Życie. Pojedynek czy prezent

Page 1


Życie – pojedynek czy prezent 10 sposobów, aby poczuć się lepiej


Tytuł oryginału La Vive. Combat ou cadeau Redakcja Anna Śledzikowska Korekta Edyta Wygonik-Barzyk Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anita Boroń Anna Olek Projekt okładki Artur Falkowski

Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 614/P/2009 Kraków, 9 lipca 2009

© 2008 Éditions des Béatitudes © 2009 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 978-83-7580-096-8

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (0-12) 260-60-80, faks (0-12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


Pr ze d m owa Przez wiele lat artykuły z serii „Profondeurs de l’être”, które redagowałem w ślad za audycją „Wiara i psychologia”, ukazywały się w miesięczniku „Feu et Lumière”. Ich celem było zastosowanie wiedzy psychologicznej w sferze duchowej, pomaganie czytelnikom w odkrywaniu innego sposobu patrzenia na codzienne życie. Artykuły te zostały nieco zmienione i uporządkowane w siedmiu szerszych działach tematycznych, aby uwidocznić postęp między powzięciem świadomości, odkryciem siebie i wejściem w prawdziwie nowe życie. Każdą część zamyka rozdział streszczający całość zagadnienia i kładący akcent na najważniejsze kwestie. Na początku trzeciej części znajduje się kwestionariusz, który ma służyć bliższemu poznaniu samego siebie, wraz z dokładnymi wskazówkami dotyczącymi interpretacji wyników. Cele zmian są wyszczególnione w części VI: Zmiana – moje przeobrażenie. Jesteśmy odpowiedzialni za sposób, w jaki reagujemy na wydarzenia, za sens, jaki im nadajemy, za to, co się w nas zmienia pod ich wpływem. Bóg nam w tym pomaga, a Jego miłość może przeniknąć i zmienić każdą chwilę, sprawić, by była ona szczęśliwa i przyniosła owoce. Miłej lektury!


1 Życie w błogosławieństwie

Wszystko jest łaską i wszystko, co przeżywam – bez żadnego wyjątku – stanowi okazję, by nieść błogosławieństwo innym, tak samo jak oni mogą nieść je mnie. Zamiast wieść życie w samotności, poczuciu braku sensu, odcinając się od bliźnich i gubiąc w wewnętrznych rozważaniach, mogę sobie uświadomić, że wszystko, co myślę, przeżywam lub odczuwam, w każdej chwili może stać się źródłem błogosławieństwa.

Głęboki sens tego, co przeżywam Kiedy gotuję, mogę narzekać na tę powtarzającą się czynność, bez której świetnie można by się obejść, na niewdzięczność tych, którzy nieuważnie przełkną przygotowany posiłek, na status niepracującej matki, niedocenianej przez społeczeństwo. Jednak lepiej będzie, gdy w danej chwili zjednoczę się ze wszystkimi ludźmi, którzy na całym świecie wykonują bądź kiedyś wykonali te same gesty. Błogosławię wszystkich, którzy mają takie same zmartwienia, taką samą pracę, taką samą służbę jak ja. Pamiętam, że za pomocą tego posiłku mogę czynić dobro: przygotowując go z miłością, błogosławiąc tych, którzy będą go jeść, albo myśląc o tym, że to właśnie jedzenie stanowi skromną, lecz niezbędną cząstkę budulca ciała moich dzieci czy gości. – 11 –


Panie, Ty błogosławisz w tej chwili wszystkim ludziom, których spotkałem i spotkam dzisiaj, wszystkim, o których pomyślałem i którzy pomyśleli o mnie, którzy do mnie telefonowali lub próbowali to zrobić, którzy do mnie napisali i tych, do których ja pisałem, tym, którzy pracowali w moim towarzystwie lub w ten czy inny sposób dzielili ze mną życie, tym, z którymi jestem złączony w niebie i na ziemi. Pobłogosław szczególnie, Panie, tym, których nie zrozumiałem, i tym, którzy nie zrozumieli mnie, tym, z którymi się pokłóciłem albo mogłem ich niechcący urazić w chwili zdenerwowania. (Temu kierowcy, którego zwymyślałem, bo przestraszyłem się, kiedy skręcił tuż przed maską mojego auta; moim dzieciom, które źle potraktowałam, bo byłam zmęczona, mojemu mężowi, którego nie przywitałam po powrocie do domu, koledze, którego zachowania nie mogłem znieść…). Ty błogosławisz im wszystkim i błogosławisz każdą chwilę, każdą czynność w moim życiu. Amen.

W chwili gdy czytam te słowa, mogę uspokoić na chwilę myśli, mogę wejść w głąb swego serca i przyjrzeć się pomieszczeniu, w którym przebywam, bez oceniania, krytyki, bez porównań czy stwierdzenia: Byłoby lepiej, gdybym miał ładniejsze meble, ten obraz wisi krzywo, nie podoba mi się ten kolor. Wówczas powolutku poczuję, jak w głębi mnie rodzi się uczucie spełnienia i szczęścia. Poczuję wtedy duchową łączność, zjednoczenie. Trzeba jeszcze tylko, bym otworzył się na nieskończoną miłość, która we mnie mieszka.


3 Otwórz okiennice! Być może potrzebujesz w życiu ciemności – mówisz, że w ciemności lepiej ci się śpi, i zamykasz okiennice na noc. Kiedy jest bardzo gorąco, twój dom lub mieszkanie zachowa dzięki okiennicom trochę chłodu, ale nie zapominaj nigdy, że to ty i tylko ty je zamknąłeś. Światłość dnia nic nie kosztuje, po prostu jest na zewnątrz i jeżeli tylko zechcesz, może znów rozpromienić wszystkie pomieszczenia twojego domu. Wietrzę swoje życie. Tak samo jest z Bożym światłem, które mieszka głęboko w tobie. Może ono wszystko oświetlić, wszystko ożywić, wszystko uporządkować. Ale musisz uświadomić sobie odpowiedzialność, jaką daje ci twoja wolność. To ty sam – i tylko ty – decydujesz, czy otworzyć, czy zamknąć okiennice duszy. Mówisz, że pogrążasz się w ciemności, że wszystko wydaje się szare, że nic nie ma sensu, ale dlaczego zamykasz się w sobie? Nie tylko pozostawiasz zaryglowane okiennice, ale też chowasz się wciąż w tym samym ciemnym kącie i snujesz próżne rozważania. A wystarczyłoby pójść do innego pokoju, otworzyć szeroko okna i przyjąć Bożą światłość. Jak możesz zobaczyć rzeczywistość, jeśli zasłaniasz sobie oczy i uszy, a z powodu nadmiaru negatywnych lub pesymistycznych myśli nie przyjmujesz Bożego daru? Oknami twego wewnętrznego domu są życiowe szczeliny i rysy ofiarowane Bogu, by mógł przez nie przejść. Każda trudność, każde wyzwa– 20 –


4 Cud słowa tak

Nawet jeśli nie wszystko w moim życiu pochodzi od Boga, a moja poraniona psychika każe mi niestety dźwigać wiele fałszywych krzyży, bez których mógłbym się doskonale obejść, moje obecne życie przynosi potrzebne mi nauki.

Scenariusze Psychologowie wykazali, że nazbyt często działamy w sposób powtarzalny i mechaniczny. Jakaś cząstka nas samych nieświadomie wywołuje u innych reakcje, z których powodu już cierpieliśmy w przeszłości. Dzieje się tak, ponieważ zauważamy w rzeczywistości tylko to, co potwierdza nasze przekonania. Nazbyt często bezwiednie bawimy się w „ucznia czarownika” i szukamy potwierdzenia dla tego, czego nas nauczono, lub dla negatywnych lekcji, jakie sami wyciągnęliśmy z życia. Jeśli myślimy o sobie na przykład, że jesteśmy niemili, nie zasługujemy na miłość lub że nie możemy ufać bliźniemu, sami komplikujemy sytuacje, które mogłyby być proste, niekiedy całkowicie je przeinaczając. Zwracamy się raczej do osób potwierdzających nasze przekonania niż do tych, które przyjęłyby nas z otwartymi ramionami i mogłyby

– 25 –


ofiarować nam tak bardzo upragnioną miłość. To właśnie nazywa się scenariuszem lub grą psychologiczną, o której mówi Éric Berne2.

