Jak żyć Słowem Bożym na co dzień?
Redakcja Zofia Smęda Korekta Marta Stęplewska Projekt okładki Artur Falkowski Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Anita Boroń Imprimi potest ks. dr Bogdan Giemza SDS, prowincjał l.dz. 574/P/2000 Kraków, 15 listopada 2000 Książka jest zapisem sesji przeprowadzonej w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie w roku 1997.
© 2010 Wydawnictwo SALWATOR Wydanie piąte poprawione i uzupełnione
ISBN 978-83-7580-128-6
Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (012) 260-60-80, faks (012) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Wprowadzenie Zanim rozpoczniemy drogę zaproponowaną w niniejszych rozważaniach, chciałbym odwołać się do pragnienia, które, śmiem twierdzić, żyje w każdym z nas: jest to pragnienie zażyłej relacji z Bogiem. Nie wierzę, abyśmy w głębi serca nie tęsknili za taką relacją. A jednak często nie potrafimy złapać duchowego oddechu, aby owo pragnienie więzi nadawało rytm naszej codzienności i przenikało ją. Nasze życie „poszarpane” jest obowiązkami i zmartwieniami, nad którymi trudno nam zapanować. Czujemy się wtłoczeni w schemat codziennych zajęć i to one najczęściej dyktują nam rytm życia. Zagonieni lub „śmiertelnie zapracowani” żyjemy tak, jakbyśmy byli pozostawieni samym sobie i jakby Boga nie było z nami. Mijamy się z Nim, chociaż On żyje w samym sercu naszej codzienności. Rozumiem lęk św. Augustyna, który napisał kiedyś: „Boję się Chrystusa przechodzącego mimo…”. Myślę, że potrzebujemy czegoś, co będzie scalało nasze „rozbiegane” życie i pomagało nam odnaleźć w szarej codzienności głęboką przestrzeń zażyłości z Bogiem. Musimy odnaleźć „coś”, co będzie nas wewnętrznie skupiało i porządkowa–7–
Zanim rozpoczniemy drogę
Słowo Boga i nasza codzienno
Bóg do nas mówi Jak żyć Słowem Bożym na co dzień? Jest to bardzo ważne pytanie dla człowieka wierzącego. Postarajmy się wspólnie poszukać na nie odpowiedzi. Uważam, że rozpoczynając nasze rozważania, powinniśmy uświadomić sobie prawdę, która, jeśli jest dogłębnie przeżywana, może diametralnie zmienić oblicze naszej codzienności. Pod wpływem tej prawdy może stawać się codziennością niezwykle głęboką, nawet wtedy gdy pozostaje szara i prozaiczna. Jest to prawda, która dla nas, ludzi wierzących, ma ogromne znaczenie. Jaka to prawda? Że Bóg do nas mówi. Jeśli doświadczymy jej nie tylko na poziomie umysłu, ale i serca, o wiele głębszy wymiar osiągnie każde wydarzenie, każde nasze codzienne zajęcie.
