Alma mater 179

Page 1

n r

1 7 9 / 2 0 1 5

n u m e r

s p e c j a l n y

1 7 9 / 2 0 1 5


Warta honorowa przed Dębem Wolności; 6 listopada 2014 Fot. Anna Wojnar


Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Karty aresztowania


ALMA MATER SPIS TREŚCI

miesięcznik Uniwersytetu Jagiellońskiego numer specjalny 179, listopad 2015 ADRES RE­DAK­CJI 31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3 tel. 12 663 23 50 e-mail: al­mamater@uj.edu.pl www.al­ma­ma­ter.uj.edu.pl

RADA PRO­GRA­MO­WA Zbigniew Iwański Antoni Jackowski Zdzisław Pietrzyk Aleksander B. Skot­nic­ki Joachim Śliwa

Irena Paczyńska – INTELLIGENZAKTION W LISTOPADZIE 1939 ROKU . ..................................... Zygmunt Starachowicz – CISZA I SPOKÓJ ZNIKNĘŁY BEZ ŚLADU . ............................................... Katarzyna Starachowicz – ROZSTRZELANY 10 WRZEŚNIA 1944 . ................................................... Franciszek Wasyl – PAMIĘTNIK ZYGMUNTA STARACHOWICZA .................................................. Anna M. Komornicka – WSPOMNIENIA O PROFESORACH UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO . ...................................................................................... Alicja Zemanek – NIE POSZEDŁ NA ZAPOWIEDZIANY WYKŁAD... . ........................................... Anna Środoń, Marcin Banaś – WOJENNE LOSY GLOBUSA JAGIELLOŃSKIEGO I GLOBUSA BYLICY . ....................................................................................................................... Antoni Jackowski – OSTATNI PRZED WOJNĄ ZJAZD POLSKICH GEOGRAFÓW W KRAKOWIE . .. Irena Paczyńska – O UWOLNIENIE UCZONYCH . .............................................................................. PAMIĘTAMY! . ........................................................................................................................................

OPIEKA ME­RY­TO­RYCZ­NA Franciszek Ziejka REDAKCJA Rita Pagacz-Moczarska – redaktor naczelna Zofia Ciećkiewicz – sekretarz redakcji Anna Wojnar – fotoreporter

WYDAWCA Uniwersytet Jagielloński 31-007 Kraków, ul. Gołębia 24 PRZY­GO­TO­WA­NIE DO DRU­KU Opracowanie koncepcji pisma Rita Pagacz-Moczarska Opracowanie graficzne i łamanie Agencja Reklamowa „NOVUM” www.novum.krakow.pl Korekta – Elżbieta Białoń, Ewa Dąbrowska DRUK Drukarnia Pasaż sp. z o.o. 30-363 Kraków, ul. Rydlówka 24 Okładka, pierwsza strona: Wejście główne do Collegium Novum Fot. Anna Wojnar czwarta strona: Tablica upamiętniająca ofiary Sonderaktion Krakau Fot. Anna Wojnar

Numer zamknięto 30 października 2015

ISSN 1427-1176

nakład: 4000 egz.

konto : Uniwersytet Jagielloński PEKAO SA 87124047221111000048544672 z dopiskiem: ALMA MATER – darowizna

Ze zbiorów Muzeum UJ

Redakcja nie zwraca tekstów nie­za­mó­wio­nych, zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmian tytułów oraz zmian redakcyjnych w nadesłanych tekstach, nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń

14 30 31 33 34 40 46 50 58 91


Aresztowanie profesorów UJ 6 listopada 1939 w ramach Sonderaktion Krakau, mal. Mieczysław Wątorski


OD REDAKCJI N

ie zapomnijcie naszej śmierci, nie dajcie jej zmarnować – te słowa, wypowiedziane przez prof. Stanisława Estreichera w grudniu 1939 roku, tuż przed śmiercią w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego traktuje jako wielkie zobowiązanie. Dlatego od 76 lat co roku 6 listopada, w rocznicę Sonderaktion Krakau – podstępnego aresztowania w uniwersyteckim budynku Collegium Novum 183 krakowskich uczonych, wśród których był prof. Estreicher – oddaje hołd ofiarom tego brutalnego zamachu na polską inteligencję. Niepowtarzalny charakter nadaje obchodom uroczystość organizowana w historycznej sali numer 56, gdzie rozpoczął się dramat aresztowanych. Tam, w obecności władz UJ i przedstawicieli rodzin ofiar Sonderaktion Krakau, odczytywany jest Apel Poległych. Od kilkunastu lat dzień 6 listopada stał się również symbolicznym Dniem Pamięci, podczas którego społeczność akademicka wspomina także innych zmarłych profesorów, pracowników i studentów związanych z krakowską Almae Matris. Wiązanki kwiatów składane są przed trzema tablicami w Collegium Novum upamiętniającymi: męczeństwo zamordowanych profesorów Uniwersytetu we Lwowie, zbrodnię katyńską oraz ofiary Sonderaktion Krakau, a także przed znajdującym się przy Collegium Novum Dębem Wolności, gdzie umieszczona została ziemia z miejsc męczeństwa krakowskich uczonych – z obozów Sachsenhausen, Dachau oraz z Katynia. Płoną znicze na krakowskich cmentarzach... W tym roku po raz pierwszy obchody 6 listopada odbędą się pod hasłem Akademickiego Dnia Pamięci, w którego organizację, oprócz Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaangażowały się także inne krakowskie uczelnie. Pamiętamy! Rita Pagacz-Moczarska


SŁOWO OD REKTORA U

progu XXI wieku wydawać by się mogło, że naczelna dewiza Uniwersytetu Jagiellońskiego Plus ratio quam vis na jego ideowym sztandarze widniała zawsze, że nigdy nie straciła na swej aktualności. Tak, niestety, nie było. Najlepszym – a właściwie najgorszym z możliwych – przykładem jest akcja pacyfikacyjna niemieckich okupantów, przeprowadzona podstępnie w Collegium Novum w dniu 6 listopada 1939 roku, która przeszła do historii jako Sonderaktion Krakau (Akcja Specjalna Kraków). Aresztowanie – ku powszechnemu oburzeniu światowego środowiska akademickiego i nie tylko – profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej oraz kilku innych szkół wyższych, a następnie wywiezienie do obozów w Sachsenhausen-Oranienburgu i Dachau miało jeden cel: stłamszenie, złamanie, a w efekcie końcowym likwidację polskiej elity naukowej. Późniejsze aresztowania przedstawicieli tej elity oraz sukcesywne zamykanie szkół wyższych jednoznacznie potwierdziły zamiary okupanta. Dla wywiezionych profesorów, dla ich rodzin i najbliższych nastał mroczny czas dramatu i łez. Dla całego środowiska naukowego, zarówno w Polsce, w Europie, jak i na świecie, Sonderaktion Krakau stanowiła potężny cios w akademickie serce. Jasne stało się dramatyczne przesłanie – że nie zawsze plus ratio quam vis. Pomimo determinacji w owych zabiegach okupant nie osiągnął założonego celu. Ci wspaniali, dzielni, niezapomniani ludzie nie poddali się, nie złamali. Za tę postawę i wolę udowodnienia, że jednak plus ratio quam vis, jesteśmy im wdzięczni, na zawsze zachowując w pamięci ich bohaterską postawę i pamięć o tamtych wydarzeniach. Przekazując tę pamięć następnym pokoleniom, oddajemy im należny hołd. Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie... Niniejszy, wyjątkowy, numer uniwersyteckiego pisma „Alma Mater” ma ten sam cel: podtrzymanie wiedzy i pamięci o tamtych wydarzeniach. To nasze moralne zobowiązanie, bo niezachwianie wierzymy w dominację umysłu nad siłą, ufamy, że plus ratio quam vis! Wojciech Nowak

Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego


ARESZTOWANI PODCZAS

6 listopada 1939

Józef Archutowski

Tadeusz Banachiewicz

Henryk Batowski

Stefan Bednarski

Henryk Ludwik Bernard

Arnold Bolland

Janusz Maria Borkowski

Franciszek Bossowski

Mieczysław Brożek

Eugeniusz Brzezicki

Ignacy Chrzanowski

Stanisław Ciechanowski

Stefan Czarnocki

Mikołaj Czyżewski

Józef Dadak

Jerzy Drozdowski

Karol Dziewoński

Tadeusz Dziurzyński

Stanisław Estreicher

Tadeusz Estreicher


SONDERAKTION KRAKAU Zygmunt Bielski-Saryusz

Tadeusz Biliński

Aleksander Birkenmajer

Andrzej Bolewski

Witold Budryk

Kazimierz Bulas

Antoni Bystrzonowski

Edward Chodzicki

Edmund Chromiński

Roman Dawidowski

Jan Dąbrowski

Dobiesław Doborzyński

Kazimierz Dobrowolski

Tadeusz Dobrowolski

Iwan Feszczenko-Czopiwski

Vilim Frančić

Józef Fudakowski

Tadeusz Garbowski

Marek Gatty-Kostyal

historia.agh.edu.pl

Adam Bielecki


historia.agh.edu.pl

Tadeusz Glemma

Józef Gołąb

Stanisław Gołąb

Jan Harajda

Stefan Harassek

Lech Władysław Haydukiewicz

Franciszek Hendzel

Adam Heydel

Juliusz Jakóbiec

Stanisław Janik

Stanisław Jaskólski

Mieczysław Jeżewski

Józef Kaczmarczyk

Stefan Kołaczkowski

Stefan Komornicki

Władysław Konopczyński

Stanisław Korbel

Kazimierz Telesfor Kostanecki

Jan Krzemieniecki

Adam Krzyżanowski

Witold Krzyżanowski

Stanisław Kutrzeba

Jerzy Lande

historia.agh.edu.pl Narodowe Archiwum Cyfrowe

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Stanisław Gąsiorowski

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Antoni Gaweł


Jan Gwiazdomorski

Seweryn Hammer

Józef Hano

Antoni Hoborski

Józef Hołda

Henryk Ferdynand Hoyer

J. - a passer-by

Zdzisław Jachimecki

Julian Kamecki

Bogdan Kamieński

Ludwik Kamykowski

Adam Marian Kleczkowski

Aleksander Kocwa

Józef Karol Kostrzewski

Tadeusz Kowalski

Jan Kozak

Aleksander Krupkowski

Tadeusz Kruszyński

Tadeusz Lehr-Spławiński

Franciszek Leja

Kazimierz Lepszy

Stanisław Leszczycki

Bogusław Leśnodorski

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zygmunt Grodziński

Narodowe Archiwum Cyfrowe

historia.agh.edu.pl

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Franciszek Górski


historia.agh.edu.pl

Paweł Łoziński

Stanisław Łukasik

Antoni Meyer

Konstanty Michalski

Zygmunt Mysłakowski

Kazimierz Nitsch

Józef Nodzyński

Arkadiusz Henryk Piekara

Czesław Piętka

Stanisław Pigoń

Ludwik Piotrowicz

Adam Rożański

Jan Salamucha

Zygmunt Sarna

Stefan Schmidt

Anatol Listowski

Adam Ludkiewicz

Teodor Marchlewski

Stanisław Maziarski

Joachim Metallmann

Jan Miodoński

Jan Moszew

Kazimierz Piech

Feliks Rogoziński

Narodowe Archiwum Cyfrowe

bg.up.krakow.pl

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Złota księga Wydziału Filozoficznego UJ, Kraków: Księgarnia Akademicka, 2000

Ksawery Lewkowicz


Narodowe Archiwum Cyfrowe

Stanisław Majewicz

Kazimierz Majewski

Mieczysław Małecki

Stanisław Malaga

Marian Michalski

Sylwiusz Mikucki

Józef Stanisław Mikulski

Franciszek Mikulski

Tadeusz Milewski

Jan Nowak

Wiktor Ormicki

Aleksander Oszacki

Włodzimierz Ottman

Kazimierz Pazdro

Kazimierz Piwarski

Roman Prawocheński

Zdzisław Przybyłkiewicz

Ludwik Ręgorowicz

Jan Zygmunt Robel

Michał Siedlecki

Ludwik Sieppel

Stanisław Skimina

Stanisław Skowron

Narodowe Archiwum Cyfrowe

pth.home.pl

Wincenty Majcher

Władysław Semkowicz


historia.agh.edu.pl

Archiwum prywatne Katarzyny Starachowicz

Zygmunt Antoni Starachowicz

Karol Starmach

Wilhelm Staronka

Jan Studniarski

Janusz Supniewski

Antoni Swaryczewski

Stanisław Szczotka

Stanisław Turski

Stanisław Urbańczyk

Leon Jan Wachholz

Franciszek Walter

Jan Włodek

Roman Wojtusiak

Józef Wolski

Władysław Wolter

Fryderyk Zoll

January Zubrzycki

Jan Stanisławski

Kazimierz Stołyhwo

Narodowe Archiwum Cyfrowe

historia.agh.edu.pl

Jerzy Smoleński

ae.krakow.pl

Narodowe Archiwum Cyfrowe

law.uj.edu.pl

Tadeusz Ważewski

Albin Żabiński

Jan Wojciech Zabłocki


pk.edu.pl

Izydor Stella-Sawicki

Leon Sternbach

Jan Stępień

Bronisław Stępowski

Władysław Szumowski

Tadeusz Szydłowski

Władysław Takliński

Tadeusz Tempka

Leon Tochowicz

Władysław Wicher

Antoni Wilk

Witold Wilkosz

Edward Windakiewicz

Walenty Winid

Feliks Zalewski

Longin Tadeusz Zawadzki

Adam Zechenter

Jan Zerndt

Jan Ziłyński

historia.agh.edu.pl

historia.agh.edu.pl

khm.cm-uj.krakow.pl

Maciej Starzewski

ZDJĘCIA POCHODZĄ Z ARCHIWUM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO, CHYBA ŻE ZAZNACZONO INACZEJ REDAKCJA „ALMA MATER” ZWRACA SIĘ DO CZYTELNIKÓW Z PROŚBĄ O POMOC W UZUPEŁNIENIU FOTOGRAFICZNEGO ARCHIWUM ARESZTOWANYCH PODCZAS SONDERAKTION KRAKAU INFORMACJE PROSIMY PRZESYŁAĆ NA ADRES: 31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3 e-mail: almamater@uj.edu.pl


N

iszczenie polskiej inteligencji, kultury, likwidacja różnych instytucji i organizacji, uniemożliwienie twórczości naukowej i artystycznej – było jednym z kierunków nazistowskiej polityki wobec Polski i walki z polskością. Plany z tym związane były formułowane jeszcze przed 14

alma mater nr 179

agresją III Rzeszy na Polskę nie tylko w Głównym Urzędzie Policji Bezpieczeństwa1 i przez instytucje z nim współdziałające2. Miała w nich swój udział także kadra naukowa instytutów i uczelni zajmujących się badaniami Wschodu (Ostforschung), zwłaszcza w ośrodkach znajdujących się

w pobliżu granicy dzielącej oba państwa3, służba dyplomatyczna, dziennikarze, działacze organizacji niemieckiej mniejszości narodowej zamieszkałej w Polsce. Towarzyszyło tej działalności budowanie teorii o niższości kulturalnej Polaków. W okresie tym nie sprecyzowano, jakie grupy ludno-

Kraków. Panorama miasta z wieży kościelnej, kwiecień 1940

Narodowe Archiwum Cyfrowe

INTELLIGENZAKTION W LISTOPADZIE 1939 ROKU


Dyrektywy Hitlera odnoszące się do inteligencji i szkół wyższych Późnym latem i jesienią 1939 roku Hitler kilkakrotnie udzielał wskazówek odnoszących się do metody postępowania na ziemiach polskich. Może najwyraźniej zostały one sformułowane podczas kilku konferencji odbytych 12 września w Jełowej na Dolnym Śląsku w jego pociągu specjalnym. Uczestnik tych konferencji – gen. Erwin von Lahousen-Vevremont, zastępca szefa Abwehry, zeznał przed Międzynarodowym Trybunałem Wojennym w Norymberdze, że omówiono na nich projektowane wymordowanie polskiej inteligencji, duchowieństwa i w ogóle wszystkich, których można uważać za przedstawicieli polskiego narodowego ruchu oporu5. W początkowym okresie wojny uczestnikiem spotkań z Hitlerem był także minister bez teki Hans Frank – prawnik, prezydent Niemieckiej Akademii Prawa, przewidziany na stanowisko wyższego

szefa zarządu cywilnego na zajętych ziemiach polskich. Pierwsze spotkanie miało miejsce 15 września w kwaterze Hitlera koło Gogolina. Instrukcje, które tam otrzymał, Frank scharakteryzował po objęciu szefostwa zarządu cywilnego – 3 października w Poznaniu, gdzie znajdowała się jego pierwsza siedziba. W szeroko zarysowanym programie bezwzględnego wykorzystania podbitego kraju znalazło się także wskazanie dotyczące zamknięcia wszelkich szkół, a zwłaszcza technicznych i wyższych, aby zapobiec tworzeniu inteligencji polskiej. Polacy mieli być niewolnikami wielkiego niemieckiego imperium

Wehrmachtu Wilhelma Keitla, w związku z decyzją o likwidacji zarządu wojskowego i przekazaniu władzy administracji cywilnej. Hitler, między innymi, polecił: 3. [...] Należy zapobiec temu, aby polska inteligencja stała się warstwą kierowniczą. W kraju tym ma być utrzymana niska stopa życiowa, chcemy stamtąd czerpać tylko siłę roboczą. [...] 6. [...] Należy usuwać wszelkie przejawy konsolidacji życia w Polsce7. Zadania dla grup operacyjnych Zanim Frank zaczął realizować swe dzieło, zadania wykonywały już specjalne

Lehmann Gerhard, Narodowe Archiwum Cyfrowe

ści zalicza się do inteligencji. Używano zamiennie pojęć: „warstwy kierownicze”, „warstwy przywódcze”, „przedstawiciele polskiego narodowego ruchu”, niekiedy wymieniano grupy zawodowe szczególnie uznawane za niebezpieczne dla Niemiec. Ale już w memoriale Erhardta Wetzla i Gerharda Hechta, pracowników Urzędu do Spraw Polityki Rasowej NSDAP (Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei), z 25 listopada 1939, dotyczącym traktowania ludności okupowanej Polski, sprecyzowano definicję inteligencji: Pojęcie polskiej inteligencji obejmuje przede wszystkim polskich księży, nauczycieli (łącznie z nauczycielami szkół wyższych), lekarzy, dentystów, weterynarzy, oficerów, wyższych urzędników, wielkich kupców, wielkich właścicieli ziemskich, pisarzy, redaktorów, jak również wszystkie osoby, które otrzymały wyższe albo średnie wykształcenie4. W przekonaniu okupanta wymienione grupy społeczne tworzyły kierowniczą warstwę narodu, a więc środowisko duchowych i politycznych jego przywódców, i stanowiły potencjalne zagrożenie dla władzy niemieckiej w Polsce. Wyniszczenie tych grup miało zapewnić panowanie nad resztą społeczeństwa – nad chłopami i robotnikami, z których chciano uczynić bezmyślną, pozbawioną wszelkiego prawa, zapędzoną do pracy masę.

Kraków. Otwarcie Biblioteki Państwowej (Staatsbibliothek) w budynku Biblioteki Jagiellońskiej, Hans Frank (drugi z lewej) opuszcza gmach; kwiecień 1941

światowego. Otrzymane zadania Frank zreasumował dobitnie 19 stycznia 1940 na posiedzeniu kierowników działów Urzędu Generalnego Gubernatora, mówiąc: 15 września 1939 roku otrzymałem zadanie, aby objąć zarząd zdobytych obszarów na wschodzie ze specjalnym rozkazem bezwzględnego ograbienia tego obszaru jako terenu wojennego i zdobycznego. Miałem uczynić z jego gospodarczej, społecznej, kulturalnej i politycznej budowy kupę gruzów6. Kolejne dyrektywy Frank otrzymał od Hitlera 17 października 1939 podczas odprawy z udziałem Reichsführera SS i szefa policji niemieckiej Heinricha Himmlera oraz szefa naczelnego dowództwa

grupy operacyjne policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa SS (Einsatzgruppen der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienst der SS), podporządkowane SS Gruppenführerowi Reinhardowi Heydrichowi, szefowi Głównego Urzędu Policji Bezpieczeństwa, i związane z poszczególnymi armiami niemieckimi skierowanymi przeciwko Polsce8. Ich działania na ziemiach polskich przewidzianych do włączenia w skład Rzeszy wspierał Selbstschutz – niezmiernie niebezpieczny ze względu na tworzenie jego jednostek z przedstawicieli miejscowych Niemców, szczególnie wrogo odnoszących się do Polaków i znających miejscowe warunki9. Wytyczne dla Einsatzgruppen – jak wyra-

alma mater nr 179

15


Hempelmann, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Kraków, Biblioteka Jagiellońska zaadaptowana na Staatsbibliothek, czytelnia

ził się 2 lipca 1940 sam Heydrich – były nad wyraz radykalne (np. rozkaz unicestwienia licznych kół przodujących warstw polskich, który objął tysiące osób)10, miały charakter ogólny, pozwalały na daleko idącą swobodę działania. Zadania tych grup określił na kilku odprawach11. Na odprawie 7 września 1939 z podległymi szefami urzędów Heydrich zalecił: Przodujące warstwy ludności w Polsce winny być w miarę możliwości unieszkodliwione. Pozostałe, niższe warstwy ludności nie otrzymują specjalnych szkół, lecz zostaną w jakiejś formie uciemiężone. [...] Zdecydowano, że przodująca warstwa, która w żadnym wypadku nie może pozostać w Polsce, będzie przewieziona do niemieckich obozów koncentracyjnych, natomiast dla niższych utworzone zostaną na zapleczu grup operacyjnych, w pobliżu granicy, prowizoryczne obozy koncentracyjne [...]12. Na odprawie w Berlinie 21 września z dowódcami grup operacyjnych przekazał wytyczne w sprawie rozwiązania kwestii żydowskiej, wysiedleń i stosunku do inteligencji13. Na odprawie w RSHA 14 października, na której obecni byli również dowódcy grup działających w Polsce, w tym nowy szef I Grupy Ope16

alma mater nr 179

racyjnej Walter Huppenkothen14, Heydrich poruszył problem likwidacji przedstawicieli kierowniczych warstw polskich, która musi być przeprowadzona do 1 listopada. Dowódcy grup operacyjnych winni przedstawić wykazy, na których należy wyraźnie zaznaczyć, kogo należy uważać za kierownika politycznego, kogo należy natychmiast aresztować, kogo przekazano dotychczas do Rzeszy itd.15. W przekazywanych wytycznych informowano, że celem działania jest zwalczanie wszelkich elementów wrogich Rzeszy i antyniemieckich na tyłach walczących wojsk, a więc w zasadzie zadania urzędów policji państwowej w Rzeszy16. Kazimierz Radziwończyk pisze o tych działaniach: Sipo i SD jednocześnie z działalnością pacyfikacyjną w ramach operacji „Tannenberg” realizowały ponadto tzw. akcję przeciwko inteligencji (Intelligenzaktion), w której chodziło o „unieszkodliwienie” określonych grup, środowisk, warstw społeczeństwa polskiego – niebezpiecznych politycznie. Ta akcja eksterminacyjna nie była podyktowana tylko chęcią walki z polskością i zamiarem germanizacji zachodnich i północnych ziem polskich. Intelligenzaktion miała również swój

trzeci, nader istotny motyw – liczono, że uniemożliwi powstanie zorganizowanej konspiracji patriotycznej17. W rękach Einsatzgruppen pozostawał silny środek terroru w postaci aresztu prewencyjnego (Schutzhaft) i obozów koncentracyjnych, miejsca jego odbywania. Generalne jego zasady sprecyzowano w rozporządzeniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 25 stycznia 1938 18. Schutzhaft był środkiem „przymusu”, stosowanym dla obrony przed wszelkimi zamierzeniami wrogimi wobec narodu i państwa, przeciw osobom, które swoim postępowaniem zagrażają trwałości i bezpieczeństwu narodu i państwa. Aresztowanie na wymienionej podstawie było bezterminowe, odbywane w zasadzie w obozach koncentracyjnych. Procedurę zarządzania Schutzhaftu Himmler uprościł w okólniku wydanym na trzy dni przed agresją na Polskę (28 sierpnia)19. Wytyczne dotyczące działalności za granicą policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa określiły krąg osób podlegających aresztowaniu szeroko i nieprecyzyjnie: Aresztowanie należy stosować wobec osób figurujących na przekazanych listach gończych, emigrantów z Rzeszy


oraz tych osób spośród ludności miejscowej, które przeciwstawiają się środkom stosowanym przez niemieckie władze albo które w sposób oczywisty są do tego skłonne lub ze względu na swe stanowisko i osobiste cechy mogą siać niepokój. Przed aresztowaniem znaczących osobistości należy powiadomić o tym szefa zarządu cywilnego, jeśli zwłoka w aresztowaniu nie spowoduje niebezpieczeństwa20. Już w trakcie działań wojennych wydano kolejne zarządzenia dla grup operacyjnych wykonujących „zabezpieczenie” zdobytego obszaru, wynikające z ogólnego zadania przydzielonego policji bezpieczeństwa. Konsekwencje dyrektyw na ziemiach polskich włączonych do Rzeszy

Narodowe Archiwum Cyfrowe

„Polityczne oczyszczanie zdobytego obszaru” szczególnie szybko i brutalnie przeprowadzono na ziemiach polskich bezpośrednio włączonych do III Rzeszy (23,7 procent przedwojennego terytorium Polski), wykorzystując do tego celu wcześniej sporządzone listy proskrypcyjne, uzupełnione po opanowaniu tych terenów przez okupanta. Na listach tych znalazło się około 80 tysięcy nazwisk – działaczy organizacji politycznych, społecznych,

gospodarczych, powstańców śląskich i wielkopolskich, twórców, naukowców, nauczycieli, urzędników, redaktorów pism, księży katolickich i innych osób21. Akcja „politycznego oczyszczania” stanowiła – jak określił to Czesław Łuczak – rozrachunek za działalność polityczną i społeczno-kulturalną Polaków w okresie zaborów i dwudziestolecia międzywojennego. Objęto nią ludzi wszystkich klas i warstw społecznych, proporcjonalnie jednak największe straty poniosła inteligencja i dlatego te zbrodnicze poczynania władz hitlerowskich niekiedy oficjalnie nazywano Intelligenzaktion – akcja przeciwko inteligencji. Ogółem w jej ramach na ziemiach wcielonych do Rzeszy zginęło ponad 40 tysięcy osób. Akcję „politycznego oczyszczania zdobytego obszaru” prowadzono w zasadzie do końca 1939 roku, stanowiła ona pierwszy etap likwidacji polskiej inteligencji22. Ze szczególną brutalnością realizowano ją od 21 września, gdy specjalnym rozkazem naczelnego dowódcy wojsk lądowych gen. Waltera von Brauchitscha grupy operacyjne otrzymały wolną rękę w kontynuowaniu poruczonych im zadań23. Na ziemiach wcielonych do III Rzeszy rozprawiono się z nauką. Zakazano Polakom, pod groźbą śmierci lub zesłania

do obozu koncentracyjnego, wszelkiej publicznej działalności naukowej. Przeprowadzono likwidację uczelni (świeckich i katolickich), placówek naukowych, fundacji i towarzystw naukowych, towarzystw popularyzujących osiągnięcia nauki, zamknięto biblioteki, archiwa, jednocześnie niszczono ich mienie, wywożono różne przedmioty do Rzeszy. Część kadry zamordowano na miejscu, wywieziono do obozów koncentracyjnych lub na roboty przymusowe, pozbawiono mieszkań, wyrzucono na peryferie miast lub przeniesiono w obrębie prowincji bądź wysiedlono do Generalnej Guberni, niektórzy pracowali na podrzędnych stanowiskach. Szczególnie ponurą sławę zyskał Fort VII w Poznaniu – element dawnej twierdzy, wykorzystywany jako miejsce kaźni Polaków i więzienie. W Forcie VII życie straciło wielu wybitnych poznaniaków24. Ogromne straty poniosło duchowieństwo. Zginęło ponad 250 kapłanów, ponad 1000 deportowano do obozów koncentracyjnych i więzień (ponad 800 z nich zginęło), kilkuset wysiedlono do Generalnej Guberni. Biskupów pozbawiono możliwości pełnienia funkcji kościelnych – w wyniku aresztowania, internowania bądź wysiedlenia do GG25.

Obchody trzeciej rocznicy działalności NSDAP w Generalnej Guberni, oddziały wojskowe na Rynku Głównym, ówcześnie Adolf Hitler Platz

alma mater nr 179

17


Na terenach wcielonych zlikwidowano polskie życie kulturalne, teatry, muzea, biblioteki, kina, wydawnictwa, księgarnie, towarzystwa zajmujące się działalnością kulturalną, nawet kluby sportowe, a ich mienie przejęła Rzesza bądź wskazane przez nią osoby. Zlikwidowano szkolnictwo wszelkich typów, a los nauczycieli był podobny do losu pracowników naukowych26. Realizacja wytycznych w okresie zarządu wojskowego

komisarycznie objął dotychczasowy szef zarządu cywilnego 14. armii Gotlobb Dill. Już 1 października gen. Wilhelm List wydał dyrektywę: W celu przywrócenia bezpieczeństwa na okupowanych obszarach konieczne jest, by do końca wojny zostały zatrzymane te wszystkie osoby, które mogą być uznane za przywódców i reprezentantów szowinistycznej narodowości polskiej. Obok oficerów służby czynnej i rezerwy, mężczyzn zdolnych do służby wojskowej, członków organizacji patriotycznych przewidywano zatrzymywanie nauczycieli, urzędników, a także właścicieli ziemskich i pracowników służby leśnej27. Rozkaz gen. Lista komisaryczny szef cywilnej administracji Okręgu Wojskowego „Kraków” przekazał 11 października do podległych mu komisarzy administracji terenowej. W ramach systemu administracji wojskowej działały różnego rodzaju sądy wojskowe, doraźne sądy tworzone przez policję niemiecką lub przez grupy operacyjne, sądy specjalne, w których zapadały także wyroki dotyczące przedstawicieli inteligencji.

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Na terenie nazwanym na podstawie dekretu Hitlera z 12 października 1939 „Generalną Gubernią dla okupowanych polskich obszarów”, obejmującym po-

chitsch, wykonujący swoje uprawnienia przez dowódców poszczególnych armii. U ich boku działali szefowie zarządów cywilnych. Przy działającej w Polsce południowej 14. armii, dowodzonej przez gen. Wilhelma Lista, szefem zarządu cywilnego z siedzibą w Krakowie był SS-Oberführer Gottlob Dill. Powoływali oni na zajmowanych terenach komisariaty, które, między innymi, przeprowadzały różne ewidencyjne spisy, ze szczególnym uwzględnieniem ludzi zaliczanych do inteligencji. Ogniwo rządów wojskowych stanowiły komendantury, lokowane głównie w miastach, które narzucały także regulacje dotyczące życia społecznego. Jako środek zabezpieczający szeroko stosowano wyznaczanie zakładni-

Kraków. Gmach Gimnazjum im. Królowej Wandy, który został przejęty przez Niemców na ich potrzeby; styczeń 1940

czątkowo obszar nieznacznie większy od terenów bezpośrednio włączonych do Rzeszy, niszczenie polskiej inteligencji zostało rozciągnięte w czasie, konkretyzowało się w akcjach przeprowadzanych pod różnymi nazwami czy kryptonimami, realizowane były w różnych formach w zależności od ogólnych koncepcji zorganizowania „nowego porządku” w Europie, sytuacji na froncie, wyznaczonych zadań dla policji bezpieczeństwa. Od września do 25 października niepodzielną władzę na tym terenie sprawował Wehrmacht i Einsatzgruppen i z ich działaniami łączy się pierwszy etap realizacji planów wobec inteligencji. W początkowym okresie wojny najwyższą władzę sprawował naczelny dowódca wojsk lądowych gen. Walther von Brau-

18

alma mater nr 179

ków, którymi z reguły były osoby znaczące w miejscowych środowiskach. System ten uległ zmianie na początku października 1939 roku w wyniku realizacji dekretu Hitlera z 25 września 1939 o organizacji wojskowej administracji na okupowanych byłych obszarach polskich. Przy Naczelnym Dowódcy na Wschodzie, któremu podlegały cztery okupacyjne okręgi wojskowe, usytuowany był naczelny szef administracji tego obszaru Hans Frank. Przy dowódcy okręgu wojskowego funkcjonował szef zarządu cywilnego. W południowej Polsce Okręgiem Wojskowym „Kraków” początkowo dowodził gen. Wilhelm List. Na szefa cywilnej administracji w okręgu przewidywany był SS-Gruppenführer Arthur Seyss-Inquart, pod jego chwilową nieobecność obowiązki

Decyzje o zamknięciu Uniwersytetu Jagiellońskiego Konsekwencją dyrektyw były rozporządzenia wydawane przez komisarycznego szefa cywilnej administracji Okręgu Wojskowego „Kraków” Gottloba Dilla. Z pisma Dilla do ministra nauki, wychowania i oświaty Bernharda Rusta z 11 października wynika, że na początku tego miesiąca zakazał działalności wszystkich organizacji, zezwolił jedynie na otwarcie 2 października szkół ludowych, średnich i zawodowych (z wyłączeniem nauczania historii i geografii politycznej) i zarządził, aby uniwersytet pozostawał nadal zamknięty. Komunikował równocześnie, że kilka szkół wyłączył spod zezwolenia. W ogóle zaś zaznaczył, że organizacja szkolnictwa polskiego zależy od dwóch czynników: od kwestii uregulowania prawno-państwowej formy terenów okupowanych i od sprawy uregulowania kulturalnego położenia narodu polskiego, i konkludował: Obie te sprawy wymagają – moim zdaniem – decyzji Führera28. Warunek wymieniony w punkcie pierwszym został spełniony w chwili utworzenia na podstawie dekretu Hitlera z 12 października 1939 Generalnej Guberni dla okupowanych polskich obszarów29,


Okładka wspomnień prof. Stanisława Urbańczyka, które ponownie ukazały się w 2014 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego. Profesor Urbańczyk, wybitny językoznawca, został aresztowany w wieku 30 lat podczas Sonderaktion Krakau. Swoją relację, obejmującą aresztowanie, więzienie na Montelupich i we Wrocławiu oraz życie w obozach Sachsenhausen i Dachau, zaczął spisywać jeszcze podczas wojny

Okładka tomu wspomnień prof. Józefa Wolskiego, historyka, jednego z uwięzionych w ramach Sonderaktion Krakau, które ukazały się nakładem Wydawnictwa UJ

co stało się 26 października. Powołanie Generalnej Guberni oznaczało odejście od koncepcji istnienia szczątkowego państwa polskiego i rachub na zawarcie pokoju z Francją i Wielką Brytanią na warunkach podyktowanych przez Hitlera, a także brak hamulców w realizacji dotychczasowej polityki okupacyjnej i bezpardonową fizyczną eliminację warstw przywódczych, polskiej inteligencji oraz grabież i maksymalną eksploatację gospodarczą także w tej części Polski. Zasadnicze linie polityki kulturalnej na zajętych terenach określone zostały 30 października, już po utworzeniu Generalnej Guberni, na konferencji w Łodzi

z udziałem ministra oświecenia publicznego i propagandy Josepha Goebbelsa. W sprawie szkolnictwa i nauki Frank stwierdził: Polakom należy umożliwić kształcenie jedynie w tym zakresie, aby uświadomili sobie, że jako naród nie mają żadnych perspektyw. [...] Szkoły wyższe są już zamknięte. Seminaria duchowne, otwarte przez Wehrmacht, również zostaną bezwarunkowo zamknięte, gdyż są one jedynie inkubatorami nienawiści do Niemców30. Konferencja ta rozwiała ostat-

nie – o ile jeszcze jakiekolwiek były – wątpliwości Franka w sprawie położenia kulturalnego podległych mu terenów. Już zarządzeniem wydanym w ostatnim dniu zarządu wojskowego zastępca szefa cywilnej administracji SS-Gruppenführer Otto Gustav von Wächter nakazał zamknięcie szkół wyższych i średnich. Poinformował o tym 13 listopada ministra Rusta31, w odpowiedzi na pismo ministra z 31 października, w którym Rust, wobec zamiaru otwarcia uniwersytetu 6 listopada, alma mater nr 179

19


polecił Frankowi: Zawiadamiam o tym z prośbą, aby w każdych okolicznościach zapobiec ponownemu otwarciu Uniwersytetu Krakowskiego32. W sytuacji, gdy wytyczne Franka, grup operacyjnych, cywilnej administracji wojskowej względem inteligencji i szkolnictwa wyższego dla Wehrmachtu, pokrywały się, o otwarciu UJ za zgodą władz okupacyjnych nie mogło być mowy. W ostatnim dniu października Frank wydał rozporządzenie zezwalające wyłącznie na otwarcie polskich szkół powszechnych i zawodowych33.

Aresztowania, które miały miejsce w południowej Polsce w listopadzie 1939 roku, przeprowadzone zostały przez wchodzące w skład I Grupy Operacyjnej (Einsatzgruppe I) 2. i 3. Oddział Operacyjny. 2. Oddział (Einzatzkommando 2), dowodzony przez SS-Sturmbannführera Bruno Müllera, przybył do Krakowa 13 września, zainstalował się na ul. Pomorskiej 2. To ten oddział jest sprawcą aresztowania krakowskich uczonych. 26 października grupy operacyjne i ich oddziały przekształciły się w stałe urzędy policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa. Formalne rozwiązanie grup nastąpiło 20 listopada34. W dniach 26–28 października Himmler przebywał w Warszawie, Lublinie oraz Krakowie. W Krakowie 28 października przeprowadził konferencję w sprawach policyjnych z zastępcą generalnego gubernatora Seyss-Inquartem, wyższym dowódcą SS i policji Wilhelmem Krügerem, szefem okręgu krakowskiego Otto Wächterem i dowódcą policji bezpieczeństwa i SD w tym okręgu SS-Obersturmbannführerem Wilhelmem Harsterem35. Nie są znane ustalenia tego spotkania, nie można wykluczać, że dotyczyły przedsięwzięć policyjnych przeprowadzonych na terenie okręgu (następnie dystryktu) krakowskiego w listopadzie. W odniesieniu do Uniwersytetu Jagiellońskiego, być może, czekano tylko na moment, który ułatwiłby zdecydowane wkroczenie z akcją represyjną. Dyrektywy dotyczące postępowania z inteligencją, pierwsze decyzje w odniesieniu do szkolnictwa nie były znane rektorowi UJ prof. Tadeuszowi Lehrowi-Spławińskiemu. Podejmowane przez niego próby nawiązania kontaktu z szefem

20

alma mater nr 179

Koncert orkiestry Filharmonii Generalnego Gubernatorstwa na dziedzińcu Collegium Maius w Krakowie; wrzesień 1944

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Podstępne uwięzienie krakowskich naukowców


zarządu cywilnego Okręgu Wojskowego „Kraków” Arthurem Seyss-Inquartem (został później zastępcą generalnego gubernatora), a na początku listopada z Ferdinandem Wolseggerem, szefem urzędu gubernatora okręgu (następnie dystryktu) krakowskiego, nie powiodły się. Ani jeden, ani drugi nie odpowiedział na moje listy, kiedy i gdzie mogę się z nimi porozumieć – zeznawał rektor przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w procesie przeciw Josefowi Bühlerowi, w 1939 roku szefowi Urzędu Generalnego Gubernatora. Póki w mieście miały władzę tylko czynniki wojskowe, tak długo praca nasza, zarówno w Uniwersytecie, jak i szkolnictwie, szła mniej więcej spokojnie. Władze nie mieszały się do naszych prac, kładąc przy tym nacisk przy każdym zetknięciu na to, że każdy obywatel powinien robić i spełniać swoje obowiązki. Dopiero gdy powstał zarząd cywilny, z Seyss-Inquartem na czele, wtedy zaczęły się pierwsze trudności w sprawach szkolnych. [...] Pod koniec października zaczęły się stosunki psuć. Zaczęło się coraz więcej pojawiać na terenie uniwersytetu i [Tymczasowej] Komisji Szkolnej czynników policyjnych. Co chwilę przychodził ktoś, robił jakieś notatki, kazał konstruować spisy, informował się o ludzi. To już robiło na nas wrażenie czegoś niebezpiecznego36. W końcu października Uniwersytet był już penetrowany przez funkcjonariuszy policji politycznej. Dziekana Wydzia-

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Narodowe Archiwum Cyfrowe

łu Prawa prof. Władysława Woltera (pełnił nadal tę funkcję wobec nieobecności w Krakowie prof. Adama Heydla) dwukrotnie odwiedzili dwaj Niemcy, pokazali legitymację tajnej policji państwowej (Geheime Staatspolizei), wypytywali o sprawy ich interesujące: Było już wtedy rzeczą jasną, że prowadząc rozmowę na aktualne tematy, szpiegują. Podczas trzeciej bytności na Uniwersytecie, nie zastawszy rektora, rozmawiali z prorektorem Tadeuszem Dziurzyńskim; podczas tej rozmowy obecny był prof. Wolter, który zeznając w 1946 roku na okoliczność aresztowania profesorów UJ i ich dalszych losów, powiedział: Podczas jednej z tych rozmów pytali się, czy otwieramy Uniwersytet, na co odpowiedziałem, że tak. Nie Generał Walther von Brauchitsch (w środku), gubernator Hans tylko nie odpowiedzieli, że to Frank (z prawej) i niemieccy oficerowie opuszczają katedrę jest rzeczą niedopuszczalną, na Wawelu; luty 1940 ale wręcz przeciwnie, dali do poznania, że uważają to jako rzecz zupełnie że policja polityczna niemiecka wiedziała zrozumiałą. Szczegół ten jest ważny, bo dokładnie o otwarciu Uniwersytetu i bywszak nasze aresztowanie nastąpiło pod najmniej nie zakazała tego aktu, który miał zarzutem otwarcia Uniwersytetu bez zezwo- posłużyć jako wygodny pretekst do zlikwidolenia władz niemieckich. Stwierdzam więc, wania Uniwersytetu. Wizyty tych panów się urwały i więcej ich nie widziałem37. Prawdopodobnie podczas którejś z tych wizyt odwiedzili także kancelarię rektoratu. Sekretarką była wtedy Józefa Piasecka, która w 1945 roku pisała: Kilka dni przed aresztowaniem profesorów przyszło do kancelarii Rektoratu dwóch Niemców po cywilnemu, kalecząc językiem polskim, zażądali spisu wykładów. Po przejrzeniu na miejscu z miną niezadowoloną zwracają, tłumacząc, że nie o to im chodzi, tylko chcą takiego spisu, gdzie byłyby podane adresy profesorów. A więc o „Skład Uniwersytetu”, który ze sobą zabrali38. Tak sformułowane żądanie świadczy o słabym przygotowaniu funkcjonariuszy do zadań narzucanych przez Heydricha. Nakładem Drukarni Uniwersytetu Jagiellońskiego Uniwersytet wydawał co roku Skład Uniwersytetu, zawierający adresy nie tylko poszczególnych jednostek organizacyjnych, ale imiona i nazwiska Joseph Goebbels (w płaszczu) witany przez intendenta Friedrichfranza Stampego. Kraków, Teatr im. zatrudnionych na uczelni naukowców, Juliusza Słowackiego zaadaptowany na Staatstheater des Generalgouvernements (Teatr Państwowy z ich adresem zamieszkania, wyliczeniem Generalnej Guberni); 1 września 1940 tytułów, posiadanych odznaczeń, członkoalma mater nr 179

21


sam koniec października otrzymałem pewnego rodzaju ostrzeżenie w sprawach uniwersyteckich, które jednak dokładnie zrozumiałem po aresztowaniu. Udzielił mi tego ostrzeżenia bawiący chwilowo w Krakowie profesor uniwersytetu wrocławskiego Hans Koch, który jako oficer przy przejściowej komendzie wojskowej niemieckiej bawił w Krakowie39. Senat, nie znając zamysłów okupanta, podjął decyzję o uruchomieniu Uniwersytetu. Rozpoczęto rejestrację osób chcących studiować, wyznaczono termin nabożeństwa inauguracyjnego na sobotę 4 listopada i termin rozpoczęcia wykładów

Narodowe Archiwum Cyfrowe

stwa w towarzystwach naukowych polskich i obcych. Skład... był powszechnie dostępny. Niezależnie od wizyt o przedstawionym wyżej charakterze również niektóre zakłady uniwersyteckie były przed 6 listopada przedmiotem zainteresowania policji, zwłaszcza Zakład Nauk Pomocniczych i Szkoła Nauk Politycznych. Podobnie jak i Polska Akademia Umiejętności, gdzie szczególnym obiektem poszukiwań była dokumentacja Komitetu Wydawnictw Śląskich. Rektor UJ otrzymał nawet swoiste ostrzeżenie, z którego sensu pierwotnie nie zdawał sobie w pełni sprawy. Pod

Niemieccy żołnierze w muzeum przed mapą Generalnej Guberni, Kraków, budynek Muzeum Narodowego; marzec 1941

22

alma mater nr 179

na 6 listopada, przesunięty następnie na 13 listopada. 3 listopada rektor skierował do młodzieży akademickiej odezwę40. W takiej sytuacji rektor otrzymał 3 listopada zaproszenie do siedziby Einsatzkommando 2 (przy ul. Pomorskiej) „w sprawach uniwersyteckich”. W trakcie rozmowy, „uprzejmej” w opinii rektora, która odbyła się następnego dnia, Müller poprosił rektora o informacje co do organizacji Uniwersytetu i jego składu osobowego, zwłaszcza interesował się ilością elementu żydowskiego w gronie profesorskim i wśród młodzieży, zażądał przeprowadzenia ogólnego zebrania profesorów i wykładających, by mógł przedstawić niemiecki punkt widzenia w sprawie nauki i szkół akademickich. Rektor, acz niechętnie, musiał się na to zgodzić i zebranie takie zwołano na 6 listopada o godzinie 12, w sali nr 66 (obecnie nr 56)41. Zawiadomienie o zebraniu, przekazane kurendą, wywołało różne wątpliwości. Ostatecznie profesorowie zdecydowali się na uczestnictwo w nim powodowani solidarnością z rektorem, zainteresowaniem tematem czy dążeniem do nienarażania Uniwersytetu na niechęć władz niemieckich. Wszyscyśmy szli na to zebranie z niechęcią, ale i z ciekawością, jakie poglądy wyłuszczy nam przedstawiciel władzy hitlerowskiej w tak żywotnych dla nas zagadnieniach nauki i życia akademickiego; nikt z nas nie przypuszczał, że w zaproszeniu tym krył się piekielny podstęp, mający otworzyć drogę do zniszczenia naszego Uniwersytetu – mówił rektor na otwarciu roku akademickiego w marcu 1945 roku42. W południe 6 listopada główny gmach uczelni został otoczony przez gęsty kordon policji, która obsadziła także korytarze i wszystkie wejścia. Na przyległej do Collegium Novum ulicy Jagiellońskiej podstawiono samochody ciężarowe do przewozu aresztantów. Wystąpienie Müllera zakończyło się aresztowaniem przybyłych na „wykład” i innych osób znajdujących się w Collegium Novum bądź zdążających do niego czy przebywających w pobliżu – łącznie zatrzymano 183 osoby (142 pracowników uniwersytetu, 21 Akademii Górniczej, którzy tego dnia odbywali posiedzenie w Collegium, ponieważ ich siedziba została zajęta na potrzeby okupanta, trzy osoby z Akademii Handlowej w Krakowie43, wykładające także na UJ, po jednej z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie44 i Katolickiego Uniwersytetu


Narodowe Archiwum Cyfrowe

Przyjęcie przedstawicieli Rady Głównej Opiekuńczej, polskiej organizacji charytatywnej, przez Franka z racji rozpoczęcia nowego roku 1944

Lubelskiego45 oraz inne osoby, wśród których było dwóch studentów oraz sześciu nauczycieli46 i prefekt47). Z Uniwersytetu Jagiellońskiego uwięziono, z rektorem Tadeuszem Lehrem-Spławińskim na czele, 6 profesorów honorowych, 2 emerytowanych, 50 zwyczajnych, 22 nadzwyczajnych, zastępcę profesora, 28 docentów, 8 adiunktów, 13 starszych i 3 młodszych asystentów, asystenta wolontariusza, 8 lektorów, 2 pracowników administracji. Z Akademii Górniczej aresztowano: doktora honoris causa AG (Edwarda Windakiewicza), 13 profesorów zwyczajnych (z Władysławem Taklińskim pełniącym funkcję rektora na czele48), trzech profesorów tytularnych, profesora nadzwyczajnego, dwóch docentów, zastępcę profesora. Wśród zatrzymanych było sześciu doktorów honoris causa zagranicznych uniwersytetów, 26 członków zagranicznych akademii i innych towarzystw naukowych, 37 członków Polskiej Akademii Umiejętności, 13 byłych lub aktualnych rektorów. Wszystkich zawieziono najpierw do więzienia policji bezpieczeństwa przy ul. Montelupich (Sicherheitspolizei Gefängnis Montelupich), gdzie zostali spisani, po czym następnego dnia przewiezieni do

koszar 20. pułku piechoty przy ul. Mazowieckiej; przebywali tam do 9 listopada. Krakowskich uczonych zaliczono do kategorii osób zagrażających bezpieczeństwu Rzeszy, określono ich jako polskich nacjonalistów (Nationalist Polen). Uwięzieni znajdowali się w wyłącznej kompetencji Urzędu IV Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (dawnego Urzędu Tajnej Policji Państwowej). Na kartach aresztu prewencyjnego (Schutzhaft-Kartei) odnotowano jako podstawę aresztowania: „Akcja przeciw profesorom Uniwersytetu” (Aktion gegen Univ[ersitäts]-Professoren), a także symbole: IID Haft Nr. 96. Symbol IID oznacza departament II referat D Urzędu Tajnej Policji Państwowej, po reorganizacji grupa (departament) D referat 2 (sprawy Generalnej Guberni) IV Urzędu (Zwalczanie Nieprzyjaciela) Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy)49. 6 listopada aresztowano ponownie Stanisława Klimeckiego, we wrześniu 1939 roku pełniącego funkcję prezydenta Krakowa, którego dołączono do krakowskich uczonych, 8 listopada – Wincentego Bogdanowskiego, zastępcę Klimeckiego50. Prześladowania dotknęły także rodziny aresztowanych profesorów, które zamiesz-

kiwały domy uniwersyteckie: wyrzucono je z mieszkań. Nad mieniem uniwersyteckim rządy przejął od 25 listopada Urząd Powiernika, a następnie powstały w jego miejsce Urząd Kuratora Szkół Wyższych (Hochschulkuratorium), mieszczący się przy ul. Jabłonowskich 5. Urząd Powiernika likwidował zakłady uniwersyteckie. Opieczętowano budynki, zamknięto dostęp do pracowni naukowych. Mienie niszczono, przydatne urządzenia „zabezpieczano”, „brano w czasowe użytkowanie”, przerzucano do coraz to nowych pomieszczeń, przy okazji je uszkadzając. Drukarnia uniwersytecka miała zająć się wyłącznie niemieckimi publikacjami. Zrabowano część zabytków Muzeum Uniwersyteckiego. Tym zajmował się przede wszystkim Kajetan Mühlmann, upoważniony przez Hermana Göringa do „zabezpieczenie wszelkich polskich skarbów kultury”, i Paul Paulsen, który już w październiku 1939 roku wraz z grupą współpracowników dokonał lustracji Uniwersytetu, Polskiej Akademii Umiejętności i Akademii Górniczej. Do Krakowa przyjeżdżali niemieccy uczeni i zabierali potrzebne im mienie. Największemu zniszczeniu uległy zakłady przyrodnicze, rolnicze, teoretycznolekarskie – te,

alma mater nr 179

23


Narodowe Archiwum Cyfrowe

Teatr im. Juliusza Słowackiego zaadaptowany na Staatstheater des Generalgouvernements (Teatr Państwowy Generalnej Guberni) w Krakowie; 1940

które wyposażone były w kosztowaną aparaturę. Opróżnione lokale zamieniano na biura, magazyny, zakłady produkcyjne, koszary... Zniszczono całkowicie wyposażenie sal wykładowych – ławki, szafy, biurka wywieziono do Ogrodu Botanicznego i tam spalono. Z przeprowadzonego tak „zabezpieczenia” ze 137 zakładów i instytutów naukowych zdołało zachować egzystencję i do pewnego stopnia ciągłość pracy tylko Ogród Botaniczny, oraz Zakłady: Medycyny Sądowej, Chemii Lekarskiej i Bakteriologii, potrzebne okupantowi. W nowym gmachu Biblioteki Jagiellońskiej urządzono Bibliotekę Państwową GG (Staatsbibliothek), gmach wykorzystywano także na cele biurowe. W Collegium Novum umieszczono początkowo sąd polowy, następnie Urząd Pracy, a wiosną 1941 roku Urząd Statystyczny (Statistische Amt für das Generalgouvernement). Od 14 stycznia 1942 działała tam także Akademia Administracyjna GG. Pomieszczenia Collegium Maius przeznaczono na Instytut

24

alma mater nr 179

Niemieckiej Pracy na Wschodzie (Institut für Deutsche Ostarbeit). Aresztowania w Krakowie 9–10 listopada 1939 Zapoczątkowana 9 listopada fala represji wobec inteligencji łączy się z zamachem na Hitlera w monachijskiej Piwnicy Mieszczańskiej (Bürgerbräukeller)51. Na rozkaz szefa Urzędu IV RSHA, Heinricha Müllera, dowództwo policji bezpieczeństwa i SD zdecydowało się na przeprowadzenie natychmiastowego aresztowania tych osób, które są znane jako kierownicze osoby urzędowe52. Tego dnia w Krakowie skierowano samochody ciężarowe pod licea i gimnazja. Nie wszystkie ich przedwojenne adresy były aktualne, niektóre budynki zajmowało wojsko. Związane z tym zamieszanie pozwoliło uniknąć niebezpieczeństwa nauczycielom niektórych objętych tymi poczynaniami szkół. W pomieszczeniu zastępczym I Gimnazjum i Liceum Męskiego

im. Bartłomieja Nowodworskiego przy ul. Straszewskiego 22 – budynku Państwowego Pedagogium kształcącego nauczycieli dla szkół powszechnych, aresztowano ośmiu nauczycieli, wizytatora Okręgu Szkolnego Krakowskiego, a nadto zastępcę dyrektora Pedagogium. Zatrzymano po pięciu nauczycieli z IV Gimnazjum i Liceum Męskiego im. Henryka Sienkiewicza53 oraz IX Gimnazjum i Liceum Męskiego im. Józefa Hoehne-Wrońskiego, po trzech z Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi i VIII Gimnazjum i Liceum Męskiego im. Augusta Witkowskiego, dwóch z VI Gimnazjum i Liceum Męskiego im. Tadeusza Kościuszki (jeden z nich, Jan Zaćwilichowski, był docentem UJ) oraz nauczyciela z XI Gimnazjum Żeńskiego przy Liceum Pedagogicznym Żeńskim im. Józefy Joteyko, który był także kierownikiem Centralnej Biblioteki Pedagogicznej. Aresztowano również kierownika Państwowej Szkoły Powszechnej nr 3 im. św. Mikołaja oraz dyrektorkę Żeńskiego Gimnazjum Kupieckiego54.


