ALMA MATER SPIS TREŚCI
miesięcznik Uniwersytetu Jagiellońskiego
luty–marzec 2023 nr 239–240
ADRES REDAKCJI
31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3 tel. 12 663 23 50
e-mail: almamater@uj.edu.pl
www.almamater.uj.edu.pl
www.instagram.com/almamateruj
RADA PROGRAMOWA
Zbigniew Iwański
Antoni Jackowski
Zdzisław Pietrzyk
Aleksander B. Skotnicki
Joachim Śliwa
OPIEKA MERYTORYCZNA
Jacek Popiel
REDAKCJA
Rita Pagacz-Moczarska – redaktor naczelna
Zofia Ciećkiewicz – sekretarz redakcji
Alicja Bielecka-Pieczka – redaktor
Anna Wojnar – fotoreporter WYDAWCA
Uniwersytet Jagielloński
31-007 Kraków, ul. Gołębia 24
PRZYGOTOWANIE DO DRUKU
Opracowanie koncepcji pisma
Rita Pagacz-Moczarska
Opracowanie graficzne i łamanie
Agencja Reklamowa „NOVUM”
www.novum.krakow.pl
Korekta – Elżbieta Białoń, Ewa Dąbrowska
DRUK
Drukarnia Pasaż sp. z o.o.
30-363 Kraków, ul. Rydlówka 24
Pierwsza strona okładki:
Katedra na Wawelu
Fot. Paweł Krzan
Czwarta strona okładki:
Fot. Wiktoria Moczarska
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych, zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmian tytułów oraz zmian redakcyjnych w nadesłanych tekstach, nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.
Numer zamknięto 30 marca 2023.
ISSN 1427-1176
nakład: 2000
ACTUALIA
HISTORIA MAGISTRA VITAE
OD REDAKCJI
Jeśli nie pokażemy polskiemu społeczeństwu, że tylko w otwartym dialogu rodzi się poszanowanie dla wartości podstawowych – praw i godności człowieka, równości, tolerancji, uczciwości, solidarności, szacunku dla prawdy, ale także sumiennej pracy, odpowiedzialności za losy wspólnoty ludzkiej – to w praktyce zaprzeczymy idei uniwersytetu – mówił rektor UJ prof. Jacek Popiel 19 stycznia 2023, odbierając tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Zaznaczył też, że największym zagrożeniem dla środowisk akademickich jest możliwość przeniesienia ze świata polityki, z życia społecznego, bolesnej polaryzacji stanowisk, która może przecież doprowadzić do dramatycznych konsekwencji. Dlatego tak istotną misję do wypełnienia mają uniwersytety. Relację z tej uroczystości można przeczytać w bieżącym numerze „Alma Mater”. Kwestie misji uniwersytetu i roli, jaką odgrywa w życiu osób z nim związanych, pojawiają się też w innych, prezentowanych w tym wydaniu artykułach, a także w wywiadach z konsul RP w Brukseli, absolwentką Wydziału Prawa i Administracji UJ – Dagmarą Jasińską, prodziekanem ds. rozwoju naukowego Wydziału Nauk o Zdrowiu – dr. hab. Marcinem Waligórą, profesorem UJ oraz wieloletnim pracownikiem administracji UJ, świadkiem wydarzeń marcowych 1968 roku – Zbigniewem Bąkiem.
Warte uwagi są także teksty poświęcone nauce. Dotyczą one, między innymi, nagrodzonego grantem ERC projektu HYADES, w ramach którego powstanie teleskop kosmiczny do obserwacji wodoru i deuteru wokół małych ciał w Układzie Słonecznym czy – stworzonego przez zespół badaczy z Wydziału Chemii UJ – nowego wielofunkcyjnego materiału, który może udoskonalić metody leczenia osteoporozy.
Polecam też artykuły dotyczące inauguracji Światowego Kongresu Kopernikańskiego i wydarzeń z nim związanych, jak również teksty poświęcone kobietom na Uniwersytecie Jagiellońskim czy profesorskim wykładom.
W refleksyjny, pełen zadumy nastrój wprowadzają obrazy antwerpskiego malarza Jacoba Mertensa oraz dzieła innych twórców przełomu XVI i XVII wieku, zaprezentowane w 14. odsłonie GALERII „ALMA MATER”, która nawiązuje do wyjątkowej wystawy, trwającej właśnie na Zamku Królewskim na Wawelu.
Zapraszam serdecznie do lektury tego numeru, a z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy wszystkim naszym Czytelnikom – w imieniu swoim i zespołu redakcji – życzę, by przyniosły one radość, wiarę w dobro i nadzieję na lepsze dni.
Rita Pagacz-MoczarskaInauguracja Światowego Kongresu Kopernikańskiego
19 lutego 2023, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
19
lutego 2023 w Toruniu, w rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika, która jest jednocześnie świętem noszącego jego imię toruńskiego uniwersytetu, zainaugurowany został Światowy Kongres Kopernikański. Wydarzenie organizują wspólnie Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie i Instytut Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk. Celem Kongresu jest przedstawienie stanu badań nad życiem i działalnością Mikołaja Kopernika, a także jego wpływu na rozwój nauki, kultury i sztuki. Obrady odbywać się będą kolejno w trzech polskich miastach uniwersyteckich silnie związanych z działalnością Kopernika: w Krakowie (24–26 maja), Olsztynie (21–24 czerwca) i Toruniu (12–15 września).
– Obchody urodzin naszego patrona postrzegamy przede wszystkim jako czas refleksji nad własnym dziedzictwem i przypomnienia, że postać Kopernika, mimo upływu wieków, może wciąż inspirować ludzi nauki i być wskazówką w naszych codziennych wyborach – mówił prof. Andrzej Sokala, rektor UMK, w auli Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zgromadzili się tam przedstawiciele władz państwowych, samorządowych i rektorskich polskich uczelni. Przemawiali rektorzy współorganizujących Kongres uniwersytetów: prof. Andrzej Sokala – rektor UMK, prof. Jacek Popiel – rektor UJ, prof. Jerzy Przyborowski – rektor UWM oraz prof. Krzysztof Mikulski – dyrektor Centrum Badań Kopernikańskich. Głos zabrał również minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Odczytano listy skierowane do uczestników Kongresu przez prezydenta
– Największym zobowiązaniem, jakie pozostawił nam Mikołaj Kopernik, jest dążenie do prawdy i odwaga, by stawać w jej obronie. Dewizą naszego Uniwersytetu jest fragment z listu Mikołaja Kopernika do papieża Pawła III, w którym jednoznacznie stwierdza, że najwyższym obowiązkiem człowieka nauki jest „we wszystkim szukać prawdy” (veritas in omnibus querenda est) – podkreślił rektor UMK.
Ważnym punktem programu uroczystości był wykład inauguracyjny, który wygłosił prof. Phillip James Edwin Peebles – kanadyjsko-amerykański fizyk, kosmolog, astrofizyk i astronom, jeden z pionierów teorii formowania się struktur kosmicznych, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki za rok 2019.
Krakowska odsłona obchodów
24–26 maja 2023
Ogólnopolskie obchody 550. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika oraz towarzyszący im Światowy Kongres Kopernikański to z pewnością najlepsza okazja, aby na różne sposoby powracać do oryginalnej myśli autora De revolutionibus orbium coelestium , przypominając o jej nigdy niegasnącej aktualności.
O obecności dziedzictwa Kopernika świadczą nie tylko liczne miejsca, w których z niezwykłą pieczołowitością przechowujemy pamiątki związane z osobą wielkiego astronoma, ale i ośrodki rozwijające myśl Kopernika. Przywołam tylko nieliczne – te związane z Krakowem i najstarszą polską wszechnicą. Trzeba bowiem przypomnieć, że to w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej zdeponowany jest (od 25 września 1956) manuskrypt De revolutionibus... – najsłynniejszego dzieła Kopernika. Dokument ten jest jednym z nielicznych XVI-wiecznych rękopisów, jakie przetrwały w dobrym stanie do czasów współczesnych. Towarzyszą mu inne bezcenne starodruki – przykładem takiego cymelium może być choćby wydana w 1543 roku w Norymberdze pierwsza edycja De revolutionibus...
Niezwykle ważnym fragmentem krakowskich kopernikanów są także przechowywane w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego autentyczne instrumenty astronomiczne z epoki (torquet, astrolabium, globus nieba), z którymi
Mikołaj Kopernik mógł mieć potencjalnie styczność w trakcie swych studiów
na Wydziale Sztuk Wyzwolonych Akademii Krakowskiej. Oryginalny autograf
Mikołaja Kopernika – poświadczający jego wpis do księgi immatrykulacyjnej krakowskiej uczelni z 1491 roku – zachował się zresztą do dziś i również pozostaje częścią zbiorów uniwersyteckiego Muzeum.
Nieopodal Collegium Maius – obecnie siedziby Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w czasach Mikołaja Kopernika głównego gmachu Akademii Krakowskiej – mamy neogotycki budynek Collegium Novum, którego reprezentacyjną aulę zdobi jedno z najsłynniejszych i bodaj najczęściej reprodukowanych malowideł Jana Matejki – Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem
Zasługuje na przypomnienie, że obraz ten został w 2021 roku wypożyczony do National Gallery w Londynie, gdzie
stał się filarem zakończonej wielkim sukcesem frekwencyjnym ekspozycji. Niebawem trafi on zaś na Zamek Królewski w Warszawie, by stać się częścią imponującej – złożonej z ponad 170 eksponatów użyczonych przez 21 instytucji polskich i zagranicznych – wystawy Kopernik i jego świat , która potrwa od 24 kwietnia do 30 lipca 2023. Do tradycji kopernikańskich odwołuje się też – ufundowane w 2008 roku przez księdza prof. Michała Hellera, Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych. Jest to renomowana, prężnie działająca
pozawydziałowa jednostka Uniwersytetu Jagiellońskiego, skupiająca międzynarodową społeczność uczonych prowadzących zaawansowane badania naukowe o interdyscyplinarnym, niejednokrotnie przełomowym charakterze, do których realizacji stosowane są narzędzia i metody wypracowane na gruncie nauk ścisłych, humanistycznych i społecznych: fizyki, kosmologii, filozofii, historii nauki, matematyki czy kognitywistyki.
Warto w tym kontekście nadmienić, że autor De revolutionibus... patronuje również jeszcze innej jednostce Uniwersytetu Jagiellońskiego – Obserwatorium Astronomicznemu. Nie ulega wątpliwości, że badacze z Obserwatorium, realizując swą misję – która doprowadzić ma do uzyskania odpowiedzi na najbardziej palące pytania współczesnej fizyki i astronomii – wpisują się w linię myślenia zainicjowaną jeszcze na przełomie XV i XVI stulecia przez Mikołaja Kopernika. [...]
Wielowiekowe, znakomite dziedzictwo Mikołaja Kopernika – uczonego, który swoje obowiązki wobec społeczeństwa rozumiał szeroko, czego dowiódł, między innymi, w latach 1520–1521, kierując najpierw przygotowaniami Olsztyna do konfrontacji z wojskami zakonu krzyżackiego, a następnie stając na czele obrony miasta przed zagrażającą mu napaścią – jest dla społeczności uczonych nie tylko źródłem licznych przywilejów i trudnych do przecenienia korzyści poznawczych, lecz także najzupełniej konkretnych zobowiązań.
Pragnę w związku z tym wyrazić głębokie przekonanie, że nasza działalność – której sens i efekty są przecież nie zawsze bezpośrednio uchwytne i zrozumiałe dla niespecjalistów – musi być mocno osadzona w szerokim kontekście społecznym. Prowadząc poszukiwania, winniśmy jednocześnie orędować na rzecz zasad i wartości fundamentalnych dla całego demokratycznego świata,
angażując się osobiście w obronę norm i praw konstytutywnych dla kultury i cywilizacji zachodniej.
Mikołaj Kopernik przekazuje współczesnym pokoleniom przekonanie, że nauka powinna być otwarta, a naukowiec w swoich badaniach musi być nie tylko wolny, ale również niesłychanie odważny, bo jeśli w danej epoce jego odkrycie zostanie odrzucone, a on sam może być nawet prześladowany, to za jakiś czas może się okazać, że to odkrycie zmieni oblicze świata. [...]
Zapraszam wszystkich do udziału w krakowskiej części Światowego Kongresu Kopernikańskiego, która odbędzie się w dniach 24–26 maja 2023 na Uniwersytecie Jagiellońskim i poświęcona zostanie zagadnieniom z zakresu ekonomii, filozofii oraz szeroko rozumianej historii tych dyscyplin.
Po lutowym wydarzeniu w Toruniu obrady Światowego Kongresu Kopernikańskiego odbywać się będą kolejno w Krakowie (24–26 maja) i Olsztynie (21–24 czerwca), by następnie, we wrześniu, powrócić do Torunia. W Krakowie spotkają się ekonomiści, filozofowie oraz badacze historii tych dyscyplin. W programie znajdą się sekcja filozoficzna Dziedzictwo kopernikańskie oraz sekcja ekonomiczna Wokół pieniądza, której celem jest przypomnienie traktatu Mikołaja Kopernika Monetae cudendae ratio, poświęconego wartości pieniądza oraz reformie monetarnej. W olsztyńskiej części kongresu obrady skupią się na biografii astronoma, a także muzeach mu poświęconych. Zaplanowano sekcję biograficzną Mikołaj Kopernik – życie i działalność, która przybliży, miedzy innymi, edukację i młodość astronoma oraz jego działalność publiczną, a także sekcję muzealno-konserwatorską – poświęconą problemom związanym z badaniem, inwentaryzacją oraz utrzymaniem obiektów zabytkowych, które bezpośrednio związane są z postacią Mikołaja Kopernika.
We wrześniowej odsłonie Kongresu, kiedy obrady wrócą do Torunia, wezmą udział historycy, kulturoznawcy, literaturoznawcy, historycy sztuki, astronomowie i historycy astronomii oraz przedstawiciele nauk medycznych. Ponadto zorganizowane zostaną wydarzenia skierowane do nauczycieli, edukatorów, młodzieży oraz społeczności lokalnej. W tej części zaplanowano aż sześć sekcji: astronomiczną, kulturoznawczą, historii medycyny, lekarską, nauczycielską, młodzieżową.
Pierwsza rocznica rosyjskiej agresji na Ukrainę
Cash MacanayaList rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego do konsula generalnego Ukrainy w Krakowie
Wrocznicę brutalnej napaści na Ukrainę przez Federację Rosyjską, która pogwałciła wszelkie normy i wartości cywilizowanego, demokratycznego świata, w imieniu społeczności akademickiej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz własnym pragnę skierować do Pana Konsula Generalnego słowa wsparcia i solidarności.
Chcę jednocześnie podkreślić, że wspólnota najstarszej polskiej wszechnicy gotowa jest, w miarę swoich możliwości, nadal wspierać uchodźców z Ukrainy – zwłaszcza studentów i doktorantów przybyłych na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, szczególnie zaś do Krakowa
i Małopolski. Ufam, że działania pomocowe i charytatywne podejmowane przez reprezentowaną przeze mnie społeczność będą w tym niezwykle trudnym, wymagającym czasie wciąż realizowane.
W rocznicę wydarzeń z 24 lutego 2022 pragnę ponadto powtórzyć deklarację sprzed roku i zapewnić, że wspólnota Uniwersytetu Jagiellońskiego w sposób jednoznaczny i zdecydowany potępia zbrojną agresję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę oraz wszelkie towarzyszące jej akty bestialstwa, naruszające międzynarodowe prawo humanitarne i podstawowe prawa człowieka, a niejednokrotnie no-
Nie jesteśmy obojętni
Wlutym 2023 roku Turcję i Syrię nawiedził kataklizm – trzęsienie ziemi, wskutek którego śmierć poniosło ponad 50 tysięcy osób. W imieniu rektora UJ i całej społeczności Uniwersytetu Jagiellońskiego składamy wyrazy najgłębszego żalu i ubolewania rodzinom i przyjaciołom ofiar tragedii. Wyrażamy solidarność z wszystkimi osobami, które ucierpiały podczas tej klęski żywiołowej.
Zachęcamy pracowników, doktorantów i studentów naszej Uczelni, by zaangażowali się w pomoc ofiarom. Zbiórkę darów prowadzi Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Krakowie przy ul. Basztowej 3, w przedsięwzięciu pomagają studenci z Koła Naukowego Turkologów UJ.
szące także znamiona zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości.
Wierzę, że odwaga, determinacja i budząca podziw wola walki Narodu Ukraińskiego – który swą heroiczną postawą zaświadcza nie tylko o własnym patriotyzmie, lecz także o przywiązaniu do idei fundamentalnych dla całego demokratycznego świata, wsparta działaniami społeczności międzynarodowej przyniesie Ukrainie pokój i wolność, jak również możliwości odbudowy zniszczonego przez działania wojenne kraju.
prof. Jacek Popiel rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego
Uniwersytet Jagielloński z własną misją kosmiczną w ramach nowego grantu ERC
Europejska Rada ds. Badań Naukowych (European Research Council) przyznała trzy miliony euro na realizację projektu HYADES, w ramach którego powstanie teleskop kosmiczny do obserwacji wodoru i deuteru wokół małych ciał w Układzie Słonecznym. Celem projektu jest ustalenie pochodzenia wody na naszej planecie oraz poszukiwanie nowych, nieznanych dotąd rezerwuarów wody w Układzie Słonecznym i innych układach planetarnych. Pięcioletni projekt realizowany będzie na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ.
Woda to jeden z najważniejszych związków chemicznych potrzebnych do rozwoju życia. Cząsteczki wody są również powszechnie obecne w kosmosie, między innymi stanowią główny składnik, z którego zbudowane są komety. Bezpośrednia obserwacja kometarnej wody jest jednak bardzo trudna. – Znacznie łatwiej jest zaobserwować atomy wodoru uwolnione w gazowych otoczkach komet wskutek rozpadu cząsteczek wody – mówi kierownik projektu HYADES dr Michał Drahus. Atomy te emitują bardzo dużą
ilość światła poprzez tzw. linię Lyman alfa, co czyni z nich niezwykle czuły „detektor” kometarnej wody. Zarówno tej zwykłej, jak i jej cięższych wariantów, o których obecności świadczy deuter – jedyny stabilny izotop wodoru. Jednak obserwacja
kometarnej linii Lyman alfa jest również bardzo trudna, gdyż znajduje się w zakresie dalekiego ultrafioletu i jest całkowicie pochłaniana przez ziemską atmosferę. Aby ominąć tę przeszkodę, w ramach projektu HYADES powstanie nowy satelita, zaprojektowany specjalnie do obserwacji linii Lyman alfa w warunkach kosmicznych, tj. poza ziemską atmosferą.
Dzięki bezprecedensowej czułości na wodór, w tym także deuter, nowe narzędzie pozwoli naukowcom z UJ poszukać odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące bliskiego Wszechświata. – Przede wszystkim, przetestujemy różne grupy komet jako możliwe źródło wody na Ziemi – dodaje dr Michał Drahus. Według najnowszej wiedzy nasza planeta uformowała się praktycznie bez wody, dlatego naukowcy poszukują źródła ziemskich oceanów w kosmosie. Zespół krakowskich badaczy wyznaczy stosunek deuteru do podstawowego izotopu wodoru w obserwowanych kometach i sprawdzi, czy te wartości zgadzają się ze składem izotopowym wody w ziemskich oceanach. Jak informuje dr Drahus, w ciągu ostatnich 35 lat podobne badania przeprowadzono z największym trudem dla 12 komet i uzyskano niejednoznaczne wyniki W ramach projektu HYADES przebadamy pod tym kątem około 50 komet, i to zaledwie w trzy lata! Badania pozwolą również określić miejsce i czas powstania komet podczas formowania się Układu Słonecznego.
Naukowcy z UJ wykorzystają również niezwykłe możliwości satelity do poszukiwania nieznanych dotąd zasobów wody w Układzie Słonecznym. Zbadają pod tym kątem, między innymi, grupę planetoid przypominających swym wyglądem komety. – Uzyskane informacje na temat sublimacji lodu wodnego z tych ciał dadzą nam unikalny wgląd w zawartość wody w pasie głównym planetoid – podkreśla kierownik projektu. Potwierdzenie istnienia nowego
Wizualizacja satelity do obserwacji wodoru, w tym także deuteru, który powstanie w ramach projektu HYADES. Autor: Rafał Barnaś (Unique Vision Studio)
rezerwuaru wody w tak bliskiej odległości od Słońca miałoby ogromne znaczenie w kontekście badań nad pochodzeniem ziemskich oceanów, a także historią naszego układu planetarnego.
Zespół HYADES przeprowadzi również podobne badania dla przyszłych obiektów międzygwiazdowych przemierzających Układ Słoneczny. – Obiekty te mają niesłychane znaczenie dla nauki, gdyż uformowały się wokół innych gwiazd, w związku z czym przynoszą nam unikalne informacje o swoich macierzystych układach planetarnych – mówi dr Michał Drahus. Do dziś zidentyfikowano jedynie dwóch przybyszów z odległych zakątków Galaktyki: 1I/‘Oumuamua w 2017 roku i 2I/Borisov w 2019 roku. Naukowcy liczą jednak na kolejne odkrycia już w niedalekiej przyszłości w związku z planowanym uruchomieniem gigantycznego przeglądu nieba LSST o niespotykanej dotąd czułości. Przyszłe badania kolejnych obiektów międzygwiazdowych za pomocą nowego satelity pozwolą określić zawartość wody w małych ciałach z innych układów planetarnych, a także lepiej zrozumieć przyczyny zagadkowych anomalii orbitalnych przy braku wykrywalnego pyłu – takich, jak zaobserwowano dla ‘Oumuamua.
Projekt HYADES został opracowany przez zespół w składzie:
dr Michał Drahus, Piotr Guzik i Mikołaj Sabat – z Obserwatorium Astronomicznego UJ, oraz dr hab. Tomasz Kawalec z Instytutu Fizyki UJ.
Kierownik projektu, dr Michał Drahus, jest astronomem. W swojej pracy badawczej interesuje się kometami i innymi małymi ciałami w Układzie Słonecznym.
Urodził się w Krakowie, gdzie w 2005 roku uzyskał tytuł magistra astronomii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 2010 roku uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie w Getyndze. W kolejnych latach prowadził badania na uczelniach kalifornijskich UCLA i Caltech. Na UJ powrócił w 2014 roku jako stypendysta programu NCN FUGA. Obecnie kieruje zespołem naukowym utworzonym w ramach grantu NCN SONATA BIS. W swoich badaniach korzysta z najlepszych na świecie teleskopów astronomicznych – naziemnych teleskopów Kecka, Gemini i VLT oraz kosmicznego teleskopu Hubble’a. Jak sam podkreśla, projekt HYADES i przyznany grant ERC są łaską i darem od Boga ERC od 2008 roku przyznaje granty na badania podstawowe prowadzone na terenie Unii Europejskiej i państw stowarzyszonych. Consolidator Grant jest przeznaczony dla osób od 7 do 12 lat po doktoracie. Maksymalna wysokość grantu to dwa miliony euro, choć w szczególnych przypadkach może zostać zwiększona do trzech milionów euro. Projekty mogą dotyczyć wszystkich dziedzin nauki.
Jasna kometa C/1995 O1 (Hale-Bopp). Przed miliardami lat podobne obiekty – składające się w większości z lodu wodnego – mogły często zderzać się z naszą planetą i w ten sposób doprowadzić do powstania ziemskich oceanów. W ramach projektu HYADES hipoteza ta będzie szczegółowo zbadana
20-lecie Wydziału Matematyki i Informatyki UJ
Wydział Matematyki i Informatyki powstał w 2003 roku na fali dzielenia się dużych wydziałów Uniwersytetu Jagiellońskiego na mniejsze jednostki. Chociaż 20 lat to tylko chwila w porównaniu z wielowiekową tradycją naszej Alma Mater, jest to jednak wystarczający powód, zgodnie z dobrymi uniwersyteckimi zwyczajami, by świętować i podsumować lata, które upłynęły od aksamitnego rozwodu z naszymi przyjaciółmi reprezentującymi nauki fizyczne. Przyjdzie nam to tym naturalniej, że matematyka na UJ może łatwo odwoływać się do wielowiekowego dziedzictwa: to tutaj na początku XV wieku mieszczanin krakowski Jan Stobner ufundował pierwszą w Europie katedrę matematyki i astronomii, tutaj też pod koniec tegoż stulecia studiował najbardziej znamienity absolwent naszej Uczelni ‒ Mikołaj Kopernik, który także, o czym nie wszyscy wiedzą, był biegłym i twórczym matematykiem.
W roku 2023 będziemy więc celebrować 20-lecie Wydziału Matematyki i Informatyki. Oprócz okolicznościowych spotkań w planie jest
też wiele ciekawych wydarzeń. Świętowanie rozpoczęło się już w lutym, gdy prorektorzy UJ ‒ profesorowie Armen
Edigarian i Piotr Jedynak otwarli wydziałowe Muzeum Komputerów. Jest to muzeum „do dotknięcia”, w którym można
odbyć swoistą podróż w czasie i zobaczyć, jak wyglądał świat komputerów w latach 70. i 80. XX wieku. Bo kto z nas z łezką w oku i nieukrywanym wzruszeniem nie chciałby zagrać na przedpotopowych, a niegdyś kultowych, komputerach Atari czy też Commodore Plus w pierwsze komputerowe gry?
Po trudnym okresie pandemii odnowimy tradycję wykładu im. prof. Stanisława Łojasiewicza. Z tej okazji będziemy gościć wybitnego młodego matematyka polskiego pochodzenia Maksyma Radziwiłła. Planujemy również niespodzianki w ramach obchodów Roku Mikołaja Kopernika.
Na nowym berle wydziału pojawi się postać prof. Stanisława Zaremby ‒ jednego z ojców założycieli nowoczesnej polskiej matematyki.
Nie omieszkamy też pochwalić się najnowszymi osiągnięciami naukowymi, dydaktycznymi i organizacyjnymi Wydziału. Będziemy się cieszyć, jeżeli społeczność naszego Uniwersytetu zechce uczestniczyć w organizowanych przez nas jubileuszowych wydarzeniach. Informacje o nich będą pojawiać się na łamach kolejnych numerów „Alma Mater”.
Włodzimierz Zwonek dziekan Wydziału Matematyki i Informatyki UJ
Tylko w otwartym dialogu rodzi się poszanowanie dla wartości podstawowych
Rektor UJ prof. Jacek Popiel doktorem honoris causa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
Jeśli nie pokażemy polskiemu społeczeństwu, że tylko w otwartym dialogu rodzi się poszanowanie dla wartości podstawowych – praw i godności człowieka, równości, tolerancji, uczciwości, solidarności, szacunku dla prawdy, ale także sumiennej pracy, odpowiedzialności za losy wspólnoty ludzkiej – to w praktyce zaprzeczymy idei uniwersytetu – akcentował rektor UJ prof. Jacek Popiel 19 stycznia 2023 podczas uroczystości nadania Mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W historii tej uczelni jest 21. doktorem honorowym i drugim rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, który otrzymał ten zaszczytny tytuł. We wrześniu 2004 roku godność tę
nadano ówczesnemu rektorowi UJ prof. Franciszkowi Ziejce.
– Uhonorowanie prof. Jacka Popiela jest wyrazem ukazania autentycznej wartości i znaczenia autorytetu. To zaszczyt dla naszej uczelni i społeczności regionu świętokrzyskiego – mówił gospodarz spotkania – rektor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach prof. Stanisław Głuszek podczas specjalnego posiedzenia Senatu UJK, zorganizowanego w auli rektoratu UJK.
Profesor Jacek Popiel od wielu lat czynnie uczestniczy w życiu organizacyjnym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ale nie tylko. Jest wybitnym humanistą, znakomitym polskim literaturoznawcą i teatrologiem,
autorem ponad 250 publikacji, w tym 20 ważnych książek, prac tłumaczonych na język angielski, francuski, włoski i hiszpański, a ponadto uznanym organizatorem życia naukowego, autorytetem dla studentów i pracowników nauki oraz człowiekiem, który – jak zaznaczono w uchwale Senatu UJK – dostrzega rolę wartości uniwersalnych w każdym przejawie życia społecznego, a poprzez propagowanie prawdy, wolności, równości, dialogu i piękna buduje świat sprzyjający doskonaleniu się człowieka
W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele społeczności akademickiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, a także liczne grono reprezentantów świata
Rektor UJ prof. Jacek Popiel z dyplomem doktora honoris causa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach oraz pamiątkową statuetką, obok rektor UJK prof. Stanisław Głuszek Paweł Małecki / Archiwum Uniwersytetu Jana Kochanowskiegonauki, kultury i sztuki z całej Polski, wśród nich: rektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, przewodnicząca Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich prof. Bogumiła Kaniewska, rektor Politechniki Śląskiej, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich prof. inż. Arkadiusz Mężyk, recenzenci postępowania o nadanie tytułu doktoratu honoris causa: rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach prof. Ryszard Koziołek oraz prof. Piotr Zbróg z UJK, rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. Andrzej Sokala, rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie prof. Jerzy Przyborowski,
rektor Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Częstochowie prof. Anna Wypych-Gawrońska, prorektor ds. rozwoju Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie prof. Kazimierz Tomala, rektor Politechniki Świętokrzyskiej prof. Zbigniew Koruba, rektor Staropolskiej Akademii Nauk Stosowanych w Kielcach prof. Jolanta Góral-Półrola, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach i pracownik UJK ksiądz prof. Paweł Tambor, doktor honoris causa UJK prof. Marek Krawczyk z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz dyrektor I LO im. Marcina Wadowity w Wadowicach mgr inż. Janina Turek. Podczas uroczystości nie
zabrakło też biskupa ordynariusza diecezji kieleckiej księdza dr. Jana Piotrowskiego, posła na Sejm Adama Cyrańskiego, dyrektora generalnego Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego Marcina Bębna.
Bardzo liczną grupę gości stanowiła również reprezentacja środowiska akademickiego Krakowa. Byli wśród nich: rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II ksiądz prof. Robert Tyrała, rektor Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja prof. Sylwester Tabor, rektor Akademii Ignatianum ksiądz prof. Tomasz Homa, rektor Akademii Wychowania Fizycznego prof. Andrzej Klimek, prorektor ds. studenckich AGH im. Stanisława Staszica prof. Rafał Dańko, prorektor ds. nauki Uniwersytetu Ekonomicznego prof. Paweł Lula. Uniwersytet Jagielloński reprezentowali: rektor UJ poprzednich kadencji prof. Wojciech Nowak, prorektorzy prof. Dorota Malec, prof. Jarosław Górniak, prof. Piotr Jedynak, prof. Tomasz Grodzicki, kanclerz UJ Monika Harpula, kwestor Teresa Kapcia, dziekan Wydziału Polonistyki dr hab. Jarosław Fazan, profesor UJ, oraz pracownicy Biura Rektora i redakcji „Alma Mater”. Nie zabrakło także najbliższych
Profesora: małżonki – prof. Magdaleny Popiel oraz córki i syna z rodzinami. Jak przypomniała wygłaszająca laudację prof. Grażyna Legutko, zarówno kariera naukowa, działalność organizacyjna, jak i życie osobiste prof. Jacka Popiela od początku związane były i są z Jego ukochanym Krakowem. Tu się urodził, tu na Uniwersytecie Jagiellońskim studiował filologię polską, a później dziennikarstwo, i tu zdobywał kolejne szczeble kariery. – Mistrzem i inspiratorem pasji naukowych młodego badacza stał się Jan Błoński – wybitny historyk i krytyk literatury, człowiek o niezwykłej osobowości, który został promotorem jego pracy doktorskiej, a potem recenzentem habilitacji. [...] Odbywane przez wiele lat spotkania z prof. Błońskim – w jego mieszkaniu na Klinach, będącym jednym z ostatnich salonów literackich Krakowa – ugruntowały przyjaźń z Mistrzem. To właśnie tam miał okazję poznać tak wybitnych twórców kultury, jak Czesław Miłosz, Sławomir Mrożek, Jerzy Turowicz, Piotr Skrzynecki czy Jan Józef Szczepański.
Stopień doktora nauk humanistycznych Jacek Popiel uzyskał w 1985 roku, stopień doktora habilitowanego w zakresie literaturoznawstwa specjalizacji teatrologicznej – dziesięć lat później, a tytuł
profesora nauk humanistycznych – w roku 2007. W kręgu jego zainteresowań badawczych znajdują się, między innymi, historia dramatu i teatru polskiego od XIX do XXI wieku, ze szczególnym uwzględnieniem dwudziestolecia międzywojennego, dramat młodopolski, twórczość Stanisława Wyspiańskiego, dzieje szkolnictwa teatralnego, filozofia mistycznego teatru słowa i historia Teatru Rapsodycznego.
– Jego publikacje mają wymiar nie tylko historycznoliteracki, ale także kulturoznawczy; cechuje je interdyscyplinarność, odwoływanie się do szerokich kontekstów kulturowych, precyzja w objaśnianiu nieznanych dotychczas faktów literackich, rzeczowe i mądre komentowanie dokonań ważnych twórców literatury i teatru – mówiła prof. Grażyna Legutko. – Jacek Popiel to nie tylko teatrolog, historyk literatury, edytor i redaktor naukowy. To także twórca, autor kilku scenariuszy teatralnych oraz sztuki „Doktor Korczak”, napisanej w 2000 roku na zamówienie Himawari Theatre Group, wystawionej w kilku miastach japońskich, opublikowanej w Polsce w 2005 roku.
Profesor – jak zaznaczyła pani laudator – jest również obdarzonym poczuciem humoru i dystansem do samego siebie charyzmatycznym nauczycielem akademickim, inspirującym studentów do samodzielnego myślenia i twórczych poszukiwań. Pracę dydaktyczną rozpoczął w 1977 roku w Katedrze Teatru i Dramatu w Instytucie Filologii Polskiej UJ. Związany był także z Państwową Wyższą Szkołą Teatralną im. Ludwika Solskiego (obecnie Akademia Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego). Wypromował ponad stu magistrów filologii polskiej i magistrów sztuki, dziewięciu doktorów, był recenzentem w dwudziestu czterech przewodach doktorskich i siedmiu przewodach habilitacyjnych; brał udział w wielu postępowaniach o nadanie doktoratu honoris causa i tytułów profesorskich.
– Profesor odznacza się silnym, wręcz nieugiętym charakterem, imponuje opanowaniem, przy czym ma w sobie jakąś magnetyczną siłę, którą przyciąga do siebie ludzi. Potrafią oni docenić niezależność jego myśli i szlachetność intencji, obdarzyć szacunkiem i zaufaniem, ponieważ z troską i konsekwencją dba o interesy swoich podwładnych. Nie dziwi zatem, że powierzano mu wiele ważnych funkcji, które z powodzeniem pełnił – mówiła prof. Grażyna Legutko. W Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego piastował
stanowiska: dziekana Wydziału Aktorskiego (1990–1993), prorektora (1994–1996) oraz dwukrotnie rektora (1996–1999, 1999–2002). Nie do przecenienia jest również jego udział w organizacji życia akademickiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 2002 i 2009–2020 był kierownikiem Katedry Teatru i Dramatu, następnie dyrektorem Instytutu Polonistyki UJ (2002–2005), dziekanem Wydziału Polonistyki UJ (2005–2012), prorektorem do spraw polityki kadrowej i finansowej UJ (2012–2020), a od 2020 roku pełni funkcję rektora UJ.
– Jako rektor obu uczelni zawsze starał się mieć dystans do samego siebie, przekonując, że pełniąc tę funkcję, jest normalnym człowiekiem, a nie kimś niedostępnym, postumentowym. W wywiadach przyznawał się do swojej ukrytej pasji, jaką jest praca w ogrodzie, mówił o urlopach spędzanych w górach i ulubionym w nich miejscu: Bukowinie Tatrzańskiej, o miłości do muzyki poważnej; wyznawał też, że w chwilach, kiedy jest zmęczony, słucha pieśni Piwnicy pod Baranami, które go uspakajają i dobrze nastrajają, zwłaszcza w wykonaniu Beaty Rybotyckiej, Grzegorza Turnaua i Anny Szałapak. [...] Pełniąc wiele prestiżowych funkcji, dał się poznać jako osoba, którą cechuje rozwaga, życzliwość, dyplomacja, ogromny takt, koncyliacyjny styl działania. W dzisiejszych czasach taki styl jest bezcenny. Jacek Popiel to człowiek niezwykłej etyki, dowodzący, że sens pewnych wartości nie podlega reinterpretacji, a takie dowodzenie nie jest wcale aż tak oczywiste we współczesnym świecie, w którym system wartości ulega nieustannej erozji. Serdeczny i zawsze otwarty na innych
ludzi, „gotowy do dialogu z każdym” (jak podkreślał w swojej opinii Ryszard Koziołek), wielokrotnie występował w obronie wolności i godności każdego człowieka, niezależnie od jego rasy, pochodzenia, statusu społecznego, wyznania, płci czy tożsamości seksualnej – akcentowała pani laudator, a na koniec swego wystąpienia, nawiązując do dewizy prof. Jacka Popiela, która brzmi: Najważniejsze zadania są ciągle przed tobą, w imieniu społeczności akademickiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego życzyła Rektorowi, by tych zadań miał przed sobą jeszcze bardzo, bardzo wiele i mógł je wszystkie z powodzeniem zrealizować Dziękując władzom UJK, recenzentom i pani laudator za wyróżnienie, Profesor wyznał, że łatwiej mu prowadzić uroczystości jako rektor niż uczestniczyć w uroczystości, w której to on jest honorowany. – Jeśli człowiek uniwersytetu otrzymuje tę najwyższą godność od innego uniwersytetu, to naturalną reakcją jest satysfakcja, że praca, którą wykonuje, jest zauważana poza macierzystą uczelnią. Nie jestem wolny od tego uczucia. Ale wraz z radością pojawia się od razu wątpliwość – czy zasłużyłem na to wyróżnienie? Wszak cała moja dotychczasowa działalność to jest tylko dążenie do sumiennego wykonywania swoich obowiązków, za które nie powinienem oczekiwać nagród. Tym większa wdzięczność za ten zaszczyt, który mnie spotyka – zaznaczył.
Słowa wdzięczności skierował także do swoich najbliższych: żony – prof. Magdaleny Popiel, dzieci: Jerzego i Ewy, oraz wnuków: Julii i pięcioletniego Adasia. Dodał, że nie da się uprawiać działalności naukowej – w dodatku tak intensywnej, bo powiązanej z działalnością organizacyjną
– jeśli nie ma się wsparcia najbliższych w rodzinie.
Podkreślił, że nadanie mu tytułu doktora honoris causa przez Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach ma dla niego szczególne znaczenie z kilku powodów, między innymi dlatego, że honoruje go uczelnia, której patronem jest Jan Kochanowski – poeta, dramaturg, humanista, bliski mu od czasów studiów polonistycznych. Poza tym to właśnie z ziemi kieleckiej pochodzili Mikołaj Rej, Stefan Żeromski, Witold Gombrowicz, Gustaw Herling-Grudziński, Adolf Dygasiński, którego twórczość była tematem jego pracy magisterskiej, napisanej pod
kierunkiem prof. Henryka Markiewicza. Niezwykle istotne dla Rektora jest także to, że w gronie wcześniej wyróżnionych tą godnością są naukowcy i pisarze bardzo dla niego ważni. Po pierwsze, jego akademicki nauczyciel – prof. Franciszek Ziejka, który jako pierwszy otrzymał to wyróżnienie. A ponadto Wiesław Myśliwski, Tadeusz Różewicz, Ewa Lipska, Henryk Samsonowicz, Walery Pisarek, Jerzy Wyrozumski czy obecny podczas uroczystości prof. Marek Krawczyk.
– Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, nadając mi tytuł doktora honoris causa, tak naprawdę nagradza mój Uniwersytet, bo to wszystko, co można
uznać za mój wkład w życie akademickie, za moje dokonania naukowe, zawdzięczam Uniwersytetowi Jagiellońskiemu. To wyróżnienie otrzymuję w roku, w którym mija dokładnie 50 lat od chwili, gdy jako student polonistyki znalazłem się w kręgu nie tylko tradycji tej najstarszej polskiej uczelni, ale przede wszystkim w kręgu wielu wspaniałych ludzi, których mogłem na Uniwersytecie spotkać. Nie ukrywam, że ta uczelnia, stworzona i ukształtowana przez wielkich władców – Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełłę i królową Jadwigę, była dla mnie już jako dziecka, a później ucznia, magiczną przestrzenią. Pamiętam te momenty onieśmielenia czy wręcz zauroczenia, kiedy stawałem na dziedzińcu Collegium Maius, czy wówczas, kiedy – zatrzymując się obok Dębu Wolności – patrzyłem na ukryty w gałęziach drzew pomnik Mikołaja Kopernika czy niezapomnianą bryłę budynku Collegium Novum. Marzyłem wówczas, żeby kiedykolwiek być studentem tej uczelni. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że w tej wielowiekowej historii zostanę 306. rektorem UJ – mówił prof. Jacek Popiel. Przywołując w pamięci czasy studenckie i początki swojej drogi naukowej, podkreślił, że to właśnie ten okres miał dla niego fundamentalne znaczenie. Dodał, że Uniwersytet nauczył go prawa do własnych wyborów, do niezależnego, samodzielnego myślenia, wolności, a także nieulegania postawom, które byłyby niegodne tej uczelni.
Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, nadając mi tytuł doktora honoris causa, tak naprawdę nagradza mój Uniwersytet, bo to wszystko, co można uznać za mój wkład w życie akademickie, za moje dokonania naukowe, zawdzięczam Uniwersytetowi Jagiellońskiemu – mówił rektor
– W moim przypadku to poznawana w murach Uczelni i poza murami literatura i teatr dawały mi później moc, aby, na przykład, odmówić propozycji wstąpienia do PZPR, mimo że od deklaracji przystąpienia uzależniono moje przyjęcie do grona asystentów. [...] Nie będę ukrywał, że i na moim Uniwersytecie to prawo do własnego zdania niekiedy mogło kosztować. Przeważnie była to opóźniona kariera naukowa, zatrzymanie wniosku awansowego czy brak zgody na wyjazd zagraniczny. A każdy rok dostarczał przecież nowych doświadczeń – mówił Bohater uroczystości. Przypomniał fascynujący czas lat 70. i 80. XX wieku oraz Piwnicę pod Baranami, Stary Teatr z legendarnymi spektaklami Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdę, Jerzego Jarockiego, Tadeusza Kantora, Teatr STU z głośnymi przedstawieniami Sennika polskiego i Exodusu, kabaret Pod Budą z młodym, debiutującym Andrzejem Sikorowskim, Festiwal Piosenki Studenckiej, a także niezapomniane wieczory w Klubie
Literackim przy ul. Krupniczej, spotkania w Klubie Inteligencji Katolickiej czy w słynnej Beczce u Dominikanów... – W tle szara rzeczywistość PRL-u. Ale my czuliśmy się wówczas wolni. Tę wolność widzieliśmy u wielu naszych profesorów, przede wszystkim z kręgu literatury i sztuki – wspominał. Dodał, że później, w trudnym okresie stanu wojennego i potem – aż do 1989 roku, udawało się ocalić podstawy autonomii Uczelni i bronić przekonania, że szkoły wyższe w swej działalności kierują się zasadami wolności i sztuki. – Ale to, co w tamtych latach było dla mnie najważniejsze, to jednak niepowtarzalna, ponoć niemożliwa na innych uczelniach, atmosfera szacunku dla drugiego człowieka, dla odmiennie myślących, mających własne zdanie. Dla nas, na Uniwersytecie Jagiellońskim, ważne było, czy w tej postawie jesteś uczciwy. Obserwowanie tego niepowtarzalnego świata uczyło nas, studentów i młodych asystentów, szacunku, który winniśmy przekazywać naszym nauczycielom, koleżankom i kolegom odmiennie od nas myślącym. Nikt z nas nie poniżał drugiego człowieka. Tischner uczył, że nie wolno nienawidzić, nie wolno pluć na ludzi tylko dlatego, że mają odmienne zdanie. W tamtych latach wiedzieliśmy, szczególnie w kręgach artystycznych, o ludziach o odmiennych orientacjach seksualnych, ale nie rodziło to żadnych złych, negatywnych emocji. Żartowaliśmy z naszych profesorów, dziekanów, nawet rektorów, tworzyliśmy różne anegdoty dotyczące ich biografii, ale nie było w nas chęci do ich obrażania. Rzeczywiście, UJ – ucząc nas wolności, własnego zdania, a nawet prawa do buntu – wpajał w nas szacunek dla drugiego człowieka – akcentował rektor UJ prof. Jacek Popiel. A na zakończenie swego – jak to określił nostalgicznego wspomnienia przeszłości, która kształtowała i kształtuje teraźniejszość – zaznaczył, że jest ono także okazją do podziękowania tym wszystkim, którzy w naszym kraju – nie tylko na naszym Uniwersytecie – taką wizję uniwersytetu w przeszłości i w chwili obecnej realizują. – To dzięki nim dziś mogę odbierać od UJK to najwyższe wyróżnienie, jakim jest doktorat honoris causa – podkreślił. – Czas obecny jest okresem poważnej próby dla środowiska akademickiego, nie tylko ze względu na doświadczenia pandemii, wojny w Ukrainie, kryzysu finansowego związanego, między innymi, z inflacją. Ostatnie trzy lata pokazały, że nawet z najtrudniejszymi problemami potrafimy się uporać. Największym zagrożeniem dla środowisk
akademickich jest możliwość przeniesienia ze świata polityki, z życia społecznego, bolesnej polaryzacji stanowisk, która może przecież doprowadzić do dramatycznych konsekwencji. Dlatego tak istotną misję do wypełnienia mają uniwersytety.
W nawiązaniu do artystycznych wspomnień i pasji Rektora UJ Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach przygotował dla Niego dwie piękne muzyczne niespodzianki. Pierwszą był występ studentów Katedry Muzyki Wydziału Sztuki UJK, pod kierownictwem prof. Ewy Robak, którzy podczas uroczystości zaśpiewali jeden z ulubionych utworów Profesora, pochodzący z repertuaru dawnej Piwnicy pod Baranami Ta nasza młodość.
Drugi muzyczny prezent otrzymał prof. Jacek Popiel podczas nieoficjalnej części
uroczystości, zorganizowanej w restauracji Winnica. Tam kilka lirycznych piosenek zadedykowała Mu dr Katarzyna Lisowska – wokalistka estradowa, pianistka, kompozytorka, reżyser spektakli muzycznych, która od 2014 roku współpracuje z Andrzejem Piasecznym. Na UJK pełni funkcję zastępcy kierownika ds. kształcenia w Katedrze Muzyki Wydziału Sztuki. Kolejnym niespodziankom i okolicznościowym prezentom, a także gratulacjom i najlepszym życzeniom dla Bohatera uroczystości – od współpracowników, uczniów, przyjaciół i najbliższych – tego dnia nie było końca.
Rita Pagacz-Moczarska
Nagranie z tej uroczystości jest dostępne na kanale YouTube.
WYDARZENIA
Uniwersytet Jagielloński gościł delegację z Niemiec
Delegacja pod przewodnictwem minister ds. edukacji, młodzieży i sportu kraju związkowego Brandenburgia Britty Ernst, z udziałem, między innymi, konsula generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie dr. Michaela Großa oraz koordynatora niemiecko-polskiej współpracy międzyspołecznej i przygranicznej Dietmara Nietana, 2 lutego 2023 odwiedziła Uniwersytet Jagielloński. Podczas spotkania z rektorem UJ prof. Jackiem Popielem i prorektor UJ ds. współpracy międzynarodowej prof. Dorotą Malec oraz dziekanem Wydziału Historycznego UJ prof. Stanisławem Sroką omówiono wyzwania związane z edukacją i współpracą międzynarodową.
Rektor UJ przyjął konsula generalnego Austrii
23 lutego 2023 konsul generalny Republiki Austrii Martin Gärtner złożył wizytę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tematem spotkania z rektorem UJ prof. Jackiem Popielem oraz prorektor UJ prof. Dorotą Malec była współpraca konsulatu i uczelni austriackich z ośrodkami badawczymi UJ. Konsul, urzędujący od października 2022, odwiedził już Małopolskie Centrum Biotechnologii (w którym zatrudniony jest dr hab. Sebastian Glatt, lider grupy badawczej Maksa Plancka w MCB UJ), a także Narodowe Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS. Współpracuje także z Wydziałem Studiów Międzynarodowych i Politycznych oraz Szkołą Prawa Austriackiego WPiA UJ.
Konsul generalny Węgier z wizytą na UJ
Spotkanie rektora UJ prof. Jacka Popiela z konsulem generalnym Węgier w Krakowie dr. Tiborem Gerencsèrem odbyło się 28 lutego 2023 w murach Uniwersytetu Jagiellońskiego. W skład delegacji węgierskiej weszli Márta Ritecz-Sekulic (konsul i zastępca szefa misji) i Tamás Víczián (attaché ds. handlowych). Uniwersytet Jagielloński reprezentowali również prorektor UJ prof. Dorota Malec oraz dziekan Wydziału Historycznego UJ prof. Stanisław Sroka. W trakcie wizyty podkreślono, między innymi, relacje Uniwersytetu Jagiellońskiego z węgierskimi szkołami wyższymi (Uczelnia zawarła do tej pory ponad 70 – wciąż aktywnych – umów o współpracy) oraz wielki potencjał rozwojowy nieformalnej współpracy, opartej na osobistych kontaktach uczonych z UJ i Węgier. Przywołano również znakomite tradycje badań prowadzonych na UJ nad historią i kulturą Węgier.
Ambasador Azerbejdżanu gościem władz UJ
2 marca 2023 na Uniwersytecie Jagiellońskim miała miejsce wizyta ambasador Republiki Azerbejdżanu w RP dr Nargiz Gurbanovej. Honory gospodarzy pełnili rektor UJ prof. Jacek Popiel wraz z prorektor UJ prof. Dorotą Malec. W skład delegacji azerbejdżańskiej weszły także Vusala Sadigova (II sekretarz ambasady) oraz dr Shahla Kazimova (pracowniczka Zakładu Turkologii i Ludów Azji Środkowej Uniwersytetu Warszawskiego). W trakcie wizyty obie strony szczególny nacisk położyły na współpracę pomiędzy szkołami wyższymi, wskazując intensywny rozwój w sferze nauk ścisłych, przyrodniczych i medycznych. Wyraziły też stałą gotowość do zacieśniania kontaktów naukowych oraz do wymiany wiedzy historycznej i doświadczeń kulturowych.
Mikołaj Kopernik – odnowiciel astronomii
Jubileuszowa
Z okazji Roku Mikołaja Kopernika w Bibliotece Jagiellońskiej od 12 maja do 30 czerwca 2023 będzie można oglądać wyjątkową wystawę poświęconą słynnemu astronomowi. Scenariusz tworzony jest wokół dzieła De revolutionibus orbium coelestium. Ukazany będzie również szerszy kontekst przełomu, jaki w następstwie odkrycia Kopernika dokonał się w astronomii, nauce i filozofii. Koncepcja heliocentryczna zostanie przedstawiona na tle historii kosmologii, poczynając od modelu Ptolemeusza. Kuratorzy podejmą także próbę wskazania źródeł tej teorii, między innymi w podręcznikach i naukach mistrzów. Szczególnie interesujące będzie zapoznanie się z nauczaniem astronomii na krakowskim Uniwersytecie w drugiej połowie XV wieku. Publiczności udostępnione zostaną przechowywane w Bibliotece Jagiellońskiej traktaty, komentarze, tablice i rysunki astronomiczne wybitnych znawców astronomii, w tym wykładowców Almae Matris: Wojciecha z Brudzewa, Marcina Króla z Żurawicy, Marcina Bylicy z Olkusza czy Jana z Głogowa. Wystawa będzie okazją do obejrzenia rzadko prezentowanych, najcenniejszych kopernikanów ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej, a także zabytków będących świadectwem recepcji teorii Kopernika. Red.
Krakowskie Centrum Edukacji Klimatycznej
Krakowskie Centrum Edukacji Klimatycznej, mieszczące się przy ul. Wielopole 17a, to nowe miejsce na mapie miasta. Powstało z inicjatywy osób, które w 2021 roku uczestniczyły w Krakowskim Panelu Klimatycznym i przegłosowały, jako jedną z 32 rekomendacji, pomysł powstania właśnie takiej placówki, która ma na celu zwiększenie świadomości ekologicznej mieszkańców w każdym wieku oraz wspieranie ich działań na rzecz poprawy klimatu na co dzień. Będą się tam odbywać spotkania, warsztaty, prelekcje dla grup do 50 uczestników. Szczegółowe informacje i program można znaleźć na stronie krakow.pl/klimat oraz w mediach społecznościowych: na Facebooku i Instagramie.
Otwarcia Centrum dokonał 14 lutego prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski . Uroczystość poprowadziła pełnomocniczka prezydenta Krakowa ds. edukacji klimatycznej Ewa Całus. Uczestniczyli w niej również: rektor UJ prof. Jacek Popiel, dyrektor Małopolskiego Centrum Budownictwa Energooszczędnego Politechniki Krakowskiej dr inż. Małgorzata Fedorczak-Cisak oraz uczniowie Technikum Budowlanego nr 1 w Krakowie, którzy przygotowali koncepcję adaptacji pomieszczeń wykorzystaną do powstania projektu, z dyrektorem Andrzejem Mielczarkiem i nauczycielem prowadzą-
cym Janem Dudą. – Postanowiliśmy nie tworzyć nowej przestrzeni, która może i byłaby piękna i wzbudzała zachwyt, ale zdecydowaliśmy się wykorzystać istniejącą starą kamienicę, należącą do Urzędu Miasta Krakowa. Tym samym ograniczyliśmy negatywny wpływ na środowisko i zminimalizowaliśmy powstanie śladu węglowego, co jest korzystne dla klimatu – mówił prezydent Majchrowski. W pomieszczeniu wypełnionym roślinami zastosowano rozwiązania na rzecz oszczędzania wody i ograniczania zużycia energii, użyto materiałów naturalnych lub pochodzących
z recyklingu, a wyposażenie stanowią, między innymi, używane przedmioty, na przykład lampy.
Partnerem merytorycznym przedsięwzięcia jest Rada Klimatyczna UJ. – Będziemy z wielkim entuzjazmem współpracować z Centrum. Już w najbliższym miesiącu odbędzie się tutaj kilka organizowanych przez nas spotkań – mówiła koordynatorka Rady dr hab. Katarzyna Jasikowska, profesor UJ. Będą to, między innymi, wykłady: prof. Doroty Matuszko Jak zmieniał się klimat w Krakowie w ostatnim stuleciu, prof. Pauliny Kramarz Dieta przyjazna zdrowiu, przyrodzie i klimatowi oraz jakie pułapki czyhają na nas w sklepach spożywczych i prof. Małgorzaty Grodzińskiej-Jurczak Kraków bez plastiku. Inauguracji Centrum towarzyszyło hasło „Zakochaj się w klimacie”, a przed wejściem do budynku rozdawano budki lęgowe dla ptaków, zachęcając do powieszenia ich w swojej okolicy. Odbyły się także pierwsze warsztaty upcyklingowe dla dzieci klas drugich szkoły podstawowej.
Pracownia Edukacyjna w Bibliotece Jagiellońskiej
Biblioteki, zwłaszcza akademickie, nieustannie modyfikują swoje zadania i funkcje, by sprostać wyzwaniom współczesności. Już nie tylko gromadzą, przechowują i udostępniają swe zbiory, ale też coraz intensywniej angażują się w różne kulturalno-edukacyjne przedsięwzięcia. Stają się instytucjami wspierającymi zarówno swych stałych czytelników i użytkowników, jak i tysiące rozpoczynających co roku kształcenie nowych studentów.
Dowodem takiego wsparcia jest utworzona właśnie w Bibliotece Jagiellońskiej nowa Pracowania Edukacyjna. Jej oficjalne otwarcie odbyło się 24 stycznia 2023 z udziałem prorektora UJ ds. rozwoju prof. Jarosława Górniaka oraz dyrektora BJ dr. hab. Remigiusza Sapy, profesora UJ.
– Dzisiejsze bibliotekarstwo jest obszarem bardzo dynamicznym. Już dawno nie ogranicza się tylko do dostarczania źródeł informacji. Współczesne biblioteki akademickie bardzo mocno wchodzą w obszar kształcenia, szkoleń i konsultacji, w obszar wsparcia edukacyjnego całego środowiska akademickiego. Pomagają naukowcom, doktorantom i studentom lepiej odnaleźć się w środowisku nauki – podkreślał dyrektor BJ.
Bo dziś naukowiec, oprócz prowadzenia badań, musi także umieć, między innymi, deponować i archiwizować dane badawcze, zarządzać nimi, a także przygotowywać plany zarządzania tymi danymi do wniosków grantowych.
Gdzie ma się tego nauczyć? Między innymi właśnie w Pracowni Edukacyjnej
Biblioteki Jagiellońskiej, gdzie podczas szkoleń i konsultacji otrzyma specjalistyczną pomoc. A stanie się ona tym bardziej potrzebna, bo od 6 marca 2023 działa Repozytorium Otwartych Danych Badawczych Uczelni Krakowskich RODBUK.
– W planie mamy trzy kierunki działań. Pierwszy to „praca u podstaw”, bo jeśli mamy wspierać naukowców, to sami musimy się uczyć i rozwijać. Pracownia, odpowiednio zaprojektowana i wyposażona w niezbędny sprzęt, posłuży więc także naszym bibliotekarzom, którzy będą w niej mogli doskonalić się w działaniu na rzecz Uniwersytetu. Drugi cel to szkolenia dla całej społeczności UJ w ramach polityki otwartej nauki. Trzeci kierunek dotyczy na-
tomiast wynajmowania tej sali, dzięki czemu możliwe stanie się podreperowanie budżetu Biblioteki – informuje dyrektor BJ dr hab. Remigiusz Sapa, profesor UJ.
– Biblioteka jest sercem Uniwersytetu. Jej pracownikom i użytkownikom życzę więc, by to serce biło mocno i aby pompowało krew wiedzy do całej Uczelni – akcentował podczas otwarcia Pracowni prorektor UJ ds. rozwoju prof. Jarosław Górniak. Wyraził też nadzieję, że w nowej Pracowni Edukacyjnej BJ realizowane będą idee prowadzące do powstawania kolejnych przedsięwzięć i zdobywania obszarów, które do tej pory wydawały się Bibliotece nieprzynależne.
RPM
Repozytorium Otwartych Danych Badawczych
Uczelni Krakowskich (RODBUK)
powiększający się zasób danych badawczych powstających w trakcie realizowanych na uczelniach projektów i badań naukowych stawia przed naukowcami nowe wyzwania w zakresie zarządzania tymi danymi. Dane badawcze można zdefiniować jako materiały w postaci cyfrowej i analogowej ‒ zaobserwowane, zebrane, przetworzone lub wytworzone w ramach działalności naukowej. Udostępnienie danych pozwala społeczności naukowej na skuteczniejszą weryfikację wyników badań naukowych, a także na ich powtórne wykorzystanie do realizacji nowych badań. Do danych badawczych zalicza się, między innymi, dokumenty tekstowe, notatki, wzory, algorytmy i kody, schematy, tabele, a także wyniki obserwacji, wywiady, fotografie, nagrania audio i wideo.
Dynamicznie
Obowiązek udostępniana danych badawczych powstałych w trakcie realizacji projektów finansowanych ze środków publicznych wynika z Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2019/1024 z 20 czerwca 2019 w sprawie otwartych danych i ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego (PE/28/2019/REV/1). W Polsce kwestie otwartości danych badawczych reguluje ustawa z 11 sierpnia 2021 o otwartych danych i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (Dz.U. z 2021 r., poz. 1641).
Dane badawcze należy udostępniać zgodnie z zasadą: „tak otwarte, jak to możliwe – tak zamknięte, jak to konieczne”. Realizując tę ideę, na świecie zaczęto uruchamiać systemy przeznaczone do zarządzania i długoterminowej archiwizacji danych badawczych. Okazało się bowiem, że funkcjonujące do tej pory repozytoria, zaprojektowane z myślą o deponowaniu głównie publikacji naukowych, nie są dostosowane do gromadzenia danych badawczych.
Na świecie od lat funkcjonują takie repozytoria, między innymi Zenodo, Mende-
ley Data. Działają ogólnie dostępne rejestry repozytoriów danych, na przykład: re3data Registry of Research Data Repositories, oraz agregatory ‒ na przykład Europejska Chmura Otwartej Nauki (European Open Science Cloud). EOSC wspiera zarządzanie danymi, a jej rozwój koordynowany jest przez Komisję Europejską i Stowarzyszenie EOSC powołane specjalnie w tym celu.
W Polsce w 2015 roku przy Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego powstało Repozytorium Otwartych Danych Badawczych RepOD, a następnie, w 2018 roku, MOST DANYCH na Politechnice Gdańskiej w konsorcjum z Uniwersytetem Gdańskim oraz Gdańskim Uniwersytetem Medycznym.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom krakowskiej społeczności akademickiej w zakresie wsparcia zarządzania danymi badawczymi i ich archiwizacji, w czerwcu 2021 roku członkowie Rady Dyrektorów Krakowskiego Zespołu
Bibliotecznego powołali zespół roboczy, który we współpracy z Akademickim Centrum Komputerowym „Cyfronet” miał za zadanie opracować wytyczne dla repozytorium otwartych danych badawczych. Koordynatorem zespołu został dr Leszek Szafrański – koordynator Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. otwartego dostępu do publikacji naukowych i danych badawczych, wicedyrektor Biblioteki Jagiellońskiej ds. zasobów cyfrowych. Zespół współtworzony jest przez dyrektorów i pracowników bibliotek sześciu krakowskich uczelni: Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica, Akademii Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha, Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, Uniwersytetu Ekonomicznego, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej.
W trakcie prac nad repozytorium zespół skupił się nad projektowaniem kolekcji tematycznych, zestawu metadanych, który w możliwie prosty i przyjazny sposób
pozwoli na deponowanie danych badawczych, interfejsów, logo oraz nazwy. Zadaniem zespołu było również opracowanie tekstów regulaminu, polityki prywatności, deklaracji dostępności oraz instrukcji dla przyszłych użytkowników. Przygotowane zostały grafiki na stronę internetową RODBUK-a oraz materiały promocyjne.
W efekcie na początku 2023 roku zostało uruchomione Repozytorium Otwartych Danych Badawczych Uczelni Krakowskich – RODBUK. Jest to pierwsze w Polsce repozytorium, które przyjęło rozproszony model działania. Każda uczelnia biorąca udział w projekcie administruje własną instancją systemu, a wszystkie za-
soby danych badawczych widoczne są dla użytkowników we wspólnym agregatorze (agregator: https://rodbuk.pl, instancja UJ do deponowania danych: https://uj.rodbuk. pl).
RODBUK, realizując politykę otwartej nauki, umożliwi pracownikom naukowym, doktorantom i studentom uczelni współtworzących RODBUK deponowanie, archiwizację i udostępnianie danych badawczych z różnych dyscyplin i w różnych formatach.
Korzyścią z deponowania danych badawczych będzie niewątpliwie lepsza komunikacja i wymiana informacji pomiędzy specjalistami reprezentującymi różne
dyscypliny nauki. RODBUK pozwoli także na wykorzystanie już istniejących zasobów danych badawczych i przyczyni się tym samym do obniżenia kosztów przyszłych badań. Samo deponowanie danych badawczych wpłynie na wzrost cytowań zarówno danych, jak i publikacji na nich opartych oraz wzrost rozpoznawalności naukowców UJ na forum międzynarodowej nauki. Korzystanie z Repozytorium jest bezpłatne. W Bibliotece Jagiellońskiej powstał zespół stewardów danych (data stewards), którego zadaniem jest wsparcie społeczności akademickiej UJ w zarządzaniu danymi badawczymi. W skład zespołu, którego siedziba znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej, wchodzi wicedyrektor ds. zasobów cyfrowych oraz pracownicy Oddziału Zbiorów Cyfrowych BJ. Zespół podejmuje działania wspierające społeczność akademicką UJ w zarządzaniu danymi badawczymi. Organizuje szkolenia i konsultacje związane z tematyką otwartej nauki, gromadzeniem, opracowaniem i archiwizacją danych badawczych, przygotowaniem i rozliczeniem planów zarządzania danymi. Wspiera naukowców w procesie deponowania danych w RODBUK-u. Zespół współpracuje z Centrum Wsparcia Nauki UJ – które koordynuje realizację projektów badawczych pracowników UJ, inspektorem ochrony danych UJ, zespołem radców prawnych UJ, Biurem Analiz Instytucjonalnych i Raportowania UJ, przedstawicielami innych uczelni biorących udział w projekcie. Oficjalne otwarcie RODBUK-a odbyło się 6 marca 2023.
Leszek Szafrański Małgorzata Galik
Joanna Konik
Biblioteka Jagiellońska
LITERATURA
Budowanie opartego na chmurze repozytorium danych badawczych, 2021, https://ec.europa.eu/research-and-innovation/pl/projects/success-stories/all/budowanie-opartegona-chmurze-repozytorium-danych-badawczych
Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2019/1024 z 20 czerwca 2019 w sprawie otwartych danych i ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego (PE/28/2019/REV/1).
Obecność problematyki zarządzania danymi badawczymi na stronach web polskich bibliotek naukowych (p. 145), pod redakcją M. Nahotki, Uniwersytet Jagielloński, Biblioteka Jagiellońska, 2022, https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/handle/ item/291146
Otwarta nauka na UJ (2023), https://pod.uj.edu.pl/ e Basics of EOSC and FAIR (2019), https://fairsfair.eu/ news/basics-eosc-and-fair
Ustawa z 11 sierpnia 2021 o otwartych danych i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (Dz.U. z 2021 r., poz. 1641).
GALERIA „ALMA MATER”
cz. 14
Jacob Mertens i malarstwo krakowskie około roku 1600
ZAntwerpii do Krakowa przybył ponad 435 lat temu. Z jakiego powodu? Nie wiadomo. Ale faktem jest, że został tu na stałe, i to właśnie tu znalazł odpowiednie warunki, by tworzyć wybitne dzieła. W 1589 roku wstąpił do miejscowego cechu malarzy, a sześć lat później przyjął prawo miejskie. Co więcej, ożenił się z Barbarą – wdową po malarzu Pawle Czumturnie (Tomtornie) i doczekał się syna Jakuba, który w 1608 roku także wstąpił do cechu malarskiego. Zmarł przed 26 czerwca 1609.
Jacob Mertens, bo to o nim mowa, to artysta absolutnie wyjątkowy. Mistrz detalu. Niestety, mało znany szerszej publiczności. Teraz, dzięki wystawie Jacob Mertens i malarstwo krakowskie około roku 1600, prezentowanej od 12 stycznia do 16 kwietnia 2023 na Zamku Królewskim na Wawelu, pojawiła się szansa, by to zmienić i wzbogacić wiedzę o tym, jaką rolę odegrał w krakowskim środowisku malarskim ten antwerpski twórca przełomu XVI i XVII wieku. To właśnie dlatego jego malowidła, oraz inne dzieła charakterystyczne dla sztuki niderlandzkiej tego okresu, pojawiają się w 14. odsłonie GALERII „ALMA MATER”.
Ekspozycja na Wawelu, składająca się z 33 dzieł, jest efektem znakomitej współpracy pomiędzy Zamkiem Królewskim na Wawelu a Instytutem Historii Sztuki UJ. – Kuratorzy wystawy, Krzysztof Czyżewski i prof. Marek Walczak, stworzyli wyjątkową opowieść o niezwykle interesującym malarzu, ukazując jego sylwetkę artystyczną
w szerokiej perspektywie sztuki, nie tylko krakowskiej – informuje dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu prof. Andrzej Betlej.
Wystawa skomponowana została z dz ieł wypożyczonych. – Pochodzą one z trudno dostępnych kolekcji i zbiorów, których zadaniem jest poszerzenie kontekstu i zbudowanie obrazu zjawisk takich, jak drogi przenikania się inspiracji niderlandzkich, powtarzalność rozwiązań formalnych i popularność motywów ikonograficznych, a także dzieł mistrzów niderlandzkich w Europie Środkowej z przełomu XVI i XVII wieku – dodaje Krzysztof Czyżewski.
Na szczególną uwagę zasługuje 13 obrazów pędzla Jacoba Mertensa. Jeden z nich, Ukrzyżowanie Chrystusa (olej na desce), wypożyczony został z Pałacu Arcybiskupów Krakowskich, pozostałe pochodzą z Prałatówki – siedziby archiprezbiterów kościoła Mariackiego. Wykonane techniką olejną na drewnie, pierwotnie stanowiły część nastawy ołtarzowej ufundowanej do ołtarza Zwiastowania Najświętszej Marii Pannie, a obecnie na wystawie umieszczone zostały w specjalnych mikroklimatycznych ramach. Najważniejszy z nich, opatrzony wyraźną sygnaturą malarza, zapisaną antykwą na prawej krawędzi deski, jest obraz Zwiastowanie Marii Jak zaznaczają kuratorzy, ich pierwotny charakter i piękno w całej pełni przywróciła przeprowadzona niedawno wzorcowa konserwacja.
