Dni, które zmieniły moje życie Ś W I A D E C T WA
Re dakc ja : Joachim Stencel SDS Piotr Szyrszeń SDS Piotr Ślęczka SDS
Wydawnictwo SALWATOR Kraków
Korekta Wydawnictwo SALWATOR
Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek
Projekt okładki Artur Falkowski
Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 493/P/2012 Kraków, 5 września 2012
© 2012 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-312-9
Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260 60 80, faks (12) 269 17 32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Wstp Centrum Formacji Duchowej w Krakowie istnieje od roku 1997, w roku 2012 świętuje więc swój mały jubileusz1. Trzeba przyznać, że kiedy 15 lat temu odbywały się w domu w Krakowie pierwsze sesje i rekolekcje, trudno było przewidzieć dalszy rozwój tego dzieła. Apostolat czy dom rekolekcyjny rozwija się przecież tylko wówczas, gdy swoim programem odpowiada na rzeczywistą potrzebę duchową ludzi wierzących. Uchwycenie tej potrzeby już samo w sobie jest dziełem Bożego Ducha. Jaka więc potrzeba stanęła u podstaw tak bujnego – już dzisiaj możemy tak powiedzieć – rozkwitu nowego dzieła formacji duchowej w polskim Kościele? Potrzebą tą był i nadal jest głód Słowa Bożego. Odkrywają go w sobie kapłani i osoby konsekrowane, ale też małżonkowie i osoby żyjące samotnie. Wszyscy żyjemy w kulturze coraz bardziej spłaszczonej, która mnoży słowa odarte z prawdy, słowa puste i duchowo jałowe. Przenikają one zarówno do relacji, które tworzymy z osobami bliskimi, jak 1
W roku 2006 w Trzebini k. Krakowa rozpoczął działalność drugi dom dzieła Centrum Formacji Duchowej. –5–
i do naszego dialogu z Bogiem, do naszej modlitwy. Słowo puste nie pomaga nam rozumieć. Takiego słowa nie chcemy słuchać od męża, od żony czy od brata lub siostry w życiu zakonnym. Tęsknimy za słowem pełnym treści i prawdziwym, wypowiadanym z miłością, przystającym do naszych nadziei, planów na przyszłość, ale i do naszych obaw, lęków i pytań o jutro. Jakie jest najgłębsze źródło tej naszej tęsknoty za słowem mocnym, treściwym i ważnym? „Bóg uczynił każdego z nas zdolnym do słuchania słowa Bożego i odpowiadania na nie. Człowiek jest stworzony w Słowie i w nim żyje; nie może zrozumieć samego siebie, jeśli nie otwiera się na ten dialog”2. Słowa Benedykta XVI tak prosto wyjaśniają przyczynę dzisiejszego głodu Słowa w świecie pełnym słów. Jesteśmy stworzeni do dialogu z Bogiem, zdolni Boga słuchać i odpowiadać na Jego słowo. Dopiero w tym dialogu poznajemy siebie. Zabiegani w pracy zawodowej czy w apostolacie, zanurzeni w rodzinnych obowiązkach, łatwo tracimy wrażliwość na słowo – i ludzkie, i Boże. Zaczynamy tęsknić za miejscem, gdzie w ciszy i bez pośpiechu zaczniemy znów słyszeć głos Pana Boga. Podczas sesji weekendowych, rekolekcji ignacjańskich i rekolekcji lectio divina przeżywanych w Centrum Formacji Duchowej wiele osób 2
Benedykt XVI, Adhortacja apostolska Verbum Domini, nr 22. –6–
