B eata P ie ń ko w ska - W y ż y ń ska
S
Z
T
U
K
A
D O B R E G O U M I E R A N I A
Wydawnictwo SALWATOR Kraków
Redakcja ks. Marcin Dębkowski SDS Korekta Magdalena Mnikowska Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Artur Falkowski Projekt okładki Artur Falkowski
Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 096/P/2015 Kraków, 23 marca 2015
© 2015 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-420-1 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260 60 80, faks (12) 269 17 32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
WSTĘP Pierwsze dni kwietnia 2005 roku: tysiące ludzi na ulicach i placach, w kościołach, miliony przed telewizorami, odbiornikami radiowymi, ekranami komputerów... Wylane morze łez i szept modlitw, ale też grupowy śpiew młodzieży, wdzięcznej za niezwykły pontyfikat, który właśnie dobiegał końca. Najważniejsze były jednak słowa pocieszenia i otuchy, płynące z ówczesnego centrum świata – watykańskiego apartamentu Jana Pawła II – oraz jego, papieża, pełne wiary i pokory świadectwo odchodzenia „do domu Ojca”. Po blisko dziesięciu latach bez trudu przywołamy w pamięci te i inne obrazy, gdyż zapomnieć o nich po prostu nie można. Przeżywanie śmierci Jana Pawła II wyrwało nas z codzienności. Doniesienia z marca o jego poważnym kryzysie zdrowotnym rozpoczęły stopniowy proces przemiany w dużej grupie Polaków, połączonych silnym doznaniem straty. Jego wyrazem było gromadzenie się wokół umierającego Ojca Świętego oraz rytualne, zbiorowe działania podejmowane na skalę masową, będące nie w pełni uświadomionym powrotem do tradycyjnej obrzędowości żałobnej, która towarzyszyła dawnej sztuce dobrego umierania (ars bene moriendi), dziś praktykowanej rzadko. Różnorodne akcje, które pamiętamy z tamtego okresu (m.in. znicze płonące wzdłuż ulic imienia Jana Pawła II, marsze wdzięczności i pamięci), stworzyły precedens o zaskakującej skali, wyrazie i sile, a dyktowały je treści świadomości zbiorowej Polaków. Tydzień czuwania przy śmiertelnie chorym papieżu pokazał, że polskie społeczeństwo w chwilach kryzysu łączy się w obronie tego, co uważa za ważne, i czerpie wówczas siły z tradycji i kul-
5
tury. Natomiast własne doświadczenia przekonały mnie, że potrzeba wspólnotowości, porównywalna (przy zachowaniu oczywistych różnic) z polskim sierpniem 1980 roku oraz brataniem się po zamachu na papieża rok później, dla nas, Polaków, wiąże się z pragnieniem ocalenia zespołu tradycyjnych, zakorzenionych w wierze katolickiej wartości. Jednocześnie do zrozumienia powodów, dla których wielu z nas traktowało odchodzenie Jana Pawła II jak umieranie najbliższej osoby, niezbędne jest dotarcie do osobistej motywacji poszczególnych świadków kwietniowych wydarzeń. Starałam się uporządkować swoje rozważania zgodnie z dramaturgią, którą przybrał okres czuwania przy umierającym papieżu oraz pierwsze dni żałoby. Za najważniejszą kategorię, porządkującą zarówno zaplecze teoretyczne książki, jak też empirię wydarzeń, o których w niej mowa, uznałam sztukę dobrego umierania (ars bene moriendi), znaną już w średniowieczu. Składa się na nią jednocześnie postawa umierającego, jak też otaczających go bliskich mu ludzi. Jako że ars bene moriendi była na przestrzeni wieków stopniowo wypierana przez inne praktyki żałobne, uznałam, iż należy przypomnieć najważniejsze rytuały oraz wartości wspólnotowe z nią związane i tę problematykę podejmuje rozdział pierwszy. Próbuję w nim także scharakteryzować współczesne rozumienie śmierci. Uszczegółowienie, czyli opis konkretnych działań podejmowanych w przestrzeni publicznej z myślą o Janie Pawle II, jak też wyrazów pamięci w postaci ręcznie pisanych na kartkach wspomnień, pożegnań i wpisów internetowych, przynosi rozdział drugi. Rozpoczynam go jednakże od przypomnienia, iż cierpienie było obecne w życiu Ojca Świętego przez długi czas, co moim zdaniem znacząco wpłynęło na sposób przeżywania jego odchodzenia. Obraz papieskiego ars bene moriendi byłby niepełny bez analizy medialnej oprawy kwietniowych wydarzeń, w tym zwłaszcza wyjątkowego widowiska stworzonego przez telewizję publiczną. Temu zagadnieniu poświęciłam rozdział trzeci. Odchodzenie Jana Pawła II – co tu dużo mówić
