n r
1 9 2 – 1 9 3
2 0 1 7
m a r z e c – k w i e c i e n
2 0 1 7
n r
1 9 2 – 1 9 3
Fot. Andrzej Mrรณz Fot. Anna Wojnar
Ogrรณd Profesorski Fot. Anna Wojnar
Dziedziniec Collegium Maius Fot. Anna Wojnar
ALMA MATER
miesięcznik Uniwersytetu Jagiellońskiego marzec–kwiecień 2017 nr 192–193 ADRES REDAKCJI 31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3 tel. 12 663 23 50 e-mail: almamater@uj.edu.pl www.almamater.uj.edu.pl
RADA PROGRAMOWA Zbigniew Iwański Antoni Jackowski Zdzisław Pietrzyk Aleksander B. Skotnicki Joachim Śliwa OPIEKA MERYTORYCZNA Franciszek Ziejka REDAKCJA Rita Pagacz-Moczarska – redaktor naczelna Zofia Ciećkiewicz – sekretarz redakcji Anna Wojnar – fotoreporter
WYDAWCA Uniwersytet Jagielloński 31-007 Kraków, ul. Gołębia 24 PRZYGOTOWANIE DO DRUKU Opracowanie koncepcji pisma Rita Pagacz-Moczarska Opracowanie graficzne i łamanie Agencja Reklamowa „NOVUM” www.novum.krakow.pl Korekta – Elżbieta Białoń, Ewa Dąbrowska DRUK Drukarnia Pasaż sp. z o.o. 30-363 Kraków, ul. Rydlówka 24 Pierwsza strona okładki: Katedra na Wawelu Fot. Andrzej Mróz Czwarta strona okładki: Ogród Botaniczny UJ przy ul. Kopernika 27 Fot. Andrzej Mróz Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych, zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmian tytułów oraz zmian redakcyjnych w nadesłanych tekstach, nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń Numer zamknięto 31 marca 2017
ISSN 1427-1176
nakład: 3500 egz.
KON TO: Uniwersytet Jagielloński PEKAO SA 87124047221111000048544672 z dopiskiem: ALMA MATER – darowizna
SPIS TREŚCI ACTUALIA
DEBATY O NOWEJ USTAWIE – z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wojciechem Nowakiem rozmawia Rita Pagacz-Moczarska ........................................................ Stanisław Kistryn – INTERNACJONALIZACJA – ASPIRACJE A RZECZYWISTOŚĆ ..................... Dorota Maciejowska – STUDENCI ZAGRANICZNI W POLSCE 2017 ............................................... Andrzej Mania – SIECI UNIWERSYTECKIE SPOSOBEM NA UMIĘDZYNARODOWIENIE ......... Adam Jelonek – CZY MAMY SZANSE NA AZJĘ? KILKA REFLEKSJI NAD UMIĘDZYNARODOWIENIEM............................................................................................... Katarzyna Jurzak-Mączka – BEZPIECZEŃSTWO STUDENTÓW ZAGRANICZNYCH – WYZWANIE DLA INTERNACJONALIZACJI.............................................................................. NAJPOPULARNIEJSZY STUDENT ZAGRANICZNY ....................................................................... KATEDRA STUDIÓW INDYJSKICH .................................................................................................... WIZYTA AMBASADOR IZRAELA ....................................................................................................... WSPÓŁPRACA Z FIRMĄ SAMSUNG .................................................................................................. W KIERUNKU TATR ..............................................................................................................................
SCIENTIA
DROGI I BEZDROŻA DEPRESJI .......................................................................................................... PROFESOR JANUSZ K. KOZŁOWSKI PREZYDENTEM UISPP ...................................................... Anna Bilska-Wilkosz – KONFERENCJA NAUKOWA W KATEDRZE BIOCHEMII LEKARSKIEJ ... Anna Bilska-Wilkosz – KWAS LIPONOWY – CZĄSTECZKA NIEBANALNA ..................................
PERSONAE
Elżbieta Dziwisz – W ONKOLOGII TRZEBA IŚĆ NA CAŁOŚĆ .............................................................. Rita Pagacz-Moczarska – INICJATORKA BADAŃ NAD FEROMONAMI ......................................... January Weiner – ULTRADŹWIĘKI I FEROMONY W KOMUNIKACJI POMIĘDZY OSOBNIKAMI .... Rita Pagacz-Moczarska – MISTRZ I INTELEKTUALNY PRZEWODNIK.......................................... Arkadiusz Białek – FILM O PROFESORZE JANIE KAISERZE ........................................................... Rita Pagacz-Moczarska – PIĘKNY JUBILEUSZ PROFESORA STANISŁAWA WALTOSIA ............. Franciszek Ziejka – STANISŁAW WALTOŚ PO PIASTOWSKU GOŚCINNY .................................... Anna Wojnar – NAGRODA POJEDNANIA ............................................................................................
HISTORIA MAGISTRA VITAE
Stanisław Dziedzic – APOSTOŁ NA STEPACH KAZACHSTANU ....................................................... 72. ROCZNICA OSWOBODZENIA NIEMIECKIEGO NAZISTOWSKIEGO OBOZU KONCENTRACYJNEGO AUSCHWITZ-BIRKENAU...................................................... Ryszard Kotarba – PŁASZÓW – OBÓZ ZAPOMNIANY ...................................................................... Jerzy Koziński – KARYKATURA HITLERA NA ELEWACJI GMACHU BIBLIOTEKI JAGIELLOŃSKIEJ ................................................................................... Renata Suchowiejko – KOLEKCJA MUZYCZNA W MUZEUM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO .................................................................
5 10 12 17 20 22 24 26 26 27 28
29 31 32 33
36 45 46 49 52 53 54 58
60 66 68 75 78
IMPRESSIONES
Rita Pagacz-Moczarska – LISTY Z PODRÓŻY PISANE ŚWIATŁEM ................................................. 81 Jadwiga Wichman – NIEZAPOMNIANY WIECZÓR W BIBLIOTECE WYDZIAŁU FAIS ................ 82 KARNAWAŁ W WENECJI ..................................................................................................................... 84
CONVENTIONES
Marta Myszkal-Ziółek – PATRIMONIUM .............................................................................................. WSPÓŁCZESNA SYMBOLIKA I SZTUKA ŚWIATŁA W IZRAELU ................................................ Mateusz Zimnoch – TYDZIEŃ JAKOŚCI KSZTAŁCENIA ................................................................... Rafał Kiszka – UNIWERSYTECKIE WINO LODOWE ........................................................................ SUKCESY SPORTOWE STUDENTÓW I PRACOWNIKÓW UJ CM.................................................. SUKCESY JAGIELLOŃSKICH FUTSALISTEK ..................................................................................
POSTSCRIPTUM
86 87 88 90 92 95
TYTUŁY I STOPNIE NAUKOWE ......................................................................................................... 96 PRZEGLĄD WYDARZEŃ ...................................................................................................................... 98 PÓŁKA NOWOŚCI .................................................................................................................................. 99
OD REDAKCJI Trwają działania zmierzające do uchwalenia nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. 1 marca 2017 na Politechnice Warszawskiej, podczas spotkania przedstawicieli środowiska akademickiego wszystkich polskich uczelni, które odbyło się z udziałem ministra Jarosława Gowina, zostały zaprezentowane najważniejsze projekty reform. Propozycje te są efektem wielomiesięcznej pracy trzech zespołów ekspertów i mają stać się punktem wyjścia przy opracowywaniu ostatecznego kształtu Ustawy 2.0. Dokument ten zostanie przedstawiony podczas Narodowego Kongresu Nauki, który odbędzie się 19–20 września 2017 w Centrum Kongresowym ICE w Krakowie. Zanim to jednak nastąpi, w ciągu najbliższych miesięcy na kilku innych uczelniach organizowane będą kolejne debaty. Do zapoznania się z propozycjami ekspertów, a także do włączenia się w merytoryczną dyskusję zachęca rektor UJ prof. Wojciech Nowak w wywiadzie otwierającym bieżący numer „Alma Mater”. W tym wydaniu pisma warto też zwrócić uwagę na cykl artykułów poświęconych internacjonalizacji szkolnictwa wyższego w Polsce. Swoimi refleksjami na ten temat dzielą się prorektor ds. badań naukowych i funduszy strukturalnych prof. Stanisław Kistryn, były ambasador RP w Malezji, Brunei i na Filipinach, a obecnie pełnomocnik rektora UJ ds. internacjonalizacji prof. Adam Jelonek, były prorektor UJ ds. dydaktyki w latach 2008–2016 prof. Andrzej Mania oraz pełnomocnik rektora UJ ds. bezpieczeństwa studentów i doktorantów Katarzyna Jurzak-Mączka. W numerze ponadto: prof. Walentyna Balwierz podkreśla, że w onkologii trzeba iść na całość, Anna Bilska-Wilkosz zwraca uwagę na różne możliwości wykorzystania kwasu liponowego, dr Stanisław Dziedzic przypomina losy beatyfikowanego niedawno absolwenta naszej Uczelni księdza Władysława Bukowińskiego, a Ryszard Kotarba przedstawia mało znane dotąd fakty dotyczące byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Płaszów. Ciekawych informacji o życiu Uczelni dostarczają teksty poświęcone bieżącym wydarzeniom. Mam tu na myśli nie tylko konferencje naukowe, wizyty gości zagranicznych czy sportowe sukcesy studentów, ale przede wszystkim piękne profesorskie jubileusze. W Krakowie, a zwłaszcza na Uniwersytecie Jagiellońskim od zawsze mamy do nich słabość... Rita Pagacz-Moczarska
ACTUALIA
DEBATY O NOWEJ USTAWIE Rozmowa z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wojciechem Nowakiem
źródło www.nauka.gov.pl
1 marca 2017, podczas konferencji Ustawa 2.0, która odbyła się w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej zostały przedstawione propozycje zmian w Prawie o szkolnictwie wyższym
w środowisku akademickim, która towarzyszyła poszczególnym prezentacjom?
Anna Wojnar
□ Coraz więcej emocji towarzyszy pracom nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym. 1 marca 2017 uczestniczył Pan w zorganizowanej na Politechnice Warszawskiej konferencji dotyczącej reformy szkolnictwa wyższego w Polsce. Wzięło w niej udział kilkaset osób, w tym minister Jarosław Gowin, rektorzy wszystkich polskich uczelni oraz przedstawiciele Parlamentu Studentów RP. Podczas tego spotkania przewodniczący trzech niezależnych zespołów ekspertów: prof. Marek Kwiek z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, prof. Hubert Izdebski z SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego oraz dr hab. Arkadiusz Radwan z Instytutu Allerhanda w Krakowie, zaprezentowali główne założenia swoich zespołów do nowej ustawy. Powszechnie wiadomo, że niektóre z pomysłów budzą wiele obaw i kontrowersji. Wokół jakich tematów toczyła się debata
Rektor UJ prof. Wojciech Nowak
■ Poruszonych zostało wiele spraw. Jedna z nich, bardzo ważna, dotyczyła kwestii finansowania nauki i szkolnictwa wyższego. Bo przecież żaden nowy projekt ustawy nie będzie miał racji bytu, jeżeli nie nastąpi znaczący wzrost finansowania w tych sektorach. A wprowadzanie fundamentalnych zmian, które nie mają szans na realizację w praktyce, byłoby trochę taką sztuką dla sztuki. Minister Jarosław Gowin zakłada jednak, że do 2020 roku uda się dojść do co najmniej 1,5 procent PKB. Wszyscy chcielibyśmy, aby tak się stało. Pytanie tylko, czy jest to realne. Podczas spotkania podnoszono także kwestie autonomii uczelni, ścieżki kariery i rozwoju młodej kadry naukowej, umiędzynarodowienia, a także emerytur dla profesorów.
źródło www.nauka.gov.pl
Oficjalnej prezentacji towarzyszyła debata ze środowiskiem studenckim, akademickim i internautami
□ Jarosław Gowin zapewnia, że ministerstwo nie zamierza ograniczać autonomii uczelni. Jednak w każdym z proponowanych projektów, w mniejszym lub większym stopniu, można znaleźć fragmenty, które mogą stanowić zagrożenie dla uniwersyteckiej samorządności. Jak te kwestie były komentowane? ■ Autonomię uczelni minister Gowin uważa za priorytet, za podstawę prawidłowego działania szkół wyższych. W tych trzech projektach też jest o tym mowa. Według ministra im większa autonomia uczelni, tym korzystniejszy efekt jej pracy. Cała lawina spraw ma być natomiast uregulowana w statutach poszczególnych uczelni. Jest to, z pewnością, słuszna idea, bo funkcjonujące w naszym kraju uczelnie są bardzo różnorodne. W Polsce działa ponad 400 uczelni, w tym 20 uniwersytetów klasycznych. Jeśli więc ktoś myśli, że w nowej ustawie można, w jakimkolwiek paragrafie, pogodzić interesy uniwersytetów klasycznych, wyższych szkół technicznych, szkół zawodowych czy uczelni artystycznych, uczelni publicznych i niepublicznych – bardzo się myli. Przykładowo, droga kariery naukowej na uniwersytecie znacznie różni się od tej, jaka jest w szkole teatralnej czy na politechnice. Zasadniczą sprawą jest natomiast, jak będzie wyglądał ustrój danej uczelni. I tu pojawiają się emocje, bo propozycje są bardzo różne. □ Obawy środowiska akademickiego budzi, między innymi, propozycja, by najważniejszym organem na uczelni była rada powiernicza, w skład której wchodziliby przedstawiciele 6
ALMA MATER nr 192–193
biznesu, a także władzy lokalnej i centralnej. Z tym wiąże się także osłabienie roli uczelnianych senatów i pozycji rektora... ■ Zachęcam środowisko akademickie, by zapoznało się z propozycjami tych trzech wyłonionych w konkursie zespołów, a potem spokojnie zastanowiło się, co, między innymi też dla dobra Uniwersytetu Jagiellońskiego, byłoby najodpowiedniejsze. Bo to wcale nie jest takie jednoznaczne. Niektóre z założeń pojawiających się w tych trzech projektach są bardzo korzystne, inne kontrowersyjne. Warto przedyskutować, na ile mocna powinna być pozycja rektora, a na ile, oprócz rektora, pozycja prezydenta, kanclerza czy menedżera. Obawiam się tylko, czy, zapatrując się na kraje Europy Zachodniej czy kraje Ameryki Północnej, nie stworzyliśmy sobie mitu, że uczelnia będzie dobrze zarządzana wyłącznie przez osobę „z zewnątrz”, która będzie pełniła funkcję menedżera. Nie bardzo wyobrażam sobie, by w dużej uczelni funkcję menedżera z konkursu mógł pełnić ktoś, kto w szkolnictwie wyższym nigdy nie pracował, kto nie ma rozeznania w badaniach naukowych, a odniósł sukces, na przykład, w biznesie informatycznym. To są zupełnie inne światy. Mam też duże wątpliwości co do działalności rady powierniczej, w której oprócz przedstawicieli środowiska akademickiego zasiadałoby także grono osób ze środowiska biznesowego oraz samorządu lokalnego. Muszę także przyznać, że śmieszny wydał mi się, na przykład, argument, że studenci, stanowiący obecnie jedną piątą uczelnianych elektorów, nie powinni uczestniczyć w wyborze rektora, bo stanowią „grupę manipulowalną”. A jaką, w takim razie, mamy pewność,
że w naszej rzeczywistości skład rady powierniczej „grupą manipulowalną” nie będzie? Jeśli chodzi o senat, to we wszystkich projektach odgrywa on znacznie mniejszą rolę, bardziej związaną z programami studiów i działaniami naukowymi niż z działaniami ekonomicznymi, co znowu zbliżone jest do wzorców amerykańskich. Krytykowałem to na pierwszym posiedzeniu Rady Narodowego Kongresu Nauki. Zgadzam się z tym, że w kwestii wyboru rektora pewne zmiany w ustawie powinny nastąpić. Przede wszystkim chodzi o sposób zgłaszania kandydatów na to stanowisko. Oczywiście, powinno być jakieś „ciało”/gremium, które będzie prowadzić rozmowy i wysuwać tych kandydatów, to jest logiczne. Bronię natomiast idei, w myśl której rektora wybierają elektorzy danej uczelni, a nie senat na wniosek, na przykład, rady powierniczej. Uważam, że rektora powinni wybierać przedstawiciele danej społeczności uczelnianej. Oczywiście, można dyskutować o proporcji poszczególnych grup elektorów. □ W projekcie zespołu dr. hab. Arkadiusza Radwana z Instytutu Allerhanda pojawia się też pomysł, by rektor miał wyłącznie władzę symboliczną i był wybierany tylko na trzy lata bez możliwości powtórzenia kadencji. Faktyczną władzę miałaby natomiast rada powiernicza, która wybierałaby prezydenta uczelni. Te kwestie były też tematem rozmów w gronie ekspertów 2 marca 2017 podczas posiedzenia Rady Narodowego Kongresu Nauki, której przewodniczy prof. Jarosław Górniak. W tym gremium zasiada również Pan Rektor. Jak środowisko odnosi się do tej propozycji?
□ W projektach jest też mowa o ograniczeniu nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego i tytułu naukowego profesora przy jednoczesnym podniesieniu rangi stopnia doktora, co miałoby służyć przyśpieszeniu samodzielności naukowej młodych badaczy. Według ministra Gowina fakt, że dziś w Polsce samodzielność naukową uczony osiąga dopiero około 46. roku życia, a więc przeciętnie o 10 lat później niż na Zachodzie, jest jednym z powodów emigracji polskich naukowców. ■ Oczywiście, podpisuję się pod tym, by ułatwiać młodym rozwój naukowy. Nie spotkałem się jednak z sytuacją, w której młody zdolny naukowiec odnoszący sukcesy w pracy badawczej ma problemy w osiągnięciu samodzielności naukowej, że ktoś go blokuje i że jego rozwój naukowy nie idzie tak szybko, jak powinien. W obopólnym interesie, zarówno tego młodego naukowca, jak i osób z nim związanych w zakładzie, katedrze czy instytucie, jest przecież to, by on się rozwijał i przeprowadzał jak najwięcej badań. Czy każdy ma robić habilitację? Oczywiście, że nie. Brutalna prawda jest taka, że proces habilitacyjny czy nadawanie tytułu profesora belwederskiego, profesora zwyczajnego czy profesora uczelnianego były ściśle związane ze stabilnością zatrudnienia na uczelni. Duża grupa zdobywała poszczególne stopnie nie dlatego, że chciała się naukowo rozwijać, ale by osiągnąć stabi-
źródło www.nauka.gov.pl
■ Projekt dr. hab. Arkadiusza Radwana jest projektem najbardziej kontrowersyjnym, specyficznie biznesowym i trudnym do wdrożenia na gruncie uczelni. Jeżeli rektor miałby pełnić wy-
łącznie rolę reprezentacyjną, to trzyletnia kadencja mogłaby się okazać nawet za długa... Pytanie tylko, kto byłby chętny na takie stanowisko. Nie wydaje mi się, by ten projekt zyskał aprobatę zdecydowanej większości środowiska. Nie wszystko, co z powodzeniem funkcjonuje w Ameryce czy Europie Zachodniej, można bezpośrednio przenosić na polski grunt.
W obradach uczestniczyli przedstawiciele szkół wyższych z całej Polski. Finalny kształt UstawyALMA 2.0 zostanie zaprezentowany we wrześniu tego MATER nr 192–193 7 roku podczas Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie
wierzyć macierzystej uczelni i z góry zakładać, że ona tego młodego zdolnego człowieka skrzywdzi? Niewykluczone też, że przez taki zapis w ustawie będzie musiał przenieść się, na przykład, do gorszej uczelni. Obawy niektórych przedstawicieli środowiska akademickiego budzi także zaproponowany podział na trzy typy uczelni: uczelnie badawcze, badawczo-dydaktyczne i dydaktyczne – biorąc pod uwagę jakość prowadzonych badań. □ Projekty tych trzech zespołów eksperckich będą punktem wyjścia finalnego kształtu Ustawy 2.0, który ma być przygotowany przez ministerstwo i zaprezentowany właśnie podczas Narodowego Kongresu Nauki, który odbędzie się 19–20 września w Centrum Kongresowym ICE w Krakowie. Zanim to jednak nastąpi, będziemy świadkami kolejnych debat z udziałem środowiska akademickiego. Kiedy i gdzie zaplanowano takie dyskusje?
Anna Wojnar
lizację etatową. I tutaj faktycznie trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Niech naukowo rozwijają się dalej ci, którzy mają do tego predyspozycje, którzy mają osiągnięcia i którzy naprawdę tego chcą. Pozostałym trzeba zabezpieczyć inny rodzaj stabilności etatowej na uczelni. Jeżeli tak się stanie, to okaże się, że nie każdy od razu po doktoracie będzie chciał robić habilitację. I nie będzie w tym nic złego. Teraz było tak, że młody naukowiec na zrobienie habilitacji miał po doktoracie osiem lat. Możliwość uzyskania samodzielności naukowej bez potrzeby habilitacji, a także wyróżnienie dwóch typów doktoratów: zawodowego i akademickiego, zakłada zespół prof. Huberta Izdebskiego. Oczywiście, to jest kwestia dyskusyjna. Ja jestem za utrzymaniem habilitacji dla tej grupy, która chce dalej pracować naukowo. Nowa ustawa o habilitacjach tę procedurę znacznie upraszcza.
Rektor UJ prof. Wojciech Nowak podczas swojego wystąpienia na konferencji Studenci zagraniczni w Polsce 2017; Auditorium Maximum, 27 lutego 2017
1 marca 2017 podczas konferencji na Politechnice Warszawskiej, analizując powody emigracji młodych naukowców z Polski, zwrócono uwagę na to, że na Zachodzie zarobki młodego człowieka po doktoracie wynoszą około 3,5 tysiąca euro, co w Polsce w najbliższym czasie jest nie do zrealizowania. Młodzi naukowcy wyjeżdżają więc nie tylko dla lepszego warsztatu, ale także dla innego poziomu zarobków. □ Podczas konferencji tematem rozmów był też pomysł, który pojawił się w założeniach do nowej ustawy, dotyczący bezwzględnej mobilności po doktoracie i habilitacji. Według ministra Gowina „tylko takie rozwiązanie może doprowadzić do naprawdę transparentnych i uczciwych konkursów na stanowiska”. ■ Propozycja, by po doktoracie młody naukowiec nie mógł być zatrudniony w jednostce, w której zdobył ten stopień, wzbudza wiele wątpliwości. W tym także moje. Bo dlaczego mamy nie
8
ALMA MATER nr 192–193
■ Głos środowiska jest głosem bardzo istotnym i koniecznym. Nie można robić reformy, jeśli nie znajduje ona akceptacji w środowisku. Nie da się wprowadzić zmian, jeśli są one przez środowisko niezaakceptowane. Jeśli chodzi o kalendarium konferencji programowych, to odbędą się one 29–30 marca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, 26–27 kwietnia na Politechnice Gdańskiej, 25–26 maja na Politechnice Łódzkiej we współpracy z Uniwersytetem Łódzkim oraz 19–20 czerwca na Uniwersytecie Warszawskim. Podczas tych spotkań odbywać się będą dyskusje dotyczące wyzwań, jakie stoją przed nauką i szkolnictwem wyższym w Polsce, przede wszystkim jednak dyskutowane będą propozycje rozwiązań opracowanych przez trzy niezależne zespoły w ramach projektu Ustawa 2.0.
□ Jaką rolę w tym procesie odgrywa Rada Narodowego Kongresu Nauki? ■ Rada Narodowego Kongresu Nauki nie tylko wspiera ministra nauki i szkolnictwa wyższego w przygotowaniu debat programowych czy podsumowywaniu wniosków wypływających z poszczególnych konferencji. Zajmuje się też analizą potencjału badawczego oraz polityki w zakresie nauki i szkolnictwa wyższego w naszym kraju. Do tematów wymagających pilnych rozstrzygnięć należą, między innymi, umiędzynarodowienie nauki i szkolnictwa wyższego, propozycje zmian w naukach humanistycznych i społecznych, wzmocnienie współpracy pomiędzy nauką, gospodarką i administracją publiczną, rozwój młodej kadry akademickiej, ustrój i zarządzanie w szkolnictwie wyższym. Rada Narodowego Kongresu Nauki podzieliła się merytorycznie na kilka zespołów roboczych. W czerwcu wszystkie grupy mają być przygotowane do zaopiniowania ostatecznego
Anna Wojnar
programu Narodowego Kongresu Nauki i przedstawienia jednoznacznej opinii dotyczącej projektów trzech wybranych zespołów eksperckich. Ja pracuję w podgrupie zajmującej się ustrojem i zarządzaniem w szkolnictwie wyższym. Trudno powiedzieć, na ile ministerstwo, przygotowując finalny projekt ustawy na wrześniowy kongres w Krakowie, skorzysta zarówno z tych trzech projektów, jak i z naszych uwag. To się dopiero okaże. Dyskusje środowiska akademickiego odbywają się także na forum Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) i Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich (KRUP). W dniach 9–10 marca 2017 taka debata odbyła się na KRUP. To zrozumiałe, że wszystkie działania związane z powstawaniem nowej ustawy powodują reakcje środowiska. Grupa uniwersytetów, wspólnie z niektórymi politechnikami, założyła, na przykład, nieformalny związek tzw. uniwersytetów regio- Konferencja prasowa poprzedzająca obrady, obok rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka prezes Fundacji Edukacyjnej „Perspektywy” Waldemar Siwiński nalnych, obawiając się, że mniej korzystny dla nich układ cyjne i rozłożone w czasie. Podstawowe zapisy ustawy powinny nowego algorytmu sprawi, że stracą podstawy ekonomiczne. wejść w życie w 2020 roku. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do zapoznania się z pro□ Zakładając, że we wrześniu 2017, podczas Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie, ustawa zostanie przedyskutowana pozycjami trzech zespołów eksperckich, które są dostępne na stronie i część zapisów wejdzie w życie już od roku akademickiego internetowej ministerstwa. Zachęcam też do dyskusji. Swoje uwagi 2017/2018, to czy może dojść do sytuacji, że kadencje obecnych można wysyłać na adres mailowy Rady Narodowego Kongresu Nauki. władz rektorskich w polskich uczelniach ulegną skróceniu? □ Dziękuję za rozmowę. ■ Minister Jarosław Gowin zapewnił, że po opracowaniu nowej Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska ustawy nie będzie skrócenia kadencji. Zmiany mają być ewolu-
ALMA MATER nr 192–193
9
INTERNACJONALIZACJA – ASPIRACJE A RZECZYWISTOŚĆ U
woczesnością”. Jako cel sam w sobie jest bezsensowne. W niektórych ośrodkach werbunek studentów z (niedalekiej) zagranicy sprawdza się jako źródło dochodu oraz ładny wskaźnik do zademonstrowania sukcesu. To zdecydowanie nie jest naszym celem. Dla nas ważniejsza od samej liczby zagranicznych studentów powinna być
Anna Wojnar
niwersytet Jagielloński w dniach 27–28 lutego 2017 gościł doroczną konferencję Studenci zagraniczni w Polsce. Jako pełniący obowiązki przewodniczącego komitetu organizacyjnego miałem okazję, poniekąd z obowiązku, ale bardziej jednak z ciekawości, wysłuchać większości wystąpień na tym spotkaniu. Poniższe
Przemawia prorektor UJ prof. Stanisław Kistryn; konferencja Studenci zagraniczni w Polsce 2017; Auditorium Maximum, 27 lutego 2017
uwagi nie są podsumowaniem konferencji, ale zbiorem refleksji, które wydają mi się istotne i godne przedstawienia społeczności naszej Uczelni. Kilka szczególnie istotnych tematów zaprezentowano w innych artykułach zamieszczonych w tym wydaniu „Alma Mater”. Na samym wstępie konferencji padło pytanie, ilu studentów zagranicznych mamy obecnie na polskich uczelniach, a w jaką liczbę mierzymy za lat kilka. W moim przekonaniu istotne jest, abyśmy najpierw odpowiedzieli sobie na pytanie po co chcemy przyjmować zagranicznych studentów – pytanie, z którym zmierzyć się powinien cały sektor szkolnictwa wyższego. Pojęcie umiędzynarodowienia studiów zdobyło ostatnio popularność porównywalną z „innowacyjnością”, „interdyscyplinarnością” czy „postno10
ALMA MATER nr 192–193
szeroko realizowana gotowość do ich przyjęcia, rozumiana jako stworzenie pełnych programów studiów w językach obcych, o najwyższej zawartości merytorycznej i przy zaangażowaniu najbardziej kompetentnej kadry dydaktycznej. Towarzyszyć temu musi przygotowanie tejże kadry oraz zaplecza administracyjnego do spotkania z różnorodnymi kulturami i światopoglądami, do ich akceptacji i włączenia w ramy naszego życia społecznego (z którego naukowe jest tylko częścią). Zapewnienie gotowości „technicznej” oznacza konieczność przemyślenia jakości dydaktyki. Powinno to pociągnąć za sobą jej unowocześnienie dla całej rzeszy studentów, co usprawiedliwia podejmowane wysiłki i udział w wyścigu internacjonalizacji. Natomiast absolutnie kluczowym elementem jest otwieranie się na „inność” –
to cecha, nad którą musimy usilnie pracować. Gdyby stopniowe zwiększanie liczby gości z różnych stron świata miało osłabić nastroje ksenofobiczne, doprowadzić do zrozumienia wartości różnorodności w kulturze, zwiększyć akceptację dla integracji „obcości”, z zachowaniem jej praw do odmienności, to wysiłki zmierzające do umiędzynarodowienia studiów są warte wszelkich nakładów. Umiędzynarodowienie uczelni to nie tylko studenci, to także obszar współpracy naukowo-badawczej. To, że badania prowadzone w ramach szerokich grup międzynarodowych przynoszą na ogół lepsze efekty, udowadniają liczne analizy; dotyczy to nie tylko współpracy polsko-zagranicznej, ale także analogicznych partnerstw poza naszymi granicami. Znaczenie wymiany myśli z innymi ośrodkami badawczymi jest przez nas przyjmowane i stosowane. Jeździmy na stypendia i przyjmujemy gości, organizujemy międzynarodowe sympozja i bierzemy w nich udział na całym świecie. Tak jak w przypadku studentów, pojawia się pytanie: jak przyciągnąć do naszych uczelni zagranicznych badaczy, możliwie tych z najwyższej półki? Możemy śmiało powiedzieć, w szczególności na naszym Uniwersytecie, ale także w innych polskich ośrodkach akademickich, że w ostatnich latach zbudowaliśmy światowej klasy infrastrukturę do prowadzenia badań. Jesteśmy pod tym względem konkurencyjni dla najlepszych w świecie. Dlaczego zatem nobliści i ich koledzy oraz uczniowie nie aplikują gremialnie do naszych instytucji? Każdy odpowie: zarobki. Oczywiście. Musimy na razie wykorzystywać programy grantowe i stypendialne, aby oferować zbliżone do „zachodnich” wynagrodzenia. Ale to na dłuższą metę działać nie będzie. W naszym systemie nauki i szkolnictwa wyższego płace muszą systemowo wzrosnąć. Jeśli stworzymy godziwe warunki płacy (pracy już mamy) naszym naukowcom, to mam niezachwianą pewność, że i koledzy z zagranicy zechcą zadomowić się w naszych laboratoriach (i przy okazji salach wykładowych). Czy tylko płaca jest tym czynnikiem, który stoi za dość jednak niskim stopniem
umiędzynarodowienia naszych uczelni? Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy właściwie prezentujemy się poza granicami naszego kraju, czy rozpoznawalność naszych uczelni jako ośrodków wysokiej jakości dydaktyki i badań jest wystarczająca? Uderzyła mnie ocena, którą usłyszałem na konferencji od przedstawicieli dyplomacji: nasze działania to często uspokajanie sumienia, przypadkowe akcje, dyktowane chwilowym entu-
zjazmem, a nie dogłębną analizą możliwości i posiadanych zasobów oraz możliwych do wykorzystania narzędzi. Musimy zamienić takie podejście na strategiczne planowanie, na analizę kierunków ekspansji, na możliwości wykorzystania agencji rekruterskich i zaplecza dyplomatycznego. Należy przeanalizować nasze mocne i słabe strony, określić ograniczenia i potencjał, skierować działania na wybrane obszary i dziedziny. Powinniśmy mocniej i pełniej wykorzystywać nasze zaangażowanie w sieciach instytucjonalnych, wykorzystywać je do lepszej współpracy z wybranymi partnerami, do pozyskiwania i implementacji ich doświadczeń na polu umiędzynarodowienia uczelni. W moim przekonaniu nie do pominięcia jest aspekt międzyludzkich kontaktów, personalnych przyjaźni, które nawiązujemy w czasach studenckich, doktoranckich oraz w dalszych etapach kariery. Transparentne paneuropejskie konkursy to jedno, ale osobiste kontakty pomiędzy naukowcami to nieodzowny element wymiany międzynarodowej. Moje doświadczenia w tej kwestii są jednoznaczne – to dzięki kontaktom moich mistrzów z ich kolegami ze Szwajcarii wyjechałem na stypendium doktoranckie do ETH w Zurychu, jednego z najlepszych ośrodków w Europie. Pochlebiam sobie, że dzięki wrażeniu, jakie pozostawiłem, po kilku latach i pobytach w Niemczech, zostałem ponownie zaproszony do tej uczelni już jako samodzielny badacz. Podczas pracy przez ponad siedem lat w Instytucie Fizyki Średnich Energii ETH nie przypominam sobie konkursu – o obsadzie stanowisk decydował szef. W innych jednostkach Po-
moglibyśmy na 30 uczelniach, w drodze konkursu, przyjąć co roku 30 doktorantów z różnych stron świata. Niedużo, ale kilkuset rocznie nowych ambasadorów polskich uczelni i polskich miast to inwestycja warta próby. Tak samo istotne byłoby stworzenie programu wsparcia wyjazdów i przyjmowania u nas post-doków. Na zakończenie wrócę do ogólnego aspektu umiędzynarodowienia. Dobrze, że dyskutujemy o tym procesie na uczelniach. Tu
litechniki Federalnej zasady były podobne. Autorytaryzm i familiaryzm! Tyle że jakoś działa – nie potrafię zliczyć, ile doktoratów, habilitacji i profesur zrodziło się w ramach tej współpracy na UJ i w innych polskich ośrodkach, że o znaczących publikacjach liczonych w dziesiątkach nie wspomnę. Ale te słodkie wspomnienia to nie tylko moja dygresja. Chcę podkreślić, jak ważne są międzynarodowe kontakty już na najwcześniejszych szczeblach kariery naukowej. To one wzmacniają więzi i kontakty między instytucjami – moi koledzy doktoranci sprzed ponad 30 lat w ETH rozproszeni są po całym świecie. Z tymi pozostałymi w nauce mamy stały kontakt i „wymieniamy się” studentami i współpracownikami. Dlatego apeluję: wysyłajmy na dłuższe staże/stypendia doktorantów (ale i młodych doktorów; nie dyskryminuję starszych – też są warci wsparcia, ale łatwiej sobie poradzą). Efekt promocyjno-emocjonalny zadziała też, gdy przyjmiemy u nas zagranicznych doktorantów. W tym mogłaby być pomocna właśnie powoływana Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej. Jeśli MNiSW zdołałoby przeznaczyć dla NAWA środki w wysokości około 100 milionów złotych rocznie na programy międzynarodowych studiów doktoranckich (były takie w ofercie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej), to
szukamy ścieżek, sposobów i narzędzi do zwiększania wśród nas liczby gości spoza granic Polski. A co się dzieje wokół uczelni? Czy faktycznie stwarzamy klimat przyjazny obcokrajowcom? Czy dostatecznie mocno zwalczamy objawy generowanej strachem przed innością, konkurencją, zmianą stylu życia ksenofobią, której wyrazem są akty przemocy wobec „innych”, choćby tylko w wymiarze języka czy odcienia karnacji? Musimy naciskać na polityków każdego szczebla, ale na reprezentantów rządu w szczególności, aby nie uciekać w rozważania statystyczne, mające nasz kraj wybielić na tle innych, żeby każdy akt przemocy na tle rasistowskim piętnować głośno i wyraźnie z wysokości autorytetu władzy. Nieodpowiedzialne ekscesy niszczące wizerunek naszego kraju nie mogą nie spotkać się z potępieniem, choćby kosztem utraty głosów jakiejś grupki czy subkultury. Postęp dokonany w ostatnim ćwierćwieczu w Polsce nie może zostać wizerunkowo zaprzepaszczony. Wydawało się, że pomalutku odchodzimy od kultury zaścianka, maskowanej hasłami źle pojmowanego patriotyzmu. Nie wolno znów wynosić jej na piedestał!
Stanisław Kistryn
prorektor ds. badań naukowych i funduszy strukturalnych
ALMA MATER nr 192–193
11
STUDENCI ZAGRANICZNI W POLSCE 2017 U
Anna Wojnar
międzynarodowienie szkolnictwa wyższego w Polsce po raz kolejny stało się przedmiotem wymiany poglądów podczas dwudniowej konferencji Studenci zagraniczni w Polsce 2017. Podczas wydarzenia, które odbyło się w dniach 27–28 lutego 2017 w Krakowie, w Auditorium Maximum, dyskutowano nad procesem internacjonalizacji jako szansie na poprawę jakości edukacji i badań naukowych.
Minister Jarosław Gowin podczas swojego wystąpienia; Auditorium Maximum, 27 lutego 2017
12
ALMA MATER nr 192–193
Konferencja Studenci zagraniczni w Polsce organizowana jest cyklicznie w ramach wieloletniego programu „Study in Poland”, prowadzonego wspólnie przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich i Fundację Edukacyjną „Perspektywy”, i od ponad dziesięciu już lat wzbogaca debatę na temat umiędzynarodowienia jako głównej siły napędowej rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce. Konferencję Studenci zagraniczni w Polsce 2017 współorganizował KRASP, Uniwersytet Jagielloński, Urząd Miasta Krakowa i Fundacja Edukacyjna „Perspektywy”. Patronat honorowy objął minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Wydarzenie doskonale wpisało się w trwające prace Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego nad nowym kształtem ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym oraz nad powołaniem Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, której zadaniem będzie wspieranie działań polskich uczelni w zakresie internacjonalizacji nauki i procesu dydaktycznego. Podczas konferencji nie mogło więc zabraknąć przedstawicieli polskiego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. – Umiędzynarodowienie polskich uczelni jest jednym z kluczowych problemów dyskutowanych podczas prac prowadzonych nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym – powiedział Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego, podczas uroczystej inauguracji konferen-
cji. – Liczymy na to, że konferencja wniesie znaczący wkład w treść ustawy. Zmiany legislacyjne mające w większym stopniu ułatwić rozwój nauki i dydaktyki w partnerstwie zagranicznym, a także starania polskich uczelni oraz ministerstwa o bardziej projakościowy kierunek współpracy akademickiej świadczą o wejściu polskiego szkolnictwa wyższego w kolejny, zaawansowany etap umiędzynarodowienia. Refleksja nad dotychczasowymi wynikami działań w tym obszarze uświadamia potrzebę odchodzenia od definiowania stopnia umiędzynarodowienia wyłącznie statystycznie, w oparciu o liczbę studentów zagranicznych obecnych w polskich uczelniach, i skupieniu się na partnerstwie międzynarodowym prowadzącym do wysokiej jakości osiągnięć dydaktycznych i naukowych, możliwych poprzez tworzenie wspólnych programów studiów w językach obcych, międzynarodowych szkół doktoranckich oraz zatrudnianie znakomitych naukowców światowej sławy. Ta priorytetowa dla wielu polskich instytucji szkolnictwa wyższego tematyka przyciągnęła aż 280 uczestników z całej Polski. Wśród nich obecni byli liczni rektorzy, prorektorzy, dziekani, dyrektorzy i specjaliści z biur współpracy międzynarodowej i biur promocji, a także przedstawiciele miejskich i wojewódzkich władz samorządowych. O jakości debaty świadczyła obecność wielu dyplomatów, przedstawicieli władz polskich i zagranicznych uczelni, wybit-
W konferencji uczestniczyło kilkaset osób – rektorów polskich uczelni oraz pracowników jednostek zajmujących się na co dzień sprawami internacjonalizacji
Reul i koordynator programu „Study in Hungary” Gabor Dobos. Wśród rektorów i prorektorów, którzy zabrali głos w dyskusji, znaleźli się profesorowie: Jan Szmidt (Politechnika Warszawska), Wojciech Nowak (Uniwersytet Jagielloński), Marek Tukiendorf (Politechnika Opolska), Maciej Duszczyk (Uniwersytet Warszawski), Arnold Kłonczyński (Uniwersytet Gdański), Ryszard Naskręcki (Uniwersytet Adama Mickiewicza), Stanisław Kistryn (Uniwersytet Jagielloński), Jerzy Malec (Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego) i Grzegorz Mazurek (Akademia Leona Koźmińskiego). Konferencja skupiła się na najbardziej „palących” tematach internacjonalizacji polskiego szkolnictwa wyższego.
Fot. Anna Wojnar
nych ekspertów i specjalistów w dziedzinie umiędzynarodowienia. Swoimi doświadczeniami podzielili się: ambasador Indii w Polsce Mr. Ajay Bisaria, przewodnicząca zarządu międzynarodowej sieci Coimbra Group of Universities oraz prorektor ds. współpracy międzynarodowej Uniwersytetu w Granadzie Dorothy Kelly, główny specjalista ds. współpracy międzynarodowej Centrum Współpracy Polska–Chiny „Instytut Konfucjusza” przy Politechnice Opolskiej Yingnan Sun, a także dyrektor generalny Austriackiej Agencji Współpracy Międzynarodowej w Edukacji i Badaniach Naukowych (OeAD-GmbH Austria) dr Stefan Zotti, kierownik Działu Programów Mobilności i Wspierania Studentów – DAAD Gebhard
Wśród tematów obrad znalazły się różnorodne zagadnienia związane ze strategiami internacjonalizacji szkolnictwa wyższego
W ramach sześciu sesji plenarnych oraz wystąpień gościnnych dyskutowano nad zagadnieniami strategii umiędzynarodowienia, rekrutacji studentów z najbardziej obiecujących rynków (z Chin i Indii), zapobiegania aktom ksenofobii i agresji wobec studentów zagranicznych, a przede wszystkim odbyła się debata poświęcona powołaniu wspomnianej Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, mającej stanowić odpowiednik niemieckiej DAAD (agencji wymiany akademickiej Deutscher Akademischer Austauschdienst) bądź Campus France (państwowej agencji na rzecz promocji francuskiego szkolnictwa wyższego za granicą i mobilności międzynarodowej). Konferencję otworzył i prowadził przewodniczący jej komitetu organizacyjnego prof. Stanisław Kistryn, prorektor UJ ds. badań naukowych i funduszy strukturalnych. Profesor od pięciu lat zarządza na Uniwersytecie rozwojem badań naukowych oraz zajmuje się umiędzynarodowieniem uczelni w zakresie projektów badawczych, współpracy partnerskiej z instytucjami naukowymi na całym świecie, programów stypendialnych i programów mobilności skierowanych do kadry akademickiej i doktorantów, a także zapewnieniem serwisów dla pracowników UJ zainteresowanych współpracą z partnerami zagranicznymi i serwisów dla gości zagranicznych odwiedzających UJ. Od roku jest współzałożycielem i członkiem zarządu prestiżowej sieci międzynarodowej The Guild of European Research-Intensive Universities. Z sukcesem wdrożył program stypendialny ułatwiający młodym naukowcom prowadzenie badań nauko-
ALMA MATER nr 192–193
13
Anna Wojnar
„Perspektywy” Waldemar Siwiński, a także gość konferencji, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego dr Jarosław Gowin. Rektor UJ prof. Wojciech Nowak zwrócił uwagę na rozdźwięk pomiędzy bardzo wysokim stopniem umiędzynarodowienia pierwszych europejskich uniwersytetów, w tym Uniwersytetu Jagiellońskiego w XV i XVI wieku, którego wskaźnik wynosił 40 procent, a zmaganiami współczesnych polskich uczelni z osiągnięciem zaledwie kilkuprocentowego wskaźnika. Zaznaczył, że marzenie o otwartym, wielokulturowym uniwersytecie może być spełnione tylko poprzez zaangażowanie w proces umiędzynarodowienia całej społeczności akademickiej, a jego korzyści będą wymierne, jeśli zadbamy szczególnie o jakość tego procesu. Podczas konferencji prasowej Waldemar Siwiński przedstawił najnowsze dane statystyczne rektor zwrócił uwagę na dwa dotyczące umiędzynarodowienia polskiego szkolnictwa wyższego równoległe nurty charaktewych w wymiarze międzynarodowym, ryzujące polskie umiędzynarodowienie zreorganizował strukturę administracyj- studiów: organizowanie studiów w języku ną, tworząc Centrum Administracyjnego polskim dla kandydatów z krajów Europy Wsparcia Projektów pozwalające jeszcze Wschodniej oraz programów studiów efektywniej pozyskiwać granty na pozio- w języku angielskim dla kandydatów niemie krajowym i zagranicznym, a także mówiących po polsku. Umiędzynarodoprzeformułował zakres działalności Działu wienie Uniwersytetu Jagiellońskiego jest Współpracy Międzynarodowej UJ, aby jednym z priorytetowych zadań strategiczw większym stopniu i skuteczniej odpo- nych rektora, dlatego też dla wzmocnienia wiadał na bieżące potrzeby internacjo- działań związanych z internacjonalizacją nalizacji Uczelni. W swym wystąpieniu oferty studiów i zwiększeniem widoczprof. Kistryn zwrócił uwagę na przełożenie ności polskiej uczelni wśród obiecujących jakości kontaktów międzynarodowych, kandydatów na świecie stworzył w 2017 w tym bezpośrednich relacji i zaangażo- roku funkcję pełnomocnika rektora UJ wania kadry akademickiej na między- ds. internacjonalizacji oraz dwuosobowy narodowe działania partnerskie, jak, na zespół koordynujący obecność i widoczprzykład, sieci współpracy międzynarodo- ność uczelni na arenie międzynarodowej, wej, na rozwój wysokiej jakości dydaktyki w tym w międzynarodowych sieciach akademickiej oraz prowadzonych badań akademickich. Zastępca prezydenta Krakowa ds. edunaukowych. Słowa powitania oraz wprowadze- kacji i sportu Katarzyna Król w powitaniu nie do tematyki konferencji skierowali zwróciła uwagę na akademicki charakter do uczestników rektor Uniwersytetu Krakowa i na ogromne znaczenie obecnoJagiellońskiego prof. Wojciech Nowak, ści w nim studentów, którzy dodają miastu przewodniczący KRASP, rektor Politech- pozytywnej, młodzieńczej energii i ducha niki Warszawskiej prof. Jan Szmidt oraz kreatywności. Gość specjalny, wicepremier Jarosław Katarzyna Król reprezentująca prezydenta Krakowa, prezes Fundacji Edukacyjnej Gowin, poruszył, między innymi, temat
14
ALMA MATER nr 192–193
bezpieczeństwa studentów zagranicznych na polskich uczelniach, który nie bez powodu w ostatnich latach jest coraz żywiej dyskutowany w środowiskach akademickich. Minister zasygnalizował potrzebę reagowania na wszelkie akty wrogiego zachowania mające podłoże rasistowskie czy ksenofobiczne wobec zagranicznych studentów. Zaapelował, aby uczelnie polskie piętnowały takie występki, i zapewnił, że akty wrogości wobec obcokrajowców będą bezwzględnie karane. Jednocześnie powołał się na ranking International Student Satisfaction in Europe, dodając tym nutę optymizmu do swojej wypowiedzi, ponieważ Polska zajęła w nim trzecie miejsce pod względem poczucia bezpieczeństwa studentów oraz dobrej atmosfery i niskich kosztów zakwaterowania. Podkreślił tym samym fakt, że skala zachowań ksenofobicznych w Polsce, w stosunku do wielu innych krajów, jest nadal znikoma. Minister przypomniał rolę, jaką w procesie umiędzynarodowienia polskich uczelni pełni Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zwracając jednocześnie uwagę na potrzebę zachowania przez szkoły wyższe pełnej autonomii. Zadaniem ministerstwa jest wyłącznie wspieranie i stwarzanie uczelniom nowych możliwości rozwoju w wymiarze międzynarodowym poprzez działania takie jak organizowanie konkursów finansowanych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz programów „Granty na granty” i „Premia na horyzoncie”, ufundowanie stypendiów rządu RP dla 5 tysięcy osób, a także powołanie do życia w 2016 roku Biura ds. Doskonałości PAN, no i wreszcie planowane w niedługim czasie powstanie Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (NAWA). Waldemar Siwiński, prezes zarządu Fundacji Edukacyjnej „Perspektywy”, jak co roku, przedstawił najnowsze dane statystyczne dotyczące umiędzynarodowienia polskiego szkolnictwa wyższego, bazując na informacjach zaczerpniętych z systemu POLON. Według tych danych w roku akademickim 2016/2017 w Polsce studiuje 65 096 studentów zagranicznych, co stanowi przyrost o 11,4 procent w stosunku do roku ubiegłego. Zwrócił jednak uwagę na fakt, że łączna liczba wszystkich studentów w Polsce zmalała w bieżącym roku o 140 tysięcy i obecnie studiuje 1 264 451 osób. Prezes Siwiński podkreślił, że po raz kolejny studenci z Ukrainy stanowią największy procent studentów
projekty naukowe. Dorota Maciejowska, kierownik Działu Współpracy Międzynarodowej, mówiła, o sposobie, w jaki na poziomie krajowym przedstawiciele 21 biur odpowiedzialnych za współpracę międzynarodową czołowych polskich uczelni zrzeszają się w sieci IROs Forum w celu lepszego i sprawniejszego oddziaływania na postęp internacjonalizacji na polskich uczelniach. Znajomość problematyki wymiany akademickiej od strony praktycznej i możliwość doradztwa w tym zakresie może stanowić i coraz częściej stanowi dla ustawodawców oraz instytucji krajowych odpowiedzialnych za internacjonalizację polskiego szkolnictwa wyższego cenne źródło informacji. Profesor Tomasz Brzozowski, kierownik Katedry Fizjologii UJ CM, w wystąpieniu zatytułowanym 22 lata nauczania medycyny w języku angielskim na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, udowodnił, że systemowa i długofalowa współpraca ze znakomitymi partnerami zagranicznymi jest możliwa, a w medycznej części Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjęła już znamiona tradycji. Świadczy o tym świetnie funkcjonująca szkoła me-
dyczna dla obcokrajowców oraz znacząca liczba międzynarodowych absolwentów uzyskujących dyplom CM UJ. Profesor Adam Jelonek, pełnomocnik rektora UJ ds. internacjonalizacji oraz były ambasador RP w Malezji, Brunei i na Filipinach, w niezwykle ciekawy sposób zaprezentował temat promocji polskiego szkolnictwa wyższego z perspektywy misji dyplomatycznej. Poprzez sugestywny podtytuł swojego wystąpienia: Why Is So Bad if It Is So Good...? przedstawił podstawowe błędy popełniane przez polskie uczelnie w realizacji zadań i kontaktów międzynarodowych. Wykorzystując solidnie przeprowadzoną analizę SWOT, wskazał na takie grzechy jak, między innymi, bardzo mała liczba wysokiej jakości programów w języku angielskim, słaba znajomość języka angielskiego przez pracowników uczelni, zarówno akademickich, jak i administracyjnych, bardzo słaba promocja uczelni, brak międzynarodowych akredytacji programów studiów, brak doświadczenia we współpracy z agencjami rekrutacyjnymi w świecie, niska uznawalność polskich dyplomów, znikoma liczba programów typu Double Degree i Joint Programmes
Anna Wojnar
zagranicznych w Polsce – aż 53,5, tuż za nimi Białorusini. Nie bez powodu więc trend tworzenia studiów w języku polskim dla sąsiadów z Europy Wschodniej, o którym mówił rektor UJ prof. Wojciech Nowak, jest uzasadniony i powinien być kontynuowany. Największy wzrost wśród studentów zagranicznych, bo aż o 240 procent, odnotowano wśród studentów z Indii – obecnie w Polsce studiuje 2156 osób z tej części świata. Kolejne miejsca zajęli studenci z północnej części Europy – z Norwegii i Szwecji, a następne z Hiszpanii, Rosji i z Turcji. Do najważniejszych tematów poruszanych przez prelegentów poszczególnych sesji plenarnych należała, między innymi, rola sieci międzynarodowych w umiędzynarodowieniu szkolnictwa wyższego. Profesor Andrzej Mania, były prorektor UJ ds. dydaktyki, mówił o zaangażowaniu kadry uczelnianej w tego typu inicjatywy jako szansie na nawiązanie dobrych kontaktów z partnerami zagranicznymi i stworzenie doskonałej platformy do dalszej współpracy naukowej. Dodatkową korzyścią partnerstwa w sieciach są stypendia naukowe dla młodych badaczy oraz studentów i wspólnie przygotowywane
ALMA MATER nr 192–193Międzynarodowej UJ 15 Od lewej: prorektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Arnold Kłonczyński, rektor UJ prof. Wojciech Nowak, kierownik Działu Współpracy Dorota Maciejowska, prof. Andrzej Mania, rektor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego prof. Jerzy Malec
NAWA nie spełni pokładanych w niej nadziei i poprzestanie wyłącznie na kontynuacji dotychczasowych zadań realizowanych przez Biuro Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej. Jak wyjaśnił Łukasz Wojdyga, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy Międzynarodowej MNiSW oraz pełnomocnik ministra ds. utworzenia NAWA, agencja ta zamierza skupić się na tych zadaniach, które zostaną wskazane przez uczelnie jako priorytetowe. Wielokrotnie podkreślił, że agencja nie rozwiąże wszystkich problemów związanych z internacjonalizacją polskich uczelni, jednak da im narzędzia, które pomogą ten proces w pewnym stopniu przeprowadzić. Głównym zadaniem nowej agencji ma być stworzenie systemu wymiany w obszarze szkolnictwa wyższego i prowadzenia badań poprzez długofalowe wsparcie działań projakościowych. Podstawową formą wsparcia będą indywidualne stypendia przyznawane młodym naukowcom, a także wsparcie finansowe dla wspólnych studiów w językach obcych oraz międzynarodowych szkół doktoranckich. NAWA ma także wspomóc odwrócenie kierunku tzw. drenażu mózgów oraz ułatwić powroty polskich naukowców do kraju i zachęcać badaczy zagranicznych do podjęcia pracy w Polsce. Sesja zatytułowana Uczelnie i państwo – jak zapobiegać aktom agresji stanowiła kontynuację wątku zainicjowanego przez ministra Jarosława Gowina w zakresie wrogości Polaków wobec cudzoziemców. W debacie wzięli udział eksperci z Uniwersytetu Jagiellońskiego, pełnomocnik rektora UJ ds. bezpieczeństwa studentów
i doktorantów Katarzyna Jurzak-Mączka, Ewa Kiszka, kierownik Działu Współpracy z Zagranicą, Promocji i Projektów Rozwojowych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Piotr Olech, zastępca dyrektora ds. integracji społecznej Wydziału Rozwoju Społecznego oraz Policji Urzędu Miejskiego w Gdańsku, pełnomocnik Świętokrzyskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji ds. ochrony praw człowieka mł. insp. Gerard Bah. Uczestnicy sesji przypomnieli władzom polskich uczelni oraz osobom odpowiedzialnym za współpracę międzynarodową, jak ważnym zagadnieniem jest zapewnienie bezpieczeństwa studentom zagranicznym i zagranicznym pracownikom uczelni w Polsce. Przedstawili, jak w mądry sposób można skorelować działania policji, urzędów miejskich i ekspertów uczelnianych w celu zapobiegania aktom agresji oraz podejmowania inicjatyw na rzecz bezpieczeństwa w polskich uniwersytetach. Różnorodność tematów i problemów poruszonych podczas tej dwudniowej konferencji pokazuje szeroką skalę tematyki umiędzynarodowienia szkolnictwa wyższego, dotykającego praktycznie każdego aspektu funkcjonowania uczelni. Podkreśla też jego wagę i wartość dla każdej niemal polskiej uczelni. Warto jednak zaznaczyć, że internacjonalizacja jest potrzebna nie tylko uczelniom, ale to przede wszystkim otwarte na świat, światłe uczelnie są potrzebne społeczeństwom coraz częściej zamykającym się na różnorodność i wielokulturowość.
