73
Z NAROŻNIKA I PIĘTRA
→ Spis treści Idee 2 – Jan Pamuła 50. numer „Wiadomości ASP” Wydarzenia 4–
Jerzy Nowakowski Laudacja na cześć profesora Stefana Borzęckiego Historia
6 – Jacek Dembosz Życie na niby w Generalnym Gubernatorstwie 10 – Paweł Taranczewski, Franciszek Bunsch Życie na niby, malowanie na serio Wspomnienia 22 – Józefina Bransch‑Walczak Jerzy Werner
T
Nie‑felieton
o już 50. numer „Wiadomości ASP”! Gratuluję
24 – Darek Vasina 23 fakty, które przyszły mi do głowy
dawnemu i obecnemu zespołowi redakcyjnemu. Historię powstania pisma oraz ewolucję, jaką prze‑
gdy oglądałem wystawę Marcina Maciejowskiego 25 – Grzegorz Sztwiertnia Wynurzenie 2
szło ono w ciągu kilkunastu lat przedstawia jego twórca
prof. Jan Pamuła – również autor jubileuszowej okładki. Dyplomy
Dobiega końca rok akademicki 2009/2010. Po wystawie końcoworocznej i sesji rozpocznie się egzamin wstępny.
26 – Artur Kapturski Ludzkie Nieboloty
Na wydziałach: Malarstwa, Rzeźby, Grafiki rekrutować
28 – Marcin Turecki Sytuacje
będziemy na jednolite, pięcioletnie stacjonarne studia Wystawy
magisterskie. Przypomnijmy, że rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego do Ustawy Prawo o szkol‑
30 – Józef Murzyn Stefan Borzęcki – mistrz dłuta
nictwie wyższym z roku 2005 narzuciło ogromnej więk‑
32 – Adam Brincken Drewno życia
szości spośród ponad 100 kierunków studiów system
35 – Józef Murzyn Gramatyka Metaobrazów Ewy Janus
dwustopniowy. Kilkuletnie starania, zainicjowane przez
38 – Janina Kraupe‑Świderska O Księdze
naszą Uczelnię, a następnie wsparte przez pozostałe Aka‑
39 – Andrzej Bednarczyk Księga Kontrastów
demie, przyniosły rezultat w postaci możliwości wyboru
40 – Christina Sotiropoulou Twórczość Grzegorza Wnęka
przez wydziały z dyscypliny sztuk pięknych (malarstwa,
44 – Magdalena Ujma M jak malarstwo
rzeźby i grafiki) formy studiów dla wyżej wymienionych
46 – Adam Wsiołkowski Zaklinacz przestrzeni
kierunków (konserwatorzy sztuki ocalili wcześniej swoją
48 – Witold Turdza Allan Rzepka – Z archiwum archiwisty
jednostopniowość).
50 – Piotr Korzeniowski, Jakub Najbart Sztuka w maga‑
No, a po egzaminie wstępnym – wakacje…
zynach czy magazynowanie sztuki? 53 – Agnieszka Łukaszewska Rysunkowy dziennik
Wszystkim pedagogom, studentom, doktorantom i pra‑ cownikom administracji naszej Akademii życzę udanego
64 – Wydarzenia
wypoczynku i pogody, diametralnie różnej od tej, jaką uraczyła nas tegoroczna wiosna.
Redakcja składa podziękowania Janowi Pamule za projekt
Prof. Adam Wsiołkowski
okładki do niniejszego
Rektor ASP w Krakowie
numeru „Wiadomości ASP”.
70 – W oku kamery
1
Idee
50. numer
JP
„Wiadomości ASP” Jan Pamuła
z niewielkimi zmianami, aż do numeru 47. „Wia‑
Ukazuje się pięćdziesiąty numer „Wiadomości ASP”.
rozpoznawalny, wizualny charakter.
domości”, nadając pismu charakterystyczny, łatwo
Ze zdumieniem, ale i z prawdziwą radością dostrze‑
W pierwszym numerze, na okładce, obok zdję‑
gam, że trwanie tego skromnego uczelnianego pisma,
cia narożnika budynku Akademii – tego, w którym
powstałego z potrzeby, a ukazującego się w miarę
znajduje się gabinet Rektora – zamieszczone zostały
regularnie już piętnasty rok, zapowiada nie tylko jego
piękne świąteczne życzenia Rektora Rodzińskiego.
Jan Pamuła (ur. 1944
dalszą obecność w życiu Uczelni, ale też ciekawą ewo‑
W środku – nota redakcyjna następującej treści:
w Spytkowicach k.
lucję i rozwój. Z wdzięcznością myślę o tych, którzy
„«Wiadomości ASP» są adresowane przede wszyst‑
do tej pory włożyli wiele trudu w przygotowywanie
kim do studentów i pracowników Akademii. Mamy
Oświęcimia) W latach 1961– 1968 studiował malarstwo
i grafikę w Akademii Sztuk
kolejnych numerów i o tych, którzy teraz starają się
nadzieję, że ten informator będzie się ukazywał
Pięknych w Krakowie i uzy‑
utrzymać ciągłość tego wydawnictwa i nadać mu
w miarę regularnie, przyczyniając się w ten sposób
skał dyplom w pracowni
nowy, doskonalszy kształt. Pierwszy numer „Wia‑
do pełniejszego oświetlenia bieżących spraw naszej
w 1968 roku. Pracą peda‑
domości ASP” ukazał się w grudniu 1996 roku. Był
Uczelni. Powinien on być także miejscem dyskusji
gogiczną związany z kra‑
to czarno‑biały biuletyn, powielony kserograficznie,
o problemach ogólnych, dotyczących nauki, dydak‑
kowską ASP. W latach
spięty zszywkami.
tyki i spraw organizacyjnych związanych z funkcjo‑
prof. Hanny Rudzkiej‑Cybis
1996–2002 pełnił funk‑
Pamiętam początek. Korzystając ze wsparcia
cję prorektora, a w latach
nowaniem ASP, a także kroniką życia artystycznego
2002–2008 rektora ASP
i życzliwości Rektora ASP, prof. Stanisława Rodziń‑
i naukowego oraz codziennych wydarzeń, które
w Krakowie. Obecnie jest
skiego, jako ówczesny prorektor, pod koniec paździer‑
tworzą ludzie związani z naszą Uczelnią”. Pismo
nika ogłosiłem, że zapraszam wszystkich chętnych
miało charakter biuletynu. W ciągu kilkunastu lat
do redagowania pisma. Posiedzenia zespołu redak‑
bezinteresownie materiały dostarczali profesorowie
profesorem na Wydziale Form Przemysłowych.
2
cyjnego miały się odbywać w środy o 16.00. W pierw‑
i studenci – tworzyły się działy i bloki tematyczne,
szą wyznaczoną środę siedziałem sam w pokoju pro‑
które uzmysławiały, co istotnego dzieje się w danym
rektorów; nikt nie przyszedł. To była trudna chwila.
momencie. Odnotowywano sukcesy osobiste pedago‑
W następną środę też czekałem… przyszli i zostali,
gów, wystawy, awanse i nominacje, uzyskane przez
Janusz Krupiński i Zbyszek Zegan – dziś także, raz
studentów dyplomy i przyjęcia na studia, były także
jeszcze, serdecznie im dziękuję. W trójkę przez dość
informacje praktyczne o programach europejskich,
długi czas stanowiliśmy redakcję. Nieocenionym
stypendiach, konkursach. Były odnotowane poże‑
w sprawach redakcyjnych okazał się, poproszony
gnania tych, którzy odchodzili z Uczelni, i tych, któ‑
o profesjonalną pomoc, Maciek Pawłowski. Wspól‑
rzy odchodzili na zawsze. Na stałe współpracowały
nie z bratem Markiem, świetnym projektantem, zaj‑
z pismem wszystkie działy administracji Akademii,
mowali się także składem komputerowym. Marek
dostarczając bieżących materiałów informacyjnych.
Pawłowski wykonał też layout, który przetrwał,
Pismo trwało dzięki życzliwej, bezinteresownej
Wiadomości asp /50
P
Ze zdumieniem, ale i z prawdziwą radością dostrzegam, że trwanie tego skromnego, uczel‑ nianego pisma zapo‑ wiada nie tylko jego dal‑ szą obecność w życiu Uczelni, ale też ciekawą ewolucję i rozwój.
współpracy wielu osób, którym serdecznie chciałbym
komputerowym przejął Jacek Dembosz. Obecnie
przy okazji jubileuszu podziękować.
redakcję tworzą: Łukasz Konieczko, Janusz Krupiń‑
Pierwsze numery „Wiadomości ASP” zawierały także
ski, Kinga Nowak, Jacek Dembosz i Michał Pilikowski.
tematy wiodące, takie jak dyskusja o modelu Uczelni
Autorem nowego layoutu jest Jakub Sowiński.
(nr 2), prezentacja programów europejskich (nr 3).
Jednym z celów przyświecających tworzeniu „Wia‑
Nr 5., poświęcony współpracy z Akademią w Norym‑
domości ASP” – poza wszystkimi wymienionymi – było
berdze, został wydany w wersji polskiej i wersji nie‑
utrzymanie trwałości pisma i regularności w uka‑
mieckiej. Pierwsza kolorowa okładka pojawiła się
zywaniu się kolejnych numerów, gdyż stąd wynika
w numerze z 12 lipca 1999 roku, poświęconym wizy‑
zasadniczy pożytek, cel dodatkowy, niezwykle ważny,
cie Jana Pawła II w Polsce.
choć z pozycji aktualnej chwili – ukryty. Jest nim –
W 1977 roku do redakcji, jako jej sekretarz, dołą‑
choćby częściowe – zapisywanie czasu życia Uczelni
czyła Agnieszka Manowiecka. Pełniła tę funkcję
wobec braku opracowań historycznych dotyczących jej
przez kilka lat. Po rezygnacji Maćka Pawłowskiego
dziejów na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.
i jego przejściu do „2+3D”, redaktorem prowadzą‑
Numer jubileuszowy „Wiadomości ASP” jest
cym została Dorota Strojnowska, a w momencie, gdy
trzecim ukazującym się w zupełnie nowym kształ‑
zaczął się tworzyć Dział Promocji i Wydawnictw –
cie. Obecna forma pisma bliższa jest formule maga‑
Danuta Saul. Skład komputerowy realizował Piotr
zynu poświęconego sztuce, z dużą ilością reprodukcji
Kaliński, a potem Stefan Kaczmarek. W tym czasie
i ilustracji. Serdecznie gratuluję Władzom Uczelni
z redakcją współpracowali ściśle: Barbara Ziembicka,
i Redakcji „Wiadomości”, tak pięknego, przeobrażo‑
Stanisław Tabisz i Michał Pilikowski. Ostatecznie, gdy
nego pisma, i życzę pojawienia się kolejnych pięć‑
dział wydawniczy w pełni się ukształtował, funkcję
dziesięciu numerów – to dopiero będzie jubileusz
redaktora prowadzącego oraz nadzór nad składem
– wierzę, że tak będzie. 3
Idee
Laudacja na cześć profesora Stefana Borzęckiego Profesor Stefan Borzęcki posiada potrzebę odnajdy‑ Jerzy Nowakowski
wania tożsamości artysty, jego pragnienia, osiąga‑
Z wielką atencją i szczerym zadowoleniem przyjąłem
wolności i wewnętrznej prawdy. Jest artystą wolnym
propozycję Rady Wydziału Rzeźby ASP w Krakowie,
i odpowiedzialnym. Dużą wagę przypisuje intuicji
aby jako wieloletni współpracownik, były asystent
i odwadze w podejmowaniu decyzji budowania formy.
profesora Stefana Borzęckiego, podjąć się przygoto‑
Opanowane do perfekcji rzemiosło towarzyszy bogatej
nia niezależnego stanu ducha, bezkompromisowej
wania laudacji nadania przez Senat Akademii Sztuk
wyobraźni. Sztuka Stefana Borzęckiego ma szacunek
Ur. 1947 w Przemyślu.
Pięknych w Krakowie godności Profesora Honoro‑
dla samej siebie, jest „mocna”, tak jak Jej twórca uro‑
W latach 1965–1971 stu‑
wego naszej Uczelni.
diował na Wydziale Rzeźby
Profesor Stefan Borzęcki jest jednym z najwybit‑
Akademii Sztuk Pięknych
dzony w Pieninach u stóp Trzech Koron, w pięknym zakolu Dunajca, w Sromowcach Niżnych.
w Krakowie pod kierun‑
niejszych polskich rzeźbiarzy współczesnych. Jego
Dzieła Profesora Stefana Borzęckiego prezento‑
kiem profesorów Mariana
różnorodna i bogata twórczość jest przykładem ory‑
wane były na wielu wystawach zbiorowych i indywi‑
Koniecznego i Jacka Pugeta.
ginalnej koncepcji rzeźby, wiążącej elementy szeroko
dualnych w kraju i za granicą, reprezentując sztukę
związany z macierzystą
pojmowanej kultury europejskiej z subiektywnymi
polską w Europie, m.in. w Berlinie, Oslo, Moskwie,
uczelnią – w latach 1990–
wglądami w otaczającą rzeczywistość społeczną i wła‑
Rzymie, Florencji, Wiedniu, Bonn, Budapeszcie.
1996 pełnił funkcję dzie‑
ściwą jej przestrzeń mentalną.
Prace Profesora Stefana Borzęckiego znajdują się
Od zakończenia studiów
kana Wydziału Rzeźby,
Trafnie wychwytując jej lokalne i unikatowe
od 2005 do 2008 roku był
w zbiorach muzealnych, galeriach i licznych zbio‑
prorektorem. Obecnie pro‑
cechy, potrafi artysta w sobie tylko właściwy spo‑
rach prywatnych w kraju i za granicą – w Muzeum
wadzi Pracownię Rzeźby.
sób nadawać im za pomocą celnej i intrygującej
Narodowym w Krakowie, w Muzeum Medalierstwa
plastycznej metafory wymiar uniwersalny. Gatunek
we Wrocławiu, w Galerii Centrum Rzeźby Polskiej
stosowanych przez niego środków wyrazu sprawia,
w Orońsku, w zbiorach Urzędu Miasta Krakowa
4
że jego dzieła posiadają nieokreślony magnetyzm
i Ministerstwa Kultury i Sztuki, oraz w kolekcjach
zdolny owładnąć widzem, zmuszając do uczestnictwa
prywatnych w Polsce, Francji, Włoszech, Niemczech,
w ich materialnych i metafizycznych przestrzeniach.
Kanadzie, USA, Portugalii oraz Szwajcarii. W roku
Siła oddziaływania rzeźb Stefana Borzęckiego polega
2006 duża retrospektywna wystawa rzeźby odbyła
na jedynym w swoim rodzaju splocie archetypicz‑
się w Pałacu Sztuki TPSP w Krakowie, a w 2007 roku
nych pierwiastków odnalezionych w zakamarkach
– w galerii Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.
jaźni, elementarnych i surowych, odwołujących się
Artysta był wielokrotnym laureatem nagród
do tajemniczego, zapomnianego już praźródła. Oble‑
i konkursów na dzieła i projekty architektonicz‑
czone w wyrafinowaną w swej prostocie formę, stają
no‑rzeźbiarskie. Za wybitne osiągnięcia artystyczne
się głęboko poruszającymi konstatacjami, odkłamu‑
i pedagogiczne otrzymał m.in. nagrody indywidualne
jącymi zafałszowany stereotypami wizerunek współ‑
II stopnia Ministra Kultury i Sztuki w roku 1969 i 1975,
czesnego człowieka.
oraz I stopnia w roku 1982 i 1990, nagrodę Miasta
Wiadomości asp /50
Marka, śp. nieodżałowanego historyka i krytyka sztuki
Od lewej: Rektor prof. Adam
Jerzego Madeyskiego oraz dziekana Wydziału Rzeźby,
Wsiołkowski. prof. Stefan
prof. Bogusza Salwińskiego, organizatora sesji.
Borzęcki
Dzisiaj jesteśmy w przededniu 80. rocznicy uro‑ dzin Profesora. Tempo upływającego czasu uświa‑ Stefan Borzęcki
damia nam, jak ważne są te wartości, które wnoszą
Ur. w 1930, w Sromowicach Niżnych. Studia w latach 1955–
profesorowie, starsi koledzy pedagodzy do naszej aka‑
1961 w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w pracowni prof. Stanisława Popławskiego oraz w pracowni Józefa
demickiej rodziny, potwierdzając nam to, że w twór‑
Dutkiewicza. Przez wiele lat prowadził pracownię rzeźby w kra‑
czości czas się nie liczy; przemija, ale ich wiedza
kowskiej ASP. W 1992 roku otrzymał tytuł profesora. Pełnił sze‑
i dzieło pozostają i są kontynuowane.
reg funkcji: dziekana Wydziału Rzeźby (1972–78, 1988–91) i prorektora (1978–80). W 2010 roku otrzymał tytuł Profesora Honorowego ASP w Krakowie.
Prowadząc przez wiele lat pracownię rzeźby, stwo‑ rzył wyrazisty model artystyczno‑pedagogiczny, który niewątpliwie zasługuje na miano „szkoły”. Model
Krakowa „Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie rzeźby”
ten, opierający się na pozytywnym oddziaływaniu
w roku 1986, oraz liczne odznaczenia państwowe:
na osobowość studenta, na intensywnym kształceniu
Srebrny Krzyż Zasługi w 1969 roku, Krzyż Kawalerski
jego charakteru, zmierzał do wzmocnienia i ugrun‑
Orderu Odrodzenia Polski w 1976 roku, Krzyż Ofi‑
towania wszelkich istotnych w procesie twórczym
cerski Orderu Odrodzenia Polski w 1984 roku, oraz
cech i właściwości. Trening ten – obok podstawowych
Medal Edukacji Narodowej w 1993 roku. Fundacja
wartości, takich jak: umiejętność samoorganizacji,
Kultury Polskiej w roku 2008 nagrodziła profesora
systematyczność, samodyscyplina, wytrwałość itp. –
Złotym Laurem za Mistrzostwo w Sztuce Rzeźbienia,
rozwijał samoświadomość ucznia dotyczącą zarówno
a w roku 2009 uhonorowany został odznaką Mini‑
jego walorów, jak i niedoskonałości oraz braków.
stra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony Kulturze Polskiej – Gloria Artis ”.
Pozwalał ogarnąć i uzmysłowić sobie twórczy i osobowościowy potencjał młodego artysty. Poma‑
W toku swej ponadczterdziestoletniej pracy w kra‑
gał mu rozpoznać i zweryfikować predyspozycje
kowskiej Akademii Sztuk Pięknych Stefan Borzęcki peł‑
i możliwości, a dzięki temu ułatwiał odnalezie‑
nił wiele ważnych funkcji, m.in.. dziekana Wydziału
nie własnego miejsca w skomplikowanym świecie
Rzeźby w latach 1972–78, oraz 1988–90, a także peł‑
współczesnej sztuki. Porzucając schemat, polegający
nił funkcję prorektora ASP w latach 1976–81.
na podawaniu studentowi gotowej, zadekretowanej
Tak niedawno, bo zaledwie pięć lat temu obcho‑
konwencją wiedzy, Profesor skupiał się na stymu‑
dziliśmy jubileusz 75‑lecia urodzin i 50‑lecia pracy
lowaniu i prowokowaniu ucznia do samodzielnego
twórczej profesora Stefana Borzęckiego, mamy
jej zdobywania. Do poszukiwania i eksperymentu
w pamięci wspaniałe referaty wygłoszone na sesji
oraz rozwijania umiejętności krytycznej oceny osią‑
poświęconej twórczości Profesora – przez prof. Józefa
gania rezultatów. W palecie celów dydaktycznych 5
H i s toria
nie było miejsca na odwzorowywanie jakichkolwiek
„Dla podróżujących do Rzeszy ze Wschodu, Generalne
form sztuki minionej czy kopiowanie bezkrytyczne
Gubernatorstwo1 jest już pierwszym prawdziwie ojczy-
przejawów sztuki aktualnej. Stawiał w swej dydak‑
stym widokiem; a jednocześnie dla tych, którzy wyru-
tyce przede wszystkim na rozpoznawanie i zrozumie‑
szają w podróż z Rzeszy na Wschód, jest ono pierw-
nie mechanizmów rządzących procesem twórczym.
szym przywitaniem się ze wschodnim światem”2.
Szczególną uwagę przywiązywał do źródeł inspiracji,
Generalny Gubernator,
do umiejętności świadomego i twórczego ich rozwi‑
minister Rzeszy dr Hans Frank, 23 października 1942
nięcia w utworze artystycznym. Podpowiadając, jak odnosić się zarówno do minionych, jak i aktualnych
Ur. w 1946 w Krakowie.
wytworów sztuki, wskazywał jako wartości ich sens,
W latach 1967–1973 stu‑
a nie formy ucieleśnione w konkretnych, jednostko‑ wych dziełach. Nie kształcił naśladowców, ale samodzielne postawy kreacyjne młodych artystów, zdolnych do krytycznego spojrzenia na historię i aktualność
diował na Wydziale Form Przemysłowych
Jacek Dembosz
Akademii Sztuk Pięknych
W swoich esejach Życie na niby, spisanych w Krze‑
w Krakowie. Dyplom uzy‑
szowicach podczas okupacji (nomen omen w domku
skał u doc. Antoniego Haski. Obecnie pełni funk‑
usytuowanym na wprost siedziby gestapo i pod
cję kierownika Działu
bokiem siedziby Hansa Franka), Kazimierz Wyka
sztuki. Będąc znakomitym artystą rzeźbiarzem,
Promocji i Wydawnictw ASP.
tak charakteryzował ówczesną sytuację: „Po rozgro‑
spełnił się doskonale jako pedagog, którego wiele
Zajmuje się literaturą (czy‑
mieniu Polski [Hitler] składał w pierwszych dniach
pokoleń studentów zawsze wspominać będzie jako swojego mistrza. Absolwenci, dzisiaj asystenci, dok‑ torzy, doktorzy habilitowani, profesorowie pełniący
tanie i pisanie), fotografią, filmem.
października propozycję pokoju, czyli nawrotu do układu monachijskiego przy wzmocnionych pozycjach własnych. Ba, zapewniał, iż gotów jest
odpowiedzialne i zaszczytne funkcje dziekana i pro‑
odbudować państwo polskie, wyobrażając je sobie
dziekana Wydziału Rzeźby są cenionymi pedagogami
naturalnie pod rządami jakiegoś Tiso, Pavelića czy
kontynuującymi dzieło swojego Profesora.
Antonescu. Okrojone od Zachodu, sprowadzone
Przyznanie przez Wysoki Senat tytułu Profe‑
do granicy niemiecko‑rosyjskiej z roku 1914, państwo
sora Honorowego ASP im. Jana Matejki w Krakowie,
takie zapewne byłoby otrzymało na podobieństwo
o co wnosi grono pedagogiczne Wydziału Rzeźby,
Rumunii Antonescu szerokie posiadłości teryto‑
będzie wyrazem uznania wysokiej wartości dorobku
rialne sięgające Dniepru. Dopiero kiedy propozycja
artystycznego, dydaktycznego i pedagogicznego pro‑
październikowa została odrzucona, Hitler w tydzień
fesora Stefana Borzęckiego oraz jego istotnego wkładu
później mianował Franka generalnym gubernato‑
w rozwój i umacnianie pozycji naszej Uczelni, a także
rem, odsunął armię od odpowiedzialności politycznej
wzmocni jego więzi z naszą Akademią.
za okupowane tereny polskie (początkowo guberna‑ torem miał być generał Rundstedt) i rozpoczął orga‑ nizację tych terenów pod bezpośrednimi rządami partii narodowo‑socjalistycznej”3.
6
Wiadomości asp /50
Życie na niby w Generalnym Gubernatorstwie „W oficjalnej nazwie zajętych, a nie przyłączonych
zmuszeni zniszczyć 1/3 ludności przyległych tery‑
do Rzeszy, terenów polskich okupacyjno‑militarny
toriów. Możemy tego dokonać przez systematyczne
charakter ich posiadania był ujawniony. Nazwa
niedożywianie, które w końcu daje lepszy wynik niż
brzmiała: Generalgouvernement für die besetzten
karabiny maszynowe – stwierdzał marszałek Rund‑
polnischen Gebiete. Dodatek ów odpadł dopiero w roku
stedt. Wartość wyżywienia Polaków wynosiła – mówił
1940, kiedy GG stało się „Nebenlandem” wielkiej
kierownik wydziału zdrowia Walbaum – ok. 600 kalo‑
Rzeszy. Stolicę GG umieszono w [Krakowie], mieście,
rii dziennie. Jeżeli Polacy będą zajęci troską o wyży‑
które różnymi sposobami można było przemalować
wienie, nie będą zajmowali się niczym innym, mówił
na niemiecko. Niemcy, dobrze znający stosunki oku‑
wprost gubernator Hans Frank swoim współpracow‑
pacyjne, Warszawy nienawidzili”4.
nikom”7. Polacy więc zajęli się handlem.
Frank urządził swoją rezydencję w dworze Potoc‑
Wyka pisał: „polityka niemiecka wobec ludności
kich w Krzeszowicach. „Na pierwszego września 1940
polskiej [pomimo akcji aresztowania profesorów Uni‑
roku przebudowa części reprezentacyjnej została
wersytetu Jagiellońskiego i mordu w Wawrze, który
ukończona. Dnia tego pod sztandarami ze swastyką
wstrząsnął społeczeństwem] nie posiadała jeszcze
trębacze Hitlerjugend głosili przyjazd dygnitarzy
w pierwszej jesieni znamion bezwzględnego nisz‑
hitlerowskich. Siedzibie nadano nazwę Haus Kressen‑
czycielstwa biologicznego”8. Jednak z biegiem czasu
dorf”5. Krzeszowice także przechrzczono na Kressen‑
Niemcy zaostrzyli politykę wobec podbitej Polski:
dorf. Tam władca GG wypoczywał, „ogrzewając stopy
„Ani jednego uniwersytetu. Żadnej Akademii Umie‑
dywanem konstytucyjnym, ciesząc oczy wazą i obra‑
jętności. Książki przestępstwem. Rękopis zbrodnią
zem Stanisława Augusta, [kolekcją płócien Canaletta],
stanu. Dziennik polski zamachem. Rzeczywiste życie
drzemiąc w fotelu Piłsudskiego i jadając na ćmielow‑
Generalnego Gubernatorstwa, panujący w nim ucisk
skiej zastawie prezydenta Mościckiego”6. W wolnej
gospodarczy i biologiczny, nasilona propaganda suk‑
chwili rzucając okiem na stronice czasopism „Das
cesów wojennych niemieckich – wszystko to zostało
Generalgouvernement” czy „Krakauer Zeitung”.
uznane za strefę życia na niby. Życie natomiast
Już 24 października 1939 roku został wydany
prawdziwe schroniło się gdzie indziej, w podzie‑
przez generalnego gubernatora Hansa Franka w Kra‑
mie polityczne, w tajną prasę, w coraz to obficiej
kowie zakaz publikowania i sprzedaży wszelkich
zakwitające funkcje konspiracyjnego szkolnictwa,
wydawnictw książkowych. Dwa dni później wpro‑
wydawnictw, działalności kulturalnej. Życie oficjalne,
wadzono wymóg posiadania zezwoleń na wydawa‑
prasa oficjalna były na niby. Na serio natomiast było
nie jakichkolwiek treści drukowanych. Gubernator
jedynie tamto życie utajone i zazdrośnie chronione
Frank otrzymał od Hitlera wytyczne: „utrzymać
przed wrogiem. Wszystko, co się działo w General‑
w kraju niską stopę życiową, traktować Polskę jako
nym Gubernatorstwie, [Niemcy] uważali za pro‑
rezerwuar siły roboczej i nie dopuścić, aby inteligen‑
wizorium gospodarcze, które się skończy z dniem
cja polska stała się warstwą kierowniczą. Będziemy
zwycięstwa”9. 7
Wydawca przewodnika starał się stwo‑ rzyć wrażenie, że znajdujemy się w prastarym kraju niemieckim, który od stuleci korzystał z dobrodziejstw niemieckiej cywilizacji i kultury, a obecnie, mimo toczącej się wojny, przeżywa (...) nowe odrodzenie. We wspomnianym na wstępie przewodniku tury‑
interesów niemieckich. Uniemożliwiono Polakom
stycznym Baedekera, „kraj, ze stolicą w «prastarym
rozwój kulturalny, a równocześnie ogołacano kraj
niemieckim mieście Krakowie» (Urdeutsche Stadt
z istniejącego już dorobku. Założenia i dyrektywy
Krakau), jawi się jako niemal normalny twór pań‑
sił kierowniczych Rzeszy były jednoznaczne: „Należy
stwowy. Konsekwentnie minimalizowany jest w nim
zniszczyć ślady polskiej myśli i kultury” – nawoływał
udział kultury i sztuki polskiej, a nawet włoskiej,
gauleiter Forster we „Frankfurter Zeitung” z 20 lutego
każde miasto lokowane na prawie magdeburskim
1942. „Polski kraj winien być zmieniony w intelektu‑
ma «typowy niemiecki wygląd», nawet budowle
alną pustynię” (eine intellektuelle Wüste) – postulował
renesansowe uważane są za typowo niemieckie.
Frank. Pozbawienie Polaków szkół, prasy, całego życia
Znakomite witraże Wyspiańskiego w krakowskim
kulturalnego wywołało głód nauki, słowa, przeżyć
kościele Franciszkanów określone zostają jako nowo‑
artystycznych.
czesne malarstwo na szkle (moderne Glasmalere‑
W październiku 1939 roku, z inicjatywy prof. Sta‑
ien), z pominięciem ich autora. O renowacji Wawelu
nisława Kamockiego, rozpoczęto naukę w Akademii.
stwierdza się, że po zamianie zabudowań zamku
Na rektora wybrano prof. Wojciecha Weissa, a na pro‑
przez władze austriackie na koszary i szpital, obiekty
rektora prof. Władysława Jarockiego. Po paru tygo‑
te obecnie są restaurowane, a więc dzieło renowa‑
dniach nauki zagrożono profesorom aresztowaniem
cji Wawelu zostaje przypisane jedynie władzom
i szkoła została zamknięta.
okupacyjnym. Wydawca przewodnika po General‑
Później, w miejsce Akademii, powołana została
nym Gubernatorstwie starał się stworzyć wrażenie,
przez Niemców Staatliche Kunstgewerbeschule Kra‑
że znajdujemy się w prastarym kraju niemieckim,
kau (Państwowa Szkoła Rzemiosła Artystycznego
który od stuleci korzystał z dobrodziejstw niemiec‑
w Krakowie)11. Opowiada o niej, w rozmowie z Paw‑
kiej cywilizacji i kultury, a obecnie, mimo toczącej
łem Taranczewskim, Franciszek Bunsch.
się wojny, przeżywa dzięki pionierskiej pracy Niem‑ ców na Wschodzie nowe odrodzenie (ordnende und aufbauende Arbeit)”10. Zlikwidowano wszelkie organizacje, w tym rów‑
a nie często mylnie używana „Genaralna Gubernia”, co może przywodzić na myśl skojarzenia z guberniami rosyjskimi.
nież kulturalne i artystyczne, całą sieć prasową
2 Karl Baedeker, Das Generalgouvernement. Reisehandbuch, Lipsk
i wydawniczą. Zamknięto wszystkie zakłady i biblio‑
1943, s. IV. Przewodnik Baedekera to klasyka literatury tury‑
teki naukowe, ich mienie zaś specjalna komisja, zło‑ żona z naukowców niemieckich, wywoziła do Rzeszy lub przeznaczała na zniszczenie. Podobny los zgo‑ towali hitlerowcy dziełom sztuki. W GG tolerowano jedynie biblioteki publiczne (do pewnego czasu), przy czym nakazano z nich usunąć książki szkodliwe dla 8
1.Prawidłowa nazwa to właśnie „Generalne Gubernatorstwo”,
Wiadomości asp /50
stycznej – opracowywany według tych samych zasad, o ujed‑ noliconej szacie graficznej, czerwona okładka i złocone napisy. Nieodłączny element wyposażenia każdego europej‑ skiego turysty. Zawiera podstawowe informacje na temat każ‑ dego kraju, tu: kuriozalnego tworu, jakim było Generalne Gubernatorstwo. 3 Kazimierz Wyka, Życie na niby, Kraków 2010, s. 234, 235.
