JEFF LEMIRE Mico suayan david baron
Kim był Bloodshot?
Miał czerwone oczy.
Białą skórę.
Broń...
Dużo broni.
Kim był Bloodshot?
Był idealną maszyną do zabijania, zaprojektowaną przez nielegalną paramilitarną organizację stojącą za Projektem „Duch”.
Pchany do walki przez sfabrykowane wspomnienia, był idealnym zabójcą w rękach rządu. Nie znał litości. Nie obchodziły go postronne ofiary.
Kim był Bloodshot? Bloodshot był śmiercią.
Krew rannego żołnierza wzbogacono miliardami mikroskopijnych maszyn opracowanych w ramach projektu „Duch”.
To właśnie dzięki nim stał się silniejszy, zręczniejszy i szybszy. Stał się nadczłowiekiem.
Ponieważ nic nie mogło powstrzymać tych maszyn, nic nie mogło powstrzymać też Bloodshota.
Nanity potrafiły wyleczyć każdą ranę, nawet najpoważniejszą.
Były również wykorzystywane do kontrolowania jego myśli. Stał się marionetką. Workiem mięsa, który kiedyś był człowiekiem – z podczepionymi sznurkami, za które pociągały miliardy maleńkich maszyn.
Po długiej walce udało mu się wyrwać z objęć projektu „Duch” i fałszywych wspomnień przeszłości, która nigdy nie należała do niego.
Z czasem zaczął się nawet zastanawiać, czy mógłby być kimś więcej... Bohaterem...
Właśnie wtedy poznał ją... Poznał Kay. Widziała w Bloodshocie coś więcej. Coś poza czerwonymi oczami i białą skórą... Widziała człowieka, którym mógłby zostać.
i gdy już miał o co walczyć...
...nadeszło więcej śmierci i bólu... A on zawiódł...
Stracił Kay.
Była wszystkim tym, czym nie był Bloodshot. Była Geomantką, uosobieniem życia...
Wraz z ostatnim oddechem pozostawiła mu pamiątkę... Uwolniła go od nanitów i na powrót uczyniła człowiekiem.
Kim był Bloodshot?
Bloodshot miał czerwone oczy, białą skórę i dużo broni...
Był maszyną do zabijania. Naszpikowanym nanitami pionkiem rządu. Bloodshot był...
W sumie to już nie ważne...
Bloodshota już nie ma...
Zostałem tylko ja. Jezu...
BLOODSHOT
ODRODZENIE: kolorado
Dni lecą szybko.
Ciągle staram się coś robić. Cokolwiek, byle mieć zajęte ręce.
Minęło sześć miesięcy od śmierci Kay. Sześć miesięcy temu zabrała mi nanity i przemieniła mnie w człowieka.
Błąkałem się przez jakiś czas, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Do tej pory był tylko Projekt „Duch”... Ciągłe misje... Zabijanie.
Starałem się nie wychylać i pozostać poza zasięgiem Projektu. Przynajmniej do czasu, kiedy się ogarnę.
i tak wylądowałem tutaj. W Kolorado. W motelu Red River. Na takim zadupiu, że psy dupami szczekają.
Przedstawiłem się jako Ray Garrison. Tak mi się wymsknęło, gdy właściciel motelu spytał mnie o nazwisko. Była to jedna z fałszywych osobowości nadanych mi przez Projekt. Nie znoszę łatwości z jaką ich kłamstwa stają się moimi.
Gene, właścicielka, jest wdową. Przejęła motel po tym, jak jej mąż dostał wylewu. Zgodziła się dać mi darmowy pokój w zamian za drobne naprawy i pomoc w utrzymaniu porządku.
Wygląda na przyzwoitą starszą panią.
Panie Garrison, drzwi do pralni
nadal skrzypią. i to jak.
Załatwię to jeszcze dziś, obiecuję.
Pffff!
Ona może i jest w porządku, ale dzieciak...
