Błonia krakowskie Fot. Paweł Krzan
ALMA MATER SPIS TREŚCI
miesięcznik Uniwersytetu Jagiellońskiego listopad 2023 nr 245
Actualia
ADRES REDAKCJI 31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3 tel. 12 663 23 50 e-mail: almamater@uj.edu.pl www.almamater.uj.edu.pl www.instagram.com/almamateruj
Uniwersytet Jagielloński rozpoczął 660. rok akademicki. Przemówienie rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Jacka Popiela wygłoszone 1 października 2023 ......................... Ponad 1600 projektów oraz 275 nowych grantów . .................................................................................. Liderzy list rankingowych o najwyższych wskaźnikach punktowych w ankietach osiągnięć naukowych za 2022 rok . ................................................................................. Koncert Zespołu Pieśni i Tańca UJ „Słowianki” ...................................................................................... Michał Węgrzyn – Czy Arktyka się zazieleni? ......................................................................................... Małgorzata Siecińska – Spotkanie przedstawicieli Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa i Konferencji Rektorów Chorwackich .................................................................................................
RADA PROGRAMOWA Zbigniew Iwański Antoni Jackowski Zdzisław Pietrzyk Aleksander B. Skotnicki Joachim Śliwa
Universalia
Przemysław M. Żukowski, Stanisław A. Sroka – Wspólnota – antagonizmy – dziedzictwo .................... 28 Mirosława Mycawka – Czy jest szansa na łatwiejszą ortografię? ............................................................ 38
WYDAWCA Uniwersytet Jagielloński 31-007 Kraków, ul. Gołębia 24 PRZYGOTOWANIE DO DRUKU Opracowanie koncepcji pisma Rita Pagacz-Moczarska Opracowanie graficzne i łamanie Agencja Reklamowa „NOVUM” www.novum.krakow.pl Korekta – Elżbieta Białoń, Alicja Bielecka, Ewa Dąbrowska DRUK Drukarnia Pasaż sp. z o.o. 30-363 Kraków, ul. Rydlówka 24 Pierwsza strona okładki: Fotografia uhonorowana I nagrodą w 6. konkursie Camera Jagellonica w kategorii Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię, autor Józef Cisło Czwarta strona okładki: fot. Rita Pagacz-Moczarska Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych, zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmian tytułów oraz zmian redakcyjnych w nadesłanych tekstach, nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.
Fot. Anna Wojnar
Numer zamknięto 27 października 2023.
konto : Uniwersytet Jagielloński PEKAO SA 87124047221111000048544672 z dopiskiem: ALMA MATER – darowizna
22
Brazylijska misja ...................................................................................................................................... 25 Białoruski badacz nagrodzony . ................................................................................................................ 26 Nagrody Narodowego Banku Polskiego .................................................................................................. 27
REDAKCJA Rita Pagacz-Moczarska – redaktor naczelna Zofia Ciećkiewicz – sekretarz redakcji Alicja Bielecka – redaktor Anna Wojnar – fotoreporter
nakład: 2000 egz.
16 17 18
Personae
OPIEKA MERYTORYCZNA Jacek Popiel
ISSN 1427-1176
5 9
Impressiones
Rita Pagacz-Moczarska – Nie tylko dla mężczyzn! 9. edycja Festiwalu KultURO ................................ Mój Kosmos .............................................................................................................................................. Medyczne Targi Wiedzy ........................................................................................................................... Medycyna dopełniona sztuką . ..................................................................................................................
41 42 42 43
Conventiones
Wojciech Słomczyński – Wydział Matematyki i Informatyki UJ ma dwadzieścia lat . ............................. 44
Historia Magistra Vitae
Pamiętamy! ............................................................................................................................................... Jan Tkaczyński – O przemijaniu ............................................................................................................... Z potrzeby serca – z prof. Janem Wiktorem Tkaczyńskim rozmawia Rita Pagacz-Moczarska . ............... Irena Paczyńska – Kobiety, które były świadkami aresztowań w Collegium Novum ............................. Irena Paczyńska – Akcja paczkowa Funduszu Kultury Narodowej dla krakowskich uczonych ............. Ewelina Małachowska – KL Ravensbrück – obóz koncentracyjny dla kobiet . ....................................... Ewelina Małachowska – Konspiracja w Ravensbrück – tajne nauczanie, życie religijne i artystyczne ...... Maria Lorens – Konspiracyjna drużyna harcerska Mury ......................................................................... Elżbieta Kuta – Stowarzyszenie „Rodzina Ravensbrück” . ...................................................................... Jacek Ormicki – Wiedeńskie obchody rocznicy wyzwolenia KL Mauthausen-Gusen ............................ Piotr Hordyński – Droga polskich uchodźców do Rumunii we wrześniu 1939 roku i powrót do kraju po sześciu latach . .................................................................................................... Zbigniew Lechowski, Ewelina Chrapusta-Srebrny – Wspomnienie o prof. Janie Białczyku . ................. Katarzyna Dybeł – Wspomnienie o prof. Stanisławie Grygielu . ............................................................. Hubert Harańczyk – Wspomnienie o prof. Jerzym Stanisławie Blicharskim .......................................... Półka nowości ...........................................................................................................................................
46 47 49 54 57 62 65 67 70 75 76 80 82 84 90
Podczas inauguracji 660. roku akademickiego; Auditorium Maximum, 1 października 2023
OD REDAKCJI Otaczający nas świat pełen jest niepokojących zdarzeń i tym samym z nieukrywanym lękiem patrzymy w przyszłość. Ale w tym szczególnym dniu, jakim jest inauguracja nowego roku akademickiego, niech jednak nasze serca i umysły wypełnia radość i wiara w lepsze jutro, pełne wzajemnego szacunku dla każdego. Historia najstarszej polskiej uczelni uświadamia, że jeśli będziemy trwali przy podstawowych wartościach, które przekazały nam kolejne pokolenia, to możemy z optymizmem wkraczać w rok akademicki 2023/2024. Tę nadzieję i optymizm chciałbym przekazać nie tylko studentom rozpoczynającym właśnie studia, ale też całej społeczności akademickiej naszej Uczelni – mówił rektor UJ prof. Jacek Popiel inaugurując 660. rok akademicki. Tekst tego wystąpienia otwiera bieżące wydanie pisma. W nim jednak – podobnie jak w życiu – radość przeplata się ze smutkiem i refleksją. Zaledwie siedem dni po wystąpieniu rektora staliśmy się świadkami kolejnej wojny – 7 października Hamas zaatakował Izrael. Dlatego właśnie w tym numerze mocno wybrzmiewa słowo: Pamiętamy! Pamiętamy indywidualnie i zbiorowo. Ta pamięć nas konstytuuje. Przypominamy dramatyczne wydarzenia z czasów drugiej wojny światowej, a zwłaszcza dzień 6 listopada 1939 i tzw. Sonderaktion Krakau, przeprowadzoną przez niemieckich okupantów, w ramach której aresztowano 184 osoby – w tym prezydenta Krakowa i liczne grono uczonych z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Górniczej i Akademii Handlowej. 170 z nich wywieziono następnie do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Wielu stamtąd już nie wróciło... Pamiętamy także o 130 tysiącach kobiet uwięzionych w KL Ravensbrück. Zobowiązują nas do tego słowa byłego rektora UJ prof. Stanisława Estreichera, wypowiedziane tuż przed śmiercią w KL Sachsenhausen: Nie zapomnijcie naszej śmierci – nie dajcie jej zmarnować! Rita Pagacz-Moczarska
ACTUALIA
Uniwersytet Jagielloński rozpoczął 660. rok akademicki Przemówienie rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Jacka Popiela wygłoszone 1 października 2023, podczas inauguracji roku akademickiego 2023/2024
ozpoczynamy ostatni, czwarty, rok akademicki w kadencji 2020–2024 – na pewno jednej z najtrudniejszych w ostatnich dziesięcioleciach. Dramaturgię tych lat wyznaczyły dwa lata koronawirusa i wojna w Ukrainie. Świat nie bez trudu i bolesnych strat poradził sobie z tą – wydawałoby się, niemożliwą w cywilizacji XXI wieku – pandemią. Coraz bardziej wzrasta w nas świadomość, jaki rodzaj spustoszenia, w różnych sferach naszego zawodowego i osobistego życia, pozostawił ten dramatyczny okres. Nadal jednak żyjemy pod wrażeniem konsekwencji dnia 24 lutego 2022 – dnia agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę i trwającej tyle już dni dramatycznej walki narodu ukraińskiego. Mając nadzieję, że Ukraińcy wywalczą upragnione zwycięstwo, zapewniamy o naszej solidarności i pomocy – obecnie przede wszystkim ludziom nauki, częstokroć z całkowicie zniszczonych ośrodków akademickich. Myślę, że społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego nie chciałaby, żeby politycy zniszczyli to, co jest niezapomnianą więzią narodu polskiego z narodem ukraińskim. W tych niełatwych czasach, pełnych niepokojów, a niekiedy lęków o przyszłość, środowisko akademickie UJ realizuje zapisane w strategii rozwoju zadania. Zawsze w dniu inauguracji roku akademickiego dziękuję wszystkim, którzy pracowali na sukcesy badawcze, dydaktyczne i organizacyjne Uniwersytetu. Dziękuję zatem Senatowi, prorektorom, dziekanom, przewodniczącym rad dyscyplin, dyrektorom szkół doktorskich i instytutów. Dziękuję nauczycielom akademickim, studentom, samorządowi studenckiemu i samorządowi doktorantów.
Anna Wojnar
R
Rektor UJ prof. Jacek Popiel trzykrotnym uderzeniem berła w katedrę otworzył 660. rok akademicki na UJ
Dziękuję Radzie Uczelni, administracji, kanclerzom, kwestorom. Inauguracja roku akademickiego jest też okazją do pewnych podsumowań, przedstawianych, oczywiście, w największym skrócie. Trudno nie wyrazić zadowolenia, że po raz kolejny w rankingu szkół wyższych „Perspektyw” UJ okazał się najlepszą polską uczelnią (to miejsce ex aequo z nami zajął też Uniwersytet Warszawski). Rankingi na pewno są cennym źródłem informacji o postrzeganiu uczelni w kraju i poza jego granicami. Pozwalają na konfrontację z innymi i określenie, w jakim miejscu uczelnia znajduje się w skali kra-
ju, Europy, świata. Jako jedna z niewielu krajowych uczelni jesteśmy uwzględniani w najważniejszych rankingach o zasięgu międzynarodowym, chociaż chcielibyśmy osiągać jeszcze lepsze wyniki. Rankingi nie powinny jednak opierać się na ocenach, w których nie uwzględnia się zewnętrznych uwarunkowań, związanych przede wszystkim z obiektywnością kryteriów, ze sposobem gromadzenia danych, a zwłaszcza z poziomem finansowania nauki. Nie mogę zgodzić się z opiniami, według których nasze obecne miejsce w rankingach światowych miałoby świadczyć o niższej wartości UJ w stosunku do innych uczelni. Musimy wszyscy mieć świadomość, że
alma mater nr 245
5
rozpoczął się następny okres, który będzie podlegał ocenie, a nadal nie znamy jej kryteriów. Zmiany w punktacji czasopism ponownie wzbudzają wiele wątpliwości. Pamięć o wielkich dokonaniach poprzedników zdecydowała o zorganizowaniu, wspólnie z uniwersytetami w Toruniu i Olsztynie, Światowego Kongresu Kopernikańskiego. Udział wielu znakomitych uczonych, w tym także laureatów Nagrody Nobla, w kolejnych etapach Kongresu był nie tylko okazją do przybliżenia postaci Mikołaja Kopernika, ukazania konsekwencji jego odkryć, ale też pokazania światu naszych uczelni. W dniu święta, jakim jest inauguracja nowego roku akademickiego, zapewne nie należałoby mówić o sprawach materialnych, jednak dbając o przyszłość, nie można tego tematu przemilczeć. Niewątpliwie udało nam się wywalczyć ceny regulowane na energię dla sektora szkół wyższych i tym samym zażegnać widmo ograniczenia pracy czy nawet zamknięcia uczelni, o czym mówiłem 1 października 2022. Udało się także wywalczyć regulacje wynagrodzeń pracowników, ale wobec inflacji, rosnącej płacy minimalnej, a jednocześnie przy braku realnego wzrostu subwencji, skala problemów związanych z finansami uczelni nadal jest poważna. Przy tym poziomie inflacji z niepokojem obserwujemy coraz trudniejszą sytuację materialną pracowników. Nie możemy pogodzić się z faktem, że wynagrodzenie
asystenta jest zbliżone do minimalnego wynagrodzenia w Polsce. Ze smutkiem muszę przyjąć wiadomość, że w przyjętym ostatnio przez rząd projekcie ustawy budżetowej na 2024 rok po raz kolejny nauka nie została uznana za jeden z filarów polityki państwa. Sądzę również, że w okresie mówienia, że priorytetem państwa jest bezpieczeństwo, każdy z polityków powinien wiedzieć, że w znacznym stopniu będzie ono uzależnione od tego, czy będziemy krajem nowoczesnym, innowacyjnym, czy wiecznie skazanym na kupowanie najnowszych technologii w innych krajach. Środowisko akademickie musi walczyć o odpowiadającą pozycji nauki w społeczeństwie wysokość dotacji na badania, o rozwój infrastruktury, uposażenia pracowników, doktorantów, stypendia studentów. Kiedy ponad dwa lata temu na jednym z posiedzeń komisji sejmowych mówiłem o konieczności zwiększenia liczby studentów na kierunkach lekarskich, nie sądziłem, że proces rozwoju kształcenia medycznego w Polsce tak się potoczy. Myślałem, że zmiany będą związane przede wszystkim ze stworzeniem odpowiednich warunków finansowych uczelniom mającym renomę i doświadczenie w kształceniu medyków. Tymczasem ten proces przybrał całkiem odmienny charakter. Na pewno – mówię to także w imieniu KRASP – uzasadnione było
Anna Wojnar
nie będziemy Harvardem, Oksfordem czy Cambridge, jeśli nie zmieni się w Polsce skala finansowania nauki. Dlatego miejsce UJ i UW w czwartej czy nawet piątej setce w rankingach, w których ocenianych jest niekiedy ponad 20 tysięcy jednostek badawczych z całego świata, to przy tym poziomie finansowania nauki niewątpliwie nasz sukces. Trudno w krótkim wystąpieniu wymienić najważniejsze wydarzenia poprzedniego roku akademickiego. Przez ostatnich kilkanaście miesięcy ośrodki naukowe żyły atmosferą ewaluacji działalności naukowej za lata 2017–2021. Nasze odwołania od pierwotnych decyzji ministerstwa zostały w części uwzględnione. Mając poważne wątpliwości co do obiektywności ocen, zaskarżyliśmy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie decyzje MEiN w sprawie przyznania kategorii naukowych w pięciu dyscyplinach. Po raz kolejny muszę powtórzyć opinię, że procedura przeprowadzenia ewaluacji daleka była od zasad, które powinny wyznaczać standardy obowiązujące w nauce. Ze smutkiem przyjmuję fakt, że po zakończeniu procesu ewaluacji środowisko nie dokonało rzetelnej analizy niegodnych zachowań w trakcie samego procesu oceny. Czy to oznacza w praktyce, że godzimy się na kolejny etap odchodzenia nauki od standardów uczciwości w ocenie badań naukowych? Nie powinno z naszej strony być zgody na fakt, że 1 stycznia 2022
alma mater nr 245 6 Inauguracja roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim; Auditorium Maximum, 1 października 2023
zwiększenie liczby uczelni prowadzących kierunek lekarski, ale to, co się stało w ostatnich miesiącach i będzie – jak słyszę – kontynuowane, budzi poważne wątpliwości. Zresztą nie tylko moje, jako rektora uczelni, której absolwenci kierunków medycznych są wysoko oceniani na świecie; krytyczne głosy płyną też od KRASP, KRAUM czy Izby Lekarskiej. Nie okłamujmy się, że studenci niemający prawdziwego dostępu do szpitali i doświadczonej kadry akademickiej będą dobrze kształceni. Przygotowanie bazy dydaktycznej wymaga dużych nakładów i przede wszystkim czasu. Obawiam się, że w dłuższej perspektywie obecne zasady otwierania przez uczelnie kierunków medycznych mogą doprowadzić nie tylko do obniżenia poziomu wiedzy i praktycznych umiejętności medycznych absolwentów, ale także utraty prawa do uznawalności polskich dyplomów lekarskich przez europejski i pozaeuropejski świat medyczny. A to byłoby zaprzepaszczeniem wielu lat pracy uczelni medycznych i wydziałów medycznych polskich uniwersytetów. W roku akademickim 2022/2023 UJ wzbogacił się o kolejne przestrzenie badawcze i dydaktyczne. Z pewnym opóźnieniem zakończyliśmy rozbudowę i modernizację budynku tzw. Małego Paderevianum. Nowy budynek Małopolskiego Centrum Biotechnologii powiększy bazę pracowni badawczych. Trwa rozbudowa hali eksperymentalnej w Narodowym Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS. Cieszy nas rozpoczęta w lipcu współpraca z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który właśnie w SOLARIS będzie budował nową linię technologiczną. Trwa rozbudowa infrastruktury badawczo-dydaktycznej i administracyjnej Collegium Medicum w Prokocimiu. Zbliża się termin zakończenia budowy Uczelnianego Centrum Sportowo-Rekreacyjnego UJ na terenie Kampusu 600-lecia Odnowienia UJ. Trwa modernizacja obiektów sportowych przy ul. Piastowskiej. W październiku otworzymy, po gruntownym remoncie, nasz Dom Gościnny przy ul. Floriańskiej. Rozpoczęła się odbudowa oranżerii w Ogrodzie Botanicznym. Rok temu, w dniu inauguracji, mówiłem o podstawowych zagrożeniach w naszym życiu społecznym. Z przerażeniem muszę stwierdzić, że rzeczywistość, która wówczas skłoniła mnie do wyrażenia nie-
pokojów związanych z coraz większą polaryzacją postaw, podziałów w społeczeństwie, przybrała w ostatnich miesiącach wymiar, który nakazuje wołać o opamiętanie. Muszę ze zdwojoną siłą powtórzyć, że przerażający jest fakt, że w dramatycznej sytuacji politycznej, związanej przede wszystkim z wojną w Ukrainie, wysoką inflacją oraz zagrażającym nam kryzysem gospodarczym i zadłużeniem naszego kraju, kluczowym sposobem budowania poparcia w gronie elektoratu jest podsycanie podziałów społecznych i politycznych, zarówno w kwestiach dotyczących spraw wewnętrznych, jak i polityki międzynarodowej. Nie można milczeć wobec tego, co się dzieje. Ze środowiska akademickiego musi wybrzmieć wołanie o opamiętanie. Jednym z podstawowych problemów polskiej współczesności jest spór o historię. I kluczowej roli bynajmniej nie odgrywają w nim naukowcy (jakkolwiek nie odbywa się bez ich czynnego udziału), ale politycy. Ze zdziwieniem przyjmuję fakt, że im mniejsza wiedza o historii w polskim społeczeństwie, tym większa temperatura tych sporów. Konsekwencje dla przyszłego świata tych politycznych potyczek mogą być dramatyczne. I naukowcy powinni w sposób otwarty o tych zagrożeniach mówić naszemu społeczeństwu. W tych sporach z historią XX wieku i pierwszych dziesięcioleci XXI wieku przedmiotem szczególnego zainteresowania jest ostatnie 30 lat, od historycznego roku 1989. Jeśli nasze środowisko nie włączy się w te spory, przedstawiając, w oparciu o rzetelne materiały, rzeczywisty przebieg wydarzeń, to będziemy współwinni – wydawałoby się, już minionego – zjawiska fałszowania historii. Szczególnie bolesna jest tutaj rola publicznej telewizji, zwłaszcza tzw. kanałów informacyjnych. Blisko 30 lat temu, jeszcze jako rektor krakowskiej PWST (obecnie Akademii Teatralnej), w gronie rektorów szkół artystycznych, już wówczas zatroskanych o przyszłość mediów publicznych, proponowałem, żeby nadzór programowy, merytoryczny nad tymi mediami oddać nie ludziom wybieranym przez partie polityczne, tylko przez środowisko akademickie, reprezentowane przez rektorów kilku najlepszych polskich uczelni. Po latach, w imię szacunku dla wielu znakomitych ludzi pracujących w mediach publicznych, milionów słuchaczy i widzów, ponawiam tę propozycję. Ponawiam tę prośbę nie tylko jako rektor UJ, ale człowiek, który
pod koniec lat 70. XX wieku, studiując oprócz polonistyki także dziennikarstwo, był uczony, tu, na Uniwersytecie Jagiellońskim, że dziennikarstwo, nawet w tak trudnych latach PRL-u, musi opierać się na uczciwości i obiektywności podawanych wiadomości. Propagandę, jeśli już muszą, niech uprawiają politycy – dziennikarz ma podawać fakty. Rok akademicki dzisiaj rozpoczynany będzie na pewno upływał pod znakiem wyborów parlamentarnych oraz samorządowych. Każdy ma prawo i zarazem obowiązek uczestniczenia w nich. I z tym apelem – o udział w wyborach – zwracam się do środowiska akademickiego, a za naszym wstawiennictwem do naszych rodzin, przyjaciół, znajomych. Wybierając – pamiętajmy, że nasze decyzje powinny być powiązane z wyborem ludzi, którzy respektują podstawowe wartości: szacunek dla prawdy, poszanowanie praw i godności człowieka, tolerancję, honor, uczciwość i sumienną pracę oraz odpowiedzialność za losy całej wspólnoty ludzkiej. Od Twojego głosu będzie zależeć przyszłość kraju, miasta, w którym żyjemy, pracujemy, studiujemy. A w wyborach władz, które odbędą się w naszej Uczelni, nie popełnijmy błędów, które towarzyszą kampanii parlamentarnej. Niech to będzie merytoryczna dyskusja na temat wizji rozwoju UJ, z poszanowaniem dla tradycji i wartości akademickich. Otaczający nas świat pełen jest niepokojących zdarzeń i z nieukrywanym lękiem patrzymy w przyszłość. Ale w tym szczególnym dniu, jakim jest inauguracja nowego roku akademickiego, niech jednak nasze serca i umysły wypełnia radość i wiara w lepsze jutro, pełne wzajemnego szacunku dla każdego. Historia najstarszej polskiej uczelni uświadamia, że jeśli będziemy trwali przy podstawowych wartościach, które przekazały nam kolejne pokolenia, to w rok akademicki 2023/2024 możemy wkraczać z optymizmem. Tę nadzieję i optymizm chciałbym przekazać nie tylko studentom rozpoczynającym właśnie studia, ale też całej społeczności akademickiej naszej Uczelni. Otwieram sześćset sześćdziesiąty rok akademicki w dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Oby wypadło dobrze, szczęśliwie i pomyślnie! Quod felix, faustum, fortunatumque sit!
alma mater nr 245
7
8
alma mater nr 245
Fot. Anna Wojnar
Rektor UJ prof. Jacek Popiel, prorektorzy, dziekani i przedstawiciele 16 wydziałów UJ, rektorzy poprzednich kadencji: prof. Wojciech Nowak i prof. Karol Musioł, laureaci Nagrody Rektora UJ „Laur Jagielloński” prof. Renata Jachowicz i prof. Jan Potempa, doktoranci i studenci podczas pochodu inauguracyjnego
Władze rektorskie oraz dziekani wydziałów UJ podczas inauguracji 660. roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim; 1 października 2023
G
łówną część uroczystości poprzedziła msza święta odprawiona w kolegiacie św. Anny przez księdza prof. Tadeusza Panusia oraz pochód profesorów, który z Collegium Maius przeszedł Plantami pod Collegium Novum, a stamtąd ulicami miasta do Auditorium Maximum. W uroczystości, oprócz władz rektorskich i dziekańskich, członków Senatu UJ, przewodniczącego Rady Uczelni, przewodniczących rad dyscyplin, dyrektorów Szkół Doktorskich, kanclerzy, kwestorów, studentów, doktorantów, przedstawicieli Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego i pracowników administracji UJ, uczestniczyli także: władze województwa małopolskiego i miasta Kra-
kowa, posłowie na Sejm Rzeczypospolitej, przedstawiciele korpusu konsularnego, goście z zagranicy, reprezentanci świata nauki i kultury, rektorzy uczelni Krakowa i Małopolski, przedstawiciele różnych Kościołów, służb mundurowych, wymiaru sprawiedliwości. W tym wyjątkowym dniu nie zabrakło też rektorów poprzednich kadencji UJ: prof. Wojciecha Nowaka i prof. Karola Musioła, a także darczyńców i przyjaciół Uczelni. Miniony rok akademicki podsumował prorektor UJ ds. polityki kadrowej i finansowej prof. Piotr Jedynak. Poinformował, że laureatami nagród ministra przyznanymi w 2022 roku za rok 2021 zostali: w kategorii wyróżniająca się
Fot. Anna Wojnar
Ponad 1600 projektów oraz 275 nowych grantów
Prorektor UJ prof. Piotr Jedynak
alma mater nr 245
9
Rektor UJ prof. Jacek Popiel wraz z prorektorami; od lewej profesorowie: Piotr Jedynak, Piotr Kuśtrowski, Armen Edigarian, Jarosław Górniak, Dorota Malec, Tomasz Grodzicki
Na pierwszym planie rektorzy poprzednich kadencji, po prawej prof. Wojciech Nowak, obok prof. Karol Musioł
Dziekani wydziałów UJ. Od lewej: prof. Marek Drewnik, prof. Jolanta Jura, prof. Paweł Laidler, dr hab. Ewa Bogacz-Wojtanowska, profesor UJ, dr hab. Joanna Zalewska-Gałosz, profesor UJ, prof. Wojciech Macyk, prof. Włodzimierz Zwonek, prof. Ewa Gudowska-Nowak
Od prawej dziekani: prof. Jerzy Pisuliński, prof. Maciej Małecki, prof. Jacek Sapa, dr hab. Piotr Pierzchalski, profesor UJ, dr hab. Jacek Nowak, profesor UJ, prof. Stanisław Sroka, dr hab. Małgorzata Sokalska, profesor UJ (prodziekan), dr hab. Władysław Witalisz, profesor UJ
10
alma mater nr 245
Za wybitne osiągnięcia w sporcie w roku akademickim 2022/2023 rektor UJ przyznał Nagrody im. Henryka Jordana. I nagrodę otrzymał Dominik Czaja – student Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej, za wyniki w wioślarstwie,
II nagrodę ex aequo otrzymały: Maja Chyła – studentka Wydziału Filozoficznego i absolwentka Wydziału Filologicznego, za wyniki w narciarstwie alpejskim, oraz Patrycja Panasiuk – studentka Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej
Fot. Anna Wojnar
rozprawa doktorska – dr Michał Lewicki z Biblioteki Jagiellońskiej oraz dr Anna Potoczek z Wydziału Filozoficznego; w kategorii wysoko ocenione osiągnięcie naukowe, będące podstawą nadania stopnia doktora habilitowanego – dr hab. Paweł Matusik z Wydziału Lekarskiego. Laureatem nagrody z inicjatywy własnej ministra edukacji i nauki został dr hab. Leszek Korporowicz, profesor UJ, z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych. Nagrody ministra edukacji i nauki otrzymali też: prof. Andrzej Pająk z Wydziału Nauk o Zdrowiu, prof. Marcin Wójcik, prof. Grzegorz Zuzel oraz dr Marcin Misiaszek – wszyscy z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej, a także dr hab. Monika Piwowar z Wydziału Lekarskiego, dr Wojciech Placha z Wydziału Lekarskiego i dr Jacek Zagajewski, również z Wydziału Lekarskiego. Ponadto minister edukacji i nauki przyznał 35 naszym nauczycielom akademickim, zasłużonym w działalności dydaktyczno-wychowawczej, Medale Komisji Edukacji Narodowej.
Uhonorowani Nagrodą Rektora UJ „Laur Jagielloński” prof. Jan Potempa i prof. Renata Jachowicz. Od lewej prorektorzy: prof. Piotr Jedynak i prof. Piotr Kuśtrowski
prowadzonej przez Ministerstwo Edukacji i Nauki ewaluacji działalności naukowej za lata 2017–2021, uwzględniające procedury odwoławcze. W grupie ocenianych 28 dyscyplin, reprezentowanych na Uniwersytecie Jagiellońskim, najwyższą kategorię: A+, uzyskało pięć: psychologia, informatyka, nauki chemiczne, nauki fizyczne oraz nauki o bezpieczeństwie. 12 kolejnych dyscyplin sklasyfikowano na ocenę A, a 11 – na B+. [...] Z zaskoczeniem odnotować można jednak, widoczną w wielu przypadkach wyraźną sprzeczność przyznanych ocen ze światowymi rankingami dyscyplinowymi, w których nasze dyscypliny zajmują czołowe miejsca wśród z rzadka notowanych tam polskich podmiotów. Chciałbym zapewnić, że będziemy kontynuować wysiłki zmierzające do zapewnienia warunków sprzyjających poprawie jakości prowadzonych badań, zgodnie z przyjętą strategią Uniwersytetu Jagiellońskiego, co powinno przynieść wymierne efekty podczas kolejnej ewaluacji. Wyzwanie polegające na poprawie uzyskanego wyniku staje się tym większe, że Rada Doskonałości Naukowej, w odpowiedzi na wnioski złożone przez Uniwersytet, przyznała nam w czerwcu 2023 uprawnienia do nadawania stopni naukowych w trzech nowych dyscyplinach:
Fot. Anna Wojnar
za wyniki w trójboju siłowym klasycznym. Prorektor Piotr Jedynak poinformował też, że w ubiegłym roku na emeryturę lub rentę przeszło 120 członków naszej społeczności, w tym 23 profesorów. Na zawsze odeszło z naszej wspólnoty 60 pracowników, w tym 23 profesorów. Podczas inauguracji wręczone zostały Nagrody Rektora UJ „Laur Jagielloński”. W dziedzinie nauk medycznych i nauk o zdrowiu nagrodą tą uhonorowana została prof. Renata Jachowicz – wyśmienita przedstawicielka nauk farmaceutycznych, która w swoich pracach badawczych poszukuje nowoczesnej postaci leku, budując podwaliny współczesnej technologii farmaceutycznej. W dziedzinie nauk ścisłych i przyrodniczych oraz nauk inżynieryjno-technicznych Laurem Jagiellońskim wyróżniony został prof. Jan Potempa – wybitny biochemik i mikrobiolog, którego najważniejsze osiągnięcia naukowe koncentrują się na opisie czynników wirulencji bakterii jamy ustnej. Najważniejsze osiągnięcia Uniwersytetu w obszarze aktywności naukowej w roku akademickim 2022/2023 podsumował prorektor ds. badań naukowych prof. Piotr Kuśtrowski: Mijający rok akademicki przyniósł ostateczne decyzje w sprawie wyników prze-
Przemawia prorektor UJ prof. Piotr Kuśtrowski
polonistyce, etnologii i antropologii kulturowej oraz stosunkach międzynarodowych. Oceną za lata 2022–2025 objętych zostanie zatem 31 dyscyplin. Istotnym filarem zapewniającym rozwój naukowy Uniwersytetu jest niewątpliwie realizacja przedsięwzięcia Inicjatywa Doskonałości w Uniwersytecie Jagiellońskim (ID.UJ), wspierającego tworzenie nowych narzędzi i mechanizmów prowadzenia badań naukowych zgodnie z zasadą 4*I, obejmującą promocję elementów in-
alma mater nr 245
11 Uczestnicy uroczystości
Zaproszeni goście oraz studenci reprezentujący poszczególne wydziały UJ
12
alma mater nr 245
Z dużą satysfakcją można wskazać pierwsze sukcesy wynikające z podejmowanych aktywności, zwłaszcza w wymiarze rosnącej liczby ambitnych projektów naukowych lokowanych na naszym Uniwersytecie, które znalazły wsparcie finansowe niezależnych, międzynarodowych agencji grantowych. Rok akademicki 2022/2023 zamykamy, ciesząc się z poszerzenia grona naukowców realizujących prestiżowe granty Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC) na Uniwersytecie Jagiellońskim o trzy kolejne osoby. Doktor Ewa Chrostek z Wydziału Biologii, w ramach programu „Starting Grants”, prowadzi badania nad genami bakterii rodzaju
Fot. Anna Wojnar
ternacjonalizacji, interdyscyplinarności, innowacyjności oraz integralności. Mijający rok akademicki pozwala na wstępną ocenę skutków restrukturyzacji programu ID.UJ, przeprowadzonej na przełomie roku 2021 i 2022. Odnotować można pozytywne efekty uruchomienia strumieni wsparcia dla jednostek organizacyjnych UJ prowadzących badania naukowe, jak również dla doktorantów realizujących ambitne założenia swoich indywidualnych planów badawczych. Uwolnienie struktur Priorytetowych Obszarów Badawczych z obsługi wymienionych aktywności pozwoliło bardziej precyzyjnie zdefiniować ich rolę w transformacji Uniwersytetu w kierunku nowoczesnej uczelni badawczej. POB stał się ośrodkiem rozwijania świetnie rokujących inicjatyw naukowych, które w przyszłości mogą być podwaliną do ukształtowania centrów doskonałości. W ramach przeprowadzonej procedury konkursowej wyłoniono 20 ponadwydziałowych projektów flagowych z różnych obszarów nauki, które wpisują się w trzy zaproponowane formaty działania: collaboration platform (8), core facility (5) oraz excellence team (7). Realizacja Programu ID.UJ objęła również wiele działań na poziomie centralnym, w tym tworzenie formatów wspierających współpracę z otoczeniem społeczno-gospodarczym oraz promocję nauki, zapewnienie dostępu do baz literaturowych, modernizację repozytorium UJ czy specjalny program wsparcia dla osób aplikujących i prowadzących projekty międzynarodowe.
Wolbachia, odpowiedzialnych za działanie przeciwwirusowe. Doktor inżynier Rafał Kucharski z Wydziału Matematyki i Informatyki stara się zaprząc sztuczną inteligencję do projektowania systemu transportu publicznego w zatłoczonych aglomeracjach miejskich. Trzeci projekt ERC uzyskał finansowanie na poziomie „Consolidator Grants”. Doktor Michał Drahus z Obserwatorium Astronomicznego UJ wybuduje satelitę Lyman alfa, który po umieszczeniu na orbicie okołoziemskiej umożliwi obserwację małych ciał w Układzie Słonecznym poprzez czułe pomiary widm wodorowych i deuterowych. Włączając te projekty, Uniwersytet Jagielloński prowadzi obecnie 36 grantów (w tym 10 koordynowanych), które otrzymują finansowanie w ramach programu „Horizon Europe” na łączną kwotę prawie 21 milionów euro. Bardzo dużym sukcesem dla Uczelni było również uzyskanie finansowania dla trzech centrów doskonałości naukowej powołanych w ramach programu Dioscuri, zainicjowanego przez Towarzystwo Maxa Plancka. Oficjalne otwarcie centrów Dioscuri odbyło się w marcu 2023 roku. Doktor Przemysław Nogły powołał na Wydziale Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Dioscuri Centre for Structural Dynamics of Receptors, dr Mateusz Sikora w Małopolskim Centrum Biotechnologii – Dioscuri Centre for Modelling of Posttranslational Modifications, a dr Mikołaj Frączyk na Wydziale Matematyki i Informatyki – Dio-
Immatrykulacja studentów pierwszego roku
Rektor UJ prof. Jacek Popiel składa gratulacje nowym studentom
– Powiedzmy sobie otwarcie: nie żyjemy w spokojnych, bezpiecznych czasach. Dlatego tak ważne wydaje mi się zdefiniowanie priorytetów naszej działalności, przypomnienie sobie, co jest celem działalności Uniwersytetu, jaka jest jego misja. Pracując dzisiaj i realizując dzisiejsze zadania, my tak naprawdę pracujemy na przyszłość. Naszym zadaniem jest prowadzenie badań naukowych i kształcenie kolejnych pokoleń studentów, którzy tę przyszłość będą tworzyć. Naszą ambicją jest, by te zadania realizować na jak najwyższym, światowym poziomie. Przypominanie o tych najprostszych, ale przecież najważniejszych sprawach jest bardzo ważne.
Pomaga szczególnie wtedy, gdy mierzymy się z bieżącymi wyzwaniami. Uniwersytecka tradycja to wielkie zobowiązanie, ale także zbiór wartości, które w niepewnych czasach pozwalają wybierać najlepsze rozwiązania. Przed nami nowy rok akademicki. Nowe wyzwania, ale i nowe możliwości. Życzę, by jak najlepiej, zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym, udało nam się je wykorzystać – mówił prorektor ds. dydaktyki prof. Armen Edigarian, który przeprowadził immatrykulację. Ślubowanie złożyli przedstawiciele studentów reprezentujący 16 wydziałów UJ oraz Ośrodek Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecz-
Fot. Anna Wojnar
scuri Centre in Random Walks in Geometry and Topology. W roku akademickim 2022/2023 roku realizowano na Uniwersytecie Jagiellońskim ogółem ponad 1600 projektów z wykorzystaniem środków pochodzących ze źródeł krajowych i międzynarodowych. W tym okresie uzyskano dofinansowanie na wykonanie 275 nowych grantów o łącznej wartości około 260 milionów złotych. W przedstawionej tu statystyce najważniejszą grupę (ponad 60 procent) stanowią projekty wspierające badania podstawowe, finansowane przez Narodowe Centrum Nauki. Cieszy nas jednak podtrzymywanie dynamiki w zakresie działalności naukowej o wymiarze aplikacyjnym. W minionym roku akademickim uruchomiono 41 nowych procedur patentowych na rzecz Uniwersytetu Jagiellońskiego w Urzędzie Patentowym RP oraz międzynarodowych urzędach patentowych. W tym czasie przyznano pracownikom UJ 14 patentów krajowych oraz 9 zagranicznych. Uniwersytet Jagielloński nadal notowany jest na czele rankingu zgłoszeń patentowych dokonywanych w Europejskim Urzędzie Patentowym jako najbardziej aktywny podmiot w Polsce. W roku akademickim 2022/2023 podpisano 27 umów przekazujących podmiotom trzecim uprawnienia do korzystania z wynalazków lub innych wyników działalności naukowej, opracowanych przez zespoły badawcze UJ. Zrealizowano 103 komercyjne zlecenia krajowe i zagraniczne oraz zakontraktowano 57 kolejnych. W czerwcu 2023 roku świętowaliśmy 20-lecie utworzenia Centrum Transferu Technologii CITTRU, które jako jedna z najbardziej kompetentnych i dynamicznie działających jednostek tego typu w kraju przyczynia się do zwiększania świadomości i stwarzania możliwości realizacji przedsięwzięć o charakterze aplikacyjnym i komercjalizacyjnym w przestrzeni badawczej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podczas swojego wystąpienia prorektor Piotr Kuśtrowski skierował wyrazy wdzięczności do wszystkich członków społeczności, którzy przyczynili się do budowania prestiżu Uczelni w różnych wymiarach. Pogratulował także naukowcom, którzy w wydziałowych rankingach aktywności badawczej, skonstruowanych na podstawie arkuszy samooceny za rok 2022, zajęli najwyższe lokaty. Wszystkim życzył mnogości pomysłów naukowych, możliwości ich realizacji, a nade wszystko satysfakcji z osiąganych sukcesów.
W inauguracji 660. roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim uczestniczyli również przedstawiciele władz miasta, regionu i innych uczelni
alma mater nr 245
13
Podziękowania dla przewodniczącej Samorządu Studentów UJ poprzedniej kadencji – Katarzyny Jedlińskiej
Fot. Anna Wojnar
Obecna przewodnicząca Samorządu Studentów UJ Magdalena Herman podczas wystąpienia
Przemawia prezes Towarzystwa Doktorantów UJ Maciej Wcisło
nych i Ośrodek Międzyobszarowych Studiów Matematyczno-Przyrodniczych. – Będziemy dążyć do prawdy, podstawy wszelkiej nauki, zdobywać wytrwale wiedzę
14
alma mater nr 245
i umiejętności, przestrzegać norm, zasad współżycia i zwyczajów uniwersyteckich, dbać o dobre imię Uniwersytetu i godność studencką – ślubowali. Po uroczystej immatrykulacji rektor UJ prof. Jacek Popiel złożył serdeczne podziękowania za wysiłek i pracę na rzecz całej społeczności akademickiej kończącej dwie kadencje przewodniczącej Samorządu Studentów Katarzynie Jedlińskiej. Następnie, zgodnie z tradycją, głos zabrała nowa przewodnicząca Samorządu Studentów Magdalena Herman. – Wkraczając w 660. rok akademicki, przenosimy nasze spojrzenie z przeszłości na przyszłość. To dziedzictwo, które nosimy z dumą, jest naszym impulsem do tworzenia innowacyjnych rozwiązań, inspirujących projektów i głębszego zaangażowania w kształtowanie lepszego jutra – podkreśliła. – Jestem pełna nadziei i radości, patrząc na nowy zespół ludzi z pasją, który przejął ster Samorządu Studentów UJ. Jesteśmy zainspirowani działalnością i poświęceniem poprzedników, których doświadczenie jest podporą dla naszych pomysłów. Pamiętając, że samorząd tworzy każdy student uczelni, chciałabym wspomnieć o kilku naszych celach. Jako Samorząd Studentów uniwersytetu o wielowiekowej tradycji, jesteśmy dumni ze swojej otwartości na świat. Internacjonalizacja to nie tylko modny termin – to realne działania, które pozwalają nam uczyć się od siebie nawzajem, dzielić się wiedzą i doświadczeniami. Dla nas, studentów, to szansa na poszerzenie horyzontów, zrozumienie różnorodności kultur i perspektyw oraz budowanie mostów między narodami. Budowanie mostów nie odbędzie się bez zwrócenia uwagi na podstawowy filar – inkluzywność. To właśnie na niej opiera się nasza społeczność akademicka. Wierzymy, że różnorodność jest naszą siłą – niezależnie od pochodzenia, płci, orientacji czy odmienności naszych potrzeb. Dlatego też chcemy angażować się w tworzenie środowiska, w którym każdy z nas może osiągnąć swój pełen potencjał. Każdy z nas stanowi ważną część tej społeczności i razem będziemy dążyć do zapewnienia wszystkim równych szans i wsparcia. W obliczu nadchodzących wyborów rektorskich konsolidacja naszego środowiska akademickiego staje się kluczowym elementem budowania przyszłości naszej Uczelni. Wspólna więź między studentami, wykładowcami i pracownikami administracyjnymi jest nie tylko fundamentem do osiągania naukowych celów, lecz również
kluczem do zachowania ducha wspólnoty i otwartego dialogu. To właśnie nowy rektor będzie kształtował wizerunek i politykę naszej Alma Mater na kartach historii, do których zapisania przyczyni się każdy członek społeczności akademickiej. W tym procesie niezwykle istotną rolę odgrywa Samorząd Studentów, który stanowi głos i reprezentację studentów oraz platformę do organizacji różnorodnych inicjatyw i projektów. To dzięki zaangażowaniu i współpracy z wieloma organizacjami studenckimi tworzymy atmosferę sprzyjającą innowacjom, aktywności społecznej oraz twórczemu myśleniu, kształtując wizję naszego Uniwersytetu w nadchodzących latach. A skoro mowa o nadchodzących latach, chciałabym skierować swoje słowa do Was, drodzy studenci pierwszego roku. Z ogromną radością i dumą witam Was na tej niezwykłej Uczelni, a zarazem w Samorządzie Studentów. To czas pełen wyzwań, odkryć, przyjaźni i nauki. Serdecznie zachęcam Was do aktywnego zaangażowania się w działania na rzecz interesów społeczności studenckiej. Niech przygoda związana z rozpoczęciem nowego etapu w Waszym życiu będzie inspiracją do rozwoju, poszukiwania nowych pasji i do angażowania się w życie akademickie! Nie zapominajcie, że to Wy jesteście kształtującym przyszłość pokoleniem. Wasza energia, zaangażowanie i świeże spojrzenie mają ogromną moc. Chcemy, abyście czuli się tutaj bezpiecznie, abyście mieli przestrzeń do wyrażania swoich pomysłów i tworzenia nowych inicjatyw. Niech Wasze studenckie lata będą czasem aktywnej akademickiej przygody, pełnej pasji i pozytywnej zmiany! Rozpoczynamy nowy rozdział naszej akademickiej podróży, a wspólnie możemy osiągnąć niesamowite cele. Niech ta uczelnia stanie się miejscem, w którym dajemy sobie nawzajem siłę do działania. Niech nasza społeczność będzie wspólnotą wzajemnego wsparcia i inspiracji. Życzę Wam wytrwałości w nauce, odwagi w podejmowaniu wyzwań i radości płynącej z osiąganych sukcesów. Razem twórzmy przyszłość, na którą będziemy mogli patrzeć z dumą! Podczas tegorocznej inauguracji po raz pierwszy w historii Uniwersytetu głos zabrał także prezes Towarzystwa Doktorantów, którym jest obecnie Maciej Wcisło. – Współczesne Towarzystwo Doktorantów to organizacja, która stara się na bieżąco reagować na potrzeby naszej społeczności.
Profesorowie reprezentujący uniwersyteckie wydziały
uchwalenia wspólnego dla wszystkich Szkół Doktorskich UJ regulaminu. Gdzie tylko jest to możliwe, staramy się zachęcać do podjęcia ścieżki naukowej i realizacji doktoratu na Uniwersytecie Jagiellońskim. [...] Zwracając się do najmłodszych członków społeczności akademickiej, powiedział: Miejcie odwagę w naukowych poszukiwaniach i mimo przeciwności nie bójcie się myśleć o naukowej przyszłości, o społecznej działalności, jeśli tylko dostrzegacie w sobie takie chęci. Kto wie, czy za kilka lat nie staniecie nieoczekiwanie w tym miejscu – jako przyszły przewodniczący, przewodnicząca Samorządu Studentów bądź prezes czy prezeska Towarzystwa Doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Idąc na swoją pierwszą inaugurację jako student pierwszego roku polonistyki w roku 2015, nie podejrzewałem, że moje życie tak się potoczy.
Chciałbym jeszcze podzielić się pewną refleksją: że realizacja doktoratu w znanych nam realiach społeczno-gospodarczych jest przejawem odwagi, która wynika z konsekwentnego podążania za swoją pasją, związaną z chęcią poznawania Prawdy. Wspierajmy na tej drodze osoby, które zdecydowały się nią kroczyć. Pamiętajmy, że bez doktorantów i doktorantek nie ma przyszłości Uniwersytetu. Na zakończenie uroczystości jej uczestnicy wysłuchali wykładu inauguracyjnego zatytułowanego Czy Arktyka się zazieleni?, który wygłosił dr hab. Michał Węgrzyn, profesor UJ z Wydziału Biologii UJ (tekst tego wykładu na s. 18–21). Muzyczną oprawę inauguracji zapewnił Chór Akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Opracowała Rita Pagacz-Moczarska
Fot. Anna Wojnar
Organizacja, której już rok mam zaszczyt przewodzić, odpowiada za reprezentowanie interesów doktorantów i doktorantek na szczeblu ogólnouczelnianym – mówił. – Zajmujemy się ponadto organizacją konkursu na dofinansowanie działalności naukowej młodych badaczy i badaczek, przydzielamy miejsca w Domu Doktoranta, organizujemy szkolenia, wyjazdy i spotkania integracyjne. Staramy się ułatwić stawianie pierwszych kroków w Szkołach Doktorskich, przedstawiamy bogatą ofertę wydarzeń kulturalnych, wycieczek. Wydajemy punktowane „Monografie”, organizujemy eliminacje uczelniane konkursu Three Minute Thesis, jesteśmy zaangażowani w działania Una Europa, pomagamy w sprawnym odnalezieniu się w naszym kraju i Uniwersytecie obcokrajowcom, którzy zdecydowali się na realizację swoich doktoratów w Polsce. W ubiegłym roku akademickim dużą popularnością cieszyły się Studencko-Doktoranckie Salony Naukowe, które organizowaliśmy wraz z Radą Kół Naukowych UJ. Stanowiły one niezwykłą okazję do naukowych zmagań i popularyzacji nauki w gronie studentów i doktorantów, którzy mogli się od siebie wiele nauczyć. Dbamy o to, aby głos naszej społeczności był słyszalny, dlatego powołujemy naszych przedstawicieli do Rad Instytutów, Rad Wydziałów oraz innych organów Uniwersytetu. We wszystkich Szkołach Doktorskich funkcjonują Rady Doktorantów Szkół Doktorskich UJ. Rada i Zarząd Towarzystwa Doktorantów mają szerokie kompetencje w zakresie regulacji prawnych związanych z kształceniem doktorantów oraz w zakresie spraw dotyczących polityki kadrowej, z których to kompetencji korzystają roztropnie. Cieszy nas, że udało się doprowadzić do
Dr hab. Michał Węgrzyn, profesor UJ podczas wygłaszania wykładu inauguracyjnego Czy Arktyka się zazieleni?
Uroczystość inauguracji roku akademickiego 2023/2024 zakończyła się wspólnym odśpiewaniem hymnu państwowego
alma mater nr 245
15
Liderzy list rankingowych o najwyższych wskaźnikach punktowych w ankietach osiągnięć naukowych za 2022 rok Wydział Filozoficzny prof. Bernadetta Izydorczyk dr hab. Tomasz Żuradzki, profesor UJ prof. Małgorzata Kossowska Wydział Historyczny dr hab. Anna Piotrowska, profesor UJ dr hab. Tomasz Pudłocki, profesor UJ dr Kamil Ruszała Wydział Filologiczny dr Ewa Kowal dr Bart Jacobs dr hab. Michał Nemeth, profesor UJ Wydział Polonistyki prof. Maciej Urbanowski prof. Elwira Buszewicz prof. Maciej Rak Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej prof. Jacek Dziermaga dr hab. Roman Skibiński, profesor UJ dr Grzegorz Korcyl
16
alma mater nr 245
Wydział Matematyki i Informatyki prof. Paweł Idziak prof. Stanisław Migórski dr hab. Przemysław Spurek, profesor UJ
Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych dr hab. Agnieszka Kuszewska, profesor UJ dr hab. Dorota Pietrzyk-Reeves, profesor UJ prof. Artur Gruszczak
Wydział Chemii prof. Piotr Kuśtrowski dr hab. Agnieszka Kaczor, profesor UJ dr Karolina Syrek
Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii prof. Jan Potempa dr hab. Joanna Kozieł dr Justyna Karkowska-Kuleta
Wydział Biologii prof. Marcin Nobis prof. Elżbieta Pyza dr hab. Szymon Drobniak Wydział Geografii i Geologii prof. Mirosław Żelazny prof. Alfred Uchman prof. Michał Skiba Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej prof. Łukasz Sułkowski prof. Wojciech Czakon dr hab. Wojciech Solecki
Wydział Nauk o Zdrowiu dr hab. Agnieszka Micek dr hab. Mariusz Duplaga prof. Grażyna Jasieńska Wydział Farmaceutyczny dr hab. Agnieszka Szopa, profesor UJ dr hab. Paweł Paśko dr Agata Siwek Wydział Lekarski prof. Wojciech Szczeklik prof. Tomasz Guzik prof. Dariusz Dudek
Anna Wojnar
Wydział Prawa i Administracji dr Michał Araszkiewicz prof. Monika Florczak-Wątor prof. Krzysztof Baran
Agnieszka Szanduła
Koncert Zespołu Pieśni i Tańca UJ „Słowianki”
Andrzej Oleszko
Andrzej Oleszko
Agnieszka Szanduła
Agnieszka Szanduła
Z okazji inauguracji nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim 1 października 2023 w auli Auditorium Maximum odbył się koncert Zespołu Pieśni i Tańca UJ „Słowianki”, który poprowadziła kierownik Zespołu Marta Wolff-Zdzienicka. Zgromadzonych gości powitał rektor UJ prof. Jacek Popiel. Publiczność miała okazję zobaczyć brawurowy występ uniwersyteckich tancerek i tancerzy, a w repertuarze znalazły się, między innymi, tańce bułgarskie, słoweńskie i macedońskie. Nie zabrakło również utworów i tańców polskich z różnych regionów kraju
Czy Arktyka się zazieleni?
