Wiadomosci ASP w Krakowie nr 67

Page 1

Wiadomości ASP 67 Akademia

październik 2014

Sztuk Pięknych

ISSN 1505–0661

im. Jana Matejki

www.asp.krakow.pl

w Krakowie

cena 6 zł (w tym 5% VAT)



→ Spis treści

Z narożnika i piętra 2 – Stanisław Tabisz Nowy, 196. rok akademicki…

Wystawy – Głosy – Recenzje

120 – Agnieszka Jankowska‑Marzec O malarstwie

Inauguracja 6 – Stanisław Tabisz Przemówienie inuguracyjne

Grzegorza Wnęka

122 – Robert Wolak Formy i 1icz6…y 124 – Mirek Sikorski Czaszka po raz enty 126 – Jadwiga Wielgut‑Walczak Listy Leszeka Misiaka

Wydarzenie specjalne – 50 lat wfp

10 – JANUSZ KRUPIŃSKI Design, rzeczywistość

127 – Cezary Hunkiewicz Dialog z przestrzenią 128 – Andrzej Bednarczyk, Kinga Nowak, Michał Zawada Platforma Badań Artystycznych

czy fikcja? 18 – ANDRZEJ Ziębliński 50 lat wfp 40 – Andrzej Szczerski Sztuka projektowania

w budynku Browaru Lubicz

142 – Adam Brincken Jeden obraz (bardzo zniszczony),

52 – Michał Kracik Dwa doświadczenia 58 – Kaja Kordas Na początku było koło

jedna rzeźba i mnóstwo słów

144 – Agnieszka Jankowska‑Marzec Z „wizytą”

72 – Andrzej Śmiałek Wzornictwo z Krakowa, czyli design dla każdego 76 – Kaja Kordas Rodzina lamp o przekształcalnej

na Morawach

145 – Joanna Boniecka Zbylut Grzywacz 146 – Adam Organisty Małpy, lilie i papugi…

formie 78 – Dagmara Śliwińska Projekt dokumentów stwierdzających tożsamość obywatela rp

Kronika wydarzeń

148 – Michał Pilikowski Simply the Best 152 – Joanna Łapińska xiv Biennale Architektury

Prezentacje monograficzne

88 – JÓZEF MAREK, BRONISŁAW CHROMY,

↑ Redakcja składa podziękowania Piotrowi Hojdzie

MARIAN KONIECZNY BOGUSZ SALWIŃSKI

„Rzeźba”, to najwłaściwsze określenie

„Wiadomości asp” związanego z Jubileuszem wfp

153 – Joanna Łapińska Space reloading 155 – Michał Pilikowski O Mehofferze w Wiśniowej

Historia

100 – Michał Pilikowski Józef Mehoffer

za projekt okładki ninijszego numeru

w Wenecji – sukces niemożliwy?

Publikacje

158 – Michał pilikowski Książka o Wydziale Grafiki

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie

159 – Jacek Dembosz The Monuments Men

Podróże artystyczne

111 – Jacek Dembosz Escultecturas –

architektura fantastyczna na wyspie Lanzarote 1


Z NARO Ż NIKA p i e r w s z e g o PIĘTRA

Nowy, 196. rok akademicki…

Stanisław Tabisz

Rozpisany, jeszcze w maju tego roku, konkurs na stano‑ wisko kanclerza ASP w Krakowie wygrała Pani dr Jolanta Ewartowska z Warszawy, uzyskując pozytywną opinię Senatu ASP w Krakowie. niesłychanie (również podczas wakacji) okres budo‑ wania i realizowania wszelkich możliwych remontów

Nowy, 196. rok akademicki w Akademii Sztuk Pięknych

i przeprowadzek nie był przyjemny i łatwy. Z wielu

im. Jana Matejki w Krakowie rozpoczynamy od uroczy‑

względów ciągle przysparzał władzom uczelni nowych

stej inauguracji w nowo wybudowanej Auli miesz‑

problemów oraz trudnych, a nawet bardzo skompliko‑

czącej się w głównym budynku przy pl. Matejki 13.

wanych, logistycznie i prawnie, zadań do wykonania.

Ur. w 1956 r. w Domaradzu.

To historyczny moment dla uczelni i powód do dużej

Zmiany, o których piszę powyżej, nie dotyczyły

Studiował na Wydziale

satysfakcji. Przeciągające się zakończenie inwestycji

tylko budynków, sal wykładowych oraz jednostek

„Budowa sal wielofunkcyjnych w ASP w Krakowie”,

organizacyjnych, ale również spraw osobowych.

Malarstwa (w latach 1978–

w końcowym etapie realizowanej w ramach programu

Odszedł z Akademii na emeryturę wieloletni jej wice‑

1982) Akademii Sztuk

europejskiego „Infrastruktura i Społeczeństwo”, zosta‑

dyrektor a później kanclerz mgr inż. Adam Oleszko.

Pięknych w Krakowie.

nie, mam nadzieję, szczęśliwie sfinalizowane w naj‑

Rozpisany, jeszcze w maju tego roku, konkurs na sta‑

bliższych miesiącach. W ten sposób wykorzystana

nowisko kanclerza ASP w Krakowie wygrała Pani

niem graficznym, scenogra‑

będzie całkowicie dla potrzeb całej Akademii prze‑

dr Jolanta Ewartowska z Warszawy, uzyskując pozy‑

fią, krytyką sztuki. Prowadzi

strzeń matejkowskiego budynku i „stare” połączy się

tywną opinię Senatu ASP w Krakowie. Od 1 VIII 2014 r.

w jeden architektoniczny organizm z „nowym”, wli‑

dr Jolanta Ewartowska została formalnie zatrudniona

w Krakowie. Od 2002 r. jest

czając w to korytarze, nowy system grzewczy i przeciw‑

przeze mnie i rozpoczęła porządkowanie zaległych

prezesem Związku Polskich

pożarowy oraz dziekanat Wydziału Malarstwa, a także

spraw oraz podjęła pracę nad dokończeniem ciągną‑

Artystów Plastyków Okręgu

nową siedzibę Muzeum ASP oraz Galerię ASP, do której

cej się od 10 lat inwestycji. Nie ukrywam, że wiążę

będziemy wchodzić bezpośrednio od ul. Basztowej.

z nową Panią kanclerz duże nadzieje, a już dała się

Akademii Sztuk Pięknych

Do tego dodać należy oddany do użytku (w lutym

poznać jako osoba kompetentna i reagująca w sposób

im. Jana Matejki w Krakowie.

2014), wybudowany od zera, Dom Pracy Twórczej

bardzo zaangażowany oraz niezwykle odpowiedzialny

na Harendzie (k. Zakopanego) i mamy obraz zmie‑

na bieżące problemy i sprawy do załatwienia w Aka‑

niających się możliwości lokalowych oraz ciągłego

demii. Kierowanie uczelnią, jak wiadomo, nie jest

polepszania warunków do prowadzenia zajęć dydak‑

rzeczą łatwą i prostą. Stanowisko kanclerza w insty‑

tycznych, a także promocji uczelni jako instytucji

tucjonalnym i systemowym zarządzaniu uczelnią jest

kultury i sztuki. Muszę przyznać, że ten absorbujący

kluczowe i nie do zastąpienia. Kilkumiesięczny wakat

Grafiki (w latach 1977– 1978) oraz Wydziale

Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, projektowa‑

pracownię malarstwa na Wydziale Grafiki ASP

Krakowskiego. Od 2012 r. piastuje godność rektora

2

Wiadomości asp /67


na tym stanowisku przysporzył nam w rektoracie

Dr Jolanta Ewartowska kanclerz asp w Krakowie

mnóstwa pracy i zabrał dużo czasu dla spraw w żad‑

Urodzona 30 VII 1975 r. w Kodrębie (woj. łódzkie). Doktor nauk teologicznych, stopień

nej mierze niezwiązanych z problematyką dydak‑

doktora z zakresu teologii dogmatycznej obroniła w 2004 r. na postawie rozprawy pt.

tyki artystycznej i podnoszeniem poziomu jakości

Antropologia teologiczna Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Studium teologiczno‑dogma‑

kształcenia. No cóż, ta cała czarna robota – przygo‑

tyczne. W 2012 r. ukończyła studia licencjackie z zarządzania w Akademii Leona Koź‑

towanie lepszych, lokalowych i materialnych warun‑

mińskiego w Warszawie. Ukończyła także studia podyplomowe z zakresu funduszy

ków do prowadzenia zajęć ze studentami – dopiero

strukturalnych Unii Europejskiej (2004) w UKSW oraz Roczne Podyplomowe Studia

za jakiś czas zbierze swoje praktyczne i artystyczne

Menedżerskie w SGH (2009). Technik budownictwa, obecnie studiuje na II roku inży‑

owoce. Wszystko dla dobra, rozwoju i chwały Akade‑

nierii lądowej w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Od 2011 r. jest człon‑

mii oraz jej studentów i pedagogów.

kiem redakcji „Międzynarodowego Przeglądu Teologicznego Communio”. W latach

Początek każdego roku akademickiego skłania

2008–2014 pełniła funkcję zastępcy członka Komitetu Monitorującego Regionalny

do refleksji, a jeszcze bardziej do snucia śmiałych

Program Operacyjny Województwa Mazowieckiego. Posiada certyfikat z zarządzania

planów i twórczych zamierzeń. Naukowcy uważają,

projektami wydany przez International Project Management Association (IPMA Level D).

że za sprawą rozwoju nauki świat można uczy‑

W latach 2003–2014 była zatrudniona w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyń‑

nić o wiele lepszym z ludzkiego punktu widzenia.

skiego w Warszawie, awansując od stanowiska referenta administracyjnego do zastępcy

Artyści twierdzą analogicznie, że kultura i sztuka,

kanclerza. Posiada doświadczenie w zakresie rozliczania inwestycji budowlanych –

połączone z globalnym rozwojem cywilizacji i nauki,

w tym dofinansowanych ze środków Unii Europejskiej. W latach 2005–2014 nadzoro‑

to fundamentalna część historii ludzkości, utrwa‑

wała pracę zespołów realizujących budowę Centrum Edukacji i Badań Interdyscypli‑

lanej w świadomości pokoleń, i nieustanna próba

narnych UKSW w Warszawie: budynek Auditorium Maximum, budynek Wydziału Nauk

odpowiedzi na pytania: „Skąd przychodzimy? Kim

Historycznych i Społecznych oraz Centrum Laboratoryjnego Nauk Przyrodniczych.

jesteśmy? Dokąd dążymy?”. To przemijanie w czasie

W latach 2010–2012 była zatrudniona na stanowisku kanclerza Akademii Sztuk

i zostawianie po sobie w dziełach sztuki emocjonal‑

Pięknych w Gdańsku, gdzie zajmowała się restrukturyzacją administracji i wdroże‑

nego oraz intelektualnego śladu uczuć i myśli jest

niem procedur kontroli zarządczej. Ponadto współpracowała z władzami rektorskimi

w gruncie rzeczy najszlachetniejszą formą twórczego

uczelni przy zainicjowaniu projektu przebudowy parteru Wielkiej Zbrojowni na cele

mierzenia się z ludzkim złem, z bezwzględnymi pra‑

wystawiennicze i edukacyjne ASP w Gdańsku.

wami natury oraz niszczycielskimi siłami w niewy‑ obrażalnych otchłaniach kosmosu.

Wolny czas lubi spędzać na lekturze (literatura faktu, powieści kryminalne i sen‑ sacyjne) oraz na górskich wędrówkach. 3


do średniowiecza, ale o znalezienie formuły, w której nowoczesność nie oznaczałaby pogrzebania wspólno‑ towej i racjonalnej tradycji, a tradycja nie odgradza‑ łaby się od nowoczesności, lecz przeciwnie, byłaby dla nowoczesności niezbędną kotwicą i fundamen‑ tem. Upominamy się nie tylko o nasze partykularne, środowiskowe cele. Chodzi nam również o odrodze‑ nie roli uniwersytetu jako obdarzonego szczególnym zaufaniem społecznym ośrodka, z którego na całe społeczeństwo promieniuje szacunek dla prawdy, ↗ Stanisław Tabisz Jednorożec Kongresu Kultury Akademickiej 2014

4

Podczas Kongresu Kultury Akademickiej, będą‑

uznanie dla autorytetów, kultura debaty publicznej,

cego w tym roku bardzo ważną częścią obchodów

tolerancja wobec odmiennych poglądów, racjonal‑

jubileuszu 650‑lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego,

ność politycznych decyzji, zrozumienie, że dbałość

wybitny socjolog prof. Piotr Sztompka, występując

o dobro wspólne to droga do osobistej pomyślności,

przed gośćmi i uczestnikami kongresu, powiedział:

a sukces indywidualny to przyczynek do dobra wspól‑

„Ostatnie dekady przynoszą groźną erozję kultury

nego. Nie muszę podkreślać, jak bardzo tego wszyst‑

akademickiej, dryfujemy w stronę zupełnie odmien‑

kiego naszemu społeczeństwu potrzeba”.

nej kultury korporacyjnej. Mówiąc przenośnie,

Przytoczone powyżej fragmenty wypowiedzi

w miejsce wspólnoty rozumu pojawia się przedsię‑

prof. Piotra Sztompki uważam za bardzo istotne

biorstwo przerobu studentów, a zamiast świątyni

w diagnozie aktualnego stanu osiągnięć i – niestety –

wiedzy – administracyjny biurowiec. To właśnie jest

zarysowujących się patologii w funkcjonowaniu

źródło szeroko odczuwanego w środowisku kryzysu

całego środowiska akademickiego, do którego prze‑

idei uniwersytetu i instytucji uniwersytetu, a w szer‑

cież należy nasza Akademia Sztuk Pięknych. Analogie

szym społeczeństwie – powód dramatycznego spadku

ze środowiskiem artystycznym są oczywiste. Nauki

zaufania do nauki […]. Uniwersytet Jagielloński

ścisłe, humanistyka i sztuka – to obszary nawzajem

uważa za swój obowiązek podjąć próbę odwrócenia

się przenikające i inspirujące. Patrząc z kreatywną

tych fatalnych tendencji, odrodzenia, właśnie „reak‑

ufnością i nadzieją w obiecującą perspektywę nowego

tywowania” tego, co w wielkiej tradycji uniwersyte‑

roku akademickiego 2014/2015, starajmy się razem –

tów europejskich jest najcenniejsze, uratowania idei

Studenci, Pedagodzy i Pracownicy administracji –

uniwersytetu i kultury akademickiej przed zapędami

dać z siebie wszystko, co w nas twórczo najlepsze

kultury korporacyjnej. Taki zwrot już się dokonuje

i najszlachetniejsze. Ale nie miejmy złudzeń i nie

w tych uniwersytetach zagranicznych, które lokują

lgnijmy do łatwych iluzji i pozorów. Jedna z wybit‑

się w rankingach w pierwszych dziesiątkach, a nie jak

nych aktorek amerykańskich powiedziała: „Praw‑

nasze – trzecich setkach. Nie chodzi nam o powrót

dziwe doświadczenie zdobywa się ciężką pracą”.

Wiadomości asp /67


W nowym roku akademickim 2014/2015 wszelkiej pomyślności, pasji twórczej i poznawczej, rozwoju talentu, sukcesów

fot. Stanisław Tabisz

w pracy artystycznej, dydaktycznej i zawodowej Studentom, Pedagogom, Pracownikom administracji oraz Przyjaciołom Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie życzą prof. Stanisław Tabisz

prof. Piotr Bożyk

dr hab. Jan Tutaj, prof. asp

dr Jolanta Ewartowska

rektor

prorektor

prorektor

kanclerz


Przemówienie inauguracyjne rektora

Wielce Szanowni Goście! Szanowni Pedagodzy i Pracownicy Akademii! Drodzy Studenci i Doktoranci! Dzisiejszy dzień – 2 x 2014 r. – jest dniem szczegól‑

nowo wygospodarowane i zaprojektowane przez

nym w prawie 200‑letniej historii Akademii Sztuk

architektów Jacka Budyna, prof. Janusza Kuchejdę

Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Po raz pierw‑

i prof. Grzegorza Bilińskiego. Są one nowocześnie

szy inauguracja roku akademickiego odbywa się

wyposażone, polepszającą ogólny standard studio‑

w nowej, własnej Auli, ale jednocześnie w naszym

wania w najstarszej uczelni artystycznej w Polsce…

starym, zabytkowym, głównym budynku Akade‑

Chciałbym w tej uroczystej chwili podziękować

mii przy pl. Matejki 13, placu noszącym nazwisko

wszystkim osobom, które przyczyniły się i przy‑

naszego znakomitego patrona i mistrza.

czyniają się nadal do pełnej realizacji tego bardzo trudnego przedsięwzięcia. Jak wiadomo, budowa‑ nie od początku jest znacznie łatwiejsze aniżeli

Stanisław Tabisz

adaptowanie i dostosowywanie się do starej zabu‑ dowy. Zatem dziękuję bardzo serdecznie projektan‑

6

Mam zaszczyt i honor otwierać 196. rok akademicki

tom‑architektom, rektorom poprzednich kadencji,

w naszej uczelni w sytuacji wyjątkowej. Sala, w której

członkom Senatu ASP poprzednich i aktualnej kaden‑

Państwo dzisiaj spotykacie się z całą naszą społeczno‑

cji, dziekanom wydziałów, osobom nadzorującym

ścią akademicką oraz przyległe sale wielofunkcyjne

proces budowy i adaptacji, firmom wykonującym

i galerie sztuki, a także wszystkie sklepione kory‑

prace budowlane, wyposażeniowe i specjalistyczne.

tarze – to rezultat dobiegających końca ostatnich

Tych osób i firm jest bardzo dużo. Pozwólcie Państwo,

etapów inwestycji, która finansowana była zarówno

że dzisiaj nie będę wszystkich wymieniał z imienia

ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa

i nazwiska, ale moje podziękowania proszę przyjąć

Narodowego, również ze środków własnych, jak też

w poczuciu odpowiedzialnie przyjętego na siebie

(w ostatnim etapie) z programu Unii Europejskiej

obowiązku… chociaż nie było i nie jest to wszystko

„Infrastruktura i Środowisko”. Po prawie 10 latach

takie proste i łatwe. Przeciwnie. Było niezmiernie

wewnętrznej rozbudowy stary budynek Akademii

absorbujące, uciążliwe i wymagające (w ostatnich

zyskał nowe przestrzenie dydaktyczne, administra‑

miesiącach) stałego nadzoru ze strony rektora posta‑

cyjne i wystawiennicze, polepszając w ten sposób

wionego w niezwykle trudnej i skomplikowanej

warunki do prowadzenia swojej edukacyjnej i arty‑

sytuacji strategicznego i logistycznego zarządzania

stycznej misji oraz stan ogólnego bezpieczeństwa.

procesem inwestycyjno‑budowlanym.

Cieszymy się bardzo, że w historycznych murach

Mówiąc dzisiaj na gorąco o przedłużającym

Akademii znalazła się jeszcze przestrzeń na wnętrza

się finale projektu „Budowa sal wielofunkcyjnych

Wiadomości asp /67


↑ Rektor prof. Stanisław Tabisz

w ASP w Krakowie”, nie sposób pominąć inwesty‑

oraz osiągania coraz lepszych rezultatów i efektów

cji, której realizacja trwała niewiele ponad 2 lata.

kształcenia. Również dla dalszego ciągłego polepsza‑

Jest to wybudowany ze środków MKiDN (z udzia‑

nia infrastruktury – w dalszej perspektywie – reali‑

łem środków własnych) nowy Dom Pracy Twórczej

zowania śmiałej strategii rozwoju uczelni. Mieści

na Harendzie (k. Zakopanego), do którego po gościn‑

się w tym także koordynacja działań administracji

nym posiedzeniu Konferencji Rektorów Uczelni Arty‑

i kadry dydaktycznej, wprowadzanie skutecznych

stycznych (KRUA) już od lutego tego roku wyjeżdżają

mechanizmów organizacyjnych i projakościowej

grupy studentów na zajęcia plenerowe. Dom został

polityki kadrowej, a także mądry kompromis w spra‑

zaprojektowany kompleksowo i funkcjonalnie.

wach różniących nas w sposób naturalny, aczkolwiek

Znajdują się w nim pomieszczenia mieszkalne, pra‑

wymagających obrania jakiegoś kierunku, korzyst‑

cownie twórcze, sala konferencyjna i galeria sztuki.

nego dla nas wszystkich, z priorytetowym uwzględ‑

I tu należą się serdeczne podziękowania wszystkim

nieniem nadrzędnego interesu uczelni…

zaangażowanym w zaprojektowanie, budowę i wypo‑

W pierwszych dekadach XXI stulecia żyjemy

sażenie tego domu, a przede wszystkim sponsorowi,

w czasie wielkiej i szybko postępującej rewolucji

którym było głównie Ministerstwo Kultury i Dzie‑

informatycznej i technologicznej, ale ekspresja twór‑

dzictwa Narodowego. Na ręce obecnych na naszej

cza człowieka i jego artystyczna oraz projektowa kre‑

inauguracji przedstawicieli MKiDN składam wyrazy

atywność nie straciły na znaczeniu. Nie straciła także

wdzięczności i gorące podziękowania! Szczególne

na znaczeniu potrzeba ratowania, konserwowania

podziękowania kieruję w stronę podsekretarz stanu,

i restaurowania dzieł sztuki, cennych dla światowego

Pani wiceminister Moniki Smoleń, której pomoc,

i rodzimego dziedzictwa. Akademia Sztuk Pięknych

życzliwość i zrozumienie trudnych problemów prowa‑

im. Jana Matejki w Krakowie, kształcąc aktualnie stu‑

dzenia inwestycji budowlanych spotykały się zawsze

dentów na 7 wydziałach i 9 kierunkach, swą histo‑

z korzystnymi dla nas rozwiązaniami procedural‑

ryczną i edukacyjną misję pełni w odpowiedzialnym

nymi i finansowymi.

przeświadczeniu o niezwykle ważnej społecznej roli,

Kierując swoje myśli ku zadaniom i organizacji

jaką w rozwiniętych, demokratycznych społeczeń‑

nowego roku akademickiego 2014/2015, pragnę

stwach i państwach uzyskała sztuka profesjonalnie

Państwa zapewnić, że moja intencja kierowania

kształtowana, promowana i upowszechniana; budu‑

Akademią jest niezmienna: pełne poświęcenie dla

jąca siłę i kulturową tożsamość każdej cywilizacji.

spraw edukacji i twórczości artystycznej, dla promocji

W Krakowie, mieście królów polskich – gdzie 650 lat

naszej uczelni, dla podnoszenia poziomu nauczania

temu powstał z nadania króla Kazimierza Wielkiego 7


Rok 2014 śmiało można nazwać rokiem jubileuszy. Pierwszy to jubi‑ leusz 650‑lecia pełnienia naukowej i humanistycznej misji Uniwersytetu Jagiellońskiego, w którego strukturze organizacyjnej w 1818 r. powstała kra‑ kowska Akademia Sztuk Pięknych.

8

Uniwersytet Jagielloński – tradycje historyczne i kul‑

majowy pochód rektorów polskich, europejskich

turowe mają zarazem walor uniwersalny i zasięg

i światowych uczelni z katedry na Wawelu ulicami

ogólnoświatowy, jak też są dziejowym skarbcem oraz

Krakowa do Auditorium Maximum stał się spekta‑

matecznikiem polskości. Łączenie zatem tradycji

kularnym wydarzeniem dla naszego miasta, uzmy‑

i dorobku minionych epok z dynamicznie zmienia‑

sławiając wszystkim w tej przepięknej manifestacji

jącymi się wymogami i odkryciami współczesno‑

ulicznej, jak ważnym dla nauki i kultury każdego

ści to nie jest li tylko założenie stricte teoretyczne

kraju jest zakorzeniony w głębokiej historii i rozkwi‑

i wyłącznie programowe. To rezultat raczej impo‑

tający współcześnie uniwersytet. Czym jest nauka,

nujących dokonań, na bazie których rozwijamy naj‑

sztuka i kultura dla narodu europejskiego o tak

bardziej nowoczesne, eksperymentalne i odkrywcze

bogatych jak polska tradycji, potencjale i wartości?

podejście do zagadnień ekspresji artystycznej, inno‑

W tym roku, w sierpniu obchodziliśmy 70. rocz‑

wacyjnego i kreatywnego projektowania, ratowania

nicę powstania warszawskiego. Dzisiaj, w nasilają‑

i utrwalania naszego dziedzictwa kulturowego.

cym się sporze o historię, wydaje mi się, nie mamy

Rok 2014 śmiało można nazwać rokiem jubile‑

prawa oceniać, jakiego rodzaju śmierć w tamtym

uszy. Pierwszy – niezwykle doniosły, barwny i reflek‑

tragicznym czasie byłaby lepsza, bo większość z nas

syjny – to jubileusz 650‑lecia pełnienia naukowej

nigdy nie była w tak ekstremalnej sytuacji. Nic jednak

i humanistycznej misji Uniwersytetu Jagielloń‑

nie zmyje hańby oraz bestialstwa inwazji i agresji,

skiego, w którego strukturze organizacyjnej – przy‑

przeciwko której występowały warszawskie dzieci

pomnę Państwu – w 1818 r. powstała krakowska

z karabinami w dłoniach, w żelaznych hełmach

Akademia Sztuk Pięknych. Mam nadzieję, że nigdy

z biało‑czerwoną opaską. Żadne miasto na świecie

nie wymażemy z pamięci spotkań i referatów oraz

nie ma w przestrzeni publicznej pomnika Małego

dyskusji, które odbyły się w marcu 2014 r. podczas

Powstańca. To wstrząsający i druzgocący symbol

Kongresu Kultury Akademickiej przygotowanego

zaniku ludzkiego sumienia i uczuć. Dzieci walczące

i poprowadzonego ideowo oraz organizacyjnie przez

przeciwko zwyrodniałym oprawcom, ginące w strasz‑

znakomitego – mam śmiałość stwierdzić – przyja‑

liwy sposób w oszalałym od nienawiści i zbrodni świe‑

ciela naszej uczelni, prof. Piotra Sztompkę. Wybitny

cie! To ciemna otchłań nihilizmu i nicości ludzkiej

socjolog zwracał uwagę m.in. na wiele pozytywnych,

kultury i cywilizacji. Oto, czym jest w ostateczności

jak i negatywnych procesów zachodzących w naszym

wolność, która w czasach demokratycznego samosta‑

akademickim środowisku, ostrzegając, że kultura

nowienia w Polsce, po „solidarnościowej” przemianie

korporacyjna zaczyna wypierać tradycyjną kulturę

ustrojowej przysparza tak wielu rozterek i wątpliwo‑

akademicką opartą na partnerstwie oraz pełnej wol‑

ści niektórym artystom, historykom i politykom. Jak

ności poszukiwań, zarówno w obszarze nauki, jak

odważnie i zwyczajnie zarazem rok temu zdiagnozo‑

i – rzecz jasna – humanistyki i sztuki. Niezwykły,

wał problem wolności, kontrowersyjnie postrzegany

Wiadomości asp /67


Mamy nasz lokalny, złoty jubi‑ leusz 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych. Pamiętamy o jubi‑ leuszu 100‑lecia wybrania Józefa Mehoffera na stanowisko rektora naszej uczelni.

w Europie i Polsce premier Węgier Victor Orbán, kiedy

nihilistycznej beznadziei i nicości… Dlatego przema‑

powiedział: „Idąc za głosem serca – nie zgadzamy

wia do mnie pokoleniowy apel Zbigniewa Herberta:

się, by inni nam mówili, co mamy myśleć i jak żyć

Wzywam was Starzy Mistrzowie

[…]. Nie dajmy sobie narzucić, kiedy i dokąd mamy

w ciężkich chwilach zwątpienia

podróżować, z kim mamy się spotkać, co mamy oglą‑

sprawcie niech spadnie ze mnie

dać, czego słuchać, co mamy czytać, gdzie i co mamy

wężowa łuska pychy.

mówić. Wolność i szczęście w życiu prywatnym nie

Studenci I roku, którzy zdali egzamin i przybyli

spełnią się, kiedy w życiu społecznym tolerujemy

po raz pierwszy do krakowskiej Akademii Sztuk Pięk‑

zniewolenie i kłamstwo”. Zatem wolność nie wydaje

nych, niech dobrze zapamiętają ten dzień. Artysta

się atrybutem martwej bezradności, ambiwalencji

malarz i grafik Leon Kowalski, wstępujący w 1891 r.

aksjologicznej, zachłannego hedonizmu, medialnej

do Szkoły Sztuk Pięknych (do tego samego budynku

presji i manipulacji, artystycznego wybebeszania

przy pl. Matejki 13, w którym teraz jesteśmy), tak

swoich wnętrzności oraz infekowania otoczenia

oto wspomina: „Dzień był cudowny, słoneczny.

złymi instynktami. Z wolnością bywa tak jak daw‑

Jesienne planty, jak i całe miasto przetkane złotem…

niej ze zdrowiem na Litwie. Adam Mickiewicz napi‑

[…]. Była godzina 10‑ta rano, kiedy wchodziliśmy

sał w sławnej inwokacji: „Ile cię trzeba cenić, ten

po szerokich schodkach do Szkoły Sztuk Pięknych

tylko się dowie, kto cię stracił”. Bo stracić ojczyznę

na Kleparzu […]. Miałem tu posiąść tajniki zacza‑

to w istocie stracić wolność…

rowanej sztuki, zbliżyć się do nieznanego świata

W tym roku przypadł, również wielorako interpre‑

wielkich kapłanów linji, formy i koloru. Szedłem

towany, jubileusz 25‑lecia odzyskania niepodległości

z pewnym dreszczem w duszy. Co to będzie? Może

w przełomowym roku 1989. Obchodziliśmy radośnie

nie będą chcieli mnie przyjąć? Może…?”. Drodzy stu‑

10‑lecie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Mamy

denci! Przyjęli was! Będzie dobrze, będzie wspaniale!

nasz lokalny, złoty jubileusz 50‑lecia Wydziału Form

Za chwilę złożycie ślubowanie! Wszystko, co najlep‑

Przemysłowych. Pamiętamy o jubileuszu 100‑lecia

sze, najpiękniejsze i najbardziej twórcze… i Wasza

wybrania Józefa Mehoffera na stanowisko rektora

młodość – otwierają się w pełni przed Wami! Witam

naszej uczelni. Patronem roku 2014 w Akademii jest

Was bardzo serdecznie w Akademii Sztuk Pięknych

nasz wybitny rzeźbiarz i pedagog Xawery Dunikowski.

oraz w magicznym Królewskim Mieście Krakowie!

Być może już w tym miesiącu będziemy upamiętniać

Powodzenia!

50. rocznicę jego śmierci na zorganizowanym przez

Quod bonum felix faustum fortunatumque sit!

Wydział Rzeźby sympozjum… To wszystko są tylko

(Oby to było dla szczęścia, dobra i pomyślności

małe kwiatki naszej codziennej kultury pamięci, bo nie przyszliśmy do Akademii znikąd i będąc artystami, nie tworzymy dla jakiejś absurdalnej czy

nas wszystkich!) 196. rok akademicki w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie uważam za otwarty! 9


Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

Design –rzeczywistość czy fikcja?

Janusz Krupiński

przekształcanie fikcji w rzeczywistość i rzeczywisto‑ ści w rzeczywistość” (i 101). Twierdził: „na wyjściu

Andrzej Pawłowski odrzuca design polegający

procesu artystycznego jest fikcja, zaś na wyjściu pro‑

na „nadawaniu produktom cech fikcyjnych, nieod‑

jektowania rzeczywistość”3 […].

powiadających rzeczywistym własnościom”1. Słowa te, bynajmniej nie jasne, można próbować rozumieć

Kryptomagia

Ur. w 1955 r. Filozof,

na dwa sposoby. Pierwszy sposób odczytania: „nada‑

Być może nikt z nas nie chciałby żyć jakąś fikcją, nie

dr hab. prof. ASP

waniu przedmiotom cech fikcyjnych, czyli nieodpo‑

chciałby oddać życia iluzjom. A jednak nikt, o ile jest

wiadających ich rzeczywistym własnościom” (w miej‑

homo, istotą kulturową, nie zatrzyma się w granicach

wykłada teorię sztuki.

sce „produktom” podstawiam „przedmiotom”). Drugi

rzeczywistości.

Prof. UP w Krakowie,

sposób odczytania polega na nadawaniu takich cech

Pochwalane przez Pawłowskiego „modele ide‑

Instytut Filozofii i Socjologii,

fikcyjnych, które nie odpowiadają rzeczywistym

alne”, możliwie najodleglejsze od stanu rzeczywistego

w Krakowie, Katedra Historii i Teorii Sztuki,

kierownik Zakładu

(w odróżnieniu od tych fikcyjnych, które odpowia‑

świata, z definicji nie są rzeczywistością, a przecież

wykłada filozofię sztuki

dają rzeczywistym). Pawłowski nie napisał po prostu:

to ich projektowanie postulują liczne teksty tego

i estetykę.

„cech fikcyjnych, nierzeczywistych”. […].

autora. Pawłowski najwyraźniej nie zna tej roli

Aksjologii i Filozofii Kultury,

10

Kwestia rzeczywistości czy nierzeczywistości

sztuki, która polega na ukazywaniu ideałów… W prze‑

w designie z pewnością nie sprowadza się do przy‑

ciwnym razie musiałby uznać wyższość sztuki albo jej

padku mistyfikacji, gry pozorów świadomie podej‑

pokrewieństwo ze swym ideałem designu.

mowanej przez użytkownika, nabywcę. Nie dotyka

Co więcej, powyższe tezy mogły zostać wysunięte

istoty problemu przypadek opisywany przez Paw‑

tylko w ignorancji polegającej na nieznajomości

łowskiego: projektanci „imitują wyglądem produktu

sztuki demaskatorki życia, dzieł ukazujących fikcje

takie właściwości, których on w istocie nie posiada,

rzekomej rzeczywistości, świata człowieka.

a konsumenci akceptują pozorowane cechy wyrobu,

Wpisanie w definicję designu nieobecności ilu‑

ponieważ w gruncie rzeczy dążą przede wszystkim

zji, fikcji, wolności od fikcji – co pozostawi w jego

do taniego kupna prestiżu”2.

ramach, zakresie, nawet przy zachowaniu zupeł‑

W przekonaniu Pawłowskiego „polem sztuki

nie potocznego rozumienia iluzji, fikcji? Chodzi

jest przekształcanie fikcji w fikcję i rzeczywisto‑

o postulat, normatywne pojęcie? Jeśli rzecz miałaby

ści w fikcję. Natomiast polem nauki i techniki jest

sprowadzać się do tego, by nie sprzedawać mało

Wiadomości asp /67


W przekonaniu Pawłowskiego „polem sztuki jest przekształca‑ nie fikcji w fikcję i rzeczywisto‑ ści w fikcję. Natomiast polem nauki i techniki jest przekształcanie fik‑ cji w rzeczywistość i rzeczywistości w rzeczywistość”.

→ Andrzej Pawłowski

pod pozorem, że otrzymuje się dużo, mielibyśmy

uprawiał magię, świadomy był takiego charakteru

do czynienia z banałem. Kto tylko w ten sposób widzi

swoich wysiłków? Raczej działał w najlepszej wie‑

kwestię fikcji, redukuje ją do tego poziomu, ten nie

rze… zgodnie ze swoją dobrą wiedzą. Jeśli tak, to czy

rozumie wagi zagadnienia.

autentyczna magia nie jest zawsze kryptomagią!?

Design bez fikcji – czy to możliwe? Kiedy to ludz‑

Ukryty, nieuświadomiony charakter magii,

kie postawy, działania, a więc i przedmioty z nimi

powiedziałbym ostrożniej: kryptomagia polega

związane, nie mają charakteru fetyszyzmu, idolatrii,

na tym, że stanowi ją działanie z punktu widzenia

wolne są od zaklęć, uroków i zauroczeń? Kiedy to nie

samego podejmującego je człowieka skierowane

ulegamy urokom na nas rzucanym? Kiedy to nie uwo‑

na coś w świecie zewnętrznym, tam mające przy‑

dzi nas urok? Czy magia jest tylko przebrzmiałą, a dzi‑

nieść zmianę, podczas gdy faktycznie czynienie tego

siaj co najwyżej marginalną formą kultury?

oddziałuje na niego samego, na czyniącego człowieka

Pojęcie magii przywołuję tu z pamięcią o spo‑

(i jego odbiorców).

strzeżeniu, które Mircea Eliade za kimś odnotował

Uogólniając: wprawdzie człowiek definiuje cele

w swym dzienniku: efekt magii, na przykład zwią‑

swych wysiłków „obiektywnie”, „racjonalnie”, nie‑

zanej z prehistorycznym malarstwem jaskiniowym,

egoistycznie, w gruncie rzeczy jednak działa z jedną

jak my, mądrzy, dobrze to wiemy, nie sięga upragnio‑

ukrytą intencją: zbudowania lepszego obrazu samego

nej zdobyczy, nie zmienia zachowania zwierzęcia,

siebie we własnych i cudzych oczach, chodzi mu

a „dotyczy wyłącznie myśliwego”. Czy to nie dość,

o dowartościowanie samego siebie. Rośnie: nadyma

nie wiele? Powiedzmy, na przykład sprzyja sku‑

się, obrasta, rozpiera. Sądzi i mówi, że chodzi mu

pieniu myśliwego, co może zaowocować udanym

o sport, rozrywkę, zdrowie, wypoczynek, mówi

polowaniem. Zauważmy, podobny efekt mogą nieść

o zaspokojeniu swych potrzeb (o jakże: „natural‑

ze sobą ozdoby, dekoracje, ornamenty (pojawiające

nych”), a w gruncie rzeczy szuka wyniesień i unie‑

się na przykład na broni) lub ich… brak, znacząca ich

sień. Wzlotu i głębi, obojętne, czy to w oszołomieniu,

nieobecność. W każdym przypadku dodając animuszu

czy odosobnieniu, w euforii czy medytacji. „Czegoś

ich użytkownikowi.

więcej, więcej, więcej…”.

Magia jest wprawdzie nieskuteczna wobec

Na jakich „mechanizmach” psychicznych opie‑

swego przedmiotu, jednak oddziałuje na samego

rają się te procesy? Ukrywanie przed samym sobą

maga. Czy człowiek prehistoryczny intencjonalnie

swych własnych motywów działania (odmiennych 11


malarz mazia i czuje, że oto wchodzi w otwierającą

W czym leży sens kryptomagii, co ma przynieść? Sens życia mil‑ cząco został utożsamiony z dobrym samopoczuciem, z poczuciem siebie, podniosłym, głębokim, wy-, do-, god‑ nym, z odczuciem zrozumienia sie‑ bie i swego miejsca w świecie…

się przed nim przestrzeń, ta go ogarnia i mówi: „poru‑ szam się ku krańcom […], to, co odczuwam, to coraz więcej mnie, dalej i dalej” (Jackson Pollock, to jego opis marzenia sennego, którego spełnienie zna‑ lazł, stojąc przed swym malowidłem No 34, później na cześć tego doświadczenia jedności ze wszystkim zmienił jego tytuł na One)4. Przykłady z zakresu designu? Hipnotyzujące formy, kult przedmiotu, gwiazdy designu oraz ich fani… Mocniejszym przykładem jest funkcjonalizm w wydaniu modernistycznym, „styl międzynaro‑ dowy”: magia stylistyki „XYZ”, siatki układu kar‑ tezjańskiego mającej wnosić porządek, a symboli‑ zującej go, konkretyzującej się w „abstrakcyjnych” kompozycjach, zredukowanych do poziomu nieuświa‑

od najlepszych intencji i szczerych chęci) należy do zna‑

domionego ornamentu, formy w oczach projektan‑

nych mechanizmów samoobronnych człowieka. Inne

tów oraz publiczności wydające się funkcjonalnymi,

wyjaśnienie może wprowadzić pojęcie projekcji. Na to,

racjonalnymi, a im samym przynoszące takież poczu‑

z czym ma do czynienia, na to, co robi, człowiek nieświa‑

cie, rozumienie siebie…

domie rzutuje, wnosi, wkłada pewne treści (znajduje

Wniosek? Przykłady powyższe pokazują, że kryp‑

na przykład echa swych uczuć, pragnień, pożądań).

tomagia opiera się na efekcie reprojekcji, inaczej

Co więcej, nie tylko „wkłada” je tam, lecz także łączy

mówiąc: na efekcie lustra projekcji. W to, czy na to,

z tym, co „tamta strona” mu podpowiada, podsuwa,

co ma przed sobą, ktoś nieświadomie rzutuje coś z sie‑

daje się uwieść, chłonie, i z tym utożsamia (blisko:

bie, na przykład ze swych tęsknot, bądź w tym rozpo‑

introjekcja, ukrycie przed sobą negatywnego charakteru

znaje siebie, nawet we własnym odczuciu (!) takiego,

przedmiotów, z którymi zmuszeni jesteśmy obcować?).

jakim jakoby był od zawsze, tylko nie zdawał sobie

Kryptomagia. Dziedzina artystyczna dostarcza

z tego sprawy, na przykład swą tęsknotę, którą – jak

przykładów szczególnie dobitnych (być może, był

sądzi – musiał mieć w sobie od dawna, a dzięki spo‑

to jeden z powodów, dla których Pawłowski nego‑

tkanemu odkrył w sobie i zrozumiał siebie, jakim był

wał myśl o designie jako sztuce oraz o upodobnieniu

i jest. W ten sposób dokonuje się integracja spotka‑

designu do sztuki: tam przeczuwał „fikcję”). Oto arty‑

nego przedmiotu z własnym wyobrażeniem (obrazem)

sta ma przed sobą płótno, na którym maluje. Mazia

samego siebie spotykającego. W tym, co w rezultacie

i mówi, że… ba, sam widzi, oto coś mu się pojawia,

ten ktoś widzi (a widzi więcej, niż sprojektował, wło‑

wychodzi mu naprzeciw, daje się przeczuć, odczuć,

żył, to nie tylko autosugestia, przedmiot podsuwa

staje przed nim, ogarnia go. Mgli się przed nim, jak

wiele), w tym obrazie, rozpoznaje on siebie, utożsa‑

mówi, coś, co wymyka się słowom, jest niewypo‑

mia siebie z tym, zrasta się z tą „maską”, z tym „por‑

wiadalne… Niejasność, dziw, zagadkowość uchodzą

tretem” – pod tym jednym warunkiem: jeśli w ten

za Tajemnicę. Kogo uwodzą, ten siebie ma za „Kogoś”,

sposób rośnie w swoich oczach, jeśli urasta…

przecież partycypuje w „Tajemnicy”, oto chociaż

W czym leży sens kryptomagii, co ma przynieść?

„Jej” dotyka, chociaż „Ją” przeczuwa… Głębokim

Sens życia milcząco został utożsamiony z dobrym

sam się sobie wydaje wobec tych „Głębi”. Ba, powie,

samopoczuciem, z poczuciem siebie, podniosłym,

że od „bydlęcia” nie różni się ten „człowieczyna”,

głębokim, wy-, do-, godnym, z odczuciem zrozumie‑

w którym nie pobudziło się „maksymalnie to poczucie

nia siebie i swego miejsca w świecie…

dziwności, tajemniczości, niezgłębialności istnienia”,

12

ba, doda jeszcze, z powagą, bez cienia ironii, że „tylko

Oswajanie absurdu

w tym wznieść się można ponad siebie” (Witkacy,

Skrajnie ujmując i widząc kwestię roli fikcji w świe‑

Jedyne wyjście). Inny przypadek z dziedziny sztuki:

cie i życiu człowieka: Człowiek nie może wytrzymać

Wiadomości asp /67


Uniesienie? Hezjod: „każdy cieszy się nim

Sięgając do mitologii greckiej, w tym zakresie odczytuję ją z myślą o desi‑ gnie, a w gruncie rzeczy o istocie kultury. To nie do wiary, co już sta‑ rożytni wiedzieli o istocie i nie‑ uchronnych konsekwencjach pory‑ wów ku czynieniu projektów.

w sercu, nie zdając sobie sprawy, że tuli w ramionach swą własną zgubę”. Uciekając przed pustką, nicością, absurdem życia, łatwo popaść w próżność (jeśli nie jest to nie‑ uchronne). Próżność „demonstracyjnej konsumpcji” równie dobrze, jak próżność prostoty, ascezy, „mniej jest więcej”. To krańce jednej pozy: Oby więcej! Prometeusz i Pandora (Ergane, Hermes, Afrodyta) Mit Pandory. Pierwsza kobieta zostaje zesłana na Zie‑ mię, jako kara dla ludzi, kara za to, że jeden z nich, Prometeusz, porwał się na coś, co przynależało bogom. Ona, o imieniu Pandora, czyli „Wszechdaw‑ czyni”, przynosi ze sobą dary otrzymane od bogów… Rzekome dary, faktyczne kary. Ostatecznym darem:

nawet przeczucia tego, że jest nikim i niczym, ledwie zlepkiem materii, gatunkiem zwierzęcym, nie może wytrzymać myśli o pustce, absurdzie życia. O absur‑

nadzieja. Imię jej odczytuję następująco: w gruncie rzeczy wszyscy nie mamy nic więcej, niż ona daje.

dzie życia, czyli jego asensowności: świat, egzystencja

Hezjod pisał, iż ciesząc się z „darów” Pandory,

jest poza sensem i bezsensem, poza dobrem i złem.

człowiek popada w uniesienie, a przez to, nie zda‑

Kategorie te są puste, nieadekwatne, same są ilu‑

jąc sobie z tego sprawy, lgnie do czegoś, co w isto‑

zją, konstrukcją magiczną, podobnie jak sztandary

cie przynosi mu zgubę (wbrew tłumaczom sądzę,

bezinteresowności, altruizmu, ofiary… W reakcji

że Hezjod myślał: w istocie przynosi mu zatracenie;

na (nie)uświadomione poczucie absurdu człowiek

w każdym razie implicite powiedział: w tym się czło‑

tworzy kulturę⁵.

wiek zatraca).

Kiedy to kultura, ten czy ów obiekt, to czy inne

Czym były, na czym polegały owe „dary” Pandory?

zachowanie, jest w gruncie rzeczy czymkolwiek więcej

Szukając odpowiedzi, kieruję uwagę w stronę natury

niż wariantem „ngoso”, czymś do niego nieporów‑

każdego z tych właśnie bogów, którzy wyznaczali

nywalnym, wolnym od kryptomagii? Kiedy to nawet

dary‑kary. Każdy wyposażał ją w to, co jemu właściwe.

hostie, monstrancje, ołtarze, pokłony i podniesie‑

Dary są karą wymierzoną przez bogów ludziom

nia, obrzędy, ceremonie i etykiety, sceny, scenografie i scenariusze, drogi, te podniosłe czy te powszednie, pompatyczne, dęte czy (jakoby?) powściągliwe, ubo‑

za to, że uwiódł ich czyn Prometeusza. Na czym polega akt prometejski, jaką konsekwen‑ cję nieuchronnie pociąga?

gie, proste, czy to noszące imię „metoda”, czy „dō”

Sięgając do mitologii greckiej, w tym zakresie

(japońskie 道, na przykład sadō, kadō, jūdō) – nie

odczytuję ją z myślą o designie, a w gruncie rzeczy

są magicznym zabiegiem, środkiem oszałamiającym?

o istocie kultury. To nie do wiary, co już starożytni

Który to styl życia wolny jest od walki o dobre samo‑

wiedzieli o istocie i nieuchronnych konsekwencjach

poczucie, o poczucie siebie, o bycie kimś, o raj? Ten

porywów ku czynieniu projektów.

bliski abnegacji? Praktycystyczny jakiś? Naznaczony wyobcowaniem, wycofaniem się?

Czyżby niczym samospełniająca się przepo‑ wiednia mitologia czytana przez pokolenia weszła

Design (designerski) kreśli, mazia, lepi, drukuje…

w umysły, wykształciła dominujący typ mentalno‑

wypatrując postaci, zjaw, świateł i cieni, sensów i bez‑

ści? A może „po prostu” mitologia rozpoznaje i ujaw‑

sensów. Design „uświetnia” i „uświęca” konieczność,

nia naturę człowieka? Modele idealne ról, postaw,

stroi i nastraja konieczności życia, by grały. Design

podejść, życia?

szminkuje nicość bytu. Och, design to make‑UP, pozór

Mity dają obrazowy wyraz pewnym intuicjom,

jakiegoś up, iluzja przeistoczenia nicości w Coś (tyle

przeświadczeniom co do natury rzeczy, świata, kon‑

znaczy ludzkie creatio ex nihilo).

dycji człowieka. 13


Kimś. W tym akcie istni się człowiek, rozpoznając

Wczytując się w mit o Pandorze, to znajduję: pierworodne, źródłowe rysy, fatum designu znaczą imiona Prometeusza i Pandory, a dokład‑ niej: Prometeusza oraz darczyń‑ ców Pandory, a mianowicie Ergane, Hermesa i Afrodyty.

swoje powołanie. Tam leżą początki designu. Ciąg dalszy tej mitologicznej historii już pobieżnie znamy. Jego imię to Pandora. Biblijne skojarzenie (podnoszone już w średnio‑ wieczu): pojawia się Ewa, a więc nadchodzi wygnanie z raju. Przeminie, jak mówi Hezjod, chryseon genos, Złote Pokolenie ludzkości. Kończy się Złoty Wiek, era obfitości i szczęścia, era beztroski, era życia nasączo‑ nego chwilą, wypełnionego teraz, życia, które nie upadło jeszcze w czas (a więc wolnego od czynienia projektów), życia, w którym praca, choroba i śmierć nie są znane. Uwaga: prometejska wiara w możliwość nieograniczonej twórczości jeszcze nie zna kresu,

Zanim wrócę do mitu o Pandorze, poczynię uwagę w kwestii sposobu interpretacji, który tu przyjmuję.

W jaki sposób spełnia się owa kara, którą nie‑

Otóż, pod opowieścią, którą ktoś między bajki gotów

sie ze sobą Pandora? Na czym polega konsekwencja

jest włożyć lub jako literaturę taką gotów jest czytać,

prometejskich ambicji? Pandora będzie pociągała

ten objawia się sens: to, co boskie, oznacza stojącą

za sobą, wodziła ku swym urokom, a te, jak urok,

ponad człowiekiem wyższą siłę, oznacza porządek,

spadną na ludzkość ją naśladującą. Trzy uroki zostaną

któremu człowiek nieuchronnie podlega… Stwierdze‑

rzucone… Ich naturę wyznaczają imiona Ergane, Her‑

nie, iż „bogowie” zsyłają na człowieka jakąś „karę”

mesa oraz Afrodyty, bogów, którzy wyposażyli Pan‑

za coś, oznacza, że w tym porządku nieubłaganą kon‑

dorę. Za wolą Zeusa, aby właśnie była uwodzicielska,

sekwencją, ceną, jaką się płaci za podjęcie owego

pociągająca, wiodąca, seductive, alluring, tempting

czegoś, są takie a takie zdarzenia, losy6.

(ang.), verführerisch (niem.), Pandora została obda‑

Wczytując się w mit o Pandorze, to znajduję:

rowana przez Afrodytę i Hermesa odpowiednimi dla

pierworodne, źródłowe rysy, fatum designu znaczą

tego celu ich atrybutami. A także przez Atenę Ergane,

imiona Prometeusza i Pandory, a dokładniej: Pro‑

Mistrzynię Pracy.

meteusza oraz darczyńców Pandory, a mianowicie

Poznajmy walory tych „darów”, przeznaczeń,

Ergane, Hermesa i Afrodyty. To od nich „dary” ludz‑

jakie w naturze, losie człowieka (konsekwentnie:

kości przynosi ona, z imienia swego Wszechdawczyni.

designu) wyznaczają te moce, z wysoka, Atena

Peccatum originale originans: „grzech dający początek”, „sprawiający”? Czyn Prometeusza. Konsekwencja, kara za grzech? Zsyłają ją owe trzy istoty boskie.

14

śmierci8. Nie zna jeszcze kary, z jaką się spotka.

Ergane, Hermes i Afrodyta. Historycy odnotowują: Atena, właśnie jako Atena Ergane, stała się boginią praktycznych umiejętności, sztuk użytkowych, the practical arts, the usefull arts

Prometeusz! W ten sposób rodzi się człowieczeń‑

(ang.), już to takich jak ceramika, tkactwo, snycer‑

stwo, sens bycia człowiekiem: oto Prometeusz staje

stwo (mówiąc ahistorycznie, takich jak rzeźba czy…

się kimś w chwili, gdy wykrada bogom… To on, nikt

design). Stała się patronką rzemieślników, wytwór‑

inny, on to potrafił! Z wysoka schodzi ze swą zdobyczą.

ców, craftsmen and artisans (ang.), budowniczych,

On. Do rzesz, do mas. Sam niczym gwiazda, z nieba.

wytwórców, artystów (reprezentantów sztuki już

Pierwszym ludzkim aktem nie jest jednak kradzież,

to określonej przez greckie pojęcie techne, już to przez

lecz wola bycia podobnym Bogu, bycia niczym Wielki

łacińskie ars – pojęcie niedopuszczające rozróżnie‑

Projektant7. Wola „kreatywności”, pragnienie energii

nia, rozdziału sztuki i techniki). Ergane cieszyła się

poczynania, stwarzania. Z tą chwilą człowiek pojmuje

ich kultem.

się właśnie jako twórca, a nawet jako stwórca. Przy‑

Zauważmy, że w ten sposób, zgodnie z wolą Zeusa,

najmniej taki człowiek – autor wizji („modeli ideal‑

pokochali oni swe… fatum, doskonalą się w swoim

nych”) oświetlających przestrzeń i drogę życia – jest

przeznaczeniu. Skąd ten los? W mitologicznej chwili

Wiadomości asp /67


magii, alchemii, a także… złodziei i oszustów. Nie

Pandora pod swoją postacią przy‑ nosi także „dar”, który otrzymała od Afrodyty. Przymiotów bogini, zna‑ nej w Rzymie pod imieniem Wenus, nie trzeba specjalnie przedstawiać.

przynosił komunikatów, informacji, oczywistości, lecz przesłania zadziwiające, wymagające domysłów, wglą‑ dów, mówiąc współcześnie: interpretacji (stąd „her‑ meneutyka”). Przynosił marzenia. Przynosił profity, gdyż… kto z jego natchnieniem działa, ten sprzeda. Jak wprost na to wskazuje jego rzymskie imię, Mercu‑ rius, jest merkantylny, rynkowy. Nie przeoczmy także natury jego potomków. Spłodził Pana, osobliwego dzi‑ woląga. Z Afrodytą Hermes począł – co za skojarze‑ nie – Hermafrodytę. Słowem, dowiadujemy się także i tego, że z jego ducha rodzą się postacie hermafro‑ dytyczne, ambiseksualne, „paniczne”, postacie oso‑ bliwe, wymyślne, jeśli wręcz nie dziwne, kuriozalne, „kombinowane”. Krzyżówki. Sklejenia. Collages.

początku dziejów, za pośrednictwem Pandory, Atena Ergane wyznacza spadającą na ludzkość konieczność pracy.

W ten sposób określa się „hermetyczny” rys ducha designu. Jak pamiętamy, Pandora pod swoją postacią

Słowo „ergane” tłumaczone jest jako „pracow‑

przynosi także „dar”, który otrzymała od Afrodyty.

nica”. Zwróćmy uwagę, że ten sam źródłosłów – ergon,

Przymiotów bogini, znanej w Rzymie pod imieniem

praca – ma miłe designerom słowo „ergonomia”

Wenus, nie trzeba specjalnie przedstawiać. Odpowie‑

(dosłownie: prawo, reguła, zasada pracy). Jednak

dzialna za prokreację, powstawanie, wzrost, rozwój.

zasadniczo chodzi tu o coś więcej niż w ergonomii

Bogini zmysłowego pożądania i piękna…

nam współczesnej (obiecującej komfort, bezpieczeń‑

Ambicja stwarzania, poczynania, urządzania

stwo i relaks). Tu adekwatniejsze byłoby przywoła‑

świata (ludziom?) pociąga za sobą nieuchronnie

nie pojęcia ergonomii nakreślonego w prometejskim

włączenie, udział tego wszystkiego, co reprezentuje

duchu przez Wojciecha Jastrzębowskiego. Otóż dla

postać Pandory.

autora Rysu ergonomii… z 1857 r. praca staje się syno‑ nimem twórczości9.

Wtrącenie. Finalna, dziesiąta teza Dietera Ramsa postuluje: „tak mało designu, jak tylko to możliwe”

Jego projekt ergonomii faktycznie niewiele

(so wenig Design wie möglich). „Im mniej designu, tym

ma wspólnego z realizowaną współcześnie koncepcją

lepiej” (dosł. „tym więcej”: Weniger Design ist mehr).

ergonomics, nakreśloną przez Murrella, autora tego

To najwyraźniej kryptocytat słynnej maksymy Miesa

terminu w kręgu angielskojęzycznym (bez znajomo‑

van der Rohe, „Mniej jest więcej”, „Mniej to lepiej”

ści Jastrzębowskiego). Autorzy wierni tej koncepcji,

(Weniger ist mehr). Już wiemy dlaczego.

i wpisanej w nią mentalności, zauważają i wyróż‑

Tworzeniu towarzyszyć więc zawsze będzie… ina‑

niają fragment z Jastrzębowskiego postulujący rozwój

czej: tworzenie określa… jeszcze inaczej to ujmując:

„naukowego podejścia pozwalającego nam, z ogólną

twórczości właściwa jest:

korzyścią dla wszystkich, na osiągnięcie najlepszych owoców pracy przy minimum wysiłku i przy maksi‑

– „afrodyzyjska” istota, o uwodzącej, podnieca‑ jącej urodzie;

mum satysfakcji”10 (koncepcja ta zmierza do odsu‑

– „hermetyczny” charakter, zdolny do przeko‑

nięcia z pracy charakteru „pańszczyzny Adamowej”,

nywania, pochlebstw, oczarowywania, gry iluzji,

ciężaru, implicite chce przywrócić Złoty Wiek jako

a nawet kłamstw i fałszu;

komfort, relaks, satysfakcję…). Tyle w związku z rolą Ateny Ergane w uposażeniu Pandory. Co wnoszą Hermes i Afrodyta?

– „ergonomiczna” cnota, związana z regułą, koniecznością pracy. W każdym przypadku ma miejsce ukryte znie‑

Hermes ma zachwycający język, przekonujący

walanie. Przymus „marchewki” (to mniej mylące

sposób mówienia (siła przekonywania!). Znajduje

określenie niż „bodziec pozytywny”, sugerujące pozy‑

formy, które uwodzą. Hipnotyzują. Czarują. Mistrz

tywność, dobroć jakąś). Spośród dwu form przemocy, 15


choćby jak najbardziej przez inne zła dręczony, nie

Czyż nie kiziają cię, nie? A więc cię smyrają, czyż nie? Gilgają. Wymyślne, zmyślne, przemyślne gimnastyki, bryki, ekwilibrystyki, akrobatyki zbi‑ tek i przebitek postaci, form, obra‑ zów, chwytów, dotyków, muśnięć, subtelności.

na nowo męczyć się pozwalał. Oto, dlaczego daje człowiekowi nadzieję: w istocie jest ona najgorszem złem, ponieważ mękę ludzi przedłuża”12. Pod pozo‑ rem szczęścia. Hokus‑pokus Łagodniej ujmując kwestię roli fikcji: człowiek pra‑ gnie zadziwienia, zajmują go i cieszą chociażby sztuczki. O nie, nie ma ich za takie, sam ma je za Coś i Nad! Ludzie czczą pomysłowość (o nie, nie mają jej za czczą). Podziwiają różne hokus‑pokus (o nie, nie

„kija i marchewki”, ta druga właśnie cieszy się wzię‑

mają ich za takie). Czczą czary i oczarowania. Kochają

ciem ze strony tych, którzy jej doznają, nie rozpoznają

hecności, atrakcje, igraszki. Kalambury, szarady,

jej jako takiej, a wprost przeciwnie, lgną.