4 Kazimierz Wyka, dz. cyt., s. 232, 244. 5 Tamże, s. 332. 6 Tamże, s. 330. 7 Zob. Zdzisław Jastrzębski, Literatura pokolenia wojennego wobec dwudziestolecia, Warszawa 1969. 8 Kazimierz Wyka, dz. cyt., s. 337. „Pierwsza jesień” to okres od października 1939 do maja 1940 i „druga jesień” – od lata 1944 po wczesną zimę 1945 – tak nazwał te dwa okresy w swoim opracowaniu pt. Dwie jesienie prof. Kazimierz Wyka, zaś okres pomiędzy nimi określał jako „pełnia okupacyjna”. 9 Tamże, s. 42, 339, 331. 10 Zob. Krzysztof Lipiński, Turystyczna manipulacja w czasie wojny. Przewodnik Karla Baedekera „Generalgouvernement”, „Studia interkulturowe Europy Środkowo‑Wschodniej”, t. 1 (2008), s. 138–139.
1933, rzeźbiarz i malarz Wilhelm Heerde (ur. 21.09.1898 w Neustadt/Prudniku, zm. 23.10.1991 w Evesse). Chociaż był Niemcem, jako dyrektor dbał o interesy szkoły i wycho‑ wanków. Utworzył też warsztaty sztuki Miasta Krakowa. Szkoła została zlikwidowana 31.03.1943 roku. Heerde prze‑ niósł się do Wiednia, inni nauczyciele niemieccy zostali zmobilizowani. W Kunstgewerbeschule polskimi pedago‑ gami byli m.in.: Władysław Jarocki, Stanisław Kamocki, Józef Mehoffer, Fryderyk Pautsch, Wiesław Zarzycki, Ignacy Pieńkowski, Witold Chomicz i Jan Hopliński. Spośród Niemców – rzeźbiarze: Robert Bednorz i Walter Messmann z Bauhausu oraz nauczyciel obróbki metalu Otto Beckmann. Uczyli się w niej m.in.: Jerzy Panek, Adam Hoffmann, Jerzy Skarżyński, Franciszek Bunsch, Janina Kraupe‑Świderska, Kazimierz Mikulski, Edward Krasiński, Ewa Krakowska, Zofia Garbaczewska‑Pawlikowska, Mieczysław Porębski, Jerzy Kujawski, Jerzy Wojciech Has, Marta Stebnicka, Stanisław Wójtowicz, Rościsław Brochocki, Roman Wilhelm Mann, Lidia Minticz‑Skarżyńska, Marek Rostworowski, Jerzy Nowosielski,
11 Nauka w Staatliche Kunstgewerbeschule rozpoczęła się w Krakowie przy ul. Wenecja 2 w październiku 1939 roku
Jan Szancenbach i Tadeusz Brzozowski.„Szkoła okazała się nie tylko przechowalnią przed niemieckim terrorem ale było
pod dyrekcją prof. Wiesława Zarzyckiego, z pięcioma
to miejsce odkrywania w sobie indywidualności” – mówił
wydziałami: ogólnym, malarstwa dekoracyjnego, architek‑
Jerzy Skarżyński. „Rola Kunstgewerbeschule dla historii
tury wnętrz, grafiki i tekstylnym. We wrześniu 1940 roku
sztuki krakowskiej i polskiej jest w moim przekonaniu abso‑
szkołę przeniesiono do budynku Akademii Sztuk Pięknych
lutnie niedoceniana. Zwłaszcza nasze Muzeum Narodowe
przy placu Jana Matejki i jej dyrektorem został Fryderyk
Krakowa zawdzięcza wiele ludziom wywodzącym się z tego
Pautsch. Do otwartych wydziałów doszły nowe kierunki:
środowiska” – mówiła Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum
rzeźba, ceramika i metaloplastyka. W marcu 1941 roku
Narodowego w Krakowie (te dwie wypowiedzi pochodzą
dyrektorem Kunstgewerbeschule został mianowany czło‑
z filmu pt. Przechowalnia, zrealizowanego przez Irenę Wollen
nek NSDAP, członek SA od roku 1927, Oberführer SA od roku
w TVP Kraków).
9
H i s toria
Życie na niby, malowanie na serio W Kunstgewerbeschule i w wolnym Krakowie (1940–1943 i 1945–1949)
Rozmowa z prof.Franciszkiem Bunschem przeprowa‑
studentów, ani warunkami przyjęć nie pasowała
dzona przez Pawła Taranczewskiego 14 stycznia 2005 r.
do Akademii. Te rzeczy więc wskazywałyby na to,
Paweł Taranczewski: Kiedy zaczął Pan studia
Akademii. Z drugiej strony w miejscu, w którym się
że tej uczelni nie należałoby wpisywać w dzieje
Paweł Taranczewski Ur. 1940 w Krakowie.
w Akademii?
odbywały zajęcia, chyba większość obsady tworzyli
Franciszek Bunsch: Należę do tego rocznika, który
profesorowie Akademii. Trzecia rzecz – część studen‑
sprzątał budynek.
tów byli to studenci przedwojenni Akademii – może
PT: Pokolenie Szancenbacha.
niewielka grupa, ale byli. Następna sprawa – duża
FB: Tak, myśmy to razem robili, pomagałem mu przy
liczba studentów po wojnie stała się studentami
szkleniu okien, bo oni – tzn. Szancenbach i Kamy‑
Akademii. Mnie się zdaje, że te argumenty przema‑
kowski – podjęli się cięcia szyb, myśmy ze szkłem
wiają na rzecz tego, aby szkołę tę wpisywać w dzieje
Akademii Sztuk Pięknych
nie chcieli mieć do czynienia. Należałem do tej ekipy,
Akademii.
w Krakowie pod kie‑
która po pierwszym ogłoszeniu Eibischa o organizo‑
PT: Po ludzku tak – formalnie nie.
waniu przygotowania uczelni do uruchomienia brała
FB: Jeśli chodzi o charakter szkoły, to była szkoła
udział w porządkowaniu budynku.
dziwna; oficjalny program był programem szkoły
W latach 1957–1963 studio‑ wał na Wydziale Malarstwa
runkiem prof. Wacława Taranczewskiego oraz w latach 1965–1966 na Wydziale Rzeźby.
PT: A w Kunstgewerbeschule był Pan?
rzemieślniczej, jak sama nazwa określała. Ale
Od 1967 do 1971 roku
FB: Byłem przez niecałe dwa lata.
to jest program oficjalny, a program realizowany,
PT: Od samego początku?
zwłaszcza przez profesorów Akademii, niczym
studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Profesor,
FB: Nie – byłem tym drugim rocznikiem naboru.
się nie różnił od programu Akademii. Oni realizo‑
od 1998 roku kierownik
PT: Na ten temat różne opowieści krążą, właściwie
wali, nie zawsze oficjalnie, swój własny program.
Katedry Historii i Teorii Sztuki krakowskiej ASP.
10
niesamowite, bo szkoła ta była jakaś – z tego co wiem
Natomiast jeśli chodzi o młodzież, o studentów,
– quasi‑eksterytorialna, niby była niemiecka czapka,
to rozpiętość wieku była ogromna, byli tacy tuż
ale pod spodem robiło się różne rzeczy.
po szkole powszechnej, po szóstej klasie, jak m.in.
FB: Wypowiadałem się kilkakrotnie – na piśmie i ust‑
Szancenbach – ja byłem trochę starszy, pierwszą
nie – była to szkoła dziwna pod wieloma względami
gimnazjalną skończyłem przed wojną; ale równo‑
i dlatego w którymś odczycie czy spotkaniu powiedzia‑
cześnie grupa tych, którzy mieli już rozpoczęte stu‑
łem: jest pewna wątpliwość, czy mówiąc o dziejach
dia – np. Kraupe‑Świderska, Mikulski; Hoffmann
Akademii, tę szkołę wpisać w jej dzieje, czy też nie.
miał Uniwersytet zaczęty. Ta rozpiętość wiekowa,
Z formalnego punktu widzenia raczej nie, bo Niemcy
przygotowania intelektualnego, rozwoju była
nie zezwolili na uruchomienie Akademii – o tym pisze
kolosalna, do tego stopnia, że od tych starszych
w swoich dziennikach Kamocki – natomiast tę szkołę
studentów – jak chociażby Brzozowski – myśmy
Kunstgewerbeschule, później nazywaną Staatliche
wiele korzystali, na równi jak z rad profesorskich.
Handwerker und Kunstgewerbeschule, stworzyli
Uczyliśmy się we własnym środowisku studenckim
na innych zasadach. Ani programowo, ani naborem
jedni od drugich.
Wiadomości asp /50
Któryś z nich, tłumacząc motywy zamknięcia szkoły, użył takiego określenia: „przyczyną jest także to, że profesorowie do szkoły rze‑ mieślniczej wprowadzają program i atmosferę uczelni wyższej” PT: A jedno mnie interesuje. Czy będzie Pan w sta‑
szkole. Skład pedagogów także był bardzo różny. Ale
nie to naświetlić lub wyprostować – plotki o Paut‑
ja bym powiedział, że atmosferę w dużym stopniu
schu, które krążyły – jaka właściwie była jego rola
budowali profesorowie [akademiccy – przyp. red.]
i postawa w tej sytuacji? No bo on – jak wiadomo
w działach artystycznych, a Instytutu Sztuk Plastycz‑
– odmówił współpracy z Niemcami, jednocześnie był
nych – w użytkowych.
w Kunstgewerbeschule.
PT: A rozwiązanie nastąpiło wskutek...
FB: On prowadził pracownię tych studentów starszych,
FB: Mam świadectwo, w którym jest napisane: Niemcy
którzy mieli rozpoczęte studia przed wojną. U niego
podali, że na skutek przyczyn i konieczności wojen‑
była Minticz, Mikulski, Brzozowski, chyba Kraupe.
nych – nie chcę cytować po niemiecku z pamięci, żeby
To była grupa właśnie studentów przedwojennych.
nie popełnić jakiegoś błędu.
Mnie trudno powiedzieć, bo to jest pamięć i wraże‑
PT: Ale to nie był ruch oporu, który tam działał?
nia osobiste, nie dokumenty. Myśmy w środowisku
FB: Pamiętam rzecz, która mi się wbiła w pamięć
Sztuk Pięknych w Krakowie
studenckim robili wyraźny podział między obsadą
i mam wrażenie, że ci, którzy brali w tym udział,
u prof. Eugeniusza Eibischa,
polską a tymi kilku Niemcami, którzy tam byli.
też to zapamiętali. Mianowicie po podjęciu decyzji
PT: Poza Heerdem byli jacyś?
o zamknięciu szkoły wezwano nas – uczniów – do jed‑
FB: Był Bednorz – rzeźbiarz, był – nie pamiętam jego
nej sali. Tam w prezydium był Heerde, było jakichś
nazwiska – taki wytworny pan od grafiki i wystawien‑
dwóch panów z zewnątrz, jeden w mundurze czar‑
nictwa, i był Sanigórski, który podpisał folkslistę
nym, partyjnym – to chyba nawet nie SS, a gestapo
i tak się pętał – Niemcy go nie chcieli, bo nie był
– i któryś z nich, właśnie tych partyjnych, tłumacząc
Niemcem, Polacy go ignorowali bo podpisał folkslistę,
motywy zamknięcia szkoły, użył takiego określenia:
on był na marginesie jednego i drugiego środowiska.
„przyczyną jest także to, że profesorowie do szkoły
Natomiast Pautsch był traktowany jako przynależny
rzemieślniczej wprowadzają program i atmosferę
Franciszek Bunsch Ur. 1926 w Bielsku. W latach 1944–1949 studio‑ wał malarstwo w Akademii
a następnie grafikę pod kierunkiem profeso‑ rów Andrzeja Jurkiewicza, Ludwika Gardowskiego i Konrada Srzednickiego (dyplom w 1955 roku). Działalność pedago‑ giczną w krakowskiej ASP rozpoczął w 1952 roku. W Akademii, aż do przejścia na emeryturę w 1996 roku, prowadził pracownię drze‑
do polskiej grupy nauczycieli.
uczelni wyższej”. I to był argument jak gdyby uza‑
worytu na Wydziale Grafiki.
PT: Postawa Pautscha była zdecydowanie polska.
sadniający niesubordynacją konieczność zamknięcia
W latach 1972–1975 i 1984–
FB: Tak.
szkoły. Ja to dlatego zapamiętałem, że nas to zbul‑
PT: A podobno Niemcy mu proponowali współpracę
wersowało w sposób okrutny – trudno się dziwić –
z racji pochodzenia, ale – to też wiem – odmówił,
i to powiedziane tak wprost.
a mimo to jednak dopuścili do profesury w szkole.
PT: A Heerde miał swoją pracownię?
FB: Tam profesura była też mieszana – profesoro‑
FB: Chyba tak, ale ja nie wiem, były prywatne na tere‑
wie z Akademii, z Instytutu Sztuk Plastycznych, byli
nie szkoły. A studencką? Chyba miał. Ja go tylko
przyjezdni spoza Krakowa, m.in. Kuglin z Pozna‑
widziałem jako urzędującego rektora i jako rektora
nia, znany grafik i związany z wydawnictwami,
kontrolującego odbywające się zajęcia.
cały szereg osób – Terlecki, który przed wojną nie
PT: W niektórych wspomnieniach – chyba Świder‑
pracował w uczelni, był chyba w jakiejś prywatnej
skiej – idealizuje się tę całą sytuację. Mówi się: no
1987 pełnił funkcję prorek‑ tora ASP.
11
Plener w Brzeźnicy – 1948
ten poczciwy Heerde – to akurat powiedział Nowo‑
PT: Ale konsekwencji nie było?
– w dolnym rzędzie od pra‑
sielski. A z drugiej strony jednak nie całkiem była
FB: Nie – Kalfas uczył, aż do zamknięcia szkoły. Może
wej: Roman Artymowski, Franciszka Eibischowa, prof. Eugeniusz Eibisch,
taka sielanka.
to był tylko wybuch furii na skutek tej niesubordy‑
FB: Byłem świadkiem – bo to się działo w naszej
nacji podwładnego.
sali podczas zajęć – awantury Heerdego na skutek
PT: Albo on sobie zdawał sprawę, że w tej sytuacji robi,
afrontu, który mu zrobił Kalfas. Kalfas to był profesor
co może, i nie zasługuje na takie potraktowanie.
Jolanta Boni, Barbara
rzeźby, znany projektant z Instytutu Sztuk Plastycz‑
FB: To jest też możliwe. Myśmy tylko patrzyli na pobla‑
Gawdzik, Franciszek
nych, rzeźbiarz, zajmował się rzeźbą i snycerką deko‑
dłego Stachnika, który stał naprzeciwko Heerdego
Bunsch.
racyjną, znana postać, miał jakiś nerwowy stosunek
i ten cały atak poszedł na niego.
Alina Rymar, Jasińska (?), Kazimiera Dagnan, u góry: asyst. Adam Marczyński,
12
do Niemców. Tak to próbuję określić – może to nie
Równocześnie były tragikomiczne sytuacje,
jest adekwatne. Myśmy mieli narożną salę od strony
o czym nie wiem, czy ktoś wie – wspominałem w swo‑
Dyrekcji Kolei, na parterze. Jak szedł oddział wojska
ich tekstach o sprawie tego sławnego aresztowania
niemieckiego i śpiewał, to Kalfas zaczynał się trząść,
w Kawiarni Plastyków. Tam w momencie areszto‑
nie mógł się opanować i wybiegał z sali. Tak reagował
wania udało się Jurkiewiczowi uciec z łapanki – on
na obecność Niemców. Ale nie o to mi chodzi...
gdzieś przeskoczył przez ogrodzenia na Asnyka, tam
Mieliśmy zajęcia, wszedł Heerde na kontrolę, pokazał
gdzie dzisiaj są pawilony, i uciekł. Ale jak myśmy
się w drzwiach. Kalfas robił korektę – wziął z kawa‑
się o tym dowiedzieli? Przez kilka dni Jurkiewicz
letu glinę, zmiął w ręce, Heerde do niego podszedł,
nie przychodził na zajęcia, nie wiadomo było, co się
wyciągnął rękę na powitanie, a na to Kalfas pokazał,
dzieje. Część ludzi przypuszczała, że on też został
że ma brudne ręce. Heerde się obrócił i wyszedł z sali.
aresztowany. Po kilku dniach pojawił się i to w połu‑
Myśmy – już nie pamiętam po co – kilku chłopaków,
dnie. Przyszedł z podniesionym do góry kołnierzem,
poszli na pierwsze piętro coś załatwić w sekretariacie
czapką nasuniętą na oczy i szedł tu – Basztową.
i trafiliśmy tam na wściekłą awanturę. Mianowicie
Przecież takie zachowanie mogło sprowokować
Heerde po tym afroncie Kalfasa poszedł do swojego
pierwszego napotkanego policjanta, pierwszy patrol,
gabinetu, tam był dyrektor administracyjny – nazy‑
żeby go zgarnął, bo wiadomo, że się kryje, że coś
wał się Stachnik – myśmy go nazywali Strachnik –
ma na sumieniu. A on się krył. Komuś się przyznał
on był dość... lękliwy. Heerde zażądał od Stachnika,
– w naiwny bardzo sposób – nie był pewny, czy przy
by wezwał na górę do sekretariatu Kalfasa. Nato‑
aresztowaniu w Związku gestapo nie dysponowało
miast Kalfas odesłał tego posłańca, że nie ma czasu,
listami i czy nie będą wyszukiwać tych, których nie
bo ma zajęcia ze studentami. I na to Heerde zrobił
dołapali, czy nie będą szukać już po nazwiskach
burzę typowo niemiecką, wrzeszcząc, waląc pięścią
i stąd było to jego „krycie się”. Ale po jakimś czasie
w stół, krzycząc: „polnische Wirtschaftsordnung” –
nic się nie zdarzyło, wobec tego wrócił do normal‑
i tak pokazał, kto tu jest panem. Wylazł z niego ten
nego zachowania.
wojskowy dryl i niemiecki charakter.
PT: To był zwykły najazd na plastyków.
Wiadomości asp /50
FB: Tam się dwie osoby uratowały – to jest znane.
i znowu ustawione w różnych pozycjach. Każdy miał
Jaremianka – ona była szatniarką i gestapowcy, któ‑
na sznureczku ciężarek, żeby porównać krawędzie
W pracowni – 1948 – od lewej w górnym rzę‑ dzie: Marian Szulc, modelka,
rzy łapankę prowadzili, nie zdawali sobie sprawy,
z pionem, można było posłużyć się ołówkiem, żeby
że to jest malarka, do tego komunistka, gdyby ją doła‑
porównać proporcje odcinków (to architektura).
pali, to by żywa nie wyszła, ale ponieważ ona była...
Na koniec roku, pamiętam, rysowaliśmy martwą
znaliśmy Jaremiankę, wiemy jak wyglądała – zabie‑
naturę, która była już z przedmiotów rzeczywistych:
dzona, szczupła, siedziała w szatni i obsługiwała,
pleciony kosz, wypchana wrona i jakiś tam jesz‑
nikt nie przypuszczał, że to jest plastyk, taka osoba,
cze przedmiot. To było ołówkiem tak narysowane,
Szancenbach, w dolnym
i dzięki temu ją pominięto, i tak się uratowała. Drugi
że w wiklinowym koszu każdy patyczek był wyryso‑
rzędzie: Kazimierz Fajkosz,
to był Jurkiewicz, który uciekł przez płoty – były takie
wany, takie było wymaganie rzetelnego rysunku. Ale
sytuacje. Ale późniejsze zachowanie Jurkiewicza nas
np. malarstwo i croquis – rysunek szybki – prowadził
w gruncie rzeczy rozśmieszyło, to było tak naiwne.
Terlecki. Na przedmiot do wyboru w kilka osób cho‑
PT: Pan z kim był w pracowni?
dziliśmy do Kamockiego, z Kamockim chodziliśmy
FB: W momencie, kiedy zamykano szkołę, byłem
na pejzaż na Kazimierz rysować architekturę. Mówię
w drugiej klasie – drugi rok nauczania na kierunku
o jednym z młodszych roczników.
malarskim z Hasem, Szancenbachem, Kamykowskim,
PT: Na taki rysunek narzekano nawet na Politech‑
Pawlikiem – późniejszym aktorem, Gawdzik‑Brzozow‑
nice i od tego w jakimś sensie się odeszło. Czy Panu
ską (była o rok niżej, ale niektóre zajęcia mieliśmy
artystycznie to coś dało, czy było to raczej obciążenie,
razem), Cybulskim – myśmy się przyjaźnili.
balast do odrzucenia? A jeśli dało, to co?
PT: A jak sprawy artystyczne? Świderska mi opowia‑
FB: Mnie się zdaje, że jednak tu jest korzyść z tego
dała, że już Kujawski jakoś lansował nowoczesność.
rodzaju podejścia – ja wiem, to bardzo żmudne
FB: Jeśli chodzi o moje osobiste doświadczenie, głów‑
i ciężkie, ale uczyło rzetelności, odpowiedzialności
nym profesorem, który prowadził naszą klasę był
za proporcje, za każdą kreskę. Tu nie chodzi nawet
Wojtyczko, znany architekt, on nas uczył rysunku,
o biegłość, a o stosunek do tego, co się robi.
zresztą świetnie, takiego systematycznego, z natury,
PT: To raczej ćwiczenie typu ascetycznego – tak bym
pokazującego przestrzeń, przedmiot, konstrukcję.
to określił.
Pierwsze ćwiczenie – geometryczne figury wycięte
FB: Bo jeśliby to uznać za dążenie do bezpośred‑
z papieru stawiał w różnych momentach gdzieś
niego kopiowania natury, to by było – jako metoda
na szafie, kładł na podłodze i trzeba było tylko czy‑
– dobre, ale z punktu widzenia artystycznego – błędne,
stym konturem narysować je w ten sposób, żeby
bo przecież nie o to chodzi. Wychodząc z tych funda‑
oddać położenie tej formy w przestrzeni.
mentów trzeba później pójść inaczej, dalej, zachować
PT: Te słynne bryły...
to rozumienie przestrzeni, ale inaczej interpretować,
FB: Nie. To były formy płaskie, dopiero drugie ćwi‑
nie można na tym tylko pozostać. Mnie się to skoja‑
czenie to bryły – sześcian, kula, stożek, ostrosłup
rzyło z jeszcze inną przygodą – tu odejdę od wątku
Wojciech Has, Adam Hoffmann, Adam Haupt, w środku: Franciszek Bunsch, Jerzy Panek, Hanna Mazurkiewicz, Bronisław Zwoliński, Jan
Olga Peczenko, Ali Bunsch, Ewa Mianowska, Andrzej Cybulski, Zofia Białas.
13
W y d ar z e nia
Podczas odczytu na sali
głównego. Już będąc w Akademii, na którymś zaawan‑
Też to nic nie dawało, ale człowiek wpada w kult tej
rysunku wieczornego
sowanym roku chodziłem na rysunek do Rzepińskiego
swojej pracy i nie ośmieli się niczego ruszyć.
nr 6 – 1946 – wśród stu‑
i Jurkiewicza, ale myśmy mieli możność zmiany sali,
FB: Dlatego wydaje mi się, że to nawiązuje do metody
Kawalerowicz, Ludwik
i kiedyś poszedłem na sławną szóstkę, a tam korektę
Wojtyczki – trzeba zachować pewną postawę, pewne
Pindel, Jerzy Nowosielski,
robił akurat Pronaszko. To był koniec rysowania
rozumienie, stosunek do pracy, do przedmiotu,
modela – piątek czy sobota – ostatni dzień, kiedy
do obserwowanej rzeczywistości, natomiast jeśli
Roman Hussarski i Andrzej
nas obowiązywało oddanie rysunku na zaliczenie.
trzeba, to trzeba się oderwać od pewnych rzeczy, które
Wróblewski.
Ja miałem akt – mówiąc nieładnie – „wypicowany”,
mogą człowieka poprowadzić w kierunku właśnie
każdą zmarszczkę, cieniowany. Przysiadł się do mnie
skrajnym.
Przedstawienie na wąt‑
Pronaszko, obejrzał i mówi: „Wie pan, no tak, dobry,
PT: Czy z moim ojcem się Pan zetknął? On prowadził
kach La serva padrona –
dobry rysunek – ma pan węgiel? Wie pan co? Ja bym
rysunek wieczorny, też po wojnie na szóstce.
tak przesunął o pół centymetra w lewo” – i taką kre‑
FB: Z Pańskim ojcem stykałem się w innych oko‑
chą, węglem po całym rysunku. Ja nic nie powie‑
licznościach, na polu związkowym i towarzyskim.
działem, jak on się przesiadł dalej, wyszedłem z sali
Kontakt z Pana ojcem miała żona, ale chyba nie jako
i myślałem, że mnie szlag trafi – zniszczył mi rysunek,
nauczycielem rysunku, ale towarzysko, żona często
dentów m.in.: Jerzy
Teresa Świeżanka, Wojciech Has, Franciszek Bunsch,
1942 – Jacek Preis – dama dworu, Wojciech Has – król, Andrzej Cybulski – królowa, Bronisław Pawlik – łucznik.
14
nie było co robić przy tej kresce, a w gruncie rzeczy
chodziła z Cybisową, Jaremianką do kawiarni na roz‑
obrysował mój rysunek, tylko pół centymetra obok.
mowy artystyczne, nieoficjalne.
Dopiero będąc asystentem Gardowskiego, po wielu
PT: Ciągle myśląc o Akademii – bałagan, walczono
latach zrozumiałem sens jego korekty. l tu jest pewne
o dyscyplinę, a w rezultacie była niezwykle twórcza.
nawiązanie do tego, o czym mówiliśmy przy nauce
Teraz chodzę i złośliwie powiadam, że się zdyscypli‑
rysunku. Jak mi się wydaje, jemu nie chodziło o to,
nowała, porządek jest, ale sztuki nie ma.
żeby poprawić proporcje czy rozmieszczenie – on
FB: Byłem uczniem Eibischa właśnie w tej pra‑
chciał zwrócić uwagę, że jeśli coś jest złe, to trzeba
cowni, gdzie był m.in. jakiś czas Jurek Nowosielski,
mieć siłę to odrzucić.
Marek Rostworowski, Adam Hoffmann, Ewa Kierska,
PT: Przełamać, bo człowiek potem to już tak wielbi
Kraupe, mój brat, Szulc, Styrylska, Marcin Wenzel –
swoją pracę...
to była tzw. górna pracownia – sala pierwsza z prawej
FB: I o to mu chodziło w tej korekcie, mimo że tego
na trzecim piętrze. Na drugim, tam gdzie galeria,
tak wprost nie powiedział. Tylko że musiało
była tzw. druga pracownia. Tam na trzecim jest
kilka lat minąć, musiałem sam popracować,
chyba wmurowana tabliczka pamiątkowa – na samej
mieć styczność z wielu ludźmi, ze studentami –
górze, gdzie są przeszklone sufity – dalej jest ta pod
byłem wtedy asystentem – żeby zrozumieć sens
kopułą. W czasie okupacji myśmy – z Wojtyczką
tej korekty.
– mieli tę salę narożną od strony Basztowej, Cybi‑
PT: Analogicznie na architekturze – też korekty,
sowa miała po przeciwnej stronie i małe sąsiadujące
ktoś wypieści projekt, a tu mu takie kółka robili.
pomieszczenia.
Wiadomości asp /50
PT: Mam jeszcze jedno pytanie, bo chcę naświetlić z różnych punktów widzenia sytuację powojenną.
Żyli starzy profesorowie: Weiss, Pautsch – przecież byli legal‑ nie obranymi rektorami – pojawia się Eibisch, jakoś eliminuje tych ludzi, czy wysyła ich przedwcześnie na emeryturę, wprowadza kapistów, ale nie było to takie czyste – szeroko mówiąc – jakby się mogło wydawać.
Powiadają, że z chwilą powstania tej nowej Akade‑ mii, gdzie m.in. Pan pracował przy jej „rekonstruk‑
kłopotów, czy wszystko jest w porządku, po prostu
cji”, właściwie Eibisch dokonał swoistego zamachu
musiałem się tłumaczyć jako szef tego „pleneru”,
stanu. To znaczy, że żyli starzy profesorowie: Weiss,
więc Jarocki działał dość długo. Byli Srzednicki, Jur‑
Pautsch – przecież byli legalnie obranymi rektorami
kiewicz, Gardowski – w ówczesnym pojęciu hierar‑
– i nagle pojawia się Eibisch, jakoś eliminuje tych
chicznym sztuki w tym okresie może nie odgrywali
ludzi, czy wysyła ich przedwcześnie na emeryturę,
takiej roli w sensie programowym, jednak trochę
wprowadza kapistów – szeroko mówiąc – ale nie było
na uboczu w stosunku do kapistów, traktowani jako
to takie czyste, jakby się mogło wydawać. Wnuczka
artyści drugiej kategorii, dlatego że nie byli to rasowi
Weissa udostępniła jakieś dokumenty, które świad‑
malarze.
czą o niezbyt chwalebnych pociągnięciach Eibischa.
PT: Zresztą to niezbyt słuszne.
Nie wiem, czy to jest prawda i jak to Pan widział?