Wyjście z labiryntu Jesteśmy tragarzami własnego trudnego dziedzictwa. Gdybyśmy znali wszystkich naszych przodków, przekonalibyśmy się, że dali nam w spadku piękne zalety i predyspozycje, ale skądinąd nikt z nas nie jest pozbawiony gwałtowności, chęci manipulacji, zaborczości, dominacji i wszelkiego rodzaju skłonności do nadużyć. Obok świętych i zdrowych przodków, niemal w każdym dziedzictwie znalazły się na przestrzeni wieków osoby, które zabijały, dopuszczały się gwałtów, padły ofiarą morderstwa… Skoro Jezus mógł powiedzieć: „Duch Pański (…) posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność” (Łk 4, 18), oznacza to, że tylko On może nam pomóc widzieć jasno, uwolnić się od wewnętrznego psychicznego zamętu i wyjść ze złego labiryntu odziedziczonego po przodkach. Jezus powiedział: „Czcij swego ojca i matkę!” (Łk 18, 20) – a więc dziękuję ci, tato, i dziękuję, mamo, za wszystko, co mi ofiarowaliście. Wiem także, jak trudno jest być rodzicem. Jezus powiedział także: „Dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę” (Mk 10, 7). Powinniśmy więc odciąć się od negatywnych wizji, odziedziczonych w spadku po kimś innym, i odnaleźć w Bogu nową własną wizję rzeczywistości.

Jak surfer na fali! Odrodzenie się polega na odkryciu w sobie dziecka Bożego, które każdą chwilę życia widzi inaczej. Dla niego wszystko jest nauką, bo każde zło Bóg obraca w dobro. Nic nie jest nigdy całkiem białe ani całkiem czarne. Zamieszkujące głęboko w nas Boże dziecię korzysta ze wszystkich życiowych wzlotów i upadków jak surfer, który uczy się używać fali 2

Por. É. Berne, Analyse transactionnelle et psychoterapie, Payot 1971.

– 26 –


kam się o jakieś słowo. Bóg Objawiciel pozwala mi odkryć w sobie dar wymowy, choć się jąkam. Mnie – czerwieniącemu się przy byle okazji – Bóg objawia, że mam wielką wrażliwość.

Inna pedagogika Uwzględnianie różnych płaszczyzn osobowości jest więc bardzo ważne dla zmian w pedagogice. W istocie, jeżeli dziecko stłucze szklankę, a ja ograniczę się tylko do stwierdzenia tego faktu, nie będzie żadnego problemu. Ale jeżeli do tej szklanki byłem szczególnie przywiązany albo jestem zdenerwowany czy zmęczony, istnieje ryzyko, że wypowiem nieszczęsne zdanie typu: Ależ z ciebie niezdara! Albo jeszcze gorzej: Taka sama niezdara jak twój ojciec! Albo już całkiem fatalnie: A więc już zawsze będziesz taką niezdarą, biedny Olusiu?! W ten sposób nieświadomie odnawiam urok, rzucony na Śpiącą Królewnę przez złą wróżkę, której nie zaproszono na bal: w wieku lat szesnastu królewna miała ukłuć się wrzecionem i umrzeć. Jeśli patrzyłbym głębiej, mógłbym powiedzieć na przykład: Olusiu, masz w rękach dużo energii, ale nie potrafisz jej dobrze kontrolować. To dlatego stłukłeś szklankę. Pomogę ci właściwie posługiwać się darem, który otrzymałeś od Boga. Zauważmy przy okazji, że jeśli wybiorę tę ostatnią opcję, będę musiał troskliwiej zająć się Olkiem, być może iść z nim co tydzień na warsztaty garncarskie lub zajęcia z majsterkowania, co będzie wymagało poświęcenia mu o wiele większej ilości czasu i pieniędzy. Tymczasem słowa: Ty niezdaro, nie jesteś nic wart!, nie tylko umożliwiają wyładowanie emocji, ale też pozwalają zaoszczędzić na wszystkim, co powinienem zorganizować, by pomóc swojemu dziecku.

Siedmiu krasnoludków Pamiętajmy, że słowa ty jesteś kończą dialog, i że tylko Bóg może powiedzieć do mnie: ty jesteś. Jeżeli wymawiam je w stosunku do innych lub samego siebie, popełniam językowe nadużycie, które może wyrządzić – 32 –


7 Odkrywam w sobie dziecko Światłości

Zbyt często w naszym życiu dostrzegamy tylko jego brud, podczas gdy Bóg widzi ukryty w nim skarb i przypomina nam o tym, otaczając nas czułą miłością. Trzymamy negatyw zdjęcia, podczas gdy Bóg wydobywa z fotografii światłość, która zalała ją w początkach naszej egzystencji. Bóg daje nam ponownie tę światłość w każdej chwili, pomagając przekształcić nasze przeżycia z negatywów w pozytywy. W rzeczywistości im więcej jest światła w fotografii w chwili, gdy robione jest zdjęcie – bo możemy posłużyć się tą analogią do ludzkiego życia – tym ciemniejszy jest negatyw. Jeśli naszych rodziców i wychowawców zadowala widzenie negatywu fotografii, z którego z trudem rodzą się nasze dary, ryzykujemy, że zostaniemy ograniczeni właśnie do niego. Jeśli zaś przyczyniają się oni do zniszczenia tego negatywu, wówczas nigdy nie uda nam się z niego zrobić prawdziwej fotografii. Bóg jest Objawicielem, który uświadomi nam pozytywny i wyzwalający aspekt, jaki znajduje się w samym sercu naszych trudnych i bolesnych doświadczeń. Bóg zainspiruje nas do niesienia innym małych objawień, by pomóc w naszym odrodzeniu i odnowieniu prawdziwej światłości, która w nas mieszka. A więc czy szczęście nie polega na odkryciu całego wewnętrznego bogactwa i okazywaniu go?

– 41 –


Cóż można powiedzieć o wolności, którą odnalazłem po latach fizycznego, umysłowego lub psychicznego więzienia (pobyt za kratkami, molestowanie, alkohol, narkotyki, z których udało mi się wyjść)… Rozwijam w sobie uczucie zadowolenia. Przypominam sobie, że kiedyś miałem o wiele mniej i być może nadejdzie taki dzień, kiedy znów będę miał mniej niż teraz. Intensywnie żyję więc teraźniejszością, żyję całym sobą, by się nią wypełnić po brzegi. Każdy dzień jest nowym dniem. Z wdzięcznością odkrywam życie na nowo: zapamiętuję chwile intymności, odwzajemnionej miłości, najprostszych radości. Otaczam się kolorami dzięki fotografiom czy obrazom na ścianach, wybieram kolorowe ubrania.

Nowe słowa Zmieniam swój zasób słów. Wpisuję do dziennika nowe świetlane słowa, których nauczę się używać w dobrej wierze: zachwyt, bezinteresowność, wdzięczność, słodycz, czułość, delikatność, piękno, radość, sprawiedliwość, wyrozumiałość, zadowolenie, rozkwit, lekkość, przejrzystość, błogość, pogoda ducha, dobroć… Zastąpię nimi obrzydliwe słowa, które miałem zwyczaj wypowiadać. Ożywiające tchnienie Ducha Świętego doda mi sił, odnowi mnie, przywróci do życia, sprawi, że będę promieniał i odnosił sukcesy, pomoże mi dziękować tam, gdzie dotąd oddychałem zepsutym powietrzem niechęci, buntu, porażek, zrzędzenia, dotkliwych wyrzutów, bezcelowych rozważań i rezygnacji.

Pamięć odświeżona Uczę się tak używać pamięci, aby wywoływać z niej świadomie to, co w moim życiu było szczęśliwe i udane. Nie chcę jej używać po to, żeby gorzko rozpamiętywać przykrości, błędy i to, co uważam za brak wdzięczności ze strony innych. Robię porządki w pamięci. Dokonuję selekcji. Rozumiem. Wybaczam. Nie księguję już tego, czego mi brakuje, a co otrzymali inni, ani niczego, co mogłem mieć, ale nie dostałem. – 54 –


ostrzegała. Kiedy mój mąż się spóźnia, do głowy przychodzi mi tylko jedna myśl: z kim był? I zaczynam grzebać w jego kieszeniach, spisywać stan licznika jego samochodu, sprawdzać wiadomości w telefonie. Widzę numer, który wyświetla się wielokrotnie. Jest dokładnie tak, jak myślałam: ma romans. Pewnego dnia drżącymi rękami wykręcam ten nieznany numer i łączę się z własną automatyczną sekretarką… bo w rzeczywistości na komórce męża były nagrane wiadomości ode mnie, nie rozpoznałam tylko numeru własnego telefonu… Rozwijanie czujności polega na przyznaniu się, że jakaś cząstka mnie żyje w nieistniejącym świecie równoległym, który jest tylko i wyłącznie owocem moich fałszywych wyobrażeń i uwarunkowań. W latach pięćdziesiątych, a więc w czasach gdy w Stanach Zjednoczonych rasizm był szeroko rozpowszechniony, przeprowadzono pewien eksperyment: grupie białych obywateli wyświetlono w szybkim tempie zdjęcie z metra, na którym biały atakował czarnego nożem. W całkowicie dobrej wierze ponad osiemdziesiąt procent zapytanych o to białych mówiło, że widziało nóż w ręce czarnego. Stwierdzono więc: „No tak, Amerykanie są rasistami”. Ten sam eksperyment przeprowadzono we Francji, wyświetlając przez moment zdjęcie z metra, na którym rdzenny Francuz atakuje pałką Araba z północnej Afryki. Ponad cztery piąte zapytanych osób zobaczyło pałkę w rękach Araba… Kiedy przedstawia się osobom dobrze sytuowanym oraz nieco biedniejszym identyczne monety i banknoty, statystycznie osoby biedne uważają monety, a zwłaszcza banknoty, za większe, niż są one w rzeczywistości. Kiedy pokazuje się dzieciom znaczki pocztowe identycznych rozmiarów, ale o różnym nominale, mają one skłonność do „zwiększania” rozmiaru znaczka o większej wartości…

