11 minute read
Światotwórstwo
from ArtPost_4_2021
by Artpost
WYWIAD
Kraków świętuje 100. rocznicę urodzin wielkiego polskiego pisarza science fiction, krakowianina z wyboru - Stanisława Lema. Jego książki znane w świecie i uznane za arcydzieła są dla nas tym cenniejsze, że nie tylko świadczą o geniuszu autora żonglującego futurystyczną techniką, ale poprzez tworzenie nowych światów przekazują ludzkości głęboką wiedzę psychologiczną o człowieku wplecionym we wszechświat, o jego odczuciach, sile, ale i zagubieniu. Psychologia graniczy tu z filozoficzną podbudową szukającą miejsca człowieka w przyszłości.
Advertisement
MAŁGORzATA STĘPIEŃ
WIDZIAŁEM PRZYSZŁOŚĆ – to słowa Stanisława Lema będące myślą przewodnią krakowskiej uroczystości. Uznając wkład Stanisława Lema w przybliżeniu Ziemianom Wszechświata wprowadzono pisarza na wieczność w otaczającą nas czarną otchłań i nazwano niektóre ciała niebieskie imionami z nim związanymi. I tak planetoida 3836 – satelita Ziemi odkryta w 1979 roku przez rosyjskiego astronoma Nikołaja Czernycha, to Lem, a odkryta przez niemieckich astronomów planetoida 343000 nosi nazwę Ijontichy – bohatera Dzienników Gwiazdowych. Jedna z gwiazd w gwiazdozbiorze Pegaza to Solaris, a krążąca wokół niej planeta – Pirx. Pirx to także krater na Charonie, księżycu Plutona. Stanisław Lem, światowej sławy futurysta, był kandydatem do Nagrody Nobla, którą koniec końców otrzymał w 1980 roku Czesław Miłosz. Sama jednak kandydatura do tej nagrody stawia pisarza wysoko w światowym rankingu literatów. Książki Stanisława Lema zostały przetłumaczone na 41 języków (m. in. albański, angielski, arabski, armeński, azerbejdżański, baskijski, białoruski, bułgarski, chiński, chorwacki, czeski, duński, estoński, fiński, flamandzki, francuski, grecki, gruziński, hebrajski, hiszpański, japoński, kataloński, koreański, litewski, …) Przybliżmy zatem twórczość naszego eksploratora Kosmosu tak jak ON starał się nas w Kosmos wprowadzić. Moim rozmówcą jest Szymon Kloska - krytyk literacki, ale i człowiek biorący żywy udział w animacji polskiego i krakowskiego życia kulturalnego związanego z literaturą i czytelnictwem. Prowadzi w radiu i w telewizji szereg programów o tematyce literackiej - Książki na Lato, Piątka z literatury, Wszystko o kulturze. Aktywnie pracuje w programie Kraków Miasto Literatury UNESCO. Jest rzecznikiem Nagrody Literackiej Gdynia i kuratorem towarzyszącego nagrodzie Festiwalu Miasto Słowa. Ostatnio czas poświęca przygotowaniom do obchodów 100. rocznicy urodzin Stanisława Lema w związku z ogłoszeniem przez Sejm RP roku 2021 Rokiem Lema. Przychodzi mu to z tym większą przyjemnością, że jest zapamiętałym miłośnikiem i znawcą twórczości tego pisarza. Jako że bogaty program Bomby Megabitowej, Festiwalu Przyszłości prezentujemy na sąsiednich stronach czasopisma, nie będziemy się więc powtarzać, ale wykorzystamy spotkanie z Szymonem Kloską do prywatnej rozmowy o wielkim pisarzu.
