Małżeństwo. Wielka tajemnica

Page 1



k s.

Sławomir Jeziorski

Małżeństwo Wielka tajemnica O tożsamości małżonków

Wydawnictwo SALWATOR Kraków


Redakcja Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz Korekta Magdalena Mnikowska Redakcja techniczna i przygotowanie do dru­ku Artur Falkowski Projekt okładki Artur Falkowski Zdjęcie na okładce © GlobalStock Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 465/P/2015 Kraków, 7 września 2015 © 2015 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 978-83-7580-454-6

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260 60 80, faks (12) 269 17 32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


Wprowadzenie Człowiek niczego nie pragnie tak bardzo jak miłości. Chociaż w codziennym życiu zdaje się on podążać za tysiącem różnych spraw, to kiedy zatrzyma się i spyta własnego serca, za czym tak naprawdę tęskni, wówczas wychodzi na jaw to najskrytsze pragnienie kochania. Próby nadania temu pragnieniu konkretnego kształtu prowadzą do marzeń o szczęśliwym małżeństwie i rysują w wyobraźni obraz rodziny oraz domu pełnego bezpieczeństwa i ciepłej atmosfery. Z drugiej strony w tym samym sercu tęskniącym za miłością rodzą się obawy przed poważnym zaangażowaniem się w małżeństwo, a w konsekwencji przed stworzeniem rodziny. Jest to często lęk przed porażką, rozczarowaniem, ale także przed utratą własnej wolności i niezależności. Takie obawy nierzadko znajdują swoje uzasadnienie w niepowodzeniach rodziców albo znajomych, którym nie udało się zrealizować marzenia o szczęśliwym małżeństwie i rodzinie. Czy jednak człowiek skazany jest na odłożenie na bok marzeń o wielkiej — 5 —


miłości i na zadowolenie się jedynie przelotnymi uczuciami i związkami na próbę, bez zobowiązań i odpowiedzialności, ale także bez prawdziwej miłości? Smutne i nudne byłoby życie polegające wyłącznie na nieustannych próbach, życie bez wejścia w prawdziwą, autentyczną i stałą relację, bez zaryzykowania do końca samego siebie. To właśnie poza tym progiem, którego wielu nie ma odwagi i ochoty przekroczyć, można odnaleźć prawdziwą miłość. Jednak samo zdecydowanie się na miłość do końca życia i na sakrament małżeństwa nie gwarantuje jeszcze powodzenia. Nie jest tajemnicą, że małżonkowie, którzy ślubują sobie miłość, nieraz się rozchodzą. Nawet jeśli takie decyzje próbuje się uzasadniać prawem do własnego szczęścia, to nie zmienia to faktu, że każde rozejście jest porażką. To porażka tych, którzy kiedyś z nadzieją ślubowali sobie miłość aż do końca. Często powodem takiego niepowodzenia jest jednak fakt, że małżonkowie nigdy nie odkryli, czym jest sakrament, który stał się ich udziałem. Można by powiedzieć więcej – oni sami nigdy nie odkryli, kim się stali poprzez sakrament małżeństwa. Bez odkrycia swojej nowej tożsamości jako męża i żony nigdy nie weszli na drogę, na której mogliby zrealizować wielką miłość, której stali się uczestnikami. Obrazowo można by powiedzieć, że wyruszyli w podróż życia bez mapy — 6 —


II Gotowość wędrówki Czas na pierwszy krok w kierunku samej celebracji. Sakrament małżeństwa zawierany jest po liturgii słowa, czyli po tym, jak odczytane zostały teksty biblijne i została wygłoszona homilia. Wówczas, po chwili ciszy, rozpoczyna się dialog między kapłanem a narzeczonymi. Składa się on z trzech pytań, na które narzeczeni odpowiadają, potwierdzając swoją chęć zawarcia sakramentu trzykrotnym: „chcemy”. Pytania te odsłaniają pewien rys miłości, do której narzeczeni zostają zaproszeni przez Boga i dlatego musimy się nad nimi zatrzymać. Brzmią one tak: Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia? Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?

