JESTEŚMY JEGO DŁUŻNIKAMI Wspomnienia o Księdzu Wawrzyńcu Bochenku SDS (1915-1996) Zebrał i opracował Ksiądz Antoni Kiełbasa SDS
Redakcja ks. Bogdan Giemza SDS
Wydawnictwo SALWATOR Kraków
Korekta Sylwia Kajdana Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Projekt okładki Artur Falkowski
Ilustracje pochodzą z Archiwum parafii pw. św. Bartłomieja i św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy oraz ze zbiorów prywatnych
Wydanie książki zostało dofinansowane przez Urząd Gminy Trzebnica
Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 377/P/2011 Kraków, 8 sierpnia 2011
© 2011 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-241-2
Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260-60-80, faks (12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Słowo wstępne Dnia 30 stycznia 1996 roku w godzinach porannych odszedł do domu Ojca Ksiądz Wawrzyniec Bochenek, kapłan ze Zgromadzenia Salwatorianów (1915-1996). Przez ponad 50 lat, dokładnie od 25 sierpnia 1945 roku aż do śmierci, wpisywał się dzień po dniu w historię sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy i archidiecezji wrocławskiej jako proboszcz, dziekan i nade wszystko jako gorliwy kapłan oraz wielki patriota. Można by szukać jeszcze wielu innych określeń, by scharakteryzować życie oraz posługę kapłańską i zakonną Księdza Dziekana, jak się powszechnie o nim mówiło. Całe ich bogactwo znajdzie Czytelnik w niniejszej książce, zatytułowanej Jesteśmy jego dłużnikami. Wspomnienia o Księdzu Wawrzyńcu Bochenku SDS (1915-1996). Powstanie książki ma długą i ciekawą historię. Zamysł jej napisania krótko po śmierci Księdza Bochenka podjął Ksiądz prof. Antoni Kiełbasa SDS, związany również przez wiele lat z Trzebnicą i rozwojem kultu św. Jadwigi Śląskiej. Miała ona obejmować trzy części: obszerny biogram Księdza Dziekana opracowany przez Księdza Kiełbasę, wspomnienia ludzi i dokumentację fotograficzną. Intensywne prace redakcyjne nad przygotowaniem księgi zostały przerwane chorobą Księdza Profesora w 2005 roku. Jest zastanawiające i trudne do zrozumienia, dlaczego nie zostały one wznowione przez Księdza Kiełbasę po jego powrocie do zdrowia. Nagła śmierć Księdza Antoniego, 15 lipca 2010 roku, przekreśliła możliwość dokończenia rozpoczętego dzieła.
5
W styczniu 2011 roku otrzymałem zebrane i opracowane dotychczas materiały w wersji elektronicznej, mogłem też pokrótce zapoznać się ze stanem przygotowań książki. Zawierały one napisane początkowe rozdziały biogramu Księdza Bochenka, obejmujące dzieciństwo, lata formacji do kapłaństwa, pierwsze lata działalności duszpasterskiej w Krakowie i Cieszynie oraz przybycie do Trzebnicy w 1945 roku, wspomnienia zebrane od kilkudziesięciu osób i wybraną dokumentację fotograficzną. Nadto wśród materiałów była już przedmowa do książki autorstwa Księdza kard. Henryka Gulbinowicza z 3 czerwca 2004 roku. Z zachowanych notatek wynika, że książka miała nosić tytuł: Ksiądz Wawrzyniec Kazimierz Bochenek SDS (1915-1996). Proboszcz, dziekan, kustosz sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej i miała ukazać się w Wydawnictwie SALWA‐ TOR w Krakowie w 2005 roku w serii redagowanej przez Księdza Kiełbasę, noszącej tytuł Sól Ziemi Śląskiej. W stosunku do pierwotnych zamierzeń została więc do przygotowania najobszerniejsza i najważniejsza część książki, obejmująca ponad pięćdziesiąt lat posługi Księdza Bochenka w Trzebnicy i podejmowaną przez niego w tym okresie działalność poza Trzebnicą. Trzeba było podjąć decyzję, co czynić dalej. Po licznych rozmowach i konsultacjach zarząd domowy wspólnoty salwatorianów w Trzebnicy podjął decyzję, by wydać wspomnienia opatrzone dokumentacją zdjęciową i wstępem wprowadzającym do lektury. Następnym krokiem miało być zebranie zespołu redakcyjnego, który przygotuje księgę obejmującą całość życia i posługi Księdza Bochenka. Chodziło o to, by zbytnio nie odwlekać wydania zebranych kilka lat temu wspomnień, czekając na planowaną pracę zbiorową. Tym oto sposobem oddajemy do rąk Czytelnika książkę Jesteśmy jego dłużnikami. Wspomnienia o Księdzu Wawrzyńcu Bochenku SDS (1915-1996), która zawiera prawie siedemdziesiąt wspomnień, dokumentację fotograficzną i wspomnianą przedmowę Księdza kard. Henryka Gulbinowicza. Czytelnikom należy się kilka słów wyjaśnień od redakcji. Charakter wspomnień jest bardzo zróżnicowany: większość została ujęta w formie opisu, ale niektóre teksty są pisane wierszem. Różnice
6
dostrzeżemy także w stylu wspomnień, sposobie ich formułowania. Wynika to z osobistych relacji z Księdzem Bochenkiem, emocjonalnych związków z nim, ze sprawności przelewania swoich myśli na papier itd. Dlatego w tekście znajdziemy niekiedy powtórki, zróżnicowaną pisownię, np. „Ksiądz dziekan” i „Ksiądz Dziekan”, całą gamę odczuć osobistych, opisy drobnych wydarzeń i próby całościowej oceny jego życia i działalności. Od strony redakcyjnej starano się jak najmniej ingerować w teksty wspomnień, czyniąc to tylko wtedy, gdy było to konieczne ze względów językowych. