Książki autorstwa Krzysztofa Wonsa SDS z serii Rekolekcje lectio divina, które ukazały się nakładem Wydawnictwa SALWATOR:
Uwierzyć Jezusowi Rekolekcje ze św. Markiem Powierzyć się Jezusowi Rekolekcje ze św. Mateuszem Pogłębić wiarę w Jezusa Rekolekcje ze św. Łukaszem Trwać w Jezusie. Rekolekcje ze św. Janem Ty wiesz, że Cię kocham Rekolekcje ze św. Piotrem Cztery Ewangelie
Krzysztof Wons SDS
Skała Rekolekcje lectio divina ze św. Piotrem DZIEJE APOSTOLSKIE
Wydawnictwo SALWATOR Kraków
seria: Rekolekcje lectio divina Redakcja Zofia Smęda Korekta Magdalena Mnikowska Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Projekt okładki ks. Jacek Chrząściel SDS Opracowanie graficzne okładki Artur Falkowski Na okładce Wlastimil Hofman, św. Piotr Ewangelista, kościół Franciszkanów w Szklarskiej Porębie
Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 541/P/2011 Kraków, 12 grudnia 2011
© 2012 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-284-9
Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260-60-80, faks (12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Dedykuję moim braciom w kapłaństwie
Od autora
Abraham Heschel, żydowski teolog i mistyk, w jednym z poetyckich rozważań napisał: „Biblia to największy przywilej ludzkości. Tak daleko sięga w przyszłość i tak jednoznaczna w swych wymaganiach, a zarazem pełna współczucia i zrozumienia. Nie ma księgi, która w równym stopniu głosiłaby miłość i poszanowanie życia człowieka. Żaden tekst nie zawiera bardziej wyniosłych pieśni o ludzkiej nędzy oraz nadziei i nigdzie nie znajdziemy tak dogłębnie przedstawionej prawdy o tym, iż człowiek potrzebuje przewodnika, a także z taką mocą ukazanej pewności jego ostatecznego odkupienia. Zapisano w niej słowa poruszające do głębi grzesznika i obietnicę podnoszącą na duchu pogrążonych w smutku i przygnębieniu. Każdy, kto szuka języka odpowiedniego do modlitwy oraz słów zdolnych wyrazić najgłębsze rozterki serca, znajdzie je w Biblii”1. Czytając słowa Heschela, skojarzyłem je od razu z Szymonem Piotrem, synem Jony, z którym nie rozstaję się od lat. Jego biblijna historia ciągle prowokuje mnie do sprawdzenia mojej jednoznaczności w wymaganiu od siebie i współodczuwającego zrozumienia drugich. Wychowuje do miłosnego poszanowania człowieka zarówno wtedy, gdy ujawnia się jego nędza, jak i wtedy, gdy rokuje nadzieję, że jego życie stanie się solidne jak skała. Historia Piotra przekonuje mnie, że człowiek w swoim powołaniu zawsze potrzebuje Przewodnika, że bez Jezusa wielkie pragnienia powołaniowe mogą zamienić się w nie mniej wielkie i nieokiełznane namiętności, wielkie charyzmaty – w chore ambicje, a wielkie ideały – w małe plany i wizje. Już pierwszego dnia 1
A.J. Heschel, Prosiłem o cud. Antologia duchowej mądrości, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2001, s. 92.
Rekolekcje ze św. Piotrem
8
dziarskim krokiem można pójść za Jezusem, zostawiając dom i sieci, a następnego dnia zacząć budowę nowego domu, opartego na marzeniach i planach wcale nie Jezusowych. Można zaopatrzyć się w nowe sieci, utkane z własnych złotych myśli, dalekich od ewangelicznych. Historia Piotra poświadcza, że bez Przewodnika nie umiemy nawet zapłakać nad sobą. Piotr grzesznik, Skała, która łka, porusza do głębi i nie pozwala tkwić w błędnym wizerunku siebie jako idealnego ucznia Jezusa. Dopiero gdy jak Piotr potrafię poczuć się grzesznikiem, mogę zobaczyć w spojrzeniu Jezusa obietnicę życia, która podnosi na duchu mnie, pogrążonego w smutku i przygnębieniu. W historii Piotra zawsze znajduję motyw odpowiedni do modlitwy. Uczy mnie wyrażać przed Bogiem najgłębsze rozterki serca. Jego rozmowa z Jezusem nad Jeziorem Tyberiadzkim, która kończy się wezwaniem: „Pójdź za Mną”, nie pozwoliła mi pożegnać się z Piotrem. W swojej wyobraźni widziałem jego oczy wykąpane w łzach bólu i szczęścia, i poczułem jego silne pragnienie, aby pozwolić się wreszcie opasać przez Innego, i poprowadzić, dokąd nie chce. Kiedy zobaczyłem go idącego za Zmartwychwstałym, wiedziałem, że nasza wspólna droga się nie skończyła, że będę kontynuował lectio divina z Piotrem2, modląc się tym razem stronicami Dziejów Apostolskich. Jego droga po poranku wielkanocnym rozpoczyna się w Jerozolimie – sercu pierwszej wspólnoty chrześcijan, i prowadzi do serca wielkiej rodziny ludzkiej – ówczesnego Rzymu3. Piotr przeszedł ją 2
3
Niniejsza publikacja jest kontynuacją rekolekcji lectio divina z Piotrem w czterech Ewangeliach. Zob. K. Wons, Ty wiesz, że Cię kocham. Rekolekcje ze św. Piotrem. Cztery Ewangelie, Wydawnictwo SALWATOR, Kraków 2010. Wcześniej tego samego autora ukazały się cztery tomy rekolekcji lectio divina do poszczególnych Ewangelii: Uwierzyć Jezusowi. Rekolekcje ze św. Markiem opatrzone wprowadzeniem do dynamiki lectio divina, Kraków 2004; Powierzyć się Jezusowi. Rekolekcje ze św. Mateuszem, Kraków 2005; Pogłębić wiarę w Jezusa. Rekolekcje ze św. Łukaszem, Kraków 2006; Trwać w Jezusie. Rekolekcje ze św. Janem, Kraków 2007. Materiał, którym dysponował i który zredagował Łukasz, obejmuje informacje na temat życia pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej od 30–35 do 60–65 roku po Chrystusie. Trudno powiedzieć, kiedy tekst został zreda-
9
Od autora
jako pierwszy, uprzedzając i utwierdzając swoich braci w wierze. Trzeba nadmienić, że ta droga ma dwóch głównych bohaterów. Pierwszych dwanaście rozdziałów Dziejów Apostolskich koncentruje się wokół osoby Piotra. Dominuje w nich Piotr, apostoł Kościoła jerozolimskiego, który był fundamentem i punktem wyjścia dla rodzącego się Kościoła powszechnego. Od trzynastego rozdziału centralną postacią stanie się Paweł, który przejmie opiekę nad Kościołem misyjnym, człowiek otwarty i nastawiony na ewangelizację pogan, nieczyniący jakichkolwiek różnic. Jednak dzieło tak radykalnie i skutecznie prowadzone przez Pawła ma swojego promotora w Piotrze, który w domu poganina Korneliusza osobiście się przekonał, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby, ale że w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie (por. Dz 10, 34-35). Piotr – Protos, posłuszny Duchowi Jezusa zmartwychwstałego, jako pierwszy otworzy bramy Kościoła dla wszystkich. Przez te bramy odważnie przejdzie Paweł i, wspierany przez braci ze wspólnoty jerozolimskiej, rozpocznie wyprawy misyjne. Piotra z Dziejów Apostolskich nie znałem tak dobrze, jak Piotra z Ewangelii, choć to przecież ten sam rybak z Betsaidy, Szymon, syn Jony. A jednak… nie ten sam. W ciągu pięćdziesięciu dni zmienił się nie do poznania: z „Piotra Wielkiego Czwartku” – zapierającego się Mistrza na dziedzińcu arcykapłana przed jedną kobietą – w Piotra Pięćdziesiątnicy, głoszącego z mocą Zmartwychwstałego wielotysięcznym tłumom na dziedzińcu świątyni. Zmieniły go spotkania ze Zmartwychwstałym, zmienił go przyobiecany mu Duch Pięćdziesiątnicy. Piotra paschalnego zacząłem poznawać bliżej i fascynować się nim dzięki księżom gowany ostatecznie, tzn. w formie, którą posiadamy dzisiaj. Większość badaczy twierdzi, że kompozycja Dziejów Apostolskich nastąpiła ok. roku 80, lecz nie brakuje i takich, którzy przyjmują datę wcześniejszą. Skoro Dzieje Apostolskie miałyby powstać tak późno, dlaczego Łukasz nie pisze w nich o śmierci Piotra czy Pawła? Ma więc także swoje poważne podstawy stwierdzenie, że Dzieje zostały ostatecznie spisane między rokiem 65 a 70. Por. E. Menichelli, La testimonianza della fede negli Atti degli Apostoli, Pazzini Editoriale, Verucchio 1996, s. 7.
