Umiłowany. Rekolekcje z umiłowanym uczniem

Page 1


seria: Rekolekcje lectio divina Redakcja Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz Korekta Anna Śledzikowska Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Artur Falkowski Projekt okładki ks. Jacek Chrząściel SDS Opracowanie graficzne okładki Artur Falkowski Na okładce Giotto, Ostatnia Wieczerza (fragment), Kaplica Scrovegnich w Padwie Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 408/P/2015 Kraków, 6 lipca 2015 © 2015 Wydawnictwo SALWATOR ISBN 978-83-7580-453-9 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260-60-80, faks (12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


Od Autora

Zacznę od przywołania Szymona Piotra, z którym złączyła mnie szczególna przyjaźń na drodze lectio divina. Od blisko dwudziestu lat jego osoba nie przestaje mnie intrygować. Najpierw poznawałem go w Ewangeliach, a potem „śledziłem” go i słuchałem aż do 15. rozdziału Dziejów Apostolskich, w którym zniknął „bezszelestnie” (por. Dz 15, 11). Usunął się w cień, robiąc miejsce Pawłowi. Pamiętam, że pierwsze lectio divina z Rybakiem z Betsaidy przeżyłem, głosząc rekolekcje moim młodszym współbraciom, salwatorianom, przygotowującym się do święceń kapłańskich. Od tamtej pory Szymon, syn Jony i Kefas w jednej osobie, stawał mi się coraz bliższy. Nie rozstaję się z nim po dziś dzień. Jego wyboista i pełna ostrych zakrętów droga za Jezusem opisała precyzyjnie „topografię” drogi mojego powołania. On najlepiej spośród Dwunastu uczył mnie chodzić za Jezusem, „tłumaczył” dobitnie, jak można być z woli Jezusa litą „skałą”, pozostając, po ludzku, kruchym jak piaskowiec; co to znaczy czuć się na głębinach swego jestestwa wybranym i powołanym bez najmniejszej zasługi, co to znaczy związać się z Jezusem, pozostając aż do bólu świadomym własnej słabości, co to znaczy zasmucić się głęboko, że nie potrafię miłować Go więcej „aniżeli ci”, którym służę, więcej „od tych rzeczy” (por. J 21, 15), których wciąż nie przestaję hołubić, jakby Jezus mi nie wystarczał. Sporo wydarzeń z życia Piotra wbiło się w pamięć mego serca. Najczęściej jednak wracam do jego rozmowy ze Zmartwychwstałym nad Jeziorem Tyberiadzkim (zob. J 21). Nie zapomnę nigdy ani miejsca, ani godziny, w której Jezus leczył moje serce pytaniem: „Czy miłujesz mnie więcej…?” (J 21, 15). To było pytanie prosto do mnie. Stanąłem jak wryty, widząc przed sobą moje dotychczasowe życie. Pomyślałem, że to Piotr wymodlił mi podobną rozmowę z Jezusem.


Wprowadzenie

Umiłowany uczeń. Kto to jest? Spotykamy go wyłącznie w Ewangelii św. Jana. Autor nie podaje jego imienia. Kim jest tajemniczy uczeń, „którego Jezus miłował”? Na żadnej ze stronic Ewangelii nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie. Można jedynie stawiać hipotezy. Pod koniec pierwszego wieku rozpowszechniło się przekonanie, że jest nim Jan, syn Zebedeusza, jeden z Dwunastu apostołów, autor czwartej Ewangelii. Z osobą tajemniczego ucznia wiązano więc również autorstwo Ewangelii. To przekonanie pozostawało niepodważalne aż do czasów rozwoju współczesnej nauki. W ostatnich trzech wiekach coraz częściej pojawiały się głosy badaczy pism Janowych podające w wątpliwość tezę, że umiłowanym uczniem i Ewangelistą był apostoł Jan Zebedeusz. W odpowiedzi na te wątpliwości w 1907 roku Papieska Komisja Biblijna wydała „Orzeczenie o autentyczności i historyczności czwartej Ewangelii”, w którym potwierdza, że jej autorem jest apostoł Jan1. Jednak blisko pół wieku później, w roku 1955, sekretarz tejże komisji stwierdził w sprawie wcześniejszych orzeczeń, że „Dopóki te dekrety prezentują poglądy, które nie są bezpośrednio lub pośrednio powiązane z prawdami wiary i moralności, interpretator Pisma Świętego może prowadzić badania naukowe z pełną wolnością 1

Nie oznacza to, że w powstawaniu czwartej Ewangelii brała udział jedna osoba. Wielu komentatorów mówi nie tyle o Ewangelii Jana, ile o redakcji Janowej: „Właściwie, to bardziej zasadnym byłoby mówienie o autorze księgi, którym bez wątpienia był Jan Apostoł, i o redaktorze, czy też redaktorach, którzy dokonali redakcji i ostatecznej kompozycji dziejów Jezusa Chrystusa według św. Jana. Wielu komentatorów, analizując czwartą Ewangelię, mówi o szkole Janowej, która uczestniczyła w przygotowywaniu i ostatecznym zredagowaniu Ewangelii”, P. Łabuda, Jan – Umiłowany Uczeń Mistrza z Nazaretu?, w: http://www.studiumbiblijne. diecezja.tarnow.pl/semestr_II/wyklad_19.pdf).


Rekolekcje z umiłowanym uczniem

20

na temat jego dalszych losów. Jedna z nich mówi, że gdy nie chciał w Efezie oddać czci bogom pogańskim z rozkazu Dioklecjana, został przewieziony do Rzymu, gdzie przy bramie Porta Latina miał ponieść śmierć męczeńską przez wrzucenie do kotła z wrzącym olejem. Inna legenda głosi, że został cudownie uratowany od męczeńskiej śmierci i skazany przez cesarza na zesłanie na wyspę Patmos (na Morzu Egejskim), gdzie miał wizje apokaliptyczne i spisał je w Księdze zwanej Apokalipsą (por. Ap 1, 1.4.9; 22, 8-9)12. Niewykluczone, że nie było żadnego epizodu przewiezienia Jana do Rzymu, ale od razu – około roku 95 – został zesłany z Efezu na wyspę Patmos. Gdy w wyniku zamachu stanu Domicjan został zabity (96 r.), a nowy imperator, Marek Nerwa, zakończył prześladowania chrześcijan, Jan mógł powrócić do Efezu, gdzie napisał Ewangelię (por. J 20, 30-31; 21, 24) i trzy listy (por. 1 J 1, 1-4; 2 J 1; 3 J 1). Według prastarej tradycji, Jan działał w Efezie przez długie lata i umarł w bardzo podeszłym wieku za panowania cesarza Trajana, około roku setnego, jako ostatni z apostołów. Apokryficzne dzieło Pseudo Abdiasza, Historie Apostolskie, informuje, że Apostoł Jan zmarł w wieku dziewięćdziesięciu siedmiu lat (Hist. Apost., V, 10). Polikrates dodaje, że w Efezie znajduje się grób Jana Apostoła. Największą czcią cieszył się – i cieszy się do dzisiaj – na Wschodzie. W ikonografii bizantyjskiej przedstawiany jest często jako mężczyzna w podeszłym wieku, w akcie głębokiej kontemplacji, jakby w postawie kogoś, kto zachęca do milczenia. Ekumeniczny Patriarcha Konstantynopola Atenagoras powiedział o nim: „Jan jest u korzeni naszej najwyższej duchowości. Ludzie milczący, tak jak on, znają ową tajemniczą wymianę serc. Przywołują obecność Jana i ich serca zaczynają pałać”13.