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że wspomnienia były spisywane około dziesięć lat temu, dlatego niektóre opisy ujęte w czasie teraźniejszym, dziś trzeba odczytywać w czasie przeszłym. Interesujące dla Czytelnika byłyby zapewne krótkie noty redakcyjne o Autorach wspomnień. Nie uczyniono tego z kilku powodów. Po pierwsze, w zebranych materiałach nie ma takich informacji; po drugie – w chwili obecnej istnieje trudność w dotarciu do Autorów. Niektórzy z nich już nie żyją, inni mieszkają poza Trzebnicą i nie posiadamy do nich adresów. Tytuł książki jest kwintesencją wdzięczności, uznania i podziwu dla Księdza Wawrzyńca Bochenka, jakie wyłaniają się ze wspomnień. Książka przybliża postać Księdza Dziekana, ale stanowi też swoiste wotum wdzięczności dla śp. Księdza profesora Antoniego Kiełbasy. Słowa podziękowania należą się wszystkim Autorom wspomnień oraz tym, którzy udostępnili zdjęcia z rodzinnych zbiorów, a także Elżbiecie i Leopoldowi Wróblewskim, którzy jeszcze wspólnie z Księdzem Kiełbasą podjęli trud przepisywania wspomnień i ich pierwszej redakcji. Za dofinansowanie wydania książki dziękuję Burmistrzowi Gminy Trzebnica, Panu Markowi Długozimie. Odczuwam również satysfakcję, że podejmując prace związane z wydaniem książki, w jakiś sposób spłacam osobisty dług wdzięczności wobec Księdza Dziekana Wawrzyńca Bochenka. Pozostaje mi życzyć, by Czytelnicy, biorąc do ręki tę książkę, odnaleźli w niej działanie Boga za pośrednictwem ludzi: Gesta Dei per homines. Ksiądz Bogdan Giemza SDS Trzebnica, 1 lipca 2011 roku
Wychwalajmy mężów sławnych i ojców naszych w kolejności ich pochodzenia... stali się [oni] dumą swych czasów. Niektórzy z nich zostawili po sobie imię, tak że opowiada się ich chwałę. (Syr 44, 1.7-8)
PRZEDMOWA Powyższe słowa Pisma Świętego korespondują z postacią jednego z najwybitniejszych kapłanów i dziekanów archidiecezji wrocławskiej – księdza mgr. Wawrzyńca Kazimierza Bochenka († 31 I 1996). Ogromnie się cieszę z publikacji książkowej ku jego czci, zredagowanej przez jego bardzo bliskiego współpracownika i przyjaciela, księdza prof. dr. hab. Antoniego Kiełbasę, zasłużonego krzewiciela kultu św. Jadwigi Śląskiej († 1243), autora licznych i wartościowych prac o niej i wybitnego historyka śląskiej przeszłości kościelnej. Ksiądz W. Bochenek, dziekan trzebnicki oraz proboszcz parafii pod wezwaniem św. Bartłomieja i św. Jadwigi Śląskiej, zasługiwał na taką pozycję książkową. Zamieszczone w niej artykuły o Księdzu Bochenku ukazują jego wielką pracowitość, dobroć serca, ujmującą gościnność, zmysł organizacyjny i wielką kulturę duchową. Z jej lektury Czytelnik nabiera przekonania, iż w bardzo trudnych warunkach można ofiarnie służyć Bogu i bliźnim z motywów nadprzyrodzonych. Prawie całe jego życie było związane z Trzebnicą. Przybył do tego miasta w szóstym roku swego kapłaństwa (święcenia kapłańskie otrzymał 12 maja 1940 r. w Krakowie), bez większego doświadczenia duszpasterskiego. Wysłał go do Trzebnicy ówczesny prowincjał salwatorianów Ksiądz Celestyn Rogowski (1902-1988), który już
9
w lipcu 1945 roku udał się na Ziemie Zachodnie z myślą o osiedleniu się na nich salwatorianów dla integracji tych ziem z Macierzą. Posłuszny poleceniu swego Przełożonego Ksiądz mgr Wawrzyniec Kazimierz Bochenek zjawił się w Trzebnicy 25 VIII 1945 r. z myślą podjęcia pracy duszpasterskiej w tej miejscowości. Jurysdykcji kościelnej, potrzebnej do sprawowania funkcji duszpasterskich, udzielił mu ówczesny wikariusz kapitulny archidiecezji wrocławskiej, ksiądz dr Ferdynand Piontek († 1963) dobrze władający językiem polskim, który 28 VII 1946 r. otrzymał uprawnienia biskupa rezydencjalnego w Görlitz dla tych części archidiecezji wrocławskiej (na zachód od Nysy Łużyckiej i Odry), które pozostały w okupowanych Niemczech; 1 V 1959 r. przyjął on święcenia biskupie. To właśnie Ksiądz dr Ferdynand Piontek skierował Księdza Bochenka do pomocy w pracy duszpasterskiej ówczesnemu proboszczowi trzebnickiemu Księdzu Alfredowi Hübnerowi († 15 X 1946). Ksiądz Alfred Hübner zaprzyjaźnił się z Księdzem W. Bochenkiem od pierwszego spotkania. Zlecił mu całe duszpasterstwo w Trzebnicy, a swoją pracę duszpasterską w tym mieście ograniczył do celebry Mszy św. w Klasztorze Sióstr Boromeuszek, do spowiadania sióstr i głoszenia dla nich kazań. Stałym marzeniem księdza Alfreda Hübnera – jako duszpasterza trzebnickiego sanktuarium jadwiżańskiego – było to, aby opiekę duchową nad tym sanktuarium przejęli zakonnicy. Przy pierwszym spotkaniu z Księdzem W. Bochenkiem powiedział mu, iż wiele razy prosił wrocławskiego metropolitę – księcia kardynała dr. Adolfa Johannesa Bertrama († 1945), aby skierował do pracy duszpasterskiej w Trzebnicy zakonników. Nie przypuszczał wówczas, iż jego marzenie spełni się w trudnym okresie jego osobistego życia oraz w niełatwych czasach dla Dolnego Śląska. Po objęciu rządów we Wrocławiu przez księdza administratora apostolskiego infułata dr. Karola Milika prosił go usilnie, aby pozostawił w Trzebnicy Księdza Wawrzyńca Bochenka. Kiedy Ksiądz inf. dr K. Milik zauważył jego harmonijną współpracę z Księdzem W. Bochenkiem, to nie tylko pozostawił go w Trzebnicy, ale zlecił mu opiekę nad całym dekanatem trzebnickim. Bóg wynagrodził Księdzu W. Bochenkowi
10
W historii parafii trzebnickiej pod wezwaniem św. Bartłomieja i św. Jadwigi zapisał się on jako więzień konfesjonału. Jego konfesjonał był stale oblężony. Dla Trzebnicy XX wieku był tym, kim św. Jan Vianney dla Francji XIX wieku. Umiłowanie konfesjonału przez kapłana uważał za niezawodny sprawdzian kapłańskiego powołania. W sposób bardzo troskliwy zabiegał o piękno wewnętrznego wystroju bazyliki trzebnickiej. Ozłocił w niej wszystkie ołtarze. Sprawił nowe ławki i funkcjonalne konfesjonały. Dzięki jego zabiegom w trzebnickiej świątyni znalazło się 20 obrazów słynnego i świątobliwego malarza Michała Łukasza Willmanna. Dokonał kapitalnego remontu kościoła św. Piotra i Pawła w Trzebnicy. Wybudował nowy kościół w Rzepatowicach koło Trzebnicy. Ponadto w Trzebnicy – w lesie bukowym – odnowił kościół i stacje Drogi Krzyżowej (na Kalwarii) oraz zbudował nową pustelnię. Liczne prace budowlane, remonty i konserwacje były możliwe