18 minute read
Krótka
KRÓTKA HISTORIA
WIELKIEJ PRZYGODY
Advertisement
PHM. KAMIL SZYJKOWSKI
INSTRUKTOR WYDZIAŁU WYCHOWANIA WODNEGO ZHP
Wydaje mi się, że nie można zapomnieć swojego pierwszego rejsu na Zawiszy Czarnym. W moim przypadku miał on miejsce w grudniu 2013 roku, w okresie przedświątecznym. Delikatne płatki śniegu spadały z nieba na ulice, przykrywając miasta białą kołdrą. Świąteczne witryny sklepów skutecznie krzyczały do ludzi, żeby zrobili w nich zakupy. Ludzie w amoku biegali od sklepu do sklepu obładowani wielkimi siatami z rzeczami. Było zimno. Wraz ze znajomymi z hufca szliśmy w kierunku portu. Dla nas wszystkich był pierwszy raz na Zawiszy Czarnym i pierwszy raz na morzu. Nie brakowało też takich, dla których był to pierwszy raz na statku. Żeby było jasne – nie byliśmy wodniakami. Najzwyklejsi harcerze i harcerki, w zielonych i szarych mundurach. Przed rejsem pytaliśmy w Centrum Wychowania Wodnego HZP, czy to nie jest problem, że nie znamy żadnych podstaw żeglowania. Zapewniali nas, że nie. Zima, grudzień, Bałtyk – co może pójść nie tak?
Przed rejsem dostaliśmy „Instrukcję Obsługi Zawiszy Czarnego”. Wszyscy bardzo dokładnie ją przeczytaliśmy i staraliśmy się nauczyć wszystkich dziwnie brzmiących nazw żeglarskiego zargonu i sądzę, że domyślacie się z jakim skutkiem. Gdy weszliśmy na pokład zostaliśmy przywitani przez oficera który stał na wachcie. Poinstruował nas gdzie mamy się udać, gdzie zameldować, co robić. Czuliśmy podekscytowanie na myśl o czekającej nas przygodzie.
Tak w skrócie wyglądał mój początek przygody z morzem i Zawiszą Czarnym. Moim pierwszym morskim rejsem w życiu był grudniowy rejs z Betlejemskim Światłem Pokoju. Bałtyk w grudniu nie jest spokojnym morzem. Fala często przelatuje przez pokład. Woda jest lodowata. Wieje silny wiatr. Żeglarze nazywają takie rejsy „niedźwiedzim mięsem”.
Naszym całym „cargo” jest, technicznie rzecz biorąc, świeczka z płomieniem. Ale
nie jest to byle jaki płomień. To płomień, który daje Światło, tak bardzo potrzebne zimą, gdy szybko zapada zmrok. Pływamy do skautów z Danii, Szwecji, Litwy i Łotwy żeby przekazać im to symboliczne Światło.
Na morzu ten mały płomyk potrafi być drogowskazem, ponieważ jest dobrze widoczny z odległości wielu kilometrów. Potrafi ogrzać dłonie, a przede wszystkim jest symbolem tego, że myśli sie o drugiej osobie.
Muszę powiedzieć, że po pierwszym rejsie wciągnąłem się w to. Walka ze samym sobą i siłami natury, świetni harcerze z całej Polski, z którymi kontakty utrzymują się nawet po latach to coś, co przyciąga mnie do pływania i betlejemskich rejsów. Samolubnie
powiem też, że rejs BSP odbywa się około tydzień przed świętami, więc odpada sprzątanko. Tak mnie to wszystko zaangażowało i zachwyciło, że zostałem koordynatorem rejsu z BŚP, a potem także Oficerem na Zawiszy Czarnym.