FB: Ale to był taki czas. Cybisowa i Eibisch trochę
FB: Trudno mi ocenić takie gry osobowe, ja opisuję
krzywo patrzyli, chociaż nam tego nie utrudniali, jak
z punktu widzenia ówczesnego studenta. Byli sta‑
myśmy, zamiast na rysunek wieczorny, zapisywali
rzy profesorowie: Pieńkowski, Weiss – przez długi
się na grafikę warsztatową – była taka możliwość –
czas – Pautsch, Kamocki – nie pamiętam dokład‑
do Jurkiewicza i Srzednickiego. Grafikę traktowali jako
nie, zmarł chyba w 1944 roku. Faktycznie Eibisch
sztukę drugiej kategorii – „czego wy się na tej grafice
wprowadził grupę kapistów i ona w jakimś sensie
możecie nauczyć?”. Natomiast nas ciągnęła w dużym
ten okres zdominowała, chociaż on sam z tego kręgu
stopniu panująca tam większa swoboda i szybkość
nie pochodził.
realizacji pomysłów, bo grafika ma to do siebie,
PT: Siedział w Paryżu i tam próbował robić karierę,
że ją się jednak szybciej realizuje.
nie bardzo mu w końcu wyszła i wrócił do Polski.
PT: Drzeworyt jednak nie bardzo szybciej, a barwny?
FB: Natomiast był przecież np. Jarocki, który należał
FB: W stosunku do namalowania obrazu jednak szyb‑
do grupy – nazwijmy to – bardziej tradycyjnych.
ciej, a kolorowych myśmy tam nie robili. Przy tym
PT: Związanych jeszcze ze stowarzyszeniem Sztuka,
większa swoboda artystycznej wypowiedzi na grafice.
Jarocki był Hucułem.
Profesorowie nie byli obojętni, to byli twórcy – Jurkie‑
FB: Jarocki był chyba do przejścia na emeryturę.
wicz i Srzednicki – oni nie narzucali swego sposobu
Pamiętam, że prowadząc plener raczej wypoczynkowy
podejścia do obrazu – tam u nich można było robić
– zajmowałem się tym z ramienia Bratniaka dwu- czy
różne dziwne rzeczy pod względem artystycznym.
trzykrotnie, Jarocki sprawował opiekę pedagogiczną
A kapiści jednak narzucali. Pod tym względem był
– siedzieliśmy przy studni na ławeczce i ja mu musia‑
bardzo tolerancyjny Eibisch, bo jeśli u niego w pra‑
łem składać sprawozdanie, czy nie mamy jakichś
cowni potrafił być Marek Rostworowski i Nowosielski 15
Było kolosalne zróżnicowanie poziomu intelektualnego, mental‑ nego studentów, olbrzymia rozpię‑ tość wieku pomiędzy poszczególnymi studentami i różnice przeżyć.
Franciszek Bunsch,
przez jakiś czas siedzieć i malować zupełnie inaczej
w nieprawdopodobny sposób. To wpływało na siebie,
fotografia z dyplomu
niż inni…
te roczniki – nie całe, ale w dużym stopniu – z dużą
ASP
16
PT: …tyłem do modela…
energię własną i inicjatywą, i dlatego ten stopień
FB: I Eibisch to tolerował – tak jak w pewnym momen‑
narzucenia pewnych zasad artystycznych, pewnego
cie przyjechał Haska i Strumiłło od Strzemińskiego
spojrzenia, narzucany przez profesorów, bardzo czę‑
i przywieźli jeszcze w maszynopisie Teorię widzenia
sto spotykał się z kontrą ze strony studentów, w więk‑
i zarazili nas kubizmem. Eibisch powiedział „o Picas‑
szym stopniu niż później, kiedy to zróżnicowanie
sie jako o koloryście to nie mówcie”, ale równocześnie
w grupach studenckich zmalało. W momencie kiedy
pozwalał nam malować, robić te próby kubistyczne,
wszystkich mamy w tym samym wieku, wszystkich
nie tępił tego – „jak chcesz, to maluj”.
po maturze, z tymi samymi mniej więcej młodzieżo‑
PT: Rozmawiałem z Kunzem i Ząbkowskim, też nie
wymi przeżyciami, taka grupa inaczej pracuje, ina‑
byli entuzjastami tego, co się działo u Cybisowej. Ona
czej niż ktoś, kto przyszedł z wojska czy partyzantki,
usiłowała emocją i podekscytowaniem rozbudzić
a obok chłopak kilkunastoletni. Dlatego te lata są pod
studenta, w zasadzie to nie bardzo wiedziała, w którą
każdym względem wyjątkowe.
stronę prowadzić. Pamiętam też, że jako student
A wracając do pewnych metod, do narzucania
miałem stosunek bezkrytyczny, nie byłem w tamtej
sposobu widzenia, myśmy – bardziej lub mniej świa‑
pracowni, lecz pamiętam, jak na moje rozeznanie
domie – wpisywali się do Eibischa, bo on był bar‑
i potrzeby wtedy – tam za bardzo to było rozmam‑
dzo tolerancyjny, zezwalał na różne eksperymenty,
łane, sypały się te obrazy na kawałki i to mi nie
a równocześnie on sam wprowadzał metody – nie
bardzo odpowiadało. To niby z jednej strony był
wiem, czy przez innych stosowane. Wiadomo było,
rygor, to narzucanie kapistowskiej wizji malarstwa,
że kolorystów – w sensie bardzo płytkim, pozornym
z drugiej strony jakieś zamknięcie furtki, aczkolwiek
– można było naśladować, jeśli na paletę wycisnęło
są tacy, którzy wyszli od Cybisowej i poszli komplet‑
się kilkanaście farb i używało, jak w zapasce łowic‑
nie inną drogą jak np. Pamuła – był jej studentem,
kiej, tej całej palety. Ale to rozhulanie, nie malarskie,
a robi sztukę komputerową.
a techniczne – już człowiek sobie z tym nie dawał
FB: Dlatego w dziejach Akademii wyodrębniam ten
rady – zielony, czerwony, fioletowy, żółty – przesta‑
okres moich studiów – nie chodzi o to, że to są moje
wał panować na płótnie. Pamiętam – Eibisch zrobił
studia – tylko lata 1945–1949 to jest pierwszy
takie ćwiczenie: kazał nam wyczyścić palety i użyć
rocznik powojenny. Było kolosalne zróżnicowanie
tylko bieli, czerni, ugru jasnego, złotego, sjeny palo‑
poziomu intelektualnego, mentalnego studentów,
nej, różu weneckiego... i koniec. A wymagania przy
olbrzymia rozpiętość wieku pomiędzy poszczegól‑
korekcie takie, jakbyśmy do dyspozycji mieli całą
nymi studentami i różnice przeżyć. To byli ludzie
paletę. To było świetne ćwiczenie, pokazał nam,
normalnie uczący się i ludzie z obozów, z partyzantki,
że kolor nie istnieje sam w sobie – może to, co mówię
w wojskowych mundurach – pomieszane życiorysy
teraz, jest truizmem – tylko jest to relacja i że można
Wiadomości asp /50
np. uzyskać kolor zielony na obrazie, nie mając zie‑
swoim żywy, oczytany, już obznajomiony ze sprawami
leni na palecie.
malarskimi, jak Cézanne i przejście w kubizm. On
PT: Naturalnie, co innego jest wiedzieć z książki,
nam otworzył oczy na te rzeczy już w grupach stu‑
a co innego doświadczyć. Ja sam to przerabiałem
denckich. Natomiast z nim mieliśmy także kontakt
na sobie. Tu ciągle jest kwestia – wolność czy znie‑
później, będąc ze Świderskim w Paryżu pierwszy raz,
wolenie studenta. Że masz tak, a nie inaczej – nie
w 1957 roku w jego pracowni. Opowiadał nam m.in.
ma sensu. Całkowita wolność też jest bez sensu, bo się
jak w 1945 czy 46 wyjechał do Paryża z nastawieniem,
niczego nie nauczy, czegoś trzeba jednak wymagać,
że się w Polsce niczego nie można nauczyć, że uczel‑
w pewnym momencie trzeba zadać jakiś trud, tak jak
nia jest strasznie zachowawcza, że niepotrzebny rygor,
Wojtyczko. W tej chwili nie siedzę w pracowniach,
nie ma swobody uczenia się dla studentów i zapisał
ale np. Wsiołkowski ma jakąś tam dyscyplinę, różne
się do pracowni Légera – ja powtarzam jego słowa.
ćwiczenia zadaje, stawia problemy i – jak twierdzi
Pierwsze ćwiczenie, jakie Léger im dał, to rysunek
Kraupe – ma dobre rezultaty.
gipsu. Głowę postawił i kazał narysować, żądając
FB: Gdy chodzi o konsekwencję z pewnym rygorem
rzetelnego, niemal naturalistycznego odwzorowania
związaną, na rysunku mieliśmy takie ćwiczenie –
modela. Opowiadał nam to i śmiał się z naiwności
prowadził je Radnicki – stawiał modela i ustalał:
swojej oceny sytuacji i tego, czego oczekiwał.
dzisiaj robimy interpretację czystą linią, drugi raz
PT: Wtedy, za pańskich czasów, w Akademii i w Kun‑
pokazujemy bryłę, trzeci – oddziaływanie wzajemne
stgewerbeschule, za tzw. nowoczesność uważano
plam w rysunku biało‑czarnym, ale nie na zasadzie
kubizm czy sztukę abstrakcyjną?
światłocienia, tylko grą plam. Nawet nie studenci, ale
FB: Tu by też trzeba rozwiać pewne obiegowe nie‑
uczniowie – przybierają pewien sposób rysowania
prawdy. Mówi się, że my w ogóle jako region byliśmy
z cieniowaniem i nagle przychodzi profesor, i mówi
odcięci od całego świata, nie mieliśmy możliwości,
rygorystycznie: tylko linia – nie wolno położyć żad‑
tak jakby tutaj panował wyłącznie jeden kierunek
nej plamy, żadnego światłocienia, a ta linia musi
– wiadomy – tzn. socrealizm. Wcale nie, nieprawda
mówić o wszystkim: o przestrzeni, o kolorze, kształ‑
– może to charakteryzowało tylko naszą uczelnię?
cie, o budowie wewnętrznej, anatomii, o wszystkim.
Kapiści nas pędzili do biblioteki. Jak był jakiś pro‑
To były świetne ćwiczenia. Radnicki miał takie podej‑
blem, Cybisowa czy Eibisch mówili: „idźcie do biblio‑
ście – określano go czasem pejoratywnie „belfer”.
teki”. Hopliński dwoił się i troił, żeby nam wycią‑
Wręcz przeciwnie – systematyczność, rygor w przepro‑
gnąć książki – no te, które były dostępne. Wtedy
wadzeniu zadania – on to na rysunku wprowadzał.
zaczęły się pojawiać pierwsze wydawnictwa Skiry.
PT: Ja też z nim miałem rysunek wieczorny.
Biblioteka na placu Matejki była świetnie zaopa‑
FB: A jeszcze wracając – Pan wspomniał o Kujawskim.
trzona, myśmy tam siedzieli godzinami, częściowo
On odgrywał dużą rolę wśród młodzieży w Kunstgewer‑
z własnej woli, częściowo zapędzani przez naszych
beschule, bo był lepiej wykształcony, w charakterze
pedagogów, i nie mieliśmy żadnych ograniczeń,
Na Harendzie 1946, od pra‑ wej: Andrzej Cybulski, Wojciech Has, Franciszek Bunsch, NN.
17
Przed budynkiem 1955,
wręcz przeciwnie – byliśmy nakłaniani do obser‑
Może to nasza uczelnia była taka, że tu jednak mimo
od prawej: Tadeusz
wowania tego, co dzieje na świecie. Tak się złożyło,
wszystko była swoboda.
że kapiści, mimo tych wszystkich trudności, jakie
PT: Przypuszczalnie profesorowie byli nieprzeko‑
Rzepa, Paulin Wojtyna
istniały, jeździli do Francji nawet wtedy i mieli jakiś
nani. Paradoksalnie: reforma Eibischa – mówi się,
(w głębi), Franciszek
kontakt z tym, co się dzieje na Zachodzie, z École
że on wprowadza nowe siły związane z lewicą, ale
de Paris, i przekazywali nam. Faktycznie, ja bym
te nowe siły miały w nosie socrealizm. To też nie jest
może nie potwierdzał tego, że taką granicą, do któ‑
takie klarowne, to nie był Kobzdej czy Krajewscy.
rej się dochodziło, to był kubizm i pewne odłamy
FB: Tak, ale Kobzdej przed, czy po Podaj cegłę jest
surrealizmu.
inny. To był pewien etap nieudany. No Krajewscy...
Jodłowski, Andrzej Wróblewski, Stanisław
Bunsch, Zbigniew Grzybowski, Zdziarski.
18
PT: Za moich czasów była sztuka abstrakcyjna –
Zakrzewski.
wszystko zmierzało do abstrakcji. To jest oczywiście
PT: To wszystko jednak nie było takie jednoznaczne.
taki skrót – panowały takie tendencje, że właściwie
A tych starszych – Mehoffera – gdzieś Pan spotkał?
to tak jeszcze nie jest abstrakcyjne, to już jest po dro‑
FB: Do Mehoffera nawet chodziłem właśnie w Kunst‑
dze, a ten już dotarł do tej przystani.
gewerbeschule, przedmiot nazywał się projektowanie
FB: Pozwalam sobie na różne dygresje. Ja skończy‑
witrażu. Miał taką małą pracowienkę, z tym że nasze
łem w zasadzie studia w 1949 roku, mam świadec‑
zajęcia na dobrą sprawę ograniczały się do kopiowa‑
two – nie było wtedy dyplomów, tylko świadectwa
nia z reprodukcji średniowiecznych witraży i przy
ukończenia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie
tym pokazywania zasady dzielenia szkła, koniecz‑
– tak to brzmiało. I wyjechaliśmy z żoną – to zna‑
ności wprowadzania ołowiu, takiego elementu wią‑
czy wtedy wyjeżdżając, jeszcze nie byliśmy małżeń‑
żącego, pod światło czarnej krechy, możliwości pod‑
stwem, myśmy tam się pobrali, ale to jest sprawa
malowywania albo podrysowania i wypalania – ale
inna – na dwa lata do Czechosłowacji. Po względem
to na kopiach. Mehoffer – tak się złożyło – był profe‑
artystycznym można powiedzieć, żeśmy wpadli
sorem mojego ojca, ale wtedy, kiedy był w pełni sił
z deszczu pod rynnę, bo – czy pan uwierzy, że zarzu‑
twórczych – to jest pierwsza wojna światowa – ojciec
tem w czasie korekty w tamtejszej Akademii, który
tutaj chodził do Akademii. Wtedy kiedy ja trafiłem,
mógł grozić nawet wyrzuceniem ze szkoły, było to,
był to już mocno w leciech posunięty staruszek. Malo‑
że się ktoś zapatrzył na Cézanne’a. Myśmy tam trafili
wał wtedy te ostatnie stacje. Pamiętam, że biegaliśmy
w najgorszy okres socrealizmu, wychodząc z zupełnie
je oglądać u franciszkanów. To był 1942 i 1943 rok
swobodnego, można powiedzieć, raju panującego
– ostatnie, pierwsze zaczął wcześniej. Mówiąc między
tu w Akademii wtedy, jak studiowałem pod domi‑
nami – może myśmy nie dorośli do tego – one nam
nacją kapistów.
się nie podobały.
PT: Właściwie socrealizmu na Akademii nigdy nie było.
PT: Mnie ciągle fascynuje ta więź pokoleń, Przecież
FB: Nas tam tolerowano jako stażystów tylko dlatego,
Mehoffer współpracował z Matejką w Mariackim.
że byliśmy obcokrajowcami, inaczej by nas wyrzucili.
Więc ten Matejko też nie tak gdzieś daleko.
Wiadomości asp /50
W tej chwili jest dominacja wydzia‑ łów projektowych. Przecież za moich czasów Wydział Malarstwa był w czo‑ łówce, Wydział Rzeźby, to wszystko dominowało. Sytuacja się odwróciła, pełnym głosem odezwała się kompu‑ teryzacja Akademii. FB: Wśród istotniejszych wydarzeń powojennych sta‑
wolnych (ja stałem po stronie sztuk wolnych), abso‑
nęła Wystawa i Zjazd Szkół Artystycznych w Pozna‑
lutnie nie pasuje do tamtych, a tamta – tu. Jak to skle‑
niu 1949 roku. To jest dość ważne, tam miało miejsce
cić wobec tego w jedną uczelnię? Ten moment był
wystąpienie tzw. Grupy Samokształceniowej – mia‑
ważny – nie widzę jego skonkretyzowania, a to jest
łem tam też swój obraz i grafikę – i tam zaistniała
bardzo istotne.
zapowiedź socrealizmu.
PT: Będąc w Akademii, ciągle widzę to. W tej chwili
PT: Pan należał do Grupy Samokształceniowej?
– tak mi się wydaje – jest dominacja wydziałów pro‑
FB: Tak – natomiast bardziej czynna była moja żona,
jektowych i cofanie się Wydziału Malarstwa. Prze‑
ona z Wróblewskim i Andrzejem Wajdą bardzo blisko
cież za moich czasów Wydział Malarstwa był w czo‑
współpracowała, robiła nawet tłumaczenia Manifestu
łówce, Wydział Rzeźby – Dunikowski – to wszystko
Bretona (z francuskiego), wtedy nie było innego tłu‑
dominowało. W tej chwili sytuacja jakby się odwró‑
maczenia. I ważne wydarzenie – usunięcie Kantora
ciła, wydziały artystyczne jakoś cofnęły się czy
z WSSP – Sokorski to tam ogłosił.
przycichły, natomiast pełnym głosem odezwała się
Także szalenie ważny punkt: połączenie ASP
komputeryzacja Akademii – to potrzebne, sam tego
i WSSP w 1950 roku – to ma daleko idące konsekwen‑
używam i nie jestem taki chybki w osądzaniu, dla‑
cje w Akademii do dzisiaj – programowe, struktu‑
tego, że to konieczność dziejowa, jest jakaś zmiana
ralne, podejścia do pewnych rzeczy, nie mówiąc o tym,
świadomości i nie można tak powiedzieć: „trza się
ile lat konfliktów, braku porozumienia, zadrażnień.
rozejść” czy coś takiego; tylko znalezienie syntezy
Mogę to dzisiaj zdradzić – jako asystent Gardowskiego,
jest niezwykle trudne.
który był przez kilka lat dziekanem Wydziału Grafiki,
FB: I dlatego uważam, że ten okres powinien być opra‑
gdzie zderzały się ze sobą dwa nurty – bardzo zacho‑
cowany, ktoś powinien podjąć się opisania tego.
wawczy, tradycyjny z WSSP i ten z Akademii – Gar‑
W związku z tym miałem dwie sytuacje, o któ‑
dowski, Srzednicki, Jurkiewicz – to były nieustanne
rych mogę opowiedzieć: myśmy z żoną wtedy byli
spięcia, byłem świadkiem takiego spięcia. Na któ‑
w Czechosłowacji w roku 1950, byliśmy na wycieczce
rymś posiedzeniu panowie mało się nie pobili – stali
autokarowej w ramach wykładów historii sztuki pro‑
naprzeciw, przez stół, wychyleni do siebie, krzyczeli,
wadzonych przez tamtejszego profesora, świetnego
myśmy siedzieli jak osłupiali przy tym stole obrad
znawcy baroku. Jechaliśmy autobusem i on podszedł
i czekali, kiedy dojdzie do rękoczynów. Z powodu
do nas, myśmy z żoną i jeszcze jedną koleżanką sie‑
braku możliwości zrozumienia – to są dwa różne
dzieli obok siebie – on podszedł do nas, złapał się
światy, myśmy później to widzieli. Pamiętam, jak
za głowę i mówi „Polacy, co wyście zrobili?” – taki
pracowaliśmy nad statutem i strukturą Akademii –
zrozpaczony – „A co się stało?” – „Połączyliście
były takie sytuacje, kiedy stwierdzaliśmy, że mówimy
te dwie uczelnie, będziecie tego ciężko żałować”. No
odrębnymi językami, nie możemy się wzajemnie
i później zaczęła się rozmowa – „to są inne światy,
porozumieć, że struktura, którą się tworzy dla sztuk
myśmy to też próbowali zrobić, tylko myśmy to zrobili 19
W Akademii nas uczono stawiania pytań, natomiast w WSSP uczono dawania odpowiedzi. (...) Sztuki tzw. użytkowe muszą odpowiedzieć na konkretne zadanie, natomiast sztuki wolne (...) są bliższe filozofii i stąd jest ta różnica.
20
inaczej – na papierze – i nam to nie wyszło, wobec
może za daleko sięgam – są bliższe filozofii i stąd jest
tego myśmy zrezygnowali”. A wyście bez przygotowa‑
ta różnica. Naturalnie, że to nie jest granica ostra, ale
nia podjęli decyzję i wam to nie wyjdzie, będziecie
jakaś dominanta tego podejścia istnieje.
tego ciężko żałować.” To są jego słowa i to się w jakimś
PT: Naturalnie, kiedy się ma przekonać publiczność
sensie sprawdziło.
do kupienia komputera tego a nie innego tak zrób
PT: Bauhaus też to usiłował zjednoczyć i skończyło
plakat czy afisz, reklamówkę aby to zadanie zostało
się na dymisji. Dessau – to już okres artystyczny
spełnione.
weimarski – przez Gropiusa został odsunięty.
FB: Przygotować odbiorcę aby twój zamiar mógł
FB: Później, pracując już nad statutem, często rozma‑
odczytać.
wiałem z Andrzejem Pawłowskim, bo myśmy właśnie
PT: Projektant sięga po język plastyczny, pewne
próbowali jakoś dojść do porozumienia jako odpo‑
reguły tej składni, ale on tylko sięga, natomiast
wiedzialni za strukturę i programy w komisji statu‑
tamten nad nimi pracuje.
towej – bardzo trudno było – nawet w nazewnictwie.
FB: Uprawiałem równolegle grafikę artystyczną i pro‑
Niedawno rozmawiałem na ten temat z Ginalskim, on
jektową. Prosta sprawa: ślad zapisu – dla mnie obraz
mi z kolei przypomniał takie rozterki u nich na wysta‑
to jest proces, to nie jest obiekt, przedmiot. I tu cechą
wie, które miał Andrzej Pawłowski, bo on uprawiał
pozytywną jest, jeśli widz może śledzić ślad tego pro‑
– wiadomo – tzw. sztukę wolną, ale równocześnie
cesu; to, co się dzieje w czasie; to, co na filmie o Picas‑
projektował dla przemysłu. Jakie on miał osobiste
sie było pokazane, gdzie on wprost przed widzem
wewnętrzne rozterki przeskakując z jednego do dru‑
malował. Ale to się da odczytać z już istniejącego
giego. A druga sprawa – kiedyś mnie pani Ziembicka
„zapisu”... to, że to się dzieje w czasie, że przycho‑
zapytała o próbę scharakteryzowania różnicy między
dzą różne pomysły, są pomyłki i korekty, zmiany
tymi dwoma uczelniami. Ja jej próbowałem te pro‑
–to wszystko są cechy pozytywne obrazu, nawet tych
gramy jakoś scharakteryzować drogą opisową, nie
bardzo dekoracyjnych, o wygładzonych i zatartych
wiem czy ją to przekonało czy nie, w każdym razie
śladach – to jest truizm – pociągnięcia pędzla Rem‑
ja się długo nad tym później zastanawiałem – jak
brandta. Obrazy żyją. Gdyby one zginęły, to świat
syntetycznie spróbować ująć różnice między tymi
by stracił...
dwoma podejściami do sztuki, do dydaktyki i pro‑
A w sztuce użytkowej to jest wada, tam musi być
gramu. Wpadł mi – nie wiem, na ile słuszny – pogląd,
przede wszystkim przedmiot estetyczny, bo to jest
że w Akademii nas uczono stawiania (formułowania)
celem sztuki użytkowej – samochód musi mieć gładką
pytań, natomiast w WSSP uczono dawania odpowiedzi.
powierzchnię, tam nie może być tak, że lakiernik
Mnie się wydaje, że na tym polega różnica i konflikt,
będzie próbował takiej czy innej szpachlówki – wyj‑
bo sztuki tzw. użytkowe muszą odpowiedzieć na kon‑
dzie, nie wyjdzie – on musi zrobić tak, żeby wszystko
kretne zadanie, dlatego musi się uczyć formułowania
było jednolite – to są przykłady skrajne, ale to wycho‑
odpowiedzi, natomiast sztuki wolne – przepraszam,
dziło np. w projektowaniu opakowań... O książce nie
Wiadomości asp /50
mówię, bo książka (ilustracja) jest na pograniczu tych dwu gatunków, ale te typowe, jak opakowanie, plakat reklamowy – znowu nie mówię o tzw. kulturalnym, bo on ma cechy obrazu – ten, który jest związany
sytuacje absurdalne, próbowaliśmy stworzyć ogólną
Szkoła okupacyjna
z handlem. Musi wszystko być eleganckie, dobrze
strukturę, żeby te rozmaitości jakoś scalić i w sensie
1942, od lewej: Adam
zrobione, wyczyszczone, nawet musi być zatarty ślad
praktycznym umożliwić jaki takie funkcjonowanie
ręki. To są – tak mi się wydaje – te istotne różnice,
całej uczelni. Wiem, że ten statut i struktura były
postawa i warsztat. Jeśli ktoś równolegle takie dwie
potem modyfikowane, ale zmiany nie były tak daleko
dyscypliny uprawia – myślę m.in. o Pawłowskim
idące, jak to myśmy robili w tym okresie. Dla przy‑
– powstaje trudność warsztatowego i mentalnego
kładu: pojęcie pracowni – przecież w tym okresie, jak
przerzucania – jak siadam nad projektem, to muszę
myśmy zaczęli porządkowanie struktury, to w istnie‑
zapomnieć o tym, co robiłem na obrazie, jak siadam
jącej było zapisane: pracownia malarska profesora
do obrazu, to nie wolno tej elegancji projektu prze‑
tego i tego, ale równocześnie pracownia stolarska
nieść na obraz.
czy ślusarska – więc konieczność znalezienia jakichś
PT: To zgubiło tych używających sprejów czy foto‑
adekwatnych określeń. Istniała też np. taka sytuacja
grafii, jak niektóre obrazy Maciejewskiego, które
– nie chcę jej umiejscawiać, żeby nie krzywdzić ludzi –
są przez to nieznośne.
gdzie była katedra, pracownia, zakład i jeszcze chyba
FB: Ja wolę te jego z trawkami – Wojtkiewiczowskie –
laboratorium, w każdej jednostce ta sama osoba jako
tam jest innego typu ekspresja. Tak spróbowaliśmy
kierownik, ci sami studenci, to samo pomieszczenie
tę zmianę po połączeniu szkół scharakteryzować.
i te same godziny pracy. Nie chcę palcem wskazy‑
Zatrzymaliśmy się na roku 1950 – połączeniu szkół
wać, trzeba było tego rodzaju sytuacje polikwido‑
i tego konsekwencjami.
wać. Chudzikiewicz to zaczął, na mnie spadło później
Następnym punktem jest zmiana pokoleniowa
doprowadzenie do konkretnych zapisów w statutach.
– pierwsze lata 60. – wtedy, kiedy odchodzą nasi pro‑
Chudzikiewicz miał wielki wykres przez niego nary‑
fesorowie, a główne pozycje w Akademii – kierow‑
sowany – wisiał w rektoracie – cała struktura uczelni
nicy pracowni, nawet rektorat –przejmuje pokolenie
z wpisanymi nazwiskami. Jakikolwiek ruch gdzieś czy
kształcone po wojnie – rektorem zostaje Konieczny
nowy etat, czy zmiana struktury – od razu sprawdzało
– nie tylko przychodzą inne osobowości, ale też
się na tym wykresie. On mnie wprowadził w całą
na świecie się co innego dzieje, to jest też zmiana
tę dziedzinę, jak to się robi, bo ja też byłem zielony.
nie tylko w sensie fizycznym, ale i jakościowa. Lata
PT: Tym się teraz zajmuje pani Grabowska w Archi‑
70. – porządkowanie struktury Akademii, rozpoczęte
wum, jest to niezwykle sumienna osoba. Myślę,
przez Chudzikiewicza. Jako przewodniczący komi‑
że można jej to powierzyć, bo Archiwum jest teraz
sji to kontynuowałem – to jest stworzenie struktury
dostępne, uporządkowane, na każde żądanie można
i programów. Myśmy się starali zlikwidować pewne
dostać co się chce. Oho! – już skończyła się taśma...
Turasiewicz, Zdzisław Oko, Franciszek Bunsch, Stefan Łuszczkiewicz, Marian Skałkowski, Edmund Mikina, siedzi Tadeusz Jodłowski.
21
W s po m ni e ni e
Jerzy Werner (1920–1990) Józefina Bransch‑Walczak Jerzy Werner pracował na Wydziale Grafiki Akade‑ mii Sztuk Pięknych w Krakowie od 1955 do 1990 roku. Jeszcze jako student objął funkcję instruktora w pracowni litografii; następnie pracował tam jako
Ur. 1925 w Kaliszu. W latach 1952–1958 studio‑ wała na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych
asystent. W 1955 roku, obroniwszy dyplom, rozpo‑
Jerzy Werner, fot. Piotr Radzicki
czął pracę jako adiunkt w pracowni fotografii ogólnej,
– malarzy i grafików. Zawierała obszerną wiedzę histo‑
którą prowadził samodzielnie. Równolegle wykładał
ryczną i technologiczną, dotyczącą obrazu sztalu‑
fotochemigrafię doświadczalną w Katedrze Grafiki
gowego, obrazu ściennego oraz technik graficznych.
Książki. W roku 1966 przeszedł na stanowisko wykła‑
Była pełna receptur i przepisów na podobrazia, farby,
w Krakowie w pracowni
dowcy oraz starszego wykładowcy (w 1970 roku) w tej
papiery, kleje, którymi można wzbogacać warsztat
prof. Witolda Chomicza.
samej pracowni. Od roku 1982 pełnił funkcję kierow‑
twórczy. Prawdziwa „kopalnia złota” dla wszelkiego
nika Katedry Fotografii, a od 1984 roku aż do śmierci
rodzaju eksperymentu w sztuce.
Emerytowany pracownik Wydziału Grafiki.
funkcję docenta etatowego. Był pasjonatem fotografii,
Drugą ważną pozycją wydawniczą autorstwa
z którą zapoznał go wybitny krakowski fotografik
Jerzego Wernera była książka Technika i technologia
pracujący na Wawelu – Stanisław Kolowca.
sztuk graficznych wydana w 1972 roku przez Wydaw‑
Jerzy w swojej pracowni fotograficznej w Akade‑
nictwo Literackie. Książka ta, bogato ilustrowana
mii cenił sobie nade wszystko pracę pedagogiczną,
zdjęciami i rysunkami autora, proponowała zarys
a szczególnie kontakty ze studentami. Można to było
historyczny obok praktycznych wskazówek, doty‑
zaobserwować podczas wykonywania zdjęć w atelier,
czących realizacji w poszczególnych technikach gra‑
a także w ciemni fotograficznej, w której przybliżał
ficznych. W podręczniku tym znajdował się również
studentom technologiczną „kuchnię” różnych dzie‑
rozdział o fotografii.
dzin fotografii.
