Z prasy wzięte

Page 1


Z prasy wzięte...


Korekta Zofia Smęda Anna Śledzikowska Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Projekt okładki Artur Falkowski Zdjęcie na okładce Robert Woźniak Zdjęcia (2 strona wklejki) Tadeusz Worczak

Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 442/P/2010 Kraków, 1 września 2010

© 2010 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 978-83-7580-189-7

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260-60-80, faks (12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


Wstęp Trudno pisać wstęp do książki księdza, nawet jeżeli jest to zbiór artykułów prasowych i wywiadów, bo dla nas, wychowanych w polskiej tradycji, ksiądz to osoba, której się słucha; która jest przewodnikiem dla innych; która wie lepiej; za którą stoi wielowiekowa tradycja i mądrość Kościoła. Gdy więc ktoś taki jest jednocześnie dziennikarzem – to jest kimś więcej niż tylko dziennikarzem. Z drugiej strony jest mu trudniej być dziennikarzem, bo spoczywa na nim ogromne brzemię odpowiedzialności. Rodzaj szlachectwa, które bardzo zobowiązuje. Dużo bardziej niż „zwykłych” dziennikarzy. Osoba duchowna jest odpowiedzialna wobec kościelnej hierarchii, ale też wobec całej wspólnoty za utrzymanie bardzo wrażliwego płomyka wiary. Musi go strzec przed wichrami komercjalizacji, próbami zawłaszczania do politycznych celów, pułapką pozornej życiowej łatwizny, której kresem jest dopiero przysłowiowa trwoga… Ten delikatny płomyk, który w dzisiejszych czasach musi się przebijać przez rozświetlone mocą milionów kilowatów feerie hedonizmu, musi pozostawać dla księdza-dziennikarza najważniejszym drogowskazem. Gdy inni mogą pozwolić sobie bezkarnie na luksus zwątpienia, on musi być nieugięty i jednocześnie nie ma prawa do okazywania zniecierpliwienia, wzgardy czy złości nawet wobec tych, którzy błądzą. Ba! Nawet wobec tych, którzy odnoszą się do niego z nieskrywaną pogardą czy wręcz nienawiścią. Także wobec grzesznych ludzi Kościoła. 7


Wprowadzenie Media mają dzisiaj wyraźnie charakter kulturowy. Niemal w każdym domu i mieszkaniu – w centralnym miejscu – znajduje się telewizor, dekoder, a za oknem antena satelitarna. Dla wielu ludzi środki społecznego przekazu są pierwszym źródłem informacji i kreatorem postaw. Co więcej, podpowiadają one sposób myślenia, a nawet, o czym odbiorca ma myśleć i rozmawiać. Dodatkowo, świat cyfrowy i Internet stanowią płaszczyznę spotykania i komunikowania się młodzieży. Jeżeli Ewangelia i nauka społeczna Kościoła ma być wszędzie słyszalna, to wejście w codzienność medialną jest dla wiernych i duchowieństwa pilnym i naglącym obowiązkiem. Nie przypadkowo więc Ojciec Święty Benedykt XVI w 44 Orędziu na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu przypomniał, że wraz z rozpowszechnieniem się technik przekazu, wzrasta nie tylko odpowiedzialność za głoszenie przesłania Kościoła, ale „staje się coraz pilniejsza i wymaga bardziej uzasadnionego i skuteczniejszego zaangażowania”. Dlatego kapłan nie może zamykać się na media i obrażać się na dziennikarzy, gdyż wszędzie tam, gdzie są ludzie, tam muszą pojawić się kapłani. Papież stwierdza, że „od kapłanów wymaga się zdolności do obecności w świecie cyfrowym przy stałej wierności orędziu ewangelicznemu, aby odgrywali właściwą im rolę animatorów wspólnot”. Jednym z wyrazów medialnego zaangażowania się Kościoła jest powoływanie rzeczników prasowych diecezji. Osoba 11