Pozytywne lub negatywne oczekiwania Na początku roku szkolnego uprzedza się nowego nauczyciela, który nie zna jeszcze swoich uczniów: zebraliśmy w tej czwartej klasie najlepszych uczniów z trzeciej; ta piętnastka to kwiat naszej szkoły. Ale za to, – 72 –


Radość uzyskania przebaczenia Stać się chrześcijaninem to znaczy przeżywać radość, że jest się kochanym bezwarunkowo, a w szczególności za to, co najbardziej sobie wyrzucamy, czego najbardziej się wstydzimy i co najbardziej nas boli, czyli za wszystkie uchybienia wobec miłości. Można stwierdzić, że najłatwiej wybaczają ci, którzy najżywiej uświadomili sobie w pewnym momencie życia, że spowodowali cierpienie wokół siebie, skrzywdzili dziecko albo brata, współmałżonka, przyjaciela… Ci, którzy szczerze żałowali za swoje czyny, odbyli prawdziwą pokutę i doświadczyli boskiego absolutnego przebaczenia. Ci, którzy potrafili skorzystać z najwyższego Miłosierdzia i są za to wdzięczni, łatwiej będą wybaczać innym…

Mam prawo do przyjemności! Nie jestem pewien, czy udało mi się właściwie przyswoić prawo do sprawiania sobie przyjemności, ponieważ to pojęcie miało złą reputację w mojej rodzinie i środowisku, z którego się wywodzę: przyjemność była czymś godnym pogardy, wstydliwym; zresztą słowo to zostało wręcz wykreślone z rodzinnych rozmów. Nie było mowy o tym, żeby sprawiać sobie przyjemności, skoro inni doznawali tylu cierpień. Trzeba było być poważnym i pracowitym człowiekiem. To dlatego dzisiaj nie bardzo wiem, czego chcę: nie mam na nic ochoty; nie jestem w stanie określić, co chciałbym robić dzień po dniu; podchwytuję często pomysły i projekty innych. Mój zapał przygasł. Czasami czuję, jakbym poruszał się po omacku, w próżni. Z trudem przychodzi mi przyznanie sobie prawa do najmniejszych, najprostszych przyjemności, jak choćby spotkanie z przyjaciółmi, udział w zajęciach otwierających przede mną nowe horyzonty, znalezienie zainteresowań rozwijających ciekawość i kreatywność mojego wewnętrznego dziecka. Mam prawo i obowiązek, by wnieść kolory kwiatów do swojego domu i radować się w sercu, nawet jeżeli wokół mnie, bliżej lub dalej, – 59 –


8 Leczę się ze swoich lęków

Poprzedni rozdział był zachętą do nazwania lęków, które nas paraliżują. Teraz odkryjemy, że powoli i cierpliwie możemy się z nich wyswobodzić. W Księdze Rodzaju, kiedy wąż zaczyna przeinaczać Słowo Boże, pojawia się oskarżenie: Adam i Ewa oskarżają się wzajemnie, oskarżają węża i oskarżają Boga. Potem pojawia się strach…

Pochodzenie naszych lęków Tam, gdzie nasz Ojciec chciałby prowadzić nas z ufnością małego dziecka, jesteśmy teraz sparaliżowani strachem. Niektóre z tych lęków pochodzą z bardzo odległego dziedzictwa (strach przed wilkiem…), inne z rodzinnych zaszłości: ze strachu przed wypadkiem, niektórymi chorobami, pająkami czy myszami; inne wywodzą się z nieszczęśliwych doświadczeń: ze strachu przed narzucaniem się, zaborczością, manipulacją, dominacją. Inne zaś związane są z tym, co nam powiedziano: ze strachem przed mężczyznami (przed seksualnością), albo z tym, co zaobserwowaliśmy w otoczeniu, mógł to być na przykład strach przed zaangażowaniem się odczuwany przez tych, którzy nie widzieli razem szczęśliwych rodziców bądź żyli w codziennej niezgodzie w swoich związkach. – 101 –


najważniejsze stanie się uwolnienie mojego aspektu dorosłego oraz dziecka twórczego i spontanicznego: to właśnie będzie pomocne we wszystkich konkretnych działaniach. Tak więc, jeżeli mój rodzic normatywny w tym kwestionariuszu przekroczył pułap 15 lub 16 punktów i jeżeli podporządkowany i/lub zbuntowany otrzymali więcej niż 12–13, istnieje ryzyko, że moja przeszłość wypłynie na wierzch przy okazji konfliktów, w których będę szukał raczej winnego niż rozwiązań. Tymczasem dorosły z 23 punktami i spontaniczny/zbuntowany na przykład z 20 punktami pozwalają owocować darom i talentom ofiarowanym mi przez Boga, nie ograniczając mnie zanadto w osądach rodzica normatywnego lub aspekcie ofiary spontanicznego lub zbuntowanego.

Tytułem wskazówki Aby pomóc wam lepiej się w tym zorientować i zastanowić się nad waszymi własnymi wynikami, przedstawiamy poniżej średnią wyników uzyskanych przez autora w badaniach nad populacją liczącą blisko pięćdziesiąt tysięcy osób we Francji: rodzic normatywny: 14; rodzic opiekuńczy: 18; dorosły: 20; dziecko przystosowane/podporządkowane: 12; dziecko przystosowane/zbuntowane: 12; dziecko twórcze: 17; dziecko spontaniczne: 20. Dorosły jest bardziej rozwinięty u wyższej kadry kierowniczej. Dziecko podporządkowane i dziecko zbuntowane najsilniejsze są u dzieci i nastolatków. Rodzic normatywny i dziecko podporządkowane dominują w środowisku osób wierzących, gdzie posłuszeństwo znajduje szczególne miejsce…

– 132 –


nieszczęśliwy, szczęśliwy, nerwowy, zbuntowany, nostalgiczny, wesoły, spięty, zszokowany, smutny, radosny, zatrwożony, zarozumiały, strapiony, czuły, niepewny, niezadowolony, zmęczony, z pasją, wzburzony, krytyczny, zraniony, rozluźniony, deprecjonowany, rozdrażniony, nieinteresujący, usatysfakcjonowany19. Następnie ponumeruję wszystkie uczucia wymienione powyżej, od 1 do 4, zgodnie z porządkiem listy. Przed niespokojnym zapisuję 1, rozzłoszczonym – 2, apatycznym – 3, uczuciowym – 4, a potem od początku: zdezorientowany – 1, rozgniewany – 2… i w ten sam sposób aż do końca. W tym momencie wystarczy zliczyć cyfry 1, 2, 3, 4, które otrzymałem za wybrane uczucia, przy czym: cyfra 1 reprezentuje postawę deprecjonowania siebie samego, postawę ofiary (Nie potrafię stanąć na wysokości zadania. Nie jestem OK. Potrzebuję cię: mniej/więcej); cyfra 2 oznacza postawę dominacji, prześladowcy lub wybawcy (Ja jestem OK, ale ty, mój przyjacielu… więcej/mniej); cyfra 3 to postawa depresyjna (Nic się nie udaje. To niemożliwe. To się nigdy nie uda. Rezygnuję: mniej/mniej); cyfra 4 to postawa zaufania i współpracy (więcej/więcej). Jeżeli otrzymam większość czwórek, to znaczy, że mam pozytywną wizję rzeczywistości, moje stosunki z innymi opierają się na zasadzie komplementarności. Normalnym zjawiskiem jest to, że inne opcje również będą występowały, należy się w takim razie zastanowić, jaką postawę mogę określić jako dominującą. Większość jedynek: powinienem rozwijać zdrową afirmację samego siebie, zaufać sobie, nauczyć się siebie kochać i bardziej się szanować. Większość dwójek: powinienem relatywizować sądy, zaakceptować fakt, że czasem mogę się mylić, pozostawiać innym więcej przestrzeni. Większość trójek: czy mogę nadal karmić tak pesymistyczną i depresyjną wizję życia? Co mógłbym teraz zrobić, żeby zacząć wszystko od nowa, odbić się od dna? 19