Rekolekcje ze św. Piotrem
10
i braciom, którym towarzyszyłem podczas dwuletniej formacji w Szkole Wychowawców Seminaryjnych. Po pierwszym roku, który obejmował drogę Piotra w Ewangeliach, poczułem przynaglenie, aby głębiej poznać Kefasa z Dziejów Apostolskich. Kiedy w świetle poranka wielkanocnego zobaczyłem jego twarz inną od tej z nocy zaparcia się Mistrza, zalaną łzami, kiedy zobaczyłem jego oczy rozpromienione nowym początkiem, kiedy usłyszałem jego rozmowę ze Zmartwychwstałym nad Jeziorem Galilejskim, zapragnąłem towarzyszyć mu w drodze ku nowym horyzontom obietnicy Mistrza. Kiedyś, u końca życia, Piotr „wyciągnie ręce” i uwielbi Boga, idąc za Innym, który poprowadzi go, dokąd nie zechce. Będzie do końca dni dojrzewał do miłości ofiarnej i do starości zmagał się ze swoim „nie chcę”. Tym mocniej zapamiętałem dwukrotnie powtórzone przez Jezusa słowa: „Pójdź za mną”, które według Ewangelii Jana Piotr słyszy dopiero teraz, po trzech latach, w rozmowie ze Zmartwychwstałym (por. J 21,19.22). Tamtego dnia, po śniadaniu nad jeziorem, rozpoczęła się paschalna droga Piotra. Chcę być przy nim i razem z nim przeżywać jego dojrzewanie do dnia, w którym upodobni się całkowicie do swojego Mistrza. Nie spodziewałem się, że spotkanie z Piotrem będzie dla mnie tak intrygujące i konfrontujące. Za każdym razem, gdy w ramach Szkoły Wychowawców przygotowywałem się do lectio na spotkania z formatorami, coraz bardziej fascynowała mnie wiara Piotra, prostota i moc, z jaką przepowiadał Słowo w „porę i nie w porę”. Najbardziej podziwiałem jego wierność kerygmatowi, posłuszeństwo Duchowi, wobec którego stawał się uległy jak małe dziecko. Doprawdy, trzeba mieć w sobie niespotykaną ufność, aby nie będąc mówcą, zdecydować się na publiczne przemówienie do tysięcy wiernych zgromadzonych przed świątynią i wzywać pobożnych Żydów do nawrócenia. Trzeba niezwykłej wiary, aby na moment nie zwątpić, że będąc biednym człowiekiem, można mocą Słowa i w imię Jezusa uzdrowić chromego od urodzenia. Potrzeba niebywałej odwagi i hartu Ducha, aby będąc nieuczonym i prostym (por. Dz 4, 13), powiedzieć do
11
Od autora
uczonych w Piśmie, do autorytetów religijnych i społecznych, którzy zanegowali jego przepowiadanie: „trzeba bardziej słuchać Boga, aniżeli ludzi” (Dz 5, 29). Tylko człowiek mocno osadzony w prawdzie i przeniknięty światłem Słowa, spotykając się z niezrozumieniem i oporem nawet ze strony braci w wierze, nie boi się odrzucenia przez „swoich” i konsekwentnie powtarza Słowa Boże, do przyjęcia których wspólnota jeszcze nie dorosła. Trzeba bardzo kochać Jezusa, aby przestać kochać ludzkie uznanie, być wolnym od opinii braci i podejmować niepopularne decyzje, w których jako przełożony pozostaje się często samotnym. Trzeba wreszcie być naprawdę pewnym Słowa, które się głosi, aby mimo podwójnych łańcuchów, między dwoma żołnierzami, jak dziecko głęboko zasnąć w więzieniu w noc przed planowaną egzekucją (por. Dz 12, 6). Pokochałem Piotra jeszcze bardziej, gdy w jego kruchym życiu, niepozbawionym wad, spotkałem wierzącego pasterza, który przepowiadał z taką mocą, że jego głoszenie Słowa stało się jak skała, na której można się oprzeć. Zafascynował mnie swoim ciągłym nawracaniem się, dzięki któremu mógł utwierdzać w wierze braci. I tym mnie zafascynował także, że był autentyczny i, że kiedy przepowiadał w mocy Ducha, coraz bardziej widoczny stawał się Jezus zmartwychwstały, a coraz mniej on sam. Ciągle mam przed oczami Piotra z dwunastego rozdziału Dziejów Apostolskich, który usuwa się bezszelestnie ze sceny, pozostawia rozmodloną i zwartą wspólnotę, która chciała go zatrzymać przy sobie, i przekazując ją Jakubowi, udaje się gdzie indziej (por. Dz 12, 17). Tak dyskretnie usuwa się w cień, że odtąd stronice Dziejów milkną na jego temat. Tylko ktoś, kto dojrzał w wierze jak Piotr, potrafi zrobić miejsce Jezusowi, pozwoli się przepasać i poprowadzić, dokąd nie chce. Historia Piotra jest dla wszystkich. Każdy może się w niej znaleźć. Każdego może inspirować, konfrontować. Warto podjąć drogę ze Skałą. Po to został nam dany, aby, nawróciwszy się, mógł utwierdzać braci. Jestem wdzięczny Łukaszowi, który dał się poprowadzić przez Ducha i nie odłożył pióra po zredagowaniu Ewangelii, ale pisał
Rekolekcje ze św. Piotrem
12
dalej o dziejach Kościoła pierwotnego, i za to, że podobnie jak w Ewangelii, wiele miejsca poświęcił Piotrowi. Książkę pisałem z nadzieją, że Czytelnicy, którzy z niej skorzystają, niezależnie od powołania, stopnia wykształcenia czy profesji, znajdą w niej nie tylko biblijną lekturę do przeczytania, lecz bardziej jeszcze pomoc do pogłębionej modlitwy Słowem, które stanie się lampą u stóp i światłem na ścieżkach prowadzących przez stronice Dziejów Apostolskich. Jak już wspomniałem wyżej, publikacja jest kontynuacją drogi z Szymonem z czterech Ewangelii, Piotrem, który stał się Skałą. Cztery Ewangelie i Dzieje Apostolskie stanowią zachwycający dyptyk przedstawiający człowieka z wiejskiej chaty, który, porwany przez Jezusa, ze zwykłego rybaka, zamkniętego w małym galilejskim świecie, stał się Skałą. Dotarł aż do Rzymu i tu Jezus zbudował na nim swój Kościół. Wielki Babilon upadł i legł w gruzach, a Kościół zbudowany na Skale, tak jak zapowiedział Jezus, przetrwał do dzisiaj. Kościół przetrwa do końca czasów, ponieważ życie swoje buduje na Słowie i z niego czerpie. Przekonuje o tym historia Piotra z Dziejów Apostolskich. Ponieważ drogę z Piotrem przemierzałem z moimi braćmi ze Szkoły Wychowawców Seminariów Diecezjalnych i Zakonnych w Krakowie, postanowiłem dołączyć do publikacji wybrane fragmenty świadectw o przebytej drodze, które utrwalili oni na piśmie i którymi pozwolili się podzielić. Chociaż wszyscy pochylaliśmy się nad tymi samymi tekstami z Ewangelii i Dziejów Apostolskich, jednak w każdym, pod natchnieniem Ducha, brzmiały one w sposób jedyny i niepowtarzalny. Jest jednak coś, co je wszystkie łączy: mówią o tym, jak serce zaczęło pałać, gdy Duch otwierał i wyjaśniał nam Pisma. W listopadzie 2011 roku dane mi było przeżywać drogę Piotra w Dziejach Apostolskich podczas rekolekcji głoszonych dla księży biskupów na Jasnej Górze. Skupiliśmy się wówczas na osobie Kefasa – nawróconego pasterza pierwszego Kościoła4. 4
Rekolekcje zostały opublikowane w książce Nawrócony Pasterz. Rekolekcje dla biskupów, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2012.