6
– stało się wydarzeniem medialnym już od pierwszych doniesień o jego pobycie w Poliklinice Gemelli w marcu 2005 roku. Później wszystko potoczyło się lawinowo i z akceptacją samego papieża, który doskonale orientował się w kulturze elektronicznych środków masowego przekazu, mogliśmy uczestniczyć w jego pożegnaniu o zasięgu globalnym. Czy i gdzie w tym wszystkim znalazło się miejsce dla obrzędowości żałobnej? Czy nie została zagłuszona przez szum medialny, podekscytowanie, silne emocje, ból rozstania? Wielu Polaków zdecydowało się przeżywać ten czas w gronie rodziny i przyjaciół, ale kierunek wyznaczyli ci, którzy potrzebę wspólnoty przekuli w zbiorowe działanie. To oni przyczynili się do powstania nowych form obrzędowości żałobnej, będącej połączeniem form tradycyjnych z nowymi rytuałami, bardziej naturalnymi dla nowoczesnego społeczeństwa. W dużej mierze odzwierciedlały one polski wzorzec kulturowy, oparty na szacunku wobec zmarłych. Zanim rozprawa przyjęła postać książki, miała pierwotnie przeznaczenie naukowe, dlatego zawiera terminologię określoną pewnymi odgórnymi wymogami. Pojawiają się w niej nazwiska znanych badaczy tanatologii oraz ich sztandarowe dzieła: Człowiek i śmierć Philippe’a Arièsa, Trup Louisa Vincentego Thomasa, Śmierć w cywilizacji Zachodu. Od roku 1300 po współczesność Michela Vovelle’a. Mam nadzieję, że ich przywołanie raczej ułat wi niż utrudni zrozumienie poruszanych kwestii, w szczególności przebiegu obrzędów funeralnych oraz modelu „dobrej śmierci”. Za najcenniejsze dokumenty tamtego czasu (kwietnia 2005 r.) uznaję jednak relacje z prasy codziennej, zapisy rozmów radiowych i dyskusji, wspomnienia uczestników i świadków wydarzeń, jak też rejestracje programów telewizyjnych, z których obficie czerpałam. W pozyskiwaniu wiedzy posiłkowałam się też w inny sposób, na przykład poszerzenie rozdziału dotyczącego mediów o nieznane fakty wymagało przeprowadzenia kilku rozmów ze znanymi osobistościami telewizyjnymi, zaś poszukiwania świadectw wiernych, które analizowałam w rozdziale drugim, zawio-
7
dły mnie do krakowskiego Centrum Jana Pawła II – Nie lękajcie się! (dysponuje ono imponującym zbiorem kartek pozostawionych przez ludzi pod krakowską kurią w okresie żałoby). Dziś możemy czcić Jana Pawła II jako świętego, co wprowadza nową perspektywę interpretacyjną dla opisywanych przeze mnie wydarzeń. Święty stanowi wzór do naśladowania, wyróżnia się postawą całkowitego zawierzenia Bogu oraz licznymi cnotami. W kontekście lekcji dobrego umierania, udzielonej nam blisko dziesięć lat temu, świętość papieża Polaka obliguje do kontynuowania tradycji gromadzenia się wokół łoża umierającego w atmosferze braterstwa i pojednania, umacnia wiarę w zmartwychwstanie, zaś ludziom odchodzącym ze świata doczesnego daje prawo do wyboru miejsca i sposobu umierania, o czym piszę w książce. Czy mam rację? Moją pracę nad tak delikatnym tematem, jakim jest próba wpisania w ramy kulturowe bogatych ludzkich emocji i uczuć wyzwalanych pod wpływem obcowania ze śmiercią, poprzedziło niejedno odejście w rodzinie. Doświadczenie nieobecności osób najbliższych pozwoliło mi chyba lepiej zrozumieć fenomen tego, co stało się z Polakami w kwietniu 2005 roku. Przekonało mnie również o wartości pisania o śmierci jako najlepszym lekarstwie na ból wywołany przez konieczność pożegnania na zawsze tych, których kochaliśmy.