W światku zawiszowym, żeglarskim, ale i nie tylko, rejsy z BŚP urosły do rangi czegoś na co sie czeka cały rok. Zwieńczeniem harcerskiej pracy w danym roku nie jest rejs sylwestrowy, nie jest rejs oficerów, czy rejs wikingów tylko własnie rejs z BŚP. Ludzie potrafią już w maju zacząć się wypytywać kiedy i gdzie płyniemy. Jest tak dużo chętnych, że pewnego roku zrobiliśmy dwa rejsy z BŚP (etap I: Polska-Łotwa-Litwa-Polska oraz etap II: Polska-Dania-Szwecja-Polska). Każdy rejs to prawie czterdzieści osób załogi. Po siedmiu minutach od startu rejestracji nie było miejsca na jeden etap. Drugi został zamkniety po dwudziestudwóch minutach.
Przypomnijcie sobie prosze wasz najlepszy obóz. Obstawiam, że trwał dwa – trzy tygodnie. Poznaliście świetnych ludzi, przyjaciół z którymi robiło się fantastyczne rzeczy. Zabawa, śmiech, ale też chwile przemyśleń przy ognisku. Dla mnie tygodniowy rejs na Zawiszy jest skondensowanym obozem.
Patrząc od strony instruktorskiej – mamy pracę w małych grupach (wachty), mamy służbę. niesiemy pomoc innym wachtom, jeśli jest taka potrzeba. Jako instruktor na własne oczach widzę, jak ktoś kto pierwszy raz wchodzi na statek, a po tygodniu odróżnia szot od kontrafała albo bomkliwer od bezansztaksla, czy jak grupka losowych harcerzy po tygodniu współpracuje na tyle zgranie, że nie trzeba nic poprawiać.
W takich momentach, w duchu mówię sobie, niczym Pan Zagłoba „Jam to nie chwaląc się, sprawił”. Harcerski System Wychowawczy na Zawiszy pojawia się naturalnie.
Jeśli spojrzymy od strony uczestnika – rejs to zdobywanie nowych umiejętności, pokonywanie własnych słabości, ćwiczenie pracy w grupie. Ale przede wszystkim to dobra zabawa i wspomnienia na długie lata. Dla niektórych to początek żeglarskiej pasji, która będzie im towarzyszyć przez całe życie.
Zastanawiałem się, jak to wszystko podsumować i doszedłem do wniosku, że nie jest to możliwe. Spektrum zachowań, wspomnień, doświadczeń jest na tyle duże, że można by pisać książki. Gawędy w kubryku (kubryk to miejsce gdzie cała załoga śpi. Czasami nazywana „szuflandią”) w połączeniu z ciekawymi opowieściami, to materiał na osobny tom. Drugim opasłym tomem byłyby nasze historie podczas rejsów z BŚP. Jeśli kiedyś pojawicie się na grudniowym rejsie to możecie, w celu przełamania lodów, zapytać się choćby o niechcąco zjedzone pączki Duńczyków, wigilijne zwyczaje meksykańskich imigrantów albo o to, dlaczego i do którego masztu warto się „przytulić”, gdy jest zimno.
Obecnie to ja jestem tym oficerem który stoi na wachcie, kiedy przychodzą nowe osoby na rejs z BŚP. Widzę stare, dobrze już mi znane twarze i witam się z nimi serdecznie. Co roku też widzę nowe osoby. Często są to „zieloni” harcerze, w których oczach widzę strach, zaciekawienie, chęć przeżycia przygody – i zawsze po rejsie ich oczy są, tak zwyczajnie, zadowolone. Dlatego tak bardzo
zachęcam harcerzy niewodniaków do pływania na Zawiszy Czarnym.
Chciałbym na koniec dodać jeszcze jedną rzecz od siebie. Na Zawiszy Czarnym może pływać naprawdę każdy. Nie liczy się wiek, płeć, posiadane umiejętności – każdy, kto ma chęci jest mile widziany. W historii Zawiszy były nawet rejsy, gdzie żeglowały osoby z niepełnosprawnościami (rejsy dla niewidomych „Zobaczyć Morze”).