Pytania te, choć na pierwszy rzut oka są jasne i zrozumiałe, kryją w sobie wiele treści. Aby — 19 —


wydobyć z nich jeszcze głębsze znaczenie, spróbujmy się odwołać do tłumaczeń dosłownych z wzorcowego łacińskiego wydania obrzędów. Zatrzymajmy się zatem na moment przy każdym z pytań z osobna. Pierwsze z nich dotyczy dobrowolności wyboru i już ten fakt sam w sobie jest bardzo ważny. Do miłości nie można przecież przymusić. Kiedy jednak sięgniemy do tekstu oryginalnego, odkryjemy, że ta wolność wyboru zostaje umieszczona w pewnym ważnym kontekście. Tłumaczenie bardziej dosłowne tekstu łacińskiego brzmiałoby: „Czy przybyliście tutaj bez przymusu, lecz z wolnym i całym sercem, aby zawrzeć małżeństwo?”. Pozornie różnica jest niewielka. Tekst łaciński nie pyta jednak o sam moment, jak gdyby był on odizolowany od całego kontekstu życia. Pytanie to rysuje obraz drogi, którą narzeczeni przebyli, aby dotrzeć do tego momentu zawarcia sakramentu małżeństwa. Oczywiście, w pierwszym i podstawowym znaczeniu chodzi o ich fizyczną obecność, o ich przybycie z domów do świątyni, ale to nie jest jedyne znaczenie. Pytanie to może odsłonić przed narzeczonymi ich drogę, wędrówkę, która doprowadziła ich do decyzji o ślubie. Ich wędrówka do tego miejsca, do ołtarza, nie rozpoczęła się wówczas, kiedy rodzice udzielili im w domu błogosławieństwa. — 20 —


Wszystko zaczęło się wcześniej i trwało miesiące albo lata. Pierwsze spotkanie, pierwszy impuls zakochania, może nieśmiałe nawiązywanie znajomości, rozmyślanie o sobie i rysowanie w wyobraźni świetlanej, wspólnej przyszłości. Być może potem przychodziły kłótnie, kryzysy, wątpliwości. W ich wspólnej wędrówce były chwile pełne bliskości, czas pierwszego pocałunku, ale też momenty, w których wydawali się sobie odlegli… W końcu przyszedł moment decyzji, zaręczyn, wędrówki już bardziej konkretnej i zdecydowanej ku temu, aby być razem. To wszystko mieści się w tej wizji drogi, którą przebyli wspólnie i która doprowadziła ich do ołtarza. To przybycie, które jest udziałem dwojga młodych ludzi, jest zarazem dojściem do pewnego kresu. Kończy się jeden etap życia – narzeczeństwo, i kapłan pyta dwoje, w jaki sposób doszli do tego progu, który chcą przekroczyć, aby wejść w nową rzeczywistość małżeństwa. Pyta, czy nie było w tym ich podążaniu do decyzji przymusu, czy czują się wolni, czy ktoś ich nie naciskał. Tekst łaciński zwraca jednak uwagę na jeszcze jeden element: pyta o serce, całe serce. W języku Biblii serce to centrum człowieka, tam rodzą się uczucia, intuicje. Człowiek podejmuje również decyzje w sercu. To właśnie ono najpełniej wyraża osobę. Podczas liturgii nowożeńcy są pytani właśnie o serce, o to, czy jest ono — 21 —


całe, pełne, niepodzielne w tej decyzji. Serce, które pragnie przekroczyć próg małżeństwa, musi być całkowicie oddane tej sprawie, musi być hojne! Nie może być podzielone, niepewne, nie może kalkulować. Fakt, przyszłość nie jest znana, ale tutaj nie ma mowy o próbach. Nie kocha się na próbę, kocha się raz i do końca i dla takiej miłości potrzebne jest serce pełne, które nie asekuruje się: „na wypadek, gdyby…”. Dopóki człowiek nie zaryzykuje własnego serca w całości, dopóki wielkodusznie nie pójdzie na całość, wyrzekając się jakiejkolwiek drogi odwrotu, dopóki nie poczuje ryzyka postawienia na szali całego swojego życia, nie odkryje, jaki smak ma prawdziwa miłość. Dlatego tak ważne jest w tym momencie całe serce. Małżeństwo to pójście na całość i w tej decyzji potrzeba całego serca, to znaczy całego człowieka, potrzeba wielkoduszności, hojności i ryzyka. To pierwsze pytanie jest więc pytaniem nie tylko o wolność, ale także o pewność wyboru. Drugie pytanie dotyczy już nie przeszłości, nie tej drogi, którą przebyli narzeczeni, ale tego, co rozpościera się przed nimi. Dwoje młodych ludzi jest pytanych o to, czy chcą trwać i wytrwać. Jest to zatem pytanie o wierność. Wierność jest ważnym elementem miłości. To ona daje jej stabilność, sprawia, że między małżonkami może się rodzić coraz — 22 —