22
Obie pozycje wydawnicze cieszyły się wielką
Ważną częścią pracy pedagogicznej stały się rów‑
popularnością w naprawdę różnych środowiskach.
nież wykłady. Dotyczyły historii fotografii, historii
Służyły na przykład pracownikom muzealnym do pra‑
technik graficznych oraz podstaw technologii malar‑
widłowego rozpoznania starych i współczesnych rycin
stwa i grafiki. Technologia malarstwa i grafiki była
graficznych.
Jerzemu Wernerowi szczególnie bliska. Zaowocowała
W swojej twórczości fotograficznej stworzył Jerzy
podręcznikiem pt. Podstawy technologii malarstwa
Werner cykle zdjęć poświęconych np. staremu Kra‑
i grafiki (Państwowe Wydawnictwo Naukowe), który
kowowi, Jurze Krakowsko‑Częstochowskiej, również
doczekał się ośmiu wydań (w latach 1957–1989). Była
aktom kobiecym oraz portretom. Był członkiem honoro‑
to bardzo popularna i potrzebna książka, zarówno dla
wym Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego i juro‑
studentów ASP, jak i dla ukształtowanych twórców
rem licznych konkursów i wystaw fotograficznych.
Wiadomości asp /50
1
2
Jako artysta plastyk uprawiał Jerzy Werner grafikę,
Jestem mu wdzięczna za ten wspólny czas pracy. Także
1. Jerzy Werner – obraz
rysunek i malarstwo; brał udział w licznych wysta‑
za jego pasję, ogromne kompetencje, cierpliwość
montowany z dwóch róż‑
wach organizowanych przez środowisko plastyczne
w pracy pedagogicznej. Z jego wiedzy i doświadczenia
w kraju i za granicą. Był członkiem rzeczywistym
można było czerpać obficie, prawie bez końca.
Związku Polskich Artystów Plastyków. Oprócz pracy zawodowej w Akademii Sztuk Pięk‑
Był zawodowcem wysokiej próby a także ciepłym, serdecznym człowiekiem o ogromnej kulturze osobi‑
nych był bardzo zaangażowany w prace Sekcji Graficz‑
stej, czym zjednywał sobie wielu ludzi. Jego niemały
nej istniejącej w Towarzystwie Miłośników Muzeum
wkład w życie naukowe Akademii Sztuk Pięknych,
Narodowego w Krakowie, której w 1981 roku został
a zwłaszcza Wydziału Grafiki, nie powinien zostać
prezesem. Działał też w Stowarzyszeniu Miłośników
zapomniany.
nych motywów, wykonany techniką reliefu na papierze bromowym 2. Jerzy Werner – W lustrze, brom
Dawnej Broni i Barwy. Jego naukowym hobby stała się broń miotająca (łuk, kusza) i broń palna, którą odna‑
Nagrody i odznaczenia:
wiał i konserwował (opracowując przy tym własne
Złoty Krzyż Zasługi nadany przez Radę Państwa
metody konserwacji). Sprawował opiekę konserwa‑
w 1973 r.
torską nad bronią zabytkową w zbrojowni na Zamku
Złota odznaka za pracę społeczną dla Miasta Krakowa
Wawelskim w Krakowie.
w 1977 r.
Owocem pracy naukowo‑badawczej z tej dziedziny
Nagroda Ministra Kultury i Sztuki III stopnia w 1981 r.
była publikacja trzeciej książki, wydanej w 1974 roku
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski w 1983 r.
przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocła‑ wiu, pt. Polska broń – łuk i kusza. Autor opracował jej szatę graficzną – z własnymi rysunkami i zdjęciami obiektów (fascynacja kuszą zniewoliła go do tego stopnia, że sam stworzył jej kopię). W 20. rocznicę jego śmierci chciałam przypomnieć ogółowi jego postać i jego pracowite życie. Przez lat 30 pracowałam z Jerzym Wernerem w pracowni pod‑ staw fotografii i w pracowni technik fotograficznych. 23
N i e ‑ f e l i e ton
23 fakty, Darek Vasina
które przyszły mi do głowy, gdy oglądałem wystawę Marcina Maciejowskiego
Każdy ma prawo do własnego zdania i własnej opi‑
Rewolucjoniści nie są zmęczeni1 i mają się coraz
→ Tak jest. Marcin Maciejowski → Muzeum Narodowe w Krakowie → 26 marca – 23 maja 2010 r.
nii – fakt.
lepiej, o czym świadczą ich indywidu‑alne wystawy
Bujnowski, Maciejowski, Sasnal dokonali rewolucji
– fakt.
w polskim malarstwie – fakt.
Dali nadzieję naszym studentom, pokazując,
Mają w tej chwili rzesze naśladowców – fakt.
że po dyplomie jest jeszcze inne wyjście, niż etat
Nauczyciel, rysownik,
Naśladowcy, jak to naśladowcy, są tylko naśladow‑
w agencji reklamowej czy sprzedawanie bananów
malarz i grafik.
cami, co w znacznym stopniu szkodzi wizerunkowi
– fakt.
wyżej wymienionych – fakt.
Ci najsłynniejsi młodzi polscy malarze współcześni
Rewolucja miała charakter pokojowy i przebiegała
są absolwentami krakowskiej Akademii Sztuk Pięk‑
Urodzony w 1964 r. Studia na Wydziale Grafiki w latach 1985–1990. Prowadzi pracownię malar‑ stwa na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Od 2007 prof. ASP.
na gruncie formy i treści – fakt.
nych, która jest uważana za najbardziej konserwa‑
Podejmowali tematy, które w głowach nam się nie
tywną w Polsce – fakt.
mieściły lub raziły swoją „banalnością” i „brakiem
Wyżej wymienieni Panowie mówią o Niej czasem
gustu”, no i malowali płasko – fakt.
w sposób mało pochlebny (co mnie mierzi) – fakt.
Ale dzięki temu przetarli nowe szlaki i pootwierali
Ale może mają ku temu jakieś powody – fakt.
nowe, nieznane rejony, pełne nowych pomysłów –
A może i nie za bardzo, bo – nawiązując do tekstu
fakt. A pomysły mieli takie, „że ja cię kręcę” – fakt.
Jakuba Banasiaka2 pt. Pochwała Akademii – gdyby
W czasie studiów byli „nieprzyzwoicie” pracowici –
nie nasza Alma Mater, może straciliby możliwość
fakt. Co dało wybuchową mieszankę w połączeniu
buntu – fakt.
z ich talentem – fakt.
Nie jestem z nimi zaprzyjaźniony i nie usiłuję sobie
Oni naprawdę „żyli Sztuką” i tak jest chyba
tym tekstem czegoś załatwić – fakt.
do dziś – fakt.
To, co oni robią, nie jest w Sztuce tym, co lubię naj‑
Trafili z odpowiednią stylistyką w odpowiedni
bardziej – fakt.
czas – fakt.
Ale fakty zawsze mówią same za siebie – fakt.
Są jednymi z najważniejszych polskich artystów rozpoznawalnych prawie w każdym artystycznym „zakątku” świata – fakt. Sądząc po wywiadach z nimi, nadal nie „przewróciło” im to w głowach – fakt. 24
Wiadomości asp /50
1 Jakub Banasiak, Rewolucjoniści są zmęczeni. Wybór tekstów 2006–2008, Kraków 2008. 2 Jakub Banasiak, dz. cyt.
Wynurzenie 2 (a w zasadzie jego brak)
Obamy omamy obawy Grzegorz Sztwiertnia Jeszcze nikt nie połączył ognia z wodą. Ale to właśnie teraz, w tym szczególnym momencie, taka możli‑ wość nadeszła. Nie zrobi tego jednak ani prezydent Obama, który zawiódł, ani prezydent Kaczyński, który nie żyje. Ur. 1968 w Cieszynie. W latach 1987–1992 stu‑ diował na Wydziale
Ten pierwszy zawiódł, bo nie potrafi zatrzymać wycieku, który został zainicjowany 20 kwietnia
Malarstwa Akademii Sztuk
w Zatoce Meksykańskiej, kiedy to eksplodowała plat‑
Pięknych w Krakowie
forma Deepwater Horizon około 40 mil od Luizjany
w pracowni prof. Jerzego Nowosielskiego. Od 2006 roku prowadzi pracow‑
(jakby Luizjanie było mało). Ten drugi nie potrafi już zaradzić klęsce powodzio‑
nię interdyscyplinarną
wej, która została zainicjowana około 15 kwietnia
na Wydziale Malarstwa kra‑
intensywnymi opadami na południu Polski, bo zgi‑
kowskiej ASP. Zajmuje się malarstwem oraz tworzy instalacje, obiekty, wideo, performance.
nął w kraksie lotniczej wiadomo kiedy i wiadomo gdzie i wiadomo z kim (niczym w greckiej tragedii) – i nie żyje. Ale pierwsza klęska ma wiele wspólnego z drugą. Pierwsza to wyciek, druga to opad. I jeszcze ta nazwa platformy: Deepwater Horizon – Głęboka Woda Po Horyzont… Amerykanie może i są niemądrzy, ale na pewno wie‑ rzący. W cuda. Podobnie jak my, Polacy. Zatem ze względu na zaistniałe okoliczności zdecy‑ dowałem nie wynurzać się.
25
Dyplomy
Ludzkie nieboloty Fragment pracy dyplomowej
• Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa, 2009 • Autor: Artur Kapturski • Tytuł pracy: Ludzkie nieboloty • Promotor: prof. ASP Grzegorz Bednarski • Recenzent: prof. ASP Zbigniew Sprycha
← Ulica II, 200 cm × 250 cm, olej na płótnie, 2009
Nawet najbardziej świadoma jednostka, w szcze‑ gólnych sytuacjach, bezwiednie jakby, unika rozumu, świadomość zamienia na intuicję. Wtedy to na oślep jakby „podnosi ciężary życia” zmagając się z codzien‑ nością. Duchowa łączność człowieka ze światem pozwala mu przeczuć nieuniknione, zrozumieć konieczności i czerpać siłę z porażek. Niezależnie od wszystkiego musi żyć dalej i wciąż się wznosić, pomimo wszelkich przeciwności losu. To zadanie niewątpliwie heroiczne, wpisane niejako w ludzką Artur Kapturski
naturę.
Jestem malarzem, dla którego człowiek i wszystko
skłoniły mnie do poszukiwań sposobu zilustrowania
Ustawiczne rozmyślania nad tym zagadnieniem co jest z nim związane zawsze stanowiło główne źró‑
tego problemu. Po serii szkiców powstał zarys syl‑
dło inspiracji, dlatego też zagadnienie to jest tematem
wetki człowieka – niebolota. Symbolicznego znaku
moich obrazów dyplomowych.
obrazującego człowieka, a ściślej jego duchowość.
Człowiek, którego pokazuję na płótnach z nadzieją
Człowiek – niebolot jest symbolem naszego życia,
dźwiga swój krzyż, ciężar swojego życia. Już sam fakt
jego ziemskiej skończoności. Patrząc na moje płótna
podjęcia trudu dźwigania ukazuje zaangażowanie
łatwo zauważyć powtarzający się motyw dźwigania.
i rozpoczyna proces zmagania, walki. Walki z tru‑
Symboliczne ujęcie tego procesu dominuje w cyklu
dami życia, z własnymi ułomnościami, problemami
moich obrazów dyplomowych, zbudowanych na zde‑
ludzkiego istnienia. Aby podkreślić istotę ciężaru
rzeniu dwóch światów o różnych formach realności.
jaki dźwiga, jego determinację, czasem decyduję się
Dwie formy dźwigające biały stół. Starają się zacho‑
na odrealnienie formy, pewne zniekształcenie czy
wać równowagę pomiędzy siłami naszej natury,
wręcz „wynaturzenie” pierwotnego kształtu. Ten
biegunowością dążeń i pragnień. Wprowadzają ele‑
zabieg pozwala ukazać silniej sam trud procesu zma‑
ment wahania przed ostatecznym podjęciem decyzji.
gania jak również, co istotne, nadać temu zjawisku
To dwie siły komplementarne wzajemnie się napędza‑
charakter uniwersalny. W rezultacie jest to wyrażenie
jące i dopełniające. Waga sumienia, na której ciężar
obecności człowieka bezosobowego, człowieka‑sym‑
mają wpływ wybory, których dokonujemy.
bolu, ułomnego, ale walczącego ze swoimi ograni‑
Może to tylko nudna nadinterpretacja na potrzeby
czeniami, walczącego niejako o sens życia, istnienia.
sytuacji, a może prawda, skoro myśl taka zrodziła
To również problem ograniczeń malarza.
się w mojej głowie.
26
Wiadomości asp /50
Zbigniew Sprycha
celu odrealniając i deformując ludzką sylwetkę sym‑
↑ Ulica I, 270cm × 200cm,
bol‑metaforę. Dwie takie postaci, ludzkie fantomy
olej na płótnie, 2009
Dla Artura Kapturskiego, jak on sam pisze w pracy
zmagające się z ciężarem niesionego stołu stają się
teoretycznej „malarstwo łączy się w sposób bezpo‑
dla autora uniwersalnym znakiem heroizmu. Owe
średni i nierozerwalny z człowiekiem, jego namiętno‑
postaci centralnie umieszczone na obrazie pt. „Ulica I”
ściami, obsesjami, osobistymi przeżyciami, i malar‑
paradoksalnie zwracają uwagę na innych bohate‑
skimi doświadczeniami naszych przodków.”
rów tego obrazu, również zmagających się z własnym
Kilka już lat z zainteresowaniem śledzę jego twór‑
losem. Artur Kapturski wszystkie te doświadczane
czość, odwagę i rozmach w prezentowanych na koń‑
przez los osoby lokuje w równie przejmującej scenerii
coworocznych wystawach obrazach. Kiedy siedem dni
mało uczęszczanych miejsc, wśród starych domów
temu miałem okazję zobaczyć jednocześnie 9 dużych
z odpadającym tynkiem, placów o specyficznym,
obrazów, z satysfakcją stwierdziłem, że malarstwo
lokalnym zapachu. Jest bacznym obserwatorem
utalentowanego malarza ewoluuje a on sam twórczo
takich przejawów życia i myślę, że jego wędrówki
dojrzał. Wcześniejsze obrazy z rzetelnością i kunsz‑
z aparatem fotograficznym po takich miejscach to nie
tem malowane, były (odnoszę takie wrażenie) zbyt
szukanie jakiegoś przypadkowego tematu, to szuka‑
uzależnione od fotograficznych motywów.
nie i odnajdywanie właśnie takich inspiracji.
Jak dowiaduję się z tekstu większa uwaga jaką chce
Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na jedną rzecz –
intencjonalnie i praktycznie w czasie aktu twórczego
Artur Kapturski podejmując taki egzystencjalny temat
poświęcić formie ma związek z tematem prac malar‑
maluje go w pastelowych, wysublimowanych tonacjach,
skich. Ów temat to zmaganie się człowieka z życiem,
bo chociaż wie, że wszyscy jesteśmy Chrystusami, to on
heroizm, jak to określa młody malarz. Tworzy w tym
chciałby wszystkich widzieć po jasnej stronie życia. 27
Dyplomy
Sytuacje
• Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa, 2009 • Autor: Marcin Turecki • Tytuł pracy: Sytuacje
Fragment pracy dyplomowej
• Promotor: prof. Andrzej Bednarczyk • Recenzent: ad. II Zbigniew Sałaj
jedynie monotonną melodię i rytm. Wywołują drga‑ Marcin Turecki
jącą membranę. Staje się ona bezgłośnym tańcem małych drobinek dawniej tworzących układ treści.
Powtarzalność druku, jego rytm hipnotyzuje. W ryt‑
Słowa zmieniają się w obrazy. Poruszające się słońce
mie czytanych linijek i wertowanych stron jest wyj‑
nakazuje im, niczym cieniom, biegnąć po malutkich
ście poza czasowość. Ile takich chwil wyjścia „poza”
wydmach kartki papieru.
zostało mi odjętych z rzeczywistości, kiedy wzrokiem
Druk, niczym fotografia, utrwala na papierze wra‑
muskałem litery widząc w nich nie słowa i zdania, ale
żenia. Czytanie, tak jak przeglądanie zdjęć, przywraca
zagadki między nimi błądzące? Jaką siłę wewnętrz‑
kontury wspomnień, ogólny sens przeżyć. Druk nie
nego przekazu i jaką zdolność poruszania wyobraźni
tylko przechowuje i powtarza wyartykułowane myśli
oraz pokładów pamięci ma słowo pisane, które jest
i doznania; jest też pojęciem, które nosi wiele zna‑
przelaniem myśli rodzących się we wnętrzu i obrazem
czeń. Treścią druku mogą stać się bieżące, twórcze
niewypowiedzianych słów?
procesy myślowe, które same w sobie są niewerbalne.
Trzymam w dłoniach rozwartą książkę. Wiatr
Druk jest wymowny bez wczytywania się w jego treść.
unosi lekko firankę, a ciepłe popołudniowe światło
Pismo alfabetyczne, jego powtarzalność, posiada
padające z okna kładzie się na lekko pomarszczonych
szczególną intensywność wizualną. Treść niejako
stronicach, szorstkich od przerzucających je dłoni. Ich
wypływa z formy. Litery stają się materią, medium,
temperatura jest przyjemna, ich lekką chropowatość
pigmentem, nośnikiem abstrakcyjnych treści.
czuję pod palcami. Światło rozświetla w jaśniejsze
Na zewnątrz tworzy struktury i konstrukcje, któ‑
punkciki drobinki kurzu czepiające się lekko przy‑
rych znaczenia pozostają ukryte. Te niebywałe mani‑
żółkłej kartki. Uwypukla drobne nierówności, które
festacje oceanu zachwycają swoją formą. Wokół nich
sprawiają wrażenie oglądanych z daleka morskich
tworzone są coraz to nowe drogi interpretacji, próby
fal bądź plażowych wydm, które dokładnie zapa‑
zrozumienia. Można tworzyć nauki, pisać tomy badań.
miętałem znacząc je śladami swoich stóp podczas
To, co określa ten ocean i jego formy to wszystkie
zeszłorocznych oraz minionych wakacji. Przede mną
te tomy spisywanych myśli, zadrukowanych książek.
ogromny horyzont, na nim wszystko co rozświetla
Próba zrozumienia oceanu wywołuje ocean myśli,
w mojej pamięci ostre światło padające na odkrytą
zagmatwany labirynt struktur myślowych tworzą‑
plażę. Kartka papieru z kolumną drukowanego tekstu
cych się jak te formy oceanu solaryjskiego i jak one
zmienia się z płaszczyzny w rozedrganą powierzch‑
rozpadających się i znikających.
nię, staje się żywym tektonicznym obszarem, na któ‑ rym tworzą się różne układy. Litery zrzucają swą
Zbigniew Sałaj
dwuwymiarowość, zaczynają wychodzić do przodu, to znowu cofać się i jakby zanurzać w głębi. Wyrazy
W pracy pisemnej autor od analizy własnego systemu
przestają mieć znaczenie, pojedyncze znaki tworzą
pamięciowego szybko przechodzi do sensualności
28
Wiadomości asp /50
książki, a ściślej poza jej tekstowe spektrum. Zauro‑
zaprojektowanych przez autora przedmiotów. Tylko
czenie powtarzalnością druku, rytmem, przestrzenią
z jednej perspektywy można odczytać słowny sens prze‑
pomiędzy wierszami, rodzi fundamentalne dla niego
kazu. W sens wizualny wkalkulowane jest postrzeganie
pytanie: „ile takich chwil ’poza’ zostało mi odjętych
przemieszczającego się widza względem tekstu, powo‑
z rzeczywistości, gdy wzrokiem muskałem litery
dujące złudzenie ruchu całej „konstelacji” literowej.
widząc w nich nie słowa i zdania ale zagadki między
Zastosowana maszynowa czcionka, a raczej jej ręczne
nimi błądzące?”. Pytanie to przywołuje prekursorów
naśladowanie (autor ręcznie wykaligrafował kilkadzie‑
„ideogramu”, poezji wizualnej, konkretnej, dźwięko‑
siąt stron tekstu), w dobie laserowego druku napawa
wej. Jest wśród nich Apollinaire, który na początku XX
zdziwieniem, ale jednocześnie budzi szacunek.
w. apelował do naszej inteligencji, aby przyzwycza‑
Podsumowując całość pracy warto przytoczyć
iła się do pojmowania syntetyczno‑ideograficznego
słowa Davida Boltera, że sposób w jaki organizu‑
zamiast analityczno‑dyskursywnego. Jest Mallarmé
jemy naszą przestrzeń pisania jest zarazem sposo‑
z pryzmatycznym rozłożeniem idei, Joyce z przenika‑
bem w jaki organizujemy nasze myśli. Coraz bardziej
niem się czasu i przestrzeni, Cummings z atomizacją
zaawansowany rozwój medialnych technologii komu‑
słów w ekspresjonistycznym natężeniu przestrzeni,
nikacyjnych w sztukach wizualnych pozwala na wyj‑
brazylijska grupa Noigandres z manifestem poezji
ście z materialnej powłoki komunikatu. W obszarze
konkretnej, jako totalnej odpowiedzialności przed
przenikania się książki i sztuki pojawiła się książ‑
językiem. Wszystkie te formy dotyczą szeroko poję‑
ka‑dzieło (z ang. bookwork), jako samoistna praca
tej sfery porozumienia, komunikacji przekazu myśli,
artystyczna dokonywana na polu doświadczeń z jej
odczuć, uczuć, tekstów artystycznych artykułowa‑
strukturą, kształtem, znaczeniem oraz książka‑obiekt
nych za pomocą książki, tekstu, słów lub liter. Szwaj‑
posiadająca swobodniejszy charakter formalny. Autor
carski poeta Eugen Gomringer swoją pierwszą książkę
obiektami tekstowymi wpisuje się w te dwa obszary.
zatytułował słowem zapożyczonym od Mallarmégo,
Przy użyciu minimalnych środków osiąga prostą
„konstelacje”. Odtąd używa się tego określenia jako
interaktywność z widzem. Zmienia klasycznie poj‑
systemu służącego do aranżowania przez poetę placu
mowaną, statyczną tożsamość papierowej książki
gry, jako pola siły.
w pseudowirtualne ciało, gdzie zacierają się granice
Od strony technicznej zastosowane arkusze prze‑
cielesności litery, tekstu oraz obrazu. Dotychczasowy
źroczystej pleksi dają autorowi możliwość żonglowania
kontemplatywno‑voyerystyczny dystans zatraca się
wyrazami, literami w wymiarze pionowym, od dołu
na korzyść tytułowych, metaforyczno‑przestrzennych
do góry. Nakładając na siebie warstwa po warstwie
„sytuacji”.
znaczenia słowne, konstelacje liter wydają się uwal‑
Spojrzenie w sztukach wizualnych jest instancją
niać z zaklętego, drugiego wymiaru pojedynczej strony.
sprawczą a struktura dzieła powinna odpowiadać
Teksty przechodzą w trzeci wymiar wewnątrz przeźro‑
założonej formie percepcji i stanowić integralną
czystych granic materiału tworząc iluzyjne fantomy
wypowiedź artysty. 29
W y s ta w y
Stefan Borzęcki – mistrz dłuta Honorowy Profesor ASP → Galeria Rzeźby, 8 kwietnia – 29 kwietnia
Józef Murzyn Szanowni Państwo! Przed Państwem dzieło i jego autor. Rzeźbiarz wybitny i oryginalny. Człowiek przyzwoity, mądry i skromny, ucieleśniający rzadki dzisiaj wzór artysty umiejącego stanąć „za”, a nie „przed” swoim dzie‑ Ur. 1960 w Wiśniowej.
łem. Bezwarunkowo i bezinteresownie oddany swemu
W latach 1982–1987 stu‑
artystycznemu powołaniu. Twórca nieskrępowany
diował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych
Z cyklu Rowerzyści drewno polichromowane, 75 × 130 cm, 2010
i wolny, pogardzający schematem i kanonem, obda‑
w Krakowie w pracowni
rzony niezwykłą intuicją i wyobraźnią. Niezależny
głębokich znaczeń i sensów tam, gdzie na pozór naj‑
prof. Stefana Borzęckiego.
od mód, trendów oraz ideologii rządzących sztuką.
mniej można byłoby się ich spodziewać. Autor ota‑
Działalność pedagogiczną
Niestrudzony i pracowity. Jego pracowitość jest zja‑
czających nas dzieł, jakby na przekór mijającemu
od 1986 roku. Obecnie pełni
wiskiem fascynującym. Nie polega bowiem na mozol‑
czasowi, wydaje się coraz młodszy i coraz bardziej
funkcję dziekana Wydziału
nym i uporczywym „wyrabianiu” kolejnych dzieł,
bezkompromisowy w swoich wyborach i decyzjach
w krakowskiej ASP prowadzi
Rzeźby.
30
ale na nieprzerwanym, intensywnym przeżywaniu
artystycznych. Poszukujący i znajdujący, w odróż‑
twórczości. Na niezachwianej woli i wytrwałości
nieniu od wielu, którzy wciąż tylko poszukują. Nie
w podtrzymywaniu twórczego napięcia. Na zdolności
tworzący sztuki zaangażowanej, lecz pozostający nie‑
trwania w permanentnej artystycznej gotowości, nie‑
zmiennie głęboko zaangażowany w sztukę. Bystry
ustannej grze wyobraźni z rzeźbiarskim tworzywem
i przenikliwy obserwator świata i ludzi z ich skompli‑
i na odwrót: na drażnieniu i pobudzaniu rzeźbiarskich
kowaną naturą. Niezmordowany tropiciel i bezlitosny
instynktów poprzez nieustannie obcowanie z materią
prześladowca płycizny artystycznej, bylejakości, inte‑
i narzędziem. W rezultacie takiego podejścia proces
lektualnego lenistwa, łatwizny i powierzchowności.
twórczy staje się radosnym i pośpiesznym chwyta‑
Charyzmatyczny i niezwykle skuteczny nauczyciel
niem i zapisywaniem natłoku cisnących się do głowy
i wychowawca, zaświadczający o swojej pedagogicz‑
pomysłów, wizji, form i kształtów. Język plastycz‑
nej wiarygodności przykładem swojego życia i dzieła.
nych sformułowań upraszcza się i klaruje, nabierając
Szanowni Państwo! Bohater dzisiejszej uroczystości:
imponującej lekkości i bezpretensjonalności. Z całą
wielce szanowny Jubilat, Artysta prawdziwy, Mistrz
siłą ujawnia się fantazja i lotność umysłu, generująca
dłuta – od dziś Honorowy Profesor Akademii Sztuk
lawiny błyskotliwych skojarzeń, osobliwych reakcji
Pięknych w Krakowie – Stefan Borzęcki. Sto lat, Panie
łańcuchowych myśli, prowadzących do odkrywania
Profesorze!
Wiadomości asp /50
Od lewej: Dziekan Wydziału Rzeźby prof. Józef Murzyn, Rektor prof. Adam Wsiołkowski, prof. Stefan Borzęcki
Prof. Stefan Borzęcki
Z cyklu Rowerzyści drewno polichromowane, 80 × 90 cm, 2008
31
W y s ta w y
Drewno życia
– kilka myśli za sprawą rzeźb Józefa M.
To wolno tak... przerobić jedno na drugie? W imię Adam Brincken
czego? Kto dał mi takie prawo? Ale też, niezauwa‑
Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy usłyszałem,
uznałem dość wcześnie za budulec zapór, zakoli rzek
żalnie dla siebie samego, kawałek suchego patyka
Ur. 1951 w Nowym Sączu. W latach 1970–1975 studio‑ wał malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, uzyskując w 1975 roku dyplom w pracowni prof. Adama Marczyńskiego. Na Wydziale Malarstwa macierzystej Uczelni pra‑ cuje od zakończenia stu‑ diów – obecnie prowa‑ dzi pracownię malarstwa i jest kierownikiem Katedry Edukacji Artystycznej. Twórca witraży i polichromii.
z czyjej myśli i z czyich ust stwierdzenie, że drzewo
i przystani po rzęsistym, letnim deszczu, a gdy woda
i drewno to nie to samo. O drzewie wiedziałem już
z kałuż wsiąkała w glebę – za wielki ołówek. Nie przy‑
wtedy, od jakiegoś czasu, że rośnie, kwitnie i ma zie‑
znawałem się nikomu, jak bardzo lubiłem jego zapach
lone – a potem złote – liście. Gdy bardzo mi się podo‑
i ciepło zatrzymane jakimś cudem w nim samym.
bało, to na kartce papieru było największe. Niby nic
W mojej obecności nikt w tedy jeszcze nie wypowiadał
w tym dziwnego, bo z reguły, gdy urośnie, jest o wiele
słowa: rzeźba. A gdy słowo to zamieniło się w lekcje
od nas wyższe. Zawsze jest wyższe, a nawet rośnie
przedmiotu, to wiedziałem lub czułem – a w tym
szybciej niż my. Czasem przerasta dachy domów, nie‑
wieku to to samo – że tę nieulepioną z gliny formę
kiedy rośnie strzeliście jedno przy drugim. „To las”
drewna utożsamię z własnym rozumieniem pojęcia
– ktoś o tym powiedział.
rzeźba. Dla mnie wówczas była nią tylko rzeczywi‑
Pamiętam, jak czekałem jesienią długie dwa
stość obecna a przemieniona, w obrębie jednego
miesiące, aż zawita w naszym domu i będzie cho‑
i tego samego życia, w ekwiwalentną, nadal praw‑
inką, innym drzewem, nadal albo znów zielonym,
dziwą substancję. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem
i to w czasie, gdy inne... przestały już żyć.