Zawisza Czarny jest największą skautową jednostką pływającą. W roku 2020 rozpoczyna się remont generalny. Możecie go wesprzeć wchodząc na stronę Centrum Wychowania Morskiego. Każda złotówka się liczy. A kiedy remont już się skończy, nie bójcie się wejść na pokład Zawiszy i przeżyć swoją przygodę życia.
www.cwm.edu.pl
Z INSPIRUJĄCEJ PERSPEKTYWY
JEDEN TRICK, BY PAMIĘTAĆ
PWD. WOJCIECH OLEJKO
CZŁONEK REFERATU WĘDROWNICZEGO CHORĄGWI ŚLĄSKIEJ ZHP
Każdy z nas spotykał się kiedyś z koniecznością nauczenia się czegoś w bardzo krótkim czasie. Czy to słówek z angielskiego, tuż przed zaczynającą się lekcją, czy listy zakupów, kiedy nagle zostaliśmy bez telefonu i kartki papieru. Nie muszą to być jednak sytuacje, które wynikły z naszej nieuwagi. W końcu codzienny harmonogram dnia potrafi sam w sobie być zapchany różnymi aktywnościami. Musimy w końcu pamiętać o tak prozaicznych rzeczach jak terminarz spotkań, składniki na obiad, nie mówiąc już o wymienionych wcześniej zakupach. Część z tych rzeczy możemy oczywiście wkuć na pamięć, a część zapisać w odpowiednich aplikacjach na naszym smartfonie. Ale czy nie łatwiej byłoby nie zdawać się ciągle na sprzęty elektroniczne, od których ciągłego użytkowania może nas już boleć głowa, a spróbować użyć siły własnej pamięci?
Myślę, że dużą kontrowersją nie będzie stwierdzenie, że nasz obecny system szkolny, choć oferujący nam niezwykle obszerny materiał, jest systemem, z którego mało kto wychodzi z wiedzą, jak powinno się prawidłowo i wydajnie uczyć. W trakcie swoich studiów już na pierwszym roku spotkałem się z ludźmi, których sposobem na naukę było 6–krotne przeczytanie strony z podręcznika i to najczęściej dzień przed egzaminem.
Z mojego doświadczenia wynika, że zdobyta w ten sposób wiedza nie zostaje na długo w naszej głowie, jeśli w ogóle cokolwiek z takiej nauki zapamiętamy. Już po dwóch tygodniach praktycznie wszystko ucieka, a przecież sam proces nauki był tak długi i żmudny, że zasługiwałby chociaż na odrobinę lepszy rezultat. Choć nie chcę wchodzić tu w rolę sędziego, jaki sposób nauki dla każdego jest najlepszy, to chciałbym przedstawić tu pokrótce technikę, którą uważam za wydajniejszą i pozwalającą, by informacje szybciej wchodziły do głowy i dłużej w niej pozostawały. Jako, że całość wiedzy nadawałaby się na grubą książkę, postaram się pokazać początkowy trick i zaprezentować, jak go wykorzystać. Zacznijmy może od drobnego testu. Sprawdź swoją umiejętność zapamiętywania pojęć, czy przedmiotów. Poproś swojego tatę, współlokatora, swoją mamę, czy kogokolwiek, by napisał ci listę 20 przedmiotów / pojęć / produktów spożywczych, itp. Jeśli nie masz nikogo obok, możesz skorzystać z tej przygotowanej przeze mnie:
1. Okno 2. Samochód 3. Łyżwy 4. Słonecznik 5. Trampki 6. Żaluzje 7. Rakieta 8. Torpeda 9. Delfin 10. Ołówek 11. Szlifierka 12. Kanion 13. Drabina 14. Teleskop 15. Kartkówka 16. Myszka do komputera 17. Pulpit 18. Obraz 19. Nuta 20. Szczur
Usiądź z nią przy stole, włącz stoper i spróbuj zapamiętać wszystkie znajdujące się na niej rzeczy. Śmiało, przeczytaj to kilka razy! Daj sobie czas i nie odchodź od stołu póki nie poczujesz się pewnie! Zrobione? Jeśli tak to świetnie! Wyłącz stoper i skup się na czymś innym. Wejdź na Facebook’a, poczytaj newsy przez kilka minut, pozwól sobie na krótką grę. Nie myśl po prostu o naszym małym teście. Możesz dla pewności odliczyć jeszcze od 100 do 1, pomijając liczy pierwsze. Gdy minie co najmniej 5 minut, usiądź jeszcze raz do biurka i odtwórz wcześniejszą listę przedmiotów. Pamiętaj! Bez zerkania i pomocy! Możesz zmierzyć też czas, ile zajęło ci odtworzenie całej listy. Następnie sprawdź, ile udało ci się poprawnie wypisać i w jakiej kolejności!
