębiorstwie.
kach będzie nauczane na logistyce. Współpracujemy z przedsiębiorstwami transportowymi, centrami logistycznymi i dystrybucyjnymi, a także firmami z sektora IT. Wynikiem tych rozmów są propozycje laboratoriów i pracowni dydaktycznych, w których prowadzone będą odpowiednio sprofilowane zajęcia. Dużym atutem na rynku pracy będzie specjalistyczna wiedza inżynierska, umiejętności menedżerskie oraz kompetencje społeczne, w które wyposażymy absolwentów logistyki.
Dziękuję Panom Profesorom za rozmowę.
W roku akademickim 2014/2015 Uniwersytet Zielonogórski po raz pierwszy przeprowadzi nabór na następujące kierunki studiów: administracja, architektura krajobrazu, dziennikarstwo i komunikacja społeczna, europeistyka i stosunki transgraniczne, komunikacja biznesowa w języku rosyjskim, logistyka, ochrona i bezpieczeństwo dziedzictwa kulturowego, polityka publiczna oraz prawo (5-letnie jednolite studia magisterskie) i psychologia* (5-letnie jednolite studia magisterskie). * studia zostaną uruchomione po uzyskaniu zgody Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
W tym miesiącu zaprezentowaliśmy Wam logistykę. W następnych numerach „UZetki” przeczytacie o kolejnych nowych kierunkach studiów.
8
Uniwersytet Zielonogórski
w w w.u z.z g o ra.pl
architektura i urbanistyka architektura krajobrazu
administracja bezpieczeństwo narodowe dziennikarstwo i komunikacja społeczna
edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej
elektrotechnika
grafika
inżynieria danych
malarstwo
biotechnologia edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych
filologia polska
historia
inżynieria środowiska
matematyka
automatyka i robotyka
bezpieczeństwo i higiena pracy
biologia
europeistyka i stosunki transgraniczne
filologia: filologia romańska
architektura wnętrz
LUTY 2014
edukacja technicznoinformatyczna
ekonomia
elektronika i telekomunikacja
filologia: filologia angielska
filologia: filologia germańska
filologia: filologia rosyjska
fizyka
fizyka techniczna
informatyka i ekonometria
inżynieria biomedyczna
filozofia
informacja naukowa i bibliotekoznawstwo
informatyka
jazz i muzyka estradowa
kulturoznawstwo
mechanika i budowa maszyn
budownictwo
ochrona środowiska
komunikacja biznesowa w języku rosyjskim ochrona i bezpieczeństwo dziedzictwa kulturowego
logistyka pedagogika
politologia polityka publiczna
pielęgniarstwo
psychologia* * uruchomienie kierunku studiów po uzyskaniu zgody MNiSW
prawo
socjologia
praca socjalna
wychowanie fizyczne
zarządzanie
zarządzanie i inżynieria produkcji
LUTY 2014
Uniwersytet Zielonogórski
w w w.u z.z g o ra.pl
Wydział Matematyki, Informatyki i Ekonometrii
Wydział Humanistyczny dziennikarstwo i komunikacja społeczna
informatyka
europeistyka i stosunki transgraniczne
i ekonometria
filologia, filologia angielska
inżynieria danych
filologia, filologia germańska
matematyka
filologia, filologia romańska filologia, filologia rosyjska filologia polska
9
ZIELONA GÓRA
filozofia
Wydział Fizyki i Astronomii
historia informacja naukowa
fizyka
i bibliotekoznawstwo
fizyka techniczna
komunikacja biznesowa w języku rosyjskim kulturoznawstwo ochrona i bezpieczeństwo dziedzictwa kulturowego politologia polityka publiczna
Wydział Mechaniczny bezpieczeństwo i higiena pracy edukacja Wydział Elektrotechniki, Informatyki i Telekomunikacji
techniczno-informatyczna inżynieria biomedyczna Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu pedagogika pielęgniarstwo
mechanika i budowa
automatyka i robotyka
maszyn
elektronika i telekomunikacja
zarządzanie i inżynieria
elektrotechnika
produkcji
informatyka
Wydział Ekonomii i Zarządzania
praca socjalna psychologia*
Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska
administracja
socjologia wychowanie fizyczne * uruchomienie kierunku studiów po uzyskaniu zgody MNiSW
Wydział Artystyczny
bezpieczeństwo narodowe
architektura i urbanistyka
ekonomia
architektura krajobrazu
logistyka
budownictwo
prawo
inżynieria środowiska
zarządzanie
architektura wnętrz edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej grafika jazz i muzyka estradowa malarstwo
Wydział Nauk Biologicznych biologia biotechnologia ochrona środowiska
Mapa wskazuje siedziby dziekanów Wydziałów, zajęcia na poszczególnych kierunkach mogą odbywać się w innych budynkach Uniwersytetu Zielonogórskiego.
10
Uniwersytet Zielonogórski
w w w.u z.z g o ra.pl
Dołącz do nas na Facebooku
www.facebook.com/Uniwersytet.Zielonogorski „Ciekawski czwartek” – co tydzień dane liczbowe o Uniwersytecie Zielonogórskim, od ilości krzeseł po liczbę pracowników naukowych. Konkursy z nagrodami. Musisz wykazać się znajomością obiektów Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Przyjedź na Uniwersytet Zielonogórski Jedną z form zachęcenia uczniów szkół ponadgimnazjalnych do podjęcia studiów na UZ jest organizacja spotkań i warsztatów na poszczególnych Wydziałach. W ostatniej dekadzie stycznia br. na Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu UZ przyjechali uczniowie maturalnej klasy LO w Zespole Szkół Technicznych i Licealnych w Żaganiu. Uczestniczyli w świetnych zajęciach, których tematem było przeciwdziałanie stresowi. Po krótkim, ale bardzo celnym wykładzie wzięli udział w warsztatach. Prowadzili je dr Dorota Niewiedział i dr Jerzy Herberger z Pracowni Psychologii WPSNZ. Jesteśmy przekonani, że po tym spotkaniu uczniowie nie traktują czekającej ich matury jako ,,masakry’’. Ponadto obejrzeli prezentację o uczelni, wysłuchali informacji dotyczącej zasad rekrutacji na UZ oraz działalności Biura Karier. „Na deser” zwiedzili Bibliotekę Uniwersytecką. Nowoczesny sposób wypożyczania książek oraz praktycznie nieograniczony dostęp do księgozbioru wywarł na nich spore wrażenie. To była udana eskapada. Na zdjęciu: Licealiści z Żagania podczas zajęć z psychologii z dr. Jerzym Herbergerem. fot. Kazimierz Adamczewski
Telewizja UZ - dobrze wiedzieć www.tv.uz.zgora.pl
▪ Akademicki Związek Motorowy
Skanuj i oglądaj QR
Nauka kołem się toczy. Łączą ich wspólne zainteresowania, pasje, inicjatywy. Wspólnie pracują nad projektami, razem zdobywają doświadczenie zawodowe. Mowa o studenckich kołach naukowych. W pierwszej odsłonie Akademicki Związek Motorowy - projekty, sukcesy, plany na przyszłość, przyjaźnie i osoba, która, jak mówią studenci, jest ich motorem napędzającym - Zdzisław Wałęga - opiekun naukowy AZM.