– a i dotknąłem – rzeźb Józefa Murzyna, wiedziałem,
Jeszcze nie odmierzałem czasu porami roku. Nie
że ten jego świat jest mi bliski, jak wcześniej rzeźby
zdawałem sobie sprawy, że za chwilę znów będą
Beresia, Borzęckiego, Rząsy, jak Kobiety drezdeńskie
zmartwychwstawać, potem żyć, starzeć się pięknie
Baselitza. Nieistotne dla mnie były tytuły cykli, daty
kolorem, by na powrót stać się mrocznym, zeschłym
powstania, nawet ich skala.
kikutem. Pamiętam, że bezlistną już jesienią zapadałem
32
Wodziłem wzrokiem. Inaczej nie da się oglądać rzeźb. Podążałem za krawędziami, zatrzymywałem
w jakąś dziwną melancholię. Po latach, ale nie‑
się niekiedy na wierzchołkach, wędrowałem tam
stety tylko do czasu, przestałem się nią przejmować.
i z powrotem skosami płaszczyzn. Przyglądałem im
Fenomen wiosny nie jest jeszcze „w tamtych latach,
się, prowadzony formą wokoło i we wszystkich kie‑
co minęły” jedynym, wytęsknionym stanem rze‑
runkach, to w głąb, to na zewnątrz. Zsuwałem się
czy. Ktoś uporczywie na uciosane do pieca szczypki
boleśnie po surowej, ledwo a brutalnie wyciosanej
mówił: drewno. Myślałem, że przekręca słowo drzewo
fakturze, ślizgając się po sensualnych gładkościach
celowo, chcąc ukryć przede mną tragiczną prawdę
organicznych form. Prawie zawsze ocierałem się
o tym, że drzewo umarło, nie żyje i można z nim zro‑
o kolor, ze zdziwieniem stwierdzając, że pochodzi
bić, co się zechce, nawet wsadzić do pieca i spalić,
jakby z wnętrza drewna, że to nie sam artysta zama‑
unicestwić. A że pachniało, dawało ciepło?...
lował powierzchnię soczystą żółcienią, czerwienią,
Wiadomości asp /50
błękitem czy zielenią, lecz że ono samo z siebie
nam tak „bezkarnie” osierocić? Nie sądzę. Doświad‑
takim się stało. Urosło do rangi bycia kolorem! Wto‑
czyłem kiedyś niezwykłej (?) sytuacji, jaką jest obec‑
piona farba, zabarwiająca głęboko strukturę drewna,
ność kilkuset rzeźb dwudziestowiecznych w jednym
przetarta, by dać oddech drewnu, to zaledwie środki
miejscu. To Middelheim Park – 5 km na południe
wyrazu, o których wiemy, że uestetyczniają płasz‑
od centrum Antwerpii – i ogromne tereny dla auto‑
czyzny brył, lecz wiemy też, że tylko czasem łączą
nomicznej obecności rzeźby. Teraz wiem, czym dla
wszystko, jak tu, w rzeźbach Józefa Murzyna, w jeden
tego tworu (rzeźby) jest nieograniczona przestrzeń.
spójny sens. Żadne dzieło sztuki nie istnieje bez
Taką rację bytowania uzyskują tu dzięki posado‑
przestrzeni, a więc i bez czasu. Niektórzy zachowują
wieniu w naturze, wobec której stają się niekiedy...
ten „przywilej” tylko dla świata dźwięków następu‑
materializacją światła. Kiedy indziej, w secesyjnym
jących po sobie, dla muzyki, którą najpierw trzeba
wnętrzu budynku niewielkiej stacji kolejowej Roland‑
wysłuchać, by odczuć i poznać całość. A obraz? Czy
seck, niedaleko Kolonii, gdzie swoje miejsce znalazła
ogarniając go spojrzeniem, widzimy go, czy tylko
Fundacja Hansa Arpa i Sophie Tauber‑Arp, zobaczy‑
patrzymy? Czy wędrując za drogowskazami dominant
łem – a tak naprawdę odczułem – obecność rzeźb.
kluczy kompozycyjnych jak po śladach, by zobaczyć
Sala to była, czy jakaś przestrzeń miejsca? Białe było
wszystko, pozostajemy poza czasem? Zegar nie odmie‑
wszystko. Podłoga, ściany i sufit, okna przymglone
rza tu minut? A co dopiero, gdy bryłę trzeba obejść
białym nylonem (?), podesty i na nich rzeźby, też
wkoło. Raz i drugi. Na wszystkie, zamierzone przez
białe. Ich biologiczny, wysublimowany kształt stapiał
rzeźbiarza sposoby. Dzieło, gdy jest DZIEŁEM, wciąga,
się i wchłaniał wszystko dookoła. Rzeźby jakby nie
omamia, a gdy ogołocimy go swoją świadomością
zaczynały się i nigdy (nigdzie) nie kończyły. Czło‑
i podświadomością do cna ze wszystkiego, co ma nam
wiek‑widz był rzeczywisty. To on był tu gatunkiem
do pokazania i powiedzenia... porzuca nas z nieskry‑
odmiennym, kimś w rodzaju odszczepieńca i intruza,
waną intencją: „rób/myśl teraz, co chcesz, w każdym
w dodatku nie na swoim miejscu, nawet gdy było ich
razie miej tę ułudę, nieprawdziwą nadzieję, że robisz
(widzów) kilku lub kilkunastu. Ale te rzeźby tam były!
to ze swojej własnej, a nie z mojej woli”. Rzeźby
Czuć było ich obecność, choć poznać do końca coś wię‑
Józefa Murzyna są o jakichś kwestiach i są ku cze‑
cej niż przeczucie wewnętrznego oka, nie było sposób.
muś, nie dają się bezpiecznie omijać. Te rzeźby
Zachowały swą tajemnicę, tutaj w ten sposób. Tą przy‑
są jak tajemnica, która niczego w sobie nie zamyka.
długą dygresją chcę powiedzieć, że jedną z cech rzeźb
Są jak... kobieta, której wypatrzona harmonia pro‑
Józefa Murzyna jest ich... zjawianie się właśnie. Oczy‑
wadzi do kontemplacji piękna. Te rzeźby wciągają
wiście, gdy są odseparowane od natury czernią, bielą
do wewnątrz sensu swym abstrakcyjnym ekwiwa‑
lub obojętnością tła w katalogach wystaw, stają się
lentem, przy którym trwamy po granicę wyczerpania,
przedmiotowo czytelne, lecz gdy popatrzymy na świat
zmęczenia i odejścia do innej... po kolejną myśl. Czy
mimo i przez nie, to odkrywamy w nich zawarty
te myśli‑rzeźby są do porzucenia? Czy pozwolą się
świat – przez to, jakie są w istocie. Ich materialna
Z cyklu Włócznie, drewno polichromowane, 100 × 400 cm
33
przedmiotowość to otwarta, z zasady ażurowa bryła, kontrastami zbudowana forma, wyrysowana przez piony, poziomy i skosy, geometrię i biologię kształtów, linearności i bryły, poprzez spotkanie chropowatego z gładkim, barwnego z monochromatycznym. Mil‑ cząca a wyrażająca to, co usymbolizowane i esencjo‑ nalne. Józef Murzyn prowadzi swój monolog o świecie, czasem wdaje się w rozmowę z nim samym. Tam, gdzie mamy do czynienia z jego myślą o STWORZE‑ NIU, napotykamy na lapidarne niezwykłości formy Spirali i Zielonej piramidy, Generatora i cyklu Sarko‑ fagi, także Żagwi, która – choć czerwona – ma moc rodzenia, a nie unicestwiania. Tam, gdzie tworzywem stajemy się my sami, istnieją rzeźby w cyklach Gatu‑ nek i Personalia. Gdy autor analizuje nasze postępki, przyglądamy się Feretronom, Konfesjonałowi, Impe‑ ratorowi i Kracie, czasem podążamy za Snem Jakuba, czasem – jak Odyseusz w Odysei. Czas wzrostu rośliny, kwiatu i drzew, przyboru i wysychania wód, naro‑ dzin i śmierci człowieka jesteśmy w stanie odczuć. To, co zmienia się w dłuższym od naszego doświad‑ czenia odstępie czasu, niekiedy o setki, miliony lat, postrzegamy zaledwie naszą wyobraźnią i wiedzą. Tyko drzewo na naszych oczach ma szansę urodzić się i nie umrzeć. Bo to ono, przepostaciowane w drewno ręką człowieka, może stać się domem, ręką artysty – dziełem sztuki na zawsze. ↖ Z cyklu Stosy, drewno polichromowane, 150 × 450 cm
34
Wiadomości asp /50
W y s ta w y
Gramatyka Metaobrazów Ewy Janus Ewa Janus specjalizuje się w tak zwanej małej for‑ Józef Murzyn
mie. Tworzy wieloelementowe serie i cykle, w których rozwija i pogłębia fascynujące ją wątki tematyczne
Ur. 1960 w Wiśniowej. W latach 1982–1987 stu‑
Twórczość rzeźbiarska Ewy Janus jest osadzona głę‑
i formalne. Specyficzny charakter tych prac polega
boko w nurcie humanistycznej refleksji odnoszącej
na twórczym rozwinięciu – można powiedzieć – swo‑
się do sensu i znaczenia kulturowej tożsamości
istej redefinicji klasycznej formuły medalu i plakiety.
w wymiarze jednostkowym, osobniczym i zbiorowym,
Systematyczne rozszerzanie warsztatu poprzez nie‑
społecznym. Odkrywanie i badanie za pomocą oso‑
konwencjonalne zastosowania tradycyjnych sposo‑
bliwego filozoficzno‑artystycznego warsztatu związ‑
bów i narzędzi oraz wprowadzanie nowych, własnych
ków i relacji pomiędzy człowiekiem i przedmiotem
metod wypracowanych w sferze języka, metod obra‑
w kontekście historycznym, wynikające z głębokiej
zowania i środków ekspresji, związanych ze stosowa‑
w Krakowie w pracowni
fascynacji kulturą materialną minionych epok, stało
nym tworzywem, sprawia, że płaskorzeźby, plakiety
prof. Stefana Borzęckiego.
się dla autorki istotnym wątkiem współtworzącym
i medale Ewy Janus są zjawiskiem wyjątkowym na tle
diował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych
Działalność pedagogiczną
bazę refleksji kształtującej jej artystyczną strategię.
dominującej konwencji. Stanowią nie tylko swego
Poszukując wehikułu formalnego i pojęciowego,
rodzaju osobliwość stylistyczną, ale są nad wyraz
funkcję dziekana Wydziału
zdolnego unieść i wyeksplikować osobisty stosunek
udaną transgresją formalną. Wnosi ona w obszar pła‑
Rzeźby.
do przeszłości, natrafiła na absolutnie doskonały –
skorzeźby i reliefu nowy, ożywczy powiew, w wyniku
jak się wydaje – model, spełniający jej wymagania
którego możliwe staje się odrodzenie gasnącego
zarówno w sferze filozoficznej, jak i artystycznej.
gatunku, a nawet – myślę, że mogę zaryzykować takie
Wykorzystując figurę palimpsestu, by ukazać istotę
stwierdzenie – istotne poszerzenie jego granic. Dzięki
w krakowskiej ASP prowadzi od 1986 roku. Obecnie pełni
procesów kulturowych, ich kumulatywny charak‑
perfekcyjnemu opanowaniu zasad tworzenia iluzji
ter, tendencje do nawarstwiania, nadbudowywania,
trójwymiarowości na płaszczyźnie i zastosowaniu
nadpisywania nowych treści na polu wciąż zajmo‑
plastycznej sugestii warstwowości, będącej rodzajem
wanym przez te wcześniejsze, tworzy jednocześnie
wariacji na temat perspektywy kulisowej, uzyskuje
zręby koncepcji formalnej swoich prac rzeźbiarskich.
autorka efekt balansowania pomiędzy kategoriami
Odkrycie i zastosowanie figury palimpsestu oka‑
i sensami przestrzenności.
zało się nie tylko niezwykle trafnym uchwyceniem
Oznacza to w sensie formalnym m.in. nakłada‑
mechanizmu rządzącego relacjami zachodzącymi
nie i zdejmowanie warstw, przysłanianie i odsłania‑
między tradycją a teraźniejszością oraz ich odzwier‑
nie różnych partii obrazu, stosowanie cięć, kadrów
ciedlenia w myśleniu i działaniu współczesnego
i międzywarstwowych przebić, „zumowanie” oraz
człowieka, ale także w sposób spektakularny zafunk‑
różnicowanie ostrości obrazu od całkowitego rozmy‑
cjonowało w planie artystycznym artystki. Stało się
cia po hiperrealną ekspozycję. W ujęciu filozoficz‑
motywem przewodnim, konstruującym jej dzieło
no‑poznawczym służy to badaniu opcji, punktów
rzeźbiarskie.
widzenia, relacji i odniesień, skalowaniu poziomów 35
Ewa Janus Ur. 1964 w Łapanowie. W latach 1986–1991 studiowała na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni prof. Stefana Borzęckiego. Jako pedagog pra‑ cuje na macierzystej uczelni od zakończenia studiów. Obecnie pełni funkcję prodziekana Wydziału Rzeźby.
Homo Viator z cyklu ↗
postrzegania i rozumienia. Od prostego, bezpośred‑
relatywność i ograniczoność poznania. Wskazuje
Warstwy czasu, 29 × 26 cm,
niego i obiektywnego po nieoczywisty, relatywny czy
na istnienie świadomości „warunkowej”, zależnej
cynk, 2007
ultrasubiektywny. Pewność i jednoznaczność ulega
od gotowości intelektualnej odbiorcy oraz sprawności
wymieszaniu z wieloznacznością, metaforą i skom‑
instrumentarium poznawczego, jakim ten odbiorca
plikowaną symboliką.
z niemożności doświadczenia pełnego, totalnego.
odwrócić uwagi widza od faktu, że przestrzenią rze‑
Z cząstkowości i fragmentaryczności obrazu dozna‑
czywistą tych płaskorzeźb jest ich fizyczna mikro‑
wanej rzeczywistości, jaki budujemy w oparciu o nie‑
przestrzeń, opisywalna za pomocą zwykłych parame‑
doskonałe instrumenty poznania.
trów, takich jak wysokość, szerokość czy głębokość.
Poprzez swoje dzieło Ewa Janus objawia się jako
Parametry te, będące w istocie jedynie tym, czym są –
artystka obdarzona imponującą zdolnością opero‑
kategoriami skali, wyrażonymi w jednostkach mate‑
wania pierwiastkami, znakami, desygnatami i sym‑
matyczno‑fizycznych, opisujących cechy materialne
bolami, funkcjonującymi w szeroko rozumianym
przedmiotu, służą jednak artystce do wykazania
horyzoncie kulturowym współczesnego człowieka.
gatunkowej przynależności tworzonych artefaktów.
Cechuje ją, obok rozległej humanistycznej wiedzy,
Sformułowania te nie uobecniają się jako „bezcie‑
także osobliwa intuicja i niezwykła swoboda twórcza,
lesne”, wizualne projekcje, pozostające w luźnym
pozwalająca jej bez skrępowania czerpać pierwiastki
związku z ich materialnym nośnikiem – dotknięta
stylistyczne lub określone wątki formalno‑wyrazowe
ręką artysty płyta nie jest tylko „płaszczyzną obra‑
z minionych dziejów kultury i sztuki. Jednak dzięki
zowania”. W swojej zasadniczej strukturze pozostają
niezwykłej zdolności skutecznego podporządkowania
pełnoprawnymi rzeźbami, choć – trzeba to podkreślić
ich wyraźnie sprecyzowanej, oryginalnej koncepcji
– postawionymi odważnie, a czasem wręcz ryzykow‑
artystycznej, nie dopatrzymy się w jej pracach tak czę‑
nie, na chybotliwej linii pogranicza.
36
dysponuje. Uświadamia ograniczenia, wynikające
Autorka nie zaprzecza przy tym i nie próbuje
stego w praktyce artystycznej schyłkowego postmoder‑
Warstwy w plakietach i medalach Ewy Janus
nizmu, eklektyzmu, pastiszu, żonglerki fragmentami
to wiele odsłon – czy może raczej zasłon – tego
i cytatami, czy też nieudolnego naśladownictwa form
samego obiektu‑obrazu, zrzuconych na siebie w nie‑
z przeszłości. Jej utwory są kwintesencjami, autono‑
ujawnionej, ale w oczywisty sposób znaczącej, kolej‑
micznymi, bezprecedensowymi konstatacjami. Z racji
ności. Wbrew pierwszemu wrażeniu, typowemu dla
wyjątkowej trafności stawianych w nich kwestii, aspi‑
pobieżnego oglądu dzieła, celem artystki nie jest
rują do bycia jednocześnie diagnozą i prognozą odno‑
prosta ilustracja, mająca tylko przenieść programo‑
szącą się do kondycji współczesnego człowieka oraz
waną treść literacką. Zabieg nawarstwienia, będący
jakości jego generalnej autorefleksji.
de facto narzędziem reglamentacji, poprzez cząst‑
Tworząc głębokie, wyraziste, a także w specyficzny
kowe odsłony pozornie tylko zwielokrotnia ogląd tego
sposób „otwarte” dzieła, podejmuje próby nawiązania
samego motywu. W rzeczywistości jednak demaskuje
konstruktywnego – w odróżnieniu od tak dziś częstych,
Wiadomości asp /50
kontestacyjnych czy nihilistycznych postaw – dia‑
Jest to też, jak można się domyślać, wyraz osobi‑
Compatibilia, 45 × 38 cm,
logu z duchem minionych epok, poszukując ponad
stego dążenia artystki do głębszego, adekwatnego
gips patynowany, 2006
otchłanią czasu mostów pozwalających porozumieć
odbioru przeszłości, odzwierciedlającego pragnienie
się z przeszłością, a przez to odkryć drogę do uświa‑
uniknięcia grożącego dzisiejszemu człowiekowi losu
domienia sobie sensu danej nam teraźniejszości.
wykorzenionego kulturowo barbarzyńcy. 37
W y s ta w y
O Księdze natury sprawia, że malarz od rana do wieczora patrzy Janina Kraupe‑Świderska
i nie może się wyzwolić od procesu obserwowania i zapamiętywania wrażeń – a wieczorem, kiedy siądzie
Księga Kontrastów powstała w ciągu kilku letnich
nad kartą papieru ze swoimi chińskimi pędzelkami
miesięcy 2009 roku w mojej wakacyjnej pracowni,
i wieloma słoiczkami farb, wcale nie zastanawia się
do której od wielu lat przyjeżdżam, żeby w ciszy
nad tym, co malować. Te niezmierzone tonacje i rytmy,
i dzięki bliskiemu kontaktowi z naturą odnowić siły
zjawiające się wraz z powrotem momentu zachwytu
fizyczne i psychiczne. Dom jest otoczony wysokimi już
przeżytego w tym dniu i zatrzymane w pamięci, kie‑
Ur. w 1921, w Sosnowcu.
teraz drzewami, ogród porośnięty chwastami, wśród
rują ręką i jest się wtedy świadkiem zapisu tego,
Studia w krakowskiej ASP
których pojawiają się górskie kwiaty. Las zaczyna się
co powstało w umyśle po całym dniu napiętej uwagi.
niedaleko, kryjąc lodowaty strumień, torujący sobie
Księga Kontrastów jest związana przede wszyst‑
rozpoczęła w roku 1938; Podczas II wojny świato‑ wej kontynuowała naukę
spadzistą drogę przez wielkie kamienie. Idąc na spa‑
kim z przeżyciami płynącymi z natury, ale są w niej
w Kunstgewerbeschule.
cer, przyglądam się współżyjącym ze sobą swobodnie
także ślady słuchanej muzyki lub myśli powstają‑
wielu gatunkom roślin. Są okresy, kiedy rozkwitają
cych w czasie lektury. Księga formalnie nie odbiega
wielobarwne kwiaty, inne niż na nizinach, bo samą
od mojej dotychczasowej twórczości. Są w niej różne
1948 do emerytury praco‑
górę, która nosi nazwę Babiej, opanowała roślinność
wątki towarzyszące różnym okresom mojego życia,
wała w macierzystej uczelni;
alpejska. W górach prawie każdy dzień jest inny, inne
a sam format książki – niewielkiej w porównaniu
chmury na niebie, inne barwy pól i lasów, a spadzista
z moimi dotychczasowymi pracami – jest świadec‑
jedną z najciekawszych, naj‑
północna strona Babiej wciąż zmienia się zależnie
twem pewnego ograniczenia moich ruchów, które dla
oryginalniejszych polskich
od oświetlenia – rano błękitna, o zachodzie słońca
mnie jest teraz dokuczliwe, ale które staram się zre‑
potrafi być zupełnie amarantowa. Ta wielka paleta
kompensować trochę innym rodzajem twórczości.
Uczestniczyła w działal‑ ności teatru konspiracyj‑ nego Kantora. Od roku
w roku 1987 uzyskała tytuł profesora zwyczajnego. Jest
artystek drugiej połowy XX stulecia. 38
Wiadomości asp /50
Księga Kontrastów → Galeria Jednej Książki → Biblioteka Główna ASP → maj 2010
Andrzej Bednarczyk Przedmiot zwany potocznie książką, przez introli‑ gatorów woluminem a tomem przez bibliotekarzy, ma tę zadziwiającą właściwość, że dla statystycznego czytelnika jest w większości przypadków semantycz‑ nie niewidoczny. Znaczy to, iż – myśląc o treści dzieła Artysta malarz, grafik, twórca obiektów artystycz‑ nych, instalacji i sztuki
– bierze on pod uwagę jedynie verbum. Reszta jest co najwyżej niezbędnym nośnikiem zapisu słowa. Gdy jednak spojrzymy na przedmiot zwany książką,
gdyby nie Janiny Kraupe Księga Kontrastów – dzieło,
Studia na Wydziale
pomijając zawarte w nim słowa, ujrzymy przestrzeń
przez które w czystej formie księga ujawnia swoje
Malarstwa w latach 1981–
zbu‑dowaną na zasadzie przeciwstawieństw, pomię‑
bycie księgą. Jego siłę upatruję w tym, że nie jest
dzy którymi dzieje się nasze odczytywanie zawar‑
to książka o czymś, nie jest to książka o kontrastach,
Malarstwa krakowskiej ASP.
tych w niej treści. I tak, pierwsza strona przeciwsta‑
lecz faktycznie Księga Kontrastów, mówiąca całą
W 2009 r. uzyskał tytuł pro‑
wia się ostatniej. Czy jest coś bardziej odmiennego
sobą: znakiem, obrazem, literą, papierem, stroną,
fesora. Stale współpracuje
od początku niż koniec? A pomiędzy nimi egzystuje
kartą, oprawą, palimpsestowym prześwitywaniem
książki. Urodzony w 1960 r.
1986. Prowadzi pracow‑ nię malarstwa na Wydziale
z ABC Gallery w Poznaniu.
„wszystko”, cały świat pomiędzy dwoma okładkami.
awersu i rewersu, swobodnym rytmem naturalnych
Każdy, kto ma zwyczaj zagłębiać się w lekturę, wie,
krawędzi kart, zespolonych w doskonałym zrówno‑
że jest to świat pełno‑prawny, powołany do istnienia
ważeniu wzajemnych oddziaływań i przebarwień
pierwszą stroną, a ostatnia to koniec świata i po nim:
znaczeniowych. Gdy podążałem strona po stronie
wielki ko‑laps zamknięcia książki. Ponadto, gdziekol‑
za dictum tej księgi, a potem, porzuciwszy tę drogę,
wiek otworzymy książkę, dostrzegamy, jak lewa strona
zaglądałem to tu, to tam, nie mogłem uwolnić się
przeciwstawia się prawej, widzianej równocześnie,
od myśli, że mam przed sobą nowe wcielenie De docta
a każdy awers karty skrywa po drugiej stronie rewers –
ignorantia Mikołaja z Kuzy, wydanej po raz pierwszy
nieoglądane nigdy razem, jak dwie strony księżyca.
w 1440 roku, a więc równo 570 lat temu. Wrażenie
Początek i koniec, lewica i prawica, awers i rewers,
to pojawiło się we mnie zapewne dzięki wspólnocie
to prawa fizyki uniwersum woluminu. Pewnie
idei – zbieżności przeciwieństw, w obydwu dziełach
nigdy bym nie spojrzał na książkę w ten sposób,
przyjętej jako zasada ujawniania się prawdy. 39
W y s ta w y
Twórczość Grzegorza Wnęka → The artist's eye: Grzegorz Wnęk → Frissiras Museum, Ateny → 14.04.2010 – 30.09.2010
Wnękowi udaje się ponad wszelką wątpliwość ukazać Christina Sotiropoulou
powierzchowność wielu postmodernistycznych arty‑ stów, których prace nie są niczym więcej, niż tylko
Żeby malować, trzeba mieć wiarę w to, co się robi,
ćwiczeniami w pozbawionym znaczenia retorycznym
wewnętrznie się do tego zobowiązać. Dopiero obse‑
poszukiwaniu, pretendującymi jedynie do prawdzi‑
syjnie związany ze swoją sztuką malarz może uwie‑
wej oryginalności twórczej, próbującymi przyciągnąć
rzyć, że jego twórczość, przynajmniej do pewnego
społeczną uwagę jedynie dla sławy i osobistego suk‑
stopnia, kształtuje ludzką rzeczywistość. Pozbawiony
cesu, nie wykazującymi jakiegokolwiek zaangażo‑
tej pasji niczego nie może osiągnąć. Najlepiej wtedy,
wania w dobro ogółu. Malarstwo figuratywne było
żeby zrezygnował z malarstwa w ogóle, gdyż zasad‑
do dziś skazane na banicję z obszaru współczesnej
niczo, samo w sobie, jest ono idiotyzmem.
sztuki, na wygnanie w głąb źle interpretowanej
Gerhard Richter
przeszłości historycznej. Uważano je za nieaktu‑
w rozmowie z Irmeline Lebbeer (1997 r.)
alne, niezdolne do pełnego wyrażenia różnorodności
Słowa te, wypowiedziane przez wielkiego niemiec‑ kiego artystę, podsumowujące jego życiowe dążenie do artystycznej perfekcji, stanowią klucz do naszego zrozumienia motywacji leżącej u podstaw inicjatywy galerii Frissiras, by wesprzeć i zaprezentować twór‑ czość Grzegorza Wnęka. Dzięki pracom tego młodego polskiego artysty malarstwo zdecydowanie powróciło do tradycji wielkich mistrzów z przeszłości, którzy za podstawowy aspekt swojej artystycznej tożsamo‑ ści uważali aktywne zaangażowanie artysty w życie społeczne i w pełni akceptowali wrodzony obowiązek sztuki, by przewodzić każdej próbie rozwoju społecz‑ nego sumienia, zarówno w kontekście jednostki, jak i ogółu, którego jest ona częścią. 40
Wiadomości asp /50
egzystencjalnych rozterek, lęków i dróg życia współ‑
która trwa przy jego boku i wraz z nim podejmuje
czesnego człowieka – martwe.
walkę o artystyczny wyraz.
Rola prac Wnęka jest więc tym większa. Po pierw‑
Dowodząc swojego gruntownego artystycznego
sze, wydaje się ona wypływać z niekwestionowa‑
wykształcenia w Akademii Sztuk Pięknych w Krako‑
nego talentu artystycznego malarza, z samego faktu,
wie, Wnęk ma odwagę stawić czoła podstawowemu
że jego obrazy potrafią same się obronić, że są samo‑
wyzwaniu, jakie rzuca przedstawienie postaci ludz‑
wystarczalne i że swą wartością zdobywają sobie
kiej. Jak sam mówi: „W centrum mojego zaintere‑
miejsce na współczesnej scenie artystycznej, którą
sowania leży człowiek, jego otoczenie i egzysten‑
charakteryzuje dziś taki nadmiar sugestii utrzyma‑
cja. Ważny jest przedmiot, bo to on przybliża mnie
nych w duchu niekontrolowanego konsumpcjonizmu,
do oryginału. Wybieram tematy silnie nacechowane
który wydaje się przenikać każdy aspekt współcze‑
emocjonalnie – nagła choroba, przypadkowo zaob‑
snego życia. Po drugie, prace artysty nie obawiają
serwowane wydarzenia (ścinanie drzewa, szer‑
się podjęcia odpowiedzialności za ogólnospołeczne
mierka, prace budowlane), sceny codzienne, nędza
dobro przez pokazywanie współczesności, czy nawet
– wiem, że są one trudne, ale jednocześnie czuję,
niezbędności formy artystycznego wyrazu, którą
że wymagają bezpośredniego działania, wyrazistych
okrzyknięto jako zużytą, pozbawioną perspektyw
form, agresywnego koloru, kadru, zbliżenia. Szukam
na przyszłość, należącą do przeszłości.
własnego spojrzenia na współczesnego człowieka.
Malarstwo Wnęka wygrywa z konkurencją właśnie dlatego, że artyście udało się zrealizować komentarz Richtera, skierowany do każdego malarza aspirują‑
↑ Lot nad miastem iluzji olej na płótnie, 200 × 380 cm, 2009
Chcę się zbliżyć do prawdy, do ściany, która skrywa pustkę”. Malarstwo Wnęka staje się w rezultacie jednym
cego do wielkości. Podstawą jego twórczości jest głę‑
z najbardziej obiecujących środków realizacji każdego
boka empatia dla człowieka, który stał się centrum
fundamentalnego problemu prawdziwego malarza,
jego artystycznej twórczości. Jego prace nie są jedynie
sedna każdego artystycznego przedsięwzięcia, jakim
jeszcze jednym głosem sztuki „przedstawienniczej”.
jest przedstawienie postaci ludzkiej. Celem jego prób
Cechuje je prawdziwy antropocentryzm, z którego
jest odkrycie prawdziwego znaczenia w pomyślnym
sam artysta wyłania się jako przepełniony miłością
połączeniu, teoretycznie starszej, formy ekspresji
do człowieka, zarówno jako formy o nieograniczonym
i bardziej współczesnych poszukiwań egzystencjal‑
potencjale artystycznym, jak też istoty społecznej,
nych oraz ideologicznych. Nigdy nie zostaną one 41
42
Wiadomości asp /50
Frissiras Museum – ufundowane przez Vlassis Frissiras'a w 2000 r. Muzeum Sztuki Współczesnej skupiające się wyłącznie na kolekcjonowaniu malarstwa figuratywnego. W kolekcji muzeum znajduje się ponad 3500 ekspona‑ tów: obrazów, rzeźb, rysunków, grafik. W zbiorach są dzieła takich artystów jak: Frank Auerbach, Peter Blake, Leonardo Cremonini, Dado, David Hockney, Leon Golub, R. B. Kitaj, Mimo Paladino, Paola Rego, Jean Rustin, Pat Andrea, Valerio Adami, Antonio Segui, Velickovic, Botsoglou, Kirby, Andrea Marti‑ nelli, Marcin Maciejowski, Andrew Tift, Corpet. Wystawy we Frissiras Museum (wybór): 2008 – The New Force of Painting 2007 – Pat Andrea „Alice's adventures in Wonderland” 2005 – Gerhard Richter – A. R. Penck 2003 – Representing the World – Figurative Painters of the 20th Century 2003 – The Frissiras Museum in the European Parliament ↑ Baudelaire, olej na płótnie, 200 × 190 cm, 2008 ← Zapomnienie w tańcu, olej na płótnie, 180 × 135 cm, 2009
w pełni zrealizowane, jako że trwają w dialogu z tra‑
Elementy świata przedstawionego poddaje on pró‑
dycją, ale też nigdy nie zatracą się w introwertycznej,
bie poprzez użycie form i motywów zapożyczonych
pseudoartystycznej dyskusji o współczesnych proble‑
z języka socrealizmu, choć sam malarz stanowczo
mach i wyzwaniach przyszłości. Jego twórczość nie
odżegnuje się od surowości tego stylu.
ucieka od narracji i zdecydowanie nie traci na warto‑
Mimo iż wydaje się on akceptować społeczne
ści przez wyrażenie jej pustymi formami przypomi‑
zaangażowanie właściwe socrealistycznej sztuce,
nającymi pod wieloma względami inne nurty, takie
jego prace nie poddają się politycznej manipulacji,
jak neo pop‑art.
nie ulegają żadnej ideologii czy ustrojowi politycz‑
Wręcz przeciwnie, narracyjne prace Wnęka stają
nemu. Jego ideologią jest humanizm, a powinnością
się sztuką współczesną, zatrudnioną w służbie naj‑
społeczną, którą reprezentuje jako artysta – aktywne
bardziej podstawowej potrzeby artystycznej ekspresji
zaangażowanie przez sztukę w codzienne życie spo‑
obecnego stulecia – potrzeby stania na straży pamięci
łeczeństwa, którego jest członkiem.
historycznej, wizualnego zapisu transformacji otacza‑
Osobiście uważam, że to właśnie owe aspekty
jącego artystę świata, szczególnie widocznej w kra‑
sztuki tego obiecującego młodego polskiego arty‑
jach Europy Środkowo‑Wschodniej, stanowiących
sty wyjaśniają zainteresowanie, jakim obdarzyło
w przeszłości część bloku komunistycznego.
ją Muzeum Frissiras, że to właśnie one stanowią
Malarzowi udaje się odświeżyć swoją sztukę,
punkt styku ich dróg artystycznych. Umiłowanie tego,
uczynić ją bardziej współczesną, szczególnie przez
co ludzkie, zainteresowanie malarstwem antropocen‑
zestawienie wielu motywów równocześnie przedsta‑
trycznym, pragnienie nieustannego eksplorowania
wianych na płótnie, ale też współzależnych, podda‑
możliwości sztuki figuratywnej – wszystko to składa
nych szerszej kompozycji. Nie waha się on też używać
się na kod komunikacji, na którym wyrosło zrozumie‑
alegorii i metafory jako narzędzi przekazu własnego
nie pomiędzy ludźmi dzielącymi te same przekonania,
zamysłu, bodźców do interpretacji.
wartości estetyczne i artystyczne cele. 43
M W y s ta w y
jak malarstwo
Kamil Kuskowski w Galerii Malarstwa ASP → Galeria Malarstwa ASP, maj 2010 r
wysokim ryzykiem, lecz wybrańcom może przynieść spore profity. Dlatego wielu wciąż ryzykuje. Sama wystawa obraca się wokół dylematów
Magdalena Ujma
„uprawiać malarstwo czy nie?”. A jeśli tak, to w jaki sposób? Jak powiedzieć prawdę o malarstwie? Roz‑
Malarstwo po malarstwie
wiązanie Kamila Kuskowskiego polega właśnie
Co może zawierać wystawa zatytułowana M jak
na mówieniu o malarstwie. M jak malarstwo ofe‑
malarstwo? Czy nadanie tak w gruncie rzeczy zasad‑
ruje nam komentarz do sposobu, w jaki dyscyplinę
niczego tytułu wynika ze szczerych intencji, czy
poznajemy, lecz nie oferuje nam malarstwa samego.
z podejścia prześmiewczego? Powaga dałaby efekt
Można powiedzieć, że artysta zrobił sprytny unik:
Ur. 1967 – krytyczka
nieznośny – efekt pouczania, wynikający z pew‑
pozostając w orbicie niebezpiecznej, lecz pociągają‑
sztuki, kuratorka.
ności, że autor posiada dostęp do jedynej prawdy.
cej gałęzi sztuki, nie może być oceniany jako malarz.