Ireneusz Sobota
Wykład inauguracyjny na rozpoczęcie roku akademickiego 2023/2024
Lodowiec Irenebreen; Kaffiøyra, Svalbard 2018
1930 roku dr Hugo Eckener, kapitan sterowca „Graf Zeppelin”, wykonał trzydniowy lot nad zachodnim wybrzeżem Spitsbergenu. Na zdjęciach wykonanych podczas tej wyprawy widać zasięgi maksymalne lodowców lądowych i morskich, jakie były pod koniec małej epoki lodowcowej. Ponad 80 lat później w tych samych miejscach można zobaczyć, jak niewiele lodu pozostało. Wytapiające się lodowce Svalbardu cofają się z prędkością około 150 metrów na 10 lat. Na jałowym terenie, wyłaniającym się po wielu wiekach spod lodu, powoli zaczynają pojawiać się pierwsze organizmy. Zaczyna się roślinna sukcesja pierwotna. Zmiany średniej rocznej temperatury ze skrajnie niskiej na skrajnie wysoką wielokrotnie miały miejsce w okresie plejstocenu – epoki wielkich zlodowaceń. Po tysiącach zimnych lat, zwanych glacjałami, następowały tysiące lat ciepłych, zwanych interglacjałami, co skutkowało nachodzeniem i wycofywaniem się ogromnych lądolodów na północnej półkuli naszej planety. Zlodowacenia powodowały bardzo duże zmiany w szacie roślinnej kontynentów, w tym Europy. Ogromne zimno, jakie przychodziło wraz z lądolodem, powodowało wymieranie gatunków roślin, a zimne strefy klimatyczne sięgały
18
alma mater nr 245
coraz bardziej na południe. Tam, gdzie w Europie zimno nie dotarło, powstały obszary zwane refugiami, gdzie przetrwały rośliny nielubiące zimna. To z tych miejsc w interglacjałach roślinność ponownie rozprzestrzeniała się na całą postglacjalną część Europy. Pomimo że wielkie plejstoceńskie zlodowacenia dobiegły końca, to w epoce
holocenu – dość krótkiego okresu w skali czasu ziemskiego – ponownie wielokrotnie dochodziło do fluktuacji temperaturowych. Znowu, choć z mniejszą amplitudą, następowały po sobie okresy zimne, zapoczątkowane młodszym dryasem jeszcze w końcówce plejstocenu, w którym tereny północnej i środkowej Europy pokryte były roślinnością tundrową. Po nim na-
Maja Lisowska
W
Michał Węgrzyn; Gåshammna, Hornsund, Svalbard 2008
Michał Węgrzyn
Michał Węgrzyn
Maja Lisowska i Michał Węgrzyn, Sergeevfjellet, Sørkappland, Svalbard 2008
ówczesnych malarzy uwiecznione zostały skutki aberracji temperaturowych, niespotykane obecnie, a wywołujące w widzu efekt niedowierzania. Na obrazie Venice Frozen Lagoon of 1709 autorstwa Gabriele’a Bella laguna morska jest zamarznięta, a mieszkańcy oddają się zabawom na lodzie. Wiele obrazów z ówczesnej Anglii ukazuje zamarzniętą rzekę Tamizę w Londynie. Przykładem może być też płótno olejne z 1676 roku autorstwa holenderskiego malarza Abrahama Hondiusa. Na obrazie uchwycił on zimową zabawę na zamarzniętej rzece przy London Bridge, jarmark
Michał Węgrzyn
stąpił ciepły okres, zwany maksimum holoceńskim, podczas którego na terenie Europy pojawiły się lasy liściaste. Nie trwało to jednak długo, bo ponownie nastąpiło ochłodzenie, ale nie aż tak duże. W okresie subborealnym lasy liściaste ustępowały lasom iglastym. Końcówka tego okresu zahacza o wieki starożytne. Kolejna faza holocenu, zwana ciepłym okresem średniowiecza albo ciepłym okresem rzymskim, stanowiła optimum klimatyczne. Zaczęło się średniowiecze. Na podstawie badań oszacowano, że w tym okresie temperatury były znacznie wyższe niż w latach 90. XX wieku. Szacuje się, że na Wyspach Brytyjskich temperatura była wyższa o 1,5 stopnia Celsjusza, a w Trondheim w Norwegii o 1 stopień, co umożliwiało uprawianie tam pszenicy i owsa. Południowa Grenlandia w 985 roku została skolonizowana przez Wikingów, a zasięg występowania plantacji winogron we Francji i Niemczech sięgał o wiele dalej na północ niż obecnie. Jednak i ten ciepły okres nie trwał długo, bo w połowie XIV wieku zaczęło robić się zimno. Był to początek okresu nazwanego później małą epoką lodowcową. Było zimno na tyle, że w twórczości
z kramami oraz sanie i powozy poruszające się po lodzie. Między rokiem 1607 a 1814 zorganizowano siedem wielkich targów i niezliczoną liczbę mniejszych. Na zamarzniętej Tamizie pojawiały się boiska sportowe, ogrzewane ogniem budki usługowe, stragany z owocami, a nawet karczmy. Życie ludzi w tamtych czasach, pomimo mrozu, wciąż było bardzo aktywne, a przykładem tej aktywności może być to, jak Holendrzy wykorzystywali zamarznięte kanały wodne: ludzie jeździli po nich na łyżwach i robili zakupy na straganach, które powstawały na lodzie, co uchwycił na swoich obrazach Francis Mayer. Warto również przyglądnąć się legendzie o karczmach, jakie były stawiane na zamarzniętym Bałtyku. Olaus Magnus – szwedzki duchowny rzymskokatolicki, humanista i kartograf, brat Johannesa Magnusa, ostatniego katolickiego arcybiskupa Uppsali, kiedy przebywał w Gdańsku, za namową biskupa warmińskiego Maurycego Ferbera, rozpoczął pracę nad wielką mapą krajów północnych. Przypuszcza się, że biskup Ferber udostępnił Magnusowi mapę Prus i wybrzeża Bałtyku sporządzo-
Michał Węgrzyn
Przemysław Wyszyński
Lodowiec Irenebreen – panorama; Kaffiøyra, Svalbard 2012
Pasące się na tundrze renifery; Sørkappland, Svalbard 2008
Michał Węgrzyn – widok na Aavatsmarkbreen; Kaffiøyra, Svalbard 2012
Tundra kwiecista z dębikiem ośmiopłatkowym; Kaffiøyra, Svalbard 2012
alma mater nr 245
19
Paulina Wietrzyk-Pełka
Michał Węgrzyn
Lodowiec Dahlbreen; Kaffiøyra, Svalbard 2012
Lodowce morskie wcinały się głęboko w fiordy Archipelagu Svalbardzkiego. Lodowce lądowe osiągały swoje maksymalne zasięgi, które w przyszłości, jak blizny na ciele, znaczone będą na powierzchni teras morskich morenami czołowymi. W Europie rewolucja przemysłowa rozprzestrzeniła się z Anglii na pozostałe kraje. Na przełomie XIX i XX wieku temperatura
Michał Węgrzyn
Lodowiec Austre – Brogerbreen; Ny-Ålesund, Svalbard 2017
powoli zaczęła rosnąć. Choć nie od razu naukowcy zauważyli zjawisko recesji lodowców Arktyki, to z czasem w ich badaniach będzie można przeczytać o zaznaczającym się trendzie ujemnego bilansu mas lodu. Zaczęło się coraz mocniejsze wytapianie lodowców, zwane ablacją. W roku 1938 geograf i geomorfolog, absolwent i pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Mieczysław Klimaszewski był uczestnikiem wyprawy polarnej na Spitsbergen. Wraz ze współtowarzyszami badał zjawiska geomorfologiczne, w tym lodowce na Ziemi Oskara II w rejonie Kaffiøyry i Ny-Ålesundu. Z wyprawy tej zachowały się liczne zdjęcia, które profesor wielokrotnie wykorzystywał w podręcznikach do geomorfologii. Na fotografiach ukazana jest potęga ówczesnych lodowców, pomimo że już ponad 30 lat upłynęło od czasu, kiedy zaczęła się ich recesja. Około 70 lat później, w latach 2012 i 2017, badałem przedpola tych samych lodowców. Mają one zupełnie inne oblicze niż te z początku wieku XX. Są krótsze i bardzo płaskie, ponieważ w wyniku wytapiania się z ich dawnej miąższości niewiele pozostało.
Paulina Wietrzyk-Pełka
Archiwum Michała Węgrzyna
ną przez Mikołaja Kopernika, która była jednym ze wzorców dla Carta Marina. Na mapie tej wzdłuż wybrzeża zaznaczone są karczmy na morskim lodzie, co oznacza, że drogi lodowe nie kierowały się na północ, do Szwecji, ale ciągnęły się wzdłuż południowego wybrzeża Bałtyku. Kiedy kończyła się mała epoka lodowcowa, Arktyka wypełniona była lodem.
Paulina Wietrzyk-Pełka i Michał Węgrzyn, lodowiec Rieperbreen; Adventdalen, Svalbard 2015
Paulina Wietrzyk-Pełka i Michał Węgrzyn; Ny-Ålesund, Svalbard 2017
20
alma mater nr 245
Lodowce Austre & Midre Lovenbreen; Ny-Ålesund, Svalbard 2017
Michał Węgrzyn Patrycja Dziurowicz
Dr hab. Wojciech Szymański, profesor UJ, pracownik Instytutu Geografii UJ, mgr Patrycja Dziurowicz, doktorantka w Instytucie Botaniki UJ oraz dr hab. Michał Węgrzyn, profesor UJ w trakcie pobytu w stacji polarnej Uniwersytetu Wrocławskiego na przedpolu lodowca Werenskieuldbreen; 2023
Pomiary czynników mikroklimatycznych przy użyciu loggerów w rejonie Platåberget Adventdalen; Svalbard 2023
stanowią znakomite naturalne laboratorium dla badania procesów sukcesji pierwotnej. Na jałowym, nieposortowanym materiale skalnym zaczyna pojawiać się życie w postaci prostych organizmów, takich jak bakterie i cyjanobakterie zwane sinicami, którym towarzyszą drobne mszaki i porosty oraz nieliczne rośliny kwiatowe i trawy. Poszczególne gatunki organizmów kryptogamicznych i roślin kolonizują przedpola chronosekwencyjnie, bez pośpiechu i w ustalonej kolejności. O wszystkim decyduje temperatura, reżim wodny i zawartość pierwiastków biogennych w tworzącej się cienkiej warstwie inicjalnej gleby. Głównymi kolonizatorami są kryptogamy, które nie tworzą kwiatów, ale rozmnażają się przez wytwarzanie zarodników w zarodniach. Organizmy te są poikilohydryczne, co oznacza, że zawartość w nich wody dostosowuje się do warunków środowiskowych. Dzięki temu mają zdolność do wytrzymywania ekstremalnych warunków, takich jak długie okresy suszy, ujemne temperatury, wysokie poziomy promieniowania UV-B oraz niska dostępność składników odżywczych. Tam, gdzie kończy się morena czołowa, zaczyna się stara i dojrzała arktyczna tundra, która od ostatniego plejstoceńskiego zlodowacenia osiągnęła stadium klimaksowe. Jednak zmiany klimatu i znaczący wzrost średniej temperatury rocznej powodują, że skład gatunkowy i struktura tak stabilnych do tej pory zbiorowisk tundrowych się zmienia. W gradiencie południowo-północnym ekstremalne gatunki przegrywają konkurencję z gatunkami nadciągającymi z południa. Porosty wypierane są przez mszaki, te z kolei przez trawy i rośliny naczyniowe. W ubogich w gatunki zbiorowiskach tundrowych pojawiają się formy krzewinek płożących i w końcu coraz bardziej wyniosłych. Krzewinki zastępowane są roślinami krzewiastymi, wśród których pojawiają się pierwsi wysłannicy tajgi, czyli karłowate formy drzew. Podążając na południe, w końcu osiągają północną granicę lasu. Badania nad zasięgami tej granicy mają długą historię, jednak wszystkie one wskazują trend (kierunek) północny. Tak jak lodowce, tak i tundra jest obecnie w recesji. Jednak, jak się okazuje, procesy zmian zbiorowisk tundrowych są bardziej skomplikowane, gdyż obok zjawiska określanego zazielenianiem się Arktyki pojawił się inny proces, nazywany jej brązowieniem. Badania z użyciem wielospektralnych kamer satelitarnych pozwoliły zaobserwować to zjawisko. Jak się okazuje, procesom
Archiwum Michała Węgrzyna
Czoła lodowców oddalone od moren czołowych o około dwa do trzech kilometrów łagodnie przechodzą w odsłaniający się początek przedpoli lodowcowych. Za to rzeki lodowcowe pokazują swoją potęgę. Topniejące lodowce wyrzucają z siebie zamulone szarosine wody, które początkowo penetrują morenową powierzchnię, przebijają się przełomami przez wał moreny czołowej, aby na końcu, w postaci rzek warkoczowych, rozlewać się na terasach nadmorskich i wlewać do Morza Grenlandzkiego. Recesja lodowców powoduje odsłanianie się ogromnych powierzchni ich przedpoli, które przez całe wieki znajdowały się pod lodem. Moreny lodowcowe – całkowicie pozbawione substancji biogennych,
Doktorantka Instytutu Botaniki UJ Patrycja Dziurowicz dokonuje pomiarów wydajności fotosyntezy roślin, mszaków i porostów tundrowych; Hornsund, Svalbard 2023
zarastania tundry towarzyszą procesy destrukcyjne, powodujące obumieranie jej dużych powierzchni. Wynika to z odnotowywanych w Arktyce coraz częściej zjawisk nazywanych ekstremalnymi wydarzeniami. W okresie zimy pojawia się susza mrozowa, gdy przy niskim lub całkowitym braku opadów śniegu pojawia się długi okres mrozu i silne wiatry. Po takich okresach nastają okresy krótkie i ciepłe, śnieg się topi, roślinność budzi się do życia, po czym powraca zimno i rośliny obumierają lub doświadczają stresu, co uwidacznia się na zdjęciach satelitarnych jako głęboki, trwały, ciemnoczerwony kolor. W okresie lata coraz częściej notowane są długie okresy bez opadów, wysoka temperatura powoduje wytapianie się wieloletniej zmarzliny. Zaczyna brakować wody. Do czego te wszystkie procesy doprowadzą? W nieodległej historii naszej planety zmiany klimatyczne i wzrost temperatury miały miejsce wielokrotnie, ale nigdy jeszcze nie stanowiły takiego zagrożenia dla cywilizacji ludzkiej. Arktyka, z jej lądowymi i morskimi ekosystemami, zmienia się najbardziej, a zmiany te rzutują i będą coraz bardziej wpływać na cały świat. Zanikanie lodu i zazielenianie się Arktyki to obecnie procesy nieuniknione i coraz bardziej przyspieszające. Stabilne dotąd zbiorowiska tundrowe ulegają zmianom, dostosowując się do nowych warunków. Procesy te przebiegają na tyle szybko, że można je już zaobserwować w ciągu kilkunastu lat badań. Jest to zjawisko bardzo niepokojące, ale dla naukowca to wielka szansa na poznanie mechanizmów, jakie rządzą procesami sukcesji i kolonizacji roślinnej. Możemy tylko obserwować i prognozować, a przyszłość pokaże, czy mieliśmy rację.
Michał Węgrzyn
Pracownia Badań Polarnych Instytutu Botaniki Wydziału Biologii UJ, Ogród Botaniczny
alma mater nr 245
21
Spotkanie przedstawicieli Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa i Konferencji Rektorów Chorwackich N
Przewodniczący KRCh, rektor Uniwersytetu w Zagrzebiu prof. Stjepan Lakušić i wiceprzewodniczący KRSWK, rektor AGH prof. Jerzy Lis podczas podpisywania porozumienia w sprawie pogłębienia współpracy akademickiej pomiędzy uczelniami chorwackimi a uczelniami Krakowa
Fot. Filip Brala
a zaproszenie przewodniczącego Konferencji Rektorów Chorwackich, rektora Uniwersytetu w Zagrzebiu prof. dr. sc. Stjepana Lakušicia oraz przy wsparciu rektor Uniwersytetu w Zadarze prof. dr. sc. Dijany Vican w dniach 3–5 września 2023 odbyło się trzecie spotkanie przedstawicieli Konferencji Rektorów Chorwackich (Croatian Rector’s Conference – CRC) i Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa (KRSWK). Głównym inicjatorem, organizatorem i koordynatorem zjazdu na Uniwersytecie w Zadarze był konsul honorowy Republiki Chorwacji w Krakowie Paweł Włodarczyk. Spotkanie rozpoczęło się 3 września wspólną wieczorną mszą świętą, która odbyła się w kościele św. Symeona (Szymona) z XII wieku, znajdującego się w Zadarze, na Starym Mieście.
Uczestnicy konferencji na Uniwersytecie w Zadarze w trakcie obrad
22
alma mater nr 245
4 września spotkanie rektorów chorwackich i krakowskich otworzył przewodniczący CRC prof. Stjepan Lakušić, a ze strony polskiej, w zastępstwie przewodniczącego KRSWK prof. Jacka Popiela – wiceprzewodniczący KRSWK prof. Jerzy Lis. Podczas otwarcia głos zabrali również: ambasador Republiki Chorwacji w RP J.E. Tomislav Vidošević, rektor Uniwersytetu w Zadarze prof. Dijana Vican, konsul honorowy Chorwacji w Krakowie Paweł Włodarczyk, doradca ministra spraw zagranicznych i integracji europejskiej Republiki Chorwacji Karlo Kolesara oraz naczelnik Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Nauki i Edukacji Republiki Chorwacji Staša Skenžić. W uroczystości wziął również udział arcybiskup Zadaru Milan Zgrablić. Przemawiający kolejno podkreślali wagę tego wydarzenia, którego intencją
Rektorzy uniwersytetów chorwackich i rektorzy uczelni Krakowa wraz z członkami delegacji obu stron
w Zadarze wzięło udział około 40 osób. Wygłoszono dziesięć referatów: Istota nowej polskiej reformy szkolnictwa wyższego, jej zalety i wady (prof. Jarosław Górniak, UJ), Elastyczne i spersonalizowane szkolnictwo wyższe. Strategiczne znaczenie uznawania efektów wcześniejszego ucze-
Fot. Filip Brala
było pogłębienie i zacieśnienie współpracy poprzez szerzenie wiedzy oraz wymianę poglądów pomiędzy obydwoma krajami w obszarze innowacji i badań oraz szkolnictwa wyższego. W trzecim spotkaniu rektorów chorwackich i krakowskich na Uniwersytecie
nia się (prof. Dunja Škalamera-Alilović, Uniwersytet w Rijece), Stabilizacja i rozwój uczelni w oparciu o studentów z krajów wschodniej Europy (prof. Jerzy Lis, AGH), Europejskie sojusze: „extra muros et intra” (prof. Jurica Pavičić, Uniwersytet w Zagrzebiu), Dyplomy europejskie (prof. Zoran Dogas, Uniwersytet w Splicie), Zasady ewaluacji jakości działalności naukowej w polskich uczelniach i instytucjach szkolnictwa wyższego (prof. Paweł Lula, UEK), Programy wspólnych i podwójnych dyplomów (prof. Valter Boljunčić, Uniwersytet w Puli), Cyfryzacja w zarządzaniu uczelnią, administracją uniwersytecką i uniwersyteckimi projektami badawczymi (prof. Andrzej Sechman, URK), Inicjatywa „cdio” – ramy edukacyjne dla następnego pokolenia inżynierów (prof. Tomislav Josip Mlinarić, Uniwersytet w Zagrzebiu), Ponadczasowe przesłanie papieża Jana Pawła II do uniwersytetów w 1997 roku (ksiądz prof. Robert Tyrała, UP JPII). Zwieńczeniem obrad 5 września było podpisanie przez przewodniczącego CRC prof. Stjepana Lakušicia i wiceprzewodniczącego KRSWK prof. Jerzego Lisa Memorandum of Understanding – porozu-
Rektorzy chorwaccy i polscy oraz goście na balkonie gmachu Uniwersytetu w Zadarze
alma mater nr 245
23
mienia pomiędzy Konferencją Rektorów Chorwackich a Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa, w sprawie: pogłębienia współpracy akademickiej pomiędzy uczelniami chorwackimi a uczelniami w Krakowie w celu promowania rozwoju nauki i technologii w obu krajach. Członkowie delegacji KRSWK mieli również możliwość przeprowadzenia rozmów z uczestnikami konferencji oraz podpisania indywidualnych, szczegółowych umów o współpracy z przedstawicielami uczelni chorwackich. Na czele 14-osobowej delegacji z Krakowa stał konsul honorowy Republiki Chorwacji Paweł Włodarczyk, a w grupie reprezentantów wchodzących w skład KRSWK znaleźli się przedstawiciele: Akademii Górniczo-Hutniczej – rektor, wiceprzewodniczący KRSWK prof. inż. Jerzy Lis, Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego – rektor prof. Wojciech Widłak, Akademii Wychowania
Fot. Filip Brala
Rektorzy chorwaccy i polscy oraz pozostali uczestnicy spotkania w Zadarze
Prorektor UJ prof. Jarosław Górniak podczas wygłaszania wykładu na Uniwersytecie w Zadarze
Fizycznego – dziekan Wydziału Turystyki i Rekreacji dr hab. Ewa Roszkowska, profesor AWF, oraz kierownik Działu Turystyki i Rekreacji dr Anna Wilkońska, Uniwersytetu Ekonomicznego – prorektor ds. nauki prof. Paweł Lula, Uniwersytetu Jagiellońskiego – prorektor ds. rozwoju prof. Jarosław Górniak oraz sekretarz KRSWK mgr Małgorzata Siecińska, Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II – rektor ksiądz prof. Robert Tyrała, Uniwersytetu Rolniczego – prorektor ds. współpracy z zagranicą prof. inż. Andrzej Sechman, Politechniki Krakowskiej – prorektor ds. kształcenia i współpracy z zagranicą dr hab. inż. Jerzy Zając, profesor PK, oraz kierownik Działu Współpracy Międzynarodowej mgr Katarzyna Baron-Lisiakiewicz, Podhalańskiej Państwowej Uczelni Zawodowej w Nowym Targu – p.o. rektora dr Bianka Godlewska-Dzioboń i dyrektor Instytutu Nauk Humanistycznych i Turystyki dr Małgorzata Potocka-Mitan. Pierwsze działania dotyczące nawiązania współpracy środowiska akademic-
kiego i naukowego pomiędzy Polską i Chorwacją konsul honorowy Chorwacji Paweł Włodarczyk rozpoczął już w 2015 roku spotkaniem rektorów w Krakowie. Kolejne miało miejsce w 2018 roku w Osijeku. Działania te zaowocowały nawiązaniem i poszerzaniem współpracy pomiędzy ośrodkami akademickimi w Krakowie i Chorwacji. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu konsula honorowego Chorwacji w działania przygotowawcze i organizacyjne spotkań udało się pogłębić, rozszerzyć i przypieczętować współpracę akademicką na różnych polach nauki. Podpisanie Memorandum of Understanding jest tego dowodem. Trzecią Konferencję Rektorów Chorwackich i Rektorów Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa w Zadarze wiceprzewodniczący KRSWK prof. Jerzy Lis zakończył zaproszeniem rektorów z Chorwacji na kolejne wspólne obrady w Krakowie, w 2025 roku.
Małgorzata Siecińska
sekretarz KRSWK
W skład Konferencji Rektorów Chorwackich (stan na 30 września 2023) wchodzą: rektor Uniwersytetu w Zagrzebiu – prof. dr. sc. Stjepan Lakušić, przewodniczący Konferencji Rektorów Chorwackich, rektor Uniwersytetu w Zadarze – prof. dr. sc. Dijana Vican, rektor Uniwersytetu w Rijece – prof. dr. sc. Snježana Prijić-Samaržija, rektor Uniwersytetu w Puli – prof. dr. sc. Marinko Škare, rektor Uniwersytetu w Osijeku – prof. dr. sc. Vlado Guberac, rektor Uniwersytetu w Splicie – prof. dr. sc. Dragan Ljutić, wiceprzewodniczący Konferencji Rektorów Chorwackich, rektor Uniwersytetu w Dubrowniku – prof. dr. sc. Nikša Burum, rektor Chorwackiego Uniwersytetu Katolickiego – prof. dr. sc. Željko Tanjić, rektor Uniwersytetu Północnego – prof. dr. sc. Marin Miliković, rektor Uniwersytetu w Slavonskim Brodzie – prof. dr. sc. Ivan Samardžić, rektor Międzynarodowego Uniwersytetu Libertas w Zagrzebiu (najstarsza uczelnia prywatna) – prof. dr. sc. Ivo Andrijanić, rektor Uniwersytetu VERN w Zagrzebiu (uczelnia prywatna) – prof. dr. sc. Vlatka Cvrtila. Do Konferencji Rektorów Chorwackich należą również członkowie bez uprawnień decyzyjnych: przewodniczący Rady Wielkiej Niezależnego Związku Nauki i Szkolnictwa Wyższego – prof. dr. Predrag Marković, rektor Kolegium Politechnicznego Republiki Chorwacji – prof. dr. Damir Jugo, rektor Uniwersytetu w Mostarze – prof. dr. sc. Zoran Tomić, przewodnicząca Chorwackiego Związku alma mater nr 245 Studentów – Antonela Đuraš oraz sekretarz Konferencji Rektorów Chorwackich – 24 prof. Paula Pavletić.
PERSONAE
Brazylijska misja P
Prof. Henryk Siewierski odbiera pamiątkowy dyplom z rąk rektora UJ prof. Jacka Popiela, obok dziekan Wydziału Polonistyki UJ dr hab. Jarosław Fazan, profesor UJ
literatury, literaturą porównawczą, literaturą polską i brazylijską oraz współczesną poezją. Niezwykle aktywnie działa również jako tłumacz. Przekładał dzieła takich polskich mistrzów, jak: Bruno Schulz, Stanisław Lem, Leszek Kołakowski, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert i Cyprian Norwid. Z języka portugalskiego tłumaczył, między innymi, wiersze Fernanda Pessoi, João Cabrala de Melo Neto, Carlosa Drummonda de Andrade i Marca Lucchesiego. Przez cały okres swojej działalności prof. Siewierski utrzymuje bliskie kontakty z Uniwersytetem Jagiellońskim. Bierze udział w licznych konferencjach organizowanych przez Uczelnię oraz prowadzi wykłady mistrzowskie. Również badacze z Uniwersytetu Jagiellońskiego są zapraszani do Brazylii w ramach projektów naukowo-dydaktycznych, a ich publikacje naukowe są udostępniane w akademickich ośrodkach w Brazylii.
Łaciński tekst dyplomu odczytał dziekan Wydziału Polonistyki UJ dr hab. Jarosław Fazan, profesor UJ. Medal Merentibus prof. Henryk Siewierski otrzymał z rąk rektora UJ prof. Jacka Popiela. Dziękując za wyróżnienie prof. Siewierski podkreślił, że nigdy nie stracił łączności z Uniwersytetem Jagiellońskim. – Filologia to miłość słowa bez granic. Być polonistą w świecie luzofońskim, znaczyło w dużej mierze podjąć pracę u podstaw. Chociaż Brazylia to kraj o najliczniejszej w świecie Polonii, nie było tam jeszcze studiów polonistycznych, a przekładów literatury polskiej na portugalski istniało bardzo niewiele – wspominał prof. Siewierski. – Dzisiaj widzę wyraźnie, jak ważne było wejście do nowej dla mnie dziedziny akademickiej – brazylianistyki – mówił Profesor.
AWoj
Fot. Anna Wojnar
rofesor Henryk Siewierski to znakomity historyk i teoretyk literatury, komparatysta i tłumacz. W uznaniu swoich zasług został uhonorowany medalem Merentibus, przyznawanym przez Senat UJ. Jak poinformował rektor UJ prof. Jacek Popiel podczas uroczystości, która odbyła się 12 lipca w auli Collegium Novum, Profesor został doceniony w szczególności za: wieloletnią współpracę naukową z Uniwersytetem Jagiellońskim i środowiskiem akademickim Krakowa, działalność na rzecz rozwoju polsko-brazylijskich kontaktów naukowych i kulturalnych, promowanie języka polskiego oraz literatury i kultury polskiej za granicą oraz dorobek edytorski i liczne tłumaczenia literatury polskiej na język portugalski i literatury portugalskiej na język polski. Laudację wygłosił prof. Ryszard Nycz. Przypomniał zebranym, że prof. Henryk Siewierski to znakomity uczony, dydaktyk i popularyzator kultury polskiej w świecie. Jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1981 roku wyjechał do Portugalii, gdzie prowadził wykłady na Uniwersytecie Lizbońskim. W 1986 roku przeniósł się do Brazylii i tam dołączył do grona profesorów na Uniwersytecie Narodowym, gdzie pracuje do dziś. Tutaj też stworzył Katedrę Cypriana Norwida, która jest platformą wymiany doświadczeń i dialogu polsko-brazylijskiego oraz ośrodkiem propagowania literatury i kultury polskiej. Profesor zajmuje się w szczególności teorią
Uroczystość zgromadziła liczne grono współpracowników Profesora, który jest częstym gościem konferencji i wykładów mistrzowskich na Uniwersytecie, a także badaczy literatury polskiej na świecie
alma mater nr 245
25
Białoruski badacz nagrodzony D
Dr Mikola Volkaŭ odebrał pamiątkowy dyplom z rąk prorektor UJ prof. Doroty Malec, obok Jan Malicki
cę nad habilitacją, jednak rok później, podczas pokojowej demonstracji został aresztowany, a następnie zwolniony z uczelni i zmuszony do przerwania badań naukowych. Przeniósł się do Polski i tu kontynuuje prace nad badaniem theatrum wojennego i systemu komunikacji Wielkiego Księstwa Litewskiego w ramach
Fot. Anna Wojnar
oktor Mikola Volkaŭ został laureatem Nagrody im. Lwa Sapiehy, która ma na celu honorowanie wybitnych zasług obywateli Białorusi dotyczących kształtowania społeczeństwa obywatelskiego, budowania niepodległego i demokratycznego, skierowanego ku Europie państwa białoruskiego – z uwzględnieniem najlepszych tradycji historycznych Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Pamiątkowy dyplom wręczyła nagrodzonemu prorektor UJ prof. Dorota Malec podczas uroczystości, która odbyła się 15 września 2023 w Librarii Collegium Maius. Wzięli w niej udział również przedstawiciele uczelni z Poznania i Warszawy oraz delegat Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Maciej Kubicki. Doktor Mikola Volkaŭ urodził się w 1985 roku w Mińsku. Doktorat z zakresu historii obronił w 2016 roku w Narodowej Akademii Nauk Białorusi w Mińsku. Zajmuje się w szczególności historią architektury, urbanistyki, wojskowości i uzbrojenia Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jest autorem ponad 50 artykułów naukowych i publicystycznych oraz trzech książek. W 2019 roku rozpoczął w Mińsku pra-
Reprezentanci kapituły nagrody wraz z laureatem. Od lewej: Maciej Kubicki, prorektor UJ prof. Dorota Malec, Jan Malicki, dr Mikola Volkaŭ, dr Iwona Reichardt, prof. Maciej Michalski
26
alma mater nr 245
programów stypendialnych, które umożliwią mu przygotowanie i opublikowanie monografii Rekonstrukcja szlaków lądowych w Wielkim Księstwie Litewskim w XIV–XVII wieku. Podczas spotkania w Collegium Maius zebrani goście wysłuchali jego wystąpienia zatytułowanego Bronią i prawem: system obrony Wielkiego Księstwa Litewskiego w XVI–XVII wieku. Nagroda im. Lwa Sapiehy jest wręczana od 2006 roku. Powstała z inicjatywy Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i Kolegium Europy Wschodniej we Wrocławiu, do których dołączyły: Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet Wrocławski oraz Uniwersytet w Białymstoku. Laureat w ciągu całego roku akademickiego odwiedzi kolejno wszystkie zaangażowane w projekt uczelnie, gdzie będzie prowadził wykłady dotyczące historii i współczesnych problemów Białorusi. Ma też możliwość podjęcia własnych badań, między innymi dzięki dostępowi do zbiorów największych bibliotek akademickich w Polsce. Jeśli w wyniku tych działań powstanie książka – zostanie ona wydana.
Wr
Nagrody Narodowego Banku Polskiego N
Drugi od lewej: gen. Mieczysław Bieniek, dalej rektor UJ prof. Jacek Popiel, dyrektor krakowskiego oddziału NBP Katarzyna Basiak-Gała, dyrektor Instytutu Archeologii UJ prof. Paweł Valde-Nowak
wybitnego astronoma w rozwój myśli ekonomicznej. Pamiątkowe statuetki w kształcie wieńca ze splecionych liści wawrzynu, nawiązujące do dekoracyjnego motywu architektonicznego nad bramą wejściową (od ul. Basztowej) do krakow-
Fot. Anna Wojnar
arodowy Bank Polski uhonorował nagrodą Grossi Cracovienses osoby i instytucje, których działalność w sposób wyróżniający przyczynia się do rozwoju ekonomicznego, gospodarczego i kulturowego zarówno Krakowa, jak i województwa małopolskiego. Gala odbyła się 21 września 2023 w siedzibie banku, w scenerii Krakowskiego Salonu Ekonomicznego – nowej placówki edukacyjnej NBP, będącej forum wymiany myśli i krzewienia wiedzy ekonomicznej. Znajduje się tu również ekspozycja dotycząca historii pieniądza na ziemiach polskich. W kategorii edukacja uhonorowany został Instytut Archeologii UJ, z którym Salon współpracuje w zakresie organizacji wykładów otwartych, prowadzonych przez pracowników naukowych UJ, którzy w oparciu o najnowsze badania archeologiczne opowiadają w szczególności o historii gospodarki i pieniądza od czasów prehistorycznych po okres pierwszych Piastów. Podkreślono również, że Uniwersytet Jagielloński był jednym z organizatorów Światowego Kongresu Kopernikańskiego, podczas którego nie zabrakło licznych nawiązań do wkładu
Laureaci nagrody Grossi Cracovienses w siedzibie krakowskiego oddziału NBP; 21 września 2023
skiej siedziby banku, wręczała laureatom dyrektor krakowskiego oddziału NBP Katarzyna Basiak-Gała. W imieniu Instytutu Archeologii odebrał ją rektor UJ prof. Jacek Popiel, któremu towarzyszył dyrektor Instytutu prof. Paweł Valde-Nowak. – Jest to dla nas szczególne wyróżnienie, ponieważ w obchodzonym Roku Mikołaja Kopernika staraliśmy się przywołać jego zasługi jako naukowca, który oprócz wielu innych, wniósł także wkład w rozwój polityki monetarnej. Jesteśmy z tego dumni jako uczelnia, która przez kilka lat kształciła tego znakomitego człowieka – mówił rektor prof. Jacek Popiel. Nagrodzeni zostali także: w kategorii instytucja kultury – Gabinet Numizmatyczny Muzeum Narodowego w Krakowie, w kategorii przedsiębiorstwo – kopalnia soli w Wieliczce, w kategorii stowarzyszenie – Krakowskie Stowarzyszenie Edukacji EKONOMED, w kategorii instytucja publiczna / instytucja samorządowa – Urząd Miejski w Wadowicach, w kategorii media – krakowski oddział Telewizji Polskiej, w kategorii wybitna osobowość – gen. Mieczysław Bieniek.
AWoj alma mater nr 245
27
UNIVERSALIA
Wspólnota – antagonizmy – dziedzictwo Sprawa relacji polsko-żydowskich na Uniwersytecie Jagiellońskim i kwestia getta ławkowego w drugiej połowie lat 30. XX wieku
westia relacji polsko-żydowskich w murach Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak i w całej II Rzeczypospolitej, od lat budzi zainteresowanie naukowców, dziennikarzy, publicystów. Odnosząc się chociażby do ostatnich inicjatyw czy publikacji, wymienić trzeba konferencję w Warszawie1, publikacje zbiorowe, jak Wyparte historie. Antysemityzm na Uniwersytecie Poznańskim w latach 1919–1939, pod redakcją Macieja Michalskiego i Krzysztofa Podemskiego – dotyczące międzywojennego Uniwersytetu Poznańskiego2, oraz monografie autorskie Ewy Bukowskiej-Marczak3 i Natalii Judzińskiej4. Notabene, pod auspicjami, między innymi, dr Judzińskiej wystosowano 3 kwietnia 2023 apel, w którym czytamy: My, niżej podpisane i podpisani, apelujemy do Rektorów i Senatów polskich uczelni wywodzących się ze szkół wyższych działających w okresie 1918–1939 o odniesienie się do aktów dyskryminacji wobec mniejszości religijnych, etnicznych i narodowych, do których dochodziło na tych uczelniach w okresie międzywojennym, w tym do funkcjonowania na ich terenie gett ławkowych w końcu lat 30. XX wieku. Ta trudna przeszłość jest częścią naszego dziedzictwa. Dlatego apelujemy o: – zlecenie dalszych badań dotyczących getta ławkowego i innych form dyskryminacji w uczelniach działających w okresie międzywojennym, – symboliczne odwołanie zarządzeń, które wprowadziły na uczelni getto ławkowe lub inne formy dyskryminacji, – symboliczne zadośćuczynienie osobom poszkodowanym, – stosowne upamiętnienie tej trudnej przeszłości oraz uwzględnienie jej w programach edukacyjnych i antydyskryminacyjnych. Pozostajemy z nadzieją na życzliwe odniesienie się do naszego apelu5. Nie ulega żadnym wątpliwościom, że relacje polsko-żydowskie (żydowsko-pol-
28
alma mater nr 245
Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
K
List otwarty Komitetu Wykonawczego Związku Żydowskich Akademickich Instytucji Samopomocowych Uczelni Polskich w sprawie zmian w ustawie o szkołach akademickich
skie) poza kartami chwalebnymi i godnymi mają również elementy smutne, tragiczne i pożałowania godne. Jednak w przeciwieństwie do innych ośrodków miejskich czy uniwersyteckich Kraków i UJ nigdy nie wypierały się tych złożonych relacji. Nie pomijano kwestii wstydliwych. Wszystko to, co związane ze wspólną polską i żydow-
ską historią w Krakowie w ogólności, a na UJ w szczególności, było, jest – i zapewne będzie – zawsze naszym dziedzictwem, od wspólnoty do antagonizmów6. W Krakowie Czesław Brzoza opublikował, między innymi, Żydzi Krakowa międzywojennego. Kalendarium 7 czy wybór źródeł Żydzi krakowscy w okresie
Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
jedynie limit przyjęć nowych międzywojennym8, a niedawno, kandydatów na pierwszy rok w 2022 roku, pod redakcją Edyty studiów. W tym rozumieniu po Gawron i Michała Galasa ukazała raz pierwszy zostało zastososię monografia Nie tylko Kroke. wane na Uniwersytecie JagielHistoria Żydów krakowskich, lońskim w roku akademickim która zbiera pozytywne opinie9. 1918/1919 na Wydziale LekarW 1988 roku Zofia Worskim17. Wprowadzenie limitu dliczek przedstawiła tę sprawę było spowodowane trudnościaw artykule Młodzież wyznania mi lokalowymi, co przekładało mojżeszowego na Uniwersysię na trudności w korzystaniu tecie Jagiellońskim w latach z zakładów i laboratoriów wła1918–1939 na łamach czasopisma śnie na Wydziale Lekarskim „Krzysztofory. Zeszyty Naukowe i na części fakultetu filozoficzMuzeum Historycznego Miasta nego, gdzie działały laboratoria Krakowa”10. Trzy lata później i zakłady odpowiedzialne za Dorota Nowak podjęła wątek kształcenie w naukach ścisłych. getta ławkowego na UJ w swojej W tym samym roku akademicniepublikowanej pracy magisterkim, na posiedzeniu Kolegium skiej Problem antysemityzmu Profesorów (Rady Wydziału) na Uniwersytecie Jagiellońskim Wydziału Prawa UJ 10 kwietnia w okresie międzywojennym, napi1919, została przeprowadzona sanej pod opieką Juliana Dybca11. debata nad uchwałą SenaNa UJ powstały jeszcze dwie tu Akademickiego UJ, która prace magisterskie dotyczące stwierdzała, że przyjmowani tych kwestii: Agnieszka Gra[na studia] mają być tylko boń opracowała temat Dyskusja uczniowie, którzy się wykażą nad kwestią „numerus clausus” spełnieniem służby narodowej. w 1923 roku, również pod kiePodobne kwestie były poruszarunkiem prof. Juliana Dybca12, ne na innych uczelniach. Alfred a Krzysztof Ludwig, pod opieką Halban, rektor Uniwersytetu dr. hab. Tomasza Gąsowskiego, Jana Kazimierza we Lwowie, w 2001 roku opisał Przejawy dysPierwsza strona pisma z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 3 marca 1923 w sprawie wyrażenia opinii odnośnie zmian 6 marca 1920 skierował do kryminacji studentów żydowskich w ustawie o szkołach akademickich i wprowadzenia numerus clausus UJ list z zapytaniem, czy krana Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1929–193913. wyczerpuje temat. Warto dodać, że same kowska uczelnia – wobec zbliżających Jednak najdokładniej te sprawy przed- akta Archiwum UJ, gdzie przechowywana się wpisów na letni semestr – zamierza stawił w dwóch swoich monografiach jest część dokumentacji dotyczącej relacji zrezygnować z wymagania od młodzieży Mariusz Kulczykowski. W pierwszej polsko-żydowskich, w tym akta Senatu poświadczenia spełnienia obowiązków omówił sytuację studentów żydowskich Akademickiego znajdujące się pod sygna- wojskowych. W imieniu krakowskiej uczelna UJ w okresie autonomii galicyjskiej, turą AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ ni odpisał 10 marca 1920 sekretarz Uniwerczyli w latach 1867–191814. W 2004 roku 1918–1939, od roku 2004 były udostęp- sytetu Włodzimierz Ottman, informując, że Uniwersytet Jagielloński, tak jak dotychnakładem Polskiej Akademii Umiejętności niane czytelnikom co najmniej 46 razy16. ukazała się druga jego obszerna monografia W związku z powyższym należy już czas, będzie nadal wymagał przy wpisach zatytułowana Żydzi – studenci Uniwersytetu skonstatować, że Uniwersytet Jagielloński wykazania się spełnieniem obowiązków Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospoli- nigdy nie ukrywał ciemnych kart ze swojej wojskowych przez wpisującą się młodzież. tej (1918–1939), gdzie gettu ławkowemu historii, nie zamykał nikomu z zaintereso- Obowiązek udokumentowania odbycia poświęcona jest duża część rozdziału wanych dostępu do swoich akt i posiada służby wojskowej nie był wymogiem wproZmierzch elity15. dość dobrze opisane dzieje relacji polsko- wadzonym przez władze uniwersyteckie, We wszystkich wymienionych pracach -żydowskich w swoich własnych uniwer- lecz nakazany decyzją Rady Ministrów18. Przykład ten przytoczony został, między sprawa getta ławkowego została omówiona syteckich murach. innymi, dlatego, że część prasy żydowskiej bardzo dokładnie, w oparciu o analizę źróuznała powyższe decyzje za ograniczenie deł archiwalnych i drukowanych oraz ównumerus clausus w dostępie do studiów dla młodzieży czesnej prasy. Kwestią obecności studentów czy profesorów wyznania mojżeszowego Zanim jednak przejdziemy do meritum żydowskiej. Natomiast w rzeczywistości bądź narodowości żydowskiej w murach zagadnienia, należy wyjaśnić pewne poję- dotyczyły one tylko osób, które nie odbyły UJ zajmowano się na tyle gruntownie, cia. Pierwotnie i przez długi czas – od schył- służby wojskowej w armii polskiej lub że można uznać, że literatura naukowa ku funkcjonowania monarchii austriackiej sojuszniczej, czyli, jak to było tłumaczone dotycząca tego tematu jest nie tylko ob- do początków istnienia II Rzeczypospo- wówczas, nie spełniły patriotycznego oboszerna i wartościowa, ale i w dużej mierze litej, pojęcie numerus clausus oznaczało wiązku służenia ojczyźnie. Oczywiście,
alma mater nr 245
29
Pierwsza strona notatki o zajściach na Uniwersytecie Jagiellońskim w listopadzie 1936 roku
30
nym – czyli stosunku słuchaczy wyznań chrześcijańskich do ogólnej liczby 20. Przywołanie Wacława Komarnickiego, profesora na zwyczajnej katedrze prawa państwowego i nauki o państwie Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, jako zwolennika wprowadzenia ograniczeń, byłoby
Fot. Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
wymagania powyższe nie dotyczyły osób uwolnionych od obowiązku wojskowego. Zasady te zostały zniesione w 1921 roku, po ustaniu warunków wojennych, i od roku akademickiego 1921/1922 jedynym kryterium stania się studentem UJ ponownie było spełnienie wymogów formalnych. Na przełomie roku 1922 i 1923 w polskim parlamencie dyskutowano nad nowelizacją artykułów 85 i 86 ustawy o szkołach akademickich z 13 lipca 1920. Po debacie w Komisji Oświatowej propozycje zostały przeredagowane na wniosek posła Władysława Kiernika, stąd propozycję zmian określa się mianem lex Kiernik19. Dążono do wprowadzenia – dziś powiedzielibyśmy – parytetów, czyli przyjmowania na studia kandydatów według procentowego stosunku mniejszości narodowych (a także wyznaniowych) w kraju. Mimo że wiele wydziałów ówczesnych szkół wyższych opowiedziało się w swoich opiniach za wprowadzeniem takich rozwiązań, nie stały się one prawnie obowiązujące. Od tego momentu możemy mówić, za opracowaniem Wacława Komarnickiego, o numerus clausus sensu stricto – czyli unormowaniu liczby przyjmowanych słuchaczy na studia; w jakiej drodze: ustawowo czy według rozporządzeń lub decyzji władz uczelni, mają być te limity ustalone i według jakich kryteriów przyjmować kandydatów, jeżeli zgłosi się ich więcej, niż wynosi limit, i numerus clausus w znaczeniu specjal-
zaprzeczeniem prawdzie. Na przeciwnym biegunie był chociażby Ryszard Ganszyniec (Gansiniec) z UJK21. Na UJ za wprowadzeniem numerus clausus w tym zmienionym charakterze zdecydowanie opowiedział się Wydział Lekarski22, w łonie fakultetu prawniczego doszło do sporej dyskusji i głosy rozłożyły się niemal pół na pół23, całkowicie przeciwna takim rozwiązaniom była rada wydziałowa fakultetu filozoficznego. Chemik Karol Dziewoński wyraził ubolewanie, że referentem takiego pomysłu w parlamencie jest Władysław Konopczyński, profesor UJ24. Dyskusja w łonie Wydziału Teologicznego, który z zasady nie przyjmował słuchaczy innego wyznania niż chrześcijańskie, doprowadziła jedynie do uchwalenia, że liczba studentów przyjmowanych do szkół akademickich powinna być ustalana z góry przed rozpoczęciem roku akademickiego oraz że przyjmowanie na studia powinno się odbywać z uwzględnieniem sprawiedliwego stosunku liczebnego właściwego mniejszościom narodowym wyznania chrześcijańskiego25. Ostatecznie projekt zmian upadł w parlamencie. 12 lipca 1923 Stanisław Głąbiński, jako minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, wydał rozporządzenie, aby w myśl niezmienionego artykułu 86 ustawy o szkołach akade-
alma mater nr 245 Zarządzenie rektora UJ Władysława Szafera z 18 listopada 1937
Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
nych sal wykładowych, zakłamickich poszczególne rady dów i laboratoriów, w związku wydziałowe, począwszy od z tym dalszy wolny dostęp do roku szkolnego 1923/1924, studiów był nie do utrzymania, stosowały, w razie potrzeby, i co za tym idzie – kwestia nuograniczenia co do liczby merus clausus nie miała li tylko przyjmowanych studentów. antyżydowskiego nastawienia Jednak co do ducha jego posta– oraz wzrastających kosztów nowień nie miało to ograniczać życia na studiach, przerzucania dostępu na studia ze wzglętych ciężarów przez państwo na du na narodowość, a jedynie młodzież, co doprowadzało do służyć do przeprowadzenia większego jej uzależnienia od swoistych egzaminów wstęporganizacji samopomocowych33. nych i przyjęciu najlepszych 26 kandydatów . Niektóre rady Brutalne zamieszki miały miejsce wydziałowe27 wykorzystywawe wszystkich, choć z różnym ły te przepisy do narzucenie natężeniem, miastach akadeograniczeń w przyjmowaniu na mickich w II Rzeczypospolitej, studia, na przykład, kobiet czy szczególnie w latach akademicprzedstawicieli mniejszości kich 1935/1936 i 1936/193734. narodowych. W związku z tym Przykładowo, na Uniwersytecie rozporządzenie Stanisława Jagiellońskim w dniach 18–26 liGłąbińskiego, oczywiście, stopada 1936 miały miejsce gwałspotkało się ze sprzeciwem. towne wystąpienia antyżydowskie Zarządzenie rektora UJ Władysława Szafera z 23 listopada 1936 25 września 1925 Stanisław polegające, między innymi, na Grabski, nowy minister wyznań religijnych Religijnych i Oświecenia Publicznego usuwaniu z sal wykładowych studentów i oświecenia publicznego, rozesłał do szkół ksiądz Bronisław Żongołłowicz zwrócił żydowskich. Młodzież narodowa okupowała akademickich w Polsce pismo, w którym się do rektorów wszystkich państwowych gmach Collegium Novum, a ostatniego dnia podkreślił: Zarządzenie to rozumiano często szkół akademickich, aby wnioski rad wy- tej okupacji, 26 listopada, wystąpiła z rezoi przedstawiano błędnie, jakoby zmierzało działowych co do wprowadzenia limitów lucją do Senatu UJ, pod którą podpisało się do ograniczenia procentowego słuchaczy w przyjęciach na studia zostały przekazane blisko 500 studentów. W rezolucji autorzy poszczególnych narodowości lub wyznań, ministerstwu do akceptacji najpóźniej do prosili ówczesnego rektora UJ Władysława przede wszystkim słuchaczy wyznania moj- 1 lipca 193331. Szafera o wyznaczenie studentom Polakom żeszowego. By usunąć tę błędną interpremiejsc na salach wykładowych oddzielnie Getto ławkowe tację, Ministerstwo W[yznań] R[eligijnych] od Żydów35. Na UJ próbowano tę rezolucję i O[świecenia] P[ublicznego] stwierdza wprowadzić w życie jedynie na Wydziale Nie da się i nie można uniknąć zadania Lekarskim, ale bezskutecznie36. niniejszym okólnikiem, że w myśl okólnika z 12 VII 1923 r. [...] Radom Wydziałowym zasadniczego pytania: co wydarzyło się W połowie 1937 roku odbył się zjazd szkół akademickich przysługuje prawo w świadomości młodzieży akademickiej, rektorów szkół akademickich II Rzeczypoustalania ogólnej, maksymalnej liczby słu- która jeszcze w latach 1914–1921 ramię spolitej, w trakcie którego – według ustaleń chaczy, która może być przyjęta bez szkody w ramię walczyła o niepodległą Polskę, Andrzeja Pilcha i Doroty Zamojskiej – donie patrząc na wyznanie, pochodzenie czy szło do swoistego porozumienia uczelni dla normalnego biegu studiów28. Idąc dalej, Komisja Rzeczoznawców narodowość, jeżeli tylko rzecz dotyczyła z władzą. Obóz sanacyjny zgodził się na przy Komitecie Politycznym Rady Mi- wywalczenia i utrzymania suwerenności, nowelizację ustawy o szkołach akademicnistrów uchwaliła (a minister wyznań że po upływie niemal 20 lat chciała część kich w duchu postulatów środowiska akareligijnych i oświecenia publicznego obywateli własnego państwa wykluczyć demickiego. W zamian profesorowie mieli przesłał to wszystkim szkołom akade- z jego struktur? Odpowiedź na to pytanie włączyć się do pracy prowadzącej m.in. mickim) następującą uchwałę: W sprawie nie jest ani łatwa, ani prosta. do wyzwolenia sił moralnych i twórczych Wystąpienia antyżydowskie na polskich w narodzie, do ich skupienia i konsolidacji. „numerus clausus” Komisja uważa, że przy przyjmowaniu studentów do wyższych uczelniach, w tym również na UJ, nasilały Rozmowy te, czy pertraktacje, toczyły się we zakładów naukowych nie należy kierować się od początku lat 30. XX wieku. Miało to współpracy i za przyzwoleniem ówczesnego się względami narodowymi i wyznaniowymi związek chociażby z szalejącym wówczas ministra wyznań religijnych i oświecenia i że należy odpowiednie wydać zarządzenie, kryzysem ekonomicznym czy ogólnym publicznego Wojciecha Świętosławskiego37. wzrostem nastrojów nacjonalistycznych wprowadzające te zasady w życie29. Kolejnym krokiem było spotkanie Nowa ustawa o szkołach akademickich i antyżydowskich w ówczesnym świecie; rektorów szkół akademickich z generałem z 15 marca 1933, w artykule 43, ustęp 330, nie tylko w Europie, ale także w Stanach Edwardem Śmigłym-Rydzem, które odbyło zawierała rozwiązania analogiczne do tych, Zjednoczonych32. się 31 maja 1937. Przemówienie w imieniu Nie da się również pominąć – jak za- społeczności szkół wyższych wygłosił jakie były zapisane w artykule 86 ustawy z 13 lipca 1920. W związku z tym pod- uważył Mariusz Kulczykowski – dwóch co rektor UJ Władysław Szafer. Wystąpienie sekretarz stanu w Ministerstwie Wyznań najmniej zasadniczych faktów: przepełnio- zasadniczo dotyczyło zagadnienia, czy
alma mater nr 245
31
Plan sali wykładowej Kliniki Ginekologiczno-Położniczej na Wydziale Lekarskim UJ z zaznaczonymi miejscami przydzielonymi studentom
32
Rektorowi wydawania wszelkich uspokojenia młodzieży potrzebnych na terenie danej szkoły zarządzeń porządkowych38. Dalej sprawy potoczyły się szybko. W nowelizacji ustawy o szkołach akademickich z 15 marca 1933, dokonanej 2 lipca 1937, nadano nowe brzmienie artykułowi 11 ustęp 1: Rektor czuwa nad porządkiem na terenie szkoły przy pomocy organów szkolnych, ma prawo wydawania zarządzeń porządkowych, jest władny wezwać pomocy organów bezpieczeństwa, gdy uzna to za konieczne39. Na tak przygotowanym gruncie prawnym – w ramach kompetencji własnych i w poczuciu autonomii szkół wyższych
Fot. Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
uczelnie spełniają swoje obowiązki wobec państwa. Warto przywołać tu obszerny jego fragment: Młodzież polska na wszystkich wyższych uczelniach jest młodzieżą patriotyczną, ożywioną najlepszymi chęciami służenia Państwu. Jej niezadowolenie i z niego płynące rozruchy mają swą przyczynę: a/ w nędzy akademickiej, b/ w niewłaściwej, bo dwutorowej, opiece społecznej nad młodzieżą akademicką, którą wykonuje z jednej strony Ministerstwo i organa szkolne, z drugiej niepopularne i narzucone z góry Towarzystwo Przyjaciół Młodzieży Akademickiej, c/ w uprawianiu własnej polityki młodzieżowej przez organa administracyjne, które niejednokrotnie młodzież demoralizują, odsuwając ją od władz akademickich i rozbijają ją niepotrzebnie na grupy protegowane i zwalczane, d/ w sprawie żydowskiej, której punkt ciężkości różne czynniki przeniosły na teren akademicki, choć jest on sprawą ogólnopaństwową i w tej tylko płaszczyźnie może być rozwiązana. Młodzież polska oburza się na zażydzenie zawodów wolnych, dostrzega rozrost majątku żydowskiego, staje wobec trudnej konkurencji z kolegami Żydami, lepiej od niej materialnie sytuowanymi, i napotyka w tej młodzieży obcą psychologię i inną etykę, z którymi pogodzić się nie może. Masowe nostryfikowanie dyplomów zagranicznych żydowskich przez niektóre szkoły wyższe, a także nieproporcjonalnie duży procent Żydów osiągających dyplomy i stopnie naukowe, zwłaszcza stopień doktora, wzburza również młodzież. Aby zapewnić spokój w szkołach wyższych, należy oddać z powrotem władzę dyscyplinarną nad młodzieżą wyłącznie w ręce Rektora i Senatów oraz dać możność
– wprowadzone przepisy i cicha zgoda MWRiOP były wykorzystywane przez poszczególne uczelnie w kierunku wydawania zarządzeń nie tylko porządkowych, ale regulujących również kwestie miejsc w salach wykładowych dla studentów polskich i żydowskich. Trzeba tu jasno stwierdzić i powiedzieć, że nigdzie expresis verbis nie pojawiło się pojęcie getta ławkowego czy zgoda na jakąkolwiek segregację w murach uczelni. Odnosząc się tylko do UJ, jesteśmy skłonni zaryzykować tezę – która bronić się będzie wobec faktów przytoczonych niżej – że przynajmniej Władysław Szafer zupełnie inaczej rozumiał ducha wprowadzonych przepisów niż jego koledzy z Wilna, Lwowa czy Warszawy. Sprawa getta ławkowego w Wilnie została opisana przez Natalię Judzińską. I choć nie zgadzamy się z wieloma zawartymi tam tezami i pełnymi uproszczeń konstatacjami, to nie podlega żadnej wątpliwości, że na Uniwersytecie Stefana Batorego doszło do wprowadzenia zarządzeń porządkowych co do oddzielnego zajmowania miejsc przez Polaków i Żydów40. Na Uniwersytecie Jana Kazimierza na początku 1938 roku z urzędu rektorskiego, na znak protestu, zrezygnował Stanisław Kulczyński, który przegrał również osobistą walkę przeciwko naciskom na wprowadzenie getta ławkowego
alma mater nr 245 Pierwsza strona petycji studentów UJ, skierowanej na ręce rektora UJ, o wyznaczenie miejsc w salach, oddzielnie od studentów Żydów
Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
na uczelni. Zarządzenie to wydał łając do rektorów tychże uczel7 stycznia 1938 prorektor Roman ni odpowiednie pisma. Datę Longchamps de Bérier41. Skrupu8 grudnia 1937 nosi protest amelatnie z możliwości wprowadzenia rykańskich uczonych, z Albersegregacji na salach wykładowych tem Einsteinem na czele, który skorzystano na Uniwersytecie podpisało 1092 intelektualistów. Warszawskim (noszącym wówczas W liście tym czytamy: Niemiimię Józefa Piłsudskiego). Rektor le nas uderzają wprowadzone Włodzimierz Bołoz-Antoniewicz ostatnio na niektórych Waszych nie tylko zarządził wprost getuniwersytetach zarządzenia odProtest lekarzy żydowskich w związku z uchwałą Rady Wydziału Lekarto ławkowe, ale nakazał wbijać dzielające studentów Żydów skiego podtrzymującą numerus nullus dla Żydów w roku akademickim 1938/1939 w indeksach stemple, wskazujące, od ich nieżydowskich kolegów w jakiej części sal wykładowych studenci znaczenie osobnych miejsc dla nich, celem i ograniczające ich do odrębnych ławek mają prawo zasiadać42. oddzielenia się od studentów Żydów. Studenci w salach wykładowych i pracowniach. W Archiwum UJ, w zbiorze akt do- żydowscy nie byli zainteresowani przydzia- Tego rodzaju dyskryminacje są naszym tyczących studentów żydowskich na UJ, łem miejsca, zatem listy te składali głównie zdaniem sprzeczne z duchem wolności znajduje się petycja Polskiej Młodzieży studenci pochodzenia nieżydowskiego. W tej akademickiej i z tak konieczną dla świata Akademickiej UJ w Krakowie z paździer- samej teczce aktowej w Archiwum UJ (AUJ, nauki współpracą w poszukiwaniu wiedzy. nika 1937 roku, podpisana przez członków S II 674) znajdują się liczne petycje ze spi- Jesteśmy pełni podziwu dla świetnej karty dwunastu organizacji młodzieżowych, sami nazwisk studentów domagających się zapisanej przez Polaków w dziejach wielkiej skierowana do rektora UJ z prośbą o ła- przydziału miejsca w sali wykładowej wraz Rzeczypospolitej Sztuk i Nauk, dla nazwisk skawe wyznaczenie w salach wykładowych z odpowiednimi zarządzeniami rektora UJ Kopernika, Konarskiego, Lelewela, Cieszi pracowniach osobnych miejsc dla stu- i szkicami sal wykładowych z przydziałem kowskiego i Mickiewicza, jak i dla wielu dentów – Żydów. W tejże petycji czytamy tychże miejsc. Przyjrzyjmy się zatem kilku współczesnych przedstawicieli polskiego także: Polska Młodzież Akademicka Uni- takim salom. W audytorium, gdzie wykła- ducha. Z zadowoleniem przyjmujemy fakt, wersytetu Jagiellońskiego, przejęta głę- dano anatomię patologiczną (dla III roku że liczni znakomici przedstawiciele Waszych boką troską o przyszłość swojego Narodu, medycyny), na ogólną liczbę 108 miejsc szkół akademickich, dochowując wierności widzi w usunięciu z życia polskiego obcego wolnych zostało zaledwie 21 ławek. Lepsza świetnym tradycjom, podnoszą swój głos czynnika żydowskiego jeden z koniecznych sytuacja była w przypadku sali wykładowej przeciw dyskryminacjom47. warunków tej przyszłości43. Decyzja rektora UJ Władysława Szafera w Klinice Ginekologiczno-Położniczej, gdzie Z wyliczeń Mariusza Kulczykowskiego na 179 miejsc zajętych było 99, zatem spora odnośnie przydziału miejsc w ławkach tym wynika, że petycję podpisało w sumie 1325 liczba ławek była wolna. Wreszcie w sali studentom, którzy o to na piśmie poproszą, studentów, czyli 22,12 procent ówcześnie wykładowej anatomii opisowej, gdzie odby- spotkała się w literaturze naukowej z różstudiującej na UJ młodzieży. W związku wały się wykłady z biologii i embriologii dla nymi ocenami. Mariusz Kulczykowski z tym należy podkreślić, że nie cała spo- studentów II roku, na ogólną liczbę 175 miejsc uważa, że dzięki pomysłowi rektora Szałeczność studentów UJ akceptowała po- zajętych było tylko 77. fera skutecznie przyhamowano działania czynania młodzieży o orientacji narodowej. Studenci żydowscy, lecz nie tylko, zmierzające do wprowadzenia getta ławSprzeciw wobec dyskryminacji studentów protestowali, rzecz jasna, przeciwko tej de- kowego w Uniwersytecie Jagiellońskim. żydowskich manifestowały organizacje cyzji władz UJ, zarówno na łamach prasy, Ci, co domagali się getta ławkowego dla studenckie, które w 1936 roku utworzyły jak i w innych formach. Jedną z nich było studentów żydowskich, sami przez przydział Komitet Obrony Honoru Akademika44. masowe wysyłanie listów tej samej treści przypisywali się do stałych miejsc48. W reakcji na złożoną przez Polską do ministra wyznań religijnych i oświeceJolanta Żyndul w swoim wywiadzie Młodzież Akademicką petycję rektor UJ nia publicznego (data stempla pocztowego (www.dzieje.pl) powiedziała: Presji nie Władysław Szafer 18 listopada 1937 wydał 24 czerwca 1938) o następującej treści: uległ rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, zarządzenie, w którym ogłosił, że każdy stu- Panie Ministrze! Niżej podpisany akademik który w końcu listopada 1937 roku zapodent(ka), który zgłosi się do mnie z zażaleniem zwraca się do Pana Ministra, aby w imię wiedział, że nie wprowadzi zarządzeń pona trudności, jakie ma z powodu miejsca sprawiedliwości i równości obywatelskiej, rządkowych49. Inne stanowisko prezentuje w sali wykładowej, otrzyma w tej sali miej- poszanowania ludzkiej i narodowej godności, Dorota Nowak, według której w rzeczywisce wyznaczone imiennie. Dwa dni później, żądań polskiej demokracji i ludności żydow- stości studenci żydowscy zostali zepchnięci 20 listopada, doprecyzował: w najbliższych skiej w Polsce, władze akademickie cofnęły do swoistego, nieoficjalnego getta, bowiem dniach wyznaczę te miejsca na podstawie zarządzenia o ghetto ławkowym45. w salach uniwersyteckich przydzielone ławdostarczonych mi spisów z własnoręcznymi Pisma te, jak podkreśla Mariusz Kulczy- ki stanowiły większość50. Przywoływana już podpisami. Rozpoczęło się zatem masowe kowski, z uwagi na brak imiennych adresów Natalia Judzińska napisała: Wyjątkowość składanie przez studentów list z nazwiskami. zwrotnych wróciły do Krakowa i znalazły się sytuacji instytucjonalnej przemocy wobec Listy te były poprzedzone krótkim pismem w archiwum46. Żydówek i Żydów na Uniwersytecie Jagielskierowanym do Jego Magnificencji RekSprawa getta ławkowego na uczelniach lońskim jest z pewnością warta szerokiego tora UJ, zazwyczaj o treści następującej: polskich, w tym na UJ, dotarła do wielu opracowania. Co interesujące bowiem, Podpisani studenci (tutaj rok i kierunek) wpływowych środowisk naukowych na zarządzenia Władysława Szafera nie są proszą uprzejmie Jego Magnificencję o wy- świecie, które zaczęły protestować, wysy- rozpoznawane jako getta ławkowe51.
