KaĹźdego dnia...
Pod redakcją Gabrieli Gargaś
Korekta Anna Śledzikowska Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz
Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Projekt okładki i ilustracje Bogusława Chmielewska
Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 325/P/2014 Kraków, 28 lipca 2014
© 2014 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-397-6 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260 60 80, faks (12) 269 17 32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Wstęp Pewnego dnia spojrzałam w okno i przyszło mi na myśl zdanie, które stało się później początkiem opowiadania: „Każdego dnia coraz więcej jest w moim życiu wątpliwości, znaków zapytania”. I wtedy też wpadłam na pomysł, by zebrać kilku autorów i stworzyć zbiór opowiadań zaczynających się od słów: „Każdego dnia”. Pomyślałam również, że fajnie by było, aby pieniądze z książki przekazać na szczytny cel. Tylu jest wokół nas ludzi, którzy potrzebują wsparcia i pomocy finansowej. Nawiązałam kontakt z Markiem Kamińskim, polarnikiem, podróżnikiem, autorem książek, a także założycielem Fundacji – i tak to się zaczęło... Autorzy zrzekli się swojego honorarium. Pieniądze przypadające wspólnie wszystkim autorom zostaną przekazane na konto Fundacji Marka Kamińskiego, która wspiera dzieci i młodzież dotkniętych ciężkimi, często nieuleczalnymi chorobami. Ty również możesz wspomóc Fundację, kupując tę książkę! Na pewno projekt nie powstałby bez współpracy i oddania wielu osób, którym należą się wielkie brawa, a przede wszystkim podziękowania, że zgodzili się włożyć w tę książkę tyle serca. Dziękuję wszystkim autorom, Bogusławie Chmielewskiej, ilustratorce, której portfolio można obejrzeć na stronie www.bogna.art.pl, pani Agnieszce Ćwieląg z wydawnictwa SALWATOR za ogromne wsparcie i dobre rady dotyczące książki i wszystkim tym, którzy przyczynili się do powstania antologii. Praca nad Każdego dnia... była prawdziwą przyjemnością, tym bardziej że zysk ze sprzedaży książki zostanie przekazany Fundacji wspierającej chore dzieci i młodzież, czyli tym, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują. —5—
fot. Maksymilian Rigamonti
Anna Pawłowska-Pojawa Z wykształcenia, zawodu i zamiłowania specjalistka od komunikowania, menedżer PR. Ale z prawdziwą pasją mówi (i pisze) o bieganiu. Autorka bloga Ania biega. Biegaczka amatorka z ambicjami, uwielbia atmosferę biegów masowych. Fanka planów treningowych. Umiarkowana gadżeciara. Przeciwniczka koedukacyjnych szatni. Eksperymentuje (z dobrymi wynikami) z dietą wegańską. Zaraża miłością do biegania.
Anna Pawłowska-Pojawa
Nigdy w życiu! Każdego dnia... a gwoli ścisłości, prawie każdego dnia, mój budzik dzwoni tuż po piątej rano. A ja zamiast przeklinać na czym świat stoi albo go wyłączyć i pospać jeszcze godzinkę czy półtorej, na wpół śpiąc, wciągam na nogi legginsy, wkładam bluzę, błyskawicznie wybieram buty i wychodzę... – Maraton? Ja? Nigdy w życiu! – Był wyjątkowo paskudny początek stycznia, za pięć miesięcy czekały mnie 31. urodziny, a tymczasem dotarłam właśnie przed chwilą do mety swojego pierwszego biegu na 10 kilometrów. Dotarłam do mety to najlepsze określenie tego, co się wydarzyło chwilę wcześniej. Na blisko dwustu biegaczy zajęłam miejsce w ostatniej dziesiątce, a pokonanie morderczego dystansu zajęło mi ponad godzinę i nie obyło się bez spaceru po drodze. Niemniej jednak promieniowałam uśmiechem i endorfinami, bo dokonałam rzeczy, która jeszcze kilkanaście tygodni wcześniej wydawała mi się zupełnie nieosiągalna. Kilka minut później jechałyśmy z koleżanką samochodem, korzystając z uprzejmości jednego z biegaczy. Koleżanka też właśnie zadebiutowała na dystansie 10 kilometrów, przybiegła tuż za mną, ale pałała żądzą wiedzy na temat maratonów, setek, biegów 24-godzinnych i innych podobnych zjawisk. Słuchałam jej rozmowy z lekkim poczuciem nierzeczywistości. Bo czy normalny człowiek może biegać 40 kilometrów? Albo 100? Albo, dajmy na to, zasuwać przez 24 godziny? —9—
rodzinę. Mieć dzieci, które obdarzą mnie bezwarunkową miłością. Ale to tylko plany, co będzie, pokaże czas. Jestem szczęśliwa, bo mam przy sobie wspaniałych ludzi, dzięki którym wiem, że mogę wszystko. To rodzice, rodzeństwo i przyjaciele dają mi siłę. Wspierają, kiedy jest źle. Wiem, że zawsze mogę liczyć na ich pomoc. Wiele radości daje mi chrześniak Bartek, który jest moim oczkiem w głowie, oraz jego młodszy brat Tomek. To cudowne dzieciaki. Mądre, kochane. Nie wyobrażam sobie bez nich życia. Dzieci mają w sobie tyle energii. Dają poczucie, że jest się kochanym bez względu na wszystko. Wiem, że zamykanie się w czterech ścianach i użalanie się nad własnym losem nic nie da, więc korzystam z życia. Spełniam marzenia i choć nie zawsze jest łatwo, nie poddaję się. Życie z uśmiechem jest o wiele prostsze i ciekawsze.