Agryppy I (43-44 r.) albo podczas późniejszych prześladowań między 62 a 70 rokiem. 12 Benedykt XVI, Audiencja generalna, 23 sierpnia 2006. 13 O. Clement, Dialogi con Atenagora, Turyn 1972, s. 159, cyt. za: Benedykt XVI, Audiencja generalna, 5 lipca 2006.


I. Lectio: J 1, 15-39 Uważne słuchanie

odnalezienie „Słowa – klucza”

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. 16 Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. 17 Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. 18 Boga nikt nigdy nie widział, ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył. 19 Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: „Kto ty jesteś?”, 20 on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: „Ja nie jestem Mesjaszem”. 21 Zapytali go: „Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?” Odrzekł: „Nie jestem”. „Czy ty jesteś prorokiem?” Odparł: „Nie!” 22 Powiedzieli mu więc: „Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?” 23 Powiedział: „Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz”. 24 A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. 25 I zaczęli go pytać, mówiąc do niego: „Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?” 26 Jan im tak odpowiedział: „Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, 27 który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”. 28 Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu. 29 Nazajutrz zobaczył podchodzącego ku niemu Jezusa i rzekł: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. 30 To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. 31 Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi”. 32 Jan dał takie świadectwo: „Ujrzałem Ducha, który zstępował z nieba jak gołębica i spoczął na Nim. 33 Ja Go przedtem nie znałem, 9


Dzień II

116

twierdzili: „Tak, to jest ten”, a inni przeczyli: „Nie, jest tylko do tamtego podobny”. On zaś mówił: „To ja jestem”. Mówili więc do niego: „Jakżeż oczy ci się otwarły?” On odpowiedział: „Człowiek, zwany Jezusem, uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: «Idź do sadzawki Siloam i obmyj się». Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem”. Rzekli do niego: „Gdzież On jest?” On odrzekł: „Nie wiem” (9, 8-12). Okazuje się, że człowiek, który odzyskał wzrok, żyje wśród ludzi, którzy chorują na oczy. Jest ich wielu: uczniowie Jezusa, sąsiedzi, przechodnie, faryzeusze. Uczniowie widzieli w ślepym jedynie grzesznika i jego grzesznych rodziców, sąsiedzi natomiast, mimo że wyzdrowiał, nie wierzą własnym oczom: widzą go nadal „siedzącego” (kathemenos) i „żebrzącego” (prosaiton). Sąsiadom i znajomym wciąż przypomina siedzącego żebraka, porównują go z nim. Nie widzą jego zdrowych oczu, ponieważ ich własne pokryte są bielmem złego przyzwyczajenia i chorują na uprzedzenie. Nie widzą rzeczywistości takiej, jaka jest; widzą jedynie to, co przyzwyczaili się oglądać lub chcieliby widzieć. „Ludzie widzą jedynie to, czego szukają, i to, co są w stanie zrozumieć, niekoniecznie to, co leży przed nimi115”. Uzdrowienie niewidomego ujawniło u wielu chorobę oczu. Uzdrowiony ślepiec pomaga zrzucić łuski z oczu pozornie dobrze widzącym. Upewnia ich: „Ja jestem”. Przedstawia się słowami, które w Ewangelii spotykaliśmy już wcześniej. Przywołuje w ten sposób imię Uzdrowiciela. To Jezus mówi o sobie: „Ja jestem” (por. J 4, 26; 6, 20; 8,24.28). Jezus fizycznie jest nieobecny. Zniknął ze sceny, pozostaje jednak obecny w uzdrowionym żebraku. Uzdrowiony zna tylko Jego imię, lecz nie wie, gdzie przebywa (por. 9, 11.12). Jezus jest obecny w jego słowach. Ilekroć zabiera głos, jest zawsze po stronie Jezusa. Ilekroć go słyszymy, ani przez moment nie mamy wątpliwości, że utożsamia się ze swoim Uzdrowicielem, także wtedy, gdy zostanie z powodu Jezusa L. Kushner, Duchowość żydowska. Krótkie wprowadzenie dla chrześcijan, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2002, s. 20.

115


139

Wprowadzenie do contemplatio

się przed drzwiami mojego domu, zanim jeszcze zdecyduję się zaprosić Go do środka. Wierzę, że On nigdy się nie spóźnia, że jest Słowem, które przychodzi do mnie zawsze na czas. Czeka pierwszy: w medytacji, w brewiarzu, w Biblii, w Eucharystii, w sakramencie pokuty, w człowieku, który zadzwoni do nas „nie o tej porze”, w naszej samotności... Wierzę, że On, który jest na początku wszelkiego czasu, wszelkiego zaistnienia – chce być codziennie na początku mojego czasu. Jest pierwszy w uderzeniu mojego serca, w pierwszej mojej myśli, w pierwszych moich odczuciach i pragnieniach dnia. Jest pierwszy tam, gdzie ja dopiero dotrę. Chce, bym usłyszał i poczuł, że jest ze mną od pierwszego mojego oddechu. Wierzę, że zapragnął być ze mną od mojego poczęcia, od łona matki, abym odkrył, że wyszedłem z łona Ojca, że Ojciec wybrał mnie w Nim przed założeniem świata! (por. Ef 1, 4), że, podobnie jak On, od Ojca wyszedłem i do Ojca wracam (por. J 13, 3), że moim mieszkaniem wiecznym jest przebywanie razem z Nim przy Ojcu. Wierzę, że moje miejsce jest przy sercu Ojca! Wierzę, że jedno jedyne, nawet najkrótsze słowo, które pochodzi od Niego, może zmienić moje spojrzenie na siebie, na własne powołanie i na świat. Mogę codziennie nasycać się prawdą zrodzoną we mnie przez Słowo: Jezus wcielił się w moją historię życia, abym mógł doświadczyć bliskości Boga. Wierzę, że jestem przez Niego umiłowany, że przyjaźń z Nim nadaje sens, ostateczną rację mojemu życiu i powołaniu. W miłosnej więzi z Nim mogę odnaleźć swoje ostateczne znaczenie, swoją pierwotną wartość – to, czego nieustannie szukam i za czym tęsknię. Jeśli wejdę z Nim w przyjaźń, odnajdę także sens i wartość wszystkiego, co przeżywam, w każdej chwili dnia. Nauczy mnie przyjaźnić się ze sobą samym i z moją codziennością. Wierzę, że „wszystko przez Nie się stało.... i że w Nim jest życie”. Ilekroć przez grzech tracę oddech życia, On jest w stanie mi go wrócić. Wierzę, że w Jezusie mogę zawsze wracać do życia. Jeśli otworzę się na Jego przyjaźń, wtedy otworzę się na życie, które odwiecznie krąży w Bogu. Przestanę żyć na powierzchni