13
Od autora
Stronice, którymi dzielę się z Czytelnikami, pisałem w zaciszu Pustelni św. Jerzego, pośród drogich mi braci kamedułów z Rocca di Garda. Każdemu z nich wyrażam głęboką wdzięczność za serdeczną, pełną prostoty gościnę, za dzieloną eremicką mądrość, za dar modlitwy chórowej i wieloletnią przyjaźń, za bezcenny skrawek Kościoła, który tworzą przez ciche ora et labora, za to niezwykłe miejsce, w którym można oddychać Biblią. Krzysztof Wons SDS
„Piotr jest prawdziwie człowiekiem Kościoła, świadkiem Chrystusa cierpiącego i chwalebnego, rozumiejącym cierpienie swoich braci i potrafiącym podtrzymywać ich wiarę, utwierdzając ich w godzinie próby, tak jak pewnego dnia Pan utwierdził i wsparł jego” abp Bruno Forte
Droga paschalna Piotra. Od Ewangelii do Dziejów Apostolskich
Nowy początek Piotra
Na horyzoncie Piotra pojawił się nowy początek. Trzy lata temu pierwsze spotkanie z Jezusem w Judei i Galilei zmieniły kierunek jego życia o sto osiemdziesiąt stopni5. Teraz, gdy po dniach męki i śmierci spotkał Go zmartwychwstałego, jego spojrzenie radykalnie zmienia się po raz drugi. Nowy początek oznacza dla niego nową perspektywę życia i nową misję. Przez trzy lata bliskiego przebywania z Mistrzem uczył się Go poznawać, uwalniać od swoich przywiązań, zmieniać myślenie i godzić na drogę, której po ludzku nie rozumiał. Przeszedł prawdziwe oczyszczenie, ogołocenie ze wszystkich swoich wizji i planów na jutro. Dał się pokonać Jezusowi. Uwierzył Mu. Uwierzył nie oznacza jednak, że zrozumiał. Owszem, coś w nim drgnęło. Ale to był dopiero początek. Nadal nie pojmował wielu rzeczy. W wielu kwestiach nie rozumiał ani Jego, ani siebie. Zdążył się przekonać, i to nie raz, że rzeczywiście nie zna siebie. Nauczył się natomiast ufać Jezusowi, który znał go bardziej niż on sam siebie. Po latach wspólnego przebywania mógł świadomie powiedzieć: „Ty masz słowa życia wiecznego (…). Ty wszystko wiesz…”6. I choć wiele pytań, które zadawał Mu od trzech lat, pozostawało wciąż bez odpowiedzi, był pewny, że jeśli Mu do końca zaufa, kiedyś otrzyma odpowiedź i zrozumie. Jezus mu to obiecał. Nie tak dawno powiedział do niego: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później (meta auta)”7. Obiecał 5
6 7
Zob. J 1, 42; Mk 1, 16-18; Mt 4, 18-20; Łk 5, 4-11; K. Wons, Ty wiesz, że Cię kocham…, s. 61–78. Zob. J 6, 68; 21, 18. J 13, 7. Tego samego zwrotu „po tym” (meta tauta) Jan użyje jeszcze tylko raz. Rozpocznie nim opis ostatniej sceny swojej Ewangelii (J 21, 1), w której Jezus ukazuje się Piotrowi i sześciu innym uczniom: „Po tym ukazał się (meta tauta efarenosen)”. Piotr zaczyna rozumieć „po tym”, to znaczy po ukazaniu się Zmartwychwstałego. Por. J. Mateos, J. Barreto, Il Vangelo di Giovanni. Analisi linguistica e commento esegetico, Cittadella Editrice, Assisi 1995, s. 557.
Droga paschalna Piotra
18
to także Jedenastu: „ujrzycie (óspesthe)”8. Dopiero teraz powoli zaczyna rozumieć wydarzenia, pomny na wszystko, co mówił mu Jezus. Zmartwychwstały otworzył mu umysł i oczy, podobnie jak dwóm innym, którzy spotkali Go w drodze do Emaus. Patrząc z perspektywy minionych wydarzeń, może powtarzać za Jezusem: „O nierozumny i bezmyślny Piotrze, jak nieskore i opieszałe było twoje serce do wierzenia9. Czyż nie miałem tego cierpieć, aby wejść do swej chwały. Czyż serce w tobie nie pałało, kiedy przez trzy lata rozmawiałem z tobą w drodze i Pisma ci wyjaśniałem?”10. Potrzebował czasu. Musiał przejść swoją „drogę do Emaus”, aby wreszcie otworzyć oczy i zacząć rozumować w nowy sposób. Jego myślenie i widzenie rzeczy staje się paschalne. Zaczyna na nowo czytać i rozważać przeszłe wydarzenia. Na nowo, to znaczy z perspektywy poranka wielkanocnego – oczami i sercem Zmartwychwstałego! Paschalne myślenie i widzenie rzeczy będzie dojrzewało w nim do końca jego dni. Wraz z tym dojrzewać będzie jego posługa wśród braci. Będzie ich utwierdzał swoim słowem. On sam, nawrócony, będzie stawał się coraz bardziej dojrzały, cieszył się autorytetem. Pod koniec życia spojrzy na wszystko inaczej i powie o sobie: „Piotr, apostoł Jezusa Chrystusa” (1 P 1, 1). Wyciągnie ręce i da się poprowadzić przez Innego, drogą, którą pierwszy przeszedł jego Pan. Potrzebna nam była ta wstępna refleksja, abyśmy idąc za Piotrem, nie zapominali o tym, że mamy patrzeć na wszystko z jego perspektywy – nowego początku, z perspektywy poranka wielkanocnego. Piotr jest na nowej drodze. Odtąd jego Pan, zmartwychwstały, będzie towarzyszył mu paschalnie. W jego życiu wszystko będzie stawało się paschalne: przepowiadanie, 8
9
10
Zob. Mk 16, 7: Oznacza obietnicę nowego widzenia, głębszego zrozumienia tajemnicy, którego nie doświadczyli do tej pory. Nowe widzenie jest związane z wizją żywego Chrystusa po Jego śmierci. Por. S. Légasse, Marco, Borla, Roma 2000, s. 854. Idący do Emaus słyszą: „O nierozumni” (anoetoi), co znaczy także „bezmyślni”, „twardzi”, „twardogłowi”. Jak „nieskore (bradeis) są wasze serca do wierzenia”, czyli powolne, opieszałe, spóźnione. Por. Łk 24, 25-32.