Małgorzata Stępień: Często bohaterami powieści Lema rządzi przypadek. Przypadek może w sensie bardziej matematycznym, jako prawdopodobieństwo; od żartobliwej recenzji De impossibilitate vitae, gdzie profesor Benedykt Kouska na przykładzie własnej rodziny dowodzi, że zdarzenia wiodące do jego narodzin były nieprawdopodobne aż do niemożliwości. Przewidywanie ewentualnego zaistnienia B. Kouski winno obejmować m.in. ogólną teorię balistyki strzelania do arcyksiążąt, bo gdyby nie pierwsza wojna światowa, pewien chirurg i pielęgniarka ze szpitala wojskowego (jego rodzice) nigdy by się nie poznali. Profesor doprowadza ten wywód do początków istnienia Układu Słonecznego. Ta hiperlogika fabuły ocierająca się o absurd jest dla mnie czymś, co najbardziej fascynuje mnie u pisarza. Co w twórczości Lema jest takiego, że i Pan sięgnął po tego autora po raz drugi, trzeci …
Szymon Kloska: Tak chyba jest ze wszystkimi wybitnymi twórcami, że spotykamy się z nimi wielokrotnie. W wypadku Lema jednak
sytuacja jest o tyle specyficzna, że mamy do czynienia z dziełem ogromnym, i to pod każdym względem. Powieści (najróżniejsze), opowiadania, teksty filozoficzne, apokryfy, czy w końcu publicystyka i wywiady rzeki. A w tych książkach nieprzebrana masa światów i literackiego dobra najróżniejszej maści. Są takie teksty, jak Cyberiada, Podróże Ijona Tichego, do których wracam z czystej frajdy, ale są też teksty, do których powroty zaskakują. Ja tak miałem na przykład z Summą Technologiae. Ponowna lektura tej książki była dla mnie odkryciem, tam na przykład jest komentarz społeczny, który pojawia się mimochodem, między wierszami, a jest niezwykle trafny, ale też głęboko inspirujący, wręcz prosi się o rozwinięcie. Te ponowne lektury czasami też nabierają innego wymiaru dzięki nowym interpretacjom. Tu koronnym przykładem ostatnich lat pozostaje książka Agnieszki Gajewskiej Zagłada i gwiazdy, która wyeksponowała, czasami bardzo starannie ukryte, wątki drugowojenne i holokaustowe w prozie Lema. Ale są też lektury, które nie są lekturami ponownymi, a pierwszymi, w moim wypadku to była książka przeczytana parę lat temu, do której parokrotnie już wracałem, mianowicie Sława i fortuna. Listy Stanisława Lema do Michaela Kandla to świetna rzecz.
Na pewno. Kandel to tłumacz Lema, chyba najbardziej przez samego Lema ceniony. Przejdźmy teraz do gatunku literackiego, który nie przez wszystkich kojarzony jest z Lemem. W twórczości pisarza pojawiają się także kryminały. Śledztwo i Katar, w których jedyną metodą, która powie nam coś o kryminalnej zagadce jest statystyka. Ale – odpowiedzi statystyki są przecież „policyjnie” bezużyteczne; Śledztwo nie odpowiada, „kto” – czy w ogóle „ktoś”? „Co” – ani „jak”, choć dochodzi do „kiedy” i „gdzie”. Zagadka Kataru doczekuje się pięknego i szczegółowego wyjaśnienia… że w dostatecznie tłumnej grupie przypadkowe zdarzenia ułożą się w ciągi dość często, żeby sprawić wrażenie zamysłu i morderczego planu. Z takim podejściem do rozwikłania zagadki spotkałam się u Luigiego Pirandella w sztuce Tak jest, jak się państwu zdaje. Pirandello – mój ulubiony dramaturg – zaraził może Lema tym ciekawym dla niektórych relatywizmem? Może można utworzyć podrodzaj literacki kryminału lemowskiego – kryminał relatywny?
Albo kryminał epistemologiczny, bo tak naprawdę Lem używa kostiumu kryminału, żeby zadać kilka pytań o granice naszego istnienia. Zresztą świetnie pisze o tym Jowita Guja w swoim tekście w wydanej właśnie antologii Lem filozoficzny.
