O ważnych Rzeczach. Cz. 1 Ku wzbogaceniu postrzegania

Page 1



PAT R YC J A H U R L A K

CZĘŚĆ

1 Ku wzbogacaniu postrzegania

Wydawnictwo SALWATOR Kraków


Redakcja Dorota Franków Korekta Magdalena Mnikowska Redakcja techniczna i przygotowanie do dru­ku Artur Falkowski Projekt okładki Artur Falkowski Zdjęcia na okładce na przodzie: Katarzyna Kasprzyk z tyłu: Anna Czajka

Imprimatur nr 92/2018 bp Jan Szkodoń, wikariusz generalny Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał © 2018 Wydawnictwo SALWATOR © Patrycja Hurlak ISBN 978-83-7580-592-5 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 260 60 80 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


Wstęp

Co widzisz, drogi Czytelniku, na okładce? Zamyśloną dziewczynę? Może jest filozofem? Takim dzisiejszym Sokratesem, który gdy znika, to wszyscy wiedzą, że myśli. I nawet jak myśli czwartą godzinę, to nie należy mu przerywać! Gdybyś jednak rozszerzył kadr zdjęcia i przez to „wzbogacił swoje postrzeganie”, zobaczyłbyś dziewczynę, która odpoczywa otulona ciepłymi promieniami słońca pomiędzy zachwycającymi, zabytkowymi kolumnami. Gdybyś pokusił się o kolejne „wzbogacenie postrzegania” i zapytał ją, co tam robi, usłyszałbyś, że jest niezwykle zadowolona, bo znalazła ciekawe miejsce i może mieć stąd piękne zdjęcie. Gdybyś drążył dalej, to dowiedziałbyś się, że to miejsce jest dla niej ważne, bo czeka tu na Mszę Świętą. Robi się ciekawie? Jak to?! Miedzy zabytkowymi kolumnami? Na Mszę Świętą? Zapraszam więc do dalszego „wzbogacania”. Rozejrzyj się naokoło – zobaczysz dziedziniec, ciekawe drzwi (niejedne!), może kilkoro turystów mówiących w różnych językach i ubranych inaczej niż ty.

5


Wejdź za dziewczyną do kościoła. Zaskoczony? Tak, to tu przyszedł na świat Zbawiciel Jezus Chrystus! Gdybyś zatrzymał się tylko na zamyślonej dziewczynie, pozostałbyś w starożytnej Grecji i nigdy byś się nie dowiedział, że ta dziewczyna jest tak szczęśliwa dlatego, że pierwszy raz w życiu jej stopy dotknęły ziemi w miasteczku o osławionej nazwie Betlejem. Właśnie o takie „wzbogacenie postrzegania” chodziło mi, gdy wybierałam się na studia teologiczne. Nie chciałam się zatrzymać na skrawku posiadanej wiedzy, który jest resztkami po katechezie szkolnej, przeze mnie, delikatnie mówiąc, traktowanej jak piąte koło u wozu (więcej na ten temat w Nawróconej wiedźmie). Po pierwszych wykładach ilość informacji, które rozszerzały moje spojrzenie, była tak ogromna, że miałam ochotę o tym krzyczeć na ulicy. Wpadłam więc na pomysł, że skoro nie każdy może studiować (choć system blended learning* jest genialnym rozwiązaniem dla takich szaleńców jak ja, nieposiadających czasu), a ja przecież nie uczę się tylko dla siebie, to może warto się tą wiedzą podzielić. Zapytałam księdza Andrzeja Tuleja (kierownika studiów), czy mogę pisać obowiązkowe prace zaliczeniowe w formie esejów, popularnym językiem, zrozumiałym nie tylko * Więcej na ten temat na stronie http://start.e-pwtw.pl/onas. html [dostęp: 9.01.2018]. 6


Czy Credo jest potrzebne do zbawienia?

