Młodzi pytają o miłość, rodzinę i wychowanie

Page 1



ks. Marek Dziewiecki

Młodzi pytają o miłość, rodzinę i wychowanie

Wydawnictwo SALWATOR Kraków


Redakcja Aneta Maniecka Korekta Monika Stachura Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Projekt okładki Artur Falkowski

Imprimi potest ks. Jan Folkert SDS, prowincjał l.dz. 501/P/08 Kraków, 28 lipca 2008

© 2013 Wydawnictwo SALWATOR Wydanie drugie ISBN 978-83-7580-330-3

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (0-12) 260-60-80, faks (0-12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


Zrozumieć człowieka to znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego nieszczęśliwi są ci, którzy nie kochają?



Kto nie wie, kim jest, ten nie potrafi postępować w sposób godny własnego człowieczeństwa.

Wstęp Nie trzeba być wielkim prorokiem, aby zauważyć, że współczesnemu człowiekowi coraz trudniej zrozumieć samego siebie i żyć w błogosławiony sposób. W XXI wieku wiemy już wiele na temat świata, który nas otacza, ale sami dla siebie nadal pozostajemy intrygującą zagadką. Znacznie lepiej radzimy sobie z poznawaniem świata niż z poznawaniem samych siebie. Powód pierwszy to fakt, że człowiek ma wyjątkowo bogatą naturę. Odkrywając niektóre sfery naszego człowieczeństwa, na przykład ciało i emocje, łatwo możemy uwierzyć, że to już wszystko, co się w nas znajduje. Drugi powód, który utrudnia nam całościowe i realistyczne rozumienie nas samych, to fakt, że w odniesieniu do świata jesteśmy zewnętrznymi obserwatorami, natomiast w odniesieniu do samych siebie musimy być sędziami we własnej sprawie. Grozi nam wtedy subiektywizm spojrzenia oraz chęć „dostosowywania” poznawanej rzeczywistości do naszych potrzeb fizycznych, psychicznych, społecznych czy politycznych. Subiektywizm w patrzeniu na człowieka zagraża nie tylko poszczególnym jednostkom, ale też całym grupom społecznym. To on właśnie stanowi obecnie niepisany ideał nauk humanistycznych. Coraz mniej psychologów, socjologów czy pedagogów bada obiektywne fakty na temat człowieka i jego zachowań, a coraz więcej naukowców ogranicza się do badania subiektywnych deklaracji w tym względzie. Także wtedy, gdy badania dotyczą osób jeszcze — 7 —


niedojrzałych albo takich, które przeżywają poważny kryzys i które nie są w stanie – a nawet nie chcą! – wiedzieć, jakimi kierują się motywami i jakie będą skutki ich zachowań. Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, które oparte jest na wymianie obiektywnej wiedzy o świecie oraz ideologicznych fikcji o człowieku. Terenem szczególnej ekspansji irracjonalnych ideologii na temat człowieka są obecnie dominujące nurty w pedagogice, które promują mit o spontanicznej samorealizacji, o wychowywaniu bez stresów, a nawet o prawach bez obowiązków. W tej sytuacji wielu ludzi ma zniekształcony obraz człowieka i więzi międzyosobowych, a także wartości, które stoją na straży tychże więzi. Kto bowiem nie wie, kim jest i po co żyje, ten nie jest w stanie postępować w sposób godny własnego człowieczeństwa. Niniejsza książka jest zapisem rozmów, jakie przeprowadziłem z młodymi ludźmi, którzy są ciekawi świata i człowieka. Miałem zaszczyt i radość rozmawiać z dziewczętami i chłopcami, którzy zachowali nie tylko krytyczny dystans wobec nas, ludzi dorosłych, ale także wobec samych siebie oraz własnych przekonań na temat człowieka i sensu jego życia. Pytania, które postawiła mi młodzież, dotyczyły człowieka, miłości i wychowania. Oddając tę książkę do rąk Czytelników, kieruję się dwoma względami. Powód pierwszy to przekonanie, że odpowiedzi na kilkaset niezwykle ciekawych pytań, jakie postawili mi młodzi rozmówcy, mogą zainteresować wielu ich rówieśników, a także ludzi dorosłych, zwłaszcza wychowawców. Po drugie, pragnę się podzielić z Czytelnikami moim sposobem rozmawiania o trudnych i ważnych sprawach prostym językiem. Formułując odpowiedzi na poszczególne pytania, chodziło mi nie tylko o to, aby przekazać moim rozmówcom określoną sumę wiedzy z danego zakresu, ale też o to, aby pomóc im w prowadzeniu rozmów na podobne tematy z ich rówieśnikami. Książka składa się z pięciu części, z których każda obejmuje kilka rozmów. Część pierwsza to zapis rozmów na temat tajemnicy — 8 —


Osoba to ktoś, kogo nawet Bóg nie traktuje jak swoją własność.

Osoba, czyli kto? Rozmowa z Magdaleną Korzekwa Jest Ksiądz duszpasterzem, a jednocześnie psychologiem. Wyobrażam sobie, że praca psychologa to fascynujące zadanie… To zależy od tego, czy swoją aktywność zawodową dany psycholog traktuje jako spotykanie się z człowiekiem, czy też jako spotkanie z… ludzką psychiką. W tym drugim przypadku psycholog szybko popada w rutynę i znudzenie. Przecież każdy człowiek ma identyczne struktury psychiczne. Podobne są w nas także procesy intelektualne i emocjonalne. Natomiast osoba jako jednostka jest kimś zupełnie niepowtarzalnym! Człowiek zawsze zaskakuje, gdyż jest osobą. Potrafi być większy i silniejszy od wszystkich swoich struktur, mechanizmów i uwarunkowań psychicznych. Właśnie dlatego poszczególne osoby inaczej reagują na traumatyczne przeżycia czy radosne wydarzenia. Każdy z nas inaczej odnosi się do sytuacji, w której się znajduje. Są takie osoby, które nie radzą sobie z drobnymi nawet stresami, ale są i takie, które odzyskują sens i radość życia w sytuacjach, w których inni reagują już tylko agresją czy rozpaczą. W obliczu człowieka, który jest osobą, znacznie łatwiej o diagnozę jego stanu psychicznego niż o prognozowanie przebiegu terapii czy sposobu korzystania (lub nie) z otrzymanej pomocy psychologicznej. Niesienie pomocy człowiekowi borykającemu się z samym sobą i z własną sytuacją życiową to najbardziej fascynujące i jednocześnie — 15 —


najtrudniejsze zadanie, jakiego podejmują się psycholodzy. Stajemy bowiem twarzą w twarz z kimś, kogo nie da się zaklasyfikować według z góry przyjętych schematów. Osoby nie można do niczego przymusić. Nie da się też przewidzieć jej zachowań w przyszłości. W tej sytuacji zadaniem psychologa jest mobilizowanie danego człowieka do przekraczania własnych ograniczeń i do wyzwalania się z przeszłości, która boli czy niepokoi. Kompetentna pomoc psychologiczna to towarzyszenie drugiemu człowiekowi w procesie stawania się kimś większym od samego siebie. Alternatywą jest stawanie się kimś bezradnym wobec twardej rzeczywistości, czyli kimś, kogo nawet jedna natrętna myśl czy jedno bolesne przeżycie może pozbawić chęci istnienia...