Oprócz 13 dzieł antwerpskiego malarza, na wystawie zgromadzono również obrazy, rysunek oraz rzeźby z kości słoniowej, powstałe około 1600 roku, na przykładzie których można dostrzec – co było intencją kuratorów – manierę typową dla sztuki niderlandzkiej. W tym kontekście warte szczególnej uwagi są dzieła niepokazywane dotąd na wystawach muzealnych: Ostatnia wieczerza z kościoła św.św. Piotra i Pawła, Matka Boska z Dzieciątkiem oraz świętymi Janem Chrzcicielem i Janem Ewangelistą z katedry na Wawelu, Wizja świętej Jadwigi przed krucyfiksem z kośc ioła św. Krzyża czy Matka Boska Różańcowa (część środkowa poliptyku) z kościoła oo. Dominikanów pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła w Sandomierzu. – Dziełem zupełnie wyjątkowym w skali nie tylko Polski jest naturalnej wielkości grupa Opłakiwania Chrystusa wyrzeźbiona w wosku, z kościoła w Górze Kalwarii – akcentuje prof. Marek Walczak. Na uwagę zasługuje też, przechowywany na Zamku Królewskim na Wawelu, obraz Zmartwychwstanie Chrystusa Tobiasza Fendta (?), gdzie w tle malowidła dostrzec można panoramę Krakowa. Prezentowane na wystawie dzieła dowodzą też – co podkreśla dyrektor Andrzej Betlej – że w Krakowie na początku XVII wieku funkcjonowało bardzo prężne, ciekawe, niczym nieustępujące zachodnioeuropejskiemu środowisko artystyczne.
Rita Pagacz-Moczarska Jacob Mertens, Ostatnia wieczerza, olej na desce; Kraków, ok. 1600. Ze zbiorów Bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Krakowie Rita Pagacz-MoczarskaFragment wystawy Jacob Mertens i malarstwo krakowskie około roku 1600, prezentowanej na Zamku Królewskim na Wawelu. Obrazy Jacoba Mertensa, od lewej: Modlitwa w Ogrojcu, Pojmanie Chrystusa, Chrystus przed Kajfaszem, Św. Anna Samotrzeć, Ukrzyżowanie św. Andrzeja. Na drugiej stronie, od lewej: Męczeństwo św. Katarzyny Aleksandryjskiej, Św. Marcin z Tours, Upadek pod krzyżem, Zdjęcie z krzyża i Opłakiwanie Chrystusa. Olej na desce; Kraków, ok. 1600. Ze zbiorów Bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Krakowie
Ołtarz Zwiastowania Marii z Bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – rekonstrukcja układu obrazów
Jacob Mertens, Ukrzyżowanie Chrystusa; Kraków, ok. 1600. Ze zbiorów Pałacu Arcybiskupów Krakowskich
Archanioł Michał strącający Lucyfera, olej na desce; Kraków, po 1597. Ze zbiorów kościoła św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej
Zwiastowanie Marii, Ukrzyżowanie Chrystusa, obraz dwustronny z kościoła parafialnego w Dolsku, olej na desce; Wielkopolska (?), po 1615 (?). Ze zbiorów Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu
Chrystus na krzyżu, warsztat tzw. Mistrza Furii (?), kość słoniowa, drewno fornirowane; Monachium lub Salzburg (?), 1. ćwierć XVII wieku (krzyż i głowa Chrystusa nowsze). Ze zbiorów klasztoru oo. Jezuitów przy kościele św. Barbary
Wizja Świętej Jadwigi przed krucyfiksem olej na desce; Kraków, 1. ćwierć XVII wieku. Ze zbiorów Kościoła św. Krzyża w Krakowie
,
Szansa na udoskonalenie metody leczenia osteoporozy
Zespół naukowców z Wydziału Chemii UJ pod kierunkiem prof. Marii Nowakowskiej stworzył wielofunkcyjny materiał, który może udoskonalić metody leczenia osteoporozy oraz niwelować nieduże ubytki kostne. Nowy materiał ma postać hydrożelu, który wstrzykuje się w miejsce ubytku kości, gdzie następnie dochodzi do jego „zestalenia” w wyniku sieciowania chemicznego zachodzącego w temperaturze 37 stopni Celsjusza. Ze względu na swoją strukturę i skład hydrożel trwale przyczepia się do tkanki kostnej i pełni funkcję rusztowania, na którym, w naturalnych procesach biologicznych, tworzy się nowa tkanka kostna wypełniająca ubytek.
Podać lek tylko tam, gdzie jest Potrzebny
Dla nowego materiału twórcy zaprojektowali również dodatkową funkcję. Skład chemiczny hydrożelu pozwala bowiem, by stał się on nośnikiem leków na osteoporozę, które da się podać miejscowo wyłącznie w okolice chorych tkanek i ubytków kostnych. Naukowcy przekonują, że opracowana przez nich metoda daje dwie zasadnicze korzyści. Po pierwsze, pozwala odejść od ogólnoustrojowego podawania leków na osteoporozę, które mają silne skutki uboczne. Po drugie, hydrożel daje możliwość aplikowania znacznie większych stężeń leku w bezpośrednie sąsiedztwo chorych tkanek i tym samym zwiększa efektywność terapii. Przy okazji, ze względu na jego właściwości, dodatkowo pojawiają się szanse na naturalną odbudowę kości w miejscu ubytków.
Komponenty naszego hydrożelu naśladują naturalny skład tkanki kostnej. Wśród jego składników jest, między innymi, kolagen, kwas hialuronowy oraz chitozan – polisacharyd o udowodnionych właściwościach antybakteryjnych, prze-
ciwzapalnych i przeciwbólowych. Oprócz tego w jego skład wchodzi kluczowy składnik nieorganiczny. Jest nim syntetyzowany przez nas układ cząstek krzemionki dekorowanych hydroksyapatytem, który w hydrożelu i projektowanej terapii pełni kilka istotnych i pożytecznych funkcji. Składowe hydrożelu, po jego wstrzyknięciu, już w organizmie, wiążą się ze sobą wiązaniami kowalencyjnymi. Właściwość ta pozwala podać hydrożel nieinwazyjną drogą, a cały materiał zachowuje swoją funkcjonalność, ponieważ nie ulega niekontrolowanej degradacji – wyjaśnia dr hab. Joanna Lewandowska-Łańcucka z Wydziału Chemii UJ, jedna z współtwórczyń wynalazku.
– Wykorzystany w hydrożelu hydroksyapatyt w organizmach żywych stanowi główny nieorganiczny budulec tkanki kostnej, wpływając na jej wytrzymałość. W naszym materiale pełni on analogiczną rolę. Minerał ten odpowiednio zagęszcza preparat, który po wstrzyknięciu łatwo przywiera do tkanki kostnej w miejscu ubytku i służy za podłoże dla osteoblastów, które odbudowują kość. To jednak tylko skromna część naszej innowacji. Prawdziwie przełomowe odkrycie doty-
czy możliwości związania w hydrożelu alendronianu sodu, czyli popularnie stosowanego leku na osteoporozę, i uzyskania w ten sposób wielofunkcyjnego materiału o potencjale terapeutycznym. Dzięki tym właściwościom przez wstrzyknięcie hydrożelu lekarze będą mogli aplikować lek bezpośrednio w chore miejsca, gdzie będzie on stopniowo uwalniany – dodaje dr Adriana Gilarska, również współtwórczyni wynalazku, nad którym pracowała w ramach swojej rozprawy doktorskiej na Wydziale Chemii UJ.
obiecujące testy
Zespół naukowy jest już po badaniach na modelu mysim. Celem testów było wykazanie szeroko pojętej biokompatybilności hydrożelu w warunkach in vivo Naukowcy dowiedli, że preparat daje się wstrzyknąć i że nie wywołuje on efektu toksycznego. Ponadto wykazano, że w miejscu podania hydrożelu zachodzi naturalna angiogeneza, czyli powstawanie włosowatych naczyń krwionośnych. To wskazuje na możliwość realnego wykorzystania tego materiału jako bazy dla
odbudowujących się tkanek kostnych. Sam hydrożel także ulega naturalnej stopniowej degradacji. Badania in vivo były prowadzone przez 60 dni, a w ostatnim dniu w miejscu podania hydrożelu wciąż były widoczne jego pozostałości. Co więcej, w badaniach in vitro potwierdzono, że podany w hydrożelu lek – alendronian sodu – jest uwalniany do organizmu stopniowo, co dodatkowo może zwiększać skuteczność leczenia.
– Pierwsze testy hydrożelu na liniach komórkowych i modelach zwierzęcych wypadły bardzo obiecująco. Na razie planujemy przeznaczyć ten materiał do projektowania terapii mniejszych ubytków kostnych, spowodowanych przede wszystkim osteoporozą, ale również różnego rodzaju urazami, czy ubytków, jakie powstają, na przykład, w wyniku operacji neurologicznych. Materiał powinien więc zainteresować szerokie grono lekarzy reumatologów, ortopedów, jak również neurologów i stomatologów – mówi dr inż. Gabriela Konopka-Cupiał, dyrektor Centrum Transferu Technologii CITTRU UJ.
konieczne
dalsze badania kliniczne
Obecnie zespół naukowy poszukuje możliwości współpracy z inwestorami, którzy zaangażowaliby się w dalszy rozwój wynalazku i w niezbędne do przeprowadzenia badania kliniczne. Naukowcy nie wykluczają zarówno komercjalizacji pośredniej, na przykład poprzez założenie spółki spin-off, jak i realizacji kolejnych prac rozwojowych z pomocą finansowania ze źródeł Narodowego Centrum Badań i Rozwoju lub Narodowego Centrum Nauki. Wskazują, że konieczne jest ostateczne przeprowadzenie badań toksykologicznych, wykonanie testów na większych zwierzętach oraz określenie optymalnych stężeń alendronianu sodu
dla uzyskania jak najlepszych rezultatów terapeutycznych.
modyfikacje hydrożelu
Twórcy hydrożelu pracują obecnie nad dalszymi modyfikacjami krzemionki wykorzystywanej w jego składzie, tak by zwiększyć możliwości zarządzania przyszłymi planami leczenia osteoporozy. –Dzięki uzyskanemu projektowi „Tango V” – ścieżka A, finansowanemu ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, możemy w dalszym ciągu rozwijać naszą technologię. Udało nam się zsyntetyzować dekorowane hydroksyapatytem i odpowiednio sfunkcjonalizowane mezoporowate cząstki krzemionki, co pozwala zaadsorbować i związać w hydrożelu kilkakrotnie większą ilość leku na osteoporozę. Badania wykazały, że użycie tego rodzaju cząstek pozwoli nie tylko znacznie zwiększać stężenie alendronianu sodu w pobliżu chorych miejsc, ale że porowata struktura będzie spowalniać proces uwalniania leku, co może wydłużyć w czasie jego działanie. To oznacza, że w przyszłości lekarze będą mogli precyzyjnie projektować zarówno moc, jak i czasochłonność terapii, w zasadzie całkowicie eliminując skutki uboczne, jakie niesie ze sobą ogólnoustrojowe podawanie leku. Ze względu na wydajniejszy załadunek lekiem, ale także, co warte podkreślenia, przyspieszony proces dekoracji hydroksyapatytem, ta udoskonalona wersja bioaktywnego nośnika posiada znacznie większy potencjał aplikacyjny – wyjaśnia dr hab. Joanna Lewandowska-Łańcucka.
zniwelowane skutki uboczne
Dlaczego miejscowe podawanie leku na osteoporozę jest tak ważne? Alendronian sodu jest skutecznym lekiem w walce
Profilaktyka niedoboru jodu
z tym schorzeniem. Jego działanie polega na łączeniu się z hydroksyapatytami kości, przy czym sam lek hamuje aktywność osteoklastów, czyli komórek kości, które odpowiadają za degradację tkanki kostnej. Nie hamuje on natomiast działania osteoblastów, które kość budują. Sprzyja więc naturalnej odbudowie kości. W osteoporozie tkanka kostna ulega systematycznej degradacji, tracąc swoją masę i nieustannie się osłabiając. Z czasem w kościach pojawiają się ubytki, które zwiększają ryzyko uszkodzenia bądź złamania. Powstrzymać ten proces można poprzez wyhamowanie aktywności osteoklastów, wzmożenie aktywności osteoblastów lub poprzez równoczesne wdrożenie obu tych działań. Alendronian wprawdzie hamuje osteoporozę, natomiast w dotychczas stosowanych terapiach podawany jest głównie doustnie, przez co działa ogólnoustrojowo, a przy tym wykazuje niepożądane skutki uboczne. Ogólnoustrojowe stosowanie leku o niepożądanych skutkach ubocznych powoduje, że ma on stosunkowo niską dostępność biologiczną – w chorych miejscach można osiągnąć jedynie jego niskie stężenia. To powoduje, że konieczne jest ścisłe przestrzeganie zaleceń w zakresie stosowania tego leku, a same terapie są długotrwałe i nie zawsze przynoszą zadowalające rezultaty. Kluczowe więc jest uzyskanie możliwości podawania leku miejscowo, dokładnie tam, gdzie jest to potrzebne, z pominięciem reszty organizmu. W optymalnym scenariuszu miejscowo podany lek jest uwalniany stopniowo, dodatkowo zwiększając efektywność terapii. Właśnie taki model działania został zaproponowany w materiale opracowanym na UJ. Wynalazek został objęty ochroną patentową na terenie Polski i za granicą.
CTT CITTRU UJ
Międzynarodowy projekt naukowo-badawczy Kolejny krok w celu eliminacji niedoboru jodu i chorób tarczycy związanych z niedoborem jodu w Europie (akronim: EUthyroid2, program: Horizon Europe 2022-DISEASE) został wysoko oceniony przez ekspertów i otrzymał dofinansowanie Komisji Europejskiej w wysokości blisko trzech milionów euro. Polski zespół pod przewodnictwem prof. Alicji Hubalewskiej-Dydejczyk, kierownik Katedry i Kliniki Endokrynologii UJ CM, otrzymał 130 tysięcy euro. Celem projektu jest poprawa świadomości na temat ryzyka zdrowotnego związanego z niedoborem jodu u młodzieży i młodych kobiet, a w efekcie optymalizacja spożycia jodu. W skład naukowego konsorcjum pracującego nad projektem wchodzi 15 ośrodków z Europy i Azji. Poziom jodu ma wpływ na zaburzenia czynności tarczycy. Ponadto nawet łagodny lub umiarkowany niedobór jodu podczas ciąży powoduje zaburzenia neurokognitywne dzieci. W rejonach, w których występuje niedobór jodu, rosną koszty systemu opieki zdrowotnej. Dzięki programom wzbogacania jodu można temu łatwo zapobiec. Rozpowszechnienie wyników badań w różnych sektorach krajów UE będzie miało ogromne znaczenie. Znajdując modele najlepszych praktyk w celu zwiększenia świadomości znaczenia jodu dla zdrowego życia, program przyczyni się do eliminacji zaburzeń związanych z jego niedoborem.
Zakład Cytologii i Embriologii Roślin Instytutu Botaniki UJ świętuje 90-lecie swego istnienia
W1932 roku w strukturze Instytutu Botaniki (wówczas Instytutu Botanicznego) UJ powstała jednostka, która miała specjalizować się w badaniach cytologicznych, genetycznych i embriologicznych roślin. Pomysłodawcą i założycielem instytucji, noszącej wówczas nazwę Katedra Anatomii i Cytologii Roślin, był prof. Kazimierz Piech. Do roku 1939 siedziba katedry (później zakładu) znajdowała się w budynku pałacu Potockich (ul. św. Anny 1). Po drugiej wojnie światowej, w 1946 roku, organizację i kierownictwo nowej placówki przejęła prof. Maria Skalińska, a następnie, w 1964 roku, prof. Eugenia Pogan. Siedzibą ówczesnej Katedry Anatomii i Cytologii Roślin był pałac Popielów (ul. św. Jana 20), aż do roku 1977, kiedy to, pod inną już nazwą (Zakład Cytologii i Embriologii Roślin – od roku 1970), przeniósł się do budynku Collegium Broscianum (ul. Grodzka 52). Kolejnymi kierownikami byli: prof. Janina Małecka, prof.
Lesław Przywara (od 1991 roku), prof. Andrzej Joachimiak (od 2005 roku). Rok 2013 to przeniesienie Zakładu na Kampus 600-lecia Odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego (ul. Gronostajowa 9). W tym miejscu do dziś prowadzi swoją działalność badawczo-dydaktyczną. Od 2018 roku jego kierownikiem jest dr hab. Marzena Popielarska-Konieczna, profesor UJ.
Nazwa Zakład Cytologii i Embriologii Roślin (ZCiER) przetrwała prawie w niezmienionej formie od chwili jego powstania, ale tematyka badawcza od wielu lat wykracza poza klasyczną cytogenetykę i embriologię roślin, czyli pierwsze kierunki badań realizowane w chwili założenia tej jednostki. Podobnie jak w innych dziedzinach nauk przyrodniczych, ważnym narzędziem do poznania procesów zachodzących w roślinach na poziomie komórek i organów stały się metody biochemiczne, fizjologiczne i molekularne. Jednak, co warto podkreślić,
umiejętność wykonywania preparatów mikroskopowych klasycznymi metodami i ich interpretacja nadal jest istotnym uzupełnieniem zaawansowanych technik badawczych. Świadczy o tym współpraca Zakładu z ośrodkami naukowymi, które chcą skorzystać z naszego bogatego doświadczenia dotyczącego klasycznej preparatyki. Warto także zaznaczyć, że publikacje nestorów embriologii i cytogenetyki są stale aktualne. Wieloletnie szczegółowe i skrupul atne badania, prowadzone od lat 20. ubiegłego wieku, autorstwa Kazimierza Piecha, Marii Skalińskiej, Eugenii Pogan, Janiny Małeckiej, Romany Czapik, Romany Izmaiłow, Andrzeja Jankuna i innych, są cenną bazą informacji dla współczesnych badaczy procesów rozwojowych i filogenezy (czyli pochodzenia, na przykład, gatunków czy podgatunków) lub zagadnień cytogenetycznych, na przykład taksonów Taraxacum (mniszek), Sorbus (jarząb) czy Aquilegia (orlik).
krótka charakterystyka wybranych badań naukowych z zakresu biologii roślin, realizowanych w zakładzie na Przestrzeni 90 lat
cytogenetyka
Badania cytogenetyczne Kazimierza Piecha nad mejozą pozwoliły na opisanie specyficznego powstawania ziaren pyłku w rodzaju Scirpus (sitowie). Maria Skalińska była, między innymi, inicjatorką badań nad kariologią flory Polski. Te szeroko zakrojone zespołowe badania, dotyczące analizy liczb chromosomów, były kontynuowane przez jej uczniów (Eugenię Pogan, Helenę Wcisło i innych) do lat 90. ubiegłego wieku i objęły wiele taksonów roślin okrytozalążkowych całej Polski. Stały się podstawą, między innymi, do utworzenia przez Grzegorza Góralskiego i Andrzeja Joachimiaka w roku 2009 ogólnodostępnej chromosomowej bazy danych oraz analiz liczb chromosomów, na przykład pod względem częstości występowania poliploidów (gatunków o liczbie zestawów chromosomowych większej niż dwa) czy ich związkiem z inwazyjnością. Obiektem badań kariologicznych były nie tylko rośliny okrytozalążkowe. Z inicjatywy
Elżbiety Kuty i Lesława Przywary w roku 1997 powstało opracowanie dotyczące liczb chromosomów i stopni ploidalności wybranych grup mszaków. Kolejny etap w badaniach to cytogenetyka molekularna i analiza chromosomów, umożliwiająca wyznakowanie (widoczne jako fluorescencyjne wybarwienie) określonych sekwencji. Badania z wykorzystaniem tej techniki (FISH – Fluorescence in Situ Hybridization) nad gatunkami z rodzaju Rumex, Aconitum, Hieracium, Luzula, Oenothera, Rhoeo (Andrzej Joachimiak, Elżbieta Kuta, Hieronim Golczyk, Tomasz Ilnicki, Dagmara Kwolek, Krystyna Musiał, Aneta Słomka i inni) umożliwiły, między innymi, identyfikację chromosomów płci u roślin, badanie chromosomów holocentrycznych (centromerów centromerem rozproszonym, zamiast zlokalizowanego w chromosomach monocentrycznych) czy też „niezwykłej” mejozy u heterozygot translokacyjnych, gdzie chromosomy tworzą pierścień zamiast biwalentów w normalnej mejozie.
embriologia
Pierwsze badania embriologiczne prowadzone w Zakładzie dotyczyły, między innymi, procesów apomiktycznych sensu
stricto, czyli warunkujących formowanie nasion na drodze bezpłciowej, to jest z pominięciem mejozy lub zapłodnienia. W przeciwieństwie do rozmnażania płciowego – powstanie zarodka i nasion w apomiksji nie wymaga zapłodnienia. Taki sposób rozmnażania został opisany u wielu gatunków roślin, w tym po raz pierwszy przez Marię Skalińską u Poagranitica i Hieracium aurantiacum. Podjęte przez nią badania nad apomiksją (i wpływem tego procesu na powstawanie nowych gatunków) były kontynuowane przez jej uczniów (Eugenię Pogan, Janinę Małecką, Andrzeja Jankuna, Romanę Izmaiłow) i są prowadzone do dziś (Krystyna Musiał, Maria Kościńska-Pająk, Bartosz J. Płachno, Andrzej Joachimiak, Monika Kwiatkowska). Poznanie procesów apomiktycznych jest ważne nie tylko dla tak zwanych badań podstawowych, ale ma także aspekt praktyczny, ponieważ zaindukowanie apomiksji u gatunków uprawnych umożliwiłoby uzyskanie wyrównanych plonów i uniezależnienie otrzymywania nasion od zapylenia kwiatów.
Interesującym i ważnym trendem w badaniach embriologicznych w ZCiER okazała się analiza zaburzeń przebiegu procesów reprodukcyjnych w linii męskiej i żeńskiej pod wpływem zanieczyszczeń środowiska, na przykład skażenia gleby metalami ciężkimi (Romana Czapik, Romana Izmaiłow, Krystyna Musiał, Maria Kościńska-Pająk, Elżbieta Kuta, Aneta Słomka, Monika Kwiatkowska). Doprowadziło to do wykazania, że poziom tolerancji na metale danego gatunku jest negatywnie
skorelowany z frekwencją zakłóceń w przebiegu procesów embriologicznych.
Innym nurtem badawczym są badania ultrastrukturalne organów reprodukcyjnych roślin (Bartosz J. Płachno), które pozwoliły na identyfikację nowych dla nauki struktur, tak zwanych chromatubules.
Odrębnym kierunkiem badawczym
ZCiER stała się embriologia eksperymentalna, wykorzystująca metody roślinnych kultur tkankowych. Dzięki tej technice możliwa jest indukcja zarodków somatycznych (które powstają, na przykład, z komórek epidermy), zarodków androgenetycznych (które rozwijają się z izolowanych mikrospor lub w odciętych pylnikach), regeneracja roślin z bielma (tkanki odżywczej w nasieniu, która wykazuje wyższą ploidalność niż zarodek) (Halina Ślesak, Robert Konieczny, Monika Tuleja, Grzegorz Góralski, Marzena Popielarska-Konieczna).
inne Problemy badawcze
Jak już wspomniano, klasyczna cytogenetyka i embriologia to tylko część badań prowadzonych obecnie w Zakładzie. Jednak można pokusić się o stwierdzenie, że wiedza z tego zakresu to fundament, który posłużył do dalszego rozwoju, stosowania zaawansowanych narzędzi badawczych i prowadzenia badań interdyscyplinarnych. Warto wspomnieć badania metalofitów, czyli roślin, które akumulują metale ciężkie w ilościach znacznie większych niż pozostałe gatunki roślin, bez szkody dla nich samych. Szeroko zakrojone badania nad
metalofitami z rodzaju Viola wyjaśniły problemy pochodzenia niektórych metalofitów, mechanizmy tolerancji i akumulacji metali ciężkich w komórkach (Elżbieta Kuta, Aneta Słomka, Klaudia Sychta, Justyna Żabicka, Monika Kwiatkowska).
Kolejne interesujące nurty badawcze to biochemiczne i fizjologiczne aspekty zależnej od płci odpowiedzi na stres dwupiennego szczawiu (Rumex) wraz z fitochemiczną analizą specyficznej płciowo produkcji
metabolitów wtórnych o znaczeniu farmakologicznym (Halina Ślesak) oraz badania nad stresem roślin w procesach morfogenetycznych (Robert Konieczny, Monika Tuleja). Interdyscyplinarne badania, które objęły analizy morfologiczne, histologiczne i molekularne nad gatunkami Utricularia (Pływacze) umożliwiły rewizję filogenezy tej grupy roślin mięsożernych (Bartosz J. Płachno). Różnice histologiczne, ultrastrukturalne oraz transkryptomiczne (czyli
różnice w ekspresji genów) pozwoliły na identyfikację struktur zwanych protuberances, które są etapem przejściowym w regeneracji pędów z nieuorganizowanej masy komórek u Actinidia w warunkach kultur in vitro (Marzena Popielarska-Konieczna). Badania fizjologiczne i biotechnologiczne transformowanych korzeni stewii (Stevia rebaudiana) wykazały zwiększoną efektywność syntezy glikozydów stewiolowych w odpowiedzi na warunki stresowe (Monika Tuleja, Robert Konieczny). Opracowano także wydajną metodę transformacji genetycznej słonecznika (Helianthus annuus) metodą balistyczną (Monika Tuleja).
dydaktyka
Jako jednostka akademicka Zakład od chwili założenia był zaangażowany w nauczanie. Pokolenia studentów zapoznawały się i nadal zapoznają z tajnikami rozwoju i budowy roślin w ramach kursów od dawna prowadzonych w ZCiER: Biologia roślin – podstawy (dawniej: Botanika ogólna), Biologia rozwoju roślin (dawniej: Embriologia roślin), ale także Fizjologia roślin. Oprócz kursów obowiązkowych na kierunku biologia Zakład oferuje także kursy dla studentów szczególnie zainteresowanych botaniką, na przykład Anatomia ekologiczna roślin naczyniowych – pracownia, Kultury in vitro i eksperymentalna embriologia roślin, Ekologia zapylania kwiatów, Kariotyp –praktyczny kurs analizy. Wszystkie kursy obejmują, oprócz wykładów, także zajęcia laboratoryjne.
czasoPismo
„Acta Biologica Cracoviensia” series „Botanica” to czasopismo wydawane przez Polską Akademię Nauk, jednak jego funkcjonowanie jest ściśle związane z Zakładem Cytologii i Embriologii Roślin. Pierwszym redaktorem była prof. Maria Skalińska (od 1958 roku). W 1977 funkcję przejęła prof. Helena Wcisło. Następnie na wiele lat redaktorem została prof. Elżbieta Kuta (1996–2015). W tym czasie czasopismo trafiło do bazy Journal Citation Reports/ Science Edition . Obecnym redaktorem czasopisma jest prof. Andrzej Joachimiak. Publikacje „Acta Biologica Cracoviensia” series „Botanica” obejmują różne aspekty botaniki – od badań cytologicznych i embriologicznych po zagadnienia fizjologiczne, biosystematyczne i filogenetyczne, z zakresu roślinnych kultur tkankowych.
jubileuszowa sesja naukowa
2 grudnia 2022 z okazji jubileuszu 90-lecia istnienia Zakładu odbyła się całodzienna sesja naukowa w trybie wideokonferencji. Spotkanie otworzyli dyrektor Instytutu Botaniki Wydziału Biologii UJ prof. Szymon Zubek oraz kierownik ZCiER dr hab. Marzena Popielarska-Konieczna, profesor UJ, która następnie przewodniczyła sesji. Prelegentami byli pracownicy Zakładu (prof. Elżbieta Kuta, prof. Bartosz J. Płachno, dr hab. Grzegorz Góralski, profesor UJ, dr Dagmara Kwolek) oraz współpracownicy z ośrodków polskich (prof. Ewa Kurczyńska z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, prof. Elwira Śliwińska z Politechniki Bydgoskiej, prof. Janusz Zimny z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie k. Warszawy) i zagranicznych (dr Thomas Marcussen z University of Oslo, prof. Douglas Zook z University of Massachusetts w Bostonie, prof. Vitor Miranda z São Paulo State University w Brazylii). Wykłady wygłosili także wychowankowie Zakładu, którzy kontynuują swoje pasje badawcze w kraju i za granicą (dr hab. Marta Libik-Konieczny, profesor IFR PAN, z Instytutu Fizjologii Roślin PAN i dr Błażej Ślązak – pracownik Instytutu Botaniki PAN oraz Department of Pharmaceutical Biosciences Uppsala University w Szwecji).
Prelekcja prof. Elżbiety Kuty, emerytowanej profesor Zakładu, zatytułowana Wichry przeszłości przywiały wspomnienia lat 30., 40., 50., 60. ... Czas nie zatarł śladów na piasku, prezentowała sylwetki i dokonania naukowe założycieli, przede wszystkim Kazimierza Piecha i Marii Skalińskiej. Jak opowiadała, życie Kazimierza Piecha nie było jedynie mrówczą pracą badawczą na wielu polach: botaniki, paleobotaniki, geologii, ale obejmowało także czynny udział w odzyskaniu niepodległości przez Polskę i w powstawaniu Wojska Polskiego. Natomiast Maria Skalińska, pomimo wybuchu drugiej wojny światowej, nie zaprzestała pracy naukowej na obczyźnie, aby natychmiast po zakończeniu wojny wrócić do Krakowa i odbudować zakład – wyposażyć go od nowa w aparaturę i wyszkolić kadrę. Wykład prof. Ewy Kurczyńskiej (UŚ) Od plazmodesmy do ściany – współpraca naukowa z Zakładem Cytologii i Embriologii Roślin poruszał problematykę modyfikacji plazmodesm (zapewniających ciągłość cytoplazmatyczną między większością komórek roślinnych), a także
modyfikację struktury i składu chemicznego ścian komórkowych podczas zmiany kierunku rozwoju komórek roślinnych. Ściany komórkowe roślin są często nadal postrzegane głównie jako celulozowe „osłony” dla komórek roślin, tymczasem ich złożony skład (w tym udział białek) oraz zdolność do przebudowy i modyfikacji mają ogromny wpływ na funkcjonowanie komórek roślinnych.
Tematem prelekcji prof. Janusza Zimnego (IHAR) Badania nad androgenezą u zbóż – historia naszej wieloletniej współpracy były badania prowadzone wspólnie z ZCiER nad zmianą kierunku rozwoju mikrospor, który zamiast prowadzić do utworzenia ziaren pyłku, skutkuje regeneracją roślin. Uzyskane w procesie androgenezy haploidalne rośliny są cennym źródłem do wyprowadzenia nowych odmian zbóż.
Doktor Thomas Marcussen (University of Oslo) podczas prezentacji Diversification and Evolution in Viola, One of the Largest Angiosperm Genera przedstawił aktualny stan wiedzy dotyczący ewolucji i różnorodności taksonów w rodzaju Viola, którego biosystematyka, embriologia, a także metabolity wtórne są od wielu lat tematem badań (zapoczątkowanych przez Elżbietę Kutę, kontynuowanych przez Anetę Słomkę, Klaudię Sychtę i Justynę Żabicką) w ZCiER. Ta grupa roślin, kojarzona głównie z popularnymi bratkami oraz fiołkami leśnymi, charakteryzuje się bogactwem form, w zależności od miejsca występowania na kuli ziemskiej, a jej ewolucja kryje jeszcze wiele tajemnic.
Wykład zatytułowany Cytometria przepływowa w badaniach roślin – retrospekcja współpracy z Zakładem Cytologii i Embriologii Roślin UJ, wygłosiła prof. Elwira Śliwińska (PBŚ). Jest ekspertem w zakresie tej techniki, a jej doświadczenie w pracy z różnorodnym materiałem roślinnym umożliwiło wielokrotnie pracownikom ZCiER zmierzenie wielkości jądrowego DNA, a pośrednio ploidalności roślin, na przykład zregenerowanych w kulturze tkankowej. Ma to kolosalne znaczenie, na przykład w przypadku badań nad gatunkami o dużej liczbie małych chromosomów (przykładowo ponad 170 chromosomów dla roślin z rodzaju Actinidia, czyli popularnego kiwi).
Profesor Bartosz J. Płachno (ZCiER) podczas wykładu Fascynujący świat pływaczy przybliżył grupę roślin mięsożernych, które od wielu lat są jednym z jego obiektów badawczych. Pływacze (Utricularia) to niepozorne rośliny, które bardzo zyskują przy bliższym (dosłownie!) poznaniu. Fotografie z wykorzystaniem mikroskopu skaningowego ujawniają piękno kwiatów i pułapek, do których rośliny chwytają swoje ofiary, głównie drobne bezkręgowce.
Ta grupa roślin była także tematem wykładu współpracującego z Bartoszem J. Płachno prof. Vitora Mirandy (São Paulo State University) Molecular Systematics, Genomics and Evolution of a Model Carnivorous Plant Group: Lentibulariaceae. Jedną z cech morfologicznych, która jest
badana w aspekcie ewolucji tej grupy roślin, jest barwa kwiatów.
Prelekcja dr hab. Marty Libik-Konieczny, profesor IFR PAN, Wykorzystanie metod kultur in vitro w badaniach procesów fizjologicznych roślin dotyczyła wybranych gatunków roślin: Mesembryanthemum crystallinum (kryształki lśniącej) oraz – wspomnianej już wyżej – Stevia rebaudiana (stewii). Kryształka wykazuje zdolność do zmiany typu fotosyntezy w zależności od warunków środowiska (czyli także warunków kultur in vitro). Natomiast słynne glikozydy stewiolowe (słodkie, ale o niskiej kaloryczności) są syntetyzowane z różną intensywnością w zależności od „zestresowania” roślin i poziomu hormonów roślinnych.
Profesor Douglas Zook (University of Massachusetts) w swojej prezentacji The Biosphere’s under Assault Botany Requires Our Priority Attention poruszył aktualny problem zagrożeń wynikających z nadmiernej eksploatacji i braku szacunku dla przyrody. Propaguje on „biosferyzm”, czyli zmianę stylu życia w taki sposób, aby zminimalizować szkodliwy wpływ człowieka na środowisko. Każda zmiana, nawet najmniejsza, ma znaczenie i jeśli
będzie przestrzegana przez coraz większą liczbę ludzi – ma szansę odnieść sukces. Tym sukcesem jest zachowanie ciągłości biosfery niezbędnej do życia dla kolejnych pokoleń, nie tylko ludzi, ale wszystkich organizmów.
Doktor habilitowany Grzegorz Góralski, profesor UJ, i dr Dagmara Kwolek (ZCiER) to autorzy kolejnej prezentacji: Filogenetyka i horyzontalny transfer genów – badania holopasożytów z rodziny Orobanchaceae. Przedstawili badania nad Orobanchaceae, obejmujące filogenetykę (między innymi gatunków z Kaukazu i Europy Środkowej) oraz horyzontalny transfer genów (HGT). Fizyczne połączenie pasożyta i gospodarza może sprzyjać przenoszeniu genów między organizmami, zatem pasożyty są obiecującym obiektem badań nad HGT. Dzięki analizom DNA udało się odnaleźć pierwszy przypadek transferu mitochondrialnego genu (atp6) do holopasożytów z tej rodziny.
Tematem wykładu dr. Błażeja Ślązaka (IB PAN oraz UU) The Diversity and Chemical Ecology of Cyclotides in Viola spp były cyklotydy. Związki te – polipeptydy o charakterystycznej strukturze przypominającej węzeł – są syntetyzowane przez
niektóre grupy roślin (w tym fiołki rodzaju Viola) i pełnią funkcję obronną przed bakteriami czy owadami.
Wiele wykładów, oprócz ich wartości naukowej, obfitowało także we wspomnienia sprzed kilkunastu i kilkudziesięciu lat. Wiele z nich – a nawet niektóre anegdoty – dotyczyły osób, które odeszły na zawsze. Pamiętamy o nich, sięgając do ich prac, nadal jakże aktualnych i cennych.
Zakład to nie tylko pracownicy badawczo-dydaktyczni. To również studenci wykonujący swoje prace dyplomowe i doktoranci przygotowujący się do obrony swoich tez doktorskich. To także pracownicy inżynieryjno-techniczni, którzy pomagali i pomagają w pracach badawczych, dydaktycznych i organizacyjnych (Teresa Stokłosa, Teresa Ciesielska, Joanna Nieciecka-Ogrodnik, Andrzej Wrześniak, Agnieszka Marek).
Marzena Popielarska-Konieczna
Instytut Botaniki
Wydział Biologii UJ
Anna
hab. Robert Konieczny, profesor UJ, dr hab. Grzegorz Góralski, profesor UJ, dr Dagmara Kwolek, inż. Andrzej Wrześniak, dr hab. Aneta Słomka, profesor UJ, mgr Justyna Żabicka, dr Monika Tuleja. Pracownicy i doktoranci Zakładu nieobecni na zdjęciu: prof. Andrzej Joachimiak, prof. Bartosz J. Płachno, dr hab. Krystyna Musiał, profesor UJ, pracownicy emerytowani: prof. Elżbieta Kuta, dr hab. Maria Kościńska-Pająk, oraz doktoranci: mgr inż. Damian Adamus, mgr Mohib Abdullah, mgr Anna Burda, mgr Agnieszka Kurdziel, mgr Krzysztof Lustofin, mgr Szymon Miszczak
Wszystkie osoby związane z ZCiER, które przez niedopatrzenie nie zostały wymienione w artykule z imienia i nazwiska – autorka bardzo przeprasza. Zakład Cytologii i Embriologii Roślin IB UJ. Od lewej, pierwszy rząd: dr Agnieszka Marek, dr hab. Halina Ślesak, mgr Joanna Nieciecka-Ogrodnik, dr hab. Marzena Popielarska-Konieczna, profesor UJ, dr Monika Kwiatkowska, dr Klaudia Sychta, mgr inż. Joanna Malec (doktorantka). Od lewej, drugi rząd: dr WojnarO bioetyce w badaniach medycznych
Rozmowa z dr. hab. Marcinem Waligórą, profesorem UJ, bioetykiem, prodziekanem ds. rozwoju naukowego Wydziału Nauk o Zdrowiu
□ Tytuł magistra na Uniwersytecie Jagiellońskim uzyskał Pan z filozofii, doktorat poświęcił Pan fenomenologii. Co sprawiło, że ostatecznie związał się Pan z Wydziałem Nauk o Zdrowiu? Skąd zainteresowanie bioetyką?
■ Kiedy kończyłem doktorat na Wydziale Filozoficznym, pojawiła się możliwość zatrudnienia w Zakładzie Filozofii i Bioetyki Wydziału Nauk o Zdrowiu. Gdy zacząłem tam pracować, okazało się, że studenci, których uczę, stawiają inne pytania i mają inne potrzeby niż studenci nauk humanistycznych. To sprawiło, że zacząłem bardzo aktywnie szukać nowych narzędzi, dokształcać się. Aż w końcu Zbigniew Zalewski zasugerował mi finansowane przez The National Institutes of Health (NIH) studia podyplomowe dotyczące etyki badań naukowych. Byłem zafascynowany tym, czego tam się dowiedziałem. Zmieniło to całkowicie moje zainteresowania naukowe. Jednocześnie miałem intensywne poczucie, że po dziewięciu latach zajmowania się filozofią, napisaniu książki o fenomenologii potrzebuję nowej perspektywy i szerszego warsztatu. Uznałem, że w obszarze czystej teorii nie ma już dla mnie pola do dalszych aktywności. Natomiast to, czego nauczyłem się jako filozof, ciągle „pracuje”, tyle że dziś już w innych kontekstach.
□ Wkrótce po ukończeniu studiów podyplomowych założył Pan REMEDY – grupę badawczą ds. etyki badań w biomedycynie. Czym ona się dokładnie zajmuje?
■ W 2010 roku w Polsce powstało Narodowe Centrum Nauki. Kończyłem wówczas studia podyplomowe. Oznaczało to, że dla tego, co chcę robić – międzynarodowe badania, publikowanie po angielsku i bioetyka, można uzyskać instytucjonalne wsparcie. Otrzymałem najpierw niewielki grant w ramach studiów podyplomowych, finansowanych przez NIH, by natychmiast zaaplikować do NCN o grant dotyczący etyki badań bioetycznych z udziałem ludzi. Stworzyłem wtedy zespół, który z czasem nazwaliśmy REMEDY. Pracowałem wówczas z Janem Piaseckim oraz Litwinem Viliusem Dranseiką – dziś obaj są bioetykami o międzyna-
rodowej rozpoznawalności. Obserwując, jak pracują naukowcy na najlepszych uniwersytetach, co robią najlepsze w bioetyce zespoły na świecie, dostrzegłem ogromną wartość pracy zespołowej. Od początku próbowałem więc budować interdyscyplinarną grupę badawczą. Moi współpracownicy i doktoranci: Karolina Strzebońska, Katarzyna Klaś, Paola Buedo, Mateusz Wasylewski czy Tomasz Krawczyk, mają w wielu sferach kompetencje większe niż ja. Ale wzajemnie się uzupełniamy i dobrze komunikujemy. REMEDY tak właśnie został zbudowany i z czasem zaczął być rozpoznawalny na świecie. Dostajemy prośby o współpracę, zaproszenia do międzynarodowych grantów. Misją REMEDY – gdyby próbować ją streścić – jest zajmowanie się etycznymi aspektami prowadzenia badań z udziałem ludzi. Dostarczamy analiz naukowych, które mają pomóc w rozwoju bezpiecznych badań z udziałem ludzi w biomedycynie. W szczególności interesujemy się zagadnieniami ryzyka i korzyści dla uczestnika badania klinicznego, czyli naukowego eksperymentu medycznego. W zespole pracują eksperci w zakresie etyki, biologii, inżynierii biomedycznej, biostatystyki, psychologii, nauk o zdrowiu i farmacji. Głównym obszarem naszych zainteresowań są badania onkologiczne, również w pediatrii.
□ Co jest największym osiągnięciem zespołu REMEDY?
■ Myślę, że metaanaliza dotycząca etycznych aspektów badań nad nowotworami u dzieci, opublikowana w „PLOS Medicine”. Aplikowałem wtedy o stypendium Fulbrighta i dzięki tym badaniom znalazłem się na Harvardzie, otrzymując rekomendację od Jonathana Kimmelmana. To i seria innych badań pokazujących, jaki jest profil ryzyka i bezpieczeństwa terapii dziecięcych, są często cytowane. Z tego, jako REMEDY, jesteśmy chyba najbardziej znani. Skądinąd było to jedno z większych doznań w moim życiu. Przebywając na Harvardzie, postanowiłem, że będę jeździł do najważniejszych ośrodków bioetycznych, pokazując wyniki naszych badań. Poza HMS odwiedziłem, między innymi, John Hopkins University, NIH i Penn University, gdzie miałem przyjemność
prowadzić prelekcję przed najlepszymi onkologami na świecie. Po niej odbyła się jedna z najbardziej ożywionych dyskusji, w jakiej uczestniczyłem. Dużym sukcesem REMEDY było także zwrócenie się do nas przez amerykańską agencję The National Cancer Institute z prośbą o surowe dane z badania. Nasze wyniki były na tyle interesujące, że badanie zostało później przez ten instytut powtórzone.
□ Jak Pan postrzega swoją pracę w HMS? Czy istnieje różnica w podejściu do uprawiania nauki? Czy jest coś, co można – a nawet należałoby – w Polsce wdrożyć i zmienić w tym względzie?
■ Dla mnie pobyt na Harvardzie jest przeżyciem podobnym do wylotu na Marsa. Człowiek nieustannie zastanawia się, jak udało się stworzyć coś tak dobrego. Wszystko, co tam się robi, jest wysokiej jakości. Dzień po dniu zadawałem sobie pytanie, co sprawia, że ci ludzie myślą i działają w tak dalece odmienny od naszego sposób. Na Harvardzie jest absolutnie jasne, że to, co się robi, ma być najwyższej światowej jakości i ma wyznaczać standardy. Tam nigdy się nie odpuszcza. W badaniach – to najadekwatniej przemyślane pytania badawcze, najlepszy zespół na świecie, możliwie najlepiej opublikowane wyniki. Dotyczy to także administracji. Fascynowało mnie, że głównym motorem działania jest tam autentyczna ekscytacja przedmiotem swego działania. Ludzie – także administracja – wciąż zagrzewają się do pracy, bazując na pozytywnych emocjach, czerpiąc z nich energię. Harvard pod wieloma względami różni się od innych uczelni. Kiedy zacząłem pełnić funkcje administracyjne na UJ CM, pierwszą rzeczą, którą zrobiłem, była lektura Making Harvard Modern: The Rise of America’s University . To opowieść o uczelni, która była kiedyś lokalnym uniwersytetem, gdzie studiowały głównie bostońskie elity. Przełomowy okazał się moment, w którym uznano, że uniwersytet zrezygnuje z wymiaru lokalnego i otworzy się na świat. I to im się udało! Bo właśnie Harvard stał się numerem jeden na świecie. Zadecydowało o tym wiele czynników, między innymi to, że stał się uniwersytetem czysto merytokratycznym.
Przełom zaczął się od rektora Dereka
Curtisa Boka, który obejmując tę funkcję, był człowiekiem około czterdziestoletnim.
Dokonał on czegoś w rodzaju rewolucji. Myślę, że dopóki na którymś z polskich uniwersytetów na wysokich stanowiskach
nie będzie grupy ludzi, którzy wprowadzą rozwiązania, inspirując się najlepszymi na świecie uczelniami, to trudno będzie szko-
łom wyższym wyjść poza lokalną strefę wpływów. Chociaż mam wrażenie, że ruch we właściwą stronę już się zaczął. Niektóre obszary badawcze są bardzo umiędzynarodowione i mają duży potencjał. Oczywiście, nigdy nie staniemy się drugim Harvardem, bo, choćby geopolitycznie, nie mamy takich możliwości, ale –moim zdaniem – Uniwersytet Jagielloński mógłby stać się liderem co najmniej w tej części Europy.
□ Pana badania mieszczą się w nurcie Evidence-Based Ethics. Rozmawiając z bioetykiem, nie mogę nie skorzystać ze sposobności, by zapytać o to, co dotyczy każdego z nas – czyli o wciąż przedmiotowe traktowanie pacjentów. W tej kwestii ostatnio bardzo wiele się dzieje. Na popularności zyskuje medycyna narracyjna, skupiająca się na indywidualności pacjenta, stanowiąca odpowiedź na medyczny paternalizm, mogąca mieć duże znaczenie dla procesu terapeutycznego. Co bioetyka może mieć w tym obszarze do zaoferowania?
■ Ukierunkowanie na pacjenta dostrzegam właściwie na każdym etapie biomedycyny. Nie twierdzę, że to już się dokonało, ale usiłowanie, by zmaterializować to przemieszczenie, by usytuować pacjenta w centrum, jest mocno obecne. Z jednej strony, są to nurty, powiedzmy, humanistyczne – jak medycyna narracyjna, z drugiej – prawo medyczne, które na różne sposoby zabezpiecza autonomię pacjenta, a z jeszcze innej – co akurat najbardziej interesuje mnie i mój zespół – jest to „pacjentocentryczność” w badaniach biomedycznych z udziałem ludzi. W metodologii i organizacji tych badań pacjent umieszczony jest w samym centrum. Na przykład, kładzie się duży nacisk na uczestnictwo pacjentów w gremiach projektujących badania kliniczne. Innym przykładem jest wchodząca w życie regulacja unijna, która wymaga, aby w komisjach bioetycznych zasiadali nieprofesjonaliści, którzy, między innymi, wypowiadają się na temat zrozumiałości dokumentów dla pacjentów. Pojawia się też wiele analiz, które sprawdzają czy tak zwane zastępcze punkty końcowe w badaniach klinicznych przekładają się na klinicznie istotne punkty końcowe, czyli takie, które są rzeczywiście istotne dla pacjenta, bo, na przykład, zwiększają jakość i długość jego życia.
□ Ma Pan 44 lata. Od września 2020 roku pełni Pan funkcję prodziekana ds. rozwoju naukowego. Jest Pan przewodniczącym Rady Dyscypliny Nauki o Zdrowiu. Kariera potoczyła się w Pana przypadku szybko. Czy spodziewał się Pan takiego obrotu
■ Nigdy nie byłem zdeterminowany, by pełnić funkcje administracyjne. Wszystko potoczyło się błyskawicznie, bez jakichkolwiek zabiegów z mojej strony. Swoje życie wyobrażałem sobie poświęcone przede wszystkim badaniom, w którym wspomnianych funkcji pełnię jak najmniej. Zawsze były dla mnie dystraktorami, unikałem ich. Przełomowym momentem stał się roczny pobyt w Harvard Medical School (HMS), gdzie prowadziłem badania, a zarazem – z rosnącą fascynacją – przyglądałem się wszystkiemu „od podszewki”, na przykład temu, jak HMS jest zorganizowane, jaka tam panuje kultura pracy, jaki sposób myślenia dominuje. Następnie dostałem stypendium i ukończyłem The Leadership Academy for Poland Czarka Wójcika, która wyposażyła mnie w świetne narzędzia. To wszystko zainspirowało mnie może nie tyle do aktywnego szukania funkcji administracyjnej, co raczej do przemyśleń, że taka rola mogłaby być interesująca, że może udałoby się coś zmienić.
□ Jak udaje się pogodzić Panu wszystkie pełnione funkcje i znaleźć jeszcze miejsce na życie prywatne oraz realizację pasji?
■ Trzymam się kilku zasad, które zostały wypracowane przez okres wspólnego życia z moją partnerką Ewą Kopczyńską, która także pracuje na uczelni. Jak wiadomo, tutaj czas pracy jest nielimitowany. Staramy się nie przynosić pracy do domu. Swój telefon służbowy zostawiam w pracy, nie pracuję podczas wakacji. To nasz rodzinny konsensus. To działa! Inna ważna kwestia pozwalająca łączyć wiele funkcji – to świetni współpracownicy, do których mam szczęście i których bardzo cenię. Bez nich musiałbym z części funkcji po prostu zrezygnować. Tak skonstruowany zespół przyciąga później najlepszych.
□ A czy długi pobyt na Harvardzie zaważył w jakiś sposób na życiu prywatnym?
■ Postanowiliśmy, że nie możemy, jako rodzina, rozstać się na rok. Moja partnerka także dostała afiliację na Harvardzie i mogła prowadzić tam swoje badania.
Zamieszkaliśmy na kampusie, a nasze dzieci poszły do pobliskiej publicznej szkoły. Córka zaczęła naukę jako sześciolatka, a syn poszedł do piątej klasy. Z racji tego, że visiting scholars w Cambridge jest tak wielu, w szkole publicznej funkcjonują dwie klasy: jedna dla Amerykanów, a druga, równoległa, dla dzieci visiting scholars. Ci uczniowie nie mówią po angielsku, są dosłownie ze wszystkich kontynentów, a po roku wymienia się 90 procent klasy. Kadra nauczycielska miała świetne pomysły – jak zorganizować zajęcia w ten sposób, aby dzieci, które na początku nie mówią po angielsku, chciały na drugi dzień do szkoły wrócić. To rzeczywiście się udawało! Po kilku tygodniach nasze dzieci zaczęły mówić po angielsku. To była experimental school, co wyrażało się na różne sposoby. Na przykład, moja córka nigdy w niczym nie była poprawiana, w tym – w nauce języka. Pamiętam, że czytała kiedyś książeczkę, a ja próbowałem poprawić niektóre rzeczy – była tym autentycznie zdumiona. Okazało się, że zasadniczo w szkole nigdy dzieciaków nie poprawiają, a mimo to robią one niesamowite postępy.
□ Jakiej rady udzieliłby Pan młodym badaczom, którzy stoją u progu naukowej kariery?
■ By o karierze naukowej myśleć jako o nieskończonym procesie uczenia się. Stopnie naukowe nie są największą satysfakcją. Najważniejsze jest stworzenie naprawdę dobrego zespołu, ze świetnymi ludźmi, z którymi można się rozwijać. Moja droga do tego, co robię obecnie, nie była prosta. Było dużo ślepych uliczek, które nie prowadziły do prostych rozwiązań. Staram się to traktować jako zasób, bo jednak zawsze czegoś się uczyłem.
Warto podążać za tym, co najbardziej fascynuje, działać na polu międzynarodowym, i to najszybciej jak się da, posiadać mentorów, obserwować najlepszych na świecie i nie myśleć, że nie da się czegoś zrobić, bo naprawdę dysponujemy dziś możliwościami, by robić bardzo zaawansowane badania.
Bursztynowy szlak
Od wielkiego wymierania po nadzieję na przyszłość
Niektórzy uważają go za sok z drzew – niesłusznie. Wszak nigdzie nad morzem nie stoją drzewa płaczące żywicami, które wpadają do niego, aby z nich powstał bursztyn
Jan Jonston, 1632
Smoła ziemna. Guma drzew. Zgęstniała piana morska. Błoto z gór, spychane na wybrzeża. Zakrzepły pot ziemi. Sok z dna morza. Przez wiele stuleci pochodzenie bursztynu doczekało się ogromnej liczby różnorodnych hipotez. Określenie jego prawdziwej natury przychodziło bowiem z wielkim trudem, gdyż tak ewidentnie ziemski – konsekwentnie poławiany był z morza, co dla ówczesnych umysłów stanowiło niemały frasunek. Pierwsze śmielsze podejrzenia co do jego niewątpliwie „drzewnej” natury pojawiają się dopiero na początku XIX wieku, kiedy to ostrożnie zaczęto łączyć go z żywicą znajdującą się między szyszkami iglastych drzew, która
w jakiś niezrozumiały sposób, zapewne przy współudziale wody i ziemi, zmieniła się w twór plasujący się gdzieś pomiędzy ciałem mineralnym a bituminem. W ciągu kolejnych dekad tego niezwykle szybkiego i postępowego stulecia podejrzenia o „pradawnych, już nieistniejących drzewach bursztynowych” całkiem sprawnie przeistoczyły się w twierdzenie o „stwardniałej żywicy drzew iglastych”, które w opinii znakomitej większości ówczesnych badaczy natury nadspodziewanie szybko i zaskakująco definitywnie stało się faktem.
Dzisiaj, ponad 200 lat po odkryciu i udokumentowaniu tej największej tajemnicy bursztynu, wciąż nie wiemy o nim
wszystkiego. Nie wiemy, lecz dążymy do tego, by się dowiedzieć, gdyż skrywa on tajemnice, które, być może, okażą się dla nas bardzo cenne, zwłaszcza w nadchodzących trudnych czasach. Aby jednak w pełni doświadczyć istoty tego niezwykłego materiału, trzeba cofnąć się do jego początku. A nawet jeszcze odrobinę dalej.
zanim sPadła Pierwsza kroPla
Wskazówki zegara cofają się. Podążając wstecz, mijają godzinę 12 ponad 300 miliardów razy. Jest rok 380 000 000 przed naszą erą. Ziemia w niczym nie przypomina planety, której widok budzi
nas każdego dnia. Wiele gwałtownych i dramatycznych w skutkach zmian wciąż ma przed sobą. Nie poczuła jeszcze wibracji pochodzących od stąpania ogromnych gadów. Nie rozgrzał jej do czerwoności nadlatujący z kosmicznej głębi meteoryt. Nie poddusiły tony dwutlenku węgla, bezceremonialnie wypuszczane do jej cennej atmosfery przez „dwunożne małpy” o ponadprzeciętnej inteligencji. Wszystko to wciąż jeszcze przed nią. Teraz jest cichą i spokojną kulą, cierpliwie krążącą wokół gwiazdy, która powołała ją do istnienia. To, co na niej dominuje – to wszechogarniająca nicość, po której powoli i monotonnie pływają skaliste i posępne
nych warunkach. Kiedy za sprawą kilku przypadkowych mutacji na powierzchni tych małych odważnych podróżników pojawiają się jakieś drobne pory, wymiana gazowa staje się nieco łatwiejsza. A gdy dodatkowo otrzymują lekko woskową powłoczkę, wówczas słońce nie staje się aż tak uprzykrzające. Wygląda na to, że coś z tego będzie! Małe glony ruszają śmielej na podbój lądu. Z czasem odkrywają, że ta wielka żarząca się na niebie kula jest źródłem niebywałej energii, która zapewnia im więcej życia niż kiedykolwiek wcześniej. To, co pod wodą było jedynie bladym promieniem, tutaj, na lądzie, stanowi ogromną
dziewanie do ziemi. To dla niej wielkie zaskoczenie – wszak nikt wcześniej jej tego nie zrobił, nigdy nie doświadczyła podobnego ataku. Skała kontynentalna poddana zostaje fizycznej i chemicznej próbie, z której rodzi się coś, co już wkrótce na trwałe zmieni oblicze planety: gleba.
To nie jest jednak spokojny świat. Tu wszystko jest nowe, świeże, inne. Dlatego pojawienie się gleby, które dla roślin zwiastowało przełom, już za „geologiczny moment” doprowadzi do wielkiego wymierania dewońskiego. Kiedy bowiem ta niezwykła ziemska nowość zostanie wypłukana wraz ze wszystkimi nowymi, drzewopochodnymi, składnikami od -
kontynenty. Nie bez powodu jednak hipotetyczna odwrócona klepsydra zabrała nas właśnie teraz właśnie tutaj. Oto bowiem coś się zmienia: z wodnej i dotychczas całkiem przyjaznej toni, jeden za drugim, nieśmiało, zaczynają wychodzić jakieś maleńkie roślinne drobiny. Ten niepozorny z naszego punktu widzenia ruch jest dla nich gigantycznym wysiłkiem. Tutaj, w tej jałowej i złowrogiej rzeczywistości, przetrwanie graniczy niemal z cudem. Jednak, zgodnie z powiedzeniem, że kto nie ryzykuje, nie pije szampana, te małe i liche morskie glony podejmują ogromny trud, wytrwale i z godną podziwu zaciętością płożąc się po nieprzyjaznej i obcej im ziemi.
Tlen, który dotychczas tak łatwo mogły pobierać z morskiej wody, teraz jest ledwo dostępny. Słońce, którego promienie skutecznie odbijała powierzchnia oceanów, nieznośnie wypala ich strukturę. Małe glony duszą się i usychają. Do momentu, gdy ewolucja swoim odwiecznym „być albo nie być” nie uposaży ich w coś, co pozwoli im przetrwać w tych piekiel -
siłę, pobudzającą wzrost i wspierającą dalszą ekspansję. Czas więc zacząć zbroić się na poważnie – walka o promienie z innymi roślinami to wszak nie przelewki! Oto obserwujemy, jak pierwszy raz w historii naszej pięknej błękitnej planety rośliny doświadczają wzrostu pionowego. Powoli, acz bezwzględnie pnąc się w górę, rozkładają swoje liście i korony, które prześcigają się i konkurują ze sobą tylko po to, aby w roślinnym gąszczu zdobyć dla siebie jak najwięcej tej drogocennej, życiodajnej energii. W chwili, gdy wyposaża je ona w coraz większą siłę i gabaryty, nadchodzi czas na kolejny przełom: wbicie pierwszych korzeni w skaliste ziemskie podłoże. Od tej pory wzrost postępuje nie tylko w górę, ale i w dół. I wtedy wszystko zaczyna się zmieniać. Znowu.
Wbijające się w głąb ziemi korzenie zaczynają się bardzo mocno panoszyć, krusząc i rozsadzając skały w poszukiwaniu miejsca zaczepienia. To z kolei sprawia, że składniki odżywcze, które rośliny z nich uwalniają, trafiają zupełnie niespo-
żywczymi i trafi do rzek oraz strumieni, a zaraz potem do płytkich mórz i oceanów – w wodach zrobi się naprawdę zielono. Wszystko przez żyjący tam fitoplankton, który, doświadczając tak odżywczej obfitości, masowo napędzi swój wzrost. I już wkrótce stanie się syty, pokaźny oraz wyjątkowo rozległy. Problem jednak w tym, że jego życie nie trwa jakoś zastraszająco długo, prędzej czy później obumiera, opada na dno i zaczyna się rozkładać. Również masowo, biorąc pod uwagę jego nowe gabaryty. A do rozkładu zużywa ogromne ilości tlenu, zabierając go przy okazji wszystkim tym, którzy w oceanie mają swój dom. W ten właśnie sposób ogromna część nowego świata zaczyna umierać. I to tuż po tym, gdy dopiero co rozkwitł na dobre.
Rośliny jednak przetrwają. Drzewa będą miały się coraz lepiej. Przynajmniej jeszcze przez parę milionów lat, kiedy klimat wciąż będzie zdecydowanie ciepły i wilgotny. „Schody” zaczną się dopiero w okolicach roku 250 000 000 p.n.e.,
kiedy to zacznie robić się chłodno i nieprzyjemnie. Oraz sucho. Drzewa jednak usilnie dążyć będą do tego, by przetrwać w takich warunkach. Dlatego też spróbują wyprosić u ewolucji jakąś sprytniejszą taktykę, bo w niekorzystnych warunkach klimatycznych z ich roślinnych trzewi woda ucieka niepokojąco szybko. Potrzeba więc czegoś, co umożliwi skuteczniejsze jej zatrzymanie. I właśnie wtedy na liściach pojawia się gruba woskowa powłoka nasycona substancjami tłuszczowymi. Naprawdę świetnie chroni przed wysychaniem! Jednocześnie wciąż poprzetykana jest maleńkimi porowatymi strukturami, które wcześniej bardzo dobrze sprawdzały się w stałym przepływie gazów. Pod taką wodoodporną zewnętrzną warstwę ewolucja dorzuca im jeszcze zespół zdrewniałych komórek o grubych ściankach, które wspierają mechanicznie tę nową postać oraz chronią ją przed nadmiernym parowaniem. Tak oto na Ziemi pojawiają się drzewa iglaste, których liście zostają przekształcone w szpilki, i które – dzięki swej wyjątkowej konstrukcji – wciąż mogą skutecznie przetwarzać energię świetlną najbliższej im gwiazdy oraz wykorzystywać ją do produkcji pokarmu, nawet w najmniej sprzyjające dni tego trudnego okresu.
Oczywiście, z biegiem czasu Ziemia coraz mocniej się ożywia, a nowym tworom niestraszne są wahnięcia klimatu, gdyż ewolucja, niczym wprawna moderatorka tego świata, zapewnia każdemu jego użytkownikowi pełną pulę możliwości (w tym przypadku – genetycznych). Dlatego też niedługo po tym, gdy na naszej planecie pojawiają się rośliny, pojawiają się także i roślinożercy. Którzy, podobnie jak drzewa, mają chrapkę na więcej. Z tego powodu
samo przystosowanie się do chłodniejszych warunków nie może być dla drzew wystarczające. Muszą po raz kolejny wytargować u ewolucji jakiś przebiegły mechanizm, który uchroniłby je przed rzeszą żyjątek i patogenów. I tu właśnie na pomoc przychodzi tkanka wydzielnicza, a wraz z nią – kanały otoczone komórkami zdolnymi wytwarzać coś, co skutecznie wprawi w zakłopotanie wszelkich intruzów z oskomą na soczystego i apetycznego iglaka: lepką, ciemnozłotą maź, złożoną z całej gamy związków organicznych. Żywicę.
uPadek na ziemię
Żywica kapie z drzew nieustannie, usidlając w swej kleistej pułapce wiele istot żywych. Wydostanie się z niej graniczy z cudem. Nie jest jednak stała w swojej formie. Jest wszak jeden proces, który nieuchronnie dąży do tego, by zmienić jej postać całkowicie – polimeryzacja. Kiedy określona substancja złożona jest z licznych organicznych związków chemicznych o względnie małej masie cząsteczkowej, to bywa, że związki te reagują same ze sobą i łącząc się, tworzą molekuły o znacznie większej masie cząsteczkowej – tak zwane polimery. Takimi pokaźnymi cząsteczkami dużo trudniej manewrować, są wytrzymałe i odporne. I z tego też względu żywica, która ulegnie procesowi polimeryzacji, staje się twarda oraz zmienia wiele swoich wcześniejszych właściwości. Oczywiście, proces ten wymaga czasu. Aby bowiem pozbyć się wszelkich lotnych związków ze swojej żywicznej struktury oraz doprowadzić
wszystkie cząsteczki do ładu, potrzeba wielu lat w odpowiednich warunkach zewnętrznych. Lat liczonych w milionach. Dopiero wtedy owa materia może stać się tym, co tak upodobał sobie gatunek ludzki w sztuce dekorowania siebie samego oraz pielęgnowania własnego ego – bursztynem.
Oczywiście, zanim bursztyn mógł w ogóle trafić w czyjeś ręce, musiał przebyć długą drogę, naznaczoną licznymi geologicznymi przemianami. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak długa historia kryje się w tym złotym oczku, które każdego dnia zakładamy na szyję. Warto więc na moment zerknąć na trudną podróż, której doświadczył bursztyn, zanim w ogóle mógł dotknąć ludzkiej skóry.
Wprawiona w ruch kropla żywicy, w której odbija się światło słońca sprzed milionów lat, prędzej czy później poddaje się nieznoszącej sprzeciwu sile grawitacji i trafia na podłoże, które dało początek jej drzewu. Wirująca Ziemia, raz wprawiona w ruch, przesuwa po swojej powierzchni pełzające kontynenty, a warstwy gleby, w które trafiła twardniejąca kropla, ulegają ściśnięciu i geologicznemu przetasowaniu. W tym niemożliwie dla nas długim czasie morza opadają, pasma górskie wypiętrzają się, a gdzieś na lądzie stada żywych istot wprawiają ziemię w regularne wibracje. Kolejne milenia mijają, napierając na skamieniałą kroplę coraz większym ciśnieniem swoich wiekowych warstw i osadów. Następujące po sobie fazy bezwzględnych cykli klimatycznych przypływają i odpływają. Skały erodują, a ruchy tektoniczne oraz prądy rzek bezceremonialnie wci-
nają się w powierzchnię gruntu. Ten po kolejnym takim ataku ustępuje, zsuwa się i wyrzuca ze swojego wnętrza cząstki gruzu, pomiędzy którymi majaczy nieśmiało ciemnozłoty kamień. Ląduje on w płynącej rzece pośród zgromadzeń licznych otoczaków i przez kolejne setki tysięcy lat wraz z nimi wznosi się falami, zamarza w lodowe pustkowia lub cierpliwie spoczywa na miękkim dnie. Pewnego ciepłego dnia, wciąż tak odległego od naszych czasów, złota bryłka trafia na morski brzeg, na którym promienie słońca przypominają o jej pradawnym połysku. Jacyś ludzie zbiegają na nabrzeże, a złoty, wyróżniający się błysk przykuwa czyjś wzrok. Zniżając dłonie, wyłuskują bursztyn ze żwirowego wilgotnego podłoża i patrzą na niego pod słońce, przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad tym, czym jest ta wyłowiona z morskich fal niezwykłość. Wkrótce kilka zwinnych i wprawnych ruchów wydobędzie z niego jeszcze większy blask, a ten za jakiś czas dumnie ozdobi czyjąś skórę. bursztynem tak nakurzyć, żeby dym mógł być w każdym kącie
Od chwili, gdy odkryto i w pełni ujawniono dekoracyjny potencjał bursztynu, sprawy potoczyły się dokładnie tak, jak Homo sapiens zwykł traktować wszelkie swoje znaleziska i odkrycia – szybko. Pozyskiwanie go z morza pierwszy raz zanotowane zostało na liczącym ponad dwa milenia fragmencie obelisku z Niniwy, na którym wyryto pochwałę dla władcy za jego skrupulatnie poławiających bursztyn kupców. Poławiaczy bursztynu nie trzeba
sobie wyobrażać, zachowało się bowiem wiele ilustracji oraz opisów, które bardzo „wizualnie” podchodzą do tematu. Zanurzeni do pasa w chłodnej morskiej wodzie, trzymają w rękach siatki na kijach, którymi przegrzebują przybrzeżne dno, z workiem zawieszonym u piersi, w celu gromadzenia w nim bursztynowych zdobyczy. Oczywiście, samo przeczesywanie brzegu nie zawsze dawało rezultaty. Czasami trzeba było uwolnić bursztyny uwięzione w gęstym mule. Dlatego też wypływano dalej w morze i z łodzi, za pomocą długich żerdzi i tyczek idealnie nadających się do przegarniania piasku oraz podważania podwodnych kamieni, wydłubywano pokaźniejsze okazy. Naturalnie coraz wprawniejsi poszukiwacze i poławiacze bursztynu dobrze wiedzieli, gdzie i kiedy go szukać. Najobfitsze i najbogatsze złoża bursztynu były więc intensywnie, do cna eksploatowane. Wiele z nich znamy dziś już tylko z zachowanej dokumentacji. Poza głównym „zadaniem” bursztynu, którym było wzbudzanie podziwu, miał on także kilka innych własności. Zwłaszcza tych, którym przyglądali się filozofowie natury, alchemicy i obserwatorzy przyrody. Jego właściwości elektrostatyczne, które Tales z Miletu przyrównywał do działania magnesu, tak bardzo fascynowały ludzi, że w zasadzie cechę tę podkreślał każdy, kto – od zamierzchłych czasów – opisywał bursztyn. A fakt, że sama przyczyna tego zjawiska pozostawała nieznana i nierozwikłana przez wiele stuleci, przydawał mu aury dodatkowej tajemniczości i mistycyzmu. Dlatego też testowano go, próbowano rozkładać na
czynniki pierwsze jego skład elementarny czy też eksperymentalnie zmieniano jego barwę oraz ciężar. Ale nie tylko w laboratoryjnych (czy też wcześniej – w alchemicznych) kuluarach. Jego niezwykły, ponadprzeciętny urok rozbudzał wyobraźnię i wiarę w wyjątkowe moce bursztynu, które mogły ustrzec lub przynieść ukojenie wtedy, gdy nic innego nie było w stanie pomóc. Przekonanie o zbawiennym działaniu złotego kamienia było szeroko rozpowszechnione już w paleolicie, kiedy to, prawdopodobnie, jego właściwości ochronne zamykano w amuletach i noszonych ze sobą artefaktach. Działanie uzdrawiające z kolei przypisano bursztynowi najpewniej w starożytności, gdy nagminnie stosowano go jako remedium na przykre dolegliwości. Noszono więc bursztynowe naszyjniki, wierząc szczerze, że chronią one przed chorobami gardła. Ucierano go z miodem i licznymi olejkami na dolegliwości uszu. Mielono na proszek bądź pito z wonną żywicą przy problemach żołądkowych. Odpędzano nim skutki złego spojrzenia lub klątwy. Pito z mlekiem przy bolącym pęcherzu. W formie okładów używano przy gangrenie. Okadzano nim pomieszczenia przy „morowym powietrzu”.
