PYTANIA WIARY
Tytuł oryginału Questioni di fede. 150 risposte ai perché di chi crede e di chi non crede Redakcja Anna Śledzikowska Współpraca redakcyjna Elżbieta Wojnowska Korekta Magdalena Mnikowska Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Projekt okładki Artur Falkowski Na okładce Matthias Stomer, Niedowiarstwo św. Tomasza
Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 151/P/2014 Kraków, 16 maja 2014 © 2010 Arnoldo Mondadori Editore Amministrazione Autori Via Mondadori 1, 20090 Segrate - Milano © for the Polish Edition 2014 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-380-8 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260 60 80, faks (12) 269 17 32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Wprowadzenie
Pytanie jest kwiatem, odpowiedź – owocem
„Dawać odpowiedzi potrafią wszyscy, do zadawania prawdziwych pytań potrzeba geniuszu”. Oscar Wilde, wyrafinowany pisarz angielski z XIX w., ale także błyskotliwy aforysta, ujął tym zdaniem ten aspekt ludzkiej świadomości, który niemal wiek wcześniej wyczuł diuk de Lévis, francuski pisarz moralista, w swoim zbiorze Maksymy, zasady i refleksje: „Geniusz człowieka łatwiej ocenić na podstawie jego pytań niż odpowiedzi”. Tom, który czytelnik ma przed sobą, to właśnie księga pytań, nie wiem na ile genialnych, ale zapewne znaczących; zwracały się z nimi do mnie w ciągu wielu lat osoby, których niemal nigdy bezpośrednio nie spotkałem, ale z którymi prowadziłem dialog za pośrednictwem czasopism czy telewizji, właśnie odpowiadając na ich pytania ze sfery religii czy filozofii.
Ars interrogandi, czyli sztuka stawiania pytań Często były to pytania nieoczekiwane, których sam sobie nigdy nie postawiłem i które nawet czasami mnie dziwiły. Niekiedy trafiały się też kwestie, które wydawały mi się całkowicie marginesowe i drugorzędne, gdy tymczasem wielu uważało je za ważne. Nierzadko pytania były tak radykalne, fundamentalne i kategoryczne, że muszę wyznać, iż już w trakcie redagowania odpowiedzi czułem jej niewystarczalność. Trafiały się także, co oczywiste, pytania polemiczne czy
—5—
Sztuka odpowiadania / Ars respondendi „Sztuka stawiania pytań nie jest tak łatwa, jak się sądzi. Jest bardziej sztuką mistrzów niż uczniów. Trzeba wiele się nauczyć, by umieć zapytać o to, czego nie wiemy”. Ta celna uwaga Jeana-Jacques’a Rousseau w jego Nowej Heloizie (1761) podsumowuje pierwszy etap naszych refleksji na temat sztuki stawiania pytań, będącej ćwiczeniem umysłowym i życiowym niezbędnym dla wzrostu intelektu i ducha. Teraz musimy jednak poruszyć inny aspekt dialogu: po pytaniu powinna następować odpowiedź. Nawet więcej: jak to już podejrzewaliśmy, często w pytaniu kryje się zarodek odpowiedzi. Franz Kafka w swych Dziennikach, opublikowanych po jego śmierci, doszedł do stwierdzenia, że „pytania, które w chwili swych narodzin same nie stanowią odpowiedzi, nie doczekają się odpowiedzi”. Jest to sytuacja podobna trochę do tej, która miała miejsce, gdy nasi nauczyciele zachęcali przed rozpoczęciem egzaminu pisemnego, by dokładnie przeczytać podany tytuł czy sformułowanie problemu i tezy, którą należało udowodnić. Kafka sprawił jednak, iż wyczuwamy, że istnieją pytania bez odpowiedzi: ujawniają one nasze ograniczenia wynikające z faktu, iż jesteśmy stworzeniami, są rózgą smagającą arogancję wszechwiedzy czy hybris, to jest wyzwania-pokusy uznania się za najwyższą instancję w decydowaniu o tym, co dobre i złe, prawdziwe czy fałszywe, słuszne czy niesłuszne, stosownie do odpowiedzi, które podpowiada wygoda, czysta próżność czy powierzchowność. Istnieje jednak inny powód braku odpowiedzi, mający źródło bardziej bezpośrednie. „Patrzyłem”, mówi prorok Izajasz, „ale nie było nikogo wśród nich, kto byłby zdolny udzielić rady, nikogo, kogo można by zapytać i otrzymać odpowiedź” (Iz 41, 28). Zanik autorytetów oraz tak zwana śmierć ojca i wygasanie ideologii wniosły we współczesne społeczeństwo strach przed odpowiedziami wyraźnymi i określonymi, drwinę z tego, co pewne, i pasję relatywizmu. „Prawda, jakakolwiek by była, nie wyzwoli was”, twierdzi współczesna filozofka Sandra Harding, odwracając słynne powiedzenie Je— 10 —
I Pytania pierwsze
Silmy się tedy dobrze myśleć: oto zasada moralna Blaise Pascal, Myśli, 264 (układ J. Chevaliera; przekład T. Żeleńskiego-Boya)
„Myśleć w sposób nieskrępowany jest rzeczą piękną; jednak myśleć w sposób właściwy jest rzeczą jeszcze piękniejszą”. Na taki epigraf natrafiamy na szwedzkim uniwersytecie w Uppsali. Oryginał tej myśli znajdziemy w łacinie, ponieważ jest to motto starożytne, które jednak z powodzeniem może być stosowane w każdej epoce. Dotyczy ono jednego z głównych aspektów badań naukowych, jakim jest właściwa metodologia. Właśnie z tego powodu nadaliśmy tytuł „Pytania pierwsze” pierwszej części książki: nie są to pierwsze pytania, lecz pierwsze kwestie wpływające na właściwe sformułowanie następujących dalej pytań i odpowiedzi. Mamy tu zatem do czynienia z dyscypliną, którą trochę uroczyście nazywa się „hermeneutyką” i którą spróbujemy przedstawić bliżej już w pierwszej parze pytanie – odpowiedź. Można ją określić właśnie jako starania o opracowanie pewnego statutu, reguły, metody interpretacji czy to rzeczywistości, czy to tekstu w sposób uzasadniony, spójny i pełny. W sferze religii wiele stwierdzeń i nawet pewne życiowe decyzje często mają za fundament — 15 —
złe interpretacje wiążących się z nimi świętych tekstów: wzorcowym przykładem jest tu, jak zobaczymy, fundamentalizm; jest nim jednak także czysty subiektywizm prowadzący do relatywizacji prawdy. Spróbujmy zatem przedstawić przewodnik, który pozwoliłby rozważyć i zweryfikować myślenie i poznanie właściwe sferze teologii, ale niemający postaci suchego szeregu zasad czy praw „hermeneutycznych”, a biorący za podstawę żywą serię pytań tematycznych. Ważny autor duchowy z IV w., Ewagriusz z Pontu, w swoim dziele Kephalia gnostika [Rozdziały gnostyckie; CPG 2432] twierdził: „Staraj się być stróżem twego serca, nie pozwól wejść żadnej myśli bez zapytania jej [skąd pochodzi]”. Była to jego rada z dziedziny etyki, można ją jednak zastosować z powodzeniem także w sferze myślenia i poznania. Właśnie tego chcemy dokonać poprzez te „pierwsze” pytania i odpowiedzi.
