św. Franciszek Salezy
Korespondencja osobista Przełożyła Agnieszka Kuryś
Wydawnictwo SALWATOR Kraków
Tytuł oryginału Lettres intimes. Amitié et direction spirituelle de François de Sales Redakcja Anna Śledzikowska Korekta Magdalena Mnikowska Projekt okładki Artur Falkowski Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Artur Falkowski Na okładce Anonim, Święty Franciszek Salezy w chwale, 1677 Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał © 2007 Editions du Jubilé © for the Polish Editions 2017 Wydawnictwo SALWATOR ISBN 978-83-7580-547-5 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 260 60 80 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Od wydawcy francuskiego
Nasza edycja Lettres d’amitié spirituelle („Listów duchowej przyjaźni”) św. Franciszka Salezego w serii „Bibliothèque européenne” (DDB) została wyczerpana. Od tamtej pory pytało o nią wiele osób zainteresowanych duchowością Salezego. Listy te są bowiem tak wielkim skarbem duchowym, tak cennym źródłem wiary, odwagi, nadziei – jakże trafnie komentują Wprowadzenie do życia pobożnego i Traktat o miłości Bożej, a przy ich lekturze czytelnik z łatwością odnajduje swojski urok Rozmów duchowych – że każdy lubi stale je mieć pod ręką, jako światło i umocnienie swojej codziennej drogi. Z tej obszernej (liczącej dziewięćset stron!) edycji postanowiliśmy wybrać tylko najbardziej osobiste listy Franciszka Salezego, pisane do adresatów, z którymi łączyła go przyjaźń głęboko „wrośnięta w jego serce” (jak to ładnie ujął w liście do Antoniego Favre’a) i których „przypadki” dały mu sposobność do wyłożenia zasad swojego kierownictwa duchowego w zindywidualizowany sposób1. Musieliśmy oczywiście zrezygnować z paru mniej „osobistych” korespondentów, a nawet usunąć kilka listów ze zbioru już przeznaczonego do
W korespondencji Franciszka Salezego od razu uderza jeden fakt: listy są skierowane głównie do osób z wyższych warstw społecznych… W tamtych czasach bowiem ludzie skromnej kondycji rzadko prowadzili korespondencję: Franciszek stykał się z nimi w swojej pracy duszpasterskiej, a przede wszystkim w konfesjonale (por. uroczą historię Pernette Boutey, EA, XIII, 199 i 200). 1
–5–
publikacji. Nasi czytelnicy mogą być jednak spokojni: jest tutaj to, co najistotniejsze, najgłębsze, najbardziej salezjańskie! Oto zasady przyjęte w niniejszym wyborze korespondencji. Zachowana została struktura edycji Lettres d’amitié spirituelle, czyli zamieszczamy wszystkie listy skierowane do danego odbiorcy w porządku chronologicznym. Pozwala to nam odtworzyć swoistą biografię duchową danej postaci; o kolejności wprowadzenia każdego z adresatów do niniejszego zbioru decyduje data jego pierwszego spotkania z Franciszkiem (por. Chronologia, s. 8). W ten sposób w korespondencji Franciszka Salezego wyróżnia się sześć zasadniczych epok. Dla ułatwienia lektury tych listów znacznie uwspółcześniliśmy ortografię i interpunkcję, zmieniliśmy niektóre słowa wprowadzające zdania podrzędne lub współrzędne i niektóre inne słowa pułapki, które dzisiaj mogłyby zostać niewłaściwie zrozumiane. Usunięte zostały niektóre uwagi Franciszka dotyczące spraw szczegółowych, zleceń, okazjonalnych informacji, a także formuły kończące listy (chyba że są one istotne). Każde cięcie w tekście zaznaczono wielokropkiem w nawiasach kwadratowych. Na końcu każdego listu podajemy jego datowanie i źródło, a cyframi rzymskimi oznaczamy kolejny numer danego listu w wielkiej edycji z Annecy. Liczne cytaty z Pisma Świętego, którymi Franciszek wzbogaca swoje listy, podajemy kursywą w tekście, ale bez odsyłaczy… sam Autor tego nie robił i na ogół cytował z pamięci.