Bóg mówi do nas codziennie Rozważmy szerzej tę prawdę: Bóg do nas mówi, trzeba dodać: mówi codziennie. Nigdy nie przestaje do nas mówić. Nie ma takiej chwili, nie ma takiej sekundy w naszym życiu, w której Bóg nie mówiłby do nas. Zauważmy, że kiedy Bóg dał Izraelowi – 13 –
ucieczka od rzeczywistości (również od zdrowej rzeczywistości życia duchowego). Uciekamy w telewizję, w której błyszczy świat kreowany przez filmy i reklamy. Ucieczką mogą być także długie godziny spędzane w supermarketach, w których wszystko można mieć i niczego nie brakuje. Nie chcę rozwodzić się nad formami naszej ucieczki od codzienności. Chcę raczej zwrócić uwagę na fakt, że jest w tych ucieczkach ukryta jakaś niezgoda na naszą osobistą codzienność. Im bardziej się od niej oddalamy, tym bardziej wkrada się w nasze wnętrze rozczarowanie, poczucie obcości i pustki. Postawa ucieczki od codzienności wynika z bardziej lub mniej uświadomionego przekonania, że jest ona czymś zgoła nieudanym, nieciekawym, a nawet złym. Możemy upatrywać w niej niechybnie przeszkodę dla naszego życia duchowego. Tak jakby szara codzienność utrudniała nam drogę do świętości. Takie z gruntu fałszywe przeświadczenie może prowadzić do postawy rezygnacji i poddania się. Można by w taki mniej więcej sposób skomentować postawę ucieczki od codzienności: Jestem skazany na codzienność i jakoś trzeba w niej żyć. Przeżycia rekolekcyjne, dni pustyni przeżyte na modlitwie Słowem Bożym, są tylko epizodem, który pozwala zapomnieć o codzienności. Potem trzeba do niej wracać i życie na nowo toczy się kołem tych samych problemów i słabości. Nie zawsze jesteśmy świadomi takiego zachowania na co dzień i nie zawsze chcemy się do nie– 37 –
mego?»32. Nie ma wątpliwości, kiedy opuszczamy naszą codzienność, opuszczamy Boga. Nie wolno nam o tym zapominać. Rozpocznijmy więc naszą podróż w codzienność z lampą Słowa Bożego.
3
Cyt. za: G. Ravasi, Księga Rodzaju 1-11, Wydawnictwo M, Kraków 1997, s. 50.
Pier wszy etap drogi
Przygotowanie na spotkanie ze SĹ‚owem
Ziarno Słowa zostało rzucone Jest coś niezwykłego w wydarzeniu Boga, który przemawia do nas. Jest to przemawianie pełne mocy, a zarazem delikatności i „słabości”. Pomyślmy: z jednej strony słowo, które do nas kieruje, ma niezwykłą moc sprawczą – jest to Słowo, które stworzyło świat i stwarza nas nieustannie. (Już powiedzieliśmy sobie, że gdyby Bóg w jednej chwili odwrócił swoje oblicze od nas i od świata, świat razem z nami zostałby unicestwiony). Jednocześnie słowo, które Bóg do nas kieruje, jest delikatne i kruche jak ziarno. Chociaż kryje w sobie wielką moc działania, pozostaje „słabe” i delikatne wobec naszej wolnej woli. Może nie być przyjęte i wtedy nie wyda owocu. Zostanie samo! Słowo jest jak ziarno, które może stać się potężnym drzewem. Lecz jeśli upadnie na drogę kamienistą, wówczas to samo ziarno pozostanie tylko ziarnem „bezsilnym” i podeptanym. Stoimy w tym momencie przed niezgłębioną tajemnicą „słabości i bezsilności” Boga, który szanując naszą wolność i nas samych, czeka aż my – Jego gleba, staniemy się zdolni przyjąć Słowo, które daje życie. Nieraz z jednym słowem czeka na nas długie lata. Doskonale wiemy o tym z własnego doświadczenia. Ile razy zdarza się tak, – 47 –