▪ Gala Inżynierów Skanuj i oglądaj QR
Jak potrafią bawić się inżynierowie, można zobaczyć na Gali Inżynierów. Szósta odsłona tej imprezy, organizowanej przez Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska Uniwersytetu Zielonogórskiego odbyła się 17 stycznia 2014 r. Blisko 300 inżynierów – studentów, absolwentów, wykładowców oraz przedstawicieli firm bawiło się w hali WOSiRu w Drzonkowie.
▪ Z UZ do Afryki czyli z „Indexem w podroży” Skanuj i oglądaj QR
Przejechać 14 tysięcy km starym busem, zwiedzić 14 państw i dotrzeć do Maroka - o tym, że warto mieć marzenia i konsekwentnie dążyć do ich realizacji, opowiadają uczestnicy ekstremalnej wyprawy „Z Indexem w Podróży” - Mariusz Malinowski i Maciej Pelczyński, studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego.
LUTY 2014
Uniwersytet Zielonogórski
LUTY 2014
Stanął oko w oko z Woodym Allenem W BLASKU FLESZY ▪ Woody Allen, Paul McCartney, Dalajlama, Sharon Stone, Sting - co łączy tych ludzi? Wszyscy spotkali na swej drodze Szymona Płóciennika, łowcę autografów z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
S
zymon na co dzień studiuje na pierwszym roku filologii angielskiej na UZecie. Jednak od czasu do czasu wyrusza w drogę za swoimi idolami. Lista osób, które złożyły podpis w jego kolekcji, jest naprawdę imponująca. W sumie autografów jest prawie 200. Część z nich możecie zobaczyć na wystawie, która potrwa do końca lutego. Trzydzieści jego „zdobyczy” znajdziecie w holu głównego budynku kampusu B UZ. Można o Tobie mówić, że jesteś łowcą autografów? Nawet bym wolał łowcą niż kolekcjonerem. To dlatego, że łowca zbiera autografy osobiście, a kolekcjoner listownie. Skąd pomysł na taką pasję? To się zaczęło kilka lat temu i nikt mnie specjalnie do tego nie zachęcał. Ciężko powiedzieć, skąd to się wzięło. To było mocno naturalne w moim przypadku. Na początku nie wiedziałem, że są w ogóle ludzie, którzy się tym zajmują. Myślałem, że jest to jakaś moja fanaberia. Kiedy się dowiedziałem, że jest spora liczba osób zbierających autografy, dodało mi to pewności siebie. Na początku to były autografy gwiazd polskich. Zdobywałem je osobiście jak i listownie. Później wysyłałem je również za granicę ale z biegiem czasu skupiłem się na zbieraniu ich osobiście. Może nie zdobywam tych autografów zawrotnej ilości – w zależności od roku jest ich 4 do 5 sztuk, ale skupiam się na tych zagranicznych gwiazdach. W Twoim zbieraniu chodzi bardziej o kolekcjonowanie ich podpisów, czy samo spotkanie z własnymi idolami? Myślę, że chodzi o obie sprawy. To jest też ważne co powiedziałeś, że to są osoby, które ja lubię. Bardzo często też przy okazji przyjazdu jakiegoś np. muzyka, dowiaduję się wielu ciekawych rzeczy. Słu-
cham intensywniej jego płyt. Na przykład teraz wybieram się do Łodzi na Depeche Mode i ich albumów słucham praktycznie na okrągło. Zdobycie autografu to nie jest taka łatwa sprawa. Niejednokrotnie trzeba wykazać się żyłką detektywistyczną, żeby dotrzeć do danej osoby. W jaki sposób docierasz do takich informacji? Nie ma w tym nic skomplikowanego. Zawsze jest trochę bieganiny po mieście. Weźmy taką Warszawę. Parę lat temu grało tam AC/DC i dzień przed koncertem objeżdżałem wszystkie pięciogwiazdkowe hotele, żeby ich namierzyć. Trzeba też być bardzo czujnym. Nawet samochód z logiem sponsora koncertu może być idealną wskazówką i wtedy trzeba się już mocniej zakręcić w takim miejscu. Przypominasz sobie autograf, który najtrudniej było zdobyć? Taki przy, którym musiałeś się mocno napracować i byłeś o włos od porażki. Trochę tak było z Yoko Ono. Ona była w Poznaniu przez 3 dni na festiwalu Transatlantyk. Problem polegał na tym, że ja tam mogłem być tylko jednego dnia, bo później wracałem do pracy. Wydawało mi się, że ten autograf to będzie bułka z masłem. Okazało się, że Yoko w zasadzie w ogóle nie chciała się podpisywać. Do tego stopnia, że podszedłem do niej po koncercie z płytą akurat Beatlesów, na której podpisał się wcześniej Paul McCartney, wymachiwałem tym winylem przed jej twarzą, ale ona nie podpisała mi się. Dopiero później, kiedy opuszczała salę koncertową zrobiła wyjątek dla mnie i kilku osób, ale kiedy dodatkowo poprosiłem o dedykację dla Szymona, to powiedziała dosadnie: no! Cały wywiad z Szymonem znajdziecie na www.wZielonej.pl. ▪ Paweł Hekman
Bachus trolluje Nataszę LOŻA SZYDERCÓW ▪ Firefly Film Studio przy pomocy znajo-
mych, m.in. zielonogórskiego Bachusa, czyli Marcina Wiśniewskiego, aktora Lubuskiego Teatru, nagrało własną wersję „Rolowania” Nataszy Urbańskiej. Projekt trafił do sieci w miniony wtorek i z minuty na minutę cieszy się coraz większą oglądalnością. Wpisz na YouTube: T-Rolowanie (PARODIA piosenki Nataszy Urbańskiej)
Sesja z okładki: Fashion Forest Modelka: Daria Kubasiewicz Zdjęcia: Paulina Mietłowska (www.facebook.com/paulinamietlowska) Stylizacja: Daria Kubasiewicz Makijaż: Magdalena Klejna
11
12
Uniwersytet Zielonogórski
LUTY 2014
mUZycznie WYDARZENIA ▪ Studenci i pracownicy
UZ zagrali wspólny koncert.