Ciekawa przygoda Moja przygoda z Centrum Formacji Duchowej rozpoczęła się od poznania jego bogatej fonoteki. Dzięki życzliwej i uczynnej koleżance, która posiada sporą kolekcję płyt tej fonoteki, dane mi było wysłuchać wielu bardzo interesujących nagrań. Nie mając do tej pory zbyt dużo czasu na czytanie książek i nie przykładając wcześniej zbyt dużo wagi (wstyd mi to pisać…) do konieczności ciągłej pracy nad sobą i potrzeby dbania o swój rozwój, właśnie te płyty z nagranymi sesjami stały się dla mnie „oknem na świat”, a raczej „oknem na życie”. Zaczęły otwierać mi oczy na mnóstwo spraw związanych z Bogiem, ze mną i moją wiarą, naszymi wzajemnymi spotkaniami i relacjami. Zachęcały i pokazywały, jak zbliżać się do Boga, jak przez Niego zbliżać się do ludzi, jak budować dobre relacje i pogłębiać więzi miłości, jak pokonywać najprzeróżniejsze życiowe trudności. Tłumaczyły różne kwestie związane z sakramentami, modlitwą, ciszą, cierpieniem… Dlaczego zdecydowałam się przyjechać do ośrodka i brać bezpośredni udział w sesji? Czasami zdarza się, że po usłyszeniu czyjegoś głosu lub czyjejś wypowiedzi czujemy nieodpartą potrzebę – 11 –
poznania go i chęć spotkania się z nim. Tak było i w moim przypadku. Po wysłuchaniu dwóch płyt z sesji prowadzonych przez ojca Krzysztofa Wonsa (o Marii i Marcie oraz o Kainie i Ablu) byłam pewna, że chcę usłyszeć ojca na „żywo”, że chcę go poznać, chcę zrozumieć, skąd i jak czerpie całą tę wiedzę, którą przekazywał na sesjach; byłam pod wrażeniem treści wypowiadanych przez niego, ale również dźwięku słów przepełnionych dobrocią, łagodnością, ciepłem i spokojem. Temat sesji nie był już taki istotny, wybrałam najbliższą sesję prowadzoną przez ojca (Poznawanie siebie w świetle Słowa Bożego, 15–17 IV 2011). Z perspektywy czasu widzę, jak dziwne są drogi, którymi jesteśmy prowadzeni… To, czego doświadczyłam na miejscu, przerosło moje oczekiwania. Po pierwsze – serdeczność, otwartość i gościnność, z którą spotykali się przybywający, naprawdę tworzyła klimat przyjaznego, rodzinnego domu, którego nie chce się opuszczać, a do którego chce się wracać. Po drugie – zaskoczyło mnie to, co usłyszałam na początku, że najważniejsze nie będzie to, co usłyszymy na sesjach, ale to, co dokonywać się będzie pomiędzy sesjami, w czasie modlitwy i adoracji, w czasie naszego spotkania z Bogiem, spotkania sam na sam… I po trzecie – klimat pustyni i cisza panująca w czasie sesji rzeczywiście doskonale ułatwiają skupienie się, wyciszenie, głębokie zanurzenie w modlitwie i rozważaniu Słowa Bożego. – 12 –
Modlitwa przed lekturą Pisma Świętego Duchu Święty, ożywczy płomieniu miłości i prawdy! Przystępuję do lektury Pisma Świętego. Otwieram Świętą Księgę, całuję jej stronicę i czytam… Przyzywam najpierw Twojej obecności, Duchu Święty, który otwierasz serce i umysł na zrozumienie i przyjęcie świętego tekstu. W tych literach dostrzegam moje „jestem”. Widzę tutaj moje życie i jego głęboki sens. Pragnę odkrywać, co mówi Duch do Kościoła… Proszę Cię o mocną wiarę, bez której Księga milczy. Proszę Cię o nadzieję, z którą święty tekst prowadzi do spotkania z osobą Jezusa. Proszę o miłość, która życiodajnym ciepłem i energią pozwala roznosić jej piękno i cel. O, Księgo Błogosławiona – Ziemio Święta, przez którą idę rytmem swoich dni, zatrzymując się jak przy studni, by zrosić spieczone usta żywą wodą dającą orzeźwienie i siłę do głoszenia „na dachach” o Prawdzie, którą jest sam Jezus, nasz Pan!