dzięki jego wielkiej umiejętności współpracy z władzami miasta. Po jego śmierci władze miasta Trzebnicy nazwały jego imieniem jedną z najważniejszych ulic miasta. W jego osobie dostrzegano rzadko kiedy spotykaną harmonię życia wzorowego pod każdym względem zakonnika i aktywnego, niestrudzonego proboszcza. Cenię sobie to, iż przez dwadzieścia lat mogłem z nim współpracować. Zasięgałem nieraz jego rady w sprawach duszpasterskich i organizacyjnych. Mój wkład w upowszechnienie kultu św. Jadwigi bez współpracy z nim nie byłby możliwy. Za moją inspiracją, dzięki wsparciu Kurii Arcybiskupiej we Wrocławiu i organizacji charytatywnych z zagranicy, bez nakładania obciążeń na parafię, zbudowany został dom pielgrzyma – obszerny, z wygodami i zapleczem gastronomicznym. Znajduje się w nim piękna sala spotkań i druga sala przeznaczona do urządzania okresowych wystaw. Wspomnienia o Księdzu Bochenku ująłem w porządku historycznym, odwołując się do dokumentów, z jakich można było skorzystać, a które zawiera nasze Archiwum Kurialne. Modlę się często do tego pracowitego i pobożnego Kapłana, aby jego pracę współbracia zakonni rozwijali należycie. I wierzę,
14
że Ksiądz Wawrzyniec Bochenek wspiera nasze wysiłki. Bowiem jego następca – Ksiądz dziekan dr Jan Dragosz SDS, wraz ze swoimi współbraćmi, na moją prośbę, zbudowali wygodny ołtarz polowy i stosowny plac, który jest wykorzystywany przy większej liczbie pielgrzymów. Szczególnie służy on podczas październikowej pielgrzymki młodzieży akademickiej i robotniczej, która co roku pieszo udaje się do grobu św. Jadwigi Śląskiej (od 1978 roku). Podąża tam również pielgrzymka alumnów z wszystkich wyższych seminariów duchownych Dolnego Śląska, spieszą ministranci i różne grupy spoza archidiecezji. Zwykle oprawa liturgiczna i muzyczna jest wzorowo przygotowana. Śp. Ksiądz Dziekan mgr Wawrzyniec Kazimierz Bochenek zapisał godnie wiele kart historii sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. Niech nas swoimi modlitwami wspiera u Bożego tronu. Wszystkim Czytelnikom niniejszej publikacji z serca błogosławię. † Henryk Kardynał Gulbinowicz Wrocław, 3 czerwca 2004 r.
Siostra Zdzisława Irena Bałaga SMCB
PIĘKNE, NIEZAPOMNIANE LATA 15 lat pracy katechetycznej u Księdza Dziekana Wawrzyńca Bochenka Postać i osobowość Księdza Dziekana Księdza Dziekana poznałam na początku mojej pracy katechetycznej w Trzebnicy jako 50-letniego kapłana. Z zasłyszanych opinii wiedziałam, że jest cenionym, gorliwym i wielkim kapłanem. Moje pierwsze spotkanie z nim potwierdziło zasłyszane opinie. Ksiądz Dziekan autentycznie urzekł mnie swoją pokorą, skromnością, prostotą, ubóstwem, bez reszty oddanym duszpasterzowaniem powierzonych sobie dusz, a już nade wszystko dzieciom, a bez wątpienia tym najmniejszym – przedszkolakom. Ta postawa owocowała odpowiednim stosunkiem parafian: ogromnym szacunkiem, tak u starszych, jak i u młodzieży i dzieci. To się widziało i czuło przy każdym spotkaniu. „Z nimi i dla nich żył. Z nimi cierpiał i cieszył się”. Jego słowa i czyny nie były bez pokrycia. One wypływały z wnętrza. Ksiądz Dziekan był prawym, gorliwym kapłanem – duszpasterzem. Swoją osobowością uczył, jakim być powinien każdy z nas.
17
Stanisław Baran
WSPOMNIENIA O KSIĘDZU DZIEKANIE Byłem z Księdzem Dziekanem na pogrzebie jego cioci w Limanowej. W drodze powrotnej Ksiądz Dziekan opowiadał mi, że – jako mały chłopiec – bywał u niej na wakacjach. Mąż cioci był prezesem rafinerii ropy (lata przedwojenne) i mieszkali w dużym pałacu. Ze swoją siostrą Zosią i córką cioci jako dzieci bawili się w odprawianie Mszy św. Ciocia robiła w domu ołtarz, a Ksiądz Dziekan był w tej zabawie księdzem. Będąc w Małym Seminarium na Zakrzówku, opowiadał mi, że kiedy przełożeni wysyłali ich do Krakowa, to wszyscy klerycy chodzili piechotą, bo na komunikację nie mieli funduszy, a dla solidarności piechotą chodzili też z nimi przełożeni. Opowiadał mi także zdarzenie, że w czasie okupacji w pokoju u siebie wypisywał metryki urodzenia i w tym czasie wpadło gestapo. Ksiądz Dziekan wsunął te metryki pod leżące na stole papiery. Gestapo zrobiło rewizję całego pokoju, a tych papierów na stole nie tknęli. Ksiądz Dziekan był więziony w Krakowie na Montelupich, przesłuchiwano go, ale nie znaleziono dowodów i Ksiądz Dziekan po jakimś czasie został zwolniony. W więzieniu modlił się, żeby w celi nie było szczurów, ponieważ panicznie się ich bał. Po wojnie Ksiądz
28
Stanisław Bednarz
NOWY DOM – TRZEBNICA Koniec wojny w 1945 roku rzucił nas, całą moją rodzinę i innych repatriantów, na Ziemie Zachodnie, do Trzebnicy. Zniszczona i częściowo spalona Trzebnica przyjęła wszystkich chętnych potrzebujących schronienia, by uciszyć zbolałe serca wydarzeniami wojny. Różne drogi prowadziły nas do togo śląskiego miasteczka. Rodzina moja przywieziona była w bydlęcych odkrytych wagonach, a ja, jako oficer wojska polskiego – zdemobilizowany – spotkałem się tutaj z najbliższymi. Młodzi i świeżo wyświęceni księża salwatorianie przyjechali z Krakowa i podjęli pierwsze organizacyjne prace duszpasterskie. Wśród tej małej garstki był przewielebny Ksiądz Kazimierz Bochenek, młody, tryskający zapałem do pracy i – jak się okazało – wspaniały organizator i wielki patriota. To on wynosił z kościoła podłożony przez żołnierzy radzieckich ogień, to on zabezpieczał bazylikę i majątek kościoła, wszystkie archiwa i cały zabytek jako taki. Gorące jego serce ogrzało przybyłych tułaczy. Rozpoczęły się dni pełne pracy, porządki, kościół, parafia, organizowanie kancelarii i całej pracy duszpasterskiej. Obowiązki te pochłaniały wszystkie godziny dnia, a często i nocy.
