5 minute read
Dwa jubileusze
from ArtPost_4_2021
by Artpost
WYDARZENIE
Panu Buszce udała się wielka rzecz: zainteresować muzyką cerkiewną całą Polskę. (Krzysztof Penderecki)
Advertisement
Rozmowa Marka Bebłota z Mikołajem Buszko, pomysłodawcą i organizatorem Międzynarodowego Festiwalu Muzyki cerkiewnej ”hajnówka” w Białymstoku.
MAREK BEBŁOT
Marek Bebłot: Dzięki Pańskiej wytrwałości przed nami dwa jubileusze: jeden to 40. edycja „Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej - Hajnówka”, drugi - 25 lat istnienia Fundacji „Muzyka Cerkiewna”. Dwa jubileusze, jeden człowiek. Proszę przypomnieć nam jak narodził się Festiwal Muzyki Cerkiewnej?
Mikołaj Buszko: Można powiedzieć, że narodził się z mojej fascynacji muzyką cerkiewną i z potrzeby chwili. W regionie, w którym wyrastałem, istniało wiele parafii prawosławnych a zatem i parafialnych chórów. Śpiewały różnie, ale doświadczałem tego muzycznego (i jakże odmiennego od popularyzowanej wówczas muzyki) muzycznego misterium przy różnych okazjach. A to jako dziecko uczestnicząc za sprawą rodziców w nabożeństwach, a to przy okazji uczestniczenia w wielu ślubach cerkiewnych moich licznych kuzynów oraz koleżanek i kolegów. Mnie również towarzyszył taki chór, kiedy jako pierwszy (świeżo upieczony) dyrektor odważyłem się (a był to 1979 rok) na oficjalny ślub cerkiewny. Były to czasy kiedy i Cerkiew i wyznawcy innych Kościołów nie były przez ówczesne władze hołubione, a widok duchownego w przestrzeni publicznej był wówczas rzadkością. Z drugiej zaś strony słyszałem o znanym już wówczas kompozytorze Krzysztofie Pendereckim i Jego wybitnym dziele o swojsko brzmiącym tytule Utrenia a także o kierowanym przez Pana Szurbaka Zespole Muzyki Cerkiewnej Warszawskiej Opery Kameralnej. Chórze, którego koncerty muzyki cerkiewnej robiły wśród publiczności furorę. (Los i stworzony przeze mnie festiwal pozwolił mi poznać tych wspaniałych ludzi oraz doświadczać ich wieloletniej życzliwości i przyjaźni).To utwierdzało mnie w przekonaniu, że muzyka cerkiewna jest czymś ważnym, godnym zainteresowania i popularyzacji. Zatem przychodząc na początku 1979 roku do pracy w kulturze miałem już sprecyzowany pomysł na prezentację muzyki cerkiewnej w wykonaniu cerkiewnych chórów, a miejscem tej prezentacji miała być budowana wówczas piękna nowa cerkiew w Hajnówce. Podzieliłem się tym pomysłem z ówczesnym Dyrektorem Wydziału Kultury w Białymstoku, który przed moim zatrudnieniem chciał widzieć osobę, która z dyplomem inżyniera decyduje się objąć prawie nieistniejącą placówkę kultury. Dyrektor nie zareagował w sposób widoczny na mój pomysł, a przymuszony niejako moim pytaniem - co o tym sądzi? Po długim namyśle odpowiedział...A wie Pan, niech się Pan zastanowi czy…. warto. Jego odpowiedź odzywała się we mnie wielokrotnie w sytuacjach trudnych dla festiwalu i dla mnie.
Mam świadomość, że wymyślenie przedsięwzięcia to jest jedna sprawa, musi być pomysł i przeczucie czegoś wyjątkowego. Druga sprawa, to konsekwencja działania, a to jest już trudniejsze, czasami daje gorzki posmak. Ale idea, która jest niezrealizowana, w zasadzie jest tylko dobrym początkiem. Jak pogodzić różne racje, jak utrzymać „kierunek” mimo wątpliwości, czy też sugestii innych?