I jak? Jakie wyszły Ci wyniki? Bliżej ci do 10 czy do 20 zapamiętanych wyrazów? Czy wszystkie są w dobrej kolejności? Jeśli udało ci się zapamiętać 20 i w dobrej kolejności, to brawo – masz fenomenalną pamięć, bądź może podświadomie stosowałeś jakieś techniki pamięciowe.
Jeśli bliżej Ci do 15 i mogłeś pomylić się w kolejności, to również jest bardzo dobrze.
Jeśli twój wynik oscyluje od 4 do 15 to jesteś w próbce 95% osób, którym robiłem ten test podczas prowadzonych przez mnie warsztatów, a średnia dla przeciętnej osoby to 8,9. Specjalnie wybrałem taki szeroki zakres, by pokazać, że przeważająca większość osób nie będzie w stanie wymienić takiej liczby rzeczy i nie będzie nam przychodzić to naturalnie. Nie oznacza to wcale, że takie osoby mają słabą pamięć. Dopatruję się tutaj problemu z niewłaściwym podejściem do uczenia. Bez względu na to, jaki wyszedł ci wynik, chciałbym ci pokazać magiczną sztukę zapamiętywania, która w 99% przypadków poprawiła wyniki dla tego prostego testu. Nazywa się…
MNEMOTECHNIKA! W skrócie jest to zbiór metod i technik pozwalających na łatwiejsze zapamiętanie informacji.
Być może pamiętasz ją ze szkoły podstawowej i korzystałeś z niej ucząc się kolejności planet, czy kierunków świata. Przykładowo, zapamiętując zdanie – „Na Ekierce Siedzi Wrona” – szybko skojarzymy, że kierunki świata według ruchu wskazówek zegara to North, East, South i West. Choć na razie może to brzmieć dziecinnie, jest to świetny przykład, że zapamiętanie z pozoru więcej informacji, może być o wiele łatwiejsze niż zwykłych suchych haseł.
Zobacz, jaką jeszcze technikę możesz zastosować, aby zapamiętać coś dosłownie na zawołanie.