I Franciszek Salezy i Antoni Favre, przewodniczący parlamentu sabaudzkiego Przykładna przyjaźń Sądząc jedynie na podstawie korespondencji, można mieć wrażenie, że to Antoni Favre podjął inicjatywę „zadzierzgnięcia więzów wiecznej obligacji” (EA: XI, list z 30 lipca 1593) z Franciszkiem Salezym. Wydaje się bowiem, że od dwóch czy trzech lat Franciszek – odbywający wówczas błyskotliwie studia prawnicze na uniwersytecie w Padwie – próbuje nawiązać znajomość z Antonim Favre, słynnym już senatorem i prawnikiem. W latach 1591–1593 w życiu Franciszka zaszły jednak zasadnicze zmiany. Młody doktor prawa, w związku z którym jego ojciec, pan de Boisy, mógł snuć najambitniejsze plany, zrezygnował z wszelkiej kariery światowej i jesienią 1592 roku przywdział strój duchowny. 7 marca 1593 roku papież Klemens VIII mianował go prepozytem kanoników kapituły genewskiej na wygnaniu w Annecy, i z racji tej godności Franciszek stał się drugą osobą w diecezji Genewy-Annecy. 18 czerwca przyjął święcenia diakonatu z rąk biskupa de Graniera. Kiedy zaczynają do siebie pisać, Antoni Favre ma trzydzieści sześć lat, Franciszek Salezy dwadzieścia sześć. Senator góruje więc nad prepozytem i wiekiem, i w pewnej mierze również liczbą posiadanych tytułów, a przynajmniej czasem piastowania wysokich stanowisk – 12 –
w księstwie sabaudzkim: już od sześciu lat zasiada w Najwyższym Senacie Sabaudii. To do Favre’a należało więc „sprowokowanie” Franciszka do przyjaźni, „jakby na mocy podpisanego porozumienia”. List 1
„Turniej przyjaźni” szybko nabiera tempa. Franciszek oznajmia, że „czyta i wciąż na nowo odczytuje” każdy list Favre’a, że tam „znajduje bodziec do lepszego postępowania”, a nawet „wzór”; przekazują sobie osobiste wiadomości, zabiegają o spotkania, zapraszają się nawzajem na dłuższe pobyty, Franciszek uprawia gry słowne z nazwiskiem Favre (po łacinie faber): Antoni jest „wielkim Rzemieślnikiem”, on sam zaś jedynie jego „czeladnikiem”. 20 listopada 1593 roku Favre naciska na przyjaciela, by ten „przyjął godność senatora, która została mu nadana” przez księcia Sabaudii; Franciszek odrzuca jednak ten wyjątkowy zaszczyt. Następuje wydarzenie, które zmusza korespondentów do wymiany poważniejszych myśli4. 18 grudnia Franciszek przyjmuje święcenia kapłańskie z rąk biskupa de Graniera. Mniej więcej w połowie miesiąca dzieli się swoimi uczuciami z Antonim Favre; jego list nie jest jeszcze wolny od retoryki, ale przebija z niego szczere wzruszenie. Kiedy nadejdzie ten straszny dzień, ten przerażający dzień, jak go nazywa św. Chryzostom, kiedy z woli naszego Biskupa, czyli z woli Boga (nie szukam bowiem innej interpretacji tej Bożej woli), nadejdzie ten dzień, gdy po przejściu wszystkich stopni świętych Święceń zostanę dopuszczony do prześwietnej godności kapłaństwa, nie mogę się zwolnić z powiadomienia Pana o znamienitym zaszczycie i doskonałym dobru, jakie mnie czekają. Nie przystoi bowiem, by taka przemiana w człowieku należącym całkowicie do Pana dokonała się bez Pańskiej wiedzy. 4
Cztery pierwsze zamieszczone przez nas listy zostały napisane po łacinie. – 13 –
To prawda, można ulepszyć kondycję innego człowieka bez jego wiedzy, a przemiana, której dostąpię, jest najbardziej chwalebną przemianą, jaka może mnie spotkać na tym świecie. Pańska sympatia będzie jednak dla mnie nader pożyteczna, gdyż osacza mnie najsilniejszy niepokój, jaki kiedykolwiek odczuwałem. Bardziej niż kiedykolwiek dotąd ogarnęły mnie bojaźń i drżenie, potrzeba mi zatem Pańskiej życzliwości. Między kochającymi się ludźmi jest przyjętym obyczajem powierzać sobie nawzajem swoje troski i obawy w chwili podejmowania trudnego i niebezpiecznego dzieła, aby otrzymać jakieś pocieszenie. Lęki cichną, kiedy można się nimi podzielić. I z pewnością, jeśli się nie mylę, człowiekowi nie mogłoby się przydarzyć nic trudniejszego i bardziej niebezpiecznego, niż zostać powołanym, aby trzymać w swoich rękach i wytwarzać swoim słowem, jak to wyraził św. Hieronim, Tego, którego Aniołowie – tych inteligencji nie jesteśmy w stanie pojąć ani godnie uwielbić – nie mogą nawet ogarnąć myślą ani odpowiednio uczcić uwielbieniem. Czcigodny mój Przyjacielu, z całą pewnością nie ignorowałem tego, jak przeraźliwa i różnoraka odpowiedzialność wiąże się z tak