W
Samobójstwa - jeden problem, trzy spojrzenia Pracownia Dziennikarstwa na UZ lorem
KARIERA ▪ Katarzyna Senyk z TVP, Michał Korościel z Radia ZET, Dorota Żuberek z „Gazety Wyborczej” - to tylko niektórzy absolwenci filologii polskiej na UZ, którzy zrobili karierę w mediach ogólnopolskich. By wyszkolić kolejne dziennikarskie talenty, UZ otwiera Pracownię Dziennikarstwa w Instytucie Filologii Polskiej. Kierowniczką Pracowni jes prof. Magdalena Steciąg. Na zdjęciu: Studio Akademickiego Radia Index. Fot. Kaja Rostkowska
P
racownia Dziennikarstwa została powołana 1 października 2013 roku. Jej prace koncentrują się obecnie na opracowaniu i wdrożeniu kierunku studiów pierwszego stopnia dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Zadania dydaktyczne realizowane są również na specjalnościach dostępnych dla wszystkich studentów Wydziału Humanistycznego UZ: specjalności dziennikarskiej na studiach licencjackich i specjalności dziennikarstwo internetowe na studiach magisterskich. W skład Pracowni Dziennikarstwa wchodzą językoznawcy, medioznawcy i praktycy dziennikarstwa. Tworzą ją specjaliści o pokaźnym dorobku naukowo-badawczym w zakresie komunikowania masowego, dyskursu medialnego i funkcjonujących w nim różnorodnych form gatunkowych, strategii retorycznych, odmian stylistycznych itd. Są wśród nas znawcy języka mediów, którzy nie tylko opisują zjawiska lingwistyczne upowszechniające się w środkach komunikowania, ale także je interpretują i oceniają. Ważnym kryterium oceny jest szeroko
pojmowana poprawność językowa komunikatów medialnych, dlatego członkowie Pracowni Dziennikarstwa często zabierają głos w Poradni Językowej Uniwersytetu Zielonogórskiego (www.poradnia-jezykowa.uz.zgora.pl). Unikalną ofertą Pracowni Dziennikarstwa jest semestralny kurs dziennikarstwa ekologicznego, który studenci mogą odbywać w ramach przedmiotu fakultatywnego. Dla młodszych adeptów dziennikarstwa z gimnazjów został przygotowany skrypt Warsztaty dziennikarskie dla młodych ekologów (Zielona Góra 2006), a zajęcia prowadziliśmy w różnych szkołach w regionie, m.in. w Małomicach, Nowogrodzie Bobrzańskim i w Zielonej Górze. W różnych przedsięwzięciach dydaktycznych, naukowych i popularyzatorskich współpracujemy z mediami akademickimi Uniwersytetu Zielonogórskiego: Gazetą Studencką „UZetką”, Akademickim Radiem INDEX i Portalem Uniwersyteckim wZielonej.pl.
Jesienią na Uniwersytecie Zielonogórskim ruszy nowy kierunek: dziennikarstwo i komunikacja społeczna. – Studenci zdobędą tutaj kompetencje niezbędne do pracy w mediach, również społecznościowych – zapowiada prof. Marzanna Uździcka, dyrektorka Instytutu Filologii Polskiej na UZ. Więcej o dziennikarstwie przeczytacie w marcowym wydaniu „UZetki”.
Wiktymologia, socjologia i psychologia. Trzy spojrzenia na samobójstwa. KONFERENCJA ▪ Koalicja Kół Naukowych Uniwersytetu Zielonogórskiego ma zaszczyt zaprosić wszystkich studentów na Studencką Konferencje Naukową, w której wezmą udział trzy koła naukowe postawione przed jednym problemem.
S
amobójstwa - jeden problem, trzy spojrzenia” jest projektem skierowanym do środowiska akademickiego i nie tylko. Pragniemy przedstawić problem samobójstw przez pryzmat trzech nauk tj. wiktymologii, socjologii i psychologii.
Głównymi założeniami współpracy Kół Uniwersytetu Zielonogórskiego jest: - poruszenie i przedstawienie problemu samobójstw z punktu widzenia trzech nauk - uwrażliwienie społeczności studenckiej na problem, - dodatkowa forma kształcenia wrażliwości stu-
dentów Uniwersytetu Zielonogórskiego na problemy społeczne, - stworzenie platformy kooperacyjnej Kół Naukowych Uniwersytetu Zielonogórskiego. Konferencja odbędzie się 6 marca 2014r., przy al. Wojska Polskiego 69, o godzi-
nie 10.00 w auli C. Koalicja Kół Naukowych to Koło Naukowe Kryminalistyki i Wiktymologii, Koło Naukowe Socjologów, Koło Psychologii Wsparcia i Rozwoju. Serdecznie zapraszamy do udziału w konferencji. ▪ Sławomir Sobański
styczniu, w Filharmonii Zielonogórskiej odbył się Koncert Świąteczny z udziałem pracowników i studentów Instytutu Muzyki. Pomysłodawczynią tego przedsięwzięcia była śpiewaczka dr hab. Jolanta Sipowicz, prof. UZ, i dyrygent dr Łucja Nowak. Stroną organizacyjną zajął się Uniwersytet Zielonogórski, Towarzystwo Muzyczne „Cantylena” i Zielonogórski Uniwersytet Trzeciego Wieku. Koncert poprowadzili: Bożena Rudkiewicz i Stanisław Lewandowski. Podczas koncertu prezentowane były utwory w różnorodnych stylach muzycznych: od klasycznego po współczesny. W pierwszej części koncertu, w świąteczny nastrój wprowadził słuchaczy Chór Mieszany Instytutu Muzyki pod dyrekcją Łucji Nowak, który wykonał tradycyjne kolędy i pastorałki zarówno a capella, jak i z akompaniamentem fortepianowym pani Teresy Rymaszewskiej-Cup i Adama Maja. Ponadto kolędy i utwory świąteczne prezentowali we własnych aranżacjach: Grzegorz Strzelczyk – saksofon, Robert Wawrzyński – fortepian oraz Adam Maj – śpiew, fortepian. Bohaterką drugiej części była młoda wokalistka Agata Sipowicz. Wykonała trzy utwory: „Rockin around the Christmas
tree”, „I’m dreaming of a white Christmas” oraz „When you believe”. Podczas kolejnego występu mogliśmy usłyszeć sopranistkę Jolantę Sipowicz wykonującą christmas songs w jazzowych aranżacjach Krzysztofa Gostkowskiego. To niecodzienne połączenie klasyki i współczesnej muzyki rozrywkowej, w pełni zaskoczyło publiczność. Propozycja wykonania przez nią utworów: The Christmas song oraz Jingle bell rock, wraz z zespołem w składzie: Krzysztof Gostkowski – fortepian, Szymon Rauhut – gitara, Jakub Lechki – perkusja, Kacper Ziółek – bas – bardzo spodobała się publiczności. Tym razem sopranistka pokazała inne oblicze swojego głosu, zabarwionego ciepłą, piękną barwą na przestrzeni całej skali. Szczególną częścią wieczoru był występ solo pianisty i kompozytora Krzysztofa Gostkowskiego. Poruszył widzów utworem Amnesia, który został przyjęty przez nich chwilą ciszy i wzruszenia, a następnie gromkimi brawami. Koncert został zakończony utworem Wigilia, który wykonał ponownie Krzysztof Gostkowski wraz z zespołem muzycznym oraz Chórem Mieszanym Instytutu Muzyki we własnej aranżacji.