Dzień III

178

wyszedł (ekselthen) za potok Cedron, także w nocy178 (18,1). Z jednej strony noc stwarza klimat szczególnej intymności, z drugiej wywołuje lęk. Nocą przyjaciele radują się przy jednym stole swoją obecnością i tej samej nocy przyjaciel knuje przeciw Jezusowi spisek. W nocy dokonują się najświętsze zwierzenia i w nocy dokonuje się zdrada. W nocy Jezus przekazuje przyjaciołom swój testament i w nocy były uczeń Mistrza przekazuje Jego wrogom wiadomość, gdzie można znaleźć i pojmać Jezusa. Noc jest również zapowiedzią zbliżającej się rozłąki, samotności i pustki. Jezus wie, że wnet się rozproszą i każdy pozostanie sam ze swoją nostalgią i tęsknotą za Nim, że ich serca złamie ból z powodu rozłąki z najdroższą Osobą. Noc bliskiej już rozłąki staje się nocą pożegnania. Przyjaciel oszczędza każdą minutę tej nocy, aby streścić i powiedzieć uczniom to, co najważniejsze, to, co zawsze leżało Mu na sercu, kiedy przebywali z Nim. W noc pożegnania przypomni esencję swojego nauczania. Przypomni o tym, co łączyło ich wzajemnie ze sobą i czyniło wspólnotą. Noc pożegnalna będzie także czasem ostatniej zażyłej rozmowy, w której Jezus przygotuje ich na przyszłość, przekaże najważniejsze rady uczniom, którzy wydają się jak bezradne dzieci, przeczuwając godzinę odejścia Przyjaciela, którego nie mogą dłużej zatrzymać przy sobie. Noc pożegnalna to także czas żarliwej modlitwy i podtrzymywania płomienia nadziei na ponowne spotkanie. Jezus wie, że ciemności nocy zostaną ostatecznie pokonane. Na razie musi teraz przygotować uczniów na przeżycie tej nocy, aby stali się jeszcze bardziej jedno w Nim i między sobą. Po to zgromadził ich na swojej wieczerzy paschalnej, aby stanowili jedno jak On z Ojcem i aby nauczyli się przyjmować siebie nawzajem tak, jak przyjmują siebie nawzajem Ojciec i Syn. Mowa pożegnalna rozpoczyna się bezpośrednio po wyjściu Judasza z Wieczernika. Oddalając się od Jezusa, nie słyszy on tes­tamentu Przyjaciela, który mógłby skłonić jego serce do powrotu. Początek mowy brzmi uroczyście i jest dosyć tajemniczy. Noc trwała. Jan napisze, że Judasz przybył tam „z latarniami, pochodniami…” (18, 3).

178


II. Wprowadzenie do meditatio

1. Od kontekstu do tekstu Wejdźmy do Wieczernika. Jezus kontynuuje mowę pożegnalną. Zachowajmy w pamięci Janową ikonę umiłowanego ucznia, który spoczywa na piersi Mistrza i wsłuchuje się w bicie Jego serca. Jan jako jedyny z ewangelistów zatrzymuje nas w Wieczerniku przez cztery rozdziały i każe cierpliwie i z uwagą słuchać długiego testamentu Jezusa. Odnajdźmy swoje miejsce przy stole razem z uczniami. Możemy usiąść blisko umiłowanego ucznia i czerpać z niego natchnienie do uważnego wsłuchiwania się w sekrety serca Jezusa, które spisał Jan, a nie spisał żaden z pozostałych ewangelistów. Ewangelista zapisywał to, co dyktowało mu serce umiłowanego ucznia. Tradycja mówi, że umiłowany uczeń był pierwszym autorytetem we wspólnocie Janowej. Był uważany za żywego pośrednika między Jezusem a wspólnotą do tego stopnia, że niektórzy sądzili, iż przyjście Jezusa dokona się jeszcze za jego życia. Zmarł na krótko przed ostateczną redakcją Ewangelii202. Pilnie czuwał nad tym, aby żadna z usłyszanych tajemnic nie została pominięta w czasie redakcji.

Umiłowany uczeń i Duch Święty Jedną z zapowiedzi Jezusa była zapowiedź Parakleta. Uczniowie nie mogli nie zauważyć, że Mistrz wracał do niej szczególnie często. Powtarzająca się wielokrotnie zapowiedź Ducha Parakleta w mowie pożegnalnej Jezusa świadczy o tym, jak żywa pozostała w pamięci wspólnoty Janowej; była nie tylko przywoływana, ale ciągle zgłębiana. Por. R.E. Brown, Un ritiro…, s. 179-181.

202


Dzień IV

244

Uwielbienie Ducha Nauczyciela A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14, 26). Wszystko jest łaską Ducha Świętego: i to, że wierzę w Boga, który objawia mi się w Słowie i sakramentach, i to, że rozumiem Go, kiedy do mnie mówi w Pismach, i to, że kocham Boga i ludzi, ponieważ „strumienie wody żywej” (7, 38), strumienie miłości rozlewają się w moim sercu właśnie przez Niego (por. Rz 5, 5), i to, że ciągle ożywia się pamięć mego serca, abym pamiętał o wszystkich darach i natchnieniach, które do mnie skierował. l Uwielbię Ducha Ojca i Syna za wszystkie dary i natchnienia, które codziennie otrzymuję, za pasję czytania Słowa, umiłowanie sakramentów, za to, że ciągle przypomina mi w sercu o mojej godności umiłowanego ucznia, za to, że ciągle napomina mnie w sumieniu i stale naucza, abym stawał się uczniem coraz dojrzalszym w wierze i miłości.