świętą i znakomitą godnością. Odległość myli jednak wzrok i zupełnie czym innym jest ocenić jakiś przedmiot z bliska, niż docenić z daleka. Panie Senatorze, jest Pan jedynym człowiekiem, który wydaje mi się zdolny zrozumieć zamęt mojego umysłu. O sprawach Bożych rozprawiasz bowiem z takim szacunkiem i czcią, że z łatwością możesz ocenić, jak niebezpiecznie i groźnie jest przewodniczyć ich sprawowaniu, jak łatwo jest grzeszyć i grzeszyć ciężko, i jak trudno jest godnie piastować te święte funkcje. Jeśli zna Pan również moją słabość, ubiegałbym się tylko o Pańską litość nad moją obecną sytuacją, litość, która bardzo mi się należy. Nie brak mi jednak odwagi – nigdy dotąd mnie nie opuściła. Ale dość tego. Wyjawiłem Panu swoje uczucia po to jedynie, żeby wzbudzić Pańską sympatię. Wiem, jest to skuteczne lekarstwo na ulżenie zbolałemu sercu. Jak to się jednak dzieje (tutaj odrobinę odejdę od rozważań, które wystarczająco Panu zarysowałem), jak – 14 –
to się dzieje, że jeśli jeden z przyjaciół, wiedziony współczuciem wobec swojego nieszczęśliwego przyjaciela, próbuje oddalić od niego zagrażające mu cierpienia, nieszczęśnik czuje się pokrzepiony samym współczuciem, chociaż ten pierwszy, litując się nad nim, niechybnie odczuł te same cierpienia? Niewątpliwie bierze się to stąd, że litość jest niezaprzeczalną cechą przyjaźni, najwznioślejszym spośród wszystkich uczuć, które w naszych przyjaciołach jest dla nas znacznie cenniejsze, jako że łączy się ze współczuciem, niż gdyby kończyło się na chłodnej życzliwości, niemającej żadnego udziału w naszych boleściach. Z drugiej strony, proszę nie sądzić, jakoby święte misteria budziły we mnie takie przerażenie, które nie pozostawia we mnie miejsca dla nadziei i radości, znacznie przewyższających to, co mogłyby mi przynieść moje własne zasługi. Cieszę się zwłaszcza i raduję, że mogę odpowiadać przynajmniej przez tę najwznioślejszą ze wszystkich posługę, to znaczy przez ofiary i przez ofiarę najznakomitszego z darów. Około 15 grudnia 1593, Autogr. Nawiedzenie Annecy. EA: XIII. Favre nie mógł przyjechać na uroczystość święceń kapłańskich. Kiedy jednak był w Annecy 24 grudnia, przyjaciele wreszcie się spotkali. Prawdopodobnie Favre uczestniczył w „ingresie” Franciszka jako prepozyta i usłyszał słynną przemowę do kanoników kapituły genewskiej: „Trzeba na nowo zdobyć Genewę”. List 2
Korespondencja między prepozytem a senatorem nabiera coraz bardziej osobistego charakteru. Wydaje się, że właśnie wtedy do określenia „wielki (albo największy) przyjaciel” (amicissime) dochodzi określenie „brat”: przyjaciele planują spotkania i z góry się na nie cieszą. Czyżby na początku 1594 roku Franciszek chorował? Favre jest tym „przerażony”. – 15 –
Dzięki większej serdeczności styl Franciszka staje się bardziej naturalny, wyzbywa się literackich ozdobników. W tym fragmencie listu z początku lutego 1594 roku zwróćmy uwagę na „naszą gorączkę”, która bardzo ucieszyłaby panią de Sévigné, wnuczkę pani de Chantal. Senatorowi Antoniemu Favre, Franciszek Salezy, Prepozyt Kościoła w Genewie, składa pozdrowienia. Mnie natomiast, znakomity mój Bracie, przy lekturze Twojego listu ogarnęła tak wielka radość, że nie mógłbym sobie życzyć skuteczniejszego lekarstwa na przywrócenie zdrowia, gdyby, dzięki Bogu, już się ono nie poprawiło. Czy istnieje bowiem coś słodszego i bardziej pożytecznego dla rekonwalescenta, niż opuścić mroczny domek, by często upajać się widokiem najmilszych i ukwieconych ogrodów i wdychać tam do woli powietrze przepojone najdelikatniejszymi woniami! Takiego wrażenia doznaję, czytając Twój jakże przyjacielski list. Jedno, co mnie jednak zasmuca, to wieść o przerażeniu, jakie wzbudziła w Tobie moja choroba, zwłaszcza że nie wycierpiałem nic lub prawie nic. Nawet gdybyś jakby na mocy jakiegoś najwyższego uczucia odczuwał moją gorączkę – powiedziałbym wręcz: naszą gorączkę, gdybyśmy mieli cierpienia równie wspólne jak dobra (a mógłbym Cię nimi ubogacić, nie zubożając siebie, gdyż w wiele z nich jestem najlepiej zaopatrzony) – ze swej strony byłbym z tego powodu bardzo dumny. Wówczas jednak z kolei cierpiałbym Twoje boleści, chyba że lepszą rzeczą okazałoby się położyć kres temu przekazywaniu udręk. Początek lutego 1594. Kopia Arch. Turyn. EA: XIV.