30
Teresa Świderska-Błońska
BYŁ DELIKATNY I UMIAŁ SŁUCHAĆ Po przeczytaniu wspomnieniowego artykułu o śp. Księdzu Dziekanie Wawrzyńcu Bochenku – salwatorianinie, w styczniowym numerze „Nowego Życia”, autorstwa Księdza Profesora Antoniego Kiełbasy, postanowiłam na podstawie rozmów z moim ojcem (w ostatnich latach jego życia) dorzucić parę zdań na temat tego niezwykłego kapłana. Osobistych wspomnień związanych z Osobą zmarłego przed 5 laty sędziwego kapłana mam niewiele. Dotyczą one lat dziecięcych, do 1954 roku. Ważny był fakt przyjęcia I Komunii Świętej w 1946 roku z jego rąk. Była to w ogóle pierwsza komunia dzieci z Trzebnicy, mieście piastowskim i odzyskanym. Z tego okresu zapamiętałam Księdza Dziekana jako niezwykle dynamicznego organizatora życia religijnego, kulturalnego i patriotycznego, mimo że był to szczególnie trudny czas terroru stalinowskiego, zwłaszcza dla Kościoła. Drugim bardzo ważnym wydarzeniem w życiu naszej rodziny była Msza św. prymicyjna mego brata, księdza Stanisława Świderskiego, w październiku 1953 roku w bazylice św. Jadwigi, której uroczystą oprawę nadał właśnie Ksiądz Dziekan Bochenek oraz jego nieodłączny współpracownik i współbrat Ksiądz Grzegorz Czech, nasz katecheta.
32
Ksiądz Władysław Bochnak
SUMIENIE I ŻYCIE KAPŁANA Czyste sumienie i życie prawe są ważniejsze niż wiedza. Tymczasem ludzie częściej starają się o wiedzę niż o dobre życie, dlatego błądzą i tak mało albo wcale nie odnoszą wewnętrznej korzyści. (Thomas à Kempis)
Ksiądz Dziekan mgr Wawrzyniec Bochenek należy do tych kapłanów, którzy najtrwalej zapisali się w mojej pamięci. Był bowiem gwiazdą urzekającą duchowym pięknem na firmamencie trzebnickiego nieba. Kto miał z nim szczęście rozmawiać, nie może nigdy zapomnieć tego dobrego i przyjaznego oblicza. Był autentycznie dobrym człowiekiem i świętym kapłanem. Jego duchowość była odbiciem św. Jadwigi Śląskiej, patronki pojednania polsko-niemieckiego, Śląska, Polski i Niemiec. Tak jak św. Jadwiga, był on człowiekiem wielkiego taktu, uprzejmości, dobroci i troski o los ludzi chorych i biednych. Rozumiał ich bardzo dobrze. Był też kapłanem wielkiej delikatności i pokory. Pochodził z ziemi krakowskiej. Jako salwatorianin stał się wielkim synem duchowym założyciela salwatorianów – sługi Bożego
36
Maria Czochra-Kwiatkowska
NAUCZYŁ MNIE RELIGII I HISTORII KOŚCIOŁA Do Trzebnicy przyjechałam z rodzicami i rodzeństwem w sierpniu 1946 roku. Zamieszkaliśmy w jednorodzinnym domku przy ul. Jędrzejowskiej – wszystkie domki były zamieszkałe przez rodziny kolejarskie. Bogu dziękuję, że mogłam mieszkać w Trzebnicy prawie przez 10 lat i poznać kapłanów pracujących w parafii, szczególnie Księdza Wawrzyńca Bochenka. Ksiądz Dziekan – tak go nazywano powszechnie – był najwspanialszym katechetą w liceum ogólnokształcącym, do którego uczęszczałam. Nauczył mnie religii i historii Kościoła. Był również wielkim miłośnikiem śpiewu. Smutno przeżyłam dzień, kiedy Ksiądz Dziekan został odsunięty ze szkoły przez władze komunistyczne i zabroniono mu nauczania religii. Był wspaniałym przyjacielem młodzieży. Rozmawiając, patrzył w oczy, słuchał, jakby chciał wejść do duszy człowieka. Często chodziłam do księdza, pożyczałam książki, albumy, z których wraz z moją mamą rysowałyśmy na brystolu potrzebne eksponaty, jako pomoce naukowe do biologii czy historii. Kiedy leżałam w trzebnickim szpitalu, Ksiądz Dziekan udzielał mi sakramentów świętych. Jestem bardzo wdzięczna za przygotowanie mnie do związku małżeńskiego, który
54
Marek Długozima
MÓJ PRZEWODNIK KSIĄDZ DZIEKAN WAWRZYNIEC BOCHENEK Pamiętam z dzieciństwa niezwykle ważną chwilę – pasowanie na ministranta. Miałem wówczas 10 lat (w 1974 r.). Podczas Mszy św. niosłem na wyciągniętych rękach śnieżnobiałą komżę. W zakrystii Ksiądz Dziekan dobrotliwie podkreślał staranność mojej babci, która bardzo dokładnie wykrochmaliła moją szatę. W sposób szczególny przeżyłem chwilę uroczystego nałożenia komży. Odebrałem ten moment jak pasowanie na osobistego „rycerza” Księdza Dziekana. Od tej chwili nie mogłem go zawieść, rozumiałem, że odtąd muszę być zawsze przy nim, ilekroć tego zażąda. Chętnie służyłem do Mszy św. porannych – w poniedziałki, wtorki, piątki, soboty i niedziele. Msze w dni powszednie były odprawiane bardzo wcześnie – o godz. 6.30. Dla dziesięcioletniego chłopca było to zbyt wcześnie. Moja babcia musiała budzić mnie kilka razy. Niekiedy chciałem zostać w domu, pospać dłużej, ale wyrzuty sumienia skutecznie wyciągały mnie z łóżka. Wiedziałem, że Ksiądz Dziekan z ubieraniem szat mszalnych będzie na mnie czekał. Zaczeka, aż przyjdę i ubiorę go powoli i dokładnie, tak jak lubi. To była tylko moja rola i Ksiądz Dziekan dawał mi do zrozumienia, że robię to najlepiej.