G. Nizard, Analyse Transactionnelle et Soin Infirmier, Pierre Mardaga.


Psychiczne kosze na śmieci Tak samo, jak codziennie udaję się do toalety, aby pozbyć się wszystkiego, co mi niepotrzebne, w ten sam sposób, w jaki kilka razy w tygodniu wynoszę śmieci, nauczę się ostatecznie opróżniać kosze przepełnione moimi psychicznymi śmieciami w miejscach do tego przeznaczonych: uprawiając sport, uderzając w worek treningowy, krzycząc w lesie, pisząc do szuflady pełne zapalczywości listy, których nigdy nie wyślę, przystępując do terapii indywidualnej lub grupowej… We wszystkich tych czynnościach będę się pilnował, aby pozbyć się tego, co mi zawadza, nie wyładowując się jednocześnie na kimś, kto w żadnym stopniu nie ponosi odpowiedzialności za moje wcześniejsze przeżycia. Niektórzy terapeuci proponują codzienne spotkania ze swoją złością w ciągu mniej więcej miesiąca, aby wejść w etap prawdziwego zrozumienia jej przyczyn i móc całkowicie ją zlikwidować. Innym sposobem na poradzenie sobie z rozdrażnieniem jest przetworzenie go dzięki sztuce, muzyce, śpiewowi i każdej innej formie ekspresji artystycznej. Jakkolwiek by było, nie ograniczam się do stwierdzenia, że złość jest zjawiskiem z natury rzeczy złym. W przeciwnym wypadku ponoszę ryzyko, że będę ją tłumił w sobie, powstrzymywał niektóre zachowania i popadnę w stan bierności, zmęczenia, podobnie jak przydarza się to niektórym dorosłym, którzy jako dzieci słyszeli często: Jesteś niegrzeczny, marsz do łóżka!

Szukanie raczej rozwiązań niż winnych Złość jest na ogół wynikiem miłosnego rozczarowania, poczucia niesprawiedliwości lub niezrozumienia, wyrazem twórczego dynamizmu, któremu trudno znaleźć dla siebie ujście. Dlatego też zamiast zwalczać w sobie złość, tłumić ją lub szukać kozła ofiarnego, nadam jej pozytywny sens. Kiedy poczuję w sobie wzbierającą złość, kiedy poczuję, że staję w ogniu, najpierw zanurzę się w Miłości, z sercem przy Sercu Boga, tak łagodnym, czułym, kochającym, które pomoże mi relatywizować (czy – 171 –


Przypominam sobie, że pewnego dnia w Paray-le-Monial27 nie mogłem uczestniczyć w naukach, ponieważ musiałem zajmować się malutkim dzieckiem. Mogąc w pełni przeżyć tylko końcową mszę, podczas komunii wybuchnąłem płaczem, ponieważ czarnoskóry ksiądz, podając mi hostię, wypowiedział po prostu słowa: „Bóg cię kocha, mój bracie”. W jednej chwili nadmiar wrażeń z całego roku ulotnił się cudownie wraz ze łzami szczęścia, skruchy, miłości. Później, pokonując wiele trudności, usiłowałem odnaleźć tego księdza. Powinienem był zrozumieć, że w tamtej chwili był on po prostu przekazicielem. Odnalazłszy go w końcu, wysłuchałem jego zawiłych tłumaczeń teologicznych, które mną wcale nie poruszyły. Był on przekazicielem Bożego daru w służbie, jaką wykonywał, ponad swoimi cechami osobowościowymi…

Widzę wyłącznie dobro… Czy udało mi się w relacjach z ludźmi ustanowić podstawy oparte na tym spojrzeniu, którym postrzegam przez mego brata czy siostrę dar Boga, widząc jednocześnie ich zalety, a także to, co może mi nie odpowiadać? Nie zapominajmy o tej modlitwie św. Franciszka z Asyżu (por. część III, rozdział 7: Zwracam się do ciebie właściwymi słowami), w której Franciszek prosi Boga, by mógł „widzieć Twoje dzieci tak, jak Ty sam je widzisz, i dostrzec w nich to, co dobre”. Na początku Adam i Ewa żyli w niewinności. Nie było w nich ani krytyki, ani osądu. Dopiero wąż zasiał wątpliwości, osąd, porównania i krytykę. Nie chcę dłużej znajdować upodobania w tej części swego dziedzictwa, która jest owocem węża! Chcę sam odnaleźć tę pierwotną niewinność, w której każdy może stanowić dobro dla bliźniego.

27 Paray-le-Monial – miasteczko w Burgundii, w którym znajduje się bazylika Serca Jezusa i kaplica klasztorna ss. wizytek – cel licznych pielgrzymek ze względu na objawienia Pana Jezusa, który ukazał swe Serce kochające ludzi modlącej się tam przed Najświętszym Sakramentem św. Małgorzacie Marii (przyp. tłum.).

– 190 –


5 Moje ciało, mój przyjaciel

Moje ciało, mój przyjacielu, wierny sługo, zbyt często sprawiam ci ból, zaniedbuję cię, pozbawiam snu, przytłaczam pracą, zatruwam swoimi nałogami, zbyt obfitym pożywieniem lub niezrównoważoną dietą. Albo też przydaję ci zbyt wielkiego znaczenia i wszystkie względy, jakich ci nie szczędzę, stanowią oś mojego życia: jestem pochłonięty swoim wyglądem, ubraniami, kosmetykami, muskułami, zmarszczkami; starzenie się jest moją obsesją.

Proszę cię o wybaczenie Moje ciało, proszę cię o wybaczenie. Myślę o tobie, kiedy jest z tobą źle, kiedy sprawiasz mi cierpienie, podczas gdy jest to dla ciebie jedyny sposób, by mi przypomnieć o swoim istnieniu. Używam cię bezmyślnie, posługuję się tobą, nie pamiętając o tym, jakim jesteś cudem. Skarżę się innym, skarżę się Bogu, że bolą mnie plecy, głowa, brzuch…. I zupełnie zapominam podziękować Stwórcy za wszystko, co ty – moje ciało – pozwalasz mi przeżyć, odczuwać i czego dzięki tobie mogę dokonać. Często zdarza się, że musisz strajkować albo odmawiać współpracy, abym przypomniał sobie o twoim istnieniu i troskliwiej się tobą zajął.

– 203 –


przebaczenie mogłoby prowadzić do zmian, do ludzkiego zrozumienia. W tak dramatycznym wypadku jak morderstwo często sytuacja zmierza do klęski tak ogromnych rozmiarów, że nie można dla niej znaleźć żadnego ostatecznego wytłumaczenia. Jeżeli całe dobro pochodzi od Boga i objawia się przez ludzi, to całe zło jest dziełem Szatana, a niektóre czyny są tylko chwilowym wyrazem jego nienawiści dla rodzaju ludzkiego. Wiadomo, że Hitler odziedziczył po przodkach żydowską krew, a w dzieciństwie był maltretowany. Jednakże gdyby został poddany głębokiej terapii, gdyby tylko mógł zostać poddany głębokiej terapii, to wszystkie dary, jakie w sobie nosił, mogły zostać użyte w pozytywny sposób. Być może pociągnąłby za sobą tłumy drogą miłości, zamiast prowadzić je szlakiem wojny i zniszczenia. Cóż za niewyobrażalna porażka! Hitler stał się marionetką, którą zawładnęły złowrogie siły, stąd też swastyka – odwrócony krzyż.