Korupcja godzi w solidarność Telewizja, radio, prasa co rusz ujawniają różne afery w naszym życiu publicznym. Mówi się o wyprowadzeniu pieniędzy, a myśli się o złodziejstwie. Mówi się o niepoprawności politycznej, a myśli się o kłamstwie i pomówieniach. Mówi się o dodatkowych gratyfikacjach, a myśli się o przekupstwie i łapówkarstwie. Mówi się o dobru wspólnym, a myśli się o dobru prywatnym. Mało kto jednak nazwie zło społeczne grzechem społecznym, a złe struktury strukturami grzechu. Jan Paweł II, mówiąc o złu społecznym, stwierdził, że chodzi o grzechy człowieka, który „powoduje lub popiera nieprawość, albo czerpie z niej korzyści; tego, kto mogąc uczynić coś dla uniknięcia lub usunięcia czy przynajmniej ograniczenia pewnych form zła społecznego, nie czyni tego z lenistwa, z lęku albo z obojętności. Prawdziwie odpowiedzialne są więc osoby”. Dlatego odpowiedzialność społeczna odnosi się nie tylko do tych, którzy czynią zło wprost, ale także do tych, którzy pośrednio przyczyniają się do jego zaistnienia. W ten sposób każdy grzech rzutuje z większym lub mniejszym szkodliwym skutkiem na całą wspólnotę społeczną. Chodzi o to, że grzech społeczny narusza międzyludzką solidarność i rykoszetem godzi w społeczeństwo. Mając tego świadomość, papież podkreślił w Hradec Kralove, że „istnieją tak zwane grzechy społeczne, ale w ostateczności każdy grzech jest udziałem konkretnego człowieka. Ten konkretny człowiek walczy z nim, zwycięża go lub też zostaje 17


Pedofilia – zawał serca Kościoła Kiedy w 2001 roku zostałem zaproszony w Rotterdamie przez holenderskiego księdza na wspólną kolację do restauracji z jego świeckimi przyjaciółmi, zauważyłem, że co pewien czas ten ważny w hierarchii kościelnej kapłan stawał się przedmiotem delikatnych, ale cynicznych uszczypliwości. Gdy po kolacji przybyliśmy na plebanię, podjąłem z nim rozmowę, próbując zrozumieć, dlaczego tak się działo. Doświadczony przez życie, nawrócony z protestantyzmu, ksiądz katolicki zaczął mi wyjaśniać stan przypływającego antyklerykalizmu, nie okazując żadnych oznak niecierpliwości. Stwierdził, że negatywne nastawienie do Kościoła ma dwie przyczyny: jedna tkwi w działalności mediów, a druga w zachowaniu duchowieństwa. Wówczas stwierdziłem, że nie można mieć pretensji do mediów, gdyż opisują to, co widzą, a taka jest ich rola. Można jedynie uznać, że ich wadą jest najczęściej przejaskrawianie nielicznych – choć godnych ścigania, karania i społecznego napiętnowania – afer stwarzających złudzenie, iż cały Kościół skąpany jest w tym złu.

Konieczna szybka operacja Tymczasem uogólnienia zawsze są krzywdzące. Chodzi o rozróżnienie w Kościele – jak pisał kiedyś ksiądz Józef Tischner – nadużycia od zepsucia. Tak jak do natury noża należy kro23


Terror w pracy Terror w pracy jest pewnym procesem działań, który – nie będąc kontrolowany – narasta i przekształca się w otwarty konflikt, przejawiający się w formie indywidualnej i społecznej. Samo słowo „konflikt” oznacza „zderzenie”. Zatem konflikt pojawia się tam, gdzie występują dwie lub więcej osób o takich celach, interesach i zamiarach, których realizacja powoduje świadome eliminowanie jednej osoby przez drugą. Zatem konflikt to proces społeczny, „na który składa się ciąg powiązanych ze sobą interakcji, w różnym stopniu uświadamianych przez strony konfliktu”. Konflikt w strukturach pracowniczych najczęściej przejawia się przez fakt wyzysku ze strony innego człowieka. Rozpoznanie wyzysku jest stosunkowo łatwe. Jego zasadniczym znakiem jest niezrozumiałe cierpienie. Cierpienie skłania do rozumienia przyczyn takiego stanu rzeczy, rodzi natrętne pytania, a w końcu wywołuje bunt. Czym zatem jest wyzysk? Otóż wyzysk – jak powiedział ksiądz Józef Tischner – jest zakłóceniem struktur dialogu w pracy. To właśnie wyzysk stoi u podstaw świadomości bólu, z którego rodzi się przeświadczenie, że można było go uniknąć. Można było z nieporozumienia dojść do porozumienia. Nastąpił wyzysk pracy, którego szczegółowym przypadkiem stała się niesprawiedliwa płaca za pracę. Tak pojęty wyzysk jest formą zdrady człowieka. Kto godzi się na taki ucisk moralny, zaciska pętlę swojemu człowieczeństwu. Bunt przeciwko wyzyskowi moralnemu człowieka staje się obowiązkiem sumie29


