Trzymać rękę
na pulsie Słowa
Redakcja Magdalena Mnikowska Korekta Anna Śledzikowska Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Artur Falkowski Projekt okładki Artur Falkowski
Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 464/P/2015 Kraków, 7 września 2015
© 2015 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-456-0
Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260 60 80, faks (12) 269 17 32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Przedmowa Zebrane tutaj krótkie rozważania biblijne powstawały stopniowo, w ciągu niespełna dekady. Kilka razy były przerabiane, uzupełniane, zmieniane – w otwartości na impulsy, które Boże słowo dawało codziennym, zwykłym sprawom piszącego te słowa. Kiedy przygotowywałem je do publikacji, zauważyłem, iż pewne wątki wciąż powracają: cisza, milczenie, pamięć, wspólnota, dzielenie się, niezmiennie obecny i działający Bóg oraz inne. Czytając ponownie napisane przed laty teksty, poznawałem siebie i odświeżałem świadomość misji, którą Bóg mi wciąż daje poprzez budzenie wrażliwości na określone kwestie. Ufam, że i czytelnik tych rozważań zostanie poprowadzony przez Ducha Jezusa do poznawania siebie, obudzenia serca i odkrywania własnej misji. Rozważania te nie są egzegezą tekstu biblijnego, powstały raczej pod wpływem pewnego impulsu czy nawet odczutego w sobie dotknięcia. Niekiedy były inspirowane całym tekstem cytowanej księgi, innym razem jednym czy dwoma zdaniami lub tylko pojedynczymi jej słowami. Są to zachęty, przestrogi, pytania, które wzbudziło we mnie wsłuchiwanie się w Boże słowo w kontekście doświadczeń: podczas wydarzeń, lektur, rozmów. Owego wsłuchiwania najpierw uczyły mnie Ćwiczenia duchowe św. Ignacego, a później Rekolekcje kontemplatywne Franza Jalicsa SJ oraz modlitwa Jezusowa. Idea zamieszczonych tu rozważań narodziła się w duszpasterstwie emigracyjnym jezuitów w Dublinie, zaraz na początku jego powstania, we wrześniu 2007 roku. Redagowałem wtedy jednokartkowy biuletyn niedzielny dla naszych wiernych. Biuletyn i zawarte w nim rozważania do wszystkich czytań pozwalały im utrwalić coś z doświadczenia nie—5—
II niedziela Adwentu „Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem sprawiedliwości, pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego! Albowiem Bóg chce pokazać wspaniałość twoją wszystkiemu, co jest pod niebem” (por. Ba 5,1-9). Bóg pragnie całkowicie przemienić każdego człowieka, ukazać jemu samemu i całemu światu całe jego/jej własne piękno – czasami ukryte, zakurzone, zbrukane. To On jest Stwórcą i Odnowicielem piękna i dobra człowieka. Jak dobry Ojciec, daje każdemu nową szatę, płaszcz i koronę, symbole nowej królewskiej władzy, oraz ofiarowuje nowe imię, czyli nową tożsamość. Wybaczając grzechy i popełnione zło, zakłamanie i fałsz, w jakie często wikła się człowiek, wprowadza światło, pokój i radość w jego życie. Chce ukazać wszystkim i każdemu człowiekowi wspaniałość człowieka – swojego stworzenia, oraz przekonać, że warto o niego zawalczyć. Taki jest nasz Bóg. Tak działał w historii i postępował z ludem Izraela. Tak też chce postępować dzisiaj z nami. „Ci, którzy we łzach sieją, żąć będą w