Znany francuski myśliciel – E. Gilson – twierdzi, że wprowadzenie terminu „osoba” to niezwykle cenny wkład chrześcijaństwa w filozofię i antropologię. Chrześcijaństwo zapewnia nas o tym, że człowiek to ktoś jedyny na tej ziemi, kto jest osobą. Co znaczy być osobą? To najważniejsze i najtrudniejsze pytanie, jakie człowiek może postawić samemu sobie i innym ludziom… Pytanie o osobę to pytanie o genezę i sens zupełnej niezwykłości i niepowtarzalności człowieka w widzialnym świecie. Każda prawda na temat nas, ludzi, to mały fragment odpowiedzi na pytanie. Potrzebna nam będzie wieczność na to, aby znaleźć pełną odpowiedź na pytanie o tajemnicę osoby i zachwycić się do końca tym, że Bóg – aż tak cudownie – stworzył nas z miłości i do miłości! Człowiek jest osobą, czyli kimś tak wielkim, że nie mieści się ani w materialnym wszechświecie, ani w samym sobie! Tajemnicy osoby nie wyjaśni ani nie opisze do końca żadna definicja. Człowiek różni się od przedmiotów, roślin i zwierząt właśnie tym, że nie sposób odkryć i opisać tego wszystkiego, co w nim ukryte, a także — 16 —


tego wszystkiego, co dzieje się w nim samym oraz w jego relacjach z innymi. Żaden naukowy i pozanaukowy opis nie uwzględni pełni bogactwa osoby ani nie określi jej przyszłych zachowań.

 W „Historii filozofii” W. Tatarkiewicz poświęca personalizmowi zaledwie jedno zdanie. W sposób lakoniczny i mało dla mnie czytelny stwierdza, że „we Francji E. Mounier i grupa pisarzy skupiająca się wokół pisma «Esprit», radykalna w pojęciach społecznych, uważała za możliwe i pożądane zbliżenie filozofii chrześcijańskiej i marksizmu. Mimo wielkich różnic, które je dzielą, realizm stanowi jednak pewien między nimi łącznik”. Większość moich rówieśników, z którymi rozmawiałam w czasie olimpiad filozoficznych, tylko tyle wie o personalizmie… Dziwię się, że W. Tatarkiewicz tak niewiele pisze o personalizmie, w dodatku wprowadza czytelników w błąd. Sądzę, że w tym przypadku ten wybitny filozof i historyk filozofii uległ naciskowi cenzury, obowiązującej w czasach komunizmu, w których wszystko – poza marksizmem – musiało być opisywane w sposób negatywny. W konsekwencji „przemycenie” do podręcznika filozofii choćby jednego zdania o personalizmie, a zatem o systemie, który jest radykalnie sprzeczny z marksizmem i który demaskuje naiwność marksistowskiego spojrzenia na człowieka, zostało prawdopodobnie okupione wypaczeniem istoty chrześcijańskiej wizji człowieka jako osoby. Równie dobrze – i równie błędnie! – można byłoby napisać, że personalizm uważał za możliwe i pożądane zbliżenie filozofii chrześcijańskiej i… spirytualizmu. Personalizm podkreśla przecież, że osoba ma wymiar duchowy. Tym sposobem dokonuje rewolucyjnego przewrotu w całej historii myśli na temat człowieka! Ten system antropologiczny wprowadza zupełnie nową jakość w tym względzie. Personalizm wbrew marksizmowi podkreśla, że człowiek — 17 —


Dojrzała miłość rodziców jest niezwykła właśnie dlatego, że jest bezwarunkowo bezinteresowna?… Tak! Jest to miłość wręcz heroicznie bezinteresowna! Małżonkowie pragną przecież, by zaistniał ktoś nieznany, kogo z góry przyjmują z miłością, czyli – jak to określiłaś – bezwarunkowo bezinteresownie. A zatem bez względu na cechy dziecka! Bez względu na to, ile radości czy cierpienia im przyniesie! Dojrzali rodzice wiedzą, że ich dziecko nigdy, w żadnej sytuacji, nie stanie się ich własnością. Oni ofiarują mu całą miłość i mądrość, do jakiej są zdolni, chociaż wiedzą, że tak obdarowane przez nich dziecko nie pozostanie z nimi, lecz pójdzie w świat, aby swoją miłością i mądrością obdarzyć obcych ludzi bardziej niż własnych rodziców! Rodzice są bezinteresownym darem dla dziecka nie po to, aby ono się im kiedyś odwdzięczyło, lecz po to, by stało się darem dla przyszłego małżonka, dla przyszłych dzieci, dla przyjaciół, a nawet dla zupełnie obcych ludzi… Jedynie, co rodzice mogą i powinni „zaprogramować”, to stworzenie optymalnych warunków rozwoju ich dziecka, jeśli Bóg obdarzy ich radością rodzicielstwa. Wśród moich serdecznych przyjaciół są małżonkowie, którzy – ze względu na problemy zdrowotne – przez dziesięć długich lat przygotowywali się na przyjęcie dziecka. A gdy wymarzone i wytęsknione dziecko przyszło na świat, zadbali o każdy szczegół, by miało ono optymalne warunki rozwoju. Postanowili nawet nie posługiwać się w domu dialektem, który jest powszechnie używany w ich okolicy, by ich dzieci nie miały w przyszłości trudności językowych w szkole czy w pracy zawodowej. Tylko te dzieci, które wiedzą, że są owocem bezwarunkowo bezinteresownej miłości, mają optymalne warunki, by rozkwitnąć i upewniać się, że są aż tak cudownie stworzone przez Boga, iż dosłownie nie mieszczą się w sobie. Takim dzieciom łatwo jest wyjść na spotkanie innych osób, które też kochają i z którymi mogą zbudować kawałek raju na ziemi… — 38 —