biskupi francuscy – „trudności ekonomiczne nie usprawiedliwiają traktowania ludzi gorzej niż narzędzi produkcji”. Należy stwierdzić, że pogłębianie się zjawiska bezrobocia i wykluczenia wzmacnia indywidualizm. Dochodzi wówczas do faworyzowania nie najlepszych, lecz najsilniejszych, i ranienia nieumiejących się bronić. Niewątpliwie symptomami tego są – przemoc w pracy, odrzucenie wybijającego się pracownika i promocja egoizmu. Wówczas drugi traktowany jest nie jako współpracownik, ale jako groźny konkurent. Możliwość wykluczenia społecznego rani tych, którzy chcąc zachować pracę, znoszą urągające warunki pracy i wynagrodzenie na granicy sprawiedliwości. Dochodzi do tego, że ewentualność bezrobocia wzmacnia nierówność w strukturach pracy – ci, którzy korzystają z owoców pracy, wcale ich nie wytwarzają. Wówczas w pracy rozwijają się niedozwolone procedery i nieformalne naciski, a nawet prześladowanie.

Człowiek upodlony Drugim elementem prowadzącym do konfliktu w pracy jest błędna polityka kadrowa w przedsiębiorstwie. Istotne znaczenie we właściwym pojmowaniu celów firmy mają wytyczne doboru pracowników. Chodzi o takie podejście do organizacji pracy, aby pomagać najlepszym, a eliminować najgorszych. Tymczasem najlepsi są mobbingowani, a ich kompetencja i uczciwość deprecjonowana. Do głosu dochodzą przeciętni, lecz o wysokich aspiracjach. Błędy w ocenie rzeczywistych kwalifikacji w sposób nieuchronny prowadzą do konfliktu i przemocy w środowisku pracy. Zarządzanie pracownikami polega na wyraźnym podziale kompetencji i sprawiedliwym wynagrodzeniu, które nie może być uzależnione od pozornych wyników, lecz od faktycznego stanu rzeczy. Z tej racji Jan Pa50


Deficyt zaufania Jeden z polskich arcybiskupów opowiadał, że do jednego z amerykańskich wydawnictw wpłynęła praca podejmująca temat diety. Autor usiłował wykazać, że przy jego typie diety można jeść, ile się chce, i nie pociąga to żadnych szkodliwych konsekwencji dla organizmu. W wydawnictwie ktoś zauważył, że książka może stać się bestsellerem, gdyż wielu z nas chciałoby dobrze zjeść, a zarazem nie tyć. Książkę oddano do druku. Nie posiadała żadnej recenzji znawców tematu. Dodano tylko krótką notkę, aby podczas diety korzystać z kapsułek oleju słonecznikowego, produkowanego przez firmę, która miała te same interesy finansowe, co wydawnictwo. I rzeczywiście, pozycja książkowa stała się bestsellerem. Rozeszła się w milionowym nakładzie. Dopiero po interwencji instytucji medycznych podano całą prawdę o szkodliwym charakterze zawartych w tej pracy treści. Trudno sobie wyobrazić zachowanie ludzi, którzy kupując książkę w dobrej wierze, dowiedzą się, że padli ofiarą oszustwa. Czy doznając goryczy kłamstwa, uwierzą po raz drugi osobie, która świadomie wprowadziła ich w błąd? Przecież jeżeli uczyniła to raz, śmiało może uczynić to raz następny. Dopuszczając się takiego czynu, autor wprowadził zamęt, wywołując atmosferę kryzysu zaufania i łączącej się z nim podejrzliwości. W ten sposób – jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego – „osoba ludzka, która powinna być zasadą, podmio58