Uwielbienie Ducha Świadka Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku (J 15, 26-27). Wielokrotnie się przekonałem, że bez Jego tchnienia brakuje mi natchnienia, by o Nim mówić i świadczyć. Sam z siebie nic nie mogę. Jeśli staję się Jego świadkiem i przeze mnie inni odnajdują Boga, to dzieje się to tylko dzięki Niemu. Najpierw konsoliduje mnie w wierze, gdy się chwieję, a potem posługuje się mną, aby umacniać w wierze innych. Wspiera mnie także wtedy, gdy moje świadectwo domaga się cierpienia, gdy dzielę los Jezusa ukrzyżowanego.


Dzień V

272

że zakończyła się Jego misja, którą zlecił Mu Ojciec292, zawołał: „Pragnę” (dipso). Jan, pomimo przejmującej dramaturgii sytuacji, nie chce, abyśmy zatrzymali się na pragnieniu fizycznym Jezusa. Krzyk: „Pragnę” wprowadza nas w doświadczenie Jezusa, które jest o wiele silniejsze i dojmujące niż to fizyczne. Swoim krzykiem Jezus wyraża najgłębszą tęsknotę za ostatecznym spełnieniem się pragnienia. Jak echo wraca Jego wołanie w świątyni podczas Święta Namiotów: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do mnie i pije” (J 7, 37). Musimy koniecznie przypomnieć sobie komentarz Jana: „A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego. Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony” (J 7, 39). Teraz, kiedy nadeszła godzina Jego uwielbienia, wołanie Jezusa zamienia się w krzyk pragnienia i osiąga apogeum. Gdyby pod krzyżem nie było Matki i umiłowanego ucznia, nie byłoby nikogo, kto by wytłumaczył nam duchowy sens wołania Jezusa i wprowadził na głębiny tajemnicy Jego krzyku. Tylko odczytując tekst w Duchu, można zrozumieć to, co dzieje się na Kalwarii. Matka pozostaje milcząca. Przechowuje zrozumienie tej tajemnicy w sercu zjednoczonym z Synem i Oblubieńcem. Wspiera nową wspólnotę uczniów Jezusa swą milczącą obecnością293. Już nie wypowie w Nowym Testamencie ani słowa. Rolę mówiącego świadka przejmie umiłowany uczeń. Dzięki darowi Ducha Świętego, który przyjął od Ukrzyżowanego, potrafi przeczytać wydarzenia oczami mistyka. To właśnie on w Ewangelii Jana wprowadza nas w tajemnicę konania Jezusa. „Bierze nas za Por. S. Witczyk, Kościół Syna Bożego…, s. 293; R.E. Brown, Giovanni…, s. 1128. 293 Hans von Urs Balthasar mówi, że w Kościele współistnieją dwie zasady: zasada hierarchiczna, widzialna w swoich strukturach i posłudze, oraz zasada maryjna, niewidzialna, która przemawia w Kościele swoją milczącą obecnością. Można powiedzieć, że Maryja jest w sposób szczególny obecna tam, gdzie panuje milczenie Kościoła – milczenie, które nie jest głuche, nie jest puste, nie jest znakiem bezradności czy zwątpienia, ale w którym objawia się obecność Boga i moc Jego Słowa. Zob. K. Wons, Uwierzyć Jezusowi. Rekolekcje lectio divina ze św. Markiem, Wydawnictwo SALWATOR, Kraków, 2012, s 294. 292


Rekolekcje z umiłowanym uczniem

32

zatrzymuje się przed bramą na zewnątrz. Dopiero kiedy umiłowany uczeń (nazywany tutaj „drugim uczniem”28), który znany był arcykapłanowi, pomówił z odźwierną, sam wprowadził Piotra do środka. Piotr wszedł na dziedziniec dzięki pomocy i protekcji umiłowanego ucznia (18, 15-16). (3) Umiłowany uczeń biegnie do pustego grobu razem Piotrem i wyprzedza go. Dociera pierwszy, czeka na Piotra i pozwala mu wejść jako pierwszemu do grobu. Wchodzi do grobu jako drugi, jednak tylko o umiłowanym uczniu tekst mówi, że uwierzył, gdy ujrzał to, co zastał w pustym grobie (20, 2-10). (4) Umiłowany uczeń przeżywający razem z Piotrem cudowny połów ryb rozpoznaje Jezusa stojącego na brzegu Jeziora Galilejskiego i woła: „To jest Pan”. Na słowa umiłowanego ucznia Piotr rzuca się w wody jeziora na spotkanie ze zmartwychwstałym Jezusem (21, 7). (5) Piotr dopytuje Jezusa o przyszły los umiłowanego ucznia (21, 20-23) i słyszy w odpowiedzi: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną” (21, 22). W odpowiedzi Jezusa przebija wyznanie pełne intymności. Jezus uświadamia Piotrowi, że łączy Go z umiłowanym uczniem szczególna tajemnica i że Piotr ma to uszanować i skupić się na swoim pójściu za Jezusem. Również w szóstym fragmencie (19, 26-27) spotykamy umiłowanego ucznia obecnego pod krzyżem konającego Jezusa. Nie ma tam Piotra. W stosunku do Piotra umiłowany uczeń wykazuje się większą dojrzałością w przylgnięciu do Jezusa. Kontrast jest widoczny. W godzinie wywyższenia Jezusa na krzyżu jest przy Nim, Piotr zaś jest wśród nieobecnych uciekinierów, którzy rozproszyli się (por. 16, 32). Jeśli wrócimy do pierwszego rozdziału Ewangelii, tam gdzie spotykamy bezimiennego ucznia, który razem z Andrzejem poszedł za Jezusem i zobaczył, gdzie mieszka (1, 35-39), wówczas domyślnie zobaczymy „kandydata” na umiłowanego ucznia, który od samego początku wyprzedza Piotra w poznawaniu Jezusa. Piotr dopiero potem, gdy jego brat Andrzej wyzna także w imieniu anonimowego ucznia: „Znaleźliśmy Mesjasza” (1, 41), pozwoli Por. tamże, s. 96.