Często pisze i mówi Ksiądz o geniuszu kobiety. Z czego to wynika? Z tego, że staram się być realistą. Będąc mężczyzną, łatwo jest mi dostrzec i cenić niezwykłość kobiet, które wyróżniają się w świecie ludzi. To właśnie głównie od kobiet uczę się rozumieć i kochać człowieka. Zachwyca mnie zwłaszcza to, że kobieta jest geniuszem w mnożeniu otrzymanej miłości. Każde dobre słowo, każdy otrzymany znak wsparcia, każdy przyjęty gest czułości zamienia w wielką miłość, którą obdarza spotykanych ludzi. Właśnie dlatego to właśnie kobiecie, a nie mężczyźnie Bóg powierza dziecko w okresie rozwoju prenatalnego, a zatem w tej fazie życia, w której dziecko potrzebuje kogoś, kto jest geniuszem miłości i kto potrafi karmić je własnym ciałem i własną krwią… Ogromnie podoba mi się też inny ważny przejaw kobiecej mądrości, a mianowicie sposób reagowania w obliczu poważnych trudności czy kryzysów. Mężczyźni, którzy znajdują się w takiej sytuacji, poszukują sposobów pokonania swoich problemów w samotności. Tymczasem kobiety skupiają się najpierw na uświadomieniu sobie tego, że są kochane, i na szukaniu kontaktu z tymi osobami, które najbardziej je kochają i które mogą im pomóc. Stąd właśnie znacznie więcej kobiet niż mężczyzn zgłasza się ze swoimi problemami do przyjaciół, poradni czy telefonów zaufania. A zatem to kobiety okazują się większymi realistkami! Dzięki temu częściej niż mężczyźni znajdują odwagę i siłę potrzebną do szukania rozwiązań prawdziwych, a nie pozornych (iluzorycznych), które kuszą tym, że są łatwe. Typowym przykładem łatwych „rozwiązań” jest sięganie po alkohol czy narkotyki tylko po to, aby choć na chwilę zapomnieć o problemie. To nie przypadek, że mężczyźni trzykrotnie częściej odbierają sobie życie niż kobiety, chociaż to właśnie kobiety cztery razy częściej podejmują próby samobójcze. Jednak kobiety czynią to po to, aby wołać o pomoc, a nie o śmierć, która w przypadku mężczyzn staje się „ostatecznym rozwiązaniem” istniejącego problemu. — 39 —


A jeśli czuje, że mimo wszystko przegrywa, to czy na przykład powinna zostawić pijanego męża na wycieraczce przed drzwiami? Dlaczego syn marnotrawny zastanowił się i wrócił? Dlatego że ojciec kochał go mądrze i nie przeszkadzał mu ponosić bolesnych konsekwencji popełnianych przez niego błędów. Jezus uczy nas takiej właśnie mądrej miłości. To miłość wyrażana w sposób dostosowany do zachowania tej drugiej osoby. Taka miłość nie ma nic wspólnego z naiwnością czy litością. Jeśli alkoholik krzywdzi żonę i dzieci, to ona ma prawo do obrony, z wezwaniem policji i separacją małżeńską włącznie. Kościół dopuszcza takie rozwiązanie, gdyż kobieta nie łamie wtedy przysięgi małżeńskiej. Jeśli nie wiąże się z innym mężczyzną, może trwać na drodze do świętości. W małżeństwie tylko miłość jest bezwarunkowa. Natomiast wspólnota majątkowa, współżycie seksualne czy wspólne wychowywanie dzieci mają sens tylko pod warunkiem, że kochają obie strony.

„Kod Leonarda da Vinci” i „Ostatnie kuszenie Chrystusa” sytuują Magdalenę u boku Chrystusa. Może to wyraz tęsknoty za obecnością kobiety blisko Boga? Twórcy tego typu powieści kierują się raczej szukaniem zarobku i rozgłosu niż uczciwą refleksją nad człowiekiem. Fakt, że znajdują oni licznych czytelników, dowodzi, że Chrystus zawsze fascynuje! Paradoksalnie więc czytanie książek, nawet tych wypaczających spojrzenie na Jego miłość i życie, potwierdza, że wiele osób szuka Jezusa po omacku. Sugerowanie, że ze związku z Marią Magdaleną rodziły się dzieci, to tylko prowokacja, a nie forma upomnienia się o rolę kobiet w historii zbawienia. Kobiety w Kościele na różne sposoby mogą być bardziej obecne niż dotąd, ale najważniejszą formą ich obecności zawsze pozostanie wychowywanie synów i córek: albo — 47 —


Bycie Bożą księżniczką kształtuje się od dzieciństwa. Zadaniem ojców jest ochraniać córki, otaczać je czułością, podziwem i szacunkiem. Wtedy mają one dobry wzór mężczyzny i tym kryterium mierzą kandydatów na mężów. Dojrzała nastolatka nie szuka kopii swojego taty, ale kogoś równie dojrzałego, troskliwego i szlachetnego. Dla dziewczyny, która nie ma prawidłowego wzoru ojca, każdy chłopak może wydawać się księciem z bajki. Podobnie jak dla ludzi nieszczęśliwych szalenie atrakcyjny wydaje się alkohol.

Mając ojca alkoholika, dziewczyna wybiera zwykle męża z podobnym problemem... Niestety, tak często się zdarza. Dziewczyna z rodziny, której rodzice byli alkoholikami, całym sercem marzy o odpowiedzialnym i trzeźwym mężu, a często wybiera innego kandydata, gdyż sądzi, że wie, jak z nim postępować. Wierzy, że nie popełni błędów swojej mamy i że go uratuje. Zwykle właśnie wtedy przegrywa…

Jak zatem wychować „Bożą perełkę”? Tylko szczęśliwi i kochający się wzajemnie rodzice mogą wychować szczęśliwe córki. A jak to zrobić? Kochając i wymagając. Miłość bez stawiania wymagań prowadzi do rozpieszczania dzieci i do „wychowania” ich na egoistów, którzy nie poradzą sobie z życiem. Z kolei wymagania bez miłości prowadzą do buntu i zniechęcenia. Geniusz wychowawczy przejawia się w tym, że rodzice fascynują dzieci perspektywą rozwoju i dorastania do radosnej świętości. Rodzice są zwykle przekonani, że łatwiej jest wychować córkę niż syna. Córki są bardziej posłuszne, pracowite, zdyscyplinowane. Nie jest to jednak prawdą, gdyż córka jest bardziej niż syn wrażliwa — 49 —


Miłość to sposób istnienia szczęśliwych osób.

