Wiadomości ASP nr 74

Page 1

Wiadomości ASP 74 Akademia

lipiec 2016

Sztuk Pięknych

ISSN 1505–0661

im. Jana Matejki

www.asp.krakow.pl

w Krakowie

cena 6 zł (w tym 5% VAT)



→ Spis treści

Z narożnika pierwszego piętra

2 – Stanisław Tabisz Wolność

96 – Robert Bubel Banalność grozy 102 – Katarzyna Jankowiak‑Gumna

jako nieustający problem

5 – Stanisław Tabisz Podziękowanie za wybór

Struktury ulotne

104 – Wojciech Bałus Przecinka 108 – Magdalena Ujma Formy wyobraźni

Wydarzenie specjalne – wystawa końcoworoczna

6 – Stanisław Tabisz O wystawie końcoworocznej

110 – Magdalena Kownacka Baccilus 114 – Janusz Janczy Rozpadłe polana

Wydarzenie specjalne – iv mbaw 2016

i martwe języki

117 – Stanisław Tabisz Tajemnica książki

12 – Patrycja Ochman Energy – Self/ie– Space Action!

122 – Marcin Polak Habitaty

24 – Karolina Baniowska

124 – Iwona Demko Zawróć, kiedy to możliwe.

Dziennik budowy zeppelina

Scenariusz na trzy postaci…

32 – Tomasz Wesołowski 100% znaleźnego

126 – Iwona Demko herstoria sztuki

37 – Agnieszka Skolimowska Biennale w plenerze

130 – Jan TutaJ 3sbmfr

40 – Konrad Kozieł Intermaterialność

134 – Lilla Kulka Introductio

44 – Dariusz Czaja Świat wyobraźni Brâncuşiego

141 – Ewa Pasternak‑Kapera Nieograniczone

49 – Janusz Krupiński Lekcja z podstaw

prowadzenia sporów intelektualnych

możliwości malarstwa

142 – Szymon Wojtanowski Nostalgiczność

Historia

Kronika wydarzeń

60 – Michał Pilikowski Jan Matejko. Część ii

144 – Bernadetta Strzelczyk Design 32 147 – Anna Piękoś Think Good Mobility Challenge

Wystawy – Głosy – Recenzje

70 – Jadwiga Wielgut‑Walczak

Chimera dnia, chimera nocy…

74 – Jadwiga Wielgut‑Walczak

150 – Piotr Hojda wfp na Arena Design 2016 154 – Stanisław Tabisz 100 lat Stanisława Jakubczyka 155 – Rafał Pytel Dzień Wydziału Konserwacji

i Restauracji Dzieł Sztuki w Szymbarku

Herbarz współczesny

76 – Mieszko Tylka Rzeźby Konrada Kozieła

Wspomnienia

79 – Krzysztof Tomalski Grafika 3/5

157 – ks. dr Dariusz Raś Kody Angeliki

82 – Jan Fejkiel Sitodruki Władysława Pluty

159 – Stanisław Tabisz Profesor Janina Kraupe

Marta Antoniak

87 – Stanisław Tabisz Sytuacyjny azyl

Apokalipsa ii

90 – Andrzej Bednarczyk Jan Tutaj

150 × 100 cm olej, akryl na płótnie 2013

i jego machiny poznawcze

93 – Janina Wallis Pole narcyzów

Publikacje

160 – Stanisław Tabisz Najnowsza książka

prof. Piotra Sztompki 1


Z narożnika pierwszego piętra

Wolność jako nieustający problem

Stanisław Tabisz

Warto umieć być wolnym, bo jest na szczęście bardzo wiele form realizowania wolności, ale i wiele metod jej opresyjnego ogranicza­nia sobie i innym…

bardzo bliziutko do odpowiedzialnej świadomości podmiotowej osoby ludzkiej, która działa z różnych

Ur. w 1956 r. w Domaradzu. Studiował na Wydziale Grafiki (w latach 1977– 1978) oraz na Wydziale Malarstwa (w latach 1978–1982) Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, projektowaniem graficznym, scenografią, krytyką sztuki. Prowadzi pracownię malarstwa na Wydziale Grafiki macierzystej uczelni. Od 2012 r. piastuje godność jej rektora.

2

W poprzednim, 73 numerze „Wiadomości asp”

pobudek i na samym końcu prawnie i etycznie odpo‑

zawiązał się polemiczny spór prof. Janusza Krupiń‑

wiada za swoje czyny.

skiego i prof. Zbigniewa Bajka dotyczący percepcji

Wolność zatem jest mocno problematyczna, dla‑

wystawy pt. 4/+ oraz pojmowania czy interpreto‑

tego warto się nią zajmować i zdawać sobie sprawę

wania wolności, wszak taki od wielu lat „projekt

z jej paradoksów oraz trudnych odniesień w wymiarze

artystyczny” kontynuuje ze swoimi studentami

wewnętrznych dylematów jednostki i społecznych

i zaprzyjaźnionymi pedagogami prof. Zbigniew

relacji. Warto umieć być wolnym, bo jest na szczęście

Bajek. Zaczynam swoje rozważania rektorskie od

bardzo wiele form realizowania wolności, ale i wiele

tego właśnie problemu, gdyż wydaje mi się on bar‑

metod jej opresyjnego ograniczania sobie i innym…

dzo ważny i jednocześnie szalenie skomplikowany,

Wartości bez norm są bezbronne i nic nie znaczą –

przy prostocie jego odczuwania. Albo ktoś jest wolny

powiedział podczas seminarium na Uniwersytecie

i czuje się wolny, albo nie! „Albo – albo” – to zdaje

Ekonomicznym w Krakowie obeznany systemowo

się tytuł dzieła filozoficznego, ale tak rygorystycznie

z problematyką socjolog. Jednym z symptomów

postawiona identyfikacja wolności powoduje rozbicie

upadania cywilizacji i kultury ludzkiej jest sytuacja

świata na dwie wartości: albo coś jest czarne, albo

egzystencjalna, w której życie człowieka, znajdujące

białe, i nic pośredniego. Z wolnością oczywiście jest

się w rękach drugiego człowieka, nic nie znaczy, nie

tak, że istnieje wielość obszarów i nieskończona ilość

ma wartości. W społecznym wymiarze dramat ten nie

walorów pośrednich, a tak przecież bywa ze wszel‑

robi na nikim wrażenia, nie mobilizuje do stosownie

kimi zjawiskami, problemami i zasadami porządku‑

odpowiedzialnej solidarności i niesienia pomocy, do

jącymi ludzkie życie. Pogodzić faktyczny stan rzeczy

rzetelnego spełniania powinności etycznej, której

z odczuciami jest prawie niemożliwe, ale połączyć

alarmujący brak prowadzi wprost do ludzkiej degra‑

te obszary i walory to znaczy dopełnić doświadcze‑

dacji wobec tragedii bliźniego i przebudzonego

nie zmysłowe świadomością intelektualną, a tu już

demona destrukcji…

Wiadomości asp /74


W drodze na wakacje! Fot. Stanisław Tabisz

O wolności napisano tysiące tomów i każdy

społecznych. Zadaję sobie pytanie, na ile moja wol‑

z autorów coś od siebie w tej sprawie dodał, ale

ność może ingerować w przestrzeń wolności drugiego

zawsze, z nieustająco uwierającym problemem jest

człowieka i determinować ją, ograniczać bądź burzyć

tak, że robi się wszystko, aby dotrzeć do jego najgłęb‑

ją i niszczyć. Z drugiej strony zasadne jest pytanie,

szej istoty. Wyczekuję na taki, dobijający do sedna

na ile realizowana i pomnażana w praktyce własna

sprawy moment polemiczny. Uczestniczyłem nawet

wolność i niezależność może wzbogacać i rozwijać

w organizowanym przez socjologów z Uniwersytetu

przestrzeń wolności drugiego człowieka. Wolność

Ekonomicznego w Krakowie seminarium poświęco‑

zewnętrzna jest łatwiejsza do określenia i zdefinio‑

nym społecznemu wymiarowi twórczości artystycznej

wania, praktycznego wyodrębnienia i zdiagnozowa‑

oraz różnym aspektom „wolności artysty” i „wolności

nia. Wolność wewnętrzną znacznie trudniej określić

tworzenia”. Zastanawiałem się nad nieograniczonymi

i nazwać, chociaż przypomina mi się stwierdzenie

w tej sprawie, prowokacyjnymi uzurpacjami artystów,

Hamleta: Choćbyście mnie zamknęli w skorupce orze-

lecz ciągle odczuwam niedosyt w stosunku do jedno‑

cha i tak znalazłbym dla siebie nieskończone prze-

stronnie, płytko i egoistycznie rozdrabnianego pro‑

strzenie. Czy istnieją granice wolności artysty? Czy

blemu „wolności twórczej”. Jedna z definicji mówi, że

artyście wszystko wolno? Czy jest ponad prawem oraz

wolność – to brak przymusu, sytuacja, w której można

systemem etycznym? Czy dzieło sztuki jest „ponad

dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych

dobrem i złem”, a artysta może miotać się między

opcji. Mnie interesuje – jako istotny problem – wol‑

bluźnierstwami, przekraczając wszelkie granice

ność wobec wolności drugiego człowieka. Wolność

wobec innych, inaczej myślących i czujących?

w kontekście współistnienia i współtworzenia losu

Pomimo nieodzownego pielęgnowania w swoim

lub kształtowania przyszłości, która szybko przecież

życiu wolności i niezależności nie uważam wcale,

zamienia się w historię. W swoim rozumieniu i poję‑

aby artysta był „na specjalnych prawach” i wszystko

ciu wolności przykładam do wolności mojej wolność

było mu wolno… Artysta nie jest „świętą krową” ani

drugiego człowieka i rzecz jasna w dalszej perspek‑

nadczłowiekiem. Dotyczą go w relacjach z innymi

tywie – do wolności zorganizowanych zbiorowości

ludźmi te same porządkujące reguły, zasady i normy 3


Wolność wewnętrzną znacznie trud‑ niej określić i nazwać, chociaż przy‑ pomina mi się stwierdzenie Hamleta: Choćbyście mnie zamknęli w skorupce orzecha i tak znalazłbym dla siebie nie‑ skończone przestrzenie

współżycia oraz poszanowanie wolności innych

będzie przyczyną naukowego odkrycia tylko wtedy,

ludzi. Poszukiwanie granic wolności artystycznej

jeżeli spadnie na odpowiednio przygotowaną, oświe‑

jest przede wszystkim problemem etycznym i bez

coną głowę. Tak było z Isaakiem Newtonem. Ruty‑

aksjologii, jakiegoś klarownego systemu wartości nie

nowa kąpiel w wannie wystarczyła Archimedesowi,

jesteśmy w stanie społecznie funkcjonować. Odwaga

aby krzyknąć odkrywcze: „Eureka!”…

i brawura twórcza dotyczą obszaru sztuki, kreacji

Koniec roku akademickiego przyszedł jak zwykle

i wyobraźni, i tam dokonywane odkrycia, olśnienia

bardzo szybko, tradycyjnie w ostatnich dniach maja

i zachwyty przekazywane są przy pomocy dzieła

jak każdego roku. Otworzyliśmy wystawę końcowo‑

sztuki innym ludziom. Tam artysta jest prawdziwie

roczną w niedzielę (5 vi) we wszystkich budynkach

wyjątkowy, wolny i twórczy. W pracowitej izolacji

Akademii. W Pałacu Sztuki Towarzystwa Przyjaciół

i samotności dojrzewają wartości i formy wypowie‑

Sztuk Pięknych w Krakowie zaprezentowaliśmy naj‑

dzi oraz ekspresji artystycznej. Nie trzeba szybko, na

lepsze dyplomy magisterskie ze wszystkich wydzia‑

wyrost i na siłę szukać oryginalności. „Oryginałem”

łów. Otwarcie wystawy uświetnił premierowy (na

potocznie nazywany jest człowiek głupi i pomylony,

forum Akademii) występ chóru krakowskiej asp

podszyty szaleństwem przesady i brakiem rozezna‑

Cantus Firmus. To historyczny moment, bo nie przy‑

nia, niedysponujący wiedzą, umiejętnościami oraz

pominam sobie, aby kiedykolwiek na naszej uczelni

równowagą przenikliwości. Jabłko spadające z drzewa

działał akademicki chór. Wakacje – to ewidentny przejaw wolności oraz swobodnej realizacji praw uczniowskich i pracow‑ niczych. Studentom, pedagogom i pracownikom wybierającym się na zasłużony wakacyjny wypoczy‑ nek życzę słonecznej pogody na plażach, w górach i we wszystkich malowniczych zakątkach świata. Pla‑ nującym długie podróże i wycieczki życzę bogatych wrażeń z najodleglejszych miejsc na Ziemi, a zwie‑ dzającym zabytki i muzea inspirujących przemyśleń oraz refleksji. Wszystkim czytelnikom „Wiadomości

Alpy Szwajcarskie –

ASP” życzę wspaniałych i słonecznych wakacji, glo‑

szczyty Eiger

ryfikujących wolność i radość, regenerujących siły

Mönch i Jungfrau

witalne oraz twórczą energię!

Fot. Steinmann

4

Wiadomości asp /74


W y d a r z e n i e sp e c j a l n e

Podziękowanie za wybór Prof. Stanisław Tabisz – rektor elekt wybrany na kadencję 2016–2020 Serdecznie dziękuję elektorom za zaufanie i ponowny wybór do pełnienia tak zaszczytnej i odpowie‑ dzialnej funkcji rektora Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Dziękuję również całej społeczności Akademii za poparcie i dobre słowa, a co za tym idzie za dostrzeżenie pewnych, załatwio‑ Akademii spraw, w tej upływającej 4‑letniej kadencji mojego „rektorowania”… Ja, swoją rolę w dalszym ciągu pojmuję jako bardzo odpowiedzialne zadanie do wykonania (najlepiej jak umiem), zadanie dla mnie niezwykle ważne, bo Aka‑ demia nasza jest uczelnią wyjątkową, z historyczną świetnością prawie 200 lat tradycji, ze znaczącym

Prof. Stanisław Tabisz Fot. Anna Szwaja

nych już (większych lub mniejszych), ale ważnych dla

dorobkiem edukacyjnym i artystycznym, z pokole‑

i mądry kompromis, ale z dodatkiem, z bardzo gorącą

niami wybitnych artystów, z perspektywami rozwoju

prośbą o wspólne działanie i dalsze wsparcie. Niczego,

osadzonymi na solidnym fundamencie sztuki, która

bez kompetentnego wsparcia i pomocy, sam nie osią‑

ma swoją oryginalną tożsamość i buduje egzystencjal‑

gnę w tak złożonym i skomplikowanym, instytucjo‑

nie oraz kulturowo nasze społeczeństwo, nasz Naród...

nalnym wymiarze…

Dziękuję Państwu za dotychczasową współpracę

Zbliża się dużymi krokami historyczny jubileusz

i wsparcie oraz ogromny wysiłek dla Akademii

200‑lecia Akademii, istnieje potrzeba zagospoda‑

w wymiarze organizacyjnym, artystycznym oraz

rowania i adaptacji nowego budynku przy ul. Syro‑

intelektualnym, gdzie razem dla nas wszystkich:

komli. Przed nami nieustająca, codzienna praca nad

edukacja, praca artystyczna i badawcza, projektowa

jakością kształcenia i coraz to lepszymi efektami

i konserwatorska, naukowa refleksja o sztuce, filozo‑

w realizacji programów edukacyjnych…

fia i literatura, mają olbrzymie znaczenie... Akademia

Jeszcze raz serdecznie wszystkim Pań‑

była i jest moim spełniającym się snem, marzeniem…

stwu dziękuję z wybór i życzę nam wszystkim:

Moja podstawowa metoda działania to wspólne, sys‑

pomyślności dla naszej Akademii i świetności naszej

temowe zarządzanie uczelnią i pokonywanie trud‑

Akademii!!!

ności, to kontynuowane hasło: koordynacja działań

Prof. Stanisław Tabisz 5


W y s t a w a ko ń c o w o r o c z n a

O wystawie końcoworocznej

Otwarcie wystawy w tpsp 5 vi 2016

Stanisław Tabisz Oglądając wspólnie z Senatem Akademii wystawę końcoworoczną, siłą rzeczy zwracałem uwagę na pracownie wybijające się, w których ema‑ nowały moc i energia bądź propozycja prac o dużej kondensacji i jakości oraz formalnie poprawnych czy wręcz nienagannych. Do takich wyróżniających się pracowni elementarnego kształcenia, moim zdaniem, można było zali‑ czyć m.in. pracownie rysunku i malarstwa I roku na Wydziale Malarstwa. Wyróżniały się również na tymże wydziale pracownie mistrzowskie (dyplomowe) prof. Adama Brinckena i prof. Jana Matuszewskiego. Pracownia interdyscyplinarna dr hab. Małgorzaty Buczek pokazała intrygu‑ jąco kolorowe prace na podłużnych zwojach papieru. Zostały mi w pamięci dzięki swojej niemalże ornamentalnej i witrażowej estetyce,

6

Wiadomości asp /74

jako że niektóre z tych prac można było oglą‑ dać pod światło. Na Wydziale Rzeźby wszystkie pracownie Katedry Rysunku pokazały bardzo dobre prace, zarówno o charakterze studyjnym, jak i kreatywnym oraz eksperymentalnym. Zauważyć należy solidnie prowadzoną przez prof. Łukasza Konieczkę pracownię malarstwa na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki. Konserwatorzy zresztą zawsze zadzi‑ wiają alchemicznym i benedyktyńskim podej‑ ściem do zabytkowych eksponatów malarskich i rzeźbiarskich, które cierpliwie leczą i ratują. Kopie ikon podziwiam zawsze za warsztatowy kunszt. Spośród szeregu pracowni grafiki warsz‑ tatowej tym razem zachwyciła mnie pracownia litografii prowadzona przez dr. hab. Piotra Pana‑ siewicza. Nastąpił w niej pewien rozkwit i czuje się odwagę oraz radość tworzenia. Wydział Form Przemysłowych, należący do najlepszych w Pol‑ sce, zawsze proponuje ciekawe projekty, a jednak

z roku na rok coraz częściej zwracam szczególną uwagę na ekspozycję pracowni dr. hab. Marka Liskiewicza. Na Wydziale Architektury Wnętrz trwa efektowny popis perfekcyjnej prezentacji projektów. Coś dobrego i odświeżającego dzieje się na tym wydziale. Wydział Intermediów zaskakuje pomysłami i koncepcjami o z gruntu niekonwen‑ cjonalnym charakterze. Nowe media kształtują swój język z wszelkimi konsekwencjami kodów, symboli oraz specyficznej, najczęściej wyszukanej i nieoczywistej narracji. Całość ekspozycji końco‑ worocznej ma olbrzymi potencjał twórczy i mieni się różnorodnością sposobów ekspresji oraz iko‑ nograficznych wizji. Zatem wolność twórcza i jed‑ nocześnie wysokie wymogi formalne oraz uniwer‑ salne zasady na stałe zagościły w naszej uczelni. Świat zawsze mówił i mówi wieloma językami, ale my te języki coraz lepiej znamy i porozumiewamy się nimi zarówno w kategoriach subiektywnych, jak i uniwersalnych…


7


Wystawa końcoworoczna 2016

8

Wiadomości asp /74


9


W y d a r z e n i e sp e c j a l n e – w y s t a w a ko ń c o w o r o c z n a

Po przeglądzie senackim słów kilka

Doroczna wystawa prac studentów jest kilkudzie‑ sięcioletnią tradycją prezentacji dorobku dydak‑ tycznego Akademii Sztuk Pięknych im. J. Matejki oraz efektu artystycznych poszukiwań kolejnych

uwag. Na wstępie rektor, prof. Stanisław Tabisz, wymienił pracownie i katedry, których osiągnię‑ cia wywarły pozytywne wrażenie. Przychylnie ustosunkował się także do propozycji studen‑

pasji czy realizacji ambitnych projektów arty‑ styczno‑naukowych, ale coraz częściej wspiera‑ nie kariery zawodowej swoich absolwentów przez organizowanie prezentacji, wystaw, konkursów

pokoleń studentów. Tegoroczna ekspozycja, podobnie jak w latach ubiegłych, objęła swym zasięgiem siedem wydziałów i dziewięć kierun‑ ków na studiach stacjonarnych i niestacjonar‑ nych realizowanych na uczelni. W przestrzeniach wszystkich pracowni, w rozproszonych na terenie Krakowa budynkach Akademii, zwiedzający mieli okazję w dniach 5–12 vi br. zobaczyć prace ponad 1100 studentów i doktorantów. W gościnnych progach Pałacu Sztuki TPSP po raz kolejny zapre‑ zentowane zostały z kolei najciekawsze prace dyplomowe. Trwający dwa dni (6–7 VI) przegląd senacki pozwolił przyjrzeć się osiągnięciom studentów naszej uczelni i dał sposobność do ogólniejszej refleksji dotyczącej nauczania. W trakcie spotka‑ nia jego uczestnicy wymienili szereg istotnych

tów zgłaszających chęć organizowania własnych wystaw. Prorektor ds. studenckich, dr hab. Jan Tutaj, zauważył, że działalność uczelni nie polega już tylko na zamkniętym nauczaniu w pracowniach, ale że jest ona otwarta na nowe formy kształce‑ nia i współpracy. Podkreślił, że niewątpliwie jed‑ nym z zadań dorocznej prezentacji była aktywna promocja dorobku artystycznego studentów oraz wzmacnianie wizerunku nowoczesnej uczelni artystycznej z nieocenionym zapleczem prawie 200‑letniej tradycji. Istotnym celem współczesnej uczelni arty‑ stycznej jest przecież nie tylko oczywista misja przekazywania wiedzy i doświadczenia peda‑ gogów, rozwijania i pogłębiania artystycznych i warsztatowych umiejętności, realizowania

i działań promocyjnych umożliwiających kon‑ takt nie tylko z szerszym kręgiem odbiorców, ale także z potencjalnymi reprezentantami tzw. rynku sztuki. Dr hab. Beata Gibała‑Kapecka, dziekan Wydziału Architektury Wnętrz, stwierdziła, że formy nauczania na wydziałach przybie‑ rają coraz częściej postać interdyscyplinarną. Zgodził się z tą opinią dziekan Wydziału Form Przemysłowych, prof. Andrzej Ziębliński, który uznał, że interdyscyplinarność stanowi odpo‑ wiedź na stojące obecnie przed sztuką wyzwania. Przedstawił ideę mającą na celu swego rodzaju „przemieszanie się” zajęć prowadzonych ze stu‑ dentami na jednym wydziale z zajęciami pro‑ wadzonymi na innych wydziałach, co przynieść ma wszystkim stronom wiele korzyści. Zaliczył

10

Wiadomości asp /74


do nich m.in. wzbogacenie minimum kadrowego nauczyciela akademickiego na jednym wydziale, przy czym jego dorobek mógłby być uznany na potrzeby parametryzacji na drugim wydziale. Zwrócił także uwagę na ciekawy jego zdaniem proces zachodzący na Wydziale Malarstwa, gdzie sięga się po inne formy kształcenia, tak aby absolwenci zyskali możliwość zdobycia dodat‑ kowych umiejętności przydatnych na rynku pracy po ukończeniu edukacji. Prof. Ziębliński wyraził opinię, że nauczanie odbywa się na coraz wyższym poziomie. Przyznał, że z przyjemnością oglądał wyniki pracy pracowni metodologii pro‑ jektowania na Wydziale Architektury Wnętrz. Zebrani wypowiedzieli się również o Między‑ wydziałowej Katedrze Historii i Teorii Sztuki. Bar‑ dzo cenne okazały się uwagi prof. Andrzeja Bed‑ narczyka, który omówił trwające od dłuższego czasu problemy trapiące nauczanie teorii. Uznał za niezbędne uświadomienie roli, jaką w naucza‑ niu teorii winna spełniać MHKiTS mogąca mieć

dużo większy wpływ na kształcenie na wszyst‑ Formy nauczania kich wydziałach. Dziekan Wydziału Interme‑ prof. Artur Tajber, stwierdził, że problem na wydziałach przy‑ diów, nauczania teorii należy rozpatrywać odrębnie od samej Katedry. Prof. Janowi Nuckowskiemu bierają coraz czę‑ niezbędna wydaje się konieczność opracowania nowych strukturalnych i programowych założeń ściej postać inter‑ sposobu nauczania teorii. Podsumowując spotkanie dr hab. Jan Tutaj wyraził przekonanie, że ogromny wysiłek cało‑ dyscyplinarną. rocznej pracy studentów oraz przygotowania tak Interdyscyplinarność pomyślanej ekspozycji pokazują w sposób pełny uczelnię od wewnątrz, zarówno w wymiarze jak również prze‑ stanowi odpowiedź artystyczno‑dydaktycznym, strzenno‑lokalowym, ujawniając klimat pracowni i charakter wnętrz, w których na co dzień reali‑ na stojące obecnie zują swe artystyczne pasje kolejni adepci sztuki. Uczestnicy spotkania byli zgodni, że uczelnia przed sztuką wprowadza różnorodne i elastyczne formy kształ‑ cenia i poszerza spektrum swojej działalności wyzwania. o aspekty naukowe. 11


W y d a r z e n i e sp e c j a l n e – i v m b a w 2 0 1 6

Energy – Self/ie – Space Action! IV edycja Międzynarodowego Biennale Architektury Wnętrz

→ IV Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz → 7–13 III 2016 → Energy – self/ie – space Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz to cykliczne wydarzenie organizowane przez Wydział Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie pod patronatem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Naro‑ dowego, Prezydenta Miasta Krakowa oraz Rektora ASP w Krakowie. Energy –Self/ie – Space – pod takim sztan‑ darem odbyło się tegoroczne biennale, takie też hasło przyświecało konkursowi studenckiemu, którego uroczyste rozstrzygnięcie odbyło się w trakcie wernisażu inaugurującego całe wyda‑ rzenie w dniu 7 marca w Małopolskim Ogro‑ dzie Sztuk w towarzystwie znamienitych gości, a wsród nich: Głównego Architekta Miasta Kra‑ kowa Tomasza Bobrowskiego, Głównego Plastyka Miasta Krakowa Agnieszki Łakomy, rektora Asp‑ prof. Stanisław Tabisza, prorektora ds. Nauki i Spraw Zagranicznych Asp prof. Piotra Bożyka,

12

Wiadomości asp /74

prorektora ds. studenckich dr. hab. Jan Tutaja, a także gości zagranicznych: Tsutomu Nozaki (prof. Aichi Shukutoku University w Nagoi), Giampiero Moioli (prof. Accademia di Brera w Mediolanie) oraz Hedvy Ser – światowej sławy artystka, dla której biennale stało się przyczyn‑ kiem do nawiązania współpracy z organizato‑ rami wydarzenia. W nawiązaniu do kontynacji myślenia o przestrzeni miasta jako wnętrzach otwartych, których refleksyjność umożliwia użytkownikom integrowanie się z nimi, zorga‑ nizowana zostanie ekspozycja rzeźb Hedvy Ser na bulwarach wiślanych przy Galerii Kazimierz w marcu 2017 roku. Biennale w tym roku już po raz czwarty dało możliwość zaistnienia publicznej, wielokulturo‑ wej a przede wszystkim projektowo‑naukowej debacie o kształtowaniu przestrzeni miasta refleksyjnej dla odbiorcy. Międzynarodowa kon‑ ferencja naukowa, której towarzyszy publikacja stanowiąca podsumowanie tegorocznych rozwa‑ żań odbyła się w dwóch odsłonach: 10 marca w sali Kupferhaus Muzeum Historycznego Miasta Krakowa oraz 11 marca w auli Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Biennale to jedyna w Polsce tego typu impreza, skupiająca

wokół siebie naukowców, artystów, projektantów z całego świata, którzy posługując się różnymi środkami przekazu, definiują na nowo otacza‑ jącą nas rzeczywistość. Każda edycja rozwija całkiem nowe aspekty relacji, jakie zawiązują się między człowiekiem – twórcą – użytkowni‑ kiem a przestrzenią, umożliwiając wypowiedź także studentom ze szkół artystycznych i projek‑ towych z Polski i zagranicy, którzy uczestnicząc w prestiżowym konkursie dają wyraz swojego zaangażowania i pasji w poszukiwaniu innowacji projektowych. W ciągu tych zaledwie kilku dni, obfitujących w wernisaże, warsztaty, wystawy, performace i konferencje, zmienia się charakter miejskich przestrzeni Krakowa, a Biennale coraz mocniej w nie wrasta. Dzięki udziałowi wyjątkowych twórców z Pol‑ ski i całego świata hasło Energy‑Self/ie‑Space poddało przestrzeń miasta Krakowa i nie tylko, twórczej interpretacji, czego świadectwem są, opisane w dalszej części niniejszego tekstu zre‑ alizowane w ramach biennale projekty zapre‑ zentowane w dniach 7–13 marca w przestrzeni miejskiej Krakowa, w Małopolskim Ogrodzie Sztuk oraz w Galerii Asp. www.waw.asp.krakow.pl | www.inaw.p


INCYDENT

RESEXTENSA

Incydent – impreza zainicjowana została jeszcze przed oficjalnym otwarciem akcją teatralno‑fil‑ mową w przestrzeni miejskiej – in cydent. Pro‑ jekt autorstwa zespołu w składzie: Karolina Baniowska, Marek Braun, Paweł Kutwin, Tomasz Westrych i Tomasz Wójcik zaskoczył mieszkań‑ ców poruszającym się po ulicach Krakowa pocho‑ dem z obiektem przestrzennym przypominają‑ cym zeppelin. Quasi‑sterowiec będący, jak sami autorzy to nazwali, paraekranem przyjmującym na siebie projekcje filmowe i mapping, według zaplanowanego scenariusza rozpoczął wędrówkę od Szkoły Przemysłowej Żeńskiej przy ul. Syro‑ komli, aby po prawie dwóch godzinach dotrzeć do Małopolskiego Ogrodu Sztuk przy ul. Rajskiej. W drugim i trzecim dniu biennale studenci z Architectural Association School of Architec‑ ture, wśród nich absolwentka Wydziału Archi‑ tektury Wnętrz ASP w Krakowie – Justyna Choli,

odkryli przed widzami nowe, niespodziewane wartości przestrzeni wystawienniczej Małopol‑ skiego Ogrodu Sztuk podczas performance’u Res extensa. Oto, jak autorzy opisują spektakl: Yi‑jong gong‑gan to koreańskie słowo, odno‑ szące się bardziej do przestrzeni niż konkretnego miejsca. Nie może być ona zdefiniowana w sposób namacalny, lecz jest wyczuwalna. Jest przestrze‑ nią mediacji, bez wyraźnie zarysowanych barier, pomiędzy jednym bądź innym stanem. To pojęcie w pewien sposób zakwestionuje naszą percepcję i tożsamość. Odkrywając swoje warstwy, ujawnia swą ulotność i płynność. Podobnie jak obecność, interakcje i ludzie kształtują naszą osobowość, poglądy, oczekiwania; Yi‑jong gong‑gan ujaw‑ nia fakt, iż jesteśmy uwikłani w ciągle zmienną fizyczną, wirtualną i społeczną ramę. Atrium MOS‑u to właśnie taka przestrzeń. Kwestionu‑ jąca i filtrująca zewnętrzny i wewnętrzny byt,

przestrzeń pomiędzy. Grupa studentów z Archi‑ tectural Association Interprofessional Studio (AAIS) angażuje różne media i środki wyrazu, aby stworzyć przestrzenną instalację. Ukazując jej metaforyczny charakter, podejmują próbę interpretacji tematu tegorocznego biennale. Per‑ formance angażuje czterowymiarową strukturę, która aktywuje przestrzeń i przekształca w płynny organizm. Wolno stojąca struktura zachęca przy‑ byłych gości do interakcji i doświadczania. Autorzy projektu: Justyna Choli, Argyris Angeli, Kyriaki Nasioula, Menglan Wu, Suh‑in Park. Tan‑ cerze – dancers from New Movement Collective: Małgorzata Dierzon, Joseph Walkling. Razem z akcjami artystycznymi przez cały tydzień trwania biennale prezentowane były w Małopolskim Ogrodzie Sztuk i w Galerii ASP instalacje przestrzenne – prezentowane tu opisy zostały przygotowane przez autorów instalacji.

Yi‑jong gong‑gan to koreańskie słowo, odnoszące się bardziej do przestrzeni niż konkretnego miejsca. Jest przestrzenią mediacji.

13


PLAY IT

STRUKTURY BIOMOR

Play it! to eksperymentalna i symboliczna prze‑ strzeń podejmująca tematykę cielesności, fizycz‑ ności w przestrzeni publicznej. Play it! wymaga od odbiorcy aktywnego udziału, fizycznego wejścia do środka obiektu. Świecąca, niejako „holograficzna” powierzchnia przy swojej trans‑ parentności działa jak rodzaj kokonu‑ubrania, które nakłada na siebie odbiorca. Skanowane wewnątrz obiektu twarze – portrety użytkowni‑ ków zmieniają się na aktywne obrazy emitowane

Struktura BIOMOR. Wchodząc do nieznanego nam pomieszczenia zazwyczaj pozwalamy nowej przestrzeni zawładnąć sobą. Świadomie, choć częściej podświadomie, oceniamy wszystko, co nas otacza. Wczuwamy się w atmosferę miej‑ sca. Możemy mówić o jego energii, wrażeniu, jakie na nas wywiera, czy jest przyjazne i odpo‑ wiada naszym oczekiwaniom, czy nas przeraża i czy chcemy tu nadal przebywać. Wydajemy osąd. Postrzegamy samych siebie jako podmiot, wobec którego całe to otoczenie przyjmuje rolę służebną. Czujemy się najważniejszym elemen‑ tem tej układanki, gdyż to dla nas ta przestrzeń istnieje, a przez to my decydujemy, jaki jest sto‑ pień i rodzaj interakcji. Co, jeśli taką sytuację odwrócić? Pomieszczenie nie tylko nie musiałoby już przyjmować naszej krytyki, nie musiałoby też przyjmować nas do siebie i stwarzać nam zado‑ walających warunków. Może byłoby w stanie w subtelny sposób poinformować, czy jesteśmy tu mile widziani, czy nasza obecność jest akcep‑ towalna. Być może taka przestrzeń wolałaby się od nas odwrócić bądź przed nami schować. Prezentowana struktura przestrzenna pod mate‑ rialną wielościenną powłoką ukrywa w swoim wnętrzu układy elektroniczne, mikrofony i czuj‑ niki natężenia oświetlenia, spełniające rolę zmy‑ słów. Struktura jest wrażliwa, reaguje na hałas i zbyt szybkie ruchy, zamykając się i przygasza‑ jąc, przez co można w niej dostrzec naturalne pierwotne instynkty i odruchy. Struktura potrafi

na powierzchniach obiektu, tworząc konstela‑ cje emocji i przepływów. Projekt jest instalacją opartą na projekcji, wykorzystuje kamerę oraz zaprojektowany przez autorów program w śro‑ dowisku PureDate. Autorzy: Magda Pińczyńska, Monika Natka‑ niec‑Papp, Elektro Moon Vision we współ‑ pracy z prof. Carlosem Jimenez‑Martinezem, prof. Alfonsem Ruiz Rallo oraz studentami Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu La Laguna na Teneryfie.

→ mos Kraków → 8–13 iii 2016 14

Wiadomości asp /74


ARCHIAPP → mos Kraków → 8–13 iii 2016

Aplikacja zachęcała osoby odwiedzające wystawę do kre‑ atywnej zabawy z obiektami spoty‑ kanymi przez nie na co dzień.

ArchiApp to aplikacja mobilna obsługiwana za pomocą monitora interaktywnego. Aplikacja zachęcała osoby odwiedzające wystawę do kre‑ atywnej zabawy z obiektami spotykanymi przez nie na co dzień. Podstawowym elementem apli‑ kacji były modele znanych budynków Krakowa. Dzięki aplikacji użytkownik mógł swobodnie spersonalizować wybraną architekturę. Możliwa była modyfikacja znanych obiektów, łączenie kilku ze sobą oraz umieszczenie ostatecznej kom‑ pozycji w wybranej sytuacji miejskiej. Podczas Biennale Architektury Wnętrz treść aplikacji była wyświetlona w postaci hologramu. Dzięki takiej prezentacji modyfikowane obiekty lewitowały w przestrzeni, natomiast wielkie bryły obracane w powietrzu sprawiały wrażenie bardzo lekkich. Kubatura długiego i wąskiego pomieszczenia w galerii MOS, w której znajdowała się instalacja, pozwoliła na uzyskanie głębi oraz wieloplanowej aranżacji. Autorzy: Piotr Noga, Paweł Żelichowski oraz studenci Międzywydziałowego Koła Naukowego App Design – Magdalena Drapella, Anna Legutko, Martyna Piątek, Katarzyna Rajtar, Katarzyna Sosnowska – UJ.

→ mos Kraków → 8–13 iii 2016

się oswoić, przyzwyczaić do nas, jednak niczym żywa istota działa tak, aby zadbać o swoje bez‑ pieczeństwo, utrzymać dystans i ograniczone zaufanie wobec nieznanego. Struktura w swojej formalnej postaci opiera się na parametrycznym wzorze – na teselacji Woronoja, często obserwo‑ wanej w naturalnych formacjach organizmów żywych czy w pewnych zjawiskach przyrodni‑ czych. Całość, bioniczna w swojej formie i zacho‑ waniu, inspirowana jest skupiskami pąkli osia‑ dłymi na przybrzeżnych skałach. Autorzy: Jacek Cupryś, Magdalena Jurkow‑ ska – projekt struktury przestrzennej; Mateusz Michałek – projekt układów elektronicznych i oprogramowania. 15


NOWA PRZESTRZEŃ Nowa Przestrzeń, czyli interdyscyplinarne warsz‑ taty organizowane przez Akademię Sztuk Pięk‑ nych, Politechnikę Krakowską i Uniwersytet Jagielloński. Miejsca spotkań /Po‑widoki to temat i problematyka podjęte wobec wytypowanych przestrzeni publicznych w mieście Krakowie, aby finalnie nadać im nowe cechy sprzyjające spotkaniom i integracji społecznej, by występo‑ wały jako przestrzenie interakcji, doświadczeń i refleksji społecznej. Działania projektowe objęły place miejskie zlokalizowane w historycznej części Krakowa, całe ulice, ale także przestrze‑ nie publiczne na terenie współczesnych osiedli mieszkaniowych. Inicjowanie kontaktów spo‑ łecznych to podstawowa wartość dobrze zapro‑ jektowanej przestrzeni publicznej, której układ funkcjonalny w całości lub w części staje się miej‑ scem spotkań o różnym charakterze – formalnym i nieformalnym, grupowym i indywidualnym. Zasadniczym warunkiem dla kształtowanych miejsc spotkań, by nadać im szczególnie wyjąt‑ kowe wartości, było dostrzeżenie ich odbiorcy w szerszym kontekście zjawisk i zależności, by powołana architektoniczna struktura stała się sztuką łączącą „przestrzeń i materiały w zna‑ czący sposób”, umożliwiając tym samym zacho‑ dzenie procesu zarówno konstruowania, jak i interpretacji elementów architektury, miejsca i jego otoczenia. Powstałe struktury odnoszą się do zauważonych i odczytanych „śladów” ludz‑ kiej aktywności, także tych wypowiedzianych i określonych jako potrzeby, marzenia czy idee,

→ mos Kraków → 8–13 iii 2016

16

Wiadomości asp /74

Inicjowanie kontaktów społecznych to podstawowa wartość dobrze zaprojekto‑ wanej przestrzeni publicznej.

które w zasadniczej mierze tworzone są przez emocje, zgromadzone w naszej – użytkowników – wyobraźni i pamięci, mocno nasycone pojęciami metaforycznymi i różnymi intuicjami. Ten kon‑ tekst emocjonalny nadaje im wielowymiarowość i tym samym głębsze znaczenie w postaci wielo‑ głosu idei zbudowanych miejsc spotkań w mie‑ ście. Miejsca te stanowią przykłady przestrzeni multisensorycznych, które wzmacniają w nas potrzebę doświadczania samych siebie. Organizatorzy: ASP im. J. Matejki w Krako‑ wie, Wydział Architektury Wnętrz – Beata Gibała‑Kapecka; Aichi Shukutoku Universytet w Nagoi – Tsutomu Nozaki; Politechnika Kra‑ kowska im. T. Kościuszki, Wydział Architektury, Instytut Projektowania Architektonicznego – Tomasz Kapecki; Uniwersytet Jagielloński w Kra‑ kowie, Instytut Socjologii – Marcjanna Nóżka i Marta Smagacz‑Poziemska.


Od empatii do cyberprzestrzeni – aplikacja książki na urządzenia mobilne i kinecta, składająca się z dwóch części. Pierwsza część poświęcona była tematyce projektowania przestrzeni, natomiast druga to zbiór gier i zabaw pobudzających kre‑ atywność projektową. Instalacja prezentowała interaktywną wersję książki. Pozycja ta docze‑ kała się cyfrowej wersji obsługiwanej przez urzą‑ dzenia mobilne oraz kinect. Dzięki czujnikowi ruchu typu kinect uczestnik gry mógł obsługiwać aplikację za pomocą ruchów ciała. Tego rodzaju rozwiązanie sprawiało, że treść książki zosta‑ wała przekazana w oryginalny sposób, a czytel‑ nicy- uczestnicy brali czynny udział w naukowej zabawie. Autorzy: Andrzej Głowacki, Klaudiusz Majchrow‑ ski, Ika Wato.

Od empatii do cyberprzestrzeni zrzuty z ekranu aplikacji

Dzięki czujnikowi ruchu typu kinect uczestnik gry mógł obsługiwać aplikację za pomocą ruchów ciała.

SELFSHARE Selfshare – sekretarzyk miejskich myśli – twórcami są użytkownicy. Energia to reprezentowane przez nich wartości, dialog, polemika. Możliwość dzielenia się myślami w nieograniczonej przestrzeni Internetu. Wyrażone preferencje, wchodzące w relacje z wartościami reprezentowanymi przez innych. Selfie w postaci zdjęcia, tekstu odzwierciedla własne upodobania, osądy. Obiekt to symbol dualizmu dzisiejszych czasów, przeplatanie się dwóch światów – Internetu (kiedyś surrealistycznego) oraz fizycznego. Wnętrze to niematerialna, nienamacalna wartość zawieszona w otwartej przestrzeni. Z pozoru pusty obiekt w rozszerzonej rzeczywistości daje możliwość magazynowania i wymiany wrażeń oraz fuzji doznań. Autorzy projektu: Wiktoria Kubat, Izabela Rajnfus.

→ Galeria Promocyjna, Kraków → 8–13 iii 2016 https://www.facebook.com/selfshare

OD EMPATII DO CYBERPRZESTRZENI

→ mos Kraków → 8–13 iii 2016

17


Metamorphose. Projekt był próbą zobrazowa‑ nia pierwotnego modelu nieistniejącej cerkwi z wysiedlonej wsi Nieznajowa w Beskidzie Niskim przez pryzmat zasady budowania kokonu jedwab‑ nika morwowego. Zarówno budowa cerkwi, jak i kokonu jest rytuałem i żmudnym procesem. Działanie projektowe polega na ukazaniu wstecz‑ nego procesu działania czasu – procesu zespo‑ lenia tego, co zostało zerwane, i przywrócenia tego, co już nie istnieje. Tak jak zaplata się nić, tak i cofa się czas. Autorzy projektu: Anna Hanysz, Katarzyna Zielińska.

→ Galeria Promocyjna asp Kraków → 7–13 iii 2016

18

Wiadomości asp /74

https://apkpure.com/cerkiew‑z‑nieznajowej/pl.Cerkiew_w_Nieznajowej | https://www.youtube.com/watch?v=lhDLRiwanTY https://www.youtube.com/watch?v=TLQWR9o–XI

METAMORPHOSE


SOUNDSCAPES

HERE AND NOW

Soundscapes. Przestrzeń integrująca dźwięk z obiektem (bytem nadającym) w niej przeby‑ wającym. Wszystkie działania obiektu mają swój skutek. Przestrzeń odbiera działanie człowieka, przetwarza i oddaje dźwiękową informację zwrotną. Akcja–reakcja. Zasada zachowania energii – w przestrzeni nic nie ginie. Otaczająca nas rzeczywistość jest energią i podlega jej prze‑ mianom. Myśl, skojarzenia. Ważność bodźców słuchowych w percepcji rzeczywistości. Rola dźwięku w indywidualnym odbiorze sytuacji. Istnieje pewna obserwacja, którą można, jeśli chcecie, nazwać prawem. Jak dotąd nie udało się znaleźć żadnego wyjątku od tej reguły. Prawo to, to prawo zachowania energii. Mówi, że istnieje pewna wielkość, nazywana energią, która nie zmienia swojej wartości, niezależnie od tego, jakim przemianom poddawana jest cząstka ota‑ czającego nas świata. Prawo to nie jest próbą

Here and now. Projekt prezentujący ulotny moment chwili, w której zatrzymujesz wszystko, czas, miejsce i uwalniasz siebie, swoją energię. Tęczówka oka, różnorodność w oczach każdego, element różniący ludzi jak linie papilarne dłoni. Zdarza się w 10 na 72 przypadkach, że ktoś posiada taki sam wzór i kolor tęczówki, wszystkie są wyjątkowe. Projekt ukrywa tożsamość ludzi, jednocześnie pokazując element najbardziej ich identyfikujący. Ten paradoks działań skupia się na małym detalu, którego istnienie nie zawsze zauważamy. Tęczówka oka to zapis naszego życia, kod odróżniający jednych od drugich. Ukrywam oblicza ludzi różnych narodowości pod tęczów‑ kami ich oczu, skrywając ich tożsamość, jedno‑ cześnie ukazuję ich najbardziej identyfikujący element. Zatrzymuję chwilę, czas, ruch miejsca i uwalniam energię tożsamości. Autor projektu: Tanguy Briantais.

→ Galeria asp Kraków → 8 – 13 iii 2016

Tęczówka oka, różnorodność w oczach każdego, element różniący ludzi jak linie papilarne dłoni.

opisania świata, jest jedynie pewną, dość abs‑ trakcyjną obserwacją. Okazuje się, że potrafimy policzyć pewną wielkość, potem natura robi swoje sztuczki, my liczymy tę wielkość ponow‑ nie i otrzymujemy dokładnie tę samą wartość. Richard Feynman – amerykański fizyk teore‑ tyk – jeden z głównych twórców elektrodynamiki kwantowej, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1965 r. za niezależne stworzenie relaty‑ wistycznej elektrodynamiki kwantowej. Autor projektu: Konrad Rodengo.

→ Galeria asp Kraków → 8–13 iii 2016 19


Otaczające nas głosy, grafiki, rzeźby, fragmenty poezji przenoszą nas w inny wymiar, w odległe miejsca.

→ Galeria Promocyjna, Kraków → 8–13 iii 2016

Memory Stream. Ideą projektu było stworzenie poszerzonej rzeczywistości, która będzie łączyć ludzi, tradycję i sztukę dwóch europejskich miast – Krakowa i Mediolanu. Dzięki zastosowa‑ niu nowoczesnych technologii możemy połączyć oba te światy i odczuć ich wzajemne przenikanie i interakcje, przebywając w jednym pomieszcze‑ niu. Takie doświadczanie przestrzeni pozwala na dowolną jej interpretację, a co za tym idzie – dowolną interpretację przywołanych w niej rzeczywistości, które mają wywoływać w nas wspomnienia, skłaniać do refleksji, a za pomocą różnego rodzaju bodźców zewnętrznych pobudzać naszą wyobraźnię i pamięć. Otaczające nas głosy, grafiki, rzeźby, fragmenty poezji przenoszą nas w inny wymiar, w odległe miejsca. Pozwalają też spojrzeć na dziedzictwo kulturowe w bardziej przy‑ stępny sposób. To nie tylko łączenie dwóch miast, ale także tradycji z nowoczesnością, przeszłości z przyszłością, sztuki z poezją. Wartości takie jak 20

Wiadomości asp /74

literatura i sztuka są ponadczasowe. W niezwykły sposób pozwalają zatrzymać ulotność chwili oraz w dogłębny sposób poruszyć indywidualne odczu‑ wanie świata. Symbolizują trwałość, wieczność, nieprzemijalność. My spoglądamy na nie nieco z przymrużeniem oka, dzięki czemu elementy kojarzone zazwyczaj z powagą i sztywnymi konwe‑ nansami stają się bardziej przyziemne i dostępne szerszej grupie odbiorców – a dzięki temu auten‑ tyczne. W specyficzny sposób łączą nasze światy, rzeczywistości, kultury „strunami pamięci”. Pro‑ jekt realizowany wspólnie z Accademia di Belle Arti di Brera Mediolan (Włochy). Autorzy: Magdalena Bachula, Katarzyna Mierz‑ wińska, Jovana Tucovic, Aleksandra Wron‑ ska; współpraca techniczna, oprogramowanie i sprzęt: LavaVision Rafał Petryniak; układy elek‑ troniczne, oprogramowanie i sprzęt: Przemysław Płyś, Łukasz Walewski. Koordynacja projektu: Andżelika Grodecka.

https://play.google.com/store/apps/details?id=com.asp.memorystream&hl=pl

MEMORY STREAM


http://gapgame.tumblr.com

GAP GAME Gap Game – interpretacja jako podstawowa ener‑ gia, element określający istnienie zjawisk, dzia‑ łań i obiektów, wytycza relacje pomiędzy, znacząc granice i przekazując treści w każdej kulturze. Miejsce, przestrzeń to energia naszego ciągłego doświadczania, konfrontowana z doświadcze‑ niem nabytym. To od niej zależy czytelność prze‑ kazywanych nam informacji, to, co komunikuje nam przestrzeń – kodujemy według algorytmów osobistych wrażeń. Architektura jako globalny komunikat interpretowana jest przez każdego z jej użytkowników. Tkanka miasta staje się tłem dla podejmowanych działań, jej mieszkańcy stają się uczestnikami tych procesów. Prezen‑ tacja działań projektowych, interakcji w prze‑ strzeniach miast, obserwacji jej użytkowników, poszukiwań podobieństw i różnic zwyczajowych, energii kulturowych ich mieszkańców. Badane są także możliwe procesy uniwersalne, integru‑ jące wszystkie strefy – kulturowe, religijne czy geograficzne. Projekt realizowany wspólnie z IN SITU LAB Le Corbusier Strasburg (Francja) oraz ITAD Suzhou (Chiny).

→ Galeria asp Kraków → 8–13 iii 2016

Architektura jako globalny komuni‑ kat interpretowana jest przez każdego z jej użytkowników. Tkanka miasta staje się tłem dla podej‑ mowanych działań, jej mieszkańcy stają się uczestnikami tych procesów.

21


SELFIE GARDEN

Selfie Garden. Instalacja zaprojektowana przez członków Koła Naukowego z użyciem prac wykonanych w ramach zajęć – Technik zapisu projektowego. Obiekty przypominające z góry organiczne formy to tak naprawdę podobizny studentów. Do takiej ekspozycji inspiracją był ogród japoński (jap. 日本庭園 nihon‑teien). Istnieje kilka rodza‑ jów takich ogrodów, ale wszystkie cechują har‑ monia, prostota, asymetria i elegancja. Ogrody te zgodne są z ideologią zen. Główną ich cechą jest dominacja cywilizacji nad naturą – brak roślin‑ ności i wody – w których miejsce pojawia się żwir i piasek. Luźna interpretacja buduje przestrzeń dynamiczną, przypomina zatrzymany kadr. Autorzy rzeźb: Kasia Rajtar, Konrad Rodengo, Martyna Piątek, Kasia Rajtar, Daniel Wojsz, Ania Markowska, Ewelina Lekka; autorzy instalacji: Adrianna Opyrchał, Magdalena Podolska, Alek‑ sandra Strączek. 22

Wiadomości asp /74

→ Galeria asp Kraków → 8–13 iii 2016


WIDEOINSTALACJE STUDENTÓW PRACOWNI INTERMEDIÓW WYDZIAŁU AW

1

2

3

4

→ Galeria mos Kraków → 8–13 iii 2016

Instalacje wideo, mapping przestrzenny, projekcje, zrealizowane zostały przez studentów pracowni intermediów WAW ASP Kraków pod kierunkiem Tomasza Wesołowskiego i Wojciecha Kapeli.

5

6

1. Głowa: Dagmara Chechelska, Yevhen Horyachkin, 2. Kinga Kołodziej, Ania Korzeniowska, Hubert Albertusiak, Agata Wolańska, Katarzyna Zielińska, Alan Swoboda, 3. Sylwia Bajek, Anna Kweclich, Karolina Potębska, Eliza Zielonka, 4. Dominika Bigaj, Joanna Olech, Dorota Pawlik, Paulina Zwolak, 5. Kinga Kołodziej, Ania Korzeniowska, Hubert Albertusiak, Agata Wolańska, Katarzyna Zielińska, Alan Swoboda, 6. Eliza Zielonka, Karolina Potebska, Anna Kweclich, Sylwia Bajek

23


W y d a r z e n i e sp e c j a l n e – i v m b a w 2 0 1 6

Dziennik budowy zeppelina oraz obiektów współodpowiedzialnych

Rys. 1. Zeppelin Graf w budowie, 1 stycznia 1928 r., https://en.wikipedia.org/wiki/Zeppelin#/media/ File:Bundesarchiv_Bild_102‑00834,_Friedrichsha‑ fen,_Luftschiff_Graf_Zeppelin.jpg, Bundesarchiv Bild 102–00834, Friedrichshafen, Luftschiff Graf Zeppelin

Karolina Baniowska Obiekty Zeppelin – BioObiekt pierwszoplanowy, nielatający. Wymiary początkowe: dł. 7 m, średnica 2 m, obwód: x. Wymiary końcowe: dł. 10 m, obwód: x minus 0,4 m, średnica y – y minus x dzielone przez pi; Obiekt o „lek‑ kiej”, wiklinowej konstrukcji szkieletowej, zespolonej zippami. Zewnętrzną powłokę scalająco‑wzmacnia‑ jącą stanowi naprężona folia stretch. Napęd – tyczki bambusowe przedłużone ciałami płci męskiej. Forma inspirowana pierwszym modelem sterowca LZ 1 (Luftschiff Zeppelin) z 1900 r. Flagi – Bioekran – 10 szt. BioObiektów drugoplano‑ wych podkreślających BioObiekt pierwszoplanowy. W sumie tworzą modułowy, mobilny paraekran dla wyświetlanej projekcji. Czarny wózek, z zaprzęgiem – obiekt częściowo zmechanizowany. Główny, mobilny punkt dowodzenia: reżyserka, sys‑ tem projekcyjno‑nagłaśniający, palarnia. 24

Wiadomości asp /74


Rys. 2. Okładka płyty Led Zeppelin IV (1971) http://superhypeblog. com/marketing/the‑mar‑ keting‑genius‑of‑led‑zep‑ pelin‑iv

Osoby zamieszane M. – główne zaplecze intelektualne wszelkich działań i niedziałań; atrybut:

Wszelkie działania, o których tu mowa, przebiegają

czarna puszka z napisem Black, paczka slimów, trzecia nerka pod pachą.

wzdłuż dwóch równoległych osi czasu. Pierwszą oś

W. – Ważny (Ważniejszy, Najważniejszy), drugie, często pierwsze zaplecze

stanowi wspólna działalność M. i W. o charakte‑

intelektualne; atrybut: Di.

rze zaopatrzeniowo‑organizacyjno‑wykonawczym.

Di – Suka z rodowodem.

Natomiast drugą – praca zespołowa Osób Zamiesza‑

N. – Nova, niecałe M. i niecałe W., dlatego obojgu „asystuje”. Pod ich obecność,

nych, m.in. w systemie taśmowym.

a zwłaszcza nieobecność, próbuje im dorównać – trochę ważna, trochę miła; atrybut: miarka Topex 5 m oraz wszystko, czego potrzebują M. z W. i Nova, jest

Tydzień i – prolog

w stanie pomieścić w obszernych, już naderwanych kieszeniach marynarskiej

Przygotowanie miejsca pracy, czyli porządek prac

kurtki.

konserwatorskich

Niestacjonarne – Studentki i Yipou, grupa ok. 10 osób, zawsze na posterunku, słuchają M.

Poniedziałek, 15 lutego 2016

Stacjonarne – Studentki i Gienek, grupa ok. 20 osób, faktycznie ok. 10.

Pierwszy dzień. Strych, akwarium. Korekta Studenta.

Stacjonarne W. – 2 Studentki z gabinetu Ważnego.

Przy zewnętrznym mózgu (w skrócie PC) siedzą Nova,

Niestacjonarne i Stacjonarne występują zamiennie.

M. i Student. Wchodzi Ważny z Di przy nodze. Di

Chińczyk – Yipou, Student w niestacjonarnym trybie studiów i życia.

wyprzedza Ważnego i wita się ze wszystkimi uczest‑

TW. – Przyjaźni się z M., W. oraz Grafikiem. Stara się zachować powagę sytuacji.

nikami spotkania, przy M. zatrzymuje się na dłużej.

Mało mówi, dużo pali.

Ważny, również niezwykle rozpromieniony, uzupełnia

Asystent W. – unika współpracy ze Stacjonarnymi, Niestacjonarnymi oraz Novą.

powitanie Di o artykulacje słowną. Ważny patrzy raz

Bezwzględnie wykonuje polecenia W.

na korektę Studenta, raz na zewnętrzny mózg, pró‑

Ojcowie – Pan Piotr i Pan X, męskie wsparcie rodzicielskie przyprowadzone

buje pomóc…

przez Stacjonarne W.

M. i Ważny składają Novej propozycję współpracy

Nosiciele – Ojcowie, Stacjonarne, Niestacjonarne, Chińczyk. Wszyscy

przy Akcji. Nova wyraźnie podbudowana i zaintereso‑

„opakowani”.

wana wyraża sceptyczny entuzjazm, gdyż propozycja

Grafik – Wojuje w 3D. Na początku nie ujawnia się. Mimo spoczywającej na nim

okazuje się prośbą. Nova przybiera pozę wywołaną

odpowiedzialności, ma wyraźny dystans do całego przedsięwzięcia, co pozytyw‑

przez wewnętrzną projekcję zaniepokojonej intuicji.

nie wpływa na efekt jego pracy. Jedna z bardziej kluczowych postaci. Dba, żeby

Nova jest nova, chce pomóc – zgadza się. Oczy Stu‑

w finale wszystko zagrało; atrybut: laptop.

denta opuszczają orbitę. W. i M. ustalają szczegóły

Muzyk – Wielki Obecny w dniu Akcji.

(literalnie) roboczego spotkania. 25


Środa, 17 lutego 2016

samochodowa 3‑osobowa. Obok duże lustro. Ściany

Godzina 12.00, 13 st. C. Niebo bezchmurne. Strych.

w kolorze jajecznym, lamperia. W narożniku wiązka

Gabinet nr xxx. Drzwi szeroko otwarte. Promienie

okorowanej, gotowej do użycia wikliny, po diago‑

słońca wpadają do środka. Wewnątrz w grupkach

nalu tyczki bambusowe wysokie na 3,6 m. Dziura

ustawieni w pozycji siedzącej i niesiedzącej Ważny,

w posadzce, umywalka.

Di (ma własną kozetkę), M. oraz wszystkie Niesta‑

M. wrócił. Wchodzi lekkim krokiem, niczym

cjonarne (przygotowane do korekty – full make up).

niesiony przez obłok okalającego go nikotynowego

Wchodzi zdyszana Nova. M. zamyka drzwi. W gabine‑

dymu. Trzyma w ręce czarną puszkę i nagrobny,

cie zapada półmrok.

wiecznie kwitnący, wiosenny kwiat. Nova i Niesta‑

Niestacjonarne, jak zawsze, okazują autentyczny entuzjazm. M. ma nad nimi władzę.

w roli PHW⁵.

M. i Ważny ujawniają istotę głównego problemu.

Swoim zaangażowaniem chcą potwierdzić pro‑

Niestacjonarne i Nova zostają wtajemniczone

fesjonalizm i na własne nieszczęście ogólnie panu‑

w ogólny zarys działań – INAW 2016 vol. IV (IV Mię‑

jący, bolący je stereotyp. Mimo to wymieniają uwagi

dzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz 2016)

i doświadczenia: „na sucho”, „na mokro”. Oka‑

OPERACJA – InCydent:

zuje się, że problem stanowi sedno tych rozważań

– poziom zaangażowania – w kategoriach artystycz‑

– woda.

nych – tzw. no limit,

Ku zdumieniu wszystkich „Nowych” w (Nowym)

– zakres zaangażowania – poziom 0, drogi ewaku‑

Miejscu, w przeciwieństwie do znanego im Strychu,

acyjne i dziedziniec włącznie,

każde pomieszczenie ma własną, sprawną umywalkę,

– miejsce w czasie – od teraz do nieprzekraczalnej

ujęcie wody, odpływ i syfon. Najmniejsza z Niesta‑

granicy‑daty – 07.03.2016.

cjonarnych podsumowuje: „Dawniej czystość była

Widać ogólne podniecenie, słychać szepty. Nova

bardzo ważna”. Każde z 80 (?) pomieszczeń… z wyjąt‑

zachowuje pozorny spokój.

kiem wybranego przez nas, najbardziej dogodnego,

– warunek rozpoczęcia prac – konserwacja

usytuowanego na poziomie 0.

powierzchni nie tylko płaskich, w przestrzeni dostęp‑ nej tylko dla wtajemniczonych. (Nowe) Miejsce, swoisty squat – Szkoła Przemy‑ słowa Żeńska – wymiennie: Syrokomli.