alma mater nr 245
33
Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
ciażby Polskiego Stowarzyszenia Jednocześnie czyni ona z WłaSłuchaczek „Jedność” z 1928 dysława Szafera jednego z archiroku, gdzie zostało zapisane, że tektów wprowadzenia gett ławkoprzyjmowane są tylko studentki wych w międzywojennej Polsce52. narodowości polskiej i chrześciNowy rektor UJ, Tadeusz jańskiego wyznania59? Lehr-Spławiński, wprowadził 6 listopada 1938 inny system rozWraz z próbami narzucenia działu miejsc dla studentów w saprzez młodzież o poglądach nalach uniwersyteckich. Miejsca Przykład karty protestacyjnej wysyłanej przez studentów UJ do Minister- rodowych getta ławkowego dla najbliżej katedry mogli zajmować studentów żydowskich pojawiały stwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby władze szkół akademickich cofnęły zarządzenia o getcie ławkowym jedynie członkowie wymienionych się działania zmierzające do wprow rektorskim zarządzeniu sześciu stowarzy- organizacji, jak i wielu innych, studentów wadzenia numerus nullus na UJ. W czerwcu szeń samopomocowych: Bratniej Pomocy wyznania czy narodowości żydowskiej. 1938 roku organizacje studenckie wystosowaStudentów UJ, Polskiego Stowarzyszenia Oczywiście, że działania te były niepotrzeb- ły do Senatu UJ jednobrzmiący tekst rezolucji, Studentek UJ „Jedność”, Bratniej Pomocy ne, kompromitujące i nielicujące z instytucją domagając się wprowadzenia numerus nullus Teologów UJ, Towarzystwa Biblioteki uniwersytecką. Niemniej pamiętajmy, że wobec studentów żydowskich. W tym kilSłuchaczów Prawa UJ, Bratniej Pomocy były to organizacje, stowarzyszenia czy kustronicowym apelu czytamy, że: masowy Medyków UJ oraz Kółka Rolników Wszech- korporacje prywatne. Zatem każda z grup napływ Żydów na uczelnie w latach wojennicy Jagiellońskiej. Ci studenci mieli prawo założycielskich mogła sobie dobrać, pod nych i powojennych, kiedy Polska Młodzież zajmować w salach wykładowych miejsca jakimi warunkami i kogo do swojego grona Akademicka składała daninę krwi na polach w ławkach bliższych katedry, poczynając od dopuści. Również podawanie, że ogłoszone bitew, dostatecznie jaskrawo odzwierciedla ławek pierwszych w górę, przy czym w tych 14 października 1937 rozporządzenie mini- się w cyfrach statystycznych. Według obliczeń ławkach nie mogą być zostawione miejsca stra wyznań religijnych i oświecenia publicz- Głównego Urzędu Statystycznego liczba wolne. Dalsze miejsca mogli zajmować nego dopuszczało wprowadzenie paragrafu Żydów na uczelniach w Polsce stanowiła: studenci niezrzeszeni. Jak słusznie zauważył aryjskiego do tekstów statutów, nie jest do w r. akad. 1910/11 – 18,2 procent, w r. Mariusz Kulczykowski, w stowarzyszeniach końca prawdą. Tak, w paragrafie 3, ustęp akad. 1921/22 – 24,6 procent, w r. akad. tych nie dopuszczano do członkostwa mło- 2 napisano: Statut może zawierać przepisy 1935/36 – 13,2 procent60. W dalszej części dzieży żydowskiej, a to oznaczało, że dla niej uzależniające przyjęcie do stowarzyszenie tej rezolucji jej autorzy napisali: Usunięcie zostawały już tylko wolne ławki na końcu od przynależności do określonego wydziału, Żydów z Uniwersytetu Jagiellońskiego sal uniwersyteckich. Zarządzenie to nie odbywania określonych studiów, pocho- zapewni wreszcie raz na zawsze spokój na wprowadzało, co prawda, getta ławkowego dzenia z pewnej części kraju, wyznania lub Uczelni, tak konieczny dla pracy profesorów dla Żydów, niemniej mogli oni zajmować narodowości55. Niemniej przywołany zapis i studentów, i zmniejszy wydatnie, a w przytylko wolne miejsca – a te znajdowały się tylko doprecyzowywał ten z rozporządzenia szłości pewno i usunie, tarcia ideowe wśród gdzieś w końcowych rzędach uniwersytec- z 1933 roku, gdzie w paragrafie 7 ustęp 1 młodzieży polskiej61. Wreszcie autorzy tej kich pomieszczeń wykładowych. Zdaniem czytamy: W statucie każdego stowarzyszenia petycji domagali się zupełnego nieprzyjmotego badacza każde z tych rozwiązań było powinny być wyszczególnione: [...] d) spo- wania w zbliżającym się roku akademickim ograniczeniem swobody zajmowania miejsc sób wstępowania i ustępowania członków, na pierwszy rok studiów wszystkich Wydziaw salach wykładowych, ale nie było gettem ich prawa i obowiązki56. I w tym aspekcie łów studentów Żydów, aby przez to usunąć nie możemy mówić o odgórnych, prawnie stopniowo całkowicie żydów z Uniwersytetu ławkowym53. narzuconych rozwiązaniach, wzorem nie- Jagiellońskiego, jak to już jest od szeregu mieckich ustaw rasowych. Dla przykładu lat na Akademii Górniczej i Katolickim Paragraf aryjski i numerus nullus podam – tylko z UJ – że od końca XIX Uniwersytecie Lubelskim, a ostatnio na Warto tutaj poruszyć jeszcze jeden wą- wieku działało Towarzystwo Rygorozan- Uniwersytecie Poznańskim62. tek, gdyż rozwijał się on niemal równolegle tów, przekształcone w niepodległej Polsce Wśród innych postulatów znalazło się ze sprawą getta ławkowego. Mowa o tzw. w Stowarzyszenie Żydowskich Słuchaczy tam także żądanie zaprzestania nostryfikacji paragrafie aryjskim. Prawdą jest, że w końcu UJ „Ognisko”, które w swoim sprawozdania dyplomów zagranicznych uniwersytetów lat 30. XX wieku działające na UJ duże orga- za rok akademicki 1930/1931 napisało, że oraz obsadzania na przyszłość stanowisk nizacje samopomocowe, jak Bratnia Pomoc, jest jedyną legalną reprezentacją tak wobec asystentów, docentów i profesorów wyłączBratnia Pomoc Medyków czy Towarzystwo władz akademickich, jak państwowych nie osobami narodowości polskiej. Biblioteki Słuchaczów Prawa, przefor- i samorządowych, i grupuje całą żydowską Apel ten znalazł podatny grunt w musowały w swoich statutach zmiany, które młodzież akademicką studiującą na Uni- rach UJ jedynie na Wydziale Lekarskim, doprecyzowywały, że członkiem tychże wersytecie Jagiellońskim bez względu na którego Rada Wydziału postanowiła na rok stowarzyszeń mógł być każdy student i/lub przekonania polityczne. Stowarzyszenie pro- akademicki 1938/1939 wprowadzić numestudentka narodowości polskiej, wyznania wadzi całokształt pracy samopomocowej, za- rus nullus dla Żydów pragnących studiować chrześcijańskiego54. Również i w tej kwestii wodowej i kulturalnej żydowskiej młodzieży na pierwszym roku studiów lekarskich. skonstatowanie, że rozwiązania te uderzały akademickiej57. Członkiem Stowarzyszenia Decyzja Wydziału Lekarskiego UJ spotkała w młodzież żydowską bez nakreślenia od- Socjalistycznej Młodzieży Żydowskiej może się z protestem lekarzy żydowskich, zgropowiedniego tła, byłoby dużym skrótem. zaś być „młodzież żydowska, płci obojga”58. madzonych 3 października 1938 na wiecu Oczywiście, że dążono do usunięcia z tych Zatem, dlaczego razi zapis ze statutu cho- w Krakowie. Na łamach prasy żydowskiej
34
alma mater nr 245
Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
pojawiały się artykuły dowodzące, że studenci żydowscy osiągają lepsze od Polaków wyniki w nauce. Jako jeden z argumentów przytoczono analizę narodowościową wpisów czytelników Biblioteki Jagiellońskiej. Stosunek nazwisk żydowskich do polskich wyniósł 7 : 3. Jak stwierdzał dziennikarz: na wyznaczonych miejscach z prawej strony siedzą zatopione w nauce studentki – Żydówki, zaś z lewej strony studenci – Żydzi. Obie strony z rzadka są przetykane rodzynkami polskimi63. Na takie postępowanie władz Wydziału Lekarskiego zareagowało MWRiOP. 30 listopada 1938 minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wojciech Świętosławski skierował do dziekanatu Wydziału następujące pismo: Z notatek prasowych, które nie zostały przez Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego sprostowane, dowiedziało się Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jakoby rada wydziałowa postanowiła nie przyjmować w bieżącym roku akademickim na I rok studiów kandydatów wyznania mojżeszowego. Nasuwa się przypuszczenie, że w związku z tym między 134 osobami przyjętymi na I rok nie znalazł się ani jeden kandydat wyznania mojżeszowego. Doszło również do wiadomości Ministerstwa, że młodzież dziękowała przedstawicielom Wydziału za stanowisko zajęte w sprawie nieprzyjmowania kandydatów wyznania mojżeszowego na studia lekarskie. Wobec powyższego jestem zmuszony zwrócić uwagę, że tego rodzaju uchwały, jeżeli miały miejsce, nie mają podstaw prawnych64. Oczywiście, możemy stwierdzić, że pismo pozostało bez odzewu i nie zmieniło nic. Niemniej trzeba zwrócić uwagę na wydarzenia roku 1939 i fakt, że 1 września wybuchła druga wojna światowa. W konkluzji warto przytoczyć słowa Doroty Nowak, według której: postawa władz UJ wobec postulatu getta ławkowego była raczej negatywna. Przychylono się, co prawda, wnoszonym w tej sprawie petycjom studentów polskich, ale w formie przeciwnej ich zamiarom, nie dotykającej narodowych uczuć Żydów. Pamiętać należy też o atmosferze wytworzonej w środowisku studenckim, jaka towarzyszyła podejmowanym
przez Senat odnośnym decyzjom i na jej tle dopiero rozpatrywać ich wymowę65. Do powyższej konstatacji należy jeszcze dodać, że władze rektorskie wraz z Senatem Akademickim UJ dążyły przede wszystkim do uspokojenia nastrojów młodzieży w ramach zasad autonomii szkół wyższych. Wszelkie kroki zmierzały do wyciszenia czasami zbyt daleko idących postulatów nauczających i ostudzenia „rozpalonych głów” nauczanych, aby nie doszło do zawieszenia wykładów czy nawet krótkotrwałego zamknięcia Uniwersytetu. Podkreślić również trzeba, że wpływ na to miała postawa samego grona profesorskiego. Poglądy polityczne nie zdołały poróżnić czy spolaryzować środowiska naukowego Wszechnicy Jagiellońskiej. Nadal nadrzędne były takie wartości jak szacunek dla podstaw prawnych, godność uniwersytecka, dbanie o to, aby indywidualne poglądy polityczne nie przysłoniły celów i zadań nadrzędnych. Tak, większość profesorów fakultetu lekarskiego miała oblicze antysemickie, co zarazem nie oznacza, że byli zwolennikami rozwiązań forsowanych przez Trzecią Rzeszę66. Profesorowie wydziałów prawniczego i filozoficznego – jak przywołał to Mariusz Kulczykowski – zachowywali większy umiar i powściągliwość, a kładzenie nacisku na poszanowanie prawa, wartości i przepisów uniwersyteckich stawało się skuteczną bronią. Umacniano tym samym akademickość.
Obaj rektorzy – Władysław Szafer i Tadeusz Lehr-Spławiński – wydawali zarządzenia porządkowe, nie powołując się w nich na przepisy ustawy o szkołach akademickich z 15 lipca 1933 czy wytyczne MWRiOP lub jakiegokolwiek organu państwowego. Zatem i w tym aspekcie nie szli drogą innych uczelni. Można nawet założyć, że uważano te zarządzenia porządkowe za tymczasowe i ograniczone tylko do danego roku akademickiego, a najdłużej – na czas kadencji rektora UJ. Poza tym, zgodnie z desuetudo, czyli jedną z reguł derogacyjnych, długotrwałe niestosowanie lub nieprzestrzeganie w praktyce określonej normy prawnej skutkuje utratą przez nią mocy obowiązującej67. Post scriptum Jak zostało podane na wstępie, UJ nie wypierał się trudnych i złożonych relacji polsko-żydowskich. Archiwum UJ nigdy nie utrudniało dostępu do akt, które z mocy prawa są w wolnym dostępie. Tak było, jest i będzie w kwestii smutnej, która chwały i chluby nie przynosi, czyli kwestii antysemityzmu zarówno w całym ówczesnym, międzywojennym, świecie, jak i w naszej Almae Matris. Jedyną i zarazem najlepszą drogą uporania się z przeszłością, oddania jej sprawiedliwości jest godna debata naukowa. Podczas rozmowy 16 czerwca 2023 w gabinecie rektora UJ prof. Jacka Popiela został zaakceptowany i przekazany do realizacji projekt książki o wstępnym tytule Profesorowie i studenci pochodzenia żydowskiego w Uniwersytecie Jagiellońskim w czasach Drugiej Rzeczypospolitej. Wspólnota – antagonizmy – dziedzictwo. Książka będzie się składała z trzech części. Część pierwsza, Długie dzieje wzajemnych relacji, składać się będzie z dwóch tekstów: Macieja Zdanka68 Okres staropolski do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów i Marii Stinii69 Długi wiek XIX (1795–1914). Druga część, Żydzi w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1914–1939, przypadnie do opracowania Przemysławowi Marcinowi Żukowskiemu 70. Tutaj autor wprowadzi czytelników w zagadnienie, wyjaśni pojęcia i przedstawi temat Żydzi w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1914–1939. Wspólnota Zarządzenie rektora UJ Tadeusza Lehra-Spławińskiego z 6 października 1938
Archiwum UJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ
Apel rektorów akademickich szkół polskich do młodzieży akademickiej z 1936 lub 1937 roku
– antagonizmy – dziedzictwo na szerokim tle porównawczym. Na część trzecią złoży się krytyczna edycja materiałów źródłowych dotyczących relacji polsko-żydowskich w murach UJ w latach 1914–1939. Tu, w układzie chronologicznym, zostaną przedstawione dokumenty pochodzące przede wszystkim ze zbiorów Archiwum UJ. Uzupełniająca kwerenda może (ale nie jest to konieczne) zostać przeprowadzona w prasie, w Archiwum Narodowym w Krakowie (na przykład akta policji) lub archiwach innych szkół wyższych działających w latach 1918–1939. Na tę edycję złożą się przede wszystkim fragmenty z posiedzeń Senatu Akademickiego UJ i rad wydziałowych, referaty i opinie w sprawie numerus clausus, numerus nullus czy getta ławkowego, zawierające zarówno głosy za, jak i przeciw, wypisy z dokumentacji studenckiej, gdzie znajdziemy postulaty wprowadzenia paragrafu aryjskiego do statutów organizacji studenckich, wyrazy sprzeciwu wobec takich zabiegów, fragmenty dokumentacji z dochodzeń dyscyplinarnych. Planowana publikacja ma dać jak najszerszą podstawę źródłową do wszelkich naukowych dyskusji oraz stać się punktem wyjścia do kolejnych interdyscyplinarnych badań nad wspólną żydowsko-polską przeszłością. Książka, w zależności od bogactwa materiału źródłowego – w jednym czy większej liczbie tomów zostanie opublikowana w serii 36
alma mater nr 245
„Historia et Monumenta Universitatis Jagellonicae”, powołanej przez prof. Krzysztofa Stopkę w Archiwum UJ do publikowania rozpraw monograficznych, edycji źródeł dotyczących dziejów UJ. Wszystkie osoby zainteresowane wsparciem projektu przez przekazanie materiałów źródłowych, niepublikowanych wspomnień, relacji czy pragnących przekazać autorom informacje o nieznanych faktach czy wydarzeniach, proszone są o przesyłanie tych informacji na adresy służbowe autorów lub na adres internetowy Archiwum UJ (archiwum@uj.edu.pl).
Przemysław M. Żukowski
Archiwum UJ
Stanisław A. Sroka
Wydział Historyczny UJ
www.historia.uw.edu.pl, dostęp: 30 lipca 2023. Wyparte historie. Antysemityzm na Uniwersytecie Poznańskim w latach 1919–1939, pod red. M. Michalskiego, K. Podemskiego, Poznań 2022. 3 E. Bukowska-Marczak, Przyjaciele, koledzy, wrogowie? Relacje pomiędzy polskimi, żydowskimi i ukraińskimi studentami Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie w okresie międzywojennym (1918–1939), Warszawa 2019. 4 N. Judzińska, Po lewej stronie sali. Getto ławkowe w międzywojennym Wilnie, Warszawa 2023. 5 www.otwarta.org, dostęp: 30 lipca 2023. 6 J. Dybiec, Uniwersytet Jagielloński 1918–1939, Kraków 2000. 7 C. Brzoza, Żydzi Krakowa międzywojennego. Kalendarium, Kraków 2018. 8 Żydzi krakowscy w okresie międzywojennym, oprac. C. Brzoza, Kraków 2015. 1 2
Nie tylko Kroke. Historia Żydów krakowskich, pod red. E. Gawron, M. Galasa, Kraków 2022. 10 Z. Wordliczek, Młodzież wyznania mojżeszowego na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1918–1939, „Krzysztofory. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa”, 1988, nr 15. 11 Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego (AUJ), Mgr 006452, D. Nowak, Problem antysemityzmu na Uniwersytecie Jagiellońskim w okresie międzywojennym, Kraków 1991, praca magisterska napisana w Instytucie Historii UJ pod kierunkiem prof. Juliana Dybca. 12 AUJ, Mgr 034931, A. Graboń, Dyskusja nad kwestią „numerus clausus” w 1923 r., Kraków 1998, praca magisterska napisana w Instytucie Historii pod kierunkiem prof. Juliana Dybca. Druk: A. Graboń, Dyskusja nad kwestią „numerus clausus” w 1923 roku, „Rozprawy z Dziejów Oświaty”, 2000, nr 39; por. A. Graboń, Problematyka żydowska na łamach prasy akademickiej w okresie międzywojennym, Kraków 2008. 13 AUJ, Mgr 035271, K. Ludwig, Przejawy dyskryminacji studentów żydowskich na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1929–1939, Kraków 2001, praca magisterska napisana w Instytucie Historii pod kierunkiem dr. hab. Tomasza Gąsowskiego. 14 M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w dobie autonomicznej Galicji (1867–1918), Kraków 1995. 15 M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej (1918–1939), Kraków 2004. 16 Szkoda, że większość badaczy ogranicza się tylko do tej jednostki, pomijając całkowicie chociażby protokoły z posiedzeń Senatu akademickiego i rad wydziałowych, akta dochodzeń dyscyplinarnych nie tylko dotyczących wystąpień antyżydowskich, ale kwestii fałszowania dokumentów czy przynależności do partii komunistycznej. 17 AUJ, WL II 201, Wpisy studenckie: zarządzenia ogólne z lat 1850–1949, między innymi sprawa numerus clausus, wpisy obcych poddanych. Jeszcze w 1945 roku znajdziemy pisma, gdzie zwrot numerus clausus jest używany w znaczeniu określenia limitu przyjęć na pierwszy rok studiów na UJ. 18 Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej 1918–1923 (Warszawa, w druku), posiedzenie z 18 września 1919; por. A. Pilch, Rzeczpospolita Akademicka. Studenci i polityka 1918–1933, Kraków 1997. Zatem myli 9
się M. Kulczykowski, pisząc, że takie postępowanie nie miało umocowania prawnego. Zgadza się natomiast jego konstatacja, że była pełna akceptacja społeczeństwa, w tym patriotycznej młodzieży akademickiej dla takiego postępowania. Por. M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej…, op.cit., s. 19. 19 Ustawa z 13 lipca 1920 o szkołach akademickich, Dz.U.RP 1920, nr 72, poz. 494. 20 W. Komarnicki, „Numerus clausus” w szkołach akademickich, Warszawa 1932. 21 R. Ganszyniec, Sprawa „numerus clausus” i zasadnicze jej znaczenie. Antysemityzm akademicki jako objaw antysemityzmu społecznego, Warszawa – Lwów – Kraków – Wilno 1925. Por. A. Landau-Czajka, W jednym stali domu... Koncepcje rozwiązania kwestii żydowskiej w publicystyce polskiej lat 1933–1939, Warszawa 1999. 22 AUJ, WL II 69, Protokoły posiedzeń Rady Wydziału Lekarskiego, posiedzenie z 9 marca 1923. 23 AUJ, WP II 163, Wpisy studentów: zarządzenia ogólne z lat 1850–1939, między innymi sprawy numerus clausus; P.M. Żukowski, Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w latach 1918–1939. Źródła, Kraków 2017, s. 149 i n. 24 AUJ, WF II 48, Protokoły posiedzeń Rady Wydziału Filozoficznego, posiedzenie z 9 marca 1923. Por. W. Konopczyński, Dziennik 1922–1926, cz. 1, oprac. P. Biliński, P. Plichta, Warszawa 2021; W. Konopczyński, Umarli mówią. Szkice historyczno-polityczne, Poznań 1929, s. 98 i n. Oceniając różnice, jakie wystąpiły nie tylko w łonie krakowskiego Uniwersytetu, ale również w odpowiedziach na te zagadnienia pomiędzy poszczególnymi szkołami akademickimi, należy wziąć również pod uwagę konsekwencję rozbiorów i odmienną politykę byłych państw zaborczych do Polaków, jak i innych mniejszości narodowych czy wyznaniowych. Na dyplomach doktorskich wydawanych przez UJ nie było – w latach 1918– 1939 i wcześniejszych – podanych informacji o narodowości promowanego. W Wilnie takowa informacja była umieszczana. Wynikało to głównie z faktu, że w byłym Imperium Rosyjskim łatwiej było rządzić wielonarodowym krajem, stosując kryterium wyznaniowe. W statystykach z roku akademickiego 1933/1934 widać, że na UJ, USB oraz UW Żydzi stanowili około 30 procent studentów, ale w Krakowie na liczbę 910 słuchaczy wyznanie mojżeszowe i narodowość żydowską podało 362 (40 procent), a wyznanie mojżeszowe i narodowość polską 548 (60 procent). W Warszawie było to odpowiednio: 599 (65 procent) i 321 (35 procent) na 920, a w Wilnie: 333 (94 procent) i 20 (6 procent) na 356. Por. Dane na podstawie: G. Bałtruszajtys, Wydział Prawa w latach 1915–1939, w: Zarys dziejów Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego 1808–2008, pod red. G. Bałtruszajtys, Warszawa 2008; M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej (1918–1939), Kraków 2004; Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie. Skład Uniwersytetu w roku akademickim 1933/34 oraz zmiany zaszłe w latach 1929/30, 1930/31, 1931/32, 1932/33, Wilno 1933. 25 AUJ, WT II 17, Protokoły posiedzeń Rady Wydziału Teologicznego, protokół z 9 marca 1923. 26 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, pismo Stanisława Głąbińskiego z 12 lipca 1923. 9 listopada 1923 Ministerstwo zwróciło się do UJ z zapytaniem, czy i o ile ograniczono liczbę studentów. Por. AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, pismo naczelnika Wydziału MWRiOP z 9 listopada 1923. Wiemy, że poszczególne wydziały przygotowały odpowiedź, ale nie ma ich w aktach Archiwum UJ. 27 AUJ, WL II 201, Czynił to Wydział Lekarski UJ. Dla przykładu, w roku akademickim 1922/1923 podań o przyjęcie na I rok studiów wpłynęło: wyznania rzymskokatolickiego 140 mężczyzn i 23 kobiet, a wyznania mojżeszowego 72 mężczyzn i 21 kobiet. Przyjęto 90 mężczyzn wyznania rzymskokatolickiego i 12 wyznania mojżeszowego oraz 11 kobiet wyznania rzymskokatolickiego i dwie wyznania mojżeszowego oraz pięć osób innego wyznania. Razem 120 osób, tyle, ile wynosił numerus clausus na ten rok akademicki. Stanisław Pigoń, jako rektor USB, postulował ograniczenie w dostępności kobiet do studiów obawiając się „zniewieściałości”. Por. Konferencje rektorów szkół akademickich w Polsce w latach 1919–1932, Warszawa 1932, s. 120. 28 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, pismo Stanisława Grabskiego z 25 września 1925. Rok później minister Antoni Sujkowski przypomniał ponownie, że ustalanie ewentualnych limitów przyjęć na studia musi się opierać na przepisie arty-
kułu 86 ustawy o szkołach akademickich i dodatkowo dodał, że okólnik MWRiOP z 12 lipca 1923 utracił swoją moc,. Por. AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, pismo Antoniego Sujkowskiego z 20 września 1926. 29 W dalszej części pisma minister ponownie przypomniał o artykule 86 ustawy i limitach stosowanych tylko, aby zapewnić wysoki poziom merytoryczny zajęć, a przewidziane ustawą ograniczenie przyjęć nie powinno być uważane za ograniczenie procentowe liczby przyjmowanych kandydatów poszczególnych narodowości i wyznań. Por. AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, pismo Gustawa Dobruckiego z 18 lipca 1927. 30 Ustawa z 15 marca 1933 o szkołach akademickich, Dz.U.RP 1933, nr 29, poz. 247. 31 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, okólnik Bronisława Żongołłowicza z 24 maja 1933. Zasady tego okólnika były przedłużane na kolejne lata akademickie. 32 W 1939 roku rząd USA nie przyjął statku z prawie tysiącem żydowskich uchodźców z Trzeciej Rzeszy. 33 M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej…, op.cit., s. 444 i n. 34 T. Marszałkowski, Zamieszki, ekscesy i demonstracje w Krakowie 1918–1939, Kraków 2015; J. Żyndul, Cele akcji antyżydowskiej w Polsce w latach 1935–1937, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, 1992, nr 1; J. Żyndul, Zajścia antyżydowskie w Polsce w latach 1935–1937, Warszawa 1994. 35 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, petycja z 26 listopada 1936; por. P. Skorut, Antysemityzm na Uniwersytecie Jagiellońskim w 2. połowie lat 30. XX wieku, w: Uczeni żydowskiego pochodzenia we współczesnych dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego, red. W. Kozub-Ciembroniewicz, Kraków 2014, s. 41 i n. 36 Dziekan Gieszczykiewicz przedstawia sytuację na Wydziale Lekarskim w związku z rozpoczęciem na tym Wydziale wykładów, które odbyły się w dniu dzisiejszym normalnie. Zawiadamia o zakładaniu miejsc w salach wykładowych przez studentów Polaków zeszytami, niezgodnie jednak z danymi przyrzeczeniami. Na razie postanowiono nie wydawać żadnych zarządzeń i czekać na rozpoczęcie wykładów na innych Wydziałach. Por. AUJ, S II 91, Protokoły posiedzeń Małego Senatu UJ, protokół z 3 grudnia 1936. Na tym protokole dokonano poprawki; usunięto „wydane instrukcje”, a dopisano „dane przyrzeczenia”. Osobiście nie przywiązywałbym dużej wagi do tej korekty, gdyż nie zmienia to faktu, że władze fakultetu były za wprowadzeniem takich rozwiązań. Por. D. Nowak, Problem antysemityzmu na Uniwersytecie Jagiellońskim..., s. 143; K. Ludwig, Przejawy dyskryminacji studentów żydowskich na Uniwersytecie Jagiellońskim..., op.cit., s. 63–64. 37 M. Natkowska, „Numerus clausus”, „getto ławkowe”, „numerus nullus”, „paragraf aryjski”. Antysemityzm na Uniwersytecie Warszawskim 1931–1939, Warszawa 1999; A. Pilch, Studencki ruch polityczny w Polsce w latach 1932-1939, Kraków 1972, s. 154 i n.; D. Zamojska, Konferencje Rektorów Szkół Akademickich w Polsce w okresie międzywojennym. Reprezentacja środowiska akademickiego wobec zmian ustawodawstwa, „Rozprawy z Dziejów Oświaty”, 2004, t. 43. Trzeba tutaj jasno podkreślić, że minister Wojciech Świętosławski nie należał do zwolenników rozwiązań idących w kierunku wprowadzenia niedemokratycznych, wykluczających, rozwiązań. 38 Streszczenie przemówienia rektora UJ Władysława Szafera z 31 maja 1937, Archiwum Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, Rekt. 15/321. 39 Ustawa z 29 marca 1937 o zmianie ustawy z 15 marca 1933 o szkołach akademickich, Dz.U.RP 1937, nr 27, poz. 192, oraz Ustawa z 2 lipca 1937 o zmianie ustawy z 15 marca 1933 o szkołach akademickich, Dz.U.RP 1937, nr 52, poz. 406. 40 N. Judzińska, Po lewej stronie sali..., op.cit., s. 253 i n. 41 Por. E. Bukowska-Marczak, Przyjaciele, koledzy, wrogowie? Relacje pomiędzy polskimi, żydowskimi i ukraińskimi studentami Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie w okresie międzywojennym (1918–1939), Warszawa 2019; A. Redzik, R. Duda, M. Mudryj, Ł.T. Sroka, W. Wojtkiewicz-Rok, J. Wołczański, A.K. Wróblewski, Academia Militans. Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, redakcja i wstęp A. Redzik, Kraków 2015. 42 Por. M. Natkowska, Numerus clausus, getto ławkowe, numerus nullus, „paragraf aryjski”. Antysemityzm na Uniwersytecie Warszawskim 1931–1939, Warszawa 1999; J. Ogonowski, Sytuacja prawna Żydów w Rzeczypospolitej Polskiej 1918–1939, Warszawa 2012.
AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, „Petycja Polskiej Młodzieży Akademickiej UJ w Krakowie”, S II 674. 44 Wśród podpisujących dominowali studenci farmacji (84 procent wszystkich studiujących ten kierunek), natomiast odpowiednio w wydziałów prawniczego i filozoficznego było to odpowiednio 17 i 16 procent. Por. M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej..., s. 456–457. 45 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, listy do MWRiOP. 46 M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej..., op.cit., s. 467. 47 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, protest z 8 grudnia 1937. 48 M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej..., op.cit., s. 459. 49 www.dzieje.pl, dostęp: 30 lipca 2023. 50 D. Nowak, Problem antysemityzmu na Uniwersytecie Jagiellońskim..., op.cit., s. 142–149. 51 N. Judzińska, Po lewej stronie sali..., op.cit., s. 326. 52 Według relacji Stanisława Kota Władysław Szafer powiedział: Żądaliście miejsc – wyznaczyłem je. Żądać miejsca dla siebie nie jest sprzeczne z wolnością akademicką, żądać wyznaczenia miejsc dla innych studentów jest niezgodne z wolnością akademicką i tego nigdy nie dopuszczę. Por. S. Kot, Stanisław Estreicher, w: Straty kultury polskiej, t. II, Glasgow 1945, s. 101. 53 M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej..., op.cit., s. 460. 54 Trzeba też zwrócić uwagę, że w statutach organizacji studenckich działających w USB były zapisy wykluczające wprost studentów wyznania mojżeszowego. Rektor tegoż uniwersytetu w wydanym 26 listopada 1937 zarządzeniu porządkowym napisał: Młodzież, należąca lub mająca prawo należeć do Bratniej Pomocy Polskiej Młodzieży Akademickiej USB, zajmuje miejsca na prawym skrzydle sali. We Lwowie natomiast, przy przyjęciu do stowarzyszeń, domagano się poświadczenia „aryjskości” do trzeciego pokolenia wstecz. 43
Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 14 października 1937 r. o stowarzyszeniach akademickich, DzURP 1937, nr 78, poz. 572. 56 Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 30 kwietnia 1933 r. o stowarzyszeniach akademickich, DzURP 1933, nr 30, poz. 259. 57 AUJ, S II 795, Różne organizacje żydowskie, sprawozdanie Stowarzyszenia Żydowskich Słuchaczy UJ z 29 września 1931. 58 AUJ, S II 795, Różne organizacje żydowskie, Statut Stowarzyszenia Socjalistycznej Młodzieży Żydowskiej UJ. 59 AUJ, S II 750, Polskie Stowarzyszenie Studentek UJ „Jedność”, statut. 60 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, rezolucja z czerwca 1938. 61 Ibidem. 62 Ibidem. 63 AUJ, S II 674, Żydzi studenci na UJ, pismo/gazeta. 64 AUJ, WL II 201, Wpisy studenckie: zarządzenia ogólne z lat 1850–1949, między innymi sprawa numerus clausus; wpisy obcych poddanych. 65 AUJ, Mgr 006452, Por. D. Nowak, Problem antysemityzmu na Uniwersytecie Jagiellońskim w okresie międzywojennym, Kraków 1991, praca magisterska napisana w Instytucie Historii UJ pod kierunkiem prof. Juliana Dybca. 66 Przywoływany dziekan Wydziału Lekarskiego Marian Gieszczykiewicz został aresztowany, osadzony w obozie w Auschwitz i tam 30 lipca 1942 rozstrzelany. 67 M. Koszowski, Dwadzieścia osiem wykładów ze wstępu do prawoznawstwa, Warszawa 2019, s. 55 i 174. 68 Maciej Zdanek, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor UJ, zastępca dyrektora Archiwum UJ, znawca historii i dziedzictwa UJ od założenia Uniwersytetu Krakowskiego w 1364 roku do czasów jego reformy w 1780 roku (maciej. zdanek@uj.edu.pl). 69 Maria Stinia, doktor habilitowana nauk humanistycznych, profesor UJ, historiograf, redaktor Kroniki UJ, znawczyni dziejów UJ w wieku XIX i XX (maria.stinia@uj.edu.pl). 70 Przemysław Marcin Żukowski, doktor habilitowany, profesor UJ, dyrektor Archiwum UJ (archiwariusz), specjalizujący się w historii i dziedzictwie UJ od XIX do XXI wieku (p.m.zukowski@uj.edu.pl). 55
alma mater nr 245
37
Czy jest szansa na łatwiejszą ortografię?