ganie się wielkich kar. Powstaje pytanie, czy atakując publicznie błędy innych, sami jesteśmy od nich wolni? Najczęściej – jak mówił jeden z moich profesorów – „ci, którzy głośno oskarżają winnych, najczęściej sami popełniają grzechy innej kategorii. Broniąc głośno norm moralnych, starają się ukryć swoje świństwa”. Dlaczego nie chcemy popatrzeć na Chrystusa? Tymczasem Chrystus nie pochwalił grzechu, ale wziął w obronę grzesznika, którego chciano publicznie zniszczyć. Rozkoszuję się mądrością i miłością Chrystusa, kiedy nie patrząc na oskarżycieli, ani nawet z nimi nie rozmawiając, pisze palcem po ziemi, jakby chciał przypomnieć grzechy faryzeuszy i powala ich jednym pytaniem: Kto z was jest bez grzechu, niech rzuci w tego człowieka kamieniem? Nikt nie rzucił, zaczęli odchodzić, zaczynając od najstarszych. Odchodzą, ale gdyby mogli, to z pewnością zmieszaliby Go z błotem. Nie interesuję się sprawą z punktu widzenia prawa, gdyż to wykażą odpowiednie organy sprawiedliwości, nie zajmuję się usprawiedliwieniem grzechu, gdyż grzech grzechem pozostaje. Interesuje mnie jedynie sposób traktowania człowieka, bowiem kamienie zastąpiono błotem. Czyżby niektóre media współpracowały z szantażystkami, tak jak uczeni w piśmie z faryzeuszami? Powstaje pytanie o etykę mediów, nawet tych tabloidalnych!? Nikt nie twierdzi, że zło należy przemilczać, ale jedno jest pewne, że informacja to nie tylko przekaz faktu, ale także odpowiednie wyważenie i dyskrecja. Informacja „bez dyskrecji – jak pisał kardynał Ratzinger – może nie tylko uwłaczać ludziom, ale i zniekształcać prawdę”, całościową prawdę o człowieku. Chodzi o to, że głównym zadaniem mediów nie może być jedynie demaskowanie człowieka w jego odrażającym brudzie. Ojciec Święty Benedykt XVI, nawiązując do dramatów Bertolda Brechta, zauważa, że poeta całe swoje życie i cały swój 76


i okryliście wstydem i hańbą waszych współbraci. Wzywam was, byście zrobili rachunek sumienia, wzięli na siebie odpowiedzialność za popełnione grzechy i z pokorą wyrazili swój żal”. Jeżeli tak mówi Ojciec Święty, to znaczy, że jego słowa trzeba wziąć sobie do serca. Tym bardziej że w rozmowie z dziennikarzami towarzyszącymi mu w pielgrzymce do Portugalii papież zauważył, że „prześladowania Kościoła nie pochodzą dziś z zewnątrz, lecz są wynikiem grzechów, jakimi są nadużycia wobec nieletnich popełniane przez duchownych”. Toteż w kontekście pedofilii „przebaczenie nie zastępuje wymierzenia sprawiedliwości”, lecz staje się dla sprawiedliwości uzupełnieniem. Warto podkreślić, że nie jest to atak na Kościół – jak wielu stereotypowo twierdzi – gdyż grzech grzechem pozostaje niezależnie od tego, kto go popełnia, a sankcje prawne dotyczą wszystkich obywateli. W wielu wypadkach to nie media uderzają w Kościół, lecz popełniony i ujawniony grzech kapłana. Benedykt XVI zdaje sobie sprawę z tego, że miłość do Boga wyraża się w miłości do bliźnich, dlatego prawda będąca warunkiem miłości jest wezwaniem, które nie znosi sprzeciwu. Jedynie wierność prawdzie daje wyzwolenie i wskrzesza nadzieję na lepszą przyszłość. Nieprzypadkowo więc w swojej książce Jezus z Nazaretu papież pisze, że tak jak sok z winogron – aby stał się szlachetny – musi przejść fermentację, tak dzisiaj Kościół potrzebuje oczyszczenia i transformacji. Choć w zestawieniu z innymi środowiskami pedofilia w Kościele ma wymiar niecałego procenta – to jednak nie usprawiedliwia to w żadnym przypadku grzechu i łączącego się z grzechem moralnego zła. Celem oczyszczenia zawsze jest piękny owoc, a nie ma owocu bez oczyszczenia. W ramach oczyszczenia warto być ostrożnym i roztropnym, gdyż mogą się pojawić fałszywe oskarżenia, jak miało to miejsce w wypadku niemieckiego biskupa Waltera Miksa z Augsburga i amerykańskiego 92