z jakiejkolwiek aktywności, która miałaby pochodzić od nas. W tej modlitwie chcemy Bogu ofiarować naszą obecność, razem z tym wszystkim, co odkrywa w nas cisza: z naszym pokojem i niepokojem, pewnością i niepewnością, z naszym porządkiem i nieporządkiem serca. Taka modlitwa uczy nas ciszy serca i słuchania Boga, który nie czeka na nasze słowo, ale na nas samych, na naszą obecność, na nasze trwanie. Ta modlitwa to biblijne: „Oto jestem, przecież mnie wołałeś”. Chcę jeszcze raz mocno podkreślić wartość modlitwy obecności, abyśmy nie mieli wątpliwości co do jej sensu. Kiedy będziemy próbowali wchodzić w ciszę i poczujemy opór, być może będziemy siebie od razu piętnowali, że nie potrafimy, że to jest dla nas za trudne, że to nie ma sensu. I wtedy powinniśmy powiedzieć sobie: najważniejsze już się dokonuje, teraz jestem tylko i wyłącznie dla Niego. I tak zaczniemy uczyć się głębokiej świadomości siebie podczas modlitwy i wiernej obecności przed Bogiem. Modlitwa obecności będzie kształtowała w nas głęboki słuch i wrażliwe serce. Opór, który może nam towarzyszyć przy wchodzeniu w zewnętrzną i wewnętrzną ciszę, nie będzie trwał w nieskończoność. Czasem wydaje nam się, że trudności nigdy się nie skończą. Skłonni jesteśmy wtedy do dyskredytowania siebie. Zwalniamy się z modlitwy w ciszy. Mówimy: „O Boże, ja już taki będę zawsze; nie potrafię skupić się nawet na chwilę. Nigdy mi się to nie uda. – 67 –
Drugi etap drogi
Modlitwa Słowem Boym
Nowe doświadczenie słuchania Rozpoczynamy drugi etap drogi modlitwy Słowem Bożym w codzienności, do którego przygotowywało nas całe dotychczasowe rozważanie. Jeśli będziemy dbali o staranne przygotowanie do spotkania ze Słowem, z pewnością po jakimś czasie zauważymy, że nasze słuchanie i przyjmowanie Słowa Bożego podczas Eucharystii staje się bardziej owocne. Pojawia się w naszym wnętrzu nowe nastawienie na Słowo. Dzięki wieczornemu spotkaniu ze Słowem jest w nas oczekiwanie na Słowo, jest zdolność skupienia się na Słowie i jest pragnienie Słowa. Zauważymy, że rozwinął się i pogłębił nasz słuch – słuch serca. Serce nasze zacznie wyraźniej odczuwać, że „żywe jest Słowo Boże, skuteczne […], zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12). To nowe doświadczenie będzie kolejnym owocem naszego spotkania ze Słowem. Od oczekiwania i pragnienia Słowa wchodzimy w doświadczenie słuchania Słowa. Jeśli wcześniej nie potrafiliśmy słuchać Słowa, to dlatego że nasze serce nie pałało – nie było w nas doświadczenia oczekiwania i pragnienia Słowa. Jakie oczekiwanie i pragnienie, takie słuchanie Słowa. – 73 –
Trzeci etap drogi
Przeywanie Słowa Boego w wydarzeniach dnia
Przemodlone Słowo otwiera nas na codzienność W poprzednim rozważaniu powiedzieliśmy sobie, że aby Słowo Boże mogło w nas zamieszkać, musi być przez nas osobiście przyjęte. Co więcej, przyjęcie Słowa powinno angażować całą naszą osobę. Bóg, który przemawia do nas w codzienności, oczekuje, że nie tylko wysłuchamy i rozważymy Jego słowo, ale że umiłujemy je całym naszym umysłem, całym sercem i całą wolą. Tylko takie przyjęcie Słowa Bożego prowadzi w pełni do doświadczenia jego bogactwa i mocy, i tylko takie doświadczenie jego bogactwa i mocy przemienia nasze życie w sposób rzeczywisty i dogłębny. Ziarno Słowa Bożego musi obumrzeć w naszym umyśle, sercu i woli, aby mogło wydać spodziewany owoc w naszej codzienności. O tym, jak bardzo ważne jest angażowanie się całej osoby w spotkaniu ze Słowem Bożym, przekonuje nas nasza codzienność. Dobrze wiemy, jak mocno potrafią nas absorbować sprawy, które przeżywamy na co dzień. Jak nasz umysł, nasze serce i wola są wchłaniane przez codzienne przeżycia, te trudne i te radosne. Sami przyznajemy, że „tracimy głowę”, że niepotrzebnie dajemy się ponieść emo– 101 –