P
rymarnym środkiem porozumiewania się ludzi jest kod mówiony. Teksty mówione są jednak z natury rzeczy nietrwałe, a deponowane w pamięci – często zatracają swój oryginalny kształt, podlegają deformacjom, stając się źródłem nieporozumień i błędnych interpretacji. Nic dziwnego, że w miarę rozwoju cywilizacji ludzkość szukała doskonalszych sposobów utrwalania tekstów, co dawało impuls do opracowywania różnych systemów graficznych. Na początku posługiwano się ideogramami – znakami obrazkowymi, które symbolizowały różne pojęcia. Pismo obrazkowe nie miało związku z płaszczyzną dźwiękową języka. Zasadniczy przełom w historii pisma stanowiło wynalezienie alfabetu. Nawiązanie do dźwiękowej formy znaków językowych dokonało się stopniowo. Etapem pośrednim były pisma mieszane, ideograficzno-fonetyczne. Chęć oddania za pomocą pisma dźwięków mowy przyczyniła się do powstania alfabetu fenickiego (jeszcze bez liter samogłoskowych), a potem greckiego (samogło-
38
alma mater nr 245
skowo-spółgłoskowego), z którego zachodniej odmiany wykształcił się alfabet łaciński. Z tych dwu ostatnich – greckiego i łacińskiego – korzystali Słowianie, wypracowując własne systemy graficzne. Tworząc głagolicę na bazie greckiej minuskuły, św. Cyryl starał się dostosować zestaw liter do zasobu głosek w języku starosłowiańskim. Ta sama zasada przyświecała twórcom cyrylicy – pisma opartego na greckiej majuskule, które stało się alfabetem Słowian wschodnich i większości południowych. Polacy, podobnie jak Czesi, poszli inną drogą: nie stworzyli własnego alfabetu, podjęli za to próby adaptowania do zapisu tekstów tworzonych w rodzimym języku alfabetu łacińskiego. Było to niezwykle trudne zadanie ze względu na znaczącą dysproporcję, jeśli chodzi o liczbę liter w stosunku do zasobu głosek w języku polskim, których było dwukrotnie więcej. Oczywistym więc jest, że litery, zanim zaczęto stosować ich kombinacje (dwui trójznaki), były wieloznaczne. Nadto brakowało konsekwencji zapisu i te same
dźwięki mogły być oddawane za pomocą różnych liter. Kształtowanie się polskiej ortografii trwało parę stuleci i dokonywało się w kilku etapach. W rozwoju pisowni wyróżnia się stosowaną w XII i XIII wieku ortografię prostą (niezłożoną) oraz późniejszą ortografię złożoną: pierwszego (od XIV do połowy XV wieku), drugiego (połowa XV – początek XVI wieku) i trzeciego stopnia (od I połowy XVI wieku do dziś). Złożoność grafii polegała na wprowadzeniu dwuznaków, następnie oznaczaniu miękkości spółgłosek, aż w końcu na stosowaniu znaków diakrytycznych. Ustalenie zasad polskiej ortografii jest przede wszystkim dziełem drukarzy, korektorów oraz kodyfikatorów. Pierwszoplanową rolę odgrywało dostosowywanie pisowni do reguł fonetyczno-fonologicznych, ale istotny okazał się także czynnik morfologiczno-etymologiczny, decydujący o zapisie części form pod wpływem form pochodnych, na przykład sad (a nie sat) – bo sadu, sadowi. Po XVI wieku w polskiej ortografii wielokrotnie wprowadzano uściślenia, by,
Anna Wojnar
Laureaci VI Dyktanda Krakowskiego; w kategorii junior (do 15. roku życia) najlepszy był Konrad Dulowski, druga – Aleksandra Gach, trzecia – Roksana Wójtowicz, czwarty – Wojciech Topa (po lewej); 18 marca 2023
po pierwsze, wyeliminować występujące w niej niekonsekwencje, a po drugie – by dostosowywać ją do zmieniającej się wymowy. Czasem dochodziło do sytuacji odwrotnej: że to pismo oddziaływało na wymowę. Na przykład Sędomierz zaczęto wymawiać jako Sandomierz pod wpływem zlatynizowanej formy Sandomiria, często występującej w dokumentach. W wyniku podobnego oddziaływania Wąwel stał się Wawelem, a św. Jan z Kęt przeszedł do historii jako Jan Kanty. Dziś zresztą również zdarza się, że niektórzy pod wpływem pisma wymawiają, na przykład, święty, dziewiętnaście, wzięli, zamiast: świenty, dziewietnaście, wzieli. Od czasu wypracowania zrębów polskiej ortografii w XVI wieku podejmowano wiele prób jej reformowania. Niektóre z nich były niefortunne i nie znalazły zastosowania. Z innych, które już nawet były zatwierdzone i opublikowane w postaci zbioru zasad, postanowiono się wycofać. Często wokół propozycji zmian rozpętywały się burzliwe spory, a pod naciskiem środowisk niechętnych reformom urzędowo zakazywano korzystania ze zmodernizowanych edycji Pisowni polskiej (IX i X wydanie z 1932 i 1933 roku) lub wstrzymywano ich dystrybucję (XIII wydanie z 1963 roku). Spośród wielu decyzji dotyczących innowacji ortograficznych bardzo brzemienne w skutki były uchwały Komitetu Ortograficznego Polskiej Akademii Umiejętności z 1936 roku. Większość ich zapisów obowiązuje do dziś, między innymi łączna pisownia cząstki -by z osobowymi formami czasow-
nika (zrobiłbym, widzielibyście), a także partykułami i spójnikami (aleby, boby, bowiemby, lubby), zastąpienie j przez i w wyrazach obcego pochodzenia (typu kopia, linia, Dania), rozłączna pisownia wyrażeń przyimkowych (bez mała, do syta, z bliska) i wielu innych, które według wcześniej formułowanych zasad miały być pisane łącznie. Ustalono także zakres przeczenia nie z różnymi klasami wyrazów. Niestety, nie zdecydowano się jeszcze wówczas na łączną pisownię nie z imiesłowami przymiotnikowymi. Stało się to dopiero w 1997 roku na mocy decyzji Rady Języka Polskiego. Nie trzeba dodawać, że tę decyzję przyjęto z ulgą, gdyż wreszcie użytkownik języka polskiego mógł przestać się zastanawiać, czy, na przykład, nieskończony należy pisać łącznie czy oddzielnie (jeśli imiesłów miał znaczenie przymiotnikowe – należało pisać łącznie, a jeśli czasownikowe – oddzielnie). Warto dodać, że po bezprzykładnym skierowaniu na przemiał XIII wydania Pisowni polskiej z 1963 roku przez Ministerstwo Oświaty, Komisja Kultury Języka Komitetu Językoznawczego (później Językoznawstwa) Polskiej Akademii Nauk wielokrotnie wydawała orzeczenia dotyczące zmian w pisowni, jednak zwykle odnosiły się one do drobniejszych zagadnień, nie prowadziły natomiast do istotnej reformy polskiej ortografii. Uprawnienia Komisji przejęła Rada Języka Polskiego, powołana do życia 9 września 1996 przy Prezydium PAN. RJP wydaje komunikaty, w których rozstrzyga wątpliwości ortograficzne zgłaszane przez społeczeństwo. Kilka
lat temu przy Radzie powstał Zespół ds. Reformy Ortografii, którego zadaniem jest – zgodnie z paragrafem 2. regulaminu – wykonanie działań niezbędnych do przygotowania i wprowadzenia reformy ortografii polskiej, a w szczególności: a) przygotowanie propozycji zmian reguł pisowni i ich przedłożenie na plenarnym posiedzeniu Rady do dyskusji i ewentualnego zatwierdzenia, b) opracowanie nowej redakcji kompletnych zasad pisowni i interpunkcji, uwzględniających zmiany wprowadzone przez Radę, i ich skierowanie do publikacji (elektronicznej i tradycyjnej). Można zadać pytanie, czy po niemal dziewięciu stuleciach kształtowania konwencji zapisu polskich tekstów nasza ortografia potrzebuje reformy. Otóż zasadniczo wydaje się, że nie, ale jak wiadomo – diabeł tkwi w szczegółach. O ile pisownia dotycząca zakresu stosowania liter ż i rz, ó i u oraz h i ch jest ustalona i z grubsza powiązana z kryterium morfologiczno-etymologicznym, to sporo jest do zrobienia, jeśli chodzi o niekonsekwencje odnoszące się, między innymi, do pisowni małą i wielką literą, pisowni łącznej i rozdzielnej oraz z łącznikiem lub bez łącznika. Często trudno rozstrzygnąć, na przykład, czy element dwuczłonowego wyrażenia stanowi część nazwy własnej, czy też jest wyrazem pospolitym, a to ma leżeć u podstaw różnic w zapisie takich określeń: brama Szewska – ale Brama Floriańska, pałac Radziwiłłów – ale Pałac Staszica. Niełatwo też pogodzić się z tym, że część wyrazów z powtórzonym członem zawiera łącznik, część rozdziela się przecinkiem, a jeszcze inne pisze się rozłącznie: tuż-tuż, całkiem, całkiem, ledwo ledwo. Tego typu problemów jest dużo więcej. Niejednokrotnie utrudniają one życie tym, którzy starają się pisać poprawnie po polsku. Część niekonsekwencji w ortografii próbowała wyeliminować Komisja Ortograficzno-Onomastyczna, działająca przy Komitecie Językoznawstwa PAN jako ciało doradcze Rady Języka Polskiego, lecz przygotowany przez nią projekt zmian został odrzucony przez Radę w 2005 roku. Za niechęcią do reformowania ortografii kryją się obawy przed niezadowoleniem społeczeństwa, a także wizja konieczności przedruku nieskończonej liczby książek w zaktualizowanej pisowni*. Ciekawe zatem, czy Rada Języka Polskiego rzeczywiście zrealizuje zadanie, które postawiła przed Komisją ds. Reformy Ortografii. Dopóki to nie nastąpi,
alma mater nr 245
39
Anna Wojnar
trzeba podejmować większy wysiłek, by opanować reguły i wyjątki polskiej ortografii. Popularyzacji wiedzy na temat zasad poprawnej pisowni i zachęcaniu do rozwijania kompetencji w tym zakresie służą liczne konkursy ortograficzne, w tym Dyktando Krakowskie, organizowane od 2015 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim z inicjatywy Koła Naukowego Językoznawców Studentów UJ im. Mieczysława Karasia. VI edycja konkursu odbyła się 18 marca 2023 w Auditorium Maximum. Zarejestrowało się 600 osób (500 w kategorii otwartej i 100 w kategorii junior). Autorką tekstów konkursowych była prof. Mirosława Mycawka. Koordynatorkami sprawdzania prac konkursowych były doktorantki i studentki: Olga Radziszewska, Paulina Karpeta, Lidia Kamińska, Monika Brytan-Ciepielak, Monika Grzejszczyk, Olga Cepcer, Renata Oraczewska, Ewa Dębicka, Marcelina Kłębek, Natalia Kasiarz. Główną organizatorką wydarzenia ze strony studentów Wydziału Polonistyki była Patrycja Klimasara. Pomagały jej członkinie Koła Naukowego Językoznawców Studentów UJ im. Mieczysława Karasia: Karolina Skowrońska, Paulina Pawlikowska i Patrycja Gadomska. Obsługą rejestracji uczestników zajmowali się dr Rafał Mazur oraz Weronika Dybka. Współorganizatorami wydarzenia byli pracownicy Biura Prasowego UJ (Adrian Ochalik, Adam Koprowski) i pracownicy Centrum Promocji i Komunikacji UJ (Kinga Drechny-Mucha, Paulina Pawłucka, Paulina Ostapińska, Agnieszka Dybaś). W organizację Dyktanda włączyli się także członkowie Koła Naukowego Metodyki Polonistycznej UJ (Dawid Puchalski, Anna Maj, Kacper Szewczyk i Kamila Śladew-
W kategorii otwartej zwyciężyła Agnieszka Buczkowska, drugie miejsce zajął Tomasz Malarz, trzeci był Maciej Biniszewski. Na zdjęciu od lewej: prorektor UJ prof. Jarosław Górniak, laureaci drugiego i pierwszego miejsca, dziekan Wydziału Polonistyki UJ dr hab. Jarosław Fazan, profesor UJ, prof. Renata Przybylska, dr hab. Mirosława Mycawka, profesor UJ
ska) oraz Maria Budzińska, Grzegorz Gibała i mgr Jakub Skałka. Jury pod przewodnictwem prof. Renaty Przybylskiej, w składzie: prof. Bogusław Dunaj, dr hab. Jarosław Fazan, profesor UJ, dr hab. Aneta Załazińska, profesor UJ, dr hab. Mirosława Mycawka, profesor UJ, prof. Maciej Rak, dr hab. Barbara Batko-Tokarz, dr Donata Ochmann, dr Patrycja Pałka, dr Beata Ziajka, dr Sylwia Przęczek-Kisielak, dr Agnieszka Jurczyńska-Kłosok, dr Rafał Mazur, mgr Ewa Kubusiak, wyłoniło laureatów konkursu. I miejsce i tytuł Krakowskiego Mistrza Ortografii przypadły w udziale Agnieszce Buczkowskiej. Na podium znaleźli się też Tomasz Malarz oraz Maciej Biniszewski. W kategorii junior zwyciężył Konrad Dulowski, a na II i III miejscu znalazły się Aleksandra Gach i Roksana Wójtowicz.
Uczestnicy Dyktanda chwalili wspaniałą atmosferę i z entuzjazmem zapowiadali swoją obecność w kolejnej edycji za rok. Takie deklaracje, podobnie jak przytoczone poniżej opinie laureatów konkursu, są najlepszą recenzją wydarzenia i nagrodą za wysiłek organizacyjny, a także zachętą do zbierania sił przed następną edycją Dyktanda, która jest zaplanowana na 9 marca 2024. Już dziś serdecznie zapraszamy na nią wszystkich miłośników poprawnej polszczyzny.
Mirosława Mycawka
Katedra Współczesnego Języka Polskiego Wydział Polonistyki UJ *
Szczegółowe informacje na temat licznych niekonsekwencji w polskiej ortografii i prób jej reformowania można znaleźć w książce Macieja Malinowskiego Ortografia polska. Kodyfikacja, reformy i zmiany pisowni (1830–2010) oraz jej recepcja, Kraków 2018.
Opinie o VI Dyktandzie Krakowskim Agnieszka Buczkowska – Krakowska Mistrzyni Ortografii 2023: – To zwycięstwo jest dla mnie olbrzymim zaszczytem, ponieważ startuję w wielu dyktandach, z różnym skutkiem, od kilku lat. Uważam, że dyktando w Krakowie jest najlepsze i najtrudniejsze w całej Polsce, więc wygrana tu jest spełnieniem marzeń. Przygotowywałam się do tego sukcesu kilka lat. Musiałam wnikliwie przeczytać „Wielki słownik ortograficzny”. Nawet w transporcie publicznym można było mnie spotkać z tym pięknym dziełem. Poprosiłam nawet introligatora, by podzielił mi je na pięć tomów. Tekst „A jednak się kręci” był trudny i ciekawy, i jak zwykle prof. Mycawka przemyciła kilka okołokrakowskich słów, na które bardzo trudno wpaść komuś, kto nie jest stąd. Maciej Biniszewski – II Krakowski Wicemistrz Ortografii 2023: – To jeszcze zasilę pulę miłych słów od laureatów: tekst, jak zawsze u Pani Profesor, na najwyższym poziomie. Pani Profesor z wręcz niespotykaną finezją wsadza nas, biednych dyktandowiczów, na krakowskie miny. Oczywiście, to też komplement! No i to gościnne przyjęcie, inne atrakcje... [...] Aż chce się napisać: przenoście nam (orto)stolicę do Krakowa. Aleksander Meresiński – Krakowski Mistrz Ortografii 2016: – Kolejna udana impreza i kolejny świetny tekst – trudny, a przy tym spójny, przemyślany i dowcipny. A ten fragment o tym, co Ziemia rzekła do Słońca – coś pięknego:-) Najlepsze pod względem tekstowym i merytorycznym dyktando w Polsce. Howgh!
40
alma mater nr 245
IMPRESSIONES
Nie tylko dla mężczyzn! 9. edycja Festiwalu KultURO
D
się do urologa, wykonać USG nerek, nawet jeśli nie występują żadne objawy. – Trzeba się badać, aby wykluczyć chorobę, trzeba dać urologom szansę uczynienia z raka choroby przewlekłej, a nie wyroku – apeluje ordynator Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie prof. Piotr Chłosta – pomysłodawca i współorganizator tego absolutnie wyjątkowego przedsięwzięcia. Bezpłatne badania i konsultacje telefoniczne odbyły się już w Katedrze i Klinice Urologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie rocznie przeprowadza się tu ponad 2,5 tysiąca operacji urologiczno-onkologicznych. 22 października można było skorzystać z poradni urologicznej Szpitala im. Narutowicza w Krakowie. Ale na tym nie koniec. 18 listopada na badania i rozmowę z urologiem zaprasza 5. Wojskowy Szpital Kliniczny, a 24 listopada – Szpital
Specjalistyczny im. Stefana Żeromskiego. Festiwal KultURO to jednak nie tylko spotkania z lekarzami w gabinetach, ale również skutecznie realizowana kampania, która poprzez muzykę, kulturę i sztukę promuje zdrowy styl życia, a także pomaga w pokonywaniu wstydu, przełamywaniu tabu i przezwyciężaniu stereotypów. Co roku jej punktem kulminacyjnym jest niesamowity, nieprzewidywalny i gromadzący wspaniałą publiczność rockowy koncert, na którym gra sam prof. Piotr Chłosta. W tym roku to muzyczne wydarzenie odbyło się 16 września w Fortach Kleparz. Profesorowi towarzyszyli Kasia Chlebny, Renata Przemyk, Janusz Grzywacz, Marek Piekarczyk oraz Trzynasta w Samo Południe. Rockowe przesłanie – że warto żyć, wybrzmiało bardzo mocno!
Rita Pagacz-Moczarska
Fot. Rita Pagacz-Moczarska
laczego profilaktyka urologiczna jest tak ważna? Kto powinien się badać i jak często? Na jakie schorzenia urologiczne częściej zapadają kobiety? Co robić, by nie zachorować? A jeśli już tak się stanie – to jak skutecznie walczyć z chorobą? Na te i wiele innych ważnych pytań, co roku, jesienią, już od dziewięciu lat, konstruktywnie odpowiadają lekarze w ramach krakowskiego Festiwalu KultURO. Choroby układu moczowego nie powinny być tematem tabu, bo statystyki są alarmujące! Nowotwory urologiczne stanowią aż 25 procent wszystkich nowotworów, wśród których dominuje rak prostaty, ale nie tylko, bo nowotwór bardzo często atakuje też pęcherz moczowy i nerki. Specjaliści szacują, że jeśli chodzi o raka prostaty, to w Europie do końca 2030 roku wykrytych zostanie 1,7 miliona nowych przypadków, z czego pół miliona mężczyzn umrze. Co gorsza, chorują coraz młodsi, często przed 40. rokiem życia. Choroby urologiczne dotyczą także kobiet. Guzy nerek, moczowodów, pęcherza, kamica i kolka nerkowa przytrafiają się również im. Dlatego właśnie w tym roku 9. edycja Festiwalu KultURO, organizowana przez Fundację UROdzeni-Zdrowi, realizowana jest pod hasłem „Nie tylko dla mężczyzn”. Kobiety, podobnie jak mężczyźni, powinny także – przynajmniej raz w roku – zgłosić
Prof. Piotr Chłosta podczas występu z zespołem Trzynasta w Samo Południe
alma mater nr 245
41
Lucyna Kuśnierczyk jest absolwentką Wydziału Ceramicznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ukończyła także studia podyplomowe na Wydziale Inżynierii Budowlanej Politechniki Warszawskiej oraz Studium Pedagogiczne w Warszawie.
Mój Kosmos
Przez ponad 34 lata była pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego, pełniąc funkcję sekretarza Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa. Jednocześnie aktywnie uczestniczyła w życiu środowiska krakowskich artystów.
WYSTAWA PRAC LUCYNY KUŚNIERCZYK MÓJ KOSMOS 18.10.2023 – 31.01.2024 poniedziałek – niedziela 9.00 – 16.00 wstęp wolny
Nowa wystawa w podziemiach Collegium Maius
Maluje od 1970 roku, początkowo wyłącznie w technice olejnej, następnie akwarelowej, a od 1997 realizuje własną metodę twórczą przy wykorzystaniu farb akrylowych. Jej prace prezentowane były na około 40 wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą, m.in. w Bibliotece Jagiellońskiej, Collegium Maius, Galerii Pod Baranami w Krakowie, w Galerii GIL na Politechnice Krakowskiej, wielokrotnie w Pałacu Sztuki w Krakowie oraz w Galerii Civitas Christiana w Nowym Sączu.
W
podziemiach Collegium Maius od 17 października 2023 można oglądać wystawę prac Lucyny Kuśnierczyk. Artystkaartystyczna maluje od 1970Kuśnierczyk, roku, początkowo Działalność Lucyny a w szczególności jej pracewmalarskie, znalazły uznanie następnie środowiska wyłącznie technice olejnej, kulturalnego Krakowa, czego potwierdzeniem jest jej akwarelowej, a odPolskich 1997 realizuje własną członkostwo w Związku Artystów Plastyków, zarekomendowane profesorów Stanisława metodę twórcząprzez przy wykorzystaniu farb Rodzińskiego, Jana Pamułę oraz Jerzego Madeyskiego. akrylowych. Jej prace prezentowane były Artystka była wielokrotnie nagradzana. Uhonorowano jąna m. około in. nagrodą Krakowa w 1986, 1987 i 1988 roku, 40Dni wystawach indywidualnych a także Złotym Krzyżem Zasługi i Złotą Odznaką za Pracę i zbiorowych w kraju i za granicą, mięSpołeczną dla Miasta Krakowa. dzy innymi, w Bibliotece Jagiellońskiej, Twórczość Lucyny Kuśnierczyk cechuje indywidualny, Collegium Galerii Pod Baranami dojrzały i spójnyMaius, styl, charakteryzujący się interesującą kolorystyką i oryginalną techniką. Wartość artystyczna jej w Krakowie, w Galerii GIL na Politechprac opiera się na wielowymiarowym, metafizycznym nice Krakowskiej, wielokrotnie w Pałacu przekazie. Większość prezentowanych obrazów przedstawia abstrakcyjne, pełne oraz harmonii motywy, Civitas inspiroSztuki w Krakowie w Galerii wane naturą i kosmosem. Szczególną uwagę zwraca Christiana w Nowym Sączu. Działalniemal kontemplacyjny, a przy tym relaksujący charakter tych powiązany z widocznym psychonośćprac,artystyczna Lucyny wątkiem Kuśnierczyk, logicznym, co nadaje twórczości Lucyny Kuśnierczyk a w szczególności jej prace malarskie, szczególnego waloru terapeutycznego. znalazły uznanie środowiska kulturalnego Krakowa, czego potwierdzeniem jest jej
członkostwo w Związku Polskich Artystów Plastyków, zarekomendowane przez profesorów Stanisława Rodzińskiego, Jana Pamułę oraz Jerzego Madeyskiego. Warto dodać, że Pani Lucyna przez ponad 34 lata była pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego, pełniąc, między innymi, funkcję sekretarza Kolegium Rektorów KOSMOS, „TORY PLANETARNE”, 2022 Szkół WyższychCYKL: Krakowa. Jednocześnie aktywnie uczestniczyła w życiu środowiska krakowskich artystów. Wystawa jej prac, zatytułowana Mój Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Kosmos, Piwnice będzie Collegium dostępnaMaius dla zwiedzających doul.31Jagiellońska stycznia 2024. 15 w Krakowie Relacja z otwarcia wystawy oraz obszerne informacje, dotyczące twórczości Lucyny Kuśnierczyk pojawią się w kolejnym numerze „Alma Mater”.
MÓJ KOSMOS WYSTAWA PRAC LUCYNY KUŚNIERCZYK
Red.
Medyczne Targi Wiedzy I
nterdyscyplinarność w medycynie to temat IV edycji ogólnopolskiej konferencji Medyczne Targi Wiedzy, która odbędzie się w Krakowie 1–2 grudnia 2023. Do udziału w przedsięwzięciu, jego organizatorzy: Studenckie Towarzystwo Naukowe UJ CM oraz Fundacja „Manuskrypt” zapraszają studentów i doktorantów z kierunków medycznych. Na 1 grudnia zaplanowano 14 sesji naukowych w kategoriach: lekarska internistyczna, lekarska zabiegowa, case report, ortopedia i fizjoterapia, nauki przedkliniczne, farmacja, stomatologia, pielęgniarstwo i położnictwo, humanistyka medyczna, zarządzanie w ochronie zdrowia, dietetyka, nowoczesne technologie w medycynie, sesja doktorancka oraz anglojęzyczna. 2 grudnia odbędą się warsztaty praktyczne z zakresu kardiochirurgii, elektrokardiografii, ultrasonografii, mikrochirurgii, szycia
42
alma mater nr 245
chirurgicznego, fizjoterapii, zakładania gipsu oraz umiejętności miękkich. W poprzednich latach konferencja zgromadziła ponad 600 studentów, reprezentujących wszystkie kierunki medyczne.
Uczestnictwo aktywne i bierne w wydarzeniu jest w pełni bezpłatne. Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej www. medycznetargiwiedzy.pl
Red.
Medycyna dopełniona sztuką S
do sztuki wyniósł z domu rodzinnego i pielęgnował od dziecka. Sprzyjały temu częste kontakty z artystami – teatru, opery, malarzami. 13 lat temu, spontanicznie, sam sięgnął po papier i ołówek, chcąc sprawdzić się w rysowaniu. Okazało się, że ma talent. Od tamtego czasu stworzył kilkaset portretów znanych postaci świata nauki i kultury oraz setki rysunków anatomicznych – studiów ludzkiego ciała. Medycynę, jak często podkreśla, stawia na pierwszym miejscu, ale nieustanny kontakt ze sztuką stanowi dopełnienie, uczy go wrażliwości, co procentuje w kontaktach z pacjentami. Jego prace prezentowane były dotąd na 36 wystawach w Polsce i za granicą. Niedawno, bo w dniach 26 września – 31 października 2023, kilkadziesiąt jego rysunków, głównie anatomicznych, wyeksponowanych zostało w auli i Piwnicy Medyków Okręgowej Izby
Jeden z rysunków anatomicznych dr. Tomasza Wiatra
Lekarskiej w Krakowie przy ul. Krupniczej 11a, na wystawie Sztuka i medycyna. Przy okazji zwiedzający mogli również zobaczyć przedstawiające pejzaże obrazy pędzla Marka Wiatra – artysty, śpiewaka, malarza, a prywatnie ojca dr. Tomasza Wiatra.
RPM
Rita Pagacz-Moczarska
Krzysztof Olawski – EKONOMED
tarszy asystent Oddziału Klinicznego Kliniki Urologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, wykładowca Katedry Urologii Collegium Medicum UJ – dr Tomasz Wiatr poprzez kolejną wystawę swoich prac pokazuje, jak twórcze, kreatywne i przede wszystkim intrygujące jest życie z pasją! Zwłaszcza kiedy kocha się to, co się robi, i robi się to, co się kocha. Doktor posiada prestiżowy tytuł FEBU (Fellow European Board of Urology), jest członkiem Europejskiego Towarzystwa Urologicznego (EAU) oraz Polskiego Towarzystwa Urologicznego, Sekcji Endourologii i ESWL, Sekcji Urologii Onkologicznej PTU, a także Polskiego Towarzystwa Andrologicznego i Amerykańskiego Towarzystwa Andrologicznego (ASA). Jest znakomitym, oddanym pacjentom lekarzem i równocześnie świetnym artystą. Zamiłowanie
Rita Pagacz-Moczarska
Rita Pagacz-Moczarska
Rita Pagacz-Moczarska
Podczas otwarcia wystawy Sztuka i medycyna. Przemawia dr Tomasz Wiatr, obok niego po lewej ojciec – Marek Wiatr. Pierwszy z prawej prof. Waldemar Hładki, obok prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie Robert Stępień. Na zdjęciu po prawej uczestnicy wernisażu w siedzibie Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie
Dr Tomasz Wiatr jest autorem kilkuset portretów znanych postaci świata nauki i kultury oraz setek rysunków anatomicznych – studiów ludzkiego ciała
alma mater nr 245
43
CONVENTIONES
Wydział Matematyki i Informatyki UJ ma dwadzieścia lat J
Pamiątki (zdjęcia, symboliczna łopata, projekty budowy) z czasu powstawania budynku na kampusie przy ul. Łojasiewicza 6 oraz artefakty z dawnej siedziby przy ul. św. Jana 22 (zegar ścienny, tableau; lata 1945–1964)
się w posiadaniu wydziałowych kół naukowych lub w prywatnych zbiorach koleżanek i kolegów. Większość tych dokumentów, zdjęć i artefaktów nie była nigdy wcześniej prezentowana publicznie. Po zakończeniu wystawy trafią one, pod koniec tego roku, w formie cyfrowej do sieci. Przedstawiona na wystawie historia rozpoczyna się w drugiej połowie
XVIII wieku, gdy ówczesna Akademia Krakowska stanęła przed koniecznością głębokiej zmiany sposobu nauczania na całym swoim Fakultecie (jak wtedy mawiano) Filozoficznym, w tym kształcenia w zakresie nauk matematycznych. Wykładano je tu systematycznie już od czasu, gdy mieszczanin krakowski Jan Stobnerowicz ufundował, przed rokiem
Fot. Dagmara Waszkiewicz
ako że zarówno nasza Alma Mater, jak i nasze miasto – jak wypominał nam niegdyś kpiarsko Tadeusz Boy-Żeleński – uwielbiają jubileusze, również Wydział Matematyki i Informatyki UJ, w skromnym zakresie, postanowił dorzucić swoje trzy grosze do tej tradycji. Pod koniec września 2023 roku w siedzibie Wydziału miała mianowicie miejsce kulminacja obchodów jego dwudziestolecia, trwających od początku roku i gęsto wypełnionych różnorodnymi wydarzeniami (https://matinf.uj.edu. pl/20-lat-wydzialu). 27 września 2023 w pomieszczeniach zajmowanych do niedawna przez bibliotekę Instytutu Filologii Klasycznej, w których już za rok powstanie Centrum Zaawansowanych Badań Matematycznych, otwarto wystawę O siedzibach matematyki i informatyki na Uniwersytecie Jagiellońskim ‒ śladem miejsc i ludzi, przygotowaną przez Agnieszkę Dudek i Dagmarę Waszkiewicz z działu promocji Wydziału. Stanowi ona, w przeważającej części, owoc ich kwerendy w Archiwum UJ, ale wykorzystano także rozmaite artykuły prasowe, fotografie pochodzące z bibliotek cyfrowych oraz unikatowe materiały znajdujące
Podczas zwiedzania wystawy. Po lewej fragment ekspozycji z materiałami prasowymi z początku lat 60. XX wieku, dotyczącymi powstawania budynku przy ul. Reymonta 4. W gablocie po prawej indeksy i protokoły egzaminów z lat 1899–1939
44
alma mater nr 245
Marta Wlazło
Dagmara Waszkiewicz
Dokumenty z lat 1945–1964, dotyczące historii matematyki w budynku przy ul. św. Jana 22 oglądają, od lewej: dr hab. Edward Tutaj, prof. Wojciech Słomczyński i dziekan Wydziału MiI prof. Włodzimierz Zwonek
historie wesołe lub zgoła humorystyczne. Obecni dziekani obu Wydziałów podkreślali, że mimo dwudziestu lat, które minęły od rozstania, wciąż bardzo wiele spraw je łączy, i nie jest to, bynajmniej, jedynie 600 lat wspólnej historii czy też postać Mikołaja Kopernika, którego pomnik od kilku miesięcy stoi na Kampusie 600-lecia Odnowienia UJ przed budynkiem jednego z Wydziałów, spoglądając na drugi. W obu spotkaniach bardzo aktywnie uczestniczyła publiczność, uzupełniając wypowiedzi, polemizując z mówcami, przywołując anegdoty dotyczące zmarłych profesorów i zapomniane już niekiedy fakty z przeszłości. Dalszy ciąg spotkania uświetnił koncert klasycznego kwintetu dętego Cracow Golden Quintet, z udziałem absolwentki matematyki naszego Wydziału i zarazem flecistki orkiestry Filharmonii Krakowskiej, Natalii Jarząbek. Następnie, w czasie trwającego do późnych godzin wieczornych bankietu, kontynuowano wspomnienia i dyskusje, czemu towarzyszył występ polsko-słowackiego zespołu muzycznego Júlia Masnicová Trio na dziedzińcu wydziałowego budynku.
Wojciech Słomczyński
Instytut Matematyki UJ
Dagmara Waszkiewicz
28 września 2023 odbyły się główne obchody jubileuszowe. Podczas dwóch paneli dyskusyjnych profesorowie seniorzy Wydziału wspominali zarówno (pre) historię informatyki na UJ, jak i czas, gdy tworzyliśmy wspólny Wydział z kolegami z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej. Pierwszy panel prowadzili – z ogromną werwą – profesorowie Marian Mrozek i Marek Zaionc, uświadamiając słuchaczom, jak długą drogę przebyła w tamtych latach uniwersytecka informatyka i ilustrując to multimedialną prezentacją (stanowiącą swoiste uzupełnienie otwartego na początku tego roku na Wydziale Ośrodka Historii Informatyki ‒ Muzeum Komputerów). W pasjonującej dyskusji towarzyszyli im Jacek Lembas, Jan Malczak, Maciej Ślusarek i Janusz Traple. W czasie drugiego spotkania kolejne osoby kierujące przed laty działalnością wspólnego Wydziału – fizycy, matematycy, informatycy, profesorowie: Andrzej Białas, Marek Jarnicki, Jerzy Ombach, Kamil Rusek, Jerzy Szwed, Edward Tutaj, Piotr Tworzewski i Jakub Zakrzewski – dzieliły się, na zaproszenie prowadzącego panel fizyka prof. Karola Życzkowskiego, swoimi wspomnieniami, nie omijając przy tym spraw trudnych i kontrowersyjnych. Przywoływali także
Dagmara Waszkiewicz
1405, katedrę matematyki i astronomii. Zmiana zaczyna się wraz z całościową „wielką reformą” Uniwersytetu Krakowskiego, prowadzoną od roku 1776 przez jego absolwenta – 26-letniego (!) wówczas księdza Hugona Kołłątaja. Wtedy, we wzniesionym w latach 1787–1791 według projektu Feliksa Radwańskiego budynku Collegium Physicum (dzisiejsze Collegium Kołłątaja), znalazły swoje miejsce także nauki matematyczne. Wystawa nie jest jednak opowieścią o dziejach matematyki i informatyki uniwersyteckiej na przestrzeni dwóch wieków, ani nawet relacją o losach ludzi, którzy ją tworzyli, choć i o nich jest tu mowa. Nasz zamiar był skromniejszy. Postanowiliśmy przyjrzeć się, jak ewoluowały miejsca, w których na naszym Uniwersytecie nauki matematyczne uprawiano, a które zmieniały się na przestrzeni lat wielokrotnie, a także jak planowano, wznoszono i wyposażano poszczególne budynki oraz jakie to generowało problemy. Patrząc na liczne trudności, z którymi w ubiegłych latach przyszło się mierzyć naszym antenatom, doceniamy bardziej to piękne miejsce na nowym kampusie uniwersyteckim, które dziś stanowi naszą siedzibę i z którego jesteśmy dumni.
Panel poświęcony historii uniwersyteckiej informatyki, od lewej: dr hab. Jan Malczak, profesor AGH, dr hab. Janusz Traple, dr Maciej Ślusarek, dr Jacek Lembas, prof. Marek Zaionc, prof. Marian Mrozek
Dyskusja publiczności podczas panelu, przy mikrofonie dr Krzysztof Ciesielski, profesor UJ
Panel poświęcony wspólnej historii wydziału obejmującego astronomię, fizykę, informatykę i matematykę w latach 1979–2003, od lewej: prof. Jakub Zakrzewski, prof. Piotr Tworzewski, dr hab. Edward Tutaj, prof. Marek Jarnicki, prof. Andrzej Białas, prof. Jerzy Ombach, prof. Jerzy Szwed, prof. Kamil Rusek alma mater nr 245
45
6
listopada 2023 mija 84. rocznica Aktion gegen Universitäts-Professoren, tzw. Sonderaktion Krakau, przeprowadzonej przez SS na Uniwersytecie Jagiellońskim. Aresztowanie 184 uczonych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Górniczej, Akademii Handlowej oraz innych osób, w tym prezydenta Krakowa, było elementem zakrojonych na szeroką skalę działań okupanta przeciw inteligencji polskiej, prowadzonych w 1939 roku. W rocznicę tamtych wydarzeń uczelnie krakowskie obchodzą Aka-
demicki Dzień Pamięci. Rano 6 listopada 2023 delegacje złożą wiązanki kwiatów na grobach zmarłych profesorów na cmentarzu Rakowickim i Salwatorskim oraz przed tablicą pamiątkową w koszarach 16. Batalionu Powietrznodesantowego im. gen. bryg. Mariana Zdrzałki przy ul. Wrocławskiej 82, dokąd w listopadzie 1939 roku przewieziono aresztowanych. Główna część uroczystości, z udziałem władz UJ i rodzin aresztowanych, odbędzie się w auli Collegium Novum. Po odczytaniu Apelu Pamięci przed tablicami
pamiątkowymi w Collegium Novum i pod Dębem Wolności zapłoną znicze. 9 listopada Dzień Pamięci obchodzony będzie na Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie, a 24 listopada uroczystość upamiętniająca tzw. Sonderaktion Krakau odbędzie się w Akademii Górniczo-Hutniczej, bezpośrednio po posiedzeniu Senatu AGH zwołanym z okazji Święta Nauk Ścisłych – Dni prof. Antoniego Hoborskiego.
RPM
Anna Wojnar
HISTORIA MAGISTRA VITAE
Pamiętamy!
46
alma mater nr 245 Figury w Ogrodzie Profesorskim
O przemijaniu ypada zgodzić się z obiegowym sądem, że praktykowaną docześnie miarę wartości stanowi pieniądz. Jest bowiem jak waga, za pomocą której dokonujemy pomiaru ciężaru. Albo zegarek, który służy nam do pomiaru czasu. Lub jak linijka, która pozwala na dokonanie pomiaru długości. Za pomocą jednak jakiego przyrządu możemy zmierzyć nasze przemijanie? Wyliczyć utkwione w nim ciernie pamięci, zsumować towarzyszące mu zadrapania serca albo wycenić zdarzające się – niestety, zawsze zbyt rzadko – błyski olśnienia? Współczesna kultura unika tematu śmierci, tematu powolnego rozstawania się z życiem. Co innego śmierć nagła, ta nadal pozostaje atrakcyjna. Powiedzielibyśmy nawet, że jest w medialnej cenie. Dziś bowiem rządzi nami kultura młodości. Nawet starzy w dzisiejszej kulturze są młodzi. Wystarczy popatrzyć na reklamy telewizyjne. Jeśli pojawia się w nich zażywny staruszek, to tylko po to, aby łyknąć jakąś miksturę i znów stać się młodym, po czym, już bez żadnego widocznego zmęczenia, kopać piłkę z wnukami, jeździć na rowerze albo piłą powalać na ziemię wiekowe drzewa. Wmawia się nam bez żadnych skrupułów, że po zażyciu właściwego lekarstwa lub po nasmarowaniu się odpowiednią maścią ustąpią wszelkie dolegliwości. Te, które dotyczą bólu kolana lub bólu głowy. Ale również i te, które miałyby za jednym zamachem uśmierzać nasz ból istnienia i ból przemijania. Stary Zygmunt Freud miał najwidoczniej rację: Przez wiele lat dbamy o to, by utrzymać się przy życiu; potem już tylko staramy się nie umrzeć. Ta dostrzeżona przez twórcę psychoanalizy subtelna i, wydawałoby się, niewielka różnica, wymaga jednakże głębszego namysłu. Troskliwego pochylenia się nad nią. A być może nawet podjęcia z naszej strony odważnej próby wyciągnięcia wniosków. Nikt przecież nie kocha pola bitwy, póki nie odniesie na nim zwycięstwa. Chętnie więc, na ten przykład, zaglądamy do albumów ze starymi zdję-
Domena publiczna
W
ciami. Jeśli nasze domniemanie nie myli, to czynimy tak dlatego, że jest to zajęcie nad wyraz krzepiące. Prezentowane przez nas na fotografiach dziarskie miny i zawadiackie uśmiechy są bowiem jak amulety chroniące nas od wszystkiego złego. Albo jak bilet powrotny do wyidealizowanej krainy beztroskiego dziecięctwa. Przypominanie sobie zatem fragmentów naszego, uwiecznionego w ramkach fotografii, przemijania, z pewnością dodaje otuchy. Pozwala w skrytości ducha ufać, że nie wszystko jest już stracone. Że coś jeszcze możemy zatrzymać, odwrócić, wycofać. Z lekturą starych kalendarzy jest natomiast zupełnie inaczej. Tu trudno pominąć niezapisane strony. Nie zauważyć pustych dni i tygodni, a może nawet i lat, które były przecież tak samo długie jak inne. Są bowiem takie okresy w życiu każdego z nas,
kiedy pamięć nie ma się o co zaczepić – przechodzą i giną. Tej jakże niewesołej konstatacji wypada w chwili zwątpienia rzucić na pomoc koło ratunkowe sentencji Horacego: Non omnis moriar. Kto wie, czy Nie wszystek umrę nie jest jedną z tych myśli, którą można by – bez zbędnego patosu – zakwalifikować jako ponadczasową. Myśli wyprodukowanej przez, będącego naszym alter ego, człowieka uzbrojonego w pióro. Nie da się przecież ukryć, że tak jak twórczość, tak i uprawianie nauki jest nieustanną walką z upływem czasu, próbą reprodukcji naszych myśli, idei, wizji i emocji. Weźmy, na przykład, Leonarda da Vinci. Tysiące stron jego zachowanych notatników to kronika takich właśnie zmagań. Nie, nie zajmowały go pytania w rodzaju: czemu ma służyć wolność wyznania, skoro
alma mater nr 245
47
w nic nie wierzymy? Albo: jaką wartość można przypisać swobodzie wypowiedzi, gdy nie mamy już nic mądrego do powiedzenia? Nurtowały go pytania inne, pytania, nad którymi przechodzimy zwykle do porządku bez chwili nawet zastanowienia: dlaczego ludzie ziewają? Albo: jak przy użyciu jedynie cyrkla i liniału skonstruować kwadrat, którego pole jest równe polu danego koła? Albo: co sprawia, że zastawka aorty się zamyka? Albo: w jaki sposób światło jest przetwarzane przez oko i jak wpływa to na zastosowanie zasad perspektywy w malarstwie? Czyż po takim wyliczeniu może nas wobec tego zdziwić, że postanowił ponadto zgromadzić wiedzę na temat łożyska krowy, szczęki krokodyla, języka dzięcioła, mięśnia twarzy, światła księżyca i krawędzi cieni? Zakodowany w naszym DNA instynkt ciekawości jest trikiem, jeśli wolno go tu w taki sposób określić, niesłychanie sprytnie pomyślanym. Polega on na tym, że każde młode pokolenie chce przeżyć na nowo to, co przeżywali już tylokrotnie jego poprzednicy. Młody człowiek, mając dostęp do dziedzictwa przeżyć, myśli i doświadczeń pokoleń poprzednich, nie usiłuje jednak skorzystać z niego, oprzeć się na nim i pójść dalej. Z właściwymi swojemu wiekowi brawurą i optymizmem sądzi bowiem, że uda mu się rozpocząć od tego samego punktu co poprzednicy, a mimo to dojść dalej. To zapewne tłumaczyłoby zdumiewające zjawisko, że o ile
w nauce, sztuce, we wszelkich dziedzinach ludzkiej twórczości i pracy wysiłki pokoleń się sumują, o tyle w życiu jednostki żadnego takiego postępu odnotować nie potrafimy. Czyż zaglądając w przeszłość, nie widzimy bowiem nam współczesnych? Ba, ale czy w takim razie konieczne jest nasze stałe myślenie o świecie? Zapewne nie, ale co to byłby za świat, gdyby nikt o nim nie myślał i czekał, aż pomyślą inni. Jeśli istnieje zatem jakieś miejsce, gdzie należałoby myśleć w sposób, który w przyszłości przyniesie światu dywidendę – to jest nim szkoła. Każda szkoła myślenia o wartościach. O taką jednak coraz trudniej. Edukacja traktowana jest bowiem niezmiennie jako sposób na adaptowanie się do rzeczywistości. Taki rodzaj smaru, pozwalającego nam przejść bez wysiłku przez życie. Stąd w centrum pedagogicznego zainteresowania pozostają nadal kompetencje, a nie wartości. Stale mówi się o dydaktyce, a nie o ideałach. O zdolnościach do rozwiązywania problemów, nie zaś o tym, jakie problemy należałoby rozwiązać. Zupełnie tak, jakbyśmy wszyscy należeli do tego rodzaju ludzi, którzy w życiu uznają tylko żniwa, a nawożenie, orkę i siew mają za najwidoczniej niepotrzebne. Pomimo zasadnego podziwu dla Leonarda da Vinci, z zaskoczeniem przyjmujemy do wiadomości, że ten geniusz wszech czasów nigdy nie zdołał opanować matematyki w stopniu wystarczającym, by
dokonywać przekształceń geometrycznych przy użyciu równań. Chociaż brzmi to niewiarygodnie, nie radził sobie także z podnoszeniem liczb do kwadratu i sześcianu ani z obliczaniem pierwiastków kwadratowych i sześciennych. Przywołujemy tutaj ten fakt dlatego, że to „odkrycie” ma moc uzdrawiającego lekarstwa. Lekarstwa uświadamiającego, że upadek w życiu ma miejsce tylko wtedy, gdy zabraknie nam odwagi, aby się podnieść. Warto bowiem pamiętać, że nie ma żadnego kursu chodzenia w życiu. Uczymy się tego od naszych rodziców i dziadków, od naszych przyjaciół i od naszych mentorów. Na taką szkołę odpowiedzią nie może być zatem jałmużna dedykacji, zza której słychać samo usprawiedliwianie niepodnoszenia się, przyodziane w formułkę o trudnym czasie. Słysząc to, chce się bowiem od razu zapytać: czyżby w życiu kiedykolwiek miał miejsce czas łatwy? Nie, żaden czas nie toczy się łatwo, gdyż, jak podpowiada malarz nieśmiertelnego w swej tajemnicy uśmiechu Giocondy: Nie brak nam środków do odmierzania naszych żałosnych dni, które powinniśmy przeżywać tak, by żadnego nie zmarnować, bo w przeciwnym razie możemy odejść z tego świata, nie pozostawiwszy po sobie żadnego śladu w umysłach innych ludzi.
Prof. Jan Wiktor Tkaczyński
przewodniczący Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ
Skład Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 2008–2023 Wydział Prawa i Administracji
dr hab. Marian Małecki, profesor UJ do 2016 prof. Kazimierz Baran do 2011 prof. Andrzej Mączyński
Wydział Lekarski
prof. Ryszard W. Gryglewski dr Teresa Wolska-Smoleń do 2015 prof. Aleksander Skotnicki
Wydział Farmaceutyczny
dr hab. Małgorzata Zygmunt do 2017 prof. Andrzej Starek
Wydział Nauk o Zdrowiu
dr hab. Zygmunt Pucko do 2021 dr Wojciech Klapa do 2015 dr hab. Zygmunt Pucko
Wydział Filozoficzny
dr hab. Małgorzata Bogunia-Borowska, profesor UJ do 2019 prof. Wojciech Suchoń
Wydział Historyczny alma mater nr 245 48 dr hab. Zenon Piech, profesor UJ
Wydział Filologiczny dr hab. Katarzyna Bazarnik, profesor UJ do 2017 dr hab. Anna Sawicka, profesor UJ
Wydział Polonistyki prof. Maciej Rak
Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej
Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej dr Piotr Lechowski
Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych prof. Jan Wiktor Tkaczyński (przewodniczący Komitetu)
dr hab. Marek Jamrozy, profesor UJ do 2015 prof. Kazimierz Grotowski
Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii
Wydział Matematyki i Informatyki
prof. Jacek Międzobrodzki
dr Krzysztof Ciesielski, profesor UJ
Wydział Chemii dr hab. Joanna Kozak, profesor UJ do 2018 dr hab. Barbara Krajewska, profesor UJ do 2016 prof. Katarzyna Stadnicka do 2012 prof. Mieczysława Najbar
Wydział Biologii prof. Piotr Köhler do 2019 prof. Alicja Zemanek
Wydział Geografii i Geologii dr hab. Izabela Sołjan, profesor UJ do 2023 prof. Joanna Pociask-Karteczka
Archiwum UJ dr hab. Przemysław Żukowski, profesor UJ
Sekretarz Komitetu dr Maciej Pletnia do 2022 dr Dominika Niedźwiedź do 2018 Jolanta Herian-Ślusarska
Z potrzeby serca Rozmowa z prof. Janem Wiktorem Tkaczyńskim, przewodniczącym Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ – w 15. rocznicę ustanowienia
□ Dlaczego tak ważna jest pamięć o tych, którzy odeszli?
□ Czy to właśnie takie myśli kierowały Panem, kiedy 15 lat temu społecznie podjął się Pan przewodniczenia Komitetowi ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ? ■ Niezupełnie, gdyż moja działalność dotycząca opieki nad grobami uczonych związanych z Uniwersytetem Jagiellońskim rozpoczęła się właściwie przypadkiem. Latem 2008 roku, przechodząc obok grobu prof. Józefa Feldmana – autora monumentalnej pracy o Bismarcku i Polsce, zauważyłem, że z płyty nagrobnej złodzieje wyłamali kilka mosiężnych liter z jego nazwiska. Ten drobny fakt, czego nie kryję, mocno mnie wzburzył. Nie chcąc jednak, aby na wzburzeniu się skończyło, zgłosiłem to ówczesnemu rektorowi prof. Karolowi Musiołowi i zarazem zaproponowałem podjęcie się przeprowadzenia rekonstrukcji pod warunkiem, że Uniwersytet wesprze ją finansowo. Chęci udzielenia takiej pomocy ze strony rektora nie zabrakło, ale – ku zaskoczeniu nas wszystkich – na przeszkodzie stanęły przepisy prawne. Okazało się bowiem, że nasz Uniwersytet jako uczelnia publiczna nie może finansować żadnych tego typu renowacji. Wówczas przyszedł mi do głowy pomysł powołania komitetu ds. opieki nad grobami profesorów będącym jednocześnie dowodem naszej pamięci o nich. I zarazem instytucją, która działając przy wsparciu Uniwersytetu, musiałaby siłą rzeczy pozostawać od niego niezależna finansowo. Oraz, co równie ważne, funkcjonującą społecznie. Okazało się, że to był dobry pomysł, ponieważ rozwiązał mnóstwo problemów natury organizacyjnej, którym z całą pewnością nie bylibyśmy w stanie podołać, gdybyśmy próbowali przyjąć jakąkolwiek inną formułę naszego działania. □ 4 grudnia 2023 minie dokładnie 15 lat od powołania przez Uniwersytet Jagielloński Komitetu ds. Opieki nad Grobami
Anna Wojnar
■ Nie da się chyba ukryć, że kiedy zaglądamy w przeszłość, to w jakimś sensie dostrzegamy nie tylko naszą teraźniejszość, ale i siebie samych. Można by zatem powiedzieć, że tradycja i pamięć o innych konstytuują nas. Nie bez powodu istnieje przecież powiedzenie, że historia uczy. I choć nie zawsze jesteśmy sumiennymi uczniami, to właśnie na podstawie doświadczeń innych łatwiej nam, na przykład, podejmować nowe wyzwania czy określać płynące z nich zagrożenia. Dystans do siebie i spojrzenie z innej niż tylko nasza obecna perspektywy, pozwala dostrzec – jak sądzę – znacznie więcej.
Prof. Jan Wiktor Tkaczyński przemawia podczas zebrania Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ w Sali Senackiej w Collegium Novum
Profesorów. Proszę przypomnieć, jakie są zasady funkcjonowania tej wyjątkowej jednostki? ■ Organizacyjnie wygląda to tak, że każdy z 16 wydziałów Uniwersytetu ma w Komitecie jednego przedstawiciela. Jeżeli któryś z nich, z różnych powodów: przejścia na emeryturę czy nadmiaru innych obowiązków, rezygnuje z udziału w pracach Komitetu, to dziekan danego wydziału przedstawia rektorowi na jego miejsce, także za moją wiedzą, nowego kandydata. Ów mechanizm rotacji z uwagi na dobrowolność rzeczonego uczestnictwa sprawdza się do tej pory bardzo dobrze. □ Oczywiście wszyscy działają społecznie. ■ Tak. To jest najważniejsza zasada. Od momentu powołania Komitetu nikt z nas nie otrzymywał i do dziś nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia. Za naszą pracę nie jesteśmy w żaden sposób finansowo wynagradzani. Z założenia ma to być bowiem wyłącznie działalność społeczna. To, co robimy, wynika bowiem z potrzeby serca, z naszych przekonań, ale też z pewnością z poczucia potrzeby spłacania długu wdzięczności zaciągniętego u naszych zmarłych Koleżanek i Kolegów. □ W prace Komitetu zaangażowany jest również dyrektor Archiwum UJ prof. Przemysław Żukowski, a funkcję sekretarza pełni obecnie dr Maciej Pletnia.
alma mater nr 245
49
■ Udział dyrektora Archiwum UJ w pracach Komitetu to bardzo szczęśliwe rozwiązanie, gdyż znacząco skraca procedurę kontroli, zwłaszcza jeśli chodzi o wiek XIX, czy dana osoba była faktycznie profesorem Uniwersytetu, a jeśli tak, to kiedy konkretnie, na jakim etapie swojego życia i kariery akademickiej. Nie każdy profesor Uniwersytetu ma przecież swoje hasło w encyklopedii czy leksykonie. Z kolei Pan dr Maciej Pletnia zajmuje się niezbędną obsługą administracyjną Komitetu, w tym uzupełnianiem Listy Pamięci, internetowej wyszukiwarki zmarłych profesorów UJ. To pozwala powiedzieć, że istnienie Komitetu od 15 lat jest sukcesem wszystkich zaangażowanych w jego działalność osób. Ten wspólny wysiłek przynosi nam satysfakcję, gdyż widzimy, że to, co robimy, ma sens.
■ Wedle statutowych uregulowań są to w pierwszej kolejności inwentaryzacja i kontrola stanu zachowania miejsc pochówku profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. W przypadku natomiast stwierdzenia potrzeby naprawy konserwatorskiej zlecanie i finansowanie ich renowacji. Przypomnę jednak tutaj od razu, że może to dotyczyć wyłącznie mogił opuszczonych, które nie posiadają dysponentów prawnych. Ponieważ szybko okazało się, że oczekiwania wobec Komitetu są znacznie większe, stąd zadaniem Komitetu jest także przypominanie w różnorodnej formie o dokonaniach i zasługach dla środowiska zmarłych profesorów krakowskiej Almae Matris. Stworzona i prowadzona przez Komitet „Lista Pamięci UJ” – poczet zmarłych po 1803 roku profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego – jest stale uzupełniana i aktualizowana. W chwili obecnej Lista zawiera blisko 1300 biogramów zmarłych naukowców związanych niegdyś z naszą Uczelnią. □ A jak wygląda zatem strona praktyczna? ■ Muszę przyznać, że zaczynając naszą działalność renowacyjną od zamontowania płyty epitafijnej prof. Kazimierza Piecha, aresztowanego w tzw. Sonderaktion Krakau, nie byliśmy świadomi ani skomplikowania drogi administracyjnej prowadzącej do tego celu, ani tym bardziej przeszkód natury wykonawczej, konserwatorskiej. Równie skomplikowanym przedsięwzięciem okazało się przeprowadzenie inwentaryzacji miejsc pochówków profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego zmarłych po 1803 roku (czyli od założenia cmentarza Rakowickiego). Dość przypomnieć, że nasz Uniwersytet nie prowadzi(ł) żadnej wspólnej listy zatrudnionych u nas profesorów. Najtrudniejsze okazało się jednak odszukanie w terenie miejsc wiecznego spoczynku naszych profesorów. □ Wspomniana Lista Pamięci jest przedsięwzięciem niezwykłym. ■ Rzeczywiście tak jest. Składa się na ten fakt po pierwsze to, że podobnej Listy nie mają inne uczelnie. A już na pewno nie w tej skali. Po drugie Lista ta zawiera oprócz krótkiego biogramu zmarłego profesora również dokładną lokalizację grobu i od niedawna dane geolokalizacyjne (GPS) oraz, o ile grób istnieje, także jego fotografię. To wszystko walnie dopomaga odnaleźć w terenie poszukiwany grób. I to nie tylko w Krakowie, ale
50
alma mater nr 245
Anna Wojnar
□ Proszę przypomnieć, co należy do najważniejszych zadań Komitetu?