28


63

Wprowadzenie do meditatio

stępuje trzykrotnie, niemal w równych odstępach opowiadania (J 1, 29.35.43). Posiada znaczenie silnie duchowe. Za każdym razem zapowiada spotkanie z Jezusem. Otwiera nowy dzień, który dla każdego, kto Go spotka, okazuje się momentem zwrotnym w życiu. Tak będzie za chwilę w przypadku Jana Chrzciciela, potem Andrzeja i „drugiego ucznia”, Szymona, syna Jony, Filipa i Natanaela. Dla nas szczególnie ważne będzie drugie „nazajutrz”, które okaże się przełomowe w życiu „drugiego ucznia”. Tak więc „nazajutrz” uprzedza nas, że za chwilę wydarzy się coś szczególnego. Zwraca uwagę nie tyle na chronologię wydarzeń (czas chronos), ile bardziej na czas szczególnej interwencji Boga (kairos)76. Na poziomie faktów każde „nazajutrz” otwiera nowy rozdział, w którym jesteśmy świadkami kolejnych spotkań z Jezusem. Trzykrotne „nazajutrz” nadaje dynamikę opowiadaniu, podkreśla rosnące napięcie, które obejmuje ciągle nowe osoby, sytuacje; rodzi coraz silniejsze przeżycia, pojawiają się nowe szczegóły. Każde ze spotkań jest osobną, niepowtarzalną historią. Jednak na poziomie lektury duchowej wszystkie trzy rozdziały opatrzone słowem „nazajutrz” opisują jakby jedno jedyne ­spotkanie ucznia z Jezusem, które się rozwija, w którym narasta dramaturgia zmierzająca do punktu kulminacyjnego, do momentu najważniejszego przełomu. Zapamiętajmy tę perspektywę lektury. Czytamy, że Jan zobaczył Jezusa nadchodzącego ku niemu (pros auton) (1, 29). Jak sam za chwilę przyzna, nie znał Go wcześniej (1, 31.33). Widzi Go po raz pierwszy. Uderza fakt, że całe świadectwo Jana dotyczyło tylko jednego: jego relacji z Jezusem. Chociaż do tej pory Go nie widział, wyczuwał wewnętrznie, że jest między nimi bliska więź. Nadchodzi moment, w którym zobaczy Go osobiście. Jezus zbliża się ku niemu jak przyjaciel, który spotyka przyjaciela, a Jan „zobaczył” Jezusa. Po raz pierwszy w opowiadaniu ewangelicznym pojawia się imię „Jezus”77. Chrzciciel po Por. K. Wons, Trwać w Jezusie…, s. 75-77. Wcześniej imię Jezus występuje raz jeden w Prologu 1, 17: „Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa”.

76 77


Dzień II

98

był światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości” (1, 7-8). Mógł jedynie świadczyć. Światło pochodzi „z wysokości”. Trzeba więc osobiście pójść tam, gdzie mieszka światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka (por. 1, 9). Aby doświadczyć mocy tego światła, trzeba osobiście zbliżyć się do niego i przyjąć je. Trzeba się znaleźć w przestrzeni światła. Piotr tego doświadczył, podobnie jak Andrzej, gdyż dał się przyprowadzić do Jezusa i osobiście Go spotkał. Jedno spotkanie z Jezusem było jak błysk światła. Zobaczył swoje życie w nowym świetle. Mógł powiedzieć za Psalmistą: „W Twojej światłości oglądamy światło” (Ps 36, 10). „Jezus, wejrzawszy na niego, (emblepsas auto) rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr” (1, 42). Przeniknął go światłem swego spojrzenia, a Piotr wszedł w przestrzeń tego światła i zobaczył swoją prawdziwą tożsamość. Po spotkaniu z Jezusem był już innym człowiekiem. Ewangelista zwraca uwagę, że głębsze poznanie Jezusa prowadzi do głębszego poznania siebie. Potem Jezus osobiście znajduje Filipa i mówi do niego „Pójdź za Mną”, czyli „towarzysz Mi” (akolouthei moi) (1, 43). Słyszymy te same słowa, które pojawiają się w opisie powołania u synoptyków. Lecz u synoptyków nie znajdujemy takiej reakcji uczniów, jaką w Ewangelii Jana widzimy u Andrzeja i Filipa. Filip woła do Natanaela podobnie jak Andrzej do Szymona: „Znaleźliśmy...”. Jednak pojawia się nowy, ważny wątek. Filip mówi: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy – Jezusa, syna Józefa z Nazaretu” (por. 1, 45b). Wyznaje tym samym, że Jezus jest Mesjaszem oczekiwanym od czasów Mojżesza i Proroków. Sceptyczny Natanael odpowiada: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” (1, 46a). Oto kontrast między tym, kto osobiście spotkał, i tym, kto jeszcze nie spotkał Jezusa. Filip nie może mu przekazać słowami poznania, którego osobiście doświadczył. Odpowiada krótko: „Chodź i zobacz!” (1, 46b). Odpowiada tak samo jak Jezus dwóm uczniom wcześniej. To oznacza, że polecenie Jezusa, które usłyszeli kiedyś dwaj uczniowie, stało się żywe w innych uczniach. Stało się świętą tradycją dziedziczoną


Dzień II

128

Jezus rzekł: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi”. Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli, i rzekli do Niego: „Czyż i my jesteśmy niewidomi?” Jezus powiedział do nich: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: «Widzimy», grzech wasz trwa nadal” (9, 39-41). Z postawą uzdrowionego ślepca drastycznie kontrastuje postawa uczonych w Piśmie. Człowiek, który był ślepy od urodzenia, pozwolił Jezusowi, aby otworzył mu oczy. Oni nie pozwalają. Niewidomy poszedł za światłem i odkrył w Jezusie „Posłanego” od Boga. To samo światło, którego nie chcieli dopuścić do siebie Żydzi, obnażyło ich duchową ślepotę. Uznawali siebie za widzących, tymczasem nie potrafili zobaczyć w gestach Jezusa dzieł Ojca, który Go posłał. Jezus przyszedł jako światłość i w świetle Jego obecności odsłaniają się prawdziwe postawy ludzi. Swoim słowami i dziełami prowokuje podział: między tymi, którzy przyjmują Go z wiarą, i tymi, którzy Go odrzucają, między tymi, którzy mówią prawdę, i tymi, którzy kłamią, między tymi, którzy czynią zło i nienawidzą światła, a tymi, których uczynki są dobre i zbliżają się do światła (por. J 3, 19-21; 12, 46). Żydzi, z którymi rozmawia Jezus, pozostają hermetycznie zamknięci. Chowają się za słowami pełnymi ironii i pychy: „Czyż i my jesteśmy niewidomi?”. Mówią z butą, przekonani o swej nieomylności: przecież ich wiedza opiera się na Prawie. Oni jedni widzą dobrze i nigdy nie są pozbawieni światła. Tymczasem Jezus konfrontuje „nieomylnych” z ich własnymi słowami i stawia przed lustrem prawdy. Być niewidomym nie jest grzechem (por. 9, 3), ale chcieć świadomie pozostawać ślepym, odrzucać światło, które widzi się na własne oczy, jest grzechem. Odrzucają światło i wybierają ciemności. Nie tylko nie chcą poznać prawdy, ale swoje kłamstwo uznają za prawdę. Dokonują zakłamanego wyboru. Do nich odnoszą się słowa Izajasza: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło,