Dorota Maciejowska
Dział Współpracy Międzynarodowej UJ
Wśród imprez towarzyszących znalazły się takie wydarzenia jak gala konkursu Interstudent 2017 oraz premiera książki Czas internacjonalizacji II. Wydarzeniami dodatkowymi były, między innymi, spotkanie rady KRASP, spotkanie członków sieci IROs Forum oraz uroczyste podpisanie umowy o współpracy naukowej przez ambasadora Indii Mr. Ajaya Bisarię i rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka. Premiera książki Czas internacjonalizacji II to drugie już z tego cyklu wydarzenie umożliwiające praktykom interWspólne zdjęcie autorów publikacji Czas internacjonalizacji II nacjonalizacji polskiego szkolnictwa wyższego podzielenie się własnymi doświadczeniami, przemyśleniami i dobrymi praktykami w zakresie internacjonalizacji. Publikacja jest wspólnym dziełem 30 autorów z 21 ośrodków akademickich i instytucji związanych ze szkolnictwem wyższym przygotowanym pod redakcją dr Bianki Siwińskiej oraz prof. Grzegorza Mazurkiewicza. Teksty obejmują perspektywę rozwojową i przyszłościową dla umiędzynarodowienia szkolnictwa wyższego, perspektywę zarządczą oraz operacyjną przedstawiającą dobre praktyki do naśladowania przez uczelnie. Wśród artykułów znalazły się dwa teksty pracowników UJ: ALMA MATERkierownika nr 192–193 Działu Współpracy Międzynarodowej UJ, oraz Marty Ganobis-Bednarskiej, kierow16 Doroty Maciejowskiej, nika Działu Międzynarodowej Wymiany Studenckiej UJ.
Anna Wojnar
oraz syndrom „bycia najlepszym” pośród innych uczelni w świecie. Wiele cech pozytywnych polskich uczelni pozostaje natomiast niewykorzystanych w pełni i tym samym zmniejsza się nasza szansa na światowy sukces. Ambasador Indii w Polsce Mr. Ajay Bisaria podkreślił, że Polska wciąż stwarza zbyt wiele barier kandydatom na studia z Indii. Najtrudniejsze do pokonania są procedury wizowe oraz problemy z uzyskaniem karty pobytu w Polsce, ponadto ataki rasizmu, niezrozumienia i dyskryminacji, bariery językowe oraz niewłaściwie prezentowana przez polskie uczelnie oferta studiów i warunków bytowych w kraju. Profesor Dorothy Kelly zwróciła uwagę na potrzebę bardziej ścisłej współpracy uczelni z władzami i samorządami miejskimi, tworzenia wspólnych programów studiów oraz międzynarodowych centrów badawczych, a także na potrzebę zaangażowania w proces internacjonalizacji wszystkich aktorów tego procesu. Największe emocje wzbudziła jednak sesja poświęcona powołaniu nowej agencji MNiSW – Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej: polska DAAD czy BUWiWM+. Debata zaczęła się od prezentacji bardzo krytycznych głosów słyszanych wśród polskiego środowiska akademickiego na temat tej inicjatywy. Profesor Stanisław Bielecki, wiceprzewodniczący Komisji ds. Współpracy Międzynarodowej KRASP, odczytał fragmenty listu skierowanego przez KRASP do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wyrażającego obawę polskich uczelni, że
SIECI UNIWERSYTECKIE SPOSOBEM NA UMIĘDZYNARODOWIENIE z 27 państw. Głównym celem sieci jest wspieranie mobilności studenckiej, między innymi, poprzez wymianę stypendialną (w ramach programu Erasmus i poza nim), nowoczesną ofertę kształcenia oraz możliwość realizowania programów studiów pozwalających na uzyskanie dyplomów dwóch uczelni. Prowadzi program stypendialny dla młodych naukowców (Young Researchers Grant), który pozwala na uzyskanie stypendium dla uczestników studiów magisterskich i doktoranckich w wysokości 1 tysiąca euro na pobyt badawczy lub szkoleniowy w jednej z uczelni należących do sieci. Inicjatywa godna rozwijania! Dodatkowo Prof. Andrzej Mania podczas panelu Strategie umiędzynarodowienia – z perspektywy uczelni i kraju sieć współpracuje z konsorcjami uczelni w Australii oraz Stanach Zjednoczonych, co ma zasadnicze enomenem funkcjonowania europejWarto dokonać przeglądu sieci, do któprzełożenie na możliwości wyjazdów stuskich uniwersytetów jest współpraca rych należy Uniwersytet Jagielloński, dla dentów do ośrodków naukowych w tych w ramach sieci uniwersyteckich. Mają zbadania, w jakim stopniu mogą być one państwach. Biorąc pod uwagę dotychone różny charakter, co najlepiej można sposobem na umiędzynarodowienie edudostrzec, wczytując się w dokumenty kacji akademickiej, pozostawiając poza czasowe doświadczenia sieci, jest ona założycielskie, programowe czy statuty. naszą refleksją kwestie współdziałania realną szansą na zwiększenie aktywności najbardziej ambitnych studentów i dokPraktyka jest zazwyczaj bogatsza niż dla realizowania projektów badawczych. dokumenty, bo każda z sieci dopracowała Dla podejmowanej tu problematyki torantów. Potwierdzają to zapisy planu się osiągnięć i stworzyła szanse dla rozwi- bardzo znaczącą rolę odgrywa Utrecht strategicznego z 2016 roku, gdzie wprost jania nowych płaszczyzn współdziałania. Network. Należą do niej 32 uniwersytety powtórzono i rozszerzono plan działań na Sieci są formą wymiany doświadczeń, dobrych praktyk, ale i realizowania wspólnych projektów. W kwestii umiędzynarodowienia edukacji akademickiej sieci mogą wspomóc proces pozyskiwania kadry naukowej dla jej umiędzynarodowienia. Mogą także stać się szansą rozwoju wymiany studenckiej. Warto tu jednak myśleć nie tylko o zwiększaniu liczby studentów, bo to zapewnia program Erasmus. Czas pomyśleć o jakości wymiany – skierowanej ku ambitnym studentom (i doktorantom), którzy mogą być włączeni do projektów badawczych. Czy obecne sieci mogą to realizować, czy mają to w swoich celach i praktyce?
Fot. Anna Wojnar
F
Konferencja stanowiła forum wymiany poglądów dotyczących umiędzynarodowienia szkolnictwa wyższego w Polsce
ALMA MATER nr 192–193
17
rzecz zapewnienia wsparcia finansowego w celu zwiększenia mobilności najlepszych absolwentów oraz młodych naukowców w ramach sieci. Kolejna ważna sieć to Coimbra Group – sieć 39 najbardziej prestiżowych uczelni europejskich. Uniwersytety członkowskie Grupy Coimbra działają w ramach tzw. zespołów zadaniowych (Working Groups) na rzecz rozwoju współpracy akademickiej w dziedzinie mobilności i badań, a także kształtowania europejskiej polityki edukacyjnej. W odniesieniu do programów stypendialnych to Grupa Coimbra przeznacza je dla osób z ośrodków uniwersyteckich w regionach Afryki Subsaharyjskiej, Ameryki Łacińskiej oraz szeroko rozumianego „Europejskiego Sąsiedztwa”, jednak głównie dla młodych naukowców ze stopniem doktora. Grupa Coimbra stawia na ścisłą współpracę z programami mobilności UE, takimi jak Erasmus+. Fundowana jest również jedna nagroda Arenberg-Coimbra Group, która jest dostępna dla magistrantów uczelni Grupy Coimbra. Jeżeli chodzi o premiowanie internacjonalizacji studentów i doktorantów wewnątrz grupy, to możliwości są skorelowane z tymi oferowanymi przez Unię Europejską. Grupa angażuje się głównie w debatę nad mobilnością na poziomie europejskim, organizacji programów studiów oraz badań, organizacji konferencji oraz seminariów. Grupa Coimbra, w ramach Grupy Roboczej ds. Edukacji, kładzie bardzo duży nacisk na zwiększenie mobilności studentów, a przede wszystkim doktorantów. W przypadku tej drugiej grupy określa, że studia doktoranckie stanowią kluczową aktywność i główny priorytet dla uniwersytetów badawczych. W konsekwencji Grupa będzie na tym polu promowała mobilność
18
ALMA MATER nr 192–193
doktorantów, szczególnie wewnątrz ośrodków należących do sieci. Jeżeli chodzi o deklarowaną misję, Grupa Coimbra może być potencjalnie zainteresowana podjęciem działań na rzecz internacjonalizacji studiów i premiowania najbardziej ambitnych studentów i doktorantów. Sieć deklaruje bowiem zobowiązanie do zbudowania swojej marki opartej na najwyższej jakości uniwersytetów w Europie (użyte sformułowanie to academic excellence). Jej członkom powinno zatem zależeć na aktywnym wsparciu, także finansowym, najbardziej ambitnych studentów i doktorantów. Znaczne nadzieje można wiązać z tworzoną przy dużym udziale UJ The Guild of European Research-Intensive Universities z siedzibą w Brukseli. Gildia zrzesza obecnie 18 europejskich uniwersytetów, między innymi King’s College London, Uniwersytet w Glasgow, Uniwersytet Warwick, Uniwersytet Radboud, Uniwersytet w Bolonii czy Uniwersytet w Oslo. Jedną z podstawowych zasad działalności gildii jest reguła umiędzynarodowienia. Sieć nakierowana jest na maksymalizację korzyści, także poprzez partnerstwa uczelni, w tym międzynarodowe projekty badawcze. Co istotne z punktu widzenia misji sieci, stawia ona również na zaangażowanie w znaczące inicjatywy na szczeblu globalnym i podejmuje inicjatywy w zakresie modernizacji szkolnictwa wyższego oraz jego internacjonalizacji. Uniwersytet Jagielloński, poza statusem członka-założyciela, zajmuje istotną pozycję w tej sieci i aktywnie w niej działa. Prorektor UJ prof. Stanisław Kistryn jest członkiem trzyosobowej rady, pełniąc funkcję skarbnika. Zgodnie ze statutem do głównych celów gildii należy: stworzenie
możliwości kontaktów i nawiązania współpracy, między innymi z sektorem przemysłu czy organizacjami non-profit dla badaczy akademickich, zwiększenie współpracy międzyinstytucjonalnej w ramach recenzowania wyników badań naukowych, organizacja szkoleń i warsztatów dla naukowców w ramach doskonalenia ich umiejętności badawczych oraz działań zmierzających do zwiększenia finansowania badań naukowych. W odniesieniu do tych działań prowadzących do celu gildia wskazała na kilka możliwych, między innymi: zapewnienie dostępu do badań i analiz związanych z Unią Europejską (UE), organizację spotkań i konferencji, organizację szkoleń oraz zwiększenie udziału członków w projektach badawczych finansowanych przez UE. Działania gildii, pomimo tego, że nie są bezpośrednio i explicite nakierowane na studentów i doktorantów, nie wydają się wykluczać tej grupy z możliwości, które oferuje sieć. Dla studentów i doktorantów zwłaszcza możliwość uczestniczenia w warsztatach i szkoleniach, w tym nakierowanych na pomoc w pozyskiwaniu grantów, jest niezwykle istotna w dalszym rozwoju ich kariery naukowej. Co więcej, gildia oferuje płatny staż (na zasadzie praktyk Erasmus+), który może stanowić atrakcyjną ofertę zarówno dla studentów, jak i doktorantów. W odniesieniu do deklarowanej misji oraz przyjętego statutu gildia może być potencjalnie zainteresowana internacjonalizacją studiów dla najbardziej ambitnych studentów i doktorantów. Cele bowiem zawierają informacje o wsparciu członków we wdrażaniu funduszy strukturalnych, pomocy w zdobyciu grantów UE oraz przyciągnięciu funduszy z sektora przemysłowego poprzez oferowanie innowacji w tym zakresie. Kolejna ważna sieć to The Europaeum. An Association of Leading European Universities – organizacja zrzeszająca 11 czołowych uniwersytetów europejskich (między innymi Oxford, Leiden, Uniwersytet Karola w Pradze) powstała w latach 1990–1992. Jednym z głównych celów sieci jest zwiększenie wymiany kadry akademickiej oraz studentów pomiędzy uczelniami partnerskimi. W ramach mobilności program nakierowany jest raczej na wybitnych i ambitnych studentów i umożliwia zdobycie częściowego finansowania studiów magisterskich na Uniwersytecie Oksfordzkim (stypendium Jenkinsa) w obszarze nauk humanistycznych i społecznych. Inna
wprowadzenie i upowszechnienie dobrych praktyk. EUA zasadniczo nie przedstawia informacji co do finansowania mobilności studentów i doktorantów lub innego rodzaju wsparcia w sposób bezpośredni, choć wspiera tę sferę aktywności uniwersytetów. W „Programie roboczym 2016/2017” internacjonalizacja została ujęta jako jeden z kluczowych obszarów działalności sieci. W ramach celów na tym polu ujęto kontynuację współpracy z programami i działaniami UE (Erasmus+, ASEM). Zaznaczono również konieczność wsparcia działań, które zwiększą widoczność oraz dowód uznania europejskiego systemu szkolnictwa wyższego poza granicami kontynentu. Dodatkowo sieć zobowiązała się do wsparcia implementacji wśród członków Standards and Gudelines for Quality Assurance in the European Higher Education Area. Dokument ten z kolei wymienia mobilność studencką jako jeden z istotnych komponentów zapewnienia postępu w procesie uczenia się i zdobywania kwalifikacji na uniwersytecie. W konsekwencji wydaje się, że dalsza promocja internacjonalizacji najbardziej ambitnych studentów i doktorantów ma szansę rozwoju w ramach stowarzyszenia. Potwierdzają to dokonania działającej w ramach EUA Council for Doctoral Education of the EUA (której członkiem jest także UJ), angażującej się na rzecz współpracy i wymiany doktorantów oraz rozwoju studiów doktoranckich w międzynarodowej formule. Uniwersytet Jagielloński jest członkiem także kilku innych sieci o mniejszym potencjale w zakresie internacjonalizacji. Są to: EUNIS – European University Information Systems – działająca na rzecz wymiany oraz współpracy pomiędzy osobami odpowiedzialnymi za technologie informacyjne (IT) lub z instytucjami i organizacjami badawczymi w Europie; UniTown – działająca na rzecz wypracowywania jak najlepszych i najkorzystniejszych mechanizmów współ-
pracy pomiędzy uniwersytetami a miastami uniwersyteckimi. Jednym z głównych celów jest internacjonalizacja. Jednak aktywności w tym obszarze obejmują raczej kwestie zwiększenia obecności studentów i kadry naukowej z innych ośrodków naukowych oraz stymulację wymiany kulturowej i ułatwienie takich procedur admisji we współpracy administracji uniwersytetów z miastami. Uniwersytet Jagielloński jest także członkiem AUSCO – The Association of University Chief Security Officers, skupiającego swą uwagę na zapewnieniu bezpieczeństwa na uczelniach i kampusach uniwersyteckich. Szczególne miejsce w sferze wsparcia ambitnych studentów i doktorantów zajmuje program SYLFF – Sasakawa Young Leaders Fellowship Fund, ustanowiony w 1987 roku. To swego rodzaju sieć 66 uniwersytetów, które – zgodnie z wolą grantodawcy z Nippon Foundation – przydzielają środki doktorantom i studentom z potencjałem liderów na realizację ambitnych zadań. Na Uniwersytecie skorzystało z tego programu około 300 osób. Wymienione tu sieci to tylko szansa na skorzystanie z ich potencjału. Z doświadczenia wiemy, że są korzyści wynikające z przynależności UJ do nich. Jednak tylko zdecydowana aktywność w ramach sieci, prezentowanie naszych oczekiwań czy promowanie ważnych dla nas programów może zamienić członkostwo w sieci w znaczący sukces i pozwoli na skuteczne wsparcie strategii UJ w sferze internacjonalizacji, rozwoju umiędzynarodowienia edukacji akademickiej, rozwój współpracy naukowej czy doskonalenia sposobu administrowania uniwersytetem.
Andrzej Mania
Katedra Historii Dyplomacji i Polityki Międzynarodowej Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ prorektor UJ ds. dydaktyki w latach 2008–2016
Anna Wojnar
możliwość obejmuje otrzymanie stypendium dla młodego naukowca (w tym doktorantów) w ramach inicjatywy El Pomar, która pozwala na trzytygodniowy pobyt w Fundacji El Pomar w Kolorado, a następnie dwutygodniowy w Waszyngtonie. Co więcej, sieć zapewnia także możliwość uzyskania mniejszych grantów w ramach Projektowych Grup Badawczych (Research Project Groups), w których udział muszą brać uczestnicy afiliowani przy przynajmniej trzech ośrodkach będących członkami Europaeum. Wreszcie występuje również możliwość odbywania płatnego stażu (od jednego do trzech miesięcy), podczas którego uczestnicy otrzymują niewielki projekt badawczy do realizacji. Sieć Europaeum, ze względu na wymienione wyżej opcje finansowania projektów badawczych oraz studiów i pobytów badawczych w ośrodkach za granicą, wydaje się być istotną szansą na uzyskanie finansowania dla najbardziej ambitnych studentów i doktorantów. Mniej znany, ale z potencjałem rozwojowym jest The Baltic University Programme. Jego cele nakierowane są na zapewnienie szeroko rozumianego rozwoju regionu Morza Bałtyckiego poprzez wsparcie i promocję działających na tym terenie uniwersytetów i podobnych instytucji. Sieć wspiera organizowanie konferencji i kursów dla studentów. Stworzono również możliwości współpracy między uniwersytetami w ramach określonych projektów badawczych. Co istotne, zawarto informację o możliwości współfinansowania ze strony wszystkich partnerów inicjatyw takich jak wspólny program studiów magisterskich, które mogłyby zwiększyć mobilność studentów. W ramach działań sieć odnosi się bezpośrednio do internacjonalizacji studentów, doktorantów i kadry akademickiej. Konkretne kryteria i programy nie zostały tutaj wyszczególnione (poza pomysłem dotyczącym wspólnego programu studiów magisterskich). Jednak fakt, że statut nie wyklucza podjęcia nowych i współfinansowanych inicjatyw, może przyczynić się do ustanowienia projektów również takich nakierowanych na zwiększenie mobilności najbardziej ambitnych studentów i doktorantów, po przyjęciu przez sieć odpowiednich kryteriów. Inny charakter ma EUA – European University Association, sieć skupiająca ponad 850 uczelni w 47 państwach. W wymiarze internacjonalizacji i mobilności studentów oraz doktorantów EUA podjęła pewne inicjatywy. Nakierowane są one głównie na ustanowienie efektywnej strategii lub
Panel dyskusyjny Strategie umiędzynarodowienia – z perspektywy uczelni i kraju
ALMA MATER nr 192–193
19
CZY MAMY SZANSE NA AZJĘ? KILKA REFLEKSJI NAD UMIĘDZYNARODOWIENIEM P
ytanie, czy Uniwersytet Jagielloński ma szanse na Azję – na współpracę z azjatyckimi partnerami w sferze wymiany naukowej, współpracy badawczej czy dydaktycznej, jeszcze trzydzieści lat temu mogłoby wydawać się czymś niestosownym. Większość uczelni azjatyckich znajdowała się wówczas daleko na światowych listach rankingowych. Uczeni z tej części świata, może poza wyjątkiem Japonii i Singapuru, swój dorobek badawczy gromadzili najczęściej poza granicami swoich krajów. Znaczna część państw azjatyckich była wyłączona poza nawias światowej współpracy akademickiej, a dynamiczny wzrost gospodarczy tej części świata nie przekładał się jeszcze w znaczący sposób na wzrost liczby studentów z Chin, Malezji, Indii, Filipin czy Indonezji na czołowych uczelniach światowych. Pytanie wydawało się niestosowne. A może właśnie wtedy należało je zadać. Gdy kilka lat temu gościłem w swojej placówce dyplomatycznej licznych kolegów przyjeżdżających z polskich uczelni, tym bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że większość z nich z ogromnym trudem dojrzewa mentalnie do współpracy z Azją. Scenariusz wizyt był podobny (mam, oczywiście, na myśli wizyty, gdzie komukolwiek na czymkolwiek zależało, co wcale regułą nie było). Po serii wstępnych pytań, które standardowo dotyczyły sensu odwiedzenia uczelni w kraju „Trzeciego Świata” (który to kraj ma dokładnie tyle samo uczelni na liście szanghajskiej co
20
ALMA MATER nr 192–193
Polska), długiej debacie na temat tego, jak to Polska może nieść kaganek oświaty do krajów powszechnej ciemnoty, i podzieleniu się wątpliwościami, czy aby potencjalni studenci z Azji nie zaniżą zanadto poziomu polskich uczelni i nie zaleją polskiego rynku pracy, przedstawiciele polskich uczelni doznawali najczęściej bolesnego szoku poznawczego. Dotyczył on tak stanu badań naukowych, poziomu nauczania, jak i umiędzynarodowienia tamtejszych uczelni. I cóż, choć gentelmani o pieniądzach nie rozmawiają, to jednak warto, zupełnie na marginesie, wspomnieć o dramatycznej wręcz przepaści w zarobkach kadry akademickiej i państwowych nakładach na badania i naukę. Niestety – na naszą niekorzyść. Wielu powracających pionierów eksploracji azjatyckich uniwersytetów wracało z przekonaniem, że już nic nie warto i może lepiej trzymać się sprawdzonej i równie siermiężnej „bliskiej zagranicy”. Inni wracali z nadzieją, że może jednak warto spróbować. Obecnie pytanie, czy Uniwersytet Jagielloński i, szerzej, polski świat akademicki mają szansę na Azję, staje się już nie tylko pytaniem o kierunki strategiczne współpracy akademickiej. Staje się pytaniem o być albo nie być polskiego szkolnictwa wyższego i probierzem uczestniczenia przez uczelnię w światowym rynku usług edukacyjnych. Skoncentrujmy się przez chwilę na tym drugim aspekcie. Spośród 4,5 miliona wszystkich studentów studiujących poza granicami swoich ojczystych
krajów ponad 50 procent stanowią Azjaci. W ciągu najbliższej dekady przewiduje się, że rynek ten wzrośnie dwukrotnie, a udział studentów z krajów azjatyckich jeszcze się zwiększy. Wartość rynkowa usług akademickich oferowanych studentom z Azji niebawem sięgnie 100 miliardów dolarów, a dla niektórych krajów, jak Australia czy Nowa Zelandia, stała się jedną z najważniejszych gałęzi tamtejszych gospodarek. O Polsce na tle czołówki akademickiego umiędzynarodowienia – z nieco ponad 4 procentami obcokrajowców, w przygniatającej liczbie z Ukrainy i Białorusi, i z niespełna 900 studentami z Chin (około 1 promila Chińczyków studiujących za granicą), lepiej nie wspominać. Czy jednak istotnie pytanie, czy jako Polska w ogóle i Uniwersytet Jagielloński w szczególności mamy jeszcze szanse na Azję, pozostaje już tylko pytaniem czysto akademickim? Myślę, że nie. Rynek usług edukacyjnych na świecie rozwija się, a liczba wyjeżdżających na studia mieszkańców Chin, Indii, Indonezji czy Filipin nieustannie wzrasta. We wszystkich tych krajach rośnie też klasa średnia. Niektórzy badacze szacują, że w ciągu najbliższej dekady w samych Chinach sięgnie ona astronomicznej liczby 600 milionów. Polskie uczelnie pozostają dla większości Azjatów zupełnie anonimowe. Dotyczy to też notowanych na liście 500 najlepszych uczelni światowych – Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego. To prawda. Jednak anonimowa przestała
Fot. Anna Wojnar
być Polska. Tu nasz sukces marketingowy jako kraju z nawiązką przewyższył nasze rzeczywiste osiągnięcia i wielu Azjatów chce posiąść dyplom uczelni „czołowego kraju Unii Europejskiej”. Polska konkuruje też skutecznie bardzo niskimi kosztami utrzymania dla potencjalnych przybyszy i, cóż tu dużo mówić, niskimi kosztami uzyskania wyższego wykształcenia. Ci, i to całkiem liczni, reprezentanci chińskiej, indyjskiej czy filipińskiej elity, którzy mieli podjąć naukę w czołowych uczelniach Ivy League, już to uczynili. Powinniśmy też spojrzeć prawdzie w oczy. Szanse, że w ciągu najbliższych lat będziemy w stanie do nich trafić, są niewielkie. Dla rosnących szeregów azjatyckiej klasy średniej studia w Polsce i w Krakowie mogą okazać się atrakcyjne. Nie ma się czego wstydzić. Bo to właśnie po nich sięgają najlepsze uczelnie niemieckie, francuskie czy skandynawskie. Często też, częściej niż europejscy studenci, mieszkańcy Azji podejmują ryzyko studiów daleko od ojczystego kraju. Polska, a tym samym Uniwersytet Jagielloński, może skorzystać z często zupełnie nieuświadomionych atutów o charakterze geopolitycznym i społecznym. Przystąpienie Warszawy do ogłoszonego przez Pekin programu „One Belt, One Road” oznacza możliwość skorzystania z unikatowego klimatu politycznego, który pozwala na udział w centralnych programach stypendialnych. Polska z perspektywy Azji
Studenci Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie UJ na Wzgórzu Wawelskim w dniu Jubileuszu 650-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego; 10 maja 2014. Na przodzie dr hab. Piotr Horbatowski
postrzegana jest też powszechnie (co za potęga stereotypu!) jako kraj niezaangażowany w bieżące spory polityczne, stabilny, a przede wszystkim zupełnie pozbawiony uprzedzeń o charakterze rasowym czy religijnym. I jeszcze last but not least tak Azja na Uniwersytecie Jagiellońskim, jak Uniwersytet Jagielloński w Azji są obecne już od lat. Odnosi się to do zasług Instytutu Orientalistyki, niezwykle dużej aktywności afiliowanych przy naszej Uczelni chińskiego Instytutu Konfucjusza czy koreańskiego Centrum Sejonga Wielkiego, ale też do ożywionej wymiany studenckiej
i obecności licznych zastępów azjatyckich studentów w murach Collegium Medicum, Wydziału Polonistyki czy WSPiM. Czy mamy szanse na Azję? Wydaje się, że szanse są zawsze. Sami je poniekąd stworzyliśmy. Czy jednak potrafimy je wykorzystać? W końcu jako Polacy mamy unikatowe zdolności do marnowania wszelkich szans. Czas pokaże...
Adam Jelonek
pełnomocnik rektora UJ ds. internacjonalizacji były ambasador RP w Malezji, Brunei i na Filipinach
Studenci zagraniczni ALMA MATER nr 192–193w pochodzie jubileuszowym 21 przed Auditorium Maximum; 10 maja 2014
BEZPIECZEŃSTWO STUDENTÓW ZAGRANICZNYCH – WYZWANIE DLA INTERNACJONALIZACJI K
22
ALMA MATER nr 192–193
Panel dyskusyjny Uczelnie i państwo – jak zapobiegać aktom agresji; 28 lutego 2017
„o pryncypiach nie dyskutujemy” – kwestia zapewniania bezpieczeństwa stała się oczywista. Uniwersytet Jagielloński jest dotąd jedynym polskim członkiem The Association of University Chief Security Officers4 – międzynarodowej sieci skupiającej ekspertów zajmujących się bezpieczeństwem w szkołach wyższych. Nasi eksperci przewodniczą grupie roboczej zajmującej się opracowaniem przewodnika dla uniwersytetów Grupy Coimbra na temat procedur zapewniania bezpieczeństwa studentom zagranicznym i są zapraszani do dzielenia się swoimi doświadczeniami z uczelniami partnerskimi zrzeszonymi w polskim IROs Forum (International Relations Offices Fo-
rum5). Jedna z nich, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, planuje zorganizować w listopadzie 2017 roku konferencję w całości poświęconą bezpieczeństwu studentów zagranicznych. Uczelnia nie jest w stanie realizować swojej podstawowej misji, jaką jest edukacja i uprawianie nauki, jeśli członkom społeczności akademickiej nie zapewniono bezpieczeństwa na racjonalnym (adekwatnym do potrzeb, występujących zagrożeń, lokalnej sytuacji) poziomie. Jak pisze Peter F. Lake, amerykański ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa uczelni, edukacja i bezpieczeństwo są ze sobą nieuchronnie powiązane6. Przepisy ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym normują te kwestie dość ogólnie, sytuując rektora w roli podmiotu, który dba o utrzymanie bezpieczeństwa i porządku na terenie uczelni (art. 66 ust. 2 pkt. 5 oraz art. 227 ust. 1). Nie regulują w sposób szczególny sposobów zapewniania bezpieczeństwa osobom studiującym (w szczególności cudzoziemcom) ani nie zaopatrują rektora w żadne specjalne narzędzia czy też środki finansowe umożliwiające wywiązanie się z tego zadania. Z kolei przewodnik po programie Erasmus+ zawiera deklarację: Ochrona i bezpieczeństwo osób uczestniczących w projektach Erasmus+ stanowią istotne zasady programu. [...] W tym celu każda organizacja uczestnicząca w prograPodczas panelu dyskutowano, jak zapobiegać aktom ksenofobii i agresji wobec studentów obcokrajowców
Fot. Anna Wojnar
iedy mówimy o internacjonalizacji, skupiamy się zazwyczaj na wyzwaniach związanych z zapewnieniem właściwej infrastruktury, programów kształcenia, kadry przeszkolonej pod względem językowym, ale też w zakresie komunikacji międzykulturowej, dostępności usług adresowanych do studentów (wsparcie psychologiczne, prawne, medyczne, administracyjne) w językach obcych. Czy to jednak wystarczy, abyśmy mogli stwierdzić, że naprawdę jesteśmy przygotowani na przyjęcie studentów zagranicznych? Z badań wynika, że bezpieczeństwo stanowi jedno z istotnych kryteriów decydujących o atrakcyjności kraju studiowania1. Wydaje się, że polityki internacjonalizacji polskich szkół wyższych nadal w niewystarczającym stopniu uwzględniają potencjał w tym zakresie2, szczególnie biorąc pod uwagę, że Polska jest jednym z najmniej zagrożonych terroryzmem oraz najbezpieczniejszych krajów świata3. Pełniąc funkcję pełnomocnika rektora UJ ds. bezpieczeństwa studentów i doktorantów, mam okazję obserwować zmiany w podejściu do zagadnień związanych z zapewnianiem bezpieczeństwa na uczelniach zachodzące w Polsce od 2011 roku. Nie szukając daleko przykładów – niedługo po rozpoczęciu pracy kilkakrotnie miałam okazję usłyszeć pełne sceptycyzmu pytanie: ale właściwie po co nam taki pełnomocnik, co tym studentom dolega? Po sześciu latach coraz częściej stykam się ze stwierdzeniem:
mie Erasmus+ musi wprowadzić skuteczne procedury i mechanizmy, które będą promować i gwarantować bezpieczeństwo oraz ochronę uczestników w ramach ich działań. W tym kontekście niezrozumiała jest zatem medialna krytyka, jaka spadła wiosną ubiegłego roku na władze Politechniki Białostockiej po wysłaniu do studentów programu Erasmus+ ostrzeżeń, by w związku z marszem ONR nie opuszczali budynku akademika. Komunikat ten stanowił bowiem efekt klasycznej oceny ryzyka, którą uczelnia słusznie przeprowadziła, gdy okazało się, że koncertu zespołu Nordica w klubie studenckim Gwint, zgłoszonego jako prywatna impreza, nie można zgodnie z prawem odwołać. W braku innych narzędzi ostrzeżenie wysłane studentom było właściwym sposobem zmniejszenia ryzyka wystąpienia zagrożeń dla bezpieczeństwa. W przestrzeni publicznej incydenty o podłożu rasistowskim i ksenofobicznym, obejmujące tak przypadki mowy nienawiści, jak i przestępstw z użyciem
przemocy, dotykają, niestety, cudzoziemców studiujących w Polsce, co niewątpliwie w dłuższej perspektywie czasu może mieć wpływ na proces internacjonalizacji szkolnictwa wyższego7. W tym kontekście międzyuczelniana współpraca staje się cennym źródłem dobrych praktyk. Poza wymienionymi wyżej inicjatywami takim forum wymiany doświadczeń stała się w ostatnim czasie Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), która nie tylko wyraziła zdecydowany sprzeciw wobec haniebnych zachowań o podłożu ksenofobicznym w stosunku do studiujących w Polsce cudzoziemców, apelując do właściwych służb państwa o skuteczne zapewnienie pełnego bezpieczeństwa studentom zagranicznym
w naszym kraju8, ale także zebrała informacje na temat funkcjonujących w szkołach wyższych jednostek służących wsparciu w razie podobnych incydentów. Kluczowe jest zatem odróżnienie zadań uczelni i państwa w odniesieniu do zapewniania bezpieczeństwa studentom cudzoziemcom. Z całą pewnością uczelnie powinny zadbać o podejmowanie w swoich murach jak największej liczby działań służących wsparciu studentów narażonych na zagrożenia oraz dyskryminację, bez względu na przesłankę. W tym celu podejmują i powinny nadal rozwijać aktywności szkoleniowe, prowadzić akcje profilaktyczne i edukacyjne – także w mediach społecznościowych, opracowywać przewodniki (takie jak choćby Hate Crime Reacting Handbook, zamieszczony na stronie JU Safe Student9), ale także powoływać wyspecjalizowane jednostki, prowadzić badania poczucia bezpieczeństwa, rejestrować zdarzenia czy służyć wsparciem instytucjonalnym przed organami państwa. Wszystkie te aktywności muszą jednak być podejmowane ze świadomością
zmów, które spowodują, że Polacy przestaną obrażać cudzoziemców w tramwaju, słysząc język obcy, albo bić ich z powodu koloru skóry albo domniemanego wyznania. Uniwersytet nie może i nie powinien wyręczać w tym zakresie państwa. Spoczywa jednak na nim odpowiedzialność za słowo i poprawę jakości debaty publicznej na temat obecności cudzoziemców w Polsce. Cytowany apel KRASP zdaje się potwierdzać ten pogląd.
Katarzyna Jurzak-Mączka
pełnomocnik rektora UJ ds. bezpieczeństwa studentów i doktorantów Por. Academic Cooperation Association (ACA), http://www. iie.org/~/media/Files/Corporate/Publications/Perceptions-of-European-Higher-Education.ashx oraz A. Böhm i in., Vision 2020: Forecasting International Student Mobility. A UK perspective, https://www.britishcouncil.org/sites/ default/files/vision-2020.pdf, pobrano 17.03.2017. 2 K. Jurzak-Mączka, Bezpieczeństwo studentów zagranicznych. Dobre praktyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, [w:] Jak rozbroić bombę nienawiści? Skuteczna współpraca imigrantów i organów ścigania. Publikacja pokonferencyjna, http:// www.nigdywiecej.org//docstation/com_docstation/64/zespol_ds._ochrony_praw_czlowieka_ministerstwa_spraw_ wewnetrznych_jak_rozbroi.pdf (pobrano 18.03.2017), s. 44 i n., oraz cytowana tam literatura. 3 Por. ostatnie rankingi Terrorism Index oraz Global Peace Index, opracowane przez Institute for Economics and Peace, http:// static.visionofhumanity.org/#page/indexes/global-peace-index/2016/POL/OVER oraz http://static.visionofhumanity.org/#page/indexes/terrorism-index/2015/POL/OVER, pobrano 17.03.2017. 4 Więcej: https://www.aucso.org/, pobrano 17 marca 2017.
1
6
zakresu granic, w jakich mogą i powinny działać szkoły wyższe. Niektórych problemów uczelnie nie są w stanie rozwiązać. To państwo i jego organa powinny skutecznie reagować na zaistniałe w przestrzeni publicznej przestępstwa z nienawiści (w tym rozszerzyć zbyt wąski ich katalog), mowę nienawiści, naruszenia porządku, zagrożenia dla bezpieczeństwa i ogólne przyzwolenie na nielubienie „innych”. To na organach państwa spoczywa wypracowanie mechani-
7
8
9
5 Więcej: http://www.irosforum.pl/o-iros-forum/, pobrano 17 marca 2017. Peter F. Lake, The Rights and Responsibilities of the Modern University: the Rise of the Facilitator university (second edition), Carolina Academic Press, Durham, North Carolina, 2013, s. 16. Przykłady ataków zostały opisane w corocznym raporcie Departamentu Stanu USA na temat przestrzegania praw człowieka, por. https://www.state.gov/j/drl/rls/hrrpt/humanrightsreport/index.htm#wrapper, pobrano 17 marca 2017. Apel Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich w związku z aktami agresji w stosunku do studiujących w Polsce cudzoziemców, http://www.krasp.org.pl/pl/komunikaty/apel, pobrano 17 marca 2017. Więcej: http://www.safe-student.uj.edu.pl/documents/105124029/0/hatecrime+mini+edition/0909a370-9f93-4564-b591-138bebd74a79, pobrano 17 marca 2017.
ALMA MATER nr 192–193
23
NAJPOPULARNIEJSZY STUDENT ZAGRANICZNY mar Al-Obaidi, student kierunku lekarsko-dentystycznego w Szkole Medycznej dla Obcokrajowców Wydziału Lekarskiego UJ CM, znalazł się wśród zwycięzców ósmej edycji konkursu Interstudent, zdobywając statuetki w dwóch kategoriach: studia magisterskie i najpopularniejszy student zagraniczny. Konkurs Interstudent jest organizowany przez Fundację Edukacyjną „Perspektywy” w ramach programu „Study in Poland”, a jego celem jest wyłonienie, nagrodzenie oraz promocja najlepszych studentów zagranicznych studiujących w Polsce. Omar Al-Obaidi urodził się w Iraku, mieszkał również w Syrii, Jordanii i Dubaju. W wieku trzynastu lat osiedlił się z rodziną w Szwecji. Zamiarem Omara od początku było studiowanie w Europie Wschodniej, wybór padł właśnie na Kraków i Uniwersytet Jagielloński. Do Polski zdecydował się przyjechać w 2013 roku w wieku 19 lat. Rozpoczął studia na kierunku lekarsko-dentystycznym w Szkole Medycznej dla Obcokrajowców Wydziału Lekarskiego UJ CM. Obecnie zajmuje się problematyką estetyki zębów i plomb dentystycznych w Zakładzie Stomatologii Zachowawczej i Endodoncji. Studiuje również zagadnienia bioetyki w integracji międzykulturowej. Po ukończeniu studiów planuje wrócić do Szwecji i podjąć pracę w swoim zawodzie. Jego marzeniem jest stworzenie sieci klinik stomatologicznych w Polsce, Szwecji i Dubaju. Chciałby również uczestniczyć
O
24
ALMA MATER nr 192–193
w misjach humanitarnych w Iraku – pomagać ludziom ubogim i ofiarom wojen. Gala konkursu Interstudent, kończąca pierwszy dzień konferencji zatytułowanej Studenci zagraniczni w Polsce 2017, odbyła się 27 lutego 2017 w Galerii Sztuki Polskiej XIX Wieku w Sukiennicach, z udziałem wielu gości, w tym przedstawicieli Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Zgromadzonych powitali: rektor UJ prof. Wojciech Nowak, przewodniczący KRASP prof. Jan Szmidt oraz doradca prezydenta Krakowa ds. polityki senioralnej Anna Okońska-Walkowicz. Statuetki wręczał laureatom minister
nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Zwycięzców w kategoriach: studia licencjackie, magisterskie oraz doktoranckie, wskazała kapituła konkursu w składzie: rektor Politechniki Opolskiej prof. Marek Tukiendorf, prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Stanisław Kistryn, dyrektor zarządzająca Fundacji Edukacyjnej „Perspektywy” dr Bianka Siwińska, przewodniczący Krajowej Reprezentacji Doktorantów Michał Gajda oraz przewodniczący Parlamentu Studentów RP Tomasz Tokarski. Najpopularniejszego studenta zagranicznego wybierano natomiast w drodze internetowego głosowania spośród 20 finalistów. Omar Al-Obaidi uzyskał 37 400 głosów – ponad osiem tysięcy więcej niż kandydatka z drugim wynikiem. W tym roku do konkursu napłynęło ponad 100 zgłoszeń studentów pochodzących z 37 krajów na pięciu kontynentach, między innymi z Ukrainy, Kanady, Iranu, Iraku, Indii, Białorusi, Kolumbii, Salwadoru, Etiopii, Francji, Niemiec, Ghany, Wielkiej Brytanii, Gruzji, Indonezji, Maroka, Norwegii, Rumunii, Rosji, Sri Lanki, Szwecji, Syrii, Turcji, USA i Wietnamu. Ze względu na wyrównany poziom zgłoszeń kapituła konkursu zdecydowała, Gratulacje od rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka
Fot. Anna Wojnar
Omar Al-Obaidi odbiera pamiątkową statuetkę w kategorii studia magisterskie z rąk ministra Jarosława Gowina
że w każdej z trzech kategorii nagrodzi dwóch studentów zagranicznych. W kategorii studiów doktoranckich laureatką została Sabina Brazevic z Litwy, doktorantka w Zakładzie Elektroniki Kwantowej na Wydziale Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Drugą nagrodzoną doktorantką była, pochodząca z Białorusi, Anastasija Niakrasawa. Studiuje muzykologię na Uniwersytecie Warszawskim, specjalizując się w zagadnieniach dotyczących tradycyjnej muzyki etnicznej Białorusi i innych krajów europejskich. Na gali zaprezentowała napisaną przez siebie na tę okazję pieśń. W kategorii studia magisterskie, obok Omara Al-Obaidi, nagrodzono studenta psychologii na Uniwersytecie Warszawskim Seyeda Mohammadreza Sadra z Iranu, który w przyszłości planu-
Omar Al-Obaidi otrzymał również, ufundowaną przez rektora UJ, nagrodę specjalną
młode kobiety do podejmowania wyzwań w dziedzinach związanych z nauką, technologią, inżynierią i matematyką. Drugim
laureatem w tej kategorii został Wadym Melnyk z Ukrainy, studiujący na kierunku informatyka w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Wadym Melnyk wspólnie z firmą Microsoft stworzył Unicorn Division – inicjatywę, która łączy najbardziej wpływowe firmy ze środowiska startupowego, wspierając jednocześnie najbardziej innowacyjne start-upy w kraju. Jest również współwłaścicielem kilku firm: Cervi Robotics, ServoCode, Dronhub, B Technology, a także organizatorem jednego z największych maratonów programistycznych w Polsce – Hackathon Rzeszów. W ubiegłych latach wśród laureatów konkursu Interstudent znaleźli się również studenci reprezentujący Uniwersytet Jagielloński: Ghanshyambhai Khatri, doktorant na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ, oraz Francesco Gubinelli, student Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ.
AWoj
Fot. Anna Wojnar
W tegorocznej edycji konkursu pamiątkowe statuetki otrzymało sześcioro studentów. Omar Al-Obaidi został laureatem w dwóch kategoriach: studia magisterskie oraz najpopularniejszy student zagraniczny
je połączyć obecnie zdobywaną wiedzę z wcześniej wyuczonym zawodem inżyniera i realizować się w kierunku psychologii neuropoznawczej, wykorzystującej rzeczywistość wirtualną do rehabilitacji neuropsychologicznej. W kategorii studia licencjackie nagrodę otrzymała pochodząca z Indii Sowmya Thottambeti, która studiuje na Wydziale Elektroniki i Telekomunikacji Politechniki Poznańskiej. Planuje pracować i rozwijać swoją karierę zawodową w zakresie inżynierii sieci lub w dziedzinie pokrewnej, inspirując jednocześnie
Laureaci konkursu Interstudent 2017
ALMA MATER nr 192–193
25
KATEDRA STUDIÓW INDYJSKICH 27
Barbara Michalak-Pikulska, kierownik Zakładu Języków i Kultur Indii i Azji Południowej dr hab. Iwona Milewska oraz dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu, pełnomocnik rektora UJ ds. internacjonalizacji prof. Adam Jelonek. Katedra zostanie uruchomiona w Zakładzie Języków i Kultur Indii i Azji Południowej w Instytucie Orientalistyki na Wydziale Filologicznym UJ. W ramach
nowo powstałej katedry Zakład Języków i Kultur Indii i Azji Południowej będzie rokrocznie gościć wizytujących wykładowców z Indii, specjalistów od studiów nad indyjskimi językami, kulturą i cywilizacją. Fundatorem przedsięwzięcia jest rządowa instytucja Indian Council for Cultural Relations. Podpisana umowa obejmuje lata 2017–2020.
Red.
Adam Koprowski
lutego 2017 rektor UJ prof. Wojciech Nowak oraz ambasador Republiki Indii w Polsce Ajay Bisaria podpisali umowę dotyczącą utworzenia na Uniwersytecie Jagiellońskim Katedry Studiów Indyjskich. W spotkaniu, które odbyło się w Auditorium Maximum, uczestniczyli również: dziekan Wydziału Filologicznego prof. Elżbieta Górska, dyrektor Instytutu Orientalistyki prof.
Moment podpisania umowy przez rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka Uczestnicy spotkania w Auditorium Maximum; 27 lutego 2017 oraz ambasadora Republiki Indii w Polsce Ajaya Bisarię
Anna Wojnar
WIZYTA AMBASADOR IZRAELA
27 stycznia ambasador Izraela w Polsce Anna Azari spotkała się w Collegium Novum z rektorem UJ prof. Wojciechem Nowakiem. W wizycie uczestniczyli również: dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu i pełnomocnik rektora UJ ds. internacjonalizacji prof. Adam Jelonek, kierownik Zakładu Izraela i Lewantu UJ dr hab. Przemysław Turek oraz były prorektor UJ prof. Piotr Laidler. Głównym tematem spotkania była współpraca pomiędzy Uniwersytetem Jagiellońskim a uczelniami izraelskimi, zarówno w dziedzinie wymiany studenckiej, jak i kontaktów naukowo-badawczych
WSPÓŁPRACA Z FIRMĄ SAMSUNG
Fot. Adam Koprowski
S
amsung Electronics, jedna z największych firm elektronicznych na świecie, rozpoczyna współpracę z Uniwersytetem Jagiellońskim w sferze naukowo-badawczej i dydaktycznej. Współpraca zakłada w szczególności długofalowe współdziałanie przy opracowywaniu i rozwijaniu projektów z dziedziny nowych technologii. Naukowcy z UJ otrzymają wsparcie w dziedzinie innowacyjności i transferu wiedzy. Porozumienie w tej sprawie zostało podpisane 14 marca 2017 w Sali Senackiej Collegium Novum przez prorektor UJ prof. Dorotę Malec i dyrektora zarządzającego Centrum Badawczo-Rozwojowego Samsung Electronics Polska Youngmina Lee. – Współpraca z firmami o takim potencjale jak Samsung umożli- Spotkanie z przedstawicielami firmy Samsung Electronics odbyło się w Sali Senackiej Collegium Novum; 14 marca 2017 wia zbliżenie wiedzy uniwersyteckiej i praktyki gospodarczej oraz efek- gicznej otworzy przed naukowcami nowe nia specjalistów. Dyrektor zarządzający tywny transfer wiedzy. Porozumienie daje wyzwania i umożliwi udział w tworzeniu Centrum Badawczo-Rozwojowego SamUczelni możliwość realizacji projektów najbardziej innowacyjnych technologii sung Electronics Polska Youngmin Lee badawczo-rozwojowych, finansowanych – podkreśliła prorektor UJ prof. Dorota stwierdził, że ścisła współpraca z najlepprzez partnera biznesowego i odpowiada- Malec, dodając, że Uniwersytet liczy szymi uczelniami w Polsce, wśród których jących na jego problemy. Współdziałanie również na możliwość współpracy w firmą znajduje się Uniwersytet Jagielloński, jest z jednym z liderów w branży technolo- Samsung w zakresie dydaktyki i kształce- jednym z priorytetów Centrum. Wyraził nadzieję, że rozpoczęte działania przyniosą w przyszłości obopólne korzyści, w postaci realizacji wspólnych, długofalowych i strategicznych projektów, umacniając tym samym dalszą współpracę firmy Samsung i UJ. Współpraca będzie podzielona na etapy, które będą dookreślane w odrębnych, szczegółowych umowach. Realizacja porozumienia rozpocznie się od współpracy badawczej z Wydziałem Matematyki i Informatyki UJ. Naukowcy z UJ otrzymają od firmy Samsung listę obszarów tematycznych wskazujących kierunki badań, w dziedzinie których firma jest zainteresowana realizacją wspólnych projektów. Wydział będzie miał za zadanie przygotować swoje propozycje w tym zakresie. Na tej podstawie Samsung będzie mógł finansować realizację już konkretnych projektów. Umowę podpisali prorektor UJ prof. Dorota Malec i dyrektor zarządzający Centrum
Wr
Badawczo-Rozwojowego Samsung Electronics Polska Youngmin Lee
ALMA MATER nr 192–193
27
W KIERUNKU TATR U
Umowę podpisali: rektor UJ prof. Wojciech Nowak, starosta tatrzański Piotr Bąk oraz wicestarosta tatrzański Jerzy Zacharko
zacji Uczelni wśród młodzieży planującej studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Uniwersytet Jagielloński będzie uwzględniał w programach naukowo-badawczych tematykę związaną z problematyką Tatr i Podtatrza, a także wspierał działania
edukacyjne podejmowane przez powiat tatrzański w organizacji wykładów gościnnych, odczytów, wspólnych konferencji, seminariów szkoleniowych dla nauczycieli oraz warsztatów dla dzieci i młodzieży.
Red.