Pod koniec XIX wieku wiele się zmieniło. Leki i preparaty z bursztynem zniknęły na dobre z aptek i pracowni farmaceutycznych, których rosnąca powaga oraz naukowy prestiż skutecznie próbowały zerwać z domniemanym znachorstwem spod słomianych strzech. Jak to jednak zwykle bywa w przypadku przekonań silnie zakorzenionych w ludzkich wspólnotach, bursztynowe medykamenty przetrwały w lecznictwie ludowym. I tkwią w nim do dziś. A gdy wydawało się, że nauka w tej kwestii nie ma większej ochoty na to, by swym coraz wprawniejszym „szkiełkiem
i okiem” zajrzeć po raz kolejny w głąb tych właśnie niezwykłości bursztynu, wtedy znowu zmieniło się wszystko. a gawiedŹ wierzy głęboko...
Ludowa mądrość i domniemane ustne przekazy nie dla wszystkich dziedzin naukowych stanowią zachęcające czy też merytoryczne źródło, z którego można czerpać wiedzę. Ba, bywa, że wiele z nich najzwyczajniej w świecie nimi gardzi. Gusła i zabobony nie są wszak dobrym motorem dla badawczej reputacji. Dlatego też często jasno i definitywnie pozostają w miejscu, w którym nie będą zbytnio zawadzać rozwojowi zaawansowanych i postępowych technologii. Na szczęście, jest jednak coś, z czym nauka zwyczajnie nie jest w stanie walczyć. Ciekawość. To właśnie ona, wraz z jej niekończącymi się pytaniami, doprowadziła nas do granic ludzkich możliwości. Gdyby nie ciekawość, prawdopodobnie nigdy nie opuścilibyśmy łagodnych sawann ani nie osiągnęlibyśmy tych wszystkich ponadprzeciętnych etapów rozwoju, które teraz gatunkowo nas definiują (swoją drogą – jedna z teorii sugeruje, że to właśnie brak ciekawości, a zwłaszcza brak potrzeby odkrywania swojego otoczenia, doprowadził wielu naszych przodków z gatunku Homo erectus do wyginięcia). Dlatego też, na szczęście, gdy chodzi o tę właśnie ludzką przypadłość, nauka nieco chętniej otwiera jej drzwi.
Tak też się stało w przypadku ludowych „bursztynowych” przekazów na temat jego niezwykłych leczniczych możliwości.
W pewnych bowiem okolicznościach szarlataneria miała zaskakująco wiele wspólnego z zapisami kronikarskimi, utrwalanymi przez historyków czy pisarzy, a badawczą ciekawość przykuwał zwłaszcza powtarzający się zapis na temat XVII-wiecznej epidemii dżumy, szerokim łukiem omijającej wszystkich tych, którzy pracowali w zawodzie bursztyniarza, w zasadzie w każdym miejscu jego bałtyckiego przetwórstwa:
w Gdańsku, Kłajpedzie, Królewcu i Lipawie. Czy było więc w bursztynie coś, co skutecznie opierało się śmiercionośnym bakteriom? Cóż, w nauce nie ma bezwartościowych pytań. Dlatego też, w zasadzie pierwszy raz od dłuższego czasu, odważnie postanowiono je zadać. Co ciekawe, wcześniejsze prace przeglądowe (opierające się jedynie na eksploracji dostępnej literatury) dotyczące bakteriobójczych właściwości bursztynu
nieśmiało sugerowały istnienie takich właśnie możliwości. Wszystko to z powodu zawartych w nim substancji, które, pozostając w swojej czystej formie, wykazywały tę aktywność, i to w bardzo szerokim spektrum, mogąc skutecznie – potencjalnie – rozprawić się z różnymi mikroorganizmami. Pozostawał jednak zasadniczy problem, z powodu którego właściwie nikt, przez długi czas, nie chciał się tego tematu podjąć. Otóż tak się nieszczęśliwie składa, że w bursztynie znajduje się ogromna ilość i różnorodność związków chemicznych – jest ich tam nawet kilkaset. I sęk tkwi w tym, że nie do końca wiadomo, który z nich tak naprawdę jest substancją aktywną, czy jest jej wystarczająca ilość, a także czy działają same, czy też wespół z innymi.
Badań nad bursztynowymi „konkretami” podjął się bezkompromisowo dopiero Igor Kaczmarczyk, który dzisiaj jest doktorantem w Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ. Wcześniej, jeszcze zanim rozpoczął studia, nie tylko zwrócił na ten zajmujący temat uwagę wiodących „bursztynowych” naukowców, ale i pozyskał fundusze oraz wstęp do laboratorium, w którym mógł zarówno nauczyć się warsztatu, jak i przeprowadzić swoje pierwsze testy sprawdzające wpływ ekstraktów bursztynu na bakterie. Jak wyglądały takie badania? Przede wszystkim, na samym początku, trzeba było wyjść z konkretnego założenia –w tym przypadku był to fakt, że ogromna część oddziaływań biologicznych zachodzi w roztworze. Dlatego też pierwszą rzeczą było znalezienie rozpuszczalnika, który skutecznie umożliwiłby stworzenie odpowiedniego ekstraktu. Pozostawał jednak jeden problem, i to dosyć poważny – że bursztyn prawie w niczym się nie rozpuszcza. Z tego też powodu prób i testów było bardzo wiele. I w zasadzie samo poszukiwanie roztworu stanowiło dopiero wstęp do badań. Prawdziwym chemicznym wyzwaniem był kolejny etap, czyli zidentyfikowanie konkretnych związków chemicznych odpowiedzialnych za te właśnie pożądane właściwości. Jakakolwiek próba osiągnięcia tego wiązała się z szatkowaniem badanego ekstraktu na drobniejsze frakcje, o znacznie mniejszej liczbie składników (w skrócie wygląda to trochę tak jak dzielenie kawałka jakiegoś bloku na pół, i jeszcze raz na pół, i jeszcze raz, do momentu, aż dojdzie się do jednego bądź kilku związków chemicznych). Tylko w ten sposób można sprawdzić, co rzeczy-
BURSZTYNOWA APTEKA
perły) należy do mineraloidow. Z chemicznego punktu widzenia, to mieszanina kilkudziesięciu związków organicznych, głównie złożonych z węgla, wodoru tlenu, ale zawiera on również domieszkę siarki. Obecnie związki chemiczne wchodzące w skład bursztynu są intensywnie badane - mogą one mieć bowiem bardzo cenne właściwości lecznicze. Szczególny pod tym względem wydaje się bursztyn bałtycki, który w odróżnieniu od innych, zawiera w swoim składzie od 3 do 8% kwasu bursztynowego.
Cały świat
Najsłynniejszą żywicą kopalną jest bursztyn bałtycki, który cieszył się popytem już w czasach rzymskich, a nad Morzem Bałtyckim biegły słynne szlaki bursztynowe. Jednak bursztyny spotykamy na wszystkich kontynentach, często pod specy cznymi dla danego miejsca nazwami.
Geologiczny wiek różnych odmian bursztynu neogen (23-5.3 mln lat temu)
Powstawanie bursztynu
Genezą bursztynu jest żywica, która przez miliony lat uległa fosylizacji, polimeryzacji, twardnieniu, wietrzeniu i niekiedy również prasowaniu i wygrzewaniu. Wszystko zależało od tego, w jakim miejscu i czasie oraz w jakich warunkach przebiegał proces skamienienia. Organiczna geneza spowodowała, że bursztyny od ponad 100 lat wykorzystywane są w badaniach paleontologicznych - żywica była skuteczną pułapką, w której więziły się ówczesne organizmy.
Z czasem żywica ulega przemianom i powoli staje się skamieniałością.
Żywica uwalnia się z uszkodzeń drzewa.
Jagielloński. Projekt gra czny: Drobne Kreski szdrobniak.pl
Opracowanie merytoryczne na podstawie materiałów autorstwa Igora Kaczmarczyka oraz Wikipedii
wiście jest substancją chemiczną, która tak skutecznie poczyna sobie z groźną bakterią. Naturalnie, może być i tak, że związków tych trzeba zebrać aż kilkadziesiąt, aby w ogóle móc zaobserwować ich działanie – mogą wszak chcieć działać tylko jako całość. Z tego też powodu laboratoryjna ekwilibrystyka jest długa i zawiła – a mimo to naprawdę się opłaca. Obecnie bowiem Igor Kaczmarczyk jest pierwszą osobą w naukowym świecie, która wykazała, że uzyskane z bursztynu bałtyckiego substancje aktywne są w stanie realnie zwalczać groźne bakterie chorobotwórcze (jakimi są, na przykład, antybiotykooporne szczepy gronkowca złocistego), i to bez szkodzenia niezwykle pożytecznej mikrobiocie jelitowej. To naprawdę ważny wynik. Już dzisiaj borykamy się z poważnym problemem rosnących w siłę lekoopornych bakterii. Przy obecnych trendach szacowana liczba zgonów na świecie związana z zakażeniem mikroorganizmami opornymi na antybiotyki (AMR) w 2050 roku wyniesie aż 10 milionów! To więcej niż dzisiejsza śmiertelność z powodu raka (8,2 miliona). Warto więc bacznie przyglądać się potencjałowi bursztynu, gdyż wiele wskazuje
Niektóre biologicznie aktywne związki chemiczne występujące w bursztynach i kopalach
przeciwutleniaczbakteriobójczygrzybobójczyinsektycyd
Efektywność bakteriobójcza przeciwko Staphylococcus aureus PCM2602 (gronkowiec złocisty) dla ekstraktu z bursztynu bałtyckiego oraz czystego kwasu bursztynowego. Niższe wartości oznaczają większą efektywność.
Pomimo licznych doniesień na zastosowanie bursztynu bałtyckiego w medycynie tradycyjnej i ludowej, ciągle brakowało danych naukowych dotyczących jego biologicznej aktywności. Jest to temat szczególnie interesujący ze względu na potencjalne własności bakteriostatyczne związków zawartych w bursztynach. Badania zapoczątkowane przez Igora Kaczmarczyka, prowadzone w laboratoriach Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego oraz w Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ, wykazały, że ekstrakt pozyskiwany z bursztynu bałtyckiego ma w warunkach in vitro potencjał bakteriobójczy w odniesieniu do niektórych szczepów bakterii chorobotwórczych. Wyniki te mogą mieć duże znaczenie w przyszłości, zwłaszcza biorąc
Miliony lat zalega w osadach, jest z nimi transportowana i poddawana różnym procesom geologicznym. Staje się kopalną żywicąbursztynem.
na to, że w tej kwestii jest on naprawdę ogromny. I trzymać kciuki za naukowców, którzy odpowiedzi na swoje badawcze tezy nie boją się poszukiwać w nieco mniej konwencjonalnych źródłach.
***
Wszystko zaczęło się od małego glona, który nieśmiało, acz zdecydowanie postanowił opuścić dotychczasowe środowisko. Cierpliwie czekając na swoją ewolucyjną szansę, otrzymał z czasem możliwości, które pozwoliły mu panować nie tylko nad lądem, ale i nad wszystkim tym, co z niego wychodziło. To właśnie konieczność stawienia temu czoła, zamknięta w okowach czasu, po wielu milionach lat wypuściła z niego pierwszą złotą kroplę. A ta, poza historiami, które miała do opowiedzenia rozumiejącej z czasem coraz więcej geologii oraz biologii, trzymała w sobie także niezwykłą moc swojej dawnej siły, która tak skutecznie chroniła ją w mniej sprzyjającej przeszłości. Czy coś z tej siły uda nam się wyłuskać? Czy rzeczywiście okaże się ona ratunkiem także i dla nas? A może zarezerwowana jest tylko dla drzew, które przebyły
tak wiele, by wycisnąć z siebie żywiczne łzy? Pytań jest bardzo wiele. I wygląda na to, że na odpowiedzi musimy jeszcze trochę poczekać. Choć i tak, dzięki pomocy nauki i zdeterminowanych naukowców, zrobiliśmy już bardzo dużo, by się do nich zbliżyć.
Agnieszka Defus
Centrum Promocji i Komunikacji UJ
LITERATURA
D. Bert, G. Le Provost, S. Delzon, C. Plomion, J. Gion, Higher Needle Anatomic Plasticity is Related to Better Water-use E ciency and Higher Resistance to Embolism in Fast-growing „Pinus pinaster” Families Under Water Scarcity, „Trees – Structure and Function” 2021, t. 35, nr 8.
P. Brannen, Końce świata. Niezwykła opowieść o tym, jak wymierała nasza planeta, Kraków 2022.
M. Kowalska, J.R. Kasiński, R. Kramarska, K. Szamałek, Bursztyn/Amber, Warszawa 2020.
J.H. Langenheim, Plant Resins. Chemistry, Evolution, Ecology, and Ethnobotany, Timber Press Inc., Portland, Cambridge 2003.
J. Popiołek, Bursztyn w dawnej Polsce. Antologia 1534–1900, Gdańsk 2006.
L.J. Seyfullah, C. Beimforde, J. Dal Corso, V. Perrichot, J. Rikkinen, and A.R. Schmidt, Production and Preservation of Resins – Past and Present, „Biological Reviews” 2018, t. 93, s. 1684–1714.
C. Shipton, J. Blinkhorn, P.S. Breeze, P. Cuthbertson, N. Drake i inni, Correction: Acheulean Technology and Landscape Use at Dawadmi, Central Arabia, „Plos One” 2018, t. 13, nr 9.
przed Collegium Novum UJ, widok od strony ul. Manifestu Lipcowego (obecnie ul. Józefa Piłsudskiego); 11 marca 1968
Uniwersytet to ludzie i mury
Ze Zbigniewem Bąkiem, wieloletnim pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego, uhonorowanym medalem Plus Ratio Quam Vis, świadkiem wydarzeń marcowych 1968 roku, rozmawia Rita Pagacz-Moczarska
■ W 2023 roku mija 55. rocznica wydarzeń marcowych 1968 roku, sprowokowanych zdjęciem z afisza Dziadów Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka, których premiera odbyła się 25 listopada 1967 w Teatrze Narodowym w Warszawie. Entuzjastycznie przyjęte przez widzów przedstawienie wywołało ogromne niezadowolenie władz komunistycznych, w efekcie Ministerstwo Kultury i Sztuki od 1 lutego 1968 zabroniło jego wystawiania. Protesty i manifestacje, które rozpoczęły się w Warszawie, szybko przeniosły się także do Krakowa i innych polskich miast. Ogromne poruszenie wśród środowisk akademickich wywołał brutalny atak oddziałów ZOMO na demonstrantów protestujących 8 marca na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego, a także represje wobec broniących swobód obywatelskich warszawskich studentów. Byłeś wtedy zaraz po studiach i rozpocząłeś pracę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jak wspominasz tamte historyczne dni i reakcję krakowskich studentów na te wydarzenia?
Wiadomości o tym, co wydarzyło się w Warszawie, rozchodziły się szybko. 8 marca na bramie Collegium Novum ktoś powiesił plakat z hasłem: Nauka bez wolności nie jest nauką, informujący o wiecu planowanym na 11 marca. Plakat, oczywiście, szybko zniknął, ale równocześnie w różnych punktach Krakowa, w tym także w obiektach uniwersyteckich, pojawiały się ulotki nawołujące do solidarności ze studentami z Warszawy. 11 marca o godzinie 12 na Rynek Główny pod pomnik Adama Mickiewicza przyszło około 300 osób, by zamanifestować swoją dezaprobatę wobec polityki władz. Potem wszyscy przeszli do auli Collegium Novum. Zgodził się na to rektor Mieczysław Klimaszewski, wychodząc z założenia, że lepiej, by studenci protestowali na terenie Uczelni niż na ulicach. Aula była wypełniona po brzegi. Rozgorzała dyskusja. Przemawiał, między innymi, przewodniczący Rady Okręgowej Zrzeszenia Studentów Polskich Zbigniew Regucki. Słychać było słowa „wolność” i „demokracja”. Uchwalono rezolucję, w której, między innymi, zadeklarowano solidarność ze studentami z Warszawy, a także domagano się wolności słowa, przestrzegania konstytucji PRL, uwolnienia aresztowanych w Warszawie oraz przywrócenia im praw studenckich. Dalsze spektakularne działania zawieszono, dając władzy czas do 13 marca na opublikowanie rezolucji w prasie.
■ Czy spotkanie w auli choć trochę ostudziło emocje?
□ Wręcz przeciwnie. Atmosfera wśród studentów robiła się coraz bardziej gorąca. Cały czas kolportowano ulotki. Wieczorem studenci ponownie wyszli na Rynek protestować. Było ich już znacznie więcej. Później dyskusje i wystąpienia rozgorzały w różnych akademikach, a zwłaszcza w Żaczku – w środowisku studentów
Wiec w auli Collegium Novum. Z lewej strony, z mikrofonem, stoi rektor UJ prof. Mieczysław Klimaszewski, po prawej siedzi prorektor UJ prof. Mieczysław Karaś; 11 marca 1968
nazywanym wówczas „Smolnym” – od nazwy słynnego pałacu z rewolucji rosyjskiej w 1917 roku, znajdującego się w Petersburgu. Tam gorączkowe dysputy i zebrania trwały także w nocy.
12 marca późnym wieczorem w gabinecie rektora Klimaszewskiego w Collegium Novum odbyła się narada, w której uczestniczyło kierownictwo Uczelni i władze partyjne, z pierw-
szym sekretarzem Komitetu Krakowskiego PZPR Czesławem Domagałą. Ja siedziałem wtedy w sekretariacie rektora. Przez drzwi słuchać było wzburzone głosy. Podczas tego spotkania rektor uzyskał zapewnienie, że protestującym studentom nie stanie się krzywda, pod warunkiem że będą przebywać na terenie Uniwersytetu. Narada skończyła się późno w nocy. Nie pamiętam – skąd, ale dotarła do mnie wiadomość, że będą rewizje w Żaczku. Szybko zadzwoniłem więc do żony i przekazałem, by schowali wszystkie maszyny do pisania. I faktycznie, na drugi dzień nieukryte maszyny zostały zdeponowane w Collegium Novum. Kiedy okazało się ponadto, że uchwalona w Collegium Novum rezolucja nie pojawiła się w prasie, podjęto decyzję, by protestować dalej. Ustalono, że kolejny wiec odbędzie się 13 marca przed Żaczkiem. I tak też się stało: rano tego dnia studenci zaczęli gromadzić się przed akademikiem. Było zimno. Padał śnieg z deszczem.
■ Byłeś wtedy w Żaczku?
□ Tak. Rano otrzymałem polecenie, by samochodem służbowym rozwieźć pismo rektora do studentów, nawołujące, by nie wychodzili poza granice UJ. Po wypełnieniu tego zadania wróciłem do Żaczka. Wiedziałem, że przybędzie tam też rektor UJ Mieczysław Klimaszewski wraz z profesorami z Senatu UJ. Sytuacja była bardzo napięta. Panował niepokój. W nas budziła się coraz większa świadomość tego, co się dzieje. Znaliśmy już relacje „spadochroniarzy” czy „emisariuszy” z Warszawy. Słuchaliśmy Radia Wolna Europa. A z drugiej strony, wiedzieliśmy, jak zniekształcone informacje pojawiają się w gazetach. To wywoływało oburzenie. Mieszkańcy Żaczka, w tym też i ja, siedzieli w klubie Nowy Żaczek i radzili, co dalej. Wśród zgromadzonych wówczas osób dobrze pamiętam też Gwidona Rysiaka – późniejszego profesora prawa UJ, oraz Józka Michalskiego – późniejszego prezesa Rady Uczelnianej ZSP UJ. Oprócz studentów i pracowników UJ debatowali też profesorowie. Chyba około godziny 11 przyjechał do nas rektor, który często odwiedzał Żaczek. Wraz z nim przybyli też prorektor Władysław Siedlecki i chyba prof. Mieczysław Karaś. Rektor zaapelował o wygaszenie emocji, uspokojenie. Podobnie jak inni, przemawiał z podestu w ogródku przed klubem Nowy Żaczek. Ogródek był ogrodzony siatką i rektor nawoływał, by studenci weszli na teren Uniwersytetu, bo otrzymał zapewnienie od władz partyjnych, że jeśli tak będzie, to nie zostanie przeciwko nim użyta siła.
W tym samym czasie w pobliżu Rotundy gromadziły się oddziały ZOMO i ORMO.
■ Apel rektora nie odniósł jednak skutku. Część studentów wyruszyła spod Żaczka w stronę Rynku...
□ To wszystko działo się bardzo szybko. Istotnie, w pewnym momencie od wiecujących przed Żaczkiem odłączyła się kilkusetosobowa grupa, która przyłączyła się do studentów AGH idących od strony ul. Reymonta. Szli, skandując: „Prasa kłamie”, „Demokracja”, „MO – gestapo!”. Podążali w stronę Rynku ul. Manifestu Lipcowego (obecnie ul. Piłsudskiego). W pobliżu Collegium Novum drogę zablokowały im oddziały ZOMO i MO, wyposażone w armatki wodne. Zrobiło się gorąco. Zomowcy zaczęli strzelać do studentów petardami i rzucać granatami z gazem łzawiącym. Uciekając przed tym atakiem,
Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego Wiec na Rynku Głównym; 11 marca 1968 Oddziały Milicji Obywatelskiej przed Collegium Novum; 13 marca 1968 Ulotka strajkowa; 13 marca 1968 Jacek Maria Stokłosa Archiwum prywatnestudenci wbiegali do Collegium Witkowskiego i Collegium Novum, licząc na to, że – zgodnie z zapewnieniem rektora – tam będą bezpieczni. Okazało się jednak inaczej. Zomowcy wtargnęli na teren Uniwersytetu! To był szok! Podczas tego zajścia wielu studentów zostało brutalnie pobitych. Oddziały ZOMO, ORMO i tzw. golędzinowców napadały na studentów także na Plantach i pobliskich ulicach. To było straszne. Lała się krew, pod Collegium Novum podjeżdżały karetki pogotowia. Ten dzień przeszedł do historii jako „czarna środa”. Oddziały ORMO rekrutowały się z robotników z krakowskich zakładów pracy. Kiedy zabrakło pałek, używano odpowiednio przyciętych kawałków grubego kabla.
W czasie ataku milicji na Collegium Novum pod Żaczkiem trwał dalej wiec z udziałem rektora i przedstawicieli Senatu UJ. Pamiętam dramatyczną scenę, kiedy od strony ul. Manifestu Lipcowego przybiegła grupa studentów, a jeden z nich – zakrwawiony, w mokrym, poszarpanym ubraniu – dobiegł do mikrofonu i wykrzyczał do rektora: Obiecywał Pan, że na terenie Uniwersytetu nic nam się nie stanie! Proszę przyjechać pod Collegium Novum i zobaczyć, co się tam dzieje!
Natychmiast wyruszyliśmy rektorskim humberem pod Collegium Novum. Wtedy wiec pod Żaczkiem rozpadł się i większość zgromadzonych pobiegła w stronę siedziby władz rektorskich. Do dziś widzę tamten obraz: wyłamane drzwi wejściowe do Collegium Novum leżące w holu, rozbite szyby w oknach, krew na posadzce w holu i przed aulą, studenci wynoszeni na noszach z Sali Senackiej, gdzie zorganizowano punkt opatrunkowy, oraz z sali nr 52, karetki pogotowia, wybite petardą okna kawiarenki i... łzy rektora – chyba nie tylko z powodu zagazowania budynku. Gaz łzawiący dawał się nam we znaki jeszcze kilka dni po tym zdarzeniu. O wszystkim, co zaszło w Collegium Novum, zdał relację prof. Klimaszewskiemu prorektor UJ ds. nauki w latach 1966–1968 prof. Adam Bielański. Drzwi w Collegium Witkowskiego także zostały wyważone i tam także wtargnęły oddziały ZOMO i MO.
Ludzie byli zbulwersowani skandalicznym atakiem zomowców na Uniwersytet. Dla naszego pokolenia – dla mieszkańców Żaczka, studentów i pracowników Uniwersytetu, było to traumatyczne przeżycie, przerażające wydarzenie.
Wieczorem Senat UJ potępił akcję ZOMO i milicji. Studenci ogłosili strajk absencyjny i od 14 marca rozpoczęli okupację akademików.
Dzień 13 marca był dla mnie bardzo stresujący także z innego powodu. Kiedy przyszedłem do pracy w Collegium Novum o godzinie 8, dyrektor Ignacy Włodek, przewidując scenariusz wydarzeń i obawiając się pacyfikacji Żaczka, polecił mi ewakuować z akademika moją żonę i miesięczną córeczkę Renatę, urodzoną 11 lutego. Dostałem dyrektorski samochód służbowy z kierowcą, dzięki czemu szybko zawiozłem je do koleżanki z pracy – Marysi Budzynowskiej, która mieszkała przy ul. Kieleckiej. Do pacyfikacji Żaczka, na szczęście, nie doszło, a żona i córka wróciły do akademika na drugi dzień.
■ Jak długo trwał strajk absencyjny? Co było potem?
□ Strajk absencyjny trwał do 19 marca. Jednak po przemówieniu I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR Władysława Gomułki w ostatnich dniach marca atmosfera strajkowa zaczęła powoli wygasać. A wobec protestujących władza szybko zaczęła wyciągać surowe konsekwencje. Sądy i kolegia karno-administracyjne skazały wiele osób. Kilkudziesięciu studentów zostało zawieszonych w prawach studenta. Ale na Uniwersytecie Jagiellońskim żaden student nie został relegowany z Uczelni z powodu wydarzeń marcowych. Trzeba jednak powiedzieć, że środowisko akademickie było wówczas bardzo podzielone.
Dla mnie była to dawka politycznej edukacji praktycznej i rozjaśnienia świadomości. Ale pozostało też jakieś wspomnienie rozczarowania. Rodzący się ruch protestu nie został w marcu ’68 poparty przez robotników, a władza swoim działaniem kupiła sobie spokój na dwa lata.
Po wydarzeniach marcowych Senat UJ powołał opiekunów Domu Studenckiego „Żaczek”, będących autorytetami na Uczelni. Chodziło o to, by te osoby wspierały studentów w tym trudnym okresie. Pamiętam prof. Stanisława Gawędę, prof. Jana Zborowskiego oraz prof. Olgę Dobijankę-Witczakową – opiekunkę Nawojki. Opiekunowie domów pełnili swe funkcje do czasu dopuszczenia studentów do Senatu UJ.
■ Jesteś absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak rozpoczęła się Twoja studencka droga na tej Uczelni?
□ To było dla mnie wielkie wyzwanie. Aby wejść w poczet braci studenckiej UJ, musiałem pokonać wiele trudności. Wkrótce po ukończeniu Liceum Ogólnokształcące-
go w Jarosławiu, jesienią 1959 roku, otrzymałem powołanie do wojska. Moja służba trwała 25 miesięcy! Do roku 1961. Co więcej, szkolono nas wtedy w takim duchu, jakby za chwilę miała wybuchnąć wojna.
Te dwa lata w wojsku odcisnęły się mocno w mojej pamięci, między innymi też dlatego, że w tym właśnie czasie zmarł mi ojciec. Zacząłem się wtedy zastanawiać, co dalej. Co będę robił po zakończeniu służby. Byłem po dobrym liceum, w którym zdałem maturę. Jednak o studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim wówczas nawet nie marzyłem. Wtedy Uniwersytet był dla mnie czymś nieosiągalnym. Może dlatego, że moi nauczyciele z liceum byli bardzo wymagający i nie szczędzili swym uczniom krytyki. Słowa, które padały wówczas z ich ust pod naszym adresem, były – delikatnie mówiąc – zniechęcające do dalszego kształcenia. Dziś jest to nie do pomyślenia, ale wówczas ci zacni profesorowie wyzywali nas od tumanów i baranów, sugerując, że nadajemy się tylko do PGR-ów, by krowy paść.
Poza tym studia trwały pięć lat, a ja nie mogłem liczyć na żadne wsparcie finansowe od rodziny. Ale coś ciągnęło mnie do nauki... Będąc jeszcze w wojsku w Legnicy, wymyśliłem
więc, że spróbuję dostać się do dwuletniego studium nauczycielskiego. Pod uwagę brałem Przemyśl i Kraków. Przemyśl był za blisko domu, więc wybrałem Kraków i Studium Nauczycielskie nr 2 w Krakowie przy ul. Skałecznej, gdzie prym wiodła geografia i biologia. Studium nauczycielskie nr 1, ukierunkowane na matematykę i chemię, znajdowało się przy ul. Krupniczej. Dowiedziałem się, jakie są wymagania, złożyłem dokumenty i zostałem zakwalifikowany do egzaminu wstępnego. Los mi sprzyjał. Udało mi się bowiem dostać urlop z wojska na egzaminy, które trwały trzy dni.
■ Jakie egzaminy musiałeś zdać, by dostać się do studium?
□ Egzamin z geografii, języka niemieckiego, a także rysunku i... śpiewu. Pamiętam, że ten ostatni zdawałem w mundurze i śpiewałem: Płynie, płynie Oka jak Wisła szeroka, jak Wisła głęboka . Na egzaminie z rysunku miałem narysować wazon. Nie podobał mi się efekt mojej pracy, ale egzamin zdałem. Zostałem przyjęty. Miałem nadzieję, że skoro zajęcia w studium zaczynały się 1 października, to z zasadniczej służby wojskowej zostanę zwolniony wcześniej. Tymczasem okazało, że zajęcia w studium zaczynają się 1 września, a przepis o skróceniu służby wojskowej dotyczył żołnierzy, którzy dostali się na studia wyższe. Studium nauczycielskie nie było tak traktowane.
■ I jak sobie z tym poradziłeś?
□ Wiedziałem, że jeżeli nie zgłoszę się na rozpoczęcie roku do studium, to zostanę skreślony z listy. Szkoda mi było roku. Wymyśliłem więc, że postaram się uzyskać zgodę na przeniesienie z Legnicy do Krakowa i zdobyć zezwolenie, by odbywać służbę wojskową, jednocześnie ucząc się w studium. Pisałem w tej sprawie do Warszawy. I udało się. Zgodę otrzymałem. Przyjechałem więc do jednostki wojskowej w Krakowie. Zakwaterowano mnie w sali, gdzie było 40 łóżek. Pamiętam to dokładnie, bo zgodnie z rozkazem żołnierze przy łóżkach musieli ustawiać buty, a na tych butach onuce. Czy muszę mówić więcej? No cóż... wytrzymałem.
Zaraz po przyjeździe okazało się, że owszem – zgodę na przeniesienie mam, ale nie na naukę podczas służby. Poszedłem więc do dowódcy do spraw politycznych i uprosiłem go, aby mi pomógł. W tej sprawie i on musiał mieć specjalną zgodę z Warszawy. I znowu miałem szczęście. Około 10 września otrzymałem odpowiednie zezwolenie. Wcześniej poszedłem do studium i załatwiłem, by mnie nie skreślano z listy studentów i nie odebrano mi przydzielonego miejsca w akademiku, przy ul. Estery 6, na Kazimierzu. I to także udało mi się załatwić. Rano wyjeżdżałem autobusem z jednostki w Pychowicach, a wysiadałem przy moście Dębnickim. Tam była krypa, która przewoziła na drugi brzeg Wisły, skąd potem wędrowałem na Skałkę. Nie było wówczas takich pięknych bulwarów jak dziś... Chodziłem na zajęcia do tego studium, ale jak były, na przykład, ćwiczenia z rzutu granatem lub strzelania, to musiałem zostać w jednostce.
I tak czekałem na zakończenie służby wojskowej. Ze względu na sytuację międzynarodową służbę przedłużono wtedy do 22 listopada. Żołnierzy z mojego rocznika wyrzucono wówczas z koszar pod namioty, ponieważ nastąpił następny pobór.
■ Jaka atmosfera panowała w studium?
□ Poziom był wysoki, gdyż pracowali tam wymagający, przedwojenni nauczyciele. Opiekunką naszego roku była mgr Janina Klimaszewska, pierwsza żona prof. Mieczysława Klimaszewskiego. Była absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego i wspaniałą nauczycielką, spokojną i otwartą dla studentów.
W studium w roku akademickim 1961/1962 panowała dobra atmosfera, ale cały czas między wierszami pani Klimaszewska sugerowała nam, że jesteśmy takimi pół-studentami. Że prawdziwą świątynią nauki jest Uniwersytet Jagielloński.
Trochę więc z przekory i buntu wobec takiego do nas nauczycielskiego podejścia, wraz z kolegą Andrzejem Welcem, zdecydowaliśmy, że właśnie na ten UJ spróbujemy się dostać.
Nasze dokumenty i świadectwa dojrzałości były zdeponowane w studium, ale udało nam się wypożyczyć je za rewersem. Wtedy pierwszy raz pojawiłem się w Collegium Novum. Z tymi wypożyczonymi świadectwami poszliśmy z Andrzejem do dziekanatu Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi, gdzie spotkaliśmy przesympatyczną panią Zofię Stachowską. Jak się później okazało, mamę późniejszego dziekana Marka Stachowskiego. Wzięła od nas te świadectwa. Wybór padł na geografię.
■ Jakie warunki trzeba było spełnić, by na tę geografię się dostać?
□ Trzeba było zdać egzamin wstępny z geografii, języka niemieckiego i fizyki. Aby przygotować się do egzaminu, pojechaliśmy do mojego stryja do Nowego Targu, ale zamiast nauki i przerabiania zadań grabiliśmy u niego siano, chodziliśmy na Turbacz, na lody, spotykaliśmy się z dziewczynami... Nie było czasu na naukę.
Potem pojechałem jako wychowawca na kolonie letnie do Poronina, bo musiałem jakoś zarabiać na utrzymanie. Kolonie były z Krakowskich Zakładów Piekarniczych, dobrze więc na nich karmili i dzieci, i wychowawców.
I tak oczekiwałem na ogłoszenie listy przyjętych. Czas na kolonii płynął, ja zajmowałem się tymi dziećmi (okropne były, ale bardzo się z nimi zżyłem). Pamiętam, że po trzech tygodniach przyjechałem ze swymi podopiecznymi na stary dworzec autobusowy i stamtąd Plantami poszedłem na Uniwersytet. Miałem mieszane uczucia. Z jednej strony, bardzo chciałem się dostać i miałem iskierkę nadziei, że tak się stanie, a z drugiej – żal mi było rzucać studium. Przyszedłem więc pod dziekanat i... stało się! Zostałem przyjęty! Przyznano mi także stypendium, akademik i stołówkę. To był początek sierpnia. Z jednej strony, czułem radość, a z drugiej – dylemat, co teraz zrobić? W studium miałem już zaliczony rok, byłem przewodniczącym rady uczelnianej, byłem samodzielny. A na Uniwersytecie przede mną pięć lat i wielka niewiadoma, jak to będzie. Do dziś pamiętam te moje rozterki. W rozstrzygnięciu dylematu bardzo pomogły mi dwa listy, które do dziś przechowuję jak relikwie – jeden był od mojego wychowawcy z liceum, matematyka Stanisława Gałuszki, a drugi od matki mojego kolegi z Jarosławia – Bronisławy Bendzerowej. Te listy w tamtych trudnych chwilach podtrzymały mnie na duchu. Matka kolegi napisała mi, między innymi, że absolutnie nie powinienem rezygnować ze studiów, że przecież jakoś sobie dam radę, na przykład udzielając lekcji. I to mnie ogromnie zmobilizowało. Summa summarum na Uniwersytet się zapisałem. Ten moment pamiętam dokładnie. Przed dziekanatem Wydziału Biologii
Razem być. W środku Anna Szałapak, z tyłu od lewej: Wiesław Kudzia, Zbigniew Bąk, Józef Mędrala
Przed budynkiem dawnego arsenału przy ul. Grodzkiej 64 – ówczesną siedzibą Wydziału Geografii UJ, od lewej: Marian Chudzik, Zbigniew Bąk „Z przytupem” żegnano Zbigniewa Bąka jako studenta (mieszkańcem Żaczka pozostał nadal) w klubie Nowy Żaczek, na zdjęciu z Kazimierzem Jaszczykiem i Ryszardem Markiewiczem; 1967 Fot. Archiwum prywatne Zbigniewa Bąkai Nauk o Ziemi na drugim piętrze w Collegium Novum był taki tłok przy zapisach, że kiedy stamtąd wyszedłem, okazało się, że mój elegancki prochowiec ma pourywane wszystkie guziki!
■ A jak wyglądało pożegnanie w studium?
□ No właśnie... Mój kolega Andrzej załatwił sprawę od razu, a ja dopiero po 10 dniach. Miałem w związku z tym wyrzuty
sumienia. Najpierw więc poszedłem do pobliskiego zakonu paulinów, którzy mieli szklarnie z kwiatami, i tam kupiłem trzy bukiety róż, które wręczyłem z podziękowaniami najbardziej życzliwym i pomocnym mi osobom. Pierwszy wręczyłem pani Janinie Klimaszewskiej, która bardzo ucieszyła się, że ja i Andrzej dostaliśmy się na UJ. Drugi bukiet otrzymała pani Zosia z sekretariatu. A trzeci dałem zastępczyni dyrektora studium pani Tumidajskiej, która uczyła nas psychologii. Była żoną kuratora okręgu szkolnego w Krakowie. Wspominam ją z sympatią. Pamiętam, że na pożegnanie powiedziała do mnie: Panie Zbyszku, ale niech Pan przyzna, Pan za bardzo nie przykładał się do nauki . Musiałem jej przyznać rację.
Czy później się przykładałem? Zostawmy to bez komentarza...
■ 1 października 1962 rozpoczął się więc nowy etap w Twoim życiu. Jak wspominasz tamten czas?
□ Studiowałem geografię na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi. Podobnie jak Antoni Jackowski, uczęszczałem na seminarium prof. Antoniego Wrzoska (1908–1983), który specjalizował się w geografii turyzmu.
Na geografii było wówczas dwóch profesorów: Wrzosek i Klimaszewski. Profesor Klimaszewski pełnił wtedy funkcję dyrektora Instytutu. Studenci i pracownicy mieli przed nim ogromny respekt: kiedy wchodził na zajęcia – wszyscy stawali na baczność. Był surowy na egzaminach i powściągliwy w awansowaniu swoich uczniów.
Między sobą komentowaliśmy postawę i wykłady profesorów. Żartowaliśmy, że jak szedł prof. Klimaszewski, to najpierw szła dostojność, potem aureola, a dopiero na końcu profesor. Charakterystyczne też było to, że za nim zawsze szła dr Maria Tyczyńska, z teczką... Został rektorem po śmierci prof. Kazimierza Lepszego i piastował tę funkcję do 1972 roku. Studenci się go bali. Pamiętam, że w czerwcu 1964 roku, kiedy ogłoszono, że został wiceprzewodniczącym Rady Państwa, oblałem u niego egzamin z geomorfologii, jak połowa mojego roku. Profesor egzaminował w towarzystwie asystentów. Po egzaminie czworo zdających wychodziło na korytarz. Profesor odbywał konsylium z asystentami, następnie rozmawiał z każdym zdającym i wręczał indeks. Mnie zapytał, czy często chodzę do kina. Na przeczącą odpowiedź stwierdził: A to jeszcze gorzej, ani się pan nie uczy, ani nie chodzi do kina. Do zobaczenia we wrześniu... Poprawkę we wrześniu zdałem. Profesor Antoni Wrzosek natomiast sporo podróżował i jego wykładami byliśmy zachwyceni. Słuchaliśmy ich z wielkim zainteresowaniem. Zwłaszcza tych dotyczących Hiszpanii. Asystentką prof. Wrzoska była doc. Jadwiga Warszyńska.
■ Jaka atmosfera panowała wśród pracowników naukowych w Instytucie?
□ Na wykłady prof. Wrzoska przychodzili nawet asystenci, między innymi także wspomniany już Antoni Jackowski, późniejszy profesor. Siadali razem z nami i słuchali. Profesor mówił bardzo interesująco. Między nim a asystentami nie było dystansu, rozmawiali normalnie. W przypadku prof. Klimaszewskiego relacje były takie „na baczność”.
■ Po raz pierwszy w Domu Studenckim „Żaczek” pojawiłeś się 1 października 1962...
□ Przyszedłem po pościel, którą wydawali w klubie Nowy Żaczek, i wtedy poznałem słynnego Jana Buszka, a także kolegów, z którymi miałem mieszkać. Otrzymałem przydział w pięcioosobowym pokoju, z oknem na „studnię”, co było bardzo ważne. Pamiętam, że pokój miał numer 369, ale dziś nie ma już tego numeru. I tak to się zaczęło.
Jan Buszek (1906–1985) pracował w Żaczku w latach 1929–1939 i ponownie po zakończeniu drugiej wojny światowej. Od 1951 roku był administratorem Domu Studenckiego „Żaczek”, a w latach 1955–1969 jego kierownikiem. W 1964 roku, podczas obchodów jubileuszu 600-lecia UJ został koronowany na Króla Waletów. Zmarł w 1985 roku. Jego imieniem nazwano jedną z ulic w Krakowie, na terenie Miasteczka Studenckiego AGH. Literacką legendę Jana Buszka stworzył Leszek Mazan, a jego postać uwiecznił artysta malarz Janusz Bajka, brat Zbigniewa. Na tym obrazie Jan Buszek miał strój rektora – był w gronostajach i w todze sinego koloru, co nie bardzo podobało się rektorowi Klimaszewskiemu. Portret, niestety, zaginął. Jego poszukiwania trwają do dziś.
■ Z kim mieszkałeś w pokoju?
□ W pokoju nr 369 w „starym” Żaczku mieszkało czterech geografów: Zbyszek z Muniny Bąk, Marian z Witkowic Chudzik, Marian z Walentynowa Gierasiński, Andrzej z Dynowa Welc i Staszek z Łysakowa Siwiec – biolog.
Z kolei obok w pokoju było czterech biologów i jeden geograf. Nie można było wybierać sobie współlokatorów. Taki był przydział i koniec. Najczęściej decydował o tym przypadek. Ale do dziś się znamy, pamiętamy i lubimy. Tylko z biologiem nie wiem, co się dzieje. Ja byłem starszy od nich, bo przez służbę w wojsku poszedłem na studia dwa lata później.
Podczas studiów mieszkałem też w czteroosobowym pokoju nr 455, znajdującym się od strony ul. Bibliotecznej, a także w trzyosobowym nr 270 – od al. 3 Maja, a na czwartym i piątym roku, kiedy pełniłem funkcję przewodniczącego Rady Samorządu
II DS „Żaczek”, mieszkałem w pokoju nr 397, znajdującym się w tzw. nowym skrzydle. Na korytarzu tego piętra leżał kokosowy czerwony chodnik, będący symbolem elitarności wybranego w czteroprzymiotnikowych wyborach samorządu Żaczka. Z pełnienia tej funkcji byłem bardzo dumny, a praca w samorządzie była szkołą działalności społecznej. Władze Uczelni traktowały samorząd studencki bardzo poważnie i jego głos się bardzo liczył.
O sprawie samorządności w akademikach w latach 50. i 60. ubiegłego wieku można by napisać rozprawę doktorską, a może taka jest?
Z historii Żaczka wiem, że zapoczątkowały ten ruch samorządowy przemiany po Październiku 1956 roku. Przy wielkim poparciu władz uczelni samorząd odgrywał coraz ważniejszą rolę w funkcjonowaniu domów studenckich. Wybory samorządowe były szkołą bezprzymiotnikowej demokracji. Bardzo wielkim prestiżem darzony był przewodniczący Rady Samorządu, wybierany w czteroprzymiotnikowych wyborach na jednoroczną kadencję. Na początku lat 60. był nim Leszek Aleksander z Suwałk Moczulski (1938–2017) – poeta, autor, między innymi, Nieszporów Ludźmierskich . Przewodniczący RS miał prawo, jako kierownik
domu, przedłużać o 1–2 godziny czas odwiedzin. Obok Rady Samorządu funkcjonował sąd koleżeński, którego orzeczenia były respektowane przez władze Uniwersytetu w zupełności. Sąd mógł wnosić o relegację z Uniwersytetu i pozbawić prawa zamieszkania w akademiku.
Samorząd dbał o wszystkie sprawy dotyczące ponad 1300 legalnych, zameldowanych mieszkańców, a nielegalnych legalizował, to znaczy meldował wewnętrznie.
■ W Żaczku poznałeś Franciszka Ziejkę, późniejszego rektora UJ...
□ Tak. Franka Ziejkę poznałem chyba w 1963 roku. On był na piątym roku, ja na drugim. Wtedy studenci z niższych lat zwracali się do studentów z wyższych lat per „pan”. Nie pamiętam „brudzia”, ale pewnie był.
Przez 57 lat naszej znajomości był serdecznym kolegą, z tego jestem dumny. Uczył mnie słowem, gestem, pismem, spojrzeniem, a przede wszystkim przykładem. Obaj lubiliśmy żartować, przekomarzać się. Dlatego też przez wiele lat nie mogliśmy uzgodnić formy zwracania się do siebie. Te formy były różne, zależnie od
okoliczności. Z mojej strony: doktorze, dziekanie, mistrzu, Franku, Franciszku, rektorze. Z Jego strony: kierowniku, naczelniku, dyrektorze, staruszku.
Ostatecznie ustalenie formy nastąpiło na schodach kolegiaty św. Anny w 2016 roku, podczas jubileuszu 90-lecia Żaczka. Franciszek Ziejka corocznie uczestniczył w mszach świętych „żaczkowych”, sprawowanych na Skałce przez ojca prof. Jana Mazura, byłego przewodniczącego Rady Samorządu DS „Żaczek”. Wówczas jednak, ze względu na jubileusz, ojciec Jan wyjątkowo celebrował mszę w kolegiacie. Profesor Ziejka pomylił kościoły i zamiast do kolegiaty poszedł na Skałkę. Stamtąd zadzwonił do Stanisława Dziedzica i, żartując, mnie obwinił za tę pomyłkę. Wykorzystałem to i w kruchcie kolegiaty wymusiłem na nim, że będzie się zwracał do mnie stosownie do wieku. Zaproponował „seniora” – zgodziłem się na to. Był młodszy ode mnie o sześć tygodni. Ostatni raz powiedział tak do
mnie podczas dwugodzinnego spaceru ze Skałki do Collegium Novum w 2019 roku...
Pamiętam wiele zdarzeń z Nim związanych. W 1995 roku Franciszek Ziejka był prorektorem. W Żaczku miała się odbyć uroczystość odsłonięcia tablicy ku czci Jana Buszka. Brałem udział w tej uroczystości. W scenariuszu umieściłem punkt: „Zdanie koca, którego prorektor Franciszek Ziejka nie zwrócił, opuszczając Żaczek”. Ziejka pomysł zaakceptował. Kupił dwa koce i, przewiązane wstęgą, wręczył ówczesnemu kierownikowi Żaczka Edwardowi Rysiewiczowi. Były owacje.
„Rywalizowaliśmy” w sprawach rodzinnych. On pierwszy się ożenił, pierwszy został teściem, pierwszy dziadkiem. Był lepszy! Kiedy urodziło się moje piąte wnuczę, Maciek Rokitka, z triumfalną miną oznajmiłem to w gabinecie Jego Magnificencji Frankowi. Spojrzał na mnie, pogratulował i zapytał: A Bąk jest? Mina mi zrzedła. Zamilkłem. Jego wnuk – Tymek Ziejka już dawno trenował w Towarzystwie Sportowym „Tramwaj” Kraków. Pamiętam też, jak w czerwcu 2003 roku polecił mi zorganizowanie wyjazdu Senatu UJ na trzy dni do Wiednia, w związku z uroczystością wręczenia dyplomu doktora honoris causa UJ kardynałowi Franzowi Königowi. Pracy było dużo dla całego zespołu Działu Organizacji UJ. Przedstawiony rektorowi drobiazgowy scenariusz wyjazdu został zaakceptowany. Jako niespodziankę, niewpisaną w ten program, wymyśliłem przygotowanie śniadania dla rektora i Senatu w siedzibie PAN – jajecznicy. Przed wyjazdem, w Krakowie kupiłem więc 60 jaj, pół kilo boczku, pół kilo cebuli, zapakowałem to wszystko do torby i zawiozłem do Wiednia. Obiecane śniadanie, przygotowane razem z Jolantą Ślusarską, podałem w ogródku ośrodka PAN. Rektor Ziejka był zadowolony. Wszystkie naczynia umył uczestniczący w tym wyjeździe prorektor PAT, ksiądz prof. Tadeusz Dzidek, który notabene śniadania nie jadł.
■ Wracając jeszcze do czasu Twoich studiów, w 1964 roku byłeś świadkiem i uczestnikiem obchodów 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak wspominasz tamten jubileuszowy czas?
□ Byłem wtedy na drugim roku studiów. Należałem do Bractwa Żakowskiego, które było takim radosnym towarzystwem i miało raczej zabawowy charakter, ale spotykaliśmy się także w związku z jubileuszem. Uczyliśmy się, na przykład, żakowskich piosenek, niektóre z nich śpiewaliśmy także po łacinie.
Spotkania odbywały się raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie, zazwyczaj w Żaczku. Czasem nasza koleżanka Simona Kossak zapraszała nas do Kossakówki. To miejsce, pełne zabytkowych przedmiotów i obrazów, zawsze robiło na mnie ogromne wrażenie. Lubiłem panującą tam atmosferę. Do Bractwa należało 30–40 osób z różnych wydziałów. Oprócz Simony Kossak pamiętam także Zośkę Palowską, Andrzeja Welca, Ankę Ptakównę.
Podczas jubileuszowych juwenaliów przebieraliśmy się za żaków. Ustalono więc, że dla dobrej prezencji muszę mieć zielone rajtuzy. Problem był tylko w tym, że nie można ich było kupić w polskich sklepach, więc zastanawialiśmy się, skąd taki fragment ubioru wziąć. W Nawojce dziewczyny szyły berety z pluszowych zasłon okiennych. W końcu wymyśliłem, że pożyczę je od mojej koleżanki Basi Janoty, która była gimnastyczką w Wiśle. Rajtuzy otrzymałem, ale, niestety, nie oddałem. Basia w żartach wypomina mi to do dziś!
Podczas tamtych pamiętnych juwenaliów zabawa była wspaniała. My, jako Bractwo Żakowskie, prezentowaliśmy się znakomicie. Na Rynku odegraliśmy razem ze studentami PWST scenkę Otrzęsiny. Oczywiście, byliśmy odpowiednio przebrani. Dzięki etnografowi Edkowi Pudełko mieliśmy prawdziwe halabardy wypożyczone z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Ja w tych zielonych rajtuzach odgrywałem coś, stojąc na platformie ciągniętej przez konie. Widzowie też bawili się znakomicie.
Miss juwenaliów została wówczas studentka polonistyki Zosia Łukawiecka-Bubakowa, moja koleżanka z jarosławskiego liceum z klasy b (ja chodziłem do c). Zakończenie juwenaliów też odbywało się na Rynku. Potem część osób została w Klubie pod Jaszczurami, a my poszliśmy na dach Rotundy i imprezowaliśmy, degustując wino z beczki, podarowane przez przewodniczącego Rady Miasta Krakowa Zbigniewa Skolickiego. Takie to były piękne czasy.
Świetna zabawa była też przy wyborach wielkiego mistrza Bractwa Żakowskiego, którym na czas jubileuszu został Artur Bober.
■ A jak te wybory na mistrza żakowskiego wyglądały?
□ Głosowaliśmy za pomocą czarnych i białych piłeczek pingpongowych. Było wtedy tylko dwóch kandydatów. Wybrano Artura, który potrafił przemawiać. Nie pamiętam jednak, z kim on konkurował.
W innym okresie mistrzem Bractwa był także Krzysio Jędrzejko z Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi, potem profesor na Uniwersytecie Śląskim.
■ Rok 1964 zapisał się w historii Uniwersytetu także w inny, smutny sposób. 30 maja 1964 zmarł, urzędujący wówczas od 1962 roku, rektor UJ prof. Kazimierz Lepszy. Uroczystości pogrzebowe miały charakter szczególny. W czym to się przejawiało?
□ To była sytuacja nadzwyczajna. Rektor zmarł nagle. Przypomnę, że Profesor był ofiarą Sonderaktion Krakau, więziony w obozach koncentracyjnych Sachsenhausen i Dachau. Uwolniony został 14 stycznia 1941. Potem brał udział w tajnym nauczaniu. W 1945 roku powrócił do pracy na UJ, w roku akademickim 1952/1953
pełnił funkcję dziekana Wydziału Historycznego, dwukrotnie był prorektorem (1953–1956, 1960–1962). Od 1957 roku kierował Katedrą Historii Polski XVI–XVIII Wieku. Od 1935 roku pełnił funkcję sekretarza redakcji Polskiego Słownika Biograficznego, po śmierci redaktora Władysława Konopczyńskiego przyczynił się do wznowienia wydawania Słownika i został jego drugim redaktorem naczelnym (1958). Funkcję tę pełnił do końca życia. Wykształcił wielu wybitnych historyków, między innymi Stanisława Cynarskiego, Stanisława Grzybowskiego, Wacława Urbana, Andrzeja Wyczańskiego. Rektorem został w 1962 roku, w pracowitym okresie przygotowań do jubileuszu 600-lecia krakowskiej Alma Mater. W związku z jego nagłą śmiercią podczas urzędowania katafalk z trumną ustawiono w auli Collegium Novum. 2 czerwca 1964 kondukt żałobny wyruszył spod Collegium Novum na cmentarz Rakowicki, gdzie rektor został pochowany.
■ Kilkanaście lat później, 10 sierpnia 1977, zdarzyła się podobna sytuacja...
□ Tak. W trakcie pełnienia swej funkcji zmarł rektor Mieczysław Karaś (1972–1977). I wówczas także w auli Collegium Novum stał katafalk. Z dachu Collegium Novum zwisały do schodów dwie szerokie czarne flagi. Trumna ustawiona była w auli na katafalku, a tłumy oddawały hołd rektorowi, przesuwając się w takt marszów żałobnych. Budynek był zradiofonizowany.
Pamiętam, jak w nocy usiedliśmy z Gwidonem Rysiakiem i jeszcze kilkoma innymi kolegami na schodach Collegium Novum i z przerażeniem uświadomiliśmy sobie, że trumna nie jest odpowiednio zabezpieczona i może spaść po przeniesieniu jej rano do samochodu. Ponieważ znałem stolarza, mieszkającego przy ul. Wiślnej, wysłano mnie do niego, aby coś zaradził. Kiedy pukałem do jego drzwi, czułem się trochę niekomfortowo, bo była już chyba godzina 12 w nocy. Na szczęście, stolarz okazał zrozumienie i powiedział: Proszę się nie martwić. Rano trumna zostanie zabezpieczona. I tak też się stało. Następnego dnia nie obyło się jednak bez stresu. Ale z innego powodu. Kiedy wynoszono trumnę z Collegium Novum, wszystkie wieńce, których było około 50, układano pod pomnikiem Mikołaja Kopernika. Przejęci powagą sytuacji, w skupieniu obserwowaliśmy, jak rusza kondukt
żałobny z karawanem samochodowym, który przemieszczał się ulicami Straszewskiego, Podwale, 1 Maja, Basztową, Lubicz, Rakowicką do cmentarza, gdzie rektor został pochowany w Alei Zasłużonych. Kiedy kondukt był, mniej więcej, w połowie drogi, zauważyliśmy z kolegą Stefanem Depowskim, że wielu wieńców złożonych pod pomnikiem Kopernika na Plantach nie zabrano. Szybka akcja organizatorów zapobiegła wpadce, wieńce dotarły na czas.
■ Na czas Twoich studiów przypadł także inny wielki jubileusz – 1000-lecia chrztu Polski. Jakie nastroje panowały na Uniwersytecie wśród studentów w 1966 roku, na dwa lata przed wydarzeniami marcowymi?
□ Specyfika tamtych czasów była niesamowicie skomplikowana. Dzisiaj młodym ludziom trudno to zrozumieć. Zakłamanie, cenzura,
strach. Aby coś przekazać, trzeba było nieźle się nakombinować. Z naszych rozmów wynikało wówczas, że byliśmy zagubieni w tamtej rzeczywistości. Krytycznie ocenialiśmy to, co się działo się w świecie polityki, ale nie zajmowaliśmy się szczegółami. Nasza świadomość budziła się stopniowo.
Pamiętam, że w maju na Żaczku, bez zgody Rady Studentów i kierownika Jana Buszka, został umieszczony transparent wielkości dzisiejszego napisu „Hotel Żaczek” (dla mnie zawsze „Dom Studentów UJ”) z napisem: „Panowie w fioletach, nie mieszajcie się do polityki”. Ktoś go tam powiesił, a my nie mieliśmy odwagi go zerwać. Potem dowiedziałem się, że transparent został dostarczony przez kogoś z Komitetu Dzielnicowego PZPR Krowodrza. Wisiał na budynku dość długo.
W mojej pamięci pozostało też takie wydarzenie: 2 maja 1966, wieczorem, na korytarzu trzeciego piętra nowego skrzydła Żaczka rzucono głośno hasło: „Jedziemy do Częstochowy!”. Odzew był natychmiastowy. Z różnych pięter zebrało się kilkanaście osób, wśród nich także dziewczyny z Nawojki. Z kolegów pamiętam Mariana Chudzika, Andrzeja Welca, Ryśka Markiewicza i Adama Puszkara.
Zdążyliśmy na pociąg nocny do Częstochowy. Dojechaliśmy z kłopotami – bo pociąg zatrzymał się parę kilometrów przed Częstochową. Musieliśmy z niego wysiąść i maszerowaliśmy w wielotysięcznym tłumie, ale zdążyliśmy na główną celebrację, sprawowaną pod przewodnictwem prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na Błoniach częstochowskich staliśmy daleko od ołtarza. Widać było fotel i bukiet żółtych róż – symbole niewpuszczenia papieża Pawła VI do Polski przez władze PRL. To była główna uroczystość millenium chrztu Polski. Centralne uroczystości 1000-lecia państwa polskiego odbyły się na pl. Defilad w Warszawie 22 lipca tego samego roku.
Mieliśmy wtedy świadomość uczestniczenia w historycznym wydarzeniu, czuliśmy dumę, że to my reprezentowaliśmy i UJ, i DS „Żaczek”.
■ A w jakich okolicznościach w 1967 roku rozpocząłeś pracę w administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim?
Pamiątkowe zdjęcie uczestników corocznego nabożeństwa za spokój byłych mieszkańców Żaczka, w pierwszym rzędzie piąty od lewej prof. Franciszek Ziejka, po jego lewej stronie ojciec prof. Jan Mazur, po jego prawej stronie ojciec prof. Ludwik Kaszowski – na prawo do niego dr Daniel z Olkusza Swędzioł, w drugim rzędzie drugi od prawej Zbigniew Bąk; bazylika na Skałce, druga dekada XXI wieku Archiwum prywatne Zbigniewa Bąka Jerzy Sawicz□ Studia ukończyłem w 1967 roku, „w przededniu” wydarzeń marcowych. 29 kwietnia 1967 w Pałacu Larischa, w którym wówczas mieścił się Urząd Stanu Cywilnego, zawarłem związek małżeński z Anną Manierską (1944–2014), wówczas studentką geografii UJ. Ślub kościelny mieliśmy w kościele misjonarzy Matki Boskiej z Lourdes przy ul. Feliksa Dzierżyńskiego (obecnie ul. Juliusza Lea), w parafii DS „Piast”, gdzie mieszkała moja żona. Wesele natomiast odbyło się w klubie Nowy Żaczek. Notabene na noclegi żony w Żaczku musiałem mieć pisemną zgodę kierownika Jana Buszka!
Niedługo później, podczas pisania pracy magisterskiej, uświadomiłem sobie, że po obronie muszę przecież zapewnić mieszkanie dla rodziny i iść do pracy. Tylko gdzie? Zacząłem się zastanawiać. W 1967 roku byłem absolwentem UJ, to wielki mój sukces! Poza tym żadnych widoków na stabilność. Atutem moim była jaka taka rozpoznawalność w środowisku Żaczka. Rzeczywistość bardzo skrzeczała.
Najpierw z Hanią pojechaliśmy na wakacje na obóz wędrowny ZSP nad morze, a potem do teściów do Zakopanego, ale kiedy pod koniec sierpnia wróciłem do Krakowa, już na poważnie zacząłem rozglądać się za pracą. Po gorączkowych naradach z przyjaciółmi w Żaczku wyklarowały się trzy propozycje: praca wychowawcy w Milicyjnej Izbie Dziecka w Kurdwanowie, wychowawcy w więzieniu na Montelupich lub w więzieniu w Tarnowie. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło. Nieoczekiwanie pojawiła się natomiast inna możliwość. 31 sierpnia 1967 odchodził z pracy z UJ mgr Henryk Jaśtal, kierownik Działu Spraw Bytowych Studentów UJ. Dział miał biura w Żaczku i perspektywę przeniesienia od 1 września 1967 do Collegium Novum. Wówczas w sukurs przyszli mi koledzy Józek Michalski i Wacek Kaczmarczyk, działacze wysokiego szczebla ZSP, cenieni przez rektora Mieczysława Klimaszewskiego i dyrektora administracyjnego Ignacego Włodka, którzy wymyślili, że może obejmę wakat po Jaśtalu. Chcieli bowiem zainstalować swojego człowieka w administracji centralnej UJ. W tamtych czasach nie zatrudniano przypadkowych ludzi na kierowniczych stanowiskach. Ja miałem dobre referencje. Pomyślałem wtedy, że to dla mnie Mount Everest! Wahałem się, co zrobić, i wówczas przemówił do mnie argument Jana Buszka, który rzekł: Fotel i gabinet w Collegium Novum czekają, Panie Zbysiu! Bierz Pan to. I wziąłem. Najlepszy dla mnie okazał się więc Uniwersytet Jagielloński.
Teraz dr Józef Michalski ma wątpliwości, czy misja, na którą mnie wysłał, została dobrze spełniona.
■ Kto przyjmował Cię do pracy?
□ Rektorem był wtedy prof. Mieczysław Klimaszewski. Ale do pracy przyjmował mnie dyrektor administracyjny Uniwersytetu Jagiellońskiego, którym był wówczas Ignacy Włodek. W sprawie pracy miałem zgłosić się do niego 4 września 1967. Pamiętam ten dzień. Ignacy Włodek sprzyjał ZSP, znaliśmy się przez Samorząd Studentów. W 1965 roku pełniłem funkcję przewodniczącego Rady Samorządu Domu Studenckiego „Żaczek”, z czego byłem bardzo dumny.
Kazał mi przyjść o godzinie 8. Przyszedłem punktualnie. Usiadłem na ławce przez gabinetem, który znajdował się na pierwszym piętrze Collegium Novum. I tak czekałem na wezwanie do... 14.30. Dopiero wtedy zostałem przyjęty.
Kiedy wszedłem wreszcie do olbrzymiego gabinetu dyrektora (40 metrów kwadratowych), zaczęliśmy ustalać kwestię wyna-
grodzenia. Przyszedł kadrowiec, pan Szewczyk, i zadecydowano, że otrzymam pensję w wysokości 2400 złotych, ponieważ w wymagany okres stażu zaliczona została mi działalność społeczna w Radzie Samorządu Studentów UJ DS „Żaczek”.
I tak rozpocząłem pracę w Collegium Novum, w pokoju nr 33.
■ Często bywasz w tym gmachu od momentu przejścia na emeryturę?
□ Teraz rzadko odwiedzam ten budynek. Wejście do holu budzi smutne refleksje: dostojność, majestat, cisza i... pustka. Rektor Mieczysław Karaś powiedział kiedyś do mnie: Masz nie dopuścić, by w tym gmachu zabrakło studentów, żeby zostali tylko urzędnicy. Pamiętam, kiedy Collegium Novum tętniło życiem, pamiętam tłumy ludzi, których spotykało się codziennie na korytarzach. Ich twarze wciąż mam przed oczami.
Zdarzyło mi się też kilka razy nocować w tym gmachu. Było to, na przykład, w 1973 roku, przed wizytą najwyższych władz PRL –I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka i premiera Piotra Jaroszewicza. W Collegium Novum spałem też podczas strajku studenckiego 1981 roku. Studenci leżeli wtedy w śpiworach na korytarzach i na podłodze w salach wykładowych. Uczestniczyłem również we mszy świętej sprawowanej w wypełnionej szczelnie auli Collegium Novum na zakończenie strajku w listopadzie 1981 roku. Gwar wesołych, młodych dusz w sercu mym się cieśni...
Kiedyś prof. Andrzej Białas powiedział: Uniwersytet to ludzie i mury, które emanują. Poddajcie się tej emanacji. Ja się poddałem!
■ Z Uniwersytetem Jagiellońskim związany jesteś od ponad 60 lat. Pełniłeś funkcję wicedyrektora administracji UJ, pracowałeś w Dziale Nauczania i Dziale Organizacji. Byłeś też dyrektorem Centrum Badań i Imprez Naukowych. Mimo przejścia na emeryturę w 2006 roku do dziś utrzymujesz stały kontakt z wieloma osobami z UJ. Za pracę na rzecz Uczelni otrzymałeś dwa złote Krzyże Zasługi oraz medal Plus Ratio Quam Vis. Czym jest dla Ciebie Uniwersytet?
□ Był i jest moją Alma Mater.
■ Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska
Znaki Uniwersytetu Jagiellońskiego w XIX–XXI wieku
cz. 6
Wlatach 2009–2017 sporządzono insygnia dwóch najmłodszych wydziałów Uniwersytetu Jagiellońskiego: Wydziału Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum UJ oraz Wydziału Geografii i Geologii. Ponieważ uczestniczyłem w opracowaniu tych insygniów, po raz pierwszy możliwy jest bezpośredni opis metod oraz etapów pracy nad nimi.
Insygnia Wydziału Nauk o Zdrowiu powstawały w dwóch etapach. Najpierw sporządzono łańcuch dziekański (2009), a następnie berło wydziałowe (2016).
Prace były prowadzone już po tym, gdy w 2007 roku, w trakcie opracowywania statutu Uniwersytetu Jagiellońskiego, uporządkowano kwestię zespołu znaków Uczelni. Dokonano ich korekty plastycznej, w szczególności herbów, dopracowano zapisy statutowe oraz dołączono do Statutu UJ w postaci załącznika ilustracje tych znaków 1 . Prace te spowodowały zwiększenie świadomości roli znaków Uczelni, ich historycznej tradycji oraz bieżącego znaczenia w wizualnej komunikacji2. Autorką plastycznej korekty znaków UJ była dr Barbara Widłak z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, która opracowała także nowoczesny system identyfikacji wizualnej Uniwersytetu
Jagiellońskiego3. Berła – herb Uniwersytetu, w wersji z 2007 roku stały się głównym znakiem tej identyfikacji.
Wydział Nauk o Zdrowiu powstał w 1997 roku, z przekształcenia Wydziału Pielęgniarskiego, co stworzyło potrzebę
przygotowania nowych insygniów. Z inicjatywą sporządzenia łańcucha wystąpiła dziekan Wydziału prof. Jolanta Jaworek, zwracając się do mnie o opracowanie jego koncepcji historyczno-heraldycznej, a do dr Barbary Widłak o wykonanie projektu plastycznego.