Tak. Już pierwsza edycja festiwalu o nazwie „I Dni Muzyki Cerkiewnej- Hajnówka 1982” i kolejne wzbudzające ogromne zainteresowanie publiczności, wykonawców i mediów utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest to coś wyjątkowego, coś, co warto kontynuować i czego warto bronić. Bo powodzeniem imprezy zainteresowały się ówczesne miejskie władze polityczne. W ich imieniu ówczesny sekretarz komitetu miejskiego PZPR na specjalnie zebranym posiedzeniu kilkusetosobowego „aktywu miasta” zarzucił mi kontrrewolucyjną działalność, a I Dni Muzyki Cerkiewnej i przygotowania do drugiej edycji określił, jako ewidentny przykład walki ideologicznej. Tylko ci, którzy pamiętają te czasy
zrozumieją, co znaczył taki zarzut w 1983 roku. Na szczęście udało mi się obronić. Pamiętam argumenty: o festiwalu, jako imprezie artystycznej, przypomnienie, że w organizowanych wówczas w kraju Festiwalach Muzyki Dawnej nie wykonuje się Międzynarodówki a muzykę religijną, no i że trudno dostępne wówczas w Polsce płyty winylowe z muzyką cerkiewną są wydawane w Związku Radzieckim. Później były również „inne przyjemności” jak chociażby bzdurne i bezpodstawne oskarżenie o bezprawne pobranie kartek na mięso i noc spędzona (na kilka dni przed kolejnym festiwalem) w areszcie oraz poranna rozprawa sądowa w przyspieszonym trybie. Właściwie „opiekę i oddech władz” odczuwaliśmy aż do czasu zmiany systemu. Ta „wątpliwość polityczna imprezy” powodowała, że lokalne władze bały się w niej uczestniczyć a wszelkie problemy natury merytorycznej i finansowej były problemami wyłącznie moimi. Wielokrotnie musiałem otwierać imprezę, bo zabrakło nagle, zaproszonego Naczelnika Miasta. Jako świeccy organizatorzy poza udostępnieniem świątyni doświadczaliśmy życzliwości i pomocy miejscowego Proboszcza - wspaniałego człowieka ks. Antoniego Dziewiatowskiego i innych duchownych Parafii, ale władze cerkiewne długo odnosiły się do festiwalu z rezerwą, a ówczesny Metropolita Warszawski i całej Polski arcybiskup Bazyli zaszczycił festiwal swoją obecnością dopiero po 11 latach. Wszystko to stwarzało (używając Pana słów) czasami gorzki posmak i wymagało zdecydowanej konsekwencji. Obecny po raz pierwszy na festiwalu w 2003 roku, ale śledzący nasze dotychczasowe zmagania Krzysztof Penderecki nazwał to i gratulował mi „hartu ducha”.
Każdy jubileusz wiąże się z podsumowaniami, zacznijmy od czterdziestolecia istnienia Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej, co się wydarzyło przez ten długi czas.
Wydarzyło się wiele. Warte zauważenia jest chociażby to, że duchowość i artyzm muzyki cerkiewnej zjednał w Polsce - na Podlasiu ponad 900 chórów z 41 krajów Europy, Azji, Ameryki Płn., Afryki i Australii, a muzykę cerkiewną wykonywały chóry świeckie, a także reprezentanci środowisk prawosławnych, staroobrzędowców, katolickich, grekokatolickich, protestanckich, islamskich i żydowskich. Można pisać o wielu wydarzeniach, sukcesach, czy niepowodzeniach, ale wydaje mi się, że najlepiej skomentował to śp. Krzysztof Penderecki słowami użytymi przez Pana jako motto tej rozmowy. Jeżeli mógłbym o coś uzupełnić, to do słów Maestro ...Mikołajowi Buszce …. dodałbym – i niewielkiemu gronu współpracowników udało się….
Drugi jubileusz ma związek z 25. rokiem działania fundacji „Muzyka Cerkiewna”. Czy z perspektywy czasu taka formuła organizacyjna była dobrym rozwiązaniem?
Zdecydowanie tak. Udowodniły to kolejne 24 edycje Festiwalu oraz wiele innych udanych form i projektów zrealizowanych w tym czasie przez Fundację w kraju i za granicą.
Muzyka wywodząca się z kultu religijnego odbierana jest nie tylko przez wyznawców religii, dociera również do innych. Jest tu pewnego rodzaju uniwersalizm. Czy istnieje granica pomiędzy muzyką skierowaną do Boga, a sztuką?
Według mnie – nie. Muzyka cerkiewna to przecież modlitwy, do których muzykę tworzyli i tworzą często najwybitniejsi światowi kompozytorzy. Zatem muzyka cerkiewna to modlitewność i artyzm - odwzorowanie duszy kompozytora. Jednym z zadań festiwalu (i to się spełnia) jest dążenie, aby śpiewana modlitwa wykonywana była na jak najwyższym artystycznym poziomie .
We wrześniu odbędzie się koncert jubileuszowy, zabrzmi „muzyka duszy”. Jak Pan myśli, czy czas pandemii coś w nas zmienił, gdy zamknęliśmy się we własnych domach? Czy śpiew, który uniesie się podczas najbliższego Festiwalu będzie bardziej radosny, czy też głębszy o ostatnie doświadczenia?
Chyba radosny. Ubiegłoroczny festiwal i inne działania, pomyślnie zrealizowane przez nas w salach koncertowych i w plenerze, niejako zahartowały nas i utwierdziły w przekonaniu, że nie można się zatrzymywać i potwierdziły, wręcz potrzebę ich kontynuacji. Muzyka, a zwłaszcza muzyka cerkiewna jest bardzo potrzebna. Daje bowiem i wzmacnia poczucie duchowego spokoju i normalności tak bardzo potrzebnej nam wszystkim, a jeszcze bardziej odbiorcom i artystom - wykonawcom.
Mam nadzieję, że sytuacja zdrowotna w Polsce nie zakłóci Jubileuszu i muzyka cerkiewna zjednoczy nas wszystkich. Na Pana ręce składam wyrazy uznania dla wszystkich, którzy zbudowali ten Festiwal, a Panu gratuluję konsekwencji w działaniu. Wszystkiego dobrego.
Bardzo tego chcemy i również mamy taką nadzieję. Skorzystam z okazji i dziękując Panu, podziękuję również wszystkim ludziom dobrej woli, których życzliwości i pomocy dotychczas doświadczaliśmy. Bardzo dziękuję. n
Mikołaj Buszko, fot. Marek Bebłot