Z wielu punktów widzenia Z ks. dr. Robertem Nęckiem, rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej, o jego życiowych wyborach – rozmawia Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz – Czy istnieje pojęcie kariery w hierarchii Kościoła? Czy można powiedzieć, że Ksiądz, będąc rzecznikiem, publicystą, autorem książek, wykładowcą uczelnianym zrobił karierę? W nomenklaturze kościelnej i wizji ewangelicznej pojęcie kariery jest nieporozumieniem. „Dobrze się ustaw” – tak niektórzy mówią. Kariera zakłada drogę, którą trzeba przejść, stopień po stopniu, aby osiągnąć upragniony cel, ale jeżeli się to nie uda, to człowiek przeżywa wewnętrzną frustrację; życie się dla niego zakończyło. Gdy obejmowałem stanowisko rzecznika, zdawałem sobie sprawę, że funkcja ta kiedyś dla mnie się skończy, że zostaną postawione przede mną nowe zadania, które będę się starał realizować, jak najlepiej potrafię. Dlatego nie należy być do stanowisk przywiązanym i uważam, że mówienie o karierze w Kościele jest niestosowne. – Czy jest Ksiądz zatem zadowolony ze swojego życia zawodowego? Tak. Mam optymistyczne podejście do życia. Najistotniejszą dla mnie wartością jest wolność. To powoduje, że wyjątkowo cenię moją pracę i staram się ją wykonywać jak najlepiej, gdyż 120


70. urodziny kardynała Dziwisza Z ks. dr. Robertem Nęckiem, rzecznikiem prasowym kardynała Stanisława Dziwisza – rozmawia Andrzej Godlewski – Ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz kończy dziś 70 lat. Jest on duchownym, do którego Polacy mają największe zaufanie. Czy ten fenomen można tłumaczyć tylko tym, że kardynał świeci blaskiem Jana Pawła II? Ksiądz kardynał przeżył przy papieżu 39 lat. „Nasiąknął” więc wizją człowieka i rzeczywistości, którą miał nasz wielki rodak. To dziedzictwo Jana Pawła II zawsze już w nim pozostanie. Dlatego jest kustoszem, czyli kultywującym to, co pozostawił papież, i kontynuatorem jego dzieła – czyli rozwijającym i przedstawiającym idee Jana Pawła II w nowy sposób. Jan Paweł nie niszczył osobowości, lecz wpływał na ich rozwój. – W książce, która właśnie się ukazała i zawiera m.in. homilie księdza kardynała, pisze Ksiądz, że „należałoby się zastanowić, jak by wyglądał ten pontyfikat bez sekretarza tak wielkiego formatu, jakim był ksiądz Dziwisz”. Jak by wyglądał? W swoim Świadectwie ksiądz kardynał wyznaje, że wszystkimi prozaicznymi rzeczami ważnymi dla papieża zajmował się on i inni, pozwalając mu skoncentrować się na sprawach istotnych dla życia Kościoła. Otoczenie stwarzało papieżowi komfortowe warunki dla jego pracy. Jest faktem niezwykłym, 134


kraju, a jednocześnie promuje politykę antynatalistyczną, tak jakby bez dzieci dało się stworzyć jakąkolwiek przyszłość. W rzeczywistości polskiej wiele do życzenia pozostawia polska klasa polityczna. Wychodzi na jaw jej ubóstwo w wymiarze moralnym. Jeżeli się uważa, że klasa rządząca odzwierciedla poziom społeczeństwa, to znaczy, że Kościół zobowiązany jest skupić się na pracy od podstaw poprzez prowadzenie formacji moralnej i kształtować ludzką tkankę społeczną. Dlatego papież przypomina, że miłość i prawda oczyszczają gospodarkę i politykę, nie odbierając im właściwej autonomii. – Czy wierzy Ksiądz w to, że rozmaite organizacje biurokratyczne przejmą się apelem o całkowitą przejrzystość finansową? Jest to pobożne życzenie. Przypominam, że jedną z głównych wad jest ludzka chciwość. Dlatego w sprawach finansowych co pewien czas muszą być przeprowadzane kontrole. Weźmy pod uwagę przykładowo kwestię opodatkowania. Nie chodzi jedynie o to, czy płacić podatki niskie lub wysokie. Problem tkwi w tym, czy fundusze ściągane w ramach podatków wykorzystywane są zgodnie ze sprawiedliwością i solidarnością. – A jak możemy zilustrować na konkretnych przykładach bardzo ciekawe stwierdzenie, że „kupno jest ZAWSZE aktem moralnym”? Typowym przykładem mogą być Chiny. Otóż w chińskich fabrykach masowo wykorzystuje się pracowników. Według badań pekińskiego uniwersytetu Renmin 80% matek pracuje ponad siły jako wędrujące pracownice i widzi swoje dzieci raz lub dwa razy w roku. Chiński zakład włókienniczy płaci swoim pracownikom 10 centów za godzinę, aby towary uczynić bezkonkurencyjnie tanimi na rynku światowym, zagrażając rynkom w Europie i w USA. Kiedy zatem wejdziemy do skle162