Członkowie Komitetu w Collegium Novum
od tego roku również w całym kraju. W tym miejscu nie mogę zatem pominąć milczeniem, że jest to zasługą współpracującego z nami od lat Michała Walasza. Wreszcie, po trzecie, Lista ta jest ogólnie dostępna na stronie naszego Uniwersytetu w zakładce In memoriam: https://in-memoriam.uj.edu.pl/lista-pamieci, a po czwarte, ostatnie, w celu ułatwienia wyszukiwania wprowadzono tamże dwa jego rodzaje: standardowe oraz zaawansowane, które umożliwia wyszukiwanie w Liście pamięci dodatkowo według: pierwszej litery nazwiska, reprezentowanej dziedziny naukowej, miejsca spoczynku, statusu grobu, przedziału dat urodzenia i śmierci oraz płci. □ Ale, zapewne, nie brakuje także problemów… ■ Jeśli chodzi o odnawianie grobów, co wstyd przyznać, to wykazaliśmy się na początku sporą naiwnością, sądząc, że poszczególne przedsięwzięcia uda się nam zrealizować szybko i bezproblemowo. Okazało się, że procedura administracyjna jest niezwykle skomplikowana, a liczba kolejnych etapów, które każdorazowo musimy pokonać – od chwili zainteresowania się odnowieniem danego grobu do momentu jego odbioru po renowacji – jest znaczna. Po 15 latach staliśmy się jednak, na szczęście, na tyle rozpoznawalni, że Zarząd Cmentarzy Komunalnych przy ul. Rakowickiej nie robi nam już żadnych problemów. Co więcej, całą procedurę administracyjną przeprowadza dla nas obecnie bezpłatnie. Inną, równie ważną kwestią pozostają nadal głosy osób, które zbulwersowane odkryciem katastrofalnego stanu nagrobka jakiegoś uniwersyteckiego uczonego, obarczają nas za ten fakt odpowiedzialnością. Odpowiadamy wtedy, że, po pierwsze, jeżeli jest to własność prywatna, to nie podejmujemy się takich renowacji, a po drugie, na odnowienie każdego grobu musimy najpierw zdobyć stosowne środki. Na realizowane przez Komitet różne naprawy i renowacje możemy sobie bowiem pozwolić wyłącznie dzięki hojności prywatnych donatorów, którym w tym miejscu za tę finansową pomoc pragnę jak najgoręcej podziękować.
Groby odnowione na wniosek Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ ze środków własnych lub Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa
Nagrobek prof. Maurycego Piusa Rudzkiego (1862–1916); przed i po renowacji
Nagrobek prof. Józefa Majera (1808–1899); przed i po renowacji
Fot. Michał Walasz
Nagrobek prof. Feliksa Słotwińskiego (1788–1863); przed i po renowacji
alma mater nr 245 Nagrobek prof. Ludwika Teichmanna (1823–1895); przed i po renowacji
51
naturalne, rotacja międzypokoleniowa. Przed pandemią, podczas jednej z dyskusji o tym, w jaki sposób jeszcze bardziej spopularyzować ideę Akademickiego Dnia Pamięci, pojawił się, między innymi, pomysł biegu, którego trasa wiodłaby od Collegium Novum do koszar przy ul. Wrocławskiej, bo są to historyczne miejsca, związane z tzw. Sonderaktion Krakau. Wszystkim pomysł się spodobał, ale pandemia przeszkodziła w realizacji. Zadane przez Panią teraz pytania przywołały we mnie to wspomnienie i zachęciły, by powrócić do działań w tym kierunku, włączając w tę akcję młodych ludzi. Zebranie Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ w Sali Senackiej w Collegium Novum
□ Oprócz prywatnych darczyńców, Komitet otrzymuje też cenne wsparcie finansowe ze strony Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. ■ Jesteśmy ogromnie wdzięczni Społecznemu Komitetowi Odnowy Zabytków Krakowa. Bez jego pomocy nie bylibyśmy w stanie zrealizować dużych i kosztownych renowacji jak na przykład grobowców prof. Karola Teichmana – rektora UJ (1877–1878) oraz prof. Józefa Majera – dwukrotnego rektora UJ (1848–1851 i 1865–1866). Procedura w takich przypadkach wygląda następująco, że my występujemy z wnioskiem i stosowną dokumentacją, prosząc o dofinansowanie odnowienia danego grobu profesorskiego, a SKOZK po rozważeniu „za” i „przeciw” podejmuje ostateczną decyzję. Dotąd nie było przypadku, aby SKOZK odmówił nam podjęcia się realizacji odnowienia wskazanego przez nas grobu profesorskiego. □ Ile grobów udało się Państwu ocalić bądź odremontować w ciągu tych 15 lat w ramach działań Komitetu? ■ W sumie jest to 26 grobów, w tym, między innymi: Macieja Sieniatyckiego, Jerzego Smoleńskiego, Marii Skalińskiej, Feliksa Słotwińskiego, Stanisława Miklaszewskiego, Jadwigi Dyakowskiej, Adama Miodońskiego, Władysława Jaworskiego, Edmunda Krzymuskiego, Jana Sleszyńskiego, Stanisława Zaremby, Heleny Willman-Grabowskiej, Bogumiła Pawłowskiego, Ludwika Zejsznera i w bieżącym roku Maurycego Rudzkiego. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną sprawę. Otóż do tej pory udało się nam także zabezpieczyć nienaruszalność pięciu miejsc wiecznego spoczynku naszych profesorów, które nie posiadają dysponentów. Niestety, w jednym przypadku otrzymaliśmy taką informację za późno i grób został zlikwidowany, a miejsce, na którym się znajdował, zostało przeznaczone na nowy pochówek. Teraz Zarząd Cmentarzy Komunalnych o tym wie i dwukrotnie uprzedzono nas o zamiarze likwidacji grobu, którym mogliśmy się dzięki temu zapobiec.
□ W latach 2014–2023, dzięki staraniom Komitetu, ukazało się pięć ksiąg opublikowanych nakładem Wydawnictwa UJ pod wspólnym tytułem Pro memoria. Trzy pierwsze tomy zawierają biogramy zmarłych profesorów wraz z lokalizacjami i fotografiami miejsc ich pochówku na różnych cmentarzach Krakowa, czwarty tom – na cmentarzach Krakowa i Małopolski. A w 15. rocznicę istnienia Komitetu ukazuje się piąty tom tej serii, obejmujący profesorów UJ, którzy znaleźli miejsce wiecznego spoczynku na różnych cmentarzach całej Polski. ■ Bardzo się cieszę, że ten 5. tom udało nam się przygotować. Tym bardziej że takiej serii publikacji nie ma żadna ze znanych mi uczelni na świecie. Dzięki temu, że Pro memoria występuje również w wersji elektronicznej, bezpłatnej, dostęp do niej jest praktycznie nieograniczony. Jako swoistą ciekawostkę wolno mi zarazem podać, że po 15 latach naszych wysiłków widzimy, że, w wielu przypadkach, zainteresowani szukając jakiegoś nieżyjącego profesora i wpisując jego nazwisko do wyszukiwarki, są odsyłani właśnie do naszej Listy pamięci. □ Gdy rozmawialiśmy pięć lat temu o zadaniach i kolejnych tomach Pro memoria przygotowywanych przez Komitet, powiedział Pan, że Pana marzeniem jest, aby w ramach tego cyklu powstał też tom poświęcony grobom profesorów, które znajdują się poza granicami Polski. Czy to marzenie jest nadal aktualne? ■ Tak, to jest kolejne wyzwanie. Wiemy bowiem o 36 grobach profesorskich położonych poza granicami dzisiejszego państwa polskiego. Jeżeli udałoby się nam w Pro memoria VI fizycznie je zlokalizować, znaleźć na poszczególnych cmentarzach, sfotogra-
■ Nie bronimy się przed żadnym wsparciem czy pomocą. Nie działamy w hermetycznym gronie, a w Komitecie występuje, co
52
alma mater nr 245
Fot. Anna Wojnar
□ Czy liczba osób działających w Komitecie jest wystarczająca? Czy nie myśleli Państwo, by to grono poszerzyć? Może dla dobra sprawy w prace Komitetu warto byłoby też zaangażować doktorantów i studentów i skorzystać z ich pomysłów, na przykład przy pozyskiwaniu funduszy? Pamiątkowa fotografia członków Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ w auli Collegium Novum
fować i tym samym uwiecznić – to byłbym bardzo szczęśliwy, podobnie jak, zakładam, wszyscy członkowie Komitetu. Byłoby to bezsprzecznie ukoronowanie naszych wieloletnich wysiłków poszukiwawczych, a jednocześnie uhonorowanie naszą pamięcią wszystkich naszych zmarłych profesorów, niezależnie od tego, gdzie zostali pochowani. □ Niedawno ważnym – i w pewnym sensie symbolicznym – wydarzeniem było sprowadzenie z Niemiec do Polski prochów wybitnego polskiego slawisty, historyka literatury i kultury polskiej prof. Aleksandra Brücknera, pochowanego 30 maja 1939 roku na berlińskim cmentarzu Tempelhofer Parkfriedhof. Ponowny pogrzeb uczonego oraz jego żony Emmy odbył się 29 września 2023 na cmentarzu Rakowickim. ■ To rzeczywiście niezwykłe zrządzenie losu, że prof. Brückner został pochowany w grobie, w którym poprzednio, przed przeniesieniem do Panteonu Narodowego, spoczywał prof. Karol Olszewski. Muszę przyznać, że byłem wzruszony, że to właśnie w tym miejscu spoczęły po 84 latach prochy tego wielkiego uczonego, którego przecież ostatnim życzeniem było właśnie
zostać pochowanym w polskiej ziemi. Ten przykład dobrze zatem pokazuje naszą ciągłość profesorskiego trwania pamięci i udowadnia, że pamiętamy tak, jak chcielibyśmy, by o nas pamiętano. □ Czego życzyć Panu i Komitetowi na następne 15 lat? ■ Aby mnie nie opuścił entuzjazm do społecznego działania pro publico bono. Brak bowiem tego entuzjazmu czyni przecież nasze wysiłki trudniejszymi, a może niekiedy nawet niewykonalnymi. Równie ważne pozostaje także dla mnie, aby członkowie Komitetu, tak jak do tej pory, wspierali mnie. Mam bowiem świadomość prawdziwości łacińskiego powiedzenia: Nec Hercules contra plures. Bez członków Komitetu, bez ich wsparcia psychicznego, bez naszych rozmów, bez dzielenia się różnymi pomysłami – byłoby mi bardzo trudno. Życzę więc sobie, by ten entuzjazm nie tylko nadal we mnie trwał, ale żeby wokół mnie nigdy nie zabrakło ludzi dobrej woli. □ Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska
Apel Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego Uniwersytet Jagielloński jako uczelnia publiczna nie może, w myśl obowiązujących przepisów prawnych, finansować renowacji grobów profesorskich. Stąd Komitet ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ zwraca się do wszystkich, którym pamięć o zmarłych profesorach Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest obojętna, z uprzejmą prośbą o dokonywanie wpłat, także z odpisu 1,5% podatku na organizację pożytku publicznego, z przeznaczeniem na odnawianie mogił profesorów UJ. Wpłat można dokonywać na konto Stowarzyszenia Mieszkańców „Żaczka”: nr konta 74 1240 4445 1111 0010 2217 6300, KRS 0000260174 z adnotacją „Groby Profesorów UJ”.
Dzięki dotychczasowemu wsparciu możliwe było w ubiegłych latach odnowienie 26 grobów profesorskich. Wszystkim, którzy zechcą wesprzeć działalność Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, serdecznie dziękujemy! alma mater nr 245
53
Kobiety, które były świadkami aresztowań w Collegium Novum W
zamieszczonym w „Alma w sali LXVI. Z całą pewnością Mater” nr 239–240 artykuwiadomo natomiast, że kobiety, le Łukasza Pieroga, pracownika które znalazły się wśród uczestniMuzeum Uniwersytetu Jagiellońków „wykładu”, dzielnie walczyły skiego, Kobiety na Uniwersytecie w okresie okupacji z przeciwnoJagiellońskim. Od (nie)obecności ściami losu. do profesury znalazła się błędHelena Willman-Grabowska, na informacja dotycząca prof. mieszkająca w domu uniwersyHeleny Willman-Grabowskiej: teckim przy ul. Łokietka 1, w raAresztowana 6 listopada 1939 mach obrony przeciwlotniczej we w ramach tzw. Sonderaktion Krawrześniu 1939 roku zabezpieczała kau 6 listopada 1939, niebawem budynek, urządzała w nim schron, wraz z innymi kobietami została starała się o likwidację szkód wyzwolniona (s. 121). Autor tego rządzonych w wyniku bombardotekstu prawdopodobnie błędnie wań dwu fabryk znajdujących się powtórzył ją za Renatą Czekalw sąsiedztwie domu i niedalekiej ską1. kolejowej stacji towarowej. Mieszkańcy domu, nękani przez adminiWarto więc przypomnieć, że stratora, opuszczali go stopniowo, przebieg wydarzeń w ówczesnej chcąc uniknąć zaskoczenia i jego sali nr LXVI (przed wojną sale konsekwencji: ci, co w budynku oznaczano cyframi rzymskimi, pozostali – zostali wysiedleni. obecnie jest to sala nr 56) znamy Willman-Grabowska tak opisała z kilku przekazów uczestników sytuację: Dom profesorski [...] „wykładu” 6 listopada 1939 podlegał częstym oględzinom i zaSS-Sturmbannführera Bruno powiedziom zajęcia. Ciągle groźby Müllera (1905–1960), dowódcy 2. Oddziału Operacyjnego Helena Willman-Grabowska (1870–1957), jedno z dwóch zachowa- wysiedlenia, trzymanie walizek (Einsatzkommando 2/I) Policji nych zdjęć portretowych i skan podpisu. Fotografia z książki Helena w pogotowiu, konieczność obsłuBezpieczeństwa i Służby Bezpie- Willman-Grabowska.Orientalistka–uczona–popularyzatorka,podred. giwania przygodnych lokatorów R. Czekalskiej i A. Kuczkiewicz-Fraś, Kraków 2014 Niemców, doświadczenia z pijaczeństwa (der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienstes), zwłaszcza widzieli trzy kobiety. Nie tylko więc nie nymi. Naciskana przez administratora, z relacji Zdzisława Jachimeckiego, ma zgodności w relacjach co do liczby przeniosła się do podkrakowskiej wsi LuBogdana Kamieńskiego, Stanisława kobiet, ale także różnie opisywane było borzyca. Prowadziła tam tajne nauczanie Maziarskiego, Romana Prawocheńskiego umundurowanie przybyłych Niemców i starała się kontynuować pracę naukową3. i Fryderyka Zolla. W sali zgromadziło się i ich zachowanie w sali wykładowej. Kierowany przez Jadwigę Wołoszyńwówczas około 140 osób, w tym dwie Wydaje się jednak, że najlepiej oddaje ską Zakład Botaniki Farmaceutycznej kobiety. Jachimecki wymienił kierow- sytuację relacja prof. Jachimeckiego, (ul. Franciszkańska 1) został zajęty nik Seminarium Sanskrytu i Filologii który odznaczał się doskonałą pamięcią przez okupanta już we wrześniu 1939 Orientalnej Helenę Willman-Grabowską i zmysłem obserwacji. roku, a mienie zakładu częściowo zaW żadnej z przywołanych wyżej rekwirowano. O interwencję u władz (1870–1957) i kierownik Zakładu Botaniki Farmaceutycznej Wydziału Filozoficz- relacji (i w innych przekazach) nie ma niemieckich w sprawie jego zwrotu Wonego Jadwigę Wołoszyńską (1882–1951). wzmianki o aresztowaniu kobiet obec- łoszyńska prosiła rektora Tadeusza LehTadeusz Kowalski przywołał we wspo- nych na sali, podają one natomiast, że ra-Spławińskiego 27 października. Do mnieniach, obok Willman-Grabowskiej, Müller kazał im opuścić salę. W relacjach prośby dołączyła spis zarekwirowanych antropolog Eugenię Stołyhwową2. Byli obu pań nie tylko nie ma informacji przedmiotów, w tym, między innymi, też uczestnicy spotkania, którzy w sali o aresztowaniu, ale nawet o pobycie 79 map (71 z nich to mapy austriackiego
54
alma mater nr 245
Narodowe Archiwum Cyfrowe
sztabu generalnego). Sprawa była poruszana na posiedzeniu Senatu cztery dni później4. Dopiero wiosną 1940 roku, gdy część mienia Zakładu przenoszono do Zakładu Fizyki (ul. Gołębia 13), Günter Halm, kierujący Urzędem Powiernika nad majątkiem Uniwersytetu (Treuhandverwaldung der Universität), zezwolił Wołoszyńskiej na zabranie prywatnego mienia za pokwitowaniem5. Jadwiga Wołoszyńska, która nie miała własnego mieszkania i wynajmowała pokój w pensjonacie przy ul. Pierackiego 17 (obecnie ul. Studencka), została z niego usunięta i dwukrotnie jeszcze musiała, jako sublokatorka, zmieniać lokum. Bardzo dla niej uciążliwe były wielokrotne, konieczne kontakty z niemieckim Urzędem Mieszkaniowym i Urzędem Pracy, o czym pisała: We wspomnieniach utrwaliły się przede wszystkim wędrówki po Arbeitsamtach, gdzie musiałam się rejestrować, Wohnungsamtach, wszędzie postoje kilkugodzinne pod drzwiami, wśród zniecierpliwionej publiczności. Dom uniwersytecki przy ul. Łokietka 1; 1930 Jesienią 1942 roku udało się jej podjąć pracę w zakładzie prof. ich po wyprowadzeniu profesoOdona Bujwida (1857–1942), rów z Collegium Novum. Wtedy założyciela Zakładu Produkcji z p[anią] Willman-Grabowską Szczepionek, działającego od zanosiłyśmy pierwsze wiadopaździernika 1941 roku pod mości rodzinom aresztowanych. nazwą „Prof. Bujwid Institute Ja byłam wtedy z tą tragiczną für Erzeugung der Heilsera und widomością u żony doc. Hano, Impfstoffe” (ul. Lubicz 34). Anny – opisywała Kowalczykowa Pracowała tam do końca niew powojennej relacji7. mieckiej okupacji. Wołoszyńska Wymieniony doc. Hano – brała udział w tajnym nauczaniu starszy asystent Zakładu Faruniwersyteckim na kompletach makologii, wraz z kierownidla przyrodników6. kiem Kliniki Oto-Rino-LarynTrzeba jeszcze wymienić gologicznej Janem Miodońskim dwie inne panie – nieobecne i starszym asystentem I Kliniki w sali LXVI, ale będące świadWewnętrznej Leonem Tochowikami wydarzeń w Collegium czem, dotarli tylko do pierwszego Novum: Janinę Kowalczykową piętra Collegium Novum: zostali i Józefę Piasecką. wepchnięci do pomieszczenia Janina Kowalczykowa kwestury i tam ich zatrzymano, (1907–1970) – starszy asystent co opisał Miodoński: Po długiej Zakładu Anatomiczno-Patolodla nas chwili wpadło kilku SS gicznego Wydziału Lekarskiego i zapytało nas, kim jesteśmy, i jego kierownik tymczasowy przedstawiliśmy się. Z ich gestów w zastępstwie ciężko chorego i min wywnioskowałem, że jesteprof. Stanisława Ciechanowskieśmy właściwym dla nich towago, nie zdołała dotrzeć do sali rem, co znalazło potwierdzenie LXVI. Spóźniona na „wykład” w krótkim zaproszeniu „komm z powodu dużej liczby sekcji, mit”8. Przy okazji zabrano z kasy została wraz z kilkoma innymi Uniwersytetu – jak zeznawał 26 osobami zamknięta w jednej lutego 1946 Jan Gwiazdomorski Jadwiga Wołoszyńska (1882–1951); lata okupacji. Fot. Muzeum Botaniczne i Pracownia Historii Botaniki im. Jadwigi Dyakowskiej, z bocznych sal na parterze Colw Sądzie Apelacyjnym – około Ogród Botaniczny Uniwersytetu Jagiellońskiego legium Novum. Wypuszczono 40 tysięcy złotych9.
alma mater nr 245
55
Franciszka Górskiego, a Maria Komornicka żoną Stefana Komornickiego – docenta historii sztuki średniowiecznej i nowożytnej Europy12. Natomiast wspomniana przez Tadeusza Kowalskiego Eugenia Stołyhwowa (1894–1965) – docent antropologii, żona Kazimierza Stołyhwy, podjęła wraz z lekarkami Zofią Kowalską (1890–1976) – żoną Tadeusza Kowalskiego, i Wandą Oszacką (1883–1963) – żoną Aleksandra Oszackiego, bardzo aktywne i różnorodne działania w obronie aresztowanych uczonych. Tekst ten przypomina dramatyczne wydarzenia, których świadkami było kilka kobiet. Najważniejsze dokumenty dotyczące aresztowań uczonych wydane zostały w 1995 roku pod tytułem Podstępne uwięzienie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej (6 XI 1939 r.). Dokumenty (oprac. Jan Buszko, Irena Paczyńska), w 2005 roku opublikowano Relacje pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego o ich losach osobistych i dziejach uczelni w czasie drugiej wojny światowej pod redakcją Jerzego Michalewicza, a obszerną monografię autorstwa Ireny Paczyńskiej Aktion gegen Universitäts-Professoren (6 listopada 1939 roku) i okupacyjne losy aresztowanych opublikowało Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2019 roku.
Irena Paczyńska R. Czekalska, Helena Willman-Grabowska (1870–1957), w: Złota Księga Wydziału Filozoficznego, red. J. Michalik, W. Walecki, Kraków 2000, s. 227. 2 Relacje pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego o ich losach osobistych i dziejach uczelni w czasie drugiej wojny światowej, red. J. Michalewicz, Kraków 2005, s. 763–764 (Z. Jachimecki); T. Kowalski, Między nadzieją a rozpaczą, „Przegląd Lekarski” 1998, nr 1, s. 30. 3 Relacje..., s. 725–727 (H. Willman-Grabowska). 4 Pismo J. Wołoszyńskiej do rektora, 27 X 1939; oraz S II 90, Protokół III posiedzenia Senatu, 31 X 1939, AUJ, S II O 2; Relacje..., s. 790 (J. Wołoszyńska). 5 Relacje..., s. 790 (J. Wołoszyńska). 6 Relacje..., s. 790–791 (J. Wołoszyńska). 7 Relacje..., s. 161 (J. Kowalczykowa). 8 J. Miodoński, Kilka wspomnień o Sonderaktion Krakau 1939, „Przegląd Lekarski” 1963, nr 1a, s. 70. 9 Podstępne uwięzienie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej (6 XI 1939 r.). Dokumenty, oprac. J. Buszko, I. Paczyńska, Kraków 1995, dok. III, s. 510. 10 Relacje..., s. 163 (J. Kowalczykowa). 11 Relacje..., s. 937–943 (J. Piasecka). 12 A. Mycielski, Chwile czasu minionego, oprac. E. Mycielska-Dowgiałło, M. Mycielski, wyd. 3 rozsz., Warszawa 2012, s. 294; [K. Grodziska] Zofia Łepkowska (9 maja 1919 – 12 listopada 1999), „Rocznik Biblioteki Naukowej Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk” 2000, s. 576.
Archiwum UJ
1
List Jadwigi Wołoszyńskiej do rektora UJ; 27 października 1939
Okupacyjne losy Kowalczykowej były bardzo dramatyczne. Wspomnę tylko, że aresztowana 18 stycznia 1943, została wywieziona do obozu koncentracyjnego KL Auschwitz i oznaczona numerem 32212. Była wtedy w ciąży. Została zwolniona 12 sierpnia tego roku10. Józefa Piasecka – sekretarka administracyjna w Kancelarii UJ, otrzymała polecenie od niemieckich funkcjonariuszy, którzy rozbiegli się po Collegium Novum i kontrolowali poszczególne pomieszczenia, natychmiastowego opuszczenia gmachu. Wychodząc dowiedziała się od żony prof. Marchlewskiego, że profesorów wyprowadzają tylną bramą 56
alma mater nr 245
i wywożą autami. Piasecką już 10 listopada wyrzucono z mieszkania znajdującego się w budynku przy al. Mickiewicza 13, który w całości przejęli Niemcy. W styczniu 1943 roku wraz z innymi osobami została zatrzymana w sklepie przy ul. Karmelickiej 17 i po pobycie w więzieniu przy ul. Montelupich na początku marca 1943 została wywieziona wraz z innymi kobietami do KL Auschwitz. Oznaczono ją numerem 36543. W obozie przebywała do 22 stycznia 194511. Świadkami wyprowadzania uczonych z Collegium Novum były także Maria Górska i Maria Komornicka z córką Zofią. Maria Górska była żoną botanika
Akcja paczkowa Funduszu Kultury Narodowej dla krakowskich uczonych W wielu powojennych relacjach aresztowanych 6 listopada 1939 krakowskich uczonych znajdujemy informacje o otrzymywaniu paczek żywnościowych i odzieżowych. Zaraz po wojnie nie było wiadomo, kto naprawdę je wysyłał. Wspominano z wdzięcznością paczki nadawane z Portugalii, Szwecji i Turcji, niektórzy pisali o otrzymywaniu ich od narodowych organizacji czerwonokrzyskich. Nawet prof. Władysław Szafer, który zajmował się materialną pomocą dla prawników UJ i ich rodzin, w sprawozdaniu o działalności w latach wojny pisał, że byt rodzin profesorskich podtrzymywały stale nadchodzące z Portugalii, Szwecji [wysyłane] przez Czerwony Krzyż i Turcji przez Czerwony Półksiężyc paczki z żywnością i odzieżą1. Tymczasem działalność ta prowadzona była i finansowana przez Fundusz Kultury Narodowej w Londynie 2. Korzystano przy tym z pomocy przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rządu Polskiego na Uchodźstwie, przebywających w przywołanych wyżej państwach, w celu utrzymywania łączności z krajem i mających oparcie w poselstwach RP, oraz przedstawicieli Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Działalność na tym polu rozpoczęły osoby, które znały uniwersyteckie środowisko: Stanisław Kot (1885–1975)3, który niezwykle aktywnie działał od późnej jesieni i zimy 1939/1940 roku na rzecz uwolnienia aresztowanych w Krakowie uczonych, i Jan Hulewicz (1907–1980) 4, z inspiracji Karola Estreichera (1906–1984) 5 . W połowie września 1940 roku do Lizbony przybył z Wielkiej Brytanii Estreicher i podczas krótkiej przerwy w podróży załatwiał dokumenty umożliwiające mu dalszą wyprawę do Szwajcarii. W poselstwie polskim spotkał się z prowadzącą Biuro
Narodowe Archiwum Cyfrowe
Geneza akcji paczkowej
Karol Estreicher
Pośrednictwa Pocztowego Pią Popiel (1903–1967), zajmującą się wysyłką listów i paczek do kraju i poszukiwaniem rozbitych w związku z wojną rodzin6. Pod wrażeniem jej pracy wystosował list do Kota. W Dzienniku wypadków pod datą 17 września zapisał: Dyktuję wielki list do Kota o tutejszych stosunkach, sugerując myśl, aby na wielką skalę rozpocząć pomoc dla intelektualistów polskich poprzez wysyłkę paczek żywnościowych do Polski z Lizbony7. Stanisław Kot, który w tym czasie w Londynie organizował Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (MSW) Rządu Polskiego na Uchodźstwie (ministrem tego resortu formalnie został 10 października 1940), pomysł ten zaaprobował i 7 października wystosował pismo do Pii Popiel: Z listu Karola Estreichera dowiaduję się, że prowadzi Pani bardzo dobrze biuro wysyłki listów oraz paczek do Kraju. Bardzo bym pragnął, żeby tą drogą można było pomóc ludziom ze
świata nauki, literatury i sztuki w Kraju. Cieszyłbym się ogromnie, gdyby się taka akcja na stałe mogła udać. W tym celu z upoważnienia mego prześle Pani p[an] Jan Hulewicz listę tych osób, których adresami tu dysponujemy, z prośbą by Pani wysłała do nich paczki z kawą i herbatą. Fundusz na ten cel wyasygnuje Pani Pan Minister Dubicz z kwot stojących do mojej dyspozycji w Londynie. [...] Do dyspozycji Pani dla tego celu Pan Minister Dubicz wypłaci Pani kwotę 4000 eskudów8. Tego samego dnia Stanisław Kot skierował do posła polskiego w Lizbonie Karola Dubicza-Penthera (1892–1944) pismo o wypłacenie Pii Popiel wymienionej kwoty, a Jan Hulewicz pierwszy wykaz osób zamieszkałych w Krakowie i Warszawie, które miały otrzymać paczki 9. Następnie Hulewicz przekazywał kolejne wykazy, w celu wysłania paczek do osób umieszczonych na listach. Po ewakuacji rządu polskiego do Wielkiej Brytanii Hulewicz skierowany został do pracy w Funduszu Kultury Narodowej (FKN), który reaktywowano jeszcze w Angers i pierwotnie usytuowano przy Prezydium Rady Ministrów, a teraz przypisano do tworzonego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jako samodzielny dział. Stanisław Kot sprawował nad nim nadzór do czasu zostania ambasadorem RP w Moskwie. W lipcu 1940 roku kierownictwo FKN objął Jan Hulewicz po Kazimierzu Wodzickim (1900–1987) – profesorze nadzwyczajnym anatomii zwierząt domowych oraz hodowli zwierząt Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, docencie anatomii porównawczej UJ, który teraz szykował się do objęcia stanowiska konsula generalnego w Nowej Zelandii10. Po wyjeździe Stanisława Kota do Moskwy Jan Hulewicz pozostał na tym stanowisku i prowadził FKN do lipca 1945 roku11. Od września 1943 roku FKN wraz z Działem
alma mater nr 245
57
Spraw Kulturalnych MSW przeniesiono do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i usytuowano w Dziale Nauki i Szkół Wyższych (od 16 kwietnia 1944 roku noszącego nazwę Dział Nauki i Sztuki), który prowadził Hulewicz12. W Portugalii wysyłkę paczek opłacanych przez FKN prowadziła od października 1941 roku Pia Popiel przy pomocy Adama Zielińskiego (1902–1991) – uchodźcy z Polski, który został attaché prasowym poselstwa w Lizbonie, oraz przy poparciu delegata Polskiego Czerwonego Krzyża w tym mieście – Józefa Potockiego (1895–1968). Od początku stycznia 1941 (do marca 1943 roku) ona i pomagający jej Zieliński decydowali o wysyłce paczek z artykułami, których wywóz z Portugalii był dozwolony, wysyłką innych zajmował się Stefan Murek-Rogoziński, kierownik placówki łączności z krajem MSW w Lizbonie, który realizował już wysyłkę paczek na podstawie list Wydziału Społecznego MSW i potrafił poprzez swoje kontakty obejść zakazy wywozowe. W kwietniu 1943 roku całą akcję wysyłki paczek
przejął Rogoziński, a w końcu listopada tego roku jego następca na placówce – Tadeusz Nowak13. W grudniu 1943 roku do akcji włączyła się delegatura Rady Polonii Amerykańskiej w Lizbonie, kierowana przez Floriana Piskorskiego (1902–1979)14. W Szwecji organizacją wysyłki zajmował się, na podstawie decyzji Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z 17 grudnia 1941, Przemysław Kowalewski przy udziale Maurycego Karniola (1898–1958) i do sierpnia 1942 roku Mieczysława Thugutta (1902–1979). Ministerstwo wyraziło zgodę na realizację wysyłki paczek przez ten zespół także z list FKN15. Kowalewski, który kierował placówką ministerstwa w Sztokholmie, prowadził również oddział Polskiego Czerwonego Krzyża w tym mieście i był członkiem zarządu tamtejszego Polskiego Komitetu Pomocy16. Karniol i Thugutt to uchodźcy z Polski, którzy uzyskali prawo pobytu w Szwecji. Maurycy Karniol, adwokat, był przed 1939 rokiem aktywnym członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej. W listopadzie 1943 roku został członkiem delegatury MPiOS,
a w grudniu attaché honorowym Poselstwa RP w Sztokholmie17. Mieczysław Thugutt, inżynier mechanik, syn znanego działacza ludowego Stanisława Thugutta, członek Stronnictwa Ludowego, został kierownikiem sztokholmskiej placówki MSW, utrzymującej łączność polityczną między Delegaturą Rządu na Kraj a rządem polskim w Londynie18. W Stambule wysyłką paczek do kraju na zlecenie FKN kierował Jerzy Kurcyusz, szef placówki łączności politycznej z krajem MSW do lutego 1944 roku, kiedy to po zamachu na jego życie musiał placówkę opuścić. Na wysyłanych do kraju paczkach jako nadawca nie mógł występować FKN czy jakaś inna agenda rządu polskiego, wobec tego paczki szły, po porozumieniu z Portugalskim i Szwedzkim Czerwonym Krzyżem oraz Czerwonym Półksiężycem, jako nadane przez nie. W Portugali nadawcami były także firmy z uprawnieniami do wysyłki za granicę paczek żywnościowych, w Szwecji w charakterze nadawców wykorzystywano także firmy mające siedziby w wolnym porcie w Sztokholmie. Poczta niemiecka przyjmowała przesyłki adresowane do Generalnego Gubernatorstwa, o ile pochodziły z krajów neutralnych. Stąd właśnie nadawanie ich z Portugalii, Szwecji i Turcji.
Czesław Datka / Narodowe Archiwum Cyfrowe
Paczki z Lizbony
Stanisław Kot z żoną Idą, od lewej stoją: córka Janina, NN, córka Alina Anna; 1941
58
alma mater nr 245
Wysyłkę paczek z Lizbony zapoczątkowano w październiku 1940 roku na podstawie wykazu z 7 października nadanego z Londynu, w którym znalazły się nazwiska dziewięciu osób aresztowanych w Collegium Novum albo członków rodzin takich osób. Byli to: Jan Dąbrowski, Helena Kutrzebianka, Anna Lepszy, Sylwiusz Mikucki, Maria Piwarska, Stanisław Pigoń, Ludwik Piotrowicz, Maria Szczotkowa i Helena Windakiewiczowa19. W kolejnych tygodniach Jan Hulewicz przekazywał do Lizbony dalsze wykazy z nazwiskami osób, które powinny być objęte akcją wysyłki paczek, a także kilkakrotnie prośby o ponowną wysyłkę paczki do niektórych naukowców20. Początkowo pomocą przy ich tworzeniu był spis ułożony dla potrzeb FKN przez Halinę Heitzmanową (1912–1995), córkę Władysława Konopczyńskiego, zawierający 34 nazwiska krakowskich uczonych wraz z adresami21. Wyjechała ona z Krakowa 24 stycznia 1940 z za-
Wykaz adresatów paczek z Lizbony, obowiązujący od maja 1943 roku, z uwzględnieniem osób, które już wcześniej otrzymywały paczki oraz dopiero w 1944 roku Józef Archutowski Tadeusz Banachiewicz Henri Bernard Zygmunt Bielski-Saryusz, 2 lutego 1944 Antonina Birkenmajerowa Olga Bossowska Eugeniusz Brzezicki Witold Budryk Kazimierz Bulas, 16 maja 1944 Edward Chodzicki Edmund Chromiński, 20 stycznia 1941 Zofia Chrzanowska, 20 stycznia 1941 Stanisław Ciechanowski Roman Dawidowski Jan Dąbrowski, 20 stycznia 1941 Kazimierz Dobrowolski, 20 stycznia 1941 Karol Dziewoński, 20 stycznia 1941 Tadeusz Dziurzyński Maria Estreicherówna* Tadeusz Estreicher, 20 stycznia 1941 Marek Gatty-Kostyàl Antoni Gaweł Stanisław Gąsiorowski Tadeusz Glemma, 20 stycznia 1941 Irena Gołąbowa, 20 stycznia 1941 Zygmunt Grodziński Jan Gwiazdomorski Seweryn Hammer, 20 stycznia 1941 Anna Heydlowa, 16 maja 1944 Henryk Hoyer Zdzisław Jachimecki
Julian Kamecki Bogdan Kamieński Ludwik Kamykowski Adam Kleczkowski Aleksander Kocwa Zuzanna Kołaczkowska Maria Komornicka, 20 stycznia 1941 Jadwiga Konopczyńska, 20 stycznia 1941 Józef Kostrzewski Tadeusz Kowalski Aleksander Krupkowski Jan Krzemieniecki,18 lutego 1944 Adam Krzyżanowski, 20 stycznia 1941 Anna Kutrzebianka, 20 stycznia 1941 Jerzy Lande, 20 stycznia 1941 Tadeusz Lehr-Spławiński Maria Lejowa Anna Lepszy, 20 stycznia 1941 Stanisław Leszczycki, 2 listopada 1943 Bogusław Leśnodorski Ksawery Lewkowicz, 20 stycznia 1941 Adam Ludkiewicz Leon Marchlewski** Mieczysław Małecki Stanisław Maziarski, 20 stycznia 1941 Sylwiusz Mikucki, 20 stycznia 1941 Józef Mikulski Maria Miodońska Jan Moszew Zygmunt Mysłakowski Kazimierz Nitsch
Irena Ormicka, 15 listopada 1941 Wanda Oszacka Kazimierz Piech Stanisław Pigoń, 20 stycznia 1941 Ludwik Piotrowicz, 20 stycznia 1941 Maria Piwarska, 20 stycznia 1941 Jan Robel Władysław Semkowicz Anna Siedlecka Ludwik Sieppel Maria Skiminowa Helena Smoleńska, 20 stycznia 1941 Karol Starmach, 16 maja 1944 Maciej Starzewski Izydor Stella-Sawicki Kazimierz Stołyhwo Antoni Swaryczewski, 4 lutego 1944 Maria Szczotkowa, 20 stycznia 1941 Władysław Szumowski Tadeusz Szydłowski, 20 stycznia 1941 Maria Tempkowa, 20 stycznia 1941 Stanisław Turski Wilhelm Wachholz, 20 stycznia 1941 Irena Wilkoszowa Helena Windakiewiczowa Halina Wojtusiakowa Jan Zabłocki Feliks Zalewski Fryderyk Zoll, 20 stycznia 1941 January Zubrzycki Albin Żabiński
wysyłki herbaty – wysyłano po dwie paczki kawy, albo kakao czy sardynki, owoce suszone (figi, kandyzowane śliwki), migdały, miód, marmoladę, czekoladę. Niekiedy wysyłano obok sardynek mydło toaletowe, glicerynowe, proszek lub mydło do prania. Zimą 1940 wysłano kilka puszek z oliwą, a w lutym 1941 – kilka paczek z 500 gramami bekonu. Paczki odzieżowe były nadawane rzadko. Paczki ekspediowano co miesiąc do 15 lipca 1944, kiedy to ze względu na sytuację na froncie wschodnim przerwano działania24. Oznacza to, że osoby umieszczone na listach stałych otrzymały je wielokrotnie, z wyjątkiem tych, którzy wpisani zostali na listę stałą dopiero w 1944 roku. Wysyłkę paczek z Lizbony prowadził również Stanisław Schimitzek (1895– 1975), kierujący lizbońską delegaturą MPiOS, a następnie także Komitetem Pomocy Uchodźcom Polskim w Portugalii. Prowadzona przez niego akcja, zapoczątkowana wysyłką próbnych paczek w grudniu 1940 roku, a rozwijana od marca 1941, trwała do połowy 1944 roku. Wysłano około 600 tysięcy paczek z żywnością, a dzięki darom Polonii
amerykańskiej wysyłano także paczki z używaną odzieżą. O działalności swojej i skupionych wokół niego ludzi pisze rzeczowo Schimitzek w książce Na krawędzi Europy: wspomnienia portugalskie 1939–1945 (Warszawa 1970).
* siostra Stanisława Estreichera ** ojciec Teodora Marchlewskiego
miarem dołączenia do męża, Mariana Heitzmana, (1899–1964), docenta filozofii UJ, przebywającego we Francji. W styczniu 1941 roku minister Kot zdecydował o wysyłce paczek co miesiąc dla osób, które potwierdziły odbiór wcześniejszej przesyłki. Pierwszy ich wykaz skierowano do Pii Popiel 20 stycznia 1941. Zawierał 75 nazwisk (z Krakowa 35 osób, w tym nazwiska 27 więźniów Sachsenhausen i Dachau bądź członków ich rodzin)22 i był uzupełniany w następnych miesiącach. W związku z ciągłym uzupełnianiem wykazów Hulewicz w marcu i ponownie w maju 1943 roku przekazał scalone listy23. Nazwiska interesującej nas grupy naukowców bądź członków ich rodzin podaję w tabeli. W tabeli tej datą wyróżniłam osoby uwzględnione na pierwszej liści stałej (z 20 stycznia 1941) i wpisane na listy po maju 1943 roku. W rezultacie wykaz ten obejmuje ogół beneficjantów paczek z Lizbony z interesującego nas kręgu osób. Paczki ekspediowane z Lizbony nie mogły przekroczyć 500 gramów (łącznie z opakowaniem). Zawierały najpierw paczkę herbaty i kawy, gdy zabroniono
Paczki ze Sztokholmu Kierowane do Sztokholmu wykazy zawierały tylko nazwiska osób, które potwierdziły odbiór paczki wysłanej z Lizbony i znajdowały się już na liście stałej FKN. Umieszczano na nich także nazwiska członków rodziny niektórych naukowców. Podawano stopień naukowy i nazwę uczelni. Hulewicz starał się, posiłkując się pamięcią względnie informacjami uzyskanymi od osób przebywających w Londynie, charakteryzować w przybliżeniu sylwetkę osoby umieszczonej w wykazie, aby przygotowującym paczkę ułatwić dobór odzieży. Podawano także informacje dotyczące dzieci, aby uwzględniać również ich potrzeby. Pierwsza lista FKN wysłana została z Londynu 2 stycznia 194225. Na tym wykazie (i na kolejnych) znajdowało się 50 nazwisk.
alma mater nr 245
59
Złota księga Wydziału Historycznego, pod red. Juliana Dybca, Kraków 2000
Jan Hulewicz
Zawartość paczek kierowanych ze Sztokholmu była bogatsza. Wysyłane od lutego 1942 roku paczki zawierały po kilka puszek konserw rybnych (sardynki lub tuńczyk w oleju), puszkę pasztetu, 1 kilogram marmolady pomarańczowej lub malinowej, 1/2 kilograma karmelków, często paczkę uzupełniano wełnianą bielizną, rękawiczkami, skarpetkami lub pończochami, a nawet obuwiem. Koszt jednej paczki wynosił, w zależności od zawartości, od 21,33 do 60,41 koron szwedzkich26. W lipcu 1942 roku niemiecka policja zatrzymała siedmiu Szwedów pracujących w filiach szwedzkich firm w Warszawie – Monopolu Zapałczanym i firmie telefonicznej L.M. Ericsson. Zatrzymano ich w Berlinie, przez który udawali się do Warszawy bądź Sztokholmu, oraz w Warszawie. Aresztowano także kilkudziesięciu współpracujących z nimi Polaków. Szwedów podejrzewano o związki z polskim podziemiem i przewożenie informacji dotyczących sytuacji w okupowanej Polsce oraz pieniędzy27. Jan Hulewicz obawiał się, że aresztowania te mogą w konsekwencji spowodować szwedzką decyzję zabraniającą ekspedycji z ich kraju przesyłek odzieżowych i żywnościowych. Taką obawą podzielił się w liście do Mieczysława Thugutta, datowanym na 12 sierpnia 1942, w którym jednocześnie prosił, jeżeli udałoby się jeszcze wysłać pewną liczbę przesyłek, o ponowną ich ekspedycję do osób uwzględnionych na dotychczasowych wykazach. Jego prośba została spełniona28.
60
alma mater nr 245
Obawy Hulewicza okazały się przedwczesne, ale szwedzki minister spraw zagranicznych Christian Günther (1886– 1966) wezwał do siebie 13 sierpnia polskiego posła Gustawa Potworowskiego (1889–1951). Zakomunikowano mu o posiadaniu niezbitych dowodów utrzymywania przez poselstwo łączności z tajnymi organizacjami pod okupacją niemiecką, przesyłania za pośrednictwem obywateli szwedzkich pieniędzy i poczty, poinformowano o odczytanych depeszach szyfrowych. Potworowskiego uznano za persona non grata, poproszono o wyznaczenie nowego kierownika poselstwa w randze chargé d’affaires. Potworowski musiał się żądaniom podporządkować, a przewidując dekonspirację Thugutta (minister Günter pytał go o „Adama”, którym to pseudonimem posługiwał się Thugutt), prosił Londyn o odwołanie Thugutta z placówki. Nim Thugutt opuścił Szwecję, został aresztowany wraz z innymi obywatelami polskimi, w tym z Kowalewskim i Karniolem. Po kilku dniach zwolniono ich, Kowalewskiemu i Karniolowi pozwolono na pozostanie w Szwecji, ale Thugutt musiał Szwecję opuścić 29. Z zespołu zajmującego się sprawami ekspedycji paczek w ten sposób ubył jego aktywny członek. Na kierowanych nadal do Sztokholmu kolejnych spisach umieszczano nazwiska interesujących nas osób. Od października 1942 roku przesłane do Sztokholmu wykazy obejmowały nazwiska ułożone w porządku alfabetycznym, z zachowaną ciągłą numeracją w ich obrębie30. Na listach tych były osoby, które już paczki otrzymywały z racji umieszczenia ich na listach poprzednich, a teraz dopisano kolejne. Zawartość paczek była różna – wysyłano po 10 puszek sardynek, ale i odzież damską lub męską. W zależności od zawartości ich koszt oscylował, łącznie z opakowaniem i porto, od 23,30 do 131,45 korony. W marcu i maju 1943 roku wysłano ponownie paczki do osób znajdujących się na dotychczasowych wykazach31. W końcu maja 1943 roku Jan Hulewicz skierował kolejny wykaz z nazwiskami osób, do których należy wysyłać paczki. Zawierał on takie same nazwiska jak wykaz przekazany do Lizbony (por. tabela), z wyjątkiem nazwiska Juliana Kameckiego, które umieszczono na liście z 9 lipca 194332. Ponadto na kolejne listy wprowadzono nazwiska: Zygmunta
Bielskiego-Saryusza i Antoniego Swaryczewskiego (4 lutego 1944), księdza Jana Krzemienieckiego (18 lutego), Kazimierza Bulasa i Anny Heydlowej (5 maja) oraz Karola Starmacha (9 czerwca) 33. Do osób, których nazwiska znajdowały się na wykazie z końca maja 1943 roku, wielokrotnie wysyłano paczki z żywnością i odzieżą. Paczki ekspediowane po sierpniu 1943 roku zawierały: palto albo ubranie męskie, lub sweter męski, płaszcz damski lub sweter damski, albo suknię, a nadto skarpety, pończochy, rękawiczki, bieliznę damską i męską, żyletki, pędzel do golenia, szczotkę i pastę do zębów, pakiety igieł do szycia. Przewidziano także przygotowanie paczek przeznaczonych dla dzieci34. Dokumentację związaną z ekspedycją paczek finansowanych przez FKN przekazywano ze Sztokholmu do Wydziału Społecznego MSW. Jego kierownik, Paweł Siudak35, informował FKN o wysłanych paczkach według poszczególnych list, ich liczbie i kosztach. Wykazaną kwotę ogólną Hulewicz regulował zgodnie z dyspozycją zawartą w piśmie. Paczki do osób umieszczonych na listach stałych FKN kierowano także ze Stambułu. Niestety, dokumentacja dotycząca tej wysyłki jest fragmentaryczna. Potwierdzeniem wysyłki ze Stambułu może być pismo Hulewicza z 3 sierpnia 1944, w którym komunikował Siudakowi o wpłaceniu na konto Wydziału Społecznego MSW w Midland Bank kwoty 6291 funtów 15 szylingów 3 pensów jako łącznej należności za wysyłkę paczek z list FKN ze Sztokholmu i Stambułu36. Jesienią 1944 roku, gdy wysyłka paczek ze względu na sytuację na froncie wschodnim zamierała, Jan Hulewicz usiłował zainteresować pomocą dla profesorów, literatów i artystów w Polsce Polski Czerwony Krzyż. Do prezesa Zarządu Głównego PCK w Londynie Włodzimierza Koskowskiego (1893–1965) – farmakologa, członka PAU, do 1939 roku profesora Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu we Lwowie, skierował pismo z prośbą o udzielenie im wszelkiej pomocy, która leży w zakresie możliwości PCK, a w szczególności o przekazanie tej listy do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie. Lista ta to obszerny wykaz, zawierający 230 nazwisk, wśród których byli krakowscy naukowcy37. Beneficjenci akcji wysyłki paczek wskazują w swoich relacjach, jak ważne
dla nich było to przedsięwzięcie Funduszu Kultury Narodowej, jak paczki pozwalały podratować ubogi budżet rodziny, przetrwać materialnie trudne lata niemieckiej okupacji. Zawarte w paczkach artykuły można było wymienić na inne, bardziej niezbędne dla utrzymania rodziny, produkty, sprzedać je czy kogoś nimi obdarować. Paczki pozwalały także, przynajmniej od święta, skosztować prawdziwej kawy czy herbaty, kakao, rodzynek i migdałów, zastąpić zużyte obuwie, trykot, pończochy lub skarpety nowymi. Kto nie przeżył niemieckiej okupacji, nie zrozumie znaczenia tej akcji. Nie sposób także nie zauważyć sensu moralnego takiej działalności. Za tym przedsięwzięciem kryje się ogromny wysiłek przede wszystkim Jana Hulewicza i osób zaangażowanych w tę inicjatywę. Obdarowany otrzymywał gotową paczkę, ale najpierw trzeba było nabyć artykuły spożywcze nadające się do wysyłki, pozyskać odpowiednią odzież i inne produkty. Ich ekspediowanie wymagało często pokonywania ograniczeń wywozowych, konieczność zaangażowania ludzi do pakowania i wysyłania paczek lub zlecania tych zadań jakiejś firmie, dokonywania rozliczeń finansowych i innych czynności. Ważna dla przedstawianej działalności FKN była reakcja niemieckiego okupanta na napływ paczek z zagranicy do GG. Niestety, w żadnej powojennej relacji nie ma na ten temat wzmianki. Jedynie w materiałach Komisji dla Opracowania Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Czasie Wojny znajduje się informacja, że w pewnym momencie kilkunastu profesorów zostało zawezwanych do gestapo, gdzie wypytywano ich wpierw skrupulatnie o wysyłających, a potem „dobrotliwie” ich przestrzeżono, że odbieranie takich paczek z zagranicy czy potwierdzenie odbioru jest w wysokim stopniu niezalecane ze względu na szpiegostwo i spowodować może ponowne „odwiedziny” obozu koncentracyjnego38. Szkoda, że informacje te nie zostały rozbudowane, że nie podano, kogo niemiecka policja polityczna zawezwała, tym bardziej że członkami komisji były także osoby korzystające z pomocy paczkowej FKN (Stanisław Kutrzeba, Tadeusz Lehr-Spławiński, Władysław Szafer, ksiądz Tadeusz Glemma, Władysław Konopczyński, Mieczysław Małecki, Jan Miodoński, Ludwik Piotrowicz, Kazimierz Stołyhwo, Henryk Barycz39, Kazimierz
Piwarski, Stanisław Leszczycki), że brakło refleksji nad tym, kto rzeczywiście te paczki fundował. W związku z tymi wezwaniami nasuwa się pytanie, dlaczego okupant nie przerwał tego napływu paczek do GG? Kazimierz Wyka w Życiu na niby nazwał to nadsyłanie paczek dla inteligencji, ale i pomoc pieniężną z Londynu dla podziemia w kraju – cudem: Niemały udział w tym cudzie miały paczki portugalskie, tureckie, szwedzkie. Kawa, herbata, sardynki w nich zawarte szły w brzuchy grubszych dorobkiewiczów, spełniając zasadniczą rolę w budżetach iluż rodzin inteligenckich40. Przedstawione przedsięwzięcia Funduszu Kultury Narodowej zasługują na wdzięczną pamięć. Spełniały ważną rolę we wspomaganiu ludzi polskiej nauki i kultury w okupowanym kraju. Miały znaczenie psychologiczne, podtrzymywały na duchu polskich intelektualistów. W naszej pamięci zaś powinny utrwalić się zasługi kierującego Funduszem Jana Hulewicza, który po wojnie powrócił do kraju i był związany z Uniwersytetem Jagiellońskim najpierw jako docent (od 1 czerwca 1946), następnie profesor nadzwyczajny (od 9 października 1946) i zwyczajny (od 2 lipca 1959).