Uczestnicy spotkania w gabinecie rektora UJ; 14 marca 2017
28
ALMA MATER nr 192–193
Fot. Anna Wojnar
niwersytet Jagielloński rozpoczął współpracę z powiatem tatrzańskim w Zakopanem. Porozumienie w tej sprawie zostało podpisane 14 marca 2017 przez rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka, starostę tatrzańskiego Piotra Bąka oraz wicestarostę tatrzańskiego Jerzego Zacharkę. W spotkaniu, które odbyło się w gabinecie rektora UJ w Collegium Novum, wzięli również udział: prorektor UJ prof. Dorota Malec, były prorektor, miłośnik Tatr i kultury Podhala prof. Stanisław Hodorowicz, kanclerz UJ Ewa Pędracka-Kwaskowska, kwestor UJ Terasa Kapcia oraz skarbnik powiatu Joanna Gronkowska. Przedmiotem porozumienia jest, między innymi, organizacja wspólnych przedsięwzięć naukowych, naukowo-badawczych oraz edukacyjnych o tematyce związanej z administracją, historią, ekonomią, geologią, ochroną środowiska, polityką społeczną, prawem, zarządzaniem, zdrowiem publicznym, turystyką zdrowotną, rozwojem lokalnej gospodarki. Powiat tatrzański zobowiązał się do organizacji staży i praktyk zawodowych dla studentów, a także promocji i populary-
SCIENTIA
DROGI I BEZDROŻA DEPRESJI akopane już po raz dwudziesty drugi gościło uczestników konferencji z cyklu „Farmakoterapia, psychoterapia i rehabilitacja zaburzeń afektywnych”. Jest to przedsięwzięcie przyciągające zainteresowanych ujęciem w szerokim kontekście, biologicznym, psychologicznym i społecznym, zaburzeń nastroju. Tegoroczną edycję, zorganizowaną w dniach 17–18 lutego 2017, zatytułowano Drogi i bezdroża depresji, poświęcąjąc większą część programu aspektom terapii i profilaktyki zaburzeń depresyjnych. Organizatorzy otrzymali prawie 700 zgłoszeń. Wśród uczestników konferencji, obok specjalistów z dziedziny psychiatrii, znaleźli się rezydenci psychiatrii z całej Polski, doktoranci oraz studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego zainteresowani psychiatrią i psychologią kliniczną. Tradycyjnie już konferencja jest wynikiem współpracy Katedry Psychiatrii UJ z jej Zakładem Zaburzeń Afektywnych, reprezentowanym przez prof. Dominikę
Fot. Jerzy Sawicz
Z
Dudek, i III Kliniki Psychiatrycznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie kierowanej przez prof. Marka Jaremę. Rangę wydarzenia i jego znaczenie dla rozwoju opieki nad chorymi na depresję podkreślił przyjazd dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Barbary Bulanowskiej, która rozpoczynając konferencję, zwróciła uwagę na szczególne miejsce psychiatrii wśród nauk medycznych, z jej interdyscyplinarnością i koniecznością bardzo otwartego i szerokiego spojrzenia na problemy pacjenta. Wzruszającym akcentem był odczytany przez nią piękny wiersz osoby zmagającej się z chorobą psychiczną. Następnie, w imieniu Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, prof. Dominika Dudek wręczyła dyplomy honorowego członka PTP prof. Markowi Jaremie i prof. Józefowi Krzysztofowi Gierowskiemu. Jako gość specjalny konferencji wykład wygłosił prof. Piotr Sztompka, wybitny
Prof. Józef Krzysztof Gierowski
polski socjolog, autor, między innymi, Traumy wielkiej zmiany. Tematem jego wystąpienia była trauma społeczna i kulturowa. Wykład poruszał kwestie
W konferencji Drogi i bezdroża ALMA depresji wzięli nr udział specjaliści MATER 192–193 z dziedziny psychiatrii, a także doktoranci oraz studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego zainteresowani psychiatrią i psychologią kliniczną
29
30
ALMA MATER nr 192–193
Fot. Jerzy Sawicz
nej, psychologicznej, mieć rehabilitacja ruchowa. Profesor Topsychoterapeutycz- masz Sobów opowiedział o starzeniu się nej oraz fizjotera- z chorobą dwubiegunową i objawach tej peutycznej. – Szcze- choroby u starszych pacjentów. Profesor gólnie w populacji Jerzy Leszek mówił o najnowszych neugeriatrycznej musimy robiologicznych doniesieniach z zakresu pamiętać o współ- dysfunkcji poznawczych w depresji wieku chorobowości soma- podeszłego i szeroko omówił neurokoretycznej i nieraz nie- laty depresji i otępienia. W programie konferencji nie zabratypowych objawach ciężkich schorzeń kło również sesji poświęconych farma– mówił prof. Jerzy koterapii czy osiągnięciom naukowym Gąsowski, członek i wynikom najnowszych badań w zazespołu Kliniki Cho- kresie depresji nawracającej i zaburzeń rób Wewnętrznych dwubiegunowych. Zwracano uwagę na i Geriatrii UJ. Z kolei zjawisko lekooporności, na profilaktykę Od prawej neurobiolog prof. Jerzy Vetulani oraz teolog prof. Jerzy Aleksan- samobójstw, na konieczność współpracy i psychoterapeuta ksiądz Jacek Prusak drowicz, psychiatra psychiatry z lekarzami innych specjalopisywane w publikacji w kontekście i psychoterapeuta, podkreślił, że psycho- ności, na przykład internistami czy giobecnych zmian społecznych i prowadzo- terapia nie jest zarezerwowana wyłącznie nekologami. Tradycyjnie swoje osiągnięcia naukonej polityki, pozwalając lepiej zrozumieć dla osób młodych i że pacjenci w wieku obecne nastroje społeczne i wpływ aktu- podeszłym również mogą czerpać z niej we zaprezentowały: Klinika Psychiatrii wielkie korzyści. Profesor Marta Ma- Dorosłych w Poznaniu, III Klinika alnych zmian na ludzką psychikę. Kolejnym mocnym akcentem była kara-Studzińska z Zakładu Psychologii Psychiatryczna IPiN oraz II Klinika Psysesja Artysta i emocje, zorganizowana Zdrowia UJ CM poruszyła ważny problem chiatryczna IPiN. Doktor habilitowany pod patronatem Komisji Kultury Pol- przemocy wobec osób starszych. Podkre- Michał Lew-Starowicz przedstawił zeskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, śliła fakt ignorowania przemocy psychicz- branym najistotniejsze dla psychiatrów w której udział wzięło dwoje artystów: nej, mówiła też o większym ryzyku jej aspekty wiedzy seksuologicznej, szeroko aktor i reżyser teatralny Jan Peszek oraz wystąpienia u osób starszych z niepełno- prezentując neurobiologiczne koncepcje aktorka i piosenkarka Maria Peszek. Se- sprawnością oraz objawami depresyjnymi. pożądania i przywiązania, natomiast dr sja miała charakter panelu dyskusyjnego, Profesor Marek Żak z Katedry Rehabili- hab. Adam Wichniak poruszył problem moderowanego przez prof. Dominikę tacji Klinicznej Akademii Wychowania regulacji rytmów okołodobowych i kluDudek oraz dr. Tomasza Szafrańskiego, Fizycznego w Krakowie, z typowym dla czowej roli ich zaburzeń w patogenezie w trakcie którego uczestnicy rozmawiali siebie entuzjazmem i zaangażowaniem, depresji. Uczestnicy opuścili sesję poino naturze i granicach sztuki, a także przekonywał, że dla dobrej kondycji psy- formowani o istotności światła, prawio tym, na ile sztuka może być terapią. chicznej fundamentalne znaczenie może dłowego rytmu posiłków i aktywności fiPadały pytania o radzenie sobie z wchodzeniem w wiele odmiennych ról, niejednokrotnie trudnych i kontrowersyjnych, i odgrywanie trudnych emocji. Z wielkim zainteresowaniem przyjęta została sesja na temat neuroteologii. Psychiatra musi być wyczulony również na duchowość pacjenta, jego egzystencjalne pytania i poszukiwanie transcendencji, a równocześnie musi zachować neutralność światopoglądową. O rozumieniu duchowości dyskutowali neurobiolog prof. Jerzy Vetulani, teolog i psychoterapeuta ksiądz Jacek Prusak oraz psychiatra i psychoterapeuta prof. Bogdan de Barbaro. Podczas konferencji dużo czasu poświęcono problemom zaburzeń depresyjnych osób w wieku podeszłym. Zagadnienie przedstawiono z kilku Sesja Artysta i emocje. Od lewej: prof. Dominika Dudek, Maria Peszek, Jan Peszek perspektyw: biologicznej, medycz-
Jerzy Sawicz
zycznej w profilaktyce zaburzeń nastroju – prof. Łukasz Święcicki omówił wpływ światła na częstość hospitalizacji psychiatrycznych, zdumiewając wręcz ich ścisłą zależnością. Współpracownicy profesora z II Kliniki Psychiatrycznej IPiN mówili o roli witaminy D3 w profilaktyce zaburzeń depresyjnych i najważniejszych aspektach terapii wielolekowej. Katarzyna Szaulińska i Ewa Poradowska, pracujące na co dzień w III Klinice Psychiatrycznej, zaprezentowały program edukacyjny prewencji samobójstw dla młodzieży „Czarne fale – lekcje o depresji”, który powstał w ramach działalności Fundacji III Kliniki „Syntonia”. Ta ważna „praca u podstaw” odbywa się z zastosowaniem komiksu ukazującego rozwój choroby i wychodzenie z niej u przeciętnego nastolatka. Scenariusz Katarzyny Szaulińskiej zobrazował Daniel Chmielewski – absolwent ASP w Warszawie, artysta, który sam zmagał się w przeszłości z depresją, co uczyniło treść jeszcze bardziej przekonującą. Autorki projektu nie tylko wykorzystały autorski komiks jako znakomite medium przekazu, ale
Od lewej: prof. Dominika Dudek, prof. Marek Żak, prof. Jerzy Aleksandrowicz, prof. Marta Makara-Studzińska, prof. Jerzy Gąsowski
między innymi, takie tematy, jak problem depresji u mężczyzn oraz psychoz poporodowych. Przedsięwzięcie cieszyło się dużym zainteresowaniem uczestników, sala wykładowa była wypełniona po brzegi od rozpoczęcia konferencji do momentu jej zakończenia.
i zaangażowały do swojego projektu modelki i znane blogerki modowe. Konferencję zamknęła sesja będąca dwugłosem psychiatry i internisty, prof. Dominiki Dudek i prof. Jerzego Gąsowskiego, omawiająca szczegółowo ryzyko metaboliczne farmakoterapii chorób psychicznych. Wzbogaceniem konferencji była również sesja plakatowa, poruszająca,
AK
P
rofesor Janusz K. Kozłowski został wybrany na prezydenta Union Internationale des Sciences Pre- et Protohistoriques (Międzynarodowej Unii Nauk Pre- i Protohistorycznych – UISPP). Wybory odbyły się na posiedzeniu Komitetu Wykonawczego w Paryżu 9 marca 2017. Funkcję prezydenta UISPP Profesor będzie pełnił do 2021 roku. Union Internationale des Sciences Pre- et Protohistoriques (UISPP) powstała jako światowa organizacja koordynująca badania w zakresie prehistorii i protohistorii w 1931 roku. Od 1955 roku organizacja jest członkiem UNESCO i CIPSH (Conseil International de la Philosophie et des Sciences
Humaines). Działania w zakresie koordynacji badań UISPP realizuje poprzez 30 komisji specjalizujących się w pradziejach poszczególnych kontynentów oraz w kluczowych problemach światowej archeologii prehistorycznej. Obok licznych sympozjów poszczególnych komisji UISPP organizuje międzynarodowe kongresy, początkowo co pięć lat, a ostatnio co trzy lata. XVIII Kongres UISPP odbędzie w 2018 roku w Paryżu, a XIX Kongres w 2021 roku w Meknesie. Profesor Janusz K. Kozłowski w latach 1976–2014 pełnił funkcję przewodniczącego komisji 8. UISPP „Paleolit górny
Anna Wojnar
PROFESOR JANUSZ K. KOZŁOWSKI PREZYDENTEM UISPP
zachodniej Eurazji”, która koordynowała i publikowała rezultaty badań nad kulturą pierwszych ludzi anatomicznie współczesnych w Europie i w zachodniej Azji.
Red.
ALMA MATER nr 192–193
31
Teresa Kędryna
KONFERENCJA NAUKOWA W KATEDRZE BIOCHEMII LEKARSKIEJ
was liponowy – od biochemii do farmakologii i terapii – to tytuł konferencji naukowej, która 17 lutego 2017 odbyła się w Katedrze Biochemii Lekarskiej UJ CM. Zorganizowanie przedsięwzięcia było możliwe dzięki środkom finansowym Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego – Wydziału Lekarskiego UJ CM (KNOW). Patronem medialnym konferencji został miesięcznik Uniwersytetu Jagiellońskiego „Alma Mater”. Celem konferencji była wymiana doświadczeń i poglądów między uczestnikami z różnych ośrodków naukowych w Polsce zajmujących się problematyką biologicznej aktywności kwasu liponowego. Konferencja miała charakter otwarty i była skierowana do szerokiego grona odbiorców, a w szczególności do lekarzy, farmaceutów, farmakologów, biochemików i biologów, a także do studentów i doktorantów kierunków przyrodniczych. Gośćmi honorowymi były prof. Lidia Włodek z Katedry Biochemii Lekarskiej UJ CM i prof. Barbara Filipek – kierownik Katedry Farmakodynamiki Wydziału Farmaceutycznego UJ CM. Uroczystego otwarcia dokonał kierownik Katedry Bio-
32
ALMA MATER nr 192–193
chemii Lekarskiej UJ CM prof. Piotr Laidler. W programie naukowym konferencji znalazło się 11 wykładów, które wygłosili: Piotr Laidler (Katedra Biochemii Lekarskiej UJ CM) – Kwas liponowy u zwierząt, Inga Kwiecień (Katedra Botaniki Farmaceutycznej UJ CM) – Kwas liponowy w komórce roślinnej, Grażyna
Małgorzata Iciek
K
Kierownik Katedry Biochemii Lekarskiej UJ CM prof. Piotr Laidler podczas otwarcia konferencji
Chwatko (Uniwersytet Łódzki) – Oznaczanie kwasu liponowego w próbkach biologicznych – wyzwanie dla analityka, Anna Gorąca (Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Wyższa Szkoła Kosmetyki i Nauk o Zdrowiu w Łodzi) – Perspektywy zastosowania kwasu liponowego we wspomaganiu terapii chorób, Beata Skibska (Uniwersytet Medyczny w Łodzi) – Farmakologia kwasu liponowego i jego antyoksydacyjne właściwości w terapii chorób neurodegeneracyjnych, Marzena Dworacka (Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu) – Kwas alfa-liponowy. Nowe kierunki działania farmakologicznego?, Bernadeta Marcykiewicz (Stacja Dializ Fresenius Medical Care, Szpital Specjalistyczny im. Ludwika Rydygiera w Krakowie) – Kwas liponowy w niewydolności nerek, Maria Sokołowska-Jeżewicz (Katedra Biochemii Lekarskiej UJ CM) – Wpływ kwasu liponowego na toksyczność cyjanianu w tkankach zwierząt, Magdalena Kotańska (Katedra Farmakodynamiki, Wydział Farmaceutyczny UJ CM) – Przeciwzapalne i kardioprotekcyjne działanie
Konferencja odbyła się w sali wykładowej Katedry Biochemii Lekarskiej UJ CM
KWAS LIPONOWY – CZĄSTECZKA NIEBANALNA Ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie stale. Uważają na siebie i chuchają na siebie, noszą ciepłe skarpety i szale. Zażywają mikstury, wybierają się w góry, by oddychać pełnymi płucami. Zabijają kurczaki, przyrządzają przysmaki i wzmacniają swój wątły organizm. Ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie stale, uważają na siebie i chuchają na siebie, noszą ciepłe skarpety i szale – pisał Andrzej Waligórski w drugiej połowie XX wieku w wierszu Co za czasy. Czasy pod tym względem specjalnie się nie zmieniły, tylko dzisiaj poeta musiałby szukać rymu nie do słowa „mikstury”, tylko do słowa „antyoksydanty”. Dzisiaj bowiem dbać o siebie oznacza dostarczać organizmowi antyoksydantów, o czym informują wszechobecne reklamy zdrowej żywności, odżywek, suplementów diety, kosmetyków... Z licznych programów i audycji radiowych i telewizyjnych, artykułów prasowych czy wiadomości zamieszczanych w internecie dowiadujemy się, że antyoksydanty walczą z objawami starzenia, świetnie wpływają na stan skóry, pomagają w utrzymaniu szczupłej sylwetki, wpływają na poprawę nastroju, zmniejszają ryzyko chorób cywilizacyjnych, wspomagają leczenie pacjentów na oddziałach kardiologicznych, onkologicznych,
chaczy, o czym świadczyła wysoka frekwencja i bardzo merytoryczne pytania stawiane prelegentom przez uczestników konferencji, stanowiące dla wszystkich bodziec do refleksji nad prezentowanymi bardzo ciekawymi wynikami badań. Streszczenia wszystkich wykładów zostały opublikowane w formie książki, którą otrzymał każdy uczestnik wraz
z certyfikatem potwierdzającym udział w konferencji. Imprezą dodatkową było pełne ciepła i serdeczności spotkanie towarzyskie w jednej z krakowskich restauracji, stwarzające możliwość pełniejszej integracji uczestników konferencji.
Anna Bilska-Wilkosz
Katedra Biochemii Lekarskiej UJ CM
Wikipedia
kwasu alfa-liponowego, Małgorzata Iciek (Katedra Biochemii Lekarskiej UJ CM) – Biologiczne właściwości siarkowodoru, Anna Bilska-Wilkosz (Katedra Biochemii Lekarskiej UJ CM) – Nowe mechanizmy farmakologicznej aktywności kwasu liponowego związane z przemianami siarki. Interesująca tematyka prezentacji wzbudzała duże zainteresowanie słu-
Model cząsteczki kwasu liponowego
neurologicznych. W środowiskach naukowych i medycznych poziom entuzjazmu jest trochę mniejszy. Kierownik Katedry Biofizyki Molekularnej Uniwersytetu Łódzkiego prof. Grzegorz Bartosz w monografii naukowej zatytułowanej Druga twarz tlenu – poświęconej oksydantom i antyoksydantom, podkreśla, że idea jednego leku (w tym przypadku antyoksydantów) – panaceum na wszystkie choroby jest równie słuszna jak jedna prosta recepta na szczęście wszystkich ludzi. Pogląd ten wydaje się podzielać również poeta, który w swoim wierszu dalej pisze: A tu lata mijają, a ci ludzie wciąż dbają, góry, góry, mikstury et cetera. Lecz, rzecz dziwna, tym niemniej, choć to nie brzmi przyjemnie, coraz gdzieś jakiś człowiek umiera [...]. Antyoksydanty. Te najbardziej popularne, o których wiedzą wszyscy, to
witamina C, witamina E i koenzym Q. Ten, o którym wiedza nie jest aż tak powszechna, to nasz bohater: kwas liponowy. Związek ten – podobnie jak inne antyoksydanty – jest również składnikiem różnych, kupowanych bez żadnej kontroli, preparatów. Ale – w odróżnieniu od innych antyoksydantów – kwas liponowy jest również zarejestrowanym, dopuszczonym do obrotu lekiem, dostępnym jedynie na przepisaną przez lekarza receptę. Wskazaniem rejestracyjnym w Polsce jest polineuropatia cukrzycowa, rozwijająca się u znacznej części pacjentów chorych na cukrzycę. Jednym z objawów polineuropatii cukrzycowej jest ból, czasem łagodny, częściej jednak ciężki, uporczywy i niepoddający się leczeniu, ból, o którym sami lekarze mówią, że jest on udręką cierpiących pacjentów i bezradnego zespołu terapeutycznego.
ALMA MATER nr 192–193
33
Prezentowane podczas konferencji naukowej Kwas liponowy – od biochemii do farmakologii i terapii, która odbyła się w Katedrze Biochemii Lekarskiej UJ CM 17 lutego 2017, wyniki badań prowadzonych pod kierunkiem dr hab. Marzeny Dworackiej z Katedry i Zakładu Farmakologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu jednoznacznie wskazują, że kwas liponowy znacząco łagodzi ból neuropatyczny u chorych na cukrzycę typu 2. Trzydziestu pacjentów od dnia rozpoczęcia badania przez kolejne 90 dni przyjmowało doustnie kwas liponowy w jednej dawce dobowej wynoszącej 600 miligramów. Przed rozpoczęciem badania i po jego zakończeniu pacjenci określali nasilenie dolegliwości bólowych według 20-stopniowej skali McGilla, w której bólom o słabym nasileniu przypisuje się punkty 1–6, bólom o średnim nasileniu 7–14, a silnym bólom 15–20, przy czym 20 punktów oznacza najgorszy wyobrażalny ból. Sumaryczna punktowa ocena wstępna wyniosła 11,5 punktu, ocena końcowa 6,5 punktu. I jak tu nie zostać entuzjastą kwasu liponowego. W niektórych krajach (ale nie w Polsce) wskazaniem rejestracyjnym do stosowania kwasu liponowego jest również leczenie uszkodzeń po przebytym zapaleniu wątroby. W opublikowanej w 1999 roku pracy naukowej dr Burt Berkson z amerykańskiego uniwersytetu państwowego działającego w Nowym Meksyku (New Mexico State University) opisuje skuteczny program leczenia u trzech chorych z przewlekłym wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Jest to choroba zakaźna, wywoływana przez wirus HCV (Hepatitis C virus), który, mnożąc się w komórkach wątroby, prowadzi do stanu zapalnego i uszkodzenia narządu. W postępowaniu
34
tym pacjenci otrzymywali obok kwasu liponowego preparaty selenu i lek roślinny pozyskiwany z ostropestu plamistego znany jako sylimarina (sylimarol). Po trwającej rok terapii uzyskano pełną normalizację funkcji wątroby. Efekt ten naprawdę zasługuje na głębsze zainteresowanie, tym bardziej że przewlekłe zapalenie wątroby typu C jest schorzeniem, w którym metodą leczenia często jest transplantacja wątroby. Kwasem liponowym jako lekiem interesują się – poza diabetologami i hepatologami – również lekarze innych specjalności, w tym neurolodzy i dermatolodzy. W opublikowanej w 2001 roku pracy amerykańskich naukowców opisano badania funkcji poznawczych szczurów przy zastosowaniu, między innymi, labiryntu wodnego Morrisa (Morris water maze). Jest to okrągły basen, w którym tuż pod powierzchnią wody ukryta zostaje platforma. Zwierzę umieszczone w basenie usiłuje się z niego – co oczywiste – za wszelką cenę wydostać. Aktywnie więc pływa i szuka wyjścia. Po znalezieniu platformy wdrapuje się na nią, a z tego poziomu wyjście z basenu nie stanowi już żadnego problemu. Z każdą kolejną próbą zwierzęta potrzebują mniej czasu na odnalezienie platformy. Średni czas potrzebny starym szczurom do znalezienia platformy w czwartym dniu eksperymentu wyniósł około 30 sekund, młode szczury potrzebowały na to około 7 sekund. Następny eksperyment wykazał, że stare szczury, które przez siedem tygodni otrzymywały z dietą kwas liponowy łącznie z acetylo-L-karnityną, a następnie przez cztery dni uczyły się szukać platformy, znajdowały ją po średnio 15 sekundach, czyli dwa razy szybciej niż bez zażywania kwasu liponowego i acetylo-L-karnityny. Naukowcy podkreślają wprawdzie, że wyniki badań
ALMA MATER nr 192–193 Kwas liponowy znajduje zastosowanie w kosmetologii
na zwierzętach nie zawsze potwierdzają się na ludziach, mimo to nasza nadzieja na uzyskanie jednoznacznych dowodów naukowych na korzystny wpływ kwasu liponowego na zachowanie pamięci i funkcji poznawczych u ludzi pomimo upływu czasu została rozbudzona. Starzejemy się wszyscy i tak naprawdę wszyscy wiemy, że jakiekolwiek próby przedłużenia młodości skazane są raczej na niepowodzenie. Mimo to je podejmujemy. Starzeje się cały organizm, ale najbardziej trudne do ukrycia ślady upływający czas zostawia na skórze. Skóra – największy organ ludzki – składa się z trzech warstw: naskórka, skóry właściwej i tkanki podskórnej. Masa skóry dorosłego człowieka ważącego 70 kilogramów wynosi około 18 kilogramów, z czego 3,5 kilograma to masa skóry właściwej, a 0,5 kilograma naskórka. Z upływem lat skóra traci blask, naskórek słabiej wiąże wodę, staje się coraz cieńszy, pojawiają się zmarszczki, worki pod oczami, guzki, plamy, przebarwienia, fałdy grudki, pajączki naczyniowe... W 2003 roku na łamach „British Journal of Dermatology” zaprezentowano wyniki badań klinicznych przeprowadzonych przez szwedzkich naukowców i lekarzy nad wpływem na skórę twarzy kremu kosmetycznego zawierającego 5 procent kwasu liponowego, w których wzięły udział 32 kobiety w wieku 40–75 lat. Każda z pań otrzymała dwie zakodowane identyczne tubki kremu, oznakowane jako „lewa” i „prawa”, w których znajdował się tak samo (kolor, zapach, konsystencja) wyglądający krem kosmetyczny. Krem z tubki „lewa” kobiety nakładały na lewą połowę twarzy, a krem z tubki „prawa” na prawą połowę twarzy. Badania przeprowadzono metodą podwójnie ślepej próby, to znaczy ani badane, ani oceniający skuteczność terapii lekarze nie wiedzieli, w której tubce znajdował się krem placebo, a w której krem z zawartością kwasu liponowego. Warto zauważyć, że po raz pierwszy „British Journal of Dermatology”, prestiżowe czasopismo naukowe ukazujące się od 1888 roku, przedstawiło na swoich łamach artykuł dotyczący badań kosmetyku. Efekty działania obu preparatów (placebo i kremu z kwasem liponowym) na objawy starzenia się skóry twarzy oceniano po 12 tygodniach trwania eksperymentu w oparciu o 11-stopniową skalę, od -1 do 9, gdzie -1 oznaczało pogorszenie, 0 – brak jakichkolwiek zmian, a wartości od 1 do 9 oznaczały wpływ ko-
rzystny, przy czym 9 punktom przypisano określenie: „poprawa bardzo wyraźna” (very pronounced improvement). Brak jakiejkolwiek poprawy stwierdzono w 24 przypadkach placebo i 15 przypadkach kremu z kwasem liponowym. Korzystne zmiany natomiast zaobserwowano w 8 przypadkach placebo i 17 przypadkach kremu z kwasem liponowym. Nie można więc powiedzieć, że naukowcom udało się w końcu odkryć eliksir młodości – bo to jest chyba (?) niemożliwe, tym niemniej wyniki są na tyle atrakcyjne, że może warto spróbować. Dodam, że krem zawierający kwas liponowy – przygotowany w oparciu o opisaną przez szwedzkich naukowców formułę – jest obecny na polskim rynku od 14 lat. Współcześnie bardzo intensywnie prowadzi się badania, których celem jest lepsze poznanie mechanizmów biologicznej aktywności kwasu liponowego. Wielu naukowców uważa bowiem, że właściwości antyoksydacyjne kwasu liponowego nie są wystarczające do wytłumaczenia jego imponującego potencjału terapeutycznego. Badania prowadzone w Katedrze Biochemii Lekarskiej Wydziału Lekarskiego UJ CM we współpracy z Katedrą Farmakodynamiki Wydziału Farmaceutycznego UJ CM wykazały istnienie wzajemnych relacji między kwasem liponowym a przemianami związków siarki, w tym – „modnego” obecnie – siarkowodoru. Przypomnę tu, że obecnie siarkowodór jest postrzegany jako ważny metabolit endogenny, mający znaczenie dla procesów biochemicznych zachodzących w komórkach ludzi i zwierząt. Konferencja w Katedrze Biochemii Lekarskiej UJ CM nosiła tytuł Kwas liponowy – od biochemii do farmakologii i terapii, po-
Kwas liponowy ma działanie antyoksydacyjne i duży potencjał terapeutyczny
nieważ tak kształtowała się historia badań dotyczących tej cząsteczki. Odkryty w 1950 roku, niemal od razu został zidentyfikowany jako związek niezbędny w procesach biochemicznych. Później dopiero rozpoznano jego potencjał terapeutyczny. Najpierw udowodniono skuteczność podawania kwasu liponowego w przebiegu cukrzycy i powikłań cukrzycowych, a intensywność prowadzonych badań koncentrujących się na jego farmakologicznych właściwościach pozwala przypuszczać, że kwas liponowy okaże się skutecznym i uznanym lekiem również we wspomaganiu innych schorzeń, o czym bardzo wyczerpująco mówili podczas konferencji prelegenci z różnych ośrodków naukowych i klinicznych w Polsce, zwłaszcza prof. Anna Gorąca i dr Beata Skibska z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz Bernadeta Marcykiewicz ze Stacji Dializ Fresenius Medical Care Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie. Zainteresowaniem cieszy się również temat oznaczania poziomu kwasu liponowego w płynach biologicznych. Opracowanie takiej metody jest wyzwaniem dla analityka, o czym mówiła podczas konferencji, prezentując własne wyniki badań, dr hab. Grażyna Chwatko z Uniwersytetu Łódzkiego. Na zakończenie parę słów o kwasie liponowym, który nie jest dostarczany do organizmu z pokarmem, suplementami czy jako lek, ale jest
w tym organizmie syntetyzowany. Jest to nowy wątek w opowieści o kwasie liponowym, przez długi bowiem czas uważano, że organizm człowieka nie posiada „aparatu” do syntezy tego związku. Ten endogenny kwas liponowy nie leczy, ale jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania szlaków biochemicznych, posiadających fundamentalne znaczenie dla procesów zdobywania energii, czyli dla życia. Synteza kwasu liponowego jest procesem kilkuetapowym, skomplikowanym i angażującym wiele enzymów. Wrodzone, uwarunkowane genetycznie zaburzenia tego procesu – o czym mówił podczas konferencji prof. Piotr Laidler, kierownik Katedry Biochemii Lekarskiej UJ CM – są przyczyną groźnych dla życia nieuleczalnych chorób. Tak więc biochemia nie powiedziała ostatniego zdania na temat kwasu liponowego, mało – te obserwacje postawiły nowe pytania przed farmakologią i terapią. Niedoborów kwasu liponowego spowodowanych upośledzeniem aktywności enzymów biorących udział w jego biosyntezie nie da się bowiem wyleczyć suplementacją, ponieważ kwas liponowy pochodzący ze źródeł egzogennych nie jest zdolny do włączania się w przemiany metaboliczne. Trzeba więc szukać innych strategii terapeutycznych, a tych bez biochemii nie znajdziemy, albowiem to znajomość biochemii jest podstawą racjonalnej praktyki klinicznej. Tak więc należy rozważyć, czy następnej konferencji na temat kwasu liponowego nie powinno się zatytułować Od biochemii do farmakologii i terapii i... z powrotem do biochemii.
Anna Bilska-Wilkosz
Katedra Biochemii Lekarskiej UJ CM
ALMA MATER nr 192–193
35
PERSONAE
SMAK ŻYCIA
– W onkologii trzeba iść na całość. Półśrodki to może być za mało – mówi prof. Walentyna Balwierz, kierownik Kliniki Onkologii i Hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. – Chociaż mam świadomość, że zawsze mogę stanąć wobec granicy niemożności i skapitulować. Nigdy na sto procent nie da się przewidzieć, jak na leczenie zareaguje organizm człowieka.
W ONKOLOGII TRZEBA IŚĆ NA CAŁOŚĆ olinka, po jednej stronie las, wyniesione wysoko ośnieżone szczyty Beskidu Małego. Dzień był piękny, chociaż jeszcze chłodny. Wala Kołodziejczykówna, uczennica trzeciej klasy Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Bielsku-Białej, odprowadzała do domu ciocię Leokadię, która tej niedzieli przyszła do nich w odwiedziny. – Powinnaś iść na medycynę i pomagać ludziom – powiedziała ciocia Leokadia, starsza siostra mamy, w rodzinie nazywana Lokcią. – Olek, mój brat, odkąd dowiedział się, że myślę poważnie o chemii, podsuwa mi zadania do rozwiązania. Ale jakbym poszła na medycynę, to tylko na pediatrię – powiedziała do cioci i na wszelki wypadek powtórzyła to jeszcze raz: – Jeśli już, to na pediatrię. Kiedy się pożegnały, Wala wracała do domu najszybciej, jak się dało, aby zdążyć przygotować się do poniedziałkowych lekcji. Może będzie kartkówka z matematyki? Nie miała z tym przedmiotem kłopotów. Ani z chemią, ani z fizyką. Ale niewątpliwie już powinna wiedzieć, jaki kierunek studiów wybierze. Zaczęło się drugie półrocze, do matury coraz bliżej, a ona nadal się wahała: może iść w ślady Olka, starszego od niej o siedem lat, który skończył chemię na Politechnice Śląskiej w Gliwicach? Najstarszy z piątki braci, Zdzisław, który ukończył w Krakowie medycynę, a wtedy robił specjalizację z chirurgii, w sprawie jej przyszłości głosu nie zabierał. Każdy powinien wybierać sam, aby w razie czego do nikogo nie miał pretensji. A więc co? Chemia? Medycyna? Stanęła w progu ich niedużego domku na obrzeżach miasta, w rejonie potoku Krzywa (dziś już ten domek nie istnieje, pochłonęła
36
ALMA MATER nr 192–193
piec. Bywało, że rodzice opowiadali dzieciom o czasach okupacji i swoim udziale w walce o wolną Polskę. – Na szczęście, miałam w szkole podstawowej wychowawcę, przyzwoitego człowieka, który ostrzegł ojca, aby w domu przy dzieciach o przynależności do AK nie wspominał, bo mogą być z tego kłopoty – mówi pani profesor. – To był duży dom? – pytam. – Nieduży, w dolince między górami. Przez ogród przepływał potok. Łączył się z większym potokiem Krzywa, który w okresie wezbrań wylewał niebezpiecznie. W czasie dużych opadów woda podchodziła pod sam dom. Od jego nazwy utarło się określenie, że mieszkamy w Bielsku-Krzywej. Przy ul. Thoreza, przemianowanej potem na Cedrową. Pięknie tam było... – słyszę. Jako pierwszy opuścił dom rodzinny Zdzisław. Szybko się ożenił, był w Krakowie chirurgiem. Potem, kiedy zdrowie zaczęło mu szwankować i zabrakło sił, aby godzinami stać przy stole operacyjnym, został dyrektorem Państwowego Szpitala Klinicznego. Już nie żyje. Młodszy brat, Aleksander, jest profesorem Politechniki Gdańskiej, przez dwie kadencje pełnił tam funkcję rektora, nadal wykłada. No i ona. W Bielsku pozostało trzech braci. Najmłodszy, Janusz, zdał maturę, dwaj starsi od niej, Marian i Andrzej, skończyli szkoły zawodowe, pracowali, założyli rodziny. Andrzej też już nie żyje. Rodzice wykształcenia nie zdobyli. Żyli w trudnych czasach. Mieli trzy hektary pola. Ojciec „od zawsze” pracował w Zakładach Metalowych w Bielsku-Białej. Ale to nie oddaje całej prawdy: on na dodatek był racjonalizatorem i konstruktorem. Jerzy Sawicz
D
Prof. Walentyna Balwierz
go budowa północno-wschodniej obwodnicy Bielska-Białej. Był kryty dachówką, tynkowany. Można było nie zauważyć, że jest zbudowany z drewnianych bali). POCZĄTEK Rodzice, mama Aniela i ojciec Emil, ślub brali w 1938 roku. Wkrótce wybuchła wojna. Emil Kołodziejczyk został zmobilizowany, trafił do niewoli. Z obozu jenieckiego na Węgrzech uciekł. Ukrywał się, wstąpił do AK. Mama też była zaangażowana w konspirację, ale mniej niż on, bo przyszły na świat dzieci. Najpierw czterech synów, potem, jako piąte z kolei dziecko, 14 lutego, urodziła się im córka, więc dano jej na imię Walentyna (ponadto święty Walenty był patronem ich parafii w Lipniku), a następnie jeszcze jeden chło-
Z archiwum Walentyny Balwierz
– Może Pani podać przykłady dokonań taty jako konstruktora? – pytam panią profesor. – A tak! Mamie obiecał, że zbuduje pralkę. Nie wierzyła: – Emilku, mówiła do ojca, tu mi na ręku kaktus wyrośnie, jak w tej twojej pralce uda się doprać do czysta spodnie naszych chłopaków! – słyszę w odpowiedzi. – I co było dalej? – pytam zaciekawiona. – Kaktus mamie powinien na ręku wyrosnąć, ale tak się nie stało, chociaż ubrania braci po praniu były czyste. Pierwsza w okolicy pralka składała się z dwóch części, jedna to był silnik, druga bęben piorący bieliznę. Tata zainstalował w domu wodociąg, woda płynęła rurami ze źródełka w ogrodzie. Jednego dnia – jako współtwórca nie lada wynalazku: samochodu do oczyszczania ulic miasta, mój ojciec trafił na łamy miejscowych gazet. Poza tym był społecznikiem – a to zajmował się budową drogi, a to przystanku autobusowego, należał do Samopomocy Chłopskiej. Był samoukiem. Już studiowałam, a tu się okazało, że on lepiej rozwiązuje krzyżówki ode mnie – pada odpowiedź. A teraz pani profesor jeszcze na chwilę wraca wspomnieniami do okresu, kiedy
była uczennicą liceum. – Wa l e n t y n a Tierieszkowa jako pierwsza kobieta na świecie została kosmonautką. Miałam powód, aby darzyć ją sympatią. Nauczyciele pytali koleżanki z klasy o trudne sprawy z najnowszej historii, a mnie tylko o Tiereszkową, co z góry mogłam przewidzieć.
Dom rodzinny w Bielsku-Białej
EGZAMIN WSTĘPNY NA MEDYCYNĘ – Trudny był? – pytam. – Kiedy ogłoszono wyniki, ja znalazłam się w pierwszej dziesiątce najlepszych. Ale najstarszy brat, ten chirurg, był i tak niezadowolony, bo jego zdaniem przy omawianiu narządów szczątkowych u człowieka nie popisałam się. Jako siostra zrobiłam mu wstyd. Długo mi tego nie mógł darować... W marcu 1968 roku, w czasie studenckich protestów związanych z usunięciem z repertuaru Teatru Narodowego w Warszawie Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka, brat wysłał do mnie kolegę, który pracował w Zakładzie Medycyny Sądowej, w pobliżu naszych akademików przy ul. Grzegórzeckiej. Miał mu dać znać, jakbym „rozrabiała”, zaczęła manifestować, bo a nuż mogłabym się w coś nierozsądnie „zaplątać”. No i tak to wyglądało... – słyszę. – I co? Nie „zaplątała się” Pani? – Jak wychodziliśmy z akademika o 8 rano, tak po zajęciach wracaliśmy wieczorem. Może studenci starszych lat medycyny gdzieś się udzielali, byli obecni na wiecach. My na pierwszym roku przy takim nawale nauki nie mieliśmy na to szans – mówi pani profesor. PROFESOR BOGUSŁAW HALIKOWSKI
Babcia Agnieszka i dziadek Józef Wojaczkowie, rodzice matki. Babcia jest ubrana w jaklę (rodzaj przedłużonego żakietu). Kiedy zdjęcie zostało wykonane, a więc 100 lat temu, jakle były jednym z głównych elementów stroju kobiecego na Śląsku
Wysoki, szczupły, ciężko ranny we wrześniu 1939 roku, kiedy stracił rękę. W latach 1961–1976 był profesorem Akademii Medycznej w Krakowie. Kierował II Kliniką Pediatryczną, w której w 1961 roku został powoła-
ny 11-łóżkowy Oddział Hematologiczny, co stało się dzięki staraniom profesora. Wykładał porywająco. Studentka IV roku medycyny Walentyna Kołodziejczykówna po jednym z jego wykładów na temat białaczek u dzieci zapisała się do Studenckiego Koła Hematologicznego. I to był początek jej zawodowej drogi. – Wtedy białaczka była chorobą śmiertelną, więc lekarz nie był dziecku długo potrzebny. Nie lepiej było wybrać sobie specjalizację, która pozwala nie tylko dziecko leczyć, ale go wyleczyć? – pytam. – Człowiek jest taką istotą, że go pasjonuje wyzwanie, coś, co wymaga nowych rozwiązań. Myślę, że dlatego zostałam przy onkologii i hematologii. Okolicznością dodatkową był fakt ogromnego postępu, który dokonywał się dosłownie na moich oczach. Kiedy zaczynałam pracę, szanse na przeżycie miało zaledwie od 5 do 8 procent chorych dzieci. Dzisiaj wyleczalność w ostrej białaczce limfoblastycznej sięga 85 procent. W ostrej białaczce szpikowej to jest 55 procent. W chłoniaku Hodgkina 90 procent. Ale z rodzicami chorych dzieci ja o tych procentach szans na wyleczenie nigdy nie rozmawiam. Bo jak mogę mieć pewność, do której grupy trafi ich dziecko? Tego nie wiem – słyszę. Profesor Halikowski wierzył w postęp medycyny i o tym mówił studentom na wykładach. Nie mylił się. To poszło jak burza, za sprawą nowych leków i chemioterapii. – Jakim był szefem? – pytam. Okazuje się, że bardzo wymagającym. A ponadto miał umiejętność zmieniania swoich koncepcji nawet o 180 stopni. Kiedy przychodził na wizytę, oni stali przy windzie na baczność z kartami gorączkowymi w rękach. On od nich te karty zabierał i, wpatrując się w nie, żądał, aby po kolei
ALMA MATER nr 192–193
37
z Poznania, drugi recenzent, prof. Julian Blicharski, nie mógł przyjść – słyszę. NIE PODDAWAĆ SIĘ!
Ojciec, Emil Kołodziejczyk w mundurze wojskowym; 1937
opowiadali o dzieciach. Trzeba było mówić z pamięci. Swoją pasję przekazywał asystentom. Szukał odpowiednich osób, pasjonatów jak on. Kiedy pojawił się na Oddziale Hematologicznym jego zdolny doktorant, Jerzy Armata, prof. Halikowski mianował go ordynatorem, a sam jako uczony zainteresował się czymś innym: endokrynologią. Potem nefrologią. Potem neurologią. Z kierowanej przez niego II Kliniki Pediatrii „wypączkowały” kliniki specjalistyczne: Onkologii i Hematologii, Nefrologii, Endokrynologii, Neurologii. – Pani praca doktorska powstała pod kierunkiem prof. Bogusława Halikowskiego? – pytam. – Nie. Byłam drugą z kolei doktorantką wypromowaną przez prof. Jerzego Armatę, wtedy jeszcze doktora habilitowanego – odpowiada prof. Balwierz.
zaledwie dwa miesiące urlopu wychowawczego i zawiozłam moją maleńką córeczkę do Bielska. Jeździłam tam co tydzień, czasem częściej. Ciężki to był okres, chociaż mąż starał się pomagać, ile mógł. Pracę doktorską oddałam do recenzji w 1978 roku. Dotyczyła ostrej białaczki limfoblastycznej. W części pierwszej opisałam przebieg choroby u 25 dzieci, u których remisja choroby trwała dłużej niż cztery lata, wyłonionych z ponad 700 pacjentów. U pozostałych remisji nie można było uzyskać w ogóle albo była ona bardzo krótka. Z tych 25 dzieci, którym udało się przeżyć cztery lata bez objawów choroby, część miała nawrót białaczki i zmarła. Pamiętam duże, smutne oczy tych dzieci. Oczy bardzo smutne. Moją córeczkę zabrałam do Krakowa, kiedy skończyła trzy lata i poszła do przedszkola – mówi prof. Walentyna Balwierz. – „Broniła się” Pani w 1979 roku. Gdzie się ta obrona pracy doktorskiej odbyła? – Tam, gdzie zawsze. W historycznej auli Nowodworskiego, przy ul. św. Anny 12. – Ciocia Leokadia przyjechała do Krakowa? – pytam. – Ona nie. Byli rodzice, brat Aleksander, no i mój mąż Władysław. Brat Zdzisław przebywał wtedy poza granicami kraju. Na uroczystym obiedzie był z nami promotor mojej pracy dr hab. Jerzy Armata. Jedna z recenzentek, prof. Urszula Radwańska, nie dojechała
CIOCIA LEOKADIA ORAZ PROF. RADWAŃSKA NIE DOJECHAŁY – W 1974 roku, po ukończeniu studiów i po stażu medycznym, rozpoczęłam studia doktoranckie w II Klinice Chorób Dzieci Instytutu Pediatrii w Prokocimiu – słyszę. W rok później w jej życiu miała miejsce następna wielka zmiana: wzięła ślub. A potem następna: w 1976 roku urodziła się Ida Anna. Promotor jej przyszłej pracy doktorskiej nie był tym faktem zachwycony, co dało się wyczuć. Młoda lekarka, która zostaje matką, to osoba mniej dyspozycyjna w pracy, pochłonięta sprawami rodziny, a wypadałoby, aby praca naukowa była priorytetem. – Pomogła mi moja mama. Po urlopie macierzyńskim mogłam sobie pozwolić na 38
ALMA MATER nr 192–193
Z archiwum Walentyny Balwierz
Mama, Aniela Kołodziejczykowa z domu Wojaczek
Tak postępował jej mistrz, prof. Jerzy Armata. Ona poszła w jego ślady. Leczenia dziecka podejmuje się zawsze, nie ma to znaczenia, czy teoretycznie ma ono szanse większe, mniejsze czy nawet żadne. Kiedyś przywieziono tutaj z innego szpitala dziecko z nowotworem bardzo rozsianym i w złym stanie ogólnym. – Chyba nie będziecie go leczyć – usłyszała pani profesor od lekarza, który małemu pacjentowi towarzyszył, i zaprotestowała od razu. Jak to nie zaczną leczyć? Profesor Jerzy Armata ordynatorem Kliniki Onkologii i Hematologii był przez 38 lat, do 1999 roku, kiedy odszedł na emeryturę, stery przejęła po nim prof. Walentyna Balwierz. Profesor był inicjatorem i pierwszym przewodniczącym Polskiej Pediatrycznej Grupy ds. Leczenia Białaczek i Chłoniaków, która została powołana w 1974 roku. Jednym z uczonych, którzy popychali onkologię dziecięcą na nowe tory. Zaczęło się od niedużego, 11-łóżkowego Oddziału Hematologicznego w II Klinice Pediatrii, który do nowo otwartego Instytutu Pediatrii został przeniesiony w 1965 roku. Dziś w Klinice Onkologii i Hematologii w Prokocimiu jest 49 łóżek.
Zdjęcie ślubne rodziców; 1938
Z archiwum Walentyny Balwierz
Czterej bracia Kołodziejczykowie z siostrą Walentynką; od lewej: Marian, Walentynka, Andrzej, Aleksander, Zdzisław
– Czy może kiedyś było tak, że przyszedł do Pani dawny pacjent, który przyznał, że tutaj został wyleczony i pamięta, kto mu wtedy pomagał? – pytam. – Tak się stało jeden raz. Spotkał się ze mną przedstawiciel handlowy firmy sprzedającej pulsoksymetry oraz pompy infuzyjne i zaoferował, że jako dawny pacjent udzieli nam specjalnego upustu. Ale większość dawnych pacjentów chce zapomnieć o przykrych przeżyciach związanych z pobytem w Klinice i leczeniem, a jest to leczenie w przypadku białaczki i innych złośliwych nowotworów bardzo obciążające. Dlatego lepiej jest wyprzeć z pamięci wspomnienia naładowane traumą i lękiem o życie. Jedna dziewczyna, która skończyła leczenie i czekała na wypis, powiedziała do mnie wprost: – Pragnę o was jak najszybciej zapomnieć! Tak się dzieje może dlatego, że oni nas w jakimś zakresie obwiniają o rozpoznanie choroby? Nie można wykluczyć. Przez nadmiar obowiązków nie miałam jeszcze czasu, aby problem przeanalizować, ale wrócę do tego. – Kiedy? – Pan profesor Armata pisał książki o pacjentach, ja jeszcze książki nie napisałam, ale napiszę. Jak pójdę na emeryturę. O moich pacjentach. O ich historiach choroby zapisanych w zeszytach – mówi pani profesor.
wacje, wlepialiśmy wyniki badań. Jak się kończyły, dokładaliśmy następne. Baliśmy się już na początku leczenia zakładać dziecku zeszyt gruby, 100-kartkowy... – Gdzie te zeszyty przechowywaliście? – Mieliśmy w dyżurce specjalną szufladę. Przechowywaliśmy w niej zeszyty dzieci żyjących, aby je mieć, kiedy przyjdą do kontroli. A zeszyty dzieci, które zmarły, wraz z historią choroby, były przekazywane do archiwum. I co się dzieje? Tych zeszytów o żyjących dzieciach zaczęło przybywać. Najpierw mieliśmy je pod ręką w dyżurce lekarskiej, potem zostały przeniesione do poradni. Kilka, kilkanaście, a z czasem coraz więcej takich zeszytów to już było nie 32, a 100, 200, nawet więcej kart – słyszę. – Proszę zobaczyć, jak taki zeszyt wygląda. Biorę go do ręki. Żaden tam zeszyt, a trzy grube tomiska! W swojej rozprawie habilitacyjnej z 1997 roku Walentyna Balwierz przedstawiła program leczenia chłoniaka Hodgkina. Kiedy kończyła studia, była to choroba praktycznie nieuleczalna. Cały jej przebieg u dziecka dało się zapisać w zeszycie najmniejszym, 16-kartkowym. Obecnie sukcesem kończy się leczenie 90 procent chorych dzieci.
ZESZYTY. 32-KARTKOWE, NIE GRUBSZE
– Moje ulubione motto zostawił nam lekarz i filozof żyjący w XII wieku, Majmonides, który urodził się w Kordobie, a umarł w Egipcie: Dziś już wiesz, w czym myliłeś się wczoraj, być może jutro obu-
– Grube to były zeszyty? – Nie, 32-kartkowe, w których zapisywaliśmy historie choroby, nasze obser-
Dwie młode damy – Walentyna Kołodziejczykówna ze swoją kuzynką Aliną Wojaczkówną
dzisz się z nowym spojrzeniem na to, co dziś wydaje się pewne – mówi profesor Balwierz. W każdym zawodzie pracują rzemieślnicy i artyści. Ci pierwsi zrobią, co do nich należy, według ustalonych reguł, raz lepiej, raz gorzej. Artyści przekraczają granice, szukają nowych dróg. Pomocna jest bardzo nie tylko wiedza, ale też intuicja uczone-
SUKCES
Promocja doktorska Walentyny Balwierz; 1979
ALMA MATER nr 192–193
39
40
ALMA MATER nr 192–193
Z archiwum Walentyny Balwierz
dwuletniego. To jest choroba wy- w tym, że dziecko było na radioterapię za stępująca u dzieci dużo starszych małe. Trzeba by mu dać dużą dawkę, co oraz ludzi dorosłych. Dlatego na zagrażało, że głowa przestanie rosnąć. Zapoczątku podejrzewałam, że może tem co robić? Wtedy już zaczęło się mówić rozpoznanie jest błędne. Zatelefo- o protonoterapii. No więc skontaktowałam nowałam na ul. Grzegórzecką, do się z panią profesor w Wiedniu. Pytam zaprzyjaźnionej pani doktor patolog. ją o możliwości leczenia. Słyszę: u nich jeszcze tej terapii nie ma, ale jest w SzwajUsłyszałam: – Nie ma możliwości pomyłki, carii. Ona może mi podać nazwisko kolegi. to jest taki charakterystyczny obraz, Napisałam maila do Szwajcarii. Profesor że wystarczy raz spojrzeć – powie- szybko zareagował, obiecał ocenić, czy działa. w tym szczególnym przypadku leczenie W takim razie telefon do szpi- jest możliwe. Odpisał: Skonsultowaliśmy. tala, w którym wykonano operację. Pacjentka nie została zakwalifikowana, Mogło się zdarzyć, że w tym dniu bo dotąd nie jest znany efekt leczenia operowano tam jeszcze kogoś inne- w takim nowotworze. Znaczy: musimy go, pobrane preparaty nie zostały od sobie w Klinice poradzić sami. Wtedy porazu podpisane i doszło do pomyle- prosiłam o opinię neurochirurga. Co jego nia próbek. zdaniem robić? On odpowiedział: – Nic takiego nie mogło się – U dziecka wskazań do zabiegu neuwydarzyć, bo w tym dniu opero- rochirurgicznego obecnie nie ma. Jeśli ono wane było tylko to jedno dziecko – tak dobrze „idzie” na chemioterapię, to usłyszałam. warto kontynuować to leczenie i czekać, Walentyna Balwierz z mężem Władysławem i dziećmi. Tymczasem okazało się, że aż dziewczynka skończy trzy lata. Wtedy W komunijnej sukni najstarsza z rodzeństwa Ida Anna, dziecko ma porażenie nerwów i ze będzie możliwe napromienianie. I tak się obok Adriana, na rękach męża syn Krystian względów życiowych jest konieczna stało – kończy pani profesor. Pozostał jeszcze finał tej historii o wygo i odwaga po granice uzasadnionego następna interwencja neurochirurgiczna. ryzyka. Właśnie ta odwaga oraz intuicja Możliwe było wycięcie tylko fragmentu leczonym dziecku wbrew temu wszystkiejest potrzebna szczególnie onkologom, guza. Badanie histopatologiczne wycinka mu, co na temat jego choroby wynikało z wiedzy medycznej. bo mają do czynienia z przeciwnikiem jeszcze raz potwierdziło diagnozę. – Mówię do moich asystentów: szu– Minęło dziesięć lat, nawet więcej – wyjątkowo podstępnym. – W onkologii trzeba iść na całość. Pół- kajmy programów chemioterapii dla osób kontynuuje opowieść pani profesor. A tu środki to może być za mało – mówi pani dorosłych, bo dla dzieci ich nie ma – telefonuje do mnie chirurg – laryngolog, profesor. – Chociaż mam świadomość, relacjonuje mi dalszy przebieg zdarzeń który kiedyś jako pierwszy operował że zawsze mogę stanąć wobec granicy pani profesor. Guza nie da się w całości dziecko, a potem je do nas skierował, niemożności i skapitulować, nigdy na wyciąć ani go napromieniać, bo byśmy i mówi mocno poruszony: – Zgłosiła się do mnie nastolatka. Ma sto procent nie da się przewidzieć jak na zabili dziecko. Pozostaje tylko chemioleczenie zareaguje organizm człowieka. terapia. Wybraliśmy chemioterapię wie- ubytek w błonie bębenkowej, a chce płyJednej niedzieli na moim dyżurze zmarło lolekową, mogło być różnie, a tu okazało wać, więc prosi, abym jej tę błonę zaszył, troje dzieci, jedno po drugim, byliśmy się, że ona działa! Guz się zmniejsza. Ale bo inaczej sobie naleje wody do głowy. Tu wszyscy bezradni – słyszę. Po krótkiej wiedzieliśmy, że samą chemioterapią raka jako dziecko była operowana. Sprawdzam nie wyleczymy. Jeszcze potrzebna jest i jestem zszokowany. To ja jej jako malutchwili milczenia pytam: – Pani profesor, a sukces? Taki, który radioterapia i ewentualnie zabieg. Rzecz kiemu dziecku wycinałem polipa z ucha, trudno było przewidzieć, że się zdarzy, a się zdarzył? Od lewej: dr Walentyna Balwierz, prof. Jerzy Armata, gość Kliniki Onkologii i Hematologii I słyszę opowieść o niespełna dwuletJoseph Skarbek-Borowski (Lion’s Club, Francja) , dr Angelina Moryl-Bujakowska niej dziewczynce. Zaczyna się bardzo źle, i dr Małgorzata Hnatko-Kołacz; 1991 a kończy bardzo dobrze. Dziewczynka w innym szpitalu przeszła zabieg usunięcia polipa z ucha. Po badaniu histopatologicznym okazało się, że zostały znalezione złośliwe komórki nowotworowe. Dziecko ma guza, który uciska na mózg. Do Kliniki Onkologii i Hematologii w Prokocimiu dziewczynka została przyjęta w złym stanie. – Z punktu widzenia wiedzy lekarskiej rak podstawnokomórkowy, w którym źródło wyjścia pierwotnego jest w uchu, nie powinien się zdarzyć u dziecka niespełna
a tam był guz nowotworowy. Nie miała szans na życie. A żyje! WALKA
Z archiwum Walentyny Balwierz
– „Gdybyśmy od epoki jaskiniowej robili tylko to, co wyglądało na możliwe, to do dzisiaj byśmy pozostali w jaskiniach” – powtarzam, może nie całkiem precyzyjnie, co napisał Stanisław Lem. Jeśli mówiłam, że w onkologii trzeba iść na całość, to właśnie dlatego. Można by przyjąć, że skoro jesteśmy biedni, to popatrzmy tylko pod mikroskop, już nie róbmy dziecku badań immunologicznych, badań genetycznych, bo to przecież kosztuje. Ale komórki nowotworowe mają skłonność do upodabniania się, więc zdając się tylko na ich obraz pod mikroskopem, w niektórych przypadkach zamiast ostrej białaczki limfoblastycznej zaczęlibyśmy leczenie ostrej białaczki szpikowej lub na odwrót. Wtedy dopiero zaczną się niepowodzenia i straty. Leczenie niepowodzeń jest nieporównanie droższe niż leczenie pierwszego rzutu choroby. Ta refleksja prof. Balwierz jest poparta konkretnymi doświadczeniami. To jej Polskie Towarzystwo Onkologii i Hematologii Dziecięcej powierzyło ogólnopolską koordynację leczenia zwojaka nerwowego współczulnego (neuroblastoma). Jest to nowotwór złośliwy współczulnego układu nerwowego wieku dziecięcego. Kiedy pani profesor podaje szczegóły, „łapię się” na tym, że choć jestem laikiem, słucham z zainteresowaniem. Bo opowieść jest bardzo obrazowa, a przez to ciekawa. Leczenie neuroblastomy zależy od stopnia zaawansowania choroby, wieku dziecka i od rodzaju zmian genetycznych w komórkach guza. Od wielu lat w Polsce stosuje się europejskie protokoły.