większe zaufanie i wzajemne zawierzanie siebie. To pytanie o wierną miłość zostaje skonkretyzowane. Dodaje ono okoliczności, które ta wierna miłość będzie mogła napotkać: chodzi o wierność w dobrej i złej doli, w zdrowiu i chorobie. W ten sposób pytanie to rysuje przed małżonkami kształt miłości, która nie jest tylko pasmem sukcesów i radości, ale ma także swój element ofiary i wyrzeczenia. Takie pytanie objawia również miłość, która jest czymś większym niż wspólna radość z sukcesów. Jawi się ona jako relacja, która jest zakorzeniona głębiej niż zmieniające się okoliczności życia i stąd czerpie swoją trwałość. Tekst łaciński nie tyle jednak mówi o trwaniu aż do końca, ile podejmuje rozpoczęty już temat wędrówki i pyta: „Czy jesteście gotowi, aby wzajemnie miłować się i czcić, podążając drogą małżeństwa przez całe życie?”. Pytanie to zaprasza więc narzeczonych, aby oczyma wyobraźni zobaczyli drogę, którą rozpoczynają już nie jako narzeczeni, ale jako mąż i żona. Droga ta nazwana jest teraz drogą małżeństwa, którą małżonkowie będą kroczyć przez całe życie. Tak sformułowanym pytaniem zostaje podkreślony inny element tej samej wierności. Tutaj nie liczy się tylko efekt końcowy – wytrwali aż do końca. W tym przypadku znaczenie ma droga przez całe życie. Jeśli małżonkowie są wezwani, aby — 23 —


III Wołanie o dar Ducha Dialog oparty na trzech pytaniach, nad którym zatrzymaliśmy się w poprzednim rozdziale, był wstępem do tego, co ma się wydarzyć. Trzykrotne potwierdzenie gotowości wyrażone w odpowiedzi na pytania otwarło bramy wielkiej tajemnicy. Wobec tego wszystkiego, co ma nastąpić, człowiek może się wydawać zbyt kruchy i mały. Przecież miłość wolna, angażująca całe serce, wierna aż do końca i otwarta na dar życia to coś, co przerasta ludzkie możliwości. Istotnie, taka miłość może być tylko darem od Boga, dlatego zdając sobie z tego sprawę, liturgia zachęca do modlitwy: Prośmy Ducha Świętego, aby uświęcił ten związek i dał narzeczonym łaskę wytrwania. Niech ich miłość przez Niego umocniona stanie się znakiem miłości Chrystusa i Kościoła.

Po tych słowach śpiewa się hymn do Ducha Świętego. Zatrzymajmy się jednak nad tą krótką zachętą do modlitwy. Liturgia sakramentu — 29 —


małżeństwa w tym momencie zdaje się bardzo realistyczna, może bardziej niż sami narzeczeni, którzy w dniu ślubu są często przekonani, że ich miłość będzie zawsze pełna intensywnych uniesień. Piękną cechą zakochanych jest nadzieja i przekonanie, że nawet jeśli innym się nie udaje, jeśli u innych widzą sprzeczki, kryzysy, porażki, ich to nie będzie dotyczyć. Kościół, zdając sobie sprawę z ludzkiej kruchości, podpowiada w liturgii, skąd pochodzi łaska wytrwania i moc miłości. W pierwszej części zachęty kapłan kieruje swoją prośbę do całego zgromadzenia, do rodzin, do bliższych i dalszych znajomych. W tym momencie wszyscy są wezwani, aby wspólnie zwrócić się do Ducha Świętego z prośbą o uświęcenie związku i łaskę wytrwania. Wówczas wszyscy uczestnicy liturgii modlą się do Ducha Świętego za tych dwoje, za narzeczonych, którzy za chwilę zostaną w sposób szczególny włączeni w tajemnicę miłości Boga. W ten sposób objawia się wtedy moc wstawiennicza całego Kościoła. Ten śpiew i szczera modlitwa do Ducha Świętego są najpiękniejszym darem, który w czasie liturgii sakramentu rodzina i znajomi mogą ofiarować narzeczonym. Ze swej strony narzeczeni, uświadamiając sobie, że cała wspólnota modli się i prosi o Ducha Świętego dla nich, mogą — 30 —