żarty. Niuanse i anse. Zbytków lub wyrzeczeń, fry‑

To klątwa rzucona na design: owe przymioty Pandory.

wolności lub skromności. Czyż nie kiziają cię, nie? A więc cię smyrają,

Piękno afrodyzyjskie, a więc – jak już wiemy –

czyż nie? Gilgają. Wymyślne, zmyślne, przemyślne

w istocie uwodzące i podniecające (piękno tak też

gimnastyki, bryki, ekwilibrystyki, akrobatyki zbitek

pojętych miłości, na tę miarę). Wprawdzie odległe

i przebitek postaci, form, obrazów, chwytów, dotyków,

od niego jest piękno dramatyczne, piękno, które zna

muśnięć, subtelności.

tragiczność, a nawet absurd i nicość życia, a które, właśnie jako piękno, przynosi ze sobą akceptację

„Stoliczku, nakryj się!”. Pik, cyk, myk. Uniesienie, podniesienie, przemienienie.

istnienia, zgodę na egzystencję, życie, zgodę mimo

Ileż radości z takiego fiku‑miku.

wszystko. Innymi słowy: czy nawet piękno drama‑

„Idzie designer po drabinie, fiku‑miku, już wpadł

tyczne nie darzy tylko kolejną, najbardziej prze‑

do oka”. Do serca, przemówił!? „Złapał Kozak desi‑

wrotną, wysublimowaną formą nadziei?

gnera, a designer za libido trzyma!”.

Podniety, pochlebstwa oraz fikcje designu potra‑

Cyrk i błazeństwo. Prestidigitatorstwo.

fią wynosić w wyżyny euforii raju na ziemi, gdzie

Reiz. Rajc.

nie potrzeba już nawet myśleć o nadziei czy mówić:

O, ile radości, gdy w mig „łapiesz”, „skapnąłeś

„mam nadzieję”. Naiwnemu optymizmowi daje wyraz myśl, iż „sztuka przynosi nam dowód, że istnieje coś innego

się”, nadążyłeś za kombinacją, załapałeś w tej grze. Dałeś zaskoczyć się i zaskoczyłeś. Czyż nie „raj‑cuje”, nie podnieca, nie porusza cię zmyślność ta, i twa?

niż nicość” (Marcel Proust?)11. Euforie, uniesienia,

Wszystko to – kryptomagicznie – cieszy się

głębie poczucia… nie stanowią żadnego dowodu,

wzięciem w kulturze, w życiu, najpowszedniejszym.

to jedynie stany psychiczne.

Dalece za sprawą designu, od „2D” po „3D”, równie

Co zaś sądzić można, bez cienia naiwnego pesymi‑

dobrze w postaciach, obrazach i symbolach, w spo‑

zmu? Design trzyma (się) z dala od takich egzysten‑

sobach użycia, przeżycia czy zażycia… form znaków,

cjalnych pytań, pozwala zapomnieć o nicości. Nawet

komunikatów czy systemów identyfikacji, jak i form

jako design pogrzebowy.

narzędzi, sprzętów, nakryć, okryć czy odkryć…

Design podtrzymuje nadzieję. Najskuteczniej, bowiem niezauważalnie.

To wszystko bynajmniej nie dopiero potem, gdy zostaną już wreszcie zaspokojone podstawowe

Człowieka podtrzymuje ten ostatni „dar” z naczy‑

potrzeby… Przeciwnie, już w sposobie odnoszenia się

nia Pandory. Friedrich Nietzsche: człowiek zacho‑

do głodu, sycenia pragnienia, to ona właśnie: kultura!

wuje nadzieję, myśląc, że ma „Bóg wie jaki skarb”.

Powszechne transfiguratio. Świętości, nawet

Dlaczego? „Zeus bowiem chciał, żeby człowiek, 16

wyrzekł się jednak życia, lecz jak dawniej i coraz

Wiadomości asp /67

w nie‑świętości.


kiej samodzielności, a przeto, jak przypuszczaliśmy, granicą

„Idzie designer po drabinie, fiku‑miku, już wpadł do oka”. Do serca, przemówił!? „Złapał Kozak designera, a designer za libido trzyma!”.

prometejskiego świata” – tamże, s. 185. 9. „Nauka ta o Pracy, czyli raczej o Pracach (którą poważamy się nazywać, na wzór innych nauk, z greckiego języka Ergonomią, od wyrazu ergon praca i logos prawo, zasada). […] Nauka o pracy, ale rozumieć się ma o Pracy nie cząst‑ kowej i nie jednostronnej – jak ją zwykle dotąd uwa‑ żamy (rozumiejąc przez nią samą tylko pracę fizyczną czyli Robotę) – lecz o Pracy całkowitej i wszechstronnej, to jest zarazem o fizycznej, estetycznej, racjonalnej i moralnej, czyli o Robocie, Zabawie, Myśleniu i Poświęceniu, a zatem o takiej Pracy, która ma się wykonywać wszystkiemi nadanemi nam od Stwórcy siłami i odnosić do wszystkich celów naszego istnienia, jakie nam wskazuje czysta religja i nieskażone uczucie godności naszej własnej” – W. Jastrzębowski, Rys Ergonomii, czyli Nauki o pracy…, „Przyroda i Przemysł”, 1857, s. 229 (przedruk: „Ergonomia” 1979, t. 2, nr 1, s. 15). Podobnie Norwid, współczesny Jastrzębowskiemu, postu‑

Na tekst ten składają się fragmenty wyodrębnione z: Janusz Krupiński, Filozofia kultury designu. W kręgu myśli Andrzeja Pawłowskiego, Kraków 2014, s. 160, 280–292. Książka ta należy do serii wydawnictw publiko‑ wanych z okazji jubileuszu 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie.

lował podniesienie pracy „do godności czynnego myślenia uświęconej modlitwą sztuk”. Po części bliska jest temu, prometejska, Pawłowskiego kon‑ cepcja projektowania aktywizującego. 10. W. Laurig, Amenity – utopia or challenge for work design?, [w:] Design of Amenity. Selectes Papers of International Symposium, red. Y. Ando, T. Sakamoto, Fukuoka 1993, s. 284 (amenity znaczy więcej niż wygoda, comfort, także coś miłego, przyjem‑ nego, atrakcyjnego, udogodnienia). 11. Czy sztuka jest dziedziną fikcji, polega na wytwarzaniu fikcji?

PRZYPISY

To w dziele sztuki autentycznej, „czystej” pojawia się pytanie

1. A. Pawłowski, Inicjacje. O sztuce, projektowaniu i kształceniu

o rzeczywistość. I nicość. To ona naiwnie nie bierze za rzeczy‑

projektantów, Kraków 2001, s. 136. 2. Tamże, s. 137. 3. Tamże, s. 152. 4. Por. Księga Habakuka: „Cóż może posąg, który rzeźbiarz czyni, obraz z metalu, fałszywa wyrocznia – że w nich to twórca

wistość tego, co za rzeczywistość uchodzi. Stawia egzysten‑ cjalne pytania. Dotykające podstaw i sensu egzystencji czło‑ wieka, istnienia. Metafizyczne. 12. F. Nietzsche, Ludzkie, arcyludzkie, przeł. K. Drzewiecki, W‑wa 1908, s. 89–90 (71). Dalece podobnie mówił już Hezjod.

nadzieję pokłada, gdy wykonuje swoje nieme bogi?” (BT,

Teksty Janusza Krupińskiego poświęcone twórczości Andrzeja

Ha 2, 18).

Pawłowskiego

5. We fragmentach pism Simone Weil, w najbardziej radykalnych jej myślach znajduję filozofię afirmacji egzystencji pomimo jej absurdu. Zob. J. Krupiński, Asensowność świata i przyzwo‑

1. Metoda kroku wstecz /The „step backwards”method, „Projekt” 1975, nr 32/4. 2. Four Ideas of Design Philosophy in Pawłowski, [w:] A. Pawłowski,

lenie. (Est)etyka Simone Weil, [w:] Etyka a sens życia, red.

Initiations. On Art, Design,and Design Education, with an

D. Probucka, Kraków 2011.

interpretive essay by J. Krupiński, edited by J. Krupiński;

6. Najpewniej już ktoś przyjął taką metodę interpretacji mitów, odczytania ich nie jako opowieści, historyjek, ale prawd o zależnościach, którym podlega człowiek, niemniej w swej ignorancji nic o tym nie wiem. 7. Hans‑Georg Gadamer omawia fascynację Goethego postawą, której „obrazem miała być twórcza samodzielność Prometeusza – rzeźbiarza ludzi. Goethe idzie tu śladem wyobrażenia od czasów renesansu obecnego w ludzkiej samo‑ świadomości, że mianowicie artysta jest «drugim bogiem» (alter deus, Scalinger), drugim stwórcą – wyobrażenia, które Shaftsbury przekazał wiekowi osiemnastemu w symbolu Prometeusza. Ten sposób myślenia zawiera się też w nowo‑ żytnym pojęciu twórczości i od okresu «burzy i naporu» przybiera w powszechnym odczuciu formę kultu osobowo‑

Pawłowski’s texts transl. by B. and P. Bożyk, Cracow 1989. 3. Genesis Andrzeja Pawłowskiego, Kraków 1989 [katalog wystawy]. 4. The Idea of Self‑generating Form, w: Strategies for Educating Designers in the Post Industrial Society, 1990 Conference on Design Education, Pasadena 1990. 5. Andrzeja Pawłowskiego koncepcje wzornictwa; Wypisy z Pawłowskiego, [w:] tegoż, Wzornictwo/design. Studium idei, Kraków 1998. 6. [Indeks osób i instytucji oraz indeks rzeczowy], [w:] A. Pawłowski, Inicjacje, Kraków 2001. 7. Intencja i interpretacja. Genesis Andrzeja Pawłowskiego, Kraków 2001 8. Krajobraz Genesis. Andrzeja Pawłowskiego idea tworzenia,

ści i geniuszu” – H.G. Gadamer, O duchowej drodze człowieka.

[w:] Trzy tematy biblijne /Three Biblical Themes, oprac. i red.

Studium nie dokończonych utworów Goethego, przeł.

J. Trzupek, VIII Biennale Sztuki Wobec Wartości, BWA,

M. Łukaszewska, [w:] H.G. Gadamer, Rozum, słowo, dzieje,

Katowice 2001.

przeł. M. Łukasiewicz, K. Michalski, Warszawa 2000,

9. Sutanna Pawłowskiego, „–grafia” 2003, nr 3

s. 180–181.

10. Kwadraty Pawłowskiego: [w:] Czarny kwadrat

8. Gadamer: „Doświadczenie śmierci jest właściwym kresem ludz‑

[w przygotowaniu].

17


Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

50 lat wfp Rok Jubileuszowy Wydziału Form Przemysłowych asp im. Jana Matejki w Krakowie

Rok akademicki 2013/2014 był Rokiem Jubileuszo‑

wiedzy, przydatnymi młodym adeptom wzornictwa.

wym – to czas refleksji i podsumowania, ale także

Dla twórców Wydziału ważną inspiracją były nie

ocen i planowania przyszłości. W tych szacownych

tylko założenia, które legły u podstaw Bauhausu

murach stuletniego budynku byłego Muzeum Tech‑

oraz jego ideowego spadkobiercy Hochschule für

niczno‑Przemysłowego im. Adriana Baranieckiego

Gestaltung w Ulm, ale także działalność Warsztatów

przy ul. Smoleńsk 9 ponad 50 lat temu Akademia Sztuk

Krakowskich, które w budynku przy ul. Smoleńsk 9

Pięknych w Krakowie jako pierwsza w Polsce rozpo‑

w Krakowie niemal 100 lat wcześniej znalazły sie‑

częła kształce­nie studentów w zakresie wzornictwa.

dzibę, lokując się w przestrzeniach wspomnianego wyżej Muzeum Techniczno‑Przemysłowego. Kontynuując humanistyczne tradycje uniwersy‑

Andrzej Ziębliński

teckie, Wydział rozwija zatem idee krakowskiej szkoły projektowania, której korzenie tkwią w początkach

Prof. zwyczajny. Ur. w 1946 r. w Krakowie. Dyplom w 1971 r. w pracowni prof. Wacława Taranczewskiego na Wy‑ dziale Malarstwa i Grafiki. Pracuje na ASP w Krakowie Od 1987 r. kieruje Katedrą Sztuk Wizualnych na Wy‑ dziale Form Przemysłowych. W latach 1999–2005 pełnił i w kadencji 2012–2016 pełni funkcję dziekana wfp. Two‑ rzy w zakresie malarstwa, projektowania graficznego, malarstwa architektoniczne‑ go i projektowania witraży. Uczestniczył w ponad 200 wystawach zbiorowych oraz 30 indywidualnych.

18

50 lat WFP przy 650 latach Uniwersytetu Jagielloń‑

polskiej sztuki użytkowej, sięgając nawet dalej w głąb

skiego czy prawie 200 naszej Akademii to niewiele

historii – do czasów społecznej i filantropijnej dzia‑

i nie chodzi tu o wiek czy świętowanie jubileuszu.

łalności Adriana Baranieckiego. Tę wyjątkową spu‑

Jest to jednak dobra okazja do przypomnienia sobie

ściznę ideologiczną zobowiązującą do ciągłej dbałości

i przekazania następnym pokoleniom idei, wiedzy,

o jakość kultury materialnej człowieka oraz dziedzic‑

dokumentów, informacji o wartościach i faktach,

two polskiej i światowej sztuki projektowania staramy

w których tworzeniu braliśmy udział.

się włączać do dziś w proces kształcenia projektantów. To tu właśnie kształtowały się idee i toczyły się

Z historii Wydziału

twórcze spory o rozumienie dziedziny, jaką jest wzor‑

W roku akademickim 1961/1962 przy Wydziale Ar­chi‑

nictwo, design, o metody kształcenia. Ta specyficzna

tektury Wnętrz utworzono 3‑letnie Studium Form

dyscyplina łączy bowiem sztukę, naukę i technikę.

Przemysłowych. Wkrótce po­tem, w roku 1963/1964,

Rozwija zdolności artystyczne i kreatywność oraz

rozpoczął działalność Wydział Form Przemysłowych.

znajomość wielu interdyscyplinarnych zagadnień.

Pełen entuzjazmu zespół pedagogów tworzył pionier‑

Program kształce­nia na Wydziale Form Przemysło‑

ski program mający na celu połączenie przedmiotów

wych był przez lata rozwijany i doskonalony, a na jego

typowych dla uczelni artystycznej z zagadnieniami

formę miały wpływ przede wszystkim wyjątkowe oso‑

dotyczącymi technologii, ergonomii, modelowania,

bowości profesorów – artystów, wybit­nych projektan‑

produkcji przemysłowej i wieloma innymi dziedzinami

tów i teoretyków wzornictwa.

Wiadomości asp /67


19

↓ Józef Czajkowski Rysunek fasady budynku przy ul. Smoleńsk 9


1.–2. Możliwości skrócenia okresu projektowania – pro‑ cedury – praca badawcza pod kierunkiem Andrzeja Pawłowskiego w zespole z Mieczysławem Górowskim, Janem Kolanowskim i Ryszardem Otrębą, 1

1965–1966

2

3. Metoda przekształcenia układu kinematycznego za pomocą modelu prze‑ strzennego w zastosowaniu do projektowania formy obrabiarek, Zbigniew Chu‑ dzikiewicz, 1966 4. Pierwszy egzamin wstępny na Wydział Form Przemysłowych, komisja egzaminacyjna – od lewej: Barbara Gołajewska, Andrzej Pawłowski, Antoni Hajdecki, Antoni Haska, Zbigniew Chudzikiewicz, 1963 3

4

Wspomnieć należy tych starszych kolegów, któ‑ rych twórczy wkład zapisał się w trwały sposób

Zawód designera to fascynująca dziedzina twórczo‑

w historii Wydziału. Do tego znamienitego grona

ści, któ­rej polem zainteresowania jest to, co służyć

należą m.in. Zbigniew Chudzikiewicz, Andrzej Paw‑

winno człowiekowi dla jego harmonijnej egzystencji

łowski, Antoni Hajdecki, Antoni Haska, Adam Wod‑

i koegzystencji ze środowiskiem (nie tylko natural‑

nicki, Ryszard Otręba, Jerzy Ginalski, Adam Gedliczka,

nym). To projektowanie sytuacji i rzeczy naprawdę

Jan Kolanowski, Wacław Pieniądz, Jerzy Siuta, Andrzej

potrzebnych – funkcjonalnych i pięknych zarazem,

Ogiński, Adam Marczyński, Jerzy Panek, Józef Marek,

przedmiotów co­dziennego użytku, środków transportu,

Wincenty Kućma, Danuta Urbanowicz, Barbara Goła‑

narzędzi i urządzeń, środowiska pracy, procesów –

jewska, Stanisław Sokalski, Tadeusz Nowak, Mieczy‑

od tych pozornie najprostszych i najskromniejszych aż

sław Górowski. Wspominam tu najstarszych, a także tych, którzy

20

Proces i oferta kształcenia

po najbardziej złożone śmiałe koncepcje, powstające w oparciu o najnowsze technologie, materiały i metody.

stosunkowo niedawno od nas odeszli. Wielu odda‑

Koncepcja kształcenia na kierunku wzornic‑

nych pracy dydaktycznej i organizacyjnej na Wydziale

two tworzona jest w oparciu o wieloletnią tradycję

z następnych pokoleń, tych, którzy tworzą obraz

Wydziału Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięk‑

obecny Wydziału, poznamy z przygotowywanych

nych im. Jana Matejki w Krakowie, potrzeby współ‑

publikacji i wystaw oraz konferencji związanych

czesności, obowiązujące przepisy prawa, jak i szereg

z zakończeniem Roku Jubileuszowego WFP.

innych uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych.

Wiadomości asp /67


→ Kama Jania i Piotr Madej Wózek dla biegaczy, praca semestralna wyko‑ nana pod kierunkiem dr. hab. Andrzeja Śmiałka, 2014

↗ Magdalena Pasternak Projekt Zmyślne klocki,

Wydział nieprzerwanie doskonali i aktualizuje swój

praca semestralna wyko‑

program, by poprzez kształcenie projektantów służyć

nana pod kierunkiem

społeczeństwu w zakresie podnoszenia jakości życia

prof. Czesławy Frejlich, 2014

oraz wzbogacania dziedzictwa kulturowego.

→ Joanna Guzik

two Wydział kształci projektantów w dwóch specjal‑

Lampa, praca seme‑ stralna wykonana pod kierunkiem prof. Piotra Bożyka, 2014

W ramach prowadzonego kierunku wzornic‑ nościach: projektowanie form przemysłowych oraz projektowanie komunikacji wizualnej. Kształcenie to, realizowane pierwotnie w formie jednolitych studiów stacjonarnych, jest obecnie dwustopniowe i obejmuje: 7‑semestralne studia pierwszego stopnia, kończące się dyplomem licencjata, i 4‑semestralne studia drugiego stopnia, kończące się dyplomem magistra sztuki. Studia są prowadzone w trybie stacjonarnym i niestacjonarnym. Ponadto Wydział uczestniczy w realizacji 3‑letnich środowiskowych studiów doktoranckich w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. 21


← Karol Cyrulik Projekt stanowiska do pracy w przestrzeni publicznej praca dyplomowa licencjacka wyko‑ nana pod kierunkiem prof. Czesławy Frejlich 2014

← Iga Węglińska Projekt koncepcyjny obu‑ wia damskiego – nowe technologie, praca dyplomowa wyko‑ nana pod kierunkiem dr. hab. Marka Liskiewicza 2014 ↑ Arkadiusz Mayer‑Gawron Projekt koncepcyjny uni‑ wersalnej maszyny budow‑ lanej, praca dyplomowa wykonana pod kierunkiem dr. hab. Marka Liskiewicza 2014

↗ Anna Sanetra Mebel Aino praca dyplomowa wyko‑ nana pod kierunkiem dr. Michała Kracika 2014

22

Wiadomości asp /67


↗ Bartosz Lorek Seria plakatów dla Małopolskiej Nocy Naukowców, praca seme‑ stralna wykonana pod kierunkiem prof. Jana Nuckowskiego, 2014 ↓ Barbara Geras, Talerze do poda‑ wania chleba, praca semestralna wykonana pod kierunkiem mgr Anny Szwai i mgr. Piotra Hojdy, 2014

23


← Sylwia Serwińska Helvetica, praca semestralna wykonana pod kierunkiem prof. Jana Nuckowskiego 2014

↓ Aleksandra Zajdel Krój pisma Couroni praca seme‑ stralna wykonana pod kierunkiem prof. Władysława Pluty 2014

24

Wiadomości asp /67


↑ Wnętrze budynku

Studia licencjackie przygotowują do pracy

jest wspólny, a w czwartym semestrze student doko‑

przy ul. Smoleńsk 9

w zespołach projektowych, do działalności artystycz‑

nuje wyboru specjalności (z możliwością zmiany

nej, kształtują twórczą i etyczną postawę, umożliwiają

w semestrze piątym), której uzupełnieniem jest pro‑

dalsze studia i doskonalenie zawodowe. Absolwent

jektowanie dopełniające o innej specjalności (2D dla

studiów magisterskich jest przygotowany do prowa‑

3D i 3D dla 2D). Wzbogaceniem regularnych zajęć

fot. Piotr Witosławski

dzenia praktyki zawodowej projektanta w pełnym

są obowiązkowe tygodniowe warsztaty projektowe

zakresie, do pracy samodzielnej lub w zespole inter‑

o profilu 2D i 3D, prowadzone przez pracowników

dyscyplinarnym, prowadzenia prac naukowo‑badaw‑

Wydziału lub zaproszonych gości. Grupa przedmio‑

czych i organizacyjnych we wzornictwie, posiada

tów podstawowych obejmuje zajęcia z zakresu sztuk

wiedzę z zakresu projektowania, techniki oraz sztuki,

wizualnych, ogólnej wiedzy teoretycznej, technik

może także doskonalić swe umiejętności i rozwijać

wspomagających projektowanie, specjalistycznej

wiedzę, podejmując studia doktoranckie. Kierunek

wiedzy o projektowaniu, a także inne zajęcia zwią‑

oferuje kształcenie i doskonalenie umiejętności

zane z profesjonalnym przygotowaniem do uprawia‑

praktycznych związanych z profesją projektanta

nia zawodu projektanta. Uzupełnieniem programu

(profesjonalizm warsztatowy), jak również rozwija‑

są cotygodniowe wykłady gościnne prowadzone

nie humanistycznych wartości intelektualnych. Pro‑

przez wybitnych specjalistów rozmaitych dyscyplin.

gram kształcenia studiów pierwszego stopnia obej‑

Uczestniczą w nich studenci, pracownicy oraz zapra‑

muje przedmioty kierunkowe z zakresu specjalności

szani goście. Do grupy innych przedmiotów należą:

projektowania komunikacji wizualnej (2D) i spe‑

elementy marketingu i prawa autorskiego, techno‑

cjalności projektowania form przemysłowych (3D).

logia informatyczna, język angielski, prezentacje

Przez trzy pierwsze semestry program kształcenia

zawodowe w języku angielskim. 25


↑ Warsztaty projektowe 2014 → Aleksander Szałabski praca plenerowa, Harenda 2014 ↗ Zespołowa praca plene‑ rowa, Harenda 2014 →→ Zespołowa praca plene‑ rowa, Harenda 2014

Ważnym elementem kształcenia są praktyki

1.–2. Wystawa Najlepsze dyplomy w Pałacu Sztuki,

zawodowe oraz warsztaty artystyczne – plener.

2014 – fot. Marcin

Dodatkowo w drugim semestrze studiów studenta obowiązuje przedmiot wolnego wyboru, który można

Studia drugiego stopnia na kierunku wzornictwo

wybrać spośród przedmiotów prowadzonych na innych

3. Wystawa końcoworoczna

prowadzone są od początku z podziałem na dwie

kierunkach. Grupa przedmiotów podstawowych obej‑

w Galerii Schody w budynku

specjalności: projektowania komunikacji wizualnej

muje zajęcia z zakresu sztuk wizualnych z refleksją

(2D) i projektowania form przemysłowych (3D). Pro‑

nad procesem twórczym i nowymi formami przekazu,

gram kształcenia obejmuje przedmioty kierunkowe

ogólnej wiedzy teoretycznej, wiedzy techniczno‑tech‑

Limanowski

WFP przy ul. Smoleńsk 9, 2014 – fot. Marcin Limanowski

26

związane z projektowaniem w obu specjalnościach.

nologicznej wspomagającej projektowanie, specjali‑

Dla specjalności 2D jest to projektowanie komunika‑

stycznej wiedzy o projektowaniu, przedmioty związane

cji wizualnej, a dla specjalności 3D – projektowanie

z przygotowaniem pracy dyplomowej, a także inne

struktur użytkowych, projektowanie ergonomiczne,

zajęcia związane z profesjonalnym przygotowaniem

projektowanie produktu, konceptualne projektowa‑

do samodzielnego uprawiania zawodu projektanta.

nie produktu, marketingowe projektowanie produktu

Przedmioty te są obligatoryjne dla wszystkich studen‑

i projektowanie dla środowisk ekstremalnych. Kom‑

tów, niezależnie od obranej specjalności. Program uzu‑

plementarnymi przedmiotami dla obu specjalno‑

pełniają tradycyjne cotygodniowe wykłady gościnne,

ści są: projektowanie alternatywne, projektowanie

wspólne dla studiów pierwszego i drugiego stopnia.

przestrzeni i barwy oraz warsztaty projektowe 2+3D

Do innych przedmiotów należy prezentacja zawodowa

(na I roku studiów) i projektowanie dopełniające (2D

w języku angielskim – zajęcia przygotowujące do mię‑

dla 3D i 3D dla 2D – w trzecim semestrze studiów).

dzynarodowej kooperacji w obranej profesji.

Wiadomości asp /67


1

2

Osiągnięciu zamierzonych efektów kształcenia służy odpowiednia organizacja i metodologia prze‑ kazywania wiedzy i umiejętności, oparta na relacji mistrz–uczeń i indywidualnym podejściu do każdego studenta. Strukturze programu kształcenia odpowiada struktura organizacyjna Wydziału. Przedmioty pro‑ jektowe (projektowanie kierunkowe, projektowanie dopełniające) oraz zajęcia z zakresu sztuk wizualnych przypisane są katedrom i pracowniom o charakterze mistrzowskim. Zajęcia z technik informatycznych i fotografii prowadzą odpowiednie laboratoria, a zajęcia z technik modelarskich – specjalistycznie wyposażone warsztaty projektowo‑badawcze. Zajęcia dydaktyczne o charakterze ogólnym, wzbogacające program kształcenia na kierunku wzornictwo, prowa‑ dzone są przez jednostki międzywydziałowe (Między‑ wydziałową Katedrę Teorii i Historii Sztuki, Studium Języków Obcych, Studium Wychowania Fizycznego). 3

Na program katedr i pracowni silnie oddziałują 27


↑ ↗ Wystawa końcowo‑

osobowości prowadzących przedmioty przypisane

roczna, Katedra Działań

poszczególnym jednostkom. W strukturze Wydziału

Wizualnych w Galerii

znajduje się siedem jednostek naukowo‑dydaktycz‑

Schody w budynku WFP przy ul. Smoleńsk 9, 2014 – fot. Dawid

dyki Projektowania, Katedra Projektowania Ergono‑

Kozłowski

micznego, Katedra Komunikacji Wizualnej, Katedra

← Wystawa końcowo‑

Przestrzeni i Barwy, Katedra Sztuk Wizualnych, Pra‑

roczna w Galerii Schody w budynku WFP przy ul. Smoleńsk 9, 2014 – fot. Marcin Limanowski ↓ Wystawa końcowo‑ roczna w budynku 002 przy ul. Smoleńsk 9, 2014 – fot. Anna Szwaja

3

nych: Katedra Podstaw Projektowania, Katedra Meto‑

cownia Rozwoju Nowego Produktu oraz Warsztaty Pro‑ jektowo‑Badawcze WFP i Laboratorium Komputerowe. Poza regularnymi zajęciami realizowane są także różne inicjatywy studentów i pracowników, np. kon‑ sultacje, warsztaty specjalistyczne, wykłady i ćwi‑ czenia z zakresu m.in. badań wizualnych, wyjazdy na targi, wystawy i konferencje, działają także dwa koła naukowe. Jedno z nich – o nazwie „ASPiracje” – realizuje w poszerzonym zakresie tematy zakreślone w ramach realizacji programu ogólnych podstaw projektowania i podstaw projektowania typografii i komunikacji wizualnej. W ramach działalności koła planowany jest wyjazd na tegoroczne biennale architektury w Wenecji w celu zgłębiania wpływu modernizmu na architektury narodowe oraz jego oddźwięku w typografii i projektowaniu graficz‑ nym. Koło liczy 24 członków. Drugie koło – o nazwie „Uutuus” – powstało w bieżącym roku akademickim. Głównymi założeniami koła jest zdobywanie wiedzy w zakresie nowych technologii, odkryć naukowych, jak również tradycyjnych metod produkcji. Założe‑ nia te będą realizowane poprzez wyjazdy do fabryk i manufaktur, na targi w kraju i za granicą, udział

28

Wiadomości asp /67


←. Konferencja Dzień Barwy – na zdjęciu rektor Stanisław Tabisz, fot. Marcin Limanowski ↙ Wystawa na Uniwersy‑ tecie Baty w Zlinie, 2013 – fot. Anna Szwaja

w warsztatach i szkoleniach oraz nawiązywanie kon‑ taktów z producentami (na potrzeby starań o wdroże‑ nie do produkcji projektów realizowanych w ramach koła). Koło liczy 12 członków. Cenne doświadczenia niesie organizacja przed‑ sięwzięć pozaprogramowych o charakterze między‑ narodowym, np. niedawno zorganizowana przez Katedrę Przestrzeni i Barwy międzynarodowa kon‑ ferencja i warsztaty prowadzone w ramach Dnia Barwy, która zaowocowała inspirującą wymianą doświadczeń pomiędzy wybitnymi specjalistami z różnych krajów. Współpraca z podmiotami zewnętrznymi, współ‑ praca zagraniczna Wydział intensyw­nie rozwija współpracę z krajowymi i zagranicznymi instytucjami naukowymi, uczel‑ niami wyższymi i z przemysłem, jest członkiem Cumulus. Współpraca międzynarodowa jest cenna dla rozwoju indywidualnego zarówno nauczycieli, jak i studentów, co w oczywisty sposób przekłada się na rozwój pro‑ gramu kształcenia – inspiruje do nowych form prze‑ kazywania wiedzy, wzbogaca jej zasób, stwarza okazję do krytycznych analiz programowych (np. poprzez wymianę wystaw prac studenckich, m.in. z Missouri State University Springfield czy ostatnio z Uniwer‑ sytetem Tomasza Baty w Zlinie, zapraszanie zagra‑ nicznych wykładowców do prowadzenia warsztatów i prezentacji). 29


→ Arkadiusz Stokłosa Mazda Design 2014, praca semestralna wykonana pod kierunkiem dr. hab. Marka Liskiewicza, 2014 ↘ Ferdynand Zyska projekt samochodu Mazda, Grand Prix w konkusie ZOOM‑ZOOM MAZDA DESIGN praca wykonana pod kie‑ runkiem dr. hab. Marka Liskiewicza, 2012

↑ ↗ Warsztaty modelowania w CLAY‑u, 2014

Wydział wspomaga też tworzenie nowych ście‑ żek kształcenia – projektowanie środków transportu (czego przykładem jest współpraca pracowni rozwoju

↓ Zajęcia w pracowni dr. hab. Marka Liskiewicza

nowego produktu z firmami Volkswagen i Ruecker, owocująca prestiżowymi stażami) czy projektowa‑ nie dla środowisk ekstremalnych ujęte w programie specjalistycznej pracowni metod i eksperymentów projektowych, rozwijanym w oparciu o doświadcze‑ nia współpracy z MIT i NASA.

30

Wiadomości asp /67


→ Michał Kuśmierek Projekt koncepcyjny pojazdu inspirowanego drogą Passo dello Stelvio praca semestralna wykonana pod kierunkiem dr. hab. Marka Liskiewicza 2014

31


32

Wiadomości asp /67


← Wystawa DMY w Berlinie, 2013 fot. Kaja Kordas ↙ Wystawa DMY w Berlinie, 2013 fot. Andrzej Ziębliński

↑ Bartosz Lorek Plakat do wystawy matema‑ tycznej, praca semestralna wykonana pod kierunkiem prof. Jana Nuckowskiego – plakat zdobył I miejsce w konkursie i został zreali‑ zowany, 2014 ↗ „Ogólnopolski Kwartalnik Projektowy 2plus3D. Grafika Plus Produkt” pod redakcją prof. Czesławy Frejlich

W ramach działalności naukowo‑badawczej

Wydziału pod kierunkiem prof. Czesławy Frejlich

Wydział współpracuje z wieloma instytucjami kra‑

redaguje „Ogólnopolski Kwartalnik Projektowy 2+3D

jowymi: Centralnym Instytutem Ochrony Pracy,

Grafika Plus Produkt” – profesjonalne, znane w Pol‑

Instytutem Wzornictwa Przemysłowego, Komitetem

sce i na świecie pismo poświęcone grafice użytko‑

Ergonomii i Komisją Ergonomiczną Polskiej Akademii

wej i wzornictwu. Pojawiło się na rynku w 2001 r.

Nauk, Politechniką Krakowską, Akademią Górniczo-

i do tej pory w swym dorobku ma 50 numerów.

-Hutniczą, Uniwersytetem Jagiellońskim, Uniwersyte‑

To ponad 80‑stronicowe pismo ukazujące się

tem Ekonomicznym, Stowarzyszeniem Projektantów

w nakładzie ponad 5 tys. egzemplarzy i cieszące

Form Przemysłowych oraz licznymi firmami produk‑

się dużym zainteresowaniem swym prestiżem prze‑

cyjnymi i instytucjami kultury.

kroczyło granice Polski. Kwartalnik ukazuje się rów‑

Podejmowana jest również współpraca z zagra‑ nicznymi uczelniami projektowymi i artystycz‑

nież na stale aktualizowanej stronie internetowej: www.2plus3d.pl.

nymi, m.in. w Helsinkach, Tuluzie, Kent, Lublanie,

Współwydawcą kwartalnika, a także współorga‑

Manchesterze, Dublinie, Bratysławie, Budapeszcie,

nizatorem konkursów, wystaw, konferencji i specja‑

Berlinie, Darmstadt i Offenbach, Trewirze, Zlinie,

listycznych szkoleń, jest działająca przy WFP Rzecz

Koszycach i Pradze. Ponadto Wydział prowadzi

Piękna Fundacja Rozwoju Wydziału Form Przemy‑

od wielu lat szeroką wymianę i współpracę między‑

słowych Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki

narodową w ramach programów Sokrates‑Erasmus

w Krakowie. Fundacja ma w planach działalność

oraz CEEPUS – na mocy umów podpisanych przez

związaną z promowaniem studentów przez urucho‑

Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie z 59 szkołami,

mienie produkcji i sprzedaży wybranych projektów

w tym 41 w specjalizacji wzornictwo.

studenckich, wspieranie komercjalizacji wyników badań – projektów studentów i pracowników.

Inicjatywy zewnętrzne Warto przypomnieć także kilka faktów z zakresu → Logo Fundacji Rzecz Piękna

kulturotwórczej misji Wydziału o szerszym kręgu oddziaływania. Zespół pracowników i absolwentów 33


W budynku Wydziału mieści się też Galeria Schody – nie tylko służąca jako forum prezentacji osiągnięć studentów i absolwentów WFP, ale także otwarta na przyjęcie wartościowych wystaw dzieł artystów, projektantów oraz przedstawicieli innych dziedzin twórczości. Innym typem działań promocyjnych jest prowa‑ dzone od dwóch lat przedsięwzięcie wydawnicze pre‑ zentujące szerokiej publiczności – a zwłaszcza poten‑ cjalnym kandydatom na studia – szerokie spektrum zainteresowań oraz przykłady realizacji zadań seme‑ stralnych i dyplomowych w pracowniach. W ten sposób nie tylko staramy się zachęcić młodych ludzi do studio‑ wania na naszym Wydziale, ale także pragniemy wnieść wkład w kształtowanie świadomości znaczenia wzor‑ nictwa (designu) – dyscypliny, której rozwój wpływa bezpośrednio na poprawę życia człowieka, a także na sukcesy gospo­darki i stan kultury materialnej.

34

Wiadomości asp /67


→ Wydawnictwa wydziałowe ukazujące się raz w roku – fot. Anna Szwaja

Sukcesy We wspomnianych wyżej działaniach promocyjnych

ocena przyznana Wydziałowi przez Państwową Komi‑

dążymy do ukazania wysokiej jakości prowadzonego

sję Akredytacyjną w roku 2005. Podobne wyróżnienie

przez Wydział Form Przemysłowych kształcenia.

ze strony zespołu oceniającego PKA spotkało Wydział

Jednym z dowodów na taki stan rzeczy jest dla nas

w bieżącym roku akademickim – Wydział we wszyst‑

znacząca liczba sukcesów studentów i absolwentów

kich aspektach podlegających kontroli otrzymał naj‑

Wydziału. Zdobywają oni nagrody i wyróżnienia

wyższą możliwą ocenę.

w prestiżowych konkursach krajowych i międzyna‑

↖← Wystawa dyplomów w Galerii Schody w bu‑ dynku WFP przy ul. Smo‑ leńsk 9, 2014 – fot. Anna Szwaja

rodowych. Niekiedy hasła aktualnie ogłaszanych

Obchody jubileuszu

konkursów stają się tematami prac semestralnych.

Obchody jubileuszowe stanowią doskonały pretekst

Jednostki Wydziału (czasem we współpracy z działa‑

do zaprezentowania Wydziału Form Przemysłowych

jącą przy Wydziale Fundacją Rzecz Piękna) organizują

szerszej publiczności. Kilkuletni trud związany z ich

także konkursy wewnętrzne dla studentów na prośbę

przygotowaniem i przeprowadzeniem przyniósł wspa‑

podmiotów zewnętrznych (np. przedsiębiorców lub

niałe owoce w postaci wystaw, międzynarodowej kon‑

instytucji kultury i nauki). Najważniejszym osiągnię‑

ferencji, a nade wszystko – publikacji o charakterze

ciom obecnych i byłych studentów WFP z ostatniego

monograficznym. Z dumą i nadzieją na zainteresowa‑

czasu poświęcono odrębne artykuły.

nie poddajemy je ocenie widzów, uczestników jubile‑

Wielkim wyróżnieniem jest dla nas także bardzo

uszowych spotkań, czytelników oraz wszystkich tych,

wysoka ocena parametryczna uzyskiwana od kilku

dla których Wydział ma i – jak wierzymy – może mieć

lat przez Wydział (kategoria A), a także wyróżniająca

w przyszłości znaczenie. 35


← ↙ Wystawa końcowo‑ roczna w Galerii Schody w budynku WFP przy ul. Smoleńsk 9, 2014 fot. Anna Szwaja

Wystawa Wzornictwo z Krakowa – pl. Szczepański Te osiągnięcia prezentuje inna wystawa – ekspozycja najciekawszych prac wybranych spośród projektów prawie tysiąca absolwentów, zorganizowana w prze‑ strzeni publicznej miasta Krakowa na pl. Szczepań‑ skim. Na przykładach z różnych lat zobaczymy bardzo interesujący rozwój karier zawodowych indywidual‑ nych, a także firm projektowych, jakie tworzą nasi absolwenci. Jednym z ciekawszych aspektów tej prezentacji jest możliwość przyjrzenia się, czy i jak w zmieniającej się sytuacji gospodarczej i politycznej rozwijały się warunki współpracy z różnymi insty‑ tucjami i z przemysłem. Kryterium doboru prac do wystawy był sukces rynkowy prezentowanych pro‑ duktów – mamy nadzieję, że te znane skądinąd pro‑ Wystawy

jekty – przyjmując charakter eksponatów – zostaną

W sposób właściwy dla dziedziny twórczości, którą

jeszcze bardziej docenione, a może nawet utracą wła‑

Wydział się zajmuje, wybrane aspekty pracy ze stu‑

ściwą niekiedy produktom wzorniczym anonimowość.

dentami przedstawia wystawa prezentowana w Gale‑ rii Schody Wydziału Form Przemysłowych w budynku

Międzynarodowa konferencja – „Projektowanie

przy ul. Smoleńsk 9. W sposób selektywny i symbo‑

projektantów”

liczny prezentuje przykłady prac studentów z róż‑ nych lat, obrazując ewolucję metod, a także stabilność podstawowych idei dziedziny wzornictwa. Starannie dobrane prace stanowią przykład efektów kształcenia

→ Logo konferencji zwią‑ zanej z obchodami jubi‑

W dniach 23 i 24 x 2014 r. na organizowanej przez

uzyskiwanych w toku studiów na kierunku wzornic‑

zespół WFP międzynarodowej konferencji pod hasłem

two, w wypracowanej przez lata i wciąż doskonalonej

„Projektowanie projektantów” licznie zaproszeni

relacji mistrz–uczeń. Z niej właśnie wyrasta otwar‑

goście w nowej auli Akademii na pl. Matejki 13 spo‑

tość na dalszy rozwój i szlifowanie profesjonalnego

tykają się, aby dyskutować o współczesnych pro‑

warsztatu, które znajdują wyraz w ciekawych losach

blemach kształcenia w zakresie designu w ramach

naszych absolwentów, pełnych sukcesów w kon‑

czterech sesji konferencyjnych: „Wzornictwo: poli‑

Przemysłowych ASP

kursach, wdrożeniach i popularyzacji wzornictwa

tyka rozwoju kierunku w Polsce”, „Poza produktem:

w Krakowie

w kraju i na świecie.

nowe idee designu”, „Wzornictwo w krakowskiej ASP:

leuszu Wydziału Form

36

Wiadomości asp /67


50 lat – atut czy balast?”, „Kształcenie wobec nowych

na przykładzie m.in. analizy myśli Andrzeja Paw‑

wyzwań współczesnego wzornictwa”. Przedstawiciele

łowskiego. Kolejna część monografii to opracowanie

wielu instytucji, ministerstw, uczelni, wydziałów

dr. hab. Andrzeja Szczerskiego pt. Z historii Wydziału

wzornictwa z Polski i z zagranicy, absolwenci przed‑

Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych

stawią swoje stanowiska i poglądy, dyskutować będą

1964–2014. Ta część monografii została powierzona

na sesjach problemowych.

historykowi sztuki, wykładowcy Uniwersytetu Jagiel‑

A wszystko po to, by spróbować znaleźć odpo‑

lońskiego, który okiem wytrawnego badacza mógł

wiedź na nurtujące nas obecnie pytania o politykę

ocenić i opisać możliwie najszerzej 50 lat istnienia

rozwoju kierunku wzornictwo w naszym kraju, nowe

Wydziału. Autor stanął tu przed trudnym zadaniem

idee designu, stosunek 50‑letniej tradycji Wydziału

wynikającym ze szczególnej specyfiki i rozległości

do konieczności reagowania na współczesne prze‑

materii oraz niełatwego dostępu do części materiałów

miany i wyzwania oraz przyszłość kształcenia w dzie‑

źródłowych. Publikacja zawiera mnóstwo informacji

dzinie designu.

wybranych i opracowanych przez autora w taki spo‑ sób, by rysowany przed czytelnikiem obraz był jak

Monografia WFP

najbardziej klarowny. Bardzo cenne opracowanie syl‑

Już od paru lat zespół pracowników WFP prowadził sys‑

wetek twórców Wydziału – po raz pierwszy w ramach

tematyczną pracę nad zredagowaniem 3‑częściowej

jednej publikacji – pozwala na kształtowanie naszej

monografii Wydziału. Pierwszą jej częścią jest Kalen‑

wyobraźni o związkach przyczynowo‑skutkowych

darium – niezwykle starannie opracowane, bogato

biegu spraw w tak bogatej historii Wydziału. Obszerne

ilustrowane przykładami dokumentów, prac studyj‑

opracowanie dotyczy także katedr i ich roli w rozwoju

nych, z opisami ważnych wydarzeń i prac badawczych.

programów badawczych i dydaktycznych, a także licz‑

Zawiera ono wielokrotnie weryfikowane z zasobami

nych publikacji wydziałowych i katedralnych. Warto

archiwów opisy prac, spisy absolwentów, sylwetki

zwrócić uwagę na funkcję wzajemnego dopełniania

kadry, w tym twórców Wydziału. Pracami nad Kalen‑

się Kalendarium i dziejów Wydziału. Kalendarium,

darium oraz koordynacją prac nad całą monografią

wolne od tak szczegółowo opisanych zdarzeń, staje się

zajął się zespół pod kierunkiem prof. Marii Dziedzic.

bardziej przejrzyste, a dzięki bogatemu materiałowi

Druga część monografii to opracowanie autorstwa

ilustracyjnemu jest polem do odnajdywania cieka‑

dr. hab. Janusza Krupińskiego prof. ASP pt. Filozofia

wych uzupełnień dla wnikliwie opracowanej treści

kultury designu. W kręgu myśli Andrzeja Pawłowskiego.

historycznej. Fundament ideowy w opracowaniu

To bardzo ważna i potrzebna książka, w której autor

dr. hab. Janusza Krupińskiego prof. ASP stanowi zaś

skłania nas do intensywnych przemyśleń nad sen‑

intelektualne tło i sprzyjać może pełniejszemu rozu‑

sem i znaczeniem designu oraz do przyjęcia postawy

mieniu tego, co wydarzyło się na Wydziale i w naszej

filozoficznej w stosunku do wszelkiej twórczości

Akademii w ciągu tych 50 lat… 37


◊ osoby szczególnie zaangażowane w kwerendę oraz

38

Podziękowania

weryfikację i uporządkowanie informacji archiwal‑

Jak wyżej wspomniano, Wydział Form Przemysłowych

nych: dr Monika Wojtaszek‑Dziadusz, dr hab. Ewa

to przede wszystkim tworząca go społeczność – stu‑

Pawluczuk, dr Barbara Widłak oraz st. dokumenta‑

dentów i pedagogów. Tych byłych, których nie ma już

lista mgr Joanna Grabowska – kierownik Archiwum

wśród nas, a których dzieło – dzięki jubileuszowym

ASP; mgr Anna Szwaja – autorka fotografii portre‑

przedsięwzięciom – zyska trwałe upamiętnienie,

towych sporządzonych na potrzeby Wydawnictwa,

emerytów i absolwentów, którzy wciąż utrzymują

dr Piotr Witosławski i mgr Piotr Hojda odpowiedzialni

kontakt z Wydziałem, tych, którzy dotąd wytrwale

za przygotowanie i uporządkowanie materiałów foto‑

pracują na rzecz jego rozwoju, oraz tych wreszcie,

graficznych; a także zespoły pracowników wszyst‑

którzy rozpoczynają dopiero swą przygodę z designem

kich jednostek Wydziału, którzy nie szczędzili trudu,

i pracą akademicką. W tym gronie są osoby, bez któ‑

by przygotować i opracować materiały historyczne

rych jubileuszowe dzieło nie doszłoby do skutku.

dokumentujące dorobek poszczególnych katedr –

Pragnę złożyć im szczególne podziękowania za ich

na wspomnienie zasługuje tu zwłaszcza nieoce‑

ogromną, pełną bezinteresowności i poświęcenia

niona pomoc emerytowanego profesora Wydziału,

pracę. Podziękowania kieruję zwłaszcza do tych osób,

prof. Adama Gedliczki oraz redakcja językowa publi‑

które pełniły i pełnią ważne funkcje w zespołach

kacji wykonana przez dr Joannę Kułakowską‑Lis;

koordynujących przygotowanie i przeprowadzenie

◊ członkowie rady naukowej konferencji pod hasłem

obchodów jubileuszu. Należą do nich:

„Projektowanie projektantów” działającej pod

◊ autorzy i członkowie komitetu przygotowującego

moim przewodnictwem: prof. Piotr Bożyk – prorek‑

monografię, z niestrudzonym zespołem redakcyjnym

tor, prof. Czesława Frejlich, prof. Adam Gedliczka,

na czele: prof. Marią Dziedzic i dr Krystyną Starzyń‑

dr Józef Mrozek, dr hab. Janusz Krupiński prof. ASP,

ską oraz prof. Władysławem Plutą, który ponadto

dr hab. Andrzej Szczerski, dr Agata Kwiatkow‑

jest autorem oprawy graficznej monografii i jubile‑

ska‑Lubańska – pełnomocnik dziekana ds. organizacji

uszowego logo;

konferencji, a także zespół współpracujący: dr Michał

◊ twórcy dwóch odrębnych części monografii:

Kracik, mgr Kamil Kamysz i dr Piotr Witosławski;

dr hab. Janusz Krupiński prof. ASP i dr hab. Andrzej

◊ członkowie zespołu ds. jubileuszowej wystawy prac

Szczerski;

studenckich: Adam Miratyński prof. ASP – kurator,

◊ kierownicy wszystkich jednostek Wydziału,

mgr Grzegorz Matusik, dr Piotr Michura, mgr Bożydar

którzy weszli w skład komitetu redakcyjnego,

Tobiasz;

a zatem – poza piszącym te słowa oraz wymienioną

◊ członkowie zespołu ds. jubileuszowej wystawy

wyżej prof. Marią Dziedzic – prof. Adam Miratyń‑

osiągnięć absolwentów WFP Wzornictwo z Krakowa:

ski, prof. Jan Nuckowski, prof. Czesława Frejlich,

dr Andrzej Śmiałek – kurator, mgr Piotr Hojda –

prof. Barbara Suszczyńska‑Rąpalska, dr hab. Marek

główny projektant, mgr Anna Szwaja, dr Monika

Liskiewicz prof. ASP;

Wojtaszek‑Dziadusz i mgr Szymon Kiwerski;

Wiadomości asp /67


◊ członkowie zespołu Katedry Sztuk Wizualnych przy‑ gotowującego jubileuszową wystawę prac pedagogów Katedry, którego pracę koordynuje dr hab. Wojciech Kopczyński. Podziękowania o specjalnym charakterze kie‑ ruję do ad. dr Anny Myczkowskiej‑Szczerskiej, pro‑ dziekana WFP, za wspaniałą współpracę i wsparcie w działaniach związanych z wydarzeniami roku jubi‑ leuszowego i ich koordynacją, która spoczywa na nas, kierownictwie Wydziału obok normalnych, pełnych codziennych wyzwań. Działania związane z obchodami jubileuszu 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych, a tym samym promocji krakowskiej szkoły designu, uzyskały ministerialne, wojewódzkie i miejskie, a także uczel‑ niane wsparcie finansowe: Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Projekt zrealizowano przy wsparciu Urzędu Miasta Krakowa

Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego

Szczególne podziękowania pragnę skierować pod adresem JM Rektora ASP obecnej kadencji, prof. Stani‑ sława Tabisza, oraz Pani Kwestor mgr Danuty Baniow‑ skiej za wsparcie i przychylność wobec wydziałowych przedsięwzięć, a także – pod adresem byłego kierow‑ nictwa Wydziału Form Przemysłowych – prof. Jana Nuckowskiego i dr Agaty Kwiatkowskiej‑Lubańskiej za podjęcie działań przygotowawczych związanych z jubileuszem. 39


Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

Sztuka projektowania Początki Wydziału Form Przemysłowych asp w Krakowie Wizje programowe kluczowych dla Wydziału postaci

przemysłu po drugiej wojnie światowej w Polsce, pod‑

nie były jednolite. Świadczyła o tym trwająca

kreślał, że nadszedł teraz czas na refleksję na temat

od początku powołania nowej jednostki dyskusja

uprzemysłowienia i pytania o zawód projektanta, tym

na temat programu kształcenia. Najwyraźniej ujaw‑

bardziej że Polacy nie posiadali w tej mierze dużego

niły się istotne różnice między propozycjami Andrzeja

doświadczenia. W konsekwencji to nauczanie formy

Pawłowskiego, Zbigniewa Chudzikiewicza i Antoniego

miało pierwszeństwo przed techniką, a – jak dodawał –

Haski. Problematykę projektowania komunikacji

w ten sposób już kształci się projektantów w Warszawie

wizualnej rozwijał na Wydziale Ryszard Otręba

i Krakowie. Pawłowski szczegółowo opisał typy zajęć prowadzonych na kolejnych latach studiów, podczas których studentów zapoznawano z właściwościami róż‑

Andrzej Szczerski

nych materiałów, a także studiowano „logikę formy”,

Andrzej Pawłowski

Podkreślał również, że nie zawsze studenci wykonują

z której wynikała adekwatność konstrukcji tejże formy. Czołową pozycję wśród twórców Wydziału bardzo

ręcznie modele swoich projektów, ale mogą tworzyć

szybko zdobył Andrzej Pawłowski, a jego dorobek

także kompozycje abstrakcyjne, posługując się tech‑

w zakresie projektowania i sztuk plastycznych do dziś

niką fotomontażu. Na V i VI roku studenci projektują

Historyk i krytyk

nie stracił aktualności, będąc jednocześnie świadec‑

konkretne produkty dla przemysłu, a nad tym eta‑

sztuki, wykładowca

twem czasu, w którym powstawał. […] Założenia pro‑

pem precyzyjny nadzór prowadzi profesor Zbigniew

w Instytucie Historii

gramowe dla mającego dopiero powstać programu

Chudzikiewicz. Redakcja nie kryła swego krytycznego

Form Przemysłowych asp

kształcenia projektantów, wykorzystywane w ramach

stosunku do krakowskiego programu. W komentarzu

Krakowie. Wykładał także

działalności Studium Form Przemysłowych, Pawłowski

redakcyjnym Angelo Tito Anselmi, doceniając pionier‑

opracowywał już na początku lat 60. i spotkały się one

ski charakter działań Pawłowskiego oraz eksperymen‑

i na Uniwersytecie

z międzynarodowym zainteresowaniem. We włoskim

talny charakter proponowanych rozwiązań, podkreślał,

St Andrews w Wielkiej

piśmie „Stile Industria”, poświęconym wzornictwu

że cały program oparty jest na błędnym założeniu, czyli

Brytanii (2004). Od 2009 r.

i wydawanym przez prestiżowe wydawnictwo Edito‑

przekonaniu, że edukacja w dziedzinie sztuki powinna

riale Domus, w 1960 r. w numerze październikowym

poprzedzać zaznajomienie studentów z aspektem tech‑

Sztuki UJ i na Wydziale

na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie (2003)

prezes Sekcji Polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków

opublikowano artykuł Pawłowskiego pod tytułem

nicznym ich zawodu. Według Anselmiego postawa

Sztuki (AICA). Autor wielu

A Cracovia una scuola di disegno industriale, zilustro‑

ta wynikała z obaw Pawłowskiego wobec dehumani‑

publikacji poświęco‑ nych sztuce xx w. i sztuce współczesnej.

40

wany kilkoma pracami studenckimi, w tym projektami

zacji myślenia o projektowaniu, podporządkowanym

odbiornika telewizyjnego i abstrakcyjnymi modelami

tylko kwestiom technicznym. Włoski krytyk kwestiono‑

konstrukcyjnymi¹. Wyjaśniał on, że siła wyobraźni

wał też wiarę w to, że nauczanie sztuki uda się – w bli‑

artystycznej powinna być ważniejsza niż przekonanie

żej niesprecyzowany sposób – zamienić w umiejętno‑

o nadrzędności kwestii technicznych w projektowa‑

ści zawodowe potrzebne projektantom. Tymczasem,

niu. Biorąc pod uwagę zaawansowanie w odbudowie

jak pokazywało doświadczenie, najważniejsza jest

Wiadomości asp /67


→ Andrzej Pawłowski 1925–1986

techniczna perfekcja i umiejętność praktycznego wyko‑

Poza główną wybierano także specjalizację dodatkową,

nania danego projektu, a kwestie formy, wynikające

a studenci byli zobowiązani do odbywania w czasie

z doświadczeń artystycznych, rozważać należy w dal‑

ferii letnich czterotygodniowej praktyki w zakładach

szej kolejności. Anselmi nie wierzył również w sens

produkcyjnych, biurach projektów i instytutach

nauczania sztuki przez pierwsze lata studiów – tak

naukowych. Kolejna praktyka obowiązywała po v roku,

aby nie zniekształcić kreatywności studentów, a pozo‑

trwała cztery miesiące i łączyła się z tematem pracy

stawianie kwestii technicznych na ostatnie lata stu‑

magisterskiej. Po zakończeniu praktyki przez sześć

diów uznał za błąd. Uwagi te wskazywały, że program

miesięcy studenci przygotowywali prace magister‑

Pawłowskiego wychodził poza standardowe koncepcje

skie. Po złożeniu egzaminu magisterskiego należało

nauczania wzornictwa i wzbudzał zainteresowanie

odbyć półroczny staż projektancki w Zakładach Arty‑

wśród najbardziej opiniotwórczych środowisk, czego

styczno‑Badawczych ASP, wspierany przez stypendium

wyrazem była dyskusja na jego temat podczas kon‑

Ministerstwa Kultury i Sztuki.

gresu ICSID w Wenecji w 1961 r. Jak pisał po latach

W dydaktyce zwracano uwagę na współistnienie

sam Pawłowski, na temat edukacji w Krakowie roz‑

projektowania „intuicjonalnego” i matematycznych

mawiał wtedy we Włoszech z Thomasem Maldonado,

reguł rozwiązywania problemu. Zdając sobie sprawę

Edgarem Kaufmannem, Sigvardem Bernadotte i Mishą

z praktycznych ograniczeń stosowania systematycz‑

Blackiem, członkami ICSID‑u. Powszechną uwagę

nych metod projektowania, takich jak pracochłon‑

zwrócił wówczas film Prawo serii, autorstwa Andrzeja

ność, terminy zakończenia prac czy brak możliwo‑

Pawłowskiego, Szymona Bojki i Krzysztofa Meisnera,

ści prowadzenia odpowiednich badań, Pawłowski

przygotowany na kongres². Jeszcze przed powstaniem

dopuszczał także umiejętnie zdefiniowany przez

Wydziału krakowski program był więc szeroko znany

Jacques’a Hadamarda „nieporządek” – gdy stykają się

nie tylko w Polsce, a tym samym można było poddać

ze sobą pomysły pozornie bardzo odległe, ale często

weryfikacji jego założenia, jednak nie zmieniono fun‑

są wśród nich te „najbardziej istotne”3.

damentalnych dla jego twórców założeń krakowskiej szkoły wzornictwa.

Opracowując autorski program nauczania, Andrzej Pawłowski podkreślał, że sztuki piękne powinny być

Opisując w 1965 r. program dydaktyczny Wydziału,

źródłem rozwiązań formalnych wykorzystywanych

Andrzej Pawłowski precyzyjnie zaznaczył, że na pierw‑

przy projektowaniu, które następnie weryfikowane

szych latach studiów obowiązkowo należało studiować

będą przez dostępne technologie stosowane w produk‑

rzeźbę, malarstwo i rysunek, a od roku IV, na którym

cji przemysłowej. Kluczowym pojęciem w jego teorii

wybierało się specjalizację, tylko rzeźbę lub malar‑

była „forma naturalnie ukształtowana”, czyli wyko‑

stwo. Wśród specjalizacji znajdowały się przedmioty

rzystanie form rodzących się w efekcie działania wielu

z grupy A – kształtowanie środków produkcji, B –

sił przyrody, w procesie projektowania, który nawią‑

kształtowanie produktu i komunikacji wizualnej,

zywać miał w ten sposób do poszukiwania zawartej

C – kształtowanie barwy przestrzeni przemysłowej.

w naturze harmonii i równowagi. […] Odwołując się 41


W przyszłości przyjemność posiada‑ nia dzieła sztuki zastąpiona będzie przyjemnością tworzenia, dostępną dla wszystkich, a zadaniem nowej Akademii „stanie się stymulowanie powszechnej twórczości i tworzenie warunków do jej rozwoju”.