▪ Justyna Gaweł
Nowy dziekan ZMIANA WŁADZY ▪ Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu UZ ma nowego dziekana. Prof. Marek Furmanek był gościem Akademickiego Radia Index w programie VIP Room. Przedstawił najważniejsze zadania, przed którymi w najbliższych latach stanie Wydział. Skomentował także sytuację absolwentów kierunków humanistycznych na rynku pracy oraz wyjaśnił dlaczego część uczelni wyższych przypomina Syrenkę, inne zaś Mercedesa... Wywiad znajdziecie na stronie www.wZielonej.pl. ▪ Damian Łobacz, fot. Kaja Rostkowska
Miasto Filmow
LUTY 2014
13
facebook.com/miastof ŻAŁOBNY RAPSOD
WILK Z WALL STREET Leonardo DiCaprio nic sobie nie robi z Akademii, konsekwentnie ignorującej jego wyczyny i po raz kolejny daje popis aktorstwa godny statuetki. Może już nie jest tak szalony, jak w „Django”, ale za to szalenie konsekwentny, równy przez bite trzy godziny i przede wszystkim niesamowicie autentyczny. W historii maklera z Wall Street, który postanawia na własnych warunkach zbić fortunę, to Leo dzieli i rządzi. Drugim bohaterem tego filmu jest Scorsese. To, jak „Wilk” jest opowiedziany, jak Mistrz prowadzi narrację, nie pozwalając widzowi na nudę przez całą dłu-
gość trwania obrazu, jest godne wszystkich nagród świata. Trzymając się sprawdzonych tricków, Martin jest niesamowicie świeży, po profesorsku korzystając z wszystkich niemal dobrodziejstw montażu. Jednocześnie jest to film bardzo klasyczny. Można mu nawet zarzucić, że to po prostu dzisiejsza wersja „Chłopców z ferajny”. To też ma swoje uzasadnienie. W tych czasach mafia nie gania z bronią w ręku, nie ostrzeliwuje się na ulicach. Dziś bandziory siędzą w biurowcach i - jak to mówi DiCaprio bohater grany przez Matthew McCon-
aughey - „przenosi pieniądze z kieszeni swoich klientów do własnej”. Jedynym minusem „Wilka z Wall Street” jest paradoksalnie to, że nie jest... jeszcze lepszy. Szaleństwo w nim jest wbrew pozorom w pełni kontrolowane i mimo że to pięknie wykończony brylant, czasem brak mu zadziorności i połysku diamentu w chwilę po wydobyciu z kopalni. Mimo wszystko „Wilk” to już na starcie jeden z najważniejszych filmów 2014 roku.
▪ Michał Stachura
Z żalem informujemy, że 2 lutego odszedł Phillip Seymour Hoffman. Aktor tysiąca twarzy, choć tak niewiele było znanych szerszej publice. „Capote”, „Big Lebowski”, „Zapach kobiety”, „Magnolia” - te wszystkie filmy Seymour Hoffman zaszczycił swoim ponadprzeciętnym talentem, naturalnością i charyzmą. Laureat Oscara za rolę Trumana Capote. My zapamiętamy go tak, jak nazywał się jeden z jego ostatnich filmów - „Mistrz”. Miał 46 lat.
CYTAT MIESIĄCA
Was this all legal? ABSOLUTELY NOT
Jordan Belford, Wilk z Wall Street
HER Niedaleka przyszłość. On zarabia na życie, pisząc listy za innych. Outsider w trakcie rozwodu. Tytułowa Ona – głos systemu operacyjnego telefonu. Uczy się, ewoluuje. Ma zaspokajać potrzeby użytkownika. Co się stanie, gdy połączą się zraniony człowiek i inteligentny byt niefizyczny? Odpowiedź jest niepokojąco prawdopodobna: zakochują się w sobie. „Ona” jest opowieścią o samotności, słodko-gorzkim moralitetem o tym, dokąd zmierza człowiek w zależności od wirtualnego świata. Spike Jonze (reżyser i scenarzysta) hipnotyzuje pastelowymi obrazami, wysmakowaną narracją bez coehlizmów i górnolotnych metafor. Dodając do tego aktorstwo Joaquina Phoenixa, „Ona” musi rozkochać w sobie lubujących się w leniwym, przegadanym kinie. Mamy luty, ale ja już swój typ do tytułu Filmu Roku znalazłem! ▪ Paweł Hekman
POD MOCNYM ANIOŁEM Największym problemem bycia w czołówce jest oczekiwanie fanów. Widz odruchowo porównuje nowy film do swojego ulubionego dzieła. Bez wątpienia Smarzowski to wielki mistrz (udowodnił to w „Róży” czy „Domu złym”), jedna bolączka powtarzalności musiała go w końcu dopaść. Nie, żeby „Pod Mocnym Aniołem” było nietrafione. Opowieść w rękach innego reżysera stałaby się pewnie kiczowatym, pseudofilozoficznym bełkotem. Od Smarza dostajemy zgrabną formę: narrację pisarza-alkoholika i rozsypane puzzle, jakie zachowały się w jego pamięci. Reżyser wyciska wiele z prozy Pilcha, ale wpada w pułapkę własnych patentów. Wyrazisty drugi plan, czarny humor, obowiązkowa siekiera – wszystko to już widzieliśmy. Nie można „Mocnego Anioła” nazwać filmem złym, ale wrażenie zawiedzionych oczekiwań nasuwa się odruchowo. ▪ Paweł Hekman
DO ZOBACZENIA ...OSCARY. To nic, że nie wzbudzają już takich emocji, jak kiedyś. To nic, że od lat każda decyzja Akademii o prowadzącym wydaje się przestrzelona. Nic nie znaczy wreszcie, że chciałby się człowiek wyspać, że poniedziałek, że filmy nie te... w takie noce każdy kinomaniak odczuwa mrowienie i zalewa się kawą i innymi specyfikami, by dowiedzieć się, kto wygra. Średni w kinie rok 2013 wcale nie musi oznaczać nieciekawej gali, tak samo jak rok dobry nie zwiastuje rozdania udanego. Jedno jest pewne - w nocy z 2. na 3. marca nikt z redakcji Miasta Filmów nie będzie spać.
▪ Michał Stachura
14
Kultura
Corey Olsen Odkrywanie Hobbita J.R.R.Tolkiena
Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Marii Grzegorzewskiej w Zielonej Górze poleca:
Z
LUTY 2014 Artyści sięgają po utwory znane, odzierając je jednak z pierwotnych aranżacji. Z czystej akustycznej formy promieniuje nowa energia i wzruszenie; dają się słyszeć subtelności, które wcześniej były jedynie dopełnieniem, a teraz mile zaskakują jako walor główny.