„Piotr w obecności braci przemówił” (Dz 1, 15)
Dzień I
Kefas utwierdza braci
I. Lectio: Dz 1, 9-26 Uważne słuchanie
odnalezienie „Słowa-klucza”
9
Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. 10 Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. 11 I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba». 12 Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej. 13 Przybywszy tam weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, [brat] Jakuba. 14 Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego. 15 Wtedy Piotr w obecności braci, a zebrało się razem około stu dwudziestu osób, tak przemówił: 16 «Bracia, musiało wypełnić się słowo Pisma, które Duch Święty zapowiedział przez usta Dawida o Judaszu. On to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, 17 bo on zaliczał się do nas i miał udział w naszym posługiwaniu. 18 Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył ziemię i spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności. 19 Rozniosło się to wśród wszystkich mieszkańców Jerozolimy, tak że nazwano ową rolę w ich języku Hakeldamach, to znaczy: Pole Krwi. 20 Napisano bowiem w Księdze Psalmów: Niech opustoszeje dom jego i niech nikt w nim nie mieszka! A urząd jego niech inny obejmie! 21
Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, 22 począwszy od chrztu Ja-
II. Wprowadzenie do meditatio
1. Od kontekstu do tekstu Znowu na Górze Oliwnej Piotr jest znowu z Jezusem na Górze Oliwnej. Tak podaje Łukasz71. Mistrz często się tam udawał, by spędzać całe noce na modlitwie72. Szymon nie wiązał dobrych wspomnień z tym miejscem. Góra Oliwna budziła w nim wyrzuty sumienia. Gdy Jezus samotny wołał przed męką do Ojca i pocił się krwią, on zasnął ze smutku; gdy przyszli po Niego oprawcy, on użył przemocy, potem opuścił Go i uciekł jak tchórz73. Zostawił Jego i braci. Myślał jedynie o ratowaniu siebie. Wszyscy się wtedy rozproszyli. Ale teraz znajdują się znowu razem, dokładnie po wschodniej stronie Góry, w Betanii74. To mała wioska, którą też dobrze pamiętał. Z Betanii Jezus wyruszył triumfalnie do Jerozolimy75, a potem rozpoczęły się najbardziej koszmarne dni w Jego życiu. Mistrz nieludzko sponiewierany, został wyrzucony poza mury miasta i ukrzyżowany. Teraz widzi Go zmartwychwstałego. Wrócił na tę samą Górę. Zapamięta ją w nowy sposób. Odtąd będzie dla niego i braci jak „święte miejsce pielgrzymki”, do którego chce się przychodzić. Są zgromadzeni wokół Jezusa, a On ich naucza, podobnie jak wtedy, gdy brał ich na bok i wyjaśniał słowa, których 71 72
73 74
75
Zob. Dz 1, 3-12. Zob. Mt 24, 3.26, 30; Łk 21, 37; 22, 39; J 8, 1. Na Górze Oliwnej Jezus wygłosił także mowę zapowiadającą czasy ostateczne (Mk 13, 3n). Tam też zapłakał nad Świętym Miastem, które nie rozpoznało przyjścia Mesjasza (Łk 19, 41). Zob. Łk 22, 44-50; Mk 14, 50; Mt 26, 56. Zob. Łk 24, 50. Betania – wieś położona na południowo-wschodnim zboczu Góry Oliwnej, w pobliżu Jerozolimy (ok. 2,7 km). Zob. Mt 21, 1-9; Łk 19, 29-39.
Dzień I
48
nie mogli pojąć: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). Możemy się domyślać, że także teraz niewiele pojmują z tego, co mówi żegnający się z nimi Jezus. Nie pojmują, lecz wyczuwają w Jego słowach „moc z wysoka”. Piotr słyszy obietnice i polecenia, które brzmią jak ostatnie pouczenia. Przeczuwa chwilę pożegnania. Słyszy, jak Jezus nalega, by pozostali w Jerozolimie. Wręcz przykazał, by nie opuszczali Świętego Miasta76. Mają pozostać razem, w jednym miejscu – w mieście, z którego Piotr jeszcze czterdzieści dni temu chętnie by uciekł i gdzieś się zaszył, jak dwaj uczniowie udający się do Emaus. To miasto jego najcięższego grzechu, ale i miasto jego łez nawrócenia. Miasto z pustym grobem, który będzie mu przypominał, że On żyje. W tym mieście usłyszał: „Szymonie, utwierdzaj twoich braci”77 – słowa, które żyją w jego sercu i myślach jak święty testament. Przez pewien czas tłukły się w jego sumieniu i wyrzucały zdradę. Uciekł z Getsemani, nie dbając o nich. Pytany na dziedzińcu, zaprzeczył, że ich zna. A jednak Jezus nie zrezygnował z niego. Nie zrezygnował ze związanych z nim zamiarów. Nie wycofał słów: „Ty jesteś Piotr [czyli Opoka], i na tej opoce zbuduję Kościół mój” (Mt 16, 18). Po zmartwychwstaniu ukazał mu się pierwszemu78. Potem czekał na niego i pozostałych w Galilei. Nad jeziorem powiedział: „paś owce, paś baranki moje”. Piotr na Górze Oliwnej, pośród Jedenastu, dla Jezusa pozostaje niezmiennie protos (Mt 10, 2)79. Jest tego świadomy. Dzieje Apostolskie to potwierdzą. W istotnych momentach przejmie inicjatywę, poprowadzi wspólnotę, podejmie kierowniczą funkcję. Przed mieszkańcami Jerozolimy stanie i przemówi jako pierw76 77
78 79
Por. Łk 24, 48; Dz 1, 4. Łk 22, 32b: „Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci”. W dosłownym tłumaczeniu: „sam zawróciwszy (epistrepsas), utwierdź braci”. Czasownik epistrefo oznacza tutaj zmianę odnoszącą się do postawy nawrócenia. Por. Łk 24, 34; 1 Kor 15, 5. Zob. K. Wons, Ty wiesz, że Cię kocham…, s. 150–152.
Dzień I
52
którzy podążają drogą wiary”90. Piotr nadal będzie się spotykał z Jezusem, ale w inny sposób – na drodze wiary. Uświadomił to sobie szczególnie mocno w momencie, gdy głos Jezusa na Górze Oliwnej zamilkł i gdy zobaczył Go unoszącego się w górę. Teraz on sam – Kefas, będzie Jego głosem we wspólnocie, aby utwierdzać braci. Nasza lectio rozpoczyna się w momencie, gdy Jezus unosi się w górę i gdy obłok zabiera Go sprzed oczu Piotra i pozostałych.