Sekret hermeneutyki My, ludzie wierzący, często słyszymy zachętę, by czytać Biblię. Także niewierzących zachęca się teraz do tego, by nie lekceważyli świętych pism żydowskich czy chrześcijańskich, ponieważ stanowią one wielki kod kultury Zachodu, czyli nasz punkt odniesienia w myśleniu i sztuce, jeśli pominąć osobiste wybory życiowe. W jaki jednak sposób interpretować liczne stronice nieaktualne, skandaliczne, niemoralne, będące w Starym Testamencie źródłem udręki? Także Nowy Testament nie skłania do żartów: spróbujmy czytać Apokalipsę czy zobaczyć, jaki koniec „miłosiernie” wyznacza św. Piotr małżonkom Ananiaszowi i Safirze, winnym tego, co czynią dziś ze spokojem wszyscy chrześcijanie, gdy zapewne nie przekazują wszystkich swoich dóbr do kas Caritasu (zob. Dz 5, 1-11). Pytanie postawione przez naszego czytelnika, na pozór łatwe, stanowi w istocie jeden z najbardziej skomplikowanych splotów drę— 16 —
biblijnego fundamentalizmu i chęci odtworzenia ich dość długiej historii, jako że zaczęła się ona w XIX w., [proszę odpowiedzieć] jakie są zasadnicze zastrzeżenia wobec nich ze strony katolików, jeśli próbować je wyjaśnić bez zbytniego skrępowania wynikającego z ekumenizmu. Odpowiem „bez skrępowania wynikającego z ekumenizmu” na pytanie naszego czytelnika także dlatego, że dialog ze świadkami Jehowy znajduje się w stanie kryzysu spowodowanego zwykłą i jedyną trudnością, jaką jest znalezienie wspólnej płaszczyzny, na której można by go prowadzić. Można by powiedzieć, że to Biblia stanowi fundament spotkania: zwłaszcza na tej drodze rozwija się ekumenizm pomiędzy różnymi Kościołami i denominacjami chrześcijańskimi. Jednakże i tu świadkowie Jehowy wznoszą barierę trudną do przejścia, ponieważ dotyczy ona zasad i metod. Spróbujmy to wyjaśnić. Wiele osób jest przekonanych, że kwestia dotyczy jedynie mniej czy bardziej zmanipulowanych przekładów Biblii i jest to uzasadnione. Świadkowie mają już w swej nazwie składnik niedający się uzasadnić, ponieważ „Jehowa” jest absurdem lingwistycznym, gdy chodzi o podanie Bożego imienia Jhwh, którego żydzi nie wypowiadają, zastępując je słowem Adonai, „Pan” (najbardziej prawdopodobna wymowa starożytna była może: Jahweh). Ponadto wersja Biblii jehowitów włoskich została przygotowana na podstawie angielskiej, a nie oryginału hebrajskiego i greckiego. Żaden wykwalifikowany i rygorystyczny badacz egzegezy biblijnej nie należy do świadków Jehowy. Nie brakuje też dyskusyjnych interwencji w tekstach. Jeden przykład wystarczy za wszystkie: „Bierzcie i jedzcie. To jest ciało moje” (Mt 26, 26) w ich Biblii przybiera postać: „Bierzcie i jedzcie. To oznacza moje ciało” (oczywiście jest to swobodna interpretacja tekstu oryginalnego). Można by podać wiele innych przykładów „poprawek” w przekładach miernej jakości, także w wersji amerykańskiej, od której pochodzą wszystkie inne, łącznie z włoską. Prawdziwym problemem jest jednak coś innego: świadkowie Jehowy stosują metodę odczytywania — 30 —
świętych tekstów, ale także do uczynienia ich przekazu przejrzystym dla współczesnego czytelnika. Istnieje także analiza narracyjna: Biblia opowiada historię zbawienia i często stosuje tu techniki narracyjne (emblematyczne są pod tym względem Ewangelie jako opowiadania dobrej nowiny). Jest zatem sprawą konieczną, by dostosowywać tę formę prezentacji orędzia biblijnego do aktualnych sposobów narracji. Istnieje też wreszcie metoda semiotyczna, analizująca płaszczyznę literacką tekstu biblijnego, jakby stanowił on tkaninę (łacińskie słowo textus oznacza „tkaninę”), wyodrębniająca w nim, za pomocą bardzo ścisłych badań, związki, struktury, jednostki i wątki. Podstawę innych podejść stanowią tymczasem różne nauki humanistyczne. Mamy tu na myśli analizę socjologiczną, starającą się określić sytuację socjologiczno-kulturową, w jakiej powstały teksty biblijne, a także to, jakie rzuca ona na nie światło i jak czasem pozwala je wyjaśnić. Myślimy tu także o podejściu psychologicznym czy psychoanalitycznym, które niedawno znalazło szerokie uznanie w Niemczech i które odzwierciedla potrzebę zrozumienia głębokich korzeni wielu symboli czy tematów biblijnych. Istnieje ponadto wiele innych analiz, których fundamentem są wrażliwość i problemy naszych czasów, nieznane czasom minionym. Łatwo tu wspomnieć feministyczne odczytywanie Biblii, w trakcie którego próbuje się odmitologizować aspekt patriarchalny i maskulinistyczny, dominujący w starożytnym spojrzeniu hebrajsko-chrześcijańskim, w celu zrozumienia orędzia jedności całej ludzkości w Bogu i w Chrystusie. Można także wspomnieć teologię wyzwolenia, z jej odczytywaniem Pisma jako bodźca i źródła zaangażowania egzystencjalnego na rzecz sprawiedliwości i wolności osób uciśnionych. Jest to jedynie wyliczenie, w dodatku niekompletne (istnieją metody mające za fundament egzegetyczną tradycję rabinistyczną czy patrystyczną, a także inne, biorące pod uwagę ostateczną kanoniczną jedność Biblii, gdzie 73 księgi biblijne stają się jednym tekstem natchnionym). Nie możemy uczynić nic więcej i, jak wspomniano, — 37 —
Współczesna wrażliwość w sferze „wzajemności i dopełniania się” płci, wielokrotnie podkreślana zwłaszcza przez papieża Jana Pawła II, stymulowała te działania w sferze interpretacji tekstów biblijnych. Oczywiście nie zabrakło przy tym pewnych wynaturzeń, zwłaszcza w krajach anglosaskich, gdzie ugruntował się raczej agresywny feminizm chrześcijański. Niektóre badaczki doszły do całkowitego odrzucenia Biblii jako tekstu „fallokratycznego”; inne weszły na drogę radykalnego przewrotu, dochodząc do banałów w rodzaju zapisywania Trójcy w postaci „Matka-Syn-Wnuk”(!); inne rozpoczęły nie zawsze łagodny proces „depatriarchalizacji” tradycji hebrajsko-chrześcijańskiej. Emblematyczne pod tym względem jest dzieło In memoria di lei [Na Jej pamiątkę] (opublikowane w 1983) przez teolożkę Elisabeth Schüssler Fiorenzę. Zresztą już w 1895 r. w USA ukazała się The Woman’s Bible [Biblia kobiety] mająca charakter polemiczny. W każdym razie Stary Testament w sprawie kobiecości oferuje nauczanie bardziej otwarte, niż to sobie wyobrażamy. Oczywiście wcielenie słowa Bożego sprawia, że pojawia się kontekst społeczno-kulturowy starożytnego Izraela, np. wtedy, gdy Syracydes, mędrzec z II w. przed Chr., pisze, że „lepsza jest złośliwość mężczyzny niż dobroć kobiety” (42, 14 [BT: „przewrotność mężczyzny”]). Pomyślmy jednak także o wpływie postaci kobiet takich jak Sara, Rachela, Debora, Rut, Anna, Judyta, Estera, kobieta z 31 rozdziału Księgi Przysłów czy o nadzwyczajnej postaci z Pieśni nad pieśniami lub Maryi i Oblubienicy z Apokalipsy w Nowym Testamencie. Również dwubiegunowość płciowa jest sławiona w całej pełni, zwłaszcza w Księdze Rodzaju. Słynne żebro Adama nie jest znakiem zależności, ale tożsamości natur, do tego stopnia, że w języku sumeryjskim jedno słowo ti oznacza współcześnie zarówno „żebro” i „kobiecość”, a z drugiej strony końcową pieśnią Adama jest „Ona jest ciałem z mego ciała, kością z moich kości [...] Dwoje będą jednym ciałem”, co wyraża właśnie tożsamość strukturalną. Nie bez racji odwołujemy się do swobodnej gry etymologicznej, by wyjaśnić — 42 —
II Pytania laickie
Na kulturę nie ma recepty: ponieważ jednak kultura nie jest erudycją, to kulturą staje się jedynie to, co przychodząc jako poznanie, przydaje świadomości. Cesare Brandi, Dialogi
Określenie „laicki”, tracąc swoją tradycyjną konotację, paradoksalnie religijną, ponieważ dotyczyło zwykłego wierzącego, z „ludu” (greckie laós), odróżniając go od kapłanów i sług kultu, dziś stało się sztandarem alternatywy dla wiary, instytucji Kościoła i myśli teologicznej. Przyjmujemy je teraz w znaczeniu ogólniejszym i umiarkowanym, widząc w zwolenniku laickości kogoś spoza perspektywy chrześcijańskiej, zwracającego się do niej ze swymi często prowokacyjnymi pytaniami. W ten oto sposób wyjaśniony został tytuł niniejszej części. Bardziej wzniosły zarys tego, co laickie, można nakreślić za pomocą słów jednego z największych pisarzy szwedzkich XX w., Stiga Dagermana, zmarłego śmiercią samobójczą w 1954 r. w wieku jedynie 31 lat. W książce [noszącej włoski tytuł] Il nostro bisogno di
— 57 —
consolazione [Nasza potrzeba pocieszenia] pisał: „Nie mam wiary, a zatem nigdy nie będę mógł być szczęśliwy, ponieważ człowiek szczęśliwy nie może lękać się, iż jego życie to jedynie bezsensowne błąkanie się w kierunku nieuniknionej śmierci. Nie odziedziczyłem tajonej pasji sceptyka, poczucia pustyni bliskiego racjonalistom, czy żarliwej naiwności ateisty”. To właśnie dlatego zasadniczym słowem laika (ale nie tylko, ponieważ wszyscy doświadczamy czasami „bezsensownego błądzenia”) powinno być szukanie, właśnie poprzez stawianie pytań. W tym poszukiwaniu na kolejnych stronicach przemierzymy trzy szlaki. Pierwszy to droga kultury stawiającej sobie pytanie o jej stosunek do wartości religijnych, często stanowiących jej treść i pożywkę. Drugi szlak to wspólne wędrowanie, ale po różnych i odległych płaszczyznach wiary i nauki. Trzeci i ostatni prowadzi na miejski plac, na którym gromadzi się społeczność, stawiając pytania egzystencjalne. Kultura, nauka i społeczeństwo stawiają wierze pytania i oczekują, że wierzący „zawsze będzie umiał z łagodnością i szacunkiem odpowiedzieć każdemu, kto domaga się uzasadnienia nadziei, która w nim jest” (1 P 3, 15-16).
