Jezus jakiego nie znamy. Spotkania z Jezusem w ewangelii św. Jana

Page 1



D a n u ta P i e k a r z

Jezus,

jakiego nie znamy Spotkania z Jezusem w Ewangelii św. Jana

Wydawnictwo SALWATOR Kraków


Redakcja Magdalena Mnikowska Korekta Anna Śledzikowska Projekt okładki Artur Falkowski Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Artur Falkowski Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 129/P/2015 Kraków, 13 maja 2015 Książka jest zapisem sesji przeprowadzonej w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie w 2010 roku. © 2015 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 978-83-7580-427-0 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 012 260-60-80, faks 012 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


1. Ewangelia duchowa i jej autor

Księga, nad którą się pochylamy, wciąż zaskakuje i wciąż pozostaje niezbadana w swej głębi. Już przed wiekami dwaj wielcy Ojcowie Kościoła, Orygenes i św. Augustyn, mówili o warunkach zrozumienia tej księgi: „Nikt nie może poznać jej sensu, jeżeli nie spoczął na piersiach Jezusa i jeżeli nie otrzymał od Jezusa Maryi za Matkę”. Inaczej mówiąc, żeby zrozumieć tę Ewangelię, trzeba w pewnym sensie stać się umiłowanym uczniem, wsłuchanym w rytm Bożego Serca. Jeśli bowiem potraktujemy tę księgę jak zwykły tekst, wówczas pozostaniemy na jej powierzchni i nie odkryjemy głębi zawartych w niej słów. Nic dziwnego, że Klemens Aleksandryjski nazwał ją „Ewangelią duchową”. Wielu intryguje odmienność tej księgi od pozostałych ewangelii. W Ewangelii św. Jana znajdziemy wiele wydarzeń, o których nie mówią inni ewangeliści, przykładami mogą być: wesele w Ka–5–


nie, spotkanie z Nikodemem czy Samarytanką, a przede wszystkim wskrzeszenie Łazarza. Co więcej, gdy czytamy pozostałe ewangelie, możemy odnieść wrażenie, że działalność Jezusa zamknęła się w ramach jednego roku, tylko raz bowiem widzimy Jezusa idącego do Jerozolimy na święto Paschy, na to ostatnie święto Jego ziemskiego życia. Tymczasem Ewangelia Janowa wspomina o trzech podróżach na święto Paschy. Mając na względzie te dane przekazane przez św. Jana, a także fakt, iż trudno przyjąć, by tak wiele wydarzeń nastąpiło w ciągu roku, przypuszczamy, że działalność publiczna Jezusa trwała około dwóch, trzech lat, a na pewno dłużej niż rok. W tej księdze inaczej też ukazano samego Jezusa: w ewangeliach synoptycznych jest On przedstawiany jakby pośrednio, przez swoją działalność, naukę, cuda; na tej podstawie czytelnik ewangelii ma odkryć, kim On jest. Można by powiedzieć, że zamiarem trzech ewangelistów było to, by czytelnik przemierzył drogę apostołów, powoli odkrywając tożsamość Mistrza, tak jak oni, którzy na początku nie wiedzieli jeszcze jasno, za kim poszli. W Ewangelii Janowej natomiast mamy ułatwione zadanie, gdyż w swoich mowach Jezus otwarcie objawia tożsamość: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). Niektórzy uczeni patrzą z pewną podejrzliwością na Ewangelię Janową, sugerując, że zawarte w niej mowy Jezusa są jedynie dziełem późniejszej –6–