2. Zbieranie Słowa
zgłębianie z życiem
konfrontacja
Słowo-klucz:
„Piotr w obecności braci przemówił” (Dz 1, 15)
Pierwsze chwile po odejściu Jezusa Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu (1, 9). Czytając te słowa, ma się nieodparte wrażenie, jakby Łukasz chciał wrócić z nami do wydarzenia z góry Tabor, gdzie Jezus przemienił się wobec Piotra i Zebedeuszów: „wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe”. Szymon powiedział wtedy w emocjach: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy”. Chciał, aby już tak „zostało”. I gdy jeszcze to mówił, zjawił się 90
M. Orsatti, Ojciec o sercu matki, Wydawnictwo Alleluja, Kraków 1999, s. 107–108.
53
Wprowadzenie do meditatio
obłok i osłonił ich91. Zlękli się. Obraz obłoku w wyobraźni i myślach Żyda kojarzył się jednoznacznie z tajemnicą niewidzialnej obecności Boga, z Jego potęgą i chwałą, wobec której zwykły śmiertelnik czuje się zawsze mały92. Piotr widzi Jezusa pełnego mocy, w Boskiej chwale, do której nie ma dostępu. Jest dla niego nieprzekraczalna. Pozostaje „oddzielony”. Widzi, jak obłok zabiera mu sprzed oczu Pana. W sercu jednak przechowuje Jego obietnicę, że nie zostawi go samego, że pośle mu Ducha i że kiedyś przyjdzie po niego w chwale. Na górze Tabor obłok przykrywał obecnych (epeskiadzen)93 i po chwili znowu zobaczyli obok siebie Jezusa. Teraz jest inaczej: obłok zabrał Go (hypelaben auton) sprzed ich oczu i już Go nie widzą. Na Taborze ogarnął ich lęk i schodzili z góry, milcząc, teraz „oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy”94. Lecz, zanim zejdziemy z nimi z Góry Oliwnej, Łukasz zatrzymuje nas na pewnym szczególe:
Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba» (1, 10-11). Pisząc o uniesieniu Jezusa do nieba, Łukasz aż pięciokrotnie zwraca uwagę na oczy Piotra i pozostałych95. Na Taborze oczy Pio91
92 93 94 95
Por. Łk 9, 29-34. Gdy czytamy relację Łukasza, pozostaje niepewne, kogo z obecnych na górze przykrył obłok: tylko Jezusa, Mojżesza i Eliasza, czy również trzech uczniów? Wśród egzegetów zdania są podzielone. Por. G. Rossé, Evangelo di Luca. Commento esegetico e teologio, Città Nuova Editrice, Roma 1995, s. 346. Zob. Wj 16, 10; 19, 9; 24, 15-18. Por. J.A. Fitzmyer, Gli Atti..., s. 190. Zob. Łk 9, 34. Por. Łk 9, 34.36 oraz Łk 24, 52. Łukasz używa pięciu różnych określeń dla zaznaczenia, że uczniowie widzą Jezusa wstępującego do nieba. W dosłownym tłumaczeniu czytamy: „kiedy patrzyli (bleponton), został podniesiony” (w. 9); „chmura podjęła Go z ich oczu” (w. 9); „i gdy patrzącymi (atenidzontes) wprost byli ku niebu” (w. 10); „dlaczego stoicie, patrząc (emblepontes) ku niebu” (w. 11); „[Ten
III. Wprowadzenie do oratio Zachowywanie Słowa
modlitwa sercem
W sali na górze rozpoczyna się szczególny czas oratio Piotra i wspólnoty. Moment przełomowy. Czas rozeznawania i modlitwy serca, w którym decyduje się, czy Piotr razem ze wspólnotą pójdzie za prawdą Słowa, czy pozostanie przy swoim myśleniu; czy stanie po stronie Słowa Bożego, czy po stronie ludzkich dywagacji i wyborów; czy zwiąże się ze Słowem, czy pozostanie przy własnych przywiązaniach. My także musimy udać się do naszej „sali na górze” i rozpocząć osobiste oratio. Oratio jest „niepokonaną potrzebą odsłonięcia się, pozwolenia, aby ugodziło nas światło wydobywające się ze Słowa”143. Oratio, używając języka starożytnych, ma stać się „przemową”, w której zajmiemy stanowisko, ujawnimy nasz życiowy wybór144. Jesteśmy w strategicznym momencie powołania Piotra i naszego. Powołanie staje się na tyle silne, na ile silny staje się wybór. Na tyle urzeczywistnione, na ile urzeczywistnia się wybór. Powołanie, które nie zamienia się w wybór, zanika. Gdy wchodzimy na serio w zażyły kontakt ze Słowem, będzie prowadziło nas, podobnie jak Piotra, do zajęcia stanowiska wobec wezwań, które Bóg nam stawia w powołaniu. Kefas, przeniknięty światłem i mądrością Słowa, rozeznaje plany Boże, także pośród tragicznych wydarzeń. Daje się prowadzić Słowu, dlatego potrafi przewodzić wspólnocie. Dokonał się w nim ważny proces. Znajdujemy się w punkcie przełomowym Kefasa, w momencie przejścia z Ewangelii do Dziejów Apostolskich. Słowo Boże, które poznawało nas z Piotrem Ewangelii, teraz spotykać nas będzie z Piotrem Dziejów: z Piotrem przed porankiem wielkanocnym i po poranku wielkanocnym. Por. I. Gargano, Czy jeszcze nie wierzycie? Lectio divina do Ewangelii św. Mateusza, Wydawnictwo SALWATOR 2002, s. 34. 144 Por. tamże, s. 35. 143
Dzień I
72
Piotr i ja przed porankiem wielkanocnym „Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu” (Dz 1, 9). Jezus, który wszedł do grobu, zstąpił do piekieł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba ze śladami ran. Każdą biedę i śmiertelną niemoc może zamienić w nowe życie, może podnieść mnie i „wynieść na niebiosa”. Nie usuwa mojej kruchości, ale przemienia. Chce, abym nauczył się współistnieć z własną niemocą, zamieniał ją w miejsce modlitwy, dzięki niej oczyszczał się z idealnego wyobrażenia o sobie, uczył się przyjmować siebie z własnym ubóstwem i otwierał na życie, które On sam mi codziennie daruje. Czy pojednałem się z niemocą, która najczęściej przyprawia mnie o śmierć? Co mogę powiedzieć o zdolności radowania się z życia, pomimo i pośród mojej słabości? Czego jest we mnie więcej, gdy myślę o własnej biedzie: pokoju czy frustracji, radości czy przygnębienia? Będę częściej zapraszał Jezusa do miejsc, które zamykają mnie na życie. Podczas lectio divina z Piotrem w Ewangeliach145 Jezus pomagał mi, podobnie jak Piotrowi, głębiej poznać moje bogactwo i moją kruchość, to, co prowadzi do życia i co je niszczy. Pomógł mi spotkać się z prawdą i iluzjami o sobie, o Bogu, o powołaniu. Poprowadził mnie do korzeni mojego powołania, ale także do korzeni mojej niemocy. Uczył mnie przyjmować siebie z moją biedą, zamiast ją odrzucać, pomagał zintegrować ją z życiem i uczynić miejscem mojego wzrastania. Jezus, podobnie jak Piotra, chce kształtować moją tożsamość przez to, co we mnie piękne i upokarzające, mocne i słabe, 145
Zob. K. Wons, Ty wiesz, że Cię kocham...