Dzień III

190

podobnie jak niedowiarstwo, zawsze towarzyszy Jezusowemu wezwaniu do wiary”192. Czego dotyczył jego brak wiary? Może był rozczarowanym przyjacielem. Czy nie czuł się miłowany przez Jezusa? Może kochał bardziej swoje przekonania niż Jego samego? Jedno wiemy na pewno: w jego sercu było coś, co nie pozwalało mu zaangażować się wewnętrznie w komunię z Jezusem. Nie poszedł za Nim do końca, nie zobaczył, gdzie mieszka, nie pozostał z Nim. Nie był zdolny do dzielenia się przyjaźnią. Nie potrafił jej okazać i przyjąć. Może dlatego stał się zachłanny… Wyszedł z Wieczernika miłości i wszedł w noc. „Była noc, ponieważ dzień się kończył, ale była tu jeszcze inna noc. – rozważa William Barclay – Zawsze nastaje noc, kiedy człowiek odchodzi od Chrystusa, aby pójść za swoimi celami. Zawsze nastaje noc, kiedy człowiek idzie raczej za głosem złego, niż za nawoływaniem dobra. Zawsze nastaje noc, gdy nienawiść wypiera światło miłości, nastaje noc, gdy człowiek odwraca się plecami do Jezusa”193. Jak się modlił tamtej nocy Judasz? Czy mówił coś do Boga? Jego serce na pewno się modliło… być może o miłość, w którą tak trudno było mu uwierzyć, że On kocha za darmo, że umywa nogi swoim poddanym, że Miłość jest taka bezbronna, iż można nawet odwrócić się do niej plecami i zatrzasnąć za sobą drzwi. l Czy chciałbym się pomodlić razem z Judaszem? Czy żywię w sercu odczucia, łkanie, wątpliwości, w których mi blisko do niego? Czy i ja nie jestem kuszony, by wyjść z Wieczernika i pogrążyć się w ciemnościach? Jakiej modlitwy uczy mnie Judasz… mój zagubiony brat, który wyszedł z Wieczernika w połowie Eucharystii? Po jego wyjściu rzekł Jezus: „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli C. Martini, Kochać Jezusa…, s. 199 W. Barclay, Ewangelia według św. Jana, t. 2…, s. 106.

192 193


Wprowadzenie do meditatio

235

Wszystko, co powiedział Jezus, było jak „opatrunek” nałożony przez Przyjaciela na ich zranione smutkiem serca. Wlewało w nich nadzieję i uzbrajało w moc przed nadchodzącymi trudnymi godzinami. Nie muszą się obawiać tego świata. Paraklet, ich Obrońca, wnet obnaży kłamstwo tego świata, objawi świat Sprawiedliwego i pokona księcia tego świata, którego zwycięstwo okaże się pozorne. Jezus ma jeszcze wiele do objawienia uczniom, ale stanie się to w swoim czasie:

Duch zrozumienia Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe (16, 12-13). Nie są w stanie na razie unieść (bastadzein) całej prawdy, którą chce im przekazać. Jej „ciężar” przerasta ich obecne siły. Mówi do nich: „Są to rzeczy tak wielkie, tak głębokie, że musicie jeszcze dużo urosnąć, musicie umocnić się, aby je przyjąć”244. Jeszcze nie są w stanie przewidzieć i udźwignąć wszystkich konsekwencji, jakie niesie ze sobą Jego misja i najbliższe wydarzenia. Nie wiedzą, w jaki sposób będzie umierał Jezus i nie są w stanie pojąć sensu i znaczenia Jego śmierci. Jezus chroni uczniów przed wiedzą o przyszłości, której nie potrafią obecnie zrozumieć i przyjąć. Jan dwukrotnie napisze w Ewangelii, że zrozumieją dopiero po Jego śmierci (por. 12, 6) i po Jego zmartwychwstaniu (por. 2, 22). Będą mogli unieść prawdę o wszystkim, co się wydarzyło, dopiero gdy przyjdzie Paraklet. Przede wszystkim będzie dla nich siłą ukierunkowującą na poznanie prawdy. Sami z siebie nie byliby w stanie wejść na tę drogę. Wprowadzi ich na nią i będzie prowadził stopniowo (hodygesei) ku prawdzie. Poznawanie będzie się dokonywało powoli, od wewnątrz. Tylko On może ich otworzyć I. Gargano, Lectio divina do Ewangelii św. Jana (3)…, s. 115.

244


287

Wprowadzenie do meditatio

Zaczynają patrzeć na Ukrzyżowanego coraz wnikliwiej i głębiej. Potrafią przeniknąć zewnętrzną powłokę „widowiska” i docierają do samej istoty, do wnętrza wydarzenia. Śmierć Jezusa uzdrawia ich oczy. Potrafią patrzeć wewnętrznie. Kontemplacja (theoria) przenika Golgotę. Ewangelista Jan wspomina ważny szczegół. Każe się domyślać, że na górze ukrzyżowania byli obecni faryzeusze: Józef z Arymatei i Nikodem. Oni także patrzyli na „Tego, którego przebodli”. W nich także coś się zmieniło. U Jana droga z Golgoty prowadzi przez ogród, w którym znajdował się nowy grób (zob. 19, 38-42). Do tego grobu złożyli ciało właśnie wspomniani dwaj faryzeusze – „ukryci uczniowie Jezusa”. Widzieli z bliska martwego Jezusa, Jego przebity bok, dotykali Go, owinęli w prześcieradło i złożyli w ciemnościach grobu. Ich oczy jeszcze nie miały tej zdolności widzenia, która była w umiłowanym uczniu. Być może na razie rozpoznawali w Nim jedynie dobrego człowieka, niewinnie skazanego na śmierć. Cielesne oczy były zbyt słabe, aby dostrzec w Nim kogoś więcej. Być może, gdy nadszedł poranek wielkanocny, skąpani w świetle Zmartwychwstałego także i oni „zobaczyli więcej niż to…”. Umiłowany uczeń będzie tak długo świadczył, aż otworzą się oczy ślepców i wszyscy rozpoznają w Nim swego umiłowanego Zbawiciela. Jezus zapewnił, że uczeń ten pozostanie w Kościele aż do Jego przyjścia (por. J 21, 23). Możemy żywić głęboką nadzieję, że dzięki jego świadectwu wyzdrowieją nawet oczy oprawców. Jest przecież napisane w ostatniej księdze Biblii, że „ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili” (Ap 1, 7). Będzie to dzień ostatni, gdy nadejdzie z obłokami. Oby ten dzień stał się dniem zbawienia dla wszystkich. Już dzisiaj możemy powiedzieć z pokorą, że jesteśmy szczęśliwcami: mamy na tyle zdrowe oczy serca, że możemy czytać czwartą Ewangelię i zgłębiać duchowe znaczenie wydarzeń z Golgoty. „Ewangelista wziął nas za rękę i stopniowo doprowadził do