teologii, że późniejszy autor czy redaktor włożył w usta Jezusa pewne słowa, których On nie wypowiedział. Wszak w pozostałych ewangeliach Chrystus skupia się na głoszeniu królestwa, nie objawiając tak wyraźnie swego bóstwa. Pamiętajmy jednak, że również w Ewangeliach Mateusza i Łukasza zawarto niezwykłe wyznanie Jezusa, nazwane przez egzegetów logionem Janowym w ewangeliach syno­ptycznych. To zdanie brzmi: „Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11,27; por. Łk 10,22). Każdy, kto dobrze zna ewangelie, zauważy, że to zdanie najlepiej pasowałoby do Ewangelii Jana. Oczywiście, nikt dziś nie twierdzi, że ewangelie oddają absolutnie dosłownie wypowiedzi Jezusa, na pewno mogły być zmodyfikowane w późniejszej refleksji teologicznej, ale ­cytowane powyżej zdanie z Ewangelii Mateuszowej i Łukaszowej ­ukazuje nam, jak ryzykowne byłoby kwestionowanie z góry wszystkich wypowiedzi, w których Jezus mówi wprost o swoim bóstwie. Co wiemy o autorze tej Ewangelii? W samej księdze nigdzie nie znajdziemy jego imienia, natomiast kilkakrotnie pojawiają się wzmianki o tajemniczym „uczniu” czy też „uczniu, którego Jezus miłował”. Księga kończy się stwierdzeniem: „Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał” (J 21,24). Zatem sama Ewangelia świadczy, że umiłowany uczeń jest jej autorem, –7–


2. Słowo, które stwarza i sądzi [J 1,1-18]

Prolog Ewangelii Janowej, nad którym chcemy się pochylić, to tekst niełatwy, ale niezwykle piękny. Niektórzy komentatorzy uważają, że wybór orła jako symbolu Jana Ewangelisty w dużej mierze wynikał z „niebiańskich lotów” tych pierwszych linijek Ewangelii, a jeden z najwybitniejszych badaczy tej księgi Raymond E. Brown napisał: „Jeś­ li Ewangelię Janową nazywano drogocenną perłą wśród pism Nowego Testamentu, można powiedzieć, że Prolog jest perłą w tej Ewangelii”2. I rzeczywiście, Kościół bardzo wcześnie odkrył wartość i znaczenie tej pierwszej karty Ewangelii św. Jana. W pierwotnym Kościele zachodnim czytano Prolog jako błogosławieństwo chorych oraz dzieci, które przyjęły chrzest. Zastosowanie tego tekstu jako swoistej formuły błogosławieństwa można też dostrzec w przedsoborowej liturgii mszalnej, gdzie 2

Por. R. E. Brown, Giovanni, Assisi 1991, s. 26. – 23 –


odczytywano Prolog jako tzw. ostatnią Ewangelię. Dziś powszechnie uważa się, że ewangelista włączył do swojej księgi wcześniej powstały hymn, uzupełniając go pewnymi ­fragmentami. Aby odczytać myśl Prologu, trzeba cofnąć się nie tylko do początku świata, ale... jeszcze wcześ­ niej. Prolog zaczyna się od tego samego wyrażenia, od którego zaczyna się pierwsza (co do kolejności w kanonie) księga Starego Testamentu, Księga Rodzaju: „na początku”. W Księdze Rodzaju czytamy: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię...” , a tutaj: „Na początku było Słowo”. Co znaczy owo „na początku”? Starożytni Izraelici nie lubili abstrakcji, ich język był prosty i konkretny; nie znali takich słów jak wieczność czy wszechświat... Dlatego gdy autor Księgi Rodzaju chciał odnieść się do samych źródeł stworzenia, napisał po prostu: „na początku”. Natomiast autor Prologu Janowego dodaje coś niezwykłego: gdy dokonywało się dzieło stworzenia, „na początku”, Ktoś, nazwany tajemniczym tytułem „Słowo”, istniał wcześniej od stworzenia, bo na to wskazuje użyty grecki czas imperfectum: Słowo było, a stworzenie dokonało się w jakimś momencie, na początku. Zatem Słowo było przed tym początkiem. My dobrze wiemy, że bohaterem Prologu jest Syn Boży. Dlaczego właśnie Słowo – gr. Logos – wydało się autorowi najwłaściwsze do wyrażenia tajemnicy Chrystusa? – 24 –