Studiowała historię sztuki i zarządzanie instytu‑ cjami kultury. Do 2007
Prześmiewczość mogłaby z kolei powodować poczu‑
Uprawia przecież rodzaj krytyki, testując w praktyce
cie zbytniej lekkości, gdy tymczasem w naszych cza‑
teorie odnoszące się do malarstwa.
sach potrzebujemy stałych punktów zakotwiczenia,
Przeważa podejście pragmatyczne. Strategia
a przynajmniej solidnego namysłu nad wartościami,
Kamila Kuskowskiego polega na tym, że spostrzeże‑
własny blog (www.mag‑
niezatrzymującego się na poziomie „wszystko zależy
nia teoretyków czyni dosłownymi. To, co artysta poka‑
dalena‑ujma.blogspot.
od punktu widzenia”.
roku prowadziła dział sztuki w kwartalniku lite‑ rackim „Kresy”. Prowadzi
com). Razem z Joanną Zielińską prowadziła kuratorski duet Exgirls. Pracuje w krakowskim Bunkrze Sztuki. Zajmuje się problematyką gender w sztuce polskiej, sztuką
zywał w Krakowie, jest wyborem z jego większych
Wizyta na wystawie Kamila Kuskowskiego
realizacji, pokazywanych już w innych miejscach
w Galerii ASP rozwiała moje obawy. Wystawa została
Polski, zestawionych jednak w nową całość. Znalazły
zrealizowana z wielką znajomością uwikłań malar‑
się tu: Muzeum, które premierę miało w Muzeum
stwa w aktualne spory, dotyczyła uprawiania go
Sztuki w Łodzi (2005), a także Uczta malarska 02
i przeszkód z tym związanych. W idei tworzenia
i Obrazy sztuki z łódzkiego Atlasu Sztuki (2007).
kobiet, zagadnieniem
obrazów w naszych czasach zawarta jest bowiem
Instalacja Muzeum, składająca się z płócien
wpływu mediów i popkul‑
porażka. Ze wszystkich dziedzin sztuki to w malar‑
pokrytych jedną barwą, otoczonych ozdobnymi
stwie przecież najtrudniej, nie tyle nawet wymy‑
ramami, która wzbudza uzasadnione skojarze‑
ślić coś nowego, lecz po prostu zdobyć się na wła‑
nia z ekspozycją muzealną, uzupełniona jest opi‑
tury na sztuki plastyczne. Obecnie pracuje nad wystawą Przekleństwa wyobraźni, poświęconą
sny styl opowiadania. Jest to przecież dyscyplina
sami wygłaszanymi przez lektora, a dostępnymi
powrotowi surrealizmu
z całymi wiekami historii za sobą, z paraliżującymi
na audio‑przewodnikach. Opisy są niezwykle suge‑
wzorami wielkich mistrzów i z opanowanymi już
stywne, tak że całe sceny stają przed oczami. I dzieje
chyba wszystkimi sposobami na osiągnięcie wirtu‑
się tak dosłownie, bowiem słuchając opisów, patrzy
ozerii. Jest to także dyscyplina, która stanowi syno‑
się na monochromatyczny obraz. I nagle dostrzega
nim sztuki w ogóle. Uprawianie jej jest obarczone
się to, czego na obrazie nie ma, co zostało z niego
w sztuce polskiej (otwar‑ cie w połowie czerwca w Bunkrze Sztuki).
44
Wiadomości asp /50
jakby starte (a co tak naprawdę nigdy nie było nama‑ lowane). W uruchomieniu wyobraźni pomaga dobrze dobrany kolor płótna. Zjawisko zastępowania obrazu słowem nazywa się uczenie „ekfrazą”. Niedawno zabieg ten zastosował Jacek Dehnel w Fotoplastikonie. Kamil stosuje go, by pokazać, że malarstwo trady‑ cyjne stało się jakby zbędne. Że obrazy współczesne zwyczajowo przesłaniamy potokami słów, interpre‑ tacjami (każdy opis jest już interpretacją), ale im więcej gadamy, tym w obcowaniu ze sztuką staje się ważniejsza wyobraźnia. Kuskowski maluje słowem. Są to obrazy przedstawiające klasyczne, akademickie tematy. Obrazy z Muzeum ujawniają zapewne i ten fakt, że skoro malarze współcześni są spadkobiercami dawnych mistrzów, to prawdopodobnie odczuwają brak motywacji, by podejmować wyzwanie namalo‑ wania Madonny karmiącej czy pejzażu marynistycz‑ nego. Proporcje zniechęcenia i braku pewności siebie
z reprodukcji, które są różnej jakości, mogą być zna‑
są różne. Kamil Kuskowski sprawia zaś, że każdy widz
komite, jednak nie posiadają aury oryginału. Mimo
jego wystawy może stworzyć sobie dzieło we własnej
to, wolimy reprodukcje, gdyż mamy je do własnej
głowie, a rolą artysty jest dostarczenie odpowiedniej
dyspozycji i możemy je oglądać, jak chcemy: w łóżku
pożywki.
czy w wannie, a dzięki reprodukcjom dobrej jako‑
W Uczcie malarskiej 02 albumy malarstwa sta‑
ści możemy wnikać w najbardziej ukryte zakamarki
rych mistrzów europejskich, jak Rafael czy Vermeer,
płótna. Z tego powodu wiele osób przeżyło rozcza‑
umieszczone zostały w ozdobnych, pozłacanych
rowanie w obliczu oryginału. Książki o sztuce same
ramach w taki sposób, że widać tylko ich grzbiety,
w sobie potrafią być piękne i godne pożądania – jak
które stają się jednocześnie obrazami. Zespół takich
dzieła sztuki. A co tu mówić o sytuacji we wciąż bied‑
półeczek‑obrazów został ulokowany na tle karmino‑
nej Polsce, gdzie albumy pozostają dobrem upragnio‑
wej ściany. Praca wymaga od widzów współuczestnic‑
nym i nieosiągalnym dla wielu.
twa, które okazuje się całkiem przyjemne. Otóż, jest
Wystawę dopełnia rodzaj malarstwa ściennego
to po prostu rodzaj czytelni, albumy można wyciągać
(Obrazy sztuki), na które składają się płótna o podłuż‑
z ram i je studiować. Ucztę malarską można zinter‑
nych formatach, zawieszone tak, jakby stały bezpo‑
pretować następująco: obrazy znamy w większości
średnio na podłodze. Przedstawiają przeskalowane 45
W y s ta w y
Zaklinacz przestrzeni Obrazy Łukasza Konieczki → Galeria WKiRDS → 26.04–31.05.2010
grzbiety książek o sztuce. Książek istniejących, Adam Wsiołkowski
ważnych, opiniotwórczych, znanych. I znowu – można przytoczyć to, o czym była mowa powyżej, a na dokładkę wspomnieć o kolejnym piętrze prze‑
Zmiany, jakim ulega malarstwo przez wieki, nie naru‑
tworzeń. Albumy, zawierające reprodukcje malarstwa,
szają jego istoty, którą stanowi przeniesienie zjawisk
same stały się malarstwem. Albumy – obiekty pożą‑
z trzeciego wymiaru w drugi. Otwartą kwestią pozo‑
dania artystów, którzy przez nie zdobywają wiedzę,
staje sposób, w jaki malarz ów cel realizuje, a więc
poszerzają horyzonty, poszukują inspiracji. Kolejne
jaki rodzaj malarstwa uprawia i jakimi środkami
nawarstwienie znaczeń powstało, gdy owa praca
Ur. w 1949, w Krakowie.
sama stałą się reprodukcją.
Malarz, grafik, rysow‑
Malarstwo jest dla Kamila Kuskowskiego terenem wytężonej pracy koncepcyjnej. Artystę zajmuje spo‑ sób, w jaki definiujemy malarstwo we współczesnej kulturze, jak je odbieramy, jakimi drogami do niego
nik. Studia na Wydziale Malarstwa krakowskiej
formalnymi operuje. Twórczość Łukasza Konieczki wydaje się dobrym przykładem, dowodzącym nie zawsze zauważanej
Akademii Sztuk Pięknych
oczywistości powyższej tezy. Klasyczna, pikturalna,
w pracowni prof. Wacława
absolutnie abstrakcyjna materia malarstwa wtło‑
Taranczewskiego; dyplom w 1973 r. Od ukończenia
czona jest tu w przedzielone pionową osią sześcio‑
studiów pracuje w naszej
kąty blejtramów, z niezwykłą sugestią narzucające
alizowanym wyobrażeniem malarstwa, jakie mamy
Uczelni. Tytuł profe‑
widzowi doznanie oglądania bryły w silnej perspek‑
w głowie, a tym, w jaki sposób samo malarstwo jest
sora otrzymał w 1992 r.
tywie. Fascynujące jest to, że wrażenie przestrzenno‑
docieramy. Interesuje go rozdźwięk pomiędzy wyide‑
przetwarzane i funkcjonuje w niezliczonej ilości
W latach 1996–2002 dzie‑ kan Wydziału Malarstwa,
reprodukcji. Poczyna sobie z obrazami bezceremo‑
2005–08 prorektor, obecnie
nialnie: usuwa, co na nich (mogłoby być) nama‑
rektor ASP. Prowadzi pra‑
lowane, otwiera ich wnętrze (na sposób zupełnie
cownię malarstwa.
ści płaskiego obiektu (szczególnie manifestujące się w reprodukcjach pozbawionych fizycznej „grubości” obrazów) autor osiąga niezwykle prostymi środkami wyrazu, całkowicie odległymi od jakichkolwiek figu‑
mechaniczny), a w jego działaniach tkwi piekielna
ratywnych skojarzeń. To znalezienie przezeń właści‑
ironia. Pokazuje, że malarstwo to sztuka rozumowa,
wej relacji dynamiki malarskiej struktury do geome‑
a nie – co tak brzydziło Duchampa, a za nim całe
trycznego rygoru płócien daje taki właśnie rezultat.
rzesze artystów – sztuka siatkówkowa, czyli po prostu
Jeden z cyklów Łukasza nosi tytuł Realność obrazu;
wrażeniowa, wzrokowa.
to mądry, trafiony tytuł, choć – jak sądzę – równie
Nie muszę chyba dodawać, że w przypadku Kamila
dobrze mógłby kończyć się on znakiem zapytania,
to także sztuka oparta na specyficznym rodzaju czar‑
na które odbiorca tej sztuki sam powinien znaleźć
nego humoru.
odpowiedź. 46
Wiadomości asp /50
1.
2. 1. Z cyklu Realność obrazu, olej na płótnie, 180 × 242 cm, 2003 2. Z cyklu Realność obrazu, olej na płótnie, 210 × 255 cm, 2008
47
W y s ta w y
Allan Rzepka
Z archiwum archiwisty
Animator
→ Galeria „U Jaksy”, Miechów → Luty/marzec 2010
drobiazgowo, nie deformując ich. Pamięta przy tym zawsze, że istotą każdej bryły są najprostsze formy: kula, sześcian, stożek. Reszta to detale, które wszakże odtwarza z czułością, dzięki czemu konstrukcja nie
Witold Turdza
jest oschła, nie ciąży nad malarską wizją, lecz wpro‑ wadza ład i harmonię.
Sztuka Allana Rzepki jest łatwo rozpoznawalna. Arty‑
48
Dialog z tradycją wyraża się także w repertuarze
sta wypracował wyrazisty styl, na który składają się
stosowanych rekwizytów, który ukazuje przy oka‑
precyzyjny rysunek, wyważona kompozycja, wysma‑
zji erudycję artysty. Zresztą on sam nazywa siebie
kowana kolorystyka, wreszcie – najbardziej pewnie
archiwistą i jakby na dowód, że za takiego się uważa,
widoczny – zestaw używanych przezeń rekwizytów.
maluje siebie samego na kształt mebla pełnego szuflad
To dzięki nim piszący o malarzu przywołują sym‑
i zakamarków. Wydobywa z nich tedy osadzone w tra‑
bolizm i Malczewskiego. Podobieństwa, aczkolwiek
dycji symbole, nadając im nowe, własne znaczenie.
wyraźne, są jednak powierzchowne i polegają nie tyle
Choćby spiczastym czapkom, zgoła niejednoznacz‑
na przebierankach, osobliwych nakryciach głowy, ile
nym. Bowiem raz budzą skojarzenia z Malczewskim,
na ironii oraz autoironii, charakterystycznej dla obu
kiedy indziej z Makowskim, a innym jeszcze razem
twórców. I na tym się kończą.
z Goyą. A może po prostu z Pierrotem? Podobnie jest
Z równym powodzeniem można szukać innych
z maskami z ptasim dziobem i innymi rekwizytami,
analogii, jako że Allan Rzepka świadomie i konse‑
takimi jak drewniany konik, pajacyk, instrumenty
kwentnie nawiązuje do tradycji, ba, jest zakorze‑
muzyczne, osobliwe skrzypce i waltornia, jabłka,
niony w niej. Co więcej, uważa, że tak właśnie być
dynie, maszyny do pisania i wiele, wiele innych.
powinno, przynajmniej w jego przypadku. Przeto
Malarz tworzy także własne symbole, by wymienić
toczy z tradycją ustawiczny dialog. Kiedyś swoją
często pojawiającą się jaskółkę z papieru.
twórczość nazwał 1125. sposobem na życie. Liczba ta,
Owa rekwizytornia, tak wyraźna już na pierwszy
będąca numerem jego dyplomu w ASP, wskazuje jak
rzut oka sprawia, że twórczość Rzepki umieszcza się
skromnie acz z humorem artysta wskazuje na swoich
często, nie bez racji, w nurcie symbolizmu. Z drugiej
poprzedników oraz na tych, którzy znajdą po nim
strony wszakże są to konkretne formy potrzebne arty‑
swoją drogę.
ście do kompozycji. Albo takie, które on po prostu
Jest realistą, który przeszedł co prawda kolory‑
lubi, jak choćby jabłka – zarówno dla ich kształtu jak
styczną szkołę Rzepińskiego, jednak swój warsztat
i smaku, o symbolicznej wymowie nie wspominając.
malarski oparł na rozpoznawalnym, wręcz wier‑
W czym także widać ironię malarza, bliską notabene
nym odtwarzaniu rzeczywistości oraz na konstruk‑
Malczewskiemu, którą można wyrazić: ja maluję,
cji. Co zapewne jest rezultatem nauki u drugiego
a widzowie niech sobie myślą co chcą. W takiej
mistrza – Stopki. Buduje zatem formy precyzyjnie,
postawie nie ma lekceważenia, acz jest przekora, boć
Wiadomości asp /50
Owa rekwizytornia, tak wyraźna już na pierw‑ szy rzut oka sprawia, że twórczość Rzepki umieszcza się często, nie bez racji, w nurcie symbolizmu. przecie malarz opowiada o sobie, o swoim świecie, swoim widzeniu ludzi i zjawisk, o swoich odczuciach, przemyśleniach, zadumaniach, niepokojach. Jego sztuka jest metaforyczna, płynie bowiem z jego wnętrza. Ale też z tej przyczyny jest niejednoznaczna. Artysta mówi wszak o tym, co go drąży, ale nie chce się całkowicie odsłaniać. Mówi o sprawach zasadniczych, o przemijaniu, o miłości, o nienawiści, zadaje sobie pytania – zadaje je także nam, widzom, jednakowoż nie chce powiedzieć otwarcie, co sądzi. Zostawia odpowiedź lub niewiedzę dla siebie, skrywając się za poetycką metaforą. Metafora z natury jest ambiwalentna. I taka jest sztuka Allana Rzepki. Szczera w ujawnianiu wnętrza, a zarazem pełna dystansu, emocjonalna i równocze‑
Zaklinacze
śnie logicznie wykalkulowana, kolorowa, a przy tym wysmakowana, precyzyjna i zarazem swobodna, czy‑ bryłę, cieniuje, odtwarza fakturę, rysuje wszelkie
Allan Rzepka
Znamienne jest zainteresowanie malarza autoportre‑
zmarszczki, pęknięcia, waloruje, ustawia plany – sło‑
Ur. 1940 roku w Krakowie.
tem. Znamienne, aczkolwiek nie dziwne, bo przecież
wem ukazuje bogactwo i mistrzostwo artystycznego
twórca opowiada o sobie. Wszelako w tym zainte‑
warsztatu.
telna pozornie, a w istocie głęboka i wyrafinowana.
Studiował w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki,
resowaniu nie ma nic z narcyzmu, jest natomiast
Jeśli w obrazach Allana Rzepki coś zaskakuje,
sporo dystansu. Malarz traktuje bowiem siebie jako
to treść – skojarzenia przedmiotów, aluzje. Jednak
modela, zawsze dostępnego i cierpliwego więc naj‑
zaskakująca treść jest niezrozumiała tyle tylko, ile
wygodniejszego. Nieraz przy tym zakłada czapkę
twórca chce zachować dla siebie. To, co chce wyrazić
zrobioną z gazety, taką jakie robią dzieci, albo jakie
jest czytelne, acz niejednoznaczne. Malarz pozwala
Dyplom uzyskał w 1963
kiedyś nosili malarze pokojowi. Takie groteskowe
rozszyfrowywać swoje obrazy. Odkrywanie kolejnych
roku. Od początku swej
przebranie zwiększa dystans, ujmując autoportret
warstw treści jest zajęciem pasjonującym, zaś smako‑
w ironiczny nawias.
wanie formalnych tajników warsztatu – prawdziwą
Metaforyczna sztuka Allana Rzepki bazuje
rozkoszą.
na realistycznym odtwarzaniu przedmiotów, które nie może obyć się bez doskonałego rysunku. Ryso‑
Fragmenty tekstu Witolda Turdzy „Z szuflady pamięci. Malarstwo
wania oczywiście ołówkiem i tradycyjnym – jakżeby
Allana Rzepki” zamieszczonego w katalogu wystawy „Z archiwum
inaczej – piórkiem. Artysta kreseczkami modeluje
archiwisty”.
na Wydziale Malarstwa u prof. Czesława Rzepińskiego, na Wydziale Scenografii u prof. Andrzeja Stopki.
drogi artystycznej upra‑ wia jednocześnie malar‑ stwo sztalugowe, grafikę i scenografię. Obecnie jest profesorem zwyczaj‑ nym ASP w Krakowie oraz w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego
49
W y s ta w y
Sztuka w magazynach czy magazynowanie sztuki? → XIX‑wieczne magazyny kolejowe przy ul. Kamiennej 8 w Krakowie → 15.05–31.05.2010r.
rękawica rzucona w twarz każdemu zaproszonemu do udziału w tym projekcie artyście. To przestrzeń znacząca i wymagająca; nieustępliwie oczekująca, by każdy się do niej odniósł miarą swojej wyobraźni i twórczej inwencji, dodatkowo przemnożoną jeszcze przez indywidualizm charakteru i formy wypowiedzi
Piotr Korzeniowski, Jakub Najbart
każdego uczestnika… Co z tego ma wyjść? Spotęgowa‑ nie, rozszczepienie, wyzwolenie energii kreatywnej…
Pytanie retoryczne, owszem; jednak równocześnie
Piotr Korzeniowski Ur. w 1970 W Krakowie.
Czyli swoista „reakcja łańcuchowa”, której skutków
ciągiem tych pytań zarysowana zostaje przestrzeń,
teraz nie jesteśmy w stanie obliczyć ani przewidzieć.
a może też i sytuacja artefaktów, które w ramach
Dopiero po fakcie, na podstawie zasięgu i rodzaju
cowni doc. Zbigniewa
międzynarodowego projektu artystycznego Miejsce
reakcji, oraz ilości dotkniętych istnień osobowych,
Grzybowskiego. Obecnie
Naznaczone wejdą w relację z tego rodzaju pomiesz‑
będzie można powiedzieć, czy miejsce stało się Miej‑
Studia w Akademii Sztuk Pięknych 1992–1997, w pra‑
jest adiunktem na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Malarz, rysownik, fotografik.
czeniami. Wejdą, ale bynajmniej nie po to, by być
scem Naznaczonym… Oprócz nieobojętnej przestrzeni
przechowanymi i zabezpieczonymi przez pewien czas,
wystawienniczej, drugi istotny element w tym projek‑
z dala od publiki i odbiorców! Wręcz przeciwnie – wła‑
cie to jego międzynarodowa formuła. Dialog postaw
śnie po to, by w kontekście takiej przestrzeni wejść
i odmiennych charakterów twórczych, mimo zróżnico‑
w szczególny rodzaj dialogu z każdym, kto zechce
wania, również narodowościowego, zakłada wspólną
przyjść do XIX‑wiecznych magazynów kolejowych
płaszczyznę porozumienia. Wiemy, że takowa istnieje,
przy ulicy Kamiennej 8 w Krakowie.
choć szalenie trudno ją uchwycić i opisać. To właśnie
Jak „zmagazynować” sztukę, a właściwie to,
sztuka jest środowiskiem, w którym różnorodność
co stanowi jej istotę i wartość? Czy miejsce i prze‑
indywidualnych postaw, wsparta o pluralizm i otwar‑
strzeń nie przeznaczone do prezentacji sztuki, ale
tość, umożliwia dialog. Równie istotnym aspektem
celowo pomyślane i wybrane jako takie, może
projektu jest fakt, że cała koncepcja cyklu wystaw
Jakub Najbart
pełnić rolę katalizatora potęgującego jej przekaz?
powstała oddolnie, z inicjatywy samych artystów.
Ur. w 1972. Ukończył kra‑
Na pewno może, ale czy taką rolę w istocie będzie
To nie instytucje ani urzędnicy dali impuls do roz‑
kowską Akademię Sztuk
spełniać, czas pokaże, a odbiorcy będą mogli ocenić…
woju tej idei; co więcej, w mieście, które było i nadal
cowni prof. Włodzimierza
Na pewno kontekst przestrzeni innej niż ta, do któ‑
pretenduje do roli miejsca kulturotwórczego, trudno
Kunza, 1998. Obecnie jest
rej jesteśmy potocznie przyzwyczajeni w obcowaniu
jest znaleźć wsparcie dla zorganizowania tak dużej
ze sztuką, jest w tym projekcie nie do pominięcia
imprezy wystawienniczej. Okazuje się, że idee kul‑
i nie do zignorowania. Z jednej strony dlatego, że nie
tury wspólnej Europy nie powstają na poziomie
Pięknych, dyplom w pra‑
asystentem na macierzystej uczelni. Zajmuje się malar‑ stwem, rysunkiem, fotogra‑ fia i rzeźbą.
50
jest ona neutralna – w sposób celowy i zamierzony.
dekretów i ustaw, czy urzędowych instytucji do tego
Wręcz przeciwnie, ma swoją historię i określony
powołanych. To właśnie na płaszczyźnie międzyludz‑
charakter. Stanowi wyzwanie, niczym przysłowiowa
kiej rozwija się prawdziwy dialog między artystami,
Wiadomości asp /50
1
2
3
1. Alexandra Böhm, Bez tytułu, beton, 20 × 206 × 24 cm, 2007 2. Detlef Schweiger, Kett‑walk 4 3. Bartosz Kokosiński, Bez tytułu, olej na płótnie, 60 × 140 cm, 2008
51
4
a funkcjonuje dzięki wzajemnym indywidualnym kontaktom i przyjaźni. Tych wartości nie można odgórnie narzucić. To z tego powodu ten projekt ma szczególny wymiar, gdyż wyrasta z autentycznej potrzeby współpracy i wymiany doświadczeń. Dlatego mamy nadzieję, że będzie kontynuowany i przerodzi się w cykliczną formę biennale. Kuratorzy projektu: Jakub Nabart i Piotr Korzeniowski Wystawa w ramach międzynarodowego projektu Miejsce Naznaczone
4. Kamil Kuzko, mural 5. Rafał Borcz, Żmije, 160 × 200 cm, olej na płótnie, 2006 5
52
Wiadomości asp /50
W y s ta w y
Rysunkowy dziennik → Mała Galeria, Nowy Sącz → 26 marca – 19 kwietnia 2010 r.
Agnieszka Łukaszewska Rysunek to według mnie najbardziej podstawowa forma zapisu. Dwuwymiarowa płaszczyzna kartki papieru pozwala notować myśli, emocje, upływ czasu, konstruować iluzje przestrzeni wielowy‑ miarowych. Daje też możliwość zwięzłego, umow‑ nego zapisu złożonych treści. Moje prace są rodza‑
dłuższy czas niejako odciska się ślad właściciela
jem rysunkowego dziennika. Inspiracją do ich
i można z nich odczytać, choć cząstkową, infor‑
powstania jest moja codzienność – zobaczone
mację o życiu człowieka. Materia rysunków,
i zapamiętane zdarzenia, sytuacje, spotkane
a w pracach wykonanych pastelami – także kolor,
osoby. Szczególnie ważne są dla mnie portrety,
podkreśla urodę życia, zaś groteska i deformacja
a wizerunek twarzy jest najczęstszym motywem
służy ukazaniu jego „ciemnej strony”. Wulgarnej,
moich rysunków. Ludzie na portretach uchwyceni
tandetnej, szpetnej. Deformacja podkreśla naj‑
są w różnych momentach życia – od narodzin
bardziej charakterystyczne, indywidualne cechy
do śmierci – ujawniają różne emocje, lęki, rado‑
modela, ale także wydobywa cechy uniwersalne,
ści. Chciałabym, aby te tak różnorodne przed‑
te godne podziwu, ale także te obnażające słabo‑
stawienia złożyły się w jak najpełniejszy obraz
ści. Groteska, zderzona z drastycznym tematem,
człowieka, jego fizycznej i duchowej kondycji.
pomaga przedstawić współistnienie tragicznego
Najnowsze prace to portrety przodowników pracy
i komicznego wymiaru życia. Jego wielowarstwo‑
z lat 50. ubiegłego wieku, posłów na Sejm PRL.
wość i niejednoznaczność ma także być ukazana
Ta początkowo zaskakująca – dla mnie – „podróż”
przez „rozmijanie” się, czy „niedopasowanie”,
przez historię wynika z fascynacji latami dzieciń‑
elementów rysunku. Chciałabym, aby dzięki
stwa oraz czasami, które je poprzedzały i deter‑
wszystkim stosowanym przeze mnie zabiegom
minowały. Rysunki łączą w sobie pastisz i emo‑
te prace stały się – paradoksalnie – afirmacją
życia jest też próbą zatrzymania czasu i uchro‑
cjonalny, subiektywny zapis klimatu PRL‑u lat
życia; ukazały także jego piękno. Piękno rozu‑
nienia przed zapomnieniem – ludzi, wydarzeń
70.i 80. Oprócz ludzi na rysunkach pojawiają się
miane jako pełnia, a więc rozpatrywane nie tyle
i tego, co może „utrwalić“ świat, w którym żyję.
znaki i rekwizyty. Najczęściej są kluczem w opisie
w kategoriach estetycznych („ładny” nie zawsze
W dziele życie nie przemija, przywołanie wize‑
przedstawionej osoby i sytuacji. Wierzę bowiem,
jest tożsamy z „pięknym”), co w kategoriach onto‑
runku ocala przed śmiercią, a zanotowana chwila
że w rzeczach towarzyszących człowiekowi przez
logicznych. Rysowanie umykających momentów
uzyskuje status wieczności. 53
W y s ta w y
Przestrzeń – Czas – Forma
MediaFrame. Do wizualizacji wytypowane zostały
Katedrę Projektowania Architektoniczno‑Rzeź‑
wybrane projekty, opracowane pod opieką dydak‑
biarskiego tworzą dwie pracownie: pracownia
tyczną prof. Andrzeja Gettera i starszego wykła‑
propedeutyki projektowania oraz pracownia
Wystawa Przestrzeń – Czas – Forma, która odbyła
dowcy Jacka Budyna w ramach zajęć kursowych
projektowania architektoniczno‑rzeźbiarskiego,
się w dniach 21–30 kwietnia 2010 r. na Małym
w pracowni projektowania architektoniczno‑rzeź‑
wraz z wyodrębnionym przedmiotem nauczania
Bartłomiej Struzik
Rynku w Krakowie, została poświęcona archi‑
biarskiego. Zwieńczeniem dotychczasowej współ‑ – geometrią wykreślną. Projektowanie archi‑
tektoniczno‑rzeźbiarskim koncepcjom rozwiązań
pracy studentów ASP i AGH są wizualizacje śmia‑
tektoniczno‑rzeźbiarskie zajmuje się powiąza‑
przestrzeni urbanistycznej Krakowa. Patronat nad
łych i często niekonwencjonalnych rozwiązań
niem i wzajemnymi relacjami pomiędzy rzeźbą
wystawą objęli prof. Jacek Majchrowski, Prezy‑
przestrzennych dla wybranych dzielnic Krakowa
i architekturą. Bada zależności i związki prze‑
dent Miasta Krakowa, oraz Rektorzy: prof. Adam
(Stare Miasto, Kazimierz oraz Nowa Huta).
strzenne umożliwiające integrację, która prowa‑
Wsiołkowski (ASP) i prof. Antoni Tajduś (AGH).