Miłość jest mądrością Rozmowa z Wojciechem Kanią Co znaczy kochać? Zrozumieć miłość możemy dopiero wtedy, gdy wiemy, czym ona nie jest. Otóż miłość to nie to samo, co popęd, instynkt czy biochemia. To nie efekt działania hormonów i feromonów. Gdyby miłość była popędem czy instynktem, również zwierzęta byłyby w stanie kochać. I to nawet mocniej i wierniej niż człowiek, gdyż w zachowaniu zwierząt instynkty, popędy, hormony i feromony odgrywają znacznie większą rolę niż w zachowaniu człowieka. Miłość to także coś innego niż zakochanie i zauroczenie emocjonalne. Uczucia nie są racjonalnym regulatorem zachowań. Mogą prowadzić do okrutnej zazdrości albo do stanów samobójczych wtedy, gdy druga osoba opuszcza nas lub odpowiada obojętnością na nasze zauroczenie. Miłość to również zupełnie coś innego niż tolerancja, gdyż tolerancja oznacza obojętność na los drugiego człowieka. Tolerować to mówić: rób, co chcesz, gdyż twój los jest mi zupełnie obojętny! Tolerancja byłaby dobrym sposobem regulowania relacji międzyludzkich tylko wtedy, gdyby nikt z nas nigdy nie krzywdził samego siebie ani innych ludzi. Tolerancja byłaby zatem rozsądną postawą, gdyby każdy z nas zawsze czynił to, co mądre – wówczas tolerancja nie byłaby w ogóle potrzebna. Jeżeli każdy z nas potrafi jednak krzywdzić siebie i innych, to do człowieka trzeba odnosić się — 87 —


z miłością. Natomiast o jego czynach zawsze należy mówić prawdę, czasem nawet gorzką prawdę. Albowiem pokora to jest właśnie umiejętność stawania w prawdzie. W odniesieniu do osób, które postępują szlachetnie, tolerancja to stanowczo za mało. Z kolei w odniesieniu do tych, którzy swoim zachowaniem krzywdzą siebie lub innych ludzi, tolerancja to zbyt dużo. Miłość to także coś innego niż akceptacja, gdyż akceptować to zachęcać drugiego człowieka, by „był sobą”, czyli by pozostał w obecnej fazie rozwoju, zamiast nadal się rozwijać. Tymczasem człowiek nie ma granic w rozwoju. Jeśli w jakiejś fazie życia nie staje się kimś dojrzalszym i silniejszym, to przeżywa regres i popada w kryzys. Akceptować to „zamrażać”, „hibernować” kogoś w jego obecnym stadium rozwoju, a kochać to pomagać temu drugiemu człowiekowi, by codziennie od nowa podejmował wysiłek pracy nad sobą i by w konsekwencji codziennie stawał się kimś dojrzalszym, szlachetniejszym i silniejszym niż wczoraj. Miłość to nie to samo, co wiązanie się z jakimś partnerem, gdyż partnerstwo jest czymś dobrym w sporcie, ekonomii albo w pracy zawodowej, ale nie w miłości! Kochać to niebotycznie więcej, niż być partnerem czy mieć partnerskie relacje. Partner nie odda za mnie życia, natomiast ten, kto kocha, jest zdolny nawet do ofiary z własnego życia. Właśnie dlatego mój los mogę powierzyć jedynie niezawodnemu przyjacielowi, a nie partnerowi. Miłość to coś zupełnie innego niż tak zwane „wolne związki”. Prawdziwa miłość to przecież najsilniejsza i najbardziej wiążąca(!) więź we wszechświecie. Wyrażenie „wolne związki” – które jest wewnętrznie sprzeczne! – bywa używane wyłącznie przez tych ludzi, którzy chcą ukryć prawdę o tym, że ich związek jest nietrwały, niewierny, powierzchowny, nieodpowiedzialny. Pragną więc brzydkiemu związkowi nadać przynajmniej ładną nazwę. To tak, jakby mówić, że uczeń, który ma niemal same oceny niedostateczne, odnosi sukcesy w nauce, ale w sposób „alternatywny”. — 88 —


Normy moralne interesują tych, którzy pragną żyć w błogosławiony sposób.

Dekalog drogą do miłości Rozmowa z Magdaleną Korzekwa W jednym z artykułów Ksiądz napisał, że moralność to szczególnie ważny przejaw inteligencji, gdyż dzięki niej człowiek odróżnia dobro od zła i staje się zdolny do szlachetnego postępowania. W kontakcie z rówieśnikami i z dorosłymi zauważam, że większość ludzi raczej w niewielkim stopniu interesuje się tą właśnie formą inteligencji. Z czego to może wynikać? Przede wszystkim z tego, że postępowanie zgodne z normami moralnymi jest nie tylko najmądrzejszym, ale też najtrudniejszym ze wszystkich możliwych sposobów postępowania. Uczciwe życie wymaga wysiłku, czujności, dyscypliny, niełatwego przecież panowania nad sobą. A tego typu zdolności w obecnie dominującej kulturze są traktowane raczej jako przejaw „zacofania” niż rozwoju i mądrości. W naszych czasach agresywnie promowana jest filozofia robienia tego, co łatwe i przyjemne, a nie tego, co mądre i wartościowe...

W takim razie to chyba dobrze, że księża w stanowczy sposób przypominają nam o przykazaniach i normach moralnych? To zależy od tego, w jaki sposób to czynią. O normach moralnych można bowiem mówić w sposób, który fascynuje rozmówców, ale — 100 —


też w taki, który nudzi, zniechęca, a nawet prowokuje słuchaczy do buntu…

Czy ma Ksiądz na myśli moralizowanie? Tak, moralizowanie to wyjątkowo nieudolny sposób prezentowania sfery moralnej. Moralizator tylko straszy i upomina, nieustannie powołuje się na normy moralne, ale nie wyjaśnia ich sensu ani nie ukazuje zysku, jaki płynie z ich respektowania; ogranicza się jedynie do nakazywania i zakazywania; w dodatku zwykle czyni to w sposób arogancki i agresywny; brak logicznych argumentów próbuje zastąpić krzykiem albo przypisywaniem sobie autorytetu, na który nie zasłużył. Dlatego też zazwyczaj reakcją na moralizowanie jest bunt albo naiwne przekonanie, że dane zachowanie jest złe tylko z tego powodu, że jest zakazane. Jeśli ktoś nie potrafi w przekonujący sposób ukazywać sensu oraz wartości norm moralnych, to lepiej niech w ogóle o nich nie wspomina…

Czy moralizowanie to jedyny błąd, jaki księża oraz inni dorośli popełniają w rozmowach z dziećmi i młodzieżą? Niestety, nie jest to jedyny błąd. Drugim poważnym błędem jest nieśmiałość czy wręcz lękliwość w mówieniu o normach moralnych. W niskiej kulturze, która terroryzuje młodzież i dorosłych sloganami o tolerancji i akceptacji, przypominanie o potrzebie norm moralnych wymaga dużej odwagi. Ponadto wielu rodziców i wychowawców stosuje coś w rodzaju szantażu moralnego w odniesieniu do siebie samych. Mają oni świadomość własnej niedoskonałości i wiedzą, że czasami postępują wbrew wyznawanym przez siebie zasadom, dlatego nie mają odwagi pouczać innych. Tymczasem — 101 —


W takim razie, jeśli ktoś wypełnia dziewięć zakazów i jeden nakaz Dekalogu („czcij ojca i matkę!”), ale nie kocha, to taki człowiek zachowuje przykazania nadaremnie… Wypełnianie jakichkolwiek nakazów i zakazów nie ma sensu, jeśli nie prowadzi do miłości. Poza tym człowiek, który nie kocha, wcześniej czy później zacznie łamać wszystkie przykazania. To dlatego Dziesięć przykazań prowadzi do dwóch przykazań miłości…