W przypadku zakwalifikowania tego nowotworu do grupy wysokiego ryzyka europejski program zakłada leczenie skojarzone, obejmujące kilka etapów: intensywną chemioterapię indukcyjną, resekcję pozostałości guza pierwotnego, megachemioterapię z autologicznym przeszczepieniem własnych obwodowych komórek krwiotwórczych (autoHSCT), radioterapię okolicy guza pierwotnego oraz podanie dziecku kwasu 13-cis retinowego i immunoterapię (przeciwciała anty-GD2 z lub bez interleukiny 2) – jako terapię minimalnej choroby resztkowej. Immunoterapia z użyciem przeciwciał anty-GD2 (przeciwciała są skierowane przeciwko antygenowi znajdującemu się na komórkach neuroblastomy) jest prowadzona w Klinice Onkologii i Hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie od dwóch lat w ramach dwóch europejskich protokołów realizowanych w formie niekomercyjnych badań klinicznych. Zastosowanie tej metody leczenia było możliwe dzięki pomocy władz Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, a w szczególności ówczesnego prorektora UJ ds. Collegium Medicum prof. Piotra Laidlera. Dotąd przeciwciała dla pacjentów zakwalifikowanych do programów Grupy SIOPEN były nieodpłatnie przekazywane przez europejskiego koordynatora. Do końca stycznia 2017 roku do badania obu protokołów włączono 31 dzieci. Obecnie immunoterapię prowadzoną w Polsce zakończyło już 16 dzieci. Wszystkie włączone do obu badań dzieci leczone były w Klinice Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Krakowie. Udział w obu badaniach został również zaproponowany czterem innym ośrodkom onkologii dziecięcej w naszym kraju, które
Dr Walentyna Balwierz ze swoimi pacjentami w Klinice Onkologii i Hematologii; 1994
wstępnie wyraziły zgodę na uczestnictwo w badaniach. – Ile dzieci chorych na neuroblastomę można wyleczyć? – pytam. – Ponad 70 procent, ale w grupie wysokiego ryzyka, jeśli im nie podamy przeciwciał, tylko 30 do 35 procent. Te przeciwciała anty-GD2 też nie gwarantują 100-procentowej wyleczalności u tych dzieci, ale o 20 procent zwiększają szanse na opanowanie choroby. A więc razem mamy już ponad 50 procent wyleczonych dzieci z grupy wysokiego ryzyka. – To nasza pierwsza pacjentka, Majusia, która w 2015 roku otrzymała przeciwciała nieodpłatnie z programu badawczego – mówi pani profesor, pokazując mi dwa zdjęcia. Leczenie jest trudne i obciążające, wymaga intensywnego nadzoru, dzieci są osłabione, pojawiają się obrzęki, występują reakcje alergiczne, co widać na pierwszym zdjęciu. Ale mają szansę po zakończeniu leczenia wyglądać tak jak Majusia na drugim zdjęciu. Pełna radości życia. Uśmiechnięta. Z włoskami upiętymi po obu stronach główki. Pani profesor chowa zdjęcia i mówi mi o tym, jak dotąd można było umieścić dziecko w protokole niekomercyjnego badania klinicznego, oraz o tym, że te możliwości się zamykają. W czasie prowadzenia obu niekomercyjnych badań klinicznych rozpoczęte zostały procedury związane z rejestracją przeciwciała anty-GD2. Prawa do rejestracji i komercjalizacji zostały przekazane najpierw firmie Apeiron, a następnie
ALMA MATER nr 192–193 Audiencja prywatna u papieża Jana Pawła II w Watykanie
41
42
ALMA MATER nr 192–193
padku wygranej ponosi się straty – mówi prof. Walentyna Balwierz i dodaje, ściszając głos: Pisanie pism, wysyłanie maili, wyjazdy do ministerstwa... Jedni chcą pomóc i pomagają, inni na odwrót, niby chcą pomóc, a szkodzą, i z takimi bywa najtrudniej. Czuję się tak, jakby mi przybyło 10 lat życia. PROFESOR NAUK MEDYCZNYCH – Ilu Pani wypromowała doktorów? – pytam. – Dwunastu, chyba tylu. Obecnie mam trójkę doktorantów. – Tytuł profesora zwyczajnego, „belwederskiego”, otrzymała Pani z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2011 roku. Z kim pojechała Pani wtedy do Belwederu? – Z synem Krystianem. – Czuła Pani, że to jest zwieńczenie drogi uczonego, życiowy sukces, a może myślała Pani o czymś innym? – Nie pamiętam. MIŁOSIERNY SAMARYTANIN ROKU 2013 Specjalne wyróżnienie za rok 2013 w 10. edycji konkursu Wolontariatu św. Eliasza przypadło prof. Walentynie Balwierz wraz z zespołem Kliniki Onkologii i Hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Piękna wygrawerowana tabliczka trafiła do rąk pani profesor w kwietniu 2014 roku. Honorowy patronat nad tą uroczystością objęła ówczesna pierwsza dama, Anna Komorowska. OSOBOWOŚĆ ROKU 2015 – Tytuł Osobowość Roku w plebiscycie „Gazety Krakowskiej” jest przyznawany osobom szczególnie zasłużonym na rzecz pomocy innym ludziom, którzy traktują swoją pracę nie tylko jako misję, ale jako służbę na rzecz drugiego człowieka. Pani profesor Walentyna Balwierz spełniła te kryteria po stokroć – powiedział w laudacji prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Piotr Laidler. Zanim kapituła nagrody rozpoczęła obrady, kandydatów do tytułu „Osobowość Roku 2015” zgłaszali czytelnicy „Gazety Krakowskiej”. – Odbierając dyplom, wspomniałam o moim mistrzu, o śp. prof. Jerzym Armacie, który tak mi imponował szeroką
Z archiwum Walentyny Balwierz
udowodnioną skuteczność i powinno być standardem w leczeniu minimalnej choroby resztkowej u pacjentów z neuroblastomą wysokiego ryzyka na całym świecie. Wstępne informacje uzyskane od firmy EUSA Pharma LDT sugerują, że koszty tej terapii będą bardzo wysokie, około jednego miliona Na dyżurze w Klinice złotych na jedno dziecko. Dlatego z inicjatywy prof. Walentyny Balwierz pełnomocnik rektora UJ ds. nauki i rozwoju w Collegium Medicum prof. Marek Sanak zwrócił się z prośbą do ministra zdrowia o zorganizowanie spotkania w celu wypracowania rozwiązania zabezpieczającego ciągłość leczenia dzieci z neuroblastomą w Polsce. Ponadto jak najszybciej powinny zostać podjęte działania mające na celu zarejestrowanie przeciwciał anty-GD2 w leNa kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Onkologii Dziecięcej czeniu neuroblastomy jako w Kanadzie; od lewej: dr Cathryn Pinkel, prof. Walentyna Balwierz, choroby ultrarzadkiej. dr Agnieszka Dłużniewska W Polsce rozpoznaje się rocznie 70–80 nowych zachorowań na neuroblastomę, w tym około 30 dzieci będzie potrzebowało przeprowadzenia immunoterapii z użyciem przeciwciał anty-GD2. – Zrobimy, co w naszej mocy, aby żadne z dzieci chorych na neuroblastomę nie zostało bez tych przeciwciał, jeśli są im one potrzebne – kończy pani profesor ten wątek. – Walczycie. Pani dodatkowo jest bardzo zaangażoW Zatoce Meksykańskiej na jachcie z prof. Donaldem Pinkelem i jego wana w działania Fundacji synkiem; 1988. Dr Walentyna Balwierz odbywała staż naukowy w MD Anderson Cancer Hospital w Houston. Wcześniej, w 1986 roku, na rzecz Dzieci z Chorona podobny staż wyjechała do Amsterdamu, w 1991 roku – do Kliniki bą Nowotworową „Wyspy Onkologii i Hematologii Dziecięcej w niemieckim Münster Szczęśliwe”. W ilu to charyEUSA Pharma LTD. Proces rejestracji tatywnych inicjatywach (bale, aukcje) Pani w EMA (European Medicines Agency) brała udział! Nie ma takiego przedmiotu na dobiega końca i prawdopodobnie zostanie studiach lekarskich jak wiedza na temat orsfinalizowany w połowie bieżącego roku. ganizowania społecznych zbiórek na sprzęt Będzie się to wiązało z zakończeniem medyczny i leki. A pewnie przydałaby się bezpłatnych dostaw leku. Na podstawie ona lekarzom – mówię. przeprowadzonych dotychczas badań – Nie lubię słowa „walka”. Bo w walce wykazano, że przeciwciało anty-GD2 ma zawsze ktoś przegrywa. Nawet w przy-
Z archiwum Walentyny Balwierz
MICHAŁ Wśród osób, które wzięły udział w typowaniu kandydatów do tytułu „Osobowość Roku”, wysyłali do redakcji „Gazety Krakowskiej” sms-y, pisali maile, podawali nazwiska lekarzy oraz nazwy szpitali i klinik telefonicznie, byli dawni pacjenci. Ich rodziny. Trudno inaczej poznać lekarza, jak tylko tak. Michał, gdyby się go dało trzynaście lat temu uratować, może jako dorosły mężczyzna też by zgłosił w plebiscycie na Osobowość Roku 2015 panią profesor oraz całą Klinikę Onkologii i Hematologii. Może. Nie miał czasu dorosnąć. Pani profesor ma zamiar napisać o Michale (nie tylko o nim) w książce, która powstanie dopiero po jej przejściu na emeryturę, kiedy (tak dziś myśli) będzie miała więcej czasu. Zacznie od tego, kiedy Michał został przyjęty do Kliniki. W grudniu 2002 roku. Miał 11 lat, chorował na złośliwego chłoniaka nieziarniczego. Był dzieckiem bardzo wrażliwym, to się rzucało w oczy, utalentowanym aktorem, występował w Teatrze STU u Krzysztofa Jasińskiego. Myślał nie tylko o swojej chorobie, ale też o innych dzieciach, które były wtedy leczone. Kiedy wyszedł do domu na przepustkę, napisał coś w rodzaju dobrych rad, które były adresowane także do osób dorosłych i zdrowych. Takie przesłanie. Mimo upływu lat lektura tego tekstu zaskakuje dojrzałością. W życiu jest czasami ciężko, ale jest też łatwo, niestety rzadko, jednak nie trzeba się tym martwić. Ludzie czasami mają gorzej. Chorują, mają przykrości, więc trzeba pomyśleć – jutro będzie lepiej. W moim przypadku jak bym się miał zamartwiać każdym bólem lub problemem, to bym się
skończył. Trzeba czasami o czymś zapo- Hope i realizacji „Programu poprawy mnieć, a nie przejmować się wszystkim, wczesnego wykrywania i diagnozowania więc weź się w garść! Pracuj, też pokonaj nowotworów u dzieci w pięciu wojeból i trudności, to moja rada. wództwach Polski”. I dzięki niebywale Mam kolegę na hematologii, Bartka. szybkiemu rozwojowi metod radioterapii, Jest ciężko chory na odmianę białaczki. chemioterapii zwłaszcza, wprowadzania Rodzice go nie odwiedzają, boli go coś coraz to skuteczniejszych leków. Może, ciągle, to męczy, ale on nie narzeka. A na może gdyby tak Michał zachorował teraz, przykład Papież musi cierpieć i pracować to by miał szanse wygrać z chłoniakiem? dniami i nocami, i też nie narzeka, więc nie jesteś najgorsza/najgorszy, bo ludzie też się męczą. Wiadomo, masz dużo pracy, ale można to przeżyć, w końcu coś za coś, no nie!!! Jak cię coś boli, zaciśnij zęby i pomyśl o dzieciach na hematologii. – Czasami, bywało, przytłaczały mnie smutne myśli, że Klinika ma długi, bo zanim dotrą do nas pieniądze Fundacja Jolanty Kwaśniewskiej w 2003 roku przekazała 500 tysięcy złotych za nadwykonania, mija na rzecz Kliniki Onkologii i Hematologii w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym jakiś czas, poza tym leki w Prokocimiu. Wielki symboliczny czek przekazuje prof. Walentynie Balwierz onkologiczne są drogie, Jolanta Kwaśniewska a niektóre bardzo drogie. Ale wtedy nasuwały mi się słowa Michała. Weź się w garść! Jutro będzie lepiej. A jak myślisz, że tobie jest źle, to pomyśl o dzieciach na hematologii – mówi pani profesor. Michał odszedł 26 maja 2003, w Dniu Matki. W Polsce nadal tylko u 10 procent chorych dzieci nowotwory są rozpoznawane w I lub II fazie rozwoju, kiedy Wizyta kardynała Franciszka Macharskiego w Klinice Onkologii i Hemauzyskanie długoletnich tologii w okresie świąt Bożego Narodzenia; 2009. Od lewej: dr Teresa przeżyć, a nawet cał- Desowska, dr Katarzyna Garus, dr Maria Mikołajczyk, dr Krystyna Kubiczek kowite wyleczenie jest oraz prof. Walentyna Balwierz w rozmowie z księdzem kardynałem możliwe średnio w 90 procentach przypadków. W Europie Zachodniej takich wczesnych diagnoz jest 25 procent. Ale idzie ku lepszemu. Także dzięki współpracy Kliniki Onkologii i Hematologii w Prokocimiu z Fundacją Project Barbara Kańska-Bielak
wiedzą, pracowitością i poszukiwaniem nowych rozwiązań, a także o już nieżyjącej prof. Janinie Jaworskiej, która była kierownikiem Kliniki Transplantologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu, bo to ona nauczyła mnie sukcesywnego działania w myśl zasady, że nie ma rzeczy niemożliwych. Od recenzentki mojej pracy doktorskiej prof. Urszuli Radwańskiej (kierowała Kliniką Hematologii i Onkologii Dziecięcej w Poznaniu) nauczyłam się czegoś, co bardzo się w pracy z pacjentami oraz ich rodzinami przydaje: tolerancji i dyplomacji – mówi prof. Walentyna Balwierz. Bo jak by mogła w tamtym uroczystym dniu tych znakomitych lekarzy nie wspomnieć.
Profesor Walentyna Balwierz (w środku) jako recenzent w czasie obrony pracy doktorskiej na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie
ALMA MATER nr 192–193
43
„GEN LEKARSKI”
Profesor Walentyna Balwierz podczas aukcji obrazów na rzecz Kliniki w hotelu Elektor; 2005
MUSZĄ POGODZIĆ RZECZY DO POGODZENIA TRUDNE... – Wykształcenie lekarza to jest koszt 500 tysięcy złotych – przeczytałam w rozmowie z wicepremierem Jarosławem Gowinem. Tymczasem słyszę, że rząd Wielkiej Brytanii planuje zatrudnić 500 lekarzy wykształconych poza jej granicami. Z powodu swoich wysokich umiejętności Polacy są tam mile widziani. W Szwecji, która polskich lekarzy już ściąga, specjalista I stopnia może zarobić miesięcznie 30–40 tysięcy złotych (w przeliczeniu), u nas, na miejscu – od 4 300 złotych do 6 600 złotych, z dyżurami. Bywa, że polscy lekarze lecą samolotem na weekend do Wielkiej Brytanii, tam dyżurują, dorobią do polskiej pensji i wracają. W Polsce średni wiek lekarza to 49 lat, specjaliści medycyny rodzinnej mają po 54 lata. Młodzi – wyjeżdżają. Widzi Pani ten problem? – pytam. – Moi asystenci zatrudnieni na etatach naukowo-dydaktycznych ostatnio nie mają czasu na pisanie odpowiedniej liczby prac naukowych. Stąd, z Kliniki po wyczerpującej pracy biegną do prywatnej przychodni, do gabinetu. Są to młodzi ludzie, mają rodziny, kredyty do spłacenia. Myślę się z nimi spotkać i ponownie powiedzieć im, jakoś to zorganizujcie, niech jedna osoba co jakiś czas będzie mniej obciążona, aby mogła wygospodarować więcej czasu na
44
ALMA MATER nr 192–193
Bardzo jestem ciekawa, czy któreś z trojga dzieci poszło w ślady mamy? Ale okazuje się, że nie. Najstarsza Ida Anna jest arabistką, pracuje naukowo na UJ. Młodsza Adriana skończyła biologię molekularną, napisała pracę doktorską, bez wątpienia po mamie odziedziczyła „gen lekarski” (może taki istnieje), w czasie wyjazdów szkolnych zabierała ze sobą apteczkę i „leczyła” dzieci pod okiem szkolnej higienistki. Kiedyś wyznała: nie poszłam na medycynę, aby mi ktoś nie powiedział, że mi to załatwiłaś! Najmłodszy, Krystian, na AGH ukończył automatykę i robotykę, jest programistą. – Natomiast kilkoro dzieci moich braci zostało lekarzami. Najstarszy bratanek, syn Zdzisława, już z tytułem profesorskim, Piotr Kołodziejczyk, pracuje jako chirurg. Jego córka jest w trakcie specjalizacji z ginekologii. Córka mojego brata Aleksandra, tego chemika z Gdańska, jest doktorem nauk medycznych, ginekologiem. Jego najmłodszy syn „robi” specjalizację z ortopedii. Inna bratanica, córka Mariana, internistka i kardiolog, też ma tytuł doktora nauk medycznych – słyszę od pani profesor. – Może kiedyś zawodowa pasja babci odezwie się u któregoś z wnuków? U najstarszego, siedmioletniego Mateusza, pięciolatka Daniela albo najmłodszego, półtorarocznego Adasia? To mówię ja, a pani profesor się tylko uśmiecha.
SZYBKA ODNOWA Góry to był magnes. Chodzili z mężem, potem z dziećmi. Tak spędzali wakacje. Szczególnie lubili pojechać do Małego Cichego. W lutym 2009 roku mąż miał wypadek, w dwa miesiące później odszedł. Bardzo pomagał żonie, kiedy pani profesor, od 20 paru lat zaangażowana społecznie w działania Fundacji na rzecz Dzieci z Chorobą Nowotworową „Wyspy Szczęśliwe”, organizowała, na przykład, bale charytatywne połączone z licytacjami na rzecz Kliniki (na sprzęt, leki, środki na remont). Na jednym z takich balów w okolicach Wieliczki najwyżej udało się im wylicytować kosz kwiatów. Późną nocą wracała z tego balu z mężem (na szczęście, nie sama) oraz duszą na ramieniu... Ten kosz kwiatów zapamiętała do dziś może dlatego, że latem z pasją pielęgnuje kwiaty w ogrodzie, szczególnie zachwyca się królewskimi begoniami, co jest zawsze „odtrutką” na smutki. W ubiegłym roku, w sierpniu, pani profesor poczuła się bardzo zmęczona. Znalazła w Krynicy ofertę szybkiej odnowy biologicznej, zdecydowała się pojechać. W sobotę. A tu w piątek pogorszył się znacznie stan ogólny dziecka, które otrzymywało przeciwciała anty-GD2. Narastała u niego duszność. Trzeba było terapię przerwać i umieścić małego pacjenta na oddziale intensywnej terapii. W nocy pani profesor zatelefonowała do Kliniki. Na dyżurze była jej „prawa ręka” („mam tych swoich prawych rąk więcej, do różnych spraw” – mówi). Usłyszała: – Jest iskierka nadziei! Potem z rana: – Poprawiło się! Będąc w Krynicy, codziennie telefonowała, aby się upewnić, co dzieje się z dzieckiem.
Z mężem Władysławem na jednym z balów charytatywnych organizowanych przez prezydenta Krakowa
Elżbieta Dziwisz
Z archiwum Walentyny Balwierz
pracę naukową. A oni mają o czym pisać! Mam wspaniały zespół, niezmiernie zatroskany o losy dzieci z chorobami nowotworowymi. Żeby jeszcze znaleźli czas na pracę naukową. Jedna z osób wywodząca się z naszej Kliniki jest po habilitacji. Tylko jedna – odpowiada prof. Balwierz.
INICJATORKA BADAŃ NAD FEROMONAMI rofesor Anna Marchlewska-Koj – specjalistka w dziedzinie genetyki i endokrynologii, inicjatorka nurtu badań nad feromonami i ich rolą w hormonalnej regulacji rozrodu gryzoni, uczona podejmująca pionierskie działania w zakresie ochrony zwierząt laboratoryjnych, świętowała odnowienie swojego doktoratu po 50 latach. Uroczystość, której przewodniczył rektor UJ prof. Wojciech Nowak, odbyła się 24 lutego 2017 podczas specjalnego posiedzenia Senatu UJ w auli Collegium Maius. Wydarzenie zgromadziło wyjątkowych gości – oprócz przedstawicieli władz Uczelni i profesorów Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi uczestniczyli w nim, między innymi, prezes PAU prof. Andrzej Białas, sekretarz generalny PAU prof. Szczepan Biliński, a także rodzina i przyjaciele Pani Profesor. – Bohaterem takiego wydarzenia może być osoba, która swoją pracą naukowo-dydaktyczną w sposób szczególny przysłużyła się Uniwersytetowi i Polsce – podkreślił podczas swojego wystąpienia rektor UJ, który przypomniał także, że o nadaniu uroczystości charakteru ogólnouczelnianego zadecydował Senat UJ 21 grudnia 2016. O dokonaniach prof. Anny Marchlewskiej-Koj i jej wyjątkowych zasługach dla naszej Uczelni, z którą Pani Profesor związana jest od początku swej kariery zawodowej, mówił wygłaszający laudację prof. January Weiner z Instytutu Nauk o Środowisku UJ (pełny tekst laudacji na s. 46–48). – Badania prof. Marchlewskiej-Koj przyczyniły się do wyjaśnienia fascynującego problemu, dotyczącego większości gatunków ssaków, człowieka nie wyłączając: jak komunikacja pomiędzy osobnikami wpływa na ich fizjologię, a konkretnie – aktywność rozrodczą – akcentował laudator. Podkreślił, że Pani Profesor dołączyła do niewielkiej grupy badaczy, zwracając uwagę na inną niż węchowa drogę fizjologicznego oddziaływania pomiędzy osobnikami, mianowicie za pomocą niesłyszalnych dla ucha ludzkiego ultradźwięków. Zaznaczył też, że jej prace, dotyczące komunikacji węchowej i roli feromonów w fizjologii i zachowaniu ssaków, a także komunikacji ultradźwiękowej u młodych i dorosłych
gryzoni, weszły na stałe do literatury laudatora i przedstawicieli Senatu UJ światowej i są nie tylko wciąż aktualne, głos zabrała wzruszona bohaterka uroale także wciąż cytowane w międzyna- czystości. W swoim wystąpieniu przyrodowych czasopismach, co świadczy pomniała wybrane aspekty swej kariery o nieprzemijającej wartości tego dorobku. zawodowej. – Los sprawił, że całe moje Warto też dodać, że w latach 1987– życie związane było i nadal jest z Uniwer1991 Pani Profesor pełniła funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Zoologii, a w latach 1991–2006 była kierownikiem Zakładu Rozrodu Ssaków i przewodniczącą zespołu ds. programu Sokrates Stałej Rektorskiej Komisji ds. Międzynarodowych Programów Edukacyjnych. Pełniła również funkcję wiceprzewodniczącej Stałej Rektorskiej Komisji ds. Doświadczeń na Zwierzętach, a przez 10 lat była przewodniczącą I Lokalnej Komisji Etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach w Krakowie. W p r o w a d z o n y c h Prof. Anna Marchlewska-Koj przyjmuje gratulacje od rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka przez nią kursach dotyczących, między innymi, genetycznych sytetem Jagiellońskim. Dało mi to szansę aspektów endokrynologii, biologii roz- spotkania czterech pokoleń uczonych: rodu ssaków czy hodowli i użytkowania kolegów mojego dziadka, mojego ojca, zwierząt laboratoryjnych uczestniczyły moich kolegów oraz moich uczniów, setki studentów. 46 z nich uzyskało pod jej wśród których jest wielu dojrzałych opieką stopień magistra biologii, czworo i znakomitych naukowców – mówiła prof. – zdobyło stopień doktora. Anna Marchlewska-Koj. – Starałam się – Szacunek do naszej Uczelni oraz przez 50 lat pracować tak, by Uczelnia zainteresowania przyrodnicze wynio- miała ze mnie pożytek, dlatego dzisiejsza sła z rodzinnego domu – akcentował uroczystość jest dla mnie tak wielką ralaudator, przypominając, że prof. Anna dością – dodała na zakończenie swojego Marchlewska-Koj jest wnuczką jednego wystąpienia, dziękując za wyróżnienie z pierwszych biochemików prof. Leona rektorowi, członkom Senatu i przedstawiMarchlewskiego, córką wybitnego ho- cielom Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi. dowcy zwierząt i genetyka prof. Teodora Pierwszą, oficjalną, część uroczyMarchlewskiego, a jej mężem był zmarły stości zakończyło odśpiewanie hymnu niedawno biochemik, prof. Aleksander państwowego przez Chór Akademicki. Koj. – Niezwykłym zbiegiem okoliczności Druga część odbyła się w Stubie Comjest fakt, że wszyscy trzej piastowali urząd munis, gdzie rodzina, przyjaciele i przedrektora Uniwersytetu Jagiellońskiego – stawiciele społeczności akademickiej podkreślił prof. January Weiner. mieli możliwość złożyć Pani Profesor Łaciński tekst dyplomu odczytała gratulacje i obdarować ją najlepszymi dziekan Wydziału Biologii i Nauk o Zie- życzeniami. mi prof. Małgorzata Kruczek. Po otrzymaniu pierwszych gratulacji od rektora, Rita Pagacz-Moczarska Anna Wojnar
P
ALMA MATER nr 192–193
45
ULTRADŹWIĘKI I FEROMONY W KOMUNIKACJI POMIĘDZY OSOBNIKAMI W
46
ALMA MATER nr 192–193 Uroczystość odbyła się 24 lutego 2017 podczas specjalnego posiedzenia Senatu UJ w auli Collegium Maius
Fot. Anna Wojnar
styczniu 2017 roku miże ta aktywność regulowana jest nęło 50 lat od chwili, za pomocą hormonów wydziegdy magister Anna Marchlewlanych przez gruczoły dokrewska-Koj, decyzją Rady Wyne. Okazuje się jednak, że ich działu Biologii i Nauk o Ziemi działanie może być modyfikoUniwersytetu Jagiellońskiego, wane przez feromony – lotne uzyskała stopień doktora biosubstancje wydzielane przez logii na podstawie obronionej jedne osobniki, odbierane przez summa cum laude dysertacji pod inne drogą węchową i w ten tytułem Porównanie budowy sposób wpływające na ich aki zawartości hormonów gonadotywność rozrodczą. Początkowo tropowych przysadki mózgowej światowe badania ograniczały dwóch szczepów myszy i ich się do myszy laboratoryjnych, mieszańców, wykonanej pod dopiero prof. Marchlewskakierunkiem docent Haliny Krza-Koj ze współpracownikami nowskiej w Zakładzie Genetyki Prof. Anna Marchlewska-Koj przyjmuje kwiaty od przedstawicieli zespołu „Słowianki” sięgnęła po inne, dziko żyjące, i Ewolucjonizmu w Instytucie gatunki ssaków i w pionierskich Zoologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. ska-Koj stale pracowała na Uniwersytecie publikacjach pokazała, jak dorosłe osobniki Było to uwieńczenie jej studiów i praktyki Jagiellońskim, stale też podtrzymując kilku gatunków norników i nornic potrafią badawczej na Uniwersytecie Jagiellońintensywną współpracę międzynarodową, zahamować aktywność rozrodczą młodych, skim, gdzie w roku 1960 uzyskała stopień z badaczami z czołowych uniwersytetów jak samce i samice – poprzez wydzielane magistra na podstawie pracy wykonanej amerykańskich, brytyjskich, włoskich, substancje zapachowe – zmieniają fizjow Zakładzie Chemii Fizjologicznej Akarosyjskich – nie sposób wymienić wszyst- logię innych samców i samic. Udało się demii Medycznej. Pracę na Uniwersytecie kich – realizowano wspólne projekty, również chemicznie zidentyfikować subJagiellońskim rozpoczęła 1 października stancje będące feromonami kilku gatunków. w Krakowie gościli zagraniczni stażyści. 1960 jako asystentka w Katedrze EwoTematyka prac badawczych prof. Mar- Wyjaśnienie działania tego mechanizmu lucjonizmu. chlewskiej-Koj rozwijała się od problemów regulacji rozrodu ma bardzo ważne konseWkrótce po uzyskaniu doktoratu Anna endokrynologicznych i genetycznych kwencje dla ekologii populacyjnej i biologii Marchlewska-Koj odbyła swój pierwszy do behawioralnych, w szczególności zaś ewolucyjnej. Do dziś badania nad ferostaż zagraniczny – w National Institute for komunikacji między osobnikami, która monami owocują licznymi publikacjami Medical Research w Londynie, kilka lat wpływa na fizjologię rozrodu. Jej badania z wielu ośrodków na całym świecie, ale później w Southwestern Medical School przyczyniły się do wyjaśnienia fascynują- prof. Marchlewska-Koj znów dołączyła w Dallas, w Teksasie, badała neurohorcego problemu, dotyczącego większości do niewielkiej grupy badaczy, zwracając monalne mechanizmy sterujące rozrodem. gatunków ssaków, człowieka nie wyłącza- uwagę na inną niż węchowa drogę fiPrace te zaowocowały habilitacją w roku jąc: jak komunikacja pomiędzy osobnikami zjologicznego oddziaływania pomiędzy 1976. Prócz kilku pobytów w znakomitych wpływa na ich fizjologię, a konkretnie – ak- osobnikami: za pomocą niesłyszalnych ośrodkach zagranicznych prof. Marchlewtywność rozrodczą. Powszechnie wiadomo, dla ucha ludzkiego ultradźwięków. Pod-
Fot. Anna Wojnar
jęcie takich badań wymagało stworzenia wyspecjalizowanego laboratorium, ale przyniosło ogromnie ciekawe rezultaty. Okazało się, że zarówno noworodki, jak i dorosłe osobniki myszy i norników wydają charakterystyczne ultradźwięki, które współdziałają z feromonami w komunikacji pomiędzy osobnikami, przy czym są to sygnały niewykrywalne dla potencjalnych drapieżników. Badania te zaowocowały nie tylko licznymi publikacjami, ale również zorganizowaniem świetnie wyposażonego, nowoczesnego laboratorium i – co jeszcze ważniejsze – stworzeniem szkoły badawczej. Od roku 1978 prof. Marchlewska-Koj prowadziła samodzielny zespół badawczy, początkowo w obrębie Zakładu Genetyki i Ewolucjonizmu Instytutu Zoologii UJ, a od roku 1991 jako samodzielny Zakład Rozrodu Ssaków, z którym w roku 1998 przeniosła się do Instytutu Nauk o Środowisku. Obecnie jej wychowankowie i następcy – a właściwie następczynie – z sukcesem rozwijają badania w kierunkach przez nią zapoczątkowanych. Do dziś dorobek Pani Profesor liczy 85 oryginalnych publikacji badawczych, o zasięgu międzynarodowym, 22 prace przeglądowe i popularnonaukowe, dziesiątki doniesień zjazdowych. Jest autorką dwóch książek na temat komunikacji węchowej i roli feromonów w fizjologii i zachowaniu ssaków. Jest pierwszym z trzech autorów ważnego tomu z serii „Chemical Signals in Vertebates”, opublikowanego przez wydawnictwo Kluwer/Plenum w roku 2001. Całkiem niedawno – będąc już na emeryturze, została zaproszona do napisania dwóch rozdziałów do nowoczesnego podręcznika wydawanego przez Elseviera (Handbook of Ultrasonic Communications) na temat komunikacji ultradźwiękowej u młodych i dorosłych gryzoni. Prace prof. Marchlewskiej-Koj weszły na stałe do literatury światowej i są wciąż aktualne. Warto zauważyć, że ważne publikacje sprzed kilku, a nawet kilkunastu lat są wciąż cytowane w międzynarodowych czasopismach, co nie jest częstym zjawiskiem we współczesnej biologii i co świadczy o nieprzemijającej wartości tego dorobku. Rzemiosło biologa-eksperymentatora, pracującego na zwierzętach, polega nie tylko na opanowaniu skomplikowanych metod badawczych i analizy wyników. Fundamentalne znaczenie ma również właściwe obchodzenie się z obiektami badań – zwierzętami doświadczalnymi.
Prof. Anna Marchlewska-Koj podczas swojego wystąpienia
Wydarzenie zgromadziło wyjątkowych gości
Gratulacje od laudatora prof. Januarego Weinera
ALMA MATER nr 192–193
47
Gratulacje prof. Annie Marchlewskiej-Koj składa córka wraz z mężem
48
tach europejskich, a na naszym wydziale zdobywali wiedzę studenci z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Włoch i innych krajów. To też była działalność pionierska, wymagająca osobistego zaangażowania – bo przecież wtedy jeszcze nie było na naszych uniwersytetach specjalnych biur zajmujących się międzynarodową wymianą studencką. Działając dalej na tym polu, była też przewodniczącą zespołu ds. programu Sokrates Stałej Rektorskiej Komisji ds. Międzynarodowych Programów Edukacyjnych. Przez ponad 20 lat była opiekunką naukową Koła Przyrodników Studentów UJ. Profesor Anna Marchlewska-Koj nie ograniczyła przekazywania wiedzy tylko do środowiska uniwersyteckiego, doceniając znaczenie szerokiej popularyzacji nauki w społeczeństwie. Przez wiele lat nie szczędziła czasu i wysiłku, pracując w Krakowskim Młodzieżowym Towarzystwie Przyjaciół Nauk i Sztuk, działającym pod patronatem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez 12 lat pełniła funkcję przewodniczącej Rady Naukowej tego towarzystwa i wiele czasu poświęcała działalności w jego sekcji biologicznej, organizując cykle wykładów i innych zajęć
January Weiner Tekst laudacji wygłoszonej podczas uroczystości odnowienia po pięćdziesięciu latach doktoratu prof. Anny Marchlewskiej-Koj, 24 lutego 2017 Fot. Anna Wojnar
Od początku swojej pracy prof. Marchlewska-Koj z wielkim zaangażowaniem dbała o standardy bioetyczne badań naukowych w swojej pracy, w dydaktyce i w szerszej działalności. Prowadziła szkolenia na temat właściwego prowadzenia hodowli zwierząt doświadczalnych dla pracowników Uniwersytetu i Collegium Medicum. Kiedy Uniwersytet Jagielloński, jako pierwszy w Polsce, wprowadził ścisłe regulacje dotyczące bioetyki badań naukowych, Pani Profesor została wiceprzewodniczącą Stałej Komisji Rektorskiej ds. Doświadczeń na Zwierzętach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kiedy na początku XXI wieku zasady bioetyki zostały wreszcie wprowadzone do polskiego prawodawstwa, przez 10 lat przewodniczyła pierwszej Lokalnej Komisji Etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach w Krakowie. Pani Profesor – to uczona, badaczka, autorka publikacji. Ale sensem pracy profesora jest też przekazywanie wiedzy kolejnym pokoleniom. Owoce tej działalności prof. Marchlewskiej-Koj są imponujące. Pod jej opieką 46 adeptów zdobyło stopień magistra biologii, czworo młodych badaczy uzyskało stopień doktora. Setki studentów uczestniczyły w prowadzonych przez nią kursach na temat genetycznych aspektów endokrynologii, hormonalnej regulacji rozrodu, biologii rozrodu ssaków, hodowli i użytkowania zwierząt laboratoryjnych. Kiedy tylko otwarły się możliwości międzynarodowej wymiany studentów uniwersytetów, prof. Marchlewska-Koj zainicjowała i koordynowała przez osiem lat dwa programy TEMPUS/Erasmus, dzięki czemu nasi studenci mogli studiować na uniwersyte-
dla młodzieży, dbając o ich wysoki profesjonalizm, a równocześnie atrakcyjność. Profesor Anna Marchlewska-Koj całą swoją karierę zawodową związała z Uniwersytetem Jagiellońskim, nie tylko prowadząc badania i przekazując wiedzę studentom, ale również pełniąc funkcje organizacyjne. Po doktoracie nadal pracowała w Zakładzie Genetyki i Ewolucjonizmu Instytutu Zoologii UJ, pełniła też funkcję zastępcy dyrektora tego instytutu. Od roku 1991 kierowała własnym Zakładem Rozrodu Ssaków. Jednak związki Pani Profesor z naukami biologicznymi i Uniwersytetem Jagiellońskim są szczególnego rodzaju. Szacunek do naszej Uczelni oraz zainteresowania przyrodnicze wyniosła z rodzinnego domu. Nie można nie wspomnieć o tym, że jest wnuczką prof. Leona Marchlewskiego, jednego z pierwszych biochemików, a ojcem jej był prof. Teodor Marchlewski, wybitny hodowca zwierząt i genetyk. Wszyscy mamy w świeżej pamięci niedawno zmarłego prof. Aleksandra Koja, biochemika, który był mężem Pani Profesor. Niezwykłym zbiegiem okoliczności jest fakt, że wszyscy trzej piastowali urząd rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pięćdziesiąt lat pracy od doktoratu, wkład w rozwój nauki światowej – z afiliacją Uniwersytetu Jagiellońskiego, przekazywanie wiedzy setkom studentów naszego Uniwersytetu – trudno w kilku słowach podsumować te dokonania. Ale to nie wszystko. Kto studiował pod kierunkiem prof. Anny Marchlewskiej-Koj, kto miał – i nadal ma – sposobność współpracować z Dostojną Jubilatką na jednym z wielu pól jej aktywności, ten wie o przyjacielskiej, pełnej entuzjazmu i humoru aurze, która zawsze ją otacza.
ALMA MATER nr 192–193 Od prawej: prof. Anna Marchlewska-Koj, prof. Kazimierz Strzałka oraz prof. Stefan Skiba
MISTRZ I INTELEKTUALNY PRZEWODNIK rzypadł mi w udziale zaszczyt szczególny: wygłoszenie laudacji uczonego, którego sylwetka nawiązuje do najlepszych tradycji polskiej humanistyki. Dla licznego grona uczniów jest nie tylko mistrzem i intelektualnym przewodnikiem, ale i człowiekiem, na którego pomoc zawsze można było liczyć zarówno w sprawach naukowych, jak i pozanaukowych – tak o wybitnym historyku prof. Michale Pułaskim, świętującym odnowienie swojego doktoratu po pięćdziesięciu latach, mówił 19 stycznia 2017 w auli Collegium Maius jego uczeń, kierownik Zakładu Historii Powszechnej Najnowszej prof. Artur Patek. Uroczystość, zorganizowana pod przewodnictwem rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka w ramach specjalnego posiedzenia Senatu UJ, zgromadziła wielu gości. Byli wśród nich prorektorzy UJ, Prof. Michał Pułaski dziekani i profesorowie poszczególnych wydziałów, członkowie Rady wyróżnił się w pracy dla Uniwersytetu lub Wydziału Historycznego, a także żona społeczeństwa. To wyjątkowa uroczystość. Profesora, jego rodzina i przyjaciele. I nieczęsto zdarza się, by odnowienie dokto– Bohaterem takiej uroczystości może ratu po pięćdziesięciu latach miało wymiar zostać wyłącznie doktor Uniwersytetu, który ogólnouniwersytecki. Jest tak w przypadku
Fot. Anna Wojnar
P
Uroczystości, która odbyła się w auli Collegium Maius, przewodniczył rektor UJ prof. Wojciech Nowak
osób, których dorobek zawodowy i naukowy poznało nie tylko wąskie grono specjalistów, ale także znaczna część społeczności akademickiej – mówił rektor, rozpoczynając posiedzenie Senatu UJ. Przypomniał, że z wnioskiem o odnowienie doktoratu prof. Michała Pułaskiego wystąpili przedstawiciele Wydziału Historycznego, w uzasadnieniu podkreślając jego pełną poświęcenia działalność na rzecz Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwłaszcza w latach 1981–1989. Historycy zwrócili także uwagę na zasługi Profesora dotyczące naukowej współpracy polsko-czeskiej i polsko-słowackiej oraz jego osiągnięcia w badaniach nad Europą Środkową XX wieku. O nadaniu tej uroczystości charakteru ogólnouczelnianego zadecydował Senat UJ na posiedzeniu 29 czerwca 2016. Wygłaszający laudację prof. Artur Patek przypomniał, że mistrzem Jubilata był prof. Henryk Batowski. To właśnie on stał się promotorem jego pracy magisterskiej, a potem doktorskiej, a także zaraził go zainteresowaniem najnowszymi dziejami Europy Środkowej i Bałkanów.
ALMA MATER nr 192–193
49
Wśród gości byli prorektorzy UJ, dziekani i profesorowie poszczególnych wydziałów oraz członkowie Rady Wydziału Historycznego
50
ALMA MATER nr 192–193
Od prawej: laudator prof. Artur Patek, prorektor UJ prof. Jacek Popiel, prorektor UJ prof. Dorota Malec, dziekan Wydziału Historycznego prof. Jan Święch
Fot. Anna Wojnar
Pamiątkowy dyplom wręczył prof. Michałowi Pułaskiemu rektor UJ prof. Wojciech Nowak
– Jako uczony prof. Michał Pułaski podejmował tematy rzadko poruszane przez historyków i chociaż tworzył w czasach niesprzyjających samodzielności badawczej, potrafił zachować niezależność poglądów, dzięki czemu jego ówczesne prace mogą być bez obaw przedrukowane. Wpisał się w historię wielu instytucji naukowych jako sprawny organizator oraz animator wielu przedsięwzięć, w tym także o charakterze międzynarodowym – akcentował laudator. Profesor ma na swoim koncie kilkadziesiąt prac naukowych. Jest również inicjatorem i redaktorem wielu prac zbiorowych, wśród których warto wymienić liczącą ponad tysiąc stron księgę zatytułowaną Terra Scepusiensis. Stan badań nad dziejami Spisza. Stav badania o dejinách Spiša. – Wizytówką naukowych dokonań Profesora są monografie poświęcone stosunkom dyplomatycznym polsko-czechosłowacko-niemieckim w latach 1933–1938 oraz genezie Europy wersalskiej i współpracy Słowian zachodnich i południowych w okresie pierwszej wojny światowej – informował prof. Artur Patek. Wyliczając zasługi Jubilata na rzecz współpracy polsko-słowackiej i polsko-czeskiej, warto przypomnieć fakt, że był on współzałożycielem dwóch międzyrządowych Komisji Nauk Humanistycznych: Polsko-Czeskiej, utworzonej w 1993 roku, oraz Polsko-Słowackiej, powstałej w roku 1996. W uznaniu naukowych dokonań prof. Pułaskiego Czesi uhonorowali go Medalem Ministerstwa Oświaty Republiki Czeskiej im. Komenskiego. Nie mniej istotna była także praca organizacyjna Profesora dla dobra Uniwersytetu. W latach 1987–1993 pełnił funkcję dyrektora Instytutu Historii. Był pomysłodawcą i organizatorem wielu konferencji naukowych. Warto też dodać, że Profesor służy Uniwersytetowi nadal, między innymi przewodnicząc Kapitule Nagrody im. Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego. – W latach osiemdziesiątych Profesor Pułaski zaangażował się w ruch sprzeciwu wobec totalizacji życia w PRL. Był współzałożycielem NSZZ „Solidarność” na Uniwersytecie Jagiellońskim, a potem, przez cały okres delegalizacji związku, stał na czele Komisji Uczelnianej. Były to czasy bardzo trudne, naznaczone obroną Uczelni przed represjami władz. Kierując Komisją, pokazał, jak ważne jest zachowanie wierności sobie wbrew zewnętrznej presji. Za tę wierność zapłacił wysoką cenę, gdyż
Fot. Anna Wojnar
przez wiele lat władze PRL blokowały przyznanie mu uprawnień samodzielnego pracownika akademickiego – zaznaczył laudator, przypominając też, że Profesor wykształcił pokolenie historyków. Był promotorem ponad stu prac magisterskich, kilkunastu doktoratów i patronem kilku habilitacji. – Seminaria prowadzone przez Profesora były szkołą naukowej dyskusji. Miałem zaszczyt w nich uczestniczyć. Nasz promotor jawił się w oczach nas, jego uczniów, jako niezastąpiony mentor w wymiarze nie tylko naukowym, ale i etycznym. Profesor nie używał wzniosłych sformułowań, dlatego i ja, kończąc laudację, pragnąłbym w imieniu swoim, uczniów i współpracowników powiedzieć jedno tylko słowo: Dziękujemy! – podkreślił prof. Artur Patek. Łaciński tekstu dyplomu odczytał dziekan Wydziału Historycznego prof. Jan Święch. Po odebraniu z rąk rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka okolicznościowego dyplomu i przyjęciu pierwszych gratulacji głos zabrał prof. Michał Pułaski. – Już w pierwszych słowach chcę się zwrócić z gorącym podziękowaniem za to wielkie wyróżnienie, które mnie spotkało, którego się nigdy nie spodziewałem, ale z którego jestem niezmiernie dumny – powiedział. W krótkim wystąpieniu z wielkim szacunkiem wspominał swoich mistrzów – profesorów: Henryka Batowskiego, Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego, którzy wywarli ogromy wpływ na jego życie i postawę, a także inne bliskie mu osoby, z którymi dane było mu pracować na Uczelni. Z uznaniem mówił też o swoich współpracownikach i uczniach, życząc im dalszego rozwoju naukowego. Słowa wdzięczności skierował także do swoich najbliższych: żony, córki z rodziną i wnuków. – Uniwersytet jest moją małą ojczyzną, moim wielkim domem. Całe życie byłem i nadal jestem z nim związany. Jestem wdzięczny, że mogłem być częścią tej wielkiej machiny, ukrytej za pięknymi murami Collegium Maius i Collegium Novum – mówił wzruszony Jubilat. W drugiej części spotkania, zorganizowanej w Stubie Communis, prof. Jakub Polit wręczył Profesorowi specjalne wydanie jego książki W kręgu dyplomacji i spraw narodowościowych. Za zdrowie i pomyślność bohatera uroczystości wzniesiono toast tradycyjną lampką wina.
W uroczystości uczestniczyła również rodzina i przyjaciele prof. Michała Pułaskiego
Specjalne wydanie książki Michała Pułaskiego W kręgu dyplomacji i spraw narodowościowych wręczył Jubilatowi prof. Jakub Polit
Rita Pagacz-Moczarska
ALMA MATER nr 192–193 Prof. Michał Pułaski w otoczeniu uczniów i przyjaciół
51
FILM O PROFESORZE JANIE KAISERZE W
ramach projektu naukowego „Pamięć Uniwersytetu”, realizowanego przez Oddział Dokumentacji Audiowizualnej Archiwum UJ, powstał kolejny
wersytecie Wiedeńskim (Austria), Uniwersytecie Columbia (Stany Zjednoczone) czy Uniwersytecie Wollongong (Australia). Wyjazdy te zaowocowały nawiązaniem
Prof. Jan Kaiser; kadr z filmu
film – zatytułowany Normalny, sensowny, biologiczny, psycholog. Rzecz o prof. Janie Kaiserze. Premiera filmu odbyła się 30 listopada 2016 w sali amfiteatralnej Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Profesor Jan Kaiser jest wybitnym psychologiem, wieloletnim pracownikiem Instytutu Psychologii UJ. Na początku swojej drogi naukowej zajmował się psychologią rozwojową, by następnie wyspecjalizować się w zakresie psychofizjologii. Jego zainteresowania badawcze oscylują wokół zagadnień mózgowych korelatów procesów poznawczych i emocjonalnych, empirycznego statusu zjawisk świadomościowych oraz psychofizjologii stanów subiektywnych. Rezultatem tych poszukiwań są liczne publikacje w czasopismach specjalistycznych czy książka Obecność mózgu w świadomości: empiryczny status zjawisk subiektywnych w świetle psychofizjologii, opublikowana nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2007 roku. Profesor Jan Kaiser odbył staże zagraniczne, między innymi, na Uniwersytecie Nijmegen (Holandia), Uni-
52
ALMA MATER nr 192–193
międzynarodowej współpracy badawczej, w której uczestniczyli także uczniowie prof. Kaisera, co przyczyniło się do ich rozwoju zawodowego. W toku swojej długiej kariery naukowej i dydaktycznej prof. Kaiser był promotorem w osiemnastu przewodach doktorskich. Przez trzy dekady pełnił funkcję kierownika Zakładu Psychofizjologii Instytutu Psychologii UJ. Był także przewodniczącym Rady Naukowej i dyrektorem Instytutu Psychologii UJ oraz prodziekanem Wydziału Filozoficzno-Historycznego UJ. Jest członkiem towarzystw naukowych: International Organization of Psychophysiology, British Association for Cognitive Neuroscience, International Society for the Study of Individual Differences, Komisji Nauk Psychologicznych przy krakowskim oddziale PAN. Od 2009 roku wchodzi w skład zespołu redakcyjnego „Journal of Psychophysiology”. Na premierę filmu Normalny, sensowny, biologiczny, psycholog. Rzecz o prof. Janie Kaiserze przybyli prorektor UJ ds. dydaktyki prof. Armen Edigarian, dziekan
Wydziału Filozoficznego UJ prof. Jarosław Górniak, prodziekan Wydziału Filozoficznego UJ ds. ogólnych prof. Małgorzata Kossowska. W spotkaniu wzięli również udział pracownicy Instytutu Psychologii UJ, członkowie rodziny prof. Jana Kaisera oraz jego współpracownicy i przyjaciele, między innymi prof. Anna Grabowska, prof. Tadeusz Marek, prof. Barbara Przewłocka, prof. Ryszard Przewłocki, prof. Andrzej Zoll. Gości przywitał dyrektor Instytutu Psychologii UJ dr hab. Michał Wierzchoń. Następnie głos zabrał dziekan Wydziału Filozoficznego UJ prof. Jarosław Górniak, który opowiedział o wieloletniej znajomości z prof. Janem Kaiserem oraz odczytał – mające też charakter anegdotyczny – wypowiedzi wieloletnich współpracowników prof. Kaisera. Kolejnym mówcą był następca Profesora na stanowisku kierownika Zakładu Psychofizjologii Instytutu Psychologii UJ dr hab. Eligiusz Wronka, który w swojej wypowiedzi podzielił się wrażeniami z własnej wieloletniej współpracy z prof. Kaiserem, ale także zaprezentował nagrania wideo wypowiedzi współpracowników i przyjaciół Profesora z ośrodków badawczych z różnych regionów świata. Dyrektor Instytutu Psychologii UJ dr hab. Michał Wierzchoń podkreślił, że prof. Jan Kaiser, poprzez założenie pierwszego laboratorium badawczego w Instytucie, nawiązanie współpracy międzynarodowej oraz pozyskiwanie zewnętrznych środków na prowadzenie badań, wyznaczył – obowiązujący obecnie w Instytucie Psychologii – wzorzec uprawiania nauki według najwyższych standardów. Głos zabrał także prof. Andrzej Zoll, opowiadając o barwnych zdarzeniach ze swojej kilkudziesięcioletniej przyjaźni z prof. Kaiserem. Na zakończenie tej części spotkania wyraźnie wzruszony prof. Kaiser podziękował wszystkim za przybycie oraz liczne słowa sympatii i uznania. Podziękował także twórcom filmu: Maciejowi Zborkowi oraz Andrzejowi Hytrosiowi.
Arkadiusz Białek
Instytut Psychologii UJ
PIĘKNY JUBILEUSZ PROFESORA STANISŁAWA WALTOSIA W
Anna Wojnar
ybitny karnista, autor wielu publikacji naukowych, historyk prawa, miłośnik historii i sztuki zasłużony w działaniach dla kultury polskiej, pełen pasji następca prof. Karola Estreichera, w latach 1977–2011 dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego – prof. Stanisław Waltoś 9 lutego 2017 świętował swoje 85. urodziny. Z tej okazji 16 lutego w Pałacu Krzysztofory Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, z inicjatywy środowiska muzealników, zorganizowana została wyjątkowa uroczystość, w której uczestniczyli prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski, rektor UJ prof. Wojciech Nowak, rektorzy UJ poprzednich kadencji: prof. Franciszek Ziejka i prof. Karol Musioł, a także prorektor UJ prof. Jacek Popiel, dziekani i prodziekani poszczególnych wydziałów UJ, obecny dyrektor Muzeum UJ prof. Krzysztof Stopka, przewodnicząca Polskiego Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Muzeów ICOM prof. Dorota Folga-Januszewska, dyrektor Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów prof. Piotr Majewski, liczne grono pracowników naukowych i administracyjnych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz spora grupa krakowskich muzealników i przedstawicieli muzeów z całej Polski. Wśród tłumu przybyłych na uroczystość gości nie zabrakło też żony Profesora – Doroty, a także jego syna, synowej, wnuków i serdecznych przyjaciół. Podczas spotkania, którego gospodarzem był dyrektor Muzeum Michał Niezabitowski, prof. Stanisław Waltoś został obdarowany księgą pamiątkową Muzeum etyczne. Znalazły się w niej: Tabula gratulatoria, wywiad z Profesorem zatytułowany Muzea w moim życiu, spisany przez Grażynę Polkowską-Nowak, tekst przybliżający sylwetkę i dokonania
Prof. Stanisław Waltoś
Jubilata, list od Krystyny Zachwatowicz i Andrzeja Wajdy, bibliografia prac Profesora oraz 18 artykułów autorstwa, między innymi, inicjatorki tomu – Doroty Folgi-Januszewskiej, a także Zofii Gołubiew, Anny Jasińskiej, Ewy Wyki, Krzysztofa Stopki i Franciszka Ziejki, który podczas uroczystości wygłosił na cześć Jubilata piękną laudację (pełny tekst tego wystąpienia na s. 54–57). – To dla naszej Almae Matris zaszczyt, bo tutaj właśnie Pan Profesor rozpoczął i z powodzeniem przez ponad sześć dekad kontynuował swoją karierę. Osoba Pana Profesora, pomimo aktywności w niezliczonych obszarach, niezmiennie – ku naszej radości – kojarzona jest z Uniwersytetem Jagiellońskim. Profesor honorowy UJ i laureat medalu UJ Merentibus, wybitny naukowiec i pedagog, a także wieloletni, niezwykle zaangażowany dyrektor Muzeum UJ w Collegium Maius – to cieszy i napawa dumą całe uczelnianie środowisko – napisał w liście gratulacyjnym rektor UJ prof. Wojciech Nowak. – Niecodzienny talent
w obranej dziedzinie prawa oddał Pan Profesor Uniwersytetowi Jagiellońskiemu na ponad sześć dziesięcioleci, realizując się jako nauczyciel i wychowawca młodzieży akademickiej, promotor kilkunastu doktorów nauk prawnych, kierownik Katedry Postępowania Karnego Wydziału Prawa i Administracji, autor około czterystu opublikowanych prac naukowych (w tym wielu w językach obcych), rozpraw, studiów, artykułów i podręczników z zakresu prawa karnego procesowego, stanowiących akademicki kanon nauki prawideł postępowania karnego w polskim porządku prawnym. Ogromna wiedza i doświadczenie Pana Profesora zaowocowały również pracą i autorskim wkładem w koncepcje licznych gremiów naukowych o charakterze doradczym i kodyfikacyjno-legislacyjnym w Polsce. Co więcej, rozległą merytoryczną wiedzę prawniczą umiejętnie połączył Pan Profesor z miłością do szeroko pojętej sztuki, będąc przez wiele lat głową, duszą, a nade wszystko sercem uniwersyteckiego skarbca historii – Muzeum UJ w Collegium Maius. W imieniu własnym, Senatu UJ oraz całej społeczności akademickiej Uniwersytetu Jagiellońskiego rektor życzył Jubilatowi pomyślności we wszystkich podejmowanych przedsięwzięciach oraz niezmiennej satysfakcji z efektów, które taka aktywność przynosi. Niekończąca się jest lista osiągnięć prof. Stanisława Waltosia. Niekończąca się była też kolejka osób, które po zakończeniu oficjalnej części uroczystości pragnęły pogratulować, złożyć życzenia i obdarować Jubilata prezentem. Za obecność, niespodzianki i ciepłe słowa Profesor serdecznie podziękował wszystkim uczestnikom tego wyjątkowego spotkania.