radości. Idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew, lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy” (por. Ps 126). Prawdziwie wielkie rzeczy w życiu dokonują się dzięki wytrwałości, cierpliwości, a nieraz przez łzy bezsilności lub bólu. Gdy i takie doświadczenia przyjmujemy z wiarą, wtedy mamy prawo ufać, że Pan poprzez nie pracuje w nas i przemienia nas wewnętrznie. Zaangażowanie płynące z wiary w żywego Boga musi przynieść wielkie owoce, rzeczy, o których nam się nawet nie śniło. Co więcej, Bóg zawsze przekracza nasze oczekiwania, jest hojniejszy niż nasze przeczucia. Usta nasze stają się pełne śmiechu, a język sam śpiewa z radości, gdy nagle pewnego dnia odkrywamy, jak wielkich rzeczy Pan niepostrzeżenie z nami i w nas dokonał. I sami wtedy przyznamy, że to, co robiliśmy, było w rzeczywistości nieznaczne w porównaniu z tym, co się dokonało. Cały trud i ból —9—
III niedziela Adwentu „Owego dnia powiedzą Jerozolimie: «Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce!» Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz – On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości” (por. So 3,14-18a). Kiedy czujemy się osamotnieni, kiedy mamy wrażenie, że zostaliśmy opuszczeni, pozostawieni sami sobie, całkowicie bezbronni, wystawieni na łup wrogów czy „przyjaciół”, wtedy często pojawia się w nas lęk. Bycie przy kimś, z kimś, bycie ważnym dla kogoś to wielka ludzka potrzeba i tęsknota. Nieraz jest ona tak rozpaczliwa i kompulsywna, że ludzie dążą do jej zaspokojenia nawet za cenę nadszarpnięcia własnej godności oraz za cenę wartości, którymi chcą żyć. Nieraz osoby nawiązują wiele relacji, zanim doświadczą i zrozumieją, że owa tęsknota jest tak ogromna, że tylko ogromny Bóg jest w stanie ją zaspokoić. Tylko On jest w stanie cały czas być przy nas, postawić każdego z nas w centrum swojego zainteresowania. Bóg z nami przezwycięża nasze osamotnienie i zamienia je w źródło radości i wesela. W tym Emmanuel objawia się nam jako nasze zbawienie, wznosi w nas okrzyk radości. „Wy zaś z weselem czerpać będziecie wodę ze zdrojów zbawienia. Chwalcie Pana, wzywajcie Jego imienia, dajcie poznać Jego dzieła między narodami, przypominajcie, że wspaniałe jest imię Jego” (por. Iz 12,2-6). Jak odnaleźć źródła radości i jak z nich czerpać? Przede wszystkim trzeba przypominać sobie, ciągle rozpamiętywać i smakować Boże dzieła we własnym życiu. Dzieje Boga i moje stają się wtedy oparciem dla teraźniejszości i nadzieją dla przyszłości. Być może brak nam uważności, by dostrzec bieg tych dziejów. Nieraz zaśmiecamy pamięć całkiem niepotrzebnymi rzeczami i nie ma w nas miejsca na pamięć o dziełach Bożych. Często brak nam zdolności do bycia wdzięcznym, by za nie dziękować. Trzeba, byśmy pielęgnowali w sobie uważność, pamięć i wdzięczność. One są sposobami czerpania ze źródeł — 11 —