IV. Wprowadzenie do contemplatio Modlitwa obecności
trwanie
wpatrywanie się
Góra grzechu i kontemplacji Góra Oliwna – góra Jezusa modlącego się i oblanego krwawym potem, góra Jego pojmania i góra ucieczki Piotra staje się miejscem kontemplacji Wstępującego do Ojca. Jesteśmy z Piotrem na górze wierności Boga i niewierności człowieka. Każdy z nas ma swoją Górę Oliwną – górę zasypiania na modlitwie, górę kuszenia, opuszczenia Boga i ucieczki. Jezus może ją zamienić w górę kontemplacji. Modli się aż do krwi na górze naszych niewierności, walczy o nas, gdy wchodzimy w pokusę, daje się związać za nas i pozwala nam odejść. Historia Piotra powtarza się w naszym życiu. Jezus modlił się za nas, aby nie ustała nasza wiara, abyśmy, podobnie jak Piotr, mieli siły wrócić na Górę Oliwną, by odnaleźć Jego samego. Aby wejść w kontemplację Zmartwychwstałego, trzeba przejść drogę oczyszczenia. Trzeba mieć odwagę wrócić z Jezusem do historii własnego upadku, do miejsc grzechu, które ciągle oskarżają i kuszą do odrzucania siebie. Tylko On może pomóc pojednać się ze sobą samym i przeżyć przebaczenie. Parafrazując słowa mistyczki Hildegardy z Bingen, Jezus może najbardziej krwawiące rany zamienić w perły, w miejsce nowego życia. Piotr nie jest apostołem bez skazy. Jest pasterzem zranionym i nawróconym. Jest apostołem ocalonym, który został cudownie uratowany przez swego Przyjaciela. Wie, co znaczy zdrowieć. Paradoksalnie, właśnie w tym tkwi tajemnica jego „skalistości” i wewnętrznej siły. Wiele umiłował, ponieważ wiele mu przebaczono. Piotr jest nam bardziej bliski przez swój gorzki płacz na dziedzińcu niż przez wielkie wyznanie wiary w Cezarei Filipowej.
„W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!” (Dz 3, 6)
Dzień III
Piotr „w imię Jezusa Chrystusa”
I. Lectio: Dz 3, 1-26 Uważne słuchanie
1
odnalezienie „Słowa-klucza”
Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, 2 wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Kładziono go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wstępujących do świątyni, prosił o jałmużnę. 3 Ten zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę. 4 Lecz Piotr wraz z Janem przypatrzywszy się mu powiedział: 5 «Spójrz na nas!». A on patrzył na nich oczekując od nich jałmużny. 6 «Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» 7 I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. 8 Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga. 9 A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. 10 I rozpoznawali w nim tego człowieka, który siadał przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało. 11 A gdy on trzymał się Piotra i Jana, cały lud zdumiony zbiegł się do nich w krużganku, który zwano Salomonowym. 12 Na ten widok Piotr przemówił do ludu: «Mężowie izraelscy! Dlaczego dziwicie się temu? I dlaczego także patrzycie na nas, jakbyśmy własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi? 13 Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. 14 Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. 15 Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami. 16 I przez wiarę w Jego imię temu człowiekowi, którego widzicie i którego znacie, imię to przywróciło siły. Wiara [wzbudzona] przez niego dała mu tę pełnię sił, którą wszyscy widzicie. 17 Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. 18 A Bóg w ten spo-
II. Wprowadzenie do meditatio
1. Od kontekstu do tekstu Pierwsze żniwa Możemy wyobrazić sobie szczęście Piotra, który spogląda na „pierwsze zbiory” Zielonych Świąt. Jeszcze nie tak dawno wspólnota liczyła sto dwadzieścia osób (por. Dz 1, 15). Po jednym jego wystąpieniu wzrosła do kilku tysięcy. Kiedy przemawiał do zgromadzonych przed świątynią, czuł, że jest z nim Duch Zmartwychwstałego. Stał u jego boku, jak Adwokat – Paraklet, obietnica Ojca. Sam musiał być zdziwiony mądrością słów, które wychodziły z jego ust. Stało się to, co zapowiedział Mistrz: „Gdy jednak przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku” (J 15, 26-27). Piotr ma głęboką świadomość, że uczestniczy w pierwszych żniwach Ducha. I to w Jerozolimie! W mieście, które sponiewierało i wyrzuciło Jezusa poza swoje mury i powiesiło na krzyżu. Piotr zbiera owoce, nad którymi w pocie krwi napracował się Jego Mistrz. To było dla niego niewyobrażalne. Bał się Jerozolimy. Pamięta, jak przed bramami miasta zwalniał kroku, a Jezus go wyprzedzał i zapowiadał trudne dni (por. Mk 10, 32-34). Mistrz nie tylko widział dni męki, nie tylko wiedział o Wielkim Piątku. Już wtedy dostrzegał poranek swego zmartwychwstania i dzień Pięćdziesiątnicy. Już wtedy widział zbliżające się żniwa, które teraz Szymon, syn Jony, ogląda na własne oczy i zbiera ich owoce. Jezus siał, a on zbiera plony mocą Ducha, którego mu posłał od Ojca. Kiedyś przy studni w Sychar, po rozmowie z nawróconą Samarytanką, powiedział do nich: „Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę
Wprowadzenie do meditatio
141
danych ofiarach i sprawowanym kulcie. Nasza lectio rozpoczyna się od takiego codziennego obrazu. Piotr i Jan, zapisał Łukasz, wchodzą na modlitwę popołudniową do świątyni. Wejdźmy więc razem z nimi do świątyni, wchodząc w świętą przestrzeń Słowa zapisanego w trzecim rozdziale Dziejów Apostolskich.
2. Zbieranie Słowa
zgłębianie z życiem
konfrontacja
Słowo-klucz:
„W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!” (Dz 3, 6)
Klucz Ducha Pięćdziesiątnicy Rozpocznijmy od słowa-klucza, które pozwoli nam wejść do wnętrza świątyni, którą jest stronica naszej lectio. Pomoże nam dotrzeć do jej sensu duchowego. Wierzymy bowiem, że jest stronicą natchnioną i zamieszkiwaną przez Ducha Pięćdziesiątnicy. Bez wiary nie można Go spotkać nawet wtedy, gdy doskonale się zna świątynię i jej strukturę i gdy ma się pod ręką najlepszy przewodnik. Bez relacji z Duchem stronica pozostaje martwa, jej litery są jak nieżywe kamienie świątyni. W Nim natomiast ożywa każde słowo Pism. Z „kamieni” liter wydobywa się ogień Ducha. Litery są jak welon (Bruno z Segni), który Duch odsłania, prowadząc nas do poznania słów pełnych życia. To On sprawia, że w Biblii nieustannie panują „Zielone Święta”, „duchowa wiosna”. Duch zapewnia Pismom wieczną młodość, stale je ożywia swoim tchnieniem (św. Ireneusz). Pisma są wciąż cudownie przez Niego ożywiane (św. Anzelm).