Odmieniona Renata Przemyk
arówno młodzi, jak i dorośli czytelnicy pokochali Tolkiena za jego twórczość. Aby pełniej dotknąć tajemnicy „Hobbita”, woją muzyczną karierę Corey Olsen opracował przerozpoczęła Pani w lawodnik po tym dziele. Książka tach 80-tych biorąc jest „ubrana” w piękną zieloną udział w festiwalach piosenki obwolutę, a tytuł wyryty jest studenckiej. Czy wtedy te festizłotymi nićmi, których wypu- wale były bardziej popularne kłość czuć pod dotykiem pal- niż teraz? To one dawały szansę ców. W bardzo bogatym, pod przebicia się na rynek muzyczwzględem treści, wstępie czyta- ny. Czy obecne festiwale piosenmy o książkach Tolkiena, które ki studenckiej różnią się od otwierają przed nami wrota do tych, w których brała pani średniowiecza i wzbudzają fa- udział? Myślę, że było mi po droscynację literaturą tej epoki. Lektura omawianej dze, jako studentce. W czasie książki pozwoli na przyjrzenie studiów była to najprostsza drosię ideom oraz odkrycie takich ga do pokazanie się gdzieś. Tym zakamarków, które by nam bardziej, że nie traktowałem umknęły, gdyby nie ten prze- tego śmiertelnie poważnie. Swowodnik. Dzieje tytułowego bo- je początki traktowałam jako hatera są pretekstem do wnikliwej analizy osobowościowej i pokazują, jak dokonywała się ie wyobrażam sobie przemiana w Bilbie pod wpłyżycia bez muzyki. Słuwem tego, co zobaczył, przeżył cham jej bardzo dużo, i usłyszał. Świat hobbitów, któ- wciąż wynajduję coraz więcej. ry narodził się w umyśle J. R.R. Trafiając na jakąś świetną pioTolkiena będący ostoją spokoju senkę, której dotąd nie słyszai wygody zaprasza czytelnika łem, zazwyczaj zakładam że to do wejścia. Poznamy lepiej nowość. Sprawdzam datę wydai tym samym zrozumiemy gale- nia i w wielu przypadkach okarię różnych postaci. Jak np. zuje się, że utwór ma już na Gandalfa, którego pojawienie przykład trzy lata. Albo trafiam się zwiastuje kolejną opowieść, na nieznanego mi dotąd wykoprzez niego tworzoną. Od- nawcę i okazuje się, że właśnie mienne światy Bilba i Gandalfa wydał szóstą płytę. I tu następusą okazją do konfrontacji spo- je konsternacja. Jak to możliwe, koju i ciszy z niepokojem i przy- że tak wiele świetnej muzyki gdzieś przepada? Dlaczego pogodą. Świat Tolkiena jest może tencjalny przebój nim się nie trudny i złożony, lecz kiedy za- staje i trafia tylko do wąskiej czniemy się w nim zanurzać, liczby słuchaczy? Przyczyn jest tak bardzo nas wciągnie, że sta- wiele. Ja przede wszystkim zanie się naszym światem. stanawiam się jednak nad tym, o ilu genialnych piosenkach jesz▪ Jadwiga Matuszczak cze nie wiem. Ocean dźwięków jest bezkresny. Nie wystarczy jednego życia, żeby przemierzyć Zobacz: go całego, jestem jednak zawzięwww.pbw.zgora.pl/pbw ty. Nie lubię jak omija mnie coś dobrego, więc szperam, dokopuję się i wynajduję to, co ukryte
S
formę rozrywki, potem zrobiło się to wszystko poważne, rzesza odbiorców, słuchaczy, była tak duża, że na horyzoncie pojawiły się interesujące propozycje. Z mniejszej przygody otwierały się drzwi do coraz większej. Coś, co traktowałam jako pasję, przerodziło się w poważną sprawę. W momencie kończenie studiów miałam na koncie dwie płyty. Wygrana w studenckim festiwalu upoważniała do pokazania się na tych ogólnopolskich festiwalach niezwiązanych z ruchem studenckim. Otwierały się drzwi do kariery muzycznej. Przeglądając pani dyskografię
możemy dostrzec płytę, która została nagrana do spektaklu „Balladyna”. Czy ciężko jest stworzyć muzykę i teksty do spektaklu? Moja przygoda z teatrem trwa paręnaście lat, „Balladyna” była pierwszym tak dużym przedsięwzięciem. Miało ogromne znaczenie to, że po spotkaniu z reżyserem, padło magiczne stwierdzenie: wolność artystyczna. Mogłam korzystać z własnej wyobraźni, dzięki temu powstała rzecz dość nietypowa jak ta tamte czasy jeszcze. To była propozycja, której nie dało się nie przyjąć, jeżeli reżyserem był Jan Machulski.
Stwierdziłam, że trzeba podjąć wyzwanie i użyć wszystkich dostępnych środków. Wtedy to była moja pierwsza styczność z programem komputerowym, a całe moje honorarium zostało zainwestowane w przygotowanie nagrań. Kiedy spektakl zaczął żyć własnym życiem, wolno było mi wydać ten materiał na płycie. Później powstało jeszcze kilka spektakli muzycznych. Płyta „Odjazd” też jest zapisem, który wcześniej zaistniał jako część spektaklu. Moją drugą miłością jest teatr.
tylko swoje ulubione przeboje, ale również widowisko teatralne. Jest tam inna atmosfera, niż na dużym klubowym koncercie. Jest energia, ale mniej ekstrawertyczna, mniej ekspansywna. W tym projekcie kontakt jest bardzo osobisty, można powiedzieć, że intymny. Jestem z widzem twarzą w twarz. Jest tu mechanizm energii zwrotnej, ludzie po koncercie mówią, że czują specyficzną bliskość. Ciężko porównać to z dużym koncertem.
Przychodząc na koncert Akustyk Trio, słuchacz dostaje nie
▪ Mateusz Kasperczyk
N
Słuchaj audycji „Z ukrycia” w każdy czwartek o godz. 18.00 na 96 fm lub na www.index.zgora.pl
Z ukrycia
www.facebook.com/Zukrycia
nowa audycja w Akademickim Radiu Index przed moimi uszami. I stąd tytuł audycji. W audycji będą się pojawiać artyści nieznani, ale także doskonale znani Wam wykonawcy, tyle że w utworach, które nie trafiły na anteny radiowe czy do telewizji, a i w Internecie nie szaleją, jeśli chodzi o ilość odtworzeń. Nie zawsze znaczy to,
że są to słabe piosenki. W każdym momencie, także w tej właśnie chwili, na całym świecie nagrywanych jest tysiące nowych utworów. Bez odpowiedniej promocji przebić się jest bardzo trudno. W dodatku sami artyści nierzadko utrudniają dotarcie do ich dobrych nagrań. Nie za-
wsze potrafią obiektywnie podejść do swojej twórczości, wybierają do promocji piosenki słabsze, podczas gdy te ciekawsze w najlepszym wypadku ukryte są na albumach, a w gorszych przypadkach dorzucane są od niechcenia na stronę B singla, umieszczane jako bonus na
wersji limitowanej płyty lub udostępniane tylko w Internecie. Będę Wam pomagał w odkrywaniu takich nagrań. Przekonacie się, że warto wypłynąć trochę dalej od brzegu na ten muzyczny ocean. ▪ Marcin Olechnowski
Kultura
LUTY 2014
15
Kasia Zielińska
Agnieszka: Czy możesz zdradzić wszystkim tym czytelnikom, którzy nie mieli okazji przyjść na spektakl „Berlin, czwarta rano”, co działo się na deskach teatru? „Berlin, czwarto rano” to spektakl muzyczny. Bohaterem opowieści jest wielka metropolia i jej ludzie. Wyprawa przez miasto nocą odsłania mroczne historie postaci, w które wcielam się ja i Kacper Kuszewski. Towarzyszą nam Anna Głogowska i Rafał Maserak, dwójka wspaniałych tancerzy. Świetne songi, mocne teksty, dobra muzyka, taniec na wysokim poziomie – wszystko to znajdą widzowie w naszym Berlinie. A: W spektaklu występujesz wraz z Kacprem Kuszewskim, Rafałem Maserakiem i Anną Głogowską. Czy prywatnie się przyjaźnicie?