Usiądź wygodnie przed biurkiem. Przygotuj długopis i kartkę. Może być A4, ale A5 też się sprawdzi. Następnie podziel przestrzeń kartki na 20 okienek. Postaraj się, by były w miarę równe i nie bój się użyć linijki. Przejdź teraz do okienka pierwszego i napisz cyfrę jeden. Powoli i spokojnie. Następnie wysil swój umysł i spróbuj wyobrazić sobie, z czym kojarzy ci się jedynka. Sięgnij do głębi swojej głowy i spróbuj wydobyć z niej podobny kształt, odniesienie w ulubionym filmie albo cokolwiek, co sprawi, że dany obraz przywoła z powrotem jedynkę. Gdyby było tak, że akurat z tą liczbą nic nie przychodzi ci do głowy, to spójrz jeszcze raz na jej kształt. Czy to bardziej strzała, czy świeca z opadającą stróżką wosku? A może jest to harpun wielorybniczy? Albo jeszcze coś innego? Zadaj sobie pytanie i pomyśl o tym przez chwilę. Nie staraj się, by było poważne, może być śmieszne i głupie, czy nawet dziecinne, ważne by było dla ciebie intuicyjne! Masz już? Świetnie! Napisz swoje skojarzenie albo, jeszcze lepiej, narysuj je koło cyfry. Jeśli chcesz, możesz użyć kolorów. Brawo, pierwsza cyfra za nami! Przejdź teraz do drugiego okienka i narysuj kolejną cyfrę. Zastanów się raz jeszcze. Czy kształtem przypomina ci pięknego łabędzia, czy może jest to jednak gęś? A może skojarzy cię to z Sithami z „Gwiezdnych Wojen”, w końcu „dwóch ich jest zawsze, Mistrz i Uczeń”. Pomyśl, napisz lub narysuj. Trójka: będzie to ptak, brwi, góry (jak przewrócona 3), a może twoja dawna drużyna harcerska miała taki numer i będzie ci się kojarzyć na zawsze z plakietką, którą nosiłeś na mundurze? Załapałeś już zasadę? Myślę, że tak! Teraz dokończ zadanie samodzielnie, zapełniając listę swoimi własnymi skojarzeniami, po jednym na każde. Ważne, by się nie powtarzały i by nie były też zbyt skomplikowane, ani zbyt ogólne. Przykładowo, jeśli jakaś cyfra skojarzy ci się z jakimś ulubionym memem, to nawet jeśli nikt poza tobą nie będzie go znał, to śmiało możesz z niego skorzystać. Poniżej przygotowałem krótką listę skojarzeń, z których ja korzystam:
1. Strzała, Świeca, Harpun
Wielorybniczy, Laska 2. Łabędź, Wielbłąd, Gęś 3. Mewa, Rycerz Jedi (Star Wars to 3 trylogie, aż 3 trójki), Serce 4. Krzesło, Stół, Żaglówka, Samochód 5. Hak, Kapitan Hak, Dłoń, Bęben, Cymbał 6. Wiśnia, Czereśnia, Telefon, Kij Golfowy 7. Kosa, Nos, Samuraj (od filmu „7 Samurajów”, może też być kowboj od „7 wspaniałych”) 8. Okulary, Bałwan, Lornetek 9. Słoń, Sanki, Kijanka, Fajka, 10. Flip i Flap, Kamienne tablice,
Biblia, Plecak z Stelażem 11. Tory kolejowe, Las, Bramkarz 12. Północ, Zegar, Grosz (analogia do sławnego albumu Kazika Staszewskiego) 13. Czarny kot (13 to pechowa liczba),
Duch, Serial („13 Powodów”) 14. Grunwald (1410 rok), Walentynki 15. Rycerz (XV wieku rycerstwo kwitło),
Kobieta w Ciąży (kształtem) 16. Sanki, Karabin (M16) 17. Herbatka (Anglicy w końcu o tej godzinie raczą się podwieczorkiem), Imbryk (kształt), Transatlantyki (kształtem może przypominać rufę statku). 18. Dowód osobisty (choć można wyrobić go sobie wcześniej, to dopiero w wieku 18 lat zyskujemy nowe możliwości), Gra w golfa (zwyczajowa parta zawiera w sobie zdobycie 18 dołków) 19. Wieczorynka (o tej godzinie zawsze można było ją zawsze zobaczyć w telewizji), Mroczna Wieża (w książkach
Stephena Kinga liczba ta posiada swoje tajemnicze właściwości) 20. Rakieta, Wapń (chemicy mogą skojarzyć z liczbą atomową), Komputer
Stworzyłeś już listę? Porysowałeś i popisałeś już kartkę? Gratuluję! Właśnie wykonałeś pierwszy krok w sztuce mnemotechniki. Powyższa lista, będzie nazywana listą pomocniczą i będzie pomagała ci szufladkować odpowiednie elementy w odpowiedniej kolejności w twojej głowie. Nie pomyl jej z listą obiektów, które będziemy próbowali zapamiętać.