Wiemy z doświadczenia, że jeśli spotykamy kogoś, kto milczy, niewiele możemy o nim powiedzieć dopóty, dopóki nie zacznie mówić. Owszem, możemy coś odczytać z mimiki, z gestów, ale trudno mówić o prawdziwym poznaniu osoby. Tym bardziej więc jak moglibyśmy poznać niewidzialnego Boga, gdyby On milczał? Na nasze szczęście Bóg pragnie wyrażać siebie na zewnątrz, co więcej, On sam w swojej istocie trwa w nieustannej relacji, w samym Bogu istnieje więź miłości pomiędzy Osobami Boskiej Trójcy. Gdy mówimy, że Bóg jest miłością, najczęściej rozumiemy to tylko w sensie: Bóg jest miłością, bo mnie kocha. Ale kiedyś mnie nie było, kiedyś nie było jeszcze żadnego człowieka... Czyż przed stworzeniem Bóg nie był miłością? Bóg zawsze jest miłością, bo zawsze Ojciec kocha Syna, a Syn Ojca, a ich wzajemna miłość to Duch Święty. Bóg jest miłością niezależnie od stworzenia. Boska Trójca żyje miłością i rozlewa tę miłość na stworzenie, a szczególnie objawiła nam ją przez Jezusa. W Jezusie Bóg dał nam poznać siebie, objawił nam swoją miłość. Może dla kogoś te słowa są tylko trudną abstrakcją, ale w naszych dalszych rozważaniach zobaczymy, że są one ściśle związane z naszym codziennym życiem, bo my wszyscy jesteśmy zaproszeni do udziału w tej miłości Boskich Osób. Pięknie wyraził to Rublow w słynnej ikonie Trójca Święta: przedstawił Trójcę przy kwadratowym – 25 –


3. „Badacie Pisma [...] a nie chcecie przyjść do Mnie” (J 5,39n) [J 5,16-49; 8,12-59] Tematem naszych rozważań będą rzadko omawiane fragmenty dwóch rozdziałów Ewangelii Janowej, tzw. apologie, czyli mowy obronne Jezusa. Jezus dyskutuje z przeciwnikami, ale co ciekawe, nie są to ludzie bezbożni, poganie czy grzesznicy... wręcz przeciwnie: są to ludzie bardzo religijni. Co prawda ewangelista bliżej nie charakteryzuje rozmówców Jezusa w pierwszej scenie (nazywa ich tylko Żydami, a tym słowem niemal zawsze określa się przeciwników Chrystusa), ale skoro oburzają się, że ich zdaniem Jezus łamie prawo szabatowe i obraża Boga, to znaczy, że są ludźmi religijnymi. Jakiż to paradoks: Syn Boży musi odpierać zarzuty ludzi, którzy twierdzą, że wiedzą najlepiej, co podoba się Bogu. W drugiej scenie Jezus dyskutuje z faryzeuszami. Jest to bardzo znamienne także dla nas dzisiaj, bo jak podkreśla Bruno Maggioni, można być człowiekiem religijnym, można stu– 45 –


diować Pisma, ale ciągle rozmijać się z Jezusem, trzymając się własnej zdeformowanej wizji Boga i wyobrażeń o tym, co Bóg może, a czego nigdy by nie uczynił. Obawiam się, że gdyby Jezus stanął dzisiaj przed nami, także w wielu pobożnych kręgach musiałby tłumaczyć, że to On jest Jezusem, a nie ta dziwna istota, w którą wierzą niektórzy. W pewnej włoskiej piosence jest takie niepokojące zdanie: „Współczesny faryzeusz zrobił sobie Jezusa z plastiku na własny obraz i podobieństwo; ten Jezus może się ruszać, może mówić, ale ma jedną wadę – nie potrafi dać nadziei”. Bo tylko ten prawdziwy Jezus, wpatrzony w Ojca, Jezus, który wie, co się Ojcu podoba, i wypełnia Jego wolę, może nas do Niego zaprowadzić. Dlatego nie traktujmy tych tekstów, które będziemy omawiać, jako zabytku przeszłości, bez związku z naszym życiem, ale spróbujmy zadać sobie pytanie: o co „kłócę się” z Jezusem? W czym się z Nim nie zgadzam? Czy ten mój Jezus to jest naprawdę Jezus Ewangelii? I czy w ogóle słucham Jego odpowiedzi, Jego mowy obronnej? Pierwsza scena zaczyna się od uzdrowienia człowieka chromego przy sadzawce, chorego od 38 lat. Jednak dla otoczenia bardziej liczy się coś innego: Jezus naruszył prawo szabatu. Spróbujmy poznać sposób myślenia tych ludzi, ich pojmowanie znaczenia szabatu, gdyż rozumienie dnia świętego w Starym Testamencie może pomóc nam we właściwym przeżywaniu dnia Pańskiego, niedzieli. – 46 –