– Co Ksiądz sądzi o pokazywaniu się duchownych w programach telewizyjnych, które, oględnie mówiąc, nie promują wartości ewangelicznych albo są prowadzone przez osoby, o których powszechnie wiadomo, iż nie kierują się choćby zasadami Dekalogu? Pragnę zauważyć, że programy nie muszą prezentować jedynie wartości ewangelicznych. Wystarczy, że promują wartości uniwersalne wypływające wprost z prawa naturalnego i Dekalogu. Dokument episkopatu zbudowany na wskazaniach Kongregacji Nauki Wiary zaleca, aby nie brać udziału w takich programach, które już samą formułą szkodzą wierze lub dobrym obyczajom, sieją zgorszenie i są wyraźnie antykościelne. Uczestnictwo kapłana w tego typu programach dezorientuje wiernych i uwiarygodnia to, co nie powinno być uwiarygodnione. – Publiczne, na przykład za pomocą artykułów prasowych, podważanie autorytetu jednego kapłana przez innego księdza to zjawisko naganne czy „nowy trend duszpasterski”? Myślę, że u podłoża tego typu zachowań tkwią zwykłe kompleksy, frustracje i niespełnione ambicje. Człowiek w różny sposób walczy o uznanie środowiska. Jednym z nich jest pokaz inteligencji lub błyskanie dowcipem. Gorzej, gdy ktoś jest mniej lotny, bo wówczas w radykalny sposób atakuje, wysuwając proste oceny i radykalne hasła, gubiąc po drodze kompetencje i uczciwość. Tymczasem dokument episkopatu wyraźnie podkreśla, że jeśli osoba nie ma wystarczających kompetencji, to nie powinna zabierać głosu w mediach. Kiedy bowiem braknie unii kompetencji z uczciwością, zaczyna się chrześcijaństwo ciasne i jednowymiarowe.

116


Ścięte drzewa Z ks. dr. Robertem Nęckiem, który komentuje z Hawany wizytę kardynała Dziwisza na Kubie – rozmawia Tomasz Ponikło – Jan Paweł II, podsumowując swoją pielgrzymkę na Kubę z 1998 roku, mówił: „Na wielkim placu Rewolucji im. José Martí w Hawanie widziałem ogromny obraz przedstawiający Chrystusa z napisem: «Jezu Chryste, ufam Tobie!». Podziękowałem Bogu, ponieważ właśnie w tym miejscu, którego nazwa mówi o «rewolucji», znalazł miejsce Ten, który przyniósł na świat prawdziwą rewolucję – rewolucję miłości Bożej, wyzwalającej człowieka od zła i przynoszącej mu pokój i pełnię życia”. Ale obok Chrystusa wisiał wizerunek Che Guevary. Która z tych postaci święci triumfy 12 lat później? Kiedy metropolita Hawany kardynał Jaime Ortega y Alamino i ambasador rycerzy maltańskich Przemysław Häuser, na których zaproszenie kardynał Stanisław Dziwisz przybył 22 lutego na Kubę, przedstawiali nam sytuację lokalnego Kościoła, jasne było, że od wizyty Jana Pawła II chrześcijanie mają tam większą swobodę, a Kościół mocniejszy głos. Oczywiście sytuacja jest daleka od marzeń. Widać jednak, że na Kubie zaczyna dawać o sobie znać królestwo Chrystusa: zwykłe wartości, które Jezus głosił w Ewangelii – poczynając od miłości – wkraczają w miejscowe życie. 179


Rzecznik kurii radzi o mediach Z ks. dr. Robertem Nęckiem, rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej – rozmawia Błażej Strzelczyk – Został Ksiądz doceniony przez episkopat. Biskupi chcą, aby Ksiądz wsparł swoim doświadczeniem Radę ds. Środków Społecznego Przekazu. Czym zajmie się Ksiądz w tej Radzie? Będę dzielił się swoją wiedzą w sprawach kontaktu z mediami. Do tej pory pracowałem tylko w Krakowie, teraz obowiązków przybędzie. To dla mnie nowa fucha, będę musiał sporo się nauczyć. Z moich doświadczeń wynika, że dziennikarzy nie trzeba się bać. Trzeba być otwartym na media. Teraz jest tak, że w polskim domu może nie być mebli, szafy i foteli, ale w dużym pokoju zawsze znajdzie się telewizor. Będę chciał też zachęcać innych księży do otwierania się na media. Rada zajmuje się też mediami publicznymi, a więc jako jej konsultor z tym problemem będę musiał się zmierzyć. Nie można zrezygnować z mediów publicznych, bo tylko one gwarantują przekaz takich treści, które w mediach komercyjnych nie mają szans na przebicie. – Czy Kościół jest medialny? Coraz bardziej. Idzie to powoli, ale krok za krokiem zmienia się rzeczywistość. Powoływani są nowi rzecznicy prasowi w diecezjach, powstają religijne portale internetowe, choćby 118