Jego treści. Zgłębianie treści słowa jest istotnym momentem w modlitwie. Słowo jest bardzo bogate, zawsze żywe i zawsze nowe, do końca pozostanie dla nas niezgłębione. Otóż ofiarowanie sobie dodatkowego czasu, aby kolejny raz modlić się rozważanym wcześniej słowem może nas prowadzić „w głąb słowa”, a tym samym w głąb naszej codzienności. Nie chodzi o to, abyśmy w sposób sztuczny „odtwarzali” w sobie uczucia, przeżycia, doświadczenia, które pojawiły się już wcześniej podczas modlitwy Słowem. Mogłoby nas to niechybnie zamykać w kręgu własnych uczuć, przeżyć i doznań. Chodzi o to, abyśmy chcieli jeszcze głębiej i dłużej pobyć ze Słowem, które nas przejęło i oświeciło. Pogłębianie otrzymanego Słowa w kolejnej modlitwie pomoże nam powtarzać to Słowo, chodzić z tym Słowem, trwać w nim, smakować w nim. Wszystko po to, aby nas coraz bardziej przenikało i coraz bardziej stawało się w nas Słowem Wcielonym. Im bardziej będziemy rozmiłowani w Słowie Bożym, tym bardziej będziemy ukierunkowani na Boga w naszym codziennym życiu, tym bardziej będziemy skupieni na Bogu. Zauważymy wtedy, że mówi On do nas nie tylko przez Słowo zapisane w Biblii, przez nasze pragnienia, przez wewnętrzne poruszenia na modlitwie, ale że mówi także przez konkretne fakty w ciągu dnia, przez wydarzenia. Każda chwila i sytuacja życia może być miejscem i czasem, w którym Bóg do mnie przemawia, daje – 109 –
Czwarty etap drogi
Spojrzenie na dzie w wietle Słowa Boego
Czekać na wypełnienie się Słowa Słowo Boże jest jak ziarno. My jesteśmy glebą, na którą pada ziarno. Ziarno zostało zasiane. Teraz wiele zależy od gleby: czy przyjmie ziarno i czy będzie ono mogło rozpocząć w niej swoje życie. Kiedy ziarno Słowa Bożego rozpoczyna w nas życie, doświadczamy pewnego rodzaju napięcia. To napięcie związane jest z czekaniem. Częstym powodem napięcia może być nasza niecierpliwość. Oczekujemy widocznych i natychmiastowych znaków działania Słowa. Tymczasem zasiane w nas ziarno Słowa musi najpierw obumrzeć. Wzrasta w nas powoli, w ukryciu. Na początku nie widzimy jego owocu. Istnieje niebezpieczeństwo, że nie wytrzymamy napięcia oczekiwania na owoce Słowa. Będziemy wtedy wymuszać na nim owoców, których pragniemy „już teraz”. Często nie dajemy sobie i Słowu czasu, który jest potrzebny, aby mogło uczynić nas zdolnymi do przyjęcia jego owoców. Możemy sobie wyobrazić ogrodnika, który na zasianym polu dostrzegł wyrastającą roślinkę i zniecierpliwiony czekaniem na jej dojrzewanie, począł ją ciągnąć do góry za delikatną łodygę. Obraz nieprawdopodobny. Prawo wzrostu podlega prawu czasu. Drugim powodem napięcia, które pojawia – 117 –
Bóg, który powołuje nas do zażyłej więzi ze sobą, miłuje nas miłością prawdziwą i dlatego będzie mówił nam prawdę o nas samych. Będzie odsłaniał w nas to, czego nie można pogodzić z Jego wolą. Jego słowo, jak skalpel dobrego lekarza, będzie usuwało z naszego wnętrza chore miejsca. Będzie dotykało naszych ran, naszych nieuporządkowanych i grzesznych sfer życia. Miejsca naszego grzechu, naszych słabości i zniewoleń staną się miejscem osobistego spotkania z Bogiem i oczyszczenia, miejscem nie potępienia, lecz zbawienia. Tylko wtedy gdy będziemy otwarci na Boga i na Jego słowo, będziemy w stanie przeżywać naszą grzeszność w sposób wyzwalający