– 16 –
V Korespondencja pochodząca z okresu od Wielkiego Postu w Dijon (1604) do trzeciego pobytu Franciszka w Paryżu (1618) Listy do pani Brûlart, żony przewodniczącego, i do opatki Puits d’Orbe, Rose Bourgeois Są to dwie siostry – poznane w tych samych okolicznościach, podczas pobytu w Burgundii w 1604 roku – do których Franciszek Salezy najczęściej pisywał za pośrednictwem tego samego „doręczyciela” i z którymi korespondencja początkowo była bardzo częsta, a potem stopniowo się rozluźniła. Początkowo chciałoby się zestawić te listy równolegle, tak jak przeplatały się ze sobą w czasie: ciekawie byłoby zobaczyć, jak w tym samym dniu Franciszek udziela rad i pomocy dwóm osobom tak blisko złączonym więzami krwi. W rzeczywistości pani Brûlart i Rose Bourgeois mają bardzo odmienne charaktery i pozostają w zupełnie różnych sytuacjach. Jedna jest mężatką i matką rodziny; pozycja społeczna jej męża – przewodniczącego parlamentu Burgundii – zmusza ją do tego, by swoje pragnienie pobożnego życia przeżywać w świecie. Druga, młodsza, jest opatką „królewskiego opactwa”, które ogromnie potrzebuje reformy; aż do śmierci zmaga się z zaciętą opozycją… Przedstawimy zatem dwa zbiory korespondencji osobno, ale pouczające będzie dla czytelnika podkreślenie wspólnych i rozbieżnych punktów na tych dwóch drogach kierownictwa d uchowego. – 162 –
Listy 61–69
Do pani Brûlart List 61
Franciszek zwraca się więc do kobiety światowej, której „powołaniem” jest pozostawanie w świecie. Stąd wartość tych listów, tym bardziej że zgodnie z ówczesnymi obyczajami pani Brûlart jest winna posłuszeństwo – nawet w niektórych przejawach pobożności – swojemu ojcu, przewodniczącemu Klaudiuszowi de Crépy, oraz mężowi. Do tego dochodzi fakt, że pani Brûlart postanowiła prowadzić gorliwe życie chrześcijańskie dopiero pod wpływem kazań wielkopostnych w 1604 roku i w pewien sposób wciąż jest nowicjuszką w pobożności. Listy wytyczają zatem jej całą drogę duchową, gdyż pani Brûlart zmarła 22 lipca 1622 roku, na pięć miesięcy przed Franciszkiem Salezym. Pani, Nie mogę od razu Ci dać tego, co obiecałem, gdyż nie mam dostatecznie wiele wolnych godzin, żeby zebrać wszystko, co mam Ci do powiedzenia na temat, który zgodnie z Twoim życzeniem miałem Ci objaśnić. Powiem Ci to kilka razy, dzięki czemu nie tylko będzie to dla mnie dogodne, ale Ty zyskasz czas na dokładne przemyślenie moich rad. Bardzo pragniesz chrześcijańskiej doskonałości. Jest to najbardziej wielkoduszne pragnienie, jakie możesz żywić, rozwijaj je i sprawiaj, by każdego dnia wzrastało. Środki służące osiąganiu doskonałości są różne, zależnie od różnorodności powołań. Wszyscy bowiem, zakonnicy, wdowy i ludzie żyjący w małżeństwie, mają dążyć do tej doskonałości, ale nie w ten sam sposób. Dla Ciebie, Pani, jako dla mężatki, tymi środkami jest mocne zjednoczenie z Bogiem i z bliźnim oraz z tym, co się z tym wiąże. Środkiem służącym do zjednoczenia z Bogiem musi być przede wszystkim przystępowanie do sakramentów i modlitwa. Co do sa– 163 –
kramentów, w żadnym razie nie możesz pozwolić, by upłynął cały miesiąc bez przyjęcia komunii, a za jakiś czas, w zależności od postępu, jaki poczynisz w służbie Bożej, i od rady Twoich ojców duchowych, będziesz mogła przystępować do komunii częściej. Do spowiedzi jednak radzę Ci przystępować częściej, przede wszystkim gdyby zdarzyła Ci się jakaś niedoskonałość, która przygnębiłaby Twoje sumienie, co się często zdarza na początku życia duchowego. Gdybyś jednak nie miała wymaganej sposobności do spowiedzi, wystarczy skrucha i żal. Modlitwę powinnaś uprawiać bardzo często, zwłaszcza medytację, do której – jak mi się wydaje – masz dość duże predyspozycje. Módl się więc codziennie przez jakąś godzinkę rano przed wyjściem albo przed kolacją, a unikaj odprawiania modlitwy po obiedzie czy po kolacji, gdyż to by Ci zaszkodziło na zdrowie. Aby dobrze odprawić modlitwę, przed jej rozpoczęciem warto wiedzieć, nad czym masz medytować, żebyś zaczynając modlitwę, miała przygotowany jej temat. Musisz do tego mieć autorów, którzy pisali rozważania różnych spraw związanych z życiem i śmiercią Pana Jezusa […]. Wybierz z nich medytację, którą zechcesz odprawić, i uważnie przeczytaj. Na modlitwie stale o niej pamiętaj i tylko ją rozważaj, zawsze według metody opisanej dla Ciebie w medytacji, którą Ci dałem w Wielki Czwartek. Ponadto odmawiaj często akty strzeliste do Pana Jezusa, i to o każdej godzinie, kiedy tylko możesz, i w każdym towarzystwie, zawsze patrząc na Boga w Twoim sercu i na Twoje serce w Bogu. Rozsmakuj się w lekturze książek Grenady24 o modlitwie i medytacji, gdyż nic nie pouczy Cię lepiej ani żywiej. Chciałbym, żeby nie było dnia, w którym nie przeznaczysz pół godziny czy pełnej godziny na jakąś lekturę duchową, gdyż to Ci posłuży za kazanie. Oto główne środki służące mocnemu zjednoczeniu z Bogiem. Mowa o Ludwiku z Grenady OP (1504–1588), bardzo cenionym wówczas pisarzu ascetycznym i kaznodziei (przyp. tłum.). 24