Dzień III
146
Wchodzą do świątyni o godzinie dziewiątej Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Umieszczano go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wchodzących do świątyni prosił o jałmużnę (3, 1-2). Łukasz najpierw zwraca uwagę na miejsce i czas wydarzenia. Jesteśmy na terenie świątyni (to hieron). Hieron oznacza całą świątynię: z jej przedsionkami, portykami i dziedzińcami. Miejsce święte dla Izraela. Autor natchniony chce nam uświadomić, gdzie się znajdujemy. Spójrz – mówi – jesteś w centrum życia religijnego Izraela. Właśnie tam znajdziesz pierwszą wspólnotę Jezusa. Tam znajdziesz Piotra, Jana, pozostałych z grona Dwunastu; tam modli się cała wspólnota. Oto jej pierwotny obraz: Kościół zakotwiczony i modlący się w samym sercu życia religijnego Izraela206. To ich codzienny dom modlitwy. Wszystko dzieje się w tej przestrzeni. Łukaszowi zależy na tym, abyśmy zauważyli i zapamiętali ten fakt. Kilkakrotnie będzie przypominał, gdzie się znajdujemy – w świątyni. Właśnie wchodzą do niej Piotr i Jan. Łukasz zapisał dosłownie „wstępowali” (anebainon). Świątynia była położona na najwyższym wówczas wzgórzu miasta207. Wchodziło się do niej, wstępując na wzgórze. Możemy sobie wyobrazić nas wstępujących do świątyni razem z Piotrem i Janem. Była godzina dziewiąta, czyli trzecia po południu. Piotr i Jan codziennym zwyczajem udawali się na modlitwę. Tę godzinę Żydzi nazywali tamid, godziną nieustannej ofiary208. Zbiegała się bowiem z dwiema ofiarami odbywającymi się równocześnie: Świątynia w Jerozolimie była dla Żydów najważniejszym miejscem kultu. Była jedna jedyna, jak jeden jest Bóg: „Istnieje tylko jedna świątynia wzniesiona ku czci jedynego Boga. Świątynia wspólna dla wszystkich, jak Bóg jest wspólny dla wszystkich” (Józef Flawiusz). 207 Por. Iz 37, 1; 38, 32; Łk 18, 10. 208 Por. Wj 29, 39; Lb 28, 3-4.8; Ez 46, 13-15; Dn 9, 21. 206
159
Wprowadzenie do meditatio
Wykazanie z całą ostrością grzechu i winy Piotr dobrze wie, że trudno będzie słuchającym powiązać wydarzenie uzdrowienia z działaniem Jezusa, uznanego przez autorytety za złoczyńcę i ukrzyżowanego. Stara się trafić do ich serc. Stawia odważnie pierwszy krok; spotyka ich osobiście z prawdą o ich grzechu, o odpowiedzialności za niewinną śmierć Jezusa. Piotr nie przebiera w słowach. Ujawnia grzech z całą mocą. Czyni to w sposób jaskrawy, stosując w mowie silne kontrasty. Tak jakby wyczuwał silny opór u słuchających i jakby chciał dokonać wyłomu w murze, odgradzającym ich sumienia od uznania trudnej prawdy. Używa słów, które są jak uderzenie młota, jak ogień, który pali: „wydaliście Go” (paredokate), dwa razy powtarza „zaparliście się Go” (ernesasthe), „zabiliście” (apekteinate). Jakby mało było tych słów, nie cofa się przed następnymi. Przytacza fakty, które jeszcze mocniej obnażają okrucieństwo czynów: wydali Go, chociaż pogański namiestnik Piłat trzykrotnie ogłaszał Jego niewinność (Łk 23, 4.14.22). Co więcej, Piotr przypomina inne mocne fakty: „Zaparliście się”, odrzuciliście Go, a „zażądaliście dla siebie” (etesasthe) ułaskawienia zabójcy. Zamiast Świętego i Sprawiedliwego215, na wasze żądanie „podarowany wam został zabójca” (andra fonea karisthenai hymin). Z całą ostrością pokazuje haniebne zachowanie ludu: kiedy Piłat postawił przed nimi Świętego oraz Sprawiedliwego i mordercę, zażądali śmierci Jezusa, a stanęli w obronie mordercy. Postawa okrucieństwa jest ewidentna. Kefas wie, że z prawdą o grzechu nie można spotykać się „ogólnie”. On sam trzykrotnie zapierał się Jezusa, ani razu nie wypowiadając Jego imienia. Aby zapłakać nad sobą, musiał spotkać się z Nim twarzą w twarz. Musiał zobaczyć Go związanego. Musiał na Jego pobitej twarzy zobaczyć swój okrutny grzech zdrady. Wie, co mówi, i wie, że 215
Tytuły: „święty” (hagios) i „sprawiedliwy” (dikaios) są używane w Starym Testamencie. Tytuł „święty” znajdujemy w odniesieniu Aarona (Ps 106, 16) i Elizeusza (2 Krl 4, 9). Tytuł „sprawiedliwy” jest odnoszony do Noego (Rdz 6, 9; Syr 44, 17). Łukasz zestawia je razem, aby przedstawić Jezusa jako Tego, który posłany do ludu Bożego działa wiernie i sprawiedliwie.
III. Wprowadzenie do oratio Zachowywanie Słowa
modlitwa sercem
Kto naprawdę spotyka w Pismach Jezusa, ten rozpozna Go także w maluczkich. Kto rozpoznaje Słowo „ubrane” w ludzkie litery, ten nie może nie rozpoznać Słowa, które wcieliło się w człowieka. Sprawdzianem autentycznego zgłębiania Słowa jest wrażliwość na bliźniego, zwłaszcza tego najmniejszego, żyjącego „na progu”. „Pilnie trzeba ukazać tę relację między Słowem Bożym i miłością, ponieważ miłość stanowi, dla wierzących i niewierzących, silny bodziec do spotkania ze Słowem Bożym. Jeśli otrzymujemy słowo Boga, które jest miłością, to konsekwencją tego jest to, że nie można prawdziwie głosić Pana, nie praktykując miłości, w dziełach sprawiedliwości i miłosierdzia” (Benedykt XVI)227. Miłość dzielona z innymi w imię Jezusa jest ciągłym ponawianiem w Kościele i świecie spotkania Piotra z chromym, ciągłym przedłużaniem pełnych mocy słów: „W imię Jezusa, wstań i chodź!”. Podniesienie drugiego na duchu w chwili, gdy leży i nie może się podnieść, jest prawdziwym uobecnianiem Ewangelii w świecie, który coraz częściej gubi sprzed oczu ewangelicznych maluczkich. Słowo z trzeciego rozdziału Dziejów domaga się ode mnie, abym przyglądnął się kondycji mojego serca w spotkaniach z maluczkimi i kondycji mojej wiary w Jezusa, który chce, abym w Jego imię podnosił sparaliżowanych na duchu, zepchniętych na „próg świątyni”. „Spójrz na nas!” (Dz 3, 5). W noc potrójnego zaparcia się Jezusa Piotr spotkał się z Jego spojrzeniem, które uwolniło go z duchowego paraliżu i uratowało mu życie. Dzięki temu spojrzeniu nauczył się patrzeć na siebie oczami Jezusa. Teraz 227
XII Zwyczajne Zgromadzenie…, nr 39, 43.