– 29 –
„Jezu, teraz Ty się tym zajmij!” Pragnę wyśpiewać hymn uwielbienia Bogu za dar drugiego etapu rekolekcji lectio divina, które ostatnio przeżyłam. Przyjechałam na te rekolekcje po serii dramatycznych wydarzeń w mojej rodzinie, które zadały mi ogromne cierpienie, poważnie osłabiły moją wiarę, nadzieję i miłość. Ostatni krzyż załamał mnie zupełnie. Pan Bóg prowadził mnie swoim Słowem. Jestem Bogu również ogromnie wdzięczna za prowadzącego drugi etap, a równocześnie kierownika duchowego, ks. Joachima, który z wielką cierpliwością i miłością wysłuchiwał moich wątpliwości, walki wewnętrznej, i z wielką pasją i miłością mówił o miłości Ojca. Byłam mu wdzięczna za błogosławieństwo, jakiego mi udzielał po każdej rozmowie. Czułam się naprawdę błogosławioną przez Jezusa. Pierwsze słowa drugiego etapu to Błogosławieństwa: „Błogosławieni ubodzy w duchu…, Błogosławieni, którzy płaczą…”. Gdy przyjechałam na rekolekcje, czułam się jak ktoś, kto potrzebuje opieki, żeby ktoś się wreszcie mną zajął, ukoił ból, cierpienie, dał nadzieję, podtrzymał omdlałe siły. I właśnie tutaj, dzięki Słowu Jezusa, poczułam się jak dziecko w ramionach Ojca, który tuli, ociera łzy, który JEST, choć wydawało mi się, że śpi w łodzi mojego życia. Jak dziecko, które nic nie musi, które ma prawo czuć się tak, jak się czuje, i czuć – 46 –
Brat wyprowadził mnie z otchłani Jechałam z radością do domu CFD w Krakowie, do mojego Domu. Miałam pragnienie, by świętować radośnie zmartwychwstanie Chrystusa, wszak przede mną był czwarty tydzień ćwiczeń ignacjańskich. Pierwszym odczuciem, którym Pan tu mnie obdarzył, była radość: „Dobrze, że tu jestem!”. Trochę później przyszło zmaganie ze swymi słabościami i choć Słowo mówiło mi, że „po udrękach duszy ujrzę światło” (por. Iz 53, 11), to tak zagłębiłam się w te moje niedoskonałości, że przyszedł jedynie smutek. Wciąż jednak ponawiałam pragnienie serca, by całkowicie zanurzyć się w Chrystusie. Rozważanie wydarzenia, które miało miejsce o świcie pierwszego dnia tygodnia, bardzo mnie poruszyło. Bóg dał mi radość z przeświadczenia, że zawsze może być początek – świt, że zmartwychwstanie Chrystusa jest początkiem mojej przemiany. Pojawiły się jednak pytania i obawy, co musi jeszcze we mnie umrzeć, by móc zmartwychwstać? Miałam świadomość, ile jest we mnie lęków i słabości. Wtedy Pan wlał w moje serce ogromną radość. Oczyma duszy oglądałam siebie jako niemowlę tulone przez Ojca, który o wszystko się zatroszczy, nauczy mnie chodzić, a kiedy będzie źle, pośle mi swego Syna – mojego Brata, by wyprowadził mnie z otchłani. Pojawił się w mej pamięci obraz z dzieciństwa, kiedy mój starszy brat prowadził – 59 –
Szkoła – Boża odpowiedź na moje obawy Dzięki składam Bożej Opatrzności za dar dwóch lat, które dane mi było przeżyć w Centrum Formacji Duchowej. Patrząc na nie, widzę, jak długą drogę przeszedłem. Rozpoczynałem ją z wielkim lękiem i obawami, a kończę z dziękczynieniem i radością, ale i z nadzieją, że wydadzą dobry owoc w stosownym czasie. Patrząc na minione dwa lata, widzę, jak wiele dobrego dał mi ten czas. Najpierw formacja duchowa. Od kiedy zacząłem tu przybywać, świadomie sięgam do Ewangelii. Sam osobiście, a także z moimi braćmi postulantami, czytamy Słowo Boże codziennie na sposób lectio divina, którego nauczyłem się w tej szkole. Robię to od dwóch lat i chcę robić to nadal. Widzę, jak wiele dobrych rzeczy dzieje się we mnie, jak wiele spraw Bożych zacząłem odkrywać dzięki