Nova kieruje programem konserwatorskim. Nie‑ stacjonarne posługują się sprzętem we własnym tempie. Wchodzi radosna Di, a za nią W. – wyraźnie poirytowany postępem prac. Woła, żeby mu podać

Dystans do pokonania – pieszo – 8 min., 550 m –

szpadel do zebrania gruzu pozostałego po odkryw‑

przez: al. Mickiewicza; pieszo ze sprzętem – ok. 15

kach stropów. M. skonstruował „żmijkę” i z zakasa‑

min. Główne przeszkody? Własne – wewnętrzne. Ostat‑

nymi rękawami próbuje udrożnić odpływ. Nova i Nie‑

niej nadziei należy szukać w stwierdzeniu, że „[…]

stacjonarne próbują zaprowadzić porządek na mokro.

prawdziwa bohema potrzebuje trochę bałaganu […]”4.

M. nadal walczy żmijką. M i W. wyraźnie spełniają się

M. i Nova prowadzą Niestacjonarne na (Nowe)

w „męskich zadaniach”. Mozolną pracę przerywa bez‑

Miejsce. Niestacjonarne niosą na zmianę sprzęt

szelestnie biegająca Di, która powszechnie wzbudza

w czarnych plastikowych worach, naśladujący efekt

instynkt opiekuńczy wśród zgromadzonych. Di niemo

ich dzisiejszej pracy.

wy(sz)czekuje spojrzenia W.

Docierają na miejsce. M. otwiera główną bramę

Po kilku godzinach zarządzono koniec pierwszego

Syrokomli, objaśnia główne zasady bezpieczeństwa,

etapu konserwacji. Syfon drożny. M. świętuje niko‑

system przemieszczania się, jak i lokalizację pomiesz‑

tyną popijaną zawartością czarnej puszki triumf nad

czeń strategicznych. M. na chwilę znika. Nova zostaje

materią. Na koniec montuje długi stół.

z Niestacjonarnymi. Razem robią wstępne badanie

M. klasycznie stawia kropkę nad i. Tym razem

przestrzeni. Element murowanego zaskoczenia chcą

na środku blatu za pomocą nagrobnego kwiatu

ograniczyć do minimum.

wetkniętego w czarną puszkę z wymowną nazwą

Pomieszczenie nazywane miejscem do pracy.

26

cjonarne rozkładają sprzęt, wyraźnie odnajdują się

czarnego koloru w języku angielskim.

Parkiet, klasyczna jodełka, kraty w oknach, tablica

M. triumfator mówi: „Teraz mamy prawdziwie

szkolna, kredy brak, lampy przemysłowe, kanapa

domową atmosferę”. Z pewnością przez następnych

Wiadomości asp /74


↗ Incydent – ul. Powiśle

kilka tygodni dla niektórych to Miejsce będzie sta‑

elementy długo się wycinają, długo się kleją. Mate‑

nowiło drugi dom.

riał bardzo wrażliwy. Ktoś niechcący depta HST, nie

M. i W. (a zwłaszcza Di) są zadowoleni. Nova jest

wiedząc pewnie, że to HST. Asystent W. modyfikuje

uradowana, gdyż po pierwsze znajduje w torebce

projekt. HST dalej się klei. To dopiero początek ope‑

mydło, a po drugie ma okazję zademonstrować przy‑

racji na szkielecie…

datność pracy M. w dniu dzisiejszym, po trzecie czuje

Czekamy.

ulgę. Kolejne dni pracy będą stanowiły zwielokrot‑ nioną zawartość czarnej puszki.

Poniedziałek, 22 lutego 2016

MWMWMWMWMWMWMWMWMWMWMWMWMWMWMWM

Syrokomli – poziom 0 – pracownia. Stół zasłany

W. i M. uzupełniają się. Razem tworzą np. brzeszczot

białymi, flizelinowymi kuponami. Na stole „wazon”

japońskiej piłki do bambusa.

z kwiatami. Kilka krzeseł. W pracowni pojawiają się pierwsze profesjonalne narzędzia i dodatkowe

Tydzień II

materiały – czajnik elektryczny, zwój stalowego

M.

drutu, uszczelki samochodowe, dyżurny (jedyny)

W.

duży gwóźdź oraz hurtowa ilość zippów w trzech

N.

rozmiarach.

Tym razem Niestacjonarne.

Harmonogram dzisiejszych prac jest uzależniony od dyspozycyjności płaskich powierzchni roboczych

Centrala organizacyjna MBAW (poziom pod Strychem). Nova zdaje raport z postępu prac nad InCydentem.

oraz koloru używanych materiałów. Ćwiczenie praktyczne nr I – Flagi. Liczba – 10 szt.

Strych. Szum maszyn. Przez otwarte drzwi warsz‑

dł. 360 cm każda. Czas – w trakcie opracowania. M.,

tatu widać wiązki lasera przecinające kłęby pyłowego

Nova i Niestacjonarne przystępują do pracy. Najpierw

dymu. Korytarz niedrożny. Całą szerokość posadzki

następuje kontrola jakości bambusowych tyczek.

zajmują obręcze niby Ilizarowa. Praca utrudniona,

Po wstępnej selekcji Niestacjonarne przeprowadzają 27


Odmierzaniem odcinków białej taśmy tym razem zajmuje się Nova i jedna z przyuczonych podczas ćwiczenia nr I Niestacjonarnych. Szarfy, szerokości 4 cm, trzeba przewlec przez otwory w (precyzyjnie dociętych przez W.) rurkach PCW. Zadanie sprawia tyle samo trudności co nawleczenie wełnianej włóczki na zwykłą igłę. Przed przeciągnięciem taśmy przez „ucho” tulejki PCW należy poddać obróbce mecha‑ nicznej, a taśmy przysmażyć na końcach. Po kolejnej godzinie spotkanie robocze zostaje zakończone. Wieści ze Strychu: „HST wciąż się klei”. M. zamyka bramę Syrokomli.

Środa, 24 lutego 2016 M. W. N. Stacjonarne i Niestacjonarne ↑ Incydent – ul. Kanonicza

drugą selekcję – kontrola okazała się zbyt szczegó‑ łowa. Udało się wybrać 10 sztuk. Kolejny etap – moco‑

Syrokomli. Poziom 0. Korytarz niedrożny. Całą szero‑

wanie tkaniny.

kość, i prawie całą długość komunikacji wypełniają

M. wyjaśnia na tablicy, rysując fragmentem

dwa fragmenty wiklinowego endoszkieletu, prawdo‑

gruzu, zasadę budowy masztu oraz sposób jego

podobnie dziób z korpusem oraz rufa. Do Pracowni

wykonania.

wchodzi zdyszana Nova. W środku już czekają M. i W.

Ograniczona ilość prefabrykatów zmuszą M. i Novą

Di przebywa gdzieś w pobliżu. Nova chwali postęp

do podjęcia się działań wymagających skupienia,

pracy nad Obiektem. Po kwadransie przychodzą

precyzji oraz użycia niebezpiecznych narzędzi: tną

pojedyncze Stacjonarne. Nowe. „Nowe” są wyraźnie

równe odcinki drutu, wiercą otwory w bambusie,

zakłopotane i podekscytowane. To skutek uboczny

zbijają maszt. Niestacjonarne, bacznie obserwując

długotrwałego przebywania na Strychu. Próbują się

i podając narzędzia, chcą znaleźć uzasadnienie swojej

odnaleźć. To chwilę potrwa.

partycypacji w dzisiejszych ćwiczeniach. Niestacjo‑

Po kolejnym kwadransie liczba Stacjonarnych

narne oczyma wyobraźni wiją konstrukcję Obiektu

(profesjonalnie przygotowanych do zajęć – full make

pierwszoplanowego. Dopytują, kiedy będą mogły

up) pozwala na oficjalne przywitanie zgromadzonych

urzeczywistnić tę wizję. Nova opisuje im wrażli‑

oraz wygłoszenie prelekcji na temat dzisiejszych

wość materiału HST i postęp operacji na szkielecie:

ćwiczeń praktycznych. M. zabiera głos. Rozpoczyna

„Ciągle czekamy”. Zasmucone Niestacjonarne idą

zdanie charakterystycznym dla siebie niskim, spo‑

po czekoladę.

kojnym tonem, utrzymując kąciki ust powyżej linii

Po ok. 40 min. 10 sztuk masztów czeka na kolejny

dolnego uzębienia. W. jak zawsze przebojowy. Nie

etap pracy. Do pracowni wracają pocieszone Niesta‑

wytrzymuje i wchodzi w słowo M.

cjonarne. Żwawo przystępują do przytwierdzania

Pracownia okazuje się dla W. niewystarcza‑

materiału flagowego. Mają okazję poznać i przete‑

jąca, dlatego przenosi ją na korytarz. W. uzbrojony

stować w praktyce niezawodny system mocowania

w wiklinowe tyczki i zippy wymachuje rękami nad

typu „zipp”.

otwartym szkieletem Obiektu i wykłada zasady jego

Gotowe flagi ustawione w kącie, wypełniają wyso‑

28

konstruowania. Stacjonarne patrzą w milczeniu

kość pracowni.

i skupieniu. Na hasło: „fizyka” (odmieniane przez

Ćwiczenie nr II – uchwyty flagowe.

wszystkie przypadki) Nova i Stacjonarne nadstawiają

Wiadomości asp /74


uszu, chcąc sobie dać chociaż szansę zrozumienia słów

Czwartek, 25 lutego 2016

W. Stacjonarne mają niepowtarzalną okazję poznać

Syrokomli. Niebo – pochmurne. Wilgotność powie‑

zasady „matki wszystkich nauk” na jeszcze nieżywym

trza – wysoka. Woń powietrza – przez wzgląd na zdro‑

Obiekcie w skali 1:1. Do wszystkich zaczyna docierać

wie psychiczne lepiej o tym nie myśleć.

rzeczywistość całej operacji. Kiedy wszystko stało się teoretycznie jasne, Nova i Stacjonarne zabrały się do wicia wikliny w ściśle

Wprost – pogoda „barowa”.

M., W., i Di czekają na resztę załogi w pobliskiej, narożnej kawiarence6.

ustalonych co do joty miejscach. Nova biega z miarką,

Wchodzi zdyszana Nova. Zapada się w mięk‑

część Stacjonarnych buduje szkielet od wnętrza, część

kiej, ikeowskiej sofie. Przygotowuje się mentalnie

od zewnętrza. Współpraca przebiega nadspodziewanie

na kolejne starcie z żywą oraz „jeszcze nieżywą”

dobrze. W. sprawdza efekty. Okazuje się, że nie tak

materią.

sobie wyobrażał łączenie gałązek – co oczywiście jest

Smogowa atmosfera nie sprzyja pracy, a tym bardziej

uzasadnione fizyką konstrukcji szkieletu. Po 10 min.

przytomności umysłu.

wraca W. Odbiera pierwszy etap robót. Następne zadanie: redukcja 40 cm w obwodzie. Powód? Forma zeppelina przerosła wszystko i wszystkich.

M., W. z Di oraz N. niechętnie przenoszą się do „korytarzowej” pracowni. Na miejscu czekają Niestacjonarne w okrojonym składzie. W pra‑ cowni z umywalką pojawia się czarny tajemniczy

Zapadła decyzja. Tniemy!

pojazd – Wózek7.

W. dumnie dzierży oryginalną, japońską piłkę

Zadanie na dziś: opakowanie Obiektu. Materiał „opa‑

do cięcia bambusów, która nie zmieniła swojej formy, odkąd powstała, w czym podobno tkwi jej główna zaleta. W. wchodzi do wnętrza szkieletu.

kunkowy”: folia stretch. Korytarz operacyjny: nadal wypełniony. Dziób i rufa czekają na wykończenie.

Zapada zupełna cisza, przez co dźwięk trzaskających

W. wydaje zgromadzonym dyspozycje, po czym

pod stopami W. żeberek odbijał się nieprzyzwoicie

opuszcza pracownię i udaje się na spotkanie w urzę‑

długo. W. jest już w środku klatki. Przygotowuje

dzie z Panią X – W. będzie załatwiać pozwolenie

się do pierwszego, decydującego cięcia. Trzask!

na przeprowadzenie Akcji w przestrzeni miejskiej.

Maczeta zawodzi… Podejście drugie. Japończycy

Di, smutniejsza niż zwykle, podąża za oddalającym

mają swoją piłkę do cięcia bambusów, a my mamy

się W.

niemiecki sekator do cięcia polskiej wikliny. M.

M., Nova i Niestacjonarne przystępują do pracy.

podaje nowiutki sprzęt.

Operacji opakowywania zostaje poddana rufa.

Tym razem cięcie przebiegło pomyślnie. Połówki

„Aaaaa!” Ciągłość pracy przerywa pisk jednej z Nie‑

szkieletu oparły się o bardzo bliskie ściany korytarza.

stacjonarnych. Obecne położenie w szczelinie mię‑

Trzeci etap i decydujący – ponowne zespolenie

dzy ścianą a zeppelinem ratuje ją przed osunięciem

Obiektu. Stacjonarne, Nova i M. składają połówki w jedną całość i spinają zippami.

się wskutek omdlenia. W oknie ukazuje się twarz Chińczyka za kratami, suszącego zęby. Chińczyk ma wyjątkową zdolność odczytywania sygnałów

Stop! Trzeba przerwać – W. został w środku.

niewerbalnych. Linia produkcyjna nie zatrzymuje

W. jest już poza Obiektem. Nova i Stacjonarne napra‑

się. Chińczyk wbiega do środka. W kurtce i z torbą

wiają ubytki i zszywają miejsca nacięć.

na ramieniu, łapie unoszonego zeppelina i przej‑

W całej operacji oprócz sił wynikających z fizyki

muje rolkę z folią stretch. Przez dłuższą chwilę nie

budowy Obiektu działają również 3 podstawowe siły

pozbywa się zbędnego balastu – nie ma ku temu oka‑

zewnętrzne, kształtujące formę: W., M. i przyciąga‑

zji. Na swoje nieszczęście ma warunki pozwalające

nie ziemskie. Według W., wartość siły M. jest zawsze

na bliższą współpracę z M., jako że zeppelin i jego

za duża. Siła grawitacji pozostaje niewzruszona,

ego uniemożliwiają użycie jakiegokolwiek ruszto‑

nawet na uwagi W.

wania na terenie „korytarzowej” pracowni. M. razem

W. i M. zarządzają koniec dzisiejszych prac. Wszyscy

z Chińczykiem przekładają rolkę ponad 2‑metrową

z ulgą opuszczają „korytarzową” pracownię.

średnicą Obiektu. 29


Opakowywanie Obiektu w dwóch częściach zakoń‑

na przykładzie Chińczyka demonstruje poprawną

czyło się sukcesem. Chińczyk ma okazję poznać styl

postawę „nosiciela” i właściwy sposób dzierżenia

zen w polskim wydaniu.

tyczki w zależności od sytuacji. „Czysta fizyka!”.

W korytarzu operacyjnym pojawia się T.W. Nie zwlekając, zaprasza M. do wspólnego dotlenienia się

Tydzień IV – epilog,

na świeżym powietrzu.

czyli Tydzień Próby

Warunkiem powodzenia operacji połączenia

M.

opakowanych części Obiektu jest światło dzienne.

W.

Załoga musi się pośpieszyć. W samą porę wraca zado‑

N.

wolony W. z równie zadowoloną Di. W. komentuje

As.W.

efekt produkcji zespołu opakowującego, używając

T.W.

fachowej terminologii. Niestacjonarne uważnie słu‑

Grafik

chają i uczą się.

Stacjonarne, Niestacjonarne.

W. zawsze pierwszy z gotowym, jedynym wła‑ ściwym rozwiązaniem wzywa załogę na stanowi‑

Strych świeci pustkami. Nadchodzi BIENNALE…

ska. Równomiernie rozłożone siły robocze czekają

Obecne ośrodki pracy twórczej: MOS, Matejki,

na znak W. „W górę!”. Zeppelin zbliżył się do wyjścia.

Syrokomli.

Moment kluczowy – zakręt. Dziób zeppelina unosi

Tryb pracy: półtora etatu.

się, dotyka sufitu. Klincz. Szkielet klinuje się. Utknął. towanie i popycha tyczką dziób obiektu. Drgnęło!

Poniedziałek–piątek, 29 lutego–4 marca 2016

Dźwięk trzaskających gałązek. Niestacjonarne stają

Rozpoczyna się Tydzień Próby (generalnej) cierpliwo‑

się towarzyszkami niedoli zeppelina. Czule podtrzy‑

ści W., N., oraz (choć tego nie ujawnia) M.

mują jego korpus. Obiekt wyłania się z cienia, wycho‑

Harmonogram pierwszego dnia wyznacza rytm całego

dzi na światło dzienne. Wymęczony opada na ziemię.

tygodnia. Wyczuwalne napięcie wśród osób zaan‑

W. biegnie po drabinę i tyczkę. M. wchodzi na rusz‑

M. bez słowa zapala slima.

gażowanych w przygotowania biennale jest wprost

Nova, W. i Niestacjonarne przynoszą narzędzia

proporcjonalny do upływającego czasu.

potrzebne do kolejnego zabiegu na Obiekcie.

symalną prędkością osiąganą przez jej biały jedno‑

„Miarka!” – Nova przybiega z miarką. „Sekator!” –

ślad KT M model „Happy”. Stacjonarne i Niestacjo‑

Nova podaje sekator. „Drut!” – Nova podaje drut.

narne ukrywają się po kątach MOS‑u i Matejki. Są

„Zipp!” – …

pochłonięte indywidualnymi projektami.

W., trzymając w ręce japoński nóż, ociera pot

Nova musi zorganizować maksymalną liczbę osób

z czoła. Zmienia go Asystent W.

zamieszanych w InCydent, aby możliwe było przepro‑

Gotowe! Teraz Nova i Niestacjonarne przystępują

wadzenie prób (z)noszenia flag, zeppelina oraz siebie

do założenia „szwów”. Po 15 min. przychodzi W.

nawzajem – ogólnie stania się BioObiektami.

Temperatura w zespole wyraźnie się podnosi. Osta‑

Nova mailuje, dzwoni, publikuje na Facebooku ter‑

tecznie W. oczywiście ratuje zeppelina. Teraz pozo‑

miny, prośby, groźby.

staje tylko ponowne opakowywanie Obiektu. Czynno‑ ści przebiegają podobnie jak poprzednio, z tą różnicą, że teraz W., obserwujący całość z odpowiedniego dystansu, steruje „maszyną do opakowywania”. Do specjalnych, równomiernie rozłożonych

30

Nova kursuje między MOS‑em a Syrokomli z mak‑

W. zakasuje rękawy. Ponownie wchodzi do środka.

Stacjonarny Gienek obiecuje przyprowadzić swo‑ ich kolegów. Syrokomli. Sytuacja – zerowa9. Zeppelin i flagi czekają samotnie na dziedzińcu. W. zaczyna się stresować. Nova jeszcze bardziej. M. uspokaja się,

wypustek w korpusie zeppelina M. i W. przytwier‑

uzupełniając poziom nikotyny i energii.

dzają 8 bambusowych tyczek. Rozpoczyna się próba

Atmosfera napina się bardziej niż folia stretch na Zep‑

podnoszenia bezwładnego cielska Obiektu. „InCydent

pelinie. Novej robi się słabo. Jedynym ratunkiem jest

In!”. Dramat! W. krzyczy! Biega! Wymachuje rękami!

zmiana punktu siedzenia. M. zostawia w drzwiach

Zeppelin niebezpiecznie buja się nad głowami. W.

wiadomość: „Jesteśmy w kawiarni”.

Wiadomości asp /74


M., W., i N. swoją obecnością wypełniają prawie

„Już zabrakło miejsca

całe wnętrze narożnej kawiarenki. M. reanimuje

dla dziwaków, którzy chodzą piechotą

N. gęstym espresso. W. wymownie milczy. Po chwili

(podobno taki rodzaj poruszania się pomaga w myśleniu)

przybywają Stacjonarne W. razem z Ojcami. W. i M.

[…]”

witają serdecznie Szacowne Wsparcie Rodzicielskie

Tadeusz Kantor, Lekcje mediolańskie, 1986

i podają napoje. Następnie wchodzą Gienek, jego kole‑ dzy oraz Chińczyk. Nova odzyskuje siły. Czas rozpocząć próby. N. zajmuje się próbowaniem flag, W. z M. – zeppelina. „InCydent In!”. Dramat! W. krzyczy! Biega! Wyma‑ chuje rękami! Zeppelin niebezpiecznie buja się nad głowami. W. na przykładzie Chińczyka demonstruje poprawną postawę „nosiciela” i właściwy sposób dzierżenia tyczki w zależności od sytuacji. „Czysta fizyka!”. Nova, mimo okrojonego składu żeńskiego, testuje konfiguracje bioekranu w przestrzeni: elewację, sze‑ reg, ruch chodzony po okręgu. Nosicielki oswajają się ze swoim ambalażem. Teraz czas na połączenie efektów pracy. Powoli zapada zmrok. Nie ma czasu do stracenia. W samą porę pojawia się Grafik (czyżby czekał na ten moment w kawiarence?). Na dziedziniec wjeżdża Czarny Wózek. Grafik instaluje się w reżyserce.

Rys. 3. Pierwszy lot LZ1 nad jeziorem Bodensee w 1900 roku, https://en.wikipedia.org/wiki/Zeppe‑

Razem z M. i W. są operatorami strumienia projekcji.

lin#/media/File:First_Zeppelin_ascent.jpg

Grafik zaWojował… Zapada zupełna cisza. Czas zatrzymuje się. Hip‑ notyzujący dźwięk agregatu buduje atmosferę niczym

Przypisy

ze starego, studyjnego kina. Nagle… Zeppelin wzbija

1. W. Janicki, L. Janicki, Dziennik podróży z Kantorem.

się w powietrze… Wszystko staje się jasne.

2. PHW – Perfect House Wife. 3. Miejsce strategiczne dla zespołu – domowe wypieki, kawa i miękka sofa z Ikei umożliwią zebranie myśli, ostudzenie emocji, jak i ugoszczenie w cywilizowanych warunkach Wsparcia Rodzicielskiego, czyli Ojców.

Poniedziałek, 7 marca 2016, godz. 17.00

4. Czarny Wózek – Obiekt na poły zmechanizowany. Pojazd z budą, przystosowany

InCydent!

5. Sytuacja zerowa, biedna – sytuacja, w której wszelkie działania i przedmioty

do: zaprzęgu jednoosobowego – posiada dyszel, przewożenia jednoosobowej załogi, świecenia, dymienia, a nawet wydawania dźwięków.

Akcja!

tracą swoja przydatność. Termin stworzony przez Tadeusza Kantora.

31


W y d a r z e n i e sp e c j a l n e – i v m b a w 2 0 1 6

100% znaleźnego Etiudy video‑graficzne

Tomasz Wesołowski Czas i trójwymiarowość to podstawowe czynniki umożliwiające odbiór przestrzeni, w której się znaj‑ dujemy. Połączenia form, rytmów, faktur, podda‑ wane są ciągłym zmianom – zmieniają się punkty koncentracji spojrzenia, ruch obserwatora i elemen‑ tów kompozycji przestrzeni. Zmienia się światło,

32

dochodzą przypadkowość i dźwięk. Powstaje wartość

Dwa światy

sumaryczna, wypadkowa. Przestrzeń jest odczyty‑

Świat pierwszy to budynek wzniesiony na początku

wana i odczytana indywidualnie. Wydaje się, że zapis

XX w. o wyrazistej, monumentalnej architekturze

filmowy wykonany w technice stereoskopowej jest

przy al. Mickiewicza, w którym oprócz Zespołu Szkół

z racji fizycznego podobieństwa najbliższy procesowi,

Mechanicznych nr 1 mieszczą się, zajmując dwie górne

w którym odbieramy świat widzialny. Technologia

kondygnacje, Wydział Architektury Wnętrz i część

i technika mogą być narzędziami (czasem wysoce

Wydziału Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięk‑

wyspecjalizowanymi) służącymi do rejestracji. Sam

nych. Świat drugi – mała, wiejska chałupa z trzema

sposób zapisu też może przyczyniać się do pełniej‑

izbami w podkrakowskich Wolwanowicach w powie‑

szego zrozumienia, odczucia (?) przestrzeni. Jest

cie proszowickim. Typowy dom mieszkalny, w którym

jednak tylko ich podstawą, wstępem. W przekazie

jedno z pomieszczeń wykorzystywane było na warsztat

musimy odfiltrować szum informacyjny. Musimy

stolarski. Było, bo po przedwczesnej, tragicznej śmierci

znaleźć klucz do rozkodowania przestrzeni. Do peł‑

Jana Niedźwieckiego warsztat przestał być używany.

nego zrozumienia potrzebujemy jeszcze uczuć i emo‑

W latach 80. ubiegłego wieku chałupa została roze‑

cji. Trzeba albo „nastawić się” na odbiór, albo – jeżeli

brana, a z warsztatu pozostało jedynie kilka narzędzi.

czujemy się na tyle silni i niezależni – sami te uczu‑

Dwa światy, dwa przeciwieństwa, a jednak jest coś,

cia wyzwolić. Ale nie tylko… Materia przestrzeni,

oprócz przybliżonej daty powstania, co łączy te tak

w których żyjemy, jest świadkiem naszych osobistych

odległe miejsca. Łącznikiem jest TAJEMNICA.

i zbiorowych nastrojów, przeżyć, wzruszeń, drama‑

Za ukrytymi metalowymi drzwiami ostatniego pię‑

tów, Pozostawiamy w niej ślad, część własnej osobo‑

tra lewego skrzydła szkoły otwiera się wysoka na dwie

wości. Okruchy siebie. Przenikając do przestrzeni,

kondygnacje, rytmizowana konstrukcją drewnianego

stają się jej dopełnieniem. „Portret” architektury,

dachu przestrzeń. Wpadające przez niewielkie okienka

jaki widzimy i z jakim jest nam dane obcować, to swo‑

w ścianie szczytowej strumienie światła podkreślają

iste selfie wypełniane energią, którą uwalniają otwar‑

mistykę tego miejsca. Doznanie jest tym większe, że

tość, wrażliwość, empatia i ciekawość. Przestrzeń

zupełnie niespodziewane. Aby się tam znaleźć, prze‑

gotowa do odkrycia…

chodzimy przez kilka małych i wąskich pomieszczeń,

Wiadomości asp /74


otwierając pięcioro drzwi… Kiedy nagle stajemy w wyolbrzymionej wyobraźnią przestrzeni, możemy odnieść wrażenie przeniesienia w czasie. Przytłu‑ miony dźwięk przejeżdżających samochodów zderza się i miesza z szumem podmuchów wiatru. Prawdziwa Brama Czasu… Schowane na strychu, a znalezione podczas rozbiórki chałupy trzy pożółkłe rysunki przedstawiają elementy wyposażenia kościoła – stalle i dwie koncepcje chóru. Pieczęć pracowni rzeźbiar‑ skiej i kamieniarskiej Franciszka Adamka z Bochni oraz jego odręczna sygnatura z 1919 r. pozwalają domniemywać projektanta. Wykonawcą miał być Jan Niedźwiecki. Nie wiadomo, czy projekty te były zrealizowane. Poszukiwania nigdy nie zostały podjęte. Czas przeszły dokonany. Ponowne „odczytanie” tych rysunków przez ich cyfrową rekonstrukcję, umieszcze‑ nie w wirtualnych przestrzeniach i zapis w różnych formatach (obrazach statycznych i animacji, również trójwymiarowej) dostarczyły podobnych emocji jak w przypadku spotkania z poddaszem krakowskiej szkoły. Czas Przeszły Dokonujący Się. 100% znaleźnego Profesor Grzegorz Banaszkiewicz, z którego bogatych doświadczeń wspólnie korzystamy w prezentowanym zdarzeniu artystycznym, pisze: „Stereoskopię, którą zajmuję się od kilku lat, traktuję jako odrębną tech‑ nikę graficzną. Obraz stereoskopowy – stereogram – to w rzeczywistości dwa «bliźniacze», dwuwymiarowe obrazy graficzne o szczególnych właściwościach, two‑ rzące specyficzną matrycę – graficzny zapis obrazu 3D. Dwuoczna, przestrzenna obserwacja takiego obrazu możliwa jest dzięki odpowiedniej technice i/lub oprzyrządowaniu”. W cyklu prac graficzno‑fil‑ mowych wraz z instalacją do ich wizualizacji przekaz stereoskopowy uzupełniają klasyczne sposoby zapisu ruchu (m.in. ekspozycja wielokrotna i zapis poklat‑ kowy). Eksperymenty z fotografią analogową łączone są z obrazami i filmem w technice cyfrowej. Ta swo‑ bodna kompilacja technik graficznych i filmowych zarówno stwarza możliwości szczegółowych analiz przestrzennych, jak i staje się pretekstem do działań o charakterze twórczym. Autorzy projektu: prof. Grzegorz Banaszkiewicz i dr Tomasz Wesołowski. W pierwszej części pracy zostały wykorzystane zdjęcia i filmy studentów stu‑ diów podyplomowych projektowania architektury wnętrz ASP w Krakowie 33


W y d a r z e n i e sp e c j a l n e – i v m b a w 2 0 1 6

Energy – Self/ie – Space → asp Kraków → 10 – 11 iii 2016 Tematem tegorocznego konkursu zorganizo‑ wanego przy IV Międzynarodowym Biennale Architektury Wnętrz było Energy – Self/ie – Space. Znajdź rozwiązanie dla miejsc w pobliżu. Co to oznaczało? Organizatorzy, nie chcąc zanadto precyzować tego hasła, pozostawili uczestnikom szerokie pole do popisu. Utworzyli jednak dla każdego z trzech pierwszych członów po zestawie określeń, które w różnym stopniu do niego nawiązywały. Oto one: → ENERGY – funkcja, technologia, emocja, odnawialna, odzyskana, innowacyjność, inter‑ pretacja, tworzenie, dialog, ruch, ekologia, odtworzona, reprodukowana, odrestaurowana, organiczna;

Anetta Sala Magdalena Podolska, Aleksandra Strączek

34

Wiadomości asp /74


Dorota Pawlik

→ SELF/IE – tożsamość, kultura, samowy‑ starczalne, idealistyczne, idealne, własne, autonomiczne, indywidualne, niepowtarzalne, kreatywne; → SPACE – miejsce, społeczność, miasto, wnę‑ trze, zewnętrze, prywatna, bezdomna, otwarta, krajobraz, komunikacja, objętość, kubatura, ograniczona, limitowana, grawitacja, odległości, pojemność, przestrzeń powietrzna. Prace konkursowe, poza ideą i założeniami projektowymi, miały prezentować wybrane miejsce realizacji – co było także ujęte w samym temacie konkursu – i charakteryzować sposób użytkowania zaprojektowanej przestrzeni. Jury obradowało w składzie: Tomasz Bobrowski

(Główny Architekt Miasta Krakowa), Piotr Bożyk (prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych ASP w Krakowie, profesor ASP w Krakowie), Agnieszka Łakoma (Główny Plastyk Miasta Krakowa), Mał‑ gorzata Tomczak (redaktor naczelna „Architek‑ tura&Biznes”), Tsutomu Nozaki (architekt, archi‑ tekt wnętrz, prof. Aichi Shukutoku University w Nagoi, członek UIA – Union of International Architects, Instytutu Architektury w Japonii, Instytutu Architektury Wnętrz w Japonii), Giam‑ piero Moioli (rzeźbiarz, architekt, prof. Accade‑ mia di Brera w Mediolanie), Mirosław Trzupek (dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa w Nowym Sączu). Jurorzy podczas oceny prac brali pod uwagę następujące kryteria:

→ ideę i wizjonerskie rozwiązania projektowe, → kontekst miejsca i użytkownika, → relacje z wybraną zastaną architekturą i jej otoczeniem, → twórczy wkład w planowanie przestrzeni miasta, → użytkowanie i różnorodność użytkowania, → uwzględnienie życia społecznego, → względy ekologiczne, → artystyczny i indywidualny poziom prezen tacji projektowej. Ogłoszenie wyników odbyło się podczas oficjalnego otwarcia imprezy w Małopolskim Ogrodzie Sztuk. Grand Prix IV Międzynarodowego Biennale Architektury Wnętrz INAW 2016 otrzymała Anetta Sala, studentka ASP w Krakowie, za pro‑ jekt Green Nest – Botanic Universe. Za tę pracę zostało przyznane także wyróżnienie redaktora „Architektura&Biznes”. Projekt Green Nest – Botanic Universe jest spokojnym zielonym miejscem do medytacji, zaprojektowany został, by pomóc utrzymać spo‑ kój umysłu i zdrowe ciało. Stworzony jest dla ludzi pragnących wyrwać się z zatłoczonego mia‑ sta‑korporacji i uciec do botanicznego ogrodu z wodą dla ciała oraz miejscem do medytacji dla duszy. Green Nest – Botanic Universe jest geome‑ tryczna bryłą opartą na modułach ośmiościanu. Prosty przejrzysty rzut tworzy idealną bazę dla kontrastujących z nim kul o organicznej formie. W projekcie zostały stworzone trzy strefy: strefa restauracji, medytacyjna i strefa ruchu. Wszystkie trzy strefy pracują ze sobą, tworząc jeden spójny zielony organizm. Przestrzeń tworzy idealne warunki dla orga‑ nizmu, dając wytchnienie, schronienie przed miejskim gwarem i niekorzystnymi warunkami środowiska [Anetta Sala]. Pierwszą Nagrodę Rektora ASP otrzymały Aleksandra Strączek i Magdalena Podolska, stu‑ dentki ASP w Krakowie, za pracę The Space Free 35


Zuzanna Sochacka

from Smog. One także zdobyły I wyróżnienie – Prezydenta Miasta Nowy Sącz i II wyróżnienie – Plastyka Miasta Krakowa. Kraków – piękne, stare miasto; niestety tak jak ich większość w regionie małopolski boryka się z poważnym problemem zanieczyszczenia powietrza. Kiedy jest ono naprawdę wysokie, zaleca się unikać wychodzenia na zewnątrz, zwłaszcza dzieciom, osobom starszym czy aler‑ gikom. Coraz częściej spotyka się na ulicach osoby noszące maski, które prowizorycznie chronią przed zanieczyszczeniem. W związku z tym, aby sprostać przynajmniej częściowo pro‑ blemowi, z którym mają do czynienia wszyscy mieszkańcy Krakowa, zaproponowałyśmy strefę wolną od smogu (The Space Free from Smog). Tuż za biblioteką na ulicy Rajskiej znajduje się ogromna przestrzeń, obecnie wykorzystywana jako parking. Odrapany, niepasujący do inten‑ sywnie zmieniającego się miasta tworzy martwy punkt na mapie. Inspirując się oranżerią, propo‑ nujemy miejsce, gdzie można poczekać na tram‑ waj, wykorzystać przerwę między zajęciami, pra‑ cować i odpoczywać bez troski o stan powietrza, które wdychamy. Wykorzystując systemy wen‑ tylacyjne ukryte w konstrukcji obiektu, zapew‑ niono optymalne warunki zarówno dla ludzi, jak i roślin […]. Pospolite rośliny, takie jak paproć czy bluszcz, dbałyby dodatkowo o czyste powietrze. Korzystając z sąsiedztwa biblioteki, obiekt stałby się także miejscową czytelnią dla mieszkańców miasta, strefą, gdzie każdy może przyjść popraco‑ wać, odpocząć, odetchnąć świeżym powietrzem. Miejsce to przypominałoby nam wszystkim o waż‑ nym aspekcie natury w naszym życiu [Aleksandra Strączek i Magdalena Podolska]. II Nagroda Dziekana przypadła Magdalenie Jankowskiej (→), studentce ASP w Krakowie, za projekt Thunder Energy Space. 36

Wiadomości asp /74

Thunder Energy Space to idealistyczna kon‑ cepcja wykorzystywania nieujarzmionych dotąd pokładów energii atmosferycznej. Główną ideą projektu jest interpretacja zjawisk atmosferycz‑ nych jako wizualnych i emocjonalnych atrak‑ cji. Inspiracją do powstania tego pomysłu był eksperyment z lat 1927 i 1928, kiedy trzech naukowców: Curt Urban, Arno Brasch i Fritz Lange próbowało okiełznać burze i w wyniku tego wyprodukować energię elektryczną z pio‑ runów. Idąc tym tropem, zaprojektowałam prze‑ strzeń przystosowaną do odbierania wyładowań atmosferycznych i przetwarzania ich w atrakcje wizualne. Budynek ten jest unikatowym obserwato‑ rium astronomicznym, które staje się wyjątkowo atrakcyjne w okresie burzowym. Jego bryła składa się z czterech połączonych ze sobą i usta‑ wianych pod różnymi kątami walców. Całość została perforowana eliptycznymi otworami, które tworzą wstęgę oplatającą obiekt. Ich wiel‑ kości są odpowiednio zróżnicowane. Małe otwory stopniowo przekształcają się w coraz większe, a następnie ponownie ulegają pomniejszeniu. Naprzeciwko budynku znajdują się wysokie pręty stalowe, służące do przyciągania i przekształca‑ nia wyładowań atmosferycznych. Pręty otacza fosa – w celu pomnożenia refleksów świetlnych. Pod uniesioną partią budynku znajdują się nato‑ miast niskie pręty przeznaczone do projekcji światła sztucznego, co jest widoczne wewnątrz dzięki perforacji.

Na dolnym poziomie zaprojektowałam kawiarnię. W tym wnętrzu wszystkie formy są oparte na elipsie. Światło, które przedostaje się z zewnątrz, stwarza niepowtarzalną atmosferę. Ponadto strop został przebity szklaną elipsą, aby pokazać ogrom formy obiektu. Wyżej znajduje się korytarz prowadzący do obserwatorium. W tej części budynku perforacja układa się w dolnych partiach tak, aby widz mógł obserwować efekty świetlne od góry. Z kolei w obserwatorium perfo‑ racja pokrywa górne fragmenty, a otwory są więk‑ sze, aby skupić uwagę na niebie. Ostatnią strefą jest główna atrakcja – sala obserwacji wyłado‑ wań atmosferycznych. Przypomina ona nieco salę kinową, lecz zamiast ekranu pojawia się tutaj ogromna, otwarta elipsa, skupiająca uwagę na pokazie piorunów [Magdalena Jankowska]. Nagrodę publiczności otrzymała Zuzanna Sochacka, studentka Wyższej Szkoły Technicznej w Katowicach, za projekt Spectrospace. Projekt Spectrospace powstał w oparciu o analizę uczuć, których doznajemy w miejscach publicznych. Są miejsca, w których lubimy prze‑ bywać, ale są też takie, przez które przechodzimy jak najszybciej. Do projektu zostały wybrane te przestrzenie, w których czujemy strach, nie‑ pokój, niepewność, a sam ich wygląd przypra‑ wia nas o dreszcze. Jednymi z takich miejsc są przejścia podziemne. Projekt przedstawia spo‑ sób na to, jak moglibyśmy się w nich nie tylko lepiej poczuć, ale także zostawić w nich swój ślad. W podziemiu zostały ukryte czujniki dźwięku. Przez nie zostaje sczytany dźwięk kroków, który następnie jest przekształcany na obraz – Spectro‑ gram. Nasycenie koloru zależne jest od częstotli‑ wości dźwięków otoczenia (kroków, rozmów) oraz liczby przechodzących ludzi. Obraz wyświetlany jest na panelach wykonanych ze szkła. Człowiek, który przechodzi przez przejście podziemne, zostawia na ścianie „obraz” swoich kroków. Po wyjściu z tunelu obraz pozostaje, a kolejna osoba, która tam się zjawi, zmieni Spectrogram według swojego dźwięku. Wszystkim finalistom i laureatom szczerze gratulujemy.


W y d a r z e n i e sp e c j a l n e – i v m b a w 2 0 1 6

Biennale w plenerze Konkurs i sesja naukowa

→ asp Kraków → 10 – 11 iii 2016

Agnieszka Skolimowska Czwarta edycja Biennale Architektury Wnętrz (INAW), cyklicznego wydarzenia organizowa‑ nego przez Akademię Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, odbyła się w marcu pod hasłem Energy – Self/ie – Space. Choć w nazwie pojawia się architektura wnętrz, koncepcje pokazane w ramach biennale wykraczają daleko poza zamknięte przestrzenie budyn‑ ków. Organizatorom zależy bowiem na otwar‑ tym podejściu do tematu. „Chcemy przełamać stereotypy, które zrównują architekta wnętrz z dekoratorem, pokazać, jak różne narzędzia i środki wypowiedzi potrzebne są do stworze‑ nia projektu, który wpłynie na poprawę jakości codziennego życia” – podkreślała prof. Beata Gibała‑Kapecka, dziekan Wydziału Architektury Wnętrz krakowskiej ASP. W ramach kolejnych edycji biennale wykładowcy i studenci wycho‑ dzą w plener, by projektować „wnętrze miasta”, tworzą rzeczywistość wirtualną, w którą anga‑ żują widza, odwołują się do pozaarchitektonicz‑ nych mediów i dyscyplin. I choć wydarzenie trwa zaledwie kilka dni, dla uczestników wiąże się ze znacznie dłuższym czasem przygotowań i pozwala na realizację prac, które w uczelnianej codzienności nie byłyby możliwe. Tym razem wystawy biennale zaprezento‑ wano w Małopolskim Ogrodzie Sztuki oraz w gale‑ rii ASP. Jedną z głównych części imprezy był mię‑ dzynarodowy konkurs dla studentów na projekt przestrzeni odpowiadającej hasłu przewodniemu Energy – Self/ie – Space. Oprócz studentów z Pol‑ ski swoje koncepcje nadesłali młodzi projek‑ tanci m.in. z Niemiec, Hiszpanii, Włoch, Francji i Ukrainy – łącznie ponad 90 prac. Grand Prix

otrzymała Anetta Sala (ASP Kraków) za projekt Energy Nest, w którym przedstawiła wizję ską‑ panych w zieleni, ażurowych sfer. „Projektowa‑ łam z myślą o Kraków Business Parku. To projekt skierowany do ludzi, którzy chcieliby uciec z cen‑ trum miasta, odskocznia i wytchnienie od szyb‑ kiego tempa i natłoku pracy w przestrzeniach biurowych” – tłumaczyła laureatka. Pierwszą nagrodę oraz wyróżnienia otrzymały Magdalena Podolska i Aleksandra Strączek za pracę, w której przedstawiły propozycję rozwiązania problemu smogu. Drugą nagrodę przyznano Magdalenie Jankowskiej (ASP Kraków) za koncepcję Thunder Energy Space – planetarium będącego jednocze‑ śnie miejscem spotkań i podziwiania zjawisk atmosferycznych. Wyróżnienie honorowe otrzy‑ mała Dorota Pawlik za wizję przestrzeni rekre‑ acyjnych dla krakowskiego Zakrzówka.

Obok konkursu drugim stałym elementem biennale jest konferencja naukowa z udziałem międzynarodowych projektantów. Wzięli w niej udział m.in. Włoch Giampiero Moioli (Accademia di Belle Arti di Brera), który opowiedział o wykorzy‑ staniu modelowania 3D w projektowaniu wnętrz, oraz Japończyk Tsutomu Nozaki (Aichi Shukutoku University, Nagoya). Ten ostatni skoncentrował się na temacie zakorzenienia zrównoważonego podejścia w tradycji japońskiej architektury. Jednym z gości konferencji był także Theo Lorenz, dyrektor Architectural Association Interprofes‑ sional Studio. Wygłosił on wykład pt. Out of Thick Air, poświęcony metodom nauczania, pracy ze stu‑ dentami oraz projektom zrealizowanym dotych‑ czas w ramach interdyscyplinarnego programu, który prowadzi. „Ogólna strategia i struktura nauczania opierają się na zasadzie poszerzania pola współpracy. Bardzo istotne dla nas jest odda‑ lanie się od architektury a priori, gdzie wymagana jest praca nad dochodzeniem do założonej ideal‑ nej wersji” – mówił. Wyniki tak sformułowanego procesu projektowego można było obejrzeć w Kra‑ kowie w ramach performance’u Res extensa stu‑ dentów rocznika 2015/2016. Za pomocą prostych rekwizytów, takich jak taśma klejąca czy papierowe tuby, wykorzystując ruchy ciała oraz muzykę two‑ rzoną na żywo, tancerze przearanżowali atrium Małopolskiego Ogrodu Sztuki. W wyniku działań performerów powstała wielowymiarowa struk‑ tura, która pomimo swojej tymczasowości wpły‑ nęła na zmianę postrzegania przestrzeni.

Biennale Architektury Wnętrz asp w Krakowie

37


Wy da r z e n i e Sp e c ja ln e – i v m b aw 2 0 1 6

Self/ie – Design it Konferencja naukowa → Muzeum Historyczne Miasta Krakowa → 10 – 11 iii 2016 W dniach 10–11 III 2016 r.w sali Kupferhaus Muzeum Historycznego Miasta Krakowa i w Auli ASP odbyła się konferencja naukowa zorganizo‑

Podjęcie zawodu projektanta wymaga rów‑ nież podjęcia pracy nad samym sobą – samo‑ kształcenia siły ducha i charakteru, rzeźbienia

wana jako tradycyjna, nieodłączna część Bien‑ nale Architektury Wnętrz. Międzynarodowi prelegenci, m.in. Waltraut Cooper (Austria) z pre‑ zentacją Light Art and Architecture, Giampiero Moioli (Włochy) z wykładem 3D Modeling for 3D printing and virtual reality, useful applications for art and interior design i Tsutomu Nozaki (Japo‑ nia) z prelekcją Sustainable Architecture in Japan, poruszali temat Self/ie – Design it odwołujący się do głównego nurtu wydarzenia Energy – Self/ ie – Space. Poniżej przedstawiamy streszczenia i fragmenty niektórych referatów.

swojej osobowości, wydobywania swoich naj‑ lepszych cech, by to one definiowały indywi‑ dualną przestrzeń projektową, modyfikowały ją i generowały ciągle świeże podejście do rzeczy‑ wistości. Projektant, który rozwija się na każ‑ dej płaszczyźnie (intelektualnej, emocjonalnej, duchowej) – zdobywa ciągle nowe wartości, którymi może się dzielić z innymi, poprzez prze‑ kładanie ich na język przestrzeni zapisuje swoje myśli w przestrzeni, w której dzięki odbiorcom jego dzieł zaczynają przybierać nowe kształty i formy, barwić się odcieniami cudzych emocji. Projektowanie to zawód misyjny. To tworzenie, budowanie rzeczywistości dla ludzi, powoływanie do życia rzeczy, których ludzie potrzebują, dzięki czemu zaczynają oni odkrywać nowe aspekty życia i przestrzeni – nieznane wcześniej ścieżki jej eksploracji. Poszerzając w ten sposób swoje pole widzenia, odczuwania i działania, sami wkraczają na drogę samokształcenia – produkt, który wypływa z inwencji projektanta, może więc stanowić iskrę, od której płoną nowe idee, ale

„Naszą rzeczywistość na przestrzeni wieków kształtują projektanci. To oni nazywają rzeczy i przestrzenie, nasze emocje i potrzeby. Mają wpływ na większość naszych myśli, kroków, wyborów. Ingerują w życie, ciągle zmieniając odczuwanie i doświadczanie czasu i przestrzeni. Napędzani bezustannym pragnieniem stwarza‑ nia, powoływania do istnienia tego, co rodzi się w ich sercach i umysłach […].

← Biennale Architektury Wnętrz asp w Krakowie

38

Wiadomości asp /74

również i te jednostkowe, wewnętrzne przemiany w duszy człowieka. To jest moc!” [Moc projektanta. Model przestrzeni projektowej, Patrycja Ochman, Wydział Architektury Wnętrz, Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie]. „«Mapa nie jest terytorium» – ten sławny cytat autorstwa Alfreda Korzybskiego doskonale oddaje trudne relacje pomiędzy strukturą i prze‑ strzenią organizacyjną. Wraz z ewolucją podejść do projektowania organizacji oba te wymiary przeszły głębokie zmiany paradygmatyczne. Struktury organizacyjne ewoluowały od podejścia funkcjonalnego, dywizjonalnego, przez macie‑ rzowe, szczupłe, sieciowe, aż po wirtualne i frak‑ talne, odzwierciedlając reorganizację procesów biznesowych i źródeł przewagi konkurencyjnej. Równolegle zasady projektowania przestrzeni pracy ewoluowały od taylorowskich biur, przez Bürolandschaft, Action Office i farmy kubików, aż po biura sieciowe, wirtualne i swobodne, odzwier‑ ciedlając zmiany w kulturze organizacyjnej i isto‑ cie pracy. Współcześnie powszechny jest pogląd, że elementy zabawowe w pracy wspomagają komunikację i współpracę, jak również zachęcają pracowników do większej kreatywności. Wywie‑ rają również pozytywne wrażenie na klientach i pomagają w utrzymaniu lub rekrutacji młodych, utalentowanych pracowników, jak również przy‑ czyniają się do redukcji stresu i nieobecności w pracy. Niemniej jednak postępująca infantyli‑ zacja i sensualizacja przestrzeni organizacyjnej budzi wiele wątpliwości, gdyż wiele przedsię‑ biorstw tworzy bardzo atrakcyjne, ale jednocze‑ śnie zwodnicze miejsca pracy” [Form Follows Fun: The Workspace as a Playground, Adam Dzidowski, Faculty of Computer Science and Management, Wroclaw University of Technology]. „Co kryje się za emocjonalną więzią łączącą nas z pewnymi obrazami lub formami? Dlaczego czasami mamy tendencję do przypisywania życia obrazom lub wydaje nam się nawet, że jakiś przedmiot jest częścią nas? Jaka korzyść byłaby w stanie skłonić nas do poświęcenia większej uwagi takim dynamikom? Empatia jest naturalnym mechanizmem, w którym biorą udział neurony lustrzane odzwierciedlające cudze działania. Gdy przy‑ glądamy się linoskoczkowi próbującemu stą‑ pać po linie, identyfikujemy się z nim do tego stopnia, że odczuwamy te same ruchy, które on wykonuje w celu utrzymania równowagi. Podob‑ nie dzieje się w przypadku empatii estetycznej.


↑ Biennale Architektury Wnętrz ASP w Krakowie

na moje dalsze losy. Ich powstawanie przez te wszystkie lata bez wyjątku świadczy o zakorze‑ nionej w każdym z nas głębokiej i niezachwianej potrzebie indywidualności w świecie skazanym na powierzchowność, bylejakość i unifikację. Dzia‑ łania ludzi, którzy tworzyli te miejsca – począwszy od architektów, a kończąc na zwykłych robotni‑ kach – potwierdzają tę potrzebę. Własne widzenie świata możliwe jest dzięki własnej wrodzonej wrażliwości, własnej intu‑ icji i ugruntowanej w ciągu życia świadomości własnej tożsamości. Dzięki nim możemy budo‑ wać własny świat fantazji i odniesień, który określa nas zarówno jako ludzi, jak i artystów” [«By Myself » – własne widzenie świata, Bożena Błażewicz, Wydział Architektury Wnętrz, Akade‑ mia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie].

Niektóre przedmioty i obrazy komunikują się poprzez nawiązanie dialogu z naszymi uczuciami za pośrednictwem ekspresyjności swoich form. Empatia estetyczna jest kluczem do zrozumienia tego fenomenu: gdy nałożymy naszą strukturę na strukturę obserwowaną, zrozumiemy emocjo‑ nalną dynamikę, która stworzyła kształt. W ten sposób każde skojarzenie powstałe pomiędzy nami i przedmiotem staje się doświadczeniem łączą‑ cym nas emocjonalnie z tym obiektem” [Aesthetic Empathy in Design, Aleksandra Santoemma, Aca‑ demy of Fine Arts of Brera, Mediolan, Włochy]. „Niezbyt często zastanawiamy się nad tym, w jakim stopniu świat tworzony wokół nas wpływa swoim obrazem na umysł ludzki już od dziecka, determinując jego późniejszy sposób postrzegania świata. Czy odnajdywania i rozpo‑ znawania piękna uczymy się z czasem przez całe nasze życie, czy wręcz przeciwnie – nasze własne, osobiste preferencje są nam dane w momencie narodzin? Czy przez resztę życia na nasze zmysły działa właśnie to, na co od początku zwracaliśmy uwagę, czy dostrzeganie piękna jest tylko efek‑ tem stopniowej edukacji? […] Wszystkie z tych miejsc, które spotkałam na swojej drodze, będąc dzieckiem, budowały mój ówczesny świat. Dzięki ludziom, którzy je stworzyli, mogłam przeżywać „chwile uniesień” w zupełnie prozaicznych okolicznościach. W świe‑ cie pełnym sejmowych przemówień towarzyszów, plenów, zjazdów i innych niezrozumiałych dla mnie pojęć miejsca te były świątyniami idei piękna. Po latach okazało się, że na tyle inten‑ sywnie zapisały się w mojej pamięci, że wpłynęły

„Elementy architektoniczno‑budowlane ana‑ lizowane w opracowaniu, służące pozyskiwaniu energii ze źródeł odnawialnych, ochronie przed stratami termicznymi i nadmiernymi zyskami energii cieplnej, umożliwiają funkcjonowanie obiektów w sposób zapewniający należyty komfort ich użytkowania z równoczesnym uwzględnie‑ niem nakazów energooszczędnego kształtowania środowiska zbudowanego. Wskazane elementy stanowią istotną część rozbudowanych prze‑ strzennie przegród zewnętrznych i rozmieszczone są zarówno po zewnętrznej stronie fasady aktyw‑ nie reagującej na zmienne warunki temperatu‑ rowe, jak również od wewnątrz pomieszczeń. […] Ekspozycja urządzeń technicznych i ich adaptacja w kompozycjach przestrzennych stanowić może nowe twórcze narzędzie kre‑ acji. Równocześnie służyć może optymalizacji komfortu użytkowania i ekonomizacji kosztów

eksploatacji obiektów, stanowiąc dowód reali‑ zacji przez architekta «energoświadomego» procesu projektowego” [Energia w kształtowaniu wnętrz architektonicznych, Magdalena Celadyn, Wydział Architektury Wnętrz, Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie]. „AAIS jest częścią Architectural Association School of Architecture. Pod jego skrzydłami interpretacja sztuki przestrzennej i wzornic‑ twa wykracza poza standardowe definicje architektury, traktując je jako obszar dociekań obejmujący ich społeczno‑polityczne oddziały‑ wanie. Analizuje również sposób, w jaki kre‑ atywne dyscypliny i wzornictwo zachowują się w danym kontekście poprzez realizację projektów i budowanie sieci powiązań pomię‑ dzy nakładającymi się obszarami. Dzięki temu studio zapewnia idealne środowisko do inten‑ sywnej nauki. AAIS podważa granice pracy pomiędzy sztuką, architekturą i performance’em. Celem studia jest pokazanie ukrytej „siatki powiązań” pomiędzy różnorodnymi profesjami i ich produk‑ tami. Studio – działając jako interdyscyplinarne kreatywne biuro, w którym wymiana wiedzy jest w centrum zainteresowania – stymuluje stu‑ dentów w celu wykształcenia języka potrzeb‑ nego do komunikacji pomiędzy kreatywnymi dyscyplinami. AAIS porusza się w obszarze sztuk wizualnych, sztuki performance’u, wzornictwa i mediów. Jednakże AAIS, będąc świadome, że definicje te podlegają ciągłym zmianom, stara się podejmować wyzwania, zamiast powstrzymywać rozwój nowych dyscyplin” [Out of Thick Air, Theo Lorenz, Architectural Association Interprofessio‑ nal Studio, AA London].

→ Biennale Architektury Wnętrz asp w Krakowie

39


I d e e – I n t e nc j e – I n t e r p r etac j e

Inter‑ materialność

Przemienienie, czyli inaczej transfiguracja, bywa najczęściej inter‑ pretowane jako uprze‑ dzenie nieuchronnego faktu, swego rodzaju fatum.

Ciemna materia Gregory’go Sholette’a, która jego

Wiem, że tego problemu nie załatwię prowizorycz‑

zdaniem jako widmo proletariatu krąży nad świa‑

nie lub sprawdzonym klasykiem. Tak myślę, szcze‑

tem sztuki, nie jest frazą szczególnie tutaj pasującą.

gólnie po artystycznych doświadczeniach „świata

Nawet jeśli zawiera w sobie słowo „materia”. Dla‑

sztuki” związanych z materią zanurzoną w odmę‑

tego jej ciemność pozostawiam samej sobie we wła‑

tach ponowczesności. Z postmodernizmem właśnie

snej otchłani. Ją natomiast ustanawiam tu czymś

utożsamiamy takie pojęcia jak informel, asamblaż,

w rodzaju wyabstrahowanej myśli przewodniej.

neofiguracja, action painting, ekspresjonizm abstrak‑

Ciemna materia Sholette’a jest przenośnią ze świata

cyjny, dripping, arte povera itp. Istotą m.in. tych

astrofizyki w świat bliższy polityce, socjologii i eko‑

kierunków i stylów jest szczególna rola, jaką pełni

nomii, przede wszystkim zaś odnosi się bezpośred‑

w nich materia. Nie chcę wgłębiać się w meandry

nio do sfery sztuki. Ale sfera to przecież nie jądro.

historyczno‑socjologiczne i cywilizacyjne traumy,

A jednak Sholette, dzięki swojej książce, zaoszczędził

które ukształtowały ponowoczesną filozofię. Intencją

mi trochę czasu. Upewniłem się raz jeszcze, że inte‑

moją jest skupienie uwagi na formalnej i percepcyj‑

resuje mnie coś innego. Choć materia nadal pozostaje

nej stronie zjawiska.

dla mnie jakby w „datywie”.

W kontekście roli, jaką pełni materia w sztuce, a szczególnie w rzeźbiarstwie, chciałbym przywołać biblijną górę Tabor. Przyjmuje się, że jest ona miej‑

Konrad Kozieł

scem przemienienia Chrystusa. To wydarzenie z życia nazarejczyka wydaje się niezwykle tajemnicze i nie‑

40

W istocie nie jest odkryciem, że pojęcie materii, jej

jednoznaczne. Przemienienie, czyli inaczej transfigu‑

prozaiczna treściwość, zależy od kontekstu i prze‑

racja, bywa najczęściej interpretowane jako uprze‑

strzeni. Nie tylko tej realnej, w której się ona mieści,

dzenie nieuchronnego faktu, swego rodzaju fatum.

ale przede wszystkim od warstwy abstrakcyjnej, gdzie

Przez to staje się czymś, od czego nie ma ucieczki,

funkcjonuje jako metafora. Z tych właśnie powodów

takim rodzajem przeznaczenia. Jest to los przypisany

trudno o jednoznaczną definicję wnoszącą względny

bogu, który jednak urodził się człowiekiem i będąc

porządek w jej semantycznym otoczeniu. W kwestii

nim, tego boskiego losu w końcu doświadczył. W tym

pełnego opanowania czy tylko dotknięcia problemu

miejscu powstaje sprzeczność z naukami, jakie Chry‑

materii choćby w obrębie sztuki nie można się jednak

stus głosił, opierającymi swoją podstawę na pewnych

prześlizgnąć obok. Nie stanie się to mimochodem.

dogmatach. Są wśród nich Boża opatrzność i wolna

Wiadomości asp /74


→ Konrad Kozieł Chrysomallos szkic do instalacji 2016

wola człowieka. Boże miłosierdzie i wolna wola

do medium, lecz w materii się zawiera, z nią zespala

razem z przemienieniem w wymiarze człowieczym

i w nią zanurza, tworząc jednię.

stają się afiliacją niemożliwą. Ów dysonans rodzi więc odwieczne pytanie o istotę tej antylogii.