42

do natury, Pawłowski podkreślał też konieczność

wyraźnie opowiedział się natomiast po stronie łącze‑

harmonijnego współistnienia wytworów człowieka

nia twórczości artystycznej i kwestii technologicz‑

z dziełami sił naturalnych, a tym samym łączność

nych4. Analizując współczesne poglądy na wzornic‑

między tym, co ludzkie, i tym, co należy do ekosys‑

two przemysłowe, podkreślił negatywne skutki, jakie

temu. „Forma naturalnie ukształtowana” była więc

projektowaniu przynosi postępująca komercjalizacja

konsekwencją postulowanego przezeń myślenia o pro‑

produkcji, która zniekształca pierwotne założenia

jektowaniu nie tyle jako o wytwarzaniu przedmiotów,

twórców nowoczesnego projektowania. Obawiał się,

ile o budowaniu modeli myślenia o otaczającym nas

będącego wynikiem tej sytuacji, zagubienia cech

świecie, wpływaniu nań, a jednocześnie dbałości

humanistycznych wzornictwa i zapominania o jego

o jego zachowanie. Nie dotyczyła ona tylko wzornic‑

wpływie na ludzką egzystencję. Przede wszystkim

twa, ale wykorzystywana była przez Pawłowskiego

jednak niepokoił go rosnący rozdźwięk między pro‑

w twórczości plastycznej, m.in. w rzeźbach Sarkofagi

jektantem przemysłowym i artystą, z których ten

z 1975 r., co potwierdzało jego tezy o związku sztuk

pierwszy może kształtować tylko bezosobowe pro‑

pięknych i projektowania. Miała też aspekt praktyczny,

cesy wytwórcze, a drugi zamyka się w świecie własnej

wynikała z zainteresowań prakseologią i zasadą mini‑

wyobraźni. […] Dlatego celem, do którego należało

malizacji, pozwalając na badanie najbardziej podsta‑

dążyć, było powiązanie artysty, który potrafi zrezygno‑

wowych, skutecznych i ekonomicznych metod pro‑

wać ze swojej niezależności, z zespołami specjalistów

jektowania. Pierwsze przykłady zastosowania formy

pracujących dla przemysłu, „którzy będą od niego

naturalnie ukształtowanej dla projektowania pojawiły

oczekiwać autorytatywnych decyzji w zagadnieniach

się na przełomie lat 50. i 60., a Pawłowski nadawał

wynikających z jego specjalizacji – z plastyki”5. Paw‑

organiczny kształt na przykład korpusowi wiertarki

łowski pisał wprost: „studia socjologiczne, badania

stołowej (1963) i korpusowi wrzeciennika (1963). Sto‑

operacyjne, ekonomia produkcji, technologia materia‑

sowaną przezeń metodą pracy było rozpinanie na ele‑

łów, techniki obróbki, standaryzacja, automatyzacja,

mentach konstrukcyjnych elastycznej powłoki, która

bezpieczeństwo i higiena pracy itd. – oto czynniki,

ukrywała części konstrukcyjne, a jednocześnie nada‑

które nie tylko nie mogą zahamować jego wyobraźni,

wała całości formę obiektu stworzonego według praw

ale muszą ją spotęgować do tego stopnia, aby mógł

natury. Podczas pracy ze studentami Pawłowski wska‑

z pełną świadomością uczestniczyć w kształtowaniu

zywał na możliwości odnajdywania i badania także

epoki”⁶. […] Pawłowski podkreślał, że polskie wzor‑

innych źródeł inspiracji oraz miejsc powstawania

nictwo, jeżeli potrafi połączyć świat sztuki i techniki,

„formy naturalnie ukształtowanej” w otaczającym nas

rozwinie zawarte w nim już cechy humanizmu. Ten

środowisku. W opracowaniu O współczesnych tenden‑

„humanizm projektowania” był nie tylko kluczową

cjach w kształtowaniu przemysłowym przygotowanym

wartością, ale – jak pisał – może stać się „potężnym

na potrzeby kursokonferencji dla konstruktorów prze‑

argumentem w przyszłej konkurencji ze wzornictwem

mysłu maszynowego (15 VI – 24 VI 1961) Pawłowski

zachodnim”⁷.

Wiadomości asp /67


Tezy te Pawłowski będzie jeszcze wielokrotnie

zainteresowanie, podyktowane w dużym stopniu

powtarzać, dodając też, że projektowanie nie ma słu‑

naiwnym idealizmem i nieznajomością realiów gospo‑

żyć estetyzacji produktów i nadawaniu im modnej

darki socjalistycznej, która z odległej perspektywy

formy, nie ogranicza się do poprawiania konstruk‑

mogła wydać się szansą na powstrzymanie negatyw‑

cji technicznej produktów czy też dostosowania ich

nych skutków wolnorynkowej konkurencji, gdzie

do wymagań antropometrycznych i fizjologicznych

projektant pełnił rolę kreatora procesów przemian

człowieka. W konsekwencji istotnym elementem jego

społecznych. Jak wspominał po latach Pawłowski,

programu stanie się kontestacja konsumpcjonizmu

na kongresie ICSID‑u w Wenecji w 1961 r. Thomas

i stojącego za nim porządku ekonomicznego, zawarta

Maldonado pytał go retorycznie: „Dlaczego nie kapu‑

już w pierwszym „Biuletynie” Wydziału z 1965 r. Dla

jecie, jakie macie w Polsce możliwości?”¹⁰. Jednakże,

Pawłowskiego projektowanie pozostawało „dzie‑

jak podkreśla Jerzy Ginalski, ta w dużym stopniu uto‑

dziną twórczości zajmującą się stosunkami pomię‑

pijna wizja, mimo swojej atrakcyjności, nie mogła być

dzy określoną przyczyną i skutkiem”⁸. Projektant

zrealizowana, a definitywnie zweryfikowały ją zmiany

był tym, który planował skutek, ale realizacja planu

po 1989 r.

leżała po stronie społeczeństwa, stąd projektowanie

Nie ma jednak wątpliwości, że poglądy Andrzeja

uznać należy za działalność społeczną, skierowaną

Pawłowskiego ukształtowały program Wydziału

ku przyszłości. Pawłowski podkreślał, że musi być

na dziesięciolecia. Jego przedwczesna śmierć nie

ona odmienna od tych wzorców, które opisywał z nie‑

pozwoliła mu zmierzyć się z wyzwaniami, które

chęcią, jako efekt rozwoju w określonych warunkach

pojawiły się po zmianie ustrojowej, takimi jak rewo‑

społecznych i politycznych, prowadzących właśnie

lucja informatyczna czy powstanie globalnego rynku,

do kosztownej i indywidualnej konsumpcji. Warto

aczkolwiek, zdaniem Ginalskiego, jako człowiek

dodać, że tezy Pawłowskiego wpisywały się w konte‑

stale poszukujący najpewniej nie pozostałby obo‑

stację negatywnych efektów rozwoju wolnego rynku

jętny i można przypuszczać, że poddałby modyfikacji

i nieograniczonej konsumpcji, które pojawiały się

dotychczasową działalność Wydziału¹¹.

także w krajach kapitalistycznych, a ich najbardziej

Powstanie Wydziału można więc uznać za najważ‑

znanym propagatorem był Victor Papanek, autor gło‑

niejszy i wyjątkowy przykład takiego projektowania,

śnej książki Design for the Real World. Human Eco‑

o jakim myślał Pawłowski. Dzięki nowej instytucji

logy and Social Change, nad którą pracował od roku

oddziaływać można było na przemiany nie tylko pol‑

1963⁹. […] O ile jednak Papanek krytykował kapi‑

skiego wzornictwa, ale przede wszystkim całego społe‑

talizm i wzywał do jego reformy, o tyle Pawłowski

czeństwa i jego potrzeb. Wykonanie zadania powierzył

miał nadzieję na wypracowanie alternatywnej skali

Pawłowski wykształconym przez siebie projektantom,

wartości, która może powstać w realiach socjalistycz‑

których Wydział, zgodnie z jego tezą, miał właśnie

nego społeczeństwa. Z tego też względu jego pomysły

„projektować”. Skala tych przemian miała doprowa‑

wydawały się na Zachodzie tak radykalne i wzbudzały

dzić do zasadniczego przewartościowania hierarchii 43


...siła wyobraźni artystycznej powinna być ważniejsza niż prze‑ konanie o nadrzędności kwestii technicznych w projektowaniu.

44

i definicji samej twórczości. Podczas jubileuszowej

Odkrycie historii krakowskiego projektowania

sesji z okazji 150‑lecia krakowskiej ASP Pawłowski

i wartości dokonań, szczególnie Warsztatów Krakow‑

twierdził nawet, że w przyszłości przyjemność posia‑

skich, nastąpić miało dopiero w kolejnych dekadach

dania dzieła sztuki zastąpiona będzie przyjemnością

funkcjonowania Wydziału. Pawłowski po raz pierw‑

tworzenia, dostępną dla wszystkich, a zadaniem nowej

szy z uznaniem wypowiadał się na temat pionierów

Akademii „stanie się stymulowanie powszechnej

polskiego projektowania z przełomu XIX i XX w.

twórczości i tworzenie warunków do jej rozwoju”¹².

dopiero na początku lat 80. W 1981 r. w ramach pro‑

Tak sformułowane tezy uznać można za podstawy

wadzonych na uczelni ćwiczeń jego studenci doku‑

programu nauczania i działalności Wydziału Form

mentowali zachowane w gmachu przy ul. Smoleńsk

Przemysłowych. Znamienny jest fakt, że ich źródła

9 meble autorstwa projektantów z Towarzystwa Pol‑

tkwiły w tradycji przedwojennej awangardy, bliskiej

ska Sztuka Stosowana i Warsztatów Krakowskich,

konstruktywizmowi i funkcjonalizmowi, wpisywały

a w 1984 r., podczas obchodów 20‑lecia Wydziału,

się także w dyskutowane w latach 60. tezy o związku

Pawłowski podkreślał i doceniał młodopolskie korze‑

między projektowaniem i nauką oraz o doskonalszych

nie polskiego wzornictwa.

możliwościach rozwoju jednostki w systemie marksi‑

Wybitny dorobek Andrzeja Pawłowskiego, znany

stowskim niż w realiach gospodarki kapitalistycznej,

w Polsce i na świecie, stał się punktem odniesienia

które głosił m.in. popularny wówczas w Polsce Erich

dla całej działalności Wydziału. Jego śmierć w 1986 r.

Fromm¹³. Pawłowski unikał natomiast odwołania

stanowiła wyraźną cezurę w historii instytucji.

do tradycji młodopolskiej i poszukiwania stylu narodo‑

O twórcy WFP pamiętano jednak zawsze i dążono

wego w oparciu o sztukę ludową, co charakteryzowało

do tego, aby jego dorobek był studiowany, upowszech‑

krakowskie środowisko projektantów i architektów

niany i popularyzowany w kraju i za granicą. Zna‑

od chwili powstania ich pierwszego stowarzyszenia

czącym wydarzeniem była zorganizowana w dniach

Polska Sztuka Stosowana w 1902 r. […] Dla Pawłow‑

3–5 XI 1989 r. międzynarodowa konferencja „Idea

skiego i jego otoczenia punktem odniesienia były

’89”, poświęcona pamięci Pawłowskiego, podczas

przede wszystkim idee propagowane przez Szkołę

której zaproszeni naukowcy analizowali jego doro‑

z Ulm, odnawiającą tradycję Bauhausu, oraz współ‑

bek jako projektanta i teoretyka. Sesji towarzyszyły

czesne badania nad wykorzystaniem nauk ścisłych

wystawy fotografii współtwórcy Wydziału w gmachu

i społecznych w projektowaniu. „Forma naturalnie

przy ul. Smoleńsk 9 i w Galerii Starmach w Krako‑

ukształtowana” nie była więc kontynuacją zaintere‑

wie, a materiały posesyjne ukazały się drukiem jako

sowania formami organicznymi, charakterystycznymi

suplement do pisma „Design. Wiadomości Instytutu

dla polskiego wzornictwa przedwojennego, ale nowa‑

Wzornictwa Przemysłowego” (2/90). Opracowaniem

torskim narzędziem analitycznym, pozwalającym trak‑

i popularyzacją dzieła Pawłowskiego zajmował się

tować działalność projektową jako naukę i narzędzie

odtąd przede wszystkim zespół Katedry Metodyki

zmiany otaczającego nas świata.

Projektowania.

Wiadomości asp /67


→ Zbigniew Chudzikiewicz 1909–1991

Zbigniew Chudzikiewicz

dziekanem Wydziału Architektury Wnętrz, włączonego

Pośród twórców Wydziału i postaci, którym zawdzię‑

już do krakowskiej ASP, i intensywnie zaczął promować

czał on swoje znaczenie, kluczową rolę odegrał

nowy przedmiot – plastykę przemysłową. Jak pisał,

przede wszystkim Zbigniew Chudzikiewicz. Pio‑

obejmował on „dwa zasadnicze problemy: a) narzędzie,

nier ergonomii w Polsce, z wykształcenia magister

które jest materialnym przedłużeniem organów czło‑

inżynier architekt, w odróżnieniu od Pawłowskiego

wieka dla zwiększenia skuteczności i sprawności ich

i Haski, w swojej działalności kładł nacisk na kwestie

działania, b) maszyny, które są układem wykonanym

technologiczne, podkreślając jednak konieczny zwią‑

przez człowieka dla wykonania określonego działa‑

zek produkcji przemysłowej z ergonomią i plastyką.

nia wówczas, gdy doprowadzi się do nich potrzebną

Chudzikiewicz ukończył Wydział Architektury Poli‑

energię”¹⁴. W obu wypadkach należało jednak myśleć

techniki Lwowskiej, a tematem jego pracy dyplomowej

nie tylko o funkcji, ale o materiale i formie, a – jak

był projekt krytej pływalni. Przed wybuchem wojny dał

podkreślał Chudzikiewicz – we współczesnym świecie

się poznać jako zwolennik modernizmu, w latach 1938–

nie sposób myśleć o produkowaniu narzędzi i maszyn

1939 pracował m.in. przy budowie kolejki i restauracji

bez współpracy z plastykiem.

na Gubałówce w Zakopanem oraz osiedli pracowni‑

W odróżnieniu od koncepcji Pawłowskiego, pod‑

czych w Warszawie i Gdyni. We wrześniu 1939 r. brał

kreślającego społeczną i kulturową misję wzornictwa,

udział w obronie Warszawy, które to doświadczenie

Chudzikiewicz opowiadał się po stronie pragmatycz‑

w dramatyczny sposób opisał w swoim pamiętniku.

nego podejścia do nowego zawodu, praktycznego

Po wojnie znalazł zatrudnienie w krakowskim Miasto‑

i realistycznego. Jak podkreśla Adam Gedliczka,

projekcie (1949–1954), gdzie był współautorem sze‑

najważniejsze były dla niego „prowadzenie działań

regu wnętrz, m.in. Muzeum Narodowego w Krakowie,

projektowych i dydaktycznych na gruncie ścisłej

a także zajmował się projektowaniem drobnych przed‑

współpracy z przemysłem i ośrodkami naukowymi

miotów użytkowych, które pokazywano w ramach

[…], praca zespołowa, wielodyscyplinarna, traktowa‑

wystaw i targów Biura Nadzoru Estetyki Produkcji

nie ergonomii jako dziedziny integralnie związanej

w Warszawie. Jednocześnie już od 1947 r. rozpoczął

z wzornictwem, wnoszącej szczególnie istotne kryteria

pracę dydaktyczną w Wyższej Szkole Sztuk Plastycz‑

do kształtowania obiektów technicznych i realizującej

nych w Krakowie, a w 1949 r., w ramach zleconej przez

postulat humanizacji środowiska pracy, podejmowanie

Ministerstwo Kultury i Sztuki reorganizacji Wydziału

prac badawczych z pogranicza ergonomii i designu”¹⁵.

Architektury Wnętrz, wprowadził do programu przed‑

Współpraca z przemysłem oznaczała akceptację tech‑

miot plastyka przemysłowa, po raz pierwszy w Polsce

nicznych możliwości danego producenta, ale nie rezy‑

tworząc zalążek nowego programu nauki wzornic‑

gnację z własnych sądów i propozycji zmian. W trakcie

twa; ze względu na sprzeciw ministerstwa przedmiot

nauki studenci zajmowali się kształtowaniem formy

ten zlikwidowano jednak w 1951 r. W 1957 r. na fali

maszyn, narzędzi i stanowisk pracy, na które zapo‑

zmian odwilżowych Chudzikiewicz został wybrany

trzebowanie zgłaszali producenci. Zapoznając się 45


To projektant miał ocenić, na ile w pro‑ jekcie powinny dominować czynniki ergonomiczne (np. przy projektowaniu narzędzi), a na ile konstrukcyjno‑ -technologiczne (np. w projekcie maszyny zautomatyzowanej), aby wspólnie stanowiły harmonijną całość.

46

ze specyfiką określonego miejsca pracy i jego potrzeb,

jest od wniosków sformułowanych przez „zespół

mieli oni prowadzić krytyczną analizę zastanej sytuacji

konstrukcyjno‑technologiczny”, zajmujący się repre‑

przy wsparciu eksperckim oraz zaproponować własne

zentowaniem „czynników ekonomiczno‑handlowych

rozwiązania, odwołując się do ergonomii i znajomości

oraz Zakładu‑użytkownika” i „zespół ergonomistów”.

wzornictwa. Mimo iż podejmowano pracę nad zmianą

Zakładał także, że w trakcie pracy nad projektem

różnych elementów urządzeń (struktura przestrzenna,

należy poddać ocenie najpierw projekt koncepcyjny,

unifikacja formy, sterowanie), zawsze najważniejszy

a następnie projekt techniczny roboczy, przy czym

pozostawał człowiek i jego związki z obiektem tech‑

na każdym etapie kluczowe były aspekty ergono‑

nicznym. Projektant miał dążyć do optymalizacji tych

miczne. Projektant reprezentować miał interesy

relacji, biorąc pod uwagę kryteria antropometryczne

„pracownika obsługującego urządzenia oraz postulaty

i użytkowe w projektowaniu formy obiektu.

ergonomiczne”¹⁶.

O tym, jakie zagadnienia szczególnie interesowały

W zaproponowanym przez Chudzikiewicza sche‑

Zbigniewa Chudzikiewicza, świadczyć może wydana

macie nie było wiele miejsca na dyskusje o związ‑

przez Wydział w 1966 r. publikacja pod tytułem Pro‑

kach między sztukami pięknymi a projektowaniem,

blemy związane z kształtowaniem środków produk‑

dominowało wyraźnie myślenie stricte funkcjonalne,

cji, której współautorem był Władysław Brzozowski.

poddane kontroli nauk ścisłych, przede wszystkim

W krótkim tekście Chudzikiewicz odwołał się do pojęć

dynamicznie rozwijających się ergonomii i cyberne‑

z zakresu techniki produkcji i cybernetycznej analizy

tyki. Podkreślał on także znaczenie gospodarcze prac

sterowania, czyli wywierania pożądanego wpływu

wykonywanych przez projektantów oraz ich odpowie‑

na dowolne zjawiska przez celowe działanie czło‑

dzialność. To projektant miał ocenić, na ile w projekcie

wieka. Tym celowym działaniem miała być oczy‑

powinny dominować czynniki ergonomiczne (np. przy

wiście praca projektanta, a Chudzikiewicz podkre‑

projektowaniu narzędzi), a na ile konstrukcyjno‑

ślał, że wraz z rozwojem współczesnych technologii,

-technologiczne (np. w projekcie maszyny zautomaty‑

a zwłaszcza automatyzacji i specjalizacji produkcji,

zowanej), aby wspólnie stanowiły harmonijną całość.

projektant musi w swojej pracy brać pod uwagę szereg

W latach 60. i 70. Chudzikiewicz zaangażował się

uwarunkowań zewnętrznych, ponieważ pozbawiony

na wielu polach działalności wspierającej wzornic‑

został prostego i bezpośredniego wpływu na kształ‑

two, był m.in. członkiem Rady Wzornictwa i Estetyki

towane narzędzie. Wyróżnił on cztery zasadnicze

Produkcji Przemysłowej przy Urzędzie Wicepremiera

problemy, z jakimi dziś mierzy się projektant: kon‑

oraz członkiem Rady Naukowej Instytutu Wzornictwa

strukcyjno‑technologiczny, ekonomiczno‑handlowy,

Przemysłowego w Warszawie. Angażował się w pracę

ergonomiczny, a także „postulaty użytkownika”. Tym

Wydziału, w latach 1959–1972 pełnił funkcję prorek‑

samym udowadniał, jak skomplikowany i złożony

tora ds. nauki. W 1972 r. doprowadził do utworzenia

jest proces powstawania produktu, a także, że pro‑

Komisji Ergonomicznej przy krakowskim oddziale

jektant przemysłowy na kolejnych etapach zależny

PAN.

Wiadomości asp /67


→ Antoni Haska 1920–2011

Antoni Haska Już po utworzeniu Wydziału obok Andrzeja Pawłow‑

przemysłowych. Nie chodziło mu o bezpośrednie

skiego i Zbigniewa Chudzikiewicza ważną postacią

inspiracje wizualne, ale objęcie przedmiotem naucza‑

dla jego historii stał się Antoni Haska. Po ukończe‑

nia tego, co nazwał „przestrzenią plastyczną”, i doce‑

niu studiów na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP

nienie „poznawczych wartości sztuki”. Jednocześnie

rozpoczął w 1952 r. pracę jako asystent w pracowni

celem nauczania było przygotowanie studentów

malarstwa architektonicznego na Wydziale Architek‑

do wykorzystania „pierwiastka sztuki” w czasie prac

tury Wnętrz macierzystej uczelni. W 1961 r. prowadził

projektowych podporządkowanych wartościom tech‑

już zajęcia dydaktyczne, a w 1964 r., po zakończeniu

nicznym i użytkowym, jak pisał, „nie na zasadzie

przewodu kwalifikacyjnego na stopień docenta, objął

autonomicznej strefy estetycznej w układzie prze‑

kierownictwo Katedry Kształtowania Przestrzeni.

strzennym czy przedmiocie, lecz na zasadzie właści‑

Haska brał intensywny udział w polskim i między‑

wej ingerencji w toku ich powstawania”¹⁷.

narodowym życiu artystycznym, a w 1974 r. otrzy‑

Punktem wyjścia miała być analiza wzorów for‑

mał Nagrodę Krytyki Plastycznej „za osiągnięcia

mowania występujących w naturze, pokazująca różne

artystyczne oraz oryginalne i nowatorskie koncepcje

stopnie jej organizacji, a więc koncentrujące się nie

w dziedzinie przekazu plastycznego”.

na zewnętrznym wyglądzie, ale na złożonych rela‑

Dla Antoniego Haski, podobnie jak dla Pawłow‑

cjach i obserwacji elementów składowych procesu

skiego, podział na sztuki czyste i użytkowe był nie‑

powstawania danej formy, która nie musiała być

uzasadniony, uznawał, że artystów należy włączać

nawet atrakcyjna wizualnie. Mimo pozornego podo‑

w długofalowe planowanie, dotyczące kształtowania

bieństwa do idei „formy naturalnie ukształtowanej”

otoczenia człowieka, fascynowały go też możliwości

Pawłowskiego różnice były zasadnicze, poczynając

wykorzystywania nauki i techniki jako narzędzi pro‑

od kwestii estetycznych, a kończąc na ideowym

dukcji artystycznej. Jednocześnie obce mu były tezy

wymiarze inspiracji naturą. Dla Haski rozsypane

Pawłowskiego, widzące w projektowaniu narzędzie

kamienie i pola sił magnetycznych były równie war‑

zmiany rzeczywistości. Różniło ich także podejście

tościowym punktem wyjścia do formowania studyj‑

do sfery estetycznej – Haska uważał, że to ona kształ‑

nych modeli co ameby i gałązka drewna. Następnie

tuję sferę emocjonalną i ma istotne znaczenie w pro‑

należało zbadać nie sam model, ale warunki i historię,

jektowaniu, z którym to poglądem nie zgadzał się

w jakich powstał, odrębność jego struktury od innych

Pawłowski. Wybierając odrębną drogę twórczą, Haska

modeli, po to aby zastanowić się nad możliwością

koncentrował się na intelektualnych dywagacjach

wykorzystania go jako wzoru do „nowego uformo‑

i tworzeniu studyjnych modeli, w których poszukiwał

wania”. Drugi opisywany przez Haskę model opie‑

związków między sztuką, projektowaniem i inspira‑

rał się na podkreśleniu różnic między elementami

cjami płynącymi ze strukturalizmu.

kompozycyjnego pola. W podawanym przezeń przy‑

[…] Haska bardzo precyzyjnie określał, jaki

kładzie układ trzech różnych materiałów: piasku,

rodzaj sztuki może być przydatny studentowi form

wiórów drewna i opiłków żelaza poddano działaniu 47


Komponuj programy dla percepcji kine‑ stetycznej, tak jak je budujesz dla oka i ucha. Ucz się rejestrować odczucia kinestetyczne, przezwyciężając nawyki automatyzacji ruchów […]. Uwolnij czu‑ cie kinestetyczne od spełnienia tylko służebnej roli, daj mu szansę”.

48

siły magnetycznej, co spowodowało usunięcie tych

kluczowym punktem odniesienia, nie tylko w projek‑

ostatnich. Tym samym zwrócono uwagę na istnienie

towaniu, ale i w całej działalności twórczej. W swoim

sygnałów, które przeznaczone mogą być tylko dla

Wielkim Manifeście Sztuki Kinestetycznej pisał: „Naucz

ściśle określonych mechanizmów poznawczych. Ich

się bezinteresownie uruchamiać obszary czucia kine‑

multiplikacja może prowadzić do skomplikowanego

stetycznego. Nadaj autonomię wartościom czucia

kształtowania przestrzeni, które udaje się opisać

mięśniowego. Buduj z nich struktury złożone. Kom‑

tylko za pomocą pojęć z dziedziny teorii informacji.

ponuj programy dla percepcji kinestetycznej, tak

W konsekwencji celem działań Haski miało być

jak je budujesz dla oka i ucha. Ucz się rejestrować

nowe zrozumienie i ukształtowanie przestrzeni defi‑

odczucia kinestetyczne, przezwyciężając nawyki

niowanej jako trasa kanałów informacyjnych oraz

automatyzacji ruchów […]. Uwolnij czucie kineste‑

dynamiczny związek układów komunikujących się,

tyczne od spełnienia tylko służebnej roli, daj mu

sprzężonych prawami współzależności. Pod wpływem

szansę, niech się przejawi samodzielnie jako wolna

współczesnej cybernetyki fascynował się on mode‑

wartość estetyczna. Mówisz – zmieniam się w słuch.

lami ruchu i „zachowania się” przestrzeni, a nie

Mówisz – zmieniam się w wzrok. Zamień się w czucie

przestrzenią statyczną. Przestrzeń, a w konsekwen‑

kinestetyczne”¹⁹.

cji samo projektowanie miało więc być analizowane

Działalność Haski opierała się na prowadzonych

przy pomocy pojęć opisywanych przez cybernetykę,

systematycznie studiach, których celem było analizo‑

takich jak automatyzacja i samoregulacja; dotyczyło

wanie najbardziej podstawowych elementów języka

to szczególnie ich wpływu na „plastyczność zacho‑

sztuki, z których budowane są struktury dzieła. Waż‑

wania się w stosunku do sygnałów z zewnątrz” oraz

nym polem badawczym stało się więc studiowanie

„uformowanie się modelu w związku z jego funkcją,

pola percepcji wizualnej, akustycznej i kinestetycz‑

w całej wielowarstwowej złożoności”¹⁸.

nej, a także ocena środowiska wizualnego człowieka,

Z kolei, jak podkreślił Andrzej Pollo, poszukiwa‑

prowadzona drogą analiz statystycznych. Pozwalało

nia artystyczne Haski koncentrowały się na trzech

to na określanie modeli preferencji czy składników,

zasadniczych nurtach. Interesowały go systemy

na przykład kolorystycznych, otoczenia, a efekty tych

informacyjne i komunikacyjne, w związku z czym

badań mogły być wykorzystywane w projektowaniu

podejmował próby tworzenia kodów parajęzykowych,

urbanistycznym i architektonicznym, kształtowaniu

takich jak alfabety izomorficzne (pozycyjne), języki

przestrzeni, projektowaniu przemysłowym, modzie²⁰.

spółgłoskowe czy samogłoskowe (kody dźwięku),

W badaniach nad środowiskiem wizualnym człowieka

prowadził rozważania heurystyczne oraz badania

Haska wykorzystywał tworzone przez siebie instru‑

równoważności znaków, na przykład plastycznych,

menty i podłogi kinestetyczne, pozwalające poka‑

z doznaniami kinestetycznymi. Pojęcie „kineste‑

zać i zbadać doznania towarzyszące ruchowi, jego

zji”, związane z odczuwaniem części ciała, pozwala‑

symbolikę, ekspresję, walor estetyczny i wizualny.

jące rozpoznać ich położenie i ruch, było dla Haski

Z kolei w działaniach heurystycznych interesowało

Wiadomości asp /67


go zestawianie przedmiotów różnego pochodzenia,

uformować dwa lub trzy przedmioty w ten sposób,

całkowicie do siebie nieprzystających, a na tej pod‑

żeby ich kształty pozwalały zorientować się w możli‑

stawie opracowywanie nowych wzorów projektowych.

wościach połączeń tych przedmiotów w jedną całość

W badaniach nad kolorem kluczową rolę odgrywały

w dwóch wersjach i umożliwiały odczytanie nadrzęd‑

kompozycje budowane z kolorowych kulek, których

ności jednej wersji względem drugiej”. Jak wyjaśniał,

układ wynikał z rachunku prawdopodobieństwa, nazy‑

„zadanie tego typu jest sprawdzianem umiejętności

wane przez Haskę „igraszkami heurystycznymi”. […]

logicznego porządkowania materiału wg narzuconej

Konsekwentnie też rozwijał badania nad programo‑

zasady. Daje dużą możliwość uwzględniania kryteriów

waniem pola wizualnego i wprowadzaniem do pro‑

estetycznych, może posiadać wiele analogii w reali‑

gramowania aleatoryki²¹. Odwołując się do przykładu

zacjach praktycznych”²³. W pracowni Haski powsta‑

dynamicznych kompozycji Nicolasa Schoeffera, które

wały też plastyczne modele służące badaniu układu

uznawał za model tworu natury zmieniającego się

sygnalizacji wzrokowej, a więc uzgodnienia lokaliza‑

i przekształcającego, a przez to odzwierciedlającego

cji zespołu sygnałów w polu widzenia pod względem

dynamikę napięć swojego układu wewnętrznego,

funkcji, ważności, kolejności i częstości użytkowania,

Haska konstruował oryginalne metody wykorzysty‑

złożone z ruchomych płaskich elementów, na które

wane podczas szkolnych ćwiczeń. Wśród nich wyróż‑

nałożono figury geometryczne.

niały się modele kinestetyczne, związane z badaniem

Antoni Haska uważał także, że organizację sfery

odbioru świata za pomocą dotyku, pozwalające pro‑

wizualnej można kształtować według zasad ergonomii,

jektantowi znaleźć się w „roli organizatorów cudzego

nie tylko według modelu syntetycznego. Podejście

ruchu, w roli projektantów określonych sytuacji mięś-

to było konieczne wtedy, gdy wymagana okazywała się

niowo‑stawowych”²². Celem ćwiczeń, prowadzonych

niezawodność odczytów wizualnych, przede wszyst‑

przy pomocy skonstruowanych specjalnie przyrządów,

kim przy korzystaniu ze wskaźników maszyn. Pod‑

było takie zaplanowanie ruchów, aby służyły najle‑

kreślał także, że należy dbać o środowisko wizualne

piej określonemu celowi, czyli na przykład obsłudze

człowieka i walczyć z jego zanieczyszczeniem, czyli

maszyny. Przyrządy, złożone z prostych drewnianych

z nadmiarem bodźców i ich bezładem. Celem zmian

elementów, pozwalały na wykonanie wielu czynności,

powinno być wykształcenie systemu obejmującego

ale i do pewnego stopnia warunkowały ich kolejność.

całokształt strefy wizualnej, zapewniającej bezkoli‑

[…] Haska proponował jednak także zadania wyma‑

zyjność informacyjną kodów wizualnych i potrafiącej

gające ćwiczenia wyobraźni i czerpania inspiracji

oddziaływać estetycznie w sposób planowy. Rozwią‑

z wielu dziedzin nauki. W tym wypadku nie chodziło

zanie tych problemów odnajdywał w harmonijnym

już o wykorzystywanie konkretnych narzędzi, ale

współdziałaniu techniki i humanistyki. Jak pisał,

o budowę nowych modeli i abstrakcyjnych sposobów

„rewolucja naukowo‑techniczna powinna stać się

rozwiązania postawionych problemów. W swoim arty‑

narzędziem humanistycznej rewolucji socjalnej”, a jej

kule przedstawił kilka takich ćwiczeń, w tym „temat 1:

celem stawał się wszechstronny rozwój człowieka²⁴. 49


← Ryszard Otręba Ur. 1932 r. Fot. Anna Szwaja

50

Ryszard Otręba

w 1970 r. w pracowni prowadzono studia nad two‑

Twórcą unikatowego w skali międzynarodowej pro‑

rzeniem systemów informacyjnych i projektowaniem

gramu Katedry Komunikacji Wizualnej był Ryszard

kodów wizualnych, stopniem wyrażalności języka

Otręba. Katedra Komunikacji Wizualnej stanowiła

przy pomocy znaków i symboli graficznych, ozna‑

wyjątkowy eksperyment edukacyjny i badawczy,

czano czytelność podstawowej jednostki treściowej

a zajęcia z tego zakresu od samego początku były

w obrębie jednego systemu informacyjnego, badano

esencją programu powstającego Wydziału. Przed‑

oddziaływanie sygnałów informacyjnych w zmien‑

miotem jej zainteresowań stały się nie tylko kwestie

nych warunkach otoczenia. Zwracano wreszcie uwagę

stricte związane z wzornictwem, ale generalne studia

na uprzywilejowane strefy percepcji w polu widzenia,

nad „intencjonalną komunikacją”, „zawartą w sche‑

projektowano systemy oznaczeń sterowania, regulacji

macie” nadawanie – odbieranie – wykorzystywanie

i pomiarów, a także będące ich wynikiem oznaczenia

informacji, obecne w sygnałach postrzeganych przez

urządzeń kontrolno‑pomiarowych²⁶. […].

zmysł wzroku²⁵. Za cel stawiano sobie wypracowanie

O znaczeniu katedry decydowały podejmowane

optymalnych warunków funkcjonowania człowieka,

przez nią prace badawczo‑projektowe, wykonywane

przede wszystkim w sferze informacyjnej środowiska,

często przy pomocy specjalnie konstruowanych urzą‑

w jakim funkcjonuje. W badaniach tych istotne były

dzeń pomiarowych. […] Powstające w Katedrze Komu‑

odwołania do innych dyscyplin naukowych – psycho‑

nikacji Wizualnej prace studenckie miały z reguły

logii, semiologii, ergonomii, antropotechniki, teorii

charakter problemowy i eksperymentalny, odpowia‑

informacji i logiki, a także obserwacja rozwoju współ‑

dający wymaganiom współczesnej kultury i środków

czesnych środków przekazu. Podstawą, zarówno

komunikacji. Jednym z takich zadań, promowanych

pracy badawczej, jak i dydaktycznej było odwołanie

przez Ryszarda Otrębę, było projektowanie planów

do racjonalnych i logicznych sposobów myślenia,

sieci komunikacji miejskiej, które opierały się na sys‑

zmierzających do obiektywizacji procesu komunika‑

temie geometrycznych modułów i schematycznym

cji. […] Założenia programowe jednostki sformułował

odwołaniu do topografii. Wykorzystywano w nich

Andrzej Pawłowski, a Otręba dokonał ich dalszego

system piktogramów, zwracano uwagę na wyróżnie‑

rozwinięcia na podstawie własnej pracy badawczej

nie miejsc przesiadkowych i węzłów komunikacyj‑

(tzw. pracy kwalifikacyjnej i stopnia) z 1966 roku,

nych, kontynuując tego typu ćwiczenia przez kilka

dotyczącej komunikacji wizualnej. O wadze dokonań

dekad […]. Jako samodzielna, Katedra Komunikacji

Otręby w tym czasie świadczy fakt, że zrealizowany

Wizualnej została utworzona w roku akademickim

przezeń w 1968 roku, w związku z przewodem kwa‑

1971/1972 i była pierwszą tego typu jednostką dydak‑

lifikacyjnym na stanowisko docenta, temat badaw‑

tyczno‑badawczą w Polsce. To właśnie Ryszard Otręba

czy „Czynnik zmienności percepcji znaku w ruchu

objął jej kierownictwo w 1971 r. i na stanowisku

poziomym”, zyskał międzynarodowe uznanie i był

pozostał do 1996 r. […]. Absolwent krakowskiej ASP

prezentowany na kongresie ICOGRADA w Wiedniu

i Pratt Institute w Nowym Jorku, wykładowca wielu

Wiadomości asp /67


O znaczeniu katedry decydowały podejmowane przez nią prace badawczo‑projektowe, wykony‑ wane często przy pomocy specjal‑ nie konstruowanych urządzeń pomiarowych. zagranicznych uczelni, należał do najbardziej zna‑ nych na świecie polskich projektantów komunikacji wizualnej. O tym uznaniu świadczyła obecność jego prac w zbiorach m.in. Muzeum Narodowego w Krako‑ wie i Warszawie, Museum of Modern Art w Nowym Jorku, The Library of Congress w Waszyngtonie czy kolekcji Victoria & Albert Museum w Londynie oraz

4. A. Pawłowski, O współczesnych tendencjach w kształtowaniu przemysłowym, [w:] Sztuka i tech‑ nika, Warszawa 1962, s. 135. 5. Tamże, s. 136. 6. Tamże. 7. Tamże, s. 137. 8. A. Pawłowski, O projektowaniu czyli przyszłości, „Polska”, 1970, s. 36. 9. W 2012 r. książkę wydało wydawnictwo Recto Verso w Łodzi, w tłumaczeniu Joanny Holzman, pod tytułem Dizajn dla realnego świata. Środowisko człowieka i zmiana społeczna. 10. A. Pawłowski, Autoreferat, dz. cyt., s. 206.

pełnienie funkcji wiceprzewodniczącego ICOGRADA

11. Wypowiedź Jerzego Ginalskiego w rozmowie z autorem, maj 2014.

(The International Council of Graphic Design Asso‑

12. Wypowiedź cytowana w artykule Dyskusja, „Zeszyty Naukowe Akademii Sztuk Pięknych

ciations) w latach 1972–1977. Poza działalnością w zakresie komunikacji wizualnej Ryszard Otręba zajmował się także grafiką warsztatową i plakatem, był również autorem oprawy plastycznej i aranżacji słynnej wystawy Marka Rostworowskiego Polaków portret własny w Muzeum Narodowym w Krakowie w 1979 roku. Podsumowaniem kariery akademickiej Ryszarda Otręby było nadanie mu tytułu Profesora Honorowego przez Senat Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w 2012 r. Na tekst ten składają się fragmenty wyodrębnione z: Andrzej Szczerski, Sztuka projektowania. Z historii Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie 1964–

w Krakowie”, nr 5, 1971, s. 45. 13. Por. m.in. A. Schaff, Marksizm a jednostka ludzka, Warszawa 1965. 14. Cyt. za: A. Gedliczka, O profesorze, [w:] Profesor Zbigniew Chudzikiewicz. Życie i twórczość, red. A. Gedliczka, Kraków 2006, s. 16. 15. Tamże, s. 18. 16. Z. Chudzikiewicz, W. Brzozowski, Problemy związane z kształtowaniem środków produkcji, Kraków 1966, s. 31. 17. A. Haska, Kształtowanie wyobraźni plastycznej, [w:] Kształt techniki, red. J. Olkiewicz, Warszawa 1964, s. 38–51. W wydawnictwach ASP w Krakowie i w podziale godzin przedmiot ten nosił nazwę kształtowanie przestrzeni. 18 Tamże, s. 46. 19. A. Pollo, O twórczości plastycznej prof. Antoniego Haski, [w:] Idee krakowskiej szkoły projektowa‑ nia. Profesor Antoni Haska, red. B. Suszczyńska‑Rąpalska, Kraków 1998, b.s. 20. Cytat wg Manifestu… opublikowanego w katalogu wystawy Antoni Haska. Igraszki heurystyczne II, Galeria Krzysztofory, Kraków 1987, b.s. 21. A. Pollo, O twórczości plastycznej…, dz. cyt. 22. A. Haska, Od Autora, [w:] katalog wystawy Antoni Haska. Igraszki heurystyczne II, Galeria Krzysztofory, Kraków 1987, b.s. 23. Tamże, s. 42.

2014, Kraków 2014, s. 18–37 oraz 139–148. Książka

24. Tamże, s. 44.

ta należy do serii wydawnictw publikowanych z oka‑

25. A. Haska, Idee organizacji strefy wizualnej, [w:] Katedra Przestrzeni i Barwy. Autoreferaty, red.

zji jubileuszu 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie. PRZYPISY 1. A. Pawłowski, A Cracovia una scuola di disegno industriale,

B. Suszczyńska‑Rąpalska, Kraków 2000, s. 2. 26. 30 lat Katedry Komunikacji Wizualnej Wydziału Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, red. J. Nuckowski, Wydawnictwo Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, współwydawca Fundacja im. Joanny Sarzyńskiej‑Putowskiej przy Katedrze Komunikacji Wizualnej, Kraków 2005.

„Stile Industria. Rivista internazionale di disegno indu‑ strial”, no. 29, X 1960, s. 32–33. 2. A. Pawłowski, Autoreferat, [w:] tenże, Inicjacje. O sztuce, pro‑ jektowaniu i kształceniu projektantów, red. M. Dziedzic, J. Krupiński, M. Pawłowski, W. Pluta, Kraków 2001, s. 206. 3. A. Pawłowski, informacja na temat wfp, dz. cyt.

51


Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

Dwa doświadczenia Projektowanie dla warunków ekstremalnych

Wydział Form Przemysłowych na krakowskiej asp

astronauty a hermetyczną warstwą wewnętrzną

w Krakowie jako ośrodek dydaktyczny daje dużo

skafandra. Takie rozwiązanie ma wiele wad, m.in.

możliwości w zakresie rozwoju kariery i realizacji

powoduje ograniczenie ruchów, wymaga większego

najśmielszych planów i… marzeń. Interesującym

nakładu energii do poruszania się, stwarza ryzyko

przykładem jest osoba dr. Michała Kracika, pracow‑

urazów i kontuzji, a w przypadku rozszczelnie‑

nika wydziału, który jeszcze jako doktorant uzyskał

nia – grozi utratą życia. Alternatywą dla skafandra

roczne stypendium Fulbrighta. Jego aplikacja została

gazowego jest koncepcja skafandra, który zapewnia

przyjęta w 2010 r. przez prof. Dave Newman z Massa‑

ciśnienie mechanicznie, poprzez odpowiedni ucisk

chusetts Institute of Technology (MIT), której zespół

na ciało astronauty (np. poprzez zastosowanie ela‑

pracuje nad supernowoczesnym skafandrem Bio‑

stycznego materiału).

Suit. Michał Kracik skoncentrował się przede wszyst‑

Moim zadaniem było zaprojektowanie hełmu,

kim na opracowaniu kasku do skafandra, którego

który pasowałby do BioSuit. Skoncentrowałem się

makieta była eksponowana w 2011 r. na wystawie

przede wszystkim na zmniejszeniu jego wielkości

poświęconej kosmicznym technologiom w Muzeum

oraz zaprojektowaniu połączenia elastycznego mate‑

Historii Naturalnej w Nowym Jorku.

riału skafandra i kasku. Głowa astronauty musi mieć zapewnione ciśnienie gazowe, natomiast skafander oddziałuje na ciało poprzez kompresję mechaniczną.

Projektant wzornictwa, adiunkt na Wydziale Form Przemysłowych ASP w Kra‑ kowie, gdzie prowadzi m.in. przedmiot projekto‑ wanie dla środowisk ekstre‑ malnych. Pasjonat eksplo‑ racji kosmosu, prowadził badania w Massachusetts Institute of Technology. Współzałożyciel firmy Exeon.

52

Michał Kracik

Kask wykorzystuje system Inertial Measurement Unit, dzięki któremu hełm może śledzić ruchy głowy. Infor‑

Kask do skafandra BioSuit

macja o położeniu głowy w czasie rzeczywistym prze‑

Zespół prof. Davy Newman z MIT pracuje nad kon‑

kazywana jest sztucznym mięśniom odpowiedzial‑

cepcją skafandra BioSuit od ponad 10 lat. Skafan‑

nym za poruszanie kaskiem. Wspomaganie ruchów

der kosmiczny BioSuit to koncepcja alternatywnego

głowy może okazać się niezbędne ze względu na czę‑

podejścia do sposobu zapewnienia właściwego ciśnie‑

ściowe ciśnienie gazu w okolicach szyi, które wymaga

nia człowiekowi w warunkach próżni. Wszystkie sto‑

dodatkowej siły w celu uzyskania pełnej swobody

sowane w przeszłości oraz obecnie skafandry zapew‑

ruchu. Dodatkowo dzięki temu astronauta poszerza

niają właściwe warunki do przeżycia za pomocą gazu

swoje pole widzenia. Przy tym systemie można też

(tlenu) pod ciśnieniem ok. 1/3 atmosfery (w zależno‑

zastosować wreszcie osiągnięcia technologiczne,

ści od skafandra), który znajduje się pomiędzy ciałem

które w ubiorze starego typu nie były możliwe. Chodzi

Wiadomości asp /67


← Michał Kracik Wizualizacja kasku wraz z koncepcją systemu PLSS ↗ Michał Kracik Makieta kasku do skafandra BioSuit

o wyświetlanie komunikatów na przedniej ścianie

przypomina bardziej kask motocyklowy niż dawną

kasku. W hełmie współczesnych astronautów jest

szklaną sferę. Astronauta zobaczy wreszcie własne

to teoretycznie możliwe, ale nie jest praktykowane,

stopy, co w niepewnym terenie, po którym musi się

m.in. dlatego, że wyświetlane informacje mogą zabu‑

poruszać, ma kolosalne znaczenie.

rzać percepcję astronauty przy każdym przesunięciu

Konieczność całościowego podejścia do skafan‑

głowy w stosunku do nieruchomego hełmu. Zmie‑

dra, jako zbioru zależnych od siebie systemów, spro‑

niony został też sposób zakładania kasku. Specjalny

wokowała – oprócz opracowania kasku – do zapro‑

pierścień dzieli bryłę na pół, a otwarcie tylnej klapy

ponowania wstępnych koncepcji formy osobistego

powiększa otwór na głowę. Taki system pozwala zmi‑

systemu podtrzymywania życia (PLSS – Personal

nimalizować rozmiary kasku. Dzięki zmienionym

Life Suport System) oraz uprzęży łączącej skafander

proporcjom i poszerzeniu pola widzenia nowy hełm

z PLSS i kaskiem.

→ Michał Kracik Schemat działania wybranych systemów w kasku do skafandra BioSuit

53


54

Wiadomości asp /67


↓ Michał Kracik Szkice rozwiązań systemu zapobiegania urazom do skafandra EMU

System zapobiegania urazom do skafandra EMU dla

zjawiskom realizowane są za pomocą prostych rozwią‑

nasa

zań, tymczasowych usprawnień, które jedynie łago‑

Od 2013 r. rozpocząłem staż podoktorancki w MIT,

dzą opisywany problem. Potrzeba zaproponowania

gdzie kontynuowałem pracę nad systemem zapo‑

całościowego, skutecznego rozwiązania skłoniła NASA

biegania urazom do skafandra EMU. Tzw. spacery

i MIT do podjęcia prac nad systemem zapobiegania

kosmiczne (Extravehicular Activity/spacewalking)

kontuzjom i urazom astronautów podczas misji i tre‑

to krytyczna aktywność towarzysząca załogowym

ningu przeznaczonym do skafandra EMU.

lotom kosmicznym. Obecnie używany przez amery‑

Projekt został podzielony na trzy fazy – pierwsza

kańskich astronautów skafander kosmiczny (EMU –

skupiła się na wnikliwej analizie problemu, rozpo‑

Extravehicular Mobility Unit) przysparza trudności

znaniu modeli powstawania urazów oraz próbie ich

podczas pracy astronautów. Mimo prób usprawnienia

kwantyfikacji. Faza druga to poszukiwanie rozwią‑

jego funkcjonalności i komfortu użytkowego występują

zań projektowych będących odpowiedzią na zbadany

przypadki kontuzji i urazów spowodowanych przez

problem, zakończeniem tego etapu było wskazanie

właściwości skafandra. Wzrost liczby urazów zwią‑

najbardziej obiecujących koncepcji. W ostatniej

zany jest ze zwiększoną ilością czasu poświęconego

fazie projektu zespół, z którym współpracuję, skon‑

na trening na ziemi oraz podczas misji w kosmosie.

centrował się na budowie i testowaniu wybranych

Dotychczasowe metody zapobiegania wspomnianym

rozwiązań.

55


Dron do zrzu­tu szczepionek ↑ Katarzyna Matlak Antoni Skąpski Dron, praca semestralna wykonana pod kierunkiem

Drugie doświadzenie związane jest z uwagami o ide‑

z eksploracją kosmosu przez człowieka, jest transfer

ach i celach przyjętych w programie nauczania

technologii kosmicznych do zastosowań na ziemi

w Pracowni Metod i Eksperymentów Projektowych

zarówno w sytuacjach ekstremalnych, jak i w pro‑

dr. Michała Kracika

działającej w obrębie Katedry Metodyki Projektowania

duktach codziennego użytku. Projekty prowadzone

w ramach Pracowni Metod

pod kierunkiem prof. Marii Dziedzic.

w ramach przedmiotu są realizowane przy współ‑

2014 – praca wykonana

Idee i cele w programie nauczania

lub w zależności od tematu – w zespołach interdy‑

we współpracy ze studen‑

Motywacja do podjęcia tematyki związanej z projekto‑

scyplinarnych. Studenci mają możliwość konsul‑

tami z MIT

waniem dla środowisk ekstremalnych w ramach pro‑

towania prac ze specjalistami z kraju i zza granicy,

gramu studiów płynie m.in. ze świadomości potrzeby

m.in. z Massachusetts Institute of Technology czy

wprowadzania do programu problematyki wykra‑

NASA. Dodatkową szansą, ale też wyzwaniem jest

czającej poza komercyjny charakter projektowania.

pozyskiwanie środków finansowych i współpraca

i Eksperymentów projek‑

pracy ze specjalistami w danych dziedzinach nauki

towych,

56

Podjęcie tematyki projektowania dla ekstremalnych

z międzynarodowymi organizacjami umożliwia‑

warunków ziemskich oraz tych poza środowiskiem

jącymi wyjazdy i bezpośredni kontakt studentów

ziemskim wymaga od projektanta zmiany perspek‑

z ludźmi i warunkami, dla których i z którymi reali‑

tywy patrzenia na dotychczas doświadczane warunki,

zowane są projekty.

począwszy od tych fizycznych, dotyczących grawitacji

Podsumowując założenia programowe przed‑

czy kompozycji atmosfery, poprzez technologiczne,

miotu, należy zwrócić uwagę na główne cele dydak‑

aż po psychologiczne. Zmiana perspektywy myśle‑

tyczne, m.in. poszerzenie świadomości co do nowych

nia oraz kontekstu projektowego ma dużą wartość

obszarów w projektowaniu; nabycie umiejętności

dydaktyczną. Daje możliwość uzyskania praktycz‑

samodzielnego formułowania zauważonych proble‑

nych rozwiązań, dodatkowo uzasadnia celowość

mów projektowych; doświadczenie bezpośredniego

podejmowania takiej tematyki. Innym istotnym

kontaktu z sytuacją projektową lub symulacją nie‑

aspektem poruszanym w ramach zajęć, a związanym

dostępnych warunków w celu pełnego poznania

Wiadomości asp /67


analizowanej sytuacji, a następnie weryfikacji pro‑

procesu dostarczania szczepionek w trudno dostęp‑

ponowanego rozwiązania. Celem jest też wykształ‑

nych terenach Ameryki Środkowej, we współpracy

cenie świadomości potrzeby wsparcia decyzji pro‑

ze studentami z MIT.

jektowych przez wprowadzenie w proces projektowy

Projekt bezzałogowego samolotu dostosowanego

metod badawczych lub ich elementów stosowanych

do zrzutu szczepionek jest propozycją rozwiązania

w innych dziedzinach nauk oraz uzupełnienie rozwią‑

problemu dostarczania zaopatrzenia medycznego

zania o plan jego skutecznej implementacji.

w miejsca, do których dostęp jest utrudniony przez

Esencją tak rozumianego projektowania jest jego

warunki terenowe (brak utwardzonych dróg, gwał‑

celowość. Projekt bezwzględnie musi odpowiadać

towne zmiany pogodowe itp.). Jest to samolot dosto‑

realnej potrzebie, dla której powstał. Aby odnieść suk‑

sowany do wykonywania samodzielnych kursów

ces w postaci poprawy danej sytuacji, musimy grun‑

z punktów medycznych do pracowników w terenie.

townie zrozumieć potrzeby społeczności – warunki,

Podczas lotu samolot sterowany jest po punktach

dla których projektujemy. Jest to możliwe m.in. dzięki

za pomocą systemu GPS. Gdy samolot znajduje się

stawaniu się, przynajmniej na jakiś czas, częścią tej

w punkcie dostarczenia paczki, zostaje ona zrzu‑

społeczności. W przypadku ekstremalnych sytuacji

cona, a dron wraca do punktu, z którego został

konsekwencje ryzyka popełnienia błędu projekto‑

wysłany. Projekt ten obejmuje także paczkę prze‑

wego mogą być ogromne. Doświadczenie ekstremal‑

znaczoną do przechowywania oraz zrzutu szczepio‑

nej rzeczywistości, umiejętność spojrzenia z innej

nek. Paczka zabezpiecza szczepionki podczas lotu

perspektywy niż własna mogą okazać się bezcenną

i upadku z wysokości. Sylwetka samolotu została

lekcją dla projektantów przyszłego świata.

zaprojektowana tak, aby jego aerodynamika nie

W pracowni do tej pory studiowało czworo stu‑

ulegała zaburzeniu niezależnie od tego, czy leci on

dentów – pracując m.in. nad poprawą warunków

z paczką, czy bez. Projekt realizowany był we współ‑

pracy w kopalni węgla, zapewnieniem bezpieczeń‑

pracy z studentami MIT z Wydziału Aeronautyki

stwa turystom w Tatrach, a także nad usprawnieniem

i Astronautyki. 57


Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

Na początku było koło Projektowanie samochodów w Pracowni Rozwoju Nowego Produktu Marka Liskiewicza

Mówię „samochód” i widzę co? Oto fura, limuzyna, bryka, zabawka. Oto status i wyraz statusu. Środek transportu – czegoś, kogoś. Środek popisu – teatr, maska, poza. Maszyna, potrzeba, konieczność, pomoc, ratunek, niezbędnik… Część codzienności lub okazjonalny wybryk. Mały skarb, pasja czy stary grat. Czym jest samochód? Czym ma być samochód, który projektujemy?

Kaja Kordas

jako zabawę. Bawią się oni swoimi umiejętnościami, wykrzywianiem perspektywy, „designem”. Bawią się

Ur. w 1989 r. w Krakowie absolwentka wfp, dyplom magisterski realizowała w pracowni prof. Piotra Bożyka. Przez cztery seme‑ stry studiowała w Pracowni Rozwoju Nowego Produktu dr. hab. Marka Liskiewicza, w tym przez trzy – zajmując się tematyką związaną z sa‑ mochodami. Uczestniczyła w programie współpracy z fimą Volkswagen.

58

Wielu ludzi, oglądając rendery samochodów, nie

formą dla formy, stylizacją dla stylizacji. Chełpią się

stawia sobie pytania, czym kierował się projektant

udaną kreską, sportowym „sznitem” i pustym obrazem,

ani o co mu chodziło… To, co widzą, to samodzielny

który dobrze będzie wyglądał w portfolio. Nic poza tym.

rysunek. Wodzą wzrokiem za linią, a ich ocena kończy

Projektowanie samochodów jest jednak znacznie

się na ocenie walorów estetycznych ukształtowanego

bardziej złożone. To pogodzenie norm, ceny, wyglądu,

nadwozia, czasem nawet wcześniej – na walorach

inżynierii, technologii, funkcji, ekonomii, ergonomii,

samego rysunku. Myślą, że jest to czysta stylizacja

ekologii, mody… To też projektowanie tej funkcji, pro‑

form, kształtów i powierzchni. I rzeczywiście, trudno

jektowanie tej mody i marzeń.

oprzeć się takiemu wrażeniu. Klimat tych rysunków,

Dla jednych samochód jest koniecznością, dla

ich charakter tworzony jest przez świat, reklamę,

innych zabawką. Spędzamy w nim coraz więcej czasu.

klientów, którzy czytają informacje emocjami. Rysu‑

Nie tylko jadąc, ale i stojąc w korkach. Przemiesz‑

nek musi wpływać na nie lub je przywoływać. Tylko

czamy się nim… Jak? Przez jaki czas? W jakim celu?

w ten sposób zwróci na siebie uwagę… Sucha ana‑

Kto prowadzi, kogo wiezie to auto? Ten mobil, ta fura…

liza? Ona z góry skazana jest na porażkę. Oczywiście,

ma być komfortowa, ekskluzywna? Czy może tania?

wielu projektantów traktuje rysunek samochodów

Może tania i ekskluzywna? Jak wielu ludzi mieszka

Wiadomości asp /67


przy trasie, którą auto będzie się poruszało? Jak szybko

problemu jesteśmy w stanie rozpoznać nasz własny.

będzie mogło jechać? Jak szybko ma się zestarzeć lub

Wśród obcych ludzi czy ludzi znajomych… istnieje

jak długo ma służyć? Nie od sylwetki, ale właśnie tu,

znacznie większa szansa, że ktoś zapyta o samochód

od określenia celu zaczyna się projektowanie.

niż o mieszkanie. Dlaczego? Być może dlatego, że czło‑

Projektowanie samochodu to też projektowanie

wiek po części jest aktorem. Jadąc samochodem, wsia‑

emocji. Emocji kupującego i kierującego. Wiezionego

dając na parkingu, stojąc na światłach, znajduje się

i mijanego. Wyprzedzającego i wyprzedzanego. Posia‑

wśród innych ludzi. Jest łączony z autem, zlewany,

dającego… i o tym posiadaniu marzącego. To także

oceniany przez jego pryzmat. W swoim mieszkaniu

projektowanie przywiązania, gestów i nawyków.

natomiast, wśród swoich – jest zamknięty na swoim

Ciężko zrozumieć to komuś, kto nie ma prawa jazdy,

terytorium. Tu jest znany, a jego wizerunek uchodzi

kto nigdy nie posiadał samochodu. Emocje związane

za „dokończony”. Nie musi zajmować się tworzeniem

z pierwszym zakupem, wspomnienia samochodu

swojego własnego „ja” w oczach innych.

dziadka, skojarzenie charakteru nadwozia z sylwetką ukochanego psa. To uczucie, gdy spinając mięśnie i wstrzymując oddech, pokonujemy pierwszy zakręt swojego życia. Reakcja na pierwszą rysę na lakierze. Spędzanie wielu godzin życia w myjni samochodowej, żeby zmyć te pyłki, które osiadły na lakierze, czy zmyć tę muchę, która – złośliwie chyba – roztrzaskała się na szybie. Ciężko powiedzieć, co sprawia, że właści‑ wie tak bardzo lubimy nasze auta i że są aż tak ważne. Co sprawia, że gdy stoi na parkingu kilkanaście samo‑ chodów tego samego modelu, niejednokrotnie bez 59


↑ Za Auto&Design nr 155 z 2005 r. Projekt pochodzi z lat 50. Koncept sportowego samo‑ chodu narysowany przez Colombo

Wracając do projektowania…

przyjazne, czy samochody spokojne, dostojne, klasy‑

Pojazdy są nietypowymi przedmiotami. Wszystkie

cystyczne w wyrazie. Mogą przypominać rekina czy

istoty żywe całego świata zmieniają swój kształt

biegnącego kocura… Zawsze są z czymś kojarzone,

w trakcie poruszania się. Samochody tego nie robią.

choćby podświadomie.