Wprowadzenie do meditatio

335

we. Opisane wydarzenia służą Janowi także po to, aby pokazać szczególną pozycję umiłowanego ucznia w Kościele, który się dopiero tworzy i uczy się wiary w Zmartwychwstałego. W życiu tworzącej się i kruchej wspólnoty, a zwłaszcza w życiu Piotra, obecność umiłowanego ucznia ma ogromne znaczenie. I na tym przesłaniu się zatrzymamy. Będzie dla nas ważną perspektywą w lekturze perykopy. W obecnym fragmencie lectio zatrzymamy się na pierwszej części 21. rozdziału Ewangelii, który pokazuje, jak intuicja wiary paschalnej w życiu umiłowanego ucznia wpływa na życie wspólnoty apostołów, w której przełożonym jest Piotr. Do dwóch pozostałych części 21. rozdziału wrócimy w następnej lectio. Zwróćmy uwagę, że fragment, który mamy zgłębiać, rozpoczyna się i kończy ważną wiadomością. Na początku czytamy:

Potem znowu ukazał się Jezus nad Morzem Tyberiadzkim (…) (21, 1a.). Na końcu konkluzja:

To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał (21, 14). Jan prowadzi nas na spotkanie ze wspólnotą uczniów, która przechowuje w sobie żywe doświadczenie spotkania ze Zmartwychwstałym. Nie jest to doświadczenie pojedyncze. Zanim zobaczymy uczniów w konkretnej sytuacji życia Kościoła, Jan chce, abyśmy zapamiętali, że Jezus ukazuje się uczniom „znowu”! (palin). To już trzeci raz (triton), jak się ukazał. Ciągle się ukazuje384: jest obecny we wspólnocie w dzień i w nocy – o czym za chwilę napisze. Jest obecny i cudownie działa. Przeprowadza „Trzeci raz” może się odnosić do nieustannego ukazywania się Jezusa w czasie, który określamy jako Kościół. Por. I. Gargano, Lectio divina do Ewangelii św. Jana (2)…, s. 123.

384


Dzień VI

356

Jezus „stanął” (este) na brzegu. Stoi wyprostowany, jako panujący, zwrócony w stronę swoich uczniów. Nie oddzielony, jak ktoś obcy, stojący na odległym brzegu, ale jak Ten, kto wychodzi naprzeciw i stoi „wewnątrz’” (eis) – pośrodku Kościoła407. Oto ikona Zmartwychwstałego, obecnego w Kościele. Powinna być zawsze w „głównym ołtarzu”. W łodzi Kościoła jest zawsze ktoś, na kim mogę się oprzeć, aby dostrzec przez zamglone oczy wiary Jezusa obecnego tuż tuż. l Podziękuję Jezusowi za noce wiary, podczas których nie zwątpiłem w Jego obecność, nie opuściłem łodzi, ale spokorniałem w wierze. Podziękuję za noce, w których nie zabrakło obok mnie ucznia, na którym mogłem się oprzeć w wierze, przeżyć nową tęsknotę za moim Panem i zobaczyć Go na własne oczy w Słowie i Eucharystii.

Rzekł do nich Jezus: „Chodźcie, posilcie się!” Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę (21, 12-13). Jezus jest zawsze pierwszy. Pierwszy czeka, pierwszy mnie widzi, pierwszy zaprasza. Codziennie mówi do mnie: „chodź, posil się”. Codziennie „zbliża się” (erchetai) (por. 20, 13) i dzieli ze mną posiłek – ten najświętszy podczas Eucharystii, ale także ten zwyczajny, jak podane rano śniadanie. Jest ze mną od wczesnego ranka. Zbliża się do mnie w lectio divina, od której rozpoczynam dzień, w natchnieniach, w zwyczajnych gestach ludzi żyjących obok mnie. Cieszy się, kiedy Go rozpoznaję i nie pytam: „Kto Ty W tekście greckim czytamy, że Jezus stanął „w” eis (pośrodku, w kierunku). Wskazuje na tajemnicze ukazanie się uczniom, które oznacza, że choć stoi na brzegu, jest pośród nich, zwrócony w ich kierunku. Zwrotu eis Jan użyje dwukrotnie przy wcześniejszym ukazywaniu się Jezusa uczniom, w miejscu, w którym pozostawali zamknięci (zob. 20, 19 i 26) Por. R.E. Brown, Giovanni…, s. 1348.

407


Dzień VII

394

Tym razem użył czasownika orao, który wyraża spojrzenie bardziej penetrujące. Piotr patrzył na niego wnikliwiej, jakby postępował coraz głębiej w spojrzeniu wiary461. Widok ucznia towarzyszącego razem z nim Jezusowi sprowokował go do rozmowy. Rzekł do Jezusa: „Panie, a co z tym będzie?”.