fot. P. Wyszomirski
Marek Kamiński Polarnik, podróżnik, filozof. Pierwszy na świecie zdobył w jednym roku dwa bieguny Ziemi bez pomocy z zewnątrz. 23 maja 1995 roku wraz z Wojciechem Moskalem dotarł na Biegun Północny, a 27 grudnia 1995 roku zdobył samotnie Biegun Południowy. Uczestnik wielu wypraw w różne zakątki świata, m.in. na Pustynię Gibsona, Kilimandżaro i Atlantyk. Zasłynął także z podróży na bieguny z niepełnosprawnym chłopcem Jasiem Melą. Ma w swoim dorobku ponad dziesięć książek. Zdobywca wielu nagród i wyróżnień, między innymi statuetki Chopina, Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, odebranego z rąk prezydenta Lecha Wałęsy. Uzyskał wpis do Księgi rekordów Guinnessa – dział: Ludzkie możliwości – Odkrywcy: „Pierwszy na obydwu biegunach w tym samym roku”. www.marekkaminski.com https://www.facebook.com/MarekKaminskiZdobywamyBieguny https://twitter.com/MarekKaminski
Marek Kamiński
Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem. I każdego dnia mogę powiedzieć, że życie zaczyna się od nowa, życie – pełne paradoksów i sprzeczności. Paradoksem jest to, że tak naprawdę to droga jest ważna, a nie cel. Najlepiej było to widać podczas wyprawy „Zimowa Ekspedycja Wisła”, która obudziła serca i umysły Polaków. Mimo że było zimno i nieprzyjemnie i nieraz zacinał śnieg, tysiące ludzi wychodziło na brzeg z biało-czerwonymi flagami, z chlebem i solą. Dla mnie to też była duża wyprawa, której o mało nie zakończyły półmetrowe fale na Zalewie Włocławskim. A przecież jej celem było ujście Wisły. Gdybym jedynie chciał je zobaczyć, poszedłbym na dłuższy spacer. Mieszkam przecież w Gdańsku, niedaleko od ujścia. Paradoksem był przypadek Jasia Meli. Jasiek w wieku trzynastu lat uległ wypadkowi, w którym stracił rękę i nogę. Wydało się też, że stracił nadzieję na normalne życie. Dlatego razem z przyjaciółmi zastanawialiśmy się, jak mu pomóc. I wymyśliliśmy wyprawę na Biegun Północny. Wydaje się, że to ja zaprowadziłem tam Jaśka. Ale tak naprawdę Jasiek już w momencie naszego poznania był na tę wyprawę gotowy. Myślę, że wiedział i czuł to już dużo wcześniej. Po operacji mama Jaśka – z zawodu psycholog – zastanawiała się, czy zdoła mu pomóc. Ale Jasiek obudził się pogodny, wręcz radosny i powiedział jej, że widocznie Pan Bóg ocalił go po to, żeby w życiu zrobił jeszcze coś ważnego. Mamę Jaśka pytano, dlaczego się nie boi, — 25 —
fot. patrziczuj.pl
Magdalena Witkiewicz Pisarka. Pisze o poważnych sprawach w lekkim, czasem nawet bardzo lekkim stylu. Rozśmiesza i wzrusza. Dla dzieci i dla dorosłych. I tylko dla dorosłych również. Jej powieści poprawiają nastrój. Są lekiem na deszcz za oknem i smutniejsze dni i zawsze kończą się dobrze. Niezależnie od tego, jakie przeciwności losu bohaterowie napotykają na swojej drodze, zawsze potem żyją „długo i szczęśliwie”. Wydane książki: Milaczek, Wydawnictwo SOL 2008, Panny Roztropne, Wydawnictwo SOL 2009, Opowieść niewiernej, Świat Książki 2011, Ballada o ciotce Matyldzie, Nasza Księgarnia 2013, Lilka i spółka, Nasza Księgarnia 2013, Szkoła żon, Wydawnictwo Filia 2013, Zamek z piasku, Wydawnictwo Filia 2013, Pensjonat Marzeń, Wydawnictwo Filia 2014.