Abraham, Mojżesz i Jezus do szkoły? Dlaczego w szkołach studiujemy klasyków greckich wraz z ich mitami, a tak mało miejsca poświęca się Biblii, będącej fundamentem rozumienia sztuki i kultury zachodniej? Pytanie samo w sobie jest proste. Pociąga jednak za sobą różne refleksje, także o tym, by uniknąć możliwego pomieszania z lekcją religii. Nie chodzi tu bowiem o pozostawienie możliwości wyboru lekcji, ale o powszechny obowiązek stanowiący niezastąpiony element koniecznego poznania. Jakiś czas temu Umberto Eco napisał w pewnym tygodniku często cytowane potem zdanie, które brzmi jak zapowiedź pytania postawio— 58 —
niepohamowaną wszechmoc, nieznającą zewnętrznych hamulców moralnych w stosunku do Jego wewnętrznej woli. To właśnie protest Hioba budzi w Bogu zmysł moralny, który zrodzi się w Nim poprzez Chrystusa, Boga i człowieka, zdolnego złączyć w sobie wszechmoc i moralność. Chrystus jest zatem prawdziwą „odpowiedzią daną Hiobowi”, ponieważ jedynie On może skutecznie powstać przeciw amoralnej wszechmocy Ojca, przypominając Mu, by „nie wodził się na pokuszenie, ale zbawił się od złego”. Jest jasne, że znajdujemy się tu całkowicie poza sferą każdej historyczno-krytycznej interpretacji Księgi Hioba. Coś podobnego przydarzyło się Zygmuntowi Freudowi, innemu ojcu psychoanalizy, w jego eseistycznym tryptyku Człowiek imieniem Mojżesz i religia monoteistyczna (1934-1938) [wydanie polskie: Wydawnictwo KR, Warszawa 1994]. Tutaj Mojżesz, egipski książę, narzuca zniewolonym Hebrajczykom boga swego upadłego faraona, monoteisty Echnatona, boga będącego fundamentem tożsamości i narodowego zjednoczenia tej plemiennej zbieraniny, która jednak, gdy tylko stanie się świadoma siebie, dokonuje ojcobójstwa, odrzucając Mojżesza podczas buntu na pustyni i stwarzając nowego boga etycznego, abstrakcyjnego, nietykalnego. Idąc tym tropem, moglibyśmy przypomnieć osobliwe przeniesienie na język kina niedokończonej opery (wystawionej pośmiertnie w 1957 r.) Mojżesz i Aaron Arnolda Schönberga, dokonane przez Jean-Marie Strauba i Danièle Huilleta (1974). W filmie zestawione zostają dwie koncepcje Boga: koncepcja Aarona wyrażona „in Bildern”, w obrazach, demagogiczna i rażąca orgiastycznym tłumem, oraz koncepcja Mojżesza wyrażona „in Begriffen”, poprzez pojęcia, z Bogiem abstrakcyjnym, pozornie wyzwalającym, ale gotowym niewolić poprzez swoją moralność. Dlatego film staje się wezwaniem do zamknięcia się na wszelką boskość i do wzięcia losu w swoje ręce, bez poddawania się zależności. Właśnie te i inne wypaczające interpretacje paradoksalnie podtrzymują tezę o wielkim kodzie, zawsze poświadczając moc prze— 63 —
znaczenie działania potężnego, będącego dokonaniem. Słowo i czyn ukazują i uobecniają prawdę, jaką pragną przekazać. W chrześcijaństwie charakter emblematyczny ma sakrament, w którym mamy do czynienia ze skutecznym rytualnym wyobrażeniem zbawienia. Dla przykładu: w narracji o Wieczerzy Chrystusa, chleb i wino na ołtarzu, słowa kapłana przemieniają recytację w wydarzenie, opowiadane wspomnienie w obecność, ponowne przywołanie w eucharystię. Dostrzegamy to już w zikkarôn, czyli we wspomnieniu podczas Paschy hebrajskiej. Poprzez następstwo dramatyczne rytów baranka złożonego w ofierze wspominano nie tylko dawne wydarzenie wyjścia Izraela z Egiptu i wyzwolenia, ale czyniono je żywym, obecnym, dokonującym się, zbawczym i uwalniającym. W świetle tych rozważań dramat w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa nie jest jedynie znakiem i zapowiedzią, ale należy do rytu, liturgii, do sacrum.
Wiara i nauka w dialogu Długo uważano, że istnieje konflikt wiary i nauki. Z jednej strony Kościół „podcinał nogi” nauce (Galileusz to tylko jeden przykład, który stał się trwałym symbolem). Z drugiej zaś nauka uważała teologię za zakurzone schronienie z okresu bezkrytycznej przeszłości. Teraz jest pewne, że oba te podejścia mają odmienne metody i drogi, ale – i to jest pytanie – czy jest możliwe, że mogą się spotkać i z obustronną korzyścią prowadzić dialog, bez przekraczania granic swoich sfer czy bez nadużyć i działań prowadzących do wyników niedopuszczalnych? W 1878 r. Nietzsche pisał w Ludzkie, arcyludzkie: „Pomiędzy religią i nauką nie ma ani pokrewieństwa, ani przyjaźni, ani nawet nieprzyjaźni: każda z nich żyje w swojej sferze”. Stwierdzenie to, jak słusznie zauważa czytelnik, jeśli jest respektowane, pozwala uniknąć „pomieszania, nadużyć, oddziaływań”. Zostało ono sformułowane na nowo przez Stephena J. Goulda, naukowca ze Stanów Zjednoczonych, — 69 —
powiedzialności człowieka. Świeckość jest w ten sposób „zjawiskiem postchrześcijańskim, ale jej przyczyną jest wiara chrześcijańska”; gdy przyjmuje ono postać autarkicznego, samowystarczalnego indywidualizmu, wyradza się w sekularyzm. Kościół winien zatem żyć w „szczerej i otwartej solidarności ze światem”, wchodząc weń nie dla jego sakralizacji, ale jedynie jako płodne ziarno uświęcenia. Tym śladem pójdzie amerykański teolog Harvey Cox i wraz ze swoim słynnym Miastem świeckim (1965), w którym podkreśli biblijne podstawy świeckości, uzna całe zjawisko sekularyzacji za związane z urbanizacją i pojawieniem się „technopolis”. Chrześcijanin ma wejść do niego, mając opracowaną „teologię przemian społecznych”: „zamiast opłakiwać upadek władzy kościelnej albo zanik sacrum, chrześcijanie powinni raczej skupić się na pozytywnej roli, jaką mogliby pełnić w nowoczesnym świeckim świecie”. Jest sprawą pewną, że – poza obecnym przebudzeniem sacrum, które zburzy tezy Coxa, jak przyzna on sam w kolejnej pracy z 1984 r. (Powrót religii do miasta świeckiego) – w obecnym społeczeństwie świeckim, demokratycznym, pluralistycznym, ważne jest to, co zauważył Karl Rahner, wysokiej klasy teolog, który w swych Rozważaniach teologicznych nad sekularyzacją (1967), odwołując się do doktryny Soboru Watykańskiego II przedstawionej w dokumencie Gaudium et spes, zachęcał Kościół do misji profetycznej, polegającej na „współokreślaniu również drogi świeckiego świata, jednak bez chęci określenia go w sposób integrystyczny i doktrynalny”. Jest to zadanie wymagające zachowania delikatnej równowagi, którego realizacja wymagałaby dalszej trudnej i złożonej dyskusji.