Rita Pagacz-Moczarska
ALMA MATER nr 192–193
53
STANISŁAW WALTOŚ PO PIASTOWSKU GOŚCINNY K
54
ALMA MATER nr 192–193
Prof. Stanisław Waltoś i prof. Franciszek Ziejka
Nowak. To już za rządów tego rektora, 31 grudnia 2012, wciąż młody duchem (choć nieubłagany kalendarz wskazywał mu już 80 lat i dziesięć miesięcy!) prof. Waltoś przeszedł na emeryturę. Z przywołanego zestawienia wynika, że nasz Jubilat pozostawał pod
opieką – dłuższą lub krótszą – aż ośmiu rektorów Uniwersytetu Jagiellońskiego! W Collegium Novum pojawiali się coraz nowi rektorzy – językoznawcę zastąpił geograf, tego historyk, po nim przyszli: biochemik i biolog molekularny w jednej osobie, matematyk, polonista, fizyk, a wreszcie chirurg z Wydziału Lekarskiego, a w Collegium Maius na posterunku pozostawał niezmiennie On: Stanisław Waltoś – z wykształcenia i uprawianego zawodu prawnik karnista, z urodzenia i zamiłowania historyk nauki i kultury. Jestem głęboko przekonany, że każdy z przywołanych wyżej rektorów bardzo wysoko oceniał jego olbrzymie zasługi, jakie oddał Uczelni na stanowisku dyrektora Muzeum UJ, jego kompetencję, z jaką zarządzał powierzoną mu instytucją, jego oddanie i zaangażowanie, z jakimi podchodził do spraw Muzeum. Nie mogąc – z przyczyn obiektywnych – przywoływać tu opinii poszczególnych rektorów, przypomnę tylko opinię jednego z nich: Józefa Andrzeja Gierowskiego. Wiadomo, że decyzją Senatu UJ Stanisław Waltoś został 1 czerwca 2012 profesorem honorowym UJ1. Wcześniej Podczas spotkania prof. Stanisław Waltoś został obdarowany księgą pamiątkową Muzeum etyczne
Fot. Anna Wojnar
arol Estreicher jun. stworzył w Collegium Maius Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego i kierował nim przez dwanaście lat: od 1964 do końca stycznia 1977 roku. Stanisław Waltoś kontynuował dzieło swojego poprzednika przez 35 lat! W tym czasie wygospodarował i przystosował dla potrzeb Muzeum wiele pomieszczeń – bądź to z „odzysku” (po wyprowadzeniu się z Collegium Maius Instytutu Historii Sztuki), bądź też przez adaptację dla celów tej instytucji strychu oraz gotyckich piwnic. Dzięki wielkim przedsięwzięciom, w tym konserwatorskim, które wciąż na nowo podejmował, powstały w Muzeum nowoczesne pracownie, sale konferencyjne i wystawowe. Przy tym wszystkim nieustannie zabiegał o wzbogacenie zbiorów muzealnych przez prowadzone systematycznie zakupy cennych instrumentów naukowych z funduszy sponsorów, których z zasady umiał znaleźć w kraju albo za granicą. Profesor Waltoś objął obowiązki dyrektora Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego 1 lutego 1977, kiedy rektorem UJ był Mieczysław Karaś. Po jego przedwczesnej śmierci (rektor Karaś zmarł 10 sierpnia 1977, w czasie urzędowania) funkcję rektora objął Mieczysław Hess. Po czterech latach włodarzenia na Uniwersytecie ostatniego mianowanego przez władze ministerialne rektora powrócono do wielowiekowej tradycji wybierania rektorów przez społeczność uniwersytecką. W 1981 roku pierwszym rektorem wybranym przez reprezentantów wspólnoty całego Uniwersytetu został Józef Andrzej Gierowski. Zarządzał Uniwersytetem przez dwie kadencje, do końca sierpnia 1987 roku. 1 września 1987 urząd rektora objął Aleksander Koj, który po trzech latach oddał berło rektorskie w ręce Andrzeja Pelczara, ale na nowo je przejął w 1993 roku, na dwie kolejne kadencje. Od 1999 roku zaszczyt włodarzenia Uniwersytetem elektorzy oddali na dwie kadencje w moje ręce. Po mnie, w 2005 roku, rektorem został Karol Musioł, który zarządzał Uczelnią do końca sierpnia 2012 roku. 1 września 2012 władzę rektorską przejął Wojciech
Fot. Anna Wojnar
otrzymał medal Merentibus. Stało się to 12 maja 2001, kiedy to uroczyście zamykaliśmy dwuletnie obchody jubileuszu 600-lecia odnowienia Akademii Krakowskiej. W czasie tej wielkiej uroczystości, w obecności rektorów siedemnastu najstarszych uniwersytetów europejskich (z tzw. Grupy Coimbra), około stu rektorów polskich skupionych w KRASP, członków Senatu Uniwersytetu i wielu dostojnych gości z całej Polski, laudację naszego Jubilata wygłosił rektor Józef Andrzej Gierowski. W swoim wystąpieniu stwierdził on, między innymi, że: Idea Karola Estreichera stworzenia w Collegium Maius muzeum nauki polskiej, które stałoby się widomym świadectwem, swoistą kroniką wielkości Jagiellońskiego Uniwersytetu, została szczęśliwie rozwinięta i zrealizowana przez prof. Stanisława Waltosia. Muzeum dzisiaj służy jako najlepszy przekaźnik wiedzy o Akademii Krakowskiej, o Krakowie, o nauce i kulturze polskiej nie tylko młodzieży akademickiej, nie tylko licznym turystom z Polski, nie tylko Polonii, ale i przybyszom z całego świata, których uczy szacunku dla naszego Uniwersytetu, dla naszego kraju2. Jestem pewien, że każdy z pozostałych przywołanych tu rektorów podpisałby się pod tymi słowami rektora Gierowskiego. O rozlicznych zasługach prof. Waltosia dla Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego mówiono już niejeden raz, i to z najwyższym uznaniem. Dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na jedną, stosunkowo rzadko podnoszoną i przywoływaną, a przecież niezwykle ważną jego zasługę: na świetnie przeprowadzoną przez niego wieloletnią akcję promocji Muzeum UJ, a pośred-
Uroczystość odbyła się 16 lutego 2017 w Pałacu Krzysztofory Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
nio – całej Jagiellońskiej Wszechnicy. Okazuje się, że prof. Waltoś obdarzony został przez naturę nie tylko autentyczną pasją poznawczą, ale zarazem talentem wspaniałego mówcy i pisarza, które to talenty potrafił spożytkować dla dobra nauki i kultury, przede wszystkim zaś dla dobra Uniwersytetu Jagiellońskiego i jego Muzeum. Należałoby tu przywołać, oczywiście, pięknie wydawane przez niego przewodniki po Collegium Maius, wstępy do przewodników i informatorów o Uni- Prof. Stanisław Waltoś przyjmuje gratulacje od przedstawicieli władz UJ: rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka i prorektora UJ prof. Jacka Popiela wersytecie Jagiellońskim, uroczą książkę z 2008 roku zatytułowaną sześć razy w gmachu Collegium Maius Na tropach doktora Fausta, a także ob- skarbach). Te półgodzinne odcinki serialu szerny tekst w monumentalnym albumie dokumentalnego, emitowane w programie Andrzeja Nowakowskiego Collegium 2. Telewizji Polskiej, a potem na antenie Maius. Sfery i cienie (2009). Wydaje się regionalnej, ale także w paśmie TVP wszakże, że niezwykle ważną, jeśli wręcz Kultura (dziś wznowione na You Tube!), nie kluczową rolę w prowadzonej przez oglądała swego czasu „cała Polska”. Filmy Profesora akcji promocji Muzeum UJ ode- te to trudny do przecenienia wkład prof. grała seria nakręconych jeszcze w latach Waltosia w dzieło mądrej edukacji pol90. XX wieku dokumentalnych filmów skiego społeczeństwa, znakomicie przy Opowieści z Collegium Maius. Wspólnie tym przygotowujący Polaków do wielkich z dwoma znakomitymi dokumentalistami obchodów Jubileuszu 600-lecia odnowiefilmowymi: Andrzejem Germanem i Ma- nia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wszystko wskazuje na to, że wspaniała rianem Curzydłą, stworzył prof. Waltoś do dziś niezapomniane obrazy z dziejów Uni- akcja Profesora promocji Uniwersytetu wersytetu Jagiellońskiego, by wspomnieć Jagiellońskiego wydała także owoce, choćby niektóre tytuły: Rządy uczonych jakich najprawdopodobniej nikt się nie mężów, Od bakałarza do profesora, Col- spodziewał. Oto bowiem okazało się, że legium Theologicum czy Uniwersytecki w całej Polsce (przede wszystkim w Wargrosz (w którym Profesor nie omieszkał szawie), ale i w całej Europie oraz w najwspomnieć o odkrywanych co najmniej dalszych zakątkach świata rozeszła się
ALMA MATER nr 192–193
55
Anna Wojnar
Wśród tłumu przybyłych na uroczystość gości nie zabrakło żony Profesora – Doroty, a także jego syna, synowej, wnuków i serdecznych przyjaciół
wieść o istnieniu w Krakowie instytucji, której dyrektor zachował w czystej postaci prawie nieznaną w naszych czasach wyjątkową wartość, jakiej uosobieniem był przed wiekami Piast Kołodziej, przyjmujący w progach swojej chaty dwóch tajemniczych wędrowców odpędzonych z dworu księcia Popiela: cnotę gościnności. Przypominam za Gallem Anonimem, że wyrzuceni z dworu księcia Popiela dwaj tajemniczy goście pojawili się u Piasta, prosząc o gościnę. Mimo że ten był zajęty przygotowaniami do postrzyżyn swego syna Siemowita, prośbie wędrowców nie odmówił i zaprosił ich do swojej chaty, aby ugościć, „czym chata bogata”. I mniejsza o to, czy wędrowcy ci byli aniołami, czy też świętymi Janem i Pawłem, jak twierdzą późniejsi kronikarze, faktem jest, że gościnność Piasta Kołodzieja nie tylko otwarła jego synowi drogę do tronu książęcego, ale stała się powszechnie znaną w całym ówczesnym świecie cnotą Polaków (niestety, w dzisiejszych czasach coraz wyraźniej zapomnianą, a właściwie – wyrzuconą na śmietnik historii). Wiadomość o wyjątkowym, po piastowsku gościnnym dyrektorze Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego sprawiła, że ze wszystkich stron świata, z najróżniejszych krajów zaczęli podążać do Collegium Maius królowie, a nawet cesarze, prezydenci i premierzy, ministrowie i ambasadorzy. Każdy z nich, przyjeżdżając do Polski, pod takim czy innym pretekstem pragnął odwiedzić Kraków. Z zasady zwiedzali tu właściwie tylko zamek królewski na Wawelu, niektórzy katedrę wawelską i Bazylikę Mariacką z ołtarzem Wita Stwosza, ale wszyscy spieszyli przede wszystkim do Collegium Maius. Sądzę,
56
ALMA MATER nr 192–193
że to niebywałe w wielowiekowych dziejach Uniwersytetu zjawisko nie powinno umknąć uwagi potomnych, toteż postanowiłem – jako świadek tamtych dni, przez dwanaście lat urzędujący w cieszącym się znacznie mniejszym „wzięciem” wśród dostojnych gości z zagranicy Collegium Novum – temu mało rozpoznanemu zjawisku poświęcić słów kilka. Okazuje się, że tylko w okresie od 1999 do 2005 roku prof. Waltoś gościł w murach Collegium Maius trzy (każdą liczącą po około 100 osób) grupy akredytowanych w Warszawie ambasadorów, których „sprowadzał” do Krakowa ówczesny nuncjusz apostolski, a zarazem dziekan korpusu dyplomatycznego arcybiskup Józef Kowalczyk. Pamiętam, jak wielkie wrażenie na dostojnych gościach wywoływały wspaniałe opowieści prof. Waltosia (prowadzone w języku angielskim) o dziejach Uniwersytetu, o zgromadzonych w Collegium Maius pamiątkach, a także o wybitnych studentach i profesorach naszej Wszechnicy. Powszechną uwagę w całej Europie zwróciła w marcu 1996 roku trzydniowa wizyta w Polsce angielskiej królowej Elżbiety II. Była to jedyna wizyta brytyjskiej monarchini u nas, angielski protokół dyplomatyczny przewiduje bowiem tylko jednorazowe odwiedziny tamtejszego monarchy w innym kraju. Nie wiadomo, czy wieści o słynnej gościnności prof. Waltosia dotarły do Pałacu Buckingham, czy też inne przyczyny sprawiły, że w trzecim i ostatnim dniu pobytu w Polsce, tzn. 27 marca 1996, po zwiedzeniu Zamku Królewskiego na Wawelu królowa Elżbieta z małżonkiem księciem Filipem oraz licznym dworem przybyła do Collegium
Maius. Po krótkiej wizycie w kilku salach Muzeum królowa spożyła lunch, jaki zaoferował jej i innym dostojnym gościom gospodarz gmachu w Stubie Communis, czyli w sali, w której przez kilka wieków swoje posiłki spożywali profesorowie krakowskiej Wszechnicy. Niestety, nie mogę podać tu okrytego tajemnicą menu tego posiłku, ale, pamiętając o przywiązaniu prof. Waltosia do akademickiej tradycji, przypuszczam, że znalazły się w nim potrawy, które przed wiekami spożywali nasi profesorowie3. Niemałe zamieszanie w maju 1997 roku wywołał król Malezji Tuanku Jaafar, który złożył wizytę na Uniwersytecie w towarzystwie nie tylko kilkudziesięciu towarzyszących mu dostojników, ale i orszaku liczącego kilkanaście całkowicie zakwefionych pań tworzących jego harem4. Z wielką godnością przyjmował prof. Waltoś w progach Collegium Maius 7 lipca 2002 cesarza Akihito i cesarzową Michiko z dalekiej Japonii. Chociaż w tym przypadku muszę stwierdzić, że pełniony przez niego zawsze bardzo dyskretnie nadzór nad pobytem gości w pewnym momencie zawiódł go, o czym warto tu wspomnieć. Wiadomo, że cesarzowi towarzyszył liczny zastęp dostojników z Japonii, z Polski zaś prezydent Aleksander Kwaśniewski z małżonką i kilkoma ministrami. Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z ustalonym wcześniej w najdrobniejszych szczegółach protokołem. Były więc mowy powitalne: moja jako rektora i cesarza Akihito, było uroczyste wręczenie kwiatów cesarzowej i podarunków cesarzowi, był wpis cesarza do Księgi Królewskiej, było spotkanie cesarza i cesarzowej z gronem znakomitych gości, w tym z noblistą Czesławem Miłoszem. Ale w pewnym momencie Jego Cesarska Mość Akihito złamał protokół i zaprosił piszącego te słowa do Sali Zielonej, w której przewidziano odpoczynek cesarskiej pary. Tam cesarz wręczył mi podarunki dla Uniwersytetu, a cesarzowa, po wysłuchaniu mojej opowieści o stojącym w tej sali fortepianie Chopina, w podziękowaniu za okazaną gościnność, usiadła i zagrała fragment jednego z utworów wielkiego Fryderyka! Nie przewidując takiego obrotu sprawy, niestety, nie zwróciłem się wcześniej z prośbą do Profesora o zgodę na to, aby cesarzowa Michiko mogła zagrać na fortepianie Chopina. Uradowałem się więc bardzo, gdy po pewnym czasie dowiedziałem się, że Profesor nie wystąpił jednak
Edward Szymański z Kancelarii Prezydenta RP. Oświadczył, że wizyta ta planowana jest na dzień 10 czerwca. Ponieważ w tym dniu przypadało w Polsce święto Bożego Ciała, zwróciłem uwagę ministrowi, że trudno będzie mi ściągnąć w tym terminie do Collegium Maius profesorów i studentów zainteresowanych sprawami Dalekiego Wschodu. W odpowiedzi usłyszałem, że wystarczy, jeśli towarzyszył mi będzie jedynie prof. Stanisław Waltoś! Tak też się stało. 10 czerwca 2004 prof. Waltoś reprezentował przed przewodni-
tury. Przede wszystkim zaś, trwale, złotymi zgłoskami zapisał się w naszych sercach!
Franciszek Ziejka
rektor UJ w latach 1999–2005 1
2
3
Godność profesora honorowego Uniwersytetu Jagiellońskiego jest równoważna z doktoratem honoris causa naszej Wszechnicy. Przyznaje ją Senat osobie, która doktoryzowała się na jednym z uczelnianych wydziałów, a która zasługuje na doktorat honorowy. Poloniae merenti. Księga pamiątkowa jubileuszu sześćsetlecia odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego 1400–2000, pod red. S. Szczura, Kraków 2003, s. 256. Z poufnych informacji, jakie udało mi się pozyskać wśród osób dobrze poinformowanych, wynika, że przywiązany do tradycji prof. Waltoś zasugerował kucharzom przygotowującym posiłek dla królowej Elżbiety i innych dostojnych gości,
Anna Wojnar
o wyjaśnienia w tej sprawie z żadnym pismem do Jej Cesarskiej Mości... Profesor Waltoś podejmował w progach Collegium Maius króla Szwecji Karola Gustawa (wrzesień 1993), ale także księcia Felippe de Bourbon, naówczas następcę tronu hiszpańskiego, a dziś króla Hiszpanii (12 czerwca 2000)5. Gościł także innych wielkich tego świata: brata króla Arabii Saudyjskiej księcia Turki Al-Fajsala, który zwiedzał Collegium Maius w towarzystwie 12 ambasadorów krajów arabskich (29 września 2004), księcia Jordanii El Hassana bin Talala z małżonką, księżniczką Sarvath El Hassan (8 marca 2011), ale także prezydenta Francji Jacques’a Chiraca (13 września 1998) czy też prezydenta Brazylii – Fernando Henrique Cardoso, znanego profesora socjologii, który przyleciał do Krakowa w towarzystwie małżonki i wnuczki oraz liczącej kilkadziesiąt osób delegacji (26 lutego 2002). Pokazywał skarby Collegium Maius prezydentowi Portugalii Mario Soaresowi, ale także premierowi Francji Édouardowi Balladurowi. 25 kwietnia 2009 przyjmował prezydent Indii Pratibhę Devisingh Patil, pierwszą kobietę piastującą ten najwyższy urząd w tym egzotycznym kraju. 30 maja 2000 podejmował czterech premierów rządów z tzw. Grupy Wyszehradzkiej (Jerzego Buzka, Wiktora Orbána, Milosza Zemana i Mikulasza Dziurindę), a w trzy lata później, 3 września 2003 – czterech prezydentów (Aleksandra Kwaśniewskiego, Borisa Trajkowskiego – prezydenta Macedonii, Stjepana Mesicia – prezydenta Chorwacji, i Ilona Ilescu – prezydenta Rumunii). Przywołania tego typu mógłbym jeszcze dość długo kontynuować. Niewiele one jednak zmienią wizerunek tego nieodrodnego potomka gościnnego Piasta Kołodzieja. Sądzę, że w epoce przełomu XX i XXI wieku prof. Waltoś był jedną z najważniejszych osób w Polsce i w tej części Europy. O tym, jak wielką odgrywał rolę w ówczesnej polityce zagranicznej naszego państwa, najlepiej świadczą nieznane dotychczas nikomu kulisy wizyty na Uniwersytecie Jagiellońskim w 2004 roku przewodniczącego (prezydenta) Chińskiej Republiki Ludowej Hu Jintao, któremu towarzyszyła licząca około 40 osób delegacja. Wiadomość, że przewodniczący pragnie odwiedzić naszą Wszechnicę, uzyskałem w ostatnich dniach maja. Poinformował mnie o tym telefonicznie minister
Gratulacje od obecnego dyrektora prof. Krzysztofa Stopki, wicedyrektora Włodzimierza Kiszy oraz pracowników Muzeum UJ
czącym Chińskiej Republiki Ludowej całą społeczność Uniwersytetu, a właściwie cały świat akademicki Polski. I z zadania tego wywiązał się – jak zawsze – w sposób znakomity. Wspominam tu o tych sprawach, chciałbym bowiem, aby także i ta strona działalności naszego Dostojnego Jubilata została zapamiętana. Chciałbym bardzo, abyśmy za rektorem Józefem Andrzejem Gierowskim mogli dziś raz jeszcze powtórzyć konkluzję jego laudacji: Profesor Stanisław Waltoś, poświęcając swe wysiłki rozbudowie i rozwojowi Muzeum, dobrze zasłużył się Uniwersytetowi Jagiellońskiemu. Stworzył instytucję godną naszych najlepszych tradycji i miejsca, jakie zajmuje Uniwersytet Jagielloński wśród najstarszych uniwersytetów europejskich6. Od siebie dodam: Profesor Waltoś zapisał wspaniałą kartę w dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego, w dziejach Krakowa, w dziejach polskiej nauki i kul-
aby odwołali się do menu obiadu, jaki w 1568 roku wydał w Stubie Communis Collegium Maius dla profesorów Uniwersytetu Krakowskiego prokurator kapituły św. Floriana kanonik magister Marcin z Pilzna. Obiad ten składał się z sześciu dań. Pierwsze danie: mięsa wołowe gotowane i ozory wołowe z sosem kaparowym i z ogórkami świeżymi solonymi oraz kruszki przyprawione imbirem; całe kurczęta w potrawce z ryżem i mięso cielęce w potrawce. Tamto i to na półmiskach. Drugie danie: kurczęta przyprawione wonnymi korzeniami, z rodzynkami większymi i mniejszymi, i cynamonem. Trzecie danie: pieczeń wołowa i cielęca, pieczone kurczęta, musztarda. Czwarte danie: gęsi w czarnej jusze warzone z przyprawą z goździków. Piąte danie: ryżowa kasza na mleku z cukrem. Rzepa z baraniną na półmisku. Szóste danie: trześnie, groszek świeży w strączkach, ser, opłatki... (Antoni Karbowiak, Obiady profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w XVI i XVII wieku, Kraków 1900, s. 25). Nie wiadomo jednak, czy życzeniu Profesora stało się zadość, gdyż podobno kucharze, zagłębiwszy się w przekazaną im przez Profesora lekturę rozprawy Antoniego Karbowiaka, nie zdążyli z zakupem odpowiedniej ilości produktów, toteż przyrządzili obiad nieco skromniejszy, złożony jedynie z czterech dań, dla którego we wzmiankowanym dziele znaleźli sporo szczegółowych informacji. 4 Panie z tego haremu z nieznanych mi przyczyn nie udały się do Collegium Maius. Czas pobytu swojego króla na UJ spędziły w Collegium Novum, w Sali Senackiej. 5 Przystojny, a zarazem bezżenny naówczas książę ściągnął w pobliże Collegium Maius cały zastęp niezamężnych krakowianek, które choćby z daleka pragnęły zobaczyć pięknego księcia Filipa. 6 Poloniae merenti..., s. 267.
ALMA MATER nr 192–193
57
T
łumaczka i pisarka Bella Szwracman-Czarnota oraz historyk prof. Wacław Wierzbieniec to tegoroczni laureaci, dziewiątej już edycji, Nagrody im. Księdza Stanisława Musiała. Uroczystość wręczenia wyróżnień odbyła się 3 marca 2017 w auli Collegium Novum. Licznie zgromadzonych gości, w tym przedstawicieli władz miasta i regionu, korpusu dyplomatycznego, krakowskich uczelni oraz gmin żydowskich z całej Polski, powitali rektor UJ prof. Wojciech Nowak i prezes Klubu Chrześcijan i Żydów „Przymierze” dr inż. Piotr Nawrocki. Bella Szwracman-Czarnota otrzymała nagrodę za twórczość w duchu dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej. Urodziła się w Uzbekistanie. Do Polski przyjechała w 1946 roku. Przebywała najpierw w Świdnicy, a następnie zamieszkała w Warszawie. Ukończyła studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorką licznych przekładów z języka francuskiego, jidysz i rosyjskiego, również dzieł, które należą do polskiej biblioteki klasyków filozofii. Tłumaczy nie tylko wydawnictwa naukowe, ale również literaturę piękną. Dzięki niej polscy czytelnicy mogli zapoznać się z twórczością wielu żydowskich autorów, między innymi Jechiela Rajchmana (Ocalałem z Treblinki), Emila Draitsera (Wesele w Brighton Beach i inne opowiadania), Menachema Kip-
58
ALMA MATER nr 192–193
nisa (Rabin bez głowy) oraz Eliezera Sztejnbarga (Żydowskie bajki Rektor UJ prof. Wojciech Nowak powitał uczestników uroczystości z Czerniowców). Opracowała ponadto hasła do Encyklope- Dorobek Belli Szwarcman-Czarnoty jest dii PWN z zakresu literatury jidysz oraz dla nas bezcenny. Wyniesione przez nią współpracowała przy tworzeniu progra- z domu rodzinnego wartości, imponująca mów edukacyjnych obejmujących proble- wiedza i erudycja – dociekliwość uczonej matykę żydowską. W kręgu zainteresowań i błyskotliwy talent pisarski skutecznie badawczych Belli Szwarcman-Czarnoty pomagają jej w ukazywaniu niezmieznajduje się, między innymi, fenomen lite- rzonego bogactwa kultury żydowskiej. ratury polsko-żydowskiej, w tym recepcja Bella Szwarcman-Czarnota daje nam twórczości Juliana Tuwima. Laureatka jest szansę, by to bogactwo dotarło wreszcie także pisarką i felietonistką, w szczególno- do chrześcijańskich czytelników – mówił ści zajmującą się szeroko pojętą tematyką podczas laudacji wiceprezydent Krakowa kobiet w judaizmie. Publikuje w miesięcz- Andrzej Kulig. – Laureatka opowiada nam niku o kulturze żydowskiej „Midrasz”. o wszystkim – o zwyczajach i potrawach Wydała również, oryginalne i bardzo świątecznych, o słynnych rabinach i noosobiste wprowadzenie do tradycji ży- wych elementach w starej tradycji – jak dowskiej Znalazłam wczorajszy dzień, dwa pomarańcza na sederowym stole, która tomy portretów kobiet żydowskich (Mocą symbolizuje akceptację wszelkich mniejprzepasały swe biodra i Cenniejsze niż szości w społeczności żydowskiej. Mówi perły), komentarze do Tory (Księga kobiet o sprawach najtrudniejszych: Zagładzie – kobiety Księgi), a także – wspólnie z cór- i antysemityzmie, ale też o pamięci, która ką i siostrą – śpiewnik pieśni żydowskich. pozwala iść do przodu, i o zwykłej, pozor– Autorka wskazuje często na decydujące nie nieistotnej codzienności. Z patronem znaczenie Tory w całym, nie tylko religij- nagrody księdzem Stanisławem Musiałem nym, dziedzictwie Żydów, prezentując jed- łączy ją nie tylko „Midrasz”, ale i głębokie nocześnie kobiecy punkt widzenia, kobiece przekonanie o mocy wypowiedzianego spojrzenie na teksty biblijne. Jak sama słowa. Słowa, które może być zagrożepisze: „odnowa i ożywienie przyszły do niem – przejawem antysemityzmu, słowa wszystkich denominacji judaizmu właśnie którego toksycznej siły nie wolno nam za sprawą coraz szerszego udziału kobiet”. nigdy – w żadnej postaci – bagatelizować. I słowa, które buduje mosty – podkreślił Andrzej Kulig. Bella Szwarcman-Czarnota często bywa w Krakowie, gdzie prowadzi wykłady i spotkania, między innymi w synagodze Kupa, JCC (Jewish Community Centre) i na Uniwersytecie Papieskim. – Dzięki niej Kraków spełnia się w roli miasta literatury UNESCO. Dzięki niej łatwiej nam powracać do tradycji Polski jagiellońskiej – Polski otwartej, świadomej swojego wielokulturowego dziedzictwa i jego wartości. Dziękując za nagrodę, Bella Szwarcman-Czarnota wspomniała o swoim spotkaniu z księdzem W uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz miasta i regionu, korpusu dyplomatycznego, krakowskich uczelni oraz gmin żydowskich z całej Polski
Fot. Anna Wojnar
NAGRODA POJEDNANIA
Fot. Anna Wojnar
Stanisławem Musiałem podczas kursu dla nauczycieli w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie. Duszpasterz wygłosił wówczas prelekcję dotyczącą procesu beatyfikacji Edyty Stein. – Temat ten dla wielu Żydów jest niezmiernie trudny, ale ksiądz Musiał mówił ze zrozumieniem i empatią, spokojnie, dobitnie – podkreślała Bella Szwarcman-Czarnota. – Sala była wypełniona polskimi nauczycielami, wśród których dało się zauważyć pewien dystans, a wręcz niezadowolenie z tej wypowiedzi. Zapytałam potem księdza, czy nie boi się ataków i ostracyzmu. Odpowiedział ze spokojem, że zawsze jest w stanie ponieść konsekwencje za swoje słowa i godzi się na osamotnienie. Według mnie reprezentował on opcję ludzką, taką, która rozumie, czym jest człowieczeństwo, ale też czym jest prawo do partykularności. Jesteśmy równi, lecz nie jednakowi. Tacy mamy prawo być – dodała laureatka. Profesor Wacław Wierzbieniec został uhonorowany za inicjatywy społeczne na rzecz dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej. Jest historykiem, wykładowcą Uniwersytetu Rzeszowskiego. W latach 1995–2000 zajmował stanowisko adiunkta w Międzywydziałowym Zakładzie Historii i Kultury Żydów w Polsce Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 2011 do 2015 roku pełnił funkcję rektora Państwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej w Jarosławiu. Jest autorem, współautorem i redaktorem licznych publikacji dotyczących historii i kultury Żydów w XIX i XX wieku, między innymi Społeczność żydowska Przemyśla w latach 1918–1939 oraz Żydzi w województwie lwowskim w okresie międzywojennym. Zagadnienia demograficzne i społeczne. – Jednak prof. Wacław Wierzbieniec Nagrodę im. Księdza Musiała otrzymuje nie za swoją znakomitą działalność naukową, lecz za pogłębione, wyjątkowe zaangażowanie w promowanie dobrych relacji polsko-żydowskich i polskoukraińskich – podkreślił w laudacji rektor UJ prof. Wojciech Nowak. – Na Podkarpaciu to postać wyjątkowa. Z pasją łączy swoje zainteresowania naukowe, skoncentrowane wokół historii Żydów w Polsce, z szeroką działalnością społeczną oraz edukacyjną na rzecz upamiętnienia obecności Żydów na Podkarpaciu – dodał rektor. Wspomniał również, że to właśnie z inicjatywy prof. Wierzbieńca od
Laureaci Nagrody im. Księdza Musiała: Bella Szwracman-Czarnota oraz prof. Wacław Wierzbieniec
dziewięciu lat organizowane są w Rzeszowie obchody Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, a dzięki jego staraniom od kilku ostatnich lat również w 23 innych miejscowościach na Podkarpaciu. Profesor Wacław Wierzbieniec jest też twórcą Centrum Dialogu między Religiami i Narodami w Jarosławiu, promuje wydarzenia odbywające się w Centrum Historii Żydów Polskich w Dynowie, a także organizuje konferencje naukowe dotyczące pamięci o historii i kulturze Żydów oraz spotkania młodzieży z osobami ocalałymi z Zagłady i ich rodzinami. – Działania prof. Wierzbieńca na Podkarpaciu pokazały, że nie tylko duże centra – jak Warszawa, Kraków czy Poznań – ale także mniejsze ośrodki w innych rejonach Polski nie zaniedbują pamięci o dawnych współobywatelach, którym tę pamięć jesteśmy winni, bo to część historii współczesnej i europejskiej tradycji. To otwarcie na dialog oraz zrozumienie innych kultur i wyznań, porzucające ksenofobiczne uprzedzenia i promujące poszerzanie własnych intelektualnych zasobów. To utrwalanie obrazu Polski zróżnicowanej i wielobarwnej – ale przyjaznej. Dzięki pracy prof. Wierzbieńca uczymy się trudnej i często bolesnej sztuki pamiętania, ale również tolerancji, wrażliwości i piękna – zakończył laudację prof. Wojciech Nowak. Warto również wspomnieć, że 30 czerwca 2013 prof. Wacław Wierzbieniec otrzymał, w dowód uznania za ratowanie zabytków dziedzictwa żydowskiego w Polsce i działalność na rzecz dialogu polsko-żydowskiego, dyplom honorowy Chroniąc Pamięć, przyznany przez ambasadora Izraela w Polsce Zvi Rav-Nera
oraz wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Żuchowskiego. Dziękując za nagrodę, prof. Wierzbieniec podkreślił, że aby zrozumieć drugiego człowieka, należy spróbować go zaakceptować. Stąd tak wielkie znaczenie i wagę ma dziś tolerancja i dialog. Przy obecnym wzroście nastrojów nacjonalistycznych i ksenofobicznych na świecie są one wręcz wyzwaniem dla współczesności. Dlatego nadal tak niezwykle aktualny jest przykład wspaniałego jezuity księdza Stanisława Musiała. Jego osoba skłania mnie jeszcze do jednej refleksji: jak ważne znaczenie w relacjach międzyludzkich, a szczególnie w międzyetnicznych, ma miłość do drugiego człowieka, niezależnie od jego wyznania i narodowości, oraz pokora, której znaczenie mocno akcentuje również inny jezuita – obecny papież Franciszek. Nagrodę im. Księdza Stanisława Musiała ustanowił w 2009 roku Klub Chrześcijan i Żydów „Przymierze” w celu upamiętnienia postaci i dzieła patrona nagrody księdza Stanisława Musiała – cenionego duszpasterza działającego na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego oraz pojednania Polaków i Żydów. Fundatorami nagrody są rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezydent Krakowa i Gmina Wyznaniowa Żydowska w Krakowie. Wyboru laureatów dokonuje kapituła, której przewodniczy rektor UJ. W ubiegłych latach laureatami nagrody byli, między innymi, związani z Uniwersytetem Jagiellońskim profesorowie: Jan Błoński, Bożena i Jerzy Wyrozumscy, Jan Małecki i Aleksander Skotnicki, a także dr Zofia Radzikowska oraz Anna Lebet-Minakowska.
Anna Wojnar
ALMA MATER nr 192–193
59
HISTORIA MAGISTRA VITAE
APOSTOŁ NA STEPACH KAZACHSTANU D
wysokim standardom etycznym i rezień 11 września 2016 ligijnym w wymiarze heroicznym. w dziejach Kazachstanu miał Urodził się 22 grudnia 1904 charakter bezprecedensowy. Tego w Berdyczowie na ziemi kijowskiej. dnia w katedrze Matki Boskiej W Berdyczowie mieszkały w czaFatimskiej w Karagandzie legat sach dzieciństwa Bukowińskiego papieski, prefekt Kongregacji liczne skupiska ludności pochodzeSpraw Kanonizacyjnych karnia żydowskiego (ponad 70 procent dynał Angelo Amato dokonał ogółu mieszkańców), był tam silny uroczystej beatyfikacji księdza ośrodek chasydyzmu. Miasto słynęło Władysława Bukowińskiego – też z otoczonego wielkim kultem Apostoła Kazachstanu. Była to cudownego wizerunku Matki Bożej pierwsza w historii Kazachstanu Berdyczowskiej, którego sanktubeatyfikacja dokonana w tym arium mieściło się w dawnym zamku kraju. Tyszkiewiczów, przebudowanym na Był to także ważny dzień dla ufortyfikowany klasztor karmelitów Kościoła katolickiego w Polsce bosych. Obok sławnego sanktuarium i dla Uniwersytetu Jagiellońskiew 1850 roku niemały rozgłos zdobył go, którego ksiądz Władysław też inny tamtejszy kościół: św. BarbaBukowiński był absolwentem: ry – w jego bowiem murach odbył się w murach Wszechnicy ukończył ślub Eweliny Hańskiej i Honoré de bowiem prawo i teologię, a także Balzaca. Ten klimat kultury religijnej Polską Szkołę Nauk Politycznych. kresowego miasta i jego wielokulBeatyfikacja Bukowińskiego turowe bogactwo odegrało w życiu odbyła się zaledwie w kilka tygodni Władysława Bukowińskiego zasadpo niezwykłej w swoim kształcie niczą rolę, zarówno w kształtowaniu i charakterze wystawie O Świętości! Uniwersytet Jagielloński i jego Zbiór artykułów publicystycznych bł. księdza Władysława Bu- jego postawy otwartości i tolerancji, święci wychowankowie, zorgani- kowińskiego poświęconych tematyce kresowej Na pograniczu jak i głębokiej religijności. Ojciec Władysława, Cyprian, zowanej w związku ze Światowymi dwóch światów ukazał się w serii wydawniczej Biblioteki „Wołanie z Wołynia” w 2016 roku z wykształcenia agronom, był abDniami Młodzieży 2016 w Collegium kapłan, wbrew przeciwnościom i terroro- solwentem renomowanej szkoły rolniczej Maius UJ. Zastęp świętych i błogosławiowi, narzuconemu wobec osób wierzących, w Dublanach pod Lwowem, pochodził nych związanych z najstarszą polską uczelnią a zwłaszcza duchownych, prowadziły tam- z rodziny ziemiańskiej, matka – Jadwiga jest imponujący i dotyczy on zarówno osób tejsze władze, narzucając z całą bezwzględ- del Campo, ze spolszczonej rodziny o włożyjących w odległych stuleciach, jak i w czanością system ateistycznej doktryny. Drugi skim rodowodzie. sach współczesnych. Ksiądz Władysław W 1920 roku Cyprian Bukowiński etap procesu kanonizacyjnego prowadzony Bukowiński żył w burzliwym XX wieku, był przez Kongregację Spraw Kanonizacyj- z rodziną, uchodząc przed inwazją bola swoją pełną heroizmu i chrześcijańskiego szewicką, dotarł do Święcicy w Sandonych Stolicy Apostolskiej. miłosierdzia postawą był znakiem sprzeciwu Czy w warunkach państwa sowiec- mierskiem, do majątku brata Gustawa. wobec dwóch totalitaryzmów opartych na kiego, którego założeniem realizowa- Cyprian wydzierżawił braterski majątek, terrorze i zniewoleniu, dyktatur czasów nym z całą bezwzględnością była walka a z czasem został zarządcą dóbr Potockich współczesnych. z Kościołem i przejawami religijności nie w Krzeszowicach i Pisarach. Proces kanonizacyjny księdza Władysław Bukowiński po maturze tylko w życiu społecznym, ale też indyWładysława Bukowińskiego, na prośbę widualnym i rodzinnym, mógł liczyć na podjął studia prawnicze na Uniwersytearcybiskupa Karagandy księdza Jana Pawła wymierne efekty swej kapłańskiej posługi? cie Jagiellońskim, równolegle, w latach Lengi skierowaną do arcybiskupa metroTych znaków zapytania w odniesieniu do 1923–1925, odbywał na Wydziale Prawa polity krakowskiego kardynała Franciszka życia i działalności Apostoła Kazachstanu UJ studia w ramach Polskiej Szkoły Nauk Macharskiego, rozpoczęty został w 2006 stawiać można wiele. Jedno wydaje się Politycznych, które ukończył z wyróżroku w Krakowie, w macierzystej diecezji poza jakimikolwiek sporami: wybitnie nieniem. W 1926 roku ukończył studia księdza Władysława Bukowińskiego, a zainteligentny, gruntownie wykształcony ka- prawnicze. W okresie studiów intensywnie kończony na szczeblu diecezjalnym w 2008 płan łączył okazywaną na co dzień dobroć angażował się w działalność Akademicroku. Sesje procesu odbywały się także i miłosierdzie z niewzruszoną wiernością kiego Koła Kresowego, skupiającego w Kazachstanie, w którym niestrudzony
60
ALMA MATER nr 192–193
studentów pochodzących z Kresów. W latach 1925–1926 pracował także w redakcji krakowskiego „Czasu”. Posiadał już dyplom magistra prawa i możliwość pisania pracy doktorskiej, gdy podjął decyzję, z którą od jakiegoś czasu, zapewne od dwóch lat, się mierzył: jesienią 1926 roku wstąpił do krakowskiego seminarium duchownego i rozpoczął studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Święcenia kapłańskie otrzymał w katedrze wawelskiej 28 czerwca 1931 z rąk księcia metropolity krakowskiego Adama Stefana Sapiehy. W kilka tygodni po święceniach objął obowiązki wikariusza w parafii w Rabce i katechety w tamtejszym gimnazjum, a po czteroletniej tam pracy, gdzie dał się poznać jako gorliwy kapłan i znakomity nauczyciel, w 1935 roku został wikariuszem w Suchej Beskidzkiej, w tamtejszej szkole powszechnej pełnił obowiązki katechety. W Suchej Beskidzkiej sprawował z niemałym zaangażowaniem opiekę nad osobami chorymi i biednymi, zorganizował akademickie stowarzyszenie Odrodzenie, grupujące młodzież studiującą w Krakowie, a pochodzącą z tamtejszych okolic. W sierpniu 1936 roku, za zgodą władz kościelnych, wyjechał na Kresy, z którymi zawsze był emocjonalnie związany, i w Wyższym Seminarium Duchownym w Łucku na Wołyniu podjął wykłady z katechetyki i socjologii. Od 1938 roku był także sekretarzem diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej i dyrektorem Wyższego Instytutu Wiedzy Religijnej oraz zastępcą redaktora „Życia Katolickiego”. 11 czerwca 1939 zwrócił się do arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy z prośbą o udzielenie ekskardynacji z archidiecezji krakowskiej do diecezji łuckiej. Po wybuchu wojny biskup łucki Adolf Piotr Szelążek mianował go proboszczem parafii katedralnej w Łucku. Nie zważając na osobiste zagrożenie, udzielał pomocy uciekinierom, tworzył sieć miejsc konspiracyjnego dożywiania i aprowizacji. W sierpniu 1940 roku został, wraz z kilkoma księżmi, aresztowany przez NKWD i osadzony w więzieniu w Łucku. W łuckim więzieniu, mieszczącym się w dawnym klasztorze brygidek, przebywał do 26 czerwca 1941. Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w czerwcu
1941 roku Sowieci przed swoją ucieczką z miasta wymordowali znaczną liczbę ukraińskich i polskich więźniów. Ksiądz Władysław Bukowiński nieomal cudem uniknął wówczas śmierci, gdy raniony przez Rosjan, osłonięty został trupami współwięźniów.