Rozdział I
ŚMIERĆ W PERSPEKTYWIE DAWNEJ I WSPÓŁCZESNEJ Śmierć Jana Pawła II zakwestionowała większość współczesnych przekonań i wyobrażeń dotyczących umierania oraz społecznej roli umierających. Odchodzenie polskiego papieża, poprzedzone wieloletnim zmaganiem się z chorobą i niedołęstwem, przypomniało świadkom tego aktu, że tradycja żegnania członka społeczności wymaga od nich przestrzegania pewnych rytuałów i obrzędów. Stało się tak w świecie, w którym towarzyszenie umierającemu jest zaniechaną praktyką, dawna sztuka dobrego umierania – ars bene moriendi – ulega zapomnieniu, a konającego człowieka umieszcza się w szpitalu, gdzie dochodzi do jego urzeczowienia i gdzie nie ma miejsca na długie pożegnanie w rodzinnym gronie. Tymczasem na przełomie marca i kwietnia 2005 roku, w odpowiedzi na cierpienie Ojca Świętego, ogarnęła i porwała ludzi zbiorowa emocja. Szeroka skala reakcji wiązała się z uniwersalnym charakterem tego doświadczenia i doprowadziła do przekroczenia wielu granic. Godząc się z faktem odchodzenia, „papież przybyły z daleka zdołał przemówić również do tych, którzy nie chodzą do kościoła, którzy myślą inaczej, wyznają inne religie, i do tych, którzy krytykowali jego pontyfikat”1. Ludzie sięgnęli po sprawdzone gesty pożegnania, takie jak czuwania i modlitwy, ale też dodali nowe (między innymi marsze wdzięczności i wy Marco Politi, Papa Wojtyła. Pożegnanie, przeł. Jarosław Mikołajewski, Kraków 2008, s. 7.
1
9
stawianie w oknach zapalonych świec w godzinę agonii), które dopiero odnajdywały właściwe miejsce w repertuarze zachowań żałobnych nowoczesnego społeczeństwa. Z tradycyjnymi formami łączył je wspólny cel: wyrażenie bólu, smutku i poczucia osierocenia, a jednocześnie podziękowania i nadziei na zmartwychwstanie. Przypomnienie tradycyjnego podejścia do faktu umierania oraz zestawienie go ze współczesną praktyką wprowadza ważny kontekst dla wydarzeń z okresu „papieskiego tygodnia”, choć nie tłumaczy samej tajemnicy śmierci. Jest ona „absolutnym innym bycia, niewyobrażalnym innym, unoszącym się poza zasięgiem komunikacji”2, czymś niematerialnym, co nie zajmuje przestrzeni. Łatwiej scharakteryzować ją w kategorii wydarzenia3, które zakreśla horyzont ludzkiej egzystencji i kończy doczesne istnienie. W aspekcie indywidualnym oraz społecznym stanowi często wydarzenie krytyczne, doświadczana jest jako przerwanie4, pociągające za sobą konieczność zmiany dotychczasowego trybu życia żałobników, ich postaw i przekonań5. Przepisów na spokój i odwagę w obliczu śmierci poszukuje się zazwyczaj w kulturze, zdolnej osłabić poczucie samotności i trwogi przed bezsensem umierania. Każda z kultur na swój sposób radzi sobie ze stratą, ale prawie zawsze znajduje się ona w centrum rozumienia, wierzeń duchowych, rytuałów, oczekiwań oraz etykiety6. Zygmunt Bauman, Śmierć i nieśmiertelność. O wielości strategii życia, tłum. Norbert Leśniewski, Warszawa 1998, s. 6. 3 Najważniejsze jest życie. Rozmowa z o. Zdzisławem J. Kijasem, franciszkaninem (w:) Jan L. Franczyk, Brama śmierci. Pytania o sprawy ostateczne, Kraków 2007, s. 58. 4 Louis Vincent Thomas, Trup. Od biologii do antropologii, przeł. Krzysztof Kocjan, Łódź 1991, s. 5. 5 Ks. Andrzej Gretkowski, Ból i cierpienie. Studium psychologiczno-pedagogiczno-pastoralne opieki paliatywno-hospicyjnej, Płock 2004, s. 145. 6 P. C. Rosenblatt, Opłakiwanie w niewielkich społecznościach (w:) Przemijanie w kulturach. Obyczaje żałobne, pocieszenie i wsparcie, red. C.M. Parkes, Wrocław 2001, s. 47. 2