czuć ich wsparcie i bliskość w tym ważnym dla nich momencie. Zatrzymajmy się teraz nad treścią zachęty skierowanej do zgromadzenia. Słowa: „Prośmy Ducha Świętego, aby uświęcił ten związek i dał narzeczonym łaskę wytrwania” ukazują przede wszystkim, skąd pochodzi moc i gdzie bije źródło prawdziwej świętości i wiernej miłości małżonków. Nie są one dziełem człowieka, ale Ducha Świętego. To do Niego zwraca się z prośbą zgromadzenie, aby udzielił dwojgu młodym ludziom tych właśnie darów. On sam zacznie w sposób szczególny działać w ich życiu właśnie poprzez łaskę sakramentu małżeństwa. To obecność Pana i Ożywiciela uświęca małżonków, a co za tym idzie, wprowadza ich w coraz głębsze obszary wzajemnej miłości. Świętość, która jest przedmiotem modlitwy, nie jest oczywiście jakimś ludzkim perfekcjonizmem. Jest ona udziałem w świętości Boga, a w małżeństwie przybiera szczególny, wspólnotowy i relacyjny charakter. Jeśli Najbardziej Święty – sam Bóg – objawił swoją świętość przez to, że chciał się stać „Bogiem z nami” (por. Mt 1,23), to świętość nie może być czymś Jemu przeciwnym. On sam, Święty, zechciał przyjmować grzeszników i jadać z nimi (por. Łk 15,1-2), a ostatecznie chciał oddać życie za swoich (por. J 10,11) i dlatego prawdziwa świętość — 31 —


Zakończenie Dzień ślubu dla dwojga zakochanych ludzi wydaje się najważniejszym dniem w życiu. Starają się, aby wszystko było jak najlepiej przygotowane pod każdym względem. Chwilę tę chcą zachować w pamięci, ale pragną także zachować jej wspomnienie, korzystając z pomocy kamerzysty i fotografa. Życie, które potem się toczy, sprawia, że dzień ślubu coraz bardziej się oddala. Mijają dni, miesiące i lata. Często film i zdjęcia, które miały być pamiątką tego czasu, paradoksalnie przypominają, jak wiele chwil upłynęło i jak wiele się w życiu zmieniło. Wraz z upływem czasu twarze małżonków coraz mniej przypominają te piękne, młode oblicza z dnia ślubu. Ciała coraz bardziej pozwalają odczuć, że daleko im do tej formy, gibkości i zwinności, którą prezentowali podczas wesela. Nie znaczy to, że ideał z początku małżeństwa bezpowrotnie się oddala. Wręcz przeciwnie! Sakrament małżeństwa potrzebuje czasu. To czas sprawia, że małżonkowie mogą coraz bardziej dorastać do tego, co wzajemnie sobie wyrazili w dniu — 111 —


ślubu. Wraz z upływem czasu małżonkowie mogą dojrzewać, coraz bardziej się sobie zawierzać i stawać się jednością. To czas sprawia, że mogą bardziej stawać się sobą, prawdziwym mężem i prawdziwą żoną. W ten sposób, dzięki swojej miłości, mogą doświadczać, że jedynie ona nie jest poddana prawu przemijania i dzięki temu z dnia na dzień mogą się stawać piękniejszymi. Przygoda odkrywania prawdziwego bogactwa zawartego w sakramencie małżeństwa, która była naszym udziałem, to zaproszenie, aby nie rezygnować z poznawania wielkiej tajemnicy i nie zadowolić się przeciętnością małżeńskiego życia. Przed każdym małżeństwem, które Bóg połączył sakramentalnym węzłem, widnieją zawsze nowe horyzonty. Bez względu na to, czy upłynął rok czy pięćdziesiąt lat od dnia ślubu, to dziś jest ten dzień, w którym możecie zrobić kolejny, a może pierwszy świadomy krok w kierunku stania się tym, kim od samego początku Bóg zapragnął was uczynić. Taki jeden krok, a potem drugi i kolejny uczynią was piękniejszymi!


Spis treści Wprowadzenie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 I. Tajemnica wielka. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 II. Gotowość wędrówki. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 III. Wołanie o dar Ducha. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 IV. W uścisku przed Bogiem i Jego Kościołem . . . . . . . . 37 V. Przysięga. Właściwy porządek. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42 VI. Przysięga. Przyjmowanie daru. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49 VII. Przysięga. Wierność. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 VIII. Przysięga. Przez wszystkie dni . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 IX. Pieczęć Kościoła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76 X. Znak miłości i wierności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 82 XI. Pierwotny zamysł i misja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 XII. Dar miłości i wspólny dom. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 96 XIII. Ozdoba domu, wierny małżonek i pełnia. . . . . . . 104 Zakończenie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 111

— 113 —



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.