Projektanci próbują zatem zakląć w ich formie wra‑

Sposób projektowania znacznie się zmienił. Kil‑

żenie ruchu i prędkości. Wiele kształtów w rysunku

kadziesiąt lat temu projektant potrafił stworzyć nie‑

samochodu to rozciągnięte wektory. Szkic, projekt

prawdopodobną formę na podstawie kilku bazgrołów,

musi to jeszcze bardziej uwypuklić. Na rysunku

kresek. Rysunek był niedookreślony i stanowił tylko

trzeba jakoś ukazać 300 koni mechanicznych, przy‑

zapowiedź tego, czym samochód będzie. Dziś pro‑

czepność na zakręcie, nowoczesność, nowość, świe‑

jekt‑koncepcja musi być pod względem estetycznym

żość. Trzeba narysować prędkość, komfort i korzyść.

doprowadzony do perfekcji. Koncepty są przeryso‑

Rysunek, plakat nie może być racjonalny. Nie może

wane, jak maski teatru greckiego. Dopiero ostateczny

pokazywać ergonomicznych rzutów. To ma być marze‑

projekt, który wprowadzony ma być w życie, ścina

nie i obietnica jego spełnienia. Wizja.

fantazję do codziennych zwykłych kształtów. Zostaje

Mamy niezwykłą zdolność do personifikowania

dalece uspokojony, unormowany.

obiektów, które lubimy. Nadajemy im cechy ludz‑

60

kie, uczucia. Szukamy w ich wyrazie podobieństwa

Jak w tym studenci?

do mimiki ludzkiej czy gestów. Czasem odnajdu‑

W trakcie studiów mamy niepowtarzalną możliwość

jemy w nich także cechy zwierzęce. Wiedzą o tym

wyboru własnego tematu, którym będziemy się

projektanci i tej wiedzy nie ignorują. Znajdujemy

zajmować. Tematu zgodnego z zainteresowaniami,

więc na rynku samochody agresywne, które budzą

z marzeniami. Nie jesteśmy ograniczeni kosztami

respekt, samochody uśmiechnięte, które wydają się

produkcji, prawami kapryśnego rynku, wymaganiami

Wiadomości asp /67


61


klienta ani tak mocno obciążającym twórczość aspek‑

Pijemy ostatni łyk kawy i uświadamiamy sobie,

tem, jak przymus odniesienia sukcesu, przymus zaro‑

że minęło kolejnych kilka minut… W samochodzie,

bienia, przeżycia. Nie musimy konceptów uspokajać…

jadąc, będziemy mieli więcej czasu, więc decydujemy

„uzwyczajniać”… Sprawia to, że projektowaniu stu‑

się na zabranie kawy ze sobą. Obrzuceni manatkami

denci poświęcają wiele pozytywnej energii, są pomy‑

staramy się zamknąć dom, tak żeby kurtka nie wylą‑

słowi i puszczają wodze fantazji. Zajmując się środkami transportu: samochodami,

dowała na ziemi… Podchodzimy do samochodu. Auto musi otworzyć się łatwo. Klamka, z której ześliźnie

motocyklami, rowerami, zaczynamy od wyznaczenia

się nam ręka, może spowodować wylanie się gorącej

problemów. Problemów prozaicznych, związanych

kawy. Otwieramy drzwi, odkładamy wszystkie rzeczy

np. z ergonomią, z użytkowaniem, jak i bardzo przy‑

na fotel pasażera… Zaraz, a co, jeżeli jedzie z nami

szłościowych, związanych z ekologią i zmianami

pasażer – wtedy na tylne siedzenie? Przecież mamy

zachodzącymi w sposobie funkcjonowania naszego

jeszcze dwójkę dzieci, które zawozimy do szkoły… Czy

społeczeństwa. Choć wiele więcej zabawy i radości

w samochodzie znajdzie się miejsce na te wszystkie

znaleźć można w zaprojektowaniu samochodu spor‑

walizki, plecaki szkolne, parasol na wypadek desz‑

towego, który będzie budził niezwykle mocne emo‑

czu? W jaki sposób zaprojektować bagażnik, żeby

cje samym już wyglądem, to w życiu częściej mamy

łatwo było to wszystko gdzieś schować? Gdzie uloko‑

do czynienia z samochodami o charakterze miejskim.

wać kawę kierowcy i pasażera, żeby w trudnej sytuacji

Samochody „sportowe” projektuje się do szybkiej

na drodze została ona na swoim miejscu, ale też żeby

jazdy i dla wyglądu. Samochód miejski to cały, nie‑

łatwo można było po nią sięgnąć. Jak zaprojektować

kończący się scenariusz zdarzeń. Projektowanie więc

wnętrze, żeby kierowca nie szukał wzrokiem w trakcie

to próba przewidzenia, co może się wydarzyć i jak

jazdy skrzyni biegów, radia i… do znudzenia… tej

z tego wybrnąć. Jakie rozwiązania możemy zapropo‑

nieszczęsnej kawy, ale żeby był wstanie „na ślepo”,

nować i które z nich będzie najlepsze.

bezbłędnie to wszystko znaleźć. Jesteśmy spakowani, jedziemy. Po drodze zatrzy‑

62

Scenariusz

mujemy się pod szkołą, żeby wypuścić dzieci… Dzieci

Pomyślmy… Jest ranek, zaspaliśmy do pracy. Zbie‑

nie patrzą, czy coś jedzie. Wyskakują na ulicę jak

ramy bezładnie rzeczy, które będą nam potrzebne…

małe zdezorientowane koty… Czy da się zaprojek‑

Do torby/walizki wrzucamy notatnik, laptop, długo‑

tować jakiś system, który uchroni je przed potrą‑

pis… Biegamy po domu. Na rękę zarzucamy jeszcze

ceniem? Może kształt drzwi, dodatkowe światło,

kurtkę, bo przecież nie wiadomo, jaka będzie pogoda.

blokada…?

Wiadomości asp /67


Jedziemy dalej, wysadzamy pasażera… Jesteśmy

będzie nim jeździł. Następnie staramy się rozpisać

teraz sami w pięcioosobowym samochodzie. Zajmu‑

scenariusz… Czego nasz klient oczekuje od naszego

jemy na drodze co najmniej o metr długości za dużo.

samochodu, jak będzie się w nim zachowywał

Większość ludzi znajduje się w podobnej sytuacji…

i co może mu się przydarzyć? Później trzeba spró‑

Na drodze jest więc teraz 80% zdecydowanie za dłu‑

bować jakoś tego człowieka wsadzić w tę małą prze‑

gich samochodów, które zajmują więcej miejsca niż

strzeń, która w dzisiejszych czasach staje się powoli

właściwie potrzebują… Z tym też nie da się nic zrobić?

małym centrum dowodzenia. Trzeba brać pod uwagę,

Wjeżdżamy do miasta, parkujemy. Jak zaparkować

że postęp technologiczny i zmiany kulturowe, czy

tym za długim samochodem? Czemu właściwie cały

związane ze sposobem życia, zachodzą znacznie

dzień ten samochód ma stać bez sensu w miejscu

szybciej niż ewolucja. Najnowocześniejszy nawet

i robić tłok…? Może samochód mógłby sam wracać

samochód nie może prześcignąć faktu, że człowiek

do jakiejś bazy i tam czekać na sygnał? Zmniejszać

nie ma tak doskonale rozwiniętych zdolności mecha‑

się jakoś lub najlepiej znikać na czas bezczynności…?

nicznych i nie wydłuży na zawołanie swojej ręki. Nie

To, co starałam się ująć powyżej, to tylko przed‑

sądzę też, żeby ewolucja w najbliższym czasie dała

smak scenariusza, jaki może się wydarzyć. Tak

człowiekowi jeszcze jedną parę oczu z tyłu głowy…

właśnie projektujemy. Zastanawiamy się, w jakich

czy po bokach – wszystko jedno. To jest właśnie rola

realiach ten samochód się znajdzie – pod kątem

projektanta. Ukryć wady i ograniczenia człowieka…

kulturowym, ekonomicznym, etnograficznym… i kto

dając mu te brakujące oczy. 63


Wygląd wobec scenariusza Po takich badaniach wiemy już mniej więcej, jak

ładnie się prowadzi. Ot, niepozorne narzędzie. Gdy

będzie wyglądał nasz samochód, jaki będzie miał

rysunek zdaje się trafiony, zaczyna się przerysowy‑

napęd, w jaki sposób będzie użytkowany. Żeby samo‑

wanie go niekiedy po kilkadziesiąt razy przez prze‑

chód się sprzedał, musi jeszcze być „ładny”. To chyba

świtujący papier. Raz jest to najtańszy papier, który

najprzyjemniejsza część projektowania, kiedy całą

po prostu dzięki swojej cenie jest tak cienki, że widać,

dotychczasową pracę staramy się ująć w ostatecznej,

co znajduje się pod nim (czasem tandetność jest nie‑

spójnej formie. Szukamy kształtów, form… Bo ludzie

ocenioną zaletą)… Innym razem (szczególnie „przed

prędzej zrezygnują z wygody… niż z urody.

kamerami”) używamy papieru specjalistycznego,

O ile w trakcie projektowania zaczynamy od zało‑

który dobrze przyjmuje markery… Nie jest to kwestia

żeń i kończymy na sylwetce, o tyle większość klientów

pieniędzy ale chyba podejścia. Nie ma znaczenia, czy

szukających samochodu zaczyna zazwyczaj od ogląda‑

narzędzia, jakich się używa, są profesjonalne. Jak

nia ich pod kątem estetycznym. Nie będą zagłębiać się

mówi polskie przysłowie, „złej baletnicy przeszkadza

w doskonale zaprojektowane wnętrze, jeżeli samochód

rąbek u spódnicy”. Czasem okazuje się, że po prostu

nie przykuje ich uwagi zewnętrzną bryłą.

najtańsze narzędzie jest bezkonkurencyjne.

Pierwszym krokiem są szkice. Szkicujemy bardzo

64

on możliwość łatwego różnicowania grubości kreski,

Projekty samochodów niektórzy kończą bardzo

dużo, czerpiąc z tego niemałą przyjemność. Szkicując –

dobrym rysunkiem – renderem, inni idą dalej. Część

szukamy. Ze wszystkich najbardziej wyszukanych spo‑

studentów spędza wiele godzin w komputerowych

sobów na rysowanie studenci zazwyczaj wybierają

programach i stara się przenieść swój projekt w 3D.

najzwyklejszego „bic‑a” – czarny tani długopis. Daje

To daje zupełnie inny obraz.

Wiadomości asp /67


65


Studium przypadku

66

(oczywiście, że można zaprojektować bezprzewodową

Kiedy robiłam dyplom na studiach licencjackich, szu‑

słuchawkę do prysznica, ale jak piękna musiałaby być

kałam sposobu na nowe wykorzystanie technologii

taka słuchawka, żeby ukryć całkowicie ten jeden szko‑

rotomouldingu. Wraz z innymi osobami, które zaintere‑

puł, że nie działa…?). Narysowałam więc podwozie

sowane były tą technologią, pojechaliśmy zobaczyć, jak

w programie 3D, ustawiałam akumulatory wedle zale‑

wygląda produkcja od podszewki. Znając ograniczenia

ceń młodych inżynierów i sprawdzałam, czy zmieszczę

i możliwości, zabraliśmy się do własnych prac. W tym

tam nogi kierowcy. Kierowcy o najdłuższych nogach,

czasie na uczelni, w ramach współpracy z Politechniką

potem kierowcy o nogach najkrótszych. Badałam ergo‑

Krakowską, pojawiło się podwozie melexa. Koledzy

nomiczne ograniczenia, zasięg, pole widzenia… Wyso‑

z politechniki budowali do niego napęd elektryczny,

kość siedziska, jego odległość od pedałów i kierownicy.

programowali sterowniki i czynili inne cuda, o których

Wysokość krawędzi bagażnika, która umożliwiałaby

nie miałam pojęcia. Pojawił się więc pomysł na wyko‑

łatwe włożenie ciężkich ładunków, jak np. worków

rzystanie technologii rotomouldingu do wykonania

z piaskiem, czy wysokość krawędzi, jaką z łatwością

nadwozia takiego melexa. Kolejnym ruchem było

pokonałby pies, gdyby zaistniała konieczność przewie‑

zastanowienie się, komu byłby potrzebny taki samo‑

zienia psa stróżującego. Po wstępnych ergonomicznych

chód i jak w takim razie powinien wyglądać. Wybór

analizach przeprowadzonych w programie zaczęłam

padł na ochroniarzy wielkopowierzchniowych terenów

badać wszystko „na własnej skórze”. Układając na pod‑

zamkniętych, takich jak fabryki czy parkingi. Rozpisa‑

woziu klocki styroduru, klejąc elementy zwykłą taśmą.

łam szereg funkcji, jakie samochód powinien pełnić,

Wiedząc, co gdzie powinno się znajdować, jakich granic

aby ułatwić pracę ochroniarzowi. Starałam się przewi‑

nie powinnam przekraczać, by nie zasłonić widocz‑

dzieć, jakie prace może on wykonywać i co może mu

ności, zaczęłam projektować obudowę. Kształty tem‑

się przydarzyć. Pracowałam na wielu płaszczyznach

perowane przez technologiczne ograniczenia, formy

jednocześnie. Koledzy z Politechniki rozpychali się

wynikające z funkcji i zasad ergonomii, to wszystko

z modułami elektronicznymi i akumulatorami do sil‑

wpłynęło na ostateczny wygląd melexa. Zdecydowa‑

nika, ja przepychałam akumulatory, tłumacząc im,

łam się na wykonanie modelu w skali 1:5. Dlaczego?

że kierowca musi gdzieś zmieścić nogi. Rozmawialiśmy

O obudowie mieliśmy rozmawiać z właścicielami firmy

o kablach, sterownikach i innych rzeczach istotnych,

zajmującej się rotomouldingiem. Programy 3D niestety

choć mało przyjemnych dla projektanta i męczących

nie dają ludziom tak pełnego wyobrażenia o kształcie

Wiadomości asp /67


przedmiotu. Zwykłemu klientowi ciężko wyobrazić

być pusty w środku i rozkładać się na części. Stąd mój

sobie, mimo tak dokładnego obrazu, jak przedmiot

wybór. Wykonałam go w niecałe dwa tygodnie. Dopiero

będzie wyglądał w rzeczywistości. Klient musi dotknąć,

na końcu, gdy model był gotowy, zajęłam się wizuali‑

zobaczyć z każdej strony. Musi mieć możliwość poka‑

zacjami, fotomontażami i obrazami.

zania danej rzeczy palcem. Łatwo, szybko… bez obra‑

To była moja droga. To tylko pół roku pracy

cania bryły w programie, żeby znaleźć „ten dokładnie”

w skrajnie małym zespole. Nijak ma się to do rzeczy‑

widok, na którym można pokazać to, o co chodzi…

wistości, w której nad jednym samochodem przez rok

Obudowę wykonałam ręcznie ze styroduru na zło‑

pracują setki ludzi. Wielu studentów pracuje samo‑

żonym wcześniej, uproszczonym modelu podwozia

dzielnie, bo projektanci, którzy czują się twórcami,

z PCV. Wielu studentów wykonujących tego typu

mają problem z pójściem na kompromis. Oczywiście,

modele rzeźbi je w Clayu lub drukuje na drukarkach

nie jest łatwo przyznać komuś, że jest w czymś lep‑

3D, czasem frezuje. Mój model musiał być wykonany

szy, zgodzić się z jego gustem, zrezygnować z osobi‑

tak, by zobaczyć, czy obudowę da się wykonać w tej

stych „laurów” na rzecz laurów dla całej grupy, bez

technologii, do której został zaprojektowany. Musiał

wyróżniania jednostki… Uczymy się tego. 67


Co rozwija? Przez ostatnie dwa lata pracowaliśmy w dużych zespo‑ łach po kilka osób, projektując pod opieką Volkswa‑ gena wnętrza samochodów. Każdy odpowiedzialny był za jakąś jego część, a to kierownicę, a to podłokietnik… siedzenie, drzwi. Tu praca odbywała się trochę inaczej. Zaczęliśmy od założeń, mapy myśli, określenia profilu klienta, potem zabraliśmy się za rysowanie. Powstały setki szkiców z pomysłami i planami. Co jakiś czas przyjeżdżał do nas projektant z Volkswagena i uczył nas różnych sztuczek, robił korekty. Gdy każdy miał już jakiś pomysł na swoją część, staraliśmy się połą‑ czyć wszystkie te elementy w jedną całość. Oprócz rysunków i renderingów podjęliśmy również próbę zbudowania wstępnych modeli 1:1, by wyeliminować ewentualne błędy. Prace zazębiały się ze sobą, przepla‑ tały… Nieraz wracaliśmy do początku, po to by następ‑ nego dnia obniżyć w makiecie całą podłogę o 30 cm. Podrzeźbialiśmy według rysunków, a kiedy okazywało się, że kształty kłócą się ze sobą, wracaliśmy do szki‑ cowania, bogatsi o kolejne doświadczenia…

68

Wiadomości asp /67


69


70

Wiadomości asp /67


Dzięki temu kontaktowi szefostwo koncernu zde‑ cydowało się na zaproszenie na staż naszej koleżanki (do działu zajmującego się projektowaniem wnętrz).

wcześniej reguł, bez wymyślania abstrakcyjnych scenariuszy. Genewa, Frankfurt – to wielkie europejskie mia‑

Długo się nie zastanawiała… no i tyleśmy ją widzieli.

sta, w których odbywają się najważniejsze światowe

Wiemy, że radzi sobie tam świetnie, a kierownictwo

targi samochodowe. Jeździmy na nie, żeby zobaczyć,

z Volkswagena wciąż dopytuje o kolejnych studentów.

jak to wszystko wygląda od wewnątrz. W Wolfs‑

Warto zauważyć, że te docenione osoby to nie dosko‑

burgu zwiedzaliśmy muzeum motoryzacji, ucząc

nali rysownicy, styliści bryły, ale osoby, które potrafią

się przeszłości… ale byliśmy również w Hannove‑

zaprojektować życie samochodu, jego funkcje… Osoby,

rze, gdzie odbywają się największe targi innowacji

które widzą w samochodzie człowieka wraz z jego

w dziedzinie technologii i energetyki… Tam widać

wszystkimi zaletami i wadami. Właśnie we wnętrzu

dość realne zarysy tej przyszłości, w której loku‑

jest to tak ważne, bo to ta część samochodu jest najbli‑

jemy swoje pomysły, projekty i intencje… Jak już

żej człowieka. Znajdujemy się w bezpośrednim z nią

wcześniej wspominałam, samochód jest sprawą bar‑

kontakcie przez wiele godzin. Studenci systematycznie biorą udział w między‑ narodowych konkursach organizowanych przez naj‑

dzo złożoną, staramy się więc mieć jak najszersze horyzonty. W artykule publikowane są szkice i projekty

większe światowe koncerny, takie jak Michelin, Mazda

studentów pracowni Rozwoju Nowego Produktu

czy Nissan. Jest to doskonała okazja do sprawdzenia

na Wydziale Form Przemysłowych Akademii Sztuk

umiejętności projektowania według ustalonych już

Pięknych, kierowanej przez prof. Marka Liskiewicza. 71


Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

Wystawa Wzornictwo z Krakowa, czyli design dla każdego

↓ Katarzyna Łupińska Okulary Massada

→ x 2014 → plac Szczepański w Krakowie Krakowskie „Formy”, a właściwie Wydział Form Przemysłowych właśnie obchodzi 50‑lecie swojego istnienia. Nie pora więc na fałszywą skromność. Przez minione pół wieku powstały rzeczy piękne, użyteczne i doceniane. Jest co świętować! W portfolio absolwentów WFP nie brakuje projektów, które od lat funkcjonują w zbiorowej świadomości odbiorców‑kon‑ sumentów, odbiorców‑użytkowników czy wreszcie wymagających odbiorców‑koneserów, rozpieszcza‑ nych przecież coraz większą dostępnością na rodzi‑ mym rynku artykułów sygnowanych światowymi markami. Walory wzornicze produktów i sukcesy projektantów: Red Doty, Dobre Wzory i inne wyróż‑ nienia w znaczących konkursach branżowych świad‑ czą o tym, że ich światowe aspiracje są uzasadnione, a dorobek wszechstronny. Okrągły jubileusz to dobra Andrzej Śmiałek

okazja, by go zaprezentować. I to właśnie nie w gale‑ rii, ale w sercu miasta, gdzie ich użytkowy, codzienny

Kask, w którym wyląduje na Marsie jeden z człon‑

kontekst staje się jeszcze bardziej oczywisty.

ków amerykańskiej ekspedycji; opakowania Kra‑

Na uwagę zasługuje nie tylko flagowa dziedzina

kowskiego Kredensu w masowo docenianej gali‑

polskiego designu, czyli meblarstwo, ale także pro‑

cyjskiej stylistyce; okulary Massada, które podbiły

jekty chętnie kupowanych produktów codziennego

serca koneserów mody od Mediolanu po Tokio;

użytku, specjalistycznych urządzeń medycznych,

wnętrze limitowanej edycji VW Beetle GSR –

wreszcie sprzętu do zadań specjalnych. Obok krze‑

↑ Wizualizacja kontenerów –

co łączy te przedmioty (i wiele innych znanych

seł Jadwigi Husarskiej‑Sobiny i foteli Renaty Kala‑

projekt ekspozycji oraz komu‑

projektów), które można zobaczyć w październiku

rus widzimy m.in. produkty Zelmera zaprojektowane

nikacji wizualnej wystawy

2014 r. na pl. Szczepańskim w Krakowie? Pozornie

przez zespół Triada Design czy Macieja Własnowol‑

niewiele – poza tym, że zostały zaprojektowane

skiego, kasę fiskalną Piotra Hojdy i Ergo Design,

przez absolwentów jednego wydziału.

awangardowe lampy Equilibra Piotra Jagiełłowicza

autorstwa Piotra Hojdy dobrze wpisuje się w prze‑ strzeń pl. Szczepańskiego

72

Wiadomości asp /67


Absolwent Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie. Dyplom w 1995 r. w Katedrze Kształtowania Środków Pracy. Praca magister‑ ska Ergonomiczne sta‑ nowisko komputerowe wykonana pod kierun‑ kiem prof. A. Gedliczki. Działalność pedagogiczną na macierzystej uczelni roz‑ począł w 2010 r. W roku 2011 uzyskał stopień dok‑ tora. Jest adiunktem w Katedrze Projektowania Ergonomicznego. Od 1995 r. pracownik oraz współwła‑ ściciel ERGO DESIGN – jed‑

↑ Aleksandra Sładek

nej z wiodących firm projek‑

Projekt wnętrza limitowanej

towych na polskim rynku.

serii VW Beetle GSR

Współzałożyciel i wice‑ prezes Fundacji „Szkoły na końcu świata”, powsta‑ łej po to, by pomagać dzie‑ ciom żyjącym w zacofanych i trudno dostępnych rejo‑ nach świata. Autor bloga

(w zespole Ergo Design) Odkurzacz Clarris i mikser Synbio zaprojektowane dla Zelmera ↖↓ Katarzyna Łupińska Kolekcja okularów Massada

fot. Przemek Szuba

Motorem do Nepalu.

→ Maciej Własnowolski

73


czy często kupowany przez polskich rodziców fote‑ lik samochodowy marki Avionaut Ryszarda Ponie‑ działka. Ssak medyczny Pauliny Kordos i Dawida Żebrowskiego czy kubki zaprojektowane przez Annę Ostrowską z myślą o osobach niewidzących to prace, których walory użytkowe nie budzą żadnych wątpli‑ wości. Hitem‑niespodzianką jest z pewnością również strażacki wóz bojowy zaprojektowany dwa lata temu przez Agnieszkę Fujak. Imponuje nie tylko formą, ale przede wszystkim dostosowaniem do ekstremalnych potrzeb użytkowników. Projektów Aleksandry Orchowskiej, Krzysztofa Kuleszy, Kuby Sowińskiego, Jacka Mrowczyka, Jakuba de Barbaro, Marcina Wolnego, Juliana Wierzchow‑ skiego, czyli absolwentów Katedry Komunikacji Wizualnej WFP, z pewnością nie trzeba krakowianom przedstawiać. Bynajmniej nie tylko dlatego, że zespół MH art (Ludwik Matuszek, Krzysztof Hamiga) zapro‑ jektował całą komunikację wizualną dla znanej marki Żywiec. Nawet jeśli nie wszyscy są piwoszami lub też nie należą do grona czytelników magazynu „2+3D” czy publikacji innych branżowych wydawnictw albo nie mają powodu, by znać aplikację Cukieriada zapro‑ jektowaną z myślą o dzieciach chorych na cukrzycę, 74

Wiadomości asp /67


Hitem‑niespodzianką jest z pewno‑ ścią również strażacki wóz bojowy zaprojektowany dwa lata temu przez Agnieszkę Fujak ← Władysław Pluta – opracowanie graficzne Warsztaty Krakowskie ←← Jakub Sowiński, Jakub de Barbaro Plakat KFF, identyfikacja wizualna Krakowskiego Festiwalu Filmowego

któż nie zwrócił uwagi na oprawę graficzną takich imprez jak Krakowski Festiwal Kultury Żydowskiej czy Krakowski Festiwal Filmowy? Te i wiele innych eksponatów, które towarzyszą nam w codziennej egzystencji, czynią ją łatwiejszą, wygodniejszą i ład‑ niejszą, można oglądać w trzech przeszklonych kon‑ tenerach nieopodal Pałacu Sztuki, w miejscu, gdzie sztuka przenika się z życiem miasta. ↑↓ Agnieszka Fujak Wóz bojowy, fot. Przemek Szuba

75


Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

Rodzina lamp o przekształcalnej formie Najlepsze dyplomy wfp • Praca dyplomowa na Wydziale Form Przemysłowych • Autor: Kaja Kordas Dyplom brał udział w wystawie Design 32. Najlepsze

• Tytuł pracy: Rodzina lamp o przekształcalnej formie

dyplomy projektowe Akademii Sztuk Pięknych 2014

• Promotor: prof. Piotr Bożyk

w Rondzie Sztuki w Katowicach.

• Recenzent: dr Michał Kracik

Kaja Kordas

Odnosimy się do nich z niejaką czcią, nadajemy im rangę „ponadprzedmiotowości”.

Wygląda i… ogląda

do naszej tradycji i kultury, które w tych obiektach

gdy już zgaśnie, gdy zgasisz – przemieszcza się

odciskają nieustannie swoje ślady. Wspomnienia

i przemieszcza Ciebie, przekształca i naznacza.

zahaczone w przedmiotach są wyrazem potrzeby

Wypełnia, otacza, obejmuje, chowa. Dostraja się

poczucia przynależności do czasu i miejsca. Potrzeby

i nastraja. Stroi.

poczucia ciągłości…

Wczepia się lub uczepia. Drepta. Wiotczeje, lokuje

Czy da się zaprojektować przedmiot, który za jakiś

i blokuje drewniane ramiona. Mości swe kości. Nieru‑

czas nie stanie się nic niewartym śmieciem? Jak

chomieje. Przystaje. Starzejąc się – się uszlachetnia.

zachęcić człowieka do pielęgnowania swoich korzeni

Rośnie.

w czasach, w których tradycja i kultura dla wielu

Przywołuje i wywołuje. Żywa istota. Zamyka i otwiera Ciebie w sobie. Pozwala Ci wyrazić siebie,

przestaje mieć znaczenie? Jak ustrzec się przy tym przed kiczem, kłamstwem i ułudą…?

współtworzyć jej postacie. W Tobie ona i w niej Ty. Jej

Wygląd ma znaczenie bardzo tymczasowe. Kli‑

tkanki i tętnice, chłonne, przylgną do Twojego życia,

mat natomiast, wrażenie, jakie przedmiot tworzy

przyjmą jego ślady. Zżyją się z Twym wnętrzem, z Tobą.

czy po sobie pozostawia… Sposób, w jaki nas okala,

To nie opis, a samodzielne słowa otwierające

obejmuje… Wrażenie jego dotyku, faktury, ciepło

obrazy. W odczuciu, skojarzeniu, sposobie ich rozu‑

materiału, zapach… Wydarzenia, które dzieją się

mienia pełniej oddają istotę projektu niż jako wyrazy

wokół niego bądź z jego udziałem… To są te aspekty,

zamknięte w zdaniach.

które powodują, że przedmiot nabiera wartości

Przedmioty trwałe, szlachetne, rodzinne, wśród których dorastamy, budzą nadzwyczajne uczucia. 76

Przywiązujemy się… nie do obiektów, ale

Świecąc, rozświetlając, oświetlając lub po cichu –

Wiadomości asp /67

i zapisuje się we wspomnieniach nie jako rzecz, ale jako uczucie.


Aby wspomnienie utkwiło raz na zawsze w umyśle człowieka, wystarczy nieraz efemeryczne doznanie, gest, błysk… Wspomnienie to umiera jednak wraz z człowiekiem, bo przynależy tylko jemu. Rodzina to wspólne historie, spotkania i przedmioty. „Tradycja” potrzebuje materialnych obiektów, śladów, „ksiąg”. Aby przedmiot mógł przetrwać przez pokolenia, musi być wykonany z trwałych, dobrze starzejących się materiałów i dobrze znosić ślady czasu i człowieka. Nadniszczenia, uszczerbienia, rysy… to one staną się po latach indeksem zdarzeń. Wartością.


↑ Projekt grafiki zabezpieczająca okładkę paszportu

Wy da r z e n i e s p e c ja ln e – 5 0 l at w f p

Projekt dokumentów stwierdzających tożsamość obywatela rp

Najlepsze dyplomy wfp

• Praca dyplomowa na Wydziale Form Przemysłowych • Autor: Dagmara Śliwińska • Tytuł pracy: Projekt dokumentów stwierdzających tożsamość obywatela rp • Promotor: prof. Jan Nuckowski • Recenzent: Jakub Sowiński Dyplom brał udział w wystawie Design 32. Najlepsze dyplomy projektowe Akademii Sztuk Pięknych 2014 w Rondzie Sztuki w Katowicach.

Dagmara Śliwińska Projekt dokumentów stwierdzających tożsamość oby‑ watela Rzeczypospolitej Polskiej obejmuje: dowód osobisty, paszport oraz prawo jazdy. Praca dyplomowa dotyczy projektu nowej formy ↑ Dagmara Śliwińska projekt hologramu

dokumentów tożsamości, obejmując zmiany zarówno na poziomie zawartości informacyjnej, jak i este‑ tyki. Decyzje projektowe, których głównym celem była poprawa czytelności oraz jakości dokumen‑ tów w odczuciu posiadaczy i użytkowników, wyni‑ kały po części z obowiązujących norm. Mimo wielu ograniczeń możliwe było uporządkowanie informa‑ cji, zmiana kolorystyki i zaproponowanie nowego kształtu zabezpieczeń, które w dużym stopniu wpły‑ wają na estetykę dokumentów. Ważną częścią pasz‑ portu stała się wewnętrzna strona przedniej okładki. Obok karty tytułowej pojawia się grafika polskiego artysty, dzięki czemu nowy wzór paszportu przybliży posiadaczowi i odbiorcy twórczość wybitnych współ‑ czesnych polskich grafików, pełniąc jednocześnie formę głównego zabezpieczenia dokumentu.

78

Wiadomości asp /67


Dagmara Śliwińska

Dagmara Śliwińska

Paszport

→ projekt hologramu

↓ 2 strona okładki – grafika Ryszarda Otręby (Cisza gipsoryt, 1977)

↘ karta personalizacyjna

↘ strona tytułowa

79


Wydarzenie specjalne

Nagroda dla Klaudii Kasprzak w ii edycji konkursu Dobrą Rzecz Za­pro­jek­tuj

Nagroda dla Michała Kuśmierka w konkursie zorga‑ nizowanym przez mpx Entwicklung GmbH Miło nam poinformować, że w konkursie zorga‑ nizowanym przez firmę mpx Entwicklung GmbH/ Pininfarina Deutschland GmbH zwycięzcą w kategorii „nowe logo mpx” został student I roku studiów magisterskich, Michał Kuśmierek. Konkurs został ogłoszony 10 IV br. i składał się z trzech części: 1. Nowe logo mpx. 2. Nowa strona internetowa mpx‑e.de. 3. Nowa strona internetowa pininfarina.de. W projekcie nowego logo mogły zostać użyte jedynie trzy kolory, opisane w systemie RGB. Ponadto miało ono wizualnie pokazywać związek mpx z Pininfariną, symbolizować rozwój (niem. entwicklung = rozwój, postęp) oraz mocno bazować na obecnym logo firmy – logotyp zbudo‑ wany został tylko na bazie liter bez dodatkowych sygnetów graficznych. Konkurs został zakończony 31 v 2014 r. Gratulujemy!

Jury konkursu w składzie: Michał Ste­fa­now­ski (prze­wod­ni­czą­cy), Czesława Frejlich, Wojciech Ma­ło­lep­szy, Ewa Go­łę­biow­ska, Mariusz An­dru­ kie­wicz, Ewa Trz­cion­ka, Jadwiga Hu­sar­ska­‑So­ bi­na, Laura Maj­bo­ro­da‑An­dru­kie­wicz, przyznało główną nagrodę w wy­so­ko­ści 5000 zł za projekt obiektu do organizacji kabli na biurku pt. Kablo‑ jad au­tor­stwa Klaudii Kasprzak, studentki II roku studiów stacjonarnych. Decyzję uzasadniono tym, że autorka potrafiła dostrzec problem i rozwią‑ zała go pomysłowo i dowcipnie. Jury doceniło również wizualną urodę obiektu i za­sto­so­wa­ nie tech­no­lo­gii od­po­wied­nich do moż­li­wo­ści pro­duk­cyj­nych przed­się­bior­stwa spo­łecz­ne­go. Pro­po­zy­cja jest spójna z linią dotychczasowych pro­duk­tów WellDone. 80

Wiadomości asp /67

Praca powstała w Katedrze Metodyki Pro‑ jektowania w pracowni struktur użytkowych pod kierunkiem st. wykł. Stanisława Półtoraka, dr. Michała Kracika i mgr. Piotra Hojdy w roku akademickim 2013/2014. Informacja za: http://www.welldone.co/pl/.


Gdynia Design Days – Strapontin Jakuba Gołębiewskiego → Kuratorzy projektu: Agata Kulik‑ -Pomorska i Paweł Pomorski (Malafor) → Organizator: Centrum Designu Gdynia, Pomorski Park Naukowo‑Technologiczny → Uczestnicy: Malafor, Jacek Ryń (Razy2), Kamil Fiedorow, Jakub Gołębiewski

Nasz uczelniany kolega, Jakub Gołębiewski z Wydziału Form Przemysłowych, został po raz kolejny zaproszony do wzięcia udziału w projek‑ cie PLAŻA 60+ będącego częścią festiwalu Gdynia Design Days 2014. Idea przyświecająca projek‑ towi brzmi: „Uczynić plażę miejscem jeszcze bar‑ dziej otwartym, spełniającym potrzeby seniorów”. Strapontin plażowy to mobilny kompan aktywnego seniora. Łączy w sobie dwie funk‑ cje – wózek transportowy i składane krzesło. Osoby starsze, robiąc zakupy, chętnie korzy‑ stają z wózków, a wypoczywając w plenerze, często mają problemy ze wstawaniem z poziomu gruntu. Strapontin plażowy jest odpowiedzią na te potrzeby – w złożonej formie umożliwia transport niezbędnych akcesoriów plażowych, a na plaży zapewnia tymczasowe, ale wygodne miejsce w teatrze uroków nadbrzeżnej natury. Jakub Gołębiewski wykonał obiekt funkcjonalny, który został pokazany na towarzyszącej festiwa‑ lowi wystawie.

81


Wydarzenie specjalne

Sukces studentów WFP na Słowacji Nagrody dla Ewy Ginko i Agaty Wrześniewskiej

Anna Myczkowska‑Szczerska 17 VI 2014 r. odbyło się posiedzenie jury Mię‑ dzynarodowego Biennale Znaków Graficznych – 4th International Biennial Competition LOGO 2014 Banská Bystrica – organizowanego przez ENTERPRISE, Ltd. Advertising Agency z Bańskiej Bystrzycy i SLOVAK DESIGN CENTRE. Przyznano po trzy nagrody w dwóch kategoriach: studenc‑ kiej i profesjonalnej oraz nagrodę specjalną Słowackiego Centrum Dizajanu (SLOVAK DESIGN CENTRE). W konkursie wzięły udział 82 projekty 56 autorów z 5 państw. Niezwykle miło nam poinformować, że w kategorii studenckiej aż dwa miejsca na podium przypadły absolwentce oraz studentce Wydziału Form Przemysło‑ wych asp w Krakowie: II nagrodę otrzymała mgr Ewa Ginko (za znak Shoes Museum Zlin – projekt studencki wykonany pod kierun‑ kiem dr. Rostislava Illíka podczas stypendium na Uniwersytecie Tomasza Baty w Zlinie), III nagrodę przyznano zaś studentce I roku studiów stacjonarnych drugiego stopnia – Agacie Wrze‑ śniewskiej (za znak dla Centrum Spotkania Kul‑ tur w Lublinie – zaprojektowany w ramach pracy dyplomowej licencjackiej wykonanej pod kierun‑ kiem prof. Władysława Pluty na Wydziale Form Przemysłowych krakowskiej ASP).

82

Wiadomości asp /67


iF concept design award 2014 Nagrody dla Michała Holcera i Tomasza Orzechowskiego

Dwóch absolwentów Wydziału Form Przemysło‑ wych ASP w Krakowie, Michał Holcer i Tomasz Orzechowski, zdobyło nagrody w prestiżowym międzynarodowym konkursie iF concept design award 2014 w kategorii „koncepcja” Michał Holcer zaprojektował baterię umy‑ walkową B‑side. Jest to obiekt zintegrowany z dozownikiem mydła, przeznaczony do miejsc publicznych. Prosta i zwarta forma jest łatwa do utrzymania w czystości. Bateria nie wymaga dostępu do elektryczności, a wszystkie elementy dodatkowe, jak regulator temperatury czy ele‑ menty mechaniczne, znajdują się pod umywalką. Należy też dodać, że projekt powstał jako praca studencka w Katedrze Projektowania Ergono‑ micznego pod kierunkiem mgr. Jakuba Gołę‑ biewskiego. Bateria B‑side została nagrodzona Grand Prix 2 lata temu w konkursie Copper and the Home w kategorii studenckiej. Tomasz Orzechowski (wraz z Katarzyną Jakubowską) zaprojektował grzejnik IVY. Jest to obiekt, w którym trzy moduły pozwalają na złożenie dekoracyjnego grzejnika o rozbudo‑ wanej geometrii przestrzennej. Można go umiesz‑ czać na ścianie, wokół filarów czy w narożniku. Użytkownik decyduje o jego ostatecznej formie. 83


Wydarzenie specjalne

Katarzyna Gierat zwycięzcą Young Design 2014 w konkursie zorganizowanym przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie

Katarzyna Gierat, obecnie dyplomantka, została laureatką konkursu Young Design 2014 za pro‑ jekt młodzieżowego siedziska Zbujak. Projekt został zrealizowany w Katedrze Projektowania Ergonomicznego pod kierunkiem Czesławy Frej‑ lich w 2012 r. Zbujak to młodzieżowe siedzisko sprzyja‑ jące dynamice pozycji. Zaprojektowane zostało z myślą o osobach młodych w wieku 15–18 lat, które większość dnia spędzają za szkolnym biurkiem. Zbujak pozwala na przyjęcie dwóch

pozycji: pierwsza z nich to tzw. „koński siad”, który sprzyja utrzymaniu naturalnej krzywizny kręgosłupa, w drugiej, niższej pozycji Zbujak może pozostawać w układzie statycznym, ale przy dalszym wychyleniu pozwala na swo‑ bodny ruch bujania oraz ruch wysiłkowy. Forma siedziska wynika z jego funkcji oraz danych ergonomicznych. Zbujak wykonany jest z dwóch symetrycz‑ nych elementów ze spienionego polistyrenu. Miejsca styku ciała z siedziskiem pokryte zostały

pianką poliuretanową zwiększającą komfort siedzenia. Dwie połówki wykończone tworzy‑ wem sztucznym w technologii Line‑x połączone zostały ze sobą trzema elementami w kształ‑ cie walca. Zbujak, dzięki użytym materiałom i konstrukcji, jest lekki i bezpieczny. Jego małe gabaryty umożliwiają zastosowanie w niewiel‑ kich przestrzeniach. Łatwy w przechowywaniu, mieści się pod stołem, jest odporny na warunki atmosferyczne.

Red Dot dla mobilnej kasy fiskalnej autorstwa Piotra Hojdy i Ergo Design W tegorocznej edycji Red Dot nagrodę Red Dot Product Design Award Winner 2014 otrzymał projekt mobilnej kasy fiskalnej ELZAB K10, autorstwa naszego wydziałowego kolegi Piotra Hojdy (WFP ASP w Krakowie). Produkt został zrealizowany w firmie Ergo Design pod kie‑ rownictwem Andrzeja Śmiałka. Należy dodać, że projekt zdobył rok wcześniej nagrodę w 20. edycji konkursu Dobry Wzór 2013.

Kilka słów o projekcie Celem producenta było wprowadzenie na rynek mobilnej kasy fiskalnej do użytkowania w trud‑ nych warunkach (parking, sprzedaż plenerowa). 84

Wiadomości asp /67

Rozwiązanie projektowe stanowi obiekt, któ‑ rego korpus wykonano w technologii wtrysku dwukomponentowego. Zewnętrzna, gumowa powłoka stanowi warstwę ochronną, zwiększa pewność chwytu urządzenia oraz zabezpiecza jego elementy elektroniczne przed wilgocią, a zaczep oraz pasek ułatwiają przenoszenie urządzenia. Ciekłokrystaliczny, dotykowy ekran umożliwia dostosowywanie interfejsu kasy do potrzeb użytkownika. Zwarta, poręczna forma oraz ergonomiczny interfejs kasy zostały wysoko ocenione przez użytkowników. Nietypowe dla tego typu pro‑ duktów wzornictwo budzi pozytywne emocje i wyróżnia produkt spośród oferty konkurencji. Więcej informacji na stronie http://red‑dot.de


Wydawnictwa na jubileusz 50‑lecia wfp asp w Krakowie Wydziału, arkusze organizacyjne, sprawozdania, informatory) i materiały opracowywane przez mgr Joannę Grabowską, kierownika Archiwum ASP (protokoły z posiedzeń Senatu, protokoły z posiedzeń komisji ZAB, przebiegi zatrudnienia). Niejednokrotnie też, dla ustalenia pewnych faktów czy rozpoznania autorów sfotografowa‑ nych obiektów, zwracano się o pomoc do kole‑ gów – świadków historii Wydziału: Adama Gedliczki, Jerzego Ginalskiego, Jana Kolanow‑ skiego, Ryszarda Otręby, Adama Wodnickiego W związku z jubileuszem 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie przygotowano serię wydawnictw. Kalendarium. Wydział Form Przemysłowych ASP 1964–2014 w Krakowie, praca zbiorowa pod redakcją Marii Dziedzic i Kry‑ styny Starzyńskiej, jest jednym z elementów tej serii. Obejmuje dwa zasadnicze okresy z historii Wydziału kształcącego projektantów wzornictwa przemysłowego: Początki – Studium fp 1961–1964 i Wydział Form Przemysłowych 1964–2014.

Maria Dziedzic, Krystyna Starzyńska Starano się odnotować i udokumentować najważ‑ niejsze fakty i przywołać nazwiska osób, które odegrały szczególną rolę w powołaniu Wydziału, w działalności badawczo‑projektowej, dydaktycz‑ nej i organizacyjnej; przedstawić zmiany progra‑ mowo‑strukturalne, kontakty naukowe, krajowe i zagraniczne, sukcesy pracowników i studentów. Chronologiczny wykaz wydarzeń, jak i uzu‑ pełniające go spisy obejmują okres bezpośrednio poprzedzający powstanie Wydziału, tj. od paź‑ dziernika 1961 do października 1964 r., czyli lata działalności Studium Form Przemysłowych, oraz okres od przekształcenia Studium w Wydział Form Przemysłowych do zakończenia seme‑ stru letniego w czerwcu 2014 r. Wcześniejsze próby wprowadzenia tego kierunku kształcenia na Wydziale Architektury Wnętrz ASP wymaga‑ łyby oddzielnego, szczegółowego opracowania. Tekst powstał w oparciu o zachowane i dostępne materiały: protokoły z posiedzeń

Senatu ASP i Rad Wydziału, programy i plany nauczania, sprawozdania roczne i wieloletnie, akta osobowe byłych pracowników, koresponden‑ cję, relacje itp. Ze względu na charakter publi‑ kacji należało dokonać wyboru informacji – siłą rzeczy jest on subiektywny i zapewne niewyczer‑ pujący – podobnie autorski charakter ma dobór materiału ilustracyjnego. Prace w pierwszym etapie polegały na poszu‑ kiwaniu i gromadzeniu materiałów przekazywa‑ nych przez poszczególne jednostki dydaktyczne, a także pochodzących z zasobów prywatnych. Materiały te porządkowano według przyjętego schematu: struktura organizacyjna, program, skład osobowy, działalność dydaktyczna, badawczo‑projektowa, organizacyjna, publika‑ cje, w tym udział w kongresach, konferencjach, wystawach, oraz dokumentacja fotograficzna prac semestralnych, dyplomowych, badawczych i badawczo‑projektowych, wystaw, konkursów, udziału w konferencjach oraz ważnych wyda‑ rzeń – w postaci odbitek, negatywów, diapozy‑ tywów, płyt CD. Zdigitalizowano odnalezione w zasobach Katedry Metodyki Projektowania filmy z początku lat 60., dotyczące eksperymentów prowadzonych przez Andrzeja Pawłowskiego. W miarę możliwości skompletowano i spi‑ sano pozycje opublikowane w ciągu 50 lat ist‑ nienia WFP: monografie, rozdziały w monogra‑ fiach, artykuły, wywiady, streszczenia i relacje z wystąpień, informatory, katalogi, foldery itp. autorstwa pracowników Wydziału. Istotnym źródłem informacji było archi‑ wum wydziałowe (protokoły z posiedzeń Rad

i innych. Na tej podstawie odtworzono zmiany zacho‑ dzące w strukturze organizacyjnej Wydziału w ciągu 50 lat, zmiany w programach i obsadzie personalnej, zachodzące pod wpływem czynni‑ ków zewnętrznych i wewnętrznych. Kalendarium w swej formie skrótowej, opi‑ sowo‑ilustracyjnej ma przybliżyć odbiorcy obraz Wydziału z jego 50‑letnią historią. Rozbudowana warstwa ikonograficzna, zaopatrzona w podsta‑ wowe informacje, ma ułatwić percepcję i zachę‑ cić do pogłębienia studiów nad Wydziałem Form Przemysłowych krakowskiej ASP, który wpisał się poprzez swoją działalność w historię wzornictwa nie tylko krajowego, ale również międzynaro‑ dowego. Kalendarium może stać się pierwszym przewodnikiem dla autorów, którzy zechcą w przyszłości podjąć takie badania. Przede wszystkim jednak może być obecnie pomocą dla wykładowców historii polskiego wzornictwa. Należy także sądzić, że krąg odbiorców poszerzy publikacja w wersji angielskiej.

Seria wydawnictw z okazji jubileuszu Wydziału

Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie (opracowanie gra‑ ficzne serii: Władysław Pluta): – Kalendarium. Wydział Form Przemysłowych asp w Krakowie. Timeline. Faculty of Industrial Design AFA in Krakow, red. Maria Dziedzic, Krystyna Starzyńska – Andrzej Szczerski, Sztuka projektowania. Z historii Wydziału Form Przemysłowych asp w Krakowie 1964–2014 – Janusz Krupiński, Filozofia kultury designu. W kręgu myśli Andrzeja Pawłowskiego.

85


Wydarzenie specjalne

Zaprojektowane. Polski dizajn 2000–2013 przenieśli dziennikarski krytycyzm i dociekli‑ wość. W publikacji można wyczytać, co odróżnia dobry projekt od słabego, co jeszcze w polskim wzornictwie niedomaga i dlaczego tak się dzieje oraz czego możemy się spodziewać w przyszło‑ ści. Od najlepszych projektantów można się dowiedzieć, jak projektować fotel, pociąg, łódź, jak tworzy się markę modową… a także jakie wartości, tradycje i metody mają udział w ich osiągnięciach. Zaprojektowane to polska, uaktualniona wer‑ sja publikacji Polish Design: Uncut, przygotowa‑ nej przez 2+3D dla Instytutu Adama Mickiewicza.

Jeśli do tej pory nie ukazała się książka opi‑ sująca współczesny polski dizajn, to pewnie dlatego, że nie byliśmy na to gotowi. Po latach zaklinań, rozdmuchiwania pierwszych osią‑ gnięć i pielęgnowania rozwijającego się wzor‑ nictwa można mówić o konkretach, a nawet kry‑ tykować i przebierać w projektach. Jest w czym. Niewątpliwy sukces polskiego meblarstwa nie jest już jedynym osiągnięciem wzornictwa III RP. Projektuje się urządzenia specjalistyczne i AGD, zabawki i lampy, ubrania, polskie pociągi jeżdżą po Europie… Dizajn w Polsce ma swoje indywidualności i rozpoznawalne projekty. Jedne dziedziny projektowe zyskują przewagę nad innymi. Istnieją specjalności, w których Polacy są najlepsi. Współzawodniczą ze sobą różne spo‑ soby myślenia i metody. Jest to już świat na tyle duży i złożony, że wymaga przewodnika. Zapro‑ jektowane to pierwsze kompendium polskiego dizajnu. Album Czesławy Frejlich i Dominika Lisika prezentuje z górą 120 produktów ponad 90 projektantów, a dopełnieniem są wywiady z 12 projektantami (m.in. z Tomkiem Rygalikiem, Oskarem Ziętą, Bartoszem Piotrowskim, Renatą Kalarus, Michałem Łojewskim). Książka nie pomija żadnego z istotnych zja‑ wisk, nikogo z ważnych projektantów, wskazuje najlepsze produkty. Nie jest to jednak laurka. Autorzy, dziennikarze 2+3D, do swojej książki 86

Wiadomości asp /67

[cytaty z książki] „Wciąż potrzebna jest edukacja, na pewno musimy nauczyć naszych odbiorców dizajnu. Nie chciałbym, aby był – jak w potocznym rozumie‑ niu – fanaberią, przez którą trzeba płacić trzy‑ krotnie więcej, nie wiadomo dlaczego. Zdarza się, że wzornictwo jest postrzegane wyłącznie jako narzędzie do zwiększenia sprzedaży i mamienia konsumentów” [Piotr Kuchciński]. „Mamy świadomość, że by dogonić świat, nie wystarczy biec – musimy biec szybciej niż inni. Dizajn w naszych warunkach jest doskonałym narzędziem rozwoju, stosunkowo niedrogim, a znajdującym uzasadnienie w świadomości użytkowników” [Bartosz Piotrowski]. „Nie mamy takiej tradycji, jaką mają cho‑ ciażby Włosi, którzy wyssali dizajn z mlekiem

matek. Świadomość potrzeby dobrego projekto‑ wania buduje się latami, tego nie da się szybko osiągnąć. Nasza siła zawiera się w niebywałej dynamice i chęci rozwoju. Polacy łakną nowości i innowacji” [Michał Łojewski]. „Dzięki większej empatii i zdolności do wni‑ kliwej obserwacji projektanci, bardziej niż produ‑ cenci i pracujący dla nich menadżerowie, potra‑ fią zrozumieć ludzi i ich rzeczywiste potrzeby. Potrzeby, nie zachcianki” [Andrzej Śmiałek]. O książce w pytaniach i odpowiedziach – Dominik Lisik Dlaczego w ogóle powstał taki album? Na taką publikację było zapotrzebowanie. W ostatnich latach rozwój wzornictwa przemysło‑ wego w Polsce znacząco przyspieszył. Zmieniła się nie tylko świadomość producentów i ludzi od promocji, ale także sami konsumenci zaczęli doceniać polskie wzory. Animatorzy kultury i kuratorzy skierowali swoją uwagę właśnie w stronę sztuk użytkowych. Co roku w kraju odbywa się w Polsce kilka znaczących festiwali dizajnu, w tym jeden o europejskim wymiarze, powstały też nowe lajfstajlowe pisma o dizajnie. Album jest następnym etapem tego procesu. Jaki charakter ma ta publikacja? W formie jest to album fotograficzny, w którym zdjęciom i opisom przedmiotów towarzyszą wywiady. Pod kątem treści książka może być uznana za zbiór dotychczasowych osiągnięć


współczesnego polskiego wzornictwa. Nie jest ona jednak podsumowaniem czy zamknięciem pewnego etapu, tworzona była jako baza lub też punkt odniesienia dla tego, co w niedługim czasie będziemy nazywać „polskim dizajnem”. Dla kogo powstał ten album? Dla zainteresowanych projektowaniem „w ogóle”, ale również dla studentów szkół projektowych, dla młodych wchodzących w życie zawodowe dizaj‑ nerów, producentów przemysłowych, inwestorów, decydentów, kuratorów i dziennikarzy piszących o dyscyplinie. Książka pokazuje szeroki zakres działalności twórców wzornictwa, począwszy od papierowych zabawek, przez pojazdy szynowe, jachty i samoloty, a skończywszy na elementach przestrzeni publicznej. Ta wszędobylskość uświa‑ damia nam, jak istotne jest wzornictwo i jak duży wpływ ma na kształtowanie naszego otoczenia. Czy za publikacją stoi jakaś konkretna teza? Kondycja dizajnu zależy od sytuacji kraju, w któ‑ rym on powstaje. Rozwijamy się dynamicznie, ucząc się już na cudzych błędach. Podglądamy kraje rozwinięte i korzystamy z istniejących osiągnięć. Próbujemy odnaleźć tożsamość rodzimego wzornictwa, ale tego procesu nie da się przejść w przyspieszonym tempie. Jesteśmy na początku drogi, ale prognozy są wyjątkowo dla nas korzystne. Recenzje „To, czy będziemy krajem nowoczesnym i boga‑ tym, zależy w wielkim stopniu od tego, jaka część produkowanych w Polsce i eksportowanych wyro‑ bów będzie też u nas dobrze ZAPROJEKTOWANA. Codziennie w różnych fabrykach wdraża się setki nowych produktów. Tylko niektóre są dobrze ZAPROJEKTOWANE. Cieszę się, że książka Czesławy Frejlich i Dominika Lisika pokazuje te projekty, z których możemy być dumni” [Piotr Voelkel]. „Zaprojektowane to książka, jakiej bardzo bra‑ kowało. To niesłychanie bogate podsumowanie ostatnich kilkunastu lat staje się niezbędnym punktem wyjścia dalszego rozwoju; jestem pewien, że ta publikacja długo i na rozmaite sposoby inspirować będzie obecnych i przyszłych

projektantów. A poza tym – jak to jest zrobione! Piękny przykład sztuki edytorskiej, co w kontek‑ ście omawianych zagadnień nie jest bez znacze‑ nia. Pozycja obowiązkowa” [Przemek Dębowski, Karakter]. „Polska końca XX wieku przedstawiała kra‑ jobraz zdewastowany materialnie i estetycznie. Dobrze widzieć, że po 25 latach od czasu poli‑ tycznego przełomu powstają świetne projekty użytkowe – meble, naczynia, pociągi… Zaprojek‑ towane dobitnie ukazuje ten pomyślny moment!” [Piotr Rypson]. „Książka Zaprojektowane już w samym swym zamierzeniu wprowadza w dobry nastrój. Jej celem jest bowiem pokazanie, że troska o kształt rzeczy staje się w Polsce czymś nor‑ malnym, codziennym. Uważny czytelnik ucieszy się tym bardziej, gdy spostrzeże, iż wiele pre‑ zentowanych w książce projektów faktycznie weszło do codziennego użytku. Zawodowcom zaś tom ten z pewnością zagra na ambicji, bowiem to zarazem zgrabne résumé najnowszego pol‑ skiego dizajnu, jak i wskazanie, jak wiele jesz‑ cze miejsca do twórczego zagospodarowania” [Łukasz Gorczyca].

2+3D, Kraków 2014 Autorzy: Czesława Frejlich i Dominik Lisik Fotografie: Przemek Szuba Projekt graficzny i skład: Kuba Sowiński, Wojciech Kubiena (Biuro Szeryfy) ISBN 978‑83‑935975‑3‑6 Wydawca: 2+3D (www.2plus3d.pl) Partner: Instytut Adama Mickiewicza /Culture.pl (www.culture.pl)

„Ta książka to ważny przegląd osiągnięć polskiego wzornictwa. Jej znaczenie nie polega tylko na tym, że jest jego szeroką panoramą, lecz głównie na tym, że ukazuje krajowy dizajn w momencie kluczowej zmiany. Przeobrażania się z marginalnej działalności artystyczno‑wytwór‑ czej w ważny składnik nowoczesnej gospodarki. Składnik, który umożliwia przedsiębiorstwom przechodzenie od konkurowania poprzez tanią pracę i niskie koszty do konkurowania jakością i oryginalnością. A jednocześnie oznacza to, że krajowy konsument staje się coraz bardziej świadomym użytkownikiem i uczestnikiem kul‑ tury” [Jerzy Hausner]. 87


Rok 2014 Xawerego Dunikowskego

„Rzeźba”, to najwłaściwsze określenie Z uczniami Xawerego Dunikowskiego: Marianem Koniecznym, Bronisławem Chromym i Józefem Markiem rozmawia Bogusz Salwiński

Mija 50. rocznica śmierci Xawerego Duni‑

Józef Marek: Ja dwa pierwsze lata spędzi‑

bardziej pruderyjny… Przeszliśmy z powro‑

kowskiego. Senat Akademii ogłosił obecny

łem w pracowni Stanisława Popławskiego.

tem do dużej sali, w której był właśnie cykl

rok kalendarzowy Rokiem Dunikowskiego.

Od razu też poszedłem na studium pedago‑

rzeźb Kobieta brzemienna. Na końcu poka‑

Postanowiliśmy wykorzystać ten szcze‑

giczne, gdzie było również malarstwo. Pro‑

zane zostały rysunki z Auschwitz.

gólny moment na to, by spojrzeć na postać

wadził je sławny Jan Hopliński. Studentem

Jeśli chodzi o mnie, to rok 1948.

mistrza Dunikowskiego z perspektywy

Dunikowskiego zostałem w 1948, będąc już

To początek. Ta nieprawdopodobna

wspomnień ludzi, którzy mieli z nim

na III roku studiów. Była wtedy w Pałacu

wystawa w październiku. I tak to się dla

bezpośredni kontakt, byli jego uczniami

Sztuki niezwykła, fascynująca wystawa jak

mnie zaczęło.

na krakowskiej uczelni. Poniższy tekst

na tamte czasy, 1948 rok.

Bronisław Chromy: Za te Kobiety brze‑

przedstawiony w formie wspólnych wypo‑

Wstrząsnęła mną taka ilości rzeźb,

wiedzi jest kompilacją obszernych rozmów

i do tego mistrza, do którego dopiero wstę‑

przeprowadzonych przez Bogusza Salwiń‑

powałem. Wystawiał swoje prace, począw‑

mienne to go baby wyklęły, bo to był temat nietykalny. To była świętość kobieca. Do niego, do pracowni dość trudno było

skiego kolejno z Marianem Koniecznym,

szy od tych takich jak Fatum, Tchnienie.

się dostać, bo miał swoje wymagania, ale

Bronisławem Chromym i Józefem Markiem

Pamiętam, jak Dunikowski otwiera swoją

poszliśmy taką silną grupą. Był Tadek Szpu‑

w czerwcu 2014 r.

wystawę. Trochę seplenił, ale to dodawało

nar, Tadek Podsiadły… Wtedy w tej Akade‑

tylko jeszcze więcej autentyczności. Opro‑

mii przyjęto studentów w różnym wieku.

wadza gości powoli, przystając i gestami

Pomiędzy nimi był taki student, którego

pokazując na przykład Brzemienną. Docho‑

trzy razy wodowali Niemcy na oceanie. Trzy

Bogusz Salwiński: Jak zaczęła się cała

dzimy do mniejszej sali, do tej, która jest

razy. Bo jak zatopili statek, no to on do wody.

ta przygoda ze studiami rzeźby pod okiem

za dużą salą Pałacu Sztuki, z lewej strony.

Był starszy ode mnie i w miarę możliwości

Dunikowskiego¹?