Jest aktualnie jedną z najpopularniejszych aktorek w Polsce. Dzięki roli w spetaklu „Berlin, czwarta rano” odwiedziła Lubuski Teatr i Zieloną Górę – my korzystając z tej okazji, postanowiliśmy z nią porozmawiać. Bardzo się lubimy. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, od dwóch lat widuję się z nimi częściej niż z niektórymi członkami rodziny. Naturalne jest więc, że nasze relacje są szczególne. D: Jak Ci się podoba nasze miasto - Zielona Góra, bo z tego co wiemy, to nie jesteś tutaj po raz pierwszy. Zielona Góra to polskie „zagłębie kabaretowe”, a jak wiadomo ja z kabaretem jestem związana od lat i dlatego z Zieloną Górą mam jak najlepsze skojarzenia. Macie bardzo wyrobioną publiczność, która potrafi docenić wartościowe rzeczy. No i u was jest zawsze cieplej, wcześniej przychodzi wiosna niż w Warszawie. Tego można wam zazdrościć. D: Na planie serialu Barwy Szczęścia spotkałaś się z dyrektorem naszego teatru - Robertem Czechowskim, który wcielił się w postać senatora Korzeniaka. Jak się układała Wasza współpraca? Pan Robert to świetny aktor. Grał tak przekonująco swoją postać, że przyznam, iż
na początku podchodziłam do niego z pewną rezerwą. Szybko jednak okazało się, że prywatnie to cudowny człowiek i ojciec – bo zawsze tak ciepło mówi o swojej rodzinie. No i jest też znakomitym menadżerem lubuskiej sceny. Tylko pogratulować takiego dyrektora. Imponują mi tacy ludzie jak on, dla których praca jest tak samo ważna jak rodzina. A: Wolisz występować w teatrze czy w filmie? Dla aktora najważniejsze jest granie w dobrym projekcie. Niezależnie od tego czy jest to serial, film czy teatr. Każda z tych form uczy czegoś innego. Serial czy film daje możliwość dubli, poprawienia błędów, z kolei scena – to niepowtarzalna okazja do tego, by być bliżej widza. Aktor czuje, czy widownia jest z nim, czy błądzi myślami gdzieś daleko. Nie umiałabym wybierać między teatrem, filmem czy serialem. Ja się cały czas się uczę i każda możliwość grania jest dla mnie cenna. D: Czy taka praca w teatrze nie koliduje z pracą na planie serialu?
fot. katarzynazielinska.blog.pl
D
awid: Właśnie zeszłaś ze sceny Lubuskiego Teatru, jak wiadomo każda scena jest inna - jak Ci się występowało na zielonogórskiej? Kasia: Z technicznego punktu widzenia scena jest dobra bo przestronna, a w tym spektaklu to jest bardzo istotne, bo sporo tańczymy (śmiech). Natomiast dla mnie najważniejsza jest publiczność, która w Zielonej Górze jest fantastyczna! Świetnie reaguje i naprawdę czułam, że cały czas widzowie byli z nami.
Wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Gram 3 spektakle w dwóch teatrach, za chwilę dojdzie kolejne przedstawienie, do tego mam serial, recitale, a nie zaniedbuję relacji z najbliższymi. Jak wiele zapracowanych kobiet czuję, że im więcej mam do zrobienia tym jestem lepiej zorganizowana i efektywniejsza. W pracy – szybciej się uczę tekstu, łatwiej wchodzę w postać. Ale też dbam o higienę pracy i pilnuję, by regularnie jeździć na wakacje, czy przedłużone weekendy. Taki czas dla siebie, odpoczynek powoduje, że tęsknię za pracą.
D: Jakie to uczucie otrzymać po raz kolejny nominacje do nagrody Telekamery Tele Tygodnia? Zaszczyt i wyróżnienie. Znalezienie się w gronie tak fantastycznych aktorek jest bardzo miłe. Nie ukrywam, że cieszą mnie wszelkie nagrody, a już te od widzów – najbardziej. A: Jakie są Twoje plany zawodowe na rok 2014? Najchętniej mówię o planach które są w trakcie realizacji. Już 4 stycznia (wywiad przeprowadzony przed nowym rokiem – przyp. red.) jest premiera spektaklu „Konserwa-
tor” w Teatrze Komedia, w którym to gram u boku znakomitych aktorów, jak Maria Pakulnis czy Wojciech Wysocki. Z kolei na 1 marca planuję premierę kolejnego spektaklu muzycznego w Teatrze Roma „Sofia de Magico”, w którym zagram i będę pełniła tez funkcje producenta. O reszcie powiem w stosownym czasie. ▪ Dawid Włodarczyk ▪ Agnieszka Oleśniewicz
Mateusz Kasperczyk RADIO INDEX POLECA Broken Bells After The Disco
Warpaint Warpaint
Broken Bells wracają w niezmienionym składzie, z niezmienionym brzmieniem i niemal niezmienionymi piosenkami. Duet złożony z wokalisty The Shins i Briana Burtona znów dostarczył porcji melodyjnych, lekkich i świetnie wyprodukowanych melodii. Tak, jak w przypadku debiutu, znowu dużo tu potencjalnych przebojów. Rozśpiewany James Mercer świetnie czuje podkłady Danger Mouse'a i to bardzo słychać. Tytułowy kawałek "After The Disco" ma szalenie nieadekwatny tytuł - ten utwór jest w samym środku dyskoteki, a nie żadne "po". Burton pozwolił sobie na romans z bardziej syntetycznymi brzmieniami i ten krążek bardzo na tym korzysta. "Control" mogłoby znaleźć się na ostatnim Daft Punk. Broken Bells zamienili miejscami parę kawałków układanki i znowu udaje im się dostarczyć świetnej pop płyty.
Tak zwane środowisko twierdzi, że Warpaint ze swoim drugim albumem poniosło porażkę. Mówi się, że to płyta słabsza i mniej porywcza, pozbawiona pazura debiutu. Co z tego, jeśli imiennej "Warpaint" słucha się świetnie? Cztery panie za sprawą gitar, syntezatorów i subtelnej elektroniki z łatwością operują klimatem swej nieco melancholijnej muzyki. To trochę tak, że słuchając tej płyty, utwory zmieniają nas, a nie my utwory. Słuchacz jest w palcach dziewczyn z Warpaint ciepłym woskiem, a one robią z tego użytek. Urokliwe melodie towarzyszą nam od początku. "Keep It Healthy" otwiera i zarazem doskonale podsumowuje klimat płyty. Jest smutno, trochę radioheadowo i bardzo kobieco. Fakt, nieodkrywczo. I fakt, być może nieco słabiej, niż na "The Fool". Tylko co z tego?
▪ Michał Stachura
▪ Michał Stachura
Wielbicielom muzyki r’n’b nie trzeba go przedstawiać – R Kelly, powraca z nową płytą studyjną Panties”. Krążek promują single „My StoR. KELLY “Black ry” z gościnnym udziałem 2 Chainz oraz „Co„Black okies”. R. Kelly to jeden z pięciu najlepiej sprzePanties” dających się muzyków afro-amerykanskich w historii tamtejszego rynku (ponad 50 mln sprze► danych płyt na świecie).
ROBBIE WILLIAMS „Swings Both Ways” ►
Na płycie Williamsowi towarzyszą tacy goście jak Lily Allen, Michael Buble, Kelly Clarkson, Olly Murs oraz Rufus Wainwright. „Swings Both Ways” to już drugi swingowy album w karierze artysty. Zawiera zarówno klasyczne utwory, takie jak „Dream A Little Dream” (feat. Lily Allen), “I Wan’na Be Like You” (feat. Olly Murs) czy “Little Green Apples” (feat. Kelly Clarkson), jak i zupełnie premierowe nagrania.