Niedziela Chrztu Pańskiego rok A-B-C „On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy” (por. Iz 42,1-4.6-7). Zniechęcenie i załamanie zdarza się nam bardzo często w życiu duchowym: kolejny raz nie wychodzi modlitwa, kolejny raz nie udaje się pokonać swoich wad. Ale Pan ma upodobanie w nas nie dlatego, że pięknie się modlimy, że już wykorzeniliśmy wady. On ma w nas upodobanie, bo wybrał nas dla siebie z miłości i całkiem bezinteresownie. On pragnie w nas mieć swoich bliskich, dlatego nas podtrzymuje, dlatego spoczywa na nas Jego Duch. Jeśli się zniechęcamy i załamujemy w naszym życiu duchowym, to być może właśnie dlatego, że jeszcze za bardzo jesteśmy skoncentrowani na sobie, a nie na Nim, i tak naprawdę brak nam wiary. Bez wiary nie ma sensu się modlić ani pracować nad swoimi wadami. A wiara to zaufanie, zawierzenie, powierzenie się, oddanie, złożenie w dłonie Ojca, tak jak Jezus-Syn. „Ponad wodami głos Pański, Pan ponad wód bezmiarem. Głos Pana potężny, głos Pana pełen dostojeństwa” (por. Ps 29). Głos Pana jest potężny, mocny, dostojny. Mimo to nie potrafimy go dosłyszeć ani we własnym sercu, ani w otaczającym nas świecie. Wody i bezmiar wód to symbol pierwotnego chaosu stworzenia, ale też jakiegoś pierwotnego chaosu, który wprowadził w nasze życie grzech. Głos Pana wprowadza porządek, ład, jasność, przejrzystość. On rozbrzmiewa i przenika wszystko. Starożytni twierdzili, że słyszą muzykę sfer, podobnie duchowi mistrzowie różnych kultur potrafią wyłowić ukryte harmonie świata. Głos Boga to wszystko, co wprowadza głęboki porządek w twoje życie, co daje pokój i nadzieje. Gdy pozwolisz mu zabrzmieć, ukaże swoją przemieniającą moc, aż w końcu odnajdziesz usta, z których głos ten płynie, i Oblicze, które jest do ciebie zwrócone i pochylone z troską. „Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby (...)»” (por. — 27 —
różną od tej, którą wam głosiliśmy, niech będzie przeklęty!” (por. Ga 1,1-2.6-10). Święty Paweł jest bezkompromisowy, jeśli chodzi o prawdę Ewangelii. Tą prawdą jest darmowa łaska i miłość Boga ukazana w krzyżu Jezusa. Odstąpienie od tego choćby na mały krok, zniweczyłoby Dobrą Nowinę o zbawieniu i wolności i po prostu przeniosłoby ludzi z jednej niewoli, niewoli żydowskiego Prawa, w jakąś inną niewolę. Paweł natomiast doświadczył przepastnej wolności, którą dała miłość Boga. Jego pasja i stanowczość nie jest więc jakimś zuchwalstwem, zacietrzewieniem, fundamentalizmem, ideologią, lecz właśnie wyraża zaangażowanie w obronę ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa przed tym wszystkim. „Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i zwracając się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: «Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu». A gdy wysłani wrócili do domu, zastali sługę zdrowego” (por. Łk 7,1-10). Jezus jest zadziwiony wiarą człowieka. Reakcja Jezusa wiąże się z tym, że taką wiarę okazuje poganin, osoba daleka od wielkiej tradycji Izraela, tak przecież pełnej Bożą obecnością i działaniem. Smutne jest, że na taką wiarę, oprócz Maryi, niewielu było stać w Izraelu. Radością natomiast napełnia to, że również poza tym kontekstem możliwa jest wiara w Jezusa Chrystusa i to wielka wiara, która łączy w sobie głęboką pokorę oraz ufność. Ponieważ wiara jest łaską daną od Boga, oznacza to, że Bóg potrafi działać na różne sposoby i daje doświadczenie siebie każdemu człowiekowi. Nikt nie jest pozbawiony Jego zaproszenia, nikt nie jest oddzielony od zbawienia.