Magdalena Witkiewicz
A może pan chce kota? Każdego dnia los może przynieść nam szczęście. Trzeba tylko umieć patrzeć... *** – A może pan chce kota? – Niebieskooka blondynka zajrzała przez płot, wpatrując się w Marka błagalnie. Zaskoczony spojrzał na nią, ale nic nie odpowiedział. Blondynka, nie widząc sprzeciwu z jego strony, otworzyła furtkę i weszła do środka. – Mogę usiąść? – zapytała, gdy znalazła się dostatecznie blisko. Nie czekając na odpowiedź Marka, wzięła rozkładany fotel i postawiła go obok niego. Prawdę mówiąc, nie bardzo mu to odpowiadało. Spojrzał zatem mało zachęcającym wzrokiem, ale dziewczyna nie zwróciła na to uwagi. – Nie kojarzy mnie pan? – Spojrzała mu w oczy – Mieszkam niedaleko. Dwa domy dalej. Wstała szybko, złapała go za rękę. Wspięła się na palce i pokazała dach ledwo widoczny zza zielonych drzew. Marek pokiwał głową. Tego dnia nie miał ochoty na towarzystwo. Zwłaszcza na towarzystwo sąsiadki, której imienia nawet nie znał. A może powinien? Na towarzystwo kota tym bardziej ochoty nie miał. Szczerze powiedziawszy, żadne nowe „kontakty” nie wchodziły w tej chwili w grę. Lecz najwyraźniej ta ludzka istota chciała mu to „coś” po prostu wcisnąć. — 33 —
fot. Adrian Ślęzak
Gabriela Gargaś Z wykształcenia ekonomistka. Zakochana w życiu marzycielka. Ma uosobienie indywidualistki, która chadza własnymi ścieżkami. Wyznacza sobie jasne cele i do nich dąży, choć nie zawsze wszystko się udaje. Jak kocha, to na zabój, jak się śmieje, to do łez, a jak tańczy, to do utraty tchu. Mama, przyjaciółka, córka, siostra, szwagierka, ciocia, żona, kobieta całą duszą. Autorka książek: Jutra może nie być, W plątaninie uczuć, Trudna miłość, Namaluj mi słońce. Każda czytelniczka znajdzie w bohaterkach jej książek coś z siebie. Jej motto życiowe brzmi: „Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem”. Inicjatorka projektu Każdego dnia... https://pl-pl.facebook.com/gargasgabriela
Gabriel a Gargaś
Zwyczajność Każdego dnia coraz więcej jest w moim życiu wątpliwości, znaków zapytania. Czy to wszystko ma sens? Czy moje życie jest pełne? A może powinno być pełniejsze? Zabawniejsze? Mniej zwyczajne, a bardziej zwariowane? Czy dokonałam dobrych wyborów? Wybrałam właściwą drogę? Czy nie zrobiłam za mało? Bo przecież zawsze można zrobić więcej... Koniec lata zawsze mnie rozczulał. Słońce już tak mocno nie grzeje, a liście przybierają barwę rdzawego złota. Szłam pospiesznie w stronę przytulnej kawiarenki, w której umówiłam się z Karolem. Karol jest moim znajomym. W przyszłym roku kończy 80 lat. Jego żona umarła kilka lat temu. Nie znałam jej, jednak słyszałam o niej tyle opowieści, że czuję się, jakbym ją kiedyś poznała. Ulica wiła się wśród starych kamienic. Dookoła panowała cisza, mimo iż było to samo południe. Wydawać by się mogło, że świat na chwilę zmrużył oko. Zbliżyłam się do stojących na ulicy stolików i zobaczyłam Karola. Żółte promienie słońca świeciły mu prosto w twarz. Zmrużył oczy, po czym lekko odchylił się na krześle. Ściągnął okulary, wyjął z kieszeni chusteczkę i zaczął przecierać szkła. Podeszłam do niego i go uściskałam. – Dziadku. – Tylko nie dziadku! – Lubił, jak zwracałam się do niego po imieniu. – Przepraszam – poprawiłam się natychmiast. – Witaj, Karolu. — 43 —