„To muzyka, jaka już dawno powinna zostać wydana” – takimi słowami Bruce Springsteen okreBRUCE śla zawartość swojego nowego albumu. NagrySPRIN- wany w rozmaitych lokalizacjach na świecie GSTEEN album ten to mieszanka nowych nagrań studyj„High nych, ulubionych coverów Bruce’a i Toma, a takHopes” że studyjnych wersji utworów-ulubieńców publiczności, granych do tej pory tylko na ► koncertach.
16
FELIETON
LUTY 2014
Miłość w czasach zarazy Bez cenzury
P
odobno jest taki jeden dzień w roku, w którym zwierzęta mówią ludzkim głosem. Jest również taki, w którym to ludzie nabierają nieco bardziej wyraźnych znamion człowieczeństwa. Cyniczne świnie bujają w obłokach, egocentrycy stają się zaskakująco empatyczni, szydercy próbują okiełznać świerzbiące języki, a niżej podpisany redaktor UZetki przestaje na moment uprawiać w swych felietonach irytujący autoerotyzm i ten jeden raz otwiera się na piękno świata. Ach, cudowny to dzień. Walenty nie jest już w tyłek kopnięty, a wokół eksploduje niepohamowana radość.
Szorstka przyjaźń, czyli gra wstępna w drodze na szczyt… …władzy, rzecz jasna. Któż bowiem w bardziej liryczny sposób obcuje z uczuciami, niż politycy? Ta finezja, ten sznyt wytrawnych amantów i romantycznych heroin, te ukradkowe zalotne spojrzenia w sejmowych ławach. Niezaprzeczalną klasyką polskiej odmiany harlequinów stały się po transformacji miłosne perypetie kolejnych prezydentów i premierów RP. Dziś zwieńczeniem pisanych przez ostatnie lata rozdziałów tego łzawego romansu są obrazki, na których razem, ramię w ramię, pozują prezydent Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk. Newsweek zwiastował jakiś czas temu kłopoty w Raju. Ale obiektyw aparatu nie kłamie. Ten błysk w oku, ta subtelna gra gestów i min. To bez wątpienia doskonały przykład związku, w którym wspólne racje nie wykluczają indywidualnych potrzeb. Premier prowadził istną medialną batalię, aby przeforsować ustawę emerytalną. Prezydent, nie chcąc zafundować mu bólu głowy związanego z kryzysem budżetowym owszem, ustawę podpisał.
Później jednak z miejsca skierował ja do Trybunału Konstytucyjnego. Cud, malina i motyle w brzuchu. Nie dziwią zatem cierpkie słowa co i rusz głoszone przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który wręcz szaleje z zazdrości. Freudowski szach-mat bez szans na (polityczny) trójkąt. Są bowiem na tym świecie wagony, których nie sposób rozłączyć. Kolejnym przykładem miłości dozgonnej, pełnej poświęceń oraz takiej, której śmierć (i honor klubu) nie rozłączy, jest miłość kibicowska. Najlepiej przekonał się o tym jakiś czas temu nasz piłkarski Werter, czyli Robert Lewandowski. Według internetowych znawców, „Lewy” (choć z pewnością o żadnym bruderszafcie mowy być nie mogło), tuż po oficjalnym zakontraktowaniu przez Bayern Monachium, stał się pierwszym zdrajcą Rzeczpospolitej. „Judasz”, „sprzedawczyk”, „Moneydowski” to tylko niektóre hasła łakomie podchwytywane przez polskich sezonowców BVB. Wstyd i hańba! Bierzmy, kochani rodacy, przykład z kwiatu niemieckiej młodzieży. Grupa szalejących z miłości siedemnastolatków (wiadomo, czas hormonalnej burzy i naporu) postanowiła własnoręcznie wymierzyć… tfu! wyznać miłość naszemu piłkarzowi. Nie myśląc wiele wybiegli z gorejącymi głowami pod dom Roberta i głosem łamiącym się ze wzruszenia jęli wyznawać swą miłość. Tak żarliwie zapewniali o swym uczuciu, tak lamentowali, tak donośnie śpiewali swą żółto-czarną serenadę, że sprawa trafiła na policję. Powód? Oczywiście kobieta, ten puch marny. Chyba jednak nie taki marny, skoro jeden z młodocianych kibiców zeznał później, iż przestraszył się filigranowej małżonki Roberta. „Bo przecież to mistrzyni karate”. Wspaniały materiał na scenariusz filmowy. Trzeba jednak uczciwie przypomnieć, że taki film już powstał. Nosi tytuł „Only God Forgives”. Prawdziwie gorąca krew i temperament nie są jednak domeną ani polityków, ani sportowców, ani nawet zahartowanych w miłosnych bojach kibiców.
Przepis na siebie Pod studenckim biurkiem
T
worzenie siebie jest związane z tym, co i gdzie jemy. Już w dzieciństwie poznałem pojęcie „zakalec”, określające osoby, które wprowadzały niemiłą atmosferę. Porównanie człowieka do nieudanego ciasta ma znaczenie wielowymiarowe. O tym, że nasz przepis nie jest dobrze skomponowany, świadczy nadwaga, niedowaga lub złe samopoczucie. Coraz więcej osób chce odnieść sukces szybko i skutecznie, nie zastanawiając się, czym wypycha swój żołądek. Mój ulubiony kucharz za-
serwował swoje klasyczne mielone. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że mięso było tatarem, a reszty nie dało się jeść. Zdziwiłem się, bo to potrawa, którą robi z zamkniętymi oczami, bez względu na porę dnia czy stan zdrowia. A jednak do jego pracy wkradła się zła energia osobista i zablokowała jego zmysły smakowe. Dopiero później okazało się, że się nie wyspał, nie dojadł i nie zainteresował gotowanym daniem. Dorota Masłowska, pisarka z literacką nagrodą NIKE w kieszeni, opowiada o „Jedzeniu z pęknię-
Bezwstydnie o wstydzie Ekstremalnie naturalnie
W DAMIAN ŁOBACZ Student literaturoznawstwa na UZ, dziennikarz Akademickiego Radia Index. Pod osłoną nocy superbohater, ratujący świat przed absurdami showbiznesu i celebrytami (choć sam chciałby być jednym z nich). Zawsze „na nie”.
Zdecydowanie nie mam również na myśli włoskich tudzież hiszpańskich lowelasów. Bezsprzecznie palma (sic!) pierwszeństwa należy do dziennikarzy z naszego rodzimego podwórka. W ostatnim czasie miłosne perypetie Króla TVN i Tomasza „Powerade” Lisa nie schodzą z afisza. Wielkie kreacje, doskonała reżyseria, budżet, którego już dawno nie widziano w polskiej kinematografii. Czy trzeba nam lepszej rekomendacji? Nieistotne, że afera wokół okładki przywoływanego już Newseeka trąci tanią demagogią i czytelnym na kilometr koniunkturalizmem. Ważny jest odzew. Absolutnie każdy „świerszczyk” to przy tym niewinny żart. W polskich mediach już dawno nie było tak hardcorowego dobierania się do tyłka. „Miłość na bogato” i „Warsaw Shore” w jednej odsłonie. Free Porn dla 36 milonów gąsek. Wiecie, co krzyczeć. „Can You Feel the Love Tonight…”. Miłość rośnie wokół nas, choć motyle jakby nieco bardziej anemicznie fruwają w trzewiach. Kolejny polski romans znów kończy się zgagą. Miłość w czasach zarazy to bowiem ciężki kawałek chleba. Niekocznienie świeżego.