— 49 —
i emocjonalnym uniesieniem. Są to jednak różne i niesprowadzalne do siebie doświadczenia. Gdy nie umiemy ich od siebie odróżniać, możemy np. leczyć depresję u księdza, a strapienie u psychoterapeuty; w emocjonalnym uniesieniu podejmować zgubne decyzje, a pocieszenia w ogóle nie zauważyć. Aby uniknąć tych nieporozumień, potrzeba ciszy, modlitwy, duchowej rozmowy. To jest podstawowa szkoła komunikacji z Bogiem w tym subtelnym duchowym języku. „Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (por. Ga 3,26-29). Dzięki jednemu chrztowi jesteśmy kimś jednym w Chrystusie. Jednakże doświadczenie ukazuje nam każdego dnia coś innego: my najpierw dostrzegamy różnice, podkreślamy szczególnie to, co nas dzieli. Łatwo przychodzi nam ustanawianie wielu podziałów, co następnie wiedzie do nieporozumień, sporów i przemocy. Ciągle nie dorastamy do naszego powołania i obciążamy nasze wspólnoty podziałami. Paweł zaprasza nas do przekroczenia wszystkich pozornych podziałów i do budowania rzeczywistej, choć duchowej jedności. Ta jedność jest rzeczywista, bo osiągnięta przez realną śmierć Jezusa. Wszyscy we chrzcie zostaliśmy realnie zanurzeni w Chrystusa. Do Niego wszyscy przynależymy. Paweł zachęca nas do podkreślania i realizowania przede wszystkim naszej rzeczywistej jedności i równości wobec Boga. Ona jest bardziej pierwotna niż wszelkie różnice, które oczywiście mogą się pojawić, ale tylko na jej tle, wtórnie. „Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie (…) zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego»” (por. Łk 9,18-24). Odpowiedź na pytanie, kim jest dla mnie Jezus, jest bardzo ryzykowna. Ryzykuję wprost swoim życiem. Od odpowiedzi na to pytanie zależy moje życie, jego kształt, moje wybory, sens wielu rzeczy, które robię. Chodzi bowiem o odpowiedź bardzo osobistą. Udzielając tej odpowiedzi, nie mogę jednocześnie ukrywać się za innymi, za tłumem, za moim proboszczem, nawet za teologami czy za Kościołem. Przyswajanie sobie odpowiedzi innych tak naprawdę jest — 57 —
w stosunku do całego ludu Izraela. Wyjście z Egiptu to nie tylko zbiorowe doświadczenie, lecz również doświadczenie w życiu pojedynczej osoby, które wciąż jest ponawiane. Bóg życia troszczy się o ubogiego, czyli o człowieka, który całą ufność złożył w Nim. Mocną dłonią i wyciągniętym ramieniem przeprowadza na drugi brzeg. „Mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach” (por. Hbr 12,1-4). Grzech jest prawdziwym ciężarem, który nie pozwala nam biec z lekkością, łańcuchem, który ogranicza nasze kroki. Paradoksalnie jednak często grzech odczuwamy jako coś miłego, niewinnego, a może nawet ożywiającego monotonię codzienności. Mówimy sobie: raz zgrzeszyłem i się nic nie stało; albo – nie mogę iść do komunii, więc sobie teraz pogrzeszę do następnej spowiedzi. Pozwalając sobie na takie myślenie, zostajemy zwiedzeni i oszukani. Każdy grzech obraża Boga, zarówno ten pierwszy, nawet jeśli jest lekki, jak i grzech ciężki, który nie pozwala iść do komunii. Pozwalanie sobie na następne grzechy utrwala w nas tendencję, predyspozycję do grzechu. Co prawda na spowiedzi wszystkie wyznane z żalem grzechy są nam przebaczone, ale oswojenie się z ciemnością zostaje i jest swego rodzaju kulą u nogi. I już trudniej biec z wcześniejszą wytrwałością. „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął! Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam” (por. Łk 12,49-53). Jezus mówi o swojej misji jako o wielkim paradoksie. Jest przecież Posłańcem pokoju, chce ukoić ludzkie serca, które doznają niepokoju, zapalić je ogniem miłości, która przecież nie niesie rozłamów, lecz prowadzi do jedności. Jest to jednak pokój prawdziwy, czyli taki, który opiera się między innymi na sprawiedliwości i z niej wyrasta. Głoszenie takiego pokoju, pokoju Bożego królestwa, napotyka nieraz gwałtowny sprzeciw tych, którzy z niesprawiedliwości czerpią korzyści. Jezus jasno domagał się sprawiedliwości od faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Niestety, oni, skupieni na sobie, odrzucali wszelkie próby podejmowane przez Jezusa, by pokazać im — 79 —