Pierwsze z tych dwóch przykazań miłości mówi o tym, aby kochać Boga nade wszystko. Ale co to znaczy? Przecież nie mogę odwiedzić Boga i w czymś Mu pomóc, gdyż On tego nie potrzebuje! Kochać Boga nade wszystko, znaczy ufać Mu nade wszystko! To ufać Mu bardziej niż ludziom, mediom i nawet samemu sobie, a więc bardziej niż własnemu ciału, popędom, emocjom, przekonaniom. Pierwsze przykazanie miłości to zaproszenie do tego, bym najmocniej związał się z Bogiem, gdyż tylko On może nauczyć mnie miłości do człowieka. Przykazanie miłości Boga nade wszystko, czyli z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił, jest dowodem na to, że Bóg troszczy się o nas, jest przy tym wielkim realistą. Spotkanie mojej miłości z Bożą to spotkanie dwóch wolności. Gdy kocham Boga nade wszystko, to osiągam szczyt wolności i respektuję fakt, że nie można służyć dwóm panom. Wtedy moje serce rzeczywiście pozostaje tam, gdzie jest mój skarb. Gdy kocham Boga nade wszystko, wtedy moje życie staje się piękniejsze od moich najpiękniejszych marzeń, a ja staję się zdolny do tego, by dojrzale pokochać samego siebie i bliźniego.

— 126 —


Dla niektórych chrześcijan drugie przykazanie miłości: pokochaj samego siebie – brzmi jak herezja. Chyba właśnie dlatego sporo ludzi „nie zauważa” tego przykazania… Dosyć często spotykam się z tego rodzaju myśleniem. Niedojrzali chrześcijanie nie odróżniają miłości do samego siebie od egoizmu. Tymczasem pokochać siebie to zatroszczyć się o własny rozwój. To podjąć wysiłek, by wydobyć z siebie bogactwo Bożego piękna, prawdy, dobra, wrażliwości, wierności. Człowiek, który nie przyjmuje samego siebie z miłością, popełnia zwykle jeden z dwóch błędów: usiłuje przyjąć prawdę o sobie, ale bez miłości, lub też usiłuje pokochać siebie, ale nie mówiąc sobie prawdy o własnym postępowaniu. Pierwsza postawa prowadzi do zniechęcenia, a czasem nawet do rozpaczy. Przykładem jest tu biblijny Judasz, który szczerze uznał prawdę o sobie – „zdradziłem niewinnego” – jednak później pozbawił się życia. Prawda bez miłości raczej zabija, niż wyzwala. Z kolei próba przyjmowania siebie z miłością, ale bez mówienia sobie prawdy, prowadzi do pobłażania sobie, wygodnictwa, egoizmu i naiwnego samozadowolenia. Dojrzale pokochać siebie to przyjąć siebie jednocześnie z prawdą i z miłością. To widzieć w sobie zarówno pozytywne cechy i umiejętności, jak i słabości oraz grzechy. Prawda o moich silnych stronach – przyjęta z miłością – nie prowadzi do pychy, lecz pomaga trwać w dobru. Z kolei prawda o moich słabościach i grzechach – przyjęta z tą samą miłością – nie prowadzi do zniechęcenia, ale do pokory; mobilizuje zatem do stawiania sobie wymagań i do nawrócenia. Dojrzale kochać samego siebie to wymagać od siebie tego, by stawać się bezinteresownym darem dla innych. Kochać siebie to coś znacznie trudniejszego niż bycie egoistą; samolub bowiem nie stawia sobie wymagań; łudzi się, że już jest doskonały i dlatego wymaga jedynie od innych. Tymczasem odnosząc się do siebie z wrogością czy pogardą, też nie stawiamy sobie wymagań, gdyż sądzimy, że jesteśmy zbyt słabi, aby móc cokolwiek osiągnąć. — 127 —


Najbardziej niezawodną formą przyjaźni między kobietą a mężczyzną jest sakramentalne małżeństwo.

Miłość, małżeństwo i przyjaciele Rozmowa z Anitą Węgrzyn Do sakramentu małżeństwa przygotowujemy się poprzez nauki katechetyczne w szkole średniej, a także poprzez kurs dla narzeczonych. Jak powinien zachować się ktoś, kto z tych nauk korzysta, ale kto już od wielu lat nie ma osobistych więzi z Bogiem, nie modli się, nie przychodzi na Eucharystię…? Ktoś taki nie powinien decydować się na małżeństwo sakramentalne, przynajmniej w tej fazie życia, a zatem dopóki nie odzyska osobistej więzi z Bogiem. Sakrament małżeństwa to nie prawo obywatelskie, ale nadprzyrodzony dar, czyli niezwykły prezent od Boga, zarezerwowany dla tych ludzi, którzy są Jego przyjaciółmi i którzy od Niego uczą się zasad miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Jeśli ktoś prosi kapłana o pobłogosławienie swojego małżeństwa mocą Boga, to deklaruje w ten sposób tej drugiej osobie, że pragnie ją kochać wiernie i nieodwołalnie, a zatem miłością nieskończenie większą niż ta, do której zobowiązują się małżonkowie na podstawie małżeństwa cywilnego. Kto decyduje się na małżeństwo sakramentalne, ten gwarantuje współmałżonkowi, że jego największym przyjacielem jest Bóg i że w pewnym sensie to sam Bóg za niego ręczy oraz własnym autorytetem potwierdza, że narzeczony nie ślubuje pożądania czy zakochania, które przemija, lecz bezwarunkową i nieodwołalną miłość w dobrej i złej doli – aż do śmierci. W niektórych — 133 —


diecezjach Francji przed zawarciem sakramentalnego małżeństwa narzeczeni przez rok spotykają się w ramach parafialnych grup formacyjnych po to, aby wspólnie się modlić i aby coraz lepiej poznawać istotę chrześcijaństwa. Na koniec przeżywają tygodniowe rekolekcje zamknięte…