10
Rozumienie śmierci na przestrzeni wieków Kultura od dawna stara się objąć wydarzenie śmierci zorganizowanym dyskursem, poszukuje odpowiedzi na fundamentalne pytanie o jej znaczenie oraz dostarcza form wyrażania. Rozumienie oraz style umierania zmieniały się w czasie pod wpływem sytuacji, etosu i obyczajowości danego społeczeństwa. Na przykład w wiekach średnich śmierci – podobnie jak życia – nie traktowano jako „zadania” i wyzwania. Podchodzono do niej raczej praktycznie, a nie egzystencjalnie, ponieważ tożsamości były dane z góry i wszystko zajmowało swoje miejsce w długim łańcuchu bytów. Ponadczasowość religijnego przesłania harmonizowała z zastaną, samopowtarzającą się rutyną życia, bezczasowość świata umożliwiała bezczasowość duszy, pobyt na ziemi nie stanowił fazy w czasie i nie miał historii7. Ponieważ śmierć była zawsze blisko i stanowiła część codziennego życia, nie myślano o niej bezustannie. Wierzono, że wynika ona z pewnego determinizmu i powoduje ją fatum, z którym ludzie walczyli. Śmierć nie była gwałtowną transgresją, nie istniało też pojęcie negacji absolutnej lub zerwania. Raczej nie doznawano oszołomienia i egzystencjalnego lęku z jej powodu. W ludowej mentalności długo utrzymywała się także wiara w to, że śmierć ostrzega o swoim przyjściu i daje czas na przygotowanie się do niej, dlatego wyczekiwano zapowiadających ją sygnałów. Ludzie praktyczni i prości obserwowali znaki nadchodzącej śmierci w odniesieniu do siebie samych. „Nie śpieszno im było umierać, ale gdy wiedzieli, że godzina nadchodzi, wtedy nie za wcześnie, ale i bez ociągania się, w samą porę umierali jak chrześcijanie”8. Późniejsza ewolucja postaw zbiorowych wobec śmierci, ukazana w perspektywie długiego trwania przez Philippe’a Arièsa Zygmunt Bauman, op. cit., s. 110. Philippe Ariès, Człowiek i śmierć, przeł. Eligia Bąkowska, wyd. drugie, Warszawa 1992, s. 24.
7 8
11
Rozdział II
RYTUALIZACJA UMIERANIA I ŚMIERCI Jana Pawła II Cierpienie w życiu papieża Życie Jana Pawła II naznaczył stygmat cierpienia. Przedwcześnie opuściły go najbliższe osoby w rodzinie, co przeżywał tym bardziej, że nie asystował przy ich zgonie. Świadkowie śmierci ojca Karola Wojtyły wspominali ten dzień w 1941 roku, kiedy przyszły papież rozpłakał się, mówiąc: „Nie było mnie przy śmierci mamy, nie było mnie przy śmierci brata, nie było mnie przy śmierci ojca”. Od tego momentu obecność przy cierpiących i umierających stała się dla niego ważnym przykazaniem92. Jego osobiste, bolesne doświadczenia przeplatały się z cierpieniami narodu w latach wojny i okupacji niemieckiej, a później komunizmu. Niepokoił go także bieg spraw w ojczyźnie. Już po wyborze na papieża w sierpniu 1980 roku wsparł robotniczy protest, głęboko przeżywał wprowadzenie stanu wojennego, a w 1991 roku dzielił się bólem z powodu wyraźnego zaniku tradycyjnych wartości wśród Polaków. Po objęciu funkcji głowy Kościoła katolickiego szybko doświadczył kolejnego cierpienia: cudem przeżyty zamach w maju 1981 roku wywołał komplikacje, które wymagały wielokrotnej hospitalizacji i przyczyniły się do rozwoju choroby Parkinsona. Wypowiedź Janusza Poniewierskiego (w:) Przeżywanie śmierci. Jan Paweł II odchodzi, Kraków 2006, s. 58.