W języku hebrajskim słowo święty – kodesz oznaczało pierwotnie „oddzielony od innych”. Piękna modlitwa żydowska na zakończenie szabatu zawiera takie słowa: „Boże, który oddzieliłeś światło od ciemności, oddzieliłeś dzień siódmy od pozostałych dni...”. Jak Bóg oddzielił światło od ciemności, tak też chciał, żeby ten dzień był inny od sześciu pozostałych, inaczej przeżywany przez człowieka. Jak przeżyć go inaczej? Najprościej – robiąc coś innego, niż robi się w inne dni. Przez sześć dni człowiek pracuje, a Bóg pragnie, żeby siódmego dnia człowiek powstrzymał się od pracy, by cieszyć się przyjaźnią z Bogiem. Jednakże, jak to zwykle bywa, nawet najpiękniejsze idee mogą zostać wypaczone, jeżeli zostaną poddane niewłaściwej interpretacji. Wiemy, jak uciążliwe stało się restrykcyjne prawo szabatowe; wiemy, jakie uniki stosowali faryzeusze, by omijać rygorystyczne przepisy Prawa. A Jezus przychodzi na świat także po to, by wskazać, jakiego przeżywania szabatu pragnie Ojciec. Uzdrowiwszy chromego w ten święty dzień, wypowiada zdanie, które wzbudza głośny protest słuchaczy: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam”. Słuchacze wyczuwają doskonale, co kryje się za tymi słowami. Co prawda było powiedziane w Księdze Rodzaju, że po sześciu dniach stwarzania Bóg odpoczął siódmego dnia, ale rabini słusznie zauważyli, że naprawdę nie do końca odpoczął, skoro także siódmego dnia pada deszcz, także siódmego dnia – 47 –


4. Testament z Wieczernika [J 13,31 – 17,26]

W poprzednich rozważaniach podkreślaliśmy, że nie należy ograniczać znaczenia słów Jezusa ­jedynie do ich pierwotnego kontekstu, ale widzieć w nich orędzie skierowane do nas. Fragment Ewangelii, nad którym chcemy się pochylić, ma tę szczególną cechę, że Jezus mówi w nim wprost o swoich przyszłych uczniach w prośbie do Ojca, w tzw. modlitwie arcykapłańskiej: „Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie”. Jezus modlił się za każdego z nas, nie tylko za Dwunastu, z którymi był w Wieczerniku. Niektóre słowa z Jego mowy pożegnalnej może jeszcze ściślej spełniają się w naszym życiu niż w życiu pierwszych słuchaczy. Dziś komentatorzy uważają, że mowa w Wieczerniku została złożona ze słów Jezusa wypowiedzianych w różnych okolicznościach, trudno bowiem sobie wyobrazić, by podczas wieczerzy paschalnej Jezus wygłosił tak długie przemówie– 65 –