I właśnie w tych warunkach ksiądz kardynał uczestniczył w kubańskiej premierze „Świadectwa”. Chciał w ludziach na nowo rozbudzić nadzieję. – Czy ksiądz kardynał ma w planach już jakieś kolejne odwiedziny wiernych za granicą naszego kraju, jakieś kolejne podróże? Zaproszeń jest wiele, ale chwilowo trzeba duszpasterzować w swojej rodzimej diecezji. Kardynał ma ponowne zaproszenie do Kanady, na Tajwan. Jest zaproszenie do Stanów Zjednoczonych, do Danii… Mógłbym tu siedzieć z mapą i wymieniać… Ksiądz kardynał traktuje te zaproszenia poważnie, ponieważ czuje się spadkobiercą tego, co zostawił Jan Paweł II, czuje się promotorem tego dziedzictwa. – Pamięta Ksiądz może jakąś dziennikarską wpadkę albo zabawne wydarzenie w swojej pracy? Kiedyś miałem konferencję prasową. Było ponad 50 dziennikarzy z całego świata. Jedna dziennikarka bardzo się spóźniła. Byłem już nieco podenerwowany, bo czas mnie gonił, a ona zadawała te same pytania, które już wszyscy zadali mi wcześniej. Zorientowała się i mówi: „Przepraszam, że księdzu zawracam głowę”. A ja wszedłem jej w słowo i mówię: „Nie przesadzajmy, wcale Pani jeszcze nie zawróciła mi w głowie”. www.netbird.pl

144


Nie zatracić istoty świąt Z ks. dr. Robertem Nęckiem, rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej – rozmawia Katarzyna Śliwa – Tradycja, zwyczaje świąt Bożego Narodzenia należą do najpiękniejszych i najbardziej wzruszających. Bezbłędnie wychwyciły to handel i rynek. W dodatku marketingowe „świętowanie” zaczyna się niemal tuż po Wszystkich Świętych. Wielu to razi... Z punktu widzenia marketingu handel nie dziwi. Dziwi natomiast, że ludzie dają się tak łatwo uwieść logice zysku i strat. Jeżeli tak wcześnie – a zdarza się to ostatnio nawet już w połowie listopada – będziemy dzielić się opłatkiem czy spożywać cateringowo przygotowywane potrawy wigilijne, to może się zdarzyć, że w jednej ręce będziemy trzymać opłatek, a w drugiej jajko. – Jak w reklamie, gdzie pisanki wysypuje się pod choinkę? Trafia Pani w sedno sprawy. Zrozumiałe są przygotowania do świąt. Ale przesadnie wczesne świętowanie jest nieporozumieniem. Wypacza się w ten sposób ideę oczekiwania na święta i sztucznie wzbudza głód, ale nie świąt, lecz tego, co jest ich otoczką. Ponadto zakłóceniu ulega czas adwentu, czyli skupienia, zastanowienia nad sobą i swoim życiem, oczekiwania na narodziny Jezusa. Te dni poprzedzające Boże Narodze169