XXII niedziela zwykła „Serce rozumnego rozważa przypowieści, a ucho słuchacza jest prag nieniem mędrca” (por. Syr 3,17-18.20.28-29). Najtrudniejsze nie jest mówienie, ale słuchanie. Mówić uczymy się wszędzie. Szkół słuchania właściwie nie ma. Prawie cała nasza edukacja skupia się na tym, by uczynić nas kompetentnymi w mówieniu na określone tematy. Stajemy się ludźmi wiedzy. Ale dużo nam jeszcze brakuje do tego, by być człowiekiem naprawdę mądrym. Człowiek mądry to ten, który umie odczytywać wydarzenia życia jako przypowieści i nie tyle analizuje je intelektualnie, ile rozważa je w sercu, tzn. chodzi mu nie tylko o logiczne i racjonalne wyjaśnienie przyczyn i powiązań, ale także o odkrycie tajemnicy rzeczy, wydarzeń, osób. Co więcej, ludzi mądrych można poznać po tym, że bardziej chcą słuchać niż mówić. Doszli oni bowiem do zrozumienia, że ogrom wiedzy, który zdobyli, zdecydowanie nie wystarcza. Pragną ciągle się uczyć, nawet od ludzi prostych, nawet pod wpływem zwykłych wydarzeń i bieżących spraw. Prawdziwie mądry człowiek jest pokorny i dlatego jest umiłowany przez Boga. „Sprawiedliwi cieszą się i weselą przed Bogiem, i rozkoszują radością. Śpiewajcie Bogu, grajcie Jego imieniu, cieszcie się Panem, przed Nim się weselcie” (por. Ps 68). Człowiek sprawiedliwy potrafi zachwycić się tym, w jaki sposób Bóg stara się o ludzką wolność. Praktycznie cała Biblia ukazuje, jak Bóg ponawia dzieło uwolnienia człowieka z różnych niewoli. W Jezusie ostatecznie wyzwala nas z niewoli strachu przed śmiercią i ostatecznym unicestwieniem. Bóg daje także pokarm na drogę wolności oraz dom, miejsce odpoczynku i poczucia, że się jest u siebie i posiada się przestrzeń do realizowania wolności. Owo wyzwalanie oraz wyposażanie wydarza się cały czas w życiu społeczeństw i jednostek, które wciąż popadają w zniewolenie. Doświadczenie rzeczywistej wolności naturalnie prowadzi do ogromnej radości, cieszenia się i wesela, do pragnienia śpiewania i grania, wychwalania Tego, który tę wolność umożliwił. — 84 —
XXVI niedziela zwykła „Biada beztroskim na Syjonie i dufnym na górze Samarii. Leżą na łożach z kości słoniowej i wylegują się na dywanach; jedzą oni jagnięta z trzody i cielęta ze środka obory” (por. Am 6,1a.4-7). Prorok Amos nie neguje bogactwa, ale stanowczo zwraca uwagę ludziom, których ono zwiodło. Pieniądze i dobrobyt są bardzo dwuznaczne. Przede wszystkim mogą wytworzyć w człowieku złudne poczucie bezpieczeństwa oraz wszechmocy. Trzeba być człowiekiem bardzo mocnym duchowo i moralnie, by się nie pogubić, by nie ulec różnorakim pokusom, które niesie ze sobą posiadanie. Im człowiek staje się bogatszy, tym bardziej winien podwyższać standardy życia duchowego i moralnego, tym większą wewnętrzną dyscyplinę powinien przyjąć w swoim życiu. Jedynie to sprawi, że swoich najważniejszych ludzkich energii – które aktywuje postawa zaufania, wiara i nadzieja – nie ulokuje on w niewłaściwym, a ostatecznie destrukcyjnym miejscu. W ten sposób posiadane i zwiększane środki materialne nie uwiodą, lecz staną się błogosławieństwem, nie tylko dla posiadającego, ale i dla wielu innych osób. „Pan przywraca wzrok ociemniałym, Pan dźwiga poniżonych, Pan kocha sprawiedliwych, Pan strzeże przybyszów” (por. Ps 146). Psalm ten stanowi swego rodzaju litanię uwielbienia. Jest hymnem wyrażającym doświadczenie ludzi, którzy całą swoją ufność i nadzieję złożyli w Bogu. Wyznają, jak