„Kobieta niechaj słucha nauk w cichości” Czytałam jakąś stronicę Nowego Testamentu i natknęłam się na kilka linijek, które sprawiły, że podskoczyłam, myślę, że nie tylko jako kobieta: „Kobieta niechaj słucha nauk w cichości, z całym poddaniem. Na— 87 —
obrazu Chrystusa zasiadającego po prawicy Ojca. Oto jak Marek streszcza wniebowstąpienie: „Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16, 19 [BT]). Temat ten pojawia się ponownie w wielu miejscach Nowego Testamentu. Jeden przykład wystarczający za wszystkie znajdziemy w Liście do Efezjan: „Bóg wskrzesił Chrystusa z martwych i posadził Go po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem, wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym” (Ef 1, 20-21 [BT zm.]). W słowach tych wyczuwa się wyraźnie, że prawica używana jest jako symbol władzy i chwały, i zgodnie z tym w Credo powtarza się, że Jezus „wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Ojca”. Jednocześnie możemy zrozumieć, dlaczego na wielkim ewangelicznym fresku ukazującym sąd ostateczny Syn Człowieczy „owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie”, ponieważ „do tych po prawej stronie”, sprawiedliwych, powie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego” (Mt 25, 33-34 [BT]). I jako że chodzi tu o symbolikę związaną z pewną rozpowszechnioną koncepcją społeczno-kulturową, ale właściwą dla określonego środowiska historyczno-geograficznego, jest rzeczą uzasadnioną to, że wymowa tego obrazu może być odwrotna tam, gdzie – na przykład w Japonii – lewica jest uważana za pozycję ważniejszą i chwalebną, bez naruszania prawdy zawartej w tym przekazie.
— 108 —
III Pytania o sprawy ostateczne
Na tym świecie nie wszystko się kończy. Ciąg dalszy jest już w innym świecie – niewidzialny jak muzyka – mocny – jak tylko może być – dźwięk. Daje o sobie znać, a potem znika. O tym filozofia nie wie. To intuicja w końcu przenika Zagadkę... A narkotyk nie może złagodzić ataku niszczącego duszę. Emily Dickinson, This World is not Conclusion
Kiedy w 1991 r., chory na raka ojciec David Maria Turoldo opublikował zbiór poezji Canti ultimi [Pieśni ostatnie], wielu interpretowało ten tytuł jako pożegnanie poety z czytelnikami, wyraz testamentu duchowego, bowiem potwór zagnieżdżony w jego ciele (jeśli użyć słów poety) święcił swój końcowy triumf. W rzeczywistości nie były to „pieśni ostatnie”, ale – jeśli uciekniemy się właśnie do języka religijnego – były to pieśni mówiące o sprawach ostatecznych, to jest o ostatniej mecie życia, o celu istnienia, o jego najwyższym sensie. — 109 —
Właśnie w tej perspektywie należy interpretować następujące teraz pytania o sprawy ostateczne. Nie wahają się one dotykać problemów często egzorcyzmowanych czy spychanych przez społeczeństwo i współczesną kulturę na margines, to jest zła, grzechu, śmierci, życia po życiu. W szczególności są to sprawy określane sugestywnym terminem łacińskim Novissimi, czyli będące ostatnim, a zarazem całkowicie nowym brzegiem naszego życia. Pytanie prześlizgujące się pośród tych wymiarów życia jest dlatego radykalne i znajdzie zasadniczo dwie przeciwstawne odpowiedzi. Istnieje pełna troski i chłodna konkluzja Nocnej pieśni nr 2 piosenkarza Francesca Gucciniego: „Każdy żyje w swym egoizmie, / przyodziany w sofizmaty, / i każdy buduje swój system / małych irracjonalnych uraz, / osobistych kosmosów, / zapominając, że potem wreszcie czekają nas / dwa metry ziemi”. Istnieje jednak spojrzenie człowieka, który stara się wyjść dalej – poza obraz łopat z ziemią mającą pokryć zwłoki złożone w czworoboku „dwóch metrów ziemi” – uważa bowiem śmierć za oblicze życia, ale inne niż to, które znamy – zwrócone ku nam. Stronice obecnego rozdziału pytań i odpowiedzi współbrzmią z tym drugim wyborem, który jest nie tylko wyborem chrześcijanina, skoro pisał Tagore, poeta hinduski: „Bądź pełne pokoju, serce moje; czas pożegnania niechaj będzie miły. / Niech nie śmierć przyjdzie, ale dopełnienie. / Miłość niech spełni się we wspomnieniu. / Zatrzymaj się na chwilę, / Przepiękne Zakończenie, / i w ciszy wypowiedz do mnie twe ostatnie słowa!”.
Bóg i zło Jeśli zajrzymy do Biblii, to Bóg Starego Testamentu był rzeczywiście bliższy swego ludu, stając po jego stronie przeciw nadużywającym władzy czy wyraźnie interweniując w obronie ofiar niesprawiedliwości. Bóg objawiał się wyraźniej jako nieprzyjaciel zła. Tymczasem wydaje — 110 —
okrucieństwa i potworności może ona zrodzić!), ale raczej w byciu „mężczyzną i niewiastą”, czyli w płodnej relacji miłości kontynuującej ideę dzieła stworzenia. Jednak to właśnie drugie opowiadanie o stworzeniu, w rozdziałach 2-3 tej samej Księgi Rodzaju, wprowadza na scenę człowieka–grzesznika, który zrywając owoc z drzewa poznania dobra i zła, sam określa wartości moralne, odrzucając ich związek z tym, co absolutne i transcendentne. Ponadto łatwo wyczuć, że w tej antropologii istotny punkt stanowi wolność oraz osobista i moralna samoświadomość. Jak pisał w swoich Myślach Pascal, „wielkość człowieka polega na tym, że zna on swoją nędzę. Drzewo nie zna swojej nędzy”, to znaczy: człowiek jest skończony, przemijający, ograniczony. I kontynuował: „Jednym słowem człowiek wie, że jest nędzny: jest zatem nędzny, ponieważ taki jest; ale jest wielki, ponieważ wie o swej nędzy” (n. 255, wyd. Chevaliera [przekład T. Żeleńskiego-Boya; zm.]). Dlatego ostatecznie, zgodnie z tą wizją, Bóg nie stwarza człowieka jako istoty predeterminowanej jedynie do dobra albo tylko do zła (tak jak to jest z gwiazdą czy rośliną), lecz jako osobę wolną, autonomiczną do tego stopnia, że może zbuntować się przeciw swemu Stwórcy. W ten sposób można wyjaśnić zło w historii wraz z jego tragicznym śladem perwersji i, w tym sensie, doktryna grzechu pierworodnego (jakkolwiek określonego) nabiera zdecydowanych rysów antropologicznych, jak to podkreślał Pascal. Jednak dzięki ludzkiej wolności wyjaśnić można także nadzwyczajne i może mniej widoczne nieustające dzieło dobra, sprawiedliwości i piękna tworzone w ciągu dziejów przez ludzkość. W tym jednak momencie powstają nowe pytania i odpowiedzi, które chciałbym jedynie wspomnieć. Człowiek nie jest bowiem całkowicie sam w swych wolnych wyborach. Z jednej strony pojawia się ciemna siła zła, którą tradycja hebrajsko-chrześcijańska utożsamia z Szatanem i złem świata; z drugiej strony jest także łaska Boża wspierająca opcję wolności, lecząca ją z jej głębokiej słabości. Są to sprawy bardzo złożone, — 115 —
wymagające obszernych analiz i stanowiące jedną z zasadniczych kwestii teologii.