Ufam łasce Pana Innymi przeszkodami dla Bożej Miłości mogą być wszystkie moje fałszywe przekonania, gotowe zdania, które sobie powtarzam: Życie nie warte jest, by żyć. Za wszystko trzeba zapłacić. Do nikogo nie można mieć zaufania. Nic we mnie nie może się podobać. Jestem do niczego. Czy zdaję sobie sprawę, że wypowiadając je, używam Bożego daru, jakim jest dar słowa – „I Słowo ciałem się stało” – niezgodnie z jego przeznaczeniem? Bóg dał mi dar słowa, abym czynił dobro, a używam go zupełnie inaczej. Stop! Inna przeszkoda polega na tym, że maluję przyszłość w czarnych barwach. To nadzwyczajne, jak wiele osób deklaruje z przekonaniem, że nigdy im się nie uda, że nigdy nie będą szczęśliwe, że nigdy nie spotkają bratniej duszy, że nie dadzą sobie rady… Jak mogą głosić podobne niedorzeczności? Cóż takiego wiemy na temat przyszłości? Co robimy z Bożą łaską? Nie zdając sobie nawet w tego sprawy, stajemy się czymś w rodzaju medium przepowiadającego straszną przyszłość, choć sami – 214 –


Odnajduję swoje powołanie Co takiego w twoim obecnym życiu sprawia, że czujesz się spełniona na tyle, by nie spoglądać na innych i nie odczuwać zawiści z powodu tego, co mają? Co tak naprawdę mogłoby napełnić twój talerz? Jaką witalną potrzebę dzisiaj odczuwasz? Nie możesz zadowalać się byciem czyjąś córką, żoną, pracownicą, matką. Jesteś także kimś, kto ma do odkrycia swoje powołanie i misję i dopóty, dopóki nie wyciągniesz ich na światło dzienne, możesz być nieusatysfakcjonowana i zazdrosna. „Dziękuję ci Boże za moje życie, za cud, jakim jestem”. Pod jakim względem jestem naprawdę cudem? W swojej książce zatytułowanej Renaître wyznaczam pewną liczbę dróg, prowadzących do odkrycia prawdziwego „ja”, swojego dziecka Światłości. Dopóki naprawdę nie odkryjesz, kim jesteś, i patrząc w lustro, nie dostrzeżesz w sobie Bożego dziecięcia, istnieje ryzyko, że będziesz osądzać innych i samą siebie, porównywać, umniejszać swoją wartość i odczuwać zawiść. Uzdrowienie polega na tym, byś stała się sobą – bądź sobą. Oto i działanie Boga: zajmij się sobą. Czy naprawdę sądzisz, że jeśliby wystarczająca część twojego czasu była poświęcona działaniu, na którym zależy ci całym sercem, to miałabyś chęć i czas na to, by porównywać i zazdrościć? Wszystko to odnosi się do ciebie także, gdy jesteś wdowcem/wdową albo osobą rozwiedzioną: oczywiście musisz najpierw podążyć drogą zmierzającą do zaakceptowania tego faktu, czy jednak jesteś otwarty na myśl, że mógłbyś teraz rozwinąć to, czego nie mogłeś dokonać uprzednio, żyjąc w związku?

Lista wszystkich moich zalet Dzisiaj proponuję ci również konkretne zadanie: będzie to sporządzenie listy twoich ukrytych pragnień, aspiracji, najbardziej szalonych marzeń, ale też wszystkich zalet, jakie sobie przypisujesz, albo tych, o których przynajmniej raz wspomnieli inni. Pozwól wykiełkować słowom, które spontanicznie przyjdą ci na myśl, przypatrz się następnie temu, co – 243 –


Jakże smutny jest widok tych par, które się rozstały, a w imię wiary lub ideałów wyszarpują sobie wzajemnie dzieci! Zaprzestanie osądzania innych, zrozumienie i przebaczenie wymaga zmiany perspektywy. W obliczu zranionej psychiki i wszystkich konsekwencji zranienia, jedynym krzykiem, jaki możemy z siebie wydać, jest: Cóż za ogromna przegrana! I już ten okrzyk zachęca nas, by stopniowo rezygnować z tej postawy. Wojna? Jaka to ohydna klęska! Czemu ma potem służyć jątrzenie urazy i prześladowanie? Kluczem do przebaczenia może być sama wizja tego ogromu nieszczęścia. Ale jest też trzeci, głębszy poziom dostąpienia przebaczenia: w każdym człowieku bowiem, nawet gdy on sam jest nieświadomy swego boskiego pochodzenia, potrafię dostrzec dziecko Światłości, które szanuję i które jest kochane przez Boga.

Prawo miłości czy prawo węża Skądinąd zdaję sobie sprawę, że mam w tym wszystkim udział, i rozumiem, że w każdym wypadku chodzi o wielką przegraną. Jeżeli więc w pierwszej chwili moją reakcją jest osądzenie i odrzucenie, to dostrzegając Miłość Boga do wszystkich stworzeń, powinienem zrozumieć zamiast osądzać: Stop, dość tego, nie chcę już być tym, który osądza innych. Korzystam też ze wszystkich bolesnych wydarzeń w swoim życiu, by pogłębić sposób odczuwania, odrodzić się, stać się naprawdę Bożym dzieckiem i na nowo wybrać Miłość Ojca zamiast pedagogiki węża. W Księdze Rodzaju, tam, gdzie Bóg dawał tylko miłość, wąż zasiał wątpliwości i oskarżenia. Mam świadomość, że te dwa prawa: prawo boskiej dobroci i prawo węża, współistnieją we mnie na różnych płaszczyznach; jestem dzisiaj odpowiedzialny za wybór, jakiego pomiędzy nimi dokonam. Z całą pewnością nie będę mógł zapobiec swoim natychmiastowym, powierzchownym, nieadekwatnym reakcjom, które można tłumaczyć moimi zranieniami. Ale moja późniejsza odpowiedzialność polega na tym, by ze spokojną głową i łącząc się z Sercem Boga, nabrać dystansu, – 253 –


zachodzą w mózgu i jakie są ich reperkusje w całym ciele, szczególnie zaś w systemie immunologicznym. A więc mówię nie wszystkim śmiertelnym chorobom, które są w moim dziedzictwie. Zrobię wszystko, by nie zachorować, żeby nie poddać się zwątpieniu. Zgodzę się, jak dziecko, na rekreację, zrównoważenie płaszczyzny fizycznej, psychicznej i duchowej, sprawianie sobie prostych przyjemności podnoszących mnie na duchu. A jeśli przydarzy mi się choroba, wykorzystam wszelkie dostępne środki, aby wyzdrowieć lub zmienić ją w prawdziwą drogę ku świętości.

Bóg potrzebuje mojego życia Oddalam od siebie myśl o szaleństwie, ponieważ o ile wszyscy jesteśmy (używając terminu z dziedziny psychiatrii) znerwicowani, to do choroby psychicznej może nas doprowadzić postępujące odchodzenie od rzeczywistości. Stąd konieczność podjęcia leczenia i zapewnienia sobie opieki. Skądinąd po co używać wyrażeń typu: jeszcze nie zwariowałem, chyba oszalałeś, które są przesadne w stosunku do często niewiele znaczących faktów? Usuwam szaleństwo ze swojego zasobu słownictwa, podejmuję decyzję o leczeniu cierpienia, spotykając się z osobą, grupą lub wspólnotą, która będzie mogła mi pomóc. Postanawiam pozostać na ziemi, ponieważ Bóg mnie wybrał, potrzebuje zarówno mnie, jak i tego, co robię na świecie, chociaż mnie samemu wydaje się to śmiesznie bez znaczenia. Nie pogrążę się w szaleństwie ani nie odbiorę sobie życia. Zrozumiałem, co doprowadza człowieka do rozpaczy: rozdrapywanie ran, odmawianie pomocy, nieumiejętność odbicia się od dna, używanie dramatycznych zwrotów w rodzaju: wpadnę w depresję, jestem w depresji, które z powodzeniem można zastąpić pytaniami: W moim życiu zabrakło czegoś ważnego, ale czego? Cóż takiego chce się ze mnie wydobyć, ale póki co, nie znalazło właściwego sobie sposobu wyrazu? 40 40

Por. Y. Boulvin, Renaître, dz. cyt.