Błogosławiony ksiądz Władysław Bukowiński
W okresie wojny aktywnie wspomagał uciekinierów i jeńców, organizował pomoc materialną, zwłaszcza żywność dla głodujących, z wielkim narażeniem własnego życia ratował żydowskie dzieci, ukrywając je po klasztorach i parafiach. Podczas okupacji niemieckiej, od 27 czerwca 1941 do 3 stycznia 1945, pełniąc znów obowiązki proboszcza w katedrze łuckiej, prowadził systemową akcję pomocy osobom i rodzinom zagrożonym wywózkami, zorganizował w pomieszczeniach przykatedralnych szpital dla chorych dzieci, wspomagał, między innymi dzięki heroicznemu wsparciu przez tamtejsze zakony, akcje dożywiania i stałej opieki dla osób dotkniętych głodem i groźbą wywózek. W 1942 roku z pomocą sióstr benedyktynek zorganizował dożywianie osadzonych w więzieniach jeńców. Do końca okupacji niemieckiej należał do najbliższych współpracowników biskupa łuckiego Adolfa Szelążka, uczestniczył, jako człowiek najwyższego zaufania,
w wielu konspiracyjnych poczynaniach tego hierarchy na rzecz ludzi zagrożonych wojenną i nazistowską eksterminacją. W okresie wojny poznał bliżej (z czasem zaprzyjaźnił się) księży Bronisława Drzepeckiego i Józefa Kuczyńskiego, którzy w ciężkich latach powojennych dzielić z nim będą w więzieniach i łagrach ciężkie prześladowania za pełnienie kapłańskich obowiązków, a później, już w Kazachstanie, będą współtworzyć trzon tamtejszego Kościoła Milczenia. Po zajęciu Wołynia przez wojska sowieckie, 4 stycznia 1945, został wraz z biskupem Adolfem Szelążkiem ponownie aresztowany i wywieziony do więzienia w Kijowie. Oskarżony o szpiegostwo na rzecz Watykanu, skazany został na 10 lat karnych obozów pracy: lata 1946–1950 spędził w obozach czelabińskich, a następne cztery lata przebywał w kopalni miedzi w Żezkazganie, położonym w centralnym Kazachstanie, około 500 kilometrów na południowy wschód od Karagandy. Warunki pobytu, katorżnicza praca i wyniszczający niedostatek mocno nadwerężyły jego stan zdrowia, bo nigdy już zdrowia nie odzyskał, ale nie zdołano go tam złamać psychicznie, zgasić apostolskiego zapału. Od lipca 1946 roku do listopada roku następnego pracował w systemie zgoła niewolniczym przy wyrębie lasów i kopaniu rowów, w warunkach urągających ludzkiej godności, w głodzie i dotkliwym niedostatku żywności. Z obozu w miejscowości Bakał na Uralu przewieziono ciężko schorowanego księdza do szpitala, w którym rozwinął pracę samokształceniową z więźniami, głównie z zakresu historii i filozofii, wypełniał też konspiracyjnie posługi kapłańskie. W Żezkazganie pracował w straszliwych warunkach w kopalni miedzi na głębokości 300 metrów pod ziemią ładował zwykłą ręczną łopatą rudę miedzi na wózki. Każdego dnia norma wynosiła około 12 ton rudy. Tę wyniszczającą pracę ksiądz Bukowiński łączył z obowiązkami kapłańskimi. W chwilach wolnych, gdy współwięźniowie zmęczeni padali na prycze, odwiedzał chorych w więziennym szpitalu, udzielał sakramentów, prowadził – oczywiście konspiracyjnie – rekolekcje w różnych językach. Mówił biegle po rosyjsku, ukraińsku i niemiecku, znał także język
ALMA MATER nr 192–193
61
łaciński. Każdy dzień zaczynał od mszy, którą sprawował wówczas, gdy pozostali więźniowie jeszcze spali, klęcząc na pryczy, w obozowych łachmanach. Zawsze szczególną troską otaczał dzieci i młodzież. Z myślą o młodych pokoleniach zesłańców w ostatnim roku pobytu w obozie w Żezkazganie napisał z pamięci, bez możliwości korzystania z literatury historycznej, podręcznik dziejów Polski Historia nauczycielką życia. Z tego ręcznie przepisywanego podręcznika młodzież – dzieci polskich zesłańców, uczyła się ojczystych dziejów i solidarności z rodakami. Po odbyciu kary więzienia w wysokości 9 lat, 7 miesięcy i 6 dni ksiądz Bukowiński został zwolniony z obozu, jednak z administracyjnym zesłaniem na trzy lata do Karagandy, z obowiązkiem pracy i comiesięcznego meldowania się oraz zakazem opuszczania miasta. Później pozostał w Karagandzie, gdzie zatrudnił się jako stróż nocny. Mieszkał w czteroosobowym pomieszczeniu w hotelu robotniczym. Był pierwszym księdzem katolickim, który przybył do Karagandy. Gdy poznał tam małe skupiska katolików, rozpoczął w warunkach konspiracyjnych działalność duszpasterską. Tamtejsi wierni, pozbawieni opieki duszpasterskiej, oczekiwali na możliwość spowiedzi czasami całe dziesięciolecia. W prywatnych domach, zazwyczaj pod osłoną nocy, przy szczelnie zasłoniętych oknach sprawował nabożeństwa, chrzcił, spowiadał, błogosławił związki małżeńskie. Z czasem corocznie w Karagandzie doprowadzał do pierwszej komunii średnio dwieście dzieci. W czerwcu 1955 roku odrzucił propozycję powrotu do Polski. Wśród osób zabiegających o powrót do kraju ciężko schorowanego kapłana byli liczni jego znajomi i rodzina. Przyrodni brat księdza Bukowińskiego, Zygmunt, głęboko zaniepokojony o stan jego zdrowia i życie, widząc bezskuteczność swoich w tym względzie usilnych zabiegów, postanowił poprosić o pomoc samego prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. W odpowiedzi na list Zygmunta Bukowińskiego i zawarte w nim prośby prymas Polski Stefan Wyszyński w liście z 26 lutego 1957 pisał, między innymi: Sam przecież Pan zdaje sobie sprawę z tego, czym jest kapłan dla ludzi wierzących, zwłaszcza w takiej sytuacji, w której pracuje Brat. Opuścić ludzi, a więc skazać ich na brak Eucharystii, Spowiedzi św.,
62
ALMA MATER nr 192–193
Sakramentu Chrztu św. – to rzecz straszna. Nawet mało gorliwy kapłan decyduje się na to z trudem. A cóż dopiero tak wspaniały Człowiek, jakim jest dobrze mi znany Brat Pana. Wydaje mi się, że szczęście z powodu Brata dla Was obydwu byłoby trudne i krótkie. Brat miałby wyrzuty sumienia, że zostawił ludzi. A Pan – że stał się przyczyną osamotnienia ludzi. I dlatego, wydaje mi się, że sprawę należy zostawić Bratu. Niech On sam rozstrzyga, gdyż sprawa dotyczy Jego kapłańskiego sumienia. Tego nie zastąpi najlepsze serce braterskie1. A on zdecydował się właśnie, ze względu na większą swobodę docierania do społeczności katolickich rozproszonych po bezkresach sowieckiego imperium, zostać obywatelem sowieckim. Decyzję tę wiązał z możliwością pozostania na stałe w Kazachstanie, wśród tamtejszych katolików. W świadomości wielu Polaków już w XIX wieku Kazachstan funkcjonował jako przedpiekle Sybiru. W tym ogromnym kraju (2715 tysięcy kilometrów kwadratowych) mniej niż 40 procent ogółu ludności stanowili Kazachowie, a wśród licznych mniejszości narodowych znajdowała się około 100-tysięczna grupa Polaków. Pierwsze większe skupiska katolików pojawiły się tam w XIX wieku. Tworzyli je głównie polscy zesłańcy, którzy w kilku miejscowościach (Ałma-Acie, Pietropawłowsku czy Kustanaju) stworzyli pierwsze ośrodki życia religijnego. Kolejne grupy zesłańców polskich osiadły w Kazachstanie w latach 1936–1937, kiedy władze sowieckie, chcąc ostatecznie rozwiązać problem polskich mniejszości narodowych na Podolu oraz południowym Wołyniu, dokonały wywózek ludności polskiej z okolic Kamieńca Podolskiego, Berdyczowa, Winnicy, Płoskirowa i innych miejscowości. Także w okresie drugiej wojny światowej, w latach 1940–1941, NKWD deportowało ze wschodnich rubieży II Rzeczypospolitej tysiące Polaków do Kazachstanu, a po wybuchu wojny III Rzeszy z ZSRR wywieziono tam z Powołża kilkaset tysięcy Niemców. W przypadku zesłańców pochodzenia niemieckiego połowę z nich stanowili katolicy, a pozostałą część protestanci, głównie luteranie. W okresie powojennym, kiedy rozpoczynał tam konspiracyjną działalność duszpasterską ksiądz Władysław Bukowiński, katolickie społeczności Kazachstanu, rozproszone po oddalonych od siebie rejonach, stanowili głównie repatrianci niemieccy i polscy, przy
znacznej przewadze Niemców. Już po wojnie na coraz szerszą skalę pojawiali się tam także katolicy z Ukrainy, obrządku wschodniego, których Kościół został na terenie ZSRR zdelegalizowany, a jego wyznawcy zostali włączeni oficjalnie, decyzją niekanonicznego pseudosynodu „świętojurskiego” (w 1946 roku) do prawosławia. W sowieckim Kazachstanie, mimo zwielokrotnionej w XX wieku liczby zesłańców katolików, nie tylko nie wzrosła liczba zorganizowanych miejsc kultu, w stosunku do okresu przedrewolucyjnego (w czasach caratu było ich kilkanaście), ale zostały one zupełnie zlikwidowane. Po śmierci Stalina (1953), kiedy uwolniono tysiące więźniów, w tym także licznych księży katolickich, społeczności katolickie podjęły zabiegi o odzyskanie utraconych miejsc kultu bądź stworzenie nowych. W maju 1956 roku ksiądz Władysław Bukowiński otrzymał paszport i odtąd mógł – przynajmniej formalnie – poruszać się po całym terytorium ZSRR. Rezygnując z dotychczasowej pracy stróża nocnego na budowie, zajął się już wyłącznie obowiązkami duszpasterskimi, które wykonywał bez obowiązującego tam pozwolenia, konspiracyjnie. Nie posiadając własnego domu, zamieszkał gościnnie na peryferiach Karagandy, u Polaków, Stanisława i Zuzanny Maderów. Na przedmieściach Karagandy, w budynku oficjalnie zakupionym, urządził ksiądz Bukowiński dla Polaków kaplicę. Była to skromna, niewielka salka. Poświęcił ją kolega i współwięzień księdza Bukowińskiego, ksiądz Józef Kuczyński. W kaplicy tej, poświęconej 26 czerwca 1956, sprawował ksiądz Bukowiński liturgię tylko przez jeden rok, gdyż władze nie wydały w tym względzie pozwolenia i zamknęły ją już na początku lipca 1957 roku. W latach 1957–1958 odbył pięć wypraw misyjnych w rejony, w których od kilkudziesięciu lat nie było katolickiego księdza. Wyprawy te trwały, z uwagi na potrzeby duszpasterskie, nawet do czterech miesięcy codziennej, niezmordowanej pracy misyjnej. Jednym z takich wyjazdów misyjnych była działalność duszpasterska (czerwiec 1957) w okolicach Ałma-Aty wśród polskich przesiedleńców, gdzie nigdy dotąd nie było kapłana. W latach 1957–1958 odbył dwie wyprawy misyjne do Tadżykistanu, gdzie przesiedleni byli Niemcy, wcześniej mieszkający pod Odessą. Była to
najpewniej pierwsza posługa duszpasterska katolickiego księdza w tym rejonie ZSRR i pierwsza tam jego wśród wiernych obecność. W grudniu 1958 roku został aresztowany przez KGB jako „szpieg Watykanu”, który dokonał „nielegalnego otwarcia kościoła, agitacji religijnej wśród dzieci i młodzieży i przechowywania literatury antyradzieckiej”. Ksiądz Władysław Bukowiński zrezygnował z obrońcy z urzędu, uznał bowiem, że jako prawnik najlepiej będzie bronił swoich racji sam. Nadto zbyt dobrze znał sowieckie realia, by wierzyć w skuteczność głosu obrony, w racjonalność podawanych argumentów, choćby były one najbardziej rzeczowe. Do kwietnia 1961 roku przebywał w obozie pracy w Czunie, w obwodzie irkuckim, gdzie pracował przy wyrębie lasów. Dla schorowanego, wyczerpanego kapłana były te warunki pracy oraz bytowania nader trudne. Ze względu na obolałe i opuchnięte nogi zmuszony był używać butów o kilka numerów większych. Dolegliwości te stawały się coraz cięższe, zwłaszcza że warunki stawały się coraz bardziej uciążliwe. W wielu tych trudach i uciążliwościach wspomagał go, skierowany do tego samego obozu pracy we wrześniu 1959 roku, ksiądz Bronisław Drzepecki. Od kwietnia 1961 roku do 3 grudnia przebywał w obozie pracy dla „religiozników” w Sosnówce, w Republice Mordowskiej położonej niedaleko od Moskwy. W obozie tym przebywali głównie więźniowie oskarżeni o działalność religijną. Przez kilka miesięcy warunki pracy i bytowania dzielił tam z zaprzyjaźnionymi z nim księżmi z diecezji łuckiej: Bronisławem Drzepeckim i Józefem Kuczyńskim, a także z kilkoma księżmi greckokatolickimi, którzy przebywali tam z greckokatolickim metropolitą lwowskim unickim Josyfem Slipyjem, następcą władyki Andrzeja Szeptyckiego na świętojurskiej stolicy. Były te kontakty i wspólne ciężkie uciążliwości doświadczaniem udręk cierpiącego Kościoła, ale i szkołą ekumenicznego zrozumienia, bo przebywali w tym obozie także duchowni prawosławni oraz wyznań niechrześcijańskich – mahometańscy i buddyjscy, oraz przedstawiciele rozlicznych sekt. Był to bodaj najbardziej łagodny z łagrów, w których ksiądz Władysław Bukowiński
List metropolity krakowskiego kardynała Karola Wojtyły do Zygmunta Bukowińskiego (przyrodniego brata księdza Władysława), napisany na wiadomość o śmierci Apostoła Kazachstanu; 9 grudnia 1974
był więziony na „nieludzkiej ziemi”, gdzie w więzieniach i obozach, przebywał łącznie 13 lat, 5 miesięcy i 10 dni. Do Karagandy Bukowiński powrócił w grudniu 1961 roku, wznawiając dla rozsianych po całym Kazachstanie katolików swoją wciąż nielegalną działalność duszpasterską. Trzeba było odnowić kontakty, ożywić życie religijne, zadbać o katechizację, gdyż poziom elementarnej wiedzy religijnej słabł z każdym rokiem. Pomimo solidnie nadszarpniętego zdrowia ksiądz Władysław dwoił się i troił, aby sprostać wszystkim potrzebom. Po nocach słuchał Radia Watykańskiego nadającego audycje o trwającym wówczas Soborze
Watykańskim II. Odbierał te audycje w językach nieznanych w Kazachstanie, których z tego powodu nikt nie zagłuszał (np. po łacinie) – pisze ksiądz Jan Nowak2. Głównie z tak zasłyszanych informacji podawanych przez Radio Watykańskie, bo inne informacje do niego zasadniczo nie docierały, dowiadywał się o podejmowanej na soborze reformie liturgii, o dowartościowaniu w liturgii języków narodowych, które teraz coraz śmielej zaczął wprowadzać w swojej tam duszpasterskiej praktyce. Bukowiński – nie mając możliwości legalizacji sprawowanych czynności duszpasterskich, powrócił po przyjeździe do Kazachstanu do zakazanych przez prawo praktyk „Kościoła domowego”. Jak po-
ALMA MATER nr 192–193
63
przednio, w prywatnych domach chrzcił, odprawiał msze, spowiadał, katechizował. W latach 60. władze nieformalnie zalegalizowały jego duszpasterską działalność. Nie mając jednak oficjalnego pozwolenia na tę działalność, bo władze mu wciąż odmawiały „sprawki”, płacił stale podatek dochodowy od wykonywanych czynności sakralnych, w wysokości natenczas niemałej, bo około 1000 rubli rocznie. Wspomagał też z niemałym zaangażowaniem inicjatywy miejscowe – między innymi praktyki żywego różańca, tworzonego przez młode dziewczęta, pragnące docelowo tworzyć wspólnoty zakonne. Mimo podupadającego zdrowia, w związku ze zgłaszanymi oczekiwaniami wiernych, podejmował liczne wyprawy misyjne, między innymi do Aktiubińska czy Semipałatyńska. Wspierał go w tym apostolskim zaangażowaniu, wyrzucony przed kilku laty z probostwa w Równem na Wołyniu, ojciec Serafin Kaszuba OFM Cap., bezdomny odtąd duszpasterz, który w 1963 roku przybył do Taińczy (Krasnoarmiejska) w Kazachstanie. Kazachstan, podobnie jak w przypadku księdza Bukowińskiego, stał się wielkim apostolskim wyzwaniem ojca Serafina. W latach 60. XX wieku przejściowo pojawiło się w Kazachstanie, między innymi w Karagandzie, kilku jeszcze księży katolickich, zawsze jednak w liczbie niewspółmiernej do realnych potrzeb. Ich pobyt, najczęściej kilkutygodniowy, ale bywały i parodniowe, w sensie pomocy doraźnej znaczący, nie mógł zaspokoić nawet najbardziej elementarnych oczekiwań. Szczególnie znacząca i bardziej trwała była pomoc księdza Aleksandra Chiry, greckokatolickiego kapłana, który po opuszczeniu łagru otrzymał konspiracyjnie sakrę biskupią. Wraz z biskupem Chirą założyli trzeci zakon św. Franciszka, w którym obowiązywały śluby i formacja zakonna. W 1965 roku ksiądz Władysław Bukowiński otrzymał pozwolenie na pierwszy wyjazd do Polski, by tam odwiedzić swoich krewnych. W czerwcu tego roku, po blisko trzydziestu latach, odwiedził swoje strony – między innymi Rabkę i Suchą Beskidzką, gdzie spotkał się ze swoimi koleżankami i kolegami z czasów młodości, wychowankami gimnazjum, ze studiów uniwersyteckich, przyjaciółmi z Akademickiego Koła Kresowego i Odrodzenia, daw-
64
ALMA MATER nr 192–193
nymi parafianami z Łucka, z kolegami z więzień. Wzruszające były spotkania z rodziną i księżmi. Dzięki temu pobytowi w kraju o jego działalności na Kresach i w dalekim Kazachstanie było odtąd głośno w całej niemal Polsce. Spotkał się z prymasem Polski kardynałem Stefanem Wyszyńskim, a także z metropolitą krakowskim biskupem Karolem Wojtyłą, który poznanego właśnie wówczas księdza Bukowińskiego darzył szacunkiem, podziwiał jego duszpasterskie dokonania i wielokrotnie dawał wyraz troski o tego niezłomnego kapłana. Ksiądz Władysław Bukowiński podjął, nie zważając na postępującą chorobę, wyprawę misyjną do Tadżykistanu. Trwała ona ponad trzy miesiące (od grudnia 1967 roku do marca roku następnego). Był to jego ostatni tak forsowny i długi wyjazd misyjny. Mimo bardzo złego samopoczucia uważał, że był to – jak wyznawał w liście do księdza Kuczyńskiego – jeden z najlepszych okresów w jego azjatyckim żywocie. Niegojące się rany, będące rezultatem katorżniczych warunków w sowieckich łagrach, a także niewydolność serca uniemożliwiały mu podejmowanie bardziej forsownych wysiłków. Jesienią 1969 roku wyjechał ponownie do Polski. Miesiąc poświęcił na leczenie i wypoczynek w Krynicy. W 1969 roku kardynał Karol Wojtyła podczas spotkania z księdzem Władysławem Bukowińskim zachęcił schorowanego, ale pełnego wiary w nadejście dla Kościoła na tych bezkresach imperium swobody funkcjonowania i wypełniania jego misji, do spisania osobistych wspomnień i doświadczeń Kościoła Milczenia. Tak powstały Wspomnienia z Kazachstanu, wydane w podziemnych strukturach „Biblioteki Spotkań” w 1978 roku, a więc w kilka lat po śmierci autora. Równolegle Wspomnienia... wydane zostały na emigracji, a kolejne wznowienia zaświadczały o ogromnej ich popularności. Do Kazachstanu powrócił 16 grudnia 1969. Stale pogarszająca się kondycja zdrowotna księdza Władysława Bukowińskiego spowodowała, że do Polski zdecydował się przyjechać raz jeszcze, w grudniu 1972 roku. Odmrożone, opuchnięte nogi i stopy wymagały solidnego, długotrwałego leczenia, były bowiem przyczyną dotkliwego cierpienia. W Krakowie przyjęty został przez metropolitę Karola Wojtyłę, który nakłaniał
księdza Bukowińskiego, by ze względu na zły stan zdrowia zdecydował się, przynajmniej na dłuższy czas, pozostać w Polsce, bo warunki pracy w Kazachstanie są dla niego wyniszczające. Ksiądz Bukowiński podkreślał w takich przypadkach, że leżący, schorowany kapłan też jest duszpasterzem. Jego ostatni, czteromiesięczny, pobyt w Polsce (18 grudnia 1972 – 19 kwietnia 1973) obejmował dwumiesięczny pobyt w szpitalu w Krakowie, po raz pierwszy także od kilkudziesięciu lat spędził święta Bożego Narodzenia nie z wiernymi Kościoła Milczenia, ale z rodziną. Na Wielkanoc, ponaglany listami katolików z Kazachstanu, był już w Karagandzie. Stan jego zdrowia, mimo solidnie prowadzonej kuracji w Polsce, systematycznie się pogarszał. Gdy czuł nadchodzący schyłek życia, postanowił odwiedzić raz jeszcze rodzinne ziemie, w tym także Podole. Pod koniec października 1974 roku wyjechał na odpoczynek do Wierzchowca. W domu księdza Józefa Kuczyńskiego, w gronie kilku przyjaciół pragnął odbyć swoje rekolekcje. Na zaproszenie księdza Antoniego Chomickiego odwiedził Murafę, jedną z tych nielicznych parafii, która po bohatersku broniła swojego niezłomnego trwania przy Kościele. W Murafie przy gościnnym stole, podczas wspólnego obiadu greckokatolicki ksiądz Eliasz Głowacki dał przejmujące świadectwo jego kapłańskiego heroizmu: W tym piekle zła, niesprawiedliwości, krzywdy, bólu i cierpienia szukałem człowieka wzoru dla siebie. Tym wzorem człowieka był dla mnie przez 9 lat w łagrach i pozostanie na zawsze tutaj obecny ksiądz Władysław Bukowiński. Wysoki, wychudły, w lichej odzieży, lecz zawsze pogodny i uśmiechnięty. [...] Ile światła, pociechy i siły wlewały w nasze serca jego słowa, dzięki którym przetrwaliśmy. Nie tylko słowem głosił miłość, ale czynem praktykował ją na co dzień. Pomagał innym nosić drewno, dzielił się skromną porcją chleba, oddawał innym cieplejszą bieliznę, nie patrząc na narodowość lub pochodzenie. Kiedy bliżej go poznałem, starałem się go naśladować. Kontakty z nim podtrzymywały mnie na duchu, zrozumiałem wartość cierpienia, dzięki czemu nie załamałem się – owszem, wzrosła we mnie wiara i nadzieja lepszego jutra3. Po tygodniowym pobycie w Murafie powrócił ksiądz Władysław Bukowiński do Wierzchowca. Pomimo sprzyjających
warunków klimatycznych i dobrej opieki niu podkreślił, że rzucane z ogromnym tylko piękną teorią z moim życiem na stan jego zdrowia nie poprawiał się. Po raz heroizmem przez księdza Bukowińskiego Wschodzie5. pierwszy odpoczywał wśród zaprzyjaźnio- ziarna pszenicy musiały obumrzeć, aby – Nie mógł pewnie przypuszczać, jak nych kilku osób, z książką Jacques’a Loe- jak zapisane jest w Ewangelii – wydać wielce wykłady uniwersyteckie okażą się wa Jezus zwany Chrystusem. Mimo uza- plon stokrotny. W latach 90. XX wieku przydatne, gdy jako kapłan będzie musiał się sadnionych obaw, czy jego schorowany doczesne szczątki księdza Bukowińskie- mierzyć z dyktaturą ateistycznego państwa. organizm podoła trudom podróży, do go uroczyście zostały przeniesione, wraz Wykłady, głoszone przez wybitnych profeKaragandy powrócił. 25 listopada sorów, obejmowały, między innymi, odprawił ostatnią mszę świętą stosunki społeczne w Rosji sowieckiej, i z rąk księdza Aleksandra Chiry, społeczne i polityczne zagadnienia isswojego przyjaciela i spowiednika, lamu, historię dyplomatyczną wschodprzyjął ostatni sakrament. Tego nią. Jego profesorami byli prawdziwi samego dnia przewieziony został luminarze – między innymi Fryderyk do szpitala. Lekarze nie dawali Zoll, Józef Kallenbach, Stanisław Esjuż nadziei na poprawę jego stanu treicher, Roman Dybowski. zdrowia. Postawy i motywy działalności Ksiądz Bukowiński zmarł apostolskiej księdza Bukowińskiego w szpitalu w Karagandzie 3 grudnia nie sposób sprowadzić do argu1973. Niemka Teresa Bitz, późniejmentacji o charakterze wyłącznie sza siostra Klara, tak wspomina te racjonalnym. Jego heroiczny wysichwile: Ludzie, którzy przy nim byli, łek duszpasterski miał być – rzecz mówili, że modlił się przez całą noc, po ludzku i w tamtym, totalitarnym aż do piątej rano; potem nastąpił systemie ujmując – roztrwoniony, zakrwotok z ust i nosa, uniemożliwiapomniany, nade wszystko odrzucony, jący oddychanie, i to był koniec. jako relikt fałszywej świadomości. Umarł z różańcem w dłoniach. [...] Według zapewnień I sekretarza Pocieszaliśmy się: cóż, dla niego Komunistycznej Partii Związku lepiej. Jego szala aż po brzegi pełna Radzieckiego, niejakiego Chruszjest samych dobrych dzieł4. czowa, z 1965 roku już w roku 1970 Uroczystościom pogrzebowym na terytorium całego ZSRR miało przewodniczył przybyły z Podonie być ani jednego chrześcijanina. la ksiądz Józef Kuczyński oraz W rozległym Kazachstanie kilkaniemiecki duchowny ksiądz Michał dziesiąt prywatnych domów pełniło Köhler z Frunze. Uczestniczyli doraźnie w systemie konspiracyjnym w nich duchowni różnych wyznań funkcję kaplic – chatynek Bożych, Okładka jednodniówki Akademickiego Koła Kresowego. i tysiące osób. Był ten pogrzeb Władysław Bukowiński, student prawa i nauk politycznych UJ, do których docierali po kryjomu przez dwie kadencje był prezesem Koła niezwykłą manifestacją szacunku co jakiś czas księża. Ilu ich było? i uznania dla zmarłego w opinii świętości z pomnikiem, do w nowej mogiły, obok Kilku, czasem, po opuszczeniu łagrów kapłana, jego niezłomnej chrześcijańskiej katedry w Karagandzie. i więzień – kilkunastu... Wśród nich postawy, pełnej otwartości wobec ludzi Ksiądz Władysław Bukowiński wie- rzeczywisty twórca i organizator struktur różnych wyznań i nacji. Pochowano go lokrotnie dawał wyraz wdzięczności podziemnego Kościoła w Kazachstanie – na nowym cmentarzu w Karagandzie. Uniwersytetowi Jagiellońskiemu, któremu ksiądz Władysław Bukowiński. Jeden Grób księdza Władysława Bukowiń- zawdzięczał zarówno formację kapłańską, z tych nielicznych tam ludzi, którzy skiego stał się rychło miejscem nie tylko jak i gruntowne przygotowanie prawni- zdołali, wbrew wszelkim przeciwnościom, pamięci o niezwykłym, charyzmatycz- cze i politologiczne, które w warunkach zachować pokłady wolności wewnętrznej nym kapłanie, ale i rozwijającego się sowieckiego totalitaryzmu okazywało się w totalitarnym systemie państwa. On – kultu. Na jego grobie ustawiono krzyż bardzo mu pomocne. pierwszy błogosławiony tej ziemi, Polak z napisem: „Jam jest zmartwychwstanie”. To, co ja wyniosłem z Krakowa, zawsze z kresowego Berdyczowa. Staraniem miejscowych katolików wznie- mi pomagało i pomaga, tam, na jakże daStanisław Dziedzic siony został nad mogiłą marmurowy lekim od Krakowa Wschodzie. Tam, gdzie dyrektor Biblioteki Kraków pomnik z fotografią i napisem polskim, długie lata spędzałem za kratami więzień rosyjskim i niemieckim. i za drutami kolczastymi obozów pracy 1 Cyt. za: Władysław Bukowiński, Spotkałem człowieka, Biały Dunajec – Ostróg 2001, s. 153. W trzy lata po śmierci księdza przymusowej. Wszędzie tam to, co wy- 2 Ksiądz Jan Nowak, Apostoł Kazachstanu, ksiądz WładyWładysława Bukowińskiego władze niosłem z Krakowa, pomagało zachować sław Bukowiński, Biały Dunajec – Ostróg 2016, s. 30. tamtejsze wydały zezwolenie na budowę godność osobistą i kapłańską. Pomagało 3 Ibidem, s. 38. w Karagandzie kościoła. Wzniesiony szanować własne poglądy, ale też i cudze 4 Adam Hlebowicz, Domokrążca z Karagandy. Ksiądz Władysław Bukowiński, „Biuletyn IPN”, nr 1–2 (134–135), kościół, który z czasem uzyskał godność poglądy, jeśli one w ogóle były. Zdaje się, styczeń–luty 2017. katedry, poświęcił biskup Aleksander że nie dałem się nigdy zatruć nienawiścią 5 Władysław Bukowiński, Wybór wspomnień i informacji dla moich przyjaciół, Kraków 2007, s. 70. Chira, który w okolicznościowym kaza- i że miłość nieprzyjaciół nie była samą
ALMA MATER nr 192–193
65
72. ROCZNICA OSWOBODZENIA NIEMIECKIEGO NAZISTOWSKIEGO OBOZU KONCENTRACYJNEGO AUSCHWITZ-BIRKENAU T
66
ALMA MATER nr 192–193
Od lewej: prof. Igor Gościński i prof. Aleksander Skotnicki
wobec mieszkańców, którzy wraz ze swoimi protoplastami od wielu pokoleń przyczynili się do rozwoju kulturalnego, społecznego i cywilizacyjnego Krakowa. Dotychczasowe spotkania poświęcone były medycynie czasów drugiej wojny
światowej, z jednej strony – bohaterskiej działalności polskich i żydowskich lekarzy – więźniów obozowych, a z drugiej – pseudoeksperymentom medycznym przeprowadzanym przez lekarzy nazistowskich, w tym z tytułami profesorskimi. Omawiano również twórczość artystyczną w warunkach obozowych, która była wyrazem oporu wobec terroru hitlerowskiego. Na spotkaniach występowali żyjący jeszcze wówczas byli więźniowie mieszkający w Polsce, a także przyjeżdżający z Tel Awiwu i Jerozolimy. Co roku wspominane jest także, nominowane do pokojowej Nagrody Nobla, wielkie dzieło krakowskich autorów pod kierunkiem prof. Bogusza i prof. Kępińskiego, jakimi są „Zeszyty Oświęcimskie”, których kilkadziesiąt tomów obejmuje relacje bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń. Obecny prezes Towarzystwa prof. Igor Gościński co roku zaczyna spotkania
Fot. Jerzy Sawicz
owarzystwo Lekarskie Krakowskie pod patronatem rektora UJ od wielu lat organizuje uroczyste posiedzenia w auli Collegium Novum upamiętniające kolejne rocznice oswobodzenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Tradycja tych spotkań została zainicjowana przez wieloletniego prezesa TLK prof. Józefa Bogusza. W tym roku uroczystość odbyła się 23 stycznia. Środowisko akademickie naszego Uniwersytetu podjęło się zadania nie tylko przypominania o tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce 60 kilometrów od Krakowa, ale również prowadzenia badań naukowych dotyczących życia obozowego, jego następstw tak psychicznych, jak i somatycznych. Jak wiadomo, Kraków stracił jedną czwartą część ludności miasta – około 60 tysięcy mieszkańców, wśród nich byli również profesorowie UJ i około 200 lekarzy głównie żydowskiego pochodzenia, którzy stracili życie w następstwie Holokaustu. Przypominanie o tych wydarzeniach, stanowiących największą tragedię w dziejach naszego miasta, stało się wyrazem uczciwości i wdzięcznej pamięci
Uroczyste posiedzenie Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego, upamiętniające 72. rocznicę oswobodzenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau; aula Collegium Novum, 23 stycznia 2017
Fot. Jerzy Sawicz
od przedstawienia ich idei i przesłania dla współczesnych, zwłaszcza studentów Uniwersytetu. Spotkania mają charakter „transatlantycki”, albowiem już kilkakrotnie odbywały się połączenia wizyjne z Muzeum Holokaustu w Los Angeles, którego kolejni dyrektorzy, przemawiając z ekranu do zebranych, podkreślali uniwersalne znaczenie takich spotkań dla międzynarodowej społeczności. Na tegoroczne spotkanie zaproszeni zostali: przedstawiciel Muzeum Auschwitz-Birkenau dr Piotr Setkiewicz, który przedstawił dzieje obozowego ruchu oporu, oraz Ryszard Kotarba z IPN w Krakowie, który opowiedział o zapomnianym obozie płaszowskim, gdzie po likwidacji krakowskiego getta w marcu 1943 roku znalazło
Wśród uczestników spotkania byli uczniowie Gimnazjum nr 25 im. Prof. Juliana Aleksandrowicza w Krakowie
antynazistowskie karykatury Artura Szyka. Ten polsko-żydowski emigrant, najpierw w Londynie (1939–1940), a później w Stanach Zjednoczonych (1940–1945), był autorem ponad tysiąca karykatur przedstawiających różne etapy drugiej wojny światowej. Już w styczniu 1940 roku w prestiżowej Royal Society of Art w Londynie przygotował wystawę ukazującą terror i bestialstwo niemieckich najeźdźców atakujących Polskę i jej Wśród gości nie zabrakło również Bronisławy Horowitz-Karakulskiej, zwaludność. Już w cztery nej Niusią, która została ocalona z Holokaustu przez Oskara Schindlera miesiące po wybuchu się około 7 tysięcy jego mieszkańców, strasznej wojny ostrzegał wolny świat przed a kolejnych kilkanaście tysięcy zostało katastrofą, która, począwszy od czerwca sprowadzonych z gett innych miast. Mówił 1940 roku (kampania francuska), przez też o planach władz miasta zorganizowania bitwę o Anglię i kampanię rosyjską w 1941 przez Muzeum Historyczne Miasta Krako- roku, miała objąć całą Europę, a po Pearl wa miejsca pamięci i uhonorowania ofiar Harbour – cały świat. Ten wrażliwy i odważny artysta podjął tego strasznego obozu. Kolejnym punktem spotkania była samotną walkę z potężną propagandą hitleprezentacja przedstawiona przez prof. rowską, przedstawiając brutalność agresora, Aleksandra B. Skotnickiego, opisująca który wywyższając własny naród, poniżał
i unicestwiał inne narody. Dotychczas mało znana twórczość artystyczna Artura Szyka winna być lepiej poznana przez społeczność tak polską, jak i międzynarodową. Dobrze, że z Krakowa i Uniwersytetu Jagiellońskiego przesłanie humanizmu, zasłużonej pamięci o ofiarach i nieludzkiej ideologii zostaje przekazywane podczas dorocznych spotkań w dostojnej auli Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Red.
Józef Bau, Ośmiu do chleba
Artur Szyk, Diabelski korowód z przywódcami „Osi”; Nowy Jork, 1942
ALMA MATER nr 192–193
67
Z archiwum IPN w Krakowie
PŁASZÓW – OBÓZ ZAPOMNIANY
KL Płaszów, widok ogólny (warsztaty, wyżej baraki mieszkalne, plac apelowy)
bóz pracy przymusowej w Płaszowie powstał jesienią 1942 roku na zarządzenie dowódcy SS i policji na dystrykt krakowski SS-Oberführera Juliana Schernera. Oficjalna niemiecka nazwa brzmiała: Zwangsarbeitslager Plaszow des SS- und Polizeiführers im Distrikt Krakau (ZAL Plaszow). W styczniu 1944 roku przekształcono go w obóz koncentracyjny – Konzentrationslager Plaszow bei Krakau (KL Plaszow). Choć utworzony został właściwie na terenie gminy Wola Duchacka, to władze SS przyjęły – zapewne od pobliskiej stacji kolejowej – nazwę, pod którą ostatecznie przeszedł do historii. Obóz był w pewnym sensie kontynuacją getta krakowskiego, przez które w latach 1941–1943 przeszło ponad dwadzieścia tysięcy osób. U progu wojny w Krakowie mieszkało około 60 tysięcy Żydów, stanowili około jednej czwartej mieszkańców. Była to silna społeczność, z bogatymi tradycjami i ogromnym wkładem w rozwój gospodarczy i kulturalny miasta. Jak w całej okupowanej Polsce, Żydzi krakowianie przechodzili koleje losu prowadzące do nieuniknionej zagłady, byli
O
68
ALMA MATER nr 192–193
mordowani przez nazistów w najbardziej okrutny i perfidny sposób. Najpierw pozbawiono ich majątku, swobody poruszania się, potem zmuszono do niewolniczej pracy, odizolowano w getcie. Tych, którzy pozostali w mieście mimo masowych wysiedleń (1940–1941) i ocaleli po wielkich akcjach eksterminacyjnych w czerwcu i październiku 1942 roku, kiedy to do komór gazowych w Bełżcu wysłano ponad dziesięć tysięcy ludzi – wepchnięto do obozu w Płaszowie. Budowę obozu rozpoczęto na terenach dwóch cmentarzy żydowskich: tzw. starego przy ul. Jerozolimskiej 25 (Gminy Podgórskiej) i nowego przy ul. Abrahama 3 (Gminy Krakowskiej), na gruntach żydowskiej gminy wyznaniowej, skarbu państwa, miejskich oraz prywatnych, z których wysiedlono polskich mieszkańców. Początkowo planowano budowę małego obozu, dla 4–5 tysięcy więźniów, na obszarze do 15 hektarów. Jednak do połowy 1944 roku był stale rozbudowywany, aż do powierzchni 80 hektarów. Miał kształt nieforemnego czworoboku, ograniczonego od północy wzniesieniami koło miej-
skich wapienników, od południa rejonem ul. Pańskiej, od zachodu ulicami Swoszowicką i Piaskową, od wschodu ul. Wielicką. Cały teren otoczono czterokilometrowym ogrodzeniem z podwójnych drutów kolczastych, wewnątrz pod wysokim napięciem, nad którym górowało dwanaście wież strażniczych różnej wielkości. Obóz podzielony był również wewnętrznymi ogrodzeniami na poszczególne pola, a przede wszystkim na trzy zasadnicze części: mieszkalną i administracyjno-wojskową dla załogi, część przeznaczoną na warsztaty produkcyjne i magazyny oraz obóz właściwy, mieszkalny dla więźniów (Schutzhaftlager), podzielony dalej na części dla mężczyzn i kobiet (do stycznia 1944 roku dzielił się też na obóz „żydowski” i „polski”). Stan źródeł historycznych, szczególnie brak dokumentacji oryginalnej z lat 1942– 1945, nie pozwala na pełną rekonstrukcję dziejów obozu, ale można wyodrębnić trzy okresy jego funkcjonowania. Pierwszy, od powstania do lata 1943 roku, charakteryzuje się jeszcze dość chaotycznym i nierównomiernym zago-
Fot. z archiwum IPN w Krakowie
Z archiwum IPN w Krakowie
spodarowaniem obszaru, wykonano jednak podstawowe roboty związane z infrastrukturą (likwidacja cmentarzy, niwelacja terenu, budowa dróg, systemu kanalizacji, przystosowanie pewnych obiektów do celów obozowych, uruchomienie kamieniołomów). Zbudowane zostały lub zaplanowane ważne obiekty: komendantura, wielkie czworoboczne koszary, warsztaty, baraki mieszkalne dla więźniów wraz z zapleczem (rewir, kuchnia, piekarnia, magazyny, łaźnie, latryny), wytyczono plac apelowy, przysposobiono osobne budynki mieszkalne dla komendanta i oficerów SS. W drugim okresie, od lata–jesieni 1943 roku do połowy 1944 roku, KL Płaszów, grupa strażników (z tyłu pozostałości hali przedpogrzebowej, wyżej lazaret SS) obóz był intensywnie rozbudowywany i poszerzany. Z powodu kilku pożarów dokumentacja ta, poza szczątkami, nigdy zadecydowało o dalszym istnieniu obozu rozrzedzono zwartą zabudowę i wykopano nie ujrzała światła dziennego). W obliczu i oddaleniu groźby likwidacji więźniów, stawy przeciwpożarowe. Rozbudowano zbliżającego się frontu zarządzono zacie- a także złagodziło terror i samowolę część przemysłową i ulokowano dalsze ranie śladów zbrodni przez wydobycie komendanta i funkcjonariuszy SS. Wprowarsztaty, zagospodarowano część kosza- z masowych grobów i spalenie na stosach wadzono wówczas przepisy obowiązujące rową i gospodarczą od strony ul. Wielic- zwłok ofiar. we wszystkich obozach koncentracyjnych kiej. Realizowane były wielkie budowy: Kluczowym momentem było umiesz- i regulacje wewnętrzne, które, paradoksalnowoczesnej łaźni i odwszalni, nowej czenie w obozie około 8 tysięcy ludzi z li- nie, polepszyły warunki życia w obozie. kwarantanny oraz bocznicy kolejowej. kwidowanego getta krakowskiego (13–14 Pierwszym komendantem był SSPo wchłonięciu rejonu ul. Pańskiej przy- marca 1943). W części była to elita krakow- -Unterscharführer Horst Pilarzik, były stosowano dalsze wille dla oficerów SS. skich Żydów, wielu ludzi wykształconych referent do spraw żydowskich, wsławiony Zniwelowano dawne miejsca masowych i fachowców z różnych dziedzin, którzy zbrodniczymi akcjami w gettach. Po nim na egzekucji na starym cmentarzu i tzw. Górce, potem, dzięki swojej pracy, zdolnościom krótko objął komendę SS-Oberscharführer częściowo je zabudowując. Nie zdołano organizacyjnym i fachowemu potencjałowi Franz Josef Müller, jednocześnie szef pozakończyć zaczętych prac przy nowej doprowadzili do rozbudowy i względnej łożonych w sąsiedztwie trzech żydowskich komendanturze, krematorium, komorach funkcjonalności obozu. Można uznać, obozów pracy (Julag). Największe zbrodgazowych (dezynfekcyjnych), laboratorium że w pewnych dziedzinach, na przykład nie na więźniach, selekcje i masowe egzechemicznym czy wielkim zbiorniku, który opieki zdrowotnej, jak na hitlerowski obóz kucje popełniano w okresie komendantury miał usprawnić sieć wodną. W szczytowej warunki były zadowalające, choć, oczywi- osławionego SS-Hauptsturmführera Amona fazie rozwoju obóz posiadał ponad dwieście ście, nie mogły w pełni ratować ludzkiego Götha (11 lutego 1943 – 13 września 1944). obiektów. Trwała intensywna produkcja życia i zdrowia. Drugim momentem prze- Do czołowych zbrodniarzy należeli również kilkudziesięciu warsztatów na potrzeby łomowym było przekształcenie w obóz zastępca komendanta Arnold Büscher, wewnętrzne i przemysłu zbrojeniowego. koncentracyjny (11 stycznia 1944), co pierwszy dowódca warty ukraińskiej FerdiTrzecia faza, od lipca 1944 roku do stycznia 1945 roku, miała związek z ogólną sytuacją wojenną. W tym czasie przeprowadzano stopniową ewakuację więźniów żydowskich do innych obozów koncentracyjnych w Rzeszy, Polaków wysłano do obozów, na roboty przymusowe do Niemiec lub do robót fortyfikacyjnych na wschód od Krakowa. Jednocześnie przystąpiono do częściowej likwidacji obozu i podobozów poprzez rozbiórki baraków, maszyn i urządzeń i ich wywóz do Niemiec. Ewakuowano akta i kartoteki więźniów (do dziś nie wiadomo o ich losach,
Kraków, dziedziniec więzienia policyjnego przy ul. Montelupich
ALMA MATER nr 192–193
69
Z archiwum IPN w Krakowie
KL Płaszów, apel załogi SS
70
ALMA MATER nr 192–193
powietrzu, roboty budowlane, drogowe, kanalizacyjne, kopanie stawów przeciwpożarowych i praca w kamieniołomach. Obóz płaszowski był od początku miejscem masowych egzekucji dokonywanych na więźniach żydowskich i osobach z zewnątrz ukrywających się na aryjskich papierach, aresztowanych i przywożonych z miasta. Z chwilą formalnego utworzenia obozu koncentracyjnego wszystkie egzekucje musiały mieć akceptację Głównego Urzędu Administracyjno-Gospodarczego SS, Wydział D Obozy Koncentracyjne, co faktycznie ograniczyło terror wobec więźniów żydowskich. Natomiast trwały nadal rozstrzeliwania osób z zewnątrz, kie-
Ryszard Kotarba
nand Glaser, Raportführer Willi Eckert, lekarze SS Willi Jäger i Max Blancke, a także: Leonhard John, Lorenz Landstorfer, Albert Hujer, Arwid Janetz, Franz Grün, Josef Grzimek, Edmund Zdrojewski, Kurt Schupke, Philipp Grimm, Viktor Ritschek, Josef Leipold i inni. Stan załogi w 1944 roku wynosił ponad 600 wachmanów i esesmanów, którzy objęli wszystkie istotne stanowiska w obozie, włącznie z administracyjnymi. Wcześniej wewnętrzne sprawy obozowe w dużym stopniu pozostawały w rękach prominentnych więźniów żydowskich, członków wywodzącej się jeszcze z getta służby porządkowej (Ordnungsdienst). Po zmianie obozu na koncentracyjny nadal pełnili różnorakie funkcje jako „straż pożarna”. Na czele tej struktury stał „starszy obozu” (Lagerälteste) Wilhelm Chilowicz, zastrzelony wraz z kompanami w sierpniu 1944 roku. Jak w każdym obozie, do wyniszczania więźniów przyczyniała się praca przymusowa. Więźniów zatrudniano w obozie macierzystym, w kilku podobozach w Krakowie oraz w oddziałach roboczych na terenie miasta – jak należąca do Schindlera fabryka Emalia, Krakowska Fabryka Kabli („Kabel”), magazyny lotnicze na Zabłociu, lotnisko Rakowice. Działające w obozie firmy i warsztaty, poza grupą rozbudowy obozu i firmą Madritsch, podlegały koncernowi zbrojeniowemu D.A.W. (Deutsche Ausrüstungswerke). Chodzi tu o warsztaty krawieckie, szewskie, tapicerskie, szczotkarskie, elektryczne, blacharskie, ślusarskie, kuśnierskie, trykotarskie, zegarmistrzowskie, naprawy sprzętu radiowego, papiernicze, drukarnię i inne. Najbardziej wyniszczające były prace na wolnym
rowanych tu z wyrokami śmierci wydanymi przez sąd doraźny przy urzędzie komendanta policji bezpieczeństwa i SD na dystrykt krakowski. Do połowy roku 1944 prawie w każdym tygodniu przywożono ciężarówkami polskich więźniów z krakowskiego więzienia policyjnego przy ul. Montelupich, celem wykonania kary śmierci, albo zwłoki ofiar rozstrzelanych w egzekucjach publicznych do spalenia w obozie. W Płaszowie istniały trzy miejsca masowych straceń. Pierwsze znajdowało się w północnej części, przy starym cmentarzu żydowskim. Przed likwidacją getta wykopano dwie ogromne mogiły, w których chowano zastrzelonych w czasie akcji na ulicach Podgórza, a także rozstrzeliwane osoby przywożone w dniach następnych. Egzekucje trwały tu do lata 1943 roku. Świadkowie bardzo różnią się w ocenie liczby pochowanych w tym miejscu ofiar, podawana czasem liczba 4 tysięcy wydaje się znacznie zawyżoną. Drugim miejscem masowych straceń była tzw. Hujowa Górka (nazywana tak w gwarze więźniarskiej od nazwiska esesmana Alberta Hujera) – to wzniesienie dawnego szańca artyleryjskiego Twierdzy Kraków. Ofiary rozstrzeliwano w głębokich fosach, przysypywano wapnem i cienką warstwą kamieni. Po wypełnieniu rowów zasypano je i zniwelowano, a w 1944 roku postawiono tu baraki dla więźniów ewakuowanych ze Wschodu. Po wojnie ustawiono w tym miejscu pamiątkowy krzyż.
Teren dawnego obozu, widok w kierunku placu apelowego (stan obecny)
Z archiwum IPN w Krakowie
KL Płaszów, widok na plac apelowy (z prawej baraki mieszkalne)
Borysławiu, Rzeszowie, Mielcu, Szebniach, Nowym Targu, Rabce, Kłaju, więźniowie z podobozów i dawnych julagów. Warto dodać, że początkowo tolerowano tu ocalałe dzieci żydowskie przeprowadzone lub przemycone przez rodziców z getta. Starsze pracowały w obozie jak dorośli, dla młodszych utworzono specjalny „dom dziecka” (Kinderheim), który okazał się dla nich pułapką. Po wielkiej selekcji (słynny „apel zdrowotny”), w tydzień później, 14 maja 1944, siłą zabrano ponad tysiąc dorosłych i blisko trzysta dzieci na zagładę do KL Auschwitz, na miejscu pozostała tylko garstka dzieci prominentów obozowych.
Stan więźniów obozu ulegał ciągłym zmianom. Przed likwidacją getta w niewykończonym obozie przebywało około 2 tysięcy Żydów, a w czerwcu 1944 roku, kiedy liczba więźniów była najwyższa, sięgała prawdopodobnie 24 tysięcy (z podobozami). Dla powojennych szacunków duże znaczenie miały ustalenia z procesu Amona Götha w Krakowie (1946). Dziś, analizując wszelkie dostępne źródła, należy przyjąć, że przez obóz przeszło ponad 30 tysięcy więźniów, w tym do 25 tysięcy numerowanych (nie numerowano więźniów przejściowych i zakładników zatrzymanych w akcji 6 sierpnia 1944). Szacuje się też, że na terenie obozu znajdują się szczątki,
Ryszard Kotarba
Trzecie miejsce to gwarowo nazwany Cipowy Dołek (potocznie też „górka”) – sąsiednie stanowisko artyleryjskie o budowie podobnej do poprzedniego. Egzekucje przeniesiono tam w lutym 1944 roku. Bezpośrednio po rozstrzeliwaniach ciała palono na małych stosach, dlatego miejsca tego nie rozkopywano powtórnie w lecie 1944 roku. Obecnie stoi tu pomnik poświęcony wszystkim ofiarom Płaszowa projektu prof. Witolda Cęckiewicza. Nie jest wykluczone, że na terenie dawnego obozu mogą występować inne, dotąd nierozpoznane, małe mogiły. Początkowo obóz przeznaczony był wyłącznie dla więźniów żydowskich, którzy zresztą dominowali do końca jego istnienia. Po utworzeniu na początku lipca 1943 roku obozu „pracy wychowawczej” dla Polaków (Arbeitserziehungslager), umiejscowionego w obrębie obozu głównego, kierowano tam Polaków za przestępstwa administracyjno-porządkowe na okres kilku miesięcy, często wydłużany, rzadziej trafiali tu również więźniowie polityczni. Stan więźniów polskich utrzymywał się w granicach 1–3 tysięcy, jedynie w sierpniu 1944 roku wzrósł do blisko 10 tysięcy. Jak wiadomo, po wybuchu powstania warszawskiego prewencyjnie aresztowano w obławach około 6 tysięcy młodych mężczyzn w Krakowie. Zatrzymanych traktowano jako zakładników, nie ujmowano w obozowej ewidencji i nie zatrudniano. Na skutek interwencji pracodawców po krótkim śledztwie i rozpoznaniu (porównaniu kartotek policyjnych) przeważnie zwalniano ich w ciągu najbliższych tygodni. W Płaszowie przebywali także od wiosny 1944 roku nieliczni niemieccy więźniowie kryminalni, sprowadzeni z innych kacetów na stanowiska funkcyjne. Więziono też okresowo kilkadziesiąt rodzin cygańskich, w tym dzieci. Ich los nie jest do końca ustalony, prawdopodobnie zmarli lub zostali zamordowani, choćby ze względu na ich prawny status rasowy (podlegali wyniszczeniu, podobnie jak Żydzi). Do obozu przybywały również transporty przejściowe, w drodze do innych miejsc przeznaczenia – na przykład, w maju–czerwcu 1944 roku transporty Żydów węgierskich, kierowane ostatecznie do KL Auschwitz. W sumie w Płaszowie znaleźli się Żydzi z likwidowanych gett w Krakowie, Bochni, Tarnowie i innych mniejszych, z Majdanka, z ewakuowanych obozów pracy w Budzyniu, Drohobyczu,
Teren dawnego obozu, plac apelowy (stan obecny)
ALMA MATER nr 192–193
71
Z archiwum IPN w Krakowie Ryszard Kotarba
KL Płaszów, widok w stronę „szarego domu” (z prawej koszary, z lewej ruiny hali przedpogrzebowej, budynek komendantury, wyżej lazaret SS)
Teren dawnego obozu, „szary dom” (stan obecny)
być może, nawet 8–10 tysięcy ofiar, w tym około 5 tysięcy zamordowanych w samym obozie. Prawdopodobnie 8 września 1944, na zarządzenie wyższego dowódcy SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie, rozpoczęto wielkie ekshumacje i w ciągu sześciu tygodni wykopano z masowych grobów na starym cmentarzu i na „Górce” kilka tysięcy zwłok, które następnie palono na wielkich stosach. Popioły rozsypywano na miejscach mogił oraz „rozsiano po dołach”. Jak mówią świadkowie, było 17 wozów popiołów ludzkich. Tak więc cały teren obozu usiany jest prochami pomordowanych ofiar, ludzi różnych narodów i wyznań, a także szczątkami ze zbezczeszczonych mogił dawnych cmentarzy żydowskich. Fakt ten ma ogromne znaczenie i wymaga wielkiej staranności i wrażliwości przy planowaniu
72
ALMA MATER nr 192–193
form zagospodarowania terenu i upamiętniania ofiar. W związku z zagrożeniem sytuacją frontową już w końcu lipca 1944 roku ewakuowano część Polaków do KL Gross-Rosen, a na początku sierpnia rozpoczęto ewakuację więźniów żydowskich, kierując transporty do KL Mauthausen i Auschwitz, skąd trafiali do wielu innych obozów. Słynny transport do Brünnlitz, podobozu Gross-Rosen, między innymi z ludźmi z tzw. listy Schindlera, odszedł z Płaszowa 15 października 1944. W listopadzie tego roku pozostała w obozie jedynie ponadsześćsetosobowa grupa likwidacyjna do rozbiórek baraków. Dnia 14 stycznia 1945 wymaszerowała w kierunku Oświęcimia ostatnia grupa więźniów. Opuszczony teren obozu zajęły na wiele miesięcy wojskowe władze sowieckie.
Ten okres jest mało rozpoznany. Nowi okupanci zajęte obiekty traktowali jak zdobycz wojenną i zwykle zajmowali dotąd, dopóki nie wywieźli wszelkich urządzeń, materiałów czy dokumentacji, prawie zawsze pozostawiali teren zdewastowany. Tak było i w tym przypadku. W zachowanych obiektach stacjonowała sowiecka jednostka ochraniająca umieszczone tam podobno magazyny amunicyjne. Teren był całkowicie niedostępny dla osób postronnych. Dość powiedzieć, że pierwsza wizja lokalna ówczesnej Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie i Wojewódzkiej Żydowskiej Komisji Historycznej mogła dojść do skutku, po uzyskaniu zgody sowieckiej komendantury Krakowa, dopiero 4 października 1945. Na Płaszów zwróciły też uwagę władze bezpieczeństwa już w marcu 1945 roku. Sprawę badał i czynił starania o wejście kierownik Wydziału Więzień i Obozów Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. Przeszkodą była obecność jednostki sowieckiej. Nie można wykluczyć, że rozważano ewentualne przejęcie pozostałych obiektów obozowych na cele więziennictwa, co wtedy było częstą praktyką komunistycznej władzy. Narzuca się tu analogia z sytuacją zastaną w byłym obozie Auschwitz. Tam również po zajęciu obozu przez Armię Czerwoną teren stał się częściowo niedostępny na długie miesiące. W tym czasie wywożono bogatą zawartość magazynów obozowych, dewastowano różne obiekty, znikały dokumenty, dopuszczano do rozbiórki baraków okoliczną ludność, pojawiły się hieny cmentarne poszukujące wspólnie z Sowietami „skarbów” po ofiarach. Miarą tych profanacji było urządzenie na dachu krematorium I placu tanecznego dla czerwonoarmistów. Nie dopuszczano władz ani polskich jednostek wyznaczonych do ochrony terenu, wreszcie urządzono tam obóz dla jeńców niemieckich, co jeszcze bardziej utrudniło dostęp. Pracownicy krakowskiej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich mogli rozpocząć swoje prace, z niemałymi utrudnieniami i nie na całym terenie, dopiero w maju 1945 roku. Po opuszczeniu byłego obozu płaszowskiego przez Rosjan teren w dalszym ciągu ulegał zasadniczym zmianom: czego nie zniszczyło wojsko, rozebrała okoliczna ludność. Rozbierano pozostałe obiekty i wywożono przydatny materiał budowlany. Zniszczono resztki cmentarzy, nie wiadomo dokładnie, kiedy zburzono ocalałe skrzydło
stwo Żydów, ufundowany przez gminę żydowską. W 1964 roku staraniem władz państwowych od strony ul. Kamieńskiego stanął pomnik projektu prof. Witolda Cęckiewicza, będący monumentalnym dziełem o wielkiej ekspresji, poświęcony wszystkim ofiarom obozu. Po tych inicjatywach nastąpiły dalsze próby uporządkowania i upamiętniania terenu obozu, ale odpowiedzialne za to władze sprawę lekceważyły lub prowadziły działania pozorowane. O Płaszowie na długie lata zapomniano, teren ulegał przekształceniom, jego obszar w znacznej części został zajęty pod budownictwo mieszkaniowe, usługowe i inwestycje miejskie. Przez środek obozu i cmentarze poprowadzono wielkie rurociągi wodne. Nie uwzględniano szczególnego charakteru tego miejsca, wielkiego cmentarzyska, na którym rozsiano popioły kilku tysięcy ofiar, Żydów i Polaków. Pamięć o obozie, odległym zaledwie parę kilometrów od centrum Krakowa, znikła ze świadomości jego mieszkańców. Nieprzypadkowo też temat „Płaszów” wywołany został po latach gdzieś indziej, poza nami. Dzisiaj teren byłego obozu, znacznie okrojony, pozostaje nadal opuszczony, skąpo oznakowany i dość zaniedbany, choć ostatnio postępują prace porządkowe i podjęto starania o stworzenie muzeum. Większa część obszaru dawnego obozu jest obecnie prawnie chroniona i wpisana do rejestru zabytków województwa małopolskiego (2002). Można zaryzykować tezę, że Płaszów był długo zapomniany przez to, że był postrzegany jako obóz dla Żydów. Wielu żydowskich więźniów przeżyło wojnę, w tym ci, którzy zajmowali istotne stanowiska w obozie, znali jego mechanizmy, mieli predyspozycje intelektualne, aby zaświadczyć o własnych przeżyciach i samym obozie. Po wojnie byli głównymi, często jedynymi, świadkami na procesach zbrodniarzy, zostawili liczne świadectwa, setki zeznań i relacji, wspomnienia, książki. Wkrótce po tym w zdecydowanej większości opuścili Polskę i zabrakło tych, którzy mogli upominać się
o godne upamiętnienie tego miejsca i ofiar oraz zapobiegać dewastacjom terenu. Tymczasem pierwsi Polacy w obozie to ludzie prości, przede wszystkim chłopi, byli też przestępcy pospolici, których świadkowie określają jako „szumowiny” i od których starali się odgrodzić. Właściwie nie było inteligencji, brak było ludzi, wokół których organizowałoby się życie obozowe. Nie stworzyli też po wojnie, poza nielicznymi wyjątkami, własnych świadectw życia obozowego. To zaważyło na tym, że dzieje obozu odbierano jako historię żydowską, w społeczeństwie polskim traktowaną jednak jako odrębna i obca. Powodem pośrednim było to, że relacje polsko-żydowskie po wojnie długo były, i właściwie nadal są, tematem kłopotliwym. Ciążyły na nich względy polityczne, cenzuralne, nawet dziś nie jesteśmy wolni od pewnych nacisków i pokus idealizowania tego fragmentu historii. Niestety, zachowane dokumenty, relacje, zeznania, a także najnowsze ustalenia badaczy ukazują sprawy trudne, świadczące o obojętności wobec cierpienia Żydów, niechętnej postawie wobec nich, a także bezpośrednim udziale obywateli polskich w denuncjacjach i zbrodniach. Wielu Polaków było podatnych na hasła antysemityzmu, na rozwijaną przez Niemców perfidną propagandę antyżydowską i stosowane zachęty do denuncjowania Żydów. Niebagatelną rolę odgrywała chęć łatwego wzbogacenia się i zawładnięcia majątkiem ofiar. Jest to ciągle bolesny temat, przedmiot badań i dyskusji o stosunkach polsko-żydowskich w latach okupacji. Dokumentów pokazujących wzajemne relacje Polaków i Żydów w obozie płaszowskim jest mało, te nieliczne mówią, że były one skomplikowane, z wzajemnymi uprzedzeniami i pretensjami, jak w całej okupacyjnej rzeczywistości. Co prawda, inż. Jakub Stendig, wybitna postać wśród byłych więźniów, po wojnie zeznawał: „Pożycie Żydów i Polaków w samym obozie było idealne, oparte na szczerości,
Ryszard Kotarba
domu przedpogrzebowego. Podczas okupacji Niemcy sprzedawali kamienie nagrobne polskim firmom, także po wojnie handlowano nimi, cenniejsze nagrobki były rozkradane. W toku swoich prac sędzia OKBZN w Krakowie stwierdził ich obecność w konkretnych zakładach kamieniarskich, generalnie były „rozrzucone po całym mieście”. W czasie wojny, między innymi, użyto ich przy otoczeniu pałacu Tarnowskich przy ul. Szlak (zajętego przez Hitlerjugend), gdzie były wykorzystane do mozaiki kamiennej w części parkowej. Taki stan utrzymywał się jeszcze do lat 80. XX wieku. Obszar obozowy stał się bezpański, narażony na dewastacje, był stale profanowany przez nieuchwytnych sprawców, którzy w poszukiwaniu „skarbów” rozkopywali groby. Zgłoszenia do milicji nie przynosiły skutku i Żydowska Kongregacja Wyznaniowa zwróciła się w listopadzie 1947 roku do Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie z prośbą o roztoczenie nadzoru nad tym miejscem. Informowała przy tym, że „co jakiś czas wyjeżdżają na to miejsce [do Płaszowa] członkowie Bractwa Pogrzebowego ’Chewra Kadisza’, by zakopać rozrzucone tam kości”. Jeszcze długo po wojnie pozostawały odkryte miejsca rozsypania popiołów ofiar na szańcu przy obecnej ul. Kamieńskiego. Te wszystkie zjawiska były dość charakterystyczne i świadczyły o lekceważeniu tego konkretnego miejsca. Z jednej strony, wynikało to ze słabości ówczesnego państwa i jego ograniczonej suwerenności, z drugiej – było zapowiedzią dowolnego traktowania miejsc pamięci przez nowe władze, które wkrótce zaczęły forsować własną w tym zakresie politykę. Polegała ona na eksponowaniu tylko wybranych miejsc martyrologii, także w kontekście bieżącej propagandy zagrożeń ze strony „niemieckich rewizjonistów” i w ogóle Zachodu, a przede wszystkim na kreowaniu nowych symboli komunistycznych, związanych z tzw. „walką narodowo-wyzwoleńczą” czy „braterstwem broni z armią radziecką”. Zaraz po wojnie pojawiały się spontaniczne próby upamiętnienia miejsc kaźni w Płaszowie. Parafianie z Prokocimia postawili na „Górce” krzyż dla upamiętnienia zamordowanych Polaków. Pierwsze oficjalne uroczystości odbyły się tam 1 listopada 1947 – był to przemarsz uczestników z Rynku Podgórskiego, nabożeństwo żałobne przy krzyżu i manifestacja nad „fosą śmierci”. Następnie powstał obelisk z tablicami upamiętniającymi męczeń-
Teren dawnego obozu, krzyż na tzw. Górce, miejscu masowych egzekucji (stan obecny)
ALMA MATER nr 192–193
73
W czasie okupacji o obozie niewiele wiedziano, kontakty z więźniami żydowskimi były minimalne, właściwie zerwane. Żydowska konspiracja, słaba i wówczas już rozbita, nie miała łączności z polskimi czynnikami miarodajnymi. Zresztą stosunek do niej Armii Krajowej czy Delegatury Rządu RP był raczej wstrzemięźliwy. Ideowa młodzież żydowska, która wybrała walkę, była niejako skazana na kontakty z narzucającymi się komunistami, którzy poza hasłami niewiele mogli jej ofiarować. W polskiej prasie konspiracyjnej brakowało wiadomości o tym, co działo się w Płaszowie, skąpe informacje często były nieprecyzyjne i mylące. Zadziwiający jest też brak szerszych danych o obozie w pamiętnikach i dziennikach z tego czasu, nawet u osób znaczących i dobrze poinformowanych, jak, na przykład, Edward Kubacki, Adam Ronikier czy Adam Kamiński, który dopiero po kilkunastu dniach pobytu w obozie (sierpień 1944) zamieścił szersze wspomnienia w swoim Diariuszu podręcznym 1939–1945. Sytuacja na pewno uległa częściowej zmianie po pamiętnej „czarnej niedzieli” w Krakowie 6 sierpnia 1944. Nagła obecność w obozie tak wielkiej liczby mężczyzn, mieszkańców Krakowa, miała swoje konsekwencje. Znaleźli się tam ludzie z różnych warstw społecznych, w tym wielu inteligentów. Gdy wrócili do swoich miejsc pracy i do rodzin, przynieśli mnóstwo informacji o własnych doświadczeniach i stosunkach panujących w obozie. Zapewne w mieście rozeszły się szeroko wiadomości o tym, czym jest Płaszów, jak traktuje się więźniów, jaki los spotkał tu krakowskich Żydów i wreszcie to, że Płaszów stał się ostatnim etapem dla polskich ofiar gestapo, ludzi z afiszy śmierci, przywożonych tu na egzekucje. Mogło się wydawać, że będzie
to moment przełomowy, ale – jak pokazały dalsze wydarzenia – tak się nie stało. O Płaszowie pisano niewiele aż do lat 80., ale stan ten ulega ciągłej poprawie. Ukazują się książki, artykuły prasowe, były wystawy dokumentalne, konferencje popularnonaukowe, o historii obozu mówią fragmenty ekspozycji krakowskich muzeów. Mimo tego niepokojącym zjawiskiem jest notoryczne pojawianie się w mediach, zwłaszcza w publikacjach prasowych, błędnych informacji o obozie płaszowskim. Widać tu powierzchowne traktowanie tematu, omijanie literatury przedmiotu i posługiwanie się niepewnym źródłem internetowym. To również pokazuje nonszalancki stosunek do tego miejsca martyrologii i takie „popularyzowanie” wiedzy o obozie nie może przynieść dobrych efektów. Trwają dyskusje o tym, dlaczego dawny obóz koncentracyjny, położony w granicach wielkiego miasta, był dla większości jego mieszkańców nieznany i zapomniany, a także o tym, jak KL Plaszów wydobyć z zapomnienia i niejako „przywrócić” społeczeństwu Krakowa. Realizowane są wreszcie rzeczywiste przedsięwzięcia, których efektem będzie trwałe i należyte upamiętnienie cierpienia i męczeńskiej śmierci tysięcy ludzi, w tym bardzo wielu krakowian, Żydów i Polaków. To akt naprawy wieloletnich zaniedbań. W tym miejscu nie sposób pominąć słów z powojennej relacji jednego z żydowskich świadków, który mówił gorzko o poczuciu osamotnienia i zapomnienia, jakie towarzyszyło więźniom płaszowskim w tych „barakach niewolników żydowskich, oddalonych o 15–20 minut od śródmieścia miasta kultury, od miasta stu kościołów, od miasta, które ma kult i cześć dla nauki...”.