W Głosie Pana otrzymujemy komunikat z kosmosu. Chyba, bo może to jednak zjawisko naturalne? Ziemianie zastanawiają się czy da się w tym odszukać jakąś nową broń? Może na to liczyli nadawcy – że się nią sami wygubimy? A może to tylko przykładanie naszego zimnowojennego spojrzenia do dobroczynnej intencji obcych – obfitego źródła energii? Czy nadawcy w ogóle istnieją i czy świadomie życzą nam czegokolwiek? Najlepszym rozwiązaniem według Lema jest brak rozwiązania czegoś, na co może gotowi nie jesteśmy, pozostaje nam czekanie. Krzepiącym jest ironiczny wniosek pisarza, że „mrówki, które napotkały martwego filozofa, też na tym skorzystały”. Czyżby Lem wątpił w czynny podbój wszechświata przez Ziemian? Pamiętnik znaleziony w wannie przestrzega przed najbardziej obcą w działaniu i motywach ziemską biurokracją zmieszaną z wojskową tajnością. To może być przeszkoda w kontakcie i przyjaźni z Kosmosem?
Żeby tylko to. Często mówimy o przepowiedniach Lema, ale mam wrażenie, że rzadko zastanawiamy się nad tym, które z nich się spełniły, a ile jeszcze ciągle pozostaje w świecie fantazji, nie dlatego, że Lem wymyślił coś nierealnego czy nierealizowalnego, tylko dlatego, że my jesteśmy dużo słabsi w realizacji tych teoretycznie możliwych światów niż nam się na co dzień wydaje. Tak też jest z podbojem Kosmosu, turystyczne loty na Księżyc, bardzo być może, ale poważna eksploracja Kosmosu jeszcze poprzez lata pozostanie w sferze marzeń. Ale równie poważne przeszkody są natury nazwijmy to pozatechnicznej. Jak poradzić sobie bowiem z prawdziwie Obcym, jak poradzić ma sobie ten ułomny i słaby bladawiec, który na myśl o kryzysie uchodźczym wpada w panikę.
W Fiasku Stanisław Lem traktuje „bladawców” łagodniej - tym razem występują oni jako „starsi bracia w rozumie”, przepojeni szczytnymi ideami i złaknieni porozumienia – tylko że „młodsi bracia” (Obcy) rozmawiać chyba nie chcą? Cały szereg rozumnych, uzasadnionych i przepojonych dobrymi intencjami decyzji prowadzi do fatalnego końca, bo skoro tamci nie chcą, to trzeba ich przekonać, zastraszyć, zmusić – dla ich dobra! Charakterystyka Ziemian jest tak trafna, że aż się boję tych orwellowskich wizji. A jest przecież Stanisław Lem polskim Juliuszem Verne.
No, o tym pisano sporo, generalnie sugerując, ze Lem wymyślił właściwie wszystko, co wyniknęło z rewolucji informatycznej. I rzeczywiście, większość z tych cyfrowych wynalazków, od internetu po ebooki, odnaleźć można na kartach jego książek. Natomiast czy takie przepowiednie są najistotniejsze i najciekawsze, mam wątpliwości. Wydaje mi się że np. dużo ciekawsze są lemowskie rozważania na temat rozwoju nauki, które w dużej mierze się sprawdziły. Lem widział też na horyzoncie wszystkie te
fot. archiwum KBF
kryzysy i zagrożenia, które stały się naszą codziennością, a więc kryzys energetyczny, demograficzny, czy katastrofy ekologiczne z globalnym ociepleniem włącznie. A demokracja? A kapitalizm? Tu też wieszczył, przepowiadał i nie były to przepowiednie, które napawałyby dobrym nastrojem.