Narodowe Archiwum Cyfrowe

W tym dniu i w dniu następnym zatrzymano, między innymi, prezesa Zarządu Głównego PCK, senatora Zygmunta Klemensiewicza, dyrektora Izby Przemysłowo-Handlowej Henryka Mianowskiego, adwokata Bolesława Rozmarynowicza, posła Stanisława Rymara, prezesa „Sokoła” w Podgórzu adwokata Oskara Stuhra. Na karcie aresztu Henryka Mianowskiego odnotowano Akt[ion] geg[en] polni[schen] Intelligenz, a także symbole: IID Haft Nr. 9555, co oznacza, że aresztowanie przeprowadzono według tych samych zasad, które zastosowano wobec krakowskich uczonych. Kolejność wykonywania decyzji była jednak odwrotna niż kolejność ich podejmowania. Wincenty Hein i Czesława Jakubiec w książce Montelupich piszą o 40 zachowanych takich kartach56. 10 listopada aresztowano zastępcę profesora dogmatyki szczegółowej UJ księdza Mariana J. Morawskiego, jezuitę, podczas celowej akcji przeciw Kolegium Jezuitów przy ul. Kopernika 26. Aresztowano łącznie 25 księży, kleryków i braci zakonnych57. Przeprowadzono aresztowania osób, głównie mężczyzn, przebywających w kawiarniach Pod Gruszką i Europejskiej. W kawiarni Pod Gruszką aresztowano

prowadzącego aptekę w Krakowie przy pl. Zgody 18 aptekarza Tadeusza Pankiewicza (zwolniony został 5 grudnia). W sumie aresztowano prewencyjnie 120 „zakładników” – jak poinformował Franka szef dystryktu krakowskiego Otto Wächter – w związku z rocznicą niepodległości58. 16 listopada dołączono do zatrzymanych profesora maszynoznawstwa Akademii Górniczej Jana Krauzego, który nieobecny w Krakowie 6 listopada, po powrocie do miasta udał się na ul. Pomorską i wystąpił o zwolnienie kolegów59. Po aresztowaniach większość szkół średnich zawiesiła naukę, w pozostałych uczyły kobiety, a frekwencja była słaba. 18 listopada szef dystryktu krakowskiego Otto Wächter zakazał działalności szkół średnich. 21 listopada był ostatnim dniem nauki w tych szkołach. Było to, oczywiście, konsekwencją wzmiankowanego rozporządzenia Franka, zezwalającego wyłącznie na otwarcie polskich szkół powszechnych i zawodowych. Gdy przeprowadzano akcję 9 listopada, 172 osoby spośród zatrzymanych w Collegium Novum znajdowały się w drodze do Wrocławia (w Krakowie zwolniono 11 osób), gdzie rozmieszczono ich

w dwóch więzieniach i areszcie policyjnym, w którym osadzono pięciu uczonych, wkrótce dołączonych do kolegów. Z Wrocławia powróciły do Krakowa trzy osoby60. Ostatecznie do obozu w Sachsenhausen 28 listopada 1939 trafiło 169 schutzhäftlingów – (więźniów prewencyjnych). W obozie wszystkim ogolono głowy, przebrano w obozowe łachy, opatrzone numerem i czerwonym trójkątem, oznaczającym więźnia politycznego. Umieszczono ich następnego dnia w barakach nr 45 i 46 oraz poddano surowemu rygorowi. Cierpieli z zimna, głodu i chorób. Ujętych 9 listopada i w dniach następnych w Krakowie, w grupach powiększonych o aresztowanych w innych miejscowościach południowej Polski, przetransportowano, począwszy od 23 grudnia, do właśnie założonego obozu pracy w Nowym Wiśniczu (Arbeitslager Neu-Wisnicz bei Bochnia), skąd część osadzonych w wieku powyżej 40 lat, w różnych terminach, przeważnie w czerwcu 1940 roku, zwolniono. Pozostałych, w związku z likwidacją obozu, odtransportowano 20 czerwca 1940 do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, otrzymali tam numery od 759 do 107161. Był wśród nich znany rzeźbiarz i malarz, aresztowany

Staatstheater des Generalgouvernements (Teatr Państwowy Generalnej Guberni) w budynku Teatru im. Juliusza Słowackiego; Kraków 1940

alma mater nr 179

25


Narodowe Archiwum Cyfrowe

Profesor W. Rudig oprowadza Hansa Franka po wystawie Dziedzictwo Germanów w dorzeczu Wisły

24 kwietnia 1940, Xawery Dunikowski (ur. 1875) i poseł Józef Putek, w listopadzie 1939 roku aresztowany powtórnie. Aresztowania w innych miejscowościach południowej Polski Poczynania wymierzone głównie w inteligencję przeprowadzono w południowowschodniej części dystryktu krakowskiego, gdzie działał 3. Oddział Operacyjny I Grupy Operacyjnej, dowodzony przez SS-Sturmbannführera Alfreda Hasselberga, którego siedzibę ulokowano w Jarosławiu, a następnie przeniesiono do Lublina. Funkcjonariusze z tego oddziału zorganizowali pomiędzy 2 a 6 listopada wiele działań terrorystycznych. Zwołali zebrania inteligencji z Przeworska i powiatu przeworskiego oraz z powiatu łańcuckiego. Zaproszono nauczycieli, oficerów rezerwy, duchowieństwo, pracowników państwowych, samorządowych, przedstawicieli wolnych zawodów, właścicieli majątków. W obu przypadkach pojawili się funkcjonariusze niemieckiej policji i zatrzymali większość zgromadzonych. Ten sam los spotkał księży z parafii

26

alma mater nr 179

w Rzeszowie i klasztoru bernardynów. Podobne działania przeprowadzono na terenie powiatu rzeszowskiego i jarosławskiego, w powiatach jasielskim i dębickim w mniejszym zakresie62. 10 listopada w Nisku władze niemieckie zwołały zjazd nauczycieli z powiatu rzeszowskiego i wszystkich osadzono w więzieniu w Rzeszowie63. Tego samego dnia zatrzymano wiele osób z lewobrzeżnej części Przemyśla i okolicy. W sumie listopadowe aresztowania prowadzone od początku miesiąca na terenie objętym działaniem 3. Oddziału Operacyjnego dowodzonego przez Hasselberga objęły ponad 600 osób. Część z nich zwolniono po dwóch–trzech tygodniach, część osadzono w więzieniach w Rzeszowie, Tarnowie i Krakowie64.

Represje na Lubelszczyźnie Najszerszy zakres w GG przybrały wówczas represje na Lubelszczyźnie. Do tego czasu realizowana tam polityka okupacyjna różniła się od już uprawianej w innych dystryktach. Ostry kurs wobec inteligencji zapowiedział przybyły pod koniec października do Lublina Arthur Seyss-Inquart, ówczesny zastępca Franka, który zebranym w Banku Rolnym Niemcom i volksdeutschom zakomunikował, że inteligencja polska ma być wyniszczona, większość narodu polskiego ma ulec likwidacji, a pozostała część pracować dla Niemców. Szkoły polskie będą zamknięte 65. Do Lublina przybył z Jarosławia Alfred Hasselberg, którego mianowano 7 listopada komendantem policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa w dystrykcie lubelskim. Ta właśnie komenda przeprowadziła, począwszy od 9 listopada, represyjne działania przeciw inteligencji w tym dystrykcie66. W dwa dni później dowódcą SS i policji w dystrykcie został SS-Brigadeführer Odilo Globocnik67.

Najliczniejszych aresztowań dokonano wśród lubelskiego duchowieństwa. Uwięziono wielu proboszczów i wikarych poszczególnych kościołów parafialnych, a także prefektów szkół w Lublinie (9 listopada), zatrzymano wszystkich przebywających w Lublinie profesorów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (11 listopada), a rektora Uniwersytetu księdza Antoniego Szymańskiego poddano ścisłemu nadzorowi. Uniwersytet zamknięto, aresztując przy tej okazji grupę studentów (17 listopada). Aresztowano siedmiu profesorów Seminarium Duchownego, z księdzem rektorem Piotrem Stopniakiem na czele (11 listopada). 17 listopada wkroczono do gmachu Kurii Biskupiej, aresztowano tam ordynariusza Mariana Fulmana i sufragana biskupa Władysława Gorala. Razem z biskupami uwięziono przebywających w gmachu Kurii kilkunastu księży. 23 listopada zatrzymano kleryków z Zakładu Teologicznego „Bobolanum”68. 9 listopada ujęto większość profesorów szkół średnich i nauczycieli szkół powszechnych Lublina, natomiast dyrektorów szkół wezwano do gmachu Banku Rolnego na naradę w sprawach organizacyjnych szkół, a następnie wszystkich aresztowano i osadzono na zamku 69. Aresztowania miały miejsce i w następnych dniach. Wśród osadzonych na zamku znaleźli się także lubelscy urzędnicy, lekarze i adwokaci. W budynku sądu ujęto prezesów, wiceprezesów oraz prokuratorów Sądu Okręgowego i Apelacyjnego70. Aresztowania przedstawicieli inteligencji, nauczycieli, działaczy społecznych i politycznych, osób kierujących administracją terenową objęły całą Lubelszczyznę – Chełm, Hrubieszów, Krasnystaw, Lubartów, Zamość i inne, nawet małe, miejscowości. Łącznie osadzono w więzieniu około dwóch tysięcy osób – 10 z nich rozstrzelano (23 grudnia). Biskupów lubelskich skazano na karę śmierci (27 listopada), a następnie w grupie 13 duchownych wywieziono do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen (3 grudnia). Podobny los spotkał innych duchownych oraz kilku pedagogów71. Terrorystyczne działania przeprowadzono i w innych miejscowościach Generalnej Guberni. 9–10 listopada miały miejsce, między innymi, w Piotrkowie, Koluszkach, Tomaszowie Mazowieckim, Radomsku, Częstochowie72. W powiecie radomskim ujęto około 150 osób73.


Miejscowości te obejmował działaniem 2. Oddział Operacyjny dowodzony przez SS-Sturmbannführera Fritza Liphardta, działający w składzie III Grupy Operacyjnej74. *** Większość aresztowanych na terenie Generalnej Guberni w listopadzie 1939 roku zwalniano między grudniem a czerwcem 1940 roku. Spośród wywiezionych do KL Sachsenhausen krakowskich uczonych najpierw powrócił do Krakowa, zwolniony 23 grudnia 1939, profesor honorowy UJ Henryk Hoyer. Duża grupa 101 osób opuściła obóz w Sachsenhausen 8 lutego 1940. Zwolniony z nimi Antoni Hoborski, pierwszy rektor Akademii Górniczej, był w tak ciężkim stanie, że nie mógł opuścić obozu i następnego dnia zmarł. Przybywający do Krakowa budzili przerażenie swoim wyglądem, niektórych nie rozpoznawały ich własne rodziny, wszyscy wymagali leczenia i odkarmienia. W KL Sachsenhausen pozostały 54 osoby. Na początku marca 1940 roku 43 więźniów z grupy krakowskiej przewieziono do KL Dachau. Byli oni zwalniani przez kilkanaście miesięcy – od marca 1940 do października roku następnego. Spośród aresztowanych w Collegium Novum śmierć poniosło w obozach 15 uczonych: w KL Sachsenhausen – 1375, w tym z powodu żydowskiego pochodzenia Leon Sternbach (20 lutego 1940), w KL Mathausen-Gusen Wiktor Ormicki (17 września 1941), a w KL Buchenwald Joachim Metallmann (21 sierpnia 1942). Wkrótce po zwolnieniu z obozu, wskutek doznanej utraty zdrowia i wyniszczenia organizmu, zmarło w 1940 roku sześć osób76, a w latach 1941–1944 dziesięć kolejnych77, dwie zginęły w Powstaniu Warszawskim78, a cztery po ponownym aresztowaniu – w obozie Auschwitz79. Listopadowe uderzenie w środowiska nauki i oświaty oraz stosowne decyzje władz okupacyjnych doprowadziły do likwidacji szkolnictwa wyższego i średniego. Nauczycielstwo na szeroką skalę zaangażowało się w tajne nauczanie. Poczynania listopadowe to zaledwie wstęp do działań skierowanych przeciwko polskiej inteligencji na terenie Generalnej Guberni. Miały one zastraszyć polskie społeczeństwo, złamać jego wolę oporu. Wielu sądziło, że mają one charakter prewencyjny i są związane ze Świętem Niepodległości przypadającym 11 listopada. Powoli te złudzenia rozwiewały się,

zwłaszcza gdy pod koniec roku zaczęły napływać transporty z wysiedleńcami z zachodnich części Polski, a wieści o losie tamtejszej inteligencji i sytuacji społecznej stały się powszechniejsze. Wiosną następnego roku rozpoczęto realizację nowej, szeroko zakrojonej akcji pacyfikacyjnej o kryptonimie Auβerordentliche Befriedungsaktion (AB) wymierzonej przeciwko warstwom przywódczym. Działania represyjne wobec tej grupy ludzi prowadzone były przez całą okupację z wielkim nasileniem i pochłonęły ogromną liczbę ofiar.

Irena Paczyńska Np. sekcja tego urzędu – Zentrallstelle II P[olen] prowadziła centralną kartotekę osób przewidzianych do zatrzymania w Polsce i koordynowała przygotowania poszczególnych wydziałów Głównego Urzędu SD do zaplanowanej agresji na Polskę. Zob. K. Grünberg, SS – czarna gwardia Hitlera, Warszawa 1975, s. 145–146; A. Ramme, Służba Bezpieczeństwa SS, Warszawa 1984, s. 110–112. Podobne działania podejmował Urząd Tajnej Policji Państwowej. 27 września 1939 z połączenia urzędów policyjnych powstał Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). 2 Zwłaszcza Tajny Instytut Wschodni, mieszczący się w Wannsee na przedmieściach Berlina, pracujący pod kierownictwem Urzędu (departamentu) II Głównego Urzędu SD, a następnie Urzędu VI (Zagranica) RSHA. Zob. A. Ramme, Służba Bezpieczeństwa..., s. 101. 3 Ost-Europa-Institut we Wrocławiu, Ostland Institut w Gdańsku, Institut für Europas Wirtschaft w Królewcu. 4 Okupacja i ruch oporu w „Dzienniku” Hansa Franka 1939– –1945, wyboru dokonali i opracowali pod naukowym kierownictwem S. Płoskiego: L. Dobroszycki [i in.], t. 1: 1939–1942, Warszawa 1970, s. 133 (dok. nr 28A). 5 S. Piotrowski, „Dziennik” Hansa Franka. Sprawy polskie przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, Warszawa 1956, t. 1, s. 37. 6 Ibidem, s. 260, 402–403. 7 Okupacja..., s. 119–120 (dok. 20A). Por. też: Instrukcje Hitlera o polityce niemieckiej w Polsce, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce”, Poznań 1948, t. 4, s. 116–117; oraz S. Piotrowski, „Dziennik” Hansa Franka..., s. 35–37. Dekretem z 12 października 1939 Hitler mianował Franka gubernatorem generalnym okupowanych ziem polskich. Dekret miał wejść w życie z chwilą uchylenia zarządu wojskowego, co nastąpiło 25 października 1939. 8 Zob. K. Radziwończyk, Zbrodnie generała Streckenbacha, Warszawa 1966; K. Leszczyński, Działalność Einsatzgruppen Policji Bezpieczeństwa na ziemiach polskich w 1939 r. w świetle dokumentów, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce”, Warszawa 1971, t. 22, s. 7–290. 9 K. Grünberg, SS – czarna gwardia..., s. 220–221. 10 Okupacja..., s. 111 (dok. nr 14A); K. Leszczyński, Działalność Einsatzgruppen..., s. 175 (dok. nr 62). 11 Okupacja..., s. 100 (dok. nr 5A). 12 Ibidem, s. 101 (dok. 5A). 13 K. Radziwończyk, Akcja„Tannenberg” grup operacyjnych Sipo i SD w Polsce jesienią 1939 r., „Przegląd Zachodni” 1966, nr 5–6, s. 98–99, 111–113. 14 Dotychczasowy szef I Grupy Operacyjnej Bruno Streckenbach został dowódcą policji bezpieczeństwa i SD dla okupowanych ziem polskich, od 26 października dowódcą policji bezpieczeństwa i SD w GG. 15 Okupacja..., s. 117–118 (dok. nr 18A). 16 K. Leszczyński, Działalność Einsatzgruppen..., s. 267 (dok. nr 56). 1

Okładka specjalnego, 64. numeru „Alma Mater”, który ukazał się w 2004 roku, w 65. rocznicę Sonderaktion Krakau. Oprócz kroniki dramatycznych wydarzeń, będących konsekwencją aresztowania w Collegium Novum 183 uczonych, a także wspomnień ostatniego żyjącego wówczas świadka prof. Józefa Wolskiego, w numerze znalazło się kilkanaście artykułów poświęconych Krakowowi w czasie okupacji i prześladowaniom polskich naukowców

Dla upamiętnienia 70. rocznicy Sonderaktion Krakau, w 2009 roku, wydany został specjalny polsko-angielski numer „Alma Mater” (118). Towarzyszył on wyjątkowej wystawie zatytułowanej Zapomniana zagłada? Polska i czeska inteligencja w obozach koncentracyjnych Sachsenhausen i Ravensbrück na początku drugiej wojny światowej, przygotowanej przez Archiwum i Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Stiftung Brandenburgische Gedenkstätten, otwartej 21 listopada 2009 roku na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. W tej specjalnej edycji pisma znalazły się, między innymi, wspomnienia rodzin więzionych i zamordowanych w Sachsenhausen profesorów, artykuły poświęcone tematyce obozowej, w tym prowadzonym na więźniach eksperymentom medycznym. Specjalnemater wydanie pisma zilustrowane zostało licznymi alma nr 179 27 archiwalnymi dokumentami i fotografiami


K. Radziwończyk, Wojskowe i polityczne podłoże zbrodni hitlerowskich popełnionych podczas agresji na Polskę w 19399 r., „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce”, Warszawa 1987, t. 32, s. 47–48. 18 Erlaß des Reichsministers des Inneren an das Geheime Staatspolizeiamt vom 25. Januar 1938, die „Schutzhaft” betreffend, [w:] Topographie des Terrors. Gestapo, SS und Reichssicherheitshauptamt auf dem „Prinz-Albrecht-Gelände”: eine Dokumentation, Hrsg. von R. Rürup, Berlin 1987, s. 99–100 (dok. nr 20). Zob. też: S. Ryszka, Państwo stanu wyjątkowego: rzecz o systemie państwa i prawa Trzeciej Rzeszy, Wrocław 1985, s. 358–360. 19 S. Ryszka, Państwo stanu wyjątkowego..., s. 360. 20 K. Leszczyński, Działalność Einsatzgruppen..., s. 269 (dok. nr 55). 21 K. Grünberg, SS – czarna gwardia..., s. 145–146; C. Łuczak, Polityka ludnościowa i ekonomiczna hitlerowskich Niemiec w okupowanej Polsce, Poznań 1979, s. 72–73. 22 C. Łuczak, Polityka ludnościowa..., s. 74–75. 23 K. Radziwończyk, Wojskowe i polityczne podłoże..., s. 49. 24 Por. np. C. Łuczak, Polska i Polacy w drugiej wojnie światowej, Poznań 1993, s. 479–482; M. Walczak, Szkolnictwo wyższe i nauka polska w latach wojny i okupacji 1939– –1945, Wrocław 1978, passim. W Forcie VII zginęli, między innymi, profesorowie Uniwersytetu Poznańskiego: fizyk Stanisław Kalandyk, slawista Edward Klich, prawnik Romuald Paczkowski, geograf Stanisław Pawłowski, kilku adiunktów i asystentów, dyrektor biblioteki Ludwik Posadzy, dyrektor Muzeum Wielkopolskiego Nikodem Pajzderski, wiceprezydent Poznania Mikołaj Kiedacz, krytyk muzyczny, teatralny i dziennikarz Witold Noskowski. W Wielkopolsce rozstrzelano do końca listopada 8 tysięcy osób. Listy strat pracowników nauki w latach 1939–1945 zob. M. Walczak, Szkolnictwo wyższe..., s. 206 –293. 25 C. Łuczak, Polska i Polacy..., s. 490–492. 26 Ibidem, s. 438, 469. 27 K. Radziwończyk, Wojskowe i polityczne podłoże..., s. 46. Kazimierz Radziwończyk oceniał, że te prewencyjne

internowania objęły na całym obszarze podbitego kraju kilkaset tysięcy mieszkańców zarówno miast, jak i wsi. 28 Podstępne uwięzienie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej (6 XI 1939 r.): dokumenty, wybór i oprac. J. Buszko, I. Paczyńska, Kraków 1995, s. 14. 29 Dekret z 12 X 1939 r., [w:] Okupacja..., s. 116. 30 S. Piotrowski, „Dziennik” Hansa Franka..., s. 254. 31 Podstępne uwięzienie..., s. 97 (dok. nr 15). 32 Ibidem, s. 89–91 (dok. nr 8). 33 „Verordnungsblatt des Generalgouverneurs für die besetzten polnischen Gebiete”, 1939, nr 3, s. 18–19. 34 K. Leszczyński, Działalność Einsatzgruppen..., passim. 35 S. Wroński, Kronika okupowanego Krakowa, Kraków 1974, s. 40. 36 Podstępne uwięzienie..., s. 524 (aneks, nr IX). 37 Ibidem, s. 518–519 (aneks, nr VII). 38 Relacja Józefy Piaseckiej, 22 XII 1945, [w:] Relacje pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego o ich losach osobistych i dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego w czasie drugiej wojny światowej, oprac. J. Michalewicz, Kraków 2005, s. 938. 39 Podstępne uwięzienie..., s. 522–533 (aneks, nr IX). 40 Ibidem s. 84–85, 87–89, 95–97 (dok. nr 2–3, 6–7, 13– 14). 41 Ibidem, s. 502, 524 (dok. nr I, IX). 42 Ibidem, s. 502 (dok. nr I). 43 Byli to: chemik i były rektor Arnold Bolland, ekonomista i aktualny rektor Albin Żabiński oraz geograf Walenty Winid. 44 Franciszek Bossowski, któremu 16 X 1939 Rada Wydziału Prawa UJ powierzyła część wykładów z prawa rzymskiego w charakterze profesora wspomagającego. 45 Witold Krzyżanowski, ekonomista, który 6 XI 1939 miał wyznaczone spotkanie w sekretariacie Wydziału Prawa w sprawie zatrudnienia na UJ. 46 Aresztowanie niektórych nauczycieli wiązało się z ich wizytą w Tymczasowej Komisji Szkolnej, która za zgo-

dą rektora Tadeusza Lehra-Spławińskiego miała swoją siedzibę w Collegium Novum. Była ona ciałem społecznym, powołanym w związku z początkiem nowego roku szkolnego, i miała zastąpić ewakuowane instytucje nadzoru szkolnego. Tadeusz Lehr-Spławiński kierował TKS. 47 Chodzi o księdza Józefa Nodzyńskiego, nauczyciela religii w X Państwowym Gimnazjum i Liceum Żeńskim im. Królowej Wandy. Wobec zajęcia budynku szkoły na Oleandrach przez Wehrmacht rektor UJ przydzielił jej kilka pomieszczeń w Collegium Novum na cele dydaktyczne. 6 listopada uczennice wraz z nauczycielkami policjanci niemieccy wyrzucili z Collegium, aresztując odbywającego zajęcia prefekta. 48 Władysław Takliński pełnił funkcję rektora za zgodą Walerego Goetla, rektora wybranego na nową kadencję, który zajmował się sprawami związanymi z ewakuacją siedziby Akademii Górniczej, zajętej przez okupanta. 49 Karty aresztu, zob. Podstępne uwięzienie..., s. 20–21. 50 S. Wroński, Kronika okupowanego Krakowa, Kraków 1974, s. 47; Podstępne uwięzienie..., s. 170 (zał. do dok. nr 83), 173. Wincenty Bogdanowski został zwolniony w grudniu 1939 roku. 51 Zamach miał miejsce 8 listopada 1939. Jego sprawcą był Johann G. Elser, cieśla, przypuszcza się celowe zaaranżowanie zamachu dla usprawiedliwienia fali represji. 52 Akcja „Tannenberg”..., s. 104–105, 117 (dok. nr 12); K. Radziwończyk, Zbrodnie..., s. 106–107. 53 Aresztowano także wykładowcę katechetyki na Wydziale Teologicznym UJ księdza Józefa Rychlickiego, doktora teologii, katechetę w IV Gimnazjum i Liceum im. Henryka Sienkiewicza. Więziony był najpierw w Krakowie, a następnie w Nowym Wiśniczu, wolność odzyskał 20 czerwca 1940. 54 Nazwiska aresztowanych zob. B. Chrzan, Ofiary eksterminacji i terroru hitlerowskiego spośród nauczycieli i pracowników szkolnictwa m. Krakowa, [w:] Materiały do dziejów oświaty w okresie okupacji hitlerowskiej (1939–1945) na terenie dystryktu krakowskiego, cz. 5, Kraków 1968, s. 207–223. Zob. też: F. Bielak, Akcja z dnia 9 listopada 1939, ibidem, s. 227–231; R. Terlecki, Ze studiów

Hempelmann. Narodowe Archiwum Cyfrowe

17

Widok z okupowanego Krakowa, po lewej budynek „Sokoła”, w głębi Collegium Novum,nr1943 alma mater 179

28


B.H. Hirche, Narodowe Archiwum Cyfrowe

nad szkolnictwem Krakowa w okresie między wrześniem a grudniem 1939 roku, ibidem, Kraków 1983, cz. 14, s. 56–58. 55 Por. fotokopia Schutzhaft-Kartei Henryka Mianowskiego, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce”, Poznań 1948, t. 4, po s. 128. 56 W. Hein, C. Jakubiec, Montelupich, Kraków 1975, s. 238. 57 Relacja księdza Jana Poplatka, [w:] Relacje pracowników..., s. 21–24. Ksiądz Marian Morawski, umieszczony najpierw w więzieniu w Krakowie przy ul. Montelupich, przewieziony został do więzienia w Nowym Wiśniczu, 20 czerwca do KL Auschwitz, gdzie zginął 8 IX 1940. 58 Okupacja..., t. 1, s. 87 (dok. nr 5). 59 A. Bolewski, H. Pierzchała, Martyrologia profesorów Akademii Górniczej w hitlerowskich więzieniach i obozach koncentracyjnych, Kraków 1985, s. 97. 60 Zwolniono 82-letniego Edwarda Windakiewicza, doktora honoris causa Akademii Górniczej, historyka Jana Dąbrowskiego, członka Królewskiej Węgierskiej Akademii Umiejętności i innych towarzystw węgierskich, oraz Zygmunta Sarnę, dyrektora Szkoły Nauk Politycznych UJ. 61 F. Bielak, Akcja z dnia..., s. 227–229; R. Terlecki, Ze studiów nad szkolnictwem..., s. 57. 62 T. Kowalski, Z badań nad eksterminacją inteligencji w Rzeszowskiem w okresie II wojny światowej, oraz M. Wieliczko, Akcja AB w dystrykcie krakowskim, [w:] Ausserordentliche Befriedungsaktion 1940. Akcja AB na ziemiach polskich: materiały z sesji naukowej (6–7 listopada 1986 r.), wstęp i red. nauk. Z. Mańkowski, Warszawa 1992, s. 84–85 oraz 33. 63 Akcja „Tannenberg”..., s. 105. 64 T. Kowalski, Z badań nad eksterminacją..., s. 85. 65 S. Litwiński, Martyrologia młodzieży szkolnej Lublina w latach 1939–1945, [w:] Sonderaktion Lublin: listopad 1939, pod red. Z. Mańkowskiego, Lublin 1989, s. 65. 66 K. Leszczyński, Działalność Einsatzgruppen..., s. 27; Z. Mańkowski, Pierwsze miesiące rządów okupanta w Lublinie, [w:] Sonderaktion Lublin..., s. 12. 67 Z. Mańkowski, Między Wisłą a Bugiem 1939–1944. Studium o polityce okupanta i postawach społeczeństwa, Lublin 1978, s. 88. 68 Z. Leszczyńska, Masowe aresztowania lubelskiej inteligencji w listopadzie 1939 roku, oraz J. Ziółek, Aresztowani nauczyciele akademiccy, pracownicy administracji i studenci Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, [w:] Sonderaktion Lublin..., s. 33–48, 49–60. Zofia Leszczyńska pisze, że wszyscy duchowni ubrani w sutanny, których gestapowcy spotkali w tym czasie na ulicach Lublina, byli zatrzymywani i odstawiani do więzienia na zamku. Dojazd dorożką kazano opłacać aresztowanym. 69 E. Zaleska, Nauczyciele aresztowani w Lublinie w listopadzie 1939 roku i ich losy, [w:] Sonderaktion Lublin..., s. 21–32. 70 Z. Leszczyńska, Masowe aresztowania..., s. 34, 44. 71 Ibidem, s. 34–35. 72 J. Góral, Eksterminacja inteligencji i tak zwanych warstw przywódczych w zachodnich powiatach dystryktu radomskiego (1939–1940), [w:] Ausserordentliche Befriedungsaktion..., s. 72–73. 73 Akcja „Tannenberg”..., s. 117 (dok. nr 13). 74 Fritz Liphardt w listopadzie 1939 roku został komendantem policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa w dystrykcie radomskim. Por. K. Leszczyński, Działalność Einsatzgruppen..., s. 13. 75 W obozie w Sachsenhausen zginęli: w 1939 roku – Antoni Meyer (24 XII), Stanisław Estreicher (28 XII);

Collegium Maius, 1941 w 1940 roku – Stefan Bednarski (1 I), Jerzy Smoleński (5 I), Tadeusz Garbowski (8 I), Feliks Rogoziński (10 I), Michał Siedlecki (11 I), Kazimierz Kostanecki (11 I), Adam Rożański (14 I), Ignacy Chrzanowski (19 I), Władysław Takliński (25 I) i Antoni Hoborski (9 II); Leon Sternbach, którego przeniesiono do bloku żydowskiego, zmarł 20 II. 76

Wkrótce po uwolnieniu zmarli w 1940 roku: Antoni Wilk (14 II), Stefan Kołaczkowski (16 II), Jan Nowak (18 II), Jan Włodek (19 II), Franciszek Bossowski (3 V), Arnold Bolland (5 IX).

77

78 79

Byli to: Jan Kozak (11 II 1941), Paweł Łoziński (17 II 1942), Tadeusz Szydłowski (25 X 1942), Edward Windakiewicz (12 VII 1942), Leon Wachholz (1 XII 1942), Zygmunt Bielski-Saryusz (12 IV 1944), Ludwik Kamykowski (13 XI 1944), Maciej Starzewski (4 XII 1944), Kazimierz Piech (15 XII 1944), Longin Zawadzki (15 XII 1944). Józef Archutowski i Jan Salamucha. Adam Heydel (14 III 1941), Włodzimierz Ottmann (27 IV 1942), Dobiesław Doborzyński (V 1942), Walenty Winid (19 I 1945).

Profesor Irena Paczyńska, emerytowana profesor w Instytucie Historii UJ, członek Komisji Historycznej Oddziału PAN w Krakowie, autorka licznych publikacji, znawca i wydawca źródeł dotyczących Sonderaktion Krakau, między innymi wspólnie z Józefem Buszko opracowała książkę Podstępne uwięzienie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej (6 XI 1939 r.): dokumenty. W 2014 roku za opracowanie Grypsów z Konzentrationslager Auschwitz Józefa Cyrankiewicza i Stanisława Kłodzińskiego otrzymała Nagrodę Historyczną „Polityki” w kategorii wydawnictwa źródłowe.

alma mater nr 179

29


Cisza i spokój zniknęły bez śladu kracznie. Jak strasznie zadowolić na długie wyglądają polskie nakilometry twardymi zwiska wymawiane deskami. WspółczuDzień, taki jak każdy inny, na pozór przez Niemca. Niejedłem im wtedy – ale nic nam nowego nie wróżył, a jednak miał nokrotnie trzeba było przecież to drobiazg, zadecydować o cierpieniu nas wszystkich zgadywać, domyślać później podróżowalii śmierci wybranych przez los. Po rannej się raczej, niż usłyszeć śmy w dużo gorszych kawie spacerowaliśmy sobie po wyznai zrozumieć. Kiedy liwarunkach i też muczonym dla nas placu, rozmawialiśmy stę sprawdzono w casiało być dobrze. o różnych drobiazgach, uśmiechaliśmy się łości, wywołano kilku Człowiek to jednak jak gdyby nigdy nic. na bok. Było ich jedeszalenie wytrzymałe Po obiedzie podanym, a raczej wydanastu – […] ci zostali stworzenie – koń by nym, jak zwykle wcześnie koło 12, jedni zwolnieni. Kleczkowtego wszystkiego nie już wyszli się przejść, inni jeszcze siedzieli ski z wielkiej emocji, przetrzymał. na górze, odpoczywając, gdy naraz przymimo że germanista, To w a r z y s z a m i jechało auto prywatne z gestapowcami zapomniał słówek niemoimi podróży byli i kazano nam zebrać się wszystkim na dole mieckich i nie potrafił Estreicher Stanisław, z wszystkimi rzeczami prywatnymi. I znosię w pierwszej chwili Ludwik Stanisław, wu rzucała się w oczy różnica między spodogadać w sprawie Haydukiewicz Lekojnym wojskiem a szalejącym gestapem. swoich kocy pozoszek, Bolewski AnCisza i spokój zniknęły gdzieś bez śladu, Zygmunt Starachowicz stawionych na górze. drzej i jeszcze jakich a miejsce ich zajęły krzyki, bezwzględne Wilkosz ledwie się trzymał. Blady, osłabiodwóch, których niestety nie pamiętam. rozkazy i nawoływania. Ustawieni w długą ny, wyczerpany zupełnie chorobą. Nam już Wiem, że się ulokowałem przy oknie, koło kolumnę czekaliśmy na coś, co dopiero ma nie pozwolono iść na górę. Ustawili nas mnie siedział Ludwik, a naprzeciwko się stać, nikt nie wiedział co, ale każdego piątkami (niemiecki szyk jest całkiem od- Haydukiewicz. Po chwili podano nam do opanowały jakieś przeczucia. mienny od naszego, u nas ustawiano ludzi przedziału chleb na drogę. Jasny i dobry. Wyciągnięto długą listę i zaczęto odczydwójkami lub czwórkami – a tam trójkami Jeden niewielki bochenek na trzech. Nie tywać nasze nazwiska, głośno, dobitnie i polub piątkami) i kazali maszerować. było to wtedy tak tragiczne, bo właściwie Powolutku opuszczaliśmy koszary, prawie wszyscy mieli jakieś zapasy z domu. minęliśmy żelazną bramę, skręciliśmy Ja wyjątkowo nie miałem chleba za dużo, w lewo na boczny gościniec. Szliśmy a apetyt niestety miałem nawet zbyt dobry wszyscy ustawioną kolumną, ze smut- jak na sytuację, w której znaleźliśmy się. nymi minami, a myśli były niewesołe. Z wielką też przyjemnością przyjąłem od Co nas teraz czeka? Gdzie idziemy? Leszka jego porcję, którą mi odstąpił. Kiedy wrócimy do naszych domów? Minuty mijały za minutami – nie wiem Toboły przyniesione z domu, u nie- nawet, ile upłynęło czasu do chwili, w któktórych duże i niewygodne, a przy tym rej musieliśmy opuścić Kraków. Wiem, że wszystkim nawet niezapakowane, bo myśli, które nas wówczas nękały wszystnawet na to nam czasu nie dali, ciążyły – kich, były straszne. Wiedzieliśmy już na i potęgowały przykre wrażenia. Cały pewno, że nas wywożą. nasz marsz był krótki – doszliśmy do O Boże, znowu nasuwają się te głupie toru kolejowego, który przebiegał obok pytania: gdzie? dokąd? po co? na jak koszar. Był tam taki dojazd specjalny, długo? – pytania, na które nie ma odpocoś w formie stacji załadunkowej, wiedzi. Naraz coś nami szarpnęło, coś gdzie czekał na nas długi pusty po- zatargało sercem, coś ścisnęło za gardło, ciąg. Wagony stare, wybrakowane, coraz mocniej i mocniej – i koła poczęły się jakich używa się jeszcze dzisiaj na obracać, najpierw z wolna, później coraz podmiejskich kolejkach dojazdowych. prędzej i prędzej. Jakiś niesamowity rytm, Przydzielali nas grupami do poszcze- jakiś jazgot przenikliwy, wiele jeździłem Okładka książki ze wspomnieniami Zygmunta Stagólnych wagonów i przedziałów. Mnie przedtem i potem kolejami, ale nigdy ten rachowicza (1914–1944), aresztowanego podczas szczęśliwie wypadł przedział drugiej stukot kół o żelazne tory nie wywarł na Sonderaktion Krakau. Książka ukazała się nakładem klasy, ale jednak większość musiała się mnie takiego wrażenia. Wydawnictwa Oskar w 2012 roku Archiwum prywatne Katarzyny Starachowicz

Piątek, 10 listopada 1939

30

alma mater nr 179


Kraków powoli znikał nam sprzed oczu. Nadaremnie przesuwałem twarz po oknie wagonu – wszystko coraz dalsze, coraz mniejsze, zakrywa się mgłą. A może to łzy. Nie wiem. Jeszcze raz mignęły mi wieże kościołów, jeszcze raz zamajaczyły dachy domów i to wszystko. Chciałbym otworzyć okno, aby rzucić choć jeszcze jedno spojrzenie, lecz okien otwierać nie wolno. Kraków

pozostał wspomnieniem. Ileż to razy znękany czy bity wracałem w marzeniach do tych ulic krętych, niewysokich domów, kamieni na rynku, hejnału mariackiego, opuszczonych kościołów. Ile razy błądziłem w sennych majaczeniach po tym najdroższym mi mieście, czytając, ot tak, dla zabawy, nazwy ulic, szyldy na sklepach, reklamy. W chwili, kiedy to wszystko znikło, może bezpowrotnie, jakiś

straszny żal mnie opanował, jakiś smutek rozpaczny, jakieś coś, czego nazwać ani określić nie umiem, co mną owładnęło, osłabiło mnie, rzuciło na pastwę temu potwornemu stukotowi kół coraz prędszych i prędszych. Koniec części I. 4 IX 41 St.

Zygmunt Starachowicz

ROZSTRZELANY 10 WRZEŚNIA 1944 R

od dziecka właściwie co roku. Kamienica kojarzyła się z beztroskimi chwilami, słońcem i kąpielami. Danuta Spaczyńska – córka siostry Zygmunta, Hanny – do dziś wspomina smak borówek i poziomek spędzonego tam lata 1944. W listach Archiwum prywatne Katarzyny Starachowicz

elacja Zygmunta Starachowicza urywa się w momencie wsiadania do pociągu, który miał przewieźć aresztowanych do Wrocławia. Po kilkutygodniowym pobycie w tym mieście wszyscy zostali przewiezieni do obozu Sachsenhausen w Oranienburgu. Od 5 marca 1940 do 9 stycznia 1941 Zygmunt był więziony w Dachau. Po powrocie, 22 lutego 1941, wziął ślub z Itą [Jadwigą Majerek] w kościele św. Szczepana w Krakowie. Jeszcze w tym samym roku zaczyna spisywać swoje przeżycia z okresu aresztowania i uwięzienia. Pamiętnik zamyka adnotacja „Koniec części I. 4 IX 41” – w planie były zatem dalsze zapiski. Wiadomo, że powstały fragmenty dotyczące pobytu w Dachau. W grudniu Zygmunt pisze list do św. Mikołaja, w którym przywołuje te przeżycia z lekka humorystycznie: List do Mikołaja:

Święty Mikołaju! gdybyś Ty wiedział – Kto to tak długo, długo w Dachau siedział To zaniósłbyś mu cały worek chleba I wszystkich rzeczy, których mu potrzeba, Ale Ty nie wiesz, więc wal na śmiełego I zanieś tę blondynkę koloru czarnego; Rózgę załączam li tylko ku Twej obronie I na ten przypadek – Gdyby ć kazano zamknąć drzwi po tamtej stronie Lub „szturchnięć” w za...! W Krakowie, dnia 6 grudnia 1941 10 marca następnego roku rodzi się Krystyna, 23 marca 1943 – druga córka Magdalena. Wakacje rodzina spędza w Kamienicy koło Łącka. To ważne miejsce na prywatnej mapie Ity, która jeździła tam

Ita i Zygmunt; czerwiec 1941

z lipca, pisanych do męża, który przebywał w Krakowie, Ita wspomina zresztą o tych smakołykach. Wiele miejsca zajmują także prośby o przesłanie chleba, cukru i innych produktów spożywczych, dokładne wyliczenia, co i za ile można tu jeść.


Archiwum prywatne Katarzyny Starachowicz

Ita i Zygmunt w dniu ślubu; 22 lutego 1941

Obok tych codziennych informacji pojawiają się w korespondencji pojedyncze enigmatyczne zdania, pełne niepokoju i jednocześnie poddane mocnej autocenzurze: „Jak Ty sobie dajesz rady – Co i gdzie jesz? Gdzie i z kim śpisz? Wyobrażam sobie, że cały czas latasz za swoimi i nie swoimi sprawami. Czy przyjedziesz do mnie na urlop?”; „Ty jesteś moją szansą w życiu. Wiesz, że wszystko będzie po tym tak jak w bajce, ale twoja obecność przy tym jest konieczna. Bez Ciebie ani rusz”. Zygmunt pracował w Radzie Głównej Opiekuńczej od l kwietnia 1941. W roku 1943 został zaprzysiężony w szeregi Armii Krajowej. Praca w RGO i w podziemiu była bardzo ryzykowna, gdyż władze okupacyjne dysponowały listą wszystkich zatrudnionych w Radzie. Pracownicy tej organizacji byli często inwigilowani i śledzeni. „Latanie za nieswoimi sprawami” musiało dotyczyć właśnie działalności we wspomnianych strukturach. Nie znamy wielu szczegółów. Starachowicz pełnił funkcję kierownika informacji i propagandy (inspektorat Kraków) pod pseudonimem „Jan”. Najprawdopodobniej – prócz wypełniania obowiązków związanych z zajmowanym stanowiskiem w strukturach AK – zajmował się głównie wyrabianiem fałszywych kennkart. Na terenie Bieńczyc uczył nielegalnie języka polskiego, historii oraz innych przedmiotów. Niestety, obawy Ity niespodziewanie szybko okazały się uzasadnione.

„W sierpniu zabrano z RGO Zygmunta – tyle było dowodów rzeczowych, że trudno było myśleć o ocaleniu – te straszne noce, kiedy spodziewaliśmy się, że Gestapo przyjdzie i po nas wszystkich”. Sierpień 1944 roku w Krakowie był okresem niezwykłego wzmożenia działalności policji i służb bezpieczeństwa. Krakowska AK rozważała możliwość zorganizowania powstania zbrojnego. Niemcy, aby temu zapobiec, urządzili gigantyczną łapankę, podczas której aresztowali kilka tysięcy osób. Dzień ten przeszedł do historii miasta jako „czarna niedziela”. Aresztowanych zaczęto natychmiast przesłuchiwać. Zatrzymanie Starachowicza bez wątpienia należy łączyć z tymi wypadkami. Co się działo z samym Zygmuntem po aresztowaniu, wiemy z oświadczenia Mieczysława Maika, złożonego w roku 1946. „Zaświadczam, że Starachowicz Zygmunt, magister praw urzędnik RGO, zamieszkały w Krakowie, ul. Siemiradzkiego Nr. 10, urodzony 5 lipca 1914 w Starym Samborze, został dnia 8 sierpnia 1944 r. aresztowany ze mną, Alfredem Fritschem, Zofią Myczkowską za sprawy polityczne i osadzony najpierw w celi przy ul. Pomorskiej, a następnie przewieziony na Montelupich do celi Nr. 49. W czasie aresztowania znaleziono w jego biurku w RGO przy ul. Krowoderskiej Nr. 5 plik gazetek nielegalnej prasy, pudełko orzełków polskich, oraz pamiętnik jego z obozu koncentracyjnego w Dachau.

Aresztowano go pod zarzutem należenia do Armii Krajowej i skupowania broni i mundurów dla AK. Również zeznaję, że mimo dwugodzinnego torturowania i bicia, zachowując się po bohatersku, jak przystało na dobrego Polaka – nikogo z organizacji nie wydał”. Jadwiga zanotowała: „rozstrzelany w Krakowie na Montelupich 10 września 1944 r.” Poza tym zapisem nie zachował się żaden dokument mówiący o śmierci Zygmunta. Ten zaś nie jest w pełni wiarygodny, najprawdopodobniej data została ustalona w oparciu o domysły, niepotwierdzone poszlaki. Jadwiga została sama z dwójką małych dzieci. Potrafiła jednak pogodzić ich wychowanie z pracą zawodową. Utrata ukochanej osoby musiała być dla niej przeżyciem bardzo bolesnym. W domu właściwie nie wspominało się o ojcu, tym bardziej jego śmierć była tematem tabu. W rodzinie szanowano prywatność. Ita – w mieszkaniu przy ul. Siemiradzkiego, gdzie mieszkała po wojnie – trzymała w tapczanie szare pudełko, do którego nikt nie zaglądał. Najprawdopodobniej tam właśnie przez lata spoczywał pamiętnik Zygmunta wraz z innymi dokumentami. Jadwiga Starachowicz zmarła 29 grudnia 1981. Widocznie nikt nie miał czasu na dokładne przeglądanie papierów, które przetrwały dwie przeprowadzki. Jakiś czas po śmierci Jadwigi, na prośbę Uniwersytetu Jagiellońskiego, szukano zdjęć Zygmunta, najprawdopodobniej do publikacji Wyrok na Uniwersytet Jagielloński 6 listopada 1939. Jak to jednak często bywa, mnóstwo innych spraw okazało się wówczas ważniejszych. Dopiero we wrześniu 2011 roku, przy okazji porządkowania rodzinnego archiwum, odnalazła się niepozorna tekturowa teczka z napisem: „Jadwiga Zygmunt Starachowicz”, a w niej między innymi – pamiętnik, udostępniony w październiku 2011 Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Fragment książki

Katarzyna Starachowicz

Katarzyna Starachowicz – doktorantka Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie w zakresie literaturoznawstwa; absolwentka filologii polskiej ze specjalnością edytorstwo i komunikacja medialna UP w Krakowie; prawnuczka Zygmunta Starachowicza.

32

alma mater nr 179


O

dnaleziona w 2011 roku relacja Zygmunta Starachowicza zasługuje na uwagę z kilku powodów. Autor niezwykle

Archiwum prywatne Katarzyny Starachowicz

PAMIĘTNIK ZYGMUNTA STARACHOWICZA Znalezienie się w gronie profesorów, mimo tragicznych okoliczności, miało w jego oczach charakter przygody, było

Archiwum prywatne Katarzyny Starachowicz

Ita i Zygmunt

szczegółowo i barwnie opisuje wydarzenia pierwszego tygodnia po aresztowaniu (6–9 listopada 1939); są one stosunkowo mało znane, ponieważ ich wagę przesłoniły późniejsze obozowe doświadczenia. Swoje spostrzeżenia formułuje Starachowicz z perspektywy młodego człowieka, świeżo upieczonego absolwenta prawa i przypadkowego uczestnika wydarzeń.

Ewald Theuergarten, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Aleja Krasińskiego w Krakowie, prace remontowe; październik 1942

okazją nawiązania kontaktu i bliższego poznania uniwersyteckich legend i sław. Optymizm i młodzieńcze poczucie humoru nadały obserwacjom Starachowicza niecodzienny ton. W pamiętniku te żywe i barwne obrazy zostają

Franciszek Wasyl

historyk, archiwista; pracownik Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Archiwum prywatne Katarzyny Starachowicz

Od lewej: Zygmunt Starachowicz, Roma Smidowicz, Maria Majerek, Eugeniusz Smidowicz, Jadwiga Majerek (Eugeniusz to brat Marii Majerek; Roma – jego żona)

delikatnie zestawione z późniejszą wiedzą autora o relacjonowanych wypadkach, z jego własnym doświadczeniem – już nie nowicjusza i studenta, ale działacza podziemia. Zapiski sygnowane są datą 1941 roku. Warto zdać sobie sprawę, kim do tego czasu stał się ich autor.