70
Helena Gietling
WSPOMNIENIE O MATCE O naszym Czcigodnym, Drogim śp. Księdzu Dziekanie Wawrzyńcu Kazimierzu Bochenku bardzo dużo napisano. Wszyscy znali go jako wspaniałego duszpasterza, gorliwego spowiednika, świetnego gospodarza i człowieka o bardzo wielkim sercu i autorytecie. Przypominają mi się słowa wypowiadane drżącym głosem w dniu jego pogrzebu przez p. Henryka Jacukowicza: „Kiedy wszyscy odsunęli się ode mnie, to on jeden mnie nie opuścił, był moim prawdziwym przyjacielem”. To chyba bardzo dużo mówi o naszym kochanym Księdzu Dziekanie. Ja natomiast chciałabym podkreślić inną, bardzo piękną cechę charakteru Księdza Dziekana. W latach 50. pomagałam w pracach domowych u księży w pensjonacie przy ul. Stawowej. Tam również spotykaliśmy się na różnych uroczystościach związanych z opłatkiem, z chórem, z Sodalicją Mariańską itp. Gościli także księża i klerycy, więc pracy było bardzo dużo. Zawsze podczas letnich miesięcy przyjeżdżała również do pomocy siostra księdza Dziekana, p. Zosia, z córką Hanią, i mama p. Zosi – p. Helena Bochenek. To właśnie o pani Helenie, matce Księdza Dziekana, chciałam parę słów napisać. Była to osoba o niezwykłej dobroci serca, bardzo łagodna
82
Ksiądz Edward Górecki
RADOSNY SŁUGA ŚWIĘTEJ JADWIGI Księdza Dziekana Wawrzyńca Bochenka poznałem w latach mojej pracy w Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. Do jej Wydziału Gospodarczo-Finansowego przybywał Ksiądz Dziekan, by porozmawiać i pouzgadniać pewne sprawy oraz – jak mawiał – zasięgnąć rady. Swoim pojawieniem się wnosił coś, co bym nazwał powiewem świeżości i pogody, a zarazem powagi. Ten ujmujący sposób bycia rejestrowali wszyscy pracownicy Wydziału, szczególnie zaś pracujące w nim siostry i niżej podpisany. Podczas rozmów, w których ujawniała się jego kompetencja, nie brakowało nieraz poważnego zatroskania i niepokoju, które cechuje osoby odpowiedzialne. Osobiście byłem zawsze uradowany, widząc wchodzącego do mego gabinetu Księdza Dziekana Bochenka, często już zapowiedzianego telefonicznie. Gdy bowiem przewidywał potrzebę dłuższej rozmowy, uzgadniał wcześniej swoje przybycie! Wówczas można się było cieszyć na spotkanie z nim. Podobny psychiczny komfort stawał się udziałem człowieka odwiedzającego Księdza Bochenka w Trzebnicy. W ciągu 24 lat kontaktów z Księdzem Dziekanem w jakiś sposób uczestniczyłem w krystalizowaniu się różnych projektów budowla-
84
Ksiądz Krzysztof Jagiełło SDS
ZASŁUŻONY DLA BOGA, ODDANY LUDZIOM Znałem go praktycznie od pierwszych lat życia, kiedy to zostałem ministrantem przy trzebnickiej bazylice. Był on dla mnie szczególną osobą. Mogę stwierdzić, iż w pewnym sensie zastępował mi ojca, który zmarł, gdy miałem pięć lat. Bardzo mi go brakowało. Przez cały ten czas Ksiądz Wawrzyniec zawsze interesował się mną i moimi problemami. Jako zakonnik – salwatorianin – był dla mnie z pewnością wzorem. Trudno było od niego kiedykolwiek usłyszeć jakieś „gorzkie” słowa. Zawsze życzliwy, serdeczny, otwarty i gotowy do pomocy drugiemu. Służyłem codziennie przez kilkanaście lat do Mszy św. o godzinie 6.30, którą to zawsze odprawiał Ksiądz Wawrzyniec. Nie była to zwykła Eucharystia, uczestniczenie w niej stawało się szczególnym przeżyciem. Słowa Mszy św. Ksiądz Dziekan wypowiadał z wielkim szacunkiem, nie śpiesząc się, on ją po prostu głęboko przeżywał. Po Mszy św. do zakrystii często przychodzili parafianie z różnymi sprawami. On nigdy nie traktował ich jak urzędnik, lecz darzył zawsze swym ciepłym słowem. Każdy, kto przybył, czuł, że Ksiądz Dziekan interesuje się nim, zna jego, jego rodzinę, sytuację życiową i troszczy się o wszystkich. Poszczególne osoby traktował indywidualnie i dawał odczuć, że jest się kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym.
95
Siostra Franciszka Jankowska SDS
SŁUŻYĆ INNYM BYŁO DLA NIEGO ZASZCZYTEM Z woli Bożej i przełożonych oraz na prośbę byłego Księdza Dziekana Wawrzyńca Bochenka zostałam w 1962 roku posłana do Trzebnicy, do wspólnoty sióstr – s. Barbary i s. Goretti, które już tam pracowały. Mnie powierzono obowiązki pracy w bazylice św. Jadwigi, pracowałam jako zakrystianka i kościelna, ponieważ nie było tam kościelnego. Kiedy w pierwszym dniu zapoznałam się z obowiązkami, za co mam być odpowiedzialna, co zlecał mi ksiądz proboszcz Wawrzyniec Bochenek, na mojej twarzy pojawiło się zatroskanie. Ksiądz Proboszcz był jednak spostrzegawczy i szybko dodał: „Siostro, na pewno Siostra sobie poradzi z tą pracą i będzie miała zaszczyt dźwigać na swych ramionach taki duży kościół”. Pomyślałam sobie, że zaszczytów żadnych nie pragnę, chcę tylko spełnić dobrze moje obowiązki, aby Ksiądz Proboszcz i kilkuosobowa wspólnota księży salwatorianów byli zadowoleni. Bo parafia trzebnicka była duża i księża mieli kilka punktów katechetycznych, do których musieli każdego dnia po Mszy św. porannej udać się, każdy na swoją wyznaczoną placówkę, do dzieci nauczać religii. Również czcigodny ksiądz Proboszcz, a zarazem dziekan Wawrzyniec Bochenek, miał
109
Ksiądz Sewerian Kaczór
ZASŁUŻONY KAPŁAN I ZAKONNIK Piękną i bardzo potrzebną będzie publikacja o Księdzu Dziekanie w celu utrwalenia życiowego dorobku wielce zasłużonego kapłana i zakonnika. Praca ta będzie utrwaleniem faktów historycznych nie tylko o Księdzu Dziekanie i o kulcie św. Jadwigi w Trzebnicy i szerszym, lecz także utrwalone zostaną fakty historyczne pracy w kościele w Trzebnicy od 1945 r., a także inne wydarzenia związane z osobą Księdza Dziekana.