To przeszkadza nie tylko w zapatrzeniu się w wieczność, ale także w zachowaniu własnego człowieczeństwa. – Słyszy się niekiedy taki kontrargument, że skoro Bóg stworzył człowieka pożądliwym, to w taki też sposób powinien on żyć na ziemi. Ten argument nie jest nowy. Jest on nieustannie powielany. Człowiek jest tak inteligentnym stworzeniem, że może sobie skutecznie wytłumaczyć każde obejście prawa Bożego, jeszcze lepiej kościelnego, a najlepiej prawa cywilnego. Człowiek da sobie radę ze wszystkim, by usprawiedliwić zło, które czyni. Trudno zrozumieć zachowania ludzi, którzy deprecjonują moralne nauczanie Kościoła, bo w ten sposób obniżamy wartość samych siebie. W człowieku tkwią odwieczne tęsknoty, by o wszystkim decydować, by zająć fotel, na którym siedzi sam Bóg. Ale ten sam Bóg powie: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a ja was przebóstwię”. Czyli, będziecie mieli coś z życia wiecznego, boskiego, ale pod warunkiem że do mnie przyjdziecie. Rzecz jasna, łatwiej jest żyć na ziemi bez odniesienia do Boga i przykazań, ale zdecydowanie gorzej się cierpi i umiera. – Wspomniał Ksiądz o sprawie nadmiernej koncentracji na dobrach materialnych, ich gromadzeniu i konsumpcji. Czy i jakie zatem powinny być tego granice? „Czyńcie sobie ziemię poddaną” – takie zdanie znajdziemy w Piśmie Świętym. W języku współczesności oznacza to: „twórzcie dalekowzroczne koncepcje, systemy rozwoju, żeby się wam żyło lepiej”. Chodzi o to, że człowiek ma prawo do godnego życia w zamożności. Jednak środki, które do tego prowadzą, nie mogą urągać i szkodzić bliźniemu.

174


Fascynacje rzecznika Z ks. dr. Robertem Nęckiem, rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej – rozmawia ks. Henryk Młynarczyk – Kiedy Ksiądz zapragnął zostać kapłanem? Chodziłem z rodzicami do kościoła, widywałem, jak moi rówieśnicy stoją przy ołtarzu jako ministranci i w pewnym okresie poprosiłem rodziców, aby mi pozwolili zostać ministrantem. Później obserwowałem życie w parafii, patrzyłem na życie księży. Miałem to szczęście, że trafiłem na bardzo dobrych kapłanów. Imponowała mi ich wiedza, poziom wygłaszanych kazań i styl bycia. W pewnym momencie zrodziło się powołanie. Dzięki księżom „na poziomie” zostałem księdzem. – Rozumiem, że była to rodzinna parafia? Tak. Ochrzczony zostałem w parafii świętego Floriana, bo tam początkowo mieszkaliśmy z rodzicami. W szkole podstawowej, dokładnie w pierwszej klasie, rodzice zadecydowali, że przeprowadzimy się do nowo powstającej parafii na Prokocimiu Nowym. – Jakich przedmiotów w szkole uczył się Ksiądz najchętniej? Najbardziej interesowały mnie język polski i język niemiecki, historia, geografia, fizyka i religia. Zajmowałem premiowane miejsca z niemieckiego i geografii. W tych dziedzinach czyta190


Spis treści Wstęp Wprowadzenie

7 11

Artykuły Korupcja godzi w solidarność Pedofilia – zawał serca Kościoła Terror w pracy Aborcja kontra geniuszom Prawda o in vitro „Aby pogrzeb odbył się przed urlopem...” Powiew hipokryzji Między gwiazdorstwem a służbą Pogoda dla przeciętnych egoistów Obowiązek głosowania SLD z bumerangiem Deficyt zaufania Ożenek kompetencji z uczciwością Afryka, piłka, Kościół Dulska w spotkaniu z księdzem po kolędzie Grypowy apel do apelujących Forowi frustraci Dyskryminacja większości W miejsce kamieni błoto Wezwanie do przebaczenia Wezwanie do prawdomówności Wezwanie do czynienia caritas Wezwanie do miłości społecznej

15 17 23 29 34 36 38 42 45 49 53 55 58 61 64 67 69 71 73 75 78 81 83 86

197


Wierny prawdzie do końca Nadzieja w wierności prawdzie Kapłan ponadpartyjny Arcybiskup Romero ofiarą skrajnej prawicy Kubo, powstań z klęczek! Kardynał Stanisław Dziwisz na Kubie Krzyżowy ból nieodpowiedzialności Asyż zagościł w Krakowie

88 91 95 98 103 106 109

Wywiady Promować wartości uniwersalne Rzecznik kurii radzi o mediach Z wielu punktów widzenia Kroczyć czy chodzić 70. urodziny kardynała Dziwisza Chodzenie po linie fałszu to seppuku Człowiek dialogu W żołnierskim stylu Papież to dobro wspólne Papież ma rację Pochówek na Wawelu Przykład dla innych narodów Nie zatracić istoty świąt Przesłanie Wielkiej Nocy Kubańskie świadectwo Świadectwa Ścięte drzewa Śladem patrona Fascynacje rzecznika

113 115 118 120 128 134 141 145 150 155 160 164 166 169 173 177 179 186 190



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.