Zygmunt Starachowicz; 1936

alma mater nr 179

33


Rodzina Komornickich na tarasie od strony Wisły. Od lewej: Stanisław Komornicki (syn Władysława), Juliusz Komornicki, Maria Komornicka, Stefan Komornicki, NN, Tomasz Komornicki i Karol Gniewosz

O

moim teściu, podobnie jak o jego szwagrze prof. Janie Włodku, wiele pisano w książkach wspomnieniowych i w artykułach. Jako synowa docenta Stefana Komornickiego, żona jego młodszego syna śp. Juliusza, chciałabym również dorzucić kilka wspomnień. W domu Komornickich na Dębnikach zamieszkałam w maju 1940 roku, po tym jak wraz z matką i trojgiem młodszego rodzeństwa uciekliśmy z rodzinnego Podola, po aresztowaniu, wywiezieniu i gdzieś pod Kijowem zamordowaniu mego ojca i po wtargnięciu wojsk sowieckich. W czasie mych studiów prawniczych docenta Stefana Komornickiego widziałam kilka razy, gdy przychodziłam uczyć się do egzaminów w ogrodzie willi na Tynieckiej 7. Niezwykle przystojny, o urzekającym uroku osobistym, wielkiej wiedzy, kochający mąż

34

alma mater nr 179

i ojciec, bardzo mnie onieśmielał. Moja teściowa opowiadała mi, że gdy w lutym 1940 roku wrócił z obozu koncentracyjnego w Oranienburgu, z obu pasażerów dorożki, która stanęła przed bramką domu, rozpoznała swego szwagra, Jana Włodka. Własnego męża w ogóle nie poznała, tak był zmieniony. W obozie lekarze – współwięźniowie twierdzili, że nie przetrzymałby następnego apelu na mrozie. Ja zobaczyłam go trzy miesiące później, gdy już był odkarmiony, po amputacji palców u nogi przez prof. Oszackiego, i byłam przerażona jego wyglądem. W pamięci utkwiły mi jego szerokie, czarne jak smoła obwódki pod oczami. Wydawało się, że umknął śmierci. Niestety, nie na długo. Minął rok, a nagle w porze obiadowej na Tynieckiej zjawiło się gestapo. Podobno Niemcy otrzymali donos

Fot. Archiwum rodzinne

WSPOMNIENIA O PROFESORACH UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO

o ukrytej tam broni „polskich dywersantów”. Kilku mundurowych rozbiegło się po piętrach. Byłam w jadalni, gdy jeden z nich szperał w szufladach bufetu, rozrzucając jego zawartość. Przy okazji ze stołu strzepnął obrus, a po tym gwałtownym ruchu na podłogę spadło kilka amatorsko powielanych ulotek z akcji podziemia. Niemiec spojrzał na nie, nie zwracając specjalnej uwagi, a ja z wymuszonym uśmiechem, machając niedbale ręką rzekłam: Oh, da sind sie, die alten Quittungen meiner Schwiegermutter, i odłożyłam obojętnie na bok, czystą stroną do góry. Na szczęście, szukali broni, więc żadne szpargały ich nie interesowały. Niestety, po jakiejś godzinie, ku przerażeniu wszystkich domowników obecnych przy rewizji, w gabinecie Stefana Komornickiego, w przepastnym biurku z podnoszonym blatem, z zakamarków


Fot. Archiwum rodzinne

zagrał mazurek Chopina. Jedynie cudownie ocalony bohater dnia był cichy i milczący, choć z pewnością najgłębiej przeżywał ponowny powrót do swoich. Pamiętam tę scenę, jakby to było wczoraj. W 1942 roku, niedługo po urodzeniu naszego syna Krzysztofa, pierwszego wnuka Stefanów, już na podobny cud nie było szansy... Nocą do willi przy ul. Tynieckiej włamali się bandyci, jak się później okazało, była to szajka, która okradła wcześniej sklep jubilera. Wyłączyli alarm. Najpierw wtargnęli do naszego przechodniego saloniku, gdzie chustką z eterem uśpili moją matkę, leżącą przy kołysce niemowlęcia, potem wpaŚlub Anny hr. Wolańskiej i Juliusza Komornickiego; dli do naszej sypialni, 1 czerwca 1940, przed wejściem do domu skrępowali nas, twarzą do poduszki, z nocnych stolików zgarnęli oknami. „Czego tu chcecie?” – zapytał. obrączkę Julka i moją bransoletkę z zegar- W odpowiedzi zdezorientowany i spłoszokiem i tylnymi schodkami poszli na górę. ny bandyta oddał w jego stronę trzy strzały. Tam zaskoczył ich stojący w drzwiach mój Po czym bandyci w pośpiechu uciekli. teść, którego obudziło ujadanie psa pod Mimo godziny policyjnej ktoś pobiegł Fot. Archiwum rodzinne

jednej z wyrzucanych na ziemię szuflad wypadł rewolwer... Archaiczny model bez nabojów, o którego istnieniu jego właściciel w ogóle nie pamiętał, gdy przyszedł nakaz o zdawaniu wszelkiej broni władzom niemieckim. Za posiadanie broni groziła śmierć. Komorniccy zastosowali się do tego zarządzenia – oddając całą broń, zwłaszcza myśliwską. Nieszczęsny rewolwer był prezentem od ojca Stefana dla syna z okazji jego matury! Gestapowcy natychmiast zabrali teścia do osławionej komendy gestapo na placu Inwalidów. Miał być błyskawiczny Sondergericht. Do dziś nikt z rodziny nie wie, w jaki sposób i za jaką sumę (mówiono o spieniężeniu całej biżuterii odziedziczonej po rodzicach – Götz-Okocimskich) mojej teściowej udało się przekupić najwyższych urzędników gestapo. Dość, że po siedmiu dniach zadzwonił do drzwi frontowych i po chwili pojawił się bez eskorty, sam i wolny, wymodlony przez nas i skrycie już opłakiwany pan domu. Nie ma słów, by opisać łzy radości i szczęścia licznej rodziny zamieszkującej dom dębnicki. Najstarszy syn, Tomasz, przyjechał do Krakowa na wieść o aresztowaniu ojca i z nami przeżywał godziny trwogi i niepokoju. Przybyły tego dnia z wizytą, by dowiedzieć się o losach Stefana, dalszy kuzyn, Bronisław Komornicki z Turad, zasiadł do fortepianu i wśród ogólnego uniesienia i gwaru

Ślub Anny hr. Wolańskiej i Juliusza Komornickiego;1 czerwca 1940. Na tarasie od strony południowej stoją od lewej: Karol Gniewosz, Tomasz Komornicki, Maria Komornicka, Stefan Komornicki, Tusia Doschot, Zofia Włodek, Teresa Wolańska, Jerzy Wolański, Julia Wolańska, Anna Komornicka, Juliusz Komornicki, Cecylia Doschot, Zofia Komornicka, Elżbieta Badeni, Zofia (c. Zofii) Włodek

alma mater nr 179

35


Karta aresztowania Jana Włodka

na Rynek Dębnicki po lekarza. Doktor Pieczarkowski, ryzykując życie, przybiegł natychmiast i udzielił pierwszej pomocy. Ojca przeniesiono na łóżko. Nad ranem przewieziono go do lecznicy Sędzimirów na ul. Siemiradzkiego. Chirurg wyjął kule, z których co najmniej jedna była śmiertelna. Nie było ratunku. „Kostucha ścigała mnie. Do trzech razy sztuka” – powiedział przytomnie teść. Żona z dziećmi nie opuszczali jego pokoju. Po tym zdarzeniu żył jeszcze dwie doby. W tym miejscu chciałabym też przypomnieć niezwykłą osobę, jaką była moja teściowa, wdowa po Stefanie, Maria Komornicka. Przez cały czas wojny jej dom był schronieniem dla wielu ludzi, którzy z dnia na dzień zostali pozbawieni dachu nad głową. Najbliższa rodzina: córka Zofia, ja z mężem i trójką dzieci, siostra Stefana z mężem, wygnani spod Wadowic (Gostkowscy), Róża Nałęcz – kuzynka z Wielkopolski, stryjenka Marii – Sabina Sumińska-Jasieńska wraz ze swą opiekunką, brat Stefana – Władysław, wdowiec ze Lwowa. A spoza rodziny: córka zmarłej przyjaciółki z Sacré-Coeur – Tonia Grabkowska, prof. Krygowski z Uniwersytetu Poznańskiego, matematyk, z żoną, prof. Jerzy Lande, który po powrocie z Sachsenhausen stracił swe mieszkanie na Salwatorze. Ponadto dwie przedwojenne wierne służące – Stefcia i Karolina. Wszyscy „z wiktem i opierunkiem”. Nie wspomnę już gości przejściowych, takich jak mój brat Staś, którego przyjęła w 1940 roku na niemal dwa lata,

36

alma mater nr 179

by uczył się w liceum rolno-melioracyjnym w Krakowie. Dzięki gościnności mej teściowej w naszym domu po Powstaniu Warszawskim przez około dwa tygodnie przebywał prof. Tadeusz Kotarbiński. Sprawy finansowe nie były nigdy z domownikami poruszane. Jakich cudów musiała dokonywać pani domu, by utrzymać taką liczbę „podopiecznych”? Można było tylko się domyślać, kiedy ze ścian znikały cenne obrazy Boznańskiej, Axentowicza, Sichulskiego, a z regałów z książkami bezcenne tomy, na przykład The Persian Art, których w Polsce były tylko dwa egzemplarze: w Bibliotece Jagiellońskiej i w bibliotece domowej Stefana Komornickiego. Chciałabym także wspomnieć moich znajomych i przyjaciół sprzed wojny, którzy przeżyli obóz koncentracyjny w Sachsenhausen. Zacznę od mego drogiego prof. Michała Siedleckiego, u którego w roku 1938/1939 mieszkałam „na stancji”, przy placu Inwalidów. Oboje państwo Siedleccy traktowali mnie jak córkę, serdecznie, opiekuńczo, ale dyskretnie. Toteż ten rok akademicki, choć z dala od domu, wspominam jako niezwykle szczęśliwy. Profesor – oceanolog, zoolog, były rektor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, autor dwóch tomików Bajek o zwierzętach (1921, 1923, Kraków, A. Krzyżanowski; mam je dotąd na biurku), był człowiekiem ogromnej wiedzy i gołębiego serca, niezwykle skromny i dobrotliwy. Był niepocieszony, gdy musiał – czasem po kilku poprawkach – oblać studenta przy egzaminie. Wspania-

ły gawędziarz, z subtelnym poczuciem humoru, interesował i bawił, ale nigdy nikogo nie zranił swym dowcipem. Mam ściśnięte gardło, gdy czytam, jakie przeszedł katusze i zniewagi w obozie. Jego żona, Hanna, była córką modnego i popularnego malarza, Piotra Stachiewicza. Za młodu musiała być pięknością! Profesor Julian Krzyżanowski kiedyś w towarzystwie powiedział o niej, że „złamała serce niejednego mężczyzny”. Michał Siedlecki pokazywał mi w książce Królowa Niebios. „Legendy ludowe o Matce Boskiej”, Maryan Gawalewicz, illustracyje Piotr Stachiewicz, Warszawa 1895, Gebethner i Wolf – obrazek VIII „Sobotni promyk”. Na nim Matka Boska zawiesza pranie na sznurze w ogrodzie, a u dołu po prawej stronie siedzi plecami do widza dziecko bawiące się drewnianym krzyżykiem. Pozowała do niego ojcu właśnie Hanna Siedlecka. Poznałam również dzieci profesorostwa: Stasia – słynnego z wypraw na Spitzbergen, Andrzeja, który odwiedzał rodziców wraz ze swą narzeczoną i umarł młodo w wypadku (?), oraz Ewę, późniejszą Kotulową, uzdolnioną artystkę, działającą w grupie Kantora. Zaprosiła mnie kiedyś do siebie na ul. Szewską, gdzie poznałam sławy krakowskich teatrów. U prof. Stanisława Estreichera 23 czerwca 1939 zdawałam historię ustroju państw europejskich. Wszyscy drżeli ze strachu przed profesorem. Mój narzeczony, który w tym okresie zdawał egzaminy magisterskie z prawa, podsunął mi kilka ulubionych kwestii profesora, na przykład merkantylizm, fizjokratyzm. Chodziłam cały rok na wykłady, byłam „obkuta”, dużo czytałam, ale trema paraliżowała. Zaryzykowałam i jako pierwsza z naszej w tym dniu zdającej 20-osobowej grupy zgłosiłam się do egzaminu. Przysiadłam na brzegu krzesła naprzeciw stolika egzaminatora. Profesor z opuszczonymi powiekami milczał długą chwilę, potem wycedził: „Proszę mi powiedzieć, cóż to jest ten mer-kan-ty-lizm?”. Trema uleciała. Łatwo i bez kłopotów odpowiedziałam jeszcze na dwa inne pytania. Estreicher głośno sapnął, wyciągnął rękę po kartę egzaminacyjną i wpisał „bardzo dobry”, mrucząc pod nosem: „No, no, nieźle jak na początek...”. Tego samego dnia u prof. Stanisława Kutrzeby zdawałam dawne polskie prawo karne i procesowe, tzw. postępek, na szczęście – równie pomyślnie. On, Bogu dzięki, wrócił z Sachsenhausen. Ponie-


waż był zaprzyjaźniony z moim teściem, złożyliśmy mu po ślubie oficjalną wizytę. Później pan rektor był łaskaw rewizytować nas w naszym mikroskopijnym saloniku na Tynieckiej. Oczywiście wśród setek studentów nie mógł pamiętać mnie – panny Wolańskiej, zwłaszcza że często na zajęciach zastępował go adiunkt, dr Leśnodorski, tzw. Boguś. Niemniej prof. Kutrzeba w indeksach zawsze sam się podpisywał, nigdy nie używając pieczątki, jak prof. Stanisław Estreicher czy Rafał Taubenschlag. Bardzo miło wspominam egzamin u prof. Jerzego Landego, z teorii prawa. Profesor wykładał cichym i monotonnym głosem, toteż jego zajęcia nie cieszyły się dużą frekwencją. Ja słuchałam go jednak z zapartym tchem, bo z pozoru trudny i suchy przedmiot objaśniał jasno, precyzyjnie, okraszając wykład subtelnym dowcipem. Zawsze uprzejmy i opanowany, miał wytworne maniery i okazywał wiele życzliwości młodym słuchaczom. Był zapalonym taternikiem (stąd zażyłość z mym teściem) i fama wśród studentek chodziła, że „fory” miały u niego na egzaminie dziewczyny, które nosiły odznaki z wyobrażeniem sportów górskich (narty, łyżwy) i które ubierały się na niebiesko. Na myśl mi wówczas nie przyszło, że niemal przez całą wojnę, aż do jej zakończenia, zamieszkamy z profesorem w jednym domu na Tynieckiej, dzieląc jak najbliższa rodzina wszystkie przeżycia – dobre i złe – tamtych ciężkich czasów. Julka i mnie próbował uczyć języka rosyjskiego, którym władał perfekcyjnie jako uczeń sławnego Leona Petrażyckiego. Mam do dziś wykaligrafowane przez niego bileciki, które ofiarowywał nam z okazji narodzin naszych trojga

Karta aresztowania Stefana Komornickiego

dzieci. Zostały podpisane: „Jerzy Lande. Prof. pechologii i ramolistyki stosowanej”. W wielogodzinnych rozmowach z nami nie poruszał tematyki obozowej. Raz tylko się zwierzył, że jego słabą stroną charakteru jest pewna chwiejność, brak energii w urzeczywistnianiu planów, wrodzona pasywność. „Dlatego w Sachsenhausen istniał dla mnie jeden jedyny plus: nigdy nie musiałem podejmować żadnej decyzji” – dodał z ironicznym uśmieszkiem. Kiedyś w czasie wojny miesiąc wakacji spędzaliśmy z dwójką dzieci u naszych przyjaciół Tadeuszów Gliwiców w dworku w Sidzinie, koło Skawiny. I niespodziewanie, na prośbę mej teściowej, przyszedł na piechotę z Dębnik prof. Lande, z wiadomością o wybuchu Powstania Warszawskiego. Po wojnie, gdy wrócił na

Salwator, a ja dojeżdżałam z Zabrza dwa razy w tygodniu na studia, a potem do pracy w Archiwum na Wawelu – zawsze spotykaliśmy się z profesorem w kawiarni Krakus, tuż przy Rynku Głównym. Dopraszał niekiedy swych przyjaciół, pannę Rodysówną lub swego byłego ucznia, późniejszego rektora UMCS Grzegorza Leopolda Seidlera. Profesor Jerzy Lande był naszym wspaniałym, wiernym przyjacielem aż do śmierci. Przed wojną poznałam również kolegę gimnazjalnego mego ojca, profesora ekonomii i prawa UJ Adama Heydla, niezwykle błyskotliwego człowieka, kontrowersyjnego w przekonaniach politycznych, wszechstronnie wykształconego, o celnym, nieraz jadowitym dowcipie. Bywałam często zapraszana do państwa Heydlów. Pozna-

Profesor Anna Maria Komornicka Uznana w świecie hellenistka, członkini wielu towarzystw naukowych polskich i zagranicznych, kolegiów redakcyjnych naukowych pism w Polsce i za granicą, autorka kilkunastu książek i około 200 innych publikacji. Przez wiele lat pracowała w katedrze Filologii Klasycznej Uniwersytetu Łódzkiego. Wcześniej pracowała na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz w Instytucie Historii Kultury Materialnej Polskiej Akademii Nauk oraz w Katedrze Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1995–2000 w WSJOiE, zwanej później Akademią Polonijną w Częstochowie. Prowadziła badania nad literaturą grecką: dramatem, a zwłaszcza komedią, liryką archaiczną, genezą i ewolucją pojęć i terminów oraz poezją wczesnochrześcijańską. Odznaczona Krzyżem Kawalerskim „Polonia Restituta” i wieloma innymi odznaczeniami. Urodziła się w 1920 roku we Lwowie w rodzinie ziemiańskiej o długich tradycjach. W 1938 roku rozpoczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na początku wojny przebywała w rodzinnym Grzymałowie, który po 17 września 1939 zajęła armia sowiecka. Jej ojciec został aresztowany i stracony z innymi obywatelami ziemskimi. Po wypędzeniu z domu zamieszkała z matką i rodzeństwem we Lwowie u babki, Anny z Dzieduszyckich Wolańskiej. Gdy nasiliły się wywózki na wschód, przedostała się z rodziną do Krakowa. 1 czerwca 1940 wyszła za mąż za Juliusza Komornickiego, syna prof. Stefana Komornickiego.

alma mater nr 179

37


łam tam wiele znakomitości krakowskich i zaprzyjaźniłam się z Renią Potworowską z Poznańskiego, która mieszkała tam na stancji. Z mych powojennych studiów wspominam z wielką wdzięcznością dwóch więźniów obozu w Oranienburgu, moich drogich nauczycieli akademickich. Pierwszy, Seweryn Hammer, uczony latynista, prowadził z nami seminarium z Andrii komediopisarza Terencjusza. Ocalał z piekła obozu, ale miał w wyrazie twarzy „smugę cienia”. Drugi to jego uczeń, doc. Mieczy-

sław Brożek, wspaniały retor (zwany przez nas „trybunem ludowym”), wrażliwy na melodyjność metryki antycznej, z którym do końca życia łączyła nas zażyła serdeczność. Regularnie, ze wzruszającymi dedykacjami, przesyłał mi swe liczne książki, przekłady i własne łacińskie poematy. Opowiadał, jak w Sachsenhausen prof. Hammer oddawał mu czasem połowę swej miski zupy, mówiąc: „Młody, potrzebujesz więcej sił!”. Wśród niezapomnianych bohaterskich postaci jest także aresztowany w Sonderaktion Krakau prof. Józef Wolski, z którym

kiedyś przez miesiąc przebywałam naukowo w Fondation Hardt koło Genewy. Mądry, skromny, łagodny, widział w swym otoczeniu zawsze tylko strony pozytywne. W specjalnym wydaniu „Alma Mater” (nr 118/2009) wspomniany został również więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz Jakub Plezia, ojciec mego starszego kolegi i przyjaciela Mariana Plezi. Gdy z okazji różnych zjazdów filologów klasycznych w Krakowie zjawiali się liczni uczeni niemieccy (zwłaszcza z NRD), Marian spotykał się z nimi wyłącznie w lokalach publicznych. Nigdy żadnego z nich państwo Pleziowie nie zaprosili do domu na poczęstunek – przez pamięć na zamęczonego przez hitlerowców ojca. Notabene, podobnie postępował słynny specjalista od waz gołuchowskich, prof. Beazley w Oksfordzie, dobry znajomy mego teścia Stefana, którego żona żydowskiego pochodzenia straciła w Auschwitz całą rodzinę...

Anna M. Komornicka

emerytowana profesor Uniwersytetu Łódzkiego

Książkę można kupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Collegium Columbinum – www.columbinum.com.pl

Willa Pod Minerwą to monografia jednego z najciekawszych obiektów na krakowskich Dębnikach, drobiazgowa analiza przemian architektonicznych, kulturowych i społecznych, jakie zaszły w domu przy ul. Tynieckiej 7 na przestrzeni minionych 150 lat. Dzieje willi oraz losy jej twórców, właścicieli i mieszkańców, do których należał również docent historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego Stefan Saturnin Komornicki, aresztowany podczas Sonderaktion Krakau, w sposób symboliczny splatają się z historią Dębnik, Krakowa i Polski. Autorem książki, która ukazała się w lipcu 2015 roku nakładem Wydawnictwa Collegium Columbinum, jest Łukasz Komornicki (ur. 1979) absolwent Politechniki Krakowskiej, członek Małopolskiej Okręgowej Izby Architektów, pasjonat architektury obronnej i rodzinnych historii, prawnuk Stefana i Marii Komornickich, którzy w 1921 roku postanowili stworzyć rodzinne gniazdo na dębnickim brzegu Wisły. Stefan Komornicki zaledwie dwa miesiące po poślubieniu Marii Goetz-Okocimskiej zgłasza się na ochotnika do Legionów Polskich. Służy w randze podporucznika. Szybko okazuje się, że na upragnioną niepodległość przyjdzie jeszcze trochę poczekać. W roku 1916 legiony są już rozwiązane (a raczej przeformowane na Polski Korpus Posiłkowy pod dowództwem austriackim). Na początku 1918 roku w Krakowie wzmogły się nastroje niepodległościowe. 28 października 1918 powstała w Krakowie Polska Komisja Likwidacyjna, z Wincentym Witosem na czele, przejmuje pełnię władzy w mieście. Kraków, w wyniku masowej akcji rozbrajania żołnierzy austriackich, staje się pierwszym (obok Tarnowa) wolnym od władzy zaborczej miastem Rzeczypospolitej. Dopiero wtedy Stefan Komornicki ostatecznie wraca do domu. Wcześniej, zwłaszcza w pierwszych miesiącach wojny, w Krakowie pojawia się tylko na przepustkach lub, choć obecny w mieście, pozostaje na służbie (Kraków po przesunięciu się frontu na wschód pełni rolę centrum mobilizacji i zaopatrzenia dla wojsk toczących walki). Samo miasto – jedna z silniejszych twierdz Cesarstwa Austro-Węgierskiego – nigdy nie było atakowane. Największym niebezpieczeństwem była rosyjska ofensywa w kierunku Śląska, która zaraz na początku wojny zatrzymuje się na krakowskich fortyfikacjach. Pomimo trudnej sytuacji Stefan i Maria Komorniccy prowadzą jakąś namiastkę życia

38

alma mater nr 179


Anna Wojnar

Willa pod Minerwą przy ul. Tynieckiej 7; październik 2015

rodzinnego – mieszkają w domu należącym do browaru, przy ul. Łobzowskiej 39. W lipcu 1916 roku na świat przychodzi ich najstarszy syn Tomasz, rok później kolejny syn Juliusz, a w roku 1919, już w wolnej Polsce, córka Zofia. […] Na początku września 1939 front zbliża się do Krakowa niespodziewanie szybko. Nie ma czasu do namysłu. Rodzeństwo Marii Komornickiej decyduje się uciekać (siostry wrócą już w październiku, brat Antoni wraz z matką przedostanie się do Francji). Gdy ulice Krakowa zapełniają się uciekinierami, Stefan Komornicki ostatecznie decyduje się pozostać w mieście. Na pewno jako kustosz muzeum jest zaangażowany w ewakuację i ukrywanie najcenniejszych zbiorów przed zbliżającym się atakiem. Także z uwagi na obowiązki muzealne nie decyduje się wyjechać na stałe do Okocimia po tym, jak Antoni Goetz powierza mu opiekę nad rodzinnym przedsiębiorstwem – woli dojeżdżać z Krakowa. Razem z nim do Okocimia jeździ młodszy syn Juliusz. Z Okocimia udaje się wywieźć najcenniejsze rodzinne dokumenty. Starszy syn Tomasz w momencie rozpoczęcia niemieckiej inwazji służy w wojsku. Świeżo upieczony absolwent Wydziału Rolniczego UJ i od niedawna członek rady nadzorczej rodzinnego przedsiębiorstwa, jest także studentem podchorążówki we Włodzimierzu Wołyńskim. Kiedy zaczyna się mobilizacja, jest właśnie na trzymiesięcznej praktyce w 7. Dywizjonie Wielkopolskiej Artylerii Konnej. Służy w randze ogniomistrza. Walczy w bitwie nad Bzurą, a następnie bierze udział w obronie Warszawy. Stopień podoficerski daje mu szansę powrotu do domu po kapitulacji 28 września (na mocy układu do niewoli poszli tylko oficerowie). Do Krakowa przedziera się kilka tygodni, głównie pieszo. Zapewne to nadzieja na powrót najstarszego syna, o którym nie było wieści od początku wojny, tak naprawdę zadecydowała o tym, że Stefan i Maria Komorniccy pozostali w domu w pierwszych dniach wojny. Zdawać by się mogło, że po przejściu frontu życie codzienne, z trudem i powoli, ale jednak wraca do normy. Przejawem tego miała być uroczysta inauguracja roku akademickiego 6 listopada 1939. Oczywiście Stefan Komornicki zamierza w niej uczestniczyć, namawia do tego również syna Tomasza, ale ten jako asystent wolontariusz nie czuje się godny tego zaszczytu. Gdy profesorowie i wykładowcy zbierają się w Collegium Novum, okazuje się, że w rzeczywistości uroczyste spotkanie jest zaplanowaną akcją pacyfikacyjną wobec środowiska uczonych. Żona i córka Stefana Komornickiego odprowadzają go na wykład – kiedy zobaczą żandarmów przygotowujących się do akcji, będą próbować (w większości bezskutecznie) zawrócić jeszcze spóźnionych uczestników. Dla tych, którzy weszli do auli uczelni jest już za późno… Fragment książki Łukasza Komornickiego

alma mater nr 179

39


NIE POSZEDŁ NA ZAPOWIEDZIANY WYKŁAD... R

Profesor Władysław Szafer uniknął aresztowania 6 listopada 1939 podczas Sonderaktion Krakau, ponieważ nie poszedł na zapowiedziany wykład oficera SS Brunona Müllera. Według uzyskanego w ostatnich latach świadectwa córki Profesora Anny Staniszewskiej, na dzień przed sławną akcją wynajął dorożkę i odwiedził wielu profesorów, prosząc o zbojkotowanie zapowiedzianego spotkania w Collegium Novum. Niestety, prawie nikt nie posłuchał tej rady, ponieważ ówczesny urzędujący rektor Tadeusz Lehr-Spławiński uważał, że trzeba podjąć rozmowy z okupantem (aresztowano i jego wraz ze wszystkimi). Władysław Szafer ciężko przeżył represje, jakich doznali pracownicy Uniwersytetu, chciał nawet dobrowolnie zgłosić się na policję, żeby podzielić los członków wspólnoty akademickiej, ale wyperswadował mu to arcybiskup metropolita Adam Sapieha, z którym utrzymywał już wcześniej kontakty. Sapieha radził rozpoczęcie działań na rzecz ratowania nauki polskiej. I tak też się stało. Wraz z innymi profesorami, którzy pozostali na wolności, prof. Szafer rozpoczął wielką tajną społeczną akcję, mającą na celu udzielanie pomocy materialnej rodzinom aresztowanych1: Dla mnie, któremu los poskąpił wówczas honorowego i zaszczytnego udziału w cierpieniach kolegów za to tylko, że byli profesorami na polskim uniwersytecie i wychowawcami polskiej inteligencji, instynktowne niemal skupienie się przy mnie, jako przy poprzednim rektorze, rodzin wywiezionych, było równe nakazowi oddania im całej energii, na jaką się zdobyć mogłem. Nie będąc w stanie, praktycznie biorąc, uczynić nic, co by W czasie wyprawy terenowej, z puszką botaniczną, około naprawdę mogło przyczynić się 1904. W. Szafer, Wspomnienia przyrodnika, do uwolnienia deportowanych, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1973, ryc. 13

ektor tajnego Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Władysław Szafer (1886–1970) był wybitnym uczonym i człowiekiem czynu o wielkiej energii i odwadze. Do historii przeszedł jako jeden z najsławniejszych polskich przyrodników. Jego pasją była botanika – zajmował się różnymi aspektami flory współczesnej i kopalnej – był geografem roślin, paleobotanikiem i historykiem botaniki. Należał do współtwórców europejskiego ruchu ochrony przyrody, zajmował też czołowe miejsce wśród organizatorów nauki w naszym kraju. Los postawił na drodze jego życia nie tylko sukcesy, ale i trudne momenty, z którymi musiał się zmierzyć. Do najcięższych należały chwile przeżywane w latach okupacji hitlerowskiej.

40

alma mater nr 179

Władysław Szafer (1886–1970)

dawałem ich rodzinom w Krakowie to, co dać mogłem: słowo pociechy w smutku i pomoc w zwalczaniu trudności wyżywienia i odziania rodzin. Pomoc przychodziła od właścicieli ziemskich, przemysłowców, rzemieślników oraz chłopów z podkrakowskich wsi. Z pieniędzy i dóbr w naturze skorzystało wiele rodzin, które pozostały bez środków do życia. Później, kiedy zwalniano uczonych aresztowanych w Collegium Novum, pomocy udzielano pracownikom nauki, którzy przybywali do Krakowa z różnych miast i nie mieli środków utrzymania. Zdarzały się przebłyski humoru w tych ciężkich czasach, co po latach wspominał Profesor2: Pamiętam, że w moim ciasnym mieszkaniu na Podgórzu mieścił się wówczas magazyn towarów ofiarowanych na pomoc dla profesorów, docentów i asystentów wypędzonych z Warszawy. Między innymi był tam pewien zapas szarego grubego sukna na ubrania i płaszcze oraz znaczna ilość butów – dar otrzymany od polskich handlowców. Jak długo starczyło materiałów, wydawaliśmy je z moją żoną


każdemu potrzebującemu. Pewnego dnia z radością ujrzałem w drzwiach wymizerowaną bardzo popularną w Polsce postać mojego przyjaciela, prof. Eugeniusza Romera, który również przeżył w Warszawie powstanie. Było zimno, on zaś nie miał żadnego wierzchniego okrycia i był bez kapelusza. W czasie, gdy dobieraliśmy dla niego jakieś części garderoby, zjawił się inny profesor z Warszawy, na pozór dobrze zaopatrzony, gdyż miał na sobie futro, a na głowie czapkę. Prof. Romer z wrodzonym mu dowcipem zapytał go z miejsca, skąd ma to świetne ubranie, a on na to, odpinając futro, powiedział: „Futro mam, ale za to nie mam koszuli”. Rzeczywiście pod futrem nie miał prawie żadnego ubrania. Okupanci pozostawili początkowo Władysława Szafera na stanowisku dyrektora Ogrodu, podobnie jak dyrektora Obserwatorium Astronomicznego Tadeusza Banachiewicza (aresztowanego, lecz później zwolnionego), ponieważ chcieli zachować ciągłość działania tych zakładów i przekształcić je w placówki

Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ

niemieckie. W 1941 roku, w związku z planem uruchomienia w Krakowie niemieckiego Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika (Kopernikus Universität), którego ostatecznie nie zrealizowano, władze okupacyjne utworzyły na bazie Instytutu i Ogrodu centralną instytucję botaniczną okupowanych polskich ziem pod nazwą Zakłady Botaniczne Generalnego Gubernatorstwa (Botanische Anstalten des Generalgouvernements). Na stanowisko dyrektora mianowano Wilhelma Hertera (1884–1958), doktora uniwersytetu w Berlinie, zatrudnionego przez pewien czas w Urugwaju. Według ustnego świadectwa Jadwigi Dyakowskiej, która pracowała pod jego kierunkiem, był to człowiek reprezentujący bardzo niski poziom wiedzy naukowej oraz moralności. Początkowo okupanci próbowali namówić do współpracy prof. Szafera, ten jednak odmówił udziału w inicjatywach mających na celu w perspektywie likwidację nauki polskiej. 2 grudnia 1941 został zwolniony ze stanowiska, co łączyło Niedługo po objęciu stanowiska dyrektora Instytutu się z koniecznością i Ogrodu Botanicznego na Uniwersytecie Jagiellońskim opuszczenia służbowych pomieszczeń. kierował prof. Szafer; pracowali tutaj, Szaferowie zamieszkali między innymi, Jadwiga Dyakowska w niewielkim miesz- (1905–1992), Jan Walas (1903–1991), kaniu w Podgórzu. Od Wanda Wróbel-Stermińska (1911–1983) 1942 roku do końca oraz wspomniani wyżej Jaroń i Pawwojny Profesor peł- łowski. Dzięki ich wysiłkom uratowano nił obowiązki rektora w dużym stopniu zbiory żywych roślin, tajnego Uniwersytetu, okazy muzealne i bibliotekę. Nie udało przy czym organizacją się zapobiec kierowanej przez Hertera prac kierował jego peł- akcji palenia w ogrodowych kotłowniach nomocnik prof. Mie- uniwersyteckich sprzętów – ławek, taczysław Małecki. Zaję- blic, szaf, a także niektórych portretów cia z botaniki na tajnych profesorów Wydziału Filozoficznego, dla kompletach prowadzili zlikwidowania wszelkich śladów istnienia głównie: Franciszek nauki polskiej. Niemieccy urzędnicy zaGórski (1897–1989), bierali sobie z oranżerii bardziej efektowne Bronisław Jaroń (1905– rośliny – najwięcej okazów wywieziono –1942), Bogumił Paw- w czasie urządzania rezydencji gubernałowski (1898–1971), tora Franka w Krzeszowicach. Z powodu K a z i m i e r z P i e c h zamrożenia kilku działów szklarni zimą (1893–1944) i Jadwiga 1941/1942 zginęło wiele tropikalnych gaWołoszyńska (1882– tunków. Łącznie Ogród stracił ponad 1200 –1951). Z powodu bra- roślin. Znacznie boleśniejsze były straty ku wykształconych nie- w ludziach. Związany z ruchem oporu mieckich specjalistów adiunkt Bronisław Jaroń – paleobotanik, w Zakładach Bota- zasłużony, między innymi, opracowanicznych Generalnego niem szczątków roślinnych znalezionych Gubernatorstwa za- w czasie wykopalisk w Biskupinie, został trudniano tymczasowo aresztowany na terenie Ogrodu, osadzoZ żoną Janiną Jentys-Szaferową i synem Przemysławem; 1920. W. Szapolskich pracowników, ny w obozie w Auschwitz i rozstrzelany fer, Wspomnienia przyrodnika, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk którymi potajemnie w Wielki Piątek 1942 roku. Nie przeżył 1973, ryc. 45

alma mater nr 179

41


Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ

Wycieczka Instytutu Botanicznego UJ, Huta Krzeszowska, 6 lipca 1938. W pierwszym rzędzie pierwszy od lewej – Andrzej Środoń, druga – Janina Jentys-Szaferowa, trzecia – Wanda Wróblówna (Wróbel-Stermińska), pierwsza od prawej – Jadwiga Dyakowska, drugi – Władysław Szafer

42

„Św. Mikołaj” Instytucie Botanicznym UJ, lata 30. XX wieku. Siedzą od lewej: Janina Jentys-Szaferowa z dziećmi: Anną, alma w mater nr 179 Stanisławem i Przemysławem, Maria Bremówna, Władysław Szafer, Jadwiga Dyakowska. Stoją: pierwszy od lewej Jan Walas, trzeci – Tadeusz Sulma, piąty – Stefan Ziobrowski, trzeci od prawej Bronisław Jaroń

Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ

x


Jan Walas Jan Walas

wojny prof. Kazimierz Piech, założyciel Katedry Anatomii i Cytologii Roślin, który zmarł w wyniku ciężkiej choroby będącej skutkiem pobytu w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Na drugi dzień po wyzwoleniu Krakowa prof. Szafer powrócił do pracy. Z wielką radością uczestniczył 19 marca 1945 w inauguracji nowego roku akademickiego. W latach 1945–1947 pełnił funkcję prorektora Uniwersytetu. Jak później wspominał, po obydwu wojnach Uniwersytet Jagielloński był w dziedzinie botaniki prawdziwą Almae Matris, skarbnicą uczonych, spośród których wielu podjęło pracę w innych uczelniach. Krakowski Ogród Botaniczny, jedyny ocalały w Polsce, pełnił rolę „matecznika roślin” dla innych odradzających się kolekcji. W latach powojennych Profesor uczestniczył w odbudowie nauki polskiej. Z krytyką niektórych osób spotkał się fakt, że jako wiceprezes PAU, po zlikwidowaniu tego zasłużonego towarzystwa naukowego przez nowe komunistyczne władze, zdecydował się na współtworzenie powołanej przez rząd Polskiej Akademii Nauk. Był jej wiceprezesem oraz organizatorem i pierwszym przewodniczącym krakowskiego oddziału. W 1953 roku z inicjatywy Szafera powołano pod jego kierownictwem ogólnopolski Zakład Botaniki Polskiej Akademii Nauk, przemianowany w 1956 roku na Instytut, nazwany w 1986 roku jego imieniem. Zorganizował też (1952) Zakład Ochrony Przyrody PAN, przekształcony później w Instytut. Profesor Szafer należy do najbardziej zasłużonych dyrektorów Ogrodu

Ławki uniwersyteckie przewiezione do Ogrodu Botanicznego czekają na spalenie; jesień 1941

Szafy wyrzucone z Zakładów Botanicznych po wprowadzeniu się Wilhelma Hertera; wiosna 1944 Jan Walas

Ze zbiorów Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ

Władysław Szafer – rektor UJ w latach 1936–1938

Szafy wyrzucone z Zakładów Botanicznych; wiosna 1944

alma mater nr 179

43


W. Medwecki

ochrony przyrody. Pięć lat później, w 1975 roku, odsłonięto w Ogrodzie Botanicznym popiersie według projektu Antoniego Hajdeckiego. Istnieją też inne formy utrwalenia jego pamięci: obiekty przyrodnicze, tablice, instytucje oraz około stu szkół w całej Polsce nazwanych jego imieniem. W 1983 roku w dawnym mieszkaniu Szaferów urządzono Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ, gdzie przechowuje się wiele pamiątek po tym uczonym, który z równą energią walczył o tworzenie nowych instytucji, rezerwatów, jak i ratowanie życia zagrożonych drzew. W powojennych latach prof. Szafer nadał imiona wielu starym drzewom w Ogrodzie

Na tajnych kompletach UJ z biologii, 1944. Od lewej siedzą przyszli profesorowie: Adam Krzanowski, Anna Medwecka (w przyszłości Medwecka-Kornaś), Jan Kornaś. Ze zbiorów Anny Medweckiej-Kornaś

nione do dzisiaj jest dzieło Szata roślinna Polski, opracowane wraz z uczniami, tłumaczone na język angielski. Do klasyki polskiej literatury przyrodniczej należą jego podręczniki: jeden z pierwszych w świecie podręcznik ochrony przyrody – opublikowany razem z innymi autorami, przetłumaczony na język angielski, a także Zarys ogólnej geografii roślin (trzykrotnie wznawiany, tłumaczony na język angielski i rosyjski). Poszukiwane przez czytelników były jego książki popularnonaukowe: Epoka lodowa, Tajemnice kwiatów, Z teki przyrodnika, Kwiaty i zwierzęta (wraz z Haliną Wojtusiakową) czy napisana wspólnie z żoną pozycja Kwiaty w naturze i sztuce. Profesor Szafer został doktorem honoris causa trzech uniwersytetów, zapewne najwyżej cenił to wyróżnienie ze strony swej macierzystej uczelni – Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ważne było też honorowe członkostwo Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody, a także wielu krajowych i zagranicznych towarzystw naukowych. W ostatnich miesiącach życia ciężko chorował, z trudem chodził, musiał poruszać się na wózku. Znalazł jednak siły do pracy nad książką Wspomnienia przyrodnika. Moi profesorowie – moi koledzy – moi uczniowie, wydaną dopiero w 1973 roku, która miała stać się jego pożegnaniem ze światem. Zmarł 16 listopada 1970 w Krakowie w mieszkaniu w Ogrodzie Botanicznym. Pogrzeb na cmentarzu Rakowickim, na który przybyła ogromna rzesza ludzi, stał się prawdziwą manifestacją popularności w szerokich kręgach społeczeństwa tego nieprzeciętnego botanika, nauczyciela akademickiego i działacza Ze zbiorów Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ

Botanicznego. Dzięki jego staraniom powiększono znacznie obszar tego niepowtarzalnego miejsca, wybudowano nowe szklarnie – najpierw w 1954 roku tropikalną Holenderkę, przeznaczoną na zbiory storczyków, a w ramach inwestycji jubileuszowych 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego – palmiarnię Jubileuszową wraz z kompleksem tropikalnych oranżerii, wzniesioną w latach 1959–1966. Ogród był dla Szafera ulubionym miejscem pracy. Przez długie lata jego potężna sylwetka, w jasnym kapeluszu i z laską, zwracała uwagę zwiedzających. Kiedy w latach 60. XX wieku sfotografowany został wraz z żoną w oknie mieszkania w Ogrodzie Botanicznym, miał z całą pewnością wiele powodów do zadowolenia z dzieła swego życia. Opublikował około 700 prac, w tym ponad 100 naukowych. Szczególnie ce-

44

alma mater nr 179

Ze zbiorów Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ

Ry

Bronisław Jaroń (1905–1942) – adiunkt Ogrodu Botanicznego UJ, rozstrzelany w obozie w Auschwitz

Ryc. 10

Profesor Szafer przed palmiarnią Jubileuszową – inwestycją jubileuszową 600-lecia UJ. Koń Maciek pracował przez długie lata w Ogrodzie Botanicznym


Alicja Zemanek

profesor w Ogrodzie Botanicznym UJ LITERATURA A. Leńkowa, Profesor Władysław Szafer. Anegdoty, fakty, wspomnienia, Wydaw. „Secesja”, Kraków 1992, ss. 291. W. Szafer, Botanika w Krakowie w okresie wojny 1939–1945, Polska Akademia Nauk Oddział w Krakowie, PWN, Kraków 1959, ss. 32. W. Szafer, Uniwersytet Jagielloński w latach wojny 1939– –1945, osobne odbicie z Kroniki Uniwersytetu Jagiellońskiego, Drukarnia UJ, Kraków 1946, ss. 14. W. Szafer, Wspomnienia przyrodnika. Moi profesorowie – moi koledzy – moi uczniowie, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1973, ss. 316.

A. Zemanek, Sto lat Instytutu Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego (1913– –2013) (Sum.: 100 years of Institute of Botany of the Jagellonian University), Instytut Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2013, ss. 307. A. Zemanek, Władysław Szafer (1886– –1970). Botanik, fitogeograf, paleobotanik, współtwórca ochrony przyrody, [w:] A. Zemanek (red.), Uniwersytet Jagielloński. Złota księga Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi, cz. I. Biografie uczonych. Universitas Iagellonica. Liber aureus Facultatis Biologico-Geographicae. Pars I. Virorum doctorum vitae [Part 1: Biographies of scientists], nakł. UJ, Księgarnia Akademicka, Kraków 2000, s. 185–197. 1

2

W. Szafer, Wspomnienia przyrodnika. Moi profesorowie – moi koledzy – moi uczniowie, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Warszawa– Kraków–Gdańsk 1973, s. 251. Ibidem, s. 259.

W. Puchalski, ze zbiorów Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ

Botanicznym. Najstarszy i najpiękniejszy dąb nazwał dębem Jagiellońskim. Drzewo trwa do dziś w dobrej kondycji i jest symbolem odradzających się wciąż sił witalnych Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Z żoną, Janiną Jentys-Szaferową, w oknie mieszkania w Ogrodzie Botanicznym UJ, lata 60. XX wieku

Profesor Władysław Szafer urodził się 23 lipca 1886 w Sosnowcu jako syn Marii z Radziwanowskich i Mieczysława Szafera (1864–1932), inżyniera, absolwenta politechniki w Monachium, budowniczego pierwszych tkalni w Sosnowcu. Przodkowie w linii męskiej byli niemieckimi osadnikami, spolonizowanymi w pierwszej połowie XIX wieku. Dziadek, Jan Szafer (1815–1885), dzierżawca majątków położonych, między innymi, w okolicach Trzciany, był uczestnikiem powstania listopadowego – to on zapoczątkował w rodzinie polskie tradycje patriotyczne. Ojciec Władysława lubił przyrodę, dbał o ogród wokół domu, miał też oryginalne hobby – co roku szczepił dzikie róże rosnące wśród pól, z czego znany był w całej okolicy. Przyszły uczony spędził dzieciństwo w Mielcu, gdzie w 1897 roku ukończył szkołę powszechną. W latach 1897–1905 uczęszczał do Pierwszego Gimnazjum Klasycznego im. Stanisława Konarskiego w Rzeszowie. Nauczycielem przyrody, któremu wiele zawdzięczał, był Wilhelm Friedberg (1873–1941), geolog i paleontolog, później profesor uniwersytetów w Poznaniu i Krakowie. Przetrwała fotografia przedstawiająca młodego Władysława w czasie wyprawy terenowej, z metalową puszką botaniczną służącą do zbierania roślin na ramieniu. Po maturze, w latach 1905–1908, studiował nauki przyrodnicze na uniwersytecie w Wiedniu, gdzie duży wpływ na niego wywarł prof. Richard Wettstein (1863–1931), twórca szeroko stosowanego systemu świata roślin. Po powrocie do kraju kontynuował studia na Uniwersytecie Lwowskim (1908–1909), uwieńczone w 1910 roku doktoratem na podstawie pracy z geografii roślin zatytułowanej Geobotaniczne stosunki Miodoborów galicyjskich. Wiedzę w zakresie botaniki leśnej poszerzał w latach 1910–1912 w Hochschule für Bodenkultur w Wiedniu i na uniwersytecie w Monachium. Dzięki temu mógł objąć stanowisko profesora botaniki leśnej w Wyższej Szkole Lasowej we Lwowie (uczelni półwyższej), gdzie pracował w latach 1912–1914. Uczonym, który w czasie studiów na Uniwersytecie Lwowskim stał się jego mistrzem i wzorem na całe życie, był promotor pracy doktorskiej – prof. Marian Raciborski (1863–1917), badacz szaty roślinnej Polski i wyspy Jawy w Indonezji, odkrywca wielu nowych gatunków, pionier ochrony przyrody. Raciborski był absolwentem UJ, więc kiedy pojawiła się możliwość pracy w rodzimej uczelni – przeniósł się w 1912 roku do Krakowa, gdzie objął stanowisko profesora. Wraz z nim przyjechali niektórzy lwowscy uczniowie, do których potem dołączył Szafer. Wyróżniający się wśród uczniów prof. Mariana Raciborskiego zdolnościami i energicznym charakterem Władysław Szafer został w wieku 31 lat profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dyrektorem Instytutu i Ogrodu Botanicznego. Na stanowiskach tych pracował ponad 40 lat (1917–1960), stając się klasykiem polskiej biologii, sławnym nauczycielem, uczonym nadającym ton rozwojowi botaniki i ochrony przyrody, aż do końca lat 60. XX wieku. W 1919 roku ożenił się z Janiną Jentys (1895–1983), córką profesora rolnictwa UJ Stefana Jentysa. Było to szczęśliwe małżeństwo. Obydwoje byli botanikami, Janina Jentys-Szaferowa zajmowała się systematyką roślin, po wojnie pracowała na stanowisku profesora Zakładu Botaniki PAN. Szaferowie mieli troje dzieci – syn Przemysław został profesorem architektury i urbanistyki Politechniki Krakowskiej, córka, Anna Staniszewska, absolwentka polonistyki, jest utalentowaną artystką malarką, autorką wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych. Profesor wraz z rodziną otrzymał mieszkanie służbowe na parterze Obserwatorium Astronomicznego stojącego w Ogrodzie Botanicznym, później przeniósł się do pobliskiego budynku Instytutu przy ul. Lubicz 46; po wojnie powrócił do Ogrodu. Władysław Szafer był uczonym o wszechstronnych zainteresowaniach i fantazji twórczej, prezentował umysł syntetyczny, skłonny do wielkich syntez i poszukiwania wizjonerskich uogólnień. To przyciągało uczniów, tym bardziej że był znakomitym wykładowcą. Urok osobisty sprawiał, że przebaczano mu skłonności autokratyczne, dzięki którym pełnił znakomicie funkcję mistrza krakowskiej szkoły geobotanicznej. Czasy jego kierownictwa, zwłaszcza lata międzywojenne, określa się mianem złotego okresu botaniki krakowskiej. Przejawem uznania dla wysokiej pozycji naukowej i działalności organizacyjnej Szafera było mianowanie go dziekanem Wydziału Filozoficznego (1931–1932) macierzystej uczelni. W latach 1936–1938 sprawował najwyższy urząd – rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, a po wojnie, w latach 1945–1947 – prorektora.


WOJENNE LOSY GLOBUSA JAGIELLOŃSKIEGO I GLOBUSA BYLICY niedługim czasie po aresztowaniu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Niemców 6 listopada 1939 zjawił się wieczorem w gmachu Chemii przy ul. Olszewskiego 2 wyższej rangi wojskowy Niemiec z zapytaniem o Globus Jagielloński. W rozmowie ze mną mówił, że w 1939 roku był w Krakowie i widział ten globus na wystawie nauk przyrodniczych w Sali Refektarzowej w gmachu Chemii przy ul. Olszewskiego 2. Oczywiście, powiedziałam, że nic nie wiem, żeby przyszedł za dwa–trzy dni, to może się w tym czasie dowiem, gdzie jest globus. Rozmowa ta była dla mnie ostrzeżeniem, że trzeba sprawdzić, gdzie znajduje się globus, i natychmiast zabezpieczyć go przed ewentualną niemiecką grabieżą. Przypomniałam sobie, że dzieje Globusa Jagiellońskiego związane były z rodziną Estreicherów, a szczególnie z byłym dyrektorem Biblioteki Jagiellońskiej Ka-

rolem Estreicherem. Stąd nasunęło się przypuszczenie, że globus może znajdować się w Zakładzie Chemii Nieorganicznej w gabinecie prof. Tadeusza Estreichera. Zaraz po odejściu Niemca poszłam do pani Estreicherowej, żony profesora, która potwierdziła moje przypuszczenie i dała mi klucze od szaf w gabinecie profesora. Wraz z córką prof. Estreichera bardzo łatwo znalazłyśmy globus w jednej z pierwszych szuflad w szafie. Globus zabrałam do teczki i aby jak najszybciej usunąć go z budynku przy Olszewskiego, zaniosłam go do moich

Jadwiga Schoen w laboratorium

kuzynów Wysockich na ul. Wiślną, skąd po kilku dniach zabrałam go do siebie do domu przy ul. Biskupiej 10.

Libraria Collegium Maius, widok ogólny z globusami: Jagiellońskim i Bylicy na pierwszym planie; ok. 1930

46

alma mater nr 179

Stanisław Mucha

W


Fot. Grzegorz Zygier

Globus schowany był u mnie przez dłuższy czas, aż do dnia, w którym wieczorem przyjechał do mnie do domu doc. Schwarz z Generalnego Gubernatorstwa wraz ze starszym magazynierem Biblioteki Jagiellońskiej Pietrasem – z zapytaniem, czy nie wiem, gdzie jest Globus Jagielloński. Z całym opanowaniem odpowiedziałam, że nie wiem i że najlepiej, jeśli z niemi pojadę do Zakładu na Olszewskiego, to tam może poszukamy. W tym samym momencie, gdy ja wkładałam płaszcz i wychodziłam ze Schwarzem do auta, moja siostra, na moje polecenie, wyniosła globus tylnymi schodami do naszych kuzynów Kostków na ul. Kopernika, gdzie schowano go na strychu. Ja ze Schwarzem i Pietrasem pojechałam na Olszewskiego. Tam poprosiłam Schwarza, aby mi dokładnie opisał globus, bo ja nie wiem, o co chodzi. A po chwili powiedziałam, że przypominam sobie jednak teraz, że w czasie lata Globus Jagielloński był wysłany na wystawę do Pittsburgha (dobrze wiedząc, że wysłana tam była kopia, a nie oryginał). Nie wiem, czy starszy magazynier

Globus Marcina Bylicy

Pietras uwierzył w moje kłamliwe opowiadania, czy też zorientował się w moich intencjach, dość że tezę wysłania globusa do Pittsburgha bardzo silnie poparł, że tak, on rzeczywiście dobrze sobie przypomina, że globus wysłany został do Pittsburgha na wystawę. Te stwierdzenie zaspokoiło doc. Schwarza i na tym właściwie poszukiwania Globusa Jagiellońskiego przez Niemców się zakończyły. Niemniej trzeba było być dalej ostrożnym. Schowanie globusa w domu prywatnym nie było bezpieczne. Był to czas, w którym Niemcy wyrzucali Polaków z mieszkań w ciągu dwóch godzin. Wówczas los globusa mógł być zagrożony. Po naradzie z rektorem, prof. Władysławem Szaferem, i z dyrektorem Biblioteki Jagiellońskiej Kuntzem doszliśmy do wniosku, że należy globus wziąć z powrotem na Chemię, na ul. Olszewskiego, i dobrze go schować. Zabrałam globus z ul. Kopernika na Olszewskiego i tam razem z naszym laborantem Czesławem Halińskim wstawiliśmy szafę we wnękę w murze w Sali Refektarzowej, włożyliśmy do niej zawinięty globus i założyli innymi aparatami. Na wnękę zasunęliśmy większą, ciężką szafę, która całkowicie zasłoniła wnękę. Równocześnie zabezpieczyliśmy lepiej Globus Bylicy, który od rozpoczęcia działań wojennych znajdował się w przygotowalni do wykładów w Zakładzie Chemii Nieorganicznej na Olszewskiego, zawalony tylko różnymi gratami. Globus Bylicy zapakowałam z laborantem Czesławem Halińskim do paki z wymalowanymi na niej symbolami, którą następnie umieściliśmy w najbardziej niedostępnym miejscu pod amfiteatrem sali wykładowej w budynku przy ul. Olszewskiego. Spód amfiteatru zawalony był starymi pakami i meblami. Tak schowane były oba globusy aż do czasu załamania się ofensywy niemieckiej i wycofania się Niemców z Kijowa i ze Lwowa. Wówczas ewakuowany Ost-Institut zajął nam w gmachu przy ul. Olszewskiego kilka sal, lokując tam zrabo-

Globus Jagielloński

wane chemikalia, aparaty, a nawet meble. Wprawdzie na Olszewskiego w gmachu Chemii od roku 1941 znalazła pomieszczenie Państwowa Szkoła Chemii (wyłoniona ze Szkoły Przemysłowej z ul. Krupniczej) i mogliśmy do budynku wchodzić i wychodzić bez żadnych ograniczeń, to jednak po zajęciu części pomieszczeń przez Niemców można się było obawiać, że któregoś dnia zabronią nam wstępu do budynku, a globusy znajdą w niebezpieczeństwie. Udałam się znów do rektora Szafera i dyrektora Kuntzego o radę i wskazówki. Był to czas, w którym zbiory książek z Biblioteki Jagiellońskiej przewożone były z ul. św. Anny do nowego gmachu Biblioteki na al. Mickiewicza. Z polecenia rektora Szafera i dyrektora Kuntzego

alma mater nr 179

47


Mapa z Globusu Jagiellońskiego przerysowana przez Tadeusza Estreichera, 1900. Na czerwono zaznaczony kontynent opisany „AMERICA NOVITER REPERTA”

wyciągnęliśmy pakę z Globusem Bylicy spod amfiteatru i dowieźliśmy na wózku z Czesławem Halińskim na ul. św. Anny, przed Bibliotekę. Tam paka, oddana pod opiekę starszego magazyniera Pietrasa, została włożona do wozu meblowego, do którego ładowano skrzynki z książkami. Po przewiezieniu, na zlecenie dyrektora Kuntzego, umieszczono pakę w piwnicy Biblioteki Jagiellońskiej na al. Mickiewicza. Globus Bylicy przetrwał tam aż do końca okupacji. Trochę było strachu po zakończeniu okupacji, bo prof. Karol Estreicher nie mógł od razu odnaleźć w piwnicy paki z podanymi symbolami. Szczęśliwie jednak po paru dniach paka się znalazła. Globus Jagielloński w tym samym czasie zabrałam sama z Sali Refektarzowej i oddałam w Bibliotece Jagiellońskiej na al. Mickiewicza do rąk własnych dyrektorowi Kuntzemu, który już zaopiekował się nim aż do końca okupacji. Pamiętam jeszcze, że kiedy Globus Jagielloński wrócił na Olszewskiego do wnęki w Sali Refektarzowej w maju 1941 roku, zjawił się prof. Birkenmajer wraz z prof. Zinnerem, dyrektorem obserwatorium astronomicznego w Bambergu, w towarzystwie p. Weidmann i p. Bauer z „Treuhandverwaltung” Uniwersytetu – w celu obejrzenia Globusa Jagiellońskiego. Rozmawiałam z niemi w Sali Refektarzowej, oparta o szafy, za którymi był globus. Moje oburzenie, że w takim towarzystwie prof. Birkenmajer pyta o globus, musiałam stłumić i całkiem spokojnie odpowiedziałam, że nic nie wiem, gdzie on się znajduje. Na drugi dzień poszłam do rektora Szafera i opowiedziałam o zdarzeniu. 48

alma mater nr 179

Sprawa się wyjaśniła po rozmowie rektora Szafera z prof. Birkenmajerem. Prof. Birkenmajer znał od lat prof. Zinnera i zapewnił, że można mu uwierzyć, że potrzebuje globusa tylko dla celów naukowych. Profesor Zinner, będąc w 1936 roku w Krakowie, widział ten globus u prof. Tadeusza Estreichera. Gdy otrzymałam na piśmie od dyrektora Kuntzego aprobatę pokazania globusa, prof. Zinner porozumiał się ze mną już sam, bez asysty z „Treuhandverwaltung” i przychodził parę razy na Olszewskiego z żoną. Z zachowaniem przez nas dużych ostrożności spędzał po parę godzin na studiach nad globusem. Był bardzo wdzięczny za ułatwienie mu badań i nie nadużył naszego zaufania. Przy pożegnaniu żona prof. Zinnera ofiarowała mi bukiecik niezapominajek. Nie wiem, czy był to przypadkowy wybór kwiatków, czy też stanowiły one symbol niezapomnianych chwil badań nad Globusem Jagiellońskim.