Wolność i grzech Pomijając niewymyślne żarty na temat Boga mniej lub bardziej wszechmogącego, wszechwiedzącego, wszechobecnego i jeszcze kilku „wszech...”, zdolnego zatem do panowania nad swym stworzeniem i warunkującego je, pytam o to, jaka jest, ściśle rzecz ujmując, antropologia hebrajsko-chrześcijańska? W praktyce – chciałbym powiedzieć, sięgając istoty tej kwestii – jeśli w centrum umieszczamy Boga „wszech...”, to czy zostaje jeszcze miejsce dla [wolności] stworzenia, jakim jest człowiek? I odwrotnie: jeśli w centrum umieścimy człowieka, to czy uda nam się uratować Boga? Pytanie dotyczy istoty teologii i trudno zmieścić w kilku dziesiątkach linijek tekstu to, co wieki myśli wypracowały na wzniosłych drogach badań spekulacyjnych i systematycznych. Jeśli pozostajemy przy koncepcji hebrajsko-chrześcijańskiej, to istnieje tu pierwsza teza o kapitalnym znaczeniu. Tak, Bóg jest wszechmogący, wszechwiedzący i nieskończony, ale – można powiedzieć – dokonując stworzenia, zdecydował o pozostawieniu miejsca dla innej obecności, mającej charakter stworzenia materialnego, które jednak w człowieku, wskutek obdarzenia go wolnością, posiada pewną cechę dramatyczną i dialektyczną. Dobrze znana jest samotność mężczyzny i kobiety podczas podejmowania decyzji pod drzewem poznania dobra i zła (zob. Rdz 2-3), będąca wyraźnym symbolem autonomicznego wyboru moralnego. Bóg zatem nie sprawuje swej wszechmocy wobec człowieka na sposób tyrana i Pisma hebrajsko-chrześcijańskie – które już wyjaśniają pojęcie świadomości człowieka – podkreślają tę autonomię z całą jej wielkością i ryzykiem: „Położyłem przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybieraj zatem — 116 —
i dalej Augustyna, Tomasza z Akwinu, Lutra, Pascala, Kierkegaarda, by wymienić kilka postaci wcale nie drugorzędnych w historii kultury zachodniej. Istnieje dalej fundamentalne wydarzenie odkupienia, poprzez które sam Bóg, w Synu, przyjmuje człowieczeństwo, uczestnicząc w ograniczeniu śmierci i spotykając się z grzechem – by go odkupić. Bóg nie pozostaje obojętny wobec człowieka i moralności także w innej perspektywie – eschatologicznej. Tu napotykamy budzący silne emocje zarzut, dotyczący wielu oprawców w historii, których działań Bóg nie powstrzymał. Bóg nie przeczy sobie jako Stwórcy stworzenia wolnego i choć wspiera je swą łaską, nie powstrzymuje jak najwyższy Lalkarz jego konwulsyjnych i bezmyślnych ruchów; nie jest też Zapchajdziurą na służbie stworzenia ograniczonego z samej swej natury. Nie jest jednak także niewzruszonym i obcym Imperatorem, zesłanym do swego złocistego nieba: nadał on stworzeniu sens i włączył je w ogólny plan (przeczytajmy 8 rozdział Listu do Rzymian czy Apokalipsę). Eschatologia jest definitywnym wypełnieniem tego planu, w którym dobro i zło, pszenica i kąkol zostają ostatecznie odróżnione i osądzone. To stanowi sens tak zwanego Sądu Ostatecznego, spraw ostatecznych i – by jeszcze raz uciec się do Apokalipsy – Nowej Jerozolimy. Tu zatrzymamy się, świadomi tego, że jedynie zarysowaliśmy kwestie wymagające długich i poważnych badań.
Bóg, człowiek i Szatan O czym mówimy, mówiąc o Bogu? O jakiejś Istocie? O nadprzyrodzonym indywiduum o ludzkich rysach twarzy, posiadającym tożsamość i wolę? O jakimś Duchu? Lub o czym? Ktoś, kto mówi o Bogu / Dobru jako Innym niż człowiek i o Szatanie / Złu jako niepokonanym kusicielu, wprawia mnie w zakłopotanie. Czy nie jest to łatwiutka mitologia do codziennego i zwykłego użytku? — 118 —
Przekleństwo i czary Wiele osób jeszcze dziś wierzy w czary czy przekleństwa i łatwo kpić z tej naiwności, na której żerują legiony oszustów, wróżbitów, magów, przepowiadaczy przyszłości i temu podobnych. Jak jednak pogodzić to z szeregiem dwunastu przekleństw z 27 rozdziału Księgi Powtórzonego Prawa, albo jeszcze dłuższym z rozdziału 28, gdzie m.in. czytamy, że „Pan dotknie [Izraela grzesznika] obłędem, ślepotą i szaleństwem”? Czy zatem u źródła pewnych chorób można szukać jakiegoś znaku [działania] Boga? Przekleństwa, będące negatywnym odpowiednikiem błogosławieństw, stanowią w Biblii – ale także w innych kulturach religijnych – zjawisko literackie (mają bowiem skodyfikowane sposoby wyrażania), społeczne (odzwierciedlają popularne sytuacje i przekonania) i teologiczne (u ich podstaw znajdziemy włączanie samego Boga). Ukryta jest tu podwójna zasada. Z jednej strony chodzi o wyrażenie zaufania do moralności Boga: Pan nie może pozostać obojętny w obliczu zła i niesprawiedliwości, ale powinien interweniować, przywracając harmonię naruszoną przez grzesznika. Chodzi tu zatem o odwołanie się do sądu Bożego, którego wyrok jest bezstronny i sprawiedliwy. Z drugiej strony znajdujemy tu inny rodzaj zaufania – do słowa, które w cywilizacjach starożytnego Bliskiego Wschodu było uważane za skuteczne, zwłaszcza gdy było wypowiadane w kontekście sakralnym. Tak jak słowa kapłana podczas konsekracji zdolne są uczynić Chrystusa rzeczywiście obecnym pod znakiem chleba i wina, tak wierzący Żyd był pewien, iż poprzez rytualne przekleństwo przymusi Boga do interwencji, jaką jest Jego sąd. Treść przekleństwa wynikała z doktryny retrybucji, ważnej w Starym Testamencie, o której już mówiliśmy w poprzedniej odpowiedzi i którą moglibyśmy podsumować za pomocą pary słów „występek– kara”: jeśli zgrzeszyłeś, Bóg ukarze cię jakąś chorobą. Takie jest właśnie znaczenie przekleństwa z Księgi Powtórzonego Prawa, cytowa— 123 —
IV Pytania hebrajskie
Czyż nie jest dziwne, że Biblia i jej język przemawiają do wszystkich i wszędzie? Dlaczego zatem te słowa z tak dalekich czasów nigdy nas nie nużą?... Gdzie moglibyśmy znaleźć tak starożytną historię małego narodu w obcej ziemi, której to historii wystarczyło, że została zapisana, a już otrzymała dar wszechobecności, i to nie tylko, gdy chodzi o treść, ale także o formę? Ernst Bloch, Ateizm w chrześcijaństwie
W swoich Rozmowach przy stole Marcin Luter zauważył z ironią, że „w Italii Pismo Święte zostało tak zapomniane, że tylko niezwykle rzadko można tam napotkać Biblię”. Ta opinia była wówczas uzasadniona; dziś już nie, ponieważ tekst biblijny dotarł na półki licznych domów włoskich [i polskich], w których mieszkają ludzie wierzący, obojętni czy ateiści. Dla niektórych z nich Biblia to księga będąca punktem odniesienia w sprawach duchowych i życiowych, dla innych pozostaje w każdym razie tak zwanym wielkim kodem kultury zachodniej. Znany niemiecki krytyk Erich Auerbach w swym mającym zasadnicze znaczenie studium Mimesis (1946) nie zawahał się uznać, że całej naszej cywilizacji za wzór służyły jedynie Stary Testament i Odyseja. — 155 —
Pytania i stosowne odpowiedzi działu, który teraz otwiera się przed czytelnikiem, zostały określone jako „hebrajskie”, a to dlatego, że taki jest dominujący język Starego czy Pierwszego Testamentu. Jednak listy i tematy, które się tu pojawią, nie należą wyłącznie do tradycji i religijności żydowskiej; stanowią one także pełnoprawną część chrześcijaństwa. Stąd konieczność poszukiwań zmierzających do pojęcia ich istoty, którą mogą przysłaniać mieniące się jak tęcza symbole, czar opowiadań, bogactwo języka. Przyjmiemy tu dwie postawy. Przede wszystkim idee biblijne stanowią już część naszego dziedzictwa kulturowego, sztuki, myśli, etyki, języka. Dlatego jest to perspektywa, którą wszyscy powinni poznać i badać, by nie utracić swej tożsamości. Po wtóre, Stary Testament jest dla ludzi wiary w judaizmie i chrześcijaństwie słowem Bożym wyrażonym za pomocą słów ludzkich. Jest zatem rzeczą ważną, by uznać go za przewodnika dla naszego życia. Aby jednak tak się stało, potrzebna jest ścisła i właściwa analiza, zwłaszcza stronic trudnych i na pierwszy rzut oka bulwersujących. Wynikiem jest jednak to, co Silvio Pellico stwierdził w swej najbardziej znanej książce Le mie prigioni (Moje więzienia, 1832): „[Lektura Biblii] [dodane w oryginale] nigdy nie dała mi najmniejszej okazji do dewocji, to znaczy do tej źle pojętej pobożności, sprawiającej, że stajemy się małoduszni lub fanatyczni. Przeciwnie: uczyła mnie kochać Boga i ludzi, coraz bardziej tęsknić za królestwem sprawiedliwości, brzydzić się nieprawością, przebaczając nieprawym”.