Personalia Ksiądz mgr Wawrzyniec Bochenek SDS, urodzony 30 X 1915 r. w Trzebini, święcenia kapłańskie otrzymał 12 maja 1940 r. w Krakowie. Oprócz prac zakonnych i duszpasterskich jako pierwszy rozpoczął nauczanie religii na tak zwanych tajnych kompletach. Po wojnie w roku 1945 otrzymał nominację do pracy duszpasterskiej w Trzebnicy (zob. „Gość Niedzielny”, nr 7 z 18 II 2001).
112
Ksiądz Janusz Gorczyca w rozmowie z prof. dr. hab. n. med. Ryszardem Kociębą
WSPOMNIENIE O KSIĘDZU DZIEKANIE WAWRZYŃCU BOCHENKU
Kiedy wspominam księdza Wawrzyńca Bochenka, wracam myślą do początków mojej pracy w Trzebnicy, czyli do roku 1971, gdy objąłem funkcję ordynatora Oddziału Chirurgicznego w Szpitalu Powiatowym. Wtedy mieścił się on w części klasztoru sióstr boromeuszek. Od pierwszego spotkania (przedstawiła nas sobie s. Hilga – szefowa mojego bloku operacyjnego) ten niepozorny kapłan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Emanowała z niego głębia ducha i ogromna siła woli. Był człowiekiem, na którego zawsze można było liczyć. Często odwiedzał naszą chirurgię, udzielał życzliwych porad, wspierał nas duchowo i interesował się naszą pracą. Pamiętam, jak przy pierwszych zabiegach replantacji kończyn, które teraz są już standardem w naszym ośrodku, w klasztornej kaplicy paliła się świeczka, a Ksiądz Bochenek odprawiał w tej intencji Mszę św. Świadomość tego bardzo nam pomagała przy stole operacyjnym. Śmiem twierdzić, że wszystkie sukcesy naszego ośrodka replantacji, któremu jako pierwszemu w Europie i siódmemu na
130
Elżbieta Krawiec
MOJE PIERWSZE WSPOMNIENIE Moje pierwsze wspomnienie z Trzebnicy przypada na lata pięćdziesiąte – jakże trudne dla Kościoła w Polsce, a szczególnie na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych. Było to znamienne, że parafia w Trzebnicy, pomimo iż była – podobnie jak całe Ziemie Zachodnie – zamieszkała przez ludność pochodzącą z bardzo różnych stron Polski, była już w ogromnym stopniu zintegrowana. Ośrodkiem tej integracji było właśnie duszpasterstwo, a dokładniej duszpasterz – proboszcz i dziekan dekanatu Ksiądz mgr Wawrzyniec Bochenek. Stał się on dla tego miejsca i czasu, dla ludzi, którzy znaleźli się tu, często wyrwani daleko od swoich korzeni, niewątpliwie opatrznościowym duszpasterzem i ojcem. Umiał On od początku znaleźć wspólny język zarówno z parafianami, jak też ludźmi przyjeżdżającymi tu po wsparcie, pokierowanie, szukającymi pociechy i pomocy w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości. Ksiądz Bochenek nikogo nie odsyłał bez wysłuchania i zachęty. Dzięki tej Jego postawie parafia trzebnicka, chyba jak mało która, bardzo szybko stała się prawdziwą wspólnotą, rodziną rodzin. W centrum tej wspólnoty parafialnej Ksiądz Dziekan Bochenek stawiał zawsze liturgię, zwłaszcza Eucharystię
159
Ksiądz Andrzej Mikołajczyk SDS
BYŁ DLA MNIE WZOREM Księdza Dziekana Bochenka poznałem w 1958 roku, jako nowicjusz, a później spotkałem go już jako kleryk i młody kapłan. Słuchając opowieści innych ludzi i dzięki własnym obserwacjom postrzegałem go jako wspaniałego kaznodzieję i dobrego organizatora życia w trzebnickiej parafii. Wśród wielorakich zajęć był zawsze skupiony i oddany modlitwie. W moich wspomnieniach pozostaje on gorliwym pasterzem, człowiekiem oddanym całkowicie Bogu i Kościołowi. Często powtarzał, co było dla nas, młodych księży, budujące, że ksiądz nie ma życia prywatnego. Życie każdego z nas powinno być służbą Bogu i ludziom. Choć jako zakonnik i kapłan nie miał swojej rodziny, dawał swym życiem wyraz przynależności do trzebnickiej rodziny parafialnej i do wielkiej rodziny całego Kościoła. W latach 1968-69 było mi dane poznać dokładniej, jako wikariuszowi, jego życie. Był osobistością bardzo popularną: garnęli się do niego ludzie starsi i młodsi, by przedstawić mu swoje problemy i tajemnice. We wszystkich cierpieniach duszy i ciała umiał im pomóc i ich pocieszyć.
193
Rodzina Sajnackich
KAPŁAN NASZ RODZINNY Ksiądz Dziekan Wawrzyniec Bochenek w naszej pamięci jest symbolem kapłana pełnego miłości do Boga, Kościoła i człowieka. Jego postać nieodłącznie związana jest z bazyliką trzebnicką. O tym księdzu wiele mówili w domu nasi nieżyjący śp. Rodzice, Wacław i Felicja Sajnaccy. Przybyli do Trzebnicy jako jedni z pierwszych osadników w 1945 roku. Ojciec nasz z ramienia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego uczestniczył w organizowaniu starostwa w Trzebnicy. W tym okresie nawiązała się znajomość i współpraca z księdzem Bochenkiem. Przyjaciółmi naszych Rodziców była rodzina Bednarzów – przesiedleńców spod Lwowa. W ich domu odbywały się spotkania, w których uczestniczyli między innymi ksiądz Wawrzyniec Bochenek i ksiądz Grzegorz Czech. Cała nasza piątka urodziła się i wychowała w Trzebnicy. Tutaj, odkąd pamiętamy, największym autorytetem i szacunkiem wiernych, jak i niewierzących, darzony był ksiądz Wawrzyniec Bochenek. To On potrafił swoją postawą i przykładem wszczepić w nas najważniejsze prawdy wiary. To dzięki Niemu pamiętamy pełne wiary i mocy kazania w trakcie różnych uroczystości kościelnych. Najważniejszym przeżyciem dla nas był zawsze poranek Wielka-
245
Tomasz Skory
WSPOMNIENIA Wspomnienia z okresu powojennych lat 1945-1947, opisane ku uczczeniu Księdza Proboszcza Wawrzyńca Kazimierza Dziekana Bochenka i grona osób skupionych wokół bazyliki i kaplicy św. Jadwigi dekanatu trzebnickiego. Gdy dotykałem Twojego ornatu, Mając z własności jedną książkę w ręce – Ty, Ojcze, byłeś Szefem Dekanatu, Dźwigając z ruin: w pocie, trudzie, męce. Dziesięć pustych parafii – zaludnianych Życiem wygnańców oderwanych z „barci” Leśnego miodu, chleba – uwolnionych Z Sybiru, z lagrów. Spuchnięci, obdarci... Wygnańczą postać wypuszczoną z „jatki” Otwartej niegdyś z Berii pogromu – Do Eleonory Ettmajer chatki Przybył tułacz z obrzękiem pod dach domu.