Jadwiga Schoen

Kraków, 8 listopada 1973 Wspomnienia z czasów okupacji niemieckiej o Globusie Jagiellońskim i Globusie Bylicy spisałam na prośbę doc. dr hab. Wandy Jasińskiej-Żankowskiej

*** Ukrywanie Globusa Jagiellońskiego i Globusa Bylicy jest jedną z wielu akcji ratowania najcenniejszych eksponatów muzealnych i dzieł sztuki w czasie drugiej wojny światowej. Lapidarny opis dr hab. Jadwigi Schoen, ciotki mego ojca, nie oddaje dramatyzmu momentów szczególnych tej historii, która kończy

się happy endem. Jednak znając realia tamtych czasów, można łatwo wyobrazić sobie jakie byłyby konsekwencje dla osób zaangażowanych, gdyby ich działania się nie powiodły. Szczególnie zdumiewająco brzmi historia dopuszczenia do najcenniejszych ukrywanych przedmiotów prof. Ernsta Zinnera z Bambergu. Podstawą tej decyzji było zaufanie, jakim prof. Birkenmajer darzył prof. Zinnera. Trudne to do wyobrażenia z dzisiejszej perspektywy, kiedy zaufanie nie ma szczególnie silnej pozycji. W tej historii zwraca też uwagę zestaw nazwisk osób zaangażowanych: doc. dr Jadwiga Schoen, Elżbieta Estreicher – żona prof. Tadeusza Estreichera, prof. Władysław Szafer, dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej Edward Kuntze, prof. Aleksander Birkenmajer. Jadwiga Schoen, urodzona w 1897 roku, była wnuczką prezydenta Obwodowego Sądu w Rzeszowie, Austriaka czy Niemca z Moraw. Tak ona, jak i jej rodzeństwo byli całkowicie spolonizowani. Nie znam historii rodzin pozostałych osób zaangażowanych w ukrywanie globusów, ale znane są dobrze losy rodzeństwa Czapskich, których matka, Józefa Thun, była rdzenną Austriaczką. Ojciec Oskara Kolberga był Niemcem z Meklemburgii, a ojciec Wincentego Pola, Franciszek Pohl – Niemcem z Warmii. Takich sytuacji było wiele. Proces błyskawicznej polonizacji niemieckojęzycznych rodzin w sytuacji, gdy Polska istniała, cytując Wyspiańskiego, wyłącznie w sercach ludzkich, jest intrygujący tak co do skali, jak i przyczyn tego zjawiska. Autorka relacji Jadwiga Schoen (1897–1983) całe swoje życie zawodowe związała z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1923 roku została młodszym asystentem w Katedrze Chemii Organicznej UJ. Po doktoracie w 1928 roku prowadziła zajęcia w macierzystej katedrze oraz na Wydziale Farmacji UJ. Po kursie OPL (obrony przeciwlotniczej) w 1939 roku w Warszawie na polecenie rektora UJ i prezydenta Krakowa została komendantem bloku, w skład którego wchodził gmach Wydziału Chemii przy ul. Olszewskiego 2. Podczas wojny pracowała w Państwowej Szkole Chemii, wykładała chemię na tajnych kompletach na Wydziale Lekarskim UJ i na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym. Pracowała też w RGO (Rada Główna Opiekuńcza). W 1945 roku wróciła na stanowisko adiunkta w Katedrze Chemii Organicznej


UJ. W 1955 roku uzyskała habilitację. Wykładała na Wydziale Chemii i dla biologów. Prowadziła prace magisterskie i pracę doktorską. Przeszła na emeryturę w 1967 roku, ale kontynuowała swoje prace naukowe. Była wspaniałą, życzliwą ludziom, skromną, niezwykle rzetelną osobą.

Anna Środoń ZNACZENIE GLOBUSÓW DLA KOLEKCJI MUZEUM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO Jadwiga Schoen wspomina historię dwóch obiektów znajdujących się obecnie w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego i stanowiących trzon kolekcji instrumentów naukowych: Globusa Jagiellońskiego i Globusa Nieba Marcina Bylicy. Globus Jagielloński, datowany na drugą dekadę XVI wieku, eksponowany jest wraz z najcenniejszymi pamiątkami uniwersyteckimi w sejfie Pierwszego Skarbca. Został zapisany Akademii Kra-

kowskiej przez jej profesora i rektora Jana Brożka (1585–1652). Brożek mógł wejść w jego posiadanie we Włoszech lub w Innsbrucku, gdzie w 1620 roku spotkał się z niemieckim astronomem i jezuitą Christopherem Scheinerem (1575–1650). Mapa wyryta na powierzchni globusa przedstawia obraz świata z czasów wielkich odkryć geograficznych. Przedstawiono na niej nowe kontynenty, w tym wzbudzający największe kontrowersje kontynent opisany przez autora jako „AMERICA NOVITER REPERTA” (Ameryka właśnie [nowo] odkryta), znajdujący się na południe od Indii i na wschód od Madagaskaru. Kula globusa, o średnicy 73,5 milimetra, zamknięta jest w sferze armilarnej napędzanej mechanizmem zegarowym. Cały instrument, dawniej wieszany na koluszku znajdującym się u szczytu, obecnie osadzony jest na trójnożnej podstawie, wykonanej w XVIII wieku. Uznaje się, że Globus Jagielloński jest jednym z najstarszych zachowanych globusów Ziemi, obok globusa Martina Beheima (1492) z Germańskiego Muzeum Narodowego w Norymberdze oraz

globusa Hunta-Lenoxa (ok. 1510 roku) znajdującego się w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej. Globus Nieba Marcina Bylicy eksponowany jest w Pokoju Kopernika wraz z pozostałymi instrumentami astronomicznymi pochodzącymi z zapisu Marcina Bylicy z Olkusza: wielkim astrolabium planisferycznym oraz torquetum. Kula globusa, o średnicy 39,5 centymetra, pokryta jest rytowanymi obrazami 48 ptolemejskich konstelacji oraz licznymi astronomicznymi i astrologicznymi symbolami. Globus, wielkie astrolabium oraz torquetum wykonane zostały przez niemieckiego dominikanina Hansa Dorna około 1480 roku. Instrumenty astronomiczne z daru Marcina Bylicy, podobnie jak Globus Jagielloński, są unikatami na skalę światową. O ile podobne astrolabium wielkie, również wykonane przez Hansa Dorna, można oglądać w Muzeum Galileusza we Florencji, to Globus Nieba oraz torquetum nie mają swoich odpowiedników w zachodnich kolekcjach.

Marcin Banaś

Grzegorz Zygier

Sala Kopernika w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego – po prawej znajdujący się w ekspozycji Globus Marcina Bylicy

alma mater nr 179

49


27

stycznia 1918 powstało w Warszawie Polskie Towarzystwo Geograficzne (PTG). Za główny cel swej aktywności uznało zjednoczenie środowiska geografów, podzielonego w wyniku ponad wiekowej niewoli związanej z rozbiorami. Dużą rolę w integracji środowiska polskich geografów miały odgrywać zjazdy naukowe. Po 1926 roku zaczęły pojawiać się w PTG tendencje odśrodkowe, zmierzające do „rozbicia regionalnego” jednolitej dotąd organizacji. Towarzystwo działające w Warszawie zachowało swój charakter ogólnopolski, ale powstały niezależne organizacje we Lwowie (1926) i w Poznaniu (1928). W okresie międzywojennym funkcjonowało również Zrzeszenie Polskich Nauczycieli Geografii (ZPNG, 1922–1939), posiadające charakter organizacji zawodowej. Organizowało ono cykliczne Zjazdy Polskich Nauczycieli Geografii, które w sytuacji rozbicia organizacyjnego stowarzyszeń geograficznych stały się jedynym w kraju forum umożliwiającym spotkania i dyskusje wszystkim geografom. Zgromadzenia te odegrały ważną rolę w rozwoju geografii. Odbyło się osiem zjazdów: w Łodzi (1922), Lwowie (1926, 1928), Poznaniu (1929), Gdyni (1931), Warszawie (1933), Katowicach (1936) i Krakowie (1939). Niektóre z nich miały nawet charakter pewnej manifestacji politycznej, głównie antyniemieckiej (np. spotkania w Gdyni i częściowo w Katowicach). Większość głównych referatów wygłaszanych podczas Zjazdów publikowało „Czasopismo Geograficzne”, oficjalny organ Zrzeszenia. Przygotowanie takiego zgromadzenia przyznano Krakowowi już podczas VI Zjazdu w Warszawie w 1933 roku. Za tą uchwałą nie poszły jednak żadne oficjalne zarządzenia. Dopiero kilka lat później uznano, że Kraków będzie gospodarzem Zjazdu w 1939 roku, choć jeszcze w ostatniej chwili podejmowano próby przeniesienia zgromadzenia na obszar Centralnego Okręgu Przemysłowego1. W 50

alma mater nr 179

każdym razie decyzja akceptująca ostatecznie ośrodek krakowski jako miejsce zjazdu musiała zapaść późno. Świadczą o tym chociażby daty anonsów prasowych, wszystkie pochodzące z maja 1939 roku2. Można sobie wyobrazić zdenerwowanie geografów krakowskich, którym najpierw kazano bardzo długo czekać na ostateczną decyzję odnośnie organizacji zjazdu, a potem przekazano tę decyzję z bardzo krótkim czasem realizacji. Zjazd miał się odbyć w okresie Zielonych Świąt, w dniach 28–29 maja 1939. Trzeba pamiętać, że nie były to czasy normalne. Coraz bardziej gęstniała atmosfera związana z oczekiwaniem na spodziewany wybuch wojny z Niemcami (wtedy jeszcze nie brano pod uwagę agresji sowieckiej). Uniwersytet Jagielloński w szerokim zakresie włączył się w akcję Stanisław Pawłowski (1882–1940), autor głównego uświadamiania społeczeństwu wszystreferatu Geografia a obronność państwa, przewodkich niebezpieczeństw, jakie niosła ze niczący Zarządu Głównego ZPNG, dyrektor Instytutu Geograficznego Uniwersytetu Poznańskiego sobą ówczesna sytuacja polityczna. Uczestniczyli w niej również geografo- uczelni i nauczycieli zaczęto powoływać wie, zwłaszcza Jerzy Smoleński i Wiktor na ćwiczenia wojskowe, innym wręczano Ormicki. W kwietniu 1939 roku Jerzy karty mobilizacyjne. W tym samym czasie Smoleński i Józef Szaflarski wraz z grupą Stanisław Pawłowski był pochłonięty realiinnych pracowników UJ zostali przekazani zacją misji nałożonej na niego przez senat jako eksperci do dyspozycji Ministerstwa Uniwersytetu Poznańskiego – odpowiadał Spraw Zagranicznych. Zadaniem ich było za wyszukanie odpowiedniego miejsca do przygotowywanie specjalnych opracowań ewakuacji poznańskiej uczelni. Z tej racji dotyczących stosunków polsko-niemiec- był w stałych rozjazdach. Nie był to dobry kich3. Smoleński musiał coraz częściej by- czas na obradowanie i spokojną dyskusję! Mimo że czas dany organizatorom był wać w Genewie, gdzie jako przewodniczący Komisji Demograficznej Ligi Narodów bardzo krótki, zjazd zakończył się dużym bronił interesów Polski, atakowanej przez sukcesem. Było to możliwe dzięki ciężpseudonaukowców niemieckich. Dodat- kiej pracy kilku osób z Zarządu i Komisji kowo był bardzo zaangażowany w sprawy Rewizyjnej Koła Krakowskiego ZPNG, rozwoju i bezpieczeństwa Ziem Wschod- krakowskiego oddziału PTG oraz Instytutu nich. Wiktor Ormicki w trybie pilnym Geograficznego UJ. Głównymi organizawykonywał na zlecenie rządu opracowania torami byli: prof. Jerzy Smoleński, dyrekdotyczące mniejszości narodowych w Pol- tor Instytutu Geograficznego UJ, dr Julian sce. Niektórych pracowników wyższych Stanoch, przewodniczący Krakowskiego

Narodowe Archiwum Cyfrowe

OSTATNI PRZED WOJNĄ ZJAZD POLSKICH GEOGRAFÓW W KRAKOWIE


Koła ZPNG, doc. Wiktor Ormicki (UJ), prof. Walenty Winid (Akademia Handlowa w Krakowie), doc. Józef Szaflarski (UJ), dr Tadeusz Czort, dr Rodion Mochnacki oraz dr Stanisława Niemcówna. Zgłoszenia zbierał i korespondencję prowadził Walenty Winid, wykorzystując w tym celu pomieszczenia Katedry Geografii Gospodarczej AH, która mieściła się wówczas przy ul. Sienkiewicza 1. Warto odnotować, że uczestnicy zjazdu korzystali z 50 procent zniżki kolejowej na trasie od miejsca zamieszkania do Krakowa i z powrotem, przysługiwał im również dzień płatnego urlopu. Zrzeszenie doceniło wysiłek organizatorów, o czym może świadczyć pisemne podziękowanie, jakie pod koniec czerwca otrzymał Wiktor Ormicki. Podpisali je prezes Stanisław Pawłowski oraz sekretarz Mieczysław Dorywalski. Należy przypuszczać, że podobne pisma otrzymali wszyscy członkowie zespołu organizacyjnego.

Archiwum Nauki PAN i PAU

W sali wykładowej Instytutu Geograficznego UJ przy ul. Grodzkiej 64 zebrało się około 350 uczestników, którzy przybyli z różnych stron Polski. Honory gospodarza pełnił Jerzy Smoleński, który przewodniczył też obradom plenarnym. Obok niego w prezydium zjazdu zasiadali, między innymi: Stanisław Pawłowski, August Zierhoffer, Julian Stanoch, Walenty Winid. Na sali obecni byli przedstawiciele Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Jerzy Smoleński (1881–1940), gospodarz zjazdu, Ministerstwa Spraw Wojsko- dyrektor Instytutu Geograficznego UJ; portret ołówkowy, wych, a także władz lokalnych około 1935 (autor nieznany) z wizytatorem Konstantym Bzowskim. Zebrani wysłali telegramy hoł- tując referat Geografia a obronność pańdownicze do prezydenta RP prof. Ignacego stwa. Scharakteryzował w nim w sposób Mościckiego, naczelnego wodza marszałka wszechstronny warunki obronne Polski. Od dawna zajmował się on Kresami Zachodnimi, wskazując na możliwe kierunki ekspansji niemieckiej. Podobną problematyką zajmował się Jerzy Smoleński, ukazując jednak to zagadnienie w szerszym kontekście, uwzględniając również zagrożenia wewnętrzne i z kierunku wschodniego. Jak niebezpieczne dla Niemców były to studia może świadczyć fakt, że obaj znaleźli się w gronie uczonych polskich uznanych za największych wrogów III Rzeszy. Do tej Komunikat Głównego Zarządu ZPNG informujący o zamiarze odbycia VIII Zjazdu Nauczycieli Geografii grupy Niemcy zaliczali również obecnego na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego – „Czasopismo Geograficzne”, 1938, t. 16, z. 4, s. 368 na zjeździe Antoniego Wrzoska za jego Z samego przebiegu zjazdu zachowało Edwarda Rydza-Śmigłego, prymasa Polski prace o Śląsku i Pomorzu9. się niewiele materiałów. Do września 1939 kardynała Augusta Hlonda oraz ministra Ponieważ nie zachował się tekst roku nie ukazało się już drukiem żadne wyznań religijnych i oświecenia publicz- wystąpienia Pawłowskiego, główne tezy czasopismo geograficzne. Najobszerniejszą nego prof. Wojciecha Świętosławskiego. rozważań autora możemy zaprezentować informację odnajdujemy w „Ilustrowanym Jako pierwszy na sesji plenarnej wy- jedynie na podstawie materiału wydruKurierze Codziennym”4 oraz w opubliko- stąpił prof. Stanisław Pawłowski, prezen- kowanego w „Ilustrowanym Kurierze wanym na początku sierpnia 1939 roku raporcie Rodiona Mochnackiego5. W dokumencie tym czytamy optymistyczną zapowiedź, że wszystkie referaty, przebieg dyskusji oraz uchwalone wnioski będą drukowane w „Czasopiśmie Geograficznym”, Lwów 1939, z. 36. Uwaga nie wymaga komentarza. O spotkaniu krakowskim ukazały się ponadto jeszcze dwie różnej objętości informacje prasowe7. Po wojnie o imprezie wspominał Julian Czyżewski8. Uroczystość otwarcia zjazdu była okaZapowiedź Zjazdu zała. Jak napisał IKC, impreza zgromadziła Nauczycieli Polskich w Krakowie nauczycieli, którzy szerzą wśród młodzieży – „IKC”, 1939, nr 138, 20 maja, s. 17 nie tylko fizyczną znajomość nauki o ziemi, o Polsce, ale również miłość dla Ojczyzny.

alma mater nr 179

51


Archiwum UJ

Codziennym”: Geografia bada ziemię, jak żąda stworzenia znaleźć uśpione w niej siły i jak jej bronić. lasów, Stopień Istniejąca od 2 000 lat geografia nie tylko obronności pańwyjaśnia zjawiska fizyczne ziemi, ale do s t w a p o d n o s i jej zadań należy też przewidywanie możliwych w przyszłości procesów. Specjalną dziedziną geografii jest geografia wojskowa, która naukowymi metodami pragnie wskazać, gdzie tkwią elementy obronne państwa. W ciągu dziejów polityka państwa polskiego związana była przede wszystkim z frontem zachodnim lub wschodnim. Najbezpieczniejszy jest nasz front południowy zamknięty pasmem Karpat. Na froncie północnym wciskają się na teren Walenty Winid (1894–1945), Polski Prusy Wschodnie, współorganizator zjazdu, Polska właściwie nie profesor Akademii Handlowej posiada ziem centralw Krakowie oraz docent UJ

zjednoczonym narodem aniżeli Niemcy, gdyż kochamy nasz kraj i posiadamy wiarę w zwycięstwo. Nasz potencjał duchowy jest tak wielki, iż można nazwać nas słusznie narodem żołnierzy. Musimy myśleć nie tylko o obronie, ale i o ofensywie. Wykład Stanisława Pawłowskiego słuchacze wielokrotnie przerywali gorącymi

Archiwum IG UP

Archiwum UJ

Archiwum IGiGP UJ

oklaskami, a po jego zakończeniu wszyscy obecni powstali, owacyjnie bijąc brawa. Julian Czyżewski pisze, że był to jeden z najpiękniejszych coraz bardziej rozra- wykładów, jaki w swojej karierze uniwerstająca się sieć osiedli syteckiej wygłosił poznański geograf10. ludzkich. Ukształto- Niestety, był to równocześnie jego ostatni wanie Polski sprzyja wykład w życiu. Kolejne wystąpienie na sesji plenarrozwojowi sieci dróg. nej dotyczyło Śląska Cieszyńskiego. Prezentował je dr Antoni Wrzosek, wicedyrektor Instytutu Śląskiego, wychowanek i współpracownik geografii krakowskiej, a po wojnie profesor UJ. Jego prezentacja została przyjęta z wielkim zainteresowaniem i uznaniem. Uczestnicy mieli też możliwość zwiedzenia specjalnie przygotowanej wystawy kartograficznej i najnowszych pomocy szkolnych. Dalsza część zjazdu była poświęcona sprawom dydaktycznym. W części plenarnej swoje wystąpienia zaprezentowało dwoje mówców z Poznania: Julian Stanoch (1902–1942), współorganizator zjazdu, przewodniczący krakowskiego koła ZPNG. Mieczysław Dorywalski – TerenoFotografie obozowe znawstwo w hufcach szkolnych PW nych, wszędzie są Kresy. Pod względem Obszary nizinne stwarzają [Przysposobienia Wojskowego], oraz Stanisława geograficznym Gdańsk związany jest korzystne warunki do rozZajchowska – Praca sekcji najściślej z Polską. Toteż geograf polski woju sieci lotnisk. Szczęślidydaktycznej na XV Mięodczuwa najserdeczniej tragedię Gdań- wym elementem obronności dzynarodowym Kongresie ska i jemu to wyrywa się okrzyk „nie damy jest zadowalający przyrost Geograficznym w AmsterGdańska!”. Natura stworzyła Polsce naturalny. Współczesna damie w 1938 roku. Poelementy obronne, którymi są zwłaszcza wojna wymaga wysokiego tem pracowano w sekcjach. rzeki rozlewające się w kierunku naszego wskaźnika edukacji wśród Dyskutowano nad następufrontu wschodniego i zachodniego oraz społeczeństwa. W przypadjącymi problemami: probłota, których utrzymanie na Polesiu jest ku wybuchu wojny Polska gram nauczania geografii luksusem, spowodowanym strategicznymi dysponuje odpowiednimi a podręczniki (sekcja szkół warunkami. Lasy zawsze dotąd broniły zasobami środków wyżywiepowszechnych), metoda Polski, stanowiąc istotną przeszkodę nia. Wystarczającą rezerwę Rodion Mochnacki (1898– epizodyczna czy systemadla penetracji kraju przez wroga. Nie- energetyczną stanowią od–1981), podczas zjazdu pełnił tyczna (sekcja gimnazjów stety, lasy wytrzebiono i dziś w imieniu kryte kopalnie węgla nad funkcję przewodniczącego ogólnokształcących), zaobronności państwa geograf polski Bugiem. Jesteśmy bardziej sekcji szkół zawodowych Wiktor Rudolf Ormicki (1898–1941), współorganizator zjazdu, docent UJ; fot. około 1939

52

alma mater nr 179


Archiwum IGiGP UJ

Archiwum UJ

Archiwum PAN Warszawa

gadnienia życia współczesnego a geogra- jeszcze ataku armii Stalina fia (sekcja licealna), program geografii i zajęcia fragmentu terytow szkołach zawodowych (sekcja szkół rium Polski przez Sowietów. zawodowych), geografia w pedagogiach Coraz częściej okazywano pu(sekcja pedagogów), planowana reforma blicznie uczucia patriotyczne. egzaminów magisterskich a potrzeby szko- Przykładem tego była reakcja ły (sekcja szkół akademickich). Cytowana uczestników zjazdu podczas wcześniej relacja Rodiona Mochnackiego wystąpienia Stanisława Pawpozwala przypuszczać, że w tej części łowskiego. Niedługo po zakońspotkania zrealizowano tylko część pro- czeniu spotkania w Krakowie gramu zapowiadanego w przedzjazdowym wielu młodych geografów udakomunikacie11. Najbardziej aktywną była wało się do „swoich” jednostek sekcja szkół zawodowych, której prze- wojskowych, rozlokowanych wodniczył Mochnacki. w różnych Przed rozpoczęciem częściach kradyskusji przedstawiono ju. Dla wielu Pismo Zarządu Głównego Zrzeszenia Polskich Nauczycieli dwa referaty: Inicjatywa uczestników Geografii do Wiktora Ormickiego z podziękowaniem za pomoc gospodarcza w nauczazgromadzenie przy organizacji VIII Zjazdu Polskich Nauczycieli Geografii w niu geografii – Jakub k r a k o w s k i e Krakowie w dniach 28–29 maja 1939, Poznań, 23 czerwca 1939. Stefan Cezak (Zgierz), było okazją Pismo podpisali: prezes prof. Stanisław Pawłowski i sekretarz mgr Mieczysław Dorywalski oraz Program geografii do ostatniego gospodarczej w gimnaw życiu spotkania z przy- na potrzeby rządu polskiego w Londynie zjum kupieckim a wniojaciółmi i kolegami. Zu- (Stanisław Leszczycki, Antoni Wrzosek, ski wynikające z jego pełnie nieoczekiwanie nie- Bogdan Zaborski). Spora grupa znalazła realizacji – H. Łopina które wystąpienia nabrały się w obozach jenieckich (Jerzy Kondracki, (Grodno). charakteru pożegnalnego. Mieczysław Dorywalski). Na unikatowym i tragicznym w swej Drugi dzień zjazdu Trzy miesiące później (dopoświęcony był wycieczkładnie 94 dni) wybuchła wymowie historycznym zdjęciu, prekom. Oferta była bogata, druga wojna światowa, zentowanym poniżej, są obecni główni Józef Szaflarski (1908–1989), ale wszyscy uczestnicy a kilkanaście dni później organizatorzy lub osobistości zjazdu: organizator wycieczki zjazdowej, wybrali wyjazd na Zaoldo agresji Hitlera dołączył Stanisław Pawłowski, Jerzy Smoleński docent UJ zie. Przewodnikiem był Stalin. Wojna docent Józef Szaflarski (Instytut Geogra- przyniosła wielu uczestnikom ficzny UJ). Uczestnicy otrzymali starannie zjazdu męczeńską śmierć, przygotowany informator, a podróż od- zarówno w katowniach niebywano pociągiem specjalnym na trasie: mieckich, jak i sowieckich. Kraków – Bogumin – Karwina – Cieszyn Bardzo prędko okazało się, – Jabłonków – Kraków. że geografowie stali się jedną Zjazd był połączony z walnym zebra- z pierwszych grup polskiej niem Zrzeszenia. Podjęto wiele ważnych inteligencji, którą obaj okuuchwał dotyczących głównie nauczania panci planowali wyeliminować geografii w szkole. z życia narodu. Spora grupa geografów uczestniczących w zjeździe walczyła w Armii Polskiej na Zachodzie oraz w Armii Tadeusz Czort (1904–1940), współorganizator zjazdu, dzia- Krajowej. Większość łacz PTG i ZPNG, współpracownik Instytutu Geograficznego ryzykowała życiem, UJ, zamordowany w Katyniu. Tabliczka w Katedrze Polowej podejmując działalWojska Polskiego ność konspiracyjną, zwłaszcza Dlaczego powinniśmy pamiętać w zakresie tajnego nauczania o zjeździe? – zarówno na poziomie szkolnym, jak i uniwersyteckim. Ostatni przed wojną Zjazd Zrzeszenia Wielu pełniło ważne funkcje Polskich Nauczycieli Geografii odbywał się w Polskim Państwie Podw bardzo gorączkowej atmosferze. Wokół ziemnym (Julian Czyżewski, trwały przygotowania do prawdopodobnej August Zierhoffer) lub wy- Budynek Instytutu Geograficznego UJ, ul. Grodzka 64; wojny z Niemcami. Nie przewidywano konywało zadania specjalne około 1935 roku

alma mater nr 179

53


Narodowe Archiwum Cyfrowe

VIII Zjazd Nauczycieli Geografii w Krakowie, Instytut Geograficzny UJ, ul. Grodzka 64, sala wykładowa, 28 maja 1939. Przemawia prof. Stanisław Pawłowski, drugi od lewej prof. Jerzy Smoleński, gospodarz spotkania, trzeci od lewej dr Julian Stanoch, przewodniczący krakowskiego koła ZPNG. Jest to prawdopodobnie ostatnie wystąpienie publiczne tych geografów przed wybuchem wojny i być może ostatnia ich fotografia. Wszyscy zostali zamordowani przez hitlerowców: Pawłowski 6 stycznia 1940 w Forcie VII w Poznaniu, Smoleński 5 stycznia 1940 w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, a nieco później Stanoch – 22 września 1942 w Auschwitz

nika 1939 roku poszukiwany przez gestapo, uwięziony i rozstrzelany 6 stycznia 1940 w Forcie VII w Poznaniu. Wybitny geograf, specjalista w zakresie geomorfologii, antropogeografii, geografii politycznej oraz dydaktyki geografii. Cieszył się wielkim szacunkiem międzynarodowej społeczności geograficznej. Był twórcą poznańskiego ośrodka geograficznego i jego wieloletnim dyrektorem, członkiem Polskiej Akademii Umiejętności, przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Geograficznego w Poznaniu, a od 1938 roku wiceprezydentem Międzynarodowej Unii Geograficznej. Dwoje z trójki jego dzieci zginęło w obozie koncentracyjnym Auschwitz: Przemysław (+1942) i Wanda (+1943). * Wiktor Rudolf Ormicki (1898–1941), docent Uniwersytetu Jagiellońskiego,

oraz Julian Stanoch. Niebawem wszyscy zginęli śmiercią męczeńską w niemieckich obozach koncentracyjnych. Podobny los spotkał innych organizatorów, referentów czy uczestników. Wspomnijmy przynajmniej niektórych spośród nich. * Jerzy Smoleński (1881–1940), profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, główny organizator zjazdu. Uwięziony 6 listopada 1939 w ramach Sonderaktion Krakau i wywieziony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Zginął 5 stycznia 1940. Był jednym z najwybitniejszych geomorfologów na świecie, wybitnym znawcą problemów demograficznych Europy, współtwórcą polskiej szkoły z zakresu geografii politycznej. Dyrektor Instytutu Geograficznego UJ, członek Polskiej Akademii Umiejętności, sekretarz generalny Narodowego Polskiego Komitetu Geografii, przewodniczący Komisji Demograficznej Ligi Narodów. Całe życie cechowała go prawdomówność i niezwykły hart ducha. Gdy po uwięzieniu otrzymał od Niemców propozycję zwolnienia za cenę podpisania deklaracji o nieprowadzeniu działalności politycznej i wyrażenia zgody na podjęcie pracy w Ostinstitut – kategorycznie odmówił. * Stanisław Pawłowski (1882–1940), profesor i rektor Uniwersytetu Poznańskiego, przewodniczący Zrzeszenia Polskich Nauczycieli Geografii, autor głównego wystąpienia podczas zjazdu. Od paździer54

alma mater nr 179

Obszerna informacja o zjeździe, zawierająca, między innymi, główne tezy referatu Stanisława Pawłowskiego Geografia a obronność państwa – „IKC”, 1939, nr 148, 31 maja, s. 4


Krótka informacja o Zjeździe Nauczycieli Polskich w Krakowie – „Kurier Poznański”, nr 245, wyd. poranne, 31 maja, s. 4

August Zierhoffer (1893–1969), działacz ZPNG, uczestnik zjazdu, dyrektor Instytutu Geograficznego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie

współorganizator zjazdu. Uwięziony 6 listopada 1939 w ramach Sonderaktion Krakau i wywieziony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. W 1940 roku przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie przyznał się do swego pochodzenia żydowskiego. Stamtąd przewieziony do jednego z najcięższych w III Rzeszy obozów – Gusen. Zamordowany 17 września 1941. Był jednym z twórców polskiego regionalizmu i polskiej antropogeografii, najwybitniejszym w tamtych czasach geografem polskim młodego pokolenia. Pracował też w Instytucie Badań Spraw Narodowościowych w Warszawie, gdzie kierował Wydziałem Populacyjno-Migracyjnym. Pod koniec czerwca 1939 roku zostało wszczęte na UJ postępowanie o nadanie mu profesury tytularnej. W 1942 roku w obozie koncentracyjnym w Auschwitz zginął jego ojciec Fryderyk. * Walenty Winid (1894–1945), profesor Akademii Handlowej w Krakowie i docent UJ, współorganizator zjazdu. Uwięziony 6 listopada 1939 w ramach Sonderaktion Krakau i wywieziony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Zwolniony w 1940 roku, powrócił do Krakowa. Poświęcił się tajnemu nauczaniu. Powtórnie aresztowany przez Niemców w 1943 roku, zginął 19 stycznia 1945 w obozie koncentracyjnym Auschwitz.

Stanisław Pawłowski, O ducha ekspansji – mapa Drogi ekspansji niemieckiej na wschód, [w:] Jednodniówka z okazji 19-lecia odzyskania morza 1920–1939. Liga Morska i Kolonialna, Okręg Poznański, Poznań 1939, s. 4

alma mater nr 179

55


współorganizator zjazdu. Nauczyciel szkół średnich Krakowa, od 19 stycznia 1937 przewodniczący Koła Krakowskiego Zrzeszenia Polskich Nauczycieli Geografii. We wrześniu 1939 roku został zmobilizowany i walczył na froncie. W styczniu

Antoni Wrzosek (1908–1983), autor referatu o Zaolziu wygłoszonego podczas sesji plenarnej zjazdu, współpracownik Instytutu Geograficznego UJ, wicedyrektor Instytutu Śląskiego

56

Stanisława Zajchowska (1908– –1995), autorka jednego z referatów plenarnych podczas sesji dydaktycznej zjazdu, związana z Uniwersytetem Poznańskim

alma mater nr 179

ekonomik.miasto.zgierz.pl

Ze zbiorów Antoniego Jackowskiego

Ze zbiorów Antoniego Jackowskiego

Kierownik Katedry Geografii Gospodarczej AH w Krakowie. Prekursor wdrażania metod ilościowych w geografii i kartografii, badacz stosunków amerykańskich. * Julian Stanoch (1902–1942), współpracownik Instytutu Geograficznego UJ,

Archiwum IGiGP UJ

Jerzy Smoleński, Geograficzne podstawy rzeczywistości polskiej – mapa Tendencje naporów na granicach Polski – „Kalendarz IKC” na rok 1939, R. XII, Kraków, s. 81. Strzałki czarne oznaczają kierunki naporu zewnętrznego, białe – naporu wewnętrznego. Przyczyny naporu: E – ekonomiczne, G – geograficzne, H – historyczne, N – narodowościowe, Z – złączenie obszarów polskich zamieszkanych przez Ukraińców i Białorusinów z terenami znajdującymi się poza wschodnimi granicami Polski (Kijów, Mińsk)

1940 roku został adiutantem dowódcy II odcinka Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej, tzw. „Żelbetu”, podlegającego Komendzie Miasta Krakowa. Aresztowany przez gestapo 5 sierpnia 1941. Był więziony na Montelupich, później wywieziony do obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie zginął 22 listopada 1942. Za bohaterską postawę został pośmiertnie awansowany na stopień podporucznika i odznaczony Krzyżem Walecznych. * Tadeusz Czort (1904–1940), doktor geografii UJ, współorganizator zjazdu. Uczył w krakowskich szkołach średnich, potem pracował w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie jako instruktor do przedmiotów geografia i historia. Specjalizował się w kartografii historycznej. Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku, został przydzielony w stopniu podporucznika piechoty do Korpusu Ochrony Pogranicza na północnowschodniej granicy Polski. We wrześniu dostał się do niewoli sowieckiej. Został zamordowany w Katyniu w kwietniu 1940 roku. Pośmiertnie awansowany do stopnia porucznika. * Jakub Stefan Cezak (1887–1940), nauczyciel i oświatowiec. Jeden z referentów zjazdu. Twórca i wieloletni dyrektor Państwowej Szkoły Kupieckiej w Zgierzu. Autor wielu znaczących prac z zakresu dydaktyki geografii gospodarczej. Aresztowany przez Niemców 7 maja 1940, został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Gusen, gdzie umarł z wycieńczenia 18 października 1940. * Tadeusz Betleja (1901–1939), doktor geografii UJ, uczestnik zjazdu. Wieloletni nauczyciel i pracownik władz oświatowych

Jakub Stefan Cezak (1887–1940), autor wystąpienia podczas sesji dydaktycznej zjazdu, twórca i wieloletni dyrektor Państwowej Szkoły Kupieckiej w Zgierzu

Zdzisław Simche (1905–1940), uczestnik zjazdu, współpracownik Instytutu Geograficznego UJ, nauczyciel szkół średnich w Tarnowie


na Śląsku. Jako podporucznik rezerwy został zmobilizowany w 1939 roku. Był adiutantem w 74. Górnośląskim Pułku Piechoty w Lublińcu. 7 września 1939 oddziały pułku zostały rozbite pod Ciepielowem przez 29. Dywizję Zmechanizowaną gen. Joachima Lewelsa. Niemcy rozstrzelali na miejscu 25 wziętych do niewoli żołnierzy, w tym Tadeusza Betleję. * Jan Jasiński (1901–1939), absolwent geografii w Poznaniu, nauczyciel, uczestnik zjazdu. Zmobilizowany w 1939 roku, jako oficer walczył pod Kutnem, gdzie około 12 września został trzykrotnie ranny w nogi. Wykrwawiony trafił do szpitala w Łodzi. Zmarł na wskutek zakażenia całego organizmu. * Czesław Jaxa-Bykowski (ok. 1893– –1943), nauczyciel geografii w stołecznych szkołach średnich, przewodniczący Koła Warszawskiego Zrzeszenia Polskich Nauczycieli Geografii, uczestnik zjazdu. Aresztowany przez Niemców 16 maja 1943, rozstrzelany dwa tygodnie później (29 maja) wspólnie z żoną Zofią i córką Anną podczas zbiorowej egzekucji w ruinach getta warszawskiego. * Zdzisław Simche (1905–1940), doktor geografii UJ, współpracownik Wiktora Ormickiego, nauczyciel w Tarnowie, uczestnik zjazdu. W kwietniu 1940 roku został aresztowany przez gestapo jako przedstawiciel tarnowskiej inteligencji i uznany

za więźnia politycznego. Początkowo został osadzony w tarnowskim więzieniu. 11 czerwca 1940 został włączony do pierwszego transportu do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Otrzymał bardzo niski numer obozowy – 452. Zmarł z wycieńczenia 29 listopada 1940. *** Dzieje polskiej geografii szkolnej okresu międzywojennego spinają niczym klamrą dwa ważne wydarzenia związane z Krakowem i Uniwersytetem Jagiellońskim. To tutaj po pierwszej wojnie światowej zainaugurowano ogólnopolskie spotkania geografów. Odbywające się w kwietniu 1922 roku zgromadzenie napawało optymizmem i stwarzało nadzieję na owocną współpracę wszystkich ośrodków geograficznych w Polsce. Doceniano rangę geografii w procesie integracji terytorialnej kraju, widziano konieczność podejmowania badań o charakterze aplikacyjnym. Los tak chciał, aby ostatnia z podobnych imprez przed wojną również odbyła się w Krakowie. W jakże odmiennej atmosferze przebiegały spotkania w latach 1922 i 1939. Otwierając VIII Zjazd Nauczycieli Geografii 28 maja 1939, Jerzy Smoleński podkreślał niezwyczajność czasu, w jakim przyszło obradować geografom. Mimo to zjazd zakończył się sukcesem zarówno merytorycznym, jak i politycznym. Zwracano uwagę na wielki

ładunek patriotyzmu obecny podczas obrad plenarnych oraz w sekcjach. Historia sprawiła, że dzisiaj zwracamy uwagę na jeszcze jeden aspekt tego spotkania, który wtedy nikomu z uczestników nie przychodził do głowy. Już niebawem miało się okazać, że było to spotkanie pożegnalne, dla niektórych ostatnie w życiu. W swoisty sposób zjazd ten wpisał się w dzieje martyrologii polskiej geografii.

Antoni Jackowski profesor honorowy UJ

„Czasopismo Geograficzne” T. 16, 1938 z. 4 s. 368. „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1939 nr 138 z 20 maja, s. 17; „Przegląd Pedagogiczny” 1939, T. 58, nr 11 z 17 maja s. 185; „Czasopismo Geograficzne” 1939, T. 17, z. 1 (kwiecień-maj) s. 79-80. 3 J. Dybiec, Uniwersytet Jagielloński 1918–1939, PAU, Kraków 2000, s. 675. 4 Obronność granic Polski. Obrady VIII Zjazdu polskich nauczycieli geografii w Krakowie, IKC, 1939, nr 148 z 31 maja, s. 4. 5 R. Mochnacki, Ośrodek Metodyczny Geografii Gosp[odarczej]. Sprawozdanie z działalności za rok szkolny 1938/1939, [w:] Sprawozdanie za rok szkolny 1938/1939, Liceum Handlowe. Liceum Administracyjne, Kraków 1939, s. 55, 64–65. 6 R. Mochnacki, Ośrodek Metodyczny..., op.cit., s. 65. 7 „Kurier Poznański”, 1939, nr 245, wyd. poranne, 31 maja, s. 4; „Warszawski Dziennik Narodowy”, 1939, nr 150A, 2 czerwca, s. 5. 8 J. Czyżewski, Z dziejów Zrzeszenia Polskich Nauczycieli Geografii, w: Polskie Towarzystwo Geograficzne w pięćdziesiątą rocznicę działalności, pod red. R. Biesiady, PWN, PTG, Warszawa,1968, s. 94–96. 9 Politische Wissenschaft in Polen und ihre Organisation, 1939, Bund Deutscher Osten, Berlin. 10 J. Czyżewski, dz. cyt., s. 95. 11 „Czasopismo Geograficzne”, 1939, t. 17, z. 1 (kwiecień– maj), s. 79–80. 1 2

Polska Akademia Umiejętności Archiwum Nauki PAN i PAU „W służbie nauki” nr 25, 2015 Jerzy Smoleński 1881–1940 Bohaterem tomu jest prof. Jerzy Smoleński (1881–1940), badacz i wychowawca akademicki, który niemal przez całe życie był związany z Uniwersytetem Jagiellońskim i z Krakowem. Jerzy Józef Gedeon Zagłoba Smoleński urodził się 6 września 1881 w Krakowie. Był geologiem z wykształcenia, w 1906 roku uzyskał z tej dziedziny stopień doktora. Habilitował się jednak z zakresu geografii fizycznej (1910) i geografii pozostał wierny przez całe życie. Po śmierci Ludomira Sawickiego (1928) otrzymał nominację na dyrektora Instytutu Geograficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był też dziekanem Wydziału Filozoficznego UJ (1937), a przez wiele lat zasiadał w senacie tej uczelni. Był członkiem korespondentem PAU (od 1935) oraz wielu polskich i zagranicznych gremiów naukowych. Uczestniczył w pracach Międzynarodowej Unii Geograficznej, brał czynny udział w wielu międzynarodowych zgromadzeniach demografów. Działalność ta i znaczące osiągnięcia naukowe w tej dziedzinie sprawiły, że powierzono mu prestiżową – nie tylko dla niego osobiście, ale i dla Polski – funkcję przewodniczącego Komitetu Demograficznego przy Lidze Narodów w Genewie (1939). […] Wraz z innymi profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego 6 listopada 1939 roku został aresztowany w ramach osławionej Sonderaktion Krakau i wywieziony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen-Oranienburg, gdzie zmarł z wycieńczenia 5 stycznia 1940 roku. Publikacja ta jest pokłosiem okolicznościowej sesji naukowej, którą Polska Akademia Umiejętności, Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ oraz Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie zorganizowały 19 listopada 2010 dla uczczenia 70. rocznicy męczeńskiej śmierci profesora. Nosiła ona tytuł W poszukiwaniu prawdy w nauce i w życiu. Jerzy Smoleński (1881–1940), geograf i geolog. [...] Niniejsza publikacja – wraz z płytą CD zawierającą ilustracje – jest więc pierwszą próbą kompleksowego spojrzenia na życie tej niezwykłej postaci oraz niezmiernie urozmaiconą aktywność naukową, wychowawczą, społeczną i patriotyczną Jerzego Smoleńskiego. Antoni Jackowski redaktor książki


O UWOLNIENIE UCZONYCH

1

B

ezprecedensowy atak na Uniwersytet Jagielloński 6 listopada 1939 – zatrzymanie 183 osób w jego murach, w pobliżu Uczelni czy zdążających na zapowiedziany „wykład” SS-Sturmbannführera Bruno Müllera – zaskoczył społeczeństwo, wywołał ogromne poruszenie i wstrząs. Zrazu aresztowani, ich rodziny, jak i zaniepokojeni wydarzeniami krakowianie łączyli aresztowanie z przypadającym na 11 listopada Świętem Niepodległości Polski. Złudne te nadzieje rozwiały się, gdy 9 listopada uwięzionych, w liczbie 172, wywieziono z Krakowa do Wrocławia (Breslau), gdzie rozmieszczono ich w dwóch więzieniach i początkowo także w areszcie policyjnym. W Krakowie nie wiedziano, gdzie przebywają zatrzymani. Natomiast zaraz po dramatycznych wydarzeniach w Collegium Novum rozpoczęły się różne starania mające jeden cel: uwolnienie naukowców.

Jeszcze podczas przetrzymywania uczonych w Krakowie, w koszarach 20. pułku piechoty przy ul. Mazowieckiej, zwolniono ze względu na stan zdrowia – dzięki Marianowi Ciećkiewiczowi, który w połowie października 1939 roku objął obowiązki naczelnego lekarza krakowskiej Ubezpieczalni Społecznej, a po aresztowaniu uczonych wyznaczony został przez Polski Czerwony Krzyż do niesienia im pomocy – patologa Stanisława Ciechanowskiego, matematyka Witolda Wilkosza oraz emerytowanego sędziego Adama Zechentera. Fryderyk Zoll – jako członek korespondent Akademii Prawa Niemieckiego (prezydentem był Hans Frank), oraz germanista Adam Kleczkowski – jako członek korespondent Schiller Akademie w Monachium, wolność mieli odzyskać dzięki wstawiennictwu kanclerza konsulatu niemieckiego w Krakowie Paula Gustava Krausego, zatrudnionego w nim od 1922 roku. O członkostwie prof. Zolla w Akademii Prawa Niemieckiego dowiedział się dowodzący akcją aresztowania uczonych szef 2. Oddziału Operacyjnego I Grupy

58

alma mater nr 179

Archiwum UJ

Uwolnieni w Krakowie

Kopia listu konsula niemieckiego w Genewie przekazująca interwencję Czerwonego Krzyża w sprawie więzionych uczonych

Operacyjnej Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa SS-Sturmbannführer Bruno Müller od rektora Tadeusza Lehra-Spławińskiego, gdy razem podążali na drugie piętro Collegium Novum, do sali

nr 66 (obecnie nr 56), na zapowiedziany „wykład”. Po drodze spotkaliśmy rektora Zolla, którego zapoznałem z Müllerem, przedstawiając, że jest członkiem Akademii Prawa Niemieckiego. To zrobiło pewne


wrażenie na Müllerze, zastanowił się, zamienił kilka słów z rektorem Zollem, po czym wszedł do sali 66, w towarzystwie uzbrojonych policjantów2. Ponadto zwolniono specjalistę w zakresie chorób zakaźnych Józefa Kostrzewskiego oraz bakteriologa Zdzisława Przybyłkiewicza, zatrudnionego w Hygenische Bakteriologische Untersuchungsstelle3. Specjalizacje, które obaj prezentowali, były cenione przez Niemców bojących się chorób zakaźnych. Już w sali nr 66 wyłączono od aresztowania innego potrzebnego Niemcom specjalistę – prof. Jana Olbrychta, kierownika Zakładu Medycyny Sądowej Wydziału Lekarskiego UJ. Profesor Bogdan Kamieński, kierownik III Zakładu Chemicznego, zapamiętał, że po słowach: Panie są wolne i mogą opuścić salę, Müller zapytał, czy jest tu ein gewisser Olbrycht4. Profesora Olbrychta zobowiązano do prowadzenia nadal Zakładu i pełnienia obowiązków lekarza – eksperta przy sądach krakowskich5. Ze względu na narodowość ukraińską wolność uzyskali dzięki interwencji kół ukraińskich w Krakowie: profesor obróbki termicznej i stali specjalnych Akademii Górniczej Iwan Feszczenko-Czopiwski, docent koksownictwa oraz technologii ciepła i paliwa tejże uczelni Mikołaj Czyżewski6 oraz profesor nadzwyczajny języków ruskich UJ Jan Ziłyński. Zwolniono także przypadkowo aresztowanego przechodnia, zdradzającego objawy choroby umysłowej. W Krakowie łącznie wolność odzyskało z różnych względów 11 osób. Antropolog Kazimierz Stołyhwo nie skorzystał z propozycji zwolnienia przedstawionej przez Fritza Arlta, kierownika wydziału urzędu Generalnej Guberni – Ludność i Opieka Społeczna7. Profesor Jan Gwiazdomorski tak o tym pisał: Podczas bytności Ciećkiewicza zjawił się w koszarach niejaki Dr. Arlt, Niemiec, aby zaproponować Stołyhwie zwolnienie i współpracę. Wraz ze Stołyhwą mieli być do współpracy wciągnięci Smoleński i Dobrowolski. Jedynym warunkiem zwolnienia było podpisanie deklaracji zobowiązującej do nieprowadzenia działalności politycznej. Pomimo to Stołyhwo odmawia z tym uzasadnieniem, że nie może przyjąć zwolnienia, jeśli razem z nim aresztowani koledzy mają zostać uwięzieni8. Fritz Arlt usiłował swoje zainteresowania badawcze nad rasami kontynuować w Krakowie, stąd pewnie jego zainteresowanie losem Stołyhwy, którego znał

z publikacji naukowych i już w 1938 roku listownie wyraził chęć przyjazdu do Krakowa w celach naukowych, a na początku listopada 1939 roku odwiedził prof. Stołyhwę w Zakładzie Antropologicznym i prosił o możliwość korzystania z księgozbioru zakładu i wskazówki naukowe, a także obiecał, że postara się o zapewnienie spokojnej pracy naukowej i – jak pisał Stołyhwo – możność prowadzenia badań nad ludnością polską9. Pierwsze poczynania interwencyjne Zaniepokojone rodziny i koledzy zatrzymanych usiłowali dowiedzieć się o ich losie, zastanawiano się, co należy czynić, jakie kroki podjąć. Nikt w Krakowie nie wiedział, że to, co stało się w Collegium Novum, było fragmentem szerszej akcji przeciwko inteligencji, w której chodziło o wyłączenie z tkanki społecznej określonych środowisk, uznanych za niebezpieczne politycznie. Nikt nie wiedział, co to jest Schutzhaft (areszt prewencyjny) i obóz koncentracyjny, miejsce jego odbywania. Ani rodzinom, ani profesorom zajmującym się pracą naukową nie przychodziło na myśl, że postępowaniem swoim zagrażali trwałości i bezpieczeństwu narodu i państwa niemieckiego, i że jako takich określono ich na kartach aresztu prewencyjnego (Schutzhaft-Kartei) polskimi nacjonalistami (Nationalist Polen). Nie wiedzieli, że aresztowanie było bezterminowe i że znajdowali się w wyłącznej kompetencji Urzędu IV Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (dawnego Urzędu Tajnej Policji Państwowej). Nie wiedziano, więc rodziny odbywały nadaremną wędrówkę po niemieckich urzędach, usiłując dowiedzieć się o los synów, ojców, mężów czy braci. Córka prof. Stanisława Kutrzeby – Anna pisze, że po naradzie postanowiono wydelegować dwie panie znające język niemiecki: docent Uniwersytetu, antropologa Eugenię Stołyhwo, żonę Kazimierza Stołyhwy, i dr Zofię Kowalską, żonę orientalisty Tadeusza Kowalskiego, na ul. Pomorską 2 – do siedziby Tajnej Policji Państwowej (Geheime Staatspolzei), będącej członem Urzędu Komendanta Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Dystrykcie Krakowskim (der Kommandeur der Sicherheitspolizei und des SD im Distrikt Krakau), by pod pozorem, że chcą posłać ciepłe ubrania, czegoś się dowiedziały. Tam, już przy bramie, bo dalej ich nie wpuszczono, jakiś młody

gestapowiec pogardliwie oświadczył, że zatrzymani nie potrzebują ciepłych rzeczy i że gdy nauczą się na pamięć Mein Kampf, to może zmądrzeją10. Rodziny aresztowanych podejmowały przez cały czas ich pobytu w obozach bardzo aktywne działania mające na celu uwolnienie uczonych. Nie o wszystkich wiemy, nie wszyscy złożyli relacje z tym związane, przekazali posiadane dokumenty. Dlatego tylko o niektórych przedsięwzięciach można coś więcej napisać. Rodziny przede wszystkim usiłowały nawiązać kontakt z uczonymi, z którymi stykali się uwięzieni, z Rzeszy i krajów utrzymujących z nią stosunki dyplomatyczne, aby ci interweniowali w instytucjach państwa niemieckiego. Interwencje uczonych były z reguły reakcją na ich prośby. Miejscem kontaktów ludzi z tego kręgu były cotygodniowe spotkania po mszy świętej odprawianej w intencji uwięzionych od 8 listopada w kolegiacie akademickiej św. Anny z inicjatywy wikariusza Rudolfa Van Roya przy ołtarzu św. Jana z Kęt, dom orientalisty Tadeusza Kowalskiego, sekretarza generalnego PAU, położony na obrzeżach Krakowa – w Łobzowie, dom antropologa Kazimierza Stołyhwy w Przegorzałach, mieszkanie prof. Stanisława Kutrzeby w Krakowie przy ul. Pierackiego 15 (obecnie Studencka 15). Do poczynań interwencyjnych włączył się Fryderyk Zoll, który żegnając się z kolegami – jak zanotował to jeden z aresztowanych 6 listopada Zygmunt Starachowicz – zapewniał nas solennie, że będzie o nas pamiętał i że wszystko, co będzie możliwe, zrobi, aby ulżyć naszej doli11. Profesor Zoll tak pisze o tym w swoich wspomnieniach: Korzystając z swej – jak widziałem – wyjątkowej sytuacji, jaką mi dawała, ale tylko początkowo, godność członka Akademii Prawa Niemieckiego, zacząłem jeszcze w listopadzie 1939 r. czynić starania o uwolnienie uwięzionych kolegów [...] i ratowanie majątku Polskiej Akademii Nauk, zajętego w całości [...]. Dowiedziałem się tylko, że jeśli chodzi o uwięzienie profesorów, to jest to sprawa polityczna, którą prowadzi zupełnie niezależnie od władz cywilnych policja, gdzie by moja interwencja nic pomóc nie zdołała12. Profesor Adam Kleczkowski pisał, że do różnych władz niemieckich chodzili razem. Przy „audiencji” u kierownika Głównego Wydziału Wiedzy i Nauki w urzędzie

alma mater nr 179

59


60

alma mater nr 179

Wrocławiu, powrócił zwolniony 26 li- zorientowano się, że na los represjonostopada zasłużony dla górnictwa solnego wanych może wpłynąć przede wszystkim Edward Windakiewicz, wypuszczony nagłośnienie niemieckiego postępku na ze względu na podeszły wiek (82 lata) zachodzie Europy i za oceanem, zwłaszcza i interwencje rodziny – żona była Au- w Stanach Zjednoczonych Ameryki, oraz striaczką, a następnie historyk mediewista wywarcie nacisku poprzez przedstawiJan Dąbrowski, członek zagraniczny Kró- cielstwa dyplomatyczne akredytowane lewskiej Węgierskiej Akademii Umiejęt- w Berlinie bezpośrednio na centralne ności i innych towarzystw węgierskich, władze niemieckie. Rodziny szczególnie a także Zygmunt Sarna, dyrektor Szkoły liczyły na Włochy i Stolicę Apostolską. Nauk Politycznych UJ, którego żona była Liczono także na interwencję instytucji Węgierką. Zwolnienie Dąbrowskiego naukowych i uczonych mających kontakty i Sarny łączono z węgierskim konsulem ze środowiskiem krakowskim, zwłaszcza Mikołajem Schablem, który o aresztowa- z państw utrzymujących stosunki dyploniu powiadomił władze swojego kraju. matyczne z Rzeszą. Zwolnieni nie wiedzieli, co stało się Dla osiągnięcia tego celu konieczne z kolegami, których wywieziono 27 listo- było, aby odpowiednie informacje trafiły pada do obozu w Sachsenhausen, trafiło za granicę poprzez urzędujące jeszcze następnego dnia 169 „schutzhäftlingów”. w Polsce misje dyplomatyczne. Tą drogą W Krakowie dowiedziano się, że tam prze- przekazano informacje do Szwecji (zob. bywają, dopiero w połowie grudnia, gdy dalej). Cenna była działalność dyplomanadeszły pierwsze listy z Sachsenhausen. tów włoskich w Warszawie i Katowicach. Eugenia Stołyhwo i Zofia Kowalska, W Warszawie szefem misji był Mario zbyte na Pomorskiej, dotarły do kancelarii Di Stefano, dotychczasowy pierwszy Josepha Bühlera, szefa urzędu generalnego sekretarz zlikwidowanej ambasady, do gubernatora. Nie wiadomo, z kim panie którego dołączył jej drugi sekretarz Vintam rozmawiały, ale zostały skierowane cenzo Guido Soro, w Katowicach – konsul do osoby, która orientowała się w sprawie Gino Busi; w przekazywanych raportach i poradziła, do kogo można się zwrócić. informowali o sytuacji w Polsce i rozwiW efekcie 5 stycznia jali różne akcje mające 1940 wniesiono do SSna celu pomoc ludziom -Obergruppenführera w potrzebie 17 . Soro był inicjatorem wysłaFriedricha W. Krügenia, prawdopodobnie ra, wyższego dowódw grudniu 1939 roku, cy SS i policji w GG do Mussoliniego infori sekretarza stanu do macji w sprawie uwięspraw bezpieczeństwa zionych profesorów. We w urzędzie GG, zbiorowspomnieniach Upadek wą petycję o zwolnienie Polski pisał, że o areszwszystkich aresztowatowaniu przekazano nych w budynku Uniwiadomość włoskiewersytetu. O petycji tej, mu dyktatorowi Benito która się nie zachowała, Mussoliniemu, błagając wiemy z prośby Eugenii o wstawiennictwo i nie Stołyhwo z 5 kwietnia ukrywając oburzenia, 1940 do gestapo o zwolprzy czym uprzedzilinienie męża z obozu Luciana Frassati-Gawrońska śmy, że co dzień ktoś koncentracyjnego (dok. nr 248) i ponownej zbiorowej petycji z uwięzionych umiera, więc jeśli duce ma rodzin do Friedricha W. Krügera z 3 maja działać, musi działać natychmiast (Aneks, 1940 o zwolnienie 45 nadal więzionych nr XVII). Także konsul Busi w raporcie w Sachsenhausen i Dachau (dok. nr 279). z 30 listopada napisał o aresztowaniu Niektóre żony aresztowanych próbo- profesorów i zamknięciu Uniwersytetu wały na własną rękę szukać dróg dojścia (dok. nr 22). Wykorzystano pobyt w Polsce Luciado różnych funkcjonariuszy niemieckich. Wszystko to okazywało się nadaremne. ny Frassati-Gawrońskiej, Włoszki, żony Powoli pozbywano się złudzeń co do polskiego dyplomaty, która, protegowana charakteru okupacji i rzeczywistych za- przez włoskiego ministra spraw zagramysłów najeźdźcy. W Krakowie szybko nicznych Galeazzo Ciano, uzyskała paszNarodowe Archiwum Cyfrowe

GG Adolfa Watzkego w styczniu 1940 roku prof. Zoll dostał ataku sercowego, po którym całe miesiące musiał się leczyć. Watzke – w opinii Kleczkowskiego – w sprawie profesorów i Uniwersytetu był nieprzystępny i nieuprzejmy13. Profesor Zoll pomagał rodzinom uwięzionych, radził, do kogo należy się zwrócić, a nawet układał listy interwencyjne i zdobywał potrzebne adresy, wziął udział w spotkaniu z arcybiskupem Adamem Stefanem Sapiehą w sprawach pomocy dla uwięzionych. Zofia Piotrowicz, żona przebywającego w obozie prof. Ludwika Piotrowicza, historyka starożytności, we Wspomnieniu o Kardynale Sapieże, nadmienia, że na początku grudnia 1939 roku udała się do Księcia o pomoc i ratunek. Ten przezacny człowiek nie tylko okazał mi swe współczucie, ale i gotowość ratowania nieszczęśliwych polskich naukowców. Zdecydował się przystąpić zaraz do akcji, którą zamierzał skierować na Rzym, tj. na Watykan i do wyższych czynników rządu włoskiego. Na życzenie Księcia poprosiłam tegoż jeszcze dnia rektora Zolla na popołudniowe spotkanie. Panowie uzgodnili plan działania14. Jadwiga Semkowicz, żona innego uwięzionego, prof. Władysława Semkowicza, pisała o prof. Zollu: Mimo podeszłego wieku zawsze chętny i uczynny, przychodził on w każdej chwili z pomocą tak mnie, jak innym paniom, układając nam listy15. Adam Kleczkowski wspomina o swoich interwencjach w sprawach prof. Stołyhwy u Fritza Arlta (przy mnie kilkakrotnie telefonował do gestapo w Krakowie i do gestapo w Berlinie), prof. Mieczysława Małeckiego u Waltera Föhla z wydziału urzędu GG Ludność i Opieka Społeczna, lektora języka francuskiego Henri L. Bernarda u przedstawiciela niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy tym urzędzie Johanna von Wühlischa16. Nie powiodły się interwencje za pośrednictwem Juliusza Twardowskiego, byłego ministra dla Galicji przy rządzie cesarskim w Wiedniu, prezesa Rady Przybocznej Miasta Krakowa, powołanej przez niemieckiego komisarza miasta Ernsta Zörnera (wśród zatrzymanych znaleźli się trzej członkowie Rady: prezes Polskiej Akademii Nauk Stanisław Kutrzeba, rektor UJ Tadeusz Lehr-Spławiński, dziekan Wydziału Hutniczego Akademii Górniczej Izydor Stella-Sawicki). Pod koniec listopada 1939 roku nadeszły do Krakowa kartki z więzień we


port dyplomatyczny i wizy niemieckie. 18 listopada 1939 przybyła do Warszawy, do środowiska znanego jej już wcześniej. W okupowanej Polsce była wówczas ponad miesiąc. Po powrocie do Włoch przekazała Mussoliniemu informacje o traktowaniu Polaków, w tym o uwięzieniu krakowskich profesorów18. Także jej mąż, Jan Gawroński, mieszkający w Rzymie, wykorzystywał swoje kontakty w świecie dyplomatycznym (dok. nr 107–108). Wreszcie informacje przekazywano do Francji przez rodzące się struktury polskiego państwa podziemnego. W rezultacie wieści o uwięzieniu profesorów stopniowo przedostawały się poza kraj – na Zachód, w czym miały swój udział rodziny uwięzionych, szukające różnych kontaktów za granicą, przede wszystkim w kołach naukowych i dyplomatycznych, powracający do Krakowa z wrześniowych uchodźczych szlaków uczeni, naukowcy wykorzystujący swoje kontakty z kolegami z zagranicy, niektóre wyjeżdżające z kraju osoby, które czyniły to po wcześniejszych rozmowach w gronie rodzin osób aresztowanych i ustaleniu, do kogo można się zwrócić za granicą.