Inicjatywa „Wizualizacje elementów rzeźbiar‑
dzi do powstawania autonomicznej przestrzeni
Wystawa, która jest częścią projektu „Wizuali‑
skich w przestrzeni urbanistycznej Krakowa”
emocjonalno‑znaczeniowej we wnętrzach archi‑
zacje elementów rzeźbiarskich w przestrzeni
ma na celu podkreślenie unikatowej wartości
tektonicznych i urbanistycznych. W procesie
urbanistycznej Krakowa”, to inicjatywa studen‑
i potencjału urbanistycznego miasta. Prezentacja
kształcenia studenci uczą się rozpoznawania
tów Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki
wystawy pt. Przestrzeń – Czas – Forma stała się
obiektywnych praw i związków przestrzennych,
w Krakowie i Akademii Górniczo‑Hutniczej
sposobem na zabranie głosu w dyskusji na temat
pozwalających na świadome podejmowanie decy‑
– dwóch prestiżowych uczelni o odmiennych
obecności współczesnej sztuki w przestrzeni
zji projektowych w przyszłej pracy twórczej.
profilach kształcenia. Połączenie technologii
miejskiej. Pragniemy, aby w przyszłości inicja‑
i sztuki zaowocowało nowym wymiarem twór‑
tywa ewoluowała i stała się zaczątkiem cyklu
czości interdyscyplinarnej, osadzonej w tematyce
warsztatów i wystaw, które zaowocują intere‑
przestrzeni miejskiej.
sującymi i oryginalnymi propozycjami archi‑
Sam pomysł współpracy zrodził się w paździer‑
tektoniczno- rzeźbiarskimi, prezentowanymi
niku 2008 roku w trakcie spotkania Forum Kół
w postaci sugestywnych wizualizacji.
Naukowych. Inicjatorem współpracy był asystent
Po zakończeniu ekspozycji na Małym Rynku
Ur 1977 w Zamościu. Dyplom na Wydziale Rzeźby ASP w Krakowie uzyskał w 2003 roku pod kie‑
mgr Bartłomiej Struzik, a wykonania projektu
wystawa powędruje do Biblioteki Głównej Aka‑
„Wizualizacje elementów rzeźbiarskich w prze‑
demii Górniczo‑Hutniczej i będzie czynna od 10
strzeni urbanistycznej Krakowa” podjęła się
do 22 maja. Kolejna prezentacja wystawy Prze‑
kierowana przez prof. Andrzeja Gettera Katedra
strzeń – Czas – Forma będzie miała miejsce w Cen‑
Projektowania Architektoniczno‑Rzeźbiarskiego Wydziału Rzeźby oraz Studenckie Koło Naukowe 54
Wiadomości asp /50
trum Rzeźby Polskiej w Orońsku w czerwcu br.
Bartłomiej Struzik
runkiem prof. Jerzego Nowakowskiego. Ukończył również uzupełniające studia podyplomowe na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Od 2003 roku zatrudniony jako asystent w Katedrze Projektowania Architektoniczno‑Rzeźbiarskiego Wydziału Rzeźby.
„ARTenalia” w Poznaniu
Julita Malinowska przy swojej pracy
Instalacja Łukasza Murzyna
Wymiary Wolności w Radomiu → 9 maja br. w Mazowieckim Centrum Sztuki
pełniąc rolę galerii sztuki, jako miejsca realizacji
→ W dniach 7–9 maja 2010 r. odbył się w Pozna‑
Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu miały
kolejnych działań w ramach Wymiarów Wolno‑
niu Festiwal Kultury Studenckiej „ARTenalia”,
miejsce dwa wydarzenia. JM Rektor ASP w Kra‑
ści, nie był przypadkowy. Zdestruowane, na swój
w którym udział wzięli studenci Akademii Sztuk
kowie prof. Adam Wsiołkowski podpisał ze Zbi‑
sposób dramatyczne i malownicze jednocześnie,
Pięknych z całego kraju. Akademia Sztuk Pięk‑
gniewem Belowskim, dyrektorem artystycznym
postindustrialne wnętrza stwarzały właściwe
nych z Krakowa także znalazła tam swoje miej‑
MCSW, umowę o współpracy. Otwarto wystawę,
tło i klimat do działań artystycznych w różnych
sce. Kraków reprezentowali głównie studenci
którą w ciągu 2 dni przygotował niżej podpisany
mediach, a nadto przyzwolenie gospodarzy
Wydziału Malarstwa: Monika Misztal i Piotr Fili‑
wraz z grupą 13 studentów i doktorantów zwią‑
obiektu na ingerowanie bezpośrednio w strukturę
piuk oraz grupa artystyczna DASAUTO w składzie:
zanych z pierwszą pracownią interdyscyplinarną
sal „wystawienniczych” – możliwość malowania
Adrian Kolerski, Natalia Maciocha i Mateusz
na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP.
po ścianach, drapania w nich, itp. – wyzwalało
Szczypiński. Na festiwalu swoich przedstawi‑
Wspomniana wystawa to kolejna odsłona pro‑
w młodych artystach dodatkową energię. Nie bez
cieli miał również Wydział Rzeźby – swoje video
jektu Wymiary Wolności, realizowanego od pra‑
znaczenia był również fakt, że Radom jest szcze‑
w Starej Rzeźni pokazali Łukasz Surowiec oraz
wie dwóch lat w różnych, znaczących miejscach
gólnym miejscem na mapie Polski, związanym
absolwent Wydziału, Piotr Bujak.
Polski. Przypomnę, że wszystko zaczęło się
ze sprzeciwem wobec wszelkich form zniewole‑
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji oraz odwie‑
od opuszczonego budynku więzienia w Łęczycy,
nia. Należy zaznaczyć, że konteksty historyczne
dzenia strony festiwalu:
w którym uczestnicy projektu odbyli w czerwcu
– 20. rocznica odzyskania przez Polaków pełnej
http://www.artenalia.pl.
2009 r. swoiste rekolekcje. Wybór Radomia,
suwerenności (2009) oraz 30. rocznica zrywu
a konkretnie obiektów starej elektrowni, w której
sierpniowego (2010) – legły u podstaw podjęcia
od 5 lat funkcjonuje niezwykle prężny ośrodek
projektu Wymiary Wolności.
promujący sztukę współczesną, jednocześnie
Monika Misztal
Zbigniew Bajek 55
W y s ta w y
Męskie kroje Wystawa Bogusława Bachorczyka → Galeria Floriańska 22 → 14.05.– 31.05.2010 r.
Adam Organisty Jest w tych pracach obecna chęć połączenia daw‑ nej, wyuczonej wypowiedzi malarskiej z formą abstrakcyjną, o charakterze konstrukcyjnym. W obrazach z ostatnich dwóch lat, także i w tych
(balonu trzymanego przez żołnierzy) jest cieniem,
i pojawiające się odniesienia do własnej osoby
obecnie eksponowanych, pojawiają się figury
zarysem formy rzeźby, którą przed rokiem artysta
(zdjęcia), czy osoby dziadka w mundurze wojsko‑
męskie, malowane swobodną kreską. Cienio‑
prezentował w Galerii przy ul. Grodzkiej 42. Zjawi‑
wym – to część opowieści o prywatnej historii.
wane, rozedrgane ich kontury wskazują na tra‑
sko pojawienia się „obrazu w obrazie”, autocytatu,
Nie ograniczonej jednak do egocentrycznej nar‑
dycyjną praktykę szkicowania, o czym przeko‑
dobitnie wskazuje na swobodne poruszanie się
racji. Od lat obecna jest w pracach Bachorczyka
nują wykonane przez artystę książki w latach
zarówno w wypracowanym już uprzednio malar‑
sentymentalna nuta, przejawiająca się w zamiło‑
90. ubiegłego stulecia. Ale te malarskie formy
skim stylu, jak i w nadaniu kompozycji surowej,
waniu do staroci, przedmiotów bezużytecznych,
postaci wprowadzane są obecnie niczym cytaty.
jasnej struktury. Inną, ważną kwestią jest wypra‑
zapomnianych. Materiał lśniących nici wzmaga
Ponieważ jego obrazy, jak powiada, podlegają
cowanie własnej techniki, co szczególnie warto
liryczny nastrój, który potęgują fantastyczne
teraz „oczyszczaniu”. W tym momencie wysta‑
podkreślić w odniesieniu do problematyki Festi‑
postaci, np. przeskalowanego królika. W ten
wiane kompozycje dużo bardziej nawiązują
walu. Bachorczyk realizuje prace w wyszukanych
sposób artysta przekształca narcystyczny świat
do strukturalnych prac Rodczenki, Malewicza
przez siebie materiałach, ze smakowicie opano‑
w krainę o charakterze baśni. Najmocniej jednak
czy Tatlina. Jakże inaczej prezentowałyby się one
waną metodą ich obróbki. Kwestia wykonania
obecnym na tej wystawie problemem, wyraźnie
w kontekście kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi,
pozostaje w tle istoty jego prac, autor zaś wcale
dającym się odczuć, jest opowieść Bachorczyka
niż w odniesieniu do krakowskiej tradycji kapi‑
nie pragnie epatować nas materialnymi ekspe‑
o świecie przemocy, o wojnie, o wojsku, ukryta
stów. Omawiany zespół prac jest nie tylko świa‑
rymentami. Ale kontekst malarski czy analogie
najczęściej w formie cytatów z zabawek dla chłop‑
dectwem mocowania się przeszłego Bachorczyka
stylowe to nie wszystko. Nie tylko nudnym, ale
ców. Są to zakupione przez niego figurki żołnierzy
z obecnym, jest raczej zapowiedzią harmonij‑
i kiepskim artystą nazwałbym takiego, którego
spod Austerlitz. Tę makabryczną myśl o zabawie
nego współistnienia tych dwóch etapów w twór‑
wyróżnia jedynie znakomita – lub co najmniej
w wojnę autor znakomicie chowa pod postacią
czości dojrzałego artysty. Co więcej, możemy
ciekawa – technika, a poza nią nie ma on nam
ironii (ale nie cynizmu!). Ta ironia, rodem z dada‑
mówić o świadomym cytowaniu samego siebie,
zaś nic do opowiedzenia. W prezentowanych obra‑
izmu, popartu, wzmaga jedynie silną wymowę
o czym przekonują zarówno malarsko przedsta‑
zach trudno nie zauważyć dwóch tematów. Jeden,
eksponowanych prac – tych prac, które mają uka‑
wiane sylwetki mężczyzn, jak i chociażby naj‑
może bardziej zakamuflowany, to swego rodzaju
zywać brutalny gwałt, prosektorium lub cmentarz
nowszy obraz Golem, którego tytułowego forma
mitologia na swój temat. Zarówno autocytaty, jak
wojenny.
56
Wiadomości asp /50
Wystawa rzeźb Janusza Janczy
→ Galeria Wydziału Rzeźby → 29 kwietnia – 12 maja 2010 r.
Muzyka i metafora w rysunkach węglem Mateusza Lenarta
W Galerii Wydziału Rzeźby odbyła się wystawa
Doktoranckie na ASP w Krakowie na Wydziale
rzeźby Janusza Janczego, będąca jednocześnie
Rzeźby. Prezentowane prace otwierają cykl
prezentacją pracy doktorskiej zatytułowanej
rzeźb podejmujących problematykę syntezy
Rzeźba – esencje. Droga dialogu z materią. Janusz
zagadnień formalnych i języka przekazu rzeźby
Janczy ukończył w 2009 r. Środowiskowe Studia
abstrakcyjnej.
sceną w pracowni przesycone są wieloznaczno‑
konkursach. W 2009 roku zwyciężył w konkur‑
ścią i metaforą. Metaforą tak mocno związaną
sie na projekt muralu na stacji metra Marymont
ze sztuką powstającą w Krakowie.
w Warszawie, a w latach 2008 i 2009 otrzymał
Mateusz Lenart ma jeszcze 2 lata studiów
grand prix w ogólnopolskich konkursach na ilu‑
do obrony pracy dyplomowej, ale swoją arty‑
stracje. W latach 2005–2006 był stypendystą
styczną aktywność potwierdził już wieloma
Prezesa Rady Ministrów RP.
nagrodami otrzymanymi na ogólnopolskich
Włodzimierz Kotkowski
→ Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie, ul. Meiselsa 17
→ maj 2010 r. Mateusz Lenart jest studentem III roku Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Jego studyjne prace realizowane w pracowni rysunku zdecydowanie przekraczają granice „akademickości”. Jego rysunki prezen‑ tują godną pozazdroszczenia biegłość warszta‑ tową, wyróżnia je dojrzałość i piętno autorskiej ekspresji. Część z pokazanych na wystawie prac inspiro‑ wana jest muzyczną wrażliwością i wyobraź‑ nią autora, ale znaczna ich liczba to rysunki z motywem interpretowanego z natury nagiego modela. Rysunki inspirowane zaaranżowaną 57
W y s ta w y
Kinga Nowak, Klucz, olej na płótnie, 38 × 46 cm, 2007
W cieniu
→ Kinga Nowak: Zbieżanka → Towarzystwo Zachęty Lubelskiej → Galeria Rybna 4 → 14.05. – 29.05.2010 r.
Koji Kamoji, KK1
Koji Kamoji → Galeria Malarstwa ASP → 8 – 30 kwietnia 2010 r.
Małgorzata Kitowska‑Łysiak
Elementem wystawy jest również, niejako uwia‑ rygodniająca i obiektywizująca przeszłość, żółta
Artystka niejako reaktywuje fakty z własnej
tkanina‑zasłona, obecna zarówno jako motyw
biografii, starając się godzić siebie i widzów
malarski, jak też konkretnie, jako przedmiot,
z upływem czasu, z pamięcią, ale także
wehikuł czasu, łączący przestrzeń przedsta‑
z zapominaniem.
wioną, wyobrażoną, z faktyczną przestrzenią
W pracach z serii Zbieżanka pojawiają się posta‑
galerii, a tym samym – postacie zapamiętane,
cie, sytuacje, przedmioty zapamiętane z dzieciń‑
wyobrażone, z realnie istniejącymi postaciami
Koji Kamoji (ur. 1935)
stwa. Zapamiętane i zrekonstruowane – by tak
widzów, współuczestniczących w uobecniającym
Artysta posługuje się różnorodnym językiem pla‑
rzec – samoistnie, bez pośrednictwa zapisu foto‑
stycznym, budując (paradoksalnie) jednorodny
graficznego. Najpierw był rysunek, potem rzeźba,
„Od początku rekonstrukcji przestrzeni i zdarzeń
filozoficzno‑estetyczny przekaz. Żyjąc i pracując
wreszcie malarstwo. Kinga Nowak pisze, że jej
– pisze artystka – towarzyszyły mi przedmioty:
w Polsce od ponad 50 lat, nie zatracił istoty japoń‑
droga do odtworzenia minionej rzeczywistości
popielniczka, czerwony telefon tulipan, żółta
skiego spojrzenia na rzeczywistość. Wyjątkowe,
prowadziła od rysunku/nastroju, poprzez rzeźbę/
zasłona, butelka z wodą Jana”. Obok tych słów
świeże i lapidarne prace opierają się zawsze
bryłę do malarstwa/wyrazu. Praca nad serią Zbie‑
pojawia się cytat z Prousta, który mówi, że nasze
na godnych zaufania intuicjach. Intuicjach
żanka była dla niej tyleż potrzebą, co rodzajem
wrażenie, „do połowy zanurzone w przedmiocie”,
wychodzących z zen, japońskiego wynalazku
artystycznego eksperymentu – sprawdzianem,
ma swoje przedłużenie w nas – „drugą połowę,
bez precedensu, ogniskującego najważniejsze
ile zapamiętujemy z przeszłości, ile zapamiętała
tylko nam znaną”. Przykładem tego stanu rzeczy
się – dzięki sztuce – tym, co minione.
koncepcje rozumienia rzeczywistości, w której
ona sama, co i jak potrafimy odtworzyć, co i jak
jest Zbieżanka. Wiele osób w obrazach czy rysun‑
się pojawiliśmy. Jego, artysty, szczególna praw‑
potrafi odtworzyć ona sama, dysponująca prze‑
kach Kingi Nowak rozpozna zapamiętane z dzie‑
domówność jest dzisiaj trochę out of time, jed‑
cież – jako artystka – mediami niedostępnymi
ciństwa realia – meble, tkaniny, naczynia itp.,
nak uzmysławia nam wszystkim słodką pewność,
wielu innym.
identyczne z tymi, które stanowiły wyposażenie
że istniejący ukryty porządek zjawisk, na które
Zbieżanka to zatem nie tylko próba nawiązania
ich rodzinnych domów. Należały one bowiem
nie mamy wpływu, czyni nas jakoś czystszymi,
do wydarzeń, w których uczestniczyli przed laty
do skromnego, przeciętnego PRL‑owskiego stan‑
bardziej niewinnymi i „niekaranymi”. Czystość
jej bliscy, odtworzenia przeszłości, ale też jedno‑
dardu i stanowią niejako historyczny stempel
sztuki Kamoji nie ma odpowiednika w polskiej
cześnie podróż w głąb siebie. W Zbieżance foto‑
prezentowanych dzieł. Ujawnia się on jednak
rzeczywistości. Tym ważniejszym stało się poka‑
grafia pojawia się jako element przedstawienia
mimochodem, niejako przy okazji, gdyż Zbie‑
zanie jego prac na początku nowej drogi życia
domowej ikonosfery, a przede wszystkim jako klu‑
żanka, podobnie jak każde wspomnienie, jest
Galerii Malarstwa ASP. Niech stanie się to dobrą
czowy zwornik rodzinnej historii – to portretowa
przede wszystkim opowieścią w pierwszej osobie,
wróżbą na przyszłość!
fotografia mężczyzny, widoczna w obrazie Drzwi.
numerus singularis.
58
Wiadomości asp /50
Grupa Strupek na ulicy Smoleńsk
Marta Sala Wiosnę przywitaliśmy w tym roku wielkim wie‑
Ze względów ekonomicznych (po zmianie wła‑
zagrożenia substytut schronienia (wg pomysłu
trzeniem. Nie tylko symbolicznym, związanym
ściciela nieruchomości) Malikowie zostali zmu‑
Mateusza Okońskiego), w odniesieniu do budo‑
z porządkami, ale przede wszystkim artystycz‑
szeni do opuszczenia mieszkania, będącego wie‑
wanych w dzieciństwie – chyba przez wszystkich
nym. Justyna Koeke i Cecylia Malik zorganizowały
lopokoleniowym rodzinnym gniazdem. Podobny
– domków. Z tkanin (koców, obrusów, pościeli)
akcję – wystawę w ciągłym procesie konstrukcji,
los spotyka wielu mieszkańców Krakowa. Jest
wygrzebanych z tobołów przygotowanych
która stała się dziwnym misterium. Zelektryzo‑
to problem gentryfikacji polskich miast. Zjawi‑
do wyrzucenia zaczęliśmy budować enklawę.
wały krakowskie środowisko artystyczne, uśpione
sko, któremu teraz w krajach Europy zachodniej
Zróżnicowana konstrukcja obiektu, składającego
jeszcze po długiej i męczącej zimie.
aktywnie próbuje się przeciwdziałać. W Polsce
się z barwnego patchworku, wewnątrz stanowiła
Z balkonu mieszkania na ulicy Smoleńsk spa‑
– bagatelizowane.
bezpieczną, przytulną przestrzeń – z zewnątrz
dały, roztrzaskując się o bruk, meble pełne
Siostry Cecylia i Justyna jako kuratorki projektu
jawiła się jako nieregularna, budząca niepo‑
pamiątek, zabawek, zeszytów i książek, kwiatki,
Ulica Smoleńsk 22/8 postanowiły zwrócić uwagę
kój geometryczna bryła rozpostarta pomiędzy
fotele, ubrania Stojąc na dole, obserwując perfor‑
mieszkańców i turystów na ten proces, zapra‑
ścianami opustoszałego pokoju. Powstała w ten
mance Justyny Koeke, która wraz z siostrą Cecylią
szając do współpracy zaprzyjaźnionych europej‑
sposób instalacja symbolizowała deleuzjański
Malik w ten sposób postanowiła wyrazić swoją
skich artystów. Mieszkanie przed ostatecznym
nomadyczny model anarchistycznej machiny,
bezsilność, wstrząśnięci trwaliśmy w milczeniu.
opuszczeniem stało się otwartą pracownią, która
który wypiera coraz częściej ugruntowane przez
Tak prosta, lecz wymowna akcja, rozpoczynająca
przyciągała nie tylko artystów i reprezentantów
wieki wartości siedliska rodzinnego. Ku naszej
projekt Ulica Smoleńsk 22/8, dobitnie pokazała,
krakowskiego świata sztuki, ale również ludzi
satysfakcji czynnik utylitarny bardzo szybko
że coś ważnego właśnie się kończy.
ze sztuką niezwiązanych, za sprawą akcji zain‑
wykorzystały dzieci towarzyszące rodzicom pod‑
Krakowskie wąskie uliczki, zabudowane ciągami
trygowanych problemem. Wystawa obejmowała
czas zwiedzania wystawy. W naturalny sposób
kamienic, oprócz zabytkowej estetycznej powłoki
różne dziedziny sztuki: muzykę, video art, foto‑
„zasiedliły” domek. To one w końcu będą musiały
skrywały przede wszystkim mieszkania rodzin
grafię, performance, działania niemieckiej grupy
odnaleźć się w przyszłości w sytuacji zmagania
osiadłych w nich od pokoleń. Kształtujących
Expedition, wykłady i koncerty.
się ze skutkami dzisiejszej obojętności, o której
lokalną tradycję oraz niepowtarzalny klimat mia‑
W ramach projektu odbyły się warsztaty dla stu‑
jako pierwsze w Krakowie odważyły się głośno
sta. Do takich należy rodzina Malików. Ojciec Jan
dentów Akademii Sztuk Pięknych. Uczestniczyli
powiedzieć siostry Malik
Malik – skrzypek w krakowskiej Operze, matka
w nich członkowie grupy STRUPEK: Marta Sala,
Warto podkreślić, że projekt finansowany był
– rzeźbiarka oraz sześć córek oddanych sztuce
Aleksandra Lewandowska i Mateusz Okoński.
przez niemieckie Ministerstwo Kultury Bade‑
– Cecylia, Justyna (Koeke), Weronika, Rozalia,
Po zapoznaniu się z mieszkaniem i jego histo‑
nii‑Wirtembergii, które najwyraźniej zdaje sobie
Teresa i Julia.
rią zdecydowaliśmy się stworzyć w tej sytuacji
sprawę z wagi problemu. 59
W y s ta w y
→ Galeria Nova → 9 kwietnia – 12 maja 2010 r.
Łukasz Surowiec – Nice to meet you sam staje się obiektem obserwacji. Traktowany, Szymon Maliborski
uzasadniana w perspektywie narracji nauki,
jako przedmiot zewnętrznego oglądu, sprostać
spełniać może mit o nieśmiertelności. Opowieść
musi reifikacji. W sensie metaforycznym kontem‑
ta znajduje swoich współczesnych bohaterów,
Podstawową funkcją wzroku jest widzenie. Spoj‑
plując ekspozycję, dokonuje aktu introspekcji,
których wyobrażenia odbierane być mogą jako
rzenie pozwala nam na rozpoznawanie świata
gdyż dociera do wiedzy tyczącej się i jego.
dewocjonalia, specyficzne „świątki”, choć nie
i poruszanie się w nim. Jest wstępnym warun‑
Obiekty składające się na ekspozycję odsyłają
bez cienia ironii.
kiem poznania, wszak widzieć równa się wie‑
zawsze do kontekstu ludzkiej cielesności. Ich pre‑
Artysta, próbując dać nam pojęcie o nas samych,
dzieć. Nice to meet you Łukasza Surowca może
cyzyjna forma, stanowiąca autonomiczną war‑
pyta, gdzie w polu potencjalnych możliwości
być jedną z lekcji patrzenia na człowieka jako
tość estetyczną, zdradza swoje antropologiczne
i zmienności znajduje się niezmienna istota, coś
na istotę stającą się w procesie, konstruowaną
odniesienia. Czy to poprzez kształt zainspiro‑
na kształt prawdziwej esencji, choć być może
i niejednoznaczną. Aspekt poznawczy posiada
wany cudowną maszynerią naszego ciała, czy
realna jest tylko egzystencja.
w tym wypadku charakter zwrotny. Widz dyspo‑
poprzez kreację przedmiotów, które jako protezy
nujący władzą wzroku w przestrzeni ekspozycji
– substytuty – stają się częścią organizmu. Jest
Tekst od autora:
to jednak sztuka, w której fizyczność (swoiste rex
Człowiek poprzez swoje „ja” (świadomość)
extensa człowieka) nie manifestuje się wprost,
wyznaczył abstrakcyjną granicę, która towa‑
lecz istnieje raczej na zasadzie sugestii. Mini‑
rzyszy nam i potwierdza naszą boską naturę.
malistyczna sterylność – wysublimowanie nie‑
Pomimo najszczerszych chęci i racjonalnych
wielkich rzeźb mieści się obok nieprzetworzonej
pobudek, dualizm ten funkcjonuje w poczuciu
i pierwotnej materii, wskazując pozornie odległe
człowieka i przekonuje go, że jego materia, czyli
od siebie przestrzenie: świata kultury i domeny
to, co „moje” (ludzkie ciało z całym bagażem
przyrody. Są to dwa porządki konstytuujące nas
kulturowo‑znaczeniowym, organ fizjologiczno‑
w aspekcie cielesnym oraz jako podmioty pozna‑ ‑psychiczny oraz własne „ja”), nie stanowi „ja”, jące (res cogitans), zdające sobie sprawę, lub nie,
60
Wiadomości asp /50
lecz jedynie buduje jego tożsamość. Moja wystawa
z możliwości konstrukcji własnej osoby poprzez
jest próbą wprowadzenia odbiorcy w przestrzeń
transgresję w obydwu kierunkach. Sytuacja „swo‑
refleksji, pomiędzy „ja” a tym co „moje”, lub ina‑
istego serwisowania” poprzez wymianę części,
czej w przestrzeń „ja” przez „moje”.
Wystawa pracowni serigrafii na Uniwersytecie Rzeszowskim
Serigrafia Marcina Maciejowskiego
Marcin Surzycki
→
Dnia 19 kwietnia br. w galerii Uniwersytetu
Rzeszowskiego Schron Sztuki została otwarta wystawa grafik z pracowni serigrafii ASP w Kra‑ kowie. Ekspozycja jest realizacją projektu współ‑ pracy wystawienniczej pomiędzy Wydziałem Grafiki krakowskiej ASP a Zakładem Grafiki Pro‑
Serigrafie Kamili Piazzy
Prof. ASP M. Surzycki podczas wykładu
prof. UR Marka Olszyńskiego.
25 studentów. Po wernisażu odbył się wykład
łączącej druk płaski i wklęsły. Pokaz połączony
Pokaz studenckich osiągnięć obejmuje wybór
– prezentacja oryginalnej techniki graficznej
był z prezentacją matryc i grafik powstałych
prac powstałych w bieżącym roku akademic‑
z niekonwencjonalnych matryc reliefowych,
w stosowanej przeze mnie technice.
jektowej i Warsztatowej UR, kierowanym przez
kim, uzupełnionych o kilka realizacji z lat ubiegłych. Tego typu prezentacja daje moż‑ liwość obserwacji różnych kształtujących się osobowości artystycznych studentów, młodych
K o m ik s
artystów. W pracowni realizowany jest program studiów oparty o własne poszukiwania studen‑
→
tów związane ze znalezieniem indywidualnego
(Wydział Grafiki)
Rysuje: Justyna Gryglewicz
języka plastycznej wypowiedzi, tak by obrane rozwiązania najtrafniej oddały idee i zamysł ich autora. Prace graficzne ukazują bogaty w środki wyrazu i sposoby kreacji warsztat techniki serigrafii. Obok rysunkowych, malarskich, ekspresyjnych prac są grafiki wykorzystujące motywy fotogra‑ ficzne, oraz kompozycje realizowane poprzez kreację komputerową. W wystawie uczestniczy 61
W y s ta w y
Berlin – dialog sztuki i polityki
→ Berlin, kwiecień 2010
Wystawa w Płockiej Galerii Sztuki
Beata Gibała‑Kapecka Wyjazd studentów z Koła Naukowego Wydziału Architektury Wnętrz W ostatnich dniach kwietnia miał miejsce stu‑ dencki wyjazd do Berlina, zorganizowany przez Koło Naukowe Wydziału Architektury Wnętrz
→
Od 10 marca do 18 kwietnia 2010 r. w Płoc‑ – uczeń (można mówić tu o ewolucji postaw
ASP. Program zwiedzania pod hasłem „Szlakiem
kiej Galerii Sztuki oglądać można było wystawę
Wyspiańskiego i Malczewskiego wobec mistrza
najnowszej architektury powstałej po roku 1990”
Akademia – Mistrz – Uczniowie, projekt wysta‑
Matejki: od bezkrytycznego zachwytu do zaprze‑
został przygotowany we współpracy z Wydzia‑
wienniczy zrealizowany przez dyrektora Galerii,
czenia autorytetu nauczyciela, aż po twórczą jego
łem Architektury Politechniki Krakowskiej,
Jerzego Mazusia, ukazujący trzy epoki (XIX, XX
asymilację). Idea przemian relacji mistrz – uczeń
dr inż. arch. Ewą Dworzak‑Żak oraz dr. inż. arch.
i XXI wiek) z życia krakowskiej Akademii Sztuk
stała się jednym z założeń, koncepcyjnym zwor‑
Tomaszem Kapeckim.