– 266 –


ści, przyzwolenie na to, by przenikała nas Boża Miłość, i oddanie się w służbę Panu, pełniąc swoje powołanie. Psychologowie nazywają dzisiaj rezyliencją (termin ten wprowadził psychiatra Borys Cyrulik) lub „psychiczną odpornością” zdolność człowieka do powstania po każdej porażce lub okresie żałoby, umiejętność wydźwignięcia się z egzystencjalnych trudności. Rezyliencja w fizyce polega na zdolności danego materiału do powrócenia po deformacji do pierwotnej formy. Wszyscy w jakiś sposób oddaliliśmy się naszego prawdziwego „ja” i, podobnie jak syn marnotrawny (por. Łk 15, 11-31), powinniśmy do niego powrócić. Czy w odniesieniu do wyjazdu syna marnotrawnego można mówić o porażce czy o sukcesie? Dla niego był to sukces, ale ostatecznie dopiero po nauczkach, jakie z owego wyjazdu wyciągnął. Porażki, które spotkały go po drodze (roztrwonienie fortuny, utrata przyjaciół, poniżenie wśród świń), są więc porażkami czy sukcesami? Może potrzebował przejść przez to wszystko, by odkryć miłosierną miłość swego ojca, której może nigdy by nie poznał, gdyby nie opuścił domu? W ten właśnie sposób wszystkie sytuacje, w których zbłądziliśmy, wszystkie nasze porażki mogą się odwrócić i zmienić, dzięki Bogu, w ostateczny sukces. A jeżeli, mimo że zostaliśmy poddani licznym próbom, wciąż nie zareagowaliśmy we właściwy sposób i nie możemy wobec tego stać się świadkami Doskonałości, wówczas dostajemy niezwykły prezent: stajemy się świadkami Miłosierdzia i Miłości Boga, która zawsze nas podniesie i sprawi, że wszystko będzie przyczyniać się do naszego dobra. Czy moglibyśmy więc dzisiaj ofiarować Bogu postanowienie, że nie będziemy dłużej szufladkować wydarzeń z naszego życia?


4 Mój Pan – mój coach

Proponuję wam dzisiaj bardzo proste zdanie: Uda mi się! Zapiszcie je na kartoniku, który postawicie w kuchni, łazience, samochodzie czy biurze i będziecie mieli zawsze przed oczami. To zdanie jest tak ważne, ponieważ może posłużyć jako przeciwwaga, antidotum na refleksje, których codziennie wysłuchują terapeuci i psycholodzy: To niemożliwe, nigdy w życiu mi się nie uda. Nie potrafię… W każdym z nas istnieją takie złe słowa, w których się lubujemy i którymi się karmimy, zamiast racjonalnie je zwalczać. Skończmy z negatywnym myśleniem, które staje na przeszkodzie boskiemu działaniu. Uda mi się!

Ufność małych dzieci Uda mi się! To wcale nie oznacza, że wszystko jest możliwe, że mogę robić wszystko i byle co, moja część dorosła jest realistą i zna prawdziwe granice moich możliwości. To oznacza, że zamiast wiecznie powątpiewać, pomniejszać swoją wartość i uskarżać się na coś, wybieram wprowadzenie rzeczywistej strategii zmian i sukcesu. To zajmie tyle czasu, ile będzie trzeba, przejdzie różne etapy, ale jest możliwe i z Bożą pomocą uda mi się to osiągnąć! Dotyczy to zarówno zmian zachowania, ograniczenia pewnych kompensacji: pożywienia, alkoholu, papierosów, pracy, narkotyków… jak i też zmian w życiu zawodowym i prywatnym – 286 –


drugiej osoby, w rzeczywistości to sam przeżywam i pielęgnuję w sobie cierpienie, w kółko je roztrząsając. Najpierw z pokorą powinienem przyjrzeć się, w jaki sposób przyczyniam się do własnego nieszczęścia: muszę zrozumieć, że jestem autorem swoich odczuć. Nie jestem odpowiedzialny za wkład, jaki w moje nieszczęścia mają inni ludzie, ale wyłącznie za swoje osobiste odczucia i reakcje. Widzę, że popełniam wciąż te same błędy i powracam do starych przyzwyczajeń. Nadal nie udało mi się rzucić palenia, a i piję tyle samo co przedtem. Wpadam w bulimiczne ciągi i zmuszam się do wymiotów. Ciągle myślę o tym, co wydarzyło się w przeszłości, powracam do tych samych rytuałów, tych samych obsesji, wedle własnych słów powracam do punktu wyjścia i tracę wszelki zapał. Co tak naprawdę się stało? Dlaczego tak trudno jest się zmienić? Pierwszym ważnym stwierdzeniem jest to, że na pewno nie zdołam się otrząsnąć i zmotywować do zmian, wciąż powtarzając sobie stereotypowe, zabarwione pesymizmem zdania. Wyrzucając sobie to, co źle zrobiłem, nie spowoduję, że pojawi się upragnione dobro. W sporcie trener nie ogranicza się do krytycznych uwag pod adresem lekkoatletów.

Wartościowanie postępów Uda mi się zmienić, tylko pod warunkiem że będę potrafił dostrzec, pamiętać i nadawać wartość własnym postępom. Zdecydowałem się rzucić palenie. Jeżeli po dwóch tygodniach faktycznie wypalam o dziesięć papierosów mniej, mogę się całkiem zniechęcić, ponieważ: Wciąż palę. Nigdy mi się nie uda. Nie potrafię trzymać się własnych decyzji. A jeżeli w dodatku moje otoczenie robi mi w związku z tym wyrzuty, istnieje ryzyko, że wpadnę w błędny krąg i sięgając po papierosa, będę usiłował zrekompensować sobie brak miłości i zły obraz samego siebie. Jeżeli postąpię całkiem odwrotnie, dodam sobie otuchy i docenię fakt, że wypalam już o dziesięć papierosów mniej, zastosuję pozytywną pedagogikę, która pomoże mi nadal ograniczać palenie. Stwierdzę – 297 –


7 Małymi kroczkami posuwam się do przodu

Często wyśmiewano się z Emila Coué44, który zachęcał swoich pacjentów do wypowiadania codziennie następującego zdania: Każdego dnia pod każdym względem czuję się coraz lepiej. Tymczasem lekarze praktycy wiedzą doskonale, jak skuteczna jest pozytywna autosugestia. Kiedy mowa o metodzie Coué, często sądzi się, że jest to metoda mechaniczna, powierzchowna, pozbawiona głębszych podstaw, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie!

Słowa śmierci i słowa życia Kiedy w pełni uświadamiam sobie, co takiego wewnętrznie mówię do siebie przez cały dzień, zdaję sobie sprawę, że stosuję metodę Coué „na odwrót”, powtarzając zdania typu: Nie potrafię. Nie jestem nic wart. Ależ jestem głupi! Mam za krótką pamięć. Jestem do niczego. Wszystkie te zdania wydają się nie mieć wielkiego znaczenia, więc nadal je powtarzam, jakby nie pojmując, że w ten sposób odwracam sens Bożego daru, słowa życia („A Słowo stało się ciałem”, J 1, 14). Działam zarówno na swoją szkodę, jak i na szkodę innych. W Księdze Rodzaju ten sposób 44

Emil Coué – francuski psycholog, prekursor psychoterapii opartej na autosugestii (przyp. tłum.).

– 301 –


8 Drobne decyzje, które zmieniają całe życie

Nie potrafię podejmować decyzji, waham się między różnymi rozwiązaniami, bo wszystkie przedstawiają jakieś korzyści i niedogodności, godzinami nad tym myślę, a ostatecznie nie robię nic. W każdym razie, cokolwiek zrobię, mam do siebie pretensje, ponieważ jeśli wybiorę rozwiązanie A, to powtarzam sobie, że B byłoby lepsze, i na odwrót, a jeżeli nie podejmę żadnej decyzji, mam do siebie pretensje o to, że nie potrafiłem jej powziąć. Co mam robić?

Jakimi kryteriami kieruję się w swoich wyborach? Co stoi na przeszkodzie? Chciałbym natychmiast podjąć właściwą decyzję, decyzję doskonałą, a ponieważ mi się to nie udaje, nie podejmuję żadnej. Tak bardzo boję się pomyłek… Czy zrozumiałem, że proces podejmowania decyzji to przede wszystkim proces uczenia się? Czy zrozumiałem, że kto podejmuje decyzję, zdobywa się na odwagę, bierze na siebie ryzyko, a następnie koryguje swoje postanowienie, jeśli jest to konieczne? W większości przypadków nie dysponujemy wszystkimi elementami koniecznymi do powzięcia właściwej decyzji, nie możemy wyobrazić sobie wszystkich konsekwencji naszych wyborów. Rzadko kiedy istnieje jedna dobra i jedna zła decyzja, raczej – jak mawiają inżynierowie – należy rozpatrywać wiele kryteriów. Przypominam sobie – 308 –


mięśniami twarzy, emanują tak niezwykłą pogodą, że osoby w pełni sprawne mogą się jeszcze czegoś od nich nauczyć. Jeżeli dzisiaj zastanowisz się nad sensem swojego życia, to zdołasz podjąć decyzję, że będziesz wszystko przeżywał w Bogu i przyjmiesz od Niego łaskę, by nigdy nie popadać w zniechęcenie. Tego właśnie pragnie twoje płonące miłością serce, ponieważ zrozumiałeś już, że skoro istnieją choroby zakaźne, to istnieją też cnoty, które rozprzestrzeniają się równie łatwo: wiara, nadzieja i miłosierdzie. Czy udane życie nie polega na tym, by każdego dnia zanurzyć się w głębi swego serca, spotkać tam kochającego cię Boga i stąd czerpać niezłomną wiarę, która napełni cię siłą? A gdybyś po prostu dzisiaj zaczął szerzyć wokół siebie nadzieję?