Dla mnie najtrafniejszym wizjonerem okazał się Lem w Cyberiadzie. Spora jej część poświęcona jest tworzeniu światów idealnych, albo choć trochę lepszych, jest tego też trochę w Dziennikach gwiazdowych, a na poważniej – Wizji lokalnej i może Pokoju na Ziemi. Z wcielenia szczytnych idei: dobra, współczucia, miłości bliźniego wynikają po czasie takie rzeczy, jak zbrojne patrole pilnujące, żeby „dziarsko, wesoło się trzymać!”, wielogodzinna musztra „polegająca na tym, że na dany znak bliźniemu dobro, a sobie przykrość wyrządzać należy”, albo gromada drabów wyrywająca zęby przechodniom – bo kogoś tu ząb boli, a wszyscy wokół z nim współcierpią. Po zwycięstwie zaś wolności – następuje całkowita bierność obywateli, bo skoro wszystko można, to nic nie warto. Paralele z rzeczywistością są wstrząsające, ale wracajmy do rzeczy. Na książkach Stanisława Lema wychowało się wiele pokoleń. Z moich obserwacji wynika, a mam ogląd pokolenia przeszłego i moich potomków, że fantazja Lema jest udzielająca, tworzy ludzi kreatywnych i ciekawych świata, poszukujących. A Pan, jakie Pan ma spostrzeżenia? Jakie było Pańskie pierwsze spotkanie z literaturą Stanisława Lema?
Szczerze mówiąc nie jestem pewien. Na pewno nie były to lekturowe Bajki robotów. Chyba był to socrealizujący (czy aby na pewno?) Obłok Magellana, zaraz po nim pamiętam czytanie Niezwyciężonego (piorunujące wrażenie), przy czym to było wydanie, gdzie obok powieści były też opowiadania. Były to właściwie moje jedyne doświadczenia z fantastyką naukową, z którą szerzej spotkałem się dopiero później (nie licząc dosłownie kilku dystopijnych wyjątków i Vonneguta). Pamiętam też od zawsze kolorowe grzbiety utworów zebranych wydanych przez Wydawnictwo Literackie, z czasem do nich dołączyły inne książki i wydania, ale to kolorowe wydanie WL pozostaje ulubionym. Natomiast ostatnio miałem przyjemność oglądać kolekcję książek Lema Tomasza Fiałkowskiego no i to było coś, nawet pal licho dedykacje samego Lema, ale te wszystkie okładki, te wszystkie pierwsze wydania no i Daniel Mróz. No bajka.
Odnoszę wrażenie, że Lem doskonale bawił się pisarstwem i wymyślaniem „niestworzonych historii”, w których aż roi się od neologizmów, dziwnych i zabawnych nazw i nazwisk. Czytałam wspomnienie Tomasza Lema, syna pisarza, Awantury na tle powszechnego ciążenia. Tomasz Lem pisze o ojcu jako o dużym dziecku. W Wysokim Zamku Stanisław Lem opisuje ulubioną zabawę z dzieciństwa: tworzenie dokumentów, legitymacji, paszportów, przepustek, pełnomocnictw, absurdalnej tytulatury i uprawnień, wielkich pieczęci, podpisów z zawijasami... Czy te fantazje naukowe zawarte w powieściach nie są czasem marzeniami chłopca, który nim zaczął pisać, zdążył je już podbudować wiedzą?
Wojciech Orliński twierdzi, że Lema-pisarza zawdzięczamy wojnie. I pewnie sporo w tym racji, bo gdyby nie druga wojna światowa, to Lem pewnie poszedłby na lwowską politechnikę i został inżynierem, naukowcem, a może wynalazcą. Lem majsterkowicz w dzieciństwie rozwijał się niebywale sprawnie, a jego późniejsza słabość do motoryzacji jeszcze to potwierdza. Ale pamiętajmy, czego Lem jest najlepszym dowodem, że twórczość literacka, nie jest znowu aż tak odległa od działalności naukowej, szczególnie w wypadku autorów takich jak Lem. Wydaje mi się, że jego światotwórstwo, najszerzej rozumiane, to z jednej strony wentyl dla jego niezwykłej kreatywności, ale z drugiej strony też instrument badania świata.