fot. Marta Pilarska
Małgorzata Warda Rzeźbiarka, pisarka, felietonistka. Matka pięcioletniej dziewczynki i żona basisty zespołu Farba. Autorka siedmiu powieści, w tym Ominąć Paryż, Nikt nie widział, nikt nie słyszał i Dziewczynka, która widziała zbyt wiele, Jak oddech. Mieszka w Gdyni, gdzie prowadzi warsztaty twórczego pisania. Blog: www.warda.com.pl
Małgorz ata Warda
Ocaleni Każdego dnia zasypiałam z tą samą myślą. W sobotę, krótko przed dziewiątą rano, obudził mnie dźwięk telefonu. Działo się to niemal rok po katastrofie. – Moment! – zawołałam, narzucając w pośpiechu sweter na pidżamę. W drzwiach zobaczyłam młodą kobietę w eleganckiej jasnej garsonce. W oczy rzuciły mi się głównie jej duże błyszczące usta w kolorze ostrej czerwieni. – Dzień dobry. – Usta wygięły się w uśmiechu. – O co chodzi? – Umawiałam się z panią przez telefon kilka dni temu... Jestem dziennikarką, pamięta pani? „Kilka dni temu” brzmiało dla mnie jak wieczność. Czas, do tej pory podzielony na dzieciństwo i dorosłość, zyskał nowy podział na czas przed katastrofą i po. Wszystko, co ustaliłam po katastrofie, było kompletnie nieistotne. – Przepraszam – bąknęłam, pocierając czoło. – Zapomniałam. Możemy to przełożyć? Albo czy mogę zrezygnować? Błyszczące usta zeszły na dalszy plan i dostrzegłam wpatrzone we mnie oczy. Było w tych oczach coś takiego, że jednak zdjęłam łańcuch z drzwi i zaprosiłam kobietę do środka. – Straszny tu bałagan, proszę nie zwracać na to uwagi – mruknęłam, prowadząc ją do kuchni. Zaproponowałam kawę, ale kiedy otworzyłam szafki, okazało się, że nie mam w nich prawie nic. Nie — 63 —
fot. Andrzej Świetlik
Olga Bończyk Aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, szerszej publiczności znana głównie z jednego z najpopularniejszych seriali Na dobre i na złe. Obecnie można ją oglądać także w kilku warszawskich spektaklach: Za rok o tej samej porze, Ptaszek, Pomału, a jeszcze raz!, Zdobyć. Utrzymać. Porzucić. Jest absolwentką Akademii Muzycznej we Wrocławiu i już od czasów studenckich zajmowała się śpiewaniem. Przez wiele lat współpracowała z zespołem Spirituals Singers Band, z którym zdobyła wiele prestiżowych nagród w Polsce i za granicą. W swoich występach bardzo często łączy umiejętności sceniczne z wokalnymi. Od wielu lat Olga Bończyk w towarzystwie najlepszych polskich muzyków jazzowych koncertuje z recitalami, które cieszą się wielkim uznaniem słuchaczy. Ostatnią dumą artystki jest autorska płyta Piąta rano, której producentem muzycznym jest Krzysztof Herdzin.