Tradycja łańcuchów dziekańskich sięga na Uniwersytecie Jagiellońskim 1862 roku, gdy w czasie rektoratu prof. Józefa Dietla sporządzono łańcuch rektorski i cztery łańcuchy dziekańskie4. Gdy z biegiem czasu powstawały kolejne wydziały, ich łańcuchy dziekańskie wiernie nawiązywały do dziewiętnastowiecznego wzorca. Podobnego rozwiązania oczekiwano również w tym przypadku, proponując jako wzorzec łańcuch Wydziału Lekarskiego. Jednak nowa wersja plastyczna herbu, opracowana w 2007 roku, skłaniała do modernizacji łańcucha. Zachowując jego tradycyjną budowę, zaproponowałem rezygnację z neobarokowej stylizacji herbu tworzącego ogniwa łańcucha oraz zawieszenia i zastąpienie go wersją z 2007 roku. Modernizacji poddano także łączniki łańcucha. Mają one formę heraldycznej lilii z owalem umieszczonym pośrodku i bocznymi wolutami. Dzięki temu powstał łańcuch mocno osadzony w tradycji, ale równocześnie w nowoczesnej stylizacji z początku XXI
wieku. Podkreślić należy, że forma lilii, powtarzająca się w ogniwach łańcucha 17 razy, stała się antycypacją postaci królowej Jadwigi wywodzącej się z dynastii Andegawenów, posługującej się herbem z liliami. Siedem lat później Jadwiga została umieszczona na berle tego wydziału. Łańcuch składa się z 17 tarcz z herbem Uniwersytetu oraz 17 geometrycznych łączników. Zawieszenie jest, tradycyjnie, dwuczęściowe. Mniejsze zawieszenie ma formę tarczy z herbem Uniwersytetu, zwieńczonej koroną i otoczonej wieńcem laurowym. Większe to dwa nałożone na siebie krzyże maltańskie, z wieńcem laurowym pomiędzy nimi oraz herbem umieszczonym na okrągłym medalionie. Tarcza i medalion zawieszenia są emaliowane w kolorze niebieskim. Berła umieszczone na medalionie są ukoronowane. Po raz pierwszy na łańcuchu dziekańskim zrealizowano ten wariant herbu. Łańcuch został wykonany przez Andrzeja Bandkowskiego z Pracowni Autorskiej BAS z Wrocławia. Tak zmodernizowana koncepcja łańcucha stała się podstawą do opracowania łańcuchów kolejnych wydziałów: Wydziału Chemii oraz Wydziału Geografii i Geologii. Berło Wydziału Nauk o Zdrowiu zostało sporządzone w 2016 roku, siedem lat po łańcuchu. Z inicjatywą wystąpił ówczesny dziekan
Łańcuchy i berła Wydziału Nauk o Zdrowiu i Wydziału Geografii i Geologii z lat 2009–2017. Powrót do tradycjiFot. Karol Kowalik Berło Wydziału Nauk o Zdrowiu UJ CM z postacią królowej Jadwigi; 2016
prof. Tomasz Brzostek, który 15 listopada 2015 skierował w tej sprawie pismo do rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka. Zwracał się z prośbą o zaakceptowanie propozycji, aby na berle wydziału umieścić postać świętej królowej Jadwigi. Informował jednocześnie, że propozycja została zaakceptowana przez prorektora UJ do spraw Collegium Medicum oraz zespół pełnomocników rektora UJ do spraw Collegium Medicum. W piśmie znalazło się uzasadnienie wyboru królowej Jadwigi wraz z dołączonym wykazem argumentów za przyjęciem jej za patronkę. Zwracano uwagę na jej niezwykłą osobowość i postawę wyrażającą wrażliwość i empatię skierowaną ku potrzebującym, co oddaje przesłanie Wydziału, oraz podkreślano zaszczyt wynikający z posiadania za patronkę kobiety XIV wieku o wysokich walorach etycznych, moralnych i umysłowych. Uzasadnienie inicjujące opracowanie berła z postacią królowej Jadwigi zostało przygotowane bardzo dobrze. Rektor wyraził zgodę na podjęcie prac już 27 listopada 2015, zobowiązał jednak dziekana do ich prowadzenia w porozumieniu ze mną.
Prace odbywały się w ramach zespołu, który tworzyli: dziekan Wydziału prof. Tomasz Brzostek, prodziekan prof. Małgorzata Schlegel-Zawadzka (inicjatorka przyjęcia św. Jadwigi za patronkę wydziału), prof. Marcin Biborski z Instytutu Archeologii UJ, artysta plastyk Marek Ganew oraz niżej podpisany. Ponieważ postać patronki była już wybrana, została tylko kwestia wskazania źródła ikonografi cznego dla postaci królowej oraz formy berła.
Postać patronki wydziału została bardzo dobrze wybrana. Decydowały o tym dwa argumenty: charytatywna działalność królowej, opiekującej się ubogimi i chorymi, oraz jej zaangażowanie wraz z królem Władysławem Jagiełłą w ponowną fundację Uniwersytetu. Dodać należy, że królowa Jadwiga była pierwszą kobietą umieszczoną na berle Uniwersytetu Jagiellońskiego, co podkreślano w uzasadnieniu.
Królowa Jadwiga należy do wybitnych postaci polskiego średniowiecza. Z jej osobą wiążą się wydarzenia mające fundamentalne znaczenie dla dziejów Polski. Była gwarantką sukcesji trzech dynastii: Piastów, Andegawenów i Jagiellonów, a przez małżeństwo z Władysławem Jagiełłą przyczyniła się do chrystianizacji
Litwy i stworzenia państwa polsko-litewskiego, które na kilka stuleci ukształtowało mapę polityczną Europy Środkowej. W źródłach i literaturze podkreśla się niezwykłe cechy jej osobowości5
Z punktu widzenia patronatu nad Wydziałem Nauk o Zdrowiu szczególne znaczenie miała jej działalność charytatywna. W różnym stopniu przyczyniła się do uposażenia szpitali w Kościanie, Nowym Sączu, Bieczu i Sandomierzu. Była osobą wrażliwą na ludzką krzywdę i starającą się jej zaradzić, co szczególnie predestynowało ją do tego patronatu 6 . Charytatywne cechy królowej Jadwigi stały się impulsem do ustanowienia w 1999 roku funduszu stypendialnego im. królowej Jadwigi, przeznaczonego dla studentów z Europy Wschodniej i Środkowej7 Ale równocześnie podkreślić trzeba drugi czynnik: zaangażowanie w sprawie odnowienia Uniwersytetu Krakowskiego, a także utworzenia w Krakowie Wydziału Teologicznego (1397) oraz ufundowanie w Pradze bursy dla studentów litewskich (1397). Pomimo że nie doczekała odnowienia Uniwersytetu, w pamięci uniwersyteckiej zapisała się, obok Władysława Jagiełły, jako jego współfundatorka 8 Pamięć o królowej Jadwidze przetrwała na Uniwersytecie od czasu jej śmierci aż do dziś 9 . Podkreślić należy jej świątobliwość, która została wyrażona już w kazaniu pogrzebowym. Wkrótce po śmierci zaczęła się cieszyć kultem. W 1419 roku rozpoczęto spisywanie cudów dokonujących się za jej sprawą, myślano o podjęciu procesu kanonizacyjnego. W 1426 roku została powołana w tym celu specjalna komisja, jednak do kanonizacji doszło dopiero w 1997 roku, a dokonał jej papież Jan Paweł II10. Przez cały czas jednak cieszyła się, również na Uniwersytecie, opinią świętości.
Ikonografia królowej Jadwigi jest dość bogata. Jedyny
znany wizerunek powstały w czasach jej panowania występuje na pieczęci majestatowej, która jednak, ze względu na stosunkowo niewielkie rozmiary i zły stan zachowania, nie nadawała się do wykorzystania w pracy nad berłem. Pozostałe wizerunki pochodzą już z czasu po jej śmierci11. Szczególne znaczenie mają wizerunki powstałe i funkcjonujące w kręgu Uniwersytetu, na których systematycznie występowała wraz z Władysławem Jagiełłą jako współfundatorka Uczelni. Na pierwszym miejscu wymienić należy Typus Fundationis Academiae Cracoviensis – średniowieczny obraz umieszczony w kaplicy grobowej Władysława Jagiełły, znany obecnie jedynie w postaci drzeworytu12. Jego kopia z 1628 roku została też umieszczona w kościele św. Anny13. Przedstawiał on królewską parę podtrzymującą budynek Uniwersytetu. Fundatorskie treści doszły do głosu także w obrazie ukazującym Chrystusa Ukrzyżowanego, z Matką Boską i św. Janem, adorowanego przez królewską parę, w towarzystwie świętych: Stanisława, Floriana i Jana Kantego. Obraz ten był zawieszony w głównej sali Uniwersytetu – Auli Teologów w Collegium Maius14. W druku weneckim z 1630 roku przedstawiono klęczącą królewską parę, podtrzymującą dwa herby Uniwersytetu. Znamienne, że królowa została tu ukazana w nimbie wokół głowy, co poświadcza przekonanie kręgów uniwersyteckich o jej świętości. Znane są też „podwójne” portrety królewskiej pary – w postawie klęczącej, autorstwa Silvestro Bianchiego, eksponowane obecnie w Librarii Collegium Maius 15 , oraz w postawie stojącej, autorstwa Jana Trycjusza, eksponowane w auli Collegium Maius, po prawej stronie rektorskich stall16. Miały one na celu wizualną ewokację fundatorów Uczelni. Ikonografia królowej Jadwigi nabrała szczególnej intensywności w dru-
giej połowie XIX i w XX wieku. Na Uniwersytecie w dalszym ciągu potwierdza ona wątek fundatorski. Rzeźba ukazująca Jadwigę występowała, wraz z postaciami Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły, w dekoracji pierwszego piętra fasady dziedzińca Collegium Maius, zrealizowanej w czasie przebudowy z lat 1864–187017. Szczególnym impulsem stał się jubileusz pięćsetlecia odnowienia Uniwersytetu, obchodzony w 1900 roku. Powstało wówczas kilka obiektów, na których królowa występuje z pozostałymi fundatorami Uniwersytetu – Kazimierzem Wielkim i Władysławem Jagiełłą. Przede wszystkim wymienić należy awers jubileuszowego medalu, na którym fundatorzy zasiadają na tronie18, oraz wydaną wówczas pocztówkę ze stojącymi postaciami fundatorów. Na tablicy pamiątkowej ufundowanej przez krakowską Akademię Sztuk Pięknych troje fundatorów spoczywa na sarkofagu zwieńczonym baldachimem19. Natomiast fabryka pieców kaflowych w Dębnikach ufundowała tablicę pamiątkową z profilowymi wizerunkami Jadwigi i Jagiełły20
W tym czasie powstał także monumentalny „portret” królowej autorstwa Antoniego Piotrowskiego21, przeznaczony do auli Collegium Novum, w uzupełnieniu do „portretów” Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły, autorstwa Leopolda Loefflera22. Podkreślić należy wysoką rangę ideową tych obiektów oraz często pierwszoplanowe eksponowanie postaci królowej. W latach 1900–1902 wykonany został przez Antoniego Madeyskiego nagrobek królowej w katedrze
wawelskiej. Jej postać przypominają też herby andegaweńskie pojawiające się w przestrzeni uniwersyteckiej. Uniwersytecka ikonografia królowej Jadwigi pokazuje, że berło Wydziału Nauk o Zdrowiu wyrasta z długiej i bogatej tradycji.
Przystępując do poszukiwania wzorca postaci królowej dla berła Wydziału, dysponowaliśmy rozległym materiałem ikonograficznym, pochodzącym jednak już z czasów po jej śmierci. Jako podstawę do opracowania postaci zaproponowałem postać królowej na wawelskim sarkofagu23 Zadecydowało o tym kilka czynników. Rzeźba Madeyskiego, jak żaden inny zabytek, oddawała, poprzez fizyczne piękno i subtelność postaci królowej, jej piękno duchowe, dobroć i szlachetność. Żadnemu innemu artyście nie udało się ukazać tak pięknej Jadwigi. Odwołując się do postaci z nagrobka, postąpiono podobnie jak w przypadku berła Wydziału Prawa z postacią Kazimierza Wielkiego, zaczerpniętą także z królewskiego nagrobka z katedry wawelskiej 24 . Podtrzymano więc pewną tradycję ikonograficzną. Różnica polegała na tym, że nagrobek Kazimierza Wielkiego powstał wkrótce po śmierci króla, a więc przedstawiał wizerunek bliski jego czasom, a nagrobek królowej Jadwigi powstał pięćset lat po jej śmierci. Autor berła zyskiwał jako wzór pełnoplastyczną postać królowej, łatwiejszą do rzeźbiarskiego opracowania, ale wymagającą pewnych korekt. Na nagrobku królowa została przedstawiona w długiej szacie i płaszczu, ze złożonymi rękami, z insygniów królewskich nosi tylko koronę. Oficjalny wizerunek wymagał, by trzymała pozostałe insygnia: berło i jabłko. Zgodnie z wizerunkiem występującym na majestatowej pieczęci w prawej ręce umieszczono berło, a w lewej jabłko. Jako materiał pomocniczy wykorzystano zachowane insygnia grobowe królowej.
Na berle przedstawiono stojącą postać świętej królowej Jadwigi w ubiorze królewskim z insygniami władzy. Ubrana jest w szatę przepasaną na wysokości bioder, na którą nałożony jest płaszcz, spięty na piersi zaponą z orłem. Na głowie nakrytej chustą (welonem) opadającą na ramiona nosi koronę z kwiatonami w formie lilii, w prawej ręce trzyma berło, w lewej jabłko. Głowę ma lekko uniesioną do góry i spogląda w dal. Na postumencie napis wykonany nieregularną kursywą: Sancta Hedvigis Regina
Przy opracowaniu berła pojawił się też problem jego formy. Stawało przed nami pytanie: tradycja czy nowoczesność? Pamiętajmy, że w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku sporządzono pięć bereł wydziałowych w nowoczesnym opracowaniu, odbiegającym od tradycji dziewiętnastowiecznych bereł25 W czasie dyskusji zasugerowałem powrót do tradycji, z pozostawieniem rzeźbiarzowi swobody artystycznej w wykonaniu postaci królowej Jadwigi, zgodnie z wymogami rzeźby XXI wieku. Stanowisko zostało zaakceptowane i również berła sporządzone w późniejszym czasie, Wydziału Geografi i i Geologii (2017) oraz Wydziału Chemii (2019), zostały zrealizowane według tej koncepcji. Autorem wszystkich trzech bereł był artysta rzeźbiarz Marek Genew.
Berło z postacią świętej królowej Jadwigi jest trzecim, obok berła ze św. Janem Kantym oraz św. Janem Pawłem II, ukazującym osobę świętą związaną z Uniwersytetem. Są one egzemplifikacją poczucia świętości Uczelni, ukształtowanego i mocno eksponowanego już od XV wieku26. Wspierało się ono na kilku przesłankach, z których jedna wskazywała na świętość postaci nauczających, studiujących lub wspierających Uniwersytet i współtworzących jego siłę duchową27.
W 2017 roku opracowano insygnia Wydziału Geografii i Geologii, który został powołany do życia na podstawie zarządzenia rektora UJ z 13 marca 2017, po uprzedniej pozytywnej opinii Senatu UJ28. Już 28 marca odbyło się w Muzeum UJ posiedzenie komisji, która zajęła się sprawą insygniów wydziału, z udziałem profesorów: Krzysztofa Stopki, dyrektora Muzeum UJ, Antoniego Jackowskiego, Marka Drewnika i Michała Gradzińskiego, reprezentujących Instytut Geografii i Geologii, oraz moim. Po zre-
ferowaniu przeze mnie wyników prac nad insygniami Wydziału Nauk o Zdrowiu oraz łańcuchem dziekańskim Wydziału Chemii zdecydowano, że planowane insygnia będą miały podobną formę. Głównym tematem była kwestia wyboru patrona wydziału. Jednak na pierwszym posiedzeniu decyzja nie zapadła. Zastanawiano się nad różnymi kandydatami na patrona. Rozpatrywano, między innymi, postać Stanisława Staszica, z którego jednak zrezygnowano ze względu na to, że był
już patronem Akademii Górniczo-Hutniczej. W następnych miesiącach dyskusja odbywała się w kręgu nowego wydziału. Warunkiem było, by patron łączył dwie nauki – geografię i geologię. Wybór padł na Ignacego Domeykę.
Medal wybity z okazji uroczystości jubileuszowych 500-lecia odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego według projektu Wincentego Trojanowskiego (1859–1928). Na awersie postacie królów: Kazimierza Wielkiego, Jadwigi i Władysława Jagiełły; 1900
Ignacy Domeyko (1802–1889) urodził się w Niedźwiadce Wielkiej na Litwie29. Już w młodości interesował się geologią i naukami przyrodniczymi. Studiował na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Cesarskiego Uniwersytetu Wileńskiego. W czasie studiów należał do Towarzystwa Filomatów. Był przyjacielem Adama Mickiewicza, który uwiecznił go w III części Dziadów jako Żegotę. Po procesie filomatów został skazany na dozór policyjny. Był uczestnikiem powstania listopadowego, a po jego upadku znalazł się na emigracji i przez Niemcy dotarł do Francji, gdzie ukończył studia górnicze. W 1838 roku przyjął propozycję objęcia stanowiska wykładowcy w szkole górniczej w Coquimbo w Chile, gdzie rozwinął szeroką działalność, zyskując bardzo wysoką ocenę władz. To zaowocowało zatrudnieniem go na uniwersytecie w Santiago, stolicy kraju. Przez 16 lat był jego rektorem. Prowadził bardzo intensywne prace na polu geologii i geografii, podejmował liczne wyprawy badawcze, był cenionym dydaktykiem i organizatorem nauki.
Przez cały czas pobytu w Chile utrzymywał związki z krajem i rodakami. Bliskie kontakty łączyły go też
z Krakowem30. Uzyskał nawet propozycję podjęcia wykładów na Uniwersytecie Jagiellońskim, co jednak nie doszło do skutku. Był członkiem Akademii Umiejętności w Krakowie, Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, doktorem honorowym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1884 roku przyjechał do kraju. W dniach od 25 lipca do 3 sierpnia przebywał w Krakowie, gdzie był przyjmowany z ogromnymi honorami. Był wybitną postacią światowej nauki, co znalazło odzwierciedlenie w licznych upamiętnieniach: planetoidzie Domeyko, paśmie górskim w Chile Góry Domeyki, minerale domeykit, nazwach ulic w wielu
polskich miastach. W 2007 roku wyemitowano dwie monety, o nominale 2 i 10 złotych, z jego portretem
i Geologii jest kolejnym upamiętnieniem jego postaci.
Podkreślić należy, że kontakty potomków Ignacego Domeyki z Uniwersytetem są podtrzymywane również w XXI wieku
Właśnie te cechy zdecydowały o wyborze Ignacego Domeyki na patrona wydziału. Oficjalne stanowisko w tej sprawie zostało sforWydział
mułowane następująco: Geografii i Geologii wybrał na swego patrona Ignacego Domeykę, wybitnego geografa
i geologa, umiejętnie łączącego w swojej pracy obie dyscypli-
ny stanowiące o charakterze Wydziału. O wyborze zadecydowały także jego osiągnięcia pozanaukowe. Ignacy Domeyko był patriotą
i znakomitym ambasa-
kowie stała się impulsem do powołania na Uniwersytecie Jagiellońskim w kręgu studentów historii Bractwa Akademickiego Filaretów34. Paragraf pierwszy statutu stanowił, że: Bractwo Akademickie Filaretów jest ściślejszym związkiem uczniów Uniwersytetu Jagiellońskiego pod hasłem Bóg i Ojczyzna . O swoim powstaniu Bractwo powiadomiło Domeykę, który przesłał jej członkom swoje „błogosławieństwo”. Bractwo miało dość krótki żywot: powstałe na przełomie 1885 i 1886 roku, 4 grudnia 1890 podjęło uchwałę o samorozwiązaniu się. Wśród jego członków było wiele wybitnych postaci polskiej historiografii. Śladem jego działalności jest „Rocznik Bractwa Akademickiego Filaretów”, opublikowany w 1886 . W słowie wstępnym omówiono okoliczności powołania Bractwa oraz jego kontakty z Ignacym Domey, opublikowano też wiersz Ignacemu Domeyce lazł się wcześniej w wysłanym mu adresie dziękczynnym Z tego kręgu wyszło też kolejne upamiętnienie Ignacego Domeyki. Po jego śmierci członkowie Bractwa zamówili u malarza Aleksego Strażyńskiego portret, ofiarowany Uniwersytetowi z zamiarem zawieszenia w auli Collegium Novum. Senat przyjął dar, ale zastrzegł sobie decyzję o miejscu jego ekspozycji. Dalsze dzieje portretu nie są znane, obecnie nie ma go w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego
etyki, myśli gospodarczej oraz
w tym również z Uniwersytetem Jagiellońskim, któremu przekazał część swoich bogatych zbiorów
dorem polskiej nauki, kultury, polskiej racji stanu. Pracując zawodowo w odległej Ameryce Południowej, pozostawał w stałym kontakcie z Polską, mineralogicznych
Ignacy Domeyko wywarł wpływ
nie tylko na środowisko geologii i nauk przyrodniczych. Jego wizyta w Kra-
pojawiły się na etapie poszukiwania wzorca ikonograficznego do postaci patrona, założyłem bowiem, że Ignacy Domeyko, jako rektor uniwersytetu w Santiago, powinien zostać przedstawiony w todze. Uważam, że w przypadku profesorów będących patronami wydziałów należy ukazywać ich w togach, gdyż w sferze wizualnej mocno wiąże to ich z Uniwersytetem i podkreśla status profesora. Tak postąpiono w przypadku niektórych tradycyjnych
bereł z przedstawieniami profesorów: św. Jana Kantego (1862) i Michała Godlewskiego sen. (1947), natomiast dwaj inni profesorowie: Sebastian Petrycy (1862) i Szymon Syreniusz (1948), zostali przedstawienia w szubach. Na nowoczesnych berłach z przedstawieniami profesorów: Jędrzeja Śniadeckiego, Mariana Smoluchowskiego i Adama Krzyżanowskiego, zrezygnowano z tóg39. W przypadku berła z popiersiem Stanisława ze Skalbmierza być może mamy do czynienia ze schematycznym przedstawieniem togi oraz nietypowego biretu40. Niestety, pomimo szerokiej kwerendy w ikonografii domeykowskiej poszukiwanie przedstawienia Ignacego Domeyki w todze zakończyło się niepowodzeniem. Nie udało się nawet ustalić, czy profesorowie uniwersytetu w Santiago używali tóg. Podkreślić należy duże zaangażowanie prodziekana Wydziału prof. Michała Gradzińskiego, korespondującego z Santiago w sprawie poszukiwanych przez nas materiałów ikonograficznych. W tej sytuacji zdecydowaliśmy, że patron zostanie przedstawiony w surducie, w którym ukazywany bywał na dostępnych nam fotografiach. Postać umieszczona na berle jest kontaminacją opracowaną na podstawie różnych fotografii.
Na berle ukazano stojącą postać Ignacego Domeyki, o cechach portretowych, w starszym wieku, z odkrytą i uniesioną w górę głową, patrzącego w dal, w długim surducie, z muszką pod szyją, stojącego na symbolicznie zaznaczonym kamienistym wzgórzu, z lewą nogą postawioną na
dużym kamieniu. W prawej ręce trzyma książkę przyciśniętą do piersi, w lewej, opuszczonej, zwiniętą mapę. Na postumencie, na którym stoi postać, umieszczono napis: IGNACY / DOMEYKO.
Równocześnie z berłem opracowany został łańcuch, z wykorzystaniem wzorca łańcuchów Wydziału Nauk o Zdrowiu i Wydziału Chemii. Autorką projektu była tradycyjnie dr hab. Barbara Widłak. Jego ogniwa składały się z 19 tarcz z herbem Uniwersytetu oraz 19 łączników w kształcie trapezu z globem z zaznaczoną siatką południków i równoleżników i skrzyżowanymi młotkami geologicznymi. Dzięki temu łańcuch zyskał zindywidualizowane cechy właściwe dla Wydziału. Zawieszenie ma formę jednoczęściową, z ukoronowanymi berłami w niebieskim polu. Uważam, że w przyszłości należy utrzymać praktykę indywidualizowania łańcuchów dziekańskich.
Omówiony powyżej zespół najnowszych insygniów wydziałowych uzupełniają insygnia Wydziału Chemii, które zostały szczegółowo opisane przez profesorów Zbigniewa Sojkę i Marcina Biborskiego 41 . Należy podkreślić, że doskonale komponują się one z omówionymi powyżej insygniami, gdyż zostały stworzone według wspólnej koncepcji.
Przy tworzeniu łańcucha Wydziału Chemii (2011) wzorowano się na łańcuchu Wydziału Nauk o Zdrowiu, stosując jednocześnie indywidualne rozwiązania. Berło tego Wydziału (2019) oparte jest na wzorcu berła Wydziału Nauk o Zdrowiu (2016) oraz Wydziału Geografii i Geologii (2017). Na berle Wydziału Chemii umieszczono postać Karola Olszewskiego w todze.
Warto w tym miejscu zasygnalizować dość istotne modyfikacje łańcucha Wydziału Chemii, wyznaczające pewien kierunek indywidualizowania przyszłych łańcuchów dziekańskich. Cho -
dziło o mocniejsze powiązanie łańcucha z konkretnym wydziałem. Z inicjatywy prof. Zbigniewa Sojki łączniki łańcucha zostały opracowane w postaci czterech rombów wpisanych w trapez, ponieważ symbolika rombów wywodzi się z pokroju kryształów siarki jednoskośnej..., a stylizowany trapez symbolizuje tygiel chemiczny . W górnej części łańcucha umieszczono spinkę w ks ztałcie salamandry w ogniu, która jest alchemicznym symbolem kamienia filozoficznego i a legorią procesu transmutacji 42. Dla upamiętnienia trzydziestolecia wydziału wkomponowano w ogni wa łańcucha dwukrotnie powtórzoną liczbę XXX. Przy zachowaniu zasadniczych cech tradycji po raz pierwszy dokonano tak daleko idącej indywidualizacji łańcucha, łącząc go z konkretnym wydziałem. Doświadczenia te zostały wykorzystane sześć lat później w opracowaniu łańcucha dziekańskiego Wydziału Geografii i Geologii.
Berło Wydziału Nauk o Zdrowiu oraz berło i łańcuch Wydziału Geografii i Geologii wykonał dr hab. Marcin Biborski z Instytutu Archeologii UJ przy współpracy rzeźbiarza Marka Genewa. Zostały one wykonane tą samą techniką co insygnia Wydziału Chemii (zostało to opisane w osobnym artykule43).
Prace prowadzone nad insygniami wydziałowymi w dziesięcioleciu 2009–2019 (łącznie z Wydziałem Chemii) wyznaczyły nowy etap w ich historii, łącząc tradycję z nowoczesnością. Wypracowano pewien nowy model insygniów, który w razie potrzeby może być w przyszłości wykorzystywany. Umieszczenie na berle Wydziału Nauk o Zdrowiu postaci współfundatorki Uniwersytetu – świętej królowej Jadwigi, ma duże znaczenie z punktu widzenia pamięci o jego fundatorach. Dołączyła ona bowiem do pierwszego fundatora Uczelni, króla Kazimierza Wielkiego, występującego na berle Wydziału Prawa. Kiedy w przyszłości powołany zostanie do życia na Uniwersytecie Jagiellońskim kolejny wydział, na jego berle powinien być umieszczony król Władysław Jagiełło. W ikonografii uniwersyteckiej Jadwiga i Jagiełło najczęściej występowali wspólnie, od 1900 roku dołączył do nich Kazimierz Wielki. Troje fundatorów upamiętniono tablicami umieszczonymi przy wejściu do Collegium Novum44. Teraz przyszedł czas, aby ta tradycja została dopełniona także na berłach wydziałowych, a Władysław Jagiełło – odnowiciel Uniwersytetu, znalazł tam swoje zasłużone miejsce.
Zenon Piech Instytut Historii UJ
1 Statut Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008.
3 B. Widłak, System identy kacji wizualnej, „Alma Mater” 2009, nr 110–111, s 13–16.
4 Z. Piech, Znaki Uniwersytetu Jagiellońskiego w XIX–XXI wieku, cz. 1. Łańcuch rektorski i łańcuchy dziekańskie z 1862 roku, „Alma Mater” 2022, nr 230, s. 51–57.
5 Królowa Jadwiga posiada bogatą literaturę przedmiotu. Z syntetycznych opracowań należy wymienić: J. Nikodem, Jadwiga – król Polski, Wrocław 2009, tam też na s. 412–431 obszerne zestawienie bibliogra czne; oraz J. Wyrozumski, Królowa Jadwiga między epoką piastowską i jagiellońską, Kraków 1997; wiele ważnych artykułów zawiera praca zbiorowa: Święta Jadwiga królowa. Dziedzictwo i zadania na trzecie tysiąclecie, Kraków 2002.
6 Na temat duchowości Jadwigi oraz jej fundacji szpitalnych zob. J. Nikodem, Jadwiga..., op.cit., s. 363–377, na temat fundacji szpitalnych s. 368.
7 W. Szymborski, Pamięć o św. Jadwidze w Uniwersytecie Jagiellońskim, „Nasza Przeszłość” 2017, nr 127, s. 178–179.
8 M. Markowski, Die Heilige Hedwig – Gründerin der Universität in Krakau, „Acta Mediaevalia” 2000, t. 13, s. 75–91; K. Stopka, Jagiellońska fundacja Uniwersytetu Krakowskiego, „Rocznik Krakowski” 2003, t. LXIX, s. 35–46, tam też starsza literatura.
9 W. Szymborski, Pamięć o św. Jadwidze..., op.cit., s. 161–183.
10 G. Lichończak-Nurek, Pierwsze kroki ku kanonizacji, w: Święta Jadwiga królowa..., op.cit., s. 216–229; R.M. Zawadzki, Królowa Jadwiga w tradycji hagiogra cznej, w: Święta Jadwiga królowa..., op.cit., s. 244–263.
11 Bogaty materiał ikonogra czny dotyczący królowej Jadwigi został zamieszczony w katalogu wystawy Błogosławiona Jadwiga królowa w oczekiwaniu na kanonizację. Katalog wystawy, pod red. księdza dr. Józefa Nowobilskiego, Kraków 1997, tam też cenne artykuły poświęcone postaci królowej. Na temat jej ikonogra i zob. W. Bałus, Obraz królowej Jadwigi w sztuce polskiej wieku XIX, główne wątki ikonogra czne, w: Błogosławiona Jadwiga królowa..., op.cit., s. 69–78; zob. też B. Nowak, Wizerunki świętej Jadwigi królowej powstałe do końca XVIII wieku jako świadectwo kultu jej osoby, w: Święci i świętość u korzeni tworzenia się kultury narodów słowiańskich, red. W. Stępniak-Minczewa, Z.J. Kijas OFM Conv., Kraków 2000, s. 159–179.
12 Z. Piech, Typus Fundationionis Academiae Cracoviensis. Interpretacja obrazu z kaplicy grobowej Władysława Jagiełły, w: Scriptura custos memoriae. Prace historyczne, pod red. D. Zydorek, Poznań 2001, s. 355–393.
13 Zob. na ten temat J. Dzik, Obraz „Ukrzyżowanie” zwany fundacyjnym w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”, MCCLXIII, „Opuscula Muzealia” 2002, z. 12, s. 94–95, przyp. 107.
14 Ibidem, s. 75–98, il. 1–9, tam też starsza literatura; oraz K. Stopka, Kilka uwag na temat fundacji obrazu „Ukrzy-
żowanie” w Collegium Maius, w: Muzeum etyczne. Księga dedykowana profesorowi Stanisławowi Waltosiowi w 85. rocznicę urodzin, pod red. D. Folgi-Januszewskiej, Kraków 2017, s. 133–139.
15 Reprodukcje obrazów zob. Błogosławiona Jadwiga w oczekiwaniu..., op.cit., s. 114–115.
16 A. Jasińska, Grupa portretów profesorów Akademii Krakowskiej malowanych przez Jana Trycjusza. Badania techniczne i ich znaczenie dla atrybucji obrazów, „Biuletyn Historii Sztuki” 2016, R. 78, nr 2, s. 238–240, il. 17–18.
17 I. Kęder, W. Komorowski, A. Brombosz, Ikonogra a ulic Brackiej, Wiślnej, Olszewskiego, Gołębiej, św. Anny i Jagiellońskiej wraz z gmachem Collegium Maius, Kraków 2016; Katalog widoków Krakowa, pod red. I. Kęder, t. 5, nr 230–230a, s. 330–332.
18 Księga pamiątkowa pięćsetletniego jubileuszu odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego 1400–1900, Kraków 1901, s. 309–310; A. Laska, Uniwersytet Jagielloński w medalierstwie polskim, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”, DCCCXLVIII, „Opuscula Muzealia” 1987, z. 2, s. 52–53; Piękno darowane. Dzieła o arowane Uniwersytetowi Jagiellońskiemu w zbiorach Collegium Maius. Katalog wystawy zorganizowanej w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego w dniach 7 maja –6 sierpnia 2014 roku z okazji jubileuszu 650-lecia uczelni, pod red. J. Pollesch i M. Zdanka, Kraków 2014, s. 209.
19 Księga pamiątkowa pięćsetletniego jubileuszu..., op.cit., s. 299–301.
20 Ibidem, s. 270–271.
21 A. Jasińska, A.B. Skotnicki, Obrazy w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2016, s. 20–23.
22 Ibidem, s. 12–18.
23 A. Sołtys, Pomniki Antoniego Madeyskiego na tle procesu restauracji katedry krakowskiej, „Studia Waweliana” 1994, III, s. 157–163.
24 Z. Piech, Znaki Uniwersytetu Jagiellońskiego w XIX–XXI wieku, cz. 2: Berła wydziałowe z 1862 roku, „Alma Mater” 2022, nr 231–232, s. 30–31.
25 Z. Piech, Znaki Uniwersytetu Jagiellońskiego w XIX–XXI wieku, cz. 5: Berła wydziałowe z pierwszego dziesięciolecia XXI wieku. W poszukiwaniu nowoczesności, „Alma Mater” 2022, nr 236, s. 22–27.
26 Szerzej na ten temat zob. M. Zdanek, Uniwersytet Krakowski wobec własnej przeszłości w XV–XVI wieku, Kraków 2017, s. 209–216, w szczególności s. 213.
27 U. Perkowska, Szli święci... przez Uniwersytet Jagielloński. Święci, błogosławieni, kandydaci na ołtarze z grona wychowanków i pracowników Wszechnicy Krakowskiej, „Alma Mater” 2002, nr 43, s. 10–14; S. Dziedzic, Święty szlak Almae Matris, Kraków 2003.
28 B. Domański, M. Gradziński, M. Oszczypko-Clowes, Nowy Wydział na Uniwersytecie Jagiellońskim – Wydział Geogra i i Geologii, „Alma Mater” 2017, nr 196, s. 36–41.
29 Postać Ignacego Domeyki ma bogatą literaturę przedmiotu. Do najważniejszych prac należą: Z. Wójcik, Ignacy Domeyko. Litwa, Francja, Chile, Wrocław 1995; Ignacy Domeyko – obywatel świata, pod red. Z.J. Ryna, Kraków 2002; Z.J. Ryn, Ignacy Domeyko kalendarium życia, Kraków 2006, tam też na s. 363–691 obszerna bibliogra a.
30 Z. Wójcik, Kontakty Ignacego Domeyki z Uniwersytetem Jagiellońskim i stowarzyszeniami naukowymi Krakowa, w: Ignacy Domeyko – obywatel świata..., op.cit., s. 47–65; Z.J. Ryn, Ignacy Domeyko – doctor honoris causa medycyny Uniwersytetu Jagiellońskiego, w: Ignacy Domeyko –obywatel świata..., op.cit., s. 183–188.
31 Szerzej na temat upamiętnień postaci Ignacego Domeyki zob. Z.J. Ryn, W kraju szalonej geogra i. Ignacy Domeyko w nazwach własnych Chile, „Alma Mater” 2002, nr 43, s. 32–36.
32 Domeykowie w Collegium Maius. Sympozjum poświęcone Ignacemu Domeyce, „Alma Mater” 2000/2001, nr 27, s. 56. Materiały sympozjum zostały opublikowane w tomie Ignacy Domeyko – obywatel świata..., op.cit
33 Stanowisko powyższe w imieniu Wydziału Geogra i i Geologii sformułował, na prośbę autora artykułu, prof. Michał Gradziński, prodziekan wydziału.
34 Szerzej na ten temat zob. B. Wyrozumska, Przyczynki do życiorysu Stanisława Krzyżanowskiego, „Rocznik Krakowski” 2011, t. 77, s. 155–156.
35 „Rocznik Filarecki”, Rok pierwszy, Kraków 1886.
36 Ibidem, s. VI,
37 Ibidem, s. 1–2.
38 B. Wyrozumska, Przyczynki do życiorysu..., op.cit., s. 156.
39 Z. Piech, Znaki Uniwersytetu Jagiellońskiego w XIX–XXI wieku, cz. 5: Berła wydziałowe z pierwszego dziesięciolecia..., op.cit. Przedstawienie Jędrzeja Śniadeckiego we fraku jest uzasadnione, gdyż w Szkole Głównej Koronnej, w której nauczał, zreformowanej przez Komisję Edukacji Narodowej, zrezygnowano z tóg na rzecz mundurów urzędniczych.
40 Ibidem, s. 26–27.
41 M. Biborski, Z. Sojka, Łańcuch dziekański Wydziału Chemii, „Alma Mater” 2012, nr 148–149, s. 62–63; M. Biborski, Z. Sojka, Insygnia dziekańskie Wydziału Chemii, „Alma Mater” 2021, nr 225, s. 130–133.
42 Szczegółowy opis prac nad łańcuchem oraz jego symbolikę omawiają: M. Biborski, Z. Sojka, Łańcuch dziekański Wydziału Chemii..., op.cit
43 Ibidem
44 W. Szymborski, Pamięć o św. Jadwidze..., op.cit., s. 177–178.
Rozważania o prawdziwie braterskiej miłości
Dioskurowie. Zgoda, przyjaźń, braterstwo to tytuł konferencji naukowej, która odbędzie się w Krakowie w dniach 26–27 kwietnia 2023 w siedzibie Polskiej Akademii Umiejętności przy ul. Sławkowskiej 17. Współorganizatorem przedsięwzięcia, wraz z PAU, jest Katedra Komparatystyki Wydziału Polonistyki UJ. W sztuce, tak dawnej, jak i współczesnej, dominują – wydaje się – przedstawienia negatywnych emocji: konfliktów, wojen, nienawiści, zdrady. To one bywają głównymi dostarczycielami tematów i wyobrażeń dla twórców. Obok nich pojawiają się, niekiedy w tle, albo w mniej istotnej, pobocznej roli, tematy i obrazy nieco bardziej optymistyczne. I tu właśnie symbolem mogą być antyczni bliźniacy Kastor i Polluks, symbolizujący zgodę, przyjaźń i braterstwo między ludźmi. Braci Dioskurów uczczono nawet nazwaniem ich imionami najjaśniejszych gwiazd w gwiazdozbiorze Bliźniąt. Mogą oni być hasłem wywoławczym poszukiwań pozytywnych uczuć, postaw i działań w literaturze, sztuce i muzyce i – miejmy nadzieję – odgrywać nadal ważną rolę w kulturze. Ze strony Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas konferencji głos zabiorą specjaliści z wielu wydziałów, między innymi: z Wydziału Polonistyki – prof. Maria Korytowska, prof. Elwira Buszewicz, prof. Olga Płaszczewska, prof. Magdalena Siwiec, dr hab. Agnieszka Marszałek, profesor UJ, dr hab. Małgorzata Sokalska, profesor UJ, prof. Andrzej Borowski, prof. Maciej Urbanowski, dr Wojciech Ryczek, z Wydziału Prawa i Administracji – prof. Andrzej Mączyński, z Wydziału Historycznego – dr hab. Lidia Korczak, profesor UJ, z Wydziału Filologicznego – dr Agnieszka Fluda-Krokos, z Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej – dr Edyta Żyrek-Horodyska. Udział w sympozjum wezmą również pracownicy naukowi Polskiej Akademii Umiejętności oraz wielu krajowych uczelni: Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytetu Szczecińskiego i Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Nagrody Miasta Krakowa za rok 2022
Wręczenie
Nagród Miasta Krakowa za rok 2022 oraz przyznanie tytułów Mecenasów Kultury za rok 2021 odbyło się 29 listopada ubiegłego roku w teatrze Variété. Wśród laureatów znalazło się osiem osób związanych z Uniwersytetem Jagiellońskim. Galę poprowadziła Katarzyna Janowska. Zgromadzonych gości powitał prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski. – Kraków to miasto kultury, rozwoju, nieograniczonych możliwości – warto pamiętać, że nie są to slogany. A o tym, jak można wykorzystywać możliwości rozwoju dostępne w naszym mieście, świadczą, między innymi, osiągnięcia laureatek i laureatów Nagród Miasta Krakowa. Za pomocą tych szczególnych wyróżnień już od kilku wieków miasto honoruje osoby związane ze sztuką, nauką i sportem, mające w tych obszarach liczne, znaczące osiągnięcia. Serdecznie gratuluję tegorocznym uhonorowanym. Dziękuję także Mecenasom Kultury Krakowa, którzy angażują swoją energię i środki we wspieranie i ochronę dziedzictwa naszego miasta ‒ powiedział prezydent.
Laureatów wyłoniła komisja, złożona w większości z profesorów krakowskich szkół wyższych, pod przewodnictwem prof. Jana Ostrowskiego. Narody przyznano w trzech kategoriach, a pamiątkowe statuetki wręczyli uhonorowanym: prezydent Jacek Majchrowski, przewodniczący Rady Miasta Krakowa Rafał Komarewicz i prof. Jan Ostrowski.
W dziedzinie nauka i sztuka jako pierwsza wyróżnienie odebrała dr Danuta Glondys – filolog, politolog i kulturoznawca, przez kilkanaście lat dyrektor Stowarzyszenia
Willa Decjusza, dyrektor Wydziału Kultury
Urzędu Miasta Krakowa. Nagrodę otrzymała także prof. Teresa Malecka – teoretyk muzyki, szczycąca się bogatym dorobkiem naukowym. Jest zasłużonym wykładowcą na Akademii Muzycznej w Krakowie, gdzie pełniła też liczne funkcje, między innymi prodziekana, dziekana i prorektora. Obecnie jest kierownikiem Centrum Dokumentacji Twórczości Kompozytorów Krakowskich Akademii Muzycznej w Krakowie. Nagrodę w tej kategorii odebrał też Konrad Pollesch – artysta fotografik, przez wiele lat związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, a zwłaszcza z redakcją miesięcznika UJ „Alma Mater”. Autor ponad 40 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Jako ostatnia w tej kategorii pamiątkową statuetkę odebrała Joanna Słowińska – skrzypaczka i pieśniarka, w doborze repertuaru inspirująca się polską i, szerzej, słowiańską muzyką tradycyjną.
W kategorii nauka i technika nagrodzono zespół naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego w składzie: prof. Małgorzata Barańska, dr Krzysztof Brzozowski (Wydział Chemii) i dr Adam Wojciechowski (Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej). Laureaci stworzyli nowatorski, jedyny w Polsce, unikatowy układ do mikroskopii wymuszonego rozpraszania Ramana. Jest to technika umożliwiająca szybkie obrazowanie próbek biomedycznych z dużą rozdzielczością i czułością. Ma zastosowanie podczas diagnostyki i leczenia licznych chorób cywilizacyjnych. Kolejną nagrodzoną była prof. Dominika Dudek – kierownik Katedry
Psychiatrii i Kliniki Psychiatrii Dorosłych UJ CM. Jest również, między innymi, prezesem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, ekspertem w komisji ds. reform psychiatrii w Ministerstwie Zdrowia, a także należy do rady społecznej Szpitala im. dr. Józefa Babińskiego. Poza działalnością medyczną jest zaangażowana w przedsięwzięcia mające na celu przeciwdziałanie stygmatyzacji osób chorych psychicznie oraz propagowanie związku psychiatrii z humanistyką.
W kategorii sport wyróżniono Marię Sajdak – wioślarkę, wielokrotną medalistkę w mistrzostwach Europy i świata. W 2016 roku zdobyła brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janerio, a w 2021 roku, wraz z polską wioślarską czwórką podwójną, srebrny na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Wyróżnienia za prace dyplomowe przyznano trojgu absolwentom UJ: Kacprowi Górskiemu (Wydział Prawa i Administracji), Jarosławowi Klasiowi (Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej) oraz Paulinie Maronie (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii).
Tytuły Mecenasów Kultury Krakowa otrzymali: Krzysztof Nowosad − przedsiębiorca, restaurator, koneser sztuki, który wspiera działalność statutową krakowskiego oddziału Związku Artystów Scen Polskich; Jacek Balcewicz – dziennikarz, fotografik, samorządowiec, działacz miejski, od czterech dekad związany z krakowskim Kazimierzem; firma AMS SA, która realizuje, między innymi, kampanię wizerunkową Muzeum Narodowego w Krakowie.
Światowej sławy dermatolog prof. Andrzej Słomiński doktorem honoris causa UJ
Za pionierskie i przełomowe osiągnięcia naukowe w dermatologii, patomorfologii i endokrynologii, badania związane z rolą melaniny w skórze oraz biologią czerniaka złośliwego skóry, odkrycia związane z rolą witaminy D w procesach fizjologicznych i patologicznych prof. Andrzej Tadeusz Słomiński został wyróżniony tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przyznając Uczonemu to najwyższe uniwersyteckie wyróżnienie, Senat UJ docenił również jego działalność na rzecz krakowskiej Almae Matris – prowadzenie wspólnie z naszymi profesorami wielu różnych prac badawczych oraz ogromny wkład Profesora w rozwój kariery młodych naukowców UJ. Podkreślił także jego ogromne zaangażowanie w działalność opozycji antykomunistycznej.
Uroczyste posiedzenie Senatu UJ, podczas którego ten światowej sławy specjalista w dziedzinie dermatologii, patomorfologii i endokrynologii otrzymał z rąk rektora UJ prof. Jacka Popiela pamiątkowy dyplom, odbyło się 1 grudnia 2022 w auli Collegium Maius. Świadkami wydarzenia byli: dziekan Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ prof. Jolanta Jura, wygłaszająca laudację
prof. Bożena Romanowska-Dixon z Wydziału Lekarskiego UJ, przewodnicząca Rady Dyscypliny Nauki Biologiczne prof. Maria Rąpała-Kozik, przewodniczący Stowarzyszenia Absolwentów UJ prof. Piotr Laidler, przewodniczący Rady Uczelni UJ prof. Jacek Purchla, prorektorzy, dziekani poszczególnych wydziałów, dyrektorzy
Szkół Doktorskich, przedstawiciele profesorów, studentów i doktorantów, a także małżonka Uhonorowanego.
Rektor UJ prof. Jacek Popiel w swoim wystąpieniu przypomniał, że w gronie wyróżnionych tą zaszczytną godnością znajduje się wielu wybitnych naukowców i lekarzy, między innymi profesorowie:
Zwyczaj wyróżniania doktoratem honorowym sięga 1815 roku, kiedy to Uniwersytet wystąpił do Dyrekcji Edukacji Narodowej o uprawnienia do dawania zaszczytu doktoratu mężom, którzy w świecie literackim wsławili się przez pisma swoje uczone i pożyteczne, które to dyplomata nazywają honorifica, dla rozróżnienia ich od tych, które drogą zwyczajną udzielane bywają. Regulacje prawa nadawania w krakowskiej Wszechnicy doktoratu honorowego ostatecznie przyniosło uchwalone 12 sierpnia 1817 przez Komisję Organizacyjną Rzeczypospolitej Krakowskiej „wewnętrzne Urządzenie Szkoły Głównej Krakowskiej”.
Z wnioskiem o nadanie tytułu doktora honoris causa prof. Andrzejowi Tadeuszowi Słomińskiemu wystąpili profesorowie Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego postanowił przyznać prof. Andrzejowi Tadeuszowi Słomińskiemu tytuł doktora honoris causa UJ na posiedzeniu 25 maja 2022, po zapoznaniu się z uchwałą Rady Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego z 17 maja 2022 i po wysłuchaniu recenzji przygotowanej przez prof. Wiesława Gruszeckiego z Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz prof. Andrzeja Mackiewicza z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, popartych uchwałami senatów tych uczelni.
Marek Krawczyk, Richard van Praagh, sir Leszek Borysiewicz, Hans-Rudolf Tinneberg, Andrzej Szczeklik, Joseph Schatzker. 1 grudnia 2022 do tego grona dołączył prof. Andrzej Słomiński, który – jak podkreśliła wygłaszająca laudację prof. Bożena Romanowska-Dixon – jest wybitnym naukowcem i uznanym autorytetem w swojej dziedzinie, wytyczającym nowe kierunki i nowe perspektywy badawcze. Jego dorobek publikacyjny jest imponujący. Wystarczy wspomnieć, że opublikował 464 prace oryginalne i przeglądowe. Były one cytowane ponad 27 tysięcy razy. Jego indeks Hirscha wynosi 91 . Laudatorka zaznaczyła, że przemawia w zastępstwie prof. Krystyny Urbańskiej, która współpracowała z prof. Andrzejem Słomińskim przez ponad 40 lat i która była inicjatorką tego wyróżnienia. Dodała też, że i ona współpracuje z Profesorem już od wielu lat, za co jest mu ogromnie wdzięczna. – Z naszych rozmów i dyskusji naukowych najlepiej pamiętam entuzjazm prof. Słomińskiego i jego niemal dziecięcy zachwyt nad funkcjonowaniem organizmu, ciekawość w poznawaniu praw przyrody, nieustanne zadawanie pytań. [...] Wybrałam tylko kilka wątków z bogatego życiorysu prof. Andrzeja Słomińskiego, ale nie mam wątpliwości, że pokazały one, jak wszechstronną osobowością jest Uhonorowany – akcentowała prof. Romanowska-Dixon (obszerny tekst tego wystąpienia na s. 70–71). Łaciński tekstu dyplomu odczytała dziekan Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Jolanta Jura.
Profesor Andrzej Słomiński, dziękując za zaszczytne wyróżnienie, jakim obdarował go Uniwersytet Jagielloński, powiedział, że naszą Uczelnię nosi głęboko w sercu. Wspominał czas, kiedy w połowie lat 70., będąc jeszcze studentem medycyny w Gdańsku, rozpoczynał pracę naukową. – Byłem w wówczas w grupie badawczej u prof. Andrzeja Bomirskiego, który był moim promotorem. I to właśnie badania u jego boku nad czerniakami, prowadzone później także z prof. Piotrem Rutkowskim, zapoczątkowały współpracę z Uniwersytetem Jagiellońskim, gdzie działała już dr Krystyna Urbańska – mówił Profesor. Jego współpraca z UJ trwa nieprzerwanie ponad 40 lat. Jak przypomniał w swej recenzji prof. Andrzej Mackiewicz: W 1981 roku do Krakowa przyjechał młody absolwent medycyny z Gdańska na dwa tygodnie w celu poznania metody elektronowego
rezonansu paramagnetycznego (ERP), przy użyciu której można dokonać pomiaru melaniny w komórkach czerniaka. Nie była to jednak pierwsza wizyta Andrzeja Słomińskiego w Krakowie, bo w 1978 roku znalazł się tu nieformalnie, kiedy był założycielem Studenckiego Komitetu Solidarności w Gdańsku. – Przyjechałem wtedy wraz z innymi osobami z Warszawy do Krakowa, by koordynować działania studenckich komitetów „Solidarności”. Był to okres wyjątkowy – skończyłem studia, pracowałem naukowo i działałem społecznie. Doktorat napisałem w podziemiu. Po 1984 roku zasugerowano mi, w sposób dosyć zdecydowany, że lepiej dla mnie byłoby, gdybym opuścił kraj. Wyjechałem w styczniu 1985 roku na paszporcie jednorazowym i nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś do
Polski wrócę – wspominał bohater uroczystości, który choć od stycznia 1985 roku mieszka i pracuje w USA, nigdy nie zerwał związków z ojczyzną. Co więcej, bardzo się dla niej zasłużył, pracując nie tylko zawodowo, ale także społecznie. W 2009 roku za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, a w 2015 roku Krzyż Wolności i Solidarności. Na zakończenie swego wystąpienia Profesor podkreślił, że nadanie mu godności doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego jest dla niego wyróżnieniem niezwykłym, a możliwość nieustannego rozwijania współpracy z naszą Uczelnią – ogromnie cenna.
Rita Pagacz-Moczarska
Wielki autorytet w dermatopatologii
Profesor
Andrzej Tadeusz Słomiński należy do wybitnych, czynnych zawodowo oraz naukowo, dermatologów w skali ogólnoświatowej. Tematyka, którą się zajmuje: biologia skóry i czerniak złośliwy, czynią jego osiągnięcia wyjątkowymi z punktu widzenia medycznego, jako że czerniak należy do najgroźniejszych nowotworów, a liczba zachorowań na niego wciąż wzrasta.
Jest nie tylko naukowcem, ale także lekarzem, anatomopatologiem i dermatologiem. Przez jego ręce przechodzą setki preparatów histologicznych, a posiadana wiedza i umiejętności pozwalają na właściwą diagnozę. Profesor patrzy na przedmiot swoich zainteresowań z szerokiej, interdyscyplinarnej perspektywy naukowej, przyczyniając się do rozwoju nowych technik diagnostycznych i terapeutycznych. Jest bardzo aktywny w badaniach podstawowych, a jego osiągnięcia wzbogacają wiedzę o czerniaku, pigmentacji, wielostronnej aktywności biologicznej witaminy D, melatoniny czy o roli skóry jako narządu wydzielniczego. Kształci zarówno lekarzy, jak i naukowców. Dzięki niemu wyraźnego przyspieszenia nabrały kariery naukowe wielu młodych adeptów dermatologii i badaczy z Polski, którzy w laboratorium Profesora stawiali pierwsze kroki.
Nie jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale z własnego wyboru związał się z Krakowem i naszą Alma Ma-
ter, czego efektem są trwałe i przynoszące satysfakcję obu stronom kontakty.
Profesor Słomiński jest wybitnym naukowcem i lekarzem patologiem, uznanym autorytetem w swojej dziedzinie, wytyczającym nowe kierunki i nowe perspektywy badawcze. Jego dorobek publikacyjny jest imponujący. Wystarczy wspomnieć, że opublikował 464 prace oryginalne i przeglądowe. Były one cytowane ponad 27 tysięcy razy, indeks Hirscha wynosi 91. Profesor jest także współautorem dziewięciu patentów. Wchodzi w skład redakcji naukowych 13 prestiżowych czasopism, między innymi „Experimental Dermatology”, „Scientific Reports” i „Anticancer Research”. Od wielu lat działa aktywnie w towarzystwach naukowych: American Society of Dermatopathology, American Physiological Society, International Society of Dermatopathology oraz Panamerican Society for Pigment Cell Research.
Na początku swojej kariery naukowej związany był z Akademią Medyczną w Gdańsku, gdzie w 1983 roku obronił pracę doktorską zatytułowaną Melanizacja komórek przeszczepialnego czerniaka amelanotycznego u zwierząt. Po wyjeździe z kraju był zatrudniony (w latach 1985–1989) na Wydziale Dermatologii w Yale University, a w latach 1990–1997 w Albany Medical College w Nowym Jorku. W latach 1997–2000 pracował w Zakładzie Patologii Loyola University Medi-
cal Center w Illinois. W latach 2000–2015 był profesorem patologii, a od 2011 roku także profesorem chorób wewnętrznych na Uniwersytecie Tennessee w Memphis. Od roku 2015 jest profesorem patologii i dermatologii na Uniwersytecie Alabama w Birmingham (USA). Przez cały ten czas prowadził, i prowadzi do dziś, intensywne prace badawcze. Od początku swej drogi naukowej zainteresowany był biologią czerniaka, rolą pigmentacji w rozwoju choroby nowotworowej i odpowiedzi na terapię. Wiele jego prac dotyczy właśnie mechanizmów pigmentacji, sposobu jej regulacji, związku z różnicowaniem oraz funkcjonowaniem melanocytów. Stopniowo w jego dorobku zaczęły się pojawiać wątki związane z mieszkiem włosowym – regulacją jego rozwoju, cyklem włosowym i jego funkcjami. Inne tematy są związane z melatoniną, światłem UV w kontekście fizjologii i patologii skóry, sygnalizacją peptydową i hormonalną w skórze oraz funkcjonowaniem i obecnością receptorów tych sygnalizatorów. Jego najnowsze prace dotyczą witaminy D, jej roli w nowotworach, w fizjologii i patologii skóry oraz ścieżek biosyntezy jej prekursorów i pochodnych, a także melatoniny jako antyoksydantu i leku przeciwzapalnego. W jego badaniach stale obecny jest motyw czerniaka skóry – jego epidemiologia, diagnoza i możliwości leczenia. W całym dorobku naukowym
widoczne jest, jak praca naukowa była i nadal jest bezpośrednio związana z doświadczeniem klinicznym dermatologa i patologa.
Najczęściej cytowana praca Profesora to Melanin Pigmentation in Mammalian Skin and Its Hormonal Regulation, opublikowana w „Physiological Research” w 2004 roku. Była cytowana ponad 1400 razy. Jest też reprezentatywna dla dorobku Profesora, gdyż skupia w sobie trzy z kilku najbardziej interesujących go tematów: pigmentację, skórę i regulację hormonalną. Inne najczęściej cytowane prace również dotyczą skóry jako układu wydzielniczego, reakcji na stres i regulacji hormonalnej. To właśnie publikacje przeglądowe i komentarze redaktorskie autorstwa prof. Słomińskiego mają szczególną wagę, gdyż obok samego podsumowania problematyki wytyczają nowe kierunki myślenia, stawiają śmiałe hipotezy oraz otwierają horyzonty dalszych badań.
Należy tu wspomnieć, że kariera Profesora, której początek przypadł na lata 80. XX wieku, była utrudniona przez okoliczności polityczne. W czasach studenckich Andrzej Słomiński zaangażowany był w działalność opozycyjną: w latach 1976–1977 był współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników (KOR), a następnie Komitetu Samoobrony Społecznej (KSS KOR). W tym samym czasie był także członkiem Nurtu Niepodległościowego, uczestnikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), a od roku 1978 – Ruchu Młodej Polski (RMP). Był współzałożycielem i działaczem Studenckiego Komitetu Solidarności Trójmiasta. W sierpniu 1980 roku uczestniczył w strajku w stoczni w Gdyni i w Stoczni Gdańskiej. Był też drukarzem Wolnej Drukarni Stoczni Gdynia oraz kolporterem materiałów strajkowych w Trójmieście. Przed
sierpniem 1980 roku został zwolniony z pracy i objęty zakazem zatrudnienia. W listopadzie tego samego roku uczestniczył w strajku studentów Akademii Medycznej w Gdańsku. Po 13 grudnia 1981 poszukiwany listem gończym, ukrywał się do czerwca 1982 roku. Jesienią 1984 roku nakłaniany był przez SB do wyjazdu z kraju.
Represje, które dotknęły młodego dr. Andrzeja Słomińskiego w latach 80. XX wieku, sprawiły, że był zmuszony wyjechać za granicę, gdzie z czasem odniósł ogromny sukces zawodowy. W 2009 roku za swoje dokonania został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2015 roku – Krzyżem Wolności i Solidarności.
Przez cały czas utrzymywał bardzo ścisłe więzy współpracy i przyjaźni z Polską, w tym w szczególności z Uniwersytetem Jagiellońskim i Zakładem Biofizyki Instytutu Biologii Molekularnej UJ. Zapoczątkował je jego przyjazd do Krakowa, właśnie do Zakładu Biofizyki. Był wtedy doktorantem prof. Andrzeja Bomirskiego w Zakładzie Biologii i Parazytologii Gdańskiej Akademii Medycznej, a rzecz miała miejsce w maju 1981 roku. Chciał wtedy poznać technikę elektronowego rezonansu paramagnetycznego i możliwości pomiaru melaniny. Przywiózł ze sobą próbki i, jak wspominają doktoranci i pracownicy Zakładu Biofizyki z tamtego okresu, całymi dniami okupował Variana – unikatowy spektrometr elektronowego rezonansu paramagnetycznego. Współpraca z Zakładem Biofizyki, którym kierował wówczas prof. Stanisław Łukiewicz, dotyczyła, między innymi, zwierzęcych modeli czerniaków.
Po wyjeździe do USA i podjęciu tam badań naukowych kontynuował współpracę z Uniwersytetem Jagiellońskim. Już w 1985 roku spotykał się w Yale School of Medicine z prof. Krystyną Urbańską. Od
tej pory pozostawali ze sobą w kontakcie. Andrzej Słomiński był zaangażowany w analizę nowego modelu czerniaka u gerbili, uzyskanego przez dr Stanisławę Pająk w Zakładzie Biofizyki. W następnych latach zainicjował współpracę dr. Przemysława Płonki z prof. Ralfem Pausem, który jest jednym z najwybitniejszych dermatologów na świecie zajmujących się trychologią eksperymentalną i kliniczną. Zaowocowało to wieloma ważnymi publikacjami. Zaangażowanie zespołu Zakładu Biofizyki w badania nad rolą witaminy D w nowotworach i ich odpowiedzi na terapie było także zainspirowane dyskusjami z Profesorem. Dla mnie szczególnie cenne jest jego zaangażowanie w prace Kliniki Okulistyki i Onkologii Okulistycznej nad czerniakiem błony naczyniowej oka. Należy także wspomnieć jego naukowe kontakty z profesorami z UJ: Piotrem Laidlerem, Hanną Rokitą, Joanną Cichy i Elżbietą Pyzą. Ta lista z pewnością jest jeszcze dłuższa.
Przebywając na emigracji, prof. Andrzej Słomiński zawsze znajdował czas, by wspomagać koleżanki i kolegów, zarówno na odległość, jak i w czasie ich pobytów w Stanach Zjednoczonych. Utrzymywał ciągły kontakt z kolegami z Gdańska, Torunia i Krakowa. Zapraszał do przyjazdów do USA i nieustannie zachęcał do publikowania. Jego działalność na rzecz środowiska naukowego, zaangażowanie w szkolenie młodej kadry, funkcje pełnione z wyboru w różnych gremiach naukowych oraz dokonania w obszarze światowej nauki są godne najwyższego podziwu.
Bożena Romanowska-Dixon
Klinika Okulistyki i Onkologii Okulistycznej Katedra Okulistyki Wydziału Lekarskiego UJ CM
Złoty medal Plus Ratio Quam Vis dla wybitnego chirurga dziecięcego
Wybitny specjalista w zakresie chirurgii dziecięcej i kardiochirurgii prof. Janusz Skalski 28 listopada 2022 uhonorowany został złotym medalem
dziekani wydziałów naszej Uczelni, członkowie Rady Uczelni, dyrektorzy Szkół Doktorskich, członkowie Senatu oraz Konwentu Godności Honorowych,
ECMO u dziecka oraz zastosowanie wspomagania krążenia za pomocą sztucznych komór serca, wprowadzenie nowatorskiej metody leczenia opera -
Plus Ratio Quam Vis. Uroczystość, którą poprowadził rektor UJ prof. Jacek Popiel, odbyła się w auli Collegium Novum. Uczestniczyli w niej dziekan Wydziału Lekarskiego prof. Maciej Małecki, laudator – prof. Tomasz Mroczek, wiceprzewodniczący Rady Głównej
Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Stanisław Kistryn, p rezes Okręgowej Rady
Lekarskiej w Krakowie Robert Stępień, burmistrz gminy i miasta Proszowice
Grzegorz Cichy, prof. Michael Hübler
wraz z małżonką Samirą Hübler, dyrektor naczelny Uniwersyteckiego Szpitala
Dziecięcego w Krakowie Wojciech
Cyrul, dyrektor Uniwersyteckiej Kliniki
Stomatologicznej prof. Marek Szwarczyński, przewodniczący Stowarzyszenia
Absolwentów UJ prof. Piotr Laidler, przewodniczący Rady Uczelni UJ prof. Jacek Purchla, rektor UJ poprzednich kadencji prof. Wojciech Nowak, prorektorzy,
przedstawiciele studentów i doktorantów. Nie zabrakło także małżonki i rodziny Profesora oraz licznego grona jego przyjaciół i współpracowników.
– Medalem Plus Ratio Quam Vis wyróżniani są ludzie dla Uniwersytetu Jagiellońskiego szczególnie ważni, wyjątkowi poprzez czyny, niedoścignieni dzięki osiągnięciom, godni naśladowania z uwagi na piękno ducha i wyjątkowość intelektu, po prostu mistrzowie – mówił rektor UJ, akcentując, że taką właśnie osobą jest prof. Janusz Skalski.
Decyzję o przyznaniu mu tego wyjątkowego medalu podjął Konwent Godności Honorowych 8 grudnia 2021, doceniając liczne zasługi Profesora, a wśród nich zwłaszcza: utworzenie od podstaw kardiochirurgii dziecięcej w Instytucie Pediatrii w Krakowie, zastosowanie po raz pierwszy w Polsce mechanicznego wspomagania krążenia w systemie
cyjnego dzieci z ciężkim nadciśnieniem płucnym, uratowanie dziecka w głębokiej hipotermii z najniższą na świecie zanotowaną temperaturą wewnętrzną ciała, wszczepienie po raz pierwszy w Polsce pompy wirowej do długoterminowego wspomagania serca u dziecka, a także promowanie historii Krakowa i Uniwersytetu Jagiellońskiego w środowisku medycznym w kraju i za granicą oraz zaangażowanie w działalność charytatywną na rzecz chorych dzieci.
Szczegółowo o zainteresowaniach naukowo-medycznych Profesora, jego determinacji w ratowaniu zdrowia i życia małych pacjentów, a także pozazawodowych pasjach mówił wygłaszający laudację dr hab. Tomasz Mroczek, profesor UJ, z Wydziału Lekarskiego UJ CM. Obszerne fragmenty tego wystąpienia na s. 73–75.
W kardiochirurgii sukces oznacza życie
Profesor Janusz Skalski jest krakowianinem od 11 pokoleń, wywodzi się z rodziny lekarskiej. W 1975 roku ukończył studia na Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika w Krakowie. W latach 1975–1990 brał czynny udział w tworzeniu od podstaw kardiochirurgii dziecięcej w Polsko-Amerykańskim Instytucie Pediatrii w Krakowie, w klinice kierowanej przez prof. Eugenię Zdebską. Korzystał z rzadkich wówczas możliwości szkolenia się w najlepszych ośrodkach amerykańskich: w Bostonie na Uniwersytecie Harvarda, przy boku genialnego kardiochirurga Wiliama Imona Norwooda (uhonorowanego doktoratem honoris causa UJ w roku 1997) oraz kardiologa i patologa Richarda Van Praagha (doktora honoris causa UJ z roku 2021). Szkolenia uzupełniły staże w głównych ośrodkach europejskich: Kilonii, Utrechcie, Madrycie i Rzymie.
W 1990 roku prof. Skalski podjął pracę w Klinice Kardiochirurgii Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach (ŚAM), a w roku 1997 został ordynatorem Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej w Zabrzu, współpracując z prof. Zbigniewem Religą. W latach 2005–2007 pełnił funkcję prodziekana ds. naukowych Wydziału Lekarskiego ŚAM w Zabrzu.