Pięknych. W ramach projektu zaprezentowano
nikiem, trzech prezentowanych w Płocku eks‑
Przez trzy dni mieliśmy okazję podziwiać fascy‑
wystawę dzieł ze zbiorów Muzeum ASP, wśród
pozycji. Dwie pozostałe to: wystawa pt. Wobec
nującą architekturę, jak również cały szereg
których znajdują się prace wybitnych artystów
Wyspiańskiego, autorstwa prof. Adama Brinc‑
dzieł sztuki stworzonych przez znanych artystów
– dawnych pedagogów i studentów Akademii,
kena, oraz multimedialna instalacja Impresja
z całego świata. Warto wymienić choćby Normana
takich jak Matejko, Malczewski, Wyspiański, – Akropolis według Wyspiańskiego Alicji i Grzego‑
Fostera, Franka Gehry’ego, Daniela Libeskinda,
Mehoffer, Wajda, Wróblewski, a także najmłod‑
rza Bilińskich, powstała z okazji 100. rocznicy
Santiago Calatravy czy I.M. Pei. Berlin to swoista
szych jej absolwentów. Na wystawie, której sce‑
śmierci Wyspiańskiego.
i pełna energii struktura urbanistyczna, odpowia‑
nariusz opracowała kurator Małgorzata Sokołow‑ „(...) Zamysłem wystawy jest ukazanie z jednej ska, zaprezentowany został wybrany fragment
strony dzieł wykonanych według akademickich
dająca odważnej wizji prezentowania państwa „Ta architektura przybliża nas do siebie” – mówią
zbiorów – m.in. kolekcja XIX‑wiecznych rysun‑
kanonów, a z drugiej – dzieł artystów współ‑
Berlińczycy i – niczym w soczewce – skupiają
ków studenckich, obrazy i rzeźby gromadzone
czesnych, pedagogów, absolwentów Akademii
wokół siebie nowe trendy w architekturze, designie,
przez Akademię od początku jej istnienia, czy też
krakowskiej, cechujących się dużym indywidu‑
w sztuce. Cały szereg nowych budowli – w tym
cenne rekwizyty malarskie z czasów założonej
alizmem oraz oryginalnością poszukiwań arty‑
także parlamentu i rządu – jako „wstęga przymie‑
i kierowanej przez Jana Matejkę szkoły malarstwa
stycznych (...)” – napisał w katalogu wystawy
rza” przecina Sprewę, łącząc obydwie rozdzielone
historycznego. To właśnie przełom wieku XIX i XX
Jerzy Mazuś.
wcześniej żelazną kurtyną części stolicy.
– bogaty w burzliwe przemiany w sztuce – jest cza‑ sem ewoluowania roli mistrza oraz relacji mistrz 62
Wiadomości asp /50
Magdalena Szymańska
Obiekty architektoniczne świadomie oddzia‑ łują niczym rzeźby. Często też wyprzedzają
Nieobecne granice
→ Galeria Parter ASP w Łodzi → 6–20 maja 2010
rzeczywistość – ich transparentność wyni‑
malarskie i rzeźbiarskie: Sigmara Polke i Ger‑
„Nieobecne granice” to wystawa prac studentów,
kająca z użytych materiałów i przejrzystość
harda Richtera, Georga Baselitza czy Angeli Bul‑
absolwentów i doktorantów z IV pracowni rzeźby
w zrealizowanych rozwiązaniach funkcjo‑
loch. Miasto Berlin niewątpliwie pozostało nam
Wydziału Rzeźby ASP im. J. Matejki w Krakowie,
nalnych warunkują wzajemnie tzw. „szklaną
w pamięci jako miejsce spotkań sztuki i polityki.
prowadzonej przez prof. ASP Józefa Murzyna, zor‑
demokrację”.
Bogata i przemyślana koncepcja artystyczna
ganizowana w Galerii Parter ASP w Łodzi.
O ile zróżnicowanie i bogactwo w formie przed‑
rozbudowy i połączenia miasta przedstawia
Prezentacja jest krokiem ku nawiązaniu bliż‑
stawia architektura poszczególnych budynków,
w imponujący sposób opowiedzenie się polityki
szych relacji między środowiskami akademic‑
bo uwolniona od przekazów historii miała moż‑
po stronie sztuki. Obydwie te dziedziny znalazły
kimi Krakowa i Łodzi. Tytuł przywołuje ideę
liwość położenia własnych akcentów, o tyle indy‑
w ten sposób drogę do inspirującego duchowo
przekraczania wszelkich granic – zarówno jeśli
widualne i charakterystyczne są interwencje
dialogu. Berlin zdobyty.
chodzi o odwagę w działaniach artystycznych, jak i otwarcie na różne sposoby myślenia oraz metody tworzenia. Organizacja wystawy jest pierwszym samodziel‑
Halina Mrożek, fragment dyplomu Sculpcouture
Jacek Kołodziejczyk
nym działaniem kuratorskim doktorantów Mar‑ cina Sipiory i Karoliny Żyniewicz. W wystawie udział biorą: Natalia Kopytko, Marcin Sipiora, Bartek Węgrzyn, Katarzyna Szewczyk, Halina Mrożek, Sebastian Warszawa, Wioletta Buczek, Mikołaj Sozański, Piotr Świątoniowski, Marta Kuliga, Jacek Kołodziejczyk, Karolina Żyniewicz.
Marta Kulig
63
W y d ar z e nia
Niepodległość komiksów:
Underground → 19 – 23 kwietnia 2010 → Wydział Grafiki ASP w Krakowie → prowadzenie: Dariusz Vasina, Kuba Woynarowski
rewolucją, aktywnością emancypacyjną marginali‑ zowanych środowisk oraz ideologią pacyfistyczną. Wyrósł także z buntu przeciw cenzurze, której synonimem stał się tzw. Kodeks Komiksowy (CCA), na mocy którego dopuszczano do druku jedynie
Artysta grafik. Ur. w 1982 r. Asystent na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Dyplom w 2007 r., stu‑ dia w międzywydziało‑ wej pracowni intermediów; Tworzy animacje (Grand Prix 13. OFAFA w Krakowie – 2007), video, obiekty i instalacje, eksperymen‑ talne komiksy (Grand Prix 18. MFK w Łodzi – 2007). Publikował w „Lampie” i „Autoportrecie”.
Tematyka drugiej edycji eksperymentalnych warsz‑
komiksy, utrzymane w poprawnej, głównonurtowej
tatów Niepodległość komiksów, zorganizowanych
stylistyce; przeciwstawiano im „podziemny” krąg
(przez Dariusza Vasinę i Kubę Woynarowskiego)
autorów promujących tzw. comix – w odróżnieniu
w dniach 19 – 23 kwietnia 2010 na krakowskiej
od comics; litera „X”, pojawiająca się w nazwie, wska‑
ASP, oscylowała wokół zjawisk szeroko pojętego
zuje na zaadresowanie tych publikacji – ze względu
komiksowego Undergroundu oraz jego związków
na ich drastyczny obyczajowo charakter – do doro‑
z progresywnymi nurtami we współczesnej sztuce.
słego czytelnika.Warto jedna zdać sobie sprawę,
Uzupełnienie zajęć praktycznych stanowiły wykłady
że comix nie tylko przełamujące kulturowe tabu
i prezentacje poświęcone klasyce amerykańskiego
historie obyczajowe Roberta Crumba i Gilberta Shel‑
komiksu podziemnego, jego polskim emanacjom,
tona, ale również psychodeliczne eksperymenty gra‑
a także perspektywom ekspansji tego zjawiska
ficzno‑narracyjne takich wizjonerów jak Rick Griffin
w związku z rozwojem Internetu. Za sprawą prelekcji
oraz Victor Moscoso. Wydawany przez Crumba maga‑
zaproszonych gości (m.in. Wojciecha Birka, Szymona
zyn Zap!, stanowił także niewątpliwie inspirację dla
Holcmana, Artura Wabika i Macieja Sieńczyka), sta‑
fali późniejszych periodyków promujących komiks
raliśmy się przybliżyć zainteresowanym ten mało
„alternatywny” i „artystyczny”, na czele z kultowym,
zbadany – choć niezwykle ważny – fragment naj‑
ukazującym się od początku lat 80. czasopismem
nowszej historii sztuki.
RAW Arta Spiegelmana i Françoise Mouly.
Kuba Woynarowski
niczonym historycznie ani geograficznie; warto
Nazwa Underground (z języka angielskiego: „pod‑
podziemnego komiksu znaczącą kartę. Choć histo‑
Underground nie jest jednak zjawiskiem ogra‑ pamiętać, że również Polacy zapisali w historii
64
ziemie”) stosowana jest w komiksie jako określenie
ria rodzimego komiksu nakazuje lokować początki
nurtu twórczości, świadomie przeciwstawiającego się
rodzimego Undergroundu w latach 80. (w związku
narzuconym normom i ograniczeniom estetycznym,
z rozwojem sceny punkowo‑anarchistycznej), nie
ideologicznym oraz wydawniczo‑dystrybucyjnym.
sposób przeoczyć roli, jaką odegrał na tym polu –
Zarówno samo pojęcie Undergrondu, jak i definiowane
ponad dekadę wcześniej, na przełomie lat 60. i 70.
za pomocą tej nazwy zjawisko jest genetycznie zwią‑
– magazyn „Szpilki” pod redakcją Krzysztofa Teodora
zane z kulturą amerykańską. Rodzący się w latach
Toeplitza, wybitnego znawcy i propagatora sztuki
60. ruch undergroundowy splótł się z kontrkulturową
komiksu. To właśnie na łamach „Szpilek” pojawiły
Wiadomości asp /50
To właśnie na łamach „Szpilek” pojawiły się pierwsze w Polsce prze‑ druki prac Roberta Crumba oraz opowieści z nurtu tzw. „czarnego komiksu”. się pierwsze w Polsce przedruki prac Roberta Crumba oraz inspirowane dokonaniami amerykańskiego Undergroundu opowieści z nurtu tzw. „czarnego komiksu” (Andrzej Krauze, Andrzej Czeczot, Andrzej Dudziński, Marek Goebel, Jan Sawka). W „Szpilkowym” tyglu podziemna stylistyka spod znaku Zap Comics splatała się z tradycją wyrafino‑ wanej satyry, uprawianej przez twórców takich jak Saul Steinberg; a w Polsce – m.in. przez Sławomira Mrożka i Henryka Tomaszewskiego. Połączenie tych dwóch, pozornie sprzecznych tendencji, zaowocowało narodzinami oryginalnego zjawiska, które możemy określić jako „salonowy Underground”; na paradoks zakrawa fakt, iż czoło‑ wym organem prasowym tego nieformalnego ruchu nie był bynajmniej trzecioobiegowy art‑zin, wyda‑ wany poza obowiązującą polityczną cenzurą, ale magazyn, objęty państwowym mecenatem, firmo‑
i eksperymentalne w formie „pop‑banalistyczne”
wany nazwiskami wybitnych intelektualistów, arty‑
komiksy Wilhelma Sasnala, Marcina Maciejowskiego
stów i designerów.
i Janka Kozy, surrealizujące historie Macieja Sień‑
Kontynuację typowego dla „Szpilek” sposobu
czyka oraz kolaże Sławomira Shuty, którego komik‑
myślenia o komiksowym medium odnajdziemy
sowe „produkty”, ze względu na radykalny przekaz
w pracach twórców, wpisujących się w „rewolucję”,
i psychodeliczną formułę, można uznać za modelowy
zapoczątkowaną w latach 90‑tych na łamach maga‑
przykład emanacji Undergroundowego potencjału
zynu Raster; artyści tego nurtu, podobnie jak twórcy
w polskich realiach. Stopniowo miejsce komiksowych
amerykańskiego Undergroundu, od początku funk‑
artystów „z Rastra i okolic” zajmuje najmłodsze poko‑
cjonowali poza komercyjnym rynkiem komiksowym,
lenie interdyscyplinarnych twórców, funkcjonujących
publikując swoje prace na łamach autorskich art‑zi‑
na peryferiach „głównego nurtu”, łączących w swoich
nów („Słynne Pismo we Wtorek”, „Baton”), a później
komiksach m.in. język abstrakcji i doświadczenia
w formie skromnych albumów firmowanych przez
surrealizmu (wśród nich warto wymienić Agnieszkę
progresywne galerie sztuki lub niszowe wydawnictwa
Piksę i Mikołaja Tkacza).
literackie. Spośród najważniejszych dokonań „pokole‑
Równocześnie, obok Undergroundowych zjawisk
nia Rastra” należy wymienić przede wszystkim reali‑
związanych z tradycyjną „kulturą druku”, należy
styczne (często wręcz ekshibicjonistyczne) w treści
zwrócić uwagę na komiks internetowy (jako jedną
Plakat: Dariusz Vasina
65
Choć „Undergroundowego komiksu” nie można (a może nie wypada) nauczać, warto byłoby wzbogacić o jego doświadczenia akade‑ micki program naucza‑ nia, włączając ten zapomniany rozdział w narrację „kanonicznej” historii sztuki.
do konkretnie zdefiniowanego overgroundu. W tym sensie za „podziemny” można uznać np. „komiks artystów” (np. prace Raymonda Pettibon i Davida Shrigley'a) – eksperymentalny i niszowy, powstający poza strukturami komercyjnego rynku komiksowego. Zapewne nieprzypadkowo: to w dużej mierze dzięki komiksowej rewolucji końca lat 60. komiks trafił Plakat: Jakub Woynarowski
z bardziej dynamicznych gałęzi net‑artu), wykazujący
na artystyczne salony, zyskując status jednego z rów‑
typowo „podziemne” cechy, takie jak autorski charak‑
noprawnych środków wypowiedzi. Paradoksalnie jed‑
ter, nieograniczona swoboda wypowiedzi i szybkość
nak w Polsce, gdzie Underground – za sprawą maga‑
reakcji na bieżące wydarzenia. W Polsce czołowymi
zynu „Szpilki” – niemal natychmiast uzyskał dojrzałą
twórcami polskiej sceny net‑komiksu są m.in. Agata
formę (przechodząc ewolucję, która w światowym
„Endo” Nowicka, Bartek „Belle” Felczak, Dominik
komiksie trwała blisko dwie dekady), doświadczenie
„Enenek” Zacharski i Jacek Karaszewski.
to zostało wyparte ze zbiorowej świadomości, a nowe
Niewątpliwie doświadczenia Undergroundu były
66
pokolenia twórców – za sprawą braku odpowiedniej
jednym z istotnych czynników stymulujących rewo‑
edukacji – skazane są na wyważanie po raz kolejny
lucję form komiksowych, jednak przytoczone powy‑
dawno otwartych drzwi.
żej przykłady zdają się potwierdzać tezę, że komiks
Dlatego też, choć „Undergroundowego komiksu”
„podziemny” w klasycznej formule odchodzi już
– ex definitione – nie można (a może nie wypada)
do przeszłości, podlegając asymilacji z innymi for‑
nauczać, warto byłoby wzbogacić o jego doświad‑
mami graficznych opowieści, alternatywnych wobec
czenia akademicki program nauczania, włączając
estetyki „głównego nurtu”. Jeśli więc możemy mówić
ten zapomniany rozdział w narrację „kanonicznej”
o współczesnym Undergroundzie to w odniesieniu
historii sztuki.
Wiadomości asp /50
W y d ar z e nia
Platforma Uczelni Plastycznych Grzegorz Midura, Krzysztof Król
Platforma Uczelni Plastycznych będzie serwisem internetowym, dostarczającym informacji na temat rozwoju naukowego kadry przez cyfrowe udostępnia‑ nie prac doktorskich i habilitacyjnych, prowadzonych
prowadzi i koordynuje Dział Obsługi Informatycznej
na uczelniach plastycznych. Ponadto planowane jest
krakowskiej ASP – Grzegorz Midura i Krzysztof Król.
utworzenie bazy, zawierającej podstawowe dane
Prototyp serwisu internetowego został zaprezento‑
kontaktowe oraz wykaz dziedzin, którymi zajmują
wany na spotkaniu rektorów we Wrocławiu w dniach
się pracownicy naukowi ww. uczelni. Projekt przewi‑
7–8 stycznia 2010 r. Kolejne spotkanie rektorów sied‑
duje, iż w serwisie znajdą się aktualności, publikacje
miu polskich Akademii Sztuk Pięknych odbyło się
oraz informacje dotyczące konkursów na stanowiska
w Krakowie w dniach 13–14 maja 2010 r. Prof. Antoni
związane ze środowiskami skupionymi wokół uczelni
Porczak przedstawił cele projektowanego systemu,
plastycznych. Projektowana Platforma Uczelni Pla‑
Grzegorz Midura omówił podobne rozwiązania stoso‑
stycznych ma za zadanie spełnić kilka równoległych
wane na innych uczelniach oraz cechy powstającego
celów: spełnienie wymogów projektu ustawy („roz‑
serwisu – wszystkie dotychczas wdrożone rozwiąza‑
prawę doktorską łącznie z recenzjami zamieszcza się
nia dotyczą uczelni, gdzie główny nacisk jest położony
na stronie internetowej szkoły wyższej lub placówki
na prezentację teoretycznej części pracy naukowej,
przeprowadzającej przewód doktorski, z tym że roz‑
natomiast na uczelniach plastycznych dużo istot‑
prawę doktorską na okres co najmniej 30 dni przed
niejsza jest możliwość prezentacji zdjęć, grafik czy
wyznaczonym dniem obrony...” – projekt z dnia 30
filmów związanych z częścią plastyczną, projektową
marca 2010 r.), oraz ustaw o zmianie ustawy (Prawo
bądź konserwatorską. Projekt interfejsu (dostępny
o szkolnictwie wyższym, Ustawa o stopniach nauko‑
pod adresem: http://www.asp.krakow.pl/pup/) przed‑
wych i tytule naukowym, Ustawa o stopniach i tytule
stawił Krzysztof Król. Projekt Platformy Uczelni Pla‑
w zakresie sztuki oraz niektóre inne ustawy), uła‑
stycznych wywołał gorące dyskusje co do sposobu
twienie znalezienia promotora lub recenzenta, udo‑
realizacji, natomiast w sprawie konieczności stwo‑
stępnienie prac oraz ich recenzji szerszemu ogółowi
rzenia serwisu wszyscy rektorzy byli zgodni.
(powinno to spowodować z jednej strony podniesie‑
Podkreślono konieczność wnikliwej analizy prawnej
nie poziomu, a z drugiej – zadziałać antyplagiatowo),
przedsięwzięcia i – stosownie do jej wyników – zapla‑
wymianę informacji istotnych dla środowiska sku‑
nowano ostateczne uzgodnienie projektu i wykona‑
pionego wokół uczelni plastycznych, archiwizację
nie serwisu WWW, natomiast w dalszej perspektywie
dorobku naukowego. Pomysłodawcą projektu jest
– zaproszenie do projektu również wydziałów sztuk
prorektor prof. Antoni Porczak. Prace nad projektem
pięknych z innych uczelni w Polsce. 67
W y d ar z e nia
Wystawa w Cuenca w Hiszpanii
→ W dniach 30 kwietnia – 30 maja br. w galerii Fundacji Antonio Péreza w Cuenca w Hiszpa‑
1
nii miała miejsce wystawa sześciorga artystów.
Na zdjęciu:
Polskę reprezentowali: Renata Bonczar, Stasys
1. Uczestnicy wystawy z Antionio Pérezem (w środku).
Eidrigevicius, Joanna Stożek, Małgorzata Zak
2. P. Joanna Karasek, dyrektor Instytutu Polskiego
i rektor naszej Uczelni, prof. Adam Wsiołkow‑ ski. W wystawie uczestniczył także hiszpański artysta Jaime Nieto.
w Madrycie (druga od lewej), prezydent Diputatión Provincial w Cuenca, p. Juan Avila Frances (trzeci od lewej), p. Małgorzata Zak (czwarta od lewej)pod‑ czas konferencji prasowej.
W przeddzień wernisażu odbyła się konferen‑ cja prasowa z udziałem przedstawicieli władz
2
regionalnych Kastylii‑La Manchy oraz dyrektor Instytutu Polskiego w Madrycie, p. Joanny Kara‑ sek. Na wieczorny wernisaż w piątek 30 kwietnia przybyło liczne grono gości z Cuenca, Madrytu i Walencji, a wśród nich dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie, p. Abel A. Murcia Soriano, oraz wielu osiadłych w Hiszpanii Polaków. W kolejnych dniach pobytu w Cuenca polscy artyści mieli możliwość poznania starówki miasta, zbudowanej na skalistych zboczach głębokiego wąwozu, z jego znaną z przewodni‑ ków turystycznych osobliwością – „wiszącymi” nad przepaścią domami. Odwiedzili też słynne Muzeum Sztuki Abstrakcyjnej, gromadzące dzieła znakomitych współczesnych artystów hiszpań‑ skich z Tàpiesem i Saurą na czele. Trafili tam także na czasową ekspozycję cyklu graficznego Tauromachia Pabla Picassa. Po zakończeniu wystawy polskich artystów w Fundacji Péreza jedno dzieło każdego z jej uczestników zostanie włączone do stałych zbio‑ 1
rów Muzeum Fundacji. 68
Wiadomości asp /50
Nagroda dla Warsztatów Krakowskich 1913–1926 Od lewej: Janusz Moskiewicz, Drukarnia Skleniarz; Małgorzata Punzet, Inter Line SC; Maria Dziedzic, ASP; Władysław Pluta, ASP; Włodzimierz Skleniarz, Drukarnia „Skleniarz”.
Polskie Towarzystwo Wydawców Książek w War‑
Nagrody dla fotografików
szawie, podczas 50. Jubileuszowego Konkursu
(autor tekstu), Agata Pleciak, Anna Myczkowska,
PTWK „Najpiękniejsze Książki Roku 2009”, przy‑
Anna Szwaja, Joanna Kułakowska‑Lis, Danuta
znało nagrodę Wydawnictwu Akademii Sztuk Pięk‑
Saul, Adam Wsiołkowski, Tomasz Kalarus, Sta‑
nych w Krakowie za książkę Warsztaty Krakowskie
nisław Kolowca, Ewa Kozłowska‑Tomczyk, Jacek
1913–1926. 14 maja br., podczas Warszawskich
Świderski, Witalis Wolny, Piotr Hre‑horowicz,
Targów Książki, nagrodę wręczono prof. Marii
Małgorzata Punzet, Jan Nuckowski, Jan Pamuła
Dziedzic oraz prof. Władysławowi Plucie. Skład
i wielu innych.
wykonała firma Inter Line SC, a całość wydruko‑
→
wała Drukarnia Skleniarz. Gratulujemy.
na Wydziale Form Przemysłowych.
21 maja br. miała miejsce promocja książki
Jury Ogólnopolskiej Wystawy Fotografii Kon‑
Prace są prezentowane na wystawie podczas
frontacje 2010 w dniu 10 kwietnia br., po obej‑
majowych, trzydziestych piątych Gorzowskich
rzeniu 127 zestawów zawierających 496 zdjęć,
Konfrontacji Fotograficznych.
przyznało II nagrodę Zbigniewowi Zeganowi (ASP
Gratulujemy!
w Krakowie) za zestaw zdjęć Moja eko‑ikonosfera. Pejzaże miejskie Krakowa oraz III nagrodę Micha‑ łowi Kaweckiemu, również z naszej Akademii,
→ Gorzów Wielkopolski 2010
Nad książką pracowali również: Irena Huml
2
za zestaw 3 zdjęć pt. Wymazywanie – obiekty chwilowe. O przyznaniu nagród zadecydowały: świadomość warsztatu, czyli użycie technik adekwatnych
← 1. Zbigniew Zegan, fotografia z cyklu
wobec koncepcji zdjęć, oraz umiejętność budo‑
Moja eko‑ikonosfera. Pejzaże miejskie Krakowa
wania spójnej serii – zarówno od strony formy,
→2. Michał Kawecki fragment Elektrownia Łodź
jak i znaczenia – a także oryginalne, własne
z cyklu Wymazywanie – obiekty chwilowe
spojrzenie.
69
W y d ar z e nia
Wyścig Smoczych Łodzi na sucho
→ 16 maja br., z powodu niesprzyjającej pogody, 1. Międzyuczelniany Wyścig Smoczych Łodzi, mający zakończyć krakowskie Juwenalia, odbył się w suchych dokach. W wyścigach brały udział reprezentacje 12 krakowskich uczelni, w tym Aka‑ demii Sztuk Pięknych. Nasza drużyna, w składzie: Karol Cyrulik, Maciej Mędrala, Sebastian Nowak,
pierwszy w życiu zasiedli w łodzi, aby walczyć
dumnie reprezentował Dziekan Wydziału Rzeźby,
Przemysław Cebula, Kamil Słowik, Marcin Kowal‑
o puchar. 1. miejsce zdobyła reprezentacja Aka‑
prof. Józef Murzyn.
ski, Piotr Szczekan, Jan Tuszewski, Rafał Janiec,
demii Górniczo‑Hutniczej.
W przyszłym roku kolejny wyścig – mamy
Krzesimir Wiater, Mikhaił Yafimau i Zbigniew
Oprócz wyścigu miał miejsce honorowy bieg
nadzieję, że nasza drużyna weźmie w nim udział
Czyż, dzielnie walczyła, zajmując 8. miejsce. Miej‑
regat, w którym wzięli udział przedstawi‑
i powalczy (na wodzie!) o puchar, który tym
sce tym bardziej zaszczytne, że panowie po raz
ciele władz krakowskich uczelni. Akademię
razem stanie się jej własnością.
Wielka woda w Krakowie
→ 17–19 maja 2010 r. przetoczyła się Wisłą, przez Kraków, fala powodziowa. Była to największa, od niepamiętnych lat powódź w południowej (i nie tylko) części Polski. Większość miasta nie ucierpiała, jednak kataklizm nie oszczędził części budynków ASP oraz prac niektórych naszych kole‑ gów, którzy przetrzymywali dorobek artystyczny swojego życia w piwnicach np. na Dębnikach. Stracili wszystko. Zamieszczamy te fotografie z myślą o przyszłych historykach, przeglądają‑ cych archiwalny dla nich, 50. numer „Wiadomo‑ ści ASP”. Będa mogli rzec: Tak, to i to wydarzyło się w czasach słynnej powodzi. Zdjęcia udostęp‑ nił Paweł Krzan. Dziękujemy. 70
Wiadomości asp /50
Pracownia Otwarta w Collegium Maius Irma Prokopowicz, Anna Sękowska, Anna Mikołajska
w czasie zajęć pracują studenci Wydziału. Zwie‑
studentów na zajęciach w Katedrze Technologii
dzający mięli szansę zobaczyć jak wykonuje się
i Technik Dzieł Sztuki służyły do wyjaśniania,
retusze obrazów olejnych (pracowały Olga Borcz,
na czym polegała technika malarska dawnych
Katarzyna Gwóźdź, Izabela Skirzyńska i Małgorzata
mistrzów. Można było dotknąć żywicy damarowej,
Zelek z III roku), jak zrobić kopię w wapieniu piń‑
zobaczyć pigmenty, spoiwa, farby i dowiedzieć się
czowskim przy użyciu punktownicy (rzeźbił Bartło‑
do czego służy malsztok. Objaśnianiem wszyst‑
miej Bochenek z III roku) i jak rzeźbi się gotyckie
kich eksponatów zajmowali się konserwatorzy
→ W dniach 14 i 15 maja, Pracownia Konserwacji
ornamenty w drewnie (rzeźbiły Olga Olszyńska,
z Muzeum UJ, pracownicy Wydziału i studenci.
Muzeum UJ w Collegium Maius otwarła swoje
Izabela Górka, Paulina Wirkijowska, Magdalena
Sądząc po frekwencji, można uznać, że przedsię‑
podwoje dla turystów i uczestników Festiwalu
Penar z II roku). Dyplomantka Anna Wójtowicz
wzięcie to bardzo się udało. Dziękujemy wszyst‑
Nauki. Organizatorem przedsięwzięcia, oprócz
malowała kopię obrazu z kolekcji MUJ – siedem‑
kim organizatorom – pani Jolancie Pollesch, pani
pracowników Muzeum, był Wydział Konserwacji
nastowiecznego portretu księżnej burgundzkiej
Beacie Skalmierskiej i innym pracownikom MUJ
i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie.
Adelajdy, autorstwa Francois de Froya.
oraz państwu st. wykł. Barbarze i Romanowi Kie‑
Pięknie polichromowane pomieszczenia wypełniły
W tym roku tematem przewodnim wystawy była
ferlingom, pani dr Zofii Kaszowskiej i wszystkim
się obrazami i rzeźbami, nad którymi na co dzień,
technika olejno‑żywiczna. Prace wykonane przez
studentom.
Odszedł Mariusz Lipiński Mariusz Lipiński Ur. 1945 w Rzeszowie, zm. 2010 w Krakowie.
W swojej twórczości dawał wyraz fascynacji
W latach 1966–1973 studiował na Wydziale
kulturą żydowską, a także malarstwem bizan‑
Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie
tyńskim. Przeżywszy lat 65, zmarł na skutek
w pracowniach profesorów Wacława Taranczew‑
obrażeń, doznanych we własnym domu, w oko‑
skiego, Czesława Rzepińskiego, Andrzeja Stopki,
licznościach dotąd niewyjaśnionych, dnia 9
Tadeusza Kantora oraz Jerzego Nowosielskiego.
kwietnia 2010 roku.
71
F otor e l a c j a
W oku kamery Jacka Dembosza:
W pracowni konserwacji i restauracji rzeźby
W pracowni konserwacji i restauracji rzeźby
W pracowni drzeworytu
W pracowni malarstwa
W pracowni drzeworytu
W pracowni rzeźby
Pracownia restauracji rzeźby
W pracowni malarstwa
W pracowni rzeźby
Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22, fax 012 422 65 66 Rektor prof. Adam Wsiołkowski Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych Prof. Antoni Porczak Prorektor ds. Studenckich Dr hab. Łukasz Konieczko Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko Wydział Malarstwa Dziekan prof. Roman Łaciak Prodziekan prof. ASP Janusz Matuszewski plac Matejki 13, 31-157 Kraków Tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan ad. Ewa Janus plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr hab. Joanna Kaiser ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 012 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan prof. ASP Jacek Siwczyński Prodziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan prof. Grażyna Korpal Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 012 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Jan Nuckowski Prodziekan dr Agata Kwiatkowska‑Lubańska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 422 34 44 Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 292 62 77 w. 35
Redakcja bardzo przeprasza prof. Wiesława Bie‑
Wydawca: Rektor ASP
Fotografie: Jacek Dembosz, Piotr Korzeniowski,
laka za mylne podpisanie jego nazwiskiem cytatu
Zespół redakcyjny: Łukasz Konieczko, Janusz
archiwa autorów
bedącego fragmentem tekstu George'a Simmela
Krupiński, Kinga Nowak, Jacek Dembosz,
Kontakt: 12/ 299 20 45
(Wiadomości 49, Str. 59).
Michał Pilikowski
e‑mail: wiadomosci@asp.krakow.pl
Kierownik działu wydawnictw i promocji:
Nakład: 600 egz.
Materiały do następnego 51. numeru „Wiadomo‑
Jacek Dembosz, redakcja@asp.krakow.pl
Druk: Drukarnia Skleniarz
ści ASP” (teksty i ilustracje) przyjmujemy w nie‑
Projekt i skład: Kinga Nowak
ISsN 1505 – 0661
przekraczalnym terminie do 6 września br.
Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy)
Uwaga: fotografie prac powinny być opisane wg.
Złożono krojem: Unit Slab
Redakcja nie zwraca materiałów niezamó‑
następującego schematu:
Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska
wionych, zastrzega sobie prawo do skracania
Imię i nazwisko autora, tytuł pracy, technika,
Korekta: Adam Wsiołkowski
i redagowania nadesłanych tekstów.
wymiary (pion × poziom), rok wykonania. 72
Wiadomości asp /50
projekt okładki
Jan Pamuła