Profesorowa Jadwiga Konopczyńska 27 listopada 1939 spotkała się ze Svenem H. Grafströmem, sekretarzem zlikwidowanego poselstwa szwedzkiego w Warszawie, a w listopadzie kierującego misją tego kraju w Polsce. Konopczyńska nie wiedziała wtedy, gdzie znajdują się naukowcy. Profesor Władysław Konopczyński był znany w poselstwie z racji wielokrotnych wizyt naukowych w Szwecji i żywych relacji z tamtejszym środowiskiem historycznym. Grafström zanotował w prowadzonym dzienniku, między innymi: Pani K. jest nadzwyczaj opanowana. Jako legitymację wzięła ze sobą odznakę orderu Gwiazdy Północnej. Właściwie chce tylko, bym próbował w Niemczech załatwić, by krewni mogli przesyłać uwięzionym jedzenie i odzież, jako że zostali aresztowani w tym, w czym stali19. Z informacji przekazanej przez Grafströma 9 grudnia zastępcy sekretarza generalnego szwedzkiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Johanowi H. Beck-Frissowi wynika, że prosiła także o ustalenie miejsca pobytu naukowców i przekazała niekompletną listę zatrzymanych (dok. nr 52), sporządzoną w języku

Archiwum UJ

Zabiegi Jadwigi Konopczyńskiej i ich wyniki

Kopia listu szwedzkiego posła w Berlinie do ministra spraw zagranicznych Rzeszy w sprawie aresztowania prof. Konopczyńskiego

francuskim, zawierającą 68 nazwisk z rektorem Tadeuszem Lehrem-Spławińskim i prorektorem Tadeuszem Dziurzyńskim na czele. W niektórych przypadkach obok nazwisk była informacja o członkostwie w zagranicznych towarzystwach naukowych. Przy nazwisku Władysława Konopczyńskiego wymieniono członkostwo w szwedzkich towarzystwach naukowych: Królewskiej Akademii Literatury, Historii i Starożytności, królewskim towarzystwie do spraw publikowania rękopisów dotyczących historii Skandynawii, Towarzystwie Naukowym w Lund, nadmieniono także,

że jest kawalerem Orderu Gwiazdy Polarnej i redaktorem „Polskiego Słownika Biograficznego”20. Sprawą zainteresowała się Akademia, która na posiedzeniu odniosła się do aresztowania swojego członka zagranicznego. Jej członek historyk Nils G. Ǻhnlund, profesor Uniwersytetu w Sztokholmie oraz prezes Szwedzkiego Towarzystwa Historycznego, podczas wizyty w szwedzkim MSZ określił Konopczyńskiego jako wybitnego historyka i przyjaciela Szwecji, który mówi i pisze płynnie po szwedzku i przebywał w Szwecji wielokrotnie przez

alma mater nr 179

61


dłuższy czas. Ma tu wiele bliskich osobistych powiązań i jest bardzo ceniony (dok. nr 62). W rezultacie Beck-Friis otrzymał od szwedzkiego ministra spraw zagranicznych Christiana E. Günthera polecenie powiadomienia o sprawie posła szwedzkiego w Berlinie Arvida G. Richerta i zastanowienia się, co można zrobić w tej sprawie (dok. nr 62). W poselstwie zdecydowano, po uprzednim zbadaniu sprawy w Auswärtiges Amt (dok. nr 130), o przekazaniu do Auswärtiges Amt (AA) stanowiska Królewskiej Szwedzkiej Akademii Literatury, Historii i Starożytności w sprawie Władysława Konopczyńskiego w formie notatki, co stało się 23 stycznia 1940. Podkreślono w niej zasługi Konopczyńskiego dla Akademii i stwierdzono: Ze względu na łączące ją z nim związki Akademia oczekuje, że jeśli to możliwe, będzie można dla niego coś zrobić (dok. nr 120). Było to wystąpienie nie w imieniu rządu, a prywatne – Akademii, jako że po zajęciu Polski III Rzesza nie uznawała już ważności pełnomocnictw Szwecji do reprezentowania interesów Polski na wypadek wojny. Pobyt Janiny Bednarskiej w Berlinie Janina Bednarska, żona lektora języka rosyjskiego Stefana Bednarskiego, dzięki dobrze widzianemu w kręgach niemieckich gen. Pawłowi Skoropadskiemu (z polecenia Niemców był w 1918 roku hetmanem Ukrainy), którego córka mieszkała w Krakowie, uzyskała zezwolenie na wyjazd do Berlina. Według relacji siostrzenicy Marii Dłuskiej po załatwieniu formalności wyjazdowych była już na dworcu, by jechać do Berlina, gdy dogoniono ją z domu z depeszą zawiadamiającą o śmierci męża, zmarłego w Sachsenhausen 1 stycznia 1940. Mimo to wyjechała do Niemiec po prochy męża, a pobyt w Berlinie wykorzystała do rozgłaszania informacji o tym, co stało się na Uniwersytecie21. Dotarła do niemieckiego językoznawcy prof. Maxa Vasmera oraz antropologa Eugena Fischera. Jak wynika z listu Vasmera do Władysława Konopczyńskiego, Vasmer dowiedział się o aresztowaniu profesorów dopiero od niej. Omówiłem z nią plan różnych kroków i od razu wyraziłem zapatrywanie, że wasze wypuszczenie najstosowniej dałoby się przeprowadzić, gdyby spróbować oddziałać na rząd hitle-

62

alma mater nr 179

rowski przez wpływowe czynniki neutralne. Najlepiej nadawał się do tego naszym zdaniem nuncjusz papieski [...]. Później mówiłem o tej sprawie z kilku bezwzględnie pewnymi politycznie kolegami, do których należeli historyk Robert Holtzmann, afrykanista Dietrich H. Westermann, sinolog Erich Haenisch, laureat Nagrody Nobla w 1914 roku fizyk Max von Laue i fizykochemik Otto Hahn. Później Jadwiga Bednarska przekazała prof. Vasmerowi wykaz uwięzionych profesorów. Z kolei w rozpowszechnianiu wiadomości o aresztowaniu pomogli prof. Vasmerowi jego uczniowie, między innymi Margarete Woltner i Bernd von Arnim22. Władysław Konopczyński we wspomnieniach Pod trupią główką pisze, że bohaterska pani Bednarska [...] dotarła podstępem do wielkiego chirurga profesora [Ernsta F.] Sauerbrucha, zaufanego lekarza Hitlera, ów się oburzył i poruszył sprawę w berlińskiej Akademii Nauk. Ale poparli go tylko dwaj członkowie, Diels i Vasmer23. Prof. Vasmer, członek tejże Akademii, w wymienionym liście do Konopczyńskiego nic nie pisze na ten temat. Bednarska odwiedziła także Nuncjaturę Apostolską w Berlinie. Efektem wizyty Janiny Bednarskiej w Berlinie były listy skierowane do niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (Auswärtiges Amt, dalej AA) przez Maxa Vasmera i Dietricha H. Westermanna. O poczynaniach Roberta Holtzmana piszę w dalszej części tego tekstu. Profesor Max Vasmer, następca Aleksandra Brücknera na katedrze slawistyki Uniwersytetu w Berlinie, dyrektor Instytutu Slawistycznego tegoż uniwersytetu, członek zwyczajny Pruskiej Akademii Nauk, najpierw rozmawiał z radcą Martinem Schliepem24, kierującym Referatem V Wydziału Politycznego AA, w którego gestii były sprawy dotyczące Europy Wschodniej, czego wynikiem – można sądzić – była treść listu skierowanego 10 stycznia 1940 do AA. W liście tym Vasmer pisał: Wielu życzliwych Niemcom cudzoziemców zwracało mi w ostatnich dniach uwagę na to, że aresztowanie dużej liczby profesorów krakowskich, jakie według ich informacji miało miejsce, wywołało w darzących nas sympatią środowiskach krajów neutralnych bardzo przykre wrażenie, którego złagodzenie powinno by, ich zdaniem, być w interesie naszej polityki kulturalnej. Dalej pisał o autorytecie, jakim wielu krakowskich uczonych cieszy

się w krajach skandynawskich, i wyjaśniał, że w rozmowach szczególnie wskazywano mu na Ignacego Chrzanowskiego, Władysława Semkowicza, Kazimierza Nitscha, Władysław Konopczyńskiego. Podkreślał związki tych uczonych z nauką i kulturą niemiecką, i konkludował: Spełniam prośbę zwracających się do mnie cudzoziemców, pozwalając sobie Pana zapytać, czy byłoby możliwe uchylenie aresztowania wspomnianych panów, a zapewne chcąc wzmocnić wymowę swojej interwencji, zaznaczał, że dwukrotnie wybierano go na członka zagranicznego Akademii Umiejętności w Krakowie i w obu wypadkach jako „niemiecki szowinista” nie zostałem zatwierdzony przez rząd polski (dok. nr 91). List prof. Diedricha Westermanna, dyrektora Instytutu Fonetyki Uniwersytetu w Berlinie, skierowany do AA 16 stycznia 1940, został utrzymany w innym tonie: Jak się dowiaduję, internowano w Niemczech profesorów Mieczysława Małeckiego i [Tadeusza] Kowalskiego, dalej pisze, czym zajmują się obaj w nauce, podkreśla, że prof. Małecki jest dobrze znany w krajach neutralnych. Stwierdza: Obaj panowie są mi szczególnie bliscy, i na koniec: Przyjąłbym to z wielką wdzięcznością, gdyby obaj panowie mogli zostać zwolnieni z obozu koncentracyjnego (dok. nr 104). Poczynania Haliny Heitzmanowej Córka Władysława Konopczyńskiego – Halina Heitzmanowa wyjechała 24 stycznia 1940 do Włoch (przebywała tam do 8 lutego). Skontaktowała się, między innymi, ze skupionymi wokół Stacji Naukowej Polskiej Akademii Umiejętności w Rzymie uczonymi, którzy już utworzyli komitet zajmujący się pracami na rzecz uwięzionych (o czym dalej), ze znanym jej ojcu historykiem Maciejem Sydonem Loretem, attaché kulturalnym ambasady RP przy Stolicy Apostolskiej, z polskimi ambasadorami w Rzymie. Heitzmanowa przewiozła listę aresztowanych w Krakowie uczonych, dotarła razem z Józefem Michałowskim do włoskiego bohatera narodowego, inwalidy wojennego Carla Delcroix, cenionego przez Benito Mussoliniego, założyciela, a następnie prezydenta Associazione Nazionale Mutilati et Invalidi di Guerra. Heitzmanowa pisała: Ten inwalida z czasów Wielkiej Wojny w czasie walk z Niemcami stracił wzrok, obie nogi i rękę. [...] Cieszył się ogromnym mirem wśród Włochów jako ich naczelny


bohater narodowy. Rozmowa trwała godzinę. Zapewnił, że zrobi wszystko, co będzie mógł, i poprosił o podanie kilku nazwisk. Jeśli nie będzie mógł dopomóc wszystkim, to może tych kilku uda się uwolnić. Podałam oprócz ojca nazwiska szwagra mojego, rektora Kutrzeby, dyrektora Birkenmajera i paru innych. Heitzmanowa dotarła do kół arystokratycznych Rzymu: Powtórzyłam moje opowiadanie, kiwano głowami ze współczuciem, zadawano pytania, obiecano zrobić, co się da, u królowej Heleny. Rozmawiała z kilkoma włoskimi profesorami, w tym ze slawistą Enrico Damianim, historykiem Gioacchino Volpe, który przyjął ją chłodno, usiłowała się spotkać z prezydentem Królewskiej Włoskiej Akademii Nauk. Była też w Bolonii, by – jak pisze – wypełnić obietnicę daną prof. [Eugenii] Stołyhwowej i prosić o interwencję w sprawie zwolnienia jej męża u kolegi jego, antropologa prof. Fabio Frassetto (Aneks, nr XV). Działalność Wojsława Molégo i jej rezultaty

Archiwum Nauki PAN i PAU

Słoweniec Wojsław Molé, slawista i historyk sztuki, który 18 grudnia 1939 wyjechał do Lublany (posiadał paszport jugosłowiański), w dramatycznych listach skierowanych z Lublany do prof. Stanisława Kota i gen. Mariana Kukiela

we Francji przekazał informacje o tym, co stało się na Uniwersytecie 6 grudnia, o zwolnionych w Krakowie i z więzienia we Wrocławiu, wywiezieniu aresztowanych do Sachsenhausen. Niektórych los ten minął, to jest tych, którzy spóźnili się na „wykład” albo nie byli w Krakowie. Ja sam miałem szczęście, że wróciłem dopiero w dwa dni później, tj. dn. 8 XI ze Lwowa przez Przemyśl do Krakowa. Na wolności jest [Władysław] Szafer, [Konstanty] Zakrzewski, [Władysław] Heinrich oraz wszyscy ci, którzy równocześnie za mną lub jeszcze później wrócili ze Lwowa, jak np. [Jan] Glatzel, [Walery] Goetel, [Jan] Safarewicz, [Marian] Gieszczykiewicz i in[ni]. Wolny jest również i [Jan] Olbrycht, którego, jakkolwiek był obecny na wykładzie, wyjęli od razu spod aresztu, ponieważ jest on im potrzebny jako specjalista od medycyny sądowej i musi wobec tego żmudnie pracować. Dalej pisał o rugowaniu ludzi z mieszkań, w tym z domów uniwersyteckich, i o innych ciężkich doświadczeniach. A teraz dalsza i najważniejsza kwestia: trzeba ratować naszych kolegów. Przedstawił już podjęte przez siebie czynności i zamierzenia. Dzień przed moim wyjazdem odwiedził mnie p[an Jan] Dąbrowski, z którym długo rozmawiałem, tak że to, co piszę, jest nie tylko moim zapatrywaniem, lecz także jego i wszystkich innych (jak np. dyrektora [Edwarda] Kuntzego),

z którymi o tym w Krakowie mówiłem. Otóż wątpliwości nie ulega, że jedyną instancją i drogą, która mogłaby doprowadzić do pożądanego celu, są Włochy. [...] Wszyscy prosimy, by Rząd Polski uczynił wszystko, co jest możliwe, by za pośrednictwem Włoch uwolnić profesorów (dok. nr 71). Wojsław Molé poprzez znajomych slawistów (przede wszystkim liczył na prof. Frana Ramovša) usiłował doprowadzić do interwencji Bułgarskiej Akademii Nauk i Serbskiej Akademii Nauk oraz rządu bułgarskiego i jugosłowiańskiego w sprawie uwolnienia tych uczonych, którzy swoimi badaniami byli związani z nauką bułgarską i jugosłowiańską bądź byli członkami tamtejszych akademii: Tadeusza Lehra-Spławińskiego, Kazimierza Nitscha, Mieczysława Małeckiego, Vilima Frančicia i Stanisława Urbańczyka (dok. nr 71, 72, 73). Listownie prosił też o interwencje profesorów Imre Lukinicha i Sándora Domanovszkyego z Budapesztu (szczególnie myślał w tym przypadku o ich zaangażowaniu na rzecz prof. Stanisława Kutrzeby, jako członka zagranicznego Węgierskiej Akademii Nauk) oraz znanych sobie uczonych w Rzymie i Bolonii (dok. nr 71, 72). Profesor filologii słowiańskiej Fran Ramovš zwrócił się do prof. Aleksandara Belicia, aby jako prezes Serbskiej Akademii spowodował wystąpienie ministra

Barak obozowy w Sachsenhausen

alma mater nr 179

63


spraw zagranicznych Jugosławii o uwolnienie wymienionych wyżej slawistów. Ówczesny minister spraw zagranicznych Aleksandar Cincar-Marković był zwolennikiem utrzymania poprawnych stosunków z Niemcami. Natomiast Bułgarską Akademię Nauk chciał Ramovš zachęcić do interwencji poprzez prof. Stojana Romanskiego, członka tejże Akademii (dok. nr 73). W rezultacie różnych tych kontaktów Aleksandar Belić 29 stycznia 1940 przekazał posłowi niemieckiemu w Belgradzie Viktorowi von Heeren odpowiednią prośbę. Wskazał w niej, że prof. Kazimierz Nitsch jest członkiem Królewskiej Serbskiej Akademii w Belgradzie i Jugosłowiańskiej Akademii w Zagrzebiu, rektor UJ Tadeusz Lehr-Spławiński to przyjaciel narodu serbskochorwackiego, który często wygłaszał odczyty na naszych uniwersytetach, prof. Mieczysław Małecki przez dwa lata studiował u prof. A. Belicia i napisał znakomite prace z zakresu dialektologii serbskochorwackiej, Vilim Frančić to lektor języka serbskochorwackiego, a dr Stanisław Urbańczyk to asystent wymienionych wyżej profesorów. Belić podkreślił związki nauki serbskochorwackiej z nauką niemiecką. W imię dotychczasowych więzi, łączących naszą naukę z nauką niemiecką, w imię serdecznych związków między licznymi badaczami naszego i niemieckiego narodu, wśród których mają też swoje miejsce wspomniani slawiści, prosimy Pana, Szanowny Panie Ministrze, o podjęcie działań mających na celu uwolnienie wspomnianych profesorów i ich współpracowników, a przez to – stworzenie im możliwości kontynuowania owocnej pracy dla naszej nauki (dok. nr 132). Poseł von Heeren przekazał 1 lutego pismo Serbskiej Akademii wraz z własnym raportem do AA, informując, że Akademia zajmuje się wydaniem dzieła językoznawczego, do którego mieli się w znacznej mierze przyczynić wymienieni profesorowie. [...] Ponieważ Poselstwo w wielu sprawach dotyczących kultury jest zdane na ścisłą współpracę z Królewską Serbską Akademią, a zwłaszcza z profesorem Beliciem, który ma duże wpływy w tutejszych kręgach politycznych, a także wojskowych, byłbym niezmiernie rad, gdyby można było – zależnie od okoliczności w całości lub w części – spełnić prośbę Akademii. Wywarłoby to zarazem najkorzystniejszy wpływ na postawę tutejszych kręgów naukowych wobec nowo utworzo-

64

alma mater nr 179

nego tu niemieckiego instytutu naukowego (dok. nr 140). AA prośbę Królewskiej Serbskiej Akademii przekazał 8 lutego do Himmlera (dok. nr 154). Slawista prof. Stojan Romanski w piśmie z 4 stycznia do przewodniczącego Bułgarskiej Akademii Nauk Bogdana Fiłowa, a także ministra oświaty, a wkrótce premiera, wskazał, że panowie Nitsch i Lehr-Spławiński są, jak wiadomo, od dawna członkami korespondentami naszej Akademii, wybranymi tyleż ze względu na ich zalety wspaniałych uczonych słowiańskich, co i w oparciu o ich badania problemów z dziedziny języka bułgarskiego i starobułgarskiego; również z tej przyczyny w czasie ubiegłorocznych uroczystości jubileuszowych naszego uniwersytetu ogłoszeni zostali honorowymi doktorami. Jeśli chodzi o ich młodszego kolegę, prof. Małeckiego, to dzięki swym pracom poświęconym południowomacedońskim dialektom bułgarskim z okolic Salonik i Kosturu, studiowanym przez niego na miejscu, zasłużenie zyskał nie tylko u nas reputację jednego z najlepszych dzisiaj badaczy na polu dialektologii bułgarskiej. Romanski wymienił w piśmie także Stanisława Urbańczyka, jako asystenta Kazimierza Nitscha i lektora Vilima Frančicia. Uważam, iż obowiązek dyktuje przewodniczącemu Bułgarskiej Akademii Nauk poczynienie w odpowiednim trybie kroków dla zwolnienia tych internowanych naszych członków i kolegów slawistów, przy czym w ten sposób umożliwi się również w przyszłości opracowanie jak dotychczas bułgarskich zagadnień naukowych, i to z jeszcze większą gorliwością. Jestem przekonany, że ten Pański postępek zostanie uwieńczony sukcesem i znajdzie całkowitą aprobatę ze strony wszystkich członków naszej Akademii (dok. nr 86). Bułgarska Akademia Nauk 11 stycznia skierowała odpowiednie pismo do bułgarskiego ministra spraw zagranicznych Georgiego Kjoseiwanowa (do połowy lutego 1940 roku był także premierem). Ten jednak – jak 11 kwietnia stwierdzał Romanski w kolejnym swoim wystąpieniu, tym razem kierowanym do Prezydium BAN – uznał za niestosowne uczynienie tego rodzaju poczynań, zaś obecny minister [spraw zagranicznych] p[an Iwan V.] Popow, który wziął sobie tę sprawę do serca, również nie mógł znaleźć sposobu poczynienia tego kroku ani tutaj, w Sofii, ani w Berlinie za pośrednictwem ministra pełnomocnego. Uważam, że Bułgarska

Akademia Nauk ze względu na osobiste zasługi wymienionych profesorów dla rozwoju nauki bułgarskiej i ich sprawdzonych przychylnych uczuć dla narodu bułgarskiego nie powinna sądzić, iż swym cytowanym wyżej pismem spełniła swój obowiązek. Sądzę mianowicie, iż powinna ona poszukać innych dróg, aby pomóc internowanym uczonym. Jedną z takich dróg jest wręczenie pisma w tym sensie niemieckiemu ministrowi pełnomocnemu wprost przez Akademię, a inną – poproszenie Pruskiej Akademii Nauk w Berlinie o poczynienie kroków celem zwolnienia internowanych (dok. nr 256). Sytuacją nauki polskiej i uczonych w okupowanym kraju starał się zainteresować BAN także poseł polski w Sofii Adam Tarnowski. 27 stycznia, 17 lutego i 30 kwietnia 1940 (dok. nr 180, 277) skierował do Fiłowa pisma, w których charakteryzował losy instytucji naukowych, imiennie wymieniał osoby aresztowane i internowane, aktualizował przekazywane informacje. Na Węgrzech i w Rumunii Na Węgrzech na rzecz uczonych działał historyk i dziennikarz Zbigniew J. Kościuszko, od 1934 roku korespondent Polskiej Agencji Telegraficznej przy poselstwie polskim w Budapeszcie. Po likwidacji poselstwa był w składzie tajnej placówki politycznej, która utrzymywała łączność z krajem. Kościuszko w listach do prof. Stanisława Strońskiego przekazywał pozyskane od przybyłych z Polski osób nie zawsze prawdziwe informacje dotyczące uczonych krakowskich (zwłaszcza prof. Jana Dąbrowskiego), pisał o podjętych staraniach na rzecz ich uwolnienia ze strony internowanego na Węgrzech filologa klasycznego prof. UJ Gustawa E. Przychockiego, zaprzyjaźnionego z rektorem Uniwersytetu w Budapeszcie historykiem Sándorem Domanovszkym. W rezultacie dwaj członkowie korespondenci PAU: prof. Domanovszky i historyk prof. Imre Lukinich, podjęli starania na rzecz prof. Stanisława Kutrzeby jako członka zagranicznego Węgierskiej Akademii Nauk u ministra spraw zagranicznych Istvána Csáky. Ponadto obaj uczeni napisali listy do profesorów włoskich i byli u prymasa Jusztiniána Serédy. Do Domanovszkyego i Lukinicha zwracał się także listownie prof. Wojsław Molé. Natomiast Kościuszko starał się działać poprzez prof. Lukini-


ale poza tym silny nacisk na historyków, o Dyboskiego26 – bardzo potrzebny do St[anów] Zjednoczonych27. Tym załączonym materiałem były wymienione już dwa listy prof. Wojsława Molé z Lublany i list prof. Kazimierza Wodzickiego z Turynu (o czym piszę w dalszej części tego tekstu) wraz z listą 163 aresztowanych, przesłane w celu propagandowego wyzyskania. Wykorzystując te materiały, prof. Vetulani

kreślając swoją wiarę w powstanie tego państwa – jak napisano w publikowanych w Paryżu „Sprawozdaniach” (dok. nr 25). Iorga został zamordowany w listopadzie 1940 roku przez członków faszyzującej organizacji Żelazna Gwardia. Nie mogąc nic uzyskać w rumuńskich kręgach naukowych, prof. Vetulani usiłował przynajmniej powiadomić jak najszerszy krąg rodaków w Rumunii i na

Archiwum UJ

cha i dyrektora (do 1939 roku) Instytutu Węgierskiego w Warszawie prof. Adorjána Divékyego, członka korespondenta PAU (dok. nr 115, 122, 133, 218). Relację o losach Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w szczególności o aresztowaniu profesorów, złożył w kwietniu 1940 roku w ambasadzie i poselstwie w Budapeszcie Jan Hulewicz, docent historii oświaty i szkolnictwa w Polsce na Wydziale Filozoficznym UJ, udający się do Francji na wezwanie prof. Stanisława Kota25. Ze spuścizny Władysława Semkowicza przechowywanej w Archiwum Nauki PAN i PAU wiadomo, że w sprawy interwencyjne na Węgrzech włączyła się Luiza Esterházy zu Galántha, córka Elżbiety z Tarnowskich, wnuczka historyka literatury polskiej Stanisława Tarnowskiego, profesora UJ i prezesa Akademii Umiejętności. W styczniu 1940 roku przebywała w Krakowie i korzystając z pośrednictwa Karoliny Lanckorońskiej, która skierowała ją do Jadwigi Semkowicz i Antoniny Birkenmajer, rozmawiała z rodzinami aresztowanych. Za jej pośrednictwem przekazane zostały na Węgry informacje o aresztowaniu uczonych, przewiozła także wykaz zatrzymanych. Nie wiadomo, komu te informacje i wykaz przekazała. Historyk prawa Adam Vetulani, wezwany do Bukaresztu przez ambasadę RP z obozu internowania, został kierownikiem referatu oświatowego (propagandowego), utworzonego w listopadzie 1939 roku przy ambasadzie. Do ambasady już w połowie listopada doszły wiadomości o aresztowaniu profesorów UJ i wywiezieniu ich do Niemiec, ale prof. Vetulani część z nich traktował jako przejaw „propagandy grozy” i dlatego domagał się od władz polskich w Angers pewnych wiadomości, aby odpowiedzialnie dzielić się nimi z rzeszą uchodźców cywilnych i internowanych wojskowych w Rumunii. Wiarygodne i szczegółowe informacje uzyskał dopiero w końcu stycznia 1940 roku w listach, jakie otrzymał od prof. Stanisława Kota z Angers. Kot pisał: O naszych profesorów robimy kroki wszystkimi drogami (Włochy, Hiszp[ania], Ameryka), idzie ciężko. Czy by prof. Jorga nie obmyślił jakiegoś nacisku na tamtejszego posła niemieckiego (nie sam, ale przez jakich sympatyków „żelaznych”) o parę choćby osób. Proszę we dwóch pójść do niego. Załączam materiał. Staramy się już różnymi drogami o najstarszych, o zarząd Akademii i księży,

Karta aresztowania prof. Vilima Frančicia założona przez gestapo

usiłował pozyskać rumuńskich uczonych do działań na rzecz represjonowanych krakowian. Rumuńscy historycy odmówili jakiejkolwiek interwencji u akredytowanego w Bukareszcie niemieckiego posła Wilhelma Fabriciusa. Niemal wszyscy Rumuni drżeli przed nim jak liście osiki, myśląc tylko o tym, aby ich kraj uniknął losu przedwojennej Polski – pisał Vetulani. Sam, chociaż byłem członkiem korespondentem PAU, za młody byłem i nie miałem – poza kilkoma wybitnymi Francuzami i Niemcami – żadnych kontaktów z poważniejszymi uczonymi zagranicznymi (Aneks, dok. nr XIX). Wymieniony przez prof. Kota historyk Nicolae Iorga, profesor uniwersytetu w Bukareszcie, członek zagraniczny PAU, demokratyczny polityk, już 30 listopada 1939 w senacie rumuńskim wyraził współczucie dla Polski, pod-

Węgrzech o wydarzeniach krakowskich i ich następstwach. Przygotował, między innymi, artykuł o mocnych akcentach antyniemieckich, ogłoszony w powielanym w Rumunii „Przeglądzie Polskim”. Zarządziłem dodrukowanie tysiąc jego nadbitek, aby wieść o męce krakowskich profesorów rozeszła się jak najszybciej – pisał już po wojnie prof. Vetulani (Aneks, nr XIX). Zwrócił się także do brata swojego Zygmunta, konsula w Bagdadzie, z prośbą o nawiązanie kontaktów z uczonymi tureckimi w celu wydobycia z obozu profesora filologii orientalnej Tadeusza Kowalskiego, sekretarza generalnego PAU. Zygmunt Vetulani, który wcześniej pracował w poselstwie polskim w Stambule, takie działania podjął już w styczniu 1940 roku (Aneks, nr XIX). Tadeusz Kowalski, zwolniony 8 lutego 1940 z obozu w Sachsenhausen, otrzymał propozycję

alma mater nr 179

65


od uczonych tureckich objęcia katedry dialektyki na uniwersytecie w Stambule, z czego ostatecznie zrezygnował28. Działalność rządu polskiego w obczyźnie

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wiadomość o poczynaniach wobec polskiej inteligencji i aresztowaniach na Uniwersytecie Jagiellońskim rozeszła się szerzej najpierw we Francji. Jednym z pierwszych informatorów gen. Władysława Sikorskiego o postępowaniu okupanta niemieckiego w Polsce był przybyły z kraju do Angers Adam Romer, publicysta i polityk, niegdyś jego adiutant, który został dyrektorem Biura Prezydium Rady Ministrów. Jak pisze w swoich wspomnieniach, był szczególnie pod wrażeniem aresztowania profesorów krakowskich i na ten temat mówił najwięcej. Informował także prof. Stanisława Kota o rozmowach z żonami uwięzionych profesorów, przeprowadzonych w mieszkaniu Heleny Smoleńskiej, oraz z prezesem Rady Przybocznej Juliuszem Twardowskim, odbytych przed wyjazdem na życzenie metropolity krakowskiego Adama S. Sapiehy29. O konieczności wzmocnienia propagandy przeciw niemieckim okrucieństwom i o ogłoszeniu protestu zadecydowano na

posiedzeniu rządu 23 listopada 1939, a przedstawił go prezes Rady Ministrów gen. Władysław Sikorski za pośrednictwem radia francuskiego 28 listopada30. Sikorski powiedział także o wywiezieniu krakowskich uczonych w głąb Niemiec (dok. nr 19). W następnych dniach do protestu nawiązywała prasa francuska i angielska, prasa państw neutralnych (dok. nr 30). Edward Raczyński, ambasador polski w Wielkiej Brytanii, doręczył protest rządu polskiego Edwardowi Halifaxowi, brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych (dok. nr 33), a Feliks Frankowski, radca ambasady polskiej w Paryżu, francuskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych (dok. nr 44)31. Zaraz potem protest rozesłano do polskich placówek dyplomatycznych z prośbą o oficjalne przekazanie go rządom krajów, w których te placówki się znajdowały (dok. nr 47). Przyczyniło się to do rozejścia się w świecie informacji o nazistowskich zbrodniach i zapoczątkowało narastającą akcję polityczną i solidarnościową w obronie zatrzymanych. Miało to także znaczenie dla ujawniania prawdy wśród społeczeństw Europy o polityce III Rzeszy. Informowanie zachodniej opinii publicznej było stałą troską rządu. Sprawami tymi zajmowała się Centrala Informacji

i Dokumentacji32, kierowana przez prof. Stanisława Strońskiego, wydająca w Paryżu biuletyny – w języku francuskim („La Décade Polonaise”) i polskim („Sprawozdanie”). W Londynie Polskie Biuro Prasowe wydawało w języku angielskim „News from Poland” (codzienny biuletyn wiadomości i komentarzy dla prasy brytyjskiej). Wydawnictwa te, dostarczane korespondentom dzienników, agencjom prasowym krajów zaprzyjaźnionych oraz neutralnych, informowały systematycznie o sytuacji na ziemiach polskich, silnie zwracano przy tym uwagę na prześladowania i eksterminację inteligencji polskiej. Centrala Informacji i Dokumentacji wydawała także specjalne komunikaty rozpowszechniane przez Biuro Prasowe Ambasady RP, dwa z nich: Męczeństwo profesorów uniwersytetów polskich (przedrukowane w „Sprawozdaniach” z 16 I 1940, dok. nr 124) i Wielki uczony ofiarą niemieckiego barbarzyństwa: Ignacy Chrzanowski (dok. nr 179) w całości lub we fragmentach przedrukowała prasa francuska, angielska, szwajcarska i innych krajów. Zwłaszcza silnie komentowana była śmierć prof. Stanisława Estreichera (dok. nr 124). Duże znaczenie miało oświadczenie prawie osiemdziesięcioletniego Emile-Charlesa Acharda, profesora medycyny Uniwersytetu Paryskiego, sekretarza generalnego Académie de Médicine, członka Institut de France, zamieszczone 2 grudnia w wychodzącym w Paryżu piśmie „Excelsior”. Stwierdził on, między innymi: Z głębokim bólem medycy, jak i wszyscy uczeni francuscy przyjęli wiadomość o okrutnym traktowaniu profesorów uniwersytetu krakowskiego przez Niemców. Daremne to prześladowania. Naród tworzą nie granice polityczne, ani nawet rasa, ale wspólnota życia, a zwłaszcza ciężkich doświadczeń wspólnie przeżytych. Te głębokie uczucia, które utrzymują jedność narodu polskiego, będą silniejsze niż siła Niemców. Siekierą nie zabija się idei (dok. nr 28). Udział naukowców w pracach rządu

Brama przy kościele św. Andrzeja w Krakowie

66

alma mater nr 179

Dla rozszerzenia i wzmocnienia poczynań podejmowanych w obronie więzionych pracowników uczelni krakowskich nie bez znaczenia był udział w pracach rządu naukowców, i to wywodzących się z Uniwersytetu Jagiellońskiego, znających różne środowiska akademickie i orientujących się w możliwościach wykorzystania


kontaktów naukowych – instytucjonalnych i osobistych: romanisty Stanisława Strońskiego, profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a wcześniej UJ, który był początkowo zastępcą premiera, a następnie ministrem bez teki, profesora UJ (do 1933) Stanisława Kota, historyka kultury, najpierw ministra bez teki, a później ministra spraw wewnętrznych, oraz gen. Mariana Kukiela, historyka, profesora tytularnego Wydziału Historycznego UJ, dyrektora Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, który był wiceministrem spraw wojskowych. Stanisław Stroński kierował wspomnianą już Centralą Informacji i Dokumentacji. Z inicjatywy Stanisława Kota zadanie koordynacji różnorodnych działań ze strony rządu i jego przedstawicielstw dyplomatycznych oraz polskich ośrodków naukowych w Paryżu i Rzymie otrzymał w lutym 1940 roku Kazimierz Wodzicki, profesor nadzwyczajny na Wydziale Rolniczym UJ, który w końcu grudnia pojawił się we Włoszech, gdzie włączył się do pracy komitetu rzymskiego (o czym dalej), a następnie udał się do Francji. Przed wyjazdem z kraju rozmawiał ze zwolnionym w grudniu z Sachsenhausen profesorem honorowym UJ, wiceprezesem Polskiej Akademii Umiejętności, twórcą polskiej szkoły anatomii porównawczej Henrykiem F. Hoyerem, który uzyskał zwolnienie dzięki staraniom brata Emila, inżyniera w Rostocku, obywatela III Rzeszy33. Z Turynu prof. Kazimierz Wodzicki przesłał do Angers dwa listy – 2 i 5 stycznia 1940. Pierwszy z nich to obszerna informacja sporządzona – jak napisał – na podstawie relacji naocznych świadków oraz ustnych informacji niektórych więźniów wypuszczonych na wolność, z dołączonym spisem osób aresztowanych, zawierającym 164 nazwiska (dok. nr 83), w drugim liście informował, że przekazany wykaz jest niepełny, pisał o rabunku i wywożeniu mienia uniwersyteckiego oraz wysiedleniu mieszkańców dwóch domów uniwersyteckich (dok. nr 88). W lutym 1940 roku Wodzicki przekazał ministrowi Kotowi informację, w której w zwięzłej formie przedstawił dotychczasowe czynności podejmowane w obronie uwięzionych uczonych w kraju przez komitet rzymski, obie ambasady polskie w Rzymie, przez prof. Oskara Haleckiego, który skierował szereg listów do świata naukowego angielskiego,

francuskiego i skandynawskiego. Wyliczył także własne poczynania w tym zakresie: przekazanie memorandum ambasadorowi Stanów Zjednoczonych przy rządzie polskim na uchodźstwie Anthony’emu J. Drexel-Biddle’owi, wystosowanie 101 listów do akademii i towarzystw naukowych krajów neutralnych oraz do Instytutu Międzynarodowej Współpracy Intelektualnej przy Lidze Narodów z siedzibą w Paryżu oraz szereg starań indywidualnych (dok. nr 162). W marcu 1940 roku Kazimierz Wodzicki otrzymał obszerną relację od osoby, która w tym miesiącu opuściła kraj, powstałą na podstawie jej przeżyć i rozmów ze zwolnionymi w lutym uczonymi krakowskimi, szczególnie traktującą o okolicznościach aresztowania i warunkach pobytu w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. Osoba ta występuje w pismach Kazimierza Wodzickiego jako J.K., innym razem jako M.K., krewna aresztowanego 6 listopada inżyniera Kazimierza Pazdro (dok. nr 215, 242, 267). Relację jako poufną przekazał Wodzicki polskiemu ministrowi spraw zagranicznych Augustowi Zaleskiemu (dok. nr 242), a w połowie kwietnia, w zmienionej formie, mającej utrudnić identyfikację autorki, MSZ wysłało relację do polskich przedstawicielstw dyplomatycznych oraz do komitetu rzymskiego, z poleceniem traktowania zawartych informacji jako tajnych i zaleceniem prowadzenia akcji propagandowej mającej na celu zwolnienie pozostałych uwięzionych profesorów (dok. nr 258). Liga Narodów i Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża Rząd starał się działać poprzez organizacje międzynarodowe mające siedziby w Szwajcarii: Ligę Narodów i Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, tym bardziej że Szwajcaria była ważnym miejscem kształtowania opinii. Istotny dla spraw polskich był udział 14 grudnia 1939 delegacji polskiej w ostatnim Zgromadzeniu Ogólnym Ligi Narodów, zwołanym w związku z agresją ZSRR na Finlandię. Przewodniczący polskiej delegacji wiceminister spraw zagranicznych Zygmunt Graliński w przedstawionym na posiedzeniu oświadczeniu stwierdził, że Polska także jest obiektem agresji i znosi jarzmo okupacji, w dobitnych słowach ją opisał, mówiąc, między innymi: Najlepsi

obywatele kraju – uwięzieni. [...] Instytucje naukowe i szkoły zamknięte34. Pobyt delegacji polskiej w Genewie został wykorzystany w jeszcze inny sposób – delegacjom wręczono specjalny memoriał, w którym przedstawiono sytuację na ziemiach polskich. Poprzez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża starano się o przekazanie uwięzionym profesorom paczek żywnościowych, na który to cel rząd gen. Sikorskiego zdeponował 16 tysięcy franków francuskich u polskiego konsula w Genewie Kazimierza Trębickiego (dok. nr 136), a o zamiarze wysłania paczek informował Radę Ministrów w połowie grudnia 1939 roku wiceprezes Stanisław Stroński (dok. nr 59). Ponieważ obowiązywał zakaz przesyłania do obozów koncentracyjnych paczek, Komitet zwrócił się do niemieckiego konsula w Genewie Wolfganga Krauela z prośbą o informację o miejscu pobytu i losie internowanych, przez co stanie się możliwe przekazanie zbiorowej przesyłki paczek z żywością. Komitetowi chodziło także o uzyskanie wykazu nazwisk, aby krewni mogli wysłać indywidualne przesyłki za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. Prośbę tę Krauel przekazał do AA 13 stycznia 1940 (dok. nr 97) i ponowił 21 lutego (dok. nr 188). Odpowiedzią była informacja przekazana w początkach marca o zwolnieniu większej części krakowskich profesorów (dok. nr 210). W maju Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża zwrócił się do AA o zezwolenie na wysłanie paczek dla Władysława Semkowicza i Aleksandra Birkenmajera (dok. nr 281, 283). Sprawa wysłania dwu paczek wywołała pisma z AA do Reichsführera SS i szefa policji niemieckiej Heinricha Himmlera 22 maja i 26 lipca (dok. nr 293, 309); odpowiedź 30 sierpnia z referatu D2 Urzędu IV RSHA, prowadzącego sprawy uwięzionych naukowców: Dochodzenia nie zostały jeszcze zakończone, i jeszcze dwukrotne pisma do Urzędu IV (dok. 315). Aleksander Birkenmajer odzyskał wolność 24 października, a Władysław Semkowicz 18 listopada 1940, nie doczekawszy się paczek od Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Do Birkenmajera, Semkowicza oraz Jana Miodońskiego nadeszły do Sachsenhausen paczki od Belgijskiego Czerwonego Krzyża (dok. nr 285). O zezwolenie na wysłanie do obozu paczek wystąpiły rodziny uwięzionych.

alma mater nr 179

67


Znane są zezwolenia przekazane 28 maja 1940 Antoninie Birkenmajer i Jadwidze Semkowicz przez pełnomocnika Niemieckiego Czerwonego Krzyża przy generalnym gubernatorze Johna Sanne (dok. nr 296). Z listów Mieczysława Małeckiego do żony wynika, że od października paczki od rodzin otrzymywali także krakowianie przetrzymywani w Dachau35. Do obozu można była przesyłać raz w miesiącu paczkę zawierającą żywność o wadze do 2 kilogramów. Poczynania naukowców polskich we Francji Ważną okazja dla rozwijania poczynań protestacyjnych stała się inauguracja 1 grudnia 1939 Uniwersytetu Polskiego za Granicą. Miała ona miejsce w siedzibie Biblioteki Polskiej w Paryżu w obecności przedstawicieli rządu francuskiego i polskiego na uchodźstwie oraz reprezentantów organizacji naukowych i kulturalnych z Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Uroczystości przewodniczył rektor Uniwersytetu Paryskiego prof. Gustave Roussy, a obecni byli, między innymi, dyrektor Instytutu Brytyjskiego w Paryżu Hugh G.R. Sellon, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Współpracy Intelektualnej z siedzibą w Paryżu Henri Bonnet, profesor filologii słowiańskiej Collège de France w Paryżu André Mazon (dok. nr 29). W inauguracyjnych przemówieniach gen. Mariana Kukiela i profesora Uniwersytetu Warszawskiego historyka Oskara Haleckiego, inicjatora powołania Uniwersytetu, nawiązywano do wydarzeń krakowskich, a inauguracja – jak napisano w komunikacie Centrali Informacji i Dokumentacji z 3 grudnia – była potężną manifestacją świata nauki przeciwko przejmującemu grozą i niebywałemu w dziejach nauki i cywilizacji wywiezieniu 160 profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego do obozu internowania w Niemczech (dok. nr 31). Po licznych doniesieniach i komentarzach prasowo-radiowych, wywołanych przemówieniem radiowym gen. Sikorskiego, teraz przebieg inauguracji ponownie zwrócił uwagę prasy zachodniej na problemy polskie. Obszerny memoriał w imieniu Uniwersytetu Polskiego za Granicą do instytucji naukowych świata wystosowano z inicjatywy Oskara Haleckiego 8 lutego 1940 z apelem o współudział w staraniach o zwolnienie aresztowanych i pomoc

68

alma mater nr 179

dla rodzin uwięzionych. Memoriał ten, oprócz prof. Haleckego, sygnowali uczeni zaangażowani w tworzenie Uniwersytetu: Władysław Folkierski, Stefan Glaser, Olgierd Górka, Gustaw Mokrzycki, Paweł Skwarczyński, Kazimierz Wodzicki i Franciszek Pułaski, kierujący Stacją Naukową Polskiej Akademii Umiejętności w Paryżu (dok. nr 155). Memoriał rozesłało 17 lutego polskie MSZ do polskich ambasad, poselstw i konsulatów z prośbą o skontaktowanie się z instytucjami naukowymi na terenie ich działania w sprawach będących przedmiotem memoriału (dok. nr 176). Memoriał otrzymała, między innymi, Akademia Szwedzka, która przekazała pismo do szwedzkiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz do Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, do którego zwrócono się o ekonomiczną pomoc dla rodzin uwięzionych (dok. nr 223). Apel ponowiono 7 kwietnia, tym razem zwracając szczególną uwagę na los Polskiej Akademii Umiejętności, jej zamknięcie i niszczenie dobytku, jak i na jej znaczenie dla nauki. Apel podpisali jako członkowie PAU Oskar Halecki, Stanisław Kot i Marian Kukiel. Dołączono doń wykaz zmarłych w obozie koncentracyjnym, zmarłych w Krakowie w następstwie pobytu w obozie, nadal przetrzymywanych w obozie w Sachsenhausen i Dachau (dok. nr 251). Memoriał ten ambasador Papée przekazał prezesowi Papieskiej Akademii Nauk Eduardo Gemellemu, który obiecał rozpowszechnić jego treść wśród członków Akademii oraz wziąć pod uwagę możliwość ewentualnej uchwały Akademii w tej sprawie (dok. nr 263, 267). Działalność polskich przedstawicielstw dyplomatycznych Późną jesienią 1939 i w 1940 roku polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne podejmowały kroki mające na celu mobilizację instytucji i środowisk naukowych w różnych krajach na rzecz wspierania i obrony represjonowanych uczonych. Na szczególną uwagę zasługuje praca ambasadora w Londynie Edwarda Raczyńskiego. 2 grudnia 1939 ambasador przesłał do uniwersytetów w Wielkiej Brytanii list, w którym, między innymi, pisał, że zachowanie Niemców – zmierzające [...] do całkowitej eksterminacji polskiej cywilizacji poprzez usunięcie najznakomitszych przedstawicieli nauki polskiej – woła o potępienie przez

cały cywilizowany świat. Równocześnie przekazał tekst przemówienia radiowego gen. Sikorskiego i informację zamieszczoną w „News from Poland” z 30 listopada o aresztowaniu naukowców krakowskich i umieszczeniu ich w obozie koncentracyjnym (dok. nr 27)36. Zachowały się solidarnościowe pisma skierowane do ambasady polskiej w Londynie przez uniwersytety i kolegia w miejscowościach: Bangor (dok. nr 64), Belfast (nr 45), Birmingham (nr 235, 241), Bristol (nr 34), Cambridge (nr 35), Durham (nr 68), Glasgow (nr 48), Leeds (nr 54, 55), Liverpool (nr 43), Londyn (nr 66), Manchester (nr 36, 69, 70), Nottingham (nr 37, 95, 96), Oxford (nr 39), Reading (nr 40), Saint Andrews (nr 49, 51), Sheffield (nr 41), Southampton (nr 42). Do akcji solidarnościowej włączył się także Universities Bureau of the British Empire, reprezentujący uniwersytety imperium brytyjskiego (dok. nr 32) oraz organizacja związkowa Association of Unversity Teachers Anglii, Walii i Północnej Irlandii (dok. nr 74, 92). Niektóre z tych pism przekazała Eleonora F. Rathbone, niezależny członek parlamentu brytyjskiego z ramienia uniwersytetów, zdecydowany krytyk nazistowskich Niemiec (dok. nr 65, 70, 76). Podobne działania zainicjowano w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W Stanach Zjednoczonych czynności protestacyjne rozpoczął polski Konsulat Generalny w Nowym Jorku, który według raportu z 28 listopada 1939, zwrócił się do szeregu profesorów amerykańskich szkół akademickich z prośbą o poczynienie odpowiednich kroków wśród swoich kolegów celem przygotowania odpowiednich wystąpień indywidualnych czy zbiorowych (dok. nr 20). Już 7 grudnia 1939 Jerzy Wendołowski, attaché kulturalny, informował ambasadę RP w Waszyngtonie oraz konsulaty w Ottawie i Montrealu o przychylnej reakcji przedstawicieli nauki w Ameryce na inicjatywę Konsulatu Generalnego, a także o zamierzeniach rektora Fordham University w Nowym Jorku, jezuity Roberta J. Gannona, dotyczących doktoratu honorowego dla rektora UJ Tadeusza Lehra-Spławińskiego (dok. nr 46). 14 grudnia wysłano z polskiego MSZ pismo do ambasadora polskiego w Waszyngtonie Jerzego Potockiego w sprawie podjęcia starań o zorganizowanie zbiorowego protestu przeciw traktowaniu polskich profesorów przez władze niemieckie (dok. nr 57). Z podobną propozycją wystąpił


polskim terytorium, przy czym deportacja polskich intelektualistów odgrywa szczególną rolę (dok. nr 188), a poseł w Dublinie Eduard Hempel sygnalizował w telegramie z 1 kwietnia 1940 niekorzystne nastroje i wzrastającą wokół jego osoby „niechęć tutejszego uniwersytetu” (dok. nr 236). Poseł polski w Kopenhadze Jan Starzewski, którego brat Maciej, profesor prawa politycznego, znalazł się wśród uwięzionych, usiłował zdobyć w połowie grudnia 1939 roku informacje o losie brata poprzez poselstwo szwedzkie w tym mieście (dok. nr 61). Wobec nieuznawania już ważności pełnomocnictw Szwecji do reprezentowania interesów Polski na wypadek wojny było to już niemożliwe (dok. nr 63). Niemniej poseł niemiecki w Kopenhadze Cecil von Renthe-Fink, do którego zwróciło się poselstwo szwedzkie o pomoc, skierował 27 grudnia do Wydziału Politycznego Referat VI AA zapytanie o miejsce pobytu Macieja Starzewskiego. Ciekawa jest odręczna adnotacja na piśmie niemieckiego posła, podpisana przez radcę Martina Schliepa, kierującego Referatem V tegoż wydziału: W zasadzie nie ma zastrzeżeń. Pytania należy kierować zawsze

jest aresztowany, należałoby zaniechać przekazywania [tej informacji] do K[openhagi] (dok. nr 75). AA wysłał zapytanie do Johanna von Wühlischa (dok. nr 94), który w raporcie z 17 stycznia doniósł, że Starzewski należy do tych profesorów Uniwersytetu Krakowskiego, którzy, jak AA (Referat Pol. V) wiadomo, z początkiem listopada ub.r. zostali aresztowani i, jak słychać, przewiezieni do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen koło Berlina (dok. nr 109). Maciej Starzewski wolność odzyskał 8 lutego 1940. Działalność ambasad polskich w Rzymie i komitetu rzymskiego Powszechne było przekonanie, że jedynie interwencje rządu włoskiego, a szczególnie przywódcy ruchu faszystowskiego, premiera Benito Mussoliniego mogą doprowadzić do pożądanego celu. Stąd szczególnego znaczenia nabrała działalność ambasadora polskiego przy Kwirynale Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, zaprzyjaźnionego z włoskim ministrem spraw zagranicznych Galeazzo di Cortelazzo Ciano i jego żoną, córką Mussoliniego Eddą. Liczono