Ważnym elementem bezpośredniego przygotowania do zawarcia małżeństwa sakramentalnego jest spowiedź przedślubna. Co warto zrobić, żeby dobrze przygotować się do tej spowiedzi? Najlepszym przygotowaniem do spowiedzi przedślubnej jest praca nad sobą od wczesnego dzieciństwa, a także owocne korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania przez cały okres poprzedzający zawarcie małżeństwa. Spowiedź przedślubna nie powinna być jednorazową akcją ani epizodem czy wyjątkiem po dłuższej przerwie. Jeśli, niestety, taka przerwa miała miejsce, to warto przed spowiedzią poprosić któregoś z księży o rozmowę na temat istoty tego sakramentu. Warto też przeczytać jakąś książkę lub artykuł poświęcony temu zagadnieniu. Typowym błędem, jaki popełnia wielu penitentów – nie tylko w czasie spowiedzi przedślubnej – jest skupianie się na samym sobie i na własnych przeżyciach. Wtedy grozi albo przesadny lęk i zawstydzenie, albo psychiczny opór, bunt i niechęć do spowiedzi, albo też magiczne oczekiwanie, że wprawdzie najpierw trochę pocierpię i „upokorzę się”, ale za to po spowiedzi poczuję wielką ulgę i wreszcie zrzucę z siebie poczucie winy. Niedojrzały penitent cierpi dlatego, że okazał się słaby i grzeszny. Natomiast penitent dojrzale przeżywający spowiedź cierpi dlatego, że wczuwa się w cierpienia Boga i bliźnich, których zranił swoimi grzechami. Tylko ten drugi rodzaj cierpienia naprawdę wyzwala z przeszłości i naprawdę mobilizuje do nawrócenia, czyli do tego, by mocno kochać! Istotą — 134 —


Przyjaciel to ktoś, kto upodabnia się do Boga.

Przyjaźń, czyli początek nieba na ziemi Rozmowa z Urszulą Dryją i Pauliną Kowalczyk Przyjął Ksiądz zaproszenie na spotkanie w radomskiej „Kuźni Młodych”. Czy często spotyka się Ksiądz z młodzieżą? Nawet bardzo często. Moje liczne spotkania z młodzieżą stały się wręcz ważnym elementem mojego kapłaństwa. A wszystko zaczęło się w zaskakujących okolicznościach równo dwadzieścia lat temu. Jesienią 1987 roku ukończyłem studia z psychologii w Rzymie i wróciłem do Polski. Kilka miesięcy później, czyli wiosną 1988 roku, uczestniczyłem w Warszawie w sympozjum o wychowaniu. Mówiłem wtedy o roli duchowości w procesie wychowania. Po moim referacie podszedł do mnie nieznany mi mężczyzna. Okazało się, że był to milicjant (tak się wtedy nazywali policjanci!), który w tamtym okresie pracował w Szydłowcu w wydziale prewencji. Wyróżniał się tym, że chodził na spotkania z młodzieżą do szkół całego regionu po to, by zapobiegać alkoholizmowi, narkomanii i przestępczości wśród uczniów szkół średnich. Ten właśnie milicjant spytał mnie, czy zechciałbym przyjechać na spotkania z młodzieżą do szkół, które on sam regularnie odwiedzał. Oczywiście ucieszyłem się tą zaskakującą propozycją, ale nie bardzo wierzyłem w to, że w tamtych komunistycznych jeszcze czasach jakiś dyrektor odważy się wpuścić księdza do szkoły. Pan Jarosław dopiął jednak swego i jako bardzo ceniony przez młodzież oraz pedagogów milicjant zdołał przekonać — 142 —


dyrektorów wszystkich szkół średnich w swoim regionie do idei spotkania młodzieży ze mną. Jadąc na pierwsze takie spotkanie, gorączkowo myślałem o tym, jaki temat rozmowy zaproponować młodzieży. Wszyscy bowiem oczekiwali ode mnie tego, że będę moralizował i przestrzegał uczniów przed piciem alkoholu, paleniem papierosów, sięganiem po narkotyk i łamaniem prawa. Miałem jednak świadomość, że tego typu rozmowy spowodują jedynie znudzenie, a mogą nawet wywołać bunt nastolatków. Postanowiłem więc naśladować Jezusa, który fascynował swoich słuchaczy perspektywą rozwoju i świętości. Właśnie dlatego tak chętnie Go słuchali, że bez jedzenia i bez picia szli za Nim nawet na pustynię. Gdy wszedłem do sali gimnastycznej wraz z milicjantem, widziałem zdumienie na twarzach chłopców i dziewcząt. Mieli przecież przed sobą niespotykany w tamtych czasach duet. Gdy wyjaśniłem, że przyjechałem do nich nie po to, by straszyć grzechami czy nałogami, lecz po to, by porozmawiać z nimi o tym, jak wygrać życie i jak być szczęśliwym, to w wielkiej sali gimnastycznej zrobiła się zupełna cisza. Przez trzy godziny opisywałem mądre, czyli błogosławione sposoby kierowania przez człowieka własnym ciałem, płciowością, seksualnością, myśleniem, emocjami, moralnością, duchowością, wolnością… A później odpowiadałem na dziesiątki pytań. W takich właśnie okolicznościach zaczęły się moje spotkania z młodzieżą w szkołach na terenie całej Polski. W ciągu dwudziestu lat, jakie minęły od tamtego pierwszego spotkania, miałem radość rozmawiania z ponad dwustu tysiącami ludzi młodych. Coraz częściej po spotkaniu z młodzieżą spotykam się także z nauczycielami i z rodzicami. Tłumaczę wtedy ludziom dorosłym, że dobry wychowawca to ktoś, kto odnosi wspaniałe sukcesy w wychowywaniu samego siebie. Oczywiście często spotykam się z młodzieżą także poza szkołą, zwłaszcza w ramach rekolekcji dla uczniów i studentów oraz przy innych okazjach, na przykład w czasie wakacyjnych — 143 —


Wychowawca to ktoś, kto dostrzega osobę tam, gdzie inni widzą jedynie ciało i psychikę.

Wychowawca i wychowanek, czyli sejf i skarb Rozmowa z Magdaleną Korzekwa Gdy porównuję różne wizje człowieka w filozofii, psychologii czy pedagogice, to najbliższy jest mi personalizm, gdyż bardziej niż inne kierunki uwzględnia to, co odkrywam w sobie i do czego pragnę dorastać. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest możliwy spontaniczny, „bezstresowy” rozwój człowieka. Co, zdaniem Księdza, utrudnia obecnie dzieciom i nastolatkom osiąganie dojrzałości? W naszych czasach występuje wiele zjawisk, które utrudniają i tak przecież trudny proces wychowania młodego pokolenia. Poważnym problemem jest kryzys instytucji rodziny i samych wychowawców; ponadto demoralizujące oddziaływanie wielu mediów, a także populistyczne mity obecnie dominujące w politycznie poprawnej pedagogice, na przykład mit, że każdy uczeń jest w stanie ukończyć normalną szkołę. Przeszkodą w wychowaniu jest również dominacja niskiej kultury, a kultura zaczyna być niska wtedy, gdy skupia się na tym, co człowieka czyni bardziej podobnym do zwierząt niż do Boga. Niepokojącym zjawiskiem jest jeszcze brak proporcji między poznawaniem świata a poznawaniem człowieka. Przedmioty szkolne są tak skonstruowane, że pomagają nastolatkowi coraz lepiej rozumieć otaczającą go rzeczywistość, ale jedynie w niewielkim stopniu pomagają mu realistycznie popatrzeć na samego siebie. Czasem mu wręcz w tym przeszkadzają, na przykład poprzez ideologicznie — 159 —