Irena Paczyńska W. Szafer, Uniwersytet Jagielloński w latach wojny, w: Kronika Uniwersytetu Jagiellońskiego za okres wojny 1939–1945 oraz za rok akademicki 1945, pod red. H. Barycza, Kraków 1946, s. 17. 2 J. Hulewicz, Działalność Funduszu Kultury Narodowej w dziedzinie pomocy dla kraju (1940–1945), „Studia i Materiały z Dziejów Nauki Polskiej”, Seria A: „Historia Nauk Społecznych”, z. 12, Warszawa 1968, s. 335–359. Od maja 1943 w FKN pracował także doc. Marian Książkiewicz, przed wojną adiunkt w Gabinecie Geologicznym Wydziału Filozoficznego UJ. W FKN zajmował się głównie opieką nad polską młodzieżą akademicką, studiującą poza krajem. 3 Stanisław Kot, historyk kultury i wychowania, działacz Stronnictwa Ludowego, przez Bukareszt i Budapeszt, gdzie rozmawiał z działaczami antysanacyjnej opozycji oraz zwolennikami Frontu Morges, udał się do Morges, do Ignacego Paderewskiego. Następnie skierował się do Francji. 4 Jan Hulewicz, historyk oświaty i wychowania, którego habilitacja została zatwierdzona w czerwcu 1939 roku na Wydziale Filozoficznym UJ, był nauczycielem gimnazjalnym, wykładowcą w Państwowym Pedagogium w Krakowie, kierownikiem Centralnej Biblioteki Pedagogicznej Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego, sympatykiem Stronnictwa Ludowego i Frontu Morges. Wezwany do Francji przez Kota, przedostał się z Rytra koło Nowego Sącza przez Słowację na Węgry, skąd przez Jugosławię i Włochy udał się do Francji. 5 Karol Estreicher po udziale w ukryciu przedmiotów zabytkowych posiadanych przez UJ oraz dokumentów fundacyjnych i wywiezieniu ołtarza Wita Stwosza do Sandomierza, nad ranem 5 września opuścił Kraków z nadzieją przyłączenia się do wojska. 1 października przekroczył granicę z Węgrami na Rusi Zakarpackiej, następnie przez Budapeszt udał się do Francji. Począt1
kowo był sekretarzem premiera Władysława Sikorskiego, wkrótce zastępcą dyrektora Biura Rady Narodowej, a od 1 kwietnia 1940 kierownikiem komisji rejestracji i rewindykacji polskich dóbr kultury, a następnie Biura Rewindykacji Strat Kulturalnych. 6 Pia Chościak-Popiel, hr. Sulima, w Lizbonie spędziła całą wojnę. Przed wybuchem wojny pracowała w bibliotece Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie. Wyjechała z kraju z pracownikami ambasady włoskiej. 7 K. Estreicher jun., Dziennik wypadków, t. 1: 1939–1945, Kraków 2001, s. 259. 8 AUJ, FKN 47/2, k. 1. 9 Ibidem, k. 8–9. 10 Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 2: Czerwiec 1940 – czerwiec 1941, pod red. nauk. M. Zgórniaka, oprac. W. Rojek przy współpracy A. Suchcitza, Kraków 1995, prot. 40 (s. 61, 63), 44 (s. 123). 11 Relacje pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego o ich losach osobistych i dziejach uczelni w czasie drugiej wojny światowej, pod red. J. Michalewicza, Kraków 2005, s. 316–317 (J. Hulewicz); J. Hulewicz, Działalność Funduszu..., s. 335–359. 12 Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 6: Lipiec 1943 – kwiecień 1944, Kraków 2003, prot. 194 (s. 87–88), zał. 194A (s. 88–90), prot. 198 (s. 114), zał. 198D (s. 122). 13 J. Hulewicz, Działalność Funduszu..., s. 336–350. 14 AUJ, FKN 47/3, k. 556, 642. 15 AUJ, FKN 47/4, k. 7, 14. 16 P. Jaworski, Marzyciele i oportuniści: stosunki polsko-szwedzkie w latach 1939–1945, wyd. 2 popr., Warszawa 2014, s. 363. 17 J. Lewandowski, Węzeł sztokholmski: szwedzkie koneksje polskiego podziemia od IX 1939 do VII 1942, „Acta Sueco-Polonica”, Bokserie 4, Uppsala 1999, s. 41. 18 Ibidem, s. 80–81. 19 AUJ, FKN 47/2, k. 9. 20 Ibidem, k. 60, 73, 105, 109, 123, 130, 141. 21 Ibidem, k. 6. 22 Ibidem, k. 106–109. 23 AUJ, FKN 47/3, k. 100–132, 150, 375–416. 24 Ibidem, bez paginy. 25 AUJ, FKN 47/4, k. 1–2. 26 Ibidem, k. 1–2, 6, 19, 33–35, 96–99, 101. 27 J. Lewandowski, Węzeł sztokholmski..., s. 141–173; P. Jaworski, Marzyciele i..., s. 141–142. 28 AUJ, FKN 47/4, k. 323–324. 29 J. Lewandowski, Węzeł sztokholmski..., s. 165–166; P. Jaworski, Marzyciele i..., s. 142–144. Następcą Potworowskiego, który Sztokholm opuścił w końcu października 1942 roku, został Henryk Sokolnicki (1891–1981) – dyplomata, były poseł w Helsinkach. 30 AUJ, FKN 47/4, k. 113–127. 31 Ibidem, k. 173–334. 355, 365, 377, 378. 32 Ibidem, k. 217–260, 268. 33 Ibidem, k. 375, 384, 396, 398. 34 Ibidem, k. 282–314, 377–379, 381, 385–386, 392–394, 426. 35 O Pawle Siudaku zob. A. Kołodziejczyk, Skazany za szpiegostwo i dywersję: sekretarz Stanisława Mikołajczyka – Paweł Siudak (1905–1972), „Niepodległość i Pamięć”, 1997, nr 1, s. 231–242. 36 AUJ, FKN 47/4, k. 427. 37 Ibidem, k. 440, 481–493. 38 AUJ, KHUW 2, Losy nauki i oświaty..., s. 11. 39 Na listach FKN umieszczano nazwisko żony Henryka Barycza – Marii, po raz pierwszy na liście z 14 listopada 1940 (pod numerem 37.); w wykazie na stałe przesyłki 1 października 1941 pod numerem 177.; ze Sztokholmu na liście z 24 lutego 1942 pod numerem 180., AUJ, FKN 47/2, k. 18, 374; 47/4, k. 34. Henryk Barycz w powojennej relacji wspomniał o przychodzeniu od Bożego Narodzenia 1940 r. pierwszych paczek z zagranicy, Relacje..., s. 886 (H. Barycz). 40 K. Wyka, Życie na niby, Kraków 2010, s. 289.
alma mater nr 245
61
Ewelina Małachowska
KL Ravensbrück – obóz koncentracyjny dla kobiet
Współczesny widok na budynek krematorium z dwoma kominami, tuż przy nim z lewej strony widoczny jest mur zabudowań bunkra i Totengangu – miejsca egzekucji więźniarek
O
giej wojny światowej obóz był miejscem odosobnienia dla Niemek wrogo usposobionych do hitleryzmu i dla niemieckich Żydówek, etap II – od września 1939 roku do sierpnia 1944 roku obóz stopniowo zaludniał się więźniarkami różnych narodowości, etap III – od sierpnia 1944 roku do kwietnia 1945 roku rozpoczął się masowy napływ więźniarek z ewakuowanych obozów koncentracyjnych, usytuowanych przede wszystkim na terenach okupowanej Polski, oraz kobiet z powstańczej Warszawy, etap IV – od wiosny 1945 roku miała miejsce ewakuacja więźniów i likwidacja obozu. Szacuje się, że przez obóz przeszło około 130 tysięcy więźniarek 27 narodowości. Liczbę Polek określa się na ponad 34 tysiące (około 12 tysięcy kobiet i dziewcząt przewieziono tu z powstańczej Warszawy). Pierwsze kobiety osadzone w KL Ravensbrück cierpiały na skutek surowej dyscypliny wprowadzonej przez niemieckie nadzorczynie (aufseherki) oraz nadmiernie ciężkiej pracy. Więźniarki okresu największego przeludnienia (etap III) cierpiały przez chaos, głód, brud, choroby oraz brak higieny. Początkowo obóz składał się z 16 bloków i otoczony był Pasiak Marii Hiszpańskiej-Neumann z widocznym czerwonym murem z drutem kolczastym winklem z literą P oraz z numerem obozowym Michał Neumann
bóz koncentracyjny dla kobiet w Ravensbrück założono w 1939 roku. Wybrano nieprzypadkowe miejsce: w Meklemburgii, nad jeziorem Schwedt, 85 kilometrów od Berlina, w obrębie prywatnego majątku Heinricha Himmlera – ministra spraw wewnętrznych III Rzeszy, zwierzchnika gestapo i SS, odpowiadającego za więźniów obozów i gett, architekta Zagłady. Historię tego miejsca można podzielić na cztery etapy: etap I – do wybuchu dru-
62
alma mater nr 245
pod napięciem. W 1940 roku rękami więźniarek wybudowano, między innymi, komendanturę oraz osiedle dla SS-manów i aufseherek. W kolejnych latach obszar obozowy powiększył się trzykrotnie: zbudowano nowe bloki dla więźniarek, postawiono podobóz Siemensa z barakami fabrycznymi oraz zajęto karny obóz dla młodzieży, tzw. Jugendlager-Uckermark, położony półtora kilometra od Ravensbrück. Za całokształt spraw obozowych odpowiadali komendanci: do sierpnia 1942 roku Obersturbannführer Otto Koegel, a od września 1942 roku Hauptsturmführer Fritz Suhren. Władzę nad więźniarkami sprawowała główna dozorczyni, która stała na czele aufseherek. Te z kolei dowodziły blokowymi oraz dozorczyniami komand roboczych. W skład załogi obozu wchodzili także SS-mani, nadzorujący, między innymi, zakłady pracy, oraz lekarze i personel medyczny. Na początku do pracy w obozie w Ravensbrück skierowano 30 strażniczek. Pod koniec wojny było ich już około 330 – większość z nich cechowała się bezwzględnością i sadyzmem. Obóz był tyglem różnorodności: wielu języków i dialektów, różnych grup społecznych, poziomów wykształcenia i doświadczenia życiowego. Jednak w chwili przybycia wszystkie kobiety traktowano tak samo: ustawione piątkami oddawały rzeczy osobiste, szły pod nadzorem do obozowej łaźni, rozbierały się i kąpały. Niektórym golono głowy. Każdą badano ginekologicznie. Otrzymywały numer obozowy wydrukowany na białym kawałku materiału oraz kolorowy trójkąt z filcu. Trójkąt, tzw. łata lub
Fot. Ewelina Małachowska
winkiel, określał kategorię więźniarki: czarny przeznaczony był dla więźniarek aspołecznych, zielony dla zawodowych przestępczyń, czerwony dla politycznych, fioletowy dla badaczek Pisma Świętego i żółty dla Żydówek. Numer i winkiel każda z więźniarek musiała przyszyć do obozowego stroju. Od początku marca do końca października kobiety nosiły cienkie pasiaki z krótkimi rękawami oraz chustki na głowach, chodziły boso po żużlowych ulicach. W porze zimowej ubiór składał się z sukienki, kaftana, bielizny, chustki, pończoch oraz drewniaków. Całości obozowego uniformu dopełniały fartuchy. Śniadanie więźniarek stanowiła kawa z żołędzi, obiad – trzy czwarte litra zupy z brukwi lub jarmużu oraz nieobrane ziemniaki, kolację – dwa razy w tygodniu zupa lub kasza, a w pozostałe dni tylko kawa. Dzienna porcja chleba na osobę wynosiła 250 gramów. Od 1942 roku ilość zupy zmniejszono do pół litra. Zmniejszono też ilość ziemniaków do dwóch–trzech, a porcję chleba do 200 gramów. Od sierpnia 1944 roku chleb pieczono z mielonych trocin drzewnych i mąki najniższego gatunku. W soboty więźniarki otrzymywały plasterek margaryny, krążek końskiej kiełbasy albo łyżeczkę marmolady czy kawałek cuchnącego sera. Wartość odżywcza dobowego obozowego wyżywienia wynosiła około 865 kalorii. Pomimo tego wobec więźniarek były stosowane kary głodowe: ograniczano lub zabierano dzienną rację żywnościową. Takie kary wymierzano za najmniejsze – lub nawet wymyślone – przewinienia. Więźniarka mogła być także ukarana kilkugodzinną „stójką”, oblaniem kubłem lodowatej wody czy 25 batami. Mogła również być skazana na bunkier, czyli obozowe więzienie. Ten budzący wśród kobiet grozę budynek został zbudowany w 1943 roku. Wewnątrz było 78 cel, w tym cela śmierci i cele głodowe. Kara bunkra
Kamienny walec wykorzystywany do pracy przez więźniarki, między innymi do ubijania dróg
Jezioro Schwedt, do którego były wrzucone prochy więźniarek spalonych w krematorium – widok współczesny; z lewej strony pomnik Niosąca Willa Lammerta, odsłonięty w 1959 roku i skierowany w stronę miasteczka Fürstenberg, położonego po drugiej stronie jeziora
Wnętrze budynku szwalni, widok współczesny
wynosiła od siedmiu do 14 dni. To tu we wtorki i piątki odbywały się „rutynowe” tortury więźniarek: bicie na specjalnym koźle, chłosty, kajdany, „wilcze łapy”, tusz (polewanie nagiej więźniarki zimną wodą aż do utraty przytomności) czy zamykanie w skrzyni wielkości trumny. Więźniarki w Ravensbrück musiały ciężko pracować. W trakcie apeli roboczych przydzielano je do różnych komand. Jedne trafiały do grup pracujących wewnątrz obozu, na przykład w kuchni, inne kierowano do pracy w przyobozowych szwalniach czy kuśnierniach,
a jeszcze inne pracowały w pobliskiej fabryce Siemensa. Do najcięższych prac kierowane były więźniarki z wyrokami śmierci – budowały drogi i tory kolejowe, osuszały bagna. Monotonne zmiany trwały po 12 godzin, dzień i noc. Kobiety stare lub niezdolne do pracy zostawały na blokach, gdzie dziergały pończochy na drutach. Śmierć naturalna w Ravensbrück była rzadkością. Wyniszczały głód, zimno, brak higieny, choroby. Wiele kobiet zmarło w wyniku pobicia, pogryzienia przez psy czy w wypadkach przy pracy. Wiele
alma mater nr 245
63
Współczesne zdjęcie wnętrza budynku bunkra. Widoczne są dwa poziomy cel: w suterenie i na parterze
pozostały na miejscu. Część więźniarek wepchano na ciężarówki i do wagonów kolejowych, by przewieźć je na zachód. Większość jednak została zmuszona do pieszej ewakuacji, uczestnicząc w tzw. marszach śmierci. Akcja rozpoczęła się 28 kwietnia 1945, w ulewnym deszczu. Szybko zapanował chaos, a wielu strażników zdezerterowało. Więźniarki umierały z wycieńczenia lub padały ofiarą nalotów i bombardowań. 30 kwietnia 1945 na teren obozu wkroczyły wojska radzieckie. Szacuje się, że obóz przeżyło około osiem tysięcy Polek. Po wojnie przed brytyjskimi trybunałami wojskowymi odbyło się siedem procesów załogi obozu w Ravensbrück. Wśród oskarżonych znaleźli się, między innymi, esesmani, aufseherki i lekarze. W sumie osądzono 38 osób, w tym 21 kobiet. Wydano 18 wyroków śmierci, 14 wyroków skazujących na karę od 20 do dwóch lat pozbawienia wolności, a cztery osoby uniewinniono. Dwie osoby popełniły samobójstwo przed wykonaniem wyroku.
Ewelina Małachowska
Oddziałowe Biuro Edukacji Narodowej Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach Zdjęcia pochodzą z archiwum Eweliny Machałowskiej i Michała Naumanna.
zamordowano przy użyciu śmiertelnych zastrzyków i na skutek celowych działań obozowych lekarzy (eksperymenty medyczne). Szacuje się, że pomordowanych i zmarłych mogło być około 92 tysięcy. Postrach wśród więźniarek budziły egzekucje, które wykonywano w pobliskim lesie lub przy Totengangu – w wąskiej szczelinie między murami przy bunkrze. Zwłoki palono w obozowym krematorium, uruchomionym w kwietniu 1943 roku. Od listopada 1944 roku w baraku tuż przy krematorium zaczęła funkcjonować komora gazowa. Jednorazowo likwidowano w niej 170–180 więźniarek. 64
alma mater nr 245
Na początku 1945 roku, dzięki staraniom szwedzkiego hrabiego Folke Bernadottego, do pomocy więźniom Ravensbrück dopuszczono Szwedzki i Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Od 5 kwietnia 1945 tzw. białymi autobusami wywożono do Szwecji więźniarki różnych narodowości, w tym Polki. Do transportu kwalifikowały się głównie kobiety chore, wycieńczone czy matki z małymi dziećmi. Ostatni transport odjechał 26 kwietnia 1945. Pozostałe w obozie więźniarki obejmował plan ewakuacji przygotowany przez Himmlera. Zgodnie z nim najbardziej chore kobiety
Fot. Ewelina Małachowska
Piece krematoryjne
Tablica narodowa ufundowana przez ocalałe więźniarki, wykonana przez Aleksandrę Kann-Bogomilską, córkę Zofii Pociłowskiej-Kann, poświęcona przez Jana Pawła II w czerwcu 1996 roku i wmurowana rok później przy Totengangu. Obecnie znajduje się na zewnętrznej stronie muru obozowego, w miejscu, gdzie wmurowane są tablice memoriałowe
Konspiracja w Ravensbrück – tajne nauczanie, życie religijne i artystyczne KL
Ravensbrück był najcięższym i najokrutniejszym obozem koncentracyjnym dla kobiet. Polki stanowiły około 25 procent ogółu więźniarek. Zdecydowana większość z nich trafiła tam za walkę z okupantem: w Związku Walki Zbrojnej, w Armii Krajowej czy w Narodowych Siłach Zbrojnych. Zatrzymywane przez gestapo zamykano w więzieniach, często poddawano torturom i przemocy. Po sfingowanych procesach, z wyrokami dożywocia lub śmierci, przewożono je do KL Ravensbrück z adnotacją: Powrót do domu niewskazany. W obozie otrzymywały czerwony trójkąt z literą „P” – „polityczne”. Były w miejscu wrogim, nieprzyjaznym, systemowo nastawionym na wyniszczenie, pozbawienie godności, zdrowia, a w ostateczności także życia. Jednak polskie więźniarki, które przed wojną były nauczycielkami, harcerkami, artystkami, pisarkami, zachowały w sobie ducha walki i wszelkimi dostępnymi w obozowej rzeczywistości środkami i sposobami postanowiły przeżyć i pomóc przetrwać innym. Szybko okazało się, że poza normalnym obozowym życiem, wypełnionym głodem, pracą, tęsknotą za domem, walką z chorobami, pod czujnym okiem strażniczek i SS-manów, toczyło się inne życie: w konspiracji i w ukryciu, wokół literatury i sztuki, w oparciu o wiarę i modlitwę, w przyjaźni i koleżeństwie. W każdym nowo przybyłym transporcie do Ravensbrück już w czasie kwarantanny (okresu przejściowego przed przydzieleniem do bloku i do pracy, trwającego czasem kilka tygodni) działały dwa nurty: pierwszy – wdrażający do życia obozowego, i drugi – w głębokiej konspiracji, wzmacniający wytrzymałość psychiczną oraz przygotowujący do wewnętrznej walki o zachowanie godności. Kiedy kwarantanna się kończyła, a więźniarki były wpychane w tryby funkcjonowania
Więźniarka trzymająca chochlę – rysunek Mai Berezowskiej, obraz ze zbiorów Marii Lorens, prezentowany w Muzeum Archidiecezjalnym w Katowicach
właściwego obozu, tajna praca nad wykształceniem i rozwojem duchowym była kontynuowana. Z relacji świadków i zapisanych wspomnień wynika, że już od 1939 roku do obozu, w kolejnych transportach przyjechały, między innymi, Helena Skalska, Anna Burdówna, Helena Korewa czy Józefa Kantor. Jesienią 1942 roku przybyły do Ravensbrück transporty specjalne z więźniarkami politycznymi z Tarnowa, Krakowa, Warszawy i Lublina. Kobiety te swoją postawą i zachowaniem oddziaływały na współtowarzyszki z bloku czy komanda roboczego. Wiele z nich wyspecjalizowało się w pracy konspiracyjnej – były więc specjalistki od opowiadania: powieści, treści filmów, sztuk teatralnych, od wykładania literatury pięknej, historii, geografii, filozofii, astronomii, od czytania i interpretowania informacji z przemycanych gazet, były też takie od organizowania imprez
artystycznych, recytacji, uroczystości narodowych i religijnych. Więźniarki poszły także o krok dalej: urządzały polskie widowiska taneczne, festiwale tańców polskich, misteria, jasełka, szopki czy uroczystości wielkanocne – a wszystko to w pełnej konspiracji. Nieocenioną wartość dla przetrwania w rzeczywistości zbrodni i terroru miała twórczość poetycka więźniarek. Zofia Górska-Romanowiczowa była łączniczką ZWZ. Aresztowano ją razem z ojcem, gdy miała zaledwie 17 lat. Jej tworzone w obozie wiersze zadziwiały dojrzałością i plastyką. Wyrażała w nich tęsknotę za wolnością, obsesyjne myśli o śmierci. Przeżyła wojnę. Po wojnie pisała prozą. Jej twórczość poetycka, która rozkwitła w niewoli, zamilkła po wyzwoleniu. Bardzo utalentowaną młodą poetką była Grażyna Chrostowska, która do KL Ravensbrück, z wyrokiem śmierci, została przywiezio-
alma mater nr 245
65
66
alma mater nr 245
Michał Neumann
na transportem lubelsko-warszawskim razem z jedyną siostrą Apolonią (Polą) Chrostowską. Wiersze dwudziestoletniej Grażyny przepojone były tęsknotą za ojczyzną, pięknem przyrody, wolnością. W jej poezji odzwierciedlały się uczucia obcości, wzgardy, a także mocne poczucie ludzkiej godności. Strach i lęk budziły w niej rozszalałe i niepoczytalne żywioły przyrody, ale też natury ludzkiej. Grażyna Chrostowska wraz z siostrą Polą zostały rozstrzelane 18 kwietnia 1942. Tego dnia Grażyna napisała swój ostatni wiersz Niepokój. Wiele jej wierszy z twórczości lagrowej, które na wolność wyniesione były jedynie w pamięci obozowych przyjaciółek, zostało spisanych po wojnie. Twórczość obozową spisywano też w Ravensbrück na skrawkach kartek lub gazet. Dzięki temu do dziś przetrwały wiersze, między innymi, Zofii Górskiej-Romanowiczowej, Haliny Golczowej, Marii Rutkowskiej-Kurcyusz, Ireny Panenkowej, Teresy Bromowicz, Wandy Kosmowskiej, Haliny Krahelskiej, Marii Zientary-Malewskiej, Urszuli Wińskiej, właśnie Grażyny Chrostowskiej i innych. Obozowe artystki malarki szkicowały rzeczywistość obozową kawałkiem ołówka, węglem lub tuszem. Maja Berezowska (przed wojną studiowała w Krakowie i Monachium) w 1935 roku, jako rysowniczka i karykaturzystka, opublikowała w „Ici Paris” serię karykatur Miłostki słodkiego Adolfa. Za znieważenie Hitlera została w styczniu 1942 roku aresztowana i osadzona na Pawiaku, a następnie
nazywano „sabotażykami”, gdyż były to, między innymi, orzełki, medaliki, krzyżyki. Wśród osadzonych w obozie polskich kobiet większość stanowiły katoliczki. Wiara była dla nich źródłem siły i nadziei, więc w niektórych blokach wprowadziły wspólne modlitwy niedzielne, ze śpiewami solowymi i chóralnymi. Nabożeństwa prowadziła, w wielkiej konspiracji, Józefa Kantor, którą nazywano żartobliwie „Pro-
Szkic Marii Hiszpańskiej-Neumann
Ze zbiorów Marii Lorens
Michał Neumann
Szkic Marii Hiszpańskiej-Neumann przedstawiający więźniarki przy pracy
przewieziona do KL Ravensbrück z wyrokiem śmierci. W obozie nadal tworzyła, dokumentując otaczającą ją przerażającą rzeczywistość. Inna artystka, Maria Hiszpańska-Neumann, „Myszka”, w 1935 roku rozpoczęła studia na Wydziale Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie 1939 roku uzyskała absolutorium. We wrześniu jej bracia ruszyli na front, ojciec zginął podczas bombardowania Warszawy. Maria podjęła działalność konspiracyjną w ZWZ. W czerwcu 1941 roku została aresztowana, a w kwietniu 1942 roku wywieziono ją do KL Ravensbrück z wyrokiem śmierci. „Myszka” rysowała, na czym się dało i czym się dało. Część jej rysunków ocalała – zostały wyniesione przez kobiety pracujące poza terenem obozu. Do tej pory jednak nie udało się odnaleźć prac ukrytych w puszce i zakopanych w lesie w okolicy Ravensbrück. Zofia Pociłowska-Kann po zdaniu matury rozpoczęła studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Po wybuchu wojny wstąpiła do ZWZ i była kurierką w Warszawie, następnie w Generalnej Guberni. Aresztowano ją w marcu 1941 roku i więziono na Pawiaku oraz w lubelskim zamku. We wrześniu 1941 roku, z wyrokiem śmierci, została przewieziona do KL Ravensbrück. W obozie Zofia podjęła pierwsze próby rzeźbiarskie. Wykonywała miniaturowe rzeźby z trzonków od szczoteczek do zębów, guzików, kawałków drewna. W języku obozowym rzeźby te
Józefa Kantor, harcerka, nauczycielka, przewodniczka duchowa, założycielka Konspiracyjnej Drużyny Starszych Harcerek Mury w Ravensbrück
boszczem”, a jej pomocnicę „Kościelnym”. Więźniarki tworzyły własne modlitwy, które podnosiły na duchu. Modlitwy te były przepojone tęsknotą za ojczyzną i domem, pełne ufności i pokory oraz błagania o upragnioną wolność. Dominował w nich kult Maryi, co łączyło się z wiarą w szczególną opiekę Bogarodzicy nad narodem polskim. W 1941 roku Urszula Wińska napisała Pacierz obozowy oraz Pozdrowienie Anielskie, a Maria Górska-Romanowiczowa Różaniec. W 1940 roku Maria Szpitterówna (wywieziona do obozu w wieku 16 lat razem z matką) na bloku 15. uformowała sodalicję mariańską dziewcząt. Zapoczątkowała Żywy Różaniec, gromadziła rówieśniczki do wspólnej modlitwy i pracy nad sobą. Zachorowała na gruźlicę i w 1944 roku, z transportem starych i chorych, została wywieziona najpierw na Majdanek, a potem do Oświęcimia, gdzie zmarła z wycieńczenia. Władze obozowe tępiły wszelkie przejawy życia religijnego, w czym aktywnie pomagały im niektóre blokowe i sztubowe – czarne i zielone „łaty” (więźniarki
kryminalne i asocjalne). Sadystyczna blokowa Hermina Kubitza z bloku 15. pobiła i skopała Józefę Kantor przyłapaną na modlitwie. Za karę „Ziuta” była zmuszona do szorowania ubikacji dwa razy dziennie, co wykonywała bez słowa skargi. Spotkania modlitewne organizowane były w konspiracji, z wyznaczoną strażą tzw. czujek. Nadzwyczajnym wydarzeniem było udzielenie komunii świętej zakonspirowanej grupie wiernych. Konsekrowane komunikanty zostały dostarczone tajną drogą z pobliskiego Neustrelitz. Komunii świętej (drobinki hostii) udzielała Józefa Kantor. Niezwykle ważne w dziejach ruchu oporu w KL Ravensbrück było nauczanie i wychowanie. Młodziutkie więźniarki (nawet czternastoletnie) pomagały starszym, a kobiety wykształcone (na przykład przedwojenne nauczycielki) prowadziły je w zorganizowanym procesie nauczania. Zarówno uczennice, jak i nauczycielki odrywały się w ten sposób od przygniatającej codziennej beznadziejności, stwarzały odrębny świat, który pozwalał wierzyć, że nastanie wolność. Nauczycielki organizowały życie intelektualne i służyły własną
wiedzą dziewczętom, którym wojna zabrała możliwość nauki. Uczennice korzystały z tego daru z radością, przykładając się do nauki. Była to zarówno forma buntu, jak i rozwoju osobistego. Wbrew rygorom i zakazom realizowano nauczanie – w przerwach między pracą a posiłkiem, wieczorami i podczas apeli. Nie było pomocy naukowych. Mądre nauczycielki znalazły własne metody: patykiem na uliczkach obozowych wykonywały zadania z matematyki czy fizyki, pod gwieździstym niebem uczyły geografii i astronomii, pisały na skrawkach papieru. Konspiracja była tak głęboka, że nawet najbliższe otoczenie nie zdawało sobie sprawy z toczących się tuż obok lekcji. Przy doborze materiału zawsze zwracano uwagę na wartości moralne i wychowawcze, dbałość o czystość i piękno języka polskiego. Nauczycielki obrały sobie za punkt honoru, aby wszystkie dzieci i dziewczęta ukończyły szkołę powszechną. W efekcie w obozie uczyło się 110 dziewczynek (w tym nawet dzieci w wieku ośmiu lat). 25 lutego 1945, na zakończenie kursu szkoły powszechnej, odbył się egzamin. O skuteczności obo-
zowego nauczania niech świadczy fakt, że po powrocie do kraju wszystkie uczennice otrzymały świadectwa ukończenia szkoły powszechnej. Prowadzono również naukę na poziomie klas szkoły gimnazjalnej i licealnej. Lekcje odbywały się indywidualnie. Józefa Kantor zorganizowała także kurs przygotowawczy do zawodu nauczycielskiego. Przekazywała wskazówki metodyczne, prowadziła lekcje pokazowe w zakresie szkoły powszechnej. Konspiracyjne życie w KL Ravensbrück przeciwstawiło się ideologii śmierci. Życie wewnętrzne człowieka, wartości intelektualne i duchowe stawały się przeciwwagą i wygrywały ze zwierzęcą walką o byt. Naziści zbudowali obozy koncentracyjne po to, aby odczłowieczyć ludzi, sprowadzić ich do poziomu „numerów”, jednak wbrew zamiarom oprawców polskie więźniarki myślały mądrzej, oceniały trafniej, czuły głębiej.
Ewelina Małachowska Zdjęcia pochodzą z archiwum Eweliny Machałowskiej, Marii Lorens i Michała Naumanna.
Ż
ycie więźniarek w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym podlegało reżimowi ustalonemu przez jego władze. Było ściśle unormowane i egzekwowane poprzez żelazną dyscyplinę i stosowany system sankcji – od karcerów do mordowania. Wychudzone kobiety w jednolitych pasiakach miały zatracić osobowość i identyfikować się jedynie z numerami. Miały wykonywać przydzieloną im pracę i stosować się do ustalonego rytmu dnia. Tak rzeczywistość obozową opisała poetka Maria Rutkowska-Kurcyusz w wierszu Idą cienie, napisanym w Ravensbrück w 1943 roku (fragment): [...] Idą cienie Wiatr szarpie bez litości odzienie [...] Krzyk je gna: Weiter!... Prędzej! [...] Myślicie: to kaleki – z dusz okradzione?
Już nic się w oczach nie żarzy... Idą cienie... ludzkie cienie. Posłusznie suną piątkami – Aż nagle – błysk spod powiek: To c z ł o w i e k ! Polskie więźniarki polityczne świadomie podjęły walkę z okupantem. Często były to harcerki, które po wybuchu wojny składały przyrzeczenie w Związku Walki Zbrojnej, późniejszej Armii Krajowej. Świadomie stanęły w obronie ojczyzny, więc jedynie kwestią czasu było zorganizowanie konspiracji w obozie zagłady. Wśród Polek ukształtował się model postępowania przeciwny do celów niemieckiego nazistowskiego reżimu wspierania wszystkiego, co sprzyjało postawom aspołecznym, deprawacji, prawu silniejszego, poniżaniu. Już na pierwszym etapie funkcjonowania obozu grupa nauczycielek
Ze zbiorów Marii Lorens
Konspiracyjna drużyna harcerska Mury
Od lewej stoją: Anna Burdówna, Janina Tyszkiewicz, Katarzyna Matejowa, z przodu Józefa Kantor; Niepokalanów, lipiec 1986
alma mater nr 245
67
Ze zbiorów Marii Lorens
i wysokich stopniem harcerek zaplanowała system działań, mających na celu rozwój umysłowy i intelektualny, zdolność do uczestnictwa we wspólnocie, przywracanie świata wartości, stworzenie niepisanego prawa obozowego opartego na solidarności i moralności. W październiku 1941 roku nauczycielka z Katowic-Szopienic, harcmistrzyni Józefa Kantor, „Ziuta”, powzięła myśl o utworzeniu jedynej, jak się okazało, działającej w warunkach obozu koncentracyjnego konspiracyjnej drużyny harcerskiej. W tym czasie „mieszkała” w bloku 15, za który odpowiadała sadystyczna blokowa Hermina Kubitza. Józefa Kantor zaobserwowała, że bezczynność i głód otępiają, a kobiety i dziewczęta stają się agresywne wobec siebie. Podczas wydawania posiłków zaczynało dominować prawo silniejszego i walka o byt. Zaprosiła do współpracy Marię Rydarowską, Władysławę Sikorową, Hankę Burdównę, Zosię Janczy i Nelkę Wideł. Wtajemniczone harcerki sformułowały główne zadania powstającej drużyny. Pierwszym i podstawowym celem było: „Trwaj i pomóż przetrwać innym”, poprzez czuwanie nad własną postawą, podtrzymywanie na duchu współtowarzyszek niedoli, sondowanie niemieckich planów, by uprzedzać o nich i próbować się przeciwstawiać, wzajemne wspieranie (materialne i moralne), opiekowanie się starszymi i młodzieżą oraz chorymi, propagowanie polskości oraz zdobywanie przyjaciół wśród innych naro68
alma mater nr 245
Paweł Woźniak
Pierwsza pielgrzymka więźniarek na Jasną Górę; 3 maja 1946
dowości, a także zachowywanie harcerskiej czujności. Godłem i nazwą drużyny stały się Mury. Murami, które oddzieliły je od świata, więźniarki miały się odciąć od potworności obozu. Mury stały się symbolem przyszłej odbudowy Polski. Zaczęło się od trzech zastępów po pięć‒sześć harcerek w każdym. Zastępy przez dłuższy czas nie znały się między sobą. Z czasem powstawały kolejne, zwiększała się też ich liczebność. Ostatecznie drużyna składała się ze 102 harcerek (ta liczba była zmienna) w siedmiu zastępach, o nazwach: Cegły, Cementy, Fundamenty, Kamienie, Kielnie, Wody i Żwiry. Harcerki oddziaływały na otoczenie pogodą ducha, życzliwością i uśmiechem. Pomimo niesprzyjających warunków w konspiracji odbywały się uroczystości harcerskie (jak składanie przyrzeczenia), miało miejsce współzawodnictwo, zdobywanie stopni harcerskich, wspólne kolędowanie i inne aktywności. Wyczynem było zdobycie i ukrywanie pod łóżkiem drużynowej sztandaru 13. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Marii Wocalewskiej. W 1948 roku drużynowa Murów, harcmistrzyni Józefa Kantor, przekazała sztandar macierzystej drużynie. Mówiła wtedy do harcerzy: Tym sztandarem – symbolem przekazujemy wam testament tych, którzy oddali swe życie za waszą wolność i szczęście. Waszym zadaniem, zadaniem pokolenia współczesnego, jest wygrać wielki wyścig ducha, serc i rąk, aby zapewnić pokój na świecie. Różne były miejsca zbiórek w obozie: trzeciaki (prycze ustawiane były na trzech piętrach, trzeciakiem nazywano legowiska tuż pod sufitem) czy mniej uczęszczane obozowe ulice. Druhny z Murów były silne dzięki wspólnej idei i przyjaźni, brały udział
Fragment pomnika na grobie rozstrzelanych dziewcząt na cmentarzu w Fürstenbergu
niemal we wszystkich zbiorowych akcjach kierowanych przez lagrowy ruch oporu, inicjowały takie działania. Ta więź przetrwała próbę czasu. 3 maja 1946, na wezwanie swojej drużynowej Józefy Kantor, „Ziuty” (nazywanej w obozie również „Proboszczem”), przybyły z różnych stron Polski na Jasną Górę, aby podziękować za ocalenie i oddać hołd Królowej Polski. Do drużyny tłumnie dołączyły ocalałe współwięźniarki. Od tej pory, przez kilkadziesiąt lat, w maju każdego roku pielgrzymowały na Jasną Górę, aby dziękować, prosić, modlić się za ojczyznę i kolejne pokolenia, za wstawiennictwem tysięcy kobiet i dziewcząt pomordowanych lub zagłodzonych, które pozostały w niemieckiej ziemi. Pielgrzymowanie w intencji więźniarek Ravensbrück, ich rodzin i przyjaciół od 2011 roku jest kontynuowane przez pokolenie ich dzieci, wnuków oraz harcerzy. Dziękczynna msza święta sprawowana jest w Kaplicy Cudownego Obrazu o godzinie 11 w sobotę przed Niedzielą Palmową. Ostatnia harcerka drużyny Mury – Kamila Janowicz-Sycz, „Kama”, zmarła w Krakowie 29 stycznia 2019 i spoczywa na cmentarzu Rakowickim. Uczestniczyłam w uroczystościach pogrzebowych „Kamy”, wspominając wojenne dziewczyny urodzone w latach 20. XX wieku: „Ziutę” i Władzię Sikorową, i Marysię, i Polę z domu Franiel, i Hankę Burdównę, i moją śp. mamę – Kasię Matejową, i wiele innych. W pożegnaniu „Kamy” uczestniczyli potomkowie więźniarek, między innymi Aleksandra Kann-Bogomilska – artystka (rzeźbiarka, poetka), córka harcerki z Murów Zosi Pociłowskiej-Kann, rzeźbiarki i poetki. Oto, co napisała, wracając z Krakowa do Warszawy w dniu pogrzebu „Kamy”: Jadę tyłem do kierunku jazdy zapatrzona we wczoraj uciekających obrazów minionego dziś przeplecionego z dniami kart historii One jechały bydlęcymi wagonami przodem do śmierci powróciły nie wszystkie wymazały pamięć ta ze zdwojoną siłą powróciła tu i teraz w drżeniu rąk w bólu pamięci kolejnych pokoleń posypując głowy popiołem nie ma pewności:
Przygotowując się do napisania artykułu o dziewczętach z konspiracyjnej drużyny harcerskiej Mury i ich wspaniałej drużynowej Józefie Kantorównie, „Ziucie”, w archiwach mojej śp. mamy (harcerki z zastępu Żwiry) odnalazłam odręcznie napisany wiersz Druhnom Murów. Czytałam go przez łzy. Myślę, że wiersz nie był publikowany. Spomiędzy kartek przeglądanych przeze mnie zapisków wypadło zdjęcie mojej dziewięćdziesięciopięcioletniej mamy, stojącej twarzą do jeziora Schwedt i wyciągającej ręce, przy tablicy upamiętniającej 40 tysięcy polskich kobiet tu więzionych, i tych pomordowanych, i tych poddanych pseudomedycznym eksperymentom. Fotografia uwieczniła wydarzenie z kwietnia 2015 roku w Ravensbrück. Druhna Kasia, wobec zgromadzonych tu ludzi przybyłych w 70. rocznicę wyzwolenia obozu (w tym przedstawicieli władz państwowych polskich i niemieckich), wezwała do apelu zmarłe i pomordowane siostry słowami wiersza Marii Rutkowskiej-Kurcyusz, napisanego w 1959 roku, przy pomniku Niosącej Apel Zmarłych. Zmarłym w obozie pora wstać! – Na Zähl – Appell? – Na Zähl – Appell Wzywamy Was! Wzywamy Was! [...] – Małgosiu... idziesz pierwsza, symbolu dziecięcej wierności Za Tobą Wanda i Ewa, najmilsze mojej młodości... Za Wami Suną piątkami Wszystkie bloki [...] Byłam wtedy blisko, zdążyłam zrobić zdjęcie. Było to pożegnanie druhny Kasi z siostrami, które nie wróciły. Druhna Kasia zmarła 17 czerwca 2016. Z kolei wiersz Druhnom Murów napisała Zofia Pociłowska-Kann w Smardzewicach, na zlocie harcerek z drużyny 6 czerwca 1993. Przeszłość – ziarenkiem bólu tkwiącą w niewoli pamięci łowicie jako ranną perłę z głębi oceanu życia... w promieniach ufnej wiary ciągle ona świeci
Maria Lorens
powróci nie powróci powróci nie powróci usta drżą w kolejnych koralikach modlitwy
Katarzyna Matejowa (numer obozowy 10662) wygłasza Apel zmarłych Marii Rutkowskiej-Kurcyusz w 70. rocznicę wyzwolenia obozu; kwiecień 2015
blaskiem młodości... A kiedy anioł błękitu rozewrze zmierzchu bramy Bóg weźmie ją w swe dłonie i rzuci na firmament w zawirowanie gwiazd... Lecz zanim zgaśnie dzień zanim zszarzeje zorza radością niech dźwięczy wasz śpiew Od 2017 roku, z grupą historyków Instytutu Pamięci Narodowej oraz Pawłem Woźniakiem (Polakiem mieszkającym w Berlinie), organizujemy czterodniowe wyjazdy finalistów konkursu W kręgu poezji i prozy lagrowej więźniarek KL Ravensbrück do Ravensbrück, Furstenbergu i Berlina. Napisany w maju 2023 roku w Ravensbrück wiersz 18-letniej Zofii Placek z Wadowic niech łączy na moście pokoleń wojenne dziewczyny z młodą generacją. Tryptyk dla dziewczyn z Ravensbrück *Kaźń* Boże mój, Boże mój czemuś Je opuścił. Stoję i patrzę na te trzy piece które tak bardzo zostały pozbawione swojego przeznaczenia – dawania ciepła. Stoję i patrzę
na Ciebie Niosącą mój Naród Polski i wołam: „Eli, Eli, lama sabachthani” *Żółty kwiatek dla Grażynki Chrostowskiej* Zabrałam Cię stamtąd. Tak bardzo nie pasowałeś do tego miejsca żółty, zafarbiony promykami słońca tak jak Twój... słonecznik Grażynko. Ty też do tego miejsca nie pasowałaś i Ciebie razem z moim żółtym promykiem słońca wynoszę stąd w sercu. *Dziękuję* Zwyciężyły wartości Bóg, Miłość, Wiara i ty kochana Pani z Ravensbrück dlatego wołam stojąc na tej ziemi W tajemnicy obcowania Wszystkich Świętych Więźniarki z Ravensbrück módlcie się za nami.