Zabierając się do pisania tego tekstu, swoim zwyczajem modliłam się do Ducha Świętego. Jak zwykle wywrócił mój pomysł do góry nogami. Zaczęłam się zastanawiać, skąd pewność, że On jest, że jest równy w majestacie Ojcu i Synowi w Przenajświętszej Trójcy? Skąd to wiem? Wiem – bo Kościół mnie tego nauczył w Wyznaniu wiary (Credo)! Sobór Watykański I mówi, że rozumem możemy dojść do poznania, że Bóg istnieje. Natomiast w sposób nadprzyrodzony Bóg objawia się nam i daje się nam poznać na tyle, na ile jest nam to potrzebne do zbawienia, a do czego rozumem sami z siebie nie dojdziemy. Bóg też nigdy się nie myli i nikogo nie wprowadza w błąd (zob. Konstytucja dogmatyczna o wierze katolickiej XX Soboru Powszechnego, Watykańskiego I). Łotrowi na krzyżu do zbawienia wystarczyło krótkie wyznanie wiary, że Jezus jest Bogiem (zob. Łk 23,39-43). Jednak z czasem, im więcej powstawało

23


pytań – o naturę Jezusa, pochodzenie Ducha Świętego i tak dalej – tym bardziej zwiększała się możliwość popełniania błędów i wyznawania nieprawdy. Dlatego za każdym razem, gdy pojawiały się herezje, ojcowie soborowi (na przykład w Nicei w 325 roku czy w Konstantynopolu w 381) doprecyzowywali, pod natchnieniem Ducha Świętego, Symbol naszej wiary, czyli to, co wyznajemy, za co oddawali i nadal oddają życie chrześcijanie na całym świecie. Symbol, a nie puste słowa! Symbol jest skuteczny, czyli samo wypowiedzenie go ma moc przyczynowo-skutkową, przez co staje się aktem. Kiedyś „symbol” stanowił dwie części jakiegoś przedmiotu, które były rozdzielane na znak zawarcia umowy pomiędzy stronami i były gwarantem rozpoznania stron (zob. KKK 188). W Symbolu Apostolskim (krótsze wyznanie wiary) czy w Symbolu Nicejsko-Konstantynopolitańskim (dłuższe, recytowane na przykład podczas niedzielnej Eucharystii) też mamy dwie części. Pierwsza to pytanie od Boga: „Czy wierzysz?”, a druga to nasza odpowiedź: „Wierzę”. Symbol zostaje zespolony, a strony się rozpoznają i wchodzą w komunię (zob. KKK 197). Najłatwiej wyjaśnić to na przypadku skrajnym, czyli na przykładzie męczenników. Oprawcy nie wymagają od nich niczego więcej niż zaparcia się wiary, czyli wypowiedzenia pewnych słów. W tym momen24


cie jednak ich słowa będą miały widoczny skutek. Jeżeli powtórzą Symbol (Credo), zostaną zabici, ale uratują siebie na życie wieczne, bo Jezus powiedział: „Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10,39). Czy zdajemy sobie z tego sprawę, recytując „Wierzę w Boga...”, czy „klepiemy” Credo bez zastanowienia? A jak ktoś nas pyta: „W co wierzysz?”, czy nie robimy głupiej miny i nie odchodzimy zawstydzeni? Co więc się wydarzy, gdy w końcu ktoś ciebie i mnie zapyta, czy jesteś w stanie za to umrzeć? Jeżeli mam odpowiedzieć „tak”, to choć chwilkę powinnam zatrzymać się nad wybranymi artykułami Wyznania wiary. Główna część Symbolu Apostolskiego mówi o Trójcy Świętej i powstała, jak wcześniej napisałam, w odpowiedzi na herezje. Warto więc spokojnie przeanalizować, czy sprzedawane nam dziś nowinki, na przykład o tym, że Jezus był tylko człowiekiem, już kiedyś nie zostały obalone i potępione. Dziś wiele osób atakuje dziewicze macierzyństwo Maryi. Tę prawdę mamy podaną w Credo jako dogmat, czyli jako prawdę pewną, a wiara w nią jest warunkiem koniecznym do tego, żeby nie być wykluczonym z Kościoła. Jezus został poczęty w łonie Dziewicy Maryi „z Ducha Świętego, bez nasienia męskiego” (zob. KKK 496), co osobom niewierzącym 25


Optymistka czy pesymistka?

Postawiono mi pytanie, czy jestem optymistką czy pesymistką? Na pierwszy rzut oka mogłabym przychylić się do optymistki, bo rzeczywiście moje podejście do świata jest dość radosne. Jednak jeśli rozważymy to pytanie jako filozoficzne, sprawa zaczyna się komplikować. Wezmę więc na tapetę „skrajne przypadki” filozofów, czyli największego optymistę – Gottfrieda Wilhelma Leibniza, i największego pesymistę – Artura Schopenhauera. Przynajmniej tak określa się ich w historii filozofii. Jako „arbitra” w sprawie mojego życiowego nastawienia: wezmę dialektykę heglowską (teza + antyteza = synteza). Tezą będzie zdanie: „Bliżej mi do Leibniza”, antytezą – „Bliżej mi do Schopenhauera”. A jaka będzie synteza, to się okaże. Teza: bliżej mi do Leibniza. Trzeba się zastanowić, z czego wynika określenie Leibniza mianem największego optymisty. Odpowiedzią jest teodycea! Jeżeli myślisz, że to imię pięknej muzy, która zachwyciła Wilhelma tak, że patrzył na świat przez różowe okulary, to się mylisz. To określe-

