2 minute read
Dobry dworzec nie jest zły
Po agresji rosyjskiej armii na Ukrainę (patrzcie, jak sprytnie zadbałem o małą i wielką literę) Polacy na hurra rzucili się do pomocy, w czym akurat jesteśmy dobrzy. Zarówno my, jak inne organizacje, czy osoby „cywilne” organizujemy zbiórki darów, wspieramy psychologicznie, przyjmujemy do swoich domów. Dzieje się. Służbę pełnimy również na dworcach Wschodnim, Centralnym i Zachodnim, gdzie pojawiają się uchodźcy szukający pomocy. I tu wkraczamy my harcerze cali na szaro lub zielono, w zależności od płci, albo mówiąc nowocześniej w zależności od przynależności do WOSM lub WAGGGS. Jako iż miałem przyjemność popracować trochę na Dworcu Centralnym, chciałbym podzielić się moimi wrażeniami i zachęcić do służby w tym miejscu.
Na dworcu działa nasz harcerski punkt obsługi wolontariuszy, gdzie przyjmujemy chętnych do pracy, rejestrujemy w bazie, zapisujemy na konkretne dyżury – słowem zarządzamy zmianami pracy. Koordynatorzy dodatkowo muszą odpowiadać na trudne pytania i rozwiązywać nietypowe sprawy, a takich jest naprawdę sporo. Zdarzają się ludzie awanturujący, że muszą stać w kolejkach, przychodzi pani z PKP, która koniecznie teraz musi podłączyć drukarkę, czy niepełnoletnia dziewczyna, która z racji niskiego wieku odbiła się od naszego punktu, po czym wróciła przebrana, z innym makijażem i w maseczce, by zgłosić się jeszcze raz podając za pełnoletnią, wariaci awanturujący się pod kuchnią, złodzieje, niepełnoletni uchodźcy, którzy nie maja gdzie się podziać, czyli mówiąc w skrócie – Meksyk, Sajgon, totalny rozgardiasz. Ale w takich momentach człowiek czuje, że żyje, gdy na bieżąco rozwiązuje trudne problemy, pomagając jednocześnie bezpośrednio osobom w potrzebie. Super.
Advertisement
Bardzo chciałbym pochwalić harcerzy z ZHP i ZHR – punkt harcerski z dnia na dzień działa w sposób coraz bardziej zorganizowany, odbywają się szkolenia, koordynatorzy są selekcjonowani po sprawdzeniu się w boju, a także – nowość – dba się o psychikę wolontariuszy. W wysłanej do nas wiadomości przeczytałem, żeby brać maksymalnie dwa dyżury w tygodniu, nie dłuższe niż 6 godzin, a gdy jest się zmęczonym, odpuścić. Brawo, brawo, ktoś tu zauważył, że biegniemy w maratonie, a nie sprintem.
Służba na dworcu jest bardzo ciekawa i interesująca, ale ma jeden minus – jest indywidualna. Drodzy Drużynowi, możecie się zaangażować, ale pomyślcie też, jakie stałe obowiązki możecie wziąć na siebie drużynami, może uruchomicie w swojej szkole zbiórkę darów, która systematycznie będzie uzupełniana, na zbiórkach przygotowywać kanapki lub inne posiłki, może jeszcze coś innego. Szukajcie, szukajcie …
Stanisław Matysiak