– 164 –
Środków służących mocnemu zjednoczeniu z bliźnim jest bardzo wiele, ale wspomnę tylko o paru. Bliźniego trzeba widzieć w Bogu, który chce, byśmy Go kochali i okazywali Mu miłość. Tak uważa św. Paweł, który nakazuje sługom, by służyli Bogu w swoich panach, a swoim panom w Bogu. Trzeba się ćwiczyć w miłości bliźniego, od zewnątrz okazując mu miłość, a choć na początku się wydaje, że idzie to opornie, nie należy tego zaniechać, gdyż niechęć części niższej zostanie wreszcie przezwyciężona przez przyzwyczajenie i dobrą skłonność, wyrobione przez powtarzanie uczynków. Trzeba na to ukierunkować modlitwy i medytacje – najpierw prośmy o miłość do Boga, a potem zawsze prośmy o miłość do bliźnich, a zwłaszcza do tych, do których nasza wola nie przejawia żadnej skłonności. Radzę Ci, żebyś czasem zadała sobie trud i odwiedzała szpitale, pocieszała chorych, patrzyła na ich ułomności, rozczulała nad nimi serce i modliła się za nich, po trosze sprawując nad nimi opiekę. W tym wszystkim jednak staraj się i uważaj, żeby Twój mąż, domownicy i rodzice nie byli obrażani Twoim zbyt długim przebywaniem w kościołach, nadmiernym odosobnieniem i zaniedbywaniem gospodarstwa, albo – co się czasem zdarza – byś nie zaczęła kontrolować cudzych uczynków lub zbytnio nie pogardzała rozmowami, w których zasady pobożności nie są ściśle przestrzegane. W tym wszystkim musi bowiem panować miłość i nas oświecać, nakłaniając do ulegania woli bliźniego w tym, co nie sprzeciwia się Bożym przykazaniom. Masz nie tylko być pobożna i kochać pobożność, ale sprawiać, by dla każdego była ona miła. A uczynisz ją miłą, jeśli uczynisz ją pożyteczną i przyjemną. Chorzy pokochają Twoją pobożność, jeśli znajdą w niej miłosierne pocieszenie. Twoja rodzina – jeśli zobaczy, że bardziej się troszczysz o jej dobro, łagodniej załatwiasz różne sprawy, stajesz się lepsza i tak dalej. Twój mąż – jeśli zobaczy, że w miarę wzrastania pobożności jesteś dla niego serdeczniejsza i subtelniej okazujesz mu uczucie, jakim go darzysz. Twoi rodzice i przyjaciele – jeśli dostrzegą w Tobie więcej szczerości, oparcia, uległości wobec ich – 165 –
VI Korespondencja pochodząca z okresu podróży w 1618 roku do Paryża lub późniejsza Listy 115–123
Do matki Angeliki Arnauld Prezentacja osobowości lub życiorysu słynnej opatki Port-Royal27 czy nawet szczegółowe odtworzenie historii jej kontaktów z Franciszkiem Salezym nie mieści się w ramach niniejszego opracowania. Historię tę, tym bardziej delikatną, że posiadana przez nas dokumentacja z pewnością zawiera liczne luki, świetnie napisał Louis Cognet; jego studium w znacznej mierze opiera się jednak na listach Franciszka do matki Angeliki, opublikowanych w edycji z Annecy. Pozostańmy przy naszej optyce: przez cztery lata Franciszek doradzał matce Angelice, a nawet nią kierował, pomagał w rozwiązywaniu jej problemów duchowych i nawiązał z nią rzadką przyjaźń. Spróbujemy odtworzyć tylko ten krótki, ale decydujący etap dramatycznego życia „Pani z Port-Royal”. Aby zrobić to rzetelnie, należałoby przytoczyć jeszcze listy, jakie matka AngeMatka Angelika Arnaud, opatka klasztoru Cysterek Port-Royal, wraz z całym klasztorem została pozyskana dla jansenizmu, ruchu religijnego i społecznego powstałego na tle sporów o współdziałanie łaski Bożej i wolnej woli człowieka. Jansenizm, głoszący m.in. teorię predestynacji i rygoryzm moralny, wywołał silny i długotrwały konflikt teologiczny i polityczny w XVII i XVIII wieku we Francji. Ruch został potępiony przez Kościół, zakonnice z Port-Royal deportowano, a klasztor zlikwidowano i zburzono (1710). Aluzje w listach i komentarzach odnoszą się do tej dramatycznej historii (przyp. tłum.). 27
– 258 –
lika skierowała do biskupa Genewy lub wymieniła z matką de Chantal. Ze względu na brak miejsca przedstawimy tylko to, co najistotniejsze. List 115