Ryszard Kotarba
Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Krakowie
Ryszard Kotarba
złączeni wspólną niedolą, gnani jedną i tą samą nahajką i narażeni tak samo na utratę życia w każdej chwili, zależni od humoru komendanta i jego trabantów. W samym obozie pomagaliśmy sobie wzajemnie...”. Taka wizja wzajemnych stosunków przedstawiona w protokole spisanym w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie w październiku 1945 roku, w dwa miesiące po tzw. pogromie krakowskim, niestety, była dość idealistyczna i jednak odbiegająca od rzeczywistości. Na pewno nie brakowało ludzkich odruchów pomocy z obu stron, ale w Płaszowie, jak w każdym obozie koncentracyjnym, trwała rywalizacja poszczególnych grup o możliwie uprzywilejowaną pozycję zapewniającą przetrwanie. Polacy byli tą grupą, która dopiero musiała wywalczyć swoją pozycję w obozie zdominowanym przez Żydów. Bliska współpraca była tam, gdzie był wspólny interes. Gdy od września 1943 roku Żydzi nie mogli pracować na placówkach w mieście, polscy więźniowie przenosili żywność, korespondencję, pieniądze. Handel i wymiana towarów były zjawiskiem powszechnym. Niestety, nie obeszło się bez ofiar. Jesienią 1943 roku nastąpiła wsypa w grupie przemycającej do obozu żywność i wiadomości od rodzin. Przy jednym z zatrzymanych znaleziono listy, aresztowano i osadzono w obozie dużą grupę polskich robotników z firmy, która wykonywała roboty w obozie. W śledztwie ujawnione zostało nazwisko dr. Władysława Stenzela, żydowskiego lekarza pracującego w rewirze „polskim” i bardzo aktywnego w akcji przerzutowej. Stenzel poddany torturom zachował się bohatersko i po miesięcznym pobycie w celi „szarego domu” został rozstrzelany w zbiorowej egzekucji 2 listopada 1943 na H-Górce.
74
ALMA MATER nr 192–193
Teren dawnego obozu, pomnik projektu Witolda Cęckiewicza
KARYKATURA HITLERA NA ELEWACJI GMACHU BIBLIOTEKI JAGIELLOŃSKIEJ P
Zbiornik przeciwpożarowy na Rynku Głównym. W wodzie odbija się sylwetka kościoła Mariackiego. Z lewej strony tramwaj wąskotorowy nr 1 kursujący na trasie: Dworzec Główny – plac Wolnica – ul. Mostowa; jesień 1944
Fot. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa
oczątek roku 1942 przyniósł znaczącą zmianę w teatrze wojny niemiecko-rosyjskiej. Klęska wojsk niemieckich i odbicie Stalingradu przez Armię Czerwoną po długotrwałych walkach toczonych w warunkach mroźnej, syberyjskiej zimy (mrozy dochodziły do -40 stopni Celsjusza) stały się początkiem mozolnego, powolnego wyzwalania okupowanych ziem rosyjskich. W dalszym ciągu toczyły się krwawe zmagania, w których obie walczące strony ponosiły ciężkie straty. Przyspieszenie nastąpiło po lipcu 1943 roku, gdy na Łuku Kurskim najkrwawsza bitwa drugiej wojny światowej rozgromiła zdecydowanie potęgę armii niemieckiej. Były jeszcze walki o Charków i Kijów, ale widmo klęski było już wiadome władzom niemieckim. Wobec nieuchronnego zbliżania się wojsk do okupowanych ziem polskich postanowiono z uporem walczyć o Kraków – stolicę władz Generalnego Gubernatorstwa. Przystąpiono do przygotowywania umocnień, które miały zamienić miasto w niezdobytą twierdzę. Rozpoczęto budowę wielu dużych, podziemnych schronów. Do dziś istnieją schrony w alei Krasińskiego (przy Jubilacie), w Parku Krakowskim, w ciągu ul. Królewskiej, która była dzielnicą mieszkaniową dla urzędników GG, na ul. Lea, na placu przed Dworcem Głównym i przy dworcu w Płaszowie. Prawdopodobnie są jeszcze inne schrony, o których
Na zdjęciu po lewej kierujący ruchem na skrzyżowaniu placu Dominikańskiego z ul. Grodzką. W tle mozaikowy szyld sklepu. U dołu betonowej zapory widoczna ALMA MATER nr 192–193 75 wnęka dla umieszczenia ładunku wybuchowego. Po jego zdetonowaniu betonowy słup zwaliłby się na jezdnię, blokując przejazd czołgu; lato 1945. Na zdjęciu po prawej blokady przeciwczołgowe na ul. Dunajewskiego przy nieukończonym budynku banku; zima 1945
Stanowiska snajperskie w narożnym budynku przy pl. Matejki. U góry strzałki kierujące do schronu
mieszkańcy nie wiedzą, gdyż wejścia do nich zasypano. Wyjątek stanowi schron na pl. Wolności, będący we władaniu Muzeum Historycznego Miasta Krakowa i kilka razy do roku udostępniany zwie-
dzającym. Duży schron przed dworcem kolejowym, na pl. Jana Nowaka-Jeziorańskiego został przykryty nową elegancką nawierzchnią, a wejście do niego znajduje się pod niepozorną klapą kanalizacyjną.
Blokady przeciwczołgowe przed III mostem. W tle kościółek św. Benedykta i fort na Krzemionkach. Widok od strony ul. Starowiślnej; zima 1944
76
ALMA MATER nr 192–193
Fot. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa
Stanowiska snajperskie na parterze i pierwszym piętrze budynku przy ul. Basztowej; luty 1945
Pamiętam, że około roku 1950 znajdowało się w nim kilka stoisk handlowych. Ponadto na wolnych od zabudowy placach usytuowano kilka zbiorników wody dla celów przeciwpożarowych, na przykład na Rynku Głównym po obu stronach Sukiennic, na Starym Kleparzu oraz na Plantach, na zieleńcu przy budynku Uniwersytetu. Przygotowano miasto także do walk wewnętrznych i budowano na skrzyżowaniu głównych ulic barykady, które miały uniemożliwić czołgom wjazd do centrum. Były to wysokie betonowe bloki, posiadające u dołu wnęki do umieszczenia materiału wybuchowego, który, zdetonowany, zwaliłby kolosa, blokując przejazd ulicą do centrum. Wysoki budynek w cennej dla Niemców Staatsbibliothek Krakau oraz budynek AGH, będący siedzibą rządu Generalnego Gubernatorstwa, pokryto techniką natryskową fantazyjnymi esami-floresami w kolorach zielonym, brązowym i czarnym. Wykonujący te prace robotnicy – Polacy, w tym jakiś nieznany, ale uzdolniony dowcipniś, na południowej elewacji gmachu, pod samym dachem wykonał w kilku kreskach karykaturę Hitlera, doskonale zlewającą się z malunkami maskującymi. A te utrzymywały się aż do lat 70., kiedy zostały usunięte przy odczyszczaniu elewacji. Wykonane przeze mnie zdjęcie tej unikatowej karykatury, niestety, zaginęło lub jest w posiadaniu jakiegoś hobbysty. Następnie przystąpiono do montowania ładunków wybuchowych w filarach mostów na Wiśle oraz wiaduktu kolejowego nad ul. Dietla. Szybki postęp zbliżającego się frontu i słynny manewr okrążający zmusił Niemców do panicznego opuszczenia miasta. Uciekający podpalili siedzibę rządu GG i zdążyli tylko wysadzić mosty na Wiśle. Wysadzenie wiaduktu kolejowego nad ul. Dietla udaremniła grupa patriotów polskiego podziemia, przecinając kable doprowadzające prąd do zapalników w filarze wiaduktu. Wobec powyższego Niemcy zastępczo zdetonowali mały wiadukt przeprawy kolejowej nad ul. Kopernika. W wyniku eksplozji została poważnie uszkodzona absyda sąsiadującego z nim kościoła św. Mikołaja. Zaraz po wyzwoleniu Krakowa, w styczniu 1945 roku, proboszcz tego kościoła odszukał w księgach parafialnych zapis ślubu udzielonego w lutym 1912 roku Feliksowi Dzierżyńskiemu (!). Z tą
Fot. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa
Wysadzony wiadukt kolejowy nad ul. Kopernika. W tle, z lewej strony ogrodzenie dawnego cmentarza przy kościele św. Mikołaja; luty 1945
wiadomością udał się do urzędującego w Pałacu Potockich w Rynku Głównym (Pod Baranami) rosyjskiego komendanta miasta. Ten na wieść o Feliksie Dzierżyńskim natychmiast odkomenderował pluton saperów i w kilka dni uszkodzona absyda została naprawiona! W roku 1946 przystąpiono do usuwania obiektów mających służyć do obrony miasta w walkach ulicznych. Zbiorniki przeciwpożarowe zasypano gruzem i śmieciami, zburzono zapory przeciwczołgowe. Prowizorycznie odbudowano III most, umożliwiając ruch pieszy i ograniczony kołowy, ale bez trakcji tramwajowej. Było to jedyne połączenie Krakowa z Podgórzem; w zimie można było jeszcze przeprawić się piechotą po zamarzniętej Wiśle. Najdłużej trwała odbudowa mostu Józefa Piłsudskiego i tylko ten został odbudowany w przedwojennym kształcie. III most i most Dębnicki odbudowano według nowych wzorów, bez filarów w nurcie Wisły. Po okupacji niemieckiej pozostały już tylko podziemne schrony.
Wysadzony most Dębnicki – drogowo-kolejowy. Widok od strony Powiśla; luty 1945
Jerzy Koziński Potężne, betonowe blokady w niezidentyfikowanym miejscu; luty 1945
ALMA MATER nr 192–193
77
KOLEKCJA MUZYCZNA W MUZEUM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO bogatej kolekcji muzycznych artefaktów, jakie posiada Muzeum UJ, tylko nieliczne pokazywane są zwiedzającym. Są to głównie chopiniana, w tym słynny fortepian Pleyela, należący niegdyś do szkockiej uczennicy Chopina – Jane Stirling. Kilka fortepianów stoi „grzecznościowo” w Instytucie Muzykologii UJ, a część pamiątek po Paderewskim i Chopinie była prezentowana na wystawach czasowych w 1991, 1999 i 2010 roku. Reszta tych niezwykle ciekawych obiektów związanych z europejską kulturą muzyczną kryje się w magazynach. Częściowy dostęp do nich daje nam praca zbiorowa Zabytki muzyczne w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego (Kraków 2016), która zawiera katalog kolekcji oraz artykuły monograficzne poświęcone wybranym zagadnieniom1. Jest to pierwsze pełne opracowanie tego zasobu. Ukazuje muzykalia z nowej perspektywy: jako cenne źródła do historii muzyki, kultury i praktyki wykonawczej. Przepro-
Z
wadzone badania pozwoliły określić wartość historyczną, artystyczną i kulturową całej kolekcji muzycznej z Muzeum UJ. Wyniki badań dostępne są też na stronie internetowej www.zabytkimuzyczne.uj.edu.pl TROCHĘ STATYSTYKI Katalog całej kolekcji zawiera opracowanie około 700 muzykaliów. Zostały one podzielone na trzy grupy: instrumenty muzyczne (fortepiany, cytry, gitara, skrzypce, flet poprzeczny, fisharmonia, instrumenty mechaniczne), akcesoria 78
ALMA MATER nr 192–193
muzyczne (pulpity, batuty) i gramofony (w sumie 48 obiektów); zabytki dźwiękowe: płyty perforowane pozytywkowe, rolki pianolowe, rolki do orchestrionu (w sumie 527 obiektów); oraz pamiątki po kompozytorach, w tym przedmioty osobistego użytku, wyroby artystyczne, srebra, zdjęcia, dyplomy i tkaniny (w sumie 107 obiektów). Memorabilia związane są z Fryderykiem Chopinem, Ignacym Janem Paderewskim, Władysławem Żeleńskim,
Przystawka pianolowa Phonola, Ludwig Hupfeld, Lipsk, nr inw. MUJ 59/VIII
Fot. Janusz Kozina
Fortepian skrzydłowy, Ignace Pleyel i Ska, Paryż, nr seryjny fałszywy 13716, oryginalny 13823, nr inw. MUJ 6887, 30/VIII
Bolesławem Wallek-Walewskim, Stanisławem Niewiadomskim i Oskarem Kolbergiem. Ponadto w spisach uwzględniono też puste pudełka po rolkach pianolowych oraz płyty winylowe wyprodukowane do 1939 roku, co zwiększa wymienioną powyżej liczbę. GENEZA KOLEKCJI MUZYCZNEJ
Fot. Janusz Kozina
Początek kolekcji dały pamiątki chopinowskie ze zbiorów Edouarda Ganche’a (1880–1945), francuskiego kolekcjonera, pisarza i publicysty, bezgranicznie oddanego sprawie Chopina. Zbieranie jego rękopisów, pierwodruków i pamiątek traktował jako swoją misję. Był też gorącym zwolennikiem przeniesienia prochów Chopina na Wawel, o co aktywnie zabiegał (i prawie mu się udało!), narażając się przy tym mocno swoim rodakom. Ganche stworzył bogatą kolekcję chopinianów, która miała być zalążkiem przyszłego Muzeum Chopina. Chciał je umiejscowić w Genewie, Lozannie albo Warszawie. Niestety, nie udało mu się zrealizować tego pomysłu. W 1937 roku zdecydował się więc na sprzedaż kolekcji za pośrednictwem wiedeńskiego antykwariusza Heinricha Hinterbergera. CHOPIN I NAZISTOWSKA PROPAGANDA W czasie drugiej wojny światowej katalog kolekcji, rozesłany przez Hinterbergera po Europie, trafił w ręce nazistow-
skich urzędników, którzy przekonali Hansa Franka, że trzeba ją wykupić, aby stworzyć niemieckie Muzeum Chopina w Krakowie2. Działając podstępnie i metodycznie, wymusili na Ganche’u sprzedaż zbiorów 3. Jako żydowski kolekcjoner nie miał żadnych szans na obronę. Cała akcja „kupna-sprzedaży” była Cytra koncertowa, Ludwig Reisinger, świetnie zorganizowana Wiedeń, nr inw. MUJ 10505, 23/VIII i przeprowadzona, a otwarcie wystawy chopinowskiej 27 października 1943 w Bibliotece Jagiellońskiej (wówczas Staatsbibliothek Krakau) miało bardzo uroczystą oprawę. Wpisało się w obchody czwartej rocznicy istnienia Generalnej Guberni. W roli głównej wystąpił Hans Frank, który chlubił się sukcesem (choć to nie on był jego autorem), przedstawiając zakup kolekcji jako element wielkiego planu strategicznego dla Europy Cytra gitarowa (akordowa), Gitarr-Zither, w zakresie ochrony dóbr Niemcy, nr inw. MUJ 136/VIII kultury oraz „świadectwo DALSZE LOSY KOLEKCJI GANCHE’A niemieckiej wspaniałomyślności” dla narodu polskiego4. Dla Ganche’a sprzedaż Pod koniec wojny zawartość ekspozykolekcji była osobistym dramatem i położyła się cieniem na jego życiu (zmarł cji chopinowskiej i księgozbiór Ganche’a zostały wywiezione na Dolny Śląsk (za 31 maja 1945).
INSTRUMENTY MUZYCZNE, PŁYTY I ROLKI PIANOLOWE Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego posiada bardzo różnorodne zbiory. Instrumenty muzyczne, płyty i rolki pianolowe oraz obiekty pamiątkowe po kompozytorach to jedne z ciekawszych, jakie dostały się do zbiorów w okresie powojennym. Mimo że kolekcjonowanie tego typu obiektów nie było zadaniem celowym i nie odbywało się systematycznie, udało się zebrać w murach Collegium Maius kilkaset przedmiotów. Znajdujemy wśród nich obiekty najwyższej klasy, jak chociażby instrumenty i memorabilia związane z Fryderykiem Chopinem, Ignacym Janem Paderewskim czy Bolesławem Wallek-Walewskim. Pochodzą najczęściej z darów osób prywatnych, przekazów różnych instytucji, rzadziej z zakupów. Trafiły do zbiorów Muzeum w bardzo różnym stanie. Regularnie przeprowadzane kontrole konserwatorskie i komisje inwentaryzacyjne nie stwierdziły uszkodzeń i zmian stanu zachowania w okresie ich przechowywania w Collegium Maius. Zbiory muzyczne uniwersyteckiego muzeum zostały w latach 80. XX wieku wyodrębnione w osobny dział VIII (Muzykalia). Obiekty przypisane wcześniej do działów grafiki, rzemiosła artystycznego czy instrumentów naukowych otrzymały własne symbole inwentaryzacyjne oraz opiekuna, którym był przez wiele lat śp. dr Andrzej Laska, kustosz dyplomowany i główny inwentaryzator Muzeum UJ. Obecnie dział przekazany został innemu opiekunowi. Obiekty posiadają indywidualne karty ewidencyjne, wpisane są do ksiąg działowych oraz częściowo do Inwentarza Głównego Muzeum UJ. Część kolekcji zarejestrowana jest w spisach inwentaryzacyjnych oraz protokołach przejęcia. Instrumenty muzyczne oraz pamiątki po kompozytorach mają także dokumentację fotograficzną. Zbiory muzyczne Muzeum UJ, na które składają się instrumenty klawiszowe, strunowe smyczkowe, dęte i memorabilia, prezentowane są częściowo w Collegium Maius w ramach stałej ekspozycji. Wiele z nich pokazywano podczas wystaw czasowych, pożyczano innym instytucjom kulturalnym, udostępniano podczas kwerend. Pomimo problemów magazynowych udało się w ostatnich latach wydzielić im odrębne pomieszczenie spełniające wymogi konserwatorskie. Magazyn ten, ALMA MATER nr 192–193 w ostatnim czasie ulepszony, będzie modernizowany w miarę możliwości finansowych Muzeum. 79 Joanna Ślaga Muzeum UJ
Janusz Kozina
Rolki pianolowe firmy Aeolian Company (Themodist)
wyjątkiem fortepianu Pleyela) w ramach akcji ewakuacji zbiorów BJ, zarządzonej przez Gustava Abba, ówczesnego dyrektora Staatsbibliothek Krakau i kierownika Głównego Zarządu Bibliotek GG. To on odegrał kluczową rolę w zakupie kolekcji Ganche’a. Chopiniana wróciły do Krakowa w 1947 roku, niektóre okrężną drogą przez Wrocław. W 1951 roku kolekcja Ganche’a została rozdzielona. Obiekty muzealne trafiły do Muzeum UJ, a rękopisy muzyczne, pierwodruki i księgozbiór pozostały w Bibliotece Jagiellońskiej. NOWE NABYTKI I DARY W późniejszych latach do Muzeum UJ zaczęły napływać inne obiekty muzyczne. Większość była ofiarowana w darze, między innymi pamiątki po Władysławie Żeleńskim i Bolesławie Wallek-Walewskim oraz padereviana przekazane przez Ambasadę Polską w Bernie. Niektóre z nich zostały zakupione, jak na przykład fisharmonika Jacoba Deutschmanna oraz kilka pozytywek wałkowych i płytowych. Muzykaliów więc stopniowo przybywało. ROLKI PIANOLOWE Najmniej szczęścia miały dotychczas rolki pianolowe. Pozostały w „uśpie80
ALMA MATER nr 192–193
niu” przez wiele lat. Są to ważne zabytki dźwiękowe, pochodzące z wczesnego okresu rozwoju fonografii. Rolka pianolowa, czyli perforowana taśma papierowa, była jednym z najbardziej rozpowszechnionych nośników dźwięku w pierwszych dekadach XX wieku. Służyła do mechanicznego zapisu gry pianistów, a następnie odtwarzania go za pomocą tzw. „przystawki pianolowej”, dostawianej do fortepianu lub pianina. Pianole były wówczas bardzo popularne, a rolki wytwarzane na masową skalę. Ich produkcja osłabła dopiero w latach 30. XX wieku, gdy zostały wyparte przez płyty winylowe. W Muzeum UJ znajduje się unikatowa kolekcja 327 rolek pianolowych, wyprodukowanych przez czołowe firmy europejskie, między innymi Aeolian Company, Welte-Mignon i Hupfeld.
FORTEPIANY PLEYELA I POLSKI „STRADIVARIUS” Najcenniejszym obiektem jest fortepian Pleyela (1847) z kolekcji Edouarda Ganche’a, zakupiony przez niego od Anne D. Houstoun (ciotecznej wnuczki Jane Stirling). Chopin grywał na nim podczas swojego pobytu w Szkocji. Drugi fortepian Pleyela (1847) także został „naznaczony” ręką Chopina, gdyż to on wybrał ten instrument u producenta dla hrabiny Katarzyny z Branickich Potockiej. Spekulacje prasowe z 2010 roku dotyczące rzekomego przełożenia niektórych elementów składowych z jednego fortepianu do drugiego okazały się błędne. Badania prof. Beniamina Vogla jednoznacznie potwierdziły, że nie nastąpiło naruszenie substancji wewnętrznej obu instrumentów. Zostały natomiast sfałszowane ich numery seryjne, na co zwrócił on uwagę już w 1982 roku, opracowując karty inwentarzowe dla Ośrodka Dokumentacji Zabytków5. Fortepian Jane Stirling jest zabytkiem klasy światowej, wymaga szczególnej troski i ochrony, pod opieką konserwatora, który ma wiedzę i doświadczenie w restauracji historycznych instrumentów. Jego „nogi”, przestawione kiedyś do drugiego Pleyela,
powinny wrócić na swoje miejsce. Warto zadbać o to, aby fortepian odzyskał swój pierwotny wygląd, jaki znamy ze zdjęć archiwalnych, zrobionych w mieszkaniu Ganche’a w Lyonie. W zbiorach Muzeum UJ znajdują się też skrzypce, które powstały w warsztacie Jana Dankwarta około 1700 roku. Wprawdzie nikt już na nich nie zagra, bo instrument ten jest obecnie destruktem, ale stanowi ważne ogniwo w historii polskiej szkoły lutniczej XVII i XVIII wieku. CZY ROLKI PIANOLOWE ZAGRAJĄ? Kompleksowe opracowanie muzykaliów pozwoliło wydobyć je na światło dzienne i przywrócić zbiorowej pamięci. Byłaby jednak szkoda, aby ten wysiłek pozostał tylko „na papierze” i w przestrzeni wirtualnej. Muzyczna kolekcja Muzeum UJ to doskonały materiał badawczy i edukacyjny, a zarazem narzędzie promocji dla Uniwersytetu i całego regionu. Kraków ma przecież „swojego” Chopina, który mógłby się stać sercem Małopolskiego Muzeum Muzyki. A patrząc w najbliższą przyszłość, wielkim wyzwaniem pozostaje stworzenie Oddziału Muzycznego Muzeum UJ, z własną lokalizacją i zapleczem, który byłby wielką atrakcją dla szerokiej publiczności. Muzykalia powoli odzyskują swój blask. Jak zapewniono mnie w Muzeum, „nogi” pleyelów na pewno wrócą na swoje miejsce, a rolki pianolowe zostaną oczyszczone i włożone do pudełek. Może kiedyś uda się ożywić zakodowane na nich dźwięki?
Renata Suchowiejko
Instytut Muzykologii UJ
1
2
3
4
5
Praca ta zawiera wyniki badań przeprowadzonych w ramach projektu sfinansowanego ze środków NPRH, numer decyzji 0032/NPRH/H11/81/2012. Kierownik projektu: dr hab. Renata Suchowiejko, profesor UJ. Wykonawcy: Beniamin Vogel, Alicja Knast, Andrzej Laska. Pełna dokumentacja tej sprawy znajduje się w Archiwum Głównego Zarządu Bibliotek GG, obecnie w zbiorach IPN, teczka 25 i 26, sygn. GK 94/BA/323 i GK 94/ BA/324. Obszerna relacja Ganche’a i inne dokumenty dotyczące sprzedaży kolekcji znajdują się w jego spuściźnie, przekazanej do Bibliothèque Nationale de France, zob. Dossiers Edouard Ganche, sygn. Vma 4334/5. Więcej zob. Renata Suchowiejko, Wystawa chopinowska w 1943 roku w Staatsbibliothek Krakau (Bibliotece Jagiellońskiej) oraz dalsze losy kolekcji Ganche’a, [w:] Zabytki muzyczne w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2016, s. 273–311. Opis obu instrumentów i obszerny komentarz zob. Beniamin Vogel, Instrumenty muzyczne i akcesoria, [w:] Zabytki muzyczne..., s. 30–36.
IMPRESSIONES
LISTY Z PODRÓŻY PISANE ŚWIATŁEM
odnoszę aparat do oka, gdy coś mi się podoba, i staram się to tak estetycznie ująć na zdjęciu, aby spodobało się innym. Bo ci inni, wyobrażeni (publiczność na wystawie, czytelnicy albumu) i realni (rodzina, znajomi), to osoby, do których kieruję listy pisane światłem i na których odbiorze najbardziej mi zależy. A gdy ten wykrojony moim obiektywem świat budzi ich zachwyt, to jest dla mnie największa nagroda – tak o swojej pasji fotografowania wypowiada się wybitny socjolog prof. Piotr Sztompka, autor wystawy Paris/New York, którą do 3 maja 2017 można oglądać w podziemiach Collegium Maius. Na ponad 100 wyeksponowanych tam fotografiach ukazane zostało otoczenie cywilizacyjno-techniczne, w ramach którego toczy się życie społeczne ludzi Fot. Anna Wojnar
P
w tych dwóch wyjątkowych miastach. – Aby zrozumieć społeczeństwo, często wystarczy uważnie patrzeć wokół siebie. A najlepiej widać społeczeństwo w miastach, gdzie zagęszczenie i dynamika działań i relacji oraz złożoność infrastruktury i otoczenia są największe – podkreśla Profesor. – Dla socjologa miasto jest najwspanialszym laboratorium badawczym życia codziennego. Dlaczego wybrałem Paryż i Nowy Jork? Bo to miasta, które Autor wystawy prof. Piotr Sztompka fascynują mnie najbardziej. Wernisaż, który odbył się 2 marca oraz prof. Jacek Popiel, rektorzy UJ po2017, zgromadził tłum gości. Byli wśród przednich kadencji prof. Franciszek Ziejka nich prorektorzy UJ prof. Dorota Malec i prof. Karol Musioł, a także dyrektor Muzeum UJ prof. Krzysztof Stopka. Nie zabrakło także żony – Barbary oraz przyUczestnicy wernisażu jaciół Profesora. Wystawie towarzyszy pięknie wydany katalog, w którym znajdują się świetne teksty profesorów: Stanisława Tabisza, Franciszka Ziejki i Andrzeja Mani.
Rita Pagacz-Moczarska ALMA MATER nr 192–193
81
NIEZAPOMNIANY WIECZÓR W BIBLIOTECE WYDZIAŁU FIZYKI, ASTRONOMII I INFORMATYKI STOSOWANEJ owoczesna architektura Biblioteki Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej, dobra akustyka pomieszczeń, a także ogromne zaangażowanie pracowników biblioteki WFAIS sprawiły, że wieczorem 27 stycznia 2017 czytelnia na pierwszym piętrze zamieniła się w salę koncertową, w której odbył się karnawałowy koncert. Inicjatorem przedsięwzięcia była dziekan Wydziału FAIS prof. Ewa Gudowska-Nowak. Dla pracowników Wydziału i ich rodzin wystąpiły dwie znakomite artystki: Bożena Zawiślak-Dolny i jej córka Katarzyna Zawiślak-Dolny wraz z zespołem instrumentalnym w składzie: Jacek Bylica – fortepian, Beata Katlewicz – skrzypce, i Jacek Kociuban – wiolonczela. Bożena Zawiślak-Dolny (mezzosopran) jest solistką Opery Krakowskiej, znaną z wybitnych kreacji w operach Rossiniego i Verdiego. Uznawana jest
Fot. Krzysztof Magda
N
Koncert karnawałowy w Bibliotece WFAIS z udziałem Bożeny Zawiślak-Dolny i Katarzyny Zawiślak-Dolny oraz zespołu instrumentalnego w składzie: Jacek Bylica – fortepian, Beata Katlewicz – skrzypce i Jacek Kociuban – wiolonczela
Uczestnicy uroczystości
82
ALMA MATER nr 192–193
Krzysztof Magda
Od lewej Katarzyna Zawiślak-Dolny, Bożena Zawiślak-Dolny oraz dziekan Wydziału FAIS prof. Ewa Gudowska-Nowak
Koncertowi towarzyszyła wystawa fotografii absolwentki Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Małgorzaty Kistryn
Krzysztof Magda
za najlepszą polską odtwórczynię partii tytułowej w operze Carmen Bizeta, występuje w operetkach i musicalach. Natomiast Katarzyna Zawiślak-Dolny to młoda aktorka związana z Teatrem im. Słowackiego, jest absolwentką PWST w Krakowie w klasie mistrzowskiej prof. Jerzego Treli. Na program koncertu złożyły się tanga Astora Piazzolli (Yo soy Maria, Balada para un loco, No quiero otro, Oblivion) i Consuelo Velázqueza (Bésame mucho), piosenki retro do tekstów Juliana Tuwima (Miłość ci wszystko wybaczy, Pokoik na Hożej, Ja śpiewam piosenki), arie z oper i operetek, a wśród nich Arietta Perichola (Aria ze śmiechem) z operetki Perichola Jacques’a Offenbacha i Duet kotów Gioacchino Rossiniego czy piosenka z repertuaru Catherine Deneuve – Toi jamais.
Karnawał w Wenecji. Zaprezentowane fotografie zostały wykonane w Wenecji i toskańskim miasteczku Castiglion Fibocchi podczas ubiegłorocznego karnawału. Wystawa znakomicie wprowadziła licznie zgromadzonych gości w muzyczną atmosferę wieczoru, który z pewnością na długo pozostanie w pamięci uczestników. Wystawę można było oglądać w Bibliotece Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ do 1 marca 2017. Przygotowaniem pomieszczeń biblioteki na potrzeby koncertu, wykonaniem scenografii i aranżacją wystawy zajęli się pracownicy biblioteki WFAIS, których pomocą wsparli pracownicy techniczni wydziału. Fotoreportaże z koncertu i wystawy można zobaczyć na stronie internetowej Biblioteki WFAIS.
Jadwiga Wichman
Małgorzata Kistryn
Fragment wystawy dr Małgorzaty Kistryn Karnawał w Wenecji zorganizowanej w Bibliotece WFAIS UJ
Biblioteka Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ
Zaprezentowane na wystawie fotografie zostały wykonane w Wenecji i toskańskim miasteczku Castiglion Fibocchi ALMA MATER nr 192–193
83
KARNAWAŁ W WENECJI Fot. Małgorzata Kistryn
Zachwycające szczególnym rodzajem wrażliwości i subtelną grą kolorów fotografie dr Małgorzaty Kistryn z cyklu „Karnawał w Wenecji” można było oglądać w Bibliotece Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej do 1 marca 2017.
84
ALMA MATER nr 192–193
Inna, ale nie mniej intrygująca, wystawa tej autorki, ukazująca płaskowyże Castelluccio di Norcia w czasie kwitnienia łąk oraz fiestę „Bieg świec”, odbywającą się co roku 15 maja w Gubbio, w Umbrii – zorganizowana będzie w dniach 22 kwietnia – 20 maja 2017 w Salonach Wystawowych Galleria Lucarelli Urzędu Miasta Gubbio, mieszczącego się w Palazzo Pretorio. Niektóre z wyeksponowanych tam fotografii w czerwcu i lipcu 2017 dr Małgorzata Kistryn zaprezentuje szerokiej publiczności w galerii Instytutu Kultury Włoskiej w Krakowie w ramach kolejnej wystawy poświęconej włoskim fiestom.
ALMA MATER nr 192–193
85
C
ymelia, druki sprzed 1801 roku, rękopisy, grafika, rysunki, fotografie, mapy sprzed 1946 roku, egzemplarze archiwalne druków ulotnych – to tylko część wyjątkowych zbiorów, które zostaną zdigitalizowane i udostępnione przez Bibliotekę Narodową (BN) i Bibliotekę Jagiellońską (BJ) w ramach rozpoczynającego się projektu „Patrimonium – digitalizacja i udostępnienie polskiego dziedzictwa narodowego ze zbiorów Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Jagiellońskiej”. Projekt znalazł się na liście wniosków wybranych do dofinansowania z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa działanie 2.3. „Cyfrowa dostępność i użyteczność informacji sektora publicznego”, poddziałanie 2.3.2. „Cyfrowe udostępnienie zasobów kultury”. Celem projektu jest udostępnienie zbiorów o wyjątkowej wartości zaliczonych do Narodowego Zasobu Bibliotecznego. Jego realizacja pozwoli na czytelniczą rewolucję, gdyż do digitalizacji wytypowane zostały dokumenty, spośród których część ze względów bezpieczeństwa i ochrony zbiorów udostępniana jest na szczególnych warunkach.
Marta Myszkal-Ziółek
CONVENTIONES
PATRIMONIUM
Zbiory w magazynie starych druków w Bibliotece Jagiellońskiej
Realizacja projektu potrwa trzy lata. Do 2020 roku zdigitalizowanych zostanie ponad milion obiektów, z czego 652 tysiące pochodzić będzie z zasobów BN, a 348 734 z BJ. Wartość digita-
lizacji dokumentów BJ to 17 160 160 złotych. Wszystkie obiekty wybrane do projektu należą do domeny publicznej i będą udostępniane na portalu Polona oraz na portalu Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej. Dzięki temu dostęp do Narodowego Zasobu Bibliotecznego będzie nieograniczony. Wśród utworów udostępnionych przez BJ znajdą się, między innymi, rękopisy – w tym kolekcja autografów królewskich i cesarskich z lat 1503–1872, zawierająca, między innymi, autografy władców Polski – z dynastii Jagiellonów i elekcyjnych. Ponadto autografy cesarzy rosyjskich, przedstawicieli dynastii Habsburgów, stare druki – Litterae decretales / Clemens XIII, Roma 1767 – bulla kanonizacyjna św. Jana Kantego, zaopatrzona w wyjątkową, ręcznie haftowaną oprawę zdobioną kamieniami i koralikami, dzieła ikonografii i kartografii, druki muzyczne, dokumenty życia społecznego oraz czasopisma. Osobnym zbiorem, który zostanie poddany procesowi digitalizacji, są druki ulotne okupacyjne. Kolekcja ta zawiera, między innymi, druki propagandowe i urzędowe – wiele z nich to jedyne egzemplarze w Polsce.
Marta Myszkal-Ziółek koordynator promocji w projekcie Patrimonium
WSPÓŁCZESNA SYMBOLIKA I SZTUKA ŚWIATŁA W IZRAELU
Morze Martwe
W
Targ w Jerozolimie
są w ośrodkach intensywnie kultywowanego judaizmu: w Jerozolimie, Tel Awiwie i Hajfie – informuje dr Paulina Tendera. – Nasz wyjazd badawczy skonfrontował nas z wieloma ważnymi i lokalnymi zagadnieniami związanymi ze współczesnym Izraelem. Prowadzenie badań w Tel Awiwie miało zupełnie inny charakter niż trudne docieranie do źródeł w Jerozolimie – mieście bardzo hermetycznym, gdzie mieszkaliśmy. Badania wymagały
Ściana ALMAPłaczu MATER nr 192–193 (strona zachodnia)
87
Fot. z archiwum uczestników projektu
ramach projektu badawczego „Metafizyka światła we współczesnej żydowskiej kulturze i sztuce światła”, realizowanego w 2016 roku w Izraelu, dr Paulina Tendera z Katedry Porównawczych Studiów Cywilizacji oraz Wojciech Rubiś z Instytutu Filozofii zajmowali się filozoficznym opracowaniem współczesnej sztuki światła inspirowanej tradycją żydowską oraz opisywaniem funkcjonowania symbolu światła we współczesnej kulturze żydowskiej. Projekt finansowany był ze środków Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. – W ramach badań opracowaliśmy wybrane obiekty z dziedziny teatru, instalacji świetlnych, performance’u i muzyki. Zajmowaliśmy się także wzornictwem, modą, prasą, ilustracjami, które tworzone
ostrożności i dobrej znajomości zwyczajów i sytuacji ekonomiczno-politycznej Izraela. Do tej pory w badaniach sztuki żydowskiej stosowano metodę wywiadów, analizę
dzieł sztuki i źródeł literackich, stawiano także na czynne uczestnictwo w organizacji festiwali kultury żydowskiej i współpracę artystyczną z polskimi twórcami sztuki
TYDZIEŃ JAKOŚCI KSZTAŁCENIA
T
ydzień Jakości Kształcenia (TJK) to projekt mający na celu popularyzację działań Uniwersytetu Jagiellońskiego na rzecz podwyższenia poziomu jakości kształcenia. W 2016 roku przedsięwzię-
88
ALMA MATER nr 192–193
cie odbyło się w dniach 8 listopada – 3 grudnia. W 93 wydarzeniach wzięło udział ponad tysiąc studentów, nauczycieli akademickich, pracowników administracji, absolwentów i słuchaczy studiów
Fot. z archiwum uczestników projektu
Dr Paulina Tendera z Katedry Porównawczych Studiów Cywilizacji
TR
W spotkaniach i szkoleniach zorganizowanych podczas Tygodnia Jakości Kształcenia uczestniczyło ponad tysiąc osób – studentów, nauczycieli akademickich, pracowników administracji, absolwentów, słuchaczy studiów podyplomowych oraz Jagiellońskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku
podyplomowych oraz Jagiellońskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Rosnące zainteresowanie ideą doskonalenia jakości kształcenia na Uniwersytecie pozwoliło ugruntować pozycję tej inicjatywy
Z archiwum Sekcji Jakości Kształcenia UJ
Wojciech Rubiś z Instytutu Filozofii
inspirowanej kulturą żydowską. W Polsce miejsca, w których kultywowane są zwyczaje żydowskie i w których kultura ta jest w sposób wyraźny obecna, mają charakter miejsc pamięci (jak krakowski Kazimierz). Autentyczne formy sztuki współczesnej pojawiają się tam tylko okazyjnie (dominują raczej pamiątki turystyczne). Dlatego właśnie wyjazd badawczy dr Pauliny Tendery i Wojciecha Rubisia okazał się tak cenny. Warto dodać, że w Katedrze Porównawczych Studiów Cywilizacji od roku akademickiego 2016/2017 prowadzony jest kurs zatytułowany Więcej światła! Fenomen światła w cywilizacji, kulturze i sztuce, który dotyczy symbolicznego znaczenia światła zarówno w kulturze chrześcijańskiej, jak i żydowskiej.
Fot. z archiwum Sekcji Jakości Kształcenia UJ
w kalendarium wydarzeń akademickich. Organizatorzy stale poszerzają zakres przygotowywanych w jego ramach spotkań i nawiązują współpracę z kolejnymi jednostkami uniwersyteckimi zaangażowanymi w prace nad przedsięwzięciem (w ostatniej edycji zaangażowanych było 38 jednostek i biur działających na UJ). Tematami dominującymi w piątej edycji TJK były dydaktyka, inspiracja, przedsiębiorczość, zdrowe życie oraz wydarzenia informacyjne. W ramach przedsięwzięcia zorganizowano, między innymi, warsztaty z zakresu metod pracy ze studentami oraz metod uczenia się, zarządzania czasem, stresem czy projektami, rozwiązywania sporów, zdrowego odżywiania, pierwszej pomocy czy wsparcia osób niepełnosprawnych na Uniwersytecie. Nie zabrakło także wydarzeń o charakterze integracyjnym, jak wizyta w uniwersyteckiej winnicy połączona z wykładem oraz degustacją win czy zwiedzanie Muzeum UJ z przewodnikiem. Osobnym punktem programu był cykl wykładów popularnonaukowych, wprowadzony po raz pierwszy w czwartej edycji. Tematem wykładów były narodowość gier wideo, sposoby czytania źródeł archeologicznych, wykorzystywanie osiągnięć nowoczesnej fizyki w badaniu dzieł sztuki czy stosowanie perspektywy ewolucyjnej w medycynie. W programie piątej edycji organizatorzy położyli nacisk na różne aspekty zdrowego życia, począwszy od właściwego odżywiania, a skończywszy na zajęciach z jogi. Spotkania
te cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem, podobnie jak szkolenia z zakresu umiejętności miękkich czy technik nauczania przydatnych w dydaktyce akademickiej. Ważnym punktem było wydarzenie otwierające – debata na temat budowania relacji uczelni z absolwentami. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele świata nauki i biznesu: prof. Radosław Ryb- Warsztaty z udzielania pierwszej pomocy zorganizowane w ramach Tygodnia Jakości Kształcenia kowski (pełnomocnik rektora UJ ds. absolwentów w latach 2014–2016), wskazując zarazem przykłady dobrych dr Michał Jasieński (Wyższa Szkoła Bizne- praktyk, które mogą stać się inspiracją dla su w Nowym Sączu, absolwent UJ i wie- polskiego szkolnictwa wyższego. Istotnym wyzwaniem w ramach TJK loletni tutor na Uniwersytecie Harvarda), dr Piotr Rapciak (koordynator programu była praca nad drugą edycją zainaugu„Alumni UJ” z ramienia Sekcji Karier), rowanego w 2015 roku konkursu „Best Tomasz Salamon (Fund Accounting Unit UJ Presentation” na najlepszą studencką Manager w State Street), Alina Gamza prezentację wygłoszoną w języku angiel(absolwentka UJ, mentorka w projekcie skim. W tym roku wydarzenie zostało Sekcji Karier), a także – za pośrednictwem przygotowane w nowej odsłonie – gala połączenia wideokonferencyjnego – Sami finałowa, w czasie której uczestnicy walLehto (przedstawiciel projektu „Proakate- czyli o zwycięski tytuł, została zorganimia” realizowanego przez Tampere Uni- zowana w Klubie Studenckim „Żaczek”. versity of Applied Sciences w Finlandii). Galę poprowadziła studentka wyróżniona W czasie debaty paneliści dyskutowali, w poprzedniej edycji konkursu. Opramiędzy innymi, o tym, dlaczego warto wę artystyczną przygotowali studenci rozpocząć budowanie relacji z przyszłymi krakowskiej Akademii Muzycznej – na absolwentami jeszcze zanim opuszczą żywo wystąpił big-band w trzyosobowym mury uczelni, i w jaki sposób to robić. Wy- składzie: Jacek Pietrzak (saksofon altowy), mieniali się doświadczeniami związanymi Dawid Czernik (kontrabas) oraz Maksymiz obserwowaniem światowych trendów, lian Olszewski (perkusja). Wszyscy uczestnicy Tygodnia Jakości przedstawiali zalety i wady różnych sposobów tworzenia więzi z byłymi studentami, Kształcenia zaproszeni byli do wypełnienia ankiet ewaluacyjnych, w których mogli podzielić się opinią na temat poszczególnych wydarzeń. Z tej możliwości skorzystało 93 procent uczestników – a spośród tej grupy aż 94 procent osób oceniło TJK pozytywnie. W ankietach znalazło się także miejsce na własne sugestie dotyczące tematów, które powinny pojawić się w kolejnych edycjach TJK. Koordynująca go Sekcja Jakości Kształcenia będzie analizować wszystkie uwagi, by wydarzenie jak najpełniej odpowiadało na oczekiwania społeczności akademickiej. Nagrania wideo z debaty otwierającej TJK oraz gali finałowej „Best UJ Presentation” dostępne są w serwisie YouTube na kanale „Jakość kształcenia UJ”.
Mateusz Zimnoch
Dydaktyka, inspiracja, przedsiębiorczość, zdrowe życie oraz wydarzenia informacyjne to główne tematy szkoleń 5. edycji TJK
Sekcja Jakości Kształcenia UJ Centrum Wsparcia Dydaktyki i Spraw Studenckich UJ
ALMA MATER nr 192–193
89
UNIWERSYTECKIE WINO LODOWE
I
ce wine, Eiswein, wino lodowe – to wyjątkowo słodkie, aromatyczne i ekstraktywne wino o doskonale wyczuwalnych nutach miodu i kandyzowanych owoców, które swój niepowtarzalny smak i charakter zawdzięcza niecodziennym okolicznościom, w jakich powstaje. Zbiór zamarzniętych winnych gron następuje w okresie pierwszych jesienno-zimowych przymrozków, kiedy temperatura powietrza spada poniżej -7 stopni Celsjusza, i odbywa się nocą lub wczesnym rankiem. Decydującą rolę odgrywa tutaj czas – aby nie dopuścić do rozmarznięcia owoców, winogrono musi zostać wytłoczone przed wschodem słońca. TROCHĘ HISTORII Za ojczyznę wina lodowego uznaje się osiemnastowieczne Niemcy. Pozostawione na krzewach zamarznięte kiście winogron jako pierwsi wytłoczyli winiarze z regionu Frankonii*. Niemieccy odkrywcy byli zaskoczeni niezwykłą koncentracją 90
Zbiór zamarzniętych winogron ALMA MATER nr 192–193 na wino lodowe; 6 grudnia 2012
cukru oraz bogactwem i intensywnością aromatów otrzymanego wina. U schyłku XX wieku ogromny potencjał wina lodowego dostrzegli winiarze w Austrii, Czechach, Słowenii i na Węgrzech, eksperymentując z takimi
odmianami winorośli, jak Riesling, Gewürztraminer czy Chardonnay. Na początku lat 70. XX wieku do grona krajów produkujących ice wine dołączyła Kanada. Surowy klimat regionów Nowej Szkocji, Kolumbii Brytyjskiej oraz pół-
Fot. Rafał Kiszka
Zimowy krajobraz uniwersyteckiej winnicy
wyspu Niagara w połączeniu z doborem odpowiednich odmian winorośli, takich jak Vidal Blanc, Kerner czy Pinot Blanc, zaowocował powstaniem win uznawanych za najlepsze w swoim gatunku. PÓŹNY ZBIÓR
6 grudnia 2012 stanowi dla polskiego winiarstwa datę szczególną. Tego dnia, gdy temperatura w winnicy Uniwersytetu Jagiellońskiego „Nad Dworskim Potokiem” spadła do -10 stopni, owoce winorośli o wymownej nazwie „Hibernal” zamarzły wystarczająco mocno, aby posłużyć do wyprodukowania pierwszego w Polsce wina lodowego. Z około 400 kilogramów zebranych owoców uzyskano 20 litrów słodkiego trunku o charakterystyce zbliżonej do uznawanych za najlepsze win kanadyjskich. Wino nagrodzono złotym medalem prestiżowego IV Międzynarodowego Konkursu Winiarskiego „Galicja Vitis” w roku 2014. VIDAL BLANC – LODOWE, ROCZNIK 2016 Na powstanie kolejnego rocznika uniwersyteckiego wina lodowego należało czekać aż do późnej jesieni 2016 roku. Vidal Blanc – odmiana winorośli z powodzeniem wykorzystywana do produkcji ice wine w chłodnych regionach Kanady, doskonale odnalazła się w polskich warunkach klimatycznych. Z zebranych
winogron wytłoczono 40 litrów wina, które, aby osiągnąć swój ostateczny, pełny smak i wyjątkowy aromat, potrzebuje co najmniej roku leżakowania. SZANSA POLSKIEGO WINIARSTWA? Obiecujące eksperymenty związane z produkcją w Polsce wina lodowego zachęcają do postawienia pytania o to, czy stanowią one właściwy i poprzez swoją unikatowość – rozwojowy kierunek naszego winiarstwa. Ice wine kojarzone jest wśród koneserów z najwyższą jakością, niepowtarzalnością i zawrotną ceną – butelka o pojemności 200 mililitrów to koszt nawet kilkuset euro. Specyficzne warunki powstawania i niewielka wydajność procesu winifikacji powodują, że z całą pewnością wino lodowe pozostanie trunkiem ekskluzywnym, który jednak coraz większą popularność zdobywa w krajach o rozwijającej się kulturze wina.
Rafał Kiszka Biuro Prasowe UJ *
Hans Ambrosi, Der Wein, der aus der Kälte kam, „Weinund Sekt-Journal”, Mainz 1990, nr 6, s. 10–12.
Rafał Kiszka
Łagodny przebieg zim w naszej strefie klimatycznej, obserwowany na przestrzeni ostatnich kilku lat, stanowi poważne wyzwanie dla producentów wina lodowego. Zdarza się, że pozostawione na krzewach owoce przy niewielkich, kilkustopniowych przymrozkach nie osiągają odpowiedniego poziomu cukru. Częstym zjawiskiem jest też rozwój pleśni na winogronach, spowodowany wysoką wilgotnością powietrza. Starannie wyselekcjonowane słodkie owoce mogą również paść łupem poszukującej pożywienia zwierzyny. Przy sprzyjającej aurze ze zbioru zamarzniętych winnych gron otrzymuje się od kilkudziesięciu do kilkuset litrów cennego trunku, w zależności od kondycji i wielkości areału. Wydajność produkcji wina lodowego osiąga poziom nieprzekraczający 10 procent wartości odpowiedniej dla wina wytrawnego.