To dzięki tej liście zapamiętasz listę zakupów, sposoby odmiany czasowników w obcych językach, nowe słówka, Twój codzienny harmonogram i wszystko, co wymaga kolejności i mieści w sobie do dwudziestu elementów. Postaraj się prześledzić listę kilka razy i powyobrażać rzeczy na niej zamieszczone. Gotowe? Czas na kolejne wyzwanie!
Tym razem przygotowałem kolejną listę obiektów. Spróbujemy ją razem zapamiętać przy pomocy naszej listy pomocniczej:
1. Glow stick 2. Pralka 3. Pianino 4. Poduszka 5. Telefon komórkowy 6. Hełm 7. Ubrania 8. Drzewo 9. Boom box 10. Orzech 11. Skórka z mandarynki 12. Opona 13. Szachy 14. Ładowarka 15. Podkolanówka 16. Rozdział książki 17. Torba 18. Szczoteczka 19. Stół 20. Reklama Pierwszym elementem do zapamiętania będzie glow stick, który będę chciał połączyć z obiektem z naszej listy porządkowej – na przykład z harpunem. Wyobraźmy sobie, że brygada dzielnych norweskich wielorybników stara się odnaleźć drogą na ląd. Z łowów wracają niestety z pustymi rękami, więc ich harpuny dalej leżą na pokładzie. Gdy tracą już prawie całkowicie nadzieję na powrót do domu, nagle udaje im się dostrzec daleki blask ogromnego glow sticka, który jako latarnia morska wskazuje żeglarzom drogę na ląd. Dziwny obraz, prawda? To dobrze, wkrótce dowiesz się, dlaczego.
Kolejnym elementem jest pralka, której odpowiada łabędź na naszej liście porządkowej. Wyobraź sobie, że jakiś żartowniś schował łabędzia do pralki wraz z kolorowym praniem. Łabędź z wirującymi oczami wyczołguje się z machiny i przypatrując się sobie, odkrywa że pióra zmieniły kolor na różowy. Zdenerwowany ptak uderza skrzydłem przedmiot AGD i wychodzi.
Trójka! Pianino może być już ciężkie do wyobrażenia wraz z sercem, ale tym lepiej, jest to też świetne
ćwiczenie na kreatywność. Wyobraź sobie filmowy najazd kamery na serce człowieka niczym z Discovery Channel. Ukazuje się nam niezwykle skomplikowana machina, której wszystkie elementy kręcą się jak trybiki. W samym środku, siedzi malutki człowieczek, który steruje tym wszystkim wybijając akordy na podobnej do pianina klawiaturze. Absurdalne? Uwierz, że takiego obrazu nie zapomnisz po 5 minutach.
Poduszka i stół. Być może znalazłeś w takiej sytuacji, że przychodząc w gości, gospodarz ofiarował ci najtwardsze krzesło świata. Po prostu nałóż na nie poduszkę i na pewno będzie lepiej.
Rozumiesz już zasadę? Za każdym
razem tworzymy obraz, sytuację lub
scenariusz zawierający w sobie element z naszej listy przedmiotów do zapamiętania i listy porządkowej. Czym bardziej skojarzenie będzie absurdalne, tym lepiej. Pobaw się swoją wyobraźnią.
Analogicznie spróbuj teraz utworzyć obrazy do pozostałych elementów. Po wymyśleniu obrazu do każdego z elementów, powtórz je sobie w głowie kilka razy. Nie rób tego długo, po prostu jeszcze raz wyobraź sobie tą sytuację. Jeśli i to udało ci się wykonać, zasłoń listę przedmiotów.