Adam: historia czy symbol? Od wieków znane są takie stronice, które spowodowały powstanie nieskończonej ilości dzieł sztuki: wystarczy wspomnieć zdumiewające freski Masaccia we florenckim kościele Santa Maria del Carmine. Myślę tu jednak o pierwszych trzech rozdziałach Księgi Rodzaju, stronicach, które krytycy sprowadzili do naiwnej mitologii: wspomnijmy — 156 —
o ironicznym traktowaniu kobiety jako żebra mężczyzny. Oto pojawia się zasadnicze pytanie: czy pod osłoną archaicznego języka Adam jest historią, mitem, symbolem, opowiadaniem–wspomnieniem czy jeszcze czymś innym? Potrzebne jest tu pewne wprowadzenie właśnie dotyczące pojęcia historii. Jeśli rozumiemy ją w sensie ścisłym jako to, co się zdarzyło, i to, co dokumentuje owe zdarzenia, dające się zweryfikować sprawozdanie, łatwo wyczuć, że wspomniane stronice Biblii nie mogą być zaliczone do tej kategorii. Nie mamy bowiem dokumentów, które mogłyby poświadczyć to, co zdarzyło się u początków rodzaju ludzkiego, zwłaszcza jeśli uwzględnimy, że mamy do czynienia ze zjawiskiem bardzo złożonym i niemomentalnym, nawet jeżeli kierowało nim stwórcze działanie Boga. Fakt, że wydarzenia tego nie da się udokumentować w sensie historiograficznym, nie oznacza jednak, że nie było ono rzeczywiste ani że nie może być analizowane przez nauki przyrodnicze czy filozoficzno-teologiczne. Pozostawmy kwestie należące do nauk przyrodniczych, nie podlegają bowiem one naszej kompetencji i nie dotyczą naszej sprawy. Zatrzymajmy się przy kwestii teologicznej: podstawowym punktem odniesienia są tu cytowane stronice Biblii. Te rozdziały, jak stwierdził kilka lat temu także papież Jan Paweł II podczas jednej ze swych katechez środowych, „mają przede wszystkim charakter teologiczny i kryją w sobie ogromny ładunek metafizyczny”. Opowiadanie z Księgi Rodzaju, nie tyle chce odpowiedzieć na pytanie: „Co stało się u początków kosmosu i jak ukształtował się człowiek?”, ile odpowiada na pytanie inne: „jaka jest głęboka rzeczywistość, jaki jest sens człowieka w ramach rzeczywistości stworzonej?”. Jak widać, rzeczywistość historyczna istoty ludzkiej jest spleciona nie z jej wymiarem naukowym czy zewnętrznym (wymiarem zjawiska, fenomenu, jak mówią naukowcy), ale raczej z jej sensem głębokim, wewnętrznym. Dlatego egzegeci biblijni mówią o metahistorii i zaliczają te stronice do mądrościowych, czyli — 157 —
Pismo Święte ożywia obecność aniołów, postaci ponadludzkich, ale nie boskich, których rzeczywistość była znana, choć z zachowaniem pewnych różnic, także kulturom otaczającym Izrael. Samo hebrajskie określenie mal’ak (w Starym Testamencie występuje 215 razy!) i greckie ánghelos określają funkcję, znaczą bowiem „posłaniec”. Można tu wnioskować o misji i, by użyć wyrażenia filozofa Massima Cacciariego, „niezbędności” (tytuł jednego z jego dzieł to właśnie Angelo necessario [Niezbędny anioł]) tej biblijnej postaci, której istnienie wciąż potwierdzały tradycja żydowska i chrześcijańska, nauczanie Kościoła w dokumentach soborów (poczynając od Credo nicejskiego z IV w.) i papieży oraz liturgia i ludowa pobożność. Zasadniczym zadaniem anioła jest chronienie transcendencji Boga, czyli Jego tajemniczej istoty i inności w stosunku do świata i historii, ale jednocześnie czynienie Go bliskim nam poprzez komunikowanie Jego słowa i działanie właśnie takie, jakie charakteryzuje posłańca. To właśnie dlatego w niektórych przypadkach anioł w Biblii niemal się wycofuje, by zostawić miejsce Bogu wkraczającemu bezpośrednio na scenę. I tak w opowiadaniu o krzewie ognistym pośród płomieni objawia się Mojżeszowi przede wszystkim anioł Pana, ale zaraz potem to „Bóg woła z krzewu: Mojżeszu, Mojżeszu!” (Wj 3, 2-4). Funkcją anioła jest zatem czynienie woli, miłości i sprawiedliwości Bożej niemal widzialną i pośrednio odczuwalną, jak o tym czytamy w Psałterzu: „Anioł Pański zakłada obóz warowny wokół bojących się Jego i niesie im ocalenie [...] Pan nakaże swoim aniołom, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach. Na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień” (Ps 34, 8; 91, 11-12 [BT zm.]). Zadaniem anioła jest zatem pośredniczenie pomiędzy nieskończonością Boga a skończonością człowieka i funkcję tę pełni także wobec Chrystusa. Jak pisał teolog Hans Urs von Balthasar, „aniołowie otaczają całe życie Jezusa, pojawiają się w stajni jako chwała Boga zstępującego pośród nas; pojawiają się ponownie podczas Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia jako chwała wstąpienia ku Bogu”. — 175 —
W naszym specyficznym przypadku pytania mogłyby być następujące: czy stronice Księgi Wyjścia opisujące epopeję uwolnienia Izraela z ucisku faraona ukazują wydarzenie historyczne, czy jest to mit? Czy u podstaw widocznej na tych stronicach wyraźnej interpretacji teologicznej znajduje się jądro historyczne, czy jedynie religijny temat Boga wybawiciela i wyzwolonego ludu? Odpowiedź wcale nie jest łatwa i nie może zostać udzielona w sposób spontaniczny, jak to czynili i czynią niektórzy wierzący, dla których wszystko w Biblii ma wyraźnie za fundament sprawozdanie zawierające uporządkowane fakty, albo przeciwnie – jak to czynią inni czytelnicy, agnostycy, sprowadzając Biblię do zbioru tez religijnych oraz mitów czy legend. Punktem zasadniczym, często zapominanym także podczas analizowania Ewangelii, jest to, że Pisma święte, choć interesują się wydarzeniami historycznymi, nie należą do gatunku udokumentowanych