Skłonny jestem twierdzić, iż w większości arty‑ stycznych przypadków nadal mam do czynienia

Słowo transfiguracja jest spotykane i używane

z iluzją wynikającą z obrazu przed moimi oczami,

w terminologii sztuki nie tylko w sensie teofanicz‑

bo inaczej być nie może. Ponieważ, jak wiadomo,

nym. Istnieje również jako zjawisko jemu blisko‑

taka jest natura ludzka. Problem w tym, że zafałszo‑

znaczne, a na pewno bywa interpretowane bardziej

wanie przy pomocy materii, które jest nie do prze‑

przyziemnie. Klasyczne, mimetyczne lub formalne

cenienia, jeśli mamy na myśli doktrynalny miraż,

przemienienie przedmiotu w dzieło, zanim stanie się

pojawia się przede wszystkim w trzech wymiarach

metaforą funkcjonującą w obiegu, w chwili dokonania

zarezerwowanych dotąd dla idei rzeźbiarskiej i jest

jest również oksymoronem, czymś paradoksalnym,

to dla mnie mało pocieszające. Wiem, że prawdziwość

wręcz niemożliwym, jakby „na obraz i podobieństwo”

materii już od dawna nie obowiązuje. Okazuje się ona

przemienienia Pańskiego. Tak to wyglądało w ujęciu

zbyt kosztowna i dlatego jej wartość zostaje wsparta

kartezjańskim i u Kanta, to znaczy w czasach apo‑

na fiducjarności, to znaczy na wierze w to, że posiada

geum m.in. rzeźbiarstwa. Postmodernizm „umoż‑

bezcenne walory, pomimo iż coraz częściej jest co naj‑

liwił” czy raczej zapoczątkował zmianę kierunku

wyżej udaną imitacją. W tej zaprojektowanej przeze

transfiguracji dzieła. Odtąd przemienienie może być

mnie sytuacji, żeby nie narazić się na śmieszność

też rozumiane tak jak przeciwstawność wektora kla‑

z powodu przesadnego patosu, proponuję dla równo‑

sycznej teofanii. Teraz idea niekoniecznie wyłania

wagi „transfigurację” zastąpić chociażby alchemiczną

się z materii, której rola często sprowadza się jedynie

„transmutacją”. Dla niej to będzie bardziej naturalne 41


środowisko. Czyż to nie przysłowiowy chichot losu? Materia jako

pomiędzy tymi sferami projekcji? A jeśli tak, w takim razie jak

synonim realności zostaje pożarta przez świat iluzji, ponieważ

taką ewentualność należy definiować?

zastąpiła nam upadające idee. A może nie miała ich zastąpić,

Próbując odpowiedzieć na pierwsze z pytań, powinienem

lecz wejść w ich role? Tego teraz z pewnością nie rozstrzygniemy.

wesprzeć się na chociażby podstawowej wiedzy semiologicznej.

Materia będąca ideą wchłoniętą przez kosmiczną czarną dziurę

A może i nawet na bardziej uściślonej w stosunku do niej seman‑

iluzji to też chyba oksymoron, tylko nieco rozbudowany.

tyce rozumianej jako tradycja badawcza. Pomyślałem o semantyce, ponieważ pojęcie „układ” skądinąd wywołuje do tablicy strukturę.

Uważam, że oksymoron jako figura retoryczna bywa uży‑ wany przemiennie z pojęciem transfiguracji dzieła. Ale dla mnie samo tworzenie może być również jednocze‑ śnie antynomią, antylogią i paradoksem w jakimś jed‑ nym sprzecznym epitecie. Naturalnie przy okazji i od razu musiałem pomyśleć o czymś w rodzaju „transfiguracji przemienienia”, bo taki już mam schemat na pomysły. Swoista figura serpentinata, będąca alternatywą dla

Struktura w kontekście semantycznym nie jest niczym innym,

kontrapostu. Notatki, które trudno jest mi nazwać dziennikiem [fragment]

wypadkowa, wynikająca z kompozycji, jak również immanencji

jak tylko strukturą języka. Jeśli zamierzam przyjąć, że ów układ przedmiotów i materii jest formacją językową, to konsekwencją tego będzie uznanie jej elementów już nie tylko za symbole, ale wręcz znaki, które są faktyczną reprezentacją. Kwestia określe‑ nia źródła nadania tych znaczeń z początku wydaje się otwarta. Po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że źródłem jest poszczególnych elementów układu. Jest to typowa prawidłowość semantyczna, niosąca ze sobą możliwość poznawczą i skutkująca

W zasadzie dla mnie materia – samoistnie – jako nośnik tekstu

nową metaforą. Z kognitywnego punktu widzenia proces ten nie

jest niewydolna. Powodem tej niewydolności z jednej strony może

podlega redukcji. To znaczy, że w swoim sensie jest niepowtarzalny.

być minimalizm formalny, który należy rozumieć jako zasadniczą

Proszę zauważyć, iż powyższe cechy są też nieraz przypisywane

bezkształtność będącą nieodłączną jej cechą. Z drugiej zaś strony

dziełom sztuki, ponieważ one także stają się wypowiedziami. Dla

być może jest to metaforyczna wieloznaczność, czyli niedająca

mnie nie jest to jednak wystarczający powód, aby stwierdzić, że

się okiełznać relatywność treści, jaką również sobą bez wątpienia

zjawisko, mimo iż potwierdza się semantycznie, to wyczerpuje

reprezentuje. Pewne ramy i strukturę tekstualną zarysowuje próba

możliwości abstraktu.

zestawienia różnych materiałów w określonej konfiguracji w celu sformułowania konkretnego komunikatu. Komunikat ten jednak nie wynika według mnie z istoty samej materii będącej w pewnym układzie, ale właśnie z owego układu. Przemodelowanie takiej kompozycji skutkuje zazwyczaj zmianą sensu i stąd ten wniosek. Dlatego uważam, że właśnie sytuacja powinna wykreować przy okazji pracy nad zbiorem obiektów czy przedmiotów lub nawet rzeźb pewien kontekst, a zwięźlej: jego sens lub nawet ścisłą treść. Elementy i przedmioty oczywiście zawsze coś sobą z osobna repre‑ zentują. Tylko że rozszerzenia tych reprezentacji zazwyczaj są zbyt obszerne, aby łączyć je z poczuciem choćby mglistego konkretu. Może być nieco prościej, jeżeli przewidujemy wprowadzenie przed‑ miotów o czytelnym użytkowym przeznaczeniu. Jednakże należy sobie uzmysłowić, iż konkretne przeznaczenie użytkowe danego obiektu nie czyni go jeszcze z zasady jednoznacznym tekstual‑

[…] To jednak miało na celu zaakcentowanie transcen‑ dentnego charakteru transfiguracji w sztuce. Okazuje się, przynajmniej dla mnie, że owo zjawisko było zawsze w sztuce obecne, ale przez mimetyzm miało tylko jeden wektor czy relację. Po przeminięciu świata pojmowanego w sposób kartezjański transfiguracja w sztuce zaczęła się charakteryzować multiwektorowym grafem o wewnętrz‑ nej sprzeczności. Gdy zjawisku przyglądam się bliżej, to mam wrażenie, że celowo przeczy ono przyjętym pra‑ widłom logiki. Ale nie ma się co dziwić, ponieważ na tym polega transcendentność w sztuce, a na pewno w ogólnie pojętej kulturze. Owa transcendentność wynika z anty‑ nomicznej transfiguracji. Razem tworzą system, który transcendentnie musi nam umknąć w czekającą na nowe określenie przestrzeń. Notatki, które trudno jest mi nazwać dziennikiem [fragment]

nie. Nadal według mnie decyduje o tym kontekst, komunikat czy treść wynikające lub raczej dające się odczytać z układu materii

Idealną trójwymiarową abstrakcją jest i chyba na zawsze pozo‑

i przedmiotów. No i właśnie w tym miejscu rodzą się dla mnie

stanie wyrażenie rzeźbiarskie. Ze względów formalnych nie może

zasadnicze pytania. Czym w istocie jest układ materii i przed‑

się z nim w tej roli równać jakikolwiek typ instalacji artystycznej

miotów w przykładowej aranżacji lub jakiejkolwiek kompozycji

czy podobny jej zbiór przedmiotów. Im bliżej się przyglądam temu

przestrzennej? To znaczy, czy należy go rozpatrywać w katego‑

rodzajowi sztuki, tym bardziej się utwierdzam w swoim przekona‑

riach materii właśnie? A może jest już to sfera trójwymiarowej

niu, iż byłaby to aberracja. Wydaje mi się, że szalę przechyla i tym

abstrakcji? No i wreszcie, co jeśli istota przekazu pulsuje gdzieś

samym decyduje o moim sądzie możliwość imitacji materii. Przy

42

Wiadomości asp /74


czym ważne, by nie mylić tu imitacji z iluzją przedmiotu. Imitacja

materii zespala się ze stałością platońskiej idei i na ledwie wyczu‑

jest formułą niedającą pewności co do intencji autora w sferze – że

walną chwilę wypełnia międzymaterialną przestrzeń. To jest

tak się wyrażę – aksjologicznej. Chociaż na chwilę obecną wcale

krótki wycinek pulsacji, porównywalny z doświadczeniem abso‑

nie jestem na sto procent przekonany do tego, że „aksjologiczny”

lutu. Ja nazwałem to doświadczenie intermaterialnością. Obok

jest tutaj najwłaściwszym słowem. Konwencja, która dopuszcza

malarstwa, grupującego środki wyrazu w celu stworzenia iluzji

jedynie imitację i na dodatek tylko na tym poprzestaje, to w zasa‑

trzeciego wymiaru, i rzeźbiarstwa, wyrażającego się za pomocą

dzie niemożliwość. Nie da się odczytać dzieła bez konieczności

trójwymiarowego modelu, uświadomiłem sobie coś, co przydaje

lub obligatoryjnej potrzeby zawarcia w nim idei. Idei wynikającej

tym razem abstrakcyjną jakość skądinąd materii. Jakość, która

choćby z kontekstu struktury materii prawdziwej, według mnie

jest wykładnią jej realności i zrównuje ją statutowo z dwiema

emergentnej również dla zafałszowanej materii. Struktura materii

uprzednio wymienionymi dyscyplinami. Funkcja cytatu, z jaką

prawdziwej musi zaistnieć bezwzględnie w każdej deklaracji arty‑

się często materię kojarzy, jest dla mnie po prostu nieporozumie‑

stycznej. Imitacja jest niema, bezbarwna, w zasadzie martwa, jeśli

niem. Tym bardziej że obecnie pojęcie cytatu w nomenklaturze

nie jest dopełniona formą, która siłą rzeczy winna być specjalnie

świata sztuki już nie jest takie jednoznaczne. Po prostu wyrwanie

dla niej wykreowana i jej przypisana. Właściwie wystarczy, żeby

z kontekstu w sensie artystycznym oznacza nową jakość czy –

falsyfikacja przedmiotu była opatrzona jakimkolwiek komenta‑

wyrażając się patetycznie – nowe życie.

rzem, wtedy wypełni warunki niezbędne dla komunikatu. Ogromną trudnością i na pewno wielką sztuką jest przekonanie odbiorcy do prawdziwej materii jako struktury, która ma być w swojej isto‑ cie ekwiwalentem przekazanych emocji. A co dopiero w sytuacji, jeśli – kolokwialnie rzecz ujmując – na tapecie mamy imitację. Dla instantu materii źródłem formy w kompozycji lub instalacji może być wchodząca z nią w korelacje struktura realnego obiektu, mate‑

↓ Konrad Kozieł, Bez tytułu, technika własna, 2016

riału albo konkretnego przedmiotu. Zresztą często tak właśnie się dzieje. Zawłaszcza sobie on wówczas niejako kontekst wypowiedzi, w której się zawiera. Rytm toku myślowego zdaje się sugerować, że głównym zagad‑ nieniem są tu jedynie materia i jej kooperanty. Gdyby tak było, to analizowałbym co najwyżej jakąś kwestię techniczną, a nie na przykład zagadnienia interpretacyjne. Podsumowując, inter‑ pretacja kompozycji przestrzennej opartej na materii, obiektach i określonych przedmiotach musi być wypadkową klasycznego, rzeźbiarskiego spojrzenia, struktury opartej na materii i ich emer‑ gencji skierowanych w imitację. W tak skonstruowanym związku imitacja zaopatrzona formalnie lub ideowo staje się cenną w swym znaczeniu iluzją. Dlatego rzeczywistości wykreowanej przez zbiór trójwymiarowych bytów wszelakiego rodzaju nie sposób przypo‑ rządkować czy to wyłącznie właściwości rzeźbiarskiej, czy tylko percepcji wizualnej wynikającej z sugestywności materialnych struktur. Na pierwszy rzut oka ta projekcja wydaje się swoistym interdyscyplinarnym korelatem. Mam jednak nieodparte wrażenie, iż interdyscyplinarność może być tutaj przerysowaniem. Przecież w rozważaniach nie wychodzę poza trójwymiarową przestrzeń. Nie poruszam tu zagadnień niezwiązanych w pewnym sensie z archi‑ tekturą materii lub jej modelowaniem. W takim razie zjawisko, które wydarza się między elementami kompozycji trójwymiaro‑ wej, musi być immanentne dla niej i tylko dla niej. Dla mnie jest to moment, w którym bezkształtność nieokiełznanej pulsującej 43


I d e e – i n t e nc j e – i n t e r p r etac j e

Świat wyobraźni Brâncuşiego Dokładnie ćwierć wieku temu odwiedziłem po raz

O Brâncuşim napisano kilometry tekstów. Zanali‑

pierwszy Peggy Guggenheim Collection – ważną

zowano jego dzieło detalicznie: odsłonięto genealogię,

instytucję sztuki współczesnej, mieszczącą się

morfologię, wpływy i wszelakie konteksty jego prac

w jasnym pałacu nad weneckim Canal Grande.

rzeźbiarskich. Rzadko jednak chyba przychodzi nam

Wiemy doskonale z doświadczenia, że nasze wspo‑

do głowy, by uznać, że historyczno‑sztuczny punkt

mnienia z odwiedzin w muzeach i galeriach blakną

widzenia dominujący w interpretacjach twórczości

po latach, odczucia estetyczne zacierają się, mylą

Brâncuşiego to tylko jedna z możliwości jej ujęcia.

nam się obrazy, daty, nazwiska. W pamięci zostają

I to może niekoniecznie najbardziej wartościowa

zamazane powidoki, „obrazy pod powiekami”1, które

analitycznie. Mam przed sobą niedużych rozmiarów

często rozpadają się w pył z chwilą powrotu do obej‑

esej Mircei Eliadego zatytułowany Brâncuşi i mito‑

rzanych już kiedyś obrazów czy rzeźb.

logia. Ten krótki, ale treściwy tekst wydaje mi się jedną z najciekawszych i najgłębszych egzegez sztuki rumuńskiego rzeźbiarza. Eliade, wybitny historyk i fenomenolog religii, spogląda na sztukę Brâncu‑

Dariusz Czaja

şiego z nieco innej perspektywy niż zwykła to czynić

Niewiele pamiętam z tej pierwszej wizyty w weneckiej wrażeniem (pewnie niesprawiedliwym), że sztuka XX‑wieczna tak źle się zestarzała i że awangardy mają jednak krótki żywot. Pamiętam za to bardzo dobrze Bird in Space, rzeźbę z polerowanego brązu autorstwa Constantina Brâncuşiego. Pamiętam, bo były w tej niedużej rzeźbie jakaś szlachetność i asceza formy, jakaś dająca do myślenia odmienność od niemal wszystkiego, co wisiało na ścianach. Bez wątpie‑ nia była dziełem współczesnego artysty, ale miała też w sobie jakiś komponent – trudny do nazwania na pierwszy rzut oka – który wszakże decydował o jej inności. Rzeźba emanowała czymś, co w każdym razie słabo rymowało się „duchem” sztuki nowoczesnej. Wokół niej zalegała gęsta cisza. 44

Wiadomości asp /73 /74

↓ Edward Steichen, Brâncuşi

enklawie nowoczesnej sztuki, poza może ogólnym


Owszem, był szokująco nowoczesny, ale jego „nowoczesność” nie brała się z awangardowej obsesji oryginalności i nowości, ale była efektem twórczego przepracowania sztuki archaicznej.

akademicka historia sztuki. Religioznawcze podej‑

stereotypowego ujęcia jego sztuki. Ani przez moment

ście pozwoliło mu na wydobycie z jego dzieła jako‑

nie lekceważy kontekstu historycznego jego dzieła,

ści, które zazwyczaj krytyka artystyczna prześlepiała,

stara się wszakże umieścić je w szerszej perspektywie,

albo które – całkiem zwyczajnie – nie przychodziły jej

wykraczającej znacznie poza akademicką historię

do głowy. Eliade był dobrze przygotowany do swojego

rzeźby Zachodu. Podkreśla przede wszystkim to, że

zadania – miał za sobą uważną lekturę dwóch dużych

próby znalezienia przez Brâncuşiego nowego języka,

monografii o artyście: autorstwa Sidneya Geista

jego poszukiwanie „formy esencjalnej”, przypomi‑

i Ionela Jianou. Pisząc o swoim krajanie, przypomina

nały proces religioznawczo i psychologicznie pojętego

najpierw zestaw obiegowych banałów powielanych

„zstępowania do głębi”. Okazuje się, że zaskakująco

w związku z jego sztuką (Brâncuşi był rumuńskim

rymowało się ono z badaniami psychologów odkry‑

chłopem, czerpał obficie z folkloru swojego kraju,

wających nieświadome warstwy psychiki, etnologów

jego dzieła zakorzenione są w rodzimej tradycji mito‑

zmierzających do wyodrębnienia stadium prelogicz‑

logicznej itd.). Nie dyskredytuje ich i nie odrzuca, ale

nego w ludzkim myśleniu, przyrodoznawców poszu‑

traktuje jako wygodny punkt wyjścia swojej herme‑

↓ Constantin Brâncuşi

kujących najstarszej warstwy skamielin. Brâncuşi

neutyki, zmierzając krok po kroku do przekroczenia

z seri Pocałunek

był doskonale współczesny tym tendencjom poznaw‑ czym i duchowym początku XX stulecia, ale nie w tym znaczeniu, by ulegał bieżącym modom artystycz‑ nym. Owszem, był szokująco nowoczesny², ale jego „nowoczesność” nie brała się z awangardowej obsesji oryginalności i nowości, ale była efektem twórczego przepracowania sztuki archaicznej. Największym, w moim przekonaniu, odkryciem eseju Eliadego jest uwypuklenie nie tylko folklory‑ stycznego (co podkreślano relatywnie często), ale nade wszystko archaicznego zakorzenienia sztuki Brâncuşiego. Nie kwestionuje on ważnej dla niego lekcji paryskiej, podkreśla tylko, że spotkanie ze sztuką egzotyczną, szczególnie z maskami i rzeźbą afrykańską, wywołało w nim coś w rodzaju anam‑ netycznej podróży do źródeł. Nie da się wykluczyć – twierdzi Eliade – że dopiero po zetknięciu z tymi dziełami Brâncuşi zwrócił się w stronę rumuńskiej 45


tradycji, odkrywając w niej pożywne źródło inspira‑

„Geniusz Brâncuşiego – pisze Eliade – bierze się

cji. Jedno jest pewne: nie zabrał się on za produkcję

stąd, że wiedział, gdzie szukać prawdziwego źródła

„rumuńskiej rzeźby ludowej”, nie kopiował jej osią‑

form, które czuł, że jest w stanie tworzyć. Zamiast

gnięć. Nie dość podkreślać, że jego prace nie były

powtarzania świata rumuńskiej czy afrykańskiej

prostym naśladownictwem wzorów ludowych, ale ich

sztuki ludowej, doprowadził do uwewnętrznienia

artystycznym przetworzeniem, transformacją, oczysz‑

własnego doświadczenia życiowego. Tak właśnie

czaniem formy, procesem, trwającym czasem przez

udało mu się odkryć «bycie‑w‑świecie» właściwe

lata (cykle Ptaki i Niekończąca się kolumna)3. Wiele

człowiekowi archaicznemu: myśliwego z młodszego

wskazuje na to, że Brâncuşi pojął, że źródła rumuń‑

paleolitu, czy rolnika z obszaru śródziemnomor‑

skiej sztuki ludowej, sztuki śródziemnomorskiej czy

skiego, Karpat lub Afryki z epoki neolitu. Gdyby

afrykańskiej mają wspólne źródło i tkwią w głębokiej

komuś udało się w dziele Brâncuşiego strukturalne

przeszłości. Zrozumiał też, że to pierwotne źródło nie

i morfologiczne pokrewieństwo z rumuńską sztuką

ma wiele wspólnego z „klasyczną” historią rzeźby,

ludową, ale udało się również zobaczyć analogie

którą przyswoił sobie podczas studiów w Bukareszcie,

ze sztuką Czarnej Afryki, z rzeźbą śródziemnomorską

Monachium i Paryżu. Trzeba przy tym pamiętać, że

i prehistorią Bałkanów, to właśnie dlatego, że wszyst‑

przymiotnik primitive, „pierwotny”, jak przypomina

kie te charakterystyczne światy mogą być uważane

Gerardus van der Leeuw, „nie odnosi się do sytuacji

za kulturowo homologiczne: ich źródła mieszczą się

intelektualnej wcześniejszych czasów, czy odległych

całkowicie w młodszym paleolicie i neolicie. Innymi

krain, podobnie jak modern (współczesny) nigdy nie

słowy, dzięki wspomnianemu procesowi uwewnętrz‑

mówi o tym, co dzieje się tu i teraz. Nie jest też opi‑

nienia i następującej po nim anamnesis, udało się

sem pewnego etapu w ewolucji ducha ludzkiego; oby‑

Brâncuşiemu zobaczenie świata w sposób, w jaki

dwie nazwy odnoszą się do struktur”4. Otóż właśnie:

widzieli go twórcy arcydzieł sztuki prehistorycznej,

zauważone tu pokrewieństwo między jego wyobraźnią

plemiennej i ludowej”5.

twórczą a gestem archaicznego artysty nie ma – pod‑

Brâncuşi powraca więc w trakcie tej swo‑

kreślmy to wyraźnie – charakteru genetycznego, ale

jej podróży do źródeł czasu, do epoki początków.

strukturalny.

Odkrywa na swój sposób i wyzyskuje twórczo spo‑

↓ Constantin Brancusi Panna Pogany

którzy tworzyli dzieła sztuki w przestrzeni niemającej

sób bycia anonimowych twórców prehistorycznych, żadnych związków z przestrzenią klasycznej sztuki greckiej. Eliade szczególnie kładzie nacisk na to, że odkrycia, które stały się udziałem Brâncuşiego, są w stanie pomóc nam, ludziom współczesnym i nowo‑ czesnym, zbliżyć się do światopoglądu archaicznych twórców, zwłaszcza do sposobu traktowania przez nich materialnego tworzywa:

Stosunek Brâncuşiego do materiału, szczególnie do kamienia, może pomóc nam któregoś dnia zrozu‑ mieć coś z mentalności człowieka archaicznego, jako że Brâncuşi odnosił się do pewnych kamieni z trwożliwą i ekstatyczną czcią kogoś, dla kogo przedmiot taki jest manifestacją świętej mocy i dlatego sam jest świętą tajemnicą. Nigdy nie dowiemy się, w jakim świecie wyobraźni poru‑ szał się Brâncuşi podczas długiego procesu wygładzania rzeźb. Niemniej jednak ta podtrzymywana przezeń zaży‑ łość z kamieniem sprzyjała niewątpliwie „marzeniom materii”, które tak błyskotliwie zanalizował Gaston 46

Wiadomości asp /74


Bachelard. Był to rodzaj zanurzenia się w głęboko pogrzebany świat, w którym kamień, najbardziej „mate‑ rialna” forma materii, jaką znamy, objawiał się jako tajemnica, ponieważ wciela on i skrywa sakralność, energię, możliwość. Odkrywając „materię” jako źródło i miejsce epifanii oraz znaczeń religijnych, Brâncuşi był w stanie odnaleźć czy też domyśleć się odczuć i inspi‑ racji artysty czasów archaicznych6.

Być może to wnikliwe rozpoznanie rumuńskiego religioznawcy choć w części tłumaczy moją niegdy‑ siejszą wenecką fascynację dziełem Brâncuşiego. Ale co ważniejsze: mówi ono istotnego także w kontek‑ ście naszych rozważań. Jeśli Eliade ma rację, odsła‑ niając tę najgłębszą, rzadko podkreślaną warstwę – nie tylko formalną – jego dzieła, to znaczyłoby to, że świat prehistoryczny nie jest dla nas całkowicie zamkniętą przestrzenią. Że innymi słowy to, co zwy‑ kliśmy nazywać „współczesnością”, nie jest jednolitą strefą czasową. W szczególnych sytuacjach może ona ujawniać swój niedostrzegany na co dzień aspekt: okazuje się mianowicie, że jest ona rzeczywistością

↑ Constantin Brâncuşi 1909, Pocałunek 89,5 × 30 × 20 cm

uwarstwioną, że są w niej przejścia, szczeliny, które

kamień, Cimetière de Montparnasse, Paris

umożliwiają podróże w czasie. Wygląda na to, że

Przypisy

potrafią je znaleźć tylko nieliczni, ale ta okoliczność nie osłabia istnienia tych osobliwych miejsc. Nie

1. M. Poprzęcka, Inne obrazy. Oko, widzenie, sztuka. Od Albertiego do Duchampa, Gdańsk 2008, s. 139. 2.

Obrazuje to świetnie przypadek związany z wystawą Brâncuşiego w nowojorskiej Armory Show, kiedy to pewne

jest zapewne przypadkiem, że ów wgląd w archa‑

jego rzeźby miejscowy urząd celny obciążył wysokimi opła‑

iczną przeszłość umożliwia nam to, co starożytni

tami, traktując je nie jako dzieła sztuki, ale jako surowe

Grecy zwykli byli nazywać poiesis. Zanim pojęcie

bloki kamienia: „Nie osądzajmy jednak zbyt surowo nowo‑

to zaczęło odnosić się do twórczości słownej, zanim

jorskich celników, skoro podczas procesu w następstwie tego

zaczęło oznaczać poezję w naszym, dzisiejszym

oclenia dzieła Brâncuşiego jeden ze znakomitych amerykań‑ skich krytyków sztuki stwierdził, że Panna Pogany i Muzy

rozumieniu, mogło odnosić się do każdego rodzaju

to tylko bryły polerowanego marmuru! W roku 1913 sztuka

twórczości. Przy czym czytelna intuicja zawarta

Brâncuşiego była czymś tak nowym, że nawet specjaliści nie potrafili nic w niej zobaczyć”, M. Eliade, Okultyzm, czary,

w tym słowie każe odnosić poiesis przede wszystkim

mody kulturalne, przeł. I. Kania, Kraków 1992, s. 38 (wyróż‑

do tego rodzaju twórczości, które powołuje do życia coś całkiem nowego. Poiesis to nie zwykłe wytwa‑

nienie za oryginałem). 3. O powracaniu przez Brâncuşiego do pewnych motywów –

rzanie, ale stwarzanie w mocnym sensie tego słowa.

w odniesieniu do Ptaków – tak pisał Eric Shanes: „Brâncuşi

Stąd też mocne u Greków przekonanie o niezwykłej

opracował więcej wariantów Ptaków w przestrzeni niż jakiego‑ kolwiek innego tematu, ponieważ był on dla niego duchowo,

wadze twórczości (poiesis) i samego twórcy (poietes).

estetycznie i formalnie fundamentalny […]. Poprzez destylo‑

„To wszystko, co tworzy poeta, pochodzi jakby z innej

wanie istotnych dla ptaków cech, zawarł w swoich rzeźbach wzlot ducha”, E. Shanes, Constantin Brâncuşi, New York 1989,

rzeczywistości, nieuchwytnej dla innych ludzi, acz‑ kolwiek poeta usiłuje to przekazać” . Brâncuşi był 7

bez wątpienia poetą, poietes, w znaczeniu wyłożo‑ nym powyżej, był artystą, którego intensywny wgląd w archaikę umożliwił również i nam przekroczenie granic czasu teraźniejszego i wejście w odległy cza‑ sowo i mentalnie świat.

s. 40. 4. G. van der Leeuw, Sacred an Profane Beauty. Holy in Art, trans. D. E. Green, London 1963 5. M. Eliade, Brâncuşi i mitologia, przeł. D. Czaja, „Polska Sztuka Ludowa”, 1988, nr 3, s. 179. 6. Tamże, s. 180. 7.

Por. W. Lengauer, Wiesław Juszczak, poeta, „Konteksty”, 2010, nr 2–3, s. 7.

47



I d e e – I n t e nc j e – I n t e r p r etac j e

Lekcja z podstaw prowadzenia sporów intelektualnych Exemplum /case study: pseudopolemika Zbigniewa Bajka

← jk, Hybris‑māra linamenti, 2011

Krytyce poddałem założenia projektu Cztery na krzyż

że nie jest on skierowany przeciwko mojej krytyce…

prof. Z. Bajka oraz związanej z nim wystawy Naprze-

Skoro – jak to zdefiniował Polemista – spotkał się

ciw. Aby podkreślić to, że krytyce poddaję myśli,

z łowiectwem kogoś, kto szuka kija i go używa… Takie

dzieła, nie używałem nazwisk autorów. Polemika

postrzeganie sporu właściwe jest dla mentalności

Profesora z gruntu ma wprost przeciwny charakter,

zanurzonej w porządku vis, siły. Dlatego podkreślę

czyli ad personam. Centralnym jej „argumentem”

znaczenie pojmowania sporów na poziomie porządku

jest… autopromocja.

ratio, tj. myśli, dyskusji, krytyki i krytycyzmu, rozumu, pytania o racje, podstawy, idee… Tam nasza godność. W jednym ze zdań swej „Polemiki” Bajek deklaruje,

Janusz Krupiński

że także aprobuje ideał, który przywołałem w swej

Była wystawa Naprzeciw, po niej został się katalog.

W „Polemice” ideał taki został zanegowany: W moim

krytyce, postulat krytycyzmu i autokrytycyzmu.

Główne kategorie: (auto)krytycyzm dialog wewnętrzny homo schistos Inne istnienie się łaska twórcza od‑czuwanie porządek ratio „ubodzy w duchu” wyrzeczenie się siebie Narcyz narcyz hybris Ego

To przedsięwzięcie zorganizowane zostało przez

tekście, czytam, brak życzliwości i przeniesienia uwagi

prof. Zbigniewa Bajka, uczestniczyła w nim także

na osiągnięcia, na to, co w przekonaniu adwersarza

trójka jego studentów, Izabela Biela, Mateusz Grymek

jest dobre. Jest? A może brak tu autokrytycyzmu?

oraz Izabela Liżewska. W tekście Chaos myśli – wol‑

Wobec takiej postawy dyskusja jest niemożliwa.

ność zagubiona (wasp 73) krytycznie odniosłem się do myśli związanych z tym przedsięwzięciem, głów‑

Cel krytyki

nie do dwu tekstów opublikowanych w katalogu –

Oto ciąg zdarzeń: 1. Wystawa Naprzeciw, katalog

do Cztery na krzyż autorstwa czwórki uczestników

wystawy, wystawa; 2. Moja krytyka myśli związanych

wystawy oraz do „komentarza” dr Ewy Herniczek

z tą wystawą; 3. Polemika prof. Z. Bajka… A teraz

dotyczącego wystawianych dzieł. Co do samej

4. Moja krytyka tej polemiki.

wystawy Naprzeciw? Zatrzymałem się u wejścia, przy pierwszej pracy otwierającej całą wystawę.

Poprzednią krytykę podjąłem w walce o zasady, a to w nadziei, że obudzi odpowiedzialność za myśl,

Profesor Bajek wykroczył Na(s)przeciw Łowcy Cha‑

za słowa, że może przyczynić się do podniesienia

osu. Polemika1. Już sam ten tytuł tekstu zapowiada,

„poprzeczki”. Moim staraniem było przede wszystkim 49


przywołanie ideału akademii. Ideału, który leży

w tym, co on chciał dokonać5. Z dobrych intencji mogą

u podstaw kultury, a który zawdzięczamy Platonowi.

rodzić się złe rzeczy, a ze złych dobre6. Szczęściem, gdy

Teraz piszę z myślą o standardach sporu, dyskusji, polemiki. Jak wtedy katalog wystawy, tak teraz „Pole‑

dzieło przerasta intencje swego autora – to dar łaski. Wtedy można mówić o akcie twórczym i twórczości.

mika” Bajka jest dla mnie modelowym przykładem

Rzeczowa krytyka dzieła spełnia się w od‑czuwa‑

(exemplum), przykładem pseudopolemiki, znamien‑

niu pytań, tez, wizji, wierzeń, zasad, ocen niesionych

nym przypadkiem braku standardów. Tutaj studiuję

przez to dzieło, a zarazem, nieodłącznie, w próbach

ten przypadek (case study)2.

podjęcia tych pytań, wizji… w wejrzeniu za i z nimi

Poddam analizie i krytyce główne tezy „Polemiki”,

w rzeczywistość, ku której one się otwierają. Błądząc,

a także przyjęte w niej metody polemiczne i sposoby

nie znajdując tropu, wpadając w koleinę, krytyka

argumentacji. Tak, „Polemikę” traktuję jako pretekst

stawia pytania i stawia pod znakiem zapytania7. Nie

dla przeprowadzenia lekcji na temat zasad prowadze‑

inaczej w przypadku polemiki.

nia sporów intelektualnych. Pseudopolemika: ad hominem Ze względu na osobę

Tekst Bajka Na(s)przeciw Łowcy Chaosu. Polemika nie‑

Zakres i ogrom działalności edukacyjnej profesora

omal nie odnosi się do pytań czy tez mojej krytyki,

Zbigniewa Bajka wskazuje jasno: to inspirujący,

wbrew deklaracji zawartej w podtytule (Polemika)

przedsiębiorczy i porywający nauczyciel akademicki.

zasadniczo nie jest polemiką – bowiem opiera się

Kompletne zaprzeczenie profesora‑figuranta, kogoś,

na argumentacji wskazującej na osoby. Zresztą nic

kto piastuje etat, bywa na uczelni, chodzi po kory‑

innego nie zapowiada sam tytuł („przeciw Łowcy”),

tarzach w glorii imienia „Artysta” i ględzi o sztuce.

podobnie w samym tekście mowa jest o osobach,

Od lat Bajek mobilizuje wielu. Mrowie prac powstaje

szczególnie wiele miejsca autor poświęca osobie…

na każde rzucone przez niego hasło. Napędza aka‑

swojej własnej.

demickie ruszenia pospolite. Roznieca ogniska pla‑

W tym miejscu przypominam rozróżnienie argu‑

styczne. Wysuwa i realizuje liczne projekty. Zakres

mentum ad hominem oraz argumentum ad rem (że też

i liczbę tych przedsięwzięć „najlepiej” opisuje… on

trzeba to przypominać).

sam, np. w „Polemice”. Jest kimś. To właśnie ze względu na osobę Zbyszka,

Argumenty ad hominem (inaczej: ad personam) faktycznie mają znaczenie psychologiczne. Wyklu‑

uczestniczyłem w obronie doktoratu, którego był

czone jest to, by mogły stanowić przesłanki lub racje

promotorem3. Podobnie, ze względu na Jego osobę

w merytorycznym sporze, niczego nie dowodzą –

trafiłem na wystawę Naprzeciw, a tuż po wernisażu,

jeśli nawet komuś tak się wydaje (ba, mogą być tym

zachęcany przez Niego, abym się do niej odniósł…

bardziej przekonujące, jeśli wydają się mieć status

zapowiedziałem krytykę katalogu, krytykę tekstów

logiczny). Faktycznie działają jako bodźce. To formy

w nim zawartych. Jeden „rzut oka” wystarczył, aby

oddziaływania, wywarcia presji psychicznej. Trafne

ocenić ich wartość… Jak obiecałem, tak uczyniłem.

przynoszą skutki w postaci przekonań, odczuć, emo‑

Osoba – autor – dzieło

średnio wpływają już na kogoś, kto je stosuje, mają

cji… Czyich? Wszystkich uczestników sporu. Bezpo‑

50

Krytyka jakiegoś dzieła rzeczywiście pośrednio

wpłynąć na adwersarza, zaś pośrednio mają wpłynąć

odnosi się do autora – jako autora. Czy w istocie kry‑

na trzecią stronę, trzecią siłę takich sporów, którą

tyka dzieła dotyczy i sięga samej osoby autora, jego

jest opinia publiczna, „publika”, środowisko. Sposób

jako człowieka (niezależnie od tego, czy on osobiście

myślenia uczestnika takiego sporu, przyjęty przez

(po)czuje się dotknięty lub nie)?

niego sposób rozumienia i formułowania argumen‑

Nikt nie jest tożsamy z dziełem, nigdy dzieło nie

tów uwzględnia panujące wokół sympatie i antypatie,

jest ucieleśnieniem uczuć, myśli autora4. Chodzi

jest ich pochodną. Jak wypadnę w ich oczach? Jak ich

o dzieło, o jego sens, lecz nie o to, że ktoś je pozostawia,

urobię sobie? Jaki efekt osiągnę? To walka interesów.

kto je pozostawia ani nie o to, kim on był (na cokolwiek

Argumenty „personalne” eksponują cechy oso‑

nadzieję ma ten człowiek – umiera cały). Sens nie leży

bowe, takie jak charakter, dokonania, przebieg życia.

Wiadomości asp /74


W przekonaniu Polemisty spotkał się z łowiectwem kogoś, kto szukał kija i go używa… Takie postrzeganie sporów właściwe jest dla men‑ talności zanurzonej w porządku vis, siły. To poniżające. Natomiast na poziomie porządku ratio, tj. myśli, dyskusji, krytyki i krytycy‑ zmu, rozumu, pytania o racje, podstawy, idee…? Tam nasza godność. Uwaga, do argumentów „personalnych” należą rów‑

W swej „polemice” Bajek akcentuje wielość swo‑

nież te, w których ktoś przywołuje samego siebie,

ich dzieł, wylicza i wylicza inicjowane i organizo‑

swoje przymioty, a w bezradności swoje własne biedy

wane przez siebie przedsięwzięcia, opowiada o tym,

(„No, zagryź mnie!”, „Ależ, bądź człowiekiem!”)8. W takich sporach lekceważy się merytoryczność,

co przeżył i uczynił… Co więcej, publikę ma prze‑ konać jego własna ocena, jego własne przekonanie

logikę pytań i argumentów. Nie chodzi prawdę, ale

co do wartości swoich własnych działań i dzieł. W ten

o zmianę mentalności i postaw innych, o poniżenie

sposób człowiek staje się sędzią w swojej sprawie.

innych lub wywyższenie siebie, o pozycję, o powo‑

Podkreślę: tutaj nie oceniam tzw. „dorobku”

dzenie, o sukces! Celem „argumentów” jest oddzia‑

Bajka. Te uwagi czynię po to, aby pokazać, na czym

ływanie na emocje, przekonania, wybory innych.

polega i na czym nie polega polemika, dyskusja…

Słowa to zabiegi i wybiegi, to narzędzia manipula‑

Krytykuję użycie jako argumentu w sporze odwołania

cji, to chwyty w walce. Ex definitione spory te należą

się przez polemistę do wielości czy wielkości wła‑

do porządku siły (vis). To żywioł retoryki, erystyki,

snych działań i dzieł.

propagandy, reklamy czy promocji.

Gdy polemika staje się okazją do publikacji ele‑

Ad rem. W sporze o daną rzecz argumenty perso‑

mentów swojego cv? W ten sposób autor czyni zadość

nalne nie są do rzeczy, są od rzeczy, mówią o czymś,

swemu własnemu postulatowi: „«Wiadomości asp»

co nie należy do rzeczy. Ani też faktycznie nie odno‑

winny promować aktywność pedagogów” (s. 42).

szą się do rzeczowych argumentów oponenta, do ich

Bajek poszedł dalej, nie ograniczył się do wylicze‑

treści.

nia swoich osiągnięć pedagogicznych. Autoreklama?

Natomiast dyskusji, krytyce i polemice wła‑

Samochwalstwo?

ściwy jest porządek ratio – polegają one na pyta‑ niu o prawdę. Tutaj z założenia odsunięta jest myśl

Autentyczność, wierność sobie

o wywarciu wpływu na kogoś, o spieraniu się z kimś.

Znaczenie powiązania dzieła z osobą jego autora

Nie chodzi o to, kto (!) ma rację, zresztą, nie leży

implikuje albo niesie ze sobą ideał autentyczności.

po nikogo stronie, nikt nie ma jej w rękach – nigdy

Ideał prawdy wiąże dzieło z tym, ku czemu się ono

nie jest kijem.

odnosi, łączy obraz z tym, czego jest on obrazem.

Tak, zasadą akademicką, fundamentem idei aka‑

Polemista aprobuje zasadę autentyczności. Roz‑

demii, a w szczególności dewizą Akademii Krakowskiej

ważmy zdanie głoszące, że „autentyczność stoi wyżej

(UJ) jest „Plus ratio quam vis”, co oddałbym krótko:

niż oryginalność”, najważniejsza jest „artystyczna

„Rozum ponad siłę”. Ponad! To wyższy porządek.

uczciwość, wierność sobie” (s. 45)9. Zdanie takie uchodzić może za doniosłe, za pewnik, jeśli odrzu‑

„Moje”. Autopromocja

cić ideę prawdy. Wtedy zostaje szczerość, „wierność

Polemika Bajka ma charakter ad personam. Przewa‑

sobie”.

żają w niej tezy, oceny, uwagi odnoszące się do osób.

Autentyczność działań polega na ich zgodności

Do mojej osoby, a przede wszystkim do własnej osoby

z osobą ich podmiotu. Czyny, dzieła zostają odnie‑

autora „polemiki”, autora dzieł, które poddane

sione do osoby ich autora. Czyżby człowiek był miarą

zostały krytyce.

wszechrzeczy, czymś ostatecznym? Ego wyrocznią 51


że dość mówić o przyjemności. Taka redukcja oznacza negację istnienia dobra i zła. Natomiast w porządku ratio w ogóle nie chodzi ani o ból, ani o przyjemność. To dwie postacie siły. Złem absolutnym jest negacja istnienia dobra i zła, negacja istnienia porządku ratio, porządku idei. Podstawowym złem jest życie, jak gdyby ich nie było, nawet bez pytania o nie, o jakieś Ponad. Ta mentalność nie zna nawet myśli o upadku. Na tym właśnie polega upadek człowieka, upadek kultury, upadek sztuki. Skoro „pobudziła… wystawę warto było zrealizować” Polemista przypochlebia się sobie, twierdząc, że fakt, iż wystawę Naprzeciw poddaję krytyce, dowodzi, że tę „wystawę warto było zrealizować” (s. 42). Podobną retorykę stosowano wielokrotnie. „Warto”? Z pewno‑ ścią nie była to wartość zamierzona przez autorów wystawy i katalogu. Jaka wartość? Autor polemiki znalazł okazję do autopromocji? Oby i tym razem autor „Polemiki” uznał, że warto ją było napisać... Skoro stała się okazją przedstawienia zasad prowa‑ i kryterium? Zadaniem człowieka byłoby spotęgowa‑

jk, Auto linamenti, 2016

dzenia sporów intelektualnych.

nie własnych inklinacji, możliwości, realizacja swych

Skrajnym, anegdotycznym przykładem podob‑

intencji10, spełnienie swego Ja – czyli „samorealiza‑

nego samozadowalania się jest konkluzja, do jakiej

cja”? Źródło człowieka leży w nim samym?

doszedł autor pewnego krakowskiego pomnika.

Jeśli Hitler lub Stalin nie byli autentyczni, nie byli wierni sobie, to kto był?

Wobec protestów ze strony licznych środowisk zor‑ ganizowane zostało spotkanie z nim. Po druzgocą‑

Wymóg szczerości głoś wokół, stawiaj go przed

cej, jasnej krytyce pomnika autor stwierdził z całym

innymi. Skoro związek z nimi pojmujesz jako zma‑

spokojem, pełen satysfakcji: „Wielka sztuka zawsze

ganie się, walkę, grę sił. Po szczerym wiadomo przy‑

budziła kontrowersje!”. O Niewzruszony. O Pyszny.

najmniej to, jakie ma intencje – w swoim własnym

Pozostał przy swoim. Powiela siebie.

przekonaniu.. Idea prawdy domaga się wyjścia poza siebie, nawet przekroczenia siebie. Na tym polega akt twór‑

Kij Oponent w ten sposób określa moje intencje: „zawsze

czy. Na wolności od samego siebie. Taki akt, taki sto‑

znajdzie się kij, jeżeli tylko chce się uderzyć” (s. 43).

sunek do samego siebie opiera się na wierze w istnie‑

To kolejna wersja argumentu typu ad hominem (ad

nie porządku ratio.

personam). Jak wiadomo, kto bierze za kij, ten chce straszyć,

52

Negacja porządku ratio, porządku idei

bić, a może nawet zatłuc. Tym samym moje słowa nie

Jednak, aby toczyć spór na poziome ratio, trzeba

są traktowane jako krytyka, jako spór intelektualny

w ogóle wierzyć w ten porządek. Przyjąć ideę prawdy.

o idee, ale jako walka. To zejście na poziom „kija

Żyć w sposób, który nie opiera się na utożsamieniu

i marchewki”. Definiuje spór w kategoriach porządku

dobra z byciem sobą i w zgodzie ze sobą samym. Gdy

vis, siły. W ten sposób oponent nie pyta o zasadność,

dobra nie utożsamia się z zaspokojeniem własnych

o ratio pytań, ocen, tez, tylko z góry definiuje krytyka

potrzeb, z poczuciem szczęścia, a ostatecznie z przy‑

jako przeciwnika, a jego słowa jako narzędzie walki,

jemnością. Redukcja dobra do przyjemności oznacza,

„kij”. Pragnie, łaknie „marchewki”?

Wiadomości asp /74


Jednak nawet gdyby tak było faktycznie (!), nie

W przypisie (!) odniosłem się do braku elementar‑

dowodzi, że tezy, twierdzenia, pytania sformułowane

nych informacji w katalogu (przynajmniej ta jedna

przez oponenta są bezzasadne, fałszywe.

z wielu moich uwag została zrozumiana przez mojego

Porządek vis, siły, to porządek „kija i marchewki”. Ten ugodzi, ta dogodzi. „Marchewka” – siła przyciągania. Wabi, kusi,

adwersarza). Chodzi o brak standardowych elemen‑ tów każdej publikacji. Odnotowałem „brak nazwiska redaktora, brak miejsca i daty wydania, brak informa‑

wreszcie zaspakaja. Pragnienie zaspokojenia, przy‑

cji o wydawcy, brak ogólnych informacji o wystawie,

jemności stanowi drugą stronę tego kryptozniewole‑

brak numeracji stron…”. Nie wstyd? Co za kwestia,

nia, które spełnia się w poczuciu dumy i szczęścia¹¹.

na uczelni wyższej, nawet na akademii, jest o co się

Jak sądzę, ten sam mechanizm działa, gdy ktoś prosi się o „życzliwe” komentarze i oceny, a potem jest szczęśliwy. Dogadza mu, gdy się w nich okadza?

spierać? Zamiast przemilczeć rzecz, mój polemista broni… Bajek reaguje: „Słowa te skierowane zostały pod moim adresem, bo to ja zaprojektowałem katalog”

Upadek sztuki

(s. 45). Otóż, pisząc o katalogu, nie miałem żadnego

W sztuce prawo siły bywa przyjmowane wprost: gdy

pojęcia o tym, że jego projektantem był Profesor.

ma niszczyć, pokonać, uderzyć, porazić, wstrząsnąć,

Wszedł w rolę grafika? Nie zlecił tego komuś, nie

szokować. Bywa przyjmowanie nieświadomie, gdy

poprosił kogoś o to pięknie?

ideałem jest zachwycać, porywać, gdy kocha się ten

„To ja zaprojektowałem”! Pytam, czy profesor

czy inny własny stan (trans, uniesienie, odlot, prze‑

Bajek był projektantem okładki, układu graficznego

życia), gdy kocha, się to, co jest uderzające, co zapiera

(typografii), a w związku może nawet popełnił skład?

dech, oszałamia.

Właśnie żadnej z takich danych nie znajdziemy w tym

Sztuka zaangażowana, społecznie, politycznie czy

katalogu. Jak wiadomo, to nie projektant odpowiada

edukacyjnie, sztuka interwencji, która bezpośrednio

za meritum, za obecność i treść takich danych. Ale

służy życiowym sprawom lub chce zmieniać życie –

Bajek nie napisał w ten sposób: „katalog przygoto‑

czy nie schodzi na poziom gry sił? Rozgrywa się w sfe‑

wany został pod moją redakcją”. To elementarne roz‑

rach społecznych: grup, wspólnot, zbiorowości, mas.

różnienie czynności i obowiązków w polu edytorstwa,

Natomiast wolna sztuka wyzwala, czyni to, sta‑ wiając pod znakiem zapytania panującą filozofię,

a znajdujące wyraz w wykazie autorów publikacji: „pod redakcją”, „korekta”, „projekt”.

a to filozofię w znaczeniu przyjętych – więcej: w zna‑

Profesor twierdzi, że rozmyślnie nie podano

czeniu dotąd, dzisiaj – bezwiednie wyznawanych,

takich informacji – to świadomy „zabieg”. Ach, to nie

fundamentalnych założeń sposobu życia, egzystencji.

brak, ale zabieg? Czemu miał służyć ów zabieg –

Czyni to, pytając o (bez)sens życia, o to, co znaczy

tego obrońca swej sprawy nie wyjaśnia. Ani nie jest

być człowiekiem, o to, co Ponad, co Inne. Te meta‑

to widoczne. Toteż tylko wybiegiem pozostają słowa:

fizyczne pytania ważne są dla każdego człowieka

„widocznie świadomie zdecydowaliśmy się na taki

z osobna, przeżyte mogą być tylko indywidualnie.

zabieg” (s. 45). Jakie były i są powody, dla których

W szczególności odkrywa je swym dziełem artysta,

w tym wypadku należało tak uczynić? Czy uwzględ‑

przeżywa je – jako osoba, indywiduum – przeżywa

nione zostały konsekwencje takich cięć? Niezależ‑

je osobiście, indywidualnie. Jednak pytania te mają

nie, czy była to świadoma decyzja, czy faktycznie

charakter uniwersalny, nie są produktem „ja” artysty,

był to tylko efekt dyletanctwa – cechą tej publikacji

nie są ekspresją jego „ja”.

jest dyletanctwo. Dane bibliograficzne („wizytówka” publikacji),

Katalog. Ignorancja edytorska

numeracja stron, informacja o autorach publikacji

Poddając krytyce „Polemikę” Bajka, przejdę do kwe‑

jako czegoś, co bierze się do ręki, ogląda, używa…

stii innej natury, do trywialnej kwestii – katalog

Czemu służą takie dane, jakie pełnią funkcje? Miej‑

wystawy jako publikacja. Edytorstwo, redakcja,

sce i data wydania, numeracja stron, czyjego autor‑

korekta, projekt okładki, opracowanie graficzne,

stwa jest publikacja, pod czyją redakcją została

numeracja stron…

opracowana – te dane pozwalają na katalogowanie, 53


Aby toczyć spór na poziome ratio, trzeba w ogóle wierzyć w ten porządek. Przyjąć ideę prawdy. Żyć w sposób, który nie opiera się na utożsamieniu dobra z byciem sobą i w zgodzie ze sobą samym. Idea prawdy domaga się wyjścia poza siebie, nawet przekroczenia siebie. Na tym polega akt twórczy. Na wolności od samego siebie. uwzględnienie w bibliografii, przeszukiwanie bądź

kogoś przekonać, w tym osobę kogoś, kto takiego

cytowanie. Imiona, nazwiska redaktora, projektanta

argumentu używa – logicznie nie ma znaczenia. War‑

okładki (cover design!), projektanta układu graficz‑

tości i sensu czyjegoś aktualnego dzieła nie dowodzi

nego… Noty takie pozwalają oddać sprawiedliwość

wartość czy liczba jego dotychczasowych dokonań13.

tym ludziom, mogą budować ich dobre imię: to było

Trywialne to rzeczy. Nie dla każdego.

ich obowiązkiem, za to brali odpowiedzialność. Nie pozostają anonimowi. Więcej: są autorami!

Zabieg: pomniejszanie znaczenia

Na uczelni artystycznej chodzi o grafików‑projek‑

Jednym z retorycznych chwytów polemisty jest

tantów, o design!

pomniejszenie znaczenia przedmiotu krytyki. To poję‑

W katalogu brak tych nazwisk – a więc jest się

cie, ten stan – „i to miałoby dużo oznaczać”? Krytyku,

czego wstydzić? To świadoma decyzja – by coś ukryć,

wyolbrzymiasz takie nic! Ten tekst, ta praca – ależ

by nie brać odpowiedzialności? By nie było tego wia‑

to nic takiego, to „drobiazg”. Po co się pochylałeś

domo, kiedy i gdzie miała miejsce ta rzecz? Forma,

nad tą fotografią, zamiast po prostu przejść dalej?

postać graficzna tego katalogu każe sądzić: rzeczy‑

Wczytujesz się w tekst czwórki autorów wystawy?

wiście, nie ma się czym chwalić12.

Ech, to tylko taka informacja w katalogu.

Bajek oczekuje życzliwości. Co miałoby to zna‑ czyć? Mamy na wiarę przyjąć, że spotykane dzieło jest

efekt psychologiczny po stronie samego autora, który

dobre? Zauważmy, kto ufa na ślepo, temu pozostaje

ten zabieg stosuje. W ten sposób odsuwa on od siebie

co najwyżej oskarżyć samego siebie: „Och, ja biedny,

wagę problemu, może „spać spokojnie”, już mu nic

nie kapuję”.

nie ciąży. Faktycznie zyskuje spokój, odsuwa problem,

Po prawdzie. Człowiek z piedestału nie potrzebuje

pod tym warunkiem że sam nie zdaje sobie sprawy

życzliwości. Kto uznaje jego autorytet, temu pozo‑

z tego, że pomniejsza, gdy nie jest świadom, że tylko

staje: Ooo, taki Autor musiał już przecież wiedzieć,

odsuwa.

co robi! Ma tyle dokonań!

54

Zabieg pomniejszania znaczenia przynosi także

Poddałem krytyce Cztery na krzyż, tekst otwiera‑

W obronie katalogu wystawy Naprzeciw polemista

jący katalog, podpisany nazwiskami Profesora oraz

na szalę rzuca swój dorobek: dość przecież, że zapro‑

trójki jego studentów, pozostałych autorów wystawy.

jektował i zrealizował już „kilkadziesiąt albumów

Obrona polemisty: po co przywiązywać tyle wagi

związanych z Uczelnią”, tam „wszędzie zamieszczone

do tekstu, który jest „tekstem informacyjnym” (s. 43).

są informacje, których brak z takim naciskiem autor

Jaki jest, taki jest, ale faktycznie jest to tekst progra‑

tekstu wypomina” (s. 45). Tylko marginalnie wspo‑

mowy. Dlatego pisałem o nim, w cudzysłowie: „mani‑

mnę, że miałem w ręce Kwadrat magiczny, publikację

fest”. Cztery na krzyż to także nazwa całego projektu

należąca do dorobku Bajka – tam brak numeracji

Bajka, w ramach którego pojawia się Naprzeciw.

stron. Nie były, czy były zamieszczone tam te infor‑

W tym jakoby informacyjnym tekście padają tezy

macje, niczego to nie zmienia w wartości tego kata‑

na temat wolności, wysunięta zostaje definicja wol‑

logu. Wartość minionych czyichś dzieł nie przekłada

ności. Twierdzenie, że problem wolności, że pojęcie

się na wartość jego aktualnego dzieła ani kolejnych.

wolności jest czymś, o czym można i wystarczy poin‑

Argument typu „patrzcie, tyle już zrobiłem” może

formować – twierdzenie takie nie tylko poniża wagę

Wiadomości asp /74


sprawy. Poniża działania samego Bajka: przez całe

Życzliwość

lata towarzyszyło im hasło „wolność”. Czyżby w „pro‑

Zasadę życzliwości Bajek wynosi ponad inne16. Ubo‑

jektach wolnościowych” Bajka jakieś pojęcie wol‑

lewa, że jego dzieło nie spotyka się z życzliwością.

ności przyjęte zostało jako oczywiste, czyżby jakieś

Nasuwa się pytania o znaczenie, jakie miałaby

rozumienie wolności uchodziło za samozrozumiałe?

mieć życzliwość w życiu intelektualnym, w sferze

Jeśli tak, to mielibyśmy do czynienia z przypadkiem

duchowej, w doświadczeniu, odbiorze, interpretacji

zniewolenia, które polega na bezwiednym przywiąza‑

dzieł?

niu do panujących, obiegowych myśli, pojęć, sądów.

Jeśli życzliwość polega na tym: nie odrzucaj

Wtedy to one wiążą, wtedy to one panują (uwaga:

od razu, podchodź z przychylnością, staraj się zrozu‑

kryptozniewolenie jest najmocniejszą postacią znie‑

mieć… to ma ograniczone znaczenie. Urywa się tam,

wolenia – niewolnik, który sam nie wie, że nim jest,

gdzie bezsens, fałsz. Wobec człowieka życzliwość?

potrafi być szczęśliwy w swym stanie i położeniu).

To życzenie, aby żył w duchu prawdy. To odnosze‑

Toteż potwierdzenie przez Polemistę przekonania, że „Zawsze należy pytać o wolność” (s. 44), pozostaje gołosłowne.

nie się do niego z pytaniem o prawdę. Podobnie jak w stosunku do samego siebie. Kto żyje w świecie pozorów, iluzji, zakłamań, samozakłamań, w kręgu swych wyobrażeń, sądów,

Cytowanie? Krytyka!

kto żyje sobą, trzyma się siebie, bez krytycy­zmu

Zasada pomniejszenia znaczenia została użyta przez

wobec samego siebie, wyklucza zakwestionowanie

Bajka w stosunku do sporej części mojego tekstu,

i porzucenie swych własnych przekonań, kto żyje bez

poświęconej komentarzowi dr Ewy Herniczek. Polemi‑

pragnienia przekroczenia samego siebie – ten popadł

sta stwierdza, że cytowałem (!) „fragmenty” tekstów

w kult siebie, uczynił się idolem, bożkiem, upadł

(!) E. Herniczek „z katalogu do wystawy 4/+” (s. 45)14.

do poziomu ludzkiego zwierzęcia, utracił człowie‑

Wtrącę sprostowania: nie tekstów, ale jednego tek‑

czeństwo… Jeśli życzliwość wobec drugiego człowieka

stu, nie do „wystawy 4/+”, ale wystawy Naprzeciw.

miałaby polegać na dogadzaniu mu, na zaspokojeniu

Przede wszystkim nie cytowałem Herniczek, ale ostrej

jego potrzeb, na utwierdzaniu go… to stanowiłaby

krytyce poddałem jej komentarz. Polemista w ogóle

postawę niemoralną.

przemilcza tę krytykę, żadnego zarzutu nie odpiera.

Jedna tylko zasada stanowi warunek możliwo‑

To krytyka, jak sądzę, druzgocąca. Zasko­cze­niem

ści polemiki, dyskusji, relacji z drugim człowiekiem

byłyby dla mnie jakieś kontrargumenty.

jako człowiekiem, jako Ty. To właśnie idea prawdy.

Kto rozumiałby niezrozumiałość, pozorność głębi,

W przeciwnym razie pozostaje walka, uwodzenie…

pompatyczność, pustosłowie, zagubienie, a nawet

Powtórzę, gdy porządek ratio (rozumu, racji) ustę‑

pseudonaukową, pseudofilozoficzną bełkotliwość

puje porządkowi vis (siły, mocy), wówczas sukces lub

tego tekstu, ten nigdy by go nie drukował15. Wpierw

klęska stają się miarą wartości słowa, sensem sporu.

trzeba w ogóle czytać i przeczytać. Z pewnością wielu czytelników tekstów tego

Słowa stają się wówczas orężem albo pochlebstwem. „Albo kij, albo marchewka”.

rodzaju powala wzniosłość tonu czy dźwięk, dzwon

Gdy upada duch prawdy, gdy nic już nie znaczy

wielkich słów. Nie rozumieją – w takim razie uczest‑

idea prawdy (idea: jest co jest, jest jak jest, niezależ‑

niczą w czymś głębokim. Nie rozumieją – winią

nie od tego, co się nam wydaje, od naszych przeko‑

za to samych siebie – najwyraźniej nie starcza im

nań), wówczas pozostaje tylko autentyczność, szcze‑

kompetencji, rozumu.

rość, zaangażowanie. Tam kończy się kultura, zostaje

W przekonaniu profesora Zbigniewa Bajka, jak

wielość kultur.

pisze, „Jej wypowiedzi są zawsze rzeczowe i komuni‑ katywne”. „Szanuje” je, co więcej wielokrotnie pro‑

„Polska specjalność”

sił ją „o komentarze do własnej twórczości” (s. 45)?

Pośród nas często spotykam się z mentalnością wła‑

Co nim kierowało? Bajek odpowiada: ponieważ ceni

ściwą zasadzie życzliwości: Bądźżeno Pan człowiek!

sobie jej… „życzliwość” (s. 45). Czyli? Spodziewa się

Dajże pan spokój! O co się tak czepiać! Żeby aż tak

„marchewki”?

się tym przejmować? Z czegoś robić taką sprawę? 55


Z niczego widły? Chodźmyż se na piwo! No dobra,

wystawy. W innym jednak miejscu zlekceważone

jakoś się ułoży… Krytykujesz? Musisz coś mieć prze‑

zostaje znaczenie tego, jaka praca otwiera wystawę,

ciwko niemu! Dyskusja uchodzi za spór pomiędzy ludźmi. Kry‑

skoro ogłoszone zostaje, że to „przypadkowy drobiazg” (s. 43). Albo, albo nie – życzliwie ufajmy, autorzy

tyczne słowa uchodzą za kij. Krytyka dzieła uchodzi

aranżacji dobrze wiedzą, co czynią. Przypadkowość

za krytykę osoby autora. Znamienny przykład takiego

tej pracy, fakt, że ot taki tylko „drobiazg” otwiera całą

nastawienia: podczas obrony doktoratu poddaję kry‑

wystawę, musi być znaczący. W takim razie widz nie

tyce sens cytowania fragmentu z Tischnera. Nie tylko

powinien przeoczyć tej pracy!

nie był osadzony w myśli „autokomentarza” dokto‑ ranta, ale sama myśl zawarta w tych słowach Tisch‑

Kiepska fota! Zdjęcie…?

nera była dalece wątpliwa. Po obronie usłyszałem:

Ów „drobiazg”, jak czytamy, „to odsłonięte genitalia

„Ależ ty musisz nie lubić Tischnera!”.

z fotografii” (s. 42). A więc jednak to do nich przy‑

Czy to nie raczej „polska specjalność”…? Polemi‑

wiązane zostaje znaczenie! Nie chodziło o zdjęcie,

zując z moją krytyką, Bajek twierdzi, że kieruje nią

ale o zdjęcie bielizny? Odsłonięcie? Gdzie ślad tego

nastawienie „tylko na negatywne strony”, „dezawu‑

odkrywania? Ot, gołe. „Genitalia”? Co za eufemizm.

owanie wszelkich wartości to polska specjalność”

Nie chodziło o artystyczne walory fotografii, o światła,

(s. 42). Poprawię: chodzi raczej o dezawuowanie

cienie, o kompozycję, o sposób ukazania, nawet nie

wartości czegoś. Cóż, dezawuowanie wartości czegoś

o fotogeniczność? A o to, że odsłonięte!

możliwe jest wówczas, gdy to coś posiada wartość.