takiemu czytaniu Słowa Bożego. Wcześniej nigdy tego nie robiłem. Inna sprawa to adoracja Najświętszego Sakramentu. To dzięki szkole nauczyłem się trwać przed Panem. Nigdy wcześniej tak naprawdę, a jestem kapłanem 11 lat, nie poświęcałem czasu na adorację, dopiero od chwili uczęszczania do szkoły. Dzięki CFD odkryłem wielką wartość rozmowy duchowej (prowadzenia duchowego), nauczyłem się, jak to się robi i jak cenna jest to rzecz w rozwoju mojego człowieczeństwa. Dzięki tym rozmowom więcej wiem o sobie i o tym, jaka praca mnie czeka. – 94 –
Wykłady to cenna lekcja dla mnie. Otrzymałem wiele cennych wskazówek. Są one pomocne w mojej pracy wychowawcy w postulacie. Ta szkoła stała się dla mnie ważnym ogniwem mojej kapłańskiej posługi. Jest to Boży dar dla mnie i Boża odpowiedź na moje lęki, obawy co do mojej posługi. Bóg poprzez tę szkołę przypomniał mi, że jest ze mną i nigdy ze mnie nie zrezygnuje i mnie nie opuści. o. Faustyn
Miłość odnawia tego, który słucha i usłucha Pana „Miłość odnawia tego, który słucha Pana, albo raczej jest Mu posłuszny”. Słowa te wypowiedział św. Augustyn. Myślę, że to zdanie stanowi syntezę drogi Piotra. Jestem wdzięczny Panu Bogu, że powierzając mi nowe i niełatwe obowiązki w seminarium, zaprosił mnie w tę podróż. Podróż w kilku wymiarach. W wymiarze czasowym dwa lata formacji osobistej i posługi seminaryjnej to niemały odcinek czasu. W wymiarze osobowym doświadczyłem przenikania treści poznanych intelektualnie do warstwy duchowej człowieka, z głowy do serca. W wymiarze relacyjnym była ta podróż okazją do przyglądania się sobie dzięki zajęciom warsztatowym, aby móc, posługując w formacji, przyglądać – 95 –
Wsłuchując się w Słowo, uczę się słuchać człowieka Moja „przygoda” w Szkole Formatorek Zakonnych rozpoczęła się kilka miesięcy po tym, jak powierzono mi w zgromadzeniu pracę formacyjną w junioracie. Miałam obawy, że rozpoczynając tę posługę, nie posiadam przygotowania pedagogicznego, stąd z wielkim entuzjazmem przyjęłam propozycję Matki Generalnej dotyczącą udziału w szkole. Spoglądając na program szkoły, ucieszyłam się, że będę miała możliwość uczestniczyć w ćwiczeniach ignacjańskich, które bardzo cenię, gdyż pomagają mi w pogłębianiu więzi z Jezusem. Spodobał mi się też pomysł wykładów i dni skupienia w oparciu o Vita consecrata. Cieszyłam się także, iż uczestnicząc w zaproponowanych przez organizatorów szkoły zajęciach, będę mogła zdobyć konkretne metody i warsztat do pracy formacyjnej. Na pierwsze zajęcia przybyłam z optymizmem, ciekawością, ale i pewnym niepokojem, czy potrafię się odnaleźć w dynamice tu zaproponowanej. To, czego Pan pozwolił mi doświadczyć przez dwa lata zajęć, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Przyjazd na kolejne sesje szkoły był dla mnie swoistym oddechem duchowym. Tu, w Centrum Formacji Duchowej, miałam możliwość „wyhamować” . To były kolejne piękne przystanki mego życia u stóp Jezusa. – 130 –
Rozpoczęłam szkołę z wielkim rozdarciem wewnętrznym Ciągle miałam pretensje do Pana Boga, dlaczego na siłę pociągnął mnie do zakonu, dając mi łaskę powołania, skoro wiedział, że nie będę zdolna być jej we wszystkim wierna. Gdy miałam trudności, i mam je nadal, bardzo często moje serce powtarzało Bogu te same słowa: „Cierp ciało, jak ci się klasztoru chciało”. Bardzo szybko moje cierpienie cielesne zmieniło się w cierpienie duchowe, które było jeszcze głębsze i boleśniejsze niż to pierwsze. Wtedy moje życie straciło sens i