ksiąg historycznych. Zajmują się bowiem nimi, odczytując je w świetle wiary, to jest jako przeniknięte pewną obecnością i działaniem przewyższającym i transcendującym historię: nie bez przyczyny mówi się zazwyczaj o historii świętej. W przypadku wyjścia, w opowiadającej o nim księdze biblijnej niewątpliwie znajdujemy odesłanie do wspomnień i tradycji dotyczących wydarzenia historycznego; zostaje ono jednak przyjęte w celu przedstawienia orędzia wyższego, wyodrębnianego i ukazywanego dzięki doświadczeniu religijnemu: właśnie wiary w Boga objawiającego się, zbawiającego, prowadzącego swój lud ku darowi wolności. Odtworzenie wydarzenia znajdującego się w tle jest możliwe, choć trudne; jest także potrzebne na płaszczyźnie religijnej, ponieważ wiara biblijna jest wiarą historyczną, zakotwiczoną w fakcie wtargnięcia Boga w wydarzenia ludzkie. W naszym przypadku badacze, przesiewając stronice Biblii łączące w jedno opowiadanie, różne tradycje i dokumenty, wyodrębnili dla przykładu przynajmniej dwa różne historyczne wyjścia. Z jednej strony byłoby to wyjście-ucieczka grupy składającej się z Żydów: próbowali oni zrzucić jarzmo nałożo— 184 —
V Pytania chrześcijańskie
Zagubiliśmy rysy [Chrystusa]1 tak jak się zapomina magiczną liczbę złożoną ze zwykłych cyfr, jak na zawsze traci się obrazy w kalejdoskopie. Możemy je spostrzec, ale nie rozpoznając. Może rys oblicza Ukrzyżowanego kryje się w każdym zwierciadle. Może oblicze umarło, zanikło, by Bóg był wszystkim we wszystkich Jorge Luis Borges, Raj XXXI, 108
Grecki pisarz Nikos Kazantzakis w swym dziele Ostatnie kuszenie (1955) [wydanie polskie: Ostatnie kuszenie Chrystusa, Kantor Wydawniczy S.A.W.W. Poznań 1992], wzorowanym na Ewangelii św. Jana, tak opisuje śmierć Jezusa: „Wzniósł okrzyk triumfu: Wszystko się dokonało! Ale brzmiało to tak jakby powiedział: Wszystko się zaczyna!”. Śmierć Jezusa z Nazaretu na skromnym szczycie jerozolimskiej skały zwanej po aramejsku Golgotą, to jest 1
[Dodane w oryginale].
— 209 —
przypadkach z tradycjami folklorystycznymi i nawet legendarnymi. W każdym razie podstawowe znaczenie opowiadania Mateusza (2, 1-12) jako całości jest jasne. Pewni cudzoziemcy (pochodzący z niesprecyzowanego „Wschodu”), być może członkowie jednej z wielu kupieckich karawan, spotykają rodzinę Jezusa. Do „Dzieciątka i jego Matki” prowadzą ich dwaj symboliczni przewodnicy: kosmiczny znak gwiazdy (moglibyśmy mówić o objawieniu przyrodzonym, ale gwiazda w Biblii jest także symbolem mesjańskim, jak czytamy w Apokalipsie 22, 16), i samo objawienie biblijne, przedstawione właśnie przez kapłanów jerozolimskich, cytujących mesjański fragment proroka Micheasza dotyczący Betlejem, które – nie zapominajmy – było także ojczyzną Dawida (zob. Mi 5, 1). Mędrcy stanowią zatem wcielenie powszechnej perspektywy zbawienia, którą sam Jezus potwierdzi w swym nauczaniu publicznym: „Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą przy stole z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim, podczas gdy synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz, w ciemności” (Mt 8, 11-12). Widoczne jest bowiem niezrozumienie ze strony kapłanów jerozolimskich i agresywność Heroda wobec Dziecięcia. Na tym fundamencie teologicznym wyrosły swobodne adaptacje, wywody, utwory. Z powodu trzech darów liczbę Mędrców łączono z liczbą trzy; na podstawie Psalmu 72, stwierdzającego, że królowi -Mesjaszowi pokłonią się władcy, stali się oni królami, co więcej: należącymi do tak zwanych trzech ras: białej, żółtej i czarnej. Wynajdowano dla nich różne imiona, z przewagą Kacpra, Baltazara i Melchiora; utożsamiano ich z babilońskimi mędrcami albo uczniami Zaratustry, a zatem Persami, a niektórzy badacze widzieli w nich nawet członków żydowskiej wspólnoty Esseńczyków, rozpowszechnionej też w Syrii, a nie tylko w Qumran nad brzegiem Morza Martwego; wiele cudownych wydarzeń towarzyszyło ich powrotowi do ojczyzny, jak to poświadczają niektóre Ewangelie apokryficzne. W tym miejscu pojawia się sprawa ich relikwii, a to — 230 —
dzięki szeregowi opowiadań łączących lokalne wspomnienia i legendy. W swym Milionie [wydania polskie noszą tytuł Opisanie świata], (w rozdz. 30) Marco Polo wspomina, że trzy groby Mędrców znajdowały się w pewnym perskim mieście, podkreślając, że zwłoki były kompletne, z włosami i brodą („są tam jeszcze całe, z brodą i włosami”). Inna tradycja każe jednak w sprawie relikwii Mędrców cofnąć się do Heleny, matki cesarza Konstantyna: to ona miała je przenieść ze Wschodu do Konstantynopola. Z tego miasta św. Eustorgiusz, biskup Mediolanu, w połowie IV w. miał je przenieść do swej lombardzkiej siedziby. Zostały umieszczone w bazylice, której budowę zainicjował i która od niego wzięła nazwę. W kościele tym relikwie pozostawały aż do roku 1162, a gdy Fryderyk Barbarossa zdobył Mediolan, nakazał przenieść je do katedry w Kolonii, gdzie do dziś przechowywane są w Dreikönigenschrein, relikwiarzu w postaci srebrnej pozłacanej świątyni, ozdobionej emalią i drogimi kamieniami, wykonanym przez Nicolasa de Verdun w 1181 r. W 1904 r. kardynałowi Ferrariemu udało się sprowadzić do Mediolanu małe fragmenty tych oczywiście domniemanych relikwii, będących symbolem starożytnej pobożności, ale przede wszystkim znakiem poszukiwań duchowych i dojścia do wiary. Właśnie to ukazał reżyser Ermanno Olmi w swym filmie Cammina cammina (1983), choć końcowa wymowa tego filmu nie była pozytywna.