71


nie to nic innego jak obrona Boga przed zarzutem, klasycznie do dziś powtarzanym, że skoro Bóg istnieje, to skąd biorą się cierpienia, kataklizmy, wojny, czyli ogólnie – zło? Czy Bóg, skoro jest wszechmocny i miłosierny, nie mógłby tego zlikwidować? Leibniz twierdzi, że mógłby, ale nie chce ze względu na tak zwane wyższe dobro, które wyraża się w cnotach i wartościach, jak na przykład odwaga, heroiczność, ofiarność. Przez istnienie zła Bóg daje szansę ludziom na ujawnienie się w nich tych cech. Taki świat, według Leibniza, jest lepszy niż ten bez zła. Bóg dał nam więc do mieszkania świat najlepszy ze wszystkich możliwych! I to jest wielkie „hurra!” Leibniza, choć moje – nie. Pomijając już fakt, że jego monadologia, czyli teoria o tym, że świat składa się z różnych monad niewchodzących w interakcję ze sobą, jest mi zupełnie obca. Wykluczył on bowiem nie tylko kontakt ludzi między sobą, ale również wzajemne oddziaływanie między ciałem a duszą, a przyczynowo-skutkowość zredukował do pojęcia, że to wszystko nam się tylko wydaje. Mnie się jednak nie wydaje, ale jestem pewna, że wolę być dzieckiem Bożym, a nie monadą! Wolę też mieć świadomość tego, że jesteśmy istotami duchowo-cielesnymi, które bezpośrednio wpływają na świat zewnętrzny i odbierają bodźce, a Bóg nie jest tylko odległym regulato72


rem harmonii przedustawnej. Teodycea też jest dla mnie mało optymistyczna, bo zakłada, że skoro Bóg stworzył świat ze złem, czyli także ze śmiercią i cierpieniem, to go pragnął dla nas. Czyli chce, żebyśmy grzeszyli? Bo inaczej nie byłoby potrzeby, abyśmy wykazywali się jakimikolwiek cnotami. Zupełnie pominął fakt działania złego ducha jako osoby, zakładając jedynie zło moralne i zło fizyczne, nie bacząc na tego, który za tym złem stoi. Mam więc pytanie – jakimi to cnotami wykazali się Adam i Ewa, zanim zgrzeszyli, i kto ich zwiódł? Bóg? Absurd! To raj, który przez grzech utraciliśmy, jest dla mnie wersją optymistyczną i liczę, że tam kiedyś dotrę. Czyli zakładam, sprzecznie z Leibnizem, że jest lepszy świat, też stworzony przez Boga! Antyteza: bliżej mi do Schopenhauera. Skoro do optymistycznej wersji świata można wejść jedynie przez śmierć, to rzeczywiście zasadne jest postawienie antytezy, że pesymizm Schopenhauera, ponad sto lat młodszego od Leibniza, będzie mi bliższy. Dużo mówi on o cierpieniu i współczuciu. Ale o jakim cierpieniu i jakim współczuciu? Cierpienie, jego zdaniem, jest owocem poznania informacji o bezosobowej woli, pewnym dynamizmie świata, który pędzi, dążąc do jakiegoś celu, którego i tak nie osiągnie. My jako ludzie w tym pędzie kompletnie się 73


Spis treści

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Przedmowa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Najważniejsze herezje starożytności chrześcijańskiej dzisiaj, czyli jak smakują odgrzewane kotlety. . . . . . . . . 13 Czy Credo jest potrzebne do zbawienia?. . . . . . . 23 Potrójne „Sitz im Leben” Ostatniej Wieczerzy, czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Znaczenie wypraw krzyżowych . . . . . . . . . . . . . . . 39 Po co nam sumienie?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47 Żołnierz czy dezerter – kim chcesz być?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 Charyzmat i talent – dar dla mnie czy dla Kościoła?. . . . . . . . . . . . . . . . 67 Optymistka czy pesymistka?. . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 Posłowie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77 Skróty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79 Wykorzystana literatura. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 85



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.