nie. Prawdopodobnie Jan chciał skomponować pewnego rodzaju testament Jezusa, zebrać Jego przesłanie dla uczniów wszystkich czasów. Jak powiedzieliśmy na początku, w tej mowie widać pewne pęknięcia, ponadto poruszane przez Jezusa tematy powracają jakby ruchem spiralnym: temat powraca, ale ujęty z innej strony, pod innym kątem. Wielu dziś uważa, że podstawową treść tej mowy zawiera rozdział 14, natomiast rozdziały 15 i 16 to jej inne świadectwa / wersje, zawierające pewne uzupełnienia. Nie jest to powtórzenie. Jak stwierdziliśmy, tematy są ujęte w innym świetle. W tym testamencie Jezus mówi o swoim odejściu i powrocie, co można zrozumieć dwojako: w tym momencie w Wieczerniku Jezus mówi o swoim odejściu na mękę i o powrocie trzeciego dnia po zmartwychwstaniu, to będzie najbliższe doświadczenie uczniów, na które Jezus chce ich przygotować; równocześnie w tle widać inne rozstanie: Jezus odejdzie do Ojca, ale kiedyś powróci w dniu ostatecznym. Najbliższe doświadczenia uczniów, trzy dni nieobecności Jezusa wśród nich, będą jakby kluczem interpretacyjnym dla tego wielkiego oczekiwania Kościoła. Apostołowie w pewnym sensie przeżyją to, co będą przeżywać uczniowie wszystkich czasów. Ale czy w tym ostatnim przypadku można rzeczywiście mówić o odejściu Jezusa? Co prawda On sam mówi o odejściu, gdyż fizycznie nie będzie przebywać pośród uczniów, nie będzie widzialny dla ich oczu, ale wi– 66 –


dzialna obecność nie jest przecież jedyną formą obecności. Jeżeli popatrzymy na cztery ewangelie, zobaczymy, że dwaj ewangeliści – Marek i Łukasz – mówią wprost o wniebowstąpieniu, natomiast Mateusz i Jan przyjmują inną perspektywę: kończą ewangelię słowami Jezusa do uczniów. Ewangelia Mateusza zakończy się słowami: „Oto Ja Jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”, natomiast Ewangelię Jana, jak zaznaczyliśmy, zamyka opis spotkań z Jezusem zawarty w słowach skierowanych do Piotra: „Ty pójdź za Mną”. Jezus odszedł i równocześnie nie odszedł. Już Go nie oglądamy, bo zasiadł po prawicy Ojca, ale zarazem jest ciągle z nami. Spożywając ostatnią wieczerzę, Jezus wiedział jednak, że trudno będzie uczniom żyć bez Jego widzialnej obecności, dlatego chciał przygotować ich, by wiedzieli, jak najlepiej przeżywać ten czas. Mówił im te zaskakujące, ale pocieszające słowa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem”. Przywykliśmy rozumieć te słowa w tym sensie, że Jezus idzie przygotować nam miejsce, w którym będziemy po śmierci, w wyobraźni widzimy jakiś pokoik czy domek w niebie. Zauważmy jednak, że Jezus mówi: „byście byli tam, gdzie Ja jestem”, a nie – „gdzie będę po zmartwychwstaniu”, zatem te sło– 67 –


5. Wywyższenie Króla [J 18-19]

Aby dostrzec specyfikę ujęcia męki Pańskiej w Ewangelii Janowej, wystarczy porównać jej zapowiedzi u św. Jana i u pozostałych ewangelistów. W ewangeliach synoptycznych znajdujemy po trzy zapowiedzi męki, które brzmią mniej więcej tak: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce pogan, oni go ubiczują, ukrzyżują…”; mamy zatem dokładne szczegóły tragedii męki. W całej Ewangelii Jana nie znajdziemy żadnej podobnej zapowiedzi, są one zupełnie inne, na przykład: „gdy wywyższycie Syna Człowieczego”. Zapowiedź męki jest wyrażona słowem „wywyższenie”; ten termin w pierwotnym Kościele oznaczał wniebowstąpienie Jezusa jako rozpoczęcie Jego królowania, a w greckiej wersji Starego Testamentu był używany na określenie intronizacji królewskiej. Jezus zostanie wywyższony, zostanie podniesiony nad ziemię. Jak zobaczymy dalej, w myśli Jana wywyższenie Jezusa na krzyżu jest pierwszym krokiem ku chwale. – 87 –