stało się beznadziejne. Po prostu nie miałam już siły dłużej walczyć z sobą i prowadzić podwójnego życia. W tym momencie pojawiły się myśli samobójcze, gdyż innego życia sobie nie wyobrażałam, a żyć w zakonie i grzeszyć, to nie ma sensu. Wystąpić, założyć rodzinę, też nie wchodziło w grę, bo nie będzie lepiej, wszędzie zabiorę siebie. Tak sobie myślałam. Najlepiej będzie umrzeć i będę mieć spokój ja i inni ze mną. Ale jak to zrobić? W sercu powtarzałam sobie: „Boże, zabierz mnie choć do czyśćca, bo do nieba nie jestem godna”. Innym znów razem miałam pretensje, po co przyszłam na świat. W tych momentach żałowałam, że mama nie zrobiła tego, do czego ją nakłaniała rodzina. Teraz byłabym już u Pana Boga i nie musiałabym prosić o śmierć. – 155 –
Z takim wewnętrznym rozdarciem rozpoczęłam szkołę dla formatorek. Z jednej strony się cieszyłam, bo bardzo liczyłam, że może wreszcie zrozumiem samą siebie i wyjaśnią się przyczyny moich problemów, a z drugiej, przeraził i sparaliżował mnie lęk, gdyż miałam świadomość, że się nie nadaję do formacji, a takie jest założenie tej szkoły. Cel, który miałam osiągnąć, rozpoczynając tę szkołę, zaczął się realizować. Teraz jestem wdzięczna Panu Bogu, że dał takie światło moim przełożonym. Gdyby była taka możliwość, mogłabym ją kontynuować do końca życia. Teraz pozostała mi szkoła życia i staram się głęboko wierzyć, że to, co zdobyłam przez te dwa lata, potrafię wprowadzić, choć po części, w życie. W codziennym przeżywaniu wszystkiego, co mi dała ta szkoła, ważne są dla mnie dwie rzeczy. Nie wystarczy zdobycie wiedzy rozumem, ale trzeba, żeby spłynęła do serca, bo dopiero wtedy przyjmę to za swoje i podporządkuję to mojej woli, a życie będzie wydawało owoce. Bardzo tego pragnę. Moje serce i cała osoba zawsze tego pragnęły, ale niespójność między pragnieniem a potrzebami jest bardzo duża. Dlatego wciąż wpadam w wewnętrzne kryzysy, które dzięki łasce Bożej i ludziom, jak do tej pory, przybliżają mnie do Boga i do realniejszego wypełniania Jego planów. Realizowany program w tej szkole pomógł mi otworzyć moje serce przed Bogiem i przed ludźmi. W pierwszym roku najważniejsze dla mnie – 156 –
Dar, o którym nigdy nie zapomnę Drodzy Przyjaciele związani z Księżmi Salwatorianami z Krakowa! Z mojego nowego mieszkania położonego w cieniu Bazyliki św. Piotra, w której niedawno przyjąłem sakrę biskupią, gdzie teraz jest miejsce mojego życia i posługiwania, chciałbym skierować te słowa, by dotarły do was, gdy wszyscy jesteście zgromadzeni na modlitwie. Jest to parę słów, które splatają się wokół trzech uczuć. Przede wszystkim jest to pełna tęsknoty pamięć o tych dniach, już odległych, ale żywych w moim sercu, gdy byłem z wami, wspólnie czytając i rozważając Słowo Boże. Różnica języka nie przeszkadzała mi odczuć głębi waszego słuchania i wewnętrznego współbrzmienia. Jest też więź przyjaźni: rzadko znajdowałem osoby, które tak otaczałyby mnie serdecznością i bliskością, starając się wyrazić swą życzliwość i miłość choćby tylko oczami i uśmiechem. Jest to dar, o którym nigdy nie zapomnę i który wzrusza mnie także teraz, gdy piszę te linijki. Wreszcie jest więź modlitwy i wspólnej wiary, która pozwala nam łączyć się ze sobą pomimo odległości. Dlatego właśnie wam i waszej modlitwie – 161 –