Kwiecień 1619 roku: niewiele ponad rok wcześniej matka Angelika Arnauld podjęła reformę cysterskiego opactwa Maubuisson. Liczy dopiero dwadzieścia siedem lat, lecz jej głębokie wyczucie życia zakonnego, miłość i stanowczość już spowodowały wielki postęp: Maubuisson się odradza. Oczywiście, wciąż się utrzymują poważne trudności, sprzeciwy wobec reformy, zatajane więzy wierności niegodnej opatce, Angelice d’Estrées. Właśnie o tych trudnościach – a także o swoim własnym życiu duchowym: ale czyż te dwie sprawy nie łączą się ze sobą? – matka Angelika Arnauld gorąco pragnie porozmawiać z Franciszkiem Salezym, który od 6 listopada 1618 roku przebywa w Paryżu. Wieści o jego mądrości i świętości dotarły aż do Maubuisson. Młodziutka nowicjuszka, Maria de Thou, ma przyjąć w Maubuisson sakrament bierzmowania, a jej ojciec, René de Thou, jest na dworze „mistrzem ceremonii nadzwyczajnych”: to on prosi biskupa Genewy o przewodniczenie obrzędowi. Uroczystość odbywa się 5 kwietnia 1619 roku. Zaraz przy pierwszym spotkaniu biskup całkowicie podbił matkę Angelikę: „Znalazłam w nim, opowiada, wielką szczerość oraz tyle łask i światła dla moich potrzeb, że bez żadnych zastrzeżeń złożyłam swoje serce w jego dłonie”. Równie wielki jest podziw Franciszka. Pozostawia on swojej nowej „Córce” krótki tekst, który nazywa tutaj „praktyką”. Od samego początku planuje połączyć przyjaźnią matkę Angelikę z Nawiedzeniem, a szczególnie z matką de Chantal. Pani, Szczęście otrzymywania Twoich listów zawsze będzie dla mnie szczególną pociechą. Doprawdy bowiem, kocham Cię i poważam doskonale, skoro spodobało się Panu Jezusowi pokazać mi Twoje serce, a w samym jego wnętrzu święte pragnienie, by niezmiennie – 259 –
miłować Boską Dobroć, w porównaniu z którą nic nie jest dobre ani godne miłości. Wierz mi jednak, najdroższa Córko (gdyż nie mogę zabronić sercu wypowiedzenia tego serdecznego słowa), wierz mi, błagam Cię, że jeśli spełnią się moje pragnienia, będziesz stale czynić postępy w tym świętym miłowaniu. Nigdy bowiem nie zapomnę błagać o to Boga i składać Mu wielu ofiar w tej intencji. Trzeba jednak coś powiedzieć o Twoim liście. Widzisz, jak łagodna jest dla Ciebie niebiańska Opatrzność. Opóźnia swoją pomoc tylko po to, by rozbudzać w nas ufność. Dziecko, które będzie trwać w ramionach wszechmocnego Ojca, nigdy nie zginie. Jeśli nasz Bóg nie zawsze nam daje to, o co prosimy, to po to, by zatrzymać nas przy sobie i dać nam powód do ponaglania Go i zmuszania miłosną przemocą, tak jak uczynił w Emaus z tymi dwoma pielgrzymami, z którymi zatrzymał się dopiero u schyłku dnia, i to późno, i kiedy Go przymusili. Jest pełen łaski i pobłażliwy. Kiedy ukorzymy się pod Jego wolą, On od razu dostosowuje się do naszej. Staraj się zatem, najdroższa Córko, coraz bardziej umacniać ufność pokładaną w świętej Opatrzności, i często oddawaj Jej cześć w chwilach duchowego odosobnienia i w wewnętrznych spojrzeniach, o których mówimy w praktyce. Wysławiam Boga, żeś stała się bardziej wytrwała, pomimo wiecznych utrapień domowych, pośród których trzeba docenić Twoją miłość jak męstwo w bojach. Pani de Chantal jest tutaj ze swoją trzódką. 28 kwietnia zaczną śpiewać oficja publicznie, gdyż znalazły w duszy kardynała znacznie więcej przychylności, niż można było sądzić z pierwszych pozorów. Nie omieszkam odcisnąć szczególnej miłości do Twojej osoby w tym Zgromadzeniu, a szczególnie w sercu Pani de Chantal. Zapewniam Cię, że ogromnie pragnę, byś została napełniona czystą miłością, która sprawi, że zawsze będziesz miła Bogu i wszystkim stworzeniom, które Mu służą. Niech się tak stanie. […] Paryż, 26 kwietnia 1619, Koresp. duch. 1626. EA: MDXIII. – 260 –
List 116
11 czerwca Franciszek znów przyjechał do Maubuisson, tym razem w towarzystwie brata, kanonika Jana Franciszka. Być może sądził, że będzie to wizyta pożegnalna. Matka Angelika odbyła z nim długą rozmowę. Czy rozmawiała z nim o projekcie, który zaczęła żywić? Zamierzała złożyć rezygnację z urzędu opatki i usunąć się do Nawiedzenia, podporządkowując się matce de Chantal. Nie wydaje się, by mówiła o tym później. W każdym razie, w liście z 15–20 czerwca, Franciszek z zadziwiającą pewnością jasno wskazuje matce Angelice to, co jest i co będzie newralgicznym punktem jej życia duchowego: „…by Twoja odwaga była pokorna, a pokora odważna”. Zwróćmy uwagę na „korzyść”, jaką Franciszek – jak sam wyznaje – czerpie z duchowych kontaktów z opatką: to właśnie jest klimat salezjańskiej przyjaźni. Nie będzie już we mnie dla Ciebie Pana ani w Tobie dla mnie Pani. Dawne, serdeczne i miłosierne miana Ojca i Córki są bardziej chrześcijańskie, łagodne i wymowne, by świadczyć o świętej miłości, którą Pan Jezus zapragnął być między nami. Mówię tak śmiało, że Bóg chciał być między nami, gdyż czuję to z wielką mocą, i nie sądzę, by to poczucie mogło pochodzić skądinąd. Ponadto poznaję, że jest ono dla mnie korzystne i zachęca mnie do lepszego postępowania. Dlatego pieczołowicie będę je zachowywał. Nie będę Ci mówić, byś czyniła to samo: jeśli bowiem spodoba się to Bogu, to natchnie Cię do tego, i nie wątpię, że to uczyni. A zatem, najdroższa Córko, to prawda, jestem teraz w tak wielkiej niepewności co do czasu mojego wyjazdu, że już nie śmiem obiecywać sobie pociechy ujrzenia Cię śmiertelnymi oczyma. Jeśli jednak będę miał tę przyjemność, uczynię to z wielkim oddaniem, a jeśli uznam, że Twoje umiłowane serce ma z tego zaczerpnąć jakiś znaczny pożytek, zrobię w tym celu wszystko, co w mojej mocy. Jednakże, najdroższa Córko, przypominaj sobie często, co Ci powiedziałem: Bóg spojrzał na Ciebie, aby się Tobą posłużyć w waż– 261 –