Dwie drogi w jednym Kościele Tym razem Piotr pierwszy rozpoczął rozmowę. Jest dociekliwy. Kiedyś, w Wieczerniku, pytał nieśmiało przez umiłowanego ucznia: „Kto to jest? Ten, który Cię nie kocha, który Cię zdradzi?” (por. 13, 24). Teraz wprost wypytuje Jezusa. Pyta o ucznia, którego Jezus miłuje: „Panie, a co z tym będzie?” (21, 21b). Pyta o przyszłość umiłowanego ucznia. Niektórzy twierdzą, że to wspólnota Jana, dowiedziawszy się o męczeńskiej śmierci Piotra462, włożyła w jego usta pytanie, czy także umiłowany uczeń powinien był podzielić los apostoła i jego gwałtowną śmierć, oddając życie za owce. Carlo Martini tłumaczy: „Zastanawiano się więc, dlaczego Piotr miał dać świadectwo o wierze swoją śmiercią, a Jan463 żyć długo i umrzeć we własnym łóżku: czy nie byłoby to bardziej właściwe, gdyby to Jan dał takie świadectwo? W pewnym sensie tego rodzaju pytanie mogło wręcz rzucać cień na postać Jana, zakładając jakby, że choć tak bardzo był on kochany przez Pana, nie miał jednak odwagi Piotra. Dlatego też przypomina się w tym miejscu Ewangelii, że Bóg posiada absolutną wolność działania…”464. Ewangelista Jan ucina wszelkie rozważania, przywołując słowa Jezusa. Odpowiedź na pytanie Piotra jest krótka… i dosyć tajemnicza. Odpowiedział mu Jezus: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!” Rozeszła się wśród braci Por. Y. Simoens, Secondo Giovanni…, s. 854. Piotr umiera w latach sześćdziesiątych, a Ewangelia Jana redagowana jest jeszcze za życia umiłowanego ucznia. 463 C. Martini identyfikuje w swoich rozważaniach umiłowanego ucznia z Janem. 464 C. Martini, Kochać Jezusa…, s. 161-162. 461 462


Wprowadzenie do meditatio

399

Piotr został wezwany, aby upodobnić się do Jezusa przez gwałtowną śmierć, oddając życie za owce. Umiłowany uczeń miał pozostać w Kościele jako świadek intymnej więzi z Jezusem. Trwając w Nim, zestrojony z Jego sercem, mógł karmić owce Jego Słowami i wprowadzać je w tajemnice Jego paschalnego życia. Najpiękniejszym owocem tego świadectwa jest czwarta Ewangelia. Jego misja w Kościele pozostaje żywa i niezbywalna. Umiłowany uczeń nieustannie wzywa wszystkich w Kościele, aby pozwolili się kochać przez Jezusa. Ale nie tylko to. Ten, który pozwolił się kochać, „zrozumiał także, jak kochać. Kochać jest wprost proporcjonalne do pozwolić się kochać. Kto pozwala się kochać, ten uczy się kochać”474. Umiłowany uczeń, zgodnie z pragnieniem Jezusa, pozostał w Kościele. Aż do przyjścia Jezusa będzie składał świadectwo, a wspólnota potwierdza je nieustannie:

Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe” (21, 24b). Jednocześnie umiłowany świadek Jezusa z pokorą wyznaje, że nie jest zdolny zaświadczyć o wszystkim.

Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać (21, 25). Nie chodzi jedynie o to, co nie zostało spisane, i że jest tego tak wiele, że nie pomieściłyby tego wszystkie biblioteki świata razem wzięte. Boże tajemnice są jak ocean. Ewangelista przyznaje, że nie potrafi ich wyczerpać. Uczniowie Jezusa będą je zgłębiali do końca dni… i przez całą wieczność. To tajemnice Boże są wieczne, a nie ziemskie życie umiłowanego ucznia.

I. Gargano, Chcemy ujrzeć Jezusa…, s. 181.

474


Program rekolekcji lectio divina w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianie – Kraków DZIEŃ ROZPOCZĘCIA 15.00 – Konferencja I: Wprowadzenie w rekolekcje 16.30 – EUCHARYSTIA 17.30 – Konferencja II: Wprowadzenie w lectio divina – cz. I 18.15 – Kolacja 19.30 – Konferencja III: Wprowadzenie w lectio divina – cz. II rozpoczyna się czas pełnego milczenia Osobiste przygotowanie do lectio PROGRAM STAŁY 7.00 – Czas lectio: czytanie i słuchanie Słowa 8.00 – Śniadanie 9.15 – Wprowadzenie do meditatio Przygotowanie osobiste do meditatio Czas meditatio: zgłębianie Słowa 12.00 – Wprowadzenie do oratio 12.45 – Obiad Lektura duchowa 15.00 – Wystawienie Najświętszego Sakramentu Przygotowanie osobiste do oratio Czas oratio: modlitwa Słowem 17.15 – EUCHARYSTIA 18.15 – Kolacja 19.15 – Wprowadzenie do contemplatio


Rekolekcje z umiłowanym uczniem

418

Czas contemplatio – przed Najświętszym Sakramentem (45 min.) Wieczorny rachunek sumienia w świetle Słowa Bożego Osobiste przygotowanie do porannego lectio DZIEŃ SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ 7.00 – Czas lectio: czytanie i słuchanie Słowa 8.00 – Śniadanie 9.15 – Wprowadzenie do meditatio Przygotowanie osobiste do meditatio Czas meditatio: zgłębianie Słowa 12.00 – Wprowadzenie do oratio 12.45 – Obiad 14.00 – Wystawienie Najświętszego Sakramentu (do godz. 18.00) Czas oratio: modlitwa Słowem SPOWIEDŹ ŚWIĘTA 18.15 – Kolacja 19.30 – EUCHARYSTIA Czas contemplatio – przed Najświętszym Sakramentem (45 min.) Wieczorny rachunek sumienia w świetle Słowa Bożego Osobiste przygotowanie do porannego lectio


Program rekolekcji

419 DZIEŃ ZAKOŃCZENIA 7.00 – Czas lectio i meditatio (przed Najświętszym Sakramentem) 8.15 – Śniadanie

9.30 – Konferencja: Jak kontynuować formację w codzienności? Czas collatio: dzielenie się w małych grupach 11.45 – EUCHARYSTIA 12.45 – Obiad. Koniec rekolekcji

Uwagi    * Dzień spowiedzi przypada w przedostatni pełny dzień rekolekcji.   ** Każdego pełnego dnia, z wyjątkiem dnia spowiedzi, uczestnik spotyka się z kierownikiem duchowym. *** Jako lekturę duchową proponuje się książki na temat praktyki lectio divina.


Spis treści

Od Autora............................................................................... 7 Wprowadzenie....................................................................... 13 Dzień I Poszukiwanie Umiłowanego. Uczeń – „katechumen”........................................................ 45 Dzień II „Chrzest” i Credo umiłowanego ucznia............................ 89 Dzień III Umiłowany uczeń w Wieczerniku.................................... 143 Dzień IV Umiłowany uczeń i Paraklet............................................. 201 Dzień V Umiłowany uczeń z Matką na Golgocie.......................... 251 Dzień VI Paschalna wiara umiłowanego ucznia.............................. 303 Dzień VII Umiłowany uczeń i Piotr. Dwa „płuca” Kościoła......................................................... 363

Bibliografia.......................................................................... 413



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.