Pozostajemy w kręgu tabu! Tylko w świetle norm

Natomiast zdezawuowanie wszelkich wartości

kulturowych ukazuje się nagość i obnażenie. Wtrące‑

składa się na mentalność współczesnego świata:

nie: Podnieta łamania tabu, radość z reakcji urażo‑

to negacja istnienia obiektywnego porządku warto‑

nych – w ten sposób realizuje się dzisiaj tzw. „wolność

ści, porządku ratio. Pozostają preferencje, postawy,

artystyczna”.

potrzeby właściwe danej kulturze. Pozostaje gra sił.

Diagnoza psychiatryczna brzmi: „Histeria autora tekstu, wywołana widokiem nagiego ciała, zdumiewa”

Aranżacja wystawy: co na wejściu, to zapowiedź Jeśli zaś chodzi o myśl związaną z wystawą, o myśl

tyce podkreślałem, że to warsztatowo marna, nijaka

implicite zawartą w niej samej, to problem „morze”.

fotka. Banalna treściowo.

Swoją krytykę Naprzeciw ograniczyłem do jednego

Podobno nastolatki na wielką skalę robią sobie

faktu. Otóż wchodząc na wystawę, chcąc nie chcąc,

selfie przyrodzenia. Akt taki ich „rajcuje” nawet, gdy

każdy musiał natrafić na taką a nie inną pracę. Na „tę”

w ich kręgu kulturowym „nie ma sprawy”. Tym bar‑

pracę. Wstęp otwiera i wprowadza. Co u wejścia, od

dziej jednak właśnie wówczas, gdy obnaża „obsku‑ rantyzm” i „śmieszność” zahamowań zgredów. Czy

samego progu – to już zapowiada, „mówi”, czego

to właśnie w ten sposób można dopiero „dorosnąć”,

się można tu spodziewać. Mówi explicite, czyli jaw‑

„dojrzeć” do wolności (s. 45)?

nie, wprost, jako ekshibicja, mówi implicite, czyli… nie explicite (uwaga, nie chodzi tu o ukryte intencje

56

(s. 42). Ciała? „Drobiazgu”? Tymczasem w swej kry‑

Wyraziłem zdumienie, że tak kiepska praca spo‑ tkała się z wyróżnieniem na Wydziale Malarstwa.

autora, w ogóle nie o jego intencje, zamiary, ale o myśl

Polemistę ta uwaga boli. Ba, zestawia tą pracę z…

faktycznie zawartą w takim fakcie, w otwarciu).

Początkiem świata Courbeta.

Praca eksponowana już na wejściu, otwierająca

U samego wejścia na wystawę zdjęcie tak marne

całą wystawę, swoim charakterem, swoją jakością,

– chcąc nie chcąc od progu zapowiadało miernotę.

swoją treścią coś deklaruje, coś zapowiada. Definiuje

Nijakie! Jak tego autorzy nie widzieli? Niechaj nikogo

poziom. To elementarz z „logiki” aranżacji wystaw.

nie oślepia zdjęcie bielizny albo podnieta takiego

Bajek twierdzi: „zbudowaliśmy klarowną eskpozycję”

kadru. Tymczasem na pewno byłoby to nic dla kogoś,

(s. 42), „wystawa ma czytelną koncepcję… powstała

kto faktycznie żyje już Początkiem świata? Po nim,

w wyniku gruntownej selekcji prac” (s. 43)17. Jeśli

czyli nim, w jego „duchu”. To istotny sens życia „po”,

tak, tym bardziej nieobojętny jest sposób otwarcia

po pojawieniu się jakiegoś dzieła?

Wiadomości asp /74


Wolność jest ściśle powiązana z porządkiem myśli. Więzieniem umysłu jest brak reguł, standardów, logiki. W każdej dziedzinie, także w sztuce. Odrzucenie każdej reguły wymaga jej rozumienia. Stawiając coś pod znakiem zapytania, trzeba się w to wmyśleć. Pytanie jest drogą prób rozumienia. W przeciwnym razie pozo‑ stają wybryki, kaprysy, przekleństwa, gloryfikacje… Ignorancja. Na marginesie: Masy nie żyją po L’Origine du

te pojmuje np. jako związki przyczynowo‑skutkowe

monde. Masy żyją w czasach, gdy powszedniością

(np. bodziec–reakcja). Gdzie nauka takich prawidło‑

jest exposure to images of genital anatomy (a polite

wości nie znajduje, tam mówi: „przypadek”.

way of saying „porn”)18.

Powiedziałbym: z tej perspektywy wolność to tylko odczucie, w które wyposażyła nas ewolucja,

„Po” – przesąd progresywistyczny

a więc przynajmniej dotąd odczucie to sprzyja pod‑

W tym miejscu odnoszę się tylko do ideału progre‑

trzymaniu gatunku ludzkiego (porządek vis). Bio‑

sywności, przekonania o postępie w kulturze i sztuce.

logia. psychologia czy socjologia dostarczają wielu

To stanowisko zawarte jest w tej formule: „150 lat…

przykładów, demaskujących nasze wyobrażenie

po tym, jak Gustave Courbet namalował…” (s. 42)19.

o własnej wolności. Jeden z najbardziej znanych przy‑

Po tym, gdy coś się wydarzyło i zostało już zaapro‑

kładów – negujących myśl, że „wolność to koniecz‑

bowane przez „świat”, odtąd krytyczny stosunek

ność wyboru” – oto wynik dawno przeprowadzonych

do tego jakoby jest już tylko przejawem wstecznictwa,

w USA badań zachowania strażaków: strażak wkracza

anarchiczności, konserwatyzmu, ciemnoty… Rzekomo

do akcji w płonącym przedszkolu. Jak się zachował?

dzieje kultury, dzieje sztuki to kolejne kroki postępu,

Z dumą opowiada, że jakkolwiek strop groził zawale‑

wchodzenia po schodach, wspinania się po szczeblach.

niem, ryzykował swym życiem, to mimo tego nie brał pierwszego z brzegu dziecka. Nie brał chłopca, szukał

„Teoretyczna obróbka”

dziewczynki, nie brał pierwszej dziewczynki, jaką

Bajek podkreśla, że dla niego „«Wolność»” nie jest

zobaczył, ale piękniejszą. Komentarz: w jego prze‑

hasłem, „które można poddawać teoretycznej obróbce,

konaniu dokonywał wyboru, tymczasem to instynkt

finezyjnym, filozoficznym rozważaniom” (s. 43)20.

mu to nakazywał. Tę konieczność wyznaczało prawo

Najwyraźniej dlatego nie wszedł w spór z moją kry‑

zachowania gatunku, rozmnażania²1.

tyką, jakiej poddałem przyjętą przez niego definicję

Niestety, ten przykład obnaża iluzję wpisaną

wolności – „wolność to możliwość lub konieczność

w definicję „wolność to możliwość lub konieczność

wyboru” (tekst programowy wystawy, „manifest”

wyboru”, nie daje się pogodzić z przekonaniem, z tezą:

4/+).). Mówiąc to, Bajek uzasadnia zbędność takiego

„jesteśmy wolni” (s. 44).

sporu. Mamy przyjąć, że nie należy zajmować się pro‑ blemem wolności, zmagania z pytaniem o wolność

Claustrum

są nieistotne. Wolność bowiem należy przeżywać!?

Czy rzeczywiście problem wolności to problem prze‑

Gdyby jednak rozważyć ową definicję… Nie potrzeba tu filozofii. Z punktu widzenia, który

bywania w claustrum, czyli w miejscu zamkniętym, to problem klaustrofobii?

zakładają nauki, z perspektywy wyobrażenia świata,

Problem wolności zostaje zbanalizowany i zagu‑

na gruncie którego uprawiana jest nauka, nie ma miej‑

biony, jeśli przyjąć, że więzienie lub klasztor są

sca na wolność. Nauka to projekt, aby świat wyja‑

dlań modelowym przypadkiem. Bajek: tam świa‑

śniać przez wskazanie panujących prawidłowości,

dectwo, „w więzieniu, wcześniej [? –jk] w klasztorze, 57


Czyżby w „projektach wolnościowych” Bajka jakaś definicja wol‑ ności, jakieś jej rozumienie uchodziło za oczywiste? Jeśli tak, to mielibyśmy do czynienia z przypadkiem zniewolenia, które polega na bezwiednym przywiązaniu do panujących, obiegowych myśli, pojęć, sądów. prawdziwie zamkniętej przestrzeni, w której czuć

rozważaniom” (s. 43)22. Filozofia, nie inaczej i sztuka,

i słychać tych, co za wolnością tęsknili” (s. 45). Tylko

nie wyzwala w tym sensie, że wypuszcza z klatki.

z perspektywy współczesnej mentalności klasztor

Wyzwala, niesie wolność, budząc indywidualną

jest niczym więzienie, a zakonnik, zakonnica nie

refleksję człowieka – pytanie o istotę wolności,

są prawdziwie wolnymi ludźmi, trawi ich tęsknota

zwątpienie we własne pojmowanie wolności. Wol‑

za życiem poza murami (w claustrum dotyka ich

ność i pojęcie, idea wolności są ściśle powiązane.

klaustrofobia?).

Podobnie jak z ideą człowieka, jak ze znaczeniem,

W innym miejscu z kolei czytamy: „wolność – lub

jakie dla bycia człowiekiem ma własne rozumienie

jej brak – jest w nas, nie na zewnątrz. […] można

człowieczeństwa. Ono niesie ideał, projekt siebie.

do niej dorosnąć, do niej dojrzeć” (s. 45). W jaki

Jedne z dobitnych ujęć tej sprawy dają B. Pascal

sposób można rozumieć te słowa „wolność nie jest

i J. Czapski.

na zewnątrz”, aby nie były sprzeczne ze wspomnianą

Pascal: „Cała nasza godność spoczywa tedy

tezą, iż uwolnienie polega na wyjściu poza mury, że

w myśli. Z niej trzeba się nam wywodzić… szukać

prawdziwa wolność to „poza murami”? Nawet jeśli

swej godności w porządku własnej myśli”23.

mury byłyby murami duszy, to sprzeczność pozostaje.

Czapski: „Zależymy w dużej mierze od idei czło‑

Ująłbym to w ten sposób: wolny jest człowiek

wieka, którą w sobie nosimy: pojęcie nasze o czło‑

w swoim wnętrzu, w swoim odnoszeniu się do siebie,

wieku zdegradowane nas samych degraduje24.

świata, bogów… W czym, kiedy jest wolny? W krytycy‑ zmie. Kiedy to, czym był, kim jest, co zrobił, niczego

Chaos – bezwolność i zniewolenie

nie usprawiedliwia. Autokrytycyzm i samokrytycyzm

Wolność jest ściśle powiązana z porządkiem myśli.

są aktami wolności. Są warunkiem przekroczenia sie‑

Więzieniem umysłu jest brak reguł, standardów,

bie – to jest twórcze, o ile jest ruchem ku dobru. Z tym

logiki. W każdej dziedzinie, także w sztuce. Odrzuce‑

zastrzeżeniem dalece podzielam to przekonanie, że

nie każdej reguły wymaga jej rozumienia. Stawiając

„«Wolność»” ściśle wiąże się z twórczością” (s. 45;

coś pod znakiem zapytania, trzeba się w to wmyśleć,

korekta: wolność, a nie wolność w cudzysłowie).

pytania są drogą prób rozumienia tego. W przeciw‑

Człowiek wolny jest także do zła. Wolność zakłada

nym razie pozostają wybryki, kaprysy, przekleństwa,

rozróżnienie dobra i zła. To znaczy, że nie jest kwe‑

gloryfikacje… Ignorancja.

stią wolności człowieka, jego wyboru, decyzji, co jest

W „Polemice” dwukrotnie pada to samo pytanie:

dobre lub złe. Jeśli nie istnieje dobro i/czy zło, jeśli

„Czy dużo musi oznaczać chaos?”, „Kończąc, zapytam

pojęcia te są puste, jeśli człowiek podlega tylko prawu

raz jeszcze: czy dużo oznacza chaos?” (s. 45). W tek‑

bodziec–reakcja, prawom natury, przyczynowo‑skut‑

ście „Polemiki” brak nawet próby odpowiedzi, byłaby

kowym, to wolność rzeczywiście jest „wolnością”

ona oczywista? Na gruncie jakich założeń pytanie

(w cudzysłowie), jest tylko odczuciem, złudzeniem.

to byłoby pytaniem retorycznym? Do czego odnosi się to „dużo”?

Wolność a pojęcie wolności

58

Czy rzeczywiście niewiele znaczy chaos? Odpo‑

„«Wolność»” nie jest hasłem, „które można podda‑

wiedź brzmi: „Chaos myśli – wolność zagubiona”.

wać teoretycznej obróbce, finezyjnym, filozoficznym

Chaos pogrąża w bezwolności, w zniewoleniu25.

Wiadomości asp /74


Przypisy 1.

Z. Bajek, Na(s)przeciw Łowcy Chaosu. Polemika, „Wiadomości ASP”, nr 73, 2016. Cytując fragment tego tekstu, w nawiasie podaję numer strony, z której on pochodzi.

2.

Na słowo „standard” artysta‑anarchista natychmiast zaprote‑ stuje. Reguły, zasady, prawa ma za gorset, za koleiny, za ste‑ reotypy. Żyje postulatem ich przekroczenia, wyjścia poza,

3.

zna­jomości podstawowych reguł i pojęć z tego zakresu. 14. Bajek: „Dlatego szanuję postawę i teksty dr Ewy Herniczek (których fragmenty z kata­ logu wystawy 4/+ cytuje J. Krupiński” (s. 45). 15. Sami autorzy wystawy nie powinni przystać na te „interpretacje” ich dzieł. W przypisie dałem tego przykład.

odrzucenia. W imię czego?

16. Na marginesie wspomnę, zarzuca mi brak życzliwości – to ciche oskarżenie.

Myśl związana z tą pracą, a w szczególności jej część „teore‑

17. Jak się ma ta praca np. do Selfies Bajka? To zestawienie wymieniam dla przykładu –

tyczna” naruszała szereg zasad, zasadę rozumienia (np. stoso‑ wanych pojęć, cytowanych fragmentów czyichś myśli), zasadę stawiania pytań w sytuacji nierozumienia, zasadę uwzględ‑ nienia innych niż własne myśli na centralny temat własnych

pytanie to tym bardziej narzuca się, ponieważ kilka z tych obrazów wisiało w tle oma­ wianej pracy, w głębi na ścianie? 18. http://www.theguardian.com/commentisfree/2016/apr/28/ girls‑labiaplasty‑self‑hatred‑body‑image.

rozważań itp.). Zauważmy, promotor odpowiada także za opi‑

19. Podobny sposób myślenia wpisany jest w ideał aktualności sztuki („sztuka aktualna”).

sową, „teoretyczną” część doktoratu w zakresie sztuki.

20. Zauważmy, mowa jest tu o wolności w cudzysłowie, o „haśle”, autor ma na myśli słowo,

4. Zob. J. Krupiński, Interpretacje a inklinacje, inspiracje, intu‑ icje, intencje…, „Wiadomości ASP”, nr 69, 2015, s. 10–19. 5. Do czego dążył artysta, jakie miał intencje, a to ku czemu

termin? Załóżmy, że chodzi o wolność. 21. Jerzy Piątkowski, doktorant ASP, podsumował to krótko: „czysty darwinizm”. 22. Pisząc o strajku w czasach Solidarności, Bajek deklaruje: „Stworzyliśmy wówczas

otwiera (się) dzieło, czego pragnienie ono niesie, to dwie

coś na kształt Wolnej Republiki Akademii, zbliżonej do antycznego wzorca Akademii

różne sprawy. Otwarcie, pragnienie takie może być doniosłe

Platońskiej” (s. 44).

dla wszystkich (każdego z osobna). Intencje autora pozostają

Przypomnę, powtórzę: ideał akademii, który dziedziczymy wraz z myślą Platona, który

jego osobistą, prywatną sprawą.

stanowi fundament kultury (kultury bez przymiotnika, po prostu kultury, a niej jakiejś

Czy sam autor, czy ja sam znam swoje intencje? Znaczyłoby

kultury), ideał akademii określa kategoria filozoficzności. Jej domeną wcale nie jest

to, że potrafimy się przebić w głąb własnej nieświadomości

jedynie filozofia, jest nią także i sztuka!

i w swoje samozakłamanie.

Filozoficzność spełnia się w pytaniu o podstawowe założenia naszej myśli, naszego

6. Faktyczne intencje człowieka nie są nawet jemu znane, nawet psycholog głębi gubi się w rejonach nieświadomości. Jeden Bóg mógłby o tym wiedzieć. 7.

13. Natomiast wobec wielości czyichś doświadczeń w polu edytorstwa dziwić może brak

życia, naszej kultury – w podaniu ich w wątpliwość. To rzeczywisty samokryty‑ cyzm. (Zob. J. Krupiński, Akademia: filozoficzność, dialog, mistrz…, „Format. Pismo Artystyczne”, 2016).

Pytanie się jest próbą zrozumienia, chcąc zrozumieć, trzeba

23. B. Pascal, Myśli, przeł. T. Żeleński (Boy), PAX, Warszawa 1983, s. 107–108.

się pytać. Dzieła odkrywcze budzą pytania – trudno je zrozu‑

24. J. Czapski, Czytając, Znak, Kraków 1990, s. 349.

mieć. Tym bardziej rzeczy, których są odkryciem.

25. To podstawowa teza mej krytyki, dlatego zawarta jest już w tytule. W „Polemice”

8. Opowiadanie przez artystę o własnej drodze dojścia do dzieła,

mojego oponenta teza ta się nie pojawia, nie jest przedmiotem sporu (z jakich powo‑

o swoich przeżyciach, wysiłkach, staraniach, ofiarach także

dów, czy to przemilczenie, czy to przeoczenie, czy to pominięcie, to już bez znaczenia,

należy tutaj.

to poziom motywów, intencji).

Powie ktoś, że w sztuce z istoty ważna jest osoba autora dzieła. Wydaje się to oczywiste na gruncie ekspresjonistycznej teorii sztuki, zgodnie z którą dzieło sztuki jest wyrazem oso‑ bowości, ja, natury swego autora. Ekspresjonistyczna teoria jednak nie dowodzi znaczenia tej zasady, ona sama ją głosi. Konsekwentnie należałoby przyjąć, że doświadczenie dzieła, że krytyka dzieła to poznanie i badanie autora dzieła, jego charakteru, osobowości, losu, jego życia wewnętrznego. W takim razie dla zrozumienia dzieł artystów należałoby ich posłać na badania do psychologów i psychiatrów, zwłaszcza zanim jeszcze umrą. 9. Bajek utożsamia się z tym stanowiskiem przypisa‑ nym Nowosielskiemu przez K. Czerni. Twierdzę, że jeśli Nowosielski rzeczywiście podzielałby ten pogląd, to porzu‑ ciłby prawosławie. Teologia ikony wyklucza takie rozumienie człowieka, artysty, aktu twórczego, sztuki. Ikonę określa duch prawdy. 10. Na czym polega autentyczność intencji, inklinacji, intuicji? 11. W luźny sposób nawiązuję tu do myśli ekonomi‑ sty J.K. Galbrighta. Wskazuje on na fakt, że kobieta bywa nagradzana pochwałami, gdy zajmuje się kuchnią i sprząta‑ niem, takie obowiązki wykonuje z dumą. 12. Poziom graficzny i typograficzny tego katalogu? Przykładami upchanie na ciasno tekstu Cztery na krzyż, brak oddechu… artystyczna wtórność okładki (słabe echo Warhol pop‑art style – może to rzecz bliska stylistyce Bajka?).

jk, Intro, linamenti, 2016 59


Historia

Jan Matejko Część II (1873–1893)

Michał Pilikowski

Decyzja Matejki rozradowała mieszkańców Krakowa. Dwa dni po odrzuceniu propozycji z Pragi w Krakowie

Ur. w 1980 r. w Krakowie. Historyk. Absolwent Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (2004). Doktorant Wydziału Historii i Dziedzictwa Kulturowego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (dawny PAT). Od 2005 r. pracownik Wydawnictwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Redaktor wielu książek i autor licznych artykułów o tematyce historycznej.

→ Jan Matejko Wernyhora 292 × 206 cm olej na płótnie 1884, wł. mnk

60

Marian Gorzkowski, urodzony w 1830 r., od 1870 r.

zorganizowano uroczystość ku czci Matejki. Marian

mieszkał w Krakowie. Pracował w Muzeum Czar‑

Gorzkowski wspominał: „Na obiadowej tej uczcie dnia

toryskich i w redakcji krakowskiego dziennika

19 maja słyszano świetne mowy hr. Moszyńskiego

„Czas”. W połowie lat 70. XIX w. poznał Jana Matejkę.

Piotra, doktora Józefa Kremera, Wodzickiego itd.

Od początku Gorzkowski był zafascynowany posta‑

«Cześć jemu oddana jest razem czcią ojczyźnie i mia‑

cią największego polskiego malarza historycznego.

stu, w którym mógł rozwinąć swój talent, karmiony

Również Matejko bardzo polubił Gorzkowskiego.

wielkimi jego pamiąt­kami». Matejko w odpowiedzi

Mistrz sportretował swego przyjaciela w kilku dzie‑

zachęcał do wytrwałych usiłowań w celu założenia

łach – Gorzkowski był oprawcą w Utopionej w Bos‑

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, dodając, że

forze, a w Wernyhorze słuchaczem zapisującym

nie czyni tego w widokach osobistych, albowiem

proroctwo. Gorzkowski spisywał na bieżąco kronikę

odmówił nawet ofiarowanej mu posady dyrektora

życia Matejki, a informacje o wydarzeniach wcze‑

w Pradze. Tegoż dnia wieczorem młodzież akade‑

śniejszych uzyskał od samego artysty. Wśród notatek

micka wyprawiła na jego cześć korowód z pochod‑

z 1873 r. znalazła się i taka: „W miesiącu kwietniu

niami, a artyści malarze wrę­czyli mu dziękczynny

tegoż roku następuje zdarzenie niemałego zna­czenia,

adres od siebie w dowód radości, że nie porzucił kraju

a mianowicie zabiegi i starania Czechów, aby Matejko

swojego”³. Zainicjowana przez Matejkę akcja, której

porzucił Kraków i przeniósł się do Pragi dla obję‑

celem było zmodernizowanie dotychczasowej Szkoły

cia posady dyrektora Akade­mii tamże”¹. 17 v 1873 r.

Rysunku i Malarstwa, spotkała się ze zrozumieniem

Matejko przesłał do Pragi odpowiedź – odmowną.

władz. Tak jak powstanie Wolnego Miasta Krakowa

Jan Matejko tak uzasadniał swą decyzję: „Przyjaźń

w 1815 r. stworzyło korzystne warunki dla założenia

dla Czech mieć mogę tak, jak ją mam dziś serdeczną,

w 1818 r. Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, tak

ale ziemi mojej Polsce miłość ma należy”². Pamię‑

atmosfera autonomii galicyjskiej sprzyjała Janowi

tajmy, że o „ziemi mojej Polsce” pisał ktoś, czyim

Matejce. Artysta znalazł sojuszników w osobach

ojcem był Czech. Wczujmy się także w atmosferę lat

takich polityków, jak Józef Dietl, prezydent Krakowa,

70. XIX w., kiedy Polski jako niepodległego państwa

czy Agenor Gołuchowski, namiestnik Galicji. 30 VIII

od dawna nie było na mapach, a Galicja i Czechy

1873 r. Jan Matejko otrzymał nominację na dyrektora

były prowincjami jednego państwa – Austro‑Węgier.

Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie. Krakowski „Czas”

Wiadomości asp /74


61


29 X 1877 r. Mikołaj Zyblikiewicz, prezydent Krakowa, wręczył Matejce „berło jako symbol jego panowania w dziedzinie sztuki”. Matejko otrzymał także teren pod budowę nowego gma‑ chu Szkoły Sztuk Pięknych.

zawiadomił o tym swych czytelników 10 IX 1873 r., a użyty zwrot „Jego Cesarska i Królewska Apostolska

zajął się przebudową domu, urządzając dla siebie

Mość mianował…”⁴ kieruje naszą uwagę w stronę

pracownię na trzecim piętrze budynku. W końcu

cesarza Franciszka Józefa jako osoby, która formal‑

w listopadzie 1873 r. Matejkowie przeprowadzili się

nie musiała zatwierdzić tę nominację. Wraz z nasta‑

do domu przy ul. Floriańskiej. Na pewno we własnym

niem roku szkolnego 1873/1874 Matejko objął swój

domu było wygodniej niż w trzypokojowym miesz‑

urząd. Władysław Łuszczkiewicz, dawny profesor

kaniu przy ul. Krupniczej. Pokonanie drogi z domu

Matejki, który stał na czele Szkoły Rysunku i Malar‑

do pracy i z pracy do domu zabierało jednak teraz

stwa w latach 1857–1873, z radością przyjął awans

mistrzowi nieco więcej czasu. Niebawem i to miało

swego ucznia i zadowolił się miejscem numer dwa

się zmienić.

w ówczesnym gronie profesorów. Z chwilą powołania

Wyrazy uznania dla Jana Matejki napływały

Jana Matejki na dyrektora szkoła została odłączona

z różnych miejsc. 1 II 1873 r. został członkiem‑kore‑

od Instytutu Technicznego i po raz pierwszy w swojej

spondentem Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu,

historii stała się niezależną instytucją. Zmieniono

a 9 IV 1874 r. członkiem zwyczajnym Akademii

jej nazwę ze Szkoły Rysunku i Malarstwa na Szkołę

Sztuk Pięknych w Berlinie. 24 x 1875 r. uhonorowany

Sztuk Pięknych. Nadal była to szkoła średnia – ale

został ufundowanym przez społeczeństwo medalem

teraz była samodzielna i miała aspiracje do statusu

pamiątkowym z napisem: „Nową chwałą ojczyznę

szkoły wyższej. Mieściła się nadal w gmachu Col‑

przyozdobił, malarzowi historycznemu Rodacy”5.

legium Minus przy ul. Gołębiej 11. Jan Matejko był

Ukończona w 1878 r. Bitwa pod Grunwaldem umocniła

pierwszym dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych w Kra‑

jego pozycję. W listopadzie 1876 r. Matejko sprzedał

kowie, którego zasług dla uczelni nie można w żaden

namalowany w 1872 r. obraz Batory pod Pskowem

sposób przecenić. Jan Matejko nie był, jak to można

i kupił za uzyskane pieniądze dwór w Krzesławicach.

od czasu do czasu usłyszeć, pierwszym dyrektorem

29 X 1877 r. Mikołaj Zyblikiewicz, prezydent Krakowa,

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyrektorami

wręczył Matejce „berło jako symbol jego panowania

krakowskiej ASP byli Józef Peszka (1831), Józef Bro‑

w dziedzinie sztuki”⁶. Matejko otrzymał także teren

dowski (1831–1833) oraz Julian Fałat (1900–1905).

przy pl. Kleparskim, który niebawem przekazał pod

Jan Matejko, obejmując stanowisko dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych, mieszkał wraz z rodziną

62

ul. Floriańskiej 41. Wiosną następnego roku Matejko

budowę nowego gmachu Szkoły Sztuk Pięknych. 17 XI 1877 r. krakowski „Czas” informował swoich

w kamienicy przy ul. Krupniczej. Niebawem miało

czytelników: „Z początkiem wiosny rozpocznie się

się to zmienić. Już w grudniu 1871 r. Jan wykupił

budowa Szkoły sztuk pięknych na Kleparzu za bramą

od rodziny dom, w którym się urodził, położony przy

Florjańską […]. Prezydent miasta zapowiedział

Wiadomości asp /74


↗ Gmach Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie

na wczorajszym posiedzeniu komisji uporządkowa‑

profesorowie, docenci, asystenci Szkoły Sztuk Pięk‑

nia miasta, iż Szkoła Sztuk Pięknych musi być przed

nych oraz wszyscy uczniowie”¹⁰. Gmach Szkoły Sztuk

październikiem roku 1879 ukończoną, aby w paź‑

Pięknych w Krakowie to budynek piękny, elegancki,

dzierniku tegoż roku, to jest z rozpoczęciem roku

stylowy. Maciej Moraczewski zaprojektował budynek

szkolnego na użytek publiczny oddaną być mogła”⁷.

utrzymany w stylu neorenesansowym. Zrobił tak dla‑

Niezwłocznie przystąpiono do budowy. Maciej Mora‑

tego, iż to właśnie renesans kojarzył się ze sztuką,

czewski, dyrektor Budownictwa Miejskiego w Kra‑

kulturą, humanizmem i twórczym zapałem. Spokój

kowie, opracował projekt gmachu i czuwał na prze‑

i porządek konstrukcji, a także formy i dekoracje

biegiem budowy. Prace budowlane prowadzone były

architektoniczne odpowiadają celowi, dla którego

w szybkim tempie. Każdy, kto w czwartek 19 XII

wybudowano budynek. Pracownia Jana Matejki mie‑

1878 r. kupił numer „Czasu”, na drugiej stronie tego

ściła się na drugim, wówczas najwyższym, piętrze.

krakowskiego dziennika znalazł informację o nowych

O lokalizacji i wyglądzie pracowni Władysław Łuszcz‑

budynkach w Krakowie, a także o tych, które dopiero

kiewicz pisał, iż była ona „z porządku czwarta”, „dość

powstają. W tej drugiej grupie znalazła się „Szkoła

obszerna, poprzedzał ją ciasny pokój i przedpokój”,

Sztuk Pięknych za bramą Floriańską na Kleparzu”.

„kręcone schody prowadziły do pracowni wprost z dol‑

Określona ona została jako „nowa budowla w tym

nego korytarza”¹¹. Leon Kowalski wspominał: „Dyrek‑

roku dopiero rozpoczęta”, która „stanęła pod dachem

tor Mistrz Matejko dla nas był raczej jakąś legendą niż

blachą jeszcze nie pokrytym”⁸. Tempo prac budow‑

czymś realnym. Mistrza się prawie nigdy nie widziało,

lanych nie słabło. 29 XI 1879 r. redaktorzy „Czasu”

ale się czuło, że on jak korona na wieży Mariackiej

opublikowali na łamach dziennika dłuższy tekst,

gdzieś tam w górze był i zdobił naszą szkołę, jako

w którym znalazło się podsumowanie wieloletnich

też i nadawał sens całemu istnieniu tej instytucji!

starań o wybudowanie gmachu Szkoły Sztuk Pięk‑

O mistrzu mówiło się szeptem, jakby się obawiano,

nych w Krakowie. Ci, którzy wiedzę o nowej siedzibie

aby nie posłyszał, lub żeby nie zamącić nierozsąd‑

SSP czerpali z „Czasu”, dowiedzieli się wówczas, iż

nym słowem lub głośnym stąpaniem po schodach

„[…] ważne to dzieło zostało ukończone, a budynek

jego wielkiego spokoju”¹². Gmach Szkoły Sztuk Pięk‑

nowy oddany rządowi na użytek szkoły 30 paździer‑

nych nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei.

nika b. r.”⁹. Uroczystość przekazania budynku swą

Przede wszystkim był on obliczony na znacznie

obecnością zaszczycili m. in. dyrektorzy Maciej

mniejszą liczbę użytkowników – a studentów od cza‑

Moraczewski i Jan Matejko. 8 XI 1879 r. odbyło się

sów Matejki ustawicznie przybywało. Skarżono się

uroczyste poświęcenie nowego gmachu, „na któ‑

też na złe oświetlenie oraz niewystarczającą liczbę

rem zgromadzeni byli: dyrektor szkoły Jan Matejko,

urządzeń sanitarnych i grzewczych. Trzy lata później, 63


Gmach, który wybudowano w latach 1878–1879, to główna sie‑ dziba Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Inicjatorem jego powstania był Jan Matejko, patron Akademii.

w 1882 r., plac, przy którym stanął nowy budynek,

dzięki determinacji Matejki było prowadzone. Nauka

zyskał oficjalnie imię Jana Matejki. Wynika z tego,

w szkole miała trwać trzy lata. Jan Matejko pokierował

iż przez kolejne 11 lat Jan Matejko chodził do pracy

oddziałem kompozycyjnym, zwanym także oddziałem

ze swego domu przy ul. Floriańskiej na plac swego

malarstwa historycznego lub majsterszulą. Poza nim

imienia. Wraz z wybudowaniem gmachu Szkoły Sztuk

kadrę nauczycielską – w różnych okresach – tworzyli:

Pięknych na kulturalnej mapie miasta pojawił się

Władysław Łuszczkiewicz, Feliks Szynalewski, Izydor

jeszcze jeden obiekt, który stanowi o niepowtarzal‑

Jabłoński, Florian Cynk, Aleksander Gryglewski, Win‑

ności Krakowa. Gmach, który wybudowano w latach

centy Zakrzewski, Henryk Grabiński, Leopold Löffler,

1878–1879, to główna siedziba Akademii Sztuk Pięk‑

Józef Kremer, Józef Łepkowski oraz rzeźbiarze: Henryk

nych w Krakowie. Inicjatorem jego powstania był Jan

Kossowski, Marceli Guyski, Walery Gadomski i Alfred

Matejko, patron Akademii.

Daun. W 1877 r. sekretarzem Szkoły Sztuk Pięknych

Jan Matejko w czasie 20 lat swego urzędowania na stanowisku dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych

64

został Marian Gorzkowski. Oddział kompozycyjny był mistrzowską pra‑

dążył do przekształcenia szkoły w akademię. Pragnął,

cownią Jana Matejki. Obowiązywały w niej nieco

by w Krakowie powstał ośrodek studiów artystycz‑

inne zasady niż w pozostałych oddziałach. Matejko

nych kształcący adeptów sztuki na poziomie wyższym.

wybierał do niego najzdolniejszych uczniów szkoły.

Wysoka pozycja artysty i uznanie, jakim Matejkę

Mistrz sam też decydował o długości pobytu ucznia

darzył sam cesarz Franciszek Józef, a także liczne

w majsterszuli. Oddział Matejki stał na najwyższym

znajomości, jakie dyrektor SSP posiadał w kołach

poziomie, a ukończenie majsterszuli znaczyło przy‑

rządowych, pomagały w realizacji jego projektów.

najmniej tyle samo co dyplom akademicki. W swej

Sprawa przeprowadzenia akademizacji okazała się

pracowni Matejko przekazywał uczniom swą wiedzę

jednak trudniejsza niż budowa gmachu. Matejko

malarską. Chodziło nie tylko o tematykę obrazów,

utworzył cztery oddziały: oddział rysunkowy, oddział

ich rozplanowanie i zakomponowanie, ale także

malarski, oddział kompozycyjny i oddział rzeźby.

o warsztat techniczny i sposób malowania. Bar‑

Ministerstwo Oświaty inaczej widziało przyszłość

dzo ważna dla studentów była dokonywana osobi‑

krakowskiej szkoły artystycznej, która zdaniem wie‑

ście przez Matejkę korekta. Dominującą tematyką

deńskich urzędników miała skupić się na kształceniu

na zajęciach dyrektora SSP były obrazy historyczne.

nauczycieli dla szkół średnich i ludowych. 29 i 1876 r.

Matejko był otwarty na nowe prądy w sztuce. Umiał

w życie wszedł nowy statut Szkoły Sztuk Pięknych.

docenić malarstwo rodzajowe. Włodzimierz Tet‑

Regulował on wiele spraw związanych z funkcjo‑

majer namalował obraz Święcone. Zdecydował się

nowaniem szkoły. Choć statut nie przewidywał

po dłuższych wahaniach pokazać swój obraz Matejce.

oddziału rzeźby, to jednak nauczanie w tym zakresie

Mistrz „siedział długo, patrzył na obraz, coś myślał,

Wiadomości asp /74


Jan Matejko, pochłonięty sprawami Szkoły Sztuk Pięknych, nie zanie‑ dbywał własnej twórczości malar‑ skiej. Wiele jego obrazów powstało w pracowni na drugim piętrze Szkoły Sztuk Pięknych.

po chwili powiedział: «Widzi pan, wielu ludzi sądzi,

Leon Kowalski, Maurycy Gottlieb, Ludwik de Laveaux,

że Matejko ma­luje historyczne, stare szmaty, kom‑

Wacław Pawliszak, Kazimierz Pochwalski, Witold

pozycje, malarz pracowniany, nie rozumie nowych

Pruszkowski, Włodzi­mierz Tetmajer, Jan Sty­ka, Józef

prądów, nowego życia. A ja, mój panie, jak jestem

Unierzyski czy Kasper Żelechowski.

u siebie na wsi, nieraz obserwuję jak wczesnym ran‑

Szkoła Sztuk Pięknych w Krakowie nie była

kiem obywatelki (chłopów na­zywał obywatelami), idą

jedynym miejscem, w którym Jan Matejko udzielał

z konwiami po wodę, rzucając poza siebie głębokie,

się jako pedagog. Inną instytucją, która wiele mu

niebieskie cie­nie. Ja widzę też i słońce i kontrasty cie‑

zawdzięcza, były Wyższe Kursy dla Kobiet w Krako‑

nia odbijającego niebo, tylko że tego nie potrafię zro‑

wie. O tej szkole, założonej w 1868 r. przez Adriana

bić… Mam inne zainteresowania […]. Do was należy

Baranieckiego, pisałem więcej przy okazji omawiania

powietrze i słońce, ja zaś zostanę ze starymi królami…

sylwetki Władysława Łuszczkiewicza. Jan Matejko

Dobrze panie! Dobrze, że pan poszedł tą drogą, obraz

w 1874 r. właśnie po Łuszczkiewiczu objął kierownic‑

mi się podoba, proszę go skończyć… Ja pro­szę pana

two Wydziału Sztuk Pięknych Wyższych Kursów dla

[…] doskonale widzę, kto studiuje naturę i ma coś

Kobiet. W ten sposób z nauk mistrza Jana korzystać

do powiedzenia, a kto studiuje cudze obrazy…»”¹³.

mogli nie tylko panowie w majsterszuli, ale i panie

Jan Matejko nie był już tak tolerancyjny dla ama‑

uczęszczające do szkoły Adriana Baranieckiego.

torów sztuki pejzażowej. Adam Grzymała‑Siedlecki

Jan Matejko, pochłonięty sprawami Szkoły Sztuk

pisał: „Za czasów Matejki, a więc w latach, kiedy

Pięknych, nie zaniedbywał własnej twórczości malar‑

wizja przeszłości, zwłaszcza przeszłości ojczystej,

skiej. Wiele jego obrazów powstało w pracowni na dru‑

najlepiej była widziana jako temat obrazu, w atmos‑

gim piętrze Szkoły Sztuk Pięknych. Jednym z nich był

ferze historycyzmu więc – do tego stopnia krzywym

ukończony w 1882 r. Hołd pruski. 14 x 1882 r. obraz

dyrektorskim okiem patrzono na płótno malowane

pokazywano w Wiedniu, gdzie oglądał go cesarz Fran‑

sub sole, na wol­nym powietrzu, że gdy pewnego dnia

ciszek Józef. W 1883 r. Matejko namalował Sobieskiego

któregoś z uczniów przychwy­cono na odtworzeniu

pod Wiedniem. Również i ten obraz, który powstał

motywu krajobrazowego, delikwent musiał się uspra‑

dla uświetnienia 200. rocznicy bitwy pod Wiedniem,

wiedliwiać: «to jest droga, którą Władysław Łokietek

24 IX 1883 r. oglądał cesarz Austrii. 16 XII 1883 r.

podążał w kierunku pieczar w Ojcowie» – i dopiero

Jan Matejko podarował obraz papieżowi Leonowi XIII.

ta go rozgrzeszyła okoliczność”14. A o Matejce jako

Z 1884 r. pochodzi Wernyhora, a z 1886 r. Joanna d’Arc

pedagogu mówią też nam coś nazwiska jego uczniów,

(Dziewica Orleańska). W swej twórczości Matejko był

wśród których znajdujemy takich artystów jak: Leon

otwarty na nowości. Wystarczy spojrzeć na niektóre

Wyczółkowski, Jacek Malczewski, Julian Fałat, Józef

obrazy Matejki, a zwłaszcza na jego szkice olejne,

Mehoffer, Sta­nisław Wyspiański, Wojciech Weiss,

by przekonać się, że dyrektor Szkoły Sztuk Pięknych, 65


↑ Jan Matejko Kościuszko pod Racławicami 465 × 897 cm olej na płótnie, 1888 wł. mnk

66

gdyby chciał, poszedłby jako artysta zupełnie inną

głowy i popędził za nim po schodach. Dziad przera‑

drogą. W 1888 r., w swej pracowni przy pl. Jana

żony zmiatał, nie rozumiejąc, co się stało, «przecież

Matejki, Jan Matejko namalował obraz Kościuszko

do fotografowania trzeba pięknie wyglądać». To zaj‑

pod Racławicami. W 1891 r. powstała Konstytucja 3

ście było więc powodem, że inne dziady przypuszczały

Maja. W 1892 r. Matejko ukończył cykl 44 rysunków

niemal codziennie atak na mistrza, żywiąc jakieś

do Pocztu królów i książąt polskich. Obraz Śluby Jana

niejasne dla siebie nadzieje…”1⁵. W 1891 r. Marian

Kazimierza z 1893 r. pozostał niedokończony.

Trzebiński, który niebawem wstąpił do Szkoły Sztuk

Mistrz Jan poszukiwał modeli do swych wielkich

Pięknych, widział po raz pierwszy Jana Matejkę: „Idąc

historycznych płócien. Nie zawsze poszukiwania

raz ulicą Floriańską zobaczyłem Matejkę. Był w sza­

te przynosiły zamierzony skutek. Leon Kowalski

rym ubraniu, w ręku trzymał parasol. Choć nikt mi go

zanotował: „Widzieliśmy go [Matejkę] tylko czasem,

nie wskazał, od razu poznałem, kto to jest. Właściwie

jak szedł wczesnym rankiem do pracowni. Właści‑

Matejkę wyobrażałem sobie nieco inaczej, a zwłasz‑

wie nie szedł, ale prawie biegł od Bramy Floriańskiej,

cza młodszego. Nis­kiego wzrostu, z siwiejącą i zanie‑

odbijając się od chmary dziadów różnego gatunku,

dbaną brodą i takimiż wło­sami, szedł prawdopodob‑

wzrostu, wieku i wyglądu, którzy go literalnie

nie z pracowni do domu. Obserwując go na ulicy

chwytali za poły ubrania, ględząc o jałmużnę […].

prawie uwierzyć nie mogłem, że ten mały czło­wieczek

Te zmagania się codzienne z dziadami podobno miały

króluje niepodzielnie w sztuce naszej i że jest chlubą

swój początek w niefortunnym zaangażowaniu jed‑

nie tylko Krakowa, ale i całej Polski”16. W 2013 r.,

nego z nich, o pięknych srebrnych włosach i długiej

w pobliżu codziennej trasy dyrektora Szkoły Sztuk

wąskiej brodzie, do namalowania Szweda w obrazie.

Pięknych stanął pomnik Jana Matejki autorstwa Jana

Dał mu podobno Matejko trzy guldeny zaliczki i naza‑

Tutaja. Spoglądając na ten monument, możemy i dzi‑

jutrz dziad przyszedł do «malowania»… wygolony

siaj wyobrazić sobie mistrza Jana idącego rano z domu

i ostrzyżony tak pięknie, że dyrektor go nie poznał

do pracowni (niekoniecznie w otoczeniu bestiarium

w pierwszej chwili. Gdy w końcu dziad z zadowoloną

opisanego przez Kowalskiego) lub po południu z pra‑

miną wyjaśnił mistrzowi, że przyszedł do portreto‑

cowni do domu (choćby, jak to zapamiętał Trzebiński,

wania, Matejko wpadł w furię za zepsucie dobrej

w szarym ubraniu i z parasolem w ręku).

Wiadomości asp /74


↗ Jan Matejko w swojej pracowni

Przywołajmy raz jeszcze wspomnienia Mariana

się po salach, zależnie od tego, gdzie kto był zapisany.

Trzebińskiego i zobaczmy, jak wyglądało rozpoczęcie

Ja wraz z kilku jeszcze kolegami i prof. Jabłońskim

roku szkolnego 1891/1892 w Szkole Sztuk Pięknych:

poszliśmy na parter do obszernej sali napełnionej gip‑

„Po wysłuchaniu nabożeństwa w kościele Św. Anny

sowymi odlewami. Tu nastąpiło poznanie się uczniów

ruszyliś­my wraz z profesorami drogą przez planty

z kierownikiem oddziału i nowe prze­mówienia wypo‑

do naszego gmachu szkolnego. Była nas skromna

wiedziane z pewną rutyną, z których jednak nie

garstka 40–50 osób […]. Rosyjskim wyglądem wyróż‑

pamiętam nic”¹⁷.

niał się Leon Kowalski. Ubrany był bowiem w krótki

Stałym elementem inauguracji roku szkolnego

kożuszek i czapkę barankową, a brodę nosił «dwoma

były przemówienia Jana Matejki. Dyrektor prezen‑

klinami» […]. W szkole zgromadziliśmy się w obszer‑

tował wówczas swe poglądy na temat sztuki i uwagi

nej sali dyrekcji, dokąd przyszli również i profesoro‑

związane z pozycją artysty. Matejko ukazywał adep‑

wie. Sekretarz szkoły, p. Marian Gorzkowski, odczytał

tom sztuk pięknych drogę, którą winni kroczyć, chcąc

listę uczniów z objaśnieniem, na jaki kurs kto został

osiągnąć sukces artystyczny. Droga ta to solidna

przeznaczony, po czym z grona profesorów wystą‑

i wytrwała praca. Najważniejsze w tym wszystkim było

pił na front Matejko i rozpoczął przemowę. Mówił

zaś poczucie misji i posłannictwa. Artysta ma służyć

dość długo, z sen­sem, ale bez zacięcia krasomów‑

ojczyźnie swym talentem. W 1882 r. Matejko mówił:

czego. Mówił o plenerze, o impresjonizmie, wresz‑

„Sztuka jest obecnie dla nas pewnego rodzaju orę‑

cie o malowaniu plamami, czego nie zalecał – «jak

żem w ręku; oddzielać sztukę od miłości ojczyzny nie

zrobicie plamę, to i zostanie plama». Przyznam się

wolno!”18. W roku następnym mijało 10 lat, odkąd Jan

otwarcie, że więcej od treści przemówienia utkwiła

Matejko objął urząd dyrektora SSP. W swym przemó‑

mi w pamięci drobna postać mistrza, człowieka prze‑

wieniu wskazał na rolę religii w życiu artysty: „Kto

pracowanego, wycieńczonego do ostatnich granic,

chce dać lu­dziom dobre owoce, niech najprzód sam

zaniedbanego, opuszczonego, z kościstymi palcami

szuka zarodku uczuć i myśli w tym, co jest w tym życiu

pożółkłymi od tytoniu. Tytoń bowiem i czarna kawa

najwyższym i najpiękniejszym! Wiara daje jedynie

były to dwie rzeczy, którymi Matejko podtrzy­mywał

te siły, które nigdy człowieka nie złamią i nigdy zapa‑

swe siły. Po wysłuchaniu przemówienia rozeszliśmy

łów jego nie zmienią: ona nas uszlachetnia, podnosi, 67


Fot. Michał Bratko

↑ Jan Tutaj Pomnik Jana Matejki w Krakowie

68

a to, co z wiary poczęte, ma wartość dla całego nawet

1818 do roku 1833 przy Uniwersytecie Jagiellońskim,

narodu niezmienną i nieprzemijającą!”19. Matejko

a od roku 1833 do roku 1873 przy Szkole Technicznej,

wielokrotnie wypowiadał się na temat sztuki. Warto

dziś zwanej Szkołą Przemysłową, powinna by wła‑

w tym kontekście zwrócić uwagę na jego mowy

ściwie posiadać wszystkie papiery i akta, które

z końca lat 80. i początku 90., gdy wyznawany przez

z istnieniem tejże Szkoły Sztuk Pięknych najbliższy

Matejkę kanon sztuki coraz wyraźniej ustępował twór‑

mają związek. Wychodząc z tego punktu widzenia,

czości realistycznej i dziełom o tematyce rodzajowej.

stawia wniosek, aby uprosić Wysokie Namiestnictwo

Marian Gorzkowski wspominał: „Dnia 8 października

o przesłanie powyższym dwóm naukowym zakła‑

[1888 r.] otwarcie nowego roku szkolnego oraz prze‑

dom rozporządzenia o ustąpienie Dyrekcji Szkoły

mowa Matejki do uczniów. Mówił więc o artystycznych

tych wszystkich papierów i aktów, które w ubiegłych

na zachodzie Europy kierunkach sztuki oraz o ich

latach jej się wyłącznie tyczyły”21. Postulat Włady‑

wpływach na młode pokolenie artystów, bardzo szko‑

sława Łuszczkiewicza nie został zrealizowany. Doku‑

dliwych. Bezmyślny realizm w sztuce, jako odcień

menty dotyczące Akademii z lat jej przynależności

dzisiejszych socjalnych lub bezwyznaniowych prą‑

do Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytutu Tech‑

dów w umysłach, wart potępienia. Są to chorobliwe

nicznego znajdują się w Archiwum Uj.

znaki, które tak w umysłach, jak również w sztuce

W ostatnich latach swego życia Jan Matejko bory‑

odbijają się. Nam Polakom nie wolno tego naśladować,

kał się z wieloma kłopotami. W maju 1887 r. Rada

bo to, co na za­chodzie ujdzie, to u nas w kraju może

Miejska Krakowa podjęła decyzję o zburzeniu daw‑

być zgubnym”20.

nego szpitala zakonu duchaków. Krakowscy włodarze

W Archiwum asp w Krakowie przechowywane są

zamierzali w tym miejscu wybudować Teatr Miejski.

protokoły posiedzeń grona profesorów Szkoły Sztuk

Matejko zaprotestował przeciwko temu postanowieniu

Pięknych. Dokumenty te ukazują nam to, czym żyła

Rady Miejskiej. Jego walka o uratowanie średniowiecz‑

uczelnia w czasie dwóch dekad Jana Matejki. 18 V

nej budowli zakończyła się niepowodzeniem. Zabudo‑

1888 r. Władysław Łuszczkiewicz najpierw mówił

wania wyburzono. 23 v 1892 r. Matejko wzburzony tym

o „potrzebie urządzania artystycznych wycieczek”,

faktem zwrócił dyplom honorowego obywatela miasta

a następnie „Tenże Profesor przypominając, że

Krakowa. Inaczej niż dawniej oceniano też jego sztukę.

Szkoła Sztuk Pięknych, będąc uprzednio od roku

Matejko ze swymi wielkimi płótnami o tematyce

Wiadomości asp /74


Fot. Zbigniew Zegan ↗ Grobowiec Jana Matejki na cmentarzu Rakowickim w Krakowie

historycznej nie tylko coraz rzadziej odbierał wyrazy czci i oddania, do których przywykł w latach wcze‑ śniejszych, ale był także ostro krytykowany przez miło‑

Przypisy 1. M. Gorzkowski, Jan Matejko. Epoka od r. 1861 do końca życia artysty z dziennika prowadzonego w ciągu lat siedemnastu, Kraków 1993, s. 64.

śników Młodej Polski. W tej atmosferze 11 X 1890 r.

2. Tamże, s. 65.

Matejko zapowiedział rezygnację ze stanowiska dyrek‑

3. Tamże, s. 66.

tora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie. Ministerstwo Oświaty z Wiednia nie przyjęło jednak jego dymisji. Choroba psychiczna Teodory Matejkowej nie ułatwiała jego sytuacji. Marian Trzebiński podsumował: „Pod wpływem napastliwych artykułów Matejko gryzł

4. „Czas”, 1873 (10.09.), nr 207, s. 2. 5. M. Zgórniak, Jan Matejko 1838–1893. Kalendarium życia i twór‑ czości, Kraków 2004, s. 31. 6. Tamże, s. 34. 7. „Czas”, 1877 (17.11.), nr 262, s. 2. 8. „Czas”, 1878 (19.12.), nr 292, s. 2. 9. „Czas”, 1879 (29.11.), nr 275, s. 2.

się, ludzi unikał, poza pracownią, kościołem i swym

10. „Czas”, 1879 (12.11.), nr 260, s. 2.

mieszkaniem nie bywając nigdzie. Zresztą ogniska

11. W. Łuszczkiewicz, Jan Matejko. Szkic do życiorysu mistrza,

rodzinnego tak jakby nie miał, gdyż żona od dłuższego czasu przebywała w domu zdro­wia”22. Wojciech Weiss tak kończył swoje wspomnienia o Janie Matejce: „Aż pewnego dnia w szkole jakiś dziwny ruch. Żona portiera zapłakana, coś się stało…

Kraków 1894, s. 12. 12. L. Kowalski, Pendzlem i piórem, Kraków 1934, s. 71–72. 13. Tamże, s. 84–85. 14. A. Grzymała‑Siedlecki, Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim, Kraków 1962, s. 188. 15. L. Kowalski, Pendzlem i piórem, dz. cyt., s. 72–74. 16. M. Trzebiński, Pamiętnik malarza, Wrocław 1958, s. 36.

Jeszcze wczoraj był, malował – w nocy umarł. Na kur‑

17. Tamże, s. 41–42.

sie praca nie idzie. Do sali wszedł «Smok» [Włady‑

18. M. Gorzkowski, Jan Matejko…, dz. cyt., s. 237.

sław Łuszczkiewicz], odwrócił się plecami, wpatrzony w ziemię, powiedział: «Tak, tedy panowie, tej nocy mistrz Matejko umarł. Jesteście w tym szczęśliwym położeniu, że jak niegdyś żołnierze Napoleona, będziecie mówić: Widziałem go, walczyłem pod jego

19. Tamże, s. 264. 20. Tamże, s. 358. 21. Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Protokół posiedzenia grona profesorów z 18 v 1888 r., sygn. A112. 22. M. Trzebiński, Pamiętnik malarza, dz. cyt., s. 47. 23. W. Weiss, Ze wspomnień osobistych o Matejce, „Światowid”, 1933, nr 45, s. 9.

rozkazami»”23. Jan Matejko zmarł 1 XI 1893 r. w swym domu przy ul. Floriańskiej 41. 7 XI został pochowany na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. 69


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Chimera dnia, chimera nocy… Wystawa Stanisława Tabisza w Galerii Jednej Książki

Po wystawie Dziennika rysowanego nocą, podkreśla‑ jącej równoprawność obrazu i słowa jako środków wyrazu, Stanisław Tabisz poprzez kolejną ekspo‑ zycję w Galerii Jednej Książki sięga jeszcze głębiej, do istoty procesu twórczego – proponując wyprawę do granic wyobraźni artystycznej. Skupia się na jed‑ nym z głównych motywów swojej twórczości rysun‑ kowej i malarskiej, jakim od wielu lat jest chimera oraz pokrewne jej formy fantastyczne.

Jadwiga Wielgut‑Walczak Przedstawiając kilkadziesiąt swoich starszych oraz najnowszych rysunków i obrazków poświęconych kolejnym wcieleniom chimery, artysta pogłębia wystawę o dodatkową płaszczyznę komentarza słow‑ nego: zarówno własnego, jak i postaci obszernego → Stanisław Tabisz

cytatu z książki Andrzeja Banacha Nikifor. Mistrz

Chimera nadwrażliwości

z Krynicy, zaczerpniętego z rozdziału Chimera, czyli

21,7 × 13,7 cm rysunek atramentem

granice twórczości. Stanisław Tabisz nie kryje, iż

na papierze, 2016

ta właśnie, odczytana i odkryta na nowo w roku 70

Wiadomości asp /74


↗ Stanisław Tabisz

ubiegłym refleksja, dotycząca tajemnicy wyobraźni

godzin dnia – poświęconych w całości największej

Chimera na szczytach gór

twórczej stała się bezpośrednim impulsem do przed‑

życiowej pasji, jaką jest dla Stanisława Tabisza upra‑

stawienia nam dzisiaj tego, co najtrudniejsze do poka‑

wianie sztuki.

20 × 30 cm akryl nas plótnie, 2014

zania – osobistego imperatywu budowania dzieła

Co ciekawe, ta nieustająca, pełna żaru walka

„obok” świata. Rozważania Andrzeja Banacha, sięga‑

o samego siebie, o swój świat wyobraźni, o jego

jącego do strof Iliady po rozwiązanie zagadki chimery

prymat i wyłączność (Sam nie wiem, skąd znajduję

(ukryta jest w środku) stanowią ważne dla całości

energię i mobilizację, aby w twórczej aktywności eks‑

wystawy ogniwo myślowe, przydając jej zarazem

ploatować umysł, psychikę, wyobraźnię i emocje, ale

sporej dozy ekspresji. Zderzenie prostoty i dosłow‑

pogodziłem się z tym, że specjalnie nic więcej mnie

ności takiego właśnie pojmowania chimery (Z przodu

nie interesuje), odbywa się w pracowni Stanisława

lew, z tyłu smok, a w środku chimera), po pierwsze

Tabisza bez negowania rzeczywistości dnia codzien‑

z utrwalonym w pows zechnej świadomości mitycz‑

nego. Przeciwnie, wydaje się, że malarz – nieustannie

nym, wieloznacznym pojęciem, po drugie: z własnymi

poza nią wykraczając – z niej właśnie czerpie swoją

realizacjami artystycznymi Stanisława Tabisza – nie

siłę, na niej się opiera i w oparciu o nią tworzy dzieło

jest jednak tylko zabiegiem formalnym, służy czemuś

własne. Z bajecznego, fantastycznego świata kolorów

więcej.

na małych akrylowych obrazkach, zza intrygujących

Wyeksponowanie, uwidocznienie momentu

kształtów atramentowej kreski na papierze, wyłaniają

od­na­lezienia odpowiedzi na jedno z najważniejszych

się niezliczone projekcje stanu ducha, emocji, wra‑

dla artysty pytań nie dzieje się bez przyczyny. Prze‑

żeń, wydarzeń, wspomnień. Oto przed nami niektóre

kaz, jaki otrzymujemy, kieruje nas w stronę codzien‑

tylko chimery: Oczekiwania, Nadwrażliwości, Pożąda‑

nych, wieczornych i nocnych godzin w pracowni,

nia, Spokoju, Niewdzięczności, Nadzwyczajnej Mocy,

wypełnionych rysowaniem, pisaniem i lekturą;

Poruszonej Trawy, Nagłej Duszności, W Różowym Bla‑

także w stronę, rzadszych z konieczności, malarskich

sku, Wieczorna, Polna, Pustynna, Na Szczytach Gór, 71


Sztuka jest taką tajemniczą sprawą w życiu ludzkim, że sztuki się na sposób dyskursywny wyjaśnić nie da. O tym już dawno wiedzieli Grecy, ci antyczni z czasów Homera i Arystotelesa, którzy twierdzili, że sztuka pochodzi od bogów. (Jerzy Nowosielski, Listy i zapomniane wywiady)

←Stanisław Tabisz Chimera oczekiwania akryl na płótnie 30 × 40 cm, 2015

Ważki, KRASP‑u, Hotelu Monopol, Akademii Muzycz‑ nej w Łodzi, Nocy w Mikołowie… Ten korowód wydaje się nie mieć ani początku ani końca… Warto wspomnieć jeszcze o niebagatelnej roli, jaką w wyzwalaniu emocji twórczych pełni, sfera przygód i przeżyć intelektualnych. Żaden z tropów, mających związek z pojęciem chimery, kulturowy, medyczny, psychologiczny, nie został w rozważa‑ niach czy lekturach ostatnich miesięcy pominięty, a niektóre, jak badania współczesnej genetyki i ich zastosowanie w medycynie, wykorzystujące w swojej oficjalnej terminologii pojęcie chimery jako hybrydy, w szczególny sposób przyciągnęły uwagę artysty. Początkiem, inspiracją dla tych naukowych dociekań stały się do Stanisława Tabisza wyjątkowo oddzia‑ łujące na wyobraźnię eseje wybitnego krakowskiego lekarza humanisty, Andrzeja Szczeklika. Wśród nich w książce Katharsis. O uzdrowicielskiej mocy natury i sztuki, budzący grozę opis realnego powrotu 72

Wiadomości asp /74


← Stanisław Tabisz

na ziemię mitycznej chimery – pod postacią śmier‑

i marzeń, do stawiania pytań? Współczesnemu

Chimera nagłej duszności

telnej mutacji wirusa grypy. To swoiste ostrzeżenie

odbiorcy sztuki taka sytuacja nie zdarza się często.