Maria Lorens
córka Katarzyny Matei z domu Kawurek, byłej więźniarki, harcerki konspiracyjnej drużyny Mury
alma mater nr 245
69
Stowarzyszenie „Rodzina Ravensbrück” 130 tysięcy więźniarek
P
rzez niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny (Frauenkonzentrationslager) Ravensbrück przeszło około 40 tysięcy Polek: kobiet, dziewcząt i dzieci – największa grupa narodowościowa spośród blisko 130 tysięcy więźniarek (w opracowaniach podawane są różne szacunki, nie udało się wszystkiego odtworzyć, bo Niemcy przed ewakuacją obozu masowo niszczyli dokumentację). Polki były wywożone transportami i tzw. specjalnymi transportami (sondertransportami) z więzień znajdujących się w różnych miastach Polski – w Krakowie, Lublinie, Tarnowie, Warszawie... Obóz przeżyło jedynie osiem tysięcy Polek. Specjalną grupę stanowiły więźniarki polityczne, aresztowane przez gestapo za działalność konspiracyjną przeciw okupantowi niemieckiemu, związane ze Związkiem Walki Zbrojnej, Armią Krajową, członkinie Polskiego Państwa Podziemnego. W przeważającej liczbie były inteligentkami, znalazły się wśród nich także kobiety z arystokratycznych rodów (na przykład Karolina Lanckorońska). W obozie więźniarki maltretowano fizycznie i psychicznie, wykorzystywano do ciężkiej niewolniczej pracy, poniżano, głodzono, traktowano jak króliki doświadczalne, na których dokonywano pseudomedycznych eksperymentów (przeprowadzono ciężkie operacje kostne na 74 Polkach), rozstrzeliwano (około 200 Polek w pojedynczych i grupowych egzekucjach), zagazowywano. Postawa więźniarek była godna podziwu. W obozie walczyły o swoją godność, sabotowały, działały – w tych koszmarnych warunkach utworzyły tajną drużynę harcerską Mury, organizowały życie artystyczne i religijne, edukację dla młodych na różnych poziomach nauczania – wykładano wszystkie podstawowe przedmioty i nauczano języków obcych, przeprowadzano nawet egzaminy maturalne. Czy więc można o nich zapomnieć? W Polsce o Ravensbrück – największym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym dla kobiet – długo była
70
alma mater nr 245
cisza. Nawet współczesne podręczniki do historii o nim nie wspominają. Dzięki aktywnej działalności Wandy Półtawskiej – byłej więźniarki, ofiary eksperymentów pseudomedycznych – na mocy uchwały Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 marca 2011 w sprawie ustanowienia kwietnia miesiącem pamięci o ofiarach niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück, kwiecień został ogłoszony miesiącem pamięci KL Ravensbrück. Dlaczego kwiecień? Koniec kwietnia – 28, 30 – to daty oswobodzenia obozu. Dla więźniarek denerwujące były jednak coroczne kwietniowe rocznicowe relacje medialne, przekazujące, że obóz został wyzwolony przez armię radziecką. Albowiem w chwili wkroczenia tam armii radzieckiej zaminowany przez Niemców obóz był pusty. Wyprowadzili w marszu ewakuacyjnym wszystkie kobiety, zostały tylko chore, a z nimi lekarki i ofiarne więźniarki deklarujące pomoc. Z relacji byłej więźniarki Kamilli Janowicz-Sycz: Jest koniec kwietnia 1945 roku (może 28, 29, 30, dokładnie nie pamiętam). [...] w obozie już nie było więźniarek, bowiem wiele zostało wywiezionych przez tzw. białe autobusy, czyli akcję humanitarną Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, zorganizowaną przez rząd Szwecji na wiosnę 1945 roku w celu uratowania więźniów przed planowaną przez Niemców masową egzekucją i likwidacją obozów przed nadejściem frontu sowieckiego. Akcją kierował i głównym
negocjatorem był hrabia Folke Bernadotte [...]. Część więźniarek została wyprowadzona przez uciekających z obozu Niemców. W obozie zostały tylko chore [...]. Polska lekarka Janina Węgierska zdecydowała się pozostać, podobnie jak czeska lekarka Zdenka Nedvědová-Nejedlá. Ale do opieki nad tyloma chorymi należało jeszcze dobrać więźniarki do pomocy. Nie było wielu chętnych. Kama i Hanka Burdówna zdecydowały się zostać z chorymi. [...] Kama i Hanka Burdówna były tam nielegalnie i groziło im rozstrzelanie w razie ich odkrycia [...]. 30 kwietnia – widzimy białą flagę, na bramie nie ma strażnika SS (został po nim węzełek z ubraniem, uciekł w pasiaku więziennym). Do obozu na rowerze (welocypedzie) przyjechał żołnierz sowiecki (zwiadowca), aby sprawdzić, co jest w obozie. Odezwał się do nas: „Poczekajcie, przyjedzie służba sanitarna”. Przyjechała radziecka wojskowa pomoc sanitarna [...]. Saperzy radzieccy rozminowali teren wokół obozu. Żołnierze mieli zasiedlić obóz. Chorych z opiekunami i lekarkami przeniesiono do Jugendlager, podobozu koło Ravensbrück. Po powrocie z obozu My, dzieci więźniarek, drugie pokolenie, mało wiedzieliśmy o wojennych, obozowych przeżyciach naszych matek. Nie opowiadały, nie chciały nas obarczać swoją traumą lub my nie pytaliśmy, bojąc się wywołania u nich wspomnień dramatycznych obozowych przeżyć. Ale więźniarki spotykały się po wojnie. W wielu miastach Polski tworzyły się tzw. Kluby Ravensbrück, z przewodniczącą, sekretarką i skarbniczką, w których spotkania odbywały się co miesiąc. Moja mama (numer obozowy 7273) była związana z krakowskim Klubem. Prężnie działały kluby: warszawski, katowicki i z pewnością w innych miastach. Kluby organizowały wyjazdy więźniarek do Ravensbrück na kwietniowe rocznice oswobodzenia obozu, pielgrzymki do Częstochowy na Jasną Górę, gdzie modliły się za uratowanie życia i w intencji tych, które zostały na tej niemieckiej ziemi zamordo-
wane, zagłodzone, zmarły z wycieńczenia i chorób. Tradycja pielgrzymek została zapoczątkowana już w 1946 roku przez Józefę Kantor, w obozie zwaną „Proboszczem”, ponieważ dbała o życie religijne. Zachowały się księgi klubowe, które są cennym źródłem wiedzy: zawierają imiona i nazwiska więźniarek, ze wskazaniem nazwiska, pod jakim dana kobieta została zarejestrowana w obozie, daty i miejsca urodzenia, daty i miejsca aresztowania, daty transportu do obozu i opuszczenia obozu (z informacją, czy została wywieziona w akcji tzw. białych autobusów do Szwecji), numer obozowy, przez jakie obozy przeszła, obecny (powojenny) zawód, z czego się utrzymuje (wysokość świadczeń), jakie choroby przeszła w obozie, datę śmierci. Przeglądałam księgę krakowskiego Klubu Ravensbrück, który mieścił się przy ul. Lea. Przekazała mi ją była więźniarka Irena Elgas-Markiewicz, razem z wycinkami z gazet nekrologów więźniarek, artykułów dotyczących KL Ravensbrück, telegramów zawiadamiających o śmierci, z ręcznie spisanymi nazwiskami zmarłych więźniarek, ze skrawkiem materiału, z którego były szyte pasiaki dla nich. Lata mijały, kolejne więźniarki odchodziły na wieczną wartę. Kluby Ravensbrück powoli przestawały istnieć. Do dziś działa Klub w Warszawie, z przewodniczącą Hanną Nowakowską, której matka i babcia były więźniarkami tego obozu. Na początku członkiniami klubów były same więźniarki. W Klubie warszawskim jest obecnie jeszcze
około 30 byłych więźniarek, ale dołączają kolejne pokolenia – dzieci, wnuki, dalsi krewni. Klub krakowski nie istnieje od 2016 roku, od śmierci Zofii Rosiek (żołnierza AK pseudonim „Teresa”, byłej więźniarki KL Ravensbrück) – ostatniej wieloletniej przewodniczącej tego klubu. Stowarzyszenie „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück” z siedzibą w Krakowie Przesłanie dla przyszłych pokoleń zawarte zostało w Testamencie „Królików” Ravensbrückich, podpisanym przez Wandę Półtawską, Stanisławę Osiczko, Wojciechę Zeiske oraz więźniarki z Neubrandenburga (podobozu Ravensbrück) w tzw. Manifeście Neubrandenburga, podpisanym przez grupę więźniarek politycznych różnych narodowości w 1944 roku, jako świadectwo dla potomności. Obydwa apelują: „Nigdy więcej wojny!” Prawo do godności osobistej, do życia, do wolności jest najwyższą, nienaruszalną wartością. Należy tak wychowywać młodzież, aby swoją postawą i działalnością nigdy nie dopuściła do wojny. W 2016 roku, z inicjatywy Wandy Półtawskiej, Stanisławy Osiczko-Śledziejowskiej i Wandy Rosiewicz rozpoczęły się rozmowy o powołaniu stowarzyszenia pod wstępną nazwą „Rodzina Ravensbrück”, którego członkowie będą kultywować pamięć o niezłomnych więźniarkach i przeka-
Karta z księgi krakowskiego Klubu Ravensbrück
Wycinki nekrologów w księdze krakowskiego Klubu Ravensbrück
zywać następnym pokoleniom wiedzę o ich postawie, wyznawanych wartościach (Bóg – honor – ojczyzna), wzajemnej pomocy, o okrucieństwie oprawców w niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych (nadzorczyń, lekarzy, całej służby obozowej). Zebranie założycielskie stowarzyszenia odbyło się w Jarosławiu 23 sierpnia 2016, w domu byłej więźniarki Stanisławy Osiczko-Śledziejowskiej. Wśród 16 członków założycieli były osadzone w KL Ravensberück – Stanisława Osiczko, Wanda Półtawska, Wanda Rosiewicz, Krystyna Zając. Pozostałymi członkami są potomkowie (dzieci i wnuki) więźniarek oraz osoby zainteresowane historią tego obozu. Ustalono nazwę: Stowarzyszenie „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück” z siedzibą w Krakowie, ukonstytuował się też zarząd, w skład którego weszła Wanda Półtawska jako honorowa wiceprezes. W 2017 roku stowarzyszenie zostało zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym i rozpoczęło działalność. Szczegółowe informacje o nim można znaleźć pod adresem: http:// www.rodzinaravensbruck.pl/ W preambule do statutu stowarzyszenia Wanda Półtawska (numer obozowy 7709) napisała: Projekt [...] powstał, bo mimo upływu lat znaleźli się ludzie, którzy wiedzą, dlaczego do tego dążą. [...] dzieci byłych więźniarek na ogół mało interesowały się historią tych zbrodni, natomiast teraz wyraźnie interesują się wnuki, młodzież; [...] chodzi nie o to, żeby się mścić za to, co było, ale żeby przestrzec, by dramatyczna historia drugiej wojny światowej
alma mater nr 245
71
nie powtórzyła się. [...] Chodzi o to, żeby naród, który od wieków walczy o swego ducha, odzyskał świadomość swej własnej wartości, a obóz w Ravensbrück jest jak współczesne ogniwo w historii narodu. Stowarzyszenie stara się pamiętać o przesłaniach, spełniać oczekiwania byłych więźniarek, korzystać z ich wskazówek, mieć w pamięci ich zawołanie-przestrogę: Jeżeli echo ich głosów zamilknie – zginiemy. Aby echo ICH głosów nigdy nie zamilkło Obecnie stowarzyszenie zrzesza 73 członków, wśród których są więźniarki: Wanda Półtawska (do dnia śmierci 25 października 2023), Barbara Piotrowska, Maria Falniowska, Ewa Żelechowska-Stolzman (w 2017 roku członkiniami stowarzyszenia było dziesięć więźniarek), dzieci i wnuki więźniarek, nauczyciele i osoby zainteresowane historią niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych. Stowarzyszenie działa bardzo aktywnie poprzez członków, którzy włączają się w akcje związane z upamiętnianiem. Współpracuje z fundacją Wiarus, która wspomaga żyjące więźniarki. Uczestniczy w ceremoniach pogrzebowych, archiwizuje wspomnienia i życiorysy przekazywane przez rodziny, udziela informacji, pomaga w poszukiwaniu śladów byłych więźniarek, którymi chcą iść ich wnuki i prawnuki, przygotowuje publikacje, wystawy, audycje radiowe, współpracuje z instytucjami państwowymi, między innymi z Instytutem Pamięci Narodowej, Urzędem do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, ministrem edukacji i nauki, z urzędami marszałkowskimi, wojewódzkimi, polskimi i zagranicznymi stowarzyszeniami i fundacjami, z Międzynarodowym Komitetem Ravensbrück, z Miejscem Pamięci i Przestrogi Ravensbrück (Mahn-und Gedenkstätte Ravensbrück), Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”, gdzie znajdują się bezcenne artefakty związane z obozem (między innymi unikatowe listy więźniarek pisane atramentem sympatycznym). Wszystkie wydarzenia, w których stowarzyszenie uczestniczyło jako partner, współorganizator lub którego organizatorami byli członkowie stowarzyszenia, są wymienione na stronie: www.rodzinaravensbruck.pl
72
alma mater nr 245
Tzw. Testament „Królików” z Ravensbrück
Do cyklicznych, odbywających się corocznie, uroczystości, organizowanych lub współorganizowanych przez stowarzyszenie, należą również: wyjazd grupy osób (członków rodzin więźniarek, uczniów, harcerzy) na kwietniowe obchody kolejnych rocznic oswobodzenia obozu, na które zaprasza dyrekcja Miejsca Pamięci i Przestrogi Ravensbrück, organizacja ogólnopolskich konkursów recytatorskich, takich jak W kręgu poezji i prozy lagrowej więźniarek KL Ravensbrück (pod patronatem honorowym Pierwszej Damy RP Agaty Kornhauser-Dudy), konkursu recytatorsko-krasomówczego W kręgu poezji Grażyny Chrostowskiej, lubelskiej przedstawicielki pokolenia Kolumbów
(pod patronatem honorowym Wandy Półtawskiej), konkursu historycznoliterackiego dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych Polskie więźniarki w KL Ravensbrück, wyjazd finalistów do Ravensbrück i innych miejsc martyrologii w Niemczech oraz spotkania w Pałacu Prezydenckim z małżonką prezydenta, partnerstwo w koncertach Siła miłości, opartych na poezji więźniarek (XII edycji koncertu można wysłuchać pod adresem: www.rodzinaravensbruck. pl/index.php/2023/07/19/sila-milosci-koncert-pamieci-ofiar-obozu-wravensbruck-xii-edycja-warszawa), współorganizacja warsztatów dla młodzieży oraz seminariów dla nauczycieli o tematyce dotyczącej KL Ravensbrück, intencje kwietniowych mszy świętych w Częstochowie (kontynuowanie tradycji mszy odprawianych w intencji byłych więźniarek i ich rodzin na Jasnej Górze, w Kaplicy Cudownego Obrazu) i w Krakowie. W 2021 roku, w czasie corocznej pielgrzymki na Jasną Górę, zostało złożone wotum – dar rodzin i przyjaciół byłych więźniarek, z podziękowaniem za świadectwo ich życia w duchu wiary i wartości. Wotum wykonała Aleksandra Kann-Bogomilska – córka byłej więźniarki Zofii Pociłowskiej-Kann, wybitnej artystki malarki, rzeźbiarki, poetki. W szklanym pojemniczku pod alabastrową różą umieszczona została ziemia pobrana ze zbiorowej mogiły rozstrzelanych więźniarek, która znajduje się na cmentarzu w Fürstenberg/ Havel. Wotum znajduje się w Kaplicy Pamięci Narodu im. o. Augustyna Kordeckiego. Wydarzeniem corocznie organizowanym przez stowarzyszenie jest także msza święta w intencji ofiar niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych Ravensbrück, Sachsenhausen i Dachau, odprawiana w kościołach krakowskich, złożenie kwiatów przy tablicy pod Dębem Wolności koło Collegium Novum UJ, upamiętniającej miejsca martyrologii Polaków, co jest wspólną inicjatywą ze stowarzyszeniem Ne Cedat Academia – Pamiętamy! Młodzież nadzieją
Tzw. Manifest Neubrandenburga
Nasze pokolenie – dzieci więźniarek KL Ravensbrück – starzeje się, czas więc przekazać pałeczkę następnym generacjom. Czy będą to kolejne pokolenia
więźniarek? Niekoniecznie. Młodzież jest wrażliwa, zainteresowana historią. Do tak trudnych tematów musi być jednak odpowiednio przygotowana: do wyjazdów w miejsca pamięci, do konfrontacji historii „czytanej” lub nawet opowiadanej przez żyjących świadków czy ich dzieci z miejscami męczeństwa, z otchłanią pieców krematoriów, lasem, w którym rozstrzeliwano więźniarki, nierzadko w wieku potomków poszukujących ich krwawych śladów. Uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych zgłaszają się chętnie do konkursów poezji i prozy lagrowej. Czy czytają, a potem recytują wybrane fragmenty, ze zrozumieniem? Trudno powiedzieć. Ale kiedy znajdują się na terenie byłego obozu, kiedy o zmierzchu, w zadumie, stoją nad brzegiem jeziora Schwedt, będącego cmentarzyskiem więźniarek, kiedy uczestniczą we mszy świętej, a echo
Członkowie założyciele Stowarzyszenia „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück”
Stanisława Osiczko-Śledziejowska i Ewa Rejman; Jarosław 2016
Warta uczennic przed tablicą upamiętniającą profesorów krakowskich uczelni na terenie byłego KL Sachsenhausen; kwiecień 2023
niesie ich modlitwy i śpiewy, starają się przekazać swoje emocje – w wierszach, które piszą, w szkicach, w których odkrywają siebie, w przemyśleniach. Stają się bardziej dojrzali. Harcerze, którzy od kilku lat są włączani w grupę artystyczną koncertów Siła miłości w reżyserii krakowskiego aktora Andrzeja Roga, z tak wielką ekspresją recytują i śpiewają, że słuchaczom, kiedy zamkną oczy, wydaje się, że słyszą tamte dziewczyny, które w otchłani obozowego zła pisały wiersze o miłości, tęsknocie, lęku, przyrodzie. W tym roku na kwietniowych uroczystościach w Ravensbrück były z nami harcerki z 5. Tarnowskiej Drużyny Harcerskiej im. Janusza Korczaka w Żabnie, z druhną Renatą Kawulą. Kiedy w harcerskich mundurkach stały przy pomniku rozstrzelanych kobiet na cmentarzu w Fürstenbergu, przy grobie małego chłopca
Spotkanie finalistów IX konkursu W kręgu poezji i prozy lagrowej więźniarek KL Ravensbrück w Pałacu Prezydenckim z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą; 2023
alma mater nr 245
73
Marka Rzewuskiego, kiedy rzucały białe i czerwone róże na powierzchnię jeziora Schwedt, przywiązywały biało-czerwone wstążki na drzewach w lasku rozstrzelań poza murami obozu, kiedy czytały wiersze więźniarek i fragmenty ich wspomnień, słuchały szczegółowych, emocjonalnych relacji przewodnika Pawła Woźniaka, widziałam ich wzruszenie, ale też przerażenie. To są prawdziwe lekcje historii, „na żywo”. Jedna z harcerek, Zuzanna Dziura, napisała: Były gotowe na śmierć, bo wiedziały, za co umierają, a umierały za bycie Polkami, za miłość do ojczyzny, za chęć bronienia jej ponad wszystko. To właśnie były „przewinienia” polskich więźniarek z obozu Ravensbrück. Zostały skazane na ból, cierpienie, a często także na śmierć tylko i wyłącznie dlatego, że kochały kraj, w którym się urodziły, wychowały i dorastały. [...] Zwiedzając pozostałości obozu, chodząc po śladach więźniarek, dawało się niemal
Ignacego Jana Paderewnamacalnie odczuć strach, skiego w Ciężkowicach, poczuć grozę, ogrom cierprzybyłych pod opieką napienia i fizyczny ból, touczycielki Anety Kapałki, warzyszący w tym miejscu którzy mówili, że zdecywięzionym kobietom na dowanie przedkładają takie każdym kroku. Teren obozu międzypokoleniowe wyjazznajdował się w środku dy, z udziałem pośrednich lasu nad malowniczym świadków – czyli nas, dzieci jeziorem, ale mimo tego byłych więźniarek – nad żaden ptak nie ośmielił się te z rówieśnikami, widzitam wydać dźwięku. To tak, my sens istnienia naszego jakby nawet przyroda chciastowarzyszenia. Nie tylko ła upamiętnić te zbrodnie, Ravensbrück, Fürstenberg, które tam miały miejsce, Neubrandenburg, miejsca wieczną minutą ciszy... [...] pamięci o więźniarkach, Pewnych rzeczy nie umiemy Wotum w Kaplicy Pamięci wryły się w świadomość sobie wyobrazić. ZrozumieNarodu im. o. Augustyna i pamięć młodzieży. Trzyliśmy, jak bardzo ważne jest Kordeckiego na Jasnej Górze mali też wartę na terenie szanowanie ludzkiej godnobyłego KL Sachsenhausen, przed tablicą ści i wolności. Czytając przemyślenia młodych lu- upamiętniającą profesorów krakowskich dzi, słuchając uczniów z Zespołu Szkół uczelni wywiezionych tam podczas tzw. Ogólnokształcących i Zawodowych im. Sonderaktion Krakau 6 listopada 1939. Zrozumieli, czego nasz kraj pozbawiła wojna. To nas, członków stowarzyszenia, motywuje, aby nie ustawać w działaniach związanych z upamiętnianiem. Jeśli możemy dotrzeć do młodych z historycznym przekazem, który ich zainteresuje, który obudzi w nich emocje i zrozumienie, do czego prowadzi wojna – to musimy to robić.
Elżbieta Kuta
prezes Stowarzyszenia „Rodzina Ravensbrück”, córka byłej więźniarki Jadwigi Kuty, numer obozowy 7273 Zdjęcia pochodzą z archiwum Marii Lorens, Ewy Rejman, Agnieszki Masłowskiej z Oddziału IPN w Krakowie oraz autorki tekstu.
Harcerki z dr Wandą Półtawską, spotkanie po XI edycji koncertu Siła miłości; Kraków 2022
Harcerki z 5. Tarnowskiej Drużyny Harcerskiej w Żabnie na cmentarzu w Fürstenbergu przy grobie Marka Rzewuskiego; kwiecień 2023
74
alma mater nr 245
LITERATURA S. Helm, Kobiety z Ravensbrück. Życie i śmierć w hitlerowskim obozie koncentracyjnym dla kobiet, Warszawa 2017. W. Kiedrzyńska, Ravensbrück. Kobiecy obóz koncentracyjny, wyd. II poprawione i uzupełnione, Warszawa 1965. B. Strebel, KL Ravensbrück. Historia kompleksu obozów, Gdańsk 2018.
Doktor Wanda Półtawska, lekarka, więźniarka KL Ravensbrück (nr obozowy 7709), honorowa wiceprezeska Stowarzyszenia „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück”, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, zmarła 25 października 2023 w Krakowie, w trakcie przygotowywania niniejszego numeru do druku. 2 listopada 2023 ukończyłaby 102 lata.
Wiedeńskie obchody rocznicy wyzwolenia KL Mauthausen-Gusen
Prof. Wiktor Ormicki; 1939
W panelu dyskusyjnym udział wzięli: dyrektorka Miejsca Pamięci KZ Mauthausen Barbara Glück, historyczka Uniwersytetu Wiedeńskiego Linda Erker, kierownik archiwum fotograficznego Yad Vashem Jonathan Matthews oraz publicy-
Domena publiczna
yle naprawdę żyjemy, ile żyje pamięć o nas – słynne słowa Jana Karskiego przypomniał Stanisław Zalewski, prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, w głównej sali parlamentu austriackiego 5 maja 2023, podczas uroczystości upamiętniającej ofiary zbrodni nazistowskiej. Spotkanie odbyło się w rocznicę wyzwolenia przez armię amerykańską w 1945 roku obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen. Zgromadzeni na uroczystości członkowie parlamentu austriackiego oraz zaproszeni goście wysłuchali krótkich przemówień Wolfganga Sobotki i Güntera Kovacsa – przewodniczących obu izb parlamentu Austrii, a także dyskusji na temat rasistowskiej polityki hitlerowskich Niemiec w czasie drugiej wojny światowej i pamięci o tamtych zdarzeniach. Wprowadzeniem do dyskusji był krótki film o historii obozu Mauthausen-Gusen, ilustrowany archiwalnymi fotografiami i wywiadami z działaczami Komitetu Pamięci Mauthausen-Gusen.
Archiwum prywatne
T
sta i filozof Michel Friedman. Tematem przewodnim dyskusji była przyszłość pamięci, gdy nie będzie już naocznych świadków tych tragicznych wydarzeń. Jako przykłady tematów podnoszonych w dyskusji przedstawiono biogramy trzech zamordowanych i zamęczonych w obozach Mauthausen więźniów, wybranych spośród 80 tysięcy. Jedną z zaprezentowanych tam osób był Wiktor Ormicki – geograf, uczestnik pamiętnej Aktion gegen Universitäts-Professoren (tzw. Sonderaktion Krakau), przeprowadzonej 6 listopada 1939, zamordowany w Gusen 18 września 1941. Biogram Wiktora Ormickiego odczytał Julius Sevcik z Memorial-Mauthausen. Uroczystość zakończył przewodniczący pierwszej izby parlamentu (Nationalrat) Wolfgang Sobotka, który przedstawił Stanisława Zalewskiego – gościa z Polski (ur. 1925) biorącego udział w posiedzeniu, naocznego świadka i uczestnika tamtych tragicznych wydarzeń. Stanisław Zalewski wypowiedział wówczas słowa przytoczone na początku, umieszczone na sztandarze Związku Byłych Więźniów, oraz życzył wszystkim obecnym, by dożyli sędziwego wieku w zdrowiu i doczekali czasów, gdy człowiek nie gardzi drugim człowiekiem – A ponieważ jestem człowiekiem wierzącym, kończę słowem „amen” – powiedział na zakończenie.Obecni na sali uhonorowali Stanisława Zalewskiego długimi brawami na stojąco. Na początku i na zakończenie wystąpił Shmuel Barzailai – główny kantor gminy żydowskiej w Wiedniu, z towarzyszeniem Friedrich Weinrch Quartet, a podczas uroczystości, również dwukrotnie, chór Ensamble Momentum Vocal Music, wykonując, między innymi, utwór Krzysztofa Pendereckiego Kyrie Missa Brevis.
Jacek Ormicki
Gmach Parlamentu Austrii w Wiedniu
alma mater nr 245
75
Droga polskich uchodźców do Rumunii we wrześniu 1939 roku i powrót do kraju po sześciu latach ziś nasz kraj gości wielu uchodźców. Ale Polacy także doświadczyli takiego losu – podczas drugiej wojny światowej. Wówczas głównym kierunkiem ucieczki przed wojną była Rumunia. Losy polskich uchodźców w tym kraju to zbyt obszerny temat na jeden artykuł – istnieją już zresztą książki temu poświęcone. Warto jednak przypomnieć, jak wyglądała wówczas wędrówka Polaków na obczyznę, a jak powrót do kraju. Drogę na uchodźstwo przeżyła, między innymi, moja rodzina i ja sam – w wieku dziewięciu miesięcy. Ten czas mogę odtworzyć dzięki dziennikowi, który prowadził mój ojciec, Władysław Hordyński (1908–1968). Jego notatki są dość lakoniczne, opisują konkretne wydarzenia, wymieniają liczne nazwiska spotykanych ludzi i tylko niekiedy zawierają krótkie komentarze. Ale były zapisywane na bieżąco, każdego dnia, przez co mogą być traktowane jako dokument. Podróż mojej rodziny do granicy z Rumunią we wrześniu 1939 roku trwała dwa tygodnie i tyle samo czasu zajęła nam droga z Bukaresztu do Krakowa w 1945 roku. Pierwsza była wędrówką o nieprzewidywalnym przebiegu, druga zorganizowanym transportem, którego uczestnicy, w większości już wcześniej znający się ze sobą, tworzyli pewnego rodzaju społeczność. Jedną i drugą podróż komplikowały nie tylko warunki wojenne (czy pierwszych powojennych miesięcy), ale także różne, mniej lub bardziej konieczne, formalności urzędowej natury. Gdy już w pierwszych dniach wojny rozpoczęły się naloty na Kraków, moi rodzice postanowili opuścić miasto, wraz ze mną i matką ojca. Ojciec uzyskał telefoniczną zgodę na wyjazd od dyrektora Biblioteki Jagiellońskiej, gdzie praco-
76
alma mater nr 245
Fot. Archiwum Piotra Hordyńskiego
D
Anna i Władysław Hordyńscy – rodzice Piotra Hordyńskiego, spacerujący po ulicy w Bukareszcie w 1940 roku
wał, a także od rektora UJ. W niedzielę 3 września 1939, około godziny 10 wieczór, ruszyliśmy w kierunku Lwowa. Pociąg był zatłoczony, tylko moja babcia ze mną na ręku znalazła miejsce w przedziale, rodzice stali na korytarzu. Koło południa dotarliśmy w pobliże Tarnowa i Mościc, gdzie z powodu uszkodzenia torów pociąg był unieruchomiony przez osiem godzin. Następnego dnia rano byliśmy w Rzeszowie, a około godziny 18 w Łańcucie, w tej samej porze, gdy kilka bomb spadło na dworzec. W środę, 6 września, po godzinie 14 pociąg szczęśliwie dotarł do Lwowa. Tam spędziliśmy trzy dni, odwiedzając dwa domy, gdzie mieszkali nasi bliscy krewni. Musieliśmy też wystarać się o zezwolenie na wyjazd do Zaleszczyk. Bombardowania trwały, w sobotę,
9 września, wieczorem na dworcu okazało się, że z powodu uszkodzenia torów żadne pociągi tego dnia nie wyjadą. Następnego dnia (po nocy spędzonej w schronisku księży michalitów) pojechaliśmy dorożką do Winnik, a stamtąd, po przeczekaniu całego dnia na stacji, wieczorem wyruszyliśmy w stronę Tarnopola, gdzie dotarliśmy dwoma pociągami (z przesiadką) po kilkunastu godzinach. Tam znów odwiedziliśmy rodzinę. Odjechaliśmy stamtąd następnego dnia po południu (we wtorek, 12 września) pociągiem do Zaleszczyk, ale wyjazd mocno się opóźnił z powodu nalotów na miasto. W Zaleszczykach byliśmy rano, stamtąd wozem pojechaliśmy na wieś – do Kolanek, a dwa dni później do Strzylec. Gościliśmy u polskich ziemian, u żydowskiego karczmarza i u ukraińskiego chłopa, gdzie było tylko jedno łóżko w izbie i spało się na podłodze na sianie (gospodarz, który był bezdzietny, próbował namówić rodziców, by mnie u niego zostawili). W piątek trzeba było jechać do Horodenki, by otrzymać od starosty pozwolenie na pobyt w powiecie (dostaliśmy w tym celu urzędową furkę od sołtysa). W Horodence spotkaliśmy przypadkowo siostrę mojej matki z mężem i synami (która dwa miesiące później zmarła w Bukareszcie, a jej mąż i synowie pojechali dalej na zachód i trafili do polskiego wojska). W niedzielę, 17 września, koło południa dowiedzieliśmy się od właściciela Strzylec o wejściu Rosjan do Polski. Już po półgodzinie jechaliśmy wozem do Serafiniec, gdzie znów spotkaliśmy siostrę matki z jej rodziną. Po trzech godzinach przekroczyliśmy granicę rumuńską. Dojechaliśmy do wsi Babin, gdzie zostaliśmy gościnnie przyjęci, następnego dnia dotarliśmy, znów wozem, do najbliższej stacji, stąd bezpłatnie koleją
Wnętrze mieszkania rodziny Hordyńskich w Bukareszcie przy ul. Constantinescu 55 (w oficynie, bez elektryczności)
Fot. Archiwum Piotra Hordyńskiego
do Czerniowiec. Tam podeszła do nas całkiem nieznana kobieta (pani Goldstein), która zaoferowała nam mieszkanie. Ojciec załatwił przedłużenie swojego paszportu, wyrobił paszporty dla mojej matki i babci, uzyskał przepustkę na wyjazd z miasta. Wymienił tyle pieniędzy, ile było można (50 złotych na osobę), nieco większą kwotę pożyczył nam zamieszkały w Czerniowcach rodak. Rano 22 września jechaliśmy koleją do Câmpolung Moldovenesc, potem do Dărmăneȿti i wreszcie do Bukaresztu, gdzie dotarliśmy 23 września.
Rodzina Hordyńskich w parku w Bukareszcie
Widok zewnętrzny oficyny przy ul. Constantinescu 55
Początkowo rodzice myśleli o dalszej podróży do Francji czy na Cypr, ale ostatecznie pozostaliśmy w Rumunii przez sześć lat. Ojciec dostał pracę, a nie bez znaczenia była życzliwość, z jaką Polacy byli w tym kraju traktowani. Ojciec, przychodząc „z ulicy”, został przyjęty przez dyrektora Biblioteki Akademii Rumuńskiej Radu Rosettiego, a następnego dnia przez rektora uniwersytetu w Bukareszcie. Rosetti, który był generałem, a wkrótce został na pewien czas ministrem edukacji, dał memu ojcu pracę w bibliotece Akademii, a później polecił do dwóch innych instytucji i do końca naszego pobytu dawał dowody swej życzliwości. Nawet fakt, że w czasach rządów generała Antonescu Rumunia stała się sojusznikiem hitlerowskich Niemiec, nie przeszkadzał w udzielaniu różnego rodzaju pomocy Polakom (także Zofia Ameisenowa, której wraz z mężem Aleksandrem udało się wydostać z getta w Kosowie i przedostać do Rumunii, znalazła tu bezpieczne schronienie). Po zakończeniu wojny moglibyśmy pozostać w tym kraju, znając język i mając sporo znajomych, tym bardziej że ojcu zaproponowano stałą pracę. Rodzice jednak zdecydowani byli na powrót. Od czerwca 1945 roku ruszyły transporty z Bukaresztu do Polski. Mieliśmy wracać trzecim, lipcowym, ale w ostatniej chwili ojciec, dowiedziawszy się o wydłużeniu trasy i pogorszeniu warunków podróży, zmienił zdanie i wyruszyliśmy do kraju dopiero czwartym transportem, w sierpniu.
Przygotowania do drogi zajęły sporo czasu. Trzeba było zrobić badania lekarskie, zdobyć zapasy żywności na długą podróż, a ojciec chciał jeszcze załatwić sprawę przewiezienia wydawnictw rumuńskich dla Biblioteki Jagiellońskiej. Wyjazd był przewidziany na sobotę, 11 sierpnia. Tego dnia rankiem pojechaliśmy na dworzec, załadowawszy wszystkie rzeczy na wynajętą platformę. Pociągu jeszcze nie było, a podobnie jak przy okazji poprzednich transportów, na dworcu gromadziło się wielu ludzi, by pożegnać odjeżdżających rodaków. Czekając na podstawienie wagonów, ojciec miał czas wrócić do domu po pozostawiony przedmiot i jeszcze załatwić jakąś sprawę w mieście. Kiedy zbliżała się już północ, a pociągu dalej nie było, zrobiono naradę, podczas której postanowiono zorganizować składkę, a zebraną
Piotr Hordyński w rumuńskim ubranku w towarzystwie syna sąsiadki, oficera marynarki; 1942
alma mater nr 245
77
podczas dłuższego postoju była okazja, by kupić trochę żywności i zobaczyć miasto. Kolejny postój odbył się w Copȿa Mica, gdzie kilka godzin czekaliśmy bez skutku na naszych rodaków z Braȿova. Mieli tam dogonić nasz pociąg, który na skutek zmiany trasy nie zabrał ich z miejsca zamieszkania. W środę wczesnym popołudniem dojechaliśmy do Cluj, pociąg stał do wieczora, mieliśmy więc czas zobaczyć miasto, kupić coś do jedzenia na dalszą drogę i wymienić rumuńskie leje na węgierskie pengő. Następnego dnia rano byliśmy już w Episcopia Bihar przy granicy z Węgrami. Kontrola rumuńskiego
ze szkolną wycieczką na Wystawę Ziem Odzyskanych do Wrocławia w 1949 roku). Czasu na rozlokowanie się było aż za dużo, bo pociąg ruszył dopiero o szóstej rano. Ponieważ zdarzały się kradzieże, trzeba było na zmianę czuwać przy drzwiach. Nie dojechaliśmy daleko, bo tylko do stacji Bucureȿti Noi, gdzie znów nastąpił wielogodzinny postój i gdzie także pokazali się odprowadzający rodacy. Dopiero wczesnym popołudniem zaczęła się właściwa podróż. Jechaliśmy w stronę Piteȿti, potem skręciliśmy na północ do Sibiu, gdzie dotarliśmy około południa we wtorek, 14 sierpnia. Tam
Władysław Hordyński
Biblioteka Akademii Rumuńskiej w Bukareszcie
Fot. Archiwum Piotra Hordyńskiego
sumę wręczyć kierownikowi ruchu, by przekazał ją kolejarzom. Pomysł okazał się skuteczny, bo za pół godziny pociąg wjechał na peron. Pierwsze dwa czerwcowe transporty składały się z wagonów osobowych i towarowych, następne – w tym nasz – już tylko z towarowych. Tylko kilka z nich było przeznaczonych dla wyjeżdżających z Bukaresztu, pozostałe miały zabierać polskich uchodźców z innych miast. W każdym wagonie musiało się zmieścić kilka rodzin ze stertą bagaży rozmieszczonych w rogach i na środku (podobnym „towosem”, wzbogaconym tylko o ławki z nieheblowanego drewna, biegnące wzdłuż ścian, jechaliśmy
Zdjęcie zbiorowe bibliotekarzy Biblioteki Akademii Rumuńskiej z 10 września 1943, ofiarowane Władysławowi Hordyńskiemu
78
alma mater nr 245
celnika i rosyjskiego wojskowego była pobieżna, ale postój trwał do popołudnia i dopiero o czwartej przekroczyliśmy granicę węgierską. Pociąg jechał powoli i często się zatrzymywał, na małej stacji w Pȕspőkladany stał przez całą noc, aż do południa następnego dnia. Wreszcie ruszyliśmy lepszym tempem do Debreczyna, gdzie znów był postój, a potem do Zahony przy granicy Rusi Zakarpackiej, należącej wówczas do radzieckiej Ukrainy, którędy prowadził mały odcinek naszej trasy. Tam, w mieście Czop siedem osób poszło zwiedzać, zgubiło się i pociąg odjechał bez nich. Następnie wjechaliśmy do Czechosłowacji, kierując się ku zachodowi, a potem skręciliśmy na północ. Na jednym z przystanków młode Słowaczki poczęstowały nas świeżo zebranymi śliwkami, co bardzo poprawiło nam nastrój. Na dłużej zatrzymaliśmy
się w Michalovcach, gdzie otrzymaliśmy zupę i kawałek chleba. Tam mogliśmy też resztę pengő wymienić na czeskie korony (za połowę wartości). Już po północy dojechaliśmy do miasteczka Humenne, gdzie znów skazani byliśmy na dłuższy postój. Była okazja, by kupić chleb, a potem, w pociągu, pospiesznie zrewidowano nas w poszukiwaniu broni. Odnalazły się osoby, które poprzedniego dnia zgubiły się w Czopie. Dogoniły nas na węglarce.
Bilet od Radu Rosettiego z życzeniami dla Władysława Hordyńskiego na święta i nowy rok, wraz z życzeniami dla Polski
zachowały się podpisy kilku towarzyszy podróży „na pamiątkę pobytu na granicy”). Rano odbyła się, sympatycznie przeprowadzona, kontrola transportu przez wojskowych. Na koniec oficer i kapral zostali poczęstowani wódką i kanapkami. Dojechały pozostałe wagony transportu, których było 21. Na dworcu wszyscy podróżni zebrali się, przemawiało po kolei dwóch oficerów, a po nich kierownik pociągu. Uroczystość powitania transportu w ojczyźnie zakończyła się odśpiewaniem Roty. Kontrola nowo przybyłych wagonów
Fot. Archiwum Piotra Hordyńskiego
Koło południa jechaliśmy powoli dalej, a w Medzilaborcach spotkaliśmy dwóch polskich kolejarzy. Zostali zaproszeni do wagonu i poczęstowani wódką. W ten sposób uchodźcy świętowali bliski już powrót do ojczyzny. Około godziny 22 w niedzielę, 19 sierpnia – był to ósmy dzień podróży, przekroczyliśmy granicę polską. Wjechaliśmy do kraju tylko czterema wagonami, przypiętymi do transportu radzieckiego, gdyż wzniesienie było zbyt strome, by mógł tamtędy przejechać cały ciężki skład. Pierwszą stacją w Polsce był Łupków (w kalendarzyku ojca
Zdjęcie Radu Rosettiego z dedykacją dla Władysława Hordyńskiego – zdolnego współpracownika i prawego człowieka, ofiarowane mu przed powrotem do Polski
była dość długa i zakończyła się konfiskatą ładunku papierosów, przewożonego przez jednego z podróżujących. Po południu przyjechaliśmy w deszczu do Sanoka, gdzie spędziliśmy cały następy dzień. Od rana trzeba było załatwiać różne formalności, okazać właściwe dokumenty, zarejestrować się, dowiedzieć się czegoś na temat kartek i zapomogi. Trwało to wszystko dość długo. Potem trzeba było iść do odległego o półtora kilometra od dworca i położonego na górce miasta, by zorganizować chleb i zupę dla podróżnych. Najpierw poszedł ojciec z jednym z towarzyszy podróży, potem inna ekipa. Było dość czasu, by zwiedzić miasto i zamek. Odjechaliśmy wieczorem i, jadąc przez Biecz, po południu dotarliśmy do Nowego Sącza. Ojciec miał czas, by iść do miasta i dowiedzieć się o wojenne losy znajomych. Pociąg długo jeszcze stał na stacji. Otrzymaliśmy chleb i zupę, a dla dzieci była marmolada. Potem wyruszyliśmy dalej. Po północy mieliśmy kolejny dłuższy postój – w Chabówce. Jeden z towarzyszy podróży zrobił zbiórkę papierosów, by przyspieszyć jazdę, ale niewiele z tego wyniknęło. Dopiero w południe następnego dnia dotarliśmy do Suchej. Transport został podzielony, część wagonów pojechała do Katowic i Warszawy. Pozostaliśmy w naszym wagonie, ale zmienili się w nim towarzysze podróży. Powołano nowego komendanta pociągu, którym został pewien major, a także komendantów poszczególnych wagonów – wybranych spośród podróżujących. Ruszyliśmy po północy i w sobotę, 23 sierpnia, około godziny 8 rano, dojechaliśmy do Krakowa-Płaszowa. Z kilkoma rodzinami zamówiliśmy jedną platformę, która nas po kolei rozwiozła do domów. Czas wychodźstwa był dla nas czymś więcej niż tylko wspomnieniem, bo przetrwała silna więź z krajem, który nas gościł w czasie wojny. Pozostały liczne przyjaźnie i kontakty z przyjeżdżającymi do Krakowa Rumunami. Mojego ojca też długo tam pamiętano, i po latach, w 1968 roku, przyszło dla niego zaproszenie do Bukaresztu – niestety, już parę miesięcy po jego śmierci. Kilkanaście lat temu prof. Mihai Mitu, który nie miał okazji poznać mego ojca, ale o nim słyszał, napisał obszerny artykuł o jego pracach prowadzonych podczas pobytu w Rumunii*.
Piotr Hordyński *
Jedna z dwóch fotografii przesłanych w 1965 roku przez kolegów z Biblioteki Akademii Rumuńskiej Władysławowi Hordyńskiemu wraz z pozdrowieniami
M. Mitu, Un mare prieten al culturii române: polonezul Władysław Hordyński, Revista română de istorie a cărţii, Anul V, nr 5, s. 103–114.
alma mater nr 245
79
Wspomnienie o prof. Janie Białczyku (27 maja 1948 – 21 grudnia 2022)
Prof. Jan Białczyk
Stopień doktora nauk przyrodniczych uzyskał na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi w 1976 roku na podstawie pracy doktorskiej Fototaksja śluzowca Physarum nudum MacBride. W tym samym roku został zatrudniony na etacie adiunkta oraz wybrany na sekretarza naukowego Instytutu Biologii Molekularnej UJ. W latach 1982–1984 odbył długoterminowy staż naukowy w Max Planck Institute w Martinsried koło Monachium. Począwszy od 1989 roku, uzyskiwał liczne granty Adam Koprowski
opinii studentów i pracowników prof. Jan Białczyk był człowiekiem pogodnego usposobienia, niezwykłej serdeczności, wrażliwości, wysokiej kultury osobistej, pełnym szacunku dla każdego, zawsze chętnym do pomocy. Łatwo nawiązywał kontakty z ludźmi. Charakteryzował się dużą erudycją, prezentował postawę godną naśladowania. Pozostanie w naszej pamięci jako znakomity wykładowca, naukowiec z pasją i życzliwy mentor dla wielu pokoleń wychowanków. Do ostatnich chwil życia wywiązywał się ze swoich obowiązków na rzecz społeczności akademickiej UJ. Jego pasją były podróże, zwiedzanie zabytków oraz wędrówki po górach. Był miłośnikiem zwierząt, które zawsze były obecne w jego domu. Urodził się 27 maja 1948 roku w Targanicach koło Andrychowa. Tam ukończył szkołę podstawową, a następnie Liceum Ogólnokształcące w Andrychowie. Bezpośrednio po maturze rozpoczął studia na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego, na kierunku biologia. Po uzyskaniu stopnia magistra biologii w 1973 roku został zatrudniony na stanowisku asystenta w Zakładzie Fizjologii Roślin Instytutu Biologii Molekularnej UJ. Od początku pracy w Zakładzie był włączony w proces badawczy, zajęcia dydaktyczne i obowiązki organizacyjne.
Archiwum prywatne
W
80
alma mater nr 245
na badania naukowe, finansowane przez Polską Akademię Nauk, Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego, Komitet Badań Naukowych i projekty zlecone przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Krakowie. W 1996 roku Rada Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego, po przeprowadzeniu przewodu habilitacyjnego, nadała mu stopień doktora habilitowanego nauk biologicznych w zakresie fizjologii roślin. W 2009 roku uzyskał tytuł naukowy profesora nauk biologicznych. Do głównego nurtu prowadzonych przez niego studiów należy zaliczyć: fizjologię ruchów roślin, poszukiwanie biotechnologicznych metod stymulacji podwyższania produktywności roślin oraz studia dotyczące warunków syntezy metabolitów wtórnych w roślinach i organizmach plechowych. Badania nad fizjologią ruchów roślin obejmowały różne typy ruchów indukowanych bodźcem świetlnym. W wielu pracach określił rodzaj fotoreceptora w danym rodzaju ruchu i znaczenie fotorecepcji w mechanizmie ruchu. W przypadku ruchów organów roślinnych wykazał rolę jonów K+, Cl- oraz jabłczanowych i ich przemieszczanie do opozycyjnych partii poduszeczek liściowych, warunkując przemienne zmiany turgoru w komórkach motorycznych w cyklu dobowym. Jeśli chodzi o poszukiwanie biotechnologicznych metod stymulacji podwyższania produktywności roślin, to wiele lat badań poświęcił na korzeniową absorpcję jonów HCO3- jako suplementarnego, oprócz atmosferycznego CO2, nieorganicznego źródła węgla. Zagadnienie to było słabo poznane, wiele prac opublikowanych przez Profesora z tego zakresu było pionierskimi i obejmowało mechanizm pobierania tych jonów z roztworu glebowego, formy transportu w organach rośliny, włączanie w procesy
Prof. Jan Białczyk podczas promocji doktorskich; aula Collegium Novum, 10 stycznia 2019
Adam Koprowski
Prof. Jan Białczyk wpisuje się do księgi promocji doktorskich; Collegium Novum, 10 stycznia 2019
of Plant Physiologists, The New York Academy of Sciences. W okresie studiów działał w Zrzeszeniu Studentów Polskich, którego prezesem był przez kilka kadencji. Był też przedstawicielem studentów w Senacie UJ, a następnie przez wiele lat uczestniczył w nim jako przedstawiciel Związku Nauczycielstwa Polskiego. Od 2000 roku do momentu przejścia na emeryturę w 2019 roku kierował Zakładem Fizjologii i Biologii Rozwoju Roślin na Wydziale Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ. Był człowiekiem oddanym działalności na rzecz społeczności akademickiej UJ. Brał udział w pracach doraźnych i stałych komisji rektorskich i senackich. Przez
Anna Wojnar
metaboliczne oraz wpływ na podwyższanie produktywności roślin. W ramach badań dotyczących warunków syntezy metabolitów wtórnych w roślinach i organizmach plechowych określił znaczenie metabolitów wtórnych w odporności roślin na patogeny, toksyczne oddziaływanie toksyn pochodzenia sinicowego oraz metody ich degradacji i opracował techniki ich usuwania z wody przeznaczonej do konsumpcji. Dorobek naukowy prof. Jana Białczyka obejmuje 120 publikacji naukowych, licznie cytowanych przez literaturę światową. Był promotorem sześciu prac doktorskich, które uzyskały wyróżnienia. Recenzował liczne prace doktorskie i habilitacyjne na różnych uczelniach w Polsce oraz artykuły naukowe dla redakcji wielu czasopism międzynarodowych. Będąc pracownikiem naukowo-dydaktycznym, prowadził zajęcia laboratoryjne z zakresu fizjologii roślin, a następnie wykłady z tego przedmiotu, seminarium magisterskie i wykład monograficzny z tematyki toksyn pochodzenia sinicowego. Zajęcia prowadzone przez Profesora cieszyły się dużym uznaniem wśród studentów. Był promotorem około 60 prac licencjackich i magisterskich. Przez wiele lat brał udział w Wojewódzkiej Olimpiadzie Biologicznej w Krakowie w charakterze oceniającego prace olimpijskie i jako egzaminator. Był członkiem wielu towarzystw naukowych, między innymi: Polskiego Towarzystwa Botanicznego, The American Society of Plant Physiologists, The Japanese Society
kilka kadencji był członkiem, między innymi, Komisji ds. Płacowych, Uczelnianej Komisji Rekrutacyjnej na Studia w UJ i Komisji Dyscyplinarnej dla Studentów. Przez 24 lata pełnił funkcję przewodniczącego zarządu Związku Nauczycielstwa Polskiego na UJ. Za pracę w tym okresie otrzymał Złotą Odznakę ZNP. Wśród wielu prac wykonywanych na rzecz rozwoju Uniwersytetu Jagiellońskiego i szeroko pojętego środowiska naukowego, do najważniejszych zalicza się również udział w przygotowaniu i zabezpieczeniu możliwości realizacyjnych wielu inwestycji. Profesor uczestniczył w pracach, które służyły nie tylko Uniwersytetowi, ale również rozwojowi innych krakowskich uczelni. Za swoją działalność był wielokrotnie nagradzany przez rektorów Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz wyróżniany odznaczeniami państwowymi: Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Profesor Jan Białczyk uczestniczył również aktywnie w pracach na rzecz społeczności Krakowa. Przez dwie kadencje pełnił funkcję radnego oraz był wieloletnim przewodniczącym rady nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Miasta Krakowa. Zmarł 21 grudnia 2022, a Jego pogrzeb odbył się 28 grudnia na cmentarzu Rakowickim (kwatera XXX zach. rząd I miejsce 7).
Zbigniew Lechowski
Podczas Śniadania Profesorskiego; prof. Jan Białczyk (w środku) siedzi obok prof. Stanisława Waltosia i prof. Marii Kłańskiej; Dwór w Modlnicy, 26 lipca 2022
emerytowany adiunkt Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii
Ewelina Chrapusta-Srebrny
alma mater nr 245
81
Wspomnienie o prof. Stanisławie Grygielu (1934–2023) Europa zmarnieje, jeśli nie będzie w niej miejsca dla poetów...
lutego 2023 zmarł w Rzymie prof. Stanisław Grygiel. Filozof i filolog, myśliciel i publicysta, doktor honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, wykładowca filozofii na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie i w Akademii Teologicznej w Lugano oraz antropologii filozoficznej w Instytucie Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie. Wykładowca filozofii człowieka w Akademii św. Krzyża w Rzymie i w Papieskim Instytucie im. Jana Pawła II w Waszyngtonie. Członek Polskiego Towarzystwa Filozoficznego, Akademii Filozoficznej w Argentynie oraz Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk w Wiedniu-Salzburgu. Wielki przyjaciel Jana Pawła II i Benedykta XVI, wnikliwy interpretator ich myśli. Mistrz słowa, niestrudzony poszukiwacz prawdy, filozof głębi i nieskończoności, pasjonat muzyki i literatury, miłośnik piękna człowieka, piękna jego trudnej prawdy i trudnego losu1. Zawsze młody duchem, pełen wciąż nowych i trafnych pomysłów, ujmujący sposobem bycia i bystrością umysłu, tryskający humorem i energią, a jednocześnie wymagający i niewahający się mówić tego, co myśli – życzliwie i z szacunkiem. Mówił mądrze i pięknie, a choć nie pisał wierszy, każde jego wystąpienie naznaczone było tchnieniem poezji. Zawdzięczał to nie tylko talentowi i otrzymanej formacji, ale również wytrwałej pracy, pasji odkrywania i tworzenia, lekturze wielkich myślicieli, filozofów i pisarzy. – Europa zmarnieje, jeśli nie będzie w niej miejsca dla poetów w świecie, w którym odbiera się głos poezji, osoba ludzka zostaje wydana na łup technicznej mentalności, nieumiejącej pytać o Początek i o Kres, a zatem
82
alma mater nr 245
Archidiecezja Krakowska
20
Prof. Stanisław Grygiel – wykład w ramach II Międzynarodowego Kongresu dla Małżeństwa i Rodziny w Krakowie; 18 listopada 2022
i o sens życia – przestrzegał w jednym z artykułów2. Katedra uniwersytecka nie była jedynym obszarem jego działania. W latach 1962–1980 pełnił funkcję redaktora miesięcznika „Znak”, był też współzałożycielem i długoletnim dyrektorem kwartalnika „Il Nuovo Areopago”. W latach 1980–1983 kierował Polskim Instytutem Kultury Chrześcijańskiej w Rzymie. Uczestniczył w pracach dwóch synodów biskupów europejskich, był konsultorem Papieskiej Rady ds. Rodziny. Za wybitne zasługi dla rozwoju filozofii i kultury chrześcijańskiej został odznaczony Orderem Świętego Grzegorza i Krzyżem Zakonu Maltańskiego, a pośmiertnie – Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Był członkiem Rycerzy Kolumba i to dzięki jego staraniom rozpoczęli oni swoją działalność w Polsce. Urodził się 10 grudnia 1934 w Zembrzycach. Tam przeżył wojnę, tam zawsze
chętnie powracał, tam spoczął, gdy dobiegła kresu ziemska droga, którą wymownie podsumowują słowa zaczerpnięte z Psalmu dobrej woli Zygmunta Krasińskiego, wypisane na jego grobie: Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! My nad otchłanią, na ciasnym przesmyku. Skrzydła nam rosną już na zmartwychwstanie. W 1956 roku uzyskał licencjat z filozofii na Wydziale Filozofii Towarzystwa Jezusowego w Krakowie, przedkładając pracę Analiza krytyczna struktury dzieł literackich w estetyce Romana Ingardena, powstałą pod kierunkiem księdza Jana Popiela. Dalsze studia odbył na polonistyce na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończył je w 1962 roku, uzyskując tytuł magistra filologii polskiej na podstawie rozprawy Próba rekonstrukcji zaginionej części „Kroniki” Bernarda Wapowskiego (kanonika przy katedrze krakowskiej), napisanej pod kierunkiem prof. Tadeusza
Przemysław Kwiatkowski
Ulewicza. Profesor Grygiel tak wspomina ten okres: Ostatni mój kontakt z polonistyką miał miejsce podczas obrony pracy magisterskiej. Egzaminatorami byli prof. Stanisław Pigoń oraz prof. Tadeusz Ulewicz. [...] Praca miała charakter detektywistyczny. Oparta była li tylko na tekstach łacińskich. Doszedłem do wniosku, że Marcin Kromer w przedziwny sposób zapodział tę część dzieła Wapowskiego, której brakuje, wpierw wykorzystawszy ją w swojej „Kronice”. Na zakończenie egzaminu prof. Pigoń zabrał głos: „No tak, nie mogę zaprzeczyć odważnej tezie pana, podaje pan dowody, ale dam panu radę na przyszłość. Pan Bóg dał panu rumaki w głowie, niech pan panuje nad nimi, bo w przeciwnym razie to pan kark skręci. Pracę przesyłamy do druku w „Studiach Źródłoznawczych” w Poznaniu”3. Mimo tak dobrze zapowiadających się filologicznych perspektyw, w dalszych planach naukowych górę wzięła filozofia. Będąc jeszcze na studiach polonistycznych, Stanisław Grygiel został zaproszony przez ówczesnego biskupa Karola Wojtyłę na jego seminarium doktoranckie na Wydziale Filozofii KUL, na którym w 1965 roku obronił pracę doktorską poświęconą etyce Jean-Paula Sartre’a. Studia te zaowocowały nie tylko ciekawym dorobkiem naukowym, ale były także początkiem wielkiej duchowej przygody z późniejszym Janem Pawłem II 4. Pomogły również wypracować styl prowadzenia własnych zajęć dydaktycznych, gdzie profesor jest dla studentów towarzyszem drogi, pozwala samodzielnie myśleć i szuka w nich myślenia wyrastającego z widzenia rzeczy5. Stanisław Grygiel szybko stał się jednym z najbardziej zaufanych przyjaciół i współpracowników Karola Wojtyły,
Prof. Stanisław Grygiel – konferencja w Katedrze Karola Wojtyły; Watykan 2010
który w 1980 roku – już jako papież Jan Paweł II – zaprosił go wraz z rodziną do Rzymu, by tam zajął się organizacją Polskiego Instytutu Kultury Chrześcijańskiej przy Fundacji im. Jana Pawła II. Najważniejszym dziełem życia Profesora stał się jednak Papieski Instytut Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną na Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie, założony przez Jana Pawła II w 1981 roku. Działał w nim do końca swoich dni, wnosząc istotny wkład w rozwój antropologii filozoficznej i studiów nad rodziną, rozwijając intensywnie międzynarodową współpracę naukową z licznymi ośrodkami naukowymi, formując studentów przybywających do Rzymu ze wszystkich kontynentów. Każdy z nich zachował ciepłe, wyjątkowe wspomnienie z tych pasjonujących i rodzinnych, jak mówią, seminariów. Profesor kierował także Katedrą Karola Wojtyły – prestiżową jednostką badawczą powołaną przy tym Instytucie. Kraków zajmował szczególne miejsce w sercu prof. Grygiela, który był częstym gościem międzyuczelnianych Dni Jana Pawła II. Przyjeżdżał na nie z inspirującymi referatami, wygłaszanymi zawsze z niezrównaną ekspresją i nienaganną
dykcją w auli Collegium Novum, na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II czy na Akademii Muzycznej. W roku 2018 zainicjował – we współpracy z Archidiecezją Krakowską – Międzynarodowe Kongresy dla Małżeństwa i Rodziny. – Kraków przypominał i nadal przypomina drzewo, którego korzenie kierują się ku źródłom. Wichury nie pokonają takich korzeni6 – mówił. A ludzie są jak drzewa – czerpią z gleby, z której wyrośli. Dla niego takim źródłem były czasy studiów i pierwsze lata pracy zawodowej: w szczególności doświadczenie duszpasterstwa prowadzonego w kolegiacie św. Anny przez charyzmatycznego księdza Jana Pietraszkę, późniejszego biskupa, dziś kandydata na ołtarze, dzięki staraniom którego powstało środowisko inteligencji chrześcijańskiej, a zawiązane wówczas przyjaźnie przetrwały próbę czasu i odległości. Śmierć prof. Stanisława Grygiela była dla wszystkich zaskoczeniem. Jeszcze w listopadzie 2022 uczestniczył – z właściwą mu energią i zaangażowaniem – w II Krakowskim Kongresie dla Małżeństwa i Rodziny. Mimo błyskawicznie postępującej choroby do końca pisał, tworzył, doradzał – spokojnie, z poczuciem spełnienia, gotowy na przejście, o którym często tak pięknie opowiadał. Panie Profesorze, dziękujemy!