i uzdrawiający. Im większa będzie nasza zażyłość z Bogiem, tym głębszy i dojrzalszy będzie w nas ból z powodu naszych odejść. Wtedy Słowo Boga, które będzie dotykać i obnażać naszą grzeszność, zaczniemy odczytywać nie jako Słowo, które nas potępia, ale jako Słowo, które nas zbawia. Rachunek sumienia stanie się dla nas osobistym i pełnym miłości wezwaniem Boga do nawrócenia. Będzie pogłębiało się w nas nowe doświadczenie Boga. Im większa będzie nasza zażyłość z Bogiem, tym silniejsze i głębsze będzie przeżywanie naszej grzeszności. Doświadczenie własnego grzechu nie będzie prowadziło nas do duchowego zniechęcenia i odrzucenia siebie, ale do żalu serca i do dziękczynienia za Jego miłosierdzie, do pragnienia intymnej więzi z Bogiem. – 128 –
Dopowiedzenie I
Nasze zmysły w modlitwie Słowem Boym
leśnienie życia w kontakcie z Bogiem. Nikt z nas nie jest „czystym duchem”. Jesteśmy duchowi i cieleśni jednocześnie. Modlitwa w duchu nie oznacza zamknięcia w sobie „zaworów” zmysłowych. Przeciwnie, Jezus zachęca nas do czczenia Boga w Duchu i prawdzie (por. J 4, 24), to znaczy do pełnego otwarcia się na tchnienie Boże. Innymi słowy, modlitwa to otwieranie całego siebie na tchnienie Boże, na Jego Ducha! Duch Święty pragnie modlić się w nas, w naszych pragnieniach, uczuciach, myślach, w naszym sercu, woli i w naszych zmysłach. Wymownie o modlitwie całego człowieka pisze św. Paweł: „I my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów” (Rz 8, 23). Paweł przypomina nam, że jesteśmy „Świątynią Ducha”, a nie „grobem duszy”, jak uczy filozofia pogańska. Oczywiście nie można przy tym zapominać (zresztą trudno zapomnieć, gdyż odczuwamy to bardzo mocno), że natura, którą pragniemy otworzyć na modlącego się w nas Ducha, jest skażona grzechem. To skażenie zburzyło w nas harmonię, wprowadziło chaos we wszystkie nasze sfery: umysłu, serca, woli, a także w sferę naszych zmysłów. I dlatego nasza modlitwa nierzadko staje się chaotyczna i nieuporządkowana. Modlitwa odsłania nam naszą wewnętrzną dezintegrację. Przypomina, że nasza natura ciągle „wzdycha i jęczy w bólach rodzenia” (Rz 8, 22). Lecz to nie umysł, serce czy – 135 –
Pierwszy sposób wykorzystania zmysłów na modlitwie pomaga w przechodzeniu od zewnętrznych obrazów do doświadczenia wewnętrznego. Kontemplując na przykład sceny ewangeliczne z życia Jezusa Chrystusa, możemy pomagać sobie naszymi zmysłami. Możemy znaleźć się niejako w miejscu, gdzie znajduje się Jezus, widzieć oczami wyobraźni Jego gesty, na przykład Jego płacz nad grobem Łazarza, być razem z Nim i „słuchać”, co mówi, dotykać Go, jak dotknęła kobieta chora na krwotok itd. Chodzi o to, abyśmy również w naszych zmysłach mogli odczuć to, co jest treścią kontemplowanego Słowa. Co więcej, modlitwa zmysłami może pomóc nam w scaleniu na nowo dwóch sfer naszego wnętrza tak często oddalonych od siebie: sfery intelektualnej i afektywnej. Kiedy bowiem – zwłaszcza na początku tej praktyki – staramy się używać naszych zmysłów na modlitwie, zauważamy, że jest to bardzo trudne. Nasz umysł lub serce, nasze myślenie i odczuwanie reagują ociężale i z oporem na tego rodzaju zachowanie zmysłów. Stwierdzamy, że trudno jest nam znaleźć się w świecie wydarzeń Ewangelii, trudno nam przekroczyć nasz świat myślenia i odczuwania. Nie potrafimy „dotykać”, „smakować” tamtego świata. Ten rozdźwięk spowodowany jest naszą naturą osłabioną przez grzech. Drugi sposób prowadzi do smakowania i widzenia zmysłami rzeczy boskich. Pierwszy sposób angażowania zmysłów miał na celu wprowadzenie – 148 –