Tam stała ogromna płaskorzeźba w drewnie,

pomagaliśmy mu. Ale on mówił – jąkał się:

Marian Konieczny: U Dunikowskiego byłem

nagi tors bardzo skubizowany, ale tym bar‑ „Najgorzej, jak się jeden za drugiego mar‑

od i roku moich studiów. W momencie

dziej potężny. Element gołego torsu zakoń‑

twi. Nie ma się co o mnie martwić, ja sobie

gdy przyszedłem na Akademię, to w ogóle

czony pistolecikiem. I on, oprowadzając,

poradzę”. Ale co mogłem, to mu pomagałem.

Wydziału Rzeźby jeszcze nie było. Akademia

wskazuje na to miejsce i mówi: „Z tego

Pracowałem w PSP, takiej pomocy dla stu‑

była jednowydziałowa – malarstwo z rzeźbą.

pistoletu ustrzeliłem sobie córkę”. A więc

dentów. Wchodzę raz do budynku Akademii,

Rozdzielono je i utworzono Wydział Rzeźby,

takie powiedzenie, na ówczesne czasy,

trochę pierwszego śniegu leżało na ulicy,

gdy byłem na II roku, to był rok 1949.

kiedy Kraków był jeszcze, według mnie, tym

to był późny listopad, i widzę na nim

88

Wiadomości asp /67


↑ Marian Konieczny

↑ Bronisław Chromy

↑ Józef Marek

odbicie – pięta i palce. On szedł po prostu

ciżba. Robili nieduże akty, bo nie było miej‑ „Brak harmonii”, „Proporcje” i tyle. Rzeźb

boso do tej Akademii. Mówię do niego: „Słu‑

sca w pracowni. A Dunikowski miał lepsze

nie dotykał.

chaj, ty nie masz butów?”. „A, no bo wiesz,

warunki, lepszych studentów i na tym pole‑

BS: Manualnie nie robił korekt?

nie mam na buty”. „Wiesz, gdzie mieści się

gała ta szkoła, bo właściwie to jeden od dru‑

MK: Nie dotykał. Był pełen poważania dla

takie wspomaganie studentów? Przyjdź.

giego się uczył. Ja znalazłem się w czwórce.

studenta.

Znajdziemy pieniądze”. No i znalazłem

Ale myślę, że to też było zasługą pani

BCh: Ze studentami to było tak: kogo lubił,

możliwości, dostał pieniądze na te buty.

Wandy Ślędzińskiej, ona była asystentką.

to go szanował, a jak nie widział talentu,

Po studiach przyszedł na Akademię. Pytam

Egzamin wyglądał podobnie jak teraz. Spo‑

to tam… Jak był zdolny facet, to Dunikowski

go: „Jak tam?”. A on: „No widzisz, poszło,

śród tych czternastu osób część się później

go uważał, jak był niezdolny, to eee…

pracuję, jestem architektem wnętrz, tak

wykruszyła. To byli nieraz poważni ludzie,

JM: U niektórych jako pedagog budził wąt‑

że już teraz sobie mogę pozwolić”.

ja byłem najmłodszy, miałem 18 lat. Zdałem

pliwości, bo jego krótkich uwag nie mogli

BS: Chodziły wśród nas, jako młodych

maturę i przyszedłem, ale byli na pierw‑

zrozumieć, nie mogli załapać. Ale miał

studentów, słuchy, że Dunikowski nie był

szym roku starsi o 10 lat, a nawet i więcej,

świadomość. To błysk, to był jego rozbłysk

dobrym pedagogiem.

to były powojenne czasy.

świadomości. I to działało jakiś czas u niego.

MK: Nie był. Tworzyła się grupa tych wybra‑

BS: W mundurach przychodzili niektórzy

Ale pedagog ma pewną trudność, bo każdy

nych przez niego, czyli po prostu zdolniej‑

jeszcze.

student ma inną postawę odbiorcy.

szych. Można powiedzieć, że wszystko

MK: Zresztą niekoniecznie trzeba było

MK: Dunikowski na początku był taki,

zaczynało się od egzaminu wstępnego.

mieć maturę. To byli tak zwani nadzwy‑

że mnie chwalił, ale już na końcu – to było

Egzamin wstępny przyjmował tylko Duni‑

czajni studenci, ale potem im to pozali‑

dość typowe, że tak powiem – człowieka

kowski. Mimo że była druga pracownia,

czali i dali normalny dyplom. Tym, którzy

przygważdżał.

profesora Stanisława Popławskiego. Gdy

dotrwali do dyplomu, bo z tych czternastu

JM: Dunikowski oprócz tego był radykalny

byłem na I roku, Dunikowski był wtedy

to doszło nas tylko siedmioro. Połowa sama

w wypowiedzi i w ocenie. Pod wpływem

tylko docentem.

odeszła. Natomiast jeżeli chodzi o dydak‑

pewnej wrażliwości mówił na przykład, że:

Zdawało nas czternaście osób. Nie było

tykę, Dunikowski właściwie niczego nie

„Dobre, bardzo dobre, odlać natychmiast”.

limitu. Przyjęli wszystkich. Ale Dunikow‑

wyjaśniał. Przychodził zresztą raz w tygo‑

Nie tłumaczył dlaczego, co, jak, ale od tego

ski z czternastu wybrał jedynie czterech.

dniu do pracowni i tak się przeszedł, cza‑

była pani Wanda Ślędzińska, która opie‑

A reszta: „Jak was Popławski przyjmie,

sami kogoś zauważył, a czasami nawet nie

kowała się bezpośrednio nami, jako stu‑

to proszę bardzo”. I u Popławskiego była

zauważył. Mówił: „No dobrze” albo: „Źle”,

dentami. Powoływała się na słowa mistrza 89


przewrót, w tym sensie, że zacząłem wie‑

Punktem wyjścia był dla niego człowiek, a więc rzeźba człowieka, w której zawarta jest nie tylko osobista emocja, ale emocje w znaczeniu szerszym.

rzyć w to, co robię. Dunikowski w pewnych momentach, chcąc coś bardzo silnie podkreślić, nie obawiał się brzydkich słów, sypał równo. Czy tobie by powiedział jakikolwiek pro‑ fesor w ten sposób? Żaden się nie ośmielił powiedzieć tak swojemu studentowi, bo nie wiem, co by się stało. Ale ja widziałem w tym jego kilku‑ letni trud, żeby mnie rozwinąć. Nie tylko

Dunikowskiego: „A bo mistrz wtedy chciał

wtedy nie było, tylko były piece. Nie zawsze

uratować przed upadkiem, ale żeby mnie

powiedzieć…” i ona tłumaczyła jego wypo‑

było ciepło w pracowniach, zwłaszcza

rozwinąć. A wydawałoby się, że jemu jest

wiedź. Więc to pogłębiało kierunek naszej

na początku. Wszedł Dunikowski, model

obojętne.

drogi.

siedzi i w pewnej chwili odzywa się: „Panie

BS: Jaką Dunikowski miał koncepcję formy,

MK: Pamiętam, że Chromy zrobił taką

profesorze, ja tu marznę”. Dunikowski przy‑

przestrzeni? Jak rozumiał rzeźbę? Czy mówił

kompozycję, szkapę leżącą zdechłą, konia

szedł odziany w futro, mówi na to: „A cóż

komunikatywnie do was o tych pryncypiach

takiego. Dunikowski się tym zachwycił,

to takiego?”. Łoś się skarży: „Ale ja jestem

dotyczących rzeźby?

mówił: „To ciekawe”.

już stary”. A Dunikowski: „Ile pan ma lat?”.

JM: Według mnie to przede wszystkim punk‑

BCh: Kiedyś, tak mimochodem zrobiłem

Słyszy odpowiedź: „Siedemdziesiąt siedem”.

tem wyjścia był dla niego człowiek, a więc

takiego małego konika, roku 1939, wspo‑ „A ja mam siedemdziesiąt trzy” i podsko‑

rzeźba człowieka, w której zawarta jest nie

mnienie z wojny. Te biedne koniki rzeczy‑

czył. Taka była aura.

tylko osobista emocja, ale emocje w znacze‑

wiście tam padały. Dunikowski to zobaczył

JM: Byłem na V roku. Dunikowski siedzi

niu szerszym. No wtedy oczywiście teore‑

i mówi: „Panie, co pan tu szukasz? Tu pan

na takim dużym obrotowym podium, gdzie

tycy, historycy sztuki, no a przede wszyst‑

ma. Tu pan ma wszystko, co można powie‑

modelka mogła się położyć w poprzek, żeby

kim sztuka socjalistyczna – z jednej strony

dzieć o tragedii, o śmierci i o nadziei”. Wska‑

można było rzeźbić ze wszystkich stron

szła po tej samej linii, ale nie uwzględniała

zał mi właściwą drogę, zwrócił mi uwagę

swobodnie. Dunikowski siada na fotelu,

indywidualności. Dunikowski kładł nacisk

na istotę rzeczy. To on mi otworzył oczy

jedyny fotel, który tam był, i podpisuje

na indywiduum. Trudno mi powiedzieć: indy‑

na to, czym może być działanie artystyczne.

indeksy… a miałem już jednak z nim różne

widualność. Bo zależnie od tego, jak student

U Dunikowskiego miałem pewną łatwość.

doświadczenia, jak na przykład gdy wcho‑

pracował, tak on swoją wrażliwością odczyty‑

Mogłem robić pod Odyna, ale wiedziałem,

dzi Dunikowski do sali, tam gdzie obec‑

wał tę drogę wiązania jednej części człowieka

że będzie się liczyło to, co jest własne, osobi‑

nie jest pracownia nr 2. Wchodzi, a moja

rzeźbionego z drugą częścią, którą jest inte‑

ste, i to, co może dać jakiś wkład w kulturę

rzeźba akurat pierwsza: „No, niezłe, nie‑

lekt, wrażliwość autora. I, co ciekawe, to nie

narodu.

złe”. Mnie w sali nie było, byłem jeszcze

musiały być rzeźby twarzy, w sensie podo‑

Dunikowski, jak go ktoś naśladował,

na korytarzu, dopiero jak on wszedł głę‑

bieństwa. Rzeźba musiała zawierać część

to mówił: „Proszę pana, niech to będzie

biej, to ja podszedłem. Dunikowski robi

psychologiczną, wrażliwość autora tej rzeźby.

gorsze, ale własne, bo z tego pan nie wyj‑

korekty tu i tam, wraca, być może dlatego,

Antek Kostrzewa, nieżyjący niestety, zrobił

dzie. Z naśladownictwa pan nie wyjdzie,

że z innej strony widział tę rzeźbę, mówi:

wtedy rzeźbę niemającą wyjścia z kubizmu,

bo to jest po prostu niemożliwe. A takie usi‑ „Co to? Co to? To do niczego!”. No więc tak

którego Dunikowski był nie tylko mistrzem,

łowanie, no to, wie pan, można pod mistrza

ale znany był w całej Europie. Kostrzewa

to bywało.

iść. Ja mogłem pod mistrza, miałem łatwość,

Ale wróćmy do tego V roku. On siedzi

zrobił formę miękką. Dosłownie, nawet nie

mogłem być w Paryżu, w Rzymie, ale zosta‑

na tym fotelu, ja z drżeniem serca podaję

ma na to przykładu, bo Despiau robił niby

łem tu, dlatego że uważam, że artysta jest

indeks, a Dunikowski patrzy bystro i mówi:

miękką formę, ale on to ulepia. Rzeźba była

własnością narodu. Jaka sztuka, taka jest

„Myślałem, że pan taki kutas, że pan się

wysoka na 2,5 m przynajmniej. Modelka

kultura narodu. No i robię, co mogę”.

załamie, ale pan zrobił szalone postępy”.

dość pięknie rozwinięta w biodrach. On tak

MK: Na i roku było studium portretowe,

No więc to wyzwanie do dzisiaj pamię‑

to zsyntetyzował. Dunikowski wszedł: „No,

stał do pasa rozebrany hrabia Łoś. Z długą

tam i wzruszam się nad tym momentem,

dobre, dobre, całkiem inna forma”. Wyda‑

brodą. To był październik, kaloryferów

gdy wewnątrz u mnie dokonał się jakiś

wałoby się, że on to wyklnie, nic podobnego!

90

Wiadomości asp /67


Podobnie portrety robił Kostrzewa też

piękna. Model powinien być przeniesiony

otarł się o tę pierwszą awangardę francuską.

w ten sposób, tak jakby przeciwieństwo tych

w sposób zgodny z rzeczywistością, a rzeźba

We Francji działy się ciekawe rzeczy w sztuce.

cięć Dunikowskiego, tych połączeń formy

związana z tradycją rzeźby, z grecką rzeźbą,

Picasso, rewolta kubistyczna, Braque.

jednej z drugą. Dunikowski był mistrzem

z francuską rzeźbą. Chodziło o pewną

Jaki Dunikowski miał stosunek do tych

jednego pociągnięcia nożem. Wszyscy pra‑

doskonałość w opracowaniu.

rewolucji? Czy Dunikowski zachwycił się

cowaliśmy nożami w glinie, a początki no

MK: Na IV roku byłem u Popławskiego.

kubizmem?

to taka łata i z grubsza, najpierw budowało

U Popławskiego dużo skorzystałem,

BCh: Mnie jest trudno powiedzieć, Duni‑

się bardzo ogólnie, a potem, jak już zła‑

bo to był fachowiec, rzemieślnik niezły.

kowski gdy tam się znalazł, wtedy był tam

pało się sedno sprawy, no to można było

Jeśli chodzi o kompozycję, jak jedno z dru‑

Brâncuși. Brâncuși go tam namawiał, żeby

zacząć bardziej szczegółowo rzeźbić. Dla‑

gim łączyć, jak te linie prowadzić, żeby się

poszedł do pracowni Rodina, a on mówi:

czego pracownia Dunikowskiego była inna

w sumie wiązały na całość. Tego Dunikow‑ „To jest za wielkie drzewo, żebym ja mu

zupełnie od Popławskiego? Popławski żądał

ski nie umiał robić, przekazać.

pomógł”.

rzetelności i przede wszystkim – ponieważ

BS: Jakich Dunikowski miał ojców ducho‑

JM: Przede wszystkim Rodin, Rodin był

robiło się studia głównie aktów stojących –

wych w historii, patrząc na historię głębiej?

bardzo emocjonalny, żywiołowy, często

u niego rzeźba musiała stać. To znaczy nie

Jaką rzeźbę cenił?

kończył rzeźbę impresyjnie. Z kolei Bour‑

na baczność, tylko tak, jak ją ustawiono.

JM: Przede wszystkim nie mówił o żadnym

delle – już wtedy powstawały pierwsze

Musiała się zachować w jakimś wewnętrz‑

mistrzu. Nie mówił też: „Ja jestem jedynym

koncepcje kubizmu – Bourdelle uważał,

nym pionie. Potrafił podejść, zaczął przy‑

przykładem”. On po prostu wiedział, wyczu‑

że rzeźbę należy bardziej skonkretyzować,

cinać, pokazywać, że noga ma być tu, a nie

wał, jaka rzeźba powinna w danym okresie

posługując się również inspiracjami z histo‑

tu, aż połowę nogi uciął.

wykwitać ze studenta. Wiedział, czy student

rii sztuki greckiej. Nie pod względem formy

BS: Czyli Popławski robił korekty tak zwane

jest profesjonalny, czy przystępuje inte‑

zewnętrznej, bo tego się już wtedy nie dało

manualne?

lektualnie. Dunikowski wychwytywał, czy

zrobić. To znaczy, można było zrobić, ale

JM: Tak, takie korekty. Pilnował podstawy

ktoś się mocuje z rzeźbą, słucha tej rzeźby,

nikt tak wtedy nie pracował. Bourdelle miał

i zakończenia formy. To nie była ta ekspre‑

żeby móc ją dokończyć. Nie kładł nacisku

w sobie właśnie tę inną emocjonalność ani‑

sja Dunikowskiego. Ta jakaś moc, tylko

na końcowy rezultat.

żeli Rodin. Z rąk Rodina wychodziły jakby

tradycyjne, delikatne kształtowanie. Jak

BS: Wiemy, że cenił antyk grecki, renesans

żywe postaci, udręczone często przez współ‑

się bryła odpowiednio ustawiła, to później

włoski, bardzo szanował Rodina, Bourdel‑

czesne problemy. Również i to było w rzeź‑

trzeba było budować formę powoli, deli‑

le’a, zresztą z Bourdelle’em się spotkał

bie. Bourdelle przede wszystkim kładł więk‑

katnie, żeby rzeźba była w pewnym sensie

w Paryżu i Brâncușiego też poznał, czyli

szą uwagę na siłę formy, innego typu siłę, bo Rodin ma siłę czystej emocji, a Bourdelle

↓ Marian Konieczny

ma siłę jedną i drugą – intelektualną. BS: Ale u Dunikowskiego czuje się remi‑ niscencje Bourdelle’owskie w tych jego postaciach kobiet takich stylizowanych, syntetyzowanych. JM: Niewątpliwie. Trudno jakiemukolwiek artyście odmówić pewnych wpływów. Prze‑ cież artysta rośnie w danym środowisku, wyjeżdża za granicę, poznaje świat, jeśli chodzi o rzeźbę, i we Francji, i w Hiszpa‑ nii, i we Włoszech. Te pewne różnice, które poszczególne narody wyłoniły poprzez rzeźbę, one wszystkie do nas dotarły. MK: Chciał być nowoczesny. Najlepsze były te rzeczy, które robił duszą, z wewnętrznej takiej jakby, nie tyle potrzeby, co ciągu takiego. No a potem już po wojnie to nie‑ stety zgubił tę swoją wrażliwość i właściwie 91


BS: No właśnie, chciałem o to zapytać,

Nie wiem, czy tamten malarz zamierzał spełnić to swoje przyrzeczenie, czy nie, a Dunikowski, jak to każdy rzeźbiarz, oko ma celne jak cholera. Słuchajcie, pra‑ cujesz nad rzeźbą i robisz oko albo źre‑ nicę. I masz nóż, taki skurwiel! Od jednej decyzji, jednego ruchu zależy, czy zrobi‑ łem to oko, czy nie.

bo to była taka reakcja pokubistyczna. MK: Tak, ale to taka raczej przyścienna rzeźba. Ten kubizm jest bliżej polskiego formizmu. Takim klasykiem formizmu w malarstwie był Leon Chwistek. To taki typowy polski formizm. JM: Słuchajcie, żeby kubizm mógł oddać tyle uczucia, tyle wrażliwości, tyle wstrząsu intelektualnego jak to Tchnienie, no to kto to potrafił? Tylko on. BS: W 1903 zrobił dyplom i wyjechał do Warszawy. Zapytam o ten epizod tra‑ giczny z zabójstwem malarza warszaw‑ skiego Wacława Pawliszaka w 1905 r.² MK: Zastrzelił człowieka, kolegę. To taki przypadek. Jak mówią po rosyjsku, izdiewa‑ lis nad nim, znaczy pokpiwali z niego, bo był

dzisiaj, jak się na to popatrzy… Parę rze‑

adoratorem Dunikowskiego. No ale potem

mały, jeszcze do niczego nie doszedł. Ale

czy zniszczono, bo to były zaangażowane

te kariatydy przekuwali koledzy, studenci.

był ambitny. Siedział w restauracji i przy‑

pomniki, jak chociażby ten w Olsztynie,

BS: Dunikowski miał pracownię na Akade‑

szedł ten kolega, mówi: „Ja cię zastrzelę”,

ale stoi też pomnik, który wygrał w kon‑

mii, to była taka normalna praktyka?

Dunikowski wyciągnął pistolet i zastrzelił

kursie, na Górze Świętej Anny. Jako jego

MK: To była normalna praktyka, wtedy pro‑

go pierwszy. Potem musiał uciekać. Przy‑

student, na początku, gdy oglądałem te pro‑

fesorowie mieli pracownie, malarze mieli

szła wojna i tak mu się upiekło, a po woj‑

jekty, byłem zachwycony. No ale później

pracownie. Popławski miał pracownię,

nie, gdzieś w 1922 r. chyba wrócił do kraju

już, w latach chyba 80., miałem okazję

tam gdzie teraz ta nasza mała galeryjka

i został zaangażowany do Akademii

pojechać na Górę Świętej Anny i byłem

jest. Z tym że pomieszczenie było niżej.

w Krakowie.

cholernie zawiedziony. Tępe to takie,

Na poziomie chodnika. Wozownia tam była.

JM: Dunikowski był zwykle bardzo emo‑

że hej. Te kariatydy tam, bo to jest taka

Wjeżdżało się do Akademii.

cjonalny. On zrobił chyba jakiś szkic, rysu‑

architektura egipska. Już sama ta architek‑

BS: To były takie otwarte pracownie, do któ‑

nek? Wystawił go w Pałacu Sztuki kiedyś

tura – kudy jej do Egiptu. Nie te wymiary

rych można było pójść?

razem z czymś innym, jakimiś rysunkami

i w ogóle. Natomiast te kariatydy, jak one

MK: Nie, nie, tam się nie wchodziło. Ewentu‑

i szkicami innych? Na nim jakaś pani – nie

stały… bo on je najpierw wyrzeźbił w glinie

alnie jak zaprosił, ale oficjalnie nie. To nie

wiem, czy to była ukochana tego malarza,

i odlane w gipsie stały na korytarzu aka‑

była pracownia otwarta, dydaktyczna, ale

czy idealizowana przez Dunikowskiego –

demii. Pamiętam taki moment, pracownię

prywatna.

trzyma w powietrzu za kołnierz surduta

miał Dunikowski tam na końcu, gdzie teraz

BS: Kontakt z twórczością Dunikowskiego

tego malarza. Niezwykle charakterystyczny

jest pracownia nr 8. Tam była jego pracow‑

był inspirujący dla studentów?

profil czy rysy. Więc jak ten artysta zoba‑

nia, z tym że była tam też taka część, którą

MK: Był bardzo inspirujący, naturalnie.

czył to na publicznej przecież wystawie

zlikwidowano, wysoka. Stamtąd te rzeźby

BCh: Była to według mnie wielka osobowość

w Pałacu Sztuki, to mówi: „Ja go chyba

odlane w gipsie ustawiano na korytarzu.

i ja jestem ciągle pod jego wrażeniem

zabiję!”. To dotarło oczywiście do Duni‑

Nikomu to nie przeszkadzało, nikt tam nie

MK: Mi się podobały wszystkie jego prace.

kowskiego. Kupił sobie pistolet i nosił go

chodził specjalnie. Chodziłem na rysunek

Dzisiaj mam inny pogląd na to. Niestety

na wszelki wypadek przy sobie. „Jak się

wieczorny, taki dodatkowy, dla studium

uważam, że najlepszy to jest ten jego

spotkamy, to on będzie chciał mnie zabić,

pedagogicznego. A rektorem był wtedy

okres młodzieńczy, początek, czyli okres

no to ja mam pistolet” – myślał prosto.

Eibisch. Przechodząc koło nich, mówi tak:

młodopolski, przed wyjazdem na Zachód,

I oto wchodzi ten malarz, Dunikowski już

„Co ten Xawciu wyrabia? Jakieś piece tu sta‑

do Paryża. W Paryżu zrobił jedną taką bar‑

siedzi, nie wiem z kim, bo nie badałem tej

wia”. Ja byłem lekko wewnątrz oburzony,

dzo ciekawą nowoczesną rzeźbę – Grobo‑

sceny szczegółowo, i ten malarz sięga po coś

bo mnie się to podobało, byłem w ogóle

wiec Bolesława Śmiałego.

do kieszeni. Nie wiem po co, czy po okular,

92

Wiadomości asp /67


BS: A proszę mi powiedzieć o okresie wojen‑

Wobec tego wywiad niemiecki zrobił pene‑

W każdym razie tamten sięga do kieszeni.

nym, o okresie oświęcimskim. Bo jego

trację i trafili do Dunikowskiego.

Trochę się zdenerwował, bo mu trudno coś

w 1940 r. Niemcy złapali. Czy wiedzieli, kim

żeby przeczytać menu, czy coś innego.

Ten obóz w Auschwitz to były dawne

wyjąć. Dunikowski sądził, że on wyciągnie

on jest? W jaki sposób Dunikowski trafił

koszary wojskowe. Żeby z tego zrobić obóz,

broń i spełni swoje przyrzeczenie: „Ja go

do Auschwitz⁴?

to przywieźli w pierwszym transporcie ludzi

zabiję”, sam wyciągnął i strzelił. Nie wiem,

MK: Robił jakiś szacher‑macher z walutami.

z aresztu w Tarnowie. W kolejnym, drugim,

czy ten malarz miał przy sobie broń rzeczy‑

Do obozu dostał się już w 1940 r. chyba.

tym z Krakowa, Dunikowskiego. Oni dostali

wiście, czy nie. No i taki był los straszliwy

Tak więc on tam przesiedział pięć lat. Kiedy

te pierwsze numery⁵.

dla tego wielkiego artysty. Obrona własnego

w 1936 r. była olimpiada w Berlinie, wtedy

BS: Dunikowski miał numer 774.

życia jakby. Jeszcze nie widział pistoletu

były jeszcze takie zwyczaje, że była też olim‑

BCh: Jak Niemcy wpadli do Dunikowskiego

wymierzonego przeciwko sobie, ale jego

piada sztuk pięknych – w każdej kategorii,

i zobaczyli zdjęcie Dunikowskiego z Hitle‑

wyobraźnia działała już naprzód.

w rzeźbie, w malarstwie. W Berlinie Duni‑

rem, to jak to Niemcy: „A nuż się Hitler upo‑

BS: No to też różne mity krążą, różne

kowski miał jakąś swoją rzeźbę i miał zdję‑

mni kiedyś o takiego pana”. Trafił do obozu

warianty tego zabójstwa. Nie dlatego pytam,

cie, na którym Hitler mu gratuluje, grabę

i dłubał tam te chodaki. Mówi: „Proszę pana,

żeby eksponować ten epizod.

mu podaje. I on podobno to tam wykorzy‑

to można było, wie pan, ogłupieć”. Całe dnie

JM: Czy Dunikowski wtedy postąpił słusz‑

stał. Umieścili go w takiej pracowni, gdzie

dłubał chodaki dla więźniów. No i w ten spo‑

nie? Chyba porywczo. Zabił? Zabił. W jaki

robili jakieś modele obozowe.

sób przeżył. To nie jest taka prosta sprawa.

sposób? No to wiemy. Nie wiem, czy tam‑

BCh: Podczas okupacji ludzie biedo‑

BS: Stulgiński siedział z nim, dzięki niemu

ten malarz zamierzał spełnić to swoje

wali, na nic nie mieli. Więc oni wpadli

podobno przeżył.

przyrzeczenie, czy nie, a Dunikowski, jak

na pomysł, graficy, żeby produkować pie‑

MK: Tak, Stulgiński się nim tam opiekował.

to każdy rzeźbiarz, oko ma celne jak cholera.

niądze. A u Dunikowskiego w piwnicy

BCh: W obozie, w Auschwitz, Dunikowski

Słuchajcie, pracujesz nad rzeźbą i robisz

było miejsce. Graficy zrobili to, co zrobili.

dostał od kogoś tam taką kromeczkę chleba.

oko albo źrenicę. I masz nóż, taki skurwiel!

To było w ten sposób, że te biedoki, co nie

Mówił: „Długo trzymałem tę kromeczkę

Od jednej decyzji, jednego ruchu zależy, czy

mieli się z czego utrzymać, to na pierw‑

w ręce, wreszcie zacząłem ją pomału jeść”.

zrobiłem to oko, czy nie.

szego w skrzynce na listy dostawali pensję.

Bo była sprawa tego rodzaju, że kto prze‑

BS: Dokumenty mówią, że był w Legii

To tam trwało jakiś czas, ale Niemcy to nie

żył piekło Auschwitz, to dla niego kromka

Cudzoziemskiej, wstąpił do niej w 1914 r.³

takie frajery i stwierdzili, że są fałszywki.

chleba to była wielka rzecz.

MK: Opowiadał, że tak. BS: Ale szybko się z tego wycofał. MK: Pewnie go wycofali, bo nie nadawał się

↓ Bronisław Chromy

do tego. Przede wszystkim on miał 1,60 m. BCh: Mówił: „Myśli pan, że ja byłem taki chojrak? Nie. Ja siedziałem jak szczur pod miotłą w Egipcie. Jak miotła w lewo, to ja w lewo, jak miotła w prawo, to ja w prawo. I tak przeżyłem”. BS: To był zresztą bardzo krótki epizod, ta Legia Cudzoziemska u niego. Dunikow‑ ski po tych wojażach na Zachodzie wrócił do Krakowa jednak, w 1923 r. BCh: Bo zrobili ten proces zaoczny. Ktoś tam mądry pomyślał: „No szkoda. Siedzi na tym Zachodzie w tej Legii Cudzoziem‑ skiej. Dokąd tam będzie siedział? Przecież on ma tu coś do zrobienia”. JM: Podobno o Legii Cudzoziemskiej wyra‑ ził się pogardliwie. Nie wiem, z jakiego powodu. No i wykreślił się. 93


UB w stosunku do ludzi i co ono potrafi

Wszyscy sądzili, że Dunikowski zrobi wielkie dzieło rzeźbiarskie na temat Auschwitz. A on mówił do mnie: „To jest po prostu niemożliwe. Mnie nie stać na to, żeby pokazać okrucieństwa, okrop‑ ności obozowe. To po prostu przerasta moje możliwości, moją wyobraźnię.

zrobić z człowiekiem… Z jednej strony spełniła się część jego socjalistycznych marzeń, bo on w grun‑ cie rzeczy był lewicowy, ale jednak z tym zastanowieniem: „Ja tego nie mogę poka‑ zać i nie chcę. Przeżyłem to, wszyscy o tym mówią”. Są filmy jeszcze z czasów, kiedy tam giną te dzieci ubrane w pasiaki i stosy trupów ubranych w pasiaki. I mówi: „Po co ja to będę przerabiał jeszcze?”. Tym bardziej że wtedy on wierzył w życie. Zna‑ jąc jego postępowanie, mnie się wydaje, że on już nie chciał się babrać w tych trupach. Natomiast rzeźba była dla niego prawdziwą rzeczywistością. I dlatego robił

BS: Wielki humanista znalazł się w centrum

BCh: Wszyscy sądzili, że Dunikowski

to w obrazach. I to ciekawe. Przygotowy‑

barbarzyństwa ludzkiego⁶.

zrobi wielkie dzieło rzeźbiarskie na temat

wał takie formaty, bo to wymaga ogromnie

JM: Zadziwiające, jak on się starał tam egzy‑

Auschwitz. A on mówił do mnie: „To jest

dużo pracy, takie formaty kilkumetrowej

stować w zupełnie w inny sposób. Tym bar‑

po prostu niemożliwe. Mnie nie stać na to,

powierzchni, i tam pojawiają się ci wiszący

dziej że, tak jak większość jeńców, naszych

żeby pokazać okrucieństwa, okropności

na drutach, ale to nie są rzeźby. To ma słu‑

intelektualistów, artystów, wolała widzieć

obozowe. To po prostu przerasta moje

żyć wyobraźni. Wydaje mi się, że trzeba

niżej, pogardzać wręcz, to tam ta pogarda

możliwości, moją wyobraźnię. A w obrazie

o Dunikowskim także wspomnieć jako

była co dzień, wobec wszystkich, i jak Duni‑

jeszcze tam coś można oddać”. Ja zresztą

o malarzu. To są obrazy kubistyczne, ale

kowski tam przetrwał w tym szalonym naci‑

też trochę maluję, ale to wszystko jest na tej

nie jak Fatum. W każdym razie one przed‑

sku śmierci, codziennym nacisku śmierci,

zasadzie, że słowo jest bardziej nośne niż

stawiają pewne rodzaje śmierci czy upadku,

ohydy ludzkiej i biedy ludzkiej, nieszczęścia

obraz czy rzeźba. Słowo działa na wyobraź‑

ale one są jakby wpisane do gazety. Malar‑

ludzkiego? On mimo wszystko tam prze‑

nię. A wyobraźnia ma to do siebie, że jest

sko. Dla niego najważniejszą rzeczywisto‑

trwał i jako artysta przecież robił po cichu

predysponowana do metafory albo nie.

ścią przedstawiania człowieka jest rzeźba.

te rysunki swoich współwięźniów, którzy

JM: Na wystawie w 1948 r., w październiku,

BS: Jak wyglądało życie prywatne Dunikow‑

szybko znikali z życia w straszliwy czasem

w Pałacu Sztuki na końcu pokazali cały cykl

skiego? Był człowiekiem samotnym, nigdy

sposób, czasem już z wycieńczenia. Tak

rysunków z Auschwitz, tam robionych. On

nie założył rodziny, nie związał się z nikim?

więc dzięki jego wewnętrznej sile, wydaje

był na tyle żywiołowy, że nie posługiwał

BCh: W Paryżu on miał taką niby żonę.

mi się, i wizji, którą on utrzymywał w umy‑

się pamięcią. Pamięcią posługiwał się tylko

Właściwie to nawet na ten temat nie było

śle i w swojej wewnętrznej mocy, że on tam

przy formowaniu rzeźby, ale nie przy takich

żadnych rozmów. Nie ujawniał się. Nawet

wytrwał. Pokazał nam, jak należy wytrwać.

notatkach. Tym bardziej że one nie doty‑

jego życiorys jest taki bardzo jakiś… On

To jest ogromy przykład tej siły, która

czyły pomników, późniejszych projektów,

był dość zamknięty, jeśli o to chodzi. Przed

w niektórych ludziach tkwi aż do ostat‑

tylko samych tych więźniów. Uważał, że lżej

wojną to był magnat, miał kupę pieniędzy,

niego momentu istnienia. A niektórych

– nie powiem: łatwiej – lżej to pokazać

a z domu też był bogaty, bo ojca miał boga‑

ta wewnętrzna siła opuszcza, niknie i religa

w malarstwie. I elementów poobozowych

tego. To przyznawanie się do takich spraw

temu nie pomaga. I wtedy tracimy nadzieję.

jest najwięcej w jego malarstwie. Zawarł

to nie było takie proste⁷.

BS: I to jest najgorsze, co może nas spotkać,

w nim również jakiś rodzaj zniewolenia.

MK: Miał córkę z Sarą Lipską, Marię Xawerę,

ta utrata nadziei.

Wydaje mi się, że on był tak prawdziwym

zostawił obie w Paryżu. Podczas I wojny

JM: Tak, moment utraty nadziei.

rzeźbiarzem, że nie chciał uczestniczyć

światowej. W ogóle był zdania, że artysta

BS: Dunikowski również malował, szcze‑

w tym straszliwym poniewieraniu ludźmi

nie powinien się żenić. Pamiętam taką

gólnie po II wojnie. Dlaczego, przeżywszy

po Auschwitz, znaczy w ogóle w działalno‑

sytuację, że jesteśmy w pracowni, przyszedł

Auschwitz, nigdy tego tematu w rzeźbie nie

ści tego rodzaju, bo miał na pewno świado‑

Dunikowski na korektę i nie było jednego

poruszył?

mość, co się wyprawia wokół, jak działało

kolegi, którym on się interesował. To był

94

Wiadomości asp /67


Józek Zięba, który ożenił się z koleżanką

o takim koledze, rówieśniku, znanym też

okiem spojrzał i coś powiedział. On tym‑

z mojego roku. On był rok wyżej, dajmy

w Polsce, Jan Szczepkowski – to rówieśnicy

czasem objaśnia i wychwala to wszystko,

na to na III, a ona była na II i pobrali się.

byli. A ja z tym Janem bardzo dobrze się pod

jakie to jest, jakie będzie i tak dalej. Wresz‑

I nie było ich. Ta jego Dusia była bardzo

koniec jego życia znałem. Zadawałem mu

cie skończył i mówi: „A pan co na to?”.

marnym studentem, rzeźbiarzem, a ten

pytania, tak jak Dunikowskiemu przy róż‑

Ja mówię: „Co ja mogę powiedzieć, panie

był taki zdrowy, rosły i miał zadatki i Duni‑

nych okazjach. Dunikowskiego – bo byłem

profesorze?”. Dosyć bezczelny byłem.

kowski się nim interesował. I jak przyszedł,

najbardziej śmiały – zapytałem, co sądzi

Mówię: „Jak pan się tak wychwalił, to ja już

a jego nie było, pyta: „To gdzie on jest?”,

o Szczepkowskim. A on mówi: „Szczepkow‑

nic nie mam do powiedzenia”. Popatrzył tak

a ktoś tam: „A nie, bo on się ożenił”. Jak

ski, on sobie karierę wystrzelał na polowa‑

na mnie i powiedział: „Panie, jak pan sam

się zdenerwował. Mówi: „To ja pracuję nad

niu”. Bo rzeczywiście robił karierę przed

siebie nie będzie chwalił, to co pan myśli,

człowiekiem, a on wziął i ożenił się”.

wojną w Warszawie. A dlaczego, że na polo‑

koledzy będą pana chwalić?”. To jest bardzo

BS: Wtedy to pokutowała taka wizja artysty.

waniach? Bo Szczepkowski był w Legionach

ważna jego nauka.

Zresztą Jacek Woźniakowski napisał książkę

i miał dużo kolegów pułkowników i razem

Czy artysta powinien się żenić?. Tam się

chodzili na polowania. A Szczepkowskiego

Ciekawe były te jego różne reakcje i wypowiedzi.

rozprawia z tym mitem, że artysta raczej

pytam: „A co pan profesor sądzi o Dunikow‑

Pamiętam, jak zbliżał się koniec seme‑

powinien się żenić. Normalnie. A oprócz

skim?”. A on mówi: „Panie, to nie rzeźbiarz,

stru, gdy się zrobiło już akt konkursowy,

żony artysta powinien mieć muzę. Muza

to stolarz”.

to dostawało się za to ocenę, ale oprócz tego

jest tą siłą napędową.

Było też tak, w pracowni, przy ul. Helc‑

studium aktu każdy jeszcze robił jakiś por‑

MK: Żonie nie jest łatwo żyć z artystą rzeź‑

lów. Wchodzę, otwieram drzwi, a z tej drugiej

tret, jakąś główkę i tak dalej. Dunikowski

biarzem, bo mimo wszystko jest to facet

pracowni, bo tam były dwie duże pracownie,

nieudzielający za dużo swego „ja” dla żony,

tak w amfiladzie, wychodzi Dunikowski.

dla rodziny, o tyle, o ile. Jest ciągle zafascy‑

Mówię: „Przepraszam”, a on na to: „Chodź

nowany swoją twórczością.

pan, chodź pan, ja tu coś robię”. Robił

BS: Zdeterminowany własną wizją.

wtedy duże reliefy, bo trudno powiedzieć:

MK: Tak, na tym to polega.

płaskorzeźby. Płaskorzeźby, ale rysowane

JM: Dla niego jego dzieciństwo, jego poja‑

bardziej, jako fragmenty do pomnika żoł‑

wienie się zawarte są w jego Brzemiennych,

nierza radzieckiego w Olsztynie. Dużą płasz‑

w Tchnieniu. Według mnie tam była istota

czyznę gliny woźny już założył, Dunikowski

jego odczucia istnienia. Nie wiem dlaczego,

na tym rysował i chciał, żebym świeżym

ale są chyba jakieś informacje o jego rodzi‑ nie, dzieciństwie. W każdym razie Duni‑

↑↓ Józef Marek

kowski był z szacunkiem do kobiet, trochę się ich obawiał, cenił wysoko. Dawał temu wyraz w rzeźbie. Dlatego tak dużo jest u niego kobiet, a macierzyństwo dla niego jest bardzo ważnym punktem istnienia. To często pojawia się w jego wcześniejszych rzeźbach. Wydaje mi się, że on w stosunku do kobiet był bardzo nieśmiały. Dużo zale‑ żało od danej kobiety, jakie w nim wzbudzi zainteresowania, uczucia. Mogę powiedzieć, że do pewnego stopnia wyróżniał swoje stu‑ dentki, bo zresztą było kogo. BS: Czy Dunikowski wyrażał się o artystach, takich jak Kobro, Pronaszko czy Zamoyski? MK: Nie wyrażał się. Jeśli się wyrażał, to raczej niechętnie i negatywnie. Co kole‑ dzy mogą mówić o kolegach? Bo na przykład 95


tysięcy złotych. I pamiętam, pojechaliśmy z kolegą, Gustlikiem Dyrdą, do Warszawy, na otwarcie tych kopert, bo po siedmiu dniach odbywało się otwieranie kopert. Spotkaliśmy na dworcu w Warszawie Duni‑ kowskiego. Dunikowski wycałował mnie wtedy. Tak był zadowolony, że ja wziąłem nagrodę. BS: Czy później jeszcze spotkaliście się, na przykład w jakichś komisjach? MK: Nie, już nie. Ale informacje przeka‑ zywała mi Wandzia Ślędzińska. Ona była w jury tego konkursu na Nike. To był konkurs na pomnik powstania w ogóle. Ja tam robi‑ łem całe takie założenia, te mury i tak dalej, ale o tym już nie będę opowiadał. W każdym razie Dunikowski też brał udział w tym kon‑ kursie, proponował takie jakieś abstrakcyjne ↑ Od lewej Piotr Twardowski, prof. Marian Konieczny, Bogusz Salwiński i Janusz Janczy, w domu profesora

słupy. Chciał być nowoczesny, ale to już nie było w jego duchu. On był tym, który robił

przyszedł na korektę i jedna koleżanka woła

praktykuje. Pamiętam taki zabawny epizod.

go: „A panie profesorze, chciałam, żeby pan

Dunikowski dyktował, Bandura notował:

BS: Otrzymałeś pierwszą nagrodę. Tym

zobaczył”. Odsłoniła taki portret, on popa‑ „Do Ministerium…”. „Do Ministerium…”.

razem Dunikowski z trudem przyjął wer‑

te młodopolskie rzeźby, pełne życia.

trzył. „Czy pani zna Charles’a Despiau?” Tak zaczęli, dalej już nie poszło, ale Duni‑

dykt, skarżył się w liście do Ludmiły Ura‑

– rzeźbiarza francuskiego, który głównie

kowski posłał po butelkę i tak się skończyło.

zowej: „Pracowałem nad pomnikiem trzy

takie właśnie portrety robił. Główki. Ona

Taka zabawna historia.

lata i wszystko runęło. Konkurs wygrałem

mówi: „No tak, to wielki rzeźbiarz”. A on:

BS: Był pierwszym dziekanem tego wol‑

nie ja, lecz mój uczeń. Jestem umęczony”.

„E tam, dyletant… ale właściwie genialny”.

nego Wydziału Rzeźby, 1949–1951, przez

MK: Czasami dziwnie się wyrażał.

Bardzo prawdziwa ocena, bo rzeczywiście

dwa lata.

BS: Dunikowski wyjechał do Francji,

to było genialne dyletanctwo, ten Despiau.

BCh: Nie znosił urzędowania. Ale tak mu

do Paryża, był również w Londynie. Pró‑

Były jego imieniny, 4 bodajże czy 3 XII.

wypadło, że musiał być tym pierwszym

bował się rozglądać w tym świecie, gdzie

Zapraszał swoich wszystkich studentów,

dziekanem. Mówił: „To strata czasu”. Ale

się działy bardzo interesujące zjawiska

bywali tam nawet jego dawni absolwenci,

dwa lata został, tak się złożyło. Bo musiał.

w sztuce światowej, potem wrócił do Kra‑

pamiętam Jaremiankę. Zahaczaliśmy go

MK: Kto potem był dziekanem, to też nie

kowa. W 1923 r. został pedagogiem, został

o rozmaite takie tematy: „Co pan sądzi

pamiętam. To jakoś mało było znaczące dla

profesorem rzeźby i w zasadzie był w Krako‑

o Rodinie?”. On na to tak: „No, on miał żonę,

nas, wszystkich studentów, kto jest dzieka‑

wie aż do 1955 r., wyłączając okres okupa‑

która była praczką i przykrywała mokrymi

nem. Dzisiaj jest to chyba bardziej ważne.

cji i Auschwitz. Przez czas, który tu spędził

szmatami jego rzeźby”. Tyle powiedział.

Ale wtedy pracownia była najważniejsza.

i tworzył, Dunikowski pozostawił po sobie

Trudno było wyciągnąć od niego jakąś myśl

BS: Czy Dunikowski miał satysfakcję,

w Krakowie kilka wspaniałych realizacji.

dydaktyczną. No ale atmosfera była dość

że jego uczniowie rosną w siłę, zdobywają

JM: Pomnik Józefa Dietla.

podniosła. Wychodziliśmy lekko na gazie.

nagrody?

BCh: To był wielki prezydent. Wozili

Piło się tylko wino czerwone i zakąszało

MK: Miał satysfakcję. Ja robiłem konkursy

tę rzeźbę tak po tym mieście, tu go stawiali,

się serem.

od i roku studiów. Chyba gdzieś w roku 1952

tam go stawiali, wreszcie go przywieźli tam,

BS: I został pierwszym dziekanem?

uczestniczyłem w konkursie na pomnik

pod ten kościół.

MK: Pierwszym dziekanem został Duni‑

w Oświęcimiu. Byłem wtedy na IV roku

BS: Tak, była atrapa zrobiona, którą wozili

kowski. Byłem wtedy przedstawicielem

i to był taki rok, gdzie byłem u Popław‑

po mieście.

młodzieży w Radzie Wydziału i w Sena‑

skiego. Dostałem trzecią nagrodę, pierwszej

BCh: Mówiłem wtedy: „Tu jest jego miejsce.

cie jako jej delegat, tak jak to się obecnie

nie było, była druga i trzecia. Parę dobrych

Bo to był wielki prezydent i zasłużył na to,

96

Wiadomości asp /67


żeby tu stanąć”. No ale go wozili i wreszcie

postać Sokorskiego jest tu według mnie

BCh: Jak Dunikowskiego zrobili Budowni‑

przywieźli tam, gdzie stoi.

taka dwuznaczna. Z jednej strony Sokorski

czym Polski Ludowej, to wskoczyli na niego.

BS: Niektórzy uważają go za jeden z najle‑

wprowadza socrealizm, tę doktrynę…

Dlatego powiedziałem: „Nie ceńcie Duni‑

piej skonstruowanych pomników figura‑

JM: Z obowiązku.

kowskiego jako tego, który się poddał

tywnych w Polsce.

BS: …importowaną ze Wschodu, z drugiej –

i został Budowniczym. Bo kto ma za sobą

JM: Właśnie ta rzeźba ma wymarzoną przez

Sokorski reprezentował władzę komu‑

tak straszne przejścia, to jemu należał się

Dunikowskiego moc. Dunikowski zresztą

nistyczną. Czy to nie było tak, że władza

ten tytuł Budowniczego, który notabene

ogromną wagę przywiązywał nie do siły, ale

chciała kupić w osobie Dunikowskiego

dawał mu otwarte konto bankowe”.

do mocy, która jest głębiej, wewnątrz.

autorytet⁸?

MK: To była oczywista sprawa. Spychalski

BS: Są także cztery płaskorzeźby ewangeli‑

JM: Ja myślę, że każda władza byłaby

obiecał mu – i słowa dotrzymał – galerię,

stów na fasadzie dawnego Śląskiego Semi‑

dumna, tym bardziej dumna z byłego oświę‑

Królikarnię. Królikarnia była zniszczona

narium Duchownego, naprzeciwko Muzeum

cimiaka i do tego wspaniałego rzeźbiarza,

po powstaniu, trzeba było ją odremonto‑

Narodowego w Krakowie. Obecnie jest tam

którego sztuka była uznawana za granicą,

wać. Otrzymał etat w Akademii. Tam go

Instytut Psychologii UJ.

a w pewnym okresie służyła nawet jako

ministerstwo usadowiło.

JM: Płaskorzeźby, niesłychanie mocne.

przykład rozwoju rzeźby w ogóle. Okazuje

BCh: To, że Dunikowski dał się skusić

BS: No i przede wszystkim grupa rzeźb

się, że Sokorski… właściwie on musiał

do Warszawy, to był jego błąd. Jak powie‑

na fasadzie kościoła jezuitów przy

fascynować się Dunikowskim, gdyż podaje

działem, tu, w Krakowie, był tym wielkim

ul. Kopernika.

bardzo wiele szczegółów w swojej książce

Dunikowskim, był profesorem uwielbia‑

BCh: Jezuici dali mu szansę. Tak więc on

o Dunikowskim. Pisze jak historyk sztuki

nym przez studentów i otoczenie, wielki

na tej elewacji zrobił rewelacyjną rzeźbę.

i historyk polityczny.

rzeźbiarz i malarz do tego. Ale wiecie, jak

JM: Niedaleko stoi też pomnik Franciszka

MK: O niego dbał premier Józef Cyrankie‑

to mówią, Warszawa ma to do siebie, że tam

Mączyńskiego.

wicz, który też był w Auschwitz w tym

łatwiej o awanse. Poszedł do tej Warszawy,

BS: Architekta kościoła jezuitów.

samym czasie. Także myślę, że to dzięki

Warszawa go nie przyjęła. Nie dali mu

JM: Tak, niesłychanie wrażliwy, a równo‑

niemu. Chciał, żeby w dziedzinie kultury

katedry na Akademii, więc zajął się tym

cześnie Mączyński w tej rzeźbie tak jakby

też był ktoś. Dunikowski został odznaczony,

muzeum, Królikarnią.

go nic więcej nie obchodziło, tylko istnie‑

jako jeden z pierwszych, Orderem Budow‑

Nim wtedy powodowała żona poety Ste‑

nie. I mnie się wydaje, że u Dunikowskiego

niczych Polski Ludowej. To było najwyższe

fana Flukowskiego, Maria. Ta Flukowska

ważny jest problem istnienia jako takiego,

odznaczenie.

go szpuntowała: „A co tu pan profesor…

który się wywodzi jeszcze od Tchnienia, od Brzemiennych. BS: Od Fatum.

↓ Od lewej Józef Marek i Bogusz Salwiński

JM: Tak, Fatum jest jakby echem tego ludz‑ kiego trudu, a równocześnie nieszczęścia. BS: Bólu istnienia, bólu egzystencji, jak to niektórzy mówią. JM: Tak. Myślę, że tamten okres został prze‑ rwany przez Auschwitz. BS: Po wojnie Dunikowski wraca do dydak‑ tyki na Akademii w Krakowie. To właśnie czas, w którym u niego studiowaliście. Dunikowski uczy tu aż do 1955 r., kiedy to przeniósł się do Warszawy. Dostał różne propozycje ze strony Sokorskiego i Cyran‑ kiewicza, między innymi propozycję prze‑ znaczenia dla niego jako muzeum budynku Królikarni, w której w 1965, po remoncie pałacu, rzeczywiście otworzono muzeum poświęcone jego twórczości. Powiedz mi, 97


przecież tkwił w samym ulu, w którym był

W Akademii warszawskiej nic nie robił. Warszawiacy nie dali mu pracowni, a on brał wynagrodzenie za pracę. Więc czu‑ jąc jakąś taką powinność, zgłosił się na wyjazdy do Wrocławia. I tam raz w miesiącu bodajże bywał. Nie chciał za darmo chleba jeść.

też Kraków. On był bardzo daleki od tej skłonności do politykierstwa i to nie miało nic wspólnego z jakąkolwiek obawą typu obozu albo czegoś takiego. On już był ponad to wszystko, czym była polityka. MK: Właściwie to nawet na ten temat nie było żadnych rozmów. Nie ujawniał się. BCh: Dunikowski mówił, że ministrowie to się mogą znać na kawie, a nie na sztuce. Minister to jest pan, który ma robić swoje, ale nie wolno mu dyktować kierunku w sztuce, bo on się do tego nie nadaje, ani nie wie, o co chodzi. BS: Czy ten okres warszawski był dla Duni‑ kowskiego płodny artystycznie? Jak oce‑ niasz okres w jego twórczości po 1955? JM: Dunikowski swoje projekty bardzo

w Warszawie to pan zrobi furorę”. W ten

To była właściwie straszna karta naszej

zdecydowanie skubizował. To znaczy bryłę

sposób ściągnęła go do tej Warszawy i to był

historii. Więc środowisko warszawskie

architektoniczną pomnika i rzeźby, do tego

błąd. W Warszawie go nie chcieli, po prostu

często opiera się o ten rodowód dzielności,

częściowo jako duże, prawie płaskorzeźby.

go nie uznawali. Niemniej tam siedział, ale

że tak powiem, moralnie panujący nad Kra‑

Nie zawsze dawało to ten efekt bycia wśród

czuł się tam źle. Liczył na to, że dostanie

kowem, który przecież służy Franzowi Józe‑

ludzi. Tak bym to określił. Myślę, że jeśli

katedrę w Akademii, że będzie profesorem.

fowi, więc dla nich było bardzo wygodnie,

chodzi o projekt śląski, to opierał się na tym,

Przeliczył się.

jeśli Dunikowski pojeździ jeszcze trochę

kim jest kobieta i jej dziecko, kim jest męż‑

BS: Mając 84 lata, miał też epizod wrocław‑

do Wrocławia. No i w konkursach pomni‑

czyzna. Jeśli chodzi o warszawski projekt,

ski. Był we Wrocławiu pedagogiem⁹.

ków wtedy… w każdym razie jest kilka

myślę, że brakowało mu wyrażenia tej eks‑

MK: Szukał możliwości.

konkursów, które on wygrywa, i kilka

presji, której wymagano wtedy od artystów,

BS: Ale po co mu to było? Czy rzeczywiście

takich, które nie wygrywają, a które dotyczą

od rzeźbiarzy, tej ekspresji, będącej czołem

lubił uczyć? Miał jakąś pasję pedagogiczną?

na przykład bezpośrednio Warszawy. Tam

historii sztuki socjalistycznej. To był okres,

MK: W Akademii warszawskiej nic nie robił.

powstawały całe szkoły, charakteryzowała

kiedy Dunikowski wciąż był silny, nie był

Warszawiacy nie dali mu pracowni, a on

je inna postawa twórcza, nie tak radykalna

bezradny wobec istniejących wtedy pro‑

brał wynagrodzenie za pracę. Więc czując

jak u Dunikowskiego. Ale w każdym razie

jektów pomników. Jego właśnie broniła

jakąś taką powinność, zgłosił się na wyjazdy

szkoły umiejące wpisywać się dość szybko

ta architektoniczność. I samego pomnika, i rzeźb, które są włączone w ten pomnik.

do Wrocławia. I tam raz w miesiącu bodajże

w politykę kulturalną socjalistyczną. Rezul‑

bywał. Nie chciał za darmo chleba jeść.

tat był taki, że Dunikowski został pominięty

Myślę, on już nie miał czasu. Działał

BCh: Chciał być profesorem, a ponieważ

i musiał niestety odejść.

bardzo w przyspieszeniu, jakby skrótowo.

w Warszawie nie dostał szansy, to mu

BS: Czy Dunikowski wypowiadał się

Zdawał sobie sprawę, że zegary, to jest czas

zaproponowali Wrocław. Nie za wiele mu

na temat polityki? Jaki miał stosunek

urojony przez człowieka, że każdy ma swój

się udało tam zrobić. Co mógł, to tam jesz‑

do socrealizmu?

własny czas. On uważał, po Auschwitz może

cze zrobił.

MK: Obok tego przeszedł. Czy wie pan, kto

przede wszystkim, że czasu ma niewiele.

JM: Jeździł do Wrocławia, żeby uczyć. Ale

był za czasów Balzaka, wielkiego pisarza,

Spieszył się. Te projekty często jakby nie‑

ja sądzę, że w środowisku artystycznym –

który całą historię ludzkości opisał, kto był

dopracowane, ale one wystarczały do tego,

bardzo mi przykro o tym mówić: warszaw‑

wtedy ministrem kultury? On uważał tego

żeby inicjatywę twórczą przekazać. A komi‑

skim – było to nie w smak. I do tego jeszcze

Sokorskiego za niebyłego.

sja przecież nie zawsze dysponowała taką

z Krakowa, który zawsze jakoby kultural‑

JM: Ja nigdy nie oczekiwałem od niego

wrażliwością, tym bardziej że składała

nie konkurował z Warszawą, mającą ten

jakichkolwiek najdrobniejszych wypowie‑

się z różnych szkół. Więc zależy, która

plus powstania, tego zrywu patriotycznego.

dzi politycznych. Jako od pedagoga, który

szkoła miała czy więcej głosów, czy pewne

98

Wiadomości asp /67


upodobania do rozwiązań pomnikowych. No i tak szły te projekty, te pomniki. Nie wiem, ale niewątpliwie, jak na ówczesne czasy, to jego projekty poprzez żywiołowość kubizmu, która tkwiła w nim, były prze‑ konujące, że to, co stoi mocno, jest mocne i uwierzcie w to. BS: W wywiadzie udzielonym Wacławowi Borowemu, w 1932 r. Dunikowski powie‑ dział: „Co robię obecnie? Jestem profeso‑ rem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. A nad czym pracuję? Jak zawsze, nad rzeźbą. Szczegóły? Nic szczególnego. Rzeźba to naj‑ właściwsze określenie”. Dziękuję serdecznie za rozmowę. ↑ Od lewej Bogusz Salwiński i Marian Konieczny

Sztuk Pięknych, w którym zasiadał Dunikowski,

wać się własną twórczością, ale artyści nie prze‑

Rezeźbiarskie dzieło Xawerego Dunikowskiego,

odrzuciło zgłoszone na wystawę dwa obrazy

strzegali tego zakazu i również sam Dunikowski

Warszawa 2012.

Pawliszaka. W listopadzie 1905 r. sąd uniewinnił

sporządzał ukradkiem rysunki. Różne osoby ota‑

Dunikowskiego, wyrok uniewinniający podtrzy‑

czały Dunikowskiego opieką, w tym Tadeusz

Przypisy za: A. Melbechowska‑Luty, Kreator.

1. Krakowską Akademię reaktywowano 20 II 1945 r., a 29 III inaugurowano rok akademicki. Dunikowski objął w niej Katedrę Rzeźby.

mał Sąd Apelacyjny w listopadzie 1906 r.

Stulgiński.

3. Podczas I wojny światowej armia francuska nie

7. Najtrudniejsze były początki. Rzeźbierz wspominał,

przyjmowała w swoje szeregi cudzoziemców.

że znalazł się w obcym mieście, chwilami czuł się

Dunikowski postrzelił śmiertelnie mala‑

Dla chętnych pozostawała Legia Cudzoziemska,

zagubiony, brakowało mu środków na utrzyma‑

rza Wacława Pawliszaka, który zamierzył się,

do której zaciągali się także Polacy. W 1917 r.

nie […] borykał się z codzienną powszednią egzy‑

żeby uderzyć Dunikowskiego. Tłem wydarze‑

Dunikowski zaciągnął się do Legii, ponieważ

nia był konflikt między Pawliszakiem a profeso‑

chciał wziąć udział w wojnie. Jednak waleczny

rami Szkoły Sztuk Pięknych datujący się od roku

zapał minął, gdyż nie mógł się przystosować

mywał wysoką pozycję, korzystał z opieki i przy‑

1904, gdy to jury Komitetu Towarzystwa Zachęty

do wojskowego reżimu. Mówił: „Dyscyplina,

wilejów. Otrzymał wiele odznaczeń i nagród,

koszary, trzeba upaść na głowę, żeby to polu‑

w 1949 r. także tytuł Budowniczego Polski

2. 18 I 1905 r. w restauracji Mieczysława Lijewskiego

bić”. Z powodu złego stanu zdrowia zwolniono go ze służby po około trzech miesiącach. 4. Według relacji Mieczysława Kościelniaka i Alfreda

stencją, zakupami, sprzątaniem. 8. Dunikowski był blisko władzy przez 17 lat, utrzy‑

Ludowej. 9. 1 IV 1959 r. Dunikowski objął Katedrę Rzeźby w PWSSP we Wrocławiu, gdzie prowadził pra‑

Woycickiego, Niemcy aresztowali Dunikowskiego

cownię zwaną Studium Rzeźby dla III, IV, V i VI

24 IV 1940 r. w Krakowie w efekcie spo‑

roku oraz Katedrę Rzeźby Architektonicznej.

tkań krakowskich artystów i intelektualistów

Konsekwentnie przestrzegał metody budowa‑

z Władysławem Baworskim, który mieszkał

nia rzeźb w pionie, w ich naturalnym otocze‑

u Dunikowskiego przy ul. Karmelickiej 27.

niu, zwracał uwagę na perfekcyjne opanowa‑

W trakcie rewizji znaleziono w mieszka‑

nie warsztatu rzeźbiarskiego. Jego program

niu dolary, ukryte tam w książkach przez

dydaktyczny zrekonstruowała i opisała Łucja

Baworskiego. Podczas przesłuchania w gestapo

Skomorowska‑Wilimowska w artykule Metodyka

Dunikowskiemu postawiono zarzut finanso‑

kształcenia rzeźbiarzy w Szkole Wrocławskiej

wania, udzielania rad i pomocy uciekającym

w oparciu o założenia Xawerego Dunikowskiego,

za granicę.