nych sprawach i pociągnąć Cię ku doskonałemu życiu. Okazuj więc szacunek Jego wyborowi i wiernie podążaj za Jego zamysłem. Stale ożywiaj odwagę pokorą, a pokorę – czyli swoją nędzę i pragnienie bycia pokorną – ożywiaj ufnością pokładaną w Bogu, tak by Twoja odwaga była pokorna, a pokora odważna. Wszystkie swoje rozmowy, zarówno wewnętrzne, jak zewnętrzne, przepajaj szczerością, łagodnością i radością, zgodnie z radą Apostoła: Radujcie się zawsze w naszym Panu; mówię wam wprost, radujcie się. Niech waszą skromność znają wszyscy ludzie. A jeśli to możliwe, bądź równa w nastroju, i niech wszystkie Twoje uczynki tchną uczynionym przez Ciebie postanowieniem, że stale będziesz kochać miłość Boga. Ten poczciwy doręczyciel, którego serdecznie kocham, gdyż cały jest Twój, przekaże Ci książkę o. Sensa, generała feuillantów, zawierającą doniosłą i głęboką naukę duchową, pełną bardzo ważnych maksym. Gdyby Ci się zdawało, że wyprowadzi Cię poza świętą radość, którą tak gorąco Ci zalecam, wierz mi, że nie taki jest jej zamysł. Zamierza tylko uczynić tę radość poważną i dostojną, jaką zresztą powinna być. A kiedy mówię dostojną, nie mówię przygnębioną ani afektowaną, ani ponurą, ani pogardliwą, ani wyniosłą, ale chcę powiedzieć: świętą i miłosierną. Dobry Ojciec ma opinię opartą na jego cnocie i pokorze, że ani jeden dzień nie może minąć bez grzechu powszedniego, z którego można by się oskarżyć na spowiedzi. Doświadczenie w tym względzie pokazuje mi jednak coś przeciwnego, gdyż widziałem wiele dokładnie przebadanych dusz, które nie wyznały niczego, co mógłbym uznać za grzech; między innymi błogosławioną służebnicę Bożą, pannę Acarie. Nie twierdzę, że może miał miejsce jakiś grzech powszedni, ale mówię, że nie mogła tego dostrzec podczas rachunku sumienia, a ja – rozpoznać w jej spowiedzi, toteż miałem rację, każąc jej powtarzać oskarżenie za jakąś dawną winę. Proszę, nikomu tego nie powtarzaj, najdroższa Córko. Tak wysoko bowiem cenię tego dobrego Ojca we wszystkim, co mówi, że nie – 262 –
Posłowie
Czy ten zbiór korespondencji osobistej trzeba jeszcze opatrywać posłowiem? Wystarczy list, który zamieściliśmy na końcu. Zawiera on słowo, które samo w sobie oznacza źródło i sens całego działania i całego ziemskiego życia Franciszka Salezego: „ŻYCIE”. W bardzo młodym wieku zadał on sobie pytanie, które zadaje każdy z nas – jedno podstawowe pytanie, o którym mówi Pascal: „Kim jesteśmy? Skąd przychodzimy? Dokąd zmierzamy?”. I wybrał objawienie Pana: POCHODZĘ OD BOGA, NALEŻĘ DO BOGA, IDĘ DO BOGA. Z tej odpowiedzi uczynił swoje światło, swoją „piękną gwiazdę”. „W Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”, mówił św. Paweł, a Franciszek wdzięcznie to interpretuje: „Żyć to oddychać w Bogu, zmierzać do Boga, zgasnąć w Bogu”. Do tego osobistego, prostego i mocnego przekonania starał się przekonać wszystkich ludzi, z którymi rozmawiał lub korespondował. Czy to szlachcic czy sługa, książę czy rzemieślnik, „wdowa, panna czy mężatka”, chciał, by żyli oni „pełnią Chrystusa”, czyli jako prawdziwe dzieci Boga, jako stworzenie, które Pan z miłości i miłosierdzia „uczynił niewiele mniejszym od Boga” (por. Ps 8, 6). Stąd jego koncepcja pobożnego życia, przeżywanego „chętnie, z radością i miłością”29, w służbie Bogu i bliźniemu. Radość życia mocno przenika całą jego korespondencję, a zwłaszcza tę osobistą. Nawet (a może szczególnie) duszom poddanym próbie powtarza: „Żyj radosny, żyj radosna”. Filotea. Wprowadzenie do życia pobożnego, cz. 1, tłum. s. Maria Bronisława Bzowska VSM, klasztor Sióstr Wizytek, Kraków 2000, s. 21. 29
– 290 –
W duchowości obawia się jedynie owych „na wpół umarłych serc”, dla których wiara jest jak brzemię smutku. Wiara jest dla niego miłością, unoszącą całe nasze jestestwo. Jak to pięknie ujął, wiara jest „ŻYWA, ŻYJĄCA, OŻYWIAJĄCA”. Promieniuje. Przy lekturze listów, które Franciszek napisał do swoich najbliższych przyjaciół, jakże nie wspomnieć początku Pierwszego Listu św. Jana. Tak jak apostoł – chociaż oczywiście z mniejszym konkretnym doświadczeniem Jezusa, „Boga, który stał się człowiekiem” – czyż Franciszek nie mówi zawsze swoim korespondentom, w takiej czy w innej formie: „oznajmiamy wam życie wieczne (…), abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. (…) Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna” (1 J 1, 1–4).