Jan Chrzciciel Postać Jana Chrzciciela silnie wiąże się z pierwszymi publicznymi krokami Jezusa: ważność jego postaci sprawia, iż był on otoczony kręgiem uczniów, którym, jak się wydaje, trudno było dać pierwszeństwo nowemu mistrzowi, Jezusowi z Nazaretu. Interesujące jest bowiem opowiadanie z Ewangelii Łukasza (7, 18-30), w którym Chrzciciel posyła swoich uczniów z zapytaniem do rabbiego Jezusa, otrzymując po— 231 —
Łatwo natrafić na ustne czy pisemne wystąpienia „ekspertów”, którzy czasem bez żadnego zakłopotania mieszają Mitrę i Tammuza, mity hinduskie i idee grecko-rzymskie po to, by „ukazać” synkretystyczny i legendarny aspekt początków chrześcijaństwa. Była to postawa popularna w końcu XIX w., która zapoczątkowała szkołę komparatystyczną czy religioznawczą: stosowała metodę, dziś całkiem zarzuconą i uważaną za prymitywną, według której podobieństwo form i wzorów w sferze idei czy symboli zawsze i w sposób konieczny miało prowadzić do wniosku o tożsamości czy istnieniu zależności. Porównania te często były zbyt pospieszne i nie uwzględniały sytuacji historycznej i głębokich różnic ukrytych za podobieństwami, nierzadko tylko zewnętrznymi i występującymi powszechnie. W każdym razie wspomnijmy kwestię dotyczącą Tammuza i misteriów Mitry. Chodzi tu o dwa różne bóstwa, których kult czasem w dziejach mylono. Tammuz, znany także z Biblii, był mezopotamskim bóstwem roślinności, które rodziło się i wzrastało na wiosnę, starzało się podczas letnich upałów i umierało podczas lodowatej zimy. W parze z tym bogiem występowała bogini Isztar, królowa urodzajów, zstępująca do piekieł, by szukać swego zmarłego męża i przywrócić go wiosną do życia. To dlatego w Księdze Daniela Tammuz nazywany jest „bogiem umiłowanym przez kobiety” (Dn 11, 37), ponieważ wraz z Isztar uważani byli za źródło płodności ludzkiej, zwierzęcej i kosmicznej. Stając się Adonem, to jest „panem”, w świecie syro-fenickim przekształcił się następnie w greko-rzymskiego Adonisa, podczas gdy Isztar stała się Afrodytą-Wenerą. Łatwo zauważyć, że mamy tu do czynienia ze wspólnym dla wielu cywilizacji mitem cyklicznie powracających pór roku, związanym z pozorną zimową śmiercią przyrody i jej wiosennym odrodzeniem. Trudno uznać, że jedyne wydarzenie historyczne (i niemające charakteru zjawiska przyrodniczego), któremu towarzyszy szereg elementów historiograficznych (procesy, egzekucja, miejsca, świadectwa itd.), jak śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, mogłoby zostać zaliczone do tego samego ro— 323 —
Tomasza, opowiada o podróży misyjnej tego apostoła do Indii, gdzie jeszcze dziś istnieją odwołujące się do niego wspólnoty chrześcijańskie, zachowujące swoje specyficzne ryty. Dlatego istnieje starożytne poświadczenie obecności chrześcijan na tych ziemiach. Konkludując: wspomniane wyżej legendy mogły powstać na terytorium, na którym obecność chrześcijan miała charakter różnorodny i łączyła się z obecnością innych religii. Jak to się często zdarza, rzeka tradycji pociągnęła za sobą najróżnorodniejszy materiał, powodując, że narastał, ulegał przemianom, przybierając nowe formy. Niektóre osoby czy zachodnie grupy o skłonnościach ezoterycznych pomyślały potem, by pójść dalej, i wykorzystując elementy związane z misteriami i magią, wytworzyły teksty odpowiadające trochę niewybrednemu smakowi tych, którzy mieszają religijność i magię, duchowość i ezoterykę, mistykę i cudowność, historię i wymysł.
— 329 —
Spis treści Wprowadzenie Pytanie jest kwiatem, odpowiedź – owocem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Ars interrogandi, czyli sztuka stawiania pytań . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Sztuka odpowiadania / Ars respondendi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 „Nie ustajemy w zadawaniu pytań” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 I. Pytania pierwsze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 Sekret hermeneutyki. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Konsternujący przypadek pewnego chrześcijańskiego małżeństwa . . . . 18 Pisma „kanoniczne”? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 Fascynująca tajemnica apokryfów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 „Litera zabija...”: fundamentalizm. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Transfuzja krwi i świadkowie Jehowy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Historia, legenda czy symbol? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 Różne spojrzenia na stronice Biblii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 Bóg o ludzkim obliczu: antropomorfizm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 Bóg jest ojcem i matką? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 Bóg rzezi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Gniew jest wadą, zagniewanie – cnotą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46 Czy Stary Testament jest chrześcijanom potrzebny? . . . . . . . . . . . . . . 48 Kim byli Mani i Marcjon? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51 „Czym jest prawda?”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53 II. Pytania laickie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57 Abraham, Mojżesz i Jezus do szkoły? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58 Biblia, wielki kod kultury Zachodu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61 Akulturacja czy inkulturacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 64 Potępienie teatru? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67 Wiara i nauka w dialogu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69 Wiara i ewolucja biologiczna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 Ewolucja a grzech pierworodny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 74 Rubikon człowieczeństwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76 — 331 —
Zakazany jezuita . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78 Jeszcze o „sprawie Galileusza” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 „Bóg umarł!” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83 Pomiędzy sekularyzacją a świeckością . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85 „Kobieta niechaj słucha nauk w cichości” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 Feminizm w teologii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90 Czy Dawid był homoseksualistą? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92 Czy chrześcijaństwo stanowiło rewolucję? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 96 Pieniądz jako czarodziejska pałeczka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98 Dieta wegetariańska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101 Medycyna naturalna i homeopatia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104 Bóg należy do prawicy?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 106 III. Pytania o sprawy ostateczne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .109 Bóg i zło . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 110 Człowiek i zło . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114 Wolność i grzech . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 116 Bóg, człowiek i Szatan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 118 Występek i kara . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 121 Przekleństwo i czary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123 Sądzenie a ekskomunika . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125 Śmierć – a potem? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127 Szczególna szczęśliwość w innym życiu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 130 Nieśmiertelność czy zmartwychwstanie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132 Zmartwychwstanie ciała . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 134 Piekło i raj . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137 Czy istnieje czyściec? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139 Czy piekło jest puste? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 140 Czy myśl o niebie powoduje alienację? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 143 Koniec świata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 146 Ostateczny los samobójcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 148 Reinkarnacja albo metempsychoza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 151 IV. Pytania hebrajskie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .155 Adam: historia czy symbol?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156 — 332 —
Czy żona Kaina była jego siostrą? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mit androgynii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ziemski raj . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Grzech pierworodny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Istoty pozaziemskie i ich odkupienie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dziwni i tajemniczy ’Elohîm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Niezbędny anioł . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Biblijny potop: katastrofa naturalna czy mit? . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zło kosmiczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wyjście z Egiptu: ucieczka czy wypędzenie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mury Jerycha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Głos proroków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Trzech Izajaszów w jednej księdze? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tajemniczy Sługa Pański. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Piskorz Hioba. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Skandaliczny Kohelet . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Pieśń nad pieśniami jest poematem erotycznym? . . . . . . . . . . . .
159 161 163 166 169 171 174 178 180 183 187 190 193 196 199 202 204
V. Pytania chrześcijańskie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .209 Przygoda Ewangelii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 211 Ewangelie i historia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 214 Jezus i historycy rzymscy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 216 Tytuły Ewangelii. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 218 Rękopisy znad Morza Martwego i Ewangelie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 220 Czy Ewangelia Jana jest antysemicka? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223 Genealogia Jezusa Chrystusa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 226 Zagadka Mędrców . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 229 Jan Chrzciciel . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 231 Chrzest Jezusa w Jordanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 233 Czy chrzest dzieci ma swe źródło w Ewangelii? . . . . . . . . . . . . . . . . . 236 Konfirmacja albo bierzmowanie chrześcijanina . . . . . . . . . . . . . . . . . 238 Jezus kuszony przez Szatana . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 241 Jaki zawód wykonywał młody Jezus?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 244 Jakimi językami mówił Jezus? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 246
— 333 —
Czy Jezus umiał czytać i pisać? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bracia i siostry Jezusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Jezus był celibatariuszem, czy był żonaty? . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy apostołowie byli żonaci?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jezus i Maryja na weselu w Kanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Kim jest ten Syn Człowieczy?” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Królestwo Boże jest już pośród nas? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj!” . . . . . . . . . . . . . . . „Nie wódź nas” czy „Nie pozostawiaj nas pokusie”? . . . . . . . . . . . . . Przeczące sobie słowa Jezusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Jezus był zwolennikiem kary śmierci?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Tobie dam klucze królestwa niebieskiego” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Piotr został umęczony w Rzymie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mistyczny kanibalizm? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jezus nigdy się nie śmiał? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Maria Magdalena była prostytutką? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Łazarz naprawdę powrócił do życia?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pocałunek Judasza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Judasz – diabeł czy święty? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ewangelia według Judasza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy uczniowie Jezusa chodzili uzbrojeni? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Proces i skazanie Jezusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Krzyż Chrystusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Ciemności zapadły nad całą ziemią” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Paschalne objawienia Chrystusa a zjawiska paranormalne . . . . . . . . . Podwójne Zesłanie Ducha Świętego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Każdy ma swój charyzmat” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mitra i Tammuz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jezus muzułmański . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jezus hinduski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wykaz skrótów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
248 250 253 258 260 263 266 268 272 275 277 279 282 285 287 291 293 297 300 303 305 308 311 313 315 318 320 322 325 327 330