Dopowiedzenie II
Kontemplacja – decydujcy moment dnia
historii. Doświadczenie kontemplacji podtrzymuje i pozwala „zapamiętywać” obecność Boga w każdej okoliczności. „Nasze cierpienia i radości, uczucia żalu i zadowolenia zależą nie tylko od wydarzeń zachodzących w naszym życiu, ale w jeszcze większym stopniu od sposobu, w jaki te wydarzenia pamiętamy”. Słowo Boże kształtuje w nas pamięć życiodajną. Karmi ją i pokrzepia, i daje prawdziwe poczucie zakorzenienia w Bogu pośród najbardziej kryzysowych sytuacji codziennego życia. To wewnętrzne przeczucie staje się szalenie ważne zwłaszcza dzisiaj, gdy świat żyje jakby Boga nie było, gdy zacierane są znaki Jego obecności, gdy zsekularyzowany styl życia wydziedzicza Boga z Jego własności, gdy najgłębsza ludzka potrzeba, wieczna potrzeba Boga, zostaje wypierana przez potrzeby chwili. Wszyscy żyjemy w tym samym co inni świecie i nie jesteśmy „nieprzemakalni”. Możemy przemoknąć współczesną mentalnością, jeśli stracimy kontemplatywny kontakt ze Słowem, które ten świat stworzyło i nieustannie stwarza. „Dzisiejszy świat – czytamy w dokumencie roboczym XII Synodu Biskupów – wymaga osobowości kontemplatywnych, czujnych, krytycznych, odważnych. Wymaga on niekiedy nowych i nieznanych dotąd wyborów. Będzie wymagał szczególnych interwencji, które nie wypływają z przyzwyczajenia czy obiegowych opinii, lecz ze słuchania Słowa Pańskiego i tajemniczego dostrzegania Ducha Świętego w sercach”. Kontemplacja nie jest luksu– 155 –
Droga modlitwy Słowem Boym w codziennoci (streszczenie)
Słowo Boże jest ziarnem, my – glebą, na którą pada słowo, a codzienność, w której jesteśmy zanurzeni, jest klimatem koniecznym dla Jego wzrostu. Akt wiary, który powinienem powtarzać sobie każdego dnia: Bóg codziennie do mnie mówi! Jego Słowo jest zawsze słowem „na teraz”, na obecną sytuację mojego życia.
I. Oczekiwanie, pragnienie Słowa Jak wybierać Słowo na co dzień? Wydaje się słuszne, aby na dany dzień wybierać to Słowo, które Kościół podaje wspólnocie wierzących w liturgii dnia. Jest ono opatrznościowym „kęsem chleba” rozdawanym przez Boga każdemu, według jego dziennej potrzeby. Aby przyjąć Słowo Boga, trzeba najpierw pragnąć tego Słowa. Zanurzenie się w codziennych sprawach powoduje, że nasze pragnienie i oczekiwanie Słowa jest często słabe, a nawet stłumione. Pragnienie słuchania Słowa pośród codzienności można w sobie ożywiać, – 161 –
Modlitwa w świetle Słowa Bożego powinna być aktem całej osoby. Powinna angażować wszystkie władze osobowe: umysł, serce i wolę. Tylko wtedy modlitwa staje się w pełni owocna.
III. Zachowanie i trwanie w Słowie Bóg jest obecny nie tylko w naszych modlitwach. Usłyszane na modlitwie Słowo nie przestaje do nas przemawiać w codziennych wydarzeniach. Zachowywanie i rozważanie Słowa pośród codzienności ułatwią nam: praktyka zapisywania słowa, które najbardziej poruszyło i ujawniło zamysły naszego serca. Głęboko przeżyte i zapisane słowo stanie się w ten sposób wyzwaniem i światłem w ciągu całego tygodnia; praktyka powtórek medytacji, pomaga w osobistym przeżywaniu Słowa Bożego, pozwala też powracać do najważniejszych poruszeń i doświadczeń przeżytych na modlitwie.
Modlitwa Słowem Bożym wyczula nas i uwrażliwia na głos Boga oraz uczy spoglądania na własną codzienność i siebie samych „oczami Boga”.