Bibliografia – źródła
Listy cytowaliśmy na podstawie bardzo dobrej edycji krytycznej Dzieł wszystkich św. Franciszka Salezego (Œuvres complètes de saint François de Sales), wydanych przez wizytki z Annecy (dwadzieścia sześć tomów oraz tom dwudziesty siódmy, z indeksem rzeczowym sporządzonym przez o. Alphonse’a Denis OC – wyd. Dépôt à la Librairie de la Visitation d’Annecy). Sama korespondencja obejmuje jedenaście tomów. Już po jej wydaniu około trzydziestu listów wzbogaciło zbiory, które wydają się obszerne, ale są niewielkie w stosunku do liczby listów, jakie wyszły spod pióra Franciszka Salezego. Nie zamieściliśmy tutaj Brève Histoire de la publication des lettres de saint François de Sales, wydanej w zredagowanym przez mnie zbiorze Lettres d’amitié spirituelle. Oto daty, które warto tutaj zapamiętać: rok 1626 (519 sztuk zebranych przez kanonika Ludwika Salezego i matkę de Chantal – nowe wydanie z 1628 roku obejmowało dwanaście listów więcej) – les Editions Cornu (1758), Blaise (1817–1833–1835) [Datta] – Vivès (1838) – Migne (1864) ostatecznie zebrały 1360 listów. Jednak do prawdziwego wydania krytycznego było jeszcze daleko. W roku 1900 wizytki z Annecy podjęły długotrwałą i żmudną pracę, a zespół sióstr doprowadził ją do końca w roku 1923 – w jedenastu tomach zaprezentowano ponad dwa tysiące listów. Znakomity aparat krytyczny, przypisy i bardzo poręczne tabele sprawiły, że ten zbiór okazał się świetnym narzędziem pracy. – 292 –
Nie mogliśmy szerzej tu przedstawić bibliografii (Bibliographie des ouvrages concernant les relations de François de Sales avec les correspondants cités), którą zamieściliśmy w zbiorze Lettres d’amitié spirituelle (s. 733–742). Warto zaznaczyć, że w ostatnich latach korespondencję Joanny de Chantal zbadała w sposób krytyczny siostra Maria Patricia Burnes, archiwistka klasztoru w Annecy. Sześć tomów tej korespondencji ukazało się nakładem Editions du Cerf. Kilka książek w języku polskim, przedstawiających życie i myśl św. Franciszka Salezego: Św. Franciszek Salezy, Filotea. Wprowadzenie do życia pobożnego, tłum. s. Maria Bronisława Bzowska VSM, Klasztor Sióstr Wizytek, Kraków 2000. Św. Franciszek Salezy, Traktat o miłości Bożej, tłum. s. Maria Bronisława Bzowska VSM, Klasztor Sióstr Wizytek, Kraków 2002. s. Małgorzata Maria Wójcik VSM, Święty Franciszek Salezy i jego dzieło – Zakon Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, Klasztor Sióstr Wizytek, Jasło 1996. Radość miłowania Boga według nauczania świętego Franciszka Salezego, oprac. s. Małgorzata Maria Wójcik VSM, Klasztor Sióstr Wizytek, Jasło 2000.
Spis treści
Od wydawcy francuskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Sigla i skróty. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 I. Franciszek Salezy i Antoni Favre, przewodniczący parlamentu sabaudzkiego. Przykładna przyjaźń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 Do pana de Boisy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 Do kanonika Ludwika Salezego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Do pani Favre, małżonki przewodniczącego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 Do pani de La Valbonne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 II. Listy Franciszka Salezego do rodziny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Do pani de Boisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44 Do Ludwika Salezego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46 Do pani de Cornillon. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50 III. Korespondencja z okresu poprzedzającego Wielki Post w Dijon z 1604 roku. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 Do ojca Possevina. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 Do Antoniego d’Avully. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58 Do biskupa Juvenala Anciny. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 Do Piotra de Bérulle . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62 Do panny de Soulfour. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65 Do Antoniego des Hayes. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 IV. Listy do Joanny Franciszki Frémyot de Chantal. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 91
– 295 –
V. Korespondencja pochodząca z okresu od Wielkiego Postu w Dijon (1604) do trzeciego pobytu Franciszka w Paryżu (1618). . . . . . . . 162 Listy do pani Brûlart, żony przewodniczącego, i do opatki Puits d’Orbe, Rose Bourgeois. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 162 Do pani Brûlart. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163 Do pani Rose Bourgeois, opatki Puits d’Orbe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 183 Do pani de Charmoisy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 194 Do pani de La Fléchère. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 200 Do Stefana Dunant, proboszcza Gex. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 211 Do Joanny Karoliny de Bréchard. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 213 Do biskupa Jana Piotra Camusa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 220 Do Marii Amaty de Blonay. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 226 Do matki Marii Jakubiny Favre . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 234 Do księcia de Bellegarde. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 240 Do pani de Granieu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 251 VI. Korespondencja pochodząca z okresu podróży w 1618 roku do Paryża lub późniejsza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 258 Do matki Angeliki Arnauld . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 258 Do ojca Binet, jezuity. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 279 Do pani de Villesavin. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 283 Do księżniczki Krystyny i do księcia Piemontu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 285 Do pewnej Pani. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 288 Posłowie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 290 Bibliografia – źródła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 292