Czas na test generalny! Zajmij się na chwilę czymś innym, odpal Heroesy, Cyberpunka (jeśli jesteś tym szczęśliwcem z mocnym komputerem) i po co najmniej 5 minutach wróć do biurka i spróbuj przypomnieć sobie wszystkie elementy z naszej listy obiektów. Możesz mieć jeszcze do pomocy listę pomocniczą. Jeśli chcesz, zmierz sobie czas i porównaj wyniki.
I jak ci wyszło? Nie mogę tego wiedzieć pisząc ten artykuł, ale byłbym szczerze zdziwiony, gdyby okazało się, że odniosłeś gorszy wynik. Z moich doświadczeń wynika, że istnieje duża szansa, że zapamiętałeś 16 albo i więcej wyrazów. Za każdym razem, kiedy dochodziłeś do kolejnego elementu z twojej listy porządkowej, korzystałeś z utworzonego w twojej głowie skojarzenia, który po krótkim zastanowieniu dawało ci szybką odpowiedź.
W jaki sposób może mieć to praktyczne przełożenie na życie? Warto zauważyć, że jest to wierzchołek góry lodowej mnemotechnik, które mocno opierają się na skojarzeniach. Wypracowana przez nas lista porządkowa nada się na plan dnia, czy zapamiętanie, jakie rzeczy trzeba będzie poruszyć z kimś w rozmowie. Stosowanie takiej listy, do drobnych codziennych obowiązków naprawdę bardzo dobrze się sprawdza i jest jednocześnie świetnym ćwiczeniem intelektualnym.
Możesz też używać tej techniki do opracowania własnych fiszek. Pamiętaj jednak, że aby dane słówko przeniosło się do z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej, koniecznych jest kilka powtórzeń, w coraz większych odstępach czasu. Zachęcam też do poczytania o teorii fiszek w Internecie.
Na koniec chciałbym zaznaczyć, dlaczego warto korzystać z takiego systemu, skoro wymaga on zapamiętania o wiele więcej i nie wszędzie znajdzie on zastosowanie. Po pierwsze, pokazany przeze mnie przykład jest tak naprawdę małym ułamkiem znanych i stosowanych mnemotechnik. Pisząc to, chcę podkreślić, że często kojarzone z dziecinnymi rzeczami rymowanki i skojarzenia, mają ogromny potencjał. Po drugie, wymaga on własnej pracy i przemyślanego rozbudowania, jednak naprawdę warto tego spróbować. Po trzecie, warto zwrócić uwagę, że ćwiczenie mnemotechnik jest też genialnym sposobem na ćwiczenie pamięci i wyobraźni. Zachęcam więc was gorąco do przetrenowania tych technik!
Z PERSPEKTYWY KUCHNI
BLOK KULINARNYCH
INSPIRACJI
PHM. ADRIAN ŁUKASZEWSKI
INSTRUKTOR CHORĄGWI GDAŃSKIEJ ZHP
„Świat bez lasagne to nie świat” powiedział Garfield. Zgadzam się z nim w stu procentach. W tym dziwnym czasie trzeba pamiętać o przyjemnościach, jakie daje pełny brzuszek. Podczas zdalnych inspiracji, szkoleń i działań przewracamy nasze działania na drugą stronę. Dobrze! Dzieje się coś całkowicie nowego, a nasze kreatywne myślenie przechodzi właśnie renesans. Dzisiejszy „blok inspiracji” da wam energię do działania i przezwyciężania trudności. Smacznego. Do dzieła!
SKŁADNIKI: 12 suchych płatów makaron lasange szpinak (może być mrożony) 250 g czosnek 2 ząbki cukinia duża 1 szt. pomidor 4 szt. ½ puszki brzoskwiń mała czerwona cebula 1 szt. jogurt grecki 150 g mozzarella 250 g oliwa 6 łyżek sól, pieprz, cynamon, papryka słodka, suszony tymianek świeży imbir (ok. 5cm korzenia)
PRZYGOTOWANIE:
Czosnek obierz i przeciśnij przez wyciskarkę, szpinak opłucz i posiekaj drobno liście. Przełóż na sito, przelej wrzątkiem, osącz. Wymieszaj z czosnkiem i jogurtem greckim, przypraw solą, pieprzem, 1 łyżeczką papryki i cynamonu.