dobrany zestaw lektur czy poprzez tak powierzchowną prezentację historii, że przedmiot ten w żaden sposób nie pomaga uczniowi w wyciąganiu mądrych wniosków z przeszłości. Historia w tej wersji, jaką poznajemy ze szkolnych podręczników, nie jest nauczycielką życia. W jednej ze szkół, którą ostatnio odwiedziłem, zobaczyłem przy wejściu plakat, na którym wypisane były prawa ucznia. Przeszedłem z uwagą cały korytarz i nigdzie nie znalazłem plakatu mówiącego o obowiązkach ucznia. To typowy przykład sytuacji, w której szkoła przeszkadza uczniowi w realistycznym rozumieniu samego siebie i (w sposób niezamierzony?) promuje u nastolatków egoizm, arogancję oraz postawy roszczeniowe. A gdy zaglądam do sklepików szkolnych, widzę, że szkoły na ogół promują bardzo niezdrowy tryb odżywiania…

Cieszę się, że wśród ludzi dorosłych są tacy, którzy widzą, że inni dorośli czasem przeszkadzają nam w rozwoju… Na szczęście takich dorosłych, którzy krytycznie patrzą na obecną sytuację jest coraz więcej! Trudno wymagać, czy choćby oczekiwać, aby to dzieci otwierały rodzicom, nauczycielom i księżom oczy na błędy, które my, dorośli, popełniamy. Krytycznego spojrzenia na to, co teraz dzieje się w rodzinach (jaka jest relacja między małżonkami a nimi samymi i ich dziećmi), w szkołach i w parafiach, trzeba wymagać najpierw od nas, ludzi dorosłych! Sądzę, że tym, co obecnie w sposób najbardziej bezpośredni utrudnia wychowanie, jest zamazywanie granic pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy szlachetnością a podłością, pomiędzy rozumnością a bezmyślnością, pomiędzy wzrastaniem a regresem, pomiędzy wychowaniem a udawaniem rozwoju. Jeszcze niedawno ci, którzy nie umieli żyć, na ogół starali się ukrywać ten fakt przed innymi ludźmi. Natomiast teraz usiłują oni — 160 —


Człowiek szlachetnie wychowany to ktoś, kto potrafi wypełnić przysięgę małżeńską.

Młodzi z charakterem Rozmowa z Marią Cholewińską Jakie są podstawy rozwoju młodych ludzi? Pierwszym fundamentem rozwoju jest głęboka więź dziecka z rodzicami. Rozwój psychospołeczny każdego człowieka opiera się na doświadczeniu miłości. Dziecko czuje się kochane i bezpieczne jedynie wtedy, gdy obserwuje, że rodzice kochają siebie nawzajem. W miarę dorastania coraz ważniejszym fundamentem rozwoju staje się dla dziecka i nastolatka osobista przyjaźń z Bogiem. Rodzice nie wszędzie mogą być z dzieckiem, nie wszystko mu wytłumaczą, nie zastąpią jego sumienia. Właśnie dlatego mądrzy rodzice przyprowadzają dziecko do Boga, który jest najlepszym wychowawcą człowieka, gdyż w pełni nas rozumie i nieodwołalnie kocha. Kolejne miejsca rozwoju to szkoła z mądrym programem wychowawczym, dobra parafia z księżmi zaangażowanymi w duszpasterstwo dzieci i młodzieży oraz dobre grono rówieśnicze, czyli rozsądny dobór kolegów i koleżanek. Istotnym warunkiem rozwoju jest oczywiście stawianie wymagań samemu sobie. Nikt z nas nie rozwinie się w sposób spontaniczny, bez dyscypliny, czujności i wysiłku. Dojrzale kochać samego siebie to stawiać sobie szlachetne wymagania. Kto żyje „na luzie”, ten lekceważy samego siebie i własny rozwój.

— 177 —


Chrześcijaństwo bywa wypaczane dlatego, że zaprasza do radosnej i czułej miłości, która jest większa od naszych marzeń.

Chrześcijaństwo: strach i smutek czy miłość i radość? Rozmawia Jacek Galiszewski Dlaczego tak wielu księży czyni z najradośniejszej religii, jaką jest chrześcijaństwo głoszące zbawienie dla wszystkich ludzi, religię smutną? Nie dziwię się Twojemu rozczarowaniu tymi księżmi, którzy ukazują chrześcijaństwo jako religię smutku, umartwienia i ucieczki od radości. Ja też zadaję sobie często to właśnie pytanie, które postawiłeś na początku naszej rozmowy. Sądzę, że niektórzy księża ukazują wypaczoną wizję chrześcijaństwa po prostu z niewiedzy. Tacy księża odwołują się częściej do „pobożnych” – ale niezgodnych z Ewangelią – tradycji niż do słów i zachowań Jezusa. Za smutnym Jezusem z pewnością nie poszłyby – aż na pustynię! – rozentuzjazmowane tłumy mężczyzn i kobiet, młodzieży i dorosłych. Inni z kolei księża ukazują smutne chrześcijaństwo chyba dlatego, że z jakiegoś powodu sami są smutni. Może zostali poważnie skrzywdzeni przez kogoś w dzieciństwie. Może doznali zbyt mało miłości. Może bardziej skupiają się na złu w świecie i na ludziach poranionych niż na dobru i na tych ludziach, którzy są szczęśliwi. A może księża ci zbyt mało kochają… W każdym z powyższych przypadków trudno im będzie zachwycać siebie i innych ludzi tą radością, która emanowała z Chrystusa. — 278 —