Katarzyna Dybeł
Instytut Filologii Romańskiej UJ S. Grygiel, Żyć znaczy filozofować, Warszawa 2020, s. 56. S. Grygiel, Myśleć o Europie, „Życie Duchowe”, 2003, nr 36, s. 81. 3 S. Grygiel, Żyć znaczy filozofować..., op.cit., s. 58–59. 4 Ibidem, s. 137. 5 Ibidem, s. 138. 6 Ibidem, s. 59. 1 2
alma mater nr 245
83
Wspomnienie o prof. Jerzym Stanisławie Blicharskim (1935–2022)
G
Wydawałoby się, że to zadziwiająca propozycja, gdyż docent Blicharski był czystym teoretykiem, głęboko zaabsorbowanym swoimi odkryciami i obliczeniami kwantowymi. Jednakże z tego samego roku studiów fizyki trafiło wtedy do niego aż czterech studentów, samych doświadczalników, którzy postanowili związać z nim swoją przyszłą karierę naukową. Wśród nich znalazł się ówczesny prezes Naukowego Koła Fizyków oraz dwóch przyszłych profesorów, ale o tym później. Biogram
Hubert Harańczyk
Prof. Jerzy Blicharski na wycieczce przygotowanej przez organizatorów Congress Ampere; Ateny, Akropol, 9 września 1992
84
alma mater nr 245
Zasób zdjęć dawnego ZR IF UJ
dy w Instytucie Fizyki nie myślano jeszcze o studiach biofizyki, a na Uniwersytecie Jagiellońskim ten rodzaj badań był rozwijany jedynie na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi, do prof. Danuty Kunisz, ówczesnej dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii UJ, zgłosił się zmotywowany student. Chciał zajmować się zagadnieniami biofizyki, ale ponieważ zakres tematyki tej nauki jest bardzo szeroki, pragnął poświęcić się zagadnieniom o profilu możliwie zbliżonym do fizyki, gdyż właśnie taki był macierzysty kierunek jego studiów. Pani Profesor zastanowiła się i zaproponowała studentowi, dopuszczony administracyjnie od niedawna, indywidualny tryb studiowania oraz powiedziała, że z Kanady wrócił ze stażu jako visiting professor University of British Columbia młody docent Jerzy Blicharski, który jest w Instytucie jedyną osobą mogącą pokierować programem studiów o takim właśnie profilu naukowym.
Profesor Jerzy Stanisław Blicharski urodził się w Przemyślu 10 września 1935 jako jedyne dziecko Albina i Zofii z domu Przygórskiej. Po babci imię to dzisiaj nosi starsza córka Profesora ‒ Zofia. Jego ojciec, po powrocie z Wielkiej Brytanii, gdzie w czasie wojny walczył jako żołnierz polskich sił zbrojnych, pracował jako inżynier-projektant przy odbudowie zniszczonych mostów kolejowych. Dzięki zatrudnieniu ojca w PKP młody Jurek, korzystając z przysługującego rodzinie pracowniczego biletu kolejowego okrężnego, zwiedził całą Polskę, przemierzając najodleglejsze trasy. W Przemyślu ukończył Szkołę Podstawową im. św. Jana Kantego, a następnie Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Morawskiego. Na studiach fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim bardzo szybko się wyróżnił i jeszcze w trakcie studiów został zatrudniony jako asystent w Katedrze Fizyki Jądrowej. Z upływem czasu coraz mocniej wiązał się z Krakowem. Studia ukończył na krakowskiej Alma Mater w 1958 roku, jednak rodzinne miasto zachował w sercu. Do Przemyśla zapraszał swoich wychowanków, by podczas wakacji poznali jego rodzinny dom, trafiając tam choćby po drodze w pobliskie Bieszczady. Profesor gościł noclegiem, a korzystając z okazji starał się zaciekawić ich pięknem rodzinnego
Prof. Jerzy Blicharski przybliża tajniki sygnału zaniku swobodnej precesji NMR w układzie mikroheterogennym podczas seminarium w Zakładzie Radiospektroskopii; Instytut Fizyki UJ przy ul. Reymonta 4, sala nr 251, 31 maja 2005
regionu, zachęcał do przebycia obwodnicy bieszczadzkiej, opowiadał o swoich wielokrotnych spływach nurtem Sanu gumowym pontonem, o zimowych wędrówkach bezkresnymi polami na nartach biegowych. Jego młodsza córka, Maria, która była wtedy małą dziewczynką, po latach jeszcze pamięta tę integrującą współpracowników działalność Profesora, do dziś wspomina pojawiających się w domu jej dziadków tajemniczych gości Taty. Chociaż przez całe życie pozostał sentymentalnie związany z Przemyślem, Kraków był Jego drugim ukochanym miastem. Czasami to właśnie niezauważalne rzeczy odgrywają decydującą rolę. Może wtedy o Jego wyborze zdecydowało piękno Dolinek Podkrakowskich, które w jakimś stopniu może równać się z pięknem bliskich Jego sercu okolic Przemyśla? Dość, że właśnie z ośrodkiem krakowskim związał całe dalsze życie i swoją karierę naukową. Na wydziale Uniwersytetu Jagiellońskiego,
Fot. Hubert Harańczyk
na którym pracował, poznał, a po powrocie ze stażu w Vancouver poślubił swoją studentkę, Barbarę Tomczyk ‒ córkę pisarza, współpracownika „Tygodnika Powszechnego”, związaną z urokliwymi Dolinkami Podkrakowskimi. Profesor, gdy już odszedł, pozostał w tych Dolinkach na zawsze. Gdy wybuchła „Solidarność”, wtedy jeszcze docent Blicharski trafnie rozpoznał sytuację, zdecydowanie i jednoznacznie opowiadając się po stronie budzącej się nadziei. Jak chyba my wszyscy wtedy, zrozumiał ją jako nurt samoograniczającej się rewolucji, która bez nagłego przewrotu, ewolucyjnie zmieni postać naszego narodu, odmieni oblicze polskiego państwa. Może tylko wiek i doświadczenie życiowe dały mu przewagę nad innymi i lepiej rozpoznał realną groźbę odrodzenia się starego systemu, którą wtedy lekceważyli młodsi współpracownicy. Po zniszczeniu szesnastomiesięcznego okresu nadziei, w mroku stanu wojennego, zdecydowanie doradzał swoim wychowankom, by mimo ogólnego marazmu i piętrzących się trudności, ze wszelkich sił nie opóźniali tempa swojego rozwoju naukowego, przygotowywali się do obrony, a wreszcie bronili stopni naukowych. Jego rady ułatwiły wychowankom przetrwanie tamtego trudnego czasu. Dla podtrzymania ducha w czasie trwania stanu wojennego, 30 maja 1982, jeszcze w trakcie obowiązującego zakazu zgromadzeń, zabrał
Uczestnicy V Seminarium MRJ obserwują wieczorny przylot eskadry papieskiej, na słupie stoi prof. Berndt Blümich z RWTH Aachen University, pomysłodawca i konstruktor NMR Mouse; Zakopane, 4 czerwca 1997
wszystkich swoich współpracowników z Zakładu Radiospektroskopii na wspólną pieszą wędrówkę w Dolinki Podkrakowskie. Już wkrótce, bo w 1983 roku, On sam uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego, a dziesięć lat później tytuł profesora zwyczajnego. Był członkiem Polskiego Towarzystwa Fizycznego, podczas dwóch kolejnych kadencji wiceprezesem i prezesem krakowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Fizycznego, a od 1995 roku został członkiem międzynarodowego komitetu Groupement AMPERE. Wypromował dziewięciu doktorów i około dwudziestu magistrów. W toku swojej kariery naukowej Profesor prowadził różnorodne zajęcia dydaktyczne: wykłady z biofizyki, wykłady z radiospektroskopii, seminarium specjalistyczne dla studentów IV roku fizyki medycznej, wreszcie liczne seminaria i wykłady monograficzne dla pracowników i dla doktorantów. W Jego seminariach prawie zawsze uczestniczyli też koledzy z Instytutu Fizyki Jądrowej. Powtarzał swoim wychowankom, że dla prawidłowego rozwoju naukowego należy – Jego wzorem – w trakcie kariery naukowej poprowadzić wszystkie rodzaje zajęć dydaktycznych dla studentów, oferowane przez IF UJ. Za odkrycie zjawiska interferencji oddziaływań (za prace poświęcone temu odkryciu) w 1969 roku otrzymał indywidualną nagrodę II stopnia Państwowej Rady ds. Wykorzystania Energii Jądrowej. Praca Intensities of Radiofrequency Transitions and Nuclear Electron Polarization in H2+, opublikowana w „Canadian Journal of Physics” (1968, nr 46, s. 824–827), została nagrodzona przez Towarzystwo Asystentów UJ. Gdy tylko przyniesiona przez wojnę przymusowa izolacja od światowego środowiska naukowego nieco osłabła i stało się to już bardziej możliwe, Profesor nawiązał, a później przez całą karierę intensywnie rozwijał kontakty ze światowymi specjalistami swojej dziedziny. Wielokrotnie brał udział w dłuższych i krótszych stażach naukowych, w wyjazdach poświęconych wspólnym badaniom i konsultacjom naukowym, na University of British Columbia w Vancouver w latach 1967–1968, 1975, 1980, 1984, 1988 i 1991, ale także w Max-Planck Institute für Medizinische Forschung w Heidelbergu w 1972 roku, na Freie Universitaet Berlin w 1988 roku, w Universita La Sapienza w Rzymie w 1991 roku, w Uppsala University w 1994 roku,
Przyjaciel Profesora i długoletni współpracownik, mgr inż. Leszek Marszałek; Instytut Fizyki UJ przy ul. Reymonta 4, 27 czerwca 2001
w Institute di Chimica Structuristica CNR Roma-Monterotondo w 1992 i 1994 roku, na Universitaet Basel w 1998 roku, na University of Waterloo w roku 1991 i 2006. Często brał udział w najważniejszych konferencjach naukowych z dziedziny magnetycznego rezonansu jądrowego – w kongresach AMPERE w Turku w 1972 roku, w Lipsku w 1979 roku, w Bukareszcie w 1976 roku, w Delft w 1980 roku, w Rzymie w 1991 roku, w Atenach w 1992 roku i w Canterbury w 1991 roku, a także w seminariach magnetycznego rezonansu jądrowego na uniwersytetach w Vancouver i w Waterloo (Kanada), w Laramie (USA) i w Nottingham (Wielka Brytania). Już w 1977 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, w 1984 roku Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w trakcie dalszej kariery Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Konsultant Instytutu Fizyki Jądrowej Bardzo szybko został asystentem i bardzo szybko też, bo jeszcze w 1958 roku, rozpoczął współpracę z kierowaną przez swojego przyjaciela, prof. Jacka W. Hennela, Pracownią, a następnie Zakładem Radiospektroskopii (MRJ, NMR) w Instytucie Fizyki Jądrowej w Krakowie. Właśnie w IFJ przygotował swoją pracę magisterską poświęconą zagadnieniom magnetycznego rezonansu jądrowego, a następnie, pod kierunkiem prof. Andrzeja Hrynkiewicza, również w IFJ, pracę doktorską zatytułowaną Relaksacja w magnetycznym rezonansie jądrowym w cieczach i gazach, obronioną w 1964 roku. Dalsza jego kariera naukowa była mocniej związana z Uniwersytetem
alma mater nr 245
85
Fot. Zasób zdjęć dawnego ZR IF UJ
Wypowiedź prof. Blicharskiego po wykładzie prof. Daniela Caneta z Université Henri Poincaré w Nancy, AMPERE XIII NMR School; Zakopane, 7 czerwca 2005
Jagiellońskim, jednak rozpoczęta wtedy ścisła współpraca naukowa z IFJ trwała latami. W Instytucie Fizyki Jądrowej korzystano z jego wiedzy, przez długie lata zatrudniając go na stanowisku konsultanta naukowego. Zakład Radiospektroskopii IF UJ Wcześniej, bo już w roku 1975 z Zakładu Fizyki Jądrowej IF UJ wyodrębnił się Zakład Radiospektroskopii, łączący specjalistów zarówno od magnetycznego rezonansu i relaksacji jądrowej, jak i od spektroskopii efektu Mössbauera. Wybrana nazwa znakomicie odzwierciedlała skrytą w sobie treść badań naukowych realizowanych z użyciem obu metod: niską energię kwantów promieniowania odpowiedzialnych za oba te efekty. Funkcję kierownika ZR prof. Blicharski pełnił od lipca 1975 roku przez 30 lat, aż do momentu przejścia na emeryturę 30 września 2005. W kierowanym przez Profesora Zakładzie obie grupy badawcze zachowały daleko idącą autonomię. Grupą badającą efekt Mössbauera kierował Krzysztof Tomala, późniejszy profesor, a w skład tego zespołu wchodzili Kazimierz Łątka, późniejszy profesor, oraz dr hab. Edward Görlich, natomiast grupą MRJ kierował sam Profesor i w skład tej grupy wchodzili dr hab. Waldemar Nosel, Danuta Kruk, wówczas doktor, oraz piszący te słowa. Z uwagi na specyfikę badań oraz zaawansowany poziom wykorzystywanej elektroniki kluczowo ważną osobą w Laboratorium Magnetycznego Rezonansu Jądrowego jest, oprócz fizyków, inżynier elektronik, w przypadku większej liczby instalacji zarządzający doświadczalnym centrum badawczym, wykonujący bieżące naprawy, zaopatrujący instalacje w gazy techniczne (ciekły azot lub ciekły hel). Wsparcie elektroniczne w Zakładzie Radiospektroskopii najpierw zapewniał technik Leszek Wojcieszak, który po pogorszeniu 86
alma mater nr 245
Dyskusja po wykładzie prof. Rodericka E. Wasylishena z University of Alberta w Edmonton w Kanadzie, AMPERE XIII NMR School; Zakopane, 7 czerwca 2005
stanu zdrowia zaczął pobierać świadczenia rentowe, po nim w ZR do emerytury pracował śp. mgr inż. Leszek Marszałek, następnie krótko mgr Nina Witomska, a wreszcie, zatrudniony do końca istnienia Zakładu Radiospektroskopii, elektronik i informatyk inż. Tomasz Malarz. W dawnym budynku Instytutu Fizyki, przy ul. Reymonta 4, bieżąca aktywność naukowa Zakładu Radiospektroskopii ogniskowała się w pokoju nr 211. Siedział w nim Leszek Marszałek, wszyscy doktoranci i jeden z pracowników. Ponadto mieściły się tam oba posiadane zestawy aparatury – zarówno relaksometr MRJ do pomiarów próbek cieczowych, jak i spektrometr EPR. Przynajmniej raz dziennie – w tym na herbatkę zakładową – zaglądał tam prof. Blicharski, Barbara, a także siedzący w pokoju nr 213 docent Nosel. Tam odbywały się zbyt późno ogłoszone seminaria, jeśli zwyczajowa sala seminaryjna nr 251 została wcześniej zarezerwowana przez kolegów z innych zakładów. W tym miejscu należy podkreślić szczególne znaczenie osobowości Leszka Marszałka, a także relację, jaka połączyła go z Profesorem. Leszek trafił do Zakładu Radiospektroskopii dopiero na początku lat 80., ale był najwcześniej urodzonym pracownikiem w historii ZR, starszym nawet od Profesora. Był też znakomitym ekspertem w dziedzinie elektroniki, a dzięki wiedzy i doświadczeniu życiowemu stał się mentorem dla młodszych kolegów, życzliwym pośrednikiem w relacjach z szefem, często doradcą, a czasami nawet powiernikiem samego Profesora. Działo się to jeszcze w czasach, gdy słowom nadawano odmienne znaczenia, podbój i następującą po nim niewolę nazwano przyjaźnią, a nowe znaczenie tego słowa wpisano do konstytucji. Leszek Marszałek pierwszy zwrócił uwagę na precyzyjne rozumienie słów i wyjątkowo poważne traktowanie ich znaczenia przez Profesora.
Ten ostatni w jakimś piśmie dla administracji użył zwrotu „niezbędnie potrzebne”, bo faktycznie taka była owa sprawa wyłuszczana w podaniu. Działający w duchu tamtych czasów urzędnik podanie zignorował całkowicie lub zrealizował częściowo, a Profesor w rozmowie z Leszkiem długo nie mógł się pogodzić z takim niedbalstwem, bo skoro w piśmie użył słowa „niezbędnie”, to przecież dokładnie tyle to znaczyło. Leszek spojrzał wtedy porozumiewawczo na drugiego kolegę, uniósł brwi i wyszeptał: „Szef jest kosmitą”. Inna sprawa, że to słuszne dążenie do staranności i precyzji miało różne aspekty. Kiedyś sam Leszek, przez niedopatrzenie, w jakimś e-mailu nie zwrócił się do Profesora, jak zawsze, „Drogi Jurku”, a zasmucony Profesor długo dociekał, czym niechcący uraził lubianego kolegę. Nauczył nas wtedy, że zdawkowe grzecznostki też coś znaczą i przecież niosą ze sobą skrycie sympatyczną, rzeczywistą treść. Profesor Blicharski, Leszek Marszałek, a także Waldemar Nosel reprezentowali zgodne poglądy polityczne, mieli podobne spojrzenie na świat, wreszcie hołdowali takiej samej epistemologii i przekonaniu o sensowności eschatologii. Ta zgodność stwarzała spójną bazę dla młodszych współpracowników ZR, podążających za ich przykładem. Na dziejach Zakładu Radiospektroskopii odcisnęły swój ślad dwa ogólniejsze zjawiska. Pierwszym z nich był wspólny dla nauki światowej rozwój technik przetwarzania danych, znacząco zmieniający styl pracy doświadczalnika. Drugim zjawiskiem, właściwym tylko dla naszego obszaru geograficznego, był upadek narzuconej nam z zewnątrz zbrodniczej utopii i wywołane nim skokowe osłabienie izolacji od świata. Na początku działalności w skład aparatury Laboratorium Magnetycznego Rezonansu Jądrowego w powstającym ZR weszły dwa zestawy. Były to: spektrometr elektronowego rezonansu paramagne-
Natomiast w czasie pobytu w Szkole Naukowej NMR w University of Waterloo Profesor przygotował zakup relaksometru wysokiej mocy WNS HB-65, skonstruowanego w związanej z tamtym uniwersytetem firmie Waterloo NMR Spectrometers, prowadzonej przez prof. Hartwiga Peemoellera, a który to przyrząd już wtedy (nieoczekiwanie) zmieścił się w zakresie możliwości finansowych ZR, stał się podstawowym narzędziem badawczym i dotąd jest jeszcze używany. Po przejściu na emeryturę prof. Blicharskiego kierownikiem Zakładu Radiospektroskopii został prof. Kazimierz Łątka. Dopiero wtedy, wypełniając wymogi polityki kadrowej UJ, do ZR dołączyła prof. Barbara Blicharska, która była związana z tym zakładem przez całą swoją karierę naukową. Potem jeszcze na krótki czas były zatrudnione w ZR na etacie adiunkta dwie osoby: ówcześnie dr Stefan Gaździński i dr Danuta Kruk, która wkrótce swój dalszy rozwój naukowy (aż do tytułu profesora) związała z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim; a po nich jeszcze jedynie dwie inne osoby zatrudnione na trzyletnie staże podoktorskie. Gdy Kazimierz Łątka w 2018 roku odszedł na emeryturę, Zakład Radiospektroskopii zlikwidowano.
lospinowych, rozwijał teorię relaksacji spinowo-rotacyjnej w cieczach i gazach, tworzył teorię relaksacji NMR w periodycznie zaburzonych układach spinowych, rozwijał teorię relaksacji dipolowej i multipolowej w wirującym układzie odniesienia, obliczył (tu wyjątkowo klasycznie) serię cewek poligonalnych dla wytwarzania jednorodnych pól magnetycznych oraz wytwarzania pól o stałych gradientach, analizował równanie Smoluchowskiego w obecności międzymolekularnych potencjałów izotropowych oraz w obecności potencjałów anizotropowych i badał możliwości wykorzystania tego równania dla teorii magnetycznej relaksacji jądrowej. Odkrył i opisał efekt interferencji oddziaływań NMR, przy użyciu spektroskopii relaksacyjnej NMR badał dynamikę molekularną w cieczach, w gazach i w kryształach plastycznych, także w ciekłych kryształach liotropowych, a wreszcie w układach biologicznych (w roztworach białek globularnych i w błonach fotosyntetycznych). Wyniki swoich badań przedstawił w około 180 pracach, opublikowanych w czasopismach naukowych i materiałach zagranicznych i krajowych konferencji naukowych.
Opus magnum
Wychowankowie Profesora, ich świadectwa
Dziełem życia prof. Blicharskiego są kwantowo-mechaniczne badania teoretyczne, na ogół poświęcone różnorodnym zagadnieniom magnetycznego rezonansu jądrowego, ale najczęściej magnetycznej relaksacji jądrowej. Prowadził teoretyczne badania magnetycznej relaksacji jądrowej w układach wie-
Długa lista odkryć i różnorodnych zagadnień badawczych rozwiązanych przez Profesora ukazuje nam owocną karierę kreatywnego fizyka teoretycznego. Jednak lista wychowanków Profesora ujawnia inne, może nawet nieoczekiwane, strony jego talentu.
Fot. Zasób zdjęć dawnego ZR IF UJ
tycznego oraz relaksometr niskiej mocy magnetycznego rezonansu jądrowego SES-26, skonstruowany w Samodzielnej Pracowni Echa Spinowego, kierowanej przez dr. inż. Zdzisława Florkowskiego w Instytucie Fizyki Jądrowej w Krakowie. Pracował przy częstości 26 MHz. Amplitudę sygnału protonów mobilnych mierzono w nim jako amplitudę echa spinowego, ręcznie odpisywaną przez eksperymentatora z ekranu. Szczególnie uciążliwe było to w noce eksperymentalne, spędzane przy badaniu zależności temperaturowych czasów relaksacji różnych badanych układów. Wcześniej sporządzano wykres na papierze półlogarytmicznym, a niewiele później logarytmowano zmierzone wartości i z pomocą ręcznego kalkulatora dopasowywano do nich prostą metodą najmniejszych kwadratów. W tamtych czasach komputery osobiste nie istniały jeszcze, na korytarzach czasami spotykało się kolegów z innych grup, którzy w specjalnych etui na pasie dumnie nosili swoje kalkulatory ręczne. Mimo tych niedostatków na relaksometrze SES-26 powstało wiele wartościowych publikacji i komunikatów naukowych. Przemiany w technikach opracowywania danych, jak i zniknięcie izolacji od świata zaszły w zbliżonym okresie. Niepostrzeżenie czasy się zmieniły i nagle możliwe stało się posiadanie aparatury najwyższej klasy, a nie tylko dorywczy dostęp do niej na wyjazdach naukowych. Dzięki swoim kontaktom Profesor umożliwił przekazanie dla ZR darowizny firmy farmaceutycznej Sandoz – spektrometru Bruker WH-90 wysokiej zdolności rozdzielczej. Został on przywieziony z Wiednia w 1990 roku przez jednego z pracowników.
Prof. Blicharski przewodniczy sesji, podczas której odbyła się dyskusja po wykładzie prof. Alexa L. MacKaya z University of British Columbia w Vancouver, AMPERE XIII NMR School; Zakopane, 7 czerwca 2005
Barbara i Jerzy Blicharscy podczas AMPERE XIII NMR School; słucha ekspert od NMR dla ksenonu prof. Jacques Fraissard z Université Pierre et Marie Curie w Paryżu; Zakopane, 10 czerwca 2005
alma mater nr 245
87
Fot. Zasób zdjęć dawnego ZR IF UJ
Pogoda w Tatrach bywa kapryśna. Opisując otoczenie Sarniej Skały Profesor dyskretnie skrywa za plecami parasol; wycieczka w Tatrach Zachodnich podczas AMPERE XIII NMR School; 8 czerwca 2005
Otóż prof. Blicharski był wybitnym teoretykiem w dziedzinie magnetycznej relaksacji jądrowej, jednakże zadziwia, że wychował pięcioro profesorów o różnych profilach naukowych. Wprawdzie jest wśród nich pani profesor kontynuująca teoretyczne badania dokładnie w Jego specjalności, jest profesor łączący w swoich badaniach podejście teoretyczne z podejściem doświadczalnym, lecz z wyraźną przewagą teorii, ale też jest trzech doświadczalników, zajmujących się biofizyką, fizyką fazy skondensowanej lub pograniczem obu tych dziedzin. A stało to się tak. Wprawdzie prof. Blicharski zawsze był teoretykiem magnetycznego rezonansu jądrowego, jednak jako visiting professor w University of British Columbia w 1975 roku, we współpracy z prof. Myerem Bloomem, zainteresował się doświadczalnym NMR-em i jego, wtedy pionierskimi, zastosowaniami w biologii. Potem, po powrocie do Krakowa, młody docent Blicharski potrafił zainspirować właśnie tymi zagadnieniami swoich wychowanków, którzy zajęli się badaniami biofizycznymi o bardzo fizycznym profilu, prowadzonymi pod Jego kierunkiem. Następnie troskliwie zadbał o ich rozwój naukowy, przecież jeszcze w okresie znaczącej izolacji nauki polskiej od zachodnioeuropejskiego czy od amerykańskiego środowiska naukowego, trzem z nich zapewniając kontakty z badaczami niemieckimi, ale też z badaczami kanadyjskimi, aczkolwiek po drugiej stronie kontynentu amerykańskiego, bo w Ontario. Dwóch wysłał kolejno na staż podoktorski na University of Waterloo, do prof. Mika Pintara, a potem trzeciego, najmłodszego z nich, do wychowanka Pintara – prof. Hartwiga Peemoellera, pracującego tam na tym samym wydziale. Faktycznie z fascynacją biofizyką było coś na rzeczy, bo zaciekawiony Profesor systematycznie jeździł na zimowe Szkoły Naukowe Biologów, potem na zimowe 88
alma mater nr 245
Kontynuator idei szkół NMR prof. Stefan Jurga UAM (zmarł 15 marca 2022). Już w następnym roku zastąpił prof. Blicharskiego. Uczestnicy szkół spotkali się w Poznaniu i w Wierzbie na Mazurach. AMPERE XIII NMR School; Zakopane, 8 czerwca 2005
Szkoły Naukowe Biologii Molekularnej, a jak te znowu zmieniły nazwę – na Naukowe Seminaria Instytutu Biologii Molekularnej UJ w Szczawnicy lub w Rabce. Przez długie lata wykładał biofizykę studentom fizyki. Warto wspomnieć również, że syn Profesora, Wojciech, zajął się biofizyką i pod kierunkiem swojego imiennika, prof. Froncisza, obronił pracę doktorską na Wydziale BBiB UJ. Kilku profesorów uważających się za Jego naukowych wychowanków spróbowało ująć w słowa wpływ osoby Jerzego Blicharskiego, podając swoje świadectwa. Profesor Czesław Kapusta zaznaczył atrakcyjność Jego osobowości, akcentując stosunkowo krótki czas bezpośredniego wzajemnego oddziaływania: Do zespołu (wówczas docenta) Jerzego Blicharskiego trafiłem jako magistrant, na czwartym roku studiów fizyki. Przyciągnęła mnie zarówno zaproponowana przez Niego tematyka – badanie procesów relaksacji w molekułach, jak i metoda badawcza – magnetyczny rezonans jądrowy, i zaraz podkreślił inspirujący wpływ tego spotkania na swą przyszłą działalność naukową: Zapoznanie się z tą metodą umożliwiło mi późniejsze wykorzystywanie jej w mojej pracy naukowej do badań materiałów magnetycznych, pozwalając, między innymi, na wyznaczenie wkładu do anizotropii magnetycznej od atomów na określonych miejscach w strukturze krystalicznej materiałów na magnesy trwałe nowej generacji oraz na określenie mikroskopowego źródła efektu „kolosalnego magnetooporu” w tlenkowych materiałach perowskitowych. W swoim świadectwie prof. Władysław Węglarz też bardzo szybko przeszedł do spraw naukowych: Jurkowi Blicharskiemu zawdzięczam solidną porcję wiedzy z zakresu podstaw teoretycznych magnetycznego rezonansu jądrowego, co zwłaszcza doceniam obecnie, zajmując się na co dzień obrazowaniem biomedycznym – jedną z kilku dziedzin wykorzystujących to zjawisko
fizyczne do praktycznych zastosowań. Zaraz jednak zaakcentował: Z Jurkiem kiedyś przeszedłem na ty (po doktoracie oczywiście), więc pozwoliłem sobie na bezpośredni ton wypowiedzi, o czym za chwilę. Najstarszy z wychowanków, Wlad T. Sobol, Ph.D., obecnie professor emeritus z Radiology Department, Heersink School of Medicine, University of Alabama w Birmingham w USA, tak wspomina oddziaływanie prof. Blicharskiego: We wczesnych latach 70., jako asystent w Zakładzie Fizyki Molekularnej Uniwersytetu Śląskiego, wyjechałem na staż naukowy w grupie prof. Hennela w Instytucie Fizyki Jądrowej. W trakcie stażu docent (ówczesny) Jerzy S. Blicharski zaproponował mi zrobienie doktoratu na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wybrałem teorię kształtu linii MRJ jonów ND4+ tunelujących w ciałach stałych. Tak się zaczęła moja współpraca z człowiekiem, który odegrał kluczową rolę w mojej karierze naukowej. Za pracę doktorską dostałem nagrodę ministra, ale sam projekt przyniósł mi dużo więcej: bliski kontakt z naukowcem światowego kalibru i wspaniałym człowiekiem. Mijały lata, nasze kariery zawodowe potoczyły się odmiennymi torami, ale prywatne kontakty nie zanikły – promotor doktoratu stał się bliskim kolegą, prof. Blicharski przekształcił się w Jurka. Spotykaliśmy się sporadycznie: a to w Kanadzie na Szkole Letniej NMR u Mika Pintara, a to na Szkole AMPERE, którą Jurek prowadził w Zakopanem. Zawsze serdecznie i ciepło. Profesor Sobol nie był tu wyjątkiem. Podobnie jak zwracanie szczególnej uwagi na głębokie zrozumienie słów, prof. Blicharski miał też zwyczaje, których zawsze przestrzegał: zaraz po obronie doktoratu przez każdego swojego wychowanka przekształcał się w Jurka. Z reguły było to zaczynem przyszłej przyjaźni. Profesor stał się Jurkiem dla obu Leszków elektroników, dla Tomasza już nie zdążył, gdyż zbyt szybko poszedł na emeryturę.
Dzieło ulubione Oprócz umiejętności skutecznej inspiracji, prof. Blicharskiego wyróżniał rzadki wśród fizyków, niestety, często preferujących działalność samotniczą, nieprzeciętny talent do integrowania środowiska naukowego zajmującego się Jego dziedziną badawczą. Najpierw zapraszał swoich współpracowników do Przemyśla, później, gdy gniazdo rodzinne w Przemyślu przestało istnieć, starał się integrować swoich studentów, zapraszając ich do swojego domu w Dolinie Ojcowskiej. Jednakże z Jego talentu do integracji wyrosło dzieło większe: rozpoczęta w 1993 roku Szkoła Magnetycznego Rezonansu Jądrowego, będąca forum dyskusji nad najnowszymi problemami tej dziedziny. Metodycznie rozwijał swoje ulubione dzieło. W pierwszych latach, by szeroko rozpropagować Szkołę w środowisku polskim, NMR School miała swoją część polskojęzyczną i część anglojęzyczną, ale krzepła i już od 1998 była firmowana przez Groupement AMPERE, jako AMPERE VI NMR School. Ujawniło się wtedy, że w sercu Profesora mieszkały nie tylko okolice Przemyśla i Dolinki Podkrakowskie. Organizowane przezeń Szkoły odbywały się zawsze w Zakopanem. Oprócz intensywnej pracy seminaryjnej, Profesor zaznajamiał uczestników z żywym folklorem Podhala. Na wieczorne spotkania uczestników Szkoły zapraszano góralskie zespoły pieśni i tańca. Naukowcy z różnych stron świata śpiewali i tańczyli z nimi, a przy okazji mieli szanse poznać specyfikę Tatr i fenomen góralszczyzny. Franz Fujara, niemiecki profesor mający odległe polskie korzenie, w dzień powrotu ze Szkoły gnał na zakopiańską Targowicę, aby dowieźć do swojego domu w Darmstadt świeży słodki bundz. Na wieczornych spotkaniach uczestnikom towarzyszyła nie tylko muzyka etniczna, ale też muzyka klasyczna. Jeden z uczestników – profesor Dieter Michel z Lipska, podczas każdej Szkoły dawał w kościele Świętego Krzy-
ża na Parcelach Urzędniczych koncert organowy, a specjalnie zaproszeni przez Barbarę Blicharską soliści zespołu Sinfonietta Cracovia wykonywali niezwykły wieczorny koncert na skrzypce i na harfę. Przypadkiem dla Szkoły, w 1997 roku jeszcze nazywającej się V Seminarium MRJ, termin jej końca pokrył się z wizytą Jana Pawła II w Zakopanem. Chętni uczestnicy dostali miejscówki w sektorze VC i wzięli udział we mszy świętej pod Krokwią 6 czerwca 1997, a dzień później ponad autokarem wiozącym uczestników wracających z właśnie zakończonego seminarium do Krakowa, przez łuk tęczy przeleciała papieska eskadra śmigłowcowa. Cichym bohaterem tych spotkań była Barbara, żona Profesora, której wybitnemu talentowi organizacyjnemu i mrówczej pracy Szkoły NMR zawdzięczały udaną atmosferę i niezwykły klimat. Potrafiła znaleźć właściwe miejsce i zatroszczyć się o wszystkie szczegóły, a co nie najmniej ważne – zorganizować to wydarzenie niezwykle sprawnie i tanio. Pierwsze Szkoły organizowała w zakopiańskich domach pracy twórczej UJ: w „Lonce”, w „Ładzie” i w dawnym „Pod Berłami”. Uczestnicy byli kwaterowani w pokojach dwuosobowych. Profesorowie Kees de Lange i Elliott Burnell wspominali wtedy swoje czasy studenckie, kiedy obaj dzielili dwuosobowy pokój w tym samym akademiku. Wykłady miały miejsce w salach seminaryjnych domów pracy twórczej, w przerwach obrad Profesor prowadził uczestników na wycieczki w dolinki reglowe Tatr lub na regle (szczególnie polubił Sarnią Skałę), a na jego Szkole pojawiali się wszyscy najważniejsi światowi specjaliści NMR-u. Dla jednego z nich, noblisty sir Petera Mansfielda, prof. Blicharski stał się promotorem w przewodzie doktoratu honoris causa na Uniwersytecie Jagiellońskim, przyznanego, co trzeba zaznaczyć, jeszcze na trzy lata przed uzyskaniem przezeń Nagrody Nobla z fizjologii i medycyny (2003). Późniejsze zmiany w uregulowaniach prawnych zakończyły erę kameralnych,
niemal rodzinnych, a przy tym niezwykle tanich spotkań dyskusyjnych szerokiego międzynarodowego grona badaczy. Nawet talent organizacyjny Barbary nie wystarczył. Następne Szkoły upodobniły się do innych konferencji. W sumie do 2005 roku Profesor zorganizował 13 numerowanych konferencji. Od 2006 przekazał organizowanie AMPERE NMR School kolegom z ośrodka poznańskiego. Kontynuacji podjął się prof. Stefan Jurga z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Następna Szkoła, na prośbę Profesora już bez zaznaczonego kolejnego numeru, odbyła się w Poznaniu i w Wierzbie na Mazurach. Tę Szkołę Jerzy Blicharski odwiedził już jako gość honorowy. Stworzona przez Niego Szkoła nadal trwa, choć kontynuator, prof. Stefan Jurga, o parę miesięcy poprzedził Jerzego Blicharskiego w tej samej drodze (zmarł 15 marca 2022). Pożegnanie W dniu Bożego Narodzenia 2022 roku Profesor zmarł, a 30 grudnia 2022 w kościele pod wezwaniem Świętego Jana Chrzciciela w Korzkwi, tym samym, w którym brali ślub rodzice Barbary, a Ona sama została ochrzczona, o godzinie 12.30, po półgodzinnym różańcu, została odprawiona msza święta za duszę prof. Jerzego Stanisława Blicharskiego. Potem Jego ciało przeniesiono na cmentarz parafialny do grobowca rodzinnego. Towarzyszyła Mu rodzina, przyjaciele, koledzy i wychowankowie. Jerzy S. Blicharski odszedł, ale Jurek pozostanie w mej pamięci jako naukowiec wybitny, jako człowiek wspaniały, jako przyjaciel serdeczny – napisał prof. Wlad Sobol, wyrażając myśli wszystkich wychowanków. Owym studentem, wspomnianym na początku, był piszący te słowa, a ten tekst jest też jego świadectwem.
Hubert Harańczyk
Instytut Fizyki im. Mariana Smoluchowskiego, Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ
Wychowankami prof. Blicharskiego czuje się pięcioro profesorów: Wlad T. Sobol, Ph.D., obecnie professor emeritus (Radiology Department, Heersink School of Medicine, University of Alabama w Birmingham, USA), Czesław Kapusta (Akademia Górniczo-Hutnicza), Hubert Harańczyk (Uniwersytet Jagielloński), Władysław Węglarz (Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk), Danuta Kruk (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski). Profesor Blicharski wypromował dziewięciu doktorów: Stanisława Sagnowskiego, Władysława (Wlada) Sobola, Marka Rydzego, Huberta Harańczyka, Adama Wolaka, Władysława P. Węglarza, Grzegorza Jasińskiego, Macieja Kluzę, Macieja Krzystyniaka. W Zakładzie Radiospektroskopii pracowali: Jerzy Stanisław Blicharski, Krzysztof Tomala, Waldemar Nosel, Kazimierz Łątka, Edward Goerlich, Leszek Wojcieszak – wszyscy od początku istnienia ZR, Hubert Harańczyk, Leszek Marszałek, Danuta Kruk (z d. Staśczak), Stefan Gaździński, Nina Witomska, Tomasz Malarz, Barbara Blicharska (z d. Tomczyk, zwiąalma mater nr 245 89 zana z ZR od początku jego istnienia, w ZR od emerytury prof. Blicharskiego), Magdalena Witek (z d. Hyjek), Piotr Nowak.
Półka nowości Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego David Rooney O czasie. Historia cywilizacji w dwunastu zegarach Codziennie wiele razy sprawdzamy, która jest godzina, ale czy wiemy, jaką rolę pomiar czasu odegrał w rozwoju cywilizacji? Zegary dały władzę politykom, dowódcom armii i szefom firm, wpływając na kształt współczesnego świata. W jaki sposób? David Rooney bierze pod lupę dwanaście zegarów, które odegrały kluczową rolę w różnych epokach i kulturach. Przyglądamy się najciekawszym wynalazkom w historii zegarmistrzostwa – od średniowiecznych zegarów wodnych przez renesansowe klepsydry, aż po krążące nad nami satelity. Autor opisuje sposób ogłaszania ciszy nocnej za pomocą wież bębnowych w cesarskim Pekinie, historię zamachu bombowego zorganizowanego przez sufrażystki w edynburskim obserwatorium astronomicznym czy kulisy kontrowersyjnego konkursu na telefoniczną zegarynkę. O czasie to książka o skomplikowanych mechanizmach, które wpłynęły na rozwój społeczeństwa, zmiany kulturowe i technologiczne. Pełna zachwytu i niepokoju opowieść o czasie, która jest także opowieścią o nas. Emi Yagi Dziennik pustki Shibata czuje się wykorzystywana w firmie, w której pracuje od kilku lat. Drobne, ale uciążliwe dodatkowe obowiązki, zrzucane na nią ze względu na płeć, są jej codziennością. Wyczerpana tą sytuacją, kłamie, że spodziewa się dziecka. To całkowicie zmienia nie tylko jej pozycję w pracy, ale także całe życie. Odgrywanie roli przyszłej matki okazuje się zaskakująco komfortowe i pochłania ją bez reszty. Z dnia na dzień granica między kłamstwem a prawdą coraz bardziej się zaciera. Dziennik pustki, miejscami surrealistyczny i pełen cierpkiego humoru, jest zapisem samotności, jakiej doświadczają kobiety. Japońskie społeczeństwo zapewnia jedynie powierzchowne rozwiązania i pozorne zrozumienie. Urodzisz – piekło, nie urodzisz – też piekło. Shibata postanawia zadbać o bezpieczne miejsce tylko dla siebie, pielęgnując w sobie małe kłamstwo. Jaką przyszłość przyniesie „rozwiązanie”? Ta opowieść o kłamstwie w przewrotny sposób obnaża prawdę o społeczeństwach, w których wartość jednostki jest mierzona jej użytecznością dla innych i gotowością do odgrywania z góry wyznaczonych ról. Adrianna Wosińska
90
alma mater nr 245
Polska Akademia Nauk Polski Słownik Biograficzny Zeszyt 221 (tom LIV/2) obejmuje hasła: Tomasz z Bodzentyna – Tomicki Józef Wśród postaci z czasów średniowiecza zwracają uwagę Tomasz z Tilbury i Wrocławia (1297–1378) – lekarz, sufragan wrocławski, oraz Tomek z Węgleszyna (zm. 1409) – starosta generalny Wielkopolski, agent krzyżacki. Wiek XVI reprezentuje Jan Tomicki (ok. 1521–1575) – kasztelan gnieźnieński, a wiek XVII – mistyczka Zofia Tomicka (1595– 1633). Z zakresu kultury okresu oświecenia występują Dyzma Bończa Tomaszewski (1749–1825) – poeta, sekretarz konfederacji targowickiej i dla wielu jej ikona, Michał Bończa Tomaszewski (zm. 1813) – dramatopisarz, Mikołaj Tomaszewski (1755–1814) – ksiądz, matematyk i jakobin, Carlo Tomatis (ok. 1739–1797) – pierwszy antreprener teatru Stanisława Augusta, szuler i aferzysta, oraz jego żona, Caterina Tomatis (1747–1792) – tancerka baletowa, królewska metresa. Jest tu też obecna Antonina Tomaszewska (ok. 1814 – po 1839) – słynna w Europie uczestniczka powstania listopadowego, oraz Klemens Tomczek (1860–1884) – podróżnik, badacz Afryki. Z przedstawicieli sztuk pięknych należy wymienić Jana Tombińskiego (1850–1917) – rzeźbiarza i kamieniarza, Henryka Tomaszewskiego (1906–1993) – rzeźbiarza specjalizującego się w szkle artystycznym, i Wacława Tomaszewskiego (1884–1969) – architekta. Są tu też Tadeusz Tomaszewski (1910–2000) – psycholog, i Wiktor Tomaszewski (1907–1995) – lekarz, emigrant, docent uniwersytetu w Edynburgu, a także Bolesław Tomaszewski (1909–1985) – podpułkownik AK i działacz WiN, więzień stalinowski. Najmłodszym bohaterem zeszytu jest Michał Tomaszek (1960–1991) – zamordowany w Peru franciszkanin, błogosławiony Kościoła katolickiego. Polski Słownik Biograficzny Zeszyt 222 (tom LIV/3) obejmuje hasła: Tomicki Józef – Towarnicki Ambroży Wagą i znaczeniem góruje w zeszycie Piotr Tomicki (ok. 1464–1535) – biskup krakowski, podkanclerzy koronny. Równie ważna jest postać Mikołaja Torosowicza (ok. 1602–1681) – pierwszego ormiańskokatolickiego arcybiskupa Lwowa. Szczególnie dużo jest w zeszycie przedstawicieli literatury i sztuk pięknych. Są to, między innymi: Stanisław Tondos (1854– 1917) – malarz, Beniamin Torbe (1858–1931) – architekt, Feliks Topolski (1907–1989) – malarz i rysownik, Abram Topor (1903–1992) – rzeźbiarz i malarz, jego syn Roland Topor (1938–1997) – francuski rysownik, malarz i grafik, Olga Totwen (1895–1965) – scenografka i reżyserka teatrów marionetek, Marian Toporowski (1901–1971) – krytyk i tłumacz, oraz Barbara Toporska (1913–1985) – pisarka. Podobnie brzmią nazwiska i profesje Stanisława Tomkowicza (1850–1933) – historyka sztuki i konserwatora, oraz Władysława Tomkiewicza (1899–1982) – historyka
sztuki i historyka. Nauki historyczne reprezentuje zwłaszcza Jerzy Topolski (1928–1998). Występują też w zeszycie działacze komunistyczni: Witold Tomorowicz (1893–1937) – stracony w ZSRR, oraz małżeństwo Henryk Toruńczyk (1909–1966) – pułkownik KBW, i Romana Toruńczyk (1915–2000) – historyczka. Osobne miejsca zajmują Wasyl Tomilenko (zm. 1638) – uczestnik kozackiego powstania Pawluka, Jacques Luc Toux de Salvert (ok. 1705 – 1797) – mason i alchemik, oraz Władysław Toruń (1889–1924) – lotnik, podpułkownik WP.
Wydawnictwo „Znak” Piotr Sztompka, Marcin Milczarski Kopia zapasowa. O życiu, społeczeństwie i socjologii z Piotrem Sztompką rozmawia Marcin Milczarski Sapere aude – Odważ się być mądrym. Ta horacjańska maksyma stała się dewizą Piotra Sztompki. Dorastał w trudnych czasach. Choć urodził się w Warszawie, całe swoje życie związał z Krakowem. Mimo przeciwności losu był zdeterminowany i uparty w dążeniu do celu. W latach 70. wyjechał na pobyty stypendialne do Harvardu i Berkeley. Tam, na kupionej za 70 dolarów maszynie do pisania listów, stworzył książkę, która otworzyła mu drogę do międzynarodowej kariery. W rozmowie z Marcinem Milczarskim opowiada, jak z ucznia sam stał się mistrzem, jak ważną rolę w jego życiu odegrały najbliższe mu osoby, i o tym, że trzeba starać się reżyserować sytuacje i zwiększać prawdopodobieństwo „przypadków”. One nadal, oczywiście, pozostają zbiegami okoliczności, ale jednak okoliczności jakoś przygotowywanych, co daje nieporównanie większą szansę, że coś się uda. Piotr Sztompka Wiarygodność. Sekret dobrych relacji Nie możemy żyć bez relacji z innymi ludźmi. By je nawiązywać i utrzymywać, niezbędna jest wiarygodność. Od narodzin po ostatnie dni otaczani jesteśmy przez ludzi. Łączące nas z nimi relacje przyjmują najróżniejszą postać. Mogą być przelotne albo długotrwałe, formalne albo „na luzie”, stosownie do zajmowanej pozycji społecznej czy miejsca pracy. Wreszcie są i takie relacje, które angażują emocje, tak ważne dla kultywowania więzi rodzinnych i przyjacielskich. Jakie reguły kierują interakcjami między ludźmi? Jak postępować, by wzbudzać zaufanie? Dlaczego realizowanie oczekiwań i zobowiązań jest kluczowe w utrzymywaniu dobrych relacji? Książka Piotra Sztompki nie jest podręcznikiem akademickim skierowanym wyłącznie do socjologów. Jest przede wszystkim drogowskazem dla każdego z nas, jak być wiarygodnym, ponieważ relacje z innymi są jedną z najważniejszych potrzeb ludzkich. A samotność jest jedną z najbardziej bolesnych deprywacji.
Agencja Rozwoju Miasta Krakowa Sp. z o.o. Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum Wesoła wczoraj i dziś [Wesoła], ten stosunkowo niewielki, lecz strategicznie położony obszar miasta, ma ciekawą i niezwykłą przeszłość, która wpłynęła na jego dzisiejszy kształt. Zaś troska o zachowanie spuścizny tej niezwykłej przeszłości determinuje to, w jaki sposób będzie się on rozwijał w przyszłości. Obszar znajdujący się za Bramą na Gródku (w XIV wieku zastąpioną przez Bramę Mikołajską), choć należał do krakowskich przedmieść, nie był wcale miejscem pustym czy zapomnianym. Tędy prowadził gęsto uczęszczany szlak handlowy na Ruś, czego pamiątką jest przedlokacyjny kościół pod wezwaniem św. Mikołaja – patrona znanego i cenionego w całym świecie wschodnim. Teren ten, bogaty w cieki wodne zasilające położone niedaleko stare koryto Wisły oraz liczne stawy, był też miejscem, gdzie rozwijała się przedprzemysłowa produkcja włókiennicza. [...] Podczas reform Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzonych przez Hugona Kołłątaja pod szyldem Komisji Edukacji Narodowej, na Wesołą trafiły dwa zakłady naukowe. Najpierw, w 1783 roku, pojawił się tutaj uniwersytecki ogród botaniczny (nieodległy budynek dawnego kolegium jezuickiego wyremontowano i przystosowano dla potrzeb uniwersyteckiego obserwatorium astronomicznego). O wiele ważniejsze okazało się umieszczenie na Wesołej istniejącej od 1780 roku kliniki uniwersyteckiej, do tej pory mieszczącej się w ciasnych zabudowaniach przy kościele św. Barbary. Kliniki, a więc szpitala, gdzie – oprócz leczenia chorych – naucza się medycyny, bazując na przypadkach znajdujących się w nim chorych („przy łóżku chorego”, od greckiego kline – łóżko). Był to nowy, wprowadzany w całej Europie model nauczania medycyny, obowiązujący do dziś. [...] Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum oraz Agencja Rozwoju Miasta Krakowa sp. z o.o., która otrzymała od miasta część terenu Wesołej kupionego od Szpitala Uniwersyteckiego, podjęły wyzwanie mające na celu upamiętnienie medycznego dziedzictwa Wesołej. 20 maja 2022, w obecności prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego, prorektor UJ ds. CM prof. Tomasz Grodzicki oraz prezes ARMK dr Jan Pamuła podpisali list intencyjny dotyczący utworzenia szlaku Via Medicorum. Pozwoli on pójść nie tylko tropem odkryć naukowych, będących kamieniami milowymi w rozwoju polskiej, ale także europejskiej czy światowej medycyny. Da też zwiedzającym możliwość poznania ciekawej i pięknej architektury, do tej pory przysłanianej przez medyczną funkcję budynków. Będzie to nie tylko „produkt” dla turystów, ale również wyzwanie dla mieszkańców Krakowa, którzy do tej pory znali Wesołą głównie poprzez pryzmat poszukiwania ulgi w cierpieniu. Szlak składać się będzie zarówno z elementu widzialnego (oznaczenie w terenie), jak i wirtualnego – strony internetowej będącej bazą danych o budynkach na Wesołej i ich historii. [...] Szlak taki stanowiłby zaczątek prawdziwego szlaku kulturowego, a więc wytyczonego i oznaczonego szlaku materialnego łączącego unikatowe miejsca, reprezentatywne nie tylko dla dorobku kulturowego społeczności akademickiej i miejskiej Krakowa. [...] Wszystko to z czasem pozwoliłoby na stworzenie szlaku o znaczeniu nie tylko lokalnym, ale regionalnym czy wręcz międzynarodowym. Taki bowiem potencjał tkwi w historii i dziedzictwie krakowskiej Wesołej. Michał Chlipała
alma mater nr 245
91
KLUB CZYTELNIKA „ALMA MATER” Szanowni Państwo! Ukazujące się od 1996 roku czasopismo uniwersyteckie „Alma Mater” służy do prezentacji życia wspólnoty akademickiej najstarszej polskiej uczelni. W ciągu dwudziestu siedmiu lat – dzięki wspólnemu wysiłkowi autorów, współpracow ników i redaktorów, dzięki życzliwości Czytelników i zaangażowaniu władz UJ – udało się stworzyć otwarte forum wymiany informacji i poglądów. Sukce sywnie zwiększała się częstotliwość ukazywania się pisma – kwartalnik stał się najpierw dwumiesięcznikiem, a następnie miesięcznikiem. Wszystkim osobom zainteresowanym regularnym otrzymywaniem najnow szych edycji uniwersyteckiego czasopisma proponujemy członkostwo w Klubie Czytelnika „Alma Mater”. Każdy, kto wpłaci na konto Uniwersytetu Jagielloń skiego dowolną kwotę, pozwalającą na opłacenie kosztów przesyłki poczto wej, staje się członkiem naszego Klubu. Każdy Klubowicz otrzymuje pocztą gratisowy egzemplarz kolejnych numerów miesięcznika „Alma Mater”. Fun dusze zgromadzone dzięki hojności naszych Czytelników przeznaczamy na pokrycie kosztów druku i dystrybucji pisma.
Dokonując wpłaty na podane w stopce redakcyjnej konto, prosimy o powiadomienie redakcji przez wysłanie e-maila (almamater@uj.edu.pl) lub przesłanie wypełnionej deklaracji na adres: 31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3. Imię i nazwisko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Adres . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Telefon – faks – e-mail. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Absolwent UJ: tak
nie
Jeśli tak, proszę podać wydział, kierunek i rok ukończenia studiów:
.......................................................................................... Deklaruję wpłatę (darowiznę) w wysokości . . . . . . . . . . na konto Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2022 roku. Proszę o zap is an ie mnie do Klubu Czytelnika „Alma Mater” i regularne przesyłanie miesięcznika UJ. Wyrażam zgodę – nie wyrażam zgody (niewłaściwe skreślić) na opublikowanie mojego imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania na liście członków Klubu w miesięczniku „Alma Mater”. Podpis . . . . . . . . . . . . . . . . . 92
alma mater nr 245