277
Siostra Kinga Stępniewska SDS
BYŁ NARZĘDZIEM JEZUSA MIŁOSIERNEGO W lipcu 1970 roku wstąpiłam do Zgromadzenia Sióstr Salwatorianek. Ówczesna przełożona prowincjalna, s. Caritas Wieczorek, wraz ze swoją radą zdecydowały, że kandydatki naszej prowincji będą wyjeżdżały do wiedeńskiej prowincji, by tam odbyć postulat i nowicjat. O tej decyzji zostałam powiadomiona już na jesień. Udałam się do urzędu w Pszczynie, by złożyć papiery z prośbą o wydanie mi paszportu na wyjazd do Austrii. Miałam ze sobą zaproszenie, rzekomo była to moja daleka znajoma. Urzędnicy przyjęli mnie bardzo uprzejmie, ale byli zdziwieni, co ja robię u sióstr i dlaczego jestem u nich zameldowana. I tu znów kłamię, że u nich pracuję przy obsłudze gości i za pracę mam utrzymanie i nocleg. Po zapoznaniu się z moim wykształceniem popatrzyli na mnie (było ich dwóch) i bardzo mi współczuli, że akurat muszę pracować u zakonnic. Obiecali, że mi pomogą. Na biurku jeden z nich miał kilka aparatów telefonicznych i przy mnie zaczął dzwonić. Po prostu załatwiał mi pracę na stanowisku kierowniczym i miejsce w hotelu robotniczym. Wypisał wszystkie dane na kartce i podał mi ją; były na niej nazwiska osób, do których mam się zgłosić, i adresy zakładu pracy w Pszczynie i hotelu. Następnego dnia o godzinie 9.00 rano mieli na mnie czekać. Obiecałam, że będę
287
Genowefa Szyba
JA NIE UMARŁEM, JA ŻYJĘ, JESTEM WŚRÓD WAS Księdza Dziekana poznałam w 1950 r. Dojeżdżał do małego kościółka w Głuchowie Górnym, był opiekunem i w każdą niedzielę odprawiał Mszę św. Nieraz zastępował go Ksiądz Ilkow Gołąb, profesor seminarium w Bagnie. Ja mieszkałam na wiosce koło Trzebnicy, młodzież z naszej wioski chodziła do Trzebnicy na nabożeństwa, od pierwszej chwili byłam związana z Trzebnicą i z bazyliką św. Jadwigi. W Trzebnicy zamieszkałam od 1952 r. i od tej pory byłam parafianką, wraz z mężem Tadeuszem, aż do obecnej chwili. Pierwszy raz Ksiądz Dziekan przyszedł w odwiedziny z wizytą duszpasterską, pobłogosławił nasz dom i nasze dziecię w łóżeczku, to był mały Tadzio. Podszedł do mnie, ja byłam w błogosławionym stanie, swoją ręką mnie przeżegnał krzyżem św. Potem rozpoczęła się serdeczna rozmowa. Usiadł sobie i długo rozmawialiśmy, od tej chwili stał się moim ojcem duchownym, kapłanem i przyjacielem. Pamiętam w kościele po Mszy św. – jeszcze się modliłam – podszedł do mnie mój Kapłan. Miałam śpiewnik przed sobą, wziął do ręki śpiewnik, który przywiozłam z domu rodzinnego, należałam do chóru w parafii św. Jacka w Leszczynach na ziemi kieleckiej, śpiewałam w kru-
310
Spis treści
Ksiądz Bogdan Giemza SDS SŁOWO WSTĘPNE
5
Ksiądz Kardynał Henryk Gulbinowicz PRZEDMOWA
9
Siostra Zdzisława Irena Bałaga SMCB PIĘKNE, NIEZAPOMNIANE LATA 15 lat pracy katechetycznej u Księdza Dziekana Wawrzyńca Bochenka
17
Stanisław Baran WSPOMNIENIA O KSIĘDZU DZIEKANIE
28
Stanisław Bednarz NOWY DOM – TRZEBNICA
30
Teresa Świderska-Błońska BYŁ DELIKATNY I UMIAŁ SŁUCHAĆ
32
Ksiądz Władysław Bochnak SUMIENIE I ŻYCIE KAPŁANA
36
Ksiądz Józef Wacław Boguniowski SDS ZAFASCYNOWANY SŁUŻBĄ BOŻĄ
40
Roman Chandoha DODAWAŁ SIŁ I ZACHĘCAŁ
43
Bronisława i Ryszard Chwalińscy MAŁŻEŃSTWO TO ZAKON
45
Maria Czochra-Kwiatkowska NAUCZYŁ MNIE RELIGII I HISTORII KOŚCIOŁA
54
355
Czesław Czternastek WSPOMNIENIE O KSIĘDZU DZIEKANIE WAWRZYŃCU BOCHENKU 56 Ksiądz bp Ignacy Dec KUSTOSZ SANKTUARIUM ŚW. JADWIGI O WYSOKIEJ KULTURZE DUCHA
60
Marek Długozima MÓJ PRZEWODNIK KSIĄDZ DZIEKAN WAWRZYNIEC BOCHENEK
70
Ksiądz Jan Dragosz SDS WSPOMNIENIA O ŚP. KSIĘDZU WAWRZYŃCU BOCHENKU, DZIEKANIE I KUSTOSZU
75
Helena Gietling WSPOMNIENIE O MATCE
82
Ksiądz Edward Górecki RADOSNY SŁUGA ŚWIĘTEJ JADWIGI
84
Genowefa Graba MOJE WSPOMNIENIA O KSIĘDZU WAWRZYŃCU BOCHENKU
87
Siostra Maria Goretti Guziak SDS Z TRZEBNICY DO SALWATORIANEK
90
Marian i Weronika Horynieccy GORLIWY KAPŁAN – WSPOMNIENIA I FAKTY
93