18 × 12,5 cm rysunek atramentem na papierze, 2016

przed niekontrolowaną potęgą wyobraźni, a z drugiej

Gdyby zatem na koniec (a może wracając do

strony deklaracja wiary w twórcze wykorzystanie tej

początku) tej „chimerycznej” wędrówki przez świat

siły, zgodnie z dominującym u Andrzeja Szczeklika

wyobraźni, wrażliwości, twórczych emocji, pasji

przekonaniem o możliwości przywrócenia harmonij‑

poznawczej spróbować udzielić odpowiedzi na jedno

nego porządku wszechświata.

tylko, tak uparcie nasuwające się pytanie – czym

Pozostawiając każdemu widzowi osobiste, bez‑ pośrednie obcowanie z plastycznymi wizerunkami chimery Stanisława Tabisza – z tym wszystkim, co we własnym kształcie, we własnej iluzji rzeczy‑ wistości zostało wykreowane i odnalezione, także z tym, co w kolejnej chwili, na następnym etapie pracy poszukiwane jest ponownie – warto w tym

naprawdę karmi się chimera Stanisława Tabisza? Bez wątpienia, ukryta jest ona w słowach: Sztuka jest taką tajemniczą sprawą w życiu ludzkim, że sztuki się na sposób dyskursywny wyjaśnić nie da. O tym już dawno wiedzieli Grecy, ci antyczni z czasów Homera i Arystotelesa, którzy twierdzili, że sztuka pochodzi od bogów.

miejscu zastanowić się nad pytaniem: co sprawia, że wierzymy Stanisławowi Tabiszowi? Że docierający

(J. Nowosielski, Listy i zapomniane wywiady,

do nas przekaz jest czytelny i jasny? Że budzi zaufa‑

oprac. K. Czerni, Kraków 2015, s. 342)

nie. Co to za przywilej, dar, który pozwala artyście skłonić do zamyślenia, do przywrócenia oczekiwań

↑ Stanisław Tabisz Chimera polna 24 × 32 cm, akwarela na papierze, 2006

73


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Herbarz współczesny Wystawa Barbary Widłak w Galerii Jednej Książki

Barbara Widłak prezentuje na wystawie w Galerii Jednej Książki swój dorobek w dziedzinie projekto‑ wania herbów ziemskich. Około 70 herbów polskich jednostek samorządu terytorialnego: województw, powiatów, miast i gmin – którym projektantka,

→ Barbara Widłak → Herbarz → Galeria Jednej Książki → Biblioteka Główna ASP w Krakowie → 11 IV – 13 V 2016

we współpracy z historykami Uniwersytetu Jagiel‑ lońskiego, nadała w latach 1999–2015 kształt gra‑

sięgnięcia po odpowiednią symbolikę godła, doboru

ficzny – zebrała teraz w postaci książki autorskiej.

właściwych barw (i światła), grubości linii kontu‑

Powstał jedyny w swoim rodzaju, unikatowy herbarz

rowej, przy jednoczesnym zachowaniu prostoty

współczesny, stanowiący wyjątkowy przykład połą‑

i umiaru w całości stylizacji. Wyraźnie określone,

czenia profesjonalizmu sztuki projektowej Barbary

niezmienne od średniowiecza zasady tworzenia her‑

Widłak z jej pasją zgłębiania wiedzy historycznej

bów, mogące – wydawałoby się – ograniczać inwencję

z dziedziny heraldyki.

twórczą artysty plastyka, dla Barbary Widłak stają się jasnymi i czytelnymi drogowskazami, inspiru‑ jącymi do podejmowania kolejnego projektu: „Herb

Jadwiga Wielgut‑Walczak

nie może być tworem nieskrępowanej wyobraźni, lecz wytworem fachowej wiedzy, a twórca godła wpisuje

Począwszy od lat 90., przywrócono w Polsce moż‑

74

się w pewien kanon stylistyczny”.

liwość stosowania herbów przez samorządy tery‑

Przeglądając karty wyeksponowanego na wysta‑

torialne. Opinię potrzebną do zatwierdzenia przez

wie Herbarza albo odnajdując poszczególne znaki,

ministra nowych znaków herbowych oraz popra‑

takie jak herby województwa małopolskiego i kil‑

wionych istniejących herbów wydaje Komisja

kunastu jego powiatów w naszym najbliższym oto‑

Heraldyczna przy MSWiA. Prawie wszystkie herby

czeniu, warto uzmysłowić sobie, jak wiele etapów

zebrane w eksponowanym na wystawie Herbarza

specjalistycznej wspólnej pracy historyków i pro‑

taką akceptację uzyskały. Odnalezienie nowej współ‑

jektanta złożyło się na ich powstanie. Oryginalna,

czesnej formy graficznej dla przekazania czytelnego

niepowtarzalna forma graficzna każdego z nich,

komunikatu, jaki od wieków niesie ze sobą znak

pomagająca odczytać treść przekazu i powiązać herby

herbu, wymaga od projektanta podporządkowania

współczesne z wielowiekową tradycją, jest dziełem

się historycznym regułom jego tworzenia – a więc

Barbary Widłak.

Wiadomości asp /74


75


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Rzeźby Konrada Kozieła Mieszko Tylka

stref z zakazem wstępu. Stąd podstawy kilku rzeźb malowane są przez Kozieła w żółto‑czarne pasy.

Sztuka zaczyna się tam, gdzie idea uzyskuje swoją

Mają przypominać taśmę ostrzegawczą mówiącą:

formę. Rzeźba jest tą dziedziną sztuki, w której

„Nie zbliżaj się, bo to grozi wypadkiem”. Wszystko

ukształtowanie materii staje się głównym nośnikiem

to ma opowiedzieć o lichości i marności sztuki two‑

informacji. Od wielu lat obserwuję artystyczne poszu‑

rzonej bez autentycznego i głębokiego zaangażowa‑

kiwania dr. Konrada Kozieła. Znalezienie w rzeźbie

nia. Mamy więc tu do czynienia ze swego rodzaju

własnej drogi do wyrażenia nurtujących autora pro‑

znakami ostrzegawczymi mającymi pobudzić widza

blemów nigdy nie jest łatwe. W najnowszych pra‑

do konkretnej refleksji.

cach dr. Konrada Kozieła interesuje głównie materia,

Oprócz prac najnowszych możemy sięgnąć do

z której buduje swoje kompozycje. Artysta zestawia

wcześniejszych artystycznych dokonań dr. Konrada

ze sobą na przykład papier i metal, czyli materiały o dalece różniących się od siebie cechach fizycznych. Kompozycje te łączą bogactwo faktur z różnorodno‑ ścią ukształtowania formy. Te zabiegi tworzą napię‑ cia niezbędne do uzyskania ekspresji artystycznej wypowiedzi. Rzeźby nie są jedynie formalnymi kon‑ trastami. Każdy element rzeźby, użyty materiał czy sposób pokazania, wszystko w pracach Kozieła niesie ze sobą jakąś treść. Innymi słowy, intencją autora jest przekazanie nam swoich refleksji na temat kon‑ dycji współczesnej kultury. Konrad Kozieł zauważa brak konkretnej idei we współczesnych artystycz‑ nych działaniach. Ubolewa nad takim stanem rzeczy. Mówi: „udajemy, że coś robimy, i tworzymy nie samą kulturę, ale iluzję tej kultury”. Niby artysta tworzy coś ważnego, a jednak w rzeczywistości niewiele to dla niego znaczy. Posługuje się wielkimi ideami, lecz udaje, a taka postawa musi w końcu doprowadzić do ignorancji i w konsekwencji do upadku kultury. Żeby to wyrazić, odwołuje się np. do ogólnie przy‑ jętego zbioru symboli używanego do oznakowania 76

Wiadomości asp /74

↓ Konrad Kozieł Plusk kompozyt 2009

Kozieła. Byłem promotorem jego pracy doktorskiej zatytułowanej Pragmatyczne funkcje znaków i sym‑ boli oraz zastosowanie ich w rzeźbie z uwzględnieniem


Niby artysta tworzy coś ważnego, a jednak w rzeczywistości niewiele to dla niego znaczy. Posługuje się wielkimi ideami, lecz udaje, a taka postawa musi w końcu doprowa‑ dzić do ignorancji i w konsekwencji do upadku kultury. budowy rzeźby jako wypowiedzi. Widzimy, że proble‑

za artystyczny przekaz. By osiągnąć swój cel, artysta

matyka związana z treścią dzieła sztuki oraz czy‑

w pracach cyklu stworzonego jako praca doktorska –

telnością przekazu jest dla Konrada bardzo ważna.

takich jak Pasus (2015), Bezwonny (2014), Czwarty

Jako artysta porusza interesujące go problemy, chce

ołtarz (2014), Poszept kobaltowego worka (2014),

o nich tak dalece, jak tylko to jest możliwe, precyzyj‑

Kiedy mgła opada (2014) oraz Grooming na fantomie

nie mówić. Wypowiada się rzeźbą, a więc w swoich

(2014) – wymyślił własną technikę. W tym przy‑

dziełach posługuje się rzeźbiarskimi środkami arty‑

padku polega ona na termicznym utrwaleniu kształtu

stycznego wyrazu. Konrad Kozieł podejmuje próbę

i koloru plastiku na rzeźbie wykonanej z kamiennego

odpowiedzi na pytanie, czy kognitywna metoda

kompozytu. Mamy tu do czynienia z dwoma pozor‑

badawcza, wywodząca się z nauki o znakach i sym‑

nie nieprzystającymi do siebie materiałami: kamie‑

Konrad Kozieł

bolach, może sprawdzić się na gruncie rzeźby i czy

niem i plastikiem. Artysta poszukuje dla nich jednak

może przyczynić się to do lepszej czytelności używa‑

wspólnego mianownika. Podjęta w przedstawionym

kamień obleczony folią

nego przez artystę języka rzeźbiarskiego i bardziej

cyklu prac idea – swoisty manifest albo raczej protest

2014

świadomego brania autorskiej odpowiedzialności

przeciwko bezkompromisowej komercjalizacji dzieła

Poszept kobaltowego worka wys. 40 cm, sztuczny

sztuki – współbrzmi zarówno z użytymi materiałami, jak i środkami artystycznego wyrazu. Prace wzajem‑ nie się uzupełniają i stanowią formalną całość, są interesujące i skłaniają do refleksji. Rzeźby poru‑ szają emocje oglądającego. Każda z nich ma swoją opowieść. Plastikowe powłoki wprowadzają dużo zamieszania i hałasu, jednak forma opracowana rzeźbiarsko równoważy te niedogodności. Podczas próby konkretyzowania przekazu w umyśle widza rodzą się pytania. Zapewne taki efekt chce osiągnąć autor. Prace te z całą pewnością nie wywodzą się z myślenia dekoracyjnego, raczej z ducha sensuali‑ zmu i myślenia o tworzywie. Warto przypomnieć bardzo ciekawą wystawę Kon‑ rada Kozieła w galerii krakowskiej ASP Cztery Ściany pod tytułem Formacje. Odbyła się ona w 2009 r. Wystawił tam m.in. pracę zatytułowaną Plusk (2009), która zrobiła na mnie duże wrażenie. Na tej wystawie 77


Mała forma rzeźbiarska Konrada Kozieła, reprezentowana przez kilka prac z cyklu Strzały, także jest interesująca. Wspomniany zestaw to wczesne prace, mające jednak wciąż aktualne przesłanie.

← Konrad Kozieł Passus żywica epoksydowa i włókno szklane obleczone folią, 2015

autor ukazał nam swoją twarz uważnego obserwatora otaczającego go świata. Zdradza nam swoją fascyna‑ cję zjawiskiem i jego formą. Pokazuje rzeczywistość tak błyskawicznie przemijającą, że bardzo trudno ją dostrzec. Prace z tej wystawy są unikatowe. Nie spotkałem się z tym, by ktoś inny podejmował ten temat w rzeźbie. Mała forma rzeźbiarska Konrada Kozieła, repre‑ zentowana przez kilka prac z cyklu Strzały, także jest interesująca. Wspomniany zestaw to wczesne prace, mające jednak wciąż aktualne przesłanie. Konrad Kozieł podczas tworzenia swoich rzeźb nie koncentruje się na opracowywaniu formy. Z pew‑ nością nie jest to jego główny twórczy cel. Interesuje się zarówno formą dzieła, jak i jego treścią. Obcho‑ dzi go także sposób przekazania tej treści. I nie jest mu obojętne, jak to się dzieje, że jedne rzeźby widz rozumie i chce z nimi przebywać, a inne go nie inte‑ resują. Ostatnio w polu zainteresowania rzeźbiarza jest sama materia, która dzięki odpowiedniemu zesta‑ wieniu – a nawet odpowiedniej aranżacji – również ma przemówić. O czym traktują te prace? Ogólnie mówiąc, jest to autorska zaduma nad kondycją współczesnej kul‑ tury. Patrząc na ogół zmagań twórczych, widzimy także pewną artystyczną drogę, którą przeszedł Kon‑ rad Kozieł na przestrzeni ostatnich lat. 78

Wiadomości asp /74


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Grafika 3/5 Wystawa pracowni miedziorytu i pracowni wklęsłodruku

Krzysztof Tomalski

→ Galeria Bronowice, Kraków → 15 iii – 15 v 2016 Ich nazwy zawierają raczej historyczne senty‑

Wystawa to wybór grafik studenckich oraz grafiki

menty podkreślające ciągłość przemian oraz istotne

pedagogów sprawujących nad nimi opiekę arty‑

dla grafiki warsztatowej sprzężenia z czasem. Poka‑

styczną. Dwie sąsiadujące ze sobą i jednocześnie

zują tym samym żywotność i dalszy potencjał grafiki

pokrewne warsztatowo pracownie, pracownia mie‑

warsztatowej. Szczególnie „miedzioryt” wywodzi się

dziorytu i pracownia wklęsłodruku, znajdują się

z archetypowych czeluści, sięgając XIX‑wiecznych

w strukturze Katedry Grafiki Warsztatowej Wydziału

struktur nauczania grafiki i XX‑wiecznych progra‑

Grafiki naszej uczelni. Mają różne historie i różny

mów akademickich, kiedy to grafika warsztatowa

rodowód, tym samym w różnym stopniu związane są

podporządkowana była drukarstwu, ściśle rzecz bio‑

ze stosowanym tam obecnie warsztatem i przypisa‑

rąc – pracowni doświadczalnej książki, działającej

nymi im z nazwy technologiami graficznymi.

w ramach Wydziału Grafiki Użytkowej Państwowego

→ Magdalena Gawlik‑Łęcka Z serii Dom, 64 × 99 cm akwatinta, 2016

79


← Katarzyna Jazienicka Ale fajne są 76 × 107 cm akwaforta, akwatinta, 2016

80

Instytutu Sztuk Plastycznych. Wyrastała z szerokiej

odczynników i mikstur. Jurkiewicz organizował

wydawniczo‑drukarskiej idei Witolda Chomicza,

zaplecze pracowniane z asystentem Stanisławem

w której ważne miejsce znajdowała ilustracja two‑

Rzepą. Cztery lata później, w roku 1954 kierownictwo

rzona w technikach litografii, drzeworytu i miedzio‑

pracowni miedziorytu objął prof. Mieczysław Wej‑

rytu. Nie miała jednak potencjału w pełni niezależ‑

man, późniejszy rektor Akademii. Pod prawie 30‑let‑

nej twórczości, zawsze podlegając funkcji użytkowej.

nim kierownictwem prof. Mieczysława Wejmana

Podobnie rozumienie grafiki warsztatowej, powiela‑

(1954–1982) z pracownią związanych było wielu

nej czy ilustracyjnej, towarzyszyło organizacji struk‑

wspaniałych młodych artystówpedagogów w roli

tury akademickiej po II wojnie światowej. Przetrwał

asystentów profesora czy adiunktów. Byli to m.in.

zatem naturalny dla tamtych przedwojennych czasów

późniejsi kierownicy innych pracowni na rodzimym

podział warsztatowy opierający się na powyższych

wydziale lub na innych polskich uczelniach: Marian

technikach i tak na powstałym w 1950 r. Wydziale

Malina (1958–1961), Andrzej Pietsch (1959–1968),

Grafiki w organizmie Akademii Sztuk Plastycznych

Tadeusz Jackowski (1961–1969), Stanisław Wejman

powołanej z połączenia Akademii Sztuk Pięknych

(1968–1982), Włodzimierz Kotkowski (1969–1978),

z Państwową Wyższą Szkołą Sztuk Plastycznych ist‑

Jan Burnat (1977–1982) oraz na krótkie, jednoroczne

niały już niezależne pracownie graficzne, a wśród

kontrakty: Jan Bujnowski, Andrzej Bębenek, Marek

nich naczelne miejsce zajęła pracownia miedziorytu.

Sajduk, Łucja Mróz. Oprócz tych etatowo związanych

Program za sprawą nowych potrzeb rozwijał się jed‑

z pracownią miedziorytu prof. Wejman wykształcił

nak w kierunku tworzenia grafiki jako niezależnej

dziesiątki wspaniałych artystów i pedagogów w taki

formy artystycznej, co wkrótce miało się objawić wiel‑

czy inny sposób zapisanych w historii polskiej sztuki.

kim boomem grafiki warsztatowej i w konsekwencji

W 1982 r. kierownictwo pracowni na ponad 30 kolej‑

powołaniem w Krakowie Biennale Grafiki – najpierw

nych lat objął prof. Stanisław Wejman, prowadząc

Polskiego, później Międzynarodowego. W pracowni

pracownię początkowo z Janem Burnatem (1982–

miedziorytu uczono już wtedy wszelkich technik

1994) oraz Jackiem Sroką (1982–1989), a po ich

wklęsłodrukowych, co świadczy o jej historycznej

odejściu z Krzysztofem Tomalskim (1989–2014),

i umownej nazwie od zarania.

Kamilem Targoszem (1995–1997), Tomaszem Dań‑

Pierwszym kierownikiem niezależnej pracowni

cem (1997–2011) i Kacprem Bożkiem (2011–2014).

był Andrzej Jurkiewicz znany z wydanego dru‑

Od 2014 r. pracownią kieruje prof. Krzysztof Tomal‑

kiem Podręcznika metod grafiki artystycznej, uży‑

ski, współpracując z ad. Kacprem Bożkiem oraz asy‑

wanego nadal, szczególnie podczas preparowania

stentką Marleną Biczak.

Wiadomości asp /74


Historia pracowni wklęsłodruku jest nieco krót‑

się mijać z czasem. Trzeba zatem wprowadzać nowe

sza. Pracownia została założona w 1978 r. przez

definicje kompatybilne ze współczesnym widzeniem,

prof. Andrzeja Pietscha, który tym samym został jej

funkcjonowaniem świata płynnie się zmieniającego,

pierwszym kierownikiem (1978–2002). Prowadził

z oczekiwaniami pędzącego czasu, z młodą mental‑

ją początkowo z Włodzimierzem Kotkowskim (1978–

nością, z potrzebami szybkiego reagowania, z nowym

1983), Andrzejem Bębenkiem (1978–1981), Maciejem

rozumieniem działań manualnych, na których oparte

Plewińskim (1982–1987) oraz w trybie rocznych staży

są grafika warsztatowa i wszelkie wyzwania arty‑

z Jackiem Sroką, Zbigniewem Bielem i Jerzym Dmi‑

styczne taką droga realizowane. Jeżeli tego nie da się

trukiem. Znacznie dłużej pracownię wklęsłodruku

zrobić, taka forma sztuki zwiędnie, stanie się w tym

współtworzyli Henryk Ożóg (1983–2002) oraz Marcin

miejscu niepotrzebna, ale nie z powodów warszta‑

Surzycki (1988–2006). W 2002 r. kierownictwo prze‑

towych, tylko intelektualnych. Poruszając się z tą

jął prof. Henryk Ożóg, który kieruje pracownią do cza‑

świadomością, należy spokojnie patrzeć na przyszłość

sów obecnych – początkowo prowadził ją z Marcinem

grafiki artystycznej.

Surzyckim (2002–2006), a od 2006 r. z asystentem Tomaszem Winiarskim.

↘ Dominika Frycowska z cyklu Szklarnia 67 × 100 cm akwaforta, 2012

Mimo przytoczonej tu historii istnienia obydwu pracowni wystawa nie ma charakteru historycznego.

Tyle historii… ważnej, bo przywołuje tradycje,

Jej celem jest pokazanie różnorodności aktualnych

budzi dumę i szacunek. Wzbudza też, a może przede

studenckich poczynań w obrębie jednego warsztatu

wszystkim pewne zobowiązania, nawet pewną świa‑

graficznego, przywołując jednocześnie klimat i zapa‑

domość ciężaru, który jednak motywuje. Ciężar taki

chy tej artystycznej gałęzi. Wybór to niezmiernie

nie zawsze może służyć przemianom i odważnym

skromny. Z żalem pominęliśmy wiele innych warto‑

przewrotom, a one dość istotne, bo one tylko mogą

ściowych i pięknych prac. Znacznie większy pokaz

przetransportować kawał tej znamienitej historii

studenckich dokonań z każdego roku akademickiego

w dalszą przyszłość… Żeby to wszystko unieść, trzeba

prezentowany jest w pierwszym tygodniu czerwca

szukać własnego oblicza, które nie będzie w kółko

na ścianach pracowni miedziorytu i wklęsłodruku

powtarzało tych wszystkich – bez wątpienia cennych

znajdujących się przy ul. Humberta 3, dokąd zapra‑

– zdobyczy edukacyjnych i artystycznych, które będą

szam już teraz bardzo serdecznie.

81


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Sitodruki Władysława Pluty Na wystawie zatytułowanej Sitodruki zaprezento‑ wano cykle graficzne z lat 1994−2015. Znalazły się

szej wystawie artysty z 2011 r.

→ Władysław Pluta, Sitodruki → Jan Fejkiel Gallery, Kraków → 19 II – 4 III 2016

Jan Fejkiel

i bieli. W przeciwieństwie do plakatu, który istnieje

tam prace powstałe w ostatnich dwóch latach, ale też wcześniejsze, dokumentując cykle obecne na pierw‑

w odbiorze masowym, o grafikach Pluty mało kto wie‑

82

Grafika warsztatowa początkowo wydawała się epizo‑

dział, ale też artysta nie zabiegał o ich popularyzację.

dem w rozległym dorobku artystycznym Władysława

Nie przeszkodziło to w przyznaniu zaszczytnego hono‑

Pluty − szerzej znany jest bowiem jako projektant

rowego wyróżnienia dla cyklu Martwa natura na Mię‑

książki i twórca plakatu. I to właśnie w twórczości pla‑

dzynarodowym Biennale Grafiki w Bhopal w 1995 r.

katowej można dostrzec narastającą fascynację literą

W plakacie artysta podejmuje zadanie na temat,

− już nie tylko jako znakiem typograficznym, lecz coraz

przekazuje informację szerokiemu odbiorcy, w grafice

częściej jako formą plastyczną, przełamującą użyt‑

natomiast zachowuje większy dystans. Autor, odwołu‑

kowy charakter pisma. Litera i tekst dopełniające

jąc się do klasycznych podziałów, z góry narzuca syste‑

się wzajemnie, ale też we wcześniejszych plakatach

mowe ramy. Powinno to wzmóc czujność każdego, kto

Pluty podporządkowane obrazowi, przejmowały coraz

choćby otarł się o twórczość Pluty. Rodzajowy podział

częściej jego funkcje. Ta tendencja w pełni uwidocz‑

jest jedynie pretekstem, może też ironicznym podkre‑

nia się w grafice warsztatowej, którą artysta upra‑

śleniem wymiany pola walki, chwilowego odejścia

wia od połowy lat 90. W pracach tych uwalnia literę

od sztuk użytkowych na rzecz sztuk pięknych. Nie

z ograniczeń tradycyjnej typografii. Daje jej swobodę

wiadomo jednak, czy artysta z ironią traktuje sztuczne,

i autonomię dotychczas nieznaną, mimo ciągle żywej

gatunkowe rozgraniczenia, czy też wręcz przeciwnie,

lekcji konstruktywizmu i poezji konkretnej.

opiera się na niewzruszonym kanonie, aby przepro‑

Sitodruk Władysława Pluty zdradza czasem podo‑

wadzić swój artystyczny zamysł. Otrzymujemy więc

bieństwo do projektów użytkowych, wolny jest już jed‑

Martwą naturę, Kwiaty, Krajobraz. Są to kompozycje

nak od przynależnej im warstwy informacyjnej, staje

stwarzane z liter różnicowanych wielkością, kształ‑

się też bardziej ascetyczny, ograniczony do czerni

tem i układem. Skupione w zwartym bloku lub luźno

Wiadomości asp /74


↗ Władysław Pluta Martwa natura 56,5 × 75,5 cm serigrafia, 1994

rozrzucone, pomniejszane lub dowolnie powiększane

polem semantycznej gry, kontynuując i wzbogacając

i deformowane, tworzą często przestrzenny rebus,

dokonania wspomnianych już – poezji konkretnej

oddziaływają kontrastem czerni i bieli, negatywu

i konstruktywizmu. Do tych tradycji dodać należy

i pozytywu. Są już nie tylko literami alfabetu, lecz

designerską dyscyplinę, ale i otwartość na przygodę

także alfabetem form plastycznych obrazu. Formują

i poczucie humoru, co czyni Plutę artystą rozpo‑

tytułowe słowa, tworząc równocześnie tytułowy obraz.

znawalnym i docenianym nie tylko w bliskim oto‑

Czytamy je więc i oglądamy, zadziwieni nową jakością

czeniu. Litera w jego sitodruku odradza się jako

i litery, i obrazu. Pluta podejmuje grę między swo‑

autonomiczny plastyczny znak, a jej funkcja podpo‑

bodą graficznego znaku a rygorem typografii, fizyczną

rządkowania, gdy była literą obrazu, staje się funkcją

przestrzenią obrazu a jej konceptualnym wymiarem,

dominacji: obrazem litery. Ta zmiana akcentu jest

znaczącym i znaczonym. Zrozumiałe jest więc, że

szczególnie widoczna w najnowszych pracach artysty

nie chodzi mu o zmysłowe przedstawienie rzeczy‑

z lat 2014−2015, które zaprezentowano na wysta‑

wistości, lecz o jej werbalno‑plastyczno‑pojęciową

wie. Są pogłębieniem wcześniejszych eksperymentów,

syntezę. Tym bardziej uniwersalną i mobilizującą

dalszym odkrywaniem wzajemnej zależności między

wyobraźnię, że każda z prac w cyklach reprezen‑

literą a obrazem. W najnowszych sitodrukach Pluty

tuje (w literze i obrazie) jakąś narodową odmianę,

litera nadal jest konstytuującym elementem obrazu,

np. Martwa natura, Stilleben, Still Life, Natiurmort,

jej relacje z realnym przedmiotem, który desygnuje,

udowadniając, że odmienność języka (litery) wpływa

stają się jednak coraz bardziej źródłowe i elemen‑

na zróżnicowanie definiowanego obrazu. W ten spo‑

tarne. Pluta, mistrz kreatywnej typografii, poszu‑

sób tradycyjne, rodzajowe podziały ukształtowane

kuje pierwotnego związku między znakiem litery

przez malarstwo – którymi nieprzypadkowo w swych

a rzeczywistością, z której wyrasta i którą opisuje.

graficznych cyklach posługuje się artysta – stają się

Wierzy w ich głębokie, sięgające pierwotnych form 83


↑ Władysław Pluta Cykl Krajobraz polski A,D,E,K,L,N,O,P,S 9 × 23,3 × 33,3 cm serigrafia, 2014

84

powiązanie. Prace w większym stopniu zmierzają

a przedmiotem obrazu, w kontraście śnieżnobiałej

ku abstrakcji, choć ich związek z realnością nigdy

przestrzeni karty papieru i czarnych punktów druku

dotąd nie wydawał się tak bliski. Nie są bowiem pro‑

trudno nie dostrzec zmysłowych walorów zimowego

duktem fantazji ani pojęciowych spekulacji. Inspirują

pejzażu. Inne oznakowania miejsca narzuciły impre‑

je codzienne doświadczenia artysty: praca zawodowa,

sje pobytu w Nowym Jorku. Punktem wyjścia cyklu

częste podróże, kontakt z naturą, ale i malarska kla‑

prac stały się inicjały miasta NY. Ich powiększenie,

syka. Doświadczeniem pleneru na zakopiańskiej

zmieniony z poziomu na pion układ i drobne mutacje

Harendzie jest cykl Zima w górach wraz z podtytułami

form tworzą najbardziej czytelną ikonę miasta: synte‑

poszczególnych prac: Cyrhla, Harenda, Nosal, Olcza,

tyczny znak drapacza chmur. Również inicjałem, ale

Orawka. I znów opisowe tytuły, którymi wzgardziłby

też znakiem i symbolem najnowszego cyklu onions

szanujący się pejzażysta, przekornie sugerują zwrot

& ORANGES (tym razem inspirowanych martwymi

ku tradycji, zaprzecza jej jednak obraz. Geometry‑

naturami Cézanne’a) staje się litera „O”. Jej sponta‑

zujące punkty czerni, formy literopodobne w prze‑

niczny wykres, ale też powtarzające się szeregowe

strzeni bieli to typograficzna, ale i topograficzna

sekwencje mogą być odczytane zarówno jako układ

identyfikacja miejsc znanych i lubianych przez

elementów kompozycji, jak też porządek pisma. Zwa‑

artystę. Nie jesteśmy jednak pewni, czy dzieło Pluty

żywszy bowiem na krągłość, wytłuszczenie, ciele‑

zadowoli miłośników natury. A jednak, mimo że gra

sność wręcz, inicjał „O” (z dużej lub małej litery) jest

nadal toczy się na poziomie abstrakcji, mię dzy literą

także obiektem: orange lub onion.

Wiadomości asp /74


władysław pluta Ur. się w 1949 r. w Jeleniu. W roku 1968 ukończył plsp w Krakowie. W latach 1968–1974 studiował w kra‑ kowskiej asp na Wydziale Form Przemysłowych. Dyplom uzyskał w pra‑ cowni prof. Ryszarda Otręby. W 1974 r. rozpo‑

→ Władysław Pluta Cykl City 3 70 × 100 cm serigrafia, 2012

czął pracę pedagogiczną w Katedrze Komunikacji Wizualnej Wydziału Form Przemysłowych macierzystej uczelni, gdzie obecnie jest profesorem. Uprawia pro‑ jektowanie graficzne i gra‑ fikę artystyczną. Uczestniczy w wystawach w kraju i za granicą. Obok nagród w dziedzinie projektowa‑ nia, plakatu, książki i znaku otrzymał również wyróż‑ nienia za działalność arty‑ styczną i pedagogiczną.

→ Władysław Pluta Cykl NY 1 70 × 100 cm serigrafia, 2013

Zaprezentowany cykl Pejzaż polski sprowadzony został do postaci skrajnie minimalistycznej. Jedy‑ nie wycinek kreski, fragment litery są zarysem linii krajobrazu. Oszczędne, ograniczone do czerni i bieli, pozbawione efektów fakturowo‑pikturalnych eks‑ perymentalne sitodruki Pluty zaskakują odbiorcę nawykłego do tradycyjnej narracji i obrazowania graficznego. Pluta, tworząc swe wektory graficzne, nie zaprasza do ich smakowania, raczej testuje wrażliwość poznawczą odbiorcy. Proponuje grę intelektualną, nie spekulatywną, lecz mocno zako‑ rzenioną w wizualnej rzeczywistości. Ta gra, często zaskakująca i odświeżająca postrzeżeniowe nawyki, przynosi nie tylko nowe doznania estetyczne, ale wpływa też na zmianę odbioru rzeczywistości. I wła‑ śnie to wyzwanie, które kieruje ku odbiorcy, sprawia, że grafiki Pluty, mimo swej wizualnej oszczędności, przyciągają uwagę i wzbudzają emocje. 85


86

Wiadomości asp /74

Jan Tutaj Ratio widok wystawy


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Sytuacyjny azyl Rzeźby i obiekty przestrzenne Jana Tutaja

Stanisław Tabisz

i decyzje. Dopiero od drugiej dekady XXI w., tuż obok Barbakanu na Plantach, w ażurowych ramach obrazu

Kraków jako miasto, po którego ulicach chodził

siedzi sobie na fotelu odlany w brązie Jan Matejko

drobnej postury Jan Matejko, dorobił się wreszcie,

i patrzy w stronę gmachu Akademii, który wybudował

bo w 2013 r., pomnika mistrza wielkich, historycz‑

w 1879 r. W jego czasach nazywała się Szkołą Sztuk

nych obrazów. Pomnik ten stworzył, odpowiadając

Pięknych.

na konkursowe zamówienie władz miasta Kra‑

Rzeźba jest wnikliwa i rzetelna w detalach. Udało

kowa, Jan Tutaj – profesor krakowskiej Akademii

się Janowi Tutajowi bardzo trafnie uchwycić duchową

Sztuk Pięknych, aktualnie prorektor matejkowskiej

i artystyczną osobowość Jana Matejki, co nie jest

uczelni. Piszę o tym z niemałą satysfakcją, bo nieła‑

łatwą sprawą w dzisiejszych czasach niedbających

twe były w XIX w. relacje Jana Matejki z ówczesnymi

pieczołowicie tak jak kiedyś o solidny warsztatowy

władzami Królewskiego Miasta Krakowa, a wszystko

poziom wszelakich dzieł. Klasyczny warsztat rzeź‑

poszło, mówiąc najogólniej, o priorytetowe wartości

biarski jest jednak nadal niezaprzeczalnym walorem

od lewej dr hab. Jan Tutaj prof. Stanisław Tabisz

87


↑ Jan Tutaj Ratio

i zaletą wykształconych profesjonalnie artystów,

kompozycyjnych daje efekt skutecznych kombinacji

widok wystawy

nawet dla twórczości poszukującej skrajnie współ‑

i formalnych zestawień w rzeźbach‑obiektach skła‑

czesnych oraz ryzykownych rozwiązań przestrzen‑

dających się z tak różnych materiałów, jak metal,

nych i pewnego rodzaju anarchizującej gry z formą.

szkło, beton, kamień, drewno, ceramiczna kamionka,

Niemniej jednak współczesne rzeźby czy obiekty prze‑

lustro, blacha, tkanina, pleksi, kości zwierzęce, farba,

strzenne (instalacje) Jana Tutaja, tworzone w stanie

popiół, woda, płyta wiórowa, sól, olej, wosk itp. Jest

absolutnie kreatywnej wolności, przenoszą odbiorcę

w kompozycjach rzeźbiarskich i obiektach przestrzen‑

w świat elementarnych problemów formy poszukują‑

nych Jana Tutaja solidny, architektoniczny zmysł,

cej w trójwymiarowej przestrzeni zagadnień ontolo‑

a nawet więcej: strategia koncepcji i planu jej wyko‑

gicznych, psychologicznych i percepcyjnych. Balan‑

nania w określonych i zawsze kontrastowych mate‑

sują one między szeroko pojmowanymi asocjacjami

riałach oraz wplątanych w nie surowych przedmio‑

znaczeniowymi oraz optycznymi intrygami zestawień

tach czy organicznych „cytatach”… Są one osadzone

kawałków litych substancji czy części organicznych

w pionowych bądź poziomych konstrukcjach pro‑

z intelektualną geometryzacją przestrzeni…

stokątnych (o żelaznych, ażurowych krawędziach),

88

Rzeźby Jana Tutaja, realizowane na swoje pry‑

wewnątrz których i w przestrzeni wychodzącej poza

watne „zamówienie”, są zasadnicze w warstwie for‑

nie rozgrywa się cała dramaturgia zaskakujących

malnej, konstruowane racjonalnie, w całym zróżnico‑

zestawień bardzo różnych elementów, a tym samym

wanym bogactwie materii ich elementów składowych,

środków oddziaływania odrębną istotą i odmienną

w kontekstach fundamentalnych rozważań i zna‑

materią skupienia.

czeniowych skrajności. Czasami nawet odczuwam,

Jan Tutaj tworzy pojedyncze rzeźby‑obiekty,

że ukryta jest w nich jakaś pułapka dla odbiorcy,

a także zestawy kilku prac stanowiących zespół

który – angażowany w analizę oraz dogłębną per‑

tego samego utworu. Artysta aranżuje indywidu‑

cepcję formy i przestrzeni – niepostrzeżenie podlega

alne wystawy tak, jak aranżuje się wielkie koncerty

dziwnym prowokacjom, a czasami odblokowanym

symfoniczne. Niekiedy są to solowe popisy wirtu‑

nagle, oczywistym olśnieniom. To spryt i odwaga

ozów na tle orkiestry, niekiedy wszyscy zaangażo‑

artysty sięgania do ryzykownych struktur powiązań

wani do danego utworu muzycy tworzą gigantyczną

Wiadomości asp /74


↗ Jan Tutaj Ratio

strukturę architektoniczno‑dźwiękową, czyli koncert.

sprzeciwu zewnętrznego świata, ale i wydzielona

wernisaż

Pamiętajmy, że dźwięk realizuje się i oddziałuje także

przestrzeń ograniczenia, która w formie opisywa‑

w przestrzeni, tak jak rzeźba. Dlatego wystawy Jana

nej rzeźby znalazła swoje dosadne sformułowanie.

Tutaja można nazwać aranżowanymi koncertami.

Podobną rozgrywkę, uruchamiającą skojarzenia

W nich obiekty materialne i przestrzenne, nazwane

pomiędzy ograniczeniem i wolnością, zawiera rzeźba

„sytuacyjnymi”, współbrzmią obok siebie i wpływają

Ratio (Rozum), na której szczycie została umieszczona

jednocześnie na siebie tak jak w orkiestrze sekcje

otwarta księga. Aż się prosi o przytoczenie słynnej

skrzypiec, kontrabasów, instrumentów perkusyjnych

sentencji zaczerpniętej z Elegii poety Maximianusa,

lub dętych w całości brzmienia utworu symfonicz‑

który żył w VI w.: „Plus ratio quam vis” (Więcej znaczy

nego. Podobnie również odczytywać można strukturę

rozum niż siła). Tę oto myśl Uniwersytet Jagielloński

przestrzeni pozadźwiękowej, przestrzeni ciszy, kiedy

uznał za motto dla prestiżowego medalu…

środkiem wyrazu, a zarazem elementem aranżacji, są

Wystawę rzeźby Jana Tutaja w Galerii Centrum

obiekty i przedmioty zakomponowane w zamkniętym

Nowohuckiego Centrum Kultury można śmiało

obrębie sali wystawowej czy galerii, przygotowane

nazwać retrospektywną. Prace wykonane na prze‑

tylko do percepcji wzrokowej…

strzeni 2007 i 2016 roku gwarantują odbiorcy pewien

Jedną z bardzo mocno oddziałujących na mnie

przekrojowy przegląd dorobku artysty z tego właśnie

prac Jana Tutaja jest ponad dwumetrowy (w pionie)

okresu. Porównując zapis fotograficzny starszych

obiekt zatytułowany Azyl, składający się z metalo‑

i najnowszych dzieł Jana Tutaja, nie zauważyłem

wego stelażu i wiszących łańcuchów. To jakby ażurowa

tzw. liniowego rozwoju tej twórczości. Artysta raczej

klatka, do której wchodzi się i z której wychodzi się,

pogłębia pewien intrygujący go filozoficzny, psycho‑

kiedy się tylko zechce, rozsuwając swobodnie wiszące

logiczny czy percepcyjny problem i stara się znaleźć

łańcuchy niczym poruszane w drzwiach letnisko‑

adekwatne środki wyrazu, a także nadać kierunek

wego apartamentu paski łatwo odchylanej zasłony.

interpretacji dla podjętego w języku rzeźby sytu‑

Wyrażony „azyl” pobrzękuje łańcuchami, ale daleko

acyjnego wydarzenia, które – obok wyszukanych

mu do solidnych, więziennych krat. Azyl to możli‑

i zaskakujących walorów estetycznych i plastycz‑

wość schronienia i realizowania wolności pomimo

nych – ma przede wszystkim pobudzać do myślenia… 89


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Jan Tutaj i jego machiny poznawcze

Odkąd zobaczyłem pierwsze prace Jana Tutaja,

ponad–poniżej, na wierzchu–pod spodem, relacje

a było to już sporo lat temu, dostrzegam, że rządzi

pionowe w szczególny sposób tworzą artystyczną nar‑

nimi jakaś niezmienna formuła, jakby genetyczny

rację wzajemnych zależności i wynikania.

kod, pozwalający rozpoznać z łatwością ich swoistość

Chyba najdobitniej unaocznia się ta zasada w pra‑

spośród wielu innych. Istota tego kodu tożsamości

cach z cyklu IN_OUT z lat 2013–2016, a wśród nich

zasadza się na czterech faktorach: kierunku, wymia‑

w IN_OUT 2, w której podwieszony betonowy blok

rów, materii i rytu.

swoim ciężarem rozrywa zatopione w nim rulony miękkich materiałów. Natomiast horyzontalne wymiary szerokości i grubości zdają się w tym przy‑

Andrzej Bednarczyk

padku li tylko rudymentarnie pasywną koniecznością, a nawet ustępstwem wobec wszelkiej materii, która

90

Niezależnie od użytych materiałów i podjętych zabie‑

nie chce ujawnić się bez trzech wymiarów. Inaczej

gów kompozycyjnych, od sposobu kształtowania form,

mówiąc, idee Tutaja w swojej intelektualnej prowe‑

rodzajów powierzchni i ich wzajemnych relacji, ener‑

niencji są pionowe, i gdyby nie konieczność ich mate‑

getycznych napięć, współbrzmień – wszystko, co robi

rialnej wizualizacji, w wielu przypadkach obyłyby się

w swoich pracach Jan Tutaj, egzystuje wokół piono‑

bez trzeciego wymiaru. Spacerując pomiędzy tymi

wej osi. Zasada ta zdaje się obecna nawet w realiza‑

rzeźbami niekiedy mam wrażenie, że podlegają one

cjach o wyraźnie poziomych proporcjach. Chyba bez

zasadom Ptolemeuszowego modelu kosmosu.

wyjątku nitki znaczeń osnute są wobec relacji tego,

Odniesienie do świata myśli średniowiecznej

co Górne, i tego, co Dolne. Piszę te dwa określenia

zdaje się w tym przypadku zasadne o tyle, o ile – tak

dużą literą, gdyż nie chodzi tutaj o to, co ulokowane

jak w ówczesnym świecie – u Tutaja fundamentalnym

jest wyżej lub niżej, ale o uniwersalia określające

prawidłem kształtującym przestrzeń, koniecznym

rodzaj mentalnej geometrii przestrzeni jego dzieł.

i wystarczającym, jest zasada hierarchiczności inte‑

Taki układ prawideł w oczywisty sposób różnicuje

lektualnych istnień, a ich materializacje są li tylko

semantyczną zawartość wymiarów i kierunków.

ich imitacją, skazaną na niedoskonałość. Wiem, że

Niezależnie od ostatecznych decyzji co do proporcji,

kark można skręcić, pisząc, iż rzeźbiarz nie potrze‑

wielkości i kierunków, jakie harmonizują wszystkie

buje trzeciego wymiaru. A jednak. Chociażby przy‑

prace Tutaja, to, co wzajemnie lokuje się nad–pod,

kład prac Alberto Giacomettiego pozwala twierdzić,

Wiadomości asp /74


↑ Jan Tutaj Ratio widok wystawy

że dawno już dobrzy rzeźbiarze przestali być biernymi

jest istotą rzeźbiarskiej drogi twórczej? Powiedzieć

odtwórcami trójwymiarowości i potrafią, żonglując

rzeźbiarzowi, że materialność jego prac jest piękna,

wymiarami, wymykać się spod panowania Euklidesa.

ale uchybia ich doskonałej formie istnienia, zakrawa

Parafrazując powiedzenie Pabla Picassa „W sztuce

na potwarz. Nie chodzi tu jednak o lucyferyczną

dwa plus dwa zawsze daje pięć, a nie cztery”, powiem,

mrzonkę o doskonałości bezwzględnej, ale o życio‑

że dobrej rzeźby nigdy nie da się opisać w trzech

dajne napięcie pomiędzy czystym bytem inteligibil‑

wymiarach, a raczej w czymś na kształt fraktalnej

nym a jego widzialną reprezentacją. Materialność

geometrii o ułamkowej liczbie wymiarów, jak 3,76

rzeźb, ta ekspresywna, podobnie jak w kwestii liczby

czy 2,99. Karkołomność? A postaci Giacomettiego?

wymiarów, w wielu przypadkach wymyka się pro‑

Ile mają wymiarów? Powiedzieć, że trzy, to znaczy

stemu przyporządkowaniu.

nic nie powiedzieć.

Gdy w salach fundacji Pierre’a Gianaddy w Marti‑

Podobnie w przypadku liczby wymiarów, trzeba

gny stanąłem przed małymi aktami Auguste’a Rodina,

rozważyć kwestię materialności. Z pracami prof. Jana

a przede wszystkim jego Niżyńskim, zrozumiałem, że

Tutaja jest trochę tak jak ze średniowiecznym myśle‑

choć lepione w glinie i odlewane w brązie, zdają się

niem o muzyce, która śladami Pitagorejskiej idei

niematerialnym, rozedrganym ołówkowym szkicem,

sfer była traktowana przez ówczesnych jako czy‑

wolnym do ciężaru. Podobnie w Oranżerii Centrum

sto intelektualny, duchowy porządek, niesłyszalny

Rzeźby Polskiej w Orońsku, spacerując pomiędzy pra‑

dla ludzkiego ucha, a jego instrumentalne reali‑

cami Bolesława Biegasa ujrzałem oniryczne wizje,

zacje były co najwyżej poślednią ich imitacją. Nie

choć lane w gipsie, to jakby utkane z dymu.

zdziwię się, jeśli ktoś, czytając te słowa, ponownie

W przypadku snucia namysłu nad pracami pro‑

zarzuci mi obrazę rzuconą w twarz rzeźbiarzowi. Czyż

fesora Tutaja również konieczne jest położenie naci‑

bowiem praca w miłosnym splątaniu z materią nie

sku na rodzaj ich semantycznej materialności. Jawne 91


Dawne opowieści powiadają, że mało kto potrafi popatrzyć w lustro, po prostu w lustro i zobaczyć tam to, co ono naprawdę pokazuje. To osiągnięcie zarezerwowane dla oświeconych mistrzów. Wszyscy pozostali patrzą w lustro społeczne, nawet gdy przeglądają się w najzupełniej poczciwym zwierciadle fizycznym.

92

jest bowiem, że rzeźbiarski materiał nie pozostaje

służące zbawieniu poprzez nabywanie tajemnej wie‑

tu pasywnym tworzywem poddawanym obróbce,

dzy o samym sobie? Kajetan Młynarski niedawno

mającym tyle do gadania co, nie przymierzając,

napisał w jednym ze swoich esejów:

powierzchnia białej kartki przyjmującej w siebie

Dawne opowieści powiadają, że mało kto potrafi

rysunek. Autor traktuje materie, w których tworzy,

popatrzyć w lustro, po prostu w lustro i zobaczyć tam

jak żywioły konstytuujące wszechświaty. Popatrzmy.

to, co ono naprawdę pokazuje. To osiągnięcie zare‑

W Rytuałach (2009) mamy żywioły wody, popiołu,

zerwowane dla oświeconych mistrzów. Wszyscy pozo‑

soli, oleju i wosku oraz pięć stalowych obiektów

stali patrzą w lustro społeczne, nawet gdy przeglądają

tworzących konstelację, czyli „współgwiezdność”.

się w najzupełniej poczciwym zwierciadle fizycznym.

To jedna z najbardziej kosmogonicznych prac Tutaja.

„Czy dobrze wyglądam?”. Zaraz, zaraz, przecież lustro

W pracy 15 × 5 (2007) świat stworzony jest z żywiołu

fizyczne nie zna takiego pojęcia, bo nie zna żadnego.

drewna, lustra i białej mazi gruntu. W przypadku

Nieporuszone odbija wszystko, pojęcia patrzącego

IN_OUT 4 są to żywioły kości, smoły, stali i drewna.

także, a raczej on sam je odbija przy jego (mniemanej)

Rzeźby i obiekty Jana Tutaja często sprawiają

pomocy, przegląda się w uwewnętrznionym (zinter‑

wrażenie rytualnych maszyn nieznanego obrządku.

nalizowanym) lustrze społecznym, zwierciadle mody,

W przypadku prac Rytuały II (2015–2016) oraz Stud‑

krytyki, sztuki, religijności, politycznym. Jest tych

nia (2003) są to misy wypełnione płynami. Praca

luster doprawdy sporo i wszystkie są narzędziami

Simulacrum/Speculum (2009) przypomina lustrzane

Nemezis testującymi patrzącego.

schody prowadzące donikąd, wstępujące do niebios,

Myślę, że w pracach Jana Tutaja jest wiele z tego

zstępujące w otchłań, Simulacrum z 2010 r. oraz

uporczywego testowania ludzkiej kondycji. Robi

Speculum z 2008 r. przypominają spowiednie‑klęcz‑

to poprzez stawianie samego siebie i nas wszystkich

niki, w których możemy się przyjrzeć samym sobie.

przed zwierciadłem sztuki, które jest zdolne ujawnić,

W pracy Furta (2007) pojawia się motyw bramy, drzwi

choć nie wszystkim, ich prawdziwy obraz. Jest w tych

donikąd – przechodząc przez nie, na ułamek chwili

dziełach pochwała gnostycznego w swojej naturze

widzimy swoje odbicie w lustrzanych powierzchniach

mozołu podejmowanego przez człowieka na dro‑

wewnętrznych ścian framugi. A może są to raczej

dze do samopoznania. Jest też w nich zawarta nie‑

instrumenty badawcze do odkrywania własnej

okiełznana pasja wiecznie zadziwionego alchemika,

natury? Przecież tak często autor stosuje lustra lub

mieszającego substancje w retortach i zderzającego

polerowane powierzchnie, w których, chcąc nie chcąc,

ze sobą przeciwieństwa w nadziei na uzyskanie, cho‑

się przeglądamy. Czyżby były to gnostyczne narzędzia

ciażby wymuszonego, balansu świata.

Wiadomości asp /74


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Pole narcyzów Projekt artystyczno-naukowy Andrzeja Bednarczyka

Janina Wallis

projektu, każdej z nich nadając nieco inny tytuł, oświetlający różne aspekty funkcjonowania postawy

Pole narcyzów jest projektem artystyczno‑nauko‑

narcystycznej, którą diagnozuje jako typową dla

wym tworzącym platformę do spotkania, wymiany

współczesnego społeczeństwa. Pokaz Wieża narcy‑

myśli oraz odmiennych punktów widzenia i wskaza‑

zów odbywa się w galerii Wieża Ciśnień w Koninie,

nia różnych perspektyw pojmowania rzeczywistości

Rytuał narcyzów w Centrum Rzeźby Polskiej w Oroń‑

i sztuki. Punktem wyjścia do tego interaktywnego

sku, Konstelacja narcyzów w ABC Gallery w Pozna‑

przedsięwzięcia jest instalacja artystyczna stwo‑

niu, Narcyz wielu słów w Kunstraum w Weissenohe

rzona przez jednego z najwybitniejszych polskich

(Niemcy), Biblioteka narcyzów w Bibliotece Uni‑

artystów współczesnych, prof. Andrzeja Bednar‑

wersytetu Zielonogórskiego, a Procesja narcyzów

czyka. Zaplanował on sześć różnych prezentacji tego

w Galerii El w Elblągu.

93


Narcyz zadomawia się w bibliotece, rozumie ją i wyczuwa. Traktuje ją jako enklawę i instytucję wielowymiarową: porów‑ nuje ją z dawnym „ogrodem wiedzy”, „modelem kosmosu” i dziełem sztuki. Pojmuje bibliotekę jako instytucję zdemateriali‑ zowaną i czystą ideę – przechowywanie i pielęgnowanie kultury, w której może się schronić przed nadmiernym tempem życia.

Projektowi Pole narcyzów towarzyszą między‑ narodowe warsztaty twórcze pt. Wioska narcyzów z udziałem studentów czterech uczelni artystycznych: Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krako‑ wie, Ecole Professionnelle des Arts Contemporains w Saxon w Szwajcarii, National Taiwan University of Arts w Tajpej na Tajwanie oraz Instytutu Sztuk Wizualnych Uniwersytetu Zielonogórskiego, a póź‑ niej także Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej. Multimedialna instalacja Biblioteka narcy‑ zów realizowana w galerii i przestrzeniach nowej Biblioteki Uniwersyteckiej w Zielonej Górze przez prof. Andrzeja Bednarczyka pokazuje współczesnego człowieka zapatrzonego nie już – jak mityczny Nar‑ cyz – w lustrzaną taflę wody – lecz w ekran kompu‑ tera, który nie jest już technicznym wynalazkiem, lecz kulturowym artefaktem, symbolem zmieniają‑ cego się statusu wiedzy związanego z Baumanowską „kulturą pośpiechu”. Narcyz zadomawia się w bibliotece, rozumie ją i wyczuwa. Traktuje ją jako enklawę i instytucję wielowymiarową: porównuje ją z dawnym „ogrodem wiedzy”, „modelem kosmosu” i dziełem sztuki. Poj‑ muje bibliotekę jako instytucję zdematerializowaną i czystą ideę – przechowywanie i pielęgnowanie kul‑ tury, w której może się schronić przed nadmiernym tempem życia. Biblioteka pozwala mu być nie tylko homo legens, ale i homo ludens, buduje w nim poczucie 94

Wiadomości asp /74


bezpieczeństwa zarówno w sferze alternatywnych,

ruchu czytelniczego nadal ma wyjątkową wartość.

jak i pozaczytelniczych zachowań. Narcyz się wspina,

Przekraczając jej progi, doświadcza się tu bowiem

lewituje i medytuje, wałęsa się między regałami. Być

pewnej przyjemności wynikającej nie tylko z hap‑

może należy do ludzi nauki? Może jest turystą, który

tycznego, a więc bliskiego sensualnej naturze czło‑

z czasem stanie się bibliofilem lub koneserem sztuki,

wieka obcowania z pięknymi edytorsko woluminami,

a może jest graczem, który w bibliotece akademickiej

lecz również ze względów hedonistycznych w sensie

zdobywa potrzebne mu do kształcenia informacje?

mentalnym, wynikających z potrzeby zaspokojenia

Przestrzeń biblioteczna daje beneficjentowi jej

poszukiwań duchowych i miłości własnej, która jest

zbiorów i przestrzeni harmonię, ład i porządek,

warunkiem szczęśliwego i spełnionego życia.

zarówno w sferze konsumenta książki i informacji,

Biblioteka to uniwersum, które prof. Andrzej

jak i w sferze uczestnika przestrzeni (inter)medial‑

Bednarczyk postrzega w sposób wielowymiarowy,

nej. Jest ona hybrydowa jak kserokultura Umberto

systemowy i strukturalny. W swojej multimedialnej

Eco, która mutuje i przekształca się w cyberprze‑

instalacji Biblioteka narcyzów artysta uwzględnił spe‑

strzeni w skanokulturę, tak chętnie wykorzystywaną

cyfikę architektury i wewnętrznej przestrzeni gmachu

we współczesnych bibliotekach.