Rok 2007 okazał się być przełomowym, bo Profesor objął funkcję kierownika Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej na Uniwersytecie Jagiellońskim – Collegium Medicum, powracając w pewnym sensie na łono swojej macierzystej uczelni. Tam rozpoczął budowę krakowskiego zespołu de novo , w trudnych okolicznościach, koncentrując się na szkoleniu kolejnych pokoleń lekarzy i pielęgniarek oraz wyposażaniu kliniki w nowoczesny sprzęt. Mordercza „praca u podstaw” z czasem doprowadziła do osiągania przez krakowską klinikę bardzo dobrych wyników w leczeniu złożonych wrodzonych wad serca. Jedną z fundamentalnych zasad, implementowanych ze szkoły amerykańskiej, był imperatyw innowacyjności, dążenie do wdrażania nowych technologii, technik operacyjnych i skutecznych
rozwiązań logistycznych. Hołdując tym zasadom, prof. Skalski wraz z zespołem wykonał w ostatnich 15 latach wiele przełomowych operacji: wszczepił po raz pierwszy w Polsce sztuczną komorę serca u dziecka (2010), wykonał pierwszą w Polsce operację sposobem odwróconego Pottsa u dziecka z pierwotnym nadciśnieniem płucnym (2013), wszczepił techniką przezkomorową zastawkę Melody u dziecka o masie ciała 12 kg (2014), uratował dziecko wychłodzone do temperatury 11,8 stopni Celsjusza (jest to do dziś najniższa temperatura, z jakiej udało się przywrócić do życia organizm ludzki), wyznaczając granice współczesnych możliwości medycznych w tym zakresie (2014), po raz pierwszy na świecie wszczepił biodegradowalną zastawkę w pozycję płucną u człowieka (2015), po raz pierwszy w Polsce wszczepił pompę wirową u dziecka (2016), przewodniczył pierwszemu w Europie wszczepieniu trójwymiarowego ksenograftu w trakcie operacji Norwooda (2018), dokonał pierwszej na świecie operacji sposobem Nikaidoh (translokacji aortalnej) u dziecka z wadą naczyń wieńcowych (2019) oraz pierwszej w Polsce operacji dekompresji układu limfatycznego u dziecka z sercem
jednokomorowym (2022). Ponadto kierował jednym z największych na świecie programów leczenia dzieci z sercem jednokomorowym, a zwłaszcza z zespołem niedorozwoju „lewego serca”. Wyniki leczenia setek dzieci prezentowane były na prestiżowych konferencjach światowych, elitarnych amerykańskich i europejskich kongresach, czyniąc z czasem krakowską klinikę mocno rozpoznawalną w międzynarodowym środowisku naukowym. Działalność Profesora nie ograniczała się jedynie do kardiochirurgii. W latach 2009–2012, a następnie od roku 2015 do dziś piastuje stanowisko dyrektora Instytutu Pediatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obok pracy naukowej i pracy lekarza Profesor angażował się w liczne przedsięwzięcia.
Od 2009 roku prof. Skalski pozyskiwał sponsorów wspierających krakowską klinikę, organizując ponad 20 koncertów o charakterze charytatywnym. Występowali w nich wybitni artyści, między innymi filharmonicy wiedeńscy, orkiestra z Salzburga, znakomici soliści z Polski i zagranicy. Ta działalność umożliwiła zabranie środków i inwestycje w nowoczesny sprzęt, zwłaszcza w ultranowoczesną salę hybrydową przeznaczoną dla
populacji pediatrycznej, w której zainicjowano realizację nowatorskiego programu z implementacją technik hybrydowych do leczenia wrodzonych wad serca.
Postęp możliwy był również dzięki współpracy z czołowymi ośrodkami kardiochirurgii i kardiologii dziecięcej na świecie. Profesor Skalski zainaugurował cykliczne warsztaty, organizowane w Krakowie pod auspicjami Uniwersytetu Jagiellońskiego, w których uczestniczyli najwybitniejsi naukowcy, jak prof. Thomas Spray (uhonorowany medalem Plus Ratio Quam Vis w 2016 roku), prof. Michael Hubler czy profesorowie: Richard Van Praagh, Jack Rychik, Christian Pizarro, Joseph Rosano, genialny Yoave Dori, Paul Weinberg, Jonathan Rome, Jonathan Chen, Christopher Mascio, Christian Kreutzer, Wiktor Hraska, Martin Kostolny, Jose Da Silva, Robert Shady, Andrew Glatz i wielu innych, a także wybitni przedstawiciele kardiochirurgii i kardiologii polskiej. Dość wspomnieć, że w ostatniej krakowskiej konferencji uczestniczyli przedstawiciele
13 krajów z trzech kontynentów, a najlepszy amerykański szpital dziecięcy w Filadelfii poczytywał sobie za zaszczyt możliwość partycypowania w organizacji krakowskich warsztatów w murach Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracownicy kliniki kierowanej przez prof. Skalskiego szkolili się w najważniejszych ośrodkach na świecie, między innymi w Filadelfii, Bostonie, Seattle, Wilmington, Miami, Toronto, Londynie, Zurichu, Genewie, Paryżu, Padwie, Hamburgu, Heidelbergu, Berlinie, Wiedniu, Linzu, Barcelonie, Helsinkach. Organizowane przez
prof. Skalskiego konferencje umożliwiły transfer nowoczesnych technologii do ośrodka krakowskiego, a równocześnie krakowska klinika uzyskała z czasem status ośrodka eksperckiego w leczeniu złożonych wad serca.
Profesor Janusz Skalski jest niezwykle płodnym naukowcem. Jego dorobek obejmuje ponad 420 publikacji, które ukazały się w renomowanych czasopismach europejskich i amerykańskich, 12 monografii zbiorowych, podręcznik Kardiochirurgia dziecięca – wyróżniony Nagrodą Ministra Zdrowia, Kardiochirurgia dziecięca – wybrane zagadnienia (najnowsze dzieło) oraz 14 rozdziałów w innych wydawnictwach książkowych. Jest autorem wielu unikatowych pozycji historycznych, w tym dzieła Medycyna w Polsce od czasów najdawniejszych do upadku pierwszej Rzeczpospolitej, które ukazało się w 2016 roku.
Jako członek licznych towarzystw naukowych – krajowych i zagranicznych, a także wybitny mówca, wykładowca, gawędziarz zapraszany jest do wygłaszania niezliczonej liczby honorowych wykładów, prelekcji, pogadanek, w których zawsze z dumą podkreśla swoje związki z Krakowem i Uniwersytetem Jagiellońskim.
Profesor jest założycielem i prezesem fundacji Schola Cordis – wspierającej kardiochirurgię dziecięcą, członkiem Rady Naukowej Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi w Zabrzu, członkiem zespołu ekspertów Narodowego Programu Foresight „Polska 2020”, członkiem Lions Club, kapituły
medalu Gloria Medicinae, kapituły Stowarzyszenia Miłosiernego Samarytanina. [...]
Został uhonorowany: Nagrodą Prezydenta Miasta Krakowa w kategorii nauki i techniki (1987), medalem Fideliter et Constanter (2000), Nagrodą Ministra Zdrowia (2004), Złotym Krzyżem Zasługi (2007), trzykrotnie Nagrodą Rektora I stopnia (2006, 2007, 2011), tytułem Lekarz Roku 2007 (przyznanym przez „Rynek Zdrowia”), tytułem Krakowianin Roku 2007, Medalem Zacnego Uczynku (2008), medalem Kropla Życia (2009), Laurem Krakowskie Nagrody 2009, Orderem Uśmiechu (2011), odznaką „Przyjaciel Dziecka” (2013), Medalem im. Jana Robla – za działalność bibliofilską (2013), medalem Gloria Medicinae (2013), Złotym Logo Polska – za promowanie Polski na świecie (2014), złotym medalem „Serce za serce” fundacji Prometeusz (2014), Złotym Laurem Umiejętności i Kompetencji (2015), Nagrodą św. Kamila (2015), honorowym tytułem „Miłosierny Samarytanin” (2015), nagrodą Lider Ochrony Zdrowia (2015), Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2015), Medalem Honorowego Małopolanina (2015), Nagrodą Naukową PAU im. Mikołaja Kopernika i Fundacji Rady Miasta Krakowa (2015), Nagrodą Specjalną „Perła Medycyny” (2015), tytułem Lidera Rynku Zdrowia (2016), tytułem Przyjaciela Piwnicy pod Baranami, Kawalera Piwnicznego Orderu Złotego Runa (2017), tytułem Ambasadora Kongresów Polskich (2017), tytułem Honorowego Obywatela Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa (2018), Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2021).
W 2011 i 2013 roku zespół kliniki kierowanej przez prof. Skalskiego został uhonorowany Nagrodą im. prof. Zbigniewa Religi i za najlepszą pracę naukową z zakresu kardiochirurgii. W 2010 roku klinika została uznana za najlepszą w plebiscycie ośrodków kardiochirurgii dziecięcej według tygodnika „Newsweek”. W 2013 i 2017 roku klinikę wyróżniono Złotym Skalpelem, przyznawanym przez redakcję „Pulsu Medycyny”. [...]
Profesor Janusz Skalski należy również do najwybitniejszych polskich historyków medycyny. Jego wiedza z zakresu historii medycyny jest osadzona w głębokiej znajomości historii Polski i historii powszechnej. W 2011 roku został członkiem Komisji Historii i Filozofii Polskiej Akademii Nauk, a od 2014 przewodniczy Komisji Historii
i Filozofii Medycyny krakowskiego oddziału Polskiej Akademii Nauk. Nieograniczona wiedza z tego zakresu i zamiłowanie do historii pozwalały mu przedstawiać Polskę, Kraków, Uniwersytet Jagielloński w sposób, na jaki zasługują – bez kompleksów, budzący uznanie wśród międzynarodowej społeczności naukowej, która nadała Profesorowi nieformalny tytuł „chodzącej encyklopedii”. Jest również kolekcjonerem – właścicielem jednego z najcenniejszych zbiorów bibliofilskich z zakresu tematyki medycznej. Jego kolekcja prezentowana była na wielu prestiżowych wystawach.
Profesor jest człowiekiem o renesansowych horyzontach, wszechstronnie utalentowanym, ale jeszcze bardziej zdeterminowanym, by osiągać sukces. W kardiochirurgii sukces oznacza życie, a jego brak – śmierć. Binarny świat dzieci z wadami serca jest bezwzględnie uczciwy w stosunku do lekarzy – i równie bezwzględnie wymagający. Jest w stanie zaspokoić najbardziej wybujałe ego kardiochirurga, ale bywa mocno selektywny w przypadku niewystarczających umiejętności. Profesor Skalski pokazał nam, jak poruszać się w tym skomplikowanym świecie, bombardowanym kosmicznymi technologiami i wyrafinowanymi urządzeniami, w którym upgrade wiedzy odbywa się niemal z dnia na dzień, w świecie, w którym kardiochirurg musi wieść ascetyczne życie, by w chwili operacji móc oddać pacjentowi wszystkie swoje talenty, umiejętności, czas, siły, a nierzadko i zdrowie.
Kardiochirurg musi wykazać panowanie umysłu nad ciałem, by ciało przenoszące siłę ( vis ) stało się narzędziem wykonawczym umysłu ( ratio ), który umiejętnie, finezyjnie zaplanował swoje dzieło, gdzie emocje i dążenie do osiągania sukcesu nie mogą być paraliżowane przez strach lub – współcześnie kontestowany –nadmiar stresu. Uhonorowany podpowiada, że nowoczesna kardiochirurgia to nie teatr jednego aktora, a raczej koncert orkiestry bogatej w wirtuozów, której przewodzi dyrygent szlachetny, wrażliwy, pozostający w jedności z orkiestrą, zgodzie z samym sobą i otaczającą rzeczywistością.
Kiedy Robert Lewandowski przypisuje kulistemu przedmiotowi zdeterminowany wektor przemieszczenia, wiwatują tłumy. Gdy kardiochirurg toczy niemal codziennie bój o życie, z sukcesem lub porażką, najczęściej pozostaje osamotniony, narażony na niebezpieczeństwo destruktywnego samo-nagradzania lub – po przekroczeniu
pewnych krytycznych stanów – na samopotępienie zawodowe. Rolą lidera – co potwierdził prof. Skalski – jest pokazanie każdemu członkowi zespołu optymalnych rozwiązań w trudnych momentach kariery zawodowej, właściwych wyborów i przyzwoitej drogi do osobistego sukcesu.
Gdy trzy lata temu szkolony w Krakowie młody kardiochirurg Witalij Pietrow ze Szpitala Miejskiego we Lwowie udał się na stypendium do Royal Children’s Hospital Uniwersytetu w Melbourne, tamtejszy szef kliniki, prof. Christian Brizard, komentował na bieżąco przebieg operacji sposobem Norwooda w ten sposób: Dzisiaj do wszczepiania konduitu prawa komora – tętnica płucna wykorzystałem taką technikę, jaką stosujecie u was w Europie, w Krakowie. – Sir, w Krakowie rok temu zmodyfikowano technikę dystalnego zespolenia – powiedział Witalij. I z dumą pochwalił się znajomością najnowszego krakowskiego rozwiązania.
Ten anegdotyczny przekaz młodego lwowskiego kardiochirurga tylko potwierdza fakt, że to w dużej mierze dzięki prof. Skalskiemu istotne są trzy fakty: pierwszy – Polska jest postrzegana jako pełnoprawny kraj europejski, drugi – kierowana przez Profesora klinika stale wnosi swój wkład w światowy rozwój leczenia wrodzonych wad serca. I trzeci: ośrodek krakowski odgrywa istotną rolę w szkoleniu bardzo wielu młodych lekarzy z różnych krajów i kultur (w tym również z Ukrainy).
W czasie, gdy prof. Janusz Skalski odbiera jedno z najważniejszych wyróżnień
Uniwersytetu Jagiellońskiego, Klinika Kardiochirurgii Dziecięcej kontynuuje piękną tradycję krakowskiej szkoły kardiochirurgii, wykonuje pełne spektrum operacji wrodzonych wad serca (w tym wiele autorskich) u dzieci z Polski i innych krajów, ze śmiertelnością na poziomie 1,7 procent, sytuując ośrodek wśród europejskich liderów.
Na koniec odniosę się jeszcze do sentencji przypisywanej rzymskiemu poecie Maksymianowi: Różnych ludzi różne cieszą rzeczy. Nie każdemu wiekowi wszystko przystoi: niegdyś stosowne, dziś szkodzą. Profesor Skalski wydaje się również tę zasadę respektować. W latach 70. XX wieku współorganizował trzy polskie wyprawy wysokogórskie: w Andy, do Peru i Boliwii. [...] Dziś ważne dla Niego są takie wartości, jak praca naukowca, życie w harmonii z naturą, radosne wykorzystywanie każdej minuty życia. [...]
Dostojny Laureacie! Pana nazwisko widnieje na kartach najstarszej polskiej uczelni jako jednego z najbardziej zasłużonych naukowców tych czasów, rozsławiających imię Uniwersytetu Jagiellońskiego w świecie. Życzymy Panu, aby w dobrym zdrowiu doczekał godnych siebie naśladowców.
Tomasz Mroczek Klinika Kardiochirurgii Dziecięcej Instytut Pediatrii Wydział Lekarski UJ CM
Fragment laudacji na cześć prof. Janusza Skalskiego, wygłoszonej 28 listopada 2022
Jubileusz prof. Mariana Stali
Znakomity uczony, krytyk i historyk literatury, całe życie związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, prof. Marian Stala 12 września 2022 w auli Collegium Maius świętował jubileusz 70-lecia. Uroczystość rozpoczęło przemówienie rektora UJ prof. Jacka Popiela, który podkreślił zasługi Jubilata dla Uczelni. Za lata owocnej pracy na krakowskiej polonistyce podziękował Profesorowi dziekan Wydziału Polonistyki prof. Jarosław Fazan.
Dokonania naukowe i sylwetkę prof. Mariana Stali przedstawili prof. Piotr Śliwiński z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i dr Eliza Kącka z Uniwersytetu Warszawskiego. Laudatorzy podkreślili, jak wybitną, wyjątkową, wyrazistą osobowością polskiej historii literatury i krytyki literackiej jest Marian Stala. Wskazali też jego wyjątkowe zasługi dla badań nad poezją polską, zwłaszcza nad liryką Młodej Polski i poezją współczesną.
Dziękując za zorganizowanie uroczystości, Jubilat podzielił się z zebranymi osobistymi wspomnieniami. Sięgając pamięcią do początków swojej drogi naukowej, przywołał z wdzięcznością mistrzów i nauczycieli, wyróżniając troje spośród nich: prof. Kazimierza Wykę, który – także
dosłownie – wprowadził go do Gołębnika, prof. Marię Podrazę-Kwiatkowską oraz prof. Ewę Miodońską-Brookes, która niestety nie mogła pojawić się podczas uroczystości. Marian Stala podzielił się także refleksjami dotyczącymi wybranej przed ponad 50 laty drogi życiowej i zainteresowań badawczych.
Jubileusz stał się okazją do wręczenia Profesorowi dedykowanej mu księgi zatytułowanej Poezja polska ostatnich dwustu
lat. Odczytania i przekroje, zredagowanej przez prof. Annę Czabanowską-Wróbel i dr Urszulę M. Pilch z Katedry Historii Literatury Pozytywizmu i Młodej Polski WP UJ, a wydanej w 2022 roku przez Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tom ofiarowany Profesorowi zawiera 38 studiów poświęconych przemianom liryki polskiej (od romantyzmu do współczesności), stanowiącej centrum zainteresowań badawczych Jubilata. Autorami rozpraw są literaturoznawcy reprezentujący kilka pokoleń, związani z różnymi ośrodkami naukowymi, ale zwłaszcza z Uniwersytetem Jagiellońskim. Tom, otwarty rozważaniami o radości mimo zniechęcenia, zamyka imponująca bibliografia publikacji Mariana Stali z lat 1976–2021.
Uroczystość uświetniły występy Chóru Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz koncert kompozytora i mistrza liry korbowej Joachima Mencla, profesora Akademii Muzycznej w Krakowie.
Następnie w podziemiach Collegium Maius odbyło się spotkanie, podczas którego zgromadzeni goście mieli okazję odbycia z prof. Marianem Stalą dłuższych, osobistych, serdecznych rozmów.
Apologia niepewności
Czytać
Mariana Stalę to uświadomić sobie, że w gruncie rzeczy mało się o nim wie. Dlatego zacznę wspomnieniowo, konkretnie, acz nieanegdotycznie. Zacznę od cofania machiny czasu do seminarium przy ul. Gołębiej – i siebie na pierwszym roku studiów. Nie o mnie tu jednak chodzi, ale o próbę uchwycenia specyfiki zjawiska, z jakim mieliśmy wówczas do czynienia. Zjawiska „profesor Marian Stala”. I tu trzeba by zadać poważne, Benjaminowskie pytanie: Was ist Aura? Pytanie serio, bo fenomen, do którego się odnosi, rządził naszą wyobraźnią całkiem serio właśnie. I nie chodziło bynajmniej o to, gdzie po zajęciach uda się prof. Stala (a było to przedmiotem hazardowych zakładów). Nie, nie wychodzimy z Gołębiej. Zatrzymuję nas w sali seminaryjnej i pytam: czym jest aura i jakie to małe nabożeństwo czy też może rytuał lektury odprawialiśmy, że traktowaliśmy to z takim przejęciem. I uwagą. Czytaliśmy wówczas przez rok Tako rzecze Zaratustra w przekładzie Berenta, akapit po akapicie. Może się to zdawać dziś projektem niemożliwym. Jest to wspomnienie słodkie, bo widzę jak dziś całą grupę seminaryjną, która za dobrą monetę brała moje – pierwszoroczniaka –towarzystwo. Jest to wspomnienie gorzkie, bo klimat życia intelektualnego był inny. Jeszcze nas nie odczarowano, jeszcze potrafiliśmy tak czytać bez poczucia straty, jeszcze czuliśmy aurę, jeszcze mieliśmy czas. Właśnie: mieć czas. Nie jako gest towarzyskiej hojności czy kontestacji wobec naporu świata, presji szybkości. Mieć czas – to wypracować sobie inną gęstość obcowania – z człowiekiem i z tekstem. To stawiać opór okolicznościom. To ustanowić przestrzeń rozmowy, scenę dialogu wyłączoną spod praw zwykłej fizyki – i chemii – społecznej. Nawet i wówczas, dwadzieścia lat temu, miało się poczucie, że nasze seminarium rozgrywa się w bocznej odnodze czasu. Innymi słowy: że przyszło się w gościnę do kogoś, kto teraz właśnie intensywnie myśli, trzeba się zatem dyskretnie dosiąść i zacząć
współmyśleć, czekając, aż rozpocznie się dialog. Przedstawcie sobie państwo sytuację, w której to prowadzący zajęcia przychodzi już zanurzony w rozmowie, bo nim dotarł na Gołębią, inicjował parokrotnie dialog z tekstem w głowie własnej, a teraz siada przed państwem i próbuje nie wypaść z trajektorii rozmowy. Dołączacie zatem, niepewni i spóźnieni, bo tu już dzieje się interpretacja, tak jak działa się tydzień temu. Wkraczacie na półtorej godziny w ten powolny, meandryczny nurt, tak różny od biegu rzek akademickich poddawanych rozlicznym regulacjom. Reasumując: mieć czas w tak jawny, może i z lekka prowokacyjny sposób to zdobyć się na utopię. Utopię innej akademii, którą zawsze można sobie zapewnić (pamiętają Państwo prywatny uniwersytet Stempowskiego i Micińskiego). Utopię innego przebiegu, w którym nieśpieszność staje się stawką. Jest bowiem manifestacją tego, że istnieje inna przestrzeń – a jeśli nie istnieje, to trzeba ją za każdym razem performować, tworzyć. Trzeba rozsuwać czas. A „czymże jest czas?” – by powtórzyć wielkie pytanie Czarodziejskiej góry
To seminarium uzmysłowiło mi, że mieć czas to nie tyle przywilej, co postawa. Że
spowolnić czas w humanistyce to zdefiniować ją jako rozmowę, chronotop kontaktu. W eseju Rok 1983: głos poety (Chwile pewności) Marian Stala cytuje Ingardena: Istnieją dwa zasadniczo odmienne doświadczenia czasu i nas samych w czasie. W jednym [...] wydaje się, że to, co naprawdę istnieje, to my sami, natomiast czas to jedynie coś pochodnego i tylko zjawiskowego; w drugim zaś, przeciwnie, czas i dokonujące się w nim przemiany stanowią jedyną rzeczywistość, my natomiast jakbyśmy zupełnie ulegali unicestwieniu w tych przemianach . Doświadczeniom z seminarium zawdzięczam zrozumienie, że w tym punkcie surowy fenomenolog spotyka się i myślowo łączy z historiozoficzną wizją Czesława Miłosza z Rodzinnej Europy. Jak mawiał Bruno Schulz: Czyż pod tym stołem nie trzymamy się wszyscy tajemnie za ręce? W każdym razie, tak postrzegałam wówczas – i nadal postrzegam – zainicjowaną wspólnotę sensu i pytań. Wspólnotę opierającą się czasowi w drugim z zaproponowanych przez Ingardena rozumieniu: czasowi nicującemu, unifikującemu, zacierającemu wyrazistość twarzy i myśli. Jednym słowem, choć istnieją w przestrzeni Krakowa punkty
wyżej położone od sali przy ul. Gołębiej, to jednak seminarium Mariana Stali było małą Czarodziejską Górą.
A skoro mowa o czasie, mowa i o metafizycznej pauzie. O zawieszeniu głosu, retardacjach namysłu. Wszyscy tu zebrani znają zapewne charakterystyczny styl wywodu Profesora: tendencję do przerywania sobie, wystawiania na próbę własnych myśli, niedomykania racji, polemiki, autoparafrazy. Tendencję – doprecyzujmy – słabszą w pisaniu historycznoliterackim, nasilającą się w refleksji o poezji współczesnej, a najsilniejszą – w żywej mowie. Niewiele w tekstach Jubilata ostrych zderzeń, silnych opozycji, agonu. Nie są też szkołą komplikacji, siłownią retorycznego niuansu. To postawa wyjątkowa. Irzykowski zarzucał Brzozowskiemu, że trawi publicznie. Marian Stala publicznie szlifuje. Ma w sobie tę cierpliwość Spinozy. Irzykowski, jak wiemy, uprawiał komplikacjonizm. Marian Stala zdaje się głównym – na naszym gruncie – przedstawicielem indefinityzmu. To, skądinąd, przeciwieństwo indyferentyzmu. A ściślej: to pogląd, że do najgłębszego sedna nie sposób dotrzeć, a jeśli się dotrze, niepodobna wypowiedzieć, a jeśli się wypowie, mało kto zrozumie (to jakby Mariana Stali wariant prawa Lema). Co składa się na podejście krytyczne, które określiłam jako indefinityzm? Niewątpliwie, konstytutywna rola niedopowiedzenia. Niechęć do jednostronności opinii czy sądów. Retoryczne uprzywilejowanie wielokropka. Waga przemilczenia, pauzy, pytań – zwłaszcza
tych bez jednoznacznych odpowiedzi. Kameralność i demonstracyjna nieśpieszność refleksji. Autor Przeszukiwania czasu jest ostatnim, który przybijałby puentę gwoździem. Bardzo zabawne, że w kręgu kultury krakowsko-wiedeńskiej, gdzie z definicji powinien panować styl Karla Krausa, który niweczył przeciwnika w sienkiewiczowskim stylu, w kręgu Mariana Stali zapanował duch przeciwny. Gdyby posłużyć się – ilustracyjnie – słynnym aforyzmem innego temperamentem Wiedeńczyka, Wittgensteina, to postawę naszego literaturoznawcy i krytyka można by sparafrazować tak: O czym nie można
mówić, to trzeba dać do zrozumienia. I podać do namysłu. Nie po to bynajmniej, by rozstrzygnąć coś definitywnie, w żadnym razie. Humanistyka rozstrzygnięć nie jest tu punktem dojścia. Podobnie jak nie jest nim humanistyka profesjonalistów, ekspertów od tematu. Ani humanistyka na modłę strenge Wissenschaft. Humanistyka, ku której wytrwale zmierza Marian Stala, wybiera apologię niepewności. I w tej formule, w moim przekonaniu, się zawiera. Wybór ten nie wynika z kapitulacji intelektualnej, jak mogliby sądzić rzecznicy humanistyki konkluzywnej. Wybór ten to ukłon złożony literaturze, która mierzy się z wątpliwościami większego kalibru. Ukłon złożony zagadnieniom, które przekraczają dowolnie zakreślony horyzont badacza literaturoznawcy. Albo prościej: ukłon złożony literaturze. Jedno bowiem jest jasne: swoim pisaniem i sposobem bycia Marian Stala nakazuje nam wierzyć, że literatura stoi wyżej w hierarchii bytów od nauki o literaturze. To, zdawałoby się, oczywiste, a jednak tak często zapominamy, że komentarz nie jest samożywny. A przynajmniej być nie musi. Nie tylko poeta jest człowiekiem pierwotnym, jak powiadał Świętochowski, ale i poezja jest zjawiskiem pierwotnym. Humanistyka pytań, za reprezentanta której to mam Mariana Stalę, nie anektuje swego przedmiotu i nie aspiruje do wyczerpania sensu. Działa – rzekłabym za Norwidem – przez „przybliżenie”. Nie dość powiedzieć, że „przybliżanie” jest przeciwieństwem nieraz obecnego w działalności krytycznej
ubliżania. Chodzi o coś więcej. Tu wypadałoby odwrócić znane pytanie – i zagadnąć: na co krytykowi poeta? Zwłaszcza w czasie marnym. Na co podchodzenie do wiersza, wielokrotne, osaczanie go dziesiątkami pytań. Od Mickiewiczowskich liryków lemańskich po wiersze najnowsze. A wszystkie czytane nie odśrodkowo, a dośrodkowo, co – przekładając to na technikę namysłu nad poezją – oznacza, że w tekście jest coś, wokół czego warto orbitować, dla czego warto mieć czas, choćby to coś nigdy się nam nie usensowniło. Śladem Jana Błońskiego, który napisał romans z tekstem, Stala dokonuje małżeństwa z tekstem – ponieważ nigdy nie zamierza się z nim rozstać. Co widzi w poezji lub: co stara się w niej dostrzec? Użyję formuły Jaspersa: szyfry egzystencji. Przede wszystkim te indywidualne, niepowtarzalne, osobiste. Stawka takiej lektury jest wysoka, bo przejść przez nią
z powodzeniem to stanąć w prawdzie (choćby i niejasnej). A kto w niej stanął, ten nigdy o tym nie zapomni i jest stracony dla akademii logarytmów, procentów, punktów. Ten wie, że sama instytucja nie wystarczy, jeśli nie przetnie się z osobowością – a w punkcie tego przecięcia, moje szczęście, stałam (jest to cud, który w Krakowie jest zapewne mniej cudowny niż w dowolnym innym mieście). Kto szuka szyfrów egzystencji, ten nieprzypadkowo zupełnie wybiera – jako gatunki uprawiania namysłu – przechadzki, notatki i inne niedefinitywne, niescjentyficzne, nienarzucające się, lecz sugestywne formy pisarskie. W nich uprawia swoistą dialektykę nie konfrontacji, lecz przenikań. I tu wracam do Norwidowskiej formuły interpretacyjnego „działania przez przybliżenie”. We wspaniałym traktacie Milczenie dowodzi poeta: Zaś co do działania przez przybliżenie (approximative), te wydawa
mi się być najwłaściwiej doniosłym atrybutem ducha ludzkiego. Nie wiem, zaprawdę, czyli jest jaka forma działalności umysłowej odpowiedniejsza położeniu naszemu, jak przybliżenie!
Właśnie: odpowiedniejsza położeniu, nie tylko przedmiotowi. Przybliżenie ze swą nieintruzyjnością okazuje się właściwą odmianą praktyki rozumienia tekstu – i czytania świata.
Czy przez przybliżenie [...], jak pierwotni czynili, czy (jak po-Artystotelejscy) przez system otrzymuje się i udziela słuszniej światło i dobro?...
Oto jest pytanie etycznie kardynalne i wprost podejmujące zacny ów Diogenesa utysk względem akademickich pracowników, skoro, widząc ich prawdy szukających [...] słusznie wołał: „Kiedyż oni czas będą mieli, ażeby znalezioną praktykować?!”. Szukajmy zatem przez przybliżenie. Albo inaczej.
Nagrodzone książki dotyczące historii i kultury Żydów w Polsce
Wpiątej edycji Nagrody im. Józefa A. Gierowskiego i Chonego Shmeruka, przyznawanej za najlepszą naukową publikację książkową w dziedzinie historii i kultury Żydów w Polsce, zwyciężył dr Marek Tuszewicki z Instytutu Judaistyki UJ. Nagrodzony został za książkę A Frog under the Tongue. Jewish Folk Medicine in Eastern Europe, która ukazała się nakładem Littman Library of Jewish Civilization. Drugą nagrodę przyznano dr Marii Ferenc z Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie, autorce pozycji „ Każdy pyta, co z nami będzie”. Mieszkańcy getta warszawskiego wobec wiadomości o wojnie i Zagładzie. Trzecią nagrodę otrzymała dr Aleksandra Oniszczuk z Uniwersytetu
Anna WojnarWarszawskiego, za książkę Pod presją nowoczesności. Władze Księstwa Warszawskiego wobec Żydów
Uroczystość wręczenia pamiątkowych dyplomów odbyła się 23 listopada 2022
zawiera wiele szczegółów. Co istotne, wypełnia lukę w badaniach etnologicznych prowadzonych w Polsce przed i po drugiej wojnie światowej, większość bowiem wcześniejszych polskich prac na temat me-
kompetencji lingwistycznych, badaniach komparatystycznych. Autor podkreśla znaczenie kontaktów międzykulturowych żydowsko-słowiańskich, wzajemnych wpływów i silnych więzi między mniejszością żydowską a nieżydowską większością zamieszkującą dany kraj czy region. W zakresie różnego rodzaju praktyk medycznych, zarówno tych opartych na wierzeniach, przesądach i magii, jak i tych związanych ze stopniowo rozwijającym się nowoczesnym lecznictwem, więzi te były silniejsze niż w innych dziedzinach, bo dotyczyły codziennych ludzkich potrzeb – wspólnych bez względu na pochodzenie etniczne czy wiarę – dodała prof. Monika Adamczyk-Garbowska
Oprócz trójki laureatów dyplomy uznania otrzymali także pozostali nominowani: dr hab. Leszek Hońdo, dr Anna Jakimyszyn-Gadocha i dr Agata Rybińska.
w Collegium Novum. Jak poinformowała w laudacji prof. Monika Adamczyk-Garbowska z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, wcześniejsza, polska, wersja książki głównego laureata, zatytułowana Żaba pod językiem. Medycyna ludowa Żydów aszkenazyjskich przełomu XIX i XX wieku, została wydana w 2015 roku. Nagrodzona publikacja nie jest jednak jej zwykłym przekładem, lecz autonomicznym ujęciem dostosowanym do zupełnie innego odbiorcy. Dłuższe fragmenty zawierające opisy świąt i obrzędów żydowskich zostały pominięte, dodano natomiast informacje niezbędne do zrozumienia wzajemnych kontaktów słowiańsko-żydowskich. Skrócono także niektóre rozdziały o treści, które mogłyby gmatwać obraz całości dla współczesnych anglojęzycznych czytelników. Polskie wydanie liczy 600 stron, angielskie 360. Składa się z czterech głównych części obejmujących czternaście rozdziałów. –Jest napisana w zajmujący, klarowny sposób i pieczołowicie udokumentowana. Stanowi spójną syntezę, ale jednocześnie
dycyny ludowej dotyczyło ludności chrześcijańskiej – mówiła laudatorka. Autor, dzięki znajomości jidysz i hebrajskiego, przeanalizował ogromną ilość materiałów etnograficznych pochodzących od żydowskich badaczy oraz teksty z czterdziestu ksiąg pamięci. – W ostatnich dziesięcioleciach w Polsce prężnie rozwijają się badania uwzględniające źródła w jidysz, ale zwykle dotyczą one literatury, sztuki czy samego języka. Na tym tle dokonania Marka Tuszewickiego jawią się jako pionierskie i nadzwyczaj oryginalne, tym bardziej że sytuują się w ciągle rzadkich obecnie, bo wymagających szerokich
Nagroda im. Józefa A. Gierowskiego i Chonego Shmeruka została ustanowiona z inicjatywy badaczy związanych ze studiami żydowskimi na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Finansowo wspierana jest przez Fundację im. Marcella i Marii Roth. Wynosi 20 tysięcy złotych. Patroni nagrody to wybitni uczeni, którzy nie tylko przyczynili się do rozwoju na UJ badań nad dziejami polskich Żydów, ale także wnieśli istotny wkład w poprawę relacji polsko-żydowskich i polsko-izraelskich.
Druga edycja Nagrody im. Franka Wilczka
Doktor
Michał Parniak z Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego otrzymał Nagrodę im. Franka Wilczka. W szczególności przyznano ją za pracę zatytułowaną Opracowywanie nowych platform eksperymentalnych dla badań i technologii kwantowych oraz ich wykorzystanie do demonstracji najnowszych zjawisk i protokołów kwantowych.
tor Centrum Optycznych Technologii Kwantowych UW prof. Konrad Banaszek. Przypomniał, że Michał Parniak rozpoczął prace badawcze jeszcze podczas studiów na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, następnie kontynuował je jako doktorant pod opieką prof. Wojciecha Wasilewskiego. – Dotyczyły one wykorzystania par atomowych
ciekawym przykładem zastosowania skonstruowanego procesora kwantowego są wykonane przez Michała Parniaka wraz z kolegami pomiary spektroskopowe przeprowadzone z rozdzielczością znacząco przekraczającą tę dostępną przy wykorzystaniu standardowych technik – mówił laudator. Poinformował też, że laureat odbywał także staż podoktorski w Instytucie
Wyróżnienie jest przyznawane co dwa lata młodym naukowcom, którzy dokonali znaczącego odkrycia w fizyce, astronomii lub w dziedzinach pokrewnych. Wynosi 12 tysięcy dolarów amerykańskich i jest finansowane przez Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ oraz Fundację Kościuszkowską. Patronem nagrody jest prof. Frank Wilczek – znakomity amerykański fizyk polskiego pochodzenia, pracujący w Massachusetts Institute of Technology. W 2004 roku otrzymał, wraz z Hugh Davidem Politzerem i Davidem Grossem, Nagrodę Nobla z fizyki za opracowanie asymptomatycznej swobody w teorii silnych oddziaływań między cząstkami elementarnymi. W 2012 roku uhonorowany został tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Uroczystość wręczenia wyróżnienia odbyła się 21 listopada 2022 w auli Collegium Maius. Zebranych gości powitał rektor UJ prof. Jacek Popiel. Osiągnięcia laureata przedstawił w laudacji dyrek -
do przechowywania stanów kwantowych światła – tak zwanych pamięci kwantowych. Nowością prowadzonych badań była możliwość przechowywania bardzo złożonych stanów kwantowych będących superpozycjami wielu modów przestrzennych. Wysiłki te zostały ukoronowane publikacją z 2017 roku, w której opisano możliwość równoczesnego przechowywania ponad 660 modów przestrzennych przy równoczesnym zachowaniu nieklasycznego (kwantowego) charakteru obserwowanych korelacji. Zbudowana przez Michała Parniaka i współpracowników platforma eksperymentalna pozwoliła na realizację kolejnych, bardziej złożonych operacji na przechowywanych w chmurze atomowej wzbudzeniach, prowadząc do opracowania procesora kwantowego, który umożliwia przetwarzanie sygnałów optycznych w zakresie dużo większym, niż jest to dostępne przy użyciu standardowych urządzeń optoelektronicznych, takich jak, na przykład, modulatory światła. Bardzo
Nielsa Bohra w Kopenhadze w zespole profesora Eugene’a Polzika: – Brał tam udział w pionierskiej demonstracji splątania kwantowego pomiędzy oscylatorem mechanicznym a chmurą atomową. Podejście to może w przyszłości odegrać ważną rolę w metrologii kwantowej i poprawić działanie detektorów fal grawitacyjnych – dodał prof. Konrad Banaszek.
Obecnie jest kierownikiem jednego z laboratoriów działających w ramach Centrum Optycznych Technologii Kwantowych działającego na Uniwersytecie Warszawskim. Certyfikat Nagrody im. Franka Wilczka wręczyli dr. Michałowi Parniakowi: rektor UJ prof. Jacek Popiel, dziekan WFAIS UJ prof. Ewa Gudowska-Nowak oraz dr Grażyna Czetwertyńska, prezes zarządu Fundacji Kościuszkowskiej. Uroczystość zakończyło wystąpienie laureata, w którym przedstawił zebranym cel i specyfikę prowadzonych przez niego badań.
Oprac. AWoj
Tablica poświęcona prof. Henrykowi Markiewiczowi
Na
fasadzie budynku przy al. Artura Grottgera 1 wmurowana została tablica poświęcona prof. Henrykowi Markiewiczowi. 29 listopada 2022 odsłonili ją rektor UJ prof. Jacek Popiel, dziekan Wydziału Polonistyki prof. Jarosław Fazan, prof. Tadeusz Bujnicki oraz syn Uczonego – prof. Ryszard Markiewicz. Wydarzenie zgromadziło wielu polonistów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczniów i współpracowników Profesora oraz Jego rodzinę. Termin i miejsce uroczystości nie były przypadkowe – 16 listopada 2022 minęło bowiem 100-lecie urodzin Profesora, a w domu, na którym umieszczono tablicę, Uczony mieszkał ponad 60 lat.
Profesor Henryk Markiewicz był wybitnym teoretykiem i historykiem literatury, niezwykłym erudytą, w latach 1970–1977 oraz 1984–1992 kierownikiem Zakładu Teorii Literatury i Poetyki Historycznej Instytutu Filologii Polskiej UJ, a w latach 1989–2002 redaktorem naczel-
tywizm (1978, 1999), O marksistowskiej teorii literatury (1952), Główne problemy wiedzy o literaturze (1965), Wymiary
wydał słownik cytatów Skrzydlate słowa (1990, 1998). W 2020 roku pod redakcją prof. Teresy Walas ukazały się Pisma ostatnie – tom, w którym znalazły się artykuły, eseje, wywiady i polemiki powstałe w ostatniej dekadzie życia Uczonego.
– Profesor Henryk Markiewicz, później dla mnie Henryk, był moim mistrzem. Spotkałem go na pierwszym jego seminarium magisterskim w 1954 roku i uważam to za zaszczyt. Byłem jego pierwszym magistrantem. Już wtedy miałem to niezwykłe przeświadczenie, że mam do czynienia z kimś naprawdę wielkim, o olbrzymiej wiedzy. Profesor umiał doskonale porozumiewać się z młodszymi od siebie, dzielić się z nimi swoją wiedzą. [...] To właśnie on ukształtował mnie jako badacza literatury i zainteresował bliskim mu pozytywizmem. Profesor miał znakomite poczucie humoru, tak znakomite, że umiał się bawić nawet swoimi jubileuszami. Był nie tylko moim wielkim przewodnikiem, ale także
nym Polskiego Słownika Biograficznego. Jest autorem wielu ważnych publikacji, między innymi Prus i Żeromski (1954, 1964), Tradycje i rewizje (1957), Pozy-
dzieła literackiego (1984), Teorie powieści za granicą (1995), Polska nauka o literaturze (1981), Dialogi z tradycją (2007). Wraz z prof. Andrzejem Romanowskim
człowiekiem serdecznym i uśmiechniętym, i taki pozostanie w mojej pamięci na zawsze – wspominał podczas uroczystości wzruszony prof. Tadeusz Bujnicki.
Głos zabrał także rektor UJ prof. Jacek Popiel – ostatni magistrant prof. Henryka Markiewicza. Wspominał, że Profesor był jego opiekunem na drugim roku indywidualnego toku studiów, a później na seminarium magisterskim. Grupy seminaryjne składały się wówczas z sześciu, siedmiu osób i relacje pomiędzy profesorem a studentami były oparte na autentycznej relacji mistrz – uczeń. Rektor przypomniał także lata 1977–1984, kiedy prof. Markiewicz pełnił funkcję dyrektora Instytutu Filologii Polskiej UJ.
– To był bardzo trudny politycznie czas, ale autorytet Profesora, jego umiejętność dyskretnego rozwiązywania konfliktów, prowadzenia rozmów sprawiły, że ufaliśmy
mu, mając przekonanie, że tylko on potrafi w tym okresie pokierować Instytutem. Myślę, że nie ma wśród nas osoby, która by nie doceniała prof. Markiewicza nie tylko jako wybitnego uczonego, znakomitego nauczyciela akademickiego, ale także jako człowieka, który był wspaniałym organizatorem pracy – akcentował rektor.
– Profesor uczył nas, że nawet w najtrudniejszych okolicznościach zewnętrznych da się budować sensowną, mądrą, twórczą polonistykę, łączyć zamiłowanie i świadomość historii literatury z najnowszymi prądami badawczymi. Chciałbym, aby to przesłanie Profesora zawsze nam przyświecało – mówił dziekan Jarosław
Fazan. Zaznaczył też, że wszelkich spraw dotyczących powstania i wmurowania tablicy z determinacją pilnował prof. Andrzej Romanowski, realizując w ten sposób testament prof. Franciszka Ziejki, dla którego doprowadzenie do tej uroczystości stało się istotnym motywem jego ostatnich dni.
Rektor Jacek Popiel zaproponował, by w 2023 roku zorganizować spotkanie wspomnieniowe, przypominające sylwetkę i liczne zasługi prof. Markiewicza, tym bardziej że 31 października 2023 minie 10. rocznica śmierci tego wybitnego uczonego.
Rita Pagacz-Moczarska
Współpraca UJ z Muzeum Historii Fotografii w Krakowie
Rektor UJ prof. Jacek Popiel oraz dyrektor Muzeum Historii Fotografii im. Walerego Rzewuskiego w Krakowie Marek Świca 1 marca 2023 podpisali porozumienie, które zakłada współpracę w dziedzinach edukacji, działalności wystawienniczej, konserwatorskiej, digitalizacyjnej, wydawniczej oraz upowszechniania nauki, kultury, sztuki i dziedzictwa. Już niebawem w programie studiów z zakresu historii sztuki zostanie wprowadzony moduł historii fotografii. Studenci kierunku ochrona dóbr kultury, dzięki zajęciom z pracownikami MuFo, poszerzą swoją wiedzę z zakresu muzealnictwa.
Red.
Porozumienie podpisali, od prawej: rektor UJ prof. Jacek Popiel i dyrektor Muzeum Fotografii im. Walerego Rzewuskiego w Krakowie Marek Świca
Losy absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego
Biuro Karier UJ, działające w strukturach Centrum Wsparcia Dydaktyki UJ, współpracuje z absolwentami Uniwersytetu Jagiellońskiego w zakresie wsparcia studentów w wejściu na rynek pracy. Absolwenci dzielą się z młodszymi kolegami i koleżankami swoją wiedzą, są mentorami, trenerami. W ramach współpracy organizowane są zajęcia mentoringowe, szkolenia,
prezentacje, debaty (informacje o nich można znaleźć na stronie biurokarier. uj.edu.pl).
Na stronie alumni.uj.edu.pl od ponad dwóch lat w ramach cyklu „Historie absolwentów”, publikowane są wywiady z osobami będącymi praktykami rynku pracy, działającymi zarówno w środowisku akademickim, jak i biznesowym. Niektórzy z nich zgodzili się na podzielenie swoimi
doświadczeniami także z czytelnikami „Alma Mater”. Rozmowy z nimi prezentowane będą w cyklu Losy absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bohaterką pierwszego wywiadu jest absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego Dagmara Jasińska, obecnie pełniąca funkcję konsul RP w Brukseli.
Praca z najlepszymi i nauka od najlepszych
Rozmowa z Dagmarą Jasińską, konsul RP w Brukseli, absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego
□ Funkcję konsul RP w Brukseli pełni Pani od 2021 roku. Zanim jednak rozpoczęła Pani pracę w dyplomacji, były studia prawnicze. Dlaczego właśnie prawo?
■ Od zawsze interesowałam się historią i relacjami społecznymi, a zasady prawa są najważniejszym i najbardziej naturalnym spoiwem scalającym te obszary. Zawsze też miałam w sobie duże pokłady idealizmu, a prawo to taka dziedzina, dzięki której wprowadzamy zasady, których przestrzegamy dla dobra naszej wspólnoty. Chciałam być częścią procesu tworzenia, wdrażania i korzystania z tych zasad.
W mojej rodzinie nie było tradycji prawniczych, rodzice są inżynierami. Zawsze jednak powtarzali, że prawo to taki kierunek, który pozwala na szeroki wybór ścieżki zawodowej. Mogę to potwierdzić, opierając się nie tylko na własnym doświadczeniu, ale i doświadczeniu wielu moich znajomych ze studiów.
□ Wybrała Pani prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
■ Zadecydowała o tym przede wszystkim opinia, że jest to najlepszy w Polsce wydziału prawa, który skupiał i wciąż skupia wspaniałą kadrę wykładowców. Od początku szukałam tego, co obecnie nazywamy mentoringiem: wsparcia osób, które są liderami i ekspertami. I wiele takich osób znalazłam na UJ. Prestiż najstarszego uniwersytetu w Polsce jest ważny, ale zawsze najistotniejszy był kontakt z ludźmi, od których można było się dużo nauczyć. Dobra uczelnia, taka z tradycjami, jak UJ, przyciąga najlepszych ludzi. Również wyjątkowych studentów. Wielu moich kolegów z seminarium magisterskiego znalazło interesującą ścieżkę rozwoju i pracuje na bardzo ciekawych stanowiskach w Krakowie, Warszawie i na całym świecie. I to jest w sumie najważniejsze: móc pracować z najlepszymi i uczyć się od najlepszych. Jest jeszcze jedna kwestia: w liceum miałam nauczyciela historii, który
był absolwentem UJ i zawsze mi powtarzał: Jeśli nie będziesz studiować historii, to przynajmniej studiuj to swoje prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim
□ Czy wybierając prawo, miała Pani już sprecyzowaną ścieżkę kariery?
■ Nie, to dopiero przyszło z czasem. Na trzecim roku musieliśmy wybierać seminaria. Nie mogłam się zdecydować: prawo europejskie czy uniwersytecka Poradnia Praw Człowieka i prawo międzynarodowe. Poszłam na oba. Prawo europejskie było wówczas w Krakowie pewnego rodzaju nowością. Pamiętajmy, to był rok 1998, jeszcze nie byliśmy w Unii Europejskiej. Wtedy katedry prawa europejskiego dopiero się tworzyły, a nasza, krakowska, była naprawdę wyjątkowa.
□ Czy już wtedy pojawiła się myśl o pracy w służbie konsularnej, czy w ogóle w dyplomacji?
■ Zaczęłam myśleć o tym, żeby pracować w administracji publicznej. Na czwartym roku studiów mieliśmy praktyki. Obok praktyk w sądzie, prokuraturze i kancelarii adwokackiej wybrałam również – ponadprogramowo – praktykę w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej w Warszawie. Było to ciekawe doświadczenie, bo zobaczyłam odczarowany, niestereotypowy świat administracji publicznej, ludzi niewiele starszych ode mnie, którzy naprawdę ciężko pracowali, w bardzo specyficznej i specjalistycznej dziedzinie. Zaraz później miałam wyjechać na Erasmusa do Antwerpii. I wtedy pomyślałam, że jak tylko będzie okazja, otwarty nabór, to spróbuję powalczyć o pracę w tym urzędzie.
□ Pani wybór pokazuje alternatywną ścieżkę rozwoju kariery prawniczej. Ale idąc na studia prawnicze, z pewnością brała Pani też pod uwagę, jak wiele innych młodych osób, aby zostać sędzią, adwokatem czy radcą prawnym.
■ Na początku chciałam być sędzią. I myślałam, że kiedyś zrobię aplikację. Ale pewne sytuacje w moim życiu – zostanie mamą, pierwszy wyjazd na placówkę zagraniczną – spowodowały, że nie zaczęłam wykonywać tego klasycznego zawodu prawniczego, trochę pewnie dlatego, że zawodowo robiłam inne ciekawe rzeczy, które mnie pochłonęły. Sporo moich kolegów po pewnym czasie wróciło do wykonywania zawodów klasycznych, zostali radcami prawnymi, sędziami, nawet po 10 latach doświadczenia w służbie cywilnej. Natomiast ja wyjechałam na kolejną placówkę.
□ Czy z okresu studiów zostało Pani w pamięci jakieś wyjątkowe zdarzenie? Być może wspomina Pani szczególnie jakieś osoby?
■ Oczywiście, wspominam przyjaciół, kolegów, a szczególnie dwie przyjaciółki, z którymi mogę nie widzieć się przez kilka lat, ale gdy wreszcie się spotykamy, to czujemy się jakby czas stanął w miejscu. Z pewnością nigdy nie zapomnę wykładów z prawa karnego, procedury karnej i kryminalistyki – zajęcia te były dla mnie dużym przeżyciem „formatywnym”, pod względem samej wiedzy, ale również etycznym. No i ciekawe doświadczenie pracy w pierwszej w Polsce klinice prawa – uniwersyteckiej Poradni Praw Człowieka, prowadzonej przez nieżyjącą już
prof. Halinę Nieć, wybitną pedagog. Dzięki niej poznałam praktyczny wymiar współpracy UJ z Catholic University of America oraz ludzi, których potem spotkałam ponownie, pracując na placówce w Waszyngtonie.
□ Kiedy i w jakich okolicznościach rozpoczęła się Pani pracę w administracji?
■ Stało się to w 2000 roku. Podjęłam pracę najpierw w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej, gdzie, między innymi, współpracowałam z kolegami z Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy polskim tekście traktatu akcesyjnego. W 2003 roku zdałam egzamin na urzędnika służby cywilnej, a w MSZ, w Departamencie Prawno-Traktatowym potrzebni byli prawnicy do zajęcia się procesem dostosowania polskich umów międzynarodowych do unijnego acquis. W 2006 roku, po dwóch latach pracy w MSZ, wyjechałam po raz pierwszy do Brukseli, gdzie rozpoczęłam pracę jako wicekonsul do spraw prawnych, a mój mąż, doktor nauk prawnych, od lat zajmujący się sprawami unijnymi, w Stałym Przedstawicielstwie RP przy UE.
□ W 2010 roku przerwała Pani na trzy lata pracę konsularną...
■ Nie do końca. Zbliżała się pierwsza polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej i zaczęłam pracować w Komisji Europejskiej jako ekspert narodowy. Była to praca związana ściśle z dziedziną konsularną. Wraz z kolegami z Komisji Europejskiej oraz z tworzącej się Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych pracowaliśmy nad tekstem dyrektywy o ochronie konsularnej obywateli Unii Europejskiej w państwach trzecich. Zawodowo
był to niezwykle ciekawy czas w moim życiu, praca w środowisku wielonarodowym, w języku angielskim i francuskim, i działanie jako łącznik z zespołem polskiej prezydencji w MSZ.
□ W dyrekcji Komisji Europejskiej ds. Sprawiedliwości pracowała Pani trzy i pół roku. Później wróciła Pani na rok do Polski, by wyjechać na placówkę do Waszyngtonu.
■ Sześć lat intensywnej pracy w Ambasadzie RP w Stanach Zjednoczonych, obserwowanie z bliska amerykańskiego checks and balances , poznawanie tamtejszej codzienności, również poza waszyngtońską „bańką” – to był niezwykły czas. Odeszłam trochę od prawa na rzecz klasycznej dyplomacji – pracowałam jako radca do spraw dyplomacji publicznej, co w dużym skrócie polegało na wykreowaniu i wdrożeniu bardzo różnorodnych projektów związanych z promocją Polski i Polaków w Stanach Zjednoczonych. Projektów tych w czasie mojego pobytu na placówce w Waszyngtonie zrealizowałam razem z kolegami ponad sto. Aby pokazać ich zróżnicowanie, mogę wspomnieć o przygotowaniu: autorskiej wystawy – wspólnie z amerykańskim Departamentem Stanu – o polskich dyplomatach ratujących Żydów w czasie Zagłady, pokazów współczesnego polskiego kina w najstarszym Dystrykcie Kolumbii kinie Avalon, organizacji – wraz z koszykarzem Marcinem Gortatem – Polish Heritage Night w NBA, czy zainicjowaniu biegu Kościuszko Freedom Run w Parku Narodowym C & O Canal wzdłuż Potomaku –wydarzenia, które w 2022 roku doczekało się już szóstej edycji.
A to tylko wybrane projekty. Pobyt w USA, poznanie Amerykanów z bardzo różnych środowisk, tak często stereotypowo postrzeganych w Europie, bardzo zmienił moje podejście do wielu spraw, jeszcze mocniej uwrażliwił na znaczenie solidnej pracy dla dobra swojej community. A z drugiej strony na to, że dzielenie się wiedzą, praca wspólna z zespołem ludzi, których potrafimy docenić i którym ufamy, przynosi zdecydowanie lepsze rezultaty niż tkwienie w konkurencyjnym „wyścigu szczurów”.
Po sześciu latach w Stanach Zjednoczonych, w sierpniu 2021 roku, wróciłam do Belgii i do pracy konsularnej, z czego bardzo się cieszę. Sprawia mi ona ogromną satysfakcję, a w Belgii jest
dla kogo pracować! Liczbę Polaków i osób polskiego pochodzenia szacujemy na około 120 tysięcy, a stałych polskich rezydentów – czyli Polaków, którzy przyjechali do Belgii pracować czy studiować, korzystając ze swobody przepływu osób – jest ponad 70 tysięcy. Istotną, kilkutysięczną, grupę stanowią też polscy urzędnicy (i ich rodziny) w instytucjach europejskich i NATO oraz polscy dyplomaci – w Brukseli mamy aż cztery placówki: ambasadę bilateralną, Instytut Polski, Stałe Przedstawicielstwo RP przy NATO oraz Stałe Przedstawicielstwo RP przy UE. Dla tych ludzi prowadzimy urząd, który zapewnia wiele czynności administracyjnych: wyrabianie paszportów, potwierdzanie profili zaufanych, transkrypcję belgijskich aktów małżeństwa lub urodzenia dzieci, wydawanie legitymacji szkolnych i wiele, wiele innych. Realizuję się tutaj, bo, po pierwsze, jest to nadal praca w dużym stopniu związana ze stosowaniem prawa, a z drugiej strony – bardzo kreatywna, wymagająca wielu innych umiejętności: reprezentacyjnych, negocjacyjnych, komunikacyjnych czy organizacyjnych. Moją rolą okazało się również zbudowanie zespołu, z którym pracuję i który obecnie liczy dziewięć osób. To świetni ludzie, na których zawsze mogę polegać.
□ Jak wygląda codzienna praca konsula i placówki konsularnej? Jakie są zadania Pani i zespołu?
■ Tych zadań jest wiele, począwszy od typowych czynności administracyjnych, o których wspomniałam wcześniej, po pomoc obywatelom polskim w sytuacjach kryzysowych, jak na przykład konflikt z pracodawcą czy wypadek. Niestety, bywają również sytuacje tragiczne, jak kwestie związane ze śmiercią obywatela naszego kraju.
Wyjątkowym zadaniem, zastrzeżonym konwencją konsularną z Belgią do kompetencji konsula RP, jest udzielanie ślubów obywatelom polskim. W naszej ambasadzie corocznie zawiera związki małżeńskie 20–30 polskich par. Obecnie – na czym bardzo mi zależało – odbywają się one w pięknym, historycznym, ponadstuletnim budynku Ambasady RP przy Avenue des Gaulois. Prowadzimy też wiele innych działań wynikających ze współdziałania z polską diasporą, zwłaszcza z najmłodszym pokoleniem:
Z polskimi harcerzami podczas nagrywania życzeń wigilijnych w ambasadzie RP; grudzień 2021 Fot. Archiwum prywatne Dagmary Jasińskiejorganizujemy spotkania z polskimi pisarzami, jak, na przykład, ostatnio z Pawłem Beręsewiczem, czy współpracujemy z polskimi i polonijnymi szkołami, których w Belgii jest aż czternaście. Warto w tym momencie zaznaczyć różnicę między pracą dyplomatyczną a konsularną, choć w praktyce obie te funkcje często się łączą. W tym pierwszym przypadku odbiorcą działań są przedstawiciele instytucji reprezentujących państwo przyjmujące – tutaj działają wydziały polityczno-ekonomiczne placówek, a w pracy konsularnej podmiotem są polscy obywatele w danym okręgu konsularnym – i tutaj działają wydziały konsularne.
□ Praca konsula to zapewne również praca w terenie.
■ Tak, nie ukrywam, że często pracujemy w weekendy, dni wolne, prowadzimy działania poza standardowymi godzinami pracy, bo pełnimy całodobowe dyżury konsularne. Praca w terenie może być związana, między innymi, z pomocą w sytuacjach kryzysowych, ale na co dzień niemal w każdy weekend maja oraz od września do listopada wiąże się też z udziałem w oficjalnych uroczystościach, wydarzeniach polonijnych, wizytami w polskich szkołach. Warto wspomnieć o szczególnym wątku relacji polsko-belgijskich: żywej pamięci Belgów o bohaterskich żołnierzach 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, którzy wyzwalali Belgię w latach 1944–1945, i corocznych, jesiennych, wzruszających uroczystościach rocznicowych, organizowanych przez lokalne władze miast i miasteczek Flandrii.
□ Czy Wydział Konsularny i Polonii w Brukseli organizuje jakieś doroczne wydarzenia?
■ Corocznie realizujemy, we współpracy z bardzo aktywną młodą polską diasporą, kilkadziesiąt projektów polonijnych. Nowym projektem, który zapoczątkowaliśmy w maju 2022 roku, jest Dzień Polski w Brukseli – największy w tej części Europy polski piknik rodzinny, zarówno dla Polaków w Belgii, jak i dla ich belgijskich i międzynarodowych przyjaciół. W czasie pierwszej edycji odwiedziło nas kilka tysięcy osób. Wszędzie, gdzie za granicą żyją Polacy, wzorem działań w Wielkiej Brytanii, polskie placówki dyplomatyczne urządzają w maju Dni Polskiego Dziedzictwa (Polish Heritage Days) Naszym celem w Belgii było danie pola do popisu organizacjom polonijnym i polskim szkołom. Trzeba przyznać, że wykonały to zadanie fantastycznie. W najpopularniejszym parku w Brukseli – Cinquantenaire – gdzie w weekend spędzają czas setki brukselczyków, przygotowaliśmy koncerty oraz stoiska i zabawy interaktywne dla rodzin. Cała impreza była też swojego rodzaju podziękowaniem dla naszej Polonii, która włączyła się bardzo aktywnie w pomoc Ukrainie i Polsce, przyjmując uchodźców ukraińskich. Teraz wyzwaniem dla mnie i naszego zespołu jest to, żeby z tego pionierskiego projektu zrobić wydarzenie jeszcze ciekawsze. Tak, abyśmy dzięki niemu mogli opowiedzieć o Polsce więcej. W roku 2023 Dzień Polski w Brukseli odbędzie się w nawiązaniu do Roku Kopernikańskiego, planujemy też zaprosić zespoły Cracovia Danza i Kwiat Jabłoni. Przy tego typu przedsięwzięciach jesteśmy motorem i pomysłodawcą, a także łączymy siły z Instytutem Polskim w Brukseli, który nas bardzo wspiera. Współpracujemy również z kolegami z przedstawicielstwa Polski przy NATO, przedstawicielstwami polskich regionów w Brukseli, a przede wszystkim z bardzo aktywną i kreatywną Polonią. Są to ludzie
odnoszący sukcesy zawodowe w Belgii, pracowici, zaangażowani społecznie, nowocześni, dbający o wspólnotę, w której mieszkają, którym bardzo na sercu leży dobro ojczyzny i którzy chcą ją prezentować belgijskim sąsiadom najlepiej jak potrafią. Zatem stereotypy na temat Polonii warto włożyć między bajki.
□ Współpracują Państwo z konsulami z sąsiednich krajów?
■ Oczywiście. Obsługujemy całą Belgię, ale są również projekty wspólne z kolegami konsulami z Holandii i Luksemburga – na przykład dyktando polonijne, w którym bierze udział ponad 1000 dzieci szkolnych z krajów Beneluksu. Mamy też bardzo potrzebne spotkania regionalne, organizowane przez Departament Konsularny MSZ, dotyczące, na przykład, spraw wizowych czy tematów związanych z opieką nad małoletnimi. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie ważna, trzeba systematycznie śledzić zmieniające się regulacje w tym zakresie w poszczególnych krajach unijnych. Na co dzień kontaktujemy się również z innymi konsulatami polskimi na całym świecie, wymieniamy uwagi, omawiamy konkretne sprawy, które prowadzimy wspólnie. W Belgii stale współpracujemy z konsulami innych państw Unii Europejskiej, a ja podjęłam też roboczą współpracę z konsulami USA w Brukseli.
□ Jak obecnie mieszka się i pracuje w Belgii?
■ Belgia jest bardzo ciekawym krajem – niedużym, ale zróżnicowanym kulturowo i językowo, z wyjątkową architekturą, żywą sceną muzyczną i komiksową, wręcz stworzonym do rekreacji i sportu. Z racji zamieszkiwania tam dużej grupy Polaków wiele spraw można załatwić po polsku. Są polskie piekarnie i ciastkarnie, można iść do polskiego fryzjera albo skorzystać z usług polskich firm księgowych – profesjonalnych i często konkurencyjnych cenowo.
Na pewno wyzwaniem w samej Brukseli są korki i częste blokady ulic czy całych rejonów miasta, zwłaszcza tych w pobliżu instytucji unijnych i rządowych. My jesteśmy do tego przyzwyczajeni, wiemy też z góry, co i gdzie ewentualnie może się dziać,
więc nasze działania planujemy tak, żeby uniknąć jakiegoś nieprzewidzianego zdarzenia. Tak naprawdę Bruksela nie jest bardzo dużym miastem, obszarowo porównywalnym do Krakowa, choć Kraków ma większą liczbę mieszkańców. Bruksela jest bardzo zielona, dobrze się tutaj mieszka, jest sporo parków. Daje to duży komfort życia codziennego, chociaż to drogie miasto.
Belgowie żyją wolniej niż my w Polsce. Starają się zachować pewien stały, uregulowany tryb życia. Na przykład, w środy po południu dzieci mają zajęcia pozaszkolne, w piątki chodzi się z przyjaciółmi na kolacje, soboty to czas na zakupy i sport, a niedziela jest dniem dla rodziny.
□ Powróćmy jeszcze do tematu specyfiki pracy konsula, zwłaszcza w kontekście wyboru takiej drogi przez młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy. Jakie trzeba mieć predyspozycje, żeby pracować w służbie konsularnej?
■ Z pewnością łatwiej odnaleźć się w takiej służbie będzie osobie otwartej, dojrzałej emocjonalnie i umiejącej łączyć pracę z życiem osobistym. Ta ostatnia kwestia jest niezwykle ważna. Dla mnie w ogóle sukcesem w życiu jest umiejętność znalezienia złotego środka między pracą a życiem prywatnym. To jest bardzo trudne w pracy dyplomatycznej, wiedzą o tym najlepiej nasze rodziny. Ponadto ważne jest, aby mieć w sobie ciekawość, potrzebę rozwoju, chęć ciągłego uczenia się nowych rzeczy i zachować świeże spojrzenie. Bardzo ważna jest umiejętność pracy w zespole. W naszej wymagającej pracy konsularnej, przy wielu realizowanych czynnościach, nie dalibyśmy rady, gdyby nie świadomość tego, że możemy liczyć na wsparcie ze strony ambasadora RP, a w każdej trudnej sytuacji pomogą koleżanki i koledzy z wydziału czy zespół Departamentu Konsularnego. No i, oczywiście, znajomość języków. To jest niezwykle istotne, by potrafić porozumiewać się w języku kraju, do którego się udajemy. Dlatego będąc w Belgii, znając język francuski i powszechny tu angielski, z satysfakcją uczę się również języka niderlandzkiego.
□ Co powinien zrobić młody człowiek, który kończy studia i chciałby pracować w służbie konsularnej?
■ Najbardziej naturalną drogą jest dostanie się do Akademii Dyplomatycznej i odbycie rocznej aplikacji dyplomatyczno-konsularnej. Akademia – centrum edukacyjne i szkoleniowe MSZ –podlega szefowi Służby Zagranicznej. Funkcję tę piastuje minister Arkady Rzegocki, notabene profesor związany z UJ, który poprzednio był ambasadorem RP w Londynie. Corocznie, zazwyczaj jesienią, Akademia organizuje nabór w drodze konkursu. Aby dowiedzieć się więcej na temat tego procesu, proponuję śledzić ogólne profile MSZ w mediach społecznościowych, a zwłaszcza odrębne profile Akademii – na LinkedIn, Facebooku i Twitterze. Ponadto, od czasu do czasu, pojawiają się otwarte konkursy na specjalistów od finansów czy działań medialnych (to też może być skuteczna metoda na wyjazd na placówkę), w mniejszych placówkach funkcje konsularne muszą być pełnione przez osoby wykonujące również inne obowiązki.
□ Jakie inne kierunki studiów, poza prawem, pozwalają na rozpoczęcie kariery w służbie konsularnej?
■ Najczęściej wśród konsulów spotykam osoby po studiach prawniczych, ekonomicznych czy po stosunkach międzynarodowych. Ale wielu jest wśród nich filologów, zwłaszcza znających języki rzadkie – takie osoby są bardzo cenne i często znajdują zatrudnienie właśnie w placówkach ulokowanych w krajach, w których dany język jest używany. Jednak aby dostać się do Akademii Dyplomatycznej, nie ma wymogu ukończenia akurat tych kierunków; wystarczy być absolwentem studiów magisterskich.
□ A jeśli chodzi o pracę konsula – jakie są jej największe zalety, a jakie wady?
■ Zdecydowanie więcej jest zalet. Często pracuję z ludźmi znajdującymi się w trudnym położeniu, co – tak jak przy wykonywaniu zawodu lekarza, adwokata czy policjanta – może być powodem stresu wynikającego z empatii. Trzeba mieć dość szczegółową, praktyczną wiedzę o wszystkich potencjalnych procedurach, które może wykonywać konsul (od nadania numeru PESEL do wystawienia Karty Polaka), swobodnie poruszać się w kilku systemach informatycznych. Prawo się szybko zmienia, a konsulowie cały czas je stosują. Musimy być na bieżąco. Na przykład, w listopadzie 2022 roku dokonała się rewolucja w systemie paszportowym. Po wdrożeniu zapisów nowej ustawy o dokumentach paszportowych musieliśmy zacząć działać w całkiem nowych realiach. Do tego trzeba sobie biegle radzić w załatwianiu spraw w języku obcym, w okolicznościach działania w innym systemie prawnym czy kulturowym.
Do wyzwań na pewno można zaliczyć nienormowany czas pracy, sprawowanie dyżurów konsularnych, co ma wpływ na życie rodzinne. Poza tym, oczywiście, konieczność zmiany, co pewien czas, miejsca zamieszkania. Ale jeśli komuś to nie przeszkadza, czy wręcz widzi w takim życiu zaletę, to ta praca daje ogromną satysfakcję. Jest konkretna osoba, której się pomogło, i od razu widać rezultaty. Mieszkałam w kilku krajach, w różnych społeczeństwach. To jest bardzo pouczające doświadczenie. Jak kiedyś opowiadałam młodszym kolegom – to tak, jakby się miało kilka żyć. Spotykamy różnych ludzi: od bezdomnych po przedstawicieli dawnej polskiej szlachty, od osób podejrzanych o popełnienie przestępstw po wybitnych pisarzy lub sportowców. Wiele można się przy okazji takich spotkań nauczyć.
□ Jak długo konsul przebywa w jednej placówce?
■ Zazwyczaj wyjeżdżamy na cztery lata, czasami zdarzają się przedłużenia o rok czy dwa, związane z potrzebą Służby Zagranicznej.
□ A jaka jest możliwość współpracy uczelni z absolwentami? Jak Pani widzi taką aktywność?