„Rocznik Rzeźba Polska” (Orońsko), VIII,

5. 20 VI 1940 r. Dunikowski został wywieziony z wię‑

1996–1997.

zienia przy ul. Montelupich do Auschwitz, pierw‑ szym krakowskim transportem, a ogólnie drugim transportem Polaków. fot. Michał Bratko

6. W Auschwitz Dunikowski pracował w stolarni, gdzie wyrabiano przedmioty z drewna, łyżki, obu‑ wie itp., tam także wyrzeźbił trochę figurek‑por‑ tretów, dekoracje, pracował nad projektem trumny dla dygnitarza z SS i przy modelowaniu makiet obozu. W obozie nie wolno było zajmo‑

Redakcja i fotografie Jacek Dembosz

99


Historia

Józef Mehoffer Zarys biografii

100 lat temu, w 1914 r. rektorem Akademii Sztuk

do poniechania studiów prawniczych i skupienia

Pięknych w Krakowie został Józef Mehoffer. Okolicz‑

się na sztuce. W 1891 r. wyjechał jako stypendy‑

ność ta stwarza okazję do przypomnienia sylwetki

sta krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych na studia

tego wybitnego artysty.

do Paryża. Uczył się kolejno w École Nationale des Arts Décoratifs, Académie Julian, Académie Colarossi i École Nationale de Beaux Arts. Jako stypendysta

Michał Pilikowski

krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych przesyłał do swej macierzystej uczelni niektóre swoje prace rysunkowe

Józef Mehoffer urodził się 19 III 1869 r. w Ropczycach.

i malarskie. Przenieśmy się więc do Krakowa, aby

Jego ojciec, Wilhelm, spolonizowany Austriak, pełnił

sprawdzić, w jaki sposób ówczesne grono profesor‑

urząd starosty powiatu ropczyckiego i prezesa tamtej‑

skie podchodziło do twórczości studenta Mehoffera.

szego Sądu Powiatowego. Matka, Aldona z Polikow‑

Leon Kowalski, który w Szkole Sztuk Pięknych studio‑

Ur. w 1980 r. w Krakowie.

skich, zajmowała się domem i wychowaniem pięciu

wał w latach 1891–1895, w swej książce wspomnie‑

Historyk; absolwent

synów. W 1870 r. rodzina Mehofferów przeprowadziła

niowej Pendzlem i piórem, zapisał: „Kiedy Wyspiański

Papieskiej Akademii

się do Krakowa, gdzie Wilhelm objął posadę radcy

i Mehoffer przysłali swo­je prace z Paryża – niektórzy

Sądu Krajowego. Od 1875 r. Józef uczył się w szkole

profesorowie nie mogli zrozumieć tych studjów i sta‑

Pawła ii) w Krakowie,

ludowej mieszczącej się w Pałacu Larischa, a następ‑

nęli okoniem do nieodpowiadających ich staro­żytnym

2004. Od 2005 r. pra‑

nie w latach 1879–1887 uczęszczał do Gimnazjum

zapatrywaniom, istniejącym wtedy w sztuce krakow‑

Teologicznej (obecnie Uniwersytet Papieski Jana

cownik Działu Promocji

św. Anny. W szkołach tych zaprzyjaźnił się ze Sta‑

skiej, młodym poczynaniom. Pierwszy Matejko sta‑

Sztuk Pięknych w Krakowie.

nisławem Wyspiańskim. W 1887 r. Józef Mehoffer

nął w obronie młodych artystów i nowych poglądów,

Redaktor wielu książek

podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiel‑

a później zaś przekonał się i Łuszczkiewicz, jako naj‑

lońskim. Równolegle rozpoczął naukę malarstwa

żywszy z grona, chwaląc efektowne studja z pracow­ni

w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych. Jego pierw‑

Bonnata Mehoffera, i pastele Wyspiańskie­go”1.

i Wydawnictw Akademii

i autor artykułów o tema‑ tyce historycznej.

100

szymi profesorami zostali Jan Matejko, Władysław

Przebywając na studiach w stolicy Francji, Józef

Łuszczkiewicz, Józef Unierzyski i Izydor Jabłoński.

Mehoffer prowadził Dziennik. Lektura diariusza

W 1889 r. wyjechał na rok do Wiednia, gdzie uzyskał

Mehoffera wprowadza nas w świat artysty. Pozwala

absolutorium na Wydziale Prawa tamtejszego uniwer‑

przyglądać się jego paryskim dniom. Kilka przykładów.

sytetu. Z czasem dusza artysty skłoniła Mehoffera

27 XI 1892 r. Mehoffer notował: „Wczoraj niedziela.

Wiadomości asp /67


→ Józef Mehoffer Autoportret 100 × 80 cm olej na płótnie 1937, w zbiorach Muzeum asp w Krakowie (Gabinet Rektora)

Byłem w Ste Chapelle – dawno w niej nie byłem,

podobało mu się – i to mnie cieszy”3. W stolicy

uderzyło mnie wiele szczegółów, których pierwiej

Francji młodzi artyści dowiedzieli się o tragicznym

nie uważałem – a mianowicie: dziwnie sprężyste,

wydarzeniu, o którym Mehoffer napisał pod datą

lekkie, robiące metalowe wrażenie architekturą swą

6 XI 1893 r.: „A śmierć Matejki, o niej nic nie wspo‑

i złoceniem – ogrodzenie około ołtarza (arkadki). –

mniałem dotąd – to było rano we środę – przyszedł

Okna – zawsze prześliczne, niebiesko‑żółte! Widzę

Wyspiański do mnie – z telegramem Maszkowskiego,

różnice między tym, w co ja wpadłem, rysując moje

był blady i usta mu drżały, dał mi do przeczytania –

okno, a tym, co w tych oknach jest tak pięknego –

i odszedł nie mówiąc słowa”4.

to znaczy, że ja, mając świeżo w myśli witraże rene‑

Paryskie studia Józefa Mehoffera dobiegały już

sansowe, zanadto starałem się w myśli przedstawiać

końca, gdy w styczniu 1895 r. został ogłoszony mię‑

sobie efekta światła i zagłębień, a za mało ornamen‑

dzynarodowy konkurs na projekty witraży do katedry

tacyjną wartość położonych obok siebie kolorów”2.

św. Mikołaja we Fryburgu w Szwajcarii. Regulamin

12 II 1893 r. Mehoffer zapisał: „Wyspiański jest już

konkursu został opublikowany w licznych europej‑

w Paryżu, mieszka ze mną – przyjechał przedwczoraj,

skich czasopismach artystycznych. Swoich projektów

rozmawialiśmy długo w noc – do 3 rano. Pokazywali‑

nie omieszkał również wysłać Józef Mehoffer. 15 VII

śmy sobie, a raczej ja jemu moje okno – o ile wnoszę,

1895 r. jury ogłosiło swój werdykt. Chyba nikt się 101


sugestywność jego symboliki. Śmiałość posta­ci, zróż‑ nicowanych charakterologicznie, szczęśliwy wybór figur alego­rycznych, wytworna artykulacja architek‑ toniczna i duże wartości deko­racyjne tła – składają się na znakomitą całość, żywo «kontrastującą z ota‑ czającą banalnością naszych dni»”6. W pokonanym polu Józef Mehoffer zostawił tak uznanych artystów, jak twórca witraży w katedrze w Chartres, Charles Champigneulle, czy zdobywca drugiego miejsca Karl Ule, autor witraży do wielu monachijskich kościołów. Prace nad witrażami do fryburskiej katedry trwały prawie 40 lat, od 1895 do 1934 r. W przewodniku turystycznym po Szwajcarii czytamy o Fryburgu: „Kil‑ kaset zachowanych w dosko­nałym stanie gotyckich domów, dziesiątki ozdobnych studni i wspaniałe ↑ Józef Mehoffer Zaproszenie na otwarcie asp w Krakowie w dniu 22 października 1900 r. 22 × 16 cm, litografia barwna, kredka, 1900 w zbiorach mnk (Pracownia Fotograficzna mnk)

102

tego nie spodziewał. Pierwszą nagrodę otrzymał Józef

zabyt­ki z późniejszych epok czynią z Fry­burga jedno

Mehoffer. To jego projekty miały zostać zrealizowane;

z atrakcyjniejszych miast Szwajcarii”7. Niewątpliwie

artysta otrzymał także 600 franków nagrody. Przebieg

bez wspaniałego zestawu witraży autorstwa studenta,

obrad znamy z relacji członka jury, profesora uniwer‑

a potem profesora i rektora Akademii Sztuk Pięknych

sytetu we Fryburgu, Joachima Berthiera. Zanotował

w Krakowie Fryburg straciłby bardzo wiele na swej

on: „Spomiędzy […] wystawionych projek­tów cztery

atrakcyjności.

odłożono na bok jako zasługujące na bardziej wni‑

We wrześniu 1896 r. Józef Mehoffer ostatecznie

kliwą dyskusję – wśród nich projekt Mehoffera. Nie

zakończył studia i powrócił z Paryża do Krakowa.

od razu osiągnięto jed­nomyślność. Lecz po wymianie

Od dwóch lat w podwawelskim grodzie mieszkał już

opinii przewodniczący jury p. Rahn za­dał pytanie:

Stanisław Wyspiański. W 1896 z Warszawy do Kra‑

«Czy chcemy dać nagrodę geniuszowi?» Takie posta‑

kowa przeniósł się też Adam Grzymała‑Siedlecki,

wienie kwestii przynosiło równocześnie jej rozwiąza‑

pisarz i dyrektor krakowskich teatrów. W swej książce

nie. Jasnym bowiem było […] już na pierwszy rzut oka,

wspomnieniowej Niepospolici ludzie w dniu swoim

że mieliśmy przed sobą tylko jedno dzie­ło naprawdę

powszednim utrwalił on jedno wydarzenie z tamtych

genialne: to Mehoffera”5. W swej monografii zatytu‑

dni: „Jeszcze przed powstaniem Wesela to się działo.

łowanej Witraże fryburskie Józefa Mehoffera Tadeusz

We trzech – Wyspiański, Mehoffer i ja – wyszliśmy

Adamowicz, poza cytowanym fragmentem, zapi‑

z restauracji Turlińskiego tak coś koło drugiej po pół‑

sał także: „W uzasadnieniu werdyktu podkreślono

nocy. Zima, wściekła zima, mróz chyba ponad 30°.

oryginalny charakter i siłę projektu Mehoffera oraz

Ze Szpitalnej, z Paonu, mnie i Mehofferowi po drodze

Wiadomości asp /67


„«Gdyby z akcji któregoś z jego dra‑ matów wynikało, że dana postać musi cierpieć na mrozie, to wtedy chłód by dotkliwie uczuł» – powie‑ dział Mehoffer, gdyśmy wyszli z tej lodowni”. było odprowadzić do domu autora Legendy. Mieszkał

by zerwać jabłko z obfi­cie owocującej papierówki,

wówczas na zaułku przy kościele Mariackim. Przed

między drzewa­ mi pod opieką piastunki biegał

bramą dzielimy się jeszcze raz wrażeniami z okrut‑

synek Zby­szek. Artysta zapragnął zatrzymać chwilę

nego mrozu. «No to zajdźcie do mnie – zapropono‑

szczęścia. Wcześniej wielokrotnie portretował żonę,

wał Wyspiański – ogrze­jecie się». Weszliśmy do jego

powstawały podobizny piękne, lecz konwencjonalne.

pokoju – i natychmiast uczuliśmy, że tempe­ratura

Tym razem wypełniała go tak wielka radość, impuls

tu grubo niższa od mrozu na dworze. «Ależ tu nie

był tak silny, że malując portret żony i synka, stwo‑

palone chyba od czasów Wita Stwosza!» – ktoś z nas

rzył arcy­dzieło, które uznano za manifest polskiego

zauważył z przerażeniem. «A istotnie» – stwier‑

modernizmu”9.

dził gospodarz, ale dopiero po namyśle. Po namy‑

Tymczasem w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie

śle, bo cieleśnie nie czuł, że tu zastraszający chłód.

w 1895 r. stanowisko dyrektora objął Julian Fałat.

Od nas się dopiero o tym dowiedział. Sprawa zimna

Rychło okazało się, że jest on świetnym organizato‑

czy ciepła, jak i inne «drobiazgi», była dlań sprawą

rem, który ma wizję zreformowania szkoły. Po pięciu

nie istniejącą. Sprawą jedyną była dlań twórczość,

latach ciężkiej pracy udało się przystosować program

z rozkoszy trudu powstająca. «Gdyby z akcji któregoś

do wymogów szkoły wyższej i w październiku 1900 r.

z jego dramatów wynikało, że dana postać musi cier‑

Szkoła Sztuk Pięknych oficjalnie otrzymała status

pieć na mrozie, to wtedy chłód by dotkliwie uczuł» –

i nazwę Akademii Sztuk Pięknych. Było to wielkie

powiedział Mehoffer, gdyśmy wyszli z tej lodowni”8.

wydarzenie w życiu krakowskiej ASP. Jedno z najwięk‑

Ostatnie lata XIX w. przyniosły w życiu artysty

szych. Nie mogło się obyć bez uroczystej fety. Aktu

wiele zmian. 14 IX 1899 r. zawarł związek małżeński

oficjalnego nadania statusu akademii dotychczasowej

z poznaną w Paryżu Jadwigą Janakowską. Jadwiga

szkole dokonano 31 x 1900 r. w sali biblioteki w głów‑

Mehofferowa była także obdarzona uzdolnieniami

nym gmachu Akademii Sztuk Pięknych. Tak wielkie

artystycznymi – studiowała malarstwo w Monachium

wydarzenie wymagało wspaniałej oprawy. Ważną rze‑

i Paryżu. Józef Mehoffer namalował wiele znakomi‑

czą było zadbanie o stworzenie afisza i zaproszeń,

tych portretów swojej żony. 27 VII 1900 r. z tego

zawiadamiających o uroczystości. Z prośbą o zapro‑

związku urodził się Zbigniew – jedyne dziecko pań‑

jektowanie plakatu Julian Fałat zwrócił się do Józefa

stwa Mehofferów. Chcąc zobaczyć zatrzymany kadr

Mehoffera. Artysta, opromieniony międzynarodowym

z życia rodziny, popatrzmy na Dziwny ogród Józefa

sukcesem zwycięzca konkursu w szwajcarskim Fry‑

Mehoffera. Janusz Miliszkiewicz zanotował: „Scena

burgu, stworzył więc projekt plakatu z pięknymi

z Dziwnego ogrodu rozegrała się naprawdę. Było

irysami i efektownym liternictwem, zapraszającego

to dokładnie 18 lipca 1902 r. w dniu urodzin żony

na uroczystość, która w tak kapitalny sposób wpły‑

Józefa Mehoffera. Artysta spędzał z ro­dziną waka‑

nęła na przyszłość Akademii.

cje w podkrakowskiej wsi. Jadwiga Mehofferowa

Józef Mehoffer w chwili projektowania wspo‑

w wytwornej sukni zeszła na moment do ogrodu,

mnianego plakatu był już od miesiąca pracownikiem 103


„Wychował rzesze artystów, czyn‑ nych w rozlicznych dziedzinach sztuki, w każdym bowiem uczniu szanował rys indywidualności i w każdym budzić pragnął entu‑ zjazm rzetelnej pracy”.

104

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. 1 x 1900 r.

Skotnicki. W swej książce wspomnieniowej zatytuło‑

został zatrudniony w charakterze zastępcy profesora;

wanej Przy sztalugach i przy biurku pisał: „Należy też

nauczał malarstwa religijnego i dekoracyjnego. Mehof‑

parę słów wspomnieć o profesorze Mehofferze, czło‑

fer był jednym z tych nowych pedagogów, o których

wieku spokojnym i zrównoważonym. Był to jedyny

Julian Fałat pisał w swych Pamiętnikach: „Trudno

chyba praw­dziwy pedagog w całym profesorskim

sobie wyobrazić idealniejszy zespół artystów profe­

zespole. Jednak na skutek sztywnego, oschłego spo‑

sorów, krzeszących ogień zapału dla sztuki polskiej,

sobu bycia nie miał on szerszego wpływu na swych

nie tylko w pracowniach Akademii, wspólnie z mło‑

uczniów, choć był pewnie jednostką najinteligentniej­

dzieżą akademicką, ale i u siebie w swych pracow‑

szą wśród zespołu kierującego Akademią”¹². Opinię

niach”1⁰. Od 1902 r. Mehoffer prowadził pracownię

Skotnickiego – zarówno co do trzymania studentów

malarstwa. Był już wtedy profesorem – najpierw nad‑

na odległość, jak i świetnej metody pedagogicznej –

zwyczajnym (od 31 i 1902), a następnie zwyczajnym

podzielał inny uczeń Mehoffera, Zygmunt Kamiń‑

(od 6 x 1905).

ski. W swoich wspomnieniach zawartych w książce

A jak zapamiętali Józefa Mehoffera jego studenci?

Dzieje życia w pogoni za sztuką, pisząc o swoich wra‑

„Dla nas, uczniów, był prof. Józef Mehoffer nie tylko

żeniach z pracowni Mehoffera, notował: „Wyczułem,

wielkim artystą, ale i wielkim nauczycielem wycho‑

że działa tu brak bliższej więzi w stosunku pro­fesora

wawcą. Nie przygniatał nigdy swoim autorytetem, nie

do uczniów, że kontakt Mehoffera z nimi jest raczej

zniechęcał do pracy nawet najostrzejszą korektą, ale

odległy i luźny, że trzyma ich na dystans, że brak

życzliwym, oszczędnie szafowanym słowem umiał

tu zupełny wzajemnego promieniowania i ciepła,

krzepić w zwątpieniu. Zżymał się tylko na wy­godne

tych koniecznych czyn­ników istotnego współżycia

omijanie trudu badawczego, na wszelką łatwiznę śli‑

i oddziaływania we wszelkim, a zwłaszcza arty‑

zgania się po powierzchni sztuki. Wychował rzesze

stycznym, nauczaniu. […] Korekta jego odznaczała

artystów, czynnych w rozlicznych dziedzinach sztuki,

się wybitną rzeczowością, dotyczyła rzeczy dla

w każdym bowiem uczniu szanował rys indywidual‑

mnie nowych, bo krytycznie omawiała prowadzony

ności i w każdym budzić pragnął entuzjazm rzetelnej

z natury rysunek nagiego modela z punktu wi­dzenia

pracy, tak nieodzowny w budowaniu własnego cha‑

logiki jego budowy anatomicznej, podkreślała znacze­

rakteru w sztuce. Każdemu głęboko w duszy zaryła

nie konstrukcji i powiązania poszczególnych części

się prawda jego słów: «w sztuce trzeba być nie mniej

we właści­wą całość organizmu plastycznego, mówiła

uczciwym niż w życiu»”¹¹. Tak zapamiętał naukę

o profilach, objętościach i przekroju poszczególnych

pod kierunkiem Józefa Mehoffera Tadeusz Seweryn.

elementów ciała ludzkiego. […] Podziwiałem prędką

Słowa te pochodzą z katalogu wystawy Józef Mehoffer

i nad wyraz trafną orientację Mehoffera we wła‑

i jego uczniowie, która odbyła się w 1932 r. w Pałacu

ściwościach plastycznych natury, jego nieomylne

Sztuki Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Kra‑

oko i ogromne doświadczenie praktyczne w zagad‑

kowie. W pracowni Józefa Mehoffera studiował też Jan

nieniach kształtowania rysunkowego”¹³.

Wiadomości asp /67


↑ Józef Mehoffer Wnętrze salonu na Krupniczej 48 × 64 cm akwarela, ołówek papier, 1941 w zbiorach mnk (Pracownia Fotograficzna mnk)

Malarstwo było niewątpliwie największą pasją

jakiegokolwiek innego nekrologu, który by omówił

Józefa Mehoffera. Ale nie jedyną. Ważną rolę w życiu

znaczenie Kamińskiego w dziejach teatru, przedruko­

artysty odgrywał teatr. Jego zamiłowanie do sztuki

wał in extenso artykuł Mehoffera z roku 1898. Tak

dramatycznej wykraczało poza amatorskie zaintere‑

czy owak, recenzja Mehoffera w «Życiu» była nie‑

sowanie tego typu twórczością. Mehoffer był cenio‑

wątpliwie najświetniejszą wypowiedzią krytyczną,

nym krytykiem teatralnym. Omawiający tę kwestię

jaka o teatrze krakowskim ukazała się w sześcioleciu

Adam Grzymała‑Siedlecki wskazał na artykuł Mehof‑

Pawlikowskiego”¹⁴. Józef Mehoffer znany był także

fera, w którym – poza innymi uwagami – wyraził

ze swego zamiłowania do muzyki, z wieloma muzy‑

on bardzo pozytywną opinię na temat aktora Kazi‑

kami łączyły go stosunki towarzyskie, a w salonie

mierza Kamińskiego. Grzymała‑Siedlecki konkludo‑

państwa Mehofferów często odbywały się koncerty.

wał: „Apologia Mehoffera wywarła nieoczekiwane

Myliłby się jednak ten, kto by w Józefie Mehofferze

wraże­nie. Zaczytywano się w niej, dysputowano

widział tylko subtelnego malarza, wyrafinowanego

do zapamię­tania, spierano się na jej temat. Jakim

krytyka teatralnego i uduchowionego melomana.

ona była olbrzy­mim uderzeniem we wrażliwość

Oddajmy na początek głos Franciszce Wyczółkow‑

ówczesnych malarzy, artystów, najlepszym dowodem

skiej, która w 1938 r., dwa lata po śmierci męża,

będzie fakt, że gdy po latach [w 1928 r. – przyp. M.P.]

wspominała: „Pojedynek Wyczółkowskiego z Mehof‑

zmarł Kamiński – Kazimierz Ehrenberg, wówczas

ferem. Intrygi przeciw Pankiewiczowi robili żona

redaktor «Kuriera Polskiego» w Warszawie, za­miast

Mehoffera i Adam Łada Cybulski, sekretarz Akademii 105


↑ Dom Józefa Mehoffera przy ul. Krupniczej 26 w Krakowie fot. Michał Pilikowski

106

Sztuk Pięknych po śmierci Gorzkowskiego. Sąd hono‑

głosujących sześcioma głosami prof. Józef Mehoffer

rowy. Wyczół stanął w obronie Pankiewicza, który nie

rektorem. Jeden głos oddano na dotychczasowego

chciał się bić. Sekundanci: Jung i Jasieński. Wyczół

rektora prof. Jacka Malczewskiego”¹⁶. Józef Mehoffer

wypłazował Mehoffera, a Mehoffer ranił go w pierś,

odniósł kolejny sukces. Po wakacjach miał stanąć

cios od obojczyka. Kiedy polała się krew, zaprzestano

na czele najstarszej polskiej uczelni artystycznej.

walki. Po pojedynku nie podali sobie rąk przeciw‑

Rychło okazało się jednak, że Józefowi Mehofferowi

nicy do zgody. Potem witali się ze sobą”¹⁵. Nie chcąc

nie będzie dane spokojne kierowanie Akademią. Oto

poświęcać tej sprawie zbyt wiele miejsca, powiem

28 VII 1914 r. wybuchła wojna światowa. Józefowi

tylko, iż Józef Mehoffer został niesłusznie oskarżony

Mehofferowi przyszło zmierzyć się z takimi wyzwa‑

o publikowanie w lutym 1907 r. w krakowskim „Cza‑

niami, z którymi nie miał do czynienia żaden z jego

sie” pod pseudonimem „Masque” artykułów godzą‑

poprzedników. W protokole z posiedzenia grona

cych w dobre imię wielu krakowskich artystów. Leon

profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie

Wyczółkowski postanowił bronić honoru malarzy

z 19 VI 1915 r. pisano: „[…] zarząd Akademii nie mógł

i wyzwał Józefa Mehoffera na pojedynek. Do walki

odbywać się wedle normy przez statut przepisanej

na szable doszło w pracowni Leona Wyczółkowskiego

ponieważ wypadki wojny światowej, które sprowa‑

przy ul. Starowiślnej 10 w roku 1907. Gdy emocje już

dziły armię nieprzyjacielską bezpośrednio przed for‑

opadły, Karol Frycz przyznał się, że to on ukrywał

tyfikacje Krakowa – rozproszyły część większą Grona

się pod pseudonimem „Masque”. A nam wypada się

Profesorów i zmusiły ich później pozostawać już poza

cieszyć, że dwaj wybitni artyści, profesorowie i póź‑

Krakowem. Rok szkolny 1914/15 nie mógł być rozpo‑

niejsi rektorzy Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie,

częty – ponieważ w październiku 1914 wojna była

walczyli tylko do pierwszej krwi…

już w pełnym toku. Gmach Akademii został zajęty

Minęło kolejnych siedem lat. 14 VI 1914 r. odbyło

przez wojskowość i obrócony na szpital. Jedynie kilka

się posiedzenie grona profesorów Akademii Sztuk

sal zostało na mocy reskryptu Komendy Twierdzy

Pięknych w Krakowie. Gremium to debatowało wów‑

przeznaczonych na skład zbiorów Akademii […].

czas w składzie: rektor prof. Jacek Malczewski, pro‑

Rektor przystąpił do wprowadzania pewnego ładu

rektor prof. Konstanty Laszczka, prof. Józef Mehof‑

[…]. Skoro tylko sytuacja wojenna zaczęła pozwalać –

fer, prof. Józef Pankiewicz, prof. Wojciech Weiss,

rozpoczął Rektor starania, by pracę w Akademii cho‑

prof. Józef Gałęzowski i prof. Stanisław Dębicki.

ciaż w ograniczonym zakresie rozpocząć. Motywem

Pierwszym punktem obrad było wybranie rektora

było przekonanie, że zaniechanie czynności na czas

na rok akademicki 1914/1915. W protokole czytamy:

dłuższy instytucji tej miary i znaczenia, co Akade‑

„Przy tajnem głosowaniu wybrany został na siedmiu

mia krakowska musi się odbić ujemnie na poziomie

Wiadomości asp /67


Józef Mehoffer, chociaż w jed‑ nej instytucji, to jednak god‑ ność rektora sprawował w dwóch państwach – w Austro‑Węgrzech i w Rzeczypospolitej Polskiej.

kultury naszego narodu i tak już obecnie wyjątkowo

na Józefa Mehoffera – jeden głos na Prof. Weissa,

narażonego na najcięższe ubytki pod tym względem

wobec czego wybrany został dotychczasowy Rektor

[…]. Komendant Twierdzy J.E. Jenerał Kuk okazał się

Prof. Józef Mehoffer”¹⁸. W 1918 r. nastąpiła zmiana

życzliwy i zarządził aby trzy sale oddane były Rek‑

na stanowisku rektora – Józefa Mehoffera zastąpił

torowi, Ministerstwo zaś na skutek osobistej inter‑

Wojciech Weiss. 14 lat później Mehoffer sięgnął po naj‑

wencyi Rektora uznało powyższe racye i zgodziło

wyższy urząd w Akademii Sztuk Pięknych po raz

się aby półrocze letnie chociaż spóźnione mogło

piąty – w roku 1932/1933. Można więc powiedzieć,

być traktowane jako prawnie normalnie funkcjonu‑

że Józef Mehoffer, chociaż w jednej instytucji, to jed‑

jące […]. Rektor dziękuje za dotychczasową pomoc

nak godność rektora sprawował w dwóch państwach –

i otwiera dyskusję nad sposobem dalszego prowadze‑

w Austro‑Węgrzech i w Rzeczypospolitej Polskiej.

nia nauki”¹⁷. Miarą uznania, jakim cieszył się Józef

W okresie II Rzeczypospolitej na szczególną uwagę

Mehoffer w gronie profesorów, był fakt, iż był wybie‑

zasługuje zaangażowanie Józefa Mehoffera w działal‑

rany rektorem Akademii Sztuk Pięknych na kolejne

ność Polskiego Instytutu Sztuk Pięknych oraz rola,

cztery, trwające jeden rok akademicki, kadencje.

jaką odgrywał jako redaktor miesięcznika „Sztuki

Profesorowie krakowskiej ASP byli zdania, iż nie

Piękne”. Nie będę powtarzał tutaj informacji, które

zmienia się kapitana w czasie sztormu – szczególnie

zawarłem kiedyś w artykule poświęconym tym wspa‑

jeśli dysponuje on takimi zdolnościami organizacyj‑

niałym przedsięwzięciom profesorów Akademii Sztuk

nymi. By się o tym przekonać, warto zajrzeć do pro‑

Pięknych w Krakowie¹⁹. Dodam natomiast, że Józef

tokołu posiedzenia grona profesorów z 26 VI 1916 r.,

Mehoffer – obok Adolfa Szyszko‑Bohusza i Władysława

w czasie którego dokonano wyboru rektora na rok

Jarockiego – był czołową postacią Polskiego Instytutu

akademicki 1916/1917. W dokumencie tym czytamy:

Sztuk Pięknych i podporą redakcji „Sztuk Pięknych”.

„Zabiera głos Prorektor Jacek Malczewski i dając wyraz

14 III 1924 r., podczas pierwszego posiedzenia Pol‑

opinii całego Grona dziękuje Rektorowi Mehofferowi

skiego Instytutu Sztuk Pięknych, Mehoffer wygłosił

za energiczne i pełne poświęcenia pełnienie funkcyi

referat zatytułowany Sztuka w Polsce wczoraj i dzisiaj,

Rektora w czasie wojennym i wyrażając zapatrywa‑

który to tekst w październiku 1924 r. został wydruko‑

nie, że z największą korzyścią dla Akademii będzie

wany w pierwszym numerze „Sztuk Pięknych”. Z kolei

jeśli ten sam człowiek, który w trudnym czasie urząd

26 XI 1932 r., podczas uroczystych obchodów w Aka‑

rozpoczął prowadzić – pełnić go będzie w dalszym

demii Sztuk Pięknych w Krakowie 25‑lecia śmierci

ciągu – oświadcza, że oddaje swój głos dotychczaso‑

Stanisława Wyspiańskiego, Józef Mehoffer wygłosił

wemu Rektorowi Józefowi Mehofferowi. W odbytem

przemówienie, które potem pod tytułem Wyspiański –

następnie głosowaniu tajnem oddano sześć głosów

zjawisko zostało wydrukowane w „Sztukach Pięknych”. 107


spuścizna artystyczna oglądana i sądzona z odległości coraz to większej, pod kątem coraz to zmieniających się wierzeń społecznych i artystycznych”²⁰. W 1932 r. Józef Mehoffer nie tylko wspominał Sta‑ nisława Wyspiańskiego w związku z 25. rocznicą jego śmierci, ale także zakupił kamienicę przy ul. Krup‑ niczej 26, w której 15 i 1869 r. autor Wesela się uro‑ dził. Nabycie tego domu 12 III 1932 r. zakończyło tułaczkę rodziny Mehofferów po różnych lokalach Krakowa. Mówiąc o miejscach związanych z arty‑ stą, warto pamiętać jeszcze o wiejskiej posiadłości Jankówka pod Wieliczką, która w latach 1907–1917 należała do Józefa Mehoffera. Dodajmy, iż w domu przy ul. Krupniczej 26 w Krakowie mieści się dzi‑ siaj muzeum biograficzne Józefa Mehoffera. Przy odrobinie wyobraźni można zobaczyć artystyczne towarzystwo zebrane w salonie państwa Mehofferów ↑ Józef Mehoffer Droga Krzyżowa Stacja ii – Włożenie krzyża (z kaplicy Męki Pańskiej w bazylice OO. Franciszka‑ nów w Krakowie) fot. Michał Bratko

108

Na chwilę przenieśmy się więc w czasie do listopada

i posłuchać muzyki, która – jak to często bywało –

1932 r. i posłuchajmy, jak Józef Mehoffer rozpoczy‑

napełniała cały dom.

nał swoją mowę: „Rocznica dwudziestopięcioletnia

Tak jak witraże w katedrze we Fryburgu stoją

śmierci artysty to etap sam w sobie wiele znaczący;

u początku artystycznej drogi Józefa Mehoffera,

mówi nam ona rzeczy, którychbyśmy nie byli w sta‑

tak Droga Krzyżowa, znajdująca się w kaplicy Męki

nie sobie uświadomić wtedy, kiedy znaleźliśmy się –

Pańskiej w bazylice OO. Franciszkanów w Krakowie,

przed dwudziestu pięciu laty – pod bezpośredniem

stworzona w latach 1930–1946, jest wielką realizacją

wrażeniem śmierci Wyspiańskiego. Jeden więc taki

artysty domykającą jego dzieło życia. To arcydzieło

etap minął, dalsze nadchodzić będą w miarowym

pasyjne to – cytując słowa Stanisława Rodzińskiego –

pochodzie czasów, a ziemski, żyjący jeszcze w naszej

„wizje, które przedstawiają Pana Jezusa idące­go

pamięci ślad człowieka przysypywać zaczną piaski,

na śmierć, psa liżącego Jego rany, wściekłość opraw‑

niesione w powolnem a nieustannem tempie idących

ców i przej­mującą scenę, w której Chrystus żegna się

po sobie wieków, albo rzucone nań nawałnicą wypad‑

znakiem krzyża przed przybiciem do drzewa, «na któ‑

ków. Widoczny pozostanie już tylko ślad jego ducha,

rym zawisło Zbawienie świata». Mi­nęło ponad pół

Wiadomości asp /67


↗ Grób Józefa Mehoffera na cmentarzu Rakowickim w Krakowie fot. Piotr Witosławski

wieku, a dzieło Mehoffera nie tylko nie traci swego

Przypisy

wyrazu, ale jest coraz pełniejsze wyrazistością formy

1. L. Kowalski, Pendzlem i piórem, Kraków 1934, s. 85.

i napięciem życia wewnętrznego obrazów”²¹. Wkrótce po wybuchu II wojny światowej Józef Mehoffer został aresztowany przez Niemców i uwię‑ ziony w obozie w Asch w Czechosłowacji. W czerwcu 1940 r., na skutek interwencji dyplomatycznej Waty‑

2. J. Mehoffer, Dziennik, Kraków 1975, s. 175–176. 3. Tamże, s. 194–195. 4. Tamże, s. 251. 5. Cyt. za: T. Adamowicz, Witraże fryburskie Józefa Mehoffera. Monografia zespołu, Wrocław 1982, s. 16–17. 6. Tamże, s. 17. 7. Szwajcaria. Przewodniki Wiedzy i Życia, red. M. Omilanowska,

kanu i rządu włoskiego, Józef Mehoffer został zwol‑

U. Schwendimann, A. Czupryn, Warszawa 2004, s. 126.

niony i powrócił do Krakowa. We wrześniu 1941 r.

8. A. Grzymała‑Siedlecki, Niepospolici ludzie w dniu swoim

podjął pracę w Kunstgewerbeschule, czyli szkole

powszednim, Kraków 1962, s. 169–170. 9. J. Miliszkiewicz, Gniazda rodzinne, Warszawa 1998, s. 7.

rzemiosła artystycznego, którą Niemcy otworzyli

10. J. Fałat, Pamiętniki, Katowice 1987, s. 205.

w miejsce Akademii Sztuk Pięknych. W tej szkole

11. T. Seweryn, Wstęp, [w:] Józef Mehoffer i jego uczniowie,

wykładał do 31 III 1943 r., czyli do dnia jej zamknięcia. W końcu 1945 r. Józef Mehoffer podupadł na zdrowiu. Leczył się w sanatorium w Zebrzydo‑ wicach koło Kalwarii. Karol Estreicher na kartach swego Dziennika wypadków tak wspominał swoje ostatnie spotkanie z Józefem Mehofferem w końcu czerwca 1946 r.: „[…] poszedłem przed dwoma tygodniami do Józefa Mehoffera dowiedziawszy się, że jest śmiertelnie chory. Zastałem go w łóżku z gorączką, z zapaleniem płuc i zda­je się z galopu‑ jącymi suchotami starczymi, chwilę rozmawiałem, starałem się mówić same rzeczy pogodne, a potem

Kraków 1938, s. 7. 12 J. Skotnicki, Przy sztalugach i przy biurku, Warszawa 1957, s. 68. 13 Z. Kamiński, Dzieje życia w pogoni za sztuką, Warszawa 1975, s. 249, 251, 252. 14. A. Grzymała‑Siedlecki, Tadeusz Pawlikowski i jego krakowscy aktorzy, Kraków 1971, s. 257–258. 15. Leon Wyczółkowski. Listy i wspomnienia, red. M. Twarowska, Wrocław 1960, s. 88. 16. Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. 17. Tamże. 18. Tamże. 19. Por. M. Pilikowski, „Sztuki Piękne”. Pierwsze czasopismo kra‑ kowskiej ASP, „Wiadomości ASP”, 2013, nr 63, s. 46–55. 20. J. Mehoffer, Wyspiański – zjawisko, „Sztuki Piękne”, R. 8, 1932, nr 11, s. 289.

żegnając go pocałowałem go w rękę: «Co Pan robi,

21 S. Rodziński, Mój szkicownik, Kraków 2005, s. 60.

dla­czego?» – zapytał słabym głosem. «Całuję rękę

22. K. Estreicher, Dziennik wypadków, t. 2: 1946–1960, Kraków

mistrza» – odpowiedziałem i zarazem – wiedzia‑

2002, s. 59–60.

łem to – widziałem go ostatni raz w życiu”²². Józef Mehoffer zmarł 7 VII 1946 r. w szpitalu w Wado‑ wicach. Został pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. 109



Podróże artystyczne

Escultecturas –

architektura fantastyczna na wyspie Lanzarote Wyspa Lanzarote w archipelagu Wysp Kanaryjskich

Playa Blanca, widział po lewej stronie, w miejscowo‑

ukształtowana jest przez ponad 300 wulkanów,

ści Tías, te niezwykłe, bezwstydnie kontrowersyjne

których różnorodność kolorów i kształtów nadaje

budowle. Coś, co nikogo nie pozostawia obojętnym.

jej specjalny charakter. Położona najbliżej Afryki

Podoba się lub jest po prostu okropne. Gdy patrzę

(i Sahary), nosząca miano „wyspy ognia i wody”,

na nie, w pierwszej chwili przychodzi na myśl kata‑

uhonorowana została przed laty tytułem Rezerwat

loński architekt i inżynier Antoni Gaudí. Ale to nie

Biosfery i uważana jest za jedyny w swoim rodzaju

może być Gaudí, bo on zmarł ponad 80 lat temu.

cud natury. Stała się też upragnionym miejscem

A te domy są nowe.

do zamieszkania dla Europejczyków z północy, któ‑ rzy nabywają tam nieruchomości.

Może, myślimy gorączkowo, to Friedensreich Hun‑ dertwasser? Ten, który zawsze miał coś przeciwko geometryzacji architektury i człowieka, który był pod wpływem kultur orientalnych. Albo kataloński

Jacek Dembosz

architekt Lluís Domènech? Jednak to także nie oni.

Chociaż niektórzy deweloperzy, w okresie wielkiego

jest architektura? Kim jest inwestor, który zachwiał

boomu na nieruchomości, kierując się zasadą „życie

tamtejszym nuworyszowskim kubistycznym świa‑

w zgodzie z tradycją i naturą”, stosowali przy wzno‑

tem, ten mąciciel w prostokątnym królestwie braku

szeniu domów surowce naturalne: kamień, bloczki

pomysłowości i szybkich pieniędzy, ten prowokator

Ur. w 1946 r. w Krakowie.

z lawy, drewno, a na okrasę wykazali się dbałością

biurokratycznej rutyny urbanistycznej z Lanzarote?

W latach 1967–1973 stu‑

o wizualne elementy wywodzące się wprost z pry‑

Kto więc wymyślił te siedziby i czy to w ogóle

diował na Wydziale Form

Szaleniec czy geniusz?

mitywnej wiejskiej zabudowy (domy finca), to jed‑

Wkrótce zagadka się wyjaśnia. To Antonio Padrón,

w Krakowie. Dyplom uzy‑

nak większość spośród nich, w pogoni za szybkim

postać równie kontrowersyjna jak jego budowle.

skał u doc. Antoniego Haski.

zyskiem, realizowała mieszkalne osiedla w postaci

Rzeźbiarz, konserwator, snycerz, malarz, kreślarz,

szeregówek z domków‑klocków. Jednych i drugich

dekorator wnętrz, ale przede wszystkim samorodny

Przemysłowych ASP

Pracował jako realizator obrazu tv, był kierownikiem Pracowni Filmowej w SCK

pogodził niedawny krach w nieruchomościach i wiele

architekt. Kanaryjczyk z krwi i kości. Urodził się

UJ Rotunda, redaktorem

inwestycji pozostało niedokończonych czy wręcz

w 1946 r. na wyspie El Hierro. W 1951 r. przeniósł

naczelnym prywatnej tele‑

porzuconych. Jednak, na przekór kryzysowi, znalazł

się do Las Palmas de Gran Canaria. W wieku 16 lat

się ktoś, kto zrealizował na wyspie obiekty znacznie

wstąpił do wojska jako ochotnik i w równocześnie

Promocji i Wydawnictw ASP.

śmielsze, przekraczające wszelkie granice, do których

zapisał się do Akademii José Sancheza, aby studio‑

Zajmuje się literaturą, foto‑

jesteśmy przyzwyczajeni w architekturze.

wać budownictwo, rysunek przemysłowy i topogra‑

wizji Krater. Obecnie pełni funkcję kierownika Działu

grafią, filmem.

Każdy, kto podróżował po wyspie drogą szybkiego

ficzny, uzyskując cztery lata później dyplom kreślarza.

ruchu z Arrecife w kierunku południowym w stronę

Współpracował z wieloma architektami na Wyspach 111


↑ Complejo Los Villareales

Kanaryjskich, ale także w Madrycie, Holandii i w Lon‑

przydomek El Marques („markiz”), który nie chciał

w Tías na Lanzarote

dynie. W 1969 r. powrócił z Europy na wyspę Fuerte‑

słyszeć o turystyce inspirowanej przez malarstwo,

widok od strony autostrady

ventura. Mimo iż nie zaliczał się do dyplomowanych

rzeźbę i architekturę. Efektem tego była wielolet‑

112

architektów, znalazł tam zatrudnienie właśnie jako

nia wojna „markiza” wytoczona artyście. Padróna

architect. Padrón był przeciwnikiem uniformizacji,

przez ponad 12 lat obowiązywał zakaz opuszczania

powtarzania czegoś dobrze znanego, występował

kraju, praktycznie przebywał w areszcie domowym.

przeciw wszystkiemu, co nosi znamiona klonowa‑

W końcu sądy stanęły po jego stronie.

nia. Indywidualizował swoje dzieła, uwspółcześniając

Puszczając wodze fantazji, w 1985 r. na należą‑

tradycyjny styl i tworząc awangardowe konstrukcje

cym do Fuerteventury półwyspie Jandía podjął się

poprzez integrację elementów naturalnych, walorów

Padrón stworzenia kontrowersyjnego domu – Casa de

użytkowych, struktury i estetyki, co stanowiło pod‑

la ilusión. Broniąc swoich marzeń, musiał prowadzić

stawę jego specyficznego, osobistego stylu. La casa

ciężkie boje przeciwko gromadzie nieugiętych wiel‑

de los Pitufos w El Cotillo na Fuerteventurze należy

bicieli betonu, którzy do dziś dopuszczają na Fuerte‑

do jego ważniejszych dzieł i jest najbardziej znaną

venturze do najbardziej destrukcyjnej i zgubnej dla

budowlą wykonaną w latach 70. Jednak z planowa‑

krajobrazu dezurbanizacji, nie pozostawiając miejsca

nych ośmiu domów zostały ostatecznie zbudowane

na twórcze fantazmaty. Trzeba było aż dziesięciu lat

cztery, co spowodowało, że projekt pozostał nieukoń‑

zmagań, by powstało przynajmniej to, w miejsce

czony i niezrównoważony. Artysta naraził się bur‑

trzech planowanych, dzieło budowlane. Dziś jest

mistrzowi La Oliva na Fuerteventurze, noszącemu

to jedna z nielicznych architektonicznych atrakcji

Wiadomości asp /67


↑ La casa de los Pitufos w El Cotillo na wyspie Fuerteventura ← Casa de la ilusión w Esquinzo na wyspie Fuerteventura

turystycznych, jakie Fuerteventura ma do zaofero‑ wania. Dom nazywany jest w kilku odmianach jako „Domek Jasia i Małgosi”, „Domek z bajki”, a także oczywiście jako „Chatka z piernika”. Wszystko dzięki niezwykłym, pobudzającymi fantazję kształtom dachów i fasad, zbudowanych z błyszczących ele‑ mentów w formie kropel i bochnów chleba. Praw‑ dziwy skarb na wyspie, gdzie tępogłowi konstrukto‑ rzy bez polotu i fantazji stawiali mieszkalne garaże, najsmutniejsze przykłady beztroskiego gigantyzmu i niewartej wzmianki architektury mieszkalnej. Z niegościnnej Fuerteventury ze swoim kolejnym pomysłem Padrón przeniósł się na Lanzarote, która znajdowała się wówczas pod wpływem opiekuńczego ducha innego artysty – Césara Manrique’a, którego stał się uczniem. Niestety, w 1992 r. Manrique zginął w wypadku przed swoim domem. Gmina Tías położona jest prawie w środku wyspy, 5 minut od centrum turystycznego Puerto del Carmen, a 10 od lotniska i stolicy wyspy, Arrecife. Jej infra‑ struktura jest sensownie zaplanowana, miasteczko posiada także dużą ilość udogodnień społecznych, co sprawia, że jest miejscem godnym tego, by chcieć w nim mieszkać i inwestować. W roku 2000 Padrón rozpoczął tam z wielkim entuzjazmem budowę 24 domów, Complejo Los Villareales, o których mowa na wstępie. Jego celem było stworzenie czegoś odmiennego, harmonijnego, miłego, zlewającego się z otoczeniem. Jednak, podobnie jak na Fuerteven‑ turze, pojawiło się nowe wydanie sporu z urzędami budowlanymi. Mimo iż w roku 2002 Padrón otrzymał licencję budowlaną, gmina Tías wstrzymała bez uza‑ sadnienia rozpoczętą inwestycję. Doszło do sporów 113




sądowych. Na szczęście ostatnia bitwa przeciwko biurokracji zakończyła się zwycięsko, kolejny proces

oznaczałoby to bowiem postawienie pod potężnym

został rozstrzygnięty po myśli Padróna i po latach

znakiem zapytania swojego kwadratowego poczucia

nużącego oczekiwania domy można było zasiedlić.

116

uznaje się za wroga, fantazja nie może zwyciężyć,

godności. Mając pewność, że prostacy to zaakcep‑

„Gaudí czy Hundertwasser, gdyby dziś przybyli

tują, określa się fantazję jako sprzeczną z prawdą,

na Fuerteventurę czy na Lanzarote – zauważa dr Karl

poprawnością i oczywiście dobrem. Gdzie tylko

Kunze – polegliby w walce z hierarchią urzędową.

spojrzeć, poprowadzone są kąty proste modułowego

Wizjonerzy tego pokroju, jak oni, są niechciani.

bliźniaka, właśnie taki rodzaj architektury zyskał

Są inni i nietuzinkowi. Uważa się, że tylko by prze‑

uznanie. Czy są to jeszcze domy dla ludzi? Wyko‑

szkadzali. Wytykają biurokracji grzechy popełnione

nane są – zgodnie z prospektem – «z najlepszych

przeciwko krajobrazowi, są dla niej szczególnie

materiałów», ale ich ściany są jednak tak cienkie,

niebezpieczni. Kwadratowe mózgi są niekompaty‑

że słychać wszystko, co sąsiad właśnie robi. Respekt

bilne z krągłością, która stanowi pociechę dla ludzi,

przed indywidualnością człowieka wygląda inaczej.

którzy cierpią z powodu precyzyjnie opracowanych

A o łączeniu domów w wieś w aspektach społecz‑

narożników swych prefabrykowanych domów z ich

nych, kulturowych i ekologicznych, łączeniu zwanym

tysiąckrotnie klonowanymi modułami. Kwadratowe

w tym kraju powszechnie urbanismo («urbanistyka»),

mózgi chcą patrzeć tylko na kwadraty, krągłość

tutejsi planiści powinni byli się czegoś dowiedzieć

Wiadomości asp /67


jakiś czas temu w trakcie zdobywania wykształcenia,

z domów i dostarczały powietrze. W ramach projektu

gdyby tego dnia akurat nie cierpieli z powodu bardzo

zregenerowaliśmy je, tak że wystają arogancko, dum‑

uciążliwiej grypy”.

nie, elegancko, obszernie, łącząc biel z cudownie nie‑

Padrón do dziś nie wie, dlaczego urzędnicy z Tías

bieskim niebem tej krainy. Każdy jest inny, każdy

rzucają mu kłody pod nogi, jedną po drugiej. Concejal

ma własną osobowość”. Padrón powtarza niczym

(„radny”) odpowiedzialny za planowanie budowlane

mantrę: „Dom jest trzecią skórą człowieka. A w swo‑

oświadczył mu, że Tías występowałoby przeciwko

jej skórze trzeba się czuć dobrze. Domy budowane

budowlom, nawet gdyby Antonio Gaudí osobiście

są dla ludzi, a człowiek ma swoje wymiary. Całość

złożył podanie o licencję. Jego zdaniem ten styl

dostosowuje się do krajobrazu nie naruszając go, wta‑

budowlany, właściwie wszystko, nie ma nic wspól‑

piając się do matki ziemi, jak drzewo, które zapusz‑

nego z Lanzarote.

cza swe korzenie i harmonijnie rośnie”. Powołuje się

„A może to jest Lanzarote?” – Antonio Padrón

na Leonarda da Vinci, jego antropometrię. „Człowiek

stoi na jednym ze swych balkonów, z którego zoba‑

ma potrzeby. Potrzeby komunikacyjnego połączenia

czyć można część miasteczka Tías: „gruz budowlany

ze swym miejscem pracy i centrami urbanistycz‑

porzucony obojętnie pośrodku miejscowości, fruwa‑

nymi. Chce delektować się naturą. W swych formach

jące wokoło śmieci, fasady domów, których rozpacz‑

mieszkalnych musi się dostosować do zmienionej

liwie nudne kształty zabijają wszelką fantazję”. Przy‑

natury, ale nie chce jej stracić. Nasz dom powinien

jemnie wiedzieć, że w tym natłoku domostw znaleźć

być inspirujący, a nie deprymujący. Dawniejsze spo‑

można jeszcze dom, który jest okrągły, indywidualny,

soby budowania – mówi Padrón – nie są już dziś

który zaprasza, by go dotknąć, przyprawiając o ból

aktualne. Używa się obecnie o wiele za dużo okien

głowy wielbicieli kątów i linijek.

i drzwi, o wiele za dużo korytarzy. Kosztuje to dużo

„Czy nasze domy mają coś wspólnego z Lanza‑

miejsca i pieniędzy. Rozwiązaniem jest forma okrą‑

rote?”. Padrón wskazuje na liczne wystające z fasad

gła. Również w instalacjach mieszkalnych potrzebny

wulkaniczne kamienie naturalne, volados. „Jakie

jest indywidualizm. Stąd każdy dach jest inny, każdy

one są niesamowite! Odgrywają główną rolę jako

komin, każdy szyb świetlny z kolorowych szkieł.

element tego projektu, a można je znaleźć w całej

Na 80 do 130 metrach kwadratowych znajdują się

gamie bogatych kształtów, kolorystyce, korpusach,

organiczne jaskinie mieszkalne, które zapraszają,

porowatości, elegancji i sile, ukazujące wyczuwalny

by się zwinąć w kłębek, położyć się w kąciku i zasta‑

smak Lanzarote”.

nowić: czy będę tu się czuł jak w domu?”.

Wskazuje na swe kominy. „Ze wszystkich Wysp

Rzeczywiście: w domu! Wnętrza mieszkań są także

Kanaryjskich Lanzarote była tą, gdzie występują

bardzo interesująco zaaranżowane. Żadne nie jest

najbardziej różnorodne i piękne kominy. To wiodący

podobne do drugiego. Centrum w domach Padróna

element tradycyjnej architektury. Usuwały zapachy

stanowią schody, które wewnątrz każdego domu 117


fot. wnętrz Axel Jageneau

naśladują kręgosłup człowieka. „Schody są siłownią,

wagabundą w królestwie architektury, nie czerpiącym

na której wszystko się koncentruje, i z której wszystko

pełną garścią w centrum królestwa, lecz działają‑

wychodzi. Łączy górę z dołem, spanie – na dole z czu‑

cym zawsze tam, gdzie przesyt zepchnął czuwających

waniem – na górze, nieświadome ze świadomym. Śro‑

na krawędź, prowokującym, zawsze nad przepaścią,

dek jednoczy zawsze pozorne przeciwieństwa. Każda

zawsze zagrożonym upadkiem, by ci, którzy zawsze

klatka schodowa to indywidualny projekt, różnią się

wiedzieli lepiej, mogli, szczerząc zęby, obserwować

od siebie ornamentami kwiatowymi, których linie

jego upadek. Jego droga przebiega z dala od środka,

łączą się ze sobą tworząc tęcze, a mozaikowe słońca

oddalając się ruchem wirowym.

ukazują swe promienie”.

więcej o nas samych. Każdego patrzącego na nie

wynajęta, część pozostaje wolnych. Czynsze, nawet

ogarnia refleksja nad jego własnym życiem. Czy

krótkoterminowe, wynoszą między 800 a 1000

aby czasem nie utraciliśmy we wszystkich sferach,

euro. Ceny sprzedaży wahają się między 220 000

w polityce, w architekturze, i ogólnie w życiu, czegoś

a 480 000 euro. To niemało, ale skonstruowanie

cennego? Czy nasze własne życie pozostało jeszcze

takiego domu wymagało większych nakładów. Poło‑

nienaruszone i namacalne, czy też już dawno ustą‑

żenie w pobliżu autostrady nie wydaje się szczęśliwe,

piło miejsca sztywnej geometrii i „powadze życiowej”

ale domy przyciągają uwagę i dziesiątków kierowców

w miejsce nieregularności i nieoczekiwanego? Gdzie

przejeżdżających samochodów.

znajduje się nasze własne centrum?

Stara architektura budzi wyobraźnię i dokład‑

118

Domy Padróna pozwalają nam zrozumieć wiele

Mieszka tu już kilka rodzin. Cześć domów została

Szkoda, że Lanzarote nie przekazało do dyspozy‑

nie to samo czyni on ze swą arquitectura fantástica.

cji takiego artysty jak Padrón większej przestrzeni.

W 2006 r. „Dom Marzeń” w Jandíi trafił do książki

Większy kompleks o takim rodzaju zabudowy w atrak‑

historyka sztuki José Galante Gómeza zatytułowa‑

cyjnej okolicy przyciągałby studentów architektury

nej Escultecturas Margivagantes, La arquitectura fan‑

i ludzi zainteresowanych sztuką z całego świata,

tástica en España, gdzie słowo escultecturas powstało

a także turystów szukających czegoś więcej niż leżaka

ze złożenia escultura („rzeźbiarstwo”) i arquitectura.

i szklanki z piwem. Ale Complejo Los Villareales

Margivagantes to ci, którzy zawsze włóczą się (vagar)

w Tías i tak zaczyna stanowić coraz większą atrakcję.

po obrzeżach (margen). Padrón też jest kimś takim:

Nie sposób przemknąć obok niego obojętnie. Padrón

Wiadomości asp /67


Fotografie Jacek Dembosz

podkreśla, że jego domy są rzeczywistym hołdem dla wyspy, dla jednego z najpiękniejszych i wyjątkowych miejsc na tej planecie, jakim jest Lanzarote. Na koniec mała dygresja. Antonio Gaudí uzna‑ wany jest za artystę światowego wymiaru. Nikt temu nie może zaprzeczyć. Przekazując Gaudíemu świadec‑ two ukończenia szkoły architektonicznej, jej rektor westchnął: Qui sap si hem donat el diploma a un boig o a un geni: el temps ens ho dirà. (Kto wie, czy nada‑ liśmy tytuł szaleńcowi czy geniuszowi – tylko czas nam to powie). Ta wypowiedź mogłaby odnosić się także do Antonia Padróna. Także i w tym przypadku czas zweryfikuje jego dokonania. Korzystałem z: K. Kunze Inselarchitektur einmal anders: Die Häuser des Antonio Padrón, Lanzarote 37.

119


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

O malarstwie Grzegorza Wnęka → 20 obrazów z figurą w tle – malarstwo → Biuro Wystaw Artystycznych i Usług Plastycznych w Pile → 9–30 v 2014 → Malarstwo → MCK w Bydgoszczy, Galeria Wspólna → 26 VI – 18 VII 2014 → Otwarta Pracownia, Kraków → x 2014

↗ Grzegorz Wnęk Bez tytułu 185 × 135 cm olej na płótnie 2013–2014 → Grzegorz Wnęk Bez tytułu 160 × 120 cm olej na płótnie 2014

Jedna z ostatnich ekspozycji malarstwa Grzegorza

szczególną skłonność do zaburzenia skali przedsta‑

Wnęka nosiła tytuł 20 obrazów z figurą w tle, tytuł

wień. Ten ostatni zabieg, podobnie jak wprowadzanie

przewrotny, bo przyglądając się płótnom krakow‑

zaskakujących rekwizytów i przedmiotów towarzy‑

skiego artysty, odnosimy wrażenie, że postać czło‑

szących ludziom w innej niż ich pierwotna funkcja

wieka odgrywa na nich rolę zdecydowanie najważ‑

pozwala mu oderwać się od dokumentacyjnego charak‑

niejszą. Nie daje się zredukować do nieznaczącego

teru malowanych przez siebie przedstawień. Zaryzyko‑

sztafażu figuralnego w tle, lecz przyciąga swoją

wać można chyba stwierdzenie, że to świat, w którym

wypełniającą pole obrazu obecnością.

postacie i wydarzenia „zawieszone” są między jawą a snem: mężczyzna podążający w stronę kobaltowego „słońca”, kobieta w białej bluzce, kąpiąca się w base‑

Agnieszka Jankowska‑Marzec

nie, nad którym ustawiono quasi‑antyczną rzeźbę, czy dziecko uciekające w popłochu przed spadającym

Wnęk rozwija wielowątkową opowieść o kondycji współczesnego człowieka, doświadczającego przede

z nieba deszczem niezidentyfikowanych obiektów. Konsekwentne odchodzenie od realizmu cechuje

wszystkim niepokoju i osamotnienia. Samotność

zresztą działania Wnęka od kilku lat. Artysta ostatnio

bohaterów jego płócien jest wyczuwalna zarówno, gdy

podejmuje też rozmaite eksperymenty techniczne.

Historyk sztuki, dok‑

widzimy ich podczas odświętnych rytuałów, wypo‑

Nadal wprawdzie najchętniej maluje olejno, ale zda‑

tor nauk humani‑

czynku, jak i podczas pracy. Portretowani bowiem

rza mu się sięgać po temperę czy eksperymentować

stycznych, pracownik

przez niego ludzie wydają się pogrążeni we własnych

ze składnikami spoiwa. W efekcie jego najnowsze

Historii i Teorii Sztuki

myślach, jak gdyby nawiązanie bliskiej relacji z dru‑

prace odznaczają się paletą barwną o przewadze zga‑

ASP w Krakowie, autorka

gim przekraczało ich siły. Nastrój melancholii, jaki

szonych tonów, niekiedy tylko ożywioną akcentami

ewokują jego obrazy, krakowski artysta osiąga, posłu‑

kobaltu i żółcieni. „Kuchnia” malarska nie jest jed‑

gując się klasycznym repertuarem środków malar‑

nak dla niego najważniejsza. Pozwala mu tylko lepiej

Międzywydziałowej Katedry

publikacji o sztuce XX w. i współczesnej.