Biblioteki Uniwersyteckiej w Zielonej Górze. Trak‑

Biblioteka ma charakter organiczny jak sam Nar‑

tuje ją nie tylko jako materialny symbol kulturowej

cyz – rodzi się, dojrzewa, osiąga apogeum możliwości,

rzeczywistości i sfery interakcji, lecz również jako

starzeje się, a niekiedy i umiera, stając się cmentarzy‑

zjawisko antropomorficzne, z określoną zmysłowo‑

skiem książek. Biblioteka nie jest zwykłym „opakowa‑

ścią i aurą, ewokującą określone wrażenia i emocje.

niem” cimeliów, bestsellerów i publikacji naukowych,

Eksponuje przy tym fakt, że biblioteka jako instytucja

lecz kulturową całością, która w dobie informatyza‑

kultury wysokiej może także mieć twarz narcystycz‑

cji społeczeństwa, digitalizacji zbiorów i osłabienia

nego celebryty. 95


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Banalność grozy Malarski spektakl Witolda Stelmachniewicza

Robert Bubel

środkami malarskimi posługuje się z maestrią, której jako malarz zawsze mu zazdrościłem. Umiejętności

96

W marcu 2016 r. w galerii Mia we Wrocławiu można

warsztatowe zawsze jednak podporządkowane są

było obejrzeć wystawę Witolda Stelmachniewicza

wypowiedzi obrazu, nie są nigdy pustym popisem.

zatytułowaną Mug‑shots. Zestaw 24 płócien poka‑

Prace Witka obserwuję od czasu studiów, zawsze

zanych w trzech salach galerii powstał w latach

mnie jego malarstwo intrygowało, niezależnie od

2013–2016 i jest wyraźną kontynuacją zaintereso‑

tego, czym akurat w danym okresie się interesował.

wań Stelmachniewicza wykorzystaniem fotografii

Ale zawsze też był to ogląd aspektowy, przez pryzmat

w przedstawieniach czysto malarskich. Wykorzysta‑

moich własnych fascynacji, inspiracji i zaintereso‑

nie, zapożyczenie czy odniesienie do fotografii często

wań. I ten subiektywizm podkreślam, bo tak samo

bywa mylnie rozumiane jako jej kopiowanie, w tym

oglądałem Mug‑shots w galerii Mia. Swoją drogą uwa‑

wypadku chodzi zdecydowanie o coś innego. Podo‑

żam, że takie aspektowe i czasem skrajnie subiek‑

bieństwo i wrażenie „fotograficzności” są budowane

tywne spojrzenie jednego malarza na prace innego

środkami malarskimi, które radykalnie wykraczają

jest nieuniknione.

poza medium fotografii, będące punktem odniesie‑

Osoby znające Stelmachniewicza wiedzą, że jest

nia i kontekstem znaczeniowym. Do czarno‑białych

perfekcjonistą na każdym etapie malowania, także

zdjęć nawiązuje z pewnością ograniczenie środ‑

w doborze prezentowanych prac. Poszczególne ele‑

ków kolorystycznych, ale nie jest to już redukcja

menty wystawy – zestawienie obrazu z obrazem,

tak dogmatyczna jak we wcześniejszych obrazach

przerwy, odstępy i światło, także wykorzystanie zasta‑

opartych o kadry z filmów Leni Riefenstahl. Zresztą

nego miejsca wystawienia, interakcja z przestrzenią –

rezygnacja z koloru w przypadku Stelmachniewicza

wszystkie te rzeczy stara się wprząc w strukturę

to określenie w rozumieniu potocznym. Bo czernią,

przekazu. Ale znaczące są przede wszystkim same

bielą i różnymi rodzajami szarości buduje tak bogaty

obrazy – jako oddzielne obiekty.

przekaz malarski, jakby korzystał z pełnej palety

Stelmachniewicz często podkreśla znaczenie zda‑

barw. Obrazy Stelmachniewicza nie są jednak popi‑

rzeń, przypadków i okoliczności, czasem anegdot,

sem wirtuozerii, której znaczenie kończy się na niej

które spowodowały namalowanie konkretnych płó‑

samej – choć nie można pominąć faktu, że wszelkimi

cien i które tworzą związki między nimi. Otwierając

Wiadomości asp /74


↑ Witold Stelmachniewicz Euren Helden 55 × 40 cm, olej na płótnie, 2014

97


Mug‑shots to policyjne portrety osób aresztowanych. W USA wykonywano je wszystkim osobom po zatrzymaniu przez poli‑ cję już od połowy XIX w. Byli wśród nich mordercy, ale także sprawcy przypadkowi, osoby o pokręconych życiorysach i zawodowi kryminaliści. Zestawienie takich portretów to ciąg niezliczonych twarzy, to statystyka. To zbanalizowanie cier‑ pienia, które powodowali, ale i którego doświadczali ludzie, na których podobizny patrzymy.

wystawę, we wstępie także wspominał o znaczeniu

szczegółowych źródeł inspiracji, wszystkich zapętlo‑

tego kontekstu, który był tłem podjęcia tematu kilku

nych anegdot tłumaczących powstanie poszczegól‑

obrazów – historie te są w tych obrazach przekazane

nych obrazów, a tylko doświadczając ich wizualnie,

i kontynuowane. Podkreślenie autora, że narracja

możemy przeżyć ich działanie. Słowo „tylko” można

nie jest ograniczana brzegami płótna, że zaczyna się

właściwie traktować ironicznie, bo w tym właśnie

wcześniej i wychodzi poza sam obiekt, dotyka wielo‑

wizualnym działaniu skupia się istota rzeczy, na tej

warstwowości znaczeniowej i wielowątkowości tych

płaszczyźnie zachodzi komunikacja. Innymi słowy –

obrazów. Z pewnością uwydatnia wagę, jaką przykłada

oglądanie obrazów Stelmachniewicza zawsze pozwala

autor do świadomości w procesie twórczym, podkre‑

doświadczyć tej nadwyżki sensu, jaką daje sztuka,

śla rzeczy ważne dla malarza. Ale nawet nie znając

niezależnie od uważnego wysłuchania wprowadze‑ nia do wystawy. I tak jest w istocie z prawdziwym malarstwem. Nie twierdzę, że na przykład historia Bormanna, Flemminga i akcji brytyjskich żołnierzy podczas II wojny, która jest kontekstem obrazu James Bond, nie ma znaczenia. Jestem jednak pewien, że patrząc na ten obraz, doświadczając jego wizualnego dzia‑ łania, odczytujemy intuicyjnie znaczenia, które są w nim zawarte. Może lepiej powiedzieć: „odczuwamy” i „przeżywamy”, bo doświadczenie wizualne często nie może być zwerbalizowane. Nie chodzi o nazwa‑ nie konkretnych zapożyczeń czy odniesień. Sądzę, że zderzenie tytułu James Bond z postacią w mundu‑ rze, a przede wszystkim sam sposób przedstawienia i użyte środki malarskiej ekspresji działają wystarcza‑ jąco mocno na odbiorcę. A to, co rodzi nasze pytania, niepewność, a także dwuznaczności, jest tego działa‑ nia integralną częścią. W pewnym sensie paradoksal‑ nie – nie wiedząc dlaczego, wiemy, co do nas obraz

98

Wiadomości asp /74


↑ Witold

mówi. I tę siłę przekazu wizualnego, także na płasz‑

obraz z żydowskim chłopcem z rękami podniesio‑

Stelmachniewicz

czyźnie emocjonalnej, obrazy Witolda mają same

nymi do góry – Euren Helden, 2015. To przedstawie‑

w sobie, niezależnie od kontekstów intelektualnych.

nie zostało przez Stelmachniewicza zapożyczone

Heidegger 22 × 35 cm olej na płótnie 2016

W dolnej sali galerii wisiały płótna odnoszące się

ze znanej fotografii z likwidacji getta. Tło jasnej zie‑

do Grand Guignol, naturalistycznego teatru grozy,

leni wycina tę postać z rzeczywistości tamtego dnia

gdzie na spektaklach lała się krew, a widzów stra‑

i konkretnego zdjęcia. Wyraz bezbronności jest w tym

szyły okropności uciętych głów i ludzkich członków.

obrazie spotęgowany do granic. I mimo że to jeden

Jest coś dziwnego w ludzkiej naturze, że bezpieczni

z mniejszych formatów na tej wystawie, to działa naj‑

i żyjący w mieszczańskim dobrobycie jesteśmy

mocniej. Z rozmów z innymi oglądającymi wiem, że

w stanie zapłacić za oglądanie męczarni i cierpień,

nie tylko na mnie.

napawać się fikcyjną grozą, nawet dać się schlapać

I to zestawienie obrazów w dolnej sali wydaje

bydlęca krwią, byle po krótszym lub dłuższym seansie

mi się kluczem do całej wystawy. Takim kluczem było

zamknąć drzwi teatru czy kina i wrócić do bezpiecznej

na pewno dla mnie. Bo wystawa jest takim właśnie

codzienności.

przewrotnym spektaklem grozy. Ale właśnie prze‑

Obrazy z Grand Guignol (Grand Guignol, 2015;

wrotnym, bo nie jest to groza udawana, by przestra‑

Grand Guignol II, 2015) pokazane były w zestawie‑

szyć widzów. To nie horror za pieniądze stworzony

niu z innymi w różnych formatach, tak że tworzyły

dla gawiedzi jak Grand Guignol. To prawdziwa groza,

swoisty poliptyk. Jednym z nich był obraz z charak‑

która ciągle czai się za przypomnieniem wizerunku

Stelmachniewicz

terystycznym hełmem Dartha Vadera (Bez tytułu,

Bormanna. To historia spuszczona z łańcucha,

Grand Guignol

2015), w naszej współczesnej mitologii stworzonej

którą uwieczniła Leni Riefenstahl w swoich filmo‑

przez popkulturę – uosobieniem Zła i władcą Ciem‑

wych realizacjach. I jeśli potrzebujemy zatrzaśnię‑

nej Strony Mocy. A tuż obok niewielkich rozmiarów

cia drzwi za horrorem za cenę biletu, tym bardziej

← Witold

olej na płótnie 85 × 70 cm 2015

99


← Witold Stelmachniewicz bez tytułu fragment (wg Weege) 140 × 120 cm olej na płótnie 2013–2015

patrzymy. Statystyka, wielość twarzy zajmuje naszą uwagę i oddala od tej grozy, która za nimi stoi. Kiedy wyjdziemy z dolnej sali po obejrzeniu Grand Guignol, Vadera i Eure Helden, ciąg obrazów przedstawiających twarze nabiera nowego znaczenia. Tu wystawa nabiera nowego znaczenia – bo obok nie‑ pokoju i fascynacji, które budzą wizerunki Manna, Leni Riefenstahl (już jako starszej pani), Heideggera

100

potrzebujemy jakiejś bezpiecznej granicy, odcięcia

i innych, pojawia się pytanie, dlaczego właśnie oni,

się od grozy, która ciągle czai się w cieniu przywoły‑

co kryje się w cieniu ich postaci? Tak zresztą dosłow‑

wanych przez obrazy postaci.

nie są te wizerunki malowane – one się wyłaniają

I ten kontekst odnosi się także do rozumienia

z cienia. Niekiedy wychylają się z niego jak z czarnej,

tytułu wystawy. Mug‑shots to policyjne portrety osób

smolistej mazi, cienia, który jest prawie materialny.

aresztowanych. W USA wykonywano je wszystkim

To uszeregowanie portretów to także szukanie ucieczki

osobom po zatrzymaniu przez policję już od połowy

od tej ciemnej strony postaci znanych z historii kul‑

XIX w. Byli wśród nich mordercy, ale także sprawcy

tury. Porównanie do policyjnych portretów to jedna

przypadkowi, osoby o pokręconych życiorysach

z dróg. Podobnie – choć na innej płaszczyźnie – jak

i zawodowi kryminaliści. Zestawienie takich por‑

w obrazie z Vaderem, który jest znakiem szukania

tretów to ciąg niezliczonych twarzy, to statystyka.

dystansu, ironii i ucieczki od niejasnej i groźnej rze‑

To zbanalizowanie cierpienia, które powodowali, ale

czywistości w strach wykreowany. Bo przedstawie‑

i którego doświadczali ludzie, na których podobizny

nie zła stworzone przez kulturę popularną możemy

Wiadomości asp /74


strawić, ba, fascynuje nas ono i przyciąga, chcemy

uderzają w delikatną strunę niejasności i cienia

to zło oglądać. Jak niegdyś spektakle Grand Guignol.

w każdym z nas. Bo nawet jeśli nie znamy pełnego

Ale groza w świecie realnym, nawet jeśli się jej tylko

historycznego kontekstu postaci lub historii powsta‑

domyślamy, patrząc na wizerunki twarzy na obra‑

nia obrazu, to doświadczamy jego działania bezpo‑

zach, przeraża nas. Choć nie straszy cieknącą krwią

średnio. I to działanie właśnie, kreowane malarskimi

i uciętą głową. To artyści, intelektualiści, naukowcy –

środkami, jest ciągle na tej wystawie najważniejsze.

twórcy. W ich wizerunkach wyczuwalna jest groza

W spotkaniu z Eure Helden, Grand Guignol czy innymi

mylnych wyborów moralnych, rozdarć i rozterek.

obrazami rodzi się przede wszystkim przeżycie. Wie‑

A jeśli czynów, to zawsze usprawiedliwianych czasem,

dza, sugerowane konteksty i analiza mogą przyjść

historią, rozkazem albo okolicznościami. I te obrazy

później. Jeśli oczywiście zechcemy pójść ścieżką pod‑

są jak światło flesza, który zatrzymuje wyraz zdumie‑

powiadaną przez autora i doczytać, odkryć, dopowie‑

nia na twarzy przyłapanego przestępcy. Czy słusznie

dzieć znaczenia. Myślę jednak, że jeśli nawet tego nie

przyłapanego, czy przypadkowo? Czy jest winien zła,

zrobimy, to te obrazy zostaną w nas. Niepokojące,

a może jest w istocie jego ofiarą? Te obrazy stawiają

wieloznaczne i mocno działające.

na nowo pytania, nie ferują wyroków. Mówią o naszej zwykłej, banalnej, ludzkiej grozie życia, której nie jesteśmy w stanie znieść. I to się czuje przede wszystkim, kiedy patrzymy na te obrazy. Niepokoją, nie pozwalają przejść obok, zastanawiają, rodzą pytania – dlaczego ten, dla‑ czego ta? Co kryje się za zwykłą twarzą? Te obrazy

↑ Witold Stelmachniewicz Grand Guignol 35 × 40 cm, olej na płótnie, 2015

101


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Struktury ulotne Wystawa Puls Piotra Korzeniowskiego

Koncepcyjną podstawą kompozycji Piotra Korze‑ niowskiego jest refleksja nad koegzystencją dwóch

→ abc Gallery i Visual Park w Poznaniu → 19 IV – 14 V 2016

biegunowo przeciwstawnych kategorii, za pomocą których często opisujemy rzeczywistość: reguły

i flory, a także w procesach fizycznych czy chemicz‑

porządku i żywiołu przypadku. Autora interesuje

nych, jakim podlega materia. Eksploracji i wizualizacji

nie tylko ich radykalna opozycyjność, ale także to,

tego zjawiska Piotr Korzeniowski poświęca swoje prace

co wynika z ich zderzenia, wzajemnego przenikania

malarskie, rysunki, zdjęcia, kolaże i obiekty.

się, przemieszania.

Wybrany przez artystę motyw podlega rozmaitym modyfikacjom: przede wszystkim jest multiplikowany, tworząc rytmiczną, geometrycznie uporządkowaną,

Katarzyna Jankowiak‑Gumna

potencjalnie nieskończoną samopowtarzalną struk‑ turę. Monotonia opartej na powtórzeniach, zrytmi‑

Mimo prawie geometrycznego sformalizowania

zowanej kompozycji Mantr, Osobistych pustyni czy

i oszczędnej, ograniczonej do bieli i czerni, czasem

Uwikłań jednak podlega – czasem ledwie widocz‑

tylko wzbogaconej wysmakowanymi szarościami,

nemu – „przypadkowemu” zakłóceniu: motyw jest

gamy kolorystycznej w pracach Korzeniowskiego

obracany wokół własnej osi, niektóre elementy zostają

można odnaleźć motywy zaczerpnięte z rzeczywisto‑

wyraźnie wyeksponowane, inne ulegają zatarciu,

ści: kadry pejzażu – najczęściej widziane z dalekiej

„uszkodzeniu”, ukryciu. Mimo niezmiennie wyczuwal‑

perspektywy, fragmenty ludzkiego ciała obserwowane

nej zasady powtarzalności i zrytmizowania struktura

w niemal mikroskopowym zbliżeniu, architektoniczne

ulega swoistej erozji. W najbardziej radykalnych przy‑

ornamenty, ostatnio także teksty. Stanowią one bezpo‑

padkach (Szumy) skutkuje ona całkowitą nieczytelno‑

średnią inspirację, a punktem wyjścia do konstruowa‑

ścią lub zakłóceniem pierwotnego znaczenia motywu.

nia kompozycji jest obserwacja podobnych, powtarzają‑

Obiekt Struktury ulotne – trzcina zrealizowany

cych się elementów rzeczywistości, które – występując

na terenie Visual Parku w Poznaniu jest prostą

w grupie – w fascynujący sposób samoporządkują się

wizualną metaforą procesu, który sprawia, że zbiór

wizualnie, tworząc rodzaj struktury zorganizowanej,

podobnych elementów rzeczywistości organizuje się

którą autor przyrównuje do zjawiska „populacji” czy

w uporządkowaną kompozycję czy – jak chce autor –

„społeczności”, a którą można też nazwać kompozycją.

„społeczność”. Spoiwem – wizualnym ekwiwalentem

Jej elementy składowe – oprócz podobieństwa – wiąże

siły hierarchizującej i harmonizującej całą struk‑

szczególny rodzaj spoiwa, jakim są relacja i współza‑

turę – jest światło, które kładąc się zróżnicowanymi

leżność. Tajemnicą pozostają przyczyny i siły, które

co do kształtu i wielkości plamami na poszczególnych

uruchamiają proces samoorganizacji, mimo że jest

elementach kompozycji, formuje kształt lewitującej

on wszechobecny i uniwersalny. Dotyczy społeczności

w przestrzeni, doskonale uporządkowanej, świetlnej

ludzkich, można go zaobserwować w obszarach fauny

bryły geometrycznej.

102

Wiadomości asp /74


↑ Piotr Korzeniowski Struktury ulotne – trzcina

103


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Przecinka Książka Mensur Michała Zawady – pokaz fotografii i obrazów

Wystawa Przecinka jest efektem półrocznego stypendium Michała Zawady w Akademie der Bildenden Künste w Wiedniu i przeprowadzonych przez

→ Przestrzeń artystyczna: Widna, Kraków → 11 iii –11 iv 2016

autora badań nad tworzeniem się studenckich bractw w elitarnych kołach uniwersyteckich na początku xx w. oraz idei męskiej siły, i dominacji i jej roli w powstawaniu nacjonalistycznych ideologii. Zawada przywołuje męskie zabawy (tzw. menzurę), które, wsparte przez polityczne okoliczności, zamie‑

Wojciech Bałus

niają się w brutalną siłę. Stawia jednocześnie pytanie o naturę jako świadka i nośnika pamięci traumatycznych wydarzeń. Integralną częścią wystawy jest

Książka dr. Michała Zawady pokazuje jego dwa obli‑

książka Mensur, która łączy dokumentację fotograficzną archiwalnych mate‑

cza. Z jednej strony jest efektem pracy badacza,

riałów z fotografiami i obrazami autora. Skonstruowany przez Zawadę cykl

prowadzącego logiczną narrację naukową, z dru‑

obrazów odnosi się do relacji ustanawianej pomiędzy procesem wytwarzania

giej wynikiem działań artysty. Artystyczny wymiar

fantazmatycznej podmiotowości obrazu a budowaniem tożsamości człowieka

książki odsłania się stopniowo wraz z jej przeglą‑

w kontekście historycznym i społecznym.

daniem i czytaniem. Sekwencje zdjęć i reprodukcji obrazów autora pojawiają się na początku i na końcu oraz pomiędzy wszystkimi rozdziałami. Na pierwszy rzut oka niepokoją zestawieniem starych pocztówek, przedstawiających mężczyzn ze szpadami w teatral‑ nych pozach, ujęć natury (jezioro, lasy, fragmenty poszycia leśnego, wody i śniegu) oraz reprodukcji obrazów, na których ludzkie postaci bądź zdają się znikać i zamieniać w wyblakłe plamy, bądź są ranne – czy też obrazy wydają się ranione. Natura, z pozoru obojętna, zaczyna nabierać znaczenia dopiero po przeczytaniu tytułów zdjęć: Michał Zawada sfo‑ tografował albo miejsca obozów zagłady (Sobibór) lub ich okolic (Ebensee), albo tereny związane z działa‑ niami nazistów (Berechtesgaden wsławione alpejską

Michał Zawada

rezydencją Hitlera i Döllersheim, gdzie ochrzczony

Przecinka

został ojciec Hitlera i gdzie w 1938 r. utworzono

widok wystawy

104

Wiadomości asp /74


Michał Zawada Przecinka widok wystawy

poligon, ewakuując kilka miejscowości). Fotografie ujawniają tym samym swoją znaną słabość, fakt, że pełni znaczenia nabierają dopiero wraz z komen‑ tarzem i tytułem. Ale jednocześnie tworzą pewien naddatek sensu: są zapisem określonych widoków z życia natury, która nie bacząc na przeszłość, rozwija się nadal, pokrywając drzewami, krzakami i trawami dawne miejsca kaźni, ruiny, ludzkie ślady. Obrazy natomiast rejestrują człowieka czy rzeźby, tak jednak, że wydobywają tylko pewne aspekty jego figury, pro‑

nacjonalistyczny oraz do ideałów męskości, które prowadziły członków kor‑

wokując do pytań o trwałość ukonstytuowanych toż‑

poracji do NSDAP i SS, a po wojnie do organizacji neofaszystowskich. W sumie

samości, identyczność portretu z modelem, fizyczną

otrzymujemy przekonujący opis zjawiska, które współtworzyło (i nadal współ‑

trwałość kamiennej rzeźby Zygfryda.

tworzy) tożsamość wyznawców skrajnie prawicowych poglądów, podkreślają‑

Tekst książki z wielką precyzją opisuje charakte‑

cych wyższość własnej kultury i cywilizacji, ksenofobicznych, militarystycznie

rystyczne dla studenckich korporacji i związków bur‑

nastawionych, dążących do znalezienia wrogów i wrogów tych niszczących.

szowskich rytuały szermiercze, polegające na odby‑

Ludzi dumnych z blizn, które otrzymali nie w walce na froncie, lecz w poje‑

waniu pojedynków toczonych według określonych

dynkach, inaczej więc niż to głosił Hymn Szkoły Rycerskiej („kształcisz kalec‑

reguł (die Mensur). Jak one wyglądały, zobaczyć

two przez chwalebne blizny”), choć źródło poglądów jest podobne: męskość

można na filmie z serii przygód Herkulesa Poirota

i „rycerskość”.

Tajemnica hiszpańskiego kufra (co prawda akcja toczy

Wysoko oceniając tok myślowy autora, mam pewne wątpliwości do użycia

się w klubie wojskowym w Anglii, ale przy pojedyn‑

terminu ikonoklazm. Oczywiście autor stosuje go zgodnie z etymologią, ale

kach padają komendy po niemiecku).

zjawisko to nie polegało jedynie na niszczeniu obrazów. Wiem, że obecnie,

Od owych pojedynków autor przechodzi do cha‑

zwłaszcza rozważając współczesne wydarzenia, kładzie się nacisk na nisz‑

rakterystyki stowarzyszeń, które miały charakter

czycielski aspekt obrazoburstwa (np. Mitchell), ale przecież w Bizancjum 105


Michał Zawada

i w okresie reformacji przeważały dyskusje teore‑

Douaumont, 2015

tyczne i teologiczne! Niestety język angielski nie dysponuje takim synonimem jak niemiecki der Bil‑ dersturm, więc trudno w prosty sposób zniuansować zjawiska, które się opisuje, ale może warto by rzecz uściślić przynajmniej w przypisie. Mam też wątpli‑ wości, czy ranienie realnych twarzy jest prostym faktem ikonoklastycznym. Oczywiście paralela mię‑ dzy niszczeniem ikony a przebiciem boku Chrystusa zobrazowana została w Psałterzu Chłudowa, doty‑ czyła ona jednak relacji obraz–pierwowzór. Podczas pojedynku rani się natomiast człowieka, a nie jego obraz. Z problemu można by wybrnąć – jak sądzę – doprecyzowując relację twarz–obraz i wskazując, że blizny pojawiają się również na obrazie twarzy, nie tylko na ciele realnym. Punktem wyjścia do takiej analizy mogłaby się stać koncepcja twarzowości Gil‑ les’a Deleuze’a z Tysiąc plateau. 106

Wiadomości asp /74


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Nuda Wystawa prac studentów i absolwentów

→ 17 iii – 24 iii 2016 → Skład Długa → Wystawa prac studentów, doktorantów – absolwentów asp w Krakowie → kurator: Michał Zawada

rynku z łupieżem na czarnych swetrach (Białkowski). Układ sił pozostaje niezmienny od lat, tylko te ini‑ cjatywy oddolne i bomba, i betel, i te same twarze. Czyta człowiek te teksty o Krakowie i wiecznie to samo, knajpiane życie i marazm artystyczny, rozlazłe barowe towarzystwo maluje błotne maziaje (Policht).

Próżna tęsknota, pusty pęd woli. Podstawą wszelkiej

W Krakowie przede wszystkim dobrze się maluje

chęci jest jednak odczuwanie potrzeby, brak, czyli ból,

(Szczerski). Kraków malarstwem stoi (Batko). I smo‑

któremu człowiek podlega od początku. Zbyt szybkie

giem. W końcu i tak wszyscy wyjadą do w Warszawy,

zaspokojenie natychmiast mu je zabiera, stają się

trzeba więc ich łapać, póki się da. Sztuka w Krakowie

dla niego nieznośnym ciężarem, życie jego biegnie

nie ma łatwo, w tym mieście zawsze coś się nie uda

wahadłowym ruchem między bólem i nudą, a są to

(Plinta). Nuda. Ten gigantyczny kurhan głupoty i kra‑

faktycznie jego ostateczne składniki (Schopenhauer).

kowskiego kołtunizmu. Nie wyplączemy się. Spowity

Do dupy z tym Krakowem. W Krakowie, wiadomo,

mgłą wciąż pozostaje oddany zadumie, tylko gołębie,

nuda (Plinta). Ten jego kawiarniany dym i opary alko‑

bezdomni i brud (Połtorak), i bobo, same kostiumy,

holu. Wszyscy tu są wyluzowani i imprezują, niewiele

sama naiwność, pozostaje już tylko mielić powierzch‑

z tego wynika (magazyn „Szum”). Nuda. Artyści spa‑

nię historii sztuki i pojęciową pustkę wciągać do płuc

lonego teatru siedzą w piwnicznych barach wokół

i doświadczać haju świętej głupoty (Doktor Polak). 107


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Formy wyobraźni Wystawa prac Kingi Nowak → Przestrzeń artystyczna: Widna, Kraków → Kurator: Magdalena Ujma → 31 v – 30 vi 2016

Magdalena Ujma

więc od szkicu, dzieła, które nie powstało, do bied‑ nych materiałów, wykorzystywania tego, co jest łatwo

Modele

dostępne. To postępowanie wpisuje się w dzisiejsze

Małe formy, niewielkie wymiary, łatwo dostępny

trendy ekologiczne i krytyczne wobec rozbuchanego

materiał. Dla Kingi Nowak pomysłem na najnow‑

na Zachodzie rynku sztuki (który i do nas wyciąga

sze prace, których byt waha się pomiędzy obrazem

swe macki), ale i w zgrzebną rzeczywistość, w któ‑

a obiektem przestrzennym, jest lekka sugestia, że

rej musieli sobie radzić awangardziści w Polsce po

mogą to być modele jakiegoś innego dzieła, które nie

i i ii wojnie, jak chociażby Katarzyna Kobro i Wła‑

powstało i prawdopodobnie nigdy nie powstanie. Nie

dysław Strzemiński czy Grupa Krakowska po powo‑

w tym zresztą rzecz: idea polega właśnie na wywoła‑

jennej reaktywacji i w czasie odwilży. Jest to sztuka

niu wrażenia chwilowego zatrzymania w czasie, nie‑

przenośna – do szybkiego schowania w walizce,

pewnej, chwiejnej pozycji dzieła. Na stworzeniu jakby

wystawienia, inscenizacji.

szkicu do niego, który właściwie jest już dziełem, ale – jeśli w ogóle można tak powiedzieć – pozbawionym

Dekoracje

pewności siebie, zdolności do natychmiastowego opa‑

Podział na sztuki stosowane i sztukę czystą datuje

nowania przestrzeni dookoła. W jakim celu artystka

się co najmniej od końca xix w. Dekoracja wprowa‑

nadała im pozór niedokończenia? Powtórzmy, modele

dza w błąd – tę myśl (obecną już w Kupcu weneckim)

ze swej definicji odnoszą się do idei wielkiego dzieła,

przytoczył na wstępie swego dzieła o sztuce dekora‑

które autor lub autorka widzą oczyma wyobraźni. Są

cyjnej Ernst Hans Gombrich. W dalszych rozważa‑

prowizoryczną realizacją koncepcji, która rodzi się

niach, powołując się na słynne zdanie Adolfa Loosa,

w głowie autora. Mimo najlepszych starań, wyobraź‑

„ornament to zbrodnia”, wykazał, że przekonanie

nia nie pokaże rzeczy przecież tak dokładnie jak naj‑

o dekoracji jako o niższym etapie rozwoju ludzkości

mniejszy, najskromniejszy model.

to jedynie oznaka modernizacji sztuki, pewien etap w jej przemianach. Gdy Loos ogłaszał, że wielkość

108

Fragmenty

naszych czasów polega na niemożności stworzenia

Kształt podłoża kojarzy się z fragmentami, resztkami

nowego ornamentu, to zaczynała się właśnie epoka

po czymś większym. Pojawiają się nieregularności,

abstrakcji. Gombrich spostrzegł, że dekorację i abs‑

załamania papieru, nacięcia. Ścieżka znaczeń wiedzie

trakcję określano podobnymi terminami, broniono

Wiadomości asp /74


← Kinga Nowak Skos widok wystawy

→ Kinga Nowak Akwen, Dachy, Sowa widok wystawy

mieszkająca w Polsce, Katarzyna Kobro. Prawdopo‑ dobnie ta ostatnia niekiedy je projektowała. Zacho‑ wały się zdjęcia z wakacji nad Zatoką Ryską, gdzie Kobro występuje w sukience konstruktywistycznej i w takiej czapeczce. Te dwie niezwykłe artystki przy‑ taczam jako przykładowe, choć nie jedyne, punkty odniesienia dla Kingi Nowak. Inspiracje awangardą, ale i jej dzisiejszym sposobem widzenia: poprzez pęknięcia i niekonsekwencje, uczucia odnalezione Fot. Michał Bratko

w chłodzie kalkulacji formalnej; widoczne są u Kingi we wzorach kompozycji, geometrycznych, ale i biolo‑ gicznych zarazem, liniach konstrukcyjnych, rysunku. Wyobraźnia Pomiędzy malarstwem a sztuką tworzenia obiektów, szkicem a skończonym dziełem, dekoracją a abstrak‑ ↑

cją – w takim to miejscu‑niemiejscu znalazły się prace

Kinga Nowak

ich identycznymi argumentami, jak na przykład

Kingi Nowak. Także ten ich niejasny status każe się

Przesunięcie

odniesieniami do muzyki. Dzisiaj Boris Groys pisze

domyślać proweniencji we wczesnej awangardzie

widok wystawy

o ontologicznym wymiarze designu, współczesne

z jej odejściem od sztywnego podziału na gatunki

wzornictwo stawia sobie bowiem za cel wydobycie

artystyczne. Prace artystki otwierają przed naszymi

na jaw ukrytej esencji rzeczy – prawdy o nich.

oczami wielką bibliotekę, z której wyglądają wspa‑

W pierwszym eksperymentalnym teatrze w Polsce

niałe obrazy, odbijające się w innych obrazach – nie

– teatrze Cricot kostiumy i scenografie projektowała

sposób zliczyć wszystkich odniesień. Notabene,

artystka dzisiaj nieco zapomniana, Maria Jaremianka.

to surrealizm był pierwszym kierunkiem artystycz‑

Tworzyła w czasie Cricot 1, a potem, zdobywając

nym, który otworzył drzwi do cytowania na równych

podziw Kantora, także i po wojnie. Jaremianka sama

pozycjach całej artystycznej produkcji – z przeszłości

nie dbała o stroje, tak jak i inna artystka rewolucyjna,

i z dnia dzisiejszego. 109


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Baccilus Wystawa Marty Antoniak

→ Galeria f.a.i.t → kurator: Tomek Baran → 20 ii – 07 iv 2016 Pokój średniej wielkości, trochę nawet ciasny. W nim stół. Zegar wskazuje południe. Przy oknie kanapa, obita w żółć, przykryta błoną. Szafa, dywan, trzustka i dwunastnica z książkami. Podłogę skrzętnie wypełnia po części strawiona masa, składająca się z kolorowych figurek, jedzenia, dużej ilości herbaty i bezużytecznej tandety, straganowej chińszczyzny. Lewa ściana pokoju przylega do jelita grubego. W rogu, przy suficie, jak pawlacz widnieje niewielki ropień, który jest otwarty. Delikatnie pulsuje, błyszczy się i mieni, skąpany w pro‑ mieniach słońca wpadających przez okno. Mami mnie słodkawą wonią, która roznosi się po pomieszczeniu. Podchodzę bliżej, by się przyjrzeć. Staję na taborecie. Dotykam go, ściskam. Ścianki są bardzo nabrzmiałe i lepkie, trochę zaropiałe. Delikatnie go rozwieram. Wsuwam rękę, zaraz potem drugą. Wciskam głowę, wśli‑ zguję się cały – jestem już w środku. [Tomasz Baran]

Magdalena Kownacka

maszyny jaką jest człowiek, zamieniona zostaje na pole walki. Lepka materia rozlewa się w sposób nie‑

110

Przekraczając próg galerii, stajemy się częścią odręb‑

opanowany, deformując meble i strukturę pomiesz‑

nego świata mikroorganizmów i tkanek budowa‑

czeń. Nadmiar detalu i złożoność konstruowanych

nego na wzór wnętrza ludzkiego ciała. Człowiek jest

obiektów przekracza granice percepcji. „Gdy ludzie

terenem od dawna skolonizowanym i zasiedlanym

zaczynają rozprawiać o swoich wypróżnieniach, stają

przez kultury bakterii i drobnoustroje. Ich liczba

się równie niepohamowani, jak proces, który opi‑

jest miejscami dziesięciokrotnie większa niż liczba

sują” [William S. Burroughs, Ćpun]. Gęsta, kolażowa

jego własnych komórek budujących organizm. Stając

przestrzeń, mieszanina wątków, wizji, rzeczywistości

się częścią ludzkiego organizmu wpływają na jego

przypomina deliryczne stany z prozy Burroughsa czy

funkcjonowanie, w tym również na pracę mózgu

filmów Cronenberga. Niepohamowane procesy przy‑

i stany psychiczne. Obrazy mikroświata mieszają się

pominają obsesyjne wizje budowane nieumiarkowa‑

z wizjami zainfekowanego umysłu. Procesy mikrobio‑

niem, wykoślawieniem i rozbuchaniem form.

logiczne dyktują sposób pracy z przestrzenią galerii.

Znane choćby z wystawy Polikolor w sądeckim

Pozorna harmonia natury i doskonałość organicznej

Sokole czy z Bielskiej Jesieni prace Marty Antoniak

Wiadomości asp /74


Fot. Grzegorz Karkoszka

111


Fotografie Grzegorz Karkoszka 112

w przestrzeni F.A.I.T. stają się mniej dosłowne,

funkcjonalnie posiadają cechy żywych organizmów.

mniej figuratywne. Metoda stosowana wówczas

Są mistrzami subwersywnych działań, skutecznie

do realizacji poszczególnych prac staje się podstawą

i po cichu przejmując kontrolę, przystosowując się

do działania w przestrzeni, tworzenia środowisk,

do odmiennego środowiska i specyficznych cech

do których wkracza się w sposób przypominający

gospodarza.

zdziwienie dziecka po raz pierwszy przykładającego

W dobie pozytywistycznych idei współpracy,

oko do wizjera mikroskopu i odkrywającego, że ten

współdziałania i partnerstwa, dyktatury wizerunków

teoretycznie rozpoznany, choć niewidzialny świat

idealnych matek, probiotyków, pięknych ciał, gład‑

mikro istnieje naprawdę ma fizyczny kształt, a nawet

kich skór oraz propagandy szczęścia i sukcesu, jaki

kolor. Lepkość organiczności budowana jest przez

sami sobie serwujemy na Facebooku, proponowany

artystkę topionym plastikiem i elementami z two‑

przez Martę Antoniak obraz człowieka jest daleki

rzyw sztucznych. Plastikowe przedmioty codzien‑

od harmonijnego i dlatego ożywczy. Stworzone w Gale‑

nego użytku (zabawki, dekoracje, modele) splatają

rii F.A.I.T. środowisko kształtowane jest przez proces

się w plastyczną całość. Uproszczone w swoich

zawłaszczania, a podstawowym modelem współist‑

cechach postaci zabawkowych ludzików i zwierząt

nienia elementów jest pasożytnictwo i antagonizm.

przypominają wirusy będące wtórnie uproszczonymi

Skala, która przytłacza, wyolbrzymienie, wypaczenie,

organizmami pasożytniczymi. Metaboliczne oddzia‑

nieopanowywalna reprodukcja – to cechy przestrzeni

ływania i reprodukcja oparta na kopiowaniu kreują

wykreowanej wspólnie przez Martę Antoniak i kura‑

ich kształty. Powielanie i zmienność w dziedziczeniu

tora wystawy Tomka Barana, artysty po raz pierwszy

cech są formą ich życia. W swej strukturze martwe,

występującego w tej roli.

Wiadomości asp /74


Stworzone w Galerii f.a.i.t. śro‑ dowisko kształtowane jest przez proces zawłaszczania, a podsta‑ wowym modelem współistnienia elementów jest pasożytnictwo i antagonizm.

113


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Rozpadłe polana i martwe języki O wystawie Zbigniewa Sałaja ↑ Zbigniew Sałaj Rozpadłe polano ii 22 × 22 × 20 cm, papier, 2015 Fot. Zbigniew Sałaj

→ Galeria r → 10 III – 10 IV 2016

Janusz Janczy

Galerii R, otwierającym pole refleksji. Przyświecał jej

Jak opowiedzieć coś adekwatnego, a jednocześnie

w możliwie szerokim ujęciu. Ta oczywista z jednej

dydaktyczny zamysł zapoznania z twórczością artysty

114

wprowadzającego wartość dodaną o kimś tak dobrze

strony wartość w tym miejscu niesie jednakże swoje

znanym w środowisku krakowskiej Akademii jak

zagrożenia. Niewielka przestrzeń galerii zmusza

Zbigniew Sałaj? Może na przekór – jak o wystawie

do skrajnej dyscypliny wyboru, naraża na pułapkę

zagranicznego gościa. Miałoby to swój sens. W końcu

nadmiaru ignorującego kontekst przestrzeni, wspie‑

dla naszego „dolnego pokładu” Akademii to trochę

rającego i tak dużą już skłonność odbiorcy do powierz‑

właśnie jakby zagraniczny gość. Wydział Malarstwa

chownego, „ocznego” konsumowania dzieła. Można

i Rzeźby pomimo rytualnych kontaktów oddziela

oczywiście z tą tezą dyskutować, spotkamy skrajne

od siebie przestrzeń znacznie większa niż dwa pię‑

koncepcje wystawiennicze od przewrotnego prze‑

tra. Pozornie wiemy coś o sobie nawzajem. Dlatego

sytu do pustej praktycznie przestrzeni, gdzie łatwo

możliwość zapoznania się z wyborem 21 prac artysty

w ogóle przeoczyć wystawę. Podczas gdy najmłodsze

zrealizowanych w latach 2007–2016 była dla studen‑

pokolenie ćwiczy granice minimalistycznej prezen‑

tów, jak i dla części kadry, fascynującym odkryciem –

tacji, wystawy klasyków, jak np. Nerw. Konstrukcja

potęgowanym przez poczucie, że znów ominęła nas

Mirosława Bałki w Łódzkim MS1, pozostają w suro‑

świadomość istnienia obiektów tej klasy, tworzonych

wym wyważeniu, prezentacje akademickie stawiają

przez artystę funkcjonującego w naszym najbliższym

najczęściej na pełne nasycenie wystawy dziełami.

otoczeniu.

Abstrahując od przyjętej taktyki, chętny poznania

Prezentacja twórczości Zbigniewa Sałaja okazała

odbiorca powinien zarezerwować sobie odpowied‑

się, moim zdaniem, jednym z najbardziej inspirują‑

nią ilość czasu, wykonać swój ruch, by poddać się

cych wydarzeń wpisanych w tegoroczny kalendarz

duchowej uczcie.

Wiadomości asp /74


↑ Zbigniew Sałaj

Prezentowane prace należą do tych niewielu, któ‑

Obiekty Zbigniewa Sałaja to niezaprzeczalnie

Polano klepsydra

rych szczerze innym artystom zazdroszczę. Fanta‑

rzeźby, wśród nich klejony stos papieru rzeźbiony

stycznie byłoby je zrobić samemu, wpaść na te pomy‑

dłutem… mający możliwość zmiany swojej formy

13 × 18,5 × 18,5 cm papier, 2013 Fot. Zbigniew Sałaj

sły wcześniej, mieć te obiekty na własność. W tym

w sposób płynny, bez strat dla jakości powierzchni.

elemencie pragnienia dostrzegam wyraz ich ukry‑

Aż trudno mi uwierzyć, że to w ogóle możliwe, i to bez

tego piękna, doskonałości. Przeważnie to jakiegoś

kosmicznej technologii. Wyjście z klasycznej wizji

„piękna” pożądamy. Piękna idei, formy, jej struktury,

rzeźby otwiera się w każdej pracy na swój przewrotny

powierzchni, cielesności, lista pożądań jest długa.

sposób, przeważnie przez wyrafinowaną koncepcję

Piszę „ukrytego”, gdyż z pewnością nie jest „łatwe”

polemizującą z istotnymi cechami ważnymi dla samej

ani namolne. Nie waham się także używać tego nie‑

definicji rzeźby. Artysta bardzo precyzyjnie eksplo‑

bezpiecznego słowa – „piękno”, gdyż wiąże się ono

ruje zagadnienia przestrzeni pomiędzy mediami, dys‑

z realnymi doznaniami i zdolnością prezentowanych

cyplinami i tworzy inteligentne napięcia w relacjach

obiektów do ich wywoływania. Rzeźby i obiekty Zbi‑

przestrzeni konceptualnej z formalną.

gniewa Sałaja wykonane są z papieru, to temu mate‑

Patrząc na te prace, mam odczucie obcowania

riałowi artysta dedykował główny trzon twórczości.

z przedmiotami filozoficznymi. Jednocześnie – użyję

Wystawa w galerii rzeźby jest odpowiedzią artysty

tu bardzo trafnego spostrzeżenia, jakie wyraził

na zainteresowanie obiektami przestrzennymi, lecz

pewien znajomy przy zupełnie innej okazji – wystawa

jego twórczość składa się z wielu wątków. Pomocna

i obiekty nie dokonują przemocy intelektualnej. Pod‑

będzie informacja o malarskim i graficznym wykształ‑

kreślam ten fakt – cenny, gdyż wśród odwiedzonych

ceniu artysty oraz prowadzeniu pracowni interme‑

w tym roku wystaw odczuwam rosnący odsetek

dialnej na Wydziale Malarstwa. Kolejne media, któ‑

prezentacji z narracyjną przemocą. Obiekty Sałaja,

rymi chętnie posługuje się autor, to fotografia i film.

zachowując swoje odniesienia tematyczne, „pracują” 115


↑ Zbigniew Sałaj

przez swój formalny, zmysłowy wymiar. Przez real‑

Być może… gdyby wziąć pod uwagę tego typu treści.

Język wystrzępiony

ność i zmysłowość swojego bytu kierują naszą uwagę

Jednak artysta zainteresowany jest dużo bardziej war‑

ku idei. Kierują uwagę uważnych. Być może dlatego

tościami ponadczasowymi, pyta – podobnie jak więk‑

są zdolne uniknąć cech propagandy lub bycia jedynie

szość wnikliwych – o najbardziej nurtujące zjawiska,

estetyczno‑formalnymi „pomysłami”, jakimi nasy‑

o „moment sensu w nieskończoności bezsensu”1.

6 × 34 × 49 cm papier, 2007 Fot. Zbigniew Sałaj

cony jest Internet. Niektóre obiekty nasycone są „osobistą historią”

Papier przeżywa na Wydziale Rzeźby… chciałoby się powiedzieć: renesans, ale nie był nigdy w kano‑

artysty lub treściami ulokowanymi w konkretnym

nie powszechnie używanych tu materiałów, dlatego

czasowo kontekście, jak np. Język (2008). Artysta bie‑

lepiej powiedzieć: jego potencjał jest obecnie głębiej

rze za materiał stos niewykorzystanych propagando‑

odkrywany – w dużym stopniu dzięki pani prof. Ewie

wych ulotek wyborczych. Paradoksalnie odnoszenie

Janus, prowadzącej pracownię rysunku, w której eks‑

się do określonej aktualności powoduje przeważnie

perymenty z papierem od kilku lat nabierają coraz

najszybsze „starzenie się” dzieła. Sposób, w jaki

większego rozpędu.

Zbigniew Sałaj dyscyplinuje grę znaczeń, ukrywając

Z dużą ciekawością będę śledził oznaki odpowiedzi

ją w tle formalnych jakości, utrzymuje jego prace

na nurtujące pytanie, jakiej natury wnioski wyciągną

w zaskakującej świeżości. Patrząc na obiekty, których

studenci ze spotkania z tymi intrygującymi obiektami.

fundamenty artysta określał już w latach 90., zupeł‑ nie nie jesteśmy w stanie dostrzec żadnej „patyny

Przypis

czasu”, są absolutnie aktualne i młode. Nie rozpo‑

Zob. P. Cembrzyńska Zbigniew Sałaj – Język w drewutni, „Teksty

znamy wieku artysty po pracach (to komplement). 116

Wiadomości asp /74

Drugie”, 2012, nr 1/2, s. 220.


Kr k ay w r zy e –ń R e c e n z j e W y so tnai w – yGdłaos

Tajemnica książki

Stanisław Tabisz Czy można żyć bez książek? Nie! A kto żyje i obywa się bez książek, ten jest słusznie nazywany żartobli‑

→ → →

Wystawa prac studentów pracowni projektowania książki ASP w Krakowie 3 III – 24 Iv 2016 Muzeum Narodowe w Krakowie

wie niepoczytalnym! […] Dzisiaj spacery do księgarń wymagają sporej kondycji i pochłaniają bardzo dużo

się w projektowaniu książek. W Krakowie dzieje się

czasu. Książek jest tysiące […]. Sięgając w księgarni

to na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych

po efektownie zaprojektowane egzemplarze książek,

im. Jana Matejki, w pracowni projektowania książki,

nie zawsze zastanawiamy się, kto je robi, kto pro‑

którą prowadzi dr Dorota Ogonowska ze swoimi asy‑

jektuje tak estetyczne i przyjemne cacka. A przecież

stentkami. Oglądając rok rocznie ekspozycję podsu‑

są artyści, graficy‑projektanci, którzy specjalizują

mowującą rok akademicki zatrzymujemy się w tej pracowni, mającej szczególny nastój i przedmiotowe eksponaty, aby podsumować i poczynić refleksję nad tym, co jest tu wizualną stroną problemu projekto‑ wania książek, a co oddziałującą na grafików, inte‑ lektualną zawartością napisaną przez danego autora. Forma książki, pomysł na nią, format, papier, efek‑ towna okładka, a wewnątrz typograficzna maestria, pobudzające wyobraźnię ilustracje, akcenty graficzne we właściwych miejscach… Smak i zapach książek, tak bliskie połączenie słowa i obrazu, semantyki i symbolu graficznego… Nazywamy to tajemnicą książki. I tylko pewna grupa grafików‑projektantów, a także czytelników ma do tej tajemnicy dostęp… 117


także kilkunastostronicowe sprawozdania, wykłady,

Jerzy Duda, Dorota Ogonowska

programy, wzory ćwiczeń, książki z wielobarwnymi tablicami, przewodniki po wystawach, a nawet

Niedaleko krakowskiego Rynku przy ul. Smoleńsk 9

podręczniki. Znaczącymi pozycjami wydawniczymi

ukrywa się, stanowiąc swego rodzaju osobliwość,

były czasopisma, m.in. kwartalnik „Rzeczy Piękne”

drukarnia typograficzna szczycąca się 101 latami

i „Wzory Mebli Zabytkowych i Nowoczesnych”.

działalności. Ta długoletnia działalność pozosta‑

118

Drukarnia w pierwszym okresie istnienia trak‑

wiła widoczne ślady w pracach studentów pra‑

towana była jako szkoła zawodowa dla drukarzy,

cowni projektowania książki. Drukarnia ta stanowi

a także jako tłocznia do druku czasopisma muze‑

bowiem integralną i ważną część pracowni książki

alnego oraz druków akcydensowych na zlecenia

na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. W strukturze

Rady Miasta i zewnętrznych zleceniodawców. Jed‑

uczelni nosi nazwę Zakładu Technik Drukarskich,

nak w świecie druku prawdziwa rewolucja w zakre‑

a popularnie nazywana jest „drukarnią”. Mieści się

sie technologii zaczęła się po 1930 r. wraz z upo‑

w budynku (budowę zakończono w 1913 r.), którego

wszechnieniem się druku offsetowego. Postęp ten

projekt opracowali wspólnie Tadeusz Stryjeński

dotyczył przede wszystkim wielkich drukarni, nie

i Franciszek Mączyński. Otrzymał on wówczas nazwę

objął on już drukarni w Muzeum. Jedną z ostatnich

Miejskiego Muzeum Przemysłowego im. dr. Adriana

prac drukarskich wykonanych pod nadzorem Ste‑

Baranieckiego. W programie ideowym muzeum

fana Baranowskiego była publikacja Kazimierza

i projekcie koncepcyjnym obiektu znalazły się dwa

Hałacińskiego Introligatorzy krakowscy obrońcami

warsztaty wzorcowe: introligatorski i drukarski.

miasta, która ukazała się w lutym 1930 r., oraz drugie

Miano tam prowadzić kursy mistrzowskie i zawo‑

wydanie Podręcznika do ćwiczeń zdobniczych, uzupeł‑

dowe, poradnie specjalistyczne dla rzemieślników,

nione i wzbogacone ilustracjami Karola Homolacsa.

wydawać periodyki. W drukarni powstawały książki

Odrębną i ciekawą grupę wydawnictw zrealizowanych

mające cechy druków bibliofilskich, drukowano

w drukarni Muzeum w okresie II Rzeczypospolitej

Wiadomości asp /74


stanowią zaproszenia, dyplomy i patenty dla Towa‑ rzystwa Miłośników Książki, utworzonego w Kra‑ kowie w 1922 r., a później dla Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego z Kapitułą Orderu Białego Kruka, który powstał w 1930 r. Obie „instytucje bibliofilskie” były powiązane z kustoszem muzealnej biblioteki, Kazi‑ mierzem Witkiewiczem. W 1934 r. Muzeum Przemysłowe otrzymało nową nazwę − Muzeum Przemysłu Artystycznego, kontynu‑ ując swoją działalność w zakresie drukarstwa. Trzy lata później zrodziła się w Krakowie idea zorgani‑ zowania doświadczalnej pracowni grafiki książki, której rzecznikiem był Witold Chomicz, znany arty‑ sta grafik. Organizowanie pracowni rozpoczął jako profesor i kierownik Wydziału Grafiki Użytkowej Państwowego Instytutu Sztuk Plastycznych w Kra‑ kowie. Po przerwie, spowodowanej działaniami wojennymi w latach 1939−1945, idea utworzenia pracowni grafiki książki odżyła. Bazą dla niej miały

119


stać się pracownie Miejskiego Muzeum Przemysłu

120

Majkowski (do 2011 r.) i prowadząca pracownię

Artystycznego. Sytuacja sprzyjała realizacji tego

obecnie dr Dorota Ogonowska wpisywali możliwość

pomysłu. Powstała koncepcja utworzenia w Krakowie

korzystania z zasobów drukarni w program stu‑

Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Sprawy książki

diów – w zakresie projektowania typografii książki.

były szeroko komentowane w prasie. Na wystawach

Ćwiczenia tutaj realizowane mają różny charakter.

przypomniano twórców polskiej sztuki książki i dru‑

Dotyczą zasad klasycznego składu typograficznego,

karstwa, w tym: Stanisława Wyspiańskiego, Stefana

z jego licznymi ograniczeniami, oraz eksperymen‑

Baranowskiego, Jana Bukowskiego, Władysława

tów warsztatowych, bliskich grafice artystycznej.

Anczyca, Adama Pilińskiego, Jana Lewickiego, Bona‑

Umożliwia to praca z matrycą drukarską w postaci

wenturę Lenarta.

składu typograficznego lub pojedynczych czcionek

Po likwidacji Muzeum w 1952 r. drukarnia stała

afiszowych. Kiedy ogląda się dzisiaj dawne druki, sta‑

się integralną częścią Katedry Grafiki Książki, póź‑

nowiące wydania bibliofilskie powstałe w naszej dru‑

niej zwanej Katedrą Grafiki Użytkowej, i zyskała

karni, docenia się urodę detalu, niekonwencjonalny

nazwę Oficyny Doświadczalnej ASP. Na potrzeby

układ, konsekwencję stylistyki, np. w stosowaniu

kształcenia utworzone zostały trzy pracownie: tech‑

ornamentu. To styl, który przeminął wraz z nowymi

nik reprodukcyjnych, kompozycji książki i ilustracji

technologiami, z funkcjonalnym projektowaniem,

oraz projektowania graficznego. W początku lat 60.

z syntetycznym, minimalistycznym charakterem

XX w. drukarnie krakowskie pracowały w oparciu

współczesnej typografii książki, z szybkim stylem

o mocno wysłużony sprzęt, maszyny i urządzenia,

komunikowania. Kontynuacja polega na świadomo‑

które stopniowo wymieniano. Zwrócono się wtedy

ści trwania w tradycji książki papierowej, drukowanej,

z apelem o nieodpłatne przekazywanie „starych

której wielu wróży przecież rychły koniec.

winiet, inicjałów, zdobników, gilotynek, czcionek

Kiedy próbujemy zdefiniować cele zadań

gotyku, fraktury, kapitalików, drewnianych czcio‑

studenckich, układają się one w poszukiwanie

nek plakatowych, ręcznych pras drukarskich, pras

klasycznego, uniwersalnego, ponadczasowego

tłoczeniowych do introligatorstwa i złoceń, mosięż‑

porządku hierarchii i środków typograficznych.

nych czcionek introligatorskich, ręcznych pras

Ta świadomość zasad i rygoru komunikatu tekstowego

korektorskich”. Dzięki tej akcji pozyskano sporo

pomaga w pracy ze składem cyfrowym, gdzie panuje

cennego materiału zecerskiego, kaszty oraz litery

całkowita wolność, brak ograniczeń technologicznych

drewniane afiszowe.

(choćby skalowanie znaków). W Europie przetrwało

Profesor Roman Banaszewski, kierujący pra‑

niewiele drukarni typograficznych z możliwością

cownią książki do roku 2003, oraz prof. Zbigniew

składu z czcionek ruchomych. W Niemczech, aby

Wiadomości asp /74


przeciwdziałać zapomnieniu tej technologii druku, utworzono specjalny projekt pod nazwą Preservation of Historical Printing Skills pod patronatem UNESCO, który ma na celu szkolenie drukarzy w zakresie demonstrowania tej techniki w muzeach lub szkołach poligraficznych. W Akademii krakowskiej jest to wciąż możliwe. Dzieje się tak dzięki oddanym temu miejscu i pracy drukarzom oraz zecerom: Janowi Szymoniakowi, Stanisławowi Kuczale, Andrzejowi Banasiowi, a obecnie Marianowi Dziedzicowi, Janowi Wszołkowi i Marianowi Laskiemu. Technika, którą niektórzy uważają za archaiczną, wielu artystów książki stosuje jako unikatową i jed‑ nostkową. Dzieje się tak po pierwsze z powodu jej uni‑ katowości, a po drugie − z podobieństwa do technik artystycznych. Prawie każda odbitka jest nieco inna z racji niedoskonałości matrycy lub zamierzonych efektów (sposób nakładania farby), czy wreszcie błędu (niedobicia), który dzisiaj staje się walorem. To ciekawe i twórcze doświadczenia. W drukarni nadal powstają druki specjalne, w tym: dyplomy doctora honoris causa, wyjątkowe akcydensy, afisze informacyjne ASP. I tak po 100 z górą latach technika, którą można uznać za archaiczną, zyskuje nowy wymiar − arty‑ styczny, unikatowy. Bardzo trudno opisać klimat tego miejsca, wiąże się on z zapachem farby drukarskiej, kasztami pełnymi czcionek, materialnością liter, które można wziąć do ręki, tworząc słowa. To tajem‑ nica, którą wciąż jeszcze można poznać, choć należy do innej, odległej w czasie galaktyki… 121


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Habitaty Wystawa rzeźb Marioli Wawrzusiak → Mariola Wawrzusiak → Biuro Wystaw Artystycznych, → Rzeszów, ul. Jana III Sobieskiego 18 → 2 IV – 15 V 2016

część społeczeństwa ponowoczesnego – targanego lękiem, z którym wielu ludzi radzi sobie dziś w sposób magiczny i średniowieczny (uwzniośleniem ideałów rycerskich i religijnych, będących kulturowym zaple‑ czem polityki autorytarnej) – wraca do najprostszych spraw: uczuć, relacji i więzi między czującymi istotami dwunożnymi. Zdaniem tej światłej części społeczeń‑

Marcin Polak

stwa, do której niewątpliwie należy MW, wszystkie wielkie narracje (także religijne) już się wyczerpały,

Co rzeźbi Mariola Wawrzusiak? Czy to jest prze‑

122

wszystkie, poza jedną – narracją naukową, ewolucjo‑

szłość, czy przyszłość gatunku ludzkiego? A może

nistyczno‑naturalistyczną. MW jest artystką w pełni

jest to swobodna wariacja antropologiczna poru‑

wolną od narracji religijnej, nie znajdziemy u niej

szająca się w poprzek różnicy między człowiekiem

odniesień do judaizmu, chrześcijaństwa, buddyzmu

i szympansem? Zatem: przeszłość, przyszłość,

czy jakiejkolwiek innej religii – są małpoludzie, ich

wariacja, możliwość czy może raczej faktyczność,

emocje i potrzeby, które nimi rządzą – aż tyle.

to, co się dzieje teraz, w tej chwili? Czy MW tworzy

Nadanie delikatności żelaznym prętom… Ta

fikcję – projektując możliwą społeczność humano‑

sztuka udaje się MW doskonale, ale udaje jej się także

idów, które żyły, żyją gdzieś w odległej galaktyce lub

sztuka odnajdywania czułości, radości, zmysłowości,

będą żyć kiedyś na Ziemi – czy raczej chwyta meta‑

rozpaczy i radości w świecie odczarowanym przez

forycznie to, co jest tutaj, teraz, w nas – małpią istotę

naukowy naturalizm. Dlatego rzeźba MW jest aktu‑

naszego gromadnego życia, archipelagi i konstelacje

alna i ma przyszłość. Autorka podejmuje na nowo

uczuć i zachowań, samotniczych, partnerskich oraz

próbę – podejmowaną już wielokrotnie, z różnym

stadnych, które wszyscy dobrze znamy? Powyższa

powodzeniem, od czasów oświecenia – opowiedzenia

alternatywa jest pozorna. MW robi jedno i drugie.

o wspólnocie ideologicznie niewynaturzonej, praw‑

Poprzez humanoidalną fikcję, która jest wypadkową

dziwej, czyli takiej, jaka jest. Zapewne jest to utopia,

obserwacji szympansów, rzeźbiarskiej pomysłowości,

kolejna fikcja „o naturze ludzkiej”, ale nikt nigdy nie

możliwości technicznych i właściwości fizyko‑este‑

jest w stanie myśleć i tworzyć „w prawdzie”, całkowi‑

tycznych użytego materiału, autorka przedziera się

cie poza fikcją, a wszelka inwencja jest ostatecznie

do metafory, opowiadając niezwyczajną narrację

wynikiem swobodnego fantazjowania. W każdym

o prostych sprawach, które dotyczą zarówno bezdom‑

razie tym, co decyduje o sukcesie tej sztuki, jest jej

nych wagabundów, jak i pary zamożnych mieszczan,

efekt, wrażenie, jakie wywiera na widzu. Nie każda

którzy wysiadają z suv-a i wchodzą do galerii, żeby

sztuka potrafi rozbudzić – choć na chwilę – świa‑

nasycić się sztuką w oparach drogich perfum. Światła

domość więzi łączącej bezdomnego z posiadaczem

Wiadomości asp /74


Mariola Wawrzusiak

suv-a! MW dąży do prawdy o człowieku, który sam

w wielką gromadę „mądrych zwierząt” (jak wielko‑

Ucieczka

siebie przecież nieustannie okłamuje, żeby przetrwać.

dusznie określił nasz gatunek Nietzsche). „Te potrzeby

Dusza nieśmiertelna, boskość, mesjasz, anioły itd. –

są naprawdę powszechne” – mówi Mariola Wawrzu‑

żadna z tych rzeczy nie interesuje MW. Tego rodzaju

siak w języku rzeźby. Jej bohaterowie są anonimowi,

sprawom artystka nie poświęca w swojej twórczości

mają status typów, ogólnych form relacji psychofizycz‑

ani minuty. Przeciwnie, nie dowierzając kaznodzie‑

nych spajających humanoidalną społeczność.

jom, kapłanom i wszelkiego rodzaju mistrzom, MW

Stalowe małpoludy nie używają znanych nam

samodzielnie walczy z trudnym, opornym i ciężkim

narzędzi i gadżetów, nie chodzą do sklepów, nie płacą

materiałem w jednym celu: aby stworzyć rzeźbiarską

rachunków, nie modlą się w kościołach, nie jeżdżą

fikcję, która jest najbliższa instynktownie przeczuwa‑

samochodami, nie grają w tenisa, nie mają imion

nej prawdzie o wspólnocie istot czujących.

i nazwisk. Jedynym rekwizytem pochodzenia cywili‑

Mariola Wawrzusiak jest kontynuatorką tradycji

zacyjnego jest trzepak, na którym bawią się wykute

oświeceniowej, która postrzega człowieka jako raczej

i wyspawane ze złomu dzieci. Obserwujemy postacie

pokraczne, nieco zabawne, czasami piękne, częściej

w konkretnych sytuacjach psychofizycznych, na które

nie – zwierzę. Prezentowane przez nią Habitaty są

naprowadzają widza lapidarne tytuły: Dialog, Zabawa,

formami uczłowieczonej zwierzęcości. MW pokazuje

Zwiadowca, Uczucia, Walka, Wędrówka, Więzi, Wystra‑

nam nawyki [od łac. habitus], ale też – w domyśle –

szony, Manifestacja, Monarcha, Bez wyjścia, Konster‑

miejsca zamieszkania, siedliska [od łac. habitat] gro‑

nacja, Matka, Nietoperz, Myśliciel, Pokazy, Obserwator,

mady stworzeń dziwnie podobnych do nas. Intymność

Przyjaciel, Przywódca, Strata, Rytuał, Ucieczka, Trze‑

jest tutaj typowo ludzka, dotykalna i paradoksalna,

pak, Upadek. Są to kadry (osoby i sytuacje) z życia

przez twardość i chropawość żelastwa. Subtelność

jakiegoś bezimiennego, uniwersalnego plemienia,

uczuć i sytuacji nadbudowana zostaje nad toporno‑

żyjącego w symbiozie ze sporej wielkości mrówkami

ścią materii, z której wykonane zostały te postacie.

i nietoperzami. Pomimo ekspresywnej chropawości

Nie tylko konieczność oddychania tlenem, przyswa‑

i materialnego ciężaru postacie tworzone przez MW

jania i wydalania pokarmów, ale także potrzeba towa‑

nie są ani groźne, ani przesadnie prymitywne czy

rzystwa, zabawy, miłości, przyjaźni, życia w grupie,

pokraczne – przeciwnie, przeczuwamy, że łączy nas

chwili refleksyjnej samotności, wszystko to łączy nas

z nimi dyskretna i głęboka więź. 123


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

Zawróć, kiedy to możliwe. Scenariusz na trzy postaci… Wystawa Iwony Demko

→ Galeria Program, Warszawa → 15 II – 15 IV 2016 → wernisaż: 14 II, w Walentynki

sytuacji, oczekując od niego zrozumienia i akcepta‑ cji. To sytuacja niewygodna dla wszystkich osób, nie tylko dla bohaterów historii. Również dla obserwato‑ rów. To sytuacja, w której każdy odczuwa dyskomfort. Są w życiu sytuacje, które od samego początku skazane są na niepowodzenie. Z niewiadomych przy‑ czyn nie potrafimy się z nich jednak wycofać. Brniemy mimo zdrowego rozsądku, który podpowiada, żeby tego nie robić. Co powoduje ten świadomy pęd ku klę‑ sce i cierpieniu? Dlaczego decydujemy się na taki kierunek? Dlaczego przekraczamy ściśle wyznaczone społecznie granice? Granice, których przekroczenie wiąże się z dezaprobatą społeczną, bólem i łzami? ↗ Iwona Demko

Projekt o nieakceptowanej społecznie (aczkolwiek

Łzy stały się niezwykle ważną inspiracją wystawy.

Ja i on Nie powiem

często spotykanej) miłości, w której oprócz niej

„Zaistniały” w postaci Solanek, trzech obiektów (JA,

i niego nagle pojawia się ona – „ta trzecia”. Werni‑

ON, ONA) zanurzonych w wodnym, nasyconym roz‑

saż wystawy został z premedytacją zaplanowany na

tworze soli kuchennej. Pozostawione na czas trwania

14 II, czyli w Dzień św. Walentego, tzw. Walentynki.

wystawy obiekty zarastały kryształkami soli, zmie‑

Jest to dzień, w którym miłość obchodzi swój triumf.

niając się z dnia na dzień, znikając powoli pod coraz

Jednak nie każda miłość jest poprawna. W związku

grubszą powłoką soli.

co robimy obiekt, 2015

z tym nie każda może święcić swój triumf.