stydzimy się naprawdę wielu rzeczy. Co z jednej strony bardzo mnie raduje - bo jednak czasami wstydzić się wypada - a z drugiej ogromnie smuci. Przede wszystkim dlatego, że kiedy wstyd i umiejętności idą w parze - a zazwyczaj ze sobą chodzą - te drugie często schodzą na dalszy plan. Oczywiście, bez nich niczego wiel- KARINA OSTAPIUK kiego nie dokonasz. Umieć coś trzeba. Po Z zawodu uczennica pierwsze jednak to, by się siebie nie wstydzić. klasy dziennikarskiej. Siebie i swoich umiejętności. Ot, cała filozofia. Z pasji tancerka. Wstydzimy się naprawde wielu rzeczy. Z koloru włosów blonAle również i osób - partnerów chociażby. Co dynka. Łączy przygotow gruncie rzeczy oznacza, że wstydzimy się sa- wania do matury w III LO z nauką życia. Do tego mych siebie. Nasze wybory są przecież nieoddrugiego przygotowuje łączną naszą częścią. Niektórzy wstydzą się też się na własną rękę. swojego gustu czy charakteru na przykład. Więc próbując swoje wstydliwe cechy ukryć, udają kogoś, kim pewnie chcieliby być - a w każdym razie kogoś, kogo nie musieliby się wstydzić. (Nie)stety zazwyczaj w takich przypadkach granie wychodzi im bardzo kiepsko i powoduje, że to nam włączają się wtedy automatycznie troska, współczucie i... wstyd. Za nich po prostu. Czytałam na bardzo wielu blogach, że ludzie zaczynają pisać inaczej, kiedy rodzina czy znajomi dowiadują się o tym, że dana osoba coś w tych internetach skrobie. Że wtedy to już wypada coś zmienić, usunąć, bo wstyd. Ale no, żeby wstydzić się swojej osoby przed innymi, to tak trochę słabo. Chyba, że sami siebie się wstydzimy. To już inna sprawa. Nie chodzi mi o to, żeby ludzie przestali się wstydzić, zaczęli podbijać internety, pisać bezsensowne blogi, książki czy cokolwiek, kiedy nie potrafią nawet sklecić jednego logicznego zdania. Nie chodzi o to, aby każdy miał gdzieś, czy ktoś jego osobę kupuje. Nie chodzi mi też o to, żeby ci potwornie fałszujący zaczęli jeździć na castingi do tych wszystkich xfactorów, voiców i innych mamtalentów i żeby wmawiali jurorom, że ich opinia się tak naprawdę nie liczy. Bo przecież oni się siebie nie wstydzą i to jest najważniejsze, c’ nie? Nie. Szkoda mi po prostu tych, którzy naprawdę coś potrafią. Choć może nawet nikt z ich bliskiego otoczenia o tym nie wie. Szkoda mi tych, którym brakuje pewności siebie. Szkoda mi tego, że teraz ważniejsze staje się to, co pomyślą inni. Ale żeby w ogóle cokolwiek mogli pomyśleć, ten zdolny musi przecież na tę scenę najpierw wejść. A żeby wszedł, musi zechcieć. Pomóc może świadomość, że jeśli coś jest naprawdę wartościowe, to prędzej czy później się obroni. Szkoda mi też tego, że dla niektórych, mających coś do przekazania światu, często już na początku schody na tę scenę wydają się zbyt wysokie. Niestety, ruchomych nikt nie przewiduje... Ale kurczę, w gruncie rzeczy, kogo obchodzi, czy ktoś ma ochotę coś bezinteresownie dać od siebie, skoro całkiem sporą część społeczeństwa zadowala obecnie BEZWSTYDNE oglądadanie Warsaw Shore? Garstka szczyci się udziałem w tej produkcji, a pewnie wielu coraz odważniej o zajęciu ich miejsca marzy. Żyć, nie umierać. Obyśmy tylko coraz częściej nie musieli się wstydzić tego, że wstydu mamy w sobie coraz mniej. Zobacz bloga: extremely-naturally.blogspot.com
O gotowaniu, a właściwie o tworzeniu własnego świata zrobionego z wielu składników, niekoniecznie kulinarnych. O gotowaniu, które zdradza, w jakim jesteś nastroju i które pokazuje, jak odnieść w życiu sukces.
ciem” w swojej ostatniej książce. Zauważyła, że każdy, kto samodzielnie przygotowuje posiłki, miewa w życiu bessy kulinarne. Gdy dania zaczynają być niesmaczne, niechlujne i byle jakie, to znaczy, że możesz mieć w sobie konflikt, chaos. Według autorki jest to coś w rodzaju „infekcji”, którą trzeba zniwelować. Jeszcze żaden odcinek programów kulinarnych nie odbił się takim echem w prasie i serwisach internetowych jak MasterChef, w którym bliscy mieli pomóc uczestnikom programu w gotowaniu potraw
z dzieciństwa. Polska była zbulwersowana zachowaniem mamy Beaty z Wrocławia, która nie pomogła córce w zadaniu. Mało tego, w wywiadzie podczas emisji programu nie chwaliła córki ani jej nie faworyzowała. A nieudane zadanie podsumowała słowami: „Widocznie nie ten poziom”. Był to półmetek zmagań, Beacie było strasznie przykro. To wydarzenie było przełomem. Z odcinka na odcinek stawała się coraz lepsza. Na tyle dobra, by wygrać. Beata dodała właściwe składniki, które dały jej sukces. Wytrwałość, ryzyko, wiarę
we własne możliwości i przebaczenie. W Nowym Roku warto pomyśleć, z jakich składników jesteśmy stworzeni i co drzemie w naszych sercach. Może to właśnie dobry czas, by przestudiować przepis na siebie od nowa i z dystansem spojrzeć na swoje pragnienia i oczekiwania. Dlaczego relacje w domu są oschłe, czy jadamy posiłki przy wspólnym stole i dlaczego mamy czas na wszystko, tylko nie na zdrowe odżywianie? A przecież nasze przepisy mają tworzyć z nas ludzi, którzy mogą przenosić góry,
PAWEŁ J. SOCHACKI Rodowity Lubszanin. Autor pięciu książek, jeszcze nie opublikowanych. Miłośnik literatury współczesnej, polskiej piosenki i miejsc tętniących życiem. Inspiruje go codzienność, stale zaskakująca.
a nie walczyć z nadwagą i zagłuszać zgagę kolejną szklanką mleka.
Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” ::: ul. Podgórna 50, 65–001 Zielona Góra ::: Tel./fax +48 68 328 7876 Mail: gazeta@uzetka.pl ISSN 1730-0975 ::: WYDAWCA: Stowarzyszenie Mediów Studenckich REDAKTOR NACZELNA: Kaja Rostkowska, k.rostkowska@uzetka.pl ::: Z-CA RED. NACZ.: Damian Łobacz, damianlobacz@index.zgora.pl ::: SKŁAD: Kaja Rostkowska, Michał Stachura ::: OGŁOSZENIA I REKLAMY: 0 602 128 355, reklama@uzetka.pl DRUK: Drukarnia Polskapresse Sp. z o.o. ::: Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy. ::: WWW.UZETKA.PL