120

skich. Stosuje rozmaite ujęcia figury człowieka: cało‑

opowiadać o „gołej anatomii stanów psychicznych”

ściowe, w półpostaci, en face, z tyłu, w ubraniu lub

(T. Brzozowski), w coraz bardziej aluzyjnej, przesy‑

częściowo rozebrane, statyczne i w ruchu, wykazując

conej surrealistycznym klimatem formie.

Wiadomości asp /67


121


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Formy i 1icz6…y → Galeria Pryzmat zpap w Krakowie → 24 IV – 15 v 2014 W wystawie Formy i liczby wzięło udział 20 arty‑ stów z całej Polski. Z asp w Krakowie byli nimi m.in.: prof. Maria Dziedzic, prof. Andrzej Ziębliń‑ ski, prof. Władysław Pluta, prof. Jacek Waltoś, prof. Andrzej Bednarczyk, prof. Leszek Misiak, Anna Szwaja. Wystawie towarzyszył katalog zawierający prace artystów zaprojektowany przez Władysława Plutę. Główny tekst pt. Mistyfikacja piękna. Estetyka pitagorejska Platona w interpretacji S. Weil oraz przyczynek do jej krytyki napisał Janusz Krupiński.

Robert Wolak „Można powiedzieć, że geometria jest tym dla sztuk plastycznych, czym gramatyka dla sztuki pisarstwa” – napisał ponad 100 lat temu Apollinaire, broniąc swoich przyjaciół kubistów. Czy stwierdzenie to miało sens jedynie w odniesieniu do kubizmu? Czy może geometria, a szerzej matematyka, jest w jakimś stopniu potrzebna sztukom plastycznym? Może jest to inspiracja, źródło form, reguł, zasad czy też coś bardzo obcego, przeciwko czemu trzeba się buntować. Ta druga wystawa poświęcona związkom matema‑ tyki i sztuki ma za patrona Andrzeja Pawłowskiego, wspaniałego artystę, w którego twórczości matema‑ tyka, a w szczególności geometria odgrywała szcze‑ gólną rolą. Odkrycia w laboratorium form znalazły konkretne zastosowania w jego pracy projektowej i dydaktycznej. Poprzez projekty Andrzeja Pawłow‑ skiego i jego uczniów forma naturalnie kształtowana wywarła znaczący wpływ na polski design. Wystawa prezentowała prace 20 polskich artystów. Była to próba odpowiedzi na pytanie, czym jest matema‑ tyka dla sztuk plastycznych w XXI w. 122

Wiadomości asp /67


← Anna Szwaja Portrety artystów z wystawy Formy i liczby (wybór) 61 × 100 cm fotografia cyfrowa 2014 ↙ Władyslaw Pluta NY 1 100 × 70 cm serigrafia 2013 → Andrzej Pawłowski 02­77 z serii Formy naturalnie ukształtowane 126 × 150 cm tkanina laminowana 1977 ↓ Jacek Waltoś Cztery w kwadracie v 50 × 50 cm akryl, olej na płótnie 1960–2012 ↘ Maria Dziedzic Kolekcja nr 2 (Obiekt dwupunktowy dwustronny) 22 × 23 × 12 cm szkło dmuchane 1978–1980

123


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Czaszka po raz enty wystawa obrazów Szymona Wojtanowskiego w Galerii Szklanej w Zatorze → Galeria Szklana w Zatorze → v 2014 Pokaz obrazów Szymona Wojtanowskiego zatytuło‑

przedmiotowego desygnatu i symbolizowanego zna‑

wany Czaszka po raz enty, miał miejsce w maju 2014 r.

czenia. Wojtanowski dąży bowiem do takiego spotka‑

i wpisywał się w długi ciąg wystaw, bedących rezul‑

nia swojego znaku‑rekwizytu z otoczeniem, abyśmy

tatem stałej współpracy krakowskiej ASP z niezwykle

mogli jednocześnie odczuć zarówno naturalność, jak

aktywnym ośrodkiem kultury w Zatorze. W prezen‑

i kontekstualną obcość tego zdarzenia. Jakikolwiek

tacji liczącej ponad 20 obrazów znalazły się prace

ślad moralizatoskiego tonu jest tym obrazom rów‑

powstałe w większości w latach 2012–2013, ale

nie obcy jak chęć udramatyzowania rzeczywistości.

pojawiło się też kilka prac wcześniejszych, także

Pozostaje tylko to, co widzimy i chciałoby się powie‑

podejmujących motyw przewodni wystawy, pre‑

dzieć – nic ponadto. Wymiar znaczeniowy, zdaje się

zentowanych już wcześniej przez Wojtanowskiego

w obrazach Wojtanowskiego tożsamy ze skupieniem,

w Tarnowie i Krakowie.

czułością i dociekliwością jego malarskiego widzenia. Obrazy Wojtanowskiego są z reguły zbudowane w wąskiej skali kolorystycznej. Nie oznacza to jednak,

Mirek Sikorski

że malarz unika silnych kontrastów, tyle że zwykle wydobywa je na zasadzie zderzania jasnych i ciem‑

Grupa obrazów z tytułowymi czaszkami nie wydaje

nych stref oraz akcentów. Rozległą plamą ciemności

się stanowić programowego cyklu malarskiego.

może stać się czarna sylweta sztalugi przemyślnie

Zdaje się raczej skutkiem podróżowania, błąkania

wkomponowana w prostokąt płótna w zestawieniu

się i nawracania wyobraźni malarza, w ponawianych

ze świetlistą płaszczyzną ściany, albo masywne

spotkaniach z tym szczególnym obiektem. Z całą pew‑

kształty marynarek rozwieszonych w przestrzeni

nością jest również śladem dialogu, jaki w osobisty

pokoju. Czarne marynarki, przywołujące kształty

sposób prowadzi Wojtanowski z tradycją malarstwa.

ciała, pojawiające się w licznych kompozycjach,

Czaszka ludzka lub zwierzęca jest dla malarza, jak

wydają się stanowić coś w rodzaju sygnatury malarza,

przypuszczam, przede wszystkim uniwersalnym zna‑

124

intymistycznego śladu własnej obecności.

kiem: obecności i jednocześnie jej braku, pozwalają‑

W obrazach Wojtanowskiego położenie farby jest

cym dzięki tej perspektywie poszukiwać dla tych prac

bardzo charakterystyczne. Malarz często wykorzy‑

odniesień do barokowego moralitetu w typie vanitas.

stuje efekt optycznej szarości, uzyskiwanej przez

Z drugiej jednak strony, sposób, w jaki czaszka‑znak

stopniowanie przejrzystych warstw bieli na ciem‑

zostaje wpleciona w otoczenie, oddziela Wojtanow‑

nym brązowawym podkładzie. Delikatna, opalizująca

skiego od tradycji tego typu przedstawień i uprzy‑

szarość jest dla Wojtanowskiego bazą do swobodnego

tamnia dwuznaczność sytuacji przedmiotowych

rozkładania syntetycznych plam koloru, przypomina‑

aranżowanych przez artystę. Nie spotkamy w tych

jącego swym działaniem optycznym złagodzony blask

obrazach semantycznej klarowności i spójności

akwareli lub gwaszu. Interpretacja światła zwykle

Wiadomości asp /67


opiera się właśnie na wykorzystaniu tego osobliwego połączenia wewnętrznego blasku farby z matowością jej powierzchni. W zestawie prac prezentowanych na wystawie moją szczególną uwagę przyciąga dyptyk, który two‑ rzą obrazy dużego formatu: Pokój i i Sala ii, każdy złożony z trzech płócien stanowiących jednorodną strukturę przestrzenną niemal zupełnie pustego pomieszczenia. Obrazy te, być może w największym stopniu spośród całego zestawu, przywołują skoja‑ rzenia z ascetycznie zaaranżowaną sceną teatralną. Kompozycja malarska tej scenerii, jest bardzo prze‑ myślana i precyzyjna pomimo tego, że zbudowano ją w duchu maksymalnej oszczędności użytych ele‑ mentów. W istocie można pomyśleć, że są to przede wszystkim obrazy o pustce i opuszczeniu, w których realne przedmioty zyskują konsytencję i kształt jedy‑ nie jako przejaw fenomenu światła. Pokój, pozba‑ wiony niemal całkowicie domowego wyposażenia i charakteru, być może wnętrze pracowni artysty, zaskakuje osobliwą monumentalizacją swojej skali przez kontrast z zawieszonym w przestrzeni drob‑ nym kształtem czaszki zwierzęcej. Wszystko jest tutaj związane z bezpośrednią obserwacją tej, zdawać

konotacjami oraz bardzo rozległą ikonografią, bada

by się mogło, jednoznacznie dostępnej sceny wizu‑

nader uważnie i wyciąga wnioski, które starannie

alnej. A jednak, jak widzowie spektaklu, zostajemy

porządkuje. Najważniejszym zamiarem Wojtanow‑

wciągnięci w osobliwą celebrację widzialnego, w któ‑

skiego, jest w moim odczuciu zbudowanie osobistej

rej nasza uwaga błądzi wśród nielicznych realnych

interpretacji kontekstu, w jakim pojawia się wybrany

obiektów by zogniskować się na samym malarstwie.

motyw. Propozycje Szymona Wojtanowskiego

Wojtanowski, malujący czaszkę po raz enty, jest

są pozbawione jakichkolwiek cech perswazyjnych,

dociekliwym, ale także powściągliwym i krytycznym

nie wykładają niczego wprost, a jedynie stanowią

kronikarzem własnego sposobu widzenia. Swój prefe‑

zaproszenie dla czujnego i wrażliwego na niuanse

rowany obiekt, obarczony z definicji dramatycznymi

odbiorcy.

↑ Szymon Wojtanowski Pokój i 220 × 100 cm olej na płótnie 2012

125


W y s taw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Listy Leszka Misiaka → Galeria Jednej Książki, Biblioteka Główna asp w Krakowie → 16 v – 18 vii 2014 List, jeden z najstarszych sposobów pisemnej komunikacji pomiędzy ludźmi, w swojej dłu‑ giej historii podlegał różnorodnym przemia‑ nom. Dotyczyły one m.in. materiału, na którym zapisywana była jego treść. Kamień, tabliczki gliniane czy pergamin, jako nośniki obrazów i znaków, w czasach nowożytnych ustąpiły w Europie miejsca papierowi. Kilka wieków posługiwania się zapisem na papierze w celu przesłania informacji lub wyrażenia uczuć utrwaliło w powszechnej świadomości postać listu jako zapisanej karty papieru. Ten stan rze‑ czy uległ gwałtownej przemianie w ciągu ostat‑ nich kilkudziesięciu lat. Nowe, nieporównanie szybsze formy komunikacji niemal zupełnie zmarginalizowały i wyparły dawniejszą papie‑ rową formę listu.

Jadwiga Wielgut‑Walczak Temat listu pojawia się w Galerii Jednej Książki po raz pierwszy. Cztery prace przedstawione przez Leszka Misiaka pochodzą z jego cyklu graficznego Listy, wykonanego tuż po studiach malarskich w krakowskiej Akademii Sztuk Pięk‑ nych. Nie są listami w znaczeniu dosłownym. Zarówno krótki autokomentarz, opublikowany w folderze do wystawy, jak i dłuższa wypowiedź artysty podczas wernisażu wyjaśniają widzowi genezę powstania prac. Inspiracją dla nich stała się korespondencja: najpierw z matką (po wyjeź‑ dzie na studia), a później także z przyszłą żoną. Upływ czasu nie osłabił siły artystycznego wyrazu grafik. Przystając przed delikatnie 126

Wiadomości asp /67

zarysowaną granicą skrywającą prywatność autora, bez trudu – zgodnie z jego intencją – odczytujemy nastrój towarzyszący mu podczas tworzenia prac. Dzieła artystyczne inspiro‑ wane osobistymi przeżyciami nie zawsze osią‑ gają wymiar uniwersalny. W przypadku gra‑ fik Leszka Misiaka każdy widz wystawy może poczuć się uprawnionym adresatem jego listów. Może je nawet, dzięki formie folderu, złożonego na wzór dawnego listu bez koperty1, zabrać ze sobą na pamiątkę – by snuć dalsze refleksje na temat potrzeby kontaktu i wyrażenia więzi w sytuacji fizycznego oddalenia oraz zastana‑ wiać się, jaką formę może w przyszłości przybrać dawny list pisany na papierze.

1. Autorem projektu graficznego folderu i plakatu do wystawy jest Michał Bratko.


W y s taw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Dialog z przestrzenią Murale Kamila Kuzki

Sztuk Pięknych, stanowią ciekawy przypadek malar‑ stwa wielkoformatowego, które w sposób świadomy i unikalny wchodzi w relację z przestrzenią. Reali‑ zacje te nie starają się redefiniować miejsca, tym Rosnąca popularność sztuki w przestrzeni bardziej nie dążą do jego odczarowywania. Bywają i wielość artystycznych interwencji w tkance tylko – albo aż – subtelnym i świadomym dialogiem miejskiej rzadko idzie w parze z wysokim poziomem artystycznym prezentowanych dzieł. z otoczeniem, czego przykładem jest monumetalna Znaczna część powstających w Polsce realizacji (blisko 400m²) realizacja w centrum Lublina dąży do zdominowania otoczenia, względnie – przywołująca na myśl postdadaistyczne formy w sposób niezamierzony – do skonfliktowania – nabierające jednakże znaczeń w odniesieniu do miejsca – placu zabaw. Mural zainaugorował się z miejscem, w którym powstają. Tegoroczne realizacje ścienne – dokład‑ działalność Galerii Zewnętrznej prowadzonej przez Brain Damage Gallery w Lublinie. Cie‑ niej, kilka wybranych – Kamila Kuzki, asystenta kwym przykładem potwierdzającym świadomość na Wydziale Malarstwa krakowskiej Akademii

Cezary Hunkiewicz

działań w przestrzeni jest spójna mozaika obrazów wewnątrz krakowskiego Więzienia Montelupich (zrealizowana w ramach projektu „Dramat Wolno‑ ści” prof. Zbigniewa Bajka). W niektórych odsłonach prace Kamila Kuzki stanowią immanentną krytykę chaotycz‑ nego otoczenia czy założeń architektonicznych, jak w przypadku wielkoformatowej realizacji w Batumi w Gruzji, powstałej w ramach działań promujących kulturę polską na świecie w roku 2014. Śledząc malarstwo Kuzki od przeszło kilkunastu lat, z wielką ciekawością oczekuję kolejnych realizacji w przestrzeni – lecz czy tylko miejskiej? Zobaczymy. 127


W y s ta w y – G ł o s y – R e c e n z j e

Platforma Badań Artystycznych w budynku Browaru Lubicz

Andrzej Bednarczyk Wczesnym rankiem 1 vi 2008 r., popijając kawę, czytałem książkę Michała Hellera Filozofia i wszechświat, w której rozważa kwestie stosunku teorii naukowej i rzeczywistości. Na stronie 155 padają słowa: O czym zatem teoria „mówi”? Jak to się niekiedy zdarza prawem koincyden‑ cji, w tym czasie gnębiło mnie pytanie o relacje kompozycji artystycznej i treści dzieła sztuki, zrozumiałe jest więc, że natychmiast „nastawi‑ łem uszu”. W podręcznym notatniku wypisałem z książki, co następuje: „[…] rzuca się w oczy silne wzajemne oddzia‑ ływanie pomiędzy filozofią a różnymi interpreta‑ cjami teorii empirycznych […]. Wyobrażeniowe „podparcia”, jakie zaangażowania ontologiczne dają teoriom empirycznym, spełniają pożyteczną funkcję. Traktowanie teorii empirycznych w spo‑ sób formalny […] powodowałoby nieczytelność tych teorii […]. Ontologiczne interpretacje teorii empirycznych są w zasadzie dowolne, tzn. można swobodnie przechodzić od jednej interpretacji do drugiej. Oczywiście ontologie muszą być zgodne z teorią, tzn. nie mogą wchodzić w kon‑ flikt z formalizmem teorii […]. O czym zatem 128

Wiadomości asp /67

Zdaje się, że ludzką twórczość, zarówno na polu nauki, jak i sztuki, mimo roz‑ dzielności tery‑ toriów metodolo‑ gicznych, łączą dwa aspekty: rudy‑ mentarne ścieżki rozumu oraz rzeczy‑ wistość, jako prze‑ strzeń odniesień.

teoria «mówi»? […]. Rozważmy zbiór wszyst‑ kich możliwych interpretacji zgodnych z daną teorią empiryczną. Po przejściu od jednej takiej interpretacji do drugiej muszą istnieć pewne elementy, które nie ulegają zmianie, nazwijmy je niezmiennikami interpretacyjnymi. Gdyby takie niezmienniki nie istniały, każda dowolna interpretacja byłaby dopuszczalna […] Co więcej, niezmienniki interpretacyjne są różne od forma‑ lizmu […], należą one bowiem do warstwy inter‑ pretacyjnej, a nie do rachunku ani do możliwych wyników doświadczeń. Moja propozycja głosi, że zbiór wszystkich niezmienników interpre‑ tacyjnych stanowi treść danej teorii empirycz‑ nej, jest tym, o czym ta teoria «mówi». Należy sądzić, że niezmiennikami interpretacyjnymi nie są jakieś konkretne elementy poszczegól‑ nych interpretacji ontologicznych, lecz raczej wspólne wszystkim dopuszczalnym interpre‑ tacjom elementy strukturalne […]. Użyteczną […] analogią może być rozumienie «znaczenia» w teorii informacji, [gdzie] definiuje się je, jako niezmiennik przekładów […]. Znaczeniem jest więc to, co pozostaje niezmienne przy przekładzie tekstu z jednego języka na drugi. Znaczenie […] jest abstrakcją wspólną wszystkim językowym wcieleniom tekstu”. Gwoli przystosowania czytanych treści do własnych rozważań, w miejsce pojęcia „teo‑ ria empiryczna” podstawiłem kompozycję arty‑ styczną i oto, co uzyskałem: Rzuca się w oczy silne wzajemne oddziały‑ wanie pomiędzy filozofią a różnymi interpreta‑ cjami kompozycji artystycznych. Wyobrażeniowe „podparcia”, jakie zaangażowania ontologiczne dają kompozycjom, spełniają pożyteczną funk‑ cję. Traktowanie kompozycji w sposób formalny powodowałoby jej nieczytelność. Interpretacje kompozycji są w zasadzie dowolne, tzn. można swobodnie przechodzić od jednej interpretacji do drugiej. Oczywiście interpretacje te muszą być zgodne z kompozycją, tzn. nie mogą wcho‑ dzić w konflikt z jej formalizmem. O czym zatem kompozycja „mówi”? Rozważmy zbiór wszystkich możliwych interpretacji zgodnych z daną kompo‑ zycją. Po przejściu od jednej takiej interpretacji do drugiej muszą istnieć pewne elementy, które nie ulegają zmianie, nazwijmy je niezmiennikami


dr hab. Kingi Nowak i dr. Michała Zawady powstał zespół, mający na celu stworzenie platformy wymiany myśli i dyskusji przedstawicieli różnych dyscy‑

fot. Dominik Stanisławski

dopuszczalnym interpretacjom elementy struk‑ turalne. Użyteczną analogią może być rozumienie „znaczenia” w teorii informacji, gdzie definiuje się je, jako niezmiennik przekładów. Znaczeniem jest więc to, co pozostaje niezmienne przy przekładzie tekstu z jednego języka na drugi. Znaczenie jest abstrakcją wspólną wszystkim językowym wcie‑ leniom kompozycji. Pomijając dopuszczalność dokonanej przeze mnie operacji, z dużym zaskoczeniem stwierdzi‑ łem, że otrzymany tekst zachowuje wewnętrzną spójność i brzmi sensownie. Zdaje się, że ludzką twórczość, zarówno na polu nauki, jak i sztuki, mimo rozdzielności terytoriów metodologicznych, łączą co najmniej dwa aspekty. Są to: rudymentarne ścieżki rozumu oraz rzeczywistość, jako przestrzeń odniesień. Skoro obydwie dziedziny mogą stanowić pełno‑ prawne drogi poznawcze, to istnieje wspólne pole, na którym artystyczna i naukowa reflek‑ sja mogą się spotykać i wzajem oferować sobie wiele, dla obopólnej korzyści. To przekonanie legło u podstaw powołania Platformy Badań Artystycznych i było prawidłem kształtującym zorganizowane w 2014 r. w Browarze Lubicz wystawy, które stały się miejscem spotkań arty‑ stów i naukowców krakowskiego środowiska.

Przy Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie z inicjatywy prof. Andrzeja Bednarczyka,

plin artystycznych i naukowych. W swo‑ jej preambule jej członkowie piszą: „W obecnych czasach dysponujemy sze‑ rokim spektrum równoważnych i moż‑ liwych do przyjęcia sposobów rozumie‑ nia, definiowania i uprawiania sztuki. W tej przestrzeni uczelnia artystyczna jawi się jako miejsce szczególnie prede‑ stynowane do takiego uprawiania sztuki, które prowadzone jest w bliskim kon‑ takcie z refleksją naukową i uzyskuje dzięki temu swój szczególny, poznaw‑ czy charakter. Wśród nich spotykamy np. sztukę będącą formą autoterapii, sztukę krytykującą świat czy sztukę go oswajającą. Każda z tych form uprawia‑ nia sztuki implikuje inną metodologię konieczną do jej definiowania i interpre‑ tacji. Sztuka i nauka tworzą koherentne pole poznawcze, w którym uzyskujemy możliwość wspólnego rozpatrywania ujawnionych kwestii z różnych perspek‑ tyw. Spodziewamy się, iż dzięki tak zbu‑ dowanej przestrzeni będziemy mogli przekroczyć granice dziedzin i dyscyplin, wzajemnie je wzbogacając. W związku ze zmianami, które dokonały się w prze‑ strzeni kultury postindustrialnej, upra‑ wianie swojej dyscypliny w oderwa‑

fot. Michał Bratko

interpretacyjnymi. Gdyby takie niezmienniki nie istniały, każda dowolna interpretacja byłaby dopuszczalna. Co więcej, niezmienniki interpreta‑ cyjne są różne od formalizmu kompozycji, należą one bowiem do warstwy interpretacyjnej, a nie układu form. Zbiór wszystkich niezmienników interpretacyjnych stanowi treść danej kompozy‑ cji, jest tym, o czym ta kompozycja „mówi”. Należy sądzić, że niezmiennikami interpretacyjnymi nie są jakieś konkretne elementy poszczególnych interpretacji, lecz raczej wspólne wszystkim

niu od innych traci sens”. Platforma

zespołów przedstawicieli różnych insty‑

↑ Kornel Janczy Ocean iii 65 × 30 × 0,8 cm akryl na drewnie relief, 2012

tucji, ośrodków kulturalnych i nauko‑

↑↑ Dominik Stanisławski

wych, animowanie wydarzeń arty‑

...oraz niewymieniony w czołówce instalacja site‑specific taśma VHS, wentylator światło, 2014

w obrębie swojej działalności przewiduje animowanie artystyczno‑naukowych programów badawczych w ramach inter‑ dyscyplinarnych, wielopokoleniowych

styczno‑naukowych upowszechniających uzyskiwane efekty badawcze.

www.pba.asp.krakow.pl

129


Niezwykle inspiru‑ jąca, licząca blisko 1000 m2, trzypozio‑ mowa przestrzeń Browaru Lubicz okazała się dla nas doskonałym wyzwa‑ niem kuratorskim i artystycznym. ↑ Andrzej Bednarczyk Die Wand sind hupsch wyss, 200 × 400 cm, obraz na drewnie, 2014

Kinga Nowak Niniejsza relacja fotograficzna opatrzona tek‑ stami kuratorskimi ma za zadanie przybli‑ żyć tegoroczną działalność powołanej przez nas – w składzie: prof. Andrzej Bednarczyk, dr hab. Kinga Nowak, dr Michał Zawada – w 2013 r. Platformy Badań Artystycznych (PBA). Mieliśmy niezwykłe szczęście spotkać ludzi, którzy okazali się prawdziwymi mece‑ nasami sztuki, udostępniając nam na ponad trzy miesiące przestrzeń nowo odrestaurowa‑ nego XIX‑wiecznego Browaru Lubicz. Prezes Balmoral Properities, Alun Jones, oraz główny menadżer, Paweł Wassilew, wyszli naprzeciw naszemu projektowi artystycznemu, dając mu szansę realizacji, za co kieruję do nich gorące podziękowania. Na blisko 1000 m² przez cały ten okres (od kwietnia do lipca) odbywały się wystawy. Duża intensywność wydarzeń sprawiła, że okres ten zaowocował (wliczając w to wystawę końcoworoczną stu‑ dentów pracowni prof. Andrzeja Bednarczyka i prof. Grzegorza Bednarskiego) siedmioma wystawami. Niezwykle inspirująca, trzypozio‑ mowa przestrzeń Browaru Lubicz okazała się dla nas doskonałym wyzwaniem kuratorskim i artystycznym. Wielu uczestników przygotowy‑ wało prace specjalnie z myślą o tej przestrzeni i były to realizacje, które zaistniały tylko dzięki takim właśnie ekspozycyjnym możliwościom. W wystawach wzięli udział pracownicy Wydziału Malarstwa, absolwenci, studenci, a także 130

Wiadomości asp /67

zaproszeni artyści spoza środowiska naszej Uczelni. Bardzo duża frekwencja na wystawach świadczy o tym, że w tym czasie Browar Lubicz był na pewno jednym z ważniejszych miejsc na artystycznej mapie Krakowa. Odwiedzane przez kilkutysięczną publiczność fotorelacje z wystaw na Facebookowym profilu Wydziału Malarstwa, a także identyfikacja wizualna pro‑ jektu autorstwa Michała Bratki – seria plakatów i folderów (oraz strona www.pba.asp.krakow.pl), które można było spotkać w wielu miejscach Krakowa, pozwoliły dotrzeć naszym działaniom do szerokiej publiczności. Uczestnicy wystaw w Browarze Lubicz: Marta Antoniak, Bogusław Bachorczyk, Tomasz

← Marta Antoniak

↑ Michał Zawada

Przecięty,60 × 50 cm akryl, żołnierzyki na płótnie, 2014

Wątpliwość wideo, 3’25’’ 2014

Baran, Andrzej Bednarczyk, Rafał Borcz, Bogu‑ sława Bortnik‑Morajda, Michał Bratko, Kata‑ rzyna Celek, Iwona Demko, Blanka Dembosz, Kornel Janczy, Aleksandra Krawczyk, Wojtek Kubiak, Irena Kalicka, Michał Kastory, Piotr Korzeniowski, Tomasz Kręcicki, Bartosz Koko‑ siński, Cecylia Malik, Kinga Nowak, Cyryl Pola‑ czek, Filip Rybkowski, Zbigniew Sałaj, Domi‑ nik Stanisławski, Witold Stelmachniewicz, Radosław Szlęzak, Grzegorz Sztwiertnia, Maria Pyrlik, Monika Smyła, Magdalena Kulesza‑ -Fedkowicz, Lena Müthe, Maja Maciejewska, Kata‑ rzyna Skrobiszewska, Łukasz Stokłosa, Mateusz Szczypiński, Artur Trojanowski, Darek Vasina, Olga Wójcikiewicz, Karolina Woźniak, Luka Woź‑ niczko, Michał Zawada, Robert Zieliński.


Nagie ściany są piękne → 3–15 IV 2014 → tekst: Michał Zawada → kuratorzy: Andrzej Bednarczyk Michał Zawada, Kinga Nowak

→ Kinga Nowak Czy nagie ściany są piękne? 75 × 55 × 45 cm environment, tektura światło, 2014

→ Zbigniew Sałaj 2013

fot. Michał Bratko

Rozpatrujemy tę krótką refleksję szwajcarskiego reformatora Ulricha Zwingliego, wypowiedzianą w trakcie opróżniania katolickich świątyń z wize‑ runków. Badamy lapidarne i oschłe świadectwo sporu o wizerunki, walki z nadmiarem wizual‑ ności. Nie poruszamy się w tekście wstecz ani naprzód. Zatrzymujemy się właśnie na tych kilku słowach, na tym ogołoconym z wszelkich odnie‑ sień i ozdobników stwierdzeniu. Rozpoczynamy wizualną quasi‑medytację. Wyciągnięte ze swego XVI‑wiecznego kontekstu lub lepiej: przesunięte w czasie o pół tysiąclecia słowa te obrastają nowymi sensami, po których wątki pragniemy sięgnąć. Być może, tworząc przy tym rodzaj hete‑ rogenicznej tkaniny. Naga, pozbawiona lnianej zasłony obrazu ściana ujawnia swoją z pozoru ubogą strukturę. Strukturę wyznaczającą podział przestrzeni, okre‑ ślającą przestrzeń potencjalności, ale i powołu‑ jącą nieprzekraczalną barierę – apatię, melan‑ cholię, zawieszenie, ciszę. Jeśli obraz jest oknem, naga ściana musi być zaprzeczeniem obrazu. Czy jednak na pewno? Czy obrazoburczy gest ściągnięcia wizerunku czy pokrycia polichromii gęstą warstwą wapna nie uruchamia dialektycznej relacji obrazu i nie‑ obrazu, która determinuje istnienie jakiejkolwiek wizualności? Nagie ściany uznać można za pod‑ stawę tego, co widzialne. Zdjęcie wizerunku jest też powołaniem nowej widzialności, tej ukrytej, transparentnej mimo swej materialnej struktury. Ściana domyka, okala. Co jednak, gdy sama włącza się w przestrzeń tego, co próbuje obramować? Być może zaczyna funkcjonować niczym napięta membrana, czuła na każdy gest, na każdą, najdrobniejszą nawet ingerencję. Jeśli nagie ściany są piękne, wszelka ingerencja musi szpecić, kaleczyć. A może zaczyna uwodzić, zasła‑ niając to, co bezwstydnie ujawnione? Co, jeśli okaleczona ściana zaczyna znaczyć, a znak ten staje się spotęgowanym przez echo krzykiem?

131


↑ Witold Stelmachniewicz bez tytułu, 100 × 70 cm, fotografie, 2014

U nas w Döllersheim

↗ Grzegorz Sztwiertnia Joanna Zemanek TONIC lub A,B,C Zestaw 1 slideshow dwukanałowy, 5 min 2014

132

Wiadomości asp /67

40 lat przyjął po nim nazwisko, nieznacznie tylko zmienione w zapisie (Hitler). W wieku 51 lat w Braunau am Inn despotyczny mężczyzna spłodził ze swoją krewną, Klarą Pötzl, swoje trzecie dziecko, Adolfa. To tylko jedna z wersji tej kontrowersyjnej historii, nad którą głowiło się już wielu uczonych. Hans Frank wzbogacił tę narrację istotnym szczegółem: krążyły plotki, iż Maria Anna Schicklgruber miała począć Aloisa w Grazu z synem swojego pracodawcy, 19 let‑ nim Żydem, Leopoldem Frankenbergerem. Maria pochowana została na cmentarzu parafialnym w Döllersheim. W roku Pańskim 2013, w jeden z majowych weekendów wsiedliśmy do samochodu i wyru‑ szyliśmy w kierunku tego miejsca. Nie po dro‑ dze do Wiednia czy innej większej aglomeracji położonej na południe od Krakowa, ale celowo, intencjonalnie właśnie tam.

↑ Michał Zawada olej na płótnie, 2014

W 1938 r., niedługo po Anschlussie, spo‑ kojna, zanurzona w zieleni dolnoaustriackiego Waldviertel wioska Döllersheim została, wraz z innymi pobliskimi siedliskami ludzkimi, całko‑ wicie ewakuowana. Z rozkazu Führera ten leśny teren został przekształcony w poligon wojskowy Wehrmachtu, na którym siły Rzeszy miały odby‑ wać ćwiczenia przygotowujące do rozpoczętych rok później działań wojennych na terenie Polski. Położona na niewielkim wzniesieniu wieś, skupiona wokół niewielkiej fary św. Pio‑ tra i Pawła, została zrównana z ziemią. Jedna z historii, jakich w Europie zmierzającej ku naj‑ większemu konfliktowi zbrojnemu w dziejach znaleźć można całkiem sporo. Samo Döllersheim doświadczone było dwiema wcześniejszymi kata‑ strofami (obiema związanymi z nieporozumie‑ niami religijnymi): w 1427 r. zostało spalone w trakcie wojen husyckich, w 1620 r. natomiast uległo ponownie zniszczeniu tuż przed decydu‑ jącym starciem wojny trzydziestoletniej – bitwą na Białej Górze. Po zakończeniu II wojny świato‑ wej teren poligonu, wraz z ruinami Döllersheim, został zajęty przez Armię Czerwoną, a następnie przeszedł w ręce sił wojskowych Austrii. W tej naznaczonej rozkładem okolicy w 1837 r. w maleńkiej miejscowości Strones przy‑ szedł na świat syn niezamężnej chłopki – Marii Anny, Alois Schicklgruber. Ponieważ w Strones nie było katolickiej świątyni, mały Alois przy‑ jął chrzest w farze pobliskiego Döllersheim. Pięć lat później jego matka poślubiła Johanna Georga Hiedlera, którego Schicklgruber poda‑ wał później jako swego ojca, a w wieku blisko

fot. Michał Bratko

→ 24–29 iv 2014 → tekst: autorzy wystawy – Grzegorz Sztwiertnia, Witold Stelmachniewicz Dominik Stanisławski, Michał Zawada


fot. Dominik Stanisławski

W tej naznaczonej rozkładem okolicy w 1837 r. w maleń‑ kiej miejscowości Strones przyszedł na świat syn nie‑ zamężnej chłopki – Marii Anny, Alois Schicklgruber. Ponieważ w Strones nie było katolic‑ kiej świątyni, mały Alois przyjął chrzest w farze pobliskiego Döllersheim.

← Witold

↑ Dominik

Stelmachniewicz

Stanisławski

bez tytułu

Czego nie mówi się

(Marcia funebre)

w Döllersheimie

wideo, 4,20 min

obiekt

2014

2014

133


Solar System → 5–10 v 2014 → tekst: Kinga Nowak → kuratorka: Kinga Nowak Jesteśmy tą uprzywilejowaną materią we Wszechświecie, która ma możliwość samopoznania. Niemniej wciąż mierzymy się z tym, co niedostępne i niejasne. Kontemplowanie tej niedostępności i obcowanie z nią jest często powodowane poszukiwaniem głębszego sensu naszego istnienia. Wyrażają to słowa Einsteina: „Moje doznania mają naturę religijną w tym sensie, iż jestem świadomy, że umysł ludzki jest zbyt ograniczony, by głębiej wniknąć w harmonię Wszechświata, którą nazywamy «prawami natury»”. Próba poznania tych praw poprzez kontakt z naturą ma wymiar transcendentny. Doznania i doświadczenia te porządkują nasz świat i system wartości, często „sprowadzają nas na ziemię”, dając odpowiedni dystans do spraw doczesnych, uspokajają, ale i powodują lęk, uświadamiając, jak niewielką cząstką rozpędzonego bezkresu jesteśmy. Ta potrzeba scalenia z naturą, stania się fizycznie jej częścią może dawać poczucie oczyszczenia. Nie odnajdując tych warunków w życiu codziennym, szukamy odizolowania, ucieczki od cywilizacji. Często staje się to nie tylko działaniem okazjonalnym, ale określa nastawienie wewnętrzne i przeradza w postawę życiową. Nauka potrafi pojawić się tam, gdzie mamy do czynienia z gestem, transem, działaniem nie

↑ Magdalena Kulesza‑Fedkowicz Historie podwodne film, 8', 2014 → Bogusława Bortnik‑Morajda Drzewo 450 × 250 × 100 cm, instalacja, drewno skóra, papier, kamień, 2014 Fraktal planetarny (wg formuły matematycznej opracowanej przez Janusza Morajdę) 150 × 100 cm, papier, folia, 2014 Czasomierz 200 × 40 × 30 cm szkło, stal papier, 2014

134

Wiadomości asp /67

↑ Kinga Nowak Źródło 150 × 210 cm olej na płótnie, 2014 ← Lena Müthe Rainbow Eucalyptus 65 × 60 cm tempera na drewnie, 2014 ↗ Olga Wójcikiewicz Bez tytułu 170 × 140 cm tempera na bawełnie 2013 ↗ Kinga Nowak Sen 50 × 70 cm seria szablonów, tempera na papierze 2013–2014


↑ → Cecylia Malik, Warkocze białki instalacja, wideo 60', 2013–2014

fot. Michał Bratko

obliczonym na wcześniej zaplanowany efekt, a spontanicznym i uruchamiającym podświadomość. Obrazy Jacksona Pollocka naukowcy określili jako dzieło fizyki, uznając je za przedstawiające fraktale, a więc powierzchnie i figury charakteryzujące się własnością samopodobieństwa. Obrazy te wyprzedziły teorię fraktali o kilkanaście lat. Jesteśmy nie tylko poddani wpływowi planet, ale także naszych przodków, także tych, którzy wnosili swoją wiedzę i sztukę na długo przed nami. Możemy tego doświadczać, podróżując i zwiedzając miejsca, które noszą znamiona tej obecności. Obcując z tymi eksponatami i śladami, podobnie jak w przypadku kontemplacji natury, łączymy się w czasie i przestrzeni, doznając poczucia ciągłości i zarazem konieczności naszego istnienia. 135


Ostre koło → 23–31 v 2014 → tekst: Andrzej Bednarczyk → kuratorzy: Kinga Nowak Michał Zawada „W miarę jak nadajesz swoim dziełom nowe war‑ tości, odbierasz im inne. Na przykład nadajesz im, przypuśćmy, że mowa o budowaniu wież, większą wysokość, ale tym samym osłabiasz ich solidność. A solidność jest bardzo dobrą i cenną wartością dla wieży. W porządku; by temu prze‑ ciwdziałać, poszerzasz je i tym samym odbie‑ rasz im smukłość, a co może być piękniejszego niż smukłość? No, więc to jest chyba jasne. To, co psujesz w dziele sztuki, chcąc zrobić je LEPIEJ, to jego prymitywna niewinność. Im to jest prost‑ sze, zrozum, im bardziej prymitywne, im więcej wody przepuszcza między deskami, tym lepiej pływa. Dlaczego? Bo tak już jest. Skończymy może wreszcie z tymi dlaczego? I dlaczego? Jak dzieci” (Jean Dubuffet). Ostre koło. Wewnętrzna sprzeczność w czy‑ stej postaci. Gdy autorka projektu, Kinga Nowak, ujawniła ten tytuł, odczytałem go jako figurę doskonale oddającą zasadę zrodzonego przez nie‑ usuwalny absurd napięcia pomiędzy wzajemnie nieprzystawalnymi jakościami w dziele sztuki, wydobywającego je z grzęzawiska oczywistości. Faktycznie w dziele sztuki rzeczy są nie tym, czym są, ale czym nie są – tym są. Dlatego, jak pisał niedawno Michał Zawada, musisz dać się mu uwieść, żeby spotkać się z dziełem sztuki. A jednak. Figura ostrego koła została przez Kingę zaczerpnięta ze słownictwa rowerzystów

↖ Zbigniew Sałaj Nic dla Moneta,

↑ Andrzej Bednarczyk Stół, stół, 2008

papier, 2014

usuwających ze swoich pojazdów wszystko, co niekonieczne, nie pozostawiając niczego ponad to, dzięki czemu rower jest rowerem. I o tym, zdaje się, pisał Dubuffet. Gdzie leży różnica mię‑ dzy surową doskonałością a LEPSZEJSTWEM dzieła sztuki? Czy w mozolnym dążeniu do udoskona‑ lania swoich prac skazujemy je na zatonięcie w głębinach pustego formalizmu? Czy smołując szczeliny pomiędzy cherlawymi deskami formy, zatykamy lepiszczem usta artystycznej prawdzie? Tak. Gdy mówi to akademik, to koło jest ostre. 136

Wiadomości asp /67

↑ Michał Zawada Z cyklu Fortele, 2012

↗ Bartosz Kokosiński Bez tytułu, 78 × 120 × 17 cmfarba ftalowa na płótnie, folia, 2013


↑ Zbigniew Sałaj Język w drewutni ii papier, 2013 ↑ ↑ Michał Bratko Wideoprojekt olej na tekturze słuchawki wyciszające 2008 → Michał Bratko Kozioł 250 × 100 × 11 cm stal, 2008 ←Bartosz Kokosiński Bez tytułu

→ Kornel Janczy Mapa aluminium i farba akrylowa 2012

Fotografie Michał Bratko

200 × 70 × 7 cm olej, farba ftalowa spray na płótnie folia, 2013

137


Sztuka cenniejsza niż błoto

Błoto – zawiesina koloidalna zawierająca mie‑ szaninę cząstek gleby, mułu i gliny. Rozróżnia się wiele rodzajów błota w zależności od składu, dominującej frakcji lub lokalizacji. Błoto może tworzyć się w sposób naturalny w zagłębieniach (wulkan błotny) lub na skutek działalności człowieka (błoto pośniegowe). Błota w sposób naturalny powstają w zakolach bądź estuariach rzecznych oraz we wszystkich miejscach, gdzie drobne frakcje skał osadowych mogą być obficie uwodnione. Błota mogą występować okresowo w czasie dostępności wody, a po jej wyparowa‑ niu lub wsiąknięciu zanikają. Niektóre błota ze względu na rozpuszczone cenne minerały mają zastosowanie w lecznictwie. Błoto zsuwające się ze zbocza podczas opadów deszczu powoduje spłukiwanie zboczy, które w ekstremalnej formie może tworzyć lawinę błotną. Tego typu lawina może być powiązana z powodzią, a gdy błoto jest utworzone przez popiół wulkaniczny, nazywane jest spływem popiołowym (Wikipedia).

↑ Bartosz Kokosiński Archeologia, 105 × 150 cm, olej na płótnie, 2011

↓ Marta Antoniak z cyklu Plastic Throat, instalacja w przestrzeni, akryl, plastik na płótnie, 2014

↑ Darek Vasina mural, akryl, 2014

→ 13–18 v 2014 → tekst – źródło: Wikipedia → kuratorki: Kinga Nowak, Marta Antoniak

138

Wiadomości asp /67


← Tomek Baran Bez tytułu deska, złoto 2014 → Łukasz Stokłosa Ludwik XIV, Benoit Magimel 40 × 30 cm olej na płótnie 2014 ← Mateusz Szczypiński Bez tytułu collage, olej na płótnie 2014 ↓ Kinga Nowak Archeologia, 105 × 150 cm olej na płótnie, 2011 ↙ Michał Bratko Artbook, 2014

139


← Iwona Demko Mózg ludzki przed procesem socjalizacji 40 × 40 × 32 cm technika własna 2014

Silver → 25 VI – 1 VII 2014 → tekst: Dominik Stanisławski → kurator: Dominik Stanisławski Jak każdy akt komunikacyjny, fotografia jest efektem pewnego ruchu w obrębie jakiegoś pola wyboru. Obrazem takiego pola niech przez chwilę będzie szachownica oraz zasady poruszania się figur. Oto mamy silne ograniczenie w postaci owych zasad, ale też ogromny obszar możliwości, w którym ujawniać się może talent strategiczny, intuicja albo szczęście. To jednocześnie miejsce, w którym ujawniać się mogą bariery piętrzące się przed zapamiętałym w procesie podejmowania decyzji uczestnikiem gry, niczym w starym dow‑ cipie o niewidomym dżokeju – zapytany przez dziennikarza o chęć udziału w najbliższej goni‑ twie odpowiada, że nie widzi przeszkód. Tytułowy Silver odnosi się do materii, która umożliwiła rozkwit fotografii – światłoczułych związków srebra. Fotografować znaczy wybierać. Spróbujmy wyobrazić sobie kategoryczne ujęcie świata komunikacji, w którym jedynym sposo‑ bem porozumiewania się jest obieg fotografii. Byłby to świat, w którym mowa to fotografia, a fotografia to mowa. Wtedy słynny cytat Jose‑ pha Beuysa musiałby przyjąć postać: „Każdy jest fotografem”. W naszym wyobrażonym świecie chemia oraz prawa optyki stanowiłyby jakiś roz‑ budowany aparat mowy. W końcu mówić znaczy wybierać. Albo odwrotnie… W cyfrowym obrazowaniu pojęcie definition, szczególnie jeśli jest ono high-, darzone jest nie‑ słabnącą atencją. Angielskiemu słowu definition 140

Wiadomości asp /67

↑ Monika Smyła Fancywork 30 × 40 cm haft krzyżykowy 2014 ↓ Witold Stelmachniewicz Zegary i chmury 8 elementów 24 × 30 cm olej na płótnie 2007

odpowiada polskie „rozdzielczość”. „Definiować” znaczyłoby więc: rozdzielać, przy czym perma‑ nentnie podwyższana rozdzielczość potwierdza ten separatystyczny marsz definiowania. Definio‑ wania, czyli wyznaczania, ustanawiania granicy między jednym a drugim. Przypomnijmy też, że widzenie rodzi się wewnątrz naszych ciał. Możliwe zatem, że to wła‑ śnie ciało jest pierwszym miejscem dla fotogra‑ fii. Czasem, żeby coś zobaczyć, warto zastosować nieśmiertelny trik malarzy i rysowników pole‑ gający na przymrużeniu oczu w celu „resetu” siatkówki, „resetu” całego aparatu widzenia, aparatu obezwładnionego wielością szczegółów

albo – powiedzielibyśmy – wysoką definicją sceny czy też powstającego przedstawienia. Każdy dysponuje ciałem, każdy dysponować może obrazem.

→ Piotr Korzeniowski Mapy, fotografia unikatowa 60 × 50 cm ↗ Michał Bratko Ciemnia, instalacja aranżacja w przestrzeni 2014


↑ Wojtek Kubiak widok ekspozycji

↓ Dominik Stanisławski, Bez tytułu, fotografia

141


W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e

Jeden obraz (bardzo zniszczony), jedna rzeźba i mnóstwo słów Wystawa Andrzeja Bednarczyka → Galeria Cztery Ściany → 12–30 v 2014 Adam Brincken W Galerii Cztery Ściany prowadzonej przez Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP Andrzej Bednarczyk zaprezento‑ wał wystawę pt. Jeden obraz (bardzo zniszczony), jedna rzeźba i mnóstwo słów. Rzeźbą była prosto‑ padłościenna bryła podzielona na dwie części. Pierwsza, będąc ciężarem stalowych, pordzewia‑ łych płyt, stanowiła swego rodzaju podest dla drugiej, ulotnej, bo ze szklanych połączonych zaciskami kwadratowych tafli, zadrukowanych rytmicznie drobnym tekstem. Tekst jest do czy‑ tania tam i z powrotem, od góry linijkami do dołu i z powrotem. Po drodze, bez pauz, z przerwami podyktowanymi początkiem i końcem wyrazów, jak u Jamesa Joyce’a, bez jakichkolwiek znaków interpunkcyjnych pojawiają się opisy, boha‑ terowie i zdarzenia. Ich sens i „ciężar” zależą poniekąd od nas samych. Na rdzy stalowych płyt widnieją białe ślady miar i wyliczeń. Szesnasty, Dwudziesty trzeci i kilkanaście kolejnych czarno‑białych prac są typograficz‑ nymi w kwadracie kompozycjami. Tu miarą i zasadą poszczególnych jest prostokąt. Zagęsz‑ czona lub rozrzedzona szarość kolumn tekstu i coraz większe pojedyncze wyrazy budują pio‑ nem i poziomem harmonijne układy. Są też do czytania, są poezją, której przesłanie dyk‑ tuje mechanizm psychofizjologii – neurologii widzenia. Przy czym zasady te, jakie mamy a priori w sobie, bywają tu ukształtowane jak zagadka, której sens jest jedynie zasugerowany. Tak, jakby Andrzej Bednarczyk chciał nakłonić widza do czytania własnym indywidualnym dla każdego z nas kodem. A potem na najrozleglej‑ szej ścianie galerii wielki (bardzo zniszczony) obraz. Właściwie destrukt czegoś, co niegdyś było drewnianą płaszczyzną kwadratu, przy‑ trzymany przed rozpadem rzędami stalowych uchwytów. Na powierzchni jak siekierami porą‑ banej, rozerwanej i postrzępionej – teksty. Kartki z większej całości. Czy były „źródłem”, przyczyną 142

Wiadomości asp /67

↓ Czternasty – tekst


sprawczą zniszczeń? U Andrzeja Bednarczyka nic nie dzieje się bez powodu. Przy bliższym kontakcie z dziełem fragmenty tekstów zacho‑ wują swą czytelność, wzrok odnajduje okładkę: Nowy Testament Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Nad brzegiem Jabboku (2014) to tytuł dzieła. Tam i wówczas (Biblia, Genesis, cz. II Księgi Rodzaju [32, 25]) we śnie Jakub, przyszły Izrael, stoczył walkę z aniołem – Bogiem. Był synem Izaaka i Rebeki, bratem Ezawa. Intrygą uzyskał prawo pierworództwa. Gdy ta się wydała, uciekł do stryja, tam ciężko pracował, założył rodzinę, stał się zamożny. Starał się zasłużyć na powrót do domu i przebaczenie. Teraz chciał wydrzeć Bogu decyzję, sprawić, by mu błogosławił. Zwy‑ ciężył. Czego świadectwem‑sensem jest Nad brze‑

Na poprzedniej stronie ↙ Andrzej Bednarczyk Nad brzegiem Jabboku 128 × 128 cm kolaż na drewnie, metal 2014 ↘ Andrzej Bednarczyk Czternasty 180 × 80 × 40 cm sitodruk na szkle, metal 2012

giem Jabboku Andrzeja Bednarczyka? Czy atak na drewnianą płytę z Nowym Testamentem jest wyrazem krzyku niezgody, rozpaczy? Czy aktem zdesperowanego poszukiwania? Może w myśl przypowieści ziarno musi obumrzeć, zatracić się, być zatracone, by dało plon obfity. A może wbity, wrąbany w drewniany kwadrat tekst stał się jego (jej – natury) częścią, żyje w nim na nowo…? To, co wizualne, bywa też tekstem, to, co jest nim, też jakoś wygląda. Może więc stać się nie tylko opisem, lecz dopiskiem, kontekstem, nie‑ kiedy odmiennym, nowym znaczeniem. Ta przy‑ goda trwa już od tysięcy lat, by wspomnieć teksty‑obrazy Simiasza z Rodos (325 r. p.n.e.), Teokryta, Dosiadasa. Także starożytny Rzym i wieki średnie, w przykładzie św. Bonifacego, liczne formuły magiczne, kwadraty. Renesans i barok przynoszą z sobą jeszcze inne formy: labirynty słowne, logogryfy, tautogramy, kali‑ gramy i inne. Przełom XIX i XX w.: aktywności teoretyczne i praktyczne Stéphane’a Mallar‑ mégo, Apollinaire’a, dadaistów, surrealistów, futurystów łączą słowo z obrazem i dźwiękiem, kubiści włączają literę w płaszczyznę obrazu. A w ówczesnej Polsce: Janikowski, Jasieński, w sposób szczególny Tytus Czyżewski, Strze‑ miński i Szczuka. Poezja wizualna jest także niezwykle interesującą częścią sztuki współcze‑ snej, również polskiej, choćby u takich artystów jak Zbigniew Makowski czy Stanisław Dróżdż. Dlaczego? Bo ta forma artystycznego wyrazu istniała omal od zawsze, by łączyć w sobie światy poetyki i stylistyki. W sztuce Andrzeja Bednar‑ czyka odnajduję wszystkie te pełne jak cała kul‑ tura europejska aspekty obrazowań. PS. Od artysty wiem, że egzemplarz Nowego Testamentu będący częścią fizycznej materii należał do jego matki. 143


W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e

Z „wizytą” na Morawach → Wystawa Box: Kraków → Galeria Industra, Brno → 22 v – 26 VI 2014 → Uczestnicy: Sebastian Bożek, Mateusz Hajdo, Aleksandra Idasiak, Ewelina Kaliszczuk, Adrian Kolerski, Krzysztof Marchlak, Zuzanna Rokita, Olga Ząbroń, Marta Ostajewska → Kurator: Michal Trávníček Brno, największe miasto na Morawach, od lat przyciąga turystów zabytkowym centrum i dobrym winem, a ostatnio także coraz bardziej reklamowaną architekturą modernistyczną, ze słynną willą Tugendhatów (autorstwa Miesa van der Rohe) na czele.

Agnieszka Jankowska‑Marzec To właśnie dziedzictwo funkcjonalizmu zaważyło w dużym stopniu na obliczu architektonicznym miasta, którego potencjał w twórczy sposób usi‑ łuje wykorzystać Międzynarodowe Centrum Kul‑ tury i Edukacji Industra, goszczące wystawę stu‑ dentów, absolwentów i doktorantów krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zlokalizowane w prze‑ mysłowej dzielnicy Brna, we wnętrzu dawnej fabryki, dysponuje przestrzenią, która używana jest nie tylko w celach wystawienniczych, ale stanowi atrakcyjne tło dla eksperymentalnych przedstawień teatralnych, sesji fotograficznych, koncertów i wykładów. Zgodnie z deklaracją kuratora wystawy, Michala Trávníčka, ekspozycja prac młodych artystów z Krakowa miała rozwijać przewodnie hasło tegorocznych inicjatyw Industry – „krzyk”. Jak pisze czeski kurator: „Wszystko, co rodzi się do życia, rodzi się w krzyku i bólu, manifestując w ten sposób swoją obecność”. Próbował więc odnaleźć w dziełach uczestników wystawy roz‑ maite rodzaje „krzyku”, zarówno na poziomie treści, jak i formy. Przyglądając się obrazom, 144

Wiadomości asp /67

↑ Anna Pichura, mural

obiektom i instalacjom site‑specific krakow‑ skich artystów, odnieść można jednak wrażenie, że wątek „krzyku” nie jest dla nich najważniej‑ szy, a co najistotniejsze – nie jest przez nich interpretowany dosłownie. Wydaje się, że udało im się rozwinąć wielowątkową narrację o życiu współczesnego człowieka w mieście, analizując jego rozmaite aspekty. Zagadnienie to jest szczególnie bliskie Seba‑ stianowi Bożkowi, w którego „palimpsestowo” budowane portrety ludzi wpisane są quasi‑archi‑ tektoniczne pejzaże czy plany tajemniczych miast. Dryfujące, organiczne struktury tegoż artysty w postaci malarstwa ściennego wchodzą też w dialog z przestrzenią galerii, podobnie jak mural autorstwa Anny Pichury. Mocne kolory, plakatowa plama, energiczna kreska, jaką się posługuje, przypomina o obecnej w większości metropolii sztuce ulicy: graffiti. Z kolei płótna Aleksandry Idasiak, Zuzanny Rokity i Olgi Ząbroń, utrzymane w minimalistycznej este‑ tyce, można chyba interpretować jako świadec‑ two tęsknoty znużonych mieszkańców miast za spokojem, chwilą relaksu w chłodnym basenie (Rokita), doświadczeniem samotności w zaciszu własnego mieszkania (Idasiak) czy niespiesznej kontemplacji życia (Ząbroń). Intymna sztuka Eweliny Kaliszczuk, tak jak twórczość wspomnia‑ nych wyżej artystek, ujawnia fakt, że pomimo niesłychanego postępu technicznego świata Zachodu lęk i niepokój są stałymi towarzyszami człowieka. W niektórych rysunkach i kolażach artystka posługuje sie formą „grida”, pozwalają‑ cego jej, jak sama mówi, na mapowanie różnych

opowieści, umieszczonych w oddzielnych kwa‑ dratach. Adrian Kolerski natomiast, w wywiadzie udzielonym kuratorowi wystawy, zakres swoich aktualnych poszukiwań twórczych skomentował następująco: „Malowanie popękanych obrazów […] to ingerencja w przyszłość, wprowadzanie zakłóceń. Mieszanie się moich uszkodzeń z tymi, które powstaną w przyszłości naturalnie. Kwestia czasu jest obecna w moich pracach, ale określił‑ bym ją jako nietrwałość. Nie należy jednak wią‑ zać tego z nostalgią lub tęsknotą za minionymi chwilami […]. Mnie interesują zmiany […], to, że nic nie jest stałe”. Egzystencjalny niepokój udzielić może się widzom również w zetknięciu z obrazami Krzysztofa Marchlaka. Wrażenie to osiąga, nieustannie eksplorując wartości wyrazowe tkwiące w różnych rodzajach podobra‑ zia, fakturze wielowarstwowo kładzionej farby czy wreszcie pęknięć i rozdarć płótna. Z kolei Mateusz Hajdo w swoich obiektach poszukuje analogii i przeciwieństw łączących człowieka i maszynę, prowadzi poszukiwania zanurzone w dusznym klimacie erotycznych fantazji, obec‑ nych w refleksji antropologicznej minionego i obecnego stulecia. Niewątpliwą zaletą wystawy krakowskich artystów była jej trafna aranżacja: prace eks‑ ponowane na tle przemysłowych palet, kafel‑ ków i rur instalacji, budujących „industrialny” nastrój, tym mocniej zabrzmiały jako dobitny, choć nie nachalny głos młodego pokolenia, opowiadający o ich życiu, wpisanym w dyna‑ miczne przemiany zachodzące we współczesnym świecie.


Zbylut Grzywacz Nieznane rysunki – portrety osób z lat 1964–1997 oraz wystawa retrospektywna w Płocku → Muzeum Przyrodnicze w Krakowie → 4 vi – 5 vii 2014 → Sceny Zbyluta Grzywacza → Płocka Galeria Sztuki → 13 IX – 16 x 2014

Joanna Boniecka Początkowo noszono się z pomysłem przygoto‑ wania wystawy O przyjaźni z portretami bliskich Zbylutowi osób, które wyszły spod jego ręki. Mimo że Zbylut nie był z powołania portrecistą, popełnił ich jednak trochę. Na wystawie zapre‑ zentowano głównie kameralne rysunki, i te wcze‑ śniejsze – ołówkiem lub węglem, i te późniejsze – tuszem i piórkiem, lawowane pędzlem, a także kilka obrazów malowanych w ostatnich latach życia. Zbylut planował namalować ich dużo więcej, wiedziony wdzięcznością dla tych, któ‑ rych spotkał na swojej drodze, przerwanej przez nagłą chorobę i przedwczesną śmierć. Jego obrazy i portrety przyjaciół, których Zbylut namalował całkiem sporo, nie były dotąd nigdzie pokazy‑ wane. Wystawa skupiła się na wizerunkach bliskich i ważnych dla niego osób. Była okazją do refleksji na temat idei przyjaźni, tego szcze‑ gólnego rodzaju więzi, która dzisiaj wydaje się przechodzić kryzys, jak wiele innych sfer naszego życia poddana bolesnej próbie transformacji ustrojowej i ekonomicznej. Przyjaźń w osobie Zbyluta znalazła wyjątkowego entuzjastę, który

w sposób całkiem niezwyczajny umiał się przy‑ jaźnią dzielić. Z zapałem i bezinteresownie. Zaan‑ gażowany (niebezkrytycznie) pasjonat, jakim większość go pamięta, miał dar rozpalania głów i serc, inspirując lub inicjując wspólne, twór‑ cze działania. Znane są tego efekty na każdym polu Jego aktywności – od sztuki poczynając i legendarnej grupy Wprost, której fundamentem i sensem najważniejszym była właśnie przyjaźń, przez dydaktykę, działalność związkową i opozy‑ cyjną, aż po kamienie i ruch kolekcjonerski czy działalność w Polskim Towarzystwie Przyjaciół Nauki o Ziemi. Wybór daty otwarcia wystawy – 4 VI, dzień 75. urodzin Zbyluta – oraz miejsca ekspozy‑ cji nie był przypadkowy. Właśnie w Muzeum Przyrodniczym w Krakowie mieści się Zbyluta imponująca kolekcja minerałów i skamieniało‑ ści: 3 tys. okazów, które tworzą stałą ekspozycję Rozmowa z kamieniem, zadedykowaną poezji Wisławy Szymborskiej. Z początkiem września, podczas uroczystego koncertu w Filharmonii Krakowskiej, z radością odebrałam przyznany Zbylutowi przez Stowa‑ rzyszenie Sieć Solidarności medal „Dziękujemy za wolność”. 12 IX w Płockiej Galerii Sztuki otwarto retro‑ spektywną wystawę twórczości Zbyluta Grzywa‑ cza z okazji 75. rocznicy urodzin artysty. Zapre‑ zentowano blisko 200 prac – obrazów, rysunków, szkiców i grafik. Zakończono także prace nad projektem kalendarza na rok 2015 z rysunkami Zbyluta. Zainteresowani kalendarzem mogą pisać na adres: joasia.boniecka@gmail.com 145


W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e

Małpy, lilie i papugi… Początki Akademii Sztuk Pięknych w Uniwersytecie Jagiellońskim → Galeria Rzeźby ASP w Krakowie → 17 v – 15 ix 2014 Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Krako‑ wie, w odpowiedzi na zaproszenie do udziału w obchodach jubileuszu 650‑lecia Uniwersy‑ tetu Jagiellońskiego, postanowiło zorganizować wystawę prezentującą zbiór niezwykłej urody malowideł z początku XVIII w., zwanych Atlasem roślin i zwierząt, a także odlew gipsowy antycz‑ nego posągu dzika kalidońskiego.