Warto dostrzec dwa różne spojrzenia na wcielenie i mękę Jezusa, jakie znajdujemy u św. Pawła i u św. Jana. Według myśli Pawła Jezus uniża się od przyjęcia ludzkiej natury aż po krzyż, a Bóg Go wywyższa. W myśli Jana już wcielenie to rozbicie namiotu przez Boga pomiędzy nami; to nie tyle dramat uniżenia, ile zamieszkanie pośród swoich. Natomiast Jezus wchodzący w mękę zaczyna wstępować w chwałę. W Wieczerniku mówił On: „Ojcze, otocz Syna chwałą”. Nie mówi tego Zmartwychwstały, ale idący na mękę. To wyniesienie Jezusa nad ziemię na krzyżu jest już pierwszym krokiem ku chwale. Jak zauważyliśmy poprzednio, Jan podkreśla dobrowolność przyjęcia męki przez Jezusa. Jezus mówił wyraźnie: „Mam moc je oddać [moje życie] i mam moc je znów odzyskać” (J 10,18). Warto to dzisiaj przypomnieć, zdarzają się bowiem teolodzy, którzy w reakcji na pewne dawne wizje, jakoby śmierć Jezusa była „wyładowaniem gniewu Bożego” na Niewinnym, wpadają w inną skrajność, sugerując, że nie można mówić, by męka była w Bożym planie… Po prostu Jezus głosił niewygodne nauki, więc został zabity. Święty Jan mówi nam coś zupełnie innego: Jezus dobrowolnie wypełnia plan Ojca, oddając swoje życie z miłości do nas, ale męka jest zarazem godziną uwielbienia. Zatytułowałam ten rozdział Wywyższenie Króla, bo podczas całej męki będziemy widzieć królewski majestat Jezusa. Zwłaszcza będzie to widoczne – 88 –


w rozmowie z Piłatem, któremu Jezus tłumaczy szczególny charakter swojego królestwa. Bruno Maggioni tak streścił znaczenie męki Zbawiciela: „Męka to odpowiedź świata na objawienie Jezusa: całkowite odrzucenie. Ale jest to też rozwianie złudzeń świata: pokonany okazuje się zwycięzcą. Jest to też odpowiedź Boga na odrzucenie Go przez świat: odpowiedź miłości, która ukazuje swą głębię i upór”7. Opis męki rozpoczyna się od sceny aresztowania w Ogrójcu; św. Jan nie wspomina ani słowem o dramatycznej modlitwie Jezusa, którą znamy z innych ewangelii (prawdopodobnie Janowe wspomnienie tej modlitwy możemy znaleźć w innej scenie – J 12,27-32). Judasz przychodzi z uzbrojonymi strażnikami i żołnierzami, którzy mają Jezusa aresztować, a Jezus wychodzi im sam na spotkanie, pytając: „Kogo szukacie?”. Niektórzy komentatorzy dostrzegają dramatyczne podobieństwo pomiędzy pytaniem skierowanym do uczniów na początku: „Czego szukacie?”, które zaowocowało ich dojściem do życia, a obecnym pytaniem, od którego zacznie się męka Jezusa. Odpowiedź jest krótka: „Jezusa z Nazaretu”. Ci ludzie, którzy przyszli do Ogrójca, zapewne niewiele mogą powiedzieć o Rozmówcy; dla nich On jest po prostu Jezusem z Nazaretu. Jezus odpowiada tylko dwoma słowami, które już znamy: „Ja Jestem”; mogą one 7