92
45
Cierpienie towarzyszyło mu odtąd stale, wywołując falę ludzkiego współczucia. Akceptował je w duchu posłuszeństwa względem Bożych planów i traktował jako łaskę ułatwiającą mu indywidualne złożenie świadectwa. Z czasem ten „atleta Boży”, pełen tężyzny i surowej fizycznej energii, który „rozsadzał granice czasu i przestrzeni” poprzez wielką determinację i entuzjazm, wszedł na drogę intensywnego cierpienia. Przyjęte świadomie, stało się ono „drogą opatrznościową”93 Ojca Świętego. Trzymał się jej, wierząc niezachwianie w Boską Opatrzność, pozwalającą mu pogodnie i z humorem znosić choroby ostatnich lat. To doświadczenie ludzkiej ułomności postrzegano jako świadectwo Eucharystii, „ofiarowanie siebie, wraz ze swoim cierpieniem, Bogu dla dobra całego Kościoła”94. Przypominając publicznie nieznane fakty z życia Ojca Świętego, Marco Politi zauważył, że Watykan przez wiele lat skrywał jego chorobę. Jedynie podczas pielgrzymki w Budapeszcie w 1996 roku rzecznik Watykanu przyznał, że papież czuje się źle, a w 2003 na Słowacji przez przypadek można było zauważyć przenoszenie Jana Pawła II z samochodu do innego pojazdu. „Stan był już poważny, a Watykan przez cały czas przedstawiał rzeczy lepszymi, niż były w rzeczywistości. My dopiero niedawno dowiedzieliśmy się, że papież już od 1991 roku miał świadomość, że ma chorobę Parkinsona. To szalenie ważne – to znaczy, że wiedział, iż każdego roku będzie mu coraz ciężej wypełniać swoją misję”95. Cierpienie Ojca Świętego przybierało także postać duchową. Miał on dotkliwą świadomość, że nie udało mu się zrealizować ważnych planów i marzeń, m.in. nie odbył pielgrzymki do Rosji, napotykał trudności w dialogu z prawosławiem, dotykał go kryzys zachodniej cywilizacji oraz wojny, szczególnie na Bałkanach. Ukryty sens cierpienia. Z księdzem Stanisławem Warzeszakiem rozmawia Beata Pieńkowska, „Przegląd Powszechny” 2008, nr 3, s. 35. 94 Piotr Koźlak CSsR, Pięknie żyć, aby pięknie umierać, Kraków 2006, s. 54. 95 Papież, jakiego nie znali rodacy. Z Marco Politim rozmawiał Piotr Adamowicz, „Rzeczpospolita” 2006, nr 79, s. 6. 93
46
Wiedział, że jego zdecydowanie negatywne stanowisko wobec aborcji i związków homoseksualnych przysparza mu przeciwników. Swoją misję postrzegał jednak przez pryzmat krzyża i dał temu wyraz w publicznym wystąpieniu, w którym dzielił się refleksją o niewystarczalności posługi duszpasterskiej. W 1994 roku mówił, iż zrozumiał, że ma wprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie przez wieloraką działalność, ale także poprzez cierpienie. Pogłębiające się fizyczne ograniczenie zamienił więc w narzędzie ewangelizacji i własną niemocą posłużył się jako „narzędziem nauczania” o wartości i godności ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci, docierając z nim do wiernych m.in. za pośrednictwem przeżyć i emocji.
Cierpienie w nauczaniu papieża Zgodnie z myślą Jana Pawła II człowiek jest pierwszą i główną drogą Kościoła, a człowiek cierpiący – drogą wyjątkową. Ojciec Święty starał się o to, aby wokół ludzkiego cierpienia rodziło się współczucie, solidarność i dobroć. Przypominał o nich. Podkreś lał, że o prawdziwej wartości społeczeństwa świadczy to, w jaki sposób traktuje ono swoich najsłabszych, cierpiących członków, bowiem „mądrość Chrystusa i moc Chrystusa ukazują się w słabościach tych, którzy dzielą Jego cierpienia”96. Obecne w jego wypowiedziach myśli o krzyżu, przemijaniu i śmierci nie budziły smutku, przygnębienia czy pesymizmu. Były raczej zachętą do głębszego życia wewnętrznego, do gorliwości apostolskiej i ściślejszego zjednoczenia z Chrystusem, bez którego człowiek nie może do końca zrozumieć sensu swojej egzystencji i tajemnicy cierpienia.
Jan Paweł II w liturgii sakramentu chorych w katedrze w Southwark
96
28 maja 1982 roku.