Mimo że zastrzegałam się przed wspominaniem o szczegółach jubileuszowych obchodów, bardzo chcę od Pana, z tzw. pierwszej ręki, usłyszeć o wspaniałym przedsięwzięciu krakowskiego środowiska naukowego i literackiego - Planecie Lem. Ja jestem zachwycona, niech będą też czytelnicy.
Oj, długo by opowiadać. To efekt wieloletniego już namysłu i działań. Ten projekt ma swój początek jeszcze w aplikacji, którą Kraków złożył do UNESCO ubiegając się, zresztą z powodzeniem, o tytuł miasta literatury UNESCO. Od lat mamy poczucie, że Kraków zasługuje na interdyscyplinarne centrum literackie. Z czasem, bo nie od razu, idealnym patronem takiego miejsca okazał się Stanisław Lem , który doprowadził do krystalizacji tego projektu i do powstania projektu Centrum Literatury i Języka Planeta Lem. Centrum Literatury i Języka Planeta Lem ma stać się ośrodkiem działań i programów o charakterze literackim realizowanych pod szyldem Kraków Miasto Literatury UNESCO przez KBF we współpracy z licznymi partnerami zewnętrznymi. W obszernych przestrzeniach wystawienniczych znajdziemy innowacyjną prezentację opartą na literackiej spuściźnie patrona inwestycji – Stanisława Lema – a także ekspozycję o fenomenie komunikacji i języka przygotowaną we współpracy z koalicją polskich językoznawców oraz ruchome wystawy poświęcone ikonom literackiego Krakowa. Wielofunkcyjne wnętrza Planety Lem będą dogodnym miejscem organizacji festiwali i spotkań literackich, całorocznych programów edukacji językowej i literackiej. Dodatkowo obiekt pomieści nowoczesną mediatekę wraz z pracownią multimedialną, czytelnię, kawiarnioksięgarnię oraz przestrzeń coworkingową zaplanowaną jako miejsce interakcji i kreatywnej współpracy różnorodnych środowisk literackich miasta. Planeta Lem wraz z przyległym ogrodem stanie się zarazem zieloną enklawą wypoczynku i rekreacji w silnie zurbanizowanej, poprzemysłowej dzielnicy Zabłocie. Koncepcję wystawy głównej przygotowało studio Tengent, którego twórcy byli związani m. in. z sukcesami uznanej grupy Platige Image. Pomysł jednego z najważniejszych dziś polskich powieściopisarzy Jacka Dukaja, konsultacje ze środowiskiem lemologów – tak wypracowana wizja czyni twórczość autora Solaris punktem wyjścia dla uniwersalnej opowieści o narracji i literaturze. Wystawa, osnuta wokół kluczowych dla Lema zagadnień postępu technologicznego, przypadku, ewolucji, obcości i granicy poznania, uwzględni zarazem potrzeby szerokiej publiczności, w tym przede wszystkim dzieci i młodzieży, wciągając uczestników w interaktywną grę z wykorzystaniem innowacyjnych technologii. Centrum literackie w Składzie Solnym będzie jednocześnie pierwszym w kraju miejscem poświęconym nowoczesnej refleksji lingwistycznej. Realizację Centrum zgodnie poparły Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN oraz wszystkie liczące się środowiska językoznawcze w Polsce. W częściach otwartych Planety Lem znajdzie się wystawa poświęcona fenomenowi języka (ze szczególnym uwzględnieniem polszczyzny); w programie placówki istotne miejsce zajmie również edukacja językowa.
Dziękuję Panu za miłą pogawędkę i nie przeszkadzam już.
Do zobaczenia na Planecie Lem. n