powierzam to nowe posługiwanie, ważne i delikatne, do którego wezwał mnie papież Benedykt XVI, udzielając mi również pełni kapłaństwa w biskupstwie. Jestem pewien, że będziecie mnie wspierać i że zawsze, tak jak w tym momencie, będę czuł się duchowo złączony z tymi, których poznałem: z ks. Krzysztofem, moim przewodnikiem na polskiej ziemi, z moją tłumaczką Danutą, z wszystkimi Księżmi Salwatorianami, a przede wszystkim z wami, którzy mnie słuchaliście i szliście razem ze mną, choć przez krótki czas. Dziękuję więc, obejmując was wszystkich i błogosławię wam z całego serca, aby Bóg uśmiechał się zawsze nad waszym życiem. kard. Gianfranco Ravasi
Z milczenia wytrysnęło słowo medytacji Przeżyłem rekolekcje z polskimi kapłanami w Krakowie jako prawdziwy czas łaski. Wielkie skupienie, nieustanna adoracja przed Jezusem Eucharystycznym ułatwiły mi zadanie, by z milczenia wytrysnęło słowo medytacji, przyjmowanych w naprawdę przykładnej postawie zasłuchania i uległości. Czas tego dzielenia się był krótki, ale rekompensowała to jego intensywność. Oby Pan sprawił, by to doświadczenie łaski i pokoju jeszcze długo przynosiło owoce. abp Bruno Forte – 162 –
Kiedy myślę o CFD… Kiedy myślę o 15-leciu Centrum Formacji Duchowej księży salwatorianów w Krakowie, to przychodzą mi następujące myśli: Wielkie Dzieło, tak ważne dla życia Kościoła w Polsce i nie tylko, zostało bardzo starannie przygotowane. Kiedy myślę o Dziele, to przede wszystkim widzę ludzi, którzy dali mu początek, którzy tam pracowali i pracują oraz myślą o treściach proponowanych przyjeżdżającym. Miałem radość obserwować powstające Dzieło niejako od początku. Najpierw Boże, bardzo solidne przygotowanie od strony duchowej osób odpowiedzialnych za nie. Jego zasadniczym elementem było odprawienie miesięcznych ignacjańskich rekolekcji. To pozwoliło na dogłębne poznawanie i przeżycie ich wewnętrznej dynamiki. Ten fakt na pewno wpłynął na decyzje praktyczne dotyczące tak samego spojrzenia na udzielanie ćwiczeń wg metody św. Ignacego, jak i na konkretne decyzje dotyczące samej organizacji Centrum. Wielkim moim zbudowaniem było, że w cały ten proces, także w wymiarze duchowym, weszli także ówcześni wyżsi przełożeni, na których barkach spoczywał ciężar decydowania. Nie stali oni z boku, ale pragnęli przeżyć sami to, co mieli zacząć w apostolstwie prowincji i niejako doświadczyć na sobie owoców, jakich mogli się spodziewać w nowej formie apostolstwa ich współbraci. Chyba dlatego decyzje ich były tak trafne. – 163 –
Spis treci WSTĘP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 TEN WEEKEND BYŁ INNY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Świadectwa uczestników sesji weekendowych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 OSIEM DNI NA PUSTYNI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 Świadectwa uczestników rekolekcji lectio divina . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 DUCHOWA WALKA O WIĘCEJ . . . . . . . . . . . . . . . . 51 Świadectwa uczestników ćwiczeń ignacjańskich. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51 W SZKOLE JEZUSA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 Świadectwa uczestników dwuletniej Szkoły Formatorów Serminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 „BYŁO Z NIM KILKA KOBIET” . . . . . . . . . . . . . . . . 119 Świadectwa uczestniczek dwuletniej Szkoły Formatorek Zgromadzeń Zakonnych i Instytutów Świeckich Życia Konsekrowanego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119 DOM . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 159 Świadectwa prowadzących sesje . . . . . . . . . . . . . . . . . 159 – 181 –