47
Rozdział III
MEDIALNY OBRAZ ŚMIERCI Jana Pawła II Media w nauczaniu społecznym Kościoła w świetle postanowień II Soboru Watykańskiego W dokumencie Inter mirifica, uzupełnionym w instrukcji Communio et progressio oraz Aetatis novae, Kościół wyraził pragnienie uczestniczenia we współczesnym medialnym świecie. Chciał posługiwać się narzędziami nowych mediów, ponieważ widział ich oddziaływanie na człowieka i jego mentalność. Dekret przyjęty podczas II Soboru Watykańskiego podkreśla, że Ewangelia może być głoszona za pomocą środków społecznego przekazu, których właściwe wykorzystanie przyczyni się do kształcenia umysłów, jak też do „rozszerzania i umacniania królestwa Bożego” (Inter mirifica, 2). Podnosi także kwestię wychowania do mediów, co wiąże się ze znajomością zasad moralnych niezbędnych do właściwego odbioru ich przekazu. Wydana kilka lat później instrukcja Communio et progressio (1971) prezentuje stosunek Kościoła do najważniejszych problemów stwarzanych przez media jednostce, rodzinie i Kościołowi. Dokument głosi, że prasa, kino, radio i telewizja powinny służyć wspólnocie ludzi, mają pomagać im w jednoczeniu się, komunikowaniu i współpracy. Środki społecznego przekazu potraktowano w nim jako forum, na którym ludzie wymieniają się poglądami. Instrukcja zawiera stwierdzenie, że wobec obfitości
127
przekazu trudno uniknąć jego wpływu, co Kościół może twórczo wykorzystać dla odnowy i udostępniania nauki chrześcijańskiej, jak też do określenia miejsca wiary w życiu człowieka. Communio et progressio kończy stwierdzenie, że dzięki postępowi nauki i rozwojowi techniki rejestrowane i wielokrotnie powtarzane wiadomości będą dochodzić do wszystkich ludzi drogą słuchową i wizualną. Pomoże to w pogłębieniu dialogu między ludźmi, jak też, zależnie od tematyki i sposobów użytkowania, przyczyni się „do zacieśnienia stosunków międzyludzkich, do rozwoju kultury i do umocnienia pokoju” (181)231. Konieczność użycia mass mediów do celów misyjnych Kościoła Jan Paweł II podkreślał od początku pontyfikatu. Już w pierwszych dniach po wyborze, 25 października 1978 roku, mówił o wykorzystaniu środków audiowizualnych jako „narzędzia ewangelizacji”232, które wymaga kompetencji i zawodowego doświadczenia. W encyklice Redemptoris missio z 1990 roku stwierdził, że misyjna natura Kościoła zobowiązuje go do dostosowania się do kryteriów danej epoki, czyli „do uprzywilejowania «celów», które nie są z konieczności geograficzne”, a media potraktował jako współczesne areopagi. W orędziu z 2001 roku jeszcze raz przypominał, że głosu Ewangelii nie może zabraknąć w świecie szybkiego przepływu informacji i zachęcił Kościół do głębszego angażowania się w kulturę medialną. Dzięki przyzwoleniu Ojca Świętego w 1983 roku powstała telewizja watykańska CTV (Centro Televisivo Vaticano)233, która w największym stopniu dokumentuje i archiwizuje działalność Communio et progressio. Instrukcja duszpasterska o środkach społecznego przekazu (1971). 232 Orędzie Jana Pawła II do członków UNDA z 25.10.1978. 233 Watykański Ośrodek Telewizyjny (Centro Televisivo Vaticano) powstał w 1983 roku w celu uniezależnienia się od włoskiej telewizji RAI. W programie przez niego oferowanym znajdują się transmisje na żywo, serwisy dzienne (assistenze quotidiane), programy oraz archiwum. Statutowo od 1 czerwca 1998 roku głównym celem CTV jest przyczynianie się do głoszenia przesłania Ewangelii, dokumentacja działalności duszpaster231
128
papieża. Jako pierwszy papież w historii Kościoła Jan Paweł II udzielił wywiadu i zorganizował bezprecedensową „konferencję prasową” na pokładzie samolotu lecącego do Meksyku w 1979 roku. Z czasem przestała dziwić stała obecność dziennikarzy i fotografów w otoczeniu papieskim, jak też jego „posługa fotograficzna”, czyli poświęcanie czasu na pozowanie do zdjęć. Papież postrzegał media z optymizmem. Uznał, że ułatwią mu one zabranie głosu w sprawach aktualnych i uniwersalnych, umożliwią wymianę myśli, idei oraz obrazów, nie ograniczając ich do samego przekazu234. Dziękował im za miejsce poświęcone religii oraz inicjatywom religijnym. W orędziach papieskich na Dzień Środków Społecznego Przekazu dzielił się swoją wiarą w dobry wpływ mediów na życie społeczne, ale też nakładał na nie obowiązki, sugerując, by zajęły się na przykład ludźmi starszymi i warunkami ich życia (orędzie z 1982 roku). Orędzie z 1994 roku poświęcił telewizji w rodzinie oraz kryteriom właściwego wyboru programów. Wskazał w nim na ogromną zdolność utrwalania