Archiwum UJ

28 listopada dyrektor American University Union w Paryżu Horatio S. Krans do prezydenta Columbia University w Nowym Jorku Nicholasa M. Butlera oraz 16 innych, najważniejszych uczelni Stanów Zjednoczonych (dok. nr 21). W Stanach Zjednoczonych akcja solidarnościowa nie przybrała jednak szerszych rozmiarów, co wiązało się z niechęcią do angażowania się amerykańskiego społeczeństwa w sprawy europejskie. Zgoła inaczej zareagowały środowiska naukowe Kanady. Konsulaty polskie w Ottawie i Montrealu, działając poprzez historyka, założyciela Canadian Historical Association Lawrence’a J. Burpée37, członka Royal Society of Canada, określonego przez konsula generalnego w Ottawie Wiktora Podoskiego jako bardzo życzliwego naszej sprawie uczonego (dok. nr 106), doprowadziły do zajęcia stanowiska przez 17 uczelni i kilka kanadyjskich towarzystw naukowych. W różnych uchwałach, rezolucjach czy listach potępiano brutalne potraktowanie polskich uczonych. Swoje stanowisko wyraziły uniwersytety w Antigonish, Edmonton, Fredericton, Halifax, Hamilton, Kingston, Lennoxville, London, Montrealu, Ottawie, Sackville, Saskatoon, Quebéc, Toronto, Vancouver, Winnipeg, Wolfville (dok. nr 67, 77, 78, 118, 128, 191, 206, 272). Szczególnie czynny był Uniwersytet w Ottawie, który zwrócił się do innych ośrodków uniwersyteckich w Kanadzie (dok. nr 85). Swoje stanowisko zaprezentowały International Joint Commission w Ottawie, badająca sprawy sporne między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi (dok. nr 78), Royal Society of Canada (nr 102, 262), Canadian Historical Association (nr 119), Canadian Authors Association (nr 141) oraz Canadian Geographical Society (nr 262). Działalność informacyjna rządu polskiego i ukazujące się w jej wyniku w radiu i prasie zachodniej artykuły stanowiły silny środek nacisku na władze III Rzeszy. Niemiecki konsul w Genewie, Wolfgang Krauel, w raporcie z 13 stycznia 1940 zwracał się do Auswärtiges Amt o instrukcje co do sposobu przeciwstawienia się szczególnie niekorzystnej dla Niemiec propagandzie grozy (dok. nr 97). W kolejnym raporcie pisał, że w kręgach genewskich odbywa się ciągłe judzenie przeciw Niemcom. Wciąż nowej pożywki dla tego judzenia dostarczają rozpowszechniane przez stronę nieprzyjacielską pogłoski o niemieckich okrucieństwach na dawniej

Karta aresztowania prof. Tadeusza Lehr-Spławińskiego założona przez gestapo

do pana posła v[on] Wühlischa, przedstawiciela AA przy generalnym gubernatorze. Gdyby się jednak okazało, że St[arzewski]

także na ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej Kazimierza Papée, któremu sprawy krakowskie nie były obce. Jego

alma mater nr 179

69


cydowanego wystąpienia Watykanu wobec Niemiec, podczas gdy podstawowym założeniem polityki Piusa XII było utrzymanie przez Watykan neutralności40. Po nocie z 15 stycznia Deportacja profesorów Uniwersytetu Krakowskiego

Archiwum UJ

ojciec, Fryderyk, historyk i bibliotekarz, był dyrektorem Biblioteki Jagiellońskiej (1905–1926), profesorem tytularnym UJ (1920), członkiem czynnym PAU. Te placówki dyplomatyczne wraz z osobami skupionymi wokół Stacji Naukowej Pol-

Karta aresztowania prof. Adama Krzyżanowskiego założona przez gestapo

skiej Akademii Umiejętności w Rzymie38 i Józef Michałowski, ofiarodawca i twórca biblioteki przy tej Stacji, organizowali różne przedsięwzięcia mające pomóc w uwolnieniu zatrzymanych. Obaj ambasadorzy wykorzystywali swoje kontakty z przedstawicielstwami dyplomatycznymi akredytowanymi w Rzymie do przekazywania informacji o sytuacji w Polsce. Ambasador Papée starał się działać poprzez noty składane w watykańskim Sekretariacie Stanu i rozmowy odbywane z sekretarzem stanu kardynałem Luigim Maglione, poprzez nuncjusza Stolicy Apostolskiej (przy Kwirynale) Francesco Borgongini-Duca, poprzez mającego dobre kontakty w Sekretariacie Stanu księdza prałata Waleriana Meysztowicza, radcę kanonicznego ambasady RP przy Stolicy Apostolskiej i profesora Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, który – jak pisze w Gawędach o czasach i ludziach – co najmniej raz na tydzień bywał w Sekretariacie Stanu u substytuta (zastępcy) Maglione – Giovanniego B. Montiniego39. Ambasadorowi chodziło o uzyskanie zde-

70

alma mater nr 179

(dok. nr 103) ambasador złożył 23 stycznia następną notę z dołączoną do niej imienną listą uczonych aresztowanych na ziemiach polskich (w tym nazwiska 126 osób związanych z Uniwersytetem Jagiellońskim), z zaznaczeniem, że przygotowana została przez komitet rzymski. Papée stwierdził: Wielu z tych profesorów należy do wydziałów teologicznych, a są wśród nich ludzie takich zasług, jak ks. prałat Konstanty Michalski [...]. Cieszylibyśmy się, gdyby Stolica Apostolska mogła wstawić się za aresztowanymi u kompetentnych czynników (dok. nr 123). Kolejne noty ambasador Papée przedłożył w Sekretariacie Stanu 23 lutego, a więc po zwolnieniu 102 krakowian: notę dotyczącą położenia ludności w okupowanej Polsce i notę informującą o uwolnieniu części aresztowanych profesorów i stwierdzającą konieczność natychmiastowej interwencji na rzecz uwolnienia pozostałych zatrzymanych i ponownie 28 lutego 1940 (dok. nr 195, 196, 211). Przy tej okazji odbył rozmowę z kardynałem Maglione, który poinformował, że nuncjusz w Berlinie

Cesare Orsenigo z własnej inicjatywy udał się do Auswärtiges Amt i złożył w imieniu „ludzkości” protest przeciwko okrucieństwom (atrocités) niemieckim w Polsce. Przyjęto to bardzo sztywno i w pewnej chwili poproszono Mgr. Orsenigo „de ne pas continuer”. [...] Demarche Nuncjusza Orsenigo spotkało się ex post w aprobatą Sekretariatu Stanu i uznaniem Ojca Świętego Piusa XII (dok. nr 195). Józef Michałowski i przybyły z kraju dominikanin Józef Maria Bocheński (imię zakonne Innocenty), profesor logiki w Pontificum Institutum Internationale „Angelicum” w Rzymie, utworzyli w początkach stycznia 1940 roku tzw. komitet rzymski, kierowany przez przybyłego z Polski historyka kościoła księdza prof. Zdzisława Obertyńskiego. Sekretarzem komitetu był Józef Maria Bocheński41. Kardynał August Hlond, prymas, w liście cytowanym przez Władysława Konopczyńskiego pisał, że poczynania Józefa Michałowskiego prowadzone były w porozumieniu z nim (Aneks, nr XV). W komitecie rzymskim byli nadto pracownicy ambasady RP przy Stolicy Apostolskiej: attaché kulturalny Maciej Sydon Loret, rzecznik prasowy Witold Bronowski i radca kanoniczny ksiądz Walerian Meysztowicz, a nadto filolog klasyczny profesor Uniwersytetu Warszawskiego Aleksander Turyn i filozof ksiądz Paweł Siwek, jezuita. Z komitetem miała kontakt Luciana Frassati-Gawrońska. Starając się wykorzystywać możliwości, jakie stwarzał Rzym, działano na rzecz uwięzionych profesorów uczelni w Polsce zarówno przez instytucje, jak i kontakty indywidualne, spotykano się z przybyłymi z kraju osobami (m.in. z Haliną Heitzmanową, Kazimierzem Wodzickim). Komitet ściśle współpracował z ambasadorem Papée (dok. nr 211, 263), z raportów ambasadora kierowanych do Angers często nie można zorientować się, co było czynnością ambasadora, a co komitetu. Komitet – według informacji złożonej Stanisławowi Kotowi przez Kazimierza Wodzickiego (dok. nr 162) – był inicjatorem wielu wystąpień: między innymi apelu do prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina Roosevelta wręczonego ambasadorowi Stanów Zjednoczonych (przy Kwirynale) Williamowi Philipsowi, oraz do gen. Francisco Franco, memoriałów do królowej włoskiej i Benito Mussoliniego, rządu belgijskiego i portugalskiego, wręczono


dwa memoriały papieżowi Piusowi XII, z naciskiem na poczynienie kroków o zwolnienie profesorów, członków Wydziału Teologicznego UJ (prawdopodobnie chodzi o noty złożone w Sekretariacie Stanu przez Kazimierza Papée 15 i 23 stycznia 1940). 9 lutego 1940 Józef Michałowski przekazał „Pro Memoria” prezydentowi Włoskiej Akademii Nauk Luigiemu Federzoniemu, w którym informując o ośmiu zmarłych uczonych, prosił o zainteresowanie się losem trzech członków PAU: Stanisława Kutrzeby, Władysława Konopczyńskiego i Tadeusza Kowalskiego (dok. nr 158–159). W komitecie rzymskim prowadzono ewidencję aresztowanych na ziemiach polskich uczonych, wykorzystywaną przez komitet do tworzenia list uwięzionych. Podstawą ich tworzenia była lista przekazana przez Halinę Heitzmanową. Znane są dwie takie listy złożone w Sekretariacie Stanu: lista dołączona do noty ambasadora Papée do Stolicy Apostolskiej z 23 stycznia 1940 (dok. nr 123) i lista sporządzona w drugiej połowie marca. Nadto ksiądz Walerian Meysztowicz wręczył tę listę ambasadorowi belgijskiemu przy Stolicy Apostolskiej Bernardowi de l’Escaille w celu interwencji u króla Belgów Leopolda III (dok. nr 234). Ta działalność polskich ambasad i komitetu rzymskiego doprowadziła do złożenia w AA przez ambasadora włoskiego w Berlinie Bernardo Attolico i nuncjusza apostolskiego arcybiskupa Cesare Orsenigo not lub notatek. Interwencje dyplomatyczne Włoch i Stolicy Apostolskiej Włoskie interwencje zapoczątkowała obszerna nota z 19 stycznia 1940 w sprawie uwięzionego prof. Konstantego Michalskiego jako należącego do zakonu włoskiego – Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo. Charakteryzując jego działalność naukową, zwrócono, między innymi, uwagę na fakt że uczeni niemieccy powołują się na jego prace (dok. nr 111). Jak można się zorientować z notatki z 20 stycznia sekretarza stanu w AA Ernsta von Weizsäckera, zastępcy ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa, już wcześniej ambasador włoski Bernardo Attolico rozmawiał z nim na temat księdza Michalskiego (dok. nr 116), profesora filozofii chrześcijańskiej na Wydziale

Teologicznym UJ, członka PAU, delegata PAU do Union Académique Internationale w Brukseli. Ta interwencja była wynikiem telegramu z 10 stycznia włoskiego ministra spraw zagranicznych Galeazzo Ciano do Attolico, wysłanego na życzenie Nuncjatury Apostolskiej przy rządzie włoskim (dok. nr 93). Sekretarz stanu „zbył” wtedy ambasadora, wskazując, że chodzi o polskiego duchownego. Wobec takiego niechętnego stanowiska zaprezentowanego przez AA ambasada wywiodła swoje uprawnienia do interwencji z faktu przynależności Michalskiego do zakonu włoskiego. Ponadto ambasador Attolico, przekazując notę z 19 stycznia, przeczytał fragment prywatnego listu Ciano, że chciałby on w szczególnych przypadkach rościć sobie prawo do interweniowania u nas na korzyść Polaków – tak samo jak rząd włoski, również nie mając prawnej podstawy działania, interweniuje na korzyść Niemców u władz francuskich i angielskich. Porównanie to von Weizsäcker uznał za nie całkiem uzasadnione, ale notę przyjął. Z jego notatki wynika, że w sprawie wymienionego duchownego interweniował także nuncjusz w Berlinie Cesare Orsenigo (dok. nr 116). W konsekwencji tego stanowiska sekretarza stanu, kolejne noty włoskie zawierały informacje o udzieleniu wymienionym w nich profesorom prawa wjazdu do Włoch. W nocie z 11 lutego wymieniono Ignacego Chrzanowskiego (wtedy już nie żył), Stanisława Kutrzebę, Kazimierza Kostaneckiego (wtedy już nie żył), księdza Konstantego Michalskiego, księdza Jana Salamuchę (dok. nr 161); w nocie z 14 lutego – księdza Józefa Archutowskiego, Franciszka Górskiego, Tadeusza Lehra-Spławińskiego, Kazimierza Nitscha, Władysława Semkowicza, Jana Włodka (wtedy już nie żył) (dok. nr 167); w nocie z 26 lutego – księdza Antoniego Bystrzonowskiego, Stefana Komornickiego, Władysława Konopczyńskiego, Adama Krzyżanowskiego, Tadeusza Kowalskiego, Mieczysława Małeckiego, Stanisława Maziarskiego, Ludwika Piotrowicza, Władysława Szumowskiego, księdza Władysława Wichra (dok. nr 200). W notach zawarto informację: Wyżej wymienieni, którzy należą do terytoriów polskich pod okupacją niemiecką, jak się zdaje zostali internowani w Niemczech. Noty te spowodowały zapytania AA do Himmlera o to, czy osoby w nich wymienione mogą liczyć na zezwolenie na wy-

jazd (dok. nr 194, 216), do pełnomocnika AA przy generalnym gubernatorze Johanna von Wühlischa – czy złożyły wnioski o takie zezwolenie (dok. nr 185, 194, 216, 227) oraz Wühlischa do dowódcy policji bezpieczeństwa i SD w Generalnej Guberni Bruno Streckenbacha. Odpowiedź Streckenbacha jest charakterystyczna dla załatwiania podobnych spraw: wyjazd byłby przedwczesny, dopiero niedawno zostali zwolnieni z aresztu prewencyjnego, policja bezpieczeństwa wnosi zastrzeżenia przeciw wyjazdowi, gdyż wymienione w notach włoskich osoby są tak pod względem politycznym, jak i naukowym nastawione wrogo wobec Niemiec, należy się liczyć z tym, że po wyjeździe za granicę będą prowadzić działalność propagandową przeciw Niemcom. Zakazem nie objęto księdza Józefa Archutowskiego i Franciszka Górskiego. Streckenbach przyznał, że wymienieni w notach profesorowie zostali aresztowani w ramach akcji przeciwko inteligencji i przewiezieni zostali do obozu koncentracyjnego. Przy nazwiskach osób, które już powróciły do Krakowa, znalazła się informacja o zwolnieniu z aresztu prewencyjnego. Poinformowano także, że Ignacy Chrzanowski zmarł 19.1.40 w KL, a Jan Włodek zwolniony z aresztu prewencyjnego [...] zmarł jednak w dniu 19.2.40 w Krakowie. [...] Obecnie rozpatruje się zwolnienie Salamuchy i Semkowicza. Na razie nie potrafimy jednak powiedzieć, kiedy zwolnienie będzie możliwe, gdyż leży to w gestii Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, a Mieczysław Małecki znajduje się w obozie (błędnie podano miejsce przetrzymywania) (dok. nr 219, 260). Odpowiedź Streckenbacha jest ważna w kontekście tej sprawy także dlatego, że jako dowódca I Grupy Operacyjnej, a następnie dowódca policji bezpieczeństwa i SD dla okupowanych ziem polskich, odpowiadał od początków niemieckiej okupacji za realizację nazistowskiej polityki wobec inteligencji. O decyzji Streckenbacha powiadomiony został AA przez Wühlischa 14 marca i 23 kwietnia (dok. nr 222, 269). Wühlisch stwierdził, że według informacji Wydziału Spraw Wewnętrznych przy Urzędzie Generalnego Gubernatora oraz Urzędu Paszportowego profesorowie, którzy powrócili do Krakowa, nie złożyli dotychczas podań o zezwolenie na wyjazd. Tę ostatnią informację AA przekazał 30 kwietnia ambasadzie włoskiej w Berlinie (dok. nr 276).

alma mater nr 179

71


Dodatkową formą nacisku ze strony ambasady włoskiej w Berlinie na AA był przedłożony 14 marca 1940 wykaz z nazwiskami osób wymienionych w lutowych notach, z dodaniem ośmiu nowych (Aleksander Birkenmajer, Zdzisław Jachimecki, Adam Krzyżanowski, Franciszek Leja, Anatol Listowski, Joachim Metallmann, Wiktor Ormicki, Leon Sternbach, Kazimierz Stołyhwo), z prośbą o sprawdzenie, czy wymienione na niej osoby są wśród zwolnionych z obozu. Zapytanie to zostało złożone z polecenia rządu włoskiego (dok. nr 220, 221). Natomiast Nuncjatura Apostolska w Berlinie złożyła 6 lutego 1940 notę z prośbą o zwolnienie aresztowanych w Krakowie na początku listopada 12 duchownych katolickich – profesorów Uniwersytetu Krakowskiego: Józefa Archutowskiego, Antoniego Bystrzonowskiego, Tadeusza Glemmy, Józefa Kaczmarczyka, Tadeusza Kruszyńskiego, Jana Krzemienieckiego, Mariana Michalskiego, Mariana Morawskiego42, Jana Nodzyńskiego, Jana Salamuchy, Józefa Rychlickiego43, Władysława Wichra (dok. nr 149). Nota ta to także wynik prośby kardynała Augusta Hlonda o zainteresowanie się losem aresztowanych księży z Wydziału Teologicznego UJ, skierowanej do kardynała Luigiego Maglione, któremu prymas Hlond przekazał 17 stycznia 1940 listę zawierającą te nazwiska. Według listu Hlonda, przytoczonego przez Władysława Konopczyńskiego, interwencja ta była uzgodniona z ojcem Włodzimierzem Ledóchowskim, generałem Towarzystwa Jezusowego (Aneks, nr XV). Nuncjusz Orsenigo raportował do Sekretariatu Stanu kardynałowi Luigiemu Maglione, że sprawy przebiegają w sposób biurokratyczny i nie udaje mi się zdobyć żadnego szczególnego zainteresowania nawet w sprawie księży, co do których przyznaje mi się prawo do interwencji. Tutaj nie mówi się publicznie o aresztowaniu profesorów uniwersyteckich, w prasie nigdy nie ukazała się żadna wzmianka i do dnia dzisiejszego nie znane są powody ich aresztowania. Nawet krewni aresztowanych profesorów, zmarłych w obozie koncentracyjnym, na wizycie w Nuncjaturze nie potrafili podać żadnej wskazówki dotyczącej motywów aresztowania (dok. nr 160). Z wymienionych w notach księży 8 lutego wolności nie uzyskali Jan Salamucha i Marian Michalski, a o Marianie Moraw-

72

alma mater nr 179

skim, który nie był więziony w Sachsenhausen, a w KL Auschwitz, Wühlisch nie potrafił udzielić informacji (dok. nr 194, 222, 270, 299). W połowie czerwca 1940 roku powiadomiono o tym telefonicznie pierwszego sekretarza ambasady włoskiej w Berlinie Alberico Casardiego (dok. nr 302). Wizyta Janusza Radziwiłła u Hermanna Göringa i wystąpienie Adama S. Sapiehy Dla losu uwięzionych uczonych ważne były dwa wydarzenia: wizyta księcia Janusza Radziwiłła u premiera Prus, marszałka Hermanna Göringa i pismo arcybiskupa Adama S. Sapiehy do generalnego gubernatora Hansa Franka w obronie duchownych – uczonych, pracowników Wydziału Teologicznego UJ. Ich efektem było przyspieszenie decyzji RSHA w sprawie krakowskich profesorów. Janusz Radziwiłł spotkał się z Göringiem 10 stycznia 1940 w jego prywatnej willi w Berlinie. Do wizyty doszło z inicjatywy rodzącej się konspiracji politycznej w kraju i za zgodą rządu polskiego na obczyźnie, pod pretekstem złożenia podziękowania przez księcia za niemiecką interwencję, która doprowadziła do uwolnienia jego i syna Edmunda z moskiewskiego więzienia na Łubiance. W rzeczywistości chodziło o przedstawienie wobec narastającego terroru niemieckiego memoriału o stosunkach na okupowanych ziemiach polskich, do czego Radziwiłł, prawnuk Luizy Hohenzollern, ze świetną znajomością języka i kultury niemieckiej, znający Göringa już wcześniej, znakomicie się nadawał. Podczas trzygodzinnej rozmowy Radziwiłł odczytał przywieziony memoriał, w którym był – jak pisał Radziwiłł w 1964 roku – między innymi obszerny opis skandalicznego aresztowania i wywiezienia Prof[esorów] Uniwersytetu Krakowskiego. Pamiętam, że po przeczytaniu powyższego ustępu Goering się zerwał i widocznie poirytowany, powiedział dosłownie – cytuję po niemiecku – „Im Generalgouvernement bin ich ja nicht zuständig, aber (uderzając pięścią w biurko) hier bin ich doch noch Premier-minister und werde so was nich zulassen”44. Ponieważ ta rozmowa została przeprowadzona 10 stycznia, a zwolnienie z Sachsenhausen żyjących jeszcze prof[esorów] nastąpiło – o ile wiem – w lutym tego roku – miałem wrażenie, że zwolnienie to pozostawało

w przyczynowym związku z moją interwencją – słyszałem zresztą potem, że sam Goering to potwierdził (Aneks, nr XI). Natomiast wątpić należy w jakiś pomyślny skutek dla uwięzionych memoriału Władysława Studnickiego, rozesłanego przez niego na początku lutego 1940 roku w Berlinie do najwyżej postawionych polityków niemieckich. W memoriale tym, traktującym o polityce niemieckiej wobec nauki, szkolnictwa oraz kultury, zgubnej w ocenie Studnickiego dla stosunków polsko-niemieckich, umieszczony został obszerny fragment dotyczący wydarzeń w Krakowie (dok. nr 139, 192). Drugie wydarzenie to wystosowana przez arcybiskupa Adama S. Sapiehę przed 13 stycznia 1940 obszerna petycja do generalnego gubernatora Hansa Franka, znana z odpisu przekazanego z Krakowa do AA 13 stycznia przez Johanna von Wühlischa z własnym raportem (dok. nr 99). Sapieha skierował do Franka, tytułowanego „Wasza Ekscelencjo”, niezwykle uprzejme pismo – prośbę o uwolnienie 11 księży: Józefa Archutowskiego, Antoniego Bystrzonowskiego, Tadeusza Glemmy, Józefa Kaczmarczyka, Tadeusza Kruszyńskiego, Jana Krzemienieckiego, Konstantego Michalskiego, Mariana Michalskiego, Józefa Nodzyńskiego, Jana Salamuchy, Władysława Wichra. W obszernym uzasadnieniu, oprócz stwierdzeń, że nie popełnili oni żadnych politycznych przestępstw, nie są niebezpieczni dla państwa i nigdy nie zajmowali wrogiej postawy wobec państwa niemieckiego, a zajmowali się nauką, wskazano na wiek zatrzymanych, a w dwóch przypadkach na chorobę. Jestem przekonany, że Wasza Ekscelencja podda sprawiedliwej i łaskawej ocenie moją prośbę, którą składam nie tylko z obowiązku, jako książę Kościoła, lecz również jako człowiek. Słowa użyte w Proklamacji45 Waszej Ekscelencji: „Pod sprawiedliwą władzą zapracuje każdy na swój chleb” – budzą we mnie pełne zaufanie co do tego, że moja tak szczerze wyrażona prośba zostanie spełniona. Wasza Ekscelencjo! Proszę! Niech Pan raczy podać tę prośbę łaskawej i życzliwej ocenie i uwalniając uwięzionych, przywróci ich pracy naukowej (dok. nr 98). Wystąpienie metropolity Sapiehy dotyczyło księży wykładających na Wydziale Teologicznym UJ, którzy wymienieni zostali także w nocie Nuncjatury w Berlinie, przekazanej 6 lutego do AA. Różnica w wyliczeniu nazwisk polegała na tym,


Jest jeszcze jeden ślad wskazujący na porozumienie między Frankiem a Himmlerem i o podjętej decyzji: wykreślony fragment tekstu na koncepcie pisma AA do Reichsführera SS i szefa policji niemieckiej z 2 lutego 1940 do słowa „zwolnić”: jak mi donosi przedstawiciel AA przy generalnym gubernatorze dla okupowanych polskich obszarów w Krakowie, Reichsführer SS postanowił niedawno temu w porozumieniu z generalnym gubernatorem zwolnić aresztowanych polskich profesorów. Proszę o poinformowanie o stanie sprawy (dok. nr 143). Do Auswärtiges Amt musiały dojść informacje o decyzjach podjętych przed 30 stycznia, tak można przypuszczać, zastanawiając się nad zawartością korespondencji przekazanej tego dnia do Himmlera, a potwierdza to kolejne pismo z 2 lutego 1940, także adresowane do niego (dok. nr 135, 143), o czym w dalszej części tego tekstu. Rola Auswärtiges Amt na przełomie stycznia i lutego 1940 roku W podjęciu decyzji mógł mieć udział także minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop. Wskazuje na to

z nim odpisu petycji arcybiskupa Sapiehy, a nie oryginału, wreszcie losy tych dokumentów w Referacie V Wydziału Politycznego. Przedstawiciel AA przy generalnym gubernatorze dla okupowanych polskich obszarów nie prosił o wyjaśnienie, jakie ma zająć stanowisko, ale poinformował: Zamierza się udzielić księciu arcybiskupowi Sapieha niewiążącej odpowiedzi. W AA oba pisma zostały przedłożone – jak świadczą odręczne adnotacje na raporcie – „do widomości” sekretarzowi stanu von Weizäckerowi oraz kierownictwu Wydziału Politycznego: podsekretarzowi Ernstowi Woermannowi i jego zastępcy dyrektorowi ministerialnemu Otto von Bismarckowi i skierowane „do akt” (dok. nr 99). Według Henryka Batowskiego placówka Wühlischa podlegała bezpośrednio Ribbentropowi, a Wühlisch nie posiadał w żadnej sprawie własnego zdania47. Nie znając stanowiska zwierzchniej władzy, nie mógłby wystąpić z takim pismem. Także inny raport Johanna von Wühlischa z tego samego dnia do podsekretarza Woermanna przybrał charakter jakby prywatnej korespondencji, zaczynającej się zwrotem: Drogi Woermann!, z zakończeniem: Z najlepszymi pozdrowieniami i Heil

Archiwum UJ

że w wystąpieniu arcybiskupa Sapiehy wymieniony był także ksiądz prof. Konstanty Michalski, o którego uwolnienie w styczniu 1940 roku zabiegała w Berlinie Nuncjatura i ambasada włoska, a w nocie Nuncjatury umieszczono także nazwiska dwóch księży aresztowanych w Krakowie 9 i 10 listopada 1939. Frank mógł być usatysfakcjonowany treścią zręcznie ułożonego pisma, a na dodatek zawarto w nim zdanie z „Proklamacji Gubernatora Generalnego”, i ten powtarzany często zwrot: Wasza Ekscelencjo – to mogło rokować pozytywny dla sprawy skutek. Nie znamy reakcji Franka, możemy się tylko jej domyślać. W każdym razie przed 24 stycznia musiało nastąpić porozumienie między Frankiem a Himmlerem, w wyniku czego zapadła decyzja o zwolnieniu jakiejś części uwięzionych 6 listopada. W Dzienniku Hansa Franka znajduje się zapis umieszczony pod datą 24 stycznia o następującej treści: Arcybiskup uprasza przez swego prałata o zwolnienie profesorów w wieku ponad 60 lat. Pan generalny gubernator udziela na to swego przyzwolenia (dok. nr 126). Oznaczałoby to, że spośród wymienionych przez arcybiskupa Sapiehę duchownych wolność uzyskałoby tylko dwóch księży. Prośbę tę przedłożył generalnemu gubernatorowi według zapisu w wymienionym Dzienniku Friedrich W. Siebert, kierownik Głównego Wydziału Spraw Wewnętrznych urzędu GG. Jednakże w petycji arcybiskupa Sapiehy nie określono granicy wieku, a określono wiek zatrzymanego, a arcybiskup nie upraszał przez swego prałata, a skierował pismo z własnym podpisem. Skąd takie przekłamanie? Sprawy nie rozstrzygniemy. Zapis ten możemy zestawić z inną notatką, także umieszczoną pod datą 24 stycznia, w prowadzonym Dzienniku przez Juliusza Osterwę, znakomitego aktora, reżysera i pedagoga, ożenionego z Matyldą, córką Pawła Jana Sapiehy, bratanicą arcybiskupa. Osterwa zanotował: Był z wizytą Metropolita, mówił o wizycie księcia Janusza R[adziwiłła] u marszałka Goeringa. Podobno 1/3 profesorów będzie zwolniona (dok. nr 127). Metropolita dowiedział się o wizycie Radziwiłła u Göringa od księcia, który po powrocie z Berlina przyjechał do Krakowa, aby prowadzić w kontakcie z arcybiskupem Sapiehą rozmowy z władzami okupacyjnymi w sprawie utworzenia Rady Głównej Opiekuńczej46.

Karta aresztowania prof. Jana Krzemienieckiego założona przez gestapo

treść wspomnianego raportu Johanna von Wühlischa z 13 stycznia, przekazanie wraz

Hitler! pozostaje Pański Wühlisch. Pismo to zawierało sugestie przygotowania się

alma mater nr 179

73


chodząca w Bernie „Gazette de Lausanne” z 18 stycznia opublikowała pismo Centrali Informacji i Dokumentacji Męczeństwo profesorów uniwersytetów polskich i tekst tego pisma (o tym komunikacie CIiD już pisałam), – oraz trzy wiadomości podane przez radio angielskie: Anglia po czesku, Anglia po niemiecku i Anglia po polsku, pochodzące z nasłuchu radiowego. Himmlerowi przekazano także kopię raportu niemieckiego konsula w Genewie Wolfganga Krauela z 13 stycznia 1940 o rozchodzących się pogłoskach w Genewie na temat polityki niemieckiej wobec inteligencji polskiej, w którym pisał, między innymi: Ostatnio krążą w Genewie, a przypuszczalnie też i gdzie indziej, pogłoski, jakoby Niemcy chcieli wytępić całą polską inteligencję. Początek temu miała dać sprawa polskich profesorów uniwersyteckich oraz jej podobne. Konsul prosił o instrukcje co do sposobu zajmowania stanowiska, by jak najrychlej przeciwstawić się nowej i szczególnie niekorzystnej dla Niemiec propagandzie grozy (dok. nr 97). Dołączono także odpisy noty poselstwa szwedzkiego w Berlinie z 23 stycznia 1940 dotyczącego Władysława Konopczyńskiego (dok. nr 120) oraz petycji dwóch profesorów niemieckich: Maxa Vasmera i Diedricha Westermanna z uwagą, że

Archiwum UJ

na możliwość nasilenia kampanii antyniemieckiej w zagranicznej prasie w związku z sytuacją więzionych naukowców (dok. nr 100) i chociaż łączyło się problematyką niżej przedstawionych pism skierowanych 30 stycznia do Himmlera (dok. nr 135), nie zostało do nich dołączone. Himmlera zawiadomiono 30 stycznia, że aresztowanie polskich profesorów oraz ich rzekome męczeństwo w niemieckich obozach koncentracyjnych było wielokrotnie opisywane przez prasę zagraniczną i wykorzystywane przez wrogą propagandę. Dla potwierdzenia tego załączono posiadane przez Wydział Prasowy (Referat X i XII) AA wyciągi z prasy i nasłuchu radiowego: – wypis z pisma „Star” (2 XII 1939), które podało, że przyczyną aresztowania była odmowa kilku profesorów uniwersytetu krakowskiego, aby podjęli się zadania utworzenia rządu, – dwa wypisy z prasy polskiej wychodzącej we Francji – z „Wiarusa Polskiego” (1939, nr 277 z 25 XI) i „Głosu Polskiego” (1940, nr 48 z 16 I), dotyczące aresztowania w Krakowie 160 profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i śmierci 28 grudnia 1939 w obozie koncentracyjnym prof. Stanisława Estreichera, – informację z dyspozycją: Tylko do ściśle poufnej wiadomości, pochodzącą z Niemieckiego Biura Prasowego, że wy-

Karta aresztowania prof. Tadeusza Dziurzyńskiego założona przez gestapo

74

alma mater nr 179

zwracają się z prośbą o zwolnienie kilku bliżej określonych polskich profesorów (dok. nr 91, 104). O okolicznościach powstania tych trzech wystąpień już pisałam. Pismo do Himmlera podpisał podsekretarz stanu Ernst Woermann, kierujący Wydziałem Politycznym AA, podobnie jak kolejne pismo z 2 lutego, w którym stwierdzono: Propaganda zagraniczna, która zajmuje się nadal uwięzieniem polskich profesorów, utrzymuje, że już dziewięciu z nich zmarło. Według dochodzących tu wiadomości miano niedawno temu zadecydować, aby zwolnić aresztowanych polskich profesorów. Woermann prosił o informacje o stanie sprawy. W koncepcie tego pisma znajduje się pominięty fragment, o którym pisałam uprzednio. AA, przekazując wymienione dokumenty, wystąpił jedynie w charakterze pośrednika, nie wyraził swoich opinii ani tym bardziej poparcia dla starań dotyczących losu więzionych w Sachsenhausen. Są one niezmiernie charakterystyczne dla postępowania tego urzędu, wskazują na daleko posuniętą ostrożność w stosunkach z RSHA i jego szefem, na niechęć do wyrażenia swego stanowiska. Zwroty, które mogłyby w jakiś sposób wskazać na zaangażowanie AA w sprawy uwięzionych, zostały – jak można się zorientować, śledząc uważnie koncepty pism – wykreślone. Usunięto nawet, wykonując odpis listu prof. Maxa Vasmera, niektóre zwroty świadczące o jego wcześniejszej rozmowie z Martinem Schliepem. Jak dowiadujemy się z pisma z 5 lutego Emila Schumburga, kierującego w AA Referatem Specjalnym Kraje Niemieckie, członka SS i NSDAP, w którego gestii była współpraca z SS i RSHA, w tym czasie Kompetentny urzędnik w RSHA, informując o stanie sprawy, stwierdził, że na razie nie może sporządzić informacji końcowej. Obecnie sprawdza się po kolei personalia aresztowanych polskich profesorów, uwzględniając postawę osobistą, stanowisko wobec Niemiec, itd. Prawdopodobnie po zakończeniu czynności wyjaśniających część aresztowanych – ilu, jeszcze nie wiadomo – będzie można wypuścić na wolność. Pogłoski o mającym nastąpić uwolnieniu powstały prawdopodobnie w związku z tymi czynnościami wyjaśniającymi (dok. nr 147). Być może na tym etapie prac „sprawdzających” wzięto pod uwagę przekazane z AA pisma interwencyjne, ale w sensie ogólnym, nie zaś w sensie podejmowania


decyzji o zwolnieniu określonych, wymienianych w pismach osób. Najprawdopodobniej po 24 stycznia zapadła decyzja o rozszerzeniu zwolnienia na osoby mające powyżej 40 lat. Do AA wpływały dalsze interwencje. Poselstwo szwedzkie – oprócz wymienionej wyżej noty prywatnej w sprawie Władysława Konopczyńskiego – skierowało 5 lutego 1940 do AA zapytanie Mai Nilsson (z Malmö), obywatelki Szwecji, o swojego kuzyna – prorektora UJ Tadeusza Dziurzyńskiego. Sens tej noty, napisanej w zagmatwany sposób, zasadza się w pytaniu: w przypadku, jeśli nie można udzielić mu zgody na wyjazd do Szwecji [...], czy istnieje możliwość przesłania mu ze Szwecji pieniędzy i żywności. W związku z zapytaniem pani Nilsson poselstwo byłoby wdzięczne za łaskawe poinformowanie, czy można coś zrobić dla pana profesora Dziurzyńskiego (dok. nr 146). AA załatwiał tę sprawę w tradycyjny sposób (już po zwolnieniu Dziurzyńskiego 8 lutego), a więc pismo do Himmlera o zajęcie stanowiska i czekanie na odpowiedź (dok. nr 165, 231), wreszcie notatka do poselstwa szwedzkiego o zwolnieniu (dok. nr 240). W Auswärtiges Amt 7 lutego 1940 notę złożyła ambasada hiszpańska w Berlinie, aby AA zechciało interweniować u odpowiednich władz Rzeszy w celu, o ile to jest możliwe, uzyskania zwolnienia [...] osób w zaawansowanym wieku, które nie podjęły żadnych działań politycznych. Wymieniono profesorów Stanisława Kutrzebę, Ignacego Chrzanowskiego i Władysława Konopczyńskiego, w tym ostatnim wypadku zaznaczono, że jest ciężko chory na dusznicę bolesną (dok. nr 151). Nota ta wywoła irytację radcy Karla Schwendemanna z Referatu IIIa Wydziału Politycznego, który zajął się nią 15 lutego, a więc już po zwolnieniu Kutrzeby i Konopczyńskiego, i śmierci w obozie 19 stycznia Ignacego Chrzanowskiego. Schwendemann, uważając, że poza podeszłym wiekiem wymienionych w niej profesorów nie podano żadnego innego uzasadnienia i że jeśli nadal będą spełniane życzenia ambasady, to strona polska będzie ten kanał coraz częściej wykorzystywała. Jest to niepożądane również ze względu na rozpowszechniane przez Polaków wypuszczonych za granicę nieprawdziwych wiadomości o okrucieństwach. Należy zatem koniecznie zadbać o to, by ambasada hiszpańska występowała w interesie Polaków tylko wtedy, kiedy wchodzą w grę

szczególne interesy Hiszpanii. W końcu stwierdził, że należałoby w hiszpańskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych spowodować, żeby omawiany wniosek został przez ambasadę hiszpańską wycofany (dok. nr 172). Opinia ta uzyskała aprobatę kierownictwa Wydziału Politycznego AA, w rezultacie dopiero w maju 1940 roku powiadomiono ambasadę hiszpańską „przy sposobności” o zwolnieniu wymienionych w nocie osób, ale już nie o tym, że prof. Ignacy Chrzanowski zmarł w obozie (dok. nr 294). Wspomnianą już prośbę Królewskiej Serbskiej Akademii w sprawie uwolnienia slawistów: Kazimierza Nitscha, Tadeusza Lehra-Spławińskiego, Mieczysława Małeckiego, Vilima Frančicia oraz Stanisława Urbańczyka (dok. nr 132), AA przekazał do Heinricha Himmlera 8 lutego (dok. nr 154) z prośbą o zajęcie stanowiska (w pierwotnym tekście pisma było zdanie: Wniosek popiera się ze względów kulturalnopolitycznych). Odpowiedź z referatu D2 Urzędu IV RSHA nadeszła 15 marca z informacją o zwolnieniu Nitscha, Lehra-Spławińskiego i Frančicia, a w sprawie Małeckiego i Urbańczyka – nie zakończono jeszcze dochodzeń (dok. nr 217), o czym AA zawiadomiło poselstwo niemieckie w Belgradzie w piśmie z 22 marca (dok. nr 230). Rola Mussoliniego Na decyzje o zwolnieniu jakiejś części uczonych mogły wpłynąć także inne opinie i interwencje, których adresatami były czołowe osobistości Rzeszy, przede wszystkim Hitler. Do nich trzeba zaliczyć list Mussoliniego do Hitlera z 3 stycznia 1940. W liście tym Mussolini wyraził swój stosunek do sytuacji w Polsce i zawarł wyraźną myśl o braku akceptacji dla likwidacji państwa polskiego i eksterminacji ludności. Uważał, że utworzenie Polski rozbrojonej i wyłącznie polskiej (tj. bez Żydów) niczym nie umniejszy potęgi Rzeszy. Mniemam, że utworzenie państwa polskiego, z inicjatywy niemieckiej, będzie elementem likwidacji wojny i stworzenia wystarczającego warunku pokoju – pisał w liście48. W kilka dni później, 8 stycznia, Mussolini przyjął Lucianę Frassati-Gawrońską. W trakcie rozmowy, która dotyczyła sytuacji w okupowanej Polsce, Mussolini krytycznie odniósł się do prowadzonej przez Niemców polityki. Z toku rozmo-

wy wynikało, że wie już o aresztowaniu w Krakowie ludzi nauki. Stwierdził, że Niemcy obrali złą taktykę i chcą zmazać z mapy Europy kraj, niszcząc jego kulturę. Jednak kultura jest we krwi każdego narodu, nie wyeliminuje się jej, zamykając szkoły! [...] Niemcy są maniakami terroru i silnej ręki [...]. Ci współcześni konkwistadorzy potrafią tylko niszczyć i dopuszczać się haniebnych postępków w rodzaju przetrzymywania tych profesorów w Oranienburgu. Jeden z nich ma osiemdziesiąt lat. To skandal. Na uwagę Frassati-Gawrońskiej, że powinien im jakoś pomóc, Mussolini odparł: Powiadomiłem już Berlin, że nie będę tolerował podobnych działań, i myślę, że Berlin zrozumie i jak najszybciej wyciągnie z tego odpowiednie wnioski49. Nie wiadomo, czy wypowiedź ta odzwierciedla rzeczywiście jakieś jego osobiste wystąpienie w obronie uczonych, czy też miał na myśli swój list z 3 stycznia. Względy osobiste, chęć budowania swojego autorytetu, egocentryczna natura, chęć odegrania jakiejś roli – wszystko to wpływało na zachowania Mussoliniego i na jego wypowiedzi. Ale też Hitlerowi zależało – po początkowym oburzeniu na list Mussoliniego – na mocnym przyciągnięciu Duce do swojej polityki, tym bardziej że wobec szykowania ataku Rzeszy na Danię i Norwegię (9 kwietnia 1940), państwa Beneluksu i Francję (10 maja) Hitlerowi zależało na przystąpieniu Włoch do wojny, stąd decyzja o spotkaniu z Mussolinim, poprzedzona wizytą Ribbentropa w Rzymie. Przed spotkaniem Mussoliniego z Hitlerem 18 marca 1940 na przełęczy Brenner w Alpach Frank wraz w Wühlischem udał się do pracowników misji włoskiej w Warszawie i wygłosił tyradę, zrelacjonowaną przez wzmiankowanego już Guido V. Soro. Frank – jak pisze Soro – był pogodny i uśmiechnięty, jak człowiek o czystym sumieniu. Zakomunikował nam, że na skutek wstawiennictwa Mussoliniego wszyscy profesorowie liczący ponad 40 lat będą zwolnieni z obozu w Oranienburgu. Młodszych nie można było wypuścić, byli za młodzi, zaciągnęliby się zaraz do partyzantki, nie było ich zresztą wielu. [...] Możemy więc uspokoić duce: tendencyjne pogłoski o okupacji niemieckiej w Polsce, rozsiewane przez wrogą propagandę, zawierały niewielką cząstkę prawdy, ale teraz i ta cząstka zostanie zlikwidowana. Nam pozostawia udzielenie Mussoliniemu pierwszej wiadomości o uwolnieniu

alma mater nr 179

75


profesorów z Oranienburga; jest to dowód wielkoduszności Führera, któremu zawdzięczają ten akt łaski; jemu zaś, Frankowi, zawdzięczają głos doradczy. Soro skończył ten fragment wspomnień słowami: Jego głos był ciepły, a argumenty tak przekonywujące, że było się gotowym mu uwierzyć (Aneks, nr XVII). Informacja taka przekazana do Rzymu w trakcie gorączkowych przygotowań do spotkania na Brennerze miała oddziaływać na próżnego Duce. Taka pewnie była intencja wizyty Franka w towarzystwie Wühlischa w misji włoskiej. Mussolini już wtedy wiedział o zwolnieniu 102 krakowskich uczonych. 24 lutego odwiedziła go ponownie Luciana Frassati-Gawrońska, która niedawno powróciła z drugiej podróży do Polski odbytej w czasie wojny. W komitecie rzymskim zwolnienie z Sachsenhausen łączono z interwencjami włoskimi, a zwłaszcza Mussoliniego i ministra Ciano. Ojciec Bocheński, przejęty tym, uważał, że należy wyrazić Mussoliniemu wdzięczność. O takiej konieczności mówił w czasie wizyty u Frassati-Gawrońskiej. Jego pełnym oddania słowom nie towarzyszył jednak żaden konkretny dowód wdzięczności. Zaczęliśmy o tym rozmawiać i, ponieważ data mojej następnej wizyty w Palazzo Venezia była już wyznaczona, duchowny prosił mnie, żebym podarowała Duce, w imieniu Polaków, jakąś rzecz będącą aktualnie w moim posiadaniu. W związku z czym ze swoich zbiorów wybrała Stanisława Wyspiańskiego: dzieła malarskie, wydane w Bydgoszczy w 1925 roku z przedmową Stanisława Przybyszewskiego i Tadeusza Żuk-Skarszewskiego, zredagowali dedykację wpisaną z datą 18 lutego 1940. Książkę tę, prezentującą dorobek malarski Wyspiańskiego, Frassati-Gawrońska przekazała 24 lutego 1940 Mussoliniemu50. Obecnie książka jest własnością Uniwersytetu Jagiellońskiego, a jej niezwykłe losy opisał prof. Franciszek Ziejka51. Jednocześnie Frassati-Gawrońska podała Mussoliniemu listę nadal więzionych w Sachsenhausen oraz wycinki z prasy52. Rozpatrując decyzję o grupowym zwolnieniu części aresztowanych, nie można nie brać pod uwagę wpływu na podjęcie tej decyzji oburzenia opinii publicznej w wielu krajach na postępowanie Niemców wobec krakowskich uczonych i politykę niemiecką w okupowanej Polsce. Oburzenie to znajdowało wyraz w licznych wypowiedziach, artykułach

76

alma mater nr 179

w prasie i radiu, cytowanych uprzednio protestach środowisk naukowych. W dużej mierze były one wynikiem rozwiniętej przez rząd polski na obczyźnie i Centralę Informacji i Dokumentacji akcji informacyjnej. AA śledził te wypowiedzi, niektóre przekazano Himmlerowi w końcu stycznia 1940 roku, informowały o nich konsulaty niemieckie w sobie właściwy sposób. Tego samego dnia, w którym zwolnieni z Sachsenhausen dotarli do Krakowa, Hans Frank spotkał się na życzenie Hitlera z dziennikarzami prasy zagranicznej akredytowanymi w Berlinie, do których wygłosił przemówienie na temat sytuacji na okupowanych ziemiach polskich, realizowanej tam polityki, wskazując na rzekome dobrodziejstwa wynikające z niemieckiej polityki dla Polaków. Obszerny fragment jego przemowy dotyczył polityki wobec inteligencji i kultury, ale Frank nie wspomniał, oczywiście, o dramacie uczonych, o zwolnieniu części z nich poprzedniego dnia z Sachsenhausen. Właściwie starał się rolę uczonych, a właściwie inteligencji pomniejszyć. Nie omieszkał też wykorzystać przykładu rozpowszechniania nieprawdziwej informacji. Na zakończenie wystąpienia nawiązał jednak do właściwego celu spotkania słowami: nie jest rzeczą miłą, jeżeli w szerokim świecie jesteśmy nieustannie szarpani tu i tam, jako obiekty zainteresowania, i zwrócił się do dziennikarzy o pomoc w budowie pokojowej wspólnoty niemieckiego przywództwa i polskiego życia (dok. nr 157). W Sachsenhausen W Sachsenhausen krakowianie żyli nadzieją na zwolnienie, choć od 24 grudnia do 19 stycznia z życiem pożegnało się 11 uczonych, a kilku innych było bardzo chorych. Stan oczekiwania, żywienia się obozowymi plotkami opisali, między innymi, profesorowie Zdzisław Jachimecki, Bogdan Kamieński i Władysław Konopczyński. Wiadomości o mającym nastąpić zwolnieniu powtarzały się, szarpiąc naszymi nerwami, ale jeszcze gorsze były wezwania nas do tzw. Effektenkammer. Dwa razy wzywano nas, aresztantów z Krakowa, do baraku, gdzie były złożone nasze rzeczy, co według powszechnej opinii bywało wstępem do zwolnienia. Dwa razy odchodziliśmy wśród drwiących uśmiechów SS-manów – pisał Kamieński53. 22 stycznia wezwano nagle wszystkich krakowian na plac apelowy. Zabiły goręt-

sze serca – pisał Władysław Konopczyński54. Przyszło dwóch oficerów i jeden zaczął czytać listę. Same obce nazwiska. Miał być inny papier... Aby nie okazywać swej gafy, wezwano wszystkich Tadeuszów do wystąpienia. Znalazło się około 10, w nich Tadeusz Kowalski okazał się „der rechte Mann”. Poprowadzono go do kancelarii, resztę żywego towaru odesłano do baraków. Po kilku godzinach powiedział nam Kowalski, że mu zapowiedziano uprzejmie „eine andere Verwendung”55 – może w Berlinie, Warszawie lub w Krakowie, i to za kilka dni. Przyczyniła się do tej decyzji jakaś uczennica Kowalskiego, Niemka, która go przedstawiła jako wybitnego orientalistę56. [...] Gruchnęła wieść, że władze robią jeszcze jeden spis krakowian, obejmujący także księży i Żydów. Na początku lutego krakowian (bez księży) połączono w jednym baraku – numer 45. Wedle opinii naszego poczciwego blokowego [bloku nr 46] Adolfa Dobschata oznaczało to, że niebawem pewnie nas zwolnią. Więc otucha wstąpiła w nasze serca – pisał Zdzisław Jachimecki57. Akcja odczytowa, rozpoczęta już przedtem, poczęła się szerzyć, aż wreszcie przyszedł ostry zakaz urządzania odczytów z komendy obozu – czytamy w relacji prof. Kamieńskiego. Równocześnie pod oknami naszego bloku rozgrywały się sceny znęcania nad więźniami. SS-mani kazali obracać się na głębokim śniegu w pozycji leżącej i umilali sobie czas wskakiwaniem na żebra obracających się więźniów58. Piątego lutego zaczęły przedostawać się do nas wieści, że niebawem nadejdzie dzień wypuszczenia – zapamiętał prof. Jachimecki. Ostatni dzień pobytu w obozie dla części uwięzionych prof. Kamieński tak opisał: 8 lutego przyniósł jeden z nas nad ranem wiadomość, że w tym dniu ma nastąpić zwolnienie starszych profesorów. Wiadomość ta podniosła nas, ale widok z okien bloku na znęcanie się mroził nam krew z żyłach. A „rolowanie” więźniów odbywało się w tym dniu szczególnie często. W południe zaś wykonano na placu apelowym egzekucję bicia. [...] Po egzekucji rozległ się rozkaz „Krakauer vor”. Ustawiliśmy się w osobnym szeregu. Wystąpił jakiś oficer i zaczął z kartoteki odczytywać nazwiska [...]. Każdy wezwany miał odpowiedzieć „hier”59 i podać rok urodzenia. Wywołali mnie jako jednego z ostatnich. Było nas, razem z tymi, którzy byli w szpitalu, przeszło 100 z wyjątkiem młodych i kilku starszych [...]. Odizolowano nas


Kamieńskiego – koło południa, taką samą godzinę podaje prof. Gwiazdomorski. Zwolnieni 8 lutego 1940 Obóz opuściło 101 osób: 80 z UJ, 13 z Akademii Górniczej, trzy z Akademii Handlowej (Arnold Bolland, Walenty Winid, Albin Żabiński), po jednej z Uni-

demickich w okręgu śląskim, zareagował na jej prośbę. Jego pismo Krystyna Nowak załączyła do skierowanej 7 stycznia 1940 prośby do niemieckiego Ministerstwa Nauki, Wychowania i Oświaty o zwolnienie chorego ojca z obozu koncentracyjnego (dok. 89). Prośbę Krystyny Nowak (wraz z załącznikami, wśród których był wykaz prac naukowych ojca napisanych w języku

Archiwum UJ

od innych, kazali nam wrócić do baraku, zakazując stykania się z resztą kolegów. Po południu odwiedziło nas dwóch oficerów i jeden z nich oświadczył: z dniem jutrzejszym, tj. dnia 9 lutego, będziemy zwolnieni z Krakowa przez komendę tamtejszej policji i ostrzegł nas, żebyśmy dokładnie wypełniali rozkazy, gdyż w przeciwnym razie powrócimy do obozu. Popołudniowy apel, ostatni dla tych „odizolowanych”, „apel wolności” – jak go określił prof. Jachimecki60 – odbył się wraz z ciężko chorymi, wypuszczonymi ze szpitala. Stałem koło ciężko chorego prof. [Franciszka] Bossowskiego z Wilna i prof. Jana Nowaka – pisał Kamieński. Bossowski rzęził już i leciał z rąk na ziemię, z wysiłkiem podtrzymywany w czasie długiego apelu. Jana Nowaka podtrzymywałem z całej siły, z największym trudem. Potem nieśliśmy go z [Zygmuntem] Grodzińskim z powrotem do baraku. Ledwie mieliśmy siły dowlec go w pobliże baraku, kiedy prof. [Ludwik] Piotrowicz i jakiś więzień Niemiec, lekarz pomogli nam dowlec prof. Nowaka do baraku. Na ten apel nie mógł się stawić zwolniony matematyk Antoni Hoborski, profesor Akademii Górniczej, był w tak ciężkim stanie, że nie mógł zwlec się łóżka, i następnego dnia zmarł. Wieczorem pomaszerowali do składu cywilnych ubrań. [...] W baraku rozpoczęto wydawanie naszych rzeczy: wywoływano numer rzeczy i zgłaszał się więzień. Biada temu, który nie dość szybko zgłosił się po rzeczy. SS-man rzucał wówczas z całej siły rzeczami w właściciela. W ten sposób zwalił z nóg seniora prof. [Kazimierza] Majewskiego, a uderzył silnie kilku innych. Kilku z nas było tak osłabionych, że nie mogli stać. Tak było z Bossowskim, [Leonem] Wachholzem, Nowakiem. Nadzieja powrotu jednakże dodawała sił. Przebieraliśmy się w mroźnym baraku w wymrożone ubrania cywilne [...]. Ubrania i kapelusze zniszczone były kompletnie w dezynfekcji. Wyglądaliśmy jak opryszki. Kilka ubrań zginęło mimo „doskonałej” organizacji niemieckiej61. Oddano także nie wszystkim i nie całkowicie walizki, koce, zegarki, kosztowności, dokumenty i pieniądze – pisze prof. Konopczyński. Obrzucono nas ostatni raz grubiańskimi wyzwiskami i czterema zakrytymi brezentem autami odstawiono do Charlottenburga, a stąd pociągiem pośpiesznym do Krakowa. W Krakowie-Łobzowie byli, według prof. Konopczyńskiego, przed 9 rano, według