Elżbieta Jagiełło WZÓR PATRIOTY
94
Ksiądz Krzysztof Jagiełło SDS ZASŁUŻONY DLA BOGA, ODDANY LUDZIOM
95
Henryk Jacukowicz TRZEBNICKI AUTORYTET
97
356
Zenon Janiak MOJE SPOTKANIA Z KSIĘDZEM DZIEKANEM
104
Siostra Franciszka Jankowska SDS SŁUŻYĆ INNYM BYŁO DLA NIEGO ZASZCZYTEM
109
Ksiądz Sewerian Kaczór ZASŁUŻONY KAPŁAN I ZAKONNIK
112
Henryk Kamieniecki MÓJ SPOWIEDNIK, PRZYJACIEL RODZINY
117
Kunegunda Kemmer WSPOMNIENIA O ŚWIĄTOBLIWYM KAPŁANIE I ZAKONNIKU NASZYCH CZASÓW
122
Adolf Kiszka WSPOMNIENIA O ŚP. KSIĘDZU DZIEKANIE BOCHENKU
125
Ksiądz Józef Kmieć SDS WPROWADZENIE DO HOMILII W ROCZNICĘ ŚMIERCI
127
Ksiądz Janusz Gorczyca w rozmowie z prof. dr. hab. n. med. Ryszardem Kociębą WSPOMNIENIE O KSIĘDZU DZIEKANIE WAWRZYŃCU BOCHENKU
130
Zofia Kocerba ZATROSKANY O MIŁOSIERDZIE
132
Siostra Łucja Kociołek SDS CZŁOWIEK PEŁEN DOBROCI I WIERNY POWOŁANIU
134
Barbara Kołodziejczykowa DUSZPASTERZ NAUCZYCIELI
136
Siostra M. Olimpia (Teresa) Konopka SMCB NIESTRUDZONY DUSZPASTERZ RODZIN
142
357
Jerzy Bogdan Kos W DRODZE
145
Jerzy Bogdan Kos ZNAKI PAMIĘCI
146
Elżbieta Krawiec MOJE PIERWSZE WSPOMNIENIE
159
Ksiądz Jan Krucina STRAŻNIK WIELKIEGO SKARBU
162
Ksiądz Stanisław Książek DZIEKAN TRZEBNICKI
173
Krzysztof Lubicz-Miszewski OSTATNIA LEKCJA RELIGII
178
Wiesława Majewska-Oszczak DUSZA NASZEJ SZKOŁY I MIASTA
186
Antoni Marcinko MOJE WSPOMNIENIE O KSIĘDZU DZIEKANIE WAWRZYŃCU BOCHENKU
188
Ksiądz Andrzej Mikołajczyk SDS BYŁ DLA MNIE WZOREM
193
Ksiądz Eugeniusz Mitek ORGANIZATOR PIELGRZYMEK MINISTRANCKICH DO TRZEBNICY
196
Ksiądz Stanisław Moździerz SDS WSKAZAŁ MI DROGĘ DO KAPŁAŃSTWA
201
Jadwiga Mroczek NIEZAPOMNIANY DUSZPASTERZ
204
Daniela Nowakowska MOJE WSPOMNIENIA
208
358
Ksiądz Władysław Pawlik SDS MOJE SPOTKANIE Z KSIĘDZEM WAWRZYŃCEM BOCHENKIEM
211
Ksiądz Ignacy Pawlus SDS „SIEROTO, CZY TY WIESZ, KTO TO JEST DZIEKAN BOCHENEK?”
214
Ksiądz Ignacy Pawlus SDS (Wawrzków Ignac) TAM, ZA HORYZONTEM
228
Ksiądz bp Józef Pazdur KAZANIE W PIĄTĄ ROCZNICĘ ŚMIERCI KSIĘDZA DZIEKANA W. BOCHENKA
234
Jacek Pop BOŻY KAZNODZIEJA, DLA LUDZI NADZIEJA
238
Władysław Ruszkiewicz W TRZEBNICY PROCESJE SZŁY ULICAMI MIASTA
240
Rodzina Sajnackich KAPŁAN NASZ RODZINNY
245
Ksiądz Wojciech Sękowski BYŁ „CHODZĄCĄ PIĄTĄ EWANGELIĄ”
247
Szczepan Siekierka PAN BÓG MU WE WSZYSTKIM POMAGAŁ
249
Tomasz Skory SKARBNICE WSPOMNIEŃ Z ULECIAŁYCH LAT 1945-1947
253
Tomasz Skory WSPOMNIENIA
277
Ksiądz Józef Stachoń SDS ODDANY DLA SPRAWY BOŻEJ
285
359
Siostra Kinga Stępniewska SDS BYŁ NARZĘDZIEM JEZUSA MIŁOSIERNEGO
287
Ksiądz Józef Swastek PASTERZ DOBRY
290
Ksiądz Stanisław Świderski W SERCACH ZAPISANY ZGŁOSKAMI KAPŁAŃSKIEJ POSŁUGI
306
Genowefa Szyba JA NIE UMARŁEM, JA ŻYJĘ, JESTEM WŚRÓD WAS
310
Ksiądz Stanisław Turkowski SŁUŻYĆ WIERNIE KOŚCIOŁOWI
315
Ksiądz Marian Walas WSPOMNIENIE
331
Adam Waniek W SŁUŻBIE NIEPEŁNOSPRAWNYM
334
Krzysztof Włodarczyk ROZMOWA SIĘ NIE SKOŃCZYŁA...
338
Ksiądz Zbigniew Zdanowicz SDS WSPOMNIENIE O KSIĘDZU WAWRZYŃCU BOCHENKU
341
Eugeniusz Ziółkowski WSPOMNIENIE O KSIĘDZU DZIEKANIE WAWRZYŃCU BOCHENKU SDS
343
Adam Zołoteńki SZKOLNE WSPOMNIENIE
348
Neoprezbiterzy salwatoriańscy. W rzędzie siedzących: ks. W. Bochenek (w środku), ks. G. Czech (z prawej), Kraków, 12.05.1940 r.
Ks. W. Bochenek jako prymicjant, 12.05.1940 r.
Uroczysta sesja Rady Miasta i Gminy Trzebnica poświęcona 50. rocznicy powrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Macierzy oraz Pionierom Ziemi Trzebnickiej. Za stołem przewodniczący RMiG Trzebnica Zenon Janiak i przemawiający w imieniu Pionierów ks. W. Bochenek, 1995 r.
Wizytacja parafii trzebnickiej prowadzona przez ks. bp. Józefa Pazdura. Odwiedziny w szpitalu przy ul. Stawowej, 26.03.1995 r.
Ks. W. Bochenek odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, przyznanym przez prezydenta RP Lecha Wałęsę. Trzebnica, 15.10.1995 r.
Ks. W. Bochenek z odznaczeniem. Trzebnica, 15.10.1995 r.