■ Uniwersytet Jagielloński stale pozostaje w mojej pamięci. Kiedy przeczytałam na LinkedIn o tym, że zaprasza do współpracy absolwentów-mentorów, bardzo się tym zainteresowałam. Myślę, że to doskonały pomysł. Studenci mają możliwość spotkania się z osobami, które dysponują doświadczeniem w danej branży, dziedzinie. Mogą uzyskać od nich cenną wiedzę i spojrzeć na rynek pracy oczami praktyków, ekspertów. Otrzymają wiele cennych rad, wskazówek. Myślę, że jest tu też spora korzyść dla mentora, bo pozwala mu wyjść na chwilę poza ramy codziennej pracy, spojrzeć na to, gdzie jest w życiu zawodowym, oczami młodszych, być może przyszłych kolegów w pracy. Niezwykle istotną sprawą jest też networking. Dla młodych osób kontakt ze starszymi kolegami i koleżankami to okazja do zdobycia bardzo cennych doświadczeń. Myślę, że taka sieć powinna być też tworzona na linii absolwent – absolwent, i tu widzę duże możliwości rozwinięcia działań dla Uniwersytetu. Taki networking absolwentów, bardziej sformalizowany, byłby na pewno skuteczny.
□ Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Piotr Rapciak
Naukowe, etyczne i prawne aspekty badań na zwierzętach
W siedzibie Polskiej Akademii Umiejętności (przy ul. Sławkowskiej 17 w Krakowie) w listopadzie 2022 roku odbyło się sympozjum naukowe Badania organizmów żywych – aspekty naukowe, etyczne i prawne. Zostało zorganizowane przez Komisję Biologii Rozwoju Polskiej Akademii Umiejętności. Miało charakter hybrydowy, dzięki czemu wzięli w nim udział badacze z różnych, również zamiejscowych, placówek naukowych. Celem sympozjum było przybliżenie norm prawnych badań i eksperymentów na zwierzętach oraz ludziach z jednoczesnym uwypukleniem aspektu: dlaczego badania kliniczne oraz eksperymenty na zwierzętach są nadal konieczne i jaki wpływ mają na postęp w leczeniu chorób, na przykład onkologicznych. Referaty wygłosiło pięcioro prelegentów. Doktor habilitowana Małgorzata Kruczek, profesor UJ (Wydział Biologii UJ), przedstawiła aspekt prawny eksperymentów na zwierzętach. Profesor Jan Hartman (Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum) wygłosił referat na temat współczesnych problemów etycznych badań biomedycznych z udziałem ludzi. Przedstawił ponadto jak zmieniało się podejście etyczne do takich badań. Marcin Więckowski (Fundacja Lab Rescue – Adopcje Zwierząt Laboratoryjnych) omówił kwestię losu zwierząt laboratoryjnych, przedstawił prawne i praktyczne aspekty ich adopcji. Ojciec dr hab. Jerzy Brusiło, profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (UP JPII), w swoim referacie zwrócił uwagę na odpowiedzialność etyczną naukowców. Doktor habilitowany Tomasz Cichoń (Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowy Instytut Badawczy oddział w Gliwicach) na przykładzie własnych badań przedstawił jak eksperymenty na zwierzętach pomagają w opracowywaniu nowych, skutecznych metod leczenia nowotworów. Jednocześnie pokazał, jak przy użyciu najnowszych technik można zmniejszyć liczbę zwierząt potrzebnych do eksperymentów. Sympozjum zakończyło się ożywioną dyskusją z udziałem gości oraz zaproszonych prelegentów.
Archiwum prywatne Dagmary JasińskiejSpotkanie poświęcone prof. Franciszkowi Ziejce
Stowarzyszenie
Absolwentów UJ zorganizowało 30 listopada 2022 w auli Collegium Novum spotkanie wspomnieniowe poświęcone jednej z najwybitniejszych postaci w nowożytnej historii naszej Uczelni – rektorowi UJ w latach 1999–2005 prof. Franciszkowi Ziejce, zmarłemu 19 lipca 2020.
Wieczór wspomnieniowy odbył się w ramach tzw. czwartkowych spotkań Sto-
warzyszenia. Poprowadził go prezes SA UJ prof. Piotr Laidler, który w niezwykle ciepłych słowach mówił o zmarłym ponad dwa lata temu Profesorze. Wieczór wypełniły osobiste wspomnienia członków rodziny, najbliższych współpracowników i przyjaciół prof. Ziejki.
Prezes SA UJ zwrócił uwagę na zawsze życzliwe i pomocne nastawienie prof. Ziejki do Stowarzyszenia Absolwentów
UJ, którego był honorowym członkiem, wielokrotnie uczestniczącym w spotkaniach noworocznych czy wykładach, na których dzielił się ze słuchaczami swą wiedzą i zarażał miłością do Uniwersytetu. Wspomnieniami o swoim Tacie z rozmaitych chwil rodzinnej historii podzielili się z zebranymi córka – dr Dagmara Darczuk, i syn – Dominik Ziejka. Opowieściom tym towarzyszył wzruszający
pokaz prywatnych zdjęć Profesora oraz fotografii dokumentujących jego obecność na licznych spotkaniach Stowarzyszenia Absolwentów UJ.
Uczestniczący w spotkaniu rektor UJ prof. Jacek Popiel opowiedział o swoich osobistych przeżyciach związanych z Profesorem – jego nauczycielem i mistrzem. Podkreślił Jego ogromne zasługi dla Krakowa, a w szczególności dla Uniwersytetu Jagiellońskiego. Profesor Ryszard Tadeusiewicz, były rektor AGH, wspominał współpracę z prof. Franciszkiem Ziejką w Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa.
Wspomnieniami dzielili się także osobisty sekretarz rektora w latach 2002–2005 dr hab. Tomasz Bilczewski, profesor UJ, bardzo bliski przyjaciel Profesora i rodziny prof. Jan Michalik, wieloletni pracownik administracji UJ Zbigniew Bąk, a także redaktor naczelna miesięcznika „Alma Mater” Rita Pagacz-Moczarska, przez 25 lat współpracująca z prof. Ziejką przy tworzeniu kolejnych numerów unikatowego pisma, którego Profesor był inicjatorem. Wszyscy do ostatnich niemal chwil życia prof. Franciszka Ziejki pozostawali z Nim w kontakcie. Wszyscy wspominali Go jako
wspaniałego człowieka z wielkim poczuciem humoru, ogromnie zaangażowanego w prace, których się podejmował, posiadającego niesłychaną umiejętność współpracy i pełnego życzliwości dla ludzi. Podczas spotkania głos zabrało także kilkanaście osób ze Stowarzyszenia, niezmiennie podkreślając fenomen osobowo-
ści Profesora, Jego łatwość nawiązywania kontaktów, bezpośredniość i niespotykaną erudycję.
Spotkanie trwało bez mała dwukrotnie dłużej, niż zaplanowano, a po nim ustawiła się długa kolejka do wpisów w księdze pamiątkowej SA UJ.
SA UJ
Fot. Anna Wojnar O współpracy i licznych spotkaniach z Profesorem opowiadali, od prawej: rektor UJ prof. Jacek Popiel, prof. Jan Michalik, Zbigniew Bąk, Rita Pagacz-Moczarska oraz dr hab. Tomasz Bilczewski, profesor UJ Prof. Franciszka Ziejkę, rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1999–2005, wspominano jako wspaniałego człowieka, wielce oddanego Uniwersytetowi i zawsze pełnego życzliwości dla ludziOtwarcie Roku Mikołaja Kopernika na Uniwersytecie Jagiellońskim
Wykładem
prof. Aleksandra B. Skotnickiego zatytułowanym Kopernik w Krakowie. Kraków Kopernikowi, wygłoszonym 26 stycznia w Librarii Collegium Maius, symbolicznie zainaugurowano krakowskie obchody Roku Mikołaja Kopernika, organizowane z okazji przypadającej w 2023 roku 550. rocznicy urodzin wybitnego astronoma.
Ich kulminacją będzie Światowy Kongres Kopernikański, który zagości w trzech polskich ośrodkach uniwersyteckich najsilniej związanych z Mikołajem Kopernikiem: Toruniu, Krakowie i Olsztynie. Wydarzenia uświetniające rocznicę odbywać się będą w ciągu całego roku.
Mikołaj Kopernik, z urodzenia torunianin, swoje pierwsze kroki na drodze naukowej postawił w Krakowie – na pierwszym i wtedy jedynym w Polsce uniwersytecie. Jak później miał powiedzieć: Toruń był jego kołyską, a Kraków siedliskiem nauki. Dalsze losy zawiodły go do Bolonii, Padwy i Ferrary, następnie Olsztyna, Fromborka, Lidzbarka Warmińskiego, przy czym w każdym z tych miejsc realizował się w innej roli – astronoma, medyka, ekonomisty, zarządcy, dowódcy wojskowego. Ale to kilkuletni pobyt w ówczesnej stolicy potężnego państwa polskiego na trwałe zapisał się zarówno
w jego życiorysie, jak i w historii Uczelni, miasta i kraju.
Geniusz Kopernika fetowany był w ciągu wieków na różne sposoby. Im bliżej współczesności, tym bardziej objawiały się większe ambicje pozostawienia trwałego, fizycznego śladu tego świętowania.
Wykład prof. Skotnickiego miał układ chronologiczny – od przybliżenia okoliczności przyjazdu braci Andrzeja i Mikołaja
Koperników do Krakowa i ich relacji rodzinnych, poprzez opis historyczny ziem i władców polskich przełomu XV i XVI wieku, peregrynacje Mikołaja, aż po ślady, które po sobie pozostawił, i nowożytne inicjatywy upamiętnienia jego obecności w różnych miejscach w Polsce i za granicą. Ważnym punktem wystąpienia było zarysowanie historii recepcji idei kopernikańskich.
Profesor Skotnicki przypomniał, że w roku 1551, czyli osiem lat po śmierci Kopernika, astronom krakowski Hilary z Wiślicy w oparciu o tablice Kopernika sporządził almanach astronomiczny. W latach 1578–1580 Walenty Fontana – matematyk, astronom, astrolog, lekarz, a także sześciokrotny rektor Akademii Krakowskiej, po raz pierwszy w świecie wykładał zasady systemu heliocentrycznego na katedrze uniwersyteckiej w Krakowie.
W kolejnym stuleciu, w latach 1615–1628, Jan Brożek – matematyk i profesor Akademii Krakowskiej, udał się do Fromborka celem zebrania pism i pamiątek po Koperniku, czego efektem było napisanie przez niego obszernego biogramu wielkiego astronoma.
W upamiętnieniu Kopernika wskazać należy rok 1581, kiedy to Marcin Kromer – kanonik krakowski, historyk i geograf, ówczesny biskup warmiński, sfinansował w katedrze we Fromborku marmurowe epitafium poświęcone Kopernikowi. W 1822 roku Sebastian Sierakowski, rektor UJ, ufundował pomnik Kopernika z czarnego marmuru w kolegiacie uniwersyteckiej św. Anny w Krakowie.
Szczegółowe rozważania doprowadziły słuchaczy wykładu do przełomu XIX i XX wieku – czasu wielkich jubileuszy, stanowiących formę manifestacji patriotycznych, niezwykle ważnych dla polskiego społeczeństwa ze względu na upokarzającą utratę niepodległości. Wiosną 1893 roku władze UJ podjęły starania o pozyskanie funduszy na namalowanie przez Jana Matejkę trzech obrazów, które miały zdobić aulę Collegium Novum. We wrześniu tego roku rząd w Wiedniu przeznaczył na ten cel 30 tysięcy złotych. Niestety, Matejko zmarł w listopadzie 1893 roku i wówczas prof. Marian Soko-
łowski, ówczesny kierownik Katedry Historii Sztuki UJ, zaproponował Senatowi UJ przeznaczenie części tych funduszy na pomnik Kopernika, który w roku 1900, podczas jubileuszu 500-lecia odnowienia Akademii Krakowskiej stanął na dziedzińcu Collegium Maius.
Uroczystość odsłonięcia pomnika, powstałego według projektu Cypriana Godebskiego, znanego polskiego rzeźbiarza o międzynarodowej sławie, odbyła się w czerwcu 1900 na dziedzińcu Collegium Maius pod patronatem wybitnych osobistości Uniwersytetu Jagiellońskiego: Stanisława Smolki, Mariana Sokołowskiego, Kazimierza Morawskiego i Stanisława Tarnowskiego.
W 1953 roku pomnik Kopernika został usunięty z terenu UJ i stanął u wylotu ul. Gołębiej, przy Collegium Witkowskiego. Decyzję w tej sprawie podjął ówczesny dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagielloń-
skiego prof. Karol Estreicher. Pomnik – jak wówczas argumentowano – przeszkadzał w organizowaniu na dziedzińcu Collegium Maius imprez masowych. Zbiegło się to także z remontem najstarszej części Uniwersytetu, podczas którego obiektowi przywrócono formę gotycką.
Spotkanie w Librarii zakończyło się spontaniczną debatą, którą wywołał pomysł przeniesienia z powrotem, po 70 latach, pomnika Mikołaja Kopernika z Plant na dziedziniec Collegium Maius. W dyskusji dominowali entuzjaści tego pomysłu, ale z sali padły też głosy apelujące o uzgodnienie tej idei z opiniami historyków sztuki oraz nawołujące do respektowania, niepozbawionej podstaw, decyzji Karola Estreichera.
22. edycja Nagrody im. Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego
Profesor Michał Masłowski i dr Kamil Ruszała to laureaci 22. edycji Nagrody im. Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego, przyznawanej za publikacje książkowe dotyczące dziejów Europy Środkowo-Wschodniej i jej relacji z Polską od średniowiecza do współczesności. Wyróżnienie jest przyznawane przez krakowski oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego i Wydział Historyczny UJ, a fundatorami są Wydawnictwo Literackie oraz dziekan Wydziału Historycznego UJ. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się 13 grudnia 2022 w Collegium Novum, w rocznicę urodzin jednego z patronów –Henryka Wereszyckiego (1898). Zgromadzonych gości powitał dziekan Wydziału Historycznego UJ prof. Stanisław Sroka, który przypomniał genezę ustanowienia nagrody, a także sylwetki jej patronów. Słowa do uczestników spotkania skierował także prorektor UJ prof. Piotr Jedynak: W ciągu tych 22 lat świat zdążył się kilkakrotnie zmienić. Ten świat, który nam
jest najbliższy, czyli świat szkolnictwa wyższego, dzisiaj znajduje się pod presją ewaluacji i gromadzenia punktów. I takie wydarzenia jak to dzisiejsze spotkanie,
na szczęście, dają odpór tym nowym tendencjom. Pokazuje, że celem i zadaniem jest nagrodzenie osób, które mają istotne, dobrej jakości, osiągnięcia. Wpisuje się nie tylko w historię Wydziału Historycznego UJ, Polskiego Towarzystwa Historycznego i Wydawnictwa Literackiego, ale również całego Uniwersytetu Jagiellońskiego i środowiska historyków.
Profesor Michał Pułaski, przewodniczący kapituły, zaprezentował wszystkie publikacje nominowane w konkursie, a następnie ogłosił nazwiska laureatów. Nagrodę główną przyznano dr. Kamilowi Ruszale za książkę Galicyjski eksodus. Uchodźcy podczas I wojny światowej w monarchii Habsburgów. Autor jest pracownikiem Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, zajmuje się badaniem dziejów społecznych, gospodarczych i politycznych monarchii austro-węgierskiej, ze szczególnym uwzględnieniem Galicji. Ponadto w kręgu jego zainteresowań znajduje się pierwsza wojna światowa, głównie uchodźstwo wojenne, przymusowe migracje oraz miejsca upamiętniające poległych w tym konflikcie.
– „Galicyjski eksodus” przedstawia zapomniane doświadczenia uchodźstwa z lat pierwszej wojny światowej. Uchodźstwa, które dotąd było troszkę na marginesie zainteresowań badawczych, a zasługuje na bardzo pilną uwagę Autor dotarł do licznych źródeł, między innymi austriackich, czeskich i węgierskich, a jego publikacja ukazuje sytuację uchodźców od ewakuacji, poprzez pobyt na uchodźstwie, aż po kwestie powrotów lub pozostania w miejscach, do których dotarli. To zarazem opowieść o relacjach międzykulturowych mieszkańców tej samej monarchii, którym przyszło spotkać się dopiero w warunkach kryzysu wojennego, tuż przed agonią swojego państwa – powiedział prof. Michał Pułaski.
Nagroda honorowa została przyznana prof. Michałowi Masłowskiemu za książkę Mity i symbole polityczne Europy Środkowo-Wschodniej. Autor jest profesorem literatury polskiej, znawcą epoki romantyzmu, historii teatru oraz antropologii kultur Europy Środkowej. Zajmuje się również tłumaczeniem literatury polskiej na język francuski. Przez wiele lat wykładał na Uniwersytecie Paris IV – Paris-Sorbonne, jest prezesem Stowarzyszenia Polonistów Polskich we Francji. Wyróżniona praca jest poświęcona mitom obecnym, niegdyś i teraz, w świadomości społecznej wybranych środkowoeuropejskich wspólnot narodowych, a także tych z pogranicza. Dotyczy także kwestii procesów narodowotwórczych i kształtowania się samoidentyfikacji zbiorowości ludzkich (koncepcje
ojczyzny, rola języka narodowego, funkcje literatury, znaczenie stereotypów). – I to jest niezwykłe połączenie, kiedy polonista wynajduje problemy bardzo istotne dla historii, posługując się swoim wspaniałym językiem, komunikatywnością, trafiając do umysłów swoich czytelników. Praca została już zrecenzowana w Polsce, w Czechach, Francji, na Węgrzech, zyskała wiele pozytywnych opinii i cieszy się wielkim uznaniem
mówił prof. Michał Pułaski. W imieniu laureata, z którym połączono się on-line, pamiątkowy dyplom odebrała dr hab. Helena Krasowska z Instytutu Slawistyki PAN.
Nagroda im. Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego jest przyznawana od 2001 roku, naprzemiennie autorowi polskiemu lub zagranicznemu. W 2022 roku przypadła jej krajowa edycja, a wyróżnione książki zostały wydane w latach 2020–2022.
Oblicza postpamięci – konflikty czy negocjacje?
Przeszłość
wpływa na teraźniejszość w różnorodny sposób. Pamięć o wydarzeniach i doświadczeniach, przekazywana na rozmaite sposoby, ujawnia się jednak przede wszystkim w bezpośrednich spotkaniach i relacjach ze świadkami i uczestnikami zdarzeń. Nie oznacza ona tylko wiedzy, ale także emocje, niewerbalne komunikaty nadawane i odbierane przede wszystkim międzygeneracyjnie – między przedstawicielami różnych pokoleń. W takiej perspektywie pamięci o doświadczeniach poprzedniego pokolenia zrodziła się koncepcja postpamięci, którą Marianne Hirsch zdefiniowała, odnosząc się do pamięci przedstawicieli drugiej i kolejnych generacji dziedziczących traumy po swoich bliższych i dalszych przodkach.
Tak rozumiane badania postpamięci stanowią ważny nurt wielu dyscyplin naukowych, o czym świadczy, między innymi, żywe zainteresowanie cyklem konferencji zatytułowanym „Oblicza postpamięci”, zainicjowanym w 2014 roku. Piąta edycja tego wydarzenia odbyła się w dniach 25–26 października 2022 w Krakowie. Konferencję zorganizowano we współpracy Instytutu Studiów Międzykulturowych
UJ oraz Instytutu Lingwistyki Stosowanej
Uniwersytetu Warszawskiego, tym razem także pod patronatem Sekcji Badań nad
Dziedzictwem i Pamięcią Kulturową Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. Partnerem konferencji było Muzeum KL
Plaszow w Krakowie, którego przedstawi-
ciele nie tylko wzięli udział w obradach, ale też oprowadzili uczestników po terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu pracy i koncentracyjnego Plaszow, który stanowi rodzaj „rzeczywistego laboratorium pamięci i postpamięci”.
Inspiracją dla określenia ram piątego spotkania była książka Michaela Rothberga Pamięć wielokierunkowa. Pamiętanie Zagłady w epoce dekolonizacji oraz postawione w niej pytanie o to, czy pamięć musi być źródłem konfliktów, czy też może stać się obszarem negocjacji. Przyjmując za punkt wyjścia koncepcję pamięci wielokierunkowej Rothberga, uczestnikom zaproponowano zatem namysł nad zagadnieniami konfliktów i negocjacji. Czy pamięć zbioro-
wa zbudowana wokół danej traumy zawsze musi przesłaniać pamięć związaną z inną traumą i z nią konkurować? W jaki sposób realizuje się negocjowanie różnych pamięci w przestrzeni społecznej? Czy pokojowa interakcja jest w ogóle możliwa, zważywszy na temperaturę emocjonalną sporów wokół dawnych wydarzeń? Jak zachowują się wobec siebie grupy społeczne, które swoją tożsamość zbudowały na pamięci różnych wydarzeń lub różnej pamięci tych samych wydarzeń? Czy konflikty pamięci ujawniają się tylko w obszarze społecznym, czy też mogą dotyczyć jednostki? Czy jednostka może nosić w sobie różne traumy odziedziczone i jak sobie z tym radzi? Czy autobiograficzna narracja tożsamościowa
pozwala jednostce skutecznie przezwyciężać konflikty pamięci?
Podobnie jak w poprzednich edycjach konferencji, mimo zawężenia pola poszukiwań, nie nałożono żadnych ograniczeń geograficznych ani czasowych. W ten sposób krakowskie spotkanie stało się miejscem wymiany doświadczeń dla badaczy reprezentujących różne dziedziny i różne podejścia teoretyczne i metodologiczne. Wzięli w niej udział kulturoznawcy, historycy, literaturoznawcy, językoznawcy, socjolodzy, politolodzy, historycy sztuki, filmoznawcy, teatrolodzy z kilkunastu ośrodków badawczych w Polsce i za granicą, między innymi w Czechach, Izraelu, na Litwie i w Stanach Zjednoczonych.
Wykład inauguracyjny, zatytułowany Narrating Defeat, Generating Hope, wygłosiła prof. Ann Rigney z Universiteit Utrecht, przedstawiając założenia, wstępne wyniki oraz postulaty z prowadzonych obecnie badań nad pamięcią kulturową o protestach w Europie.
W trakcie dwudniowych obrad przedmiotem refleksji uczyniono oblicza postpamięci w narracjach o sudeckim dziedzictwie czesko-niemieckim, na kartach hiszpańskich metaliterackich powieści graficznych podejmujących temat wojny domowej (1936–1939), w węgierskiej, austriackiej, polskiej czy japońskiej kinematografii, a także w litewskiej, polskiej, serbskiej i chilijskiej (nurt de los hijos) literaturze.
Zaprezentowano współczesne procesy uzgadniania pamięci w kontekście „wojny pomników” w Ukrainie czy kontrowersje wokół pomnika Polaków wysiedlonych z Wielkopolski, instytucjonalizacji polskiej postpamięci o żołnierzach wyklętych oraz rosyjskiej o drugiej wojnie światowej, realizowanej w działalności centrów rosyjskich w Niemczech i Austrii. W interesujący sposób ujęto badania dotyczące portugalskich prób dekolonizowania pamięci i przestrzeni oraz szwedzkich pomników stanowiących rodzaj zadośćuczynienia.
W perspektywie współczesnych praktyk i zwyczajów funeralnych przeanalizowano natomiast pamięć o ofiarach zagłady Romów i Sinti. Inny historyczny wymiar budowania „trwałej pamięci” o ojczyźnie i ludobójstwie miała prezentacja wyników badań na temat periodyków Ormian, ukazujących się w języku angielskim i ormiańskim w latach 1920–1950 w USA. W wystąpieniu zidentyfikowano dwie sprzeczne postawy w budowaniu ormiańskiej pamięci zbiorowej: akcentującej pamięć o „starym świecie”
oraz instrumentalizującej pamięć na rzecz integracji w „nowym świecie”.
Uczestnicy mogli też poznać współczesne narracje rodzinne „pokolenia po” kampanii asymilacyjnej przeprowadzonej przeciwko etnicznym Turkom i muzułmanom w komunistycznej Bułgarii, której kulminacją były czystki etniczne w 1989 roku.
Nie zabrakło również teoretycznych i metodologicznych rozważań nad ikonosferą i symboliką polityczną w przestrzeni politycznej, konfliktami i negocjacjami w perspektywie historii mówionej czy badań medioznawczych. Zaprezentowano najnowsze badania wskaźnika „subiektywnego poziomu wpływu Holokaustu”
(SHIL, Subjective Holocuast Influence Level) potomków ocalałych z Szoa i jego wpływu na ich codzienne życie, nawyki oraz samopoczucie. Przedstawiono też szanse i zagrożenia projektu USC „Shoah Dimensions in Testimony” – interaktywnych biografii, opartych na systemie pytań i odpowiedzi, które umożliwiają podtrzymywanie dialogu z ocalałymi przez kolejne, przyszłe pokolenia.
Przedmiotem analizy uczyniono też konkretne dzieła literackie, wśród których znalazły się, między innymi, Zamach Harry’ego Mulischa, Media vida Care Santos, Oskarżam Auschwitz Mikołaja Grynberga, Lezioni de tenebra Heleny Janeczek, Granica zapomnienia, Rok komety, Ludzie sierpnia, Dzieci Kronosa – Siergieja Lebiediewa, a także Fałszerze pieprzu Moniki Sznajderman. Do kręgu zainteresowań badaczy należały również dzieła filmowe (Hannasschlafende Hunde Andreasa Grubera i Dowód tożsamości Mikołaja Grynberga), spektakle teatralne (1946 Remigiusza Brzyka, Epizody niepamięci Eweliny Marciniak i What the heil?! Bartłomieja Błaszczyńskiego) oraz wybrane dzieła graficzne Thomasa Kilppera, Andrzeja Kowalczyka i Witolda Zaręby.
W dyskusjach nad postpamięcią nie mogło zabraknąć również rozważań nad
milczeniem i przemilczaniem. Jako kolejny przykład szerokiego spojrzenia na kategorię zaproponowaną przez Marianne Hirsch i prezentacji różnych obliczy postpamięci można potraktować komparatystyczną analizę koncepcji milczenia w badaniach nad procesami narodowotwórczymi. W tym przypadku przedmiotem wystąpienia uczyniono dziedzictwo i wyzwania stojące przed współczesną Hiszpanią. Ważnym głosem było wystąpienie Susan Jacobowitz z USA, która, z jednej strony jako badaczka, z drugiej zaś – jako „nosicielka traumy”, tak mówiła: [mój ojciec] nigdy nie chciał rozmawiać o tym, co spotkało jego i jego rodzinę w przeszłości. [...] Zmagałam się z wyobcowaniem i brakiem tożsamości. Kiedy mój ojciec w końcu podzielił się ze mną swoją historią, zaczęłam poznawać siebie i znacznie się do niego zbliżyłam. Ale musiałam też nauczyć się, jak przyjąć nową rolę: rolę nosicielki Holokaustu Pamięć o przeszłości – zwłaszcza o traumatycznych doświadczeniach – wpływa na działania kolejnych pokoleń: albo kładzie się cieniem na stosunki międzyludzkie i międzynarodowe, generując nowe konflikty, albo – poprzez odważne podjęcie i naświetlenie jej mechanizmów i form – pozwala na zrozumienie rzeczywistości, nie wolnej od różnego rodzaju negocjacji i kompromisów. Platformę do prezentacji aktualnych badań, interdyscyplinarnej dyskusji i refleksji nad obliczami postpamięci kolejnych pokoleń, grup, społeczeństw i narodów naznaczonych traumą stanowiła piąta edycja konferencji. Opinie wyrażone przez jej uczestników w trakcie ewaluacji świadczą o sensowności i potrzebie kontynuowania spotkań w tej formule, pokazując jednocześnie, że tytułowe oblicza postpamięci pozostają tematem inspirującym i otwierającym wciąż nowe perspektywy badawcze.
Paweł Plichta Instytut Studiów Międzykulturowych Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ
78. rocznica wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau
25stycznia
2023 w auli Collegium Novum odbyła się uroczystość upamiętniająca 78. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau.
Spotkanie otworzył rektor UJ prof. Jacek Popiel. Podkreślił znaczenie tegorocznego spotkania, odbywającego się w trybie stacjonarnym – z korzyścią dla odbioru i wymowy uroczystości (przez ostatnie dwa lata była ona organizowana on-line, z uwagi na pandemię COVID-19). Wyraził radość z udziału w spotkaniu młodzieży i nadzieję, że z roku na rok będzie jej przybywać. Następnie powitał gości przybyłych na uroczystość, a wśród nich: Ryszarda Pagacza – pierwszego wicewojewodę małopolskiego, Michaela Grossa – konsula generalnego Niemiec w Krakowie, Wiaczesława Wojnarowśkyego – konsula generalnego Ukrainy w Krakowie, przedstawicieli krakowskiego Urzędu Marszałkowskiego i Okręgowej Izby Lekarskiej, prorektora UJ ds. Collegium Medicum prof. Tomasza Grodzickiego oraz przedstawicieli krakowskiego Katolickiego Liceum Montessori im. Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Słowa powitania skierował także do organizatorów i gospodarzy wydarzenia: prof. Igora Gościńskiego – prezesa Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego, oraz prof. Aleksandra B. Skotnickiego –wiceprezesa.
Rektor krótko przybliżył cel organizowania uroczystości upamiętniającej wyzwolenie KL Auschwitz-Birkenau. Podkreślił konieczność takich działań –aby pamięć o tamtych wydarzeniach nie zginęła w mrokach historii. Przywołał postacie osób ocalonych: Mariana Turskiego, który przetrwał dwa marsze śmierci, Bronisławę (Niusię) Horowitz-Karakulską, Władysława Bartoszewskiego, którego znamienne słowa o obozie zacytował: Ono [Auschwitz] musi być wiecznie palącą raną ludzkości. Podkreślił też, że o niemieckich nazistowskich zbrodniach nie sposób mówić i myśleć rutynowo, ale nie
należy też uciekać w milczenie, lecz przypominać o tym wciąż nowym pokoleniom. Następnie gospodarze uroczystości przypomnieli, że w 2018 roku podjęto decyzję o rozpoczęciu projektu „Medical Review Auschwitz”, który obejmuje,
między innymi, rozpowszechnianie artykułów opublikowanych w „Przeglądzie Lekarskim – Oświęcim” w przekładzie na język angielski. W ramach projektu podjęto się przetłumaczenia znakomitej większości artykułów zawartych w tak
zwanych „Zeszytach Oświęcimskich” z trzydziestoletniego okresu ich publikowania (1961–1991), w których zapisano wiele tysięcy stron, stworzono około 1000 artykułów, współpracowano z setkami autorów.
W kontekście trwających obecnie procesów tłumaczeniowych „Zeszytów Oświęcimskich” prof. Skotnicki przypomniał ideę ich wydawania. Przedstawiały tematykę tak zwanej traumy oświęcimskiej, a przyświecała im dewiza: Pamięć – przestroga – pojednanie. Piętnaście lat po zakończeniu drugiej wojny światowej chciano bowiem opisać historię terroru
dostęp do literatury naukowej mogły być wówczas nieznane. Weryfikacja historyczna nigdy nie ingeruje w tekst, ponieważ ten jest często tekstem pierwotnym, z lat 60. XX wieku. Jest to także kwestia szacunku dla zasług całego środowiska „Przeglądu Lekarskiego”, które publikowało te treści przez wiele lat.
Artykuły w „Przeglądzie Lekarskim” są źródłem bardzo cennym, zwłaszcza w przypadkach, gdy brakuje dokumentacji. Sięgną do nich wszyscy zainteresowani problematyką obozów koncentracyjnych w kontekście medycznym oraz badający tak zwaną traumę oświęcimską – utrzy-
dr. Kępińskiego i dr. Kłodzińskiego. Druga grupa to teksty historyczne, opisujące genezę obozów i pobyt w nich, o walorach pamiętnikarskich – bo autorstwa byłych więźniów i więźniarek. Trzecia grupa tekstów to biogramy, zwłaszcza przedstawicieli służb medycznych.
O projekcie tłumaczeniowym wypowiada się w filmie prof. Teresa Ulewiczowa, podkreślając, że przekład na język angielski odbywać się musi zespołowo. Ów zespół tworzą – oprócz Pani Profesor –dr Marta Kapera i dr Maria Kantor. Średnio tłumaczą około 40 artykułów rocznie. Są to teksty o różnej objętości, ale również
hitlerowskiego. Z inicjatywy prof. Józefa Bogusza, prof. Antoniego Kępińskiego i prof. Zdzisława J. Ryna, kontynuowanej następnie przez prof. Igora Gościńskiego i prof. Marię Rybakową, przez 30 lat styczniowy numer „Przeglądu Lekarskiego” – flagowej publikacji Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego – był poświęcony tej wyjątkowej idei. Artykuły – często relacje osób ocalałych z Zagłady – publikowano tam od początku lat 60. XX wieku. Część z nich to wspomnienia lekarzy bądź pielęgniarzy mających styczność ze szpitalem więziennym (niektóre dotyczą wydarzeń, których byli świadkami), inne pisali lekarze leczący więźniów. To są ich obserwacje i wnioski.
Dziś rozwój wiedzy pozwala ujrzeć szerzej to, o czym słyszeli i co obserwowali w obozie. Weryfikacja historyczna artykułów z „Przeglądu Lekarskiego” polega na przybliżeniu faktów, które nie są ujęte w tekstach. Polega też na doszczegółowieniu i ewentualnym wskazaniu tej literatury, która może ową wiedzę poszerzyć. Ma służyć uściśleniu danych liczbowych, statystycznych, które z uwagi na skromny
mujące się przez wiele lat następstwa pobytu w obozie koncentracyjnym. Do literatury światowej wprowadził to pojęcie prof. Kępiński. Sięgają po nie również ci, którzy szukają informacji o konkretnych lekarzach, ukazało się bowiem wiele wspomnień byłych więźniów-lekarzy. Ma to duży walor edukacyjny i jako źródło naukowe, gdyż prezentuje postawy lekarzy, którzy narażając się, ratowali życie. Są to wartości uniwersalne, które w każdym czasie są godne podziwu.
Obecni na uroczystości przedstawiciele Katolickiego Liceum Montessori w Krakowie im. Sprawiedliwych wśród Narodów Świata; od lewej uczniowie: Urszula Wielek, Bartłomiej Bednarz, Szymon Król, oraz prezes Fundacji Wspierania Idei Marii Montessori „Ziarnko Maku” Agnieszka Górecka
różnej jakości materiału (wagi tematu). Zaakcentowała ciążącą na tłumaczach ogromną odpowiedzialność, ponieważ treść artykułów jest porażająca: to teksty świadków i ocalałych, a także obozowych lekarzy. Praca jest wymagająca, gdyż równocześnie trzeba tworzyć odniesienia i wyjaśnienia dla osób nieznających historii.
Podczas styczniowej uroczystości w auli Collegium Novum goście mieli możliwość obejrzenia krótkiego filmu o historii wydawnictwa. Komentarza w trakcie i w przerwach pomiędzy poszczególnymi kadrami, jako znakomity znawca tematu, podjął się prof. Aleksander B. Skotnicki.
Film przypomina, że pierwsze teksty do „Zeszytów Oświęcimskich” wybrał prof. Zdzisław J. Ryn. Dotyczyły przede wszystkim skutków pobytu w obozach. To pokłosie badań grupy psychiatrów z lat 60. i 70. XX wieku, skupionych wokół
Konferencja w ramach projektu „Medical Review Auschwitz” odbyła się po raz pierwszy w 2018 roku. Organizatorzy to Polski Instytut Evidence Based Medicine we współpracy z Towarzystwem Lekarskim Krakowskim, UJ CM, wydawnictwem Medycyna Praktyczna, Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau, Polskim Towarzystwem Opieki Duchowej w Medycynie, ośrodkami bioetyki oraz organizacjami międzynarodowymi, zajmującymi się tematyką medycyny i Holokaustu. Konferencja stanowi platformę wymiany wiedzy między lekarzami a historykami. Można poznać historie więźniów, schemat obozowego życia, lekarzy-więźniów i lekarzy-esesmanów,
próbować znaleźć odpowiedź na pytanie co sprawiło, że przysięga Hipokratesa przestała mieć znaczenie i została przez nazistów sponiewierana. Celem konferencji jest też nagłośnienie projektu i formułowanie przesłania dotyczącego bioetyki dla przyszłych pokoleń. Zestawienie dwóch aspektów – lekarskiego i historycznego – daje w miarę kompletne spojrzenie na tematykę obozową. Ta konferencja – to lekcja etyki, historii i medycyny.
Profesor Aleksander B. Skotnicki podkreślił, że doroczne konferencje pozwalają na dotarcie do dużej grupy ludzi – zwłaszcza młodych – w Polsce i poza jej granicami z przekazem, że medycyna nazistowska jest hańbą współczesnej medycyny.
Profesor Igor Gościński zauważył, że projekt „Medical Review Auchwitz” przyczyni się do lepszego zrozumienia przez społeczeństwo międzynarodowe mrocznego okresu „praktykowania” medycyny przez nazistów, który stanowi smutną lekcją dla przyszłych pokoleń. Projekt przeznaczony jest przede wszystkim dla odbiorców z szeroko pojętych kręgów medycznych, gdyż zawiera przesłanie o fundamentalnym znaczeniu właśnie dla etyki medycznej.
W trakcie uroczystości pracownik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Bohdan Piętka przypomniał szczegóły niesławnej akcji „Oderberg” w jej 80. rocznicę. Brutalne aresztowania miały miejsce w nocy z 11 na 12 sierpnia 1943 roku, schwytano wówczas około 700 osób. Ofiarą nazistów padli mieszkańcy trzech powiatów: sosnowieckiego, będzińskiego i chrzanowskiego. Aresztowano całe rodziny wraz z dziećmi, które następnie rozdzielano, najczęściej do KL Auschwitz (dorosłych) i tak zwanych Polenlagrów (dzieci) – obozów dla Polaków wysiedlanych na terenie prowincji górnośląskiej.
Jednym z „najsławniejszych” był obóz w Potulicach (będący podobozem KL Stutthof), gdzie w nieludzkich warunkach dzieci przebywały aż do wyzwolenia w 1945 roku. Dla upamiętnienia tych wydarzeń dziś w Czeladzi wznosi się pamiątkowy obelisk, a 19 lutego każdego roku odbywają się uroczystości z udziałem żyjących świadków tamtych okrucieństw.
W trakcie prelekcji gościom zaprezentowano zdjęcia baraków więzienia w Mysłowicach, KL Auschwitz-Birkenau oraz liczne dokumenty: akty zgonu więźniów, listy pisane do rodziny i inne.
Akcja „Oderberg” nie była przypadkiem odosobnionym. Jesienią 1943 roku miała miejsce tak zwana sprawa mosińska – masowe represje skierowane przeciwko podziemiu w Mosinie pod Poznaniem, a były także inne, podobne.
Pod koniec spotkania prof. Skotnicki przypomniał raz jeszcze o konieczności kontynuacji pracy prof. Józefa Bogusza i Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego oraz o tym, jakie działania były podej-
mowane przez lata, aby utrzymać żywą pamięć o bohaterach tamtych dni. Poza publikacjami w „Zeszytach Oświęcimskich” miały miejsce spotkania w auli Collegium Novum z osobami, które dawały świadectwo, opowiadając o osobistych przeżyciach. Tradycję tę kontynuuje się obecnie poprzez składanie im wizyt przez członków zarządu Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego. Podsumowując spotkanie, prof. Aleksander B. Skotnicki odwołał się do filmu Stevena Spielberga Lista Schindlera z 1993 roku, przywołując historie dwóch mężczyzn: Olka Alerhanda i Marcela Goldmanna. Ten ostatni ma obecnie 99 lat, mieszka w Izraelu, jest poetą. Wiersz jego autorstwa Mój Kraków prof. Skotnicki odczytał na zakończenie uroczystości. Po nim wysłuchano internetowego występu uczniów Katolickiego Liceum Montessori w Krakowie im. Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy odśpiewali hymn szkoły.
Apel
Komitetu ds. Opieki nad Grobami
Profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego
Uniwersytet Jagielloński jako uczelnia publiczna nie może, w myśl obowiązujących przepisów prawnych, finansować renowacji grobów profesorskich. Stąd Komitet ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ zwraca się do wszystkich, którym pamięć o zmarłych profesorach Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest obojętna, z uprzejmą prośbą o dokonywanie wpłat, także z odpisu 1,5 % podatku na organizację pożytku publicznego, z przeznaczeniem na odnawianie mogił profesorów UJ. Wpłat można dokonywać na konto Stowarzyszenia Mieszkańców „Żaczka”:
nr konta 74 1240 4445 1111 0010 2217 6300, KRS 0000260174
z adnotacją „Groby Profesorów UJ”.
Dzięki dotychczasowemu wsparciu możliwa była rewaloryzacja 24 grobów oraz opłacenie nienaruszalności dalszych pięciu miejsc wiecznego spoczynku profesorów naszego Uniwersytetu.
Wszystkim, którzy zechcą wesprzeć naszą działalność – serdecznie dziękujemy!
Nie tylko Kroke...
Jak to się stało, że Żydzi osiedli w Krakowie? Od kiedy tu mieszkali? Ilu jest ich dzisiaj? W jakim języku mówili i mówią Żydzi krakowscy? Te i inne pytania słyszymy bardzo często nie tylko na krakowskim Kazimierzu. Są one jednymi z wielu, na które odpowiedź będzie można znaleźć w nowej publikacji poświęconej historii krakowskich Żydów.
W grudniu 2022 roku Wydawnictwo Literackie wydało książkę Nie tylko Kroke. Historia Żydów krakowskich – pracę zbiorową pod redakcją Edyty Gawron i Michała Galasa, przygotowaną z udziałem ośmiu autorów, w większości pracowników UJ związanych z Instytutem Judaistyki: Czesława Brzozy, Anny Jakimyszyn-Gadochy, Alicji Maślak-Maciejewskiej, Adama Kaźmierczyka, Stefana Gąsiorowskiego, Przemysława Zarubina oraz redaktorów tomu. Koncepcja książki powstała już ponad dekadę temu, natomiast intensywne prace nad nią trwały przez ostatnie dwa lata.
majer bałaban i uzuPełnianie jego krakowskiego OPUS MAGNUM
Publikacja jest przedstawiana w kontekście jedynej istniejącej dotychczas obszerniejszej syntezy dziejów Żydów krakowskich – pracy polsko-żydowskiego historyka Majera Bałabana Historja Żydów w Krakowie i na Kazimierzu (1304–1868). dwutomowego wydania wkrótce minie sto lat. Autor badał i opisał historię Żydów w Krakowie i Kazimierzu etapami – najpierw od średniowiecza do połowy XVII wieku (1304–1655), ten pierwszy tom ukazał się nakładem gminy żydowskiej w Krakowie w 1912 roku. Po kilku latach uzupełnił go o kolejną część, obejmującą lata 1656–1868, oba tomy zostały opublikowane w 1931 roku. W latach trzydziestych XX wieku prawdopodobnie nikt nie myślał o tym, że publikacja stanie się bezcennym zapisem stanu wiedzy i dostępnych materiałów, z których część bezpowrotnie zaginęła lub została zniszczona w czasie drugiej wojny światowej. W dramatycznych
okolicznościach Zagłady zamordowana została także większość krakowskich Żydów. Sam Majer Bałaban zmarł w getcie warszawskim w grudniu 1942 roku.
Mimo że od wydania dwutomowej pracy Bałabana minęło ponad 90 lat, do dziś nie ukazała się syntetyczna publikacja, która uzupełniłaby opisaną przez niego historię o dzieje Żydów krakowskich w drugiej połowie XIX wieku, a także przez cały wiek XX oraz czasy współczesne. Tę lukę w badaniach i publikacjach dostrzegało nie tylko wielu badaczy, ale także sami potencjalni czytelnicy. Znacznie łatwiej jest bowiem sięgnąć po podstawowe informacje historyczne w książkowej syntezie, niż szukać ich w wielu rozproszonych monografiach, artykułach, a nawet w samych materiałach źródłowych.
W ostatnich latach ukazało się wiele publikacji wypełniających luki, uzupełniających bądź też korygujących teksty Bałabana. Przykładem są, między innymi, prace prof. Hanny Zaremskiej dotyczące średniowiecza czy też liczne publikacje prof. Czesława Brzozy – obejmujące okres dwudziestolecia międzywojennego. Wydano również liczne monografie i artykuły dotyczące różnych aspektów historii żydow-
skiego Krakowa. Duży w tym udział mają naukowcy i absolwenci Instytutu Judaistyki UJ i ogólnie Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także pracownicy pozostałych uczelni krakowskich i instytucji muzealnych.
koncePcja Publikacji i wsPółPracy
Na przestrzeni ostatnich dekad podejmowano także próby ponownego, bardziej całościowego ujęcia dziejów Żydów krakowskich, czego przykładami są, między innymi, praca Eugeniusza Dudy Krakowskie judaica (Kraków 1991), zbiór tekstów dotyczących XIX i XX wieku, które ukazały się w języku angielskim w tomie 23. rocznika „Polin. Studies in Polish Jewry” – „Jews in Kraków” (red. Michał Galas i Antony Polonsky, 2011), publikacja (i wystawa) Dzieje krakowskich Żydów na przestrzeni wieków. Materiały z zasobów Archiwum Narodowego w Krakowie (Kraków 2018). Brak kompleksowej publikacji obejmującej całość historii Żydów krakowskich był dostrzegany od lat, dyskutowano także pomysły przygotowania kontynuacji pracy Bałabana lub napisania na nowo historii krakowskich Żydów aż do czasów współczesnych. Gdy w 2009 roku z inicjatywy pracowników ówczesnej Katedry Judaistyki UJ powołano Ośrodek Studiów nad Historią i Kulturą Żydów Krakowskich UJ, przedstawione zostały pierwsze szkice nowej monografii. Plany takiej publikacji
były także popierane przez, między innymi, ówczesnego sekretarza Polskiej Akademii Umiejętności prof. Jerzego Wyrozumskiego, przewodniczącego Komisji Historii i Kultury Żydów PAU prof. Jana M. Małeckiego oraz byłego dyrektora Wydawnictwa Literackiego Andrzeja Kurza. Wszyscy oni zgadzali się co do tego, że przygotowanie syntezy historii Żydów krakowskich nie będzie możliwe bez udziału pracowników krakowskiej judaistyki. Doktor habilitowany Michał Galas, profesor UJ i dr Edyta Gawron przygotowali wtedy wstępny projekt publikacji. Inicjatywę wspierała także urodzona w Krakowie przewodnicząca Związku Krakowian w Izraelu Lili Haber.
Po wielu latach projekt został zrealizowany dzięki wsparciu i zaangażowaniu Wydawnictwa Literackiego w Krakowie, które ma już w swojej ofercie wiele monumentalnych opracowań dotyczących historii Krakowa, ale także dziejów Żydów, w szczególności w okresie drugiej wojny światowej. Wydawnictwo, wspólnie z redaktorami, zdecydowało się pracować z zespołem kilku autorów, przygotowujących poszczególne części popularnonaukowej syntezy dziejów krakowskich Żydów od wczesnego średniowiecza do współczesności.
historia od samego Początku...
Pierwsze informacje o obecności Żydów w rejonie Krakowa pochodzą z X wieku, a bardziej regularne osadnictwo Żydów rozwijało się w kolejnych wiekach
od okolic Wzgórza Wawelskiego, przez centrum Krakowa i rejon dzisiejszej ul. św. Anny, po współczesną dzielnicę Kazi-
mierz. Historia Żydów była nierozerwalnie związana kolejno z trzema miastami: Krakowem, Kazimierzem i Podgórzem, które w późniejszym okresie zostały połączone (odpowiednio w XIX i na początku XX wieku) i stworzyły dzisiejszą aglomerację krakowską. W związku z tym w obecnych granicach miasta funkcjonowały tak naprawdę trzy gminy żydowskie: krakowska, kazimierska i podgórska, a struktury gminne ostatecznie udało się połączyć w jedną całość dopiero w okresie międzywojennym.
Historia krakowskich Żydów to jednak nie tylko gminy, lecz także losy indywidualnych osób, rodzin, stowarzyszeń i nieformalnych grup rozsianych po terenie prawie całego miasta. To wkład w rozwój Krakowa, lokalnej gospodarki, nauki i kultury. Żydzi krakowscy nie są też ograniczeni przestrzenią miasta, wielu z nich bowiem migrowało, osiedlając się w innych miejscach w Polsce i poza granicami kraju, tworząc, przynajmniej w swoich największych skupiskach, organizacje –ziomkostwa, landsmannschafty – koncentrujące się na kontynuacji tradycji i pamięci o przodkach, ale także starające się utrzymać związki z miastem rodziców, dziadków czy pradziadków.
intelektualne i współuczestniczyli w rozwoju gospodarczym. Aktywność wybitnych rabinów w okresie „złotego wieku”, w połączeniu z działalnością pierwszych żydowskich drukarni, uczyniła z Krakowa religijne centrum życia i dziedzictwa Żydów aszkenazyjskich. W XIX wieku niezwykle ważna była działalność żydowskich intelektualistów związanych ze środowiskiem postępowym, którzy pośredniczyli pomiędzy kulturą polską a tradycyjną żydowską, jednocześnie aktywnie współtworząc polskie dziedzictwo kulturowe. Nie bez znaczenia był także wkład Żydów krakowskich oraz – szerzej – galicyjskich w rozwój ruchu syjonistycznego na przełomie XIX i XX wieku, a następnie ich zaangażowanie w tworzenie państwa Izrael.
Specjalny dodatek ilustrowany
„Nowego Dziennika”, wydany z okazji 60-lecia urodzin rabina
Ozjasza Thona; 1930
W okresie międzywojennym właśnie w Krakowie zainicjowano wiele rozwiązań edukacyjnych, w tym sieć szkół Bejs Jakow dla dziewcząt żydowskich, które do dziś funkcjonują w systemie edukacji izraelskiej i w kilku krajach diaspory.
Żydzi krakowscy są także ważną częścią diaspory żydowskiej na świecie, przez wieki współtworzyli bowiem podstawy edukacji i życia religijnego, kreowali elity
Obecnie rzesze turystów i pielgrzymów odwiedzających nasze miasto i miejsca związane z wielkimi postaciami i wydarzeniami sprawiają, że żydowskie dziedzictwo jest ważnym elementem tożsamości zarówno Żydów, jak i nieżydowskich mieszkańców Krakowa. W tym kontekście należy także pamiętać o wydarzeniach, ludziach
i miejscach związanych z zagładą Żydów w czasie drugiej wojny światowej. Miasto straciło wtedy około 90 procent swoich żydowskich obywateli, ale ich dziedzictwo i pamięć o nich pozostają nadal żywe.
Czasy współczesne to nie tylko funkcjonowanie Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie, ale także innych organizacji i instytucji religijnych i społecznych. Proces odradzania żydowskiego życia w Krakowie reprezentuje chociażby działalność Centrum Społeczności Żydowskiej (JCC Krakow), a promocję żydowskiej historii i kultury można zobaczyć choćby dzięki aktywności Żydowskiego Muzeum Galicja.
krakowscy żydzi, żydowscy krakowianie
Historia społeczności to także zbiór indywidualnych losów, nie tylko tych najbardziej znanych osób, ale także innych
jednostek realnie kształtujących codzienne życie otoczenia. Przez wieki w Krakowie działało wielu wybitnych rabinów i postaci związanych z gminą żydowską. Ich wkład w rozwój judaizmu i cywilizacji żydowskiej jest nie do przecenienia. Postaci te wpisały się nie tylko w dzieje gminy krakowskiej, ale ukształtowały dziedzictwo Żydów aszkenazyjskich i żydowską diasporę w Europie Środkowo-Wschodniej, społeczność migrującą w ostatnich dwóch wiekach także na inne kontynenty. Nawet dziś te osoby, jak wybitny talmudysta rabin Mojżesz Isserles czy edukatorka, twórczyni szkół Bejs Jakow Sara Szenirer, są znane większości Żydów ortodoksyjnych na świecie. Studiujący w Krakowie pod koniec XIX wieku Maurycy Gottlieb jest uznawany za jednego z najważniejszych i najwybitniejszych malarzy żydowskich. Wśród nowojorskich żydowskich koneserów sztuki w połowie XX wieku czołową postacią była pochodzą-
ca z Krakowa Helena Rubinstein, niezwykle skuteczna inwestorka i pionierka światowej branży kosmetycznej. Jeżeli gdzieś na świecie śpiewa się pieśni w jidysz, zwykle są wśród nich utwory Mordechaja Gebirtiga, a gdy grana jest muzyka klezmerska, jest duże prawdopodobieństwo, że artyści wzorują się na Leopoldzie Kozłowskim –ostatnim klezmerze Galicji, mieszkającym przez lata w Krakowie.
Istotne jest również, że praktycznie prawie wszystkie ruchy religijne, społeczne i polityczne, jakie ukształtowały się w diasporze, znalazły oddźwięk także w Krakowie. Wśród krakowskich Żydów nie zabrakło, na przykład, propagatorów mistycznych i mesjańskich ruchów religijnych, a potem wpływów haskali (żydowskiego oświecenia). Wśród zwolenników syjonizmu kluczową rolę odegrał rabin Ozjasz Thon, który był także posłem na Sejm Rzeczpospolitej w okresie międzywojennym. To także w Krakowie mo-
żemy znaleźć przykłady pionierek emancypacji kobiet żydowskich i ich zaangażowania w różne dziedziny życia, nie tylko zresztą społeczności żydowskiej. Krakowscy Żydzi mają także swoich kilka kart w historii sportu żydowskiego, a lokalne kluby – jak Makkabi Kraków czy Jutrzenka – na stałe wpisały się w dzieje sportu na ziemiach polskich. Nie sposób wreszcie nie wspomnieć o tych Żydach, którzy współtworzyli miasto i współrządzili nim, jak choćby wiceprezydent Krakowa Józef Sare. Istotnych postaci, które należałoby tu wymienić, jest znacznie więcej, lecz z uwagi na ograniczenia tekstu wspomnijmy tylko, w kontekście wieku dwudziestego, że jednym z najbardziej popularnych krakowian był prof. Julian Aleksandrowicz, profesor medycyny, ocalały z Zagłady, znany także ze swojej działalności konspiracyjnej jako Doktor Twardy. Ponieważ pokolenie Ocalałych jest reprezentowane przez coraz mniejszą grupę żyjących – warto wspomnieć ostatnią mieszkającą w Krakowie osobę ocaloną dzięki pomocy Oskara Schindlera: Bronisławę „Niusię” Horowitz-Karakulską, czy Tadeusza Jakubowicza – ocalałego z krakowskiego getta i KL Plaszow, uratowanego dzięki pomocy kilku Polaków z podkrakowskich wsi.
okładka złota i symboliczna
Na okładce projektu Kiry Pietrek, utalentowanej graficzki i poetki, wykorzystana została fotografia przedstawiająca ceremonię zaślubin Stelli Wohl i Salo Wieselberga w Krakowie, w 1933 roku. Panna młoda pochodziła z zamożnej rodziny krakowskiej. Jej ojciec, Artur Aron Wohl (również obecny na okładkowym zdjęciu – po lewej stronie, w cylindrze), był właścicielem Domu Bankowego A. Holzer z siedzibą przy ul. Gertrudy 11 i oddziałem na Rynku
Głównym (Sukiennice 9). Pan młody to Salo Wieselberg, urodzony w Kołomyi. Po ślubie młoda para wyjechała do Francji, a stamtąd popłynęli do Nowego Jorku. Co do ich dalszych losów – ciągle trwają badania, ale jedno jest pewne: główni bohaterowie fotografii przeżyli okres Zagłady. Ich historia łączy wiele elementów charakterystycznych dla losów innych Żydów krakowskich i jest też symbolem przetrwania.
Oddając do rąk czytelników książkę Nie tylko Kroke. Historia Żydów krakowskich, pozostaje mieć nadzieję, że znajdą w niej odpowiedzi na wiele pytań, że, być może, zweryfikują swoją dotychczasową wiedzę, a z pewnością znajdą tam wskazówki bibliograficzne, gdzie szukać bardziej szczegółowych informacji.
W tym tekście warto dać jedną odpowiedź – na najczęściej zadawane pytanie: Dlaczego Nie tylko Kroke... ? Kroke to nazwa Krakowa w języku jidysz. Zastana-
wiając się nad tytułem książki, chcieliśmy podkreślić wielowątkowość historii Żydów krakowskich i zróżnicowanie samej społeczności. To nie tylko tradycyjni Żydzi religijni mówiący w jidysz, ale też zasymilowana inteligencja tworząca w języku polskim. To nie tylko muzyka klezmerska (grana dziś okazjonalnie, między innymi przez krakowski zespół instrumentalny Kroke), spektakle i filmy w jidysz, lecz również dzieła światowej literatury i kina. To nie jest tylko historia Żydów z centrum Krakowa, lecz także z przyłączanych do niego miast (Kazimierz, Podgórze) i przedmieść. To wreszcie także Żydzi, którzy urodzili się w Krakowie, ale w różnych okolicznościach i z różnych powodów z niego wyjechali, wyemigrowali z Polski.
A więc – nie tylko Kroke
Edyta Gawron Instytut Judaistyki
W różnorodności (geograficznej) siła!
Współczesne problemy i kierunki badawcze w geografii – to tytuł organizowanej w Instytucie Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ od 2012 roku Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej Młodych Badaczy. Głównym celem przedsięwzięcia jest prezentacja wyników badań doktorów, doktorantów i studentów zajmujących się zagadnieniami z zakresu geografii, gospodarki przestrzennej i dziedzin pokrewnych.
Idea organizacji OKNMB zrodziła się przede wszystkim z powodu braku dostatecznej liczby konferencji naukowych w Polsce, w których udział mogliby brać młodzi badacze. Organizatorzy pragnęli stworzyć przestrzeń, w której geografowie mogliby prezentować wyniki prowadzonych przez siebie badań szerszemu gronu odbiorców.
W założeniu wydarzenie miało odbywać się co roku w drugiej połowie października. Udało się je zrealizować.
W ciągu ostatnich 11 lat w konferencji uczestniczyło w sumie ponad 600 osób, reprezentujących różne instytucje: szkoły, urzędy i firmy, a także 35 uniwersytetów. Uczestnicy konferencji w większości
pochodzą z Krakowa, ale nie brakowało także osób z Warszawy, Poznania, Łodzi, Wrocławia, Torunia, Lublina, Katowic czy Gdańska.
W najbliższej przyszłości planowane jest wprowadzenie także sesji w języku angielskim – jednak głównym językiem konferencji pozostanie język polski. Innym założeniem jest utrzymanie konferencji w formie wyłącznie stacjonarnej, by stworzyć młodym naukowcom możliwość bezpośredniego spotkania i wymiany myśli.
Tematyka wystąpień konferencyjnych od lat jest bardzo mocno zróżnicowana – tak, jak sama geografia, która dziś zaliczana jest do dwóch różnych dyscyplin naukowych: geografii społeczno-ekonomicznej i gospodarki przestrzennej (dziedzina nauki społeczne) oraz nauki o Ziemi i środowisku (dziedzina nauki ścisłe i przyrodnicze).
Podczas XI edycji konferencji, zorganizowanej w październiku 2022 roku, odbyło się 11 sesji: trzy ogólne i osiem specjalistycznych. W trakcie sesji plenarnej, otwierającej konferencję, wskazywano na różnorodność geografii. Skupiono się,
między innymi, na smart przestrzeniach urbanistycznych w kampusach uniwersyteckich. Podejście smart obejmuje wykorzystanie nowoczesnych technologii w celu zarządzania, budowania i wspierania inteligentnej społeczności, zwiększania wydajności infrastruktury miejskiej, optymalizacji zużycia energii oraz efektywnego zagospodarowania przestrzeni i kształtowania nowych miejsc pracy, opartych na wiedzy. Tematyka ta jest przykładem holistycznego podejścia do gospodarki przestrzennej i rozwoju, uwzględniającego aspekty technologiczne, społeczne, gospodarcze, środowiskowe i kulturowe.
Drugim poruszanym tematem było podejście terytorialne w polityce rozwojowej. Terytorializacja polega na różnicowaniu instrumentów polityki rozwoju poprzez dostosowywanie jej rozwiązań prawnych, organizacyjnych i finansowych do specyficznych uwarunkowań i potrzeb danych obszarów. Dzięki temu możliwe jest optymalne wykorzystanie potencjału różnych miejsc do zwiększenia dynamiki ich rozwoju.
Trzeci referat poświęcony został nowoczesnym technikom zarządzania ryzykiem powodziowym w miastach. Jako przykład posłużyło miasto Peterborough w Kanadzie. Wykorzystanie badań geograficznych – w tym przypadku hydrologii i systemów informacji geograficznej (GIS), w powiązaniu z rozwiązaniami inżynieryjnymi, wspiera proces zarządzania przestrzeniami miejskimi.
Mimo dużej różnorodności podejmowanych tematów można je połączyć w kilka grup. Jedną z większych były zagadnienia związane ze zjawiskami pogodowymi i klimatem. Prezentowane badania w skali mikro dotyczyły, między innymi, zjawisk burzowych w Krakowie i Łazach, zmian
temperatury we Wrocławiu czy oddziaływania terenów zielonych na temperaturę, gdzie – jako przykład – posłużył Park Lotników Polskich w Krakowie.
Przeprowadzone na Uniwersytecie Jagiellońskim badania wskazały, że miejsca z bardziej gęstymi skupiskami drzew mają inny mikroklimat niż te w zewnętrznej strefie parku, z niską roślinnością. Duże, zwarte obszary z wysoką roślinnością cechują się w miesiącach letnich wyraźnie niższą temperaturą niż ich otoczenie. Tego typu badania stanowią doskonały punkt wyjścia do dyskusji na temat kształtowania terenów zielonych w miastach.
Prezentowane wyniki badań związanych z klimatologią dotyczyły także zachmurzenia w Polsce czy detekcji chmur z danych satelitarnych. Zachmurzenie bowiem uznawane jest za czynnik ochładzający, choć, na przykład, występowanie chmur piętra wysokiego o niewielkiej grubości przyczynia się do ogrzewania atmosfery.
Inna grupa tematyczna, z dużą liczbą wystąpień, dotyczyła rozwoju lokalnego i rozwoju regionalnego. W zakresie tematycznym tego pierwszego znalazły się małoskalowe badania hałd górniczych w Rybnickim Okręgu Węglowym, polityka biletowa na przykładzie Sopotu, a także kwestie skutków działań na rzecz neutralności klimatycznej na przykładzie Bielska-Białej i powiatu bielskiego. Neutralność klimatyczna to, uogólniając, równowaga pomiędzy emisją a pochłanianiem dwutlenku węgla. Badani mieszkańcy, jako
konsumenci, mają, na przykład, nawyk zbierania toreb materiałowych lub używania plastikowych wielokrotnego użytku. Jednak samochód nadal stanowi dla nich główny środek transportu.
Zagadnienia rozwoju regionalnego skupione zostały na problematyce wykluczenia transportowego na obszarach wiejskich Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego Słupska, szansach i zagrożeniach wobec obszarów wiejskich położonych nad rzekami, a także lokalizacji elektrowni wiatrowych. To zagadnienie jest szczególnie istotne w kontekście zmian klimatycznych i zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego. Ważne, by znajdować odpowiednie lokalizacje pod działalność różnych systemów energii odnawialnej, w tym elektrowni wiatrowych. Należy przy tym uwzględnić wiele różnorodnych czynników lokalizacyjnych, w tym przyrodniczych, prawnych, ekonomicznych, społecznych i technicznych. Zaprezentowane badania dowodzą, że województwo lubelskie charakteryzuje się korzystnymi warunkami przestrzennymi do lokalizowania elektrowni wiatrowych, szczególnie w jego południowej i południowowschodniej części.
Podczas konferencji wiele uwagi poświęcono także geografii społecznej. Poruszane zagadnienia dotyczyły doświadczania miejskiego krajobrazu rzecznego na przykładzie Warszawy oraz postrzegania krajobrazu województwa małopolskiego z punktu widzenia studentów krakowskich uczelni oraz popkultury. Kultura popularna
wpływa bowiem na decyzje o spędzaniu czasu wolnego oraz na przestrzeń, w której ten czas się spędza. Prezentowany na konferencji referat dotyczył spotkań fanów twórczości fantastycznej, podczas których można brać udział w panelach poświęconych popkulturze, a także uczestniczyć w turniejach gier planszowych lub komputerowych. Okazuje się, że spotkania takie są wydarzeniami wyjątkowymi w przestrzeni miejskiej, a organizowane w ich ramach aktywności stanowią ważną atrakcję zarówno dla mieszkańców, jak i turystów.
Podczas konferencji sporo czasu poświęcono także użytkowaniu ziemi. Jako przykłady służyły: zlewnia Jamnego w Gorcach, Bielsko-Biała oraz wrocławskie tereny nadrzeczne. W przypadku pierwszego wykazano, że obszar badań uległ znaczącym przemianom pod względem użytkowania terenu: nastąpił wzrost powierzchni lasów i zabudowań gospodarczych, głównie kosztem gruntów ornych i użytków zielonych. Prężnie zachodzące zmiany intensywnie modyfikowały funkcjonowanie prawie wszystkich elementów środowiska przyrodniczego.
Do tematyki dynamicznie zmieniających się terenów nadrzecznych odnosił się także trzeci z wymienionych referatów. Proces zwracania się miast ku rzekom oraz rosnące zainteresowanie inwestorów terenami nadrzecznymi sprawiły, że jesteśmy świadkami ogromnych przemian w obrębie rzek w miastach. Kierunek, w jakim zmierzają, to przede wszystkim zabudowa
mieszkaniowa wielorodzinna, co niesie ze sobą wiele wyzwań. Wciągu ostatnich kilkunastu lat we Wrocławiu powstało wiele nowych inwestycji mieszkaniowych skupionych wokół rzeki. Zmiany te są wyraźnie dostrzegalne w tkance miejskiej i funkcjonalności tych obszarów. Procesy rewitalizacyjne, nowa polityka miejska i zmiana podejścia do terenów nadrzecznych sprawiły, że obecnie są to jedne z najatrakcyjniejszych lokalizacji. Miasto, choć w dokumentach strategicznych nie poświęca wiele uwagi terenom nadrzecznym, wyraźnie podkreśla ich wagę poprzez nowe inwestycje publiczne. Działalność prywatna opiera atrakcyjność inwestycji na wykorzystaniu waloru bliskości rzeki, co widoczne jest tak w nazewnictwie nowych kompleksów mieszkaniowych, jak i sposobie zagospodarowania nadrzeczy.
Poza sesjami referatowymi podczas konferencji odbyła się również sesja posterowa, o bardzo urozmaiconej tematyce. Wśród zagadnień, które ukazują zróżnicowanie geografii, warto wskazać, na przykład, zagrożenia uprawy winorośli w winnicy uniwersyteckiej w Łazach w kontekście zjawisk pogodowych. Na podstawie wymagań siedliskowych uprawianych odmian winorośli wyróżniono najgroźniejsze zjawiska meteorologiczne zagrażające plonom. W wyniku przeprowadzonych badań stwierdzono, że najważniejszym zagrożeniem dla winnicy w Łazach są bardzo silne oraz długotrwałe opady deszczu, pojawiające się w maju i czerwcu, a więc na początku kwitnienia winorośli. Najbardziej niekorzystnym okresem dla uprawy winorośli był rok 2010, kiedy to w maju wystąpiła rekordowa miesięczna suma opadów.
Bardzo niebezpieczne są również przymrozki. W okresie wiosennym mogą one doprowadzić do zwiędnięcia i uschnięcia latorośli, a w jesiennym – do uszkodzenia liści, co wiąże się z zakończeniem procesu fotosyntezy przed osiągnięciem pełnej dojrzałości owoców. Wyjątkowo niskie plony uzyskano również w roku 2013, na skutek zniszczeń wywołanych przez gradobicie. W 2018 roku, kiedy wystąpiło najwięcej dni gorących oraz najmniej dni z przymrozkiem, w winnicy osiągnięto plony najwyższe.
Innym wartym wyróżnienia tematem był wpływ przyspieszenia technologicznego na zmiany społeczno-gospodarcze, środowiskowe, przestrzenne i polityczno-instytucjonalne w Polsce w perspektywie do 2050 roku. Postęp technologiczny (cyfryzacja gospodarki, coraz powszech-
niejszy internet rzeczy, coraz silniejsza sztuczna inteligencja, wzrost znaczenia biotechnologii) będzie stanowił istotny czynnik zmian w Polsce. Przewiduje się, między innymi, minimalizację znaczenia przestrzeni fizycznej, ale i obciążenie środowiska, zmianę relacji międzyludzkich i biznesowych, a także nowe formy zagrożeń związanych z intensywną cyfryzacją i technologizacją wszystkich sfer życia. W ramach badań, dzięki analizom raportów foresightowych, globalnych raportów społeczno-gospodarczych, publikacji międzynarodowych think-tanków, analizie statystycznej opartej na międzynarodowych bazach danych oraz ankiecie delfickiej, interdyscyplinarne grono krajowych ekspertów zidentyfikowało sześć megatrendów i 25 trendów kluczowych.