odkryli sekret szczęścia i poczucia spełnienia w życiu. Psalm jednocześnie zachęca, by być ostrożnym co do tego, gdzie człowiek umieszcza swoje zaufanie. Kto się odważy na to, by złożyć je w Panu, ten w każdej sytuacji życiowej, nawet pozornie bez wyjścia (doświadczenie sieroctwa, wdowieństwa, kalectwa, uciśnienia), będzie wytrwale przez Boga przekonywany, że dobrze wybrał. Taki człowiek nie musi się zbytnio zajmować sprawami „jutra”, bo jutro należy do Boga, dobrego Ojca, a nie do człowieka. I jeszcze jedno: jeśli Bóg troszczy się o osoby, które po ludzku myśląc, są bez „jutra”, to ci, którzy — 94 —
XXXIV niedziela zwykła Chrystusa Króla „Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem” (por. 2 Sm 5,1-3). Z tekstu wynika, że Dawid zarazem jest królem i nie jest jeszcze królem. Część ludu Izraela, dokładniej plemię Judy, uznaje go za króla, ale część, czyli pozostałe plemiona, jeszcze nie. Dopiero po wielu latach wszystkie plemiona Izraela gromadzą się wokół Dawida. Chcą w nim widzieć króla, króla nie według ludzkiego wyobrażenia, lecz według Bożego zamysłu: chcą zgromadzić się wokół jednego pasterza. Z jednej strony jest to pasterz wybrany przez Boga, z drugiej – wybrany przez lud. Nie jest to ktoś obcy, z zewnątrz, bo wszyscy rozpoznają w nim swojego brata, jednego z nich. Także dla Boga jest on kimś bliskim. Jako namaszczony świętym olejem, nosi tytuł mesjasza. Namaszczenie to znak, że Bóg go wybrał i że Duch Boży jest z nim, by żył według Bożego zamysłu: był pasterzem swojego ludu. Władza nad ludźmi może być tylko władzą pasterza powierzoną tak czy inaczej przez Boga, władzą pasterza, który daje swojemu ludowi jedność i poczucie bezpieczeństwa. „Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pana. Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem. Do niego wstępują pokolenia Pańskie, aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana” (por. Ps 122). Bóg nakazał, by wszyscy Izraelici każdego roku odbyli podróż do Jerozolimy. Może to wydawać się jakimś bardzo arbitralnym i dziwnym nakazem. Czyżby Bóg chciał sobie zapewnić wielkie tłumy i ciągłość kultu? Bogu jednak nie chodzi o siebie. On tego kultu nie potrzebuje. Regularne pielgrzymki były potrzebne Jego ludowi, by mu pomóc zachować tożsamość i jedność, by dać ludziom możliwość wzajemnego umacniania się i wspólnego cieszenia się z Przymierza. Psalm chce wyrazić tę radość ze wspólnego przebywania, z odczucia — 117 —
I niedziela Wielkiego Postu „Usłyszał Pan nasze wołanie, wejrzał na naszą nędzę, nasz trud i nasze uciemiężenie. Wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką i wyciągniętym ramieniem wśród wielkiej grozy, znaków i cudów. Zaprowadził nas na to miejsce i dał nam ten kraj opływający w mleko i miód. Teraz oto przyniosłem pierwociny płodów ziemi, którą dałeś mi, Panie” (por. Pwt 26,4-10). Gdy sprawy dobrze idą, nie jest łatwo przyznać, że zostaliśmy obdarowani. Może właśnie wtedy nieraz trudniej ofiarować pierwociny, czyli to, co najlepsze: najlepszy czas na modlitwę, najlepsze swoje siły i talenty na służbę innym, poświęcić część zasłużonego odpoczynku, by dać coś z siebie potrzebującym. Czasami trzeba wiele w życiu przeżyć, aby w końcu zrozumieć, że wszystko jest Bożym darem. Trudności, udręki i zmagania, które stają się wtedy naszym udziałem, mogą być przeżywane albo jako życiowa klęska, albo jako sposobność do przyjęcia z pokorą własnej bezsilności. Wtedy trzeba pozwolić, by to Bóg sam wyprowadził cię z tego Egiptu klęski i bezsilności. Gdy Mu na to pozwolisz, wtedy otrzymasz o wiele więcej, niż się spodziewasz; wtedy dopiero będziesz w stanie przyjąć przeobfitość Boga i właściwie się z nią obejść, to znaczy nie przywłaszczać jej sobie, ale ofiarować Panu rados nym