HIBERNAL – LODOWE, ROCZNIK 2012
Wino lodowe coraz większą popularność zdobywa w krajach o rozwijającej się kulturze wina ALMA MATER nr 192–193
91
SUKCESY SPORTOWE STUDENTÓW I PRACOWNIKÓW UJ CM 4 marca 2017 w stacji narciarskiej Suche pod Poroninem odbyły się Zawody o Puchar Prorektora UJ ds. CM prof. Tomasza Grodzickiego. Przy wspaniałej pogodzie, słońcu i sportowej atmosferze o medale zmagało się 100 zawodników. Znakomity przykład aktywności ruchowej i integracji społeczności akademickiej dał prorektor prof. Grodzicki, biorąc udział w zawodach i wygrywając je w swojej kategorii! Był to 25. puchar narciarski Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum. Po raz pierwszy najmłodsi adepci sportów zimowych mogli korzystać z lekcji pod opieką profesjonalnych instruktorów. Nagrody wręczył prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Tomasz Grodzicki oraz prezes KU AZS UJ CM Barbara Kącka (studentka IV roku WL). Organizatorem zawodów był Klub Uczelniany AZS UJ CM oraz Studium WFiS UJ CM. Najlepszy czas w poszczególnych kategoriach osiągnęli:
Fot. Jerzy Sawicz
PUCHAR NARCIARSKI UJ CM
Od lewej: prof. Janusz Marcinkiewicz, prorektor prof. Tomasz Grodzicki i prof. Paweł Stręk
Martyna Białek – 0:31.35 Monika Słupińska – 0:31.35 studenci: Jakub Korpanty – 0:31.15 Krzysztof Gajkowski – 0:31.50 Tomasz Brzoskwinia – 0:32.08
VIP: prof. Tomasz Grodzicki – 0:38.19 prof. Janusz Marcinkiewicz – 0:39.79 prof. Paweł Stręk – 0:42.08
pracowniczki: Maria Kenig – 0:35.35 Izabela Jastrzębska – 0:37.90 Małgorzata Mrowiecka – 0:52.18
studentki: Barbara Kącka – 0:30.95 (najlepszy czas zawodów)
pracownicy: Patryk Hartwich – 0:32.46 Andrzej Zmaczyńki – 0:32.85
92
ALMA MATER nr 192–193 Uczestnicy zawodów
Jakub Kenig – 0:33.57 absolwentki: Patrycja Hartwich – 0:33.70 Marta Krzywoń – 0:33.79 Julia Mlost – 0:34.33 absolwenci: Marcin Romańczyk – 0:31.09 Jędrzej Jastrzębski – 0:32.53 Michał Szałajko – 0:33.34 studentki snowboard: Joanna Jęczmień – 0:44.16 Aleksandra Urbaniak – 0:46.26 Karolina Jaworska – 0:53.84
studenci snowboard: Marcin Jarząbek – 0:43.30 Kamil Bednarczyk – 0:44.31 Wojciech Antonik – 0:50.36
Martyna Białek (II rok WL). To pierwszy tak duży sukces sekcji narciarskiej UJ CM. Opiekunem sekcji jest Przemysław Bartyzel SWF UJ CM.
absolwentki snowboard: Izabela Jastrzębska – 1:15.70
ZAWODY NARCIARSKIE
absolwenci snowboard: Marcin Czarnek – 0:42.40 Jakub Sieprawski – 0:42.47 Damian Janosik – 0:46.78 dzieci starsze: Wojciech Kościelniak – 0:33.40 Filip Cieśla – 0:38.56 Jagoda Żegleń – 0:38.63 dzieci młodsze: Karol Jastrzębski – 0:39.99 Jędrzej Mika – 0:41.74 Stanisław Mika – 0:41.94 AKADEMICKIE MISTRZOSTWA POLSKI
Wyniki kobiet: klasyfikacja drużynowa: Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum – I miejsce Śląski Uniwersytet Medyczny – II miejsce Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu – III miejsce Uniwersytet Medyczny w Łodzi – IV miejsce
skifoto.pl
Po raz pierwszy w historii sekcji narciarskiej Klubu Uczelnianego AZS UJ CM studentki zdobyły brązowy medal podczas Akademickich Mistrzostw Polski. Mistrzostwa, w których uczestniczyli zawodnicy z blisko 50 uczelni, odbyły się w dniach 27 lutego do 3 marca 2017 w Zakopanem. Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum reprezentowała drużyna w składzie: Barbara Kącka (IV rok Wydział Lekarski), Dorota Długosz (III rok WL), Katarzyna Solecka (IV rok WL), Paulina Kłapacz (III rok WL), Agnieszka Krawczyk (I rok Wydział Nauk o Zdrowiu) oraz
VI Mistrzostwa Polski Uczelni Medycznych w Narciarstwie Alpejskim odbyły się w dniach 10–12 marca w stacji narciarskiej Suche koło Poronina. Mistrzyniami Polski zostały studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum. Drużyna mężczyzn zajęła czwarte miejsce. W rywalizacji wzięło udział 10 drużyn kobiecych i 10 męskich, wystartowało łącznie 79 zawodniczek i zawodników. Nagrody i medale wręczyła pełnomocnik prorektora UJ CM ds. kształcenia i współpracy międzynarodowej w Collegium Medicum prof. Beata Tobiasz-Adamczyk. Zawody odbyły się pod patronatem prorektora UJ ds. CM prof. Tomasza Grodzickiego, a zorganizowało je Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UJ CM wraz z Klubem Uczelnianym AZS UJ CM. Opiekunem naszych narciarek i narciarzy jest Przemysław Bartyzel zastępca kierownika SWFiS ds. sportu.
Zawodniczki sekcji narciarskiej Klubu Uczelnianego AZS UJ CM
Uniwersytet Medyczny w Lublinie – V miejsce Pomorski Uniwersytet Medyczny – VI miejsce Gdański Uniwersytet Medyczny – VII miejsce Warszawski Uniwersytet Medyczny – VIII miejsce Collegium Medicum UMK Bydgoszcz IX miejsce Uniwersytet Medyczny w Białymstoku – X miejsce klasyfikacja indywidualna: slalom kobiet: Barbara Kącka (UJ CM) – 1:01.20 Dorota Długosz (UJ CM) – 1:01.36 Wiktoria Gibiec (UM Wrocław) – 1:01.69 gigant kobiet: Agata Wykrota (UM Lublin) – 1:18.23 Barbara Kącka (UJ CM) – 1:18.68 Martyna Białek (UJ CM) – 1:18.68 Katarzyna Solecka (UJ CM) – 1:20.11 Kombinacja (slalom + gigant) kobiet: Barbara Kącka (UJ CM) Wiktoria Gibiec (UM Wrocław) Martyna Białek (UJ CM) Wyniki mężczyzn: klasyfikacja drużynowa: Śląski Uniwersytet Medyczny – I miejsce Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu – II miejsce Uniwersytet Medyczny w Łodzi – III miejsce Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum – IV miejsce Uniwersytet Medyczny w Lublinie – V miejsce Warszawski Uniwersytet Medyczny – VI miejsce Gdański Uniwersytet Medyczny – VII miejsce Pomorski Uniwersytet Medyczny – VIII miejsce Uniwersytet Medyczny w Białymstoku – IX miejsce Collegium Medicum UMK Bydgoszcz – X miejsce klasyfikacja indywidualna: gigant mężczyzn: Hubert Knurowski (UM Łódź) – 1:16.28 Adam Smolik (ŚUM Katowice) – 1:17.38 Jakub Korpanty (UJ CM) – 1:17.75
ALMA MATER nr 192–193
93
ZAWODY W TENISIE STOŁOWYM Podczas Mistrzostw Polski Uczelni Medycznych w Tenisie Stołowym, które odbyły się w dniach 10–12 marca we Wrocławiu, drużyna męska Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum wywalczyła druży-
nowo tytuł wicemistrza, ustępując miejsca jedynie zawodnikom z Wrocławia. Zawody w tym roku zaskoczyły wyrównanym wysokim poziomem. W turnieju indywidualnym również drugie miejsce zajął student III roku Wydziału Lekarskiego UJ CM Witold Urban, który we wszystkich meczach rozgrywek
drużynowych wygrał wszystkie rozgrywane przez siebie mecze! Opiekunem drużyny w składzie: Witold Urban (III rok, WL), Łukasz Balcerzak (V rok, WL), Dominik Starczewski (III rok, WL), Jacek Górka (IV rok, WL studia doktoranckie), jest dr Dorota Palik, kierownik SWFiS UJ CM.
Fot. Dorota Palik
Witold Urban (pierwszy z lewej) – srebrny medalista drużynowo i indywidualnie podczas Mistrzostw Polski Uczelni Medycznych w Tenisie Stołowym
Drużyny UJ CM kobiet i mężczyzn podczas Mistrzostw Polski Uczelni Medycznych Otwarcie Mistrzostw Polski Uczelni Medycznych w Tenisie Stołowym; sztandar AZS w Tenisie Stołowym wraz z opiekunką trzyma lekarz Jacek Górka jako wyróżniony mistrz Polski sprzed dwóch lat
94
ALMA MATER nr 192–193
SUKCESY JAGIELLOŃSKICH FUTSALISTEK eprezentacja Uniwersytetu Jagiellońskiego w futsalu kobiet wywalczyła tytuł najlepszej kobiecej drużyny w Polsce podczas turnieju Final Four Ekstraligi Futsalu Kobiet, który odbył się 5 marca 2017 w hali sportowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W meczu finałowym Jagiellonki pokonały zespół LKS Rolnik B. Głogówek 6 : 0. To trzecie w historii mistrzostwo kraju naszych piłkarek. Drużyna wystąpiła w składzie: Karolina Klabis, Natalia Sitarz, Karolina Dul, Kinga Wilk, Katarzyna Ładocha, Magdalena Konopka, Mag- Reprezentacja Uniwersytetu Jagiellońskiego w futsalu kobiet podczas turnieju Final Four Ekstraligi Futsalu Kobiet dalena Knysak, Justyna Maziarz, Anna Zapała, Małgorzata Bartosiewszystkie nagrody indywidualne. Karolina odbywały się w dniach 23–26 lutego 2017 wicz, Ewelina Bolko, Klaudia Kubaszek, Klabis została najlepszą bramkarką, Justyna w Katowicach. Jagiellonki rozpoczęły Magdalena Gozdecka, Agnieszka Bryzek. Maziarz najlepszą zawodniczką, a królową mistrzostwa od kompletu zwycięstw w faTrenerami zespołu są Krzysztof Swół zie grupowej. Pokonały, między innymi, strzelczyń ogłoszono Annę Zapałę. i Krzysztof Mastalerz, a kierownikiem druKolejnym sukcesem reprezentacji Uni- broniące tytułu reprezentantki Uniwersyżyny Przemysław Mosiołek. Oprócz zwywersytetu Jagiellońskiego w futsalu kobiet tetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. cięstwa drużynowego zawodniczki z Unijest zdobycie srebrnego medalu podczas W ćwierćfinale wysoko ograły drużynę wersytetu Jagiellońskiego zdobyły także Akademickich Mistrzostw Polski, które Politechniki Śląskiej, a w półfinale okazały się lepsze od Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach. W finale, po dramatycznym meczu, uległy 3 : 4 po dogrywce futsalistkom AZS PWSZ Wałbrzych. Warto dodać, że reprezentantki Uniwersytetu Jagiellońskiego okazały się najlepsze wśród drużyn uniwersyteckich, a bramkarką turnieju została Karolina Klabis. Ponadto 27 lutego, podczas gali, która odbyła się w sali obrad Urzędu Miasta Krakowa, nastąpiło rozstrzygnięcie XXII plebiscytu na najlepszego piłkarza i trenera Małopolski 2016. W kategorii najlepsza piłkarka zwyciężyła nasza zawodniczka Karolina Klabis.
Anna Wojnowska
Fernanda Olszewska
R
Jagiellonki po zdobyciu srebrnego medalu podczas Akademickich Mistrzostw Polski
Red.
ALMA MATER nr 192–193
95
POSTSCRIPTUM
TYTUŁY I STOPNIE NAUKOWE nadane od września do grudnia 2016 roku WYDZIAŁ PRAWA I ADMINISTRACJI
WYDZIAŁ FILOLOGICZNY
Doktoraty Edyta Figura-Góralczyk Maciej Kawecki Dominik Zając Maciej Gac Ariel Falkiewicz Marek Strzała Krystian Czarny Marcin Kiełbasa Barbara Lis Anna Dobosz Maciej Ptak Przemysław Tacik Barbara Kwiatkowska
Doktoraty Magdalena Zawrotna Izabela Kozera Olga Lewandowska Anna Plater-Zyberk Anna Wolny
Habilitacje Anna Tischner Elżbieta Czarny-Drożdżejko
Doktoraty Monika Malessa-Drohomirecka Karolina Wawer Kamila Solon-Serek Małgorzata Sułek
WYDZIAŁ FILOZOFICZNY Doktoraty Katarzyna Smoter Barbara Smoter Eliza Krupińska Anna Górka Justyna Kotowicz Jagoda Różycka Karolina Dukała Marta Szpak Wojciech Drath Yuliya Tarnavska Justyna Struzik Anna Strzebońska Habilitacje Katarzyna Haremska Jarosław Flis Tytuły profesora Michał Ostrowicki
WYDZIAŁ HISTORYCZNY
Habilitacje Tomasz Majtczak Tytuły profesora Elżbieta Górska
WYDZIAŁ POLONISTYKI
Habilitacje Agnieszka Sieradzka-Mruk Aneta Załazińska Dorota Jarząbek-Wasyl Jakub Momro
WYDZIAŁ FIZYKI, ASTRONOMII I INFORMATYKI STOSOWANEJ Doktoraty Marek Nikiel Arkadiusz Kosior Joanna Kozakiewicz Jacek Grela Bartosz Leszczyński Piotr Czarnik Marcin Abram Piotr Kurzydło Tomasz Bednarski Małgorzata Florek-Wojciechowska Antoni Marcinek Habilitacje Jakub Prauzner-Bechcicki
Doktoraty Rafał Obetkon Andrzej Dudziński Krzysztof Radtke Dorota Jędruch
Doktoraty Maciej Gawron
Tytuły profesora Adam Kaźmierczyk Zofia Fabiańska
Habilitacje Michał Wojtylak Piotr Kalita
96
WYDZIAŁ MATEMATYKI I INFORMATYKI
ALMA MATER nr 192–193
WYDZIAŁ CHEMII Doktoraty Monika Bakierska Karol Dudek Monika Gołda-Cępa Marcin Kobielusz Agnieszka Martyna Paweł Nowak Michał Płotek Anna Regiel-Futyra Szymon Wojtyła Kamil Jurowski Kamila Kochan Małgorzata Cyza Katarzyna Kubica Katarzyna Magiera Sabina Podlewska Ewa Wierzbicka Karol Wolski Anna Styrcz Agnieszka Chojnacka Michał Łomzik Katarzyna Sokołowska Anna Wach Habilitacje Marcin Makowski Piotr Pietrzyk Aleksandra Pałasz Tytuły profesora Wojciech Macyk
WYDZIAŁ BIOLOGII I NAUK O ZIEMI Doktoraty Karolina Węcek Karolina Budzik Justyna Kowal-Kasprzyk Elżbieta Ziółkowska Joanna Sudyka Maria Janicka Konrad Kalarus Michał Stuglik Michał Łyp Maciej Huculak Magdalena Marcińska Łukasz Mróz Habilitacje Natalia Piotrowska Agnieszka Rak Wacław Tworzydło Elżbieta Gorczyca
WYDZIAŁ ZARZĄDZANIA I KOMUNIKACJI SPOŁECZNEJ Doktoraty Agnieszka Kuczyńska Marta Materska-Samek Anna Pawłowska Tomasz Dąbrowski Aleksandra Berkowicz Magda Gawłowska
WYDZIAŁ STUDIÓW MIĘDZYNARODOWYCH I POLITYCZNYCH Doktoraty Katarzyna Górska Joanna Kulpińska Maciej Pletnia Jakub Szeliga Agnieszka Zajączkowska-Drożdż Jacek Durkalec Grzegorz Kocot Habilitacje Krzysztof Żarna Małgorzata Zachara Adrian Tyszkiewicz Michał Wawrzonek Tytuły profesora Barbara Stoczewska
WYDZIAŁ BIOCHEMII, BIOFIZYKI I BIOTECHNOLOGII Doktoraty Stefan Mordalski Aleksandra Eckstein Małgorzata Durbas Oliwia Bocheńska Karina Adamowicz Marcin Zawrotniak Aleksandra Milewska Urszula Jankowska
Habilitacje Grzegorz Dubin Piotr Mydel Dariusz Dziga Barbara Węgiel Tytuły profesora Wojciech Branicki
WYDZIAŁ LEKARSKI Doktoraty Agnieszka Biel-Wiendlocha Beata Kumiega Michał Leśniak Joanna Maciąg Marcin Magierowski Magdalena Mostowik Tomasz Ogórka Paweł Radło Anna Radomska Dominika Wnęk Agnieszka Wróbel Agnieszka Cybulska Renata Czekaj Jan Bahyrycz Joanna Grzymała-Lubańska Marta Janowska Małgorzata Kantorowicz Izabela Karch Kalina Łapińska Katarzyna Nessler Michał Romaniszyn Przemysław Ryś Andrzej Smętkowski Anna Strzałka Oksana Trębacz Marek Andres Karolina Babiuch Natalia Grabska Marcin Nosal Mateusz Sporek
Artur Jurczyszyn Paweł Karol Mazur Grzegorz J. Lis Maciej Wiatr Magdalena Ulatowska-Białas Magdalena Szopa Dorota Sobczyk Aneta Wieczorek Tytuły profesora Marcin Barczyńki Piotr Jankowski Adam Windak Piotr Kołodziejczyk Kazimierz Pityński
WYDZIAŁ NAUK O ZDROWIU Doktoraty Jakub Bukowczan Mariola Wodzińska Małgorzata Dziubak Dorota Lizak Tytuły profesora Tomasz Hermanowski
WYDZIAŁ FARMACEUTYCZNY Doktoraty Karolina Grabowska Paulina Kubowicz-Kwaśny Beata Powroźnik Maciej Łojewski Irena Smaga-Maślanka Vittorio Canale Agnieszka Zabiegała Habilitacje Piotr Adamowicz Aleksander Mendyk
Habilitacje Jacek Czepiel
ALMA MATER nr 192–193
97
PRZEGLĄD WYDARZEŃ 23 stycznia
Prorektor T. Grodzicki uczestniczył w uroczystym zakończeniu pierwszego etapu modernizacji Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu – otwarciu nowo wyremontowanego budynku A (tzw. „okrąglak”).
26–27 stycznia
Prorektor S. Kistryn uczestniczył w Katowicach w konferencji programowej Narodowego Kongresu Nauki Ścieżki kariery akademickiej i rozwój młodej kadry naukowej.
1 lutego
Prorektor S. Kistryn wziął udział w posiedzeniu Rady Konsorcjum FEMTOFIZYKA, poświęconym stanowi realizacji polskiej części projektu GAIR. Prorektor S. Kistryn powitał uczestników i wziął udział w pierwszej sesji międzynarodowego spotkania reprezentantów ośrodków synchrotronowych w Europie (LEAPS), poświęconej przygotowaniu dokumentu programowego badań wykorzystujących promieniowanie synchrotronowe.
3 lutego
Prorektor S. Kistryn wziął udział w zorganizowanym w Warszawie inauguracyjnym spotkaniu komisji KRASP ds. dużej infrastruktury badawczej.
9 lutego
Prorektor S. Kistryn uczestniczył w Brukseli w zebraniu prorektorów sieci uniwersyteckiej The Guild.
13 lutego
Rektor W. Nowak i prorektor J. Popiel uczestniczyli w uroczystości jubileuszu 70-lecia Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.
16 lutego
Prorektor S. Kistryn uczestniczył w zebraniu Komitetu Krakowskich Konferencji Naukowych w siedzibie Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie.
17 lutego
Rektor W. Nowak otworzył w Auditorium Maximum UJ jubileuszową 10. edycję ogólnopolskiej konferencji Kontrowersje w pediatrii.
98
ALMA MATER nr 192–193
Prorektor T. Grodzicki i pełnomocnik rektora UJ ds. kształcenia i współpracy międzynarodowej w CM prof. Beata Tobiasz-Adamczyk w imieniu władz Uczelni podpisali umowę o współpracy pomiędzy UJ CM a Uniwersytetem w Edynburgu (Memorandum of Understanding).
INNE WYDARZENIA 21 grudnia
Minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin przyznał nagrody za rok 2016 – za całokształt dorobku uhonorowano, między innymi, dziekana Wydziału Filozoficznego UJ prof. Jarosława Górniaka.
20–22 stycznia 2017
Podczas Akademickich Mistrzostw Polski w Lublinie w zawodach szachowych kobiet i mężczyzn zawodnicy UJ zajęli II miejsce w klasyfikacji w typie uniwersytety.
29 stycznia
W kolegiacie św. Anny odbył się 3. charytatywny koncert Kolędy do nieba, z którego dochód zostanie przekazany Fundacji Wspierania Kardiochirurgii Dziecięcej „Schola Cordis” prof. Janusza Skalskiego na zakup sprzętu i doposażenie Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie-Prokocimiu. Władze UJ CM reprezentowała pełnomocnik rektora UJ ds. kształcenia i współpracy międzynarodowej w CM prof. Beata Tobiasz-Adamczyk.
1 lutego
Snowboardzistka Weronika Biela, studentka Wydziału Matematyki i Informatyki oraz Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ, zdobyła złoty medal w slalomie równoległym w snowboardzie podczas 28. Uniwersjady Zimowej w Ałmatach w Kazachstanie.
ZMARLI Dr hab. Leopold Śliwa – kierownik Zakładu Biologii Rozwoju Człowieka Katedry Biologii Medycznej Instytutu Pielęgniarstwa i Położnictwa Wydziału Nauk o Zdrowiu UJ w latach 2001–2017. Odznaczony Medalem Komisji Edukacji Narodowej i złotym Medalem za Długoletnią Służbę. Zmarł 19 stycznia 2017. Prof. Józef Surowiak – emerytowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dziekan (1975–1981) i prodziekan (1972– 1975) Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi. W latach 1974–1975 dyrektor Instytutu Zoologii, kierownik Zakładu Fizjologii Zwierząt (1976–1995). Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Armii Krajowej, Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Wyróżniony złotą odznaką „Za zasługi dla Ziemi Krakowskiej”. Zmarł 23 stycznia 2017. Maria Gardyła – w latach 1973–1991 zatrudniona w Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika. Zmarła 27 stycznia 2017. Dr Mieczysław Dyrek – emerytowany starszy wykładowca Wydziału Chemii UJ. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, odznaką „Zasłużony dla Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Zmarł 28 stycznia 2017. Joanna Kopacz – emerytowany starszy kustosz dyplomowany, przez ponad 40 lat związana z Biblioteką Jagiellońską. Kierownik Sekcji Wypożyczania Miejscowego w latach 1973–1990. Odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi oraz złotym Medalem za Długoletnią Służbę. Zmarła 31 stycznia 2017. Prof. Jerzy Zachorowski – fizyk doświadczalny, specjalizujący się w fizyce atomowej, fotonice i spektroskopii laserowej. W latach 2012–2016 prodziekan Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej. Współtwórca Zakładu Fotoniki w Instytucie Fizyki UJ. Zmarł 1 lutego 2017. Julia Kuc – emerytowany pracownik naukowo-techniczny w Pracowni Badań Empirycznych, a następnie pracownik administracyjny w Katedrze Kryminologii Wydziału Prawa i Administracji UJ. Zmarła 12 lutego 2017. Prof. Anna Międzobrodzka – od 1997 roku pracownik, a w latach 1998–2002 kierownik Zakładu Żywienia Człowieka w Instytucie Zdrowia Publicznego Wydziału Ochrony Zdrowia Collegium Medicum UJ. Zmarła 13 lutego 2017. Informacje zebrał i opracował Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ
PÓŁKA NOWOŚCI Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Olga Płaszczewska Włoskie divertimento Szkice komparatystyczne Znakomita badaczka włosko-polskich powinowactw kulturowych przygotowała tym razem tom, na który złożyły się prace opublikowane wcześniej. Tłumaczy to wybór tytułu, w którym divertimento wskazywałoby, zgodnie z tradycją włoskiego literaturoznawstwa, dygresyjny, groteskowy utwór literacki, różnorodny pod względem stylu i formy oraz dostarczający intelektualnej rozrywki. Niniejsza praca nie jest zatem jednolitą rozprawą, lecz miesza celowo literaturę wysoką i popularną, problematykę recepcji i przekładu, literaturę i sztuki wizualne. Mimo owej programowej lekkości czy też różnorodności praca ta zawiera pogłębione, doskonale udokumentowane studia nad wybranymi kwestiami z pogranicza literatur obu krajów, napisane zarazem wciągającym czytelnika eseistycznym stylem, zwiększającym w zasadniczy sposób atrakcyjność lektury. Książka Włoskie divertimento będzie cenną pozycją zarówno dla polonistów, jak i italianistów, a także dla szerokiego grona humanistów zainteresowanych wzajemnymi powiązaniami literatur. Z recenzji Joanny Ugniewskiej-Dobrzańskiej Tim Judah Czas wojny. Opowieści z Ukrainy Książka jest aktualnym spojrzeniem na konflikt na Ukrainie. Co istotne, skupia się nie tylko na najnowszych wydarzeniach, ale również na dziejach z przeszłości, które doprowadziły do tego, czego świadkami jesteśmy obecnie. Jadąc od zachodu, przez stolicę – serce rewolucji 2014 roku, aż na front na wschodzie, korespondent wojenny Tim Judah pokazuje rzeczywistość kryjącą się za nagłówkami prasowymi. Rozmawia z ludźmi zmuszonymi do życia na terenach ogarniętych konfliktem – z matkami, żołnierzami, przedsiębiorcami, poetami czy politykami. Ich wspomnienia wpływają na kształt poglądów, sympatii politycznych i nadziei na przyszłość. Wszystkie te opowieści malują obraz narodu, który utknął w pułapce potężnych sił, zarówno politycznych, jak i historycznych. Tim Judah jest autorem reportaży o wojnie na Ukrainie w magazynach „New York Review of Books” oraz „Economist”, w tym ostatnim jest także korespondentem na Bałkanach. W trakcie swojej kariery dziennikarskiej pisał relacje z wielu krajów i o wielu konfliktach, w tym o pokłosiu komunizmu w Europie Wschodniej, o wojnach bałkańskich, o Afganistanie, Iraku, Korei Północnej, Darfurze, Haiti i Ugandzie.
Michael Cronin Przekład w epoce cyfrowej Książka Michaela Cronina jest ważna i potrzebna. Erudycyjna, lecz nieprzytłaczająca, mądra, choć unikająca kaznodziejstwa, prezentuje poważne rozwiązanie istotnego dylematu współczesności i można ją czytać zarówno jako autorski traktat przekładoznawczy, jak i przenikliwą analizę cyfrowej współczesności. Tym cenniejszą, że abstrahuje od skrajnych ocen kultury cyfrowej i unika opisywania najnowszych fenomenów jako zjawisk bezprecedensowych, wobec których tradycyjne teorie i sposoby rozumowania o rzeczywistości pozostają bezradne. Cronin sprawnie różnicuje, ale równie skuteczne uogólnia, wznosząc nad rwącą rzeką postępu technicznego solidną kładkę dobrze przemyślanej i dostosowanej do wymogów chwili tradycji. Zespołowy przekład zachowuje dużą spójność i językową atrakcyjność charakterystyczną dla oryginału. Przyswojenie polszczyźnie tej książki to akt cenny i wartościowy: należy sądzić, że przekształci prowadzoną w naszej wiernej mowie refleksję o tłumaczeniu, o technologiach cyfrowych i o współczesności w ogóle. Z recenzji Tomasza Z. Majkowskiego Jan Kreft Koniec dziennikarstwa jakie znamy. Agregacja w mediach Jeszcze nigdy tak niewiele medialnych organizacji nie decydowało o tym, o czym dowiaduje się tak wielu. Konsekwencje agregacji medialnych treści są mało rozpoznane, natomiast jej przejawy – pasjonujące. Oto Facebook staje się głównym źródłem informacji, detronizując stacje telewizyjne, a w pełni zautomatyzowany Google News, największy na świecie agregator wiadomości z serwisów informacyjnych, jest uznawany za bardziej godny zaufania niż owe serwisy. W cyberprzestrzeni blisko pięćdziesięciu miliardów stron internetowych i niezliczonych przejawów medialnej aktywności agregatory są największymi beneficjentami cyfrowej rewolucji, „nowego wspaniałego świata”, w którym mówią tak liczni, a słuchanych jest tak niewielu – to także konsekwencja ekspansji botów i nowych gatekeeperów. Iwona Barwicka-Tylek Prawda i sens. Dialektyka – marksizm – komunizm W dzisiejszym dyskursie publicznym prawda uległa wręcz cudownemu rozmnożeniu. Każdy rości sobie pretensje do posiadania „swojej” prawdy i domaga się jej uznania (ang. recognition) przez innych. Tym bardziej warto przypominać o niebezpieczeństwach związanych z używaniem i nadużywaniem tego pojęcia. Prawda emancypuje i wyzwala, ale potrafi tak-
ALMA MATER nr 192–193
99
że niszczyć. Co gorsza, gdzie zbyt dużo prawdy, tam na ogół za mało sensu – a to sprawia, że i prawda sama w takich warunkach z czasem staje się zupełnie bezsensowna. O relacji między tymi dwiema ważnymi kategoriami epistemologicznymi, a właściwie o zgubnych skutkach zastępowania sensu prawdą traktuje niniejsza książka. Dlatego wierzę, że zawarte w niej rozważania mają uniwersalną wartość, nawet jeśli bezpośrednim przedmiotem badań są tu koncepcje uważane przez wielu za zamknięty rozdział historii. Autorka Małgorzata Michel Gry uliczne w wykluczenie społeczne w przestrzeni miejskiej. Perspektywa resocjalizacyjna Małgorzata Michel stawia sobie za cel „zaprezentowanie zjawiska specyfiki wykluczenia społecznego w przestrzeniach miejskich poprzez badanie symboli i inskrypcji pozostawionych na murach przez dzieci ulicy i członków gangów młodzieżowych, [...] które są niezbywalnym elementem prowadzonych w przestrzeniach miejskich »gier ulicznych« w wykluczenie społeczne, pełnią funkcje socjalizacyjne, stanowią element strategii i podejmowanych na scenie wykluczeń ról społecznych, tworzą kulturę wizualną ulicy, a przez to są »grypsem« drugiego życia miasta”. Z tak nakreślonych badań i analiz autorka wyprowadza wiele wniosków dla pedagogiki resocjalizacyjnej w działaniu, kreującej odpowiednie procesy wychowawczego oddziaływania w wykluczonych przestrzeniach miejskich, odwołując się w tym względzie zwłaszcza do paradygmatu interpretatywnego i mieszczących się w nim założeń symbolicznego interakcjonizmu, a także do dokonań pedagogiki społecznej w zakresie meliorowania i przekształcania zaniedbanych kulturowo środowisk wychowawczych, opierając się na potencjale pedagogicznym tych społeczności. Książka Gry uliczne w wykluczenie społeczne w przestrzeni miejskiej wnosi do pedagogiki resocjalizacyjnej ważne wątki teoretyczne wyjaśniające mechanizmy marginalizacji oraz wykluczenia społecznego dzieci i młodzieży żyjących i wychowujących się w szczególnie upośledzonych socjalnie i kulturowo rejonach wielkich miast. Autorka analizuje również liczne przesłanki prakseologiczne do kreowania odpowiednich oddziaływań resocjalizacyjnych skoncentrowanych nie tyle na wykolejonych społecznie jednostkach, ile na zdezorganizowanych czy też dysfunkcjonalnych środowiskach wychowawczych, jakimi pozostają analizowane w pracy dzielnice miast. Proponowane przez Małgorzatę Michel rozwiązania kreujące działania resocjalizacyjne wykorzystujące potencjały tkwiące w wykluczonych przestrzeniach miast wnoszą do teorii i praktyki resocjalizacyjnej niezmiernie ważny, i niestety, dość niechętnie podejmowany wątek badawczy i aplikacyjny. Z tego też względu uznaję rozprawę za dzieło oryginalne i wnoszące nowe wątki teoretyczno-metodologiczne i prakseologiczne dla współczesnej pedagogiki resocjalizacyjnej. Z recenzji prof. Wiesława Ambrozika
100
ALMA MATER nr 192–193
Ośrodek Myśli Politycznej, Muzeum Historii Polski w Warszawie Władysław Konopczyński Dziennik 1918–1921 cz. I i II W listopadzie 2016 roku ukazały się długo oczekiwane przez historyków dzienniki Władysława Konopczyńskiego („Dziennik 1918– 1921”, cz. I, ss. 505; cz. II, ss. 477, Warszawa–Kraków 2016, wydane przez Muzeum Historii Polski w Warszawie, Ośrodek Myśli Politycznej, jako IV tom serii „100-lecie niepodległości. Wspomnienia i pamiętniki”), opracowane i opatrzone wstępem przez Piotra Bilińskiego i Pawła Plichtę. To przedsięwzięcie wydawnicze mogło zostać zrealizowane dzięki śp. Wandzie Mrozowskiej, córce prof. Konopczyńskiego, która w 1999 roku udostępniła do badań prywatne materiały po ojcu. Na rękopiśmienny Dziennik składa się 167 zeszytów z lat 1895–1952. Ze względu na bogaty i obfity materiał redaktorzy zdecydowali się na wydanie części obejmującej okres 1918–1921, zapowiadając kontynuację publikacji za kolejne lata. Otrzymaliśmy wartościowe źródło dające wgląd w życie prywatne jednego z najwybitniejszych historyków dziejów nowożytnych, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, członka Akademii Umiejętności i Polskiego Towarzystwa Historycznego, współtwórcę i redaktora Polskiego Słownika Biograficznego, posła na Sejm II Rzeczypospolitej. Dzięki systematycznie prowadzonym wpisom poznajemy w niniejszym tomie Władysława Konopczyńskiego nie tyle jako badacza i opiekuna naukowego adeptów Clio, co osobę o szerokich kontaktach towarzyskich, uczonego zaangażowanego w sprawy organizacji nauki, polityka o zdeklarowanych poglądach narodowo-demokratycznych, męża i ojca zatroskanego o utrzymanie rodziny, a także gospodarza zarządzającego rodzinnym majątkiem Młynik koło Ojcowa. Bogactwo zawartych w Dziennikach informacji sprawia, że są one też cennym źródłem dla charakterystyki ówczesnych elit inteligenckich Galicji, zwłaszcza Krakowa. Opracowanie edytorskie Piotra Bilińskiego i Pawła Plichty przynosi szereg uzupełniających informacji o pojawiających się na kartach rękopisu miejscach i osobach. Ciekawym dodatkiem opracowania jest przygotowana przez redaktorów Tablica genealogiczna Władysława Konopczyńskiego i Jadwigi z Lutostańskich oraz plan miasta i mapa okolic Krakowa, które pozwalają zorientować się w bliskich Konopczyńskiemu miejscach. Naukowa wartość źródła, jak i zachowane przez autorów opracowania wydawnicze standardy sprawiają, że książka powinna zainteresować każdego, komu bliskie są badania nad polskimi elitami w XIX i XX wieku oraz kulturą i nauką polską XX wieku. Paweł Sierżęga
HISTORIA IAGELLONICA Artur Patek Polski cmentarz w Jafie. Z dziejów Polonii w Izraelu
Inny charakter miała polska obecność w Tel Awiwie. Miasto szybko rozwijało się i już przed wybuchem drugiej wojny światowej uważano je za polityczne oraz gospodarcze centrum Żydów palestyńskich. Było wśród niech bardzo wielu przybyszów z Polski. [...] Większe skupiska polskie wytworzyły się dopiero po wybuchu drugiej wojny światowej, gdy przez Palestynę przewinęły się tysiące uchodźców wojennych. [...] Polscy uchodźcy przybyli tu w dwóch etapach i dwoma szlakami. Najpierw przez Bałkany napłynęli uciekinierzy z Rzeczypospolitej zajętej przez III Rzeszę i Związek Radziecki. Później pojawili się dawni zesłańcy i więźniowie sowieckich łagrów, którym w 1942 roku udało się wydostać z Sowietów z armią gen. Władysława Andersa. [...] Tel Awiw był w latach 40. jakby małą Polską. „Polski Tel Awiw” to nie tylko Polacy, cywile i wojskowi, którzy znaleźli się tu na uchodźstwie. To również stworzone przez nich instytucje, życie społeczne i kulturalne. [...] Po wyjeździe uchodźców polska społeczność w Tel Awiwie stała się liczebnie bardzo szczupła. Pozostali głównie ci, którzy założyli tu rodziny albo nawiązali z Izraelem więź emocjonalną. Do tych drugich należała
Artur Patek
Krzysztof Dawid Majus
Cmentarz katolicki w Jafie, będącej dziś dzielnicą Tel Awiwu, jest jedną z kilku nekropolii w Ziemi Świętej, na których leżą pochowani Polacy. Polskie groby znajdują się również w Jerozolimie i Hajfie, a także na wojskowych cmentarzach Brytyjskiej Wspólnoty Narodów [Artur Patek jest również autorem książki Polski cmentarz w Jerozolimie. Polacy pochowani na cmentarzu katolickim na górze Syjon, wydanej w 2009 roku]. Bardzo wiele polskich mogił pochodzi z okresu drugiej wojny światowej, kiedy w Palestynie, ówczesnym mandacie Wielkiej Brytanii, czasowo stacjonowali żołnierze polskich jednostek wojskowych, głównie Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich oraz 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa. Przez Ziemię Świętą przewinęły się wtedy także tysiące uchodźców cywilnych, którzy próbowali tu stworzyć namiastkę życia narodowego. [...] Zmarli w czasie wojennej tułaczki polscy uchodźcy spoczywają w wydzielonej kwaterze na katolickim cmentarzu w Jafie. Są wśród nich zarówno cywile, jak i żołnierze. W odrębnym sektorze swoje groby mają Polacy, którzy przybyli tu z żydowskimi współmałżonkami już po utworzeniu Izraela, niekiedy w dramatycznych okolicznościach (po marcu 1968). Polskie mogiły można znaleźć także w innych częściach nekropolii. W sumie na cmentarzu w Jafie leży ponad 240 Polaków. Są wśród nich ludzie o życiorysach niepowszednich, jak przedwojenny senator Marcin Szarski, odznaczona orderem Virtuti Militari Ludwika Kepisz-Kulikowska czy Jadwiga z Jałowieckich Żukowska, 2 voto Lipkowska (kuzynka Józefa Piłsudskiego i teściowa gen. Kazimierza Sosnkowskiego). Swój nagrobek w Jafie mają wojskowi, urzędnicy państwowi, Polska część cmentarza (stan z września 2007 r.). Z lewej strony fragment kwatery uchodźców Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Tu też spoczęła małżonka ostatniego premiera II Rzeczypospolitej Germaine Składkowska, Teresa Lipkowska (1908–1991), szwagierka gen. Kazimierza SosnkowFrancuzka z pochodzenia. skiego, w czasie wojny pracowniczka Biura Dokumentów 2. Korpusu. Cmentarz to nie tylko miejsce spoczynku, ale także ważny element kul[...] W Tel Awiwie i okolicy mieszkali także Polacy, którzy pomagali tury i cenne źródło wiedzy o lokalnej społeczności. [...] Żydom przeżyć Holokaust. Traktowali uratowane przez siebie osoby Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie do Jafy zawitali pierwsi Polacy, możjak kogoś bliskiego i wraz z nimi przyjechali do Erec Israel. Jedni już na jednak założyć, że ich pobyt związany był z pielgrzymką do miejsc jako współmałżonkowie ocalonych, inni w charakterze opiekunów żyświętych. [...] O pobycie w Jafie wspomina w swojej barwnej relacji ksiądowskich sierot. [...] Telawiwską Polonię w większości tworzyły rodziny żę Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka”. W mieście tym zatrzymał się mieszane [...]. Polacy, którzy pozostali przy wierze katolickiej, swoje żytakże wieszcz Juliusz Słowacki, co odnotował w listach do matki. Przez cie duchowe koncentrowali wokół franciszkańskiego kościoła św. Piotra Jafę (która od 1517 roku w Jafie, gdzie w niedziele i święta odprawiano msze w języku polskim. należała do Imperium [...] Osmańskiego) zapewTel Awiw był miastem ważnym dla polskiej emigracji niepodległościone przewijali się rówwej i dla żydowskich emigrantów z Polski. I jedni, i drudzy stworzyli tu, nież Polacy pozostający choć z zupełnie różnych powodów, swego rodzaju enklawę życia polw służbie tureckiej. Jedskiego oraz polsko-żydowskiej kultury. Tu też w większości koncentronym z nich był lekarz wała się nieliczna izraelska Polonia. „Polski” Tel Awiw przechodzi do Hieronim Żaba, w połohistorii. Nie ma już większych skupisk polskich. Kurczy się środowisko wie XIX wieku główny Izraelczyków biegle posługujących się językiem Kochanowskiego. Nie inspektor sanitarny wychodzi już prasa w języku polskim. Pozostało parę miejsc zaznaczoportu w Jafie. Warto nych obecnością Polaków i trochę więcej takich, które odwołują się do odnotować także pobyt polskich realiów (nazwy ulic, tablice pamiątkowe, pomniki). Przykłaorientalisty Ignacego dowo, w jednej z dzielnic Tel Awiwu większość ulic upamiętnia gmiPietraszewskiego, który ny żydowskie z Rzeczypospolitej [...], a w Jafie swoją ulicę mają Adam w latach 1836 i 1838– Mickiewicz, Eliza Orzeszkowa i Janusz Korczak. Mimo geograficznej Nagrobek Genowefy Lipińskiej. W głębi (z le- 1840 pracował w rosyjodległości wciąż wyczuwa się pewną nić łączącą ziemie nad Jarkonem wej, w ścianie grzebalnej) tablica nagrobna skim konsulacie jako tłui nad Wisłą. macz, a następnie konsul. poety Jerzego Hermana; 2013 Fragment książki
ALMA MATER nr 192–193
101
Księgarnia Akademicka Ewa Lipińska To samo słońce. Podręcznik doskonalący sprawność rozumienia ze słuchu dla obcokrajowców na poziomie zaawansowanym (e-book) Podręcznik doskonalący sprawność rozumienia ze słuchu, nawiązuje do tomu Księżyc w butonierce. Przeznaczony jest dla obcokrajowców na poziomie zaawansowanym. Podręcznik składa się z trzech części, którymi są teksty przybliżające sylwetkę Marka Grechuty, Leszka Długosza oraz Grzegorza Turnaua (życiorys, dyskografia, wywiady), zadania rozwijające umiejętność rozumienia ze słuchu (w oparciu o teksty piosenek) oraz ich rozwiązania. W podręczniku można znaleźć szeroką gamę technik pomocnych w rozumieniu audytywnym oraz liczne ćwiczenia leksykalne, gramatyczne, doskonalące wymowę i ortografię, które są zróżnicowane tematycznie i stylistycznie. Tytuł podręcznika to cytat z tekstu piosenki Tutaj jestem Grzegorza Turnaua. Tłumaczenie dydaktyczne w nowoczesnym kształceniu językowym. Monografia zbiorowa pod redakcją Ewy Lipińskiej, Anny Seretny Praca wpisuje się w szeroko zakrojone badania w obrębie glottodydaktyki polonistycznej i jest odpowiedzią na zachodzące współcześnie zmiany w kształceniu językowym. Jej wartość merytoryczna jest bezdyskusyjna. Eksploracje glottodydaktyczne zyskały szerszą perspektywę badawczą poprzez próbę odnalezienia miejsc wspólnych z dydaktyką przekładu. W zebranych tu artykułach pojawiają się nie tylko niezwykle istotne pytania o współczesne perspektywy rozwoju dydaktyki nauczania języka polskiego jako obcego, ale także wiele zagadnień związanych z pragmatycznymi aspektami kształcenia językowego i możliwościami optymalizacji procesu nauczania języków obcych, co we współczesnych badaniach glottodydaktycznych jest wartością szczególnie utylitarną i pożyteczną. Z recenzji Anny Majkiewicz Bilingwizm polsko-obcy dziś. Od teorii i metodologii badań do studiów przypadków pod redakcją Roberta Dębskiego, Władysława T. Miodunki W literaturze polonistycznej jest to jedno z opracowań, które na podstawie przykładów empirycznych dobitnie pokazują panujące dziś zróżnicowanie badań wielojęzyczności polsko-obcej. Zamieszczone tu teksty dotyczą bowiem wielojęzyczności indywidualnej i grupowej, wynikającej z kontaktów polszczyzny z różnymi językami – rosyjskim, ukraińskim, niemieckim, chińskim, francuskim i hiszpańskim, a także z gwarą rosyjską staroobrzędowców zamieszkujących tereny północno-wschodniej Polski. Niektóre artykuły [...] mówią o zjawisku wielojęzyczności polsko-obcej w Polsce, gdzie polski jest językiem dominującym, inne natomiast [...] o sytuacji poza
102
ALMA MATER nr 192–193
granicami naszego kraju, gdzie polszczyzna jest językiem mniejszościowym, znajdującym się pod wpływem innych, silniejszych języków. Fragment wstępu Język, literatura i kultura polska w świecie pod redakcją Władysława T. Miodunki, Anny Seretny Oddając do rąk czytelników niniejszy tom, pragniemy złożyć hołd polonistom zagranicznym, którzy nie bez racji są określani w naszym kraju mianem ambasadorów kultury polskiej. [...] Ich interpretacje polskich tekstów kultury bywają niejednokrotnie odkrywcze i zaskakujące, czasami tak zaskakujące, że aż kontrowersyjne. Dzieje się tak, gdyż patrzą na nie z perspektywy dla nas najczęściej niedostępnej, wolni od ograniczeń narzucanych przez nasze społeczeństwo i państwowe instytucje, przez wizję świata zakodowaną w języku. Fragment słowa wstępnego Władysław T. Miodunka Glottodydaktyka polonistyczna. Pochodzenie – stan obecny – perspektywy Książka Władysława T. Miodunki jest pierwszą monografią glottodydaktyki polonistycznej. Pierwszeństwo to wynika nie z braku zainteresowania tą problematyką przez osoby zajmujące się nauczaniem języka polskiego jako obcego czy drugiego, lecz jest związane z tym, że glottodydaktyka polonistyczna dopiero niedawno stała się odrębną dziedziną nauki. Jest to więc przedsięwzięcie bardzo ważne i [...] pionierskie. Nie jest przypadkiem, że tak ważne opracowanie wyszło spod pióra prof. Władysława T. Miodunki, niezwykle zaangażowanego w powstanie tej dziedziny i zasłużonego na wielu glottodydaktycznych polach, a także wychowawcy (opiekuna naukowego, mentora) dwóch pokoleń krakowskich glottodydaktyków polonistycznych. [...] Opracowanie prof. Miodunki pokazuje niezwykle wyraźnie, jak wielki postęp dokonał się od lat 60. XX wieku do chwili obecnej. Jak wielką pracę wykonali najpierw nauczyciele JPJO, później naukowcy [...], by po kilku dziesięcioleciach można było mówić o istnieniu glottodydaktyki polonistycznej jako o osobnej dziedzinie nauki. Z recenzji Anny Dąbrowskiej O lepsze jutro studiów polonistycznych w świecie. Glottodydaktyka polonistyczna pod redakcją Iwony Janowskiej, Przemysława Gębala Niniejszy tom zawiera referaty [...] poświęcone glottodydaktyce polonistycznej sensu stricto, czyli teoretycznym, programowym i praktycznym aspektom nauczania polszczyzny jako języka drugiego i obcego. Stanowią one swoistą wizytówkę współczesnej myśli glottodydaktycznej, obecnej w rozważaniach polskich i zagranicznych. [...]
Wnoszą istotny głos w dyskusję na temat obecnego miejsca i postulowanego rozwoju glottodydaktyki polonistycznej, sygnalizując potrzeby badawcze, prowadzone kierunki badań, wykorzystywane podejścia metodologiczne oraz kreśląc perspektywy na przyszłość. [...] Pokłosie [...] konferencji w postaci tego opracowania stanowi istotny wkład w realizację celu wymienionego w tytule tomu. Tylko przemyślany rozwój glottodydaktyki polonistycznej jest w stanie zapewnić rozwój studiów polonistycznych w świecie, których podstawą jest i zawsze będzie skuteczne nauczanie i uczenie się języka polskiego. Z wprowadzenia
Universitas Ewa Lipińska, Elżbieta Grażyna Dąmbska Pisać jak z nut. Podręcznik rozwijający sprawność pisania dla obcokrajowców na poziomie B1+/B2 Podręcznik jest adresowany do uczących się języka polskiego jako obcego, drugiego i odziedziczonego na poziomie samodzielności (B1+/B2). Uwzględniono w nim formy pisemne wymagane na tych poziomach, ale także role komunikacyjne, pojęcia i intencje, które determinują charakter i cel wypowiedzi, tematykę, zagadnienia gramatyczne i stylistyczne oraz techniki pracy z tekstem. Materiał wyjściowy do zadań pisemnych występuje w postaci bodźca słownego oraz wizualnego. W podręczniku zastosowano innowacyjną metodę nauczania pisania poprzez słuchanie, z uwzględnieniem przekładu intersemiotycznego jako działania mediacyjnego oraz wymogami aktywnego współuczestnictwa uczących się. Przejawia się to między innymi, w wykonywaniu zadań projektowych, które zakładają indywidualną lub grupową, w pełni samodzielną pracę studentów z wykorzystaniem zasobów internetowych. Zadania te mają także związek z obecnym w podręczniku podejściem interkulturowym.
Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie UJ Adriana Prizel-Kania, Dominika Bucko, Urszula Majcher-Legawiec, Katarzyna Sowa Po polsku po Polsce. Podręcznik do nauczania języka polskiego jako obcego oraz kultury polskiej dla początkujących Pierwszy podręcznik do zintegrowanego nauczania języka i kultury polskiej dla po-
czątkujących. Wyróżnia go przyjazny sposób prezentacji ważnych zagadnień językowych, które – zgrabnie wplecione w podróż polsko-włoskiej rodziny po wszystkich regionach Polski – przyswajane są wraz z treściami kulturowo-krajoznawczymi jakby mimochodem, stając się jedną z atrakcji tej wędrówki. Książka ma szesnaście rozdziałów, a każdy z nich to wędrówka przez jedno województwo. Podróż po nim rozpoczynamy od zapoznania się z mapą kulturową regionu oraz celami nauczania realizowanymi w danej jednostce. Kody QR odsyłają do platformy internetowej „Po polsku po Polsce”, na której uczący się znajdą wiele interaktywnych zadań. Dostęp do platformy jest bezpłatny, co bez wątpienia stanowi ogromną zaletę tej propozycji dydaktycznej. Zaletą są również zamieszczone na końcu napisane przystępnym językiem kompendium gramatyczne, klucz zadań oraz transkrypcje nagrań. Podręcznik kierowany jest do uczących się w różnym wieku – obcokrajowców uczących się języka polskiego jako obcego, osób polskiego pochodzenia na stałe przebywających za granicą oraz dzieci cudzoziemców uczących się w polskich szkołach.
Prolog Anna Seretny Słownictwo polskie w ćwiczeniach dla obcokrajowców Zbiór ćwiczeń w układzie tematycznym, przygotowany z myślą o cudzoziemcach uczących się polszczyzny na poziomie B2. Opanowanie zebranej w nim leksyki umożliwi im podejmowanie i skuteczną realizację szerokiego spektrum działań językowych: receptywnych, produktywnych i mediacyjnych, gdyż... nie zabraknie im słów. Zbiór składa się z 20 jednostek tematycznych, zebranych w cztery moduły zakończone „sprawdzianem leksykalnym”. Każda jednostka zawiera kilkanaście różnorodnych ćwiczeń. Umożliwiają one uczącym się zarówno samodzielne odkrywanie znaczeń wyrazów, utrwalanie nowo poznanego słownictwa, jak i rozmaite działania za jego pomocą. Teksty, na których opierają się ćwiczenia, w większości poruszając aktualne problemy. Słownictwo polskie w ćwiczeniach dla obcokrajowców może być wykorzystywane zarówno do pracy samodzielnej (klucz do ćwiczeń), jak i pod kierunkiem nauczyciela. W ćwiczeniach wykorzystane zostały następujące techniki pracy: dopasowywanie wyrazów do ich definicji; uzupełnianie luk sterowanych i otwartych, uzupełnianie tekstów wyrazami z banku, dopełnianie kolokacji, dobieranie poprawnych połączeń wyrazowych, wybór formy leksykalnej adekwatnej do kontekstu, parafrazowanie, tworzenie form pokrewnych, tworzenie matryc słowotwórczych, formułowanie sterowanej leksykalnie odpowiedzi krótkiej lub rozszerzonej.
Anna Wojnar
Pracownicy i współpracownicy Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie podczas promocji swoich podręczników i publikacji wydanych w 2016 roku; 13 grudnia 2016
ALMA MATER nr 192–193
103
KLUB CZYTELNIKA „ALMA MATER” Szanowni Państwo! Ukazujące się od 1996 roku czasopismo uniwersyteckie „Alma Mater” służy do prezentacji życia wspólnoty akademickiej najstarszej polskiej uczelni. W ciągu dwudziestu jeden lat – dzięki wspólnemu wysiłkowi autorów, współpracowników i redaktorów, dzięki życzliwości Czytelników i zaangażowaniu władz UJ – udało się stworzyć otwarte forum wymiany informacji i poglądów. Sukcesywnie zwiększała się częstotliwość ukazywania się pisma – kwartalnik stał się naj pierw dwumiesięcznikiem, a następnie miesięcznikiem. Wszystkim osobom zainteresowanym regularnym otrzymywaniem najnow szych edycji uniwersyteckiego czasopisma proponujemy członkostwo w Klubie Czytelnika „Alma Mater”. Każdy, kto wpłaci na konto Uniwersytetu Jagielloń skiego dowolną kwotę, pozwalającą na opłacenie kosztów przesyłki pocztowej, staje się członkiem naszego Klubu. Każdy Klubowicz otrzymuje pocztą gratisowy egzemplarz kolejnych numerów miesięcznika „Alma Mater”. Fun dusze zgromadzone dzięki hojności naszych Czytelników przeznaczamy na pokrycie kosztów druku i dystrybucji pisma.
Dokonując wpłaty na podane na odwrocie konto, należy jednocześnie przesłać na adres redakcji wypełnioną deklarację: Imię i nazwisko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Adres . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Telefon – faks – e-mail. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Absolwent UJ: tak
nie
Jeśli tak, proszę podać wydział, kierunek i rok ukończenia studiów:
.......................................................................................... Deklaruję wpłatę (darowiznę) w wysokości . . . . . . . . . . na konto Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2017 roku. Proszę o zap is an ie mnie do Klubu Czytelnika „Alma Mater” i regularne przesyłanie miesięcznika UJ. Wyrażam zgodę – nie wyrażam zgody (niewłaściwe skreślić) na opublikowanie mojego imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania na liście członków Klubu w miesięczniku „Alma Mater”. Podpis . . . . . . . . . . . . . . . . . 104
ALMA MATER nr 192–193
Fot. Andrzej Mrรณz Fot. Anna Wojnar
Ogrรณd Profesorski Fot. Anna Wojnar
n r
1 9 2 – 1 9 3
2 0 1 7
m a r z e c – k w i e c i e n
2 0 1 7
n r
1 9 2 – 1 9 3