Kiedy płaczemy, pochłonięci jesteśmy emocjami i nie zastanawiamy się nad tym, czym są łzy.

124

W naszej kulturze nie mówimy na głos o „tej trzeciej”,

Naukowcy zbadali jednak łzy i podzielili je na trzy

a już na pewno ona sama raczej milczy. Nie należy jej

kategorie: łzy podstawowe – standardowo nawilża‑

się prawo głosu. Nie pozwalamy jej na wyrażenie emo‑

jące oko, łzy odruchowe – wydzielane na skutek

cji, które bez względu na brak naszej akceptacji prze‑

podrażnienia oka ciałem obcym (np. drobiną piasku

cież pojawiają się, istnieją. Na wystawie głosu udziela

czy oparami cebuli) i łzy emocjonalne, które towarzy‑

sobie sama winna, stawiając odbiorcę w niewygodnej

szą wyrażaniu uczuć. W zależności od tego, jaki jest

Wiadomości asp /74


↑ Iwona Demko

powód płaczu, inny jest skład chemiczny łez. Kiedy

przynosząc oczyszczenie i ukojenie. Niektórzy zapła‑

Solanka on

łkamy przy obieraniu cebuli, nasze łzy są po prostu

kani czują się lepiej i poprawia się ich samopoczucie.

słone. Kiedy płaczemy ze smutku, żalu i wściekłości,

Płacz, podobnie jak śmiech, jest zdrowy dla organi‑

roztworze soli kuchennej

oczyszczamy organizm – łzy zawierają wówczas więcej

zmu. Sprawia, że mózg jest lepiej dotleniony, rozluź‑

2015

toksyn i białek. Łzy emocjonalne znacząco różnią się

niony, obniża się ciśnienie krwi.

obiekt zanurzony w wodnym

↑ wernisaż Galeria PROGRAM

↓ Iwona Demko Przestaję dbać o siebie fotografia, 2015

od dwóch pozostałych typów łez – jest w nich więcej prolaktyny, hormonu ACTH oraz enkefaliny leucyno‑

Praktyczna porada

wej będącej naturalnym środkiem przeciwbólowym.

Kiedy długo płaczemy, na soczewce kontaktowej

Biochemik William Frey (University of Minne‑

odkłada się sól. Zbierająca się pomiędzy okiem

sota) porównał skład łez ludzi krojących cebulę

a soczewką sól powoduje, że świat, na który patrzymy,

ze łzami osób oglądających melodramat. Analiza

staje się zupełnie niewyraźny. Należy wtedy ściągnąć

składu chemicznego wykazała, że łzy będące efektem

i umyć soczewkę. Potem świat staje się na powrót

wywołanych przez film emocji zawierały nie tylko

wyraźny.

więcej białek, ale również więcej toksyn. Były też bogatsze o hormony: ACTH (zwany hormonem stresu)

Ciekawostki

i prolaktynę.

Kiedy łza zasycha, tworzy widoczny pod mikrosko‑

Zaskakującą informacją wydaje się wiadomość, że

pem obraz graficzny. Obrazy te różnią się od siebie

płacz ma związek ze zwiększoną produkcją endorfin.

w zależności od emocji, jakie wywołały łzy. Inaczej

Oprócz tego, że endorfiny polepszają nastrój, okre‑

wygląda graficzny obraz łez smutku, a inaczej radości.

ślane są także jako naturalne środki przeciwbólowe.

Aż 75 proc. ankietowanych płacze, gdy jest

Oznacza to, że płacz może łagodzić ból fizyczny

w domu, z czego 37 proc. robi to w samotności. Naj‑

towarzyszący smutkowi (sztywnienie ramion czy

częściej płaczemy między godziną 19.00 a 22.00.

ból głowy). Endorfiny wykazują również łagodne działanie usypiające, co częściowo może tłumaczyć, dlaczego łatwiej o głęboki sen po płaczu.

Przeciętnie wybuch płaczu u mężczyzny trwa dwie minuty, u kobiety – sześć minut. Zygmunt Freud uważał, że łzy oczyszczają układ

Płacz jest konieczny. Hamowanie go może prowa‑

nerwowy. Wraz z Josephem Breuerem opracowali

dzić do zaburzeń psychicznych. Powstrzymywanie łez

metodę psychoanalityczną, która opierała się m.in.

wywołuje stany depresyjne: bezsenność, nadpobudli‑

na płaczu. Hipnotyzowali pacjenta i zachęcali do przy‑

wość czy agresję. Rezultatem tłumienia negatywnych

pomnienia sobie traumatycznych wydarzeń. Następnie

emocji może być choroba wrzodowa żołądka, stany

chorzy opisywali, co w danym momencie czuli – jed‑

zapalne jelita grubego lub dolegliwości sercowe.

nocześnie uświadamiając sobie własne emocje. Gdy

Płacz pełni rolę oczyszczającą, bo pozwala powrócić

uczucia stają się uświadomione, zaczynamy lepiej

do równowagi psychicznej i wewnętrznej harmonii,

sobie z nimi radzić. Płacz pozwala „wylać” ból, lęki. 125


W y s t a w y – G ł os y – R e c e n z j e

herstoria sztuki

← Lekcja anatomii doktory Iwony Demko plakat promującą wystawę

Iwona Demko Wystawa została zorganizowana z okazji Dnia Kobiet. Kuratorka wystawy, dr hab. Iwona Demko – asystentka w pracowni rzeźby IV (Wydział Rzeźby) prowadzonej przez prof. Józefa Murzyna – zaprosiła do uczestnictwa studentki oraz absolwentki z pracowni, w której pracuje. Narzuciła studentkom formułę działania, którą miały się kierować, tworząc prace na wystawę. Każda z uczestniczek miała samodzielnie wybrać jedną pracę artysty‑mężczyzny i stworzyć nową wariację z uwzględnieniem kobiecego punktu widzenia. Panowała całkowita dowolność środ‑ ków wyrazu oraz sposobu potraktowania posta‑ wionego wymagania. Prace powstały niezależnie od prowadzonego w pracowni programu. Posta‑ wiony problem pozwalał zastanowić się nad wieloma istotnymi kwestiami. Jak wyglądałyby znane dzieła sztuki, gdyby wyszły spod kobiecej ręki? Czy płeć może wpływać na kształt powsta‑ łego dzieła? Jaka byłaby historia sztuki, gdyby kobiety były równouprawnione z mężczyznami? Ile dzieł zapisanych na kartach historii sztuki 126

Wiadomości asp /74

→ kuratorka: Iwona Demko → Galeria Domu Norymberskiego Kraków → 9 – 25 III 2016 → uczestniczki wystawy: Pamela Bożek, Natalia Cikowska Iwona Demko, Dorota Hadrian Elżbieta Gołąb, Anna Kuśpiel Magdalena Mach, Aneta Misiaszek Anna Przybyło, Natalia Sarad byłoby autorstwa kobiet, gdyby nie zabraniano im dostępu do akademii? Dlaczego nie ma tak wielu wielkich artystek? Tytuł wystawy został zainspirowany słowem HERSTORIA. W 1972 r. Adele Aldridge zapropono‑ wała dekonstrukcję słowa history, wyodrębnia‑ jąc przedrostek his i tłumacząc go jako zaimek „jego”, a cały wyraz jako „jego opowieść”. Aldridge zaproponowała też nowy przedrostek: „my”, w wyniku czego stworzyła neologizm: mystory, co dalej doprowadziło ją do zaproponowania nowego określenia na opis dziejów: herstory,

czyli „jej historii”. Historii pisanej z perspektywy kobiety. Otworzyło to nowy kierunek nauki zaj‑ mującej się badaniem działalności i losów kobiet, a także ich twórczości artystycznej. Przez wieki historię tworzyli mężczyźni, oni również ją spisywali. Nie dziwi więc męska perspektywa opisywania dziejów człowieka. Jak pisze Ewa Furgała, „Historię, podobnie jak kul‑ turę, cechuje skupienie się na doświadczeniach mężczyzn traktowanych jako uniwersalne, stąd zainteresowanie źródeł historycznych władzą i konfliktami, czyli historią polityczną. Histo‑ ria społeczna, historia codzienności, w której obecne są kobiety, wciąż stanowi margines badań. Aż do powstania ruchu emancypacji kobiet historia interesuje się kobietami jedynie jako wybitnymi jednostkami, nigdy jako grupą społeczną”¹. Jak bardzo historia, której uczymy się w szkołach, różniłaby się, gdyby pisana była z perspektywy kobiet, najlepiej przekonamy się, czytając książkę Marii Ciechomskiej Od matriar‑ chatu do feminizmu. Świat widziany w zależności od przynależności płciowej jawi się zupełnie ina‑ czej. Różnica perspektyw jest rażąca. Przez wieki wiedza i edukacja były zabro‑ nione dla kobiet, a świat nauki zgodnie twierdził, że wykształcenie w przypadku kobiet może przy‑ nieść więcej szkody niż korzyści. Jak pisał niemiecki lekarz (neurolog, psy‑ chiatra i psycholog) Paul Julius Möbius2 w wyda‑ nej i niezwykle popularnej pozycji z 1900 r. pt. O umysłowym i moralnym niedorozwoju kobiety, „Gdyby dało się to uskutecznić, aby kobiece właściwości rozwijały się tuż obok męskich, wówczas zmarniałyby organa matki i mieliby‑ śmy przed sobą jakąś wstrętną, nie przynoszącą pożytku istotę dwupłciową. Ktoś powiedział, że od kobiety nie powinno się więcej wymagać, jak tylko, aby była «zdrowa i głupia». Jest to try‑ wialnie powiedziane, ale w tym paradoksie leży prawda. Nadmierna czynność mózgu nie tylko kobietę przeinacza, lecz również czyni ją chorą. Widzimy to niestety dzień w dzień na własne oczy. Jeżeli kobieta ma pozostać tem, do czego


absolwentka Wydziału Rzeźby i obecna dyplo‑ mantka Wydziału Form Przemysłowych, zreali‑ zowała cykl fotografii Córy człowiecze, sięgając po obraz René Magritte’a Syn człowieczy. Aneta Misiaszek, studentka II roku, pokazała wideo zainspirowane rozdartym płótnem Concetto spaziale Lucio Fontany. Anna Przybyło, absol‑ wentka Wydziału Rzeźby, przygotowała tkaninę Niech Pani się nie boi, nie ugryzie nawiązującą do twórczości Jeana‑Michela Basquiata. Natalia Sarad, studentka II roku, była autorką perfor‑ mance’u będącego nawiązaniem do Błękitnego paska Edwarda Krasińskiego. W wystawie brał udział jeden mężczyzna, Michał Dubanik, student III roku, który wystąpił pod kobiecym pseudoni‑ mem Elżbieta Gołąb, odnosząc się do pracy Trwa‑ łość pamięci Salvadora Daego. W wystawie mogły uczestniczyć jedynie kobiety, dlatego Michał

↑ herstoria sztuki widok ogólny wystawy

natura ją przeznaczyła, to nie powinna ubie‑ gać się o palmę pierwszeństwa z mężczyznami. Dzisiejsze ogłupiałe modnisie są złemi rodzi‑ cielkami i złemi matkami […]. Równocześnie ze wzrostem «cywilizacji» obniża się płodność, im lepsze stają się szkoły, tem gorsze połogi, tem skąpsze wydzielanie pokarmu, jednym słowem, tem niezdatniejsza staje się kobieta […]. Dlatego przerywam i powtarzam tylko: strzeżcie kobietę przed intelektualizmem”. Książka była reakcją na rodzący się ruch feministyczny i wyrazem krytycyzmu wobec coraz większej emancypacji kobiet. Na przyjęcie do krakowskiej ASP kobiety musiały czekać 102 lata. Przed 1920 r.³ mogły studiować jedynie na uczelniach zagranicznych czy na specjalnych kursach dla kobiet⁴. Pierwsza kobieta, która uczestniczyła w zajęciach na ASP, nie otrzymała dokumentu potwierdzającego jej edukację (Zofia Baltarowicz‑Dzielińska – rzeź‑ biarka). Była na uczelni, ale jednocześnie jakby jej tam nie było… Na podstawie specjalnie prze‑ jętej dla niej uchwały z 27 x 1917 r. grono pro‑ fesorów zezwoliło Zofii Baltarowicz‑Dzielińskiej na studiowanie rzeźby i rysunku5. Jej nazwisko pojawiło się na liście studentek w 1920 r. Przed oficjalnym zezwoleniem niektóre kobiety decydowały się na studiowanie w męskim przebraniu6. Do dzisiaj pokutuje w świecie sztuki gorsze traktowanie kobiecych środków wyrazu czy tematów związanych stricte z kobietą, wyni‑ kające z postrzegania świata z męskiej perspek‑ tywy i przyjmowania tego punktu widzenia jako widoku uniwersalnego. W wielu tekstach na temat artystek płeć jest najważniejszym elementem łączącym kobiety. Bardzo często pomija się ich pochodzenie, wykształcenie, sytuację społeczno‑historyczną,

w jakiej przyszło im żyć i działać. Niektóre historyczki sztuki uważają – jak pisze w swojej książce Kobiety. Sztuka i społeczeństwo Whitney Chadwick – że „izolacja, w jakiej pracowało wiele artystek, i pominięcie ich w opisie najważniej‑ szych prądów artystycznych, na podstawie któ‑ rych historycy wykreślili dzieje sztuki zachod‑ niej, stanowiły przeszkody nie do pokonania przy próbie przywrócenia ich konwencjonalnie rozumianej historii sztuki. Z czasem dążenie do przewartościowania twórczości kobiet i zre‑ widowania warunków historycznych, w jakich przyszło im pracować, doprowadziło do konfliktu z podstawowym złożeniem – przyjętym przez mężczyzn i z uwagi na mężczyzn – historii sztuki w jej utrwalonym kształcie: identyfikacji sztuki z bogactwem, władzą i przywilejami osób i grup, które zamawiały i kupowały dzieła sztuki”. Kul‑ tura wizualna tworzona w ten sposób przez wieki wyznaczała kobietom role, jakie mogły w niej peł‑ nić, głównie rolę modelki. W wystawie HERstoria sztuki swoje prace zaprezentowało 10 uczestniczek. Pamela Bożek, studentka III roku, w swoim wideo Wszystko już było iii odniosła się do filmów Wszystko już było i i Wszystko już było ii Grupy Azzoro. Natalia Cikowska, studentka III roku, zaprezentowała rzeźbę Nowe szaty Księżnej X zainspirowane Księżną X Constantina Brâncușiego. Iwona Demko, asystentka w pracowni rzeźby IV (Wydział Rzeźby), pokazała sześć obrazów z cyklu Różowy kwadrat na białym tle będących odpowiedzią na Czarny kwadrat na białym tle Kazimierza Male‑ wicza. Dorota Hadrian, absolwentka Wydziału Rzeźby, w swojej Fontannie – bidecie odniosła się do Fontanny Marcela Duchampa. Anna Kuś‑ piel, tegoroczna dyplomantka, zainspirowała się Krzykiem Edwarda Muncha. Magdalena Mach,

był zmuszony przyjąć pseudonim, wykorzystu‑ jąc imię i nazwisko panieńskie swojej matki. Sytuacja ta miała przywołać historię, w której to kobiety niejednokrotnie musiały przyjmować męskie pseudonimy, a czasami nawet męskie stroje, aby zaistnieć w przestrzeni poza domem.

Przypisy 1. E. Furgał, Emancypacja kobiet, http://muzea.malo‑ polska.pl/documents/10191/4036732/emancypa‑ cja.pdf (dostęp 31 III 2015). 2. Wnuk Augusta Ferdynanda Möbiusa – zna‑ nego (głównie dzięki wstędze jego imienia) matematyka. 3. 14 XII 1918 r. na posiedzeniu Senatu rektor Wojciech Weiss zgłosił wniosek o przyjęcie kobiet do Akademii jako uczennic zwyczajnych. Jednak ostatecznie dopiero w 1920 r. regulamin nauk dopuścił przyjmowanie studentów obojga płci. 4. Wyższe Kursy dla Kobiet im. A. Baranieckiego w Krakowie. 5. Do takiej decyzji skłoniła ich determinacja samej zainteresowanej – Zofii Baltarowicz (inte‑ resująca historia wizyty Zofii w domu Jacka Malczewskiego została opisana przez Karolinę Grodziską w książce Zapomniana rzeźbiarka. Janina Reichert‑Toth (1895–1986) i jej twórczość). 6. Zofia Stryjeńska studiowała w latach 1911–1912 w męskim przebraniu, legitymując się doku‑ mentami brata, na Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Stawiła się 1 x 1911 r. na egzami‑ nach jako Tadeusz Grzymała. Spośród 200 kan‑ dydatów wybrano czterdziestu, w tym Tadeusza, czyli Zofię. Kiedy po roku zaczęto coś podejrze‑ wać, Zofia ze strachu przed konsekwencjami związanymi z posiadaniem cudzych dokumen‑ tów musiała uciekać.

127


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

Parę zdań na kanwie „wolnościowych” projektów Zbigniewa Bajka/o wolności…

Adam Brincken Już tyle napisano, wyszeptano i wykrzyczano… Namyślano się nad nią; czy ona jest „od”, czy „ku czemuś”? Zakreślano jej granice, prawa, przywileje i obowiązki. Mierzono jej tętno, sprawdzając, czy żyje, czy czasem nie przeisto‑ czyła się w swe własne zaprzeczenie. Spraw‑ dzano, czy do czegoś kogokolwiek zobowiązuje. Do współobecności z drugim? Do współodczu‑ wania? Do odwagi cywilnej, by jej bronić lub głośno i bezkompromisowo domagać się jej dla innych i siebie, dla siebie i wszystkich innych? Truizmem już jest mówienie, iż odczucie jej braku jest najbardziej dotkliwym doznaniem sensu jej istnienia. Jej pozbawieni czujemy się… co naj‑ mniej nieswojo. Nawet wówczas, gdy za kratami otrzymujemy ustawową rację kalorii, powietrza i ruchu, bywa, że inne zakazy czynią nas nie‑ wolnikami, bo najzwyczajniej nie możemy sami stanowić o sobie. Bo „zaprzedaliśmy duszę dia‑ błu”, nie dostosowaliśmy się do przyjętych praw 128

Wiadomości asp /74

i norm, bo na zawsze lub na chwilę wygodniej jest nam być zniewolonym i… brać, co dają. A jeśli coś lub ktoś przydarzy się omyłkowo lub zechce „tak po ludzku” odmówić mi do niej prawa, bo wie lepiej, co mi jest dobrem – jak jest wówczas? Zapadam się w piachu lub grzęzawi‑ sku, wciąga mnie tyłem w otchłań jakiś wir i nie mam już na nic sił. Jeśli wiem, za co to wszystko, to OK. Mam szansę wygrzebać się na brzeg; a jeśli nie, to pozostaje mi jedynie stan bycia Józefem K. na zawsze. Od pewnego czasu – lub, by dookreślić fak‑ tem, od ośmiu lat – pewien człowiek, artysta, pedagog – prof. dr hab. Zbigniew Bajek, któ‑ remu zawsze „coś chodziło po głowie”, bo two‑ rzył z jakiegoś powodu, postanowił dać sobą sobie świadectwo. Rozpętał istne spectaculum wokół WOLNOŚCI rozpisane na ludzi, dzieła i miejsca. Setki artystów z Polski, Czech i Nie‑ miec o postawach ważnych i rozmaitych, myśli‑ cieli – od filozofów, psychologów do psychiatrów przez badaczy kultury, sztuki i zachowań. Zary‑ sowane papiery, namalowane płótna, obrazy

na murach spacerniaków, dźwięki i fotografie, „taśmy filmowe”, zdarzenia, „dziania się”, envi‑ ronmenty, spotkania, wykłady, rozmowy, dys‑ kusje i polemiki. Opustoszałe miejsca przymu‑ sowego odosobnienia – pracownię i te czynne w interaktywnym spotkaniu osadzonego z wol‑ nym. Skazani, strażnicy, opiekunowie – wycho‑ wawcy, studenci, artyści. Kafkowskie Zamki i Procesy. Zbigniew B. – Józefem K. Wymiary…, Labirynt…, Horyzont…, Dramat…, Topografia/ Topos/Wolności. Niepoliczalna, niezliczona ilość wszystkiego. Czy można drążyć dalej, zastanawiać się, mieć jakieś głębsze pojęcie o tym, czym jest? Nawet wówczas, gdy pracujemy nad czymś innym, gdy mój czy twój temat domaga się światła, nie unikniemy bycia wobec wolności, bo ona jest nam ofiarowana, dana, jest wobec Ofiarodawcy. Bądźmy jacyś! To, co w tej materii uczynił Zbigniew Bajek, jest we współczesnej sztuce, kulturze europej‑ skiej bezprzykładne, bo sprawił, że… zaczęliśmy myśleć nie tylko na swój własny temat.


Topografia/Topos/Wolności Ślōnsky Kafka

GALERIA SZYB WILSON KATOWICE, IV – V 2016

Na powierzchni ok. 3000 m² odbyły się:

→ wystawa ok. 140 prac studentów i doktorantów z 7 uczelni artystycznych

z Polski, Republiki Czeskiej i Niemiec – interpretacje aforyzmów Kafki

tłumaczonych na śląski;

→ wystawa prac ok. 60 artystów‑pedagogów zaproszonych do projektu

z 7 uczelni artystycznych z Polski, Rep ubliki Czeskiej i Niemiec – prace

odnoszące się do tematu projektu: Topografia/Topos/Wolności przygoto‑

wane zostały specjalnie w związku z zaproszeniem do projektu;

→ wystawa ok. 200 prac zrealizowanych przez osadzonych w ramach

projektów „wolnościowych” w kilku zakładach karnych i aresztach

śledczych w Polsce;

→ wystawa ponad 100 banerów przygotowanych przez uczestników

projektu zatytułowanego Dramat Wolności;

→ wystawa makiety w skali 1:10 spacerniaków Aresztu Śledczego

w Radomiu z muralami wykonanymi przez artystów‑pedagogów

w ramach projektu Horyzont Wolności. 129


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

3sbmfr

Jan Tutaj 8 IV br. w Galerii Promocyjnej ASP (poszerzonej o przestrzenie Galerii Malarstwa) otwarta została wystawa pokonkursowa III Studenckiego Biennale Małej Formy Rzeźbiarskiej, której pomysłodawcą i organizatorem jest Wydział Rzeźby i Działań Prze‑ strzennych Uniwersytetu Artystycznego w Pozna‑ niu. Biennale jest cykliczną imprezą o charakterze konkursowym dedykowaną pamięci prof. Józefa Kopczyńskiego, wybitnego artysty i aktywnego w latach 1955–2006, cenionego pedagoga dawnej Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu). Celem konkursu jest propagowanie małej formy rzeźbiarskiej i sztuki medalierskiej jako nowatorskiej myśli i koncepcji rzeźbiarskiej wśród studentów i młodych absolwentów uczelni artystycznych i uczelni prowadzących kierunki artystyczne. Niezmiernie ważne wydaje się dzięki takiej inicjatywie kreowanie i wyróżnianie cie‑ kawych i oryginalnych postaw artystycznych w środowisku młodych adeptów sztuki zaintere‑ sowanych dyscypliną rzeźby. Prace konkursowe

130

Wiadomości asp /74

oceniane są przez wieloosobowe jury złożone z wybitnych artystów rzeźbiarzy reprezentują‑ cych różne ośrodki artystyczne w kraju. Idea konkursu, nakierowana na popularyzo‑ wanie i promowanie małej formy rzeźbiarskiej, wydaje się we współczesnej praktyce artystycz‑ nej działaniem szczególnie cennym. Specyfika tej praktyki artystycznej jest bowiem szczególna w obszarze aktualnych poszukiwań rzeźbiarskich i działań przestrzennych. Tendencje permanent‑ nych eksperymentów formalnych i ciągłego posze‑ rzania granic rzeźby – wydawać by się mogło – odsuwają w przeszłość zainteresowanie rzeźbą małej skali, często kojarzoną z realizacjami w tra‑ dycyjnych materiałach, takich jak brąz czy kamień. Tymczasem praktyka tzw. małej formy to nie myślenie materiałem, a przede wszystkim świado‑ mie zaprojektowany proces artystyczno‑badawczy ukierunkowany na poszukiwanie myśli, szlifo‑ wanie formy, eksperyment poznawczy czy specy‑ ficzne „dotykanie przestrzeni”. Dla wielu rzeźbia‑ rzy praca w małej skali to regularny cykl działań przygotowujących grunt pod budowę dzieła „wła‑ ściwego” w skali znacznie większej, gdzie decyzje zapadają już na zgoła innym poziomie.

Jak pisze w krótkim tekście wstępu do kata‑ logu wystawy prof. Stanisław Radwański, „mała forma rzeźbiarska nie jest celem samym w sobie, służy do wyrażenia myśli, do obleczenia twórczej wizji w sugestywny kształt plastyczny. W rzeźbach kameralnych można zamknąć olbrzymi ładunek emocji i metaforyczno‑symbolicznych treści. To idealna przestrzeń do podejmowania prób uchwycenia istoty rzeczy, esencji, zmierzenia się z kwestiami podstawowymi: przestrzenią, mate‑ rią, słowem, ideami”. Niezmierną siłą tak rozu‑ mianej małej formy jest właśnie owa przestrzeń otwarcia, możliwość niemalże nieskrępowanego eksperymentu z materią, oryginalnie pojętego szkicu, zapisu emocji czy rozedrganej myśli, apetytu na przekroczenie progu doświadczenia. Korelacja tych cech oraz współczesnego rozumie‑ nia działań przestrzenno‑rzeźbiarskich kreuje nowoczesne oblicze rzeźby i jej bogatą morfologię. Bogaty zestaw prac wyselekcjonowanych przez organizatorów i jury konkursu reprezentuje wielość orientacji artystycznych, sposobów poj‑ mowania małej przestrzeni, doboru środków i strategii artystycznej interpretacji podejmowa‑ nych idei. W pracach młodych adeptów sztuki rzeźby widać wielokrotnie tę właściwość małej formy, o której w wyżej wspomnianym katalogu wystawy pisze prof. Marcin Berdyszak, rektor UAP – „Formuła łączenia tradycyjnego pojmowa‑ nia małej formy rzeźbiarskiej z eksperymentem i badaniem stale przesuwających się granic jest doskonałym przykładem na koegzystencję trady‑ cji z nowoczesnością, co stanowi istotę wszelkich działań artystycznych, które winny się opierać na poszerzaniu czy dodawaniu, a nie separacji czy kategoryczności postaw, a w konsekwencji rezultatów”. Ten rodzaj koegzystencji wydaje się wciąż żywym i aktualnym determinantem

↑ Zbigniew Strzelczyk

wystawa pokonkursowa iii Studenckiego Biennale Małej Formy Rzeźbiarskiej


Mała forma rzeźbiarska nie jest celem samym w sobie, służy do wyrażenia myśli, do obleczenia twórczej wizji w sugestywny kształt plastyczny. W rzeźbach kame‑ ralnych można zamknąć olbrzymi ładunek emocji i metaforyczno‑symbolicznych treści. ↓ Damian Kucaba, I nagroda

współczesnej rzeźby, dobrze pojmowanego jej rozwoju i właściwie rozumianego poszerzania jej granic. Studenckie Biennale Małej Formy Rzeźbiarskiej jest wciąż jednym z nielicznych wydarzeń w naszym kraju, które próbują ową myśl przekuwać w praktykę.

Laureaci III Studenckiego Biennale Małej Formy Rzeźbiarskiej im. prof. Józefa Kopczyńskiego 2015: I nagroda w kategorii „mała forma rzeźbiar‑ ska” – Damian Kucaba, Żądło (ASP Kraków); I nagroda w kategorii „medal i płaskorzeźba” – Iryna Zhovtogolova, spokój (ASP Kraków); II nagroda 3 SBMFR – Natalia Jamróz, Pejzaż mia‑ sta (ASP Kraków); III nagroda 3 SBMFR – Monika Mazur, Wózek (ASP Kraków); Nagroda svpe‑ cjalna – Nagroda Burmistrza Gminy Mosina – Izabela Grudzińska, Foka (UA Poznań); Nagroda specjalna – ufundowana przez odlewnię Garstka Studio – Joanna Krystyna Romaniuk, Konieczna zmiana (Accademia di Belle Arti di Catania, Wło‑ chy); I wyróżnienie honorowe – Karolina Tłu‑ czek, Na szczudłach (ASP Kraków); II wyróżnienie honorowe – Marcin Smosna, Dąb na pustyni (ASP Kraków); III wyróżnienie honorowe – Martyna Pająk, Ostatni (UA Poznań). 131


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

Kontynuacja czy bunt? Wystawa Sygnowano: Bunsch

↑ Karol Bunsch, gabinet pisarza

→ Sygnowano: Bunsch. Malarstwo grafika, rzeźba, teatr, literatura → Zamek Książąt Pomorskich, w Szczecinie Galeria Północna → 31 III – 29 V 2016 → Koncepcja i scenariusz: Franciszek Bunsch, Jacek Bunsch → Aranżacja: Natalia Kornecka

W Galerii Północnej Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie odbyła się w dniach 31 III – 29 v 2016 duża wystawa oparta na niecodziennym założeniu. Prezentowała bowiem siedmiu auto‑ rów podpisujących się tym samym nazwiskiem – Bunsch, a byli to: Franciszek (malarz i grafik), Krystyna (malarka i poetka), Alojzy (rzeźbiarz), Adam (malarz), Karol (pisarz historyczny), Ali (scenograf), Jacek (reżyser teatralny). Warto tu też podkreślić, że cztery z wymienionych osób studiowały w ASP w Krakowie. I w tym momencie od razu nasuwa się pytanie: co te osoby łączy, a co dzieli, czy mamy tu do czynienia tylko ze zbieżnością nazwiska (oraz pokrewieństwem) i jakie kryteria przyjęto, dokonując wyboru z dorobku poszczególnych twórców? W sztuce, inaczej niż w innych dziedzinach, żeby zaistnieć i wyzwolić się jako osobowość, trzeba w jakiś sposób przeciwstawić się wpły‑ wom, w tym również kwestii dziedziczenia. W obrazie wielopokoleniowym nakładają się na to także warunki zewnętrzne (dwie wojny 132

Wiadomości asp /74

światowe i długa nieobecność ojców lub synów będących w wojsku), sytuacje trudne do przewi‑ dzenia, które tę ciągłość przerywają i komplikują, powodując, że poszczególne osoby kształtują się w zupełnie odrębnych warunkach, ulegają innym wpływom, nawiązują odmienne kontakty i poszu‑ kują różnych źródeł, akceptują inne wzorce. Pokazane w nowocześnie zróżnicowanej aran‑ żacji dzieła są więc wyborem dokonanym przez autorów scenariusza, często – czego nie należy ukrywać – arbitralnym i subiektywnym, który może (i powinien) sprowokować dyskusję o pro‑ blemie dziedziczenia „zawodu” w przypadku twórczości artystycznej. Można więc szukać tego, co łączy, lub tego, co dzieli. Dziedziczenie zawodu i zainteresowań to zja‑ wisko dość często spotykane niezależnie od pro‑ fesji. Jednak w przypadku działalności szumnie zwanej twórczością problem staje się mocno zagmatwany, ponieważ mamy tu do czynienia z aktywnością indywidualną, z silnym dążeniem do wyjątkowości i niepowtarzalności. To właśnie, zwłaszcza w początkowej fazie dojrzewania arty‑ stycznego, zwykle wymaga wręcz naturalnego odrzucenia i zaprzeczenia w stosunku do bez‑ pośredniego poprzednika, aby obronić i wyrazić własną osobowość. W czasach, o których opo‑ wiada wystawa, odgrywało to pierwszorzędną rolę, w odróżnieniu od sytuacji w wiekach wcze‑ śniejszych, kiedy to międzypokoleniowy prze‑ kaz umiejętności warsztatu – a co za tym idzie, także interpretacji i wyrażania otaczającej nas rzeczywistości – miał znaczenie decydujące. Od końca wieku XIX kolejne pokolenia artystów

programowo zrywały z estetyką poprzedników, a od ekspansji XX‑wiecznej awangardy bunt był po prostu obowiązkowy. Dopiero dziś, z perspek‑ tywy oddalenia się epok i programów zwalczają‑ cych się wzajemnie, nieoczekiwanie dostrzegamy ukryte przejawy zaskakujących połączeń. Każda epoka, każdy czas ma swój własny styl, bo całkiem inne są warunki i doświadcze‑ nia, ale mimo rewolucji i radykalizmu gestów awangardowych istnieje jednocześnie nieunik‑ niony łańcuch przekazywania tradycji, dorobku i w tym ujawnia się ciągłość i trwanie, nie tylko w kulturze. Powstaje więc zadziwiająca sym‑ bioza sprzeczności – zderzenie przymusu twór‑ czej niezależności z korzystaniem z dorobku poprzedników. W różnych dziedzinach przebiega to zresztą odmiennie, bo inna jest ich specyfika; ale w moim przekonaniu często właśnie owa nie‑ jednoznaczna ciągłość oraz dodawanie nowych wartości do już istniejących staje się rzeczą naj‑ bardziej istotną. Nawet bunt okazuje się tutaj bowiem w ostatecznym rozrachunku rodzajem kontynuacji, skoro wynika z odniesienia się do przeszłości. Nasuwa się tu również refleksja bardziej oso‑ bista. Nie sposób pominąć faktu, że jeśli ktoś od najmłodszych lat żyje w określonej atmosfe‑ rze, jest świadkiem zdarzeń, a czasem także ich współuczestnikiem – naturalnie na miarę rodzą‑ cej się świadomości – chce szybko sprawdzić własne dziecięce możliwości i jakoś po swojemu zaistnieć. Nawet bierne uczestnictwo w charak‑ terze obserwatora może mieć wpływ na później‑ sze wybory, które i tak najczęściej prowadzą


↑ Ali Bunsch, projekty scenografii

w kierunku odrzucenia i wyzwolenia. W zakresie natomiast pewnej sprawności, zwłaszcza tech‑ nicznej, to wczesne „praktykowanie” ma bez‑ sprzecznie znaczenie pozytywne. Oś główną wystawy prezentującej siedmioro różnych artystów tworzy ekspozycja grafik, rysunków i temper Franciszka Bunscha. Z niej przechodzimy do labiryntu segmentów zawiera‑ jących dorobek poszczególnych twórców, gdzie sposób aranżacji i dokonanego wyboru dzieł ma – zdaniem autorów wystawy – zobrazować w sposób skrótowy, ale możliwie najbardziej reprezentatywny i czytelny dorobek każdej indywidualności. Wnioski i refleksje wynikające z tych zestawień autorzy koncepcji ekspozycji pozostawiają zwiedzającym. Na tworzącej prze‑ kaz polifoniczny wystawie widzimy więc materiał pokazujący działalność twórców reprezentują‑ cych kilka generacji obejmujących ponad 120 lat i powiązanych rodzinnie, ale konsekwentnie dążących do odrębności i niezależności. Domi‑ nuje naturalnie twórczość plastyczna, choć lite‑ ratura i teatr mają tu też swoje poczesne miejsce. Odnajdziemy również dyskretnie zaznaczone powiązania międzypokoleniowe, jak ilustracje jednej osoby do utworów literackich drugiej, czy też portrety wykonane poprzednikom lub następcom. Każdy z widzów może więc podjąć własną grę – poszukiwań śladów sprzeczności lub kon‑ tynuacji, decydować, co ważniejsze, w zależności od swojej postawy i osobistych doświadczeń. Autorzy scenariusza wystawy stawiają pyta‑ nia, ale nie zamierzają problemu rozstrzygać.

↑ Jacek Bunsch, fotosy i plakaty z przedstawień

↑ Alojzy Bunsch ↓ Franciszek Bunsch

→ Adam Bunsch, malarstwo

133


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

Zadyma Behind the Smoke

zaczerpnięte z podświadomości. Druga część twór‑ ców potraktowała temat Zadyma… jak bójkę, pro‑ blem, widowiskową kłótnię. Byli też tacy, którzy chcieli wyrazić swoje zaangażowanie i rozgory‑ czenie problemem smogu w Krakowie. Organizatorom udało się wzbudzić duże zainteresowanie młodych twórców. Na wystawie prezentowano prace 22 studentów i zaproszonych gości, m.in. z Polski, Austrii, Niemiec i Estonii. Nieczęsto można oglądać studenckie wystawy międzynarodowe. Był to swego rodzaju precedens. Celem organizatorów było również przetarcie szlaku dla młodych twórców i kuratorów. Stu‑ denci ASP też mogą być kuratorami. To świetny pomysł na uczenie się przedsiębiorczości i pozna‑ wanie mechanizmów działania rynku sztuki. Władze akademii okazały się przychylne takim działaniom, organizatorzy mogli liczyć na wspar‑ cie uczelni oraz pomoc merytoryczną ze strony prorektora ASP, prof. Jana Tutaja. Warto angażo‑ wać się w takie przedsięwzięcia. Sukces Zadymy… jest zachętą dla następnych.

→ Stara Fabryka Tytoniu → 15–17 I 2016

W dniach 15–17 i 2016 r. w Starej Fabryce Tytoniu pod patronatem rektora ASP, prof. Stanisława Tabisza, odbyła się wystawa zatytułowana Zadyma – Behind the Smoke. Był to projekt zaini‑ cjowany przez czteroosobową grupę studentów różnych wydziałów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie: Jagodę Mateję, Natalię Ledzianow‑ ską, Maxa Hampla i Władysława Markowskiego. Celem było zorganizowanie wystawy site‑specific w przestrzeni industrialnej. Organizatorzy chcieli pobudzić wyobraźnię studentów i zachęcić ich do działań zarówno formalnych, jak i koncep‑ tualnych. Finałem projektu była wystawa prac, ale przedtem kuratorzy skierowali open call 134

Wiadomości asp /74

do artystów zajmujących się różnymi formami sztuki, a także studentów z wymiany studenc‑ kiej – z programu Erasmus+ – by zachęcić ich do aktywnej integracji. Zadyma – Behind the Smoke to prezentacja różnych punktów widzenia, wrażliwości, form oraz działań artystycznych, w tym: performatyw‑ nych, interdyscyplinarnych, malarskich, rysun‑ kowych, dźwiękowych, graficznych, cyfrowych. Skąd temat? Po pierwsze inspiracją było miejsce: Stara Fabryka Tytoniu przy ul. Dolnych Młynów. Poza tym dym, mgła, zadyma, ulotność to otwarte hasła. Sztuka nie zawsze zmienia świat, ale cza‑ sem unaocznia ciekawe zjawiska czy też problemy. Tak też było z Zadymą… Część młodych artystów przygotowało na wystawę prace „schowane jakby za zasłoną”, ilustrujące rzeczy niejasne, odnoszące się raczej do uczuć niż do rozsądku,

Studenci, którzy wzięli udział w projekcie: Aleksander Sovtysik (ASP Kraków, Wydział Malarstwa), Aleksandra Przybylska (ASP Kraków, Katedra Edukacji Artystycznej), Barbara Kosakowska (ASP Kraków, Wydział Grafiki), David Ebner (Erasmus+, Niemcy), Elia Stefan (Erasmus+, Austria), Irène Mélix (Erasmus+, Niemcy), Joanna Sitarz (ASP Kraków, Wydział Malarstwa), Joanna Woźny (ASP Kraków, Wydział Malarstwa), Johanna Mudist (Era‑ smus+, Estonia), Justyna Kowal (ASP Kraków, Wydział Malarstwa), Kaja Pilch (ASP Kraków, Wydział Rzeźby), Katarzyna Kalinowska (ASP Kraków, Wydział Malar‑ stwa), Anna Rogóż (ASP Kraków, Katedra Scenografii), Kinga Szawara (ASP Kraków, Wydział Rzeźby), Kolektyw ReAktor (Kraków), Marianna Serocka (absolwentka ASP Kraków, Wydział Malarstwa), Michał Dubanik (ASP Kra‑ ków, Wydział Rzeźby), Miriam Carranza (Niemcy), Nata‑ lia Nowakowska (ASP Kraków, Wydział Rzeźby), Patrycja Zelek (ASP Kraków, Wydział Rzeźby), Weronika Fleszar (ASP Kraków, Wydział Grafiki). Kuratorzy/organizatorzy: Jagoda Mateja (ASP Kraków, Wydział Rzeźby), Natalia Ledzianowska (ASP Kraków, Wydział Malarstwa), Max Hampel (Erasmus+, Niemcy), Władysław Markowski (ASP Kraków, Wydział Malarstwa).


Tożsamość Wystawa Rzeźb

→ Galeria R Wydziału Rzeźby → 13–30 IV 2016

Twórcami wystawy Tożsamość są Bartosz Bana‑ sik, Jan Pantuła, Gosia Zbierska, Tomasz Florek, Ewa Nitoń oraz Irena Zhovtoholova. Pomysł zro‑ dził się z wielu wspólnych dyskusji i nurtujących pytań związanych z tym zagadnieniem. Czym jest? Skąd się bierze? Jakie mamy jej rodzaje? Jak się w nas rodzi? Co może nam dać lub odebrać? Chęć odnalezienia odpowiedzi na te pytania roz‑ paliła w sercach pomysł na wspólną wystawę. Jej celem jest przede wszystkim uwrażliwienie na zagadnienia tożsamości ludzkiej, społecznej i osobistej, poruszenie odbiorcy do medytacji nad tym tematem. Młodzi twórcy przedstawili swoje odrębne spojrzenia, zadali inne pytania,

którym dali wyraz w pracy twórczej. Każda z prac została wzbogacona o tekst, krótką prywatną autorefleksję, dzięki czemu możemy spotkać się z twórczym dziełem, nakreślić własną myśl, odczucie, a jeśli chcemy – wejść w prywatny świat twórcy, na chwilę przejrzeć jego myśli, których tematem w tym przypadku stała się Tożsamość. Wystawa odbyła się w Galerii R Wydziału Rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Prace ruszają do Torunia, gdzie będą gościć na Wydziale Sztuk Pięknych Uni‑ wersytetu Mikołaja Kopernika. Młodzi twórcy będą mieli również okazję zaprezentować swoje prace za granicą. 135


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

Introductio → Pawilon Konferencyjno‑ -Wystawowy „Kotłownia” → Galeria Gil, Politechnika Krakowska, ul. Warszawska 24 → 19 IV – 6 V 2016 → Galeria Promocyjna ASP w Krakowie → Galeria Malarstwa ASP w Krakowie, pl. Matejki 13 → 10 – 20 V 2016 Lilla Kulka Introductio (łac.) to tytuł wystawy, który oznaj‑ mia jakiś początek – wprowadzenie do rozległych obszarów, które jeszcze są tajemnicą – to też wstęp zapowiadający rozwój wydarzeń, wzmaga‑ jący ciekawość i oczekiwanie niespodziewanego… W październiku 2015 r. rozpoczął się nowy rozdział życia pracowni tkaniny artystycznej w krakowskiej ASP, która to chlubić się może bogatą, ponad 60‑letnią tradycją kształcenia twórców odnajdujących spełnienie w mate‑ rii tkackiej i specyficznym warsztacie. W tym okresie tkanina z roli czysto użytkowej – deko‑ racyjnej, przyściennej – wkroczyła w nowy byt trzeciego wymiaru wraz z bogactwem środków wyrazu, jakie „drzemały” w różnorakim włókni‑ stym tworzywie. Magia materii miękkiej, poten‑ cjał kreatywnego tworzywa, tajemnice i rygory specyficznego rzemiosła to stale na nowo odkry‑ wane przez kolejne pokolenia wyjątkowe środki ekspresji artystycznej. Zmiana usytuowania pracowni w strukturze Wydziału Malarstwa to pozytywny i konieczny znak czasów, w których żyjemy, a nowa nazwa – III pracownia interdyscyplinarna – jest ade‑ kwatna do zaistniałych zmian i działań artystycz‑ nych w sztukach pięknych, a szczególnie w kręgu sztuki włókna (Fibre Art). 136

Wiadomości asp /74

Nowe zadania, tematy i nowi studenci – poznajemy się wzajemnie w twórczej pracy, ale działamy już pod nowym szyldem. Dołączenie trzeciej pracowni do istniejących już pracowni interdyscyplinarnych poszerza spektrum metod pracy i obszar wypowiedzi artystycznej, umoż‑ liwiając studentom wszechstronne poznanie specyfiki interdyscyplinarności w sztukach wizualnych. Wielorakie wyzwania artystyczne, prowokujące do podejmowania nowych, często ryzykownych, lecz ambitnych zadań to codzien‑ ność w życiu pracowni, a wszystko na miarę cza‑ sów i przede wszystkim talentu studenta. Program pracowni przewiduje ścisły związek z aktualnymi kierunkami przemian w postrzega‑ niu tkaniny artystycznej, jak i dyscyplin pokrew‑ nych, takich jak sztuka site specific, instalacja multimedialna itp. Rok 2016 to szczególny czas dla wszyst‑ kich artystów i admiratorów tkaniny arty‑ stycznej, nazywanej też sztuką włókna. Na ten rok bowiem przypada kolejna już, XV edycja

Międzynarodowego Triennale Tkaniny – od 1972r. odbywającego się w Łodzi. Choć w tym czasie uwaga koncentruje się na wystawach prezentowanych w Centralnym Muzeum Włó‑ kiennictwa, gdzie wytypowana przez radę pro‑ gramową i międzynarodowych konsultantów światowa reprezentacja twórców pokaże najnow‑ sze dokonania artystyczne, to w wielu miastach polskich na ten okres zaplanowano też nie mniej ważne wystawy towarzyszące. Tak skumulowane wydarzenia poświęcone tkaninie stają się okazją do poznania niekonwencjonalnych rozwiązań formalnych i różnorodności działań, są też moż‑ liwością konfrontacji dokonań polskich twórców na tle sztuki z różnych regionów świata. Już od lat 80. ubiegłego wieku w Krako‑ wie, mieście ważnym na szlaku turystycznym Polski, organizowane są imprezy poświęcone tkaninie artystycznej, towarzyszące kolejnym edycjom łódzkiego Międzynarodowego Triennale Tkaniny, na które przybywają z całego świata artyści, krytycy sztuki i koneserzy… Początkowo


były to pojedyncze wystawy organizowane przez pedagogów pracowni tkaniny artystycznej na ASP w salach przy ul. Smoleńsk, później w galeriach krakowskich, aż do 2004 r., kiedy to organizacji pierwszego Festiwalu Tkaniny podjął się Okręg Krakowski Związku Polskich Artystów Plastyków. W ramach pierwszego festiwalu równocześnie prezentowane były cztery wystawy pod znaczą‑ cymi tytułami: Powiązania, Splot, Papierowe obiekty, Odległe powiązania. W kolejnych latach – 2007 i 2010 – odbył się II i III Międzynarodowy Festiwal Sztuki – Struktury Powiązań. W tym cza‑ sie Festiwal Tkaniny był już imprezą dominu‑ jącą w Krakowie, a wystawy w dziewięciu salach wystawowych i galeriach prezentowały dzieła na najwyższym poziomie artystycznym. Od tamtych lat festiwalu w Krakowie już nie ma. By nie epatować pustką i nie zawieść zagra‑ nicznych gości – artystów, zawsze z uwagą śledzą‑ cych nowe dokonania polskiej sztuki włókna – pracownia tkaniny artystycznej Wydziału Malarstwa ASP organizuje wystawy prezentujące najnowsze prace studentów i pedagogów pra‑ cowni tkaniny. I tak w 2013 r. odbyła się bardzo dobrze przyjęta przez zagraniczną publiczność wystawa w Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji w Chrzanowie. Prace zaprezentowało wówczas 18 studentów, w tym doktoranci wraz z pedagogami – Lillą Kulka i Joanną Zemanek. W tym roku ważnym wydarzeniem dla pedagogów i studentów III pracowni interdyscyplinarnej będą przygotowane dwie wystawy pod wiele znaczą‑ cym tytułem Introductio, prezentujące dokona‑ nia artystyczne z jednego roku wspólnej pracy. W wystawach uczestniczyć będą poza studentami dyplomanci, doktoranci związani z pracownią tkaniny oraz zaproszeni pedagodzy Akademii. Organizatorem wydarzeń jest Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie (III pracow‑ nia interdyscyplinarna – tkanina artystyczna). Mam nadzieję, że eksponowane prace posze‑ rzą wiedzę w obszarze interdyscyplinarności tkaniny artystycznej i ukażą aktualną kondycję Sztuki Włókna w jej krakowskim nurcie, a pokaz ten spotka się z życzliwym przyjęciem publiczno‑ ści i będzie ważnym wydarzeniem artystycznym. Krakowskie wystawy wpisane przez Cen‑ tralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi na listę imprez towarzyszących XV Międzynarodowemu Triennale Tkaniny będą najlepszą formą między‑ narodowej promocji twórczości młodych artystów, jak i dydaktyki kontynuowanej w asp w Krakowie.

Granice rysunku → Wystawa prac studentów pracowni rysunku II Wydziału Rzeźby → mgs w Limanowej → 17 III 2016

W limanowskiej Miejskiej Galerii Sztuki kolejny raz wystawiane są prace studentów Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Obecna wystawa pt. Granice rysunku prezentuje prace studentów od II do v roku studiów z pracowni prof. Andrzeja Zwolaka i as. Bartłomieja Węgrzyna. Jest to zestaw prac pochodzących z kursowego programu kształce‑ nia studentów, gdzie głównym motywem jest natura – model, jak też zagadnienia proble‑ mowe mające na celu wykształcenie pewnych umiejętności w odnalezieniu tego, co nazywamy indywidualnością w każdej twórczości. Rysunek w tej pracowni wyróżnia się przede wszystkim osobowościami o dużej wrażliwości postrzegania otaczającej nas rzeczywistości, dając możliwości wejścia w całą strategię świadomego budowania kompozycji na płaszczyźnie. Od analizy do syn‑ tezy, posługując się tradycyjnymi środkami zapisu plastycznego (węgiel, ołówek, grafit, sepia itp.) po techniki graficzne, tj. monotypia, linoryt, gipsoryt czy miedzioryt – pozwala im pogłębiać swoje myślenie intelektualne z przełożeniem na umiejętności warsztatowe. Mając na uwadze rysunek szkicowy, studyjny o charakterze reali‑ stycznym, hiperrealistycznym, architektonicz‑ nym o pewnej wrażliwości, możemy powiedzieć, że pozostając na płaszczyźnie z iluzją przestrzeni, pozostajemy wierni zasadom panującym od zara‑ nia dziejów; czy też: wychodząc z płaszczyzny

w realną przestrzeń trójwymiarową, budujemy nowe, interesujące, wręcz zaskakujące dla widza zjawiska rysunkowe. Tam, gdzie zderzają się, wchodzą w relacje ze sobą punkt, linia, kreska, plama barwna, rytm, multiplikacja, przesu‑ wamy dzisiaj granice obecności autonomicznej medium, jakim jest rysunek, w obszary sztuk pięknych i projektowych. Tak więc dla wyższych celów doznań artystycznych granice są płynne, wręcz przestają istnieć. Ta wystawa jest nasy‑ cona różnorodnością poszukiwań artystycznych i indywidualnością tych młodych talentów artystycznych. 137


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

Marcin Limanowski Wystawa fotografii

→ 6 – 28 ii 2016 W galerii fotografii zpaf na ul. Świętego Tomasza 24 w Krakowie w dniach od 6 do 28 II br. można było zobaczyć eksperymentalną twórczość Marcina Limanowskiego. Prezentowane na wystawie prace zostały wy­ko­ nane w latach 70. Limanowski poddawał nega‑ tywy procesowi retykulacji, dzięki czemu uzy‑ skiwał niepowtarzalne efekty. Retykulacja to zjawisko powstające na skutek różnicy tem‑ peratur między poszczególnymi kąpielami pod‑ czas wywoływania filmu. Efektem tego procesu są łączące się w większe skupiska halogenki srebra. Emulsja przyjmuje swoistą fakturę, jakby była zmarszczona.

Marcin Limanowski ur. w 1948 r. w Krakowie. Tutaj też ukończył Państwową Szkołę Techniczna nr 4, gdzie uzyskał tytuł technika telewizyjnego. W latach 70. rozpoczął pracę w zawodzie fotografa. Zdobył doświadczenie jako fotoreporter, laborant, zajmował się dokumentacją projektów budowlanych, był kierownikiem jednego z zakładów Fotosu, gdzie szkolił uczniów w zawodzie fotografa. Obecnie pracuje na WFP ASP w Krakowie jako fotograf w charakterze dydaktyczno‑technicznym. Od 1978 r. jest członkiem zpaf Okręgu Krakowskiego. Brał udział w licznych wystawach w Polsce i za granicą. Laureat wielu nagród, m.in. Biennale Młodych (Gliwice, 1972), Złocisty Jantar (Gdańsk, 1977).

138

Wiadomości asp /74


Czas i milczenie Wystawa malarstwa Ewy Żelewskiej‑Wsiołkowskiej → Galeria Piano Nobile → V–Vi 2016

→ Ewa Żelawska-Wsiołkowska Okno 2, 130 × 100 cm akryl, 2014

Na przełomie kwietnia i maja br. w galerii Piano Nobile na Rynku Głównym odbyła się wystawa malarstwa Ewy Żelewskiej‑Wsiołkowskiej zaty‑ tułowana Czas i milczenie. Artystka jest absolwentką Wydziału Malar‑ stwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Stu‑ dia odbyła w latach 1968–1974 pod kierunkiem prof. Jerzego Nowosielskiego, uzyskując dyplom z wyróżnieniem. Brała udział w wielu wystawach w kraju i za granicą, miała 20 wystaw indywidu‑ alnych, m.in. w Krakowie, Warszawie, Tarnowie, Gorlicach, Częstochowie i w Laaland w Danii. O jej malarstwie Paweł Nowicki napisał w kata‑ logu wystawy: „Ewa Żelewska‑Wsiołkowska łączy język op‑artu z dziedzictwem polskiego kolory‑ zmu. Geometryczne «niemożliwe» struktury budowane są w jej obrazach z płaszczyznami wystudiowanych zestawień kolorystycznych, tworzących mikrostruktury odcieni i faktur. Tworzy solidne malarstwo bez pustej ostentacji. Z ogromnym przesłaniem pozy‑ tywnej energii. To rzadkość we współczesnej sztuce. Dlatego sądzę, że jej wystawa jest bar‑ dzo inspirująca i stanowi niezwykłą okazję do wnikliwej refleksji nad pięknem zawartym w nas samych” (inf. wł.). 139


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

66/33 w Krakowie

Polska linia

Wsiołkowski/Kowalik

Wystawa malarstwa

Od lewej: właściciel Galerii Karol Szpar, dr Marcin Kowalik, prof. Adam Wsiołkowski

→ 2 iv– 1 v 2016 →Galeria Csikász, Veszprém, Węgry W galerii Csikász w Veszprém (Węgry) odbyła się wystawa zatytułowana Polska linia. Brało w niej udział czworo polskich artystów młodego pokolenia: Łukasz Leszczyński, Michał Misiak, Anna Szprynger i Olga Ząbroń, z których dwoje – Misiak i Ząbroń – związanych jest z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie. Artyści na wystawie prezentują różne oblicza sztuki geometrycznej. Wystawę otworzył kurator – węgierski artysta István Haász, dyrektor muzeum Művészetek Háza Veszprém – László Hegyeshalmi, burmistrz mia‑ sta – Gyula Porga oraz dyrektor Instytutu Pol‑ skiego na Węgrzech – Katarzyna Sitko.

20 v w nowo otwartej krakowskiej galerii ,,DYSTANS” odbył się z udziałem licznie zgroma‑ dzonej publiczności wernisaż wystawy,,66/33”, której pierwsza edycja miała miejsce w warszaw‑ skiej galerii,,Stalowa” we wrześniu ubiegłego roku. Ekspozycja jest jednym z trzech projektów, za które jej twórcy – profesor Adam Wsiołkowski i jego były student, doktorant a obecnie asystent doktor Marcin Kowalik, pedagodzy Wydziału Malarstwa naszej Akademii, uhonorowani zostali Nagrodą Województwa Małopolskiego ARS QUAERENDI, przyznawaną corocznie za wybitne osiągnięcia tandemu,,mistrz – uczeń”. Nagroda umożliwiła realizację towarzyszą‑ cego wystawie 150‑stronicowego wydawnictwa pt.,,66/33”, zawierającego – obok wielu repro‑ dukcji dzieł obu autorów – tekst brytyjskiego pisarza Jamesa Hopkina oraz obszerne wywiady, przeprowadzone z nimi przez Barbarę Belami, w których artyści mówią o swojej twórczości oraz o współpracy artystycznej i pedagogicznej na uczelni. (inf. wł.) 140

Wiadomości asp /74

→ 20 v – 15 vII 2016 → Galeria Dystans, Kraków

↓ ↓ Michał Misiak ↓ Olga Ząbroń


Nieograniczone możliwości malarstwa Wystawa malarstwa Marcina Kowalika

→ Marcin Kowalik – Zbieżne/Convergent → Galeria Messier42 → 2–23 IV 2016 → kuratorka: Joanna Terpińska

Ewa Pasternak‑Kapera W nowej, bo działającej zaledwie od trzech miesięcy krakowskiej galerii sztuki bieżącej Messier42 odbyła się obszerna, indywidualna wystawa malarstwa Marcina Kowalika – jednego z najbardziej rozpoznawalnych artystów młodego pokolenia. Jego prace łączą kubizujące struktury i mocny, wyrafinowany kolor w iluzyjne kompo‑ zycje zaburzające proces percepcji widza. Tematem wystawy nie były jednak jedynie poszukiwania formalne. Artysta poddał ana‑ lizie własny proces tworzenia, za narracyjny punkt odniesienia przyjmując nieskończoność kosmosu. Wysunął śmiały, ale i niezwykle inspirujący wniosek o niemal nieograniczonych możliwościach malarstwa. Jak pisała kuratorka wystawy, Joanna Terpińska, Kowalik „dostrzega jego [kosmosu] związki ze światem malar‑ skim – ich obustronne zależności, wzajemne

podobieństwa przestrzeni, praw, cech i zjawisk – poszerzając spektrum rozumienia wielowymia‑ rowego świata obrazu”. Do podobnej analogii odwołuje się Gale‑ ria Messier42, która swą nazwę zaczerpnęła z numeru katalogowego Wielkiej Mgławicy Oriona, najjaśniejszej mgławicy na niebie widocznej gołym okiem, obszaru gwiazdotwór‑ czego, przyjmując to porównanie jako fenome‑ nalną paralelę dla sztuki bieżącej. To tu gwiazdy/ artefakty powstają z największą intensywno‑ ścią i najszybciej w całym kosmosie/sztuce. To tu najłatwiej wejrzeć badaczom/odbiorcom sztuki. Wreszcie to stąd – z racji względnej bli‑ skości względem Ziemi/odbiorcy – docierają do nas najbardziej aktualne wytwory procesów gwiazdotwórczych/artystycznych. Osią całej wystawy stała się więc zbieżność pomiędzy życiem gwiazdy a ewolucją obrazu malarskiego. Ten ciągły proces tworzenia, anga‑ żujący materię i energię, nieustannie aktywny,

zainteresował Marcina Kowalika najbardziej. Artystę – co warto tu dodać – który swoje dzieła poddaje również nieustannym reinterpretacjom i modyfikacjom. Kowalik w swojej twórczości eks‑ perymentuje z malarską materią i bada proces percepcji. Zastanawia go istnienie dzieła w bez‑ pośrednim kontekście obserwatora, ale również jako powidok w jego umyśle – idea początkująca nowy twórczy koncept. Jak pisał o Marcinie Kowaliku prof. Adam Wsiołkowski: „[…] to jeden z najciekawszych młodych artystów, bardzo wyraźnie zaznaczający swą obecność w malarstwie swego pokolenia”. To również artysta nieustannie poszukujący, chłonący inspiracje i intensywnie czerpiący z otaczającej go wizualności. Wystawą Zbieżne/ Convergent wciągnął licznie odwiedzającą wystawę publiczność w głąb przestrzeni swojej sztuki i namówił do weryfikacji wizualnych przy‑ zwyczajeń oraz aktywnej roli w relacji do zapre‑ zentowanych dzieł. 141


W y s taw y – G ł os y – R e c e n z j e

↑ Nadia Wiewiórska Skrzynki 160 × 170 cm, olej na płótnie

Nostalgiczność Obrazy Nadii Wywiórskiej

→ 12 III – 13 IV 2016 → Galeria Cztery Ściany

Szymon Wojtanowski

142

Wiadomości asp /74

↑ Nadia Wiewiórska Fele 110 × 260 cm, olej na płótnie

Wybieram melancholijność, nostalgiczność i powściągliwość. Ze wskazania na melancholię wytłumaczę się krótko i w pewien sposób łatwo. Autorka ma nieco melancholijny głos czy mówi w melan‑ cholijny sposób. Jeśli głos jest nam przyrodzony, to sposób czy klimat, w którym malujemy, także. Nostalgiczność. Przedstawienia przedmio‑ tów są nieco zatarte, nieostre. Może wspomina Nadia niedaleką przeszłość? Bywa, że pozują jej przedmioty podręczne. Może dlatego są takie nie‑ ostre, że zaplątały się w przestrzeń wizerunku mimowolnie, podczas gdy same pochodzą z prze‑ strzeni działania. Są narzędziami. Często właśnie to, co zrobione przed chwilą, w pamięci zaciera się najszybciej. Stąd pochodzi ta nostalgia.