– 164 –
Spis treci WPROWADZENIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Zanim rozpoczniemy drogę SŁOWO B O GA I NA SZ A CODZ IENNOŚĆ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 Bóg do nas mówi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 Bóg mówi do nas codziennie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 Bóg mówi do nas z miłością . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Bóg mówi do nas osobiście . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Bóg mówi do nas w tej chwili . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Bóg mówi i staje się . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 Słowo Boga ciągle nas stwarza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 Słowo, na którym można się oprzeć . . . . . . . . . . . . . . 29 Słowo płodne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 Słowo pełne mocy i „bezsilne” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Słowo, które przenika nas do głębi . . . . . . . . . . . . . . . 32 Słowo stanowcze i delikatne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34 Słowo jak codzienny chleb . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 Fałszywe postawy wobec codzienności . . . . . . . . . . . 36 Duchowa głębia codzienności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40 Nasza codzienność potrzebuje Słowa Bożego . . . . . . 42 Pierwszy etap drogi PRZ YG OTOWANIE NA SPOTK ANIE Z E SŁOWE M . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 Ziarno Słowa zostało rzucone . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47 Pragnienie i oczekiwanie Słowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49 Nieprzygotowani do słuchania Słowa . . . . . . . . . . . . . 51 Przygotować serce na słuchanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 – 167 –
Ofiarować sobie czas . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Odnaleźć w sobie ciszę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wejść w ciszę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przeczytać Słowo z miłością . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
59 62 66 69
Drugi etap drogi MODLIT WA SŁOWE M B OŻ YM . . . . . . . . . . . . . . . . 71 Nowe doświadczenie słuchania . . . . . . . . . . . . . . . . . . 73 Przyjąć i umiłować Słowo sercem . . . . . . . . . . . . . . . . 74 Korzystanie z różnych pomocy w modlitwie Słowem Bożym . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 75 Trwanie w Słowie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78 Trwanie w Słowie na poziomie umysłu . . . . . . . . . . . 87 Trwanie w Słowie na poziomie serca . . . . . . . . . . . . . 91 Trwanie w Słowie na poziomie woli . . . . . . . . . . . . . . 96 Trzeci etap drogi PRZ EŻ YWANIE SŁOWA B OŻ EG O W W YDARZ ENI ACH DNI A . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99 Przemodlone Słowo otwiera nas na codzienność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101 Zachować Słowo pośród codzienności . . . . . . . . . . . 105 Powracać do Słowa, które nas poruszyło . . . . . . . . . 108 Czwarty etap drogi SPOJRZ ENIE NA DZ IEŃ W ŚWIETLE SŁOWA B OŻ EG O . . . . . . . . . . . . . . . Czekać na wypełnienie się Słowa . . . . . . . . . . . . . . . . Spotkanie ze Słowem na zakończenie dnia . . . . . . . Rozeznawanie woli Bożej w świetle Słowa . . . . . . . . Słowo Boże i rachunek sumienia . . . . . . . . . . . . . . . .
115 117 120 122 125
Dopowiedzenie I NA SZ E Z MYSŁY W MODLIT WIE SŁOWE M B OŻ YM . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131 Sfera zmysłowa w naszym kontakcie z Bogiem . . . . 133 Zmysł słuchu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 140 – 168 –
Zmysł wzroku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zmysł dotyku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zmysł smaku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Trzy sposoby zastosowania zmysłów w modlitwie wg św. Ignacego Loyoli . . . . . . . . . . . . .
142 143 144 147
Dopowiedzenie II KON TE MPL AC JA DEC YDU JĄC Y MOMEN T DNI A . . . . . . . . . . . . 151 DRO GA MODLIT W Y SŁOWE M B OŻ YM W CODZ IENNOŚCI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 161
I. Oczekiwanie, pragnienie Słowa . . . . . . . . . . . . . . . II. Słuchanie, przyjmowanie i doświadczanie Słowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . III. Zachowanie i trwanie w Słowie . . . . . . . . . . . . . . IV. Wieczorna modlitwa Słowem . . . . . . . . . . . . . . .
161 163 164 165