Olga B ończyk
Kobieta z lustra Każdego dnia rano staję przed lustrem i widzę w nim kobietę. Znam ją od 45 lat. Ma spokojny, łagodny, nieco figlarny wzrok, długie niefarbowane włosy, drobną posturę, lekki uśmiech i jakaś niewypowiedziana siła bije od niej każdego ranka. Patrzę i cieszę się, że to ona uśmiecha się do mnie, dając mi siły i energię na początek dnia. To ona wita mnie słowami: – Fajna z ciebie babka, wiesz? I w tym samym momencie jej twarz się rozpromienia. Nie można się wtedy nie uśmiechnąć... – Zaraz, zaraz, jaka tam ze mnie fajna babka... – Myślę przestraszona. – A co ja niby takiego zrobiłam? – A musiałaś zrobić coś wyjątkowego? – pyta kobieta z lustra. – Jesteś superbabką i tyle, wiem, co mówię. Ta kobieta niezmiennie mnie zaskakuje i pozwala poznawać się z różnych stron. Ale może od początku... To może wydawać się dziwne, ale tę pogodną, uśmiechniętą i optymistycznie nastawioną do życia kobietę z lustra poznałam całkiem niedawno. Choć dzisiaj wiem, że była tam zawsze. Tyle że ja odkryłam to zaledwie kilka lat temu. Kiedyś widziałam tam kogoś zupełnie innego. Najpierw dziewczynkę, potem nastolatkę, później dojrzewającą kobietę i te osoby były mi zupełnie obce. Nie lubiłyśmy się. Straszyły mnie każdego — 83 —
fot. Konrad Wasilewski
Katarzyna Michalak Autorka kilkunastu bestsellerowych powieści, m.in. Poczekajka, Rok w Poziomce, Sklepik z Niespodzianką, Mistrz. Należy do najbardziej wszechstronnych polskich pisarek, swobodnie porusza się między tak odmiennymi gatunkami, jak powieść obyczajowa, sensacja, kryminał, erotyk i fantasy. W planach ma również powieść historyczną oraz scenariusz serialu. Jej prozę cechuje wyjątkowe nasilenie emocji, wartka akcja, błyskotliwe dialogi i wyraziści, wiarygodni bohaterowie, z którymi czytelnik może się utożsamić. Na co dzień Katarzyna Michalak mieszka w wymarzonym domku gdzieś na mazowieckiej wsi, cieszy się spokojnym życiem, pięknem przyrody i... pisze nową powieść.
Katarzyna Michal ak
Opowieść o małych przyjaciołach Niektóre istoty, choć małe ciałem, są wielkie duchem i nigdy nie odejdą w zapomnienie.
W całym moim życiu każdego dnia towarzyszyły mi stworzenia bardziej lojalne i kochające od niejednego człowieka. Od kiedy pamiętam, otoczona byłam zwierzętami. Najpierw były to chomiki, rybki, świnki morskie... Pamiętam znajdowane pisklęta, czule odchowywane do czasu, gdy będą mogły odlecieć, choć dziecku, jakim wtedy byłam, nie zawsze udawała się sztuka wykarmienia nieopierzonego wróbla. Pamiętam małego szpaka, dla którego wykopywałam dżdżownice; wyhodowane na kaloryferze kurczątko, które wykluło się ku mej wielkiej radości u mnie na biurku, na piątym piętrze wieżowca, i potem chodziło za mną – uznawszy pierwszą istotę, jaką ujrzało, za swą mamę – krok w krok. Tak, zwierzęta kochałam na równi z książkami. I to tym pierwszym poświęciłam połowę życia, by drugą oddać pisarstwu. Chcę wam dziś opowiedzieć o kilku niezwykłych istotach z całego mego zwierzyńca, które pokochałam szczególnie i o których nigdy nie zapomnę.