sercem dar z siebie całego. „Kto się w opiekę oddał Najwyższemu i mieszka w cieniu Wszechmocnego, mówi do Pana: Tyś moją ucieczką i twierdzą, Boże mój, któremu ufam” (por. Ps 91). Czas Wielkiego Postu to sposobność do ponownego zadania sobie pytań o to, kim dla mnie jest Bóg, jakie miejsce rzeczywiście zajmuje On w moim życiu. Chodzi o pytania o to, co rzeczywiście jest moją twierdzą? Na czym buduję swoje zaufanie? W co lub do kogo uciekam? Czy potrafię zawierzyć się Bożej opiece? Czy mieszkam w osłaniającym cieniu Wszechmocnego? Czy potrafię w nim odpocząć od palących promieni swoich problemów? Psalmista reprezentuje postawę zaufania i zawierzenia siebie Panu, Bogu Izraela. — 120 —
II Niedziela Wielkanocna Niedziela Miłosierdzia „Wiele znaków i cudów działo się przez ręce Apostołów wśród ludu. Także z miast sąsiednich zbiegało się mnóstwo ludu do Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia” (por. Dz 5,12-16). Wszystko się powtarza. Jest dokładnie tak, jak wtedy, gdy Jezus chodził po Jerozolimie, Galilei i Judei: czynione są znaki i cuda, przychodzą rzesze ludzi, głoszone jest słowo Boże. W Piotrze i apostołach ludzie rozpoznają moc Jezusa, wyczuwają w nich życie Jezusa. Pan Zmartwychwstały jest obecny pośród ludzi, działając w i poprzez tych, którzy mu zaufali i zawierzyli, którzy z miłości oddali mu i poświęcili całe swoje życie. Mistyczne ciało Jezusa w ten sposób zostanie rozciągnięte na całą ziemię, na każdy zakątek i na każdy czas. Również dzisiaj mamy być częścią Jego Ciała w czasie i w miejscu, w którym przyszło nam żyć, i dla osób, które spotykamy. „Uderzono mnie i pchnięto, bym upadł, lecz Pan mnie podtrzymał. Pan moją mocą i pieśnią, On stał się moim Zbawcą” (por. Ps 118). Zadawanie i odczuwanie ran przychodzi nam bardzo łatwo. Z jednej strony niektórzy są bardzo podatni na zranienia i cierpią z powodu nieraz bardzo błahych spraw, z drugiej, każdy z nas posiada jakby wrodzoną – i często wraz z upływem lat coraz bardziej pielęgnowaną – zdolność ranienia innych. Wiadomo, człowiek odkrywa słabe strony innych ludzi i własne mocne strony. Zwłaszcza w chwilach zagrożenia czy konfliktu skrzętnie wykorzystuje tę wiedzę, nie tylko by się obronić, ale też by za wszelką cenę ocalić swój egoizm. Wykorzystują tę taktykę przede wszystkim ci, którzy umieją się oprzeć tylko na sobie. Poza sobą pozostaje im wyłącznie otchłań. Jednakże wierzący ma prawdziwe oparcie, mocną skałę i twierdzę: może zdać się na Boga. Dlatego nie musi się bronić, na oślep raniąc wszystkich wokoło. Bóg jest tarczą, osłoną, dzięki której wszelki trafiający w nas pocisk, choć sprawia ból, nie ma żadnej mocy szkodzenia. Co więcej, jedynie Bóg jest w stanie dogłębnie — 144 —
sytuacji. Bóg życzy człowiekowi dobra i pełni szczęścia. Kiedy kapłan mówi: „Niech Bóg wam błogosławi”, to nie chce powiedzieć, że Bóg może nam nie błogosławić. To wyrażenie należy traktować jako zaproszenie, życzenie, pragnienie, abyśmy i my weszli w to Boże błogosławieństwo, które jest dostępne wszystkim i bez przerwy przed wszystkimi otwarte. Potrzebujemy przypominania, że możemy w nie wejść, że potrzeba tylko naszej woli. To dlatego kapłani także dzisiaj błogosławią. „Uniósł mnie anioł w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte – Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. (…) A świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan, Bóg wszechmogący oraz Baranek” (por. Ap 21,10-14.22-23). Miasto będące symbolem ostatecznego zwycięstwa dobra nie jest jakimkolwiek miastem, ale jest konkretne, rozpoznawalne jako miasto Jerozolima. Jest to miasto zbudowane ludzkim rękami, a jednak jest inne niż ludzkie dzieła. Jest przemienione, prześwietlone, błyszczące, jest nasycone Bożą obecnością. Nie ma