IV. Wprowadzenie do contemplatio Modlitwa obecności
trwanie
wpatrywanie się
Kontemplacja i wrażliwość na człowieka Kontemplacja chroni przed „duchową schizofrenią”: przed rozszczepieniem wszystkiego, co boskie i ludzkie, materialne i duchowe, spotkań z Bogiem i spotkań z człowiekiem. Osoba kontemplatywna potrafi dokonać w sobie syntezy tych dwóch rzeczywistości. Przeżywa je zawsze razem, nigdy odrębnie. Kryzys chrześcijaństwa ma swoje źródło między innymi w oddzielaniu nierozerwalnych rzeczywistości, na separowaniu tego, co boskie, od tego, co ludzkie, tego, co duchowe, od tego, co cielesne. Takie rozszczepianie prowadzi do rozbicia osobowości i tożsamości chrześcijanina. Kontemplacja czyni nas wewnętrznie scalonymi, zintegrowanymi, skupionymi wokół życiowego centrum, którym jest Jezus, Bóg i Człowiek. Czyni spójnymi nasze zachowania, postawy i motywacje. Prowadzi do bliskich spotkań z człowiekiem i Bogiem. Piękne spotkania z ludźmi uduchowiają nas, integrują. Zwłaszcza spotkania z „maluczkimi”, żebrakami tego świata. Dlatego im bardziej będziemy stawać się kontemplatywni, tym bliżej będziemy człowieka; będzie rosła w nas wrażliwość, zwłaszcza na najuboższych materialnie, moralnie i duchowo, ludzi żyjących na obrzeżach Kościoła. Piotr udający się na modlitwę nie traci sprzed oczu pojedynczego człowieka – wydziedziczonego, chromego, żebraka żyjącego na progu świątyni. Paradoksalnie to dzięki spotkaniu z człowiekiem kalekim od urodzenia staje się pasterzem utwierdzonym w wierze. Ujawnia się w nim moc uzdrawiania w imię Jezusa. Ludzie, którzy wydają się daleko od Boga, stają się niejednokrotnie Jego narzędziem. Stają się dla nas „progiem świątyni”, przez który trzeba przejść, jeśli chce się być blisko Boga. Warto przy-
„Piotr odwiedzał wszystkich”… (Dz 9, 32)
Dzień V
Piotr na progu przełomu
I. Lectio: Dz 9, 32-43 Uważne słuchanie
32
odnalezienie „Słowa-klucza”
Kiedy Piotr odwiedzał wszystkich, przyszedł też do świętych, którzy mieszkali w Liddzie. 33 Znalazł tam pewnego człowieka imieniem Eneasz, który był sparaliżowany i od ośmiu lat leżał w łóżku. 34 «Eneaszu – powiedział do niego Piotr – Jezus Chrystus cię uzdrawia, wstań i zaściel swoje łóżko!» I natychmiast wstał. 35 Widzieli go wszyscy mieszkańcy Liddy i Saronu i nawrócili się do Pana. 36 Mieszkała też w Jafie pewna uczennica imieniem Tabita, co znaczy Gazela. Czyniła ona dużo dobrego i dawała hojne jałmużny. 37 Wtedy właśnie zachorowała i umarła. Obmyto ją i położono w izbie na piętrze. 38 Lidda leżała blisko Jafy; gdy więc uczniowie dowiedzieli się, że jest tam Piotr, wysłali do niego dwóch posłańców z prośbą: «Przyjdź do nas bez zwłoki!» 39 Piotr poszedł z nimi, a gdy przyszedł, zaprowadzili go do izby na górze. Otoczyły go wszystkie wdowy i pokazywały mu ze łzami w oczach chitony i płaszcze, które zrobiła im Gazela za swego życia. 40 Po usunięciu wszystkich, Piotr upadł na kolana i modlił się. Potem zwrócił się do ciała i rzekł: «Tabito, wstań!» A ona otwarła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła. 41 Piotr podał jej rękę i podniósł ją. Zawołał świętych i wdowy i ujrzeli ją żywą. 42 Wieść o tym rozeszła się po całej Jafie i wielu uwierzyło w Pana. 43 [Piotr] zaś jeszcze przez dłuższy czas przebywał w Jafie u niejakiego Szymona, garbarza.
II. Wprowadzenie do meditatio
1. Od kontekstu do tekstu Paschalna Skała Piotr przechowywał w pamięci serca wiele rozmów z Jezusem. Były dla niego czymś więcej niż wspomnieniami. Strzegł ich niczym najdroższe pamiątki. Były jak światło, dzięki któremu widział drogę. Umacniały go i koiły. W dniu Pięćdziesiątnicy otrzymał jeszcze jeden dar obiecany przez Jezusa. Duch przypomniał mu wszystko, czego nauczył go Mistrz przez trzy lata (por. J 14, 26). Wśród „świętych pamiątek” przechowywał rozmowę z Cezarei Filipowej. Z pewnością często wracał do słów, których wtedy kompletnie nie rozumiał. W Cezarei usłyszał, że ma być Skałą, na której Jezus zbuduje swój Kościół (zob. Mt 16, 18). Rozumiał to wtedy na swój sposób. Wiele razy chciał Mu udowodnić, że się na nim nie zawiedzie, że będzie trwał przy Nim niewzruszony jak skała. Nawet jeśli inni zawiodą, on nie. Chciał nawet stać się oparciem dla Mistrza. Próbował pokazywać Mu drogę, podsuwać swoje projekty i plany. Miał swoją wizję lidera, wspólnoty i Jezusa. Wierzył w nią bardziej niż w Jezusa. Do czasu. Pewnej ciemnej nocy rozsypał się na środku dziedzińca, a wraz z nim runęły jego plany i wizje. Zrozumiał, że to Jezus uczynił go skałą i że bez Niego jest miałki jak piasek. W Dziejach Apostolskich spotykamy innego Piotra. Stał się naprawdę Skałą. Już wie, że nie on buduje Kościół… i że nie jest to jego Kościół. Nie będzie to wspólnota jego marzeń, planów, zamierzeń, ale Kościół Jezusa. Każdego dnia uczy się Jego Kościoła i każdego dnia doświadcza, że jest z nim Jezus. Tak jak mu przyobiecał, prowadzi go przez Ducha – Adwokata, Orędownika i Pocieszyciela. Każdy dzień jest dla niego paschalny. Uczy się przechodzić od własnego myślenia
Dodatek
Świadectwa
Wiem, że wielokrotnie zrozumiałem w obecności moich braci wiele rzeczy ze świętego Słowa, których sam nie mógłbym zrozumieć… Dzieje się za sprawą Boga, że im więcej rozumiemy, tym jesteśmy pokorniejsi: to wy nauczyliście mnie tego, czego ja was nauczam. Przyznaję, że zdarza mi się dość często słyszeć od was to, co sam mówię. św. Grzegorz Wielki
Podobni do Piotra Mamy za sobą długą drogę z Piotrem. Szliśmy nią dwa lata. Za nami wiele godzin modlitwy Słowem, medytowania nad wersetami z Ewangelii i Dziejów. Poznawaliśmy w nich Piotra, a dzięki niemu, jak w lustrze, także siebie. Rozpoznaliśmy siebie w nim – z pewnością każdy inaczej. U końca drogi możemy stwierdzić, że każdy z nas jakoś jest podobny do Piotra. Po dwóch latach przebytej drogi potrafimy powiedzieć, do którego z „wersetów” jego życia najbardziej pasuje nasze życie. W którym rozdziale najbardziej pasujemy do siebie. Każdy z nas ma własną „geografię drogi” z Szymonem, własny kalendarz wydarzeń przeżytych z Kefasem i własne notatki ze spotkań z nim w Kafarnaum, w Galilei, w Judei, w Jerozolimie czy Cezarei. Myślę, że każdy z nas jest mu za coś szczególnie wdzięczny. Uczył nas nie tylko, jak fascynować się Jezusem, uczył tracić dla Jezusa to, co kochamy najbardziej, uczył patrzeć Jezusowi prosto w oczy i szczerze z Nim rozmawiać, przyznawać się do swoich buntów czy pretensji, zmieniać swoje myślenie, nauczył nas płakać jak dziecko z powodu grzechu, uczył wyznawać Jezusowi miłość, uczył, jak być liderem wspólnoty i jak umacniać braci; uczył nas zdrowej „homiletyki” – jak przepowiadać z mocą kerygmat, jak głosić Zmartwychwstałego (…). Chciałbym zostawić Wam i sobie te dwie ikony Piotra: Piotra z Ewangelii Jana i z Drugiego Listu św. Piotra. Pierwsza będzie nam pomagała wracać nad nasze „jezioro” – do najważniejszych spotkań z Jezusem, które przeżyliśmy w czasie minionych dwóch lat, do naszych szczerych rozmów z Nim, do pytań, które nam
Spis treści Od autora ............................................................................... 7 Droga paschalna Piotra....................................................... 15 Od Ewangelii do Dziejów Apostolskich .......................... 15 Dzień I Kefas utwierdza braci .......................................................... 43 Dzień II Piotr Pięćdziesiątnicy .......................................................... 83 Dzień III Piotr „w imię Jezusa Chrystusa” ..................................... 129 Dzień IV Piotr na straży prawdy ..................................................... 177 Dzień V Piotr na progu przełomu .................................................. 229 Dzień VI Drugie nawrócenie Piotra ................................................ 275 Dzień VII Credo Piotra ....................................................................... 321
Dodatek .............................................................................. 375 Świadectwa ......................................................................... 375 Bibliografia ......................................................................... 389