— 101 —
fot. Piotr Kubic
Tomasz Żółtko Muzyk, kompozytor, poeta, teolog i publicysta. Jedna z najbarwniejszych i najbardziej niekonwencjonalnych postaci współczesnej piosenki autorskiej. Wiele z jego utworów zmusza do refleksji, krytycznego spojrzenia na siebie i otaczającą nas rzeczywistość. Zjawisko „artystyczno-publicystyczne”, szczęściarz nieprzytomnie zakochany w swojej żonie i dwójce dzieci. Ideowy chrześcijanin. Przeciwnik fundamentalizmu we wszelkiej postaci, za co bywa zwalczany i potępiany przez różnych ortodoksów. Przez osoby areligijne z kolei często postrzegany jako dewot. Z wymienionych powodów jest artystą niszowym, nigdy nie odniósł większych sukcesów scenicznych i raczej ich już nie odniesie. Klasyczny samotny wilk. W poglądach na gospodarkę i politykę liberał. Wydał do tej pory trzynaście płyt oraz sześć zbiorów wierszy. www.tomekz.com.pl www.facebook.com/TomaszZoltko
Tomasz Ż ółtko
Jestem szczęśliwcem Każdego dnia wciąż na nowo i coraz bardziej (mam nadzieję!) świadomie doceniam to, że jestem wolnym i spełnionym człowiekiem. A przecież nie zawsze tak było... Jednak kiedyś tam, sporo lat temu, w traumatycznych dla mnie okolicznościach, Chrystus zmienił moje życie i dzisiaj mogę o sobie napisać, że żyję w pokoju z Bogiem, w zgodzie z samym sobą, oraz to, że kocham i jestem kochany. Dla mnie to bezcenne, bo za wszystko inne można przecież zapłacić taką lub inną kartą płatniczą. W pierwszym odruchu tego typu wyznanie można uznać za przejaw dewocji lub egzaltacji, ale... Kiedy piszę, że „Chrystus zmienił moje życie”, to mam na myśli między innymi zmianę sposobu postrzegania siebie i „własnych wiekopomnych osiągnięć zawodowych”. Z racji bycia (nawet w mikroskali) osobą publiczną moim naturalnym odruchem mogłoby być włączenie się w tzw. wyścig szczurów. Wartość człowieka mierzona jest wtedy jego zamożnością, rozpoznawalnością, możliwościami wpływania na innych, nawet wyglądem zewnętrznym. Oto jedna z możliwych odpowiedzi na pytanie, czym jest sukces. Sprawa ważna, ponieważ rzutuje na sposób oceniania samego siebie. Moja potrzeba docenienia zakotwiczona w oglądalności, słuchalności, sprzedawalności itd. No i jeszcze w tym przemożnym wyzwaniu: „Co ludzie powiedzą?!”. Jak to działa w praktyce, powszechnie wiadomo. Stres wynikający z potrzeby nieustającego udowodniania całemu światu, że jest — 111 —
fot. Rafał Sowiński
Ewa Foley Ceniona promotorka pozytywnego życia, doradca rozwojowy i charyzmatyczny lider seminariów. Autorka popularnych książek-poradników (także w formie audiobooków) zwanych „trylogią życia”: Zakochaj się w życiu. Podręcznik małych i dużych kroków dla poszukującej duszy, Powiedz życiu tak. Poradnik dobrostanu oraz Bądź aniołem swojego życia. Jak oczyszczać i wzmacniać energię życiową (Wydawnictwo FEERIA www.wydawnictwofeeria.pl). Stworzyła i prowadzi treningi rozwijające inteligencję duchową i emocjonalną, motywujące do zdrowego, twórczego i odpowiedzialnego życia. Odkąd wróciła do Polski na stałe w 1994 roku – po kilkunastu latach mieszkania i studiowania w Australii – jest inspiracją dla ludzi szukających nowych dróg i możliwości życiowych. Jest także autorką, narratorem i producentem wielu popularnych programów edukacyjnych na płytach CD i DVD do samopomocy w wielu dziedzinach życia. Prowadzi INSTYTUT ŚWIADOMEGO ŻYCIA EWY FOLEY w Warszawie, którego filie działają w wielu miastach Polski (tel. 22/834 6589, 606 885 555). Aby spotkać się z Ewą, sprawdź terminy jej wykładów i warsztatów na stronie www.foley.com.pl, www.travelest.pl lub zapytaj w e-mailu: foley@foley.com.pl) KARTY INSPIRACJI – 144 afirmacje na spełnione życie oraz CD pt. WDZIĘCZOŚĆ z afirmacjami wdzięczności czytanymi przez Ewę można zamówić w sklepie internetowym na stronie www.foley.com.pl lub emailem: foley@foley.com.pl.