Karta aresztowania prof. Albina Żabińskiego założona przez gestapo

wersytetu Stefana Batorego w Wilnie (Franciszek Bossowski), KUL (Witold Krzyżanowski), oraz trzy inne osoby: pełniący funkcję prezydenta Krakowa we wrześniu 1939 roku Stanisław Klimecki, katecheta Józef Nodzyński oraz wizytator Ludwik Ręgorowicz. Wykaz zwolnionych (według stanu na 20 marca 1940) przekazał do AA Johann von Wühlisch (dok. 225, zał. 1)62. Dobrze udokumentowane są starania o zwolnienie prof. Jana Nowaka, paleontologa i geologa, kierownika Gabinetu Geologii UJ. Jego córka Krystyna usiłowała działać poprzez prof. Erwina Ferbera, chemika, rektora Wyższej Szkoły Technicznej we Wrocławiu, której to uczelni Nowak był doktorem honoris causa od czerwca 1935 roku. Krystyna Nowak zwróciła się do Ferbera listownie63. Profesor Ferber, choć był członkiem NSDAP i przewodniczącym Narodowosocjalistycznego Związku Nauczycieli Aka-

niemieckim) przekazano do pełnomocnika generalnego gubernatora w Berlinie Wilhelma Heubera i do Heinricha Himmlera do dalszych decyzji, o czym powiadomiono zainteresowaną (dok. nr 148). Ferber zwrócił się w sprawie prof. Nowaka 18 stycznia 1940 do Ericha von dem Bacha-Zalewskiego, sprawującego pełnię władzy w zakresie spraw bezpieczeństwa na Śląsku, gorliwego wykonawcy poleceń Himmlera. Pismo to nie jest znane. Odpowiedź, jaką otrzymał, wskazywała, że sprawa została przekazana do Krakowa, do tamtejszego dowódcy SS i policji bezpieczeństwa. Rektor Ferber przekazał nadto 7 lutego 1940 do ministra nauki, wychowania i oświaty Bernharda Rusta list, w którym informował, że wśród aresztowanych w Krakowie znajduje się doktor honorowy jego uczelni prof. Nowak, oraz powoływał się na opinie profesorów Ericha Bederke, geologa, dyrektora Instytutu

alma mater nr 179

77


Geologicznego i Muzeum Geologicznego we Wrocławiu, i Corneliusa Nettera, z których wynikało, że nie może być żadnych wątpliwości co do przyjaznej postawy Nowaka wobec Niemców – on sam jest dawnym Austriakiem, i że w tym duchu poinformował wyższego dowódcę SS i policji (dok. nr 153). Jednocześnie Ferber przekazał list do tegoż ministra prof. Waltera Hückela, w którym Hückel – powołując się na swoją wizytę w Krakowie w marcu 1939 roku i poczynione wtedy obserwacje – wstawiał się za chemikiem Tadeuszem Estreicherem, historykiem sztuki Karolem Estreicherem – który nie był aresztowany, a znajdował się wówczas we Francji, oraz chemikiem Karolem Dziewońskim. Wymienił także uczonego o nazwisku Schneider, jednakże takiej osoby nie było wśród aresztowanych 6 listopada (dok. nr 153). Wolność 8 lutego odzyskał także chemik Tadeusz Estreicher, o którego – już po zwolnieniu – upominała się Szwajcaria. W kraju tym w 1906 roku na zaproszenie Uniwersytetu we Fryburgu objął Estreicher jako profesor nadzwyczajny Katedrę Chemii Nieorganicznej i Ogólnej, kierując nią od 1907 roku jako profesor zwyczajny. Poselstwo Szwajcarii w Berlinie 27 lutego 1940 skierowało do AA notę o rozważenie przez kompetentne niemieckie urzędy [...], czy nie byłoby możliwe zwolnienie profesora [Tadeusza] Estreichera z obozu koncentracyjnego i zezwolenie mu na powrót do Krakowa, wskazując równocześnie na wieloletnie, intensywne związki uczonego ze Szwajcarią (dok. nr 205). W Auswärtiges Amt sprawę załatwiano tak, jak załatwiano wcześniej takie sprawy, czyli: pismo do RSHA, czekanie na odpowiedź, zawiadomienie poselstwa 2 kwietnia 1940 o zwolnieniu Estreichera, chociaż ten od kilku tygodni był już w Krakowie (dok. nr 212, 224, 239). Wśród innych zwolnionych byli, między innymi, wymienieni w notach: ksiądz prof. Józef Archutowski, ksiądz prof. Antoni Bystrzonowski, prorektor UJ Tadeusz Dziurzyński, dziekan Wydziału Teologicznego ksiądz prof. Tadeusz Glemma, prof. Władysław Konopczyński, sekretarz generalny PAU Tadeusz Kowalski, ksiądz prof. Jan Krzemieniecki, ksiądz prof. Tadeusz Kruszyński, Adam Krzyżanowski, prezes PAU Stanisław Kutrzeba, rektor UJ Tadeusz Lehr-Spławiński, prof. Stefan Maziarski, katecheta Józef Nodzyński, filozof chrześcijański ksiądz prof. Konstanty Mi-

78

alma mater nr 179

chalski, językoznawca Kazimierz Nitsch, dr Vilim Frančić, prof. Ludwik Piotrowicz, ksiądz prof. Władysław Wicher, prof. Jan Włodek. W Krakowie zwolnieni zostali zawiezieni do więzienia przy ul. Montelupich, gdzie poddano ich oględzinom lekarskim, kazano podpisać oświadczenie, że są zdrowi, i zaczęto wypuszczać. Nie wolno było opowiadać o obozie i wyjeżdżać z Krakowa. Przybyli do Krakowa budzili przerażenie swoim wyglądem, niektórych nie rozpoznawały ich własne rodziny, wszyscy wymagali leczenia i odkarmienia, wielu już nie mogło powrócić do swoich mieszkań, z których ich rodziny zostały wyrzucone, a mieszkania zajęli niemieccy lokatorzy. Wszyscy byli w bardzo złej sytuacji materialnej. Wkrótce po powrocie (14 lutego) zmarł astronom Antoni Wilk, odkrywca czterech komet, a zaraz potem historyk literatury Stefan Kołaczkowski, geolog Jan Nowak i profesor uprawy roli i roślin Jan Włodek. Franciszek Bossowski zmarł 3 maja. O uwolnieniu polecanych osób w wieku powyżej 40 lat AA zawiadomił 17 lutego 1940 nuncjusza w Berlinie Cesare Orsenigo, który informację tę przekazał do sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej (dok. nr 178). W rzeczywistości w AA nic nie wiedziano o wymienionych w nocie Nuncjatury z 6 lutego księdzu Marianie Morawskim i księdzu Józefie Rychlickim. Włoskie MSZ zawiadomił o zwolnieniu księdza Konstantego Michalskiego oraz 103 profesorów uniwersytetu w Krakowie 26 lutego ambasador Bernardo Attolico (dok. nr 204). W wysłanym do Rzymu telegramie nie podał źródła tej informacji. Pozostali w obozie w Sachsenhausen W obozie pozostały 54 osoby, spośród których 21 lutego zmarł filolog klasyczny i profesor honorowy UJ 76-letni Leon Sternbach, umieszczony zaraz po przywiezieniu do Sachsenhausen w baraku żydowskim, tak jak i docent filozofii przyrody, młodszy od niego o 20 lat, Joachim Metallmann. Metallmanna przerzucono do obozu w Buchenwaldzie, gdzie zginął 21 sierpnia 1942. Żona prof. Sternbacha – Leontyna pisała w 1945 roku o prowadzonych próbach uwolnienia męża przez konsulat węgierski i hrabinę Marię Małgorzatę Potocką64, nazwisko Sternbacha umieszczone było

w nocie ambasady włoskiej z 11 lutego 1940. Ponad 40 lat mieli także: prof. Aleksander Birkenmajer, prof. Zdzisław Jachimecki, prof. Franciszek Leja, nauczyciel gimnazjalny Wincenty Majcher, doc. Wiktor Ormicki, prof. Władysław Semkowicz, prof. Kazimierz Stołyhwo. Historyk Kazimierz Piwarski w spisanych wiosną 1945 roku wspomnieniach 19 miesięcy w Dachau pisał, że niedługo po 8 lutego przyszły listy z domu od naszych rodzin i okazało się, że im w Krakowie mówiono, obiecując rychłe zwolnienie całej grupy65. Okazało się, że zwolnienia odbywały się stopniowo, przez kilkanaście miesięcy. Jeszcze z Sachsenhausen zwolniono 6 marca 1940 muzykologa, kompozytora i dyrygenta Zdzisława Jachimeckiego oraz matematyka Franciszka Leję, a w kwietniu lektora języka węgierskiego dr. Jana Harajdę i prof. Kazimierza Stołyhwę. Nie jest znana bliższa data zwolnienia na wiosnę tego roku Wincentego Majchera. Profesor Zdzisław Jachimecki tak pisał o zwolnieniu: Wreszcie dnia 6 marca 1940 wezwano mnie i profesora Leję do wieczornego raportu i skierowano do bloku z naszymi cywilnymi ubraniami. Przed wypuszczeniem z obozu jeszcze nas na godzinę zamknięto w areszcie, to znaczy w celach-ciemnicach, gdzie zamykano najcięższych przestępców obozowych. Poznaliśmy dzięki temu te urządzenia karne, skąd pewnie mało już więźniów wracało na bloki. Przed otwarciem bram obozu urządzano „igraszki”, stawiając Jachimeckiego pod ścianą i mierząc z pistoletu66. Także antropolog Kazimierz Stołyhwo zapamiętał „igraszki”, które w jego przypadku trwały długo – cały dzień 24 kwietnia: zarzucano mu morderstwo, grożono rozstrzelaniem, celowano z karabinu, ustawiano pod ścianą. Profesor Stołyhwo pisze, że zwolnienie, prócz starań żony Eugenii i Rady Głównej Opiekuńczej w Krakowie, zawdzięcza akcji kolegi, prof. Fabio Frassetto z Bolonii, który [...] jeździł do ambasady niemieckiej w Rzymie i prosił o zezwolenie na mój przyjazd do Bolonii, do której zostałem zaproszony w celu pracy w Instytucie Antropologicznym Uniwersytetu bolońskiego, [...] zapraszał, abym wraz z żoną zamieszkał w jego willi w Bolonii. Do zwolnienie mego [...] przyczyniły się również starania dra Arlta, który złożył podanie w tej sprawie do władz odpowiednich, poparte przez prof. [Waltera] Grossa, posiadającego ogromne wpływy w sferach


Kwietniowe zwolnienia z Dachau 4 marca 1940 grupę krakowską (bez Aleksandra Birkenmajera, Zdzisława Jachimeckiego, Jana Harajdy, Franciszka Lei, Wincentego Majchera, Joachima Metellmanna, Jana Miodońskiego, Władysława Semkowicza, Kazimierza Stołyhwy oraz dwóch księży – Mariana Michalskiego i Jana Salamuchy) włączono do liczącego 1500 więźniów transportu zawiezionego do obozu koncentracyjnego w Dachau. Tam

Archiwum UJ

rządowych niemieckich ze względu na to, iż był on z ramienia NSDAP kierownikiem spraw dotyczących antropologii na całe Niemcy67. Eugenia Stołyhwo wystosowała 5 kwietnia prośbę do krakowskiego gestapo o zwolnienie męża, znaną z odpisu, w której obok podania wieku i opisu choroby stwierdza: Polityką mąż mój nigdy się nie zajmował. Całe jego życie wypełniły tylko studia i praca naukowa, wymieniła członkostwo w zagranicznych towarzystwach naukowych, między innymi w Towarzystwie Antropologicznym w Wiedniu i Niemieckim Towarzystwie dla Badań Rasowych. Napisała: We wszystkich swoich pracach rozpatrywał on każde zagadnienie wyłącznie z obiektywnego, czysto naukowego punktu widzenia. Przywołała sześć nazwisk uczonych niemieckich, którzy znają też osobiście mojego męża i mogą potwierdzić to, co [napisane] powyżej o jego pracy naukowej. Stołyhwo wymieniła szefa Urzędu Polityki Rasowej NSDAP Waltera Grossa, znanego już nam Fritza Arlta, profesora Uniwersytetu w Monachium antropologa Theodora Mollisona, dyrektora Instytutu Antropologicznego i Etnograficznego Uniwersytetu we Wrocławiu prof. Egona von Eickstedta, profesora socjologii w Wyższej Szkole Technicznej w Dreźnie Karla Valentina Müllera, dyrektora Instytutu Antropologicznego Cesarza Wilhelma w Dahlem koło Berlina antropologa Eugena Fischera (dok. nr 248). W życiorysie złożonym w 1949 roku prof. Stołyhwo podaje dalsze szczegóły dotyczące starań o jego zwolnienie: wystąpienie portugalskiego Towarzystwa Antropologicznego w Porto na wniosek prof. Mendesa Correia do rządu Portugalii o interwencję w jego sprawie. Wreszcie dr Arlt, prof. E. Fischer wraz z prof. Grossem [...] zwrócili się również do swojej władzy [...]. Jako to odniosło dobry skutek68.

Pismo Ireny Ormickiej do władz Uniwersytetu Jagiellońskiego z dnia 29 maja 1945 dotyczące męża, Wiktora (fragment)

otrzymali nowe numery obozowe, zmienione na początku kwietnia, i umieszczono początkowo w blokach nr 21 i 2369. Wykaz pozostawionych w Sachsenhausen i przeniesionych do Dachau – zresztą z pomyłkami – przekazał 20 marca do AA Wühlisch (dok. nr 225, zał. 2)70. Przewieziony do Dachau Wiktor Ormicki z powodu pochodzenia żydowskiego został wkrótce umieszczony w wydzielonym bloku, a następnie w sierpniu przetransportowany do obozu w Mauthausen-Gusen, gdzie włączony do karnej kompanii, został zamordowany 17 września 1941 jako siódma ofiara spośród ośmiu, które miały być uśmiercone71. Mio-

dońskiego, Michalskiego i Salamuchę przewieziono do Dachau w późniejszym czasie. Żona Wiktora Ormickiego – Irena o staraniach o jego uwolnienie w 1945 roku napisała krótko: Celem uwolnienia męża podejmowałam różne próby. Poza drogą urzędową przez Gestapo, starałam się o zwolnienie przez jednego z włoskich profesorów uniwersytetu, wreszcie próbowałam za pieniądze wydobyć mojego męża72. Więcej informacji przynosi rozprawa Antoniego Jackowskiego i Izabeli Sołjan. Piszą oni, że tym włoskim profesorem mógł być Corrido Gini, socjolog, etnolog, demograf i statystyk, którego w kwietniu 1939 roku

alma mater nr 179

79


w Rzymie odwiedził Ormicki. Wskazują także na te fakty z życia i działalności uczonego, które przemawiały przeciw jego zwolnieniu i wpłynęły na opinię komendanta obozu Karla Chmielewskiego, którą cytują za zamieszczoną w wydawnictwie Oskarżamy! Materiały do historii obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen relacją Stanisława Nogaja: Chmielewski napisał, że zwolnienie jest niepożądane, bo nie wyzbył się on szowinistycznych poglądów, pozostał polskim patriotą i podtrzymywał ducha wśród reszty Polaków więźniów73. Z obozu w Dachau najpierw wypuszczono Kazimierza Bulasa. Kazimierz Piwarski tak o tym wydarzeniu wspominał: Miesiąc kwiecień przyniósł nam przeróżne nowości. Nagle w południe 13 kwietnia, gdy czekaliśmy na apel do pracy popołudniowej, zawołano z kancelarii nazwisko kolegi Bulasa. Okazało się, że został zwolniony. Natchnęło to nas nową otuchą74. O zwolnienie docenta archeologii klasycznej Kazimierza Bulasa zabiegała Grecja. W jego sprawie w AA notę złożyło 14 lutego 1940 poselstwo Grecji na ręce sekretarza stanu Ernsta von Weizsäckera. Poseł Aleksander Rizo-Rangabé, przekazując notę, nadmienił, że cieszyłby się, gdyby bliższe zbadanie tego przypadku doprowadziło do tego, by profesor, o którego chodzi, został łagodnie potraktowany (dok. nr 168). W uzasadnieniu wystąpienia podano, że Bulas od 1932 roku był konsulem honorowym Grecji w Krakowie, uczył języka nowogreckiego na UJ, tłumaczył dzieła greckie, wygłosił wiele odczytów o Grecji i kulturze greckiej, opublikował na ten temat wiele artykułów i zasłużył się dla spraw turystyki (dok. nr 166). Notę przekazano do Himmlera, a potem jeszcze wielokrotnie telefonicznie „przypominano” o sprawie w referacie D2 (Generalna Gubernia) Urzędu IV RSHA (dok. nr 193, 247), wreszcie 10 kwietnia SS-Obersturmbannführer Bernhard Baatz, szef tego referatu, powiadomił AA, że decyzją z 5 kwietnia 1940 roku zarządził zwolnienie Bulasa z obozu koncentracyjnego (dok. nr 253), o czym zawiadomiono poselstwo greckie (dok. nr 268). Kazimierz Bulas odzyskał wolność 12 kwietnia. W kilka dni później, na imieniny Hitlera – jak napisał Kazimierz Piwarski, zwolniono matematyka Adama Bieleckiego, fizyka Dobiesława Doborzyńskiego oraz doktora wszech nauk lekarskich Ludwika Sieppla, a 28 kwietnia – hydrobiologa Karola Starmacha75.

80

alma mater nr 179

Niemiecka ofensywa na zachodzie Europy i skupienie uwagi na tych wydarzeniach, spotęgowanie na tle sukcesów militarnych nastrojów nacjonalistycznych w samych Niemczech, a nadto przygotowanie, a następnie przeprowadzenie Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej (Auβerordentliche Befriedungsaktion) odsunęły na dalszy plan zainteresowanie sytuacją uczonych krakowskich i spowolniło bieg interesujących nas spraw. Nastąpiła także zmiana szefa referatu D2 (Generalna Gubernia, Polacy w Rzeszy) w Urzędzie IV RSHA, w którego kompetencji znajdowały się sprawy uwięzionych naukowców: SS-Obersturmbannführera Bernharda Baatza zastąpił Jobst Thiemann, co również wpłynęło niekorzystnie na bieg spraw. Ofensywa na Zachodzie – jak dowodził 30 maja 1940 Hans Frank podczas posiedzenia przedstawicieli policji niemieckiej w sprawach związanych ze stanem bezpieczeństwa w GG – spowodowała wygaszenie szczególnego zainteresowania, z jakim świat odniósł się do tutejszych spraw. Wszelkie pojęcie przekracza ogrom szkód wyrządzonych przez szerzącą się na całym świecie oszczerczą propagandę i fałszywe wieści o metodach postępowania władz narodowosocjalistycznych na tym terenie. [...] szerząca się w świecie oszczercza propaganda przestała nas w ogóle obchodzić76. Gdy odbywało się to posiedzenie, akcja AB była w toku, teraz doprecyzowywano jej cele. Frank wskazał, że celem akcji jest przyspieszona likwidacja znajdujących się w naszym ręku większości buntowniczych polityków głoszących opór i innych osobników politycznie podejrzanych [...]. Przyznaję otwarcie, że w rezultacie będzie musiało się rozstać z życiem kilka tysięcy Polaków, głównie ze sfer ideowych przywódców polskich. Obecny na naradzie Streckenbach, wyraźnie zaznaczył, że akcja AB obejmuje duchowych i politycznych przywódców polskiego ruchu oporu77. Na zakończenie narady Frank stwierdził: Ludzi podejrzanych należy natychmiast likwidować. Więźniów wysłanych z Generalnej Guberni do obozów koncentracyjnych w Rzeszy powinno się albo dostarczyć nam z powrotem, abyśmy mogli objąć ich akcją AB, albo zlikwidować na miejscu. Nie możemy obciążać naszymi sprawami obozów koncentracyjnych Rzeszy. Nie da się opisać, ileśmy mieli zawracania głowy z krakowskimi profesorami. Gdybyśmy

sprawę załatwili na miejscu, miałaby ona całkiem inny przebieg. Proszę więc Panów usilnie, by nie kierowali już Panowie nikogo więcej do obozów koncentracyjnych w Rzeszy, lecz podejmowali likwidację na miejscu albo wyznaczali zgodną z przepisami karę78. Można przypuszczać, że także akcja AB wpłynęła na odłożenie w czasie decyzji o kolejnych zwolnieniach, aż do końca sierpnia i września. Zapowiedzi Franka mogły wpłynąć na los przebywających w Sachsenhausen i Dachau uczonych. Czy tego losu nie odwróciły nowe zabiegi interwencyjne, a przede wszystkim ponowne zainteresowanie się ich sprawą marszałka Göringa? Misja Vilima Frančicia Uwolnieni w lutym uczeni, w tym rektor Tadeusz Lehr-Spławiński, prezes PAU Stanisław Kutrzeba, sekretarz generalny PAN orientalista Tadeusz Kowalski, lektor Vilim Frančić, który w obozie spełniał jakby rolę męża zaufania, „starosty” uwięzionych, zastanawiali się, jak można pomóc tym, którzy jeszcze pozostali w obozie. Profesor Kutrzeba pisał: Po wywiezieniu profesorów UJ do Sachsenhausen dom mój był centrum informacji o losie kolegów. Trwało to dalej po moim powrocie, o ile chodziło o kolegów, którzy zostali w Sachsenhausen lub byli wywiezieni do Dachau. Dużo zabierały mi czasu nie tyle starania o ich uwolnienie, ile odwiedziny żon uwięzionych, pocieszania ich, nieraz odwodzenia od zamiarów interwencji, które uważałem za niewłaściwe. Równocześnie rozpocząłem się zajmować pomocą dla rodzin uwięzionych, z prywatnych funduszy, składanych (anonimowo) na moje ręce79. We wspomnieniach Vilima Frančicia znajduje się informacja, że w poszukiwaniu możliwości interwencji przez instytucje i osobistości postanowiono prosić o to Ivo Andricia, byłego studenta polonistyki UJ, od 1939 roku posła Jugosławii w Berlinie. Miałem wyzyskać osobistą znajomość z Andriciem i ustnie przedstawić mu całą sprawę. Oczywiście należało działać ostrożnie, gdyż nie ulegało wątpliwości, że korespondencja – szczególnie z GG – z przedstawicielami obcych państw w Berlinie jest poddawana skrupulatnej kontroli. Dr Frančić napisał list do Andricia, w którym, używając cytatu z jego noweli, dał do zrozumienia, że zależy mu na spo-


i dokończenie tych prac. „Czy pan minister (Frank był Reichsminister für Justiz) pozwoli sobie złożyć aide-mémoire w tej sprawie?”. Gdy Frank nie kwapił się z odpowiedzią, ambasador Dino Alfieri [...] nadmienił, że w podobnej sytuacji znajdują się uczeni włoscy, którzy współpracują i opracowują zagadnienia naukowe wspólnie z profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czy on również może złożyć aide-mémoire co do tej rozmowy? I tym razem Frank nie spieszył się z udzieleniem odpowiedzi. Wówczas ambasador Turcji

zionych i prosiły go, aby w centrali gestapo postarał się uzyskać informacje dotyczące powrotu ich mężów. Frančić, chociaż obawiał się, czym może się to skończyć, udał się do Urzędu IV RSHA, trafił do właściwego referatu. Tam usłyszał: Nie jest pan pierwszym, który interweniuje w tej sprawie. Mogę tylko zapewnić pana, że profesorowie wkrótce wrócą do domu. A na powtórne zapytanie: Powtarzam, wkrótce, przed zimą84. Podczas pobytu w Berlinie w czerwcu 1940 roku dr Frančić wysłał do Dachau, do Henryka Batowskiego list z informa-

Archiwum UJ

tkaniu. W rezultacie Andrić zwrócił się do przedstawiciela AA w Krakowie Johanna von Wühlischa z prośbą o umożliwienie Frančiciowi podróży do Berlina. Po konsultacji z „autorami planu”, czyli profesorami Kutrzebą i Lehrem-Spławińskim, i otrzymaniu szczegółowych instrukcji od Lehra-Spławińskiego, Frančić wyjechał do Berlina80. Do Berlina wyjeżdżał dwukrotnie: 13 czerwca i 27 lipca81. O pierwszym wyjeździe w Opisie życia w czasie wojny napisał: Jako delegat Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Akademii Umiejętności przeprowadziłem rozmowy z posłem Królestwa Jugosławii, posłem węgierskim [Döme Sztójay], sekretarzem ambasady tureckiej, posłem bułgarskim [Parwan Dragonow], a pośrednio, przez posła jugosłowiańskiego, z ambasadorem włoskim [Dino Alfieri], nadto z zaprzyjaźnionymi uczonymi niemieckimi [Max Vasmer] i węgierskimi w sprawie przyspieszenia zwolnienia reszty uwięzionych profesorów; tam też ustalono taktykę postępowania wobec władz niemieckich82, polegającą na pozyskaniu przedstawicieli państw akredytowanych w Berlinie dla interwencji na rzecz nadal przetrzymywanych, oprócz wymienionych już dyplomatów, także ambasadora Turcji (Hüsrev Gerede), posła Grecji (Alexander Rizo-Rangabé) i Szwajcarii (Hans Frölicher). Drugi wyjazd do Berlina odbył się także na zaproszenie Andricia, 300 marek na koszta podróży otrzymał Frančić od zajmującego się pomocą materialną dla pracowników UJ i ich rodzin prof. Władysława Szafera. Doktor Frančić pisał: Pozyskany dla planu ambasador włoski [...] wydał w ambasadzie włoskiej przyjęcie, na które zaprosił, między innymi, Göringa, Franka i grono hitlerowskich dygnitarzy oraz przedstawicieli państw neutralnych w Berlinie, częściowo także wtajemniczonych w sprawę. Frank spóźnił się kilka minut. W grupie dyplomatów zagranicznych z gospodarzem na czele znajdował się także poseł jugosłowiański. Po przywitaniu się Franka i wymianie grzeczności ze wszystkimi Andrić poruszył sprawę powrotu reszty profesorów krakowskich, dotąd pozostających w obozie koncentracyjnym w Dachau. Powrót ten byłby bardzo pożądany ze względu na rozpoczęte, a czasem daleko posunięte prace, dokonywane razem z uczonymi jugosłowiańskimi. Dla dobra nauki byłyby wskazane kontynuacja

Karta aresztowania ks. prof. Tadeusza Glemmy założona przez gestapo

zwrócił się z prośbą do Franka, by umożliwić prof. Kowalskiemu, turkologowi, któremu Uniwersytet w Konstantynopolu ofiarował katedrę, możliwie szybki wyjazd. Frank i tym razem nie udzielił żadnej odpowiedzi, lecz przeszedłszy do grup umundurowanych hitlerowców, najkrótszą drogą opuścił zebranie, a w chwilę później i ambasadę. [...] Spostrzegł to Göring i z właściwym sobie tupetem zapytał: „O co chodzi?”. Gospodarz wyjaśnił, że przyczyną zniknięcia reichsministra Franka było zainteresowanie kilku panów losami krakowskich profesorów. Wówczas Göring poprosił wszystkich zainteresowanych panów, by złożyli aide-mémoire w jego sekretariacie [...]83. O ponownym wyjeździe Frančicia do Berlina dowiedziały się żony nadal uwię-

cją o podjętych staraniach. Wiemy o tym z listu Mieczysława Małeckiego do żony Cecylii z 22 czerwca, w którym obok nazwisk osób, do których można się zwrócić z prośbą o interwencję, napisał: Frančić napisał z Berlina do Henryka, ale bardzo mało wierzę w jego starania. Po powrocie z drugiego pobytu w Berlinie Frančić odwiedził rodziny przetrzymywanych w Dachau, informując o tym, co usłyszał w Urzędzie IV RSHA. Wieść o tym szybko dotarła do obozu, skoro już w liście Mieczysława Małeckiego z 1 września czytamy: Cieszę się bardzo, że otrzymałaś, mój najdroższy Celutku, wiadomość od pana Vilima, że cała nasza rodzina już wkrótce przybędzie do Krakowa85. Znaczenie wizyty Vilima Frančicia jest tym większe, że w wyniku zmienionej

alma mater nr 179

81


sytuacji politycznej w Europie Zachodniej po agresji Niemiec na państwa Beneluksu i Francję i po przystąpieniu Włoch do wojny dotychczasowa działalność na rzecz uwięzionych prowadzona we Francji i Włoszech musiała zostać przerwana. Rząd gen. Sikorskiego ewakuowany został do Wielkiej Brytanii, tam też udał się prof. Kazimierz Wodzicki. We Włoszech uległy likwidacji polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne – ambasada przy Kwirynale i konsulaty w Trieście i Mediolanie. Ambasada przy Stolicy Apostolskiej przeniosła się na teren Watykanu. Komitet rzymski uległ rozproszeniu. Poczynania rodzin Bardzo aktywne w wyszukiwaniu różnych możliwości interwencji były żona Tadeusza Kowalskiego – Zofia, Eugenia Stołyhwo (antropolog i docent UJ), która znalazła pracę w Radzie Głównej Opiekuńczej w Krakowie, córka profesora Tadeusza Kutrzeby – Anna, Jadwiga Semkowicz, wspomagane przez prof. Fryderyka Zolla. Podobnie, różnych możliwości interwencji szukały żony prof. Mieczysława Małeckiego – Cecylia, doc. Kazimierza Lepszego – Anna, doc. Kazimierza Piwarskiego – Maria, i inne panie, które wymieniały się informacjami, tworzyły spisy uwięzionych, starały się je przekazywać za granicę86. W tym gronie przygotowany został w imieniu rodzin nadal przebywających w obozie 50 więźniów list do Piusa XII, napisany na tkaninie w języku włoskim. Umieszczono na niej także w porządku alfabetycznym nazwiska ośmiu osób pozostawionych w Sachsenhausen i 42 przewiezionych do Dachau87. List ten, bez daty, sporządzony musiał być po zwolnieniu z Sachsenhausen Zdzisława Jachimeckiego, Franciszka Lei oraz Jana Harajdy, a z Dachau – Kazimierza Bulasa, gdyż nie zawiera tych nazwisk, natomiast zawiera nazwiska zwolnionych w drugiej połowie kwietnia, a więc powstał koło połowy kwietnia. Nie wiadomo, kto wywiózł ten list z kraju. Nie mogła to być Luciana Frassati-Gawrońska, ponieważ po raz kolejny przyjechała do okupowanego kraju w maju; wtedy wykaz aresztowanych był już częściowo nieaktualny i najprawdopodobniej list nie został wyekspediowany. Jeżeli Magdalena Kraszewska zapamiętała prawidłowo datę wyjazdu z kraju, podaną przez nią w liście do Andrzeja Bo-

82

alma mater nr 179

lewskiego, a wskazuje na połowę marca, to także ona nie mogła zabrać ze sobą tej przesyłki. Według informacji zawartych w tym liście Kraszewska otrzymała od Anny Lepszej lub Marii Piwarskiej wykaz nazwisk osób wywiezionych z Sachsenhausen do innego obozu, sporządzony na płótnie, który matka wszyła pod podszewkę jej futra. W Mediolanie przekazała wykaz konsulowi Witoldowi Kozłowskiemu, który przesłał go do Stanisława Kota88. Eugenia Stołyhwo wystosowała 5 kwietnia, wspomnianą już, prośbę do krakowskiego gestapo o zwolnienie męża. Na początku kwietnia 1940 roku Antonina Birkenmajer, Jadwiga Semkowicz, Eugenia Stołyhwo złożyły, każda oddzielnie, podania do pełnomocnika Niemieckiego Czerwonego Krzyża w GG, przesłane do Prezydium Niemieckiego Czerwonego Krzyża w Berlinie, dotyczące złego stanu zdrowia ich mężów, przetrzymywanych w Sachsenhausen. Odpisy tych podań 8 kwietnia przesłał Johann von Wühlisch do AA (dok. 252). Dwa dni wcześniej Wühlisch przekazał do AA telefoniczną informację, z której – według sporządzonego zapisu rozmowy – wynikało, że stan zdrowia profesorów Birkenmajera, Semkowicza i Stołyhwy jest tak zły, iż należy się liczyć z ich rychłym zgonem. Bardzo wskazane byłoby zwolnienie tych trzech profesorów lub przynajmniej umieszczenie ich w komfortowym szpitalu, w którym można by im zapewnić pielęgnację. Proszę o możliwe niezwłoczne nadanie [sprawie] dalszego biegu. Informację przekazano do radcy Martina Schliepa, kierującego Referatem V Wydziału Politycznego AA, a ten telefonicznie podał ją prowadzącemu w Urzędzie IV RSHA sprawy uwięzionych naukowców Bernhardowi Baatzowi. W odręcznej notatce sporządzonej na zapisie tej rozmowy Schliep zanotował: Przekazałem powyższą wiadomość telefoniczną panu RR [Regierungsrat] Baatz, przy czym wskazałem na to, że AA jest zainteresowany w unikaniu drastycznych meldunków. P[an] Baatz przyrzekł mi zbadanie sprawy (dok. nr 250). Wühlischowi 11 kwietnia przekazano „doniesienie właściwych służb wewnętrznych”, że profesorowie są zupełnie zdrowi i czują się dobrze. Profesor Birmkenmayr [Birkenmajer] przed kilkoma tygodniami przeszedł tylko lekkie przeziębienie. Poza tym ci trzej profesorowie nie chorowali (dok. nr 254).

W pismach kierowanych przez Marię Piwarską czy Jadwigę Semkowicz do pełnomocnika AA przy generalnym gubernatorze, do szefa niemieckiej policji bezpieczeństwa i SD Reinharda Heydricha czy jego odpowiednika w Krakowie podkreślano zły stan zdrowia mężów. Podobnie musiały postępować inne panie, Kazimierz Piwarski w swojej relacji dwukrotnie pisze o nagłym zainteresowaniu zdrowiem grupy krakowskiej: pod koniec kwietnia i w czerwcu. O kontroli stanu zdrowia przeprowadzonej pod koniec kwietnia, która wywołała nadzieję na zwolnienie, pisał Kazimierz Piwarski: Jasne, każde zwolnienie zaczyna się w Dachau od badania lekarskiego, więzień musi podpisać, że nie rości sobie żadnych pretensji do komendy obozu z tytułu swego stanu zdrowia. [...] Więc cieszymy się nadal, przychodzi chwila powrotu do domu. Umawiamy się po cichu: niech każdy mówi, że zdrów, choć ma opuchnięte nogi, choć od kilku dni chodzi z gorączką. Najważniejsze, że jedziemy do domu, nie chcemy ani chwili dłużej zostać w obozie, choćby na leczeniu. Stoimy przed rewirem, wychodzi na stopnie baraku dwóch lekarzy SS w mundurach, w ręku mają znów jakąś listę. Zaczynają czytać nasze nazwiska, przy każdym patrzą pilnie na twarz, taksują następnie wzrokiem całą postać, pytają, gdzie pracuje (z widocznym celem stwierdzenia, czy praca jest nie nazbyt ciężka), czy zdrów. Jawohl, gesund! – wykrzykuje raźno każdy z nas. Ten okrzyk nas przybliża do wolności. Odczytali, zapisali i każą odmaszerować na blok przy asyście już tylko gońca obozowego, więźnia, sympatycznego młodego Niemca. Na odchodnym słyszymy, jak jeden pyta drugiego, co będzie właściwie z tymi ludźmi. Weiss nicht – ze wzruszeniem ramion odpowiada drugi. Mamy miny trochę niewyraźne, dlaczego dalej nie prowadzą procedury zwolnienia? Ale nasz eskortant, Niemiec bywały w życiu obozowym (coś już 5 lat siedzi w Dachau za komunizm), pociesza nas, prawiąc, że po południu nas zwolnią albo raczej rano, bo zwolnienia mają miejsce po rannym apelu. Przypomina, że jeden z lekarzy miał w ręku telegram; to musi być nakaz zwolnienia89. O kontroli czerwcowej pisał już z mniejszymi nadziejami na zwolnienie: W czerwcu wezwano nagle kilku z nas do lekarza w rewirze. Byłem tam również. Młody SS-man popukał, pooglądał


Uwolnieni w końcu sierpnia i we wrześniu Kolejny więzień doczekał wolności dopiero 30 sierpnia – nauczyciel gimnazjalny, wykładowca fizyki na UJ, docent fizyki doświadczalnej Arkadiusz Piekara; we wrześniu – sześciu. W kolejności zwolnień byli to: student III roku prawa Janusz Borkowski (5 września), docent zoologii, adiunkt w Zakładzie Psychogenetycznym Roman J. Wojtusiak (8 września), adiunkt w Zakładzie Hodowli Roślin i Doświadczalnictwa Wydziału Rolniczego dr Anatol

Listowski (16 września), inżynier elektryk Kazimierz Pazdro (24 września), 26 września – docent AG, mineralog i petrograf Andrzej Bolewski oraz docent językoznawstwa słowiańskiego i indoeuropejskiego, adiunkt w Seminarium Gramatyki Porównawczej Tadeusz Milewski. Znane są bliższe okoliczności starań o uwolnienie Romana J. Wojtusiaka i Andrzeja Bolewskiego. Halina Wojtusiakowa napisała na początku 1940 roku listy do niemieckich zoologów: Alfreda Kühna, dyrektora Instytutu Zoologicznego w Getyndze, i Karla

Archiwum UJ

i stwierdził, że jesteśmy zdrowi, a na wszystkie remonstracje, zresztą bardzo oględne (nie można było inaczej), machnął ręką i w końcu orzekł: mamy tu szereg równie chorych albo ciężej, można pracować jeszcze śmiało kilka miesięcy! Powodem tych wezwań do lekarza były indywidualne podania z domu, wskazujące na nasz kiepski stan zdrowotny. W istocie gestapowcy nie życzyli sobie dalszych śmiertelnych ofiar w grupie krakowskiej. Dość już było wrzawy w radio i prasie zagranicznej po licznych zgonach w Sachsenhausen, a wówczas jeszcze nieco liczyli się panowie z centrali gestapo z opinią zagraniczną. Wszak jeszcze sporo państw jest neutralnych, propagandzie niemieckiej zależało na tym, by czujność opinii tamże raczej uśpić, do czasu, dopóki i na te państwa nie przyjdzie kolej! Podania napłynęły, więc je załatwili. Posłali do Dachau, urządzili komedię badań lekarskich i oczywiście w rezultacie orzekli, że nam się żadna krzywda nie dzieje: formalności stało się zadość! A u nas po tych wizytach na rewirze nadzieja na zwolnienie znów osłabła; po ich przebiegu nie spodziewaliśmy się korzystnego wyniku90. Zbiorową prośbę o zwolnienie 45 nadal więzionych w Sachsenhausen i Dachau wystosowały ich rodziny 3 maja 1940 do wyższego dowódcy SS i policji w Generalnej Guberni Friedricha Krügera. Przypomniano w niej o poprzedniej prośbie, złożonej na początku roku. Pisano: Decyzja o zwolnieniu tych 45 nadal więzionych miała zapaść – jak nas informowano w Generalnym Gubernatorstwie – po Wielkanocy. Jak słychać, sprawa została rozstrzygnięta pomyślnie. My, żony i rodzice pozostających w więzieniu, oczekujemy z największą troską i obawą powrotu naszych mężów i synów, i dlatego pozwalamy sobie zwrócić się raz jeszcze do Pana, Wielce Szanowny Panie Obergruppenführer, z usilną prośbą, by zechciał Pan zarządzić możliwie jak najrychlejsze zwolnienie już od 6 miesięcy więzionych profesorów, docentów, asystentów i in[nych] (dok. nr 279). Zbiorowy apel wystosowano także w lipcu do Rady Głównej Opiekuńczej: My, żony i matki aresztowanych 6. listopada 1939 r. (w czasie „Sonderaktion in Krakau”) profesorów, asystentów i studentów, zrozpaczone i do najwyższego stopnia zaniepokojone o los i życie naszych ukochanych, zwracamy się do Rady Opiekuńczej z gorącym apelem: ratujcie naszych mężów i synów (dok. nr 310).

Karta poświadczająca zwolnienie z KL Dachau Tadeusza Milewskiego

alma mater nr 179

83


von Frischa, dyrektora Instytutu Zoologicznego w Monachium. W instytutach tych w 1932 roku jej mąż, zoolog Roman J. Wojtusiak, pracował jako stypendysta polskiego Funduszu Kultury Narodowej. Odpowiedział jedynie prof. Karl von Frisch, który nie mogąc działać sam (doszukano się, że jego babka od strony matki była pochodzenia żydowskiego) – jak wynika z jego listu z 11 kwietnia 1940 roku do Haliny Wojtusiakowej – próbował różnych dróg, ale dopiero przed kilkoma dniami wpadłem prawdopodobnie na właściwy adres i mówiłem z jednym panem, który znał męża Pani już poprzednio, a ma okazję na miejscu pomówić z osobami miarodajnymi. Tym właściwym adresem był biolog dr Walter Greite, który poznał wcześniej Wojtusiaka, gdy ten pracował w niemieckich instytutach. Greite związał się z nauką narodowosocjalistyczną, od 1938 roku kierował Centrum Badawczym Biologia w utworzonym z inicjatywy Himmlera Ahnenerbe, i przez niego został awansowanym wkrótce na honorowego SS-Sturmbannführera. Greite odwiedził nawet Wojtusiaka na przełomie kwietnia i maja 1940 roku w KL Dachau. Rozmowa odbyła się w obecności oficerów SS i komendanta obozu. Greite oświadczył, że przybył z polecenia prof. Karla von Frischa i że w toku są starania, aby polepszyć sytuację krakowian i uzyskać ich zwolnienie. Wypytywał także o innych profesorów przyrodników z Krakowa. Profesor Frisch w lakonicznych listach informował Wojtusiakową o staraniach i że perspektywy są korzystne. We wspomnieniach z 1978 roku Roman Wojtusiak zamieścił listy Karla von Frischa do żony, opisał powyższe spotkanie w obozie. Po zwolnieniu doc. Wojtusiak napisał list do prof. von Frischa i Greitego z podziękowaniami91. Interesujące jest świadectwo zwolnienia Romana Wojtusiaka z obozu z datą 8 września 1940. Jest to jedyny przypadek uchylenia aresztu ochronnego nie na podstawie decyzji RSHA, a rozporządzenia dowódcy policji bezpieczeństwa i SD w Krakowie z 15 sierpnia. W dokumencie podano także – oprócz powtarzanego w każdym takim dokumencie zwrotu, że należy niezwłocznie zameldować się w urzędzie policji bezpieczeństwa i SD w Krakowie – adres tego urzędu i numer pokoju (Pomorska 2, Zimmer 302)92. Andrzej Bolewski wskazuje na interwencję w jego sprawie profesora Uniwer-

84

alma mater nr 179

sytetu w Barcelonie Jamiego Marcet-Riby. Żona Andrzeja Bolewskiego – Maria, za poradą prof. Henryka Hoyera (zwolnionego 27 grudnia 1939), nawiązała korespondencję z tym uczonym i powołując się na wcześniejszą współpracę prof. Marcet-Riby z jej mężem, prosiła o pomoc. Miał on interweniować w lipcu w ambasadzie niemieckiej w Madrycie. W połowie sierpnia Andrzej Bolewski został wezwany do Wydziału Politycznego KL Dachau. Polecono mu napisać list do przyjaciela z wiadomością, że czuje się dobrze, a nawet zrobiono mu zdjęcie, do którego przebrano go w porządny sweter. Zakomunikowano, że zdjęcie zostanie dołączone do listu93. RSHA zarządziło zwolnienie 31 sierpnia, ale Bolewski opuścił obóz dopiero 26 września94. Zwolnienia w październiku i listopadzie W październiku z obozu w Dachau zwolniono asystenta Seminarium Historycznego dr. Stanisława Szczotkę i studenta, prywatnego asystenta prof. Władysława Konopczyńskiego – Lecha Haydukiewcza. Sachenhausen opuścił 24 października prof. Aleksander Birkenmajer, a 18 listopada prof. Władysław Semkowicz. Przedłużanie ich zwolnienia miało prawdopodobnie związek z prowadzonymi przez nich pracami naukowymi: Birkenmajera nad Witelonem i Kopernikiem, a Semkowicza w zakresie geografii historycznej i działalności w Komitecie Wydawnictw Śląskich PAU. Profesor Semkowicz w spisanych w 1946 roku wspomnieniach przywołuje zamieszczoną w dodatku ilustrowanym do „Völkischer Beobachter” z października 1939 roku mapkę przedstawiającą najdalszy zasięg Słowian połabskich według ks. [Stanisława] Kozierowskiego oraz granice zachodnie Polski za Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego, według mojego „Atlasu historycznego Polski”. Granice te – jak wiadomo – sięgały pod sam Berlin. Pod mapką umieszczono zjadliwy komentarz, w którym, między innymi, stwierdzono, że polskie roszczenia, które miały być spełnione w wyniku wojny zaborczej, sięgały aż do Wezery. W komentarzu tym znalazło się nazwisko Semkowicza ze stwierdzeniem, że część tego terytorium zechciał nam, jednak, mimo wszystko, łaskawie pozostawić95. Prof. Semkowicz krytycznie wypowiedział się o wydawnictwie Deutschland

und Polen. Beiträge zu ihren geschichtlichen Beziehungen (hrsg. von Albert Brackmann, Monachium 1933), będącym swoistym wykładem postaw ówczesnych niemieckich historyków wobec zagadnień polskich. Od 1932 roku był sekretarzem wspomnianego Komitetu Wydawnictw Śląskich, który zajmował się nie tylko wydawnictwami, ale i inspirował badania naukowe na temat Śląska oraz interesował się problematyką niemiecką. Semkowicz pisał, że po zajęciu Krakowa przez Niemców zjawiło się w PAU gestapo96, dopytując się szczególnie o działalność Komitetu Wydawnictw Śląskich, po krótkim przesłuchaniu Semkowicza zażądano, aby spisał zeznania. Pokój, w którym urzędowałem w Akademii, zamknięto i ostemplowano, a z szafy mojej zabrano wszystkie papiery i protokoły posiedzeń Wydziału II, którego byłem sekretarzem, Komisji Historycznej, której byłem przewodniczącym, i wreszcie wspomnianego wyżej Komitetu Wydawnictw Śląskich. Cała zawartość tej szafy, oczywiście, przepadła. W kilka dni później odwiedziło dwóch gestapowców mój Zakład Nauk Pomocniczych Historii przy ul. Straszewskiego 27. Szczególnie zainteresował się jeden z nich mapami historycznymi autorstwa Semkowicza97, a po aresztowaniu 6 listopada „prawdopodobnie ten sam osobnik” wypożyczył z Biblioteki Jagiellońskiej wszystkie moje prace. W styczniu 1940 roku przeprowadzono rewizję w mieszkaniu prof. Semkowicza i zabrano dwie duże walizy papierów, w tym korespondencję z ojcem, materiały rękopiśmienne do wydawnictw śląskich, między innymi materiały do dziejów rycerstwa śląskiego98. W spuściźnie prof. Semkowicza, znajdującej się Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie, zachowały się kopie pism z 5 i 24 stycznia 1940 skierowane do Geheimestaatspolizei w Krakowie (dok. nr 87, 125), z 11 maja do delegata AA w GG (dok. nr 288), z 14 września do Urzędu IV RSHA (dok. nr 317), z 27 września do komendanta Sicherheitspolizei und SD w Krakowie (dok. nr 320), z 17 października do Adolfa Hitlera (dok. nr 321) i tej samej treści z następnego dnia pismo do Hansa Franka, w których Jadwiga Semkowicz prosiła o zwolnienie męża, powołując się przede wszystkim na jego wiek i stan zdrowia. W staraniach o zwolnienie męża Jadwiga Semkowicz została wsparta przez prof. Hermanna Aubina i dr. Gerharda Sappoka,


Archiwum Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ

ucznia Aubina, prof. Roberta Holtzmanna, dr. Ericha Randta, prof. Maxa Vasmera, do którego wysłała listy i z którym spotkał się Vilim Frančić. W korespondencji z obozu z żoną Władysław Semkowicz podawał nazwiska niemieckich uczonych, przede wszystkim z Wrocławia, do których winna się zwrócić. Gerhard Sappok poznał prof. Semkowicza w czasie, gdy z polecenia prof. Aubina pracował nad rozprawą doktorską na temat początków biskupstwa poznańskiego. Po uzyskaniu w 1937 roku stopnia doktora na Uniwersytecie we Wrocławiu pracował w Wydziale Wydawnictw (Publikationstelle) w Berlinie-Dahlem, od połowy grudnia 1939 roku był organizatorem i szefem delegatury tegoż Wydziału w Krakowie, a następnie pierwszym kierownikiem do spraw naukowych Instytutu Niemieckiej Pracy na Wschodzie. Jadwiga Semkowicz o interwencji Sappoka pisze: Dowiedziawszy się o jego bytności w Krakowie, udałam się do niego z prośbą o ułatwienie mi dotarcia do Gestapo. Przejął się szczerze losem swego profesora, biegał kilkakrotnie na Pomorską, zaprowadził mnie też do dyrektora archiwów wrocławskich dra Ericha Randta, mianowanego wówczas naczelnym dyrektorem Archiwów Państwowych w GG. Obaj wypytywali mnie dokładnie o szczegóły aresztowania profesorów. Wkrótce dr Sappok został odesłany na front wschodni, gdzie zginął99. Interwencje Sappoka potwierdza jego list do Jadwigi Semkowicz z 6 lipca 1940 (dok. nr 307). Do prof. Hermanna Aubina, historyka z Uniwersytetu we Wrocławiu, Jadwiga Semkowicz zwróciła się listownie. W liście z 17 sierpnia Aubin napisał: Przedstawiłem właściwym organom moją opinię na polityczne poglądy Pani męża, jaką wyrobić sobie można w oparciu o publikacje Pani małżonka. Byłbym wiele rad, gdyby moją opinię potraktowano poważnie, co pozwoliłoby na powrót Pani męża (dok. nr 314). Na prośbę Jadwigi Semkowicz zareagował także prof. Max Vasmer, który w liście z 10 czerwca napisał: Podejmuję próby uzyskania czegokolwiek w tej sprawie i nie mam zamiaru rezygnować (dok. 303). Z inspiracji Vasmera do Wydziału Polityki Kulturalnej AA 10 maja pismo wystosował prof. Robert Holtzmann, członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Historyków, z taką opinią: Pan Semkowicz jest słusznie bardzo cenionym historykiem

List przesłany do Wandy Leszczyckiej przez prof. Angelo Mariottiego z wiadomością o podjętej interwencji w sprawie uwolnienia jej męża Stanisława Leszczyckiego

o międzynarodowej sławie. O jego braku uprzedzeń świadczy np. to, że – w przeciwieństwie do wielu swoich polskich kolegów – całkowicie uznaje istotny wpływ Wikingów na historię powstania państwa polskiego. Na Międzynarodowym Kongresie Historyków w Warszawie w sierpniu 1933 r. zajmował się on niemieckimi historykami z największą życzliwością i oddaniem. Gdyby ponowne rozpatrzenie sprawy jego zwolnienia było potrzebne i możliwe, także w interesie pozycji Niemiec w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Historyków – przyjąłbym to z wielką radością (dok. nr 286). Do profesora historii Europy Wschodniej Uniwersytetu Niemieckiego w Pradze Josefa Pfitznera, od 1939 roku burmistrza Pragi, list napisała 24 września córka

Władysława Semkowicza – Władysława Ciętak (dok. 318). Pfitzner porozumiał się ze starostą Krakowa i poinformował panią Ciętak, że powrót więźnia jest już rzeczą postanowioną. Jadwiga Semkowicz tak odniosła się do tej ostatniej interwencji: Czy starania prof. Pfitznera miały jakieś znaczenie w sprawie uwolnienia mego męża, nie zdoła się już wyjaśnić, ale niezbitym faktem pozostanie, że wyraził w liście swe serdecznie sformułowane i czynne zainteresowanie100. Zwolnieni w grudniu Grudzień przyniósł wolność 11 dachauczykom. 21 grudnia zwolniono: matematyka Stanisława Gołąba, adiunkta na Wydziale

alma mater nr 179

85


Rolniczym dr. Juliusza Jakóbca, starszego asystenta Wydziału Prawa dr. Bogusława Leśnodorskiego, profesora nadzwyczajnego filologii południowosłowiańskiej Mieczysława Małeckiego, kierownika Katedry i Kliniki Chorób Uszu, Nosa i Krtani prof. Jana Miodońskiego, starszego asystenta w Katedrze Języka Polskiego dr. Stanisława Urbańczyka, 23 grudnia – studenta Wydziału Teologicznego, zakonnika Czesława Piętka, 27 grudnia – nauczyciela gimnazjalnego Stanisława Majewicza i mgr. Jana Stępnia, 28 grudnia – lektora języka czeskiego i słowackiego, historyka Henryka Batowskiego. W grudniu zwolniono także asystenta Wydziału Prawa dr. Józefa Hołdę. O zwolnienie Stanisława Gołąba zabiegał dr Hasso Härlen. Obaj panowie znali się od początku lat 30. XX wieku. Z listu Hasso Härlena do Ireny Gołąb z końca stycznia 1940 roku wynika, że poczynił jakieś starania, prosił o cierpliwość (dok. nr 137). 5 maja dr Härlen skierował do Wydziału Polityki Kulturalnej AA obszerne pismo dotyczące polskich matematyków, a w szczególności Stanisława Gołąba. Prosił o informacje o stanie jego zdrowia, pytał, czy można liczyć na jego zwolnienie i jakie kroki należy uczynić w tej sprawie. Podkreślił, że Gołąb nigdy nie był wrogo nastawiony wobec Niemiec, jest znany w świecie, a w 1939 roku opublikował po niemiecku pracę w niemieckim czasopiśmie naukowym. W piśmie wymienił także Tadeusza Banachiewicza i Tadeusza Ważewskiego. Pismo Härlena trafiło do Sekcji V Wydziału Politycznego (dok. nr 282). Jako że prof. Banachiewicz i prof. Ważewski zwolnieni zostali z obozu 8 lutego, do Reichsführera SS skierowano jedynie sprawę Stanisława Gołąba (dok. nr 295). Ponownie Härlen wypowiedział się w końcu maja w sprawie Stanisława Gołąba, zwracając uwagę na jego zdrowie (dok. nr 297) i tym razem AA przekazał sprawę do Reichsführera SS (dok. nr 300). Jobst Thiemann, szef referatu D2 Urzędu IV RSHA, odpowiedział 3 sierpnia: Profesor Stanisław Gołąb znajduje się w obozie koncentracyjnym Dachau. Jego stan zdrowia, według świadectwa lekarza obozowego, nie budzi żadnych zastrzeżeń. Gołąb należy do inteligencji, której działalności przypisać należy w głównej mierze podtrzymanie polskiego ducha oporu po wojnie polskiej. Jego zwolnienia nie mogę brać pod rozwagę (dok. nr 311). Dopiero

86

alma mater nr 179

19 grudnia RSHA zdecydował o zwolnieniu doc. Gołąba z aresztu prewencyjnego, co nastąpiło 21 grudnia. Także 19 grudnia zdecydowano o zwolnieniu prof. Małeckiego, podobnie jak i Stanisława Leszczyckiego, który jednakże obóz opuścił dopiero 14 stycznia 1941, a na jego dokumencie zwolnienia data 21 grudnia została zmieniona odręcznie na nową101. Zabiegi o zwolnienie prof. Mieczysława Małeckiego i Stanisława Urbańczyka trwały długo. Przypomnę, że w sprawie prof. Małeckiego interweniował prof. Diedrich Westermann, Włochy udzieliły mu prawa wjazdu do swojego kraju, a Serbska Akademia wstawiła się za slawistami, w tym za Małeckim i Urbańczykiem. Cecylia Małecka skierowała wiele próśb w sprawie męża. Znane są jej podania, których adresatem był Adolf Hitler (dok. nr 323) oraz Johann von Wühlisch (dok. nr 327). Stanisław Urbańczyk we wspomnieniach Uniwersytet za kolczastym drutem wiąże swoje zwolnienie z podaniem złożonym na początku jesieni 1940 roku przez jego żonę Alinę w gestapo krakowskim, wymienia nazwisko gestapowca, któremu podlegały sprawy Schutzhaftu102. Z pisma z Urzędu IV RSHA z 17 grudnia do AA, wiążącego się ze wcześniej skierowanymi zapytaniami z AA o stanie sprawy Małeckiego i Urbańczyka, wynika, że zwolnienie można łączyć z prośbą Królewskiej Serbskiej Akademii (dok. nr 324). Zwolnienia w styczniu i lutym 1941 roku W styczniu KL Dachau opuścili: 4 stycznia – asystent I Zakładu Chemicznego doc. Julian Kamecki, ksiądz profesor historii dogmatów i patrologii Marian Michalski, ksiądz profesor filozofii chrześcijańskiej Jan Salamucha, starszy asystent w Seminarium Historii Starożytnej dr Józef Wolski, 9 stycznia – adiunkt w Zakładzie Mineralogicznym dr Antoni Gaweł, asystent w Katedrze Geologii dr Józef Gołąb, starszy asystent Zakładu Zoologii dr Józef S. Mikulski, docent chemii organicznej Jan Moszew, były student mgr Zygmunt Starachowicz, 14 stycznia – starszy asystent w Seminarium Filologii Klasycznej Mieczysław Brożek, asystent Zakładu Farmakologii doc. Józef Hano, starszy asystent Zakładu Mineralogicznego dr Stanisław Janik, kierownik I Zakładu Chemii Far-

maceutycznej prof. nadzw. Aleksander Kocwa, sekretarz redakcji „Polskiego Słownika Biograficznego” docent historii nowożytnej Polski Kazimierz Lepszy, starszy asystent Instytutu Geograficznego dr Stanisław Leszczycki, profesor Zakładu Biologii i Embriologii Stanisław Skowron, adiunkt I Zakładu Matematycznego dr Stanisław Turski, 18 stycznia – nauczyciel Józef Dadak. Długo rozpatrywano sprawę zwolnienia księży Mariana Michalskiego i Jana Salamuchy. Z prośbą o ich zwolnienie – przypomnę – wystąpili metropolita krakowski Adam S. Sapieha i Nuncjatura Apostolska 6 lutego 1940. W sprawie zwolnienia księdza Salamuchy pisma interwencyjne wysłał profesor logiki matematycznej Uniwersytetu w Münster Heinrich Scholz: 14 marca do kierownika Głównego Wydziału Wiedzy i Nauki w urzędzie GG Adolfa Watzke oraz 16 kwietnia, ponowione po miesiącu, do Wydziału Polityki Kulturalnej AA (dok. nr 261, 290). Prośba prof. Scholza w AA trafiła do Wydziału Politycznego. Ze znanych mi wystąpień uczonych niemieckich w obronie ich polskich kolegów prośba prof. Scholza jest najmocniejsza. Z treści pisma skierowanego do AA wynika, że informację o aresztowaniu musiał otrzymać od włoskich uczonych zajmujących się logiką matematyczną, że są oni już od miesięcy bardzo poważnie zatroskani o pana Salamuchę i że ten po zwolnieniu mógłby kontynuować swoje badania we Włoszech. Scholz został dobrze przez Włochów poinformowany: wiedział, kiedy nastąpiło aresztowanie Salamuchy wraz z innymi członkami grona nauczającego, że zostali „odtransportowani” do Sachsenhausen, wiedział o zwolnieniach tych, co przekroczyli 40. rok życia i byli jeszcze przy życiu, że część z pozostałych w obozie została odtransportowana do Dachau i prawdopodobnie dotyczy to także Salamuchy. Słyszał, że jego stan psychiczny budził obawy. Duży fragment listu dotyczył badań naukowych Salamuchy – jest pierwszym współczesnym znawcą dotąd jeszcze prawie nie zbadanej logiki późnośredniowiecznej, położył fundamentalne zasługi dla udostępnienia tej logiki przy pomocy ścisłych środków nowoczesnej logiki matematycznej. Ta logika matematyczna jest specyficznym dziełem niemieckiego ducha. Wywodzi się od wielkiego niemieckiego mistrza Gottloba Fregego (1848–1925).