Powściągliwość O postawie postmodernistycznej myślę jak o posta‑ wie człowieka, który kocha jakąś nader wykształ‑ coną kobietę i wie, że nie może powiedzieć jej „kocham cię rozpaczliwie”, ponieważ wie, że ona wie (i że ona wie, że on wie), iż te słowa napisała

już Liala. Jest jednak rozwiązanie. Może powiedzieć: „Jak powiedziałaby Liala, kocham cię rozpaczliwie”. W tym miejscu uniknąwszy fałszywej niewinności, oznajmiwszy jasno, że nie można już mówić w spo‑ sób niewinny, powiedziałby jednak ukochanej to, co chciał jej powiedzieć: że ją kocha, ale że ją kocha w epoce utraconej niewinności1.

Chociaż to pewnie południowa natura kazała sławnemu pisarzowi przytoczyć akurat przykład

↑ Nadia Wiewiórska Maszynownia 160 × 160 cm, olej na płótnie

Nadia Wywiórska przedstawiła w Galerii Cztery Ściany pięć dużych obrazów uzupełnionych kil‑ koma małymi wprawkami. Obrazy charaktery‑ zują się w większości wąską i dość ciepłą gamą. Malarka nie sięga więc po skrajności skali kolo‑ rystycznej ani walorowej. Porusza się w wąskim rejestrze. Poza jednym aktem tematem obrazów są przedmioty. Często są to rzeczy, które mogliby‑ śmy wziąć do ręki – nożyk do papieru, rękawica, spryskiwacz czy kowadło szewskie. Innym razem całe ich zespoły włączone w architekturę, jak grupa skrzynek elektrycznych czy odkryty sil‑ nik windy. Można powiedzieć, że malowane są przedmioty, które właśnie odeszły na emeryturę lub pracują jeszcze na pół etatu gdzieś na klat‑ kach bloków. Kiedy te przedmioty były bardzo młode, interesował się nimi pop‑art. Kiedy maluje je Nadia Wywiórska, już nawet nie tylko sam pop‑art zestarzał się, ale i pożółkł na rogach kredowy papier omawiających go książek. Tyle – mam nadzieję – wystarczy, krótkiego co prawda, acz rzeczowego opisu. Jeśli chcę powiedzieć coś więcej, co jest mniej obiektywne, całe zdania nie przyjdą mi do głowy. Przynaj‑ mniej nie na początku. To akurat jest pewne. Pozostaje przeszukiwać szeregi słów i wypa‑ trywać, które z nich w towarzystwie obrazów Nadii Wywiórskiej błyśnie. Jakie słowo wykaże czułość. Melancholia – melancholijne; z rezerwą, z dystansem; być pomiędzy; odsunąć się dwa kroki do tyłu, nie stać w świetle sceny. Wahać się? Powściągliwe – powściągliwość. Nostalgiczne – nostalgiczność…


Światłoczułe Natalii Nowickiej

o wyznawaniu miłości, to opinia jest prawdziwa także w innych wypadkach. Powiedziałbym, że na polu sztuk plastycznych jest bardzo wyraźna. Według rady Umberto Eco do przeszłości, jej nadmiaru trzeba podchodzić „ironicznie i bez złudzeń”2. Przypuszczam, że Nadia Wywiór‑ ska, podobnie jak my wszyscy, owy onieśmie‑ lający balast czuje. Rozstrzygnęła jednak ina‑ czej. Według mnie po prostu zamieniła ironię na powściągliwość. Właśnie powściągliwość wytwarza na jej obrazach ten pewien dystans w relacji przedmiot – jego wizerunek, a potem pomiędzy patrzącym i obrazem. Jeśli przedmiot na obrazie nie jest odbiciem, to może jest własnym echem. Czy echom jest do twarzy z przymiotnikami „nostalgiczne” i „melancholijne”? Pewnie tak. Przecież przed‑ mioty mogą dzisiaj przeglądać się w fotografii, a obrazy czekają właśnie na ich echa. Trzeba by posłuchać w ciszy. Wystawa Nadii była nagrodą za osiągnię‑ cia z malarstwa w ubiegłym roku akademic‑ kim w pracowni malarstwa dr. hab. Łukasza Konieczki. Była to już czwarta prezentacja w Galerii Cztery Ściany ukazująca sylwetkę studenta Wydziału KiRDS wyróżniającego się w dziedzinie sztuk pięknych.

W kwietniu i maju br. w Galerii Szklanej Regio‑ nalnego Ośrodka Kultury im. Jana Matejki w Zatorze, z którym nasza Akademia współpra‑ cuje już od dziesięciu lat, odbyła się wystawa malarstwa Natalii Nowickiej. Jest ona studentką I roku studiów uzupełniających magisterskich na Wydziale Malarstwa w pracowni prof. Adama Wsiołkowskiego. W ubiegłym roku ukończyła studia licencjackie pod kierunkiem tegoż peda‑ goga, otrzymując – podobnie jak w w obecnym roku akademickim – stypendium rektora dla najlepszych studentów. W roku 2014 miała indywidualną wystawę w Galerii Regionalnej w rodzinnych Wadowicach; uczestniczyła też

w kilkunastu ekspozycjach zbiorowych w Kra‑ kowie i Warszawie. W towarzyszącym zatorskiej wystawie fol‑ derze profesor Wsiołkowski napisał: „Ostatni, dyplomowy rok studiów licencjackich to okres wytężonej pracy studentki nad cyklem, któ‑ rego tematem, będącym zarazem pretekstem do malarskich rozważań, były znajdujące się za zasłoną z półprzejrzystej folii postaci; czytel‑ ność ich sylwetek zależna była od stopnia odda‑ lenia od owej zasłony. W rezultacie powstały intrygujące swą subtelną formą obrazy o oni‑ rycznym klimacie, dające odbiorcy możliwość wieloznacznej interpretacji” (inf. wł.).

Przypisy 1. U. Eco, Dopiski na marginesie Imienia róży, [w:] tenże, Imię róży, Warszawa 1991, s. 618. Dodam, że owa Liala, jak powiedział Michał Rusinek, jest autorką powieści popularnych. 2. Tamże.

143


Kronika wydarzeń

Design 32 ↑ Agata Wrześniewska

Najlepsze dyplomy projektowe asp po raz szósty w Katowicach

Design 32. Najlepsze dyplomy projektowe Akademii

brały udział Akademie: warszawska, łódzka, wrocław‑

Sztuk Pięknych to cykliczny przegląd najlepszych

ska, gdańska, krakowska, szczecińska, katowicka oraz

dyplomowych prac magisterskich o charakterze kon‑

Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu. Tegoroczny kon‑

kursowym, w którym biorą udział cztery najlepsze

kurs miał na celu wyłonienie najlepszych dyplomów

dyplomy z każdej z ośmiu publicznych uczelni arty‑

projektowych powstałych w 2015 r.

stycznych działających pod auspicjami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Jury złożone z rektorów – bądź ich przedstawi‑ cieli – powyższych akademii sztuk pięknych wyłoniło laureatów i przyznało Nagrodę Rektorów, jak również Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego,

Bernadetta Strzelczyk

Nagrodę Marszałka Województwa Śląskiego, Nagrodę Prezydenta Miasta Katowic oraz cztery wyróżnienia

Tym razem konkurs poprzedzony został ekspozycją

144

honorowe.

promocyjną prezentowaną od 11 do 14 II 2016 r. w Mię‑

Nagrodzonych zostało osiem prac. Laureatem

dzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach

Nagrody Rektorów został Michał Głowacki (ASP Łódź)

w ramach 4 Design Day. Podczas czterech dni odbyło się

za projekt pojazdu o napędzie elektrycznym do indy‑

największe w tej części Europy wydarzenie dotyczące

widualnego przemieszczana się. Nagrodę Ministra

nieruchomości, architektury, wnętrz i wzornictwa.

Kultury i Dziedzictwa Narodowego otrzymał Ksawery

Tradycyjnie organizatorem konkursu jest Akade‑

Kirklewski (ASP Gdańsk), który podjął próbę badań

mia Sztuk Pięknych w Katowicach, a oficjalne otwarcie

granicy między kreacją, reklamą a kampanią spo‑

wystawy, rozdanie nagród i wyróżnień odbyło się 8 IV

łeczną. Nagrodę Marszałka Województwa Śląskiego

2016 r. w katowickiej galerii ASP Rondo Sztuki. W tym

zdobył natomiast projekt przedstawiający dwa lata

roku odbyła się szósta edycja konkursu, w którym

życia autorki: leksykon Izraela Marty Krzeszowskiej

Wiadomości asp /74


2.

1.

3.

1. Katarzyna Sroka

(ASP Warszawa). Przyznano również Nagrodę Prezy‑

wykorzystującej technikę mapowania przestrzennego,

Rawska świetlica śro‑

denta Miasta Katowic za wzorniczy projekt stabilome‑

krótkometrażowy film edukacyjny dla dzieci doty‑

trycznej i dynamograficznej platformy do rehabilitacji

czący tematyki nowotworów czy obuwie ortopedyczne

motor: prof. dr hab. Andrzej

Joanny Góry‑Raurowicz oraz Katarzyny Matuszewskiej

wytwarzane przy użyciu technologii druku 3D.

Głowacki

(ASP Łódź). Ponadto Uniwersytet Artystyczny w Pozna‑

Pokonkursowa ekspozycja prac absolwentów

2. Magdalena Romanowska

niu został doceniony za projekt modułowego stoiska

publicznych uczelni artystycznych, która trwała do 30

kuchennego Barbary Stelmachowskiej oraz krój pisma

IV 2016 r., ukazała wielowymiarową prezentację osią‑

Roberta Jarca.

gnięć wydziałów projektowych z zakresu specjalności

dowiskowa (Wydział Architektury Wnętrz), pro‑

Czasoprzestrzenie – miejsce sztuk nietrwałych. Reaktywacja dawnej Fabryki Eitingona przy ul. Juliusza w Łodzi WAW), promo‑ tor: prof. dr hab. Elżbieta Pakuła‑Kwak

Dla nas istotne jest to, iż dwa wyróżnienia hono‑

projektowych: architektury wnętrz i mebli, wzornic‑

rowe otrzymały prace Wydziału Form Przemysło‑

twa, scenografii, mody, komunikacji wizualnej oraz

wych krakowskiej ASP – elementy identyfikacji dla

grafiki projektowej.

Muzeum Wsi Lubelskiej (Agata Wrześniewska) oraz

Na przestrzeni sześciu lat konkurs zyskał miano

(ASP Łódź): Michał

projekt namiotu osobistego (Małgorzata Kącka). Prace

prestiżowej imprezy, która dla absolwentów stała

Głowacki, Projekt pojazdu

absolwentów Wydziału Architektury Wnętrz dotykały

się doskonałą okazją do zaistnienia na profesjonal‑

tematu przestrzeni, a były nimi reaktywacja dawnej

nym rynku projektowym, a tym samym stanowi

mieszczania się (Wydział

Fabryki Eitingona w Łodzi (Magdalena Romanowska)

pomost współpracy między projektantami a nowo‑

Wzornictwa i Architektury

oraz wnętrze rawskiej świetlicy środowiskowej (Kata‑

czesnym przemysłem. Powyższe wydarzenie tworzy

Wnętrz), promotor:

rzyna Sroka).

niecodzienną możliwość przyjrzenia się różnorod‑

3 Nagroda Rektorów

o napędzie elektrycznym do indywidualnego prze‑

dr hab. Mariusz Włodarczyk, prof. ASP

Wśród pozostałych prac biorących udział w kon‑

nym postawom, tendencjom i poszukiwaniom arty‑

kursie znalazły się m.in.: koncepcja umundurowania

stycznym młodych designerów, stanowiąc asumpt

damskiego w Straży Granicznej, aplikacja na urządze‑

do pogłębiania wiedzy, wymiany doświadczeń i dzia‑

nia mobilne wspomagająca naukę tańca, projekt gry

łań między ośrodkami akademickimi. 145


Agata Wrześniewska i Małgorzata Kącka wyróżnione ↑ Małgorzata Kącka

Dwie absolwentki Wydziału Form Przemysłowych,

Biwak w górach – projekt

Agata Wrześniewska i Małgorzata Kącka, otrzymały

namiotu osobistego (WFP) promotor:

wyróżnienia honorowe w tegorocznej edycji DESIGN

dr hab. Andrzej Śmiałek

32. Najlepsze dyplomy projektowe Akademii Sztuk Pięk‑

↗→ Agata Wrześniewska

nych 2015. Wyróżnienia zostały przyznane za prace

Elementy identyfikacji i pro‑

dyplomowe wykonane pod kierunkiem prof. Jana Nuc‑

mocji dla Muzeum Wsi Lubelskiej (WFP), promotor: prof. dr hab. Jan Nuckowski

kowskiego (Agata Wrześniewska) i dr. hab. Andrzeja Śmiałka (Małgorzata Kącka). Serdecznie gratulujemy absolwentkom i promotorom. Informacje o wynikach konkursu i składzie jury można znaleźć pod adresem: http://www.rondosztuki.pl/wydarzenie.php?id=643.

146

Wiadomości asp /74


Kronika wydarzeń

Think Good Mobility Challenge Sukces studentów wfp – Anny Piękoś i Łukasza Piserka

Anna Piękoś Projekt Autonomicznego Systemu Komunikacji Miej‑ skiej – LOTOS powstał w pracowni rozwoju nowego produktu prowadzonej przez dr. hab. Marka Liskie‑ wicza przy współpracy z mgr. Januszem Sewerynem. W ramach międzynarodowego konkursu Think Good Mobility Challenge, organizowanego przez GoodYear oraz Think Young, projekt LOTOS zajął siódme miejsce. Projekt zdobył również Laur Arting w konkursie wzor‑ nictwa przemysłowego Projekt Arting 2015 „Miejsce, w którym żyjemy” w Bielsku‑Białej. Projekt LOTOS powstał jako próba określenia możliwości rozwoju systemu indywidualnej komu‑ nikacji w przyszłości. Byłaby to alternatywa posia‑ dania własnego samochodu, który generuje wysokie koszty, wymaga przechowywania, a jego przestrzeń pasażerska nie do końca jest wykorzystywana. Autonomiczny pojazd dzięki wewnętrznej komuni‑ kacji pozwala na szybkie przemieszczanie się ludzi i bagaży, a w wyjątkowych sytuacjach potrafi zmie‑ niać swoje przeznaczenie i dostosować się do zaistnia‑ łych warunków na drodze. Komunikacja z pojazdem odbywa się na poziome aplikacji na telefon, wyświe‑ tlanych treści wewnątrz, gestów i głosu. Dynamiczny układ siedzisk oparty na okręgu pozwala dostosować ich układ do określonych osób i potrzeb. Zakładany sposób produkcji pojazdu odbywałby się w technice Rotomoulding. Więcej na: http://www.thinkgoodmo‑ bility.goodyear.eu/. 147


Kronika wydarzeń

Sony World Photography Awards 2016 Student Focus Award

↑ Adam Żądło Matecznik

Dwuetapowy konkurs wyłonił 10 finalistów z kilku kontynentów. Jednym z nich został stu‑ dent IV roku Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, Adam Żądło. Praca pt. Shepherds, na podstawie której Adam został zakwalifikowany do finału, pokazana została w poprzednim numerze „Wiadomości ASP”. Teraz prezentujemy cykl finałowy, realizowany w odniesieniu do otrzymanego od organizatorów tematu: For the Good: „Hope is a state of mind, 148

Wiadomości asp /74

not of the world. Hope, in this deep and powerful sense, is not the same as joy that things are going well, or willingness to invest in enterprises that are obviously heading for success, but rather an ability to work for something because it is good” [Vaclav Havel, czech writer, philosopher, dissident and statesman]. Adam Żądło, szukając odpowiedzi na zadany temat, skoncentrował się na obserwacji natury, naznaczonej podstępną ingerencją człowieka.

8 pułapek: „Chroniąc własne dobra, stawiamy zapory i granice. W imię dobra możemy zasiać zniszczenie. Dobrem możemy usprawiedliwiać nasze czyny. Nadzieje i oczekiwania jednych to pułapki dla innych. Jakie są granice złożonej idei dobra?”. Więcej na: http://www.worldphoto.org/ about‑the‑sony‑world‑photography‑awards/.


↑ Adam Żądło Zasieki

149


Kronika wydarzeń

wfp na Arena Design 2016

Piotr Hojda 8 III br. w Poznaniu ruszyła Arena Design 2016 – targi poświęcone wzornictwu. Arena Design to wykłady, panele dyskusyjne i warsztaty. Arena Design to pięć stref tematycznych. Obok strefy wykładów i warsztatów znalazła się wystawa finalistów konkursu Top Design Award oraz eks‑ pozycja nowoczesnych materiałów i rozwiązań technologicznych dla projektantów i architektów. Przygotowano też strefę pod hasłem „Kreatywni”. To oferta designerów, architektów wnętrz, biur i pracowni projektowych. Ostatnia strefa – „edu‑ kacja” – związana jest z promocją uczelni wyż‑ szych, kształcących projektantów wzornictwa przemysłowego i architektów. Wszystko skupione zostało pod hasłem „Proces”. W strefie „edukacja” zostało ulokowane także stoisko Wydziału Form Przemysłowych. Mieli‑ śmy możliwość pokazania wybranych projektów naszych studentów wraz z udokumentowanym procesem projektowym, jaki towarzyszył danemu rozwiązaniu. 150

Wiadomości asp /74

Opracowaniem wystawy zajął się zespół: Anna Szwaja, Jakub Gołębiewski, Piotr Hojda, Michał Kracik, Maciej Własnowolski. WFP pod‑ czas całego wydarzenia reprezentowali: Paulina Morawa, Ania Pielesz, Klaudia Kasprzak, Łukasz Pisarek i Michał Kowalczuk. Poniżej przedstawiamy tekst Kuby Gołębiew‑ skiego, świetnie opisujący misję wydziału w kon‑ tekście hasła „Proces”.

Procesujemy się na co dzień! § Zazwyczaj zaczynamy od aktu oskarżenia – oskarżamy rzeczywistość o braki. Prawdziwe dostrzec jest najtrudniej. Następnie przesłu‑ chujemy paru użytkowników, rozmawiamy z producentami, imaginujemy scenariusze użytkowe. W międzyczasie pouczamy rzeczy‑ wistość o przysługujących jej prawach – inno‑ wacji i zrównoważeniu. Później przedstawiamy dowody na to, że się da – koncepcje, modele, prototypy. Do przemówienia stron dochodzi na przeglądach semestralnych i dyplomowych, do wyrokowania – czasem – jeśli uda się wdrożyć

studencki projekt. Wówczas oskarżony zmienia się w sędziego. § Projektowanie to poważna sprawa – prawie sądowa. Czujemy wagę tego procederu i dlatego kształcąc kolejne pokolenia projektantów, staramy się uwrażliwiać ich na realne problemy otaczają‑ cego nas świata – stąd zaangażowane społecznie tematy projektów (samolot ze szczepionkami, fotel do szpitala). Nasi absolwenci to wszechstronni projektanci, świetnie odnajdujący się na zmien‑ nym rynku pracy – czasem na kanwie projektu dyplomowego zakładają własną działalność gospodarczą (oprawy Hilarius). Niektórzy zaraz po dyplomie podejmują staże w firmach, które konsultowały ich projekty (wóz strażacki). Wielu z nich odnosi międzynarodowe sukcesy, zdobywa‑ jąc nagrody RedDot czy IF. Współpracujemy m.in. z MIT, Missouri State University, Uniwersytetem Jagiellońskim, Politechniką Krakowską, Uni‑ wersytetem Ekonomicznym w Krakowie, a także z firmami mpx Entwicklung GmbH, Volkswagen, Armatura Kraków, Wawel… Zapewniamy najwyż‑ szą jakość kształcenia, potwierdzoną certyfikatem z wyróżniającą oceną przyznanym przez Prezy‑ dium Polskiej Komisji Akredytacyjnej. § 52 lata doświadczeń Wydziału Form Przemy‑ słowych pozwala nam wygrywać większość spraw. Wiemy jednak, że najważniejszy jest proces. Więcej o wydarzeniu na stronie arenadesign.pl.


Wyjazd studyjny wfp do Hanoweru W dniach 24–26 IV 2016 r. odbył się wyjazd studyjny grupy studentów Wydziału Form Prze‑ mysłowych do centrum Autostadt VW Wolfsburg oraz na targi nowych technologii Hannover Messe 2016 do Hanoweru, będących jedną z najwięk‑ szych imprez targowych w Europie poświęco‑ nych nowym technologiom przemysłowym i materiałowym, automatyce, robotyce i energii odnawialnej. Autostadt jest centrum wystawienni‑ czym firmy Volkswagen AG obejmującym na powierzchni 28 ha parku ekspozycję histo‑ rii i teraźniejszości koncernu. Różnorodność Autostadt odzwierciedla system wartości grupy Volkswagena, tj. korporacyjnej odpowiedzial‑ ności w odniesieniu do ludzkości, kultury i społeczeństwa, jest inspiracją dla miłośników sztuki, miłośników hi‑tech, entuzjastów multi‑ medialnych oraz przede wszystkim tych, któ‑ rzy są fanami motoryzacji. Wizyta w Autostadt jest podróżą w świat mobilności. Do tej pory w tym największym na świecie centrum dostaw

samochodów zostało przekazanych ponad dwa miliony pojazdów. Oddzielnym, podstawowym punktem pro‑ gramu było spotkanie robocze grupy studentów pracowni rozwoju nowego produktu realizują‑ cych projekty semestralne związane z tematyką motoryzacyjną przy współpracy z firmą Volkswa‑ gen. Pobyt w Autostadt dał nam okazję do odby‑ cia sesji konsultacji połączonych ze spotkaniem z przedstawicielami AutoDesign VW, naszą absol‑ wentką Marią Haberny i Peterem Mikulakiem odpowiedzialnym za kontakty z naszym wydzia‑ łem i konsultacje projektów studenckich. W wyjeździe uczestniczyło 20 studentów Wydziału Form Przemysłowych ASP pod opieką dwóch pedagogów, Janusza Seweryna i Stani‑ sława Juszczaka. (inf.wł.) 151


Kronika wydarzeń

Wystawa równoległa

Art of Packaging

Książka wyróżniona w Łodzi Agnieszka Dudzińska nagrodzona

Fot. Múzea V. Loefflera

Koszyce/Kraków

Hawaikum

Piotr Hojda W czwartek 7 IV 2016 r. o godzinie 16.00 odbył się wernisaż wystawy prac studentów WFP w Gale‑ rii Löfflera w centrum Koszyc. Wydarzenie było drugą częścią wspólnego przedsięwzięcia WFP i Katedry Designu na Wydziale Sztuki Uniwersy‑ tetu Technicznego w Koszycach. Wernisaż zgro‑ madził kilkadziesiąt osób i był świetną okazją do promocji wydziału, wymiany refleksji i zawar‑ cia nowych znajomości. W wernisażu uczestniczyła grupa studen‑ tów i pedagogów WFP z panią prodziekan Anną Myczkowską‑Szczerską. Wycieczka pozwoliła też zobaczyć budynek Wydziału Sztuki Uniwersytetu Technicznego w Koszycach oraz zabytkowe cen‑ trum miasta.Wystawę przygotował i zrealizował zespół: dr Anna Szwaja, dr Michał Kracik i Piotr Hojda z nieocenioną pomocą Petera Javorika (KD FU TU). 5 IV 2016 r. o godz. 16.00 w Galerii Schody WFP ASP odbył się wernisaż wystawy plakatu z pracowni komunikacji wizualnej w Katedrze Designu na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Tech‑ nicznego w Koszycach. Była to wystawa równo‑ legła do tej prezentowanej w Koszycach, na zasa‑ dzie wymiany międzyuczelnianej. Identyfikacja wizualna wystawy, plakat i katalog Peter Javorik | pidzej.com 152

Wiadomości asp /74

HAWAIKUM. W poszukiwaniu istoty piękna, Agata Pankiewicz, Marcin Przybyłko, red. Monika Kozień, Marta Miskowiec, Agata Pankiewicz, pro‑ jekt: Marcin Przybyłko /TEREN PRYWATNY, wyd. ASP /MHF /CZARNE– wyróżnienie za idealne połą‑ czenie zdjęć z tekstem. Jest to zarówno książka fotograficzna, jak i książka do czytania. Żadna z części nie może istnieć bez drugiej. Refleksja tekstu wynika z obrazu, a zatem fotografie są punktem wyjścia, niezbywalnym i kluczowym elementem książki. (inf.wł.)

Prace studentek Wydziału Form Przemy‑ słowych zrealizowane w ubiegłym semestrze w Katedrze Komunikacji Wizualnej zostały zakwalifikowane do finału konkursu na najlep‑ sze opakowanie Art of Packaging. Zakwalifikowane prace to: 1. opakowa‑ nia na karmę dla ptaków Aleksandry Badury; 2. opakowania na mleko dla niemowląt Michaliny Rolnik; 3. opakowania na przybory plastyczne Martyny Marzec – wszystkie prace zrealizowane pod kierunkiem dr Moniki Wojtaszek‑Dziadusz i mgr. Szymona Kiwerskiego; 4. opakowania na herbatę zespołu Aleksandra Badura, Sonia Kalandyk, Michalina Rolnik – zrealizowane pod kierunkiem dr hab. Ewy Pawluczuk; 5. komplet etykiet projektu Agnieszki Juchy – projekt zre‑ alizowany w ramach zeszłorocznej pracy licen‑ cjackiej pod kierunkiem dr Barbary Widłak; 6. projekt konstrukcji opakowania na obuwie i akcesoria Agnieszki Dudzińskiej – zrealizo‑ wany pod kierunkiem prof. Jana Nuckowskiego i dr hab. Ewy Pawluczuk. W 10. edycji konkursu Art of Packaging, której finał odbył się 7 III br. w Poznaniu, stu‑ dentka Agnieszka Dudzińska, zdobyła główną nagrodę w kategorii „opakowanie na miarę”. W tym roku organizatorzy otrzymali cztero‑ krotnie więcej zgłoszeń niż w roku ubiegłym. Konkurencja była ogromna, więc tym bardziej cieszy wygrana. (inf.wł.)


Glassberries Design Awards!

Adam Zagajewski

Studentki wfp nagrodzone

w ramach wykładów monograficznych

↑ Adam Zagajewski

↑ Anna Pielesz, Sonia Kalandyk → Beata Weber

Trzy studentki Wydziału Form Przemysłowych zostały nagrodzone na piątej edycji między‑ narodowego konkursu Glassberries Design Awards. Organizowana cyklicznie impreza jest skierowana do studentów wybranych uczelni artystycznych z Hiszpanii, Polski i Portuga‑ lii. Tematem tegorocznej edycji konkursu był projekt szklanego opakowania na luksusowe alkohole. Studentki iii roku studiów i stopnia, Sonia Kalandyk i Anna Pielesz, zdobyły główną nagrodę, a Beata Weber otrzymała wyróżnie‑ nie honorowe. Projekty laureatek realizowane były pod kierunkiem prof. Piotra Bożyka i mgr. Macieja Własnowolskiego w roku akademickim 2015/2016. (inf.wł.)

We wtorek 23 II 2016 r. w budynku WFP przy ul. Smoleńsk 9 odbył się wykład gościnny z udziałem Adama Zagajewskiego. Poeta opo‑ wiadał o tym, co go ukształtowało, o swoich podróżach i własnym poglądzie na otaczającą rzeczywistość. Wykład przeplatany był muzyką z albumu Mów spokojniej – to projekt, który jest efektem współpracy poety Adama Zagajewskiego i kompozytora Włodka Pawlika. Zebrani studenci Wydziału Form Przemysłowych oraz zaproszeni goście mieli niezwykłą okazję do poznania nie‑ zwykłej osobowości i wyjątkowej kultury Zaga‑ jewskiego. (inf.wł.) Adam Zagajewski – ur. 21 VI 1945 r. we Lwowie, polski poeta, eseista, prozaik. Przedstawiciel pokolenia Nowej Fali, sygnatariusz Listu 59 (1975), od 1976 r. objęty cenzurą, w latach 1982– 2002 na emigracji we Francji, od 1983 r. redaktor „Zeszytów Literackich”. Laureat Nagrody Fun‑ dacji im. Kościelskich (1975), Międzynarodo‑ wej Nagrody Neustadt w dziedzinie literatury (2004) oraz nagrody Zhongkun w 2014 r., zwa‑ nej „chińskim Noblem poetyckim”. Jest również „żelaznym” polskim kandydatem do literackiej Nagrody Nobla. W latach 1973–1983 członek Związku Literatów Polskich, od 1979 r. członek Polskiego PEN Clubu, od 2006 r. członek Polskiej Akademii Umiejętności; nauczyciel akademicki, tłumacz literacki. 153


Kronika wydarzeń

100 lat Stanisława Jakubczyka

← Stanisław Jakubczyk

3. Międzynaro­­dowa Konferencja Studentów i Doktorantów Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki

przyjmuje gratulacje od prof. Stanisława Tabisza

Stanisław Tabisz W tym roku Stanisław Jakubczyk, rocznik 1916 (sic!), absolwent naszej ASP, obchodził swoje setne urodziny. Z tej okazji rektor, prof. Stanislaw Tabisz, w imieniu Senatu uczelni oraz całej spo‑ łeczności akademickiej i swoim własnym złożył Jubilatowi życzenia. Kim jest Stanisław Jakubczyk? Urodził się w Lubatowej (pow. Krosno). W latach 1937–1939 studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięk‑ nych pod kierunkiem profesorów Przebindow‑ skiego, Jarockiego, Sichulskiego i Dunikow‑ skiego, pośrednio u Weissa i Mehoffera oraz w latach 1945–1947 u profesorów Jarockiego, Eibischa, Fedkowicza, Frycza, Gardowskiego. Równocześnie z ukończeniem Akademii Sztuk Pięknych ukończył Wyższe Studium Pedago‑ giczne i Studium Filmowe, będące zalążkiem przyszłej Szkoły Filmowej w Łodzi. W latach 60. i 70. XX w. działał w Klubie Filmowym Nowa Huta. Zrealizował wiele filmów krótko‑ metrażowych z zakresu plastyki, również filmy dokumentalne i fabularne. Wiele z nich zostało nagrodzonych na festiwalach filmowych w kraju i za granicą. Artysta zajmował się malarstwem sztalu‑ gowym, rzeźbą, polichromią, mozaiką, sgraffito oraz witrażownictwem. Ma w dorobku ponad

154

Wiadomości asp /74

100 polichromii kościelnych w Polsce i za gra‑ nicą, ok. 150 witraży, poza tym portrety, pej‑ zaże (ponad 700) i kompozycje figuralne, często wykonywane w technice akwareli. Poza sztukami pięknymi zajmował się literaturą – ukazało się wiele jego artykułów w prasie, tomiki wierszy i dziewięć pozycji książkowych, m.in. Słowobraz, Drogi i ludzie, Przypominanki, autobiografia Nie tylko barwy. Od 1947 r. jest członkiem ZPAP. Należy również do Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. W 2010 r., wraz z bratem bliźniakiem, ks. prał. Janem Jakubczykiem, otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Gminy Iwonicz‑Zdrój. Interesuje się astronomią, uprawiał tury‑ stykę górską i wodną. Jest autorem wydanej w br. książki ­– wspomnień pt. Miara pamięci, do poznania której szczerze zachęcamy.

W dniach 17–19 III 2016 r. w auli Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie odbyła się 3 Międzynarodowa Konferencja Studentów i Dok‑ torantów Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki. Jej organizatorem był komitet, w którego skład weszli przedstawiciele studentów i doktorantów Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki naszej rodzimej uczelni. Konferencja odbyła się dzięki wsparciu ze strony rektora Akademii Sztuk Pięknych, prof. Stanisława Tabisza, oraz dzie‑ kana Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki, dr hab. Marty Lempart‑Geratowskiej. Tegoroczna edycja to już trzecia odsłona studenc‑ kich spotkań w Krakowie. Do tej pory wymiana doświadczeń odbywała się w języku polskim. W tym roku po raz pierwszy organizatorzy zde‑ cydowali o wprowadzeniu wersji anglojęzycznej. Trzydniowy zjazd poprzedzały miesiące przygotowań. Efektem wzmożonej pracy zaan‑ gażowanych w tę inicjatywę studentów był spektakularny rezultat. Mieliśmy zaszczyt gościć w murach akademii ponad 250 uczestników, będących studentami konserwacji i restaura‑ cji dzieł sztuki z Polski, Czech, Łotwy, Estonii, Słowacji, Białorusi, Węgier, Chorwacji, Francji, Wielkiej Brytanii, Meksyku, Brazylii, Grecji, Austrii, Niemiec, Szwajcarii i Ukrainy. Połowę przyjezdnych stanowili goście z innych krajów europejskich. Pojawiła się również trójka repre‑ zentantów z Meksyku i Brazylii, co zadecydowało


o światowym charakterze konferencji. W wyda‑ rzeniu wzięło udział 60 uczestników czynnych, prezentujących swoje prace naukowe w formie referatów lub posterów. Pozostali uczestnicy oprócz wysłuchania referatów mieli możliwość udziału w wycieczkach po muzealnych i wydzia‑ łowych pracowniach konserwatorskich oraz niedzielnego zwiedzania pracowni i Muzeum Auschwitz‑Birkenau w Oświęcimiu. Łącznie w trakcie trzech dni ponad 300 osób wysłuchało 37 wykładów z różnych dziedzin konserwacji i restauracji dzieł sztuki. Dzięki współpracy z Fundacją XX. Czartory‑ skich na motyw przewodni konferencji wybrano jeden z najsławniejszych w zbiorach krakowskich muzeów obraz – arcydzieło Leonarda da Vinci Dama z gronostajem. Wizerunek Damy… ode‑ grał bardzo ważną rolę w promocji wydarzenia. Opracowanie graficzne autorstwa Barbary Kosa‑ kowskiej, studentki IV roku Wydziału Grafiki, spowodowało, iż motyw ten stał się znakiem roz‑ poznawczym konferencji i przyczynił się do wzro‑ stu zainteresowania wydarzeniem. Graficzny zwiastun konferencji dopełnił wykład inaugu‑ racyjny, który wygłosił wicedyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie Janusz Czop. Prelekcja pod tytułem The Lady with an Ermine – known and unknown poświęcona była najnowszym badaniom obrazu, jego historii i zawiłym losom. Konferencji towarzyszyły wycieczki do pra‑ cowni Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki w budynkach przy ul. Lea i Smoleńsk, gdzie wykładowcy opowiadali o swoich osią‑ gnięciach i stosowanych metodach konserwacji. Wielu osobom zaimponował nacisk, jaki nasza uczelnia kładzie na rozwój praktycznych umie‑ jętności konserwatorskich. Drugiego dnia konferencji uczestnicy odwie‑ dzili pracownie konserwatorskie krakowskich muzeów: Zamku Królewskiego na Wawelu, Muzeum Narodowego (Sukiennice, Muzeum XX. Czartoryskich, LANBOZ, Muzeum Biskupa Erazma Ciołka), Muzeum Uniwersytetu Jagiel‑ lońskiego Collegium Maius, Muzeum Arche‑ ologiczne i Pracowni Archeometalurgii Obiek‑ tów Archeologicznych UJ. Podsumowaniem i zamknięciem konferencji była niedzielna wycieczka do Muzeum Obozu Koncentracyjnego Auschwitz‑Birkenau w Oświęcimiu, gdzie stu‑ denci zwiedzili obszar obozu, pracownie konser‑ watorskie i wysłuchali prelekcji o szczególnych

zadaniach i zagadnieniach konserwatorskich związanych z tym miejscem. Bogaty program konferencji w połączeniu z nieformalnymi wieczornymi spotkaniami spra‑ wił, że uczestnicy bardzo aktywnie spędzili czas, poznali Kraków i Akademię z najlepszej strony, a nasi studenci nawiązali znajomości i przyjaź‑ nie. W trakcie zjazdu odbyło się również nadzwy‑ czajne posiedzenie Kół Naukowych Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki z Krakowa, Warszawy i Torunia, co – miejmy nadzieję – przyniesie w przyszłości wspólnie organizowane projekty i objazdy naukowe.

na potrzeby konferencji. Dziękujemy Muzeum Narodowemu w Krakowie za udostępnienie pra‑ cowni zwiedzającym, a w szczególności wicedy‑ rektorowi Muzeum – Januszowi Czopowi – za pre‑ zentację najnowszych badań obrazu Leonarda da Vinci podczas wykładu inauguracyjnego. Dziękujemy również dyrekcji i konserwatorom Zamku Królewskiego na Wawelu, Muzeum Uni‑ wersytetu Jagiellońskiego Collegium Maius, Muzeum Archeologicznemu w Krakowie oraz Pracowni Archeometalurgii Obiektów Arche‑ ologicznych za otwarcie drzwi swoich pracowni i pełne pasji oprowadzanie zwiedzających, uchy‑

Dzięki pomocy wielu osób i instytucji konfe‑ rencja stała się profesjonalnym i ciekawym spo‑ tkaniem, którego wspólnym mianownikiem jest przyszły zawód konserwatora i restauratora dzieł sztuki. Dziękujemy dr Annie Sękowskiej i dr Mał‑ gorzacie Nowalińskiej za życzliwą współpracę i nadzorowanie studenckich działań. Wielkie uznanie należy się Samorządowi Studenckiemu Akademii Sztuk Pięknych, Kołu Naukowemu WKiRDS oraz rzeszy studentów, wspaniałych pomocników, bez których to wydarzenie nie mogłoby się odbyć. Szczególne podziękowa‑ nia należy skierować do krakowskich muzeów za wspaniałą otwartość i chęć współpracy. Podziękowania kierujemy też w stronę Funda‑ cji XX. Czartoryskich za wsparcie finansowe i użyczenie wizerunku Damy z gronostajem

lenie rąbka tajemnicy problematyki konserwo‑ wanych obiektów oraz serdeczną atmosferę. Szczególne podziękowania i wyrazy uznania kierujemy do Muzeum Obozu Koncentracyjnego Auschwitz‑Birkenau w Oświęcimiu oraz Stowa‑ rzyszenia KonFederacja za otwartość i pomoc w organizacji niedzielnej wycieczki dla uczest‑ ników oraz umożliwienie zwiedzania terenu muzeum i pracowni konserwatorskich w roz‑ szerzonym o tematykę konserwacji spektrum. Tegoroczne wydarzenie zostało przygo‑ towane na szczególnie wysokim poziomie i z międzynarodowym rozmachem. Z pewnością pozostawi ono niezapomniane wrażenia, wpły‑ nie na wysoką ocenę naszej uczelni za granicą i będzie źródłem promocji wydziału i całej aka‑ demii na arenie światowej. 155


Kronika wydarzeń

Dzień Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki w Szymbarku

→ Szymbark → 17–19 III 2016

Rafał Pytel 8 IV 2016 r. Wydział Konserwacji i Restaura‑ cji Dzieł Sztuki gościł w Ośrodku Konferen‑ cyjno‑Wystawienniczym Kasztel w Szymbarku. W południe w głównej sali szymbarskiego Kasz‑ telu dr hab. Marta Lempart‑Geratowska, dziekan wydziału, wraz z Ewą Piotrowską‑Kuklą, kierow‑ nikiem Ośrodka Konferencyjno‑Wystawienni‑ czego, oraz dr. hab. Łukaszem Konieczką, kie‑ rownikiem Katedry Sztuk Pięknych, uroczyście otworzyli Dzień Wydziału Konserwacji i Restau‑ racji Dzieł Sztuki. W ramach przemówień inaugu‑ racyjnych zabrał głos również dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach, Zdzisław Tohl. Bogaty program spotkania obej‑ mował część teoretyczną, składającą się z dwóch bloków wystąpień i prelekcji, oraz artystyczną, w ramach której otwarte zostały dwie wystawy. Pierwsza część, zatytułowana Zatorskie plenery 2006–2014, prezentowała wybór prac studenckich powstałych na plenerach malar‑ sko‑rzeźbiarskich oraz twórczość pedagogów z Katedry Sztuk Pięknych. Ekspozycję przygoto‑ wała Katedra Sztuk Pięknych pod kierownictwem dr. hab. Łukasza Konieczki, zaś koordynatorem wystawy był Szymon Wojtanowski. Kolejny wer‑ nisaż dotyczył wystawy Archiwum otwarte przy‑ gotowanej przez Katedrę Technik i Technologii 156

Wiadomości asp /74

Dzieł Sztuki, na której zaprezentowano prace studentów katedry. Opiekę merytoryczną sprawo‑ wali tu z kolei dr Roman Kieferling i wykładowca Andrzej Raczkowski. Część teoretyczną rozpoczęło wystąpienie dziekan wydziału, dr hab. Marty Lempart‑Gera‑ towskiej, poświęcone rozwarstwianiu malowideł sztalugowych; kolejną prelegentką była Katarzyna Stępień. Swoje wystąpienie poświęciła analizie archiwalnych materiałów dokumentujących zabytki w kontekście kościoła w Libuszy jako doskonałego przykładu różnorodności zachowa‑ nych dokumentów historycznych; dr Jarosław Adamowicz opisał zwięźle kompleksowe prace badawcze i konserwatorskie prowadzone pod jego kierownictwem w drewnianym XVIII‑wiecznym kościele pw. św. Michała Archanioła w Szalowej. W drugiej części wystąpień usłyszeliśmy ks. Miro‑ sława Cidyło w interesującej prelekcji dotyczącej stanu cerkwi w Bartnem oraz polichromii cerkwi w Wołowcu, a także dr. Janusza Sarkowicza, który zaprezentował plan działań konserwatorskich na cmentarzu parafialnym w Gorlicach. Całej uroczystości towarzyszyła prezentacja tradycyjnego warsztatu artysty w jednej z komnat kasztelu, którą zatytułowano Pracownia otwarta. Dawała ona możliwość bezpośredniego wglądu w pracę studentów i aktywnego udziału zwiedza‑ jących w wybranym ćwiczeniu. Pokaz przygoto‑ wała Katedra Techniki i Technologii Dzieł Sztuki.

Honorowymi gośćmi Dnia Wydziału Kon‑ serwacji i Restauracji Dzieł Sztuki w Szymbarku byli m.in. starosta Powiatu Gorlickiego, Karol Górski; wicestarosta Powiatu Gorlickiego, Jerzy Nalepka; burmistrz Miasta Gorlice, Rafał Kukla; burmistrz Miasta Zator, Mariusz Makuch; kie‑ rownik Wydziału Oświaty, Kultury i Spraw Spo‑ łecznych Urzędu Miasta Gorlice, Aleksander Augustyn; prezes Zarządu Oddziału PTTK Gorlice, Roman Trojanowicz; dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach, Zdzisław Tohl; prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Powiatu Gorlickiego i Upiększania Miasta Gorlice, Andrzej Welc; dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury w Zatorze, Elżbieta Mostowik. W imprezach uczestniczyła wraz z pedago‑ gami młodzież z i Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Kromera w Gorlicach, Zespołu Szkół nr i im. Ignacego Łukasiewicza w Gorli‑ cach, Zespołu Szkół w Szymbarku, Policealnego Zawodowego Studium Plastycznego w Tarnowie, Katolickiego Liceum Plastycznego w Nowym Sączu oraz wielu innych gości. Spośród wykładowców Katedry Sztuk Pięknych w wystawie uczestniczyli: prof. Allan Rzepka (emerytowany), dr hab. Łukasz Konieczko, dr hab. Mieszko Tylka, dr Rafał Pytel, dr Konrad Kozieł, mgr Olga Pawłowska, mgr Szymon Wojtanowski.


W spo m n i e n i a

Kody Angeliki kazanie wygłoszone podczas mszy pogrzebowej

→ Pogrzeb prof. Janiny Kraupe‑Świderskiej → Cmentarz w Bieżanowie → 9 III 2016

ks. dr Dariusz Raś Jakie symbole – klucze – kody ułatwią zrozumie‑ nie życia Janiny Kraupe‑Świderskiej, artystki znanej i uznanej nie tylko w Krakowie, w Polsce, ale i na świecie? To pytanie zadajemy, patrząc na trumnę z jej doczesnymi szczątkami, leżą‑ cymi bez duszy i życia, zamkniętymi w deskach tu przed nami. Jakie kody prowadzą do wczucia się w jej życie zbudowane obok nas, w naszym świecie? Kod nr 1 to liczba: 95. Urodziła się 27 I AD 1921. Psalmiście zabrakło wyobraźni, kiedy śpiewał: „Miarą lat naszych jest lat 70 lub, gdy jesteśmy mocni, 80” (Ps 90, 10). To była mocna kobieta. Przeżyła lat 95. Nawet przy cho‑ robie promieniowała pokojem i szlachetnością. Po operacji zeszłego lata w szpitalu w Suchej Beskidzkiej cieszyła się, że może jej się uda jeszcze tworzyć. Potem w czasie choroby kilka‑ dziesiąt dni temu mówiła już z odwagą: „Skoro nie mogę już chodzić, malować, to lepiej już się pożegnać”. Do końca słuchała Bacha, spo‑ tykała przyjaciół, odbierała ostatnie posługi ze spokojem. Przygotowała się jak wierna kato‑ liczka na śmierć, w szpitalach podjęła spowiedź, ceniła różaniec, który z nią zostanie pogrzebany. Jeszcze parę dni wstecz jej oczy wyrażały wielką prawdę o pogodzeniu się z nieodwołalnością,

zaufaniu Mocy z Góry, co wypowiadała po raz ostatni, przyjmując odpust zupełny w godzinie pożegnania przy szeptanym Ojcze nasz i przy wiatyku. Swoim ostatnim, jakże ciepłym spoj‑ rzeniem dziękowała najbliższym. Godnie i świa‑ domie umierała w 95. roku życia. Zaświadcza to ten, który widział. A kod nr 2? To imię, pod którym żyła. Ono pomoże nam rozszyfrować coś innego. Imię, które nadali jej rodzice, to Janina, żeńska forma imie‑ nia Jan. Janina należy do imion teoforycznych, powstało w języku hebrajskim – znaczy: „Bóg jest łaskawy”. Tak, w życiu zmarłej łaska, talent, czyli dary od Boga, sypały się garściami. Miała szczęście żyć w czasach bogatych w historię, z początku nawet burzliwych, aby dni ziemskie zakończyć tu, w domu nieopodal tego cmentarza. CV bogate: od dwudziestolecia, II RP prowadzi przez wojnę, okupację, PRL, czas wyboru Jana Pawła II, któremu poświęciła obraz, do czasu III RP, tego, w którym żyjemy. Bóg był dla niej łaskawy – już w 1938 r. krakowską ASP, potem konspiracyjnym Teatrem Kantora, powojenną Grupą Krakowską, mężem Janem i synem Pawłem Iwo, wierną synową Grażyną, wnukami, prawnuczką oraz bardzo wieloma przyjaciółmi, znajomymi, którzy choć zróżnicowani światopoglądowo i wiekowo, prze‑ pełniali we wtorki pracownię Pani Profesor przy Alejach Trzech Wieszczów.

Zmarła lubiła bardzo swoje drugie imię – Angelika, powtórzone potem w życiorysie wnuczki. To właśnie to drugie, przybrane imię, jakby kod nr 3, odsyła nas gdzieś do Grecji, bo angel to po grecku posłaniec, zwiastun, a nawet anioł. Artystka w swojej predylekcji do tego imienia zapewne wyrażała swoją misję odsłaniania rzeczy niewidzialnych, aury, spraw przeszłych i przyszłych, zapisanych w księgach, numerologii, rzeczach ostatecznych, perype‑ tii losu i horyzontu naszego życia na ziemi. Artystka często malowała anioły, poświaty, aury, obrazy duszy, flesze. Była daleka od barokowej stylizacji, szukała w aniołach ich ulotności, duchowości i sensu ich misji. I może dlatego nie łatwo było zorganizować jej wernisaż w Muzeum Archidiecezjalnym. Ona jednak ciągle próbowała się wpatrywać po anielsku w muzykę i przelewać ją na płótno. Poszukiwała szyfru i pierwotnego sensu w religiach Wschodu, eteryczności. W jej na wskroś nowoczesnej sztuce zawsze więcej w moim przekonaniu było Lux ex Oriente – poszu‑ kiwania światła ze Wschodu niż Lex ex Occidente, prawa i matematyki. Transmutacje i metamor‑ fozy przeważały nad stałością, dosłownością i pragmatycznością. Jak u aniołów? – zapytamy. Tak pisała 40 lat temu o tym, co ją fascy‑ nowało w poszukiwaniach artystycznych: „To, co jest zmienne, nieuchwytne, rozgrywające się w różnych planach, istniejące w różnych czasach, 157


← Janina Kraupe-Świderska Kontrasty I B, 100 × 50 cm olej na płótnie, 2013

kojarzone w wyobraźni nie tylko jako obrazy, ale jako znaki, symbole, zapisy; cała domena muzyki, poznawalnej jedynie w czasie”. Taka pozostawała do końca. No właśnie. I dochodzimy do kodu nr 4: to dla mnie liczba 1000, to jakby cały kod życia artystki, kod fascynacji symboliką prowadzącą doczesność do wieczności, kod zapisu całej tej sfery niewi‑ dzialnej, którą wszyscy przeczuwamy, a którą Janina Kraupe w twórczości liczącej ponad 1000 dzieł malarstwa i grafiki nam pozostawiła. Jednak pozwolę sobie go nie odsłaniać, bo po prostu nie umiem rozczytać tajemnicy. Każdy na swój sposób ma tutaj pole do interpretacji, intuicji, zamyśle‑ nia, odkrywania mistrzostwa, kolorytu, poszuki‑ wań ducha artystki, który żyje po życiu, który jest jej żyjącym testamentem, zapisem, dziedzictwem, prowadzącym do nowych pytań i odpowiedzi. Bo przecież każdy jej obraz to księga. Nie zapomnijmy jednak o jeszcze jednym kodzie, w świetle którego dziś interpretujemy dokonania życiowe pani Kraupe. Przed chwilą ten fragment Ewangelii słyszeliśmy. To kod Jezusowego Kazania na górze, kod Ośmiu bło‑ gosławieństw, kod świętości: „Błogosławieni ubodzy w duchu […], błogosławieni, którzy się smucą […], błogosławieni cisi […], błogosła‑ wieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości 158

Wiadomości asp /74

Nr 4: to dla mnie liczba 1000, to jakby cały kod życia artystki, kod fascynacji sym‑ boliką prowa‑ dzącą doczesność do wieczności, kod zapisu całej tej sfery niewidzial‑ nej, którą wszyscy przeczuwamy.

[…], błogosławieni miłosierni […], błogosła‑ wieni czystego serca […], błogosławieni, którzy wprowadzają pokój […], błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości”. W tych prostych formach zawiera się droga każ‑ dego chrześcijanina. Tego, który nie żyje tylko pod prawem starotestamentalnego Dekalogu czy przykazań kościelnych wyuczonych od dziecka: po wprowadzeniu w życie – jedni lepiej, inni gorzej – elementarza zakazów i nakazów pro‑ wadzimy w końcu siebie szlakiem łaski, w Górę. Bo to właśnie światło Ośmiu błogosławieństw, „nowego Dekalogu” wyróżnia naszą drogę na drugą stronę, gdzie nie ma już śmierci, cho‑ roby, łez, cierpienia, gdzie jesteśmy w Domu Ojca. Jezus w błogosławieństwach już nie mówi, czego ci nie wolno – daje raczej receptę na szczę‑ ście, pokazuje, do czego prowadzi Jego nauka. Tam nie ma już prawa, ale sama Boża łaska panuje nad porządkiem wszechrzeczy, gdzie wszyscy znoszą swoje życiowe owoce do wspól‑ nego skarbca ochrzczonych i wszystkich ludzi dobrej woli. Ufamy, że Pani Profesor już to uczy‑ niła. Poszła do nieba, z naręczem dobra, na ucztę wszystkich błogosławionych, a wśród nich arty‑ stów, czyli tych, którzy widzą więcej już na ziemi. I o to w tej mszy świętej prosimy Boga. Amen.


W spo m n i e n i a

Profesor Janina Kraupe ostatnie pożegnanie…

Stanisław Tabisz Jeszcze nie tak dawno napisałem w tekście do katalogu wystawy: „U Pani Profesor Janiny Kraupe wiosna!”. Tak radośnie kojarzyłem Jej nowe, lekkie, namalowane swobodną plamą obrazy dotykające – poprzez zmysłową maestrię pastelowych barw – sfery ducha i poetyckich wibracji. Dzieła te często odno‑ siły się do inskrypcji prastarych kultur oraz elementarnych pojęć czasu i nieskończonych przestrzeni kosmosu. W tak szerokim, uniwer‑ salnym kontekście w procesie twórczym nastę‑ powało odczytywanie ludzkiego losu. Nie wiem, na czym polegało to świeże i ciągle młodzień‑ cze, odradzające się spojrzenie Profesor Janiny Kraupe na sztukę, owo specyficzne wysublimo‑ wanie plastycznej eteryczności, która wyrażała wewnętrzne stany i przeżycia artystki i – trzeba podkreślić – niezwykle świadomej, wymaga‑ jącej oraz cenionej pedagog Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Podziwialiśmy Profesor Janinę Kraupe jako studenci, jako asystenci, doktorzy i profesoro‑ wie, i podziwiamy Ją od dziesiątków lat przede wszystkim jako zafascynowani odbiorcy Jej tajemniczej i ezoterycznej sztuki. 9 III 2016 r.

pożegnałem Panią Profesor Janinę Kraupe w imieniu całej społeczności Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, wyra‑ żając głęboki żal i smutek naszego środowiska. Pani Profesor była niezwykłą, niepowtarzalną osobowością i artystką przez całe swoje aktywne życie poświęcającą wszystko dla spraw sztuki i jej wnikliwego objaśniania, dla edukowania młodych artystów i uwrażliwiania na niezwykle delikatną i złożoną materię, z której dopiero – przy należytym talencie, skupieniu i wysiłku – może rozwinąć się wielkiego formatu, wybitny artysta… Większość z nas zna bardzo bogaty arty‑ styczny życiorys Profesor Janiny Kraupe oraz Jej osiągnięcia, sukcesy i wyjątkowe zasługi. W czasie II wojny światowej: studia w Kunstge‑ werbeschule. Po II wojnie kończy studia malar‑ skie w pracowni prof. Eugeniusza Eibischa, a w pracowni malarstwa monumentalnego – u prof. Wacława Taranczewskiego. Studia gra‑ ficzne realizuje u prof. Konrada Srzednickiego

refleksja oraz intelektualny temperament zawsze pozwalały nam przybliżyć się do spraw i sytu‑ acji pewnego wtajemniczenia, kiedy to po części można było zobaczyć niewidzialne i zrozumieć niepoznawalne, doświadczyć czegoś, co mogło być tylko zaledwie przeczuciem, ale najistotniej‑ szego znaczenia i klarownego sensu… Odwiedzaliśmy Panią Profesor Janinę Kraupe w jej pracowni przy Alejach, która to pra‑ cownia stała się prawdziwym elitarnym Salonem dyskusji i rozważań o życiu i sztuce, miejscem spotkań przyjaciół i miłośników sztuki. Chodzili‑ śmy na Jej wystawy. Profesor za swoją twórczość otrzymywała nagrody. Była pierwszą laureatką Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza przyznawa‑ nej przez Związek Polskich Artystów Plastyków Okręg Krakowski. Mówiła do nas pięknie, mądrze i wzruszająco. Spotkałem się i rozmawiałem z Profesor Janiną Kraupe jeszcze w tym roku, w dzień Jej 95. urodzin. Była otwarta, spokojna, pogodna i gościnna, chociaż trawiła ją choroba… Teraz, po śmierci Pani Profesor dławi nas żal

i doc. Andrzeja Jurkiewicza. Bierze udział w spek‑ taklach podziemnego teatru Tadeusza Kantora. W 1958 r. zostaje przyjęta do Grupy Krakow‑ skiej. Uprawia malarstwo sztalugowe, monu‑ mentalne, grafikę warsztatową, rysunek. Dużo pisze o sztuce i tworzy małe formy poetyckie. Jej

oraz smutek, ale przecież stworzyła i pozostawiła Ona te piękne obrazy i grafiki, które zawsze będą nam świadczyć, dopóki istniejemy, o wyjątko‑ wości Jej talentu, inteligencji i duszy, o potędze oraz magii twórczego zaistnienia w podarowa‑ nym nam tu na ziemi czasie… 159


Publikacje

Najnowsza książka prof. Piotra Sztompki Stanisław Tabisz 8 vi 2016 roku w auli Collegium Novum Uniwer‑ sytetu Jagiellońskiego w Krakowie odbyła się pro‑ mocja najnowszej książki prof. Piotra Sztompki p.t. Kapitał społeczny. Teoria przestrzeni między‑ ludzkiej. W panelowej dyskusji pod hasłem Rela‑ cje międzyludzkie. Słabe ogniowo naszego rozwoju udział wzięli: prof. Andrzej Kojder, prof. Janusz A. Majcherek, prof. Grażyna Skąpska, p. Maria Wiśniewska oraz prezes wydawnictwa „ZNAK” Henryk Woźniakowski. Debatę poprowadził prof. Wiesław Gumuła. Warto przypomnieć naszym czytelnikom, że prof. Piotr Sztompka jest wybitnym socjologiem o renomie międzynarodowej oraz, m.in. dokto‑ rem honoris causa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Najnowsza publikacja prof. Pio‑ tra Sztompki zawiera głęboką analizę wartości kapitału społecznego, jako bardzo ważnego, acz‑ kolwiek niewykorzystanego w pełni elementu rozwoju historycznego w Polsce po 1989 r. Jak pisze wydawca książki Kapitał społeczny to lek‑ tura obowiązkowa dla polityków, publicystów i odpowiedzialnych obywateli, którzy nie chcą być tylko pasażerami na gapę, ale aktywnymi twórcami naszej państwowej wspólnoty”. Trzeba dodać, że pojęcie kapitału ludzkiego dotyczy każ‑ dej wspólnoty, tym bardziej społeczności akade‑ mickiej. Tylko pozytywne relacje w przestrzeni międzyludzkiej oraz nagromadzony z czasem

potencjał, ów kapitał współdziałania oraz kon‑ sekwentnego postępowania, prowadzą do nad‑ zwyczajnych osiągnięć i sukcesów dużych oraz małych społeczeństw na skalę globalną. Pole‑ camy lekturę wszystkim pedagogom, pracowni‑ kom i studentom, których aktywność i codzienny wysiłek budują wysoką jakość, lepszą przyszłość oraz renomę naszej uczelni…

Wiadomości asp w Krakowie Dołącz do nas na Facebooku

www.wydawnictwo.asp.krakow.pl

www.wiadomosciasp.pl Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz, rektor ASP w Krakowie Kierownik Wydawnictwa ASP: Jacek Dembosz, redakcja@asp.krakow.pl Zespół redakcyjny: dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński, dr hab. Aleksander Pieniek, prof. asp Łukasz Konieczko, mgr Jacek Dembosz, mgr Michał Pilikowski, mgr Michał Bratko.

160

Wiadomości asp /74

wiadomosciasp@asp.krakow.pl, tel. 122992045 Projekt i skład: Michał Bratko mbratko@asp.krakow.pl Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Pracownia Wydawnicza ad verbum Korekta: Adam Wsiołkowski Nakład: 1400 egz. ISsN 1505–0661 Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów.

Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 00, 12 422 09 22 fax 12 422 65 66 Rektor prof. Stanisław Tabisz Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych prof. Piotr Bożyk Prorektor ds. Studenckich dr hab. Jan Tutaj Kanclerz dr Jolanta Ewartowska Wydział Malarstwa Dziekan dr hab. Piotr Korzeniowski Prodziekan dr hab. Witold Stelmachniewicz pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan prof. asp Ewa Janus pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr Tomasz Daniec ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 12 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 12 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Andrzej Ziębliński Prodziekan dr Anna Myczkowska‑Szczerska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 422 34 44 Wydział Intermediów Dziekan prof. Artur Tajber Prodziekan dr hab. Mariusz Front ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38 31-111 Kraków tel. 12 299 20 37 intermedia@asp.krakow.pl Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 292 62 77 w. 35 Muzeum asp Kierownik: mgr Małgorzata Sokołowska msokolowska@asp.krakow.pl, tel. 12 299‑20‑29 pl. Jana Matejki 13, 31-157, Kraków

Korespondenci wydziałowi: dr hab. Kinga Nowak – Wydział Malarstwa dr Janusz Janczy – Wydział Rzeźby dr Agnieszka Łukaszewska – Wydział Grafiki mgr Patrycja Ochman – Wydział Architektury Wnętrz mgr Joanna Hedrick – Wydział Konserwacji dr Anna Szwaja – Wydział Form Przemysłowych mgr Mariusz Sołtysik – Wydział Intermediów



Wiadomości asp w Krakowie Dołącz do nas na Facebooku


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.