Adam Organisty Dzieła przypominają o Galerii Malarstwa i Rzeźby, założonej w celach dydaktycznych przez profe‑ sorów Józefa Brodowskiego i Józefa Peszkę przy powstającej z początkiem XIX stulecia Akademii Sztuk Pięknych w ramach Uniwersytetu Jagiel‑ lońskiego w Krakowie. W roku 1816 Józef Brodowski oraz Józef Peszka przedstawili Komisji Organizacyjnej Rzeczypospolitej Krakowskiej projekty założe‑ nia Akademii. Peszka objął katedrę rysunku, Brodowski zaś katedrę malarstwa. Brodowski proponował podział szkoły na trzy klasy: salę wzorów, salę antyków oraz salę modela i lalki. Po opanowaniu rysunku konturowego i świa‑ tłocieniowego (na podstawie sztychów) uczeń przechodził do rysowania wzorów trójwymiaro‑ wych, czyli odlewów z rzeźb antycznych, a także kopiowania obrazów olejnych. W wyższej klasie zalecał rysowanie i malowanie żywego modela. Rysowanie z natury obejmowało studium czło‑ wieka, widoków miejskich, zwierząt itp. Dopiero po zdobyciu tych umiejętności Brodowski zezwa‑ lał uczniom przystąpić do opracowania kompozy‑ cji historycznych lub nauki portretowania. 146

Wiadomości asp /67

Założyciele nowej uczelni rozpoczęli zatem od tworzenia galerii obrazów i zestawu antyków, na wzór powstałej w roku 1821 Galerii Malarstwa, Odlewów i Rycin przy Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu czy podobnej placówki dydaktycznej przy Unter den Linden w Berlinie. Galerie miały służyć nowo wstępującym uczniom do kopiowa‑ nia. Poprzez kopiowanie wzorów dawnego malar‑ stwa młodzi adepci sztuki mieli rozwijać swoje talenty i doskonalić umiejętności. W roku 1818 sprowadzono do Krakowa pierwsze odlewy rzeźb. Józef Peszka zakupił w Warszawie m.in. posągi Laokoona, Szermie‑ rza Borghese, Gladiatora oraz popiersia Platona, Epikura, Seneki i Apollina. Brodowski zamówił natomiast w wiedeńskiej firmie odlewniczej Martina m.in. posągi, przedstawiające „Apolino, Doricicher, Laukon młody, Venus w kompieli, Gladiator, Anatomiczna figura, Koń anatomiczny, Mały korpus kobiety, Dzieci małe”. Informował o tym w 1818 r.: „Najwyższa Komisya Organi‑ zacyjna ustanawiająca przy tutejszym Uniwer‑ sytecie Akademię Sztuk Pięknych: Academie de Beaux Arts [sic!] to jest Szkołę Rysunków, Malarstwa i Rzeźbiarstwa uchwaliła, ażeby Szkoła ta na wzór zagranicznych Akademii Kun‑ stów urządzona była i stosownie do tego zamiaru w potrzebie Modele z Figur Gipsowych, czyli Anty‑ ków Malowanych i Rysunków z naysławniejszych oryginałów dawnych Sztukmistrzów Greckich i Rzymskich jako też nowoczesnych wiernie kopiowanych zaopatrzoną została mając na celu, ażeby młodzież Nauce Sztuk Pięknych poświęca‑ jąca się znajdując w niej doskonałe wzory z równą korzyścią w przedmiotach ćwiczyć się mogła jak za granicą (…)”. Jeszcze rok później Józef Reidlin‑ ger nabył w Wiedniu kolejne odlewy pochodzące z kolekcji hr. O. Dehma. Zbiory miały charakter czysto dydaktyczny i ten aspekt brano pod uwagę w momencie ich zakupu.

Władze Akademii nie żałowały wówczas funduszy na zakup dzieł dla uczelni. Ujemnie oddziaływała tylko lekkomyślna gospodarka zbiorami. Nie dbano o nie wcale, nie prowadzono odpowiedniego inwentarza. Odlewy gipsowe nie‑ jednokrotnie traktowano na równi z blejtramami i sztalugami. Obrazy wypożyczano bez żadnego zabezpieczenia studentom i profesorom, dla‑ tego też rzadko wracały do gabinetów. Dopiero po paru latach starań powstał pomysł założe‑ nia osobnej galerii szkolnej. Miała ona mieścić tylko te obrazy, które „noszą wyższego talentu cechę i wypracowania oryginalnego, by mogły służyć za wzór dla ćwiczących się w tej sztuce”. Wśród pierwszych przekazanych dla Akademii prac odnajdujemy tzw. Atlas roślin i zwierząt. W archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego zachował się dokument, zapisany przez Józefa Peszkę i wyszczególniający rzeczy zakupione przezeń w 1820 r. W inwentarzu tym pod nume‑ rem 7 możemy odczytać: „Zbiór olejno malowa‑ nych zwierząt i ptastwa i kwiatów wszystkich sztuk 30 na grubym papierze pułarkuszkowym 540 zł pols.” Z zakupionych wówczas 30 malowi‑ deł do dziś w zbiorach Muzeum Akademii Sztuk Pięknych przetrwało tylko 16. Malowidła miały służyć jako wzory do kopio‑ wania na zajęciach z rysunku i malarstwa, o czym przekonują istniejące na odwrociach napisy oraz rysunki wykonane zapewne przez studentów. Na odwrociu karty o nr. inw. M 52 widnieje np. opis: „Rysował Ignacy Kapuściński” oraz data: „1888 rok”. Ale nawet pobieżny prze‑ gląd obrazów malowanych przez wychowanków krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych w XIX stu‑ leciu uzmysławia, jak trudno odnaleźć w nich cytaty z plansz tzw. Atlasu roślin i zwierząt. W przestrzeganej ówcześnie hierarchii tematów z nadrzędnością tematu historycznego i religij‑ nego, jako przekazujących „ideę”, stanowiącą o podstawowej wartości dzieła sztuki, studiom roślin i zwierząt wyznaczono miejsce poślednie. Brodowski i Peszka pragnęli zaś wykształcić młodzież tak, aby była przygotowana do wyko‑ nywania zawodu malarza spełniającego najpo‑ pularniejsze zlecenia, jak wykonanie portretu, pejzażu, martwej natury lub panneau dekora‑ cyjnego. Prezentowane na wystawie malowidła, wpisujące się w estetykę i gust zleceniobiorców początku XIX w., służyć miały jako gotowe roz‑ wiązania malarskie, pomocne w trakcie pracy. Przedstawienia roślin i zwierząt to zbiór malowideł olejnych na papierze czerpanym, z których 7 ukazuje rośliny, a 9 zwierzęta. Wszyst‑ kie wykonano na podobraziu sklejonym z kilku


kart papieru czerpanego w kształcie prostokąta pionowego o formacie ok. 35 × 21 cm. Przepro‑ wadzone przez Anetę Wiktor badania fizyczne oraz chemiczne technologicznych warstw wystę‑ pujących w malowidłach oraz badania składu papieru nie wykluczają datowania obiektów na pierwszą połowę XVIII w. Każde z malowideł posiada umieszczone w papierach podobrazia znaki wodne, które pozwalają określić pocho‑ dzenie papieru z terenów Austrii. Niestety, nie znamy miejsca dokonania zakupu cyklu przedstawień ani ich twórcy. Jak sugeruje Aneta Wiktor, pod uwagę należy wziąć najstarszego z dwóch braci tworzących w Wiedniu: Philippa Ferdinanda de Hamiltona (1664–1750) oraz Johanna Georga de Hamiltona (1672–1737). W Staatliche Kunsthalle w Karls‑ ruhe przechowywany jest także zbiór studiów augsburskiego malarza, trzeciego z braci – Karla Wilhelma de Hamiltona (1668–1754). Dzieła rodziny Hamiltonów są trudne do rozróżnie‑ nia z powodu niewielkiej ilości indywidual‑ nych, sygnowanych malowideł w całej karierze poszczególnych twórców. Poszukiwania utrudnia również fakt, że są one pracami niewielkiego for‑ matu, traktowanymi przez artystę być może jako rodzaj szkiców pomocniczych przy wykonywaniu dużych kompozycji na zamówienie. Stąd trudno‑ ści w stylistycznym porównaniu prac do sygno‑ wanych obrazów malarzy z rodziny Hamiltonów. Malowidła w krakowskiej Akademii cechuje swoboda i lekkość wykonania w odróżnieniu od dostępnych obrazów o większym formacie (por. np. obraz P.F. de Hamiltona, Martwa natura z zającem, Muzeum Narodowe w Krakowie). Dla‑ tego możemy przypuszczać, że zbiór malowideł w kolekcji Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie mógł być wykonany jako Atlas roślin i zwierząt. Realistycznie malowane plansze z roślinami i zwierzętami miały służyć jak wzory do kopio‑ wania. Perfekcja motywów naturalistycznych wpisuje się z jednej strony w praktykę daleko posuniętych studiów dokumentacji natury, w wyniku której powstał styl nazwany natura‑ lizmem (imitacja natury); z drugiej zaś wiąże się ze sztuką podporządkowującą sobie naturę, przemieniającą ją na swoją modłę (Ut Ars Natura, ut Natura Ars). Nagromadzone przez malarzy materiały służyły do celów sensu stricto arty‑ stycznych (np. martwych natur). Wirtuozerska wprost umiejętność przedstawiania okazów przyrody przywodzi w pamięci doskonałe naśla‑ dowanie naturalnych form i kolorów przez braci van Eyck, Pisanella, Jacopa de’ Barbari, Ludgera

→ Philipp Ferdinand de Hamilton (1664–1750) (?) 35 × 21 cm olej na papierze czerpanym Muzeum asp w Krakowie

tom Ringa mł. czy trudne do przecenienia dla dziejów europejskiej botaniki i zoologii studia akwarelowe Leonarda da Vinci bądź Albrechta Dürera. Rysunki, które jako pomoc warsztatową trzymano w pracowniach, w epoce nowożytnej zaczęto cenić dla nich samych. Wybrana literatura przedmiotu: J. Kąkolewska, Twórczość Józefa Peszki, „Biuletyn Historii Sztuki”, R. 1, 1954, s. 143–145. Materiały do dziejów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie 1816–1895, red. J.E. Dutkiewicz, oprac. J. Jeleniewska‑Ślesińska, W. Ślesiński, A. Załuski, Wrocław 1959. J.A. Ostrowski, Gipsowe odlewy rzeźb antycznych w kolekcjach krakowskich, Wrocław–Warszawa– Kraków 1991 („Archiwum Filologiczne”, XLVIII). A. Wiktor, Opracowanie programu konserwacji cyklu malowideł olejnych na papierze: „Atlas roślin

i zwierząt” autorstwa Hamiltona (pocz. xviii wieku) ze zbiorów Galerii Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na przykładzie konserwacji czte‑ rech wybranych plansz, praca dyplomowa wyko‑ nana pod kierunkiem prof. Jadwigi Wyszyńskiej, Kraków 2003, mps w Muzeum ASP. A. Wiktor, Wobec przeszłości – dzieje galerii ASP w Krakowie na podstawie badań nad historią zbioru malowideł „Atlasu roślin i zwierząt” autor‑ stwa Hamiltona z początku XVIII wieku, [w:] Wobec przyszłości. Materiały nadesłane i wygło‑ szone na sesji naukowej z okazji 185‑lecia dzia‑ łalności Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, 12.12.2003 – 15.12.2003, red. J. Krupiński, P. Taranczewski, Kraków 2004, s. 465–482. S. Opalińska, Józef Brodowski 1781–1853. Malarz i rysownik starego Krakowa, red. M. Gadomska, M. Marek, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2005 („Biblioteka Krzysztoforska”, nr 1).

147


Publikacje ← Kinga Nowak Trip 60 × 40 cm olej na płótnie 2013 → Jakub Julian Ziółkowski Tuba 29 × 21 cm tempera ołówek na papierze 2004 ↘ Paweł Śliwiński Danny Brown 61 × 50 cm olej i spray na płótnie 2014

Michał Pilikowski

Simply the Best 100 Painters of Tomorrow Książka zatytułowana 100 Painters of Tomorrow we wrześniu 2014 r. ukazała się nakładem angielskiego wydawnictwa Thames & Hudson.

→ Okładka albumu 100 Painters of Tomorrow, publikacja dostępna na www.amazon.com

148

Wiadomości asp /67

100 malarzy jutra. Tylu zostało na końcu. Początkowo zgłosiło się ponad 4300 kandydatów do tego tytułu z prawie 40 krajów świata, takich jak Argentyna, Belgia, Brazylia, Kanada, Chiny, Niemcy, Indie, Iran, Japonia, Meksyk, Polska, Turcja, Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone. Wyboru dokonało międzynarodowe jury, w skład którego weszli uznani krytycy, artyści oraz dyrek‑ torzy galerii i instytucji kulturalnych – Philip Tinari (dyrektor Center for Contemporary Art w Pekinie), Gregor Muir (poprzednio kurator w Tate Modern oraz dyrektor galerii Hauser & Wirth, obecnie dyrektor Institut of Contempo‑ rary Arts w Londynie), Yuko Hasegawa (główna kuratorka Muzeum Sztuki Współczesnej w Tokio), Suzanne Hudson (krytyczka sztuki, publikuje


100 malarzy jutra. Wśród nich znala‑ zło się pięciu Polaków: Kinga Nowak, Ewa Juszkiewicz, Łukasz Stokłosa, Jakub Julian Ziółkowski i Paweł Śliwiński. Dodajmy, że czterech pierwszych wymie‑ nionych artystów jest związanych z asp w Krakowie.

m.in. w „Flash Art”, „Artforum”), Jacky Klein (kuratorka londyńskiej Hayward Galley), Valeria Napoleone (filantropka i kolekcjonerka sztuki, swoją działanością wspiera m.in. South London Gallery, Chisenhale Gallery, Nottingham Contem‑ porary, Studio Voltaire, Whitechapel Gallery), Barry Schwabsky (krytyk sztuki, współwydawca „Artforum”, autor m.in. wydanej nakładem Pha‑ idon Vitamin P: New Perspectives in Painting), Cecily Brown (artystka związana z Gagosian Gallery, autorka wystaw indywidualnych m.in. w Hirshhorn Muzeum w Waszyngtonie, MACRO w Rzymie, w Muzeum Reina Sofia w Madrycie), Tony Godfrey (dyrektor Equator Art Projects w Singapurze) i Kurt Beers (pomysłodawca albumu, dyrektor londyńskiej galerii Beers Contemporary). 100 malarzy przyszłości. Wśród nich znala‑ zło się pięciu Polaków: Kinga Nowak, Ewa Jusz‑ kiewicz, Łukasz Stokłosa, Jakub Julian Ziółkowski i Paweł Śliwiński. Dodajmy, że czterech pierw‑ szych wymienionych artystów jest związanych z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie, a ostatni – z warszawską ASP. W albumie 100 Painters of Tomorrow znaj‑ dziemy nie tylko reprodukcje dzieł 100 malarzy jutra, ale także teksty autorstwa Kurta Beersa dotyczące twórczości i życia artystów oraz tekst Gregora Muira Beware wet paint. Jak to zwy‑ kle bywa z książkami ukazującymi się nakła‑ dem Thames & Hudson – wydawnictwa, które powstało w 1949 r. i specjalizuje się w publiko‑ waniu książek z zakresu sztuk pięknych – album nie tylko wyróżnia się zawartością merytoryczną, ale także dbałością o szatę graficzną i zewnętrzne piękno publikacji.

149


Międzynarodowe jury wybrało międzynarodowy zestaw mło‑ dych artystów – malarzy jutra. Musimy przyznać rację wydawcy książki, gdy stwier‑ dza, iż jest to „najlepsza publikacja dotycząca wybit‑ nych malarzy przyszłości”. ← Paweł Śliwiński Bez tytułu 120 × 100 cm olej na płótnie 2012

150

Wiadomości asp /67

↓ Kinga Nowak Immersion 150 × 210 cm olej na płótnie 2013


↑ Łukasz Stokłosa

↑ Łukasz Stokłosa

Sanssouci 40 × 50 cm olej na płótnie 2012

Ludwig 50 × 60 cm olej na płótnie 2013

→ Ewa Juszkiewicz Bez tytułu, 130 × 100 cm olej na płótnie 2013

Po prostu najlepsi. Międzynarodowe jury wybrało międzynarodowy zestaw młodych arty‑ stów – malarzy jutra. Musimy przyznać rację wydawcy książki, gdy stwierdza, iż jest to „naj‑ lepsza książka dotycząca wybitnych malarzy przyszłości”. To jeszcze nie wszystko. Wydaniu książki towarzyszą liczne wystawy i imprezy pro‑ mocyjne. 30 x 2014 r. w domu aukcyjnym Christie’s w Londynie odbędzie się wystawa artystów opisanych w książce oraz promocja albumu. Wystawy zatytułowane Beware Wet Paint (Uwaga świeżo malowane), na których również zostanie wyeksponowana twórczość „100 malarzy jutra”, odbędą się w Institute of Contemporary Arts w Londynie (24 IX – 16 XI 2014) i w Fondazione Sandretto Rebaudengo w Turynie we Włoszech (28 x 2014 – 28 II 2015). Ponadto w najbliższych miesiącach zobaczymy dwie wystawy połączone z promocją albumu: w londyńskiej galerii Beers Contemporary oraz w One Art Space na Manhattanie w Nowym Jorku. „Wiadomości asp” z wielką radością odno‑ towują pojawienie się książki 100 Painters of Tomorrow. Jedną z osób, które znalazły się w elitarnym gronie malarzy, jest Kinga Nowak, współtworząca redakcję naszego pisma. 151


Kronika wydarzeń

← Jakub Woynarowski replika w skali 1:1 balda‑ chimu projektu Adolfa Szyszko‑Bohusza znaj‑ dującego się oryginalnie nad grobem Piłsudskiego na Wawelu

xiv Biennale Architektury w Wenecji – sukces niemożliwy? Joanna Łapińska Tegoroczne XIV Biennale Architektury w Wene‑ cji okazało się sukcesem, sukcesem o tyle niespodziewanym, o ile słuszne były obawy co do wyboru na kuratora Rema Koolhaasa i – w konsekwencji – co do zaproponowanego przez niego tematu – „Fundamenty”. Z początku kontrowersyjny, bo – jak sam Koolhaas twier‑ dzi, po raz pierwszy tak zdefiniowany – podział na trzy części wystawy zaowocował stworzeniem klarownej, a przy tym interesującej i wartościo‑ wej sytuacji przestrzennej. Ekspozycja w Arsenale zatytułowana Fundamenty. Elementy, powstała w wyniku dwuletniej współpracy z Harvard Gra‑ duate School of Design, dotyczy podstawowych elementów budujących przestrzeń użytkową, począwszy od podłogi, ściany i sufitu, poprzez drzwi i okna, aż do klatki schodowej czy toalety. Część włoska, Monditalia, na którą składają się 42 projekty architektoniczne i 82 filmy, po raz 152

Wiadomości asp /67

pierwszy włącza do ekspozycji działalność pozo‑ stałych sekcji Biennale, czyli taniec, muzykę, teatr i kinematografię. Pionierskie podejście charakteryzuje także, a może przede wszystkim, wystawę w pawilonach narodowych, których autorzy musieli zmierzyć się z jednym konkret‑ nym, ograniczonym tematem: „Fundamenty. Absorbowanie nowoczesności 1914–2014”. Być może dzięki temu ograniczeniu, nałożeniu ram, do których należało się ustosunkować, respek‑ tując je i działając wewnątrz nich lub przekra‑ czając je, tegoroczne Biennale uznawane jest za jedno z najciekawszych w ciągu ostatnich lat. Wspomniany temat odnosi się do konkretnych lat, w których na całym świecie zaszły nieod‑ wracalne zmiany. Współczesne budowle mogą dziś sprawiać wrażenie oderwanych od miejsca, przesiąkniętych duchem globalizacji, jednak nawet jeśli jest w tym ziarno prawdy, każdy naród doszedł do tego punktu w historii archi‑ tektury własną drogą, na której punkty zwrotne Koolhaas proponuje zwrócić uwagę. W ostatnich

100 latach dziejów Polski takim punktem zwrot‑ nym była z pewnością osoba marszałka Józefa Piłsudskiego. To do niego pośrednio odwołuje się wystawa w polskim pawilonie: Figury nie‑ możliwe. Postać marszałka symbolizuje, według autorów instalacji, zamiłowanie do mitów i kult narodowych relikwii kształtujące polską świadomość, a więc – co za tym idzie – mające wpływ na współczesną architekturę. Przestrzeń pawilonu w Giardini definiuje replika w skali 1:1 baldachimu projektu Adolfa Szyszko‑Bohusza znajdującego się oryginalnie nad grobem Piłsud‑ skiego na Wawelu, w którym w Figurach niemoż‑ liwych usunięte zostały manierystyczne elementy wspierające płytę, przez co potężna płaszczyzna wydaje się lewitować. Autorami tej niezwykłej ekspozycji są Jakub Woynarowski, odpowie‑ dzialny za projekt artystyczny, oraz osoby zwią‑ zane z Instytutem Architektury: Dorota Jędruch, Marta Karpińska, Dorota Leśniak‑Rychlak oraz dr Michał Wiśniewski – wykładowca na Wydziale Architektury Wnętrz.


Space reloading III Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz – konferencja → Joanna Łapińska i dr hab. Beata Gibała‑Kapecka

Joanna Łapińska

w konferencji naukowej. Przestrzeń wystawowa Galerii Bunkier Sztuki 7 III 2014 r. została zdo‑ minowana przez piękne myśli i oryginalne idee

„Słowo reloading oznacza dosłownie «ponowne załadowanie, przeładowanie». Do świata sztuki, a właściwie głównie architektury zostało zapo‑ życzone z rzeczywistości wirtualnej. W infor‑ matyce oznacza ono ponowne załadowanie programu lub też całego systemu w sytuacji, gdy ten staje się niestabilny. W przestrzeni rze‑ czywistej to ponowne załadowanie oznaczać może dostarczenie nowych treści, wprowadze‑ nie wartości nieistniejących tam wcześniej lub zapomnianych. Jest to odświeżenie i zmiana, które mogą nastąpić poprzez dołożenie, odjęcie elementów lub przekierowanie sposobu myśle‑ nia. […] Reloading jest określeniem oryginal‑ nie pochodzącym ze sfery militariów i oznacza załadowanie broni bez użycia gotowego naboju. Poszczególne komponenty (proch, kapiszon, łuska, pocisk) umieszczane są w odpowiedniej kolejności. Cechą charakterystyczną reloadingu, odróżniającą go od handloadingu, który także jest czasochłonnym sposobem załadowywania broni, jest ponadto wielokrotne używanie mate‑ riałów, które nie ulegają zniszczeniu, głównie łusek naboju. Reloading łączy zatem recycling i slow‑living. Docenia czas poświęcony pracy i rozważaniom. Szanuje wartość materiału. Nie prowadzi do nadprodukcji, gdyż w pełni wykorzy‑ stuje potencjał zastanego. W kontekście szerszym niż tylko militarnym nie jest tylko intuicyjnym nadawaniem nowych znaczeń, ale jest przemy‑ ślanym, odnoszącym się do miejsca i czasu aktem twórczym” (J. Łapińska, Skrzynia architekta). Enigmatyczne określenie space reloading było hasłem przewodnim III Międzynarodowego Biennale Architektury Wnętrz i stało się także punktem wyjściowym, czy też raczej centralną osią wystąpień gości zaproszonych do udziału

płynące z ust prelegentów. Świeże spojrzenie na problematykę związaną z opatrzonym krako‑ wianom Bunkrem Sztuki rzucili goście z Belgii: Patrick Viaene z KASK School of Arts Ghent i Har‑ lind Libbrecht – architekt krajobrazu z Univer‑ sity College w Gandawie. Niezwykłym kunsztem wizualnym zachwycili goście z Węgier: László Zsolt Bordos – artysta obrazowania trójwymia‑ rowego pochodzący z Budapesztu, zaliczany do czołowych twórców video‑mappingu na świe‑ cie i Popesz Csaba Láng – artysta wizualny, czło‑ nek duetu artystycznego Elektro Moon Vision. Zaprzyjaźnione uczelnie w Polsce reprezentowali Aleksander Serafin z Instytutu Architektury Politechniki Łódzkiej i Jan Cudzik z Katedry Architektury Morskiej i Przemysłowej Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Gdań‑ skiej. Z ramienia Wydziału Architektury Wnętrz ASP w Krakowie wystąpiły cztery piękne i błysko‑ tliwe panie: Magdalena Celadyn, Joanna Łapiń‑ ska, Patrycja Ochman‑Tarka i Małgorzata Zbroiń‑ ska‑Piątek. Nad całokształtem imprezy czuwała w roli moderatora dziekan WAW dr hab. Beata Gibała‑Kapecka. Space reloading jako współczesne ujęcie pro‑ blematyki rekonfiguracji przestrzeni miejskiej zostało przebadane pod wieloma aspektami. Mgr inż. arch. Jan Cudzik, dostrzegając niestałość przestrzeni miejskiej i – jako konsekwencję – potrzebę elastycznego podejścia do jej tworze‑ nia, przedstawił syntetyczną analizę historyczną ruchu w sztuce i w architekturze. W efekcie określił i uzasadnił zmienność współczesnej przestrzeni miejskiej jako jej immanentną cechę. „Ruch zmienił i będzie zmieniał spo‑ sób, w jaki patrzymy zarówno na sztukę, jak i na architekturę. Dynamika, która pojawiła się

w sztuce wraz z wprowadzeniem do niej ruchu, sprawia, że mamy do czynienia z nowego rodzaju estetyką. Jest to estetyka, która bardziej wpisuje się w kanon współczesnego postrzegania piękna” (J. Cudzik, Kinematyka jako odpowiedź na współ‑ czesną potrzebę tworzenia przestrzeni rekonfigu‑ rowalnych w sztuce i architekturze). Z kolei dr Aleksander Serafin nowej drogi wprowadzania zmian w przestrzeni miejskiej doszukuje się w ekspresji. Swoje stanowisko popiera analizą licznych przykładów w sztuce i architekturze. „Naturalne przysposobienie estetyczne czło‑ wieka w pewnych przypadkach wymusza więc na twórcach także świadomą dezorganizację przestrzeni. Pojęcie chaosu przyjmuje zasadniczo znaczenie pejoratywne, dlatego rozwiązaniem staje się zamierzona redefinicja ustanowionego wstępnie porządku form. Ich klasyczny układ zostaje zaburzony poprzez subiektywne działa‑ nie artysty czy też projektanta. Fundamentalną podstawą tak rozumianego przewartościowania wydaje się ekspresja. Ta bowiem, jako czynnik skrajnie indywidualny, zdaje się gwarantować powrót do humanistycznego wymiaru prze‑ strzeni, przesyconej racjonalizmem” (A. Serafin, Ekspresja podstawą redefinicji porządku formy w przestrzeni miejskiej). Poza teorią prelegenci przedstawili także praktyczną stronę czasowej transformacji prze‑ strzeni miejskiej z uwzględnieniem zarówno ekspresji, jak i kinematyki. László Zsolt Bordos i Popesz Csaba Láng w multimedialnych prezen‑ tacjach ukazali bogactwo warsztatu artysty wizu‑ alnego operującego techniką video‑mappingu, co zdaje się najpopularniejszą i najbardziej ade‑ kwatną do naszych czasów metodą przekształca‑ nia przestrzeni miejskiej. O takiej transformacji Bunkra Sztuki autorstwa Wojtka Kapeli pisałam już w poprzednim numerze. 153


Space reloading, jak się okazało, ma wiele twarzy. Może być m.in. dostrzeganiem przemian zachodzących w przestrzeni. Poprzez wydoby‑ wanie licznych śladów przeszłości przestrzeń przechodzi kolejne transformacje, co w swoim wykładzie odnoszącym się do muzeum sztuki współczesnej MOCAK podkreśliła dr Małgorzata Zbroińska‑Piątek. Jak sama mówiła, jej wykład „ma na celu ukazanie przemian, jakim ulegały z biegiem lat tereny dawnej fabryki Oskara Schind lera i jej okolice, przedstawia ich nawarstwianie się oraz treści, których są nośnikiem w obecnym kontekście funkcjonalno‑przestrzennym. Poka‑ zuje, w jaki sposób ujawniają się ślady historii, gdzie są wyraziste, a kiedy ich obecność jest nie‑ malże nienamacalna, ale jednak wyczuwalna. Opowiada o przestrzeni widzianej oczyma archi‑ tekta wnętrz, a więc kogoś, kto przestrzeń kreuje, ale jest również jej użytkownikiem” (M. Zbroiń‑ ska‑Piątek, Miejsce dla sztuki – pamięć miejsca. MOCAK: ślady historii w przestrzeni współczesnych wydarzeń kulturalnych na krakowskim Zabłociu). Teoretyczne rozważania nad istotą reload‑ ingu i prezentacje zrealizowanych projektów w różnych częściach świata, obrazujących cza‑ sową rekonfigurację przestrzeni uzupełniały wykłady odnoszące się bezpośrednio do miejsca konferencji, które było obiektem konkursu stu‑ denckiego. Bunkier Sztuki jest bowiem obiektem niezwykłym. „Oglądany z zewnątrz budynek Cafe Bunkier wygląda jak szklany dom, którego ściany pokryte są tworzywem sztucznym. Dzięki temu w zimie można usiąść przy stoliku «na zewnątrz», mając widok na Planty oraz spacerujących

przechodniów […]. Bunkier Sztuki ma swój kli‑ mat, pewną magię, coś, co sprawia, że musisz się tam wybrać i masz nadzieję, że będzie wolny stolik” (H. Libbrecht, Przestrzeń publiczna dla ludzkich potrzeb). Budynek Galerii Bunkier Sztuki wymaga ponadto specjalnego traktowania. Jest bowiem pozostałością stylu, który już przeminął, stylu bardzo wartościowego, który ukształtował nowe pokolenia architektów i artystów. „Brutalizm był fundamentalnym kierun‑ kiem, który nadał modernizmowi nowe orienta‑ cje. Brutalizm niewątpliwie wpłynął na młode pokolenie projektantów. Popularność minima‑ lizmu, jak również «nowego», «trzeźwego» spoj‑ rzenia niewątpliwie nawiązuje do XX‑wiecznego brutalizmu. Najbardziej znaczące przykłady tego stylu muszą być chronione. Pierwszym krokiem, jaki należy podjąć, jest wykonanie inwentary‑ zacji najlepszych budynków, by tym samym zintensyfikować działania na poziomie regio‑ nalnym, krajowym i międzynarodowym. Wiele ze starych kluczowych budynków brutalizmu wymaga pilnych prac naprawczych i restau‑ racyjnych. W naszych czasach, gdzie ciągłość ma ogromne znaczenie, wszyscy aktorzy świata architektury ponoszą odpowiedzialność za znale‑ zienie nowych zastosowań dla tego dziedzictwa” (P. Viaene, The Cracow Bunkier Sztuki & aspects of brutalist architecture in and outside Belgium). Mgr inż. arch. Magdalena Celadyn nawiązała dialog z P. Viaene’em i przedstawiła rzetelną ana‑ lizę Bunkra Sztuki, począwszy od historii miej‑ sca i charakterystyki pierwotnego projektu, aż po różnorodność relacji, w jakie mogą wchodzić

wnętrze, zewnętrze i odwiedzający galerię ludzie. Wypunktowała istotne kontrasty tworzące prze‑ strzeń: opozycję wnętrza i chroniącej go powłoki zewnętrznej, a także związek zabytkowej i XX‑wiecznej struktury. Podkreślając niestosowne do współczesnych czasów zamknięcie na świat zewnętrzny galerii określeniem „zamknięta świątynia sztuki”, zaproponowała szereg kroków, które doprowadzić powinny do idealnego rozwią‑ zania rekonfiguracji Bunkra Sztuki, otwierającego go na zewnątrz i wprowadzającego w relację dia‑ lektyczną z ludźmi i okolicą. „Niebagatelne w tak nakreślonej między uczestnikami relacji wydarzeń należyta jakość, komfort oraz sekwencja zwiedzania i aktywności widza w konsekwencji mogłyby stać się źródłem pełnej intelektualnej i estetycznej satysfakcji” (M. Celadyn, Bunkier Sztuki – dialektyka prze‑ strzeni ekspozycyjnej). Istota space reloadingu, pomimo wielu pro‑ pozycji formalnych czy też technicznych, leży jed‑ nak chyba w samym człowieku; tak w odbiorcy, który nakładając własne warstwy – odbierane zmysłowo lub wyimaginowane – buduje wielość prywatnych obrazów, jak w twórcy, co w zasadzie potwierdza mnogość interpretacji samego hasła przez uczestników konferencji. Niebagatelną rolę w tym procesie odgrywa architekt wnętrz, który oddziałuje bezpośrednio na przestrzeń i pośrednio na odbiorcę. Kształtuje środowisko, wytycza szlaki, podejmuje istotne decyzje dla lokalnych społeczności. Łączy wizualne z tak‑ tylnym i audialnym, tworząc tym samym dzieło otaczające ludzi, wpływające do ich wnętrz, skra‑ dające ich serca. A zatem: „Burzmy mury, znaczmy w przestrzeni punkty i łączmy ze sobą te najodleglejsze. Kreślmy w rzeczywistości nowe funkcje, trans‑ plantując w przestrzenie swoje projekty. Bo bycie projektantem zobowiązuje do odpowiedzialno‑ ści za powoływanie do życia nowych miejsc. Do rozpisania dla nich partytury i przemyślenia możliwych do zaistnienia sytuacji, które wpły‑ wać będą w czasie rzeczywistym na ich kształt” (P. Ochman‑Tarka, Trans‑plantacje przestrzeni. Na przykładzie dietlowskich planów przebudowy krakowskich plant).

Wszystkie cytaty za: Space reloading. Nowa prze‑ strzeń – miejsca w mieście, red. B. Gibała‑Kapecka, Kraków 2014.

154

Wiadomości asp /67


Kronika wydarzeń

O Mehofferze w Wiśniowej Sesja naukowa

Michał Pilikowski Bywa tak, że w poszukiwaniu natchnienia artyści malarze wyjeżdżają na wieś, by tam – w ciszy i spokoju oraz w bliskim kontakcie z naturą – tworzyć prawdziwą sztukę. Jednym z najsławniej‑ szych miejsc w Europie, które upodobali sobie artyści, była wioska Barbizon położona niedaleko Paryża, w której przebywało – w latach 1830– 1860 – wielu wybitnych francuskich malarzy. W latach 60. XIX w. Barbizończycy zakoń‑ czyli swą działalność. Znaleźli jednak następców – w Polsce, a dokładniej w Wiśniowej na Podkar‑ paciu. W 1867 r. dwór w Wiśniowej przeszedł w ręce Franciszka Mycielskiego – i niebawem stał się jednym z ulubionych miejsc wypoczynku i pracy twórczej dla krakowskiej bohemy arty‑ stycznej. Cisza, spokój, podkarpackie wiejskie pejzaże, a do tego miła atmosfera, nastrój sprzyjający pracy twórczej, towarzystwo innych malarzy i jeszcze pałac – czego chcieć więcej? Artyści dobrze czuli się w Wiśniowej. Z czasem nazwali oni to miejsce „Barbizonem wiśniow‑ skim”, nawiązując do słynnej wioski artystycz‑ nej pod Paryżem. Sytuacja taka utrzymywała się do końca okresu międzywojennego. Do wspaniałych tradycji rodu Mycielskich nawiązuje Towarzystwo im. Zygmunta Myciel‑ skiego w Wiśniowej, którego prezesem jest Andrzej Szypuła. Od 2008 r. Towarzystwo orga‑ nizuje w Wiśniowej międzynarodowe plenery malarskie. W czasie ich trwania odbywają się sympozja naukowe. Nie inaczej było w tym roku. Od 20 vii do 3 VIIi 2014 r. w Wiśniowej odbywał się VII Między‑ narodowy Plener Malarski „Wiśniowa pachnąca malarstwem”, którego kuratorem był Grzegorz Wnęk. W sobotę 26 vii 2014 r. w Gimnazjum im. Orląt Lwowskich w Wiśniowej odbyła się sesja naukowa poświęcona życiu i twórczości

→ 26 vii 2014 → Wiśniowa

↑ Dominika Guła fot. Jerzy Tomala

↑ Zbigniew Cebula fot. Jerzy Tomala

↓ Beata Bigaj fot. Jerzy Tomala

↓ Wołodymyr Żyszkowycz fot. Jerzy Tomala

Józefa Mehoffera. Warto bowiem przypomnieć, że Józef i Jadwiga Mehofferowie należeli do naj‑ częstszych gości Mycielskich w Wiśniowej. Sympo‑ zjum było niezwykle interesujące, a wśród prele‑ gentów znalazło się wiele osób związanych z naszą Akademią. Autorzy referatów to: Grzegorz Wnęk (który odpowiadał także za opiekę naukową i pro‑ wadzenie), Zbigniew Cebula, Wołodymyr Żyszko‑ wycz, Jan Wolski, Magdalena Rabizo‑Birek, Beata Bigaj, Dorota Rucka‑Marmaj, Dominika Guła, Władysław Tabasz, Anna Zeńczak, Agnieszka Stanisławczyk, Józef Ambrozowicz i Michał Pili‑ kowski. Patronat honorowy nad sympozjum objął prof. Stanisław Tabisz, rektor Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie ma jeszcze jeden powód, by w tym roku przypo‑ minać postać Józefa Mehoffera. Przecież równo sto lat temu, w październiku 1914 r., Mehoffer rozpoczął urzędowanie na stanowisku rektora krakowskiej ASP. 155


Kronika wydarzeń

Nasi na Kujawach

Szepty 2014

ii Wydziałowy Wystawa Krzysztofa Konkurs Malarski Kiwerskiego dla studentów i Adama WKiRDS naszej Wsiołkowskiego Akademii

→ Galeria Sztuki Współczenej Włocławek → 6 – 29 vi 2014 W Galerii Sztuki Współczesnej we Włocławku odbyła się wystawa dwóch pedagogów naszej Uczelni – Krzysztofa Kiwerskiego i Adama Wsiołkowskiego. Profesor Kiwerski zaprezentował swoje naj‑ nowsze cykle obrazów: Martwa natura, Zabawki dorosłego faceta, Gadu‑gadu, wśród których szczególną uwagę publiczności przyciągały prace stanowiące swoistą reminiscencję niedawnego pobytu artysty w Nowym Jorku (Vermeer in NY). Profesor Wsiołkowski pokazał zestaw obrazów, na który złożyły się fragmenty prowadzonych przezeń od lat cyklów: Zjawisko, Miasto nieznane, Obecność, Felek i ja, inkografie, a także 36‑sekun‑ dowy filmik wideo mówiący o relacji artysty do postaci i dzieła Stanisława Wyspiańskiego. Podczas wernisażu odbył się pokaz filmu K. Kiwerskiego The Rolling Stones oraz projek‑ cja dwóch filmów telewizyjnych o twórczości A. Wsiołkowskiego i jego „świńskiej” kolekcji (inf. wł.).

156

Wiadomości asp /67

Konrad Kozieł 15 III 2014 r. nastąpiło rozstrzygnięcie II Wydzia‑ łowego Konkursu Malarskiego dla studentów Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie. Oceny prac podjęło się jury konkursu powołane w następującym składzie: dr hab. Marta Lempart‑Geratowska prof. ASP, dziekan Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie, mgr Dorota Kwieciń‑ ska‑Nosek, prof. Allan Rzepka, dr hab. Mirosław Sikorski, dr Sebastian Wywiórski. Nagrodę Dziekana WKiRDS przyznano Joannie Kunert. Nagroda Rady Samorządu Studenckiego WKiRDS przypadła Monice Kuładze. Wyróżnie‑ nie Honorowe Katedry Sztuk Pięknych otrzy‑ mała Regina Główczak, zaś Specjalną Nagrodę prof. Allana Rzepki przyznano Joannie Sztyrak.

Krakowska Grafika w Pekinie → 1895 Cultural and Creative Industry Park, Nantong, Chiny → 6 – 22 vi 2014 „Polish Cracow Graphique Art Exhibition“ – to tytuł wystawy, której wernisaż odbył się 22 vi br. w 1895 Cultural and Creative Industry Park w miejscowości Nantong w Chinach. Na wystawie zaprezentowane zostały prace krakowskich grafi‑ ków: Anny Sobol‑Wejman, Stanisława Wejmana, Krzysztofa Skórczewskiego i Jacka Sroki. Wszyscy uprawiają techniki wklęsłodrukowe (akwaforta, akwatinta i miedzioryt). Kolekcja grafiki przy‑ była do Chin wraz z pierwszą edycją Festiwalu Kultury Polskiej w Pekinie w 2012 r. Na ekspo‑ zycję artystów związanych z krakowską Akade‑ mią Sztuk Pięknych złożyło się 161 obiektów. Dzięki uprzejmości Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena kolekcja pozostała w dyspozycji Ambasady rp w Pekinie z intencją organizacji kolejnych wystaw w chińskich instytucjach arty‑ stycznych. W ubiegłym roku w maju wystawa została pokazana na Uniwersytecie Technologii i Sztuki w Jinan w ramach Dni Kultury Polskiej, następnie trafiła do Szanghaju gdzie została pokazana w Shanghai Hongqiao Contemporary Art Museum; w listopadzie została pokazana w galerii Liu Haisu w Changzhou. W kwietniu i maju 2014 r. odbyły się dwie odsłony wystawy, w galerii Four Face Space w miejscowości Luodai pod Chengdu oraz – w Nantong pod Szanghajem. Władze chińskiego Nantong zabiegają o utwo‑ rzenie w mieście centrum wystawowo‑eduka‑ cyjnego, w którym wykładaliby wybitni polscy graficy. To ważna promocja polskiej sztuki poza granicami kraju. (inf. wł.)


Zwierciadła wszechświata Nagroda vii konkurs dla studentów dla II pracowni rysunku i malarstwa prof. Jerzego Nowakowskiego na Wydziale Architektury Wnętrz → Galeria Grodzka w Krakowie → v 2014

Michał Misiak

↓ Natalia Hevko

↑ Wojciech Gryszkiewicz

4 ix 2014 r. został rozstrzygnięty konkurs na pro‑ jekt dwustronnego medalu poświęconego Xawe‑ remu Dunikowskiemu dla uczczenia 50. rocznicy Jego śmierci. Konkurs, ogłoszony przez profesora Józefa Murzyna – dziekana Wydziału Rzeźby, był skierowany wyłącznie do studentów i peda‑ gogów Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięk‑ nych w Krakowie. Sąd konkursowy (prof. Ewa Janus, prof. Krzysztof Nitsch, prof. Józef Murzyn, prof. Stanisław Hryń), po wnikliwej ocenie wszystkich zgłoszonych do konkursu projektów, kierując się ideą wyboru projektu o najwyższych walorach artystycznych, spełniającego jedno‑ cześnie wszystkie warunki konkursu – wyłonił i uhonorował główną nagrodą projekt autorstwa profesora Jerzego Nowakowskiego. W imieniu Sądu Konkursowego składam serdeczne gratu‑ lacje Panu Profesorowi – przewodniczący jury prof. Stanisław Hryń.

W Galerii Grodzkiej w Krakowie odbyła się wystawa pt. Zwierciadła wszechświata. To zwień‑ czenie siódmej już odsłony konkursu dla studen‑ tów II pracowni rysunku i malarstwa na Wydziale Architektury Wnętrz. Wart podkreślenia jest szczególny charakter konkursu: członkowie jury także podejmują się realizacji dzieł na konkur‑ sowy temat oraz – wspólnie ze studentami – biorą udział w wystawie pokonkursowej. Laureatami minionej edycji zostali studenci: Natalia Hevko (i nagroda), Wojciech Gryszkiewicz (II nagroda) oraz Patrycja Stania (III nagroda). Pozostali uczestnicy to: Andżelika Grodecka, Katarzyna Jaskóła, Magdalena Leśniak, Joanna Miernik, Katarzyna Rothert, Patrycja Stania, Joanna Szmyła, Bożena Szumilas, a także członkowie jury: prof. Ewa Kutermak‑Madej, prof. Roman Kurzawski, dr Michał Misiak. Kuratorką i pomysłodawczynią konkursu jest prof. Ewa Kutermak‑Madej, która tak opisuje temat i tytuł tegorocznej wystawy: „Wszechświat jest specyficznym gabinetem luster. Kwestią czasu pozostaje udowodnie‑ nie, że patrząc w przeciwnym kierunku, zoba‑ czymy ten sam fragment kosmosu. Tworzą się

prawdopodobnie obrazy tych samych obiektów astronomicznych, kopie przedmiotów w zwier‑ ciadlanych odbiciach. W czasie Wielkiego Wybuchu mogło powstać kilka wszechświatów splatających się ze sobą i stąd zjawiska nie‑ wytłumaczalne, takie jak wędrówki w czasie, obrazy dziwnych postaci. Lustrzane odbicie fragmentów kosmosu jawi mi się jako bardzo interesujący i inspiru‑ jący temat dla artystów, szczególnie tych, któ‑ rzy dopiero stawiają pierwsze kroki na swojej twórczej drodze. Zagadki czasu i przestrzeni już od siedmiu lat rozpalają zmysły. Ustawiona w pracowni instalacja jest inspi‑ racją do podjęcia tak fantastycznego tematu. Symbole zawarte w tej «trochę scenografii» poruszają wyobraźnię. Jak namalować super‑ nową? Co to za hasło, że czarne dziury wcale nie są czarne? Co z kosmicznym złomem? Jak możemy rozróżnić typy gwiazd? Odpowiedź astrofizyków na ostatnie pytanie wydaje mi się bardzo „arty‑ stowska”: dla ogromnej większości gwiazd cechą charakterystyczną pozostaje kolor emitowanego światła – jak w sztuce. Kształt kosmicznych obiek‑ tów, ich różnorodność oraz piękno gwiaździstych konstelacji są inspiracją największego kalibru”.

157


Kronika wydarzeń

Publikacje

W Legnicy i w Kielcach We wstępie do katalogu odbywającej się w dniach 31 x – 1 XII 2013 wystawy pokonkursowej Anna Kania pisze: „Kolejną, 23. edycję konkursu malar‑ stwa młodych PROMOCJE zdominowali tym razem absolwenci krakowskiej Akademii Sztuk Pięk‑ nych. Należy bowiem przypomnieć, że to konkurs organizowany tylko dla aktualnych (ubiegło‑ rocznych) absolwentów kierunków malarskich wyższych uczelni artystycznych. To zawężenie do jednoznacznie narzuconej regulaminem PRO‑ MOCJI zamkniętej grupy potencjalnych artystów sprawia, że konkurs staje się niejako płaszczy‑ zną konkurencji między krajowymi uczelniami kształcącymi w tym zakresie. Można na tej pod‑ stawie ustalić jakby ranking szkół artystycz‑ nych – co potwierdzają równocześnie co jakiś czas organizowane w Galerii Sztuki w Legnicy zbiorcze prezentacje laureatów z poprzednich edycji PROMOCJI zatytułowane Drogi twórcze […]. Stąd wiadomo, że w kraju prym wiodą wła‑ śnie ASP w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu,

Książka o Wydziale Grafiki asp w Krakowie Poznaniu i Katowicach, których absolwenci zdobywają najczęściej nagrody «promocyjne»”. A oto laureaci – nasi ubiegłoroczni dyplo‑ manci: Grand Prix oraz Nagrodę „Pisma Arty‑ stycznego Format” zdobył Juliusz Kosin; Nagrodę Marszałka Województwa Dolnośląskiego – Paweł Słota; Nagrodę BWA w Zielonej Górze – Katarzyna Celek (wszyscy z pracowni prof. Leszka Misiaka); wyróżnienie firmy JPJ przypadło w udziale Marty‑ nie Borowieckiej z pracowni prof. Adama Wsioł‑ kowskiego, a wyróżnienie firmy COBEX otrzymał Bartosz Czarnecki z pracowni prof. Grzegorza Bednarskiego. W vi 2014 r. w kieleckim BWA odbyła się pokon‑ kursowa wystawa Interdyscyplinarnego Konkursu Plastycznego Województwa Świętokrzyskiego PRZEDWIOŚNIE 37 (to już jego 37. edycja). Na kon‑ kurs wpłynęło 260 prac 98 autorów; do wystawy jury zakwalifikowało 157 prac 80 twórców. Grand Prix konkursu zdobyła Martyna Borowiecka, nasza ubiegłoroczna absolwentka Wydziału Malarstwa z pracowni prof. Adama Wsiołkowskiego, za zestaw dwu obrazów. Nagrodę BWA w Kielcach przyznano Emilii Dragosz, dyplo‑ mantce z pracowni prof. Leszka Misiaka. (inf. wł.) ← Juliusz Kosin GRAND PRIX mkidn Nagroda Pisma Artystycznego format

158

Wiadomości asp /67

↓↙ Martyna Borowiecka Materiały, olej na płótnie 115 × 130 cm Kożuch, olej na płótni, 115 × 130 cm

Michał Pilikowski W książce Grafika – ASP – Kraków – której redaktorem był Krzysztof Tomalski, dziekan Wydziału Grafiki – pomieszczono wiele arty‑ kułów przybliżających nam przeszłość i chwilę obecną Wydziału Grafiki. Autorami tekstów są: Jan Fejkiel, Piotr Kunce, Zbigniew Zegan, Domi‑ nik Stanisławski, Marta Anna Raczek‑Karcz, Marcin Giżycki i Marek Janczyk. W kolejnej części publikacji znajdziemy biogramy arty‑ stów aktualnie związanych z Wydziałem Grafiki oraz reprodukcje ich prac. Właśnie z racji licz‑ nych reprodukcji dzieł sztuki książkę tę można również określić jako album. W dalszej części pokazano poszczególne katedry i pracownie Wydziału Grafiki. Niezwykłe jest to, że możemy niemalże wejść do pomieszczeń, w których pracują artyści. Dla każdego, kto interesuje się grafiką, zobaczenie miejsc, w których powstają dzieła sztuki, urządzeń, które są pomocne przy ich tworzeniu, oraz artystów przy pracy nie jest obojętne. Na końcu książki zamieszczono aneks, w którym znalazły się zestawienia osób, które odegrały lub odgrywają ważną rolę w kształto‑ waniu historii Wydziału Grafiki oraz spis wszyst‑ kich absolwentów Wydziału z lat 1951–2013. Wydawnictwo Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w Krakowie, format 28 × 24 cm, liczba stron 432. Cena z vat 78,38 zł.


The Monuments Men

→ George Clooney, reżyser i odtwórca jednej z głównych ról, kadr z filmu.

Jacek Dembosz 28 II br. miał w Polsce premierę film Odkrywcy skarbów w reżyserii George’a Clooneya. Filmo‑ wej premierze towarzyszyła książka Roberta M. Edsela pod tym samym tytułem, w oparciu o którą film powstał. Książka i film noszą w ory‑ ginale tytuł The Monuments Men i opowiadają o ośmiu alianckich żołnierzach, którzy podczas II wojny światowej poszukiwali i odzyskiwali zra‑ bowane przez nazistów dzieła sztuki. Po desan‑ cie w Normandii, we Francji do tej czynności oddelegowano 12 oficerów, podobny nieduży zespół działał we Włoszech. Ta elitarna grupa nosiła nazwę Monuments, Fine Arts and Archi‑ ves Program (Sekcja Pomników Sztuk Pięknych i Archiwów), a w jej skład wchodzili historycy sztuki, dyrektorzy muzeów, architekci. W isto‑ cie odzyskiwaniem dzieł zajmowało się ok. 350 osób, kobiet i mężczyzn, które ryzykowały życie, by zachować dla potomnych jak najwię‑ cej ze światowego dziedzictwa sztuki. W przeci‑ wieństwie do radzieckich „brygad trofeów”, które zajmowały się łupieniem zagrabionych obiektów kultury i wywożeniem ich w głąb ZSRR, Monu‑ ments Men ich poszukiwało, inwentaryzowało je i przekazywało do utworzonego w tym celu w Wiesbaden magazynu Central Collecting Point. Trafiło tam 5 mln bezcennych obiektów, co poka‑ zuje skalę grabieży dokonanej przez Niemców. A przecież wiele dzieł sztuki z rozmysłem

zniszczono, uległy unicestwieniu podczas dzia‑ łań wojennych lub zaginęły. Jednak, jak zauważył historyk i politolog prof. Arkadiusz Stempin, „nie wszyscy Monu‑ ments Men mieli w głowie dobro kultury”, nie dotyczy to tych wymienionych w książce, część spośród nich przywłaszczyła sobie dzieła sztuki, wysyłając je w paczkach do domów, do Ame‑ ryki. To właśnie te ciągle zaginione obiekty. John Meador z Teksasu (podaję za A. Stempi‑ nem), który przemierzał szlak bojowy z Fran‑ cji do Berlina, nie przepuścił żadnej okazji, by wycinać z ram co cenniejsze obrazy, z willi markiza Saint Carlosa zabrał barokową porcelanę i srebrne serwisy, a także eksponaty ze skarbca św. Serwazego z Quedlinburga, średniowiecz‑ nej rezydencji niemieckich cesarzy. Zdobycze te wysyłano następnie do Ameryki w paczkach opatrzonych dla niepoznaki napisami: „Biblia”. O tych i podobnych historiach w filmie się nie wspomina. „Wśród zrabowanych dóbr kultury – podaje A. Stempin – są drogocenne obrazy, książki, grafiki i egzemplarze broni palnej. Dyrek‑ torzy wielu amerykańskich muzeów przyznają, że nie znają pochodzenia wielu wiszących u nich obrazów z Niemiec. W New York Metropolitan Museum jest ich 393, w Chicago Art Institute 548, w Cleveland Museum of Art 370, w National Gal‑ lery Washington 350, a w Boston Museum of Fine Arts ze 200. […] W Stanach Zjednoczonych dochodzi do wymiany pokoleniowej, w efekcie

prywatne zbiory «łowców skarbów», którzy tro‑ pili arcydzieła kultury w kryjówkach albo zwę‑ dzili je z Central Collecting Points, przejmują ich rodzinni sukcesorzy”, próbujący je obecnie spie‑ niężyć, wystawiając je na licytacjach, z których zazwyczaj dowiadujemy się o ich istnieniu. Film przemknął przez ekrany kinowe nie‑ zauważony, może dlatego, że nosi charakter paradokumentu, a nie obrazu hollywoodzkiego napakowanego wątkami miłosnymi, szpiegow‑ skimi i sensacyjnymi. Bardzo wiernie odtworzone są realia, scenografia, może dlatego, że zachowało się dużo fotografii z tej wojennej akcji. Książkę można przeczytać, a film obejrzeć w domu, gdyż jest dostępny na płytach DVD (także w wersji Blu‑ray).

S

p

r

o

s

t

o

w

a

n

i

e

Redakcja „Wiadomości ASP” informuje, że do artyku‑ łu pani Konstancji Pleskaczyńskiej pt. Göbekli Tepe, Decydująca rola kultury w rozwoju naszej cywilizacji, zamieszczonego w 66. numerze „Wiadomości ASP” (s. 77, kol. 1, w. 9–12; s. 80, kol. 2, w. 9; s. 81, s. kol. 1, w. 12–13) wkradł się błąd, który powstał na etapie ko‑ rekty, nie z winy autorki artykułu. Podajemy poprawne brzmienie wskazanych fragmentów: „[…] do najważ‑ niejszych stanowisk należą Nevalı Çori z X tysiąclecia p.n.e. (niestety zalane przez spiętrzoną wodę po wy‑ budowaniu Tamy Atatürka), Çayönü Tepesi z około VIII tysiąclecia p.n.e., Çatal Höyük z VII tysiąclecia p.n.e.”; „Około VIII tysiąclecia p.n.e. zostało dokładne zasypane i porzucone.”; „[…] Karahan Tepe, rozległe założenie zajmujące około 60 tys. m2, z okresu neoli‑ tu preceramicznego, trwającego od IX/VIII tysiąclecia. p.n.e. do VII/VI tysiąclecia p.n.e.”. Przepraszamy za za‑ istniałą pomyłkę.

159


P publikacje

Podręcznik, nie tylko dla scenografów

Książka Perspektywa odręczna oraz techniki podania projektów scenograficznych Janusza Wrzesińskiego wypełnia dotkliwą lukę w szkol‑ nictwie akademickim, jaką jest brak podręczni‑ ków poświęconych warsztatowym zagadnieniom projektowania dekoracji dla teatru i filmu. Autor, opierając się na wieloletnim doświadczeniu zawodowym oraz pedagogicznym, dzięki wszech‑ stronnemu wykształceniu stworzył podręcznik precyzyjnie ukazujący zasady przygotowania projektu scenograficznego. Reguły perspektywy architektonicznej zostały przystępnie przedstawione w wyodrębnionych

www.wydawnictwo.asp.krakow.pl Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz, rektor ASP w Krakowie Kierownik Działu Promocji i Wydawnictw: Jacek Dembosz, redakcja@asp.krakow.pl Zespół redakcyjny: prof. asp Barbara Ziembicka, dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński, prof. asp Łukasz Konieczko, mgr Jacek Dembosz, mgr Michał Pilikowski. wiadomosciasp@asp.krakow.pl, tel. 12/ 2992045

160

Wiadomości asp /67

rozdziałach. Dzięki temu odbiorca ma szansę – nie będąc nawet umysłem ścisłym – prześledzić proces powstawania iluzji przestrzeni trójwymia‑ rowej dzięki zasadom perspektywy. Autor książki, Janusz Wrzesiński, jest sce‑ nografem po krakowskiej ASP i nauczycielem akademickim tamże, a także architektem po Poli‑ technice Krakowskiej. Podręcznik przeznaczony jest dla studentów scenografii, ale z pewnością zainteresuje także architektów. Wydawnictwo ASP w Krakowie, format 35 × 25 cm, liczba stron 102, wszystkie strony ilustrowane. Cena z vat 43,05 zł.

www.wiadomosciasp.pl Projekt i skład: Michał Bratko mbratko@asp.krakow.pl Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska Korekta: Adam Wsiołkowski Nakład: 1500 egz. ISsN 1505–0661

Wiadomości asp w Krakowie Dołącz do nas na Facebooku

Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22 fax 012 422 65 66 Rektor prof. Stanisław Tabisz Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych prof. Piotr Bożyk Prorektor ds. Studenckich dr hab. Jan Tutaj Kanclerz dr Jolanta Ewartowska Wydział Malarstwa Dziekan dr hab. Piotr Korzeniowski Prodziekan dr hab. Witold Stelmachniewicz pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan prof. asp Ewa Janus pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr Tomasz Daniec ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 12 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 12 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Andrzej Ziębliński Prodziekan dr Anna Myczkowska‑Szczerska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 422 34 44 Wydział Intermediów ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38 31-111 Kraków tel.12 299 20 37 intermedia@asp.krakow.pl Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 292 62 77 w. 35

Korespondenci wydziałowi: dr hab. Kinga Nowak – Wydział Malarstwa dr Janusz Janczy – Wydział Rzeźby dr Agnieszka Łukaszewska – Wydział Grafiki mgr Joanna Łapińska – Wydział Architektury Wnętrz mgr Joanna Hedrick – Wydział Konserwacji i Restau‑ racji Dzieł Sztuki mgr Anna Szwaja – Wydział Form Przemysłowych mgr Mariusz Sołtysik – Wydział Intermediów Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.