Uczestnicy XI Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej Młodych Badaczy Współczesne problemy i kierunki badawcze w geografii zaprezentowali swoje osiągnięcia, niejednokrotnie odwołując się do dorobku innych dziedzin nauki. Ich badania dotyczyły zarówno skali lokalnej – pojedynczych wsi, miast, regionów geograficznych, jak i obszaru całego globu. Prezentowane referaty i postery miały wymiar teoretyczny, metodyczny oraz empiryczny. Konferencja unaoczniła, że współczesne problemy i kierunki badawcze w geografii są zróżnicowane, a stwierdzenie, że „geografowie zajmują się prawie wszystkim” – nie jest przesadzone.
Łukasz Fiedeń Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ
Fundusze stypendialne UJ
Stypendyści
czterech uniwersyteckich
funduszy, blisko 60 osób, spotkali się z władzami Uczelni 13 grudnia 2022 w auli Collegium Novum. Zgromadzonych powitał rektor UJ prof. Jacek Popiel.
Fundusze stypendialne UJ są finansowane ze środków Uczelni oraz z darowizn osób i instytucji. W ramach Funduszu Stypendialnego im. prof. Franciszka Ziejki pomoc udzielana jest osobom, które chcą podjąć studia w języku polskim na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale pomimo uzyskania wybitnych wyników w nauce, ze względu na sytuację polityczną, nie mają możliwości kształcić się w ojczystym kraju.
Fundusz Stypendialny Ad Polonos przeznaczony jest dla studentów oraz uczestników studiów doktoranckich, bę-
dących potomkami zesłańców polskich, a wyróżniających się wynikami w nauce i innymi osiągnięciami. Powstał z inicjatywy prof. Urszuli Marty Doleżal, która przeznaczyła na jego realizację środki finansowe, chcąc upamiętnić swojego męża ‒ prof. Mariana Doleżala.
Fundusz Stypendialny im. Bohdana Łysiaka daje wsparcie finansowe wyróżniającym się w nauce studentom i doktorantom Uniwersytetu Jagiellońskiego. Powstał i utrzymuje się ze środków ofiarowanych Uniwersytetowi Jagiellońskiemu przez Lidię Procyk i Annę Łysiak, które w ten sposób uczciły pamięć swego ojca.
Rektorski Fundusz Stypendialny dla Olimpijczyków przeznaczony jest natomiast dla studentów pierwszego roku studiów pierwszego stopnia lub jednolitych
studiów magisterskich, którzy rozpoczęli naukę w roku uzyskania świadectwa dojrzałości, a także doszli do finałów olimpiad ogólnopolskich i międzynarodowych. Stypendystom pogratulował prorektor UJ prof. Armen Edigarian, jednocześnie dziękując darczyńcom za wsparcie, a osobom oceniającym wnioski, którym przewodniczył prof. Jerzy Pisuliński, za ich pracę. Odczytał również list, który do wyróżnionych skierowała prof. Urszula Marta Doleżal. Następnie, wraz z rektorem UJ prof. Jackiem Popielem, kanclerz UJ Moniką Harpulą oraz kwestor UJ Teresą Kapcią, wręczył laureatom Własnych Funduszy Stypendialnych UJ pamiątkowe dyplomy.
Polsko-ukraińskie spotkanie stypendystów CANPACK
Wtym trudnym dla Ukrainy czasie na Wydziale Prawa i Administracji UJ zorganizowano spotkanie absolwentów jednego z prowadzonych przez Wydział programów ukraińskich: wymiany studentów z Narodowym Uniwersytetem „Akademia Kijowsko-Mohylańska” (NaUKMA),
2020/2021. Łącznie wzięło w nim udział 15 roczników. Stąd 15. rocznica w 16 lat po rozpoczęciu wymiany.
Pierwszy kontakt między wydziałami prawa UJ i NaUKMA został nawiązany w 2004 roku, podczas Pomarańczowej Rewolucji. W 2006 roku, z inicjatywy
z Ukrainy, którym stypendium CANPACK dało możliwość pobytu na WPiA UJ, oraz 31 studentów prawa UJ, którzy pojechali na stypendium do Kijowa. Warto podkreślić długoterminowość wsparcia fundatora, który przez cały okres funkcjonowania programu przeznaczył na finansowanie
finansowanej od 2006 roku przez program stypendialny CANPACK. Zjazd odbył się 18 listopada 2022 w Pałacu Larischa przy ul. Brackiej.
Hasłem przewodnim zjazdu było „15 + 1”, gdyż odbył się on z okazji nietypowej rocznicy programu stypendialnego CANPACK: pierwsi stypendyści z UJ i NaUKMA rozpoczęli pobyt na partnerskich uczelniach w październiku 2006 roku. Program stypendialny jest prowadzony do tej pory, z pandemiczną przerwą w roku akademickim
prof. Tadeusza Włudyki, ówczesnego dziekana WPiA UJ, i dzięki nawiązaniu przez niego kontaktu z fundatorem stypendiów –spółką CANPACK SA, udało się rozpocząć stałą wymianę studentów. Ze strony ukraińskiej przez długie lata program wymiany był mocno wspierany przez nieżyjącego już prof. Andrija Meleszewycza, początkowo dziekana Wydziału Nauk Prawnych, a potem prezydenta Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.
Przez 15 lat w wymianie wzięło udział 65 osób: 34 stypendystki i stypendystów
stypendiów około 700 000 złotych. Koordynatorami programu byli od początku dr Marek Porzycki i dr Ulrich Ernst. Obecnie wymianę koordynują: ze strony UJ – dr Marek Porzycki i Iryna Kotlarska-Fesiuk, ze strony ukraińskiej – dr Roksolana Khanyk-Pospolitak, a opiekunką programu ze strony fundatora jest Magdalena Pająk. Fundusz stypendialny CANPACK do 2020 roku funkcjonował jako fundusz wydziałowy, a w 2021 roku został formalnie przekształcony we własny fundusz stypendialny UJ.
Z perspektywy kilkunastu lat funkcjonowania programu duże wrażenie robią dalsze ścieżki zawodowe stypendystek i stypendystów CANPACK. Wielu spośród nich jest zaangażowanych, w roli ekspertów, w proces reform w Ukrainie, uczestnicząc w nim zarówno od strony instytucji publicznych i organizacji międzynarodowych, jak i organizacji pozarządowych. Wśród absolwentów programu dwie osoby osiągnęły rangę wiceministrów: Mladena Kachurets w 2019 roku była wiceministrem ochrony zdrowia Ukrainy,
Fot. Filip Radwański Powitanie uczestników zjazdu przez dziekana WPiA UJ prof. Jerzego Pisulińskiego, druga od lewej dr hab. Małgorzata Podrecka, wiceprezes CANPACK SA Mladena Kachurets, była wiceminister ochrony zdrowia Ukrainy, w trakcie swojego wystąpienia Rozmowy absolwentów programu oraz przedstawicieli CANPACK podczas zjazduodpowiadając za reformowanie systemu kształcenia lekarzy, a Marcin Przydacz od 2019 do 2023 roku był podsekretarzem stanu w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych odpowiedzialnym, między innymi, za politykę wschodnią, po czym w styczniu 2023 roku został szefem Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP. Wielu osobom stypendium CANPACK otwarło drogę do kolejnych pobytów stypendialnych i studiów na czołowych uczelniach: zdobywali, między innymi, stypendium Fulbrighta czy stypendium Lane’a Kirklanda, studiowali na uniwersytetach w Cambridge, Lund i Waszyngtonie oraz w College of Europe w Brugii. Wiadomo już o pięciu osobach, które zdobyły stopień naukowy doktora, a jedna doktora habilitowanego. Wielu absolwentów z sukcesem spełnia się też w praktyce prawniczej – w kancelariach prawnych, działach prawnych dużych korporacji oraz w wymiarze sprawiedliwości. W zjeździe zorganizowanym 18 listopada 2022 uczestniczyło 29 stypendystek i stypendystów, którzy przybyli do Krakowa nie
tylko z Polski i Ukrainy, ale również z Austrii, Holandii, Belgii i Wielkiej Brytanii. Obecne były także związane z programem osoby z UJ, NaUKMA i CANPACK. Łączna liczba uczestników zjazdu wyniosła 40 osób. Gości powitali dziekan WPiA UJ prof. Jerzy Pisuliński, wiceprezes CANPACK SA dr hab. Małgorzata Podrecka oraz – łączący się zdalnie z Kijowa – dziekan Wydziału Nauk Prawnych NaUKMA prof. Denys Azarow. Obrady otwarły przemówienia dr hab. Małgorzaty Podreckiej oraz Mladeny Kachurets. Następnie koordynatorzy programu (Marek Porzycki, Iryna Kotlarska-Fesiuk, Roksolana Khanyk-Pospolitak i Magdalena Pająk) we wspólnym wystąpieniu podzielili się refleksjami na temat jego historii, założeń i perspektyw na przyszłość. Trzonem programu były trzy panele, w których absolwenci przedstawili wystąpienia dotyczące różnych tematów z zakresu współpracy między Ukrainą a Polską i Unią Europejską w warunkach toczącej się wojny, jak również integracji europejskiej Ukrainy w świetle uzyskania latem 2022 roku statusu państwa kandydac-
kiego. Po każdym wystąpieniu toczyła się ożywiona dyskusja.
Spotkanie po latach stało się okazją do odświeżenia dawnych znajomości i nawiązania nowych kontaktów, zwłaszcza między stypendystami z bardziej odległych od siebie roczników. Przyczyniły się do tego także wieczorne spotkania uczestników w krakowskich restauracjach, których zorganizowanie było możliwe dzięki hojnemu wsparciu zjazdu przez CANPACK. Osoby przybyłe spoza Krakowa często podkreślały, jak dużym sentymentem darzą nasze miasto i Uniwersytet Jagielloński. Mamy nadzieję na kolejne spotkanie w Kijowie – w pokojowych warunkach, w Ukrainie, która będzie już państwem członkowskim Unii Europejskiej albo będzie finalizować negocjacje akcesyjne. Jesteśmy pewni, że obecni i przyszli absolwenci programu stypendialnego CANPACK odegrają w tym procesie istotną rolę.
Iryna Kotlarska-Fesiuk
Marek Porzycki
Wydział Prawa i Administracji UJ
Nowa siedziba Rady Kół Naukowych UJ
2 lutego 2023 odbyło się oficjalne otwarcie nowej siedziby Rady Kół Naukowych UJ. Pomieszczenia znajdują się w budynku przy ul. Czapskich 4. Studenci zyskali nowe biuro oraz przestrzeń wspólną przeznaczoną do pracy i spotkań dla Kół Zrzeszonych. Pokoje wyposażone zostały, między innymi, w komputery, stół konferencyjny, telewizor i drukarki, które będzie można wykorzystywać na potrzeby organizacji spotkań i bieżącej pracy. W wydarzeniu uczestniczyli: rektor UJ prof. Jacek Popiel, prorektor UJ prof. Armen Edigarian, przewodnicząca Samorządu Studentów UJ Katarzyna Jedlińska, koordynator ds. systemu wsparcia studentów Dawid Kolenda, kierownik Działu Spraw Studenckich Szymon Janota, przewodniczący Rady Kół Naukowych UJ Grzegorz Kaliszewski oraz redaktor naczelna miesięcznika „Alma Mater” Rita Pagacz-Moczarska. Red.
Od lewej: Grzegorz Kaliszewski, rektor UJ prof. Jacek Popiel i Katarzyna Jedlińska
Pomieszczenia znajdują się w budynku przy ul. Czapskich 4
Wyjść na zewnątrz i zagrać na telefonie
Rankiem 13 maja 2022 w centrum Krakowa dopisywała wiosenna aura, kusząc, by opuścić duszne sale wykładowe. Przed Collegium Novum UJ zebrała się grupa uczniów i studentów. Przyszli, by zagrać, choć w co dokładnie – tego nie wiedzieli. Słyszeli co nieco o Młodej Polsce i Weselu Wyspiańskiego oraz że będą potrzebowali telefonów z włączoną nawigacją. Na przybyszów czekali już autorzy tego tajemniczego projektu. Znajdujący się w pobliżu plakat przedstawiał dwoje zakochanych, odzianych w tradycyjne stroje krakowskie. Tak właśnie wyglądała premiera gry Krakowiacy w mieście.
– To nie jest test z historii, to jest fabuła. Pospacerujemy trochę po mieście, poznamy Kraków z innej strony, zaskakującej nawet dla samych jego mieszkańców – zachęcała autorka gry Marta Kurkowska-Budzan. „Krakowiacy w mieście” to mobilna gra terenowa, w której używa się telefonu. Aplikacja ActionTrack za pomocą lokalizacji GPS pozwala przechodzić od punktu do punktu i wykonywać różne zadania – wyjaśnia Justyna Gołąbek, przedstawicielka firmy Good Books, od której Wydział Historyczny UJ wykupił licencję na korzystanie z aplikacji.
ActionTrack oparta jest o Mapy Google. Gracze wybierają interesujący region i tworzą na nim szablon gry, łącząc ze sobą kolejne punkty (checkpointy) fabuły. Gracz wykonuje zadanie, a następnie nawigacja mówi mu, dokąd powinien skierować swe kroki. Kiedy dotrze do wskazanego miejsca, otrzymuje kolejne zadanie – i tak aż do końca gry. W Krakowiakach gracze przenoszą się do czasów pod koniec XIX wieku, stając się druhnami lub drużbami przygotowującymi do ceremonii pannę młodą bądź pana młodego. – Proces projektowy był dość długi. Pani profesor napisała całą fabułę, a my pomogłyśmy od strony technicznej, przekładając ją na aplikację – tłumaczy Justyna Gołąbek. Co na to wszystko sami gracze?
– Już wcześniej brałam udział w czymś podobnym. Fajna sprawa, aplikacja działa bardzo sprawnie, można pospacerować, pozwiedzać Kraków i trochę się rozerwać –komentuje Joanna, jedna z uczestniczek gry.
– Można przenieść się w czasie, co jest świetną sprawą, bo na co dzień idzie się po prostu ulicami, mając w głowie własne sprawy – dodaje Julia.
– Cała gra była tak skonstruowana, że przybliżała ducha epoki, co ja osobiście
uwielbiam – to już wypowiedź Natalii, zwyciężczyni premierowej rozgrywki.
– Uczestnicy błyskawicznie odnaleźli się w formule, bo już po niespełna dwóch godzinach pierwsi z nich stanęli na mecie –opowiadał jeden z wolontariuszy imprezy.
Nagród rozdano sporo, bo uczestnicy startowali w kategoriach indywidualnych i drużynowych. Sukces gry najlepiej obrazują słowa samej autorki: Już mam w głowie pomysł, aby wkrótce zrobić kolejną grę, lepszą od poprzedniej
I rzeczywiście, następna gra pojawiła się dość szybko, choć jej autorami nie byli już profesorowie, lecz studenci. W listopadzie 2022 roku do Instytutu Historii UJ trafił pierwszy rozdział Zgrozy w Instytucie. Gra skupia się na wyjątkowej historii jednego z uniwersyteckich budynków –Collegium Witkowskiego, i związanych z nim postaci. Aby nie było zbyt naukowo, pojawiły się także elementy fantastyczne. W budynku przy ul. Gołębiej 13 dochodzi do serii niepokojących zdarzeń. Z kranów cieknie zielonkawa woda, ze ścian odpada tynk, a wokół spróchniałe kości i włosy. Władze Uczelni całą winą obarczają konserwatorów, hydraulików i sprzątające, ale prof. Krzysztof
temat inne zdanie. Aby potwierdzić swoje przypuszczenia, prosi o pomoc jednego ze studentów.
– „Zgroza w Instytucie: Rozdział 1” to dopiero początek mrocznej, pełnej tajemnic historii o gmachu Collegium Witkowskiego, bo rozdziałów będzie więcej – komentuje Marek Blacha, twórca scenariusza gry.
Zgroza w Instytucie, choć także wykonana w ActionTrack, nie jest – jak Krakowiacy w mieście – oparta na lokalizacji GPS, lecz na kodach QR.
– Będziemy przemieszczać się między piętrami i skanować kolejne kody,
a potem już wszystko zależy od naszej kreatywności i inwencji – mówi Kinga Handzlik, autorka znakomitych grafik do gry. – Napotkane postacie będą miały dla nas różne zadania, a gracze będą musieli wykazać się sprytem, odwagą, a niekiedy też bezczelnością. Kto będzie chciał na własną rękę przeprowadzić śledztwo w Instytucie Historii, będzie mógł to zrobić w dowolnym miejscu i czasie, bo też po premierze Zgroza w Instytucie została przeprogramowana na wersję „kanapową”. Wystarczy pobrać aplikację ActionTrack i zeskanować odpowiedni kod.
Gry wideo już dawno przestały być postrzegane jako mierna, niewymagająca rozrywka. Zasłużenie zyskały status kulturowego medium, zdolnego przekazywać złożone treści i kształtować umysły odbiorców. Mobilne gry terenowe, takie jak
te oparte na programie ActionTrack, mogą w równej mierze bawić, co edukować. Nie trzeba nawet wymyślać własnej fabuły –wystarczy stworzyć choćby szablon z klasycznej powieści, prezentując ją młodemu odbiorcy w zupełnie nowej, atrakcyjnej formie. Rozwiązań jest wiele.
Zgroza w Instytucie powróci w mury Collegium Witkowskiego w rozdziale drugim. Z pewnością też Krakowiacy w mieście jeszcze niejeden raz „przejdą się” po Plantach. Obecni i przyszli autorzy mają zresztą mnóstwo pomysłów i wiele okazji na ich zrealizowanie – w końcu święto Uniwersytetu Jagiellońskiego już w maju! Pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość, pobrać aplikację ActionTrack i – będąc w gotowości – wypatrywać kolejnego kodu do zeskanowania.
W dialogu nauki ze sztuką
Z prof. Bartoszem J. Płachno i dr. Kamilem Moskowczenko
– kuratorami wystawy Na pograniczu światów. Vol. 2. Natura rzeczy, rozmawia Rita Pagacz-Moczarska
□ W Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ – gdzie na co dzień można oglądać blisko siedem tysięcy obiektów, wybranych z unikatowej, liczącej w sumie pół miliona eksponatów kolekcji naturaliów – udało się zorganizować, już po raz drugi, wyjątkową wystawę prezentującą prace artystów zainspirowanych zbiorami CEP. Oba wydarzenia odbyły się pod wspólnym hasłem Na pograniczu światów. Jak w tej sytuacji sztuka nawiązuje dialog z nauką, a jak nauka ma się do sztuki?
■ Bartosz J. Płachno: Zgadzamy się z Panią, że nasza wystawa to dialog między nauką a sztuką, a także przeszłości ze współczesnością. Dokumentacja naukowa może mieć walory sztuki albo też stanowić inspirację dla wytworzenia obiektów sztuki. Podobnie elementy kolekcji naukowych, zarówno naturalia,
jak i dawny sprzęt naukowy, dostarczają doznań estetycznych i mogą być bodźcem do działań artystycznych. Cykl naszych wydarzeń wpisuje się w kierunek przenikania obszaru nauki z obszarem sztuki.
□ Pierwsza odsłona przedsięwzięcia odbyła się w ubiegłym roku (13 stycznia – 13 marca 2022) z udziałem siedmiorga artystów: prof. Łukasza Huculaka, dr hab. Anny Kołodziejczyk, dr. Kamila Moskowczenki – z Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu, dr. hab. Marcina Zawickiego – z Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, oraz Magdaleny Chmielek, Grzegorza Bugaja i Alex Banaś – absolwentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W tym roku, w dniach 18 stycznia – 28 lutego w galerii wystaw czasowych, mogliśmy oglądać obrazy, grafiki i rzeźby dziewiętnaściorga
twórców. Czy to przypadek, czy zamierzony zabieg kuratorów wystawy, by tym razem postawić jeszcze mocniejszy akcent na artystyczną różnorodność?
■ Bartosz J. Płachno: W tym roku różnorodność stała się słowem-kluczem. Trochę był to ukłon w stronę osób zwiedzających kolekcje CEP. Każdy z nas ma inną wrażliwość, odbiera sztukę w osobisty, wyjątkowy sposób. Chcieliśmy każdemu odbiorcy wystawy dać możliwość odnalezienia dzieła, które będzie na niego oddziaływało w sposób szczególny.
□ Prace trojga artystów: prof. Łukasza Huculaka, dr hab. Anny Kołodziejczyk i dr. Kamila Moskowczenki, pojawiły się w obu odsłonach wystawy. Według jakiego klucza zapraszali Panowie twórców do udziału w tym projekcie?
■ Bartosz J. Płachno: Obecna wystawa jest kontynuacją ubiegłorocznego projektu, dlatego chcieliśmy wprowadzić element łączący oba wydarzenia. Stąd właśnie obecność trojga artystów z poprzedniej edycji. W tym roku, oprócz nich, w projekcie udział wzięli: prof. Wojciech Pukocz, prof. Anna Szewczyk, dr hab. Przemek Pintal, dr hab. Jacek Dłużewski, dr Paweł Baśnik, dr Jarosław Grulkowski, dr Daniela Tagowska, dr Michał Marek, mgr Zofia Pałucha, mgr Krystian Czaplicki – z Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, a także prof. Małgorzata Wielek, dr Wojciech Ireneusz Sobczyk, dr Krzysztof Marchlak, dr Krzysztof Gil, dr Bartosz Zaskórski – z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie oraz dr hab. Rafał Borcz – z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Oczywiście, wszyscy musieli mieć w twórczości elementy zachwytu nad naturą. W związku z tym, że postawiliśmy na różnorodność, wyeksponowaliśmy, na przykład, interpretacje natury jako nieskrępowanej kobiecości (kobieta bogini – matka, ale zarazem niszczycielka) w niezwykle barwnych i odważnych obrazach Małgorzaty Wielek, konfrontując je z bardzo tradycyjnym językiem malarskim Pawła Baśnika (czaszki).
□ W jaki sposób dobierane były prace na wystawę?
■ Kamil Moskowczenko: Sam wybór autorów wynikał już właściwie z założeń projektu. Konkretne prace wybraliśmy, biorąc pod uwagę ich potencjał nawiązania dialogu z eksponatami Centrum Edukacji Przyrodniczej oraz kontekstów, które mogliśmy zaprezentować dzięki zestawieniom prac dotykających podobnej materii.
□ W tym roku wystąpił Pan (pytanie do dr. Kamila Moskowczenki) w podwójnej roli, jako artysta i współkurator wystawy. Proszę powiedzieć, co było dla Pana inspiracją w tworzeniu obrazów prezentowanych w ramach tegorocznego projektu? Jaką rolę odgrywa w nich kolor?
■ Kamil Moskowczenko: Do wystawy Natura rzeczy zaproponowałem dwa obrazy z cyklu „Symetria siarki i rtęci” – geologiczny czy chemiczny aspekt tych obrazów jest w nich mniej istotny, ważna jest dla mnie alchemiczna idea kontrastu pomiędzy ruchem i statyką oraz przeciwstawienie dopełniających się duchowych pierwiastków, symbolizowanych we wczesnej alchemii przez rtęć – płynny metal, i łatwo krystalizującą
siarkę. Kolor i forma tych obrazów nawiązują do motywów spotykanych na skrzydłach motyli nocnych oraz żółto-czarnych wzorach niektórych egzotycznych motyli dziennych. Te kontrastowe kolory mają właściwie podobne znaczenie w naturze i kulturze, która odziedziczyła po ewolucji ostrzegawczy walor kontrastu żółcieni i czerni.
□ Różnorodność nowych znaczeń symbolicznych, jakie artyści nadali wybranym przez siebie wątkom przyrodniczym, antropologicznym czy archeologicznym, jest intrygująca i skłania do refleksji. Tematy zwierzęco-roślinne, górskie, architektoniczne przeplatały się z wątkami kobiecości i śmierci. Były też kompozycje powstałe z zebranych z grobów resztek sztucznych kwiatów i nastrojowe pejzaże nawiązujące do malarstwa młodopolskiego...
■ Kamil Moskowczenko: Ważna w przygotowaniu wystawy była możliwość wykreowania pewnych ogólnych wątków interpretacyjnych, na przykład opisującego swoisty niepokój wynikający z kontaktu człowieka z przeszłością jego własnego gatunku. Z przeglądania się w zwierciadle antropologicznej wiedzy (prace Danieli Tagowskiej, obiekt Krzysztofa Gila). Takie dodatkowe treści ulokowane są głównie w relacjach, jakie zachodzą pomiędzy pracami, dlatego wiele czasu poświęciliśmy odpowiedniemu umiejscowieniu obiektów sztuki i eksponatów
muzealnych w przestrzeni galerii. Inny trop określają prace wprost odnoszące się do zachwytu nad naturą i jej przejawami, jak monumentalny pejzaż Wojciecha Pukocza zatytułowany Fudżi, czy – również wielkoformatowy – obraz Michała Marka Mniszek. Na tej wystawie można było także odnaleźć odniesienia do symbolicznego znaczenia przedmiotów pochodzących ze świata natury – jak prace z cyklu „Sowy” Rafała Borcza czy Jajo Anny Szewczyk. W dialog z „warsztatem naukowym” i jego aparaturą wchodzą szczególnie prace Krystiana „Trutha” Czaplickiego oraz, może jeszcze wyraźniej, Wojciecha Ireneusza Sobczyka. Wielowątkowa narracja wystawy ma także związek z różnorodnością sposobów przeżywania natury, która dla jednych pozostaje wartością samą w sobie, podczas gdy dla innych ma sens bardziej jako tło kultury i poprzez kulturę przyglądają się jej przejawom. Tak właśnie dzieje się w przypadku prac Krzysztofa Marchlaka, eksplorującego peryferyczne obszary kultury, by tam odnajdywać na nowo kreowaną naturę. Podobnie nieoczywisty jest kontekst obrazu Anny Kołodziejczyk, który nawiązując do idei obiektu muzealnego, właściwie pozostaje abstrakcyjny. Do relacji kultury i natury nawiązują również w malarstwie Przemek Pintal, Zofia Pałucha oraz – za pomocą grafiki – Bartosz Zaskórski i Jarosław Grulkowski.
□ Pracom artystów towarzyszyły, nawiązujące do prezentowanej tematyki, obiekty pochodzące z kolekcji CEP – na przykład jajo emu, bezkręgowce, kości, wypreparowana skóra czy wybrane skały i minerały. Miały one stanowić dla zwiedzających – jak to określił dr Kamil Moskowczenko –pewien drogowskaz wizualny. Ale nie tylko. Jaką jeszcze inną rolę odgrywały?
■ Bartosz J. Płachno: Poprzez pokazanie naturaliów daliśmy możliwość zaistnienia pewnego dialogu pomiędzy obiektem sztuki a wytworem natury. Obiekty zostały tak wyselekcjonowane, by dopełniały dane dzieło artysty lub były inspiracją do powstania dzieła sztuki. W ten sposób nawiązujemy do dawnych gabinetów osobliwości (kunstkammer i wunderkammer), w których naturalia sąsiadowały na równych prawach z dziełami rąk ludzkich – dziełami sztuki, instrumentami muzycznymi czy też instrumentami naukowymi oraz przedmiotami, które pochodziły z krajów egzotycznych dla Europejczyków.
□ Ciekawym pomysłem było także wkomponowanie wybranych prac artystycznych w stałą część wystawy CEP, w tak zwanym Pokoju Profesorskim. W niektórych przypadkach trudno było te prace odróżnić od obiektów muzealnych... Proszę opowiedzieć coś więcej o wykorzystanych w tym pokoju pracach.
■ Bartosz J. Płachno: Tzw. Pokój Profesorski jest swoistą kreacją nawiązującą do dawnych gabinetów, dlatego dokonaliśmy interwencji artystycznej, umieszczając w nim z jednej strony obiekty, które wtapiają się w to wnętrze, na przykład nastrojowe krajobrazy Łukasza Huculaka, kompozycję biologiczno-laboratoryjną Wojciecha Ireneusza Sobczyka, a z drugiej – instalację Krystiana Czaplickiego, która jest przykładem sztuki konceptualnej i wyraźnie wyróżnia się na tle innych obiektów w gabinecie. W gabinecie znalazł się także obraz Małgorzaty Wielek – portret kobiety z twarzą pokrytą tatuażami, który przypomina wizerunki Maorysów i kojarzy się ze zbiorami antropologiczno-etnograficznymi.
□ Projekt cieszył się sporym zainteresowaniem zwiedzających, zyskał także aprobatę władz rektorskich UJ i ASP oraz dyrektora Centrum Edukacji Przyrodniczej. Czy to znaczy, że przedsięwzięcie ma szansę na stałe zagościć w kalendarzu wystawowym CEP? Czy w tej kwestii mają Panowie już jakiś plany na przyszłość?
■ Bartosz J. Płachno: 13 stycznia 2023 wystawa została otwarta z udziałem dyrektora CEP dr. Roberta Czuchnowskiego, profesora UJ, oraz prorektora ds. badań naukowych UJ prof. Piotra Kuśtrowskiego i prorektor ds. naukowych i współpracy z podmiotami zewnętrznymi ASP dr hab. Marty Płonki, profesor ASP. Uzyskaliśmy już zapewnienie od prorektora UJ i dyrektora CEP o chęci dalszej współpracy, co nas bardzo cieszy. Mogę tylko zdradzić, że plany są. Mamy już koncepcję kolejnej wystawy oraz wytypowanych twórców. Teraz wszystko zależy od funduszy i artystów. Więcej nie zdradzimy. Chcemy, by była
□ Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska
HistoriUJemy
Kobiety na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od (nie)obecności do profesury
Czy historia kobiet na Uniwersytecie
Jagiellońskim zaczyna się dopiero pod koniec XIX wieku, kiedy na Wydziale Filozoficznym rozpoczęły studia Jadwiga Sikorska, Janina Kosmowska i Stanisława Dowgiałło? Oczywiście, że nie! Choć przez wieki panie nie miały możliwości studiowania, to jednak były związane z krakowską Almae Matris niemal od początku jej istnienia. Zapisywano je, na przykład, jako zasłużone dobrodziejki w Metryce Uniwersytetu Krakowskiego, a w XV wieku pewna kobieta miała już nawet rozpocząć studia w Krakowie. Kolejny wiek to czas działalności prof. Andrzeja Glabera z Kobylina – zagorzałego zwolennika emancypacji kobiet, zaś na początku XIX wieku siostry Studzińskie otrzymały, jako pierwsze kobiety w Europie, tytuł magistra farmacji.
bajka czy historia? o studentce na uniwersytecie krakowskim w XV wieku
W wiekach średnich i w okresie nowożytnym kobiety nie mogły uczęszczać na uniwersytety w żadnym kraju, z wyjątkiem Italii. Co w takim razie z krakowską Nawojką? Czy istniała naprawdę, czy była postacią historyczną? A może, obok Smoka Wawelskiego, należy umieścić ją na półce z krakowskimi legendami? Sprawa Nawojki przypomina kulę śnieżną, którą tocząc, rzesze laików oraz badaczy powiększały o kolejne hipotezy. Nadawano jej różne imiona: Nawojka, Jakub, Andrzej, a do dziś o miejsce jej pochodzenia najżarliwiej rywalizują Gniezno z Dobrzyniem. Również kwestia rodziców nie jest
Pierwsze studentki na Uniwersytecie Jagiellońskim, od lewej: Stanisława Dowgiałłówna, Jadwiga Sikorska i Janina Kosmowska; około 1894
do końca jasna. Różnie też mówi się o kulisach jej zdemaskowania. Według jednej hipotezy – miał ją rozpoznać krajan z Wielkopolski, inna wersja podaje, że rzecz wydała się podczas „lanego poniedziałku”.
Nawojka niejedną ma twarz, w zależności od epoki. W XIX wieku był to symbol emancypacji kobiet. W XXI wieku publicyści wkładają wiele wysiłku, aby określić jej postać jako legendarno-historyczną. W historiografii pojawia się niczym zjawa: czasami współcześni historycy lokalizują ją w Krakowie w 1407 roku, innym razem w latach 1415–1417, zaś ci bardziej łaskawi dają nam możliwość wyboru jej bytności w stolicy Królestwa Polskiego w latach 1400–1420. Czy jednak ona naprawdę istniała?
Źródłem w tym przypadku są XV-wieczne Dialogi historyczne Marcina ze Spisza, wiedeńskiego benedyktyna. Zawarł w nich historię kobiety pochodzącej z Wielkopolski, która po uzyskaniu podstawowego wykształcenia
i śmierci rodziców, przebrana w męski strój, przez dwa lata uczęszczała w Krakowie na uniwersyteckie zajęcia. Imię studentki jednak nie pada. Według relacji dziejopisarza nie zdołała uzyskać tytułu (bakalaureatu), gdyż pewnego dnia jej prawdziwa płeć została rozpoznana przez strażników w domu mieszczanina Kaltherbriga. Postawiona przed sądem, uniknęła jednak surowej kary. Świadkowie mieli potwierdzić jej cnotliwe życie i pilność w nauce. Na pytanie, dlaczego ukryła swoją płeć, odpowiedziała: z miłości do nauki . Następnie udała się do klasztoru, gdzie została nauczycielką, a później ksienią.
Kluczową kwestią jest tu wiarygodność opata Marcina. Jego opowieść wydaje się być fantazją literacką, z wykorzystaniem popularnego wówczas motywu kobiety przebranej w męski strój. Ale... Pojawienie się w tekście nazwiska świadków zdarzenia oraz konkretnego miejsca, czyli domu mieszczanina Kaltherbriga, ma decydujące znaczenie. Był on bowiem znanym dobrodziejem Uniwersytetu i krakowskim kupcem. Informacja o nim oraz obecnych podczas zdemaskowania osobach nie wnosi wprawdzie nic do fabuły, ale ma na celu uwiarygodnienie właśnie całej historii. Wzmianka ta skłania kilku historyków do opinii, że w XV wieku mieliśmy w Krakowie studentkę.
n ie mogły, a jednak były
Kiedy szukamy obecności kobiet w studenckich ławach Uniwersytetu Krakowskiego, pierwsza przychodzi na
myśl Nawojka. Jednak jaka by nie była prawda o tej postaci, jej imię nigdy nie znalazło się w uniwersyteckiej Metryce Mało kto dziś pamięta, że w XV–XVI wieku w Krakowie wpisano do tej księgi wiele innych niewiast. Jedną z nich, w pierwszej połowie XV wieku, była córka kasztelana krakowskiego Katarzyna Mężykówna. Pojawiły się tam również przedstawicielki niższych warstw społecznych: w 1517 roku Barbara, wdowa po szewcu krakowskim Macieju Opatowczyku, czy Zofia, wdowa po karczmarzu Stanisławie Gołym, która została wpisana w półroczu zimowym roku akademickiego 1580/1581. Tę ostatnią opatrzono dopiskiem: zasłużona dla Uniwersytetu
„Zasłużona” – co to wówczas znaczyło? Wyrażenie to informuje nas, że w uniwersytecką Metrykę nie wpisywano jedynie studentów, ale także osoby utożsamiające się z celami Uczelni i wspierające ją finansowo. Z tego powodu na liście znalazła się, uważana za szczególną dobrodziejkę, królowa Zofia Holszańska czy wspomniana wyżej Katarzyna Mężykowa, która w 1420 roku ufundowała katedrę epistolografii. Opłacało się wkupić w łaski społeczności akademickiej – umieszczenie nazwiska w Metryce oznaczało wejście w szeregi uniwersyteckiej wspólnoty i korzystanie ze specjalnych praw, jakie posiadała ta instytucja. Inwestycja „procentowała” także po śmierci, ponieważ Uniwersytet modlił się za swoich dobrodziejów.
Pani i władczyni w męskim archiPelagu, czyli kucharka na uniwersytecie
Kobiety nie mogły ani mieszkać, ani być wprowadzane do uniwersyteckich kolegiów i burs. Jeśli już jakaś białogłowa musiała się w nich pojawić, to – chociaż była zacna i pełna cnót – nie pozwalano jej na spotkanie z profesorem sam na sam. W tym zmonopolizowanym przez mężczyzn świecie wyraźnym odstępstwem była kuchnia. Krzątała się w niej kucharka oraz – często – jej pomocnica. Co ciekawe, określało się je jako „niewiasty sędziwe”, być może po to, aby uciąć kąśliwe domysły.
Zdarzało się, że uczeni mieli prywatne kucharki (dla jasności dodajmy, że byli także kucharze). Pracy było sporo, zwłaszcza w Collegium Maius. Gdy w grafiku pojawiała się większa impreza, kucharka oraz reszta służby otrzymywali, oprócz dodatkowych porcji jedzenia, także gratyfikacje pieniężne. Wśród nich zdarzały się też ekstraśrodki na piwo. Po kulinarnych trudach kuchmistrzyni mogła odpocząć w swojej izbie, która mieściła się obok kuchni.
andrzej glaber. wizjonerska myśl o emancyPacji kobiet
W okresie nowożytnym nie było powszechne, aby kobiety pobierały naukę, nawet na niższych szczeblach edukacji.
Tylko nieliczne chodziły do szkół przyklasztornych czy do powstających z wolna szkół miejskich, a o studiach nie było mowy. Poprawa w tym obszarze następowała powoli. Chwalebną kartę zapisał Andrzej Glaber z Kobylina – żyjący w XVI wieku profesor Uniwersytetu Krakowskiego. W swoim dziele z 1535 roku Problemata Aristotelis. Gadki o składności członków człowieczych z Arystotelesa i też inszych mędrców wybrane występował jako zwolennik równouprawnienia kobiet na polu zdobywania wiedzy i zachęcał je do zgłębiania Arystotelesa i innych pism filozoficznych. Wyprzedza epokę, gdy pisze: mężowie [...] tak ustawili i pilnie tego strzegą, aby białe głowy pisma się nie uczyły i ksiąg żadnych [...] nie czytały, ta jest jedna przyczyna, iż oni, chociaż insze wymówki mają, wszakoż więcej czynią z niejakiej zaz[d] rości. Albowiem wiedzą to dobrze z nauki Aristotelesa [...], iż ludzie subtelnego ciała sprawniejszego bywają rozumu [...]. Jego słowa zadziwiają tym bardziej, że zostały wypowiedziane w świecie zdominowanym przez mężczyzn, w którym, jeśli już mówiło się o kobietach, to aby wspomnieć ich słabą naturę lub przypomnieć o obowiązkach domowych. Dzieło to jest wybitne z wielu powodów. Nie tylko jest to pierwszy polski poradnik medyczno-filozoficzny, ale także pierwszy w języku polskim tekst popularnonaukowy skierowany do kobiet. Tym samym Andrzeja Glabera z Kobylina uważa się za pierwszego w nauce polskiej obrońcę praw kobiet.
siostry zakonne emancyPantkami?
Pierwsze w euroPie kobiety z tytułami magistrów farmacji
W nowożytnej Europie drzwi szkół wyższych były przed kobietami zamknięte. Jednak niektórym z nich udawało się je uchylić i dokonywały niemożliwego – uczęszczały na wykłady. W większości przypadków sprawę załatwiano tylko dzięki zdecydowanemu poparciu rodziny. W połowie XVIII wieku w Niemczech Dorota Krystyna Leporin zdobyła tytuł medicinae doctor, natomiast w Italii Laura Bassi uzyskała doktorat z fizyki i przez kilkadziesiąt
lat była wykładowczynią na uniwersytecie. Na ziemiach polskich do ważnego przełomu w dostępności kobiet do szkolnictwa wyższego doszło pod koniec XVIII wieku, kiedy to w Krakowie rozpoczęła działalność szkoła akuszerek. Andrzej Badurski, przy udziale Hugona Kołłątaja, zreformował nauczanie medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie postanowiono prowadzić kilkumiesięczne praktyczne kursy dla
kobiet – przyszłych położnych. W Szkole Babienia główny nacisk kładziono na przygotowanie praktyczne, chociaż odbywały się tam również wykłady, przykładowo przybliżające podstawy anatomii. Nauczanie kończył egzamin, a akuszerkami, cieszącymi się otrzymaniem „patentu w sztuce położnictwa” w 1793 roku były, między innymi, Zofia Gąsiorowska i Jadwiga Strużyńska.
Na początku XIX wieku na ziemiach polskich, znajdujących się wówczas w rękach zaborców, zdarzały się kolejne wyjątkowe sytuacje. W zaborze rosyjskim w 1817 roku, na wykładach prowadzonych przez Uniwersytet Warszawski, pojawiły się Łucja i Kunegunda – córki księcia Giedroycia. Kolejny krok w kierunku oficjalnego przyznania kobietom prawa do studiowania został uczyniony na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1824 roku przez zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. Mowa o Filipinie i Konstancji Studzińskich – dwóch siostrach zakonnych i rodzonych, które, będąc szarytkami, wiele lat pracowały w aptece przy Szpitalu św. Łazarza w Krakowie. Sytuacja była skomplikowana, ponieważ Uniwersytet chciał sprawować kontrolę również nad apteką. Siostry-farmaceutki były krytykowane za brak odpowiedniego wykształcenia, w odpowiedzi na co władze zakonne skierowały podopieczne na studia uniwersyteckie. Przyzwoitość [ich] powołania – jak wówczas argumentowano – nie pozwalała na udział w publicznych wykładach, dlatego lekcje pobierały prywatnie. Siostry zdały egzamin 26 sierpnia 1824 i zostały uznane za „zdatne aptekarki”. Tym samym powszechnie przyjmuje się, że – jako pierwsze kobiety w Europie – otrzymały tytuły magistrów farmacji.
luzowanie gorsetu uPrzedzeń, czyli walka o obecność kobiet na uniwersytecie
Proces emancypacji naukowej kobiet przypomina serial. W drugiej połowie XIX wieku na karty dziejów „wrzucono cały sezon”, kiedy to uniwersytety w Szwajcarii, Anglii czy Francji zaczęły umożliwiać kobietom studiowanie. Uświęcone długą
tradycją zakazy stopniowo luzowano, dzięki czemu panie coraz powszechniej zaczęły być widoczne w sferze publicznej. Na uniwersytetach w Galicji, z uwagi na konserwatyzm monarchii habsburskiej oraz słabość ruchu emancypacyjnego, kobiety zaczęły studiować dopiero od końca XIX wieku.
Jeśli chodzi o Uniwersytet Jagielloński, to już w 1880 roku na Wydziale Lekarskim pojawiła się Ludmiła Kummersbergowa – ale jako hospitantka. Oznaczało to możliwość uczestnictwa w wykładach, ale bez możliwości zdawania egzaminów. Drugi epizod to 1894 rok, kiedy trzy kobiety: Jadwiga Sikorska, Stanisława Dowgiałło i Janina Kosmowska, zostały przyjęte na studia farmaceutyczne, jednak nadal jako hospitantki.
W 1897 roku, decyzją władz austriackich, pozwolono kobietom na regularne studia na Wydziale Filozoficznym – ale proces otwierania przed kobietami kolejnych wydziałów czy walka z kobiecym numerus clausus miały trwać jeszcze kilkadziesiąt lat.
Środowiska konserwatywne mocno krytykowały obecność kobiet w salach wykładowych, a wśród przeciwników zmian nie brakowało głosów profesorskich. Pojawiające się zarzuty dotyczyły obawy o ich demoralizującą obecność czy strach przed porzuceniem obowiązków domowych. Pionierki kobiecych studiów musiały wykazać się znaczną determinacją i pragnieniem wiedzy, a przecierając tę drogę, były nazywane „szturmowymi generacjami”.
Pierwsza kobieta na uj z tytułem Profesora zwyczajnego
Helena Willman-Grabowska (1870–1957) to postać nietuzinkowa, o szerokich horyzontach. Znała biegle co najmniej kilkanaście języków obcych, w tym sanskryt, francuski, rosyjski, niemiecki, holenderski, duński, czeski, angielski, włoski, pali oraz języki drawidyjskie. Była prawdziwą kobietą swoich czasów. Aby realizować miłość do nauki, musiała walczyć: najpierw w domu rodzinnym ze sceptycyzmem ojca, a w późniejszym życiu jeszcze wielokrotnie, między innymi z carskim
ministrem oświaty o prawo do zdania egzaminu dojrzałości. To, co kochała, przekazywała początkowo jako nauczycielka literatury polskiej czy francuskiej, czasem jawnie, a innym razem organizując tajne nauczanie. Od początku XX
skała doktorat państwowy. W toku swojej kariery stała się autorytetem w dziedzinie indologii i iranistyki.
Chociaż wiele zawdzięczała Francji, nigdy nie przyjęła jej obywatelstwa. Po prawie 20 latach, za namową rektora UJ Kazimierza Morawskiego oraz Jana M. Rozwadowskiego, wróciła do Polski i objęła katedrę sanskrytu i filologii indyjskiej na UJ. W 1937 roku, jako pierwsza kobieta w historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, otrzymała tytuł profesora zwyczajnego. Aresztowana 6 listopada 1939 w ramach tzw. Sonderaktion Krakau, niebawem wraz z innymi kobietami została zwolniona. Podczas okupacji angażowała się w tajne nauczanie. Druga wojna światowa stanowiła bolesną cezurę, po której, zamiast wytchnienia, przyszło jej toczyć nową walkę. Przeciwnikiem były władze komunistyczne, a celem – ludzka godność. Walka o obecność kobiet w nauce nie poszła na marne. Dziś na polskich uczelniach sześć na dziesięć osób studiujących to kobiety, a wśród kadry akademickiej panie stanowią prawie połowę nauczających. Rośnie także liczba kobiet sprawujących władzę na uczelniach, rektorów mężczyzn jest jednak nadal zdecydowanie więcej (tylko co szósta osoba sprawująca ten urząd jest płci żeńskiej). Czekamy więc na pierwszą kobietę rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Łukasz Pieróg Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego
BIBLIOGRAFIA
Andrzeja z Kobylina Gadki o składności członków człowieczych z Arystotelesa i też inszych mędrców wybrane, 1535, wyd. J. Rosta ński, Kraków 1893.
R. Czekalska, Helena Willman-Grabowska (1870–1957), w: J. Michalik, red., Złota Księga Wydziału Filozo cznego UJ, Kraków 2000. J. Kolbuszewska, Polki na uniwersytetach –trudne początki, „Sensus Historiae”, 2017, vol. XXVI.
D. Pietrzkiewicz, Panie magister. Pierwsze polskie farmaceutki, „Nauka” 2021, nr 1. Przebojem ku wiedzy. Wspomnienia jednej z pierwszych studentek krakowskich z XIX wieku, Jadwiga z Sikorskich Klemensiewiczowa, Wrocław–Warszawa–Kraków 1961.
wieku krystalizowała się w niej pasja do językoznawstwa, które z czasem zogniskowało się wokół sanskrytu. Studiowała w Szwajcarii, gdzie napisała „do szuflady” dwie prace doktorskie. Po ukończeniu nauki w Paryżu została poważaną wykładowczynią sanskrytu, a jej kariera naukowa rozkwitała. W 1928 roku uzy-
M. Schank, A Female University Student in Late Medieval Kraków, ,,Signs: Journal of Women in Culture and Society” 1987, nr 12.
Senatoriumsive Dialogus Historicus Martini Abbatis Scotorum Viennae Austriae, w: Scriptores rerum Austriacarum veteres ac genuine [...], ed. Hieronymus Pez, 2 vols., Leipzig: Gleditsch, 1725.
J. Sondel, Słownik historii i tradycji Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012.
M. Stawiak-Ososińska, Początki kształcenia akuszerek w Krakowie (1780–1805), „Studia Paedagogica Ignatiana” 2016, t. 19, nr 3.
Profesorskie wykłady oczami studentów
Profesor
oceniający studentów to uniwersytecka codzienność. Jednak warto pamiętać, że ten układ działa w obie strony. Sięgając do wspomnień absolwentów krakowskiej Almae Matris z przełomu XIX i XX wieku, natkniemy się na oceny, jakie studencka brać „wystawiała” wykładającym profesorom. Studenci mieli swoich ulubieńców, którzy podbijali ich serca (a przede wszystkim umysły), z kolei na innych za „występy” dydaktyczne spadały surowe recenzje, nawet pomimo robiących wrażenie osiągnięć naukowych.
wykłady na Piątkę
Czytając wspomnienia studentów z przełomu wieków XIX i XX, można zauważyć, że słuchacze bardzo cenili sobie zaangażowanie profesorów w przygotowanie wykładu od strony dydaktycznej. Dla przyszłych historyków nie lada gratką były fotografie zabytków piśmiennictwa, które
zapewniał Stanisław Krzyżanowski. Studenci zoologii zachwycali się doskonałymi rysunkami Michała Siedleckiego, które aż żal było ścierać z tablicy. Legendą obrosły wykłady Leona Blumenstocka-Halbana z medycyny sądowej. Profesor zabierał studentów prawa do muzeów anatomicznych, na sekcje sądowe, a nawet do szpitali dla osób psychicznie chorych, gdzie przedstawiał kwestie odnoszące się do kondycji umysłowej oskarżonych. Swoje wywody okraszał fragmentami Szekspira, nawiązując do stanów psychicznych Hamleta, Ofelii czy Lady Makbet.
Wymieniając wybitnych wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie sposób nie wspomnieć „złotoustego” Kazimierza Kostaneckiego, który zawdzięczał ten przydomek talentowi krasomówczemu.
Nieważne, czy wykładał po polsku, francusku czy niemiecku – najbardziej nawet skomplikowane kwestie potrafił przekazać słuchaczom w przyswajalnej dla wszyst-
kich, zrozumiałej formie. Do tego świetnie rysował, co miało nie lada znaczenie na zajęciach z anatomii. Do historii przeszły słowa, od których Kostanecki zwykł rozpoczynać swoje wykłady: Kiedy lekarz stanie u łoża chorego i zastanowi się nad przyczyną choroby... [...].
Profesorów doceniano za uporządkowane, klarownie prowadzone wykłady. U fizyka Władysława Natansona podziwiano zaplanowaną całość, skomponowaną jak dzieło sztuki, Maciej Jakubowski zasłynął zaś prelekcjami z pediatrii o trójdzielnej budowie, z wyraźnie zaznaczonym wstępem, rozwinięciem i zakończeniem Z pietyzmem swoje wykłady z historii sztuki przygotowywał Julian Pagaczewski, zaopatrzony nawet w ich wersję pisemną. Logiczne, zwięzłe i prezentowane piękną polszczyzną wywody uczonego przypominały w swej harmonii kompozycje gobelinów, będących jedną ze specjalizacji profesora. Przyjemnie słuchało się Józefa
Milewskiego, który posiadał ponoć fascynujący, metaliczny głos. Jeden z jego studentów wspomina, że na pytanie o naukę sztuki retorycznej uczony odpowiedział, że jako młody chłopak lubił się wsłuchiwać w dźwięki dzwonów katedry poznańskiej i dźwięki te imitować.
dobrze ten schował, kto schował w Pamięci
Dobra pamięć jest w profesorskiej karierze nieodzowna. Bez niej uczony jest niczym czytelnik stale gubiący kartę do biblioteki. Sale wykładowe Uniwersytetu Jagiellońskiego dobrze znają wykładowców, którzy wykazywali się nadzwyczajną umiejętnością zapamiętywania informacji. Edwardowi Korczyńskiemu, przedstawicielowi tak zwanej krakowskiej szkoły chorób żołądka, wystarczyło jedno przeczytanie listy studentów, by kojarzyć wszystkich z imienia i nazwiska. Wydział Lekarski oraz Wydział Prawa mogły pochwalić się również Leonem Wachholzem, słynnym lekarzem medycyny sądowej – podczas procesów sądowych uczony potrafił odpowiedzieć na kilkadziesiąt pytań bez zapisywania ich, zachowując prawidłową kolejność. Zapamiętywanie dat to chleb powszedni historyków, jednak dla Wincentego Zakrzewskiego nawet dyktowanie bibliografii bez notatek nie stanowiło problemu. Z kolei Adam Stefan
Miodoński, rozprawiając na tematy z filologii klasycznej, porywał słuchaczy tak, że przestawali notować, i w ekspresowym tempie mówił z pamięci. Studenci musieli go wręcz prosić, by mówił wolniej.
śmiech to zdrowie
Od dobrego wykładowcy oczekiwano, rzecz jasna, spójności wywodu, rzetelnych informacji i (często) zaskakujących
faktów, a już najlepiej, gdy ta mieszanka erudycji i popisu oratorskiego okraszona była odrobiną humoru! Jeśli komuś wydaje się, że sto lat temu profesorowie byli śmiertelnie poważni, pozytywnie się rozczaruje. Dowodem niech będzie anegdota z wykładu Kazimierza Kostaneckiego, przekazywana zresztą z pokolenia na pokolenie. Profesor miał podczas zajęć zadać pytanie, który narząd ludzki może powiększyć się dziesięciokrotnie, na co jedna ze studentek z zażenowaniem wyszeptała nazwę męskiego organu płciowego. Po chwili inny student odpowiedział, że chodzi o macicę kobiety ciężarnej. Słynący z wytworności i elegancji profesor Kostanecki miał wówczas bez ogródek odpowiedzieć: Tak, ma pan rację, a pani miała niebywałe szczęście
Anatomiczne żarciki o podłożu damsko-męskim pojawiały się również na zajęciach u Ludwika Teichmanna. Tadeusz Boy-Żeleński pisze, że jeden z wykładów uczony rozpoczął od takiego oto wstępu: Co się tyczy zewnętrznego kształtu piersi kobiecej, nie będę go bliżej opisywał, bo panowie znacie mniej więcej... Przejdę od razu do budowy wewnętrznej.
duszno, tłoczno, ale i tak warto
Parafrazując słynne powiedzenie, można by rzec: pokaż mi liczbę wolnych miejsc w sali wykładowej, a powiem ci, jak dobry jest wykładowca. Ze wspo-
mnień studentów Uniwersytetu wiemy, że w przypadku niektórych profesorów trzeba było się nieźle nagimnastykować, by zająć na wykładach dobre miejsce. Uwielbiany przez młodzież akademicką polski historyk literatury Ignacy Chrzanowski ściągał na swoje zajęcia takie tłumy, że wielu słuchaczy musiało stać w przejściach i wokół katedry. Byli tacy, którzy zapisywali się na kilka tematów, zapełniając całą stronę indeksu wykładami u słynnego „Chrzana”. Profesor ułatwiał sobie później podpisywanie zaliczeń, kładąc jeden długi autograf w linii pionowej.
Podobny ścisk panował na wykładach księdza prof. Stefana Pawlickiego, będącego ulubieńcem młodzieży na Wydziale Filozoficznym. Stałą praktyką było wówczas zajmowanie w salach miejsc dla znajomych, ku niezadowoleniu przybyłych na ostatnią chwilę, pocieszających się miejscem pod ścianą. Każdy chciał być możliwie najbliżej wybitnego mówcy, sypiącego jak z rękawa nie tylko faktami, ale i wybornymi dowcipami.
Nie zawsze jednak popularni wykładowcy mogli liczyć na odpowiednio dużą salę, która pomieściłaby rzesze garnących się do wiedzy studentów. Wybitny uczony Leon Marchlewski (zasłynął poszukiwaniami podobieństwa porfirynowego szkieletu chlorofilu i hemoglobiny) dostał do dyspozycji małą salkę Zakładu Chemii
Lekarskiej, w której mieściło się jedynie 40 szczęśliwców, przez co dwie trzecie zainteresowanych nie miało możliwości wysłuchania wykładu. Rozsierdzona młodzież postanowiła zorganizować strajk, by wymóc na ministerstwie przyznanie pieniędzy na rozbudowę Zakładu. Niestety, salę wykładową z prawdziwego zdarzenia zbudowano dopiero w latach powojennych.
Byli więc profesorowie – jak Wiktor Czermak – którzy na swoim wykładzie mogli doliczyć się imponującej liczby dwustu słuchaczy, ale byli i inni – przykładowo Maurycy Pius Rudzki – przyzwyczajeni do sal świecących pustkami. Jak przystało na specjalistę od astronomii, prof. Rudzki robił wrażenie, iż sięga głową gwiazd, niewiele troszcząc się o Ziemię Na jego zajęciach zjawiało się kilka osób, a gdy pewnego razu jedna z jego studentek zasiadła w audytorium całkiem sama, Rudzki z niezmąconym spokojem rozpoczął wykład od tradycyjnego: Panie i panowie
Na frekwencję nie narzekał Wincenty Lutosławski, znawca Platona i propagator jogi w Polsce, jednak jego studenci musieli wykazać się siłą woli godną indyjskich ascetów – niektóre zajęcia u profesora rozpoczynały się bowiem o godzinie 5 rano! Być może pocieszeniem był fakt, że Lutosławski chętnie zamieniał uniwersyteckie ławki na meble we własnym mieszkaniu, przy ul. Stefana Batorego, do którego zapraszał studentów filozofii.
świetni naukowcy, słabi wykładowcy
Talent naukowy nie zawsze idzie w parze z predyspozycjami dydaktycznymi. Zdarzali się uczeni, których zdecydowanie lepiej było czytać, niż słuchać. Jednym z wybitnych profesorów, który na listę „złotoustych wykładowców” raczej by nie trafił, był Tadeusz Browicz. Wydawałoby
się, że możliwość posłuchania wykładu odkrywcy pałeczki duru brzusznego, od nazwiska którego pochodzi nazwa komórki Browicza–Kupffera, była dla studentów wspaniałym przeżyciem. Niestety, wybitny anatomopatolog potrafił przytłoczyć słowem, zwłaszcza studentów pierwszego roku. Długie i rozbudowane zdania, wypowiadane ściszonym głosem, w połączeniu z trudnością zagadnień, nie przysparzały mu zwolenników wśród słuchaczy. Wykłady Tadeusza Browicza nieco męczyły studentów, ale zajęcia z Janiną Kowalczykową z anatomii patologicznej zbierały wysokie noty. Profesor Halina Foltyn-Gubrynowicz wspominała po latach: Oczy jej błyszczały, usta uśmiechały się niemal tryumfalnie, gdy na zwłokach czy preparatach pokazywała nam dowody szkód, jakie w organizmie ludzkim poczyniła taka czy inna choroba. Za to – co zaskakujące – skarżyli się studenci Karola Olszewskiego, których wręcz usypiał nieciekawymi wykładami, mrucząc pod nosem tekst swojego skryptu. Nieco ożywienia przynosiły jedynie pokazy reakcji chemicznych. Zdecydowanie lepiej wypadał jego „wspólnik” od skraplania gazów – Zygmunt Wróblewski, słynący ze świetnych prelekcji.
kwieciste wykłady
Nie tylko przedstawiciele nauk ścisłych rozczarowywali nużącymi przekazami. Wydział Filozoficzny szczycił
się wybitnym historykiem literatury, Stanisławem Tarnowskim, który podczas wystąpień publicznych dawał się ponieść kwiecistemu językowi, grzesząc zawsze tą okrągłością, przechodząc często w przesadę – jak to określił Kazimierz Chłędowski. Wydawałoby się, że pogodny wyraz twarzy, jaki znamy z Matejkowskiego wizerunku rektora Tarnowskiego, zawsze gościł na jego twarzy. Uczony hrabia onie-
śmielał jednak swoich studentów nosem z tzw. burbońskim garbem [...] i misternie układającymi się na skroniach białymi lokami, nasuwającymi podobieństwo do jońskiego kapitelu o baranich zwojach, którym zawdzięczał właśnie przezwisko „Joński”. Miał ponoć zwyczaj bezosobowego i nieco pogardliwego zwracania się do studentów stojących w kolejce pod podpis, nakazując z arystokratyczną wyniosłością: Niech położy
Od tamtych czasów niewiele się zmieniło w kwestii oceny wykładów przez studentów. Wciąż ceni się żywy i zrozumiały język, spójność wypowiedzi, ale też humor i serdeczność w podejściu do słuchaczy. Oby więc nie tylko egzaminy zdawane były na piątkę przez współczesnych studentów, ale i wykłady zbierały równie wysokie oceny.
Anna Lohn-Pieróg
LITERATURA
Z. Gajda, O ulicy Kopernika w szczególności, o Wesołej w ogólności, Kraków 2005.
Kliniki i zakłady teoretyczne. Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w krakowskiej dzielnicy Wesoła. Gmachy i ludzie, Kraków 2017.
Patrząc ku młodości. Wspomnienia wychowanków Uniwersytetu Jagiellońskiego, red. K. Wyka, Kraków 1964.
M. Stinia, Uniwersytet Jagielloński w latach 1871–1914. Modernizacja procesu nauczania, Kraków 2014.
Złota Księga Wydziału Historycznego, red. J. Dybiec, Kraków 2000.
Mural na Domu Lekarskim w Krakowie
Towarzystwo Lekarskie Krakowskie szczyci się swoją siedzibą. Dom Lekarski został uroczyście otwarty 5 marca 1905 i jest unikatowym zabytkiem, perłą polskiego modernizmu.
Dom Lekarski wybudowany został w roku 1904 przy ul. Radziwiłłowskiej według planów architektonicznych Władysława Kaczmarskiego i Ignacego Sowińskiego. Projekt wyposażenia wnętrza powierzono Stanisławowi Wyspiańskiemu. Pomysłodawcą tego zlecenia był prof. Julian Nowak, prezes Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego. Był też przyjacielem i sponsorem artysty. Dzięki temu wystrój wnętrz ma jednolity i oryginalny charakter. Dominują w nim motywy roślinne: róże i pelargonie, także liście i kwiaty kasztanowca. Również meble, balustrady schodów, drzwi, kilimy były dziełem Wyspiańskiego. Najbardziej znany jest witraż Apollo – system słoneczny Kopernika, występujący też pod nazwą Apollo spętany. Do niego nawiązuje mural na ścianie budynku od ul. Kopernika, sąsiadującej z najstarszym w Krakowie przedszkolem, noszącym dziś imię Stanisława Wyspiańskiego. Projektantem i wykonawcą muralu jest artysta Mikołaj Rejs, znany jako autor licznych murali, obrazów i ilustracji, który zajmuje się również edukacją artystyczną oraz zagadnieniem społecznej funkcji sztuki. W centrum układu solarnego znajduje się Apollo – bóg Słońca, wokół niego krążą personifikacje planet. Dzieło jest zachowane w swoistej stylistyce autora, kolorystyką nawiązuje do ceramiki na elewacji przedszkola.
W 1945 roku budynek został uszkodzony. Ucierpiał też słynny witraż Stanisława Wyspiańskiego. W 1950 roku Dom Towarzystwa Lekarskiego został przejęty przez Akademię Medyczną im. Mikołaja Kopernika, utworzoną na bazie odłączonego od Uczelni Wydziału Lekarskiego UJ, i był zajmowany do 1991 roku, kiedy zwrócono go prawowitemu właścicielowi. Podczas użytkowania przez Akademię Medyczną gmach znowu został uszko-
dzony, a wyposażenie zdewastowane. W 1972 roku Towarzystwo z własnych funduszy sfinansowało rekonstrukcję witraża, w 1973 roku przeprowadzono renowację mebli, a w latach 1980–1982 wykonano kompleksowe prace konserwatorskie, które doprowadziły do przywrócenia pierwotnego stanu budynku i walorów artystycznych wnętrza. Finanse na tę działalność zapewniało ulokowanie na parterze Muzeum Wydziału Lekarskiego UJ CM, wynajem pomieszczeń Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, a później Collegium Medicum UJ oraz wsparcie Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa.
19 października 2022 Towarzystwo Lekarskie Krakowskie, Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa oraz Katedra Historii Medycyny UJ CM zorganizowały w siedzibie TLK zebranie związane z realizacją muralu. Jego inicjatorem jest prezes TLK prof. Igor Gościński, przy aktywnym udziale wiceprezesa prof. Jacka Składzienia i przychylności wiceprezydenta Krakowa dr. hab. Andrzeja Kuliga, profesora UJ.
W referacie Igora Gościńskiego, Adama Wiernikowskiego i Jarosława Zawilińskiego, zatytułowanym Historia witrażu „Apollo spętany” Stanisława Wyspiańskiego , przedstawiono historię dzieła i sylwetkę artysty, z podkreśleniem dokonań jego przyjaciela i sponsora prof. Juliana Ignacego Nowaka (1865–1946), który był prezesem TLK i doprowadził do wybudowania Domu Lekarskiego. Był również bardzo aktywny na niwie naukowej, społecznej i politycznej. Mikołaj Rejs przedstawił informację dotyczącą projektu i realizacji muralu Apollo spętany oraz innych swych artystycznych dokonań.
Zebranie zakończono podziękowaniami dla osób, które zasłużyły się w realizacji prawnej, finansowej i artystycznej muralu oraz osób zasłużonych dla propagowania dzieła Stanisława Wyspiańskiego. Dyplomami i medalami TLK wyróżniono zastępcę prezydenta Krakowa dr. hab. Andrzeja Kuliga, profesora UJ, prorektora UJ ds. CM prof. Tomasza Grodzickiego, dziekana Wydziału Lekarskiego UJ CM prof. Macieja Małeckiego, prezesa Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa prof. Jacka Purchlę, artystę Mikołaja Rejsa, prof. Artura Jurczyszyna oraz dr. Zbigniewa Beiersdorfa.
Zebranie TLK zapisało się jako kontynuacja wieloletnich działań i współpracy z Muzeum Narodowym w Krakowie, Muzeum Krakowa, Małopolskim Instytutem Kultury, Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie, Teatrem STU, Katedrą Historii Medycyny UJ, Towarzystwem Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, z Krakowskim Towarzystwem Miłośników Historii Medycyny, mających na celu propagowanie szczytowego osiągnięcia polskiego modernizmu, jakim jest wnętrze Domu Lekarskiego, a także lekarzy jako inicjatorów i sponsorów artystów oraz samodzielnych twórców i uczestników życia kulturalnego.
WiernikowskiŚwięto uniwersyteckich urologów
Dla środowiska krakowskich medyków, a zwłaszcza urologów, dzień 10 grudnia 2022 był pod wieloma względami absolutnie wyjątkowy.
W Klubie pod Jaszczurami, przy Rynku
Głównym 8, podczas VI spotkania ekonomistów i medyków EKONOMED, sześciu lekarzy otrzymało z rąk prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego odznaki Honoris Gratia. Bohaterami tej uroczystości byli: prof. Piotr Chłosta – kierownik Katedry i Kliniki Urologii CM UJ, kierownik Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii
Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, dr Łukasz Curyło – starszy adiunkt w Oddziale Klinicznym Kliniki Urologii SU w Krakowie, dr Przemysław Dudek – zastępca kierownika Kliniki Urologii i Urologii Onkologicznej SU w Krakowie, prof. Stanisław Kwiatkowski – twórca oddziału neurochirurgii dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu oraz samodzielnej Kliniki Neurochirurgii
Dziecięcej CM UJ, dr Jerzy Szpakowicz –chirurg, absolwent Akademii Medycznej w Krakowie, oraz dr Tomasz Wiatr – starszy asystent w Oddziale Klinicznym Kliniki Urologii SU w Krakowie. W gronie uhonorowanych znalazła się także jedna kobieta spoza branży medycznej: Katarzyna Basiak-Gała – ekonomistka, dyrektor Oddziału Okręgowego NBP w Krakowie.
Szczególnym wydarzeniem wieczoru był minibenefis jednego z uhonorowanych – wybitnego specjalisty w dziedzinie urologii prof. Piotra Chłosty, który w 2022 roku świętował 10-lecie swojej pracy zawodowej w Kr akowie. Długo można by wymieniać zasługi Profesora. Wprowadził wiele nowatorskich metod operacyjnych i oryginalnych modyfikacji kilku powszechnie stosowanych sposobów leczenia zabiegowego w urologii. Jako pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych na świecie wykonał laparoskopowe wycięcie zaotrzewnowych węzłów chłonnych u chorych na przerzutowego raka jądra. Jest wybitnym specjalistą
w dz iedzinie uroonkologicznej chirurgii laparoskopowej, między innymi w z akresie radykalnej laparoskopowej prostatektomii i radykalnego laparoskopowego wycięcia pęcherza moczowego z rekonstrukcją dróg moczowych. W latach 2015–2022 pełnił funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Urologicznego. W Krakowie zasłynął także jako inicjator jedynego w swoim rodzaju Festiwalu KultURO, łączącego edukację prozdrowotną i badania profilaktyczne z wielką muzyczną zabawą.
Nic więc dziwnego, że 10 grudnia 2022, w uznaniu tych wszystkich zasług, uhonorowany został jeszcze dodatkowo Jaszczurowym Laurem. Za otrzymane wyróżnienia Profesor pięknie się odwdzięczył: dla licznie przybyłych na uroczystość gości dał wyjątkowy koncert.