w nim świątyni, gdyż Bóg stał się wszystkim we wszystkim. Ta wizja chce nam zasugerować, że nasze ludzkie wysiłki, mające na celu współpracę w Bożym zamyśle, są jak najbardziej użyteczne. Stanowią część nowego stworzenia. Dzieła naszych rąk nie zostaną zniszczone, ale przemienione przez Boga. Jest ważne, abyśmy zrozumieli, że niebieskie Jeruzalem rozpoczyna się już dzisiaj wraz z naszymi pokornymi wysiłkami budowania codziennego dobra i życia zwykłą miłością, która wyraża się w służbie. Apokalipsa ożywia nadzieję na ostateczne zwycięstwo tych okruchów. „Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę (…). A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (…)»” (por. J 14,23-29). Miłość do Jezusa wyraża się bardzo konkretnie. Ten, kto kocha Jezusa, będzie się starał głęboko przeniknąć sens Jego nauki, właściwie ją zrozumieć, będzie dopytywał, co Jezus miał na myśli w danej sytuacji, i będzie starał się wcielać Jego naukę w życie. W tym wszystkim chrześcijanin nie pozostaje sam, zdany na swój słaby umysł i ułomne zdolności. Duch Święty został posłany jako Nauczyciel. Jego ważną misją jest przypomi— 154 —
XXI niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 XXII niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 84 XXIII niedziela zwykła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 XXIV niedziela zwykła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90 XXV niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92 XXVI niedziela zwykła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94 XXVII niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 XXVIII niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 100 XXIX niedziela zwykła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 103 XXX niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 106 XXXI niedziela zwykła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 109 XXXII niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112 XXXIII niedziela zwykła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115 XXXIV niedziela zwykła, Chrystusa Króla. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .117 I niedziela Wielkiego Postu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 120 II niedziela Wielkiego Postu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123 III niedziela Wielkiego Postu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126 IV niedziela Wielkiego Postu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129 V niedziela Wielkiego Postu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131 Niedziela Palmowa Męki Pańskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133 Wielki Czwartek. Msza Wieczerzy Pańskiej. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135 Wielki Piątek. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137 Wielka Sobota. Wigilia Paschalna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 140 Niedziela Zmartwychwstania. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 142 II Niedziela Wielkanocna. Niedziela Miłosierdzia . . . . . . . . . . . . . . . 144 III Niedziela Wielkanocna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 146 IV Niedziela Wielkanocna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 148 V Niedziela Wielkanocna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 151 VI Niedziela Wielkanocna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 153 Wniebowstąpienie Pańskie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156 Zesłanie Ducha Świętego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 158 Niedziela Świętej Trójcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 161 Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. . . . . . . . . . . . . . . . 163