Ma pod opieką dwunastoletniego wnuka, Toby’ego.
AAAAAA!!!
Dzieciak przyprawia mnie o dreszcze.
AAAAA!!!
CHA, CHA, CHA!
CO?!
Nic.
Matko, jak to skrzypi!
Dni lecÄ… szybko. Za to noce...
Potrzebuję nieco pomocy żeby je przetrwać.
Hej! Szukasz towarzystwa?
Nie.
Czegoś innego.
W nocy jestem sam... Tylko Bloodshot dotrzymuje mi towarzystwa.
i wspomnienia... Nie te, które dał mi Projekt „Duch”, aby trzymać mnie w ryzach.
Te Prawdziwe.
Setki, może tysiące istnień, które zakończyłem jako Bloodshot.
Wszyscy zabici ludzie... wymazani z historii.
Martwi, ot tak...
Wszyscy, tylko nie ja.
Tuż przed ostatnią akcją jako bloodshot, otrzymałem akta osoby, którą byłem przed zastrzykiem z nanitów.
Przez wiele lat pragnąłem jedynie tego. Chciałem tylko wiedzieć, kim byłem. W końcu mam wszystko jak na talerzu.
Co noc siedzę i walczę ze sobą. Przeczytać to czy nie...
Eskalacja konfliktu zmusza aliantów...
Wóda przeważnie pomaga, otępia i znieczula na tyle, żeby usnąć. Ale czasem działa wręcz przeciwnie.
Momentami mam wrażenie, że jest nafaszerowana nowymi nanitami. Czuję jak ich ciepło wdziera mi się do gardła i rozlewa w piersiach.
Zaczynam panikować. Wydaje mi się, że gdy zasnę, nanity przejmą moje ciało i obudzę się jako ON.
Wspomnienia bolą, ale nie one są najgorsze.
Najgorszy jest strach, że wszystko wróci... Że znów stanę się Bloodshotem. Że znów będę zabijał.
Cha, cha, cha! Oj, chłopaki, podnosicie mi ciśnienie!
Jezu.
Ray?
Ten głos... Znam go...
Kay?
No cześć.
Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Brakuje mi trochę tej twojej białej skóry.
Ale... Widziałem jak umierasz!
Umarłaś na moich rękach.
Cóż... jestem geomantką. Nikt nie wie, jak to wszystko działa.
Kay, niczego nie pragnę bardziej.
Jakim cudem pozbyłam się twoich nanitów? ciężko stwierdzić, ale nie przejmuj się drobiazgami.
No właśnie, Ray. Nie jesteś sobą.
Dałam Ci drugą szansę, a ty co?
Chcę cię spotkać jako normalny człowiek, a nie ten potwór...
Jako Bloodshot przynajmniej miałeś jakiś cel.
Cel?! Kay, byłem
To nie Twoja wina... Projekt „Duch” wyprał ci mózg.
mordercą!
Zmieniłeś się, gdy od nich uciekłeś. Zacząłeś być kimś więcej, kimś lepszym.
i chyba trzeba było cię takim zostawić.
Dość.
Ray, on chyba
musi wrócić...
DOSYĆ!
Nie jesteś prawdziwa.
Doprawdy? Bo ja się czuję bardzo prawdziwa.
Nie...
Proszę, nie...
Ciiiii...
Dni lecą szybko. Tylko poranki... Te przypominają mi o jednej zalecie Bloodshota...
...zero kaca.
Dzień dobry, Toby.
Bang.
Dzień dobry, Gene. Przepraszam, zapomniałem wczoraj o drzwiach, zaraz się... Gene? Co się stało?
To straszne. To po prostu straszne!
W wyniku ataku nieznanego strzelca zginęło co najmniej dwanaście osób, a kilkanaście zostało poważnie rannych. Sprawca zbiegł z miejsca zbrodni...
Wszędzie już o tym mówią! Jak tak można?!