Cukinię pokrój na cienkie plasterki, podsmaż na dwóch łyżkach oliwy. To samo zrób z brzoskwiniami z puszki, tylko pokrój je w drobne kwadraciki. Obierz cebulę i imbir posiekaj na drobne piórka, kwadraciki i podsmaż z brzoskwiniami.
Pomidory pokrój na cienkie plasterki. Podobnie pokrój mozzarellę.
Naczynie żaroodporne dokładnie posmaruj pozostałą oliwą. Płaty makarony wrzucaj kolejno do gotującej się wody, po 3 minutach wyjmuj.
Ułóż w naczyniu pierwszą warstwę makaronu, posmaruj oliwą, na makaronie ułóż plasterki cukinii i plastry pomidora, i podsmażoną brzoskwinię z imbirem (użyj połowy porcji cukinii, pomidorów, brzoskwini), posyp tymiankiem.
Na warzywach połóż kolejne 3 płaty makaronu, posmaruj oliwą, pokryj farszem ze szpinaku i serka. Przykryj następną warstwą makaronu (też posmaruj oliwą), na niej ułóż pozostałe plastry pomidora, cukinii, brzoskwinię i plastry mozzarelli, oprósz pieprzem, solą.
Przykryj ostatnimi trzema płatami makronu, polej jogurtem i możesz dla ozdoby na wierzchu ułożyć pomidorki koktajlowe, piecz przez 35 minut w temperaturze 180 stopni
DLACZEGO TAKIE SKŁADNIKI?
Brzoskwinie mają mnóstwo witamin, przede wszystkim witaminy C, B3, A i E. Oprócz tego zawierają sporo miedzi i potasu. W mniejszych ilościach posiadają także inne witaminy z grupy B (B1, B2, B5, B6), witaminę K, magnez, cynk, fosfor, bor, jod, sód i mangan.
Imbir nazywany jest cudem na ziemi. Jest bogaty w witaminy A, C, D, E, K, B1–6, B12. W minerały takie jak żelazo, magnez, potas, fosfor, miedź, cynk, mangan, selen. Jest pełen kwasów tłuszczowych nasyconych, jednonasyconych, wielonasyconych oraz błonnika.
REDAKCJA
WYDAWCA: Związek Harcerstwa Polskiego ul. Marii Konopnickiej 6, 00–461 Warszawa
REDAKTORKA NACZELNA: phm. Marta Jeżak
AUTORZY: hm. Emilia Owoc, phm. Maja Pawińska, phm. Karolina Pośnik, hm. Jacek Grzebielucha, phm. Kamil Szyjkowski, pwd. Wojciech Olejko, phm. Adrian Łukaszewski
KOREKTA: phm. Marta Jeżak
SKŁAD I ŁAMANIE: pwd. Sara Ejsmont
PAPIER Z ODPOWIEDZIALNYCH ŹRÓDEŁ
ZDJĘCIA: pwd. Matylda Hojnor, pwd. Konrad Kmieć, phm. Karolina Piotrowska, phm. Karolina Pośnik, phm. Agnieszka Madetko–Kurczab, pwd. Sara Ejsmont, dh. Weronika Małachowska, dh. Zuzanna Gałczyńska, phm. Michał Wiraszka, Centrum Wychowania Morskiego, Eaters Collective/Unsplash, J. Kelly Brito/Unsplash, Pablo Merchan Montes/Unsplash
ZDJĘCIE Z OKŁADKI: pwd. Karolina Potempa
ILUSTRACJE: freepik.com