Od myśliciela, którego zazdrości nam świat, [...] prace, które prowadzone są w sposób pionierski środkami tej logiki, służą zarazem [...] chwale niemieckiego ducha. Scholz zaznacza, że jako jedyny uznawany przedstawiciel tej logiki matematycznej w wielkoniemieckiej szkole wyższej od lat prowadził korespondencyjną wymianę myśli z Salamuchą i że poznał go osobiście. List zakończył mocnym akcentem: Chciałbym zatem jak najusilniej postulować, żeby zbadano, czy pan S[alamucha] nie może zostać zwolniony. Powinno by to nastąpić szybko, jak to tylko możliwe. W przeciwnym razie należy się obawiać, że podupadnie on na zdrowiu tak bardzo, iż zwolnienie przyjdzie za późno. Oznaczałoby to nie tylko niepowetowaną szkodę dla nauki niemieckiej, za którą jestem w tym wypadku odpowiedzialny, ale miałoby także wpływ na kręgi naukowe Włoch, co do którego mam podstawy przypuszczać, że w interesie politycznym należy tego za wszelką cenę unikać. Przypadek wydaje mi się być tak poważnym, że usilnie proszę o to, aby mi na tę informację możliwie najrychlej udzielono odpowiedzi (dok. nr 261). Odpowiedź skierował 17 maja 1940 do prof. Scholza zatrudniony w Referacie V Wydziału Politycznego radca Wolfgang Meyer-Heydenhagen; pisał on: Możliwość zwolnienia profesora Jana Salamuchy jest obecnie rozważana przez właściwy urząd spraw wewnętrznych na wniosek, który został przez kogo innego złożony. Prawdopodobnego terminu zwolnienia nie da się jeszcze obecnie przewidzieć. Przeciwko ewentualnemu późniejszemu wyjazdowi Salamuchy do Włoch mogłyby przemawiać

Pracownia Fotograficzna Henryka Poddębskiego, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Włoski profesor Angelo Mariotti podczas wykładu na temat organizacji propagandy turystycznej Włoch. Widoczni: minister komunikacji Alfons Kuhn, doktor Mieczysław Orłowicz. Na ścianie wisi portret Józefa Piłsudskiego; ok. 1930 roku

zastrzeżenia policji bezpieczeństwa (dok. nr 291). Natomiast na swoje pismo do Głównego Wydziału Wiedzy i Nauki w urzędzie GG otrzymał odpowiedź od ministra nauki, wychowania i oświaty Bernharda Rusta w październiku 1940 roku, w której minister wyraził najostrzejszą dezaprobatę dla postępowania Scholza (który rani narodowy honor) i zaznaczył, że nie wolno mu wysyłać dalszych petycji. O staraniach interwencyjnych poczynionych przez Wandę Leszczycką pisali Antoni Jackowski i Izabela Sołjan. Pierwszą prośbę o zwolnienie męża skierowała ona do gestapo w Berlinie, czyli do Urzędu IV RSHA, 1 lipca, ponowiła ją 30 października i 22 listopada. Na żadną nie otrzymała odpowiedzi. W poszukiwaniu możliwości uwolnienia męża zwróciła się 19 lipca z prośbą o pomoc do profesora związanego z Uniwersytetem Rzymskim „Sapienza” Angelo Mariottiego, którego Stanisław Leszczycki poznał podczas jednej z podróży zagranicznych i zaprosił do opublikowania w „Komunikatach Studium Turyzmu Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie” jednej ze swoich prac103. Profesor Mariotti sporządził informację dotyczącą Leszczyckiego, która została przekazana do Berlina104. Zabiegi o zwolnienie Kazimierza Piwarskiego Po zwolnieniu z Dachau w lutym 1941 roku asystenta w Seminarium Psychologii Pedagogicznej mgr. Stanisława Malagi w obozie pozostał spośród uwięzionych 6 listopada doc. Joachim Metellmann,

uwięziony w KL Buchenwald, żył jeszcze Witold Ormicki w KL Mauthausen-Gusen oraz w Dachau adiunkt Seminarium Historycznego docent historii nowożytnej Polski Kazimierz Piwarski Przedwojenne publikacje Piwarskiego, a w szczególności Dzieje polityczne Prus Wschodnich 1621–1772, wydane w 1938 roku, zostały widocznie uznane za szczególnie wrogie Niemcom, skoro przebywał w obozie znacznie dłużej niż jego koledzy. W 1945 roku spisał – niestety niedokończone – wspomnienia z pobytu w KL Dachau. Ukazują one Piwarskiego nie tylko jako uczestnika opisywanych wydarzeń, ale także jako bystrego ich obserwatora, analizującego rzeczywistość, łączącego przeżywaną rzeczywistość z biegiem wydarzeń, potrafiącego umieszczać te wydarzenia w szerszym kontekście. Niepozbawione też są zjadliwej ironii, refleksji, dozy humoru i dystansu do tego, co go spotkało. W obozie, opierając się na analizie gazet niemieckich i wiadomości z nasłuchu radiowego, przekazywanych mu przez Dobiesława Doborzyńskiego, informował kolegów o aktualnych wydarzeniach. Miesiące, które przeżył w Sachsenhausen i Dachau, żona wypełniła nieustannymi zabiegami o zwolnienie męża, szczególnie intensywnymi w 1941 roku. Z przechowywanej w Archiwum Nauki PAN i PAU spuściźnie Kazimierza Piwarskiego znajduje się kilka pism Marii Piwarskiej o tym świadczących. Zachowały się pisma z 21 maja 1940 do szefa RSHA (dok. nr 292) oraz z 26 września „do obozu koncentracyjnego” (dok. nr 319). Do Adolfa Hitlera zwróciła się 2 kwietnia 1941, w sytuacji, gdy Kazimierz Piwarski pozbawiony był już wsparcia zwolnionych wcześniej kolegów. W piśmie tym powołała się na wcześniejsze poparcie dla uwolnienia aresztowanych wyrażone przez wiceprezydenta Akademii Prawa Niemieckiego Carla A. Emgego wspólnie z niemieckim duszpasterzem katolickim w Krakowie oraz poparcie Paula Krausego, byłego kanclerza Konsulatu Niemieckiego w Krakowie, zatrudnionego następnie w AA, który na polecenie konsula niemieckiego udzielał niejednokrotnie bezpłatnej wizy mnie i mojemu mężowi, ostatni raz w roku 1938 (dok. nr 328). Na tę prośbę Maria Piwarska otrzymała z kancelarii Führera NSDAP odpowiedź datowaną 21 kwietnia: Potwierdza się wpływ Pani pisma z 2.4.[19]41. Pani prośba została dzisiaj, po zaznajomieniu się, przekazana do

alma mater nr 179

87


niższej instancji służbowej. Tam zostanie podjęte opracowanie [sprawy]. Proszę, aby kierowała Pani dalsze pisma w tej sprawie bezpośrednio tam. W piśmie była też informacja o przekazaniu podania do Urzędu Tajnej Policji Państwowej wraz z jego adresem (dok. nr 332). Przywołany w podaniu do Hitlera przez Marię Piwarską niemiecki duszpasterz katolicki w Krakowie to franciszkanin ojciec Odilo – Josef Gerhard. Jadwiga Semkowicz tak o nim pisała: Jakimiś drogami dowiedziała się dr Piwarska, że ma on wpływy w Gestapo, i niektóre z pań zaczęły, każda na swoją rękę, wnosić przez jego „biuro” pisma o zwolnienie swych mężów105. Prawdopodobnie on jest autorem obszernego listu skierowanego 3 kwietnia 1941 do wymienionego w podaniu do Hitlera Carla A. Emgego, w którym po informacjach dotyczących Kazimierza Piwarskiego napisał: Z wszystkiego tego widać, że prof. Piwarski nie mógł być szowinistą ani wrogiem Niemiec, skoro wstawiali się za nim tacy wolni od zarzutów Niemcy, którzy go znali: dyrektor Archiwum Państwowego Joh[annes] Papritz [...] oraz kanclerz Paul Krause [...], który pracuje teraz w Urzędzie Spraw Zagranicznych (dok. nr 329). Ojciec Odilo został w 1942 roku aresztowany przez gestapo i wywieziony do KL Dachau, gdzie przebywał od 12 sierpnia 1942 roku aż do końca istnienia obozu. W spuściźnie prof. Piwarskiego znajdują się jeszcze dwa pisma w jego sprawie: Marii Piwarskiej do komendanta policji bezpieczeństwa w Krakowie z 7 kwietnia 1941 (dok. nr 330) i list nieznanego autora z następnego dnia, prawdopodobnie także ojca Odilo, do Karla Kapsa, adwokata w Berlinie (dok. nr 331). List z 8 kwietnia wskazuje na to, że adwokat Kaps już zajmował się sprawą uczonego: Po rozmowie z panią prof. P. spieszę Pana prosić najuprzejmiej, Szanowny Panie Kolego, by zechciał Pan zajmować się nadal intensywnie tą sprawą. Dalej w liście czytamy: W moim własnym imieniu proszę Pana, Szanowny Panie Kolego, o uruchomienie wszelkich możliwych sprężyn, aby ta sprawa definitywnie została załatwiona tak prędko, jak to tylko możliwe. Jeszcze pół roku trzeba było czekać na powrót Kazimierza Piwarskiego do Krakowa. Nie doczekano się powrotu Wiktora Ormickiego i Joachima Metellmanna. ***

88

alma mater nr 179

Uwolnienie dużej grupy więźniów w lutym 1940 roku i stopniowe zwalnianie dalszych w następnych miesiącach było rezultatem nieustannych i wielostronnych starań i zabiegów interwencyjnych. Starania te i oburzenie opinii publicznej wielu krajów – wyrażane w prasie, radiu, w licznych rezolucjach naukowców, były istotnym czynnikiem warunkującym uratowanie tak wielu ludzi. Wszystkie te poczynania spowodowały owo „zawracanie głowy”, o jakim mówił Frank podczas policyjnej odprawy w maju 1940 roku. Aresztowania w Uniwersytecie Jagiellońskim spotkały się z powszechnym oburzeniem. Postępek ten nie znalazł poparcia nie tylko społeczeństw państw będących w wojnie z Rzeszą – ich protesty można było w Niemczech lekceważyć, ale również państw neutralnych. Nieprzypadkowo niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych tak uważnie odniosło się do raportów konsulatu w Genewie (dok. nr 97, 188) i telegramu posła niemieckiego w Dublinie Eduarda Hempla (dok. nr 236), sygnalizującego wzrastającą niechęć do niego ze strony tamtejszego uniwersytetu. Państwa sprzymierzone z Niemcami także nie zaakceptowały uwięzienia krakowskich uczonych. Najwyraźniej zaprezentował swoje stanowisko najbliższy sojusznik – Włochy, którego reakcja była zdecydowanie negatywna. Także, co prawda, pojedyncze, listy interwencyjne ze strony naukowców niemieckich również świadczyły, że władze hitlerowskie nie mogą liczyć na pełną i bezkrytyczną aprobatę w tym środowisku. Nazistowski system totalitarny spowodował, że żadna niemiecka instytucja naukowa nie mogła złożyć nie tylko wyrazów współczucia, ale też – w jakiejkolwiek formie – solidarności z podstępnie uwięzionymi polskimi profesorami. Tym bardziej należy podkreślić moralną wymowę wystąpień na rzecz więźniów tych uczonych niemieckich, którzy mimo terroru, mimo zastraszenia świata nauki zdobyli się na odwagę, aby zabiegać o zwolnienie polskich kolegów. Niektórzy spośród interweniujących okupili swe przedsięwzięcia solidarnościowe poważnymi szykanami. Podejmując decyzję o zwolnieniu pierwszej dużej grupy aresztowanych, władze niemieckie uznały, że w konkretnej sytuacji międzynarodowej pierwszej połowy 1940 roku nie było korzystne dla interesów III Rzeszy dalsze utrzymywanie się

różnych form protestu powstających na tle uwięzienia krakowskich naukowców. Mogło to pozostawać w związku z planowaną ofensywą na zachodzie Europy i miało na celu pokazanie społeczeństwom krajów zachodnich, że władze nazistowskie nie zasługują na tak krytyczną ocenę, jaką im wystawiono w tamtejszej prasie i w licznych środowiskach opiniotwórczych w związku z wydarzeniami w Collegium Novum. Kolejne zwolnienia uwięzionych były już pewnym następstwem tej pierwszej zasadniczej decyzji i nieustannej presji wywieranej poprzez interweniujące instytucje i osoby. Władze niemieckie mogły też uznać, że określone cele akcja krakowska pozwoliła im już osiągnąć: sparaliżowała w znacznym stopniu aktywność środowiska akademickiego i kręgów intelektualnych Krakowa w ważnym dla nich początkowym okresie kształtowania porządku okupacyjnego na ziemiach polskich, stała się elementem oddziaływania psychologicznego na inne grupy inteligencji i Polaków w ogóle, jedną z prób ich zastraszania. Piętnastu uwięzionych 6 listopada naukowców straciło życie w obozach, pięciu zmarło wkrótce po powrocie do Krakowa z powodu wyniszczenia organizmu, a jedenastu dalszych do końca okupacji, dwie osoby zginęły w powstaniu warszawskim, a cztery po ponownym aresztowaniu – w obozie w Auschwitz. Zdecydowana większość aresztowanych 6 listopada 1939 została uratowana. Znaczenia tego faktu nie sposób przecenić. A stać się to mogło dzięki wytrwałej akcji – zapoczątkowanej w Krakowie przez rodziny aresztowanych, a potem coraz szerzej kontynuowanej i mającej tak poważne reperkusje międzynarodowe, że władze hitlerowskie zdecydowały się na zwolnienia uwięzionych.

Irena Paczyńska 1

2

3

Tekst napisany przede wszystkim w oparciu o materiały źródłowe opublikowane w książce Podstępne uwięzienie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej (6 XI 1939 r.). Dokumenty, wybór i oprac. J. Buszko, I. Paczyńska, Kraków 1995. W tekście artykułu w nawiasach podaje się numer dokumentu z tej książki, który traktuje o przedstawianej sprawie. Okoliczności, w jakich to nastąpiło, przedstawił Tadeusz Lehr-Spławiński 25 czerwca 1948, zeznając przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w procesie Josefa Bühlera; Podstępne uwięzienie..., Aneks, nr IX (s. 524). Zdzisław Przybyłkiewicz, uczestnik kampanii wrześniowej, dostał się do niewoli i jako urlopowany jeniec został zatrudniony przez Niemców w Hygenische Bakteriologische Untersuchungsstelle.


Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dworzec Główny w Krakowie; 1940 Relacja B. Kamieńskiego, 25 kwietnia 1945, w: Relacje pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego o ich losach osobistych i dziejach uczelni w czasie drugiej wojny światowej, oprac. J. Michalewicz, Kraków 2005, s. 398; ein gewisser – pewien, niejaki. 5 Prof. Olbrycht pisze: Zgodnie z postanowieniem powziętym na naradzie z nieuwięzionymi kolegami i z Polską Podziemną objąłem te obowiązki [...]. W kwietniu 1940 r. objął kierownictwo zakładu [...] dr [Werner] Beck z Wrocławia. Ani on, ani Arbeitsamt nie zgodzili się na zwolnienie mnie. Po zasięgnięciu opinii i zgody rektora UJ Lehra-Spławińskiego [...] pozostałem w zakładzie jako kierownik Oddziału Sądowo-Lekarskiego i ekspert sądowy. Prof. Olbrycht został 30 czerwca 1942 aresztowany, po pobycie w więzieniu przy ul. Montelupich przewieziono go do KL Auschwitz, gdzie przebywał do stycznia 1945 roku. Po ewakuacji obozu w styczniu 1945 roku trafił do KL Mauthausen. Powrócił do Krakowa w czerwcu 1945 roku. Relacja J. Olbrychta, 4 marca 1945, w: Relacje pracowników..., s. 171–172. 6 Mikołaj Czyżewski w okresie okupacji był czynny w tajnym nauczaniu prowadzonym na terenie Krakowa. 7 Relacja Kazimierza Stołyhwy, 2 sierpnia 1945, w: Relacje pracowników..., s. 470; druk: K. Stołyhwo, W niewoli u NSDAP. Zestawienie biograficzne w okresie od 1 IX 1939–18 I 1945, Kraków 1946, s. 8–9. Fritz Arlt od 1936 roku na Uniwersytecie we Wrocławiu wykładał naukę o rasie, zajmował się badaniami rasowymi na Śląsku, był pełnomocnikiem do spraw rasowych, rodowych i ludności Prowincji Śląskiej Okręgowego Urzędu ds. Polityki Rasowej NSDAP. 8 J. Gwiazdomorski, Wspomnienia z pobytu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w niemieckim obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen z przedmowy S. Kutrzeby, Kraków 1945, s. 35–36. 9 Relacja Kazimierza Stołyhwy..., s. 468–469. 10 [A. Kutrzeba-Pojnarowa, H. Heitzmanowa], O staraniach czynionych dla uwolnienia profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego (na podstawie relacji członków rodzin), „Przegląd Lekarski” 1964, nr 1, s. 53–57. 11 S. Starachowicz, Sonderaktion Krakau: wspomnienia z akcji przeciwko profesorom uniwersyteckim w Krakowie 4

(6–10 listopada 1939 roku), wstęp i oprac. K. Starachowicz, F. Wasyl, Gdańsk 2012, s. 56. 12 J. Zaborowski, S. Poznański, Sonderaktion Krakau. W dwudziestą piątą rocznicę 6 listopada 1939, Warszawa 1964, s. 122–123. 13 Relacja A. Kleczkowskiego, 20 czerwca 1945, w Relacje pracowników..., s. 735, 738. 14 Z. Piotrowiczowa, Wspomnienie o kardynale Sapieże, [w:] Księga Sapieżyńska, praca zbiorowa pod red. księdza J. Wolnego przy współpracy R. Zawadzkiego, Kraków 1986, t. 2, s. 686. Po zwolnieniu z obozu w Sachsenhausen prof. Ludwik Piotrowicz został w maju 1941 roku prezesem Rady Opiekuńczej Miejskiej, należał do grupy najbliższych świeckich współpracowników arcybiskupa Sapiehy w czasie wojny. 15 J. Semkowiczowa, Władysław Semkowicz w Sachsenhausen 1939–1940, „Studia Historyczne” 1969, z. 4, s. 576. 16 Relacja A. Kleczkowskiego..., w: Relacje pracowników..., s. 736, 747. Johann von Wühlisch do 1939 roku był chargé d’affaires ambasady niemieckiej w Warszawie. 17 O ich działalności zob. K. Strzałka, Między przyjaźnią a wrogością: z dziejów stosunków polsko-włoskich (1939– –1945), Kraków 2001, s. 164–177. 18 Luciana Frassati-Gawrońska odbyła od listopada 1939 do grudnia 1942 roku siedem podróży do okupowanej Polski. Pod koniec 1939 roku wywiozła z okupowanego kraju w charakterze guwernantki swoich dzieci żonę premiera Władysława Sikorskiego. Pomogła uzyskać dokumenty wyjazdowe jego córce Zofii Leśniowskiej. Współpracowała z polskim podziemiem. O dramatycznych losach kościoła w Polsce poinformowała 19 grudnia 1940 Piusa XII. Swoje podróże, sześć spotkań z Mussolinim opisała w L. Frassati, Przeznaczenie nie omija Warszawy, przekł. J. Tygielski, Warszawa 2003. 19 S. Grafström, Polskie stronice: dziennik od 5 lipca 1938 do 6 grudnia 1939 roku, wybór, tłum. i oprac. J. Lewandowski, A.N. Uggla, Warszawa 1996, s. 174. 20 Lista opublikowana w: A. Bolewski, H. Pierzchała, Losy polskich pracowników nauki w latach 1939–1945: straty osobowe, Wrocław [i in.] 1989, s. 484–486. 21 Relacja M. Dłuskiej, 5 maja 1945, w: Relacje pracowników..., s. 347–348.

W. Konopczyński, Jak to się stało, żeśmy ocaleli?, „Tygodnik Powszechny” 1947, nr 138, s. 1, 3. 23 W. Konopczyński, Pod trupią główką, w: Relacje pracowników..., s. 582. 24 Schliep do 1939 roku był radcą ambasady niemieckiej w Warszawie. 25 Relacja J. Hulewicza, 10 kwietnia 1946, w: Relacje pracowników..., s. 316. 26 Roman Dyboski, profesor filologii angielskiej UJ, członek czynny PAU, przedstawiciel na Polskę Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku, nie został aresztowany. 27 A. Vetulani, Rumuńskie echa „Sonderaktion Krakau”, „Tygodnik Powszechny” 1975, nr 45, s. 5. 28 Relacja T. Kowalskiego, 30 kwietnia 1945, w: Relacje pracowników..., s. 730. O tej propozycji i przyczynach rezygnacji zob. M. Stachowski, Tadeusz Kowalski a sprawa jego niedoszłego wyjazdu na Uniwersytet stambulski, „LingVaria” 2010, nr 1, s. 149–168. Także Vilim Frančić podczas pobytu latem 1940 roku w Berlinie, gdzie prosił Ivo Andricia o pomoc dla profesorów przewiezionych do Dachau, rozmawiał o sprawie wyjazdu Jana Harajdy na Węgry, spotkał się z ambasadorem tureckim, aby omówić szczegóły wyjazdu Kowalskiego do Turcji. 29 A. Romer, Z Sikorskim i Mikołajczykiem, Lens 1945, s. 5–6. 30 Protokoły z posiedzeń Rady Ministrów Rzeczpospolitej Polskiej, t. 1: Październik 1939 – czerwiec 1940, oprac. W. Rojek przy współpracy A. Suchcitza, Kraków 1994, s. 87–89. Protest zamieszczono także w „Monitorze Polskim” 1939, nr 268–270 z 1 XII. 31 Francuskim MSZ kierował w tym czasie premier Édouard Daladier przy pomocy podsekretarza stanu Auguste Champetiera de Ribasa. 32 We wrześniu 1940 roku Centralę Informacji i Dokumentacji przekształcono w Ministerstwo Informacji i Dokumentacji. 33 Emil Hoyer zwracał się o uwolnienie brata do generalnego gubernatora Hansa Franka i do Kancelarii Rzeszy. Dokumenty te wraz z korespondencją Henryka i Emila z lat 1939–1940 i żony Henryka – Marii do jego brata 22

alma mater nr 179

89


przekazał w 2014 roku do Archiwum UJ wnuk Emila Hoyera, emerytowany profesor Uniwersytetu w Rostocku Georg Moll. 34 „Monitor Polski” 1939, nr 277–284, z 19 XII, s. 2. 35 A.R. Małecki, Mieczysława Małeckiego listy z Dachau, „Alma Mater” 2006, nr 79, s. 44–45. 36 Edward Raczyński informował 20 marca 1940 Kazimierza Wodzickiego o przekazaniu pism w sprawie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego do 23 uniwersytetów w Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii (dok. nr 226). 37 Swój życzliwy stosunek do Polski Lawrence J. Burpée zaprezentował w artykule Poland’s Fight for Freedom, „Canadian Geographical Journal”, t. 18–19, December 1939. 38 W związku z wybuchem wojny opiekę nad stacją objęła ambasada RP przy Watykanie, a jej pracownicy znaleźli się na liście płac pracowników ambasady. 39 W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Łomianki 2013, s. 268. Giovanni Batista Montini w 1963 roku został papieżem i przyjął imię Paweł VI. 40 Na temat polityki Piusa XII zob. Z. Zieliński, Epoka rewolucji i totalitaryzmu: studia i szkice, Lublin 1993, s. 89 i n. 41 Józef Bocheński 6 listopada 1939 w drodze do Collegium Novum spotkał siostrę Olgę i zajął się rozmową z nią. Dzięki temu uniknął losu aresztowanych. Następnie przez Katowice, Wiedeń dotarł do Włoch, gdzie przebywał do czerwca 1941 roku. O okolicznościach powołania komitetu i jego obradach zob. J. Bocheński, Wspomnienia, Kraków 1993, s. 147–151. 42 Ksiądz Marian J. Morawski, jezuita, zastępca profesora dogmatyki szczegółowej UJ, aresztowany został 10 listopada 1939. Zatrzymano wtedy 25 księży, kleryków i braci zakonnych Kolegium Jezuitów przy ul. Kopernika 26. Ksiądz Morawski z więzienia w Krakowie przy ul. Montelupich przewieziony został do Nowego Wiśnicza, 20 czerwca do KL Auschwitz, gdzie zginął 8 września 1940. Relacja księdza Jana Poplatka w: Relacje pracowników..., s. 21–24. 43 Ksiądz Józef Rychlicki, doktor teologii, wykładowca katechetyki na Wydziale Teologicznym UJ, katecheta w IV Gimnazjum i Liceum im. H. Sienkiewicza, aresztowany został 9 listopada 1939, więziony najpierw w Krakowie, następnie w Nowym Wiśniczu, wolność odzyskał 20 czerwca 1940. 44 Im Generalgouvernement bin ich ja nicht zuständig – aber hier bin ich doch noch Premier-minister und werde so was nich zulassen – Co do Generalnej Guberni nie jestem kompetentnym, ale tu jestem przecież premierem i na to nie pozwolę. 45 Chodzi o plakat niemiecki „Proklamacja Gubernatora Generalnego”, obwieszczający utworzenie Generalnej Guberni, z ważnością od 26 października 1939. 46 J. Wolny, Arcybiskup Adam Stefan Sapieha w obronie narodu i kościoła polskiego w czasie II wojny światowej, w: Księga Sapieżyńska..., t. 2, s. 350–351. 47 H. Batowski, Walka dyplomacji polskiej przeciw Polsce 1939–1945, Kraków 1984, s. 53. 48 Akten zur deutschen auswärtigen Politik 1918–1945. Aus dem Archiv des Auswärtigen Amts, Serie D. 1937–1945, Bd. 8/1: September 1939 bis März 1940, Baden-Baden 1961, s. 475–476. 49 L. Frassati-Gawrońska, Przeznaczenie nie omija Warszawy, przeł. J. Tygielski, Warszawa 2003, s. 129. Fragment rozmowy dotyczący stosunku Niemców do kultury i nauki ogłosił we własnym przekładzie jeden z aresztowanych 6 listopada – prof. Henryk Batowski, W sprawie Sonder-Aktion, „Tygodnik Powszechny” 1974, nr 36. 50 L. Frassati-Gawrońska, Przeznaczenie..., s. 146. 51 F. Ziejka, Wędrująca księga, „Alma Mater” 2005, nr 68, s. 32–33; tenże, Miasto poetów: studia i szkice, Kraków 2005, s. 331–341. Z okazji Roku Wyspiańskiego w 2007 roku ukazał się reprint książki Stanisław Wyspiański: dzieła malarskie, Stowarzyszenie Rozwoju Regionu, Bochnia 2007, wraz ze wszystkimi dedykacjami w niej się znajdującymi. 52 L. Frassati-Gawrońska, Przeznaczenie..., s. 148–150. 53 Relacja S. Kamieńskiego, 25 kwietnia 1945, w: Relacje pracowników..., s. 413. 54 W. Konopczyński, Pod trupią główką, w: Relacje pracowników..., s. 577–588.

90

alma mater nr 179

Der rechte Mann – właściwy człowiek; eine andere Verwendung – inne stanowisko. 56 Chodzi o Annemarie von Gabain, sinologa i turkologa, która w 1926 roku została zatrudniona w charakterze asystenta w Komisji Wschodniej Pruskiej Akademii Nauk. W latach 1935–1937 pracowała na Uniwersytecie w Ankarze, a następnie na Uniwersytecie w Berlinie. Nie była uczennicą prof. Kowalskiego. Annemarie von Gabain, która w Akademii badała rękopisy tureckie, zaproponowała przydzielenia prof. Kowalskiego do tej instytucji jako wybitnego turkologa, który miałby opracowywać rękopisy tureckie. 57 Z. Jachimecki, relacja, brak daty, w: Relacje pracowników..., s. 774–775. 58 Relacja S. Kamieńskiego, w: Relacje pracowników..., s. 413. 59 Krakauer vor – krakowianie wystąp; hier – tutaj. 60 Relacja Z. Jachimeckiego, w: Relacje pracowników..., s. 775. 61 Relacja S. Kamieńskiego, w: Relacje pracowników..., s. 414–415. 62 W wykazie pominięty został Longin Zawadzki, starszy asystent w Zakładzie Chemicznym I Wydziału Filozoficznego UJ, uwzględniono natomiast zwolnionego 20 czerwca 1940 z Nowego Wiśnicza księdza Józefa Rychlickiego. Wykaz nie uwzględnia także Jana Zerndta, nauczyciela gimnazjalnego, który w Sachsenhausen zadeklarował zmianę narodowości. Po zwolnieniu podjął w Krakowie pracę w Instytucie Niemieckiej Pracy na Wschodzie (Institut für Deutsche Ostarbeit). Wykazem objęto także zwolnionych z obozu 6 marca prof. Zdzisława Jachimeckiego i prof. Franciszka Leję. 63 Relacja K. Maślankiewicza, 26 czerwca 1945, w: Relacje pracowników..., s. 506. 64 Relacja Leontyny z Epsteinów Sternbachowej, 5 czerwca 1945, w: Relacje pracowników..., s. 272. 65 K. Piwarski, 19 miesięcy w Dachau, [w:] Relacje pracowników..., s. 589; toż: J. Poradzisz, Wspomnienia Kazimierza Piwarskiego „19 miesięcy w Dachau”, w: Materiały i dokumenty do dziejów nauki polskiej w czasie II wojny światowej, t. 1, Wrocław 1980, s. 21. Dalej powołuję się na wspomnienia opublikowane w Relacjach pracowników.... 66 Relacja Z. Jachimeckiego, w: Relacje pracowników..., s. 775. 67 Relacja Kazimierza Stołyhwy..., w: Relacje pracowników..., s. 492–494. 68 AUJ, SII 619, t. K. Stołyhwo, życiorys, ok. 1949, s. 10. 69 K. Piwarski, 19 miesięcy w Dachau, w: Relacje pracowników..., s. 621. 70 W wykazie przekazanym 20 marca 1940 do AA przez Johanna von Wühlischa wśród wywiezionych do KL Dachau pominięto Lecha Haydukiewicza i Wiktora Ormickiego, natomiast uwzględniono Jana Harajdę. 71 Wstrząsające teksty o męczeńskiej śmierci Wiktora Ormickiego, których autorami byli więźniowie obozu Mauthausen-Gusen: Stanisław Nogaj, Włodzimierz Wnuk i Szczepan Jagodziński; zob. Do końca wierny: Wiktor Rudolf Ormicki (1898–1941) pod red. A. Jackowskiego, Kraków 2011, s. 354–367. 72 Relacja I. Ormickiej z 29 maja 1945, w: Relacje pracowników..., s. 522. 73 A. Jackowski, I. Sołjan, Droga życiowa Wiktora Rudolfa Ormickiego (1 lutego 1898 – 17 września 1941), w: Do końca wierny..., s. 82–84. 74 K. Piwarski, 19 miesięcy w Dachau, s. 614. 75 Ibidem, s. 614, 619. 76 Okupacja i ruch oporu w „Dzienniku” Hansa Franka 1939–1945, t. 1: 1939–1942, wyboru dokonali i oprac. pod kierunkiem S. Płoskiego L. Dobroszycki [i in.], Warszawa 1970, s. 194–195. 77 Ibidem, s. 203. 78 Ibidem, s. 217–218. 79 Relacja S. Kutrzeby, 23 maja 1946, w: Relacje pracowników..., s. 47. 80 V. Frančić, Profesorowie w Sachsenhausen, w: Ne cedat Academia. Kartki z dziejów tajnego nauczania w Uniwersytecie Jegiellońskim 1939–1945, zebrali i opracowali M. i A. Zarębowie, Kraków 1975, s. 50–51. 55

Daty podaję za relacją V. Frančicia, Opis życia w czasie wojny, 5 maja 1945, w: Relacje pracowników..., s. 357. W tekście zamieszczonym w Ne cedat Akademia (s. 52) Frančić drugą wizytę datuje na wrzesień. W świetle cytowanego dalej listu Mieczysława Małeckiego do żony bardziej prawdopodobne jest, że druga wizyta miała miejsce w lipcu 1940 roku. 82 Relacja V. Frančicia..., w: Relacje pracowników..., s. 357. 83 V. Frančić, Profesorowie w Sachsenhausen..., s. 52–53. 84 Ibidem, s. 53–55. 85 A.R. Małecki, Mieczysława Małeckiego listy z Dachau, „Alma Mater” 2006, nr 79, s. 43, 44. 86 W przechowywanej w Archiwum Nauki PAN i PAU spuściźnie Kazimierza Piwarskiego (sygn. K. III-24) znajduje się pięć wykazów obrazujących etapy zbierania i dopełniania informacji. 87 List do Ojca Świętego Piusa XII, Muzeum UJ, nr inw. 4707, 4170/IV, dar A. Kowalskiej-Lewickiej, 1978. 88 List M. Kruszewskiej do A. Bolewskiego, 7 czerwca 1972, w: A. Bolewski, H. Pierzchała, Losy pracowników..., s. 497–499. Magdalena Kraszewska udawała się do Francji, gdzie przebywał jej mąż. W Mediolanie oczekiwała na dokumenty umożliwiające jej dalszą podróż. We Włoszech z polecenia Ireny Gołąb i Eugenii Stołyhwo napisała listy do włoskich profesorów (w tym do Fabio Frassetto) z prośbami o interwencje. 89 K. Piwarski, 19 miesięcy w Dachau..., w: Relacje pracowników..., s. 614–615. 90 Ibidem, s. 630. 91 R.J. Wojtusiak, Przyczynek do dziejów tzw. Sonderaktion Krakau, „Przegląd Lekarski”, 1978, nr 1, s. 174–176. 92 Świadectwo zwolnienia Romana Wojtusiaka w H. Pierzchała, Pomocne dłonie Europejczyków, Kraków 2005, s. 393. 93 A. Bolewski, T. Pierzchała, Losy pracowników..., s. 315– 316, 556–557. 94 Świadectwo zwolnienia Andrzeja Bolewskiego w: A. Bolewski, H. Pierzchała, Martyrologia profesorów Akademii Górniczej w hitlerowskich więzieniach i obozach koncentracyjnych, Kraków 1985, s. 96. W dokumencie tym znajduje się informacja, że decyzję o zwolnieniu wydano zgodnie z postanowieniem urzędu IV RSHA, Referat C2 – w referacie tym prowadzona była kartoteka postępowań w sprawach aresztu ochronnego, a kierował nim SS-Sturmbannführer Emil Berndorf. 95 Relacja W. Semkowicza, 28 lutego 1946, w: Relacje pracowników..., s. 645. 96 O niemieckim zainteresowaniu PAU zob. S. Kutrzeba, przedmowa do: J. Gwiazdomorski, Wspomnienia z pobytu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego..., s. 6–8. 97 O zainteresowaniu mapami interesujące uwagi zawarł w przytaczanej wyżej przedmowie (s. 7–8) prof. Kutrzeba: Wypytywał się gestapowiec [SS-Sturmbannführer Bruno Müller] specjalnie o mapy; nie mógł zrozumieć, że my żadnych map nie mamy, a jeśli do jakichś dzieł były dołączone, to je po wydrukowaniu oddawano autorom. [...] Najzabawniejsze było żądanie, by mu pokazać mapę wydaną przez Akademię, a przedstawiającą granicę przyszłej Polski, sięgającą po Berlin czy nawet obejmującą Berlin! Jeszcze później do kwestii map, zwłaszcza tej mapy, wracano; nie sposób było im wytłumaczyć, iż Akademia nic o tej mapie nie wie, jeśli ona w ogóle była wydana. 98 Relacja W. Semkowicza..., w: Relacje pracowników..., s. 643–644. 99 J. Semkowiczowa, Władysław Semkowicz w Sachsenhausen 1939–1940, „Studia Historyczne” 1969, z. 4, s. 577. 100 Ibidem, s. 582. 101 Świadectwo zwolnienia S. Leszczyckiego w: J. Poradzisz, Wspomnienia Kazimierza Piwarskiego..., po s. 48; S. Małeckiego w: A.R. Małecki, Mieczysława Małeckiego listy z Dachau..., s. 44; S. Gołąba w: A. Bolewski, H. Pierzchała, Martyrologia profesorów Akademii Górniczej..., s. 96. 102 S. Urbańczyk, Uniwersytet za kolczastym drutem (Sachsenhausen – Dachau), wyd. 2 poszerz., Kraków 1969, s. 240–242. 103 Artykuł L’organizzazione turistica nell’Italia Fascita ukazał się w z. 17 z 1939 roku. 104 A. Jackowski, I. Sołjan, Geografowie ofiarami Sonderaktion Krakau, „Alma Mater” 2009, nr 118, s. 83. 105 J. Semkowiczowa, Władysław Semkowicz w Sachsenhausen..., s. 571. 81


Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

PAMIĘTAMY!

1962

Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Przemawia ówczesny rektor UJ prof. Kazimierz Lepszy, 6 listopada 1962

Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego co roku, w rocznicę Sonderaktion Krakau czci pamięć aresztowanych 6 listopada 1939 roku profesorów. Na zdjęciu obchody 23. rocznicy Sonderaktion Krakau w historycznej sali nr 56, z udziałem świadków tamtych wydarzeń


NAGRODA IM. STANISŁAWA KUTRZEBY W DZIEDZINIE OCHRONY PRAW CZŁOWIEKA W EUROPIE W

czerwcu 2002 roku, w celu umocnienia i rozszerzenia współpracy naukowej między Polską a Niemcami, ówczesny rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Franciszek Ziejka oraz rektor Uniwersytetu Ruprechta Karola w Heidelbergu prof. Peter Hommelhoff, a także dyrektor Instytutu Maxa Plancka Prawa Publicznego Porównawczego i Prawa Międzynarodowego prof. Rüdiger Wolfrum podpisali dokument dotyczący ustanowienia Nagrody im. Stanisława Kutrzeby, przyznawanej za osiągnięcia naukowe i publikacje w dziedzinie ochrony praw człowieka w Europie. Nagrodę, w wysokości 12 500 euro, otrzymuje młody pracownik lub absolwent UJ. Umożliwia ona laureatowi roczny pobyt w Heidelbergu w Instytucie Maxa

Plancka celem prowadzenia prac badawczych. Pobyt obejmuje również tygodniowy staż w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Nagrodę wręcza przedstawiciel Uniwersytetu Ruprechta Karola w Heidelbergu zawsze 6 listopada – w dniu rocznicy Sonderaktion Krakau, obchodzonego w Krakowie jako Uniwersytecki Dzień Pamięci. Dzięki prof. Peterowi Hommelhoffowi, doktorowi honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego, środki finansowe przeznaczone na stypendium zapewnili w latach 2002–2014 fundatorzy nagrody: Uniwersytet w Heidelbergu oraz honorowy senator Uniwersytetu w Heidelbergu dr Manfred Lautenschläger. W latach 2002–2014 przewodniczącym komisji konkursowej był na Uniwer-

Dotychczasowi laureaci Nagrody im. Stanisława Kutrzeby: 2003 – dr Maja Grzymkowska, prawnik w Komisji Europejskiej, zespół ds. jakości, bezpieczeństwa i skuteczności produktów farmaceutycznych 2004 – dr Marcin Marcinko, adiunkt w Zakładzie Prawa Międzynarodowego Publicznego UJ 2005 – dr Piotr Szwedo, adiunkt w Zakładzie Prawa Międzynarodowego Publicznego UJ 2006 – dr Wojciech Burek, adiunkt w Instytucie Europeistyki UJ 2007 – dr Patrycja Pogodzińska, adwokat, prawnik w Radzie Europy, Departament Praw Człowieka i Antydyskryminacji, Rozszerzone Porozumienie Częściowe ds. Sportu (EPAS) alma mater nr 179 92 2008 – mgr Agata Skóra, adwokat, Harvard Human Rights Fellow w UNAKRT

Konrad K. Pollesch

2002 sytecie Jagiellońskim inicjator nagrody dr hab. Kazimierz Lankosz – profesor UJ, kierownik Zakładu Prawa Międzynarodowego Publicznego UJ. Stanisław Kutrzeba (1876–1946) – patron nagrody, był polskim historykiem prawa, profesorem i rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem Polskiej Akademii Umiejętności, uczestnikiem konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 roku. W 1939 roku w wyniku Sonderaktion Krakau został wywieziony do obozu w Sachsenhausen. Po powrocie z obozu w 1942 roku organizował tajne nauczanie w Krakowie. Aleksandra Romanowska RPM

2009 – dr Marta Prucnal, adiunkt w Akademii Ignatianum w Krakowie 2010 – nie wyłoniono laureata 2011 – mgr Maria Stożek, kończy doktorat w dziedzinie międzynarodowej polityki kryminalnej w Katedrze Kryminologii UJ, pracuje przy projekcie dotyczącym wolności zgromadzeń w Instytucie Maxa Plancka w Heidelbergu 2012 – mgr Kamil Szubart 2013 – dr Barbara Stępień, po powrocie ze stypendium obroniła w marcu 2015 na Wydziale Prawa i Administracji UJ rozprawę doktorską i odbyła staż w Komisji Europejskiej 2014 – dr Przemysław Tacik, doktorant Zakładu Prawa Międzynarodowego Publicznego UJ, od lutego 2015 przebywa na stypendium w Heidelbergu


http://www.uni-heidelberg.de

2003

Obchody uniwersyteckiego Dnia Pamięci w 64. rocznicę Sonderaktion Krakau, z udziałem przedstawicieli rodzin aresztowanych profesorów; sala nr 56 w Collegium Novum; 6 listopada 2003

Konrad K. Pollesch

Warta honorowa przed tablicą upamiętniającą ofiary Sonderaktion Krakau; Collegium Novum; 6 listopada 2003

Konrad K. Pollesch

Konrad K. Pollesch

Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Franciszek Ziejka oraz rektor Uniwersytetu Ruprechta Karola w Heidelbergu prof. Peter Hommelhoff wręczają, po raz pierwszy, Nagrodę im. Stanisława Kutrzeby dr Mai Grzymkowskiej

Na Uniwersytecie Jagiellońskim 6 listopada od kilkunastu lat jest obchodzony jako Dzień Pamięci o wszystkich poległych i zmarłych profesorach, pracownikach i studentach UJ. 6 listopada 2003 w 64. rocznicę Sonderaktion Krakau delegacja władz UJ na czele z rektorem prof. Franciszkiem Ziejką złożyła kwiaty na grobach profesorów spoczywających na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Wśród uczestników wydarzenia był także rektor prof. Peter Hommelhoff (trzeci z prawej)

alma mater nr 179

93


6 listopada 2009 roku społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego obchodziła 70. rocznicę Sonderaktion Krakau. Uroczystość poprowadził rektor UJ prof. Karol Musioł. Uczestniczyli w niej przedstawiciele rodzin aresztowanych profesorów, członkowie Stowarzyszenia NE CEDAT ACADEMIA oraz instytucji kombatanckich, przedstawiciele władz miasta i województwa, członkowie korpusu dyplomatycznego oraz dowódcy jednostek wojskowych wchodzących w skład Garnizonu Kraków

Anna Wojnar

Anna Wojnar

2009 List prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego odczytał podsekretarz stanu Andrzej Duda

W

w Pradze, Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie, Europejską Akademią w Berlinie i Instytutem Europy Wschodniej (Osteuropainstitut) Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. 21 listopada na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen otwarta została wyjątkowa wystawa przygotowana przez Archiwum i Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Stiftung Brandenburgische Gedenkstätten. Ekspozycję zatytułowano Zapomniana zagłada? Polska i czeska inteligencja w obozach koncentracyjnych Sachsenhausen i Ravensbrück na początku drugiej wojny światowej.

W imieniu społeczności Uniwersytetu Jagiellońskiego na miejscu dawnych baraków profesorskich na terenie obozu w Sachsenhausen wieniec złożył rektor UJ prof. Karol Musioł

Jerzy Sawicz

dniach 20–22 listopada 2009 kilkudziesięcioosobowa grupa pracowników i studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także przedstawiciele rodzin profesorów aresztowanych 6 listopada 1939 uczestniczyli w ważnym międzynarodowym sympozjum, które odbyło się na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Trzydniowa konferencja naukowa zatytułowana Prześladowania inteligencji w Polsce i w Czechosłowacji przez okupantów niemieckich. Konteksty i kultury pamięci zorganizowana została przez Fundację Brandenburskich Miejsc Pamięci we współpracy z Uniwersytetem Jagiellońskim, Uniwersytetem Karola

Jerzy Sawicz

Wyprawa do Sachsenhausen w 70. rocznicę Sonderaktion Krakau

94

alma mater nr 179

Wieńce złożono także przed tablicami upamiętniającymi uwięzienie profesorów oraz wszystkie polskie ofiary Sachsenhausen


2014 Przemawia rektor UJ prof. Wojciech Nowak

Fot. Anna Wojnar

Podczas uroczystości okolicznościowy wykład wygłosił prof. Jan Wiktor Tkaczyński, przewodniczący Komitetu ds. Opieki nad Grobami Profesorów UJ

Podczas obchodów 75. rocznicy Sonderaktion Krakau w Collegium Novum wręczono po raz jedenasty nagrodę im. Stanisława Kutrzeby. Laureatem został dr Przemysław Tacik z Zakładu Prawa Międzynarodowego Publicznego UJ (po lewej). Nagrodę wręczyli rektor UJ prof. Wojciech Nowak oraz prof. Kazimierz Lankosz Zgodnie z tradycją przed trzema tablicami w Collegium Novum: ku czci pomordowanych profesorów Uniwersytetu we Lwowie, pamięci ofiar Sonderaktion Krakau oraz pod tablicą ku czci ofiar Katynia – złożono wiązanki kwiatów

alma mater nr 179

95


KLUB CZYTELNIKA „ALMA MATER” Szanowni Państwo! Ukazujące się od 1996 roku czasopismo uniwersyteckie „Alma Mater” słu­ży do pre­zen­ta­cji życia wspólnoty akademickiej naj­star­szej pol­skiej uczelni. W cią­gu dziewiętnastu lat – dzięki wspólnemu wy­siłko­wi au­to­rów, współpra­cow­ni­ków i re­dak­to­rów, dzięki życz­li­wo­ści Czytelników i zaangażowaniu władz UJ – udało się stwo­rzyć otwarte forum wy­mia­ny in­for­ma­cji i poglądów. Suk­ce­syw­nie zwięk­szała się czę­sto­tli­wość ukazywania się pi­sma – kwar­tal­nik stał się naj­ pierw dwu­mie­sięcz­ni­kiem, a następnie mie­sięcz­ni­kiem. Wszystkim osobom zainteresowanym regularnym otrzy­my­wa­niem naj­now­ szych edycji uniwersyteckiego czasopisma pro­po­nu­je­my członkostwo w Klubie Czytelnika „Alma Mater”. Każdy, kto wpła­ci na konto Uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­ skie­go dowolną kwotę, po­zwa­la­jącą na opłacenie kosz­tów prze­syłki pocztowej, staje się człon­kiem na­sze­go Klubu. Każdy Klu­bo­wicz otrzy­mu­je pocztą gra­ti­so­wy eg­zem­plarz kolejnych numerów mie­sięcz­ni­ka „Alma Mater”. Fun­ du­sze zgro­ma­dzo­ne dzięki hojności na­szych Czy­tel­ni­ków prze­zna­cza­my na pokrycie kosztów druku i dystrybucji pisma.

Dokonując wpłaty na podane na odwrocie konto, należy jednocześnie prze­słać na adres redakcji wy­peł­nio­ną de­kla­ra­cję: Imię i nazwisko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Adres . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Telefon – faks – e-mail. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Absolwent UJ: tak

nie

Jeśli tak, proszę podać wydział, kierunek i rok ukończenia studiów:

.......................................................................................... Deklaruję wpłatę (darowiznę) w wysokości . . . . . . . . . . na konto Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2015 r. Proszę o za­p i­s a­n ie mnie do Klubu Czytelnika „Alma Mater” i regularne przesyłanie miesięcznika UJ. Wyrażam zgodę – nie wyrażam zgody (niewłaściwe skreślić) na opublikowanie mojego imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania na liście członków Klubu w miesięczniku „Alma Mater”. Podpis . . . . . . . . . . . . . . . . . 96

alma mater nr 179


Warta honorowa przed Dębem Wolności; 6 listopada 2014 Fot. Anna Wojnar


n r

1 7 9 / 2 0 1 5

n u m e r

s p e c j a l n y

1 7 9 / 2 0 1 5


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.