Zanurzenie się w Światłości Ileż to razy słyszeliśmy od ludzi pytanie: Jesteś szczęśliwy? I zaraz potem: Bo chciałbym wiedzieć, czy to w ogóle jest możliwe… Ileż to razy słyszeliśmy młodych ludzi pytających: Czy znasz jakieś pary, które naprawdę się kochają i promienieją miłością? Łatwo jest mówić, żebyśmy wstępowali w związki małżeńskie, ale przykłady, jakie mamy przed oczami, nawet te pary, które zostały ze sobą z obowiązku lub „dla dobra dzieci”, nie zachęcają nas do tego, by podejmować takie ryzyko. Dlatego właśnie wybieramy wolne związki. A więc czemu dzisiaj dajemy świadectwo? Pustym słowom? Pobożnym życzeniom, którym nasze życie całkowicie przeczy? Czy też może zanurzymy się codziennie w Bożej Miłości, sile wewnętrznej i światłości, by móc po prostu szerzyć je wokół siebie? W niektórych krajach skandynawskich, w których noc trwa przez większą część roku, ustawia się w kawiarniach specjalne lampy, które mają imitować dzienne światło. Może tam przyjść każdy, kto chce, na godzinę czy dwie i „napełnić się” światłem, tym bardziej że lekarze stwierdzili już jego dobroczynny wpływ na psychikę i stan fizyczny. Na płaszczyźnie psychologicznej to światło jest rozwinięciem pozytywnej – 321 –


Zamiast więc biegać tu i tam, mogę otworzyć się na głębię swojej duszy, jednocześnie żyjąc w ziemskiej rzeczywistości, która mnie otacza. Coraz lepiej uświadamiam sobie istnienie tej rozległej przestrzeni, w której żyją wszyscy nasi przodkowie. Nie powinienem się niczego obawiać. Zbyt wiele fałszywych wyobrażeń sprawia, że boję się duchów, zbłąkanych dusz… Wystarczy obejrzeć w telewizji jakikolwiek film o zaświatach i „innym wymiarze”, by zorientować się, jak bardzo nasze przekonania mogą być fałszywe. Tymczasem rzeczywistość jest o wiele prostsza. Czyż Jezus nie powiedział: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Łk 10, 21)?

Łączność duchowa w miłości Ów prostaczek, ukryty we mnie, jest połączony z Bogiem – żyje w duchowej łączności. Jakim cudem jest wzajemna pomoc, jakiej możemy dzisiaj udzielić tym, którzy nas poprzedzili, wraz z nimi i dzięki nim! Pojawienie się nowego świata, narodziny cywilizacji miłości, rzeczywistości, w której Bóg odnalazł swoje królestwo, wymaga współpracy wszystkich w wielkiej, duchowej komunii nieba i ziemi. Mogę się za nich modlić, oni zaś wstawiają się modlitwą za mnie. Żadna modlitwa nie trafia w próżnię, krzyk nie pozostaje bez odzewu, szczera łza bez dobroczynnego efektu, żadne cierpienie nie jest pozbawione sensu. Bóg potrafi odnaleźć dobro we wszystkim, co dajemy, przeżywamy i ofiarowujemy. Pewnego dnia gdy sami przekroczymy granicę śmierci, będziemy zaskoczeni, że witają nas osoby dobrze nam znane, ale też nieznajomi, którym pomogliśmy naszymi przeżyciami, cierpieniami, radościami i modlitwą. Świadczyć o tym może historia chłopca zmarłego na raka w wieku osiemnastu lat. Choć zazwyczaj powtarzał, że nie ma przyjaciół, w przeddzień swej śmierci obudził się z głębokiej śpiączki i powiedział do matki: Gdybyś wiedziała, mamo, ilu mam przyjaciół. Mam przed sobą misję, a oni pomogą mi ją wypełnić. Z początku zaskoczona, matka – 328 –


3 Mój zawód: sługa

Jaki masz zawód? Pracuję dla… Jakby to było pięknie, gdybyśmy potrafili być z tego dumni! Kiedyś istniały bardzo wdzięczne słowa na określenie domowej służby: była pokojówka, służąca, sługa. Jednak słowa te zostały tak skompromitowane, dały pole do takich nadużyć, że dzisiaj w dobrym tonie jest raczej ich nieużywanie. I można to zrozumieć! Będziemy raczej mówić o konserwatorze powierzchni płaskich albo o innych zawodach tego rodzaju w sposób, który być może ma wydźwięk bardziej neutralny, ale jest też zdecydowanie chłodniejszy… W następstwie wielkość pojęcia służba często gdzieś zanika. A w pięknym słowie Pan, które powinno oznaczać tego, który chroni, pobrzmiewają negatywne echa wyobrażeń wszystkich feudalnych panów miażdżących władzą i przewagą tych, którzy im służyli, zamiast ich utrzymywać i chronić. Odnalezienie piękna słów sługa i Pan nie jest bez znaczenia, ponieważ oznacza wejście do tego, co Jezus nazywa królestwem, a w konsekwencji inne postrzeganie naszego obecnego życia.

Błogosławienie kolegów i klientów Pierwszy przykład z brzegu: pracuję w wielkim międzynarodowym koncernie, który ma ogromne przychody i niekoniecznie rozdziela je – 335 –


nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5, 16) lub „ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały” (1 P 1, 8-9). Czy uświadamiam sobie radość, która jest we mnie? Czy wiem o tym, że Bóg mieszka we mnie i jest moją głęboką radością, ale przykrywam tę radość zwyczajowym narzekaniem, czarnowidztwem, brakiem satysfakcji, przenikliwym poczuciem winy? Tak więc wybieram radość, otwierając oczy co rano. Kiedy tylko przebudzą się wszystkie moje zmysły, będę słyszał, widział, czuł, smakował wszystko, co piękne w życiu, które kwitnie wokół mnie. Pozwolę rozkwitnąć swojej wewnętrznej radości. Będę się ćwiczył – i będzie to jakaś nauka – w śpiewaniu, tańczeniu, chwaleniu, błogosławieniu, dziękowaniu. Będę się zachwycał wszystkim, co mam, a czego mógłbym przecież nie mieć, zamiast narzekać, że czegoś mi brak. A wieczorem jeszcze raz pomyślę o pięknych chwilach, jakie przeżyłem w ciągu dnia, i podziękuję za nie Bogu.

Dziesięć minut szczęścia Choćbym wyłuskał zaledwie jedną piękną minutę w całym dniu, skupię na niej uwagę, by nadać jej większe znaczenie. Jutro nie będzie to już jedna minuta, ale dwie lub trzy, na których również skupię uwagę, by powiększyć ich wymiar. A pojutrze, być może, przeżyję już pięć czy dziesięć minut szczęścia. Radości można się nauczyć. Ale też mieszkająca głęboko we mnie radość potrzebuje, bym ją odkrywał każdego dnia po trosze: zdejmuję więc jedną po drugiej negatywne warstwy, pod którymi ją schowałem. Odkrywać to inaczej zdjąć coś, co przykrywa, a my podobnie jak cebula, mamy w sobie wiele warstw ochronnych i reagujących. A więc nauczę się od nowa pozwalać, by moje wewnętrzne źródło tryskało radością. Kiedy patrzę w niebo i narzekam na chmury – podczas gdy w pełni odpowiadają one życzeniom rolników albo artystów, których zachwyca tyle odcieni szarości – nie zadowalam się samym ich obserwowaniem, – 346 –


Odkrywając siebie, szanując i ucząc się kochać siebie samego, dowiem się, kim naprawdę jestem. Jestem sam w domu, w mieszkaniu i nagle odkrywam, że tak jak głosi popularne przysłowie, lepiej znaleźć się samemu niż w złym towarzystwie, a w życiu we dwoje czy we wspólnocie nie wszystko jest tak różowe, jak się wydaje, że przede mną otwiera się przestrzeń wolności i duchowego porozumienia ze wszystkimi. Mogę w pełni dysponować swoim czasem, iść do przodu własnym rytmem, ale też pełnić swoją misję, swoje powołanie.