oraz umacniania tej małej wspólnoty poprzez rodzinne oglądanie i analizę zawartości programowej. Mówił też o zacieśnianiu komunikacji między rodzinami i w społeczeństwie w oparciu o podobne postawy i opinie kształtowane przez to medium, a na końcu wezwał do umacniania i popierania tej „najbardziej pierwotnej i podstawowej wspólnoty w ramach społeczeństwa”235. Dobre relacje papieża z mediami kształtowały się od początku jego pontyfikatu. Zaważyła na nich osobowość papieża, jego spontaniczne i bezpośrednie zachowanie, zachęta do podjęcia skiej summa pontefice oraz działalności Stolicy Apostolskiej. Por. strona internetowa Watykanu www.vatican.va. 234 Encyklopedia nauczania społecznego Jana Pawła II, pod red. ks. prof. dr hab. Andrzeja Zwolińskiego, Radom 2003, hasło: środki społecznego przekazu. 235 Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Komunikacji Społecznej 1994 – Telewizja w rodzinie: kryteria właściwego wyboru programów (w:) Orędzia papieskie na Światowe Dni Komunikacji Społecznej 1967-2002, red. ks. Marek Lis, Częstochowa 2002.
129
Spis treści WSTĘP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Rozdział I ŚMIERĆ W PERSPEKTYWIE DAWNEJ I WSPÓŁCZESNEJ. . . . 9 Rozumienie śmierci na przestrzeni wieków. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 Poradniki ars bene moriendi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Wspólnotowe przeżywanie śmierci. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 Rytuały związane z umieraniem i śmiercią. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Śmierć, święto i wartości uroczyste. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 Współczesna cywilizacja Zachodu wobec śmierci . . . . . . . . . . . . . . . . 33 Śmierć w sferze profanum . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Śmierć zmediatyzowana. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Rozdział II RYTUALIZACJA UMIERANIA I ŚMIERCI Jana Pawła II. . 45 Cierpienie w życiu papieża. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 Cierpienie w nauczaniu papieża. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47 Chronologia wydarzeń z przełomu marca i kwietnia 2005 roku . . . . 51 Ars bene moriendi Jana Pawła II. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56 Znaczenie śmierci Ojca Świętego dla Polaków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 Działania o charakterze rytualnym . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 Żałoba narodowa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 Sfera sacrum oraz doświadczenie Kościoła powszechnego. . . . . . . . . 83 Przeżycia agoralne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 84 Zbiorowe przeżywanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88 Działania młodzieży. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90 Pojednanie kibiców. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92 Sfera państwa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93 Osobiste doświadczenia. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 95
213
Świadectwa pamięci wiernych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 Pielgrzymki Polaków do Watykanu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 102 Pogrzeb 8 kwietnia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119
Rozdział III MEDIALNY OBRAZ ŚMIERCI Jana Pawła II. . . . . . . . . . . . 127 Media w nauczaniu społecznym Kościoła w świetle postanowień II Soboru Watykańskiego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127 Symbolika papieskich wystąpień. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135 Papież w telewizji. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 138 Kwietniowe czuwanie przed telewizorem (rola telewizji publicznej w dniach żałoby po Janie Pawle II). . . . . . . . . . . . . . . . . . . 140 Odchodzenie papieża jako wydarzenie medialne. . . . . . . . . . . . . . . . 142 Od sensacji do współprzeżywania. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 148 Programy o specjalnym przeznaczeniu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 150 Strategie głównego serwisu informacyjnego TVP. . . . . . . . . . . . . . . . 156 Dziennikarze w roli celebransów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 182 Wspomnienia dziennikarzy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 184
ZAKOŃCZENIE. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 199 BIBLIOGRAFIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 205