...i nadal pozostaje na wolności. Udostępnione przez policję nagranie wskazuje na to, że główny podejrzany pomalował sobie skórę na biało.
Jesteśmy w centrum Broomfield, gdzie nieznany zamachowiec otworzył ogień do tłumu ludzi. FBi już zabezpiecza miejsce zdarzenia...
Policja przestrzega mieszkańców Broomfield przed próbami zatrzymania napastnika. Jest uzbrojony i wyjątkowo niebezpieczny...
Boże...
Panie Garrison?!
No widzi Pan... Co za ludzie... przecież to okropne, jak tak można...
Panie Garrison?!
...strzelanina w Kolorado...
...z całym szacunkiem, Jennfier, ale w tym przypadku problemem są źli ludzie, a nie kontrolowanie dostępu do broni! Żyjemy w wolnym kraju, a co za tym idzie...
Wolność nie ma tu nic do rzeczy. Gdyby broń nie była tak łatwo...
...zywają go krwawym okręgiem.
Ray! Stary druhu! To mi wygląda na robotę w sam raz dla nas!
Wiesz, co robić!
NiE!
Szybko!
Do Banku Krwi! Bierzemy Krwiobus i w drogę!
TAK! Kolego... To przecież ja! Twój wierny, uwielbiany, krwawy pomocnik...
To ja...
Bloodsquirt*!
No, stary, jak myślisz? Kto z naszej galerii łotrów jest odpowiedzialny za te strzelaniny?
Chainsaw? Syringe? Bliźniaki Mosquito? No? Jest tylko jeden sposób, aby się przekonać! Przebieraj się i jazda do Broomfield, już!
YSK TR RYSK T
* Bloodsquirt (ang.) - Krwitrysk (przyp. tłum.)
Mam nawet moje stare, dobre tryskawki, naładowane mięsożernymi nanitami! A ty? Gdzie twoje pukawki, Bloodshot?
Nie jestem Bloodshotem!
WYNOCHA!
Rany... wstałeś lewą nogą? Cukier ci spadł?
ZOSTAW MNiE W SPOKOJU!
ZAMKNiJ SiĘ! NiE iSTNiEJESZ!
Przestań!
Nie da rady, Ray... Widzisz...
Wyczu-
Miałem cię na oku.
wasz go, prawda, Ray? Masz to we krwi.
Czy ci się to podoba, czy nie, ktoś kto istnieje
i wygląda dokładnie jak my zrobił rozwałkę w kinie w Broomfield. i wiem, że to tylko kwestia czasu.
Były tam
dzieci, Ray.
Kimkolwiek jest ten ktoś, zabił je.
i zabije ponownie.
...ujawniono nazwiska ofiar...
Tylko ty go powstrzymasz. Nie Ray Garrison... Bloodshot, ten
prawdziwy. Ten, którego potrzebuje świat.
Wśród zamordowanych znajduje się ośmioletnia Sally Lewis.
Co najmniej troje innych dzieci z obrażeniami zagrażającymi życiu przewieziono do szpitala...
Do tej pory sprawca widoczny na nagraniu pozostaje w ukryciu.
Na usta ciśnie się pytanie: „Czy uderzy ponownie?”.
Panie Garrison? Nie chcę marudzić, zwłaszcza po dzisiejszych wiadomościach, ale zajmie się pan tymi drzwiami, co?
One tak bardzo skrzypią.
Dlaczego?
Nie dziś, Gene.
Kim był Bloodshot?
Bo odchodzę.
Był mordercą i marionetką. Ale się zmienił.
Ja się zmieniłem. Można mi wiele zarzucić, ale nigdy nie posunąłbym się do czegoś takiego. Nigdy.
Przynajmniej chciałbym w to wierzyć.
Może Kay ma rację... Może nie chodzi o to kim był Bloodshot, ale kim może być.
Witaj z powrotem, Bloodshot.
Ruszajmy.