Radość zjednoczenia Jestem sam w domu, jestem sam na ulicy, ale nic nie przeszkadza mi modlić się za innych, myśleć o nich, błogosławić im, telefonować do nich, pisać listy, spotykać się z nimi. Jestem sam w domu i sam na ulicy, ale nic nie przeszkadza mi w dostrojeniu się, w każdej chwili, do wszystkich, którzy wykonują te same gesty co ja. Idę i łączę się duchowo ze wszystkimi, którzy idą do pracy, spieszą do ulubionych zajęć, zmierzają pielgrzymim szlakiem do Santiago de Compostela albo w Ziemi Świętej stąpają po śladach Chrystusa. Łączę się z tymi, którzy odbywają pielgrzymkę, ale też z tymi, którzy nie mogą się poruszać, są chorzy lub niepełnosprawni. Wrzucam list do skrzynki i w tej samej chwili łączę się duchowo z wszystkimi, którzy piszą lub czekają na list, tymi, którzy sortują przesyłki pocztowe i dostarczają je ludziom… Jem przy stole sam, ale zapraszam do stołu Pana, czuję wokół kochającą obecność i łączę się duchowo z wszystkimi, którzy gdzieś na świecie w tej samej chwili jedzą, przygotowują posiłek lub są głodni… Każdy gest, każdą chwilę, jakkolwiek nieważna może się wydawać, przeżyję w zjednoczeniu z innymi. Wejście w ten stan ducha spowoduje, że coraz głębiej będę przeżywał solidarną samotność, samotność w łączności z innymi, a oswojona samotność i głęboka radość ogarną mnie całego. Zajmując się pracami domowymi, będę wewnętrznie śpiewał wraz z innymi. Czasami zatańczę, całkiem sam, nie zastanawiając się, czy dobrze stawiam kroki tego czy innego tańca, zatańczę dlatego, – 353 –


wspólnocie dlatego, że czujesz się bliski temu czy innemu ruchowi, zakonowi, kręgowi przyjaciół. Twoją duchową rodziną mogą być także ci wszyscy, którzy pełnią na ziemi tę samą funkcję, tę samą misję co ty i wkładają w to całe serce. Być może jesteś częścią wielkiej rodziny lekarzy, robotników, rzemieślników, matek, nauczycieli, badaczy, kadry zarządzającej, rolników, funkcjonariuszy, polityków, dziennikarzy… A w innej sferze być może jesteś częścią wielkiej rodziny tych, którzy pobudzają do działania, chronią, wnoszą energię, są podporą rodziny, opoką dla wartości, lwami, które idą do przodu i działają, twórcami, którzy wprowadzają innowacje, towarzyszami, którzy pomagają przejść trudne etapy życia, pokonać mosty między różnymi wspólnotami i grupami…

Nasze różnice stanowią nasze bogactwo Zachęcam cię do odmawiania następującej modlitwy: Panie, ty powiedziałeś, że nie jest dobrze, gdy kobieta bądź mężczyzna są sami. Lęki i rany, jakie w życiu odniosłem, spowodowały, że zamknąłem się w sobie. Chcę dzisiaj otworzyć się na przyjaźnie, jakie mi dajesz. Ufam, że nie będzie między nami osądów, porównań, ale wręcz odwrotnie, prawdziwy szacunek.

Jakże jestem szczęśliwy, choć sam nie potrafię grać na żadnym instrumencie, słuchając, jak grasz na fortepianie! Choć nie rozwinąłem umiejętności pisania, jakże cieszę się z tego, że wydajesz książki! Choć nie mogę zdobyć się na odwagę i przemawiać, cieszę się, że wygłaszasz tak piękne kazania lub tak świetnie zabierasz głos na konferencjach! Choć najwyraźniej nie mam zdolności plastycznych, cieszę się, że rysujesz tak dobrze! Nie wykorzystuję tego tanecznego kręgu przyjaźni po to, by pomniejszać swą wartość, ale sam fakt, że inni rozwinęli talenty, których sam nie posiadam, pozwala mi lepiej korzystać z własnej oryginalności. W tym tańcu też jestem kimś szczególnym. Potrzebuję was tak samo, jak potrzebujecie mnie. – 358 –


Sp is t re ś c i Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 CZĘŚĆ PIERWSZA Kim jestem naprawdę? 1. Życie w błogosławieństwie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2. Myślę pozytywnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Otwórz okiennice! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Cud słowa tak . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5. Moje rosyjskie matrioszki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6. Odnajduję niewinność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7. Odkrywam w sobie dziecko Światłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8. Zanurzam się w naturze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9. Spisuję w dzienniku szczęśliwe chwile . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10. Dziesięć konkretnych sposobów, aby poczuć się lepiej . . . . . . . . . .

11 15 20 25 30 36 41 46 51 56

CZĘŚĆ DRUGA Rozpoznawanie swoich zranień 1. Rozpoznaję swoje zranienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65 2. Zranienia zniekształcające rzeczywistość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70 3. Koniec z mentalnymi wędrówkami . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 75 4. Nie, nie będę już dłużej ofiarą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 80 5. Uwaga, sam sobie szkodzę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85 6. Cóż takiego uczyniłem Bogu? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90 7. Identyfikuję swoje lęki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 95 8. Leczę się ze swoich lęków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101 9. To, czego się wstydzę – ścieżka miłosierdzia . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107 10. Sam zatruwam sobie życie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112

– 377 –


CZĘŚĆ TRZECIA Lepszego porozumiewania się można się nauczyć 1. Poznaj samego siebie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2. Kto we mnie reaguje? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Wyjście z gry jako wygrany/przegrany . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Zaznaczanie swojej postawy bez narzucania się . . . . . . . . . . . . . . . 5. Rozkwit, jedność, odpowiedzialność: bycie dorosłym . . . . . . . . . . 6. Wypowiadam się w swoim imieniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7. Zwracam się do ciebie właściwymi słowami . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8. Źle reaguję na wyrzuty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9. Uczę się pozytywnie wyrażać gniew . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10. Podstawowe zasady porozumiewania się . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

119 134 139 144 149 155 160 165 169 174

CZĘŚĆ CZWARTA Szanować bliźniego, szanować siebie samego 1. Wzajemny szacunek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2. Nie osądzaj bliźniego swego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Akceptowanie odmienności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Jakiego rodzaju inteligencją jestem obdarzony? . . . . . . . . . . . . . . . 5. Moje ciało, mój przyjaciel . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6. Jak sprawić, by własna niedoskonałość przyniosła owoce . . . . . . 7. Co staje we mnie na przeszkodzie boskiemu działaniu? . . . . . . . . 8. Czy mam prawo? Zakazy i przyzwolenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

183 188 193 198 203 207 211 216

CZĘŚĆ PIĄTA Zrozumienie i wybaczenie 1. Oswajam swoją uczuciowość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2. Wyrażanie miłości i pozwolenie na miłość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Wybieram współmałżonka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Chcę wyzbyć się zazdrości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5. Jakie są moje prawdziwe potrzeby? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6. Uczę się przebaczania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

– 378 –

225 230 235 240 245 250


7. Odmienne przeżywanie rozstania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 255 8. Rodzina rozszerzona – rodziny zrekonstruowane . . . . . . . . . . . . . 259 9. Nie, nigdy nie odbiorę sobie życia! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 264

CZĘŚĆ SZÓSTA Zmiana – moje przeobrażenie 1. Życie: pojedynek czy prezent? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2. Odbicie się od dna bez jęku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Brama baranka (silny i słaby) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Mój Pan – mój coach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5. Trzy etapy zmian . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6. Zmienić się… tak, ale jak to zrobić? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7. Małymi kroczkami posuwam się do przodu . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8. Drobne decyzje, które zmieniają całe życie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9. Doprowadzanie spraw do końca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10. Nie poddam się zniechęceniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

271 276 281 286 291 296 301 308 313 318

CZĘŚĆ SIÓDMA W stronę nowego życia 1. Obecność tych, których kochamy. „Bóg nie rozdziela tych, którzy się kochają” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2. Szczęście wypływa z głębi duszy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Mój zawód: sługa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Radość płynąca z zadowolenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5. Niesiesz ze sobą radość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6. Oswojona samotność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7. Prawdziwa przyjaźń – taneczny krąg Bożych dzieci . . . . . . . . . . . 8. Oddychanie atmosferą niebios już od tej chwili . . . . . . . . . . . . . . . 9. Uśmiech Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10. Bóg mówi ci dziękuję . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

325 330 335 340 345 350 355 360 365 370

EPILOG . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 375



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.