B. Maggioni, Il racconto..., dz. cyt., s. 317. – 89 –


6. „Jeżeli chcę, aby [uczeń] pozostał, aż przyjdę...” (J 21,22) [J 20-21] W scenach, które zaczynają się od wielkanocnego poranka, Jan będzie chciał ukazać nam drogę wiary uczniów, podkreślając, jak dochodzi się do wiary w zmartwychwstanie i jakie przeszkody mogą stanąć na tej drodze. „A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu”. Jeszcze jest ciemno... Niektórzy zauważają, że ciemność panuje także w sercu Marii, która myśli, że wszystko jest skończone: Jezus umarł! Gdy dobrze przyjrzymy się tej scenie, rodzi się pytanie, po co Maria Magdalena idzie do grobu? W ewangeliach synoptycznych czytamy, że niewiasty szły do grobu, żeby namaścić ciało Jezusa, ale Jan nie wspomina o olejkach, które Maria miałaby nieść ze sobą. Ona idzie tam z potrzeby serca, chce być przy Jezusie, nawet jeżeli może trwać tylko przy zamkniętym grobie. Ponadto syn– 113 –


optycy mówią nam o trzech kobietach, a tutaj widzimy tylko Marię Magdalenę... Ale czy na pewno ona poszła sama do grobu? Gdy później przyjdzie do uczniów, powie im: „Zabrano Pana i nie WIEMY, gdzie Go położono”, zatem także Jan pamięta, że kobiet było więcej, ale mówi tylko o Marii Magdalenie, bo – jak widać w całej Ewangelii – woli przedstawiać spotkania Jezusa z poszczególnym człowiekiem: Nikodemem, Samarytanką, Marią Magdaleną... Maria zobaczyła kamień odsunięty od grobu, ale nie chciała działać sama. „Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go złożono”. Zauważmy, że Marii Magdalenie nawet przez myśl nie przeszło, że Jezus mógł zmartwychwstać. Skoro kamień jest odsunięty, to znaczy, że grób został okradziony. „Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu” – najpierw Jan powie, że „szli”, ale zaraz potem poprawi się, bo wie, że nie można spokojnie maszerować po usłyszeniu takiej wiadomości: „biegli oni razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu”. Komentatorzy lubią zestawiać postawę Piotra i Jana. Jan zapewne był młodszy, więc nic dziwnego, że pierwszy przybiegł do grobu, ale może też istnieje inna interpretacja tego faktu. Niektórzy lubią widzieć w postaci Jana – charyzmatyka, mistyka, a w postaci Piotra dostrzegają hierarchię. – 114 –


Jan charyzmatyk przybiega pierwszy, ale czeka na hierarchię Kościoła. Proroctwo mistyka jest szybsze, ale jeśli jest prawdziwe, potrafi zaczekać na opinię Piotra – zwierzchnika Kościoła. „A kiedy [uczeń = Jan] się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu”. Wielka szkoda, że Jan nie opisał nam wyraźniej, jak były ułożone płótna w grobie Jezusa. Najwyraźniej leżały one w jakimś porządku, natomiast gdyby złodzieje wykradli ciało Jezusa, nie traciliby czasu na odwijanie płócien, a jeśliby nawet to zrobili, na pewno nie układaliby ich, tylko porzuciliby je w nieładzie. Natomiast układ płócien wskazuje na jakiś porządek, nie wiemy jaki. Niektórzy sugerowali, że płótna były ułożone, tak jakby ciało Jezusa z nich wyparowało; Jan wprost tego nie mówi, mogło być i tak, ale nie mamy pewności. W każdym razie ten widok bardzo intryguje uczniów, coś im się tu nie zgadza. „Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem wrócili znowu do siebie”. Co prawda jest powiedziane: „ujrzał i uwierzył”, ale – 115 –


Spis treści

1. Ewangelia duchowa i jej autor. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 2. Słowo, które stwarza i sądzi [J 1,1-18]. . . . . . . . . . . . . . 23 3. „Badacie Pisma [...] a nie chcecie przyjść do Mnie” (J 5,39n) [J 5,16-49; 8,12-59]. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 4. Testament z Wieczernika [J 13,31 – 17,26] . . . . . . . . . 65 5. Wywyższenie Króla [J 18-19] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 6. „Jeżeli chcę, aby [uczeń] pozostał, aż przyjdę...” (J 21,22) [J 20-21]. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113

– 135 –



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.