Ewa Foley
Magiczna moc wdzięczności Każdego dnia pamiętam, że wszystko, co mam TERAZ w życiu, jest wszystkim, czego potrzebuję. Wdzięczność otwiera pełnię życia. Sprawia, że wystarcza to, co mamy. Zamienia opór w akceptację, chaos w porządek, konfuzję w klarowność. Może zamienić posiłek w ucztę, mieszkanie w dom, obcego w przyjaciela. Wdzięczność nadaje sens przeszłości; przynosi pokój do dzisiaj i tworzy wizję jutra. Melody Beattie
Pierwszy raz zaczęłam się zastanawiać nad ogromną mocą wdzięczności wiele lat temu, na początku lat osiemdziesiątych, kiedy jeszcze mieszkałam na stałe w Australii i z entuzjazmem studiowałam w Sydney tajniki medycyny holistycznej oraz intensywnie uczęszczałam na kursy rozwoju osobistego, prowadzone przez słynnych nauczycieli, do których należeli: Louise L. Hay, Sondra Ray, Stuart Wilde, Wayne Dwyer, Denise Lynne, Ramtha, Deepak Chopra, Jose Silva, Bob Mandel, Shakti Gawain, Robert Coon, Foster Perry. Moją pasję podzielał mój ówczesny mąż rodem z Nowej Zelandii, naturopata i uzdrowiciel duchowy. Pewnego dnia przyniósł do domu nagranie pt. Attitude of Gratitude (Postawa wdzięczności), autora, niestety, nie pamiętam. Oboje wielokrotnie wysłuchaliśmy tego wykładu z zaciekawieniem i radością, że dla nas attitude of gratitude nie — 119 —
fot. z archiwum autorki
Marta Fox Poetka, powieściopisarka, eseistka. Wydała 40 książek (powieści, opowiadania, wiersze, eseje). Jej wiersze tłumaczone były na język angielski, niemiecki, hiszpański. Otrzymała Grand Prix w Ogólnopolskim Konkursie Literatury Miłosnej (Statuetka Miedzianego Amora: 1989 – proza i 1994 – poezja). Za książkę Zdarzyć się mogło. Zdarzyć się musiało. Z Wisławą Szymborską spotkanie w wierszu otrzymała nagrodę XX Międzynarodowego Listopada Poetyckiego. Jej powieści zostały uhonorowane przez Polską Sekcję IBBY (International Board on Books for Young People) w konkursie „Książka Roku” 1995 i 2000. Była dwukrotnie stypendystką Ministerstwa Kultury. Strona internetowa autorki: www.martafox.pl
Marta Fox
Tatusiu Każdego dnia mój ojciec wychodził do pracy na grubie, czyli do kopalni. Był cieślą górniczym. Przyjechał na Śląsk z Podlasia, znad Buga i sosnowych lasów. Ukrywał się w kopalni, gdyż jako żołnierz AK był ścigany przez ówczesne władze. Kopalnia dawała mu schronienie przez dziesięć lat, ale w końcu znalazł się ktoś, kto życzliwie doniósł. Wiem kto. Jestem pokrzywdzoną córką bardzo pokrzywdzonego ojca, który nie żyje od prawie pół wieku, więc nigdy się nie dowiedział, że taki status mu przyznano. Wychodził do pracy o świcie i wracał punktualnie o godzinie 15. Już o 14.55 siedziałyśmy przy oknie (ja i moje dwie młodsze siostry), wypatrując z drugiego piętra kamienicy, w której mieszkaliśmy, pociągu wjeżdżającego na peron wśród pól. Prześcigałyśmy się w tym, która pierwsza zauważy charakterystyczną sylwetkę ojca idącego wąską ścieżką, gęsiego, za innymi górnikami, i dźwigającego pod pachą klocek drewna, przydziałowy, bo po skończonej dniówce każdy górnik mógł sobie klocek zabrać do domu. Rozwijał go potem z gazety i stawiał koło pieca, a my rozpoczynałyśmy walkę, która sobie na nim posiedzi. Czasem w naszą kłótnię wtrącał się ojciec i sprawiedliwie rozdzielał siedzenia, każdej po dziesięć minut. Patrzył na zegarek, odliczał, dawał znak, wtedy błyskawicznie siadała następna, by nie uronić z siedzenia ani sekun— 139 —
Spis treści WSTĘP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .5 Anna Pawłowska-Pojawa
Nigdy w życiu! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .9 Ewelina Skarżyńska
Rdzeniowy zanik mięśni (SMA). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Marek Kamiński
Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 Magdalena Witkiewicz
A może pan chce kota? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33 Gabriela Gargaś
Zwyczajność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Jolanta Radomska
Pani Niteczka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53 Małgorzata Warda
Ocaleni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63 Olga Bończyk
Kobieta z lustra . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83 Natalia Karcz
Wygrać życie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93
— 161 —
Katarzyna Michalak
Opowieść o małych przyjaciołach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101 Tomasz Żółtko
Jestem szczęśliwcem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 111 Ewa Foley
Magiczna moc wdzięczności. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119 Magda Steczkowska
Każdego dnia smakuję życie od nowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135 Marta Fox
Tatusiu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139 Przemek Kowalik
Przygodnik, wielki dzieciak NIEBIESKI Krótka opowieść inspirowana prawdziwą historią . . . . . . . . . 143