Tego dnia, oprócz prof. Chłosty, spektakularną niespodziankę przygotował dla publiczności inny artystycznie uzdolniony urolog – dr Tomasz Wiatr, zapraszając na niecodzienną wystawę swoich rysunków, które tworzy od 12 lat. Ma już na swym koncie setki, wykonanych ołówkiem i węglem, portretów ludzi świata kultury i sztuki, a także prace przedstawiające akty, pejzaże czy architekturę. Od kilku lat, z niesamowitą precyzją i dbałością o najdrobniejszy szczegół, zaczął tworzyć rysunki anatomii człowieka – różnych narządów i układów ciała. I to właśnie te prace, obok portretów, cieszyły się największym zainteresowaniem zwiedzających wystawę
sympatyków twórczości tego wybitnego lekarza-artysty. Doktor Wiatr, posiadający prestiżowy tytuł FEBU (Fellow European Board of Urology), jest członkiem Europejskiego Towarzystwa Urologicznego (EAU) oraz Polskiego Towarzystwa Urologicznego, Sekcji Endourologii i ESWL, Sekcji Urologii Onkologicznej PTU, członkiem Polskiego Towarzystwa Andrologicznego i Amerykańskiego Towarzystwa Andrologicznego (ASA). Zawsze podkreśla, że przede wszystkim jest lekarzem, a nieustanna łączność ze sztuką stanowi znakomite dopełnienie, które uczy go wrażliwości, pomagając we właściwym kontakcie z pacjentem. Notabene wielu z nich uczestniczyło
w wernisażu. Wystawę można było oglądać do końca stycznia 2023 w sali Teatru 38 w Klubie pod Jaszczurami. O działalności medycznej dr. Wiatra i propagowanych przez niego działaniach prozdrowotnych można dowiedzieć się więcej, śledząc jego profil na Instagramie (https://www.instagram.com/lekarz.urolog).
10 CZERWCA GODZ. 18.00
Jak Wam się nie żyje?
Minidramatki autorstwa Doroty Korwin-Piotrowskiej w reżyserii Ziuty Zającówny
Tworzyć teatr z przyjaciółmi i dla przyjaciół – to słowa Mirona Białoszewskiego, stanowiące motto powstałego 25 lat temu w Krakowie alternatywnego Teatru Proscenium. Inicjatorką stworzenia tego profesjonalnego, ale nieinstytucjonalnego przedsięwzięcia jest profesor Akademii Sztuk Teatralnych, aktorka i reżyserka spektakli, dr hab. Józefa Zając-Jamróz, znana jako Ziuta Zającówna.
Aktorzy Proscenium realizują swoje artystyczne projekty w ramach STeN (Stowa-
rzyszenia Teatrów Nieinstytucjonalnych), na kameralnej Scenie Teatru Zależnego, która mieści się w XVI-wiecznych piwnicach kamienicy przy ul. Kanoniczej 1. Cyklicznym wydarzeniem, angażującym aktorów z różnych ośrodków należących do Stowarzyszenia, jest Teatralny Hyde Park, w ramach którego 30 grudnia 2022 wystawione zostały miniatury dramatyczne napisane przez dr hab. Dorotę Korwin-Piotrowską, profesor UJ, literaturoznawczynię pracującą na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecz-
nej UJ. Pani Profesor wykłada tam poetykę oraz kompozycję z elementami retoryki dla studentów elektronicznego przetwarzania informacji. Ma na swym koncie nie tylko książki naukowe: Problemy poetyki opisu prozatorskiego (2001), Powiedzieć świat. Kognitywna analiza tekstów literackich na przykładach (2006), Poetyka – przewodnik po świecie tekstów (2011), Białe znaki. Milczenie w strukturze i znaczeniu utworów narracyjnych (na przykładach z polskiej prozy współczesnej) (2015), Eutoryka. Rzecz o dobrej (roz)mowie (2020), ale także kilka książek literackich, głównie poetyckich: Kolor tego, co nie istnieje (2002), Witajcie w realu! (2005), Podróż do Oddo (2008), Tak patrzeć (2017).
Spektakl z minidramatami jej autorstwa tak spodobał się tłumnie przybyłej na premierę publiczności, że wciąż pojawiają się jego kolejne odsłony. Następna najprawdopodobniej 17 czerwca, w ramach Nocy Teatrów w Krakowie.
Podczas przedstawienia, zrealizowanego według scenariusza i w reżyserii Ziuty Zają-
Fragmenty miniatur dramatycznych autorstwa Doroty Korwin-Piotrowskiej
fragment minidramatu Jak Wam się nie żyJe?
[...]
Nieżyjący I:
– I od kiedy tak nie narzekasz?
Nieżyjący III:
– Od kiedy nie żyję.
Nieżyjący II:
– Brawo. A wcześniej co robiłeś?
Nieżyjący III:
– Normalnie: żona, dzieci, praca. Żyło się.
Nieżyjący I ( z przyganą w głosie, domyśla się):
– I narzekałeś.
Nieżyjący III (skruszony):
– I narzekałem.
Nieżyjący I (coraz bardziej oficjalnym tonem):
– Widzisz, a teraz nie narzekasz. Dobrze, że nie wolno. Jak człowiek nie żyje, to nie powinien już narzekać. To byłoby wysoce niestosowne.
Nieżyjący II:
– Właśnie. Ja tam nie narzekam.
Nieżyjący I:
– Kto by tam zresztą chciał całą wieczność narzekać i po co. Poza tym... co niby
mogliby ze sobą zrobić ci, co narzekają?
Głupi jacyś. Przez to całe narzekanie to się niektórym w głowach przewraca i nie żyć im się nie chce.
cówny, widzowie mogą zobaczyć dziewięć utworów Doroty Korwin-Piotrowskiej, między innymi: Jak Wam się nie żyje?, Informacja na wydaniu, Miejsce Siedzące / Miejsce Stojące (ich fragmenty poniżej). Całość swą formą nawiązuje do kabaretu literackiego opartego na żarcie słownym. W humorystyczno-absurdalnych scenkach, ukazujących współczesną rzeczywistość w groteskowej konwencji, występują: Agata Pisiewicz, Anna Sokołowska, Beata Wojciechowska, Jaga Wrońska, Ziuta Zającówna, Natalia Zych, Andrzej Sadowski, Piotr Majewski i Filip Klasa oraz Nel Stokłosa, Zofia Szot i Oskar Ulatowski z Młodzieżowego Domu Kultury im. Andrzeja Bursy, pod opieką Joanny Rudkowskiej. Poszczególne scenki przeplatane są utworami z Kabaretu Starszych Panów, ale w nowych interpretacjach. Opracowanie muzyczne i akompaniament zapewnia Monika Bylica.
RPM
Nieżyjący III:
– O, to to. Za życia to i mnie się nie żyć nie chciało, a teraz ani trochę. Tylko nie wiem, co dalej. [...]
fragment minidramatu informacJa na Wydaniu
Informacja:
– Mamo, Tato, powiem krótko, bo idę na imprezę: jestem w ciąży z Faktem, całkowicie, oczywiście, nieplanowanej. Normalnie się z takimi nie zadaję, właściwie to mnie on nie interesuje, ale tamtego wieczoru sporo wypiłam i wciągnęłam, więc widocznie uznałam, że wygląda dość ponętnie. Fakt – ponętnie! Wyobraźcie to sobie! Urodzę wam to dziecko, jeśli chcecie mieć wnuczę, żeby mieć z kim na starość chodzić na spacery i gaworzyć, ale musicie mi za to zapłacić. Fakt przyjdzie tu później, jego też trzeba spłacić, żeby nam głowy nie zawracał, ustalcie szczegóły. No to pa!
Matka:
– Słyszałeś? Twoja córka jest w ciąży!
I to z jakimś Faktem! Co ludzie napiszą! Jakie będą komentarze? Zhejtują nas pewnie zazdrośnicy, będzie ciężko. ( po namyśle) Ale jak to podniesie oglądalność naszego kanału! Dziewięć miesięcy uwagi zapewnione! A potem to dopiero...
Ojciec:
– Infusia w ciąży! Przed czterdziestką? No to wdała się w matkę. Też tak wcześ-
nie skończyłaś szaleć i się ustatkowałaś. Widać ma to po tobie. Tylko nie daj jej się wrobić w jakieś pieluchy! Do dziś pamiętam, jakie to niefotogeniczne. Niech sama sobie radzi, w końcu jest kobietą. Zresztą nasz buldożek, podobnie jak jego pan, nie jubi być niewyśpany, trzeba to jej przypomnieć. Za nic nie będę płacił. Czy ja wyglądam na dziadka lub sponsora? A może to wcale nieprawda, przecież to Informacja, znasz ją, może tylko tak gada? Chodź, Buldi, zdrzemniemy się troszkę przed kolejnym wejściem przed kamerę. (Bierze buldożka z ziemi, kładzie na kolanach i przymyka oczy, starannie przy tym pozując.)
Matka:
– No tak, to pewnie jakaś akcja, wkręciła nas, jeszcze może nagrywa. A ja mam nieumyte włosy, ha, ha (śmieje się z zażenowaniem, rozgląda się, mówi do rzekomej kamery). Tak, Kochanie, Infusiu, zrobisz jak zechcesz, dziecko. Bardzo to zabawne, taka drama. I jeszcze z Faktem, ha, ha. Ostatni raz widziano takie cudo chyba gdzieś w połowie XX wieku. Muszę teraz do fryzjera. Nakręć tatę śpiącego z Buldim i wrzuć na konto.
[...]
fragment minidramatu
mieJsce siedzące / mieJsce stoJące
Miejsce Siedzące :
– Ciężko tak stać, stojąc? Bo ja mam już dość tego wiecznego siedzenia i czekania, aż mnie zajmą. Dziś jakoś słabo mnie zajmują, nudzi mi się, tak siedząc. Jakbym było Miejscem Stojącym, to chociaż widziałobym więcej.
Miejsce Stojące :
– Zrobili mnie tu, to stoję. Wcześnie jest, dopiero świta, potem będzie gęsto. Jeszcze będzie nam żal tej nudy porannej, trzymania w pionie powietrza. ( wzdycha ) Chciałobym czasem usiąść, a nie tak stać i stać, stojąc. Lubię być zajęte.
Miejsce Siedzące :
– Jak myślisz, dlaczego oni nie mają wcale miejsca?
Miejsce Stojące :
– Jak to nie mają, nas mają przecież.
Miejsce Siedzące :
– No właśnie, muszą nas mieć, bo sami w ogóle nie są, tylko bywają.
Miejsce Stojące :
– Bo się ruszają.
Miejsce Siedzące :
– To kim są właściwie, po co się tak pojawiają i znikają?
Miejsce Stojące :
– Jak tak sobie stoję, stojąc, to widzę to tak: ludzie to są takie ruchome miejsca, miejsca chodzące. Nie umieją się odnaleźć. Potrzebują miejsca siedzącego, by móc siedzieć, a miejsca stojącego, by stać. Bez nas by tylko ciągle chodzili. Odpoczywają tylko wtedy, gdy z nami jeżdżą.
[...]
Współpraca środowisk uniwersyteckich absolwentów Krakowa i Gdańska
16 grudnia 2022 odbyło się uroczyste spotkanie opłatkowe w Sopocie, którego gospodarzami byli absolwenci Wyższej Szkoły Handlu Morskiego, Wyższej Szkoły Ekonomicznej i Wydziału Ekonomicznego
Uniwersytetu Gdańskiego. Zebranych przywitali prezes Romuald Meyer i wiceprezes dr Maciej Goniszewski. Podziękowano za przybycie prezesowi Stowarzyszenia Absolwentów
Uniwersytetu Gdańskiego Eligiuszowi Michałkowi. W serdecznych słowach powitano wiceprezes Stowarzyszenia
Absolwentów UJ Barbarę Nikorowicz oraz honorowego członka Stowarzyszenia Jacka Nikorowicza. Dyrektor Muzeum Uniwersytetu Gdańskiego mgr Marta Szaszkiewicz wyraziła chęć nawiązania bliższych kontaktów ze Stowarzyszeniem Absolwentów UJ, licząc na współpracę z wiceprezesem SA UJ prof. Krzysztofem Stopką – dyrektorem Muzeum UJ. Atmosfera spotkania była znakomita. Rozmowy, dyskusje, wymiana poglądów
napawają optymizmem i nadzieją na bliższe kontakty. 18 grudnia 2022 w Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie odbyło się spotkanie opłatkowe. Licznie przybyłych na uroczystość gości powitali prezes SA UG Eligiusz Michałek oraz prezydent Wejherowa Krzysztof Hildebrandt. Następnie głos zabrał ksiądz dr Roman Zrój. Prezes SA UG, w imieniu kapituły SA UG, udekorował prof. Marcina Plińskiego, rektora seniora Uniwersytetu Gdańskiego, a obecnie rektora Wyższej Szkoły Kaszubsko-Pomorskiej z siedzibą w Wejherowie, jubileuszowym medalem HONORATUS, za tworzenie sprzyjającego klimatu do przekształcenia Klubu Absolwentów Wydziału Prawa UG w Stowarzyszenie Absolwentów UG oraz za wieloletnią współpracę.
Za szczególne zasługi na rzecz łączenia środowisk uniwersyteckich absolwentów
Krakowa i Gdańska oraz za wyjątkową empatię i pasję do wykonywania pracy społecznej – złotym medalem Victoria odznaczeni zostali wiceprezes SA UJ Barbara Nikorowicz oraz członek honorowy SA UJ Jacek Nikorowicz.
Dziękując za wyróżnienie, prof. Marcin Pliński w serdecznych słowach przypomniał fakty związane z powstaniem Uniwersytetu Gdańskiego. Wspomniał także o Stowarzyszeniu Absolwentów UJ. Wiceprezes SA UJ Barbara Nikorowicz podziękowała za odznaczenie i dotychczasową współpracę pomiędzy Stowarzyszeniami. Z kolei Jacek Nikorowicz obiecał dalszą współpracę dla zacieśnienia przyjaznych kontaktów absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Gdańskiego.
W swym wystąpieniu, gratulując odznaczonym, dziekan Wydziału Prawa
i Administracji UG prof. Wojciech Zalewski wyraził satysfakcję z faktu, że to prawnicy byli prekursorami organizacji absolwenckiej i nadal stanowią trzon SA UG. Profesor Janina Ciechanowicz-McLean mówiła o swej więzi z absolwentami, podkreślając, że dużą część swego życia aktywnie spędziła w tym środowisku. Następnie przypomniano,
że w 2022 roku obchodzono 100-lecie portu Gdynia. Propozycję współpracy absolwenckiej dotyczącej historii Gdyni sformułowała dr Mariola Łuczak z Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Gdyni. Uroczystość zakończył koncert w sali głównej Filharmonii Kaszubskiej, podczas którego wystąpiła artystka Karoli-
50. tom serii „Ars vetus et nova”
WInstytucie Historii Sztuki UJ w grudniu 2022 roku odbyła się promocja książki prof. Marcina Fabiańskiego Sen w rzeźbie nagrobnej Bartolomea Berrecciego. Publikacja przynosi nowe spojrzenie na rozpowszechnione w Polsce w okresie renesansu przedstawianie zmarłych jako pogrążonych we śnie. Temat ten wprowadził do sztuki naszego kraju twórca Kaplicy Zygmuntowskiej Bartolomeo Berrecci. Autor książki nie tylko dokonał sumiennej analizy historycznej dzieł tego rzeźbiarza, ale też przeprowadził polemikę z rozpowszechnionymi poglądami na temat neoplatońskiej proweniencji wyobrażeń zmarłych jako śpiących, łącząc je w przekonujący sposób z chrześcijańską wizją śmierci jako oczekiwania na przebudzenie w dniu Sądu Ostatecznego.
Książka prof. Fabiańskiego stanowi 50. tom serii naukowej „Ars vetus et nova”, której pomysłodawcą i redaktorem jest prof. Wojciech Bałus. Prezentację książki połączono z uczczeniem symbolicznego jubileuszu serii, właściwie niemającej konkurencji wśród wydawnictw z zakresu historii sztuki w Polsce. Publikowane nakładem wydawnictwa
Universitas tomy ukazują się regularnie od roku 1999. Próżno szukać innego ciągłego wydawnictwa, które liczyłoby tyle tomów, a jednocześnie miało ogólnopolski zasięg. Wśród autorów, którzy w ciągu ostatnich 22 lat drukowali swe monografie w tej serii, znaleźli się nie tylko starsi i młodsi badacze z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale również czołowi historycy
na Leszko z Krakowa w towarzystwie Elbląskiej Orkiestry Kameralnej pod dyrekcją Ariela Ludwiczaka. Możemy sobie życzyć, aby w przyszłości miały miejsce kolejne tak wspaniałe spotkania i uroczystości.
Jacek Nikorowicz Stowarzyszenie Absolwentów UJsztuki z innych ważnych ośrodków badawczych.
Prezentacja dokonań prof. Marcina Fabiańskiego była przedmiotem rozmowy pomiędzy autorem książki a redaktorem serii. Stała się punktem wyjścia do szerszej dyskusji nad stanem badań sztuki renesansowej w Polsce. Wydarzenie było również okazją do nabycia nie tylko promowanej książki, ale także niektórych poprzednich tomów serii, obecnie już trudno dostępnych na rynku.
Drugie urodziny marki Bo.wiem
lata temu niezwykłą historią tytułowej bohaterki Dziewczynki z wycinanki Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego zainaugurowało nową markę – Bo.wiem. Ukazujące się w jej ramach tytuły są wyszukiwane starannie, by książki wyróżniały się rzetelnością, wysoką wartością literacką i były zgodne z misją Wydawnictwa w kwestii rozwijania wiedzy i wrażliwości społecznej. Pod szyldem Bo.wiem znalazły się wartościowe reportaże, wyjątkowe pozycje z literatury pięknej, a także nieoczywiste książki popularnonaukowe. Marka obejmuje kilka serii wydawniczych.
Dwa
„Mundus” to nie tylko opisy wyjątkowych miejsc i ludzi, ale również pretekst do refleksji nad kondycją współczesnego świata. Uruchamiają naszą wrażliwość i na długo pozostają w pamięci.
storię piszą nie tylko osoby z pierwszych stron gazet, ale także te „zwykłe”, ale nieszablonowe i zdeterminowane w dążeniu do swoich celów.
Do „Serii z żurawiem” wybierane są powieści uznanych autorów z różnych stron świata, często także wyróżnione nagrodami literackimi. Dziewczyna z konbini Sayaki Muraty, Kot, który spadł z nieba Takashiego Hiraidego czy O zmierzchu Hwang Sok-yonga uzyskały wśród czytelników Wydawnictwa UJ status bestsellerów.
Mimo że na rynku wydawniczym można znaleźć sporo interesujących reportaży, warto zapoznać się również z serią „Mundus”. Wiele z tytułów zyskało uznanie nie tylko czytelników, lecz także krytyków. Wyróżniona przez jury
przyznające Nagrodę im.
Ryszarda Kapuścińskiego
Eliane Brum zachwyciła zbiorem reportaży Kolekcjoner porzuconych dusz, w doskonałym przekładzie
Gabriela Borowskiego.
Warto także zwrócić uwagę
na Dzieci Nilu Xaviera Aldekoi, gdzie autor z podziwem opisuje siłę i determinację mieszkańców Afryki, z jakimi znoszą głód, ekstremalną biedę i codzienną przemoc. Reportaże z serii
Kolejną, bardzo cenioną, jest seria „#nauka”. Wybierane są do niej publikacje z różnych dziedzin: od neurobiologii przez mikrobiologię, medycynę i entomologię, po nauki społeczne. Ciekawi świata czytelnicy dowiedzą się nie tylko, czym jest tytułowy mikrobiom – z książki Eda Yonga, w jaki sposób dzięki Ukrytemu geniuszowi wzmocnić pracę mózgu i odkryć jego nieznane możliwości, ale także co zawiera Wielka księga Marsa i w jaki sposób funkcjonują w społeczeństwie teorie spiskowe opisane przez Michaela Buttera w książce pod takim właśnie tytułem. „#nauka” to seria, która pozwoli poznać i zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość.
Po dwóch latach intensywnej pracy nad budowaniem pozycji Bo.wiem Wydawnictwo rozpoczyna kolejny sezon biografią dr. Roberta White’a, którego celem był przeszczep... głowy. Dr White i jego głowy Brandy Schillace to nie tylko opowieść o lekarzu, w imię nauki przekraczającym kolejne granice moralności i etyki, ale też spora dawka historii transplantologii, a także opis mniej znanego frontu zimnej wojny, jakim była medycyna.
Kolejną interesującą propozycją jest książka 18 zbrodni w miniaturze, czyli historia życia matki współczesnej kryminalistyki – Frances Glessner Lee. Biografie zebrane w serii „Portrety/Oblicza” są dowodem na to, że hi-
„Seria z żurawiem” w tym sezonie skieruje uwagę czytelników na Półwysep Iberyjski, z którego pochodzi baskijska pisarka Karmele Jaio. W zbiorze opowiadań To nie ja autorka wprowadza nas w świat kobiet w średnim wieku. Książka daje spojrzenie na dojrzałą kobiecość, niekiedy osadzoną w trudnych relacjach, i opisuje spektrum doświadczeń współczesnych kobiet.
Wiosną pojawi się także tom Superwulkany , dzięki któremu dowiemy się, jaki miały wpływ na kształt Ziemi i naszej galaktyki. W nowej propozycji z serii „#nauka” Robin George Andrews rozprawia się z mitami na temat wulkanów, wyjaśnia ich niezwykłą naturę i pokazuje ogromną, niszczycielską siłę.
Wiosną nie zabraknie również propozycji historycznych, zebranych w serii „Historiai”. Książka Córki Jałty Catherine Grace Katz pozwoli czytelnikom zajrzeć za kulisy konferencji jałtańskiej i dowiedzieć się, jaką rolę odegrały w niej córki Churchilla, Roosevelta i Harrimana. Ponadto wraz z Paulem Kenyonem, autorem książki Dzieci nocy, poznamy dzieje kraju Draculi i dostrzeżemy jego piękno i tajemnice.
W maju z książki Zapominamy czytelnicy dowiedzą się, jakie są korzyści wynikające z niepamiętania i dlaczego zbyt dobra pamięć czasami przynosi więcej szkody niż pożytku.
Bo.wiem to propozycja dla wszystkich osób poszukujących przygód. Wydawnictwo stara się, by tytuły trafiały w gusta wyrobionych czytelników, by mogli z przyjemnością zatopić się w magicznym świecie literatury, warto bowiem czytać!
Przegląd wydarzeń
23 listopada 2022 – 22 lutego 2023
23 listopada
Prorektor D. Malec gościła na Uniwersytecie Jagiellońskim Annę Osmołowską – dyrektor rozwoju Uniwersytetu im. Wasyla Stusa w Doniecku.
24 listopada
Prorektorzy J. Górniak i T. Grodzicki uczestniczyli w trzeciej debacie obywatelskiej z cyklu „Porozmawiaj-MY o Krakowie” Krakowskie hospicja w trudnych czasach, realizowanej przez Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie wraz z Instytutem Sztuki i Klubem pod Jaszczurami, w ramach programu „UEK odpowiedzialny”.
24–25 listopada
Rektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanych w Poznaniu posiedzeniach prezydium i zgromadzenia plenarnego KRASP.
25 listopada
Prorektor J. Górniak uczestniczył w posiedzeniu zespołu strategicznego ds. konsultacji i monitorowania przebiegu prac nad Programem Rozwoju Rynku Pracy i Edukacji do 2030 roku, organizowanym przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie.
28 listopada
Rektor J. Popiel i prorektor J. Górniak uczestniczyli w debatach Wielkie pytania w Krakowie , organizowanych w ramach obchodzonego w 2023 roku Światowego Kongresu Kopernikańskiego.
30 listopada – 1 grudnia
Prorektor P. Jedynak uczestniczył w zorganizowanym w Collegium Maius UJ posiedzeniu Komitetu Nauk Organizacji i Zarządzania
2 grudnia
Prorektor P. Kuśtrowski wziął udział w spotkaniu z dyrektorem NCN prof. Zbigniewem Błockim dotyczącym realizacji projektów finansowanych z budżetu NCN.
Pełnomocnik rektora UJ ds. współpracy w ramach Una Europa prof. S. Kistryn wziął udział w odbywającej się w Warszawie kon-
ferencji Działalność naukowa – niedoceniany czynnik rozwoju cywilizacyjnego Polski
7 grudnia
Rektor J. Popiel i członkowie kolegium rektorskiego uczestniczyli w spotkaniu z nowymi władzami i członkami Stowarzyszenia Absolwentów UJ.
Rektor J. Popiel otworzył zorganizowaną w krakowskiej siedzibie PAU konferencję naukową Romantyzm i tradycja romantyczna w kulturze literackiej, artystycznej i intelektualnej Krakowa, Polski i Europy, odbywającą się z okazji Roku Romantyzmu.
Prorektor J. Górniak uczestniczył w spotkaniu kapituły programu współpracy z uczelniami Ariadna, prowadzonego przez Predictive Solutions.
7–8 grudnia
Pełnomocnik rektora UJ ds. współpracy w ramach Una Europa prof. S. Kistryn wziął udział w zorganizowanych w Warszawie posiedzeniach prezydium i plenarnym Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
8–10 grudnia
Prorektor A. Edigarian wziął udział w zorganizowanych w Gdańsku posiedzeniach Uniwersyteckiej Komisji Umiędzynarodowienia Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich.
9 grudnia
Prorektor J. Górniak reprezentował władze UJ podczas obchodów Dnia Górnika w Akademii Górniczo-Hutniczej.
10 grudnia
Prorektorzy J. Górniak i P. Jedynak reprezentowali władze UJ w trakcie VI edycji Spotkania Ekonomistów i Medyków EKONOMED 2022.
12 grudnia
Rektor J. Popiel i prorektor J. Górniak uczestniczyli w posiedzeniu Rady Naukowej ds. Strategicznych Kierunków Rozwoju Małopolski.
13 grudnia
Prorektor T. Grodzicki uczestniczył w uroczystym podpisaniu porozumienia pomiędzy UJ CM a gminą Wieliczka w sprawie współpracy stron w zakresie budowy i utworzenia na terenie Wieliczki oddziału Szpitala Uniwersyteckiego z przychodnią oraz centrum dydaktycznego dla studentów.
14 grudnia
Rektor J. Popiel oraz członkowie kolegium rektorskiego uczestniczyli w zorganizowanym przez Samorząd Studentów UJ spotkaniu opłatkowym.
Prorektor J. Górniak wziął udział w posiedzeniu Komitetu Monitorującego Regionalny Program Operacyjny Województwa Małopolskiego na lata 2014–2020.
15 grudnia
Rektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanej w auli Collegium Novum debacie z cyklu „Areopag uniwersytetów”. Tematem spotkania zatytułowanego Uniwersytet a wojna była agresja Rosji na Ukrainę oraz wynikające z niej konsekwencje dla Polski i świata, zarówno społeczne, prawne, jak i gospodarcze.
Prorektorzy T. Grodzicki i J. Górniak uczestniczyli w uroczystości nadania godności profesora honorowego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie prof. Jerzemu Hausnerowi.
Prorektor P. Kuśtrowski i pełnomocnik rektora UJ ds. współpracy w ramach Una Europa prof. S. Kistryn wzięli udział w jubileuszu 20-lecia działalności Konsulatu Generalnego Republiki Słowackiej w Krakowie.
Prorektor P. Jedynak uczestniczył w otwarciu konferencji naukowej z okazji jubileuszu prof. Wacława Rapaka.
16 grudnia
Rektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanej w Teatrze im. Juliusza Słowackiego gali wręczenia Nagród Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego.
Prorektor P. Jedynak wziął udział w otwarciu II Charytatywnego Amatorskiego Turnieju w Piłce Siatkowej oraz wręczył nagrody zwycięzcom. Na parkiecie spotkały się drużyny organizatorów akcji –uczniów i pracowników Zespołu Szkół Ogólnokształcących Sportowych nr 2 w Krakowie, oraz partnerów przedsięwzięcia – pracowników UJ, UJ CM, Szpitala Uniwersyteckiego, NCPS SOLARIS oraz Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UJ.
16–17 grudnia
Prorektor A. Edigarian uczestniczył w odbywającym się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu posiedzeniu Uniwersyteckiej Komisji Kształcenia.
19 grudnia
Rektor J. Popiel, prorektorzy A. Edigarian i P. Jedynak wzięli udział w spotkaniu świątecznym emerytowanych pracowników UJ.
Rektor J. Popiel uczestniczył w organizowanym w formie zdalnej spotkaniu prezydium KRASP.
Prorektor J. Górniak uczestniczył w Małopolskim Spotkaniu Opłatkowym organizowanym przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego.
Prorektor P. Jedynak wziął udział w otwarciu nowego Centrum Medycznego PZU Zdrowie Kraków Niska.
20 grudnia
Rektor J. Popiel uczestniczył w spotkaniu Rady Fundatorów Instytutu Studiów Strategicznych.
Prorektor T. Grodzicki był obecny podczas uroczystości otwarcia sali hybrydowej Pracowni Hemodynamiki i Angiografii Oddziału Klinicznego Kardiologii Interwencyjnej.
21 grudnia
Rektor J. Popiel przewodniczył zorganizowanemu w auli Collegium Novum spotkaniu opłatkowemu środowiska akademickiego Krakowa. Wydarzenie, będące częścią kalendarza uniwersyteckiego, odbyło się ponownie po trzyletniej przerwie spowodowanej pandemią. Społeczność akademicką UJ reprezentowali również, między innymi, prorektorzy, rektorzy poprzednich kadencji, kanclerz, kwestor, dziekani, członkowie Rady Uczelni i Senatu oraz dyrektorzy Szkół Doktorskich. Wśród przybyłych gości byli rektorzy szkół wyższych Krakowa i Małopolski, przedstawiciele korpusu konsularnego, świata kultury, nauki i sztuki oraz duchowni różnych wyznań.
2 stycznia
Rektor J. Popiel uczestniczył w organizowanym w formie zdalnej spotkaniu prezydium KRASP.
5 stycznia
Prorektor J. Górniak uczestniczył w posiedzeniu Komitetu Naukowego i Ekonomicznego projektu „bioNN”.
7 stycznia
Prorektor P. Kuśtrowski otworzył III Ogólnopolską Studencką Konferencję Naukową Bliżej chemii
9 stycznia
Rektor J. Popiel uczestniczył w organizowanym w formie zdalnej spotkaniu prezydium KRASP.
11–12 stycznia
Pełnomocnik rektora UJ ds. współpracy w ramach Una Europa prof. S. Kistryn wziął udział w odbywających się w Warszawie posiedzeniach prezydium i plenarnym Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
13 stycznia
Prorektor J. Górniak uczestniczył w spotkaniu członków KRASP z kandydatem na przewodniczącego European University Association w kadencji 2023–2027.
Prorektor P. Kuśtrowski wziął udział w uroczystości nadania tytułu profesora honorowego AGH prof. Januszowi Kowalowi.
14 stycznia
Prorektor J. Górniak uczestniczył w noworocznym wieczorze kolęd i pastorałek na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.
16 stycznia
Rektor J. Popiel uczestniczył w uroczystości z okazji zakończenia misji dyplomatycznej konsula generalnego Republiki Słowackiej w Krakowie dr. Tomasa Kasaja, połączonej z wernisażem wystawy Słowacja – bogactwo w różnorodności
Prorektor A. Edigarian wziął udział w uroczystych obchodach 130-lecia istnienia studenckiego Koła Naukowego Historyków UJ.
18 stycznia
Prorektor J. Górniak uczestniczył w warsztatach dla studentów Accessibility Show 2023 – wydarzeniu zorganizowanym przez Dział ds. Osób Niepełnosprawnych UJ w partnerstwie z Google Polska i Fundacją na rzecz Osób z Niepełnosprawnościami.
20 stycznia
Prorektor P. Kuśtrowski wziął udział w gali zorganizowanej z okazji jubileuszu 130-le-
cia szkoły przy ul. Studenckiej 13 oraz 5-lecia XLII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w Krakowie.
21 stycznia
Prorektor P. Jedynak wziął udział w spotkaniu noworocznym Stowarzyszenia Absolwentów UJ.
23 stycznia
Rektor J. Popiel uczestniczył w obradach prezydium KRASP. Radę Główną Nauki i Szkolnictwa Wyższego reprezentował pełnomocnik rektora UJ ds. współpracy w ramach Una Europa prof. S. Kistryn.
25 stycznia
Rektor J. Popiel wziął udział w kolejnej edycji programu Godziny rektorskie , zrealizowanego przez Radio Kraków tym razem w siedzibie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
27 stycznia
Rektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanym w Warszawie spotkaniu prezydium KRASP i prezydium PAN z ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem.
Prorektor D. Malec otworzyła I etap organizowanego na Uniwersytecie Jagiellońskim konkursu 3 MT Coimbra Group, skierowanego do doktorantów. Zasady konkursu przewidują, że uczestnicy prezentują badania prowadzone w swoim projekcie doktorskim w ciągu trzyminutowego wystąpienia. Od 2017 roku Coimbra Group – sieć najstarszych i najbardziej prestiżowych uniwersytetów w Europie – przeprowadza finał konkursu 3MT podczas swojego corocznego walnego zgromadzenia.
30 stycznia
Rektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanym w formie zdalnej posiedzeniu prezydium KRASP.
31 stycznia – 5 lutego
Prorektor A. Edigarian uczestniczył w międzynarodowym forum European Learning & Teaching, zorganizowanym przez European University Association w Uniwersytecie Deusto w Hiszpanii.
2 lutego
Rektor J. Popiel i prorektor D. Malec gościli w Collegium Novum niemiecką delegację pod przewodnictwem minister ds. edukacji, młodzieży i sportu Kraju Związkowego Brandenburgia Britty Ernst. W spotkaniu uczestniczyli także konsul generalny RFN w Krakowie dr Michael Groß oraz koordynator MSZ Niemiec ds. niemiecko-polskiej współpracy międzyspołecznej i przygranicznej Dietmar Nietan.
8–9 lutego
Prorektor P. Kuśtrowski i pełnomocnik rektora UJ ds. współpracy w ramach Una Europa prof. S. Kistryn wzięli udział w odbywających się w Warszawie posiedzeniach Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
9–10 lutego
Prorektor A. Edigarian reprezentował władze UJ podczas zorganizowanej w Białymstoku konferencji Studenci zagraniczni w Polsce 2023 oraz gali INTERSUDENT 2023. W wydarzeniu uczestniczył pełnomocnik rektora UJ ds. współpracy w ramach Una Europa prof. S. Kistryn, który przewodniczył sesji plenarnej Umiędzynarodowienie 2023 „day by day” – problemy, sprawozdania, komunikaty
13 lutego
Rektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanym w formie zdalnej posiedzeniu prezydium KRASP.
inne wydarzenia
26–27 listopada
Drużyna studentów informatyki analitycznej z Wydziału Matematyki i Informatyki UJ w składzie: Antoni Długosz, Grzegorz Gawryał oraz Jacek Salata, zwyciężyła w Mistrzostwach Centralnej Europy w Programowaniu Zespołowym, odbywających się w słoweńskiej Lublanie.
29 listopada
Prof. Karol Życzkowski z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ został wybrany na stanowisko prezesa Oddziału Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Zastąpi na tym stanowisku prof. Andrzeja Jajszczyka z Akademii Górniczo-Hutniczej. We władzach w kadencji 2023–2026 zasiądzie troje pracowników naukowych najstarszej polskiej uczelni. Jego zastępcami będą emerytowani profesorowie UJ – Barbara Bilińska i Ryszard Nycz. Na członka prezydium wybrano prof. Grażynę Stochel, dziekan Wydziału Chemii UJ w latach 2008–2016.
30 listopada
Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło wyniki kolejnej edycji programu LIDER. W gronie laureatów znalazł się dr Roger Krzyżewski z Wydziału Lekarskiego UJ CM. Naukowiec otrzymał ponad 1,2 miliona złotych dofinansowania na realizację projektu „Nowa metoda przesiewowej diagnostyki tętniaka tętnicy środkowej mózgu – analiza sygnału przezczaszkowej ultrasonografii dopplerowskiej z zastosowaniem metod sztucznej inteligencji”.
12 grudnia
Polska Akademia Umiejętności wyłoniła laureata Nagrody im. Erazma i Anny Jerzma-
nowskich. W 2022 roku otrzymał ją ksiądz prof. Michał Heller – filozof, uczony o światowej sławie, animator badań naukowych oraz wybitny popularyzator nauki. Gala wręczenia nagrody odbyła się w Sali Senatorskiej Zamku Królewskiego na Wawelu.
13 grudnia
Prezes Rady Ministrów uhonorował wybitnych naukowców i artystów. W gronie nagrodzonych za rozprawy habilitacyjne i doktorskie w roku 2022 za rok 2021 znalazło się troje badaczy z Uniwersytetu Jagiellońskiego: dr hab. Paweł Matusik z Instytutu Kardiologii Wydziału Lekarskiego UJ CM, dr Anna Potoczek z Instytutu Psychologii Wydziału Filozoficznego oraz dr Michał Lewicki z Sekcji Zbiorów Muzycznych Biblioteki Jagiellońskiej.
27 grudnia
Polska Akademia Nauk przyznała nagrody za wybitne osiągnięcia oraz wyróżniające prace naukowe. Wśród nagrodzonych znaleźli się pracownicy i studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wydział I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN postanowił nagrodzić, między innymi, prof. Jana K. Ostrowskiego, którego uhonorowano w dziedzinie historii sztuki. Nagrodę Naukową im. Jędrzeja Śniadeckiego, przyznaną przez Wydział V Nauk Medycznych PAN, otrzymał prof. Marek Jastrzębski z Kliniki Kardiologii i Elektrokardiologii Interwencyjnej oraz Nadciśnienia Tętniczego UJ CM. Aleksandra Włodarczyk, studentka VI roku Wydziału Lekarskiego UJ CM, otrzymała Laur Medyczny im. dr. Wacława Mayzla.
6 stycznia
Reprezentacja UJ wygrała turniej finałowy Akademickich Mistrzostw Małopolski w Futsalu kobiet, tym samym po dwóch latach wróciła na najwyższy stopień podium tych zawodów.
13 stycznia
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita powołał dr. hab. Artura Gądka, profesora UJ, kierownika Kliniki Ortopedii i Fizjoterapii UJ CM i pełnomocnika dziekana Wydziału Nauk o Zdrowiu ds. klinicznych i współpracy międzywydziałowej – na stanowisko konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu.
31 stycznia
Dr Michał Drahus został laureatem grantu przyznanego przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (European Research Council). W pięcioletnim okresie trwania projektu, realizowanego na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ, powstanie teleskop kosmiczny do obser-
wacji wodoru i deuteru wokół małych ciał w Układzie Słonecznym.
9 lutego
Fatma Edemen ze Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych UJ została laureatką w kategorii studia doktoranckie w 13. edycji konkursu INTERSTUDENT 2023. Konkurs organizowany jest w ramach programu „Study in Poland” przez Fundację Edukacyjną „Perspektywy” oraz KRASP.
Podsumowanie sukcesów sPortowych
Podczas Akademickich Mistrzostw Polski zawodniczki UJ zdobyły I miejsce (dyplom i puchar) w futsalu kobiet w półfinale B w Lublinie, rozgrywanym w dniach 26–29 stycznia.
Zawodnicy UJ w ramach AZS Winter Cup – Puchar AZS w Narciarstwie Alpejskim zdobyli:
– I miejsce w klasyfikacji drużynowej mężczyzn, podczas II eliminacji w stacji narciarskiej Grapa SKI – Czarna Góra (13 stycznia), – II miejsce w klasyfikacji drużynowej mężczyzn, podczas III eliminacji w stacji narciarskiej Czarny Groń (27 stycznia).
Podczas Młodzieżowych Mistrzostw Polski w Futsalu kobiet U-17, odbywających się w Głogówku 13 stycznia, zawodniczki UJ zdobyły IV miejsce.
zmarli
Prof. Tomasz Gryglewicz – historyk sztuki, emerytowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dyrektor Instytutu Historii Sztuki w latach 1996–1999, kierownik Zakładu Historii Sztuki Nowoczesnej 1995–2019. Uczony o znakomitym dorobku z zakresu historii sztuki nowoczesnej. Autor monografii: Groteska w sztuce polskiej XX wieku (Kraków 1984), Malarstwo Europy środkowej 1900–1914 Tendencje modernistyczne i wczesnoawangardowe (Kraków 1992), Kraków i artyści. Teksty o malarzach i grafikach środowiska krakowskiego drugiej połowy wieku XX (Kraków 2005). Członek licznych stowarzyszeń: Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki (AICA), Komisji Historii Sztuki PAU, Stowarzyszenia Historyków Sztuki, zarządu Fundacji dla Uniwersytetu Jagiellońskiego, rady Fundacji im. Hanny Rudzkiej-Cybis w Krakowie, rady Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej. Za swoją działalność naukową i społeczną odznaczony, między innymi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2001) oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi (2003). Zmarł 9 grudnia.
Dr hab. Krystyna Pietrzycka-Bohosiewicz, profesor UJ – emerytowana profesor Wy-
działu Filologicznego UJ. Przez całą karierę naukową (1972–2014) była związana z Instytutem Filologii Wschodniosłowiańskiej UJ. Autorka monografii i artykułów z zakresu historii literatury rosyjskiej XX wieku. Zmarła 15 grudnia.
Prof. Jan Białczyk – wieloletni pracownik Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (1980), Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2000) oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2000). Wielokrotnie uhonorowany Nagrodą Rektora UJ. Zmarł 21 grudnia.
Prof. Jerzy Blicharski – fizyk, emerytowany profesor zwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Długoletni kierownik Zakładu Radiospektroskopii Instytutu Fizyki UJ. Współpracownik Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie. Światowej klasy specjalista w zakresie badań materiałowych, błon biologicznych i polimerów z użyciem magnetycznego rezonansu jądrowego. Zmarł 25 grudnia.
Kazimiera Żurek – emerytowana długoletnia pracowniczka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zmarła 29 grudnia.
Dr hab. Marek Stępniewski, profesor UJ
emerytowany pracownik UJ CM. W latach 1964–1997 zatrudniony w Instytucie Pediatrii, a następnie Katedrze Medycyny Pracy i Chorób Zawodowych Akademii Medycznej. W latach 1997–2008 kierownik Samodzielnej Pracowni Radioligandów. W latach 2008–2009 kierownik Zakładu Radioligandów Katedry Farmakobiologii Wydziału Farmaceutycznego. Zmarł 20 stycznia.
Prof. Albin Eser – doktor honoris causa UJ. Wybitny znawca prawa karnego. Były
dyrektor Instytutu Międzynarodowego i Zagranicznego Prawa Karnego we Freiburgu. Sędzia Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii. Zmarł 20 stycznia.
Prof. Aleksander Krawczuk – historyk i filolog klasyczny, badacz dziejów i kultury świata starożytnego, popularyzator wiedzy o antyku. Od 1949 roku związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, profesor zwyczajny Instytutu Historii UJ, kierownik Zakładu Historii Starożytnej (1979–1986). Minister kultury i sztuki (1986–1989), poseł na Sejm RP I i II kadencji (1991–1997). Autor ponad 40 książek, w tym wielu tłumaczonych na języki obce, między innymi pocztów cesarzy rzymskich, cesarzy bizantyńskich, cesarzowych Rzymu, biografii: Gajusz Juliusz Cezar, Cesarz August, Herod, król Judei, Neron, Kleopatra, Konstantyn Wielki, oraz monografii: Kolonizacja sullańska , Perykles i Aspazja , Sprawa Alkibiadesa , Wojna trojańska. Mit i historia, Ród Konstantyna , Rzym i Jerozolima , Ostatnia olimpiada i wielu innych. Członek Związku Literatów Polskich. Prezes krakowskiego oddziału ZLP (1986–1987), a także krakowskiego oddziału Fundacji Kultury Polskiej. Członek Stowarzyszenia Autorów Polskich. Za swoją działalność naukową i literacką nagrodzony, między innymi, Nagrodą Miasta Krakowa (1972), Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (1997), Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis” (2009). Zmarł 27 stycznia.
Prof. Wojciech Narębski – pracownik Muzeum Ziemi PAN, przez wiele lat blisko związany z Instytutem Nauk Geologicznych UJ. Żołnierz generała Andersa, uczestnik bitwy o Monte Cassino. Przebył cały szlak bojowy – od ZSRR przez Persję, Irak i Palestynę do Włoch, a po zakończeniu wojny do Wielkiej Brytanii. Po wybuchu drugiej wojny światowej działacz Związku Wol-
nych Polaków, za co został w 1941 roku aresztowany przez NKWD. Członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności oraz członek honorowy Polskiego Towarzystwa Mineralogicznego i Polskiego Towarzystwa Geologicznego. Społecznik i patron harcerzy, kawaler Orderu Uśmiechu (2022). Zmarł 27 stycznia.
Prof. Ryszard Gryglewski – emerytowany profesor UJ CM. Rektor Akademii Medycznej w Krakowie (1981–1984). Kierownik Katedry Farmakologii (1965–1970), prodziekan Wydziału Lekarskiego (1969–1972), kierownik Katedry i Zakładu Farmakologii (1970–1980), dyrektor Instytutu Farmakologii (1980–1984), kierownik Zakładu Farmakologii Doświadczalnej (1980–1985), kierownik Katedry i Zakładu Farmakologii Doświadczalnej (1984–2002). W 1993 pełnomocnik rektora UJ ds. badań naukowych i współpracy międzynarodowej w Collegium Medicum. Odznaczony: Orderem Orła Białego, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, Laurem Jagiellońskim za wybitne osiągnięcia w zakresie nauk medycznych, medalem Merentibus za szczególne zasługi dla UJ oraz wieloma innymi odznaczeniami. Doktor honoris causa Akademii Medycznej w Gdańsku, Uniwersytetu Semmelweisa w Budapeszcie, Lwowskiego Uniwersytetu Medycznego, Uniwersytetu Medycznego w Grodnie. Zmarł 30 stycznia.
Mgr Krystyna Dec – od 1975 roku związana z Uniwersytetem Jagiellońskim. Emerytowana pracowniczka Instytutu Informatyki UJ, twórczyni biblioteki w Instytucie Psychologii UJ. Współzałożycielka Stowarzyszenia Absolwentów UJ. Zmarła 3 lutego.
Informacje zebrał i opracował Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ
Hołd Polonii kanadyjskiej dla Mikołaja Kopernika
Ekspozycję przygotowaną przez Polonię kanadyjską, poświęconą Mikołajowi Kopernikowi z okazji przypadającej w 2023 roku 550. rocznicy jego urodzin, otwarto 13 marca 2023 w Collegium Novum. Na planszach zaprezentowano najważniejsze fakty z życia uczonego, a także dowody na jego ogromny wpływ na dalszy rozwój nauki. W wydarzeniu wzięli udział, między innymi, rektor UJ prof. Jacek Popiel oraz Jerzy Barycki, działacz społeczny, dokumentalista oraz promotor Polski w Kanadzie i Kanady w Polsce, prezes Polsko-Kanadyjskiego Stowarzyszenia Biznesmenów i Profesjonalistów w Windsor, a także prof. Aleksander B. Skotnicki. Wystawa będzie prezentowana na Uniwersytecie Jagiellońskim do końca maja. Red.
Półka nowości
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Ewa Data-Bukowska, Piotr de Bończa-Bukowski
Gombrowicz Andersa Bodegårda. Analizy przekładoznawcze
Anders Bodegård, jeden z najszerzej znanych tłumaczy literatury pięknej w Szwecji, zyskał swoimi przekładami dzieł Witolda Gombrowicza uznanie krytyków i szeroki oddźwięk wśród rodzimej publiczności literackiej. Jego dzieło translatorskie – rezultat pracy nad „szwedzkim Gombrowiczem” – jest tematem niniejszej monografii, na którą składają się cztery studia analityczne, poświęcone przekładom Dziennika, Ślubu oraz Trans-Atlantyku. Autorzy książki zmierzają do wieloaspektowego opisu działań translatorskich Andersa Bodegårda, skupiając się na kilku problemach translatologicznych i przyjmując różne perspektywy metodologiczne, skorelowane z analizowanymi problemami.
Dzięki jasnej strukturze, nowoczesnym metodom badawczym, dostosowaniu modeli analiz do poetyki utworów Gombrowicza, a także dzięki systematycznym badaniom i bogatym przykładom tekstowym, monografia jest cenną lekturą dla literaturoznawców i językoznawców badających twórczość Witolda Gombrowicza. Książka będzie także przydatna tłumaczom, studentom kierunków translatorskich, lingwistom zajmującym się problematyką różnic między językami polskim i szwedzkim, a nawet kulturoznawcom, którzy uważają język za szczególny rodzaj przewodnika po danej kulturze. Jest to ważna pozycja w dziedzinie badań przekładoznawczych.
Ewa Teodorowicz-HellmanNieskończona genesis literatury światowej. Pisarze postkolonialni o władzy, języku i wyobraźni pod redakcją Tomasza Bilczewskiego i Doroty Kołodziejczyk
Książka otwiera przed polskim czytelnikiem świat wyobraźni autorów postkolonialnych, którzy odsłaniają źródła własnego pisarstwa, zmagania z językiem, a także dylematy tożsamości charakterystyczne dla obszarów (post) imperium. Pochodzące z różnych krajów i kontynentów literackie zapisy doświadczeń związanych z rozpadem europejskich potęg kolonialnych, świadectwa napięć istniejących między kulturą metropolii a tradycją rdzenną, łączy pewna wspólnota wrażliwości, obejmująca sfery polityki, środowiska naturalnego czy kulturowej ekologii, odnoszącej się do przestrzeni wpisanych w lokalne idiomy, rytuały i praktyki społeczne. Rozpoznawalne głosy takich twórców, jak Jamaica Kincaid, Amitav Ghosh, sir Vidiadhar Surajprasad Naipaul, Chinua Achebe, Ngũgĩwa Thiong’o, Wole Soyinka, George William Lamming, Derek Alton Walcott, Wilson Harris, Nadine Gordimer – ukształtowane przez poczucie deprywacji lokalności i podmiotowości, a zarazem zadomowienia i pełnoprawnego obywatelstwa
– poddają literaturę światową procesowi dekolonizacji i swoistej prowincjonalizacji, modyfikując tym samym właściwe jej geografie, kanony i poetyki.
Archiwa dyscypliny. Historie i teorie nowoczesnej komparatystyki od Herdera do szkoły amerykańskiej pod redakcją Tomasza Bilczewskiego, Andrzeja Hejmeja, Ewy Rajewskiej
Książka ta proponuje ponad 30 wypraw w przeszłość dyscypliny, która w ostatnich dekadach przeżywa rozkwit – za sprawą rosnącego zainteresowania problematyką przekładu oraz kontaktów, interferencji i hybrydyzacji związanych z globalnym przepływem ludzi i kapitału symbolicznego. Zabieramy czytelnika w wędrówkę po historiach i teoriach komparatystyki, powstających od jej nowoczesnych narodzin w epoce Herdera po drugą połowę XX wieku. Zamieszczone tu teksty fundacyjne, manifesty, programy, wykłady czy polemiki opracowane zostały z myślą o studentach, badaczach, a także wszystkich zainteresowanych zarówno mechanizmami rządzącymi kontaktem języków i kultur, jak i sposobami ich poznawania.
Literatura światowa i przekład. Historie i teorie nowoczesnej komparatystyki od szkoły amerykańskiej do biohumanistyki pod redakcją Tomasza Bilczewskiego, Andrzeja Hejmeja, Ewy Rajewskiej
Ta publikacja stanowi kontynuację tomu Archiwa dyscypliny. Teorie i historie nowoczesnej komparatystyki od Herdera do szkoły amerykańskiej. Proponuje 45 wędrówek po najnowszych dziejach literaturoznawstwa porównawczego. Zamieszczone teksty – od wypowiedzi reprezentatywnych dla rozmaitych etapów rozwoju dyscypliny w drugiej połowie XX wieku po diagnozy jej obecnej kondycji w epoce kultury cyfrowej – także tym razem przygotowane zostały z myślą o studentach, badaczach oraz wszystkich zainteresowanych zarówno mechanizmami rządzącymi kontaktem języków i kultur, jak i sposobami ich poznawania.
Paweł Rogaliński Model polityka popularnego w państwach anglosaskich
W jaki sposób niektórym politykom udaje się utrzymać dużą popularność nawet po kilku latach rządzenia lub sprawowania urzędu?
Często wygrywają wybory tuż po zakończeniu pierwszej, drugiej lub kolejnej kadencji. Wydają się także wiarygodni i charyzmatyczni. Czy
to z powodu ich ciężkiej pracy lub wrodzonych cech? Czy raczej sztaby wyborcze narzucają wizerunkowy cel, do którego powinni dążyć kandydaci? Może zatem istnieje wzorzec, lista cech, którymi miałby się charakteryzować polityk sprawnie zarządzający wrażeniem i utrzymujący popularność na wysokim poziomie.
Autor książki analizuje poszczególne elementy wizerunku i komunikacji politycznej oraz w formie pogłębionego opisu i licznych wizualizacji buduje model polityka popularnego. To pozycja zarówno dla uczestników sceny politycznej, jak i dla wszystkich, którzy chcą się jej krytycznie przyglądać i dokonywać świadomych wyborów.
Bardzo wysoko oceniam oryginalność tej monografii oraz jej wkład w naukę. Przeprowadzone badania znakomicie uzupełniają lukę w literaturze przedmiotu, a ponadto stanowią kompendium wiedzy, która może zostać wykorzystana w sposób praktyczny przez aktorów politycznych, doradców, spin doktorów.
Agnieszka Kasińska-Metryka
Dobro i interes w prawie pod redakcją Arkadiusza Sobczyka
Niniejsze opracowanie poświęcono niezwykle ciekawej tematyce. Główny przedmiot badań pozostaje zawsze aktualny w rozważaniach nad systemem prawa in genere, przewija się w zasadzie w każdym jego dziale. Ponadto jest to zagadnienie teoretycznoprawne, a więc pierwszorzędne w naukowej dyskusji prawniczej. Takimi właśnie problemami powinna się zajmować nauka prawa, nawet – a może przede wszystkim – w jej dogmatycznych dyscyplinach. Tylko wtedy bowiem można formułować sensowne dla praktyki prawa wnioski. Autorzy osadzili kwestię dobra i interesu w prawie w szerszym kontekście. Mówiąc o nich, nie można bowiem pominąć „wspólnoty” czy „wartości”. Co więcej, motyw dobra i interesu w prawie znalazł dodatkowo odbicie w dziedzinie praw człowieka czy dóbr osobistych.
Anna Musiała
Polska Akademia Nauk
Polski Słownik Biograficzny
Zeszyt 220 (tom LIV/1) obejmuje hasła: Toeplitz Teodor – Tomasz, biskup płocki
Zeszyt rozpoczyna biogram kupca Teodora (Tewje) Toeplitza (1793–1838) – protoplasty rodu, którego dzieje zostały domknięte w niniejszym tomie. Z historii Polski XVII wieku zwraca uwagę Wojciech Tolibowski (ok. 1607–1663) – biskup poznański, a z XIX wieku – Szymon Tokarzewski (1823–1890), uczestnik spisku księdza Piotra Ściegiennego, powstaniec styczniowy, dwukrotnie zsyłany na Syberię, oraz Józef Tokarzewicz-Hodi (1841–1919) – pisarz, publicysta, krytyk literacki, emigrant. Wiek XX reprezentuje, między innymi, Michał Tokarzewski-Karaszewicz (1892–1964) – generał broni WP, po kampanii wrześniowej twórca Służby Zwycięstwu Polski. Opublikowany został też biogram Wacława Tokarza (1873–1937) – historyka, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego, legionisty i pułkownika WP. Obecni są w zeszycie architekci: Kazimierz Tołłoczko (1886–1960), Mikołaj Tołwiński (1857/8–1924) oraz jego syn Tadeusz Tołwiński (1887–1951), a także Stanisław Tołwiński (1895–1969) –
w latach 1945–1950 prezydent Warszawy. Przedstawicielem nauk przyrodniczych jest Stanisław Tołpa (1901–1996) – botanik, torfoznawca, twórca tzw. preparatu Tołpy. Jest Konrad Tom (1885–1957) – aktor, reżyser, autor tekstów do kabaretów i piosenek. Z osób narodowości innej niż polska zwracają uwagę biogramy Niemca Maxa Toeppena (1822–1893) – dyrektora gimnazjów w Kwidzynie i Elblągu, badacza dziejów Mazur, oraz Ukraińca Jana Tokarzewskiego-Karaszewicza (1895–1954) – publicysty, heraldyka, kierownika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukraińskiej Republiki Ludowej. Zeszyt zamykają postacie dwóch XIII-wiecznych biskupów wrocławskich: Tomasza I (zm. 1268) i Tomasza II (zm. 1292).
Księgarnia Akademicka
Cyfrowy leksykon syndonologiczny pod redakcją Krzysztofa Pilarczyka i innych
https://doi.org/10.12797/9788381385190
Digital Syndonological Lexicon pod redakcją Krzysztofa Pilarczyka i innych
https://doi.org/10.12797/9788381385190
Zainteresowanie Całunem Turyńskim, płótnem, na którym znajduje się wizerunek ciała mężczyzny, widziany z frontu i z tyłu, ze śladami tortur podobnych do zadanych Jezusowi i opisanych w ewangeliach Nowego Testamentu, od XX wieku znalazło także miejsce w światowej nauce. Zintensyfikowało się ono zwłaszcza po słowach papieża Jana Pawła II wypowiedzianych w 1998 roku w katedrze turyńskiej, gdzie całun jest przechowywany. Stając przed dylematem: czy płótno zwane Całunem Turyńskim jest całunem pogrzebowym Jezusa, czy średniowiecznym fałszerstwem – tak genialnym, że nauka XXI wieku nie potrafi tej tezy ani falsyfikować, ani potwierdzić, papież uznał, że rozstrzygnięcie tej kwestii nie leży w szczególnej kompetencji Kościoła Natomiast może być ona podjęta przez naukowców, gdyż nie chodzi tu o przedmiot wiary, lecz powinna stać się przedmiotem studiów podejmowanych bez uprzedzeń, które by prowadziły do fałszywych wyników; [...] do działania z wewnętrzną wolnością i troskliwym szacunkiem, zarówno z punktu widzenia metodologii naukowej, jak i wrażliwości wierzących
W papieskie wyzwanie wpisują się badania syndonologiczne, prowadzone od ponad stu lat, które skupiają się głównie na Całunie Turyńskim, ale także na Sudarionie z Oviedo, Welonie z Manoppello, Tunice z Argenteuil oraz Tilmie z Guadalupe. Obecnie w wielu miejscach na świecie istnieją ośrodki badawcze, które zajmują się tą problematyką. Bez wątpienia wiodącą rolę w tym zakresie odgrywa Międzynarodowe Centrum Syndonologiczne w Turynie. Do ośrodków amerykańskich, hiszpańskich i włoskich dołączył w 2017 roku także polski – Polskie Centrum Syndonologiczne z siedzibą w Krakowie, będące filią centrum turyńskiego. W nim powstał pomysł opracowania Cyfrowego leksykonu syndonologicznego, w którym podsumowano by ponadstuletnie osiągnięcia badawcze nad Całunem Turyńskim i innymi artefaktami z nim związanymi. W dużej mierze na tę decyzję wpłynęły doświadczenia zebrane w latach 2017–2020 (cztery semestry), kiedy prowadzone było międzyuczelniane seminarium syndonologiczne, zorganizowane przy współpracy krakowskich uczelni: Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Górniczo-Hutniczej i Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, oraz Uniwersytetu Gdańskiego, w którym uczestniczyli wszyscy
członkowie kolegium redakcyjnego przyszłego leksykonu. Do partnerów merytorycznych dołączył też Papieski Uniwersytet św. Tomasza z Akwinu w Rzymie. Uczelnie te, przez swoich przedstawicieli (kolegium redakcyjne) w osobach: dr. hab. Romana Bogacza (prof. UP JPII), prof. Remigiusza (Bazylego) Degórskiego (PUTR), dr. hab. Tomasza Graffa (prof. UP JPII), prof. Jana S. Jaworskiego (UW), prof. Wojciecha Kucewicza (AGH), prof. Krzysztofa Pilarczyka (UJ), prof. Zbigniewa Treppy (UG), stały się instytucjami sprawczymi dla leksykonu. Po roku od zakończenia cyklu seminariów (2021) uruchomiono prace nad Cyfrowym leksykonem syndonologicznym w postaci publikacji elektronicznej, tworzonej w formie aplikacji internetowej w krakowskim wydawnictwie Księgarnia Akademicka. Nowoczesna formuła hipertekstowa, nawiązująca do założeń publikacji naukowych typu living book (por. Adema 2021), zawierająca elementy multimedialne i wyposażona w różnego rodzaju narzędzia wyszukiwawcze, ma uprzystępnić i uatrakcyjnić lekturę, a także połączyć tradycyjne zasady wydawnicze z wykorzystaniem możliwości nowych technologii. Hasła składające się na leksykon zostały udostępnione w modelu otwartego dostępu (open access) w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. Na leksykon składają się hasła o profilu przeglądowo-problemowym, kalendarium, hasła osobowe i geograficzne oraz polska bibliografia syndonologiczna z lat 1900–2020. Ich dobór – poza uniwersalnym charakterem dającym obraz rozwoju syndonologii – uwzględnia również polską specyfikę tej dziedziny, ukazującą nasz wkład w badania nad całunem. Hasła opatrzone są ilustracjami i mapami oraz przedmiotowo-podmiotowymi bibliografiami załącznikowymi o zasięgu światowym, w tym polską. Ambicją zespołu przygotowującego leksykon było to, aby hasła zostały opracowane głównie przez zespół polskich syndonologów (czternaście osób), specjalistów od poszczególnych zagadnień, ponieważ leksykon ma charakter interdyscyplinarny. Trzon zespołu stanowią współpracownicy Polskiego Centrum Syndonologicznego w Krakowie (zob. www.calun.info).
Redaktorzy i autorzy mają nadzieję, że leksykon stanie się interaktywnym podręcznikiem on-line dotyczącym studiów syndonologicznych i pozwoli zainteresowanym zapoznać się z rzetelnie opracowywanymi rezultatami badań oraz że będzie służyć jako standardowa praca referencyjna dla dalszych projektów badawczych o charakterze monograficznym.
Oprócz przedstawienia aktualnego stanu badań, hasła stanowić mogą również podstawę do pogłębienia i poszerzenia podjętych tematów oraz otwierać perspektywę dla przyszłych badań interdyscyplinarnych.
Ponadto leksykon zapewnia trwałe wsparcie naukowe dla dyskursów akademickich i pozaakademickich oraz dla różnych inicjatyw duszpasterskich. Międzynarodowy skład zespołu badawczego, zaangażowanego w przygotowanie leksykonu, przyczynia się także do integracji różnych środowisk badawczych oraz do popularyzacji polskich osiągnięć w obszarze syndonologii.
Leksykon w wersji cyfrowej był współfinansowany przez Uniwersytet Jagielloński w ramach MiniGRANTU POB Heritage (edycja specjalna: Humanistyka Cyfrowa, tytuł: Cyfrowy leksykon syndonologiczny, numer dokumentu: H.5.7.2021). Dostęp bezpłatny: https://leksykonsyndonologiczny.pl
Krzysztof Pilarczyk
Pamięć i dziedzictwo kulturowe: Studia i szkice in memoriam prof. Andrzej Pankowicz (1950–2011) pod redakcją Pawła Plichty, seria „Societas”, t. 134
Zakres semantyczny terminu „dziedzictwo” (heritage) zarówno w języku potocznym, jak i w dyskursie naukowym, jest współcześnie wciąż poszerzany. To pojęcie staje się kategorią opisu rzeczywistości, przy zastosowa-
niu metod różnych dyscyplin. Studia nad dziedzictwem (heritology) integrują badaczy zabytków i dóbr kultury, języka, społeczeństwa, tradycji, historii, religii, pamięci społecznej, miejsc zarówno pamięci, jak i niepamięci.
Jako ideę wiążącą wiele perspektyw nauk humanistycznych i społecznych zaproponowano różne wymiary pamięci i dziedzictwa kulturowego – tak, by bezpośrednio lub pośrednio stanowiły przykład „obecności przeszłości w teraźniejszości”. Przedstawione ujęcie stanowi nawiązanie do jednego z ostatnich dużych, interdyscyplinarnych przedsięwzięć naukowo-badawczych, zainicjowanych przez prof. Andrzeja Pankowicza, które nosiło tytuł Przeszłość we współczesnej narracji kulturowej – i jego poszerzenie.
W tomie znalazły się studia i szkice, które stanowią rozwinięcie badań o różnym zakresie: lokalnym, narodowym, regionalnym i globalnym, pogłębienie inspiracji powstałych, do pewnego stopnia, dzięki różnego rodzaju kontaktom z Profesorem: dyskusjom, seminariom, wykładom i współpracy zarówno w salach wykładowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak i w ramach Związku Harcerstwa Polskiego czy Polskiego Czerwonego Krzyża.
Zamiast wstępu
Wydawnictwo Towarzystwa Naukowego „Societas Vistulana”
Paweł Dettloff
Pałac Popielów.
Przemiany architektoniczne
i wystrój wnętrz.
W 200-lecie krakowskiej rezydencji rodzinnej
Najnowsza publikacja Pawła Dettloffa z Instytutu Sztuki PAN to wielowątkowa, przekrojowa opowieść o dziejach tytułowego pałacu usytuowanego przy ul. św. Jana 20, począwszy od średniowiecza aż po współczesność. Autor skupia się tym razem nie tylko na przemianach architektonicznych budynku – pierwotnie dwie kamienice w toku dziejów scaliły się, zmieniały właścicieli, podupadały i podnosiły się z ruiny. Jako historyk sztuki i konserwator zabytków Paweł Dettloff kompetentnie opowiada o detalach architektonicznych, szczególną uwagę skupiając na portalu wejściowym, który zdobi pałac. Z tej książki wyłania się jednak dużo pełniejszy obraz – można w niej przeczytać także o losach ludzi, którzy byli z pałacem związani. Autor dzięki imponującej kwerendzie dotarł nie tylko do informacji na temat najznamienitszych lokatorów, uświadamiając czytelnikom, że historię budynku tworzyli też ci, o których z czasem się zapomina. Pomieszczono tu kilkaset kolorowych ilustracji, ukazujących, między innymi, przemiany pałacu, plany, odkrywki w trakcie remontów oraz portrety mieszkańców.
Znalazło się w prezentowanej publikacji także miejsce na wątek bardziej osobisty – książkę dopełniają teksty obecnego właściciela budynku, Bogusława Rostworowskiego, który barwnie opowiada historię swoją i swojej walki o przywrócenie rezydencji dawnej świetności w niełatwej rzeczywistości PRL, a także później – opieka nad zabytkiem to nieustanna praca, która trwa także i dziś.
Pałac Popielów to interesująca lektura, ale jednocześnie rzetelna publikacja naukowa, stanowiąca ważny głos w badaniach nad krakowskimi kamienicami, postulująca kolejne badania, pozwalające rekonstruować historię budynków, które tworzą niepowtarzalny klimat Starego Miasta.
KLUB CZYTELNIKA „ALMA MATER”
Szanowni Państwo!
Ukazujące się od 1996 roku czasopismo uniwersyteckie „Alma Mater” służy do prezentacji życia wspólnoty akademickiej najstarszej polskiej uczelni. W ciągu dwudziestu siedmiu lat – dzięki wspólnemu wysiłkowi autorów, współpracowników i redaktorów, dzięki życzliwości Czytelników i zaangażowaniu władz UJ – udało się stworzyć otwarte forum wymiany informacji i poglądów. Sukcesywnie zwiększała się częstotliwość ukazywania się pisma – kwartalnik stał się najpierw dwumiesięcznikiem, a następnie miesięcznikiem.
Wszystkim osobom zainteresowanym regularnym otrzymywaniem najnowszych edycji uniwersyteckiego czasopisma proponujemy członkostwo w Klubie Czytelnika „Alma Mater”. Każdy, kto wpłaci na konto Uniwersytetu Jagiellońskiego dowolną kwotę, pozwalającą na opłacenie kosztów przesyłki pocztowej, staje się członkiem naszego Klubu. Każdy Klubowicz otrzymuje pocztą gratisowy egzemplarz kolejnych numerów miesięcznika „Alma Mater”. Fundusze zgromadzone dzięki hojności naszych Czytelników przeznaczamy na pokrycie kosztów druku i dystrybucji pisma.
Dokonując wpłaty na podane w stopce redakcyjnej konto, prosimy o powiadomienie redakcji przez wysłanie emaila (almamater@uj.edu.pl) lub przesłanie wypełnionej deklaracji na adres: 31126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3.
Imię i nazwisko ..............................................................................
Adres
Telefon – faks – email .........................................................................
Absolwent UJ: tak nie Jeśli tak, proszę podać wydział, kierunek i rok ukończenia studiów:
Deklaruję wpłatę (darowiznę) w wysokości . . . . . . . . . . na konto Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2022 roku.
Proszę o za pi sa nie mnie do Klubu Czytelnika „Alma Mater” i regularne przesyłanie miesięcznika UJ. Wyrażam zgodę – nie wyrażam zgody (niewłaściwe skreślić) na opublikowanie mojego imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania na liście członków Klubu w miesięczniku „Alma Mater”.