Jeszcze inni księża opisują chrześcijaństwo w taki sposób, aby „dostosować” je do własnego życiorysu, do osobistej historii życia. Jeśli w dzieciństwie czy w okresie dorastania księża ci doświadczyli poważnych krzywd i bolesnego cierpienia, to trudno im teraz mówić o radości w ogóle, a tym bardziej o tej największej i najtrwalszej radości, jaką nam przynosi Chrystus. Część księży ma krewnych, którzy przeżywają głęboki kryzys, popadają w śmiertelne uzależnienia, łamią przysięgę małżeńską, odchodzą daleko od Boga. Tacy księża ulegają spontanicznej wtedy tendencji do tego, aby mówić o tym, że życie jest ciężkie, że szatan krąży nieustannie wokół nas, że trzeba się umartwiać, wyrzekać, że nie wolno ufać samemu sobie ani innym ludziom. Nie dziw się, że również tacy właśnie księża znajdują chętnych słuchaczy. Jest to jednak wąska grupa odbiorców, którzy mają podobnie bolesne przeżycia i doświadczenia życiowe co ci właśnie księża. Kapłan – „specjalista” od smutnego chrześcijaństwa zniechęca pozostałych ludzi, zwłaszcza ludzi mądrych, dobrych i szczęśliwych. Żaden ksiądz nie ma prawa ukazywać „swojej” wersji chrześcijaństwa. Jesteśmy powołani do tego, by głosić Chrystusową Ewangelię radości i nic innego! Także wtedy, gdy sami jesteśmy z jakiegoś powodu smutni czy gdy część naszej drogi życia staje się drogą krzyżową. Jacku, cieszę się ogromnie z tego, że wiesz, iż chrześcijaństwo to najradośniejsza ze wszystkich religii świata! Jest tak najpierw dlatego, że chrześcijaństwo to jedyna religia w pełni prawdziwa, gdyż to jedyna religia, w której Bóg objawił się nam osobiście, a nie jedynie za pośrednictwem proroków czy myślicieli. Naprawdę cieszyć może nas tylko to, co prawdziwe! Po drugie chrześcijaństwo jest religią radości dlatego, że opowiada o najbardziej niezwykłej historii miłości, jaka wydarzyła się we Wszechświecie! Bóg tak nas pokochał, że zaryzykował dosłownie wszystko! Z miłości do Ciebie, do mnie i do każdego człowieka Stwórca świata zaryzykował samym sobą, własnym losem! Dał nam nie tylko prawdziwe życie – na zawsze, — 279 —


Nie sposób pozbawić człowieka tęsknoty za prawdą i miłością, gdyż jest ona wpisana w bycie osobą, a nie tylko w nasze serca i umysły.

Zakończenie Wielką radością jest dla mnie to, że na co dzień spotykam takich młodych ludzi, którzy – podobnie jak szlachetny i bogaty młodzieniec z Ewangelii – pytają mnie o to, co dobrego warto czynić, i którzy swoją szlachetną postawą uczą mnie świętości. Takich ludzi w moim prywatnym języku nazywam arystokratami ducha. Szlachetne dziewczęta to prawdziwe Boże księżniczki, podobne do Maryi i do innych wielkich kobiet w historii zbawienia. A szlachetni chłopcy to mali-wielcy książęta, którzy – jak Mały Książę – nie tylko szukają przyjaciół, ale potrafią stać się dla innych ludzi wiernymi towarzyszami podróży przez życie. Cieszę się z tego, że spotykam takich młodych, którzy wiedzą, że szlachetne wychowanie nie przeszkodzi im w normalnym życiu. Cieszę się z tego, że spotykam tych, którzy mają odwagę szukania prawdy o człowieku oraz siłę potrzebną do tego, aby uszanować godność własną i bliźnich. Solidnie wychowani młodzi ludzie świetnie odróżniają miłość od tego, co jest jedynie jej karykaturą, gdyż wiedzą, że pomylić miłość z czymś, co miłością nie jest, to tak, jakby pomylić życie ze śmiercią. To dla mnie zaszczyt i radość spotykać nastolatków poszukujących wychowawców, a nie demoralizatorów, czyli tych, którzy wszystkich rozpieszczają i którzy wszystko tolerują. — 303 —


W XXI wieku my, dorośli, nadal zdajemy sobie sprawę z tego, że naszym najważniejszym zadaniem jest wychowanie człowieka: samego siebie oraz tych, za których ponosimy szczególną odpowiedzialność jako rodzice, także chrzestni, nauczyciele, księża, katecheci, przyjaciele czy znajomi. Naszą pierwszą winą jest jednak to, że zagubiliśmy odwagę proponowania sobie i innym wielkich ideałów Ewangelii: prawdy, miłości, świętości, dobra, piękna. To właśnie dlatego coraz rzadziej spotykamy takie dziewczęta i takich chłopców, których możemy nazwać arystokratami ducha. Naszą drugą winą jest to, że skupiliśmy się na ratowaniu poranionych, a zapomnieliśmy o obowiązku – i radosnym przywileju! – umacniania mocnych. Zapomnieliśmy o sztuce wychowywania Bożych perełek, czyli tych, którzy – na wzór Jezusa – są nie tylko dobrzy, ale też mądrzy, czyli zdolni do czynienia dobra w sposób mądry, a nie naiwny. Zapomnieliśmy o tym, że wychowywać to formować tych, którzy nie tylko nie skrzywdzą innych, ale którzy nie pozwolą na to, aby ich samych skrzywdzono. Przestaliśmy wychowywać elitę nastolatków, którzy potrafią stać się nowymi ewangelizatorami swoich rówieśników. Nasze rodziny, szkoły i parafie stały się bardziej miejscem resocjalizacji i terapii niż tym, czym powinny być: miejscem solidnego wychowania i umacniania w dobru. Stosujemy strategię redukcji strat, zamiast zło zwyciężać dobrem. Zakazujemy i nakazujemy, zamiast zachwycać perspektywą rozwoju. Pouczamy, zamiast być świadkami. Przestrzegamy, zamiast towarzyszyć w rozwoju. Narzekamy, że młodzi pytają nas głównie o to, co złego mogą czynić, ale w taki sposób, by się czymś nie zarazić, by się od czegoś nie uzależnić albo by nie pójść do więzienia. Żalimy się, że młodzi nie pytają nas już o dobro, prawdę, miłość, szlachetność, piękno. Być może to my, dorośli, postępujemy w taki sposób, że dziewczęta i chłopcy, którzy nas obserwują, przestali wierzyć w to, że jesteśmy w stanie pomóc im w rozwoju. I być może mają rację... — 304 —


Spis treści

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

7

CZĘŚĆ I Człowiek jest osobą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Osoba, czyli kto? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kobieta – arystokratka wśród osób . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mężczyzna mężny w dobru . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

11 15 41 53

CZĘŚĆ II Osoba i powołanie do miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Miłość jest mądrością . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dekalog drogą do miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Miłość, małżeństwo i przyjaciele . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przyjaźń, czyli początek nieba na ziemi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

83 87 100 133 142

CZĘŚĆ III Osoba i wychowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wychowawca i wychowanek, czyli sejf i skarb . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Młodzi z charakterem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wolni po to, aby dawać siebie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rachunek sumienia to sprawa miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

155 159 177 187 200

CZĘŚĆ IV Osoba, świętość i wieczność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kapłaństwo: między zdradą a świętością . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jak wygrać powołanie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Życie wieczne pewne jak Miłość! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— 309 —

205 209 223 236


CZĘŚĆ V Bóg – niezawodny przyjaciel każdej osoby . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wielki Czwartek wielkiej Miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chrześcijaństwo: strach i smutek czy miłość i radość? . . . . . . . . . . . . . Bóg kocha i uczy kochać . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

265 269 278 287

Zakończenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 303 Inne książki tego autora . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 307



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.